1844
Szczegóły |
Tytuł |
1844 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1844 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1844 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1844 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
teresa tora�ska
ONI
"A� EKS"
Londyn 1985
Projekt ok�adki: M. Oziewicz
Oni
(They)
ISBN O 906601 22 3
Published by Aneks Publishe: 61,DorsetRoad London W5 4HX
SPIS TRE�CI
Pierwsze wydanie: Przed�wit, Warszawa 1985 Drugie wydanie: Wydawnictwo Aneks, Londyn
Wszystkie prawa zastrze�one Zezwolenie na przedruk lub t�umaczenie nale�y uzyska� zwracaj�c si� do Librairie Ernest ^l 26 rue Racine, 75006 Paris, France
(c) Teresa Tora�ska, 1985
Ali rights reserved
Permission for reprint, translations or reproducti%js
must be obtained in writing from Librairie Ernest Flammarion,
26 rue Racine, 75006 Paris, France.
Jan Bujnowski:
W oczach komunist�w - s�owo wst�pne
ROZMOWY:
Edward Ochab ................................... 25
Roman Werfel ................................... 72
Stefan Staszewski ................................. 105
Wiktor K�osiewicz ................................ 166
Leon Chajn ...................................... 193
Julia Minc ....................................... 212
Jakub Berman .................................... 225
Indeks nazwisk ....................................... 359
Fotosk�ad: Libra Books
9, Ravenscourt Avenue, London W6 ORF
Printed and bonnd by Caldra House Ltd., Great Britain
W OCZACH KOMUNIST�W
S�OWO WST�PNE
Kto patrzy oczami Partii, odsieje ziarno od plewy
b��d naprostuje, sprawc�w odetnie, nazwie ich po imieniu.
Trzy pokolenia rewolucyjne schodz� si� w jednym sumieniu...
Adam Wa�yk
M�oda dziennikarka Teresa Toranska przez kilka lat, poczynaj�c od roku 1981, prowadzi�a wywiady z lud�mi, kt�rzy niegdy� zajmowali eksponowane miejsca w komunistycznej elicie w�adzy, od lat za� zostali od w�adzy odsuni�ci. Jej rozmowy przynios�y plon nadspodziewany. Niema�� rol� odegra�a tu bez w�tpienia osobowo�� Tora�skiej, kt�ra umia�a zmusi� swoich rozm�wc�w, je�eli nie do szczero�ci, to do wyj�cia poza pole wyznaczone przez doktryn�, do poruszania si� w kr�gu reali�w, operowania argumentami racjonalnymi, odst�pienia od rytualnego j�zyka. Schizofreniczne rozbicie na �wiat rzeczywisty i ideologiczny, w�a�ciwe systemowi komunistycznemu, powoduje, i� naciskani przez Toranska dawni dygnitarze, cz�ciowo przynajmniej odchodz� od ideologicznego i propagandowego kanonu ku nagiej rzeczywisto�ci. Wynika to w du�ej mierze z tego, �e podczas owych rozm�w Toranska niekiedy bardzo brutalnie atakowa�a swych partner�w, przeciwstawiaj�c im ca�kowicie r�ny zbi�r warto�ci, radykalnie odmienn� postaw� wobec spraw �wiata tego, Polski i Polak�w. A robi�a to w taki spos�b, �e zamiast wyrzuci� j� za drzwi albo zala� potokiem nowomowy, wszyscy, poza Juli� Mincow�, zaczynali broni� swych racji, przekonywa� j�, co oczywi�cie wymaga�o pos�ugiwania si� rzeczowymi argumentami i j�zykiem konkretnych komunikat�w, a nie j�zykiem propagandy. Powsta�o dzi�ki temu unikalne �r�d�o historyczne - nie znam podobnych zapis�w nie tylko w Polsce, ale w ca�ym ruchu komunistycznym. Mo�na przyr�wna� owe rozmowy do pami�tnik�w pisanych przez polityk�w "w stanie spoczynku"; wype�niaj� one poniek�d luk� wynikaj�c� z faktu, i� komuni�ci takich pami�tnik�w po sobie nie pozostawiaj�. Je�li nawet wezm� pi�ro do r�ki - a czyni� to rzadko - wychodz� spod niego suche, wyg�adzone, dog��bnie ocenzurowane, apolo-getyczne wspomnienia, w kt�rych pr�no by szuka� informacji o osobowo�ci autora, o jego �rodowisku kulturowym, o mechanizmach polityki. Oczywi-
_7
JAN BUJNOWSKI
JAN BUJNOWSKL.
�cie, s� ksi��ki pisane przez ludzi, kt�rzy z ruchem komunistycznym zerwali i podejmuj� z nim rozliczenia, ale, o ile wiem, nikt z komunist�w polskich, odgrywaj�cych znaczniejsz� rol� polityczn�, nie podj�� takiego rozrachunku. Literatura rozrachunkowa, przez fakt, �e jej tw�rcy wyrzekli si� swej dawnej wiary, niejednokrotnie przynosi obraz nie mniej wypaczony ni� literatura apologetyczna.
Rozm�wcy Tora�skiej, poza Stefanem Staszewskim, pozostali komunizmowi wierni. Deklaruj� si� jako komuni�ci, zastrzegaj�, �e niczego nie �a�uj�, niczego lub prawie niczego si� nie wstydz�. Stwierdzaj�, �e gdyby przysz�o im �y� po raz drugi - dokonaliby takiego samego wyboru, poszli t� sarn� drog�. Wobec dziennikarki, kt�ra w ich oczach reprezentuje polskie spo�ecze�stwo, opini� publiczn�, zajmuj� postaw� obronn�, staraj�c si� jej -a przez ni� milionom Polak�w, szczeg�lnie m�odym - wyt�umaczy� racje, jakim kierowali si� komuni�ci w Polsce, wyt�umaczy� uwik�ania i mechanizmy prowadzonej przez nich polityki. Broni� s�uszno�ci tej polityki, czasem na polu ideologii, ale cz�ciej odwo�uj�c si� do argument�w pragmatycznych. Chc�, by m�odzie� t� s�uszno�� uzna�a, by zrozumia�a i zaaprobowa�a komunist�w, zar�wno dzia�aj�cych w KPP, jak przejmuj�cych i sprawuj�cych w�adz�. Podkre�li� trzeba, i� dwoje spo�r�d siedmiu rozm�wc�w, kt�rych wypowiedzi sk�adaj� si� na ten tom - Jakub Berman i Edward Ochab - to ludzie nale��cy przed 1956 r. do �cis�ej grupy decyzyjnej. Berman mi�dzy 1948 a 1956 r. by� - po Bierucie - drug� osob� pod wzgl�dem zakresu posiadanej w�adzy. Ochab przez kilka miesi�cy 1956 r. sprawowa� funkcj� I sekretarza KC PZPR.
Przyjmuj�c postaw� obronn�, usprawiedliwiaj�c siebie, dawni dygnitarze, je�eli nawet wprost nie k�ami�, to odpowiednio porz�dkuj� rzeczywisto��, przedstawiaj� w�asne oceny i interpretacje uwa�aj�c je za pewniki, s�owem, konstruuj� w�asn� wersj� najnowszej historii Polski. To zreszt� stanowi cech� ca�ego pami�tnikarstwa. Czytaj�c zapis rozm�w prowadzonych przez Tora�sk� trzeba mie� na uwadze elementarne, banalne wr�cz prawdy dotycz�ce psychologicznych mechanizm�w postrzegania rzeczywisto�ci, selekcji informacji, zdawa� sobie spraw� z istnienia w�a�ciwych wszystkim ludziom tendencji do redukowania sprzecznych tre�ci w celu unikni�cia dysonansu poznawczego. Nale�y te� pami�ta� o charakterze procesu zapami�tywania, a zw�aszcza o deformacji, jakiej wraz z up�ywem czasu ulegaj� pami�tane tre�ci. Ludzie, jak wiadomo, niejednokrotnie m�wi� nieprawd� nie b�d�c tego �wiadomi, tkwi�c w stworzonej przez siebie mitologii. Nie- mo�emy dzi� stwierdzi�, jak rzeczywi�cie kszta�towa�a si� w tamtych latach zale�no�� polskich komunist�w od Kremla, czy byli oni nadgorliwi, jak tego chc� niekt�rzy ich krytycy, czy tylko pos�uszni, czy te�, co usi�uje pokaza� Berman, robili, co w ich mocy, by "nie dopu�ci� do najgorszego". By�bym natomiast sk�onny wierzy�, �e Berman nie k�ama�, kiedy atakowany przez Tora�sk� m�wi�: "to nie my - to doradcy". Taka by�a jego subiektywna prawda; niewielu ludzi potrafi my�le� o sobie jako o sprawcy zbrodni. Pozostaje kwesti�
otwart�, na ile by�a to prawda obiektywna: czy istotnie rz�dcy Polski byli tak bezsilni wobec doradc�w, jak to Berman twierdzi. Odrzuci� te� trzeba jego stwierdzenia, i� nie wiedzia� o bestialstwach Informacji Wojskowej czy UB, �e co najwy�ej m�g� si� ich domy�la�. Trudno by�oby uwierzy� nawet w samooszukiwanie si�, w udawanie przed samym sob�, �e si� nie wie. Cz�owiek na tym szczeblu w�adzy i o tej skali inteligencji musia� wiedzie� o tym, �e torturuje si� ludzi, �e przygotowuje si� spreparowane procesy. Refleks tej wiedzy mo�na zreszt� odnale�� w niekt�rych sformu�owaniach podczas rozm�w z Tora�sk�. O tym, �e UB zn�ca si� nad lud�mi, morduje bez s�du itp., m�wili zreszt� g�o�no, publicznie, na forum Krajowej Rady Narodowej pos�owie PSL w swych interpelacjach. Trzeba by�o tylko chcie� sprawdzi�. Bo nie jest wa�ne w tym wypadku, �e najpierw torturowano "reakcjonist�w", a potem tymi samymi metodami zaczynano rozprawia� si� z komunistami. Wedle oficjalnej wyk�adni, zawsze chodzi�o o "wrog�w". Poza drobnymi sprawami nie ma �adnych �lad�w interwencji czy to Gomu�ki, czy potem Hermana i Bieruta, kt�re by zmierza�y do ukr�cenia bestialstw UB oraz Informacji Wojskowej. I wypada powt�rzy�: Berman, Ochab, ale tak�e Sta-szewski, Werfel, Chajn nie s� wiarygodni, kiedy powiadaj�: nie wiedzieli�my.
Dochodzimy tu do podstawowej zasady, obowi�zuj�cej przy lekturze wszelkiego rodzaju pami�tnik�w, wspomnie�, relacji: krytycyzmu wobec wiarygodno�ci autora. Podstawowe pytania, jakie musimy sobie zada�, brzmi�: czy m�g� on wiedzie� o sprawach, o kt�rych m�wi czy pisze, a je�eli m�g� wiedzie�, to czy rzeczywi�cie wiedzia� i jak przedstawia�a si� jego percepcja rzeczywisto�ci w stosunku do samej rzeczywisto�ci? A dalej: jakim odkszta�ceniom z biegiem lat uleg�a owa wiedza oraz czy zamiarem autora jest informacja czy dezinformacja o przesz�ych zdarzeniach?
Nie podejmuj�c szczeg�owej analizy zapisanych przez Tora�sk� rozm�w - a ka�dy z prezentowanych tu tekst�w nale�a�oby odr�bnie potraktowa� -mo�na stwierdzi�, �e wszyscy jej rozm�wcy s� dalecy od powiedzenia cho�by cz�stki prawdy, kt�r� znaj�. Kr�c�, stosuj� uniki, udzielaj� odpowiedzi pozornych, uciekaj� od reali�w, wkraczaj�c na pole ideologicznych deklaracji, zas�aniaj� si� brakiem pami�ci, niewiedz�, sypi� anegdotami. To ostatnie jest ulubion� metod� Staszewskiego. Rozm�wcy ci maj� jednak do czynienia z inteligentnym przeciwnikiem, tote� a�eby broni� swych racji, musz� si�ga� do konkretnych zdarze� i towarzysz�cych im okoliczno�ci, ods�ania� cz�ciowo system sprawowania w�adzy. Z Tora�sk� nie mog� rozmawia� metod� p�s��wek, mrugania okiem, powo�ywania si� na oczywisto�ci, kt�re dla niej nie s� oczywisto�ciami. Ich wewn�trzne kody s� nieu�yteczne w zetkni�ciu z jej systemem my�lenia i postrzegania rzeczywisto�ci. Dlatego odwo�uj� si� do fakt�w. Dzi�ki temu historycy oraz wszyscy interesuj�cy si� powojenn� histori� Polski oraz ruchem komunistycznym dostaj� do r�k zbi�r informacji, r�nego kalibru i z r�nych dziedzin, informacji, kt�re wymagaj� oczywi�cie krytycznego podej�cia i konfrontacji z innymi przekazami, ale niew�tpliwie s� ciekawe i wa�ne dla poznania przesz�o�ci.
8_
JAN BUJNOWSKI
JAN BUJNOWSKL
Niezale�nie od intencji rozm�wc�w Teresy Tora�skiej, ich wypowiedzi ods�aniaj� wiele stron wewn�trznego �ycia elity komunistycznej, wzajemnych stosunk�w, powi�za�, uk�ad�w politycznych i towarzyskich. Julia Mincowa pozwala nam wejrze� w �wiat dygnitarskich willi, przyjacielskich obiad�w z lokajami podaj�cymi do sto�u, �wiat pogardy dla spo�ecze�stwa. Od tej pogardy i pychy, mo�e nie tak otwarej i prymitywnej, nie jest te� wolny Ber-man czy Werfel, gdy z wy�yn swej m�dro�ci - m�dro�ci wybra�c�w, kt�rzy posiedli prawd� - pi�tnuj� polsk� parafia�szczyzn�, �lepot� polskiej inteligencji, g�upot� przeciwnik�w politycznych. Rozmowy z dawnymi dygnitarzami przynosz� jednak jeszcze co� wi�cej - rzucaj� �wiat�o na szczeg�ln� formacj� kulturow�, jak� stanowi� komunizm III Mi�dzynarod�wki. By�a to kultura okre�lona przez w�asn� filozofi�, system warto�ci, mentalno��, j�zyk, obyczajowo��. Komuni�ci tworzyli odr�bny �wiat ludzi zamkni�tych we w�asnym kr�gu, wyalienowanych ze spo�ecze�stwa, obcych wi�kszo�ci jego aspiracji. Dla Ochaba pa�stwo polskie to by�a przede wszystkim Bereza, pacyfikacje, procesy komunist�w; widzia� to pa�stwo przez pryzmat celi wi�ziennej. O przedwojennych rz�dach m�wi jako o rz�dach faszystowskich, rz�dach ha�by narodowej, m�wi z niewygas�� wci�� nienawi�ci�, neguj�c jakiekolwiek osi�gni�cia II Rzeczypospolitej. Powiada: "ci sanatorzy, kt�rzy sprowadzili tak� kl�sk� na Polsk�, te� byli po swojemu patriotami. Taki Kwiatkowski cho�by, jego te� serce bola�o, jak widzia� �a�osny stan �wczesnej gospodarki, ale faktycznie popiera� Berez�, deptanie komunist�w i opozycji antyfaszystowskiej. Taki niby patriota, a jak traktowa� patriot�w bia�oruskich czy ukrai�skich".
Na komunizm �wczesny patrze� trzeba jak na ko�ci�, kt�rego wyznawc�w ��czy�a wizja �wiatowej rewolucji jako nadrz�dnego dobra, okre�laj�cego stosunek do rzeczywisto�ci jako celu, kt�remu podporz�dkowane s� wszystkie dzia�ania. Niekt�rzy z partner�w Tora�skiej - Ochab, Werfel - tkwi� nadal w tym kr�gu, inni - Staszewski, Berman - cz�ciowo poza niego wyszli; wszystkie jednak wypowiedzi ukazuj� komunistyczn� realno��, kt�r� ludzie ci nabyli w czasach m�odo�ci, czasem wr�cz w latach dzieci�stwa, maj�c 14-15 lat, z chwil� gdy wst�pili w szeregi bojownik�w komunistycznej wiary. Pami�ta� trzeba przy tym, �e partia komunistyczna by�a ko�cio�em wojuj�cym, o niezwykle rygorystycznej regule, kt�rej przekroczenie, nawet tylko domniemane, grozi�o unicestwieniem. Ko�cio�em fanatycznym, o ideologii totalnej, nie pozostawiaj�cej miejsca na indywidualizm, prywatno��. Aby osta� si� w ruchu komunistycznym, nale�a�o przyj�� jego wszystkie wyznaczniki kulturalne. W przeciwnym wypadku by�o si� obcym. "Jaki on nasz" - powie Werfel o Aleksandrze Wacie. A na pytanie Tora�skiej, czyj wobec tego, odrzeknie: "Diabe� go wie, niczyj chyba. Taki mieszcza�ski libera�". Dla wgl�du w mentalno�� komunistyczn� rozmowa z Werflem jest nieoceniona. Niewiele jest takich �wiadectw; literacki obraz komunistycznej "obl�onej twierdzy" zawar� Julian Stryjkowski w powie�ci "Czarna r�a".
KPP, do kt�rej nale�eli wszyscy rozm�wcy Tora�skiej, a szczeg�lnie PPR nie stanowi�y jednak monolitu. R�nice wynikaj�ce z - by u�y� j�zyka partyjnego - pochodzenia: spo�ecznego, narodowego, kulturowego b�d� okre�lone przez przynale�no�� spo�eczn�, pozycj� zawodow� i losy �yciowe nie mog�y ulec pe�nemu zatarciu. W 1944 r., w chwili przejmowania w�adzy przez komunist�w, istotnego znaczenia nabra�y zw�aszcza odmienne do�wiadczenia okresu wojny: inne w wypadku ludzi dzia�aj�cych w okupowanym kraju, inne u tych, kt�rzy si� obracali w polu Kominternu i Kremla, inne wreszcie u tych, co wojn� prze�yli na Zachodzie. Z do�wiadcze� wojennych wyrasta�y r�ne uwik�ania, r�na optyka.
W�r�d rozm�wc�w Tora�skiej przewa�a jeden typ dzia�acza komunistycznego. Sp�jrzmy na biogramy owych siedmiu os�b. Pi�� z nich to ludzie rocznik�w 1901-1906 (w 1939 r. mieli trzydzie�ci kilka lat), wywodz�cy si� z inteligencji lub mieszcza�skich rodzin �ydowskich o mniejszym lub wi�kszym stopniu asymilacji. Owo �ydowskie pochodzenie ma znaczenie istotne, albowiem niezale�nie od ich samoidentyfikacji kulturowej, w du�ym stopniu wp�ynie ono na �yciorysy tych ludzi. Jako "�ydzi" nie b�d� mogli by� zrzuceni do kraju (wyj�tek stanowi� Pawe� Finder), "�ydowsko��" b�dzie brana pod uwag� przy powojennych karierach, ona te� stanie si� zagro�eniem z chwil�, gdy Stalin zaliczy �yd�w do potencjalnych czy aktualnych "wrog�w ludu", "szpieg�w", "dywersant�w". Pisz� "�ydzi" w cudzys�owie, gdy� wszyscy ci ludzie byli odlegli od identyfikacji z kultur� �ydowsk�, nie m�wi�c o zwi�zku z wchodz�cym w now� faz� swej historii narodem �ydowskim czy pa�stwem Izrael. Ulegli natomiast presji identyfikowania przez innych; dlatego chyba Berman powie o sobie: "jako �yd...".
Z tej to pi�tki wszyscy zwi�zali si� z ruchem komunistycznym b�d� jeszcze w gimnazjum, b�d� podczas studi�w, kt�re dwaj - Ochab i Berman - uko�czyli, inni dwaj za� - Werfel i Staszewski - przerwali, przechodz�c na status zawodowych rewolucjonist�w. Poza Chajnem i Mincowa pozostali przed wojn� byli funcjonariuszami partyjnymi �redniego szczebla. Werfel i Sta: szewski przeszli przez polskie wi�zienia, kilka za� lat przebywali poza krajem: Werfel na Zachodzie, Staszewski w ZSRR. Staszewski reprezentuje kategori� polskich komunist�w - ofiar wielkiej czystki. W 1938 roku znalaz� si� w �agrze, z kt�rego wyszed� dopiero w roku 1945, aby podobnie jak inni, kt�rzy ocaleli, zaj�� si� utrwalaniem w�adzy komunistycznej w Polsce.
Od tych pi�ciu biogram�w nieco odbiegaj� �yciorysy Ochaba i K�osiewi-cza. Nale��" oni do tej samej generacji, natomiast przyszli do ruchu komunistycznego z innych �rodowisk. Funcjonariusze partyjni �redniego szczebla, wiele lat sp�dzili w wi�zieniu (Ochab od wst�pienia do KPP w 1929 r. 6,5 z 10 lat do 1939 r. sp�dzi� w wi�zieniach; w 1939 r. by� w trakcie odsiadywania dziesi�cioletniego wyroku).
Ostatnia cecha wsp�lna wszystkim siedmiu to pobyt poza krajem podczas wojny: w stalagu (K�osiewicz) i w ZSRR (Berman, Ochab, Mincowa, Werfel, Chajn).
.11
JAN BUJNOWSKL.
_JAN BUJNOWSKI
Podzia� na grup� "moskiewsk�" i "krajow�" by� wielokrotnie wykorzystywany w politycznych manipulacjach oraz walkach wewn�trzpartyjnych (1968 rok), jest te� przyjmowany jako rzeczywisto�� przez wielu autor�w spoza kr�gu PZPR, zar�wno Polak�w, jak i obcokrajowc�w. Ci, co - jak to m�wi� w 1968 r. Moczar - przyszli ze Wschodu w szarych szynelach, mieli by� eksponentami interes�w obcych, podczas gry "krajowcy" reprezentowali narodowy, polski komunizm. Pomijaj�c prawo Moczara do podobnych ocen (w 1948 r. napisze on: "Zwi�zek Radziecki jest nie tylko naszym sojusznikiem, to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, dla partyjniak�w, Zwi�zek Radziecki jest nasz� Ojczyzn�, a granic naszych nie jestem dzi� w stanie okre�li�, dzi� s� za Berlinem, jutro na Gibraltarze"), jest to s�d dosy� upowszechniony.
Analiza historyczna, na jak� pozwala stan znajomo�ci �r�de�, wskazuje, �e istnienie wewn�trzpartyjnych podzia��w, niezale�nie od wszystkich wulgary-zacji, mistyfikacji- czy wr�cz zafa�szowa�, by�o faktem. Zar�wno w latach wojny, jak i p�niej �ciera�y si� r�ne orientacje, wyrastaj�ce w znacznej cz�ci z odmiennej optyki, okre�lonej do�wiadczeniami. Komuni�ci z emigracji na og� zaprzeczaj� twierdzeniom, i� by�y jakie� konflikty, lecz jest to w du�ej mierze zabieg obronny. Herman powie, �e nie by�o �adnych nieporozumie� mi�dzy komunistami w kraju i komunistami w Moskwie, ale dalej sam sobie b�dzie przeczy�, pokazuj�c obustronn� nieufno��, napi�cia, panuj�ce stosunki, a co najwa�niejsze, r�nice pogl�d�w na temat polityki, jak� prowadzi� nale�y. Kilkakrotnie podkre�li, �e Gomu�ka nie orientowa� si� w meandrach polityki ZSRR, nie rozumia� wynikaj�cych z niej konsekwencji dla partii polskiej, nie umia� si� porusza� w - to ju� moje sformu�owanie -kremlowskim pa�acu. B�dzie opowiada� o wymianie korespondencji mi�dzy Warszaw� i Moskw� wiosn� 1944 r., podkre�laj�c, �e sprawy polskie musia�y by� podporz�dkowane nadrz�dnemu celowi: "rozszerzeniu wp�yw�w socjalistycznych w �wiecie, a zw�aszcza w Europie. Dlatego Centralne Biuro Komunist�w Polskich w Moskwie przeciwstawia�o si� wysuwaniu przez PPR nazbyt radykalnych hase� spo�ecznych". "T�umaczy�em mu - powie Tora�-skiej Berrnan - �e proponowanie radykalnego programu utrudni�oby nie tylko nasz� sytuacj�, ale tak�e sytuacj� Zwi�zku Radzieckiego w jego kontaktach z partnerami koalicji antyhitlerowskiej. PPR wi�c musi liczy� si� ze skomplikowan� konfiguracj� i nie powinna lansowa� spraw, kt�re mog� nas lub Zwi�zek Radziecki narazi� na konflikt z aliantami, albo sta� si� czynnikiem odstraszaj�cym od rozm�w z nami". Berman uczy� Gomu�k� kamufla�u rzeczywistych cel�w, jednocze�nie przeciwstawiaj�c si� koncepcji autentycznego rozszerzenia politycznej podstawy tworzonej przez komunist�w w�adzy. Jego wyw�d na ten temat nie pozostawia �adnych w�tpliwo�ci, �e r�nice, i to g��bokie, mia�y rzeczywi�cie miejsce. "T�umaczy�em mu - m�wi Berman - �e my siedz�c w Moskwie operujemy innymi kategoriami spraw, znaj�c mi�dzynarodowe ich aspekty, orientujemy si�, gdzie krzy�uj� si� r�ne interesy, jak daleko mo�na posun�� si� w tych czy innych kompromisach. Oni za� znajduj� si� pod ogromn� presj� opinii publicznej, wyros�ej na men-
talno�ci mi�dzywojennej, kt�ra rz�d londy�ski traktuje jako przed�u�enie pa�stwowo�ci".
Podzia� istnia�, natomiast nie przebiega� wedle linii kraj-Moskwa, lecz w spos�b bardziej z�o�ony. Podzielone by�y oba �rodowiska - emigracyjne i krajowe. Ostry sp�r mi�dzy Bierutem i Gomu�ka wiosn� 1944 r., w trakcie kt�rego Bierut oskar�y� Gomu�k� przed Dymitrowem o wszelkie mo�liwe odchylenia, sekciarstwo i oportunizm jednocze�nie, dotyczy� tych samych problem�w, kt�re dzieli�y sekretarza generalnego PPR i CBKP. Nieco bardziej z�o�ony by� charakter konfliktu mi�dzy wi�kszo�ci� komunist�w polskich w ZSRR a rzecznikami dyktatury wojskowej zwanej "zorganizowan� demokracj�" w ko�ach I Dywizji. Powr�cimy do tego zagadnienia dalej. Tu nale�y tylko podkre�li�, �e poza K�osiewiczem, wszyscy rozm�wcy Teresy Tora�skiej reprezentowali w�wczas jedn� orientacj�. Tej orientacji nadal broni�, z jej punktu widzenia oceniaj� pozosta�e, czy to jako inspirowane przez Sowiet�w, czy grzesz�ce brakiem realizmu i niezrozumieniem sytuacji mi�dzynarodowej. Jest to �wiadectwo jednej strony w konflikcie, w kt�rym przeciwnikowi mog�o grozi�, a w pewnej chwili rzeczywi�cie grozi�o, fizyczne unicestwienie. O tym trzeba przy lekturze wywiad�w Tora�skiej pami�ta�.
Czytelnik tej ksi��ki, w kt�rej kr�tkie, nazywaj�ce sprawy po imieniu, pytania i wypowiedzi dziennikarki s�siaduj� z czopowym j�zykiem jej partner�w, zauwa�y, �e owe szyfry, podteksty, wewn�trzne sprzeczno�ci nie wynikaj� tylko z d�ugoletnich nawyk�w pos�ugiwania si� j�zykiem ideologicznym i propagandow� nowomow�, �e kryje si� za nim jeszcze co� wi�cej. Dla mnie jedn� z najciekawszych rzeczy w wywiadach Tora�skiej jest zawarty w tym, co m�wi� jej rozm�wcy, obraz uwik�ania polskich komunist�w w sprzeczno�ci, kt�rych sami nie chc� lub nie s� w stanie dostrzec. Kamufluj� je ideologiczn� fasad�, czasem pokrywaj� pragmatyzmem polskiej racji stanu, ale nie mog� zmieni� rzeczywisto�ci. Rzeczywisto�� to dzia�anie w uk�adzie podw�jnej zale�no�ci. Zale�ni od ZSRR i akceptuj�cy t� zale�no�� komuni�ci polscy pragn� si� jednocze�nie uwa�a� za rzecznik�w polskich narodowych interes�w, �udz�c siebie i staraj�c si� �udzi� innych, �e nie ma dla Polski innej drogi, jak tylko razem z niegdy� jedynym, a obecnie najpot�niejszym pa�stwem socjalistycznym. Spojrzenie na ten uk�ad ich oczami jest z wielu wzgl�d�w interesuj�ce. Wydaje si� przy tym, �e r�nice mi�dzy Gomu�ka a, powiedzmy, Bermanem czy Bierutem nie dotyczy�y w tym wypadku istoty zagadnienia, a raczej pojmowania stopnia zale�no�ci Polski i wynikaj�cej z tego pojmowania dyspozycyjno�ci wobec Moskwy.
Rozm�wcy Tora�skiej, przede wszystkim Berman, Ochab, Werfel, pr�buj�, podobnie jak ogromna wi�kszo�� polskich komunist�w, za pomoc� r�nych operacji stworzy� w miar� sp�jny i logiczny system uzasadniaj�cy prowadzon� przez nich polityk�. ��cz� racje ideologiczne i pragmatyczne, od-
12.
_JAN BUJNOWSKI
.13
JAN BUJNOWSKL.
wo�uj� si� do ponadnarodowych odniesie� lub do interes�w polskich. Jest to daremne, wychodzi z tego intelektualny miszmasz, niezbyt koherentny zlepek ideologii KPP oraz ideologii narodowej. Bo i oni, jak to Berman m�wi o Gomu�ce, od dziesi�tk�w lat znajdowali si� pod ogromn� presj� spo�ecze�stwa polskiego, zaciekle broni�cego swej narodowej to�samo�ci. Nawet Ochab i Werfel, kt�rzy nadal g��boko tkwi� w kr�gu mentalno�ci kapepow-skiej, wik�aj� si� w sprzeczno�ciach. Ochab b�dzie twierdzi�, �e sprawa rewolucji jest nadrz�dna, �e "ze Zwi�zkiem Radzieckim mamy wsp�ln� baz� ideologiczn�, wsp�lny cel", cel, kt�ry zostanie z pewno�ci� osi�gni�ty, cho� droga do niego daleka. B�dzie pot�pia� "nadwi�la�ski punkt widzenia", b�dzie zapowiada�, �e ZSRR zmierza w kierunku, w kt�rym p�jdzie ca�y �wiat "i my w Polsce tak�e, mimo �e jeszcze istniej� si�y reakcyjne obce interna-cjonalizmowi i ruchowi rewolucyjnemu". A jednocze�nie, zw�aszcza gdy To-ra�ska sk�oni go do m�wienia o konkretnych wydarzeniach, ten sam Ochab ods�oni istotne konflikty mi�dzy Warszaw� i Moskw�, poda wiele fakt�w dotycz�cych stosunk�w polsko-radzieckich, uka�e si� nam jako rzeczywista strona w walce o wi�ksze uniezale�nienie od ZSRR. Polska jest pa�stwem garnizonowym - m�wi Tora�skiej - i to jest dla� stan, z kt�rym wypada si� godzi�. Natomiast budzi jego sprzeciw status protektoratu. "Rozumiem -powiada - �e nie mogli�my wtedy [po 1949 r. - J. B.] i nie mo�emy teraz dopu�ci� do starcia ze Zwi�zkiem Radzieckim, ale nie chcemy te� by� protektoratem, bo ten nar�d na to nie p�jdzie. My go nie zmusimy ani wod� �wi�con�, ani kazaniami, �eby klaska�. Jak musi, to b�dzie klaska�, ale tym bardziej b�dzie nienawidzi�, czy czu� pogard�".
Berman, Ochab, a tak�e pozostali, obna�aj� cz�ciowo system zale�no�ci Polski - nie wprost, ale przez wiele konkretnych szczeg��w. Jest to na pewno obrona, to nie my, to oni s� winni, ale generalnie te wypowiedzi odzwierciedlaj� rzeczywisty uk�ad. A tak�e rzeczywiste poczucie zniewolenia, bezsilno�ci. Nikt z tych ludzi otwarcie si� nie przyzna do tego, �e w znacznej mierze - czy chcia� tego, czy nie - by� narz�dziem i wykonawc� plan�w politycznych Kremla. B�d� najwy�ej powo�ywali si� na bezsilno�� wobec takich posuni�� radzieckich, jak deportacje w g��b ZSRR w 1944 i 1945 r., wyw�zki mienia z ziem zachodnich, rabunkowe dostawy polskiego w�gla, bezsilno�� wobec dzia�a� radzieckich organ�w bezpiecze�stwa przed majem 1945 r. czy wobec dzia�alno�ci doradc�w, bezsilno�� wobec agenturalnej sieci. Zniewolenie to, pomijaj�c uwik�ania ideologiczne, by�o oparte w du�ym stopniu na strachu. Pytani przez Tora�sk� zaprzeczaj�, jakoby �yli w strachu i nie mo�na wykluczy�, �e nie jest to z ich strony k�amstwo. Strach zosta� niejako zepchni�ty poza sfer� �wiadomo�ci, w przeciwnym wypadku ludzie ci nie byliby w stanie w og�le dzia�a�. �e by� obecny, �wiadcz� oceny konkretnych sytuacji. By� to zar�wno strach przed w�asnym unicestwieniem, jak przed bezpo�redni� interwencj� radzieck�, interwencj� militarn�, kt�ra zniweczy istniej�cy zakres autonomii i poci�gnie za sob� ca�kowit� sowiety-zacj�. Okre�lenia "autonomia" u�yje Berman, kiedy Tora�sk� go zmusi do
porzucenia slogan�w na temat niepodleg�o�ci i suwerenno�ci. Dodajmy, �e w latach politycznej �wietno�ci Bermana by�a to autonomia ogromnie ograniczona. Ochab wy�mieje Tora�sk�, kiedy go zapyta, czy nie mo�na by�o wej�� w koalicj� z Czechos�owacj� lub W�grami przeciw Zwi�zkowi Radzieckiemu: "Oj c�ru�, um�wi� si�, to znaczy przygotowa� sobie proces. Przecie� nie mieliby �adnych skrupu��w". Oni nie mieliby... Werfel za� stwierdzi, �e gdyby w 1948 r. Biuro Polityczne posz�o razem z Gomu�k�, rozwaliliby wszystkich. O n i rozwaliliby... Jestem tu sk�onny przyzna� zreszt� racj� Werflowi, wbrew zdaniu Gomu�ki, �e solidarna postawa ca�ego polskiego kierownictwa partyjnego pozwoli�aby unikn�� koszmar�w stalinizmu. Dla Moskwy mi�dzy Bugiem a Odr� nie by�o miejsca nie tylko na Polsk� a Id Finlandia, o kt�r� walczy� Miko�ajczyk i PSL, ale tak�e na polskiego Tit�, co si� marzy�o Gomu�ce.
Dochodzimy tu do zagadnienia podstawowego dla oceny polityki polskich komunist�w i ich historycznej roli. Oceny z punktu widzenia interes�w polskich, z wy�miewanej przez rozm�wc�w Tora�skiej nadwi�la�skiej perspektywy; perspektyw� rewolucji �wiatowej pozostawmy tym, kt�rzy nadal w ni� wierz� jako w drog� ku uszcz�liwieniu ludzko�ci. Ocena ta b�dzie zale�a�a od odpowiedzi na pytanie: czy istnia�a alternatywa? Alternatywa w 1944 r" alternatywa w 1948 r., w 1956, 1981. W�r�d samych komunist�w zdania na ten temat by�y i s� nadal podzielone, zw�aszcza gdy chodzi o rozwi�zanie kryzys�w politycznych 1948 i 1956 roku. Zwolennicy orientacji, kt�r� reprezentuj� rozm�wcy Tora�skiej, s� zdania, �e alternatywy nie by�o, �e polscy komuni�ci byli skazani na zale�no��, mog�c tylko wykorzystywa� mniejsze lub wi�ksze w poszczeg�lnych okresach pole manewru, �agodzi�, op�nia�, czasem mruga� okiem. Nie wolno by�o przy tym wykroczy� poza obowi�zuj�ce normy post�powania, naruszy� rytua�u wzajemnych stosunk�w. Kiedy we wrze�niu 1947 r. podczas narady partii komunistycznych i robotniczych w Szklarskiej Por�bie Gomu�k� spr�buje si� przeciwstawi� koncepcji powo�ania Kominformu, s�usznie si� obawiaj�c, �e jest to krok ku likwidacji nawet tej ograniczonej samodzielno�ci partii narodowych, Berman b�dzie autentycznie przera�ony. "Zdawa�em sobie spraw� - m�wi Tora�skiej - jakie konsekwencje wynikn� z sytuacji, gdyby Polska g�osowa�a przeciwko. Przecie� trzeba by by�o zerwa� lub odroczy� obrady. T�umaczy�em Gomu�ce: zrozum, �e to absolutny wy�om, p�kni�cie w ca�ym uk�adzie si� i zrozum, co znaczy�oby, �e Polska si� wy�ama�a i naruszy�a jedno�� obozu. Przecie� oznacza�oby to, �e zdradza i nara�a Zwi�zek Radziecki... nie musz� do�piewywa�, jakie nieszcz�cia na nas by spad�y. (...) Nasza ekipa posz�aby k'czortu, naturalnie, a przysz�aby straszna ekipa, lepiej nie my�le� jak straszna". Kiedy Gomu�k� okaza� si� odporny na argumenty Bermana i "zachowywa� si� jak ma�e dziecko, kt�re nie wie, na jakim �wiecie �yje i nie liczy si� z realiami", towarzysz Jakub pogna� do Warszawy i spowodowa� interwencj� Biura Politycznego. Gomu�k� si� wycofa�.
_JAN BUJNOWSKI
.15
JAN BUJNOWSKL
To by� rok 1947. Poczynaj�c od roku 1948, po praskim zamachu stanu, po wykl�ciu partii jugos�owia�skiej, wraz z rosn�c� centralizacj� i unifikacj� stalinowskiego imperium, a zw�aszcza wobec puszczonej w ruch machiny terroru, przypominaj�cego czasy wielkiej czystki, kt�r� komuni�ci polscy pami�tali, kt�rej ofiar� padli ich towarzysze, rodziny czy wr�cz oni sami, strach przed skutkami niepos�usze�stwa czy opiesza�o�ci w realizowaniu przyjacielskich rad towarzyszy radzieckich wzr�s� niepomiernie. Pachnia�o krwi� - zacytuje Werfel s�owa swej rozmowy z Radkiewiczem. Tym razem nie krwi� politycznych przeciwnik�w, ale w�asn�. Zaczynano splata� sieci, w kt�rych mieli si� znale��, obok AK-owc�w i oficer�w Polskich Si� Zbrojnych na Zachodzie, tak�e komuni�ci. Najpierw Gomu�ka, Spychalski, p�niej za� inni. Prowokacja zwi�zana z bra�mi Fieldami mog�a w ka�dej chwili dosi�gn�� Bermana. Pierwsze oczka sieci zosta�y ju� zawi�zane. Noel Field, ameryka�ski komunista, kt�ry w okresie wojny i po 1945 r. utrzymywa� kontakty z wieloma dzia�aczami komunistycznymi, mi�dzy innymi pracuj�c w organizacjach pomocy, zosta� w 1949 r. aresztowany jako agent CIA podczas pobytu w Pradze. Od tego mia�a prowadzi� prosta droga do oskar�enia ludzi, z kt�rymi wsp�pracowa� lub kt�rym pomaga�, o przynale�no�ci do agenturalnej siatki. W tym kierunku polityczne policje Polski, W�gier, Czechos�owacji i innych kraj�w radzieckiej strefy, a przede wszystkim ich radzieccy doradcy prowadzili �ledztwo i konstruowali scenariusze procesowe. Warto doda�, �e wedle �r�de� pochodz�cych z archiwum CIA, wywiad ameryka�ski pos�u�y� si� osob� Fielda do w�asnych cel�w, chocia� jedyne zwi�zki Fielda z OSS -poprzednikiem CIA - polega�y na kontaktach z Allenem Dullesem, przyjacielem z czas�w m�odo�ci, dotycz�cych pomocy dla komunist�w niemieckich w ostatnich latach wojny. Spreparowane materia�y zosta�y przekazane �wiat�e, jakoby wcze�niej zwerbowanemu przez Amerykan�w *. Autor tej prowokacji, Frank Wiesner, mia� pisa� w swym raporcie: "towarzysze weso�o wbijaj� sobie wzajemnie no�e w plecy i robi� za nas brudn� robot�". Za spraw� Wiesnera podobno Departament Stanu nie podj�� bardziej stanowczej interwencji w sprawie Field�w, kt�rzy byli obywatelami ameryka�skimi.
Orientacji reprezentowanej przez Bieruta, Bermana, Zawadzkiego, Min-ca, Radkiewicza, Zambrowskiego - zdecydowanej wi�kszo�ci czo�owych dzia�aczy komunistycznych tamtego okresu - Gomu�ka przeciwstawia� swoj� koncepcj�. Najog�lniej mo�na j� scharakteryzowa� jako koncepcj� zmierzaj�c� do skupienia wok� PPR mo�liwe szerokiego wachlarza si� politycznych przy zapewnieniu komunistom, je�li nie pe�nej dominacji w sferze w�adzy, to przynajmniej decyduj�cego wp�ywu. Gomu�ka, jak zreszt� wszyscy, rozumia�, �e KRN nie reprezentuje nikogo poza komunistami i drobnymi grupkami socjalist�w oraz ludowc�w, �e jej oparcie w polskim spo�ecze�stwie jest
znikome. Wyci�ga� z tego jednak inne wnioski ni� Bierut w kraju i Biuro Komunist�w w Moskwie, dla kt�rych czynnikiem decyduj�cym by�a obecno�� w Polsce Armii Czerwonej oraz radzieckie poparcie. Gomu�ka te� wiedzia�, �e bez radzieckich czo�g�w i radzieckiego poparcia komuni�ci nie maj� najmniejszej szansy obj�cia w�adzy, lecz pragn��, aby nie by�a to ich jedyna si�a. D��y� do tego, by polska partia nie by�a ca�kowicie zdana na �ask� Stalina, by maj�c oparcie w spo�ecze�stwie polskim mog�a aspirowa� do partnerskich stosunk�w, decydowa� o w�asnej polityce. Wypowiedzi i publikacje Gomu�ki wskazuj�, �e by� on przekonany do ko�ca �ycia, i� g�upota polityczna Miko�ajczyka oraz stanowisko cz�ci komunistycznych przyw�dc�w: Bieruta, Bermana i innych zdecydowa�y o zaprzepaszczeniu wielkiej szansy *. Odbicie �wczesnych spor�w znajduje si� w wypowiedziach zapisanych przez Tora�sk� na ta�mie magnetofonowej. Ciekawe i wa�ne s� zw�aszcza informacje Bermana na temat kontakt�w mi�dzy utworzonym w styczniu 1944 r. Centralnym Biurem Komunist�w Polskich a Gomu�ka czy te� opinie o Go-mu�ce - na og� bardzo krytyczne.
Konstruowanie alternatywnej historii, szczeg�lnie teraz, gdy brakuje podstawowych informacji, jest ryzykownym zabiegiem. Historyk nie mo�e dzisiaj stwierdzi�, czy gomu�kowska wizja powojennej Polski mog�a si� urzeczywistni�, gdyby Miko�ajczyk z jednej strony, a Bierut z drugiej zjednoczyli si� we wsp�lnym froncie narodowym. Takie wsp�dzia�anie nie by�o zreszt� mo�liwe i to nie dlatego, �e Miko�ajczykowi brakowa�o realizmu, a Bieru-towi patriotyzmu (nawet w naszym rozumieniu s�owa patriotyzm). Gomu�ka zak�ada�, �e podstawowe ogniwa w�adzy znajd� si� w r�ku komunist�w, na co Miko�ajczyk ani �aden inny polityk polski nie m�g� przysta�, albowiem grozi�oby mu to polityczn� izolacj�. Wewn�trzny uk�ad si� by� w Polsce inny ni� w Jugos�awii, inny nawet ni� w Czechos�owacji. �aden z tych kraj�w nie mia� takich do�wiadcze�, jak Polska; zbyt dobrze pami�tano tu o 17 wrze�nia, deportacjach, represjach, Katyniu. �wie�a by�a sprawa utraty Kres�w Wschodnich. Rozumia� to Stalin i dlatego czyni� wszystko, by ustanowi� w Warszawie rz�d ca�kowicie ode� zale�ny. Wszystko, co wiemy o polityce ZSRR wobec Polski, zw�aszcza po prze�omie stalingradzkim, przeczy realno�ci politycznej koncepcji Gomu�ki. Stalin, niezale�nie od r�nych posuni��, b�d�cych przede wszystkim elementem jego gry z zachodnimi aliantami, nie wyklupzaj�c nawet mo�liwo�ci porozumienia z Miko�ajczykiem, gdyby uda�o si� doprowadzi� do jego izolacji politycznej, w istocie nie widzia� w Polsce innego partnera ni� komunist�w, i to komunist�w ca�kowicie mu powolnych. Berman, Staszewski, Ochab nie maj� w�tpliwo�ci, �e ju� w 1944 r. Stalin mia� gotowy scenariusz, kt�ry realizowa� stopniowo, licz�c si� z realiami mi�dzynarodowymi, ale kt�rego fina� by� z g�ry okre�lony. Historycy wypowiadaj� na ten temat r�ne opinie, ja sk�onny jestem s�dzi�, �e dla krem-
Family
* M. in. W. Gomu�ka, "List do redakcji "Archiwum Ruchu Rewolucyjnego", Archiwum Ruchu Rewolucyjnego, t. IV, Warszawa 1977, s. 248
TT"
.17
JAN BUJNOWSKI
JAN BUJNOWSKL
lowskich przyw�dc�w otwarta pozostawa�a tylko kwestia metod dzia�ania i tempa proces�w, kt�re prowadzi� mia�y do "zbudowania socjalizmu". Zwr��my uwag�, �e sformu�owana podczas wojny w Hiszpanii i g�oszona do 1948 r. doktryna narodowych dr�g do socjalizmu m�wi�a o r�nych drogach, a nie o r�nych modelach systemu. Dopuszczalne by�y ewentualne "narodowe formy". Zimna wojna, o rozp�tanie kt�rej rozm�wcy Tora�skiej oskar�aj� Amerykan�w, maj�ca usprawiedliwi� wszelkie aberracje i zbrodnie, z pewno�ci� przyspieszy�a procesy unifikacyjne w obr�bie radzieckiego imperium, nic jednak nie wskazuje na to, aby i bez zaostrzenia sytuacji mi�dzynarodowej nie dosz�o do totalitaryzacji systemu. Kiedy spojrzymy na sytuacj� polityczn� w Polsce do po�owy 1947 r., mo�emy �atwo dostrzec ci�g logicznie po sobie nast�puj�cych dzia�a� w�adzy, prowadz�cych stopniowo do podporz�dkowania pa�stwu kolejnych sfer polityki i gospodarki. Zale�no�� Polski od ZSRR, czy raczej bezpo�rednia ingerencja radziecka w wewn�trzne sprawy kraju w okresie mi�dzy zako�czeniem wojny a utworzeniem jesieni� 1947 r. Biura Informacyjnego by�a wprawdzie nieco mniejsza ni� do maja 1945 r. i po 1948 r., wystarczaj�co jednak wielka, aby zapewni� radzieckie interesy i zapewni� realizacj� radzieckich cel�w politycznych w Polsce. R�nice mi�dzy lini� reprezentowan� przez Biuro Polityczne z Go-mu�k� na czele a lini� realizowan� po jego odsuni�ciu i napi�tnowaniu jako winnego prawicowo-nacjonalistycznego odchylenia wynika�y w du�ej mierze ze zmiany polityki Kremla. Wystarczy przyjrze� si� sytuacji w innych krajach, w kt�rych komuni�ci znale�li si� u w�adzy. Tylko przez kr�tk� chwil�, po XX Zje�dzie KPZR, w roku 1956, polskim komunistom, a raczej cz�ci z nich, b�dzie si� wydawa�o, �e powstaje szansa, aby - jak to sformu�owa� Ochab - zostali oni gospodarzami u siebie, mieli swobod� decyzji i dzia�ania. Ochab, kt�ry po �mierci Bieruta wybrany zosta� na pierwszego sekretarza, opowiada Tora�skiej o walce, jak� przysz�o mu prowadzi� z radzieckimi towarzyszami w ci�gu kilku miesi�cy poprzedzaj�cych VIII plenum KC w pa�dzierniku 1956 r. Jego informacje rzucaj� wiele �wiat�a na zakres i charakter istniej�cego uzale�nienia, na metody dzia�ania Sowiet�w w Polsce.
Wypowiedzi Ochaba, jak te� i Bermana ukazuj� z�o�ony obraz wielop�aszczyznowych powi�za� i zale�no�ci. B�dzie to wi�c wi� i zale�no�� oficjalna: zwi�zki mi�dzy komunistami polskimi i polsk� parti�, a p�niej tak�e rz�dem, z WKP(b) i z rz�dem ZSRR; jak powie Ochab - z pani� matk�. Wi� i zale�no�� generalnie akceptowana, oczywi�cie, przynajmniej dla tego kr�gu dzia�aczy, kt�ry reprezentuj� rozm�wcy Tora�skiej, niezale�nie od istniej�cych w�r�d nich r�nic dotycz�cych stopnia pos�usze�stwa, uleg�o�ci, dyspozycyjno�ci. Ochab b�dzie m�wi� z dezaprobat� o J�wiaku, cz�owieku ca�kowicie uleg�ym, "kapralu jak si� patrzy", zapatrzonym w ZSRR jak w wyroczni�. Berman, neguj�c, i� Radkiewicz by� cz�owiekiem NKWD, stwierdzi, �e by� on "nasz, tylko bardzo pos�uszny", w poprzednim zdaniu sugeruj�c, �e to pos�usze�stwo nie by�o najzupe�niej dobrowolne.
Komunistyczna elita w�adzy, cho� uznawa�a konieczno��, a poniek�d i zasadno�� bezpo�rednich ingerencji radzieckich w Polsce, gotowa stosowa� si� do podawanych w postaci "rad" dyrektyw Stalina, sk�onna do uleg�o�ci, szczeg�lnie nie lubi�a tych wszystkich, kt�rzy poza ni�, poza oficjalnymi kontaktami, byli bezpo�rednio powi�zani z NKWD, radzieckimi w�adzami wojskowymi, ambasad�. Ludzi "na sznurkach", jak ich okre�la Ochab, ludzi zwerbowanych - jak m�wi Berman. Niekiedy takich ludzi pozbywano si� -przyk�adem Antoni Wolski-Piwowarczyk, o kt�rym opowiada Berman. Nie lubiano te� bardzo komunist�w i niekomunist�w, kt�rzy, poniek�d inspirowani przez NKWD lub polityczne organy Armii Czerwonej, a poniek�d wykorzystuj�cy ich poparcie, pr�bowali realizowa� odmienne koncepcje polityczne. Takim cz�owiekiem by� Berling, narz�dzie w r�ku nast�pcy Berii, Merku�owa, wyobra�aj�cy sobie, �e to on prowadzi gr�, maj�c� uratowa� Polsk� przed "�ydokomun�". Sprawa Berlinga zosta�a opisana szczeg�owo przez Nowaka-Jeziora�skiego *. Takimi lud�mi, je�eli wierzy� Bermanowi, byli autorzy tak zwanych tez numer jeden, przede wszystkim W�odzimierz Sokorski, Ich koncepcja dyktatury wojskowej, podobnie jak d��enia Boles�awa Mo�ojca do dominacji organizacji wojskowej w kraju nad organizacj� polityczn�, kt�re le�a�y u pod�o�a konfliktu z Nowotk�, mia�y posiada� b�ogos�awie�stwo gen. Szczerbakowa, szefa zarz�du politycznego Armii Czerwonej. Nale�y tu zwr�ci� uwag� na niejednoznaczno�� powi�za� na tym szczeblu, na to, �e ka�da grupa szuka�a w walce z grup� konkurencyjn� oparcia w kt�rym� z radzieckich lobby i - gdy to by�o mo�liwe - poparcia Stalina. Wida� to wyra�nie nawet w wypowiedziach Bermana; przypomnijmy jego relacj� z rozmowy z Mo�otowem, poprzedzaj�c� utworzenie CBKP: "Pod koniec wizyty zwr�ci�em si� do Mo�otowa ze s�owami: korzystam z tego, �e jestem u was i chc� przedstawi� tak� propozycj�. Zbli�amy si� do kraju, w wojsku - jak wiecie - zaistnia�y rozbie�no�ci ideologiczne i wyst�pi�y tendencje, aby troch� po legionowemu rz�dzi� krajem z pomini�ciem partii. Oni w og�le o partii ani s�owa nie m�wi�, cho� o jej dzia�alno�ci musz� wiedzie� (...). Wynika to z braku o�rodka, kt�ry by koordynowa� ca�� dzia�alno�� polityczn� i m�g� pokierowa� zar�wno Zwi�zkiem Patriot�w Polskich, jak i wojskiem. Po wej�ciu za� do kraju, jak naj�ci�lej skoordynowa�by swoj� prac� z PPR-em". Dodajmy, �e na pocz�tku wizyty Berman informowa� Mo�otowa o sytuacji w Polsce i o zaniepokojeniu oraz podejrzeniach, jakie zrodzi�y si� po aresztowaniu Findera i Fornalskiej.
Stron� silniejsz� okaza�a si� grupa komunist�w skupionych wok� jedynego �yj�cego cz�onka Biura Politycznego KC KPP, Alfreda Lampego - do jego �mierci w grudniu 1943 r. Tylko w niewielkim stopniu mo�na to t�umaczy� stanowiskiem, jakie zaj�a Wanda Wasilewska ciesz�ca si� �askami Stalina. Reprezentowana przez to �rodowisko zasada bezwzgl�dnego prymatu
J. Nowak, "Sprawa gen. Berlinga", Zeszyty Historyczne, t. 37, Pary� 1976.
18.
.JAN BUJNOWSKI
partii by�a zgodna z regu�ami systemu radzieckiego; wkr�tce w samym Zwi�zku Radzieckim Stalin przyst�pi do brutalnego likwidowania nadmiernych aspiracji wojska, lobby wojskowo-przemys�owego, a nawet NKWD, kt�rych rola w okresie wojny wzros�a. Ta okoliczno�� zdecydowa�a przede wszystkim o przegranej polskiego "lobby wojskowego". Alternatywne koncepcje i istnienie konkurencyjnych grup, zmierzaj�cych do odsuni�cia dzia�aczy kape-powskich znajduj�cych si� w ZSRR, stanowi�y przy tym dla Sowiet�w bardzo dogodne narz�dzie politycznego szanta�u, skuteczny �rodek zmuszania komunist�w polskich, kt�rym nigdy w pe�ni nie ufano, do zupe�nej uleg�o�ci. Zawsze w odwodzie byli owi "straszni ludzie", kt�rzy mieli przyj�� w wypadku, gdy znajduj�ca si� u w�adzy ekipa oka�e si� nazbyt oporna. Wygrywanie personalnych i politycznych kontrowersji stanowi�o przez nast�pne dziesi�ciolecia jedn� z wa�nych metod dzia�ania Kremla. M�wi o tym wprost Ochab: ,,(���) - gra si� na drugim fortepianie. �eby nastraszy�, mie� te inne alternatywy. Normalnie przecie� w takiej sytuacji ten pierwszy sekretarz musi si� zacz�� broni�, broni� swego stanowiska, czy m�wi�c w cudzys�owie, posady". - M�wi to relacjonuj�c radzieck� gr� w Polsce w 1956 r.
Informacje Ochaba, Bermana i innych rozm�wc�w Tora�skiej pozwalaj� lepiej wnikn�� w charakter zale�no�ci w�adc�w polskiego "pa�stwa garnizonowego", w charakter "polskiej autonomii". Nie wszystkie ich stwierdzenia mo�emy zweryfikowa�. Dlatego obawia�bym si� na przyk�ad powiedzie�: Mazur by� "zwerbowany", wol� ostro�niejsz� formu��: Ochab i Berman twierdz�, �e Mazur by� zwerbowany, a jego przyjaciel Werfel w istocie temu nie zaprzecza. Nie mo�na te� zapomina�, �e - jak to zosta�o podniesione - wszyscy ci ludzie ow� zale�no�� traktuj� jako swoje usprawiedliwienie: nie mogli�my inaczej. Zastrze�enia te jednak nie zmieniaj� podstawowego faktu: i� suwerenno�� Polski istnia�a tylko w sferze propagandy. Wie o tym ka�dy Polak, ale kiedy takie stwierdzenia padaj� z ust najwy�szych dygnitarzy, kt�rzy niegdy� sami deklamowali o niepodleg�o�ci i suwerenno�ci - ba, nawet jeszcze w rozmowach z dziennikark� w roku 1981-1982 r. si�gaj� niekiedy do tych slogan�w, aby p�niej im zaprzeczy� konkretnymi informacjami - ma to inn� wymow�. Pozwala cho�by stwierdzi�, �e sami komuni�ci traktuj� j�zyk oficjalny jako j�zyk rytua�u, s�u��cy do kamuflowania, nie za� opisywania rzeczywisto�ci. Zale�no�� od Moskwy przybiera�a r�ne formy, mniej lub bardziej jawne, r�ne by�o jej nat�enie w poszczeg�lnych okresach, nigdy jednak nie przestawa�a istnie�. W 1944 r. w Lublinie - a dowodz� tego protoko�y Biura Politycznego, niezale�nie od p�niejszych relacji - telefon Stalina decydowa� o przej�ciu do przyspieszonego wykonywania reformy rolnej, o mianowaniu Spychalskiego prezydentem Warszawy, o usuni�ciu lub pozostawieniu Drobnera w PKWN. Berman nie k�amie opisuj�c powstanie CBKP jako - de facto - agenty WKP(b). To "Sekretariat KC WKP(b) podj�� uchwa�� o powo�aniu Centralnego Biura Komunist�w Polskich w Moskwie, nazw� oni sami wymy�lili. (...) sk�ad Biura zosta� ustalony nie przez nas, tylko przez WKP(b). Powo�uj�c je, wymy�lili nie tylko nazw�, ale podali
.19
JAN BUJNOWSKI--------------------
r�wnie� personaln� obsad�". Je�eli nawet inicjatywa wysz�a z k� polskich, w niczym nie zmienia to uk�adu ju� nie zale�no�ci, ale wr�cz podporz�dko-
nia Ka�de posuni�cie CBKP musia�o mie� akceptacj� Manuilskiego -kieruj�cego wydzia�em zagranicznym KC WKP(b), do rozwi�zania Komin-ternu sekretarza prezydium Komitetu Wykonawczego - b�d� samego Mo-�otowa. Doda� mo�na, co zreszt� Berman m�wi mi�dzy wierszami, a czemu zarazem g�o�no zaprzecza, �e u podstaw decyzji powo�ania CBKP le�a�y obawy, �e PPR w kraju wymyka si� spod kontroli - obawy Dymitrowa, Mo-�otowa, Manuilskiego. Charakterystyczna jest przy tym omy�ka, jak� Berman pope�nia, stwierdzaj�c, �e Gomu�ka zosta� sekretarzem po aresztowaniu Findera, bo wobec nieobecno�ci w kraju Bieruta, by� najpowa�niejszym dzia�aczem. W rzeczywisto�ci Bierut by� ju� od p� roku w Warszawie i zd��y� wej�� w konflikt z W�adys�awem Bie�kowskim, jak i z Gomu�ka, mi�dzy innymi na tle koncepcji KRN. W �wiadomo�ci Bermana obecno�� Bieruta widocznie stanowi�a gwarancj� "prawomy�lno�ci" kierownictwa PPR. Sam Gomu�ka, w�wczas i po latach, bardzo negatywnie ocenia� powstanie CBKP, uwa�aj�c nie bez racji, �e Biuro to, bez wzgl�du na deklaracje, sta�o faktycznie ponad kierownictwem PPR, powsta�o i dzia�a�o na polecenie "radzieckich czynnik�w", bez zgody polskiej partii. S�d ten Berman w istocie potwierdza, cho� jego sformu�owania s� enigmatyczne. To, co m�wi, ��cznie z innymi materia�ami, dotycz�cymi mi�dzy innymi wys�ania wiosn� 1944 r. Leona Kasmana z silnie uzbrojonym oddzia�em i specjalnymi pe�nomocnictwami, wskazuje, �e znajduj�ca si� w Moskwie grupa komunist�w - niewa�ne czy z w�asnej, czy zewn�trznej inicjatywy (najpewniej wyst�powa�o jedno i drugie) - organizowa�a si� w �ci�le okre�lonym celu. Jako ciesz�ca si� w tym momencie najwi�kszym zaufaniem Kremla mia�a ona z chwil� zaj�cia Polski przez Armi� Czerwon� i ustanawiania w�adzy zaj�� kluczowe pozycje. Co te� i uczyni�a. Wraz z Bierutem i popieraj�cymi go dzia�aczami: J�wia-kiem, Che�chowskim komuni�ci uznaj�cy radzieck� dominacj� w Polsce mieli zdecydowan� wi�kszo�� w powo�anym w sierpniu 1944 r. w Lublinie Komitecie Centralnym 'PPR oraz w Biurze Politycznym i sekretariacie. Nominalnie zachowano parytet mi�dzy krajem a emigracj� (10 os�b z kraju, 9 z emigracji w ZSRR w KC; 2 osoby z kraju, 3 osoby z emigracji w Biurze Politycznym; 3 osoby z kraju, 2 osoby z emigracji w sekretariacie). Nie tak jednak, co podkre�la�em, bieg�a Unia podzia�u. W Biurze Politycznym g�os Gomu�ki by� ca�kowicie zdominowany g�osami Bermana, Bieruta, Minca, Zawadzkiego. W maju 1945 r., kiedy dokooptowano Mariana Spychalskiego, wprowadzono te� w sk�ad Biura Romana Zambrowskiego.
Kontrowersje mi�dzy rzecznikami r�nych orientacji, a tak�e mi�dzy nieformalnymi grupami o odmiennych do�wiadczeniach, mentalno�ci, cementowanymi wi�zami kombatanckimi, wsp�lnymi prze�yciami, uk�adami towarzyskimi wreszcie, by�y niezmiernie trwa�e. Stanowi�y te� istotn� komponen-t� �ycia politycznego w Polsce. Ujawnia�y si� one szczeg�lnie w okresach prze�om�w politycznych, w roku 1948, w roku 1956, 1968. W�r�d rozm�w-
20_
_JAN BUJNOWSKl
.21
JAN BUJNOWSKL
c�w Teresy Tora�skiej nie by�o ludzi z kr�gu Gomu�ki, zwolennik�w jego koncepcji politycznych, spotykaj� si� jednak na kartach tej ksi��ki tak zaciekli antagoni�ci, jak Stefan Staszewski i Wiktor Klosiewicz, przedstawiciele dw�ch walcz�cych ze sob� w 1956 r. koterii, znanych jako "grupa natoli�-ska" i "grupa pu�awska". Ich relacje s� szczeg�lnie pokr�tne, obaj nie m�wi� prawdy o swojej dzia�alno�ci, ich wypowiedzi natomiast odzwierciedlaj� odr�bne punkty widzenia na sytuacj� i wydarzenia roku 1956, a tak�e wzajemne animozje, podejrzenia, wr�cz wrogo�� panuj�c� mi�dzy poszczeg�lnymi grupami na szczytach partyjnej hierarchii. Tylko cz�ciowo u pod�o�a tej wrogo�ci le�a�y odmienne racje polityczne, r�ne pogl�dy na zgodne z interesem Polski rozwi�zanie kryzysowej sytuacji. Stanowi�a ona natomiast zawsze wa�ny element radzieckiej ingerencji w sprawy polskie, umo�liwiaj�c ow� "gr� na dwa fortepiany". Nie jeste�my na razie w stanie zweryfikowa� twierdzenia Ochaba i Bermana, dw�ch ludzi z najwy�szego kr�gu wtajemniczenia, i� roz�am w partii polskiej by�by r�wnoznaczny z militarn� interwencj�, ale te� nie mo�na tego twierdzenia a priori negowa�.
Metody sprawowania radzieckiej dominacji, o kt�rych mniej lub bardziej jasno m�wi� rozm�wcy z Tora�sk�, nie ogranicza�y si� jednak do manipulowania skazanymi na uleg�o�� dygnitarzami oraz sterowania lud�mi "na sznurkach" znajduj�cymi si� w elicie w�adzy. Obok tego b�dzie dzia�a�a szeroka sie� agent�w, b�d� te� oficjalnie do 1955 r. uznawani doradcy radzieccy, przede wszystkim w organach represji, b�d� wreszcie podporz�dkowani w�adzom w Moskwie, a nie w Warszawie, wy�si dow�dcy wojskowi. Ochab powie: "niebezpiecze�stwo istnieje te�, gdy na czele wielkich jednostek stoj� albo obywatele radzieccy, albo ludzie, kt�rzy przyj�li wprawdzie jak Rokos-sowski polskie obywatelstwo, ale w razie trudnej sytuacji przecie� nawet by si� nie zastanawiali, kogo pos�ucha�".
Dalecy od identyfikowania si� z tymi metodami komuni�ci polscy - nie tylko rozm�wcy Tora�skiej - powtarzaj�: nie by�o alternatywy. W wewn�trzpartyjnych walkach b�d� si� wzajem oskar�ali o powi�zania, o wykorzystywanie Moskwy jako parawanu lub sojusznika do rozprawy z przeciwnikami, b�d� siebie ukazywali jako autentycznych patriot�w, dla wszystkich jednak niepodwa�alny jest dogmat, �e komuni�ci i tylko komuni�ci uratowali Polsk� w 1944 r. przed katastrof�, ku kt�rej pcha� j� rz�d w Londynie, �e nadal rol� t� przychodzi im pe�ni�. "A strzelali�my - m�wi Berman - bo co mieli�my robi�? Da� si� samemu wystrzela�? Albo podnie�� r�ce i podda� si�? Przecie� to dopiero doprowadzi�oby do katastrofy. Wkroczy�yby wojska radzieckie [mowa o latach 1945-46 - J. B.] i zd�awi�yby wszystko. Wszystko. Nie rozumie pani?"
Istotnym cz�onem argumentacji komunist�w, poza gro�b� radzieckiej interwencji, jest uwa�ane za pewnik twierdzenie, �e bez ZSRR Polska by�aby skazana - i to w najlepszym wypadku - na status Ksi�stwa Warszawskiego, albowiem Kresy Wschodnie by�y nieodwracalnie utracone, granice za� na Odrze i Nysie zawdzi�czamy wy��cznie Zwi�zkowi Radzieckiemu.
Zostawmy na boku kwesti�, czy rozm�wcy Tora�skiej oraz ludzie z kolejnyc