16363
Szczegóły |
Tytuł |
16363 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16363 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16363 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16363 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Andrzej Chojecki
i o
Spis rzeczy
1. Koniec wojny bytów
2. Emanacja doskonałości
3. Naśladownictwo boskiej emanacji
4. Ci, którzy stamtąd wrócili
5. Det besegrade livet
6. Człowiek ukryty
7. Bóg ukryty
8. Byt doskonały
9. Byt niedoskonały
10. Mistyka języka
11. Inwentarz bytów
12. Łańcuch ontyczny
13. Imperium Ontyczne Puzzle
14. Jedyna metoda
15. Jedyna zasada
16. Jedność universum
17. Wielość w jedności
18. Całość w części, część w całości
19. Harmonia całości
20. Waga ilości
21. Mnożenie się bytów
22. Zawiść bytu
23. Ostoja bytu
24. Nieistotność prawdy
25. Podział istnienia na etapy
6. Odpowiedniość bytów
27. Ontologia i antyontologia
28. Esse et habeo
29. Utrwalanie bytów
30. Kontemplacja cierpienia
31. Kontemplacja sztuki
32. Istnienie samo w sobie
33. Świadomość idei i grzechu
34. Złuda gnostycyzmu
35. Trwanie bytów
36. Nieokreśloność bytu
37. Wolność tworzenia
38. Konieczność formy
39. Tajemniczość bytu
40. Tajemniczość ego
41. Imię Boga
5
42. Autonomiczność bytu estetycznego
43. Atrybut Boga
44. Na początku było Fiat
45. Jądro bytu
46. Tautologia ontyczna
47. Wszystko już było
48. Wszystko płynie
49. Ontologia nietemporalna
50. Udowodnianie istnienia (Onus probandi)
51. Pytania o byty
53. Przysięgi
54. Przysięgi Innego
55. Przedłużanie istnienia
56. Migracje bytów
57. Mobilność bytu
58. Celowość bytu
59. Wątpliwość bytu
60. Obawa końca, czyli człowiek niedotykalny
61. Ślepota Bogów, czyli system wartości
62. Człowiek niewidzialny
63. Milczenie, czyli to, czym byt nie jest
64. Milczenie Innego
65. Milczenie Boga
66. Co nie jest bytem, jest
67. Redukcja bytów
68. Byty dzienne i byty nocne
69. Niewyczerpalność i nieskończoność kreacji
70. Kultura jako biesiada
71. Kultura jako porozumiewanie się
72. Idealizacja i hipostazowanie się bytów
73. Autentyczność Galatei
74. Wszechobecność funkcji fatycznej
75. Drugie oblicze funkcji fatycznej
76. Biblioteka Babel i milczenie syren
77. Wszystko jest banałem
78. Budowanie i odkopywanie
79. Panta Deus, czyli jaki byt jest ważniejszy
80. Godot, czyli Gott ist tot
81. Godot, czyli NIE MA
82. Fin du drame
83. [...]
84. Ontologia nie-bytu i byt nieontologiczny
85. Świadomość śmierci
86. Nazywanie bytów
87. Potrzeba posiadania imienia
88. Kultura jako tworzenie bytów i jako ich likwidacja
89. Wyjątkowość sfery ontycznej ego
90. Don Juan i Casanova
6
91. Sex as the first frontier and as the last one
92. Przeciwieństwo mauvaise foi
93. Oddalanie się i przybliżanie bytu
94. Bezgraniczność (niekategoryczność bytu)
95. Absolutyzacja tu
96. Ekspansja i renatywizacja bytu
97. Relatywność ego
98. Wymienność ego et tu
99. Pozbycie się ego
100. Brak ego
101. Inny tworzy ego
102. Autor ukryty
103. Samooszukiwanie się bytu, czyli kłamstwo Pustki
104. Konwencje komunikacyjne, czyli brak kokntaktu z Innym
105. Cogitas me ergo sum
106. Eskalacja samotności ego, czyli cogito ergo solo sum
107. Stwarzanie przez miłość i przez śmierć
108. Obawa przed innym bytem
109. Czekanie jako afirmacja Innego
110. Les choses de la vie
111. A może tak, Panie Beckett (prośba o przeczytanie na głos)
112. A może tak, Panie Beckett (prośba o przeczytanie na głos)
113. Wszystko jest
7
Gdańsk, 15 II 1987
Przyjacielu,
Pisałem to, ale muszę Ci wyznać, żem do końca nie był przekonany, czy
dobrze robię. Chciałem wypowiedzieć to, co jest moim przeświadczeniem, ale
przeświadczenie to przecież dotyczy bezsensu wypowiadania się. Po co zatem
tworzyć jeszcze jeden byt, który zresztą stwierdza brak potrzeby tworzenia
bytów... Może jednak raz spróbować, może każdy musi raz spróbować zbawić
świat. No, ale jeżeli ta potrzeba „zbawiania świata” wejdzie w nawyk i stanę
się zawodowym zbawicielem – perspektywa tyleż nieprzyjemna, co śmieszna.
A więc taki dramat Penelopy: co w nocy stworzysz, w dzień zburzysz, i na
odwrót. Sprzeczne myśli, uczucia, intencje każą upatrywać sens w swoim
działaniu, żeby zaraz potem dostrzec jego banał, powszedniość, oczywistość,
niepotrzebność. Penelopa tkając i prując broniła prawa do swoich marzeń,
tęsknot i miłości przed zbyt natarczywie wciskającym się życiemprzemijaniem.
To ludzka Parka-Maya-Norna, która próbowała sama stworzyć
swoje życie, opierając się Innym, którzy zazwyczaj starają się nas w tym wyręczyć.
Penelopa to jakby odwrotność Don Juana. No i to moje pisanie to taki
dylemat: pisać albo nie pisać. Wybór pisania jest wyborem „być”.
Jeżeli pisać, to:
wiesz, że znudzony jestem gatunkami, konwencją, fabułą, typem. Wszystko
jest ograne, łatwo odczytywalne, a jeżeli i skomplikowane, to zbyt dużo
wysiłku i czasu trzeba wkładać w tę grę, podczas gdy życie jest pośpieszne,
przemijanie szybkie i istnieje sporo innych, łatwiej przyswajalnych form.
Zresztą wszystko jest tekstem: filozofia, poezja, literatura faktu, popularnonaukowa,
naukowa, język, życie, Inny – wszędzie szukam czegoś dla siebie,
a te dziedziny to tylko sprawa języków, w jakich się mówi o mnie, o Innych, o
rzeczywistości.
Sama literatura piękna jest właściwie listem, pięknym listem pisanym do
Innego, do siebie samego, do Boga. To prośba o zaakceptowanie istnienia autora.
Im piękniejszy, oryginalniejszy list napiszę, tym mam większe szanse.
Piękne listy – belles lettres. Piękne pisanie, tak jak niegdyś poezja była ornamentem
mowy – pięknym mówieniem.
„Pisać – nie pisać” przypomina oczywiście dylemat „być albo nie być”, ale
nie są to te same dylematy. Można wybrać „być” i nie pisać. Można wybrać
byt jako dar dany, którego nie należy zmarnować. Nikt bardziej nie obnażył
słabości humanistyki, pisania, wiedzy niż Goethe, który ustami Mefistofelesa
skarcił Ucznia nadmiernie garnącego się do wiedzy i zapominającego o swojej
młodości:
Grau, theuret Freund, ist alle Theorie,
Und grün des Lebens goldner Baum.
Owo zielone drzewo życia to jest dar, który tu nazywam creatio Dei. Ale
człowiek uparł się i sądzi, że swoją działalnością stworzy więcej innych,
wspanialszych bytów. Im więcej, tym dalej od creatio Dei, od Boga. Im więcej,
8
tym niezborniej, chaotyczniej, bardziej różnorako. Dla Jana Szkota Eriugeny
ta sytuacja była jasna: „Jedność to Bóg, wielość to Nie-Bóg.”
Seneka wiedzę przeciwstawiał dobroci, kiedy pisał w Listach moralnych do
Lucyliusza: „Dobroci przystoi tylko szczerość i prostota. Nawet jeśliby nam
pozostawało jeszcze wiele życia, trzeba nim oszczędnie gospodarować, aby
go starczyło na to, co konieczne. A więc cóż to za obłęd uczyć się rzeczy niepotrzebnych
przy takim niedostatku czasu.”
Wspomniałem Ci o ostrzeżeniu Biblii i Goethego („Die Elemente hassen das
Gebild der Menschenhand”), można jeszcze przytoczyć Koran:
Lecz oni nie będą jej (siedziby ostatecznej) życzyć nigdy
powodu tego, co przygotowały pierwej ich ręce.
I nieco dalej:
Biada więc tym,
Którzy piszą Księgę swoimi rękami,
a potem mówią:
To pochodzi od Boga!
Przy takich ostrzeżeniach i przy dzisiejszej sytuacji naprawdę trzeba się
zastanowić – nie nad ludzkością, to wydaje się już przesądzone – ale nad sobą.
Człowiek może już wszystko, może wszystko zanegować, wszystko zaaprobować,
wszystko poddać w wątpliwość, wszystko zironizować, wszystko
zniszczyć, prawie wszystko stworzyć (przynajmniej w to wierzy), wszystko.
Chyba lepiej byłoby, gdyby poprzestał na skonstatowaniu swoich możliwości
i ograniczył, jeżeli już nie zaprzestał, swoją radosną i neurotyczną działalność
ontyczną – creatio humana.
A zatem wszystko jest bytem, z tym że geneza bytów jest różna. Odsuwam
tu stary podział świata na obszar materii i sferę idei. Utrwalone jest przekonanie,
że tylko materia się liczy, a reszta to mrzonki. Ja kopnąłem ten materialny
kamień i poczułem siebie, swój ból. Nadal nic nie wiem o kamieniu –
wiem tyle, że kamień w starciu ze mną to mój ból. Jest zatem inne przekonanie,
które stało się doświadczeniem wielu pokoleń i wyraża się słowami T.S.
Eliota:
Man’s life is a cheat and disappointment;
All things are unreal...
Ale skądinąd wcale nie jest już powszechne przekonanie, że człowiek jest
miarą wszechrzeczy, że człowiek może zbawić świat. Tu także pasują słowa
Eliota:
Only
The fool, fixed in his folly, may think
He can turn the wheel on which he turns.
Wcześniej podobną metaforę zastosował Lombrosy:
Noi confitti al nostro orgoglio
Come route in ferrei perni,
Ci stanciamo in giro eterni,
Sempre erranti e sempre qui!
Polski tłumacz podaje to w taki sposób:
Wbici we własną dumę
jak koła na żelazne osie
kręcimy się w wiecznym kołowrocie,
stale zbłąkani i stale tu!
9
Wszystko jest takim kamieniem, który kopiesz, aby sprawdzić, czy on istnieje
i doświadczasz tylko siebie. Znudzenie (rozumiem Sartrowskie mdłości)
bytami, do których nijak nie można się przedostać, jak tylko poprzez swoją
percepcję. Wszystko jest, jest, jest. Nie można uciec od bytu, od zmęczenia,
znudzenia nim, od mnożenia ich. Kiedy mówię byt, mam na myśli każdy
przejaw istnienia, myśli, życia etc., etc.
A przy tym te Imperia Ontyczne, które się tworzą. Wiesz, jak one powstają i
trwają: to konsekwencja, podobieństwo, władza, hieratyczność, zbiory, trwanie,
tradycje, wspólnoty (językowe, interesów, kulturowe, rasowe itd. itp.),
wspólne doświadczenia, całości, zbieżności etc., etc... Lika barn Iska bäst
(rówieśnicy bawią się najlepiej) mówi szwedzkie przysłowie i jest w tym nie
tylko mądrość narodu, ale i przeświadczenie istnienia wspólnoty wieku. To
już jest Imperium Ontyczne Pokolenia. Zresztą przysłowia też stanowią swoje
Imperium Ontyczne. Angielski odpowiednik powyższego brzmi: Birds of feather
flock together. Jest nieskończona ilość Imperiów Ontycznych, organizujących
się w różnych wymiarach: diachroniczne i synchroniczne, jednostkowe
i zbiorowe, prywatne i oficjalne, niepoznane i świetnie eksponowane, efemeryczne
i długotrwałe, słabe i silne, uznawane i negowane. Zawsze jest się we
władzy jakiegoś Imperium, ale też i samemu jest się u władz innego Imperium.
Myślę, że wytłumaczyłem Ci te zależności w tym moim pisaniu.
Poradził mi znajomy, abym rozwinął poszczególne fragmenty w większe
formy. Chyba dałoby się to zrobić – powstałoby wtedy wiele książek. Ale sądzę,
że Każdy mógłby to już sam zrobić – ja chcę ukazać paradygmat, nie
wypełniając go poszczególnymi przypadkami, nawet nie przeprowadzając
całej repartycji. Możesz mieć wiele uwag, pytań, dopełnień – dlaczego jestem
niekonsekwentny, skąd taki zapis cytatów, czyje to słowa itp. Wiesz, nie chcę
Ci tego tłumaczyć, bo się zawikłam w jakiś wywód, który na pewno lepiej lub
gorzej usprawiedliwi mnie – chyba wierzysz mi, że potrafię w miarę inteligentnie
wytłumaczyć swoje działanie. Ja wierzę, że Ty to też możesz uczynić.
Być może lepiej niż ja, inaczej – zależy to od Twojej dobrej (złej) woli. Uwierz
mi w jedno: z wielu rzeczy (bytów) zrezygnowałem, chcąc przekazać tylko
podstawowy zrąb mojego myślenia – stanu przekonania. Wstrętna mi była
myśl o pisaniu „dzieła”. Nie myśl, że pysznię się tym, com napisał, i niech to
nie zabrzmi nieskromnie, ale nudzą mnie arcydzieła. Wiesz, jak to jest – sięgasz
po arcydzieło i już wiesz, bo tam jest wszystko o tobie, o życiu, o świecie.
„Widzisz jasno, w zachwyceniu”. Ale zaraz potem okazuje się, że istnieje
jeszcze jedno arcydzieło, i jeszcze jedno, i wszystkie mówią ci prawdę o tobie,
o życiu, o świecie. Zaiste, zaczynasz się zastanawiać, czy nie wygnać poetów
z republiki, albo kto w niej powinien pozostać. Ale oczywiście ta myśl też jest
ci wstrętna. Myślisz więc o swoim miejscu w republice i o swoim zielonym
drzewie życia. A przecież są też inne zielone drzewa. Jest las, w którym w
życia wędrówce się znalazłeś.
Więc pozwól, że moje pisanie wytłumaczę Ci upodobaniem do ascezy, do
neoascezy, jakbym to nazwał (znowu słowa). Jeżeli zatem jakiś fragment,
jakaś myśl, jakiś byt z tego pisania będzie Ci odpowiadał, to możesz uważać
to za swoje, całkowicie Twoje, nasze. W humanistyce ciągle uprawiany jest
kult jednostki. A przecież jeżeli jedziesz pociągiem, samochodem, lecisz samolotem,
to nie zastanawiasz się nad tym, kto wymyślił koło, silnik, skrzydło.
Wszyscy to wymyślili – to jest efekt creatio humana. Tak i ze sztuką, z huma-
10
nistyką jest sam guru, „nadawca” nie wystarczy. Do jej zaistnienia potrzebny
jest jeszcze kod i odbiorca. Potrzebny jest język, który bardziej mnie tworzy
niż ja go, i Ty jesteś potrzebny. I Twoja zgoda na moje gadulstwo. Wiesz przecież,
że aby powiedzieć prawdę, wystarczy kilka słów, ale za tym, kto wypowiada
te słowa musi stać Imperium Ontyczne. Im silniejsze jest ono i większym
opatrzone autorytetem, tym można mniej mówić; wtedy mowa może
zawierać się w „tak”, „nie”. Małgorzata Szpakowska odważnie to powiedziała,
że humanistyka jest wielosłowna – nikt nie ogranicza się do tego, aby
swoją wiedzę wyrazić jednym zdaniem. A skoro już musimy posługiwać się
tym „wysokim” językiem, meta językiem mitów, literatury, cytatów, nazwisk,
odwołań, aluzji, skrótów myślowych, metafor, paraboli, symboli etc., etc., to
pamiętajmy, że to wspólna kultura tworzy naszą wypowiedź. Lepiej może,
jeżeli będę mówił za siebie, znowu nie mówiąc „swoimi słowami”: przeze
mnie płynie strumień piękności, ale ja sam nie jestem pięknością. W gruncie
rzeczy bardzo trudno jest wyzwolić się od tak powszechnego kompleksu Nerona,
tego żałosnego wierszoklety i grafomana, który nie mógł pogodzić się z
tym, że świat go niedocenia. "Jakiż artysta ginie we mnie", wykrztusił w momencie
śmierci, nie tak żałując utraty Imperium Władzy, jak Imperium sztuki,
w którym, jak właściwie oceniał, nikt nie uznawał jego wielkości Każdy chyba
ma taki kompleks artysty, każdy ma moment, w którym mówi swoje Qualis
artifex pereo, przez każdego bowiem płynie strumień piękności. Niekoniecznie
jednak trzeba to utrwalać, zatrzymywać...
Andrzej Chojecki
11
1.
Zaczyna się koniec wojny bytów. Ragnarök ludzkiej creatio. Twainowski
Yankes rozbija główny mit anglosaski o Arturze i rycerzach okrągłego stołu.
Polisemia zjada sama siebie, ironia podważa wszystko (oprócz samobójstwa).
Dubito zwątpiło w siebie. Ockham macha swoją brzytwą na prawo i lewo, aż
sam sobie podrzyna gardło. Wdowa podoficerska sama się chłoszcze. Edax
rerum. Pory obiadowe pożerają same siebie, próżnia ssąca wsysa się.
Antyantyantyantyantyantyantyantyrakieta zestrzela samą siebie. Brzydkie
kaczątko zabija swój sobowtór – cień łabędzia. Bóg, jak pstrąg Loki, uwikłał
się w sieć dowodów na istnienie i nieistnienie. Wojownik Tyr sam sobie odcina
prawicę. In i jang ponownie zwróciły się ku sobie. Wielki Inwentaryzator
spotyka się w dia-Logosie z Wielkim Inkwizytorem. Creatio starła się z destructio.
Młot na czarownice łamie się, machając z wściekłością i bijąc w
nieosiągalne. Bestia chwytająca się za ogon pożera się. Nie ma przed kim
pojawić się ukryte Murzyniątko. Retrospekcja zawarła się z projekcją i wpadły
w wyrwę po egzystencji. Klaustrofobia z agorofobią uciekły w dwóch kierunkach,
nie-kierunkach, bo tych już po Kancie nie było i pamięć po nich
zniweczył horror vacui. Immanencja wchłonęła transcedencję. Postęp zwarł
się z tradycją. Materia spotkała się z ideą, Jedność z Wielością. część pochłonęła
całość. Nadmiar wchłonął brak. Pragmatykę związał łańcuch przyczynowo-
skutkowy. Ślepy Przypadek zniszczył Wiedzę. Nieufność wkradła się
w zaufanie. Głód pożarł się z przesytem. Pośpiech wkradł się w lenistwo. Mikrokosmos
wymiotował makrokosmosem. Dialektykę rozgromiła współczesna
muzyka. Tertium non datur. Zdrowie z chorobą, miłość z nienawiścią,
wstyd z poczuciem winy, lęk z ulgą, teoria z praktyką, dusza z ciałem, czyn z
myślą, a myśl z językiem zaczęły się znosić. Lekarz z kapłanem i artystą.
Znoszenie natychmiast unieważniło się jako dwuznaczny homonim. Budowniczowie
wieży Babel, nie zważając na niemożliwość porozumienia się, próbowali
rozwalać ruiny. Prawdą podważyło prawo. W stajni, w której były
cztery miejsca, klacz Agresja gotowa była na przyjęcie jeźdźca. Śmierć
umarła. Alicja rozbiła lustro.
12
2.
W Kabale wyjawiona jest teoria „mniejszej doskonałości” Boga, co z kolei
usprawiedliwia istnienie zła. Istnieje cały system, wieża emanacji boskiej i
dopiero w ostatniej emanacji spotykamy Boga zwanego Jehową, który stworzył
ten świat. Dlaczego świat pełen zła i błędów. Bo Boskość zmniejszyła się
i dochodząc do Jehowy stworzyła ten ułomny świat. Wiele systemów wprowadza
takich demiurgów-pośredników. Maya w Wedach przedstawiona jest
jako sposób przejawiania się bóstwa. W filozofii późniejszej przedstawia ona
ułudę, odbicie rzeczywistości prawdziwej Brahmana w Bycie nierzeczywistym
świata materialnego. Chrystus jest wcieleniem Logosu, creatio Dei. Deus descenditus.
Bóg schodzący i trickster na odwrót. W platońskim oglądzie
świata każdy byt jest hipostazą idei, emanacją boskości, która objawiła się
substancjalnie, ontycznie, po to, aby móc być postrzeganą. IO Absolutu
ujawnia się w IO Materii, Myśli, Postrzegania i Uczucia. Boska apokatastasis.
Ta gnostyczna, kabalistyczna i platońska teodycea ma swój odwrócony obraz
w systemie społecznym ziemskim, gdzie także istnieje cała wieża emanacji
bytu (władzy, mądrości, wiedzy, prawa, piękna, racji, wieku, bogactwa,
grupy, siły). Im wyżej, tym bardziej nieomylnie, tym bardziej poza prawem,
tym bardziej prawem samym, tym doskonalej - oczywiście w przekonaniu
Strebera. Homo Streber. Homo asconditus. Człowiek wstępujący i euhemeryzm
na odwrót. W ziemskiej perspektywie, ludzkiej apokatastasis, każdy byt
wyzwala się, aby zdążać ku autonomii. Ucieka od realności hipostazując się,
tak jakby chciał wybiec na spotkanie Bogu. Każdy byt staje się hipostazą.
Oba te wertykalizmy, obie te hierarchie ontyczne – boska i ludzka teodycea
– spotykają się, są zbieżne w swym dążeniu: emanacja boska wypływa z
idealnej boskości, doskonałej jedni, czystszej i lepszej od dobroci i piękna,
mądrzejszej od wiedzy, wypreparowanej i wyizolowanej, samotnej boskości,
boskości bez ontologii, bez jej tworów. Bóg bez ludzi. Teodycea ludzka dąży
do takiego rozpłynięcia się w idealnym, samoregulującym się systemie sprawiedliwym,
przy zachowaniu podmiotowości creatio humana. Apokatastasisteodycea
boska to ruch obiektywizmu ku subiektywizmowi. Apokatastasisteodycea
ludzka to ruch od subiektywizmu ku obiektywizmowi. Są dwie idee
apokatastasis: boska genesis wyjścia (z jednego wszystko, z esencji egzystencja)
ludzka teleologia dojścia (z wszystkiego jedno, z egzystencji esencja).
Eritis sicut dii.
Eritis sicut homines.
13
3.
Byty, które starają się naśladować ruch boskiej emanacji. Harun ArRaszid,
który, aby dowiedzieć się jak rzeczywiście wiedzie się jego poddanym,
„schodził” w przebraniu między nich, aby poznać ich życie i troski. Upoważniał
go do tego tytuł „kalif’, który znaczy tyle co „zastępca”, „namiestnik”,
ten, który zastępuje nieobecnego wśród ludu Mahometa. Wspaniały władca,
który do końca nie chciał uwierzyć, że jest śmiertelny – Tutenchamon –
przybrał sobie to imię, które znaczy „Żyjący Obraz Boga Amona”. W starożytnym
Egipcie w niektórych obrzędach kapłani występowali w maskach bogów.
Podobnie zastępcami Chrystusa mianowali się chrześcijańscy cesarze.
Otton III z największą powagą uważał, że jest christomimetes: „mimem”,
przedstawicielem, wykonawcą roli Chrystusa. Stąd kontrasty samowyniesienia
i samoponiżenia europejskiego basileusa. „Malarze nadworni otaczali
jego ceremonialno-stylizowane, hieratyczne, doprowadzone niemal do hieroglifu
odwzorowanie atrybutami samego Chrystusa – on zaś powściągliwym
gestem składał oznaki władzy u nóg italskiego ascety, jak aktor, podkreślający
różnicę między swoją osobą a rolą, w jakiej występuje”.
Wielu władców stosowało taką descendencję, ale żaden z nich nie pozostawał
na stałe wśród poddanych. To tylko krótkie odwiedziny władcy-jakboga,
który swoją obecnością, ujawnieniem swojej ludzkiej kondycji, stara
się powiedzieć: wiem, że istnieje zło, ale patrzcie na mnie – też jestem z wami,
także doznaję tego zła i czynię wszystko, żeby go nie było. Chcę być
sprawiedliwy. Chcę być dla was jak Bóg-Ojciec i chcę wiedzieć o każdym
jednostkowym przejawie bytu. Władza pochodzi od Boga, od Bytu Wyższego,
ale ja jako Namiestnik IO Władzy chcę, żebyście wiedzieli, że jestem z wami.
Oczywiście Namiestnik IO może powoływać się na różne Byty Wyższe, różne
Absoluty i Ultima Ratiae. Może to być Bóg, może to być Idea, może to być
Przyszłość albo Tradycja, może to być Lud. On tylko zastępuje Byt Wyższy i
aby tego dowieść, zbliża się czasem do maluczkich, wysłuchując ich skarg.
Tym samym, naśladując jako Pomazaniec boską apokatastasis, udowadnia
prawdziwość i konieczność swego namiestnictwa – istnienia władzy.
Eritis sicut homines.
14
4.
Biblia zapewnia: „Kto zstępuje do Szeolu, więcej już nie wraca”. Eurypides
pyta ustami swych tragicznych bohaterów: „Kto z umarłych powrócił z Hadesu?”
Pytanie to nurtowało także Omara Chajjama:
Raz w ruinach winiarni zapytałem starca:
Od tych, co stąd wrócili, czyś otrzymał wieści?
Pij wino! – odrzekł – Liczni, nam podobni, przeszli
A kto odszedł, ni razu tutaj nie powracał.
Oto ci, którzy stamtąd wrócili:
Odyseusz i Sindbad – byli tam, aby rozszerzyć granice poznania,
Orfeusz – był tam, aby odzyskać słuchacza swojej muzyki,
Psyche – była tam, aby odzyskać ukochanego,
Herakles – był tam, aby dowieść swej siły,
Tezeusz – był tam, aby, poprzez stratę przyjaciela, dowiedzieć się, że zuchwałość
nie popłaca,
Wafthrudnir – był tam, aby poznać tajemnicę bogów,
córka Jaira – była tam, aby zaświadczyć moc nadziei,
syn wdowy z Nain – był tam, aby zaświadczyć o miłosierdziu,
Łazarz – był tam, aby dać świadectwo wiary,
Chrystus – był tam, aby wypełnić Prawo,
Er syn Armeniosa – był tam, aby zanieść ludziom wiadomość o istnieniu
Kary i Nagrody,
Eneasz – był tam, aby dowiedzieć się o losach zmarłych i aby poznać Przeznaczenie,
Innam-Isztar i Dumuzi-Tammuz – byli tam, aby się pogodzić z przemiennością
życia i śmierci,
Idzanagi – był tam, aby przekonać się o śmiertelności ciała,
Prozerpina– była tam, aby przekonać się o nieśmiertelności natury,
Dionizos – był tam, aby pojawić się z wiosną,
Hymenajos – był tam, aby wesele połączyć ze smutkiem,
Hyzyr i Ilias – byli tam, aby napić się wody życia, która daje nieśmiertelność,
Hippolytos – był tam, aby jako Viribus ubóstwić to, co przeżył,
Sun Wu-k’ung – był tam, aby przekonać o możliwości bycia nieśmiertelnym,
Pwyll – był tam dwukrotnie, aby nie bać się śmierci,
Ariadna – była tam, aby dać nieśmiertelność duszy,
Baldr – był tam, aby stworzyć oczekiwanie,
Rama i Sita – byli tam, aby zniszczyć Lankę, królestwo demona,
Gilgamesz – był tam, aby zło wygnać ze świata,
Markandeja – był tam, aby przekonać, że bogowie nie opuszczają tego, kto
ich adoruje,
Vainamoinen – był tam, aby przynieść Słowo-zaklęcie,
15
Syzyf – był tam, aby przechytrzyć bogów,
Glaukos – był tam, aby wskazać na tajemną moc wiedzy medycznej,
Lemminkäinen – był tam, aby przynieść wesołość,
Ozyrys – był tam, aby odebrać ludziom konieczność zabijania.
Silni i słabi tam byli. Niewinni i grzeszni. Beztroscy i zrozpaczeni. Ciekawi
i zrezygnowani. Bogowie i herosi. Musieli zrezygnować ze swej cielesnej powłoki,
musieli zostać rozdarci, rozczłonkowani. Rany Chrystusa, głowa Orfeusza,
fallus Ozyrysa, palec Lemminkäinena, phagia Dionizosa, szata Heraklesa.
To była ich cena za nieśmiertelność – rezygnacja z najważniejszego
bytu – ciała. Rozczłonkowanie o na części, disiecta membra, rozrzucone po
świecie. Corpus Dei. Bóg jest światem i świat jest Bogiem. Ale człowiek niech
się nie waży naśladować Boskiej creatio. Zginie rozszarpany jak młody Penteus.
Jeszcze przed śmiercią zadrwiono z nieszczęsnego przedstawiciela prawa
– ludzkiej creatio: przydano mu emblemat Boga. I Akteon, który podglądał
bogów, padł ofiarą owej rozdzierającej óđá ńáăµďó – własne psy go rozszarpały.
Później, człowiek, z zazdrości o transformację boską, zacznie w rytualnej
komunii, omofagii, spożywać swojego Boga. Boga, którego kaźń, śmierć i
zmartwychwstanie jest obrazem cierpienia człowieka. Dziecięco naiwni orficy
wymyślili hasła, które dusza musi znać, aby zostać zbawiona: „Jestem
dzieckiem Ziemi i Nieba gwiaździstego, ale mój ród nie jest niebiański”. Dzięki
tym słowom dusza wydobędzie się z bolesnego koła życia i stanie przed
władcami podziemia, którzy jej odpowiedzą: „Będziesz bogiem, nie człowiekiem.”
Eritis sicut dii.
16
5.
Camus powtarza za kimś, że nie zna nikogo, kto dałby się zabić dla argumentu
ontycznego. To chyba tylko figura retoryczna, bo imię takich jest Legio.
Ciągle są to jednostki, ciągle ich jest mało w stosunku . do tych, których
zna Camus, ale w sumie jest ich wiele. To są ci, dla których sam fakt istnienia
i trwania nie jest ostateczną instancją bytu i jego usprawiedliwieniem. To
są ci, którzy uznali, że „navigare necesse est”. To są martwe lwy, które nie
zgodziły się na tchórzostwo trwania. Inni, supra-byty, Super-Mocarstwa
Ontyczne Dobra, Honoru, Prawdy, Wolności, Równości, Braterstwa, Boga
zwyciężają trwanie bytu, jego życie. „Det besegrade livet” – życie zwyciężone
na rzecz idei, której trwanie powinno być wieczne. Idea, którą stworzył człowiek,
musi być nieśmiertelna i w ten sposób użyczy tej nieśmiertelności
człowiekowi.
Eritis sicut dii.
17
6.
W postaci Ahasvera kładzie się nacisk na wieczność jego życia. Widzi się w
tym karę, ale tak naprawdę to nikt w tej wieczności tragedii nie widzi. Wręcz
przeciwnie – przedłużanie życia wydaje się być jedną z naczelnych idei humanizmu,
nie tylko zresztą europejskiego. Wykradziono bogom ogień, teraz
należałoby się dobrać do jabłek Iduny.
Może jednak położyć nacisk na „życie”. Ahasverus został skazany na życie.
Czy nie było to życie, które oddał mu Chrystus odchodząc od ludzi. Ahasverus
to taki Parys, któremu objawiły się boginie, nie domagając się wyboru
sposobu życia. Masz i żyj. Jak chcesz. Jabłko jest twoje. Rzecz w tym, że
Ahasverus nie wie, jak. Podobnie Dżinn uwięziony w butelce nie wiedział, jak
ma się zachować wypuszczony na wolność. Zmieniał swoje plany i stosunek
do ewentualnego wybawiciela co sto lat. Takie Stu-Tysiącletnie Królestwa
Dżinna, czekającego na Wybawiciela. Dżinn to Ahasverus, Dżinn to człowiek
uwięziony w butelce trwania. Człowiek, który najpierw doznał obecności
Zbawiciela, po tysiącletnim trwaniu obiecywał Jego ponowne pojawienie się,
a przed końcem drugiego tysiąclecia obiecuje Apokalipsę swojemu IO.
W postaci Ahasvera kryje się ludzka ciekawość i tęsknota za nieśmiertelnością,
za dorównaniem bogom, ale ta tęsknota jest ukryta, zakamuflowana
opatrzeniem tej postaci formułą „ukaranego”. Istnieje w tym skrucha, brak
pychy, obawa przed grzechem wywyższenia się, ale mimo tej „skromności”
odwieczne ludzkie pragnienia i tęsknoty istnieją. Koran stwierdza:
Każdy z nich chciałby żyć tysiąc lat.
Lecz i to nie oddaliłoby ich od kary,
jeśliby im dane było żyć tak długo.
„Jag söker döden utan att dö” (Szukam śmierci bez umierania). Tęsknota
za nieśmiertelnością jest ukrywana. Człowiek się ukrywa. Homo absconditus.
18
7.
Diakon Tussert objawił tajemnicę Kościoła, która jest oczywistością dla
prawosławnych: „Czyśćca nie ma”. Boga już wielu uśmiercało. Wielu też Go
grzebało. Piekło już dawno przestało straszyć. Niebo tylko ostało się – to niechętnie
ludzie likwidują. Co innego Boga jako Sędziego. Ale Niebo może sobie
istnieć – tworzy dość przyjemną perspektywę. Dobrze jest wierzyć w dobro. A
zatem i Bóg tak naprawdę nie umarł. Ukrył się tylko w dobrym Niebie. Deus
absconditus.
19
8.
Tworzenie bytu doskonałego:
homunculus, dowody na istnienie Boga, poszukiwanie kamienia filozoficznego
– kamienia mądrości, wynalezienie perpetuum mobile, clavis
universalis, tworzenie arcydzieła, Księgi, ideał Supermana, czerń doskonała,
osiągnięcie szybkości światła, osi X, zera absolutnego, znalezienie punktu
matematycznego, stworzenie komputera z wszechpamięcią, społeczeństwo
doskonałe...
To, co tworzysz, kpi z ciebie.
„To zaś, co ludzka zrobiła ręka, przeklęte jest wraz ze swym twórcą [...].
Dzieło wraz z twórcą będzie ukarane” – to jest owo pierwotne ostrzeżenie,
które dużo później brzmiało: „Die Elemente hassen das Gebild der
Menschenhand”. Dzisiaj można dopowiedzieć: die Elemente hassen das Gebild
des Menschensinnes.
Twórca – Stwórca. Littera nocet, littera docet. Jedna litera oddziela creatio
humana od creatio Dei.
20
9.
Byt nigdy nie uważa się za skończenie doskonały. Creatio humana to ciągłe
zaczynanie i pośpieszne niekończenie. Dzieła utrzymane są w poetyce
fragmentu, w której mówisz: mógłbym lepiej, mógłbym jeszcze, ale już musiałem,
chciałem zająć się czymś innym, już mi się to znudziło, już nie widziałem
w tym sensu, może jeszcze kiedyś, dalej to już wiecie, teraz może
niech ktoś inny...
Czy można mieć pretensje do Leonarda o to, że nie kończył swoich dzieł –
gdyby próbował je wykończyć, to pewnie nie zrobiłby niczego. Może tylko
Sforza zabrałby mu kartony, aby zrealizować plany tych dziwnych machin
wojennych.
Wiek budowania katedr był także wiekiem ogromnych przemian – jak zatem
można było ukończyć trwającą kilkadziesiąt lat budowę katedry, jeżeli w
tym czasie zmieniali się ludzie, ich oczekiwania, żądania i stosunek do Boga...
Kiedy creatio humana mówi o sobie: no tak, to jest to, o co chodziło. To
już jest twór skończenie doskonały. Gdyby to nastąpiło, człowiek musiałby
zrezygnować ze swojej mocy creatio. Byłby jak Bóg, który odpoczywa po dokonaniu
dzieła stworzenia. Ale creatio humana to ciągłe, permanentne Fiat.
Stań się, bądź, bo to, co jest, jest niedoskonałe. Jest niedoskonałe, bo jest
tworem mojej niedoskonałości. The most marvellous of all the things a human
being can do is: to be better. Powstanie bytu ma przywrócić nadzieję na
doskonałość utraconą po usamodzielnieniu się poprzedniego bytu; nadzieję
podobną tej, jaką ojcowie pokładają w synach. Może tobie uda, może ty będziesz
jak...
Fertility is not to the forward,
or beauty to the precipitious –
things gone wrong
clothe summer
with gold leaf.
Czemu Syzyf nie mógł dopchać kamienia na górę – bo był to szczyt siedziby
bogów – szczyt Olimpu.
Creatio humana jest wtaczaniem głazu na szczyt Olimpu.
Eritis sicut dii.
21
10.
Wielkie spory, które w zamierzeniu mają ukazać naturę bytu. Achilles z
Agamemnonem, czyli spór autorytetu z władzą. Spór Zeuksisa z Parrhasiosem,
czyli poszukiwanie granic sztuki. Platon z Arystotelesem, czyli spór
idealizmu z realizmem. Spór Konfucjusza z Lao-tsym, czyli transcendentalna
aprobata bytu z metafizyczną aprobatą niebytu. Spór o uniwersalia, czyli
dociekanie natury języka. Św. Tomasz z manichejczykami, czyli spór racjonalizmu
z determinizmem. Settembrini z Naphtą, czyli jak wychować młodego
człowieka. Przemienność symetrii i dysmetrii, chaosu i ładu. Byt w sporze
ukazuje swoją złożoną naturę. I wcale nie musi być ona podwójna, antytetyczna,
dialektyczna. „There are two kinds of people in the world – those who
divide the world roto two kinds of people and those who don’t”. Istnieją dwa
rodzaje ludzi – ci, którzy wszystko dzielą na dwa rodzaje rzeczy, i ci, którzy
tego nie robią. Trudno wyzwolić się z „dwójkowego” widzenia świata. Darmsteter
zauważa nawet, że w językach indoeuropejskich źródłosłów słowa
„dwa” oznacza zło. A Wergiliusz twierdzi, że „Bóg w nieparzystej lubuje się
liczbie”.
Mistycyzm ludowy wprowadził trzecią wartość. Tertium datur est. Trójdzielne
myślenie mityczne, które legło u podstaw podziału społecznego: oratores,
bellatores, laboratores. Magiczna formuła bajek. Trzeci brat, uważany
za najgłupszego, okazuje najwięcej serca i rozumu. Do trzech razy sztuka.
Omne trinum perfectum. Orfeusz mówi: trias he ta panta metrusa. Trzykrotne
pianie koguta i trzykrotne zaprzaństwo. Boh trojcu liubit, może także
dlatego, że sam jest Trójcą. „I nie będzie już czwartego”.
Cztery także jest liczbą, która może porządkować IO. „Jeśli chcemy opisać
horyzont w jego pełni, to wymieniamy cztery strony świata. Trójca nie jest
naturalnym schematem porządkowania – jest to schemat sztuczny. Dlatego
zawsze mamy do czynienia z czterema żywiołami, czterema pierwotnymi jakościami,
czterema barwami, czterema kastami w Indiach, czterema drogami
w buddyjskiej koncepcji rozwoju duchowego”.
Zasadę czterech można wymienić na zasadę pięciu i odnajdować tyleż
beztrosko, co synkretycznie IO Pięciu. Pięć dynastii chińskich, Pięcioksiąg
Mojżeszowy i Pięcioksiąg Wu-Ling, pięć praelementów Wszechświata według
taoizmu, Pańczatantra, pięć filarów islamu, pięć zmysłów, pięć ran Chrystusa
i zasada pięciu, która rządzi Królestwem Ciemności według Maniego.
Istnieje także IO Sześciu Dni Stworzenia, IO Siedmiu Filarów Mądrości
oraz IO Dwunastu Towarzyszy, które przyjęło wzór koła zodiakalnego. Są też
IO Wielokrotności Liczb. Wiele Liczb, jak chociażby liczby dziesiętne albo
czterdzieści i cztery, pretenduje do roli głównej zasady porządkującej IO. Kabała,
egipska mistyka liczb, zaginiona Teologia arytmetyczna Nikomacha z
Gerazy, która w dziesięciu liczbach ukazuje i łączy cały Wszechświat.
Podobną funkcję mogą spełniać poszczególne litery w różnych alfabetach –
magia wszystkich liter, od alfy do omegi, może stanowić Wykładnię Wszechświata.
Równie dobrze jak ezoteryczna mowa liczb.
A noir, E blanc, I rouge, U vert, O bleu, voyelles,
Je dirai quelque jour vos naissance latentes.
22
„Alif. Lam. Mim”. „Wiele sur Koranu zaczyna się od liter-symboli alfabetu
arabskiego. Egzegeci muzułmańscy próbowali wyjaśnić ich znaczenie. Niektórzy
przypisują im sens mistyczny, twierdząc, iż zawierają pewne prawdy
wykraczające poza możliwości ludzkiego rozumienia”. Podobnie dla egzegetów
biblijnych theo-logia staje się theo-grafią.
Imiona odkrywają mowę astralną i wchodzą w związek z tajemniczym determinizmem
Kosmosu. Tajemne, magiczne słowa, słowa-zaklęcia, hasła,
bajkowe „czary-mary”, „hokus-pokus” i „Sezamie otwórz się”, które są kluczem
do IO Wszystkich Możliwości, ale mogą także ukazać wizję niebytu:
Mane, thekel, fares.
Ezoteryczne pisma, które były językiem komunikującym z inną rzeczywistością,
z IO Niepoznanego.
Run niechaj mąż nie ryje,
Nie rozróżniając znaczenia:
Mroczny znak, mylnie stawiony,
Myśl na manowce wiedzie.
Dziesięć tajnych run w rybim
Oskrzelu wyrytych.
Stąd kwiat lipy wiotki
Wiądł w życia zaraniu.
Języki, które znamy, nie tylko opisują i eksplorują nasze IO. Są one także
echem i bojaźliwą próbą nawiązania kontaktu z Nieznanym, z Niepoznanym.
W każdym z naszych języków zawiera się próba i możliwość porozumienia
się z Bogiem.
23
11.
Człowiek renesansowy, encyklopedysta, multiinstrumentalista, poliglota,
kolekcjoner form, erudyta, polihistor. Kompleks Fausta. Pragnienie osiągnięcia
wszechwiedzy. Ludzka gnoza, możliwość odpowiedzi na każde pytanie.
Człowiek dąży do osiągnięcia tytułu Wielkiego Inwentaryzatora. Marzenie
to ma wymiar zarówno jednostkowy, jak i ogólny.
Pliniusz w swej Historii naturalnej stara się wymienić wszystkie wynalazki,
wszystko, co jest mu znane. Appolodor z przekonaniem pisze o swojej księdze,
że do niej „zajrzawszy, znajdziesz tu wszelką treść, jaką zawiera świat”.
Aleksander z Myndos układa „zbiór przedziwnych rzeczy”. Etymologie Izydora
z Sewilli, które przez długie średniowiecze były księgą wszystkiej wiedzy,
ujmowały i wyjaśniały Wszystko-Co-Jest. Nic dziwnego, że nieznana ręka
przepisała je do olbrzymiego Codex Gigas, zwanego też Biblią diabelską, w
którym ktoś chciał zawrzeć wszystko, co napisane.
Hermes Trismegistos, który „zna rzeczy wszelkie i wszystkie czynić I potrafi”,
obdarzony wszelkimi formami poznania, podyktował księgi, które później
szczątkowo były odtwarzane jako Corpus Hermeticum. W oryginale autorstwa
Trzykroć Wielkiego zapisane były wszystkie rzeczy.
Creatio humana pragnie się zinwentaryzować, stworzyć Wielki Inwentarz
Wszystkiego, Kartotekę IO, która rejestrowałaby każde zaistnienie, każdy
przejaw creatio, bytu. Czego nie ma w Kartotece, tego nie ma. Quod non est
in actis, non est in mundo. Owe acta to biblioteki, encyklopedie, atlasy, epistolaria,
wykopaliska, kosmodromy, gwiazdozbiory, statystyki, muzea, laboratoria,
produkcje, magazyny, składy, bric-a-brac. Odwieczne marzenie
władców IO o Księdze Wszelkiego Istnienia.
IO musi znać stan swego posiadania.
24
12.
Każdy pamięta dziecinną wyliczankę tworzoną na zasadzie skojarzeń:
grunt to ziemia, ziemia to matka, matka to anioł, anioł to stróż, stróż to dozorca...
Łańcuch można przerwać w dowolnym miejscu, ale w zasadzie jest
on nieskończony. Może objąć wszystkie słowa i pojęcia ze świata dziecka.
Dzieci odkryły nieskończoność i współzależność, licytując się w bardzo prosty
sposób: na każdą podaną liczbę odpowiadają „a ja dwa razy więcej”.
Przestrzenne położenie Ziemi w wyobraźni mitycznej układa się w łańcuch
ontyczny: Ziemia spoczywa na słoniach, słonie na żółwia, żółw na oceanie...
Księga Huai-nan-tsy przedstawia między innymi i taką genezę: „Upadek niebios
ciągle jeszcze trwał. Niebiosa pływały i unosiły się i rozpoznawane były
jako wielka jasność. A kiedy Rozum wszedł w ów pusty chaos chmur,
chmurny chaos zrodził przestrzeń i czas. Przestrzeń i czas zrodziły moc. Moc
stworzyła granice. Czystość i jasność uniosły się i uformowały niebo. Ciężkie
i błotniste złączyło się później w formę ziemską... Nasienie nieba i ziemi jest
zalążkiem jasnego i ciemnego (in i jang). Połączone nasienie ciemnego i jasnego
tworzy cztery pory roku. Rozsypane ziarno czterech pór Oku jest jakością
rzeczy. Zwarta, gorąca moc jasnego tworzy ogień. Nasieniem gorejących
mocy jest słońce. Chłód w zwarciu z ciemnym daje wodę. Nasieniem wody
jest księżyc. Droga niebios jest okrągła. Droga ziemi jest kwadratowa. Istotą
okrągłego jest jasne”.
Początki Ziemi w mitologicznych kosmogoniach to zwykle obraz ciała jakiegoś
olbrzyma (Tiamat, Purusha, Tytani, Ymir, byk, krowa) wyłaniającego
się z pierwotnej „czeluści otchłani” i podlegającego później przekształceniom,
aż do aktualnej postaci universum. Wszechświat wyłaniając się powstawał z
jakiejś bosko-ludzko-witalnej materii, panspermii, kosmogonicznej kopulacji
i agresji. Podobnym siłom i procesom poddany zostanie Bóg odchodzący: będzie
zamordowany, rozczłonkowany, zjedzony. Na ogół w kosmogoniach tak
mitologicznych, filozoficznych, coś powstawało z czegoś, dzieje świata to
dzieje transformacji.
Alchemia opierała się na przekonaniu, że wszystko można utworzyć ze
wszystkiego. Trzeba tylko mieć kamień mądrości.
„The Great Chain of Being” Lovejoya, który ma połączyć wszystkie: idee.
Gnostyczne bóstwa jako emanacje: „Sprawcą zła nie jest Bóstwo najwyższe,
ale jakiś gorszy, potępiony bóg. W miejsce jednego demiruga zobaczymy
często pojawiającą się zawrotną ilość istot, niebezpiecznych sił, które znajdują
się między Bóstwem a nieszczęsnymi ludźmi: Wszyscy aniołowie
Eonów, ich archaniołowie, ich Archonci, ich Bogowie, ich Panowie, ich Władze,
ich Tyrani, ich Siły, ich Iskry, ich Gwiazdy, ich Niewidzialni, ich poprzedni
Ojcowie, ich potrójne Potęgi”. Każdy bóg ma swego Boga.
Wszystkie rody zmierzają do jakiegoś wielkiego przodka, a rody królewskie
„euhemeryzują się” włączając się poprzez swoich przodków-herosów w familie
boskie. Każdy epos heroizuje w ten sposób swoich bohaterów, bądź
przedstawia bogów jako dawnych królów. Każdy ród, każda nacja stara się
dojrzeć swoje początki w zaraniu dziejów.
25
Ryszard Lwie Serce zawarł pokój z Saladynem w 1192 roku na 10 lat, 10
miesięcy, 10 tygodni, 10 dni, 10 godzin i 10 minut. Co spowodowało, że wyznaczono
taki termin, czy tylko naiwne precyzyjne określenie czasu, który
przez chrześcijan i mahometan był mierzony inaczej. A może i w tym zawiera
się jakaś wiara w magię liczb. Próba precyzyjnego określenia okresu rozejmu,
czy też niewyrażona chęć, aby pokój ten nigdy się nie skończył. Ludzkie
pacem in tenis spotyka się z Treuga Dei.
Byty łączące się w łańcuchy ontyczne starają się połączyć wszystko znane
z nieznanym, są próbą spojenia IO Wszystkiego.
26
13.
Zestawienia poszczególnych elementów IO odbywają się na zasadzie mniej
lub bardziej przypadkowej. Obraz świata to obraz mniej lub bardziej właściwych
zestawień. Można mówić o wszechpanującej zasadzie jukstapozycji.
Każdy element-byt może być zestawiony z innym i dla autora zestawienia
będzie to miało sens, tak jak dla autorki listu, kiedy pisze: „[...] Przedwczoraj
był poniedziałek i myślałam o Tobie, a wczoraj też był poniedziałek i dzisiaj
też. [...] Wczoraj byłam na gimnastyce i myślę o Tobie i Karolinkę boli uszko i
myślę o Tobie. [...]” . Wnętrza naszych domów, grupy ludzi, muzea, biblioteki,
rozmowy, prace, podróże etc. – wszystko to jest jukstapozycją, zestawieniem
pozornie niezbornych elementów, w którym nasza intencjonalna potrzeba
całości każe doszukiwać się sensu. Każdy ma inny obraz IO Wszystkiego,
inne elementy tworzą owe Imperia. Często inne połączenia szczególnie
te nacechowane silniejszą jukstapozycyjnością, uznajemy za Głupotę. Jeżeli
stwierdzimy, że czyjeś zestawienia nie zgadzaj się z naszymi, to staramy się
przekonać, że nasze są właściwsze, możemy nawet spowodować wojnę, aby
zniszczyć cudze IO Niewłaściwych Zestawień. Tak jak ten wspaniały retor,
który każdą swą mowę, obojętnie na jaki temat, zamykał słowami: „A poza
tym uważam, że należy zniszczyć Kartaginę!” Jak dołączanie Boga do każdej
wypowiedzi albo powoływanie się przy każdej okazji na jakiś dogmat, ideę,
principium. Dr Suzuki żegnał się słowami: „Najważniejszą rzeczą jest miłość”.
Św. Jan od Krzyża każdy list zaczynał od modlitwy: „Jezus niech będzie
w twojej duszy”. Mahometanie każdy swój list zaczynają od przytoczenia
odpowiedniej litery zaczynającej surę Koranu. W państwach „diamatu” retorycznym
wymogiem każdej wypowiedzi, obojętnie na jaki temat, było złożenie
hołdu panującej władzy i jej Mądrości. To jest bardzo silna jukstapozycyjność
(jakkolwiek nie dla autorów tych sądów, jeżeli są uczciwi). Słabszą jest
cała filozofia „als ob”, dopasowywanie ideologii do faktów, tworzenie porównań
i odnajdywanie podobieństw. A bardzo słabą jukstapozycyjnością oznaczał
się profesor z uniwersytetu w Salamance, który oskarżony o herezję
spędził pięć lat w więzieniu. Kiedy je opuścił i wrócił na uniwersytet, to
kontynuował swój dawny wykład, rozpoczynając od „Jak mówiliśmy wczoraj...”
Progresywna dynamika problematu „żyć i filozofować”: od najsilniej jukstapozycyjności
ludzi, którym Bóg dał znak, że istnieje („skok barbarzyńcy,
który poczuł Boga”), poprzez marzenia filozofa do braku jukstapozycji w Inkarnacji
i Eucharystii. Regresywna dynamika: od współczesnych, bardzo silnych
jukstapozycji podmiotu i przedmiotu, natury i cywilizacji, kultury i
natury, jednostki i grupy, indywiduum i typu do retroafirmacyjnych marzeńwspomnień
„Et in Arcadia Ego”.
Bywa tak, że nie zgadzamy się na czyjąś prawdę uznając, że linia nieskończona
została wytyczona przez kogoś na podstawie tylko dwóch punktów,
podczas gdy my wzięliśmy tych punktów dużo więcej. Wtedy mówimy: to
niesprawiedliwe! Jego nieskończoność jest silnie jukstapozycyjna, jest mniej
prawdziwa od mojej nieskończoności. On nie miał prawa. Jemu się tylko tak
udało. To niesprawiedliwe...
27
Wiara, nadzieja i miłość są próbą zaprzeczenia jukstapozycji, zaś synkretyzm
i eklektyzm wspierają ją. Interpretacja, synteza, konieczność formy są
próbą zapomnienia o jukstapozycyjności. Sztuka jest jukstapozycyjna. Solipsyzm
nie jest jukstapozycyjny, zaś przeciwstawienie „ja i świat” jest.
Kłamstwo nie jest absolutyzacją jukstapozycji. Zimna jaszczurka na rozgrzanym
piasku pustyni pozornie tylko jest kłamstwem natury. Każdy przyrodnik
wytłumaczy tę fałszywą dla niego jukstapozycyjność ciągiem praw i
procesów przyczynowo-skutkowych. Na pewno też spotkamy niejednego Don
Kichota, który będzie udowadniał sobie i światu tożsamość wiatraka i piernika.
IO Jukstapozycji może poprzez transpozycyjną politykę mocarstwową stawać
się IO Superpozycji, spychając tym samym inne Imperia do roli subpozycyjnych.
Gdyby zatrzeć intencje podmiotu postrzegającego, to mogłoby się okazać,
że każdy element jest osobny, nie przyznaje się do innego bytu-elementu,
chce zaznaczyć swoją odrębność i specyfikę oraz wywalczyć wolność. Czy
może to jest tak, że IO zawiera Boską Ideę, którą my staramy się odgadnąć i
stale próbujemy dopasowywać do siebie różne elementy-byty, aby ułożyć owo
finalne, uniwersalne Puzzle (z którym i tak potem nie będzie wiadomo co
zrobić). Czy może finalnego, jedynego, tego ostatecznego, idealnie antyentropijnego
obrazu, do którego intuicyjnie dążymy, nie ma i poszczególne bytyelementy
nigdy nie ukażą żadnej całości. Być może całość, która nam się
czasem odkrywa, jak Kolumbowi Ameryka, jest tylko jedną z wielu możliwości.
A może są elementy różnych układanek, a może boża krówka ma sens,
może to najważniejsze zawiera się między spojrzeniem na kamień spojrzeniem
w oczy kota. A może trzeba, aby perły się uświniły, i Wieprze były
uperlone.
Oglądanie świata przez laika, ignoranta, dyletanta, adepta będzie się
oznaczało silniejszą jukstapozycyjnością. Ale Mistrz nie odrzuci tego uproszczonego,
niekompletnego i nieadekwatnego obrazu, albowiem wie, że Każdy
ma rację i Nikt jej nie ma, a jego racja zawiera zgodę na wszystkie możliwe.
Uważaj i bądź ostrożny, bo Wszechświat-Boża Układanka może się rozsypać.
28
14.
Obywatele IO szukają metody, która pozwoliłaby uporządkować wszystkie
byty, zebrać w system jak największą ich ilość i znaleźć mechanizm generujący
inne byty. Olbrzymia część creatio humana rozbija się o pytanie „jak”.
Tablica pierwiastków, idealny system transkrypcyjny, uniwersalne systemy
miar, pełne drzewa genealogiczne, systemy ewolucyjne, w których nie brakuje
już żadnego ogniwa, algorytm wszystkiego, co istnieje. Pierwotne mnemotechniki,
logika porządkowania Ramom Lulla i manierystyczna, urzeczowiona
ars memoriae Giulia Camille’a, która jako magazyn wiedzy uniwersalnej
miała „utrwalić w umyśle i usystematyzować wszystkie sprawy całego
świata i wszystkie wyobrażenia ludzkie”.
Stworzyć metodę opisu, to wiedzieć, gdzie szukać. Wiedzieć, gdzie szukać,
to już za moment wiedzieć wszystko.
IO szuka doskonałej metody poznania siebie.
29
15.
Wszechświat, którym rządzi jedna zasada. Stanowisko filozoficzne, które w
ujęciu monistycznego materializmu sprowadza cały Wszechświat do granic
IO Materii. Antyczni filozofowie przyrody wyjaśniali rzeczywistość opisując jej
główny czynnik: wodę, powietrze, apeiron to, co nieskończone. Dla Heraklita
„sprawiedliwość jest sporem, walką (polemos) a wszystko powstaje i przechodzi
dzięki sporowi”. Parmenides nie przyjmował tego „dialektyczn