1888

Szczegóły
Tytuł 1888
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1888 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1888 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1888 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jerzy Waldorff S�owo o Kisielu Wydawnictwo Iskry Warszawa 1995 producent wersji brajlowskiej Altix Sp. z o.o. ul. Surowieckiego 12A tel/fax 644-93-77 Warszawa 1997. tw�rca wersji dyskietkowej Beata Witkowska Stefan Kisielewski zmar� 27 wrze�nia 1991 r. w Warszawie, w kilka miesi�cy po swej �onie Li� dii. I chwa�a Bogu, �e nie doczeka� gwa�townego rozk�adu naszego organizmu pa�stwowego, jaki za� cz�� si� tu� po uroczystym pogrzebie Kisiela, trwa dot�d i nie wiadomo, czym si� sko�czy. Wsp� czesny Kantowi filozof niemiecki Ernest Moritz Arndt, pisz�c o Polakach, dziwi� si�: "Dlaczego B�g stworzy� narody, kt�re wiecznie s� niepe�noletnie?" 0 1 72 0 3 1 Ja si� nie dziwi�, nie wstydz�, �e do narodu polskiego nale��, a tylko wsp�czuj� mu, przepatru� j�c wstecz jego losy - pa�stwa o najgorszym w Europie po�o�eniu geopolitycznym, otoczonego kr� giem wrog�w pot�nych i podst�pnych w chytrym a zgodnym wsp�dzia�aniu na nasz� zgub�. Zacz�� wypadnie od korekty przyj�tej w historii daty zlikwidowania polskiej suwerenno�ci, wymazania na bardzo d�ugo Polski z mapy Europy. Przyjmuje si� w tym wzgl�dzie rok 1795, wywiezienia ostatniego kr�la naszego w kibitce, pod obstaw� jegr�w carycy Katarzyny, na zes�anie do Grodna, gdzie na wi�niu politycznym wymuszono podpisanie abdykacji. Tyle w teorii, w praktyce za� Pa�stwo Polskie utraci�o niepodleg�o�� roku 1696 - �mierci ostatniego swego w�adcy suwerennego Jana III Sobieskiego, co zbieg�o si� (r�nica niewielu lat) z doj�ciem do samodzier�awia Piotra I, cara Rosji nazwanego Wielkim, i kl�sk� armii szwedzkiej Karola XI pod Po�taw� w roku 1709. Wynikiem ubocznym tej przegranej by�o wygnanie z Polski ostatniego legalnie obranego kr�la, Stanis�awa Leszczy�skiego, po czym - na rozkaz cara - krajem w spos�b kontrolowany j�li "rz�dzi�" sascy Wettyni - August II Mocny, po nim August III i to by� prawdziwy "finis Poloniae", a nie teatralny okrzyk wydany jakoby przez Ko�ciuszk� z rannej piersi, po kl�sce maciejowickiej. Nadszed� wiek XIX, wiek kszta�towania si� r�nymi trudnymi skokami i sposobami demokracji tudzie� parlamentaryzmu w zachodniej Europie. O wiele wcze�niej te sprawy uj�y w swoje d�onie spokojnie bogac�ce si� kupiectwo i czuwaj�ce nad utrwalaniem m�drych tradycji ziemia�stwo w Ang� lii. Tak formowane �ycie nie zostawa�o bez wp�ywu nawet na tamtejsz� muzyk�. Wielka Brytania wy� bitnych kompozytor�w mia�a wprawdzie tylko dw�ch: Purcella (XVII w.) i nam r�wie�nego Benia� mina Brittena, z konieczno�ci adoptuj�c niejako wielkich Niemc�w - Haendla i Jana Christiana Bacha (st�d zwanego "londy�skim", cho� rodzi� si� w Lipsku z Jana Sebastiana). 0 1 72 0 3 1 Ub�stwo talent�w tw�rczych zast�powano przecie� muzykowaniem, zw�aszcza kameralnym, tak modnym i godnym szacunku, �e w XVII wieku pewien londy�ski handlarz w�glem zdoby� sobie renom� do tyla wybitnego kameralisty, �e wysocy arystokraci ubiegali si� o zaszczyt grania w zespole kwartetowym prowadzonym przez w�glarza. Co tymczasem dzia�o si� w Warszawie, w kt�rej stan wojenny og�oszony w 1862 roku trwa� - z rozmaitym nasileniem - a� do roku 1915! Po mieszkaniach prywatnych zbierano si� nie gwoli muzy� ki, lecz konspiracji. Zamiast muzyki - raczej poezja: zakazane wiersze patriotyczne, przede wszystkim Mickiewicza, ale tak�e pomniejszych rymotw�rc�w narodowych. Dzia�anie na przek�r wszelkiej w�a� dzy tak g��boko wesz�o w krew i obyczaje narodu, �e kiedy - doprawdy cudem boskim! - odzyskali�� my niepodleg�o�� i uwielbiany pocz�tkowo przez spo�ecze�stwo Naczelnik, J�zef Pi�sudski, chcia� wprowadzi� w ojczy�nie demokracj� opart� na w�adzy Parlamentu, zbieranina pos��w i senator�w wzi�a si� natychmiast do dzia�a� tak niebezpiecznie rozsadzaj�cych kraj anarchi�, �e Marsza�ekw ma� ju 1926 r. musia� si�gn�� po dyktatur�. Wtedy ogromnie si� na to sierdzono, ali�ci z perspektywy czasu wida�, �e gdyby nie owa dykta� tura, cieszyliby�my si� niepodleg�o�ci� pewno kilka lat, a nie blisko dwadzie�cia. Dzi�ki tym dwu� dziestu wolnym latom mi�dzywojnia rozdarty zaborami nar�d polski umia� zjednoczy� si� w ca�o�� tak tward� i �wiadom� swego miejsca w Europie, �e mimo wszystkich morderczych wysi�k�w hitle� ryzmu, stalinizmu sowieckiego, a p�niej jeszcze w�asnego - kolejne blisko p�wiecze niewoli potrafi� li�my wytrzyma� nie za�amani, pod jednocz�cym has�em "Solidarno�ci". Niestety! Duchy osiemnastowiecznych warcho��w j�y wkr�tce - jedne za drugimi - wstawa� z przekl�tych mogi�, aby zn�w wp�dzi� kraj w nieuleczaln� (oby to by�o z�e proroctwo!) anarchi�. Likwidacj� komunizmu i cenzury, os�abienie armii i policji zacz�y wykorzystywa� r�ne spod naj� ciemniejszych gwiazd "oszo�omy", �eby m�ci� w polskich m�zgach i namawia� masy do czyn�w kwa� lifikuj�cych si� jako zdrada stanu. Ali�ci tym razem nie sta�o indywidualno�ci r�wnie pot�nej jak Marsza�ek, �eby warcho��w rozegna� i uj�� w�adz� w mocne r�ce. Znalaz� si� wi�c i taki, co m�g� bezkarnie stawi� sobie za cel opluwanie czo�owych obywateli Pa�stwa, m.in. pisz�c o Stefanie Kisielewskim, �e by� marnym literatem, kiepskim felietonist� i ma�o co wartym kompozytorem. Z drugiej jednak strony, kiedy syn mego zmar�ego przyjaciela - Jerzy Ki� sielewski zwr�ci� si� do mnie z pro�b� o napisanie wst�pu do nowego wydania ksi��ki ojca "Gwiaz� dozbi�r muzyczny", zorientowa�em si� ze wzruszeniem, �e mam w r�ku jej egzemplarz zaiste niezwy� k�y, bo przys�any Kisielowi z wi�zienia w Bia�o��ce, gdzie jeszcze w sierpniu 1982 siedzieli interno� wani w zwi�zku ze stanem wojennym. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Na stronie tytu�owej trzy r�ne piecz�cie "Solidarno�ci" z nadrukiem "Bia�o��ka", na odwrocie za� kr�tki tekst: "Kisielowi, kt�ry jak zwykle podtrzymuje nas na duchu, kt�ry wbrew swemu wro� dzonemu pesymizmowi jest optymist� - Internowani w Bia�o��ce, 28 sierpnia, w zmniejszonym sk�a� dzie, bo po wyw�zce" - i tu z�o�ono 15 podpis�w. 0 1 72 0 3 1 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Jaki� wi�c by� naprawd� Stefan Kisielewski? Ile znaczy� od roku 1945 a� do swojej �mierci?... Jego ksi��ka o kilkunastu kompozytorach mia�a dot�d cztery wydania, mi�dzy 1956 i 1982 r. To szy� kowano jako pi�te, cho� wcale nie stanowi�a szczytowego osi�gni�cia pi�ra Kisiela. Ot... Napisany z potrzebnym balastem wiedzy, jeden z kilku jego podr�cznik�w muzycznych, przeznaczonych dla ra� czej wyrobionego czytelnika. Zreszt� nie we wszystkim m�g�bym autorowi przyklasn��. S�dz� - na ten przyk�ad �e grubo przeceni� warto�ci muzyczne bliskiego sercom naszym Moniuszki, nie doceni� za to pot�gi oceanu muzyki Ryszarda Wagnera (jakkolwiek w pisanych w�asn� r�k� tekstach do niej Wagner by� niew�tpliwie okazem pozbawionego umiaru grafomana). Mi�a przecie lektura, rekomendacji nie wymaga. Stawia�em wi�c sobie cel wa�niejszy. Opisanie Kisiela z najbli�szej odleg�o�ci, bo� zmar� ledwo par� lat temu, wi�c do dzi� mam w oczach ka�d� zmarszczk� na jego twarzy Dyla Sowizdrza�a, w lekko drwi�cy spos�b u�miechni�tego nieprzerwanie; widz� jego blad� cer�, bladoniebieskie oczy pod rudawymi w�osami nad wysokim czo�em. Nie tyle chodzi�, ile �wawo podrygiwa� na p�askich stopach, kt�re z czasem opancerzy� specjalnie zam�wio� nymi ortopedycznymi butami. By� szczup�y, z wiekiem lekko przygarbiony, a kiedy�my si� spotykali dosy� rzadko, chocia� dzieli�a nas odleg�o�� jednej tylko ulicy, nie wita� si� ze mn�, lecz od razu za� czyna� m�wi� tak, jak gdyby od po�owy zdania, kt�re przerwa� przed chwil�. O �adn� tam elegancj� niedba� ani troch�! Wszystko na nim by�o jako� poprzekr�cane, cho� schludne, o co dba�a Lidia. Id�c, r�ce trzyma� w kieszeniach albo mo�e tylko mia� je zwisaj�ce. W ka�dym razie nie pami�tam, �eby nimi macha� do taktu krok�w. Raczej w dyskusji gestykulowa� d�o�mi gwoli podkre�lenia tego, co m�wi�. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Zacz��em od tak szczeg�owego przedstawienia jego zewn�trzno�ci, bo im dalej od czyjej� �mierci, tym snadniej my�l fasonuje postaci wspominanych os�b, jak �eby to by�y figury ugniatane z wosku przez mijaj�cy czas. Sam �api� si� na tym coraz wstydliwiej, imem bardziej leciwy, �e moja pami�� trwa�a i opieraj�ca si� dot�d sklerozie, zaczyna k�ama�, przeinacza� nawet fakty i wypowiedzi zmar�ych przyjaci�. C� dopiero z monografami z drugiej r�ki! W ich relacjach s�awni ludzie obrastaj� coraz grub� sz� warstw� legend, nie zawsze �adnych, jak bywa zielony mech na twardo-burej korze wiekowych drzew, ale te� si� zdarza, i� ta warstwa nie�wiadomych przek�ama� podobniejsza jest do obmierz�ych liszai, kt�re nie daj� si� odklei� od rdzenia prawdy, jak te, co skazi�y chyba na zawsze �yciorys Stanis� �awa Brzozowskiego, pobo�ne wysi�ki za� W�adys�awa Mickiewicza, aby zniszczy� wszystkie doku� menty, jakie mog�yby przy�mi� niebia�sk� biel, nieskaziteln� aur� otaczaj�c� posta� jego wielkiego ojca Adama, tak�e nie uchroni�y jej przed w�cibstwem Boya �ele�skiego, kt�ry po wieku z g�r� od spro�nych wydarze�, odkry� Adamow� kochank�, przechern� Xawer� Dejbel. Zreszt� wszystko w porz�dku: p�ni komentatorzy te� musz� z czego� �y�, �owi�c z przesz�o�� ci smakowite sensacje. 0 1 72 0 3 1 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Wracajmy do Stefana Kisielewskiego! Jego sk�onno�� do pi�ra mia�a poniek�d charakter obci�� �enia dziedzicznego, po ojcu i stryju, pochodz�cych z Rzeszowa. Ojciec Zygmunt (1882-1942) za m�odu pepeesowiec, p�niej legionista, co ruszy� �ladami Pi�� sudskiego, by� autorem kilku tom�w prozy, d�ugoletnim wiceprezesem Zwi�zku Zawodowego Litera� t�w Polskich, a w dodatku od roku 1928 do 1939 redaktorem dzia�u literackiego Polskiego Radia, co da�o mu w 1938 Z�oty Wawrzyn, przyznany przez Akademi� Literatury. A zmar� na serce u lekarza, do kt�rego poszed� zbada� si�, bo tego okupacyjnego dnia poczu� si� jako� szczeg�lnie �le. Stryjem Stefana by� s�ynny pisarz m�odopolski, Jan August Kisielewski, wsp�za�o�yciel w Kra� kowie i pierwszy konferansjer "Zielonego Balonika", a nieco wcze�niej Muza Literatury wpu�ci�a go do ��ka na jedn� tylko noc tak podniecaj�c�, �e Jan August dwukrotnie doszed� do granic orgazmu, czego wynikiem by�o powicie przez Muz� bli�ni�t: w roku 1899 zrodzonych dw�ch znakomitych, wtedy uznanych za arcydzie�a sztuk teatralnych: "W sieci" i "Karykatury". Potem ten August zwario� wa�, popad� w mani� wielko�ci, ju� nic wi�cej znacz�cego nie napisa�. Zmar� w Warszawie w 1918 roku, kilkuletni za� w�wczas Kisiel zapami�ta� tylko, i sam mi o tym opowiada�, jak spotka� szalonego stryja na ulicy i zobaczy� po ko�nierzu jego palta spaceruj�c� ogromn� wesz. Ja ze Stefanem pozna�em si� gdzie� w po�owie lat trzydziestych, gdy po studiach pozna�skich, �mierci ojca i uko�czeniu podchor���wki kawalerii w Grudzi�dzu znalaz�em si� z matk� w Warsza� wie. Ucieszona by�a t� zmian�, bo nie znosi�a i wsi, i Poznania, a ja zaraz j��em wkr�ca� si� w war� szawskie �rodowisko artystyczne. To by�y - jak�e odleg�e! - czasy, gdym zawiera� przyja�nie z Ga�� czy�skimi (przyp. 1), Zygmuntem Mycielskim (przyp. 2), kt�ry wci�gn�� mnie w kr�g m�odej arysto� kracji wsp�prowadz�cej tygodnik "Polityka". Szefem pisma by� Jerzy Giedroy� (przyp. 3) - wtedy pocz�tkuj�cy redaktor, dzisiaj pos�pny starzec spowity legend� paryskiej "Kultury", a srodze markot� ny, �e Polska wprawdzie odzyska�a niepodleg�o��, ale nie tak�, jak� on sobie marzy� przez d�ugie dziesi�tki lat emigracji. Antoni Soba�ski (przyp. 4), Jan Tarnowski (przyp. 5), Xawery Pruszy�ski (przyp. 6). Wszyscy dzi� ju� po tamtej stronie, w coraz bardziej szarej mgle wspomnie�. My za� z Kisielem, na balu w Konserwatorium Warszawskim, po kt�rego dawnym gmachu te� �ladu nie ma, �ykali�my wczesne kieliszki w�dki, a tak�e wprawiali�my si� niezdarnie w pierwsze podmacywanie kole�anek, wywijaj�c modne w�wczas fokstroty, tanga i walce. Pami�tam jak�� awan� tur� Stefana z porywczym Kazimierzem Serockim (przyp. 7), a potem by�a d�u�sza przerwa: Kisiel zdoby� w 1937 roku dyplom z kompozycji u Sikorskiego (przyp. 8) i fortepianu u Lefelda (przyp. 9), za czym wyjecha� na rok z g�r� do Pary�a, gdzie wraz z innymi m�odymi muzykami polskimi studio� wa� u wielkiego pedagoga epoki: Nadii Boulanger, przez pami�� mo�e dla matki Rosjanki szczeg�lnie troskliwie opiekuj�cej si� s�owia�sk� m�odzie�� znad Wis�y. Podejrzewam r�wnie�, �e Stefan w Warszawie chodz�cy na wyk�ady filozofii prowadzone przez Tatarkiewicza musia� zetkn�� si� w Pary�u z r�wnie modnym pod�wczas filozofem Julianem Bend�, autorem pracy "La trahison des clercs", w kt�rej stworzy� i �ci�le zdefiniowa� poj�cie klerka intelektu� alisty absolutnie niezale�nego, niezaanga�owanego uczuciowo w �adne spory ideowe, �eby m�g� na zimno, jak chirurg nad anatomicznym sto�em, analizowa� zjawiska �wiata. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Wiele lat p�niej, gdy Kisiel oficjalnie wybra� sobie za patrona Karola Irzykowskiego, powtarza� mi, �e pisarzowi nie wolno da� si� porwa� rzece �ycia. Winien sta� na jej brzegu, maj�c tward� ziemi� pod stopami, aby m�g� w spokoju obserwowa� raz bardziej, raz mniej burzliwe wody i poddawa� ich wiry beznami�tnej ocenie. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Nie pami�tam dok�adnie, jak dosz�o do zacie�nienia naszej trwa�ej p�niej a� po zgon przyja�ni. Ja formalnie by�em aplikantem adwokackim w kancelarii profesora prawa rzymskiego na Uniwersyte� cie Warszawskim - dr. Kozubskiego, pod okupacj� wsp�tw�rcy tajnych kurs�w uniwersyteckich, o czym nic nie wiedzia�em. Kisiel oficjalnie akompaniowa� na fortepianie do �wicze� gimnastycznych w szkole niejakiego Szelestowskiego, na wysokim pi�trze bodaj hotelu "Polonia". Naprawd� obaj dzia�ali�my w konspiracji, a tam obowi�zywa�a zasada, �e si� zna�o tylko bezpo�redniego dow�dc� i mo�liwie najmniej liczn� grup� podw�adnych, aby - w razie schwytania w jakiej� �apance i tortur w Gestapo - mie� jak najmniej do wydania, je�liby si� tortur nie wytrzyma�o, a nikt nie m�g� z g�ry przewidzie�, na jakie si�y oporu si� zdob�dzie. Dopiero po wojnie - na przyk�ad - dowiedzia�em si�, �e moim najwy�szym szefem w podziemiu muzycznym by� profesor Stanis�aw Lorentz, delegat londy�s� kiego rz�du na kraj w sprawach kultury. Pami�tam tylko, �e gdzie� po�rodku okupacji Stefan pozna� w sto��wce prowadzonej przez RGO (przyp. 10) dla literat�w przy ulicy Foksal, us�uguj�c� jako kelnerka, pann� Lidi� Hintz i przy� lgn�li do siebie na zasadzie dope�niaj�cych si� kontrast�w. On nie m�g� kandydowa� urod� na don�u� ana i ona te�, ze sw� kr�g�� buzi�, a postaci� raczej przysadzist�, nie mog�a by� w �adnym razie uzna� na za pi�kno��, lecz trudno by�o znale�� drug� dziewczyn� u�miechni�t� w spos�b podobnie naiwny i jednocze�nie �yczliwy wobec �ycia, jakkolwiek zaskakiwa�o. Dlatego gdy on wyz�o�liwia� si� na zmian� i wyg�upia�, a tak�e nie spos�b by�o odgadn��, co za chwil� zrobi - ona znosi�a to wyrozumia� le, nigdy nie daj�c wyprowadzi� si� z r�wnowagi, ot - taki worek po brzegi wype�niony dobroci� i pe� �en zachwytu dla niego, co by� workiem po same uszy pe�nym inteligencji. Odk�d pobrali si�, Stefan zacz�� nazywa� Lidi� "krow�", ale� nie zna�em nikogo, kto wymawia�by to s�owo z r�wn� czu�o�ci�, cho� ukryt� za parawanem mi�owania szorstkiego, bez �adnych tkliwych wylew�w i innych demons� tracji uczu�. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Taki sam p�niej mia� stosunek do tr�jki dzieci. Kiedy pobrali si�, dano im mieszkanie w okolicy placu Krasi�skich, opuszczone przez jedn� z tych nieszcz�snych �ydowskich rodzin, kt�re przegnano i zamkni�to murami getta w tym samym czasie, gdy po drugiej stronie miasta, z kr�gu ulic Pi�knej, Koszykowej i Alei Ujazdowskich wysiedla� no Polak�w, gwoli utworzenia dzielnicy najokazalszej, siedziby dla przedstawicieli wy�szej "rasy pa� n�w". C� to by�o za n�dzne mieszkanie, gdzie Kisiel�w j��em odwiedza� coraz cz�ciej, a zdarzy�o si� i tak, �e zjawi�em si� tu� po zabawnej katastrofie: Lidia posz�a do wc, a kiedy rozsiad�a si� tak, jak nale�y urwa�a si� pod ni� pod�oga i nieszcz�sna zawis�a na swym tronie, sk�d wzywaj�c� pomocy trzeba by�o dopiero �ci�ga� na pewniej twardy pr�g wyg�dki. W tym w�a�nie apartamencie przyszed� na �wiat w lutym 1943 roku pierworodny Kisiel�w - Wacek i stamt�d rozmiot�o ich Powstanie, bo wybuch�o w r�nych punktach miasta o rozmaitej porze, wi�c du�o by�o takich rodzin, co na czas nie zd��y�y si� ze sob� po��czy�. Lidi� z rocznym Wackiem na r�ku wpakowali Niemcy do poci�gu, kt�ry ten transport krn�brnych Polak�w wywi�z� w g��b Niemiec, gdy tymczasem walcz�cy w jednej z grup AK i ranny - na szcz�cie niezbyt ci�ko - Stefan znalaz� si� w innym transporcie wyganianej z miasta ludno�ci, z kt�rego uciek� po drodze i ukry� si� w jakim� m�ynie pod Skierniewicami bodaj, gdzie za� rabia� na prze�ycie z dnia na dzie�, pomagaj�c miejscowym w produkcji pok�tnej alkoholu, ohydnego, zwanego "bimbrem". Ja z kolei, innymi ca�kiem pop�dzany losami, wydosta�em si� spod Warszawy, z �omianek, gdzie ukryty na strychu jednej willi, spisywa�em komunikaty z nas�uchu radiowego dla naszych od� dzia��w pr�buj�cych przedosta� si� do Warszawy z Puszczy Kampinowskiej... Odr�bna to by�a histo� ria, w kt�rej ostatecznym wyniku, dzi�ki poparciu warszawskich przyjaci�, zaanga�owa�em si� do �wie�o instalowanego na Pradze - Polskiego Radia, dzia�aj�c w nim anonimowo, w charakterze "kon� trolera audycji", bez prawa ujawnienia publicznie nazwiska skompromitowanego fataln� przesz�o�ci�: syna obszarnika i w dodatku jednego z autor�w prawicowego tygodnika "Prosto z mostu". Kr�ci�em si� przecie� w pobli�u mikrofon�w - celu marze� bardzo wielu rozbitych rodzin, kt�re apelami przez radio usi�owa�y odnale�� si� i po��czy�. Jednym z arcyd�ugiej kolejki takich petent�w okaza� si� Stefan Kisielewski, a skoro�my ze wzruszeniem padli sobie w ramiona, uda�o mi si� poza oficjalnym rejestrem wyjedna� dla Kisiela szybki apel radiowy do Lidii, �eby - gdziekolwiek jest - wraca�a, bo on na ni� czeka. I sta� si� doprawdy cud: g�os s�abiutkiej, radzieckiej z demobilu radiosta� cji dotar� w sam� g��b Niemiec, kto� tam apel Lidii powt�rzy� i ona czym pr�dzej, maj�c Wacka oca� lonego na r�ku, wr�ci�a do Warszawy! 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Tu kurtyna i ca�kowita scenerii, tudzie� dzia�a� aktor�w przemiana. Nie pomn�, przez kogo i jakimi argumentami do tego nak�onieni Stefanostwo niemal bez� zw�ocznie opuszczaj� gruzy Warszawy, przenosz�csi� do Krakowa, sk�d po kr�tkim czasie otrzyma� �em list od Kisiela, abym te� zje�d�a� do miasta, dok�d przedwojenny sekretarz najznakomitszego polskiego (jeszcze i dzisiaj!) tygodnika "Wiadomo�ci Literackie" Marian Eile przeprowadzi� jego re� dakcj�, daj�c wydawnictwu nazw� "Przekr�j", a w tym tygodniku wakuje posada redaktora literac� kiego - bo on, Kisiel - ma inne zamiary, a na jego miejsce Eile got�w jest przyj�� mnie. Wi�c �ebym nie zwleka�! Mam ten list zachowany w�r�d dokument�w-drogowskaz�w prowadz�cych mnie przez �ycie. Stefan, wierny w tym sobie a� do �mierci, nie dyktowa� listu ani go pisa� na maszynie, tylko odr�cznie: pismem ch�opca, kt�rego pilnie uczono kaligrafii, ali�ci bestia zdolno�ci nie mia� w tym kierunku �ad� nych, wi�c przez ca�e �ycie pisa� atramentem, dziecinnymi kulfonami, jakkolwiek w spos�b doskonale czytelny. Redakcja "Przekroju" mie�ci�a si� w�wczas przy ulicy dawniej Pi�sudskiego, teraz Manifestu Lipcowego, w gmachu drukarni przed wojn� urz�dzonej i b�d�cej w�asno�ci� prasowego potentata Mariana D�browskiego, kt�ry by� na emigracji, przeto w�adze nie mia�y �adnego k�opotu z odebra� niem jej z�owieszczemu kapitali�cie, daniem tytu�u "Narodowej", �eby s�u�y�a ludowi, ku chwale przez Sowiety ofiarowanej nam demokracji, na rzecz post�pu itd. itp. W tym to gmachu na p�strysz� ku gnie�dzili si� pocz�tkowo Kisiele z Wackiem, ali�ci gdy tylko zjecha�em, przenie�li si� na ulic� Krupnicz�, do budynku odebranego te� jakiemu� kapitali�cie (czy nie przypadkiem rodzinie malarza Mehoffera?), �eby odt�d s�u�y� ludziom pi�ra, s�u��cym idea�om jeszcze nie do�� wyra�nie skrystali� zowanej demokracji jako Dom Literat�w, czym jest po dzi�, mimo tylu wszelakich zmian dooko�a. Pami�tam i to mieszkanie Kisielewskich jeszcze lepiej od pierwszego warszawskiego. Staro� modnie obszerne i wysokie, bez trudu pomie�ci� mog�o zwi�kszon� rodzin�, bo skutkiem radosnego odszukania si� Stefanostwa po wojennej roz��ce by�o kolejnych dwoje dzieci: Krystyna, i po niej, w 1951, Jerzyk. Zreszt� roi�o si� zawsze w tym ha�a�liwym wn�trzu od rozmaitych go�ci, co wpadali nieproszeni, ale pewni �yczliwego przyj�cia, cho� jawili si� w dziwnym zaiste pomieszaniu: od hrabi� ny Starowieyskiej-Morstinowej (przyp. 11) i podszytego arystokracj� Jacka Wo�niakowskiego (przyp. 12), a� po r�ne typy zapite, ale w rozmaity spos�b inteligentne i dla Stefana ciekawe. Utrzymywanie za� �adu w owym dziwnym domu wzi�a na siebie przygarni�ta przez Kisiel�w siostra Lidii, niziutka wzrostem, lecz energiczna ciocia Hela. Jej zaj�ciem najwa�niejszym by�o wy� chowywanie dzieci, a tu najwi�cej k�opot�w mia�a ze Stefanem i ze mn�, kt�rzy - zw�aszcza po w�dce - u�ywali�my s�ownictwa raczej koszarowego, co - zdaniem cioci Heli - wp�ywa� mog�o bardzo nie� pedagogicznie na dzieci. Postanowili�my wi�c, nie zmieniaj�c sensu wyraz�w, m�wi� je w obcych j� zykach. Zamiast wi�c: "Job twoju ma�" - z angielska: "D�ob your mother", zamiast: "Ty ch..." - z francuska: "Ty hui�u". Niebawem jednak okaza�o si� to zbyteczne, gdy Wacek ze szko�y ludowej zacz�� do domu znosi� s�owa takie, �e s�uchaj�cym uszy puch�y, po czym odpada�y. Podobnie jak my wszyscy, rozpierani energi� po wojennym po�cie pi�r i w jawnej sferze pub� licznym nier�bstwie, tak i Kisiel od razu zabra� si� do wielostronnego dzia�ania. Ju� w 1945 roku za� �o�y� dwutygodnik "Ruch Muzyczny", kt�rego by� naczelnym redaktorem do 1948. Jednocze�nie zos� ta� profesorem krakowskiej Wy�szej Szko�y Muzycznej i od samego powstania szczeg�lnie przez spo� �ecze�stwo szanowanego "Tygodnika Powszechnego" - organu Kurii Metropolitalnej krakowskiej, jego na p� wieku felietonist�. Mo�na by�oby rzec sta�ym, gdyby nie kilka przerw: w roku 1953, gdy redakcja nie chcia�a zamie�ci� ho�downiczego epitafium po �mierci Stalina i na par� lat zosta�a ode� brana Jerzemu Turowiczowi, a przekazana jeszcze sprzed wojny �asemu na wszelkie formy kariery Janowi Dobraczy�skiemu; oraz w 1957, kiedy si� ukaza�o drugie wydanie pisanej przez Stefana za okupacji powie�ci "Sprzysi�enie", kt�ra po �wie�ej lekturze przez Kuri� uznana zosta�a za pornogra� ficzn� i felietony autora w "Tygodniku" karnie (pokutnie?) na jaki� czas, kr�tki zreszt� czas, zawie� szono. Wreszcie przyszed� marzec 1968... 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Powa�niejsza katastrofa czeka�a Kisiela wcze�niej, w roku 1949, gdy rz�d komunistyczny - kry� j�c dot�d sowieckie pazury - kaza� w dziedzinie muzyki zwo�a� ministrowi kultury, W�odzimierzowi Sokorskiemu, zjazd kompozytor�w do zamku w �agowie, gdzie o�wiadczono im, �e odt�d maj� two� rzy� dla ludu, rzeczy zrozumia�e, a reszt� - pocz�wszy od Strawi�skiego, ko�cz�c za� na szkole wie� de�skiej dodekafonii - wykl�to jako wrogi socjalizmowi kapitalistyczny "formalizm". Oficjalnym de� klarantem tezy by� Sokorski, realizatork� mianowano Zofi� Liss�, kt�ra dobra�a sobie do pomocy w tropieniu muzycznej zgnilizny muzykologa Stefani� �obaczewsk� (niechaj im obu ziemia ci�k� b�dzie!). 0 1 72 0 3 1 Wystraszeni muzycy, pe�ni �wie�ych wiadomo�ci o terrorze Urz�du Bezpiecze�stwa, zsy�kach wy�apywanych akowc�w na Sybir, je�li nie egzekucjach na miejscu, �agowski wyrok na wszystko co nowe w muzyce przyj�li milcz�co albo te� pr�bami obej�cia zakaz�w za pomoc� sztuki wreszcie ase� mantycznej (za�o�ona "Grupa Trzech" przez Bairda, Krenza i Serockiego). Kisiel jednak na pierwszym planie swych dzia�a� s�u�y� muzyce s�owem, przeto zaj�� musia� wobec zaskakuj�cych o�wiadcze� stanowisko jednoznaczne, a na odwadze mu nie zbywa�o. Powo�a� si� przeto na �wie�o skomponowan� wedle nakazu w�adz przez Szostakowicza "Kantat� o lasach", kt�ra mia�a zach�ci� spo�ecze�stwo radzieckie do wi�kszej dba�o�ci o potrzebne krajowi drewno, a by�a tylko artystyczn� katastrof� kompozytora, przypomnia� r�wnie� haniebny tw�r wschodnionie� mieckiego lizusa muzycznego Paw�a Dessau, pod tytu�em "Kantata o sianiu prosa" (mo�e potrzebne� go do zwi�kszonej produkcji piwa?) - co uczyniwszy, zaprotestowa� przeciwko terroryzowaniu mu� zyki przez polityk�w. Rezultat by� natychmiastowy: Sokorski zdj�� Kisielewskiego ze stanowiska pedagoga w Wy�� szej Szkole Muzycznej, a rz�d komunistyczny zareagowa� posuni�ciem, kt�rego nigdy historia - cho� by najbardziej pojednawczo u�agodzona - re�ymowi sowieckiemu nie wybaczy: zadaniem "�mierci cywilnej" opozycyjnemu arty�cie. Odt�d na kilka lat nazwisko Kisielewskiego, wraz z nazwiskami Pa� lestra, Sza�owskiego i niebawem Panufnika, zosta�o usuni�te z wszelkich publikacji we wschodniej Europie - zar�wno pisemnych, jak m�wionych. Pokry�a je cisza grob�w, kt�ra z czasem mia�a wyma� za� trwale wykl�tych tw�rc�w ze �wiadomo�ci kolejno dorastaj�cych pokole�, jak wymazano - na szczeblu najwy�szym - nazwisko J�zefa Pi�sudskiego. Oczywi�cie bezskutecznie, w ka�dym razie co si� tyczy krn�brnych Polak�w. 0 1 72 0 3 1 Tymczasem jednak znaczy�o to dla rodziny Kisielewskich - kryzys materialny. Zamiast Stefana pozbawionego zarobk�w w Wy�szej Szkole oraz honorari�w pisarskich, na liczn� rodzin� pracowa� musia�a teraz Lidia, cichcem przyj�ta na urz�dniczk� do Polskiego Wydawnictwa Muzycznego. Szcz�ciem anatema trwa�a kr�tko, jako �e ju� od roku 1955 zacz�a si� w kraju polityczna "odwil�". Kisiel staje si� kolejno laureatem demonstracyjnie przyznawanych mu nagr�d: drugiej na Festiwalu Muzyki Polskiej (1955), pierwszej w konkursie na pie�� mickiewiczowsk� (1955), Nagrody Muzycznej Miasta Krakowa (1956), Nagrody Fundacji Jurzykowskiego (Nowy Jork 1973), Zwi�zku Kompozytor�w Polskich (1982) i wielu innych, a� po koniec �ycia. Gdy do w�adzy dochodzi Gomu�ka, z czym on sam i spo�ecze�stwo nasze wi��� nadziej� wytar� gowania w Moskwie osobnego, polskiego modelu socjalizmu bardziej liberalnego - Stefan Kisielewski decyduje si� w 1957 roku zosta� pos�em na Sejm, z ramienia katolickiej grupy "Znak", ma�o licznej, ali�ci wspartej autorytetami Jerzego Zawieyskiego, Stanis�awa Stommy, no i samego Kisiela. ��czy si� to z przenosinami w 1961 roku ca�ej ich rodziny z Krakowa do Warszawy, do parad� nego mieszkania w alei Szucha, w domu specjalnie zbudowanym przed wojn� dla �wczesnych wyso� kich dygnitarzy. Pos�owanie trwa tylko do roku 1965, gdy staje si� jasne zar�wno dla Gomu�ki, jak i dla ca�ego narodu, �e ZSRR, rz�dzony tward� �ap� Bre�niewa, na �adne ust�pstwa wobec Polski nie zgodzi si�. Stefan Kisielewski z Sejmu ust�puje, a wobec ogranicze� cenzury mno�y - p�ki mo�e! - liczb� podr�y zagranicznych, gdzie bez przeszk�d m�wi o sytuacji w ojczy�nie - jaka jest i co nale�y czyni� zar�wno wewn�trz, jak zewn�trz kraju, aby przyspieszy� odzyskanie przez Polsk� niepodleg� �o�ci. Sam mi opowiada� o tym, ilu zagranicznych polityk�w t�umaczy�o mu, aby da� sobie spok�j z mrzonkami o niepodleg�ym bycie Polak�w, co w ich sytuacji geopolitycznej jest ca�kiem nierealne, i jak ze swej strony uparcie argumentowa�, �e przecie� - m�drze kieruj�c mi�dzynarodow� dyplomacj� i taktyk� militarn� - da si� to urzeczywistni�, wcze�niej czy p�niej. Z otrzymywaniem za ka�dym wyjazdem nowego paszportu Kisiel zacz�� miewa� jednak coraz wi�ksze trudno�ci. Na przyk�ad od roku 1962 do 1971 z kraju nie wypuszczano go w og�le, a� w p�niejszych latach - zirytowany postanowi� uda� si� z tym wprost do decyduj�cego w sferze "bez� pieki" genera�a Kiszczaka. Audiencj� zdumiony otrzyma� prawie bez zw�oki, a zaskoczenie jego by�o jeszcze wi�ksze, gdy zamiast surowego dygnitarza, z kt�rym b�dzie musia� toczy� za�art� polemik�, stan�� przed - i�by tak rzec - wykwintnym oficerem, w atmosferze salonowych ugrzecznie�: czarna kawa? kieliszek koniaku? papierosy, nie?... Za czym potoczy�a si� uprzejma rozmowa, rzecz jasna o polityce, nie bez zapyta� podchwytliwych, ale z umiarkowanym naciskiem. Co si� tyczy samego paszportu genera� uzna� odmowy jego wydawania Kisielewskiemu za jakie� nieporozumienie, kt�re mo�liwie jak najrychlej wyja�ni. Istotnie! Od tej pory Stefan wyje�d�a, ile razy i dok�d chce, nawet bez potrzeby kurtuazyjnych odwiedzin miejscowych ambasad, cho� by�o dla� jasne, �e wszystko, co i gdziekolwiek powiedzia�, przekazywane b�dzie do Warszawy. Z Francji, Anglii, Niemiec, W�och, z ca�ego wreszcie zachodu Europy; przytrafia�y si� te� podr�e do USA, polski za� zamach stanu w 1981 roku zasta� go a� w Australii, gdzie wobec mylnie otrzymanych informacji o zamordowaniu jakoby Tadeusza Mazo� wieckiego, miejscowa Polonia zorganizowa�a uroczyste nabo�e�stwo za jego dusz�, w kt�rym bra� udzia� Kisiel, modl�c si�, jak nale�y. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Z Australii wr�ci� do Pary�a, sk�d - mimo ostrze�e� wystraszonych przyjaci� - w lipcu 1982 powr�ci� do Warszawy, gdzie dano mu spok�j, nie internuj�c go ani nawet przes�uchuj�c. 0 1 72 0 3 1 W analogiczny spos�b, z dzia�obitni ustawionych za granic�, ostrzeliwa� barykady w kraju drugi m�j znakomity przyjaciel, profesor Stanis�aw Lorentz, gdy "Wies�aw" Gomu�ka zadecydowa�, �e war� szawskiego zamku kr�lewskiego - symbolu tyranii - odbudowywa� si� ze zniszcze� wojennych nie b�dzie, i w og�le zakaza� o tym pisa� czy rozpowiada� inaczej. Zakneblowany takim manewrem Lo� rentz poprosi� o paszport, czego odm�wi� mu nie �miano, i ruszy� kolejno do Francji, Anglii, USA, organizuj�c nie tylko szereg odczyt�w, w kt�rych przedstawia� zamek jako - nade wszystko - symbol polskiej suwerenno�ci, lecz tak�e zbieraj�c fundusze na odbudow� gmachu. Gdy przeto, po obaleniu Gomu�ki, do w�adzy doszed� Gierek, natychmiast wykorzysta� starania Profesora, by triumfalnie ob� wie�ci� narodowi, �e oczywi�cie - i to za jego, Gierkowym poparciem - warszawski zamek, jako �wiadek Wielkiej Historii Polak�w na dawnym znajdzie si� miejscu. Wracaj�c do Kisiela i up�ywu czasu, w kt�rym przetacza�y si� nasze trudne �ywoty, niech�e b� dzie przypomniane, �e ka�dy rok w owym strumieniu wydarze� zwi�ksza� autorytet Stefana w coraz szerszych masach nie zara�onej Wschodem polskiej inteligencji. Co tydzie� wyrywali�my sobie z r�k ograniczony przez w�adze w wysoko�ci nak�adu, przeto nie�atwo osi�galny �wie�y egzemplarz "Ty� godnika Powszechnego", aby zaczyna� jego lektur� od felietonu Kisiela, jak rozpoczyna si� dzie� od pukni�cia w barometr, aby dowiedzie� si�, jaka b�dzie pogoda. Co te� my�li Kisielewski o minionych zdarzeniach na krajowej i mi�dzynarodowej arenie, ze swej pozycji konserwatywnego libera�a, wi���cego losy - zw�aszcza w nauce i gospodarce - Polski z Zachodem? Jakie stara si� przekaza� nam ukryte mi�dzy wierszami obawy zagro�e� ci�gn�cych od Wschodu? Uwa�ali�my go nie tylko za augura, ale i proroka. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Nie przeszkadza�o to, �e na co dzie� by� �atwo dost�pnym, spotykanym na wielu r�nych przy� j�ciach dyplomatycznych, nie stroni�cym od kieliszka, a nawet wielu kieliszk�w pozornym lekkodu� chem, rozmi�owanym w s�uchaniu i opowiadaniu g�upich "kawa��w", zar�wno w towarzystwie odda� nych sobie przyjaci�, jak wrog�w politycznych, o kt�rych wiedzia�, �e b�d� go p�niej obszczekiwali, gdzie i jak tylko si� da. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 W�dka !... - czy w poszerzonym uj�ciu: "alkohol" - to by�by obszerny rozdzia� w pracy pod ty� tu�em "O r�nych sposobach samozag�ady artyst�w", je�liby kto� pisania takiego dzie�a si� podj��. Zacz��by mo�e od wielkiego francuskiego poety z XV stulecia, a zarazem pijaka i rzezimieszka Fran� ciszka Villona, po czym - id�c wzd�u� szeregu jego nast�pc�w - trafi�by u progu XIX wieku na zna� komitego ameryka�skiego poet� i prozaika Edgara Allana Poe, kt�rego - niemal dos�ownie w rynsz� toku - zabi� alkohol, gdy nieszcz�sny mia� dopiero czterdzie�ci lat (Villon do�y� trzydziestki). 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Morderczego wsp�lnika - nie bardzo wiem kiedy - pozyska� alkohol w syfilisie, to pewne, �e najpowszechniej gro�nym w XIX stuleciu, gdy zabija� w sztuce europejskiej kolejno Franciszka Schu� berta - kompozytora, Guy de Maupassanta - pisarza, Edwarda Maneta - malarza, wsp�tw�rc� impre� sjonizmu. Nas przekl�ta choroba pozbawi�a jednego z najwszechstronniej utalentowanych artyst�w - Stanis�awa Wyspia�skiego. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Ki�a-syfilis przesta�a by� gro�na z chwil� wynalezienia penicyliny; w�dka, szczeg�lnie w Polsce, pita jest nadal, coraz powszechniej, rzec by mo�na, i� nale�y do czo�owych zdobyczy demokracji. Powiada si� o niej zreszt�, �e w sferze sztuki nie sieje spustosze� nazbyt gro�nych, a nawet bywa elementem podniecaj�cym, ubarwiaj�cym tw�rczo��. Ogranicz� si� do pisarzy: 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Stanis�aw Przybyszewski - pijanica, za kt�rym diabe� nosi� flach�, zaczyna� w berli�skiej knajpie artystycznej "Pod Czarnym Prosiakiem" od poemat�w, kt�re zyska�y mu s�aw� mi�dzynarodow� ero� tyka, satanisty, kap�ana sztuki stoj�cego na czele buntu modernizmu - "Totenmesse" (ze s�awnym wy� zwaniem rzuconym mieszcza�skiej pruderii: "Na pocz�tku by�a chu�"), "Vigilien", "De profundis". 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Kiedy spowity pos�pnym blaskiem "Stachu" pojawi� si� u samego progu XX wieku w Krako� wie, nad zbo�nym miastem powia�o groz�. Z ucha do ucha rozpowiadano sobie szeptem, i� wykl�ty od Boga artysta urz�dza w swoim mieszkaniu czarne msze, na kt�re wci�ga m�odzie� tak�e za pomo� c� niesamowitego grania dzie� Chopina. "To by�y - m�wi� kto� - w�ciek�e siklawy cierpienia!" Skoro dzi� jednak staram si� odtwarza� sobie w wyobra�ni owego po wielu butelkach w�dki Chopina b�bnionego na rozbitym przez codzienne nadu�ycie pianinie, s�ysz� z g��bin historii raczej odg�osy zbiorowych atak�w delirium, op�aconych zreszt� paroma samob�jstwami, rozwodami, awan� turami nie z tej ziemi. Powie�ci natomiast Przybyszewskiego z okresu jego szczytowych pija�stw ("Dzieci n�dzy", "Krzyk"), zar�wno jak i utwory sceniczne ("�nieg" 1903, "Topiel" 1912) - przyjmo� wane wtedy z pe�nym strachu uznaniem - dzi� s� po prostu nie do czytania ani s�uchania, im p�niej pisane, tym bli�sze be�kotu, a sam Przybyszewski ko�czy� �ycie w 1927 roku jako rezydent przy jed� nym z dwor�w na Kujawach, chude diablisko z �ysym ogonem, �ebrz�ce szeptem o kieliszek w�dki tak, aby tylko �ona nie s�ysza�a. Nast�pnym pijakiem w mojej galerii literackiej by� poeta W�adys�aw Broniewski, legionista, po� tem komunista, jeszcze u progu drugiej wojny s�awny znakomitym wierszem "Bagnet na bro�" (kt�ry sam drukowa�em w podleg�ym mi wtedy dziale kultury warszawskiego "Kuriera Porannego") i na emigracji w Jerozolimie w 1945 roku opublikowanym zbiorem pi�knych wierszy "Drzewo rozpacza� j�ce". Ali�ci, odk�d wr�ci� do Warszawy i sta� si� sztandarowym artyst� komuny, Broniewski stawi� sobie za cel epickie opisywanie wyzwolonej ojczyzny w niestety rozgadanych, rozwlek�ych poematach "Mazowsze" i "Wis�a", ponadto zapraszany bez przerwy na modne wtedy "wieczory autorskie", jawi� si� na nich coraz cz�ciej kompletnie pijany, wywo�uj�c skandale. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 M�j niemal r�wnie jak Stefan dawny i prawie tak samo bliski przyjaciel Konstanty Ildefons Ga�� czy�ski by� ze swym pija�stwem zjawiskiem odr�bnym, a przera�aj�cym razem i budz�cym wsp�czu� cie. On bowiem nie nale�a� do pospolitych alkoholik�w, lecz cierpia� na chorob� zwan� dypsomani�, a posiadaj�c� charakter legendarnej ze staro�ytno�ci zemsty bog�w na �miertelniku, co si� odwa�y� si�gn�� po im tylko nale�ne, olimpijskie przywileje. W tym wypadku po boski j�zyk poezji. Ga�czy�ski, com przez wiele lat sam z bliska obserwowa�, miewa� d�ugie okresy, kiedy ani my�� la� o si�ganiu po kieliszek. Siwy, z wygl�du przedwcze�nie stary cz�owiek o zbru�d�onej twarzy, wie� rzy� nadal w tych przerwach, �e ju� nigdy do zawstydzaj�cego dla siebie na�ogu nie wr�ci. To by�o wtedy, gdy jak buk�ak mocnym winem wype�nia�a go natchnieniem poezja, wi�c zaj�ty by� jeno pisa� niem wierszy, co u niego mia�o charakter czynno�ci niemal bezwiednej, a fizjologicznie zarazem ko� niecznej. Ali�ci - niestety! - zbli�a� si� z przera�liw� regularno�ci� moment, gdy wyczerpany buk�ak kur� czy� si�, brak za� natchnienia zast�powa� g��d alkoholu, kt�ry nieszcz�nik potrafi� zdobywa� nies�y� chanie doprawdy przemy�lnymi sposobami, mimo zabieg�w �ony i niejako palisad ochronnych sta� wianych przez przyjaci�. Sygna�em katastrofy by�y bezsenne noce, wype�nione majakami i krzykiem, po czym nadchodzi� dzie�, gdy Konstanty zaczyna� pi�, cz�sto uciekaj�c z domu, aby w nieznanych komyszach i nigdy nie poznanym przez nas towarzystwie �ywi� si� wy��cznie alkoholem, bo przy tym nic nie jad�. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Najd�u�szy atak dypsomanii, wyniszczaj�cy przede wszystkim serce poety, trwa� za mojej �wia� domo�ci dwa tygodnie. P�niej - trudno by�o przewidzie�, kiedy i pod wp�ywem jakich bod�c�w - choroba ust�powa�a miejsca piek�u wyrzut�w sumienia. Kot obwinia� sam siebie o jakie� straszne czyny, cho� nic nie pami�ta� i nie m�g� powiedzie�, gdzie i co robi�, ale m�czy� si� koszmarnie, ta m�ka za� stawa�a si� r�wnocze�nie pomp� nape�niaj�c� artyst� nowym �adunkiem na� tchnienia, kt�re wreszcie, nie wiadomo zn�w kiedy, wybucha�o kolejnym gejzerem poezji. Najpierw poematami skruchy, jak ten s�awny jeszcze przed wojn�, gorsz�cy bigot�w, cho� Ga�czy�skiemu wca� le nie zale�a�o na takim akurat zestawie s��w w wierszu. One uk�ada�y si� same, jak gdyby dyktowane ze sfery poza logik�: 0 1 72 0 3 1 "Niechaj tam inni ksi�gi pisz�. Nawet 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 niechaj im s�awa d�wi�czy jak wie�a studzwonna 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 ja ksi�g pisa� nie umiem, a nie dbam o s�aw� - 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 serwus, madonna. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Przecie nie dla mnie spok�j ksi�g l�ni�cych wysoko 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 i wiosna te� nie dla mnie, s�o�ce i ru� wonna, 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 tylko noc, noc deszczowa i wiatr, i alkohol - 0 1 72 0 3 1 serwus, madonna..." 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 0 1 72 0 3 1 Oto katalog pijak�w z otaczaj�cego mnie kr�gu sztuki, a na koniec zachowa�em sobie jednego, kt�remu alkohol przez d�ugie dziesi�tki lat nie szkodzi� na zdrowiu, pomaga� za� bezpo�rednio w naj� bardziej precyzyjnym, logicznym my�leniu, co przekazywa� natychmiast stronicom papieru zape�nia� nym brzydkim, cho� doskonale czytelnym charakterem pisma. My�l� oczywi�cie o Kisielu. We wczesnych pi��dziesi�tych latach krakowskich, kiedy dopiero zaczyna�y si� - i jeszcze by�y dozwolone! - ideologiczne starcia marksist�w z przedstawicielami przede wszystkim filozofii katolic� kiej i z niej wywodz�cych si� koncepcji spo�ecznych, Kisiel za g��wnego przeciwnika mia� s�siada z Domu Literat�w, mieszkaj�cego o pi�tro wy�ej Adama Polewk�, a batalie ich toczy�y si� spoza dw�ch sza�c�w: "Tygodnika Powszechnego" i dziennika "Echo Krakowa", kt�rego Polewka by� na� czelnym redaktorem. Dziwna zreszt� by�a owa ich wrogo�� nie-wrogo��, czasami zatr�caj�ca o przyja��. Partia par� ti�, ali�ci gdy Polewkowa urodzi�a c�rk�, o�wiadczy�a twardo m�owi, i� dziecko ochrzczone by� musi, jak Pan B�g przykaza�, a �e w Krakowie, przeto u Panny Marii. Biedny Adam, ufaj�c, �e tak dobrany chrzestny rzeczy nie roztr�bi po mie�cie, uda� si� do Stefana z pro�b� o trzymanie niemowla� ka pod chrzcielnic�. Stefan oczywi�cie si� zgodzi� i nawet w popijawie rodzinnej u Polewk�w wzi�� udzia�, za co Adam wywdzi�czy� mu si� przy do�� bliskiej okazji. By� to czas, gdy Stalin po�r�d r�nych tego rodzaju �miertelnie niebezpiecznych enuncjacji, og�osi� swoje tezy o lekarzach, pos�dzaj�c ich o najci�sze winy, czyli trucie narodu pod komend� za� chodnich imperialistycznych mocodawc�w, na co Kisiel zareagowa� w klubie Domu Literat�w do�� g�o�nym o�wiadczeniem, �e "Stalin jest g�upi", a s�owa owe dos�ysza� kt�ry� z pisarzy partyjnych i doni�s�, na szcz�cie nie do UB, lecz do organizacji partyjnej Zwi�zku Literat�w, kt�rej przewodzi� Polewka. 0 1 72 0 3 1 Sprawa powa�na, trzeba by�o co najmniej zwo�a� s�d kole�e�ski i Kisiela ze zwi�zku wyrzuci�, przedtem jednak daj�c mu prawo do obrony, kt�r� oskar�ony uj�� w paru zdaniach: 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 - Oczywi�cie, nies�usznie pos�dzi�em Stalina, �e jest g�upi, skoro potrafi� wygra� wojn�. Powo� �a� si� mog� tylko na przys�owie: "wolno psu na Pana Boga szczeka�!" 0 1 72 0 3 1 Na co Polewka, jako przewodnicz�cy s�du, nast�puj�co oceni� sytuacj�: 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 - Sami towarzysze s�ysz�, �e obwiniony posun�� samokrytyk� nad oczekiwanie, przyr�wnuj�c si� do czworonoga, a to nale�y przyj�� za okoliczno�� �agodz�c�. 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 ...i w rezultacie Kisiel dosta� tylko zakaz wst�pu do klubu przez p� roku. 0 1 72 0 3 1 Polewka pisa� ma�o, wi�kszo�� czasu po�wi�caj�c gard�owaniu za marksizmem i chwaleniu sy� tuacji w Polsce, kt�rej ustr�j socjalistyczny pomaga budowa� Zwi�zek Radziecki. Ten sw�j temat g��wny popiera� tylko r�nej klasy argumentami, zale�nie od tego, czy przemawia� na uniwersytecie, czy w kt�rej� ze szk� og�lnokszta�c�cych. Stefan Kisielewski, licz�c tylko jego felietony przez blisko p�wiecze co tydzie� serwowane czy� telnikom "Tygodnika Powszechnego", zredagowa� ich par� tysi�cy, a do roboty zabiera� si� w ten spos�b, �e si� zamyka� w swojej pracowni o �cianach wytapetowanych ksi��kami, pod czym le�a�y zwa�y r�nej prasy, a �rodek zajmowa� fortepian i stolik do pisania. Jako ostatnia przed robot� m�a drzwi otwiera�a �ona Lidia, wnosz�c na tacy p� szklanki mocnej, gor�cej harbaty i butelk� w�dki. Ki� siel w�wczas dope�nia� szklank� w�dk� i popijaj�c mieszank� harbato-alkoholow�, zaczyna� stawia� przemy�lane jak najdok�adniej litery felietonu; raczej rzadko poprawia�, a wtedy zamazywa� s�owa wykre�lone tak, �eby nikt ich nie m�g� odczyta�. W wypadkach jedynie pisania d�u�szych wywod�w - bo to wszystko by�y przybarwione dowcipami rozprawy socjologiczne - wypicie szklanki harba� to-w�dki odracza� do uko�czenia tekstu. Z samego rana, gdy nic nie zmusza�o go do wyj�cia z domu, Kisiel k�ad� si� na kanapie w jadal� ni, ob�o�ony pras� zar�wno krajow�, jak i zdobywan� r�nymi manewrami zagraniczn�, i z szybk� umiej�tno�ci�, przez par� godzin wy�awia� z gazet wszystkie dane potrzebne do formowania aktual� nego pogl�du na sytuacj� kraju i �wiata. S�dz�, i� w owych godzinach samotnych namys��w nad pra� s� i przygotowywaniem w�asnych komentarzy, Stefan w rozmowach z samym sob� musia� niekiedy za�amywa� si� prawie, widz�c otch�a�, jaka dzieli�a marzenia jego samego i ufaj�cego mu spo�ecze�s� twa o wyrwaniu si� spod ruskiej okupacji od realnych mo�liwo�ci pokonania najwi�kszego i najokrut� niejszego imperium �wiata. W por�wnaniu z gu�agami nad rzek� Ko�ym� i na lodowatych Wyspach So�owieckich, niemieckie obozy �mierci zdawa�y si� dwukrotnie mo�liwsze do przetrzymania. Jak za� obliczy�o i na mapie przedstawi�o sie� karnych oboz�w radzieckich jedno z pism USA (Kisiel musia� to mie� w r�ku) - by�o tych katowni rozsianych po bezkresach ZSRR blisko tysi�c! Podejrzewam, �e mo�e w chwilach dochodzenia w�a�nie do dna beznadziei Stefan Kisielewski najcz�ciej zrywa� si� i bieg� na miasto, aby czarnenastroje - jak pogorzeliska wod� - zalewa� w�dk�. Ca�e moje pokolenie literackie pi�o w�wczas, w pierwszych powojennych dziesi�cioleciach, du�o, lecz on jeden nie w przerwach roboty, ale podczas. W�dka by�a te� powodem s�awnej niepunktualno�ci Stefana. Biedna Lidia nigdy nie mog�a by� pewna, kiedy - na ten przyk�ad - pojawi si�, �eby je�� obiad. To mog�o by� o drugiej lub o si�dmej albo zgo�a po dziesi�tej wieczorem, gdy wpada� i wo�a� je��. G�o�na by�a jego wizyta, jak� obieca� z�o�y� mojej siostrze Grabowskiej w Poznaniu, przyjmuj�c jej zaproszenie na obiad, na kt�ry sp�ni� si� o... 24 godziny. 0 1 72 0 3 1 Z w�dk� te� wi�za�y si� s�awne parady Sowizdrza�a, kt�re ogadywano ze �miechem, a ja z nich uwieczni� tutaj chcia�bym trzy. Miejscem pierwszej sta�a si� kawiarnia w Domu Literat�w przy Kra� kowskim Przedmie�ciu, gdzie�my siedzieli - chyba rzecz si� dzia�a oko�o po�udnia? - nad kieliszkami: Stefan, ja i kto� jeszcze (nie pami�tam), a w drzwiach wej�ciowych na sal� ukaza�a si� pot�na i wspania�a posta� Jaros�awa Iwaszkiewicza. Wtedy Kisiel zerwa� si�, podszed� do olbrzymiego pisa� rza i skacz�c wok� niego zacz�� wo�a�: 0 1 72 0 3 1 - Pan jest g�r� pychy! Panu si� zdaje, �e dowodzi literatur�, ale pan, pan nic o niej nie wie! Bo pan my�li tylko o sobie! Pan - g�ra pychy! 0 1 72 0 3 111 1 24 1 32 1 Jaros�aw zaskoczony, potem zdumiony, wreszcie z�y, j�� - sam o tym nie wiedz�c - jeszcze bar� dziej jak gdyby ca�ym cia�em d�� si� wzwy�, sycz�c r�wnocze�nie: - Jak pan �mie! Co pan wygaduje! Prosz� natychmiast st�d wyj��! �e jednak Kisiel wyj�� ani my�la�, jeno dalej jazgota�, podobny roze�lonemu foksterierowi ob� skakuj�cemu s�onia, wi�c po kr�tkiej chwili sam Jaros�aw, wynios�y i ci�ko obra�ony, poszed� sobie w�r�d martwej ciszy obecnych na sali, bo� wreszcie chodzi�o o Prezesa i Wielkiego Pisarza!... W podobnym stylu, cho� odmiennym nastroju by�a inna parada, na koniec karnawa�u w restau� racji u Dziennikarzy na Foksal, gdzie przy jednym stoliku w swoim towarzystwie siedzia� W�odzimierz Sokorski, a przy drugim - w m�odszym i ha�a�liwszym gronie Stefan, gdy drzwi od holu szeroko roz� warto i ukaza� si� kto� z zarz�du Zwi�zku Dziennikarzy, bij�c w gong, i drugi, co ni�s� �ledzia i wo�a�: - Do�� uciech! Zaczyna si� Wielki Post! Posypmy grzeszne g�owy popio�em! Na to wsta�, jako pierwszy, Kisiel - wzi�� ze swego stolika popielniczk� wype�nion� niedopa�� kami, ruszy� z ni� do Sokorskiego, wysypuj�c mu na g�ow� ca�� obfit�, a brudn� zawarto�� naczynia ze s�owami: - Panu si� nale�y popio�u najwi�cej, bo pan grzeszy� najgorzej! Trzeba zna� spryt i �atwo�� znalezienia si� Sokorskiego w ka�dej sytuacji, �eby odgadn��, i� on pierwszy wybuchn�� �miechem, w�r�d powszechnych braw wok�. Najpot�niejszego jednak�e i najspro�niejszego figla wyp�ata� Kisiel mnie, przy czym rzecz dzia� �a si� najdawniej i wspomnienia o niebywa�ym zdarzeniu przechowuj� w najodleglejszych zakamar� kach pami�ci, z drugiej po�owy lat czterdziestych. Wtedy to dyrektorem Filharmonii Krakowskiej zos� ta� Piotr Perkowski, cz�owiek o nieposkromionych ambicjach, lubi�cy, kiedy tytu�owano go prezesem, a w marzeniach siedz�cy na fotelu ministra kultury. W formie jak gdyby wprawek do szerszej dzia�al� no�ci, tymczasem postanowi�, aby za jego w�adania filharmonia, jakkolwiek prowincjonalna, mia�a swoje pismo, redagowane, nie pomn�, ale chyba co tydzie� i dodawane s�uchaczom bezp�atnie do koncertowych program�w. Na redaktora mini tygodnika Piotr zaanga�owa� mnie, a ja - z ca�ym poczuciem odpowiedzial� no�ci - stara�em si� o teksty najprzedniejszych pi�r s�u��cych muzyce, by�o za� ich w�wczas w Kra� kowie du�o, bo tak�e spo�r�d emigracji warszawskiej. Oczywi�cie i przede wszystkim Kisiel, kt�ry obieca� dostarczanie mi kr�tkich felieton�w, z czego wywi�zywa� si� punktualnie, podpisuj�c si� pseudonimem dr J. E. Baka. Felietony zabawne, czyta�em je z przyjemno�ci�, nie podejrzewaj�c, �e w podpisie mo�na wzro� kiem omija� kropki po pierwszych literach imion, co niebawem odkryli tyle muzykalni, ile pobo�ni krakowianie, no i zrobi�a si� dzika awantura!... Pilnie dbaj�cy o swoj� reputacj� Perkowski zaatako� wany zosta� bodaj przez sam� Kuri�, przeto z dnia na dzie� pismo zlikwidowa�, a mnie sromem okry� tego wyla� na bruk. Oczywi�cie, �e przyja�ni mojej ze Stefanem to nie naruszy�o. Po kr�tkim wymy�laniu z mojej strony, a zdziwieniu z jego, poszli�my, kwicz�c ze �miechu, na w�dk�, a zreszt� Kisiel ju� by� jedn� nog� w Warszawie, jako pose�. W tej opowie�ci o Stefanie pragn� zrezygnowa� tak z podania katalogu jego utwor�w muzycz� nych i literackich, jak tym bardziej z oceny ich. Na szczeg�ow� biografi� Kisiel b�dzie musia� jeszcze zaczeka�, a� up�ynie potrzebna liczba lat, �eby osoba wybitnego cz�owieka i jego czyny zyska�y nie tylko do�� rozleg�e, ale i wszechstronnie przebadane t�o epoki, z koniecznej perspektywy. Tymczasem ufam jedynie, �e gdy kraj, kt�ry po ostatnim z kolei odzyskaniu niepodleg�o�ci jeszcze ci�gle stoi na g�owie - wyjdzie z oszo�omienia i stanie na nogach; �e w�wczas - zebrane przez nie znanego mi wnu� ka po pi�rze - wszystko, co teraz z dorobku Stefana znajduje si� jeszcze w rozsypce po pismach, ksi��kach, encyklopediach, b�dzie uj�te w jednym, wielotomowym wydaniu a� do ostatniej kropki, jak to zrobiono nie tylko z powie�ciami i opowiadaniami Boles�awa Prusa, ale i z jego felietonami. Ambicj� Kisiela, nie spe�nion�, by�o tworzenie powie�ci, kt�re nie tylko pe�n� rozwa�a� tre�ci�, lecz i urod� literack� wabi�yby czytelnik�w. Mistrzem Stefana, jako my�liciel i pisarz, by� niedocenio� ny, za�miony b�yskotliw� s�aw� Boya - Karol Irzykowski. Przecie, jakkolwiek wcze�niej od Kisiela zapozna� si� z teori� racjonalnego, niezale�nego my�lenia i postaw� "klerka" lansowan� przez Bend�, gdy zabra� si� do pisania w�asnej, programowej niejako, powie�ci "Pa�uba", to - cho� w za�o�eniu mia� �a by� przyk�adem "racjonalistycznego uj�cia psychologii g��bi" - w praktyce okaza�a si� tak pogmat� wana i skomplikowana, �e dzisiaj jest nie do czytania. Kiedy jednak Irzykowskiego ze sfery intelektu� alnych rozmy�la� wyrwa�a najzwyczajniej okrutna �mier� dziecka, zimny filozof pi�rem maczanym w rozpaczy napisa� opowiadanie "C�reczka" w tak pi�kny spos�b wzruszaj�ce, �e mo�na by je przy� r�wna� w poezji do "Tren�w" Kochanowskiego. 0 1 72 0 3 1 Stefan Kisielewski w sumie zostawi� kilkana�cie powie�ci i kilkadziesi�t utwor�w muzycznych, w czym dwie sonaty fortepianowe, cztery symfonie, dwa balety, muzyk� do poematu "Zaczarowana doro�ka" i dwana�cie pie�ni do innych wierszy Ga�czy�skiego, a na koniec twor