Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1613 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Tytu�: BIBLIA - ksi�ga na dzisiaj
Autor: John R.W. Stott
Tre�� tej kr�tkiej ksi��ki zosta�a przedstawiona jako seria pi�ciu kaza� w All Souls Church przy Langham Place w Londynie w lutym i marcu 1980 r. Dzi�kuj� Michaelowi Baughen, wtedy rektorowi All Souls za zaproszenie mnie do wyg�oszenia kaza�, Inter-Varsity Press za sugesti�, �e powinny one zosta� spisane i opublikowane, Markowi Labbertonowi, mojemu by�emu asystentowi za przejrzenie pierwszego szkicu i poczynienie wielu pomocnych uwag oraz Vivienne Curry za przepisanie na maszynie wersji ostatecznej.
Chocia� stara�em si� usun�� najbardziej oczywiste cechy kazania i rozszerzy�em niekt�re zagadnienia, kt�re z powodu ogranicze� narzucanych przez kazalnic� by�y potraktowane skr�towo, materia� pozosta� zasadniczo taki sam, jak pierwotnie wyg�oszony. Powstanie ksi��ki jako serii kaza� t�umaczy pewne jej cechy. Ka�dy rozdzia� to obja�nienie tekstu biblijnego. Nie ma przypis�w. Styl jest raczej kolokwialny ni� literacki. A czytelnicy, kt�rych mia�em na my�li to ludzie podobni do tych, kt�rzy tworz� rodzin� ko�cio�a All Souls, to znaczy studenci i inni my�l�cy laicy, kt�rzy pragn� powa�nie zastanawia� si� nad autorytetem i znaczeniem Biblii.
Ksi��ka zatem nie jest niczym wi�cej ni� wst�pem. Wa�ne kwestie, kt�re dyskutuje si� dzisiaj w kr�gach naukowych, na przyk�ad zagadnienia znaczenia j�zyka, wp�ywu kultury, socjologii wiedzy i postrzegania prawdy, nie s� tu prawie w og�le podnoszone. Jest to bowiem podstawowa ksi��ka na temat historycznego chrze�cija�skiego podej�cia do Pisma �wi�tego i na temat rozumienia Biblii przez ni� sam�, kt�re musz� by� ci�gle przedstawiane w ka�dym pokoleniu, i kt�re pozostaj� zasadnicz� perspektyw�, z kt�rej mo�na zmaga� si� z innymi nagl�cymi problemami.
John Stott
wrzesie� 1981
Copyright for Polish Edition (c) 1996 by Instytut im. T.B.Barrata
Wersja WWW powsta�a za zezwoleniem wydawcy:
Instytutu Wydawniczego AGAPE
ul. Sienna 68/70, 00-825 Warszawa
[ mailto:
[email protected] ]
[email protected]
Wst�p
Pozw�lcie, �e poczyni� kilka uwag przygotowawczych.
Po pierwsze wyobra�am sobie, �e wszyscy wiemy, i� Biblia pozostaje �wiatowym bestsellerem. S�ysza�em, �e Koran zosta� przet�umaczony na 128 j�zyk�w. A jednak ca�a Biblia zosta�a przet�umaczona na 275 j�zyk�w, Nowy Testament na dalsze 495, a przynajmniej jedna ksi�ga Biblii na dalsze 940. Daje to w sumie 1710 j�zyk�w i dialekt�w, na jakie zosta�y przet�umaczone znaczne fragmenty Biblii. W 1979 r. Zjednoczone Towarzystwa Biblijne rozprowadzi�y 501 milion�w egzemplarzy Biblii, a ca�kowita sprzeda� na �wiecie musi wynosi� tysi�ce milion�w. Dlaczego? Dlaczego ta stara ksi�ga pozostaje na szczycie list bestseller�w?
Po drugie, co brzmi paradoksalnie, ta cz�sto nabywana ksi�ga jest ksi�g� zaniedban�. Prawdopodobnie dziesi�tki tysi�cy ludzi, kt�rzy kupuj� Bibli� nigdy jej nie czytaj�. Nawet w ko�cio�ach poznanie Biblii jest tragicznie ma�e. Trzydzie�ci lat temu Cyril Garbett, w�wczas arcybiskup Yorku napisa�, �e "wi�kszo�� m�czyzn i kobiet (w Anglii) nie modli si�, chyba �e w chwili przera�enia, nie czyta Biblii, chyba, �e szuka s�owa do krzy��wki ani nie wchodzi do ko�cio�a jak rok d�ugi, chyba �e przychodzi na chrzest, �lub lub pogrzeb". Je�li by�o to prawd� trzydzie�ci lat temu, to jest to jeszcze bardziej prawdziwe dzisiaj. Niewielu rodzic�w czyta Bibli� swoim dzieciom, nie m�wi�c ju� o nauczaniu z niej. Niewielu cz�onk�w ko�cio�a praktykuje codzienne rozmy�lania nad Bibli�. Niewielu kaznodziej�w sumiennie zmaga si� z biblijnym tekstem do tego stopnia, by wychwyci� zar�wno jego pierwotne znaczenie jak i wsp�czesne zastosowanie. A niekt�rzy przyw�dcy ko�cielni maj� czelno�� publicznie g�osi�, i� nie zgadzaj� si� z jej jasno wyra�on� doktryn� lub nauczaniem etyki. Jest to sytuacja tragiczna. Jak mo�na temu zaradzi�?
Moja trzecia uwaga wst�pna dotyczy przekonania, �e Biblia jest prawdziwie ksi�g� na dzisiaj. Uznanie jej wyj�tkowej inspiracji i wynikaj�cego z niej autorytetu by�o do niedawna cz�ci� historycznej wiary wszystkich ko�cio��w chrze�cija�skich. Na pewno poddanie si� autorytetowi Pisma �wi�tego albo, jak powinni�my to lepiej okre�la�, poddanie si� autorytetowi Boga przekazanemu nam przez Pismo, zawsze stanowi�o i nadal stanowi g��wny znak ewangelicznych chrze�cijan. Wierzymy w jej pouczenie. Przyjmujemy jej obietnice. Staramy si� wykonywa� przykazania. Dlaczego? G��wnie dlatego, �e wierzymy, i� Biblia jest S�owem Boga, ale tak�e poniewa� on przemawia do nas przez ni� �ywym g�osem. Biblia by�a ksi�g� na wczoraj. Niew�tpliwie b�dzie ksi�g� jutra, ale dla nas jest to ksi�ga na dzisiaj. Jest to S�owo Bo�e dla wsp�czesnego �wiata.
St�d jej ci�g�a popularno��, jej po�a�owania godne zaniedbanie i jej znaczenie dla wsp�czesno�ci stanowi� trzy wystarczaj�ce powody, dla kt�rych powinni�my po�wi�ci� nasze umys�y Biblii, ksi�dze na dzisiaj.
B�g i Biblia
Nasz pierwszy temat "B�g i Biblia" wprowadza nas w zagadnienie objawienia. Zwr��my si� zatem do tekstu z Izajasza 55,8-11. Przemawia sam B�g:
"Bo my�li moje, to nie my�li wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - m�wi Pan. Lecz jak niebiosa s� wy�sze ni� ziemia, tak moje drogi s� wy�sze ni� drogi wasze i my�li moje ni� my�li wasze. Gdy� jak deszcz i �nieg spada z nieba i ju� tam nie wraca, a raczej zrasza ziemi� i czyni j� urodzajn�, tak i� porasta ro�linno�ci� i daje siewcy ziarno, jedz�cym chleb, tak jest z moim s�owem, kt�re wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moj� wol� i spe�nia pomy�lnie to, z czym je wys�a�em."
Z tego wspania�ego tekstu mo�emy nauczy� si� przynajmniej trzech wa�nych lekcji.
Racjonalno�� objawienia
Niekt�rzy ludzie ju� samo poj�cie objawienia znajduj� trudnym. My�l, �e B�g mia�by si� ods�oni� przed rodzajem ludzkim przekracza mo�liwo�ci ich wiary. "Dlaczego mia�by to zrobi�?" - pytaj�. "I jak m�g�by to uczyni�?" Moja odpowied� brzmi, �e ewidentna konieczno�� boskiego objawienia czyni to poj�cie ca�kowicie racjonalnym. Wi�kszo�� ludzi w ka�dym wieku czu�o si� skonfundowanymi wobec tajemnic ludzkiego �ycia i ludzkich do�wiadcze�. Tym samym wi�kszo�� ludzi przyzna�a, �e je�liby mieli zg��bi� sens w�asnego istnienia, a tym bardziej sens istoty Boga, je�li tylko B�g istnieje, potrzebuj� m�dro�ci z zewn�trz. Pozw�lcie, �e zwr�cimy si� na chwil� do Platona. W "Fedonie" m�wi on o tym, i� musimy podr�owa� po morzu ciemno�ci i w�tpliwo�ci na ma�ej "tratwie" naszego w�asnego zrozumienia, "nie bez ryzyka - dodaje - jak musz� przyzna�, je�li cz�owiek nie potrafi znale�� jakiego� s�owa Boga, kt�re poprowadzi go pewniej i bezpieczniej".
Bez objawienia, bez boskiego pouczenia i wskazania kierunku, my, istoty ludzkie czujemy si� jak ��d� bez steru dryfuj�ca po bezkresnych morzach, jak li�� bezradnie miotany wiatrem, jak �lepiec id�cy w ciemno�ciach po omacku. Jak odnale�� swoj� drog�? A co wa�niejsze jak odnale�� Bo�� drog� bez jego wskaz�wek? Niemo�no�� odkrycia Boga przez istoty ludzkie za pomoc� ich nie wspomaganego intelektu bardzo wyra�nie wynika z mojego tekstu - wiersz 8 i 9. "Bo my�li moje, to nie my�li wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - m�wi Pan. Lecz jak niebiosa s� wy�sze ni� ziemia, tak moje drogi s� wy�sze ni� drogi wasze i my�li moje ni� my�li wasze." Innymi s�owy istnieje wielka przepa�� mi�dzy umys�em Bo�ym a umys�em ludzkim. Tekst ten wyra�a kontrast mi�dzy drogami i my�lami Boga z jednej strony, a drogami i my�lami istoty ludzkiej z drugiej. To znaczy, �e pomi�dzy tym, co my�limy i robimy my, a tym, co my�li i robi B�g, istnieje wielka przepa��. My�li i drogi Bo�e s� tak wy�sze ni� my�li i drogi cz�owieka, jak niebiosa s� wy�sze ni� ziemia, a to oznacza niesko�czono��.
Rozwa�my my�li Bo�e. Jak mo�emy odkry� jego my�li albo odczyta� jego umys�? Przecie� nie potrafimy odczytywa� nawet my�li innego cz�owieka. Pr�bujemy. Patrzymy w twarz osoby, �eby zobaczy�, czy si� u�miecha, czy marszczy brwi. Zagl�damy w swoje oczy, by dostrzec, czy rzucaj� b�yskawice, czy b�yszcz�, czy s� mroczne, czy jasne. Ale jest to ryzykowny interes. Gdybym sta� teraz za kazalnic� milcz�c i zachowa� twarz pokerzysty, nie mieliby�cie najmniejszego poj�cia, o czym my�l�. Spr�bujmy. Pozw�lcie, �e na chwil� przestan� m�wi�. Dobrze, co dzia�o si� w moim umy�le? Kto zgadnie? Nikt? Dobrze, powiem wam. Wspina�em si� na wie�� All Saints, staraj�c si� dotrze� do szczytu! Ale wy o tym nie wiedzieli�cie. Nie mieli�cie najmniejszego poj�cia, o czym my�la�em. Oczywi�cie, �e nie. Nie potraficie czyta� w moich my�lach. Nie potrafimy odczyta� my�li drugiego cz�owieka, je�li milczy.
O ile� mniejsza jest mo�liwo��, je�li w og�le istniej� stopnie niemo�liwo�ci, spenetrowania my�li Wszechmocnego Boga. Jego umys� jest niesko�czony. Jego my�li wznosz� si� ponad nasze my�li, jak niebo wznosi si� nad ziemi�. �mieszne jest przypuszczenie, �e mogliby�my zg��bi� Bo�y umys�. Nie ma takiej drabiny, po kt�rej nasz ma�y umys� m�g�by wspi�� si� do jego niesko�czonego umys�u. Nie ma takiego mostu, kt�ry mogliby�my przerzuci� nad przepa�ci� niesko�czono�ci. Nie ma sposobu dotarcia do Boga lub zg��bienia go.
Dlatego rozs�dnym jest powiedzie�, �e je�li B�g nie przejmie inicjatywy, aby odkry� sw�j umys�, nigdy nie b�dziemy w stanie go odkry�. Je�li B�g nie da si� nam pozna�, nigdy go nie poznamy i wszystkie o�tarze �wiata - jak ten, kt�ry Pawe� widzia� w Atenach - nosi� b�d� tragiczny napis: "Nieznanemu Bogu" (Dz 17,23).
W tym miejscu mo�emy zacz�� nasze studium. Jest to miejsce pokory przed niesko�czonym Bogiem. Jest to tak�e miejsce m�dro�ci - dostrzegamy racjonalno�� idei objawienia.
Spos�b objawienia
Po przyj�ciu za�o�enia, �e racjonalnym jest, i� B�g si� objawia, powstaje pytanie, jak B�g to uczyni�? W zasadzie w taki sam spos�b, jak my objawiamy czy ods�aniamy si� sobie nawzajem, to znaczy zar�wno przez uczynki i s�owa, przez rzeczy, kt�re robimy i m�wimy.
Sztuka zawsze by�a jednym z g��wnych �rodk�w ekspresji cz�owieka. Mamy �wiadomo��, �e istnieje w nas co�, co powinno wyj�� na jaw i zmagamy si�, aby to zrodzi�. Dla niekt�rych ludzi odpowiednim �rodkiem jest muzyka lub poezja, dla innych jedna ze sztuk wizualnych - rysunek, malarstwo lub fotografia, garncarstwo, rze�ba lub architektura, taniec lub dramat. Interesuj�ce, �e spo�r�d tych �rodk�w wyrazu artystycznego garncarstwo jest w Pi�mie �wi�tym najcz�ciej u�ywanym przez Boga - pewnie dlatego, �e garncarz by� dobrze znan� postaci� w wioskach palesty�skich. Tak wi�c m�wi si� o Bogu, �e "ukszta�towa�" lub "uczyni�" ziemi� dla cz�owieka, aby na niej mieszka� (1Moj 2,7; Ps 8,4; Jr 32,17). Co wi�cej on sam widoczny jest w swoich dzie�ach. "Niebiosa opowiadaj� chwa�� Boga" i "pe�na jest wszystka ziemia chwa�y jego" (Ps 19,2; Iz 6,3). Albo, jak pisze Pawe� na pocz�tku Listu do Rzymian: "to, co o Bogu wiedzie� mo�na, jest dla nich (tzn. dla �wiata poga�skiego) jawne, gdy� B�g im to objawi�. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i b�stwo, mog� by� od stworzenia �wiata ogl�dane w dzie�ach i poznane umys�em" (Rz 19-20). Innymi s�owy tak jak artysta cz�owiek objawia si� w swoim malarstwie, rze�bie lub muzyce, tak boski artysta objawi� si� w pi�knie, harmonii, z�o�ono�ci i porz�dku swojego stworzenia. Z niego dowiadujemy si� nieco o jego m�dro�ci, mocy i wierno�ci. Zwykle nazywa si� to objawieniem "naturalnym", poniewa� zosta�o nam przekazane przez "natur�".
Jednak nie do tego odnosi si� m�j tekst, ale raczej do drugiego i bardziej bezpo�redniego sposobu, w jaki dajemy si� pozna� sobie nawzajem, a w jaki B�g da� si� nam pozna�, to znaczy przez s�owa. Mowa jest najpe�niejszym i najbardziej gi�tkim �rodkiem porozumiewania si� mi�dzy dwiema istotami ludzkimi. Wspomnia�em wcze�niej, �e je�li za kazalnic� milcza�bym i zachowywa� twarz pokerzysty, by�bym dla was nieodgadniony i nie potrafiliby�cie odkry�, co dzieje si� w moim umy�le. Ale teraz sytuacja si� zmieni�a. Teraz wiecie, co dzieje si� w moim umy�le, poniewa� ju� nie milcz�. M�wi�. Ubieram moje my�li w s�owa. Moje usta przekazuj� wam moje my�li.
Mowa zatem jest najlepszym �rodkiem porozumiewania si� i mowa jest g��wnym modelem u�ywanym w Biblii do zilustrowania objawienia si� Boga. Sp�jrzmy ponownie do tekstu, wiersze 10 i 11: "Gdy� jak deszcz i �nieg spada z nieba i (...) zrasza ziemi� i czyni j� urodzajn�, tak i� porasta ro�linno�ci� i daje siewcy ziarno, a jedz�cym chleb, tak jest z moim s�owem (...)" Zwr��cie uwag� na drugi odno�nik do nieba i ziemi - poniewa� niebiosa s� wy�sze ni� ziemia, deszcz spada z nieba, aby zrosi� ziemi�. Zauwa�cie r�wnie�, �e autor przechodzi bezpo�rednio od my�li Boga do s��w pochodz�cych z ust Boga: "Tak jest z moim s�owem, kt�re wychodzi z moich ust (...) wykonuje moj� wol� i spe�nia pomy�lnie to, z czym je pos�a�em". Paralela jest wyra�na. Tak jak niebiosa s� wy�sze ni� ziemia, jednak deszcz spada z nieba, by zrosi� ziemi�, tak Bo�e my�li s� wy�sze ni� nasze my�li, a jednak przychodz� one do nas, poniewa� jego s�owo wychodzi z jego ust i w ten spos�b przekazuje nam jego my�li. Jak wcze�niej powiedzia� prorok: "gdy� usta Pana to powiedzia�y" (Iz 40,5). Prorok m�wi o jednej ze swoich przepowiedni, ale opisuje j� jako poselstwo pochodz�ce z ust Boga. Albo jak napisa� Pawe�: "ca�e Pismo przez Boga jest natchnione" (2Tm 3,16; dos�owne t�umaczenie theopneustos). Tak wi�c Pismo jest S�owem Bo�ym, pochodz�cym z ust Boga.
Przeprowadziwszy twierdzenie, kt�re wyra�a m�j tekst, musz� doda� kilka warunk�w, aby rozja�ni� nasze rozumienie, w jaki spos�b B�g wypowiedzia� swoje S�owo.
Po pierwsze, S�owo Boga (zapisane obecnie w Pi�mie �wi�tym) by�o �ci�le zwi�zane z jego dzia�aniem. M�wi�c inaczej, B�g przemawia� do swojego ludu zar�wno przez czyny, jak i s�owa. B�g da� si� pozna� Izraelowi w ich historii i tak kierowa� ich rozwojem, aby przynie�� im raz zbawienie, raz sw�j s�d. Dlatego wybawi� sw�j lud z niewoli w Egipcie. Przeprowadzi� ich bezpiecznie przez pustyni� i osiedli� ich w ziemi obiecanej. Zachowa� ich narodow� to�samo�� w okresie s�dzi�w. Da� im kr�l�w, by nimi w�adali, pomimo �e ich ��danie kr�la by�o cz�ciowo wyparciem si� jego w�asnego kr�lowania. Jego s�d za uparte niepos�usze�stwo spad� na nich, gdy zostali uprowadzeni do niewoli babilo�skiej. A potem przyprowadzi� z powrotem do ich ziemi i pozwoli� im odbudowa� swoj� narodowo�� i �wi�tyni�. A ponad wszystko, dla nas grzesznik�w i dla naszego zbawienia pos�a� swojego odwiecznego Syna, Jezusa Chrystusa, aby urodzi� si�, �y� i pracowa�, cierpia� i umar�, zmartwychwsta� i wyla� Ducha �wi�tego. Przez te czyny, najpierw w historii Starego Testamentu, ale g��wnie w Jezusie Chrystusie, B�g aktywnie i osobi�cie objawia� siebie.
Z tego powodu w�r�d niekt�rych teolog�w sta�o si� modne ostre rozr�nienie mi�dzy objawieniem "osobowym" (przez Bo�e czyny), a objawieniem "propozycyjnym" (przez jego s�owa), a potem odrzucanie tego ostatniego na korzy�� pierwszego. Taka polaryzacja jest jednak r�wnie niefortunna, co niepotrzebna. Nie musimy wybiera� mi�dzy tymi dwoma �rodkami objawienia. B�g pos�u�y� si� oboma. Co wi�cej, by�y one blisko ze sob� powi�zane, gdy� Bo�e s�owa interpretowa�y jego czyny. B�g powo�a� prorok�w, aby wyja�ni� to, co czyni� z Izraelem, a tak�e powo�a� aposto��w, aby wyja�ni�, co czyni� przez Chrystusa. Prawd� jest, �e proces boskiego objawienia znalaz� sw�j punkt kulminacyjny w osobie Jezusa. By� on Bo�ym S�owem, kt�re sta�o si� cia�em. Ukazywa� chwa�� Bo��. Patrz�c na niego, widzia�o si� Ojca (por. J 1,14.18; 14,19). Niemniej jednak to historyczne i osobowe objawienie nie przynios�oby nam korzy�ci, gdyby razem z nim B�g nie odkry� nam znaczenia osoby i dzie�a swojego Syna.
Musimy zatem unika� pu�apki przeciwstawiania sobie objawienia "osobowego" i "propozycyjnego" jako alternatywy. Bardziej poprawnym b�dzie stwierdzenie, �e B�g objawi� si� w Chrystusie i w biblijnym �wiadectwie o Chrystusie. �adne nie jest pe�ne bez drugiego.
Po drugie, Bo�e S�owo dotar�o do nas przez ludzkie s�owa. Gdy B�g przem�wi�, nie krzycza� do ludzi s�yszalnie z jasnego nieba. Nie, przem�wi� przez prorok�w (w Starym Testamencie) i przez aposto��w (w Nowym Testamencie). Ponadto owi ludzcy po�rednicy Bo�ego objawienia byli prawdziwymi lud�mi. Boskie natchnienie nie by�o procesem mechanicznym, kt�ry zredukowa�by ludzkich autor�w do roli maszyn, czy to dyktafon�w, czy magnetofon�w. Boskie natchnienie by�o procesem osobowym, w kt�rym ludzcy autorzy Biblii byli zwykle w pe�ni w�adz umys�owych. Wystarczy tylko przeczyta� Bibli�, by przekona� si�, �e tak by�o. Autorzy opowie�ci (a w Starym i Nowym Testamencie wiele jest narracji historycznej) korzystali z zapis�w historycznych. Niekt�re s� cytowane w Starym Testamencie. �ukasz m�wi nam na pocz�tku swojej ewangelii o swoich starannych badaniach historycznych. Nast�pnie wszyscy autorzy biblijni rozwijali w�asny, odmienny styl literacki i teologiczne akcenty. St�d bogata r�norodno�� Pisma. Niemniej jednak to sam B�g przemawia� przez ich zr�nicowane podej�cie.
Prawda o podw�jnym autorstwie Biblii, to znaczy, �e jest to S�owo Bo�e i s�owo cz�owieka albo �ci�lej S�owo Bo�e wyra�one przez s�owa ludzi, znajduje si� w samej Biblii. Zakon starotestamentowy jest, na przyk�ad, nazywany niekiedy "zakonem moj�eszowym" a czasami "zakonem Bo�ym" albo "zakonem Pana". W Li�cie do Hebrajczyk�w 1,1 czytamy, �e B�g przemawia� do ojc�w przez prorok�w. Jednak w Drugim Li�cie Piotra 1,21 czytamy, �e ludzie wypowiadali s�owa od Boga natchnieni przez Ducha �wi�tego. M�wili "od" niego, a on przemawia� "przez" nich. Oba te twierdzenia s� prawdziwe.
Id�c dalej, musimy z�o�y� te dwa twierdzenia razem. Tak jak we wcielonym S�owie, Jezusie Chrystusie, tak i pisanym S�owie, Biblii, boskie i ludzkie elementy ��cz� si� ze sob� i sobie nie zaprzeczaj�. Ta analogia, kt�ra zosta�a rozwini�ta dosy� wcze�nie w historii Ko�cio�a, dzisiaj jest cz�sto krytykowana. I oczywi�cie nie jest ona dok�adna, skoro Jezus by� osob�, a Biblia jest ksi�g�. Niemniej jednak analogia pozostaje pomocna, pod warunkiem, �e pami�tamy o jej ograniczeniach. Na przyk�ad, nigdy nie mo�emy dowodzi� bosko�ci Chrystusa w taki spos�b, by zaprzeczy� jego cz�owiecze�stwu, ani te� dowodzi� jego cz�owiecze�stwa w spos�b zaprzeczaj�cy jego bosko�ci. Podobnie rzecz ma si� z Bibli�. Z jednej strony Biblia jest S�owem Bo�ym. B�g przem�wi�, sam zdecydowa�, co ma zamiar powiedzie�, jednak nie w taki spos�b, by wypaczy� osobowo�� ludzkiego autora. Z drugiej strony Biblia jest s�owem ludzi. Ludzie przem�wili, pos�uguj�c si� w wolno�ci swoimi zdolno�ciami, jednak nie w taki spos�b, by wypaczy� prawd� boskiego przes�ania.
Podw�jne autorstwo Biblii b�dzie wywiera� wp�yw na spos�b, w jaki j� czytamy. Poniewa� jest s�owem ludzi, b�dziemy j� studiowa�, jak ka�d� inn� ksi��k�, pos�uguj�c si� umys�em, badaj�c jej s�owa i sk�adni�, jej pochodzenie historyczne i jej kompozycj� literack�. Ale poniewa� jest tak�e S�owem Bo�ym, b�dziemy j� studiowa� jak �adn� inn� ksi��k�, na kolanach, w pokorze, wo�aj�c do Boga o o�wiecenie i o us�ugiwanie Ducha �wi�tego, bez kt�rego nigdy nie b�dziemy w stanie zrozumie� jego S�owa.
Cel objawienia
Rozwa�yli�my, jak B�g przem�wi�, a teraz dlaczego przem�wi�? Odpowied� brzmi: nie tylko po to, by nas nauczy�, ale aby nas zbawi�; nie tylko by nas poinstruowa�, ale by konkretnie pouczy� nas "ku zbawieniu" (2Tm 3,15). Biblia posiada bardzo praktyczny cel.
Wracaj�c do Izajasza 55, znajdujemy odpowied� w wierszach 10 i 11. �nieg i deszcz padaj� dla nas z nieba i ju� tam nie wracaj�. Wykonuj� na ziemi swoje zadanie. Zraszaj� j�. Powoduj�, �e staje si� urodzajna i rodzi. Czyni j� �yzn�. W taki sam spos�b S�owo Bo�e wychodz�ce z jego ust i ukazuj�ce jego my�l, nie wraca do niego puste. Wykonuje zadanie. Ponadto Bo�y cel zes�ania deszczu na ziemi� i jego cel wypowiadania S�owa do ludzi s� podobne. W obu przypadkach jest nim �yzno��. Jego deszcz sprawia, �e ziemia jest �yzna, jego S�owo sprawia, �e �ycie ludzkie wydaje owoc. S�owo zbawia ich, zmienia ich na podobie�stwo Jezusa Chrystusa. Oczywistym kontekstem staje si� tu zbawienie. Poniewa� w wierszach 6 i 7 prorok m�wi� o Bo�ym mi�osierdziu i przebaczeniu, a w wierszu 12 m�wi dalej o rado�ci i pokoju odkupionego ludu Bo�ego. W�a�ciwie tutaj widzimy zasadnicz� r�nic� mi�dzy Bo�ym objawieniem przez stworzenie ("naturalnym", poniewa� objawionym w naturze i "og�lnym", poniewa� adresowanym do ca�ej ludzko�ci), a jego objawieniem w Biblii ("nadnaturalnym", poniewa� przekazanym przez inspiracj� i "szczeg�lnym", poniewa� skierowanym do konkretnych ludzi). Przez stworzony wszech�wiat B�g objawia swoj� chwa��, moc i wierno��, ale nie drog� zbawienia. Je�li chcemy pozna� jego �askawy plan zbawienia grzesznik�w, musimy zwr�ci� si� do Biblii. W niej bowiem m�wi do nas o Chrystusie.
Wniosek
Na podstawie naszego tekstu Izajasza 55 poznali�my trzy prawdy:
* Po pierwsze, Bo�e objawienie jest nie tylko racjonalne, ale i niezb�dne. Bez niego nigdy nie poznaliby�my Boga.
* Po drugie, Bo�e objawienie odby�o si� za pomoc� s��w. B�g przem�wi� s�owami ludzkimi, a czyni�c to wyja�nia� swoje czyny.
* Po trzecie, Bo�e objawienie mia�o na celu zbawienie. Wskazuje ono na Chrystusa jako Zbawiciela.
M�j wniosek jest bardzo prosty. Jest nim wezwanie do pokory. Nie ma niczego bardziej wrogiego duchowemu wzrostowi ni� wynios�o��, a nic bardziej nie sprzyja duchowemu wzrostowi ni� pokora. Musimy ukorzy� si� przed niesko�czonym Bogiem, uznaj�c ograniczenia naszego ludzkiego umys�u (�e nigdy nie byliby�my w stanie znale�� go sami) i uznaj�c nasz� grzeszno�� (�e nigdy nie byliby�my w stanie dotrze� do niego sami).
Jezus nazwa� to pokor� ma�ego dziecka. B�g ukrywa si� przed m�drym i przebieg�ym, lecz objawia si� "niemowl�tkom" (Mt 11,25 BG). B�g nie poni�a� w ten spos�b naszego umys�u, bowiem sam nas nim obdarzy�. Wskazywa� raczej na to, jak mamy si� nim pos�ugiwa�. Prawdziw� funkcj� umys�u nie jest os�dzanie S�owa Bo�ego, ale pokorne poddanie si� jego wp�ywowi, ch�tne s�uchanie, rozumienie, zastosowanie i pos�usze�stwo w praktycznych kwestiach codziennego �ycia.
"Pokora" dzieci widoczna jest nie tylko w sposobie ich uczenia si�, ale tak�e w sposobie, w jaki przyjmuj�. Dzieci s� uzale�nione. Na nic z tego, co posiadaj�, nie zapracowa�y. Wszystko, co maj�, zosta�o im dane za darmo. Zatem podobnie jak dzieci, mamy "przyj�� Kr�lestwo Bo�e" (Mk 10,15). Grzesznicy bowiem nie zas�uguj� na �ycie wieczne (kt�re jest �yciem Bo�ego Kr�lestwa) ani nie mog� na nie zarobi�. Musimy si� ukorzy�, aby otrzyma� je jako darmowy dar od Boga.
Chrystus i Biblia
Nasz pierwszy temat brzmia�: "B�g i Biblia". Rozwa�ali�my pochodzenie Pisma, sk�d si� wzi�o - wielki temat objawienia. Nasz drugi temat brzmi: "Chrystus i Biblia". B�dziemy zastanawia� si� teraz nie nad jej pochodzeniem, ale nad jej celem. Nie sk�d si� wzi�a, lecz po co zosta�a dana?
Nasz tekst znajduje si� w Ew. Jana 5,39-40. Jezus m�wi do wsp�czesnych mu �yd�w:
"Badacie Pisma, bo s�dzicie, �e macie w nich �ywot wieczny; a one sk�adaj� �wiadectwo o mnie; ale mimo to do mnie przyj�� nie chcecie, aby mie� �ywot."
W tych s�owach Jezusa poznajemy dwie g��bokie i uzupe�niaj�ce si� prawdy o Chrystusie i Biblii.
Pismo sk�ada �wiadectwo o Chrystusie
Jezus sam m�wi o tym bardzo wyra�nie: "one sk�adaj� �wiadectwo o mnie" (w. 39). G��wn� funkcj� Pisma jest �wiadczenie o Chrystusie.
Kontekst, w kt�rym umieszczony jest ten tekst, dotyczy �wiadectwa o Chrystusie. Jakie �wiadectwo mo�e potwierdzi� s�owa Jezusa z Nazaretu? On sam nam odpowiada. Przede wszystkim nie polega on na w�asnym �wiadectwie o sobie, jak to wynika z wiersza 31: "Je�elibym ja wydawa� o sobie �wiadectwo, �wiadectwo moje nie by�oby wiarygodne". Oczywi�cie Jezus nie sugeruje, �e m�wi o sobie k�amstwa. Przecie� p�niej odpiera zarzuty faryzeuszy podkre�laj�c, �e jego �wiadectwo o sobie jest prawdziwe (8,14). Chodzi mu tutaj o to, �e �wiadectwo o samym sobie jest niewystarczaj�ce. By�oby to podejrzane, gdyby jego jedyne �wiadectwo pochodzi�o od niego samego. Nie, "jest inny, kt�ry wydaje �wiadectwo o mnie", powiada (w. 32). Tak wi�c �wiadectwo, na kt�rym opiera si� Jezus, nie jest jego w�asnym. Nie jest to te� ludzkie �wiadectwo, nawet �wiadectwo tak znakomitego �wiadka jakim jest Jan Chrzciciel. "Wy pos�ali�cie pos�a�c�w do Jana, a on da� �wiadectwo prawdzie. Ja za� nie polegam na �wiadectwie ludzkim..." (w. 33-34). A wi�c nie ode mnie ani nie od ludzi, powiada Jezus. Oczywi�cie Jan by� "�wiat�em gorej�cym i �wiec�cym" (w. 35), a oni ch�tnie "do czasu radowali si� jego �wiat�em". Ale �wiadectwo, kt�re posiada� Jezus by�o wi�ksze. By�o wi�ksze ni� jego w�asne �wiadectwo i wi�ksze ni� �wiadectwo jakiejkolwiek istoty ludzkiej, nawet Jana. By�o to �wiadectwo jego Ojca. "Ojciec, kt�ry mnie pos�a�, wyda� o mnie �wiadectwo" (w. 37). Ponadto �wiadectwo Ojca o Synu przybra�o dwie formy. Pierwsza, to pot�ne dzie�a, cuda, do kt�rych uzdolni� go Ojciec (w. 36). Ale po drugie, a jest to bardziej bezpo�rednie �wiadectwo, zosta�o ono z�o�one przez Pisma, kt�re s� �wiadectwem Ojca o Synu. Wyja�niaj� to wiersze 36-39:
"Ja za� mam �wiadectwo, kt�re przewy�sza �wiadectwo Jana; dzie�a bowiem, kt�re mi powierzy� Ojciec, abym je wykonywa�, te w�a�nie dzie�a, kt�re czyni�, �wiadcz� o mnie, �e Ojciec mnie pos�a�. A sam Ojciec, kt�ry mnie pos�a�, wyda� o mnie �wiadectwo. Ani g�osu jego nigdy nie s�yszeli�cie, ani postaci jego nie widzieli�cie, ani s�owa jego nie zachowali�cie w sobie, poniewa� nie wierzycie temu, kt�rego On pos�a�. Badacie Pisma, bo s�dzicie, �e macie w nich �ywot wieczny; a one sk�adaj� �wiadectwo o mnie."
Jezus konsekwentnie naucza�, �e Pisma Starego Testamentu to Bo�e S�owo �wiadcz�ce o nim. Powiedzia� na przyk�ad: "Abraham (...) cieszy� si�, �e mia� ogl�da� dzie� m�j" (J 8,56). A tutaj w Ew. Jana 5,46 powiada, �e Moj�esz "o mnie (...) napisa�". I tutaj ponownie: "Pisma (...) sk�adaj� �wiadectwo o mnie" (w. 39). Na pocz�tku swojej s�u�by, gdy uda� si� do synagogi w Nazarecie, jak pami�tacie, przeczyta� z Izajasza 61 na temat misji Mesjasza oraz jego przes�ania wyzwolenia i doda�: "Dzi� wype�ni�o si� to Pismo w uszach waszych" (�k 4,21). Innymi s�owy: "Czy chcecie wiedzie�, o kim napisa� prorok? O mnie." Jezus powtarza� tego rodzaju s�owa przez ca�� swoj� s�u�b�. Nawet po zmartwychwstaniu nie zmieni� zdania, gdy� "wyk�ada� im, co o nim by�o napisane we wszystkich Pismach" (�k 24,27). A zatem od pocz�tku do ko�ca swojej s�u�by Jezus og�asza�, �e prorocze �wiadectwo Starego Testamentu, w ca�ym bogactwie r�norodno�ci, skupi�o si� na nim. "Pisma (...) sk�adaj� �wiadectwo o mnie."
Ale wsp�cze�ni Jezusowi �ydzi nie zrozumieli �wiadectwa. Byli bardzo pilnymi badaczami Starego Testamentu i nie mamy im nic do zarzucenia, je�li chodzi o ich badania. "Badacie Pisma", powiedzia� Jezus. I tak by�o. Sp�dzali godziny za godzinami na najbardziej skrupulatnym badaniu szczeg��w Pism Starego Testamentu. Mieli zwyczaj liczenia ilo�ci s��w, a nawet ilo�ci liter w ka�dej ksi�dze Biblii. Wiedzieli, �e powierzono im wyrocznie Bo�e (Rz 3,2). Wydawa�o im si�, �e gromadzenie szczeg�owej wiedzy biblijnej doprowadzi ich do w�a�ciwej relacji z Bogiem. "Badacie Pisma, bo s�dzicie, �e macie w nich �ywot wieczny." C� za niepoprawna my�l, s�dzi�, �e same Pisma mog� da� �ycie wieczne! Pisma wskazuj� na Chrystusa jako Dawc� �ycia i nak�aniaj� czytelnik�w, aby do niego udawali si� po �ycie. Ale zamiast i�� do Chrystusa, by znale�� �ycie, wyobra�ali sobie, �e mog� znale�� �ycie w samym Pi�mie. Jest to jakby kto� bra� recept� od lekarza i potem po�yka� recept� zamiast wykupi� i bra� lekarstwo!
Niekt�rzy z nas pope�niaj� ten sam b��d. Mamy prawie zabobonne podej�cie do czytania Biblii, jakby posiada�a ona jak�� magiczn� skuteczno��. Ale ani w samej Biblii, ani w jej mechanicznym czytaniu nie ma magii. Nie, S�owo pisane wskazuje na �ywe S�owo i powiada nam: "Id� do Jezusa". Je�li nie idziemy do Jezusa, na kt�rego ono wskazuje, mijamy si� z celem czytania Biblii.
Chrze�cijanie ewangeliczni nie s� albo nie powinni by�, jak niekt�rzy ich o to oskar�aj�, "bibliochwalcami", oddaj�cymi cze�� Biblii. Nie, nie oddajemy czci Biblii; oddajemy cze�� Chrystusowi Biblii. Wyobra�my sobie m�odego zakochanego cz�owieka. Ma dziewczyn�, kt�ra zdoby�a jego serce. Albo mo�e to by� jego narzeczona lub �ona, kt�r� g��boko kocha. W portfelu nosi fotografi� ukochanej, poniewa� przypomina mu ona o niej, gdy ta jest daleko. Czasem, gdy nikt nie patrzy, mo�e nawet wyj�� fotografi� i ukradkiem j� poca�owa�. Ale ca�owanie fotografii jest marnym substytutem prawdziwego poca�unku. I tak rzecz ma si� z Bibli�. Kochamy j� tylko dlatego, �e kochamy tego, o kt�rym ona m�wi.
Jest to g��wny klucz do rozumienia Pisma. Biblia jest Bo�ym obrazem Jezusa. Sk�ada o nim �wiadectwo. Dlatego, gdy czytamy Bibli�, musimy szuka� Chrystusa. Na przyk�ad zakon starotestamentowy jest naszym "pedagogiem" prowadz�cym nas do Chrystusa (Ga 3,24 BG). Poniewa� pot�pia nas ona z powodu naszego niepos�usze�stwa, sprawia, �e Chrystus jest nam niezb�dny. Popycha nas ona do tego, przez kt�rego jedynie mo�emy znale�� przebaczenie.
Tak�e, ofiary starotestamentowe s� cieniem tej doskona�ej ofiary za grzech, z�o�onej raz za wszystkich na krzy�u - ofiary Chrystusa dla naszego odkupienia. Nast�pnym przyk�adem jest nauczanie starotestamentowych prorok�w, kt�rzy zapowiadaj� przyj�cie Mesjasza. M�wi� o nim jako o kr�lu z rodu Dawida, podczas panowania kt�rego nastanie pok�j, sprawiedliwo�� i stabilizacja. Pisz� o nim jako o "potomku Abrahama", przez kt�rego wszystkie narody na �wiecie b�d� b�ogos�awione. Opisuj� go jako "cierpi�cego s�ug� Pana", kt�ry umrze za grzechy swojego ludu i jako "Syna Cz�owieczego przychodz�cego na ob�okach nieba", kt�remu s�u�y� b�d� wszystkie narody. Ca�a ta bogata metaforyka proroctw Starego Testamentu sk�ada �wiadectwo o Chrystusie.
Gdy zwracamy si� do Nowego Testamentu, jeszcze wyra�niej skupia si� on na Jezusie Chrystusie. Pe�ne jego osoby s� ewangelie. M�wi� o jego narodzeniu i jego publicznej s�u�bie, o jego s�owach i dzie�ach, o jego �mierci i zmartwychwstaniu, o jego wniebowst�pieniu i darze Ducha �wi�tego. Ksi�ga Dziej�w Apostolskich m�wi nam o tym, co nadal czyni� Jezus i jak naucza� przez aposto��w, kt�rych wybra� i pos�a�. Listy apostolskie przedstawiaj� chwa�� Jezusa w jego bosko-cz�owieczej osobie i jego zbawcze dzie�o.
Gdy dochodzimy do ostatniej ksi�gi Biblii, Objawienia, i ona jest pe�na Chrystusa. Widzimy bowiem w niej, jak sprawdza ko�cio�y na ziemi, dzieli tron z Bogiem w niebie, jedzie zwyci�aj�c na bia�ym koniu i powraca w mocy i chwale.
Starzy autorzy zwykli m�wi�, �e tak jak w Anglii ka�da �cie�ka i ka�da droga polna, ��cz�c si� z innymi, doprowadzi ci� ostatecznie do Londynu, tak ka�dy wiersz i ka�dy fragment Biblii, ��cz�c si� z innymi doprowadzi ci� ostatecznie do Chrystusa. Pisma sk�adaj� �wiadectwo o nim. Oto pierwsza prawda wynikaj�ca bardzo wyra�nie z mojego tekstu.
Chrystus sk�ada �wiadectwo o Pi�mie
G�osz�c, �e Pisma sk�adaj� �wiadectwo o nim, Jezus jednocze�nie sk�ada� �wiadectwo o Pismach. Gdy m�wi� o �wiadectwie Jana Chrzciciela, odnosi� si� do niego jako do �wiadectwa ludzkiego (J 5,33-34) i doda�, �e �wiadectwo, kt�re go uwierzytelni nie jest �wiadectwem ludzkim. �wiadectwo, kt�re posiada� by�o wy�sze. By�o to �wiadectwo jego Ojca poprzez jego dzie�a (w. 36) i jego s�owa (w. 38). Znajdujemy tutaj zatem wyra�nie stwierdzenie Jezusa, �e Pisma Starego Testamentu s� "s�owem" jego Ojca i �e to �wiadectwo biblijne nie jest pochodzenia ludzkiego, lecz boskiego.
Tak wygl�da�o te� konsekwentne nauczanie Jezusa. W�a�ciwie g��wnym powodem, dla kt�rego pragniemy podda� si� autorytetowi Biblii jest fakt, �e Jezus Chrystus po�wiadczy� j� jako posiadaj�c� autorytet Bo�y. Je�li mamy zrozumie� ten punkt, a zrozumie� go musimy, to nale�y najpierw rozr�ni� mi�dzy Starym a Nowym Testamentem. Biblia oczywi�cie sk�ada si� z obydwu, ale Jezus urodzi� si�, �y� i umar� po�rodku, pomi�dzy nimi. W konsekwencji, spos�b w jaki po�wiadcza� jeden, r�ni si� od sposobu w jaki po�wiadcza� drugi. Jezus patrzy� wstecz na Stary Testament, patrzy� w prz�d na Nowy Testament, ale po�wiadczy� obydwa.
a. Jezus potwierdzi� Stary Testament
Nie tylko okre�la� go jako "s�owo" Ojca i "�wiadectwo", jak to widzieli�my, powiedzia� tak�e, �e "Pismo nie mo�e by� naruszone" (J 10,35). Na pocz�tku Kazania na G�rze og�osi�: "Nie mniemajcie, �e przyszed�em rozwi�za� zakon albo prorok�w; nie przyszed�em rozwi�za�, lecz wype�ni�. Bo zaprawd� powiadam wam: Dop�ki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, a� wszystko to si� stanie" (Mt 5,17-18). Jego osobiste nastawienie do Pism Starego Testamentu by�o pe�ne szacunku i poddania si�, gdy� wierzy�, �e poddaj�c si� pisanemu S�owu, poddawa� si� S�owu swojego Ojca. Poniewa� wierzy� w jego boskie pochodzenie, interpretowa� swoj� w�asn� mesja�sk� misj� w �wietle proroczego �wiadectwa i twierdzi�, �e pewne rzeczy musz� si� wykona�, poniewa� Pismo musi si� wype�ni�.
Co wi�cej, Jezus okazywa� pos�usze�stwo moralnym zaleceniom Starego Testamentu, jak na przyk�ad, gdy w chwili kuszenia na pustyni judejskiej rozkaza� diab�u odej�� w oparciu o to, co by�o napisane w Pi�mie. Chocia� aluzje Szatana by�y subtelne, Jezus nie chcia� ani s�ucha�, ani negocjowa�. Zdecydowany by� okazywa� pos�usze�stwo Bogu, nie diab�u, i to co by�o napisane w Pi�mie rozstrzyga�o dla niego wszystkie kwestie (�k 4,4.8.12).
Jezus odwo�ywa� si� tak�e do Pisma we wszystkich swoich dyskusjach z religijnymi przyw�dcami. Cz�sto anga�owa� si� w polemik� i za ka�dym razem odwo�ywa� si� w�a�nie do Pisma. Krytykowa� faryzeuszy za dodawanie w�asnych tradycji do Pisma, a saduceuszy za ujmowanie elementu nadprzyrodzonego (tzn. zmartwychwstania) z Pisma. W ten spos�b Jezus wywy�szy� Pismo jako S�owo swojego Ojca, kt�rego nale�y s�ucha� i okazywa� mu pos�usze�stwo. Nie zgadza� si� na �adne odst�pstwa od niego, czy to przez dodawanie, czy przez ujmowanie.
G�osi� te� oczywi�cie, �e z nim nadszed� czas "wype�nienia" (Mk 1,14-15) i dlatego sko�czy�a si� era oczekiwania. Oznacza�o to, jak wkr�tce zorientowali si� jego na�ladowcy, �e poganie mieli by� wpuszczeni do Kr�lestwa Bo�ego na r�wnych prawach z �ydami i �e �ydowski system ceremonialny wraz z jego nakazami dietetycznymi (Mk 7,19), a przede wszystkim z jego krwawymi ofiarami, zosta� zdezaktualizowany.
Jednak w Ewangeliach nie znajdujemy przyk�adu, by Jezus nie zgadza� si� z doktrynalnym lub etycznym nauczaniem Starego Testamentu. Sprzeciwia� si� niew�a�ciwej interpretacji uczonych w Pi�mie i wypaczeniom Starego Testamentu. Taki by� cel jego Kazania na G�rze, w kt�rym rzeczywi�cie sze�� razy powt�rzy�: "S�yszeli�cie jedno, ale ja powiadam wam co� innego". To, co s�yszeli, to tak zwana "tradycja starszych". To j� krytykowa�, a nie nauczanie Moj�esza w Zakonie. Gdy� to, co by�o zapisane w Pi�mie, przyjmowa� jako S�owo swojego Ojca.
Je�li tak by�o, a dowody na to s� przyt�aczaj�ce, musimy doda�, �e ucze� nie jest nad mistrza. Niepoj�tym jest, by chrze�cijanin, kt�ry spogl�da na Jezusa jako swojego Nauczyciela i Pana, mia� gorsze pogl�dy na Stary Testament ni� on. Jaki sens mia�oby nazywanie Jezusa "Nauczycielem" i "Panem", a potem nie zgadzanie si� z nim? Nie mo�emy si� z nim nie zgadza�. Jego pogl�d na Pismo musi sta� si� naszym. Skoro on wierzy� Pismu i my musimy. Skoro on okazywa� pos�usze�stwo Pismu i my musimy. Jezus stanowczo potwierdza� jego autorytet.
b. Jezus przygotowa� napisanie Nowego Testamentu
Tak jak B�g powo�a� prorok�w w Starym Testamencie, �eby opisali i zinterpretowali to, co czyni�, a potem "pos�a�" ich, aby nauczali syn�w izraelskich, tak Jezus powo�a� aposto��w, aby zanotowali i zinterpretowali to, co czyni� i m�wi�, a potem "pos�a�" ich, aby nauczali Ko�ci� a nawet ca�y �wiat. Takie jest znaczenie s�owa apostolos, cz�owiek "pos�any" na misj� z wie�ci�. Ta paralela mi�dzy starotestamentowymi prorokami a nowotestamentowymi aposto�ami by�a zamierzona. Jezus wybra� dwunastu, aby mogli by� z nim - s�ysze� jego s�owa, widzie� jego czyny, a potem sk�ada� �wiadectwo o tym, co widzieli i s�yszeli (por. Mk 3,14; J 15,27). Ponadto obieca� im Ducha �wi�tego, kt�ry mia� im przypomnie� jego nauczanie oraz je uzupe�ni�, wprowadzaj�c ich we wszelk� prawd� (J 14,25-26; 16,12-13). Wyja�nia to, dlaczego Jezus m�g� powiedzie� do aposto��w: "Kto was s�ucha, mnie s�ucha, a kto was przyjmuje, przyjmuje mnie; kto was odrzuca, odrzuca mnie" (patrz Mt 10,40; �k 10,16; J 13,20). Innymi s�owy w�o�y� na nich sw�j autorytet, aby nastawienie ludzi do ich nauczania odzwierciedla�o ich nastawienie do jego nauczania. P�niej Jezus doda� Paw�a i mo�e jeszcze jednego lub dw�ch do grupy aposto��w, obdarowuj�c ich tym samym autorytetem apostolskim.
Sami aposto�owie rozpoznawali wyj�tkowy autorytet, kt�ry zosta� im nadany jako nauczycielom Ko�cio�a. Przy pewnych okazjach nie wahali si� stawa� na r�wni z prorokami Starego Testamentu, poniewa� i oni nie�li "S�owo Bo�e" (np. 1Tes 2,13). Przemawiali i pisali w imieniu i z autorytetem Jezusa Chrystusa. Wydawali nakazy i oczekiwali pos�usze�stwa (np. 2Tes 3). Podawali nawet instrukcje, �e ich listy powinny by� czytane na publicznych zgromadzeniach, gdy chrze�cijanie schodzili si� na nabo�e�stwa, stawiaj�c je w ten spos�b na r�wni z Pismem Starego Testamentu (np. Kol 4,16; 1Tes 5,27). Jest to pocz�tek praktyki czytania lekcji ze Starego i Nowego Testamentu, kt�ra trwa do dnia dzisiejszego.
Uderzaj�cy przyk�ad �wiadomego autorytetu apostolskiego Paw�a wyst�puje w Li�cie do Galacjan. Pawe� wspi�� si� przez g�ry Taurus na R�wnin� Galack�, aby odwiedzi� Galacjan i dotar� do nich chory. Wspomina o pewnej chorobie, kt�ra prawdopodobnie dotyczy�a oczu (4,13-16) i powiada dalej: "To jednak nie wzgardzili�cie mn� ani nie plun�li�cie na mnie, ale mnie przyj�li�cie jak anio�a Bo�ego, jak Jezusa Chrystusa" (w. 14). Nie tylko przywitali go jak Bo�ego "anio�a" albo pos�a�ca, ale w�a�ciwie s�uchali go, jakby by� samym Jezusem Chrystusem. Zauwa�cie, �e Pawe� ich za to nie zgani�. Nie m�wi: "Co wy sobie my�licie? Dlaczego potraktowali�cie mnie z respektem, jaki winien jest Chrystusowi?" Nie, Pawe� pochwala ich za spos�b, w jaki go przyj�li. To nie tylko chrze�cija�ska uprzejmo�� natchn�a ich do przyj�cia obcego. By�o to co� wi�cej. Rozpoznali w nim Bo�ego pos�a�ca, aposto�a, kt�ry przyszed� do nich w imieniu i z autorytetem Chrystusa. Dlatego przyj�li go tak, jakby by� Chrystusem.
Aposto�owie nie tylko rozumieli nauczanie o autorytecie, kt�ry zosta� im dany, ale rozumia� to tak�e pierwotny Ko�ci�. Gdy umarli wszyscy aposto�owie, przyw�dcy ko�cielni wiedzieli, �e wkroczyli w now�, post-apostolsk� er�. Nie by�o ju� nikogo w Ko�ciele, kto posiada�by autorytet Paw�a albo Piotra, albo Jana. Biskup Ignacy z Antiochii jest prawdopodobnie najwcze�niejszym wyra�nym tego przyk�adem. Oko�o roku 110 po Chr., wkr�tce po �mierci Jana, ostatniego �yj�cego aposto�a, w drodze do Rzymu, gdzie mia� by� stracony, Ignacy napisa� kilka list�w do Efezjan, Rzymian, Trallian i innych. Kilkakrotnie zaznaczy� w nich: "Nie wydaj� wam nakaz�w, tak jak Piotr lub Pawe�. Nie jestem bowiem aposto�em, lecz cz�owiekiem pot�pionym". A przecie� Ignacy by� biskupem w Ko�ciele. Jest on w�a�ciwie jednym z najwcze�niejszych �wiadk�w powstawania episkopatu. Ale chocia� by� biskupem, wiedzia�, �e nie jest aposto�em i dlatego nie posiada apostolskiego autorytetu. Pierwotny Ko�ci� wyra�nie pojmowa� t� r�nic�. A wi�c kiedy nadszed� czas ustalenia kanonu Nowego Testamentu w trzecim wieku po Chrystusie, testem kanoniczno�ci by�o apostolstwo. Zasadnicze pytania dotycz�ce rozwa�anych ksi�g brzmia�y: Czy zosta�a napisana przez aposto�a? Je�li nie, to czy pochodzi�a z kr�g�w apostolskich? Czy zawiera�a nauk� apostolsk�? Czy posiada�a apostolskie imprimatur? Je�li w jeden z powy�szych sposob�w, mo�na by�o wykaza� jej "apostolsko��", wtedy jej miejsce w kanonie Pism Nowego Testamentu by�o zapewnione.
Niezwykle wa�ne jest dzisiaj przywr�cenie tego rozumienia wyj�tkowego autorytetu aposto��w Chrystusa, poniewa� we wsp�czesnym Ko�ciele nie ma aposto��w. Oczywi�cie, s� misjonarze i przyw�dcy ko�cielni r�nego rodzaju, o kt�rych mo�na powiedzie�, �e maj� s�u�b� "apostolsk�", ale nie ma aposto��w takich jak Dwunastu i Pawe�, kt�rzy byli naocznymi �wiadkami zmartwychwsta�ego Pana (Dz 1,21-26; 1Kor 9,1; 15,8-10), i kt�rzy otrzymali specjalne pos�annictwo i natchnienie od niego. Nie mamy zatem prawa odrzuca� ich nauczania, jak gdyby by�y to jedynie ich w�asne opinie. Nie m�wili i nie pisali we w�asnym imieniu, lecz w imieniu Chrystusa.
Wniosek
Podsumujmy. Wierzymy w Pismo �wi�te z powodu Chrystusa. Potwierdzi� on pisma Starego Testamentu i przygotowa� napisanie Nowego Testamentu powierzaj�c sw�j autorytet aposto�om. Dlatego przyjmujemy Bibli� z r�k Jezusa Chrystusa. To on nada� jej sw�j autorytet. A skoro postanowili�my podda� si� jemu, postanawiamy podda� si� i Biblii. Nasza doktryna Pisma �wi�tego zwi�zana jest z nasz� lojalno�ci� wobec Jezusa Chrystusa. Je�eli on jest naszym Nauczycielem i naszym Panem, to nie mamy mo�liwo�ci si� z nim nie zgadza�. Nasz pogl�d na Pismo �wi�te musi by� jego pogl�dem.
W tym momencie niekt�rzy ludzie wysuwaj� zrozumia�e zastrze�enie: "Pismo sk�ada �wiadectwo o Chrystusie, a Chrystus sk�ada �wiadectwo o Pi�mie" - powiadaj�, dobrze podsumowuj�c, to o czym m�wili�my. "Ale przecie� - m�wi� dalej - takie sk�adanie �wiadectwa o sobie nawzajem, jest argumentem b��dnego ko�a! Czy� nie zak�ada prawdziwo�ci tego, co chcecie udowodni�? To znaczy, w celu przedstawienia inspiracji Pisma odwo�ujecie si� do nauczania Jezusa, tylko z powodu natchnionego Pisma. Czy� nie jest to argument b��dnego ko�a i dlatego jest niewa�ny?" No c�, jest to istotna obiekcja. Jednak nasza argumentacja zosta�a przedstawiona b��dnie, gdy� nasze rozumowanie ma przebieg linearny, a nie ko�owy.
Pozw�lcie, �e ujm� to w nast�puj�cy spos�b: Gdy po raz pierwszy s�uchamy biblijnego �wiadectwa o Chrystusie, czytamy Nowy Testament, nie posiadamy uprzednio doktryny o inspiracji. Po prostu przyjmujemy Nowy Testament jako zbi�r historycznych dokument�w z pierwszego wieku, jakim rzeczywi�cie jest. Jednak przez to historyczne �wiadectwo, niezale�nie od jakiejkolwiek teorii o inspiracji Biblii, Duch �wi�ty prowadzi nas do wiary w Jezusa. I w�wczas ten Jezus, w kt�rego uwierzyli�my, odsy�a nas z powrotem do Biblii i podaje nam w swoim nauczaniu doktryn� Pisma �wi�tego, kt�rej nie posiadali�my, gdy rozpoczynali�my czytanie. Poniewa� teraz m�wi nam, �e owo �wiadectwo historyczne jest tak�e �wiadectwem boskim, i �e za po�rednictwem prorok�w i aposto��w jego Ojciec sk�ada �wiadectwo o nim.
Kiedykolwiek czytacie Bibli�, b�agam was, pami�tajcie o jej g��wnym celu. Pismo jest �wiadectwem Ojca o Synu. Wskazuje na niego. M�wi do nas: "Id� do niego, by znale�� �ycie - �ycie obfite - w nim". Dlatego ka�de rozwa�anie tekstu biblijnego, kt�re nie prowadzi do pe�niejszego oddania Jezusowi Chrystusowi w wierze, mi�o�ci, uwielbieniu i pos�usze�stwie jest powa�nie wypaczone. Sprowadza na nas nagan� Jezusa: "Badacie Pisma, bo s�dzicie, �e macie w nich �ywot wieczny; a one sk�adaj� �wiadectwo o mnie; ale mimo to do mnie przyj�� nie chcecie, aby mie� �ywot".
Pismo, jak zwyk� m�wi� Luter, jest stajenk� albo "ko�ysk�", w kt�rej le�y dzieci� Jezus. Nie badajmy ko�yski, zapominaj�c odda� cze�� Dzieci�ciu. Pismo, mo�emy powiedzie�, jest gwiazd�, kt�ra prowadzi m�drc�w do Jezusa. Nie pozw�lmy, aby nasza astronomiczna ciekawo�� tak nas zaj�a, �e nie zauwa�ymy domu, do kt�rego prowadzi i samego dzieci�cia-Chrystusa w nim. I zn�w mo�emy powiedzie�, �e Pismo jest pude�kiem, w kt�rym zaprezentowany jest klejnot Jezusa Chrystusa. Nie podziwiajmy pude�ka, przeoczaj�c klejnot.
Dr Christopher Chavasse, by�y biskup Rochesteru, pewnego razu wspaniale uj�� spraw�, m�wi�c: "Biblia jest portretem naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Ewangelie s� g��wn� Postaci� obrazu. Stary Testament jest t�em prowadz�cym nas do boskiej Postaci, wskazuj�cym na niego i absolutnie koniecznym do kompozycji ca�o�ci. Listy s�u�� jako odzienie i ekwipunek Postaci, wyja�niaj�c i opisuj�c j�. I wtedy, gdy przez czytanie Biblii studiujemy portret jako wielk� ca�o��, dzieje si� cud, Posta� o�ywa i schodz�c z p��tna pisanego s�owa, wieczny Chrystus z historii o Emaus, sam staje si� naszym nauczycielem biblijnym, wyja�niaj�c nam w ca�ym Pi�mie to, co o nim napisane".
Widzicie, nie wystarczy posiada� Bibli�, czyta� Bibli�, kocha� Bibli�, studiowa� Bibli�, zna� Bibli�. Musimy zada� sobie pytanie: Czy Chrystus Biblii stoi w centrum naszego �ycia? Je�li nie, to ca�e nasze czytanie Biblii by�o daremne, gdy� taki jest cel, do kt�rego ma prowadzi� Biblia.
Duch �wi�ty i Biblia
Wszyscy chrze�cijanie wiedz�, �e �wi�ta Biblia i Duch �wi�ty powinny mie� ze sob� co� wsp�lnego. W rzeczy samej, wszyscy chrze�cijanie wierz�, �e w pewnym sensie �wi�ta Biblia jest tw�rczym produktem Ducha �wi�tego. Poniewa�, gdy wypowiadamy wyznanie nicejskie, potwierdzamy jako jedno z naszych przekona� dotycz�cych Ducha �wi�tego, �e "przem�wi� przez prorok�w". Wyra�enie to jest echem wielu podobnych zwrot�w, kt�re wyst�puj� w Nowym Testamencie. Na przyk�ad nasz Pan Jezus sam przedstawi� cytat z Psalmu 110 ze s�owami: "Wszak sam Dawid powiedzia� w Duchu �wi�tym..." (Mk 12,36). Podobnie aposto� Piotr w swoim Drugim Li�cie napisa�, �e "wypowiadali je [proroctwo] ludzie Bo�y, natchnieni Duchem �wi�tym" (2P 1,21) albo, co oznacza grecki czasownik, "niesieni" przez Ducha �wi�tego tak jakby przez pot�ny wiatr. Istnieje zatem mi�dzy Bibli� a Duchem wa�ny zwi�zek, kt�ry musimy zbada�.
Jak dot�d stwierdzili�my, �e B�g jest autorem objawienia, kt�re przekaza� nam i �e Jezus Chrystus jest jego g��wnym przedmiotem. Teraz musimy doda�, �e Duch �wi�ty jest jego po�rednikiem. St�d chrze�cija�skie zrozumienie Biblii jest zasadniczo rozumieniem trynitarnym. Biblia pochodzi od Boga, koncentruje si� na Chrystusie, i jest natchniona przez Ducha �wi�tego. Dlatego najlepsza definicja Biblii jest r�wnie� trynitarna: "Biblia jest �wiadectwem Ojca o Synu poprzez Ducha �wi�tego."
Jaka, zatem, jest dok�adnie rola Ducha �wi�tego w procesie objawienia? Aby odpowiedzie� na to pytanie, zwracamy si� do samej Biblii a w szczeg�lno�ci do 1Kor 2,6-16:
"My tedy g�osimy m�dro�� w�r�d doskona�ych, lecz nie m�dro�� tego �wiata ani w�adc�w tego �wiata, kt�rzy gin�; ale g�osimy m�dro�� Bo�� tajemn�, zakryt�, kt�r� B�g przed wiekami przeznaczy� ku chwale naszej, kt�rej �aden z w�adc�w tego �wiata nie pozna�, bo gdyby poznali, nie byliby Pana chwa�y ukrzy�owali. G�osimy tedy, jak napisano: Czego oko nie widzia�o i ucho nie s�ysza�o, i co do serca ludzkiego nie wst�pi�o, to przygotowa� B�g tym, kt�rzy go mi�uj�. Albowiem nam objawi� to B�g przez Ducha; gdy� Duch bada wszystko, nawet g��boko�ci Bo�e. Bo kt� z ludzi wie, kim jest cz�owiek, pr�cz ducha ludzkiego, kt�ry w nim jest? Tak samo kim jest B�g nikt nie pozna�, tylko Duch Bo�y. A my�my otrzymali nie ducha �wiata, lecz Ducha, kt�ry jest z Boga, aby�my wiedzieli, czym nas B�g �askawie obdarzy�. G�osimy to nie w uczonych s�owach ludzkiej m�dro�ci, lecz w s�owach, kt�rych naucza Duch, przyk�adaj�c do duchowych rzeczy duchow� miar�. Ale cz�owiek zmys�owy nie przyjmuje tych rzeczy, kt�re s� z Ducha Bo�ego, bo s� dla� g�upstwem, i nie mo�e ich pozna�, gdy� nale�y je duchowo rozs�dza�. Cz�owiek za� duchowy rozs�dza wszystko, sam za� nie podlega niczyjemu os�dowi, bo kt� pozna� my�l Pana? Kt� mo�e go poucza�? Ale my jeste�my my�li Chrystusowej."
Musimy ten tekst rozpatrzy� w szerszym kontek�cie. Do tego momentu w Pierwszym Li�cie do Koryntian Pawe� podkre�la� "g�upot�" ewangelii. Na przyk�ad "mowa o krzy�u jest g�upstwem dla tych, kt�rzy gin�" (1,18) i "my zwiastujemy Chrystusa ukrzy�owanego, dla �yd�w wprawdzie zgorszenie, a dla pogan g�upstwo" (1,23). Albo jak by�my mogli to dzisiaj uj��, dla �wieckich intelektualist�w przes�anie krzy�a brzmi g�upio, a nawet bez sensu. A wi�c Pawe� wprowadza teraz korekt�, aby czytelnicy nie wyobra�ali sobie, �e ca�kowicie odrzuca m�dro��, a zamiast tego chlubi si� g�upot�. Czy aposto� jest zatem antyintelektualist�? Czy szydzi z poznania i pos�ugiwania si� umys�em? Nie, w rzeczy samej, nie.
Wiersze 6-7: "My tedy g�osimy m�dro�� w�r�d doskona�ych (...) m�dro�� Bo�� tajemn�, zakryt�, kt�r� B�g (...) przeznaczy� ku chwale naszej". Nie mo�na nie dostrzega� kontrast�w, kt�re wprowadza Pawe�. G�osimy m�dro��, pisze, ale (a) tylko doskona�ym, nie niewierz�cym, czy nawet m�odym chrze�cijanom; (b) jest to m�dro�� Bo�a, a nie m�dro�� �wiecka i (c) jest ona ku chwale naszej, to znaczy ku ostatecznemu udoskonaleniu przez udzia� w chwale Bo�ej, a nie tylko ku przyprowadzeniu nas do usprawiedliwienia w Chrystusie. My sami musimy pod��a� za przyk�adem aposto�a. Ewangelizuj�c niewierz�cych musimy koncentrowa� si� na "g�upstwie" ewangelii Chrystusa ukrzy�owanego dla grzesznik�w. Jednak buduj�c chrze�cijan ku pe�nej dojrza�o�ci, powinni�my pragn�� wprowadza� ich w poznanie pe�ni Bo�ych cel�w. Pawe� nazywa to w wierszu 7. "m�dro�ci� Bo�� tajemn�, zakryt�", a w wierszu 9. tym, co "przygotowa� B�g tym, kt�rzy go mi�uj�". Mo�na to pozna�, podkre�la, tylko przez objawienie. "Kt�rej �aden z w�adc�w tego �wiata nie pozna�, bo gdyby poznali, nie byliby Pana chwa�y ukrzy�owali" (w. 8). Nie byli jednak wyj�tkiem, wszystkie istoty ludzkie pozostawione same sobie nie potrafi� pozna� Bo�ej m�dro�ci i jego cel�w.
Gdy� Bo�ym celem, pisze Pawe� tutaj (w. 9), jest co�, "czego oko nie widzia�o" (jest to niewidzialne) "i ucho nie s�ysza�o" (jest to nies�yszalne), "i co do serca ludzkiego nie wst�pi�o" (jest to niepoj�te). Pozostaje poza zasi�giem ludzkich oczu, uszu i umys�u. Nie podlega badaniu naukowemu ani nawet poetyckiej wyobra�ni. Pozostaje poza zasi�giem naszych ma�ych, ograniczonych umys��w, chyba �e objawi nam to B�g. I w�a�nie dok�adnie to uczy