16011

Szczegóły
Tytuł 16011
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

16011 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 16011 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

16011 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Peter Christen Asbjornsen Jorgen Engebretsen Moe Ksi�niczka na szklanej g�rze i inne ba�nie norweskie Prze�o�y�a z norweskiego Beata H�asko Wydawnictwo Pozna�skie Pozna� 1987 Opracowanie graficzne: Adam Kilian Tytu� orygina�u: Norske Folkeeventyr ~ Cop>right by Wydawnictwo Pozna�skie, Pozna� 1987 ISBN 83-210-0672-8 i Zamek Soria Moria \L^S ^^j^ y�o raz ma��e�stwo, kt�re mia�o syna imieniem HaWor. Ch�opiec od male�ko�ci nie chcia� si� bra� do �adnej pracy, tylko siedzia� i grzeba� w popiele. Rodzice posy�ali go na nauk� r�nych zawod�w, jednak�e HaWor nigdzie d�u�ej nie popasa�, pozosta� najwy�ej par� dni i ucieka� z terminu do domu i znowu siedzia�, i grzeba� w popiele. A� kt�rego� dnia zjawi� si� pewien szyper, kt�ry zapyta�, czy HaWor mia�by ochot� pop�yn�� z nim na morze i pozna� obce kraje. Owszem, na to HaWor mia� ochot�, tote� nie kaza� na siebie d�ugo czeka�. Dok�d po�eglowali, tego nie wiem, ale w ko�cu zerwa�a si� straszna burza, a kiedy przemin�a i morze znowu si� uspokoi�o, nie wiedzieli, gdzie si� znajduj�; znios�o ich ku obcym brzegom, kt�rych nikt z za�ogi nie zna�. Kiedy za� nasta�a taka cisza, �e i pi�rko by nie drgn�o, a oni stali w miejscu, HaWor poprosi� szypra o pozwolenie zej�cia na l�d, bo wola� si� przej��, ni� le�e� lub spa�. � Czy s�dzisz, �e mo�esz pokaza� si� ludziom, nie maj�c nic innego pr�cz tych �achman�w, kt�re nosisz na grzbiecie? � spyta� szyper. HaWor jednak upar� si� przy swoim i w ko�cu uzyska� pozwolenie, mia� jednak wr�ci� na pok�ad, gdy tylko wiatr znowu powieje. Poszed� wi�c, a l�d ten by� pi�kny, wsz�dzie gdzie ch�opak si� obr�ci�, widzia� rozleg�e pola i ��ki, ale nigdzie ani jednego cz�owieka. Nagle wiatr powia�, lecz HaWor uzna�, �e za ma�o widzia�, mia� ochot� p�j�� dalej, przekona� si�, czy spotka ludzi. Po chwili doszed� do szerokiej drogi, tak r�wnej, �e mo�na by po niej toczy� jajko. HaWor poszed� t� drog�, a gdy wiecz�r zapada�, ujrza� daleko, daleko wielkie zamczysko, od kt�rego bi�a �una �wiat�a. Szed� ca�y I dzie�, ale nie zabra� z sob� jedzenia, tote� by� porz�dnie g�odny; a im bardziej zbli�a� si� do zamku, tym wi�kszy strach go ogarnia�. Ogie� p�on�� w zamkowej kuchni, Halvor wszed� do �rodka, i dopiero ujrza�, jak by�a wspania�a, nigdy tak wspania�ej kuchni nie widzia�; naczynia by�y ze z�ota i srebra, ale cz�owieka ani �ladu. Halvor czeka� chwil�, a kiedy nikt si� nie zjawi�, podszed� do jakich� drzwi i otworzy� je; w komnacie siedzia�a ksi�niczka i prz�d�a na wrzecionie. � Niemo�liwe! � zawo�a�a. � Czy�by zjawi�a si� tutaj chrze�cija�ska dusza? Oddal si� jednak, je�li nie chcesz, �eby troll ci� po�ar�, bo tu mieszka troll o trzech g�owach. � Dla mnie niechby mia� i cztery, ch�tnie go zobacz� � powiedzia� ch�opak � nie zrobi�em nic z�ego, ale daj mi je��, bo straszniem g�odny. Kiedy Halvor pojad� do syta, ksi�niczka prosi�a, aby spr�bowa� zamachn�� si� mieczem, kt�ry wisi na �cianie; nie, Halvor nie tylko nie potrafi� nim wywija�, ale nawet ud�wign�� go nie m�g�. � W takim razie wypij �yk z tej butelki, kt�ra wisi obok niego, bo tak robi troll, zanim u�yje miecza. Halvor wypi� �yk i natychmiast wywija� mieczem jak pi�rkiem. Teraz troll m�g� przyj��! Tak si� te� sta�o, troll nadszed� g�o�no sapi�c; Halvor stan�� za drzwiami. � Uff, uff, tu pachnie chrze�cija�ska krew! � powiedzia� troll i wsun�� �eb przez uchylone drzwi. � A �eby� wiedzia� � powiedzia� Halvor i uci�� mu wszystkie trzy g�owy. Ksi�niczka by�a uszcz�liwiona, �e j� uwolni�, zacz�a ta�czy� i �piewa�, a� przypomnia�a sobie siostry i rzek�a: � Ach, gdyby moje siostry te� zosta�y wyzwolone! � A gdzie� one s� ? � spyta� Halvor. Opowiedzia�a mu wtedy, �e jedna jest uwi�ziona przez trolla w zamku po�o�onym o sze�� mil st�d, a druga w zamku oddalonym od tamtego o dziewi�� mil. � Tymczasem jednak musisz mi pom�c i wywlec trollowe pad�o. Halvor by� silny, wyrzuci� trolla, wszystko migiem sprz�tn�� i wyczy�ci�. Potem odpocz�� sobie godnie, a nast�pnego ranka 0 szarym �wicie ruszy� dalej; gna� go niepok�j, ca�y dzie� to szed�, to bieg�. Gdy ujrza� zamek, troch� znowu si� ul�k�; a ten by� du�o wspanialszy od poprzedniego; ale i tutaj cz�owieka ani widu, ani s�ychu. HaWor wszed� do kuchni, ale si� nie zatrzyma�, poszed� dalej. � Czy�by zjawi�a si� tutaj chrze�cija�ska dusza? � zawo�a�a ksi�niczka. � Nie wiem, od jak dawna tu jestem, ale przez ca�y ten czas nie widzia�am zacnego cz�owieka. Lepiej postaraj si� st�d wydosta�, bo tu mieszka troll o sze�ciu g�owach. � Nie odejd� � powiedzia� Halvor � cho�by mia� i sze�� dodatkowych. � On ci� po�re �ywcem � powiedzia�a ksi�niczka. Nie pomog�o, Halvor nie chcia� odej��, nie ba� si� trolla; ale chcia� je�� i pi�, bo wyg�odzony by� po drodze. Dosta� tyle, ile chcia�; ale potem ksi�niczka znowu prosi�a, aby odszed�. � Nie � powiedzia� HaWor � nie odejd�, bo nic z�ego nie zrobi�em, wi�c nie mam czego si� ba�. � On o to nie pyta � powiedzia�a ksi�niczka � on ci� po�re, nie bacz�c na prawo i s�uszno��; ale skoro nie chcesz odej��, spr�buj, czy zdo�asz zamachn�� si� tym mieczem, z kt�rym troll chadza na wojn�. HaWor nie m�g� ud�wign�� miecza, wtedy ksi�niczka kaza�a mu wypi� �yk z butelki wisz�cej obok, a kiedy to uczyni�, m�g� walczy� mieczem. I na to w�a�nie przyszed� troll; by� tak olbrzymi i opas�y, �e musia� bokiem przeciska� si� przez drzwi. Kiedy troll wsun�� do komnaty pierwsz� g�ow�, zawo�a�: � Uff, uff, tu pachnie chrze�cija�sk� krwi�! W tej�e chwili HaWor odr�ba� pierwsz� g�ow�, a za ni� wszystkie pozosta�e. Ksi�niczka tak si� uradowa�a, �e nie wiedzia�a, co pocz��, ale potem wspomnia�a swoje siostry i wyrazi�a �yczenie, aby i one zosta�y uwolnione. HaWor s�dzi�, �e znajdzie si� na to spos�b. 1 zaraz chcia� wyruszy� w drog�, ale wpierw musia� pom�c ksi�niczce W ..sumccm pad�a trolla, dopiero naStepneg� ranka uda1 si� w da!Sz� a jak �adna inna na �wiecie. Tak samo jak jej dwie siostry powiedzia�a, �e odk�d tutaj tak �ywcem; ,e� miai dziewC Z go � Gdyby pr�cz tych dziewi�ciu mia� dodatkowych dziewi��, te� nie odejd� � powiedzia� Ha�vor i stan�� pod piecem. Ksi�niczka bardzo pi�knie prosi�a, aby odszed�, ale Ha�vor upar� si� i rzek�: � Niech tu przyjdzie, je�li zechce. Wtedy ona da�a mu miecz trolla i prosi�a, aby wypi� �yk z butelki, bo wtedy d�wignie miecz. W tej�e chwili nadszed� troll, sapa� g�o�no, a ziemia pod nim st�ka�a; by� jeszcze wi�kszy i pot�niejszy ni� dwa poprzednie i tak�e musia� bokiem przeciska� si� przez drzwi. � Uff, uff, tu pachnie chrze�cija�sk� krwi�! � powiedzia�. I w�wczas Halvor odr�ba� pierwsz� g�ow�, a potem wszystkie pozosta�e, ale ostatnia by�a najbardziej oporna, tote� Halvor okrutnie si� napracowa�, nim j� �ci��, cho� uwa�a� siebie za silnego cz�eka. Teraz wszystkie trzy ksi�niczki spotka�y si� w zamku, cieszy�y si� jak nigdy jeszcze w �yciu i pokocha�y Halvora, a on te� je pokocha� i m�g� poj�� t�, kt�ra mu si� najbardziej podoba�a; jednak�e najm�odsza kocha�a go najgor�cej. Halvor pozosta� z nimi, ale by� troch� niesw�j, jaki� sm�tny i cichy; zapyta�y go wreszcie ksi�niczki, za czym tak t�skni i czy nie jest mu z nimi dobrze. Owszem dobrze mu by�o, bo �yli dostatnio i pod ka�dym wzgl�dem czu� si� znakomicie, ale t�skni� ogromnie za domem, rodzice jego �yli, wi�c pragn�� ich ujrze�. Ksi�niczki podamy, �e to nic trudnego: � Je�li pos�uchasz naszej rady, bezpiecznie dostaniesz si� do nich i wr�cisz do nas! � zapewnia�y. Halvor obieca�, �e uczyni wszystko, co zechc�. Ustroi�y go zatem niczym kr�lewicza, w�o�y�y mu na palec pier�cie�,, kt�ry mia� tak� w�a�ciwo��, �e dzi�ki niemu m�g� przenosi� si� z miejsca na miejsce, ale nie wolno mu by�o tego pier�cienia zgubi� ani wymieni� imion ksi�niczek, wtedy bowiem czar pry�nie i Halvor nigdy wi�cej ich nie ujrzy. � Gdybym m�g� znale�� si� w domu, a dom tutaj! -� powiedzia� Halvor i zaraz spe�ni�o si� to, czego pragn��: ani si� obejrza�, kiedy sta� przed chat� rodzic�w. Zmierzch w�a�nie zapada�, gdy ujrzeli przybysza tak wspaniale i bogato odzianego, �e a� si� przerazili i pok�onili mu si� w pas, Halvor zapyta�, czy m�g�by u nich pozosta� i zanocowa�. Odparli., �e nie, �e to niemo�liwe. � U nas za ubogo, nie mamy czym takiemu panu us�u�y�; lepiej uda� si� do dwora niedaleko st�d, nawet wida� komin, a tam wszystkiego jest w br�d. Halvor nie mia� na to ochoty, chcia� zosta�; oni natomiast upierali si� przy swoim, niechaj p�jdzie do gospodarza, tam dostanie je�� i pi�, a oni nawet sto�ka nie mieli, by spocz��. � Nie � rzek� Ha�vor �� nie p�jd� tam wcze�niej a� rankiem; pozw�lcie mi zosta� tutaj na noc, posiedz� sobie na przypiecku. Nic ju� na to rzec nie mogli, usiad� wi�c Halvor przy kominie i grzebie w popiele jak w�wczas, kiedy mieszka� u rodzic�w i nic robi� nie chcia�. Pogadywali o tym i o owym, Halvor niejedno opowiada�, a� w ko�cu spyta� czy nigdy nie mieli dziecka. Owszem, mieli syna imieniem Halvor, ale nie wiedzieli, dok�d pow�drowa�, nie wiedzieli nawet, czy zmar�, czy �yje. � A mo�e ja tym synem jestem � spyta� Halvor. � O, na pewno nie � powiedzia�a kobieta unosz�c si� z �awy � Halvor by� pr�niakiem i niedojd�, nigdy niczego palcem nie tkn��, a chodzi� obdarty, ledwo �achmany na nim si� trzyma�y, z niego nigdy nie by�by taki cz�ek jak wy, panie. Po chwili kobieta zbli�y�a si� do komina i przegarn�a ogie�, a wtedy odblask p�omienia pad� na Halvora jak w owe czasy, gdy by� w domu i grzeba� w popiele, i matka zaraz go rozpozna�a. � Niemo�liwe, to ty, Halvor! � powiedzia�a i starzy rodzice ucieszyli si� bez miary, Halvor za� musia� opowiada�, jak mu si� wiod�o; matka z wielkiej rado�ci chcia�a go natychmiast prowadzi� do gospodarza, �eby pokaza� si� dziewczynom, kt�re zawsze nosi�y si� dumnie. Posz�a tedy przodem, a Halvor za ni�. Kiedy zasz�a do dworu, opowiedzia�a, �e Halvor wr�ci� do domu, teraz dopiero zobacz�, jaki on strojny niczym ksi��� � prawi�a. � Wiadomo � m�wi�y dziewczyny dumnie podnosz�c g�owy � taki sam obdartus z niego jak i przedtem. Na to Halvor wszed�, a dziewczyny tak si� sp�oszy�y, �e zapomnia�y koszul na przypiecku, gdzie siedzia�y, i poucieka�y w samych tylko sp�dnicach. A kiedy wr�ci�y, wstydzi�y si� okrutnie, y prawie nie �mia�y spogl�da� na Halvora, wobec kt�rego zawsze by�y pyszne i dumne. 1 � Ho ho, wam si� zawsze zdawa�o, �e�cie bardzo pi�kne i uro- dziwe i �e nikt wam nie dor�wna, ale gdyby�cie zobaczy�y najstarsz� ksi�niczk�, kt�r� wybawi�em � powiedzia� Halvor � przy niej wygl�da�yby�cie na pastuszki, a �rednia jest pi�kniejsza od najstarszej, a najm�odsza, moja ukochana, pi�kniejsza jest od s�o�ca i ksi�yca; gdyby ona tu by�a, dopiero by�cie zobaczy�y! � m�wi� Halvor. Zaledwie wypowiedzia� te s�owa, ksi�niczki stan�y przed nim; a wtedy on si� zasmuci�, bo przypomnia� sobie, co zapowiedzia�y. Tymczasem we dworze urz�dzono uroczyste przyj�cie dla ksi�niczek, ale one nie chcia�y pozosta�. � Wst�pimy do twoich rodzic�w � powiedzia�y do Halvora � a potem p�jdziemy si� rozejrze�. Poszed� wi�c z nimi. A� w ko�cu doszli do wielkiego jeziora. Tu� nad brzegiem wody znajdowa�a si� pi�kna zielona ��ka, ksi�niczki usiad�y na trawie, by odpocz�� chwil�, bo m�wi�y, �e pi�kny st�d widok na jezioro. Usiad�y wi�c, a gdy chwil� posiedzia�y, najm�odsza ksi�niczka rzek�a: i � Chod�, poiskam ci�, Halvorze. Halvor ch�tnie z�o�y� g�ow� na jej kolanach, a ona go iska�a, a� usn��. Wtedy ksi�niczka zdj�a mu pier�cie� z palca i na jego miejsce wsun�a inny, potem rzek�a: � Trzymajcie si� mnie, jak ja was si� trzymam, i oby�my si� znalaz�y w zamku Soria Moria! Kiedy Halvor ockn�� si�, zrozumia�, �e utraci� ksi�niczk�, usiad� wi�c i p�aka�, i rozpacza�, a by� tak niepocieszony, �e nie mogli go uspokoi�. Chocia� rodzice go b�agali, nie chcia� pozosta�, po�egna� si� m�wi�c, �e pewno nigdy wi�cej ich nie ujrzy, bo je�li nie odnajdzie ksi�niczek, nie b�dzie mia� po co �y�. Pozosta�o mu trzysta talar�w, w�o�y� je wi�c do kieszeni i ruszy� przed siebie. Kiedy uszed� kawa�ek drogi, spotka� cz�owieka z dobrym koniem; chcia� go kupi�, wi�c zacz�� umawia� si� o cen�. � W�a�ciwie nie zamierza�em go sprzeda� � powiedzia� ch�op � ale je�li si� ugodzimy... Halvor zapyta�, ile za niego ��da. � Nie wi�cej ni� za niego da�em, a zreszt� niewiele on wart; dobry z niego wierzchowiec, ale w zaprz�gu kiepsko chodzi, zawsze jednak poniesie ci worek z jad�em a i ciebie tak�e, je�li co kawa�ek p�jdziesz pieszo � powiedzia� ch�op. W ko�cu uzgodnili cen�, HaWor zarzuci� worek na konia, a sam troch� szed�, troch� jecha�. Wieczorem zobaczy� zielon� ��k�, na kt�rej usiad� pod roz�o�ystym drzewem. Konia pu�ci� wolno, a sam u�o�y� si� do snu, ale wprz�d zajrza� do worka z jad�em. Kiedy dzie� za�wita�, ruszy� dalej, bo nie zazna� chwili spokoju. I tak na przemian dzie� ca�y szed� i jecha� przez wielki las, w kt�rym mi�dzy drzewami by�o du�o polanek �licznie po�yskuj�cych zieleni�. Halvor nie wiedzia�, gdzie si� znajduje ani dok�d idzie; na odpoczynek po�wi�ca� tylko tyle czasu, ile by�o trzeba, �eby napa�� konia, a samemu zajrze� do worka z jedzeniem, gdy nadarzy�a si� zielona polanka. Szed� i jecha�, a wydawa�o mu si�, �e las nie ma ko�ca. O zmroku drugiego dnia co� b�ysn�o mi�dzy drzewami. Obym tam znalaz� ludzi, m�g� si� ogrza� i dosta� �y�k� strawy! � pomy�la� Halvor. 9 Kiedy stan�� na miejscu, zobaczy� ma�� n�dzn� chatk�, a przez szybk� ujrza� par� staruszk�w; byli bardzo s�dziwi, g�owy mieli siwe jak go��bki, a kobieta mia�a nos taki d�ugi, �e kiedy siedzia�a przy kominie s�u�y� jej za pogrzebacz. � Dobry wiecz�r � powiedzia� Halvor. � Dobry wiecz�r � odpowiedzia�a kobieta. � W jakiej sprawie tu przychodzisz ? � spyta�a. � Od przesz�o stu lat nie by�o tu chrze�cija�skiej duszy. Halvor opowiedzia�, �e idzie do zamku Soria Moria, i spyta�, czy mog� mu wskaza� drog�. � Nie � odpar�a kobieta � ale zaraz wzejdzie ksi�yc, jego zapytam, on na pewno wie, bo musia� go widzie�, skoro �wieci nad wszystkim. Kiedy ksi�yc jasny i l�ni�cy stan�� nad koronami drzew, staruszka wysz�a na dw�r. � Ksi�ycu, ksi�ycu � zawo�a�a � czy mo�esz mi wskaza� drog� do zamku Soria Moria? � Nie � odpar� ksi�yc � nie mog�, bo kiedy �wieci�em w tamtej stronie, przys�oni�a mnie chmura. � Poczekaj chwil� � rzek�a staruszka do Halvora � zaraz nadleci zachodni wiatr, on na pewno b�dzie wiedzia�, skoro dmucha i wieje w ka�dym zak�tku. � Ho ho, masz tak�e konia ? � rzek�a staruszka, kiedy wr�ci�a do izby � wpu�� biedne zwierz� do sadu, niech nie stoi o g�odzie pode drzwiami! A mo�e da�by� mi go w zamian za par� but�w, w kt�rych za ka�dym krokiem posuniesz si� o pi�tna�cie staja�; dam ci je za konia, a pr�dzej zajdziesz do zamku Soria Moria. Halvor natychmiast przysta�, a kobieta cieszy�a si� z konia,, gotowa by�a ta�czy�: � Bo teraz i ja tak�e b�d� mog�a pojecha� do ko�cio�a. Halvor nie m�g� zazna� chwili spokoju, pragn�� wi�c natychmiast ruszy� w drog�, ale staruszka orzek�a, �e nie ma gwa�tu. � Po�pij troch� na �awie, bo ��ka dla ciebie nie mamy � rzek�a � ja tymczasem b�d� uwa�a�a, kiedy nadleci zachodni wiatr. 10 Nadlecia� zachodni wiatr z takim po�piechem, a� �ciany skrzypia�y i trzeszcza�y. Staruszka wysz�a: � Wietrze zachodni, wietrze zachodni! czy mo�esz wskaza� drog� do zamku Soria Moria ? Jest u mnie cz�owiek, kt�ry tam idzie. � Znam drog� � powiedzia� wiatr � w�a�nie tam �piesz�, by wysuszy� bielizn� na weselisko, kt�re si� wnet odb�dzie; je�li �w cz�owiek ma dobre nogi, mo�e zabra� si� ze mn�. Wybieg� tedy i Halvor. � Je�li chcesz mi towarzyszy�, musisz si� pospieszy� � powiedzia� wiatr zachodni i ruszy� w dal przez r�wniny i pag�rki, przez g�ry i wody, a Halvor musia� si� dobrze natrudzi�, �eby za nim nad��y�. � Nie mam czasu, by ci d�u�ej towarzyszy� � powiedzia� w ko�cu zachodni wiatr � bo najpierw musz� powali� kawa� �wierkowego lasu, a dopiero potem wysusz� bielizn� na ��ce. Ale je�li p�jdziesz graniami, dojdziesz do miejsca, gdzie dziewcz�ta pior� bielizn�, stamt�d blisko ju� do zamku Soria Moria. Po jakim� czasie Halvor doszed� do miejsca, gdzie dziewcz�ta pra�y i pyta�y go, czy widzia� zachodni wiatr, kt�ry mia� wysuszy� bielizn� na wesele. � Tak � odpar� Halvor � on tylko polecia� obali� kawa� �wierkowego lasu, wkr�tce przyb�dzie tu � i zapyta� je o drog� do zamku Soria Moria. Pokaza�y mu w�a�ciw� drog�, a kiedy zbli�y� si� do zamku, zobaczy�, �e roi�o si� w nim od koni i ludzi. Halvor by� obdarty i obszarpany, bo za wiatrem zachodnim bieg� przez krzaki i zaro�la, tote� trzyma� si� na uboczu, wola� si� nie pokazywa�, a� dopiero ostatniego dnia, kiedy zasiedli do wieczerzy. Zgodnie z obyczajem mieli pi� zdrowie narzeczonej, tote� podczaszy przepija� kolejno do wszystkich: do narzeczonej i do narzeczonego, do rycerzy i giermk�w, a� w ko�cu doszed� tak�e do Halvora. Ten opr�ni� kielich, wrzuci� do niego pier�cie�, kt�ry ksi�niczka wsun�a mu na palec nad jeziorem, i prosi� podczaszego, by pok�oni� si� narzeczonej i poda� jej ten kielich. A wtedy ksi�niczka od razu podnios�a si� zza sto�u i rzek�a: � Kto bardziej zas�u�y� na to, by dosta� jedn� z nas, ten, co nas wybawi�, czy ten, kto zasiad� na miejscu narzeczonego? idzie, jesz�, by Wszyscy orzekli, �e co do tego nie mo�e by� dw�ch zda�, a kiedy Halvor to pos�ysza�, nie zwlekaj�c zamieni� �achmany na str�j nowo�e�ca. � Tak, to on! � zawo�a�a na jego widok najm�odsza ksi�niczka, potem wyp�dzi�a tamtego narzeczonego, a po�lubi�a Halvora. Jak Askeladden z trollem jedli na wy�cigi ewien wie�niak mia� trzech syn�w. Sam by� ubogi, stary i kulawy, a synowie nie chcieli nic robi�. Cz�� d�ug�w jednak trzeba by�o sp�aci�, wi�c ojciec kaza� synom r�ba� du�y, pi�kny las nale��cy do gospodarki. W ko�cu uda�o mu si� zap�dzi� ich do roboty, najstarszy mia� i�� pierwszy do wyr�bu. Kiedy wszed� w las i zacz�� �cina� stary ogo�ocony �wierk, przyszed� wielki, mocarny troll. � Za to, �e r�biesz m�j las, zabij� ci� � powiedzia�. Kiedy ch�opak to pos�ysza�, rzuci� siekier� i najpr�dzej, jak m�g�, bieg� do domu. Wpad� do chaty bez tchu i opowiedzia�, co mu si� wydarzy�o; na to ojciec odpowiedzia� mu, �e ma zaj�cze serce, bo jego za m�odu trolle nigdy nie odstraszy�y od r�bania drzew. Nazajutrz drugi syn poszed� do lasu i wszystko si� powt�rzy�o jak poprzedniego dnia. Ledwo kilka razy machn�� siekier�, troll przyszed� i powiedzia�: � Za to, �e r�biesz m�j las, zabij� ci�. Ch�opak nie �mia� na niego spojrze�, tylko rzuci� siekier� i umyka� tak samo po�piesznie jak brat. Kiedy wr�ci� do domu, ojciec si� rozgniewa� i powiedzia�, �e jego za m�odu nigdy trolle nie wystraszy�y- Trzeciego dnia Askeladden wybiera� si� do lasu. � Ty! � wo�ali dwaj starsi. � My�lisz, �e sobie poradzisz, ty� co nigdy nie przest�pi�e� progu cha�upy! Askeladden nic im na to nie odpowiedzia�, tylko poprosi� o porz�dne �niadanie na drog�. Matka nie mia�a mi�siwa, zajrza�a wi�c do garnk�w szukaj�c, co by dla niego wyskroba�; ch�opak zabra� worek i poszed�. R�ba� ju� od dobrej chwili, gdy przyszed� troll i powiedzia�: � Za to, �e r�biesz m�j las, zabij� ci�. 14 Ch�opak nie zwlekaj�c skoczy� mi�dzy drzewa po worek, wyj�� ser i �cisn�� go tak mocno, �e serwatka ze� kapa�a. � Jak nie b�dziesz cicho � krzykn�� na trolla � �cisn� ci� tak jak ten bia�y kamie�, z kt�rego woda kapie! � Nie, b�agam, oszcz�d� mnie � prosi� troll � a pomog� ci r�ba�. Pod tym warunkiem ch�opak zgodzi� si� oszcz�dzi� trolla, a �e ten umia� r�ba�, wi�c zabrali si� do roboty i �ci�li par� tuzin�w drzew w ci�gu dnia. Pod wiecz�r troll powiedzia�: � Chod� teraz ze mn�, bo do mojego domu bli�ej ni� do twojego. Ch�opak si� zgodzi�, a kiedy przyszli do domu trolla, ten oznajmi�, �e rozpali ogie� na kominie, tymczasem Askeladden ma nanosi� wody do sagana na kasz�; sta�y tam dwa �elazne wiadra tak wielkie i ci�kie, �e Askeladden nawet nie m�g�by ich ruszy� z miejsca. Wobec tego powiedzia�: � Nie warto nosi� tymi naparstkami, p�jd� po ca�� studni�. � Nie, przyjacielu kochany � rzek� troll � nie mog� straci� mojej studni, lepiej wi�c ty rozpalaj, a ja p�jd� po wod�. Kiedy wr�ci� z wod�, ugotowali pot�ny sagan kaszy. � Wiesz co, je�li chcesz, b�dziemy jedli na wy�cigi. � Dobrze � odpar� troll, bo my�la�, �e tym razem si� odegra. Siedli wi�c do sto�u, przedtem jednak Askeladden ukradkiem wzi�� sw�j sk�rzany worek i przywi�za� go sobie na brzuchu; teraz pakowa� do niego wi�cej ni� do gard�a. Kiedy za� worek by� pe�en, wyj�� kozik i przeci�� go. Troll spojrza� na Askeladdena, lecz nic nie rzek�. Jedli ju� dosy� d�ugo, gdy troll od�o�y� �y�k�. � Nie, nie mog� wi�cej � powiedzia�. � Musisz je�� odpar� ch�opak�ja mog� zje�� drugie tyle, nim si� nasyc�. Zr�b to samo co ja, przetnij brzuch, a zjesz, ile zechcesz- � Ale to musi okrutnie bole�? � spyta� troll. � Ech, nie ma o czym m�wi� � odpar� ch�opiec. Zrobi� wi�c troll, jak mu ch�opiec radzi�, i nietrudno si� domy�li�, �e zap�aci� za to �yciem. Askeladden za� zabra� wszystko srebro i z�oto ukryte w skale i wr�ci� do domu. Mia� teraz czym p�aci� d�ugi. 15 Askeladden i jego pomocnicy I ewien kr�l s�ysza� o statku, kt�ry porusza si� r�wnie szybko po l�dzie jak i po morzu; chcia� mie� taki sam, obieca� wi�c swoj� c�rk� i po�ow� kr�lestwa temu, kto potrafi go zbudowa�, i kaza� o tym og�osi� we wszystkich ko�cio�ach ca�ego kraju. Wielu pr�bowa�o, rzecz oczywista, jako �e warto zdoby� po�ow� kr�lestwa, a pr�cz tego c�rk� kr�lewsk�, ale �adnemu si� nie powiod�o. Tymczasem daleko w lesistej okolicy mieszkali trzej bracia; najstarszy zwa� si� Per, drugi zwa� si� Paal, a najm�odszy zwa� si� Espen Askeladden czyli Popio�ek, jako �e ci�gle przesiadywa� u komina i grzeba� w popiele. Owej niedzieli, kiedy og�oszono, �e kr�l pragnie mie� tak niezwyk�y okr�t, on r�wnie� przypadkiem by� w ko�ciele. Po powrocie opowiedzia� o wszystkim w domu, wtedy to najstarszy brat, Per, poprosi� matk� o troch� jedzenia na drog�, chcia� bowiem wyruszy� w �wiat i spr�bowa� � a nu� mu si� uda zbudowa� statek i dosta� kr�lewn� oraz po�ow� kr�lestwa. Zarzuci� Per worek z �ywno�ci� na plecy i poszed�. W drodze spotka� starca, ca�kiem pochylonego ku ziemi i bardzo zbiedzonego. � Dok�d idziesz ? � spyta� starzec. �� Id� do lasu zrobi� misk� dla ojca, bo on nie lubi je�� ze wszystkimi z jednego naczynia � odpar� Per. � Niech�e b�dzie miska! � rzek� starzec. � A co masz w worku ? � �ajno � odpar� Per. � Niech�e b�dzie �ajno � powiedzia� starzec. Poszed� wi�c Per w g��b d�bowego lasu, r�ba� i obrabia� drewno, ale wszystko, co zr�ba�, wszystko, co wyrzeza�, przemienia�o si� w miski, tylko w miski. Oko�o po�udnia Per chcia� si� troch� posili�, si�gn�� wi�c po worek z jedzeniem. Ale to, co znalaz� w worku, nie 16 r nadawa�o si� do jedzenia. A zatem skoro nie mia� co je��, a i robota mu si� nie darzy�a, roze�li� si�, zabra� siekier�, worek zarzuci� na plecy i wr�ci� do domu do matki. Wtedy Paal oznajmi�, �e chce i�� do lasu i pr�bowa� szcz�cia, mo�e zdo�a wybudowa� statek i dostanie kr�lewn� oraz po�ow� kr�lestwa. Poprosi� matk� o �ywno�� na drog�, a kiedy j� dosta� zarzuci� worek na plecy i poszed�. W drodze spotka� starca, ca�kiem pochylonego ku ziemi i bardzo zbiedzonego. � Dok�d idziesz? � spyta� starzec. � Id� do lasu zrobi� koryto dla naszego prosiaczka � odpar� Paal. � Niech�e b�dzie koryto! � rzek� starzec. �� A co masz w worku? � �ajno � odpar� Paal. �� Niech�e b�dzie �ajno! � powiedzia� starzec. Poszed� wi�c Paal w g��b lasu, by na�cina� i nar�ba� jak najwi�cej drzew, ale wszystko, co zr�ba� i czemu pr�bowa� nada� kszta�t, zamienia�o si� w niecki i koryta. On jednak nie ust�powa�, pracowa� a� do p�nego popo�udnia, nawet o posi�ku zapomnia�; kiedy jednak poczu� niezwykle dokuczliwy g��d, si�gn�� po worek z jedzeniem; otworzy� go, ale nie by�o w nim ani odrobiny strawy. Paal tak si� roze�li�, �e zwin�� worek i cisn�� nim o pniak, potem chwyci� siekier� i natychmiast wr�ci� do domu. Kiedy Paal wr�ci�, Askeladden oznajmi�, �e p�jdzie do lasu i poprosi� matk� o �ywno�� na drog�. � Mo�e uda mi si� zbudowa� okr�t i wtedy dostan� kr�lewn� i po�ow� kr�lestwa � powiedzia�. � A to nawet do ciebie podobne! � rzek�a matka. � Przecie� ty nic innego nie potrafisz tylko ci�gle grzeba� w popiele! Nie, nie dam ci jedzenia na drog�! � doda�a. Askeladden jednak nie ust�pi�, poty prosi�, a� w ko�cu uzyska� pozwolenie. Natomiast jedzenia na drog� nie dosta� i z tym musia� si� pogodzi�, uda�o mu si� jednak �ci�gn�� dwa owsiane podp�omyki i �yk zwietrza�ego piwa i poszed�. Szed� ju� do�� d�ugo, a� tu spotka� tego samego starca, ca�kiem pochylonego ku ziemi i bardzo zbie-dzonej 17 r � Dok�d idziesz ? � spyta� starzec. � Id� do lasu i je�li mi si� uda, zbuduj� okr�t, kt�ry porusza si� jednako po l�dzie jak i po morzu � powiedzia� Aske�adden. � Kr�l bOWiein Og�osi�, �e kto taki statek zbuduje, ten dostanie kr�lewn� i po�ow� kr�lestwa. � A co masz w worku ? � spyta� starzec. � O, niewiele, nawet nie ma o czym m�wi�, odrobina �ywno�ci na drog� � odpar� Askeladden. � Je�li dasz mi troch� z twojego zapasu, pomog� ci � rzek� starzec. � Ch�tnie � odpar� Askeladden � ale mam tylko dwa owsiane podp�omyki i troch� zwietrza�ego piwa. Starzec odpar�, �e jest mu oboj�tne, co Askeladden ma w worku, byle troch� tego dosta�, to pomo�e. Kiedy doszli do miejsca, gdzie ros�y stare d�by, starzec powiedzia�: � Teraz odr�b drewnian� drzazg� i wetknij j� w to samo miejsce, w kt�rym by�a, a kiedy to zrobisz, k�ad� si� spa�. Askeladden zrobi� co mu kazano i po�o�y� si� spa�, a we �nie mia� wra�enie, �e s�yszy odg�osy �cinania, r�bania i pi�owania drzew, a tak�e zbijania desek, ale nie m�g� si� ockn��, a� dopiero starzec go obudzi�; a wtedy ujrza� mi�dzy d�bami okr�t ca�kowicie wyko�czony. � Wsiadaj teraz, a ka�dego spotkanego w drodze zabierz na statek � rzek� starzec. Espen Askeladden podzi�kowa� za statek i po�eglowa�, obiecuj�c, �e uczyni, co mu przykazano. Przeby� ju� szmat drogi, gdy zobaczy� wysokiego, chudego w��cz�g�, kt�ry le�a� na skale i gryz� kamie�. � Co� ty za jeden, czemu tu le�ysz i gryziesz kamie� ? � spyta� Askeladden. Nieznajomy odpar�, �e ma tak� ch�� na mi�so, �e nigdy nie mo�e zaspokoi� g�odu, dlatego zmuszony jest gry�� kamienie, po czym poprosi�, aby wolno mu by�o zabra� si� na statek. -...... Dobrze, wsiadaj, je�li chcesz jecha� ze mn� � rzek� Askeladden. Biedak wsiad�, a na zapas wzi�� par� du�ych od�amk�w granitu. 18 f r Kiedy przebyli dalszy kawa�ek drogi, spotkali takiego, kt�ry le�a� na s�o�cu i ssa� kurek od beczki. � Co� ty za jeden?�spyta� Espen Askeladden � i co za po�ytek masz z tego, �e le�ysz i ssiesz kurek od beczki? � Ano, skoro nie mam beczki, musz� si� zadowoli� kurkiem � odpar� �w cz�owiek. � Jestem tak spragniony, �e nigdy nie mam dosy� piwa i wina. � Po czym poprosi�, aby wolno mu by�o zabra� si� na statek. � Je�li chcesz jecha� ze mn�, to wsiadaj � powiedzia� Askeladden. Nieznajomy wsiad�, ale na wszelki wypadek zabra� kurek od beczki. Kiedy przebyli dalszy kawa�ek drogi, spotkali takiego, kt�ry przytkn�� ucho do ziemi i nas�uchiwa�. � Co� ty za jeden i co za po�ytek masz z tego, �e le�ysz na ziemi i nas�uchujesz? � zapyta� Espen Askeladden. � Przys�uchuj� si� trawie, bo mam tak dobry s�uch, �e s�ysz�, jak ona ro�nie � odpar� i poprosi�, aby wolno mu by�o zabra� si� na statek. Nie odm�wiono mu tego. � Je�li chcesz jecha� ze mn�, to wsiadaj � rzek� Askeladden. Kiedy przebyli dalszy kawa�ek drogi, spotkali takiego, kt�ry uwa�nie mierzy� do celu. � Co� ty za jeden i dlaczego tu stoisz i mierzysz do jakiego� celu ? � spyta� Askeladden. � Mam tak bystry wzrok, �e mog� strzela� a� na koniec �wiata � powiedzia� i poprosi�, aby mu wolno by�o zabra� si� na statek. � Je�li chcesz jecha� ze mn�, to wsiadaj � rzek� Askeladden, Kiedy przebyli dalszy kawa�ek drogi, spotkali takiego, kt�ry skaka� na jednej nodze, a na drugiej uwiesi� sobie siedem ci�ar�w po sto sze��dziesi�t funt�w ka�dy. � Co� ty za jeden? � zapyta� Askeladden. � 1 dlaczego skaczesz na jednej nodze, a na drugiej uwiesi�e� siedem ci�ar�w po sto sze��dziesi�t funt�w ka�dy? � Jestem bardzo lekki, �atwo mog� pofrun��. Gdybym szedi na dw�ch nogach, znalaz�bym si� na ko�cu �wiata w nk 20 pi�� minut � odpowiedzi / popro�)), aby mu wolno by�o zabra� si� na statek. � 3es\\ ettces� '^ki ia to^, to wsiadaj � rzek� Askeladden. Nieznajomy ch�tnie wsiad� na statek, na kt�rym �eglowa� Aske- Jadden i jego towarzysze. Kiedy przebyli dalszy kawa�ek drogi, spotkali takiego, kt�ry obur�cz trzyma� si� za twarz. � Co� ty za jeden? � zapyta� Askeladden.�I co ci z tego przyjdzie, �e tu stoisz i trzymasz si� za twarz? � Mam w sobie lato i zim�. Siedem lat i pi�tna�cie zim ukry�o si� w moim ciele, tote� musz� trzyma� si� za twarz, bo gdyby mi umkn�y, od razu narobi�yby zam�tu na ca�ym �wiecie � odpowiedzia� i poprosi�, aby mu wolno by�o zabra� si� na statek. � Je�li chcesz jecha� ze mn�. to wsiadaj � rzek� Aske�adden. Nieznajomy ch�tnie wsiad� na statek i przy��czy� si� do nich. Kiedy przebyli dalszy kawa�ek drogi, znale�li si� przed kr�lewskim dworem. Askeladden pobieg� zaraz .do kr�la i powiedzia�, �e gotowy statek czeka na drodze, a zatem nale�y mu si� obiecana kr�lewna. Kr�l nie mia� ochoty dotrzyma� s�owa, bo Askeladden nieszczeg�lnie wygl�da�, by� brudny, usmolony, wi�c jak�e tu odda� c�rk� takiemu w��cz�dze. Powiedzia� zatem, �e wypadnie jeszcze troch� zaczeka�, Askeladden nie mo�e dosta� kr�lewskiej c�rki, dop�ki nie opr�ni sk�adu, w kt�rym przechowano trzysta ton mi�sa. � Na jedno wyjdzie�je�li zdo�asz zrobi� to do jutra rana, dostaniesz j� � powiedzia� kr�l. � Spr�buj� � odpar� Askeladden � a czy mog� wzi�� do pomocy jednego z moich towarzyszy? Tak, kr�l na to zezwoli�, powiedzia� nawet, �e Askeladden mo�e wzi�� wszystkich sze�ciu, bo by� pewien, �e nie dadz� rady, cho�by ich mia� sze�ciuset. Askeladden zabra� tylko tego, kt�ry jad� kamienie i by� zawsze okrutnie wyg�odzony. Ledwo otworzyli drzwi i weszli do sk�adu, ten zjad� wszystko od razu, pozostawi� zaledwie sze�� ma�ych solonych �opatek, po jednej dla pozosta�ych towarzyszy Askeladdena. 21 Poszed� wi�c Askeladden do kr�la i powiedzia�, �e sk�ad jest opr�niony, wi�c teraz musi dosta� kr�lewn�. Kr�l zajrza� do sk�adu � pusty by�, to niew�tpliwe, ale Askeladden by� brudny i usmolony, tote� kr�l uwa�a�, �e szkoda jego c�rki dla takiego w��cz�gi. Powiedzia� wi�c, �e ma piwnic� pe�n� starego wina i piwa, po trzysta beczek ka�dego gatunku, i te najpierw trzeba wypi�. � Na jedno wyjdzie �je�li zdo�asz wypi� je do jutra rana, dostaniesz j� � rzek� kr�l. � Spr�buj� � powiedzia� Askeladden � ale musz� zabra� do pomocy towarzysza. � Prosz� bardzo � powiedzia� kr�l przekonany, �e taka ilo�� piwa i wina unieszkodliwi wszystkich siedmiu. Askeladden zabra� tego, kt�ry ssa� kurek i zawsze by� spragniony, a kr�l wpu�ci� ich do piwnic. Tam towarzysz Askeladdena spija� beczk� za beczk�, a� nic nie zosta�o, tylko ostatniej nie dopi�, aby starczy�o po par� kufli dla ka�dego z towarzyszy. Rano otworzono piwnice i Askeladden natychmiast pomkn�� do kr�la, i powiedzia�, �e nie ma ju� ani piwa, ani wina, niech�e wi�c kr�l odda mu c�rk�, jak obieca�. � Tak, ale przedtem musz� zajrze� do piwnicy i sprawdzi� � rzek� kr�l, bo mu nie wierzy�. Kiedy wszed� do piwnicy, nie by�o w niej nic pr�cz pustych beczek. Ale Askeladden by� brudny i zasmolony, tote� kr�l nie uwa�a� go za odpowiedniego zi�cia.Powiedzia� wi�c, �e je�li Askeladden potrafi w ci�gu dziesi�ciu minut przynie�� z ko�ca �wiata wod� na herbat� dla kr�lewny, dostanie j� i po�ow� kr�lestwa, bo pomy�la�, �e to jest zupe�nie niemo�liwe do wykonania. � Spr�buj� � powiedzia� Askeladden. Poszed� do tego, kt�ry skaka� na jednej nodze i mia� siedem ci�ar�w zawieszonych na drugiej, i kaza� mu odrzuci� owe ci�ary i pobiec na obu nogach jak najpr�dzej, bo trzeba w ci�gu dziesi�ciu minut przynie�� z ko�ca �wiata wod� na herbat� dla kr�lewny. Tamten odrzuci� ci�ary, wzi�� dzbanek, ruszy� w drog� i natychmiast znikn�� im z oczu. Ale czas mija�, up�yn�o siedem d�ugich, siedem opas�ych minut, a on nie wraca�; ju� pozosta�y tylko dwie t 22 .i do wi�c minuty do okre�lonego czasu i kr�l ju� by� tak zachwycony, jakby mu kto podarowa� pole. Wtedy Askeladden zawo�a� tego, kt�ry s�ysza�, jak trawa ro�nie, i kaza� mu pos�ucha�, co si� z tamtym sta�o. � Usn�� przy studni � oznajmi� � s�ysz�, �e chrapie, a troll go iska. ZawoM wi�c Askeladden tego, kt�ry umia� strzeli� a� na koniec �wiata, i popros�, \�y posta\ \ca\^ \tc>\VwHii. Pomocnik, spe�ni� \ego �yczenie, strzeli� trollowi dok�adnie mi�dzy oczy; troll rykn�� i w ten spos�b obudzi� �pi�cego, kt�ry mia� przynie�� wod� na herbat�; ten ruszy� z powrotem do kr�lewskiego dworu, a kiedy stan�� na miejscu z wyznaczonych dziesi�ciu pozosta�a jeszcze jedna minuta. Askeladden pobieg� do kr�la i powiedzia�, �e woda ju� jest, a zatem musi dosta� kr�lewn�, bo d�u�ej nie da si� zwodzi�. Ale kr�l widzia�, �e Askeladden by� r�wnie brudny i usmolony jak przedtem, tote� nie mia� ochoty na takiego zi�cia. Powiedzia� wi�c, �e ma trzysta s�g�w drzewa, przy kt�rym trzeba wysuszy� zbo�e w �a�ni. � Je�eli zdo�asz tam wysiedzie� i spalisz wszystko drzewo, dostaniesz j� bez najmniejszych w�tpliwo�ci � rzek� kr�l. � Spr�buj� � powiedzia� Askeladden � ale chyba wolno mi zabra� jednego towarzysza? � Cho�by wszystkich sze�ciu � powiedzia� kr�l, bo pomy�la�, �e �aru wystarczy na upieczenie wszystkich. Askeladden zabra� tego, kt�ry mia� w ciele pi�tna�cie zimnych i siedem ciep�ych p�r roku, i obaj poszli wieczorem do �a�ni; ale kr�l tyle nak�ad� na ogie�, �e rozpali� prawdziwy �ar, w kt�rym mo�na by�o wypala� kafle na piece. Wyj�� stamt�d nie mogli, bo ledwo weszli, kr�l natychmiast zatrzasn�� drzwi, zamkn�� je na zasuw� i dodatkowo na k��dki. Wtedy Askeladden powiedzia�: � Wypu�� ze sze�� albo siedem zim, �eby nam by�o ciep�o mniej wi�cej jak latem. Mogli teraz wytrzyma�, ale w ci�gu nocy zrobi�o si� ch}o�r>D. Wtedy Askeladden prosi� towarzysza, �eby ogrza� powietrze kilku latami, po czym zasn�li, a spali do p�na w dzie�. Dopiero kiedy pos�yszeli, �e kr�l szura za drzwiami, Askeladden powiedzia�: 23 I w & � Teraz wypu�� jeszcze par� zim, ale w taki spos�b, aby ostatnia wion�a mu prosto w twarz. Tak si� te� sta�o. Gdy kr�l otwiera� drzwi do �a�ni, my�la�, �e �e�� tam spaleni, tymczasem oni zmarzni�ci dr�eli i dzwonili z�bami, a ten, kt�ry mia� w sobie pi�tna�cie zim, wypu�ci� ostatni� prosto na kr�lewsk� twarz, ta za� odmro�ona natychmiast mocno spuch�a. � Dostan� teraz kr�lewn�?�spyta� Askeladden. � Tak, bierz j� sobie i po�ow� kr�lestwa na dodatek � powiedzia� kr�l. D�u�ej bowiem nie �mia� si� sprzeciwia�. Urz�dzili zatem weselisko, hulali, rz�dzili si�, jak chcieli, i strzelali na postrach trollom. Od czasu do czasu uwijali si� w poszukiwaniu amunicji, wtedy i mnie schwytali, dali mi kaszy do butelki i mleka do koszyka, potem wystrzelili mnie a� tutaj, �ebym m�g� wam o wszystkim opowiedzie�. 1 O ch�opcu, kt�ry przemienia� si� w lwa, soko�a i mr�wk� ewien cz�owiek mia� jedynego syna; �yli w ub�stwie, biedzie i n�dzy, tote� kiedy le�a� na �miertelnym �o�u, powiedzia� synowi, �e nie posiada niczego poza mieczem, zgrzebn� koszul� i paroma kruszynami chleba, wi�c tylko to zostawia mu w spadku. Po zgonie ojca ch�opiec postanowi� i�� w �wiat na poszukiwanie szcz�cia; przypasa� wi�c miecz, zabra� resztki chleba, a zgrzebn� koszul� w�o�y� do worka; mieszkali bowiem na odludziu wysoko na stoku g�ry. W drodze musia� przej�� przez inn� g�r�. Kiedy wspi�� si� na tak� wysoko��, z kt�rej dobrze widzia� dolin�, ujrza� lwa, soko�a i mr�wk�; stworzenia te k��ci�y si� nad zdech�ym koniem. Ch�opcu zrobi�o si� niemi�o na widok lwa, ten jednak zawo�a� go i ��da�, aby przyszed� rozs�dzi� ich sp�r i podzieli� konia tak, aby ka�dy dosta� nale�n� sobie cz��. Ch�opiec doby� miecza i podzieli� konia,jak umia�; lwu da� tu��w, a wi�c najwi�ksz� cz��; sok� dosta� troch� trzewi i kilka innych drobniejszych kawa�k�w; natomiast mr�wka dosta�a �eb. Kiedy dokona� tego podzia�u, rzek�: � S�dz�, �e to jest sprawiedliwy podzia�. Lew dosta� najwi�cej, bo jest najwi�kszy i najsilniejszy, sok� dosta� najlepsze, bo jest pi�knym ptakiem i smakoszem, mr�wka dosta�a �eb, bo wci�nie si� w ka�dy zakamarek i kryj�wk�. Tak, wszyscy byli zadowoleni z tego podzia�u,spytali wi�c, co ch�opak chcia�by dosta� za to, �e ich tak doskonale obdzieli�. � Je�eli odda�em wam przys�ug� i jeste�cie zadowoleni, ja te� si� ciesz� � rzek� � i �adnej zap�aty nie chc�. Oni jednak uwa�ali, �e ch�opak musi otrzyma� nagrod�. � Je�li nie chcesz nic innego � rzek� lew � mo�esz wyrazi� trzy �yczenia. 25 Ch�opiec jednak nie wiedzia�, czego sobie �yczy�. Wtedy lew spyta�, czy nie mia�by ochoty przeobrazi� si� w lwa, a tamci dwoje spytali, czy nie zechcia�by przeobrazi� si� w soko�a i mr�wk�. Ch�o-piec uwa�a�, �e to mo�e by� mi�e i po�yteczne, wobec czego wyrazi� takie �yczenie. Potem odrzuci� miecz i zgrzebn� koszul�, przemieni� si� w soko�a i pofrun��. Fruwa�, a� zalecia� nad wielk� wod�; ale kiedy znalaz� si� nad ni�, poczu� ogromne znu�enie i zabola�y go skrzyd�a, tak �e d�u�ej ju� lata� nie m�g�, wtedy ujrza� strom� ska��, kt�ra wyrasta�a ponad wod�, przysiad� wi�c na niej dla odpoczynku; g�ra wyda�a mu si� niezwyk�a, tote� przez chwil� po niej kr��y�. Kiedy odpocz��, znowu przemieni� si� w soko�a i frun�� dalej, a� przylecia� do kr�lewskiego zamku; tam usiad� na drzewie przed oknami kr�lewny. Kiedy ta ujrza�a ptaka, zapragn�a go schwyta�. Przywabi�a go ku sobie, a gdy sok� wszed� do komnaty, ona tylko na to czeka�a i bum! zatrzasn�a okno, z�apa�a ptaka i wsadzi�a do klatki. W nocy ch�opiec przemieni� si� w mr�wk�, wyszed� z klatki i wr�ci� do w�asnej postaci, a potem usiad� na ��ku kr�lewny. Lecz na jego widok kr�lewna si� przestraszy�a i zacz�a krzycze�, a� kr�l si� obudzi� i przyszed� zapyta�, co si� dzieje. � Tu kto� jest! � krzycza�a kr�lewna. Ch�opiec za� w tej samej chwili przemieni� si� w mr�wk�, wszed� do klatki i sta� si� soko�em. Kr�l nie widzia� nikogo, kto budzi�by l�k; powiedzia� zatem c�rce, �e to pewno zmora j� dusi�a. Ale ledwo znalaz� si� za drzwiami, wszystko si� powt�rzy�o. Ch�opiec wyszed� z klatki jako mr�wka, wr�ci� do w�asnej postaci i usiad� na ��ku kr�lewny. Wrzasn�a g�o�no, kr�l przyszed� zobaczy�, co si� dzieje. � Tu kto� jest! � wo�a�a kr�lewna. A ch�opiec tymczasem umkn�� z powrotem do klatki i siedzi tam jako sok�. Kr�l si� rozejrza�, szuka� nisko i wysoko, a kiedy nic nie znalaz�, rozgniewa� si�, �e zak��caj� mu nocny spok�j, stwierdzi� te�, �e kr�lewna stroi sobie g�upie �arty. � Je�eli jeszcze raz wrza�niesz� rzek� � przypomn� ci,�e kr�l jest tak�e twoim ojcem. Ale ledwo wyszed� za drzwi, ch�opiec ju� by� u kr�lewny. Tym razem nie krzycza�a, cho� ba�a si� tak okrutnie, �e nie wiedzia�a, co pocz��. Zapyta� j� tedy ch�opiec, czego si� l�ka. Powiedzia�a mu, �e przyrzeczona jest trollowi, kt�ry j� porwie, je�li znajdzie si� pod go�ym niebem; kiedy ch�opiec przyszed�, my�la�a, �e to pewno �w troll; poza tym w ka�dy czwartek przysy�a on rano swego wys�annika, kt�rym jest smok, a kr�l za ka�dym razem, gdy ten si� pojawia�, musia� dawa� mu dziewi�� tucznych �wi�; dlatego w�a�nie kr�l og�osi�, i� ten, kto go od smoka uwolni, otrzyma r�k� kr�lewny i po�ow� kr�lestwa. Ch�opiec obieca�, �e to uczyni, a kiedy wsta� jasny dzionek, kr�lewna posz�a do ojca i powiedzia�a, i� znalaz� si� taki, kt�ry chce go uwolni� od smoka i �wi�skiej daniny. Kr�l ucieszy� si�, kiedy o tym pos�ysza�, bo smok po�ar� ju� tyle �wi�, �e wkr�tce mog�y znikn�� w ca�ym kr�lestwie. Tego dnia wypada� w�a�nie czwartek, tote� ch�opiec poszed� tam, gdzie zazwyczaj smok przychodzi� po �winie; zarz�dca kr�lewskiego dworu wskaza� mu to miejsce. Smok tak�e przyszed�, a mia� dziewi�� g��w i by� tak wojowniczy i z�y, �e nie widz�c �eru, zion�� ogniem i p�omieniami i sun�� ku ch�opcu, jakby zamierza� po�re� go �ywcem. A� tu ch�opiec przemieni� si� w lwa i stoczy� walk� ze smokiem i pourywa� mu kolejno wszystkie g�owy jedn� po drugiej. Ale smok te� by� silny i zia� ogniem i jadem. Mimo to w ko�cu pozosta�a mu tylko jedna g�owa; ta by�a najbardziej zajad�a i wojownicza, lecz ch�opiec i t� urwa� i ostatecznie u�mierci� smoka. Potem poszed� do kr�la, ca�y dw�r radowa� si� ogromnie, a ch�opiec mia� poj�� kr�lewn� za �on�. A� pewnego dnia, gdy oboje wyszli do ogrodu, nadlecia� sam troll, chwyci� kr�lewn� i pofrun�� z ni� w powietrze. Ch�opiec chcia� ruszy� natychmiast w po�cig, kr�l jednak powiedzia�, aby tego nie czyni�, bo tylko on jeden mu pozosta� po stracie c�rki. Ch�opiec przemieni� si� wi�c w soko�a i polecia�. Nigdzie ich dostrzec nie m�g�, przypomnia� sobie wtedy ow� przedziwn� strom� g�r�, na kt�rej odpoczywa�, kiedy pierwszy raz fruwa�. Obni�y� wi�c lot i usiad� na skale, potem przemieni� si� 27 w mr�wk� i przez szczelin� w g�azach w�lizn�� si� do �rodka. Szed� dosy� d�ugo, a� doszed� do zamkni�tych drzwi. Mia� jednak na to rad�, wcisn�� si� dziurk� od klucza; w sali siedzia�a nieznana kr�lewna, kt�ra iska�a trolla o trzech g�owach. Dobrze trafi�em! � pomy�la� ch�opiec, bo s�ysza�, �e kr�l ju� dawniej straci� dwie c�rki, uprowadzone przez trolle. Mo�e znajd� i tamt� � powiedzia� sobie i prze�lizn�� si� przez dziurk� od klucza w nast�pnych drzwiach. Tam tak�e siedzia�a nieznana kr�lewna, kt�ra iska�a trolla o sze�ciu g�owach. Przeszed� wi�c przez dalsz� dziurk� od klucza i znalaz� najm�odsz� kr�lewn�, kt�ra iska�a trolla 0 dziewi�ciu g�owach. Ch�opiec wdrapa� si� jej na nog� i uszczypn�� j�, kr�lewna od razu zgad�a, �e to ch�opiec szuka sposobu porozumienia, tote� poprosi�a trolla, by pozwoli� jej wyj�� na chwilk�. Kiedy wysz�a z sali, ch�opiec wr�ci� do w�asnej postaci i powiedzia� jej, by spyta�a trolla, czy nigdy nie pozwoli jej wr�ci� do ojca. Potem znowu przemieni� si� w mr�wk�, usiad� na jej nodze, a kr�lewna wr�ci�a do sali i znowu iska�a trolla. Po d�u�szej chwili kr�lewna si� zamy�li�a. � Zapominasz o iskaniu mnie, nad czym si� zamy�li�a�? � spyta� troll. � O, zastanawiam si�, czy wydostan� si� st�d kiedykolwiek, by wr�ci� do mego ojca � powiedzia�a kr�lewna. � Nie, to nigdy si� nie stanie � odpar� troll. � Najpierw kto� musia�by odnale�� owo ziarenko piasku, kt�re jest ukryte pod dziewi�tym j�zykiem w dziewi�tej g�owie smoka, kt�remu tw�j ojciec oddawa� danin�. A tego nikt nie dokona. Bo gdyby to ziarnko piasku znalaz�o si� w tej g�rze, wszystkie trolle pop�ka�yby, g�ra zamieni�aby si� w z�ocisty zamek, a woda w ��ki. Kiedy ch�opiec to us�ysza�, wymkn�� si� przez kolejne dziurki od kluczy i przez szczelin� w skale, nast�pnie przemieni� si� w soko�a 1 pofrun�� do miejsca, gdzie le�a� martwy smok. Szuka�, a� odkry� owo ziarnko piasku pod dziewi�tym j�zykiem w dziewi�tej g�owie i zabra� je, ale kiedy znalaz� si� nad wod�, poczu� si� ogromnie znu�ony, tak znu�ony, �e musia� obni�y� lot i przysi��� na kamieniu nadbrze�nym. Kiedy tam siedzia�, zdrzemn�� si� chwil� i wtedy ziarnko piasku wypad�o mu z dzioba i zgin�o w nadbrze�nym piasku. 28 Ch�opiec trzy dni szuka�, nim je znowu odnalaz�. A kiedy je znalaz�, pofrun�� prosto na strom� ska�� i wrzuci� ziarnko piasku w g��b g�rskiej szczeliny. A wtedy trolle pop�ka�y, g�ra si� rozst�pi�a, a na jej miejscu stan�� poz�acany zamek, najwspanialszy ze wszystkich, jakie istniej� na ziemi, a woda zmieni�a si� w najpi�kniejsze pola i cudowne zielone ��ki, jakich nigdy ludzkie oko nie widzia�o. Potem ch�opiec i kr�lewny udali si� do kr�lewskiego dworzyszcza, gdzie rado�� by�a wielka a uroczysto�ci wspania�e. Ch�opiec po�lubi� najm�odsz� kr�lewn�, a weselisko trwa�o w ca�ym pa�stwie przez siedem pe�nych tygodni. A wam �ycz� jeszcze lepszego powodzenia! Kr�l Valemon zakl�ty w bia�ego nied�wiedzia y� sobie raz, jak to czasem bywa, kr�l, kt�ry mia� dwie c�rki brzydkie i z�e, a trzeci� �agodn� i dobr� jak pogodny dzionek i j� w�a�nie najbardziej kocha�. Tej c�rce przy�ni� si� kiedy� z�oty wieniec, tak cudny, �e bez niego �ycie sta�o si� jej niemi�e. A kiedy nie mog�a go dosta�, tak si� smuci�a, �e nawet m�wi� nie mog�a z �aiu. Kr�l dowiedziawszy si�, co j� zasmuca, kaza� rozes�a� po ca�ym kr�lestwie wie�ce podobne do tego, kt�ry jej si� wy�ni�, i poleci� z�otnikom wszystkich kraj�w wykona� taki sam. Pracowali dniem i noc�, ale ksi�niczka niekt�re wie�ce odrzuci�a, na inne nawet spojrze� nie chcia�a. A� wreszcie raz, gdy przechadza�a si� po lesie, zobaczy�a bia�ego nied�wiedzia, kt�ry w �apach trzyma� wieniec, o jakim �ni�a, i bawi� si� nim. Ksi�niczka chcia�a go kupi�. Nied�wied� odpowiedzia�, �e nie sprzeda go za pieni�dze, natomiast odda go, je�li dostanie ksi�niczk�. Ona za� na to odpowiedzia�a, �e bez wie�ca �y� nie warto, a wi�c nie dba o to, gdzie si� znajdzie i kto j� dostanie, byle mia�a �w wieniec; uzgodnili zatem, �e nied�wied� przyjdzie po ni� za trzy dni, a mia� to by� czwartek. Kiedy ksi�niczka wr�ci�a do domu z wie�cem, wszyscy ucieszyli si� jej rado�ci�, a kr�l powiedzia�, i� nietrudno b�dzie poskromi� bia�ego nied�wiedzia. Trzeciego dnia ca�a jego armia mia�a otoczy� zamek i przywita� nied�wiedzia. Jednak�e, gdy bia�y nied�wied� przyszed�, nikt nie m�g� mu stawi� czo�a, bo nic go si� nie ima�o; �o�nierzy k�ad� pokotem. Kr�l uzna� straty za zbyt dotkliwe i pos�a� najstarsz� c�rk� nied�wiedziowi, kt�ry wzi�� j� na grzbiet i odszed�. Kiedy zaw�drowa� daleko, bardzo daleko, zapyta�: � Czy kiedykolwiek siedzia�a� wygodniej i widzia�a� lepiej ni� teraz ? 30 � Tak, na kolanach matki by�o mi wygodniej, a w zamku ojca widzia�am lepiej � odpar�a. � A wi�c nie jeste� t� w�a�ciw� � rzek� nied�wied� i wygna� j� z powrotem do domu. Nast�pnego czwartku wr�ci� i wszystko powt�rzy�o si� od nowa. Wojsko czeka�o, �eby przywita� bia�ego nied�wiedzia, ale ani stal, ani �elazo go si� nie ima�y, on za� k�ad� wojsko niczym skoszon� traw�, a� kr�l prosi�, aby zaprzesta�, i przys�a� mu drug� c�rk�, j� te� nied�wied� posadzi� sobie na grzbiecie i odszed�. Kiedy zaszli daleko, bardzo daleko, bia�y nied�wied� zapyta�: � Czy kiedykolwiek widzia�a� lepiej, czy siedzia�a� wygodniej? � Tak�odpar�a � w zamku mego ojca widzia�am lepiej, a wygodniej mi by�o na kolanach matki. � A wi�c nie jeste� t� w�a�ciw� � rzek� bia�y nied�wied� i wygna� j� z powrotem do domu Przyszed� znowu w trzeci czwartek. Walczy� jeszcze zacieklej ni� poprzednio, a �e kr�l nie chcia� straci� ca�ego wojska, odda� mu trzeci� c�rk�, polecaj�c j� Bo�ej opiece. Bia�y nied�wied� posadzi� j� sobie na grzbiecie i odszed�, a kiedy zaszli daleko, bardzo daleko i znale�li si� w lesie, zapyta� j�, tak jak pyta� jej siostry, czy by�o jej kiedykolwiek wygodniej, czy widzia�a lepiej. � Nie, nigdy � odpar�a. � A wi�c ty jeste� t� w�a�ciw�! � powiedzia�. W ko�cu doszli do zamku tak wspania�ego, �e w por�wnaniu z nim zamek jej ojca wydawa� si� naj n�dzniej sz� chat� komornik�w. Tam ksi�niczka mia�a zamieszka� i �y� wygodnie, a jedynym jej obowi�zkiem by�o pilnowa�, aby ogie� nigdy nie wygas�. Nied�wied� w dzie� znika�, noce za� sp�dza� z ksi�niczk�, a wtedy przybiera� ludzk� posta�. Wszystko by�o dobrze przez ca�e trzy lata. Ksi�niczka co roku wydawa�a na �wiat dziecko, kt�re nied�wied� zabiera� natychmiast po urodzeniu i wynosi� nie wiadomo dok�d. Tymczasem ksi�niczka by�a coraz smutniejsza i prosi�a nied�wiedzia, aby pozwoli� jej wr�ci� do domu i zobaczy� rodzic�w. Nied�wied� nie stawia� przeszk�d, musia�a jednak najpierw obieca�, �e we wszystkim b�dzie pos�uszna ojcu, a nie uczyni nic z tego, co naka�e jej matka. Wr�ci�a zatem ksi�niczka do domu, a kiedy zostali sami i opo- 31 wiedzia�a, jak jej si� powodzi, matka da�a jej �wiec�, aby mog�a zobaczy� nied�wiedzia w ludzkiej postaci. Ojciec natomiast powiedzia�, �eby tego nie robi�a, �bo tylko na tym straci, a nie zyska". Nie wiadomo, jak tam by�o, do�� �e ksi�niczka odje�d�aj�c z domu, zabra�a ogarek �wiecy. Kiedy Valemon zasn��, natychmiast zapali�a �wiec� i ujrza�a, jaki by� urodziwy, mia�a wra�enie, �e nigdy nie napatrzy mu si� do syta, ale kiedy trzyma�a nad nim �wiec�, kropla �oju spad�a mu na czo�o i wtedy si� obudzi�. � Co� ty uczyni�a ? � zawo�a�. � Unieszcz�liwi�a� nas oboje, gdyby� zaczeka�a jeszcze tylko jeden miesi�c, by�bym wyzwolony, bo zaczarowa�a mnie wied�ma i dlatego za dnia musz� by� bia�ym nied�wiedziem. Teraz wszystko mi�dzy nami sko�czone, musz� i�� do niej i po�lubi� czarownic�. Ksi�niczka p�aka�a i rozpacza�a, ale Valemon musia� odej��, wi�c gotowa� si� do drogi. Wtedy ona spyta�a, czy nie mog�aby mu towarzyszy�. Odpowiedzia�, �e to niemo�liwe, niemniej jednak kiedy ruszy� w drog� pod postaci� nied�wiedzia, chwyci�a go za kud�y, wskoczy�a mu na grzbiet i mocno si� trzyma�a. W�drowali tak przez jary i szczyty, przez lasy i g�ste zaro�la, a� suknie porwane w strz�py spad�y z ksi�niczki, a poniewa� by�a �miertelnie znu�ona i nie mia�a si�y trzyma� si�, przeto zemdlona spad�a na ziemi�. Po przebudzeniu znajdowa�a si� w du�ym lesie, zacz�a wi�c i��, cho� nie wiedzia�a dok�d. W ko�cu dosz�a do chatki, w kt�rej by�y dwie kobiety, jedna stara niewiasta i jedna �liczna dzieweczka. Ksi�niczka zapyta�a, czy widzia�y bia�ego nied�wiedzia, kr�la Valemona. � Tak, przechodzi� t�dy wczesnym rankiem, ale spieszy� tak bardzo, �e nigdy go nie dogonisz � powiedzia�y. Tymczasem dziewczynka biega�a po izbie i bawi�a si� z�otymi no�yczkami, kt�re mia�y t� w�a�ciwo��, �e ilekro� nimi ci�a powietrze, doko�a zaczyna�y fruwa� kawa�ki jedwabiu i aksamitne wst�gi. Temu, kto mia� te no�yczki, nie zbrak�o odzienia. � T� kobiet�, kt�ra ma przeby� tak dalek� i ci�k� drog�, czeka trudne zadanie, a wi�c te no�yczki bardziej przydadz� si� jej ni� mnie, aby skroi� ubranie � powiedzia�a dzieweczka i za- 32 pyta�a, czy wolno jej ofiarowa� no�yczki ksi�niczce. Pozwolenie to otrzyma�a. Pow�drowa�a ksi