1789

Szczegóły
Tytuł 1789
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1789 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1789 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1789 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Harry Harrison Zemsta Stalowego Szczura (Przek�ad: Jaros�aw Kotarski) 1 Stercza�em w kolejce r�wnie wytrwale, jak ca�a gromada podatnik�w, i �ciska�em w r�ce zabazgrany formularz i got�wk� - staro�ytny, prawie nigdzie ju� nie stosowany �rodek p�atno�ci pod postaci� rulonika zielonych papierk�w; lokalne dziwactwo, kt�re drogo b�dzie kosztowa�o miejscowych klient�w. Co� sw�dzi�o mnie niemi�osiernie pod sztuczn� brod�. Drapa�em si� akurat, gdy facet przede mn� odszed� od okienka i nadesz�a moja kolej. Paluch utkwi� mi w tym cholernym kleju. Najwi�kszym moim zmartwieniem by�o w tej chwili - jak wyci�gn�� palec, nie �ci�gaj�c przy okazji zarostu. Zgromadzone w tym miejscu szerokie audytorium mia�o za chwil� zazna� wystarczaj�co wielu wra�e� i chcia�em zaoszcz�dzi� im jeszcze jednego, nadprogramowego. - Dalej, niech�e pan mi to wreszcie poda! - dobieg�o mnie zza okienka. Urz�dniczka by�a stara, brzydka jak nieszcz�cie i na dodatek zrz�dliwa. - Wprost przeciwnie - odezwa�em si� uprzejmie. Ten cholerny klej w ko�cu pu�ci�, druki i banknoty sfrun�y na lad� i ods�oni�y moj� siedemdziesi�tk� pi�tk� z rakietowo nap�dzanymi pociskami. - To raczej niech pani da mi w ko�cu to, co wycisn�li�cie z biedak�w zamieszkuj�cych to zadupie. U�miechn��em si� przy tym rozbrajaj�co. Babsztyl pisn�� przera�liwie i czym pr�dzej zacz�� grzeba� w kasie. By u�atwi� jej podj�cie w�a�ciwej decyzji, wyszczerzy�em z�by, kt�re uprzednio pokry�em ca�kiem porz�dn�, karminow� farb�. Gdy pchni�te ku mnie pieni�dze znalaz�y si� w zasi�gu mojej r�ki, zacz��em upycha� je systematycznie do g�rnej kieszeni p�aszcza. Moj� s�odk� tajemnic� by� fakt, �e mia�a ona po��czenie z innymi kieszeniami. - Co pan robi? - sapn�� stoj�cy za mn� facet z wytrzeszczonymi obecnie solidnie oczami. - Podejmuj� fors� - odpar�em zgodnie z prawd� i cisn��em mu plik banknot�w. - Te� pan chce? Z�apa� odruchowo banknoty i oczy jeszcze bardziej wysz�y mu z orbit. Jednocze�nie rykn�� alarm i us�ysza�em trzask blokowanych drzwi. Urz�dniczka usi�owa�a ulotni� si� w tym czasie, jednak kolejny b�ysk mego serdecznego u�miechu skutecznie j� powstrzyma� i forsa p�yn�a dalej. Ludzie biegali w pop�ochu, a stra�nicy, z zapa�em wymachuj�c broni�, rozgl�dali si� gor�czkowo za kim�, kogo mo�na by ustrzeli�. Wdusi�em wi�c guzik trzymanego w kieszeni nadajnika i w ca�ym banku rozbrzmia�a seria mocnych eksplozji. Wywali�o wszystkie kosze na �mieci, w kt�rych uprzednio umie�ci�em profilaktycznie bomby gazowe. Przesta�em na chwil� interesowa� si� inkasowaniem got�wki, na�o�y�em natomiast hermetyczne gogle i nalepi�em porz�dny plaster na usta - to ostatnie po to, by zmusi� si� do oddychania przez nos, w kt�rym tkwi�y przeciwgazowe filtry. Nast�pnie rozejrza�em si� wok�. Widok by� fascynuj�cy. Gaz o�lepiaj�cy jest bezbarwny i bezwonny, dzia�a jednak prawie natychmiast. W ci�gu pi�tnastu sekund od pierwszego wybuchu wszyscy wewn�trz budynku byli �lepi. Z wyj�tkiem oczywi�cie Jamesa Bolivara DiGriz, czyli mnie. Jako jednostka niepospolicie utalentowana (st�d zreszt� przezwisko Stalowy Szczur) za�adowa�em reszt� got�wki i wzi��em azymut na najbli�sze drzwi. Moja dobrodziejka z drugiej strony lady ulotni�a si� definitywnie. Nie by�o jej wida�, za to by�o j� doskonale s�ycha� - gdzie� z pod�ogi. Wrzeszcza�o zreszt� wszystko, co si� rusza�o - poza mn�, oczywi�cie. Zaiste, pe�ne grozy s� chwile sp�dzone przez normalnego cz�owieka w kraju �lepc�w. W ko�o wszyscy poruszali si� po omacku i co chwila si� przewracali. Dotar�em szcz�liwie do drzwi, przy kt�rych - na zewn�trz - zebra� si� ju� ca�kiem spory t�um gapi�w. Pomacha�em im r�k�, co - doprawdy nie wiem dlaczego - przyprawi�o ich o drgawki i zmusi�o do gwa�townej ucieczki. Przestrzeli�em zamek, ustawiwszy bro� tak, by kule przelecia�y ludziom nad g�owami, i kopn��em drzwi. Zanim wygramoli�em si� na zewn�trz, rzuci�em jeszcze krzykacza na chodnik i wpakowa�em do uszu stopery. Krzykacz wystartowa� i od razu wszyscy si� rozbiegli. Nie ma si� innego wyboru, gdy co� takiego drze mord�. Wysy�a toto d�wi�ki o nat�eniu r�wnym solidnemu trz�sieniu ziemi. Niekt�re s� s�yszalne - na przyk�ad odg�os, kt�ry odbiera si� jako wzmocniony silnie pisk paznokcia skrobi�cego po szkle, inne za�, b�d�c podd�wi�kami, stwarzaj� nastr�j paniki i grozy. Nieszkodliwy w sumie drobiazg, ale jak po�yteczny. Tak czy inaczej - ulica by�a pusta, gdy dobiega�em do wozu, kt�ry w�a�nie zatrzyma� si� przy kraw�niku. Mimo stoper�w �eb mi p�ka� od tego jazgotu. Odetchn��em dopiero wtedy, gdy doskonale d�wi�koszczelny i hermetyczny w�z ruszy� z miejsca i skierowa� si� w perspektyw� ulicy. - Wszystko w porz�dku? - spyta�a siedz�ca przy kierownicy Angelina, bior�c zakr�t z nonszalancj� zatwardzia�ego samob�jcy. - Posz�o jak po ma�le. - Twoje por�wnania pozostawiaj� wiele do �yczenia pod wzgl�dem poprawno�ci i czysto�ci j�zyka. - Przepraszam, ale wczesnoporanna praca nigdy nie wp�ywa�a dobrze na moje samopoczucie i zdolno�ci. A poza tym, ten p�aszcz zawiera obecnie o wiele wi�cej forsy, ni� zd��ymy wyda�. - O to ju� nie musisz si� martwi�! - stwierdzi�a z czaruj�cym u�miechem. Mia�em ochot� j� uca�owa�, potrzebowa�a jednak ca�ego dost�pnego refleksu, by nie zabi� nas w tej przeja�d�ce, poprzesta�em zatem na przyjacielskim poklepaniu jej po ramieniu. Wetkn��em gum� do �ucia w usta - trzeba by�o pozby� si� tego przera�aj�cego kolorytu uz�bienia - i zaj��em si� zdejmowaniem charakteryzacji. Angelina skr�ci�a tymczasem w przecznic�, zwolni�a i skr�ci�a ponownie. W zasi�gu wzroku by�o pusto. Nacisn�a malutki czerwony guzik. Jakie to interesuj�ce rzeczy zdarza si� ludziom wymy�la�. Tablice rejestracyjne obr�ci�y si� natychmiast. Lecz to by�o akurat do�� banalne. Z dysz na przednim zderzaku trysn�y strumienie katalizatora. Wsz�dzie, gdzie styka� si� z b��kitem karoserii, zmienia� go natychmiast w twarzow� czerwie�. Z wyj�tkiem g�rnej cz�ci wozu, kt�ra odzyska�a dziewicz� przezroczysto��. To, co sprawia�o wra�enie galwanizowanej chromem powierzchni, rozpu�ci�o si�. Przy okazji zmieni�a si� te� marka wozu. Gdy tylko proces �w dobieg� ko�ca, Angelina �ci�gn�a ognistopomara�czow� peruk� i zawr�ci�a w stron� banku. Przej��em na chwil� kierownic�, gdy pakowa�a nasze przebrania do skrytki i nak�ada�a osza�amiaj�ce okulary przeciws�oneczne. - Dok�d teraz? - zapyta�a, gdy obok nas przemkn�o stadko wyj�cych patrolowc�w. - My�la�em o pla�y. Wiatr, s�o�ce - to zdrowe i orze�wiaj�ce... - Nawet bardzo, je�li mo�na ci przerwa�. - Poklepa�a si� po zaokr�glonym wybrzuszeniu przepony z u�miechem, w kt�rym by�o co� wi�cej ni� tylko zadowolenie. - To ju� si�dmy miesi�c. A poza tym... - popatrzy�a na mnie naburmuszona - to mi przypomina, �e obieca�e� zrobi� ze mnie uczciw� kobiet�, aby�my mogli wreszcie nazwa� ten okres miodowym miesi�cem. - W pierwszej nadarzaj�cej si� chwili, moja ty �liczna. Nie chc� z ciebie zrobi� uczciwej kobiety - to by�oby zreszt� fizycznie niemo�liwe. Jeste� tak samo podszyta z�odziejstwem jak ja. Lecz z ca�� pewno�ci� o�eni� si� z tob� i wsun� najkosztowniejsz�... - Ukradzion�! - ...obr�czk� na ten delikatny paluszek. Przysi�gam! Obiecuj�! Ale gdy tylko spr�bujesz zalegalizowa� nasz zwi�zek, po�knie nas komputer i sko�czy si� babci sranie razem z naszymi wakacjami. - A ty dostaniesz do�ywocie. Lepiej jednak b�dzie, je�li z�api� ci� teraz, zanim b�d� zbyt gruba, by za tob� biega�. Teraz pojedziemy do tego o�rodka nad morzem i nacieszymy si� ostatnim dniem wolno�ci. A jutro, zaraz po �niadaniu bierzemy �lub. Obiecujesz? - Mam tylko jedno pytanie... - Obiecaj! Za dobrze znam twoje numery! - Masz moje s�owo. Tylko �e... Zahamowa�a nagle z po�lizgiem i okaza�o si�, �e spogl�dam w luf� mojego w�asnego gnata. Z tej perspektywy by�a ona przera�aj�co wielka, a palec na spu�cie charakteryzowa� si� niezdrow� biel�. - Obiecaj, ty �liski, oszuka�czy, k�amliwy i trzeciorz�dny w�amywaczu od siedmiu bole�ci, albo wypruj� ci flaki! - Ty mnie naprawd� kochasz!? - Oczywi�cie, �e ci� kocham! Ale je�li nie b�d� ci� mia�a dla siebie, to sama ci� ukatrupi�. No, gadaj! - Pobieramy si� rano. - Jak trudno jest niekt�rych przekona�! - westchn�a, wsuwaj�c bro� do kieszeni i lokuj�c siebie w moich ramionach. Potem poca�owa�a mnie tak czule, ze by�em niemal got�w cieszy� si� zapowiedzi� jutrzejszego dnia. 2 - Dok�d to, Chytry Jimie? - Angelina wychyla�a si� przez okno naszego pokoju. Zatrzyma�em si� z r�k� na klamce furtki. - Id� pop�ywa�, kochanie! - odwrzasn��em i nacisn��em klamk�. Rykn�a siedemdziesi�tka pi�tka i z ca�ego urz�dzenia wej�ciowego ca�a zosta�a jedynie klamka. - Rozepnij si�! - odezwa�a si� z odcieniem �yczliwo�ci, dmuchaj�c w luf�. Wzruszy�em z rezygnacj� ramionami i rozpi��em p�aszcz k�pielowy. Poza tym, �e nogi mia�em go�e, by�em ca�kowicie ubrany (buty tkwi�y w kieszeniach marynarki). Pokiwa�a pi�kn� g�ow� ze zrozumieniem. - Mo�esz wraca� na g�r�. Wyk�piesz si� w wannie. - Tylko mnie �le nie zrozum. Chcia�em jeszcze po drodze wpa�� do kilku sklep�w i... - Na g�r�! Poszed�em. Nie by�o nawet sensu kl��. Lekarze Korpusu rozsup�ali spl�tane niteczki jej pod�wiadomo�ci i wprowadzili w normalne, szcz�liwe ludzkie �ycie. Ale gdy przychodzi�y momenty krytyczne, stawa�a si� dawn� Angelin� - najokrutniejszym morderc�, jakiego zna�em. Westchn��em i wszed�em na schody. Jeszcze g��biej westchn��em, gdy zobaczy�em, �e p�acze. - Nie kochasz mnie. - Klasyczny gambit funkcjonuj�cy od czasu pierwszej baby w raju i nadal nie do rozwi�zania. - Kochanie, naturalnie, �e ci� kocham. - Bo i faktycznie, kocha�em j�. - To tylko... taki odruch. Kocham ci�, ale ma��e�stwo... to jak p�j�cie do wi�zienia, a ja, jak wiesz, nigdy dot�d tam nie trafi�em. - To wyzwolenie, a nie niewola - us�ysza�em, gdy zabra�a si� do makija�u. - To jak k�piel w zimnej wodzie. Trzeba szybko do niej wej�� i wszystko potem jest OK. A teraz opu�� nogawki i w�� buty. Zrobi�em, co chcia�a, i mia�em w�a�nie powiedzie�, co s�dz� o tym g�upawym stwierdzeniu, gdy ujrza�em otwieraj�ce si� drzwi, za kt�rymi sta� Mistrz Ceremonii i dw�ch �wiadk�w. Angelina uj�a mnie za r�k� (tym razem zrobi�a to �agodnie) i poci�gn�a do drugiego pokoju. Us�ysza�em d�wi�k organ�w i oczy zakry�a mi mg�a. Gdy odzyska�em zdolno�� wyra�nego widzenia, organy wybrz�kiwa�y w�a�nie ostatnie tony, drzwi zamyka�y si� za �wiadkami, a Angelina ogl�da�a paluszek ozdobiony obr�czk�. J�kn��em. Na kredensie sta�o par� flaszek. Sam nie wiem, jak odnalaz�em kolbiast� butelk� Syrian Panther Sweat 20. Pewien jestem tylko, �e nie zawdzi�cza�em tego moim oczom. Samogon ten ma tak owocne dzia�anie, �e jego sprzeda� zaka�ana jest na przynajmniej po�owie cywilizowanych planet. Najskuteczniej dzia�a w dawce r�wnej pe�nemu kubkowi. Wypi�em dwa i pogr��y�em si� w nieweso�ych rozwa�aniach. Musia�o mi to zaj�� troch� czasu, gdy� Angelina, moja Angelina (z trudem powstrzymywany j�k), sta�a przede mn� w marynarskich spodniach i swetrze, ze spakowanymi torbami. Szarpni�ciem wytr�ci�a mi szklank� z d�oni. - Tak sobie na boczku �wi�tujemy? - powiedzia�a jak najuprzejmiej. - Na to b�dzie czas wieczorem. Teraz zje�d�ajmy st�d. Jak tylko nasze nazwiska wpadn� do komputera, to wszystko strzeli i zaja�nieje jak knajpa w dniu wyp�aty. S�dz�, �e gliny gotowe s� zesra� si�, byle tylko nas dosta�. - Cisza - rozkaza�em �api�c pion. - Ten obrazek ju� znam. Bierz samoch�d i jazda. Zaofiarowa�em pomoc przy wynoszeniu rzeczy, ale zanim zd��y�em wyrazi� t� propozycj� g�o�no, Angelina by�a ju� w po�owie schod�w. Zach�cony jej przyk�adem, namierzy�em przeszkody terenowe i ruszy�em za ni�. Samoch�d sta� z otwartymi drzwiami i pomrukiwa� niecierpliwie, a siedz�ca za kierownic� Angelina pomrukiwa�a w innej tonacji, lecz r�wnie� niecierpliwie. Gdy wgramoli�em si� do �rodka, zacz�y do mojej kory m�zgowej dociera� pierwsze oznaki, �e �api� kontakt z rzeczywisto�ci�. Ten w�z, podobnie jak wszystkie pojazdy u�ywane na Karnacie, dzia�a� na par� generowan� dzi�ki spalaniu pewnego rodzaju torfu. U�ywano do tego pomys�owego i niepotrzebnie skomplikowanego urz�dzenia. Potrzeba by�o co najmniej trzydziestu minut na podniesienie pary do poziomu, kt�ry umo�liwia� jazd�. Angelina musia�a zatem rozgrza� w�z jeszcze przed �lubem, planuj�c dok�adnie wszystkie pozosta�e przedsi�wzi�cia. Jak dot�d, jedynym moim wk�adem w imprez� by� ten prywatny drink. To mi o czym� przypomnia�o. - Masz tabletk�? - wychrypia�em. Zanim sko�czy�em m�wi�, tabletka le�a�a ju� na mojej otwartej d�oni. Ma�a, r�owa, z trupi� g��wk�; wstrz�saj�cy wynalazek jakiego� szalonego chemika. Dzia�a�a jak metaboliczny odkurzacz, wyrzucaj�c z �o��dka jego zawarto�� i dokonuj�c blitzkriegu w uk�adzie krwiono�nym. Usuwa�a nie tylko alkohol, ale r�wnie� wszystkie skutki picia tak dok�adnie, �e godna wsp�czucia ofiara alkoholizmu stawa�a si� trze�wa jak noworodek. Z rezygnacj� po�kn��em to diabelstwo. M�wi si�, �e to dzia�a b�yskawicznie, lecz czas jest poj�ciem wzgl�dnym. Subiektywnie trwa�o to ze trzy godziny; przypomina�o doznania delikwenta, kt�rego �o��dek wype�niaj� nagle wod� i to a� do p�kni�cia, a zaraz potem woda owa wyp�ywa wszystkimi porami cia�a. - Uff - odezwa�em si� s�abym g�osem i wytar�em czo�o. Obok nas przemyka�y w�a�nie ostatnie domy jakiej� wioski. Angelina prowadzi�a z ch�odn� oboj�tno�ci�, a generator pobrz�kiwa� weso�o po zjedzeniu nast�pnego kawa�ka torfu. - Mam nadziej�, �e ci przesz�o? - Skr�ci�a na krzy��wce i dalej pru�a z poprzedni� szybko�ci�. - Og�osili ju� alarm. Wojsko, z lotnictwem, i inne takie. Mam ich na pods�uchu. - Co o tym s�dzisz? - Marnie. Chyba �e co� wymy�lisz. Zrobili solidny pier�cie� z parasolem powietrznym. Teraz go zacie�niaj�. Nie doszed�em jeszcze do siebie. Istnia�o bezpo�rednie po��czenie miedzy moimi spl�tanymi my�lami a strunami g�osowymi, do kt�rego to po��czenia cenzura inteligencji nie mia�a dost�pu. - Wspania�y pocz�tek nowego �ycia. Je�li to ma tak dalej wygl�da�, to nic dziwnego, �e unika�em �lubu jak zarazy. W�z zatrzyma� si� na poboczu pod niebieskolistnym drzewem. Trzasn�y drzwi, a w oknie pojawi�a si� si�gaj�ca po torb� r�ka Angeliny. Usi�owa�em j� powstrzyma�. - Jestem idiot�... - Zatem ja te� jestem idiotk�, bo wysz�am za ciebie. - Jej g�os nie zwiastowa� rych�ych �ez, i to by�o w�a�nie najgorsze; znaczy�o, �e za wszelk� cen� chce nad sob� panowa�. - Oszuka�am ci� i wci�gn�am w ma��e�stwo, bo wydawa�o mi si�, �e tego w�a�nie pragniesz. Myli�am si�, wi�c sko�czmy ca�� spraw�, zanim jeszcze na dobre si� zacz�a. Przykro mi, Jim. Otworzy�e� przede mn� nowe �ycie i my�la�am, �e i mnie uda si� zrobi� co� dla ciebie. Naprawd�, fajnie by�o ci� pozna�. Dzi�ki - i do widzenia. Zanim sko�czy�a, zebra�em si� mniej wi�cej do kupy. Stan��em przed ni�, blokuj�c drog�, i jak najdelikatniej wzi��em j� w obj�cia. - Angelino, powiem ci teraz jedn� rzecz, kt�rej nie us�yszysz ju� wi�cej ode mnie do ko�ca moich dni. S�uchaj wi�c uwa�nie i zapami�taj. By� taki czas, �e nosi�em miano najlepszego z�odzieja w galaktyce. Potem wci�gni�to mnie do Korpusu, gdzie mia�em pomaga� w �apaniu innych z�odziei. I z�apa�em ciebie. Nie tylko pierwszej klasy z�odziejk�, ale r�wnie� najbardziej sadystyczn� morderczyni�, jak� zna�a galaktyka. - Poczu�em, �e dr�y, i przycisn��em j� mocniej. - Trzeba to powiedzie�, w�a�nie taka bowiem by�a�. Teraz ju� nie jeste�. Mia�a� po temu powody, teraz zosta�y ju� usuni�te. Wyprostowano kilka rowk�w w twojej korze m�zgowej. I kocham ci�. Ale chc�, by� pami�ta�a, �e kocha�em ci� r�wnie� w tamtych, nie daj�cych si� wskrzesi� dniach. Wi�c je�li teraz z�ymam si� i trudno ze mn� doj�� do �adu i sk�adu, pami�taj, co ci powiedzia�em, i we� to pod uwag�. OK? - Oczywi�cie, �e tak! Upu�ci�a torb� (na m�j ma�y palec, ale nie o�mieli�em si� nawet drgn��) i bez s�owa mnie obj�a. Ca�owali�my si� le��c w wysokiej trawie, gdy przy naszym wozie zahamowa�y z piskiem dwa motocykle. Jedynie policja mog�a ich u�ywa�, jako �e zdolne by�y do osi�gania wielkich szybko�ci. Ich silniki �aduj� si� w nocy i daj� ca�� moc na ko�o zamachowe, kt�re w dzie� generuje pr�d elektryczny zasilaj�cy dwa motorki w ko�ach. Skuteczne i nie powoduj�ce zanieczyszczenia �rodowiska. I bardzo niebezpieczne. - To ten w�z, Pooler! - krzykn�� jeden z policjant�w poprzez ci�g�y warkot k� zamachowych. - Dam zna� centrali. Nie mogli uciec daleko. Teraz ju� ich mamy! Nic mnie tak nie wpienia jak pewno�� siebie objawiana przez drobnych urz�dnik�w. O tak, teraz na pewno nas ju� maj�. Gdzie� w g��bi gard�a uwi�z�o mi warkniecie, gdy ten umundurowany ignorant wodzi� nochalem wok� samochodu i gdy w chwil� p�niej wlepi� wzrok w nasz� przytuln� kryj�wk� w trawie. Ci�gle jeszcze si� gapi�, gdy z�apa�em go za szyj� i �ci�gn��em w d�, sugeruj�c, by do nas do��czy�. �miesznie wygl�da� z wytrzeszczonymi oczyma, wywalonym j�zykiem i nabiegaj�c� krwi� twarz�, ale Angelina wszystko zepsu�a. Zrzuci�a mu he�m i przygrza�a w ciemi� obcasem swego pantofelka (ze stalowym podkuciem). Pozwoli�em mu opa�� na traw�. - I ty m�wisz, �e ja jestem sadystk� - wyszepta�a z uraz� w g�osie. - No to co mo�na powiedzie� o tobie? - Przekaza�em wiadomo��. Teraz ju� na pewno ich mamy! - entuzjazmowa� si� ten drugi. Zamilk� do�� nagle, wpatrzony w otw�r lufy, kt�ra pojawi�a si� na wysoko�ci jego nosa. Angelina wygrzeba�a ze swej torby pigu�k� nasenn� i podsun�a mu j� gestem nieznosz�cym sprzeciwu. - I co teraz, szefie? - zapyta�a rado�nie, wpatruj�c si� w dwie postacie w czarnych uniformach le��ce na drodze. - My�l�. - Skrzywi�em si�, aby to podkre�li�. - Mieli�my ponad cztery miesi�ce wakacji, i to bez zmartwie�, lecz wszystko, co dobre, szybko si� ko�czy. Mogliby�my przed�u�y� sobie urlop, sprawiaj�c r�nym ludziom troch� k�opotu. Ale nie s�dz�, �eby� w swym obecnym kszta�cie nadawa�a si� tak naprawd� do ucieczek i tym podobnych fatyguj�cych imprez. Wracamy tam, sk�d zwiali�my? - Mia�am nadziej�, �e to w�a�nie powiesz. To niezdrowa mieszanka: poranna niestrawno�� i napad na bank. Fajnie jest wraca�. - Zw�aszcza, �e powitaj� nas z otwartymi ramionami. Pami�taj� przecie�, �e odrzucili nasze pro�by o urlop i przez to zmusili do obrabowania tego pocztowca. - �eby nie wspomina� ju� o pieni�dzach na drobne wydatki, kt�re zabrali�my z bank�w, gdy zablokowali nasze konta. - �wi�te s�owa. Chod�. Zrobimy to w wielkim stylu. Rozebrali�my obu funkcjonariuszy. Jeden mia� r�ow� bielizn�, drugi wola� praktyczn� czer�, ale ozdobion� koronk�. M�g� to by� lokalny zwyczaj, niemniej zaduma�em si� nad stosunkami panuj�cymi w tutejszej policji. By�em zadowolony, �e wyje�d�amy. W zapi�tych he�mach ruszyli�my drog� na zdobycznych motorach, weso�o kiwaj�c po drodze do wszystkich czo�g�w i ci�ar�wek przetaczaj�cych si� w przeciwnym kierunku. Zastopowa�em na widok samotnej pancerki i pokiwa�em ze �rodka drogi do kierowcy. Angelina zahamowa�a w ob�oku kurzu za wozem - wydawa�o nam si�, �e widok policjanta w ci��y m�g�by wstrz�sn�� nawet ich systemem nerwowym. - Mamy ich! - rykn��em w uchylone okno. - Ale maj� radio, wi�c zachowaj to dla siebie. Jed� za nami! - Prowad�! - odwrzasn�o z zapa�em wn�trze. My�l o nagrodzie, medalach i s�awie b�ysn�a z pewno�ci� za�odze przed oczyma i przy�mi�a s�o�ce. Poprowadzi�em ich na opuszczony le�ny dukt ko�cz�cy si� nad jeziorkiem. Zahamowa�em, pokiwa�em, �eby stan�li, i z palcem przy ustach pogna�em w ich stron�. Kierowca opu�ci� klap� i wychyli� si� z oczekiwaniem w oczach. - Potrzebny wam odpoczynek - poinformowa�em go uprzejmie, wrzucaj�c do �rodka granat gazowy. Najpierw pojawi�a si� chmura dymu, potem rozleg�o si� troch� kaszlu i w efekcie uzyskali�my dwie postacie �pi�ce cicho na trawie. - Chcesz zobaczy� ich bielizn�? - zainteresowa�a si� Angelina. Motory potoczy�y si� weso�o po stoku i paruj�c zaton�y w jeziorze. Za�adowali�my si� do pancerki i ruszyli�my w stron� miasta. Jechali�my bocznymi drogami. Naszym punktem docelowym by�a Kwatera G��wna tutejszej policji. Zaparkowali�my w podziemnym gara�u, dziwnie teraz opustosza�ym, i pojechali�my wind� do centrum dyspozycyjnego. Znalaz�em wolny pok�j i zostawi�em w nim Angelin�. Wychodz�c zauwa�y�em, �e zabawia si� zapiecz�towanymi tajnymi aktami. Na�o�y�em gogle i wlaz�em do centrali. Zosta�em zignorowany. Facet, z kt�rym chcia�em si� widzie�, spacerowa� po pokoju pykaj�c z d�uga�nej fajki. Podbieg�em i zasalutowa�em. - Przepraszam, czy Mr Inskipp? - Taa... - mrukn��, dalej koncentruj�c wzrok na �ciennej tablicy, kt�ra przedstawia�a graficznie przebieg po�cigu. - Kto� chce si� z panem widzie�. - �e co? S�uchani? - ci�gle by� rozkojarzony. Harold Peters Inskipp, dyrektor i g��wny m�zg Korpusu Specjalnego rozkojarzony bywa� nader rzadko. Najwyra�niej tego dnia nie by� w formie, gdy� bez s�owa podrepta� za mn�. Zdj��em gogle i zamkn��em drzwi. - Teraz mo�emy wraca� do domciu - powiedzia�em. - Je�li oka�esz si� na tyle mi�y, by znale�� jaki� spos�b. Znudzi�a mi si� ta przekl�ta popularno��. Wykrzywi� si� niesamowicie i zagryz� ustnik fajki. Poprowadzi�em go do pokoju, w kt�rym zosta�a Angelina. Doszli�my tam, zanim jeszcze go odblokowa�o, ponadto przez ca�y czas zaj�ty by� wypluwaniem szcz�tk�w ustnika. 3 - Arrgh! - warkn�� Inskipp i potrz�sn�� resztk� fajki. - Pe�ne ekspresji - odpar�em uprzejmie, wyci�gn�wszy z kieszeni cygaro. - Ale zawiera minimaln� dawk� informacji. Czy m�g�by� wyra�a� si� ja�niej? Odci��em ko�c�wk� - nawet nie chrupn�o. Perfekcja. - Czy wy wiecie, ile milion�w kosztowa�a fala waszych napad�w? Gospodarka Karnaty... - ...nie ucierpi ani na jot�. Rz�d dokona zwrotu instytucjom, kt�re dozna�y straty, a potem o tyle w�a�nie zmniejszy sum� odprowadzan� corocznie na cele Korpusu. A poza tym, te sukcesy - podniecenie w spo�ecze�stwie, zwi�kszona sprzeda� gazet, no i manewry policji, kt�re by�y prawdziw� przyjemno�ci� dla wszystkich zainteresowanych. Zamiast si� denerwowa�, powinni wyp�aci� nam za to wszystko nagrod�. Ze spokojem zapali�em cygaro. - Nie graj ze mn� w kulki. Gdybym odda� was w�adzom Karnaty, posiedzieliby�cie w pierdlu przez sze��set lat. - Nie da si� zrobi�, Inskipp. Sam dobrze wiesz, jak bardzo brakuje ci polowych agent�w, potrzebujesz nas bardziej ni� my ciebie. Sko�cz wi�c gada� i zacznij my�le�. Warkn�wszy ostatni raz, zacz�� grzeba� w koszu na �mieci i doby� stamt�d czerwon� sk�rzan� teczk�, kt�ra zabrz�cza�a ostrzegawczo. Odcisn�� palce na zamku i zwolni� zabezpieczenie. Teczka otworzy�a si�. - Mam tu co� dla ciebie. Nadzwyczaj tajne i wa�ne. - Czy kiedy� dostan� co� innego? - Jest jednocze�nie �miertelnie niebezpieczne. - W tajemnicy przed wszystkimi jeste� �miertelnie zazdrosny o moje referencje i chcesz mojej �mierci. Przesta� si� krygowa� i wal, o co chodzi. Angelina i ja poradzimy sobie lepiej ni� ta zbieranina przedszkolak�w i emeryt�w, jak� masz na us�ugach. - To jest robota tylko dla ciebie, Angelina jest, no c�... - zaczerwieni� si� i wsadzi� nos w papiery. - Heej! S�yszycie? - rykn��em �miechem. - Inskipp, morderca i postrach diab�a, najzimniejszy dra�, jakiego znam, szara eminencja galaktyki, nie potrafi wym�wi� s�owa ci��a. A niemowl�! Poczekaj, a seks. To �adne s��wko, no, dalej, powiedz no nam tu seks, i to trzy razy z rz�du, to ci dobrze zrobi... - Zamknij si�, DiGriz. W ko�cu si� z ni� o�eni�e�, to �wiadczy, �e zosta�a ci jeszcze szczypta przyzwoito�ci w tej szarej brei, kt�r� uwa�asz za sw�j m�zg. Ona zostaje. To robota dla jednej osoby i to akurat ty jeste� t� osob�. A ona najprawdopodobniej i tak zostanie wdow�. - W czerni jest jej do twarzy. Tak �atwo si� nie wy�gasz. - Popatrz lepiej na to, potem pogadamy - odpar�, wk�adaj�c w otw�r biurka kaset� z filmem. �wiat�o zgas�o, zacz�a si� projekcja. Kamera by�a prowadzona r�cznie, kolor zanika� - jednym s�owem, amatorszczyzna - ale by� to najlepszy amatorski film, jaki w �yciu widzia�em. Materia� okaza� si� rewelacyjny. I nie by�o w�tpliwo�ci, �e rzecz jest autentyczna. Kto� bawi� si� w wojn�. By� s�oneczny dzie� z bia�ymi ob�oczkami chmur na b��kitnym niebie i czarnymi k�aczkami wybuch�w. Ogie� nie by� na tyle intensywny, by powstrzyma� schodz�ce z orbity parkingowej transportowce. Port by� �redniej wielko�ci, w oddali wida� by�o zabudowania i kilka maszyn towarowych. My�liwiec sp�yn�� z g�ry i ekranem targn�y eksplozje, w kt�rych znikn�o stanowisko obrony. W ko�cu dotar�o do mnie nieprawdopodobie�stwo tego, co widzia�em. - To s� statki kosmiczne! - rykn��em oskar�ycielsko w stron� biurka. - Gdzie jest ten rz�d sk�adaj�cy si� ze skretynia�ych starc�w, kt�rzy s� na tyle g�upi, �eby marzy� o wygraniu mi�dzyplanetarnej wojny? I co si� z nimi sta�o po jej przegraniu? No i co, u diab�a, ma to wsp�lnego ze mn�? Zab�ys�y �wiat�a. Inskipp puka� palcem w blat i przygl�da� mi si� z mieszanin� uznania i obrzydzenia. - Dla twojej informacji: ta inwazja zako�czy�a si� pe�nym sukcesem. Tak zreszt� jak i poprzednie. Film zrobi� pewien przemytnik, nasz informator, kt�ry mia� do�� szcz�cia i rozumu, �eby nawia� na samym pocz�tku operacji. Zatka�o mnie. Niewiele mo�na powiedzie� o wojnach mi�dzyplanetarnych, bo po prostu ich nie ma. Co� w rodzaju podboju zako�czonego powodzeniem zdarza�o si� jedynie w przypadku planet bli�niaczych, czyli bytuj�cych w jednym uk�adzie gwiezdnym, z kt�rych jedna, powiedzmy, by�a wysoko rozwini�ta, a druga zacofana. Lecz warunkiem by� brak obrony. Prawdziwej obrony. Ka�dy �o�nierz, ka�da sztuka broni i ka�da racja �ywno�ciowa musz� zosta� wyniesione ze studni grawitacji planety i przeniesione potem przez kosmos, koszty za� potrzebnej na to wszystko energii rosn� zastraszaj�co. A gdy si�y desantowe musz� jeszcze l�dowa� tylko po to, by stan�� twarz� w twarz ze zdeterminowan� obron�, to ca�a inwazja poch�ania tyle forsy, nie m�wi�c ju� o stratach w ludziach, �e staje si� czystym nonsensem. Je�li za� bra� pod uwag� wojn� pomi�dzy dwoma planetami nale��cymi do odleg�ych system�w, ca�a sprawa nabiera wy��cznie cech nieprawdopodobie�stwa. No dobrze, tyle zosta�o udowodnione. Wojna mi�dzyplanetarna jest niemo�liwa. Lecz z drugiej strony, nic nie jest niemo�liwe, je�li kto� we�mie si� za to wystarczaj�co powa�nie, a przemoc i wojna, mimo wiek�w pokoju, s� nadal czym� kusz�cym dla wielu przedstawicieli ludzko�ci. - Usi�ujesz mi wiec wm�wi�, �e kto� dokona� udanej inwazji mi�dzyplanetarnej? - I to niejednej. Wiem przynajmniej o czterech - u�miechn�� si� z�o�liwie. - A ty i Unia woleliby�cie, �eby nie zdarzy�o si� to po raz pi�ty? - Dok�adnie tak, m�j stary. - I ja jestem tym jeleniem, kt�ry ma si� tym zaj��? Wyci�gn�� r�k�, wyj�� mi cygaro ze zdr�twia�ych palc�w i umie�ci� je w popielniczce, po czym uroczy�cie u�cisn�� mi d�o�. - Wiedzia�em, �e dobrze wybra�em. To robota tylko dla ciebie. Id� i zwyci�aj! Wyrwa�em d�o� z jego zdradzieckiego u�cisku, wytar�em j� z obrzydzeniem o spodnie i z�apa�em cygaro. - Jestem pewien, �e za�atwisz mi najlepszy mo�liwy urz�dowy pogrzeb, na jaki sta� Korpus. Czy b�dziesz �askaw powiedzie� mi co� jeszcze, czy od razu zawi��esz mi oczy i wsadzisz do rakiety? - Spokojnie, m�j ch�opcze. Niewiele si� o tym m�wi, ale spowodowa�oby to zbyt du�e zamieszanie w polityce. A sami zainteresowani nie m�wi� nic. Wielu ludzi straci�o �ycie, �eby dowiedzie� si� tego, o czym ty b�dziesz wiedzia� za chwil�. Inwazj� przeprowadzi�a planeta Cliaand - trzecia planeta w systemie Epsilon Indi. System sk�ada si� z oko�o czterdziestu planet, ale tylko na trzech panuj� warunki umo�liwiaj�ce �ycie. Cliaand przej�a ju� par� lat temu kontrol� nad dwiema pozosta�ymi, ale nie uznali�my tego za wystarczaj�cy pow�d do wszczynania alarmu. W ci�gu ostatniego roku natomiast dokonali czterech udanych inwazji na planety w innych uk�adach i wydaje si�, �e my�l� o czym� jeszcze wi�kszym. Nie wiemy, jak to robi�, lecz wiemy, �e robi� to dobrze. Na podbitych planetach mamy rozlokowanych agent�w, ale jak dot�d, nie dowiedzieli�my si� niestety niczego, co mo�na by uzna� za istotne. Podj�to wi�c decyzj� - gdybym poda� ci nazwiska ludzi, kt�rzy j� podj�li, to stan��by� na baczno�� - aby wys�a� naszego cz�owieka na Cliaand, by przeci�� wreszcie ten gordyjski w�ze� i doszed� prawdy. - Zamiast ubiera� to wszystko w pi�kne s��wka, powiem ci kr�tko, �e to samob�jstwo... - Polecisz tam. Nie ma w tej chwili �adnego sposobu, kt�ry pozwoli�by ci si� z tego wy�ga�. Do reszty ju� zrezygnowany, wzi��em pod pach� kopi� obfituj�cego w szczeg�y raportu, kryszta� z zapisem ichniego dialektu i wytrych do po�cigowca. W bardzo ponurym nastroju wr�ci�em do kwatery, w kt�rej moja Angelina, znudziwszy si� tajnymi aktami, rzuca�a sobie no�em do celu. Cel wyrysowany na �cianie przypomina� kszta�tem i wielko�ci� zarys ludzkiej g�owy. Musz� obiektywnie przyzna�, �e Angelina by�a �wietna - rzucaj�c z odwr�conej pozycji potrafi�a trafi� w czarn� plamk� wielko�ci oka. - We� zdj�cie Inskippa na cel. Sprawi ci to wi�ksz� przyjemno�� i przyniesie wi�cej po�ytku. - Czy�by ten z�y i okrutny starzec wysy�a� mojego ukochanego gdzie� daleko? - Ten stary cap pr�buje mnie wyko�czy�. Ta robota, kt�r� mi da�, jest tak �miertelnie tajna, �e nie mog� pisn�� ani s��wka, szczeg�lnie tobie. Masz tu wi�c te zasrane papiery i sama je sobie przeczytaj. Wsun��em kryszta� do mnemak�w i na�o�y�em kask - materia� mia� si� utrwali� bezpo�rednio w mojej korze m�zgowej. Oszcz�dza�o to czasu i nudnego wkuwania, fundowa�o za to pierwszorz�dny b�l g�owy i p�ynn� znajomo�� j�zyka. Nast�pi�a konieczna dla dokonania procesu przerwa w �yciorysie, po czym poczu�em, �e kto� zdejmuje mi kask, podaje jak�� tabletk� i r�wnocze�nie mi�kkie usta dotykaj� moich warg. Poczu�em si� o wiele lepiej. - Pr�buj� ci� zabi�, ale ty b�dziesz �mia� si� tylko z tego i zwyci�ysz, a kt�rego� pi�knego dnia zajmiesz na pewno nale�ne ci stanowisko Inskippa. - Martwisz si� o mnie, moja kochana? - powiedzia�em z nadziej�, unosz�c powiek�. - Ca�y czas, ale taka ju� dola �ony. A poza tym - nie mog� stan�� na twojej drodze do kariery. - Nie wiedzia�em dot�d, �e w og�le jestem na takiej drodze. Dobrze, �e mi o tym powiedzia�a�. - Nie upadaj na duchu. B�d� ci pomaga�a my�l�c o tobie. Jak zamierzasz si� tam dosta�? - Wezm� m�j szybki i niezawodny po�cigowiec; prost� drog� pomkn� jak strza�a i znajd� si� poza zasi�giem radar�w; ze �wistem przetn� atmosfer�... - I rozlecisz si� na atomy. Masz, przeczytaj sobie relacj� jedynego, kt�ry ocala� z takiej pr�by. Przeczyta�em. By�a bardzo przygn�biaj�ca. - B�dziesz na siebie uwa�a�? Nie s�dz�, �eby wskazane by�o obecnie dla mnie zamartwianie si�. - Je�li ju� masz ochot� si� martwi�, to martw si� raczej o los tej biednej planety, kt�rej wypowiedzia�em wojn�. Rozumia�em ju� w czym rzecz - by� to jeden z tych przypadk�w chorobliwej manii, kt�ra zmusza nawet kanarki do noszenia mundurk�w, nie wspominaj�c ju� o przeprowadzaniu poboru w�r�d kot�w. Pr�ba dzia�ania wprost jest dok�adnie tym, czego oczekuj� i na co s� przygotowani. Nic nie maj� natomiast na wypadek pojawienia si� jednej osoby zdolnej przeprowadzi� akcj� opart� na zaskoczeniu i maksymalnie bezczelnym zachowaniu. Czyli, inaczej m�wi�c, nie s� przygotowani na nasz normalny spos�b dzia�ania. Poca�owa�em Angelin� i wyszed�em z dumnie podniesion� g�ow�. Chcia�bym by� jednak w owej chwili chocia� w jednej setnej tak pewny siebie, jak to sugerowa�em. 4 Moje plany by�y precyzyjne do najdrobniejszych szczeg�lik�w; ca�a operacja - gigantyczna. Nieraz ze strony Inskippa pada� przera�liwy okrzyk b�lu zwi�zany z kosztami, ja jednak ignorowa�em r�wno te wrzaski. To ja w ko�cu nadstawia�em karku, zabezpieczy�em si� zatem na wszystkie strony i sposoby. Ale nawet najbardziej skomplikowane przygotowania kiedy� si� ko�cz�, a wtedy prowadzi si� jelenia na odstrza�. I oto ja, nagi przed �wiatem, stercza�em w barze promu "Kannettava" ze szklank� w gar�ci i cygarem przed nosem. S�ucha�em wie�ci, �e na planecie Cliaand wyl�dujemy za godzin�. Nagi by�em, rzecz jasna, tylko w przeno�ni, ale po raz pierwszy do�wiadcza�em takiego uczucia. Niezwyk�ego wysi�ku woli i ogromnej dyscypliny wymaga�o pozostawienie wszystkich gad�et�w w domu. �adnej bombki, kapsu�y z gazem czy pi�ki. Nic. Nawet wytrycha, kt�ry zwykle nosi�em na palcu u nogi. Czy te�... zakl��em i rozejrza�em si�. Nikt nie zwraca� na mnie uwagi. Wyci�gn��em portfel i dotkn��em g�rnego szwu. Moja w�asna pod�wiadomo�� walczy�a ze mn�. Tylko �wiadoma cz�� umys�u by�a entuzjastycznie nastawiona do l�dowania bez pomocnych drobiazg�w. �cisn��em portfel w odpowiedni spos�b i malutki, acz niesamowicie skuteczny wytrych wypad� na moj� d�o�. Dzie�o sztuki. Wpatrywa�em si� we� z zachwytem, lecz w ko�cu powiedzia�em mu: �egnaj. Wracaj�c do kabiny, wrzuci�em go do pojemnika na �mieci. Ka�dy raport czy rozmowa przynosi�y nieodmiennie t� sama wie�� - �e Cliaand ma najbardziej paranoidalnych celnik�w w ca�ym zasranym kosmosie. Przewie�� kontraband� przez komor� celn� by�o czym� niemo�liwym, tote� nie mia�em zamiaru pr�bowa�. By�em tym, kim by� powinienem; agentem Fazzolettd Mouchoir Ltd., handlarzem, kt�ry zajmowa� si� broni�. Firma istnia�a, a ja faktycznie by�em jej przedstawicielem. �adne �ledztwo nie by�o w stanie wykaza� niczego innego. Niech sobie pr�buj�. Spr�bowali. L�dowanie niewiele r�ni�o si� od wej�cia do wi�zienia. Razem z garstk� podobnych nieszcz�nik�w znale�li�my si� w z�owieszczo wygl�daj�cym pokoju o szarych �cianach. Stali�my tam pod bacznym okiem uzbrojonych po z�by stra�nik�w, a nasze baga�e le�a�y po�rodku w charakterze zwalonego bez�adnie stosu. Dop�ki schodnia nie odjecha�a, panowa� spok�j, potem zacz�to nas wywo�ywa� pojedynczo. Nie by�em pierwszy, tote� skorzysta�em z okazji, aby przyjrze� si� lokalnym typom. Okazywali nam ca�kowit� oboj�tno��, krocz�c tam i z powrotem w butach z cholewami, �ciskaj�c w gar�ciach rozpylacze i zadzieraj�c nosy. Umundurowani byli w kardynalsk� purpur� - niezbyt to wojskowy kolorek, przera�liwy za to i nic nie m�wi�cy o naturze tego, kto go nosi. Wszyscy byli wysocy i charakteryzowali si� t�pym podbr�dkiem i �wi�skimi oczkami. He�my wygl�da�y na zrobione ze stali w��kiennej, ze z�owr�bnymi wizjerami i odsuwanymi przy�bicami. Rozpylacze - najbardziej �mierciono�na zabawka tego typu, jak� widzia�em - by�y strzelbami Gaussa. Kiedy naciska�o si� spust, w lufie wytwarza�o si� silne pole magnetyczne generowane dzi�ki baterii, mog�ce nada� pociskowi pr�dko�� pocz�tkow� nie gorsz� ni� w szanuj�cym si� peemie. Wy�szo�� tej broni nad innymi samopa�ami polega�a na tym, �e by�a to bro� bezg�o�na i mog�a wystrzeliwa� wszystko - od zatrutych igie� po rakietowe pociski z g�owicami atomowymi. Korpus, jak dot�d, tylko o nich s�ysza�. Nie widzieli�my ani jednego egzemplarza tego typu broni. Postanowi�em, �e przy pierwszej nadarzaj�cej si� okazji zadbam o to, by nast�pi� jaki� przewr�t w tej materii. - Pas Ratunkowy1! - wrzasn�� kto�. Podskoczy�em przypomniawszy sobie, �e to moje oficjalne nazwisko. Podnios�em d�o� i jeden ze stra�nik�w pogna� ku mnie z g�o�nym stukotem obcas�w. Na pewno mia� do nich przybite metalowe skuwki - dla efektu. Poczu�em nieprzepart� ch�� posiadania takich but�w. Zaczyna�o mi si� tu podoba�. - We�cie baga� i chod�cie ze mn�! - odwr�ci� si� gwa�townie, a ja pisn��em z rozpacz�. - Ale�, prosz� pana, nie ud�wign� sam wszystkiego! Tym razem obdarzy� mnie mia�d��cym spojrzeniem i sugestywnie zab�bni� palcami po spluwie. - W�zek! - warkn�� w ko�cu i wskaza� na odleg�� cz�� pomieszczenia. By�a to ma�a autoplatforma. Podrepta�em po ni� grzecznie, za�adowa�em swoje bambetle i odszuka�em wzrokiem stra�nika. Sta� przy otwartych drzwiach, a jego palec znajdowa� si� znacznie bli�ej spustu ni� przed chwil�. Silnik w�zka zaskowycza� na najwy�szych obrotach, a ja pogalopowa�em za nim ku drzwiom. W drugim pokoju odby�a si� rewizja. Tak to si� �atwo i przyjemnie m�wi. W �yciu nie zdarzy�o mi si� co� podobnego i by�em ogromnie szcz�liwy, �e to ja sam zaopiekowa�em si� odpowiednio wcze�niej wytrychem w portfelu. Zainteresowa�o si� mn� dziesi�ciu ch�opa, z czego sze�ciu baga�ami, reszta mn� osobi�cie. Pierwsz� ich czynno�ci� by�o rozebranie mnie do naga i rzucenie na fluoroskop. Powi�kszaj�cy. Kilka chwil radzili nad moimi plombami. Wsp�lnie uznali, �e jedna z nich jest za du�a i wydobyli j� na �wiat�o dzienne. Podczas gdy ponownie wype�niano mi z�b, oryginalna plomba zaatakowana zosta�a przez spektroskop. Nie wydawali si� specjalnie rozczarowani, gdy jej materia okaza�a si� jedynie powszechnie stosowanym stopem dentystycznym. Poszukiwania trwa�y dalej. Gdy tak ogl�dali mnie ze wszystkich stron, inny go�� zajmowa� si� stosem papierk�w, zadaj�c mi przy tym r�ne krety�skie pytania. Bez w�tpienia by�y to moje psigramy dostarczone z firmy, gdy zwr�cono si� o wiz�. Odpowiada�em zgodnie z prawd�, i chyba z oczekiwaniami, bo do�� szybko dano mi spok�j i schowano papierzyska. Moje baga�e tymczasem traktowane by�y jeszcze gorzej. Ka�d� torb� otwierano, a zawarto�� rozk�adano metodycznie na bia�ych sto�ach. Same torby rozpruto troskliwie, rozwalaj�c �ciegi, usuwaj�c z��cza i patrosz�c r�czki. To, co zosta�o, zapakowano do plastikowych toreb, pooklejano fiszkami i odes�ano do bada� bardziej gruntownej natury. Ubrania przegl�dni�to ju� bardziej pobie�nie i od�o�ono. Wkr�tce dowiedzia�em si�, �e ujrz� je ponownie w dniu odlotu z planety. - Otrzymacie dobr� cliaandzk� odzie� - odezwa� si� jeden. - Czy to symbol religijny? - spyta� inny, trzymaj�c w opuszkach palc�w fotografi� Angeliny. - To zdj�cie mojej �ony. - Zezwala si� tylko na ww�z symboli religijnych. - Dla mnie jest jak anio�. G�owili si� nad tym przez dobr� chwil�, po czym niech�tnie zaakceptowali portret. Co nie znaczy�o jednak, �ebym m�g� dysponowa� czym� tak gro�nym jak orygina�. Po chwili pojawi�a si� fotokopia. - Wszystkie wasze rzeczy osobiste i dokumenty zostan� zwr�cone przy wyje�dzie. Tu b�dziecie chodzi� w lokalnych strojach i przestrzega� lokalnych obyczaj�w. Oto wasze rzeczy. - Wskaza� trzy ohydne torby. - A to wasz dow�d. - Z�apa�em go z rado�ci�, �e znowu jestem sob�. - Co jest w tej kasecie? - spyta� jeden z nich z czyst� nadziej� w g�osie. Reszta przerwa�a swoje zaj�cia i podesz�a do sto�u. Ich miny sugerowa�y, �e niezale�nie od tre�ci ka�de moje o�wiadczenie b�dzie teraz przyznaniem si� do winy, po czym nast�pi wykonanie wyroku �mierci. Skuli�em si� z przera�enia; mia�em nadziej�, �e wypad�o to do�� autentycznie. - Panowie, nie zrobi�em nic takiego... - Co to jest? - Bro�... Da�y si� s�ysze� zduszone krzyki, a jeden zacz�� rozgl�da� si� za pukawk�, by na miejscu dokona� egzekucji. Zn�w zacz��em si� j�ka�. - Ale� panowie... ja w�a�nie dlatego tu jestem... moja firma, Fazzoletto Mouchoir, to stary i szanowany producent... elektroniki militarnej... to s� pr�bki... niekt�re bardzo delikatne... mo�na to otworzy� tylko w obecno�ci rusznikarza... - Ja jestem technikiem zbrojmistrzem - odezwa� si� jeden, na kt�rego ju� wcze�niej zwr�ci�em uwag�, jako �e by� zupe�nie �ysy, a przez �rodek jego czaszki bieg�a twarzowa szrama. - Bardzo mi mi�o. Jestem Pas Ratunkowy. - Nie wygl�da�o, by wywar�o to na nim jakiekolwiek wra�enie. Nie przedstawi� si�. - Je�li dostan� swoje klucze, to zaprezentuj� panom zawarto�� kasety. Sprowadzono kamer� i pozwolono mi dokona� otwarcia. �ysy wlepi� wzrok w zawarto�� umieszczon� w wy�cie�anych przegr�dkach i futera�ach. Zabra�em si� do obja�niania. - Moja firma jest pierwszym i jedynym producentem przewod�w pami�ciowych do zapalnik�w zbli�eniowych. - Uj��em szczypce, by wyj�� zapalnik wielko�ci �ebka od szpilki. - Ten zapalnik przeznaczony jest do pocisk�w pistoletowych. Strza� pobudza zapalnik, kt�ry eksploduje, gdy kula zbli�y si� do celu okre�lonej wielko�ci. Ten jest jeszcze bardziej inteligentny, przeznaczony dla du�ych kalibr�w. - Wszyscy pochylili si� z uwag�, gdy wyj��em MEW-IV. - W ca�o�ci porz�dna, pa�stwowa produkcja; mo�e wytrzyma� ci�nienie rz�du tysi�cy atmosfer. Mo�na nastawi� na detonacj� w momencie zbli�ania si� do celu opisanego lub te� przed wystrza�em wprowadzi� specjalne dane. Ma obwody dyskryminacyjne, uniemo�liwiaj�ce eksplozj�, gdy w pobli�u znajduje si� w�asny pojazd. Od�o�y�em zapalnik na miejsce i zamkn��em kaset�. W�r�d widz�w przebieg� szmer zadowolenia. To by�o co�, co mog�o im si� naprawd� podoba�. Rusznikarz wzi�� kaset�. - Zostanie wam zwr�cona, gdy przyjdzie pora na demonstracj�. Badanie zbli�a�o si� do ko�ca. Zapalniki by�y gwo�dziem programu i nic nie mog�o si� z nimi r�wna�. Troch� rado�ci sprawi�o im jeszcze wyciskanie tubek i opr�nianie s�oik�w z mojego zestawu toaletowego, ale nie mieli ju� do tego serca. W ko�cu spakowali wszystko i cisn�li mi nowy przyodziewek. - Cztery i p� minuty na ubranie si� - rzuci� ostatni wychodz�cy. - Zabra� torby. Trudno by by�o nazwa� to ostatnim krzykiem mody - bielizna we w�ciekle praktycznym zgni�ozielonym kolorku i o g�adko�ci maszynowych �cink�w zmieszanych z papierem �ciernym. Zewn�trzne odzienie by�o czym� w rodzaju kombinezonu spadochroniarskiego w szerokie, czarno-��te pasy. No c�, je�li mo�e w tym paradowa� elegancki tubylec, to mog� i ja. Z�apa�em torby, kt�rych r�czki bole�nie wci�y mi si� w palce, i wyszed�em przez jedyne otwarte drzwi. Znalaz�em si� w podobnie szarym, tyle �e wi�kszym pomieszczeniu. - Samoch�d! - powiedzia� stercz�cy na zewn�trz stra�nik. Gdy podszed�em do przezroczystej ba�ki nadwozia, otworzy�y si� boczne drzwi. - Bardzo si� ciesz�, ale ja nie wiem, gdzie... - Samoch�d wie. Wsiadajcie. Nie by�a to najdowcipniejsza pogaw�dka, jak� w �yciu uci��em. Wrzuci�em torby i wsiad�em. Zapali�y si� �wiate�ka na desce i ruszyli�my - przez trzy portale z metalowymi drzwiami, z kt�rych ka�de spotka�oby si� z uznaniem dyrekcji �rednio szanuj�cego si� banku. Za trzecimi o�lepi�o mnie s�o�ce. Zaj��em si� podziwianiem krajobrazu. Je�li to miasto by�o typowe dla ca�ej planety, to Cliaand by� �wiatem nowoczesnym, zmechanizowanym i zabieganym. Pojazdy, wida� to by�o po sposobie je�d�enia, prowadzone by�y przez roboty. Chodniki flankowa�y ulice i krzy�owa�y si� bezkolizyjnie. Sklepy, znaki drogowe, t�umy ludzi i mundury. Mundury! To s�owo nie oddaje s�awy i chwa�y, kt�ra upstrzona medalami w�drowa�a wielobarwn� chmur� po ulicach. Ka�dy mia� tu jaki� mundur. Jestem pewien, �e kolory oznacza�y r�ne zawody. Nie spotka�em jednak nikogo w podobnie twarzowym worku jak m�j. Jeszcze jedna przeszkoda na mojej drodze. Wzruszy�em ramionami, bo czy� zwraca si� uwag� na szklank� wody wylan� na �eb, gdy si� tonie? W tej misji nie mia�o by� nic �atwego. W�z wydosta� si� z kawalkady innych, zanurkowa� w tunel i zatrzyma� si� przed ozdobnym wej�ciem. Wielki napis "Zlato-Zlato" (po ichniemu tyle co luksus) sugerowa�, �e jest to hotel. Od drzwi podbieg� elegant ozdobiony orderami - bez w�tpienia portier. Na widok mego stroju skrzywi� si� z niesmakiem i odszed� z godno�ci�, a jego miejsce zaj�� klient w ciemnoszarym mundurze ze srebrnymi insygniami na ramionach. By�y to bodaj�e n� i siekiera, guziki za� przypomina�y czaszki. Swojskie to by�o i mi�e. - Nazywam si� Pakov - wymamrota�a przygn�biaj�ca posta�. - Pa�ska ochrona osobista. - Poznanie pana sprawia mi prawdziw� przyjemno��. Wylaz�em z wozu taszcz�c (osobi�cie!) swoje torby i uda�em si� za nim do hollu. M�j dow�d zosta� przyj�ty z najwy�sz� mo�liw� odraz�. Hotelowy boy z obrzydzeniem, i to wyra�nym, szturchn�� mnie w bok i zaprowadzi� do pokoju. M�j status przybysza spoza planety zapewnia� mi teoretycznie awans do miejscowego establishmentu, ale nie powiem, �eby mi si� to podoba�o. Pok�j by� wygodny, ��ko mi�ciutkie, a "pluskwy" entuzjastycznie obecne. Mikrofony i kamery by�y wmontowane praktycznie we wszystko i wsz�dzie. Co druga klamka by�a mikrofonem, a �ar�wki zezowa�y na mnie paciorkami obiektyw�w, ledwie tylko si� poruszy�em. Kiedy wlaz�em do �azienki, zza posrebrzonego lustra wytrzeszczy� si� na mnie czujnik optyczny. Inny by� na ko�cu szczoteczki do z�b�w - bez w�tpienia w celu kapowania denty�cie o stanie mojego uz�bienia. Wszystko bardzo skuteczne i dobrze przemy�lane. Owszem, my�leli. Wprawi�o mnie to w szampa�ski humor. Nie rykn��em �miechem tylko dlatego, �e m�j goryl m�g�by przyp�aci� to zapa�ci� nerwow�. Tupa� za mn� wsz�dzie i pomy�la�em, �e pewnie po�o�y si� w nogach ��ka, gdy udam si� na spoczynek. Troch� to nieskromne z mojej strony, ale na "pluskwach" Jim DiGriz zna si� przynajmniej troch�. To, co mi tutaj prezentowano, by�o typow� przesad�. �aden komputer nie by�by w stanie przetrawi� takiego nat�oku danych. A to oznacza�o, �e kontroluj� mnie ludzie, kt�rzy pope�niaj� b��dy i kt�rych nie ma przecie� nigdy za wielu, jako �e oni te� musz� mie� nad sob� kontroler�w. Oznacza�o to, �e wszystkie miejsca, w kt�rych mia�em si� znale��, b�d� r�wnie "zapluskwione", lecz przecie� nie mo�e by� na pods�uchu i podgl�dzie ca�e miasto - ludzi by im na to nie starczy�o. Musia�em po prostu gra� g�upka i upichci� cichaczem plan ucieczki i znikni�cia. Znikn�� za� musia�em za pierwszym razem, jako �e drugiej okazji ju� bym nie mia� - po nieudanej pr�bie uczyniono by ze mnie zdech�ego Stalowego Szczura. Pakov snu� si� za mn� jak smr�d za nie�wie�� padlin�, ale mnie to odpowiada�o. Jego obecno�� znaczy�a, �e podgl�dacze maj� urlop, a przynajmniej wypoczywaj�. Ja te� stara�em si� wygl�da� na kogo� za�ywaj�cego odpoczynku. Trzy dni straci�em na poszukiwanie dziury, w kt�r� m�g�bym si� w�lizn��. Na trzeci dzie� znalaz�em co� akurat dla szczura. Dostosowa�em do tego swe plany i czwarty dzie� (jak wszystkie poprzednie) zacz��em od �niadania. - Ojoj, ale� jestem g�odny! - oznajmi�em Pakovowi, �ykaj�c drug� dok�adk�. Nie mia�em poj�cia, kiedy b�d� jad� ponownie, tote� wola�em si� zabezpieczy� i napcha� na zapas. Dalej wszystko przebiega�o jak co dzie�. Ledwie wsiedli�my, w�z ruszy� do Ministerstwa Wojny, gdzie od trzech dni demonstrowa�em mo�liwo�ci moich zapalnik�w. Zniszczono przy tym ju� r�ne obiekty, dzi� mia�y zosta� zniszczone nast�pne. By�a to niez�a zabawa dla wszystkich, kt�rzy brali w tym udzia�. Skr�cili�my w boczn� uliczk�, na kt�rej, jak zwykle, panowa� minimalny ruch, brakowa�o nawet pieszych. Doskonale, teraz albo... - Aaa... psik! -wrzasn��em i si�gn��em po chusteczk�. Pakov si� spr�y�. Zawsze by� spr�ony. Przeszed� dobr� szko��. Jego oczy tylko na sekund� odwr�ci�y si� ode mnie, i to by�o akurat to, czego potrzebowa�em. W chusteczce mia�em rulonik miejscowych monet - jedyn� bro�, jak� dysponowa�em. W ci�gu u�amka sekundy opu�ci�em r�k� i rulonik wyl�dowa� na szczycie czaszki Pakova. Osun�� si� bez j�ku. W tym samym momencie przechyli�em si� do przodu i wdusi�em taster alarmowego stopu. Silnik zgas�, hamulce zaskoczy�y i stan�li�my z piskiem opon. Drzwi otworzy�y si� niemal dok�adnie na wprost wcze�niej wybranego przeze mnie miejsca. Sam �rodek tarczy. Wyskoczy�em i ruszy�em z kopyta. Z kopyta dlatego, �e kiedy da�em w �eb Pakovowi i zatrzyma�em w�z, na tablicy podgl�du musia�o zapali� si� �wiate�ko, a "pluskiew" by�o tu od nag�ej krwi. W momencie gdy ja wyskakiwa�em z wozu, si�y interwencyjne startowa�y z gara�u. Mia�em co najwy�ej minut�. K�usem wpad�em na podw�rko, na kt�rym kilka robot�w �adowa�o �mieci. Zignorowa�y mnie kompletnie, jako �e by�y to roboty typu M - zaprogramowane na okre�lone tylko dzia�anie. Poganiacz jednak mnie nie zignorowa�. By� cz�owiekiem i mia� elektroniczny bat do rozdawania bod�c�w swoim podopiecznym. Us�ysza�em trzask i poczu�em, jak pr�d atakuje ca�e moje cia�o. Nie powiem, �ebym by� tym uradowany. 5 �eby powiedzie� �agodnie: kopn�o mnie. Napi�cie by�o niskie, mia�o pobudza� roboty, a nie przepala� ich obwody. Z�apa�em bicz i mocno poci�gn��em. Wszystko by�o zreszt� zgodne z planem. Widywa�em ich codziennie, a na planecie Cliaand wszyscy uwielbiali rutyn�. Mo�na by�o przewidzie�, jak zachowa si� ten t�usty poganiacz robot�w: spr�buje mnie zatrzyma� - i zrobi� w�a�nie to, co mia� zrobi�. Gdy poci�gn��em, polecia� na pysk, tak �e znalaz� si� w zasi�gu moich but�w. Potrz�sn�� jednak g�ow� i zacz�� zbli�a� si� do mnie z r�kami gotowymi do po�amania mi �eber. Tego nie by�o w planie. Mia� pa�� i ju� si� nie pozbiera�. Tyle �e on nie zna� planu, a ja nie wiedzia�em, �e ma nie tylko wygl�d, ale i odporno�� bloku betonu. Zrobi�em unik i skopa�em mu niemal g�ow� z ramion. Musia�em tak kopa� trzy razy i ba�em si�, �e chodnik, o kt�ry ta g�owa si� obija�a, nie wytrzyma tego. W ko�cu go�� znieruchomia�. W oddali zaj�cza�a syrena. Uniform t�u�ciocha by� sraczkowatej barwy i mia� jeden zamek b�yskawiczny, kt�ry natychmiast rozpi��em, rozdziewaj�c go�cia. Szybko�ci dodawa� mi odg�os hamuj�cych w przecznicy woz�w. Z�apa�em bat i zdzieli�em nim najbli�szego robota, ko�cz�c r�wnocze�nie wci�ganie tego sraczkowatego uniformu na m�j w�asny grzbiet i s�ysz�c odg�os krok�w zbli�aj�cych si� przej�ciem. Robot, kt�ry dosta� po �o�ysku, zareagowa� natychmiast. - Wsad� tego cz�owieka do kosza! - rozkaza�em. Nogi znik�y w dziurze dok�adnie w chwili, gdy pierwsi karmazynowi pojawili si� przede mn�. - Obcy! - rykn��em i potrz�sn��em batem w kierunku przeciwleg�ego wyj�cia z podw�rka. - Nie zdo�a�em go zatrzyma�. Pobieg� tam. Oni te� pobiegli. No i bardzo dobrze, bo para dopiero co �ci�gni�tych z t�u�ciocha but�w le�a�a przy pojemniku. Wrzuci�em je do kub�a i przy�o�y�em batem moim podopiecznym. - Maszerujemy! Do nast�pnego miejsca! - mia�em nadziej�, �e te roboty wiedz�, gdzie to jest. Wiedzia�y. Ma�a procesja - ze mn� z ty�u - przemaszerowa�a przez pe�n� policji i wojska ulic�. Przeszli�my przez ten tajfun z kamiennym spokojem (to znaczy roboty ze spokojem, ja z przera�eniem w oczach i u�miechem na twarzy). Gdy doszli�my na miejsce, a by�o to w do�� spokojnym rejonie, by�em mokry od potu. Opar�em si� o �cian� i zacz��em my�le�. Je�li nie znajd� �adnych �lad�w, to kt�ry� przypomni sobie w ko�cu o �wiadku ucieczki i b�dzie chcia� z nim pogaw�dzi�. Musz� zatem znale�� si� jak najszybciej zupe�nie gdzie indziej. Tylko gdzie? Do dyspozycji mia�em dwa kombinezony, kt�re lada chwila znajd� si� na cenzurowanym, stado mechanicznych mato��w i bicz, kt�rego przydatno�� jako broni by�a �adna. Tu� za mn� da� si� s�ysze� zgrzyt i zardzewia�e drzwi uchyli�y si� ods�aniaj�c grubasa w bia�ej czapce. - Mam jeszcze pojemnik dla ciebie, Slobodan - oznajmi� i nagle sta� si� podejrzliwy. -Ale ty nie jeste� Slobodan. - Nie - zgodzi�em si� potulnie. - Jest w szpitalu, usuwaj� mu p