1946
Szczegóły |
Tytuł |
1946 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1946 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1946 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1946 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Edvin Goffman
�Cz�owiek w teatrze �ycia codziennego�
Tytu� orygina�u
TFIE PRESENTATION OF SELF IN EVERYDAY LIFE
Ok�adk� projektowal MACIEJ URBANIEC
S�OWO WST�PNE
"�wiat jest teatrem, aktorami ludzie, Kt�rzy kolejno wchodz� i znikaj�"
Szekspir - Jak Wam si� podoba ~
� Copyright 1959 by Erving Goffman � Copyright for the Polish edition by
Pa�stwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981
PRINTED IN POLAND �
Pa�stwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981 r. Wydanie pierwsze
Nak3ad 20 000+315 egz. Ark. wyd. 16. Ark. druk. 20,5 Papier druk. sat. kl. V 63 g. 92X114/48
Odaano do sk�adania 28 wrze�nia 1980 r. Podpisano do druku w maju 1981 r. Druk uko�czono w pa�dzierniku
1981 r. Pozna�~kie Zak�ady Graficzne im. 12. Kasprzaka Nr zam. 399/80: L-20
Cena z� 60.
ISBN 83-06-00.567-8
Nieuwa�nemu czytelnikowi tej ksi��ki wysoka pozycja Ervinga Goffmana we wsp�czesnej socjologii
(mierzona - z braku lepszych kryteri�w - liczb� przek�ad�w, cytowa� i om�wie� w reprezentatywnych
opracowaniach najnowszej my�li socjologicznej) mo�e wyda� si� trudna do poj�cia. Mo�e te� go zdziwi�
wyra�ona na prawach oczywisto�ci opinia jednego z komentator�w, i� ":..spo�eczno�� naukowa jest zgodna,
uznaj�c w Goffmanie tw�rc� pr�du my�lowego, kt�ry staje si� dominuj�cy w nowym pokoleniu socjolog�w
ameryka�skich." 2
Zaiste, Cz�owiek w teatrze �ycia codziennego nie wyr�nia si� ani teoretycznym wyrafinowaniem, ani
doskona�o�ci� tak zwanego warsztatu, ani precyzj� sformu�owa�, ani bezwzgl�dn� odkrywczo�ci�,
, dokonanych uog�lnie�, ani - wreszcie - makrospo�eczn� donios�o�ci� poruszanych spraw. Co wi�cej,
problematyka Goffmana (a przedstawiana polskiemu czytelnikowi praca jest dla jego tw�rczo�ci jak
najbardziej charakterystyczna) mo�e wyda� si� wr�cz b�ahe na tle tych kierunk�w wsp�czesnejsocjologii, kt�re
skupiaj� swoj� uwag� na zagadnieniach-
Przek�ad Leona Ulricha.
~ L. Boltanski, Erving Goffman et Le temps du soupcon. . A propos de la publication en francais de La
representation , de soi dans La vie quotidienne, "Social Science Information", 12 (3), .s, 129.
sy stemu spo�ecznego, w�adzy, struktury klasowej czy ewolucji spo�ecze�stw i kultur. �w �wiat zaludniony
przez komediant�w, ekspedient�w, drobnych oszust�w, urz�dnik�w, piel�gniarki, s�u��cych, . handlarzy itd. -
zaj�tych bardziej utrzymaniem "fasady" ni� techniczn� stron� wykonywanych zada� - jawi si� w pierwszej
chwili jako �wiat marginesu, niegodny dociekliwo�ci, z jak� jest w tej ksi��ce opisywany.
I czeg� to chce dowie�� autor? - zapyta, by� mo�e, czytelnik. �e wszyscy jeste�my aktorami? O tym wiedzia�
ju� przecie� Szekspir, a Jean Jacques Rousseau jeszcze przed progiem nowoczesnego spo�ecze�stwa (kt�rego
cz�onkowie s� - jak napisze David Riesman - "lud�mi zewn�trzsterownymi") wymownie dowodzi�, �e nie
potrafimy ju� �y� autentycznie, staj�c si� tylko tym, czym jeste�my i chcemy by� w oczach swoich widz�w.
Autor Listu o widowiskach dlatego tak nie cierpia� aktor�w, �e zawodowo uprawiaj� t� ucieczk� od w�asnego
ja: "Czym jest talent aktorski? Sztuk� przedzierzgania si� w innego cz�owieka, przybierania innego charakteru,
udawania, �e si� jest innym, ni� jest si� naprawd�, pasjonowania si� z zimn� lcrwi�, xn�wienia innych rzeczy,
ni� si� my�li i to z tak� naturalno�ci�, jak gdyby si� je my�la�o naprawd�; sztuk� zapominania wreszcie
w�asnego miejsca w �yciu, gdy si� zajmuje miejsce innego cz�owieka."' A ilu� to weze�niejszych i p�niejszyeh
moralist�w pisa�o - lepiej lub gorzej o tym, �e �ycie �wiatowe jest nieustannym udawaniem? Ilu� pr�bowa�o
zrywa� maski i burzy� dekoracje? I czy� na co dzie� nie pos�ugujemy si� wieloma wyra�eni,ami
zaczerpni�tymi w�a�nie z teatru ("dobrze gra� swoj� rol�", "wypa�� z roli", "zgrywa� si�", "zajrze� za kuiisy",
"dzia�alno��
z J. J. Rousseau, List o widowiskach, w: Umowa spoteczna, Warszawa 1966, s. 425.
zakulisowa", "tragedia", "dramat", "farsa" itd.)? Metaforyka teatralna dawno te� przenikn�a z mowy potocznej
do socjologii, czego najlepszym ~przyk�adem jest teoria r�l spo�ecznych zapocz�tkowana przez Ralpha Lintona
i Floriana Znanieckiego, ale przez nich bynajmniej nie wynaleziona, obecna bowiem implicite w pracach
Georga Simmela, Charlesa Cooleya, George'a H. Meada; Roberta E. Parka i k�go tam jeszcze. Ralf Dahrendorf
bynajmniej nie . przesadza, kiedy stwierdza, �e "...metafora Szekspira sta�a si� dzi� centraln� zasad� nauki o
spo�ecze�stwie"'. Park napisa� ponad p� wieku temu: ,;Ka�dy zawsze i wsz�dzie, mniej lub bardziej
�wiadomie, gra jak�� rol� [...] To w�a�nie w tych rolach znamy si� nawzajem i znamy samych siebie." Sk�d
tedy bierze si� rosn�ca popularno�� Goffmana oraz pojawiaj�ce si� tu i �wdzie przekonanie, �e jego "podej�cie
dramaturgiczne" otwiera now� drog� lub cho�by dr�k� w socjologii?
My�l�, �e mo�na wskaza� przynajmniej dwie przyczyny niew�tpliwego sukcesu autora Cxtowieka w teatrze
�yc�a codziennego. Pierwsza, to konsekwencja i pomys�owo�� w zastosowaniu prastarej metafory teatralne j,
dzi�ki kt�rym przekszta�ci�a si� ona w schemat teoretyczny, zdolny zapewne pomie�ci� nawet wi�cej, ni� sam
Goffman poez�tkowo sobie u�wiadomi�. Za Cz�owiekiem w teatrze �ycia c�dz�ennego (1956, wydanie
poprawione i rozszerzone .- 1959) posz�y inne ksi��ki, w kt�rych wr�cz obsesyjnie powraca� on do tych sa-
mych temat�w: Asylums. Essays on the Social Situation of Mental Patients and Other Inmates (1981);
Encounters. Two Studies in the Sociology of Interacion (1981), Stigma. Notes on the Management
~ R. Dahrendorf, Homo Sociologicus, w; Essays in the Theory of Society, Stanford, Cal. 19s8, s. 30.
R. I:. Park, On Social Control and Collective Behavior,
~Selected Papers, Edited and with an Introduction by Ralph H. Turner, s. XXXIX.
of Spoiled Identity (1963), Behavior in Public Places. Notes on the Social Organization of Gatherings (1963),
Interaction Ritual. Essays on Face-to-Face Behavior (1967), Strategic Interaction. An Analysis of Doubt and
Calculation in Face-to-Face, Day-to-Day Dealings with One Another (1969), Relations in Public. Microstudies
of the Public Order (1971), Frame Analysis. An Essay on the Organization of Experience (1974), Gender
Advertisement (1979). Z pewnymi zastrze�eniami mo�na stwierdzi�, �e socjologia Goffmana ma w�a�ciwie
jeden niezmienny przedmiot. Jest nim ;,...ta kategoria zdarze�; ~ kt�ra powstaje podczas wsp�obecno�ci i na
skutek wsp�obecno�ci. Jej podstawowymi materia�ami s� spojrzenia, gesty, pozycje i wypowiedzi, kt�re ludzie
- �wiadomie lub nie - wprowadzaj� do sytuacji. S� to zewn�trzne znaki orientacji i zaanga�owania - stany
umys�u i cia�a, kt�rych zazwyczaj nie bada si� ze wzgl�du na ich spo�eczn� organizacj�." � Zostawiam na
p�niej obja�nienie tej formu�y. Na razie stwierdzam jedynie, �e Gof'fman nale�y do tych uczonych, kt�rzy nie
zadowalaj� si� pomys�em, lecz dr��� temat ze wszystkich mo�liwych stron.
Druga przyczyna sukcesu Goffmana jest bodaj jeszcze wa�niejsza. Ot� mia� on odwag� p�j�� pod pr�d. Okres;
w kt�rym ukaza� si� Cz�owiek w teatrze �ycia codziennego, to ci�kie czasy dla reprezentowanego przez t�
ksi��k� typu socjologii. Pi�� lat wcze�niej ukaza�a si� ksi��ka Talcotta Parsonsa The Social System (1951) -
najwa�niejsze dzie�o triumfujacego pod�wczas funkcjonalizmu socjologicznego. Rok przed ksi��k� Goffmana
Paul F. Lazarsfeld i Morris Rosenberg og�osili The Language of Social Research. A Reader in the Methodology
of Social Research (1955) - swego rodzaju kodyfikacj� neopo�ytywistycznej metodologii, kt�ra za-
e E. Goffman, Interaction Ritual. Essays on Face-to-Face~
Behavior, Garden City, N, Y. 19�7, s. :.
czyna�a uchodzi� w USA za metodologi� tout court. Cz�owiek w teatrze �ycia codziennego by� z pew
no�ci� wyzwaniem rzuconym obu panuj�cym modom - wyzwaniem teoretycznym i metodologicznym. Co
prawda, Goffman nie podj�� bezpo�redniej polemiki ani z funkcjonalizmem, ani z neopozytywizmem: Kiedy
wypowiada� si� o socjologii "oficjalnej", nie zawsze by� jednoznac�ny. W og�le , jest to autor niezwykle
pow�ci�gliwy w sk�adaniu deklaracji programowych. Po prostu robi co innego i robi to inaczej.
, W dobie poszukiwania nade wszystko teorii systemu spo�ecznego zada� on sobie proste pytanie (przez
niekt�rych zaliczane raczej do psychologii spo�ecznej ni� do socjologii), co dzieje si� w�wczas, gdy jednostki
wsp�przebywaj� w swojej obecno�ci fizycznej, i odpowiada� na nie w duchu sym-
bolicznego interakcjonizmu - ameryka�skiej odmiany socjologii humanistycznej, kt�ra zachowa�a wprawdzie
spore wp�ywy na uniwersytetach, ale mog�a by� uwa�ana za odrobin� staro�wieck�. Klasyczne jej dzie�a, czyli
prace Cooleya, Deweya, Thomasa i Meada, powsta�y, b�d� co b�d�, w pierwszej , �wierci XX wieku. Goffman
pozosta� wierr.y tej
' orientacji, zajmuj�c si� - podobnie jak jego mis~r�owie z Chicago: Herbert Blumer i Everett ~ C. Hughe� -
tym, jak jednostki staraj� si� sprosta� s3rtuacjom �yciowym i jak wzajemnie na siebie oddzia�uj� za pomoc�
symbol�w.
W okresie mody na metodologiczne wyrafinowanie autor Cziowieka w teatrze �ycia codziennego vdwo�ywa�
si� do "skromnej naturalistycznej (to ~,jest p�owadzonej w warunkach naturalnych, nie za� �~ICZnie
stworzonych pr~ez badacza - J.S.) observpacji" (nazywa� j� czasarni "etnograficzn�")' w
~-.~rlu szko�y chicagowskiej, kt�r� w �yciu spo�ecz"% E: Goffman; Retations �n PvbL�c. Microstud�es of the
~'uD~tc Order, New York 1971, s. 6.
9 ~r~~: .
nym fascynowa�o tylko t�, co mo�na zobaczy� na w�asne oczy. Jej to, jak si� wydaje, prace (a tak�e prace
innego swojego mistrza, W. L. Warnera) na�ladowa� w swoicli badaniach terenowych na Szetlandach, kt�rych
wyniki wykorzysta� cz�ciowo w tej ksi��ce.
Kr�tko m�wi�c, Goffman by� inny ni� wi�kszo�� wsp�ezesnych mu socjolog�w ameryka�skich. Nie
manifestowa� tej swojej inno�ci tak rozg�o�nie jak C. Wright Mills, kt�rego The Sociolog�cal Imag�nation by�a
r�wie�niczk� ostatecznej wersji Czlowieka w teatrxe �ycia codziennego, al~ nie budzi�a ona . u nikogo
w�tpliw�ci. T to sprawi�o, �e tw�rczo�� Goffmana; chocia� nie ma w niej nic z manifestu, sta�a si� w
nast�pnym dziesi�cioleciu jednym z o�rodk�w mobilizacyjnych opozycji przeciwko socjologii ,,oficjalnej". Z
kolei Goffman zacz�� by� modny.
Okaza�o si� przy tym, �e tw�rcz�� ta - tak, wydawa�oby si�, tradycyjna i filozoficznie bezpretensjonalna -.
mo�e by� odczytywana w zupe�nie inny spos�b. Oto postulat badania "�ycia codzien nego", kt�ry u Goffmana
nie kryje �adnych oso bliwych g��bi, b�d�c jedynie opcj� na rzecz przed k�adania ogl�du spo�ecznego konkretu
nad manipulacj� modelami i wska�nikami, niekt�rym czytel nik�m objawi� niespodziewanie swe
pokrewie�stwo z wywodz�cym si� z fenomenologii zainte�esowa niem "�wiatem nastawienia naturalnego", z
orien tacj� na badanie najbardziej pierwotnej, spontanicz nej; nieuporz�dkowanej formy do�wiadezenia, jaka
dana jest ka�demu cz�owiekowi przez sam fakt uczestnictwa w �yciu spo�ecznym.
Orientacja ta - zapocz�tkowana w socjologii ameryka�skiej_ przez Alfreda Schutza (1894-1959) - uzyska�a
zna�zn� popularno�� w latach sze�c dziesi�tych i siedemdziesi�tych, kiedy to w toku dyskusji na temat
"kryzysu socjologii" zacz�to poszukiwa� drogi i�o rekonstrukcji tej dyscypliny w
10
" ' " ie ~�o�e�, przyjmowanych milcz�co przez sa' � zestnik�w � cia s �eczne o. B �ob
yr~ u� Y Po g Y Y~ jak g~dz�; ekstrawagancj� dopatry~wa� si� w Goffma~,e;�przedstawiciela socjologii
fenomenologicznej, ~y~tenejalizmu ezy etnometodologii avant la let~. Nie~ ulega jednak w�tpliwo�ci, i� by�
on wsp�~c� nowego klimatu opinii, w kt�rym "�ycie ~izienne" sta�o si� podstawowym tematem wp�ywowych
kierunk�w my�li socjologicznej - klima~~ opinii coraz mniej przychylnego "naukowej soej�iogii" w wersji
zar�wno funkcjonalistycznej, jak i neopozytywistycznej, �yciodajnego natomiast dla soejologicznej - jak to
okre�li sam Goffman "alchemii" poiegaj�cej na tym, by problemem ~aukawym czyni� "...byle okruch
najzwykIejszej spo�ecznej dzia�alno�ci." s
Tak wi�c.socjologia tego autora okaza�a si� ark� przemierza mi�dzy starymi i nowymi laty socjolo:gii
humanistycznej, chocia� on ~am dopiero we F`a~g~'rte Analysis (1971) ujawni� niejakie zaintereso
"e filozoficznymi nowinkami. Owszem, bywa� ~tzez rzecznik�w nowej orientacji krytykowany za miern�
prostoduszno�� teoretyczn�, a nawet za
Y`~,1~18erwatyzm; niemniej jednak zaliczono go nie�~f~�l bez dyskusji d� nowego nurtu ameryka�skiej
!4~3ola~i, uznano za jednego z "klasyk�w" socjo~,` eznej nowoczesno�ci.
~ ~`:~utit Goffmana przeciwko socjologii "oficjalnej" ~tyezy� zar�wno sposobu widzenia rzeczywisto�ci ecznej;
jak i metod jej badania.
,r -, W pierwszej sprawie tw�rczo�� autora Czlowieka ~~`~eatrxe �ycia codz�ennego nastr�cza wszak�e pew-
~~'irudno�� interpretacyjn�. Nie zawsze jest mia= ,, ;,;,. ci~ jasne, czy proponuje on now� - skrajnie , . ., r
~'ak�jonistyczn� - ontologi� spo�eczn�, koncep
~ ;fakt�w sp�ecznych jako ezego� ex defin�tione
E.~Goifman, Frame Analysls. An Essay on th� Organiza
s o~ Expertence, New York 1974, s. 5.
11
p�ynnego i staj�cego si� tylko na kr�tko w tok~ niezliczonych �ncounters mi�dzy jednostkami (Hex pin nazywa
t� socjologi� wheraklitejsk� z ducha" czy te� mo�e raczsj mamy tu do czynienia tyilk z , pr�b� eksploracji
obszaru, kt�ry xiie przyci�g~ w dostatecznym stopniu uwagi socjolog�w zaj�iyc badaniem - nazbyt dla
interakcjonisty bezosobc wego - systemu spo�ecznego i operuj�cych - ja to trafnie okre�li� D. Wrong -
"przespo�ecznion koncepcj� cz�owieka" ~�. W pierwszym przypadk chodzi�oby o ~sadniczo inn� od
funkcjonalistycs nej wizj� rzeczywisto�ci spo�ecznej, w drugim jedynie o wyb�r takiego, a nie ~innego jej
aspekti co ma niew�tpliwie dor_ios�e l~onsekwencje teor~ tyczne, ale samo przez si� teori� jeszcze nie jest.
Je�eli s�uszna jest pierwsza z owycYi dw�ch ix terpretacji, nale�a�oby przyzna� racj� Gouldnerc wi, kt�ry
pisze, �e "... jest to teoria spo�eczna, kti ra k�adzie nacisk na epizodyc�no�� i rozpatruje �3 cie jedynie w
w�skim interpersonalnym kr�gu, ah storycznym i nieinstytucjonalnym, jako egzystei cj� poza histori� i
spolecze�stwem, dochodz�c� � �kutku tylko w p�ynnym i przemija j�cym spotk; niu [...]. Goffmanowskie
wyobra�enie �ycia sp~ �ecznego to nie wyobra�enie trwa�ych, spoistyc struktur spo�ecznyeh, lecz raczej
wyobra�en listronnej, kr�tej �cie�ki, chybotliwego pomostu [... Z tego punktu widzenia ludzie s� akr�batami i
gr~ czami, kt�rzy oderwali si� jako� od struktur sp~ �ecznych, a nawet od kulturowo ustalonych r�l..."
9 N. Herpin, Les socioLogues a~nericains et Le si~cLe, Pa 1973, s. 74.p�ynnego i staj�cego si� tylko na kr�tko
w tok~ niezliczonych �ncounters mi�dzy jednostkami (Hex pin nazywa t� socjologi� wheraklitejsk� z ducha"
czy te� mo�e raczsj mamy tu do czynienia tyilk z , pr�b� eksploracji obszaru, kt�ry xiie przyci�g~ w
dostatecznym stopniu uwagi socjolog�w zaj�iyc badaniem - nazbyt dla interakcjonisty bezosobc wego - systemu
spo�ecznego i operuj�cych - ja to trafnie okre�li� D. Wrong - "przespo�ecznion koncepcj� cz�owieka" ~�. W
pierwszym przypadk chodzi�oby o ~sadniczo inn� od funkcjonalistycs nej wizj� rzeczywisto�ci spo�ecznej, w
drugim jedynie o wyb�r takiego, a nie ~innego jej aspekti co ma niew�tpliwie dor_ios�e l~onsekwencje teor~
tyczne, ale samo przez si� teori� jeszcze nie jest.
Je�eli s�uszna jest pierwsza z owycYi dw�ch ix terpretacji, nale�a�oby przyzna� racj� Gouldnerc wi, kt�ry
pisze, �e "... jest to teoria spo�eczna, kti ra k�adzie nacisk na epizodyc�no�� i rozpatruje �3 cie jedynie w
w�skim interpersonalnym kr�gu, ah storycznym i nieinstytucjonalnym, jako egzystei cj� poza histori� i
spolecze�stwem, dochodz�c� � �kutku tylko w p�ynnym i przemija j�cym spotk; niu [...]. Goffmanowskie
wyobra�enie �ycia sp~ �ecznego to nie wyobra�enie trwa�ych, spoistyc struktur spo�ecznyeh, lecz raczej
wyobra�en listronnej, kr�tej �cie�ki, chybotliwego pomostu [... Z tego punktu widzenia ludzie s� akr�batami i
gr~ czami, kt�rzy oderwali si� jako� od struktur sp~ �ecznych, a nawet od kulturowo ustalonych r�l..."
'o por. Edmund Mokrzycki (red.), Perspektywy socjoLo PIW, w opracowaniu.
m A. W, Gouldner, The Corning Crisis of western Socic gy, New York 1971, s. 379. Por. Peter L. Betger,
Invitat to Sobiotogy: A Hurrcanistic Perspective, Garden City, N. s. 13E-139. Podobnie bodaj odczytuje
Goffmana Anton K�oskowska, pisz�c, �e " . charakterystyCZne dla nich (s nowiska Goffmana i Garfinkela - J.
S.) eliminowanie ka
22
~'pr�yjmiemy drug� z wymienionych int�rk~jt ~a za jej przyj�ciem przemawia wiele wy!~lzi samego
Goffmana), Gouldnerowska wy-~ ~ o,ka�e si� nazbyt daleko id�ca. Istotnie; lu~, GoffmanoW skim te�trze
�ycia codziennego ~ wszystko "akrobatami i graczami" poru:ymi si� po "chybotliwym pom�cie" zmieniat si�
wieustannie sytuacji (autor tej ksi��ki da, �e uprawia the socioiogy of occasions'~, it~zy z,a� komenta~torzy
nazywa j� go "sytuacjo), ale bynajmniej nie egzystuj� przecie� poza ~em spo�ecznym, oderwani od struktur
spo~ch i niezal�ni od wzor�w kultury. �yj� oni ~e�loxiym miejscu i czasie, nale�� do takich, innych klas
spo�ecznych, przestrzegaj� norm Wenans�w, uprawiaj� okre�lone zawody itd. an nie ma, jak -si� wydaje,
zaxxliaru uniet� ca�ej tej problematyk~, kt�ra uchodzi s�uszpar excetlence socjologiczn�. Po pr�stu ogl�iat
spo�eczny z innej perspektywy, nie ��da
nikogo, aby post�powa� tak samo. Wynika �a�nie z por�wnania perspektywy dramaturj z innymi
perspektywami, jakie znajduje si� uoskach tej ksi��ki. A we France Anaiysis 4 ni mniej, ni wi�cej (mo�na to
odnie�� do ego tw�rczo�ci): "Ta ksi��ka dotyczy organi4�wiadczexlia [.;.], a nie organizacji spo�ecze�Vie
xnam zamiaru wypowiada� si� o podsta;h temat�ch socjologii - organizacji spo�ecz�t~rukturze spo�ecznej^
[...]. Nie zajmuj� si� u� �ycia spo�ecznego, lecz struktur� do�wiadjednostek w r�nych momentach ich spo�ecz
noszgcych si� do trwa�ej struktury spo�ecznej, a wyI si� w sta�ych typach stosunk�w spo�ecznych, zubo~a
o$raniczaj�c j� do najbardziej zewn�trznych, p�ynrszElotnych zjawisk w�a�ciwych spo�ecznym kontakyoteczna
sytuacja )comunikowania, "Studia Socjolo197~i rir 4/55 s. 119).
~offman, Interaction Ritual,.., cyt. wyd., s. 2.
13
p�ynnego i staj�cego si� tylko na kr�tko w toi~ niezliczonych �ncounters mi�dzy jednostkami (He pin nazywa
t� socjologi� -heraklitejsk� z ducha czy te� mo�e raczej mamy tu do czynienia tyv z _pr�b� eksploracji obszaru,
kt�ry nie przyci�g w dostatecznym stopniu uwagi socjolog�w zaj�iy, badaniem - nazbyt dla interakcjonisty
bezosob wego - systemu spo�ecznego i operuj�cych - ~j~ to trafnie okre�li� D. Wrong - "przespo�eczniol
lzoncepcj� cz�owieka" 1�. W pierwszym przypadl chodzi�oby o zasadniczo inn� od funkcjonalistyc nej wizj�
rzeczywisto�ci spo�ecznej, w drugim jedynie o wyb�r takiego, a nie innego jej aspekl co ma niew�tpliwie
dor.ios�e l~onsekwencje teoz' tyczne, ale samo przez si� teori� jeszcze nie jest.
Je�eli s�uszna jest pierwsza z owych dw�ch i terpre'tacji, nale�a�oby przyzna� racj� Gouidnei wi, kt�ry pisze,
�e "... jest to teoria spo�eczna, ki ra k�adzie nacisk na epizodyc�no�� i rozpatruje � cie jedynie w w�skim
interpersonalnym kr�gu, al storycznym i nieinstytucjonalnym, jako egzyste cj� poza histori� i spolecze�stwem,
dochodz�c� �kutku tylko w p�ynnym i przemija j�cym spotl~ niu [...]. Goffmanowskie wyobra'zenie �ycia sX
�ecznego to nie wyobra�enie trwa�ych, spoisty struktur spo�ecznych, .lecz raczej wyobra�el ustronnej, kr�tej
�cie�ki, chybotliwego~ pomostu [. Z tego punktu widzenia ludzie s� akrobatami i g1 czami, kt�rzy oderwali si�
jako� od struktur sl �ecznych, a nawet od kulturowo ustalonych r�l...'
9 N. Herpin, Les sociologues atnericains et le si~cle, Pa 1973, s. 74.
ao por. Edmund Mokrzycki (red.), Perspektywy socjolo~ PIW, w opracowaniu.
l A, w. Gouldner, The Coming Crisis of Western Socio g,y, New York 1971, s. 379. Por. Peter L. Berger,
Invitati to So�iology: A Humanistic Perspective, Garden City, N: s. 138-139. Podobnie bodaj odczytuje
Goffmana Anton K�oskowska, pisz�c, te " . charakterystyCZne dla nich (s nowiska Goffmana i Garfirike�a -. J.
S.) eliminowanie ka
1 `?
~=p~�yjmiemy drug� z wymienionych int�r~ ~a, za jej przyj�ciem przemawia wiele wy~i samego Goffmana),
Gouldnerowska wyy;o~ka�e si� nazbyt daleko id�ca. Istotnie; lu~.(~offmanowskim te�trze �ycia codziennego ~
wszystko "akrobatami i graczami" poru~mi si� po "chybotliwym pom�cie" zmieniat si� ~e~~n~e sytuacji
(autor tej ksi��ki d~, �e uprawia the sociobogy of occctsions'~, i~zy ~� komentatorzy nazywaj� go "sytuacjo~,
ale bynajmniej nie egzystizj� przecie� poza 1em spo�ecznym, oderwani od struktur spoyh i niezal�ni od
wzor�w kultury. �yj� oni ~e�loniym miejscu i czasie, nale�� do takich, innych klas spo�ecznych, przestrzegaj�
norm ~renans�w, uprawiaj� okre�lone zawody itd. an nie ma, jak si� wydaje, zamiaru uniet� ca�ej te j
problematyk~, kt�ra uchodzi s�usz~a.r exceltence socjologiczn�. Po pr�stu ogl�iat spo�eczny z innej
perspektywy, nie ��da
nikogo; aby post�powa� tak samo. Wynika ~a�riie z por�wnania perspektywy dramaturi z innymi
perspektywami, jaki� znajduje si� doskach tej ksi��ki. A we France Ancilysis ~ ni mniej, ni wi�cej (mo�na to
odnie�� do ~go tw�rczo�cij: "Ta ksi��ka dotyczy organi��wiadczenia [.:.], a nie organizacji spo�ecze�lTie
mam �amiaru wypowiada� si� o podsta~h temat�ch socjologii - organizacji spo�ecz~rukturze spo�ecznej` [...].
Nie zajmuj� si� ~ �ycia spo�ecznego, lecz struktur� do�wiadjednostek w r�nych momentach ich spo�ecz
~120sz�cych si� do trwa�ej struktury spo�ecznej, a wy~j si� w sta�ych typach stosunk�w spo�ecznych, zubo�a
;Ograniczaj�c j� do najbardziej zewn�trznych, p�yn~2elotnych zjawisk w�aSciwycli spo�ecznym kontak-
rpo�eczna sytuacja )comunikowania, "Studia Socjolo� 1~74 nt 9/55 s. 119).
~offman, Interaction RftuaL..., cyt. wyd., s. 2.
, I3 :v ,
p�ynnego i Staj�cego si� tylko na kr�tko w toku niezliczonych �ncounters mi�dzy jednostkami (Herpin nazywa
t� socjologi� wheraklitejsk� z ducha �), czy te� mo�e raczej mamy tu do czynienia tylko z.pr�b� eksploracji
obszaru, kt�ry nie przyci�gal w dostatecznym stopniu uwagi socjolog�w zaj�iych badaniem - nazbyt dla
interakcjonisty bezosobowego - systemu spo�ecznego i operuj�cych - ~jak to trafnie okre�li� D. Wrong -
"przespo�ecznion� koncepcj� cz�owieka" i�. W pierwszym przypadku chodzi�oby o zasadniczo inn� od
funkcjonalistycznej wizj� rzeczywisto�ci spo�ecznej, w drugim jedynie o wyb�r takiego, a nie innego jej
aspektu; co ma niew�tpliwie dor.ios�e l~onsekwencje teoretyczne, ale samo przez si� teori� jeszcze nie jest.
Je�eli s�uszna jest pierwsza z owych dw�ch interpretacji, nale�a�oby przyzna� racj� Gouldnerowi, kt�ry pisze,
�e "... jest to teoria spo�eczna, kt�ra k�adzie nacisk na epizodyc�no�� i rozpatruje �ycie jedynie w w�skim
interpersonalnym .kr�gu, ahi= storycznym i nieinstytucjonalnym, jako egzystencj� poza histori� i
spolecze�stwem, dochodz�c� do �kutku tylko w p�Ynnym i przemijaj�cym spotkaniu [...]. Goffmanowskie
wyobra�enie �ycia spo�ecznego to nie wyobra�enie trwa�ych, spoistych struktur spo�ecznych, lecz raczej
wyobra�enie L2stronnej, kr�tej �cie�ki, chybotliwego pomostu [...]. Z tego punktu widzenia ludzie s�
akr�batami i graczami, kt�rzy oderwali si� jako� od struktur spo�ecznych, a nawet od kulturowo ustalonych
r�l..." i'
a N. Herpin, Les soc�oLoyues americains et Le si~cle, Paris 1973, s. 74.
'o por. Edmund !vIOkrzycki (red.), Perspektywy socjologii, PiW, w opracowaniu.
" A, w. Gouldner, The Coming Crisis oJ Western Socio�ogy, New York 1971, s. 879. Por. Peter L. Berger,
Invitation to So�totogy: A Humareistic Perspective, Garden City, N. Y. s. 13E-139. Podobnie bodaj odczytuje
Goffmana Antonina K�oskowska, pisz�c, �e " . charakterystyCZne dla nich (sta-' nowiska Goffmana i
Garfinkela - J. S.) eliminowanie kate- I
Je�eli pr�yjmiemy drug� z wymienionych int�rpretacji (a za jej przyj�ciem przemawia wiele wypowiedzi
samego Goffmana), Gouldnerowska wy~ k�adnia oka�e si� nazbyt daleko id�ca. Istotnie; ludzie w
Goffmanowskim te�trze �ycia codziennego s� nade wszystko "akrobatami i graczami" poruszaj�cymi si� po
"chybotliwym pom�cie" zmieniaj�cych si� nieustannie sytuacji (autor tej ksi��ki powiada, �e uprawia the
sociology of occasions'~, niekt�rzy za� komentatorzy nazywaj� go "sytuacjonist�"), ale bynajmniej nie
egzystuj� przecie� poza systemem spo�ecznym, oderwani od struktiu~ spo�ecznych i niezal�ni od wzor�w
kultury. �yj� oni w okre�lot~ym miejscu i czasie, nale�� do takichn ~a nie innych klas spo�ecznych,
przestrzegaj� norm i konwenans�w, uprawiaj� okre�lone zawody itd. Goffman nie ma, jak si� wydaje, zamiaru
unieWa�nia� ca�ej tej problematyki, kt�ra uchodzi s�usznie za par exceltence socjologiczn�. Po pr�stu ogl�da
�wiat spo�eczny z innej perspektywy, nie ��daj�c od nikogo, aby post�powa� tak samo. Wynika to wyra�nie z
por�wnania perspektywy dramaturgicznej z iniiymi perspektywami, jaki� �najduje si� we wnioskach tej
ksi��ki. A we France Analysis napisze ni mniej, ni wi�cej (mo�na to odnie�� do ca�ej jego tw�rczo�ci): "Ta
ksi��ka dotyczy organizacji do�wiadczenia [.:.], a nie organizacji spo�ecze�stwa. Nie mam zamiaru
wypowiada� si� o podstawowych tematach socjologii - organizacji spo�ecznej i strukturze spo�ecznej^ [...j. Nie
zajmuj� si� struktur� �ycia spo�ecznego, lecz struktur� do�wiadc'zenia jednostek w r�nych momentach ich
sgo�eczI gorii; odnosz�cych si� do trwa�ej struktury spo�ecznej, a wyra�$j�cej si� w sta�ych typach stosunk�w
spo2ecznych, zubo�a analiz�, ograniczaj�c j� do najbardziej zewn�trznych, p�yn~i nych i przelotnych zjawisk
w�a5ciwycli spo�ecznym kontak
'I toW " (Spoteczna sytuacja )comunikowania, "Studia SocjoloI giczne", 1974 nr 4/55 s. 119).
i ,
'� E. Goffman, Interact�on Ritual..., cyt. wyd., s. 2.
1~ ' 13
nego �ycia. Usobi�cie utrzymuj�, �e spo�ecze�stwo jest pod ka�dym wzgl�dem pierwotne, natomiast prze�ycia
jednostek s� pod ka�dym wzgl�dem wt�rne; niniejsza praca jest po�wi�cona wy��cznie temu, co wt�rne." "
Tak wi�c Goffman m�wi raczej o c z y m � i nnym ni� co�~ bezwzgl�dnie innego. Nie kwestionuje zasadniczo
twierd�e� badaczy systemu spo�ecznego; kwestionuje natomiast ich durkheimowskie z ducha przekonanie, i�
analizuj�c osobliwo�ci systemu uzyskujemy tym samynl ~'~'iedz� wystarezaj�c� do wyja�nienia zachowania si�
jednostek. Ot�, je�li nawet przyjmiemy, �e socjologia potrafi ju� zadowalaj�co wyja�ni� funkejonowanie
systemu spo�ecznego, pozostaje rozleg�a sfera zjawisk, o kt�rej, przy obecnym stanie socjologii, nie wiemy
prawie niczego: sfera dzia�a� i oddzia�ywa� wzajemnych jednostek ludzkich - proces�w, kt�re nie s� bez reszty
zdeterminowane ani przez w�a�ciwo�ci systemu spo�ecznego, ani przez biopsychiczn.e cechy organizm�w.
Ta sfera, o kt�rej kilkadziesi�t Iat weze�niej pisa� Simmel: "Mi�dzyludzkie wi�zi spo�eczne zadzierzgaj� si�,
rozwi�zuj� i zadzierzgaj� na nowo W wiecznym, pulsuj�cym strumieniu, kt�ry wi��e jednostk� nawet
w�wczas, gdy nie nal�y ona do organizacji w �cis�ym sensie. Fakt, �e ludzie patrz�~ na siebie wzajem, �e s� o
siebie zazdro�ni, �e pi~ suj� do siebie listy, �e razem jedz� obiad, �e nie~ zale�nie od konkretnych interes�w
odnosz� si� da siebie z sympati� lub antypati�, ie wdzi�czno�� za~ altruistyczny uczynek rodzi nierozerwalne
wi�z3d o trwa�ym oddzia�ywaniu, �e jeden cz�owiek pyt~
- drugiego o drog�, �e ludzie stroj� si� i zdobi� wzgl�du na innych ludzi - wszystkie te powi�z~ nia mi�dzy
jedn� jednostk� a drug�, chwilowe b� . trwa�e, �wiadome b�d� nie�wiadome, b�ahe lub z
1~ E. Goffman, Frame AnaLysis..., cyt. wyd., s. 13.
cz�ce, spo�r�d kt�rych wybrano na chybi� trafi� powy�sze przyk�ady, wi��� nas nieustannie ze sob� wzajem..
Odnajdujemy tu wzajemne oddzia�ywania element�w; kt�re s� przyczyn� trwa�o�ci i elastyczno�ci, k�lorytu i
warto�ci wyrazistego, a zarazem zagadkowego �ycia spo�ecze�stwa." fa
Ten w�a�nie ordinary human traf fic stanowi g��wny przedmiot zainteresowania Goffmana. M�wi on o sobie:
"W ostatecznym rachunku zajmuje mnie posuwaaie naprz�d studi�w nad interakcj� odbywaj�c� si� �twarz� w
twarz~ jako dziedzin� w naturalny spos�b wyodr�bnion� i z analitycznego punktu widzenia jednorodn� -
poddzia�em socjologii." f5 Na podj�ciu tego rodzaju studi�w polega�o przede wszystkim nowatorstwo Goffma-
na, kt�ry s�usznie stwierdzi�, �e "...j�zyk socjologii odnosi si� tradycyjnie do organizacji, struktur, r�l i pozycji
spo�ecznych; nie jest natomiast przystosowany do opisu zachowania si� os�b dochodz�cego do skutku w
nast�pstwie znalezienia si� ich w towarzystwie i�nych os�b".le Nie wypowiadaj�c si� na og� o �yciu
spo�ecznym jako takim, autor Cztowieka w teatrze �yc�a codziennego zauwa�a, i� fizyczna wsp�obecno��
jednostek wytwarza zjawiska; kt�re wymagaj� odr�bnego i skrupulatnego zbadania - niezale�nie (w pewnych
granicach) od tego, co sk�din�d o tych jednostkach wiemy.
Ten kierunek zainteresowa� sprzyja� przyj�ciu '~ G. Simmel, SocjoLogia, Warszawa 1975, s. 12.
rs E. Goffman, Strategie Interaction. An Analysis of Dou�t and Calculation in Face-to-Face, Day-to-Day
DeaLings with One Another, New Yor~s 1972, s. IX. Zauwa�my, ~e wy
�, ~ltana przez Goffmana strategia badawcza okazu je si� na jzu~~~~einiej zgodna z pogl�dami wspomnianego
tu ju� A. Schutza, Y`'~ry zaleca� rozpocz�cie teoretycznej analizy �rodowiska spo~~gznego od stosunk�w jace-
to-Jace jako "podstawowej struk
. y bwiata 2ycia codziennego~~ (por. G. Psathas, Essenttal Fe". res of Face-to-Face Interaction, w; G. Pasathas
(wyd.), ` ~ertomenologicat SocioLOgy: Issues and Applications, New r1~ 1873, s. 159).
,~;~1~ E. Goffman, Interaction ftituaL..., cyt. wyd., s. 144. , ~; ..
15 1'~
, Goffmana perspektywy dramaturgicznej, za ~j g��wnego rzecznika pospolicie dzisiaj uchaOt� rze�z w tym,
�e obecno�� innych ludzi l~szta�ca ka�d� ludzk� dzia�alno�� w wyst�p. :yna liczy� si� ~ nie tyle to, ' co
jednostka robi, tyle to, czy z technicznego pu�ktu 'widzenia ~ze wykonuje swoje zadania, ile to, jak robi,
potrafi wywrze� odpowiednie ~ wra�enie na rrwatorach, narzuci� im swoj� definicj� sytuaJest oczywiste, �e
jednostki wykonuj� przy tym :�lone zadania techniczne, a tak�e czyni� za: okre�lonym wymogoln systemu,
pozycji i roli :ecznej, najwa�niejsze okazuje si� wszak�e to, konkretni partnerzy danej interakcji "kupi�" ~o
zostaje im zaoferowane. Jak powiada Gould, zainteresowanie "warto�ci� u�ytkow�" ludzi dzia�a� ust�puje tu
ca�kowicie mfejsca zainesowaniu ich "warto�ci� wymienn�" ~` ~dyby�my za przyk�adem cytowanego krytyka
iatrzyli si� w tym wszechobejmuj�cej wizji �yspo�ecznego" przekszta�caj�cej ludzkie "ja" ~' ~ar, a
spo�ecze�stwo w rynek, perspekywa draturgiczna musia�aby budzi� daleko id�ce w�tpli�ci: Nie bierzmy jej
jednak za to, czym nfe t. O jej walorach decyduje nie to, jak wygl�da�aw postaci absurdalnie uog�lnionej, lecz
to, czy ograniczonej dziedzinie, do jakiej zastosowa� j� ~ffman, pozwoli�a ujawni� jakie� wa�ne fakty. tak
postawione pytanie wypada chyba odpowie~e� twierdz�co. Jednym z koronny ch argumenw jest w�a�nie
niniejsza ksi��ka, kt�rej przeniklf~�� Czytelnik potrafi oceni� b'�z mojej pomocy. Zajmuj�c si� c z y m i n n y
m, Goffman upraa socjologi� inaczej ni� wi�kszo�� wsp�czesnych ,1 socjolvg'ow. Ma on za nic metody, z
kt�rych ynalezienia i udoskonalenid s� oni tak bardzo imni. Nie prowadzi bada� empirycznych v~ �na
7 A, W,, Gouldner, The Coming..., cyt. wyd., s. 393.
. czeniu. przyj�tym dzi� prawie powszechnie nie tyl-~ ko w Stanach Zjednoczonych. Jedynym wyj�tkiem jest
niepi.iblikowana pr�ca o zagrodnikach szetlandzkich, na kt�r� tyle razy powo�uje si� w tej ksi��ce. Ale ten
wyj�tek potwierdza, jak si� zdaje, regu��. Je�li mo�na wnioskowa� z po�rednich �wiadectw, studium to -
przywo�uj�ce wzory ameryka�skich community studies z okresu mi�dzywo_ jennego - bli�sze jest monografii
etnograficznej ni� standardowej monografii socjologicznej. Goffman przypatruje si� najz vyklejszym
dzia�aniom ludzkim w warunkach naturalnych, rejestruje je i stara si� odkry� ich sens zakryty dla powierz-
chownego obserwatora. Na ka�dym kroku, cho�by przedmiotem obs�rwacji by�y akty tak proste, jak g�o�ne
szurani,e nogami przed wej�ciem do domu
~ s�sfada czy trza�ni�cie drzwiami w gospodzie, zadaje sobie pytanie: What is it that's going on here? Ka�da
czynno�� ludzka wydaje mu si� brzemienna w znaczenie. P�st�puje jak antropolog" kt�ry nade wszystko
wystrzega_ si� przyporz�dkowywania zebranych danych gotowym schematom w�asnej kultury.
Jeden z recenzent�w ksi��ki Strategic Interaction napisa� baTdzo s�usznie: "Erving Goffman jest wielkim
etnologiem, jego plemieniem jest ludzko��, jeg� o�rodkiem zainteresowania bezpo�rednie stosunki �ycia
codziennego, jego metod� obserwacji po��czenie naturalistycznych bada� terenowych z rozleg�ymi lekturami z
zakresu historii, biografistyki, nauk spo�ecznych i literatury pi�knej." la In�e trafne por�wnanie daje Vivian
Gornick w przedmowie do Gender Advertisement - ostatniej ksi��ki 4offmana. Pisze ona, �e socjolog ten
sp�dza �ycie ns ":..obserwowaniu zachowania si� spo�ecznego w tatki spos�b, w. jal~i wra�liwy krytyk literacki
czy
i~ G. E. Swanson, Strateg2c Interactton Erving Goffman's, t~Zja w: "American Journal of Sociology", vol. ~9,
nr 4 :ra~itary 1974), s. 1004.
Cztowlek w teatrze 17 E i.=:
ta literatur�"'9 W socjologii wsp�czesnej styl pracy autora Cztowieka w teatrze �ycia codziennego jest zaiste
jedyny w swoim rodzaju.
Warsztat naukowy Goffmana (je�li to .okre�lenie jest tu w og�le na miejscu) mo�e wzbudzi� groz� ka�dego,
kto cho� troch� zajmowa� si� metodologi�: Przede wszystkim, pos�uguje si� on na du�� skal� �le notowan�
w�r�d wsp�czesnych socjolog�w obserwacj� potoczn�, po prostu podgl�da bli�nich w sytuacjach
wymagaj�cych od. nich reagowania na obecno�� innych ludzi. Korzysta r�wnie� z bardzo rozleg�ej literatury,
co zreszt� wida� po obfito�ci przytocze� i odsy�aczy, ale korzysta z niej w bardzo szczeg�lny spos�b. M�wi�c
najkr�cej, bierze z niej tylko pomys�y i przyk�ady, wielkie uog�lnienia, jakie mo�na znale�� w dzie�ach
filozof�w, moralist�w i socjolog�w-teoretyk�w typu Cooleya czy Simmela, i okruchy rze�zywisto�ci, jakie ~aj-
duj� si� wsz�dzie - w literaturze pi�knej i raportach z bada� socjologicznych, wspomnieniach i podr�cznikach
dobrych manier, relacjach podr�nik�w i kronikach towarzyskich, gazetach i zbiorach anegdot.
Gdyby chcia�o si� jednym s�owem odpowiedzie� na pytanie, z jakich �r�de� Goffman korzysta w swoich
pracach, nale�a�oby powiedzie�: z wycink�w. Ale trzeba by�oby doda�, �e spos�b ich zbierania jest daleki od
jakiejkolwiek systematyczr~o�ci. Nie przypisuj�c im mocy dowodowej i traktuj�c je wy��cznie jako ctaryfying
depictions, Goffman czuje si� zwolniony od troski o reprezentatyw- ~ no�e. Nie zajmuje si� przecie� tym, jak
jest; Pi" ~I sze o iym, jak bywa. O swoim stosunku do wyko- , rzystywanych "anegdot" m�wi zreszt� z
rozbraja-' j�c� szezero�ci�: "Te dane maj� inn� s�abo��. Zbiera�em je przez lata na chybi� trafi�, stosuj�c za
1� Por. E. Goffman, GendeT Advertlsement, Cambridge, Mass, 1979, s. VII. ,
` sady wyb�ru tajemnicze dla mnie samego; kt�re w dodatku zmienia�y si� z roku na rok i kt�rych nie
potrafi�bym odtwoFZy�, `gdybym chcia� to zrobi�." ~� W tym wyznaniu jest z pewno�ci� sporo kokieterii, je�li
nie prowokacji, w stosunku do socjolog�w (nie tak znowu rzadkich w naszych czasach), kt�rych w ca�ym �yciu
spo�ecznym naprawd� interesuj� jedynie zasady ustalania reprezentatywno�ci danych, ale - oczywi�cie - z
"anegdotami" tak w�a�nie je�t i nie mo�e by� inaczej. Bierze si� te, kt�re z jakich� powod�w zwr�ci�y nas��
uwag�, nie my�l�c przy tym, �e istniej� tysi�ce innych, prowadz�cyeh do zgo�a innych mora��w.
Dla socjologa takiego jak Goffman nie jest to �adne powa�ne zmartwienie. Dowodzi�, i� �ycie spo�ec�ne jest
teatrem? S� fakty, kt�re temu przecz�? Doda wi�c przy innej okazji: "Ca�y �wiat nie jest scen� - z pewno�ci� i
teatr nie jest ni� ca�kowicie." El M�g�by nawet doda�, �e nie formu�uje �adn~;ch twierdze� bezwyj�tkowych.
Zwr��my zreszt� uwag�, jak cz�sto w tej ksi��ce pojawiaj� si� zwroty takie jak: "czasem", "w pewnych wypad-
kach",, "do�� cz�sto", "cz�sto", "przewa�nie" itp. Ta beztroska Goffmana budzi�a liczne zastrze�enia nawet
w�r�d jego zwolennik�w. Na przyk�ad Swanson pisa�: "Goffman stoi wobec problem�w, z kt�rymi ma do
ezynienia ka�dy, ktokolwiek pr�buje bada� natur� ludzk� lub wyst�puj�ce powszechnie cechy stosunk�w
spo�ecznych. W Iniar� przechodzenia od taksonomii do wyja�nie�, problemy te b�d� nabiera�y ostro�ci.
Goffman chce ustala� powszechnie obowi�zuj�ce prawdy, ale nie potrafi zbada� wszystkich przypadk�w.
Wcze�niej lub p�niej b�dzie wi�c musia� stan�� oko w oko z zagadnieniem doboru pr�by. Mno�enie ilustraeji
wystarcza, aby pokaza�, �e co� istnieje, ale nie wystarc�a,
'� E. Goffman, Frame Analysfs..., cyt. wyd., s. 15. '1 Tam~e, s. 1.
a. lg 19
przez Goffmana perspektywy dramaturgicznej, za kt�rej g��wneg� rzecznika pospolicie dzisiaj ucho~ dzi. Ot�
rzecz w tym, �e obecno�� innych ludzi przekszta�ca ka�d� ludzk� dzia�alno�� w wyst�p. Zaczyna liczy� si� nie
tyle to, ' co jedno�tka robi, nie tyle to, czy z technicznego pun'ktu 'widzenia dobrze wykonuje swoje zadania, ile
to, jak robi, czy potrafi wywrze� odpowiednie ~ wra�enie na obserwatorach, narzuci� im swoj� definicj� sytua-
cji. Jest oczywiste, �e jednostki wykonuj� przy tym okre�lone zadania techniczne, a tak�e czyni� zado��
okre�lonym wymogom systemu, pozycji i roli spo�ecznej, najwa�niejsze okazuje si� wszak�e to, ezy konkretni
partnerzy danej interakcji "kupi�" to, co zostaje im zaoferowane. Jak powiada Gouldner, zainteresowanie
"warto�ci� u�ytkow�" ludzkich dzia�a� ust�puje tu ca�kowicie miejsca zainteresowaniu icll "warto�ci�
wymienn�".w
Gdyby�my za przyk�adem cytowanego krytyka dopatrzyli si� w tym wszechobejmuj�cej wizji �ycia
spo�ecznego" przekszta�caj�cej ludzkie "ja" w towar, a spo�ecze�stwo w rynek, perspekywa dramaturgiczna
musia�aby budzi� daleko id�cs w�tpiiwo�ci: Nie bierzmy jej jednak za to, czym nie jest. O jej walorach
decyduje nie to, jak wygl�da�aby w postaci absurdalnie uog�lnionej, lecz to, czy w ograniczonej dziedzinie, do
jakiej zastosowa� j� Goffman; pozwoli�a ujawni� jakie� wa�ne fakty. Na tak postawione pytanie wypada chyba
odpowiedzie� twierdz�co. Jednym z koronny ch argument�w jest w�a�nie niniejsza ksi��ka, kt�rej przenikli-
wo�� Czytelnik potrafi oceni� b'�z mojej pomocy.
Zajmuj�c si� c z y m i n n y m, Goffman uprawia socjologi� inaczej ni� wi�kszo�� wsp�czesnych ~ mu
socjolz~g�w. Ma on za nic metody; z kt�rych
wynalezienia i udoskonaleniii s� oni tak bardz~ dumni. Nie prowadzi bada� empirycznych v~ zna
1� A, w., Goulc�ner, T)xe Coming..., cyt. wyd., s. 393.
~~,'.A' niu przyj�tym dzi� prawie powszechnie nie tyl:;~p w Stanach Zjednoczonych. Jedynym wyj�tkiem
j~st niep~iblikowana pr�ca o zagrodnikach szet. laradzkich, na kt�r� tyle razy powo�uje si� w tej ksi��ce. Ale
ten wyj�tek potwierdza, jak si� zdaje, ieegu��. Je�li mo�na wnioskowa� z po�rednich �wiadectw, studium to -
przywo�uj�ce wzory ameryga�skich community studies z okresu mi�dzywo_
~ jennego - bli�sze jest monografii etnograficznej . ni� standardowej monografii socjologicznej. Goffman
przypatruje si� najzwyklejszym dzia�aniam ludzkim w warunkach naturalnych, rejestruje je i stara si� odkry�
ich sens zakryty dla powierzchownego obserwatora. Na ka�dym kroku, cho�by przedmiotem obserwacji by�y
akty tak proste, jak g�o�ne szuran.ie nogami przed wej�ciem do domu s�sfada czy trza�ni�cie drzwiami w
gospodzie, zadaje sobie pytanie: What is it that's going on here? Ka�da czynno�� ludzka wydaje mu si�
brzemienna w znaczenie. P�st�puje jak antropologp kt�ry
\ nade wszystko wystrz.ega. si� przyporz~dkowywania zebranych danych gotowym schematom w�asnej '
kultury.
Jeden z recenzent�w ksi��ki Strategic Interaction vapisa� baidzo s�usznie: "Erving Goffman jest wielkim
etnologiem, jego plemieniem jest ludzko��, je
' g� o�rodkiem zainteresowania bezpo�rednie stosunI,-ki �ycia codziennego, jego metod� obserwacji po',
��czenie naturalistycznych bada� terenowych z roz~�ieg�yxnf lekturami z zakresu llistorii, biografistyki, `nauk
spo�ecznych i literatury pi�knej." ~ In�e traf�ne por�wnanie daje Vivian GQrnick w przedmo~ Wie do Gender
Advertisement - ostatniej ksi��ki ; Goffmana. Pisze ona, �e socjolog ten sp�dza �ycie ' ~a "...obserwowaniu
zachowania si� spo�ecznego w '~aki spos�b, w. jal~i wra�liwy krytyk literacki czys'' 'e G. E. Swanson,
Strategtc Interactton Erving Gojjman�s, ,~ecenzja w: "American Journal of Sociology", vol. 79, nr 4 !
~January 1974), s. 1004.
1: Czlowiek w teatrze 16
ta literatur�"'9 W socjologii wsp�czesnej styl pracy autora �x�owieka w teatrze �ycia codxiennego , jest zaiste
jedyny w swoim rodzaju.
Warsztat naukowy Goffmana (je�li to okre�lenie jest tu w og�le na miejscu) mo�e wzbudzi� groz� ka�dego, kto
cho� troch� zajmowa� si� metodologi�. , Przede wszystkim, pos�uguje si� on na du�� skal� ' �le notowan�
w�r�d wsp�czesnych socjolog�w ; obserwacj� potoczn�, po prostu podgl�da bli�nich ' w sytuacjach
wymagaj�cych od nich reagowania na obecno�� innych ludzi. Korzysta r�wnie� z bardzo rozleg�ej literatury,
co zreszt� wida� po obfi to�ci przytocze� i odsy�aczy, ale korzysta z niej w bardzo szczeg�lny sposbb. M�wi�c
najkr�cej, bie- l rze z niej tylko pomys�y i przyk�ady, wielkie uog�l nienia, jakie mo�na znale�� w dzie�ach
filozof�w, ~ moralist�w i socjolog�w-teoretyk�w typu Cooleya ~ czy Simmela, i okruchy rze�zywisto�ci, jakie
znaj- ~ duj� si� wsz�dzie - w literaturze pi�knej i rapor- ~ tach z bada� socjologicznych, wspomnieniach i pod-
! r�cznikach dobrych manier, relacjach podr�nik�w ' i kronikach towarzyskich, gazetach i zbiorach ane- :
gdot.
Gdyby chcia�o si� jednym s�owem odpowiedzie� ~ na pytanie, z jakich �r�de� Goffman korzysta w ', swoich
pra�ach, nale�a�oby powiedzie�: z wycink�w. Ale trzeba by�oby doda�, �e spos�b ich zbie- ' rania jest daleki od
jakiejkolwiek systematyczr~o�ci. Nie przypisuj�c im mocy dowoc)owej i traktu-' j�c je wy��cznie jako
ctaryfying depictions, Goffman czuje si� zwol�iony od troski o reprezentatywno��. Nie zajmuje si� przecie�
tym, jak jest; pisze o tym, jak bywa. O swoim stosunku do wykorzystywanych "anegdot" m�wi zreszt� z
rozbrajaj�c� szezero�ci�: "Te dane maj� inn� s�abo��. Zbiera�em je przez lata na chybi� trafi�, stosuj�c za
~� Por. E. Goffman, Gender Advert2sement, Cambridge, Mass, 1979, s. VII.
' , ,
~ g~~y wyb�ru tajemnicze dla mnie samego, kt�re ~cv, dodatku zmienia�y si� z roku na rok i kt�rych `~~
potrafi�bym odtworzy�, gdybym chcia� to zrobqE " ~� W tym wyznaniu jest z pewno�ci� sporo kokieterii, je�li
nie prowokacji, w stosunku do soejolog�w (nie tak znowu rzadkich w naszych cza~ach), kt�rych w ca�ym �yciu
spo�ecznym naprawd� interesuj� jedynie zasady ustalania reprezentatywno�ci danych, ale - oczywi�cie - z
"anegdotami" tak w�a�nie je�t i nie mo�e by� inaczej. Bierze si� t~e, kt�re z jakich� powod�w zwr�ci�y nas��
uwag�, nie my�l�c przy tym, �e istniej� tysi�ce innych, prowadz�cych do zgo�a innych mora��w.
Dla socjologa takiego jak Goffman nie jest to �adrie powa�ne zmartwienie. Dowodzi�, i� �ycie spo�e�ne jest
teatrem? S� fakty, kt�re temu przecz�? Doda wi�c-przy innej okazji: "Ca�y �wiat nie jest scen� - z pewno�ci� i
teatr nie jest ni� ca�kowicie." Ei M�g�by nawet doda�, �e nie formu�uje �adnych twierdze� bezwyj�tkowych.
Zwr��my zresz,t� uwag�, jak cz�sto w tej ksi��ce pojawiaj� si� zwroty takie jak: "czasem", "w pewnych
wypadkach",, "do�� cz�sto", "cz�sto", "przewa�nie" ltp. Ta beztroska Goffmana budzi�a liczne zastrze�enia
nawet w�r�d jego zwolennik�w. Na przyk�ad Swanson pisa�: "Goffman stoi wobec problem�w, z kt�rymi ma
do �zynienia ka�dy, ktokolwiek pr�buje bada� natur� ludzk� lub wyst�puj�ce powszechnie cecby stosunk�w
spo�ecznych. W miar� przechodzenia od taksonomii do wyja�nie�, problemy te b�d� nabiera�y ostro�ci.
Goffman chce ustala� powszechnie obowi�zuj�ce prawdy, ale nie potrafi zbada� wszystkich przypadk�w.
Wcze�niej lub p�niej b�dzie wi�c musia� stan�� oko w oko z ~gadnieniem doboru pr�by. Mno�enie ilustracji
wystarcza, aby pokaza�, �e co� istnieje, ale nie wystarcza,
~� E. Goffman, Frame AnaLysts.." cyt. wyd., s. 1B. �' Tamte, s. 1.
1s 19
aby ods�oni� systematyczne polvi�zani� mi�dzy tym czym�, a innymi .zjawiskami." ~
P�ki co, Goffman lekce sobie wa�y tego rodzaju pouczenia: Korzysta w pe�ni z przywilej�w autora, kt�ry
"pokazuje, �e co� istnieje", nie troszcz�c si� zbytnio o naukowe uprawomo�nienie swoich odkry�. Nie boi si�,
�e zostanie oskar�ony o spekulacj�: Jest na ten zarzut przygotowany i uprzedza go: "Oczywi�cie, wiele z tych
danych ma w�tpliw� warto��, moje ~� ~~rpretacje - Zw�as�cza niekt�re - mog� z pewno�oi� zosta� podwa�one,
zak�adam jednak, �e spekulatywne podej�cie do jakiej� wa�nej dziedziny jest lepsze ni� naukowo rygorystyczna
�lepota na ni�:' ~ Inaczej m�wi�c, autor Cxtow�eka w teatrze �yc�a codzien�ego woli niepewn� wiedz� o
sprawach, kt�re uwa�a za wa�ne, od pewnej wiedzy o sprawach, kt�re uwa�a za b�ahe lub dostatecznie
poznane. Rzec wi�c mo�na, i� wyst�puje jako jeden z herold�w "socjologicznej wyobra�ni" i burzycieli
dogmat�w wzorowanej na przyrodoznawstwie metodologii nauk spo�eczny�h.
S�dz�, �e Meltzer, Petras i Reynolds - autorzy ksi��ki o symbolicznym interakcjonizmie jako kierunku - s� dla
Goffmana najzupe�niej sprawiedliwi, kiedy pisz�: "W j`�go dziele znajdujemy nie wy'to�on� expl�cite teori�,
lecz przemawiaj�cy do przekonania lu�no zorganizowany uk�ad odniesienia; wykazuje on niewielkie
zainteresowanie schematami wyja�niania, ale daje mistrzowsk� analiz� opisow�; brak w jego pracach
dow�d�w, s� natomiast pouczaj�ce aluzje, impresje, anegdoty i i1ustracje; ma�o jest empirycz�ie
sprawdzalnych twierdze�, ale s� niezliczone pobudzaj�ce pomys�y," ~�
%% G. E. Swanson, Strategtc..., cyt. wyd., s. 1007.
%a E. Goffman, Encounters. Two Studtes tn the Sociology of interactton, Indianapolis - New York 1961, s. 4.
%~ B, N. Meltzer, John W. Petras i Larry T. Reynolds, Symtolte Interacttonism. Genests, variettes and
crttic@sm, London 1975, s. 70-71.
~ ~;;~o�jologia Goffmana - podobnie jak i inne od~` .:'~y socjologi~ humanistycznej - jest skierowana
'~iv~ko makrospo�ec�nemu determinizmowi. Z jej ": ~$tu widzenia-zachowania si� jednostek nie s�
~iimaczalne, a w ka�dym razie nie s� wyt�umap~ine w pe�ni, jako pochodne miejsca zajmowane~~ przez te
j�dnostki w strukturxe sp�ecznej. M�
~~tri�c j�zykiem tej ksi��ki, zachowania si� jednostek ~e s� po prost'u odgrywaniem r�l okre�lonych z g�1y
przez tekst sztuki. Rz�dzi nimi nade wszystko ~cena, W ka�dym razie Goffman zajmuje si� raczej tym, jak
cz�owiek gra na scenie �ycia codzien
v nego swoj� rol�, ni� tym, jaka ta rola jest w oderwaniu od procesu jej wykonywania, w toku nieko�cz�cych
si� "spotka�" z innymi lud�mi, kt�rzy nagradzaj� autora oklaskami lub wygwizduj� go. By� mo�e; wykonaw�a
roli trzyma si� �ci�le tekstu
. .sztuki lub niewolniczo na�laduje innego aktora. ' B9� mo�e, jego wyst�p jest od pocz�tku do ko�ca
i~nprowizacj�. Z omawianego tu punktu widzenia
~ 'nie jest t� w istocie wa�ne. Rzecz w tym, �e zawsze nnemy do czynienia z wyst�pem, kt�ry rz�dzi si� swymi
w�asnymi prawami. One to i tylko one interesuj� - jak ju� wspomnia�em - Goffmana.
Fisze o tym z ca�� jasno�ci~ we wprowadzeniu do niniejszej ksi��ki: "Ni2 interesuje mnie tutaj . swoista tre��
dzia�alno�ci poszczeg�lnych uczestni
&8w interakc ji czy te� rola, jak� ta dzia�alno�� odgrywa w danym systemie spo�ecznym. Zajm� si� ' ary�~cznie
dramaturgicznymi problemami, na jakie
napotyka uczestnik interakcji, kiedy przedstawia ~oj� dzia�alno�� innym. Problemy, z kt�rymi ma do czynienia
sztuka sceniczna i technika teatralna, :~ ~ekiedy banalne, ale za to wyst�puj� do�� powszechnie. Mo�na je
znale�� we wszelkich rejonach �ycia spo�ecznego, co ppzwala na wyra�ne okre�lerrie ram formalnej analizy
socjologicznej ~ ~' ~ `
~' S, 5I niniejszej ksi�2ki.
20 ~ 21
Na ten "formalizm" Goffmana - bezpo�rednio zreszt� odwo�uj�cy si� do Simmela, kt�remu autor Cztowieka .
w teatrze �yc�a codxiennego zawdzi�cza z pewno�ci� nie mniej ni� klasykom symbolicznego interakcjonizmu -
warto zwr�ci� baczn� uwag�. Oznacza on bowiem nie tylko rozpatrywanie na r�wnej stopie nader r�nych w
swej tre�ci dzia�a� ludzkich i wy��czenie ich z szerszego ~ kontekstu makrospo�ecznego, ale i deklaracj� braku
zaA interesowania ludzkim wn�trzem. `'V odr�nieniu od wielu innych przedstawicieli socjologii humani-
stycznej, Goffman nie pyta o prze�ycia uczestnik�w proces�w spo�ecznych, nie stara si� dociec, jak oni sami
postrzegaj� przebieg interakcji, w jakich bior� udzia�. W og�le ma�o obchodzi go �ycie psychiczne jednostek.
Opisuj�c maski, nie jest - zgodnie z mottem tej ksi��ki - ciekaw ukrytych pod nimi twarzy. Je�eli jest tu mowa
o ekspresji, to nie dlatego, �e owa ekspresja jest ekspresj� czego�, co ma byt niezale�ny od interakcji; ekspresja
jest wy��cznie tym, co wywo�uje impresj�, tote� jej stosunek do jakiego� "prawdziwego" ja ma�o ma do rzeczy.
Z tego powodu oryginalny tytu� tego dzie�ka (nieprzet�umaczony i nieprzet�umaczalny) - The Presentation-of
Setf in Everyday Life - mo�e by� odrobin� myl�cy: self ~iie jest, w gruncie rzeczy, czym�, co w �yciu
codziennym prezentujemy; jest raczej czy