1841
Szczegóły |
Tytuł |
1841 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1841 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1841 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1841 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
BARBARA �OPIE�SKA
KSI��KI I LUDZIE
Potw�r na drodze
Z profesor Mari� Janion
(1926) - historyk literatury i kultury polskiej, krytyk literacki. Mieszka w
Warszawie.
- O Matko Boska!
- A jeden m�j student, kt�rego poprosi�am o zreperowanie okna w sypialni,
zblad�,
zachwia� si� i omal nie zemdla�, gdy zobaczy�, jak ta moja sypialnia wygl�da. My
jeste�my
teraz w tak zwanym gabinecie. Jest jeszcze pok�j romantyczny, ale ksi��ki s�
r�wnie� w
kuchni i w �azience, nie m�wi�c o przedpokoju. Ludzie mi m�wi�, �e mam jak��
niesamowit�
umiej�tno�� upychania kai��ek i papier�w, a one s� jak �ywe ro�liny, kt�re si�
pn�. Pracuj�
przy tym zapchanym ma�ym stoliku, bo biurko ju� dawno zaros�o. Przepraszam, czy
pani aby
nie kopie moich ksi��ek?
- Nie, to moja teczka.
- Napycham pod ten stolik ksi��ki, a potem mam pretensj� do ludzi, �e je kopi�.
A jak
maj� nie kopa�, skoro pcham im je pod nogi? Niedawno musia�am sprz�tn�� nawalone
na
pod�odze w pokoju romantycznym rzeczy i moje oko pad�o na powielaczowe
wydawnictwa
stanu wojennego. Pomy�la�am sobie o tej m�ce powielacza i jak to? B�d� to teraz
wyrzuca�
na �mieci? Okaza�o si�, na szcz�cie, �e IBL zbiera takie wydawnictwa, i ju� nie
mia�am
wyrzut�w sumienia. Ale zobaczy�am przy okazji, jak nieprawdopodobn� ilo�� uda�o
mi si�
tego napcha� pod kaloryfer. Wie pani, mo�e powinnam powiedzie� to w spos�b
bardziej
poetycki - �e mieszkam tak, jakbym mieszka�a w drzewie. �e ta biblioteka jest
jak drzewo,
kt�re si� rozga��zia.
- Czy jest jaki� �ad w Pani bibliotece?
- Nie. Co� si� sta�o i ja nie jestem ju� taka m�oda. A poniewa� ten zbi�r
wyrasta ze
mnie organicznie, wi�c te� si� starzeje. Coraz cz�ciej zdarza mi si�, �e
po�yczam ksi��k� z
biblioteki, cho� wiem, �e j� mam. Jeszcze kilka lat temu rzuca�am si� na te
p�ki jak na ska�y,
wchodzi�am na sto�ek, szarpa�am, musia�am znale��, bo przecie� w moich ksi��kach
s� moje
zakre�lenia. Teraz ju� nie mam si�y. Troch� si� porzucam, ale tak romantycznie,
ekstatycznie,
i jak zbyt d�ugo szukam, rezygnuj�. Ksi��ki stoj� w dw�ch szeregach, a niekt�re
z nich musz�
czyta� wci�� na nowo. Mari� Malczewskiego, m�j ukochany utw�r romantyczny,
czyta�am ze
sto razy. A kiedy� jecha�am poci�giem na zaj�cia do Gda�ska i czytaj�c po raz
setny z rz�du
Gra�yn�, �eby si� przygotowa� do zaj��, trafi�am na ten cudowny opis: �Dysza�a
woda spod
zielonych ple�ni�. Potoczy�am wzrokiem po siedz�cych w przedziale i resztkami
si�
powstrzyma�am si�, �eby nie powiedzie�: prosz� pa�stwa, tu jest taki pi�kny
fragment, ja go
pa�stwu przeczytam. Opowiada�am to potem mojej najbli�szej przyjaci�ce, Marii
�migrodzkiej, i ona powiedzia�a: tak, to jest pi�kne do szale�stwa, ale dobrze,
�e tego nie
objawi�a� w poci�gu.
- Jak powsta�a biblioteka Pani Profesor?
- Cz�� ksi��ek przywioz�am w skrzynkach z Wilna w czasie repatriacji -
�eromski,
no, takie polskie ksi��ki. Du�o ksi��ek polonistycznych kupi�am w czasie studi�w
w �odzi w
niezwyk�ym antykwariacie, kt�ry si� nazywa� �S�owo�. Za n�dzny grosz by�y tam
ksi��ki z
bibliotek dworskich. Kupi�am du�o dziewi�tnastowiecznych ksi��ek francuskich, w
kt�rych
by�y rachunki z I po�owy XIX wieku. Wtedy zacz�am interesowa� si� polsk� poezj�
pisan�
mi�dzy powstaniem listopadowym a styczniowym. Mam pierwodruki Edmunda
Wasilewskiego, Lenartowicza, Syrokomli, Ujejskiego. Najwi�kszym znaleziskiem by�
Berwi�ski, m�j ukochany w�wczas poeta. Znajomi m�wi�, �e jak si� chce co� kupi�,
nie
mo�na ze mn� wchodzi� do antykwariatu, bo ja zawsze rzuc� si� na t� p�k�, na
kt�r� trzeba,
i pierwsza wyrw� ten klejnot. W czasach, kiedy trudno by�o u nas o ksi��ki
zagraniczne, jako�
je zdobywa�am. Chodzi�am na Targi, pe�za�am po nich, dowiadywa�am si�, w jakich
ksi�garniach b�d� sprzedawane, i zawi�zywa�am w tych ksi�garniach niesamowite
znajomo�ci. Ksi�garze wpuszczali mnie do magazyn�w, mimo �e biblioteki, kt�re
mia�y
pierwsze�stwo, z�o�y�y na te ksi��ki zam�wienia. Na francuskie i niemieckie
ksi��ki
wydawa�am wszystkie pieni�dze. Ci ksi�garze nie byli w stanie mi odm�wi�.
M�wili, �e
widz� we mnie szale�stwo.
- Rozumiem, �e Pani Profesor w zasadzie nie pozbyiva si� ksi��ek?
- Zdejmuj� z p�ki, odk�adam, wstawiam z powrotem, ju� sama nie wiem, co robi�.
Usun�am cz�� ksi��ek z historii Polski, bo historia nie zajmuje mnie ju� tak
jak kiedy�. Rok
1920 i niekt�re ksi��ki o Pi�sudskim. Dosz�am do wniosku, �e nie b�d� si� ju�
tym
zajmowa�a. Ale przecie� jestem przede wszystkim historykiem i zawsze chcia�am
napisa� o
tragicznej ironii w dziejach Polski. Zupe�nie nie wiadomo, co by mi by�o do tego
potrzebne.
Pozby�am si� Althussera - ju� nie b�d� si� nim zajmowa�. Ale w�a�ciwie ja raczej
zbieram, a
nie wyrzucam. Nie mam ju� jednak si�y robi� tych wycink�w, kt�re s� niezb�dne do
�ycia.
Nieustanna mania, �eby zatrzyma� jak najwi�cej tych drobin. Robi� wycinki i
wk�adam do
teczek, kt�re zalegaj� pod�og� w pokoju romantycznym. Ewa Lipska powiedzia�a
kiedy�, �e
ja pisz� nowelki, rzeczywi�cie, to jest m�j ulubiony gatunek literacki i w tych
teczkach s�
nowelki w�a�ciwie ju� wymy�lone. Czy ja je kiedy� napisz� - w�tpi�, ale my�l�
takim
sposobem. Powstaje straszliwy problem zakwalifikowania wycinka - nie wiadomo, do
jakiej
teczki w�o�y�. O co mi chodzi w�a�ciwie? Ci�ka praca nad dystrybucj�
rzeczywisto�ci. Ca�y
m�j wysi�ek jest w k�ko skierowany na to, �eby opanowa� t� niesamowit�
rzeczywisto��,
kt�ra mnie otacza i przyt�acza. �eby porobi� w tej blibliotece �cie�ki i dziurki
i �eby mo�na
by�o przepe�zn��. Tu mam kilkadziesi�t zeszyt�w zatytu�owanych �r�ne pomys�y
romantyczne�. A jutro mam mycie okien. Nie wiem, co zrobi� z tymi wszystkimi
gazetami,
kt�re le�� na parapetach. By� dzi� u mnie m�j wsp�pracownik i ja mu m�wi�:
tylko
komputer, tylko komputer, tylko komputer - tak co� bredz�. A on na to: ja mam
komputer i
tak niesamowit� ilo�� dyskietek, �e nie wiem, co z tym robi�. On jest
historykiem literatury z
mojej szko�y, wi�c nie wie, co jest niepotrzebne. Wyrzuci si� co�, a za tydzie�
si� okazuje, �e
to by�o bardzo potrzebne - z powodu obrotu my�li ludzkiej. Strasznie ryzykowne
�ycie.
Wychodzi teraz du�o t�umacze� ksi��ek, kt�re mam po niemiecku czy po francusku,
wi�c
sobie pomy�la�am - kupi� t�umaczenie, a orygina� oddam. No i zdarzaj�, mi si�,
straszne
rzeczy, bo cz�sto okazuje si�, �e musz� mie� i t�umaczenie, i orygina�. Prawda i
metoda
Gadamera jest �le przet�umaczona. �le przet�umaczony jest nowy Nietzsche.
- Ile Pani Profesor uiydaje miesi�cznie na ksi��ki?
- W porywach oko�o miliona. Strasznie pracuj� nad znajomo�ciami w hurtowniach.
Znaj� ju� mnie tam jako szale�ca. Studenci wo�� mnie po ca�ej Warszawie, �ebym
mog�a
kupi� ksi��k� kilkadziesi�t tysi�cy taniej. Sporz�dzam sobie wykaz ksi��ek,
kt�re musz�
kupi�, na podstawie �Ex Libri-su�, bo on jest najlepiej robiony, i teraz sobie
dziel� te ksi��ki -
na te, kt�re musz� kupi� koniecznie sama, i na te, kt�re powinna kupi�
biblioteka IBL, �ebym
je mog�a wypo�yczy�. Wszystkie nowe ksi��ki le�� pod sto�em, �eby by�y pod r�k�.
- Jakie ksi��ki musi Pani kupowa� dla siebie?
- Mam tu spisane. Michel Albert Kapitalizm kontra kapitalizm. Wielokrotnie j�
ogl�da�am, uzna�am, �e nie kupi�, ale teraz widz�, �e musz�. Musz� kupi� ksi��k�
bardzo
�mia�ej teolo�ki niemieckiej Uty Ranke-Heineman Nie i amen. Musz� uzupe�ni�
seri�
filozofii religijnej, wydawanej przez �Znak�. Jak mnie nie sta� na ksi��k�,
robi� sobie ksero.
To s� stosy teczek - wejdziemy tam potem, to pani zobaczy, co si� tam dzieje.
Nies�ychane
rzeczy tam si� dziej�. Musz� kupi� Magdaleny Joncy Sierota w literaturze
polskiej dla dzieci
w XIX wieku. To bardzo wa�ny temat. Przez sierot� literatura XIX wieku tworzy�a
zasadniczy obraz �wiata. Szalenie wa�na posta� w�a�nie ta sierota. Kupi�am
Sacksa O
cz�owieku, kt�ry pomyli� �on� z kapeluszem. Fatalny tytu�, ale to mi jest bardzo
potrzebne do
romantyzmu.
- Czy istnieje taka ksi��ka, kt�ra Pani Profesor nie jest do niczego potrzebna?
- Trudno mi powiedzie�. Romans�w nie mam. Od pewnego czasu nie kupuj� polskich
wsp�czesnych powie�ci z wyj�tkiem Konwickiego, Odojewskiego, poezji R�ewicza i
Szymborskiej.
- A krymina�y?
- Kiedy by� ten pierwszy wysyp, kupowa�am, bo nie mog�am si� powstrzyma�. Le��
tu, za tapczanem. Ale teraz wysz�o tyle Agaty Christie - tak bym chcia�a to
mie�.
- Jak Pani porusza si� po swojej bibliotece?
- Wdrapuj� si� na p�ki, kl�kam, pe�zam. Potworna praca fizyczna.
- Czy lubi Pani po�ycza� komu� ksi��ki?
- Nie, nie! Nie znosz�! Mowy nie ma. Czasami po�yczam jakiemu� mojemu
studentowi, pod warunkiem, �e nie jest poletaj�em i widz�, �e rzeczywi�cie zna
si� na
temacie, a moja ksi��ka jest mu niezb�dna do �ycia. Niedawno poleci�am moim
studentom
Baltru�aitisa, pisz�cego po francusku historyka sztuki litewskiego pochodzenia,
kt�ry pisze
dziwne rzeczy na przyk�ad o podobie�stwie architektury gotyckiej do lasu albo o
fizjonomice
zwierz�cej. Sprowadzi�am sobie du�o jego ksi��ek, kt�re s� niesamowicie
ilustrowane, bo ja
w og�le lubi� rozmaite takie potwory. Potwory mnie interesuj�. Ju� w
dzieci�stwie
zafrapowa� mnie Cz�owiek �miechu Yictora Hugo. Potw�r jest przeszkod� na tej
naszej
linearnej drodze post�pu. Tak sobie idziemy prost� drog�, a tu potw�r. No i
w�a�nie. Co teraz
robi�? Czy go wymin��, czy si� przebija� przez niego? Co z nim zrobi� w og�le?
- A co Pani Profesor robi w takiej sytuacji?
- My�l� o niedogodno�ciach linearnej, prostolinijnej koncepcji �ycia. Tu stoj�
ksi��ki
o potworach i o herbach. No, to s� zupe�ne manie, ale w�a�ciwie nie mog�
powiedzie�, �e to
s� ksi��ki poza moim zawodem. Herby zachwycaj� mnie swoj� bogat� semiotyk�, one
s�
niesamowite. Nie mog� te� powiedzie�, �e pozazawodowe s� wampiry, bo pisa�am o
nich
fachowo i jeszcze b�d� o nich pisa�a. Na temat wampir�w mam du�� literatur�.
- Czy jest jaka� ksi��ka, kt�rej Pani nie ma, a bardzo chcia�aby mie�?
- Bardzo chcia�abym mie� album malarstwa Francisa Ba-cona. Okropne to jest
malarstwo - te ludzkie twarze w kawa�ach - potworne! Ale my�l� o pokrewie�stwach
malarstwa Bacona z tw�rczo�ci� Becketta.
- Co jest najcenniejsze w Pani bibliotece?
- Te pierwodruki poezji romantycznej i francuskie ksi��ki, kt�re mi by�y
potrzebne
przy transgresjach.
- Oprowadzi mnie Pani Profesor po pokoju romantycznym?
- Prosz�. Niestety on wygl�da strasznie, ale tu s� moje najwa�niejsze zbiory.
- Przy tym stole to ju� si� nie da pracowa�?
- Nie, ju� si� nie da. Zawalony. Nawet z trudem tu siadam i telefonuj�. Tu jest
k�cik
ezoteryczno-alchemiczno-mistyczny, ale nie ma do niego dost�pu. Zawali�am
pod�og� innymi
ksi��kami, czasopismami i cholera wie czym. Ale uporz�dkuj� i dostan� si� tam.
Jest tu
jeszcze du�o ksi��ek o Napoleonie. Romantyzm niemiecki, francuski i angielski -
niekt�re
oryginalne wydania dziewi�tnastowieczne. Tu s� te teczki z �nowelkami�, a tu
oczywi�cie
Mickiewicz, S�owacki, Krasi�ski, Norwid. Ten Mickiewicz by� tak przeze mnie
zaczytany, �e
by� obdarty ze sk�ry i ojczym oprawi� mi go w materia� na zas�ony. A tu jest
sypialnia, czyli
literatura wsp�czesna, no i nauka o literaturze, a tu taka r�no��. W �azience
jest historia
literatury niemieckiej, ksi��ki o muzyce i filozofii. Widzi pani, jak tu jest
zawalone.
- A jak Pani Profesor radzi sobie z kurzem?
- A w og�le sobie nie radz�. Mia�am odkurzacz, ale odda�am.
Nie kupuj� ksi��ek bo je mam
Z Paw�em Hertzem
(1918) - pisarz, t�umacz, wydawca. Mieszka w Warszawie.
- Rozgl�dam si� i widz�, �e u Pana nie ma �adnej ksi��ki �do czytania�.
- Bo w pokoju, w kt�rym siedzimy, s� s�owniki, encyklopedie, kompendia,
bedekery,
najlepsze zreszt� ksi��ki do czytania. Reszta, to znaczy klasyka
dziewi�tnastowieczna, jest w
przedpokoju.
- Dla �cis�o�ci: w bardzo, bardzo d�ugim korytarzu. Sk�d ma Pan ksi��ki?
- W�a�ciwie wy��cznie z antykwariat�w. W ca�ym swoim �yciu mia�em w og�le
cztery biblioteki. Pierwsza by�a w domu rodzic�w przed wojn�. Pami�tam stamt�d
Ozimin�
Berenta i nawet pierwsze zdanie tej ksi��ki - �Lodowy po�ysk czarnej tafli
fortepianu... �.
By�y ksi��ki francuskie i niemieckie, pierwsza edycja Prousta. By�em
przyzwyczajony do
tego, �e w domu s� ksi��ki w r�nych j�zykach. Wydawnictwa Gallimarda i
Tauchnitza.
Potem zacz��em kupowa� w�asne ksi��ki - poezj� dziewi�tnastowieczn� i poezj�
Skamandryt�w, bo to mnie w�wczas interesowa�o. Wszystko w czasie wojny
przepad�o.
Drug� bibliotek� mia�em w Pary�u, gdzie mieszka�em tu� przed wojn� i gdzie
kupowa�em
g��wnie poezj� francusk�. To te� przepad�o. Zostawi�em te ksi��ki wraz z
mieszkaniem w
lipcu 1939 roku, bo my�la�em, wyje�d�aj�c do Polski, �e zaraz tam wr�c�. Trzeci�
bibliotek�
mia�em po wojnie w �odzi, gdzie mieszka�em i pracowa�em w �Ku�nicy�. Nie mog�em
si�
oprze� niemieckim i rosyjskim ksi��kom, jakie w tym czasie mo�na by�o dosta� za
psi grosz
w ��dzkich antykwariatach. A poza tym przyjecha�em z rosyjskiego �agru z wielkim
zainteresowaniem sprawami rosyjskimi. W 1947 roku wyjecha�em do Pary�a i kupi�em
sporo
ksi��ek francuskich.
- Przepraszam, ale sk�d Pan mia� w 1947 roku pieni�dze na ksi��ki w Pary�u?
- Chcia�em odtworzy� cz�� tej biblioteki, kt�ra mi w Pary�u przepad�a przed
wojn�.
A pieni�dze mia�em prawie zawsze. Nie na to, �eby mieszka� u Ritza, ale na
ksi��ki zawsze.
Przywioz�em w�r poezji. Potem z tymi wszystkimi ksi��kami przeprowadzi�em si� z
�odzi na
Iwick� w Warszawie, a potem na to poddasze na Nowym �wiecie. No i jest, jak
jest. Nie
uda�o mi si�, �eby w og�le nie mie� ksi��ek.
- No co Pan m�wi?
- M�wi�, jak jest. No, nie uda�o mi si� nie mie� ksi��ek. A w gruncie rzeczy
jest tylko
kilka ksi��ek, kt�re naprawd� mie� warto i kt�re s� potrzebne. Do�wiadczenie
wojenne
przywiod�o mnie do przekonania, �e ca�a ta wiedza ksi��kowa jest ma�o przydatna.
Z
wyj�tkiem kilku pozycji.
- Jakie to ksi��ki wed�ug Pana?
- Te, kt�re m�wi� o rzeczywistej sytuacji cz�owieka - nie tej wymy�lonej, ale
tej
wiecznej. Nie wczoraj albo teraz, albo jutro, ale na sta�e - zawsze. Takich
ksi��ek jest bardzo
niewiele. Przede wszystkim to Biblia, potem Boska Komedia, Iliada, Odyseja,
Eneida i Pan
Tadeusz. Te ksi��ki zamykaj� w sobie ca�e do�wiadczenie cz�owieka. A Pan Tadeusz
- ca�e
do�wiadczenie cz�owieka m�wi�cego po polsku i wychowanego w kr�gu kultury
polskiej. I te
ksi��ki, tak na dobr� spraw�, wystarcz�. Oczywi�cie jest wiele innych,
rozwijaj�cych sprawy
zawarte w ksi��kach, bez kt�rych nie mo�na si� obej��, i na pewno trzeba mie�,
na przyk�ad,
Szekspira. I ja go mam - i po angielsku, i po polsku, ale czytam zawsze po
polsku. Mam te�
wielu autor�w, kt�rych lubi�, ceni�, kt�rzy mi si� w jaki� spos�b przys�u�yli w
zrozumieniu
czego�, ale to nie s� rzeczy, bez kt�rych nie mo�na si� obej��. Nie mo�na si�
obej�� bez
kompendi�w. Poza tym moja biblioteka zawsze by�a bibliotek� podr�czn� i
odzwierciedla�a
stan moich prac czy zainteresowa�. Kiedy pracowa�em nad zbiorem poezji polskiej,
mia�em
du�o tom�w poezji dziewi�tnastowiecznej. A potem wszystko to sprzeda�em w
antykwariacie, �eby zrobi� miejsce innym ksi��kom, bo wiedzia�em, �e z tamtych
nic ju�
wi�cej nie wydob�d�. Usuwam ksi��ki, z kt�rych - a ja to dobrze wiem - nie b�d�
ju� mia�
�adnego po�ytku. W korytarzu, na p�kach, stoi cz�� klasyki �wiatowej prozy. S�
tam
zw�aszcza Francuzi, bo je�li idzie o Rosjan, to pe�ne wydania To�stoja,
Turgieniewa czy
Dostojewskiego mia�em tylko wtedy, kiedy nad tym pracowa�em. Potem usun��em to
wszystko z wyj�tkiem Dziennika pisarza Dostojewskiego.
- Usun�� Pan - to znaczy, co Pan zrobi�?
- Sprzeda�em.
- I nie ma Pan Bies�w?
- Nie mam. Ju� nie b�d� tego czyta�.
- Nie ma Pan piwnicy?
- Nie mam. Odda�em panu Jerzemu Bliklemu, bo s�siadowa�a z jego cukierni�.
- Czy du�o pieni�dzy wydaje Pan na ksi��ki?
- Nic nie wydaj�. Nie kupuj� w og�le �adnych ksi��ek; bo ju� je mam.
- Ile lat kompletowa� Pan swoj� bibliotek�?
- Ksi��ki kupowa�em przez dwadzie�cia lat po wojnie, a potem przesta�em. Mam
wszystko, czego potrzebuj�, tak� podstaw� w kilku j�zykach.
- Co jest dla Pana podstaw�?
- Klasyka, bez kt�rej nie mo�na si� obej��. Naj�atwiej da� przyk�ady z
literatury
polskiej. Nie mog� si� obej�� bez Kochanowskiego, Mickiewicza, S�owackiego,
Krasi�skiego, Norwida i Wyspia�skiego. W�a�ciwie na tym rzecz si� ko�czy, je�li
idzie o
poezj�. Wszystko inne mo�na oczywi�cie czyta�. Wysoko ceni� Mi�osza, mam tu
jaki� zbi�r
jego wierszy i czasem go sobie otwieram i czytam. Po francusku mam przewa�nie
XIX wiek,
ale podstaw� s� oczywi�cie Pr�by Montaigne�a, zreszt� bardzo
dziewi�tnastowieczne. Si�gam
po Prousta, ale czytam go wy��cznie po francusku, nigdy w przek�adzie Boya czy
w�asnym.
S� oczywi�cie poeci - Yerlaine, Baudelaire, Rimbaud. Wi�c m�wi�, �e ksi��ek nie
kupuj�, bo
ju� kupi�em i mam. Wysoko ceni� poezj� rosyjsk� od Puszkina pocz�wszy i mam to
po
rosyjsku. Nowa poezja, cho� nawet sam j� t�umaczy�em, mniej mnie interesuje, ale
po
Puszkina i Tiutczewa si�gam. Mam dziewi�tnastowieczn� poezj� niemieck�, kt�r�
czytam
sobie po niemiecku, i my�l�, �e ona jest zupe�nie nieprzet�umaczalna. Ma w sobie
taki
element pie�niowo-ludowy, kt�ry po polsku sta�by si� folklorem. Mam jeszcze pod
r�k�
Pami�tniki zza grobu Chateaubrianda. Czytam stale, po kilka rozdzia��w, i za
ka�dym razem
to jest ol�niewaj�ce. Tak wi�c czytania mi tu wystarczy do ko�ca �ycia.
Wystarczy mi tych
ksi��ek, i nie musz� kupowa� nowych. Poza tym przez d�ugi czas by�o tak, �e
r�ni ludzie i
r�ne wydawnictwa przysy�a�y mi ksi��ki. Najcz�ciej wcale ich nie chcia�em,
by�y mi do
niczego niepotrzebne, ale przecie� je�eli kto� komu� co� daje, to trzeba z
wdzi�czno�ci� to
odebra� i nie robi� niczego, co by dotkn�o ofiarodawc�, to znaczy nie mo�na si�
tych ksi��ek
pozby� natychmiast. Oddawa�em je do biblioteki Instytutu Bada� Literackich
zwykle po p�
roku. To by� taki termin prekluzyjny, kt�rego bardzo przestrzega�em.
- A je�li jaki� autor wpad� do Pana i zorientowa� si�, �e nie ma jego ksi��ek?
- Do mnie w og�le nikt nie �wpada�, a przychodzi bardzo ma�o os�b. Jestem na to
bardzo czu�y, wybieram ludzi, do kt�rych chodz�, i tych, kt�rzy przychodz� do
mnie. Jedyn�
osob�, kt�ra �wpada�a�, by� Stefan Kisielewski. Zawsze mu otwiera�em i nalewa�em
kawy po
sam czubek, bo tak chcia�, co mnie okropnie brzydzi�o. Kawa si� zawsze
rozlewa�a, a ja tego
nie znosz�.
- Pewnie nie znosi Pan, jak kto� Panu grzebie w bibliotece?
- Nie lubi�. Sam nigdy tego u nikogo nie robi�.
- Czy w Pana bibliotece panuje idealny porz�dek?
- Idealny dla mnie. Wiem, gdzie co jest, a ksi��ki s� pouk�adane wed�ug klucza
j�zykowego.
- Czy ma Pan emocjonalny stosunek do swojej biblioteki?
- A co to znaczy? Ja nie jestem bibliofilem, zreszt� wiedz� bibliofilsk�
opanowa�em
po �ebkach. Ale wiem, co to jest Pan Tadeusz z �pieskami�.
- A co to jest?
- No, pieski s� na ok�adce. Mnie interesuje tre�� i �eby ksi��ka by�a
zindeksowana.
- Ma Pan jakiego� bia�ego kruka?
- Nie, ale mam par� ksi��ek, kt�re s� ju� antykwarycznie rzadkie - zw�aszcza
poezje
przyjaci�, wydane przed wojn�. Wszystko, jak m�wi�em, spali�o si�, ale
odkupi�em to potem
w antykwariatach. Mam dwie ksi��ki z mojej przedwojennej biblioteki. Kto� kupi�
na w�zku,
zobaczy� m�j ex libris i odda� mi. To jest tom poezji Georga Trakla. Kupi�em go
przed wojn�
w ksi�garni, w kt�rej subiektem by� Julian Stryj kowski.
- A tam co stoi?
- W pokoju s� tylko kompendia. Mam g��wnie rzeczy, kt�re mi pomagaj� w
rozpoznaniu i zrozumieniu okresu, na kt�rym si� troch� znam, czyli wieku XIX. I
wi�kszo��
moich kompendi�w tego dotyczy. Niezwykle cenna jest dla mnie stara niemiecka
encyklopedia z uzupe�nieniami do 1910 roku. A to dlatego, �e w nowych
encyklopediach
pewne has�a s� usuwane na rzecz nowszych, tyle �e mnie te nowe nie interesuj�.
Wol� mie�
encyklopedi�, w kt�rej mam plan Berlina i skorowidz ulic z 1900 roku, bo to mi
mo�e by�
potrzebne. Mam kompendia niemieckie, rosyjskie i francuskie. Wyspecjalizowane
s�owniki,
zw�aszcza francuskie - na przyk�ad narzecza paryskiego, albo s�ownik rzadko
spotykanych
wyraz�w. Najmniej mam s�ownik�w pol-sko-obcoj�zycznych czy na odwr�t, poniewa�
uwa�am, �e przede wszystkim musz� dobrze rozumie� wyraz w obcym j�zyku. Mam
oczywi�cie wszystkie s�owniki polskie, poczynaj�c od Lindego, na Doroszewskim
ko�cz�c.
Mam te� du�o starych przewodnik�w podr�nych. Bardzo je lubi� czyta� i by�y
niezast�pione, kiedy przygotowywa�em dla PIW-u seri� �Podr�y�.
- Czy teraz ukazuj� si� jakie� kompendia, kt�re chcia�by Pan mie�?
- Nie. Ale kiedy zajmowa�em si� reprintami, bardzo na-stawa�em na to, �eby wyda�
S�ownik geograficzny Kr�lestwa Polskiego i Ziem S�owia�skich. Jest to jedno z
najciekawszych wydawnictw polskich, bo sko�czone. S� tam monografie miast i
miasteczek,
kt�re czyta si� jak powie��.
- A czy jest co�, czego Pan nie ma, a chcia�by mie�?
- Nie mam czerwonego Larousse�a. Te dwadzie�cia par� tom�w jest arcydzie�em
encyklopedii. Po wojnie znalaz�em to w antykwariacie i podsun��em PlW-owi, �eby
kupi� do
swojej biblioteki.
- Dlaczego nie kupi� Pan sobie?
- Bo to zajmuje strasznie du�o miejsca. Ale dzi� wszystko bym wyrzuci�, �eby
zrobi�
miejsce na tego czerwonego Larousse�a. Piotr Larousse i jeszcze par� os�b
pisa�o, co im
przychodzi�o do g�owy, co by�o stanem wiedzy na ten czas, a cz�sto te�
wypowiadali swoje
pogl�dy. Pasjonuj�ce.
- Czy lubi Pan po�ycza� ksi��ki?
- Bardzo nie lubi�. Ostatecznie ju� wol� da�, ni� po�yczy�. Ale ksi��ek, bez
kt�rych
nie mog� si� obej��, nigdy nie dam i nie po�ycz�.
- Co u Pana le�y przy ��ku?
- Wiersze Mickiewicza, Pan Tadeusz, Biblia i stara ksi��ka telefoniczna.
- A co le�y na biurku?
- Hofmannsthal, kt�rego czytam i t�umacz� po kawa�ku do �Zeszyt�w Literackich�,
Chateaubriand, zbi�r pi�knych szkic�w Jacka Salija, kt�re mi da�, wprowadzenie
do historii
sztuki francuskiej Andre Chastela, Krasi�skiego Listy do plenipotenta i
oficjalist�w. To
bardzo wsp�czesna ksi��ka, w kt�rej jest pokazane, czym jest pieni�dz,
gospodarka,
odpowiedzialno�� i co to znaczy posiada�. Le�y jeszcze zeszyt Polskiego s�ownika
biograficznego, kt�ry sobie kupi�em.
- A widzi Pan, jednak Polski s�ownik biograficzny Pan kupil.
- No, kupi�em. To rewelacyjna lektura. Ale w gruncie rzeczy ja ju� nie mam
instynktu
gromadzenia. W pewnym wieku osi�ga si� ten b�ogos�awiony stan, kiedy ju� tego
wszystkiego si� nie chce. A im mniej si� chce, tym jest lepiej.
Na drabinie
Z profesorem Januszem Tazbirem
(1927) - historyk, profesor w Instytucie Historii PAN. Mieszka w Warszawie.
- Ale u Pana Profesora porz�dek.
- Bo ja potrzebuj� wewn�trznej akceptacji i harmonii �wiata. Moi niekt�rzy
koledzy
wtykaj� na p�ki r�ne papiery, ale ja nie wtykam. Ksi��ki s� u�o�one
alfabetycznie, bo
inaczej bym nie da� rady. Mam je w tym pokoju, w tamtym i jeszcze w jednym. Tyle
trudu
kosztowa�o mnie dotarcie do wielu ksi��ek, �e w ko�cu po�wi�ci�em dwa tygodnie
wakacji i
je uporz�dkowa�em. Proponowa�em t� prac� c�rce za skromnym wynagrodzeniem, ale
kategorycznie odm�wi�a. Mam par� ci�g�w alfabetycznych, lecz teraz wiem, �e to
nie by�o
ca�kiem s�uszne. Czasem trzeba by�o uk�ada� wed�ug zagadnie� - osoba lub temat,
bo ja nie
pami�tam, kto o danej osobie pisa�, i znowu szukam. Czasem wypo�yczam z
biblioteki
ksi��k�, �eby sobie przypomnie�, jak ona wygl�da, i �ebym m�g� j� u siebie
�atwiej znale��.
Zdarza mi si� r�wnie� kupi� ksi��k�, kt�r� ju� mam.
- Jak powsta�a biblioteka Pana Profesora?
- M�j ojciec by� takim maniakiem, �e kiedy nas ewakuowali z �om�y w 1939 roku,
zamiast potrzebnych rzeczy zabra� dwa wory ksi��ek. Potem zostawili�my te
ksi��ki w
Janowie Podlaskim i ju� nigdy ich nie odzyskali�my. Wi�c z biblioteki
przedwojennej nic
prawie nie mam. W �om�y ocala�a jednotomowa encyklopedia Trzaski i Everta z 1939
roku i
jeden tom Kucharzewskiego Od bia�ego do czerwonego caratu. Ksi��ki, kt�re mam,
pochodz�
z trzech �r�de�: cz�� oczywi�cie kupuj�, troch� dostaj� od koleg�w (ja daj�
kolegom ksi��ki,
kt�re wydaj�, a oni daj� mnie), no i kilka Wydawnictw przysy�a mi gratisy. Z
tymi gratisami
jest cz�sto k�opot, bo wi�kszo�� przysy�anych ksi��ek mnie nie interesuje.
- I co Pan z nimi robi?
- No w�a�nie. Najpro�ciej by�oby odda� do jakiej� biblioteki, ale ka�dy
szanuj�cy si�
bibliotekarz nie lubi dw�ch rzeczy: czytelnik�w - i s�usznie, bo brudz�, nie
oddaj� ksi��ek i
robi� ba�agan - oraz nadmiaru ksi��ek, kt�re trzeba mo�liwie szybko katalogowa�.
Na
szcz�cie biblioteka Instytutu Bada� Literackich przyjmuje wszystko. Bo inne
biblioteki
niech�tnie patrz� na ksi��ki. Czasem udaje mi si� co� wcisn�� do biblioteki w
moim
Instytucie Historii. Rozpytuj� znajomych, czyby im si� co� przyda�o. Mam takie
kryterium, �e
je�li przez dziesi�� lat nie zagl�dam do jakiej� ksi��ki, to znaczy, �e ona jest
niepotrzebna.
Ale cz�sto jest tak, �e oddam ksi��k�, a za p� roku okazuje si�, �e ona jest mi
bardzo
potrzebna. To, co pani widzi tu na tych p�kach, to jest seria wydawnicza
�Biblioteka
Narodowa�, nast�pnie lec� biografie. Najwi�kszy k�opot jest z odbitkami z
r�nych
artyku��w. Odbitki si� kurz� i nie chc� sta� r�wno.
- A Pan Profesor musi mie� r�wno?
- R�wno, r�wniusie�ko. Przed t� melioracj� alfabetyczn� ksi��ki sta�y u mnie -
wstyd
si� przyzna� - wed�ug wzrostu.
- Jakiego rodzaju ksi��ki Pan kupuje?
- Moje zainteresowania szybko skoncentrowa�y si� na dziejach Polski XVI i XVII
wieku i szeroko poj�tych zagadnieniach kultury. Z beletrystyki zawsze kupowa�em
powie�ci
historyczne. Zupe�nie nie wiem, jak m�ody pracownik naukowy, kt�ry by zaczyna�,
tak jak ja
po wojnie, bez �adnych ksi��ek, mo�e sobie obecnie skompletowa� bibliotek�. Ja
mia�em w
1950 roku, po wymianie, 600 z�otych miesi�cznie. Napisa�em do istniej�cej
jeszcze Polskiej
Akademii Umiej�tno�ci i oni mi za 120 z�otych przys�ali stos ksi��ek. Do dzi�
dnia mam od
nich Pami�tniki Paska.
- Jakie ma Pan ksi��ki w gabinecie?
- Fachowe. Powiem nieskromnie, �e ta ca�a p�ka to albo moje ksi��ki, albo te,
kt�rych by�em redaktorem. Tu stoi pismo, kt�re redaguj� - �Odrodzenie i
Reformacja� wraz z
wychodz�c� w latach 1921-1956 �Reformacj� w Polsce�. Tu s� same najbardziej
potrzebne
ksi��ki do reformacji, kontrreformacji i historii kultury, �eby nie trzeba by�o
wychodzi� z
pokoju. Tu stoi ca�y Polski s�ownik biograficzny, tu oddzielnie ustawi�em
�r�d�a. Tu stoi
S�ownik polszczyzny XVI wieku, kt�ry kupi�em za bezcen. Kompletuj� sobie
wszystkie
encyklopedie staropolskie - Briicknera, Glogera, reprint Krasickiego, reprint
Moraczewskiego. Pod r�k� stoi Ksi�ga cytat�w. Kiedy ksi��ki sta�y wed�ug
wzrostu, ci�gle
trwa�y straszne poszukiwania. Ale widzi pani, �e tu ju� trzeba b�dzie robi�
p�ki wy�ej?
- A jak wy sokie jest to mieszkanie?
- 4,20.
- To jak Pan Profesor tam si� wdrapie?
- Mam drabink�. Lekk�, metalow�, bo przedtem mia�em tak� drewnian�, dobr� do
otrz�sania jab�ek. Zreszt� na g�r� wsadz� ksi��ki od autor�w z dedykacjami,
kt�rych nie
wypada mi odda� do biblioteki. No, jest k�opot z tymi ksi��kami, kt�re przez
kurtuazj� daj�
mi badacze innych stuleci. Co ja mam z tym robi�? Zacz��em ju� stosowa� to,
czego nie
znosz� - podw�jne rz�dy.
- Czy ma Pan beletrystyk�?
- Podzieli�em j� sobie na dwa ci�gi: polsk� i obc�, i tu w gabinecie jest
ko�c�wka
ci�gu obcej, bo w tamtym pokoju ju� si� nie zmie�ci�a. Dostojewski jest
szczeg�lnie przeze
mnie ho�ubiony.
- To nie pozby� si� Pan Bies�w, tak jak pan Pawe� Hertz?
- Nigdy bym si� Bies�w nie pozby�. To najwi�ksza powie�� XIX wieku, w kt�rej
jest
przewidziane ca�e nast�pne stulecie. Poka�� jeszcze pani moje dziwactwo, kt�re
zacz�o si� w
czasie okupacji. Mianowicie tu, w przedpokoju, jest wszystko Boya i o Boyu. Ale
wie Pani,
przekona�em si�, �e trzeba czyta� r�ne rzeczy, bo nie wiadomo, co gdzie si�
znajdzie.
Humani�cie wszystko mo�e si� przyda�. Nie mo�na si� ogranicza�. We wspomnieniach
o
Kleinerze jest fragment o tym, �e jak przychodzili koledzy, �eby gdzie�
wyci�gn�� Kleinera,
to wychodzi�a mamusia i m�wi�a: nie mo�na, bo Julek studiuje epok�. To jest bez
sensu. W
czasie okupacji zaprzyja�ni�em si� z ksi�dzem, kt�ry zbiera� ca�� literatur�
antymaso�sk� i
antysemick�. Wszystko to wtedy przeczyta�em, a po trzydziestu paru latach
wyda�em
Protoko�y m�drc�w Syjonu z moim obszernym wst�pem. Wed�ug mnie z wszystkiego
mo�na
co� wyci�gn��. Historycy literatury zarzucaj� mi, �e za du�o zajmuj� si�
literatur� drugo - i
trzeciorz�dn�, ale ja uwa�am, �e w literaturze trzeciorz�dnej jest wi�cej
reali�w i
prawdziwego �ycia. W og�le moim marzeniem, kt�rego si� nie doczekam, bo sam ju�
nie
napisz�, a historycy literatury nie chc� si� tego podj��, jest, �eby powsta�y
dzieje literatury z
punktu widzenia �wczesnych czytelnik�w. Nie by�oby ani Paska, ani Potockiego,
ani
Norwida, bo ich wcale za �ycia nie czytano. Dla nas XVII wiek to Zbigniew
Morsztyn, Jan
Andrzej Morsztyn, Jan Chryzostom Pasek, Wac�aw Potocki, ale w XVII stuleciu nikt
o nich
nie s�ysza� i oni w �aden spos�b nie wp�ywali na �wczesn� �wiadomo��.
- Ile Pan wydaje miesi�cznie na ksi��ki?
- No teraz du�o, du�o. To mo�e by� i par� milion�w. Codziennie wst�puj� do
ksi�garni i niestety codziennie co� kupuj�. No niech pani pomy�li: kupi�em sobie
ostatnio
Encyklopedi� Warszawy i to jest 700 tysi�cy!
- Zdarzaj� si� Panu Profesorowi wariactwa w ksi�garni?
- No, zdarzaj� si�. Kupuj� na przyk�ad najnowsze wydanie, bo jest �adne, a
ksi��k�
przecie� mam. Z drugiej strony ci�gle my�l�, �e mam za du�o ksi��ek. Ile my
mo�emy mie�
tu ksi��ek? (pyta �on� profesor Tazbir).
- Nie wiem, nie mam poj�cia - m�wi pani Julia Tazbiro-wa. - Nigdy tego nie
liczy�am.
Ja je licz� tylko na p�ki i p�ek jest, o Jezus Maria. W tym pokoju jest 48, w
tamtym te� 48,
siedem jest w przedpokoju i oko�o 50 u ciebie.
- Jakie ksi��ki Pan teraz kupuje, bo przecie� mo�na kupi� wszystko?
- Te, na kt�re trafi�. Nie wiadomo, co wychodzi. Biblioteka Narodowa dostaje
tylko
20 procent ksi��ek, kt�re wychodz�. Kupuj� pami�tniki pisane przez ludzi ze
�wiata
naukowego i literatur� dotycz�c� �wiadomo�ci narodowej czy szeroko poj�tej
kultury XIX-
wiecznej, bo ksi��ki z czas�w wcze�niejszych dostaj�. Bardzo lubi� takie
mieszaniny
obyczajowe, jak by powiedzia� Henryk Rzewuski. Zbieram opinie historyk�w o
r�nych
postaciach, niezale�nie od tego, czy to jest Ko�ciuszko, czy Pi�sudski.
Interesuje mnie
wielko�� jako przedmiot manipulacji. Kiedy� zbiera�em science fiction, ale ju�
mi przesz�o i
teraz zbieram tylko jeden rodzaj: rzecz zaczyna si� w naszych czasach i dzieje
si� w
przysz�o�ci, albo zaczyna si� w przesz�o�ci i jest o tym, co by by�o, gdyby na
przyk�ad
El�bieta zosta�a zamordowana i Anglicy zostali pokonani przez Hiszpan�w.
- A krymina�y?
- Lubi�em, ale mi si� przejad�y. �Srebrny kluczyk� przerzuci�em do letniego
domku, a
tu mam tylko Agat� Christie. Teraz spoza epoki czytam przede wszystkim
pami�tniki.
- Czy Pan Profesor lubi now� ksi��k� jako towar?
- Tak, tak.
- A czy ma Pan zwyczaj w�chania nowej ksi��ki?
- Och, tak, naturalnie. Jak pow�cha�em pierwsze ksi��ki radzieckie w 1945 roku,
to
przypomnia�y mi si� ksi��ki, jakie by�y w Bia�ymstoku, gdzie mieszka�em w latach
1939-
1941.
- Jakie ksi��ki najlepiej dla Pana pachn�?
- Starodruki najlepiej pachn�. Zw�aszcza te w bibliotece XVIII-wiecznej, kt�re
trzeba
rozcina�. Jednak starodruki, a nie nowe ksi��ki. Mam teraz okropny problem, co
robi� z
orygina�ami, gdy kupi� polskie przek�ady. Wyrzuca� - nie wyrzuca�? Niby
nale�a�oby
wyrzuci�, ale jak si� pisze artyku� w obcym j�zyku, to cytuje si� orygina�. Jest
problem. Poza
tym s� ksi��ki po prostu �le przet�umaczone. Wysz�y teraz Dzieje Europy. Tyle
b��d�w w
t�umaczeniu, �e nie wiem! Wi�c nie mog� wyrzuci� francuskiego wydania, cho� we
francuskim wydaniu �azienki s� nad Bugiem. Geograficznie kompletnie skopana
ksi��ka. A
wie pani, �e na przyk�ad Stefan Kieniewicz mia� bardzo skromn� bibliotek�? A
Wyka napisa�
kokieteryjnie, �e tak samo jak jego ojciec, kt�ry by� stolarzem i wyrzuca�
narz�dzia po
sko�czonej pracy, tak samo i on wyrzuca ksi��ki, kiedy ko�czy prac� nad danym
tematem.
Bzdura kompletna - stolarz nie wyrzuca przecie� narz�dzi. A Aleksander Briickner
robi�
straszne rzeczy. Nie by�o wtedy ksero, wi�c wydziera� potrzebne mu stronice. A
Bystro�
kupowa� dwa egzemplarze. Jeden wstawia� na P�k�, a drugi ci��. W�a�ciwie
powinien
kupowa� trzy, bo kartka jest zadrukowana po dw�ch stronach.
- Czy Pan Profesor po�ycza ksi��ki?
- Po�yczam. Robi� sobie wykaz po�ycze�, ale wi�kszy jest od niego wykaz
zagubie�.
Ju� moja ciocia m�wi�a, �e u nas kradzie� ksi��ki nie jest grzechem. Zgin�y mi
wspomnienia
z Uniwersytetu Warszawskiego z czas�w wojny, zgin�� mi Boski Juliusz
Boche�skiego. Ja
nie po�yczam nigdy ksi��ek, kt�re sam napisa�em, bo mam w nich dopiski i
uzupe�nienia na
marginesach. Mam zasad�, �e jak napisz� ksi��k� na jaki� temat, to dalej zbieram
do niej
materia�y. Jeszcze mam pedantyczny zwyczaj, �e na pierwszej stronie zapisuj�,
gdzie ukaza�y
si� recenzje. O, widzi pani, to jest moja praca habilitacyjna, ca�a zabazgrana.
- Pan nie ma komputera?
- Nie mam. Konserwatyzm. Zreszt� przepisuj� na maszynie cztery strony na
godzin�.
To nie jest �le.
- Pan Profesor w og�le du�o pisze.
- Niestety. I to jest bardzo �le widziane w �rodowisku. Ka�dy zaw�d ma swoj�
szat�
wyj�ciow� i szata historyk�w jest taka: lubi� czyta� �r�d�a, ale strasznie idzie
mi pisanie.
Wi�c ja te� nie m�wi�, ile potrafi� dziennie napisa�, bo nie wypada za du�o.
- A ile Pan Profesor potrafi?
- Pi�� do o�miu stron potrafi� napisa�, ale jest sporo dni, kiedy w og�le nic
nie pisz�.
Jak mam jakie� zam�wienie, to pisz� od razu, odk�adam i potem na tym
maszynopisie kre�l�,
przerabiam i to jest najprzyjemniejsze.
- Co jest najbardziej cenne w Pana bibliotece?
- Mam troch� starodruk�w z XVI i XVII wieku. S� tak cenne, �e przyczyni�em si�
do
tego, �eby posz�y w reprintach. Skompletowa�em sobie Konecznego - praca zbiorowa
pod
jego redakcj� o naszym wk�adzie do cywilizacji - kt�ry jest teraz wielk�
rzadko�ci�. Kupi�em
w antykwariacie drugi tom, a po p� roku natrafi�em na pierwszy. Tu na dole stoi
Skarga,
starodruk, kt�ry kupi�em tanio - za milion dwie�cie, ale w zasadzie antykwariaty
zosta�y
przetrzebione. Nie mog� na przyk�ad dosta� Nowakowskiego Lajkonik na wygnaniu.
Wyrzuci�em w czasie porz�dk�w rosyjskie t�umaczenia polskich autor�w. Mia�em
bardzo
du�y zbi�r.
- A po co Pan to zbiera�?
- Nie wiem w�a�ciwie. Chyba dla przedm�w. Zabawna by�a przedmowa do Starej
ba�ni, kt�ra ustawia�a t� powie��. �a�uj�, �e to wszystko wyrzuci�em. Interesuj�
mnie
mroczne strony historii ludzko�ci. Wszystkie ksi��ki o cenzurze, teorii
spiskowej, stalinizmie
st�j� tu w jednym miejscu.
- A co le�y u Pana przy ��ku?
- Nic, bo nie czytam w ��ku. Ale wielokrotnie wracam do pewnych ksi��ek. Cz�sto
czytam Klub Pickwicka, Lalk�, ale bez zako�czenia, bo nie lubi�, kiedy moim
bohaterom
dzieje si� co� z�ego, czytam bardzo cz�sto Biesy, ale nie do poduszki.
- A mog� spojrze� na biurko Pana Profesora?
- Bardzo prosz�, ale kiedy nie pracuj�, jest ono kompletnie puste.
Do piwnicy i z powrotem
Z profesorem Jerzym Jedlickim
(1930) - historyk i eseista.
Mieszka w Warszawie.
- Gdybym chcia�a na podstawie Pana biblioteki odgadn��, czym Pan Profesor si�
dok�adnie zajmuje, to uda�oby mi si� czy nie?
- Ten pok�j m�g�by �wiadczy�, �e zajmuj� si�, z grubsza bior�c, histori� Polski
XIX
wieku. Ale tylko z grubsza, bo jest tu przecie� i historia gospodarcza, i
spo�eczna, i historia
idei. Wi�c specjalno�ci w�a�ciciela trudno by si� by�o domy�li�. Tu, na
przyk�ad, jest ca�a
p�ka religioznawstwa, tu jest teoria historii i eseje historyk�w o ich
zawodzie. Tu jest p�ka
�ydowska. Tu stoi historia najnowsza, to znaczy II wojna i okupacja, bo historii
Polski
Ludowej w zasadzie nie prowadzi�em. Za pani� jest ca�a p�ka historii Rosji i
kawa�ki historii
powszechnej. Tu historia gospodarcza oraz historia faszyzmu w�oskiego i
niemieckiego. To
nie jest hegemonicz-ny pok�j, ale stosunkowo najbardziej sp�jny, bo to jest m�j
pok�j do
pracy. O, tu jest na przyk�ad biblioteka historii my�li socjalistycznej. A tu
powstanie
styczniowe i spiski demokratyczne XIX wieku.
- Ile tu mo�e by� mniej wi�cej ksi��ek?
- Policzy�em, ile mam metr�w bie��cych p�ek, i wysz�o mi, �e blisko 60 w
mieszkaniu i ze 12 w piwnicy. Co daje razem jakie� 70 metr�w bie��cych.
Nast�pnie
obliczy�em, �e na metr bie��cy wypada oko�o 50 ksi��ek, bo wydaje mi si�, �e
�rednio
ksi��ka ma 2 centymetry grubo�ci. Z tych oblicze� wynika, �e mam 3 albo 3,5
tysi�ca
ksi��ek.
- A co jest w piwnicy?
- W piwnicy mam specjaln� p�k� paskudztw. �wi�stw, kt�re si� wypisywa�o. Na
przyk�ad na parysk� �Kultur� albo o procesach politycznych w latach
pi��dziesi�tych. S�
tam te� paskudztwa faszystowskie i antysemickie.
- Dlaczego to jest w piwnicy?
- Bo nie mo�na na to patrze�, ale czasami si� przydaje.
- Jaka jest logika w Pana bibliotece?
- W kt�rym� z podr�cznik�w Kotarbi�skiego jest rozdzia� o podzia�ach logicznych
i
nielogicznych i przyk�ad, jak kto� ustawia� ksi��ki na p�kach. Na jednej
ustawia�
przyrodnicze, na drugiej francuskie, a na trzeciej w zielonych ok�adkach. I
dok�adnie tak
w�a�nie ustawia si� ksi��ki w bibliotece. Je�li si� nie ma ogromnego mieszkania,
nie ma
mo�liwo�ci ustawienia ksi��ek w logiczny spos�b. Podstawow� spraw� jest format.
Mam
p�ki r�nej wysoko�ci i musz� je wykorzysta�.
- A nie mo�e Pan k�a�� ksi��ek na p�ask?
- Nie znosz� tego, to ohydnie wygl�da. Staram si� o utrzymanie jakiego� sensu,
ale to
jest trudne, bo jak mam now� ksi��k�, dajmy na to, antropologiczn�, a na p�ce
antropologicznej nie ma ju� miejsca, to pcham t� ksi��k� w socjologi�. I poza
tym kryteria s�
nieostre: gdzie si� ko�czy esej, a zaczyna ksi��ka naukowa? Albo: czy dzieli�
serie, czy nie?
Na przyk�ad Bibliotek� My�li Wsp�czesnej.
- Pan nie dzieli?
- Nie. Uk�ad biblioteki jest sum� ci�g�ych kompromis�w, a w ko�cu idzie o to,
�eby
wiedzie�, gdzie czego szuka�. U mnie jest tak: tu idzie mniej wi�cej, z grubsza,
chronologiczny ci�g od XVIII wieku, ale to te� zale�y oczywi�cie od formatu. W
przedpokoju
s� dostawione nowe p�ki i tu stoj� nowe nabytki. Tu stoi historia Europy, jaka�
publicystyka
bie��ca, jeszcze dwie p�ki �ydowskie, bo nie zmie�ci�y si� w gabinecie. Teraz
bardzo du�o
wychodzi ksi��ek o tematyce �ydowskiej i nawet przesta�em je kupowa�, bo ju� za
du�o tego.
W sypialni jest �eromski, kt�rego Dzienniki wydawa�a w Czytelniku moja matka,
wi�c dom
by� za�e-romszczony. Tu s� p�ki z poezj�, wy��cznie dla przyjemno�ci. Osobno
stoj�
�bara�czaki�, bo co miesi�c dostaj� nowego Bara�czaka. Pan Stanis�aw by� tak
mi�y, �e mnie
wsadzi� na listy gratisowe trzech swoich wydawc�w, a poniewa� wydaje �rednio co
miesi�c
ksi��k�, wi�c za�o�y�em mu osobn� p�k�. O, tu s� Szekspiry Bara�czaka.
Pami�tniki
utykam, gdzie mog�, ale cz�� musia�em ju� znie�� do piwnicy. Tu s� cztery p�ki
Stan�w
Zjednoczonych - historia i socjologia. Dalej Biblioteka Klasyk�w Filozofii,
eseje filozoficzne
i polityczne, antropologia. Antropologia jest przemieszana z socjologi�. Tu s�
eseje g��wnie o
kryzysie cywilizacji, tu - to samo, tylko mniejsze formaty. Ni�ej psychologia,
ekonomia i
r�no�ci popularnonaukowe. Wi�c to nie jest specjalistyczna biblioteka, tu jest
wszystkiego
po trochu, prawie ca�a humanistyka.
- A to jest p�ka literacka.
- Ma�o kupujemy beletrystyki. Ostatnio kupi�em dwie powie�ci Amosa Oza, bo sta�
si�
nagle modny i spodoba� mi si� jego esej w �Gazecie Wyborczej�. Ci�gle co� z tej
p�ki idzie
do piwnicy, ale i w piwnicy ju� nie ma miejsca. Le�� tam ksi��ki stosami albo w
walizkach.
Tu jest eseistyka literacka, historia literatury i kultury. Idzie to od
O�wiecenia do M�odej
Polski i niewiele dalej, bo ja si� obco czuj� w XX wieku. Jest jeszcze ta
najnowsza, dopiero
co obstalowana p�ka z literatur� pi�kn� obc�, albumy i wsio.
- Ksi��ki w piwnicy to w�a�ciwie ksi��ki stracone.
- Niezupe�nie. One tam le�� bez �adu i sk�adu, ale mniej wi�cej orientuj� si�,
gdzie co
jest.
- Czy du�o pieni�dzy wydaje Pan na ksi��ki?
- Coraz mniej. Ale nie ze wzgl�d�w finansowych, tylko z powodu braku miejsca.
Pozbywanie si� ksi��ek jest du�o bardziej pracoch�onne ni� kupowanie. Wpadam na
chwil�
do ksi�garni i ju� mam cztery nowe ksi��ki. A gdzie je upcha�? Ostatnio uda�o mi
si� pozby�
prawie wszystkich druk�w podziemnych, ofiarowuj�c je Bibliotece Narodowej.
Przyjechali i
wzi�li trzy ogromne pud�a. Zachowa�em tylko te TKN-owskie, kt�re sam wydawa�em.
A
wszystko inne, nie ogl�daj�c, pakowa�em. Gdybym zacz�� ogl�da�, to nad ka�dym
drukiem
bym p�aka�. S� miesi�ce, kiedy w og�le nic nie kupuj�, a i tak te ksi��ki mi
rosn�, bo ja
bardzo du�o dostaj�. Najpierw nowe ksi��ki ustawiam na tym parapecie, kt�ry jest
pierwsz�
stacj� prze�adunkow�. Potem je przegl�dam, obw�chuj� przez 15 minut, niekt�re
d�u�ej i
dok�adniej, a kiedy parapet jest ju� zupe�nie zaro�ni�ty, robi� selekcji na
p�kach, �eby
wygospodarowa� miejsce dla tych nabytk�w. Selekcja polega na wybraniu ksi��ek,
kt�re
zostaj� skazane na piwnic�.
- Jaki jest klucz tej selekcji?
- Nie ma klucza. Na nos. No, nie wiem. Tak jako� r�nie. Czasami przynosz�
niekt�re
ksi��ki z powrotem, z piwnicy do mieszkania. U�askawiam je.
- Czy cz�sto Pan schodzi do piwnicy?
- Rzadko, bo mam lekk� klaustrofobi�. Wie pani, co jeszcze jest w tej piwnicy?
Stosy
pude� i teczek z wycinkami z gazet i tygodnik�w. Zacz�a si� ta moja mania w
1968 roku.
Jaki� masochizm - wycinanie tych r�nych �wi�stw. �e mnie si� to jeszcze kiedy�
przyda.
Potem robi�em wycinki wed�ug r�nych kluczy. Ale jak si� chce z tego skorzysta�
i cz�owiek
schodzi do piwnicy, i staje przed tymi pud�ami, to widzi od razu, �e to
beznadziejne: pro�ciej
jest p�j�� do biblioteki. No i co z tego wynika? Nic. Dalej robi� wycinki. Tu
jest teczka
�Jugos�awia, Bo�nia, Ba�kany�, tu �Przemiany gospodarcze�, �Europa - kultura�,
�Polityka
polska 1990 i p�niej�, �Polacy - �ydzi i antysemityzm�, a �Ameryk� przesta�em
prowadzi�.
To si� cz�ciej nie przydaje do niczego, ni� przydaje, ale wycinam. Za jaki�
czas znios�
oczywi�cie te teczki do piwnicy, na stos.
- Jak cz�sto robi Pan porz�dki z ksi��kami?
- Co dwa lata robi� generalne, bo ba�agan przekracza dopuszczalne normy i ja si�
wtedy robi� nerwowy. Zajmuj� si� tym przez tydzie�, jestem w�ciek�y - wywalam,
zmieniam,
przestawiam, �eby wprowadzi� na nowo jaki� �ad logiczny, co si� oczywi�cie nie
udaje, i
skutek jest taki, �e przez najbli�sze p� roku nie wiem, gdzie co stoi. Znowu
jestem w�ciek�y i
marz� o tym zadomowionym ba�aganie, w kt�rym jednak si� orientowa�em. Ten
pierwszy
okres po zrobieniu porz�dku jest straszny. Potrafi� godzin� szuka� potrzebnej
ksi��ki.
- Ale pewnie chodzi Pan po ksi�garniach, mimo �e kupuje Pan mniej ksi��ek ni�
kiedy�?
- Musz� chodzi�, chocia�by po to, �eby wiedzie�, co si� ukazuje w mojej
dziedzinie.
Kocham �azi� po ksi�garniach, ale sobie t� przyjemno�� dawkuj�. Nie chodz� ju�
tak cz�sto
jak kiedy�, �eby si� nie denerwowa�. Ale jak sp�dzam dwie godziny w ksi�garni
�Prusa�, to
przecie� musz� co� kupi�. O, to s� ostatnie zakupy: Darii Na��cz Sen o w�adzy:
Inteligencja
wobec niepodleg�o�ci, Zofii Stefanowskiej Strona romantyk�w. Studia o Norwidzie,
Rafa�a
Stobieckiego Historia pod nadzorem. A jeszcze Antologia tekst�w prawicy
narodowej - to jest
paskudztwo, ale mam doktoranta, kt�ry si� tym zajmuje. Mam taki zwyczaj, �e jak
ju�
wybior� w ksi�garni ksi��ki, to na koniec jedn� z nich odk�adam na miejsce.
Potem przynosz�
to, co kupi�em, do domu, a �ona m�wi: mo�e by� co� wyni�s�? Ja nie jestem
bibliofilem i nie
przywi�zuj� si� do ksi��ek jak do�przedmie to w, ale naprawd� nie mam czasu ich
usuwa�.
Nie wyrzuc� przecie� na �mietnik. Ksi��ki, jak chleba, jako� nie mo�na wyrzuci�
na �mietnik.
Zreszt� jak przebra� te ksi��ki? Przecie� co kartofel, to decyzja.
- A je�li ju� Pan co� kupuje, to co?
- Ksi��ki g��wnie z mojej dziedziny, bo nie starcza mi czasu, �eby czyta� dla
przyjemno�ci. Zawsze czytam po co�. No, troch� poezji kupuj�.
- A jak�?
- A r�n�. Now� Szymborsk�, nowego Zagajewskiego, Juli� Hartwig, wiersze Anny
�wirszczy�skiej, wyb�r Ba-czy�skiego, bo nie mia�em.
- Poezj�, jak rozumiem, czyta Pan dla przyjemno�ci?
- W ma�ych dawkach. W og�le teraz wi�cej ksi��ek dostaj�, ni� kupuj�. Mam wielu
koleg�w i przyjaci�, kt�rzy pisz� ksi��ki i mi przysy�aj�. Mam �wietn� kolekcj�
Janio-n�w�
z pi�knymi dedykacjami. Nikt nie pisze tak pi�knych dedykacji jak Maria Janion.
Mam te�
spor� kolekcj� �po-mian�w�. Z tych p�odniej szych autor�w dba o mnie Tazbir,
Meller,
Walicki, �liwowska... Wszystkich darczy�c�w nie zlicz�, ale pi�knie im si�
k�aniam.
- Czy ma Pan jakie� ksi��ki z domu rodzinnego?
- �adnej. Spalili�my si� w Warszawie w ca�o�ci. Nie mam nawet zdj�cia ojca. Po
wojnie matka pracowa�a przez 23 lata w Czytelniku, by�a kierowniczk� redakcji
humanistycznej, wi�c dostawa�a sporo ksi��ek, trpch� te� kupowa�a. To by�
zacz�tek tej
biblioteki. Dwadzie�cia lat temu, kiedy by�em PO raz pierwszy w Stanach,
sympatyczny
bibliotekarz z biblioteki uniwersyteckiej w Madison, w Wisconsin, ofiarowa� mi
80 tom�w
cennych dublet�w i jeszcze w dodatku wys�ali mi je na w�asny koszt do Polski. W
stanie
wojennym niekt�r�y nasi przyjaciele za granic� organizowali akcj� wysy�ania
przez ksi�garzy
ksi��ek francuskich i angielskich do Polski. Mo�na by�o sobie wybra� kilka z
listy, dwa razy
w roku. Z ka�dej paczki co� mi tam cenzura pocztowa konfiskowa�a, ale
handryczy�em si� o
ka�d� ksi��k� i w ko�cu wszystko mi zwracali.
- Bazgrze Pan w ksi��kach?
- Bazgrz�. Robi� podkre�lenia, pisz� na marginesach i to mi zast�puje notatki.
To
bardzo oszcz�dza czas. Bo je�li bior� ksi��k� z biblioteki, to musz� j�
wynotowa�. A musz�
wynotowa�, bo mam g�ow� jak durszlak. Wie pani, jakie figle p�ata mi pami��?
- Jakie?
- My�l� sobie czasami: no dobrze, teraz mam troch� mniej pilnych rzeczy, to
nareszcie
przeczytam to, co od dawna chcia�em przeczyta�. Id� po t� ksi��k�, kt�ra stoi tu
ju� cztery
lata i prosi si�, �eby j� wreszcie wzi��, bior� j� i okazuje si�, �e ona jest
pe�na moich notatek
na marginesach. I to mi si� do�� cz�sto zdarza. Nie do��, �e nie wiem, co w niej
jest, to
jeszcze nie pami�tam, �e j� w og�le czyta�em! W Ameryce robi�em notatki w
komputerze, ale
w moim przypadku to nie okaza�o si� zbyt praktyczne. Wr�ci�em do fiszek w
pude�kach.
Wol� przewraca� te fiszki.
- Czy jest tu jaka� ksi��ka, do kt�rej ma Pan emocjonalny stosunek?
- Je�eli, to tylko do ksi��ek przyjaci�, kt�rzy ju� nie �yj�. Do ksi��ek Janka
Strzeleckiego czy Witolda Kuli. Ach, jak� Witold Kula mia� fantastyczn�
bibliotek�! Uda�o
mu si� ocali� przedwojenne ksi��ki, potem wiele podr�owa�, przywozi�, dostawa�
i ten jego
ksi�gozbi�r by� rzeczywi�cie europejski - w wielu j�zykach i dziedzinach
zainteresowa�.
Strasznie mu tej biblioteki zazdro�ci�em. Strasznie. Ona zreszt� wci�� istnieje.
- Ma Pan jak�� bibliofilsk� ksi��k�?
- Mam jedn� wspania��, ale nie mog� jej znale��. Szuka�em nawet w piwnicy przed
nasz� rozmow�. To jest francuska ksi��ka wydana w 1864 roku, o losach polskiej
niepodleg�o�ci i demokracji, z prze�licznymi obrazkami. Na jednym obrazku jest
ksi��� J�zef
Poniatowski, kt�ry �egna si� z �kaj�c� �on� i z synem, kt�rych nigdy nie mia�, i
idzie zgin��
w Elsterze. Nie mog� odnale�� tej ksi��ki i jestem zrozpaczony. Ale ja tak
cz�sto robi�, �e
chowam co� starannie, �eby nie zgin�o albo si� nie zniszczy�o, tylko �e
zapominam gdzie.
- Czy ch�tnie po�ycza Pan w�asne ksi��ki?
- Ch�tnie, ale zapisuj�, �e po�yczy�em, i to tak, �eby ten, kto po�ycza,
widzia�, �e
zapisuj�. Metoda jest na og� skuteczna.
- Ma Pan jakie� ksi��ki przy ��ku?
- Nie, bo nie potrafi� czyta� na le��co. Moja �ona nie potrafi z kolei na
siedz�co.
- Czyta Pan krymina�y czy co� w tym rodzaju?
- Nigdy. Moim problemem jest brak czasu, a nie jego nadmiar. Nie musz� zabija�
czasu. Ci�gle si� zastanawiam, sk�d ten czas wzi��, a nie jak si� go pozby�.
Dawniej zdarza�o
mi si� czyta� krymina�y po angielsku, g��wnie po to, �eby potrenowa� j�zyk.
Jeszcze ch�tniej
Le Carrego. Po polsku nigdy �adnego krymina�u ani powie�ci szpiegowskiej nie
przeczyta�em.
- Ilu ksi��ek z w�asnej biblioteki Pan nie przeczyta�?
- Ale� przeczyta�em znikomy procent! Mo�e mnie pani tu zamkn�� i ja do ko�ca
�ycia
b�d� mia� co czyta�. Bo to jest dobra biblioteka - budowana wszerz, a nie w g��b
-
odzwierciedlaj�ca moje zainteresowania bardziej idealne ni� realne. To by�aby
dla mnie
wielka przyjemno��, m�c przeczyta� wreszcie to wszystko, co tu mam. Ale nie
licz� na to, tak
dobrze to nie b�dzie.
Rozwodu nie b�dzie
Z Juli� Hartwig i Arturem Mi�dzyrzeckim
Julia(1921) - poetka, eseistka,