16182
Szczegóły |
Tytuł |
16182 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16182 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16182 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16182 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jayne Castle
Amarylis
Prze�o�y�a El�bieta Zawadowska-Kittel
Rozdzia� pierwszy
Do jasnej cholery! Nie mam ochoty na dyskusje o sumieniu, panno Lark - Lucas Trent patrzy� twardo na kobiet� siedz�c� za biurkiem. - Przyszed�em tu w sprawie eksperta do spraw bezpiecze�stwa. - W naszej firmie panuje pogl�d, �e jedno nie wyklucza drugiego - odpar�a spokojnie Amarylis. Lucas pomy�la�, �e ta dziewczyna od pierwszej chwili go irytuje i �e nic nie wskazuje na to, aby sytuacja mog�a ulec zmianie. Jak na z�o�� Lucasowi zale�a�o na us�ugach Amarylis Lark, kt�ra pracowa�a dla Psynergii i by�a znakomitym fachowcem, ale jednocze�nie bardzo niebezpiecznym partnerem. Wygl�da�a jednak bardzo niewinnie ze swymi zielono-z�otymi oczami i w�osami o odcieniu ciemnego bursztynu. Lucas uzna� j� za najciekawszy obiekt, z jakim si� zetkn�� od chwili, gdy odkry� jaskini� pe�n� tajemniczych artefakt�w. 5
Jayne Castle Bardzo si� sobie dziwi�. Przecie� Amarylis nale�a�a do wymieraj�cego gatunku. Zawsze uk�adna, zasadnicza i pedantyczna, mog�aby pozowa� do pomnika swych bohaterskich, zawzi�tych i obrzydliwie praworz�dnych przodk�w. Mia�a inteligentne, lekko karc�ce spojrzenie i w�osy zwi�zane w prosty w�ze� na karku, a jej dok�adnie pozapinany �akiet skrywa� wszelkie ewentualne wypuk�o�ci smuk�ej figury. Sp�dnica zas�ania�a nogi a� do po�owy �ydek, lecz s�dz�c po kszta�cie kostki, reszta r�wnie� nadawa�a si� do pokazania. Lucas podejrzewa�, �e Amarylis stanowi uosobienie staromodnych, nudnych i szalenie niewygodnych zalet. Ta kobieta zdecydowanie nie by�a w jego typie. Nie to jednak stanowi�o g��wny problem. Lucas lubi� podejmowa� wyzwania, wi�c r�wnie dobrze m�g�by stawi� czo�o Amarylis, ale ona pracowa�a dla Psynergii, a to wszystko zmienia�o. Nabra� wi�c powietrza w p�uca i zacz�� si� zastanawia�, z jakiego w�a�ciwie powodu musia� zawita� do tego wspaniale zorganizowanego i �wietnie funkcjonuj�cego biura. Wsta�, po�o�y� r�ce na nieskazitelnym blacie biurka i pochyli� si� do przodu, by skupi� na sobie ca�� uwag� Amarylis. - M�wiono mi, �e Psynergia to jedna z najlepszych firm w tym interesie. - Z ca�� pewno�ci�, prosz� pana. - Amarylis zmarszczy�a g�ste brwi. - Trzymamy si� r�wnie� pewnych zasad i dlatego musz� zada� par� pyta�. Je�li nie zechce pan odpowiedzie�, to pa�ska sprawa. Prosz� jednak nie oczekiwa�, �e b�d� z panem pracowa�, dop�ki nie sprawdz�, czy jest pan odpowiednim klientem. - Odpowiednim klientem? - Lucas zacisn�� z�by, by powstrzyma� wybuch. - Nazywam si� Lucas Trent. Jestem prezesem Gwiazdy Polarnej. Posiadam nieograniczone linie kredytowe we wszystkich bankach w Nowym Seattle. 6 Amarylis Zaraz mog� zatelefonowa� do pani burmistrz i prosi� j� o por�czenie. Gubernator r�wnie� mi nie odm�wi. Czego jeszcze pani potrzeba, do jasnej cholery? - Wiem, kim pan jest. - W jej oczach b�ysn�o pod niecenie. - Znaj� pana wszyscy mieszka�cy Nowego Seattle. - Opu�ci�a wzrok i prze�o�y�a le��ce na biurku papiery. - I bardzo si� ciesz�, �e mo�e pan sobie pozwoli� na nasze us�ugi. Na jej policzki wyst�pi� rumieniec, a Lucas oniemia� z wra�enia. Ta pedantyczna biurokratka naprawd� si� zaczerwieni�a. Zerkn�� na swoje wielkie, pokancerowane, spracowane d�onie i przeni�s� wzrok na d�ugie wypiel�gnowane palce i starannie wymanikiurowane paznokcie Amarylis. Nie zauwa�y� obr�czki. Natychmiast jednak zmusi� umys� do podw�jnngo wy si�ku, by zwalczy� sw� typowo m�sk� reakcj� na jej rumieniec. Nie umawia� si� przecie� z kobietami o zdolno�ciach parapsychicznych. I bez tego nie brakowa�o mu problem�w. Amarylis nale�a�a do szczeg�lnie dobrze wykszta�conych pracownik�w. Nie posiada�a wprawdzie takiej si�y jak Lucas, ale pomaga�a podobnym mu ludziom w odpowiednim wykorzystaniu umiej�tno�ci parapsychicznych. Problem polega� bowiem na tym, �e nawet najsilniejsze medium nie potrafi�oby si� skupi� na d�u�ej ni� par� sekund bez wsparcia pryzmatu. A w �wiecie, w jakim przysz�o im �y�, takie pryzmaty jak Amarylis zarabia�y �wietnie, poniewa� popyt na ich us�ugi przekracza� poda�. - Skoro zadowala pani� stan mojego konta, w czym problem - powiedzia� Lucas. - My�la�em, �e prowadzicie tu biznes. - Interesujemy si� jednak nie tylko pieni�dzmi. - Policzki Amarylis przybra�y normaln� barw�. - Na pewno jest pan tego �wiadom - doko�czy�a z profesjonalnym u�miechem.
Jayne Castle St�umiwszy j�k, Lucas odsun�� si� od biurka, podszed� wolnym krokiem do okna i wyjrza� na ruchliw� ulic�. Zbli�a�o si� po�udnie i miasto t�tni�o �yciem. Lucas lubi� t� nieharmonijn� melodi� wygrywan� przez samo chody i zaaferowanych przechodni�w. Pulsowa� w niej bowiem wyra�nie gor�cy rytm kwitn�cej gospodarki i pobrzmiewa�o radosne murmurando spo�ecze�stwa pa trz�cego z nadziej� w przysz�o��. Nowe Seattle, a tak�e jego bracia bli�niacy, Nowe Portland i Nowe Vancouver, wy�piewywa�y te entuzjastyczne piosenki dopiero od niedawna Znaczna cz�� kolonist�w osadzonych na �wi�tej Helenie ttu� po jej odkryciu przed dwustu laty pochodzi�a z rejonu p�nocno wschodniego Pacyfiku. Gdy zrozumieli, �e s� ca�kowicie odci�ci od starego �wiata, nadali swym nowym siedzibom nazwy miast, jakich nigdy nie by�o im dane zobaczy�. W obecnej dobie Nowe Seattle, Nowe Portland i Nowe Vancouver tworzy�y wspania�y, lecz nader kruchy naszyjnik nowej cywilizacji powsta�ej wzd�u� zachodniego wybrze�a najwi�kszego kontynentu �wi�tej Heleny. Wymy�lna technologia, jak� przywie�li ze sob� z Ziemi, zawiod�a ich ca�kowicie ju� po paru miesi�cach. �wi�ta Helena przyj�a �askawie nowe formy �ycia, lecz odrzuci�a ca�kowicie maszyny. Urz�dzenia nierdzewne rozsypa�y si� w proch, plastik rozpu�ci� si� - w sk�din�d przyjaznej - atmosferze planety. Nie przetrwa�o nic, co by�o wyt worem ziemskiej cywilizacji. �wi�ta Helena postawi�a przy byszom okrutne ultimatum: mogli przystosowa� si� do nowego �rodowiska lub umrze�. Koloni�ci wybrali oczywi�cie to pierwsze rozwi�zanie, co wcale nie okaza�o si� �atwe. W ko�cu jednak nauczyli si� wykorzystywa� nowe surowce i metale, lecz ten wysi�ek sporo ich kosztowa�. A my�l techniczna oraz naukowa kilku pokole� posz�a na marne. Potomkowie ojc�w za�o�ycieli dowiadywali si� z ksi��ek historycznych, �e maszyny ziemskie okaza�y si� zbyt 8 Amarylis prymitywne w stosunku do wymog�w nowego �wiata Nowe pokolenia nie interesowa�y si� jednak specjalnie Ziemi�. Po dwustu latach samodzielnego �ycia nikt, z wyj�tkiem cz�onk�w zapoznanych sekt religijnych, nie liczy� na to, �e Ziemianie odnajd� sw� utracon� koloni�. Mieszka�cy �wi�tej Heleny uznali wi�c t� bogat�, zielon� krain� za sw�j dom. I cho� znacznej cz�ci planety jeszcze nie zbadano i nie opisano, istnia�y podstawy, by s�dzi�, �e koloni�ci s� jedynymi �yj�cymi tam istotami obdarzonymi rozumem. Odkryte przez Lucasa artefakty wzbudzi�y zrozumia�e zainteresowanie w �rodowisku akademickim, lecz nie wy wo�a�y paniki w spo�ecze�stwie. Z uwagi na ich wiek badacze wyrazili opini�, i� najprawdopodbniej nie pochodz� one w og�le ze �wi�tej Heleny. Uznano je wi�c za szcz�tki podr�nik�w, kt�rzy w zamierz ch�ej przesz�o�ci stworzyli sobie plac�wk� na tej planecie. Z ca�� pewno�ci� jednak nie przebywali tam d�ugo, wi�c albo wygin�li, albo ruszyli dalej w kosmos. Ziemianie nie znie�liby konkurencji. - Tak wi�c, prosz� pana - zacz�a zn�w Amarylis -je�li nadal pragnie pan zatrudni� wykszta�conego i kompetent nego pracownika, musimy poruszy� kolejne zagadnienie. Nie sil�c si� specjalnie na subtelne aluzje po�o�y�a akcent na s�owa: wykszta�cony i kompetentny. Oczywi�cie Lucas m�g� zatrudni� kogo� nie wykszta �conego i nie kompetentnego, lecz by�oby to bardzo niebezpieczne. Nawet korzystanie z pomocy znanej firmy stwarza�o ogromne ryzyko. Niestety, nie mia� innego wyj�cia. - A co mi pozosta�o? - Lucas zerkn�� przez rami� na Amarylis. - Prosz� zadawa� te swoje cholerne pytania - warkn�� przez zaci�ni�te z�by. Amarylis popatrzy�a na niego przenikliwie. Lucas wie dzia� jednak doskonale, �e potrafi ukrywa� swoje my�li. Nie narzeka� na brak do�wiadczenia w tym wzgl�dzie. 9
Jayne Castle - Dobrze. - Amarylis zajrza�a do notatek. - M�wi pan, �e chodzi tu o sprawy zwi�zane z bezpiecze�stwem. - Tak. - A dok�adniej? - O bezpiecze�stwo firmy. - Rozumiem - odpar�a cierpliwie. - Interesuj� mnie jednak bli�sze szczeg�y. - W porz�dku. Nazywaj�c rzecz po imieniu, kto�, komu ufa�em, chce pu�ci� mnie z torbami. Czy to pani wystarczy? Zacisn�wszy d�o� w pi��, przeni�s� wzrok na ulic�. Poczu� znajomy przyp�yw niemal fizycznego b�lu. Kto� go zdradzi�. I Cho� Lucas nie po raz pierwszy w �yciu pad� ofiar� spisku, nie przyzwyczai� si� jeszcze do tego dziwnego uczucia, jakie zawsze mu towarzyszy�o w takich sytuacjach. Kr�g zaczyna si� poszerza� - pomy�la� gorzko. Najpierw �ona, Dora. Potem wsp�lnik, Jackson Rye. A teraz jego zast�pczyni Miranda Locking - odpowiedzialna za dobre imi� firmy. Lucas nie chcia� nigdy tworzy� tego dzia�u w Gwie�dzie Polarnej. To Jackson Rye wpad� na podobny pomys�. On zreszt� zawsze lubi� wykazywa� si� inicjatyw�. - Ach tak. W g�osie Amarylis wyra�nie pobrzmiewa�o wsp�czucie, CO natychmiast obudzi�o jego czujno��. Przypomnia� sobie od razu; �e przeszkolone pryzmaty z pe�nym widmem s� og�lnie znane ze swej przenikliwo�ci i intuicji. W ich obecno�ci nale�a�o zatem zachowa� ostro�no��. Kto� z moich wsp�pracownik�w sprzedaje konkurencji �ci�le tajne informacje - wyja�ni� Lucas. - My�la� pan mo�e o zawiadomieniu policji? - Nie, bo nie chc� stawia� nikogo przed s�dem. Rozumiem. Wielu naszych klient�w post�puje podobnie w takich sytuacjach. Nikomu nie zale�y na z�ej reklamie. - Pewnie. I tak ju� ka�dy szef firmy na moim miejscu pluje sobie w brod�. Po co mia�by jeszcze czyta� o tym 10 Amarylis w gazetach? Przecie� ju� wie, �e powinien by� przedsi�wzi�� lepsze �rodki ostro�no�ci. Z jakiej racji mia�by jeszcze dostarcza� temat�w Nelsonowi Burltonowi? Ju� on by to elegancko rozrobi� w popo�udniowym wydaniu wiadomo �ci! A telewizj� ogl�daj� wszyscy. Tak naprawd� Lucas najmniej si� przejmowa� z�� pras�. Zale�a�o mu jednak na tym, by wyja�ni�, dlaczego Miranda go zdradzi�a, cho� wiedzia�, �e prawda wcale nie poprawi mu samopoczucia. Kiedy odkry�, jakimi pobudkami kiero wa�a si� jego �ona i wsp�lnik przy podobnej okazji, o ma�o nie dosta� skr�tu kiszek. Gdyby zosta�a mu cho� odrobina zdrowego rozs�dku, wyla�by po prostu Mirand� i o wszyst kim zapomnia�. - Psynergia zachowuje ca�kowit� dyskrecj� w sprawach swoich klient�w. Mo�e pan spa� zupe�nie spokojnie - zape wni�a Amarylis. - No, mam nadziej� - Lucas zn�w zerkn�� na ni� przez rami�. Oczy dziewczyny nasuwa�y mu na my�l poro�ni�te paprociami jeziorka w grotach na wyspie. By�y tak samo spokojne i niewyobra�alnie g��bokie. Natychmiast doszed� do wniosku, �e jest to kolejny pow�d, by mie� si� przed ni� na baczno�ci. Odchrz�kn�a. - Rozumiem, �e najpierw musimy si� dowiedzie�, kto sprzedaje tajemnice pa�skiej firmy. - To ju� zd��y�em ustali�. - W takim razie, dlaczego pan nie wyrzuci tego osobnika? - spyta�a unosz�c wzrok znad papier�w. - Przecie� sam pan m�wi�, �e nie zale�y panu na procesie. - M�wimy o kobiecie, a nie o m�czy�nie. - Lucas podszed� z powrotem do krzes�a. - A ta kobieta nazywa si� Miranda Locking i jest moim zast�pc�. Oczywi�cie, �e zamierzam j� zwolni�, ale najpierw chcia�bym jeszcze co� wyja�ni�. - Na przyk�ad? Lucas zacisn�� d�onie na oparciu krzes�a. 11
JayneCastle - Musz� wiedzie�, czy ona zdradzi�a mnie dla pieni�dzy, czy te� z jakiego� innego powodu. Amarylis popatrzy�a na jego r�ce. - Z innego powodu? Lucas uda�, �e nie dostrzega jej pytaj�cego spojrzenia. Pu�ci� krzes�o i rozpocz�� w�dr�wk� po male�kim biurze. - Oczywi�cie jest jeszcze po�rednik. Makler, kt�ry wy kupuje informacje od Mirandy, a p�niej sprzedaje je temu, kto mu za nie najwi�cej p�aci. Jego te� chc� przy czpili� Pewnie nigdy nie uda si� panu udowodni�, �e ten cz�owiek z�ama� prawo - ostrzeg�a Amarylis. - A zreszt� i tak nic zechce pan stawia� nikogo przed s�dem. Co wi�c mo�e pan zrobi� wsp�lnikowi Mirandy? Lucasi omi�t� wzrokiem kolekcj� dyplom�w i �wiadectw rozwieszonych na przeciwleg�ej �cianie. - Prosz� si� o to nie martwi�. Ju� ja sobie z nim poradz�. Pani musi mi tylko pom�c wy�owi� go z t�umu. Nie bardzo mi si� podoba pa�ski ton. Chyba zdaje pan Sobie spraw�, �e nie mog� przyj�� zlecenia, je�li zamierza pan podj�� jakie� bezprawne dzia�ania przeciwko temu maklerowi. - Nigdy bym si� nie o�mieli� prosi�, by z�ama�a pani zasady etyki zawodowej, panno Lark. -A zapewne ma ich pani wiele, sadz�c po tych wszystkich dyplomach i cer tyfikatach. Widz�, �e zrobi�a pani magisterium z nauk Ogniskowych oraz filozofii transfizycznej na uniwersytecie w Nowym Seattle. - Tak. Moja praca dyplomowa dotyczy�a metafizyki etycznej. - To fantastyczne. - Dzi�kuj�. - Z dyplomu wynika, �e posiada pani kwalifikacje do pracy z talentem klasy dziesi�tej. - Prosi� pan o pryzmat z pe�nym widmem. - Rzeczywi�cie. - Okr�ciwszy si� na obcasie, Lucas patrzy� na Amarylis przez d�u�sz� chwil�. - Mam, co chcia�em. 12 Amarylis - W takim razie b�dzie pan musia� zaakceptowa� moje zasady. - Oczywi�cie. Prosz� si� nie martwi�. Nie zamierzam wyrz�dzi� temu po�rednikowi �adnej krzywdy - k�ama� Lucas. - Ale je�li on rzeczywi�cie robi to, o co go pos�dzam, musz� dopilnowa�, by prawda wysz�a na jaw. - Nie rozumiem. A o co on pan go w�a�ciwie pos�dza? Oczywi�cie poza wykupywaniem informacji. Lucas waha� si� d�u�sz� chwil�. - S�dz�, �e ten makler hipnotyzuje Mirand�. Amarylis skamienia�a ze zdumienia. Zanim si� opanowa �a, dwukrotnie zamruga�a powiekami. - Zaraz... Czy ja aby na pewno dobrze pana rozumiem? S�dzi pan, �e jaki� hipnotyzer zmusi� pann� Locking do pope�nienia przest�pstwa? - Istnieje taka mo�liwo�� - mrukn�� Lucas. - Wysoce nieprawdopodobna. Z pewno�ci� zdaje pan sobie spraw�, �e bardzo niewielu ludzi posiada takie zdol no�ci, a ci na og� po�wi�caj� si� medycynie. - Ale nie wszyscy. - Tak, niekt�rzy wyst�puj� na scenie - przyzna�a dziew czyna. - Nigdy jednak nie s�ysza�am, by kto� wykorzysta� ten dar w jakim� niegodnym celu. Nawet nie jestem pewna, czy to w og�le mo�liwe. - A dlaczeg� by nie? - Bo taki hipnotyzer musia�by posiada� niezwyk�� moc, �eby sk�oni� kogokolwiek do z�amania zasad etycznych. Musia�by to by� talent klasy dziewi�tej, mo�e nawet dziesi�tej. A przecie� sam pan wie, jaka to rzadko��. - Znam par� takich os�b. - Wedle najnowszych bada�, zaledwie p� procent ca�ej naszej populacji posiada tego rodzaju zdolno�ci. - P� procent nie r�wna si� zeru. - Tak, ale hipnotyzer tej klasy uprawia�by na pewno jaki� uczciwy zaw�d. Pracowa�by na uniwersytecie albo w szpitalu. Dlaczego mia�by si� wdawa� w jakie� kryminalne afery? 13
Jayne Castle - A kt� to mo�e wiedzie�? - Lucas roz�o�y� bezradnie r�ce. - By� mo�e lubi ryzyko. A kradzie� sekret�w przed si�biorstwa wydaje mu si� bardziej podniecaj�ca
ni�
kariera anestezjologa czy pracownika naukowego uniwer sytetu. - W�tpi�. Lucas u�miechn�� si� lekko. - Prosz� mi wybaczy�, panno Lark, ale jest pani troch� naiwna. Gdyby sp�dzi�a pani troch� czasu na Wyspach Zachodnich, od razu by si� pani przekona�a, �e wielu ludzi z�ama�oby z rozkosz�, te s�odkie zasady etyczne. Na jej policzki zn�w wyst�pi�y rumie�ce. Spojrza�a na niego wrogo. - Pan chyba o czym� zapomina. Nawet je�li tutaj, w No wym Seattle, mieszka jaki� wyj�tkowo nieuczciwy hip notyzer, to z pewno�ci� nie dzia�a on sam. Przecie� talent tej klasy potrzebuje r�wnie silnego i amoralnego pryzmatu, by koncentrowa� w nim swoje umiej�tno�ci. - Wiem. - Niech�e pan b�dzie rozs�dny - westchn�a Amarylis. Naprawd� nie wierz� w istnienie tego rodzaju szajki. - Ale nie mo�e pani wykluczy� takiej mo�liwo�ci. Unios�a ramiona w ge�cie rozpaczy. - Tak, hipotetycznie wszystko jest mo�liwe, aczkolwiek ma�o prawdopodobne. - Chc� to sprawdzi�. - Ton�cy brzytwy si� chwyta, prawda? - spyta�a Ama rylis, patrz�c na niego z namys�em. - Pr�buj� podej�� do problemu w jak najbardziej rozs�d ny, logiczny spos�b. - A wie pan, co ja my�l�? Ot� uwa�am, �e za wszelk� cen� pr�buje pan usprawiedliwi� pann� Lockwood - powiedzia�a �agodnie Amarylis. - Rozumiem. �atwiej jest wierzy�, �e panna Miranda wpad�a w szpony hipnotyzera, ni� stawi� czo�o prawdzie. Czy� nie tak, panie Trent? Amarylis mia�a z pewno�ci� racj�, ale Lucas nie zamierza� m�wi� tego g�o�no. Po raz setny w ci�gu ostatnich dwu14
Amarylis dziestu minut stwierdzi� w duchu, �e przecie� wiedzia�, jakie to wszystko b�dzie nieprzyjemne. Wynajmowanie pryzmatu, kt�ry pom�g�by mu skoncentrowa� w�asne zdolno�ci, by�o ostatni� rzecz�, na jak� mia� ochot�. Taka wsp�praca by�a przeciwna jego naturze. Przecie� powinien sam zaprz�gn�� umys� do pracy i kon trolowa� go ca�kowicie bez niczyjej pomocy. Wi�kszo�� os�b z talentem ni�szej klasy godzi�a si� z faktem, �e nie mo�e wykorzysta� swego daru bez pomocy pryzmatu. Zreszt� na �wi�tej Helenie wszystko wygl�da�o podobnie. Porz�dkiem naturalnym rz�dzi�y skomplikowane regu�y synergii, czyli wsp�dzia�ania. To w�a�nie by�a najtrudniejsza lekcja, jakiej musieli si� nauczy� koloni�ci w ci�gu ostatnich dwustu lat. Na �wi�tej Helenie obowi� zywa�o bowiem prawo, kt�re mo�na by stre�ci� za pomoc� starego ziemskiego powiedzonka g�osz�cego zasad�, �e do tanga trzeba dwojga. W�r�d osadniczej spo�eczno�ci pierwsze talenty paranor malne odkryto ju� w nieca�e pi��dziesi�t lat po za�o�eniu kolonii. A po kolejnych dwudziestu odnaleziono w populacji pryzmaty. Nim jednak udowodniono, �e pryzmaty i talenty wzajem nie si� uzupe�niaj�, min�a kolejna dekada. �adne bowiem medium nie mog�o samodzielnie wykorzystywa� swego daru d�u�ej ni� kilkadziesi�t sekund, a wi�kszo�� nie by�a w og�le w stanie si� skupi� bez pomocy. Naukowcy zgodnie doszli do wniosku, �e pryzmaty zosta�y stworzone przez natur�, by uniemo�liwia�y talentom wykorzystywanie zdolno�ci parapsychicznych do zbro dniczych cel�w. Osi�gni�cie skutecznej wi�zi natomiast wymaga�o obop�lnej zgody obu stron. Eksperci wy�miewali koncepcj�, wedle kt�rej niewinnym, naiwnym pryzmatom grozi�o zniewolenie w szponach pot�nego talentu o przest�pczych sk�onno�ciach. Nie prze szkodzi�o to jednak filmowcom w realizacji ca�ej serii opowie�ci o wampirach psychicznych, kt�rym uda�o si� wyrwa� spod kontroli. 15
Jayne Castle Powsta�o tak�e wiele poczytnych ksi��ek opisuj�cych losy pi�knych i uroczych pryzmat�w p�ci �e�skiej zniewo lonych przez niewiarygodnie silne talenty. Lucas zauwa�y� niedawno na wystawie najnowsz� po wie�� Orchid Adams zatytu�owan�: ,,Dziki talent". Nie mia� jednak najmniejszego zamiaru jej czyta�, by ca�kiem si� nie za�ama�. I tak ju� by� wystarczaj�co bole�nie �wiadom swych ogranicze�, zar�wno psychicznych, jak i tych innej natury - w relacjach z kobietami. W prawdziwym �yciu pryzmatom nie grozi�o �adne niebezpiecze�stwo, gdy� dzi�ki naturalnym mechanizmom obronnym mog�y bez trudu przerwa� niewygodn� dla nich wi�. Gdy natrafia�y na talent przerastaj�cy ich w�asn� zdolno�� koncentracji, traci�y jakiekolwiek zdolno�ci para psychiczne. Ten stan - zwany wypaleniem - nie trwa� zwykle d�ugo, powodowa� jednak przykre nast�pstwa. Pryzmaty czu�y si� bowiem w�wczas tak, jakby straci�y zmys� dotyku, s�uchu lub wzroku, i zwykle dochodzi�y do formy dopiero po wielu tygodniach. Z tego w�a�nie powodu renomowane agencje, takie jak Psynergia, wymaga�y od swoich klient�w za�wiadcze� o klasie talentu. - Nie szukam usprawiedliwie�, tylko odpowiedzi. - Lucas powr�ci� my�lami do intryguj�cych do kwestii. - Doskonale pana rozumiem, prosz� mi wierzy�. Mnie r�wnie� zarzucano zbytni� dociekliwo��. Lecz c� innego mo�na zrobi�, gdy dr�cz� nas w�tpliwo�ci? Pa�ska sprawa wydaje mi si� jednak ca�kowicie jasna. - Je�li nie chc� straci� resztek z�udze�, to wy��cznie m�j problem. Podpisuje pani umow�, czy nie? - Je�li jest pan ca�kowicie zdecydowany na prowadzenie tego �ledztwa... - Owszem - przerwa� jej Lucas. - Pod warunkiem, �e pragnie pan jedynie zidentyfikowa� wsp�lnika panny Lockwood... - Tylko o to mi chodzi. 16 Amarylis - W takim razie nie mam zastrze�e�. Podpisz� z panem kontrakt na og�lnie przyj�tych zasadach. - Mia�em tak� nadziej�. - Lucas u�miechn�� si� lekko. - Nale�� do talent�w klasy dziewi�tej, co oznacza, �e zap�ac� fortun� za wasze us�ugi. - Mo�e si� pan przecie� zwr�ci� do innej agencji. - Nigdzie nie b�dzie taniej. - Lucas usiad� ci�ko na krze�le. - Zaczynajmy. Nie mam zbyt wiele czasu. - W porz�dku. - Amarylis wzi�a pi�ro do r�ki. - M�wi pan: klasa dziewi�ta? - Tak. - Oczywi�cie dysponuje pan za�wiadczeniem? - Chwileczk�. - Lucas otworzy� teczk�. - Przynios�em potrzebne dokumenty. - Wygrzeba� z przegr�dki cer tyfikat okre�laj�cy si�� jego talentu. Testom podda� si� bardzo niech�tnie przed kilkoma laty. - Wszystko pod pisane i przypiecz�towane - powiedzia�, rzucaj�c na biur ko Amarylis plik papier�w. - Je�li posiada pani kwalifika cje do pracy z klas� dziesi�t�, to nie ma powodu, dla kt�rego mia�aby si� pani mnie obawia�. Dosta�em tylko dziewi�tk�. - Niech pan nie b�dzie taki skromny. - Amarylis prze gl�da�a dokumenty z wyra�nym zaciekawieniem. - Dzie wi�tki s� niezwykle rzadkie. - Jak r�wnie� i pryzmaty, kt�re s� w stanie skupi� ich si��. - To prawda. I dlatego moje us�ugi s� takie drogie. Prawo poda�y i popytu, panie Trent. S�dz�, �e prezesowi Gwiazdy Polarnej nie s� obce podstawowe prawa ekonomii. Lucas zby� t� uwag� milczeniem. Amarylis zn�w zerkn�a na papiery. - Z dokument�w wynika, �e podda� si� pan badaniom dopiero w wieku dwudziestu dw�ch lat. Dziwne. Zwykle testuj� ju� nastolatk�w. - Wychowa�em si� na Wyspach Zachodnich - odpar� swobodnie Lucas. - Nie mamy tam �adnych wymy�lnych test�w. Sprawdzi�em si� dopiero w�wczas, gdy przyjecha-
jaynt L<IMU
�em do Nowego Seattle, �eby zrobi� dyplom z mineralogii synergistycznej. - Rozumiem. Lucas �ypa� ukradkiem na Amarylis, podczas gdy ona nadal studiowa�a wnikliwie dokumenty. Uspokoi� si� jednak na dobre, bo zauwa�y�, �e dziewczyna kiwa z zadowole niem g�owa. Musia� jako� wyja�ni� op�nienie w testach. Po tylu latach nauczy� si� ju� k�ama� g�adko i bez zaj�knienia. A prawda by�a taka, �e �wiadomie unika� test�w. Gdy jednak zyska� pewno��, �e potrafi bez trudu ukry� swoje prawdziwe umiej�tno�ci, wyrazi� zgod� na badania, gdy� nie mia� ju� powod�w do obaw. Wtedy celowa� w �semk�, ale nie kontrolowa� si� jeszcze tak dobrze jak teraz. Dlatego musia� zadowoli� si� dzie wi�tk�. Nie chcia� si� znale�� w klasie dziesi�tej, gdy� mog�o to spowodowa� spore k�opoty. Mieszka�cy �wi�tej Heleny cenili wprawdzie ludzi o najwy�szych zdolno�ciach, lecz jednocze�nie czuli si� nieswojo w ich towarzystwie. Dziesi� tki by�y traktowane Z pewnego rodzaju rezerw�, z jak� na og� spotykaj� si� ludzie o niezwyk�ej urodzie lub nieprzeci�tnej inteligencji. A to nie wr�y�o sukcesu w inte resach. Amarylis zamkn�a teczk� z papierami i postuka�a w ni� o��wkiem. - Jest pan opr�cz tego wykrywaczem talent�w. Wyczuwa je pan natychmiast, kiedy tylko zaczynaj� ognis kowa�. To bardzo niezwyk�a umiej�tno��. - I na og� zupe�nie bezu�yteczna. - Tym razem nie k�amstwo, lecz niedopowiedzenie, pomy�la�, rozlu�niaj�c krawat. - Takie zdolno�ci rzadko znajduj� zastosowanie. - Wiem - mrukn�a wsp�czuj�co. - Na og� jedynie w kasynach. - W�a�nie. A mnie tego rodzaju praca zupe�nie nie interesuje. - Hazard lubi� wy��cznie w interesach. - Jednak chce pan wykorzysta� swoje zdolno�ci, �eby si� 18
Amarylis przekona�, czy panna Locking uleg�a hipnozie? - dopyty wa�a si� Amarylis. - Tak - Lucas opar� swobodnie �okcie na kolanach. - Kiedy zda�em sobie spraw�, �e kto� sprzedaje tajne informacje, zacz��em mie� na ni� oko. Podsun��em jej te� fa�szywe dane. Chcia�em zobaczy�, dok�d zaw�druj�. - No i co? - Ustali�em, �e Miranda utrzymuje regularne kontakty z niejakim Merrickiem Beechem. S�dz�, �e to makler. Musz� jednak mie� pewno��, a tak�e wyja�ni�, czy Beech korzysta� z pomocy pryzmatu. - W tym celu musia�by go pan z�apa� na gor�cym uczynku. Zdaje pan sobie spraw�, jakie to b�dzie trudne? - Ju� w czwartek nadarzy mi si� pierwsza taka okazja - powiedzia� Lucas, mru��c oczy, - W czwartek? - Miranda i Beech zostali zaproszeni na przyj�cie z okazji otwarcia nowego skrzyd�a w Muzeum Narodowym. - Naprawd�? - Oczy Amarylis rozb�ys�y entuzjazmem. - Zdaje si�, �e b�dzie tam mo�na obejrze� eksponaty z Wysp Zachodnich. - Tak. - Lucas zmarszczy� brwi. - O ile mi wiadomo, nawet najwi�kszy talent hipnotyzerski musi czasem pona wia� sugestie, jakie czyni swej ofierze, prawda? - Tak, szczeg�lnie je�li te sugestie s� sprzeczne z wol� samej ofiary. - W takim razie b�dzie mu potrzebny pryzmat. - Owszem, ale ju� panu m�wi�am, �e to naprawd� niemo�liwe. - A mnie si� wydaje, �e Beecham przyst�pi do dzie�a od razu w czwartek. Chc� go z�apa� na gor�cym uczynku. Amarylis przygryz�a wargi. - Z moj� pomoc�? - Tak jest - u�miechn�� si� Lucas. - Wszystko jest proste, jasne, a ponadto ca�kowicie legalne i zgodne z zasadami etyki. Amarylis zab�bni�a paznokciami po biurku. 19
Jayne Castle - Ale to przyj�cie b�dzie na pewno bardzo ekskluzywne. Zaproszenia otrzymaj� tylko wa�ne osobisto�ci i sponsorzy muzeum. Ja nie obracam si� w takich kr�gach. - Mog� pani� zapewni�, �e z tym nie b�dzie �adnego problemu - powiedzia� sucho Lucas. Na policzki Amarylis zn�w wyst�pi�y rumie�ce. - No oczywi�cie. Przecie� pan podarowa� im eksponaty. S�dz�, �e muzeum spe�ni ka�d� pana pro�b�. - Powiedzmy po prostu, �e kustosz jest mi wdzi�czny. - To chyba eufemizm mrukn�a dziewczyna. Lucas wzruszy� ramionami. Wszyscy wiedzieli, �e ar tefakty stanowi� najwi�ksz� atrakcj� ca�ej kolekcji. Spo dziewano si�, ze przyci�gn� t�umy zwiedzaj�cych i... hoj nych sponsor�w. Amarylis popatrzy�a powa�nie na Lucasa. - Jako profesjonalistka musz� panu powiedzie�, �e straci pan tylko czas. Nikt nie hipnotyzowa� panny Locking... - zawaha�a si�. - No, chyba �e... - Chyba �e co? - Chyba �e Miranda poddawa�a si� jego sugestiom bez �adnych opor�w - doko�czy�a z westchnieniem Amarylis. -Ale to by oznacza�o, �e panna Lockwood jest nieuczciwym, przekupnym i wyrachowanym pracownikiem, a nie ofiar� hipnotyzera o przest�pczych sk�onno�ciach. - Ona by�a dla mnie kim� wi�cej ani�eli tylko pracow nikiem - wyzna� cicho Lucas. - Co� was ��czy? - Tak, ale nie romans, cho� zapewne to w�a�nie mia�a pani na my�li. Trzy lata temu Miranda zar�czy�a si� z moim wsp�lnikiem Jacksonem Ryem. Kiedy on zgin�� w akcji na Wyspach Zachodnich, powierzy�em pannie Lockwood wysokie stanowisko w firmie. Uwa�a�em, �e jestem jej co� winien. A ona bardzo potrzebowa�a tej pracy. Amarylis milcza�a przez d�u�sz� chwil�. - Dobrze, panie Trent. B�d� z panem pracowa�. - Wzi�a d�ugopis do r�ki i zacz�a powoli sk�ada� podpis pod kontraktem. 20 Amarylis - Dzi�kuj�. - A tak na marginesie... Wymy�li� ju� pan jak�� przeko nuj�c� historyjk�, kt�ra mog�aby usprawiedliwi� moja obecno�� w muzeum? Mo�e mam si� przebra� za kelnerk�? Tylko �e musia�by pan o tym uprzedzi� firm�, kt�ra organizuje to przyj�cie. - Nie widz� problemu. - Lucas patrzy� na dyskretne kolczyki Amarylis. - P�jdzie pani ze mn� w charakterze kandydatki na �on�. R�ka Amarylis zawis�a nad kartk� - Co takiego?! - spyta�a, patrz�c na niego rozszerzonymi z przera�enia oczami. - Z�o�y�em w�a�nie swoj� ofert� w biurze matrymonial nym. Wszyscy, ��cznie z Mirand�, wiedz�, �e szukam �ony. Ka�demu, kto o to zapyta, powiem, �e poleci�a mi pani� agencja matrymonialna. Dobry pomys�?
Rozdzia� drugi
Lucas Trent, Lodziarz we w�asnej osobie, naprawd� poprosi� j� o pomoc. Amarylis zacz�o ogarnia� zdumienie dopiero w chwili, gdy za jej nowym klientem zamkn�y si� drzwi. Podczas rozmowy z trudem ukrywa�a swoje uczucia. Lucas Trent. Siedzia� tu, w jej gabinecie, po przeciwnej stronie biurka. A ona podpisa�a z nim kontrakt. Cz�owiek zwany Lodziarzem nawiedza� j� od dawna. W jaki� przedziwny spos�b wyczuwa�a jego obecno��. Przed rokiem zobaczy�a jego zdj�cie w gazecie. Uwag� Amarylis przyku�y jednak nie sukcesy finansowe Trenta ani te� jego odkrycia na Wy spach Zachodnich. Dziewczyna nie mog�a oderwa� wzroku od jego oczu. Oczywi�cie nie uleg�a obsesji czy fascynacji, a przynajmniej tak jej si� wydawa�o. 22
Amarylis Potem by�a zbyt zapracowana, by po�wi�ca� uwag� Lucasowi, kt�rego zepchn�a gdzie� g��boko do pod�wiado mo�ci. Nie mog�a narzeka� na brak zaj��. Sko�czy�a znajomo�� z Gilfordem, rzuci�a prac� na uniwersytecie, dosta�a posad� w Psynergii i zacz�a przygotowywa� papiery dla agencji matrymonialnej. Naprawd� nie zosta�o jej zbyt du�o czasu na rozmy�lania o Lodziarzu. Zna�a jego nazwisko, zanim jeszcze prasa zacz�a si� rozpisywa� o artefaktach. Trent sta� si� s�awny trzy lata wcze�niej, kiedy to piraci napadli na Wyspy Zachodnie. Skaza�cy, kryminali�ci oraz bandyci z trzech miast stworzyli silne oddzia�y operacyjne i pod wsp�lnym sztan darem najechali na wyspy, by przej�� kontrol� nad ich bogactwami naturalnymi. Amarylis zajmowa�a si� w�wczas prac� naukow� i nau czaniem, ale mimo to �ledzi�a t� spraw�. Dowiedzia�a si� na przyk�ad, �e podczas ataku pirat�w zgin�a �ona Lucasa i jego wsp�lnik. Trent zorganizowa� natychmiast specjalne grupy samo obrony, sk�adaj�ce si� z g�rnik�w, pracownik�w technicznych, kupc�w, �eglarzy i handlowc�w, kt�rzy na swoje nieszcz�cie przyjechali na Wyspy Zachodnie przed rozpo cz�ciem walk. W�a�nie w�wczas Nelson Burlton zacz�� nazywa� Trenta Lodziarzem. Zar�wno Burlton, jak i inni dziennikarze nie znajdowali s��w, by wyrazi� swe uznanie dla strategii i taktyki Lucasa. W ci�gu dw�ch tygodni zdziesi�tkowane oddzia�y pirat�w opu�ci�y wyspy. Ale to nie talenty przyw�dcze Lucasa przyku�y uwag� Amarylis. Poch�ania�y j� bowiem wtedy ko�cowe egzaminy na uniwersytecie. Kiedy jednak zobaczy�a jego zdj�cie w gazetach, nie mog�a przesta� o nim my�le�. Reporterowi uda�o si� uchwyci� Lucasa w chwili, gdy wychodzi� z d�un gli z artefaktami w d�oni. Ostre rysy Trenta i jego spojrzenie pozostawi�y trwa�y �lad w pami�ci dziewczyny. A teraz po jego wizycie Amarylis zda�a sobie spraw�, �e 23
Jayne Castle fotografia nie oddawa�a nawet w po�owie prawdziwego wygl�du tego m�czyzny. Lucas stanowi� bowiem uosobie nie m�skiej si�y i zdecydowania. Jego wystaj�ce ko�ci policzkowe, orli nos oraz wydatna szcz�ka wydawa�y si� dziewczynie r�wnie egzotyczne i interesuj�ce jak owe tajemnicze artefakty. Fotoreporter nie zdo�a� uchwyci� r�wnie� ponurej, lodo watej g��bi oczu Trenta, kt�ra wywar�a na Amarylis tak piorunuj�ce wra�enie. Nelson Burlton nawet si� pewnie nie domy�lla�, �e nada�l Lucasowi tak trafny przydomek. Niestety, w prawdziwym �yciu Trent oddzia�ywa� jeszcze silniej na jej zmys�y. Jego charakterystyczny wyspiarski spos�b m�wienia przyprawia� dziewczyn� o nie kontro lowany dreszcz. A widok ogromnych, m�skich, stward nia�ych od pracy d�oni powodowa� dziwne skurcze �o��dka. Nadal jednak nie potrafi�a logicznie wyt�umaczy� swoich odczu�, co bardzo j� martwi�o. Kiedy otworzy�y si� drzwi, Amarylis dozna�a natych miastowej ulgi. - No i co? - spyta�a Clementine Malone, w�a�cicielka Psynergii. Jej chytre, ciemne oczy b�yszcza�y z podniecenia, a kr�tkie, przyci�te na je�a w�osy wyda�y si� Amandzie jeszcze bardziej nastroszone. - Podpisa�? - Prosz� bardzo - Amarylis pomacha�a kontraktem. - Jestem z nim um�wiona na czwartek. Musz� ci jednak powiedzie�, �e przewiduj� k�opoty. - Na pewno jako� im zaradzimy. - Clementine zabra�a dziewczynie papiery i spojrza�a na podpis Trenta. - Dobra robota. Gratuluj�. - Dzi�ki. Uznanie szefowej sprawi�o jej przyjemno��. Lucas Trent by� zreszt� najwa�niejszym klientem Amarylis, od czasu gdy dziewczyna podj�a prac� w Psynergii. A kontrakt Z tak� osobisto�ci� stanowi� nie tylko prze�om w jej w�asnej karierze, lecz dodawa� tak�e splendoru firmie. - Wiedzia�am, �e ci si� uda - Clementine zerkn�a na Amarylis znad kontraktu. - W�a�nie m�wi�am Smyth24 Amarylis -Jonesowi, �e jeste�my na fali. A Dumne Ognisko mo�e si� wypcha�. Dumne Ognisko stanowi�o najwi�ksze zagro�enie dla Psynergii. Oczywi�cie, w Nowym Seattle istnia�o wiele innych firm o podobnym profilu, ale walka mi�dzy Dum nym Ogniskiem a Psynergi� mia�a charakter osobisty. Szefow� Dumnego Ogniska by�a bowiem Gracie Proud, kochanka Clementine. Pi�tna�cie lat po�ycia w udanym zwi�zku to jedno, a rywalizacja na gruncie zawodowym drugie. - Przykro mi - powiedzia�a Amarylis, wyci�gaj�c r�k� po kontrakt - ale chyba nie b�dziesz mog�a tego rozg�asza�. Pan Trent prosi� mnie wyra�nie o dyskrecj�. Sprawa doty czy bezpiecze�stwa firmy. - Jasne. - Clementine mrugn�a do dziewczyny i opar�a si� biodrem o kant biurka. - Ale takie informacje id� w �wiat. Je�li Trent b�dzie zadowolony z naszych us�ug, z pewno�ci� poleci Psynergi� swoim znajomym. - Pokiwa�a g�ow� tak gwa�townie, �e metalowe kolczyki w kszta�cie k�ek zako�ysa�y si� jak statek na wzburzonym morzu. - Zobaczysz. Staniemy si� najbardziej ekskluzywn� agencj� w mie�cie. - Ju� ni� jeste�my - powiedzia� od progu Byron SmythJones, recepcjonista i sekretarz firmy. - Ile jeszcze razy b�d� musia� ci to powtarza�? My�l pozytywnie. Wyobra�nia wyprzedza rzeczywisto��, a wiara czyni cuda. Clementine popatrzy�a na Byrona z lekkim obrzydze niem. - Co mnie napad�o, �e ci� wys�a�am na to nieszcz�sne seminarium? - Bo wiedzia�a�, �e temat dotyczy zarz�dzania, a ja jestem stworzony do wielkiej kariery - odpar� Smyth-Jones z mi�ym u�miechem. Byron dopiero niedawno sko�czy� dwadzie�cia jeden lat, by� smuk�y, przystojny i -jak na gust Amarylis - zbytnio ulega� modzie. Czesa� si� w ko�ski ogon, zwi�zany czarnym sk�rzanym rzemykiem. Nosi� koszule i spodnie w kolorze 25
Jayne Castle khaki, kt�re ozdabia� mn�stwem sprz�czek, klamerek, przypinek, naszywek i kieszeni. Sztucznie podniszczony pas i buty dope�nia�y reszty ubioru. Ten ch�opak m�g� naprawd� wyst�powa� w reklam�wce propaguj�cej styl rodem z Wysp Zachodnich. Ta specyficzna moda wzbudzi�a zainteresowanie klienteli ju� przed rokiem, kiedy to Nelson Burlton pojecha� na wyspy, �eby zrobi� tam seri� reporta�y na temat artefakt�w. Przez tydzie� pojawia� si� na ekranach w stroju badaczy d�ungli i nie tyle skupi� publiczn� uwag� na najnowszych odkryciach naukowych, co uczyni� cuda dla producent�w khaki. Najm�odsi przedstawiciele p�ci brzydkiej oszaleli na pun kcie stylu wyspiarza i nic nie wskazywa�o na to, by ta tendencja zacz�a przemija�. A otwarcie wystawy nabija�o kabzy projektant�w i producent�w odzie�y m�skiej. - Przeznaczenie jest zaledwie funkcja, synergii i mo�na je �atwo odmieni� - za�piewa�a Clementine. Byron zmarszczy� gniewnie brwi, ale zaraz potem u�mie chn�� si� do Amarylis. - Ciebie te� szlag trafia, kiedy ona zaczyna cytowa� tych starych nudziarzy? - Clementine przytoczy�a teori� Patricii Thorncroft North - powiedzia�a Amarylis tonem rasowego wyk�adowcy. - A to w�a�nie ona odkry�a trzy zasady synergii. Gdyby nie Patricia, pewnie by� tutaj nie pracowa�. Clementine st�umi�a �miech, a Byron j�kn�� i przy�o�y� sobie d�o� do czo�a, jakby nagle dosta� gor�czki. - B�agam ci�, Amarylis, daj sobie spok�j z t� lekcj�. Jeszcze nie doszed�em do siebie po wczorajszej. - Ale ona tak �wietnie si� na tym zna - mrukn�a Clementine. Amarylis poczu�a, �e zn�w zaczyna si� rumieni�. Jeszcze nie zd��y�a przywykn�� do biurowych �art�w. W dalszym ci�gu nie mog�a odr�ni� nieszkodliwego pokpiwania od powa�nych zarzut�w. Na uniwersytecie wszystko wy gl�da�o inaczej. Czasem wi�c t�skni�a za powa�n�, dostojn� atmosfer� wydzia�u nauk ogniskowych. Ale tylko czasem. 26 Amarylis - Najwa�niejsze jest jednak to, �e z�owi�a� naprawd� wielk� ryb�, Amarylis, i na twoim miejscu na pewno poprosi�bym o podwy�k�. Nie przepu�ci�bym takiej okazji - powiedzia� Byron. Amarylis u�miechn�a si� cierpko. - Dzi�ki za rad�, ale jeszcze zaczekam. Wcale nie jestem przekonana, czy pan Trent b�dzie zadowolony z moich us�ug. Clementine rozszerzy�a oczy z przera�enia. - O czym ty m�wisz, do diab�a? Dlaczego nie mia�by by� zadowolony? Wiem, �e to dziewi�tka, ale na pewno dasz sobie z nim rad�. Przecie� posiadasz pe�ne widmo i certyfikat klasy dziesi�tej. - Nie w tym rzecz - Amarylis patrzy�a na kontrakt z nieszcz�liw� min�. - Pan Trent chce znale�� odpowiedzi na pewne pytania, a ja przypuszczam, �e to, czego si� dowie, wcale nie wzbudzi w nim entuzjazmu. - To niczego nie zmienia. I tak musi zap�aci� - stwierdzi� Byron. - Tak, ale chyba nie rozstaniemy si� w zgodzie. Wiecie przecie�, �e dziewi�tki bywaj� niesforne i aroganckie. Je�li rezultaty pozostaj� w sprzeczno�ci z ich oczekiwaniami, zwykle wini� o to pryzmaty. Twierdz�, �e ognisko by�o za s�abe, by skupi� ich energi�. Clementine popatrzy�a na ni� ostro. - M�wi�a�, �e ta sprawa dotyczy bezpiecze�stwa firmy. O co jemu w�a�ciwie chodzi? - Trzymaj si�, bo padniesz - poradzi�a szefowej Amarylis. - Lucas Trent wbi� sobie do g�owy, �e jaki� hipnotyzer zmusza pewn� osob�, pracuj�c� u niego w firmie na stanowisku kierowniczym, by sprzedawa�a tajne informacje o przedsi�biorstwie. - Hipnotyzer? - Byron wytrzeszczy� oczy ze zdumienia. - M�wisz powa�nie? - To �mieszne - orzek�a Clementine. - Takie rzeczy zdarzaj� si� tylko w powie�ciach Orchid Adams. - Wampir psychiczny - szepn�� Byron z teatralnym 27
Jayne Castle przera�eniem. - Taki, co to potrafi zniewoli� pryzmat p�ci �e�skiej. - Chyba Trent za d�ugo siedzia� w tej d�ungli - skrzywi�a si� Clementine. Amarylis patrzy�a pos�pnie na kontrakt. - Chyba b�d� musia�a mu to wyperswadowa�. - Co? - Clementine o ma�o nie spad�a z biurka. - Chcesz zerwa� kontrakt? Przecie� Trent to nasz najlep szy klient! - Ale b�dzie naszym najbardziej niezadowolonym klien tem, a to nie przysporzy chluby firmie. - Cholera. Clementine zagryz�a wargi, k�ad�c na szali wszelkie zyski i straty, jakie mog�yby wynikn�� z takiej decyzji. W biurze zapanowa�a ponura atmosfera. - S�uchaj - odezwa! si� Byron. - Sp�jrz na pozytywn� stron� zagadnienia. Nazywaj� Trenta Lodowcem To �ywa legenda. Przecie� nie zdoby�by s�awy, gdyby by� g�upi. Na pewno wie, �e ten pomys� z hipnotyzerem jest mocno nieprawdopodobny. Pewnie chce po prostu wykluczy� tak� ewentualno��, zanim si� zdecyduje na jaki� ruch. Przecie� mo�e sobie teoretycznie za�o�y�, �e jaki� talent hipnotyzerski narzuca komu� swoj� wol�. Clementine zmarszczy�a �miesznie nos. - Tak, a te ciemniaki z sekty Powr�t r�wnie� si� nie myl�, twierdz�c, �e nied�ugo przejdziemy przez kurtyn� i znajdziemy si� na Ziemi. - B�d� powa�na. W przeciwie�stwie do tych sekciarzy Trent nie jest przecie� szale�cem -powiedzia� Byron i zn�w popatrzy� na Amarylis. - Wiem, �e to dziewi�tka, ale jakiego rodzaju? - Wykrywacz. Potrafi wyczu� inny talent w fazie kon centracji. - Tylko tyle? - Byron by� wyra�nie rozczarowany. - Taki ma certyfikat. - Amarylis wyg�adzi�a d�oni� papiery. - Wykrywacz klasy dziewi�tej. - Dziewi�tej! - Clementine a� gwizdn�a z podziwu. 28 Amarylis Szkoda, �e Trent nie ma �adnych po�ytecznych zdolno�ci. Zmarnowa� tak� si��... Pech! - Nie pech, tylko brak synergii. Bardzo mi go �al. No pomy�l sama, jak by� si� czu�a na jego miejscu. - Okropnie - przyzna�a Clementine. - Nic dziwnego, �e prasa nigdy si� specjalnie nie rozpisywa�a na temat jego zdolno�ci parapsychicznych. Widocznie on sobie tego nie �yczy�. - A mnie si� wydawa�o, �e Trent posiada szczeg�lne umiej�tno�ci - powiedzia� Byron, zagryzaj�c wargi. - Na przyk�ad jakie? - spyta�a Amarylis. - Nazywaj� go Lodziarzem, bo odnajduje bezb��dnie galaretowaty l�d. My�la�am, �e mo�e potrafi r�wnie� zlokalizowa� z�oto albo jakie� inne cenne z�o�a. - Ale on szuka� lodu w bardzo tradycyjny spos�b - wyja�ni�a Amarylis. - Najpierw prowadzi� �mudne badania naukowe, a potem sp�dzi� wiele czasu w terenie. Ma dyplom z zakresu synergistycznej mineralogii krystaliczniej. Amarylis nie mia�a poj�cia o sposobach wykrywania galaretowatego lodu. Wiedzia�a tylko, �e jest to praca wyj�tkowo trudna, �mudna i �wietnie p�atna. Galaretowatym lodem nazywano potocznie substancj� znan� w kr�gach akademickich jako p�p�ynny kwarc z pe�nym widmem posiadaj�cy wiele dziwnych w�a�ciwo�ci. W stanie naturalnym rzeczywi�cie przypomina� sw� kon systencj� galaret�. Najwa�niejsze jednak by�o to, �e galaretowaty l�d s�u�y� do otrzymywania energii. Czystej, wydaj nej, niedrogiej energii. Lucas Trent zbi� na nim maj�tek, a jego firma w dalszym ci�gu �wietnie prosperowa�a. - Nie wiem, w jaki spos�b on szuka tego cholernego lodu - powiedzia�a Clementine. - Zreszt� nic mnie to nie obcho dzi. Liczy si� tylko to, �e Trent jest wa�n� person� w tym mie�cie. - Wycelowa�a smuk�y, ozdobiony metalowymi k�kami palec w Amarylis. - Przekonasz naszego klienta, �e nawet je�li �aden psychiczny wampir nie ma zwi�zku z przeciekami, to my i tak nie wzi�li�my pieni�dzy za darmo. 29
Jayne Castle - Tak jest, szefowo. Clementine opar�a d�onie na biodrach. - Trent potrzebuje profesjonalnego, uzdolnionego pryz matu, wi�c otrzyma dok�adnie to, o co prosi�. Nie mo�emy bra� odpowiedzialno�ci za odpowiedzi, jakie otrzyma na swoje pytania. - Mam nadziej�, �e przypomnisz sobie t� rozmow�, gdy b�dziesz nam wr�cza� premie �wi�teczne - powiedzia�a grzecznie Amarylis. Clementine wybuchn�a �miechem. - Nie martw si�. Ty ju� zas�u�y�a� na nagrod�. Dop�ki nie zacz�a� u mnie pracowa�, �adna dziewi�tka nawet tu nie zajrza�a. Im wszystkim si� wydaje, �e pryzmaty musz� mie� stert� dyplom�w i �wiadectw. �semki zreszt� te� robi� spore zamieszanie. - Szkoda, �e Trent posiada akurat tak ma�o atrakcyjne zdolno�ci - wtr�ci� Byron. - W innych warunkach ta praca mog�aby by� bardzo interesuj�ca. Tu naprawd� chodzi o bezpiecze�stwo firmy. Trudno teraz o tak� fuch�. - Zgadzam si�, �e umiej�tno�ci pana Trenta nie s� szczeg�lnie przydatne, bo przecie� i tak nie nakryjemy �adnego hipnotyzera na gor�cym uczynku. Z drugiej strony uwa�am, �e otrzyma�am ciekawe zadanie. Przecie� b�d� pracowa� incognito. - A gdzie si� z nim um�wi�a�? - spyta� Trent. - W muzeum. Id� na przyj�cie z okazji otwarcia nowego skrzyd�a. - Nie wiedzia�am, �e musisz si� ukrywa�. - Clementine zmarszczy�a niespokojnie brwi. - W kontrakcie nie ma ani s�owa na ten temat. - Nie widz� problemu - zapewni�a Amarylis. - Pewnie Trent ka�e si� jej przebra� za kelnerk� - wtr�ci� niczym nie zra�ony Byron. - W ten spos�b Amarylis nie b�dzie budzi� �adnych podejrze�. Clementine unios�a brwi. - Ju� j� widz�, jak w bia�o-czarnym mundurku roznosi tace z przystawkami. Musimy si� jako� postara� o jej 30 Amarylis zdj�ie. Potem powiesimy je w recepcji i wymy�limy jaki� dobry slogan reklamowy. Na przyk�ad: Gwarantujemy Naszym Klientom Pe�n� Obs�ug�, lub co� innego w tvm roaju. Amarylis poprawi�a si� na krze�le. - Je�eli chcecie wiedzie�, to nie b�d� serwowa� kanapek ani szampana. - Nie? - Clementine popatrzy�a na ni� z zainteresowaniem - W takim razie mo�e b�dziesz udawa� dziennikark� albo pracownika muzeum? Niezupe�nie. - Amarylis sili�a si� na spok�j. - Wyst�pi� w charakterze kandydatki na �on�, poleconej panu Trentowi przez biuro matrymonialne. Uda�o si� jej ca�kowicie ich zaskoczy�, cho� niezupe�nie takiej reakcji oczekiwa�a. Co? - Byron a� j�kn�� ze zdziwienia. - Nie wierz�! Clementine gwizdn�a cicho przez z�by. - Co� podobnego nawet by mi do g�owy nie przysz�o! - Dlaczego si� tak dziwicie? - Amarylis wysun�a bu�czucznie podbr�dek. - Pan Trent zg�osi� si� niedawno do agencji matrymonialnej. Sam mi to powiedzia�. - Co za ironia losu! Ciekawa jestem, jak� min� zrobi twoje wujostwo na wie�� o wyczynach swojej siostrzenicy. Nawet nie zamierzam im o tym wspomina�. -Amarylis popatrzy�a gro�nie na Clementine i Byrona. Ciotka i wuj Amarylis mieszkali wraz z reszt� jej rodziny w ma�ym miasteczku Lower Bellevue nieopodal Nowego Seattle. Nie istnia� �aden pow�d, dla kt�rego Amarylis mia�aby ich informowa� o swoim wieczornym zadaniu. -A je�li kt�re� z was cokolwiek im wypaple, niech pami�ta, �e zemsta jest leniwa, ale sprawiedliwa. Byron uni�s� ramiona. - Nie martw si�. Nie powiemy ani s�owa. Nawet nie b�dziemy musieli. Na takim przyj�ciu jest zawsze t�um dziennikarzy. Prasa lokalna na pewno r�wnie� zamie�ci jakie� informacje na temat tego wydarzenia. Wierz mi, moja droga, �e w pi�tkowe popo�udnie twoja ciocia lub 31
Jayne Castle wujek otworz� ,,Lower Bellevue Journal" i zobacz� w nim zdj�cie swojej ukochanej siostrzenicy uwieszonej u ramienia najbogatszego m�czyzny w mie�cie. - O Bo�e! - Amarylis wtuli�a g�ow� w ramiona. - Zapom nia�am o reporterach. W oczach Byrona mign�a z�o�liwa satysfakcja. - Ta sprawa staje si� minuty na minut� coraz bardziej interesuj�ca. - Dosy� tego, Smyth-Jones - mrukn�a Amarylis. Clementine uciszy�a ich gestem r�ki. - Uspok�jcie si�, dzieci. Prowadzimy tu firm�. Zostawcie te k��tnie na p�niej. A ty, Amarylis, we� wolne po po�udnie. - Dlaczego? - Bo za czterdzie�ci osiem godzin musisz wzi�� udzia� w jednej z najwa�niejszych imprez w tym sezonie i to w dodatku w towarzystwie Lucasa Trenta. Podejrzewam, �e nie masz si� w co ubra�. Amarylis wpad�a w panik�. - Zaraz id� po zakupy! Byron popatrzy� na ni� krytycznie. - Przymierz jak�� sukienk� z tej modnej zwiewnej tkani ny. Najlepiej zielon�. - On ma racj� - dorzuci�a Clementine od drzwi. P�jd� do butiku przy Fifth Avenue. To ulubiony sklep Gracie. Ka� przys�a� rachunek do firmy. - Mrugn�a porozumiewaw czo. - Wrzucimy t� sukienk� w koszty. - Przejedziesz si� jego autem - zauwa�y� Byron z nie ukrywan� zazdro�ci�. - Co w tym niezwyk�ego? - Nie wiesz, �e Lucas kupi� Icera? Cudowna maszyna! Widzia�em, jak parkowa� go pod biurem.
Przy odrobinie szcz�cia mia�a wreszcie szans� wygna� Lucasa Trenta ze swoich my�li. Amarylis w�o�y�a zwiewn� sukni� przez g�ow� i patrzy�a, 32
Amarylis jak cudownie mi�kka tkanina uk�ada si� na jej ciele. Nie odrywaj�c wzroku od lustra, zrobi�a kilka wdzi�cznych krok�w. Zielone, opalizuj�ce paski materia�u zata�czy�y w powietrzu, a gdy dziewczyna si� odwr�ci�a, przywar�y na chwil� do jej bioder i ud. Amarylis zakr�ci�a pirueta i zn�w zerkn�a do lustra, by oceni� efekt. Przejrzysta tkanina natychmiast wr�ci�a po s�usznie na swoje miejsce. Dotkn�wszy dekoltu, dziewczyna zacz�a si� zastana wia�, czy suknia nie jest przypadkiem zbyt g��boko wyci�ta, ale zaraz potem u�wiadomi�a sobie, �e przyj�cie odbywa si� przecie� wieczorem. Inne kobiety wk�adaj� przy takich okazjach jeszcze bardziej wydekoltowane kreacje. Spojrza�a tylko uwa�nie do lustra, �eby si� upewni�, czy spod sukni nie wychodz� rami�czka bia�ego stanika. Nosi�a praktyczny, wygodny biustonosz przeznaczony do wielokrotnego prania. Kupi�a go na p�rocznej wyprzeda�y bielizny w jednym z najwi�kszych dom�w towa rowych. Mia�a jeszcze p� tuzina podobnych staniczk�w w g�rnej szufladzie komody. Doskonale jednak zdawa�a sobie spraw� z tego, �e pod t� zwiewn� sukni� nale�a�oby w�o�y� zupe�nie inn� bielizn�. �a�owa�a, �e nie ma jedwab nej, koronkowej bardotki. Z drugiej strony po co wydawa� tyle pieni�dzy na luksusowy biustonosz pod sukienk�, kt�rej ju� potem nigdy nie mia�aby okazji w�o�y�? Zadowolona z kreacji i faktu, �e jest gotowa na dziesi�� minut przed czasem Amarylis wysz�a z sypialni. By�a skupiona i spokojna, czyli czu�a si� tak, jak powinien si� czu� ka�dy pryzmat przed intensywnym ogniskowaniem. W tej samej chwili prawda o tym, co za chwil� mia�o si� sta� dotar�a do niej ze zdwojon� si��. Klasn�wszy mocno w d�onie, zaczerpn�a kilka g��bokich oddech�w. Mia�a wilgotne r�ce, co od razu wytr�ci�o j� z r�wnowagi. Robi�a wszystko, by roz�adowa� rosn�cy niepok�j, ale z minuty na minut� denerwowa�a si� coraz bardziej. We� si� w gar��, idiotko! - upomina�a si� w duchu. 33
Jayne Castle Stan�a na �rodku salonu i zacz�a robi� sobie wyk�ad. Ka�dy pryzmat decyduj�cy si� na wsp�prac� z dziewi�tk� musi by� spokojny i opanowany. Je�li bowiem nie potrafi kontrolowa� siebie, oka�e si� r�wnie bezsilny wobec talentu. Potem pomy�la�a, �e powinna wykona� swoje zadanie jak najlepiej, cho�by ze wzgl�du na dobro firmy. Jak zwykle poczucie odpowiedzialno�ci wzi�o g�r� nad emoc jami i serce Amarylis zacz�o bi� znacznie wolniej. W�a�ciwie to nawet zupe�nie normalnie. Dziewczyna przypomnia�a sobie, �e wybiera si� do pracy, a nie na przyj�cie towarzyskie. Napi�cie, w jakim �y�a przez ostatnie dwie doby, nie mog�o mie� �adnego wp�ywu na zdolno�� koncentracji. A fakt, �e mia�a wsp�pracowa� z Lodziarzem, by� ca�kowicie pozbawiony znaczenia. Odezwa� si� gong. Przyjecha� Trent. Spokojnie - upomnia�a si� w duchu. - Nie biegnij. Gdy wchodzi�a do przedpokoju, gong za�piewa� jeszcze raz. W przyjemnej dla ucha melodii pobrzmiewa�y zupe�nie nowe, w�adcze tony. Dziewi�tki nie nale�� do cierpliwych - pomy�la�a Amarylis. S� wymagaj�ce i aroganckie. Dlatego nie zawsze potrafi� si� porozumie� z pryzmatami o pe�nym widmie. Chocia� wcale si� nie spieszy�a, na policzki wyst�pi�y jej rumie�ce. Lucas sta� w progu. - Przyjecha� pan wcze�niej - zauwa�y�a. Zerkn�� na zegarek ze zmarszczonymi brwiami. - Jest si�dma. - Naprawd�? Co� takiego! - Amarylis zdoby�a si� na u�miech. - Przepraszam. Widocznie m�j zegar si� p�ni. Lucas mia� na sobie czarny str�j wieczorowy. W�o�y� czarn� koszul�, czarn� marynark�, czarne spodnie, czarny krawat... �adne tam khaki - pomy�la�a. By�a bardzo ciekawa opinii Trenta na temat najnowszej mody m�skiej. On jednak nale�a� do konserwatyst�w, s�dz�c cho�by po starannie przyci�tych w�osach. 34 Amarylis - Co� nie tak? - spyta�, taksuj�c j� wzrokiem. O Bo�e! Widocznie nie odrywa�a od niego oczu. - Ale� nie, wszystko w porz�dku. - Zrobi�a krok w g��b mieszkania. - Niech pan wejdzie. Wezm� tylko torebk�. - Nie ma powodu do po�piechu. Przewidzia�em tak� entualno��. A wi�c s�dzi�, �e ka�e mu czeka�! Amarylis poczu�a przyp�yw irytacji. - Zaraz wracam. Wpad�a do sypialni i z�apa�a le��c� na komodzie torebk�. Kiedy wr�ci�a do przedpokoju, zasta�a Lucasa przy p�ce z ksi��kami. Trent ogl�da� w�a�nie egzemplarz ,,Dzikiego talentu" Orchid Adams. - Prosz� mi tylko nie wmawia�, �e lubi pani te romanse o wampirach - powiedzia�, patrz�c dziwnie na Amarylis. - Prawd� m�wi�c, ch�tnie je czytam. - Ale chyba pani nie wierzy, �e nie rejestrowane superlenty mog� przej�� kontrol� nad pryzmatami. - Oczywi�cie, �e nie. Te ksi��ki to przecie� czysta fikcja literacka. - Wol� literatur� faktu. - Nic dziwnego - powiedzia�a Amarylis z ponurym miechem. - M�wi si� przecie�, �e talenty wysokiej klasy pryzmaty z pe�nym widmem nie maj� ze sob� nic sp�lnego. Pomijaj�c oczywi�cie zdolno�ci parapsychiczne doda�a szybko. - To prawda. - Pop