1739

Szczegóły
Tytuł 1739
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1739 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1739 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1739 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Frederick Forsyth "Pi�� Boga" Tom I Prze�o�y�: ARKADIUSZ NAKONIECZNIK Tytu� orygina�u THE FIST OF GOD Autor ilustracji KLAUDIUSZ MAJKOWSKI Opracowanie graficzne IMI design studio/prepress Redaktor MIRELLA REMUSZKO Konsultacja arabistyczna BARBARA WRONA Copyright (c) Transworld Publishers Ltd. 1994 Polish edition published by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. All rights reserved. ISBN 83-7082-355-6 Warszawa 1994. Wydanie I Druk: ��dzka Drukarnia Dzie�owa Wdowom i sierotom po �o�nierzach Special Air Service, a tak�e Sondy, bez kt�rej wsparcia by�oby mi o wiele trudniej. Serdecznie dzi�kuj� tym, kt�rzy wiedz�, co naprawd� zdarzy�o si� nad Zatok� i zrelacjonowali mi wszystko. Tylko wy macie �wiadomo�� tego, kim naprawd� jeste�cie; niech tak ju� zostanie. LISTA NAJWA�NIEJSZYCH POSTACI AMERYKANIE: GEORGE BUSH - prezydent USA JAMES BAKER - sekretarz stanu USA COLIN POWELL - przewodnicz�cy Kolegium Szef�w Sztab�w NORMAN SCHWARZKOPF - genera�, g��wnodowodz�cy koalicyjnych si� zbrojnych w Zatoce Perskiej CHARLES "CHUCK" HORNER - genera�, dow�dca koalicyjnych si� powietrznych w Zatoce Perskiej BILL STEWART - zast�pca dyrektora CIA ds. operacyjnych CHIP BARBER - szef Wydzia�u Bliskowschodniego CIA WILLI AM WEBSTER - dyrektor CIA DON WALKER - pilot USAF STEVE TURNER - dow�dca eskadry my�liwc�w USAF RANDY ROBERTS - pilot USAF, skrzyd�owy Dona Walkera TIM NATHANSON - pilot USAF, nawigator Dona Walkera HARRY SINCLAIR - szef plac�wki CIA w Londynie SAUL NATHANSON - bankier i filantrop "TATA" LOMAX - emerytowany fizyk j�drowy BRYTYJCZYCY: MARGARET THATCHER -premier Wielkiej Brytanii JOHN MAJOR - premier Wielkiej Brytanii, nast�pca Margaret Thatcher SIR PETER DE LA BILLIERE - genera�, dow�dca brytyjskich si� zbrojnych w Zatoce Perskiej SIR COLIN McCOLL - szef SIS SIR PAUL SPRUCE - przewodnicz�cy Komitetu Meduza J. P. LOVAT - genera� brygady, dow�dca SAS BRUCE CRAIG - pu�kownik, dow�dca 22. pu�ku SAS MIKE MARTIN - major SAS "SPARKY" LOW - oficer SAS w Chafd�i DR TERRY MARTIN - arabista STEVE LAING - szef Sekcji Bliskowschodniej SIS SIMON PAXMAN - pracownik kom�rki irackiej SIS STUART HARRIS - brytyjski biznesmen w Bagdadzie JULIAN GRAY - szef plac�wki SIS w Rijadzie DR BRYANT - bakteriolog, cz�onek Komitetu Meduza DR R El N HART - specjalista od gaz�w bojowych, cz�onek Komitetu Meduza DR HIPWELL - specjalista od broni j�drowej, cz�onek Komitetu Meduza SEAN PLUMMER - kierownik Sekcji Arabskiej przy Kwaterze G��wnej g��wnodowodz�cego si� koalicyjnych PHILIP CURZON - pilot RAF-u, dow�dca 608. eskadry LOFTY HARRISON - pilot RAF-u, 608. eskadra SID BLAIR - jego nawigator PETER JOHNS - pilot RAF-u, 608. eskadra NICKYTYNE - jego nawigator PETER STEPHENSON - SAS BEN EASTMAN �\ - SAS KEVIN NORTH - SAS IZRAELCZYCY:* JAAKOW "KOBI" DROR - dyrektor M osa d u SAMI GERSZON - szef Wydzia�u Operacyjnego Mosadu DAWID SZARON - szef sekcji irackiej Mosadu BENIJAMIN NATANJAHU -wiceminister spraw zagranicznych Izraela ICCHAK SZAMIR - premier Izraela GIDEON "GIDI" BARZILAI -kieruj�cy Operacj� JOZUE w Wiedniu prof. MOSZE HADARI - arabista z Uniwersytetu w Tel-Awiwie AWI HERCOG/KARIM AZIZ - agent Mosadu w Wiedniu AUSTRIACY: WOLFGANG GEMUTLICH - wiceprezes Banku Winklera EDITH HARDENBERG - jego osobista sekretarka IRAKIJCZYCY: SADDAM HUSAJN - prezydent Iraku IZZAT IBRAHIM - wiceprezydent HUSAJN KAMIL - zi�� Saddama, minister przemys�u i uzbrojenia TAHA RAMADAN - premier SADUN HAMMADI - wicepremier TARIK AZIZ - minister spraw zagranicznych ALI HASAN MAD�ID - gubernator okupowanego Kuwejtu SADI TUMA ABBAS - genera�, dow�dca Gwardii Republika�skiej ALI MUSU LI - genera�, dow�dca Korpusu In�ynierskiego ABD ALLAH KADIRI - genera�, dow�dca wojsk pancernych AMI RSADI - zast�pca Husajna Kamila HASAN RAHMANI - szef kontrwywiadu DR ISMAIL UBAJDI - szef wywiadu UMAR CHATIB - szef tajnej policji (AI-Aman al-Amm) USMAN BADRI - pu�kownik, Korpus In�ynierski ABD AL-KARIM BADRI - pu�kownik, pilot my�liwca Irackich Si� Powietrznych D�AFAR AL-D�AFAR - dyrektor irackiego programu bada� j�drowych P�K SABAWI - szef tajnej policji w okupowanym Kuwejcie DR SALAH SIDDIKI - in�ynier j�drowy POZOSTALI: AHMAD AL-CHALIFA- kuwejcki kupiec ABU FU'AD - przyw�dca kuwejckiego ruchu oporu ASRAR KABANDI - bohaterka kuwejckiego ruchu oporu * W nazwiskach i nazwach hebrajskich oraz arabskich zastosowano trans- krypcj� fonetyczn� (przyp. red.) Rozdzia� pierwszy Cz�owiek, kt�remu pozosta�o dziesi�� minut �ycia, wybuchn�� �miechem. Rozbawi�a go historia, jak� tego ch�odnego, przesi�kni�tego m�awk� wieczoru 22 marca 1990 roku, w drodze z pracy do domu opowiedzia�a mu sekretarka Monique Jamin. Bohaterk� opowie�ci by�a ich wsp�lna znajoma z Europejskiej Agencji Badania Kosmosu, mieszcz�cej si� przy rue de Stalle, kobieta uwa�ana za prawdziwego wampa i po�eraczk� m�skich serc, kt�ra okaza�a si� lesbijk�. Obdarzony niezbyt wyszukanym poczuciem humoru m�czyzna uzna� to za niezwykle zabawne. Za dziesi�� si�dma wyszli z budynku usytuowanego na przed- mie�ciu Brukseli i wsiedli do renaulta 21 kombi. Monika zaj�a miejsce za kierownic�. Kilka miesi�cy wcze�niej sprzeda�a volks- wagena szefa, gdy� jej pracodawca by� tak marnym kierowc�, i� obawia�a si�, �e pewnego dnia spowoduje wypadek i zginie. Do apartamentu, kt�ry mie�ci� si� w �rodkowej cz�ci, sk�ada- j�cego si� z trzech budynk�w, kompleksu mieszkalnego Cherideu, w pobli�u rue Francois Folie, jecha�o si� zaledwie dziesi�� minut, ale po drodze zatrzymali si� przy sklepie z pieczywem, gdzie kupili bochenek jego ulubionego pain de campagne. Deszcz zacina� ostro z boku, niesiony silnym wiatrem. Kobieta i m�czyzna pochylili g�owy, i dlatego nie zwr�cili uwagi na samoch�d, kt�ry zatrzyma� si� kilkana�cie metr�w z ty�u. Nic dziwnego, gdy� �adne z nich nie przesz�o odpowiedniego przeszkolenia. Nie wyr�niaj�ce si� niczym szczeg�lnym auto ze smag�olicymi pasa�erami pod��a�o za uczonym ju� od kilku tygodni. M�czy�ni, siedz�cy w samochodzie, tylko obserwowali. Naukowiec nigdy nie okaza� im zainteresowania, uczyni� to natomiast kto� inny. Oboje wyszli ze sklepu, po�piesznie wsiedli do renaulta i ruszyli w dalsz� drog�. Dziesi�� po si�dmej Monika zatrzyma�a w�z przed szklanymi drzwiami tr�jcz�onowego zespo�u budynk�w, stoj�cego jakie� pi�tna�cie metr�w od ulicy. Zaproponowa�a chlebodawcy, �e odprowadzi go do mieszkania, ale odm�wi�. Domy�li�a si� natych- miast, �e jest um�wiony ze swoj� przyjaci�k� Helen� i nie chce dopu�ci� do spotkania obu kobiet. Na u�ytek damskiego personelu wymy�li� bajeczk�, i� Helena jest tylko kumplem i dotrzymuje mu towarzystwa podczas roz��ki z �on�, a uwielbiaj�ce go kobiety udawa�y, �e w to wierz�. Jak zwykle postawi� ko�nierz p�aszcza, wysiad� z samochodu i zarzuci� na rami� czarn� p��cienn� torb�, z kt�r� prawie si� nie rozstawa�. Wa�y�a ponad pi�tna�cie kilogram�w, zawiera�a za� mn�stwo papier�w: notatki, obliczenia i szkice. Uczony nie ufa� sejfom, na przek�r wszystkim wierz�c, �e szczeg�y jego najnowszych projekt�w s� znacznie bezpieczniejsze w torbie przewieszonej przez rami�. Monika obserwowa�a, jak jej szef, z torb� zarzucon� na plecy i bochenkiem pod pach�, podchodzi do drzwi, zatrzymuje si�, przez chwil� szuka kluczy, a nast�pnie otwiera drzwi i znika za szklan� tafl�, kt�ra automatycznie zamkn�a si� za nim. Dopiero wtedy odjecha�a. M�czyzna mieszka� na pi�tym pi�trze o�miokondygnacyjnego budynku. Dwie windy by�y usytuowane z dala od wej�cia, wok� nich za� bieg�y spiralnie schody, na kt�re z ka�dego pi�tra prowadzi�y drzwi przeciwpo�arowe. W chwili, kiedy uczony wysiad�, w korytarzu automatycznie w��czy�y si� przy�mione �wiat�a. Po- brz�kaj�c kluczami, skr�ci� w lewo, zaraz potem jeszcze raz w lewo, przeszed� kilka metr�w po rdzawobr�zowej wyk�adzinie, zatrzyma� si� przed drzwiami mieszkania i podni�s� r�k�, by w�o�y� klucz do zamka; Zab�jca czeka� po drugiej stronie wind, za za�omem s�abo o�wieconego korytarza. Teraz, trzymaj�c zawini�t� w plastikow� torb� berett� kaliber 7,65, stan�� tu� za nie spodziewaj�cym si� niczego naukowcem. Torba by�a po to, aby �uski nie rozsypywa�y si� po pod�odze. Pi�� strza��w oddanych w kark i ty� g�owy z odleg�o�ci niespe�na metra wystarczy�o a� nadto. Du�y, t�gi m�czyzna run�� twarz� na drzwi, i zaraz potem osun�� si� na pod�og�. Morderca nawet nie nachyli� si�, by sprawdzi�, czy ofiara nie �yje; nie by�o potrzeby. Wielokrotnie �wiczy� ten spos�b egzekucji na wi�niach i za ka�dym razem uzyskiwa� po��dany efekt. Zbieg� po schodach na parter, wyszed� z budynku tylnymi drzwiami, przemkn�� przez zadrzewione ogr�dki i wsiad� do czekaj�cego samochodu. Godzin� p�niej znalaz� si� w ambasadzie swojego kraju, a nast�pnego dnia opu�ci� terytorium Belgii. Helena zjawi�a si� pi�� minut p�niej. W pierwszej chwili pomy�la�a, �e jej kochanek dozna� ataku serca. Ogarni�ta panik�, po kr�tkiej szarpaninie z zamkiem otworzy�a drzwi i wezwa�a pogotowie, ale zaraz potem przypomnia�a sobie, �e w tym samym budynku mieszka domowy lekarz jej przyjaciela, i jego tak�e zawiadomi�a. Pierwsze zjawi�o si� pogotowie. Kiedy jeden z sanitariuszy spr�bowa� odwr�ci� ci�kie cia�o na wznak, poczu�, �e dotyka czego� mokrego, a kiedy spojrza� na r�ce, przekona� si�, �e s� lepkie od krwi. Zdyszany lekarz nadbieg� zaraz potem. Stwierdzi� zgon. Na korytarz wysz�a tak�e jedyna - poza uczonym - lokatorka pi�tego pi�tra: starsza dama, mi�o�- niczka muzyki powa�nej, kt�ra s�ucha�a zarejestrowanego na p�ycie koncertu i nie mia�a poj�cia o niczym, co dzia�o si� za solidnymi drzwiami jej mieszkania. Cz�owiekiem le��cym w ka�u�y krwi by� doktor Gerald Vincent Buli, nieobliczalny geniusz, ciesz�cy si� reputacj� jednego z najlep- szych na �wiecie konstruktor�w broni artyleryjskiej, ostatnimi czasy pracuj�cy dla Saddama Husajna. Po zab�jstwie doktora Bulla w ca�ej Europie nast�pi�a seria bardzo dziwnych wydarze�. Najpierw belgijski kontrwywiad przy- zna� oficjalnie, �e ju� od kilku miesi�cy uczony by� niemal codziennie �ledzony przez poruszaj�cych si� prywatnymi samochodami ludzi o smag�ej cerze, najprawdopodobniej pochodz�cych ze wschodniej cz�ci basenu Morza �r�dziemnego. 11 kwietnia brytyjscy celnicy odkryli na nabrze�u portu w Middlesborough osiem wielkich stalowych rur, wykonanych" z nie- zwyk�� precyzj�. Mia�y one na ko�cach pot�ne kryzy, z gwin- towanymi otworami pod ogromne �ruby, umo�liwiaj�ce po��czenie o�miu fragment�w w jedn� ca�o��. W�adze celne oznajmi�y trium- falnie, �e wbrew temu, co umieszczono na fakturach i listach przewozowych, nie by�a to przesy�ka dla zak�ad�w petrochemicz- nych. Rury stanowi�y elementy lufy gigantycznego dzia�a, zaprojek- towanego przez Gerry'ego Bulla i przeznaczonego dla Iraku. W ten spos�b zacz�a si� przypominaj�ca fars� afera superdzia�a, dzi�ki kt�rej uda�o si� ujawni� mn�stwo nielegalnych transakcji, podst�pne metody dzia�ania kilku agencji wywiadowczych, ogrom biuro- kratycznej g�upoty oraz wynikaj�c� z nadmiernej wiary we w�asne si�y bezradno�� polityk�w. W ci�gu kilku nast�pnych tygodni w ca�ej Europie zacz�y pojawia� si� kolejne fragmenty superdzia�a. 23 kwietnia Turcy zatrzymali w�giersk� ci�ar�wk� wioz�c� do Iraku pot�n� stalow� rur� o niespotykanej d�ugo�ci. Tego samego dnia greccy celnicy odkryli na innej ci�ar�wce �adunek sprawiaj�cych podejrzane wra�enie stalowych cz�ci i na kilkana�cie dni zaaresztowali niefor- tunnego angielskiego kierowc�. W maju W�osi przechwycili siedemdziesi�t pi�� ton podobnych cz�ci, wyprodukowanych przez Societa delia Fucine, a kolejnych pi�tna�cie ton skonfiskowali w hucie Fucine w pobli�u Rzymu. By�y one wykonane ze stali tytanowej najwy�szej jako�ci i mia�y zosta� zamontowane w zamku dzia�a, podobnie jak kilkana�cie innych element�w, zarekwirowanych w magazynie w Brescii w p�- nocnych W�oszech. Do zabawy w��czyli si� tak�e Niemcy, kt�rzy we Frankfurcie i Bremerhaven natrafili na inne elementy s�ynnego ju� na ca�y �wiat superdzia�a, dostarczone przez Mannesmann AG. Gdy Buli bardzo starannie i sensownie rozdzieli� zam�wienia na cz�ci, z jakich mia�o si� sk�ada� dzia�o -jego ukochane dziecko. Dwie angielskie firmy, Waltera Somersa z Birmingham i Sheffield Forgemasters, wyprodukowa�y rury, tworz�ce luf�. W kwietniu 1990 roku przechwycono ostatni� dostaw�: osiem sztuk z pi��dziesi�ciu dw�ch, kt�re, wed�ug projektu, potrzebne by�y do zbudowania dw�ch lufo d�ugo�ci 156 metr�w ka�da i niespotyka- nym kalibrze jednego metra. Te monstrualne dzia�a mog�y wy- strzeliwa� pociski wielko�ci budki telefonicznej. Elementy zespo�u wahad�owego i obrotowego pochodzi�y z Gre- cji, cz�ci oporopowrotnika - ze Szwajcarii i W�och, klin zamkowy z Austrii i Niemiec, materia� miotaj�cy z Belgii. W sumie, w produk- cj� zaanga�owane by�y firmy z o�miu kraj�w, a �adna z nich nie wiedzia�a do ko�ca, co w�a�ciwie wytwarza. Prasa brukowa prze�ywa�a wielkie dni, podobnie jak triumfuj�ce w�adze celne oraz brytyjski wymiar sprawiedliwo�ci, kt�ry z wielk� gorliwo�ci� zaj�� si� Bogu ducha winnymi dostawcami. W og�lnym entuzjazmie nikt nie zwr�ci� uwagi na to, �e sie� zosta�a wyci�gni�ta za p�no: przechwycone elementy mia�y wej�� w sk�ad superdzia� numer dwa, trzy i cztery. W zwi�zku z zab�jstwem Gerry'ego Bulla powsta�o kilka zaskakuj�cych teorii. Zgodnie z przewidywaniami, cz�� dzien- nikarzy wietrz�ca wsz�dzie podst�pne knowania CIA obarczy�a t� w�a�nie instytucj� odpowiedzialno�ci� za �mier� uczonego. Rzecz jasna, by� to ca�kowity nonsens. Mimo �e w przesz�o�ci ludzie z Langley nie raz i nie dwa decydowali si� na wyeli- minowanie pewnych os�b pracuj�cych w tej samej bran�y - na przyk�ad informator�w gro��cych szanta�em, renegat�w czy podw�jnych agent�w - to wyobra�enie, �e podziemia kwatery g��wnej Agencji s� zapchane pod sufit cia�ami jej dawnych pracownik�w, jest nie tylko �mieszne, ale tak�e ca�kowicie nie- prawdziwe. Tym bardziej �e Gerry Buli nie mia� nic wsp�lnego ze �wiatem tajnych operacji. By� znanym naukowcem, znakomitym projektan- tem bardziej lub mniej konwencjonalnego uzbrojenia artyleryjs- kiego, obywatelem Stan�w Zjednoczonych, przez wiele lat pracu- j�cym dla swojej ojczyzny i ch�tnie opowiadaj�cym o swoich zamierzeniach przyjacio�om z US Army. Gdyby CIA chcia�a likwidowa� ka�dego ameryka�skiego projektanta broni lub uczo- nego, kt�ry przez jaki� czas pracowa� dla innego kraju, niekonie- cznie zaliczaj�cego si� do przyjaci� USA, to co najmniej pi�ciuset takich d�entelmen�w w obu Amerykach i Europie musia�oby po�egna� si� z �yciem. Jednak najwa�niejszym argumentem przemawiaj�cym przeciwko tej teorii jest ten, i� od co najmniej dziesi�ciu lat dzia�alno�� Agencji podlega �cis�ej kontroli, i to zar�wno wewn�trznej jak i zewn�trznej. �aden oficer wywiadu nie wyda rozkazu "zlikwidowa�", bez pisemnej zgody zwierzchnik�w. Gdy chodzi o kogo� takiego jak Gerry Buli, zgoda musia�aby pochodzi� od samego dyrektora CIA. Funkcj� t� pe�ni� w�wczas William Webster, trzymaj�cy si� �ci�le przepis�w by�y s�dzia z Teksasu. Zgod� na przeprowadzenie potajemnej egzekucji mo�na by uzyska� od niego r�wnie �atwo, jak uciec z wi�zienia Marion podkopem wykonanym za pomoc� �y�eczki do herbaty. Najcz�ciej w�r�d domniemanych sprawc�w �mierci doktora Bulla wymieniano, rzecz jasna, izraelski Mosad. Niemal ca�a prasa oraz wi�kszo�� przyjaci� i rodziny uczonego dosz�a do tego samego wniosku. Buli pracowa� dla Iraku, Irak za� by� wrogiem Izraela. Dwa i dwa daje cztery. Problem polega jednak na tym, �e je�li w �wiecie pe�nym cieni i krzywych luster co� mniej wi�cej r�wna si� dw�m, po dodaniu do czego�, co tak�e w przybli�eniu jest dw�jk�, tylko czasem mo�e da� cztery. Mosad jest najmniejsz�, najbardziej bezwzgl�dn� i najcz�ciej u�ywaj�c� broni agencj� wywiadowcz� na �wiecie. Odpowiada za wiele zab�jstw, dokonanych przez cz�onk�w jednego z trzech oddzia��w kidon - s�owo to znaczy po hebrajsku "bagnet". Ich cz�onkowie wywodz� si� z doborowych jednostek armii izraelskiej. Jednak nawet Mosad obowi�zuj� pewne zasady, cho� w wi�kszo�ci stanowi� one co� w rodzaju dobrowolnego samoograniczenia. Fizyczna eliminacja przeciwnika dzieli si� na dwie kategorie. Pierwsza z nich to "konieczno�� operacyjna", czyli niemo�liwa do przewidzenia sytuacja, kiedy osoba stanowi�ca zagro�enie dla operacji lub bior�cych w niej udzia� ludzi musi zosta� b�yskawicznie i na zawsze usuni�ta z drogi. W tym wypadku nadzoruj�cy akcj� katsa lub dowodz�cy oficer maj� prawo samodzielnie podj�� tak� decyzj�, wiedz�c, �e mog� p�niej liczy� na pe�ne poparcie ze strony zwierzchnik�w w Tel-Awiwie. Drug� kategori� tworz� ci, kt�rzy trafili na list� os�b prze- znaczonych do likwidacji. Istniej� tylko dwa jej egzemplarze: jeden spoczywa w prywatnym sejfie premiera, drugi w sejfie szefa Mosadu. Ka�dy nowy premier, zaraz po obj�ciu urz�du, ma obowi�zek zapozna� si� z list�. Zawiera ona od trzydziestu do osiemdziesi�ciu nazwisk. Tylko od niego zale�y, czy zaakceptuje j� w ca�o�ci, zezwalaj�c w ten spos�b Mosadowi na samodzielne podj�cie decyzji co do czasu i miejsca wykonania wyroku, czy te� za��da, by konsultowano si� z nim przed ka�d� misj�. Najog�lniej rzecz bior�c, tych, kt�rzy znale�li si� na li�cie, mo�na podzieli� na trzy grupy. Pierwsz� tworz� pozostaj�cy jeszcze przy �yciu, czo�owi hitlerowcy. Liczebno�� tej grupy zmniejsza si� z ka�dym rokiem. Wiele lat temu Izrael przygotowa� i zrealizowa� skomplikowan� operacj� maj�c� na celu porwanie Adolfa Eich- manna, aby przeprowadzi� pokazowy proces, natomiast inni nazi�ci byli likwidowani bez �adnego rozg�osu. Do drugiej grupy zaliczaj� si� niemal wszyscy dzia�aj�cy obecnie terrory�ci, g��wnie Arabowie, zar�wno ci kt�rzy przelali ju� niejedn� kropl� �ydowskiej krwi, np. Ahmad D�ibril i Abu Nidal, jak i ci, kt�rzy dopiero chcieliby to uczyni�. Trzeci� grup� - do niej w�a�nie m�g�by nale�e� Gerry Buli - tworz� ludzie pracuj�cy dla wrog�w Izraela, ale tylko ci, kt�rych praca stanowi, lub mo�e stanowi�, zagro�enie dla pa�stwa �ydows- kiego oraz jego obywateli. Kr�tko m�wi�c, ka�dy, kto znalaz� si� na li�cie, ma r�ce skalane krwi�, albo te� robi wszystko, by nast�pi�o to w niedalekiej perspektywie. Kiedy Mosad zwraca si� z pro�b� o zgod� na likwidacj� kogo� z listy, premier przekazuje spraw� s�dziemu, kt�rego nazwisko jest okryte tak g��bok� tajemnic�, �e zna je zaledwie kilku izraelskich prawnik�w, a na pewno nikt ze zwyczajnych obywateli. Odbywa si� "rozprawa". Uczestnicz� w niej obro�ca i prokurator. Je�eli oskar�ony zostanie uznany za winnego, pro�ba Mosadu wraca na biurko premiera, a ten sk�ada na niej podpis. Reszt� zajmuje si� oddzia� kidon�w... je�eli tylko jest to mo�liwe. Problem z teori�, wed�ug kt�rej Buli zgin�� z r�ki agenta Mosadu, polega� na tym, �e by�a zupe�nie niesp�jna. To prawda, Buli pracowa� dla Saddama Husajna, ale projektowa� dla niego artyleri� konwencjonaln� (ta za� nie stanowi�a zagro�enia dla Izraela), rakiety (kt�re w przysz�o�ci ewentualnie sta�yby si� gro�ne>, oraz gigantyczne dzia�o (nie mog�o s�u�y� do ataku na Izrael). To samo jednak dotyczy�o setek innych ludzi. Pi�� lub sze�� niemieckich firm wspomaga�o rozw�j irackiego przemys�u chemicznego, wy- twarzaj�cego �mierciono�ne gazy bojowe; Saddam ju� kilka razy grozi� Izraelowi u�yciem tej straszliwej broni. Niemcy i Brazylijczycy wsp�pracowali przy budowie rakiet saad 16, Francuzi z kolei byli g��wnymi dostawcami technologii wykorzystywanych w pracach nad skonstruowaniem irackiej bomby atomowej. Nie ulega najmniejszej w�tpliwo�ci, �e Tel-Awiw interesowa� si� dzia�alno�ci� Bulla. Po jego �mierci wiele domys��w wzbudzi� fakt, �e ju� od kilku miesi�cy uczony skar�y� si�, i� podczas jego nieobecno�ci w mieszkaniu sk�adaj� wizyty jacy� nieproszeni go�cie. Nigdy nic nie zgin�o, ale pozostawiono wyra�ne �lady, kt�re nie mog�y uj�� uwagi gospodarza: poprzestawiane szklanki, otwarte okno, kaseta wyj�ta z magnetowidu i schowana do pude�ka. Czy by�o to ostrze�enie ze strony Mosadu? Owszem, ale sprawa nie sta�a si� przez to ani odrobin� bardziej jasna. �rodki masowego przekazu bardzo szybko uzna�y, �e �niado- sk�rzy osobnicy, kt�rzy je�dzili za Bullem po ca�ej Brukseli, to izraelscy zab�jcy szukaj�cy sposobno�ci do wykonania wyroku. Przeciwko tej teorii przemawia jednak fakt, i� agenci Mosadu nie wygl�daj� jak postaci z kresk�wek i nie zachowuj� si� tak jak one. Owszem, byli na miejscu, ale nikt ich nie widzia� - ani Buli, ani jego przyjaciele i rodzina, ani belgijska policja. Wygl�dali i zachowywali si� jak stuprocentowi Europejczycy, a w razie potrzeby mogli upodobni� si� do Amerykan�w lub do jakiejkol- wiek innej nacji. To oni w�a�nie dali zna� Belgom, �e Bulla �ledzi kto� inny. Poza tym, trudno by�oby znale�� cz�owieka r�wnie ma�o dyskretnego jak Gerry Buli. Uczony po prostu nie by� w stanie oprze� si� pokusie m�wienia. W przesz�o�ci pracowa� ju� dla Izraela, polubi� kraj i ludzi, mia� wielu przyjaci� w�r�d izraelskich wojskowych i nie potrafi� trzyma� j�zyka za z�bami. Gdyby kto� z jego znajomych rzuci� od niechcenia: "Za�o�� si�, Gerry, �e nigdy nie uda ci si� wystrzeli� ani jednego saada 16...", Buli natychmiast rozpocz��by trzygodzinny monolog, w kt�rym przedstawi�by do- k�adnie co robi, jak dalece zaawansowane s� prace, jakie pojawi�y si� problemy, w jaki spos�b stara sieje rozwi�za�... jednym s�owem, powiedzia�by wszystko. Dla ka�dego wywiadu stanowi� wr�cz wymarzone �r�d�o informacji. Zaledwie na tydzie� przed �mierci� przyj�� w swoim gabinecie dw�ch izraelskich genera��w, informuj�c ich ze szczeg�ami o swojej bie��cej dzia�alno�ci. (Ka�de jego s�owo zosta�o zarejestrowane przez magnetofony ukryte w teczkach oficer�w.) Kto przy zdrowych zmys�ach niszczy�by r�g obfito�ci wype�niony po brzegi drogocennymi informacjami? Nikt wreszcie nie wzi�� pod uwag�, �e kiedy Mosad ma do czynienia z naukowcem lub biznesmenem, zawsze udziela mu ostatniego ostrze�enia; zasada ta nie dotyczy jedynie terroryst�w* Jest to prawdziwe, ustne ostrze�enie, nie za� ukradkowe prze- stawianie szklanek lub otwieranie okien. Zwyczaju tego do- chowano nawet wobec budowniczego pierwszego irackiego reak- tora, doktora Jakji Al-Maszhada, egipskiego fizyka j�drowego, kt�ry 13 czerwca 1980 roku zosta� zastrzelony w swoim pokoju w paryskim hotelu Meridien. M�wi�cy biegle po arabsku katsa zastuka� do drzwi i w prostych s�owach wyja�ni� uczonemu, co si� stanie, je�li ten nie zaprzestanie dzia�alno�ci. Egipcjanin zrewan- �owa� si� nieznajomemu raczej ma�o eleganck� sugesti�, co powinien zrobi� ze swoimi ostrze�eniami. Nie by�o to rozs�dne posuni�cie. Wszystkie firmy ubezpieczeniowe stanowczo odradzaj� klientom udzielanie agentom Mosadu ma�o praktycznych, za to wywo�uj�cych niemi�e emocje rad. Dwie godziny p�niej Jakja Al-Maszhad ju� nie �y�, ale nikt nie m�g� powiedzie�, �e nie dano mu szansy. Rok po tym wydarzeniu izraelskie my�liwce zr�wna�y z ziemi� ca�y, wyposa�ony przez Francuz�w, kompleks j�drowy Osirak Jeden i Dwa. Buli by� zupe�nie inny: Amerykanin urodzony w Kanadzie, niezwykle towarzyski, �atwo nawi�zuj�cy kontakty, a w dodatku ogromny amator whisky. Izraelczycy mogli rozmawia� z nim jak z przyjacielem, i robili to niemal bez przerwy. Wystarczy�o pos�a� kt�rego� z jego koleg�w, �eby powiedzia� mu wprost, jak sprawy si� maj�: albo zerwie kontrakt, albo zajmie si� sporz�dzaniem testamentu. Przykro mi, Gerry, po prostu tak w�a�nie wygl�da sytuacja. Bullowi z ca�� pewno�ci� nie zale�a�o na tym, by po�miertnie zosta� odznaczonym przez Kongres Medalem za Odwag�. Ma�o tego: zasygnalizowa� ju� wcze�niej zar�wno Izraelczykom, jak i swojemu bliskiemu przyjacielowi George'owi Wongowi, �e ma serdecznie do�� Iraku. * Gerald Vincent Buli urodzi� si� w roku 1928 w North Bay w stanie Ontario. By� bardzo dobrym uczniem, gdy� od pocz�tku �akn�� sukcesu i uznania w oczach �wiata. Sko�czy� szko�� w wieku szesnastu lat, lecz nie mia� wielkiego wyboru, je�li chodzi o swoj� dalsz� karier�, bowiem jedyn� uczelni�, kt�ra chcia�a przyj�� tak m�odego studenta, okaza� si� Uniwersytet w Toronto, a dok�adniej wydzia� in�ynierski. Dopiero tam udowodni�, �e jest nie tylko zdolny, ale wr�cz b�yskotliwy. Maj�c dwadzie�cia dwa lata zosta� najm�odszym doktorem w historii uczelni. Jego wyobra�ni� zaw�ad- n�a najpierw in�ynieria lotnicza, potem za� balistyka, od kt�rej ju� tylko ma�y krok prowadzi� do artylerii. Rozpocz�� prac� w Kanadyjskim Instytucie Badawczo-Roz- wojowym Uzbrojenia (CARDE), w Valcartier, w�wczas jeszcze ma�ym i spokojnym miasteczku ko�o Quebec. Na pocz�tku lat 50. cz�owiek spogl�da� t�sknie nie tylko ku niebu, ale dalej, w kosmos; Zawrotn� karier� robi�o s�owo "rakieta". Wtedy w�a�nie* okaza�o si�, �e Buli jest nie tylko b�yskotliwy, ale mo�na go nazwa� po prostu geniuszem �- tryskaj�cym pomys�ami, �ami�cym wszelkie konwencje geniuszem o nieposkromionej wyobra�ni. Dziesi�cioletni pobyt w CARDE zaowocowa� pomys�em, kt�ry a� do ko�ca �ycia mia� si� sta� jego obsesj�. Jak wszystkie znakomite pomys�y wydawa� si� bardzo prosty. Ot� Buli u�wiadomi� sobie, �e dziewi�� dziesi�tych ka�dej ogromnej rakiety no�nej stanowi jej pierwszy stopie�. Dopiero na samym szczycie znajdowa�y si� stopnie drugi i trzeci, a jeszcze wy�ej, na czubku kolosa, male�ki �adunek. Gigantyczny pierwszy stopie� mia� przenie�� rakiet� przez 150 kilometr�w atmosfery, gdzie powietrze by�o najg�stsze. Powy�ej granicy 150 kilometr�w wystarcza�a ju� bardzo niewielka energia, �eby umie�ci� satelit� na orbicie 400 do 500 kilometr�w nad powierzchni� Ziemi. Po ka�dym starcie pot�ny i bardzo kosztowny pierwszy stopie� ulega� zniszczeniu, by jako wypalona skorupa run�� z wysoka do oceanu. Za��my, rozmy�la� Buli, �e drugi i trzeci stopie�, oraz �adunek, zosta�yby wystrzelone z ogromnego dzia�a i w ten spos�b pokona�y- by te pierwsze 150 kilometr�w? Teoretycznie by�o to nie tylko mo�liwe, ale tak�e znacznie ta�sze i �atwiejsze, a w dodatku dzia�o mo�na by wykorzystywa� wiele razy. Stara� si� zainteresowa� swoimi pomys�ami ludzi wp�ywowych i zamo�nych, lecz pierwsze starcie z politykami i biznesmenami zako�czy�o si� pora�k�, przede wszystkim ze wzgl�du na jego osobowo��. Nienawidzi� ich, oni za� w pe�ni odwzajemniali to uczucie. W roku 1961 wreszcie dopisa�o mu szcz�cie. Jego projektem zainteresowa� si� najpierw Uniwersytet McGilla - poniewa� w�adze uczelni zwietrzy�y szans� zdobycia rozg�osu - a zaraz potem Armia Stan�w Zjednoczonych, kt�ra jednak kierowa�a si� zupe�nie innymi pobudkami: od niepami�tnych czas�w ho�ubi�ca ameryka�sk� artyleri�, toczy�a zaci�ty sp�r z Si�ami Powietrz- nymi, kt�re pragn�y przej�� kontrol� nad wszystkimi rakietami oraz innymi rodzajami broni zdolnymi osi�ga� pu�ap ponad 100 kilometr�w. Dzi�ki po��czonym funduszom obu sponsor�w Buli zdo�a� stworzy� na Barbados niewielki o�rodek badawczy. Armia da�a mu wycofane z eksploatacji dzia�o kalibru 470 mm (obecnie najwi�kszy kaliber na �wiecie), zapasow� luf�, prosty radar, d�wig oraz kilka ci�ar�wek, Uniwersytet McGilla wyposa�y� natomiast warsztaty. Wygl�da�o to tak, jakby kto� chcia� w��czy� si� do rywalizacji o mistrzostwo �wiata w wy�cigach samochodowych, za ca�e zaplecze techniczne maj�c blaszany gara�, ale Buli mimo wszystko zdo�a� dopi�� celu i rozpocz�� karier� wynalazcy sypi�- cego jak z r�kawa nowymi, znakomitymi rozwi�zaniami. Mia� wtedy trzydzie�ci trzy lata, by� nie�mia�y, roztargniony, pe�en werwy tw�rczej i nie dba� o wygl�d - kr�tko m�wi�c, geniusz w ka�dym calu. Sw�j o�rodek na Barbados nazwa� Centrum Badawczym Wiel- kich Wysoko�ci (HARP). Stare dzia�o b�yskawicznie przewieziono na miejsce i Buli zacz�� eksperymenty z pociskami, kt�re nazywa� "jerzykami", gdy� wizerunek tego w�a�nie ptaka znajduje si� w godle Uniwersytetu McGilla. Buli pragn�� wynie�� �adunek na orbit� taniej i szybciej ni� ktokolwiek inny. Zdawa� sobie doskonale spraw�, �e �aden cz�owiek nie prze�y�by wystrzelenia z armaty, ale s�usznie przewidywa�, i� w przysz�o�ci dziewi��dziesi�t procent zada� b�d� realizowa� w kosmosie nie ludzie, tylko maszyny. Jednak Ameryka pod rz�dami Kennedy'ego stara�a si� do�cign�� Rosjan, po�wi�caj�c niemal ca�� uwag� znacznie bardziej spektakularnemu, cho� w dal- szej perspektywie raczej bezcelowemu, zadaniu umieszczenia na orbicie oko�oziemskiej myszy, ps�w, ma�p, a wreszcie cz�owieka. Tymczasem na Barbados Buli toczy� samotn� walk� o wysoko�� za pomoc� pomocy swojego dzia�a i "jerzyk�w". W roku 1964 pos�a� jeden z nich na 92 kilometry, po czym wyd�u�y� luf� o dodatkowe 16 metr�w (kosztowa�o to zaledwie 41 000 dolar�w) i wreszcie osi�gn�� magiczn� granic� 150 kilometr�w, dostarczaj�c tam �adunek 180 kilogram�w. Rozwi�zywa� problemy na bie��co, w miar� jak si� pojawia�y. Jednym z powa�niejszych by� materia� miotaj�cy. W ma�ej armacie proch w ci�gu mikrosekundy zamienia si� w gaz, wypychaj�c pocisk z lufy jednym uderzeniem, ale przy tak d�ugiej, 36-metrowej lufie nale�a�o zastosowa� inn�, wolniej spalaj�c� si� substancj�. Buli potrzebowa� materia�u, kt�ry przepchn��by pocisk przez luf� nie kr�tkim pchni�ciem, lecz d�ugim, posuwistym ruchem, nadaj�c mu stopniowo coraz wi�ksz� pr�dko��. Potrzebowa�... wi�c go wynalaz�. Wiedzia� r�wnie�, �e czu�e instrumenty i urz�dzenia nie wy- trzymaj� przeci��enia si�gaj�cego 10 000 g, jakim poddawany jest pocisk podczas wystrza�u, tote� skonstruowa� uk�ad amortyzuj�cy, kt�ry pozwala� na zredukowanie tego przeci��enia do 200 g. Trzecim problemem sta� si� odrzut. Przy du�ym �adunku i znacznej masie pocisku energia odrzutu musia�a by� ogromna. Z tym problemem Buli poradzi� sobie dzi�ki ciekawemu uk�adowi spr�yn i zawor�w. W roku 1966 dawni przeciwnicy Bulla z Departamentu Obrony wreszcie zdo�ali przekona� ministra, by wstrzyma� finansowanie bada�. Buli protestowa�, twierdz�c, �e jest w stanie pos�a� na orbit� zestaw instrument�w badawczych niepor�wnywalnie taniej, ni� czynili to fachowcy z Przyl�dka Kennedy'ego, ale bez rezultatu. W trosce o swoje interesy Armia USA przenios�a Bulla z Barbados do Yumy w stanie Arizona. Tam w�a�nie w listopadzie tego samego roku wystrzeli� �adunek na 180 kilometr�w w g�r�, ustanawiaj�c rekord, kt�rego nikt nie pobi� przez dwadzie�cia pi�� lat. Jednak w roku 1967 z dalszego finansowania bada� wycofa� si� tak�e Uniwersytet McGilla, wkr�tce potem za� w jego �lady posz�a US Army. Projekt HARP przesta� istnie�. Natomiast Buli, ju� tylko jako konsultant, zamieszka� w posiad�o�ci w p�nocnej cz�ci stanu Vermont, blisko granicy z ojczyst� Kanad�. Do projektu HARP �ycie dopisa�o interesuj�ce postscriptum. Na pocz�tku lat 90 wyniesienie kilograma �adunku na orbit� oko�oziemsk� na pok�adzie promu kosmicznego kosztowa�o dziesi�� tysi�cy dolar�w, podczas gdy Buli wiedzia�, �e m�g�by zrobi� to samo za niespe�na sze��set dolar�w. W roku 1988 w Laboratorium Narodowym im. Lawrence Livermore'a w Kalifornii rozpocz�to prace projektowe nad ogromnym dzia�em, jednak o kalibrze zaledwie 120 mm i lufie d�ugo�ci 50 metr�w. Z nadziej�, �e kosztem setek milion�w dolar�w uda si� skonstruowa� znacznie wi�ksze dzia�o, zdolne wystrzeliwa� �adunki w przestrze� kosmiczn�. Po pewnym czasie kom�rka zajmuj�ca si� tym projektem usamodziel- ni�a si� i otrzyma�a nazw� Centrum Badawcze Superwielkich Wysoko�ci... Gerry Buli przez dziesi�� lat mieszka� w swej posiad�o�ci przy granicy. Ostatecznie zrezygnowa� z nie spe�nionego marzenia o wielkim dziale, kt�re wystrzeliwa�oby pociski w kosmos, i skon- centrowa� si� na przynosz�cych znacznie wi�ksze profity badaniach dotycz�cych artylerii konwencjonalnej. Od razu postanowi� zmierzy� si� z najwi�kszym problemem: w wielu armiach �wiata podstawowym elementem uzbrojenia artyleryjskiego jest dzia�o polowe kalibru 155 mm. Buli doskonale wiedzia�, �e podczas wymiany ognia przewag� uzyskuje ten, czyje armaty maj� wi�ksz� dono�no��, gdy� mo�e zniszczy� przeciwnika, samemu pozostaj�c poza zasi�giem jego artylerii. W zwi�zku z tym zacz�� od zwi�kszenia dono�no�ci i celno�ci standardowego dzia�a kalibru 155 mm. Wielu przed nim pr�bowa�o to uczyni�, jednak nikomu si� nie uda�o. Buli potrzebowa� czterech lat, �eby osi�gn�� sukces. Skonstruowane przez niego pociski osi�ga�y podczas pr�bnych strzela� o po�ow� wi�ksz� odleg�o�� i by�y znacznie bardziej celne ni� pociski stanowi�ce standardowe uzbrojenie NATO, po eksplozji za� rozpada�y si� na 4700 od�amk�w, podczas gdy tamte na 1350. Jednak Pakt P�nocnoatlantycki nie okaza� najmniejszego zaintere- sowania pracami Bulla - na ca�e szcz�cie Zwi�zek Radziecki tak�e je zignorowa�. Niezra�ony Buli dalej par� naprz�d, konstruuj�c nowy, ulepszony pocisk przeciwpancerny o zwi�kszonym zasi�gu. NATO w dalszym ci�gu wykazywa�o ca�kowit� oboj�tno��, trwaj�c przy swoich tradycyjnych dostawcach i amunicji starego typu. Inne kraje, w przeciwie�stwie do supermocarstw, nie zasypia�y* gruszek w popiele. Do Highwater w stanie Vermont jedna za drug� przybywa�y wojskowe delegacje z ca�ego �wiata. Widywano tam mundury armii izraelskiej (wtedy w�a�nie utrwali�y si� wi�zy przyja�ni zawartych jeszcze na Barbados), egipskiej, wenezuelskiej, chilijskiej oraz ira�skiej. Buli udziela� r�wnie� ch�tnie konsultacji uczonym z Wielkiej Brytanii, Holandii, W�och, Kanady, a tak�e USA, kt�rzy (w przeciwie�stwie do Pentagonu), z ogromnym podziwem zapoznawali si� z jego osi�gni�ciami. W roku 1972 Buli bez rozg�osu otrzyma� obywatelstwo Stan�w Zjednoczonych, a kilka miesi�cy p�niej rozpocz�� prace nad dzia�em kalibru 155 mm. Po dw�ch latach dokona� kolejnego prze�omu, gdy� odkry�, �e po to, by armata mia�a najlepsze parametry, d�ugo�� jej lufy powinna by� czterdzie�ci pi�� razy wi�ksza od jej kalibru. Udoskonalona wersja dzia�a polowego 155 mm otrzyma�a nazw� GC-45. Zmodyfikowana armata, strze- laj�ca nowymi pociskami o zwi�kszonym zasi�gu, mia�a o wiele wi�ksz� skuteczno�� ni� jej odpowiedniki znajduj�ce si� w ar- sena�ach pa�stw komunistycznych. Je�eli jednak Buli oczekiwa� natychmiastowych kontrakt�w, to spotka�o go srogie rozcza- rowanie: Pentagon uparcie popiera� w�asne artyleryjskie lobby oraz rozwija� badania nad amunicj� rakietow�, o�miokrotnie dro�sz� od pocisk�w Bulla, za to o identycznych parametrach technicznych. Upadek geniusza zacz�� si� do�� niewinnie, mianowicie od zaaran�owanej przez CIA wizyty w Republice Po�udniowej Afryki, gdzie mia� ulepszy� bro� artyleryjsk� u�ywan� w walce z okupuj�- cymi Angol� Kuba�czykami. Naiwno�� polityczna Bulla nie mia�a sobie r�wnych. Polecia� do RPA, przekona� si�, �e bardzo lubi Afrykaner�w i ch�tnie nawi�za� z nimi wsp�prac�. Fakt, �e Republika Po�udniowej Afryki by�a powszechnie pot�piana za polityk� segregacji rasowej, nie zmieni� jego decyzji. Bez wahania pom�g� unowocze�ni� po�udniowoaf- ryka�sk� artyleri� i tamtejsza armia z pewno�ci� w znacznej mierze w�a�nie Bullowi zawdzi�cza�a, �e bez trudu uda�o si� jej unicestwi� sowieck� artyleri� i zmusi� do odwrotu rosyjsko-kuba�ski korpus ekspedycyjny. Po powrocie do Ameryki Buli w dalszym ci�gu sprzedawa� skonstruowane przez siebie pociski ka�demu, kto chcia� za nie zap�aci�. Jednak wkr�tce potem do w�adzy doszed� prezydent Jimmy Carter, najwa�niejszym has�em sta�a si� "polityczna uczci- wo��", naukowiec za� zosta� aresztowany pod zarzutem dostarczania broni pa�stwom znajduj�cym si� na czarnej li�cie rz�du Stan�w Zjednoczonych. CIA natychmiast zapomnia�a, �e kiedykolwiek mia�a z nim do czynienia. Przekonano go, �e najlepiej zrobi, je�li nie ujawni �adnych szczeg��w, tylko od razu przyzna si� do winy. Mia�a to by� zwyk�a formalno��: dostanie lekkiego klapsa, a zaraz potem ca�a sprawa przycichnie. Jednak 16 czerwca 1980 roku s�d skaza� go na rok wi�zienia i grzywn� 105 000 dolar�w. Buli odsiedzia� cztery miesi�ce i siedem- na�cie dni w Allenwood w Pensylwanii, ale nie to wydawa�o mu si� najgorsze. Najbardziej zabola�o go powszechne pot�pienie, z jakim si� spotka�, oraz fakt, �e zosta� oszukany. Jak mogli mu to zrobi�? Przecie� pomaga� Ameryce jak tylko potrafi�, przyj�� obywatelstwo, w 1976 bez s�owa sprzeciwu zastosowa� si� do pro�by CIA. Kiedy przebywa� w wi�zieniu, jego firma zbankrutowa�a. Buli by� zruj- nowany. Po wyj�ciu z Allenwood opu�ci� na zawsze kontynent p�nocno- ameryka�ski i przeni�s� si� do Brukseli, gdzie zacz�� wszystko od pocz�tku w male�kim, jednopokojowym mieszkanku z wn�k� kuchenn�. Jego przyjaciele zgodnie twierdzili, �e po wyroku zmieni� si� i nigdy ju� nie by� taki jak przedtem; nigdy nie wybaczy� CIA, nigdy nie wybaczy� rz�dowi Stan�w Zjednoczonych, a mimo to przez wiele lat stara� si� doprowadzi� do powt�rnego rozpatrzenia sprawy i rehabilitacji. Ponownie zosta� konsultantem i natychmiast przyj�� ofert�, kt�r� z�o�ono mu jeszcze przed aresztowaniem - podj�� prac� nad modernizacj� chi�skiej artylerii. A� do po�owy lat osiemdziesi�tych dzia�a� niemal wy��cznie na zlecenie Pekinu, wprowadzaj�c roz- wi�zania, kt�re zastosowa� po raz pierwszy w dziale polowym GC-45 (stanowi�y one teraz w�asno�� firmy Voest-Alpine z Austrii, kt�ra kupi�a wszystkie patenty za dwa miliony dolar�w). Buli zupe�nie nie mia� g�owy do interes�w; gdyby mia�, bez trudu zosta�by multimilionerem. Kiedy dzia�a� w Pekinie, wydarzy�o si� sporo rzeczy. In- �ynierowie z RPA jeszcze bardziej udoskonalili jego rozwi�zania zastosowane w GC-45 i stworzyli w�asne dzia�o polowe G-5 oraz samobie�ne, ochrzczone kryptonimem G-6. Oba mia�y zasi�g ponad czterdziestu kilometr�w. Republika Po�udniowej Afryki sprzedawa�a je potem na ca�ym �wiecie, jednak Buli nie dosta� z tego ani centa. W�r�d nabywc�w nowych dzia� znalaz� si� niejaki Saddam Husajn z Iraku. To w�a�nie ta bro�, podczas trwaj�cej osiem lat wojny ira�sko-irackiej, pozwoli�a wreszcie powstrzyma� nap�ywaj�ce jedna za drug� fale fanatyk�w, a nast�pnie walnie przyczyni�a si� do wielkiego zwyci�stwa na mokrad�ach Al-Fau. Saddam Husajn wprowadzi� jeszcze jedn�, do�� istotn� zmian�: umie�ci� w pociskach gaz bojowy. W roku 1987 Buli dowiedzia� si�, �e USA b�d� jednak kon- tynuowa� badania nad wystrzeliwaniem pocisk�w na orbit� oko�o- ziemsk�, ale bez jego udzia�u. Tej samej zimy odebra� dziwny telefon z ambasady irackiej w Bonn. Czy doktor Buli zechcia�by przyby� do Bagdadu na zaproszenie rz�du Republiki Iraku? Doktor Buli nie mia� poj�cia o tym, �e w po�owie lat 80. rz�d Republiki Iraku wiedzia� o przygotowanej i przeprowadzonej przez Amerykan�w Operacji Tampon, kt�ra mia�a na celu odci�cie wszelkich dostaw broni dla Iranu. By�a to reakcja na masakr�, jakiej fanatycy Hezbollah dokonali w koszarach marines w Bejrucie. Najwi�ksze korzy�ci dzi�ki Operacji Tampon odni�s� w�a�nie Irak, ale w�adze w Bagdadzie ca�kiem s�usznie dosz�y do wniosku, �e pewnego dnia ich pa�stwo r�wnie� mo�e si� sta� obiektem takich samych sankcji. Od tej pory zawsze, kiedy by�o to mo�liwe, stara�o si� importowa� nie tylko bro�, ale tak�e technologi� potrzebn� do jej wytworzenia. Buli, jako znakomity projektant uzbrojenia, przedstawia� dla Bagdadu du�� warto��. Misj� rekrutacyjn� mia� przeprowadzi� Amir Sadi, cz�owiek numer dwa w Ministerstwie Przemys�u i Uzbrojenia. Kiedy w roku 1988 Buli przyby� do Bagdadu, Amir Sadi, kosmopolityczny dyplomata i naukowiec w�adaj�cy biegle angielskim, francuskim i niemieckim, omota� go z podziwu godnym wdzi�kiem. Wyja�ni� uczonemu, �e Irak potrzebuje jego pomocy, aby zrealizowa� marzenie o umieszczeniu na orbicie w�asnych satelit�w. �eby to osi�gn��, trzeba dysponowa� odpowiedni� rakiet� no�n�. Egipscy i brazylijscy specjali�ci uwa�ali, �e pierwszy stopie� takiej rakiety mo�e tworzy� pi�� po��czonych rakiet bojowych typu Scud, kt�rych 900 sztuk Irak naby� od Zwi�zku Radzieckiego, ale realizacja projektu napotyka�a liczne przeszkody. Jedn� z g��wnych by� brak superkomputer�w. Czy Buli zechcia�by pom�c? Buli uwielbia� problemy; ich pokonywanie nadawa�o �yciu uczonego sens. On tak�e nie mia� dost�pu do superkomputera, ale stanowi� jego dwuno�ny odpowiednik, a poza tym, je�eli Irak naprawd� chce, jako pierwszearabskie pa�stwo, umie�ci� na orbicie w�asnego satelit�, to istnieje inny spos�b osi�gni�cia tego celu, znacznie ta�szy, �atwiejszy, a co najwa�niejsze, szybszy. Dopraw- dy? - zdumia� si� Irakijczyk. Czy zechce mi pan o tym opowiedzie�? I Buli opowiedzia�. Za maksimum trzy miliony dolar�w m�g�by w ci�gu pi�ciu lat zbudowa� odpowiednie dzia�o. Amerykanie, kt�rzy przez ca�y czas prowadzili badania w laboratorium Livermore'a, zostaliby daleko z ty�u. Arabowie odnie�liby ogromny sukces. Doktor Sadi promie- nia� zadowoleniem. Obieca�, �e przedstawi ten pomys� rz�dowi i gor�co go poprze, a czy tymczasem doktor Buli zechcia�by przyjrze� si� irackiej artylerii? Na zako�czenie jednotygodniowej wizyty Buli zgodzi� si� roz- wi�za� problem po��czenia pi�ciu scud�w w taki spos�b, aby utworzy�y pierwszy stopie� interkontynentalnej rakiety, zaprojek- towa� dwie nowe armaty dla armii l�dowej, a tak�e z�o�y� formaln� ofert� podj�cia prac nad skonstruowaniem ogromnego super dzia�a. Podobnie jak niegdy� w Afryce Po�udniowej, nie przywi�zywa� najmniejszej wagi do tego, komu ma s�u�y�. Przyjaciele ostrzegali go, �e Saddam Husajn jest chyba najbardziej bezwzgl�dnym oprawc� na ca�ym Bliskim Wschodzie, ale w roku 1988 setki powszechnie szanowanych firm oraz dziesi�tki rz�d�w bez opor�w prowadzi�o interesy z Irakiem. Przyn�t� dla Bulla by�o ukochane dzia�o, owoc jego umys�u. Kiedy je wreszcie zbuduje, nic nie stanie na przeszkodzie, aby m�g� do��czy� do panteonu naj�wietniejszych umys��w ludzko�ci. W marcu 1988 roku Amir Sadi wys�a� do Brukseli dyplomat�, kt�ry mia� za zadanie skontaktowa� si� z Bullem. Owszem, uczony poczyni� ju� pewne post�py w pracy nad pierwszym stopniem irackiej rakiety. Chcia� je przedstawi� przy okazji podpisywania kontraktu z rz�dem w Bagdadzie. Kontrakt podpisano. Irak uzna�, �e trzy miliony dolar�w na konstrukcj� superdzia�a to �miesznie ma�a kwota i zwi�kszy� bud�et przedsi�wzi�cia do dziesi�ciu milion�w, ale w zamian za�yczy� sobie szybszego tempa. Szybkie tempo w wersji Bulla okaza�o si� wr�cz osza�amiaj�ce. W ci�gu zaledwie miesi�ca skompletowa� zesp� najlepszych, samo- dzielnych pracownik�w naukowych, jakich m�g� znale��. Kierow- nikiem grupy pracuj�cej w Iraku zosta� brytyjski in�ynier Christo- pher Cowley. Buli nada� programowi rakietowemu kryptonim Projekt Ptak, natomiast budow� superdzia�a nazwano Projektem Babilon. Za�o�enia techniczne przygotowano ju� w maju. Mia�a to by� niesamowita machina: kaliber 1000 milimetr�w, lufa d�ugo�ci 180 metr�w, masa 1665 ton - dwa razy wi�ksza od kolumny Nelsona w Londynie, mniej wi�cej wysoko�ci Pomnika Waszyngtona. Do tego jeszcze cztery hamulce odrzutu w postaci cylindr�w o wadze sze��dziesi�ciu ton ka�dy, dwa siedmiotonowe mechanizmy r�wno- wa��ce i 182-tonowy zamek. Stal musia�a by� najwy�szej jako�ci, aby wytrzyma� ci�nienie wewn�trzne rz�du 20000 kg/cm2, o wytrzyma�o�ci na rozci�ganie si�gaj�cej 1250 MPa. Buli poinformowa� tak�e Bagdad, i� najpierw musi wykona� mniejszy prototyp, mini-Babilon kalibru 350 mm, o masie tylko 113 ton, niezb�dny do testowania sto�k�w ochronnych nowego typu, przydatnych tak�e w pracach nad rakietami. Irakijczycy nie tylko nie mieli nic przeciwko temu, ale nawet zdawali si� przejawia� wzmo�one zainteresowanie owymi sto�kami. Znaczenie tego faktu albo umkn�o w�wczas uwagi Gerry'ego Bulla, albo uczony st�umi� w sobie niepok�j, widz�c wreszcie realn� szans� urzeczywistnienia swego d�ugoletniego marzenia. Sto�ek taki ma chroni� �adunek, niesiony przez pocisk lub rakiet�, przed uszkodzeniem wywo�anym wysok� temperatur�, jaka powstaje w wyniku tarcia zewn�trznych pow�ok o atmosfer�, kiedy pocisk przedziera si� przez warstwy coraz bardziej g�stego powietrza. Jednak �adunki wystrzeliwane na orbit� maj� ju� tam pozosta� i nie grozi im ponowny kontakt z ziemsk� at- mosfer�... Pod koniec maja 1988 Christopher Cowley z�o�y� u Waltera Somersa z Birmingham pierwsze zam�wienie na stalowe rury, z kt�rych mia�a powsta� lufa mini-Babilonu. Jednocze�nie wiele firm w r�nych cz�ciach Europy otrzyma�o inne, nieraz bardzo dziwne zam�wienia. Tempo pracy Bulla by�o wr�cz niewiarygodne. W ci�gu dw�ch miesi�cy osi�gn�� tyle, �e inni, by tego dokona�, potrzebowaliby dw�ch lat. U schy�ku roku 1988 mia� ju� gotowe dwa nowe dzia�a dla armii l�dowej Iraku - oba samobie�ne. Pod wzgl�dem zasi�gu i celno�ci zdecydowanie g�rowa�y nad swymi odpowiednikami wchodz�cymi w sk�ad uzbrojenia Iranu, Turcji, Jordanii i Arabii Saudyjskiej, kt�rych armie kupowa�y sprz�t w krajach NATO i Ameryce. Buli zdo�a� tak�e upora� si� z problemami, jakich nastr�cza�o utworzenie z pi�ciu scud�w pierwszego stopnia pot�nej rakiety - nazwano j� Al-Ubajd, czyli Wyznawca. Przekona� si�, �e Irakijczycy i Brazylijczycy opierali si� na fa�szywych danych uzyskanych w wadliwie dzia�aj�cym tunelu aerodynamicznym. Usun�wszy te b��dy przekaza� im wyniki swoich oblicze�, po czym skoncentrowa� si� na zagadnieniu, kt�re najbardziej go interesowa�o. W maju 1989 roku wi�kszo�� licz�cych si� producent�w uzbro- jenia, a tak�e dziennikarze ze wszystkich wa�niejszych gazet �wiata oraz rz�dowi obserwatorzy i agenci r�nych wywiad�w, spotkali si� na targach broni w Bagdadzie. Spore zainteresowanie wzbudzi�y w�wczas makiety dw�ch wielkich dzia�. W grudniu po raz pierwszy wystartowa� Al-Ubajd; iracka prasa zareagowa�a na to wydarzenie entuzjastyczn� wrzaw�, zachodni specjali�ci za� przesyconym nie- pokojem niedowierzaniem. Filmowana ze wszystkich stron przez telewizyjne kamery rakieta wznios�a si� dostojnie w powietrze w bazie Al-Anbar. Trzy dni p�niej Waszyngton przyzna�, �e ten trzystopniowy kolos rzeczywi�- cie jest w stanie umie�ci� na orbicie oko�oziemskiej sporego satelit�. Dla specjalist�w oznacza�o to co� jeszcze: �e Al-Ubajd mo�e w razie potrzeby pos�u�y� jako mi�dzykontynentalny pocisk balis- tyczny. Zachodnie agencje wywiadowcze ockn�y si� nagle z drzemki, by stwierdzi� ze zdumieniem, �e nie jest prawd�, jakoby Saddam Husajn nie stanowi� �adnego zagro�enia. Trzy najwa�niejsze z nich, to znaczy ameryka�ska CIA, brytyjska SIS oraz izraelski Mosad, dosz�y do wniosku, �e Projekt Babilon jest tylko nieszkodliwym dziwactwem, prawdziwe za� niebezpiecze�stwo mo�e grozi� ze strony rakiety. Wszystkie trzy pope�ni�y b��d: to Al-Ubajd okaza� si� zupe�nie bezu�yteczny. Buli wiedzia� dlaczego, i nie omieszka� powiedzie� o tym Izraelczykom. Al-Ubajd wzbi� si� na wysoko�� 12000 metr�w. Pierwszy stopie� nie oddzieli� si� od drugiego, trzeci za� w og�le nie istnia�. Buli mia� go dopiero zdoby�; w lutym wybiera� si� do Pekinu, aby przekona� Chi�czyk�w, by zechcieli sprzeda� plany trzeciego stopnia rakiety typu Wielki Marsz. Polecia� tam, lecz spotka� si� z grzeczn�, niemniej jednak stanowcz� odmow�. Przy okazji przeprowadzi� d�ug� rozmow� ze swoim serdecznym przyjacielem George'em Wongiem. Po powrocie z nieudanej wyprawy Buli niespodziewanie o�wiadczy� - i potem wielokrotnie to powtarza� - �e chce jak najszybciej zerwa� wszelkie kontakty z rz�dem w Bagdadzie. Tej nag�ej zmiany nie spowodowa�y �adne naciski ze strony Izraela. Po prostu Gerry Buli doszed� do wniosku, �e powinien trzyma� si� z dala od Saddama Husajna. Mia� ca�kowit� racj�, tyle tylko, �e by�o ju� za p�no. 15 lutego 1990 roku prezydent Saddam Husajn zwo�a� zebranie swoich doradc�w w pa�acu w Sarsengu, ukrytym g��boko w g�rach Kurdystanu. Lubi� Sarseng. Pa�ac stoi na szczycie wzniesienia, a z jego okien o potr�jnych szybach rozci�ga si� widok na g�rzyst� okolic� zamieszkan� przez kurdyjskich wie�niak�w, kt�rzy ka�dej zimy - a zimy s� tu ostre - dr�� z ch�odu w skleconych byle jak sza�asach. Niedaleko od tego miejsca znajduje si� zamordowane miasto Halabd�a, gdzie 17 i 18 marca 1988 roku 70000 mieszka�c�w ponios�o zas�u�on� kar� za kolaboracj� z Ira�czykami. Kiedy usta� ostrza� artyleryjski, pi�� tysi�cy tych kurdyjskich ps�w nie �y�o, a siedem tysi�cy mia�o zosta� ju� na zawsze kalekami. Na Husajnie najwi�ksze wra�enie wywar�a skuteczno�� dzia�ania wype�niaj�cego pociski cyjanowodoru. Niemieckie firmy przekaza�y technologi� produkcji tego gazu, a tak�e parali�uj�cych uk�ad nerwowy tabunu i sarinu, za co zyska�y uznanie prezydenta. Gaz przypomina� swoim dzia�aniem cyklon-B, kt�ry przed wieloma laty z tak dobrym skutkiem sprawdzono na �ydach i kto wie, czy pewnego dnia nie zostanie u�yty ponownie. Tego ranka Saddam d�ugo sta� przy oknie garderoby i spogl�da� na rozci�gaj�cy si� w dole krajobraz. Ju� od szesnastu lat skupia� w swym r�ku pe�ni� w�adzy i musia� w tym czasie ukara� wielu ludzi, ale nikt nie m�g� zaprzeczy�, �e wiele osi�gn��. Nowy Sennacharib wyszed� z Niniwy, a nowy Nabuchodonozor z Ba- bilonu. Niekt�rzy od razu wiedzieli, jak nale�y post�pi� i okazali mu pos�usze�stwo, a ci, kt�rzy si� sprzeciwiali, prawie wszyscy ju� nie �yli. Ws�uchiwa� si� w �oskot nadlatuj�cych z po�udnia �mig�owc�w, podczas gdy garderobiany zawi�zywa� mu zielon� chust�, maskuj�c� obwis�y podbr�dek prezydenta. Kiedy chusta znalaz�a si� na miejscu, Husajn zapi�� na biodrach pas z kabur�, w kt�rej tkwi�a poz�acana beretta rodzimej produkcji. Nigdy nie rozstawa� si� z t� broni�. Zastrzeli� ju� z niej jednego z ministr�w i kto wie, czy kiedy� nie b�dzie musia� u�y� pistoletu ponownie. Do drzwi zastuka� lokaj i oznajmi�, �e ludzie wezwani przez prezydenta czekaj� w sali konferencyjnej. Kiedy wszed� do d�ugiego pomieszczenia o wysokich oknach, za kt�rymi wida� by�o przykryt� �niegiem okolic�, zebrani jak jeden m�� zerwali si� na r�wne nogi. Tylko tutaj, w Sarsengu, nie obawia� si� o swoje �ycie. Pa�ac otacza� potr�jny kordon Gwardii Prezydenckiej, czyli Al-Amn al-Chass, dowodzonej przez jego syna Kusaja, na dachu czuwa�y baterie francuskich rakiet przeciwlotniczych, niebo za� bez chwili przerwy patrolowa�y my�liwce. Zasiad� w przypominaj�cym tron fotelu, dok�adnie po�rodku sto�u tworz�cego poprzeczn� kresk� du�ej litery T. Miejsca po jego prawej i lewej stronie zajmowali czterej ludzie, kt�rych darzy� najwi�kszym zaufaniem. Od swoich poddanych i wsp�pracownik�w Saddam Husajn wymaga� tylko jednego: lojalno�ci. Ca�kowitej, niewzruszonej, wiernopodda�czej lojalno�ci. D�ugoletnie do�wiad- czenie pozwoli�o mu wyr�ni� kilka jej stopni. Na samym szczycie znajdowa�a si� rodzina, nast�pnie klan, potem za� plemi�. Jest takie ar