16641
Szczegóły |
Tytuł |
16641 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16641 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16641 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16641 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Pozytywizm
Języki epoki
Praca zbiorowa pod redakcją
Grażyny Borkowskiej
i Janusza Maciejewskiego
Instytut BadańLiterackich Wydawnictwo
2001 Warszawa
Redakcja
Krystyna Petryk
Opracowanie indeksu oraz korekta Mirella Remuszko
Łamanie
Wydawnictwo IBL PAN
Projekt okładki i stron tytułowych Jacek Staszewski
Na okładce wykorzystano fotografię K. Brendla przestawiającą Krakowskie Przedmieście w latach 90. XIX w. (własność Muzeum Historycznego w Warszawie)
Wydanie publikacji dofinansowane przez Ministerstwo Kultury i DziedziftwąrN^rodowego
(c)Copyright by Instytut Badań Literackich PAN, 2001
Druk i oprawa Interdruk Łódź, ul. Rymanowska 4
ISBN 83-87456-79-9
Spis treści
Od redaktorów ......................................................................................................7
Część pierwsza
Nowe wizerunki starego pozytywizmu
JANUSZ MACIEJEWSKI
Miejsce pozytywizmu polskiego w XIX-wiecznej formacji kulturowej ............... 11
TADEUSZ BUDREWICZ ............................................................................................... 39
Dyskurs okołopozytywistyczny. Operowanie pojęciem "pozytywizm"
przez jego oponentów ....................................................................................... 39
WŁODZIMIERZ TYBURSKI
/ęzyk etyki doby pozytywizmu.......................................................................... 57
ANNA MARTUSZEWSKA
Prusa "estetyka zdrowego rozsądku" ................................................................. 66
GRAŻYNA BORKOWSKA
Arystokratyczny liberalizm Aleksandra Świętochowskiego ................................ 80
MAREK PĄKCIŃSKI
Język konserwatystów.......................................................................................92
WIKTOR CHORIEW
Pozytywizm warszawski w ocenie krytyki rosyjskiej XIX
i początku XX wieku ...................................................................................... 104
Część druga
Gra z tradycją: między antykiem a modernizmem
BEATA KATARZYNA OBSULEWICZ :
Przejście przez Portyk...................................................................................... 115
MACIEJ GLOGER
Eliza Orzeszkowa i Ernest Renan - zapomniany język..................................... 133
IWONA WIŚNIEWSKA
Biografia jako język. Eliza Orzeszkowa............................................................ 149
BARBARA BOBROWSKA
Kod tradycji - język miejsc (O Pleśni świata B. Prusa) ..................................... 172
TADEUSZ BUJNICKI !
Sienkiewiczowska gra stylizacji........................................................................ 183
URSZULA KOWALCZUK
Felicjan Faleński - poszukiwanie języka .......................................................... 201
JADWIGA ZACHARSKA
Erotyzm. Przykład poezji Asnyka .................................................................... 211
IRENA FEDOROWICZ
Z Litwina - trubadur prowansalski.
O poezji Czesława Jankowskiego..................................................................... 223
TOMASZ SOBIERAJ
W cieniu wielkiej trójcy powieściopisarzy. Uwagi o poetyce drugorzędnej
prozy okresu pozytywizmu .............................................................................. 235
MAGDALENA RUDKOWSKA
Formy nieobecności. Kwestia rosyjska w literaturze postyczniowej. ................. 249
ADAM TYSZKA
Socjaliści w perspektywie pozytywistów. Loci communes .................................... 260
Część trzecia
Dramat i teatr II połowy XIX wieku
DOBROCHNA RATAJCZAKOWA
O pozytywnym stylu tzw. pozytywistycznej komedii....................................... 281
ANNA SOBIECKA
Poetyka jednoaktówek Michała Bałuckiego..................................................... 298
MARIA JOLANTA OLSZEWSKA
"Malowany chłop". Świat jednoaktówek Władysława Ludwika Anczyca .........312
AGATA ZALEWSKA
Kostium antyczny we wczesnych dramatach Aleksandra Świętochowskiego.... 328
BARBARA HIRSZ
Antyutopia rewolucji w Duchach Świętochowskiego ........................................ 340
Indeks nazwisk ................................................................................................347
Od redaktorów
Wydany po raz pierwszy w roku 1978 i czterokrotnie wznawiany Pozytywizm Henryka Markiewicza wciąż pozostaje najpełniejszym ujęciem postyczniowej epoki. Jednocześnie nie sposób nie zauważyć, że w refleksji nad pozytywizmem pojawiają się nowe projekty badawcze, nowe tematy, nowe sposoby opisu, istotnie przewartościo-wujące zakorzeniony w tradycji historycznoliterackiej i dydaktyce szkolnej obraz epoki.
Najogólniej rzecz ujmując, te sygnały innego postrzegania i rozumienia kultury drugiej połowy ubiegłego stulecia lokują się w trzech, mniej lub bardziej ze sobą powiązanych, sferach znaczeń. Po pierwsze, chodzi o zmianę usytuowania literatury i sztuki epoki postyczniowej w kulturze dwu ostatnich wieków. Z perspektywy najszerszej z dotychczas możliwych uległa wyraźnemu osłabieniu (zatarciu) opozycja między romantyzmem a pozytywizmem. Coraz częściej skłonni jesteśmy widzieć w kulturze postyczniowej pewien wariant dziewiętnastowieczności, rozumianej jako model kultury obowiązującej w całej Europie mniej więcej od czasów kongresu wiedeńskiego aż po pierwszą wojnę światową. Czasami (i temu stanowisku byłby bliski np. Józef Bachórz) dziewięt-nastowieczność rozumie się jeszcze inaczej, zawężając znaczenia do obszaru kultury polskiej i przyjmując, że czasy niewoli narzuciły pewien określony zestaw pytań i problemów, poza który - mimo wewnętrznych różnic - nie wykroczyli ani romantycy, ani pozytywiści. Ich wzajemne podobieństwo byłoby więc funkcją sytuacji politycznej i społecznej, którą zasadniczo odmieni dopiero odzyskanie niepodległości.
Przesunięcia periodyzacyjne dotyczą także opozycji pozytywizm-modernizm. Od kilku lub nawet kilkunastu lat sprawa tzw. przełomu antypozytywistycznego w literaturze zajmuje uwagę badaczy, którzy dostrzegają u "późnych" pozytywistów sygnały -rozmaicie manifestowanego - zainteresowania dla modernistycznej wrażliwości, estetyki, filozofii. Nie wydaje się też, by to zbliżenie stanowisk było wynikiem przyjęcia postulatów "młodych". Modernizm Prusa czy Orzeszkowej stanowi raczej konsekwen-liftrflhnłfociiiegu iiujrzewariia, 'Które w pewnym momencie'i za sprawą wielu inspiracji otworzyło drogę ku - wybiórczo podejmowanym - aspektom "nowej" sztuki.
8
GRAŻYNA BORKOWSKA
Zwróćmy jednak uwagę, że upowszechnienie na gruncie polskim (głównie za sprawą Ryszarda Nycza) anglosaskiej, szerokiej definicji modernizmu stawia na nowo i to w zupełnie innym świetle relacje między pokoleniem Prusa a moderną. Tendencja, zmierzająca do osłabienia cezury między pozytywizmem a modernizmem, zderza się z ujęciami lokującymi na przełomie wieków granicę, która dzieli już nie epoki, ale dwie wielkie formacje kulturowe: dziewiętnastowieczną i współczesną (modernistyczną).
Żadne z tych ujęć nie zyskało wyraźnej przewagi wśród badaczy epoki. Oba rozwiązania funkcjonują w historii literatury na równych prawach. Wygląda więc na to, że badacz literatury przełomu wieków musi mieć w polu widzenia oba stanowiska i zrezygnować z ujęć "twardych", zamkniętych, bezdyskusyjnych.
Druga zmiana w postrzeganiu literatury omawianego okresu wiąże się z dekompozycją i przetasowaniem wewnętrznych elementów epoki. Coraz mniej uwagi poświęca się fazie wstępnej pozytywizmu, coraz więcej zaś innym jego składnikom. Tak więc pozytywizm jest już nie tylko epoką organicyzmu, postępu, ewolucjonizmu, scjen-tycznej utopii. To także czas konserwatystów, moralistów, estetów, rzadkich na gruncie polskim liberałów i melancholików. Z różnych powodów ci "inni" stanowili dotąd często tylko margines epoki. Dziś widzimy i przyznajemy, że ich faktyczny wpływ na opinię publiczną i mentalność Polaków był ogromny i nie do przeoczenia.
Uwalniając się nieco od retoryki "Przeglądu Tygodniowego" i ocen pierwszych historyków epoki, takich jak Piotr Chmielowski, łatwiej dostrzec głębokie, wielostronne nawiązania literatury tego okresu do tradycji polskiej i europejskiej - od antyku po modernizm. Łatwiej dostrzec jej wielokierunkowość, "wielojęzyczność", jej dramatyzm, wynikający z potrzeby sprostania rozmaitym wymaganiom i powinnościom: wobec społeczeństwa i historii, ale także wobec własnej biografii, wobec wysoko cenionych, choć nie eksponowanych standardów estetycznych, wobec rygorystycznie wyznaczonej przestrzeni duchowej.
Trzecia sfera zmian jest w zasadzie konsekwencją zaznaczonego wyżej kręgu zainteresowań. Badacze coraz częściej kierują się ku utworom, pisarzom i gatunkom, które wcześniej nie budziły wśród nich szerokiego rezonansu. Coraz większą uwagą cieszy się poezja, a także, mam nadzieję, dramat i teatr epoki, zdominowany przez gatunki lekkie, farsowe, rozrywkowe, ideologicznie całkowicie podporządkowane estetyce biedermeierowskiej, ale z wielu powodów (popularność, precyzja wykonania, efekty sceniczne) - fascynujące.
Oddajemy do rąk Czytelników książkę, która - tak jak poprzedzająca ją konferencja naukowa - ma sprostać apetytowi na przemianę. Mamy nadzieję, że formuła ta (pożyczona od Jerzego Jarzębskiego) wyraża nie tylko aspiracje badaczy, ale także tęsknoty naszych bohaterów.
Warszawa, październik - grudzień 2000
Część pierwsza
Nowe wizerunki starego pozytywizmu
JANUSZ MACIEJEWSKI
Miejsce pozytywizmu polskiego w XIX-wiecznej formacji kulturowej
Problematykę tego szkicu określają trzy zasadnicze pojęcia znajdujące się w jego tytule. A mianowicie: formacja kulturowa, wiek XIX i pozytywizm polski. Zacząć więc wypada od wstępnego objaśnienia znaczeń, w jakich tych pojęć używam, a ściślej mówiąc dwóch z nich. O ile bowiem ostatni (pozytywizm) jest w pewnym sensie tematem docelowym i miejsce na jego określenie znajdzie się w dalszych partiach tekstu, o tyle dwa pozostałe wymagają już teraz wytłumaczenia.
Pojęcie formacji kulturowej zatem wprowadzam tu w znaczeniu, które zaproponowałem w swoim czasie w rozprawie o Oświeceniu polskim1. Tam dotyczyło ono tytułowego zjawiska. Ale jego formuła wydaje się na tyle pojemna, iż można - posługując się nią - porządkować także fenomeny wcześniejsze i późniejsze. Sam zastosowałem ją np. do sarmatyzmu2. Sądzę zaś, że daje się pojęcie formacji kulturowej użyć również w stosunku do wieku XIX oraz innych podobnego typu całości. Ostatnio zresztą podzielają taką opinię również inni badacze, jak np. Jerzy Ziomek czy Ryszard Nycz3.
Czym jest formacja kulturowa? Obszerną jej charakterystykę zawarłem w przywołanej wyżej rozprawieri-do niej w tej chwili odsyłam. Tutaj tylko przypomnę jej podstawowe wyznaczniki. Formacja jest więc określoną wspólnotą humanistyczną wyraźnie wyodrębniającą się z większych całości. Takich, jak - w omawianym tu przypadku - kultura europejska mająca swój początek w antycznej Grecji i trwająca co najmniej trzy tysiąclecia. Jff czasie owego trwania przechodziła jednak ona etapy, w trakcie których przyjmowała różne, odmienne oblicza, a zatem nie można jej zrozumieć i wyjaśnić bez podziału na niniejsze jednostki. Taką zasadniczą jednostką wydaje się właśnie formacja kulturowa. W przywołanej wyżej pracy pisałem:
Formacjami w tu proponowanym rozumieniu - byłyby duże zbiory związanych ze sobą zjawisk kulturowych, dostrzeganych z określonego punktu widzenia i porządkowanych przy pomocy takich samych kryteriów, które łączy w całość pewna sytuacja komunikacyjna (rodzaj sporów, sposób ich prowadzenia a także ich język z charakterystycznymi dla danej formacji "słowami kluczami") oraz zespół podstawowych, przez wszystkich uznawanych wartości. Zbiory takie byłyby szersze od
12
JANUSZ MACIEJEWSKI
zjawisk kryjących się za pojęciem prądu, a obejmowały całość kultury określonego, stosunkowo obszernego wycinka czasoprzestrzennego, wszystkie jej dziedziny.4
Rozwijając nieco powyższą definicję możemy powiedzieć, iż formację kulturową łączy w całość pewien zespół akceptowanych przez wszystkich naczelnych wartości oraz stawiane pytania - na które jednak zawsze bywają różne odpowiedzi dzielące wewnętrznie daną formację. Odpowiedzi owe mieszczą się wszakże w obrębie granic, które zakreśla świadomość społeczna, wspólna mentalność wykształcona właśnie w toku dyskusji i ich pochodna: język. (Argumentem, do którego partnerzy się odwołują w tych dyskusjach, są wspomniane wyżej, naczelne wartości). Łączą zatem ludzi w formacje kulturowe nie odpowiedzi na problemy epoki (te dzielą) ale - że tak powiem -stół dyskusyjny, właśnie kłótnia, w której "strony" respektują jednak podobny zestaw argumentów. Rodzaje tychże argumentów i metody dyskusji odróżniają m.in. jedną formację od drugiej.
Wprowadzenie do nomenklatury pojęciowej proponowanego przeze mnie terminu nie Wyklucza posługiwania się terminami dotąd tradycyjnie porządkującymi potok dziejów? prąd i epoka. Pierwszy z nich dzieli rzeczywistość kulturową w przestrzeni, drugi wUżasie. Pierwszy można dodatkowo rozwarstwić na nurty, drugi na okresy. Jak ma się wobec tych pojęć formacja kulturowa? Jest w przeciwieństwie do nich (zachowujących jeden wymiar) swoiście trójwymiarowa^ Mieści się zarówno w czasie, jak r, w przestrzeni społecznej oraz w przestrzeni geograficznej. Ma charakter na swój spo-', 3 sób "bryłowaty"5. Jest przy tym pojęciem szerszym, w pewnym sensie nadrzędnym \, (w pewnym sensie, bo mogą być prądy czy style - jak np. klasycyzm bądź naturalizm - egzystujące wewnątrz więcej niż jednej formacji). W czasie tkwi też inaczej niż epoka. Tę mieścimy między określonymi, konkretnymi datami, którymi na ogół bywają jakieś ważne wydarzenia i to najczęściej polityczne (wojny, rewolucje, powstania czy też zawarcie pokoju - ustalającego nowy porządek), rzadziej kulturowe (ważny debiut, manifest nowej grupy artystycznej itp.). Granica między formacjami jest bardziej płynna i - że tak powiem - "ukośna". Początek nowej formacji wyznacza nie wydarzenie, ale zmiany właśnie w świadomości społecznej. Granice między formacjami są najczęściej granicami między generacjami, które wszak mogą z sobą wiele lat a nawet dziesięcioleci współżyć. Wówczas mamy do czynienia ze swego rodzaju okresem przejściowym, w którym współwystępują - w różnych generacjach czy grupach społecznych - dwie różne formacje kulturowe. Tak było w Polsce na przykład w połowie XVIII wieku, kiedy w środowisku arystokratycznym ("pańskim"), ale także elit mieszczańskich czy duchownych, panowało już oświecenie, a masy szlacheckie tkwiły jeszcze w kulturze sarmatyzmu. Z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia w latach dwudziestych następnego stulecia. Wówczas starsi hołdowali jeszcze hierarchiom wartości oświecenia (choć w ich świadomości pojawiły się różne objawy kryzysu), młode zaś pokolenie występowało już pod sztandarami romantyzmu, stanowiącego forpocztę nowej XIX-wiecz-nej formacji.
f (Przy okazji chciałbym podkreślić, iż w tym rozumieniu omawianych wyżej pojęć epoka staje się ujętym w ścisłe daty czasem, w którym dana formacja dominuje bądź l ' f
Miejsce pozytywizmu polskiego w XIX-wiecznej formacji kulturowej_______f§
wyłącznie panuje, okresy zaś są poszczególnymi jej fazami. Prądy zaś ciągami jednorodnych - bo wynikających na ogół z podobnych odpowiedzi na pytania epoki - zjawisk wewnątrz formacji), l
Padło wyżej kolejne, zasadnicze w tym artykule pojęcie: wiek XIX. Pora więc przejść do jego wyjaśnienia. Jest ono oczywiście rozumiane tu kulturowo, a nie kalendarzowe. Nie pokrywa się idealnie z tym ostatnim. Zaczyna się nieco później - różnie zresztą w poszczególnych krajach - gdzieś między pierwszym a trzecim jego dziesięcioleciem. Najważniejszym wydarzeniem, które wpłynęło na konsolidację formacji był \ koniec epopei napoleońskiej i ukształtowanie się nowego porządku Europy na Koń- j gresie Wiedeńskim 1815 roku. Kończy się także później: ostateczne załamanie się tego porządku stanowił wybuch pierwszej wojny światowej.
Tak umiejscowiony w czasie kulturowy wiek XIX traktuję jako całość, a więc łączę ze sobą romantyzm oraz pozytywizm, tradycyjnie dotąd postrzegane jako odrębne w czasie, przeciwstawne sobie zjawiska. Temu drugiemu nie zaprzeczam. Ale właśnie spór między nimi traktuję jako jedno ze znamion mentalności XIX w. Bo tylko dla ludzi tego stulecia było problemem pytanie: romantyzm czy pozytywizm. Obce było ono przedstawicielom obu sąsiadujących z nim formacji. Niemniej ludziom przywykłym do dotychczasowej periodyzacji literatury polskiej może się wydać szokujące traktowanie jako jednorodnej całości kultury dziesięcioleci obejmujących romantyzm, pozytywizm a nawet jeszcze Młodą Polskę (choć w jej łonie widzę już zarysy nowej XX-wiecznej formacji). Dojrzewa owo traktowanie jednak od lat. Już przedwojenny badacz Jan Łempicki w swej monografii Hipolita Taine'a zwrócił uwagę na istotne związki łączące tego czołowego myśliciela pozytywizmu z idealistyczną filozofią romantyczną, a w konsekwencji na swoistą łączność atmosfery filozoficznej pierwszej i drugiej połowy stulecia6. W latach pięćdziesiątych piszący te słowa zgłosił wątpliwości co do rangi cezury 1864 roku jako przełomu między romantyzmem a pozytywizmem7, a zastrzeżenia te pogłębił i sprecyzował w Przedburzowcach8 oraz rozprawie Powstanie styczniowe a przełom kulturowy połowy wieku9. (W przywoływanej wyżej pracy o Oświeceniu polskim z 1977 roku wprowadziłem też pojęcie XIX-wiecznej formacji kulturowej). Liczni badacze pisali w ostatnich dziesięcioleciach o przejawach pozytywizmu (czy realizmu) daleko wyprzedzających lata sześćdziesiąte lub o pogłosach romantyzmu odzywających się głęboko w drugiej połowie wieku. Andrzej Walicki np. zwrócił uwagę na polemikę Bronisława Trentowskiego z Mickiewiczem z początku lat czterdziestych, w której ten pierwszy odwoływał się do argumentów typowo pozytywistycznych10. Barbara Skarga poświęciła całą książkę "poprzednikom pozytywizmu" z lat międzypowstaniowych11. Józef Bachórz pisał o "poszukiwaniu realizmu" przez większość prozaików krajowych już w latach trzydziestych i czterdziestych12. Jeśli zaś chodzi o zjawiska kwalifikowane jako romantyczne po 1864 roku, to od bardzo dawna badacze wykrywają je przy analizie utworów Konopnickiej, Gomulickiego i całego kręgu pomniejszych twórców okresu pozytywizmu. Samą zaś tezę o negatywnym stosunku "młodej prasy" do romantyzmu poważnie podważyła Ewa Warzenica w swej pracy o Pozytywistycznym "obozie młodych" wobec wielkiej poezji romantycznej"^. Jedność kulturową wieku XIX bardzo dobitnie wyartykułowały wreszcie dwie zbiorowe publi-
JANUSZ MACIEJEWSKI
kacje przynoszące plon sesji zorganizowanych na początku lat osiemdziesiątych przez Pracownię Literatury II połowy XIX wieku IBL PAN: Przełom antypozytywistyczny w polskiej świadomości kulturowej końca XIX wieku1^ oraz Literatura południa wieku1"1. W pierwszej z nich bardzo stanowczo wyraz tej świadomości dał Józef Bachórz. Pisał on o zespole
pytań i problemów, które - wśród zmienności życia - zachowywały aktualność i "żywiły" całą literaturę polską w. XIX, wchodząc wraz z nią w XX stulecie. Innymi słowy - zmienność dokonywała się w "przestrzeni" duchowej, w której nie traciły znaczenia pewne aksjomaty. {...] "Przestrzeń" ta została zaprojektowana przez pierwsze pokolenie romantyków, pokolenie Mickiewiczowskie. Ono właśnie ustanowiło kanon fundamentalnych zagadnień, jakie podejmował potem cały wiek XIX, przy czym rozwiązania dominujące w czasach romantyzmu już i wówczas wywoływały repliki alternatywne, w czasach zaś panowania pozytywizmu bynajmniej nie zostały zagłuszone oddziaływania literatury romantycznej i trwały jej konsekwencje.16
Stanowisko Bachórza zostało bardzo stanowczo poparte przez redaktorów książki: Tadeusza Bujnickiego we "Wstępie"17 i piszącego te słowa w "Posłowiu"18. Ostatnio zwłaszcza wśród badaczy średniego i młodszego pokolenia (np. Ewa Paczoska19, Bogusław Doppart20) coraz bardziej upowszechnia się takie właśnie widzenie XIX wieku. (Bliską, choć z innym rozkładem akcentów koncepcję zaprezentował Jerzy Ziomek, skłonny cały wiek XIX traktować jako szeroko rozumiany romantyzm)21.
***
Narodziny nowej formacji były rezultatem kryzysu a następnie rozpadu struktury świadomościowej oświecenia. Kryzys ten miał różne korzenie. Złożyło się nań po pierwsze doświadczenie historyczne końca XVIII i początku XIX wieku (zwłaszcza rewolucji francuskiej) podważające optymistyczną wizję dziejów. Po drugie stopniowe ujawnianie się^^własćiwie już od połowy wieku - wewnętrznych sprzeczności ówczesnego systemu myślenia i stojących za nim wartości, prowadzące do podważenia - przez samych ludzi oświecenia - najważniejszych z owych wartości (przypadek Immanuela Kanta). Załamało się przekonanie (wspólne dla rewolucjonistów i kontrrewolucjonistów, Jana Jakuba Rousseau i markiza de Sade'a), "iż człowiek kierując się własnym rozumem - może i powinien organizować swoje życie i historię"22. Europa wchodziła w swoisty "dekadentyzm" - któremu jednak towarzyszył silny imperatyw poszukiwania nowych rozwiązań. Sprzyjały im liczne wyzwania, jakie rzucała epoka, a które zmuszały do odpowiedzi na nie23. Waliła się więc struktura świadomościowa oświecenia, ale jednocześnie rysowały się kontury nowej formacji kulturowej.
Nie oznaczało to oczywiście zerwania wszelkich ciągłości. Kontynuowano liczne elementy przeszłości. Pielęgnowano przede wszystkim składniki trwałe kultury europejskiej (dziedzictwo grecko-rzymskiego antyku oraz tradycji judeochrześcijańskiej). Ale także to, co było wkładem późniejszych formacji do zasobu tejże kultury. Tak więc również wiek XIX zachował wiele z tego, co oświecenie otrzymało od poprzedników bądź samo wniosło. A więc kult wolności, szacunek dla doświadczenia i pracy. Niektóre z idei zrodzonych w poprzedniej formacji wiek XIX rozwinął. Dotyczyło to idei postępu. Ukształtowana ostatecznie przez Condorceta właściwie już u schyłku oświe-
Miejsce pozytywizmu polskiego w XIX-wiecznej formacji kulturowej
15
M
cenią, została rozwinięta przez wielkich filozofów początku stulecia (zwłaszcza Hegla) i podniesiona do rangi naczelnej wartości w wieku XIX.
i Oczywiście wszystkie wartości, które były kontynuowane wraz z teraz dopiero ukształtowanymi, stworzyły nową strukturę. Zmieniły więc często swą rangę lub znalazły się w układach antynomicznych. To ostatnie spotkało np. ideę rozumu. W oświeceniu była to jedna z dwóch (obok natury) naczelnych wartości - o randze niemal dogmatu - i nią przede wszystkim zachwiał kryzys. Pierwszą reakcją przedstawicieli nowej formacji była pełna odmowa zaufania do rozumu. Głośno, radykalnie - można nawet powiedzieć histerycznie - wyrażało ową odmowę pierwsze pokolenie romantyków. Później sytuacja się zmieniła. Proste odrzucanie wartości przekształciło się w dylemat: "czucie" czy rozum? Wokół niego rozgorzał spór, który m.in. wyróżniał mentalność ludzi XIX wieku od mentalności przedstawicieli sąsiednich formacji. Odpowiedzi zaś na tak postawione pytanie decydowały o wewnętrznym podziale w łonie wspólnoty kulturowej tego stulecia. Byli tacy, którzy przyznawali rozumowi duże nawet znaczenie i tacy, którzy je nadal kwestionowali. (Przestał być natomiast niepodważalnym dogmatem, do którego odwoływali się wszyscy, jak w oświeceniu).
Pora przejść do omówienia owych naczelnych wartości, które legły u podstaw kultury XIX wieku. Należał do nich przede wszystkim przywołany już wyżej postęp - przekonanie o linearnym, od niższych do wyższych form, rozwoju dziejów. Ten aksjo-mat przyjmowali wszyscy. (Nikt już nie uznawał koncepcji czasu - koła, popularnej jeszcze w oświeceniu). Przyjmowali go także konserwatyści, według których postęp nie był korzystny dla człowieka, dlatego chcieli go spowalniać a przede wszystkim kontrolować, ale wiedzieli, że jest nieunikniony. W przeciwieństwie do nich liberałowie czy socjaliści wiązali z postępem wielkie nadzieje i starali się go wszelkimi sposobami przyspieszać. Rozumienie tegoż postępu było jednak bardzo różne - także wśród jego entuzjastów. Do nich wszak należeli zarówno Juliusz Słowacki, jak i Bolesław Prus.
Z ideą postępu związana była wielu nićmi następna ważna dla człowieka wieku XIX wartość: cywilizacja. Była ona traktowana jako rezultat postępu. Dąże-z") nie do niej, jej budowanie uważano za naczelne zadanie człowieka, gdyż właśnie wpro-wadzenie tejże (czy też upowszechnienie) uważali za warunek usunięcia istniejących niedomagań społecznych, zapewnienia ludziom szczęśliwszego bytu. Mimo idealizacji pewnych epok przeszłości (średniowiecza, częściowo sarmatyzmu), mimo historyzmu, odziedziczonego po późnym oświeceniu, ale teraz dopiero w pełni rozwiniętego, w XIX wieku ludzie byli nastawieni na przyszłość. Nie wierzono w szczęśliwość pierwotnego człowieka, żyjącego w stanie natury, nie podziwiano - jak w XVIII stuleciu - "dobrego dzikusa".
Wierzono natomiast nadal - tak jak w wieku oświecenia - że człowiek ma prawo dążyć do szczęścia: osobistego, ale zwłaszcza powszechnego. Najlepszą zaś drogą do tego jest być p o ż y t e c_zji y m (to ostatnie przy tym traktowano nie tylko jako prawo, ale wręćT obowiązek człowieka). Teorię formułującą takie zasady - teraz właśnie - nazwano j u . ,LyJ itaryzmem U wypisano na sztandarach epoki (zwłaszcza jej drugiej połowy). Sprzyjanie postępowi,"' rozwijanie cywilizacji, służenie pożytkowi powszechnemu było jednym ze sposobów przybliżania ludziom ich przyszłego szczę-
16
JANUSZ MACIEJEWSKI
ścia, którego szukano znacznie gorliwiej niż w poprzednim stuleciu, tworząc liczne utopie społeczne (traktowane jednak jako teorie naukowe, które można i trzeba urzeczywistnić). Dla ich wprowadzenia umiano powołać masowe (totalne) ruchy polityczne, które swe teorie zaczną wprowadzać w czyn w następnym stuleciu. Wtedy też ulegną one na ogół kompromitacji. --^~i
Inną wartością przejętą po oświeceniu była (w óTn o ś Ć.JW Polsce była ona bardzo wysoko ceniona także w kulturze sarmatyzmu7w"Europie^jednak taką się stała dopiero w XVIII wieku. Wówczas wymieniana z atencją, nie miała wszakże takiego statusu, jak natura czy rozum. W wieku XIX natomiast awansowała do wartości naczelnych, choć jednocześnie była bardzo różnie interpretowana i rozumiana. A także -dzięki teoretycznemu wysiłkowi liberałów - została znacznie dokładniej opisana i uściślona, a tym samym przydano jej i pewne granice, których nie powinna przekraczać. Stało się nimi np. dla tych ostatnich zagrożenie wolności innego człowieka. Ale czyniono z niekwestionowaną formalnie ideą wolności i prawdziwe łamigłówki myślowe, jak twierdzenie Hegla (przejęte przez Marksa), iż jestjina tylko uświadomioną koniecznością.
W kulturze XIX wieku wysoko ceniona^była też b r z y~fa ź ń.^Weszła w pewnym sensie w jej skład i przeszłowieczna idę a brat ernrWa).Także w poprzednim stuleciu, zwłaszcza w nurcie sentymentalizmu, przywoływano ją z uznaniem, ale rozumiano raczej w aspekcie związku między dwiema osobami. Teraz traktowano ją jako uczucie łączące ze sobą większą liczbę ludzi, jako więź grupową. I o wiele wyżej szacowano. A jako społeczność szczególnie skorą do odczuwania wzajemnie wobec siebie uczuć przyjaźni traktowano młodych.
I IlILliuŁo ś ć właśnie stanowiła następną wartość eksponowaną przez formację XIX-wieczną. (A rozumiano ją nie tylko w sensie biologicznym, ale i społecznym. Stąd ubóstwianie ludu i przekonanie o wielkiej przyszłości stojącej przed nim). Stanowiło to zupełny przewrót w hierarchii wartości wiekowych przyjętych dotąd w kulturze europejskiej. Do tej pory na szczycie tej hierarchii stała (jak np. u starożytnych) starość a przynajmniej dojrzałość. Tak było jeszcze w oświeceniu. Teraz natomiast zaczęto bić pokłony młodości - i pod tym względem niczym nie różnił się pozytywizm od romantyzmu. Z nią wiązano wszelkie zalety człowieka: estetyczne, moralne, intelektualne. Eksponowano także jako swego rodzaju wzorzec społeczny wszelkie wspólnoty młodych.
Równie rewolucyjna przemiana w hierarchii aksjologicznej stała się w XIX wieku z Ino w o ś c i ą\Do tej pory w kulturze europejskiej ceniono dawność. Ona nobilitowała. Nowość zaś lekceważono, a w najlepszym wypadku traktowano protekcjonalnie. Wprawdzie oświecenie próbowało podważyć autorytet dawności, ale nie obaliło go. Dlatego rewolucjoniści XVIII wieku odwoływali się do sankcji przeszłości, a francuscy jakobini w końcu tego stulecia przebierali w kostium antycznych republikanów. Teraz natomiast zaczęto cenić nowość, oryginalność, niepowtarzalność. I znów czynili to zarówno romantycy, jak i pozytywiści.
Dotąd omawiane wartości w pewnym sensie miały element wspólny, wiązały się ze sobą. Odrębny od nich jest zespół wartości, w którym nadrzędna rola przypadła pracy. (Nobilitowanej już w oświeceniu, ale w XIX wieku podniesionej o szczebel
Miejsce pozytywizmu polskiego w XIX-wiecznej formacji kulturowej
17
wyżej). Składał się ów zespół z kilku pojęć bliskoznacznych, choć nie identycznych znaczeniowo, nie synonimów (czasem nawet dość daleko odchodzących od siebie). Było to z jednej strony (doświadczenie, praktyka, aż drugiej - c z y n, twórczoś ć. Raczyło je to, że wszystkie mieściły się w polu aktywności ludzi wobec rzeczywistości. Człowiek ową rzeczywistość poznawał, ale zarazem na nią twórczo oddziaływał, zmieniał ją. I jedno i drugie było ważnym imperatywem postępowania przedstawicieli tego stulecia. Miało ono sprzyjać szczęściu ludzkości. Dlatego też praca - lub "czyn", twórcze działanie - miały w kulturze XIX-wiecznej tak wysoki wymiar aksjologiczny. Czasem była to "praca" bezprzymiotnikowa, można by powiedzieć "czysta" (jak u Norwida). Kiedy indziej była wzbogacana o wyraz uściślający, jak bodaj najpopularniejsza w XIX wieku (i tylko w nim) "praca organiczna'^-
Rezultatem (i częścią) tak rozumianej pracy była także w y n alazczość. Ceniono ją znacznie silniej niż w poprzedniej formacji. To, że wielu odkryć dokonywano współcześnie, było przedmiotem dumy. "Wiekiem pary i elektryczności" nazwano własne stulecie. Określenie to zadomowiło się w okresie pozytywizmu, ale sama dynamika odkryć i wynalazków narastała od początków formacji (wówczas właśnie zaczęto wykorzystywać w życiu tak parę, jak i elektryczność), także wówczas, gdy w literaturze dominowały postawy romantyczne. Istniała świadomość tego w jej drugiej połowie, skoro mówiono o "wieku" a nie jego części.
_Zrozumiałe jest zatem, że w hierarchii wartości poczesne miejsce miała też nauka, )viedza oraz ich szerzenie: (o ś w i a txa. Scjentyzm zaś organizował widzenie TKezywistości, stwarzał nawyki postępowania, które ujawniały się nawet w dziedzinach bardzo dalekich od nauki. (Przykładem spirytyzm z jego skłonnościami do zmierzenia i zważenia tego, co nadprzyrodzone, z wprowadzeniem do badań nad tą sferą eksperymentów itp.). Z tymi wartościami korelowała też p r a w d a, a ściślej dążenie do niej. Owo dążenie znacznie silniej niż kiedykolwiek wcześniej było odczuwane, a prawda zdecydowanie górowała nad pozostałymi wartościami klasycznej triady -dobrem i pięknem - choć i one były traktowane z szacunkiem i uznaniem.
Osobne miejsce miała w kulturze europejskiej XIX wieku sprawiedliwość i jej specjalna odmiana sprawiedliwość społeczna. Ta ostatnia zastąpiła w pewnym stopniu oświeceniową równość, choć ta pozostała głównym postulatem ugrupowań demokratycznych (warunkowym w nurcie liberalnym, bezwarunkowym w socjalizmie). Nie sądzono już jednak, że człowiek jest równym z natury. Wokół postulatu równości rozpoczął się zresztą jeden z bardziej charakterystycznych dla tej formacji sporów, do którego jeszcze wrócę niżej. Tutaj tylko wspomnę, że argumentem odwoławczym w owym sporze była właśnie sprawiedliwość społeczna.
***
O jedności formacji kulturowej decydowały - jak wyżej wspomniałem - nie tylko wspólne wartości, ale i spory, które w jej łonie toczono. One nie tylko dzieliły -w wyniku różnych z natury rzeczy^edpe^iedzi, jakie dawano na pytania epoki - ale i łączyły, bo przedmiotem spor/^WaTyf^Wemy interesujące właśnie przedstawicieli
18
JANUSZ MACIEJEWSKI
tylko tej a nie innej formacji^Rodzaj polemik, argumenty, do jakich się odwoływano, były także ważnym elementem wyróżniającym daną formację kulturową od innych. Wśród sporów, które prowadzono i które nadały koloryt kulturowemu wiekowi XIX trzeba wyróżnić szczególnie te skupione wokół kilku problemów konstytuujących najważniejszą dla tej formacji opozycję: romantyzm-pozytywizm. Należałoby więc tu wymienić:
J^lnjyadd^uaUzm-kełektfwizm. Z jednej strony uznanie dla praw jednostki ludzkiej, jej wolności, niekrępowania przez konwencje, rutyny i układy społeczne. Z drugiej doprowadzone do apogeum poczucie wspólnoty a ściślej różnych wspólnot. Dziewiętnastowieczni indywidualiści jednocześnie uwielbiali występować w imieniu i w obronie narodu, ludu, proletariatu, ludzkości. Ku drugiej opcji przechylali się raczej pozytywiści, ku pierwszej romantycy. Co nie oznacza, iż czynili to konsekwentnie. I pierwsi mieli zrozumienie dla praw jednostki, cenili - choć bardziej umiarkowanie -indywidualizm. Dla drugich była owa antynomia źródłem wielkiego rozdarcia wewnętrznego, widocznego w Dziadach, Kordianie, Nie-Boskiej komedi.
2l. Pesymizm-optymizm. Tu układ opcji był podobny jak w poprzednim. Ro^ mantycy, a jeszcze silniej dekadenci końca wieku skłaniali się ku pesymistycznemu widzeniu świata, dziejów i miejsca w nim człowieka, pozytywiści - przeciwnie. Ale wszak i ci pierwsi nie byli pesymistami bezwzględnymi. Wierzyli w postęp. Walczyli przecież o wolność ludu i narodów. Liczyli, że może się ona urzeczywistnić. (Z romantyzmu w końcu wyrósł Hegel oraz jego uczeń, skrajny optymista Karol Marks). Pozytywiści z kolei wielokrotnie popadali w zwątpienie co do kierunku rozwoju rzeczywistości, pisali "Dumania pesymisty", a niektórzy nie przestając być wyznawcami pozytywistycznej czy materialistycznej wizji świata właśnie wyciągając z nich ostateczne konsekwencje stawali się dekadentami24. Ani więc romantyczna filozofia idealistyczna nie skłaniała jednoznacznie do pesymizmu, ani pozytywistyczna czy materialistyczna do optymizmu.
3(Wiara-wiedza. ("Czucie i wiara" kontra "mędrca szkiełko i oko"). Sygnalizowałem tę antynomię pisząc wyżej o perypetiach oświeceniowej wartości rozumu u schyłku poprzedniej i na początku nowej formacji. Tu chciałbym tylko dodać, że w romantyzmie zdawała egzamin "wiara" przede wszystkim jako ludowe, "naiwne" odczucie, za którym stoją głębokie przeżycia i duchowe doświadczenie, bądź mistyczne, na własną rękę odkrywanie Boga - a nie jako religia, określone wyznanie. Te ostatnie w XIX stuleciu nadal przeżywały kryzys zaufania. Z tą w stosunku do wieku XVIII różnicą, że człowieka teraz cechował wobec tak rozumianej wiary raczej indyferentyzm a nie sprzeciw. To kościoły czuły się zagrożone przez rozwój nauki i ostro polemizowały z najnowszymi teoriami w jej zakresie, rzucały na nie anatemy, chciały kompromitować. Przedstawiciele zaś ówczesnej wiedzy - poza zwolennikami materializmu - raczej starali się unikać spięć, tłumaczyć, że najnowsze doktryny i odkrycia nie są w gruncie rzeczy sprzeczne z prawami wiary i łagodną perswazją odpowiadać na ataki przeciwników. Ale przede wszystkim przedstawiciele wiedzy w XIX wieku ignorowali zakazy ze strony kościołów w postępowaniu naukowym. W tym zakresie "wiara" nie była mocną wartością. Na jej korzyść przemawiały natomiast okresowe załamania pewności co do
Miejsce pozytywizmu polskiego w XIX-wieczne) formacji kulturowej
19
precyzji "szkiełka i oka" - co było także powodem dla rozwoju wspominanego wyżej pesymizmu.
4. \4ktywizm (maksymalizm) - pasywizm (minimalizm). Czyli - posługując się cytatem - "siły na zamiafy^luB "zamiar według sił". Ta antynomia głęboko przenikała świadomość człowieka XIX wieku. Skłaniał się on do aktywności, miał głęboko zakodowany jej imperatyw. Ale doświadczał też w swych działaniach nakierowanych na realizację tego imperatywu niepowodzeń, jeśli nie klęsk. (Przestawał być wtedy użytecznym). Doprowadzało to do jego załamań, skłaniało do rezygnacji, bądź przyjmowania taktyki małych kroków. Bo wprawdzie człowiek XIX w. chciał zmieniać, doskonalić świat, ale nie kosztem skuteczności. Stąd rozdarcie między wolą działania a umiarkowaniem, ostrożnością, stałą uwagą, aby nie stała się ona przeszkodą w realizacji celu. " ---~"~
5. Ostatnią z rzędu omawianych tu antynomii była opozycja między[dążnośdą^ j^ojrealizacjijxlealii,a_kultemjze_czywjistpja) Miała ona nieco inny charakter od dotychczasowych, bo tamte ujawniały się często wewnątrz świadomości tych samych jednostek. Tu raczej dzieliły ludzi na reprezentantów różnych opcji i stymulowały podział na prądy, obozy literackie, predylekcje do określonych sposobów ujmowania świata. (Będzie o nich mowa w dalszych partiach tego artykułu).
Wszystkie te antynomie można by umieścić w nadrzędnej dla formacji XIX-wiecz-nej opozycji romantyzm-pozytywizm, rozumianych jako zespół skłonności filozoficz-no-światopoglądowo-ideowych, tylko częściowo realizujących się w określonych prądach kulturalnych (do których przejdę za chwilę). Pozostałe opozycje tkwiące w świadomości ludzi omawianego stulecia zasygnalizuję już tylko skrótowo. Należała np. do nich antynomia między dążnością do o b i e k t y w i z m u - zatem gotowością uznania, przynajmniej wysłuchania cudzych racji - a tendencyjnością. W pierwszej realizowało się między innymi pragnienie tolerancji, w drugiej imperatyw ulepszania świata - oczywiście zgodnie z własnymi przekonaniami. To drugie potrafiło rodzić nietolerancję dla przekonań i działań innych, zacietrzewienie, dążność do forsowania za wszelką cenę tego, co się uważa za słuszne, kwestionowanie istnienia bezstronności25. Rezultatem tego było pojawienie się tendencyjności także w literaturze: od początku wieku spontaniczna, w jego połowie została sformułowana jako nakaz, swego rodzaju program estetyczny. Podważany był on jednak (zwłaszcza w ostatnich trzech dziesiątkach kalendarzowego stulecia) teoretycznie i praktycznie, boć przecież w myśleniu człowieka XIX wieku tkwił także postulat bycia obiektywnym i tolerancyjnym.
Inna opozycja wiązała się ze stosunkiem do odziedziczonego po oświeceniu postulatu równości (i tam jednak nie traktowanego bezdyskusyjnie). Dla wielu przedstawicieli omawianej formacji dążenie do niej było rzeczą godną poparcia i zrozumiałą (socjaliści). Ale dla innych nie było to oczywiste. Część z nich (liberałowie) gotowi byli wprawdzie znieść przywileje stanowe, uznać równość ludzi wobec prawa, ale zachować nierówność majątkową. Realizację pełnego egalitaryzmu uważali oni - podobnie jak konserwatyści - za utopię, przy tym groźną, bo prowadzącą do destrukcji naturalnego układu społeczeństwa. Społeczeństwo to bowiem widziano na kształt organizmu, w którym każda klasa czy grupa socjalna ma swoje stałe miejsce i służy
Iii
20
JANUSZ MACIEJEWSKI
sprawnemu działaniu całości. (Ewidentnym dowodem możliwości wspomnianej wyżej destrukcji były dla konserwatystów - ale częściowo i dla liberałów - wydarzenia rewolucji francuskiej).
W poprzednim fragmencie po raz kolejny zostały przywołane nurty myśli politycznej (z czasem także określone stronnictwa), które w XIX wieku "zagospodarowały" obszar świadomości społecznej w tym zakresie: konserwatyzm, liberalizm i socjalizm. Wszystkie ukształtowały się ostatecznie w"XIX_wieku - już po rewolucji. Miały wprawdzie pewne antecedencje w poprzednim stuleciu, ale dopiero teraz przybrały postać wykrystalizowaną. Stały się one swoistą "wizytówką" omawianej formacji. (Co prawda i w XX wieku będą te nurty kontynuowane, ale liberalizm w zasadzie zleje się z konserwatyzmem, socjalizm rozpadnie na socjaldemokrację i komunizm, pojawi się kilka nowych nurtów politycznych jak nacjonalizm, agraryzm, chrześcijańska demokracja, ale - co ważniejsza - ich spór przestanie pełnić rolę naczelnego konfliktu ide-owo-politycznego. Zasadniczą opozycją XX wieku będzie konflikt między demokracją a różnych odcieni totalitaryzmem). Otóż owe trzy XIX-wieczne nurty polityczne różnił nie tylko stosunek do postulatu równości, ale i wielu innych spraw, jak sygnalizowane już wyżej przyspieszanie bądź spowalnianie postępu. Poza tym można by wymienić stosunek do wiary i Kościoła (ten ostatni był ostoją dla konserwatystów, starali się ograniczyć bądź zlikwidować jego wpływy liberałowie i socjaliści), do rewolucji społecznej jako metody działania politycznego. Tu z kolei akceptowali ją socjaliści, odrzucali liberałowie i konserwatyści. Dyskusja i rozważania związane z tymi problemami również nadawały koloryt wiekowi XIX i decydowały o jego specyfice.
***
Wszystkie wspomniane wyżej opozycje i antynomie nie rozbijały - jak stwierdzałem to wielokrotnie - całości XIX-wiecznej formacji kulturowej a wręcz przeciwnie: cementowały ją. Wracając zatem do tej ostatniej jako całości, należałoby określić jej granice, tym razem w przestrzeni (jeśli chodzi o czas zostało to dokonane na początku tego tekstu). Mieściła się ona - jak była już o tym mowa - w ramach cywilizacyjnej wspólnoty europejskiej. Od dwóch z górą stuleci zaczęła ona przekraczać macierzysty subkontynent w wyniku podboju i kolonizacji Ameryki. Ta początkowo nie miała aktywnego udziału w tworzeniu kultury, ale sytuacja zmieniła się w XVIII wieku, kiedy to doszły do samoświadomości i rozwinęły się duchowo byłe kolonie angielskie (zresztą równocześnie "wybijając się" na niepodległość). Za nimi - już w XIX wieku - poszły także dawne kolonie hiszpańskie czy portugalskie.
Ameryka to nie jedyny kierunek ekspansji kulturowej Europejczyków. Drugim był Wschód, a dokładniej ortodoksyjne chrześcijaństwo. W starożytności i wczesnym średniowieczu stanowiło ono jedność z Zachodem. Ale od ostatecznego utrwalenia się schizmy w XI stuleciu kraje prawosławne stopniowo oddalały się od kulturowego centrum Europy (na jakie wyrosły w VIII-XI wieku ziemie dawnej monarchii Karola Wielkiego). Ostatecznie odcięły je od owego centrum podboje państw wschodnioeuropejskich przez Turków i Tatarów. Izolacja przy tym trwała także po zrzuceniu jarzma tych ostatnich przez Moskwę w końcu XV wieku - stąd nie przechodziła ona ani renesansu
Miejsce pozytywizmu polskiego w XIX-wiecznej formacji kulturowej
21
ani pełnego baroku. Powrót Rosji za Piotra I i jego następców do oświeconej Europy przyczynił się m.in. do tego, iż wyzwalające się w XIX wieku spod panowania Turków prawosławne kraje bałkańskie również do niej dołączały.
Najciekawszym jednak przykładem rozszerzenia się w tym czasie kultury",.gutci-pejskiej było zainteresowanie się nią w końcu XIX wieku przez azjatycką (Japonię X kraj o bogatych własnych, odrębnych, zamkniętych wobec innych tradycjach w tej dziedzinie. Tradycji tych wprawdzie nie odrzucono, ale otworzono się na świat i zaczęto gwałtownie przejmować zdobycze cywilizacji europejsko-amerykańskiej oraz utrzymywać z nią kontakt. Należy także dodać, że w XIX wieku zintensyfikowano kolonizację Afryki Południowej oraz zaczęto Australii i Nowej Zelandii. Korzyści kulturowe z tego powodu pojawią się jednak dopiero w następnym stuleciu.
Cywilizacja europejska powiększyła zatem znacząco swój obszar geograficzny -i to nie tylko w zakresie peryferii. Uległo rozszerzeniu także jej centrum, do którego właśnie w tym czasie dołączyły państwa skandynawskie oraz świeżo pozyskane w epoce oświecenia Rosja i Stany Zjednoczone Ameryki. Powiększyła się także w XIX wieku liczba języków kultury europejskiej. W stuleciu tym nastąpiło bowiem obudzenie świadomości narodowej licznych, do tej pory uśpionych pod tym względem grup etnicznych: Słoweńców, Czechów, Łużyczan, Łotyszy, Finów, Katalończyków, Prowansalczy-ków i wielu innych. Należy o tym pamiętać, gdyż i na stan kultury polskiej XIX wieku miał znaczący wpływ fakt odrodzenia narodowego i powstania literatur litewskiej, białoruskiej, ukraińskiej i kaszubskiej.
Jeśli chodzi o ponadnarodowy język porozumienia Europejczyków, był nim nadal francuski. Nie tak jednak "bezwzględnie jak w poprzedniej formacji. W części konkurencyjne stały się angielski i niemiecki, ten drugi zwłaszcza w Europie Środkowej.
Jeśli chodzi o granice społeczne formacji, to w dalszym ciągu obowiązywał istniejący od schyłku średniowiecza jDodział na kulturę warstw wyższych oraz chłopstwa, . folklor (z punktu widzenia wprowadzonej przeze mnie klasyfika-
cji stanowiący osobną formację kulturową). Omawiane tu zjawiska egzystowały oczywiście tylko w ramach tej pierwszej. Ale - trzeba to mocno podkreślić - właśnie w XIX wieku układ ten zaczął się załamywać. Gwałtowny proces urbanizacji, rozwój oświaty - także na wsi - stopniowo włączał masy chłopskie w kulturę ogólnonarodową (w którą od czasów romantycznych fascynacji zaczął wkraczać także folklor). Granica między kulturą ludową a wyższych warstw narodu zaczęła się załamywać, aby w następnym stuleciu ulec całkowitej likwidacji. Powstało jednolite społeczeństwo - choć równocześnie zaznaczył się w nim podział na kulturę masową i elitarną. Otóż zalążki tej pierwszej pojawiają się już u schyłku formacji XIX-wiecznej - i to także jedna z jej cech.
Należą również do nich liczne właściwości wspólne dla całej formacji, odróżniające ją od innych i nie podlegające antynomiom wewnętrznym. A więc obyczajowość, w zasadzie bardzo jednolita przez cały wiek, z niewielkimi tylko wariantami środowiskowymi (w elitach należały do nich np. mody artystyczne: różniło się zachowanie artysty - romantyka, biedermeierowca, pozytywisty czy modernisty). Następnie ten sam typ edukacji zarówno w zakresie jej organizacji (trójstopniowość: szkoła ludowa, średnia, wyższa), jak i programu, uwzględniającego nauki matematyczno-przyrodni-
22
JANUSZ MACIEJEWSKI
cze, lecz z silną humanistyką, z dwoma nowoczesnymi językami obcymi i dwoma klasycznymi: łaciną i greką. Ta ostatnia przy tym stała się przedmiotem nauczanym w szkole średniej nowożytnej Europy dopiero teraz - po raz pierwszy od czasów starożytnych. Ten sam styl przez cały wiek XIX panował w architekturze (neogotycyzm, neo-klasycyzm, ekleHyzm). Bardzo niewielkie ewolucje zaznaczyły się w malarstwie. Nowe elementy wprowadził tu dopiero impresjonizm i secesja. Podobnie rzecz wyglądała w dziedzinie muzyki a także literatury użytkowej i popularnej. Tu również panował ten sam model przez całe stulecie. Nieco bardziej skomplikowana była sytuacja w literaturze (bezprzymiotnikowej), którą zresztą za chwilę chciałbym się zająć osobno.
***
Do tej pory charakteryzowałem XIX-wieczną formację kulturową w jej całości ponadnarodowej (choć z pewnym uprzywilejowaniem rodzimej). Teraz jednak chciałbym skupić uwagę wyłącznie na przykładzie polskim. Trzeba więc przede wszystkim uprzytomnić sobie wyjątkową sytuację, w jakiej znalazła się kultura polska w tym stuleciu. Nie mieli Polacy własnego państwa. Ale tym się różnili od także bezpaństwowych grup etnicznych, budzących się dopiero teraz do życia świadomego swej odrębności, że uprzednio przez wiele wieków mieli takież państwo, że co więcej utracili je stosunkowo niedawno. A zatem byli ukształtowanym w pełni narodem politycznym, a nie tylko kulturowym26. Od wszystkich zaś innych starych i nowych narodów Europy różnili się dodatkowo tym, że znaleźli się w obrębie trzech różnych organizmów państwowychj. a jakby tego było mało przez większość stulecia posiadali jak na owe czasy liczną i znaczącą .emigracjipolityczną (początkowo - bezpośrednio po 1831 roku - skupiającą większość ówczesnych elit intelektualnych narodu). Przedstawiciele tej emigracji stworzyli w diasporze najwybitniejsze ówczesne polskie dzieła literackie, muzyczne, filozoficzne, w zakresie myśli politycznej itp.
W takiej sytuacji rozwi