16040
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 16040 |
Rozszerzenie: |
16040 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 16040 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 16040 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
16040 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
JOSEPH RATZINGER
Wprowadzenie w chrze�cija�stwo
Przek�ad: Zofia W�odkowa
Wst�p: ks. Andrzej Zuberbier
Wydawnictwo Znak
Krak�w 1994
* * *
Spis tre�ci
Andrzej Zuberbier, O tej ksi��ce i jej autorze
Wst�p
Wprowadzenie "WIERZ�-AMEN"
I. Wiara w dzisiejszym �wiecie
1. W�tpienie i wiara - sytuacja cz�owieka wobec zagadnienia Boga
2. Skok w wiar� - tymczasowa pr�ba okre�lenia istoty wiary
3. 'Dylemat wiary w dzisiejszym �wiecie
4. Granice nowo�ytnego pojmowania rzeczywisto�ci a miejsce wiary
5. Wiara jako stanie przy czym� i rozumienie
6. Rozumienie wiary
7. "Wierz� w Ciebie"
II. Posta� wiary w Ko�ciele
1. Uwaga wst�pna do historii i struktury apostolskiego wyznania wiary
2. Granice i znaczenie tekstu
3. Wyznanie wiary i dogmat
4. Symbol Apostolski jako wyraz struktury wiary
Cz�� pierwsza B�G
I. Wst�pne pytania na temat Boga
1. Zakres zagadnienia
2. Wyznanie wiary w jednego Boga
II. Biblijna wiara w Boga
1. Problem historii p�on�cego krzewu
2. Wewn�trzne za�o�enie wiary w Jahwe: B�g ojc�w
3. Jahwe, B�g ojc�w i B�g Jezusa Chrystusa
4. Idea imienia
5. Dwie strony biblijnego poj�cia Boga
III. B�g wiary i B�g filozof�w
1. Pierwotny Ko�ci� opowiada si� za filozofi�
2. Przeobra�enie Boga filozof�w
3. Jak si� odzwierciedla to zagadnienie w tek�cie wyznania wiary
IV. Wyznanie wiary w Boga dzisiaj
1. Prymat Logosu
2. B�g osobowy
V. Wiara w Boga tr�jjedynego
1. Uwagi wst�pne
2. W poszukiwaniu pozytywnego znaczenia
Cz�� druga JEZUS CHRYSTUS
I. "Wierz� w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego Pana naszego"
I. Problem wyznania wiary w Jezusa - dzisiaj
II. Jezus Chrystusem: zasadnicza forma wyznania chrystologicznego
1. Dylemat nowo�ytnej teologii: Jezus czy Chrystus
2. Obraz Chrystusa w wyznaniu wiary
3. Punkt wyj�cia wyznania wiary: krzy�
4. Jezus, kt�ry jest Chrystusem
III. Jezus Chrystus - prawdziwy B�g i prawdziwy cz�owiek
1. Postawienie zagadnienia
2. Wsp�czesny obraz "historycznego Jezusa"
3. S�uszno�� dogmatu chrystologicznego
IV. Drogi chrystologii
1. Teologia wcielenia i teologia krzy�a
2. Chrystologia i nauka o odkupieniu
3. Chrystus �cz�owiek ostatni"
Ekskurs: struktury chrze�cija�stwa
V. Rozw�j wyznania wiary w Chrystusa w chrystologicznych artyku�ach wiary
1. "Kt�ry si� pocz�� z Ducha �wi�tego, narodzi� si� z Marii Panny"
2. "Um�czon pod Ponckim Pi�atem, ukrzy�owan, umar� i pogrzebion"
3. "Zst�pi� do piekie�"
4. "Trzeciego dnia zmartwychwsta�"
5. "Wst�pi� na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmog�cego"
6. "Stamt�d przyjdzie s�dzi� �ywych i umar�ych"
Cz�� trzecia DUCH I KO�CIӣ
I. Wewn�trzna jedno�� ostatnich artyku��w Symbolu wiary
II. Dwa g��wne zagadnienia artyku�u o Duchu �wi�tym i o Ko�ciele
1. "�wi�ty Ko�ci� powszechny"
2. "Cia�a zmartwychwstanie"
O TEJ KSI��CE I JEJ AUTORZE
1. Wydawnictwo Znak przedstawia Czytelnikowi wznowienie wydanej po raz
pierwszy przesz�o dwadzie�cia lat temu wybitnej pozycji teologicznej
jednego z najbardziej znanych teolog�w wsp�czesnych, a jednocze�nie
autorytatywnego rzecznika wiary katolickiej, Josepha Ratzingera,
Wprowadzenie w chrze�cija�stwo.
Joseph Ratzinger, od ponad dziesi�ciu lat prefekt Kongregacji Nauki Wiary,
urodzi� si� w roku 1927, w Marktl am Inn. �wi�cenia kap�a�skie przyj�� w
roku 1951 w diecezji monachijskiej. Dalsze studia teologiczne odbywa� na
Uniwersytecie w Monachium, gdzie te� w r. 1953 uzyska� stopie� doktora
teologii. Habilitowany zosta� w roku 1957. Wyk�ada� teologi� na Wydzia�ach
Teologicznych w Bonn, Miinster, Tiibingen i Regensburgu. W czasie II Soboru
Watyka�skiego by� doradc� episkopatu niemieckiego. Po Soborze papie� Pawe�
VI powo�a� go na cz�onka Mi�dzynarodowej Komisji Teologicznej przy Stolicy
Apostolskiej. W roku 1977 mianowany zosta� arcybiskupem Monachium, a
wkr�tce kardyna�em. W roku 1981 decyzj� Jana Paw�a II zosta� prefektem
Kongregacji Nauki Wiary.
Pierwsze teologiczne prace Ratzingera to rozprawy historyczno-teologiczne,
z kt�rych jedna dotyczy staro�ytno�ci chrze�cija�skiej: Volk undHaus Gottes
in Augustinus Lehre von der Kirche (Lud i Dom Bo�y w nauce �w. Augustyna o
Ko�ciele, 1954), a druga �redniowiecza: Die Geschichtstheologie des
Heiligen Bonawntura (Teologia historii u �w. Bonawentury, 1959). W ca�ej
swojej p�niejszej pracy Ratzinger pozostaje wierny historii i tradycji
chrze�cija�skiej. Wskazuje miejsce, jakie historia zajmuje w teologii i jej
metodzie, stara si�, by rozwi�zania wsp�czesnych problem�w teologicznych
by�y dobrze zakorzenione w Tradycji. W okresie Soboru Ratzinger wesp� z K.
Rahnerem publikuje prac� Offenbarung und Uberlieferung (Objawienie i
Tradycja, 1965).
Ratzinger nie jest jednak tylko historykiem: jest przede wszystkim
apologet� i teologiem. Badania patrystyki i scholastyki prowadz� go do
okre�lenia tego, co specyficznie chrze�cija�skie, a w konsekwencji do
okre�lenia natury i roli Ko�cio�a. Kolejna ksi��ka Ratzingera nosi tytu�:
Die christliche Briiderlichkeit (Chrze�cija�skie braterstwo, 1960). By�
chrze�cijaninem oznacza bowiem braterstwo z Chrystusem, jako Zbawicielem
wszystkich, i braterstwo z innymi lud�mi. Ko�ci� za� jest Ludem tworzonym
przez braci. Do uj�cia tego powr�cimy ni�ej, stanowi ono bowiem wa�ny
element Wprowadzenia w chrze�cija�stwo. Polskiemu Czytelnikowi znany jest
natomiast artyku� "Salus extra Ecclesiam nulla est" opublikowany swego
czasu w miesi�czniku "Znak" (XVII 1965, s. 611-618). Ratzinger rozpatruje w
nim spraw� Ko�cio�a i zbawienia. Dzi� chodzi "nie tylko o to, by znale��
jak�� pokrzepiaj�c� gwarancj� co do zbawienia "innych", ale te� o to, by
znale�� now�, pozytywn� koncepcj� Ko�cio�a, jego pozycji w �wiecie,
... .jego przekazu" (s. 613). Ot� znaczenie Ko�cio�a w historii polega na
tym, �e "stanowi on udzia� w zast�pczej s�u�bie Chrystusa; sta� si�
chrze�cijaninem znaczy porzuci� egzystencj� egoistyczn�", by "by� dla
innych". Tak w�a�nie Ratzinger widzi Ko�ci�: jako garstk� braci,
istniej�cych dla wszystkich (por. s. 617).
W roku 1968 ukaza�a si� ksi��ka czterech teolog�w, dw�ch ewangelickich,
dw�ch katolickich - w�r�d nich Ratzingera - stawiaj�cych sobie pytanie: czy
Wyznanie wiary jest przestarza�e? (P. Brunner, G. Friedrich, K. Lehmann, J.
Ratzinger, Veraltetes Glaubensbe-kenntnis?). Ratzinger omawia w tej
publikacji zst�pienie Chrystusa do piekie�, Jego wniebowst�pienie i
zmartwychwstanie cia�a. W tym samym, 1968 roku wychodzi Ratzingera
Wprowadzenie w chrze�cija�stwo b�d�ce pewnego rodzaju komentarzem do
ca�o�ci chrze�cija�skiego wyznania wiary, jakim jest Symbol Apostolski
"Wierz� w Boga". Rok wcze�niej, w letnim semestrze 1966/67 roku
akademickiego Ratzinger prowadzi� na ten temat wyk�ady przeznaczone dla
s�uchaczy wszystkich wydzia��w Uniwersytetu w Tubingen. Do Wprowadzenia...
za chwil� wypadnie nam wr�ci�.
W roku 1977, a wi�c w roku obj�cia przez Ratzingera arcybiskupstwa w
Monachium, ukaza�a si� jego Eschatologia - �mier� i �ycie wieczne, jako IX
tom Ma�ej katolickiej dogmatyki, kt�rej autorem obok Ratzingera by� Johann
Auer. Eschatologia Ratzingera ukaza�a si� tak�e w t�umaczeniu polskim
(Pozna� 1984, Ksi�garnia �w. Wojciecha). Je�eli wsp�czesna eschatologia
katolicka lubi podkre�la� sw�j krytyczny stosunek do ci���cych na niej
wp�yw�w filozofii plato�skiej, to Ratzinger w rezultacie swych
historycznych i patrystycznych bada� s�dzi - wbrew swoim uprzednim
przypuszczeniom - �e eschatologia chrze�cija�ska nie uleg�a w istocie
wp�ywom plato�skim, lecz rozwija�a si� zgodnie z "wewn�trzn� logik�
tradycji ko�cielnej" (Przedmowa s. 14).
Odchodz�c jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary do Rzymu zebra� Ratzinger
swoje prace publikowane w ostatnich latach w jedn� ca�o�� "Teologicznej
nauki o zasadach" (Theologische Prinzipienlehre. Bausteine zur
Fundamentaltheologie, Munchen 1982, Erich Wewel Verlag). Ratzingera
niepokoi wzajemny stosunek przesz�o�ci i tera�niejszo�ci, a z punktu
widzenia wiary -tradycji i wymaga�, jakie wierze stawia dzie� dzisiejszy.
Tak pisze w przedmowie do Theologische Prinzipienlehre:
"Nasze po�o�enie duchowe i historyczne stawia najpierw og�lnie problem, w
jaki spos�b przesz�o�� mo�e by� przekazywana w tera�niejszo�ci, jak to
mo�liwe, by wydarzenia i s�owa minionego czasu stawa�y si� rzeczywisto�ci�
i drog� tera�niejszo�ci. W ekumenicznie nastawionej teologii staje si� to
pytaniem, jak maj� si� do siebie Pismo �w. i Tradycja, a tak�e, czym
w�a�ciwie jest Tradycja, gdy spotykaj� si� ze sob� r�ne tradycje. W
praktyce oznacza to pytanie, jaki wyk�ad biblijnego dziedzictwa jest
zobowi�zuj�cy, wzgl�dnie w oparciu o co wiara w�r�d tak licznych mo�liwych
jej wyja�nie�, daje t� pewno��, z kt�r� cz�owiek mo�e �y� i za kt�r� mo�e
cierpie� i umrze�. Nie wystarcza tu pewno�� najmocniejszych hipotez. Gdy
idzie o �ycie, kt�re nie jest �adn� hipotez�, tylko czym� jednorazowym i
niepowtarzalnym, wymagany jest inny typ pewno�ci..." (s. 5).
Czytelnik polski zna zapewne, a w ka�dym razie �atwo mo�e pozna� dwie
publikacje Ratzingera, jakie ukaza�y si� w ostatnich latach, niejako na
marginesie jego pracy w Kongregacji Nauki Wiary, tak�e w j�zyku polskim.
Jedn� jest s�awny Raport o stanie wiary. Jest to w�a�ciwie zapis
wywiadu-rozmowy, jak� w ci�gu szeregu dni odby� z Ratzingerem w roku 1985
w�oski dziennikarz Vittorio Messori (Raport o stanie wiary. Z ks.
kardyna�em Josephem Ratzingerem rozmawia Vittorio Messori, Krak�w,
Warszawa-Struga 1986, Wydawnictwo Mi-chalineum). Rozmowy te ukazuj� zar�wno
sylwetk� i umys�owo�� prefekta tej niezwykle wa�nej w Stolicy Apostolskiej
Kongregacji, kt�rej zwierzone jest czuwanie nad prawowierno�ci� g�oszonej w
Ko�ciele wiary, jak i przede wszystkim pogl�dy Ratzingera na ca�o��
problem�w, jakie niesie ze sob� wiara i jej g�oszenie w Ko�ciele w czasach
obecnych.
Druga publikacja, o kt�rej my�l�, to zbi�r wyk�ad�w wyg�oszonych przez
prefekta Kongregacji Nauki Wiary do biskup�w brazylijskich w roku 1990, w
Rio de Janeiro, a tak�e przy kilku innych okazjach. Wszystkie te wyk�ady
dotycz� Ko�cio�a, a dok�adniej "wsp�czesnego kryzysu �wiadomo�ci
ko�cielnej", jak to formu�uje sam Ratzinger (Ko�ci� wsp�lnot�, Lubin 1993,
Czas jednak wr�ci� do Wprowadzenia w chrze�cija�stwo.
2. Wprowadzenie w chrze�cija�stwo porusza problematyk� z religijnego i
chrze�cija�skiego punktu widzenia najbardziej podstawow�: o wierze, o Bogu,
o Jezusie Chrystusie, o Duchu �wi�tym i Ko�ciele, o zmartwychwstaniu, czyli
ostatecznej jedno�ci cz�owieka i �wiata z Bogiem. Autorowi przy�wieca�a
my�l, by przedstawi� w odmiennych warunkach naszego pokolenia to, co Karl
Adam p� wieku temu przedstawi� w swej s�awnej ksi��ce Istota katolicyzmu.
Ratzinger szuka wi�c tego, co w chrze�cija�stwie istotne. Formu�uje to w
sze�ciu zasadach, kt�re Czytelnik znajdzie w ekskursie: Struktury
chrze�cija�stwa. Sprowadza je jednak zaraz do jednej, do mi�o�ci jako
naczelnej zasady egzystencji chrze�cija�skiej. Ale zasad� t� sformu�owa�
mo�na konkretnie i osobowo: jest ni� Jezus Chrystus. Autor pisze: "Czy to
naprawd� Ty? - wszystkie rozwa�ania tej ksi��ki s� ostatecznie
podporz�dkowane temu pytaniu i obracaj� si� wok� zasadniczej formy
wyznania: wierz� w Ciebie, Jezusa z Nazaretu, jako w sens (Logos) �wiata i
mojego �ycia". Przedstawiaj�c za� nauk� o Ko�ciele, stwierdza, �e punkt
wyj�cia znajduje ona w nauce o Duchu �wi�tym, natomiast "celem jej jest
nauka o historii Boga i ludzi, wzgl�dnie nauka o funkcji historii Chrystusa
dla ludzko�ci jako ca�o�ci".
W rozwa�aniach Ratzingera o wierze znajdzie Czytelnik uj�cie najbardziej
zasadnicze. W przekonaniu bowiem autora nie tyle kwestionuje si�
poszczeg�lne "prawdy wiary", ile jej ca�o��: wierzy� czy nie? Co to znaczy
wierzy�? Co znaczy by� chrze�cijaninem? Autor stara si� na to da�
odpowied�. Przedstawia wiar� jako nadanie sensu ludzkiemu �yciu i istnieniu
�wiata, jako "przyj�cie tego, czego si� nie da wymy�le�", jako
pos�usze�stwo i s�u�b�.
To ostatnie wyra�enie zas�uguje na podkre�lenie: h�-ren und dienen, s�ucha�
i s�u�y�. Ratzinger cz�sto wraca do tego sformu�owania patrystycznego w
swoich publikacjach. Wiara nie jest ideologi� i nie sprowadza si� do
intelektualnie poj�tej "prawdy". Przedmiotem wiary jest B�g, kt�ry
konkretnie i historycznie sta� si� cz�owiekiem w Jezusie Chrystusie i kt�ry
przyszed� zbawi� �wiat przez "g�upstwo krzy�a". "S�ucha� i s�u�y�" sta�o
si� w Chrystusie rzeczywisto�ci� osobow�, trwa za� i ma trwa� w historii
Ko�cio�a.
Ratzinger wykazuje w szeregu publikacji, �e Ojcowie Ko�cio�a, a� po
Augustyna i Chryzostoma, odnosz� s�owa Ewangelii Jam jest droga i prawda i
�ycie" nie tylko do Chrystusa, ale i do Ko�cio�a. St�d wynika, �e Ko�ci�
jest po to, by s�u�y�, i tak poj�ta jego rola stanowi w�a�ciwy punkt
wyj�cia wszelkiego aggiornamento. Nawet w zracjonalizowanym �wiecie nie
mo�e ono odnosi� si� jedynie do "prawdy", a wi�c polega� tylko na
reinterpretacji podejmowanej w teologii. S�owo Bo�e sta�o si� cia�em;
prawda i droga, s�ucha� i s�u�y� - stanowi jedno. Aggiornamento, jak st�d
wynika, polega, czy polega� winno, na ci�g�ym odnajdywaniu przez Ko�ci�
w�a�ciwej funkcji w �wiecie, na odnowie ca�o�ci �ycia Ko�cio�a i
chrze�cijan.
Odnowa ta sprowadza si� w zasadniczej mierze do odkrywania i realizowania
spo�ecznych wymiar�w chrze�cija�skiego �ycia. "By� chrze�cijaninem -
czytamy w niniejszej ksi��ce - jest charyzmatem nie indywidualnym, ale
spo�ecznym. Nie jest si� chrze�cijaninem dlatego, �e tylko chrze�cijanie
dost�puj� zbawienia, tylko dlatego, �e chrze�cija�ska diakonia ma znaczenie
i jest potrzebna dla historii". Czytelnik mo�e �ledzi� t� my�l autora jako
jedn� z podstawowych linii Wprowadzenia, poprzez wszystkie jej rozdzia�y. W
rozwa�aniach o Tr�jcy �wi�tej - o jednym Bogu w trzech Osobach - znajduje
autor podstaw� do ujmowania osoby jako relacji, czyli jako odniesienia do
drugiej osoby. W poj�ciu osoby zawiera si� z konieczno�ci przekroczenie
liczby pojedynczej, a relacja i dialog okazuj� si� r�wnie pierwotn� form�
bytu jak substancja. Chrystus, jako Syn Bo�y, jest ca�kowicie bytem "od",
to znaczy pochodz�cym ca�kowicie od Ojca, i ca�kowicie bytem "ku", to
znaczy otwartym i zwr�conym w pe�ni ku braciom
- ludziom. Przez to samo jest Chrystus wzorem egzystencji chrze�cijanina.
Decyzja zostania chrze�cijaninem oznacza bowiem zerwanie z odnoszeniem
wszystkiego do siebie i przy��czenie si� do egzystencji Chrystusa
skierowanej ku ca�o�ci, to jest ku ca�ej ludzko�ci. Ko�ci� uzasadnia si�
tym, �e cz�owiek jest wsp�-bytem, �e egzystuje w powi�zaniach z innymi
lud�mi i w historii. Zreszt� wielkie tajemnice wiary chrze�cija�skiej:
grzech pierworodny, odkupienie, zmartwychwstanie, s�d ostateczny, posiadaj�
sens jedynie w tej perspektywie, �e istnienie cz�owieka jest
wsp�istnieniem z innymi.
3. Nie spos�b czyta� i rozumie� Wprowadzenia w chrze�cija�stwo bez
podstawowego zorientowania w sytuacji, w jakiej po Soborze Watyka�skim II
znajdowa�a si� teologia. Sytuacj� t� okre�la� najpierw spos�b uprawiania
teologii w ci�gu ostatnich kilku wiek�w. Stanowi on z natury rzeczy
dziedzictwo lub, jak kto woli, k�opotliw� sched�, w kt�rej �yj� i kt�r�
staraj� si� mniej lub wi�cej modyfikowa� teologowie dzisiejsi. Sob�r
Trydencki w XVI w. zamyka� okres nies�ychanie burzliwy w �yciu Ko�cio�a i w
my�li chrze�cija�skiej. Na przestrzeni wiek�w XIV, XV i XVI ujawniaj� si�
czy rodz� si�y dezintegruj�ce. Rozchodz� si� drogi pobo�no�ci i teologii,
spekulacji teologicznej i interpretacji Pisma �w., wiary i rozumu, w�adzy
duchowej i w�adzy �wieckiej, Ko�cio�a i �wiata. Pewnego rodzaju apogeum
tych proces�w stanowi�a Reformacja. W tej sytuacji Sob�r Trydencki, kt�rego
pouczenia obj�y szeroki wachlarz zagadnie�: o pierwotnej sytuacji
cz�owieka, o grzechu, usprawiedliwieniu, o sakramentach, i kt�rego decyzje
reformatorskie dotyczy�y wielu dziedzin �ycia ko�cielnego: kanonu ksi�g
biblijnych, liturgii, kszta�cenia i obowi�zk�w duchowie�stwa, sposobu
zawierania ma��e�stwa, �ycia zakonnego, stanowi� trwa�y punkt oparcia i
jakby bastion, zza kt�rego mo�na by�o skutecznie zwalcza� si�y od�rodkowe i
za kt�rym mo�na by�o bezpiecznie tworzy� nowo�ytny �ad ko�cielny. Teologia
okresu potrydenckiego przybra�a bardziej ni� sam Sob�r postaw�, z jednej
strony, apologetyczn� i polemiczn�, z drugiej za�, zachowawcz� i
uniformistyczn�. Tak uprawiana teologia nie pozwala�a na �adn� powa�niejsz�
konfrontacj� z pogl�dami i pr�dami umys�owymi rozwijaj�cymi si� bujnie poza
Ko�cio�em i sama nie ulega�a w zasadzie rozwojowi.
J. Ratzinger - jak i og� wsp�czesnych teolog�w -zdaje sobie dobrze spraw�
ze zgubnych skutk�w, jakie ta sytuacja w teologii za sob� poci�gn�a.
Teologia znalaz�a si� - czytamy we Wprowadzeniu - w niemo�no�ci
"prze�amania szablon�w my�lenia i przemawiania" oraz w niemo�no�ci
"ukazania, �e sprawy teologii s� sprawami wa�nymi dla �ycia ludzkiego".
"Chrze�cija�stwo wydaje si� w praktyce zredukowane do moralizmu i w ten
spos�b pozbawione tego tchnienia nadziei i rado�ci, kt�re stanowi jego
najw�a�ciwszy przejaw w �yciu ludzkim". R�wnie� wiele zagadnie� bardziej
szczeg�owych w teologicznym dziedzictwie ostatnich wiek�w zosta�o przez
Ratzingera zakwestionowane. M�wi on np., �e wiara w Ko�ci� i w Ducha
�wi�tego stanowi w Credo pewnego rodzaju jedno��, kt�r� p�niej zatracono
ze szkod� zar�wno dla nauki o Ko�ciele, jak i dla nauki o Duchu �wi�tym.
Istoty kultu chrze�cija�skiego nie nale�y upatrywa� - jak to czyniono w
teologii potrydenckiej - w zniszczeniu ofiary (sk�d nie ko�cz�ce si� pr�by
ustalenia, na czym polega istotnie ofiara eucharystyczna), ale trzeba
widzie� - za Pismem �w. - w mi�o�ci, "takiej, jak� m�g� da� tylko ten, w
kt�rym boska mi�o�� sta�a si� mi�o�ci� ludzk�" . "Artyku� wiary o s�dzie
ostatecznym - by da� jeszcze jeden przyk�ad z Ratzingerowskiej rewizji
dotychczasowych pogl�d�w w teologii - przyj�� z biegiem czas�w w
�wiadomo�ci chrze�cija�skiej tak� form�, kt�ra
w praktyce musia�a prowadzi� do zniszczenia wiary w odkupienie i w
obietnic� �aski". Chodzi tu autorowi o zatracenie pe�nego nadziei
oczekiwania na powr�t umi�owanego Pana, skutkiem jednostronnej i gro�nej
wizji S�dziego.
Nie mn�my tych przyk�ad�w. Uwa�ny Czytelnik zorientuje si� stosunkowo
�atwo, w czym wyk�ad Ratzingera koryguje te poj�cia, kt�re wyni�s� ongi� z
nauki religii. Wyk�ad Ratzingera stanowi zreszt� znacznie donio�lejsz�
rewizj� teologii ostatnich wiek�w ni� ta, kt�ra polega�aby jedynie na
korekcie poszczeg�lnych jej pogl�d�w. My�l� tu o biblijno-historycznym
ujmowaniu problematyki teologicznej. Stanowi ono nast�pny element sytuacji,
w jakiej znalaz�a si� teologia posoborowa.
"Powr�t do �r�de�", do Pisma �w. i Ojc�w Ko�cio�a, toruje sobie drog� w
teologii nowo�ytnej przynajmniej od pocz�tk�w XIX w. Nie chodzi tu o
powo�ywanie si� na Pismo �w. i dzie�a staro�ytnych pisarzy
chrze�cija�skich, poniewa� to czyniono zawsze, i mo�e nigdy tak bardzo jak
w okresie baroku dzie�a teologiczne nie by�y upstrzone nie ko�cz�cymi si�
cytatami z Biblii i Ojc�w. W "powrocie do �r�de�" chodzi nie o cytowanie,
lecz o to, by my�l biblijna i patrystyczna, odczytywana w �wietle �wczesnej
sytuacji kulturowej, stawa�a si� wci�� na nowo przedmiotem refleksji
teologicznej. Ko�ci�, a w nim i teologia, s�u�y� ma przecie� ustawicznemu
przekazywaniu Objawienia Bo�ego, tak jak wyra�a si� ono w Biblii i w
ca�o�ci Tradycji chrze�cija�skiej. �w "powr�t do �r�de�" toruje wi�c sobie
drog� w teologii poprzez wiek XIX, poprzez prac� i dzie�a poszczeg�lnych
teolog�w, poprzez rozwijaj�c� si� coraz �ywiej egzegez� biblijn�, zar�wno
katolick�, jak i protestanck�, a tak�e przez upowszechnienie znajomo�ci
Biblii i pism Ojc�w Ko�cio�a. �wiadcz� o tym coraz to nowe i liczniejsze
przek�ady i wydania zar�wno Pisma �w., jak i pism patrystycznych. Sob�r
Watyka�ski II sankcjonuje i wie�czy �w "powr�t do �r�de�" przez biblijny i
patrystyczny charakter swych poucze�, a tak�e przez wymaganie, by Pismo �w.
sta�o si� "dusz� ca�ej teologii".
"Powr�t do �r�de�" wi��e si� w teologii wsp�czesnej z pe�niejszym
uwzgl�dnieniem historii, w kt�rej zbawienie si� dokonuje i wyra�a. B�g
objawia si� i zbawia nie przez same s�owa, ale przez s�owa i czyny, jak to
formu�uje Sob�r Watyka�ski II. "W istotnych sprawach Ko�cio�a nie mo�emy
opiera� si� tylko na wnioskowaniu, lecz na faktach historycznych" - pisa�
Ratzinger w artykule o kolegialno�ci biskup�w ("Concilium" 1965/6, s. 54) -
a zdanie to mo�na odnie�� do ca�o�ci spraw, kt�rymi zajmuje si� teologia. W
tym samym artykule autor t�umaczy�, �e odnowa Ko�cio�a (a dodajmy: i
teologii), dokonuj�ca si� przez zwr�cenie do jego pocz�tk�w, jest przecie�
"czym� zupe�nie innym ni� restauracja, romantyczna gloryfikacja tego, co
by�o... Pochodzi to st�d, �e Chrystus historyczny, na kt�rym Ko�ci� si�
opiera, jest zarazem Chrystusem nadchodz�cym, kt�rego Ko�ci� oczekuje".
St�d historyczna egzystencja a w nim, dodajmy znowu: egzystencja teologii,
jest dwukierunkowa: zwr�cona wstecz do podstawowego wydarzenia �mierci i
zmartwychwstania Pana, i naprz�d, do Jego powrotu.
Biblijno-historyczna warstwa ksi��ki jest najobszerniejsza i podstawowa.
Wszystkie zasadnicze prawdy wiary, wyznawane w Symbolu Apostolskim, stara
si� autor prezentowa� przede wszystkim od strony biblijno--historycznej,
pami�taj�c przy tym, �e historia w chrze�cija�stwie prowadzi tak�e do
wydarze�, kt�re dopiero nast�pi� i kt�re s� przedmiotem nadziei. Jako
przyk�ad mog� s�u�y� rozwa�ania na temat �r�d�a wiary w jednego Boga, tak
jak przedstawiaj� si� one w dziejach Izraela: szerokie om�wienie
pochodzenia imienia Jahwe, uwzgl�dniaj�ce nie tylko dane biblijne, ale i
pozabiblijne czerpane z bada� nad religiami staro�ytnego Wschodu; biblijna
interpretacja Bo�ego Synostwa Chrystusa i szeroko przez egzeget�w
roztrz�sanego problemu "Jezusa historii" i "Chrystusa wiary"; czy wreszcie
zwi�lejsze, ale zdradzaj�ce doskona�� znajomo�� wsp�czesnej biblistyki,
przedstawienie nauki Pisma �w. o nie�miertelno�ci cz�owieka: w�a�nie raczej
cz�owieka ni� odr�bnie od ludzkiego compositum potraktowanej duszy
ludzkiej. Interpretacja biblijna przechodzi w histori� rozwoju wiary i
teologii, szczeg�lnie na przestrzeni staro�ytno�ci chrze�cija�skiej,
�wiadcz�cej o autentycznej, apostolskiej interpretacji objawienia
Chrystusowego. Widoczne jest to np. w przedstawieniu nauki o Tr�jcy �w. i
Chrystusie, w rozwa�aniach o roli dogmat�w i Symbolu wiary.
Teologia okresu potrydenckiego opieraj�c si� w swej cz�ci pozytywnej na
orzeczeniach soborowych - omawiaj�c dogmaty - w swej cz�ci spekulatywnej
wyk�ada�a trzynastowieczn� scholastyk�, tj. g��wnie tomizm, w tej postaci,
w kt�rej zosta� on zachowany i zinterpretowany w dominika�skich, a p�niej
i jezuickich szko�ach zakonnych. Scholastyczn� teologi�, a tak�e
integralnie z ni� zwi�zan� filozofi�, traktowano - przynajmniej w praktyce
-jak system zamkni�ty i niezmienny, s�u��cy, podobnie jak dogmaty soborowe,
eliminowaniu wszelkiej my�li obcej i zachowaniu jednolitej formacji
umys�owej kleru. Jakakolwiek autentyczna konfrontacja z rozwijaj�c� si�
poza Ko�cio�em my�l� i filozofi� by�a w tej sytuacji, jak to ju�
wspomnia�em, niemo�liwa.
Sytuacja ta ulega jednak z wolna zmianie skutkiem om�wionego dopiero co
"powrotu do �r�de�". Zafascynowanie bogactwem my�li patrystycznej, w
szczeg�lno�ci �w. Augustynem, u�wiadamia historyczne granice metody
scholastycznej. Augustynizm bywa w pewnej mierze wykorzystywany przeciw
teologii scholastycznej dla zakwestionowania jej wy��czno�ci w Ko�ciele, a
tak�e u�atwia dostrze�enie zwi�zk�w mi�dzy my�l� chrze�cija�sk� i
niekt�rymi kierunkami my�li wsp�czesnej. Chodzi tu g��wnie o bardziej
egzystencjalno-podmiotowe podej�cie do rzeczywisto�ci. Obok o�ywionego
zainteresowania patrystyk�, i szczeg�lnie augustynizmem, istotn� rol� w
zmianie sytuacji, w jakiej znajdowa�a si� teologia, odegra�y - i jeszcze
odgrywaj� - intensywne badania nad histori� tomizmu. Pozwoli�y one na
wyodr�bnienie oryginalnej my�li Tomasza z Akwinu spo�r�d jej p�niejszych
interpretacji i deformacji, przy czym okaza�o si�, �e jest ona szeroko
otwarta na pogl�dy zrodzone w innym klimacie umys�owym, zdolna je
asymilowa� i sama si� rozwija�. Wpisana w teologi� Tomaszowa filozofia bytu
le�y w istotnej mierze u podstaw personalizmu, filozofii osoby i
spo�eczno�ci, formu�owanej w XX w. Wielcy teologowie dzisiejsi nawi�zuj�
wprost do Tomasza, przedstawiaj�c personalistyczn� koncepcj�
sakramentalnego �ycia w Ko�ciele i - szerzej
- antropologiczne wymiary ca�ej teologii. Pr�buje si� bardziej
bezpo�redniego powi�zania uj�� fenomenologicznych i egzystencjalnych - a
wi�c w�a�ciwych filozofii naszych czas�w - z ca�o�ci� pogl�d�w �w. Tomasza.
Do�� cz�sto jest dzi� przyjmowana konieczno�� konfrontacji i dialogu mi�dzy
teologi� a r�nymi kierunkami my�li wsp�czesnej, wi�cej nawet, tendencja
do wprowadzania r�nych element�w dzisiejszych filozofii
- przede wszystkim fenomenologii i egzystencjalizmu -do samego wn�trza
teologii, by pos�u�y� si� nimi dla interpretacji Objawienia. I znowu Sob�r
Watyka�ski II aprobuje w zasadzie t� postaw�, domaga si� dostosowania
teologii do umys�owo�ci cz�owieka wsp�czesnego i g�osi mo�liwo�� wielu
teologicznych opracowa� objawionej prawdy. Konieczno�� uwzgl�dnienia w
teologii r�nych nurt�w my�li wsp�czesnej stanowi obok dziedzictwa
teologii okresu potrydenckiego i obok "powrotu do �r�de�" jeszcze jeden
element sk�adaj�cy si� na sytuacj� dzisiejszej teologii.
J. Ratzinger tkwi g��boko w tej problematyce i �lady tego znajdujemy na
ka�dej stronie niniejszej ksi��ki. M�wi�c o do�wiadczeniu Absolutu przez
cz�owieka, pr�buje pewnych analiz egzystencjalnych, by wykaza�, �e zar�wno
niedostatki ludzkiej egzystencji, jak i jej pe�nia, wskazuj� na Boga. Zna
Heideggera i korzysta z dokonanego przeze� rozr�nienia my�lenia
"rachuj�cego" i "rozwa�aj�cego", uzasadniaj�c konieczno�� poszukiwania
sensu ludzkiego istnienia. Uwzgl�dnia za�o�enia filozofii podmiotu,
stwierdzaj�c, �e we wszelkim poznawaniu rzeczywisto�ci, tak�e pytaj�c o
Boga, cz�owiek nie mo�e pyta� tylko jako widz i nie mo�e by� tylko widzem.
Wa�niejsza jednak od tego rodzaju szczeg��w, dowodz�cych, �e autor dzie� o
Augustynie i Bonawenturze zna tak�e dzie�a filozof�w XX wieku, jest we
Wprowadzeniu w chrze�cija�stwo zasadnicza postawa, jak� Ratzinger przyjmuje
wobec r�nych podejmowanych aktualnie w teologii pr�b trafienia do
dzisiejszego cz�owieka i adaptowania teologii do my�li wsp�czesnej.
Ksi��ka jest w znacznej mierze krytyk� tych pr�b, kt�re autor uwa�a za
nies�uszne, powierzchowne czy nieskuteczne, i poszukiwaniem w�a�ciwej
drogi, na kt�rej teologia mog�aby osi�gn�� wymienione cele.
Nie spos�b przedstawi� tu ca�o�ci pogl�d�w Ratzingera w tym wzgl�dzie,
warto jednak wskaza� cho�by zasadnicze linie podejmowanej przez niego
krytyki i poszukiwa�. U�atwi to - by� mo�e - Czytelnikowi zorientowanie si�
w ksi��ce.
Ratzinger krytykuje wi�c r�ne pr�by teologicznego aggiornamento w zasadzie
z dw�ch racji: za ich powierzchowno��, ch�� przypodobania si� wsp�czesnym
niejako za wszelk� cen�, i za ich jednostronno��. Jedno zreszt� wi��e si�
najcz�ciej z drugim. Je�li nowo�ytne pojmowanie rzeczywisto�ci cechuje
historyzm - sprowadza si� teologi� do samej historii zbawienia. Je�li
przychodzi kolej na my�l techniczn� - usi�uje si� wiar� umie�ci� na
p�aszczy�nie stoj�cych przed cz�owiekiem zada� doczesnych, t�umacz�c j�
jedynie jako spos�b przemiany �wiata. Ratzinger krytykuje pragmatyzm
aggiornamento przebieraj�cy teologi� "po cywilnemu" w j�zyk �wiecki, jakby
to rozwi�za� mia�o problem nieprzystosowania teologii do umys�owo�ci
wsp�czesnej. Krytykuje pragn�cy s�u�y� temu samemu celowi "g��boki
intelektualizm demitologizacji", g�oszonej przez s�awnego teologa i
egzeget� protestanckiego R. Bultmanna. Bultmanna nie interesuje historyczna
warstwa Ewangelii, lecz wyra�one w niej wezwanie do przemiany ludzkiej
egzystencji. To, co pozostaje jednak po usuni�ciu historycznego Jezusa -
m�wi Ratzinger -to r�nie udrapowane widmo, "na kt�rym ju� nikt na serio
nie chce niczego budowa�".
Poszukiwania Ratzingera cechuje, z jednej strony, troska o ca�o��
oryginalnego przekazu chrze�cija�skiej wiary, kt�ra nie mo�e nie gorszy�
cz�owieka, a z drugiej strony, d��enie do wszechstronnej interpretacji
wiary, do takiej adaptacji teologii do my�li wsp�czesnej, kt�ra nie
przekre�la�aby autentycznych osi�gni�� teologii w przesz�o�ci.
W cytowanym ju� artykule Ratzingera o kolegialno�ci biskup�w formu�uje
autor kryterium prawdziwej odnowy Ko�cio�a. "Ko�ci� opiera si� ca�kowicie
na jednym, fakcie przesz�o�ci, na �yciu, �mierci i zmartwychwstaniu Jezusa
Chrystusa [...] Odnowienie mo�e wi�c dla niego oznacza� zawsze tylko now�
orientacj� w tym w�a�ciwym �r�dle, z kt�rego si� wywodzi, i nie mo�na w tej
orientacji dowolnie post�powa�. Ko�ci� nie mo�e wedle swego upodobania
stawa� si� nowoczesnym. Nie mo�e odnosi� Chrystusa i chrze�cija�stwa do
czasu i mody w nim panuj�cej. Przeciwnie, miar� czas�w jest Chrystus, a nie
na odwr�t. W tym punkcie rozchodz� si� prawdziwe i fa�szywe drogi odnowy,
jakie na pierwszy rzut oka s� do z�udzenia do siebie podobne. Prawdziwa
odnowa Ko�cio�a zawsze polega na tym, by odci�� zachwaszczenie danego
czasu, jakie zawsze niepostrze�enie b�dzie si� zjawia� [...] Samo ust�pstwo
dla czas�w, samo unowocze�nienie jest zawsze fa�szyw� odnow�, jaka w
pierwszej chwili wzbudza zachwyt, ale wkr�tce jej nadzieje zawodz�; we
wsp�zawodnictwie unowocze�niania nie zdob�dzie Ko�ci� nigdy pierwszego
miejsca. W biegu historii podj�te w dobrej wierze pr�by unowocze�niania
okazywa�y si� zawsze przeszkodami, kt�re wi�za�y Ko�ci� z dan� epok� i
cz�sto parali�owa�y si�� jego pos�annictwa" ("Concilium" 1965/6, s. 67).
Ratzinger w swoim wyk�adzie Wyznania wiary podkre�la przeto z naciskiem to
wszystko, co stanowi w niej "zgorszenie", czego nie mo�na "dopasowa�" do
umys�owo�ci wsp�czesnej. Taka wydaje mu si� wiara, �e absolutnie Inny,
niepoznawalny B�g mo�e by� dotkni�ty, widziany jako ukrzy�owany. R�wnie
trudne do przyj�cia dla dzisiejszego cz�owieka jest to, �e wszystko wed�ug
wiary chrze�cija�skiej zawis�o na jednostce, na Jezusie z Nazaretu.
Ratzinger podkre�la prymat tego, co niewidzialne przed tym, co widzialne, i
"otrzymywanego" przed "dokonywanym". Zbawienie - to przecie� przysz�o��
cz�owieka i ludzko�ci, kt�rej ona sama sobie da� nie mo�e. Wiara w ten
spos�b sprzeciwia si� zasadniczemu nastawieniu dzisiejszego �wiata i nie
mo�na temu zaradzi� ani �adnymi teoriami, ani czynami -konkluduje autor.
Drog� unikni�cia rozwi�za� jednostronnych w teologii jest znajdowanie
takich uj��, kt�re ��czy�yby w sobie r�ne punkty widzenia. G��bok� jedno��
r�nych uj�� teologicznych wydaje si� wyznacza�, wed�ug Ratzingera, sama
rzeczywisto��, w kt�r� chrze�cijanie wierz�, a wi�c rzeczywisto�� Boga i
Jezusa Chrystusa.
W staro�ytnej Grecji filozoficzne poszukiwania pierwszej zasady bytu sz�y
inn� drog� ni� religijna wiara w bliskich i podobnych do cz�owieka bog�w. W
chrze�cija�stwie jednak B�g filozof�w i B�g wiary jest jednym i tym samym,
jedynym Bogiem. "Paradoks biblijnej wiary w Boga - pisze Ratzinger - polega
na po��czeniu i jedno�ci obydwu element�w: �e wierzy si� w byt jako osob� i
w osob� jako byt". Podobnie w odniesieniu do Chrystusa. Nie mo�na uznawa�
jedynie "Jezusa historii", jak to swego czasu g�osi� Harnack, ani jedynie
"Chrystusa wiary", jak chce Bultmann. Wiara biblijna jest uznaniem Jezusa,
kt�ry jest Chrystusem. Bardziej wsp�czesne dociekania teologiczne
zatrzymuj� si� cz�sto na p�aszczy�nie fenomenologii i analiz
egzystencjalnych, koncentruj�c si� na rozpatrywaniu funkcji, "urz�du"
Chrystusa, dokonanego przeze� dzie�a zbawienia. Dociekania te s� wa�ne i
bardzo pomocne, nie mog� jednak eliminowa� refleksji nad osob� Chrystusa. W
Ewangelii �w. Jana - dowodzi Ratzinger - spotykamy my�l o zasadniczej
jedno�ci osoby i pe�nionego przez ni� pos�annictwa, Chrystusowego , ja" i
dokonanego przeze� zbawienia. On jest - wed�ug Jana - S�owem, Drog�,
�yciem. "Ontologia" czwartej Ewangelii jest o wiele bardziej radykalnym
aktualizmem ni� wszystko, co pod t� nazw� dzi� wyst�puje. Nie pozostawia
si� w niej bytu Jezusowego poza "zdarzeniem", do kt�rego, wed�ug Bultmanna,
sprowadza si� ca�o�� ewangelicznego or�dzia. Ewangelia Janowa sam byt
uznaje za akt, za zdarzenie, g�osz�c, �e Jezus sam jest swym dzie�em.
Teologia dzisiejsza winna szczeg�lnie szuka� jedno�ci mi�dzy uj�ciem
metafizycznym i historycznym. Z punktu widzenia historii, B�g stoi na ko�cu
- zauwa�a Ratzinger - z punktu widzenia bytu - stoi na pocz�tku. Wiara
i teologia nie mog� zrezygnowa� z �adnego z tych punkt�w widzenia.
Tymczasem "prowadzi si� albo ontologiczn� spekulacj�, albo antyfilozoficzn�
teologi� historii zbawienia i zatraca si� przy tym niestety prawdziw�
jedno�� my�li chrze�cija�skiej. My�l ta w swych pocz�tkach nie by�a ani
czysto "historiozbawcza", ani czysto "metafizyczna", tylko nacechowana by�a
jedno�ci� historii i bytu. Tu le�y wielkie zadanie przed dzisiejsz� prac�
teologiczn�, kt�r� na nowo rozdziera ten dylemat".
Po linii - poszukiwanej przez Ratzingera - jedno�ci r�nych uj�� wiary id�
tak�e jego rozwa�ania na temat ostatecznej przysz�o�ci �wiata i cz�owieka,
jako ostatecznej jedno�ci stworzonego bytu. Wiar� w t� przysz�o�� wyra�a w
Symbolu Apostolskim artyku� o zmartwychwstaniu, przy czym wiara w
zmartwychwstanie powszechne wi��e si� �ci�le z wiar� w zmartwychwstanie
Chrystusa, w Nim bowiem wszyscy znajd� �ycie. W swych rozwa�aniach
eschatologicznych Ratzinger ucieka si� do Biblii i do wizji Teilharda de
Chardin. Biblia mu m�wi o niepodzielnej jedno�ci cz�owieka. "Wskrzeszenie
umar�ych (nie cia�!) [...] dotyczy zbawienia jednego, niepodzielnego
cz�owieka [...], sedno wiary w zmartwychwstanie nie le�y w idei powrotu
cia�, do czego my�l nasza zredukowa�a zmartwychwstanie". Nie�miertelno��
cz�owieka, wed�ug Biblii, wynika z dialogu: jest bowiem wskrzeszeniem.
Wreszcie - nie�miertelno�� posiada charakter mi�dzyludzki, obietnica
zmartwychwstania odnosi si� bowiem do ca�ej ludzko�ci. Wizja Teilharda de
Chardin ukazuje niejako drog� ku ostatecznej jedno�ci: jest ni� proces
ewolucji, kosmiczne d��enie, zmierzaj�ce "w kierunku niewiarygodnego,
quasi-monomolekularnego stanu [...], gdzie ka�de ego [...] na to jest
przeznaczone, by osi�gn�� sw�j punkt szczytowy w jakim� tajemniczym
super-ego" - powtarza Ratzinger za Teilhardem. Opieraj�c si� na biblijnie
uj�tej wierze w zmartwychwstanie i pos�uguj�c si� wizj� i j�zykiem
Teilharda, kre�li Ratzinger obraz sytuacji eschatologicznej.
Przyroda i duch tworz� jedn� histori�, w kt�rej duch coraz bardziej okazuje
si� obejmowa� wszystko, tak �e antropologia i kosmologia nareszcie jednocz�
si� ze sob�. Je�li jednak materia stanowi pewien moment w historii ducha,
to materia nie istnieje neutralnie obok ducha, lecz zmierza do ostatecznego
zwi�zku z nim, chocia� nie mo�emy dzi� okre�li�, jakiego to rodzaju jest
zwi�zek. Duch jednak jest osob�, przeto kosmos zmierza ku zjednoczeniu w
pierwiastku osobowym. Z kolei nie�miertelno�� cz�owieka odnajdywana jest w
Innym: w Chrystusie, w Bogu. Wynika wi�c z mi�o�ci, zapewniaj�cej
cz�owiekowi mo�liwo�� wiecznotrwa�ego bytowania. Jest to zwyci�stwo mi�o�ci
nad �mierci�, decyduj�ca mutacja cz�owieka i kosmosu prowadz�ca do
powstania nowej sfery istnienia.
Ratzingerowska wizja ostatecznej jedno�ci budzi u jego krytyk�w najwi�cej
zastrze�e�. Pytaj� oni, czy filozofia i wiara chrze�cija�ska wystarczaj�co
j� uzasadniaj�. W ka�dym wypadku trzeba powiedzie�, �e �w wyk�ad
eschatologii przekracza granice interpretacji biblijnej. Jest
to wyk�ad teologa, swoiste skonkretyzowanie wiary, ukazuj�ce, jak relatywne
s� nasze wyobra�enia towarzysz�ce wyznaniu zmartwychwstania cia� i �ycia
wiecznego.
Wprowadzenie w chrze�cija�stwo by�o pr�b� przed dwudziestu pi�ciu laty
przedstawienia chrze�cija�skiej wiary wsp�czesnemu cz�owiekowi. Pr�b�,
kt�ra nie straci�a na swej aktualno�ci. St�d i wznowienie Wprowadzenia w
Wydawnictwie Znak. Autor w niczym nie schlebia swemu Czytelnikowi i nie
unika m�wienia o trudnych stronach wiary. Stara si� jednak rozumie� sobie
wsp�czesnych, traktowa� na serio �wiat ich my�li, wyobra�e� i postaw i
m�wi� o wierze w spos�b pozbawiony tych wszystkich obci��e�, kt�re, nie
nale��c do niej istotnie, stanowi�y jedynie spos�b jej wyk�adu i
interpretacji w przesz�o�ci. Pozwala to ka�demu Czytelnikowi zastanowi� si�
szczerze nad swymi chrze�cija�skimi przekonaniami.
Dla wszystkich za� zainteresowanych tym, by teologia by�a teologi� Ko�cio�a
obecnego w �wiecie wsp�czesnym, dla wszystkich, kt�rych niepokoi zderzenie
si� teologii przedsoborowej, nowo�ytnej z egzegez� i my�l� wsp�czesn�,
dzie�o Ratzingera stanowi dzisiaj, tak jak i przed dwudziestu paru laty
lektur� nie tylko ciekaw�, ale i pobudzaj�c� do owocnych poszukiwa�.
Wst�p "O tej ksi��ce i jej autorze" pisa�em dla pierwszego jej wydania w
j�zyku polskim. Dzi�, wraz ze wznowieniem ksi��ki wymaga� on, oczywi�cie,
pewnych zmian i uzupe�nie�. Por�wnanie obu tekst�w pozwoli �atwo zauwa�y�,
�e poszerzeniu musia�a ulec pierwsza cz�� Wst�pu, dotycz�ca autora,
natomiast dwie nast�pne cz�ci nie wymaga�y wi�kszych zmian.
Andrzej Zuberbier
Wst�p
Mg�a niepewno�ci okrywa dzi� bardziej ni� kiedykolwiek pytanie o w�a�ciw�
tre�� i sens wiary chrze�cija�skiej. Kto obserwowa� pr�dy w teologii
ostatnich dziesi�cioleci, a nie zalicza si� do owych bezmy�lnych ludzi,
kt�rzy wszystko, co nowe, uwa�aj� za co� lepszego, m�g�by sobie przypomnie�
bajk� o szcz�liwym Janku, kt�ry otrzyma� bry�� z�ota. Wydawa�a mu si� ona
zbyt k�opotliwa i ci�ka, zamienia� j� wi�c kolejno na konia, na krow�, na
g�, wreszcie na ose�k�, i t� ostatecznie rzuci� do wody. Uwa�a�, �e
zamieni� wszystko na wspania�y dar wolno�ci. Jak d�ugo upaja� si� tym darem
i jak ponura by�a chwila ockni�cia si� z rzekomej wolno�ci, to - jak
wiadomo - pozostawia si� wyobra�ni Czytelnika. Dzisiejszych chrze�cijan
nieraz niepokoi pytanie, czy mo�e teologia ostatnich lat nie posz�a tak�
w�a�nie drog� zamiany z�ota na ose�k�. Czy� wymaga� wiary, kt�re uwa�ano za
zbyt uci��liwe, nie interpretowano stopniowo coraz swobodniej, cho�
oczywi�cie zawsze tylko tak, by nic wa�nego tu nie utraci�, a jednak zawsze
tak, �e mo�na by�o odwa�y� si� na krok nast�pny? I czy biednemu Jankowi,
chrze�cijaninowi, kt�ry ufnie zawierza� ka�dej zamianie i ka�dej
interpretacji, nie pozostanie wkr�tce zamiast z�ota, jakie mia� na
pocz�tku, tylko ose�ka i czy nie b�dzie mo�na spokojnie mu doradzi�, by j�
wyrzuci�?
Takie pytania, stawiane zbyt og�lnie, nie s� s�uszne. Nie mo�na bowiem
zgodnie z prawd� twierdzi�, �e "nowoczesna teologia" w og�le wesz�a na tak�
drog�. Niemniej jednak nie mo�na zaprzeczy�, �e szeroko rozpowszechnione
nastawienie podtrzymuje kierunek, kt�ry rzeczywi�cie prowadzi od z�ota do
ose�ki. Nie mo�na przeciwstawia� si� temu kierunkowi, obstaj�c przy
szlachetnym metalu dawnych sformu�owa�; ostatecznie pozostaje tylko bry�a
metalu, ci�ar, kt�ry w zamian za sw� warto�� daje mo�liwo�� prawdziwej
wolno�ci. Tu mie�ci si� intencja tej ksi��ki: chce ona pom�c w zrozumieniu
na nowo, �e wiara umo�liwia cz�owiekowi w dzisiejszych czasach bycie
naprawd� cz�owiekiem, chce wy�o�y� wiar� bez niepotrzebnej gadaniny,
ukrywaj�cej z trudem duchow� pustk�.
Ksi��ka ta powsta�a z wyk�ad�w przeznaczonych w letnim semestrze 1967 w
Tiibingen dla s�uchaczy wszystkich wydzia��w uniwersytetu. Chcia�em znowu
przedstawi� w odmiennych warunkach naszego pokolenia to, co Karl Adam p�
wieku temu na tym�e uniwersytecie mistrzowsko przedstawi� w swej ksi��ce
Istota katolicyzmu. Z tego punktu widzenia przygotowano te wyk�ady zgodnie
z wymogami wydawcy. Nie zmieni�em jednak ani konstrukcji, ani obj�to�ci,
dodaj�c naukowe dowody tylko o tyle, o ile chodzi�o o robocze podej�cie do
rzeczy, potrzebne do przygotowania wyk�adu.
Dedykuj�c t� ksi��k� moim s�uchaczom, pragn� wyrazi� wdzi�czno��, jak�
odczuwam'za stawiane przez nich pytania i zagadnienia; stanowi� one
podstaw�, z kt�rej wyros�y pr�by moich wyja�nie�. Chcia�bym r�wnie�
podzi�kowa� przede wszystkim wydawcy, drowi H. Wildowi; bez jego wytrwa�ego
i cierpliwego przynaglania nie by�bym si� odwa�y� na ryzykowne
przedsi�wzi�cie, jakim zawsze jest tego rodzaju praca.
Wreszcie dzi�kuj� wszystkim, kt�rzy przyczynili si� do wydania tej pracy.
Joseph Ratzinger Tubingen, lato 1968
WPROWADZENIE
"WIERZ�-AMEN"
i. Wiara w dzisiejszym �wiecie
1. W�TPIENIE I WIARA - SYTUACJA CZ�OWIEKA WOBEC ZAGADNIENIA BOGA
Gdy kto� usi�uje m�wi� o wierze chrze�cija�skiej do ludzi, kt�rzy z racji
b�d� swego zawodu, b�d� sytuacji spo�ecznej nie s� oswojeni ze sposobem
my�lenia i przemawiania Ko�cio�a, odczuje wkr�tce, �e odwa�a si� m�wi� o
czym�, co im jest obce i co ich dziwi. Prawdopodobnie odniesie wkr�tce
wra�enie, �e sytuacja podobna jest bardzo do przypowie�ci Kierkegaarda o
b�a�nie i po�arze na wsi. Powt�rzy� j� niedawno Harvey Cox w swej ksi��ce
The Secular City. Opowiada on, �e w pewnym cyrku w�drownym w Danii wybuch�
po�ar. Dyrektor cyrku wys�a� b�azna, gotowego ju� do wyst�pu, do s�siedniej
wsi po pomoc, zw�aszcza �e zagra�a�o niebezpiecze�stwo, i� ogie� przeniesie
si� do wsi poprzez puste, wyschni�te po zbiorach pola. B�azen pobieg� do
wsi i prosi� mieszka�c�w, by czym pr�dzej przyszli i pomogli gasi� po�ar w
cyrku. Ale wie�niacy uwa�ali krzyki b�azna tylko za �wietny trik
propagandowy, kt�ry ma zwabi� jak najwi�cej ludzi na przedstawienie:
klaskali i �miali si� do �ez. B�azen mia� ochot�
raczej p�aka�, ni� si� �mia�, daremnie pr�bowa� b�aga� ludzi i t�umaczy�
im, �e nie ma tu �adnego udawania, �adnego triku, �e to gorzka prawda, �e
cyrk si� rzeczywi�cie pali. B�agania jego wywo�ywa�y tylko nowe wybuchy
�miechu, uwa�ano, �e �wietnie gra sw� rol�. A� wreszcie ogie� przeni�s� si�
do wsi, na pomoc by�o za p�no, tak �e zar�wno wie�, jak i cyrk sp�on�y.
Cox przytacza to opowiadanie jako ilustracj� sytuacji, w jakiej si� dzi�
znajduj� teologowie: w b�a�nie, kt�ry nie mo�e znale�� �adnego pos�uchu u
ludzi, widzi on obraz teologa. Nikt go nie bierze na serio w jego
b�aze�skim stroju ze �redniowiecza czy z innej minionej epoki. Cokolwiek by
m�wi� - rola jego nadaje mu etykiet� i w pewien spos�b go klasyfikuje.
Jakkolwiek si� zachowuje i jakkolwiek usi�uje ukaza� powag� sytuacji, wie
si� zawsze z g�ry, �e to jest tylko b�azen. Wiadomo, o czym m�wi, wiadomo,
�e to tylko przedstawienie, kt�re z rzeczywisto�ci� ma ma�o albo w og�le
nic nie ma wsp�lnego. Mo�na mu si� wi�c spokojnie przys�uchiwa�, ale nie
trzeba zbytnio si� przejmowa� tym, co m�wi. W obrazie tym uchwycono bez
w�tpienia co� z trudnej rzeczywisto�ci, w jakiej si� znajduje teologia i
teologiczne m�wienie; jaka� przygniataj�ca niemo�no�� prze�amania szablon�w
my�lenia i przemawiania oraz niemo�no�� ukazania, �e sprawy teologii s�
sprawami wa�nymi dla �ycia ludzkiego.
Nale�a�oby mo�e jednak jeszcze g��biej uj�� nasz rachunek sumienia. Mo�e
trzeba powiedzie�, �e ten wstrz�saj�cy obraz - cho� zawiera tyle prawdy i
pobudza do zastanowienia - jednak jeszcze zanadto upraszcza spraw�. Wygl�da
to bowiem tak, jakby b�azen, tzn. teolog, by� tym, kt�ry wszystko wie i
przychodzi z zupe�nie jasnym or�dziem. Mieszka�cy wsi, do kt�rych b�azen
spieszy, tzn. ludzie nie maj�cy wiary, s� za� tymi, kt�rych dopiero trzeba
pouczy� o czym�, czego nie wiedz�; w takim razie wystarczy�oby w�a�ciwie,
by b�azen zmieni� sw�j ubi�r, star� szmink� - i wszystko by�oby w porz�dku.
Ale czy to jest naprawd� tak proste? Czy wystarczy, by�my si�gn�li tylko do
aggiornamento, by�my zmyli szmink�, ubrali si� po cywilnemu w j�zyk �wiecki
albo w bezreligijne chrze�cija�stwo, by wszystko ju� by�o w porz�dku? Czy
wystarczy duchowa zmiana ubrania, by ludzie przybiegali z rado�ci� i
pomagali gasi� ogie�, kt�ry, jak teolog twierdzi, p�onie i nam wszystkim
zagra�a? Chcia�bym powiedzie�, �e teologia, z kt�rej faktycznie usuni�to
szmink� i kt�r� przybrano w nowoczesny str�j �wiecki - jak to nieraz
widzimy - zdaje si� wskazywa� na naiwno�� tej nadziei. Oczywi�cie jest
prawd�, �e gdy kto� pr�buje g�osi� wiar� ludziom, kt�rzy dzi� �yj� i my�l�,
to mo�e si� sobie wydawa� b�aznem albo raczej kim�, kto wyszed� ze
staro�ytnego sarkofagu i wszed�szy w dzisiejszy �wiat w stroju i ze
sposobem my�lenia staro�ytnych, nie mo�e go zrozumie� ani nie mo�e by�
przeze� zrozumiany. Ale je�li ten, kto pr�buje g�osi� wiar�, ma do��
samokrytycyzmu, zauwa�y wkr�tce, �e nie chodzi tu o jak�� form�, o jak��
zmian� szat, w kt�rych teologia wyst�puje. Kto si� podejmuje g�osi�
dzisiejszemu cz�owiekowi teologi�, b�d�c� dla niego czym� zupe�nie obcym,
ten - o ile te sprawy bierze na serio - nie tylko dozna trudno�ci w jej
t�umaczeniu, ale tak�e do�wiadczy i pozna niebezpiecze�stwo gro��ce jego
w�asnej wierze, dr�cz�c� moc niewiary w g��bi w�asnej wiary. I tak, kto
dzi� chce uczciwie sobie i innym zda� spraw� z wiary chrze�cija�skiej,
b�dzie musia� uzna�, �e nie jest bynajmniej kim� w przebraniu i �e musia�by
tylko zmieni� str�j, by m�c innych naucza�. B�dzie musia� raczej zrozumie�,
�e jego sytuacja wcale tak bardzo si� nie r�ni od innych, jak mu si� to z
pocz�tku mog�o wydawa�. Zrozumie, �e w obu grupach s� obecne jednakie moce,
chocia� oczywi�cie dzia�aj� w r�ny spos�b.
Wierz�cemu zagra�a przede wszystkim, �e ogarniaj�ca go w chwilach trudno�ci
niepewno��, stawi mu nagle twardo przed oczami krucho�� ca�o�ci wiary,
kt�ra zwykle wydaje si� sama przez si� zrozumia�a. Wyja�nijmy to na kilku
przyk�adach. Teresa z Lisieux, ta kochana, pozornie tak naiwnie
bezproblemowa �wi�ta, wyros�a w atmosferze ca�kowicie zabezpieczonej
religijno�ci; jej �ycie od pocz�tku do ko�ca by�o tak zupe�nie i a� do
najdrobniejszych szczeg��w nacechowane wiar� Ko�cio�a, �e �wiat
niewidzialny by� cz�ci� jej dnia powszedniego - albo nawet, wydawa�o si�,
�e sta� si� jej �yciem codziennym, niemal dotykalnym i niepodobna sobie
wyobrazi�, by mog�o by� inaczej. Religia by�a dla niej czym�, co jest samo
przez si� zrozumia�e: podstaw� codziennego �ycia; by�a dla niej r�wnie
bliska jak realia naszego codziennego �ycia. Ale w�a�nie ta pozornie tak
bezpieczna w nie zagro�onej pewno�ci �wi�ta pozostawi�a nam w ostatnich
tygodniach swych cierpie� wstrz�saj�ce wyznania, kt�re jej przera�one
siostry z�agodzi�y, wydaj�c jej pami�tnik; wyznania te dopiero w nowych
wydaniach ukaza�y si� w dos�ownym brzmieniu; np. gdy m�wi: "prze�laduj�
mnie my�li najzagorzalszych materialist�w". Rozum jej dr�cz� wszystkie
mo�liwe argumenty przeciwko wierze, poczucie wiary jakby znikn�o, czuje
si� jakby w sk�rze grzesznika"1. To znaczy: w �wiecie, kt�ry pozornie
stanowi nietkni�t� ca�o��, ukazuje si� cz�owiekowi nagle przepa��,
czyhaj�ca na niego tak�e pod mocnym fundamentem wspieraj�cych go konwencji.
W takiej sytuacji nie chodzi ju� o zagadnienia, o kt�re mo�na si� spiera�,
jak o Wniebowzi�cie Naj�w. Panny czy o tak� lub inn� form� spowiedzi - to
wszystko staje si� drugorz�dne. Chodzi tu o ca�o�� - wszystko albo nic.
Pozostaje ta jedna alternatywa i nigdzie nie wida� punktu oparcia, kt�rego
by mo�na w tej otch�ani si� uczepi�. Gdziekolwiek si� zwr�ci�, wida� tylko
bezdenn� g��bi� nico�ci.
Paul Claudel we wst�pnej scenie swego At�asowego pantofelka uchwyci� t�
sytuacj� wierz�cego w wielkiej, przekonywaj�cej wizji: tej, w kt�rej
wyst�puje jezuita--misjonarz (brat Rodryga, �wiatowca, wiod�cego �ycie
pe�ne b��dze� i przyg�d). Statek wioz�cy misjonarza rozbi� si�. Okr�t jego
zatopili korsarze, misjonarz przywi�zany do belki ton�cego okr�tu b��dzi na
tym kawa�ku drzewa po wzburzonych wodach oceanu2. Przedstawienie zaczyna
si� jego ostatnim monologiem: "Panie, dzi�kuj� ci za to, �e mnie tak
zwi�za�e�. Nieraz uwa�a�em, �e Twoje przykazania s� ci�kie, wola moja
wobec tych nakaz�w by�a bezsilna i sprzeciwia�a si� im. Dzi� jednak nie
mog� ju� �ci�lej by� z Tob� zwi�zany i chocia� mog� si� porusza�, �aden z
moich cz�onk�w nie mo�e si� od Ciebie oddali�. Tak wi�c jestem naprawd�
przymocowany do krzy�a, ale krzy�, na kt�rym wisz�, do niczego nie jest
przywi�zany, b��ka si� po morzu".
Przywi�zany do krzy�a - ale krzy� nie przywi�zany do niczego b��ka si� po
odm�tach morza. Trudno dok�adniej i dobitniej opisa� sytuacj�, w jakiej
znajduje si� dzi� wierz�cy. Wydaje si�, jakoby utrzymywa�a go tylko belka
chwiej�ca si� na morzu nico�ci. Mo�na by niejako obliczy� chwil�, w kt�rej
musi zaton��. Tylko chwiej�ca si� belka ��czy go z Bogiem, ale ��czy go
nierozerwalnie i ostatecznie on wie, �e to drzewo jest silniejsze od
nico�ci, kt�ra pod nim si� k��bi, a kt�ra mimo to jest zawsze gro�n�,
istotn� moc� jego tera�niejszo�ci.
Obraz ten jednak ma g��bsze znaczenie i to wydaje mi si� tu rzecz� istotnie
wa�n�. Gdy� ten jezuita-rozbitek nie jest sam, kryje si� w nim los jego
brata, tego brata, kt�ry uwa�a si� za niewierz�cego, kt�ry odwr�ci� si� od
Boga, nie chce na nic czeka�, chce "posiada� tylko to, co teraz mo�e
osi�gn��... jak gdyby m�g� by� gdzie indziej ni� tam, gdzie Ty jeste�".
Nie potrzeba tu �ledzi� skomplikowanej koncepcji Claudela, kt�ry prowadzi
nici� przewodni� pozornie odmienne losy dw�ch braci a� do chwili, kiedy los
Rodryga staje si� podobny do losu jego brata i kiedy ten zdobywca �wiata
ko�czy jako niewolnik na statku i musi si� cieszy�, gdy stara zakonnica
zabiera go wraz z zardzewia�� brytfann� i �achmanami jako towar bez
warto�ci. Mo�emy teraz powr�ci� do naszej sytuacji i powiedzie�: je�eli
cz�owiek wierz�cy mo�e wyznawa� sw� wiar� tylko na oceanie nico�ci, w�r�d
ci�g�ych niebezpiecze�stw i pow�tpiewa�, a ten ocean niepewno�ci jest
jedynym miejscem jego wiary - to przecie� i niewierz�