Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16401 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
David Hume
Badania dotyczące rozumu ludzkiego
wraz z apendyksami
Przełożyli Dawid Misztal i Tomasz Sieczkowski
Posłowie Tomasz Sieczkowski
Wydawnictwo Zielona Sowa Kraków
Tytuł oryginału: An Enąuiry Concerning Humań Understanding
Projekt graficzny serii: Sewer Salamon
Opracowanie graficzne okładki: Jolanta Szczurek
Skład i łamanie: Przemysław Dzierzbicki
Korekta: Ewa Kopczyńska
Redakcja: Robert Mitoraj
© Copyright for this edition by Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o., Kraków 2005
Ali rights reserved.
ISBN 83-7389-787-9
Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o.
30-415 Kraków, ul. Wadowicka 8 A
tel./fax (012) 266-62-94, tel. (012) 266-62-92,
(012) 266-67-98, (012) 266-67-56
www.zielonasowa.pl
[email protected]
ROZDZIALI O różnych gatunkach filozofii
Filozofię moralną, czyli naukę o naturze ludzkiej, traktować można na dwa odmienne sposoby, z których każdy posiada specyficzne zalety i może się przysłużyć rozrywce, kształceniu i poprawie ludzkości. Pierwszy z nich uważa, że człowiek jest zrodzony przede wszystkim do działania; kieruje się w swym postępowaniu smakiem i uczuciem; dąży do jednej rzeczy i unika innej, zależnie od wartości, jakie rzeczy te wydają się posiadać i od światła, w jakim nam się przedstawiają. A ponieważ wśród wszystkich rzeczy za najbardziej wartościową uznaje się cnotę, to filozofowie ci przedstawiają ją w najmilszych barwach; uciekają się do pomocy poezji i elokwencji i traktują swój przedmiot w sposób tak prosty i oczywisty, aby jak najłatwiej przemówić do wyobraźni i poruszyć uczucia. Wybierają najbardziej uderzające przykłady i obserwacje z życia codziennego; przedstawiają przeciwne charaktery, zachowując należyty kontrast; wabią nas na ścieżki cnoty opisami chwały i szczęścia; prowadzą nas po tych ścieżkach za pomocą mądrych maksym i najświetniejszych wzorów. Sprawiają, że с z u j e m у różnicę między występkiem i cnotą; wzbudzają nasze uczucia i kierują nimi. A kiedy uda im się przywiązać nasze serca do tego, co uczciwe i prawe, sądzą, że w pełni osiągnęli cel swojej pracy.
Filozofowie drugiego gatunku uznają człowieka za istotę myślącą raczej niż działającą i usiłują przede wszystkim wykształcić jego rozum, a nie rozwijać obyczaje. Ludzką naturę traktują jako przedmiot spekulacji i skrupulatnie ją roztrząsają, próbując odnaleźć zasady, które kierują rozumem, pobudzają uczucia i sprawiają, że chwalimy bądź ganimy dany przedmiot, czyn lub zachowanie. Mają oni za złe wszystkim księgom, że filozofia nie ustaliła do tej pory podstaw moralności, rozumowań i krytyki artystycznej,
3
które nie budzą zastrzeżeń; że ciągle rozprawia o prawdzie i fałszu, cnocie i występku, pięknie i brzydocie, sama nie jest zaś w stanie określić źródła tych rozróżnień. Przed wypełnianiem tego żmudnego zadania nie odstraszają ich żadne trudności; postępując od poszczególnych przypadków do ogólnych zasad, dochodzą do zasad coraz bardziej ogólnych i nie spoczną, póki nie dotrą do owych zasad źródłowych, które w każdej nauce zaspokoją ludzką ciekawość. Mimo że ich spekulacje zwykłym czytelnikom wydają się abstrakcyjne czy nawet niezrozumiałe, to filozofowie ci marzą o aprobacie ze strony ludzi światłych i mądrych. Wystarczającą kompensatą za trudy całego życia jest dla nich dotarcie do jakichś ukrytych prawd, które mogą się przyczynić do pouczenia potomności.
Jest pewne, że filozofia prosta i oczywista zawsze znajdzie wśród ogółu ludzi większy poklask niż filozofia ścisła i zawiła, a wielu będzie ją zalecało nie tylko jako przyjemniejszą, ale także jako bardziej pożyteczną. Jest ona bliżej związana z życiem, kształtuje serce i uczucia; dotycząc zasad, które kierują działaniem ludzi, wpływa na ich postępowanie i zbliża ich do opisywanego przez siebie modelu doskonałości. Natomiast filozofia zawiła, która jest ufundowana na sposobie myślenia niemającym nic wspólnego z praktyką i działaniem, rozpływa się, kiedy filozof opuszcza cień i wychodzi na światło słoneczne; jej zasady nie mogą też w prosty sposób wpływać na nasze postępowanie i zachowanie. Uczucia serca, poruszenia namiętności i siła afektów rozmywają wszelkie jej rezultaty i głębokiego filozofa upodabniają do zwykłego prostaka.
Trzeba także przyznać, że najbardziej trwałą, a także najbardziej zasłużoną sławę zdobyła sobie filozofia prosta i że myśliciele abstrakcyjni cieszyli się jak dotąd ledwie chwilowym uznaniem, wynikającym z kaprysu lub ignorancji ich własnej epoki, wszakże ich sława nie przetrwała u bardziej sprawiedliwej potomności. Głęboki filozof łatwo może popełnić pomyłkę, snując swoje subtelne rozważania; a jedna pomyłka z konieczności staje się matką kolejnej, w miarę jak posuwa się on w swoich rozważaniach i nie wzbrania się przed przyjęciem żadnych wniosków, nawet jeśli te zdają się niezwykłe czy sprzeczne z powszechną opinią. A jeśli przez przypadek błąd popełni filozof, który chce jedynie przedstawić zdrowy rozsądek ludzi, tyle że w piękniejszych i bardziej pociągających barwach, to nie podąża on dalej, lecz odwołując się do zdrowego rozsądku i przyrodzonych uczuć umysłu, powraca na właściwą ścieżkę oraz zabezpiecza się przed groźnymi złudzeniami. Cyceron cieszy się obecnie wielką sławą, podczas gdy po sławie Arystotelesa nie ma już śladu. O La Bruyćrze głośno jest nawet za morzami i wciąż cieszy się on uznaniem, sława Malebranche'a zaś nie przekracza granic jego narodu i czasu. Addison z kolei będzie przypuszczalnie czyta-
4
ny z przyjemnością nawet wtedy, kiedy Locke zostanie całkowicie zapomniany. '
Filozof to ktoś, kogo świat zwykle nie akceptuje, ponieważ, jak się sądzi, nie przysparza on społeczeństwu ani przyjemności, ani pożytku. Żyje w odosobnieniu, otoczony zasadami i pojęciami, które są równie dalekie od możliwości zrozumienia, jak on od ludzi. Z drugiej strony, z jeszcze większą pogardą spotyka się kompletny nieuk; kiedy zaś w jakimś kraju rozwijają się nauki, to brak zamiłowania ku owym szlachetnym rozrywkom uchodzi za nieomylny znak pospolitości ducha. Doskonały charakter powinien znajdować się między tymi ekstremami; okazywać równe zamiłowanie do książek, towarzystwa i życia praktycznego; w rozmowie wykazywać się wnikliwością i subtelnością, jakie rodzi kontakt z literaturą piękną; a w życiu praktycznym charakteryzować się dokładnością i prawością, wynikającymi ze znajomości dobrej filozofii. W celu wykształcenia i rozpowszechnienia tak znakomitego charakteru najbardziej pożyteczne będą z pewnością utwory lekkie i łatwe, które zbytnio nie odciągają od życia, a ich zrozumienie nie wymaga ciężkiej pracy ani odosobnienia. Utwory takie sprawiają, że czytelnik powraca do ludzi pełen szlachetnych uczuć i mądrości, które można zastosować w każdej naglącej potrzebie ludzkiego życia. Dzięki takim utworom cnota staje się miła sercu, nauka przyjemna, towarzystwo pouczające, odosobnienie zaś - nienużące.
Człowiek jest istotą rozumną; a jako taki, żywi się strawą nauki. Lecz ludzka zdolność rozumienia jest tak ograniczona, że nie należy oczekiwać zbyt wielkiej satysfakcji w tej dziedzinie ani jeśli chodzi o zakres, ani o pewność dociekań. Człowiek jest w takim samym stopniu istotą społeczną, co rozumną. Lecz nie zawsze znajduje on towarzystwo zabawne i miłe, i nie zawsze czerpie przyjemność z przebywania w nim. Człowiek jest również istotą działającą, i wskutek tej dyspozycji oraz rozmaitych konieczności życia ludzkiego musi oddawać się sprawom praktycznym i zawodowym. Lecz czasami umysł potrzebuje odpoczynku od codziennych trudów i wysiłków. Wydaje się zatem, że natura przeznaczyła mieszany tryb życia jako najbardziej odpowiedni dla człowieka i potajemnie upomina nas, aby żadna ze skłonności nie wciągnęła nas na tyle, żebyśmy zatracili zdolność cieszenia się pozostałymi rodzajami zajęć i rozrywek. Mówi ona: pofolguj swojej namiętności do nauki, lecz niech twoja nauka będzie ludzka i niech ma bezpo-
1 W pierwszych wydaniach Badań, z lat 1748 i 175 l,Hume dołączył w tym miejscu następującą uwagę: „Nie mam zamiaru pomniejszać zasług Locke'a, który rzeczywiście był wielkim filozofem oraz uczciwym i skromnym myślicielem. Chcę jedynie pokazać, jaki los spotyka zwykle abstrakcyjną filozofię" [przyp. tłum.].
5
średni wpływ na działanie i społeczeństwo; zawiłych myśli i głębokich badań wszakże zabraniam i ukarzę za nie melancholią, wieczną niepewnością i chłodnym przyjęciem, z jakim spotkają się twoje rzekome odkrycia, kiedy zostaną ogłoszone. Bądź filozofem, lecz wśród całej swojej filozofii pozostań człowiekiem.
Gdyby ogół ludzi po prostu stawiał filozofię prostą wyżej od abstrakcyjnej i głębokiej, nie obwiniając tej drugiej i nie pogardzając nią, nie byłoby może rzeczą niewłaściwą zgodzić się z tą opinią i pozwolić każdemu cieszyć się tym, do czego skłaniają go własny smak i uczucie. Ale ponieważ sprawy mają się inaczej i wszystkie głębokie rozumowania, czyli to, co zwykle nazywa się metafizyką, są nierzadko całkowicie odrzucane, spróbujemy teraz rozważyć, co można rozsądnie powiedzieć w jej imieniu.
Możemy zacząć od uwagi, że pierwszą znaczną korzyścią wypływającą ze ścisłej i abstrakcyjnej filozofii jest jej użyteczność dla filozofii prostej, bliskiej sprawom ludzkim. Bez pomocy filozofii abstrakcyjnej nie mogłaby ona nigdy osiągnąć wystarczającego stopnia dokładności w swoich poglądach, maksymach i dowodzeniach. Cała literatura piękna to tylko obrazy ludzkiego życia, postaw i sytuacji; wzbudza w nas ona różne uczucia - pochwałę lub naganę, podziw lub drwinę - w zależności od cech przedmiotu, który nam przedstawia. Artysta, aby jego przedsięwzięcie się powiodło, musi posiadać nie tylko subtelny smak i bystry rozum, ale także ścisłą wiedzę o naszej wewnętrznej budowie, operacjach, jakie wykonuje nasz umysł, działaniach namiętności oraz rozmaitych odmianach uczucia, na podstawie którego odróżniamy występek od cnoty. Te skierowane do wewnątrz poszukiwania czy dociekania mogą się wydawać bardzo żmudne, ale są one, w pewnej mierze, niezbędne, jeśli ktoś chce z powodzeniem opisać zewnętrzną i zwyczajną stronę życia i zachowania ludzi. Anatom ukazuje nam rzeczy w najwyższym stopniu szkaradne i nieprzyjemne, lecz z jego nauki korzysta malarz, nawet jeśli maluje Wenus lub Helenę. Kiedy malarz ten korzysta z najbogatszych barw swojej sztuki, aby swoje postaci ukazać jako pełne wdzięku i pociągające, musi stale pamiętać o wewnętrznej strukturze ludzkiego ciała, położeniu mięśni, układzie kości oraz o przeznaczeniu i kształcie każdej części ludzkiego ciała i każdego jego organu. Dokładność zawsze przynosi korzyść pięknu, zaś trafność rozumowania subtelności uczuć. Na próżno wywyższalibyśmy jedno, odmawiając wartości drugiemu.
Poza tym możemy zauważyć, że wszystkie sztuki czy profesje, nawet te związane przede wszystkim z życiem i działaniem, o tyle zbliżają się do doskonałości i stają się pożyteczne dla społeczeństwa, o ile natchnione są duchem ścisłości. I chociaż filozof może żyć w odosobnieniu, to duch filozofii, o ile będzie starannie kultywowany przez jednostki, będzie z pewnością stop-
6
niowo przenikał całe społeczeństwo, nadając podobny stopień poprawności każdej sztuce i każdemu fachowi. Polityk nabędzie dalekowzroczności i subtelności w rozdzielaniu i równoważeniu władzy; prawnik metodyczności i doskonalszych zasad dla swoich wnioskowań; a generał uzasadnienia dla karności i większej ostrożności przy opracowywaniu planów działań wojennych. Stabilność współczesnych rządów w porównaniu z rządami starożytnymi i ścisłość współczesnej filozofii wzrastały stopniowo i, najprawdopodobniej, wzrastać będą nadal.
Gdyby nawet z dociekań filozofii abstrakcyjnej wynikało jedynie to, że zaspokajają one niewinną ciekawość, to i tak nie powinno się nimi gardzić; byłyby one kolejną bezpieczną i nieszkodliwą przyjemnością, z której ludzkość może się cieszyć. Najsłodsza i najmniej groźna ścieżka ludzkiego życia prowadzi drogą nauki i wykształcenia, i ktokolwiek usunie z tej drogi jakąś przeszkodę lub utworzy nową perspektywę, powinien być uznany za dobroczyńcę ludzkości. Badania te mogą sprawiać wrażenie żmudnych i mozolnych, lecz tak jak niektóre ciała, tak i niektóre umysły obdarzone są siłą i zdrowiem i drogą ciężkich ćwiczeń mogą nauczyć się czerpać przyjemność z tego, co większości ludzi wydaje się nużące i trudne. Niejasność jest rzeczywiście bolesna zarówno dla umysłu, jak i dla oka; lecz rozjaśnienie mroku, choćby miało się dokonać kosztem największej pracy, zawsze przynosi radość i rozkosz.
Jednak niejasności filozofii głębokiej i abstrakcyjnej zarzuca się nie tylko to, że jest męcząca i uciążliwa, ale także to, że stanowi nieuchronne źródło niepewności i błędu. Rzeczywiście, najtrafniejszy i najbardziej wiarygodny argument przeciwko znacznej części metafizyki zarzuca jej, że nie jest nauką we właściwym sensie; że powstaje albo z bezowocnych starań ludzkiej próżności, która próbuje ogarnąć przedmioty całkowicie niedostępne ludzkiemu rozumieniu, albo z przebiegłości popularnych przesądów, które nie mogąc bronić się na otwartym gruncie, tworzą splątane kłącza, by ukryć i ochronić swoją słabość. Wygnani z otwartych terenów, rozbójnicy ci chowają się w lesie i czyhają na okazję, by niepostrzeżenie wedrzeć się do umysłu i obezwładnić go religijnymi lękami i przesądami. Nawet najsilniejszy z przeciwników, jeśli na chwilę przestanie czuwać, znajdzie się w tarapatach. Wielu jednak z tchórzostwa i głupoty otwiera wrogom bramy na oścież i ochoczo wita ich z szacunkiem i uległością należnymi prawowitym władcom.
Czy jednak jest to wystarczający powód do tego, by filozofowie zrezygnowali z prowadzenia swoich badań i pozostawili przesądowi jego dotychczasowe ustronie? Czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy wyprowadzili wniosek przeciwny i dostrzegli konieczność przeprowadzenia działań wojennych, by
7
dotrzeć do wszystkich zakamarków, w których wróg się ukrywa? Daremnie łudzimy się, że ludzie, na skutek częstych rozczarowań, porzucą te niepewne nauki i odkryją właściwą dziedzinę ludzkiego rozumu. Gdyż oprócz tego, że zbyt wielu ludzi osiąga wymierne korzyści z nieustannego przywoływania tych tematów, oprócz tego nawet - dla ślepej rozpaczy, rozumnie rzecz ujmując, nie ma miejsca w naukach. I aczkolwiek dotychczasowe próby okazały się daremne, to należy mieć nadzieję, że pracowitość, łut szczęścia czy większa mądrość przyszłych pokoleń pozwolą na dokonanie odkryć, o których nam się nie śniło. Każdy żądny przygód duch będzie się ubiegał o tak trudną do zdobycia nagrodę, a niepowodzenia jego poprzedników zachęcą go raczej, niż odstraszą, gdyż będzie on żywił nadzieję, że to jemu przypadnie sława należna autorowi tak wielkiego wyczynu. Jedyna metoda natychmiastowego uwolnienia nauki od tych zawiłych kwestii polega na poważnym zbadaniu natury ludzkiego rozumu [understanding] i wykazaniu, za pomocą ścisłej analizy jego mocy i zdolności, że w żadnej mierze nie jest on dostosowany do rozważania tak odległych i zawiłych zagadnień. Musimy podjąć się tego trudu, aby później móc żyć spokojnie. Prawdziwą metafizykę musimy uprawiać z ostrożnością, aby zniszczyć fałszywą i nieszczerą. Lenistwo broni niektórych przed tą oszukańczą filozofią, lecz innych pcha ku niej ciekawość. Rozpacz zaś, która czasem przeważa, często ustępuje miejsca ufnym nadziejom i oczekiwaniom. Ścisłe i trafne rozumowanie jest jedynym, odpowiednim dla osób o rozmaitych usposobieniach, uniwersalnym rozwiązaniem, zdolnym obalić zawiłą filozofię i ów metafizyczny żargon, który w połączeniu z pospolitym przesądem nadaje jej pozór nauki i mądrości oraz czyni ją na swój sposób niedostępną dla rozumujących niedbale.
Poza korzyścią polegającą na odrzuceniu (poprzedzonym wnikliwymi dociekaniami) najbardziej niepewnej i nieprzystępnej części nauki, skrupulatne zbadanie władz i mocy ludzkiej natury przyniesie także wiele innych pożądanych skutków. W związku z działaniami umysłu warto zwrócić uwagę na fakt, że chociaż uobecniają się nam one w najbliższy sposób, to kiedy stają się przedmiotem naszej refleksji wydają się niejasne; nasz wzrok nie potrafi odnaleźć linii i granic, które je wyróżniają i dzielą. Przedmioty te są zbyt zmienne, by pozostawać zbyt długo w jednym aspekcie czy sytuacji i trzeba je ująć bezpośrednio, za pomocą szczególnej przenikliwości [superior penetration], wywodzącej się z naszej natury oraz wzmocnionej przyzwyczajeniem [habit] i refleksją. Powstanie w ten sposób istotna część nauki, której zadaniem będzie poznanie rozmaitych operacji umysłu, oddzielenie ich od siebie, poprawne ich zakwalifikowanie i uporządkowanie pozornego chaosu, w jakim zdają się znajdować, gdy stają się przedmiotem refleksji i badania. Owo porządkowanie i wyróżnianie jest nieistotne w odniesieniu
8
do ciał zewnętrznych, przedmiotów naszych zmysłów, zyskuje wszakże na wartości proporcjonalnie do komplikacji i trudności, jakie spotykamy na drodze naszego badania, kiedy zastosujemy je do operacji umysłu. I nawet jeśli nie uda nam się przekroczyć granic tej umysłowej geografii, czyli wydzielenia różnych części i władz umysłu, to wciąż pozostanie nam satysfakcja, że udało nam się dojść tak daleko. A im bardziej oczywista będzie się wydawać ta nauka (a oczywista wcale nie jest), tym bardziej godna potępienia będzie jej nieznajomość u tych wszystkich, którzy pretendują do miana uczonych i filozofów.
Nie powstanie też choćby cień podejrzenia, iż nauka ta jest niepewna bądź chimeryczna, o ile nie przyjmiemy sceptycyzmu tak radykalnego, że zakwestionuje on wszelkie dociekania, a nawet praktykę. Nie ulega wątpliwości, że umysł wyposażony jest w kilka zdolności i władz, że zdolności te różnią się od siebie, że to, co jest odróżnione w bezpośrednim doznaniu, może być również odróżnione w refleksji i, w konsekwencji, że twierdzenia na ten temat mogą być prawdziwe bądź fałszywe, zaś prawdziwość i fałszy-wość, o których tu mowa, nie leżą poza zasięgiem ludzkiego rozumu. Istnieje wiele oczywistych dystynkcji tego rodzaju, jak te między wolą i rozumem czy wyobraźnią i uczuciami, które mieszczą się w zakresie pojmowania każdej istoty ludzkiej; także bardziej subtelne i filozoficzne dystynkcje są nie mniej rzeczywiste i pewne, choć z pewnością trudniej je zrozumieć. Niektóre, szczególnie ostatnie przypadki powodzenia w tego typu dociekaniach mogą nam dostarczyć bardziej właściwego pojęcia o pewności i niezawodności tej gałęzi wiedzy. Jak możemy twierdzić, że prawdziwe przedstawienie systemu planetarnego i określenie pozycji i porządku owych odległych ciał warte jest trudu filozofa, skoro nie zwracamy uwagi na badania, z tak dużym powodzeniem określające działanie umysłu, który jest nam przecież tak bliski?1
' Zdolność, za pomocą której odróżniamy prawdę od fałszu, często utożsamiano ze zdolnością postrzegania cnoty i występku, przypuszczano zatem, że cała moralność opiera się na zewnętrznych i niezmiennych relacjach, które każdemu umysłowi wydawały się równie niewzruszone, jak twierdzenia dotyczące ilości lub liczby. Jednak jeden z nowszych filozofów (Francis Hutcheson) pouczył nas w bardzo przekonywający sposób, że moralność nie tkwi w oderwanej naturze rzeczy, ale całkowicie zależy od uczucia lub nastawienia umysłu [mental taste] każdej poszczególnej istoty w taki sam sposób, w jaki rozróżnienie na słodkie i gorzkie czy ciepłe i zimne powstaje ze szczególnego odczucia danego zmysłu czy organu. Percepcji moralnych nie powinno się zatem zaliczać do czynności rozumu, lecz do czuć bądź odczuć [tastes or sentiments].
Filozofowie zwykli dzielić wszystkie namiętności umysłu na dwie kategorie, samolubne i bezinteresowne, które, jak sądzono, miały pozostawać w stałej sprzeczności, tak że
9
Czy nie wolno nam wszakże mieć nadziei, że filozofia - uprawiana z rozwagą i wspierana powszechnym zainteresowaniem - będzie dalej prowadziła swoje badania i odkryje, przynajmniej w pewnym stopniu, ukryte sprężyny i zasady kierujące operacjami ludzkiego umysłu? Astronomowie przez długi czas zadowalali się tym, że na podstawie zjawisk określali prawdziwe ruchy, porządek i wielkość ciał niebieskich, aż w końcu pojawił się filozof, który dzięki trafnemu rozumowaniu odkrył również prawa i siły rządzące i kierujące obrotami planet. Analogicznie postępowano w innych dziedzinach przyrody. Nie ma zatem powodu, by obawiać się porażki w naszych dociekaniach dotyczących władz i gospodarki ludzkiego umysłu, jeśli postępować będziemy z podobnym talentem i rozwagą. Jest prawdopodobne, że każda operacja czy zasada ludzkiego umysłu zależy od innej, którą z kolei można sprowadzić do następnej, bardziej ogólnej i powszechnej. Jak daleko można prowadzić podobne dochodzenie - będzie nam trudno dokładnie ustalić przed, a być może nawet po uważnym badaniu. Jest rzeczą pewną, że wysiłki tego rodzaju podejmowane są codziennie nawet przez tych, którzy filozofują w sposób najbardziej niedbały. Niczego wszakże nie wymaga się tu bardziej niż gruntownej staranności i uwagi. Jeśli zadanie to leży w zasięgu naszego rozumu, to szczęśliwie przeprowadzimy je do samego końca, jeśli nie, porzucimy je z poczuciem, że zrobiliśmy to, co do nas należało. Ta druga ewentualność nie jest z pewnością pożądana, nie należy jej też przyjmować zbyt wcześnie, gdyż odjęlibyśmy tym samym filozofii wiele piękna i wartości. Moraliści, rozważając wielką liczebność i różnorodność działań wzbudzających naszą aprobatę lub niechęć, przywykli do poszukiwania po-
czyny drugiego rodzaju mogłyby zaistnieć tylko kosztem czynów pierwszego rodzaju. Wśród namiętności samolubnych wymieniano skąpstwo, ambicję czy mściwość, pośród bezinteresownych - naturalne przywiązanie [affection], przyjaźń czy postawę obywatelską [public spirii]. Filozofowie mogą teraz dostrzec niepoprawność takiego podziału (zob. Sermons Butlera). Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że nawet uczucia, które powszechnie uznaje się za samolubne, przenoszą umysł poza ,ja", bezpośrednio ku przedmiotowi. Mimo że zaspokojenie tych namiętności przynosi nam rozkosz, to nadzieja na rozkosz nie jest przyczyną namiętności, lecz przeciwnie, namiętność poprzedza rozkosz i bez tej pierwszej druga nie mogłaby istnieć. Tak samo rzecz się ma z uczuciami oznaczonymi jako bezinteresowne. Człowiek nie jest bardziej interesowny wtedy, kiedy szuka własnej chwały niż wtedy, kiedy zależy mu na szczęściu przyjaciela. Nie jest także bardziej bezinteresowny wtedy, kiedy poświęca swój spokój i wygodę dla dobra publicznego niż wtedy, kiedy jego działaniem kieruje chciwość lub ambicja. Mamy tu zatem do czynienia z naprawą błędnego rozróżnienia namiętności, jakie powstało wskutek niedba-łości i nieścisłości poprzednich filozofów. Te dwa przykłady powinny wystarczyć, by ukazać naturę i wagę tego rodzaju filozofii. [Nota ta została zamieszczona przez Ншпе'а w pierwszych dwóch wydaniach Badań - przyp. tłum.].
10
wszechnej zasady, od której mogłaby zależeć owa rozmaitość odczuć. I chociaż czasem pasja odnalezienia powszechnej zasady wiodła ich zbyt daleko, to trzeba ich rozgrzeszyć za to poszukiwanie zasad ogólnych, z punktu widzenia których dałoby się sprawiedliwie ocenić nasze występki i cnoty. Podobny wysiłek podejmują krytycy, logicy, a nawet politycy, i trudy ich przyniosły pewne rezultaty: przypuszczalnie po upływie pewnego czasu, przy większej dokładności i pracowitości, nauki te zbliżą się jeszcze bardziej do doskonałości. Nie bez racji można powiedzieć, że odrzucenie z góry tego rodzaju aspiracji byłoby działaniem bardziej pochopnym, pośpiesznym i dogmatycznym niż najbardziej nawet śmiała i pewna siebie filozofia, jaka kiedykolwiek usiłowała narzucić ludzkości swoje prymitywne dyktaty i zasady.
Co z tego, że owe rozumowania dotyczące ludzkiej natury wydają się abstrakcyjne i trudne do zrozumienia? Nie upoważnia to do uznania ich za fałszywe. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że to, czego jak dotąd nie dostrzegło wielu uczonych filozofów, nie może być proste i oczywiste. Choćby zatem badania te kosztowały nas wiele trudu, wystarczającą nagrodą- związaną nie tylko z korzyścią, ale też z przyjemnością - będzie dla nas, jeśli w związku z zagadnieniem tak wielkiej wagi przyczynimy się do wzrostu wiedzy.
Ponieważ jednak abstrakcyjny charakter mimo wszystko nie zachęca do wywodów, a raczej od nich odpycha, być może uda nam się usunąć tę trudność przez ostrożność, wyczucie i unikanie zbędnej drobiazgowości. Spróbujemy zatem w poniższych dociekaniach rzucić nieco światła na zagadnienia, których niepewność odstraszała jak dotąd mądrych, niejasność zaś -nieuków. Będziemy szczęśliwi, jeśli uda nam się połączyć odrębne gatunki filozofii, godząc głębokie badanie z przejrzystością wywodu i prawdę z oryginalnością! Jeszcze więcej szczęścia da nam świadomość, że prowadząc rozważania w tak przystępny sposób, zdołamy podważyć fundamenty zawiłej filozofii, która służyła do tej pory wyłącznie jako ochrona przesądu i przykrywka dla niedorzeczności i błędu!
przełożył Tomasz Sieczkowski
ROZDZIAŁ II O pochodzeniu idei
Każdy z łatwością przyzna, że istnieje znaczna różnica między percepcjami umysłu w zależności od tego, czy człowiek odczuwa ból wynikający z nadmiernego gorąca lub czerpie przyjemność z umiarkowanie ciepłej temperatury, czy też później przywołuje te wrażenia w pamięci bądź oczekuje ich dzięki wyobraźni. Owe władze umysłu mogą naśladować bądź odtwarzać percepcje zmysłowe, wszakże nigdy nie osiągną siły i żywości pierwotnego odczucia. W najlepszym wypadku możemy o nich powiedzieć, że nawet kiedy działają z największą siłą, to przedstawiają nam przedmioty w sposób tak żywy, iż niemal możemy stwierdzić, że je widzimy bądź czujemy. Jednak, wyłączywszy przypadki zaburzenia umysłu spowodowane chorobą bądź szaleństwem, ich percepcje nigdy nie mogą osiągnąć takiego stopnia żywości, by nie można ich było w żaden sposób odróżnić [od percepcji pierwotnych]. Nawet najwspanialsze kolory poezji nigdy nie opiszą przyrody w taki sposób, byśmy opis ten wzięli za rzeczywisty krajobraz. Najżywsza nawet myśl jest pośledniejsza od najsłabszego doznania zmysłowego.
Możemy zaobserwować, że podobna różnica zachodzi wśród wszystkich innych percepcji umysłu. Człowiek w ataku gniewu zachowuje się w zupełnie odmienny sposób niż ten, który o gniewie tylko myśli. Jeśli powiecie mi, że jakaś osoba jest zakochana, z łatwością zrozumiem, o co chodzi, i utworzę sobie trafne wyobrażenie o stanie tej osoby; nie sposób jednak, bym to moje wyobrażenie wziął za niepokoje i wzruszenia towarzyszące namiętności. Kiedy zastanawiamy się nad przeszłymi odczuciami i afektami, nasza myśl jest wiernym zwierciadłem i odtwarza swoje przedmioty zgodnie z prawdą; lecz barwy, z pomocą których je opisuje, są blade i niewyraźne, jeśli porównać je z tymi, w które przybrane były nasze pierwotne percepcje. Nie trzeba ani spostrzegawczości, ani metafizycznej głowy, by dostrzec między nimi różnicę.
Możemy zatem teraz podzielić wszystkie percepcje umysłu na dwie klasy czy rodzaje, które różnią się między sobą stopniem siły i żywości. Słabsze i mniej żywe są zwykle nazywane myślami bądź ideami. Dla drugiego rodzaju percepcji brak nazwy w naszym języku, jak i w większości innych; spowodowane jest to, jak sądzę, tym, iż nie istniał żaden - poza filozoficznym - powód, by obejmować je jakimś słowem czy terminem ogólnym. Pozwólmy sobie zatem wykorzystać odrobinę wolności i nazwać je impre-
12
s j a m i; nadając wszakże temu słowu sens cokolwiek odmienny od przyjętego. Przez termin impresja [Impression] rozumiem zatem wszystkie nasze żywsze percepcje, kiedy słyszymy, widzimy, czujemy, kochamy, nienawidzimy, pożądamy bądź chcemy. Impresje odróżnić należy od idei, czyli percepcji mniej żywych, które uświadamiamy sobie, kiedy zastanawiamy się nad wspomnianymi wyżej doznaniami czy poruszeniami.
Na pierwszy rzut oka nic nie wydaje się mniej skrępowane niż ludzka myśl; nie tylko ucieka ona wszelkiemu ludzkiemu zwierzchnictwu i wszelkiej władzy, ale także przekracza granice przyrody i rzeczywistości. Tworzenie potworów i zestawianie absurdalnych kształtów i form [appearances] nie kosztuje wyobraźni ani trochę więcej niż postrzeganie znanych i naturalnych przedmiotów. I podczas gdy ciało przeznaczone jest do życia na jednej planecie, po której porusza się w znoju i bólu, myśl może natychmiast przenieść nas w najodleglejsze zakątki wszechświata albo nawet poza wszechświat, w krainę niczym nieograniczonego chaosu, gdzie, jak się sądzi, natura znajduje się w stanie zupełnego zamętu. To, czego nigdy nie widziano ani nie słyszano, można przedstawić sobie w wyobraźni; nie istnieje nic, co przekraczałoby granice myśli, z wyjątkiem tego, co zawiera absolutną sprzeczność.
Lecz chociaż wydaje się, że nasza myśl posiada nieograniczoną wolność, to po bliższym zbadaniu przekonamy się, że zamyka się ona w bardzo ciasnych granicach. Wszelka twórcza moc umysłu sprowadza się wyłącznie do zdolności wiązania, przemieszczania, powiększania lub zmniejszania materiału dostarczanego nam przez zmysły i doświadczenie. Kiedy myślimy o złotej górze, łączymy po prostu ze sobą dwie niesprzeczne idee - złota i góry - które znaliśmy już wcześniej. Możemy też wyobrazić sobie cnotliwego konia, ponieważ na podstawie naszych odczuć jesteśmy w stanie pomyśleć sobie cnotę, a następnie połączyć z kształtem i postacią konia, zwierzęcia znanego nam z doświadczenia. Krótko mówiąc, wszelki materiał myślowy wywodzi się z zewnętrznych bądź wewnętrznych doznań; ich połączenie i ułożenie zależy od umysłu i woli. Lub też, wyrażając się bardziej filozoficznie, wszystkie nasze idee, czyli słabsze percepcje, są kopiami naszych impresji, czyli percepcji żywszych.
Mam nadzieję, że dwa następujące argumenty wystarczą, by to udowodnić. Po pierwsze, kiedy analizujemy nasze myśli, czyli idee, nawet najbardziej złożone czy wysublimowane, przekonujemy się zawsze, że można je rozłożyć na idee proste, będące kopiami poprzedzających je uczuć bądź doznań. Nawet te idee, które na pierwszy rzut oka wydają się najodleglejsze od tego źródła, po bliższym zbadaniu okazują się z niego pochodzić. Idea Boga jako Bytu nieskończenie rozumnego, mądrego i dobrego, powstaje w wyni-
13
ku refleksji nad działaniami naszego własnego umysłu i nieskończonemu pomnożeniu cech mądrości i dobroci. Dociekania tego rodzaju możemy przeprowadzić w każdym dowolnym przypadku i za każdym razem odkryjemy, że idea, którą badamy, jest kopią podobnej do niej impresji. Tym, którzy Uważają, że stanowisko to nie jest powszechnie prawdziwe i są od niego wyjątki, nie pozostaje nic innego, jak zastosować prostą metodę jego odrzucenia: podać przykład idei, która ich zdaniem ma inne pochodzenie. Bylibyśmy wtedy -jeśli chcielibyśmy podtrzymać nasz pogląd - zobowiązani znaleźć impresję, czyli żywszą percepcję, która jej odpowiada.
Po drugie, jeśli zdarzy się, że wskutek uszkodzenia narządu zmysłowego ktoś będzie niezdolny do odbierania danej klasy wrażeń, to zawsze będzie mu również brakowało odpowiadających im idei. Ślepiec nie może utworzyć pojęcia kolorów, a głuchy dźwięków. Przywróćmy któremuś z nich brakujący zmysł, a wraz z otwarciem ścieżki dla wrażeń otworzy się ścieżka dla idei i z łatwością zaczną oni postrzegać przedmioty [nowego zmysłu]. Taka sama sytuacja ma miejsce wtedy, kiedy przedmiot wzbudzający dane wrażenia nigdy nie działał na zmysły. Lapończyk lub Murzyn nie mają pojęcia smaku wina. I chociaż nie znamy bodaj żadnego przypadku ułomności umysłu, w wyniku której osoba byłaby zupełnie niezdolna do doznawania uczuć i namiętności właściwych człowiekowi, to łatwo zdać sobie sprawę, że i tu mamy do czynienia z tym samym zjawiskiem, tyle że w mniejszym stopniu. Człowiek o łagodnych obyczajach nie może wytworzyć idei zemsty i niepohamowanego okrucieństwa, a osoba samolubna będzie miała kłopoty ze zrozumieniem, czym jest przyjaźń i wielkoduszność. Przyznaje się chętnie, że inne istoty mogą posiadać zmysły, o których nie mamy pojęcia, ponieważ ich idee nigdy nie były nam dane w jedyny sposób, w jaki idee mogą dostać się do umysłu, tj. drogą bezpośredniego odczucia lub wrażenia.
Istnieje wszakże jeden wyjątek, który może dowieść, iż nie jest absolutnie niemożliwe, aby idea powstała niezależnie od odpowiadającej jej impresji. Myślę, iż każdy jest gotów przyznać, że liczne odrębne idee kolorów, jakich dostarcza nam wzrok, czy idee dźwięku, jakich dostarcza nam słuch, różnią się od siebie, choć równocześnie są do siebie podobne. Jeśli jest to prawdą dla różnych kolorów, musi też być prawdą dla różnych odcieni tego samego koloru; a każdy odcień wytwarza odrębną, niezależną od reszty ideę. Jeśliby bowiem temu zaprzeczyć, to możliwe byłoby, przez ciągłe stopniowanie odcieni, przemienienie danego koloru w coś zupełnie od niego różnego. Jeśli więc przyznamy, że odcienie danego koloru nie różnią się między sobą, to nie sposób, bez popadania w absurd, zaprzeczyć temu, że odcienie krańcowe są takie same. Wyobraźmy sobie zatem osobę, która przez trzydzieści lat cieszyła się zmysłem wzroku i która zna doskonale wszystkie
14
możliwe kolory z wyjątkiem, na przykład, jednego szczególnego odcienia błękitu, z którym akurat nie miała się okazji zetknąć. Kiedy przed jej oczami znajdą się wszystkie możliwe odcienie tego koloru oprócz tego jednego, ułożone stopniowo od najciemniejszego do najjaśniejszego, oczywiste jest, że dostrzeże ona lukę tam, gdzie brakuje odcienia i będzie świadoma, że między dwoma otaczającymi ją kolorami przestrzeń jest większa niż między innymi. Pytam teraz, czy jest możliwe, by osoba ta mocą własnej wyobraźni zapełniła tę lukę i stworzyła sobie ideę tego konkretnego odcienia, choć nigdy nie był on postrzeżony za pomocą zmysłów? Sądzę, iż niewielu odpowiedziałoby, że jest to niemożliwe. Może to służyć za dowód, że idee proste nie zawsze i nie w każdym przypadku wywodzą się z odpowiadających im impresji. Przykład ten jest jednak tak odosobniony, że nie warto zwracać nań uwagi i jedynie ze względu na niego zmieniać naszej ogólnej zasady.
Mamy tu zatem twierdzenie, które nie tylko samo wydaje się proste i zrozumiałe, ale także -jeśli uczynimy z niego właściwy użytek - każdą dyskusję uczyni równie zrozumiałą, wypędzając ów żargon, który przez tak długi czas rządził metafizycznymi rozumowaniami i przynosił im wstyd. Wszystkie idee, w szczególności idee abstrakcyjne, są z natury blade i niejasne i umysł ledwie je chwyta. Łatwo je pomylić z innymi, podobnymi do nich ideami i kiedy często używamy jakiegoś terminu, choć nie przypisujemy mu żadnego znaczenia, skłonni jesteśmy wyobrażać sobie, że łączy się on z jakąś określoną ideą. Z drugiej strony wszystkie impresje, czyli wszystkie zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne wrażenia są jasne i żywe, a granice między nimi są określone w sposób bardziej precyzyjny; trudniej też w odniesieniu do nich popełnić jakiś błąd czy pomyłkę. Skoro zatem przypuszczamy, że jakiś termin filozoficzny pozbawiony jest znaczenia, czyli idei (jak zdarza się aż nazbyt często), potrzebujemy jedynie dowiedzieć się, z jakiej impresji wywodzi się ta rzekoma idea?Ajeśli okaże się, że nie można wskazać żadnej, to nasze przypuszczenie potwierdzi się. Umieszczając idee w tak jasnym świetle, nie bez racji możemy mieć nadzieję, że rozstrzygniemy wszelkie spory, jakie mogłyby się toczyć w związku z ich naturą i rzeczywistością.1
przełożył Tomasz Sieczkowski
1 Filozofowie, którzy zaprzeczali istnieniu idei wrodzonych, mieli przypuszczalnie na myśli właśnie to, że wszystkie idee są kopiami naszych impresji, jednak trzeba zauważyć, że terminy przez nich używane nie były dobrane z taką ostrożnością ani tak dokładnie zdefiniowane, by mogło to zapobiec wszelkim pomyłkom co do ich stanowiska. Cóż bowiem znaczy wrodzony? Jeśli „wrodzony" znaczy tyle, co „naturalny", to wszystkie per-
cepcje i idee umysłu musiałyby zostać uznane za wrodzone, czyli naturalne, w jakimkolwiek znaczeniu użyjemy tego ostatniego słowa, czy w opozycji do tego, co niezwykłe, czy do tego, co sztuczne, czy w końcu do tego, co cudowne [miraculous]. Jeśli przez „wrodzony" rozumiemy „równoczesny z urodzeniem", to dyskusja zdaje się błaha - nie ma sensu dociekać, kiedy zaczyna się myślenie: przed urodzeniem, przy lub też po urodzeniu. To samo ze słowem idea: wydaje się, że często (przez Locke'a i innych) używane jest w bardzo luźnym sensie, oznaczając którąkolwiek z naszych percepcji, wrażeń, uczuć i myśli. Wobec powyższego pragnąłbym się dowiedzieć, co to znaczy, że miłość własna, poczucie krzywdy [resentment ofinjuries] czy pociąg płciowy nie są wrodzone? Uznając terminy impresja i ideaw wyjaśnionym powyżej znaczeniu, przez wrodzone zaś rozumiejąc to, co pierwotne i niebędące kopią żadnej uprzedniej percepcji, możemy stwierdzić, że wszystkie nasze impresje są wrodzone, a nasze idee nie są. Muszę uczciwie wyznać, że moim zdaniem Locke dał się zwieść na manowce scholastykom, którzy aż do znudzenia toczą swoje spory, używając niezdefiniowanych terminów. Podobna wieloznaczność i ogólność zdaje się przenikać wszystkie rozumowania tego filozofa, zarówno w tym przedmiocie, jak i w większości innych.
ROZDZIAŁ III O kojarzeniu idei
Jest rzeczą oczywistą, że istnieje jakaś zasada związku [principle ofcon-пехіоп] między różnymi myślami, czyli ideami umysłu, i że pojawiają się one w pamięci lub wyobraźni w pewnym stopniu metodycznie i regularnie. W naszych poważniejszych rozmyślaniach i wypowiedziach widać bardzo wyraźnie, że każda poszczególna myśl, która wyłamuje się z toru czy łańcucha idei, zostaje natychmiast dostrzeżona i odrzucona. Jeśli się nad tym zastanowić, to okaże się, że nawet podczas naszych najbardziej szalonych i swobodnych marzeń, ba, nawet w czasie snu dostrzeżemy, iż wyobraźnia nie jest nieskrępowana i między następującymi po sobie ideami można odkryć powiązanie. Gdyby spisać swobodną i luźno toczącą się rozmowę, dałoby się zaobserwować coś, co wiąże kolejne jej części. A gdyby nawet się to nie powiodło, to od osoby, która przerwała tok rozmowy, moglibyśmy się dowiedzieć, że w jej umyśle nagle pojawiło się określone następstwo myśli, które stopniowo odciągnęło ją od tematu rozmowy. Stwierdzono, że w rozmaitych, nawet najbardziej od siebie odległych językach, słowa, które wyrażają najbardziej nawet złożone idee, odpowiadają sobie. Jest to pewny dowód na to, że zawarte w ideach złożonych idee proste powiązane są mocą powszechnej zasady wspólnej dla całej ludzkości.
Chociaż fakt, że idee wiążą się ze sobą, jest aż nazbyt oczywisty, to jeszcze bodaj żaden filozof nie spróbował wyliczyć bądź sklasyfikować wszystkich zasad kojarzenia idei, choć przecież przedmiot ten wydaje się wart zainteresowania. Według mnie istnieją tylko trzy zasady powiązania idei, mianowicie, podobieństwo, styczność w czasie lub przestrzeni, oraz przyczyna lub skutek.
Wierzę, iż nikt nie wątpi w to, że wedle tych zasad dokonuje się powiązanie idei. Obraz w naturalny sposób prowadzi naszą myśl ku oryginałowi1; wzmianka o jednym pomieszczeniu w określonym domu w naturalny sposób każe nam myśleć lub rozmawiać o pozostałych2; jeśli myślimy o ranie, to trudno nam nie myśleć o bólu, który jest jej konsekwencją.3 Trudno wszakże udowodnić - w stopniu zadowalającym czytelnika, a nawet mnie samego -
' Podobieństwo.
2 Styczność.
3 Przyczyna i skutek.
17
że powyższe wyliczenie jest kompletne i że nie istnieją inne zasady kojarzenia. Wszystko, co możemy uczynić w takim przypadku, to przemyślenie wielu przykładów, staranne zbadanie zasady wiążącej ze sobą różne myśli i zatrzymanie się dopiero wtedy, kiedy odkryjemy możliwie najogólniejszą zasadę.1 Im więcej przypadków zbadamy i im więcej poświęcimy im czasu, tym więcej uzyskamy pewności, że wyliczenie, które podajemy na ich podstawie, jest kompletne i wyczerpujące.2
Miast szczegółowo roztrząsać tego rodzaju kwestie, co niechybnie doprowadziłoby nas do bezużytecznych subtelności, rozważmy niektóre skutki działania powyższych zasad w obszarze uczuć i wyobraźni. Tym samym otworzy się przed nami pole badań bardziej interesujące, i przypuszczalnie bardziej pouczające.
Jako że człowiek jest istotą rozumną i niezmiennie poszukuje szczęścia, które ma nadzieję znaleźć jako spełnienie niektórych namiętności i uczuć, rzadko działa, mówi lub myśli bez celu i zamiaru. Stale ma na oku jakiś cel, i aczkolwiek środki, jakie dobiera do jego osiągnięcia, mogą okazać się niewłaściwe, to nigdy nie traci on go z oczu ani zbyt łatwo nie porzuca swoich myśli, kiedy nie urzeczywistniają się nadzieje na spełnienie jego pragnień.
We wszystkich literackich kompozycjach wymaga się zatem, by pisarz posiadał jakiś plan lub cel; i chociaż porywy myśli mogą go od niego odciągać, jak na przykład w odzie, lub każą go nagle porzucać, jak w liście czy eseju, to przynajmniej na początku pisania, jeśli nie w całości dzieła, musi mu przyświecać jakiś cel lub zamiar. Dzieło bez projektu przypominałoby raczej bełkot szaleńca niż wysiłek talentu i wiedzy.
Reguła ta nie dopuszcza żadnych wyjątków, z czego wynika, że w utworach narracyjnych wydarzenia i działania, z których zdaje sprawę autor, muszą być ze sobą w pewien sposób powiązane. Muszą odnosić się do siebie w wyobraźni i stanowić swego rodzaju jedność, pozwalającą podporządkować je konkretnej płaszczyźnie czy perspektywie, w której widoczny byłby zamysł przyświecający autorowi, kiedy podejmował swoje dzieło.
Owa zasada powiązania szeregu wydarzeń, która tworzy treść utworu poetyckiego bądź historycznego, może się różnić w zależności od zamiarów poety czy historyka. Owidiusz oparł plan swego dzieła na wiążącej podsta-
1 Kontrast i przeciwieństwo, na przykład, są także przykładem związku między ideami, ale można go przypuszczalnie traktować jako złożenie przyczynowości i podobieństwa. Kiedy dwa przedmioty są sobie przeciwne, jeden unicestwia drugi, co znaczy, że jest przyczyną jego unicestwienia, a idea unicestwienia przedmiotu zakłada ideę jego wcześniejszego istnienia.
2 Pozostała część tego rozdziału została usunięta z dwóch ostatnich przygotowywanych przez Hume'a edycji Essays and Treatises on Several Subjects z lat 1772 i 1777 [przyp. tłum.].
18
wie zasady podobieństwa. W zakres jego dzieła wchodzi każda niesamowita metamorfoza dokonana dzięki cudownej mocy bogów. W każdym przypadku ta jedna okoliczność wystarcza, by dane wydarzenie podpadało pod pierwotny plan czy zamiar dzieła.
Kronikarza bądź historyka, pragnącego napisać historię Europy któregokolwiek wieku, prowadziła będzie zasada styczności w czasie lub przestrzeni. Jego projekt uwzględnia wszystko, co wydarzyło się w danej części przestrzeni i w danym przedziale czasu. Nawet jeśli wydarzenia te nie były powiązane pod żadnym innym względem, to pośród ich różnorodności możemy zaobserwować swego rodzaju jedność.
Jednak najczęstszym rodzajem powiązania między różnymi wydarzeniami stanowiącymi treść utworu narracyjnego jest związek przyczyny i skutku. Historyk opisuje szereg zdarzeń zgodnie z ich naturalnym porządkiem, odnajduje ich ukryte źródła oraz zasady i wyznacza ich najodleglejsze konsekwencje. Wybiera sobie jako przedmiot badań określoną część wielkiego łańcucha zdarzeń tworzącego historię ludzkości. W swoim opisie stara się nie pominąć żadnego ogniwa; czasami nieunikniona niewiedza czyni jego wysiłki bezowocnymi; czasami braki w wiedzy uzupełnia domysłami. Zawsze jednak jest świadom, że im mniej luk w łańcuchu zdarzeń przedstawianym czytelnikom, tym jego utwór bliższy jest doskonałości. Wie, że znajomość przyczyn jest nie tylko najbardziej satysfakcjonująca - gdyż powiązanie to jest najsilniejsze ze wszystkich - ale także najbardziej pouczająca, skoro tylko na mocy tej wiedzy możemy panować nad zdarzeniami i zarządzać przyszłością.
Możemy zatem wyrobić sobie pewne pojęcie o owej jedności akcji, o której pisało tylu krytyków począwszy od Arystotelesa. Nie powiodło im się być może z tego powodu, że ich smakiem i skłonnością nie kierowała ścisłość filozofii. Wydaje się, że we wszystkich utworach, nie tylko w eposie i tragedii, potrzebna jest pewna jedność i że jeśli chcemy stworzyć dzieło, które długo bawiłoby ludzkość, nie możemy dawać myślom pretekstu do swobodnej wędrówki. Wydaje się również, że nawet biograf mający opisać życie Achillesa, musiałby połączyć wydarzenia, wykazując ich wzajemną zależność i relację, tak jak poeta, który gniew tego herosa obrałby za temat swej opowieści.1 Działania człowieka są zależne od siebie nie tylko w da-
1 W przeciwieństwie do Arystotelesa: „Fabuła dramatyczna jest jednolita nie dlatego bynajmniej, jak niektórzy sądzą, że rozwija się wokół jednej postaci. Bo nawet w życiu jednego bohatera zdarza się nieskończona ilość różnych rzeczy, z których nie wszystkie tworzą jakąś jedność. Podobnie też jedna osoba dokonuje wielu takich czynów, z których nie powstaje żadna jednolita akcja" itd. (Arystoteles, Poetyka, VIII, 145 la, przeł. H. Podbielski, Warszawa 1983, s. 24) [w oryginale angielskim Hume cytuje Arystotelesa po grecku - przyp. tłum.].
19
nym, ograniczonym fragmencie życia, ale także w całym jego czasie: od kołyski aż po grób. Usunięcie jakiegokolwiek, choćby najmniejszego ogniwa w tym łańcuchu ma wpływ na wszystkie następujące później wydarzenia. Jedność akcji stosowana przez biografów czy historyków różni się zatem od jedności akcji w poezji epickiej nie rodzajem, lecz stopniem. W poezji epickiej powiązanie między wydarzeniami jest bliższe i bardziej namacalne; narracja obejmuje krótszy czas; każda zaś z postaci szybkim krokiem zmierza do chwil najważniejszych, które zaspokoją ciekawość czytelnika. Postępowanie poety epickiego zależy od roli, jaką w tego rodzaju utworach odgrywają wyobraźnia i uczucia. Wyobraźnia - zarówno pisarza, jak i czytelnika -jest bardziej ożywiona, uczucia zaś bardziej rozbudzone niż w przypadku tekstów historycznych, biograficznych czy innych rodzajów narracji, których celem jest przedstawienie ścisłej prawdy i rzeczywistości. Rozważmy skutki tych dwóch aspektów (ożywionej wyobraźni i rozbudzonych uczuć), aspektów towarzyszących poezji, zwłaszcza epickiej, bardziej niż jakiemukolwiek innemu rodzajowi twórczości i zobaczmy, z jakiego powodu wymagają one bardziej ścisłej i bliższej jedności fabuły.
Po pierwsze, poezja, będąc rodzajem malarstwa, zbliża nas do przedmiotów bardziej niż jakikolwiek inny rodzaj narracji, rzuca na nie mocniejsze światło i ściślej określa owe drobne okoliczności, które historyk może uznać za nieistotne, a które w bardzo dużym stopniu ożywiają wyobraźnię i zaspokajają fantazję. Nie jest chyba konieczne, jak w Iliadzie, informowanie nas za każdym razem, że bohater zapina buty lub spina wiązania, ale też przydałoby się przypuszczalnie nieco więcej drobiazgowości niż w Henria-dzie, gdzie wydarzenia następują po sobie w takim tempie, że nie mamy nawet czasu na zapoznanie się ze scenerią i akcją. Gdyby zatem poeta chciał objąć akcją jakiś wielki przedział czasu lub szereg wydarzeń i doszukiwać się odległych przyczyn śmierci Hektora w porwaniu Heleny czy sądzie Parysa, to aby tak wielkie płótno zapełnić odpo