16363

Szczegóły
Tytuł 16363
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

16363 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 16363 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

16363 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej Chojecki i o Spis rzeczy 1. Koniec wojny bytów 2. Emanacja doskonałości 3. Naśladownictwo boskiej emanacji 4. Ci, którzy stamtąd wrócili 5. Det besegrade livet 6. Człowiek ukryty 7. Bóg ukryty 8. Byt doskonały 9. Byt niedoskonały 10. Mistyka języka 11. Inwentarz bytów 12. Łańcuch ontyczny 13. Imperium Ontyczne Puzzle 14. Jedyna metoda 15. Jedyna zasada 16. Jedność universum 17. Wielość w jedności 18. Całość w części, część w całości 19. Harmonia całości 20. Waga ilości 21. Mnożenie się bytów 22. Zawiść bytu 23. Ostoja bytu 24. Nieistotność prawdy 25. Podział istnienia na etapy 6. Odpowiedniość bytów 27. Ontologia i antyontologia 28. Esse et habeo 29. Utrwalanie bytów 30. Kontemplacja cierpienia 31. Kontemplacja sztuki 32. Istnienie samo w sobie 33. Świadomość idei i grzechu 34. Złuda gnostycyzmu 35. Trwanie bytów 36. Nieokreśloność bytu 37. Wolność tworzenia 38. Konieczność formy 39. Tajemniczość bytu 40. Tajemniczość ego 41. Imię Boga 5 42. Autonomiczność bytu estetycznego 43. Atrybut Boga 44. Na początku było Fiat 45. Jądro bytu 46. Tautologia ontyczna 47. Wszystko już było 48. Wszystko płynie 49. Ontologia nietemporalna 50. Udowodnianie istnienia (Onus probandi) 51. Pytania o byty 53. Przysięgi 54. Przysięgi Innego 55. Przedłużanie istnienia 56. Migracje bytów 57. Mobilność bytu 58. Celowość bytu 59. Wątpliwość bytu 60. Obawa końca, czyli człowiek niedotykalny 61. Ślepota Bogów, czyli system wartości 62. Człowiek niewidzialny 63. Milczenie, czyli to, czym byt nie jest 64. Milczenie Innego 65. Milczenie Boga 66. Co nie jest bytem, jest 67. Redukcja bytów 68. Byty dzienne i byty nocne 69. Niewyczerpalność i nieskończoność kreacji 70. Kultura jako biesiada 71. Kultura jako porozumiewanie się 72. Idealizacja i hipostazowanie się bytów 73. Autentyczność Galatei 74. Wszechobecność funkcji fatycznej 75. Drugie oblicze funkcji fatycznej 76. Biblioteka Babel i milczenie syren 77. Wszystko jest banałem 78. Budowanie i odkopywanie 79. Panta Deus, czyli jaki byt jest ważniejszy 80. Godot, czyli Gott ist tot 81. Godot, czyli NIE MA 82. Fin du drame 83. [...] 84. Ontologia nie-bytu i byt nieontologiczny 85. Świadomość śmierci 86. Nazywanie bytów 87. Potrzeba posiadania imienia 88. Kultura jako tworzenie bytów i jako ich likwidacja 89. Wyjątkowość sfery ontycznej ego 90. Don Juan i Casanova 6 91. Sex as the first frontier and as the last one 92. Przeciwieństwo mauvaise foi 93. Oddalanie się i przybliżanie bytu 94. Bezgraniczność (niekategoryczność bytu) 95. Absolutyzacja tu 96. Ekspansja i renatywizacja bytu 97. Relatywność ego 98. Wymienność ego et tu 99. Pozbycie się ego 100. Brak ego 101. Inny tworzy ego 102. Autor ukryty 103. Samooszukiwanie się bytu, czyli kłamstwo Pustki 104. Konwencje komunikacyjne, czyli brak kokntaktu z Innym 105. Cogitas me ergo sum 106. Eskalacja samotności ego, czyli cogito ergo solo sum 107. Stwarzanie przez miłość i przez śmierć 108. Obawa przed innym bytem 109. Czekanie jako afirmacja Innego 110. Les choses de la vie 111. A może tak, Panie Beckett (prośba o przeczytanie na głos) 112. A może tak, Panie Beckett (prośba o przeczytanie na głos) 113. Wszystko jest 7 Gdańsk, 15 II 1987 Przyjacielu, Pisałem to, ale muszę Ci wyznać, żem do końca nie był przekonany, czy dobrze robię. Chciałem wypowiedzieć to, co jest moim przeświadczeniem, ale przeświadczenie to przecież dotyczy bezsensu wypowiadania się. Po co zatem tworzyć jeszcze jeden byt, który zresztą stwierdza brak potrzeby tworzenia bytów... Może jednak raz spróbować, może każdy musi raz spróbować zbawić świat. No, ale jeżeli ta potrzeba „zbawiania świata” wejdzie w nawyk i stanę się zawodowym zbawicielem – perspektywa tyleż nieprzyjemna, co śmieszna. A więc taki dramat Penelopy: co w nocy stworzysz, w dzień zburzysz, i na odwrót. Sprzeczne myśli, uczucia, intencje każą upatrywać sens w swoim działaniu, żeby zaraz potem dostrzec jego banał, powszedniość, oczywistość, niepotrzebność. Penelopa tkając i prując broniła prawa do swoich marzeń, tęsknot i miłości przed zbyt natarczywie wciskającym się życiemprzemijaniem. To ludzka Parka-Maya-Norna, która próbowała sama stworzyć swoje życie, opierając się Innym, którzy zazwyczaj starają się nas w tym wyręczyć. Penelopa to jakby odwrotność Don Juana. No i to moje pisanie to taki dylemat: pisać albo nie pisać. Wybór pisania jest wyborem „być”. Jeżeli pisać, to: wiesz, że znudzony jestem gatunkami, konwencją, fabułą, typem. Wszystko jest ograne, łatwo odczytywalne, a jeżeli i skomplikowane, to zbyt dużo wysiłku i czasu trzeba wkładać w tę grę, podczas gdy życie jest pośpieszne, przemijanie szybkie i istnieje sporo innych, łatwiej przyswajalnych form. Zresztą wszystko jest tekstem: filozofia, poezja, literatura faktu, popularnonaukowa, naukowa, język, życie, Inny – wszędzie szukam czegoś dla siebie, a te dziedziny to tylko sprawa języków, w jakich się mówi o mnie, o Innych, o rzeczywistości. Sama literatura piękna jest właściwie listem, pięknym listem pisanym do Innego, do siebie samego, do Boga. To prośba o zaakceptowanie istnienia autora. Im piękniejszy, oryginalniejszy list napiszę, tym mam większe szanse. Piękne listy – belles lettres. Piękne pisanie, tak jak niegdyś poezja była ornamentem mowy – pięknym mówieniem. „Pisać – nie pisać” przypomina oczywiście dylemat „być albo nie być”, ale nie są to te same dylematy. Można wybrać „być” i nie pisać. Można wybrać byt jako dar dany, którego nie należy zmarnować. Nikt bardziej nie obnażył słabości humanistyki, pisania, wiedzy niż Goethe, który ustami Mefistofelesa skarcił Ucznia nadmiernie garnącego się do wiedzy i zapominającego o swojej młodości: Grau, theuret Freund, ist alle Theorie, Und grün des Lebens goldner Baum. Owo zielone drzewo życia to jest dar, który tu nazywam creatio Dei. Ale człowiek uparł się i sądzi, że swoją działalnością stworzy więcej innych, wspanialszych bytów. Im więcej, tym dalej od creatio Dei, od Boga. Im więcej, 8 tym niezborniej, chaotyczniej, bardziej różnorako. Dla Jana Szkota Eriugeny ta sytuacja była jasna: „Jedność to Bóg, wielość to Nie-Bóg.” Seneka wiedzę przeciwstawiał dobroci, kiedy pisał w Listach moralnych do Lucyliusza: „Dobroci przystoi tylko szczerość i prostota. Nawet jeśliby nam pozostawało jeszcze wiele życia, trzeba nim oszczędnie gospodarować, aby go starczyło na to, co konieczne. A więc cóż to za obłęd uczyć się rzeczy niepotrzebnych przy takim niedostatku czasu.” Wspomniałem Ci o ostrzeżeniu Biblii i Goethego („Die Elemente hassen das Gebild der Menschenhand”), można jeszcze przytoczyć Koran: Lecz oni nie będą jej (siedziby ostatecznej) życzyć nigdy powodu tego, co przygotowały pierwej ich ręce. I nieco dalej: Biada więc tym, Którzy piszą Księgę swoimi rękami, a potem mówią: To pochodzi od Boga! Przy takich ostrzeżeniach i przy dzisiejszej sytuacji naprawdę trzeba się zastanowić – nie nad ludzkością, to wydaje się już przesądzone – ale nad sobą. Człowiek może już wszystko, może wszystko zanegować, wszystko zaaprobować, wszystko poddać w wątpliwość, wszystko zironizować, wszystko zniszczyć, prawie wszystko stworzyć (przynajmniej w to wierzy), wszystko. Chyba lepiej byłoby, gdyby poprzestał na skonstatowaniu swoich możliwości i ograniczył, jeżeli już nie zaprzestał, swoją radosną i neurotyczną działalność ontyczną – creatio humana. A zatem wszystko jest bytem, z tym że geneza bytów jest różna. Odsuwam tu stary podział świata na obszar materii i sferę idei. Utrwalone jest przekonanie, że tylko materia się liczy, a reszta to mrzonki. Ja kopnąłem ten materialny kamień i poczułem siebie, swój ból. Nadal nic nie wiem o kamieniu – wiem tyle, że kamień w starciu ze mną to mój ból. Jest zatem inne przekonanie, które stało się doświadczeniem wielu pokoleń i wyraża się słowami T.S. Eliota: Man’s life is a cheat and disappointment; All things are unreal... Ale skądinąd wcale nie jest już powszechne przekonanie, że człowiek jest miarą wszechrzeczy, że człowiek może zbawić świat. Tu także pasują słowa Eliota: Only The fool, fixed in his folly, may think He can turn the wheel on which he turns. Wcześniej podobną metaforę zastosował Lombrosy: Noi confitti al nostro orgoglio Come route in ferrei perni, Ci stanciamo in giro eterni, Sempre erranti e sempre qui! Polski tłumacz podaje to w taki sposób: Wbici we własną dumę jak koła na żelazne osie kręcimy się w wiecznym kołowrocie, stale zbłąkani i stale tu! 9 Wszystko jest takim kamieniem, który kopiesz, aby sprawdzić, czy on istnieje i doświadczasz tylko siebie. Znudzenie (rozumiem Sartrowskie mdłości) bytami, do których nijak nie można się przedostać, jak tylko poprzez swoją percepcję. Wszystko jest, jest, jest. Nie można uciec od bytu, od zmęczenia, znudzenia nim, od mnożenia ich. Kiedy mówię byt, mam na myśli każdy przejaw istnienia, myśli, życia etc., etc. A przy tym te Imperia Ontyczne, które się tworzą. Wiesz, jak one powstają i trwają: to konsekwencja, podobieństwo, władza, hieratyczność, zbiory, trwanie, tradycje, wspólnoty (językowe, interesów, kulturowe, rasowe itd. itp.), wspólne doświadczenia, całości, zbieżności etc., etc... Lika barn Iska bäst (rówieśnicy bawią się najlepiej) mówi szwedzkie przysłowie i jest w tym nie tylko mądrość narodu, ale i przeświadczenie istnienia wspólnoty wieku. To już jest Imperium Ontyczne Pokolenia. Zresztą przysłowia też stanowią swoje Imperium Ontyczne. Angielski odpowiednik powyższego brzmi: Birds of feather flock together. Jest nieskończona ilość Imperiów Ontycznych, organizujących się w różnych wymiarach: diachroniczne i synchroniczne, jednostkowe i zbiorowe, prywatne i oficjalne, niepoznane i świetnie eksponowane, efemeryczne i długotrwałe, słabe i silne, uznawane i negowane. Zawsze jest się we władzy jakiegoś Imperium, ale też i samemu jest się u władz innego Imperium. Myślę, że wytłumaczyłem Ci te zależności w tym moim pisaniu. Poradził mi znajomy, abym rozwinął poszczególne fragmenty w większe formy. Chyba dałoby się to zrobić – powstałoby wtedy wiele książek. Ale sądzę, że Każdy mógłby to już sam zrobić – ja chcę ukazać paradygmat, nie wypełniając go poszczególnymi przypadkami, nawet nie przeprowadzając całej repartycji. Możesz mieć wiele uwag, pytań, dopełnień – dlaczego jestem niekonsekwentny, skąd taki zapis cytatów, czyje to słowa itp. Wiesz, nie chcę Ci tego tłumaczyć, bo się zawikłam w jakiś wywód, który na pewno lepiej lub gorzej usprawiedliwi mnie – chyba wierzysz mi, że potrafię w miarę inteligentnie wytłumaczyć swoje działanie. Ja wierzę, że Ty to też możesz uczynić. Być może lepiej niż ja, inaczej – zależy to od Twojej dobrej (złej) woli. Uwierz mi w jedno: z wielu rzeczy (bytów) zrezygnowałem, chcąc przekazać tylko podstawowy zrąb mojego myślenia – stanu przekonania. Wstrętna mi była myśl o pisaniu „dzieła”. Nie myśl, że pysznię się tym, com napisał, i niech to nie zabrzmi nieskromnie, ale nudzą mnie arcydzieła. Wiesz, jak to jest – sięgasz po arcydzieło i już wiesz, bo tam jest wszystko o tobie, o życiu, o świecie. „Widzisz jasno, w zachwyceniu”. Ale zaraz potem okazuje się, że istnieje jeszcze jedno arcydzieło, i jeszcze jedno, i wszystkie mówią ci prawdę o tobie, o życiu, o świecie. Zaiste, zaczynasz się zastanawiać, czy nie wygnać poetów z republiki, albo kto w niej powinien pozostać. Ale oczywiście ta myśl też jest ci wstrętna. Myślisz więc o swoim miejscu w republice i o swoim zielonym drzewie życia. A przecież są też inne zielone drzewa. Jest las, w którym w życia wędrówce się znalazłeś. Więc pozwól, że moje pisanie wytłumaczę Ci upodobaniem do ascezy, do neoascezy, jakbym to nazwał (znowu słowa). Jeżeli zatem jakiś fragment, jakaś myśl, jakiś byt z tego pisania będzie Ci odpowiadał, to możesz uważać to za swoje, całkowicie Twoje, nasze. W humanistyce ciągle uprawiany jest kult jednostki. A przecież jeżeli jedziesz pociągiem, samochodem, lecisz samolotem, to nie zastanawiasz się nad tym, kto wymyślił koło, silnik, skrzydło. Wszyscy to wymyślili – to jest efekt creatio humana. Tak i ze sztuką, z huma- 10 nistyką jest sam guru, „nadawca” nie wystarczy. Do jej zaistnienia potrzebny jest jeszcze kod i odbiorca. Potrzebny jest język, który bardziej mnie tworzy niż ja go, i Ty jesteś potrzebny. I Twoja zgoda na moje gadulstwo. Wiesz przecież, że aby powiedzieć prawdę, wystarczy kilka słów, ale za tym, kto wypowiada te słowa musi stać Imperium Ontyczne. Im silniejsze jest ono i większym opatrzone autorytetem, tym można mniej mówić; wtedy mowa może zawierać się w „tak”, „nie”. Małgorzata Szpakowska odważnie to powiedziała, że humanistyka jest wielosłowna – nikt nie ogranicza się do tego, aby swoją wiedzę wyrazić jednym zdaniem. A skoro już musimy posługiwać się tym „wysokim” językiem, meta językiem mitów, literatury, cytatów, nazwisk, odwołań, aluzji, skrótów myślowych, metafor, paraboli, symboli etc., etc., to pamiętajmy, że to wspólna kultura tworzy naszą wypowiedź. Lepiej może, jeżeli będę mówił za siebie, znowu nie mówiąc „swoimi słowami”: przeze mnie płynie strumień piękności, ale ja sam nie jestem pięknością. W gruncie rzeczy bardzo trudno jest wyzwolić się od tak powszechnego kompleksu Nerona, tego żałosnego wierszoklety i grafomana, który nie mógł pogodzić się z tym, że świat go niedocenia. "Jakiż artysta ginie we mnie", wykrztusił w momencie śmierci, nie tak żałując utraty Imperium Władzy, jak Imperium sztuki, w którym, jak właściwie oceniał, nikt nie uznawał jego wielkości Każdy chyba ma taki kompleks artysty, każdy ma moment, w którym mówi swoje Qualis artifex pereo, przez każdego bowiem płynie strumień piękności. Niekoniecznie jednak trzeba to utrwalać, zatrzymywać... Andrzej Chojecki 11 1. Zaczyna się koniec wojny bytów. Ragnarök ludzkiej creatio. Twainowski Yankes rozbija główny mit anglosaski o Arturze i rycerzach okrągłego stołu. Polisemia zjada sama siebie, ironia podważa wszystko (oprócz samobójstwa). Dubito zwątpiło w siebie. Ockham macha swoją brzytwą na prawo i lewo, aż sam sobie podrzyna gardło. Wdowa podoficerska sama się chłoszcze. Edax rerum. Pory obiadowe pożerają same siebie, próżnia ssąca wsysa się. Antyantyantyantyantyantyantyantyrakieta zestrzela samą siebie. Brzydkie kaczątko zabija swój sobowtór – cień łabędzia. Bóg, jak pstrąg Loki, uwikłał się w sieć dowodów na istnienie i nieistnienie. Wojownik Tyr sam sobie odcina prawicę. In i jang ponownie zwróciły się ku sobie. Wielki Inwentaryzator spotyka się w dia-Logosie z Wielkim Inkwizytorem. Creatio starła się z destructio. Młot na czarownice łamie się, machając z wściekłością i bijąc w nieosiągalne. Bestia chwytająca się za ogon pożera się. Nie ma przed kim pojawić się ukryte Murzyniątko. Retrospekcja zawarła się z projekcją i wpadły w wyrwę po egzystencji. Klaustrofobia z agorofobią uciekły w dwóch kierunkach, nie-kierunkach, bo tych już po Kancie nie było i pamięć po nich zniweczył horror vacui. Immanencja wchłonęła transcedencję. Postęp zwarł się z tradycją. Materia spotkała się z ideą, Jedność z Wielością. część pochłonęła całość. Nadmiar wchłonął brak. Pragmatykę związał łańcuch przyczynowo- skutkowy. Ślepy Przypadek zniszczył Wiedzę. Nieufność wkradła się w zaufanie. Głód pożarł się z przesytem. Pośpiech wkradł się w lenistwo. Mikrokosmos wymiotował makrokosmosem. Dialektykę rozgromiła współczesna muzyka. Tertium non datur. Zdrowie z chorobą, miłość z nienawiścią, wstyd z poczuciem winy, lęk z ulgą, teoria z praktyką, dusza z ciałem, czyn z myślą, a myśl z językiem zaczęły się znosić. Lekarz z kapłanem i artystą. Znoszenie natychmiast unieważniło się jako dwuznaczny homonim. Budowniczowie wieży Babel, nie zważając na niemożliwość porozumienia się, próbowali rozwalać ruiny. Prawdą podważyło prawo. W stajni, w której były cztery miejsca, klacz Agresja gotowa była na przyjęcie jeźdźca. Śmierć umarła. Alicja rozbiła lustro. 12 2. W Kabale wyjawiona jest teoria „mniejszej doskonałości” Boga, co z kolei usprawiedliwia istnienie zła. Istnieje cały system, wieża emanacji boskiej i dopiero w ostatniej emanacji spotykamy Boga zwanego Jehową, który stworzył ten świat. Dlaczego świat pełen zła i błędów. Bo Boskość zmniejszyła się i dochodząc do Jehowy stworzyła ten ułomny świat. Wiele systemów wprowadza takich demiurgów-pośredników. Maya w Wedach przedstawiona jest jako sposób przejawiania się bóstwa. W filozofii późniejszej przedstawia ona ułudę, odbicie rzeczywistości prawdziwej Brahmana w Bycie nierzeczywistym świata materialnego. Chrystus jest wcieleniem Logosu, creatio Dei. Deus descenditus. Bóg schodzący i trickster na odwrót. W platońskim oglądzie świata każdy byt jest hipostazą idei, emanacją boskości, która objawiła się substancjalnie, ontycznie, po to, aby móc być postrzeganą. IO Absolutu ujawnia się w IO Materii, Myśli, Postrzegania i Uczucia. Boska apokatastasis. Ta gnostyczna, kabalistyczna i platońska teodycea ma swój odwrócony obraz w systemie społecznym ziemskim, gdzie także istnieje cała wieża emanacji bytu (władzy, mądrości, wiedzy, prawa, piękna, racji, wieku, bogactwa, grupy, siły). Im wyżej, tym bardziej nieomylnie, tym bardziej poza prawem, tym bardziej prawem samym, tym doskonalej - oczywiście w przekonaniu Strebera. Homo Streber. Homo asconditus. Człowiek wstępujący i euhemeryzm na odwrót. W ziemskiej perspektywie, ludzkiej apokatastasis, każdy byt wyzwala się, aby zdążać ku autonomii. Ucieka od realności hipostazując się, tak jakby chciał wybiec na spotkanie Bogu. Każdy byt staje się hipostazą. Oba te wertykalizmy, obie te hierarchie ontyczne – boska i ludzka teodycea – spotykają się, są zbieżne w swym dążeniu: emanacja boska wypływa z idealnej boskości, doskonałej jedni, czystszej i lepszej od dobroci i piękna, mądrzejszej od wiedzy, wypreparowanej i wyizolowanej, samotnej boskości, boskości bez ontologii, bez jej tworów. Bóg bez ludzi. Teodycea ludzka dąży do takiego rozpłynięcia się w idealnym, samoregulującym się systemie sprawiedliwym, przy zachowaniu podmiotowości creatio humana. Apokatastasisteodycea boska to ruch obiektywizmu ku subiektywizmowi. Apokatastasisteodycea ludzka to ruch od subiektywizmu ku obiektywizmowi. Są dwie idee apokatastasis: boska genesis wyjścia (z jednego wszystko, z esencji egzystencja) ludzka teleologia dojścia (z wszystkiego jedno, z egzystencji esencja). Eritis sicut dii. Eritis sicut homines. 13 3. Byty, które starają się naśladować ruch boskiej emanacji. Harun ArRaszid, który, aby dowiedzieć się jak rzeczywiście wiedzie się jego poddanym, „schodził” w przebraniu między nich, aby poznać ich życie i troski. Upoważniał go do tego tytuł „kalif’, który znaczy tyle co „zastępca”, „namiestnik”, ten, który zastępuje nieobecnego wśród ludu Mahometa. Wspaniały władca, który do końca nie chciał uwierzyć, że jest śmiertelny – Tutenchamon – przybrał sobie to imię, które znaczy „Żyjący Obraz Boga Amona”. W starożytnym Egipcie w niektórych obrzędach kapłani występowali w maskach bogów. Podobnie zastępcami Chrystusa mianowali się chrześcijańscy cesarze. Otton III z największą powagą uważał, że jest christomimetes: „mimem”, przedstawicielem, wykonawcą roli Chrystusa. Stąd kontrasty samowyniesienia i samoponiżenia europejskiego basileusa. „Malarze nadworni otaczali jego ceremonialno-stylizowane, hieratyczne, doprowadzone niemal do hieroglifu odwzorowanie atrybutami samego Chrystusa – on zaś powściągliwym gestem składał oznaki władzy u nóg italskiego ascety, jak aktor, podkreślający różnicę między swoją osobą a rolą, w jakiej występuje”. Wielu władców stosowało taką descendencję, ale żaden z nich nie pozostawał na stałe wśród poddanych. To tylko krótkie odwiedziny władcy-jakboga, który swoją obecnością, ujawnieniem swojej ludzkiej kondycji, stara się powiedzieć: wiem, że istnieje zło, ale patrzcie na mnie – też jestem z wami, także doznaję tego zła i czynię wszystko, żeby go nie było. Chcę być sprawiedliwy. Chcę być dla was jak Bóg-Ojciec i chcę wiedzieć o każdym jednostkowym przejawie bytu. Władza pochodzi od Boga, od Bytu Wyższego, ale ja jako Namiestnik IO Władzy chcę, żebyście wiedzieli, że jestem z wami. Oczywiście Namiestnik IO może powoływać się na różne Byty Wyższe, różne Absoluty i Ultima Ratiae. Może to być Bóg, może to być Idea, może to być Przyszłość albo Tradycja, może to być Lud. On tylko zastępuje Byt Wyższy i aby tego dowieść, zbliża się czasem do maluczkich, wysłuchując ich skarg. Tym samym, naśladując jako Pomazaniec boską apokatastasis, udowadnia prawdziwość i konieczność swego namiestnictwa – istnienia władzy. Eritis sicut homines. 14 4. Biblia zapewnia: „Kto zstępuje do Szeolu, więcej już nie wraca”. Eurypides pyta ustami swych tragicznych bohaterów: „Kto z umarłych powrócił z Hadesu?” Pytanie to nurtowało także Omara Chajjama: Raz w ruinach winiarni zapytałem starca: Od tych, co stąd wrócili, czyś otrzymał wieści? Pij wino! – odrzekł – Liczni, nam podobni, przeszli A kto odszedł, ni razu tutaj nie powracał. Oto ci, którzy stamtąd wrócili: Odyseusz i Sindbad – byli tam, aby rozszerzyć granice poznania, Orfeusz – był tam, aby odzyskać słuchacza swojej muzyki, Psyche – była tam, aby odzyskać ukochanego, Herakles – był tam, aby dowieść swej siły, Tezeusz – był tam, aby, poprzez stratę przyjaciela, dowiedzieć się, że zuchwałość nie popłaca, Wafthrudnir – był tam, aby poznać tajemnicę bogów, córka Jaira – była tam, aby zaświadczyć moc nadziei, syn wdowy z Nain – był tam, aby zaświadczyć o miłosierdziu, Łazarz – był tam, aby dać świadectwo wiary, Chrystus – był tam, aby wypełnić Prawo, Er syn Armeniosa – był tam, aby zanieść ludziom wiadomość o istnieniu Kary i Nagrody, Eneasz – był tam, aby dowiedzieć się o losach zmarłych i aby poznać Przeznaczenie, Innam-Isztar i Dumuzi-Tammuz – byli tam, aby się pogodzić z przemiennością życia i śmierci, Idzanagi – był tam, aby przekonać się o śmiertelności ciała, Prozerpina– była tam, aby przekonać się o nieśmiertelności natury, Dionizos – był tam, aby pojawić się z wiosną, Hymenajos – był tam, aby wesele połączyć ze smutkiem, Hyzyr i Ilias – byli tam, aby napić się wody życia, która daje nieśmiertelność, Hippolytos – był tam, aby jako Viribus ubóstwić to, co przeżył, Sun Wu-k’ung – był tam, aby przekonać o możliwości bycia nieśmiertelnym, Pwyll – był tam dwukrotnie, aby nie bać się śmierci, Ariadna – była tam, aby dać nieśmiertelność duszy, Baldr – był tam, aby stworzyć oczekiwanie, Rama i Sita – byli tam, aby zniszczyć Lankę, królestwo demona, Gilgamesz – był tam, aby zło wygnać ze świata, Markandeja – był tam, aby przekonać, że bogowie nie opuszczają tego, kto ich adoruje, Vainamoinen – był tam, aby przynieść Słowo-zaklęcie, 15 Syzyf – był tam, aby przechytrzyć bogów, Glaukos – był tam, aby wskazać na tajemną moc wiedzy medycznej, Lemminkäinen – był tam, aby przynieść wesołość, Ozyrys – był tam, aby odebrać ludziom konieczność zabijania. Silni i słabi tam byli. Niewinni i grzeszni. Beztroscy i zrozpaczeni. Ciekawi i zrezygnowani. Bogowie i herosi. Musieli zrezygnować ze swej cielesnej powłoki, musieli zostać rozdarci, rozczłonkowani. Rany Chrystusa, głowa Orfeusza, fallus Ozyrysa, palec Lemminkäinena, phagia Dionizosa, szata Heraklesa. To była ich cena za nieśmiertelność – rezygnacja z najważniejszego bytu – ciała. Rozczłonkowanie o na części, disiecta membra, rozrzucone po świecie. Corpus Dei. Bóg jest światem i świat jest Bogiem. Ale człowiek niech się nie waży naśladować Boskiej creatio. Zginie rozszarpany jak młody Penteus. Jeszcze przed śmiercią zadrwiono z nieszczęsnego przedstawiciela prawa – ludzkiej creatio: przydano mu emblemat Boga. I Akteon, który podglądał bogów, padł ofiarą owej rozdzierającej óđá ńáăµďó – własne psy go rozszarpały. Później, człowiek, z zazdrości o transformację boską, zacznie w rytualnej komunii, omofagii, spożywać swojego Boga. Boga, którego kaźń, śmierć i zmartwychwstanie jest obrazem cierpienia człowieka. Dziecięco naiwni orficy wymyślili hasła, które dusza musi znać, aby zostać zbawiona: „Jestem dzieckiem Ziemi i Nieba gwiaździstego, ale mój ród nie jest niebiański”. Dzięki tym słowom dusza wydobędzie się z bolesnego koła życia i stanie przed władcami podziemia, którzy jej odpowiedzą: „Będziesz bogiem, nie człowiekiem.” Eritis sicut dii. 16 5. Camus powtarza za kimś, że nie zna nikogo, kto dałby się zabić dla argumentu ontycznego. To chyba tylko figura retoryczna, bo imię takich jest Legio. Ciągle są to jednostki, ciągle ich jest mało w stosunku . do tych, których zna Camus, ale w sumie jest ich wiele. To są ci, dla których sam fakt istnienia i trwania nie jest ostateczną instancją bytu i jego usprawiedliwieniem. To są ci, którzy uznali, że „navigare necesse est”. To są martwe lwy, które nie zgodziły się na tchórzostwo trwania. Inni, supra-byty, Super-Mocarstwa Ontyczne Dobra, Honoru, Prawdy, Wolności, Równości, Braterstwa, Boga zwyciężają trwanie bytu, jego życie. „Det besegrade livet” – życie zwyciężone na rzecz idei, której trwanie powinno być wieczne. Idea, którą stworzył człowiek, musi być nieśmiertelna i w ten sposób użyczy tej nieśmiertelności człowiekowi. Eritis sicut dii. 17 6. W postaci Ahasvera kładzie się nacisk na wieczność jego życia. Widzi się w tym karę, ale tak naprawdę to nikt w tej wieczności tragedii nie widzi. Wręcz przeciwnie – przedłużanie życia wydaje się być jedną z naczelnych idei humanizmu, nie tylko zresztą europejskiego. Wykradziono bogom ogień, teraz należałoby się dobrać do jabłek Iduny. Może jednak położyć nacisk na „życie”. Ahasverus został skazany na życie. Czy nie było to życie, które oddał mu Chrystus odchodząc od ludzi. Ahasverus to taki Parys, któremu objawiły się boginie, nie domagając się wyboru sposobu życia. Masz i żyj. Jak chcesz. Jabłko jest twoje. Rzecz w tym, że Ahasverus nie wie, jak. Podobnie Dżinn uwięziony w butelce nie wiedział, jak ma się zachować wypuszczony na wolność. Zmieniał swoje plany i stosunek do ewentualnego wybawiciela co sto lat. Takie Stu-Tysiącletnie Królestwa Dżinna, czekającego na Wybawiciela. Dżinn to Ahasverus, Dżinn to człowiek uwięziony w butelce trwania. Człowiek, który najpierw doznał obecności Zbawiciela, po tysiącletnim trwaniu obiecywał Jego ponowne pojawienie się, a przed końcem drugiego tysiąclecia obiecuje Apokalipsę swojemu IO. W postaci Ahasvera kryje się ludzka ciekawość i tęsknota za nieśmiertelnością, za dorównaniem bogom, ale ta tęsknota jest ukryta, zakamuflowana opatrzeniem tej postaci formułą „ukaranego”. Istnieje w tym skrucha, brak pychy, obawa przed grzechem wywyższenia się, ale mimo tej „skromności” odwieczne ludzkie pragnienia i tęsknoty istnieją. Koran stwierdza: Każdy z nich chciałby żyć tysiąc lat. Lecz i to nie oddaliłoby ich od kary, jeśliby im dane było żyć tak długo. „Jag söker döden utan att dö” (Szukam śmierci bez umierania). Tęsknota za nieśmiertelnością jest ukrywana. Człowiek się ukrywa. Homo absconditus. 18 7. Diakon Tussert objawił tajemnicę Kościoła, która jest oczywistością dla prawosławnych: „Czyśćca nie ma”. Boga już wielu uśmiercało. Wielu też Go grzebało. Piekło już dawno przestało straszyć. Niebo tylko ostało się – to niechętnie ludzie likwidują. Co innego Boga jako Sędziego. Ale Niebo może sobie istnieć – tworzy dość przyjemną perspektywę. Dobrze jest wierzyć w dobro. A zatem i Bóg tak naprawdę nie umarł. Ukrył się tylko w dobrym Niebie. Deus absconditus. 19 8. Tworzenie bytu doskonałego: homunculus, dowody na istnienie Boga, poszukiwanie kamienia filozoficznego – kamienia mądrości, wynalezienie perpetuum mobile, clavis universalis, tworzenie arcydzieła, Księgi, ideał Supermana, czerń doskonała, osiągnięcie szybkości światła, osi X, zera absolutnego, znalezienie punktu matematycznego, stworzenie komputera z wszechpamięcią, społeczeństwo doskonałe... To, co tworzysz, kpi z ciebie. „To zaś, co ludzka zrobiła ręka, przeklęte jest wraz ze swym twórcą [...]. Dzieło wraz z twórcą będzie ukarane” – to jest owo pierwotne ostrzeżenie, które dużo później brzmiało: „Die Elemente hassen das Gebild der Menschenhand”. Dzisiaj można dopowiedzieć: die Elemente hassen das Gebild des Menschensinnes. Twórca – Stwórca. Littera nocet, littera docet. Jedna litera oddziela creatio humana od creatio Dei. 20 9. Byt nigdy nie uważa się za skończenie doskonały. Creatio humana to ciągłe zaczynanie i pośpieszne niekończenie. Dzieła utrzymane są w poetyce fragmentu, w której mówisz: mógłbym lepiej, mógłbym jeszcze, ale już musiałem, chciałem zająć się czymś innym, już mi się to znudziło, już nie widziałem w tym sensu, może jeszcze kiedyś, dalej to już wiecie, teraz może niech ktoś inny... Czy można mieć pretensje do Leonarda o to, że nie kończył swoich dzieł – gdyby próbował je wykończyć, to pewnie nie zrobiłby niczego. Może tylko Sforza zabrałby mu kartony, aby zrealizować plany tych dziwnych machin wojennych. Wiek budowania katedr był także wiekiem ogromnych przemian – jak zatem można było ukończyć trwającą kilkadziesiąt lat budowę katedry, jeżeli w tym czasie zmieniali się ludzie, ich oczekiwania, żądania i stosunek do Boga... Kiedy creatio humana mówi o sobie: no tak, to jest to, o co chodziło. To już jest twór skończenie doskonały. Gdyby to nastąpiło, człowiek musiałby zrezygnować ze swojej mocy creatio. Byłby jak Bóg, który odpoczywa po dokonaniu dzieła stworzenia. Ale creatio humana to ciągłe, permanentne Fiat. Stań się, bądź, bo to, co jest, jest niedoskonałe. Jest niedoskonałe, bo jest tworem mojej niedoskonałości. The most marvellous of all the things a human being can do is: to be better. Powstanie bytu ma przywrócić nadzieję na doskonałość utraconą po usamodzielnieniu się poprzedniego bytu; nadzieję podobną tej, jaką ojcowie pokładają w synach. Może tobie uda, może ty będziesz jak... Fertility is not to the forward, or beauty to the precipitious – things gone wrong clothe summer with gold leaf. Czemu Syzyf nie mógł dopchać kamienia na górę – bo był to szczyt siedziby bogów – szczyt Olimpu. Creatio humana jest wtaczaniem głazu na szczyt Olimpu. Eritis sicut dii. 21 10. Wielkie spory, które w zamierzeniu mają ukazać naturę bytu. Achilles z Agamemnonem, czyli spór autorytetu z władzą. Spór Zeuksisa z Parrhasiosem, czyli poszukiwanie granic sztuki. Platon z Arystotelesem, czyli spór idealizmu z realizmem. Spór Konfucjusza z Lao-tsym, czyli transcendentalna aprobata bytu z metafizyczną aprobatą niebytu. Spór o uniwersalia, czyli dociekanie natury języka. Św. Tomasz z manichejczykami, czyli spór racjonalizmu z determinizmem. Settembrini z Naphtą, czyli jak wychować młodego człowieka. Przemienność symetrii i dysmetrii, chaosu i ładu. Byt w sporze ukazuje swoją złożoną naturę. I wcale nie musi być ona podwójna, antytetyczna, dialektyczna. „There are two kinds of people in the world – those who divide the world roto two kinds of people and those who don’t”. Istnieją dwa rodzaje ludzi – ci, którzy wszystko dzielą na dwa rodzaje rzeczy, i ci, którzy tego nie robią. Trudno wyzwolić się z „dwójkowego” widzenia świata. Darmsteter zauważa nawet, że w językach indoeuropejskich źródłosłów słowa „dwa” oznacza zło. A Wergiliusz twierdzi, że „Bóg w nieparzystej lubuje się liczbie”. Mistycyzm ludowy wprowadził trzecią wartość. Tertium datur est. Trójdzielne myślenie mityczne, które legło u podstaw podziału społecznego: oratores, bellatores, laboratores. Magiczna formuła bajek. Trzeci brat, uważany za najgłupszego, okazuje najwięcej serca i rozumu. Do trzech razy sztuka. Omne trinum perfectum. Orfeusz mówi: trias he ta panta metrusa. Trzykrotne pianie koguta i trzykrotne zaprzaństwo. Boh trojcu liubit, może także dlatego, że sam jest Trójcą. „I nie będzie już czwartego”. Cztery także jest liczbą, która może porządkować IO. „Jeśli chcemy opisać horyzont w jego pełni, to wymieniamy cztery strony świata. Trójca nie jest naturalnym schematem porządkowania – jest to schemat sztuczny. Dlatego zawsze mamy do czynienia z czterema żywiołami, czterema pierwotnymi jakościami, czterema barwami, czterema kastami w Indiach, czterema drogami w buddyjskiej koncepcji rozwoju duchowego”. Zasadę czterech można wymienić na zasadę pięciu i odnajdować tyleż beztrosko, co synkretycznie IO Pięciu. Pięć dynastii chińskich, Pięcioksiąg Mojżeszowy i Pięcioksiąg Wu-Ling, pięć praelementów Wszechświata według taoizmu, Pańczatantra, pięć filarów islamu, pięć zmysłów, pięć ran Chrystusa i zasada pięciu, która rządzi Królestwem Ciemności według Maniego. Istnieje także IO Sześciu Dni Stworzenia, IO Siedmiu Filarów Mądrości oraz IO Dwunastu Towarzyszy, które przyjęło wzór koła zodiakalnego. Są też IO Wielokrotności Liczb. Wiele Liczb, jak chociażby liczby dziesiętne albo czterdzieści i cztery, pretenduje do roli głównej zasady porządkującej IO. Kabała, egipska mistyka liczb, zaginiona Teologia arytmetyczna Nikomacha z Gerazy, która w dziesięciu liczbach ukazuje i łączy cały Wszechświat. Podobną funkcję mogą spełniać poszczególne litery w różnych alfabetach – magia wszystkich liter, od alfy do omegi, może stanowić Wykładnię Wszechświata. Równie dobrze jak ezoteryczna mowa liczb. A noir, E blanc, I rouge, U vert, O bleu, voyelles, Je dirai quelque jour vos naissance latentes. 22 „Alif. Lam. Mim”. „Wiele sur Koranu zaczyna się od liter-symboli alfabetu arabskiego. Egzegeci muzułmańscy próbowali wyjaśnić ich znaczenie. Niektórzy przypisują im sens mistyczny, twierdząc, iż zawierają pewne prawdy wykraczające poza możliwości ludzkiego rozumienia”. Podobnie dla egzegetów biblijnych theo-logia staje się theo-grafią. Imiona odkrywają mowę astralną i wchodzą w związek z tajemniczym determinizmem Kosmosu. Tajemne, magiczne słowa, słowa-zaklęcia, hasła, bajkowe „czary-mary”, „hokus-pokus” i „Sezamie otwórz się”, które są kluczem do IO Wszystkich Możliwości, ale mogą także ukazać wizję niebytu: Mane, thekel, fares. Ezoteryczne pisma, które były językiem komunikującym z inną rzeczywistością, z IO Niepoznanego. Run niechaj mąż nie ryje, Nie rozróżniając znaczenia: Mroczny znak, mylnie stawiony, Myśl na manowce wiedzie. Dziesięć tajnych run w rybim Oskrzelu wyrytych. Stąd kwiat lipy wiotki Wiądł w życia zaraniu. Języki, które znamy, nie tylko opisują i eksplorują nasze IO. Są one także echem i bojaźliwą próbą nawiązania kontaktu z Nieznanym, z Niepoznanym. W każdym z naszych języków zawiera się próba i możliwość porozumienia się z Bogiem. 23 11. Człowiek renesansowy, encyklopedysta, multiinstrumentalista, poliglota, kolekcjoner form, erudyta, polihistor. Kompleks Fausta. Pragnienie osiągnięcia wszechwiedzy. Ludzka gnoza, możliwość odpowiedzi na każde pytanie. Człowiek dąży do osiągnięcia tytułu Wielkiego Inwentaryzatora. Marzenie to ma wymiar zarówno jednostkowy, jak i ogólny. Pliniusz w swej Historii naturalnej stara się wymienić wszystkie wynalazki, wszystko, co jest mu znane. Appolodor z przekonaniem pisze o swojej księdze, że do niej „zajrzawszy, znajdziesz tu wszelką treść, jaką zawiera świat”. Aleksander z Myndos układa „zbiór przedziwnych rzeczy”. Etymologie Izydora z Sewilli, które przez długie średniowiecze były księgą wszystkiej wiedzy, ujmowały i wyjaśniały Wszystko-Co-Jest. Nic dziwnego, że nieznana ręka przepisała je do olbrzymiego Codex Gigas, zwanego też Biblią diabelską, w którym ktoś chciał zawrzeć wszystko, co napisane. Hermes Trismegistos, który „zna rzeczy wszelkie i wszystkie czynić I potrafi”, obdarzony wszelkimi formami poznania, podyktował księgi, które później szczątkowo były odtwarzane jako Corpus Hermeticum. W oryginale autorstwa Trzykroć Wielkiego zapisane były wszystkie rzeczy. Creatio humana pragnie się zinwentaryzować, stworzyć Wielki Inwentarz Wszystkiego, Kartotekę IO, która rejestrowałaby każde zaistnienie, każdy przejaw creatio, bytu. Czego nie ma w Kartotece, tego nie ma. Quod non est in actis, non est in mundo. Owe acta to biblioteki, encyklopedie, atlasy, epistolaria, wykopaliska, kosmodromy, gwiazdozbiory, statystyki, muzea, laboratoria, produkcje, magazyny, składy, bric-a-brac. Odwieczne marzenie władców IO o Księdze Wszelkiego Istnienia. IO musi znać stan swego posiadania. 24 12. Każdy pamięta dziecinną wyliczankę tworzoną na zasadzie skojarzeń: grunt to ziemia, ziemia to matka, matka to anioł, anioł to stróż, stróż to dozorca... Łańcuch można przerwać w dowolnym miejscu, ale w zasadzie jest on nieskończony. Może objąć wszystkie słowa i pojęcia ze świata dziecka. Dzieci odkryły nieskończoność i współzależność, licytując się w bardzo prosty sposób: na każdą podaną liczbę odpowiadają „a ja dwa razy więcej”. Przestrzenne położenie Ziemi w wyobraźni mitycznej układa się w łańcuch ontyczny: Ziemia spoczywa na słoniach, słonie na żółwia, żółw na oceanie... Księga Huai-nan-tsy przedstawia między innymi i taką genezę: „Upadek niebios ciągle jeszcze trwał. Niebiosa pływały i unosiły się i rozpoznawane były jako wielka jasność. A kiedy Rozum wszedł w ów pusty chaos chmur, chmurny chaos zrodził przestrzeń i czas. Przestrzeń i czas zrodziły moc. Moc stworzyła granice. Czystość i jasność uniosły się i uformowały niebo. Ciężkie i błotniste złączyło się później w formę ziemską... Nasienie nieba i ziemi jest zalążkiem jasnego i ciemnego (in i jang). Połączone nasienie ciemnego i jasnego tworzy cztery pory roku. Rozsypane ziarno czterech pór Oku jest jakością rzeczy. Zwarta, gorąca moc jasnego tworzy ogień. Nasieniem gorejących mocy jest słońce. Chłód w zwarciu z ciemnym daje wodę. Nasieniem wody jest księżyc. Droga niebios jest okrągła. Droga ziemi jest kwadratowa. Istotą okrągłego jest jasne”. Początki Ziemi w mitologicznych kosmogoniach to zwykle obraz ciała jakiegoś olbrzyma (Tiamat, Purusha, Tytani, Ymir, byk, krowa) wyłaniającego się z pierwotnej „czeluści otchłani” i podlegającego później przekształceniom, aż do aktualnej postaci universum. Wszechświat wyłaniając się powstawał z jakiejś bosko-ludzko-witalnej materii, panspermii, kosmogonicznej kopulacji i agresji. Podobnym siłom i procesom poddany zostanie Bóg odchodzący: będzie zamordowany, rozczłonkowany, zjedzony. Na ogół w kosmogoniach tak mitologicznych, filozoficznych, coś powstawało z czegoś, dzieje świata to dzieje transformacji. Alchemia opierała się na przekonaniu, że wszystko można utworzyć ze wszystkiego. Trzeba tylko mieć kamień mądrości. „The Great Chain of Being” Lovejoya, który ma połączyć wszystkie: idee. Gnostyczne bóstwa jako emanacje: „Sprawcą zła nie jest Bóstwo najwyższe, ale jakiś gorszy, potępiony bóg. W miejsce jednego demiruga zobaczymy często pojawiającą się zawrotną ilość istot, niebezpiecznych sił, które znajdują się między Bóstwem a nieszczęsnymi ludźmi: Wszyscy aniołowie Eonów, ich archaniołowie, ich Archonci, ich Bogowie, ich Panowie, ich Władze, ich Tyrani, ich Siły, ich Iskry, ich Gwiazdy, ich Niewidzialni, ich poprzedni Ojcowie, ich potrójne Potęgi”. Każdy bóg ma swego Boga. Wszystkie rody zmierzają do jakiegoś wielkiego przodka, a rody królewskie „euhemeryzują się” włączając się poprzez swoich przodków-herosów w familie boskie. Każdy epos heroizuje w ten sposób swoich bohaterów, bądź przedstawia bogów jako dawnych królów. Każdy ród, każda nacja stara się dojrzeć swoje początki w zaraniu dziejów. 25 Ryszard Lwie Serce zawarł pokój z Saladynem w 1192 roku na 10 lat, 10 miesięcy, 10 tygodni, 10 dni, 10 godzin i 10 minut. Co spowodowało, że wyznaczono taki termin, czy tylko naiwne precyzyjne określenie czasu, który przez chrześcijan i mahometan był mierzony inaczej. A może i w tym zawiera się jakaś wiara w magię liczb. Próba precyzyjnego określenia okresu rozejmu, czy też niewyrażona chęć, aby pokój ten nigdy się nie skończył. Ludzkie pacem in tenis spotyka się z Treuga Dei. Byty łączące się w łańcuchy ontyczne starają się połączyć wszystko znane z nieznanym, są próbą spojenia IO Wszystkiego. 26 13. Zestawienia poszczególnych elementów IO odbywają się na zasadzie mniej lub bardziej przypadkowej. Obraz świata to obraz mniej lub bardziej właściwych zestawień. Można mówić o wszechpanującej zasadzie jukstapozycji. Każdy element-byt może być zestawiony z innym i dla autora zestawienia będzie to miało sens, tak jak dla autorki listu, kiedy pisze: „[...] Przedwczoraj był poniedziałek i myślałam o Tobie, a wczoraj też był poniedziałek i dzisiaj też. [...] Wczoraj byłam na gimnastyce i myślę o Tobie i Karolinkę boli uszko i myślę o Tobie. [...]” . Wnętrza naszych domów, grupy ludzi, muzea, biblioteki, rozmowy, prace, podróże etc. – wszystko to jest jukstapozycją, zestawieniem pozornie niezbornych elementów, w którym nasza intencjonalna potrzeba całości każe doszukiwać się sensu. Każdy ma inny obraz IO Wszystkiego, inne elementy tworzą owe Imperia. Często inne połączenia szczególnie te nacechowane silniejszą jukstapozycyjnością, uznajemy za Głupotę. Jeżeli stwierdzimy, że czyjeś zestawienia nie zgadzaj się z naszymi, to staramy się przekonać, że nasze są właściwsze, możemy nawet spowodować wojnę, aby zniszczyć cudze IO Niewłaściwych Zestawień. Tak jak ten wspaniały retor, który każdą swą mowę, obojętnie na jaki temat, zamykał słowami: „A poza tym uważam, że należy zniszczyć Kartaginę!” Jak dołączanie Boga do każdej wypowiedzi albo powoływanie się przy każdej okazji na jakiś dogmat, ideę, principium. Dr Suzuki żegnał się słowami: „Najważniejszą rzeczą jest miłość”. Św. Jan od Krzyża każdy list zaczynał od modlitwy: „Jezus niech będzie w twojej duszy”. Mahometanie każdy swój list zaczynają od przytoczenia odpowiedniej litery zaczynającej surę Koranu. W państwach „diamatu” retorycznym wymogiem każdej wypowiedzi, obojętnie na jaki temat, było złożenie hołdu panującej władzy i jej Mądrości. To jest bardzo silna jukstapozycyjność (jakkolwiek nie dla autorów tych sądów, jeżeli są uczciwi). Słabszą jest cała filozofia „als ob”, dopasowywanie ideologii do faktów, tworzenie porównań i odnajdywanie podobieństw. A bardzo słabą jukstapozycyjnością oznaczał się profesor z uniwersytetu w Salamance, który oskarżony o herezję spędził pięć lat w więzieniu. Kiedy je opuścił i wrócił na uniwersytet, to kontynuował swój dawny wykład, rozpoczynając od „Jak mówiliśmy wczoraj...” Progresywna dynamika problematu „żyć i filozofować”: od najsilniej jukstapozycyjności ludzi, którym Bóg dał znak, że istnieje („skok barbarzyńcy, który poczuł Boga”), poprzez marzenia filozofa do braku jukstapozycji w Inkarnacji i Eucharystii. Regresywna dynamika: od współczesnych, bardzo silnych jukstapozycji podmiotu i przedmiotu, natury i cywilizacji, kultury i natury, jednostki i grupy, indywiduum i typu do retroafirmacyjnych marzeńwspomnień „Et in Arcadia Ego”. Bywa tak, że nie zgadzamy się na czyjąś prawdę uznając, że linia nieskończona została wytyczona przez kogoś na podstawie tylko dwóch punktów, podczas gdy my wzięliśmy tych punktów dużo więcej. Wtedy mówimy: to niesprawiedliwe! Jego nieskończoność jest silnie jukstapozycyjna, jest mniej prawdziwa od mojej nieskończoności. On nie miał prawa. Jemu się tylko tak udało. To niesprawiedliwe... 27 Wiara, nadzieja i miłość są próbą zaprzeczenia jukstapozycji, zaś synkretyzm i eklektyzm wspierają ją. Interpretacja, synteza, konieczność formy są próbą zapomnienia o jukstapozycyjności. Sztuka jest jukstapozycyjna. Solipsyzm nie jest jukstapozycyjny, zaś przeciwstawienie „ja i świat” jest. Kłamstwo nie jest absolutyzacją jukstapozycji. Zimna jaszczurka na rozgrzanym piasku pustyni pozornie tylko jest kłamstwem natury. Każdy przyrodnik wytłumaczy tę fałszywą dla niego jukstapozycyjność ciągiem praw i procesów przyczynowo-skutkowych. Na pewno też spotkamy niejednego Don Kichota, który będzie udowadniał sobie i światu tożsamość wiatraka i piernika. IO Jukstapozycji może poprzez transpozycyjną politykę mocarstwową stawać się IO Superpozycji, spychając tym samym inne Imperia do roli subpozycyjnych. Gdyby zatrzeć intencje podmiotu postrzegającego, to mogłoby się okazać, że każdy element jest osobny, nie przyznaje się do innego bytu-elementu, chce zaznaczyć swoją odrębność i specyfikę oraz wywalczyć wolność. Czy może to jest tak, że IO zawiera Boską Ideę, którą my staramy się odgadnąć i stale próbujemy dopasowywać do siebie różne elementy-byty, aby ułożyć owo finalne, uniwersalne Puzzle (z którym i tak potem nie będzie wiadomo co zrobić). Czy może finalnego, jedynego, tego ostatecznego, idealnie antyentropijnego obrazu, do którego intuicyjnie dążymy, nie ma i poszczególne bytyelementy nigdy nie ukażą żadnej całości. Być może całość, która nam się czasem odkrywa, jak Kolumbowi Ameryka, jest tylko jedną z wielu możliwości. A może są elementy różnych układanek, a może boża krówka ma sens, może to najważniejsze zawiera się między spojrzeniem na kamień spojrzeniem w oczy kota. A może trzeba, aby perły się uświniły, i Wieprze były uperlone. Oglądanie świata przez laika, ignoranta, dyletanta, adepta będzie się oznaczało silniejszą jukstapozycyjnością. Ale Mistrz nie odrzuci tego uproszczonego, niekompletnego i nieadekwatnego obrazu, albowiem wie, że Każdy ma rację i Nikt jej nie ma, a jego racja zawiera zgodę na wszystkie możliwe. Uważaj i bądź ostrożny, bo Wszechświat-Boża Układanka może się rozsypać. 28 14. Obywatele IO szukają metody, która pozwoliłaby uporządkować wszystkie byty, zebrać w system jak największą ich ilość i znaleźć mechanizm generujący inne byty. Olbrzymia część creatio humana rozbija się o pytanie „jak”. Tablica pierwiastków, idealny system transkrypcyjny, uniwersalne systemy miar, pełne drzewa genealogiczne, systemy ewolucyjne, w których nie brakuje już żadnego ogniwa, algorytm wszystkiego, co istnieje. Pierwotne mnemotechniki, logika porządkowania Ramom Lulla i manierystyczna, urzeczowiona ars memoriae Giulia Camille’a, która jako magazyn wiedzy uniwersalnej miała „utrwalić w umyśle i usystematyzować wszystkie sprawy całego świata i wszystkie wyobrażenia ludzkie”. Stworzyć metodę opisu, to wiedzieć, gdzie szukać. Wiedzieć, gdzie szukać, to już za moment wiedzieć wszystko. IO szuka doskonałej metody poznania siebie. 29 15. Wszechświat, którym rządzi jedna zasada. Stanowisko filozoficzne, które w ujęciu monistycznego materializmu sprowadza cały Wszechświat do granic IO Materii. Antyczni filozofowie przyrody wyjaśniali rzeczywistość opisując jej główny czynnik: wodę, powietrze, apeiron to, co nieskończone. Dla Heraklita „sprawiedliwość jest sporem, walką (polemos) a wszystko powstaje i przechodzi dzięki sporowi”. Parmenides nie przyjmował tego „dialektyczn