2002
Szczegóły |
Tytuł |
2002 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2002 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2002 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2002 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Juliusz Verne
W 80 dni dooko�a �wiata
Tom
Ca�o�� w tomach
Polski Zwi�zek NIewidomych
Zak�ad Nagra� i Wydawnictw
Warszawa 1993
Prze�o�y�
Zbigniew Florczak
T�oczono w nak�adzie 20 egz.
pismem punktowym dla niewidomych
w Drukarni PZN,
Warszawa, ul. Konwiktorska 9
Pap. kart. 140 g kl. III_b�1
Ca�o�� nak�adu 100 egz.
Przedruk z wydawnictwa
"Nasza Ksi�garnia"
Warszawa 1990
Pisa� R. Du�
Korekty dokona�y
K. Kruk
i B. Krajewska
O Autorze
Pod koniec grudnia 1862 roku
schodzi�a z maszyn drukarskich
ksi��ka, kt�ra zapocz�tkowa�a w
literaturze nowy gatunek -
powie�� fantastycznonaukow�.
Wystarczy� miesi�c, aby "Pi��
tygodni w balonie" Juliusza
Verne'a zachwyci�o ca�� Francj�,
a po up�ywie trzech miesi�cy
przygodami �egluj�cych balonem
ponad Afryk� podr�nik�w
pasjonowa�y si� inne kraje.
Autor przyj�tej tak
entuzjastycznie powie�ci,
Juliusz Gabriel Verne, urodzi�
si� 8 lutego 1828 roku w Nantes,
sk�d jako dziewi�tnastoletni
m�odzieniec wyruszy� do Pary�a
studiowa� zgodnie z rodzinn�
tradycj� prawo. Nie wr�ci�
jednak do kancelarii adwokackiej ojca;
marzy� o s�awie literackiej.
Skromn� niezale�no�� finansow�
zapewni�a mu posada sekretarza w
jednym z teatr�w paryskich,
p�niej stanowisko agenta
gie�dowego.
Debiutowa� wierszowan�
jednoakt�wk� wystawion� w 1850
roku i przyj�t� do�� przychylnie
przez krytyk�, napisa� potem
jeszcze kilka sztuk scenicznych,
kilka powie�ci - utwor�w znanych
obecnie w�skiemu gronu
specjalist�w. Pisarz, kt�rego
dzi� zna ca�y �wiat, narodzi�
si� po dwunastu latach parania
si� literatur�. �wiatowa s�awa
Verne'a - ojca fantastyki
naukowej - zacz�a si� od
spotkania ze znanym wydawc�
Pierre_Jules Hetzelem. Dzi�ki
niemu Verne m�g� zrealizowa�
swoje marzenie - napisa�, jak to
okre�li� w listach do ojca,
powie�� o nauce. Ksi��ka "Pi��
tygodni w balonie" zainicjowa�a
obejmuj�cy kilkadziesi�t tytu��w
cykl "Niezwyk�e podr�e"
nagrodzony w 1872 roku przez
Akademi� Francusk�.
Po wojnie francusko_pruskiej
1870 roku Verne osiad� w Amiens,
gdzie sprawowa� r�ne funkcje
spo�eczne. W rybackim porcie
Crotoy u uj�cia Sommy zwyk� by�
sp�dza� wakacje, �egluj�c wraz z
synem Michelem pocz�tkowo po
wodach przybrze�nych, p�niej
odbywa� rejsy luksusowym jachtem
do port�w Morza �r�dziemnego,
Irlandii, Norwegii; odwiedzi�
te� Stany Zjednoczone.
Jego �mier� 28 marca 1905 roku
Francja przyj�a �a�ob�
narodow�.
Niewielu pisarzy mog�oby
pochwali� si� tak�
popularno�ci�, jak� cieszy� si�
Juliusz Verne. Jego tw�rczo�ci
towarzyszy�a niezmiennie
spo�eczna akceptacja. Z
niecierpliwo�ci� wygl�dano
kolejnych ksi��ek z cyklu
"Niezwyk�e podr�e", a �e pisarz
musia� zgodnie z umow�
dostarcza� swemu wydawcy dwa
tomy rocznie, i to przez
dwadzie�cia lat, czytelnicy nie
mogli uskar�a� si� na brak
emocji. Tw�rcza fantazja Verne'a
prowadzi�a ich z bieguna
("Przygody kapitana Hatterasa",
1866) w g��b ziemi ("Podr� do
wn�trza Ziemi", 1864) i dalej, w
przestrze� kosmiczn� ("Wok�
Ksi�yca", 1870).
Ogromny sukces czytelniczy
tych powie�ci t�umaczy� si�
oczywi�cie barwno�ci� akcji i
sugestywno�ci� talentu autora,
ale przede wszystkim
powracaj�cym dla czytelnika
drugiej po�owy XIX wieku
tematem: mo�liwo�ciami, jakie
niesie ze sob� rozw�j nauki.
Fantastycznonaukowe ksi��ki
Verne'a by�y dla jego
wsp�czesnych przegl�dem hipotez
i wynalazk�w, nad kt�rymi
w�a�nie pracowano. Verne mia�
solidne przygotowanie w tym
kierunku, studiowa� wszystkie
dost�pne materia�y z zakresu
geografii, matematyki, biologii,
prenumerowa� liczne pisma
naukowe, prowadzi� na w�asny
u�ytek kartotek�, zawieraj�c�
pod koniec oko�o 20 tysi�cy
hase�, konsultowa� si� ze
specjalistami. Fantazji dawa�
si� ponosi� tylko tam, gdzie
wiedza nie powiedzia�a jeszcze
ostatniego s�owa.
Uwie�czeniem
fantastycznonaukowej tw�rczo�ci
Juliusza Verne'a sta�a si�
trylogia "Dzieci kapitana
Granta" (1868), "20 000 mil
podmorskiej �eglugi"
(1869_#1870), "Tajemnicza wyspa"
(1875).
W ksi��kach tych, nale��cych
dzi� do najpopularniejszych
powie�ci klasyki m�odzie�owej,
pisarz zawar� wszystkie te idee
i nami�tno�ci, kt�re przez
czterdzie�ci lat kierowa�y jego
pi�rem: szlachetny liberalizm,
wiar� w nieograniczone
mo�liwo�ci ludzkiego rozumu i
dobroczynn� moc nauki,
fascynacj� morzem, szacunek dla
walki wyzwole�czej. Lord
Glenarvan, kapitan Grant,
in�ynier Smith to typowi
przedstawiciele galerii
Verne'owskich bohater�w, przed
kt�rymi stoi otworem ca�y �wiat,
a ich dzia�aniu przy�wieca dobro
og�u.
Obok powie�ci
fantastycznonaukowych do
najbardziej znanych nale��
powie�ci przygodowe, takie jak:
"Dwa lata wakacji", "Gwiazda
Po�udnia", "Pi�tnastoletni
kapitan".
Z pocz�tkiem 1873 roku zacz��
ukazywa� si� w odcinkach w
dzienniku "Le Temps"
najzabawniejszy z utwor�w
Verne'a: "W 80 dni dooko�a
�wiata". Szale�cza eskapada
ekscentrycznego Fileasa Fogga i
jego wiernego towarzysza
Obie�y�wiata wywo�a�a
zainteresowanie przekraczaj�ce
zwyk�� miar� zaanga�owania
czytelnika, nawet czytelnika
znaj�cego ju� rozmach
Verne'owskiej fantazji. I nie
tylko emocje towarzyszy�y
poszczeg�lnym odcinkom:
przedstawiciele kompanii
morskich Cunard Line i
Whitestar, wietrz�cy w powie�ci
znakomit� reklam�, na wyprz�dki
namawiali pisarza, aby jego
bohaterowie przebyli Atlantyk na
statku ich linii.
8 listopada 1874 roku Pary�
ujrza� pana Fogga, Obie�y�wiata
i pani� Aud� na deskach teatru
Porte Saint_Martin, kt�ry nie
szcz�dzi� koszt�w na takie
efekty sceniczne, jak �ywy s�o�.
Od napisania przez Verne'a
pierwszej powie�ci
fantastycznonaukowej min�o
przesz�o sto dwadzie�cia lat.
Zawrotny rozw�j nauki i techniki
sprawi�, �e tw�rczo�� Verne'a
nie ma dla nas waloru
szczeg�lnie niegdy�
atrakcyjnego: wyprzedzania swego
czasu. Wizjonerstwo autora
"Wok� Ksi�yca" zosta�o daleko
zdystansowane wsp�czesnymi
osi�gni�ciami w zdobywaniu
przestrzeni kosmicznej, w
podporz�dkowaniu cz�owiekowi
�wiata. A jednak utrzymuj�ce si�
zainteresowanie utworami starego
klasyka literatury
fantastycznonaukowej �wiadczy o
tym, �e opar�y si� one pr�bie
czasu. Ksi��ki Verne'a
zaspokajaj� bowiem w�a�ciwy
m�odo�ci g��d zdarze�
niezwyk�ych i potrzeb�
uto�samienia si� z silnymi
indywidualno�ciami, s� tak�e
barwn� ilustracj� wiecznego
procesu przekszta�cania si�
nieprawdopodobnego w
rzeczywiste.
Anna W�grzyn
S�owniczek termin�w morskich
Awanport (przedporcie) -
przylegaj�ca do portu cz�� redy
(patrz: reda), sztucznie zakryta
przed dzia�aniem fal i wiatru.
Bejdewind - kurs okr�tu wed�ug
wiatru, przy kt�rym wiatr uderza
w �agiel z przodu i z ukosa.
Boja albo p�awa - p�ywaj�cy,
zakotwiczony znak nawigacyjny,
przewa�nie w kszta�cie beczki,
s�u�y do oznakowania tor�w
wodnych.
Bukszpryt - maszt pochy�y na
dziobie �aglowca.
Burta - �ciana boczna, bok
statku.
Cuma - lina ro�linna lub
stalowa, s�u��ca do zacumowania
statk�w.
Dryf - znoszenie statku z
kursu na skutek wiatru lub
pr�du; stawa� w dryf, lec w dryf
- ustawi� statek dziobem do
wiatru i fali, by przetrwa�
sztorm.
Fa� (podno�nica) - lina, za
pomoc� kt�rej poci�ga si� �agiel
lub drewno, do kt�rego �agiel
jest przymocowany.
Fokmaszt - pierwszy maszt,
licz�c od przodu statku.
Fordewind - wiatr pe�ny, wiatr
z ty�u (od rufy).
Grot�agiel - g��wny �agiel na
grotmaszcie, tj. na drugim
maszcie od przodu.
Kardan - zestaw pier�cieni
metalowych, ustawionych
koncentrycznie, w kt�rych
zawieszony jest kompas, lampa
itp. dla zniwelowania przechy��w
statku.
Kil (st�pka) - belka
ci�gn�ca si� przez ca�� d�ugo��
spodu statku.
Log - przyrz�d, kt�ry wskazuje
szybko�� statku.
Luk - zamykany pokryw� otw�r w
pok�adzie statku, s�u��cy do
�adowania i wy�adowywania
towar�w.
Marsel - �agiel prostok�tny
rozpi�ty na drugiej lub trzeciej
od do�u rei na maszcie.
Maszt gaflowy - maszt o
�aglowaniu sko�nym.
Messa - jadalnia i salon dla
oficer�w na statku.
Nadburcie - cz�� burty
wystaj�ca ponad pok�ad.
Reda - obszar morski przed
portem, gdzie statki stoj� na
kotwicy.
Reja - poziome drzewce u
masztu, utrzymuj�ce �agiel.
Rudel - ster.
Rufa - tylna cz�� statku.
Ruf�wka - nadbud�wka na rufie.
Rumpel - drzewce steru, dr��ek
sterowy.
Stewa - sztaba lub zagi�ta ku
g�rze �ukowata sztuka drzewa,
stanowi�ca przed�u�enie kilu
(patrz: kil).
Szkwa� - poryw wichru
uderzaj�cy nagle z wielk� si��.
Sztafok - tr�jk�tny �agiel
rozpi�ty mi�dzy bukszprytem
a fokmasztem.
Sztorm - bardzo silny,
d�ugotrwa�y wiatr, wiej�cy z
szybko�ci� 17_#25 m8sek.
Szyper - dow�dca mniejszego
statku, np. holownika, statku
rybackiego itp.
�wiat�a pozycyjne - �wiat�a
oznaczaj�ce burt� lew� (�wiat�o
czerwone) i praw� (�wiat�o
zielone).
Topsel (sko�nik g�rny) -
tr�jk�tny �agiel przymasztowy.
Topstenga (nastawa masztu) -
najwy�sza cz�� masztu
sk�adaj�cego si� z kilku cz�ci.
Trap - schody lub pomost
��cz�cy statek z przystani�.
Wanty - stalowe liny
podtrzymuj�ce maszt od strony
obu burt.
W�ze� - miara szybko�ci
statku, r�wna 1 mili morskiej na
godzin�.
Rozdzia� pierwszy~
w kt�rym pan Fileas Fogg~
i jego nowy s�u��cy~
s� z siebie wzajem~
bardzo zadowoleni
W 1872 roku dom pod numerem
si�dmym przy Saville Row w
Burlington Gardens w Londynie,
dom, gdzie w 1816 roku zmar�
Sheridan, * zamieszkiwa� Fileas
Fogg "esquire". * D�entelmen ten,
aczkolwiek zdawa� si� robi�
wszystko, �eby nie �ci�gn�� na
siebie uwagi, uchodzi� za
jednego z najznamienitszych i
najbardziej osobliwych cz�onk�w
londy�skiego klubu "Reforma".
Richard Sheridan (1751_#1816)
- komediopisarz i polityk
angielski.
Esquire (ang.) - dawniej tytu�
ni�szej szlachty angielskiej.
Tytu� ten jest dzi� u�ywany (w
skr�cie: esq.) tylko jako
formu�ka grzeczno�ciowa przy
adresowaniu korespondencji.
Tak tedy dawn� siedzib�
wielkiego m�wcy, kt�rym
szczyci�a si� ongi ca�a Anglia,
zajmowa� pan Fogg, osobisto�� w
gruncie rzeczy zagadkowa. Tyle
tylko wiedziano, �e jest
m�czyzn� urodziwym i wytwornym,
jak najgodniej reprezentuj�cym
wyborowe towarzystwo angielskie.
M�wiono, �e przypomina Byrona,
rzecz prosta, z twarzy, bo
zgrabnym jego nogom ubli�a�oby
por�wnanie z kulaw� nog� poety.
A wi�c wyobra�cie sobie Byrona,
ale takiego, kt�ry nosi w�sy i
faworyty, odznacza si�
imponuj�c� r�wnowag� ducha i
mo�e by� wielki bez uszczerbku
dla swej m�odo�ci.
Anglik w ka�dym calu, nie by�
jednak typowym londy�czykiem.
Nie widywano go nigdy ani na
gie�dzie, ani w banku, ani w
�adnym z kantor�w City. *
Baseny i doki londy�skiego portu
ani razu nie go�ci�y statku,
kt�rego armatorem by�by Fileas
Fogg. Ani jedna rada nadzorcza
nie zalicza�a Fogga do swoich
cz�onk�w i nikt nie wymienia�
jego nazwiska w Izbie
Adwokackiej, w Temple, w
Lincoln's_Inn albo Gray's_Inn, *
archiwi�ci Izby Skarbowej, jak i
Najwy�szego Trybuna�u Kr�lowej,
S�du Kanclerskiego i Biskupiego
nie pami�tali, aby w ich
ksi�gach zanotowano kiedykolwiek
wniesienie skargi przez
d�entelmena nazwiskiem Fileas
Fogg. Nie by� przemys�owcem,
kupcem, po�rednikiem czy
rolnikiem, nie figurowa� na
li�cie cz�onk�w Kr�lewskiego
Instytutu Wielkiej Brytanii, nie
nale�a� ani do Instytutu
Londy�skiego, ani do Zwi�zku
Rzemie�lnik�w, ani do
Towarzystwa Russel, ani do
Zachodniego Instytutu
Literackiego, ani do Instytutu
Prawa, ani do Instytutu
Zjednoczonych Sztuk i Nauk,
pozostaj�cego pod najwy�szym
patronatem Jej Kr�lewskiej
Mo�ci. Nie mia� te� nic
wsp�lnego z Towarzystwem
Armonica czy z Towarzystwem
Entomologicznym, s�owem,
wystrzega� si� tego rodzaju
zrzesze�, kt�re w angielskiej
stolicy rosn� jak grzyby po
deszczu. Fileas Fogg by�
cz�onkiem klubu "Reforma" - oto i
wszystko.
City - tu: najstarsza
dzielnica handlowa Londynu, w
kt�rej obecnie skupiaj� si� banki
i kantory firm handlowych.
Inner Temple, Middle Temple,
Lincoln's_Inn, Gray's_Inn -
cztery kompleksy budynk�w w
Londynie, w kt�rych mieszcz� si�
stowarzyszenia adwokat�w.
Mo�na by si� dziwi�, �e
cz�owiek tak ma�o znany ma
zaszczyt nale�e� do tak
szacownego stowarzyszenia, a
jednak sprawa by�a prosta: pan
Fogg zosta� przyj�ty do klubu z
polecenia braci Baring,
finansist�w, u kt�rych mia�
otwarty kredyt. Stanowi�o to
absolutn� r�kojmi� jego
solidno�ci, tym bardziej �e
czeki Fogga by�y wsz�dzie
przyjmowane bez wahania, gdy�
mia�y zapewnione pokrycie z sum
znajduj�cych si� na jego
rachunku bie��cym.
Czy Fileas Fogg by�
cz�owiekiem bogatym? Bez
w�tpienia tak. Ale nawet
najlepiej poinformowani nie
wiedzieli, w jaki spos�b doszed�
do maj�tku, a on sam, jedyny,
kt�ry m�g�by zaspokoi� og�ln� pod
tym wzgl�dem ciekawo��, nie
kwapi� si� do zwierze�. Nie by�
rozrzutny, ale nie by� te� i
sk�py. Gdy chodzi�o o spraw�
szlachetn�, po�yteczn� czy cel
dobroczynny, nie omieszka� ich
wesprze� w spos�b dyskretny.
Rzadko mo�na by�o spotka�
kogo� r�wnie zamkni�tego w
sobie. M�wi� ma�o i lakonicznie,
co jeszcze podkre�la�o jego
tajemniczo��. W�a�ciwie
prowadzi� najzupe�niej jawny
tryb �ycia, ale poniewa� co
dzie� z matematyczn�
dok�adno�ci� czyni� to samo,
wyobra�nia ciekawych nie
znajdowa�a zaspokojenia i
sk�onna by�a doszukiwa� si�
rzeczy, kt�re nie istnia�y.
Czy pan Fogg podr�owa�? By�o
to rzecz� bardzo prawdopodobn�,
bo nikt, tak jak on, nie zna�
si� na mapie. Zdawa�o si�, �e
najdalsze zak�tki �wiata s� mu
znane niczym w�asna kiesze�.
Niejednokrotnie, gdy w klubie
spierano si� o los zaginionych
czy zab��kanych podr�nik�w,
Fogg zabiera� g�os i wypowiada�
w tej materii swoj� opini� w
kr�tkich i zwi�z�ych s�owach.
Podsuwa� w�wczas i�cie prorocze
wyja�nienia, zawsze potwierdzone
przez rozw�j wypadk�w. Wygl�da�o
na to, �e Fileas Fogg
przemierzy� ca�� ziemi�,
przynajmniej w wyobra�ni.
Jedno nie ulega�o w�tpliwo�ci:
od wielu lat nie opuszcza�
Londynu. Zobaczy� go by�o mo�na
jedynie na trasie, kt�r�
codziennie przebywa�, to znaczy
mi�dzy domem a klubem; zupe�nie
nie pami�tano, �eby kiedykolwiek
ukaza� si� w jakim� innym
miejscu, przynajmniej tak
twierdzi�y osoby, kt�re mia�y
zaszczyt zna� go nieco bli�ej.
Co dzie� czytywa� dzienniki i
gra� w wista; zdaje si�, �e
tylko te dwie czynno�ci uwa�a�
za w�a�ciwy spos�b sp�dzania
czasu. Szczeg�lnie odpowiada�a
jego naturze gra w karty, mo�na
by�o bowiem przy niej milcze�.
Wygrywa� na og� du�o, ale
wygrane kwoty nigdy nie
pozostawa�y w jego kieszeni,
natychmiast wci�ga� je do
swojego bud�etu na cele
dobroczynne. Oczywista, �e
Fileas Fogg grywa� tylko dla
przyjemno�ci, gra by�a dla niego
walk�, zmaganiem si� z
trudno�ciami, a co
najwa�niejsze, by�a tym rodzajem
walki, kt�ry nie wymaga� ruchu i
zmiany miejsca, oszcz�dza�
wszelkiej fatygi, a to w�a�Nie
dogadza�o jego usposobieniu.
Nie s�yszano, �eby ten
cz�owiek mia� kiedykolwiek �on�
czy dzieci, co si� nawet
najprzyzwoitszym osobnikom
przytrafia, nie s�yszano
r�wnie�, �eby mia� krewnych czy
przyjaci�, co zreszt� zdarza
si� doprawdy jeszcze rzadziej.
Fileas Fogg �y� samotnie w domu
swoim przy Saville Row, w domu,
kt�rego prog�w nie przekracza�
�aden go��. Tote� o jego �yciu
prywatnym nigdy nie by�o mowy.
Pan Fogg zadowala� si� jednym
s�u��cym. �niadania i obiady
jada� w klubie w godzinach
okre�lonych z dok�adno�ci�
chronometru, zawsze w tej samej
sali, przy tym samym stole; z
nikim w�wczas nie rozmawia� i
nigdy nie szuka� towarzystwa.
Punkt o dwunastej w nocy udawa�
si� do domu na spoczynek, pod
�adnym pozorem nie daj�c si�
nak�oni� do skorzystania z
luksusowych sypialni klubowych.
Dziesi�� godzin na dob� sp�dza�
u siebie, po�wi�caj�c ten czas
na sen i toalet�. Czasem,
krokiem �ci�le odmierzonym,
przechadza� si� po mozaikowej
posadzce westybulu albo
p�kolistej galerii, nad kt�r�
wznosi�a si� szklana kopu�a o
niebieskich szybkach, wsparta na
dwudziestu jo�skich kolumnach z
czerwonego porfiru. Je�eli jad�
�Niadanie lub obiad, mia� do
swego rozporz�dzenia kuchni�,
spi�arni�, mleczarni� i piwnic�
klubu "Reforma", sk�d sz�y na
jego st� najsmakowitsze
potrawy. Czarno odziani lokaje
klubowi, bezszelestnie st�paj�cy
na mi�kkich podeszwach, z
niezmiernie uroczyst� min�
us�ugiwali mu przy posi�kach
podawanych na specjalnej
porcelanie i na obrusie z
najcie�szego p��tna. W
specjalnie dla klubu r�ni�te
kryszta�y nalewano likier, porto
lub lekkie wino, zaprawione
korzeniami. Nawet l�d, kt�ry
trunki przygotowane dla pana
Fogga utrzymywa� w po��danej
temperaturze, sprowadza� klub,
nie licz�c si� z kosztami, a� z
odleg�ych jezior ameryka�skich.
Je�eli taki tryb �ycia uznamy
za dziwactwo, to przyznajmy, �e
dziwactwa maj� jednak swoje
przyjemne strony!
Dom przy Saville Row nie
odznacza� si� zbytkiem, ale
urz�dzony by� z najwy�sz�
dba�o�ci� o wygod� mieszka�c�w.
Przy panu, kt�rego cechowa� tak
regularny tryb �ycia, s�u��cy
niewiele mia� do roboty.
Wymagano od niego tylko dw�ch
rzeczy: punktualno�ci i
systematyczno�ci bez zarzutu.
W�a�Nie dzi�, dnia 2
pa�dziernika, pan Fogg odprawi�
swego dotychczasowego s�ug�
Jakuba Forstera za to, �e woda,
kt�r� ten poda� do golenia,
mia�a 84) ciep�a wed�ug
Fahrenheita, a nie 86), jak to
by�o przykazane. Nast�Pca
niefortunnego lokaja mia� si�
stawi� mi�dzy jedenast� a p� do
dwunastej.
Pan Fileas Fogg, wyprostowany
i sztywny, siedzia� w g��bokim
fotelu. Nogi zestawi� jak
�o�nierz na paradzie, r�ce opar�
na kolanach. Oczyma �ledzi�
wskaz�wki zegara - mechanizmu,
nawiasem m�wi�c, wielce
skomplikowanego, kt�ry pokazywa�
nie tylko godziny, minuty i
sekundy, ale tak�e dni, tygodnie
i miesi�ce oraz lata. Z wybiciem
jedenastej trzydzie�ci Fileas
Fogg mia� zamiar wsta� i uda�
si� wed�ug zwyczaju do klubu.
W tej chwili zapukano do drzwi
ma�ego salonu, gdzie znajdowa�
si� pan Fogg. Ukaza� si�
zwolniony ze s�u�by Jakub.
- Nowy s�u��cy - oznajmi�.
Przyby�y, m�czyzna lat oko�o
trzydziestu z�o�y� pe�en
szacunku uk�on. Pan Fogg powita�
go pytaniem:
- Jeste�cie Francuzem i
nazywacie si� John?
- Jan, za pozwoleniem ja�Nie
pana. Jan Obie�y�wiat, kt�re to
przezwisko przylgn�o do mnie od
dawna i ma niejako �wiadczy�, �e
daj� sobie rad� w r�nych
sytuacjach. Jestem uczciwym
cz�owiekiem, ale po prawdzie to
ju� z niejednego pieca chleb si�
jad�o. Pr�bowa�em r�nych
fach�w, by�em w�drownym
�Piewakiem, potem uje�d�a�em
konie w cyrku i robi�em
wolty�erk� nie gorzej od
Leotarda, nast�Pnie wyst�powa�em
jako linoskok, kt�remu sam
Blondin m�g�by pozazdro�ci�
zr�czno�ci, po czym zacz��em
pracowa� jako nauczyciel
gimnastyki, a na koniec, aby
moje talenty sta�y si� bardziej
u�yteczne, zaci�gn��em si� w
Pary�u do stra�y po�arnej.
Dos�u�y�em si� stopnia sier�anta
i, daj� s�owo uczciwo�ci, mam na
swoim koncie kilka wcale �adnych
po�ar�w! Lecz oto ju� pi�ty rok
mija, jak opu�ci�em FRancj� i,
spragniony �ycia domowego,
zosta�em w Anglii lokajem.
S�ysza�em, �e ja�Nie pan jest
najbardziej akuratnym
cz�owiekiem w ca�ym Zjednoczonym
Kr�lestwie, a tak�e domatorem,
kt�ry nie ma sobie r�wnego. A
poniewa� jestem ostatnio bez
zaj�cia, nie zwlekaj�c
przybieg�em ofiarowa� swoje
s�u�by. �wi�cie wierz�, �e
znajd� w tym domu niczym nie
zm�cony spok�j, kt�ry pozwoli mi
zapomnie� z czasem nawet o moim
nieszcz�snym nazwisku.
- "Obie�y�wiat" ca�kiem mi
odpowiada - odpar� d�entelmen. -
Polecono mi was, wyra�aj�c si�
nader pochlebnie o waszej
osobie. Czy znacie moje
wymagania?
- Tak, ja�Nie panie.
- Dobrze, kt�ra jest u was
godzina?
- Jedenasta dwadzie�cia dwie -
odpowiedzia� Obie�y�wiat
wyci�gn�wszy z czelu�ci kieszeni
poka�nych rozmiar�w srebrny
zegarek.
- Wasz zegarek si� sp�nia.
- Prosz� mi wybaczy�, ja�Nie
panie, to wykluczone!
- Sp�nia si� o cztery minuty.
MNiejsza o to. Wystarczy, je�eli
zapami�tacie r�nic�. A wi�c,
pocz�wszy od tej chwili, to jest
od godziny jedenastej minut
dwadzie�cia dziewi�� rano,
�roda, 2 pa�dziernika 1872 roku,
jeste�cie u mnie na s�u�bie.
Powiedziawszy to Fileas Fogg
wsta�, wzi�� kapelusz lew� r�k�,
umie�ci� go na g�owie ruchem
automatu i oddali� si� nie
dorzucaj�c ani s�owa wi�cej.
Obie�y�wiat us�ysza�, jak
zamykaj� si� drzwi frontowe - to
jego nowy pan wychodzi� na
miasto. Po chwili zn�w dobieg�
go odg�os zamykanych drzwi. "M�j
poprzednik, Jakub Forster -
pomy�la� sobie - opuszcza
s�u�b�".
Obie�y�wiat zosta� sam.
Rozdzia� drugi~
w kt�rym Obie�y�wiat~
nabiera pewno�ci, �e nareszcie~
zi�ci�y si� jego marzenia
"Na honor - my�la� Obie�y�wiat
nieco zbity z tropu - u pani
Tussaud * widzia�em jegomo�ci�w
maj�cych w sobie akurat tyle
�ycia, co m�j nowy pan".
Salon pani Tussaud istnieje do
dzi�, mo�na tam ogl�da� woskowe
figury naturalnych rozmiar�w,
wyobra�aj�ce znane w �wiecie
osobisto�ci.
Wypada w tym miejscu wyja�Ni�,
�e "jegomo�ciowie" pani Tussaud
- to ciesz�ce si� w Londynie
wielkim powodzeniem lalki z
wosku, kt�rym nic, pr�cz mowy,
nie brakuje.
W czasie kr�tkiej rozmowy z
panem Foggiem, Obie�y�wiat
zdo�a� po�Piesznie, lecz
dok�adnie przyjrze� si� swemu
przysz�emu chlebodawcy.
Stwierdzi�, �e jest to m�czyzna
lat oko�o czterdziestu, o twarzy
szlachetnej i pi�knej, o
wysokiej postaci, kt�rej nie
szpeci�a lekko ju� zaznaczaj�ca
si� tusza, blondyn o jasnych
faworytach, z czo�em g�adkim i
szerokim, o bladej cerze i
wspania�ych z�bach. Zdawa� si� w
najwy�szej mierze posiada� to,
co fizjonomi�ci nazywaj�
"aktywnym spokojem", w�a�ciwo��
cechuj�c� ludzi czynnych, kt�rzy
ma�o m�wi�. Spokojny,
flegmatyczny, o jasnym,
badawczym spojrzeniu, by�
typowym Anglikiem o zimnej krwi,
jakiego spotykamy do�� cz�sto na
ziemiach Zjednoczonego
Kr�lestwa. P�Dzel Angeliki
Kauffmann * potrafi� znakomicie
odda� nieco sztywn� postaw�.
Angelika Kauffmann (1741_#1807) -
malarka szwajcarska.
Obserwuj�c Fileasa Fogga w
najwa�niejszych momentach jego
�ycia, dochodzi�o si� do
wniosku, �e jest to istota pod
ka�dym wzgl�dem cudownie
zr�wnowa�ona, tak niechybnie
funkcjonuj�ca i doskona�a jak
chronometr Leroya czy Earnshawa.
I rzeczywi�cie, pan Fogg by�
uosobieniem �cis�o�ci, co
zreszt� ka�dy m�g� pozna� po
"wyrazie jego st�p i r�k", bo u
cz�owieka, tak samo jak u
zwierz�t, cz�onki cia�a m�wi� o
stanie jego uczu�.
Fileas Fogg nale�a� do rz�du
ludzi matematycznie dok�adnych,
kt�rzy, nigdy si� nie spiesz�c,
zawsze s� gotowi na czas, a to
dlatego, �e potrafi� stosowa�
doskona�� ekonomi� ruch�w. Nie
zdarzy�o si�, aby pan Fogg
postawi� cho� jeden krok zb�dny
- zawsze obiera� drog�
najkr�tsz�. Nigdy nie b��dzi�
wzrokiem po suficie i nie
pozwala� sobie na zbyteczne
gesty. Nigdy te� nie widziano
pana Fogga w stanie wzruszenia czy
niepokoju. Wsz�dzie zjawia� si�
o w�a�ciwej porze, cho� nie by�o
sk�din�d cz�owieka mniej
sk�onnego do po�Piechu ni� on.
To wyja�Nia�o, dlaczego �y�
samotnie i, aby tak rzec, poza
nawiasem spo�ecze�stwa; rozumia�
dobrze, �e w �yciu istnieje
zjawisko tarcia, a poniewa�
tarcie op�nia ruch, wi�c nie
ociera� si� o nikogo.
Co do Jana, zwanego
Obie�y�wiatem, to by� on
nieodrodnym synem Pary�a; od
pi�ciu lat, to jest odk�d
przyby� do Anglii i s�u�y� w
domach londy�skich,
bezskutecznie rozgl�da� si� za
panem godnym jego przywi�zania.
Obie�y�wiat w niczym nie
przypomina� obwiesi�w w rodzaju
Frontin�w czy Mascarill�w, *
tych wa�koni�w o zadartych
nosach, g�owach wci�Ni�tych w
ramiona i bezczelnym oku. Nic
podobnego! Obie�y�wiat by�
zacnym ch�opcem; mia� mi��
fizjonomi�, cokolwiek wydatne
wargi, jakby z�o�one do
smakowania wszelkich dobrych
rzeczy, natur� �agodn� i
�yczliw� oraz poczciw�, okr�g��
g�ow�, jak� si� zawsze z
przyjemno�Ci� widzi u
przyjaciela. Oto jego wizerunek:
niebieskie oczy, rumiana cera,
twarz do tego stopnia
puco�owata, �e m�g� przy
u�miechu ujrze� w�asne policzki,
pier� szeroka i masywna posta�,
kt�ra kaza�a si� domy�la�
niepo�ledniej krzepy, istotnie
znakomicie rozwini�tej w czasach
m�odzie�czych przyg�d. Ciemna
czupryna odznacza�a si� natur�
wybitnie niesforn�. Podczas gdy
rze�biarze staro�ytni znali a�
osiemna�cie sposob�w u�o�enia
w�os�w Minerwy, Obie�y�wiat
najzupe�niej zadowala� si�
jednym: trzy energiczne ruchy
grzebieniem i fryzura gotowa.
Frontin i Mascarille -
popularne postacie lokaj�w z
dawnych komedii francuskich.
By�oby lekkomy�lno�ci�
twierdzi�, �e �ywe usposobienie
Obie�y�wiata odpowiada�o
charakterowi Fileasa Fogga. Czy
nowy s�u��cy zdo�a zadowoli�
pedantyczne wymagania swego
chlebodawcy? OTo pytanie, na
kt�re dopiero przysz�o��
odpowie.
Jak ju� wiemy, Obie�y�wiat
sp�dziwszy m�ode lata na
w��cz�dze, wzdycha� do �ycia
bardziej ustatkowanego. A �e
wiele s�ysza� o przys�owiowej
systematyczno�ci i zimnym
temperamencie syn�w Albionu, *
zapragn�� w�r�d nich poszuka�
szcz�cia. Ale jak dot�d los si�
do niego nie u�miechn�� -
Obie�y�wiat nigdzie nie zagrza�
miejsca. ZMieni� ju� dziesi��
dom�w, wsz�dzie spotykaj�c si� z
dziwactwami, zmienno�Ci�
humor�w, �y�k� do przyg�d lub
w��cz�gi, co mu obecnie tak
bardzo nie odpowiada�o. Jego
ostatni pracodawca, m�ody lord
LOnsferry, cz�onek Parlamentu,
hula� nocami w weso�ych lokalach
przy Hay_Market i wraca� do domu
o �wicie, zwykle na barkach
policjanta. Obie�y�wiat,
pragn�cy nade wszystko zachowa�
szacunek dla swego pana, nie
m�g� si� powstrzyma� od paru
grzecznych uwag, ale zosta�y one
�Le przyj�te i lokaj musia�
opu�ci� s�u�b�. W tym czasie
dowiedzia� si�, �e wielmo�ny
Fileas Fogg poszukuje s�u��cego.
Postara� si� zasi�gn�� j�zyka o
jego osobie. Zachwyci�a go
sposobno�� urz�dzenia si� przy
panu, kt�ry prowadzi� tak
uregulowany �ywot, kt�ry zawsze
sypia� u siebie, nie podr�owa�
nigdy, nawet na jeden dzie� nie
opuszcza� domu. Obie�y�wiat
zg�osi� si� nie zwlekaj�c i
zosta� przyj�ty w wiadomych ju�
nam okoliczno�ciach.
Albion - dawna nazwa Anglii,
Walii i Szkocji.
W ten spos�b, po wybiciu
godziny wp� do dwunastej,
Obie�y�wiat znalaz� si� w domu
przy Saville Row. Zabra� si�
skwapliwie do ogl�dzin swojej
nowej siedziby i wkr�tce pozna�
j� od piwnic do strychu. Dom
ten, czysty, surowy, wzorowo
urz�dzony i utrzymany, podoba�
mu si� bardzo. Przyr�wna� go w
my�li do pi�knej muszli �limaka,
ale muszli dobrze ogrzanej i
o�wietlonej - gaz w�Glowy
dostarcza� tu potrzebnego ciep�a
i �wiat�a.
Bez trudu odszuka� na drugim
pi�trze przeznaczony dla siebie
pok�j i obejrza� go z
zadowoleniem. Elektryczne
dzwonki i tuby akustyczne
pozwala�y szybko komunikowa� si�
z apartamentami na antresoli i
na pierwszym pi�trze.
Elektryczny zegar na kominku
mia� po��czenie z zegarem w
sypialni Fileasa Fogga: oba
jednocze�Nie odmierza�y ka�d�
mijaj�c� sekund�.
- W to mi graj! W to mi graj!
- powtarza� Obie�y�wiat
ogl�daj�c wszystko po kolei.
Nad kominkiem spostrzeg�
zawieszon� kart� z regulaminem
codziennych zaj��. Regulamin
zawiera�, pocz�wszy od godziny
�smej, kiedy pan Fogg wstawa�,
a� do godziny jedenastej
trzydzie�ci, gdy opuszcza� dom
udaj�c si� do klubu, szczeg�owy
wykaz pos�ug; a wi�c: podanie
herbaty i grzanek o �smej
dwadzie�cia trzy, wody do
golenia - o dziewi�tej
trzydzie�ci siedem, u�o�enie
fryzury - o dziewi�tej
pi��dziesi�t itd. Podobnie
mi�dzy p� do dwunastej a
p�noc�, godzin�, o kt�rej
systematyczny d�entelmen szed�
na spoczynek, wszystko by�o w
najmniejszych szczeg�ach
przewidziane, wykazane i
uporz�dkowane. Obie�y�wiat z
wielk� satysfakcj� wczytywa� si�
w ten plan i nie omieszka� wyry�
sobie w pami�ci wszystkich
kolejnych paragraf�w.
Je�eli chodzi o garderob� pana
Fogga, by�a ona w imponuj�cym
stanie: cudownie zaopatrzona i
przystosowana do wszelkich
okazji. Spodnie, surduty i
kamizelki mia�y numery
porz�dkowe, spisane w osobnym
rejestrze, kt�ry przejrzy�cie
wykazywa� dat� wydania i zwrotu
ka�dej sztuki. W ten spos�b
zawsze mo�na by�o odczyta�, w
jakim dniu, stosownie do pory
roku, dana cz�� ubioru winna
by� noszona. Takiej samej
reglamentacji podlega�o obuwie.
Jednym s�owem, dom, kt�ry w
czasach znakomitego, ale
roztargnionego Sheridana
najprawdopodobniej przedstawia�
�a�osny widok, sta� si� za
rz�d�w Fileasa Fogga siedzib�
idealnie wygodn� i pod ka�dym
wzgl�dem dostatni�. Nie
dostrzeg�by� jednak w tym domu
�adnego ksi�gozbioru, zreszt�
nie mia�by on tutaj racji bytu,
bo klub "Reforma" oddawa� do
dyspozycji pana Fogga a� dwie
biblioteki: jedn� - po�wi�con�
literaturze pi�knej, i drug� -
zagadnieniom prawa i polityki. W
sypialni znajdowa�a si� kasa
ogniotrwa�a �redniej wielko�ci,
ale dostatecznie solidna, �eby
bezpiecznie chroni� sw�
zawarto�� przed ogniem i
w�amaniem. W ca�ym domu nie by�o
broni, przybor�w my�liwskich czy
wojennych. Wszystko tu
�wiadczy�o o upodobaniach
najzupe�niej pokojowych.
Obejrzawszy siedzib� jak
najskrupulatniej, Obie�y�wiat
zatar� r�ce; jego szeroka twarz
rozpromieni�a si� i powt�rzy�
jeszcze raz:
- W to mi graj! �y� tu, nie
umiera�! B�dziemy, widz�,
pasowali do siebie z ja�Nie
panem jak ula�! Cz�owiek
sympatyczny, zasiedzia�y! Istny
automat! Ano, b�d� s�u�y�
automatowi. Wcale mi to nie
przeszkadza!
Rozdzia� trzeci~
w kt�rym nawi�zuje si�~
ryzykowna rozmowa,~
mog�ca s�ono kosztowa�~
pana Fogga
Fileas Fogg opu�ci� sw�j dom
przy Saville Row o jedenastej
trzydzie�ci; potem, postawiwszy
pi��set siedemdziesi�t sze��
razy praw� nog� przed lew� oraz
pi��set siedemdziesi�t pi�� razy
lew� przed praw�, dotar� do
obszernej siedziby klubu
"Reforma" na Pall_Mall; jej
wzniesienie musia�o kosztowa�
przedsi�Biorc� co najmniej trzy
miliony funt�w.
Bezzw�ocznie uda� si� do
jadalni, kt�rej dziewi�� okien
wychodzi�o na pi�kny ogr�d ju�
wyz�ocony jesieni�. Zaj�� swoje
zwyk�e miejsce przy stole, gdzie
czeka�o ju� nakrycie. �niadanie
sk�ada�o si� z przystawek,
gotowanej ryby w wybornym sosie
"reading", porcji krwawego
rostbefu, szpikowanego
kawa�eczkami rzewienia i
agrestem, i kawa�ka chesteru, *
do tego par� fili�anek
znakomitej herbaty, specjalnie
zbieranej dla smakosz�w klubu
"Reforma".
Chester (ang.) - gatunek
��tego sera angielskiego.
Czterdzie�ci siedem minut po
dwunastej czcigodny d�entelmen
wsta� i skierowa� si� do
g��wnego salonu, ozdobionego
pysznie oprawnymi obrazami. Tu
odebra� z r�k lokaja nie
przeci�ty numer "Timesa" i z
namaszczeniem tudzie� ogromn�
wpraw� odda� si� mozolnej
czynno�ci rozk�adania jego
stronic. Lektura tego pisma
poch�ania�a pana Fogga a� do
trzeciej czterdzie�ci pi��,
nast�Pnie przegl�danie
"Standardu" trwa�o a� do obiadu.
Posi�ek ten odbywa� si� podobnie
jak �Niadanie, wszelako z
dodatkiem nowego sosu, zwanego
"royal British sauce".
O godzinie pi�tej czterdzie�ci
pan Fogg wr�ci� do salonu i
pogr��y� si� w czytaniu "Morning
Chronicle".
W p� godziny potem do salonu
wesz�o kilku innych cz�onk�w
klubu i zbli�y�o si� do kominka,
gdzie trzeszcza� weso�y ogie�.
Wszyscy byli sta�ymi
partnerami pana Fileasa, z r�wn�
jak on pasj� oddaj�cymi si� grze
w wista: in�ynier Andrew Stuart,
bankierzy John Sullivan i Samuel
Fallentin, bogaty piwowar Thomas
Flanagan oraz Gauthier Ralph,
jeden z dyrektor�w Banku
Angielskiego. Byli to bogacze
wyr�niaj�cy si� nawet tutaj,
gdzie widok najgrubszych ryb
przemys�u i finansjery nikogo
nie zadziwia�.
- No i c�, Ralph? - pyta�
Thomas Flanagan. - Co tam
s�ycha� nowego w tej aferze z
kradzie��?
- Ano - odpar� Stuart - Bank
b�Dzie si� musia� po�egna� ze
swoimi pieni�dzmi.
- Przeciwnie - powiedzia�
Ralph - s�dz�, �e z�odzieja
nakryjemy. Ju� wys�ano do Europy
i Ameryki najzdolniejszych
detektyw�w. W tej chwili
obsadzili wa�niejsze porty
pasa�erskie i prze�adunkowe,
wi�c nie ma mowy, �eby si�
ptaszek wymkn��.
- Ale czy macie chocia�
rysopis z�odzieja? - spyta�
Andrew Stuart?
- Przede wszystkim to nie
jest z�odziej - zacz�� z powag�
Ralph.
- Jak to? Nie jest z�odziejem
osobnik, kt�ry zw�dzi�
pi��dziesi�t pi�� tysi�cy funt�w
w banknotach?
- Nie - kr�tko odpowiedzia�
Ralph.
- Uwa�asz go tedy za
przemys�owca? - rzek� Sullivan.
- "Morning Chronicle"
zapewnia, �e chodzi tu o
d�entelmena.
S�owa te wysz�y z ust pana
Fileasa Fogga, kt�ry wytkn�� w
tej chwili g�ow� zza stosu
gazet, przesy�aj�c r�wnocze�Nie
stosowny uk�on swoim partnerom;
ci oddali mu go skwapliwie.
Zaj�cie, o kt�rym by�a mowa,
dyskutowane w tym czasie
gwa�townie przez wszystkie pisma
ZJednoczonego Kr�lestwa, mia�o
miejsce przed trzema dniami, to
jest 29 wrze�Nia. Oto paczka
banknot�w zawieraj�ca olbrzymi�
sum� pi��dziesi�ciu pi�ciu
tysi�cy funt�w znikn�a z
pulpitu g��wnego kasjera Banku
Angielskiego.
Je�eli kto� wyra�a� g�o�no
zdumienie, �e kradzie� tej miary
mog�a by� tak �atwo dokonana,
wicedyrektor Banku, pan Gauthier
Ralph, odpowiada� kr�tko, �e
kasjer zaj�ty by� w tym momencie
wci�ganiem do ksi��ek wp�aty w
wysoko�ci trzech szyling�w
sze�ciu pens�w, nie m�g� wi�c
pilnowa� wszystkiego naraz.
Ale trzeba przy tym zauwa�y�,
bo to w pewnym stopniu t�umaczy
fatalne wydarzenie, �e
przes�awna owa instytucja "Bank
of England" ma zwyczaj w
niespotykany gdzie indziej
spos�b troszczy� si� o
wra�liwo�� swoich klient�w. Nie
ma tu dozorc�w ani wo�nych,
nigdzie nie dostrze�esz jakiego�
okratowania. Z�oto, srebro i
banknoty le�� beztrosko na
wierzchu, zdane na �ask� byle
przechodnia. Dyrekcja nie
powa�y�aby si� pod �adnym
pozorem w�tpi� o uczciwo�ci
odwiedzaj�cych t� instytucj�.
Jeden ze �wietnych znawc�w
obyczaju angielskiego opowiada
nast�puj�c� anegdot�. Wst�piwszy
raz do jednej z sal Banku,
zapragn�� z bliska zobaczy�
sztab� z�ota wagi siedmiu do
o�miu funt�w, kt�ra spoczywa�a
na pulpicie kasjera. Uj�� j�,
obejrza�, prze�o�y� do drugiej
r�ki, oddali� si� w ciemny
koniec korytarza, a gdy po
p�godzinie k�ad� sztab� na
swoje miejsce, kasjer nie
podni�s� nawet g�owy.
Ale 29 wrze�Nia sprawa
przybra�a inny obr�t. Pakiet
banknot�w nie powr�ci� i kiedy
wspania�y bankowy zegar wybi�
pi�t�, o kt�rej to godzinie Bank
zamyka� swoje podwoje, dyrekcji
nie pozosta�o nic innego, jak
zapisa� w rubryce strat
pi��dziesi�t pi�� tysi�cy
funt�w.
Kiedy fakt kradzie�y
stwierdzono bezspornie, wybrano
najlepszych detektyw�w i
natychmiast wys�ano ich do
Liverpoolu, Glasgow, Hawru,
Suezu, Brindisi, Nowego JOrku i
innych miast z obietnic�
wysokiej nagrody w razie
pomy�lnego wyniku poszukiwa�:
szcz�liwy znalazca mia� dosta�
dwa tysi�ce funt�w oraz pi��
procent od odzyskanej kwoty.
W oczekiwaniu na wynik
dochodzenia, kt�re mia�o
dostarczy� danych potrzebnych do
odkrycia przest�Pcy, zast�p
detektyw�w pilnie obserwowa�
tymczasem wszystkich
wyje�d�aj�cych i przybywaj�cych
do port�w.
By�y podstawy, aby
przypuszcza�, zgodnie z tym, co
twierdzi� "Morning Chronicle",
�e osobnik, kt�ry pope�ni�
kradzie�, nie nale�a� do �adnej
z szajek z�odziejskich,
istniej�cych na terenie Anglii.
Owego pami�tnego dnia, 29
wrze�Nia, zauwa�ono dobrze
ubranego m�czyzn� o
nienagannych manierach i
dystyngowanej sylwetce
przechadzaj�cego si� po sali
wyp�at, kt�ra mia�a niebawem
sta� si� terenem kradzie�y.
Dochodzenie pozwoli�o odtworzy�
ze wzgl�dn� �cis�o�ci� cechy
charakterystyczne sprytnego
jegomo�cia, po czym sporz�dzono
jego rysopis i bezzw�ocznie
przes�ano go do wszystkich
plac�wek policyjnych w
Zjednoczonym Kr�lestwie i na
kontynencie. Rozs�dni ludzie
uwa�ali wi�c, �e nadzieja
zatrzymania przest�Pcy jest w
tych warunkach wi�cej ni�
uzasadniona. Do liczby
optymist�w nale�a� tak�e i
Gauthier Ralph.
Jak �atwo odgadn��, wypadek
ten by� na ustach wszystkich
zar�wno w LOndynie, jak i na
prowincji. Toczono dysputy,
robiono hazardowe zak�ady za i
przeciw powodzeniu akcji
�ledczej. Nic tedy dziwnego, �e
cz�onkowie klubu "Reforma" byli
r�wnie� poch�oni�ci t� kwesti�,
tym bardziej, �e znajdowa� si�
w�r�d nich jeden z dyrektor�w
Banku.
Czcigodny pan Ralph nie
dopuszcza� �adnych w�tpliwo�ci
co do zadowalaj�cego rezultatu
poszukiwa�, wierzy� g��boko, �e
obiecana detektywom nagroda
wzmo�e tysi�ckrotnie ich zapa� i
inteligencj�. Inaczej my�la�
Andrew Stuart, kt�ry wcale nie
podziela� optymizmu swego
przyjaciela. Tote� przy stoliku
karcianym, gdzie siedzieli
panowie - Stuart naprzeciw
Flanagana i Fallentin, maj�cy za
partnera pana Fileasa Fogga -
trwa� zawzi�ty sp�r. W czasie
gry panowie zachowywali
milczenie, za to w przerwach
mi�dzy jednym a drugim robrem
podejmowano o�ywion� dyskusj�.
Andrew Stuart m�wi�:
- Utrzymuj� w dalszym ci�gu,
�e wszystkie szanse s� po
stronie z�odzieja, kt�ry da�
dow�d nadzwyczajnego sprytu.
- Co znowu! Nie ma kraju,
gdzie by m�g� si� schroni�! -
wykrzykn�� Ralph.
- Czy�by!
- Dok�d wed�ug pana m�g�by
uciec?
- Nie wiem, nie wiem - upiera�
si� Stuart. - W ka�dym razie
ziemia jest do�� przestronna.
- BY�a ni� niegdy� - zauwa�y�
pan Fileas Fogg podsuwaj�c tali�
kart w stron� Thomasa Flanagana.
- Pan przek�ada - dorzuci�.
Podczas ca�ego robra panowa�o
milczenie. Jednak zaraz potem
pan Stuart odezwa� si�
zaczepnie:
- Niegdy�? Czy�by teraz ziemia
si� skurczy�a?
- Bez w�tpienia - rzek�
Gauthier Ralph. - Zgadzam si� co
do tego z panem Foggiem. ZIemia
w pewnym sensie skurczy�a si� po
prostu dlatego, �e dzi� mo�na j�
przemierzy� dziesi�� razy
szybciej ni� sto lat temu. W
wypadku, kt�ry nas interesuje,
to w�a�Nie przyczyni si� do
szybkiego uko�czenia
poszukiwa�.
- A tak�e do u�atwienia
ucieczki z�odziejowi.
- Pan wychodzi - odezwa� si�
Fileas Fogg.
Jednak niewierny Stuart nie
da� si� przekona� i po
sko�czonej grze zn�w wysun�� swe
w�tpliwo�ci:
- MUsi pan przyzna�, panie
Ralph, �e tylko dla �artu mo�na
utrzymywa�, �e ziemia uleg�a
jakiemu� skurczeniu... Niby
dlaczego? �e kto� tam objecha�
j� w trzy miesi�ce?
- W osiemdziesi�t dni -
poprawi� Fileas Fogg.
A JOhn Sullivan podj��:
- To prawda. Tylko w
osiemdziesi�t dni, od czasu gdy
kompania "Great Indian Peninsular
Railway" (linie kolejowe
P�wyspu INdyjskiego) odda�a do
u�ytku po��czenie mi�dzy
Rothalem i Allahabadem. Mog�
panom przeczyta� obliczenie,
kt�re podaje "Morning
Chronicle".
"Z LOndynu do Suezu przez Mont
Cenis i Brindisi kolej� i
parostatkiem - 7 dni.
Z Suezu do Bombaju
parostatkiem - 13 dni.
Z Bombaju do Kalkuty kolej� -
3 dni.
Z Kalkuty do Hongkongu (Chiny)
parostatkiem - 13 dni.
Z Hongkongu do Jokohamy
(Japonia) parostatkiem - 6 dni.
Z Jokohamy do San FRancisco
parostatkiem - 22 dni.
Z San Francisco do Nowego
JOrku kolej� - 7 dni.
Z Nowego Jorku do Londynu
parostatkiem i kolej� - 9 dni.
Razem 80 dni".
- Zgoda! W osiemdziesi�t dni!
- zakrzykn�� Andrew Stuart
zrzucaj�c w roztargnieniu kart�
atutow�. - Ale nie