16245
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 16245 |
Rozszerzenie: |
16245 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 16245 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 16245 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
16245 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Philip Jose Farmer
JE�D�CY PURPUROWEJ DOLI
Gdyby Juliusz Verne naprawd� m�g� zajrze� w przysz�o��, na przyk�ad w 1966 rok, pewnie
zesra�by si� w gacie. A w 2166, rany! � z niepublikowanych wspomnie� Dziadka Winnegana
�Jak or�n��em Wuja Sama i inne osobiste wyzwody�.
KUR, KT�RY PIA� NA WSPAK
Olbrzymy Un i Sub miel� go na chleb.
Poszarpane strz�py wyp�ywaj� na powierzchni� wina snu. Ogromne stopy mia�d�� potworne
grona na piekielny sakrament.
On � G�upi Ja� � w swej duszy, jak w cebrze, �owi lewiatana.
Na wp� obudzony j�czy, przewraca si�, sp�ywa potem czarnych odm�t�w i j�czy po raz drugi.
Un i Sub nie pr�nuj�. Obracaj� kamienne �arna zatopionego m�yna mrucz�c Fie, fye, fo, fum1.
Oczy l�ni� pomara�czowo�czerwono, jak �lepia kota w ciemnym k�cie, matowieje biel z�b�w
rachowanych mroczn� arytmetyk�.
Un i Sub, G�upim Jasiom podobni, pracowicie mieszaj� metafory, nie zwa�aj�c na nic.
Tch�rz i kogucie jajo: wy�ania si� bazyliszek i pieje po raz pierwszy. Potem jeszcze dwa razy.
W gwa�townie krwi� rumieniej�cym �wicie krzyczy wstaj� � dumny � cho� � nie�atwo.
Ro�nie i p�cznieje, a� waga i d�ugo�� wsp�lnymi si�ami przyginaj� go, cho� daleko mu do
p�acz�cej wierzby i z�amanej trzciny. Jednooki i czerwonog�owy zerka zza kraw�dzi �o�a. Podpiera
i unosi bezbrod� szcz�k�, po czym, z p�czniej�cym korpusem, ze�lizguje si� w d�. Pojedynczym
okiem patrzy najpierw w jedn�, potem w drug� stron�, w�chem bada pod�og� i rusza ku drzwiom,
kt�re niesumienny stra�nik lapsus linguae zostawi� uchylone.
Zatrzymuje go g�o�ny ryk dobiegaj�cy ze �rodka sali. Ryczy trzynoga o�lica, sztaluga Baalima.
Na niej tkwi �p��tno� � p�ytka, owalna rynka z plastiku poddanego specjalnej obr�bce. Obraz jest
wysoki na siedem st�p i g��boki na osiemna�cie cali. Przedstawia scen�, kt�ra musi zosta�
uko�czona do jutra.
Dzie�o jest zarazem rze�b� i malunkiem. Altoreliefowe formy maj� zaokr�glone kszta�ty,
niekt�re znajduj� si� g��biej, inne p�ycej. L�ni� �wiat�em z zewn�trz oraz wewn�trznym blaskiem
napromienionego plastiku �p��tna�. Jasno�� wnika w postaci, na moment w nie wsi�ka, po czym
si� uwalnia. Jest bladoczerwona czerwieni� �witu, krwi rozwodnionej �zami, gniewu i atramentu,
kt�rym zapisuje si� cyfry w kolumnie �winien�.
To obraz z Serii o Napach2: Dogmaty Napa, Walka Napa w przestworzach, Dni Napa, Nap
S�o�ca, Ciemna strona Napa, Drzazgi, K�amliwy Nap, Prawo�� Napa i Improwizacje a Nap.
Sokrates, Ben Johnson, Cellini, Swedenborg, Li Po i Hajawa � ta zabawiaj� si� w Tawernie
pod Syren�. Przez okno wida� Dedala, kt�ry stoj�c na blankach Knossos wpycha Ikarowi rakiet� w
ty�ek, aby syn wystartowa� w s�ynny lot z nale�ytym odrzutem. W jednym z k�t�w tawerny kuli si�
Og, syn Ognia. Zagryzaj�c ko�� szabloz�bego, maluje bizony i mamuty na pokrytym ple�ni�
tynku. Barmanka Atena pochyla si� nad sto�em, podaj�c znakomitym biesiadnikom nektar i precle.
Za ni� stoi Arystoteles z rogami koz�a. Podni�s� jej sp�dnic� i bierze j� od ty�u. Popi� z papierosa
zwisaj�cego z jego wykrzywionych u�mieszkiem warg spad� na materia� sukni, kt�ra zaczyna si�
tli�. W drzwiach m�skiej toalety pijany Batman ulega d�ugo t�umionemu pragnieniu i pr�buje
przelecie� Robina. Z drugiego okna wida� jezioro, po kt�rego powierzchni przechadza si�
m�czyzna ze zmatowia��, zielon� aureol� nad g�ow�. Za nim, z wody wystaje peryskop.
Zwinny pr�ciw�� owija si� wok� p�dzla i zaczyna malowa�. Narz�dzie malarza to niewielki
cylinder, kt�rego jeden koniec po��czony jest z przewodem biegn�cym do machiny w kszta�cie
kopu�y. Z drugiego ko�ca wystaje aplikator. Szczelin� otworu mo�na zmniejsza� lub zwi�ksza�,
obracaj�c kciukiem tarcz�. Farba w wybranym kolorze i odcieniu wytryska z niego w postaci
mocno rozpylonego ob�oku lub g�stego strumienia, a odpowiednie funkcje wybiera si� kilkoma
pokr�t�ami na cylindrze.
Tasiemcowaty gorliwie tworzy, warstwa po warstwie, kolejn� posta�. Potem wci�ga st�ch�y
od�r ple�ni, upuszcza p�dzel, wy�lizguje si� drzwiami i rusza wzd�u� �uku �ciany owalnego
korytarza, gn�c cia�o w kszta�t hieroglif�w beznogich stworze� � znak�w na piasku, kt�re
wszyscy mog� przeczyta�, lecz niewielu zrozumie. Krew t�t�tni w rytmie �aren obracanych przez
Una i Suba, karmi�c i oczyszczaj�c gor�cokrwistego gada. �ciany pa�aj�, wyczuwaj�c intruzyjny
kszta�t i poddaj�c si� ekstruzji magmy po��dania.
On j�czy. Gruczo�owata kobra unosi si� i chwieje, pos�uszna fujarce jego cipragnienia. Niech
si� nie stanie �wiat�o��! Noce maj� by� jego kloak�. Pr�dko, obok izby matki, najbli�szej wyj�cia.
Ach! Wzdycha mi�kko, z ulg�, ale powietrze ze �wistem opuszcza pionow�, zaci�ni�t� lini� warg,
zwiastuj�c odjazd poci�gu do Desideratum.
Drzwi to prze�ytek; maj� dziurk� od klucza. Szybko! Na por�cz i na zewn�trz przez otw�r, na
�wiat. Na ulicy jedna osoba � ulicznica � m�oda kobieta o fosforyzuj�cych, srebrnych w�osach i
takim futerku.
W drog�, alej� i wok� jej kostki. Ona patrzy w d� z zaskoczeniem, kt�re ust�puje przera�eniu.
Jemu si� to podoba; zbyt wiele mia� zbyt ch�tnych. Oto znalaz� diament w chaszczach.
W g�r�, wok� nogi o sk�rze mi�kkiej jak kocie ucho, zw�j za zwojem, �lizgiem przez dolin�
pachwin. W�sz�c w�r�d spr�ynek w�os�w jak samozwa�czy Tantal, zbacza z drogi i pnie si� w
g�r� po lekkiej wypuk�o�ci brzucha. Wita si� z p�pkiem, przyciska go dzwoni�c na g�r�, owija si�
wok� w�skiej talii i, nie � �mia�ek, szybko kradnie ca�usa ka�demu z sutk�w. Potem zawraca w
d�, szykuj�c si� do wyprawy na mons veneris, by zatkn�� tam swoj� chor�giew.
Och, rozkosze tabu i marne �wi�to�ci! Tam jest dziecko! Ektoplazma przybiera kszta�t
niecierpliwej przedzapowiedzi rzeczywisto�ci. Kropla, jajo i smyk przesmykiem fa�d cia�a,
gotowych poch�on�� szcz�liwego Mikromoby Dicka, najlepszego w peletonie miliona milion�w
zwinnych braci. Niech wygra najwaleczmniejszy.
Sal� wype�nia dono�ny skrzek. Gor�cy oddech mrozi sk�r�. On sp�ywa potem. Sople obrastaj�
kancerow� skorup�, kt�ra ugina si� pod ci�arem lodu. Mg�a toczy si� wok� z gwizdem mijaj�c
stela� skrzyde�. Lotki i ster�wki nieruchomiej� zmro�one. On szybko traci pu�apnimusz. Wy�ej!
W g�r�! We mgle gdzie� przed nim wzg�rze Wenus; Tannhauser, zadmij w tr�bo�dziew�3,
wystrzel rakiety. Lec� w d�.
Wrota matki si� rozwar�y. Ropuch zaka�tyka jajowate przej�cie. Jego podgardle wydyma si� i
opada jak miech. Bezz�bna g�ba si� rozdziawia. Ginnungagap. Rozwidlony j�zyk wystrzela i
oplata boa ducipciela. On krzyczy z obu g�b i szarpie si� to w jedn�, to w drug� stron�. Przenikaj�
go fale sprzeczno�ci. Dwie b�oniaste �apy gn� i pl�cz� zwiotcza�e cia�o w guz w�z�a � trzon
przecieka, jak�eby inaczej.
Kobieta si� nie zatrzymuje. Zaczekaj na mnie! Pow�d� p�dzi z rykiem. Fala rozbija si� o guz i
gwa�townie si� cofa, by po chwili zetrze� si� z odp�ywem. Za wiele tego, a tylko jedno uj�cie. On
szarpryska, niebosk�ony lec� w d� kaskad�. To nie arka Noego, ani nie Arca tetragona. Jego nova
wybucha strumieniem milion�w gor�cych, niespokojnych meteor�w � b�ysk�w w kadzi
egzystencji.
Przyjd� kr�lestwo twoje. L�d�wie i brzuch spowija �nied� zbroi, on dr�y, zimny i mokry.
BOSKI PATENT NA �WIT TRACI WA�NO��
�powiada Melofon Voxpopper, prezenter Pompek Aurory i Godziny na Kaw�, na kanale 69B.
Wiersze pochodz� z 50�ych Dorocznych Pokaz�w i Konkursu organizowanego przez Centrum
Sztuki w Beverly Hills na poziomie 14. Deklamuje Omar Bakchylides Runa, w zupe�no�ci
improwizuj�c, je�li nie liczy� kilku kwestii przemy�lanych poprzedniego wieczoru w
niepublicznej tawernie Prywatne Uniwersum, a mo�na tak zrobi�, bo Runa nic z tego nie
zapami�ta�. Mimo to, zdoby� Pierwszy Wieniec Laurowy A. Nie wiedzie� czemu Pierwszy, bo nie
ma Drugiego, Trzeciego, etc. Wie�ce klasyfikuje si� alfabetycznie od A do Z, Bo�e pob�ogos�aw
nasz� demokracj�.
Szaro�r�owy �oso� wyskakuje spomi�dzy fa�d nocy
W tarlisko, z kt�rego wykluwa si� nowy dzie�.
�wit�czerwony ryk heliosowego byka
Szar�uj�cego ponad horyzontem.
Fotonowa krew zranionej nocy,
Przebitej sztyletem morderczego s�o�ca.
i tak dalej, przez pi��dziesi�t wers�w �amanych i przerywanych wiwatami, brawami, gwizdami,
sykami i skowytem.
Chib jeszcze na wp� �pi. Spogl�da w zw�aj�cy si� pas ciemno�ci, w miar� jak sen umyka do
podziemnego tunelu. Zerka spod ledwie uchylonych powiek w inn� rzeczywisto��: �wiadomo��.
� Pu�� mego w�cibskiego ludka!4 � b�aga za Moj�eszem i wyobra�a sobie d�ugie brody i rogi
(za pozwoleniem Micha�a Anio�a), co z kolei przywodzi mu na my�l prapradziadka.
�elazny �om woli si�� rozwiera mu powieki. Widzi fido zajmuj�ce ca�y �uk �ciany naprzeciwko
niego i zakrzywiaj�ce si� do po�owy sufitu. �wit, paladyn s�o�ca, ciska szar� r�kawic�.
Kana� 69B, TW�J ULUBIONY KANA�, lokalna stacja LA pokazuje ranek. (Z�udzenie g��bi.
Fa�szywy brzask Natury na�ladowany przez elektrony, kt�rym form� nadaj� urz�dzenia stworzone
przez cz�owieka.)
Wstawaj z blaskiem s�o�ca w sercu i z pie�ni� na ustach! Co za kulminacja wzruszaj�cych
wierszy Omara Runy! Zobacz �wit takim, jakim widz� go ptaki na drzewach i jakim widzi go B�g!
Voxpopper nuci cicho s�owa, a w tle graj� d�wi�ki Ta�ca Anitry Griega. Stary Norweg nawet
nie marzy� o takiej widowni, no bo i sk�d. M�ody Chibiabos Elgreco Winnegan ma lepki knot za
spraw� sp�nionego wytrysku na naftowych polach nie�wiadomo�ci.
� O�le, ty�ek5 w troki i jazda na ko� � odzywa si� Chib. � Dzi� rusza Pegaz.
Ch�opak m�wi, my�li i �yje w chwilowo�ci tera�niejszej.
Wstaje z ��ka i wpycha je w �cian�. Pozostawienie na wierzchu po�cieli zmi�tej jak j�zyk
starego pijaka zburzy�oby estetyk� jego pokoju, naruszy�oby krzyw� odzwierciedlaj�c� uniwersum
i zak��ci�oby mu prac�.
Pok�j ma kszta�t du�ego jaja. W jednym z w�szych ko�c�w znajduje si� mniejsze owalne
pomieszczenie z toalet� i prysznicem. Chib opuszcza je, wygl�daj�c jak jeden z homerowskich,
podobnych bogom Achaj�w o masywnych udach, pot�nych ramionach, br�zowoz�otej sk�rze,
niebieskich oczach i kasztanowych
Philip Jose Farmer � Je�d�cy purpurowej doli 71 w�osach � cho� bezbrodych. Dzwonek
telefonu udaje rechot po�udniowoameryka�skiej rzekotki drzewnej, o kt�rej s�ysza� kiedy� na
kanale 122.
� Sezamie, otw�rz si�!
INTER CAECOS REGNAT LUSCUS
Twarz Rexa Luscusa rozlewa si� na ca�� szeroko�� fido. Pory sk�ry przypominaj� naznaczone
lejami pole bitewne pierwszej wojny �wiatowej. Czarny monokl zas�ania lewe oko, wyprute w
burdzie, do jakiej dosz�o mi�dzy krytykami sztuki podczas wyk�adu z serii Kocham Rembrandta,
na kanale 109. Cho� ma spore wp�ywy i m�g�by si� postara� o szybk� wymian�, zrezygnowa�.
� Inter caecos regnat luscus � powtarza, gdy go o to zagaduj�, a cz�sto tak�e, kiedy nikt nie
pyta. � Czyli �w�r�d �lepc�w jednooki kr�lem�. Dlatego zmieni�em imi� na Rex Luscus, co
znaczy Kr�l Jednooki.
Kr��y plotka, rozpowszechniana przez samego Luscusa, �e pozwoli on bioch�opakom w�o�y�
sobie sztuczne proteinowe oko, kiedy zobaczy dzie�a artysty, kt�rego wielko�� wymaga�aby
postrzegania g��bi. M�wi si� te�, �e mo�e zrobi to ju� wkr�tce, poniewa� odkry� Chibiabosa
Elgreco Winnegana.
Luscus spogl�da wyg�odnia�e (uwielbia przys��wki) na kutner Chiba z przyleg�o�ciami. Chib
p�cznieje z�o�ci�, nie obrz�kiem.
� Z�otko, chc� tylko mie� pewno��, �e wsta�e� i got�w jeste� sprosta� niezmiernie wa�nym
sprawom dzisiejszego dnia � m�wi Luscus bez zaj�kni�cia. � Musisz by� got�w na pokaz
Musisz! No, ale tw�j widok przypomina mi, �e jeszcze nie jad�em. Co powiesz na �niadanko ze
mn�?
� Co zjemy? � pyta Chib, lecz nie czeka na odpowied�. � Nie, za wiele mam dzi� do
zrobienia. Sezamie, zamknij si�!
Twarz Rexa Luscusa blednie. Przypomina mord� koz�a, cho� on sam woli j� nazywa� twarz�
Pana, Faunusa sztuk wszelkich. Da� sobie nawet przyci�� uszy w szpic. Niez�e.
� Fe�e�e�e! � Chib beczy do zjawy. � Fe! Zak�amanie! Nigdy nie poca�uj� ci� w ty�ek,
Luscus, ani nie pozwol�, by� ty ca�owa� m�j. Nawet je�li przez to strac� stypendium!
Telefon dzwoni raz jeszcze. Zjawia si� twarz Rousseau Czerwonego Soko�a. Jego nos
przypomina dzi�b or�a, a oczy � pop�kane czarne szk�o. Szerokie czo�o okala pasek czerwonego
materia�u, przytrzymuj�c proste, czarne w�osy sp�ywaj�ce na ramiona. Jastrz�b ma koszul� z
ko�lej sk�ry. Na szyi zawiesi� sznur paciork�w. Wygl�da jak Indianin, ale Siedz�cy Byk, Szalony
Ko�, czy najszlachetniejszy Rzymski Nos natychmiast wykopaliby go z plemienia. Nie �eby zaraz
byli antysemitami, po prostu nie mogliby szanowa� �mia�ka, kt�ry na sam widok konia dostaje
pokrzywki.
Urodzony jako Julius Applebaum, oficjalnie sta� si� Rousseau Czerwonym Soko�em w Dniu
Nadania Imienia. W�a�nie powr�ci� ze spierwotnionego lasu i delektuje si� przekl�tymi
rozkoszami dekadenckiej cywilizacji.
� Co u ciebie, Chib? Ch�opaki pytaj�, kiedy si� tu zjawisz?
� Mam do was do��czy�? Jeszcze nie jad�em �niadania i mam do za�atwienia tysi�c spraw.
Musz� si� przygotowa� do wystawy. Zobaczymy si� w po�udnie!
� Wczoraj przegapi�e� setn� zabaw�. Jacy� podli Egipcjanie pr�bowali obmacywa�
dziewcz�ta, ale kazali�my im si� k�ania� �cianom.
Rousseau znika jak ostatni z czerwonosk�rych.
Chib my�li o �niadaniu, ale rozlega si� gwizd interkomu. Sezamie, otw�rz si�! Przed sob� widzi
salon. W powietrzu unosi si� dym, zbyt g�sty i zawzi�ty, by si� podda� klimatyzacji. W
przeciwleg�ym kra�cu jajowatego wn�trza jego przyrodni brat i siostra �pi� na siedzisku. Bawi�c
si� w mam� i przyjaciela, usn�li z ustami otwartymi zbawienn� niewinno�ci�, �liczni urod�
w�a�ciw� wy��cznie �pi�cym dzieciom. Przed zamkni�tymi powiekami obojga tkwi baczne oculus
podobne oczom mongolskich Cyklop�w.
� �licznie wygl�daj�, prawda? � odzywa si� Mama. � Skarbe�ki. By�y za bardzo zm�czone,
�eby p�j�� do siebie.
St� jest okr�g�y. Wiekowi rycerze i damy zbieraj� si� przy nim przed wypraw� po asa, kr�la,
kr�low� i waleta. Za zbroj� s�u�� im liczne warstwy t�uszczu. Policzki Mamy zwisaj� jak proporce
w bezwietrzny dzie�. Jej piersi przesuwaj� si� po stole, trz�s�c si�, wydymaj�c i faluj�c.
� Zgraja graczy � g�o�no m�wi Chib, przygl�daj�c si� t�ustym twarzom, balonowym biustom
i zapasionym zadom. Obecni unosz� brwi. Cholera, co znacz� s�owa szalonego geniusza?
� Tw�j dzieciak naprawd� jest op�niony? � pyta jeden z przyjaci� Mamy. Wszyscy
wybuchaj� �miechem i si�gaj� po piwo. Angela Ninon szcza sobie pod nogi, bo nie chce by
omin�o j� nowe rozdanie. Ma nadziej�, �e Mama i tak nied�ugo w��czy spryskiwacze. Wszyscy
si� z tego �miej�.
� Wchodz� � m�wi Wilhelm Zdobywca.
� We mnie mo�esz zawsze � stwierdza Mama. Go�cie rycz� ze �miechu.
Chib ma ochot� p�aka�. Nie robi tego jednak, cho� od dzieci�stwa zach�cano go, by p�aka�
zawsze, gdy czuje tak� potrzeb�.
� Dzi�ki temu lepiej si� czujesz. Pomy�l o Wikingach. Tacy faceci, a p�akali jak dzieci, gdy
nachodzi�a ich ochota � powtarzane za zgod� kana�u 202 o popularnym programie Przez matk�
Chib nie p�acze, bo czuje si� jak m�czyzna wspominaj�cy ukochan� mam�, kt�ra nie �yje ju�
od wielu lat. Dawno temu zosta�a pogrzebana pod zwa�ami cia�a. Jako szesnastolatek mia�
cudown� matk�.
Potem go od siebie odsun�a.
DRZEWO RODZINNE RO�NIE KO�YSANE WIATREM,
WI�C DMUCHAJCIE ILE WLEZIE6
� z wiersza Edgara A. Gristusa, emitowanego przez kana� 88
� Synu, ja niewiele z tego mam. Robi� to, bo ci� kocham. A potem ju� tylko sad�o, sad�o,
sad�o! Gdzie ona przepad�a?
W otch�ani ot�uszczenia. Rosn�c, stopniowo znika�a.
� Synku, m�g�by� cho� od czasu do czasu troch� si� ze mn� pomocowa�.
� Sama mnie odsun�a�, Mamo. W porz�dku. Teraz jestem ju� doros�y. Nie masz prawa
oczekiwa� ode mnie, �e do tego wr�c�.
� Ju� mnie nie kochasz!
� Mamo, co jest na �niadanie? � pyta Chib.
� Teraz idzie mi karta, Chibby � m�wi Mama. � Sam tyle razy powtarza�e�, �e jeste� ju�
doros�y, wi�c cho� raz sam sobie zr�b �niadanie.
� To po co do mnie dzwonisz?
� Zapomnia�am, kiedy zaczyna si� twoja wystawa. Chcia�am si� troch� przespa�, zanim na ni�
p�jd�.
� O 14:30, ale nie musisz tam by�.
Uszminkowane zielono wargi rozchylaj� si� jak brzegi zaatakowanej przez gangren� rany.
Mama drapie si� w zarumieniony sutek.
� Chc� i��. Nie mog� przegapi� artystycznego triumfu mego syna. My�lisz, �e dostaniesz
stypendium?
� Je�li nie, zostaje nam tylko Egipt.
� Ci �mierdz�cy Arabowie! � wtr�ca Wilhelm Zdobywca.
� O tym decyduje Biuro, nie Arabowie � m�wi Chib. � Oni przenie�li si� z tej samej
przyczyny, dla kt�rej by� mo�e my te� b�dziemy musieli wyjecha�.
Z niepublikowanych wspomnie� Dziadka: Kto by pomy�la�, �e Beverly Hills zrobi si�
antysemickie?
� Nie chc� jecha� do Egiptu! � szlocha Mama. � Musisz dosta� to stypendium, Chibby. Nie
chc� opuszcza� gniazda. Tu si� urodzi�am i wychowa�am. Wprawdzie na dziesi�tym poziomie, ale
przenios�am si� razem z wszystkimi przyjaci�mi. Nigdzie nie pojad�!
� Nie p�acz, Mamo. � Chib martwi si� wbrew sobie. � Nie p�acz. Rz�d nie mo�e ci� zmusi�
do wyjazdu, wiesz przecie�. Masz swoje prawa.
� Je�li zale�y ci na wygodnym �yciu, pojedziesz � wtr�ca Zdobywca. � Oczywi�cie je�eli
Chib nie zdob�dzie stypendium. A nie mia�bym mu za z�e, gdyby nawet nie pr�bowa�. To nie jego
wina, �e Wuj Sam nie rozumie s�owa �nie�. Masz swoj� purpur�, na kt�r� Chib zarabia, sprzedaj�c
obrazy. Ale to ci nie wystarcza. Wydajesz szybciej ni� dostajesz.
Mama z furi� wrzeszczy na Wilhelma i wdaj� si� w k��tni�. Chib wy��cza fido. Do diab�a ze
�niadaniem. P�niej co� zje. Do po�udnia musi sko�czy� ostatni obraz na Festiwal. Przyciska p�yt�
i puste �ciany jajowatego pokoju otwieraj� si� w kilku miejscach. Przybory malarskie pojawiaj� si�
niczym dary od elektronicznych bog�w. Zeuxis by si� przekr�ci� a Van Gogh dosta� drgawek,
gdyby zobaczyli p��tno, palet� i p�dzel, jakich u�ywa Chib.
Jednym z etap�w procesu malowania jest gi�cie i skr�canie tysi�cy drucik�w w r�ne kszta�ty,
na r�nych poziomach obrazu. Druciki s� tak cienkie, �e wida� je tylko przez szk�a powi�kszaj�ce,
a formuje sieje niezwykle delikatnymi szczypcami. St�d specjalne gogle i d�ugi instrument,
niewiele grubszy od paj�czej nici, kt�rym Chib pos�uguje si� w pierwszych stadiach tworzenia
sceny. Po setkach godzin mozolnej, wymagaj�cej cierpliwo�ci d�ubaniny (czego si� nie robi z
mi�o�ci), druciki zostaj� umocowane.
Chib zdejmuje gogle i przygl�da si� ca�o�ci. Potem rozpylaczem pokrywa druty wybranymi
kolorami i odcieniami. Farba w ci�gu kilku minut wysycha, tworz�c sztywn� skorup�. Chib
pod��cza do panwi przewody elektryczne i wci�ni�ciem guzika posy�a niewielkie napi�cie w sie�
drucik�w. Metalowa paj�czyna roz�arza si� i jak lilipucie lonty znika, pozostawiaj�c tylko szary
dym.
Powstaje tr�jwymiarowe dzie�o z twardych pow�ok farby tworz�cych wiele poziom�w pod
zewn�trzn� skorup�. Pow�oki maj� r�n� grubo��, ale wszystkie s� na tyle cienkie, �e pozwalaj�
�wiat�u wnika� przez wierzchnie warstwy do spodnich, gdy obraz obracany jest pod r�nymi
k�tami. Cz�ci tych �upin dzia�aj� jak zwierciad�a odbijaj�ce i wzmacniaj�ce �wiat�o, aby
uwypukli� wewn�trzne sceny.
Podczas pokaz�w obraz umieszcza si� na ruchomej podstawie, kt�ra obraca ca�o�� o 12 stopni
w lewo od �rodka i o 12 stopni w prawo od �rodka.
Fido daje sygna� d�wi�kowy. Chib klnie i zastanawia si�, czy go nie od��czy�. Na szcz�cie to
nie interkom, przez kt�ry wzywa go histeryczny g�os Matki. Jeszcze nie. Pewnie zadzwoni, je�li za
du�o przegra w pokera.
Sezamie, otw�rz si�!
�PIEWAJ, O KAPMUZO WUJA SAMA7
Dziadek pisze w swoich Osobistych Wyzwodach: Dwadzie�cia pi�� lat po tym, jak uciek�em z
dwudziestoma miliardami dolar�w, a potem rzekomo umar�em na zawa�, Falco Accipiter znowu
wpad� na m�j �lad. Jako detektyw WBS, zaczynaj�c prac� w swoim zawodzie, przybra� imi�
Falcona Hawka. Co za egoista! Ale nie mo�na mu odm�wi� bystro�ci i wytrwa�o�ci. Jest jak
drapie�ny ptak. Pewnie trz�s�bym si� ze strachu, gdybym nie by� za stary na to, by si� ba�
zwyk�ych ludzi. Kto takim rozlu�nia p�ta i zdejmuje kapturki? Jakim cudem trafi� na stary i zimny
ju� trop?
Accipiter przypomina nadmiernie podejrzliwego soko�a, kt�ry szybuj�c, pr�buje zajrze�
wsz�dzie. Sprawdza nawet w�asny ty�ek, upewniaj�c si�, czy nie schowa� si� tam �aden g�uptak.
Bladoniebieskie oczy rzucaj� spojrzenia jak sztylety wyci�gane z r�kawa i ciskane z lekkim
obrotem nadgarstka. Rejestruj� wszystko z drobiazgowo�ci� i skrupulatno�ci� godn� samego
Sherlocka. Detektyw kr�ci g�ow� we wszystkie strony i strzy�e uszami, a jego nozdrza faluj�.
�ywy radar, sonar i odar.
� Panie Winnegan, przepraszam, �e dzwoni� tak wcze�nie. Obudzi�em pana?
� Wiesz doskonale, �e nie! � m�wi Chib. � Prosz� nie przedstawiaj si�. Wiem, kim jeste�.
Chodzisz za mn� ju� od trzech dni.
Accipiter nawet si� nie czerwieni. Mistrz opanowania. Rumieni si� wy��cznie g��boko w sobie,
gdzie nikt nie mo�e tego zobaczy�.
� Skoro wie pan, kim jestem, pewnie mo�e mi pan powiedzie�, dlaczego do pana dzwoni�.
� Chyba nie my�lisz, �e jestem a� tak g�upi?
� Panie Winnegan, chcia�bym z panem porozmawia� o pa�skim prapradziadku.
� On nie �yje od dwudziestu pi�ciu lat! � krzyczy Chib. � Zapomnij o nim i nie zawracaj mi
wi�cej g�owy. Nie staraj si� o nakaz przeszukania. �aden s�dzia go nie wyda. Dom jest hec�� to
znaczy fortec� cz�owieka.
Ch�opak my�li o Mamie. Wie, jaki b�dzie dla niego ten dzie�, je�li wkr�tce nie wyjdzie z
mieszkania. Najpierw jednak musi doko�czy� malowanie.
� Znikaj Accipiter � m�wi Chib. � Chyba podam ci� do BPHR. Jestem pewien, �e w tym
idiotycznym kapeluszu masz fido.
Twarz Accipitera jest g�adka i nieruchoma, jak alabastrowa rze�ba sokolego boga Horusa.
Nawet je�li w jego jelitach gromadzi si� odrobina gazu, pozbywa si� jej niepostrze�enie.
� Rozumiem, panie Winnegan. Nie zb�dzie mnie pan tak �atwo. W ko�cu przecie��
� Znikaj!
Interkom gwi�d�e trzykrotnie. Zdradz�, �e trzy gwizdki to sygna� Dziadka.
� Pods�uchiwa�em � oznajmia studwudziestoletni tubalny g�os, g��boki jak echo w grobowcu
Faraona. � Chc� ci� zobaczy� zanim wyjdziesz. Oczywi�cie, je�li mo�esz po�wi�ci� kilka minut
Antycznemu Durniowi8.
� Tobie Dziadku, zawsze � m�wi Chib, my�l�c, jak bardzo kocha staruszka. � Chcesz co� do
jedzenia?
� Tak i potrzebuj� te� strawy dla umys�u.
Der Tag. Dies Irae. G�tterdammerung. Armageddon. Zbli�a si� kres. W�z albo przew�z. Czas
decyzji. Tyle telefon�w z samego rana i przeczucie, �e to jeszcze nie koniec. Co przyniesie dzie�?
PASTYLKA S�O�CA WSUWA SI� W OBOLA�E GARD�O NOCY
� Omar Runa
Chib idzie ku wypuk�ym drzwiom, kt�re chowaj� si� w przestrze� mi�dzy �cianami.
Centralnym punktem domu jest owalny pok�j rodzinny. W pierwszym kwadrancie, wed�ug ruchu
wskaz�wek zegara, znajduje si� kuchnia, kt�r� od pokoju rodzinnego oddzielaj� sze�ciometrowej
wysoko�ci harmonijkowe parawany pokryte przez Chiba rysunkami z egipskich grobowc�w.
Aluzja do jako�ci wsp�czesnego jedzenia jest zbyt subtelna. Siedem cienkich filar�w wok�
salonu wyznacza granic� mi�dzy pokojem a korytarzem. Filary ��czone s� wysokimi,
harmonijkowymi przegrodami, pomalowanymi przez Chiba w okresie fascynacji mitologi�
Amerind�w.
Korytarz tak�e ma kszta�t owalny; prowadzi do wszystkich pomieszcze� w domu. Pokoi jest
siedem. Sze�� z nich to kompleksy sypialnia�pracownia�toaleta�prysznic. Si�dmym jest schowek.
Ma�e jajka w wi�kszych jajach w obr�bie jeszcze wi�kszych jaj w megamonolicie na gruszy
planety w jajowatym wszech�wiecie. Najnowsze doniesienia kosmogonii sugeruj�, �e
niesko�czono�� ma kszta�t owocu kury. B�g wysiaduje nad otch�ani� i gdacze co jaki� trylion lat.
Chib przemierza hol, przechodzi mi�dzy dwoma filarami, kt�re sam wyrze�bi� w nimfetki
kariatydy i wchodzi do pokoju rodzinnego. Matka patrzy z ukosa na syna. Wed�ug niej przekroczy�
ju� granice szale�stwa, a je�li nie, to znajduje si� o krok od ob��du. To po cz�ci jej wina; nie
powinna si� by�a brzydzi� i w chwili sza�u odwo�ywa� Tego, Teraz jest gruba i brzydka, Bo�e, taka
gruba i brzydka. Nie ma niep�onnej, ani nawet p�onnej nadziei, �e zdo�a zacz�� od nowa.
Taki jest naturalny bieg rzeczy, powtarza sobie, wzdychaj�c z niech�ci� i p�acz�c, bo on
porzuci� mi�o�� do Matki dla obcych, j�drnych i kszta�tnych powab�w m�odych kobiet. Ale
dlaczego zrezygnowa� tak�e z nich? Przecie� nie jest homo. Sko�czy� z tym jeszcze jako
trzynastolatek. Po co wi�c ta wstrzemi�liwo��? Forniksator9 te� nie wzbudza w nim nami�tno�ci,
a przecie� zrozumia�aby, cho� tego nie aprobuje.
O Bo�e, gdzie pope�ni�am b��d? Przecie� ze mn� wszystko jest w porz�dku. Dzieciak wpada w
ob��d, jak jego ojciec � Raleigh Renesans, tak chyba si� nazywa� � i jego ciotka, i prapradziadek.
Wszystko przez to malowanie i tych radyka��w z Junga Radicus, z kt�rymi si� wsz�dzie ci�ga. Jest
na to zbyt wra�liwy i uzdolniony. O Bo�e, je�li co� si� stanie memu male�kiemu ch�opcu, b�d�
musia�a jecha� do Egiptu.
Chib zna jej my�li, bo m�wi�a mu o nich wiele razy, a nowe ju� nie przychodz�. Bez s�owa
obchodzi okr�g�y st�. Rycerze i damy zalanego Camelotu przygl�daj� mu si� zza chmielowej
zas�ony.
W kuchni otwiera owalne drzwiczki w �cianie. Wyjmuje tac� z jedzeniem w przykrytych
naczyniach, ca�� zawini�t� w foli�.
� Nie zjesz z nami?
� Nie wiem, Mamo � m�wi i wraca do swego pokoju po cygara dla Dziadka. Drzwi,
wykrywaj�c, wzmacniaj�c i transmituj�c do mechanizm�w aktywuj�cych zmienne, lecz
rozpoznawalne zjawy p�l elektrycznych epidermy, tym razem go nie wpuszczaj�. Chib jest za
bardzo zdenerwowany. Magnetyczne wiry zak��caj�ce r�wnowag� jego sk�ry zniekszta�caj�
konfiguracj� spektraln�. Drzwi odsuwaj� si� do po�owy, ponownie zasuwaj�, po czym raz jeszcze
zmieniaj� zdanie, odsuwaj�, zasuwaj�.
Kopni�te nog� skrzyd�o blokuje si� zupe�nie. Chib postanawia, �e ka�e zainstalowa� sezamowe
zamkni�cie otwierane obrazem lub g�osem. Problem w tym, �e sko�czy�y mu si� jednostki i
kupony. Nie ma za co kupi� materia��w. Wzrusza ramionami. Zakrzywiaj�cym si�, jedno�ciennym
holem idzie do drzwi Dziadka. Od os�b w salonie odgradzaj� go kuchenne parawany.
W pie�niach jego pok�j, wolno��
Pi�kno, mi�o�� i t�sknota;
Oraz �mier� i �ycie wieczne
Na B�ogos�awionych Wyspach,
I w kr�lestwie Ponemaha,
W kraju �ycia poza �yciem.
Hajawata bardzo kocha�
�agodnego Chibiabosa10.
Chib �piewnie recytuje has�o; drzwi si� odsuwaj�.
Zza nich dociera blask. �wiat�o jest ��tawe, z lekkim odcieniem czerwieni � tw�r w�asny
Dziadka. Patrz�c w wybrzuszenie wej�cia ch�opak czuje si� tak, jakby zagl�da� w ga�k� oka
szale�ca. Dziadek stoi po�rodku pokoju. Ma bia�� brod� do po�owy ud i bia�e w�osy si�gaj�ce
kolan. Cho� to z powodzeniem by wystarczy�o do ukrycia nago�ci � a przecie� nie jest w miejscu
publicznym � nosi spodenki. Dziadek jest troch� staromodny, co u m�a z dwunastoma
dekadencjami na karku jest wybaczalne.
Ma tylko jedno oko, tak jak Rex Luscus. U�miecha si�, ods�aniaj�c w�asne z�by, wyros�e z
zal��k�w wszczepionych przed trzydziestu laty. Wielkie, zielone cygaro tkwi w k�ciku pe�nych,
czerwonych warg. Nos ma szeroki i rozp�aszczony, tak jakby czas nadepn�� na� ci�k� stop�.
Spore rozmiary czo�a i policzk�w zawdzi�cza by� mo�e zastrzykowi od�ibwejowskiej krwi w
�y�ach, cho� urodzi� si� jako Finnegan i nawet pot ma celtycki, o woni whiskey. G�ow� trzyma
wysoko, a szaroniebieskie oko przypomina sadzawk� na dnie przedpotopowego kot�a erozyjnego,
pozosta�o�ci po stopionym lodowcu.
Kr�tko m�wi�c, twarz Dziadka przypomina oblicze Odyna powracaj�cego z wyprawy do �r�d�a
Mimira i rozwa�aj�cego, czy nie zap�aci� zbyt wysokiej ceny. A mo�e jest to lico osmaganej
wiatrem i piaskiem Sfinksy z Gizy.
� Parafrazuj�c s�owa Napoleona, ci��y na tobie czterdzie�ci wiek�w histerii � m�wi Dziadek.
� Ska�a wszech epok. Czym�e jest cz�owiek? zapytuje Nowy Sfinks, bo cho� Edyp rozwi�za�
zagadk� starej Sfinksy, nic nie osi�gn��, bowiem Ona ju� wyda�a na �wiat nowego przedstawiciela
swego rodzaju, przem�drza�ego g�wniarza z pytaniem, na kt�re jak dot�d nikt nie zdo�a�
odpowiedzie�. Mo�liwe, �e w og�le si� nic da.
� �miesznie m�wisz, Dziadku. Ale mi si� to podoba. Chib u�miecha si� do staruszka. Kocha
go.
� Codziennie si� tu zakradasz, nie tyle z mi�o�ci do mnie, co z ch�ci zdobycia wiedzy i
m�dro�ci. Wszystko widzia�em, wszystko s�ysza�em i my�la�em wi�cej ni� odrobin�. Wiele
podr�owa�em, zanim schroni�em si� w tym pokoju �wier� wieku temu. Tymczasem to tutaj
odosobnienie okaza�o si� najwspanialsz� Odysej�.
STARO�YTNY MARYNATOR11
Tak siebie nazywam. Marynata m�dro�ci w zalewie przesolonego cynizmu i zbyt d�ugiego
�ycia.
� U�miechasz si�, wi�c pewnie w�a�nie mia�e� kobiet� � dogaduje mu Chib.
� Nie, m�j ch�opcze. Przed trzydziestu laty straci�em czucie w wyciorze. I dzi�ki za to Bogu,
bo od tamtej pory pokusa cudzo�o�enia ju� mi nie dokucza, �e nie wspomn� o masturbacji. Nadal
jednak tkwi� we mnie inne si�y, potencja� innych grzech�w, a te s� jeszcze powa�niejsze.
� Pomijaj�c grzeszno�� samych seksualnych asocjacji, z kt�rymi, o paradoksie, wi��e si�
grzech polucji, mia�em inne powody, by nie ucieka� si� do Nauk Pradawnych Czarnych Mag�w w
poszukiwaniu krochmalu dla cia�a. By�em za stary. M�ode dziewcz�ta poci�ga�y we mnie ju� tylko
pieni�dze. Jednocze�nie mia�em w sobie za wiele poezji i umi�owania pi�kna, by bra�
pomarszczone p�cherze mego pokolenia lub generacji, kt�re pojawi�y si� na �wiecie przed moj�.
� Sam widzisz, m�j synu. J�zor zwinnie miota si� w czaszy dzwonu. Bim�Bam�Bom. Sporo
bimbania, ale niewiele Bambara�bara�nienia.
Dziadek �mieje si� g��boko. Brzmi to jak ryk lwa i go��bie gruchanie.
� Jestem tylko rzecznikiem praojc�w, adwokatem � kanciarzem broni�cym dawno zmar�ych
klient�w. Przybywam nie po to by pogrzeba�, lecz by s�awi�, a moje poczucie prawo�ci ka�e mi
wyzna� b��dy przesz�o�ci. Jestem dziwakiem, zrz�dliwym starcem, uwi�zionym w pniu drzewa jak
Merlin. Salmoksisem, trackim b�stwem hibernuj�cym w jaskini. Ostatnim z Siedmiu �pi�cych
Braci.
Podchodzi do cienkiej, plastikowej rurki zwisaj�cej z sufitu i �ci�ga w d� sk�adane uchwyty
peryskopu.
� Wok� naszego domu kr��y Accipiter. Wyniucha� co� gnij�cego w Beverly Hills na
poziomie 14. Czy to mo�liwe, �e Win�again12 Winnegan wci�� �yje? Wuj Sam jest jak diplodocus,
kt�rego kto� kopn�� w ty�ek. Trzeba dwudziestu pi�ciu lat, �eby sygna� dotar� do jego m�zgu.
W oczach Chiba pojawiaj� si� �zy.
� Bo�e, Dziadku, nie chc�, �eby co� ci si� sta�o.
� A co si� mo�e sta� studwudziestoletniemu starcowi. Grozi mu najwy�ej niewydolno��
m�zgu albo nerek.
� Z ca�ym szacunkiem, Dziadku � m�wi Chib. � �miem twierdzi�, �e trzymasz si� kupy.
� Mo�esz mnie nazywa� m�ynem Id � odpowiada Dziadek.
� M�ka, kt�ra w nim powstaje, trafia p�niej do dziwacznego pieca mojego ego i tam si�
piecze� a raczej niedopieka, m�j drogi.
Chib u�miecha si� przez �zy.
� W szkole uczyli mnie, �e kalambury s� tanim i ordynarnym chwytem.
� Co dobre dla Homera, Arystofanesa, Rabelais i Szekspira, jest te� dobre dla mnie. A tak przy
okazji, skoro ju� m�wimy o tanio�ci i ordynarno�ci, wczoraj w nocy, przed pokerow� imprez�,
spotka�em na korytarzu twoj� Matk�. W�a�nie wychodzi�em z kuchni z butelk� w�dki. Prawie
zemdla�a. Na szcz�cie szybko si� pozbiera�a i udawa�a, �e mnie nie widzi. Mo�e my�la�a, �e ma
przed sob� ducha, ale w�tpi�. Gdyby tak by�o, wypapla�aby to ca�emu miastu.
� Mog�a powiedzie� lekarzowi � m�wi Chib. � Widzia�a ci� kilka tygodni temu, pami�tasz?
Mo�liwe, �e wspomnia�a o tym, �al�c si� na tak zwane zawroty g�owy i halucynacje.
� A ten stary konowa�, znaj�c histori� naszej rodziny, powiadomi� WBS. To mo�liwe.
Chib spogl�da przez okular peryskopu. Obraca go i kr�ci ga�kami na uchwycie, podnosz�c i
opuszczaj�c cyklopa na ko�cu rury na zewn�trz. Accipiter kr��y wok� skupiska siedmiu jaj.
Ka�de tkwi na szerokim, lekko zakrzywionym tunelu korytarza, przypominaj�cym konar
po��czony z centralnym pniem. Detektyw wchodzi po stopniach jednej z �ga��zi� ku mieszkaniu
pani Applebaum. Drzwi si� otwieraj�.
� Chyba akurat zasta� j� z dala od forniksatora � m�wi Chib.
� Pewnie czuje si� samotna. Nie chce rozmawia� z nim przez fido. M�j Bo�e, ona jest grubsza
ni� Mama!
� A jaka ma by�? � odpowiada Dziadek. � Pa�stwo Przeci�tni siedz� ca�y dzie� na ty�kach,
pij�, jedz� i gapi� si� w fido. Ich m�zgi zmieniaj� si� w szlam, a cia�a w szambo. Cezar w
dzisiejszych czasach bez trudu m�g�by si� otoczy� t�gimi przyjaci�mi. Ej, tu Brutusie? Ju�
jad�e�?13
Uwaga Dziadka nie powinna jednak dotyczy� pani Applebaum. Kobieta ma w g�owie otw�r, a
ludzie uzale�nieni od forniksacji niezmiernie rzadko tyj�. Ca�ymi dniami, a tak�e przez cz�� nocy,
siedz� lub le�� z ig�� wetkni�t� w forniks m�zgu i aplikuj� sobie serie s�abych wstrz�s�w
elektrycznych. Przy ka�dym z nich do�wiadczaj� niewypowiedzianej ekstazy. Takiej rozkoszy nie
da im �adna potrawa, nap�j, ani nawet seks. Jest to nielegalne, ale rz�d zwykle nie n�ka amator�w
takiej rozrywki, chyba, �e maj� na koncie inne wykroczenia. Fornicy rzadko maj� dzieci.
Dwadzie�cia pi�� procent populacji Los Angeles ma wywiercone w czaszkach otwory i
zamocowane w nich male�kie tuleje u�atwiaj�ce wk�adanie igie�. Pi�� procent spo�ecze�stwa to
uzale�nieni, kt�rzy funduj� sobie powoln� �mier�, rzadko jedz�, a ich rozd�te p�cherze s�cz�
trucizn� do krwiobiegu.
� Moje rodze�stwo te� ci� pewnie widywa�o, gdy wymyka�e� si� na msze. S�dzisz, �e
mogli�?
� Oni tak�e bior� mnie za ducha. W dzisiejszych czasach i w takim wieku! Ale to chyba dobry
znak, �e s� jeszcze w stanie w cokolwiek uwierzy�, nawet je�li to duch.
� Lepiej przesta� si� wykrada� do ko�cio�a.
� Tylko dzi�ki Ko�cio�owi i tobie jako� si� trzymam. Dzie�, w kt�rym mi powiedzia�e�, �e
straci�e� wiar� by� dla mnie bardzo smutny. By�by z ciebie dobry kap�an � nie bez wad,
oczywi�cie � a ja m�g�bym mie� prywatne msze i spowiada� si� tu, w tym pokoju.
Chib nic nie m�wi. Chodzi� na religi� i nabo�e�stwa tylko po to, by zadowoli� Dziadka. Ko�ci�
przypomina� jajowat� muszl� morsk�, kt�ra, gdyby j� przy�o�y� do ucha, szumia�aby tylko
odleg�ym rykiem Boga, oddalaj�cego si� tak jak odp�yw.
S� �WIATY B�AGAJ�CE O BOG�W
ale On uparcie trzyma si� tego, szukaj�c sobie roboty.
� ze wspomnie� Dziadka
Dziadek zajmuje miejsce przy okularze. �mieje si�.
� Wewn�trzne Biuro Skarbowe! S�dzi�em, �e je zlikwiduj�! Kto teraz do cholery ma jaki�
doch�d wart zg�aszania? My�lisz, �e dzia�aj� tylko przeze mnie? To mo�liwe.
Wo�a Chiba z powrotem do peryskopu skierowanego na centrum Beverly Hills. Chib patrzy na
rz�d siedmiojajowych skupisk na konarach. Widzi fragment centralnego placu, wielkie jajowate
budynki ratusza, agencji federalnych i Centrum Sztuki oraz cz�� pot�nej spirali, na kt�rej
wznosz� si� �wi�tynie i dora (od pandory), w kt�rej ci na purpurze dostaj� dol�, a ci, co maj�
dodatkowe dochody, kupuj� delicje. Ze swego miejsca dostrzega kraniec wielkiego, sztucznego
jeziora. P�ywaj� po nim �odzie i kajaki. Ludzie �owi� ryby.
Napromieniona plastikowa kopu�a, pod kt�r� kryje si� Beverly Hills ma kolor b��kitnego nieba.
Elektroniczne s�o�ce w�a�nie pnie si� ku zenitowi. Wida� kilka bia�ych, prawdziwie
wygl�daj�cych obraz�w chmur i nawet u�o�ony w V klucz g�si migruj�cych na po�udnie. Ich
krzyki na dole s� ledwo s�yszalne. Wszystko wydaje si� bardzo �adne tym, kt�rzy nigdy nie
opu�cili mur�w LA. Ale Chib dwa lata sp�dzi� w Korpusie Uzdrawiania i Ochrony �wiatowej
Przyrody � KUO�P � wi�c wie, jaka jest r�nica. Ma�o brakowa�o, a zdezerterowa�by razem z
Rousseau Czerwonym Soko�em i do��czy� do neo�Amerind�w. Potem chcia� zosta� le�nym
stra�nikiem, ale to by oznacza�o, �e by� mo�e kiedy� musia�by zastrzeli� lub aresztowa�
Czerwonego Soko�a. Poza tym, nie zamierza� si� oszukiwa�, ponad wszystko pragn�� malowa�.
� O, tam jest Rex Luscus � m�wi Chib. � Robi� z nim wywiad przed Centrum Sztuki. Ale
t�um.
PELLUCIDUS � PRZE�OM PRZEJRZYSTO�CI
Luscus powinien mie� na drugie imi� Triumfator. Wielki erudyta z uprzywilejowanym
dost�pem do komputera Biblioteki G�rnego Los Angeles i przebieg�o�ci� Ulissesa, zawsze
ko�czy� lepiej ni� jego koledzy.
To w�a�nie on za�o�y� Szko�� Krytyk�w Go�Go.
Gdy Luscus og�osi� nazw� swojej filozofii, Primaluks Ruskin � son, jego wielki przeciwnik, po
wnikliwych poszukiwaniach triumfalnie og�osi�, �e Luscus zaczerpn�� nazw� z dawnego slangu,
jakiego u�ywano w po�owie dwudziestego wieku.
Niebezpieczne wizje
Nast�pnego dnia, podczas wywiadu transmitowanego przez fido, Luscus nazwa� Ruskinsona
namiastk� uczonego, m�wi�c, �e w�a�nie tego si� spodziewa� po przeciwniku.
Okre�lenie �go�go� wzi�o si� z j�zyka Hotentot�w, w kt�rym oznacza�o �bada�, czyli
obserwowa� dany przedmiot � a wed�ug nowej filozofii artyst� i jego dzie�a � dop�ki czego� si�
nie zauwa�y.
Krytycy ustawiali si� w kolejk�, by si� zapisa� do nowej szko�y. Ruskinson rozwa�a�
pope�nienie samob�jstwa, ale zamiast tego oskar�y� Luscusa, �e na drabin� sukcesu pi�� si� po
rozporkach.
Luscus za po�rednictwem fido odpar�, �e jego �ycie osobiste nie powinno nikogo interesowa�.
M�g� pozwa� Ruskinsona o naruszenie prywatno�ci, ale stwierdzi�, �e nie po�wi�ci mu wi�cej
uwagi ni� rozgniecionemu komarowi.
� Co to do diab�a takiego ten komar? � pytaj� miliony widz�w. � Czemu ten wa�niak nie
m�wi po ludzku?
Na moment g�os Luscusa zostaje przyciszony, a t�umacze obja�niaj� niezrozumia�e s�owo na
podstawie przed chwil� otrzymanych na monitorze informacji z komputera, kt�ry sprawdzi� has�o
w encyklopedii.
Przez dwa lata Luscus p�yn�� na fali nowo�ci Szko�y Go�Go.
Potem zdo�a� odbudowa� nieco podupad�� reputacj�, tworz�c filozofi� Cz�owieka
Totipotencjalnego.
Zyska�a ona tak� popularno��, �e Biuro Kulturowego Rozwoju i Rekreacji zam�wi�o w
programie antenowym godzin� dziennie na p�tora roku z g�ry, przeznaczaj�c ten czas na wst�pny
kurs totipotencjalizacji.
Komentarz Dziadka Winnegana zanotowany w Osobistych Wyzwodach:
Co mo�na powiedzie� o Cz�owieku Totipotencjalnym, o owej apoteozie indywidualno�ci i
pe�nego rozwoju psychosomatycznego, o demokratycznym Ubermensh zachwalanym przez Rexa
Luscusa, o cz�owieku seksualnie jednostronnym? Biedny, stary Wuj Sam! Pr�buje wepchn��
proteuszowych obywateli w jedn�, stabiln� matryc�, aby ich kontrolowa�. A jednocze�nie chce
zach�ci� ka�dego i wszystkich do piel�gnowania wrodzonych zdolno�ci � je�li takie maj�!
Biedny, stary, d�ugonogi, bokobrodaty schizofrenik o bia�ym sercu i krzemiennym m�zgu! No c�,
lewa r�ka nie ma poj�cia o tym, czym zajmuje si� prawa. A co gorsza, prawa r�ka nie wie, co sama
robi.
� Co mo�na powiedzie� o Cz�owieku Totipotencjalnym?
� odezwa� si� Luscus do przewodnicz�cego podczas czwartego spotkania pod has�em �Seria
Lusca�skich Wyk�ad�w�. � W czym r�ni si� on od wsp�czesnego Zeitgeist? Ot� w niczym.
Cz�owiek Totipotencjalny jest imperatywem naszych czas�w. Musi zaistnie�, zanim zdo�amy
stworzy� Z�oty �wiat. Jak mo�na mie� Utopi� bez utopijczyk�w, a Z�oty �wiat z lud�mi z
mosi�dzu?
W�a�nie tamtego Pami�tnego Dnia Luscus wyg�osi� mow� na temat Prze�omu Przejrzysto�ci
Pellucidus i tym samym uczyni� Chibiabosa Winnegana s�awnym. A przede wszystkim, wcale
nieprzypadkowo zdoby� najwi�ksz� przewag� nad konkurentami.
� Przejrzysty? Pellucidus? � mruczy Ruskinson. � Bo�e, co ten Dzwoniec14 znowu
wymy�li�?
� Wyja�nienie, dlaczego w�a�nie tym okre�leniem nazywam rodzaj geniuszu Winnegana,
chwil� potrwa � ci�gnie Luscus.
� Ale najpierw pozw�lcie, �e troch� odbiegn�
Z ARKTYKI DO ILLINOIS
� Ot� Konfucjusz kiedy� powiedzia�, �e nied�wied� nie mo�e spokojnie pierdn�� na biegunie
p�nocnym, �eby w Chicago nie zerwa� si� wiatr. Chcia� w ten spos�b wyrazi� zale�no�� wszelkich
wydarze� i wszystkich ludzi po��czonych niezniszczaln� paj�czyn�. To, co robi jeden cz�owiek,
niewa�ne jak ma�o znacz�ce nam si� wydaje, powoduje wibracje nitek paj�czej sieci i wp�ywa na
wszystkich ludzi.
Trzydziesty poziom Lhasa, Tybet, Ho Chung Ko patrz�c w fido, m�wi do �ony: Ten bia�y kutas
wszystko popl�ta�. Konfucjusz nic takiego nie powiedzia�. Niech Lenin ma nas w opiece! Zaraz do
niego zadzwoni� i zrobi� piek�o.
�ona odpowiada: Lepiej zmie�my kana�. Akurat leci kurs Mal�O�Wana i�
Ngombe, dziesi�ty poziom, Nairobi: Tutejsi krytycy to zgraja czarnych drani. Luscus to co
innego. On w sekund� pozna�by si� na moim geniuszu. Jutro rano id� z�o�y� podanie o emigracj�.
�ona: �M�g�by� przynajmniej spyta� mnie, czy chc� wyje�d�a�! A co z dzie�mi� z matk�� z
przyjaci�mi� z psem�? i tak dalej w bezlwi� noc jasnej Afryki.
� �by�y prezydent Radinoff � ci�gnie Luscus � powiedzia� kiedy�, �e nadesz�a era
�cz�owieka wtyki�. Okre�lenie to, wed�ug mnie niezwykle wnikliwe, doczeka�o si� kilku raczej
wulgarnych komentarzy. Ot� Radinoffowi nie chodzi�o o to, �e ludzka spo�eczno�� przypomina
�a�cuszek zbocze�c�w. Chcia� jedynie powiedzie�, �e pr�dy wsp�czesnego spo�ecze�stwa p�yn�
obwodami, kt�rych cz�ci� jeste�my my wszyscy. Nasta�a era Pe�nego Zespolenia. �adne druty nie
mog� wisie� luzem; w przeciwnym razie dojdzie do zwarcia. Jednocze�nie nie da si� zaprzeczy�
twierdzeniu, �e �ycie bez indywidualno�ci jest nic nie warte. Ka�dy cz�owiek musi by� hapax
legomenon�
Ruskinson podrywa si� z fotela.
� Znam to okre�lenie! � wrzeszczy. � Tym razem mam ci� Luscus!
Jest tak bardzo poruszony, �e przewraca si� i mdleje. To symptom powszechnie dziedziczonej
wady. Kiedy odzyskuje przytomno��, jest ju� po wyk�adzie. Rzuca si� do rejestratora, aby
przejrze� to, co przegapi�. Widzi jednak, �e Luscus unika� definiowania Pellucidus � Prze�omu
Przejrzysto�ci. Ma to wyja�ni� podczas kolejnego spotkania.
Dziadek znowu stoi przy peryskopie i pogwizduje.
� Czuj� si� jak astronom. Planety kr��� po orbitach wok� naszego domu � s�o�ca. Oto
Accipiter, najbli�szy, Merkury, cho� ten akurat nie jest bogiem z�odziei, lecz ich Nemezis.
Nast�pna, Benedyktyna, twoja �a�osna Wenus. Mocniej, mocniej, mocniej! Plemniki
porozbija�yby sobie g��wki o jej kamienne jajo. Masz pewno��, �e jest w ci��y?
� Potem twoja Mama, ubrana, �e niech j� kule bij� i szkoda, �e czyja� jej jeszcze nie trafi�a.
Nasza Matka Ziemia zmierza ku perygeum parlimi�towego sklepu, �eby zmarnowa� twoj� dol�.
Dziadek pewniej opiera stopy o pod�og�, tak jakby sta� na ko�ysz�cym si� pok�adzie. Niebiesko
� sine �y�y na jego nogach pn� si� dusz�c� winoro�l� po prastarym d�bie.
� Kr�tka przerwa w roli wielkiego astronoma Hen Doktor Sterascheissdreckschnuppe, by
wcieli� si� w der Lodzpotwotna Kapitan von �owicz die Ryben in der Beczken. Ach! Oto
trampowiec Schteamer, Deine Mama, spacz� s kuhsu, pruje dziobem, ko�ysze si� w odm�tach
alkoholu. Kompas przepad�; rumb na oko. Trzy szmaty na wiatr. Ko�a �opatkowe kr�c� si� w
powietrzu. Czarna, zlana potem za�oga pali w kot�owni frustracji. �ruby nap�dowe zapl�ta�y si� w
sieci nerwicy. Jest tylko Wielki Bia�y Wieloryb, ledwie b�ysk 1 w czarnych odm�tach, ale zbli�a
si� szybko. Chce j� przeszy� od ty�u, w tak� ruf� nie spos�b nie trafi�. Jak�e mi �al tej �odzi.
P�acz�. I wymiotuj� z obrzydzenia.
� Ognia! I raz jeszcze! Bar�a�bam! Mama k�adzie si� na bok. W kad�ubie ma dziur� o
poszarpanych brzegach, ale nie t�, o kt�rej my�lisz. Idzie na dno, dziobem w d�, jak przystoi
zapalonej felacjonistce. Jej wielka rufa unosi si� w g�r�. Gul, gul! Pe�na fato � mowa pi�tka! �
� I znowu z podmorskiego �wiata w przestworza. Tw�j le�ny Mars, Czerwony Sok�, w�a�nie
wyszed� z tawerny. A Luscus, Jowisz, jednooki Wszechojciec Sztuki � otoczy� si� rojem
satelit�w. Wybacz mi, �e mieszam mitologi� nordyck� z rzymsk�.
EKSKRECJA JEST GORZK� STRON� TW�RCZO�CI
� m�wi Luscus sprawozdawcom fido. � Chc� przez to powiedzie�, �e Winnegan, tak jak
ka�dy artysta, wielki czy ma�y, tworzy sztuk�, kt�ra jest po pierwsze sekrecj�, jemu wy��czn�, a po
drugie ekskrecj�. Oczywi�cie ekskrecj� w pierwotnym sensie tego s�owa, czyli �od��czeniem�.
Ekskrecj� tw�rcz� i odosobnion�. Wiem, �e moi szanowni koledzy b�d� si� �miali z takiej
analogii, ale wyzywam ich na debat� w fido w pierwszym dost�pnym terminie.
Artysta demonstruje odwag� publicznie pokazuj�c twory wyp�ywaj�ce z jego wn�trza. Gorzk�
stron� jest to, �e mo�e go spotka� odrzucenie lub brak zrozumienia w czasach mu wsp�czesnych.
Pr�cz tego, gorycz pot�gowana jest strasznym bojem, jaki toczy si� w jego wn�trzu. Tw�rca
poddaje si� dzia�aniu obcych i chaotycznych �ywio��w, cz�sto sprzecznych, kt�re on sam musi
spoi�, a potem ukszta�towa� w wyj�tkowe dzie�o. St�d termin �ekskrecji odosobnionej�.
� Czy mamy rozumie�, �e wszystko jest wielk� kup� gnoju, a sztuka j� diametralnie zmienia,
formuj�c z niej co� wspania�ego i o�wiecaj�cego? � pyta jeden ze fidoreporter�w.
� Niezupe�nie. Ale jest pan bliski prawdy. Problem ten rozwin� i obja�ni� w p�niejszym
terminie. Teraz zamierzam m�wi� o Winneganie. Pami�tajmy, �e pomniejsi arty�ci oddaj� jedynie
zewn�trzny wygl�d
Niebezpieczne wizje rzeczy; s� jak fotografowie. Ci wspanialsi potrafi� ukaza� g��bi�
przedmiot�w i postaci. Tymczasem Winnegan jest pierwszym, kt�ry w swoim dziele wykracza
poza zwyk��, pojedyncz� g��bi�. Wynaleziona przez niego wielowarstwowa technika altoreliefu
pozwala objawi� � czyli wprost pokaza� � wewn�trzne warstwy na�o�one na siebie.
� Wielki Malarski Obieracz Cebuli! � krzyczy g�o�no Primaluks Ruskinson.
Luscus spokojnie czeka, a� �miechy ucichn�.
� W pewnym sensie jest to doskona�e por�wnanie. Wielka sztuka, podobnie jak cebula,
wyciska z oczu �zy. Jednak�e �wiat�o w obrazach Winnegana nie jest wy��cznie odbiciem; jest
wch�aniane, przetrawiane i dopiero potem oddawane. Ka�dy za�amany promie� pokazuje nam nie
r�ne aspekty postaci w g��bi, lecz ca�e postacie. A �miem nawet twierdzi�, �e ca�e �wiaty.
Nazwa�em to Pellucidus � Prze�omem Przejrzysto�ci. Takie w�a�nie jest wkl�s�e wn�trze naszej
planety i takim przedstawi� je w zapomnianej ju� powie�ci romantycznej dwudziestowieczny
pisarz Edgar Rice Burroughs, tw�rca nie�miertelnego Tarzana.
Ruskinson j�czy i czuje, �e znowu robi mu si� s�abo.
� Przezroczysty! Pellucidus! �wiat Pellucidar! Luscus, ty dwuznaczny draniu! Ty amatorze
ekshumacji!
� Bohater Burroughsa spenetrowa� ziemsk� skorup� i odkry� pod ni� inny �wiat. Wn�trze, w
pewnym sensie okaza�o si� przeciwno�ci� zewn�trznej postaci. Kontynenty by�y tam, gdzie na
powierzchni morza, i na odwr�t. W podobny spos�b Winnegan odkry� �wiat wewn�trzny,
przeciwie�stwo publicznego wizerunku Przeci�tnego cz�owieka. Tak jak bohater Burroughsa, nasz
artysta powr�ci� z zadziwiaj�c� opowie�ci� o niebezpiecze�stwach psychiki i o jej badaniu. �
� Fikcyjny podr�nik znalaz� na Pellucidar praludzi i dinozaury. Tak�e �wiat Winnegana, cho�
z jednej strony ca�kowicie wsp�czesny, jest archaiczny. Przepastnie pierwotny. Ale w jego
iluminacji tkwi te� z�a i tajemnicza plama czerni, kt�rej na Pellucidar odpowiada ma�y, niezmienny
ksi�yc rzucaj�cy straszny, nieruchomy cie�. �
� Oczywi�cie celowo u�y�em poj�cia �przejrzysto�ci� w teorii Pellucidus. O ile jednak
�przejrzysty� oznacza �odbijaj�cy �wiat�o w r�wnym stopniu ca�� powierzchni�� albo
�przepuszczaj�cy �wiat�o bez rozpraszania go lub zniekszta�cania�, to obrazy Winnegana kieruj�
si� odwrotno�ci� tej zasady. Ale pod za�amywanymi i zakrzywianymi promieniami, wnikliwy
obserwator dojrzy pierwotn� jasno��, czyst� i niezm�con�. To w�a�nie �wiat�o ��czy wszystkie
frakcje i liczne poziomy, i w�a�nie je mia�em na my�li m�wi�c wcze�niej o erze �cz�owieka wtyki�
i o polarnym nied�wiedziu. Wyj�tkowo baczny widz to dostrze�e i niemal poczuje fotonowy
fremitus serca �wiata Winnegana.
Ruskinson jest bliski omdlenia. U�miech i czarny inonokl Luscusa upodabniaj� go do pirata,
kt�ry w�a�nie zdoby� hiszpa�ski galeon wy�adowany z�otem.
Dziadek nie rusza si� od peryskopu.
� A oto i Maryam bint Yusuf, egipska prosta kobieta, o kt�rej mi opowiada�e� � m�wi. �
Tw�j Saturn. Daleka, kr�lewska, ch�odna. Nosi jeden z tych kolorowych, wiruj�cych kapeluszy, za
kt�rymi wszyscy teraz szalej�. Czy to pier�cienie Saturna, czy mo�e aureola?
� Jest pi�kna. By�aby cudown� matk� moich dzieci � m�wi Chib.
� I�cie arabski szyk. Tw�j Saturn ma dwa ksi�yce, matk� i ciotk�. Przyzwoitki! M�wisz, �e
by�aby dobr� matk�! Za to jak� �on�! Jest inteligentna?
� M�dro�ci� dor�wnuje Benedyktynie.
� A zatem �ajnom�zga. Masz do takich szcz�cie. Sk�d wiesz, �e si� w niej kochasz? W ci�gu
sze�ciu miesi�cy kocha�e� dwadzie�cia kobiet.
� Kocham j� i ju�.
� A� zjawi si� nast�pna. Potrafisz w og�le kocha� co� pr�cz malowania? Benedyktyna planuje
aborcj�, czy tak?
� Nie, je�li uda mi si� j� od tego odwie�� � odpowiada Chib. � Prawd� m�wi�c ju� jej nawet
nie lubi�. Ale to ona nosi moje dziecko.
� Niech�e si� przyjrz� twoim l�d�wiom. W rzeczy samej, jeste� m�czyzn�. Przez chwil� nie
by�em tego pewien. Dziecko to szale�stwo.
� To cud, kt�ry wstrz��nie sekstylionami niewiernych.
� Oto gdzie mysz pogrzebana. Czy�by� nie s�ysza�, �e Wuj Sam odda� serce propagandzie, by
ograniczy� propagacj�? Gdzie� ty si� podziewa� ca�e swoje �ycie?
� Musz� ju� i��, Dziadku.
Chib ca�uje staruszka i wraca do swego pokoju, by doko�czy� ostatni obraz. Drzwi nadal
upieraj� si� go nie poznawa�, wi�c dzwoni do parlimi�towego warsztatu, ale tam si� dowiaduje, �e
wszyscy technicy poszli na Festiwal Sztuki. Czerwony z w�ciek�o�ci wychodzi z domu. Flagi i
balony powiewaj� i hu�taj� si� na sztucznym wietrze, kt�ry specjalnie na t� okoliczno��
wzmocniono. Przy jeziorze gra orkiestra.
Przez perys