16761
Szczegóły |
Tytuł |
16761 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16761 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16761 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16761 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
G��bokie
wody
JAYNE KRENTZ
czyli Amanda Quick
pod prawdziwym nazwiskiem
Prze�o�y�a EWA MIKINA
Charity
Morze obiecuje niebacznym wolno��, ale kryje wiele niebezpiecze�stw.
Wodne drugi, z dziennika Hayriena Stone'a
Kiedy Charity Truitt wkroczy�a do jednego z ekskluzywnych klub�w biznesmena w Seat-
tle, ogarn�a j� panika. Serce bilo jak oszala�e, oddycha�a z trudem, obla� j� zimny pot.
Zatrzyma�a si� w drzwiach sali zarezerwowanej na dzisiejszy wiecz�r i wzi�a g��boki
oddech, usi�uj�c ukry� zdenerwowanie. Mia�a wra�enie, �e obserwuj�cy j� ludzie oceniaj� jej
pojawienie si� jako zbyt teatralne. Tymczasem by�a tak przera�ona, �e mia�a ochot� uciec.
Z �elazn� wol� osoby, kt�ra zarz�dzaj�c du�� korporacj� nawyk�a do dyscypliny, zmusi�a
si� do u�miechu.
Nie byt to pierwszy atak paniki, jakiego do�wiadczy�a. W ci�gu ostatnich czterech
miesi�cy zdarza�y si� coraz cz�ciej: nie pozwa-
5
Jayne Ann Kreutz
la�y jej spa�, sprawia�y, �e by�a rozdra�niona, niespokojna. Zaczyna�a pow�tpiewa� w
swoje zdrowie psychiczne.
Zdecydowa�a si� na wizyt� u lekarza, zacz�a chodzi� do terapeuty, ale poza
technicznymi radami nie otrzyma�a �adnej pomocy.
Terapeuta o�wiadczy�, �e to nieuzasadnione reakcje typu �walcz albo uciekaj",
archetypowe odczucia z zamierzch�ej przesz�o�ci, kiedy cz�owiek jaskiniowy l�ka� si�
potwor�w prze�laduj�cych go noc�, towarzysz�ce zwykle stresuj�cym sytuacjom.
Dzisiejszego wieczoru raptem u�wiadomi�a sobie przyczyn� tych atak�w, zrozumia�a, co
wywo�uje przyp�ywy paniki. To Brett Loftus, w�a�ciciel firmy Loftus Sport, wysoki
trzydziestolatek o imponuj�cym ciele gwiazdora futbolu. Blondyn o piwnych oczach,
przystojny, przypominaj�cy niegdysiejszych bohater�w western�w. Cz�owiek sukcesu o
ujmuj�cym sposobie bycia,
Charity lubi�a go, ale nie kocha�a. By�a pewna, �e nie mog�aby go pokocha�. Uwa�a�a, �e
powinien raczej zainteresowa� si� jej siostr� przyrodni�, Meredith, i �e stanowiliby �wietn�
par�. Zdarzaj�ce si� ostatnio ataki paniki nie zmniejszy�y jej legendarnej intuicji.
Niestety to ona, nie Meredith, powinna og�osi� dzisiaj swoje zar�czyny z dziedzicem
imperium Loftus�w.
Ma��e�stwo mia�o doprowadzi� do po��czenia firm. W najbli�szych tygodniach Loftus
Sport i sie� dom�w towarowych Truitt mia�y przeistoczy� si� w korporacj� Truitt-Loftus,
najwi�ksz� prywatn� kompani� zajmuj�c� si� handlem detalicznym na P�nocnym Zachodzie.
Je�li wszystko u�o�y si� pomy�lnie, w ci�gu dw�ch lat opanuj� handel wzd�u� ca�ego
wybrze�a Pacyfiku.
Ze wzgl�du na interesy rodzinne mia�a po�lubi� m�czyzn�, kt�ry przyprawia� j� o ataki
l�ku, ilekro� bra� j� w ramiona.
6
G��bokie wody
To nie wina Bretta, �e czu�a napady klaustrofobii za ka�dym razem, gdy j� ca�owa�,
pomy�la�a z desperacj�. To jej problem, z kt�rym musi si� jako� upora�. Rozwi�zywanie
problem�w nale�a�o do jej obowi�zk�w. By�a w tym dobra. Ludzie oczekiwali od niej
podejmowania decyzji, przezwyci�ania kryzys�w.
Mia�a dr�twe d�onie, b r a k o w a � o jej powietrza w p�ucach. Gotowa zemdle� tutaj, w
obecno�ci wszystkich zebranych, najbardziej wp�ywowych ludzi na P�nocnym Zachodzie.
Co za upokarzaj�ca perspektywa, osun�� si� na dywan, wywo�uj�c rozbawienie na
twarzach znajomych, wsp�pracownik�w, konkurent�w, rywali i, co najgorsze, na oczach
przedstawicieli lokalnych medi�w.
- Charity?
Drgn�a na d�wi�k w�asnego imienia i obr�ci�a si� raptownie. Obok sta�a jej przyrodnia
siostra, Meredith.
Dwudziestodziewi�cioletnia Charity by�a o pi�� lat od niej starsza, ale nawet pomimo
wysokich obcas�w sporo ni�sza od siostry.
Postawna, z burz� jasnych w�os�w, Meredith wygl�da�a majestatecznie. Nikt si� tak nie
nosi jak moja siostra, pomy�la�a sm�tnie Charity. Wytworna, o klasycznych rysach, Meredith
z powodzeniem mog�aby by� modelk�. W czasie studi�w, zanim wesz�a do �cis�ego
kierownictwa firmy, prezentowa�a nawet stroje na pokazach organizowanych przez domy
towarowe Truitt.
- Dobrze si� czujesz? - zapyta�a Meredith z trosk�.
- Wszystko w porz�dku. Jest Davis? - Charity rozejrza�a si� pospiesznie.
- Przy barze. Rozmawia z Brettem.
W�r�d t�umu, w drugim ko�cu sali dostrzeg�a swojego przyrodniego brata.
By� o kilka centymetr�w wy�szy i dwa lata starszy
7
Jaync Ann Krentz
od Meredith. I on z oddaniem i entuzjazmem pracowa� dla rodzinnej firmy. Charity
szybko pozna�a si� na jego talentach. W p� roku, ignoruj�c zarzuty o nepotyzm, uczyni�a go
wiceprezesem kompanii. W ko�cu naprawd� by�a to firma rodzinna, a ona sama bardzo
wcze�nie zosta�a jej prezesem.
Davis mia� jasne jak siostra w�osy i zielone oczy, odziedziczone, razem z imponuj�cym
wzrostem, po ojczymie Charity, Fletcherze Truitcie.
Charity prawie nie pami�ta�a w�asnego ojca. Zawodowy fotograf, Samson Lapford
zostawi� rodzin�, gdy Charity mia�a trzy lata, by je�dzi� po �wiecie i robi� zdj�cia wulkan�w
oraz tropikalnych d�ungli. Zgin�� w wypadku, usi�uj�c sfotografowa� jak�� rzadk� papro�
rosn�c� na zboczach g�r w Ameryce Po�udniowej.
Prawdziwym jej ojcem by� Fletcher Truitt. Przez pami�� jego i matki zast�pi�a go, gdy
umarli obydwoje przed pi�ciu laty, i od tamtej chwili zarz�dza�a interesami rodziny.
Znowu spojrza�a poprzez t�um w kierunku baru; ujrza�a Bretta Loftusa, jego jasne w�osy,
szerokie ramiona. Wzdrygn�a si�; znowu mia�a wra�enie, �e w sali zabrak�o tlenu. Nie
odwa�y�a si� wytrze� spoconych d�oni o drogi materia� sukni.
Davis by� pot�nym m�czyzn�, ale Brett zdawa� si� jeszcze pot�niejszy. Charity
pomy�la�a, �e wi�kszo�� obecnych kobiet ch�tnie zamieni�aby karty kredytowe Truitta na
mo�liwo�� zostania sam na sam z Brettem Loftusem. Ona, niestety, do nich nie nale�a�a.
U�wiadomi�a sobie nagle z ca�� jasno�ci�, �e nie potrafi zaakceptowa� tego narzecze�stwa,
nawet je�li zdecydowa�a si� na nie dla dobra swojego przyrodniego rodze�stwa, tak jak
z�o�y�a im w ofierze ostatnich pi�� lat �ycia.
- Mo�e wypijesz kieliszek szampana? - Meredith uj�a j� pod rami�. - Chod�, przy��czmy
si� do Bretta
8
G��bokie wody
i Davisa. Ostatnio do�� dziwnie si� zachowujesz. Chyba jeste� przepracowana. Mo�e te
zar�czyny i po��czenie firm to jednak za du�o jak na twoje si�y, a do tego jeszcze �lub i
miesi�c miodowy.
- Za du�o. - Nie by�a w stanie opanowa� paniki. Zwariuje, je�li zaraz st�d nie wyjdzie.
Musi uciec.
- Tak, za du�o. Musz� wyj��, Meredith.
- S�ucham? - Meredith patrzy�a na ni� zdumiona.
- Natychniast.
- Uspok�j si�, Charity. Co ty opowiadasz? Nie mo�esz ot tak, po prostu, znikn��. Co
Brett sobie pomy�li? Nie m�wi�c o ludziach, kt�rych zaprosili�my.
Charity ogarn�o dobrze znane poczucie winy i obowi�zku. Przez kilka chwil walczy�a z
sob�, wreszcie si� opanowa�a.
- Masz racj�. Nie mog� uciec. Jestem winna Brettowi wyja�nienia - powiedzia�a bez
tchu.
Meredith przerazi�a si� teraz nie na �arty.
- Jakie wyja�nienia?
- Nie mog�. B�g widzi, �e pr�bowa�am, ale nie mog�. M�wi�am sobie, �e tak trzeba, ale
to nieprawda. Brett jest zbyt mi�y, nie zas�u�y� sobie na to.
- Na co? O czym ty m�wisz, Charity? Nic nie rozumiem.
- Musz� mu powiedzie�, mam nadziej�, �e on zrozumie.
- Chyba powinny�my porozmawia� gdzie� na osobno�ci. Mo�e by�my posz�y do
gotowalni dla pa�?
- niespokojnie zapyta�a Meredith.
- To nie jest chyba konieczne. - Charity otar�a pot z czo�a. Nie mog�a si� skupi�. Niczym
gazela u wodopoju, przera�ona czyhaj�cymi w krzakach lwami, niespokojnie rozgl�da�a si�
wok�. - Wszystko b�dzie dobrze, pod warunkiem, �e uda mi si� st�d wydosta�.
9
Jayne Ann Krentz
Si�� woli opanowa�a przyp�yw paniki i ruszy�a w stron� baru. Sz�a jak na �ci�cie. Brett i
Davis spogl�dali w jej stron�, Davis p r z y w i t a � j� u � m i e c h e m i u n i � s � kieliszek.
- Jeste� wreszcie. Najwy�szy czas. My�la�em, �e co� ci� zatrzyma�o w biurze.
- Wspaniale wygl�dasz, kochanie - doda� Brett z czu�o�ci�. - Gotowa na og�oszenie
wielkiej nowiny?
- Nie. Bardzo, bardzo mi przykro, Brett, ale nie mog� - odpar�a Charity zbieraj�c ca��
odwag�.
Brett spochmurnia�.
- Co si� sta�o?
- Nie pasuj� do ciebie, ty nie pasujesz do mnie. Ogromnie ci� lubi�. Jeste� prawdziwym
przyjacielem i by�by� znakomitym partnerem w interesach, ale nie mog� za ciebie wyj��.
Brett zamruga� zdumiony. Davis s�ucha� og�upia�y. Charity zda�a sobie spraw�, �e wok�
umilk�y rozmowy, ludzie przygl�dali si� jej w milczeniu.
- Bo�e, jest jeszcze gorzej, ni� sobie wyobra�a�am - szepn�a. - Tak mi przykro, Brett.
Jeste� dobrym cz�owiekiem. Zas�ugujesz na ma��e�stwo z mi�o�ci, a nie z przyja�ni i dla
interes�w.
Brett powoli odstawi� kieliszek.
- Nie rozumiem.
- Ja do tej chwili te� nie rozumia�am. Nie mo�emy si� zar�czy�. Wyrz�dziliby�my sobie
krzywd�. Nie kochamy si�. Jeste�my przyjaci�mi, wsp�pracujemy ze sob�, ale to za ma�o.
Nie mog� wyj�� za ciebie. My�la�am, �e mog�, ale widz�, �e nie.
Nikt si� nie odezwa�. Go�cie bez s�owa wpatrywali si� w Charity. Znowu poczu�a
przyp�yw paniki.
- Musz� st�d wyj��. - Odwr�ci�a si�; za jej plecami sta�a Meredith. - Przepu�� mnie,
prosz�.
- To szale�stwo, Charity. - Meredith chwyci�a j� za
10
G��bokie wody
ramiona. - Nie mo�esz tak po prostu znikn��. Dlaczego nie chcesz wyj�� za Bretta? Co
masz mu do zarzucenia? Jest idealnym kandydatem. Idealnym, s�yszysz?
Charity oddycha�a z trudem. W g�owie si� jej kr�ci�o, by�a przera�ona tym, co w�a�nie
zrobi�a, ale nie mog�a cofn�� wypowiedzianych s��w. Targa�y ni� wyrzuty sumienia, gniew i
l�k.
- Jest zbyt wielki, Meredith, po prostu zbyt wielki, nie widzisz? - Bezradnie roz�o�y�a
r�ce.
- Zwariowa�a�? - Meredith potrz�sn�a ni� �agodnie. - Brett jest cudowny, a ty powinna�
by� najszcz�liwsz� kobiet� na �wiecie.
- Je�li uwa�asz, �e jest taki cudowny, dlaczego sama za niego nie wyjdziesz? -
Przera�ona tym, �e przestaje nad sob� panowa�, wyrwa�a si� siostrze i wtopi�a w t�um.
Zdumieni go�cie rozsuwali si� w milczeniu robi�c jej przej�cie. Sz�a prosto do wyj�cia.
Nie zatrzyma�a si� w przytulnym, staro�wieckim holu klubu. Zdziwiony portier otworzy�
przed ni� drzwi. Min�a go pospiesznie i zbieg�a po stopniach. Zadyszana przystan�a na
chodniku przed wej�ciem.
By�o pi�� po �smej, ulice Seattle opromienia�o zachodz�ce, letnie s�o�ce. Dojrza�a
zatrzymuj�c� si� przy kraw�niku taks�wk�. Otworzy�y si� tylne drzwiczki. Charity
rozpozna�a znajome ma��e�stwo w �rednim wieku. Charlotta i George Trainerowie.
Biznesmeni. Zaproszeni przez ni� go�cie. Wa�ni ludzie.
- Co si� dzieje, Charity? - George Trainer spojrza� na ni� zdziwiony.
- Przepraszam, potrzebna mi taks�wka. - Charity wymin�a Trainer�w, wsiad�a do
samochodu i zatrzasn�a drzwiczki. - Prosz� jecha�.
Kierowca wzruszy� ramionami i zapali� silnik.
11
Jayne Ann Krentz
- Dok�d?
- Dok�dkolwiek, wszystko jedno, przed siebie. - Nagle ujrza�a przed oczami obraz
otwartego morza. Wolno��, wybawienie. - Chwileczk�, wiem, gdzie pojedziemy. Niech mnie
pan wiezie nad morze.
- Ju� si� robi, szanowna pani.
Kilka minut p�niej Charity sta�a na pe�nym ludzi nabrze�u. Wiatr z Zatoki Elliott targa�
jej jedwabn� sukni� i wype�nia� p�uca. Wreszcie mog�a swobodnie oddycha�. Przynajmniej
przez chwil�.
Sta�a przez jaki� czas oparta o barier�. Kiedy s�o�ce znikn�o za g�rami, spr�bowa�a
rozpatrzy� na zimno w�asn� sytuacj�.
By�a wypalona, mimo �e mia�a dopiero dwadzie�cia dziewi�� lat. Inni w tym wieku
zaczynaj� karier�, ona swoj� w�a�nie przekre�li�a. Nie mog�a nic zaoferowa� rodzinnej firmie.
Nie mog�a dalej sta� na czele kompanii. Sama my�l o powrocie do biura nape�nia�a j�
obrzydzeniem.
Zamkn�a oczy. Ci��y�y jej wyrzuty sumienia i niezno�ny wstyd. Przez pi�� d�ugich lat,
od chwili kiedy matka i ojczym zgin�li w Szwajcarii pod lawin�, usi�owa�a sprosta� nowym
obowi�zkom. Stara�a si� zabezpieczy� maj�tek przyrodniego rodze�stwa, ale dzisiaj poczu�a,
�e nie ma ju� si�. Nie wr�ci do firmy, kt�r� nigdy tak naprawd� nie chcia�a zarz�dza�. Nie
wr�ci do Bretta Loftusa, kt�rego nied�wiedzi u�cisk okropnie j� przera�a�.
Zwariuje, je�li nie ucieknie.
Zwariuje.
Wpatrzona w ciemne wody zatoki zastanawia�a si�, czy prze�ywa to, co poprzednie
pokolenie nazywa�o za�amaniem nerwowym.
Elias
Odwet i odm�ty wodne maj� ze sob� wiele wsp�lnego. Potrafi� wci�gn�� cz�owieka, za-
nim zrozumie prawdziwe niebezpiecze�stwo.
Wodne dmgi, z dziennika 1 layderw SU>ne'a
Eli as Winters spojrza� w twarz cz�owieka, kt�rego chcia� zniszczy�, i wreszcie dojrza�
prawd�. Z przera�aj�c� jasno�ci� u�wiadomi� sobie, �e zmarnowa� �ycie obmy�laj�c zemst�,
kt�ra nie przyniesie mu satysfakcji.
- I co, Winters? - Na topornej twarzy Garricka Keywortha malowa�o si� poirytowanie i
zniecierpliwienie. - Domaga�e� si� tego spotkania. Powiadasz, �e chodzi o moje interesy w
rejonie Pacyfiku?
- Tak.
- Wi�c m�w. Mo�e sta� ci� na marnotrawienie czasu, ale ja musz� kierowa� firm�.
- To nie potrwa d�ugo. - Elias spojrza� na cienk� kopert�, kt�r� przyni�s� ze sob�.
Znajduj�ce si� w niej informacje mog�y
13
Jayne Ann Krentz
zaszkodzi�, a nawet zada� �miertelny cios kompanii Keyworth International.
Efekt trzech lat przemy�lanych zabieg�w, bezsennych nocy sp�dzonych na studiowaniu
r�nych danych, niesko�czonych godzin strawionych na snuciu plan�w i chytrych posuni��.
Wreszcie wszystko zosta�o u�o�one. W najbli�szych tygodniach du�a firma spedycyjna,
Keyworth International, zostanie powalona na kolana za spraw� danych kryj�cych si� w
kopercie. Elias wiedzia�, �e kompania, najwa�niejsza rzecz w �yciu Garricka Keywortha,
nigdy si� nie podniesie.
Spogl�da� na przeciwnika z ch�odn� cierpliwo�ci� i dyscyplin�, do kt�rej by� zaprawiany
od szesnastego roku �ycia.
Wiele lat temu Keywortha opu�ci�a �ona, a on nie o�eni� si� powt�rnie. Zerwa� kontakty
ze swoim synem, Justinem, kt�ry usi�owa� stworzy� w Seattle konkurencyjn� firnie
spedycyjn�, a przyjaciele gotowi byli odwr�ci� si� od Garricka na pierwsz� wie�� o jego
k�opotach finansowych. Nawet s�awna kolekcja rze�b z wysp Pacyfiku nie by�a w stanie da�
mu satysfakcji. Elias doskona�e wiedzia�, �e Keyworth zbiera� dzie�a ze wzgl�du na status,
jakiego mu przydawa�y, a nie z racji prawdziwego zainteresowania.
Firma by�a jego wy��cznym dzie�em. Z arogancj� egipskiego faraona zbudowa�
wsp�czesn� wersj� piramidy, na szczycie kt�rej zasiada�.
Eliasowi uda�o si� naruszy� kilka kamieni podtrzymuj�cych ci�ar owej pot�nej
konstrukcji. Wystarczy�o tylko przez kilka tygodni utrzyma� w sekrecie informacje zawarte w
kopercie, by uruchomi� �ywio� zemsty; wystarczy�o wsta� i opu�ci� biuro Garricka. Proste.
14
G��bokie wody
- Daj� ci pi�� minut, Winters. O wp� do dwunastej mam spotkanie. - Garrick rozsiad�
si� wygodniej w fotelu. W grubych d�oniach obraca� z�ote pi�ro wieczne. Kosztowny
drobiazg razi� w prostackich �apach, w og�le Keyworth nie pasowa� do wytwornego wn�trza:
dobrze po pi��dziesi�tce, gruby, przysadzisty. Nawet szyty na zam�wienie garnitur nie by� w
stanie zamaskowa� jego nalanego karku.
Elias nie ugi�� si� pod chytrym, drapie�nym spojrzeniem Garricka. Teraz, kiedy
wszystkie elementy uk�adanki zacz�y pasowa� do siebie, m�g� zniszczy� go jednym ruchem.
- Nie potrzebuj� pi�ciu minut. Wystarcz� mi dwie
- powiedzia�.
- Co to niby, do diab�a, ma znaczy�? Nie mam zamiaru marnowa� czasu, Winters.
Zgodzi�em si� zobaczy� z tob� tylko ze wzgl�du na twoj� opini�.
- Wiesz, kim jestem?
- Tak. Jednym z najwa�niejszych facet�w w biznesie na wybrze�u Pacyfiku. Wszyscy w
Seattle, kt�rzy siedz� w handlu mi�dzynarodowym, o tym wiedz�. Masz k o n t a k t y j a k
nikt i n n y . Jeste� grub� ryb�, twoja opinia mo�e wyko�czy�. M�wi�, �e potrafisz by�
przebieg�y.
- Dobre podsumowanie mojego �ycia. - Elias wsta� i delikatnie po�o�y� kopert� na
b�yszcz�cym blacie biurka. - Zajrzyj do �rodka, my�l�, �e zawarto�� wyda ci si�... - przerwa�
smakuj�c z rozbawieniem nast�pne s�owo - interesuj�ca.
Nie czekaj�c na odpowied� odwr�ci� si� i ruszy� ku drzwiom, ze �wiadomo�ci�, �e
wreszcie si� dokona�o. Zmarnowa� tyle lat, lat, kt�rych nic nie przywr�ci.
- A to co? W co ty grasz? Twierdzi�e�, �e masz mi co� wa�nego do powiedzenia na temat
moich interes�w
- rykn�� Garrick, gdy Elias by� ju� przy drzwiach.
15
Jayne Ann Krentz
- Wszystko jest w tej kopercie.
- Do diab�a, ludzie maj� racje, �e jeste� dziwny. Elias us�ysza� odg�os rozdzieranego
papieru. Obejrza�
si� przez rami� i zobaczy�, jak Garrick wyci�ga kilku-stronicowy dokument.
- Chc�, �eby� wiedzia� j e d n o . . .
Garrick nie zwr�ci� uwagi na jego s�owa. Ogl�da� pierwsz� stron� raportu. Na jego
nalanej t w a r z y wida� by�o z�o�� i zdumienie.
- Co wiesz o moich kontaktach z Kroyem i Zillerem?
- Wszystko - odpar� Elias. Wiedzia�, �e Keyworth nie u�wiadamia sobie jeszcze wagi
tego, co trzyma� w d�oni, ale wkr�tce powinno to do niego dotrze�.
- Na Boga, to przecie� poufne informacje. Nie mia�e� prawa dowiedzie� si� o
szczeg�ach kontraktu. - Gar-rick podni�s� g�ow� i mierzy� Eliasa wzrokiem, jakim byk
patrzy na matadora.
- Pami�tasz niejakiego Austina Wintersa? - zapyta� Elias cicho.
- Austina Wintersa? - W oczach Garricka pojawi�o si� zaskoczenie i prawdziwy l�k. -
Zna�em kiedy� Austina Wintersa. Dwadzie�cia lat temu. Mieszka� na wyspach Pacyfiku. -
Rysy mu st�a�y. Zaczyna�o do niego dociera�, co si� s t a � o . - Nie powiesz mi, �e jeste� z
nim spokrewniony. To niemo�liwe.
- Jestem jego synem.
- To niemo�liwe. Austin Winters nie mia� przecie� �ony.
- Rodzice rozwiedli si� kilka lat przedtem, zanim ojciec zamieszka� na Nihili.
- Nigdy nie wspomina� o synu.
Informacja, �e ojciec nikomu o nim nie wspomnia�, by�a ciosem. Elias nie okaza� po
sobie, jak bardzo zabola�y go s�owa Garricka.
G��bokie wody
- Ale by�em. Mia�em szesna�cie lat, kiedy uszkodzi�e� samolot mojego ojca.
Przyjecha�em na Nihili tego dnia, g d y odnale�li szcz�tki m a s z y n y . Ciebie nie b y � o j u
� na wyspie. Wiele lat zaj�o mi dochodzenie prawdy.
- Nie mo�esz wini� mnie za �mier� Austina Winter-sa. Nie mia�em nic wsp�lnego z
wypadkiem. - Garrick poderwa� si� z fotela; byl w�ciek�y.
- Poprzecina�e� przewody paliwowe. Wiedzia�e�, �e na cz�ci zapasowe trzeba by czeka�
kilka miesi�cy i �e je�li pozbawisz ojca samolotu, nie b�dzie m�g� zrealizowa� podpisanych
kontrakt�w spedycyjnych. Wiedzia�e�, �e zniszczenie samolotu oznacza ruin�, wi�c
wy��czy�e� go z interes�w na kilka tygodni.
- To stek k�amstw. Nic nie mo�esz mi dowie��. - Garrick by� niemal siny na twarzy.
- Nic nie musz� dowodzi�. Wiem, co si� sta�o. Jeden z mechanik�w ojca widzia� ci�
wychodz�cego z hangaru tego ranka, kiedy odkryto uszkodzenie przewod�w paliwowych.
Chcia�e� przej�� zobowi�zania spedycyjne mojego ojca. Najprostszym sposobem by�o
uszkodzi� mu samolot, uniemo�liwiaj�c w ten spos�b dotrzymanie termin�w.
- Austin nie powinien by� tego dnia startowa�. Mechanicy powiedzieli mu, �e maszyna
nie nadaje si� do lotu - warkn�� Garrick zaciskaj�c pi�ci.
- Ojciec za�ata� jako� przewody i postanowi� lecie�, bo od tego zale�a�y losy j e g o
firmy. Nicwywi�zanie si� z dostaw oznacza�o koniec interesu. Przewody nie wytrzyma�y,
kiedy cessna by�a sto mil od l�du. Ojciec nie mia� �adnych szans na ratunek.
- To nie moja wina, Winters. Nikt nie przy�o�y� Austinowi pistoletu do g�owy i nie kaza�
mu tego dnia wsiada� do samolotu
- Interesowa�e� si� kiedy� natur� wody, Keyworth?
16
17
Jayne. Ann Krentz
- Co to ma z tym wsp�lnego?
- To bardzo niezwyk�a substancja. Niekiedy niewiarygodnie klarowna, powi�kszaj�ca
to, co w niej wida�. Spogl�dam teraz w�a�nie w tak� wod�. Widz� ci� siedz�cego na
piramidzie wzniesionej na szcz�tkach cessny mojego ojca, kt�ra spoczywa na dnie oceanu,
Garrick wyba�uszy� oczy.
- Oszala�e�.
- Wrak zaczyna si� rozsypywa�, prawda? W ko�cu cala konstrukcja si� zawali. Wtedy
twoja piramida runie, a ciebie poch�onie morze, tak jak poch�on�o mojego ojca.
- Plotki m�wi� prawd�. Jeste� kompletnym �wirem.
- Powoli. Wszystko w swoim czasie. Dziwi� si�, �e dopiero teraz to zrozumia�em.
Garrick by� r�wnie w�ciek�y, co zaskoczony,
- Nie mam czasu na te bzdury. Nie b�d� z tob� rozmawia�. Wyno� si� z mojego biura,
Winters.
- Kiedy przeczytasz te papiery, zrozumiesz, �e stoisz na skraju przepa�ci. Nie u�yj� tej
samej broni, kt�rej ty u�y�e� przeciwko mojemu ojcu. Ciekawe, co zrobisz? Powiesz sobie, �e
jestem s�aby i nie zrealizuj� swoich plan�w? Spojrzysz w g��bin� i ujrzysz wrak, na kt�rym
zbudowa�e� swoje imperium?
- Wyno� si� st�d, bo zawo�am ochron�.
Elias zamkn�� za sob� drzwi gabinetu Keywortha. Zjecha� wind� do holu i wyszed� przed
gmach, na Czwart� Alej�. By� ostatni dzie� lipca, w Seattle pada� deszcz. Ruszy� przed siebie
ulic�; jego sylwetka odbija�a si� w szybach wystawowych.
Widzia� wyra�nie w wodach przesz�o�ci, ale jego w�asna przysz�o�� kry�a si� w
mrocznych odm�tach. Mo�liwe, �e nic si� ju� nie kryje w niezmierzonym oceanie.
18
G��bokie wody
A jednak musia� szuka�. Nie mia� wyboru. Dzisiaj zda� sobie spraw�, �e jedyn�
alternatyw� by�a niepami��.
Bez zastanowienia skr�ci� i ruszy� w stron� nabrze�a. Patrz�c na Zatok� Elliot, podj��
decyzj�.
Zacznie nowe �ycie, przyjmie spadek, kt�ry pozostawi� mu Hayden Stone: Molo
Szalonego Otisa i ma�y sklep z osobliwo�ciami, �Charms & Virtues", w p�nocnej cz�ci
stanu, w ma�ym miasteczku Whispering Waters Cove.
Rozdzia� pierwszy
Tylko naprawd� wnikliwy obserwator potrafi dojrze� ukryte miejsca w morzach �ycia in-
nych ludzi i tylko cz�owiek rzeczywi�cie nieustraszony umie wejrze� w ich glebie.
Wodne drogi, z. dziennika Haydena Stniie'd
l^zeka� ukryty w cieniu, w g��bi s�abo o�wietlonego sklepu, niczym paj�k znieruchomia�y
w �rodku sieci. By�o w owym bezruchu co�, co kaza�o Charity pomy�le�, �e m�g�by tak trwa�
bez ko�ca, dop�ki ofiara nie wpadnie w pu�apk�.
- Pan Winters? - Sta�a niepewnie w otwartych drzwiach, z teczk� w d�oni, i spogl�da�a
w g��b mrocznego wn�trza �Charms & Virtues".
- Pani Truitt. - G�os Eliasa dochodzi� zza kasy. - Prosz� wej��. Spodziewa�em si� pani.
M�wi� cicho, ale s�ysza�a ka�de s�owo. Intrygowa� j� i napawa� lekkim strachem. Mia�
g��boki g�os, wci�gaj�cy niczym morskie g��bie. Post�pi�a ostro�nie do przodu usi�uj�c
otrz�sn�� si� z dziwnego wra�enia.
20
G��bokie wody
W ko�cu przysz�a tu w interesach, powiedzia�a sobie w duchu.
- Przepraszam, �e zawracam panu g�ow� - odezwa�a si� dziarsko.
- Nic nie szkodzi.
- Jestem w�a�cicielk� �Whispers", ksi�garni w drugim ko�cu Molo.
- Wiem.
Co� niezwyk�ego kry�o si� w tych najzwyczajniej-szych s�owach. Charity mia�a
wra�enie, �e zosta�a tutaj wezwana. Zamilk�a, zawaha�a si� przez chwil�.
Kiedy nie wiesz, co robi�, przyjmuj zdecydowany ton osoby na kierowniczym
stanowisku, powiedzia�a sobie. Rok temu wycofa�a si� z konkurencyjnego �wiata korporacji,
ale ci�gle potrafi�a uciec si� do dawnych nawyk�w, je�li sytuacja tego wymaga�a. Wa�ne, by
szybko przej�� inicjatyw�.
Odchrz�kn�a.
- Jako prezes Stowarzyszenia Kupc�w z Molo Szalonego Otisa chcia�abym
zaproponowa�, by przy��czy� si� pan do naszej grupy.
- Dzi�kuj�.
Elias Winters nie wydawa� si� szczeg�lnie zachwycony, ale nie robi� te� wra�enia
cz�owieka, kt�remu jej wizyta jest ca�kiem oboj�tna. W jego mi�kkim g�osie wyczuwa�a jaki�
nienaturalny spok�j. Zastanawia�a si�, czy to mo�e efekt �rodk�w uspokajaj�cych, ale uzna�a,
�e to ma�o prawdopodobne. Kto� nafaszerowa-ny prochami nie by�by w stanie nada� swoim
s�owom takiej subtelnej mocy.
Post�pi�a krok w jego stron�. Pod�oga zatrzeszcza�a. W ciszy wyra�nie by�o s�ycha�
�agodny odg�os fal rozbijaj�cych si� o nabrze�e. Kolejny krok i znowu �a�osne skrzypienie
desek. W powietrzu wirowa�y drobiny kurzu.
21
Jayne Ann Krentz
Ilekro� odwiedza�a �Charms & Virtues", przychodzi�y jej na my�l nawiedzone domy i
cmentarze. Kiedy� nawet powiedzia�a poprzedniemu w�a�cicielowi, Hay-denowi Stone'owi,
�e to wn�trze nale�a�oby odkurzy� i lepiej o�wietli�.
Elias bez ruchu sta� za lad� w s�abym �wietle lamp. Nie widzia�a niemal jego twarzy.
Prawd� m�wi�c ledwie mog�a dojrze� sylwetk� rysuj�c� si� niewyra�nie na tle staro�wieckiej
maszyny do wr�b.
Elias otworzy� sklep trzy dni temu, w poniedzia�ek, pierwszego sierpnia. Kilka razy przez
moment widzia�a go, gdy szed� nabrze�em. Zaintrygowa� j�.
Z jakiego� powodu ucieszy�a si�, �e nie jest zbyt wysoki. M�g� mie� niewiele ponad metr
siedemdziesi�t, co uzna�a za ca�kiem odpowiedni wzrost jak na m�czyzn�. Nie by� masywnie
zbudowany, przeciwnie, mia� szczup��, eleganck� sylwetk�, a przy tym nie chodzi�, lecz
kroczy�.
Ilekro� go widzia�a, mia� na sobie ciemny pulower i d�insy. Jego w�osy zdawa�y si� zbyt
d�ugie jak na cz�owieka po trzydziestce.
Nie dalej jak wczoraj Charity poleci�a swojemu sprzedawcy Newlinowi Odellowi, by
oddal obrzydliw� papug�, Szalonego Otisa, nowemu w�a�cicielowi �Charms & Virtues".
Poinstruowa�a Newlina, by wm�wi� nic nie podejrzewaj�cemu Wintersowi, �e Szalony Otis
t�skni za dawnym otoczeniem. Do pewnego stopnia by�a to prawda. Otis popad� w ci�k�
depresj�, gdy Hayden nie wr�ci� z ostatniej podr�y do Seattle, i Charity by�a zmuszona
ratowa� z rozpaczy niewdzi�czne ptaszysko.
Z zapartym tchem obserwowa�a, jak Newlin kroczy z klatk� przez Molo, przekonana, �e
Elias nie zgodzi si� przyj�� prezentu. Ku jej uldze Newlin wr�ci� z pustymi r�koma, m�wi�c,
�e Elias jest Jaki� dziwny". By�
22
G��bokie wody
to jedyny komentarz, ale Newlin nie nale�a� do zbyt rozmownych. Na szcz�cie potrafi�
sprzedawa� ksi��ki i czasopisma.
- Chcia�abym porozmawia� z panem o kilku sprawach wa�nych dla nas, kupc�w z Molo
- ci�gn�a Charity.
- Napije si� pani herbaty?
- Herbaty?
- W�a�nie naparzy�em. - Elias postawi� dwie fili�anki na ladzie. - Mam dobr�, chi�sk�.
Sprowadzam j� ze sklepu Abberwicka, z Seattle.
Charity nie spotka�a nigdy m�czyzny, kt�ry pi�by herbat�. Jej znajomi w Seattle pijali
espresso albo kaw� z mlekiem, a tutaj w Cove ograniczali si� do zwyk�ej czarnej, w ka�dym
razie do czasu, gdy Bea Hatfield, w�a�cicielka kawiarni na Molo, nie zaistalowa�a trzy
miesi�ce temu pierwszego ekspresu w miasteczku.
- Dzi�kuj�, ch�tnie wypij� fili�ank�.
- Prosz�, niech pani usi�dzie tutaj, obok mnie. Czuj�c si� jak mucha chwycona w
sie� paj�ka,
Charity ruszy�a w g��b sklepu. Elias byl sam, ale na wszelki wypadek rozejrza�a si�, czy
w zagraconym wn�trzu nie ma jakiego� klienta zak��caj�cego grobow� atmosfer�.
Zmarszczy�a czo�o. Wszystko pozosta�ojak za czas�w Haydena Stone'a.
Sklep by� zamkni�ty przez ostatnie dwa miesi�ce, od chwili �mierci Haydena. Umar� w
Seattle na zawa� serca. Kto� z jego znajomych z miasteczka zorganizowa� cichy pogrzeb.
Zanim kupcy z Molo poj�li, co si� sta�o, by�o po wszystkim.
�a�owano go, chocia� nikt nie zna� go zbyt dobrze. By� sympatycznym, ale nieco
dziwnym cz�owiekiem, �yj�cym we w�asnym �wiecie. Pomimo i� zachowywa� dystans,
potrafi� by� �yczliwy i przyjacielski. Akceptowano go i uwa�ano za nieszkodliwego
ekscentryka.
23
Jayne Ann Krentz
Jego �mier� mog�a oznacza� katastrof� dla kupc�w z Molo. Wiedziona instynktem
cz�owieka interes�w Charity postanowi�a dzia�a�, zanim na jej nowych przyjaci� spadnie
nieszcz�cie.
W�a�ciciele sklep�w powinni si� skonsolidowa� i przedstawi� sw�j program nowemu
w�a�cicielowi �Charms & Virtues".
Ruszy�a stanowczo w s�abym �wietle s�cz�cym si� przez zakurzone, w�skie okna.
Skrzywi�a si� widz�c, �e nowy w�a�ciciel nie zrobi� nic, by uporz�dkowa� i odkurzy�
zmagazynowane w sklepie osobliwo�ci: le�a�y byle jak rozrzucone w gablotach i na p�kach,
bez �adnego porz�dku ani zamys�u.
W jednym k�cie ma�e, polichromowane rze�by. W pobliskiej skrzyni mosi�ne dzwonki i
gwizdki. Na p�ce obok egzotyczne kolorowe lalki o zaskakuj�cych twarzach. Na �cianach
plastykowe maski, poni�ej na kontuarze pi�ra wieczne, pojemniki wytwarzaj�ce dym i
metalowe puzzle. Tak wygl�da� ca�y sklep, wype�niony starociami i niezwyk�ymi
przedmiotami z dalekich kraj�w. Obok r�cznie plecionego kosza z Filipin mo�na by�o znale��
mechaniczne chrab�szcze z Hongkongu. Male�kie plastykowe dinozaury z po�udniowo-
wschodniej Azji s�siadowa�y z gumowymi robakami produkowanymi w Meksyku. Tanie
bransoletki, imitacje odznacze� wojskowych, pozytywki, sztuczne kwiaty wype�nia�y gabloty.
Wi�kszo�� przedmiot�w sprawia�a takie wra�enie, jakby le�a�y w sklepie latami.
Charity okre�la�a je j e d n y m s�owem - tandeta. Nowy w�a�ciciel musia�by w�o�y�
troch� serca i energii, by o�ywi� odziedziczony interes. Pomy�la�a, �e powinna podarowa�
mu zmiotk� do kurzu jako powitalny prezent. By� mo�e pojmie aluzj�.
Nie mog�a nigdy zrozumie�, jakim sposobem Hayden
24
G��bokie wody
Stone potrafi� utrzyma� si� z �Charms & Virtues" i czynsz�w, kt�re pobiera� od reszty
kupc�w z Molo. Prowadzi� do�� ascetyczny tryb �ycia, ale nawet dziwak musi p�aci� podatki
od nieruchomo�ci i co� je��. W ko�cu dosz�a do wniosku, �e dysponowa� widocznie jeszcze
innymi �r�d�ami dochod�w.
- Nie mam mleka ani cukru - powiedzia� Elias.
- Nie szkodzi. Pij� czyst�, nie s�odzon� herbat�.
- Tak j a k ja. Dobra herbata powinna by� czysta j a k �r�dlana woda.
Te s�owa przywo�a�y wspomnienia.
- Hayden Stone m�wi� to samo.
- Doprawdy?
- Tak. Zawsze mia� co� zenowego do powiedzenia na temat herbaty.
- Zenowego?
- Wie pan, historie zaczerpni�te z filozofii zen, M�wi� mi kiedy�, �e interesuje si�
dawno zapomnian� filozofi� Wschodu i �e zna tylko jednego cz�owieka, kt�ry te� j� studiuje.
- Hayden nie tylko j� studiowa�, by� mistrzem.
- Zna� go pan?
- Tak.
Charity poczu�a si� nieco pewniej. Otworzy�a teczk�, kt�r� trzyma�a niczym talizman, i
u�miechn�a si� promiennie.
- Przejd�my do interes�w. Wiem, �e nie zd��y� pan jeszcze zadomowi� si� na Molo, ale
sprawy dzier�aw nie mog�, niestety, czeka�.
- Sprawy dzier�aw?
- W�a�ciciele sklep�w postanowili stworzy� stowarzyszenie, kt�re b�dzie ich
reprezentowa�o wobec nowego w�a�ciciela nieruchomo�ci, firmy Far Seas, Inc. Chcemy, �eby
si� pan do nas przy��czy�. B�dziemy
25
Jaync Ann Krentz
mieli wi�ksz� si�� przetargow�, je�li wyst�pimy zwart� grup�.
Elias uni�s� fili�ank� precyzyjnym, niezwykle p�ynnym gestem.
- Co chcecie negocjowa� z Far Seas?
- Spraw� odnowienia dzier�aw. - Charity patrzy�a zafascynowana, jak Elias nalewa
herbat�. - Jak pan zapewne wie, Molo by�o w�asno�ci� Haydena Stone'a, poprzedniego
w�a�ciciela �Charms & Virtues".
- Wiem. - Promie� s�o�ca o�wietli� na moment orli nos i wydatne ko�ci policzkowe
Eliasa.
Charity wzi�a g��boki oddech i zacisn�a palce na teczce.
- Z chwil� �mierci Haydena prawo w�asno�ci przej�a automatycznie kompania Far
Seas, Inc.
Us�ysza�a cichy syk. Znajomy d�wi�k. Rzuci�a okiem na wspaniale ubarwion� papug�,
kt�ra panoszy�a si� bezczelnie na sztucznej ga��zi za lad�.
- Cze��, Otis.
Szalony Otis przest�pi� z nogi na nog� i z�o�liwie przekrzywi� �eb wpatruj�c si� w
Charity oczkami jak paciorki.
- He, he, be.
Elias z zainteresowaniem przyjrza� si� ptakowi.
- Wietrz� tu pewn� wrogo��.
- Zawsze si� tak zachowuje. - Charity wykrzywi�a si� w stron� ptaka. - Wie, �e mnie
z�o�ci. Wcale nie docenia tego, co dla niego zrobi�am. I oczekuj cz�owieku od takiego stwora
wdzi�czno�ci.
Otis znowu zachichota�.
- Opiekowa�am si� nim po �mierci Haydena - m�wi�a Charity. - By� bardzo
przygn�biony. Osowia�, traci� pi�ra, nie chcia� je��. Wygl�da� okropnie. By� w tak z�ym
stanie, �e ba�am si� zostawi� go samego. W dzie�
26
G��bokie wody
siedzia� na wieszaku w moim biurze na zapleczu sklepu, w nocy spa� w klatce w
mojej sypialni.
- Na pewno jest pani wdzi�czny.
- Akurat. To ptaszysko nie wie, co znaczy s�owo wdzi�czno��.
Szalony Otis przesun�� si� na ga��zi, pogaduj�c co� nkprzyja�nie.
- Nie wiesz, ile mia�e� szcz�cia, Otis - ci�gn�a Charity. - Nikt inny na Molo nie chcia�
si� tob� zaj��. By�y nawet plany, �eby sprzeda� ci� jakiemu� Bogu ducha winnemu tury�cie.
Pewna osoba, niech jej imi� p�jdzie w zapomnienie, mia�a zamiar odda� ci� do zoo, aleja nie
pozwoli�am, bo mam mi�kkie serce. Przygarn�am ci�, karmi�am, mog�e� je�dzi� za darmo na
karuzeli. I co mam w nagrod�? Nic, poza wstr�tnymi narzekaniami.
- He, he, he - zarechota� Otis i zamacha� przyci�tymi skrzyd�ami.
- Spok�j, Otis - powiedzia� Elias i podrapa� ptaka po g�owie. - Masz zobowi�zania.
Zaci�gn��e� wobec pani d�ug wdzi�czno�ci.
Otis dalej si� d�sa�, ale przesta� dogadywa�. Wreszcie przymkn�� oczy i z zachwytem
podda� si� pieszczocie Eliasa.
- Zdumiewaj�ce. Nikomu poza Haydenem Stone'em nie pozwala� na takie poufa�o�ci.
Ka�dego innego traktowa� z r�wn� oboj�tno�ci�, z jak� odnosi�by si� do gazety targanej
pazurami.
- Otis i ja odbyli�my d�ug� rozmow�, kiedy Newlin go tutaj wczoraj przyni�s�.
Postanowili�my, �e razem b�dziemy gospodarowali w sklepie - powiedzia� Elias.
- Co za ulga. Prawd� powiedziawszy wysy�aj�c Ncwlina do pana nie spodziewa�am si�,
�e zechce pan wzi�� ptaka. Nie musia� pan przecie�. To, �e przej��
27
Jayne Ann Krentz
pan �Charm & Virtues", nie oznacza, �e ma si� pan zajmowa� Otisem. Elias przyjrza� si�
jej uwa�nie.
- Pani te� nie musia�a si� nim zajmowa�, a jednak go pani wzi�a i opiekowa�a nim
przez dwa miesi�ce.
- Co mia�am zrobi�? Hayden bardzo go lubi�, a ja lubi�am Haydena, nawet je�li by�
dziwakiem.
- To, �e lubi�a pani Haydena, nie znaczy, �e musia�a pani zaopiekowa� si� Otisem.
- Niestety tak - stwierdzi�a Charity z westchnieniem. - Szalony Otis tutaj, na Molo,
traktowany by� zawsze jak kto� z rodziny. Wyj�tkowo niesympatyczny krewny, musz�
przyzna�, kt�rego wola�abym zamkn�� na strychu, niemniej jednak krewny. Wie pan, jak to
jest: rodziny si� nie wybiera.
- Rozumiem. - Elias przesta� drapa� Otisa i si�gn�� ponownie po fili�ank�.
- Nie musi go pan zatrzymywa�. To naprawd� okropne ptaszysko - wyzna�a Charity w
nag�ym przyp�ywie szczero�ci.
- Sama pani powiedzia�a, �e to rodzina.
- Papugi z rodziny Otisa s� d�ugowieczne. B�dzie pan go mia� na g�owie przez ca�e lata.
- Wiem o tym.
- W porz�dku. Za�atwili�my spraw� Otisa - powiedzia�a rada, �e Elias nie zmieni�
zdania. - Przejd�my teraz do om�wienia sprawy Far Seas.
- S�ucham.
- Czynsze na Molo trzeba renegocjowa� przed ko�cem wrze�nia. Dzisiaj mamy czwarty
sierpnia. Musimy dzia�a� szybko.
- Ma pani jaki� plan? - Elias odstawi� dzbanek z herbat�.
- Jak ju� m�wi�am, chcemy wyst�pi� jako zor-
28
G��bokie wody
ganizowana grupa. - Charity nagle zda�a sobie spraw�, �e wpatruje si� w jego d�onie:
mocne, pe�ne m�skiej gracji.
- Zorganizowana grupa? - Elias patrzy�, j a k odrywa wzrok od jego r�k i przenosi na
twarz.
- Tak. Zorganizowana. - Mia� oczy koloru wzburzonego morza, stalowoszare. Zacisn�a
palce na teczce. - Chcemy porozumie� si� z Far Seas jak najszybciej. Zale�y nam, by zawrze�
d�ugoterminowe dzier�awy na rozs�dnych warunkach, zanim kompania zrozumie, co si�
dzieje w Whispering Waters Cove.
- A co si� dzieje? - Elias lekko skrzywi� usta. - Poza zapowiadan� wizyt� go�ci z
kosmosu...
- Widz�, �e spotka� pan ju� astrozof�w?
- Trudno si� na nich nie natkn��.
- Prawda. Miasto ma z nimi sporo k�opot�w. Radni uwa�aj�, �e astrozofowie psuj�
wizerunek miasta, ale burmistrz twierdzi, �e do po�owy sierpnia po sekcie nie b�dzie �ladu.
- Dlaczego?
- Nie s�ysza� pan? Gwendolyn Pitt, przyw�dczyni sekty, oznajmi�a wiernym, �e
pi�tnastego o p�nocy wyl�duje statek kosmiczny i zabierze ich gdzie� hen w galaktyk�. W
czasie wyprawy b�d� zajmowa� si� seksem i prze�yj� filozoficzne o�wiecenie.
- S�ysza�em zawsze, �e seks i iluminacja umys�u nie id� w parze.
- Najwyra�niej kosmici rozwi�zali ten problem. Rada miejska, jak si� pan domy�la,
zak�ada, �e je�li oznaczonej nocy nic si� nie wydarzy, astrozofowie pojm�, �e to blef, i
opuszcz� Whispering Waters o brzasku szesnastego.
- Do�wiadczenie m�wi mi, �e ludzie trzymaj� si� swoich wierze� nawet wbrew
oczywistym dowodom, �wiadcz�cym o ich fa�szywo�ci.
29
Jayne Ann Krentz
- Ani mnie, ani kupcom na Molo nie b�dzie przeszkadza�o, je�li astrozofowie pozostan�
w miasteczku. To do�� mili ludzie, chocia� troch� naiwni. Kilku z nich to moi dobrzy klienci.
W ci�gu ostatnich dw�ch miesi�cy ksi��ki o parapsychologii i New Age rozchodz� si� jak
�wie�e bu�eczki.
Noszone przez astrozof�w d�ugie bia�o-niebieskie tuniki i barwne przepaski na w�osy
staty si� w miasteczku powszednim widokiem. Gwendolyn Pitt i jej sekta zjawili si� tu na
pocz�tku lipca i rozbili obozem na starym campingu.
Burmistrz, Phyllis Dartmoor, pocz�tkowo odnosi�a si� do astrozof�w wrogo, podobnie
jak radni, ale po nieudanych pr�bach usuni�cia ich z miasta zmieni�a taktyk�. Ilekro� w
lokalnych gazetach pojawia�y si� nieprzyjazne sekcie artyku�y, t�umaczy�a, �e trzeba
poczeka� do po�owy sierpnia.
- Astrozofowie dodaj� temu miejscu kolorytu - powiedzia� Elias wr�czaj�c Charity
fili�ank�.
- Tak, ale psuj� obraz zacisznego uzdrowiska, kreowany przez rad� miejsk�. - Charity
upi�a �yk herbaty delektuj�c si� jej smakiem. Z uznaniem pomy�la�a, �e gospodarz zna si� na
sztuce parzenia wschodniego napoju.
- Dobra? - zapyta� Elias niespokojnie.
- �wietna - pochwali�a odstawiaj�c fili�ank�. - Jest co� szczeg�lnego w chi�skiej
herbacie, prawda?
- O, tak.
- Wracajmy do interes�w. To w�a�nie kwestia wizerunku miasta sprawia, �e musimy
dzia�a� szybko.
- Prosz� m�wi� dalej. - Elias popija� herbat�.
- Burmistrz i rada miejska widzieliby na Molo ci�g wytwornych butik�w, galerii i
sklep�w z antykami, ale �eby do tego doprowadzi�, musz� przekona� w�a�-
30
G��bokie wody
ciciela nieruchomo�ci, by nie przed�u�a� obecnych dzier�aw. Nie jeste�my wystarczaj�co
eleganccy. Elias rozejrza� si� po swoim ponurym sklepie.
- Rozumiem. S�dzi pani, �e Far Seas dogada si� z rad� i wyrzuci nas st�d?
- Tak. Far Seas to du�a korporacja z siedzib� w Seat-tle. B�d� ich interesowa� tylko
stawki. Je�li zorientuj� si�, �e mog� tu by� drogie galerie, kt�re sta� na bardzo wysokie
czynsze, wykorzystaj� szans� i pozb�d� si� nas albo spr�buj� sprzeda� Molo.
- Co pani wie o Far Seas?
- Niewiele. To jaka� firma konsultingowa. Kilka tygodni temu dostali�my listy od
prawnika Haydena Stone'a, w kt�rych informowa� nas, �e od tej chwili mamy p�aci� czynsz
Far Seas.
~ Rozmawia�a pani z kim� z Far Seas?
- Jeszcze nie. To kwestia strategii. - Charity u�miechn�a si� ponuro.
- Strategii?
- Uzna�am, �e lepiej poczeka�, a� pojawi si� nowy w�a�ciciel �Charms & Virtues", i
dopiero wtedy podj�� jakie� kroki.
- Zatem w tej chwili pani wiedza o Far Seas opiera si� wy��cznie na przypuszczeniach?
Zirytowa� j� ten delikatny przytyk.
- My�l�, �e przezorniej b�dzie za�o�y�, �e Far Seas zareaguje w tej sytuacji tak, jak
zareagowa�aby ka�da du�a korporacja. Jako w�a�ciciele nieruchomo�ci b�d� chcieli
wynegocjowa� mo�liwie najwy�sze stawki albo sprzedadz� Molo.
~ Kiedy ogl�damy odbicie przeciwnika w wodzie, musimy mie� pewno��, �e woda jest
naprawd� przejrzysta.
Charity spojrza�a na niego niespokojnie.
31
Jayne Ann Krentz
- Brzmi to j a k s�owa Haydena Stone'a. By� p a n jego bliskim przyjacielem?
- Tak.
- I dlatego sta� si� pan w�a�cicielem �Charms & Vir-tues"?
- Zgadza si� - odpar� Elias z kamiennym wyrazem twarzy. - Zostawi� mi sklep w
spadku. Dom te�.
- Przykro mi, �e jestem pierwsz� osob�, kt�ra to panu m�wi, ale nie b�dzie si� pan
d�ugo cieszy� swoim spadkiem, je�li na czas nie renegocjujemy um�w z Far Seas. Teraz,
kiedy si� pan ju� tutaj pojawi�, powinni�my dzia�a� szybko. Bardzo mo�liwe, �e rada miejska,
albo Leighton Pitt, tutejszy handlarz nieruchomo�ciami, b�d� pr�bowali kontaktowa� si� z
Far Seas.
- Elias.
- S�ucham? Ach tak, Elias - zawaha�a si� na moment. - M�w mi Charity.
- Charity - powt�rzy� jej imi� w podobny spos�b, jak pi� herbat�: jakby si� nim
delektowa�. - Niezwyk�e imi�.
- Podobnie jak Elias. Je�li po�wi�cisz mi jeszcze kilka minut, wyt�umacz� ci, co
postanowili�my wzgl�dem Far Seas. Zrozumiesz, dlaczego to takie wa�ne, �eby� by� z nami.
- Aha.
- Przepraszam?
Elias uni�s� jedno rami�.
- Jako nowy w�a�ciciel �Charms & Virtues" rozumiem wag� przy��czenia si� do
waszej... jak to nazwa�a�? A, zwartej grupy. Nigdy przedtem nie nale�a�em do �adnej zwartej
grupy. Na czym rzecz polega?
U�miechn�a si� z satysfakcj�.
- To bardzo proste. Jako prezes stowarzyszenia kupc�w ja b�d� prowadzi�a negocjacje z
Far Seas.
32
G��bokie wody
- Masz jakie� do�wiadczenie w podobnych sprawach?
- Spore. Zanim osiad�am w Whispering Waters Cove, obraca�am si� w �wiecie
korporacji.
- Charity Truitt. - Elias wreszcie sobie skojarzy�. - Nazwisko brzmia�o mi znajomo.
Domy towarowe Truitt?
- Tak. Zanim powiesz cokolwiek, pozw�l, �e w trzech zdaniach odpowiem z g�ry na
twoje pytania. Tak, by�am prezesem kompanii. Tak, teraz interesy prowadzi moja przyrodnia
siostra i brat. Tak, mam zamiar pozosta� w Whispering Waters Cove.
- Rozumiem.
- Chocia� nie zarz�dzam ju� firm�, nie zapomnia�am nic z tego, czego nauczy�am si� w
tamtym okresie. Je�li masz lepsze pomys�y ni� ja, ch�tnie przeka�� ci obowi�zek
pertraktowania z Far Seas.
- B�dziesz idealn� osob� do tego zadania - powiedzia� �agodnie.
Nagle zasmucona Charity od�o�y�a teczk� na lad�.
- Przepraszam, je�li wyda�am ci si� zbyt wojownicza, ale decyzja odej�cia z mojej
firmy... wiele mnie kosztowa�a.
- Rozumiem.
Przygl�da�a mu si� bacznie- Nie wiedzia�a, czy s�ysza� pog�oski o zerwanym
narzecze�stwie i jej za�amaniu nerwowym. Dosz�a w ko�cu do wniosku, �e chyba nie. Nie
wydawa� si� specjalnie zdziwiony ani zbytnio zainteresowany, ale w og�le nie zwyk� chyba
okazywa� emocji. Postanowi�a m�wi� dalej.
- Molo to dobre miejsce, nie oddamy go bez walki.
- Co� mi m�wi, �e wynegocjujesz przed�u�enie dzier�aw.
- Dzi�kuj� za zaufanie. - Charity spojrza�a na Sza-
33
Jayne Ann Krentz
lonego Otisa. - Je�li mi si� nie uda, b�dziemy musieli szuka� nowych lokali Ciebie to te�
dotyczy, Otis.
- He, he, he. - Otis przesun�� si� na koniec �erdzi i zszed� na rami� Eliasa.
Charity przypomnia�a sobie moment, kiedy ptak zachowa� si� tak samo wobec niej. Elias
zdawa� si� nie zwraca� uwagi na ostre szpony Otisa wbijaj�ce mu si� w cia�o.
- Jeszcze fili�ank� herbaty? - zapyta�.
- Nie, dzi�kuj�. - Spojrza�a na zegarek. - Zadzwoni� do Far Seas jeszcze dzisiaj po
po�udniu i spr�buj� si� dowiedzie�, kiedy b�d� mog�a podj�� pertraktacje. �ycz mi
powodzenia.
- Nie wierz� w powodzenie. Strumie� nieodmiennie wpada do rzeki, rzeka do morza.
Woda mo�e przybiera� r�n� form�, ale zawsze pozostanie wod�.
Pomy�la�a, �e Newlin mia� racj�. Elias rzeczywi�cie jest dziwny. U�miechn�a si�
�agodnie.
- Zatem �ycz mi dobrej karmy albo czego� podobnego. Je�li mi si� nie uda, wszyscy tu,
na Molo, b�dziemy mieli k�opoty.
- Uda ci si�.
- Trzeba w to wierzy�. - Wsta�a, gotowa do wyj�cia. W ostatniej chwili przypomnia�a
sobie co�. - Jeszcze jedna sprawa. W poniedzia�ek wieczorem organizujemy na Molo ma�e
spotkanie, jeste� naturalnie zaproszony.
- Dzi�ki.
- Przyjdziesz?
- Tak.
- To �wietnie. Hayden nigdy si� nie pojawia� na naszych spotkaniach. - Jeszcze raz
zajrza�a do swoich notatek. - M�g�by� zadba� o przystawki?
- Je�li nie b�dzie wam przeszkadza�o, �e wybior� jarskie.
34
G��bokie wody
- W�a�nie mia�am ci powiedzie�, �e w�r�d nas jest sporo wegetarian. - Roze�mia�a si�. -
Zdajesz si� do nas pasowa�.
- To b�dzie nowe do�wiadczenie - odpar� Elias. Uzna�a, �e nie b�dzie go prosi�a, by
wyja�ni�, co
chcia� przez to powiedzie�. Co� jej m�wi�o, �e wola�by nie odpowiada� na tego rodzaju
pytania. To, co przed chwil� powiedzia�a, by�o odruchow�, grzeczno�ciow� uwag�.
Przypuszcza�a, �e on takich nie czyni�. Wszystko, co m�wi�, zdawa�o si� tak wieloznaczne.
Identyczne wra�enie odnosi�a w trakcie rozm�w z Haydenem Stone'em. Nie by�y to �atwe
konwersacje.
Poczu�a ulg�, kiedy wreszcie wysz�a z mrocznego sklepu na s�o�ce. Szybko min�a
sklepy po obu stronach Molo i znalaz�a si� w jasno o�wietlonym wn�trzu �Whispers".
Newlin podni�s� g�ow� znad pliku tygodnik�w, kt�re uk�ada� na stojaku z tak� min�,
jakby w�a�nie wr�ci� z pogrzebu. Zwykle tak wygl�da�.
Chudy dwudziestoczterolatek z kozi� br�dk�, w drucianych okularach, z twarz� okolon�
nier�wno przystrzy�onymi ciemnymi w�osami.
- Jak posz�o? - zapyta� jak zwykle lakonicznie. Charity zatrzyma�a si� drzwiach biura.
Lubi�a tego
ma�om�wnego ch�opaka. Przyj�a go miesi�c temu, kiedy pojawi� si� znik�d, pytaj�c o
prac�. Przeni�s� si� do Whispering Waters Cove, �eby by� bli�ej swojej dziewczyny, Arlene
Fenton, kt�ra nale�a�a do astro-zof�w. Czas wolny po�wi�ca� na to, by odci�gn�� ukochan�
od sekty.
Nic nie zwojowawszy uzbroi� si� w stoicki spok�j i postanowi� przeczeka�. Wierzy�, �e
pi�tnastego sierpnia Arlene przejrzy wreszcie na oczy, zrozumie, �e zosta�a nabrana.
35
Jayne Ann Krentz
Charity mia�a nadziej�, �e Newlin si� nie myli. Wzrusza�o j� jego oddanie dla Arlene,
jego nieco staro�wiecka, heroiczna postawa Don Kichota, ale l�ka�a si�, co b�dzie, je�li
Arlene nie ocknie si� w por�. Wystarczy, �e przez dwa miesi�ce nia�czy�a papug� w depresji,
nie mia�a teraz ochoty matkowa� za�amanemu ch�opcu.
- Mia�e� racj�, Newlin. Elias Winters rzeczywi�cie jest dziwny. Przyja�ni� si� z
Haydenem Stone'em, to nieco wyja�nia. Mam dobr� wiadomo��: chce si� do nas przy��czy�,
by negocjowa� nowe stawki.
- Zadzwonisz do Far Seas?
- W�a�nie mam zamiar. Trzymaj kciuki.
- To nie wystarczy, je�li rada miejska albo Pitt ju� do nich dotarli i powiedzieli im, jak�
warto�� przedstawia Molo.
- Nie b�d� takim pesymist�, Newlin. Licz� na to, �e rada nie wie jeszcze, kto zosta�
w�a�cicielem Molo Szalonego Otisa. My sami dowiedzieli�my si� ledwie dwa tygodnie temu,
a ja prosi�am wszystkich, �eby zachowali rzecz w tajemnicy.
- Nikt chyba nie wygada�.
- Mam nadziej�. - Charity pchn�a drzwi do biura i przecisn�a si� mi�dzy paczkami
ksi��ek. Szybko wystuka�a numer kompanii widniej�cy w li�cie od prawnika. Chwil�
odczeka�a, zanim wreszcie odezwa� si� sygna�.
Kto� podni�s� s�uchawk�. Us�ysza�a znajomy g�os.
- �Charms & Virtues" - powiedzia� Elias.
Rozdzia� drugi
1'tytkie wody nios� niekiedy p�ytkie odpowiedzi, za� w g��bokich wodach kryj� si�
g��bokie pytania.
Wodne drogi, z dziennika ] laydcna SUinc'a
i\iedy Charity wtargn�a do sklepu, Elia-sa, jak za pierwszym razem, ogarn�a fala
dziwnych przeczu�, jakby wiedzia�, �e ich spotkanie nie mo�e by� dzie�em przypadku.
Patrzy� zafascynowany, jak sunie ku niemu mi�dzy gablotami. Specjalnie zaaran�owa�
�w eksperyment, by potwierdzi� swoje pierwsze wra�enia. Nie by�o w�tpliwo�ci. Czu� si� jak
cz�owiek rzucony nagle na g��bok� wod�.
Niedobrze. Bardzo niedobrze.
Ale ciekawie.
- Kim jeste�, Eliasie Winters, i w jak� grasz gr�? - natar�a na niego Charity.
Elias nie m�g� spojrze� na zegarek. Nie nosi� go od czasu, gdy uko�czy� szesna�cie lat.
W k�cie wisia� jednak stary zegar z ku-
37
Jayne Ann Krentz
kulk�, kt�ry pozwoli� mu oderwa� w z r o k od jej gniewnych oczu i odzyska� panowanie
nad sob�.
- Zabra�o ci to oko�o minuty i czterdziestu pi�ciu sekund. Jeste� szybka, panno Truitt.
Bardzo szybka. Przebieg�a� odleg�o�� dziel�c� nasze sklepy?
- Mierzy�e� czas?
Szalony Otis zaskrzecza� na swojej �erdzi.
- Uspok�j si�, Otis - poprosi� Elias �agodnie. Ptaszysko us�ucha�o. �ypi�c �obuzersko
z�o�liwym
oczkiem, rozgryz�o z g�o�nym trzaskiem jakie� ziarno.
W ciemnych oczach Charity nikt nie doszuka�by si� niczego �obuzerskiego. By�a
najzwyczajniej w�ciek�a.
Ni�sza o kilkana�cie centymetr�w od Eliasa jakim� sposobem spogl�da�a na niego z g�ry.
Zacisn�a mocno usta. Policzki mia�a zar�owi