16003
Szczegóły |
Tytuł |
16003 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16003 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16003 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16003 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jude Deveraux
Wied�ma
Prze�o�y�a
Magdalena Bu�asCz�� pierwsza
PO�UDNIE ANGLII
STYCZE� 1502
1
Niewielkie miasteczko Moreton otoczone by�o wysokim kamiennym murem rzucaj�cym d�ugi cie� na �ci�ni�te wewn�trz domki. ��czy�y je brukowane drogi, rozchodz�ce si� promieni�cie od wysokiego ko�cio�a i bia�ego ratusza. Teraz, w s�abym �wietle poranka, kilka ps�w przeci�ga�o si� leniwie, a na otwarcie ci�kiej d�bowej bramy miasteczka czeka�o kilka kobiet o zaspanych oczach i czterech m�czyzn z toporami na ramieniu.
W jednym z dom�w, prostym, dwupi�trowym, pomalowanym na bia�o, Alyxandria Blackett nas�uchiwa�a z uwag� skrzypienia bramy. Us�yszawszy znajomy d�wi�k, chwyci�a mi�kkie sk�rzane buciki i pobieg�a na palcach do schod�w, kt�re znajdowa�y si� niebezpiecznie blisko sypialni jej ojca. Obudzi�a si� na d�ugo przed wschodem s�o�ca i dawno ju� ubra�a si� w prost�, do�� znoszon� we�nian� sukni�. Dzi� po raz pierwszy nie patrzy�a z niesmakiem na swoje szczup�e cia�o. Wydawa�o jej si�, �e przez ca�e �ycie czeka�a, by dorosn��, sta� si� wy�sz�, a co wa�niejsze, zyska� bardziej kobiece kszta�ty. Ale maj�c lat dwadzie�cia stwierdzi�a, �e zawsze ju� b�dzie p�aska i chuda. Przynajmniej, pomy�la�a z westchnieniem, nie musz� nosi� gorsetu. Przechodz�c przez pok�j ojca, zerkn�a na ��ko, by upewni� si�, �e on �pi, potem zarzuci�a brzeg sukni na rami� i ruszy�a po schodach w d�, przeskakuj�c pierwszy stopie�, kt�ry skrzypia�.
Nie odwa�y�a si� otworzy� okiennic na dole. Mog�oby to obudzi� ojca, a on bardzo teraz potrzebowa� odpoczynku. Min�wszy zarzucony papierami st� z atramentem i nie doko�czonym szkicem testamentu ojca, podesz�a do przeciwnej �ciany pokoju, patrz�c na wisz�ce tam dwa instrumenty muzyczne. Poczucie �alu z powodu niedoskona�o�ci cia�a znika�o, gdy my�la�a o muzyce. Ju� teraz po g�owie chodzi�a jej nowa melodia, subtelna, mi�kko si� rozwijaj�ca. By�a to z pewno�ci� pie�� mi�osna.
- Nie mo�esz si� zdecydowa�? - Doszed� j� g�os ojca stoj�cego u st�p schod�w.
Podbieg�a do niego natychmiast, obj�a w pasie ramieniem i pomog�a usi��� przy stole. Nawet w ciemnym pokoju dostrzeg�a ciemne kr�gi pod jego oczyma.
- Powiniene� le�e� w ��ku. Do�� jest czasu na wszystko i nie trzeba wstawa� przed �witem.
Chwyci� jej d�o� i u�miechn�� si� patrz�c w jej pi�kne oczy. Doskonale wiedzia�, co jego c�rka my�li o w�asnej drobnej twarzy elfa, lekko sko�nych fio�kowych oczach, ma�ym nosku i wygi�tych ustach; dostatecznie cz�sto wys�uchiwa� jej �al�w. Ale dla niego ca�o�� by�a urocza i kochana.
- Ruszaj - pchn�� j� lekko. - Zobaczymy, czy uda ci si� wybra� instrument i wyj�� st�d, zanim kto� przyjdzie prosz�c o piosenk� dla aktualnej ukochanej.
Mo�e dzi� rano powinnam zosta� z tob� - szepn�a, a jej twarz wyra�a�a g��bok� trosk�. Ju� trzy razy w tym roku mia� straszliwe b�le serca.
Alyx! - powiedzia� gro�nie. - Masz mnie s�ucha�! Zabieraj swoje rzeczy i id�!
Tak, milordzie - odpar�a, posy�aj�c mu rozbrajaj�cy u�miech. Zmru�y�a przy tym oczy, a usta wygi�a na kszta�t �uku Kupidyna. Szybkim, wprawnym ruchem zdj�a ze �ciany d�ug� lutni�, pozostawiaj�c cytr� na miejscu. Ponownie odwr�ci�a si� do ojca.
Jeste� pewien, �e nic ci si� nie stanie? Nie musz� dzi� wychodzi�.
Ignoruj�c te s�owa, poda� jej papier i deseczk� z atramentem.
- Wol�, �eby� zaj�a si� muzyk� ni� schorowanym starcem, Alyx - stwierdzi�. - Chod� tu. - Zacz�� zr�cznie splata� jej d�ugie w�osy w warkocz. W�osy by�y g�ste, idealnie proste, a ich kolor dziwi� nawet ojca. Wygl�da�y tak, jakby jakie� dziecko zebra�o na tej ma�ej kobiecej g��wce w�osy wszelkich kolor�w i ich odcieni. By�y tam z�ote pasma, ��te, rude, kasztanowate, ciemnobr�zowe, a nawet, jak zarzeka�a si� Alyx, kilka siwych.
Gdy warkocz zosta� ju� upleciony, zdj�a ze �ciany p�aszcz, otuli�a si� nim i naci�gn�a na g�ow� kaptur.
Nie stra� tylko g�owy i nie przezi�b si� - powiedzia� ostro, odwracaj�c si�. - A gdy wr�cisz, chc� us�ysze� co� �adnego.
Postaram si� - odpar�a ze �miechem, zamykaj�c za sob� drzwi.
Alyx sz�a tu� przy murach dom�w, by m�c obserwowa� jak mieszka�cy miasta zaczynaj� si� kr�ci� i przygotowywa� do rozpoczynaj�cego si� dnia. Pomi�dzy domami znajdowa�y si� w�skie przej�cia, a p�ceglane, p�kamienne domy przysiad�y jeden przy drugim, r�ni�c si� znacznie wielko�ci� od dom�w burmistrza, rzemie�lnik�w i juryst�w, w�r�d kt�rych znajdowa� si� dom jej ojca. �agodny wiatr wprawia� szyldy sklep�w w ko�ysanie.
- Dzie� dobry - powiedzia�a do Alyx kobieta zamiataj�ca pr�g domu. - Pracujesz dzi� nad czym� dla ko�cio�a?
Zarzuciwszy na rami� pas od lutni, Alyx pomacha�a r�k� s�siadce.
- Tak... i nie. Nad wszystkim! - Roze�mia�a si�, spiesz�c ku bramie.
Nagle zatrzyma�a si�, niemal wpadaj�c na konia zaprz�onego do wozu. Jedno spojrzenie wystarczy�o, by si� upewni�a, �e to Jan Thorpe zast�pi� jej drog�.
Witaj, ma�a Alyx, nie masz dla mnie dobrego s�owa? - U�miechn�� si�, podchodz�c do konia.
Alyx! - Da� si� s�ysze� g�os z ty�u wozu. Pani Burbage opr�nia�a naczynia nocne do pojemnika na nieczysto�ci. - Mo�esz wej�� na chwil�? Moja najm�odsza c�rka ma z�amane serce i pomy�la�am, �e nowa pie�� mi�osna dobrze jej zrobi.
O, tak. Mnie te� - za�mia� si� Jan. - Ja te� potrzebuj� pie�ni - powiedzia� pocieraj�c znacz�co miejsce, w kt�re uderzy�a go Alyx dwa wieczory wcze�niej.
Dla ciebie, Janie - powiedzia�a przymilnie - napisz� pie�� tak s�odk�, jak to, co masz w wozie. - Jego �miech niemal zag�uszy� g�os Alyx, gdy obiecywa�a odwiedzi� pani� Burbage po wieczornej mszy.
Ruszy�a biegiem ku bramie. Jeszcze chwila, a straci szans� na kilka chwil samotno�ci poza murami miasta i mo�liwo�� oddania si� muzyce.
- Sp�ni�a� si�, Alyx - przywita� j� stra�nik przy bramie. - Nie zapomnij o jakiej� s�odkiej melodyjce dla mojego chorego dziecka - zawo�a� za ni�, biegn�c� w kierunku sadu za murami miasta.
Dotar�a w ko�cu do ulubionej jab�oni i z rado�ci� na twarzy otworzy�a przybornik, przygotowuj�c si� do zapisania melodii kr���cej jej po g�owie. Usiad�szy na ziemi, opar�a si� o drzewo, po�o�y�a na kolanach lutni� i stara�a si� odtworzy� melodi�. Ca�kowicie poch�oni�ta prac� nad zapisaniem nut i tekstu piosenki, nie zwraca�a uwagi na p�yn�cy czas. Gdy si� ockn�a, mia�a opuchni�te palce i zesztywnia�e plecy oraz napisane dwie piosenki i zacz�ty jeden psalm.
Przeci�gaj�c si� od�o�y�a lutni�, wsta�a i opieraj�c si� jedn� r�k� o nagi konar jab�oni, patrzy�a na pola uprawne i ogrodzone hrabiowskie pastwiska dla owiec.
Nie! Nie mog�a nawet my�le� o hrabim, kt�ry pozbawi� wielu ch�op�w ziemi, podnosz�c im op�aty dzier�awne, ogradzaj�c ich grunta i wprowadzaj�c zyskown� hodowl� owiec. Chcia�a my�le� o czym� przyjemniejszym, odwr�ci�a si� w inn� stron�. A poza tym, czy jest co� pi�kniejszego ni� muzyka?
Od dzieci�stwa towarzyszy�a jej muzyka. S�ysz�c ksi�dza mrucz�cego co� monotonnie po �acinie, uk�ada�a w my�lach pie�� dla ch�ru ch�opi�cego. Podczas do�ynek odchodzi�a na bok, zaj�ta melodiami, kt�re tylko ona mog�a s�ysze�. Jej ojciec, owdowia�y przed wielu laty, odchodzi� niemal od zmys��w, pr�buj�c j� odnale��.
Kiedy�, gdy mia�a dziesi�� lat, posz�a do studni po wod�. Na �aweczce obok siedzia� przeje�d�aj�cy przez miasto trubadur z jak�� m�od� kobiet�. Tu� przy nich le�a�a porzucona przez niego lutnia. Alyx nigdy dot�d nie dotyka�a �adnego instrumentu muzycznego, ale mia�a jako takie poj�cie, jak nale�y pos�ugiwa� si� lutni�. W ci�gu kilku minut poradzi�a sobie z wybrzd�kaniem jednej z zape�niaj�cych jej g�ow� melodii. Dopiero przy czwartej piosence u�wiadomi�a sobie, �e trubadur porzuci� swoj� dam� i stoi obok, przypatruj�c si� jej. W milczeniu, poniewa� nie potrzebowali innego j�zyka ni� j�zyk muzyki, pokaza� jej, jak u�o�y� palce do akord�w. B�l wywo�any wrzynaniem si� ostrych strun w jej delikatne paluszki by� niczym w por�wnaniu z rado�ci� s�yszenia muzyki, kt�ra zaprz�ta�a jej umys�.
Trzy godziny p�niej, gdy zrezygnowany ojciec wyruszy� na poszukiwanie c�rki, znalaz� j� otoczon� niema�ym t�umem ludzi szepcz�cych o cudzie. Ksi�dz, widz�c nadarzaj�c� si� okazj�, zaprowadzi� j� do ko�cio�a i ustawi� przed klawikordem. Po kilku minutach pr�b Alyx zacz�a gra�, z pocz�tku myl�c si�, potem coraz czy�ciej, wspania�� pie��, cicho nuc�c s�owa modlitwy.
Ojciec Alyx odetchn�� z ulg�, stwierdzaj�c, �e jego jedyne dziecko nie jest s�abe na umy�le, lecz tylko tak zauroczone muzyk�, �e czasem nie s�yszy, co si� do niego m�wi. Od tego pami�tnego dnia ksi�dz czuwa� nad muzyczn� edukacj� Alyx, powtarzaj�c, �e talent jest darem Bo�ym, a on, jako wys�annik Najwy�szego, powinien otacza� opiek� wybranych. Nie musia� dodawa�, �e jej ojciec - jurysta nie nale�y do wybra�c�w, a c�rka im mniej b�dzie mia�a z nim do czynienia, tym lepiej dla niej.
Nast�pi�y cztery lata wyt�onej nauki, podczas kt�rych ksi�dz pom�g� Alyx opanowa� gr� na ka�dym odpowiednim dla niej instrumencie. Gra�a na instrumentach klawiszowych, d�tych oraz strunowych, za pomoc� smyczka i bez niego, a tak�e na b�benkach oraz wreszcie na organach, do kt�rych zakupienia ksi�dz nak�oni� mieszczan, powtarzaj�c, �e b�d� s�u�y�y chwale Bo�ej, cho� niekt�rzy szeptali, �e bardziej chodzi�o tu o niego samego i Alyx.
Upewniwszy si�, �e Alyx potrafi ju� radzi� sobie z r�nymi instrumentami, ksi�dz pos�a� po pewnego franciszka�skiego mnicha, by nauczy� j� nut, zapisywania pie�ni, ballad, mszy, litanii i wszystkiego, co mo�na by�o oprawi� w muzyk�.
By�a tak zaj�ta gr� i nauk�, �e dopiero gdy sko�czy�a pi�tna�cie lat, okaza�o si�, �e potrafi te� �piewa�. Mnich, kt�ry uzna�, �e edukacja jest ju� zako�czona, szykowa� si� do odjazdu. Pewnego poranka wszed� do ko�cio�a i przystan�� zachwycony. Us�ysza� �piew tak silny i pi�kny, �e poczu� dr�enie ca�ego cia�a. Gdy zrozumia�, �e g�os ten nale�y do jego ma�ej uczennicy, opad� na kolana, dzi�kuj�c Bogu, �e pozwoli� mu zaopiekowa� si� dzieckiem obdarzonym tak wielk� �ask�.
Alyx, zobaczywszy mnicha na kolanach, kurczowo �ciskaj�cego krzy� na piersiach, ze �zami p�yn�cymi po policzkach, przerwa�a pie�� i podbieg�a do niego, maj�c nadziej�, �e nic mu si� nie sta�o, a co wa�niejsze, �e nie obrazi�a go swoim �piewem, zbyt g�o�nym, jak si� spodziewa�a.
Po tym wydarzeniu zacz�a r�wnie intensywnie pracowa� nad g�osem jak dotychczas �wiczy�a na instrumentach oraz przygotowywa� �piewy ch�ralne, zapraszaj�c do tego wszystkich ch�tnych.
Nagle okaza�o si�, �e ma ju� dwadzie�cia lat i wci�� oczekuje z niecierpliwo�ci� chwili, gdy doro�nie, a co wa�niejsze dla niej, wyro�nie na kobiet�. Wci�� by�a drobna i p�aska. Jej r�wie�nice wychodzi�y za m�� i rodzi�y dzieci, tymczasem Alyx musia�a zadowoli� si� �piewaniem ko�ysanek z�bkuj�cym dzieciom.
Dlaczego w�a�ciwie mia�abym by� niezadowolona, rozmy�la�a oparta o jab�o�. Czy dlatego, �e wszyscy m�odzi m�czy�ni traktowali j� z szacunkiem (z wyj�tkiem Jana Thorpe'a, kt�ry tr�ci� tym, co przewozi�)? Gdy mia�a szesna�cie lat, wiek odpowiedni do zam��p�j�cia, stara�o si� o jej r�k� czterech m�czyzn, ale ksi�dz powiedzia� w�wczas, �e jej przeznaczeniem jest muzyka, �e jest potrzebna Bogu, a nie po��dliwo�ci m�czyzn. Przekona�o j� to, ale z biegiem lat coraz dotkliwiej doskwiera�a jej samotno��. Kocha�a swoj� muzyk�, szczeg�lnie to, co napisa�a dla ko�cio�a, ale czasem... Dwa lata temu, gdy wychyli�a cztery szklanki mocnego wina na �lubie c�rki burmistrza, chwyci�a lutni�, stan�a na stole i za�piewa�a do�� spro�n� piosenk�, wymy�lon� na poczekaniu. Ksi�dz powstrzyma�by j� oczywi�cie, gdyby nie to, �e wypi� wi�cej ni� inni, i tarza� si� po trawie, trzymaj�c obola�y od �miechu brzuch i nie b�d�c w stanie powstrzyma� nikogo ani niczego. Czu�a si� wtedy cz�ci� otaczaj�cej j� spo�eczno�ci, a nie obc� osob� pod rozkazami ksi�dza, jak relikwia czaszki �wi�tego Piotra, nape�niaj�ca zachwytem, cho� niedotykalna.
Teraz zn�w zacz�a my�le� o muzyce. Odetchn�wszy g��boko, za�piewa�a ballad� o samotno�ci m�odej kobiety szukaj�cej mi�o�ci.
- I oto jestem, ptaszyno - us�ysza�a zza plec�w m�ski g�os.
Poch�oni�ta �piewem nie us�ysza�a zbli�aj�cych si� na koniach m�odzie�c�w. Wszyscy trzej wysocy, silni, zdrowi, krzepcy i dobrze od�ywieni wygl�dali na szlachcic�w. Zar�owione twarze zdradza�y zm�czenie ca�onocn� hulank�. Ich ubrania, z pi�knego aksamitu podbitego futrem, tu i �wdzie po�yskuj�ce klejnotami, przypomina�y jej szaty, jakie widzia�a tylko w ko�ciele. Zaskoczona sta�a patrz�c na nich pytaj�co. Najwy�szy zsiad� z konia.
- Podejd�, s�ugo - powiedzia�; mia� przykry oddech. - Nie poznajesz swego pana? Pozw�l, �e si� przedstawi�.
Pagnell, przysz�y hrabia Waldenham.
D�wi�k tego imienia przywr�ci� Alyx przytomno�� umys�u. Pot�na, chciwa rodzina Waldenham�w wyciska�a z okolicznych ch�op�w ka�dy grosz. Gdy biedacy nie mieli ju� czym p�aci�, pozbawiano ich ziemi, pozwalaj�c umrze� �mierci� w��cz�g�w �ebrz�cych o chleb.
Alyx ju� mia�a otworzy� usta, by powiedzie� temu dumnemu m�odzie�cowi, co o nim my�li, gdy chwyci� j� i zmusi� do poca�unku.
- Suka! - sykn��, poniewa� zagryz�a z�by na jego j�zyku. - Naucz� ci�, kto tu jest panem.
Jednym szybkim ruchem szarpn�� jej p�aszcz i chwyci� za dekolt u sukni. Ods�oni� drobne, bezbronne ramiona i ma�e piersi.
- Mamy zrezygnowa� z tego malutkiego zwierz�tka? - rzuci� do zsiadaj�cych z koni towarzyszy.
Wzmianka ojej fizycznej niedojrza�o�ci zmieni�a strach Alyx w gniew. Mimo �e urodzi�a si� w ni�szym stanie, jej talent nauczy� j�, �e nie ma podzia�u na lepszych i gorszych. �aden z m�czyzn nie spodziewa� si� tego ruchu. Zadar�a do g�ry sp�dnic� i mocno kopn�a Pagnella mi�dzy nogi. Be�kocz�c zgi�� si� wp� z b�lu, a jego przyjaciele zbli�yli si�, by us�ysze� co m�wi. Byli zbyt pijani, by zrozumie�, co si� dzieje i by m�c dzia�a�.
Nie zastanawiaj�c si�, Alyx zacz�a ucieka�. M�odo�� i trening oddechowy konieczny przy �piewie dodawa�y jej si�. Bieg�a przez zimne, ja�owe pola, staraj�c si� przytrzyma� rozerwan� sukni�, potkn�a si� dwukrotnie, wi�c podci�gn�a sp�dnic� wysoko.
Przy drugim ogrodzeniu znienawidzonego pastwiska przystan�a i opar�a si� o s�up, a �zy p�yn�y po jej twarzy. Jak przez mg�� dostrzeg�a, �e trzej je�d�cy przeczesuj� okolic�.
- T�dy! - us�ysza�a z lewej. - T�dy!
Podnosz�c wzrok dostrzeg�a starszego od siebie m�czyzn� na koniu, ubranego r�wnie bogato jak Pagnell. Jak sp�oszone zwierz� ruszy�a ponownie biegiem. Z �atwo�ci� j� dogoni� i zwolni�, jad�c obok niej.
- Ci ch�opcy nie chcieli ci� skrzywdzi� - odezwa� si�. - S� po prostu w doskona�ym nastroju i troch� za du�o wypili wczorajszego wieczoru. Je�li si� zgodzisz, ukryj� ci� przed nimi.
Alyx nie by�a pewna, czy mo�e mu zaufa�. A je�li wyda j� tym pijanym m�okosom?
- No, dziewczyno - nagli� m�czyzna. - Nie chc�, by ci si� co� sta�o.
Nie namy�laj�c si� d�u�ej, przyj�a wyci�gni�t� do niej r�k�. Pom�g� jej usadowi� si� przed sob� na siodle i ruszy� galopem, kieruj�c si� ku odleg�ej linii drzew.
- Kr�lewski las - szepn�a Alyx, trzymaj�c si� kurczowo siod�a. Nikomu z posp�lstwa nie wolno by�o przekracza� granic tego lasu i Alyx widzia�a ju� kilku powieszonych za polowanie na zaj�ce.
- W�tpi�, by Henryk mia� dzi� co� przeciwko temu - stwierdzi� m�czyzna.
Gdy tylko wjechali mi�dzy drzewa, opu�ci� j� na ziemi�.
- Teraz ukryj si� do czasu, gdy s�o�ce b�dzie wysoko. Poczekaj, a� zaczn� kr�ci� si� inni ch�opi i wtedy wracaj do domu.
Skrzywi�a si�, poniewa� uzna�, �e ona, wolna kobieta jest ch�opk�, lecz skin�a g�ow� i wbieg�a do lasu.
Po�udnie nadesz�o niespiesznie i, gdy czeka�a tak sama w ciemnym, zimnym lesie, zda�a sobie w pe�ni spraw� ze swojego strachu i tego, co mogli z ni� zrobi� pijani m�odzie�cy. Nauki ksi�dza i mnicha wpoi�y w ni� przekonanie, �e nikt, nawet szlachetnie urodzeni nie mieli prawa robi� z jej cia�em, co im si� podoba. Ona za� umia�a prawo do spokoju i szcz�cia, prawo do siedzenia pod jab�oni�, grania swojej muzyki i B�g nie pozwoli� nikomu na odbieranie jej tego.
Po godzinie powr�ci� gniew. Jego �r�d�em by�o r�wnie� wspomnienie o wypadkach zesz�ego lata. Ksi�dz zorganizowa� w prywatnej kaplicy hrabiego, ojca Pagnella, wyst�p ch�opi�cego ch�ru z udzia�em Alyx. Przez ca�e tygodnie dziewczyna ci�ko pracowa�a, staraj�c si� cyzelowa� ka�dy d�wi�k, co doprowadzi�o j� do niemal ca�kowitego wyczerpania. Gdy w ko�cu zacz�li �piewa�, hrabia, t�usty, zgarbiony podagr� m�czyzna, powiedzia� g�o�no, �e woli kobiety bardziej przy ko�ci i poleci� ksi�dzu przyprowadzi� j�, gdy b�dzie w stanie zabawi� go poza ko�cio�em. Nie doczeka� nawet ko�ca mszy i wyszed�.
S�o�ce sta�o ju� wysoko, wi�c Alyx podpe�z�a do skraju lasu i przez d�u�szy czas przygl�da�a si� okolicy, staraj�c si� wypatrze� kogo� podobnego do trzech szlachcic�w. Nie widz�c niebezpiecze�stwa powoli wr�ci�a do swojej jab�oni. W�a�ciwie ju� nie swojej - zbyt wiele przykrych wspomnie� teraz si� z ni� wi�za�o.
Tam Alyx prze�y�a g��boki szok, widz�c lutni� roztrzaskan� na tysi�ce kawa�eczk�w, wyra�nie stratowan� ko�skimi kopytami. Nag�e, gor�ce �zy gniewu, nienawi�ci i bezradno�ci sp�yn�y po jej policzkach. Jak mogli! Przykl�kn�a, podnosz�c kawa�ek drewna. Gdy uzbiera�a ca�� gar�� drzazg, zda�a sobie spraw� z bezsensowno�ci tego, co robi, i rzuci�a szcz�tkami o drzewo.
Poczeka�a a� obeschn� jej �zy, wyprostowa�a si� i ruszy�a ku bezpiecznemu miastu. Jej twarz wyra�a�a spok�j, lecz w sercu zachowa�a gniew i nienawi��.
2
Du�y pok�j we dworze by� zawieszony b�yszcz�cymi gobelinami, a wszystkie puste miejsca pomi�dzy nimi wype�nia�a wszelkiego rodzaju bro�. Ci�kie, masywne meble znaczy�y naci�cia, �lady topora i miecza. Przy du�ym stole siedzieli trzej m�odzi m�czy�ni o podkr��onych oczach �wiadcz�cych, �e w ich kr�tkim �yciu za ma�o by�o snu i za du�o wina.
- Przechytrzy�a ci�, Pagnell - za�mia� si� jeden z nich, nape�niaj�c kielich winem, rozlewaj�c trunek na brudny r�kaw. - Wystrychn�a ci� na dudka, znikn�a jak wied�ma, kt�r� z pewno�ci� i tak jest. S�ysza�e�, jak �piewa. To nie by� ludzki g�os. Mia�a ci� nim urzec, a gdy si� do niej zbli�y�e�... - urwa�, zacisn�� pi�� i roze�mia� si� g�o�no.
Pagnell opar� nog� na jego krze�le i pchn�� mocno.
To zwyk�a kobieta - zagrzmia�. - Niewarta mnie.
Ma �adne oczy - zauwa�y� trzeci. - I co za g�os. Czy s�dzisz, �e gdyby� j� pchn��, wyda�aby z siebie krzyk, od kt�rego zakr�caj� si� w�osy na nogach?
Pierwszy roze�mia� si�, ustawiaj�c krzes�o prosto.
Romantyczka! Zmu� j� do za�piewania pie�ni o tym, co m�g�by� jej zrobi�.
Cicho! - krzykn�� Pagnell, wychylaj�c kielich wina. - M�wi� wam, �e jest zwyk�� kobiet�, niczym wi�cej.
Pozostali m�czy�ni przez chwil� nie odzywali si� ani s�owem. Gdy s�u�ebna dziewka przesz�a przez pok�j, Pagnell chwyci� j�.
- W miasteczku jest dziewczyna, kt�ra �piewa. Kto to jest?
S�u��ca usi�owa�a uwolni� si� z bolesnego u�cisku.
To Alyx - szepn�a.
Przesta� si� kr�ci�, bo ci z�ami� rami�. A teraz powiedz, w kt�rej cz�ci tego parszywego miasta mieszka owa Alyx.
Godzin� p�niej, ciemn� noc�, Pagnell i jego dwaj s�udzy stan�li pod murami Moreton, zarzucaj�c stalowe kotwice na mur. Po trzech pr�bach dwie z nich chwyci�y, umocowuj�c dwie mocne liny. Z wi�ksz� odwag�, ni� gdyby byli trze�wi, trzej m�czy�ni wspi�li si� na mur, przystan�li na szczycie, by odczepi� haki i zwin�� liny, po czym opu�cili si� w w�sk� uliczk� pomi�dzy �ci�ni�tymi domkami.
Pagnell uni�s� rami�, nakazuj�c towarzyszom, by szli za nim w stron� domk�w, po drodze przygl�da� si� oznaczeniom na murach.
- Wied�ma! - wymamrota� gniewnie. - Poka�� jej, �e jest �miertelna. C�rka jurysty, szumowina.
Zatrzymali si� przy domu Alyx, podkradli do bocznej �ciany z zamkni�t� na klamk� okiennic�. Jeden cichy d�wi�k, okiennica otworzy�a si� i Pagnell skoczy� do �rodka.
Ojciec Alyx po�o�y� si� tego wieczoru wcze�niej. Le�a� zaciskaj�c r�ce na piersi, bo zbli�a�a si� kolejna fala b�l�w. Us�ysza� odg�os otwierania okiennicy w pokoju na dole, zdumia� si�, nie mog�c w to uwierzy�. Od lat nie s�ysza�o si� w mie�cie o napadach.
Chwyci� krzemie� i hubk�, zapali� �wiec� i ruszy� po schodach w d�.
- A co wy tu robicie, z�odziejaszkowie? � zawo�a� g�o�no, gdy Pagnell pomaga� towarzyszom przej�� przez okno.
By�y to jego ostatnie s�owa, bo Pagnell szybko przemierzy� pok�j, chwyci� go za w�osy i zag��bi� sztylet w szyi. Nie spojrza� nawet na cia�o bezw�adnie opadaj�ce na pod�og� i wr�ci� do przyjaci� przy oknie. Gdy uda�o im si� wej��, ruszyli schodami na g�r�.
Wydarzenia dnia nie pozwala�y Alyx zasn��. Za ka�dym razem, gdy zamyka�a oczy, widzia�a twarz Pagnella, czu�a jego wstr�tny oddech i jego j�zyk w swoich ustach. Nic nie powiedzia�a ojcu, nie chc�c go martwi�, i po raz pierwszy w �yciu jej my�li zaj�te by�y czym� innym ni� muzyka.
Przestraszy� j� gniewny g�os ojca i dziwny st�umiony d�wi�k, kt�ry po nim nast�pi�.
- Z�odzieje! - szepn�a, odrzucaj�c we�nian� ko�dr� i staj�c w koszuli obok ��ka. Szybko przerzuci�a sukni� przez g�ow�. Zastanawia�a si�, dlaczego kto� chcia�by ich obrabowa�. Byli przecie� biedni. Pas lyo�ski! Mo�e o nim s�yszeli. Otworzy�a ma�� szafk� �cienn�, zr�cznie usun�a fa�szywe dno i wyj�a jedyn� cenn� rzecz, jak� posiada�a: z�oty pas. Zapi�a go na sobie.
Zaskoczy� j� ha�as dochodz�cy z pokoju ojca i zbli�aj�ce si� kroki. Chwyci�a sto�ek i ci�ki lichtarz. Ustawi�a si� za drzwiami, czekaj�c w napi�ciu. Drzwi na sk�rzanych zawiasach otworzy�y si� powoli i ukaza�a si� g�owa, w kt�r� Alyx uderzy�a z ca�� si�� drobnego cia�a. U jej st�p opad� na ziemi� Pagnell. Mia� otwarte oczy i zanim straci� �wiadomo��, dostrzeg� jej twarz.
Widok tego cz�owieka w jej domu przywo�a� koszmar wydarze� poranka. Skoro to nie jest zwyk�e w�amanie, to gdzie jest ojciec? G�o�ne kroki na schodach przywr�ci�y jej przytomno�� umys�u. Rozejrzawszy si� stwierdzi�a, �e jedyn� szans� jest ucieczka. Podbieg�a do okna i nie zastanawiaj�c si� nad tym, jak wysoko si� znajduje, skoczy�a.
Uderzenie o ziemi� og�uszy�o j�. Cofn�a si� pod �cian� na d�u�sz� chwil�. Nie by�o czasu na le�enie i zastanawianie si� nad tym, co dalej. Kulej�c z powodu b�lu w boku i lewej nodze, poku�tyka�a do okna z otwart� okiennic�.
Ksi�yc nie o�wietla� wszystkiego do�� dobrze, ale w pokoju pali�a si� �wieca. To wystarczy�o, by dostrzeg�a ojca spoczywaj�cego w ka�u�y krwi z dziur� w szyi. Musia�a ucieka�.
Nie zdaj�c sobie do ko�ca sprawy z tego, co robi, pocz�a oddala� si� szybko od domu. Nie czu�a zimna, ch�odnego powietrza przenikaj�cego szorstk� we�nian� sukni�. Nie my�la�a ju� o Pagnellu ani o tym, co chcia� jej zrobi� czy zabra� z jej domu. Ojciec nie �y�, jedyna osoba, kt�ra kocha�a j� nie dla jej talentu, lecz dla niej samej.
Sz�a bez celu, a� w ko�cu opad�a na kolana przed ko�cio�em. Z��czy�a d�onie i zacz�a si� modli� za dusz� ojca, aby przyj�to go w Niebiosach tak, jak na to zas�ugiwa�. Prawdopodobnie lata �wicze� sprawi�y, �e skupi�a si� na tej czynno�ci ca�kowicie i nie s�ysza�a zamieszania ani trzasku ognia poch�aniaj�cego jej dom, grzebi�cego w zgliszczach cia�o cz�owieka, kt�rego kocha�a. Nieustanny strach przed po�arem wywi�d� wi�kszo�� mieszczan z dom�w. W panice nie dostrzegli drobnej postaci Alyx skulonej przy zamkni�tych drzwiach ko�cio�a.
O �wicie otwarto bram�, za kt�r� czeka�o sze�ciu rycerzy w zbrojach ze znakami hrabiego Waldenhama. Odg�os kopyt ko�skich na kamiennym bruku ni�s� si� po ulicach. Rycerze posuwali si� pewnie do przodu, mierz�c swoimi mieczami w ka�d� podejrzan� posta�. Kobiety chwyta�y przera�one dzieci, patrz�c na wielkich, uzbrojonych m�czyzn o zas�oni�tych twarzach, przeje�d�aj�cych przez ciche miasto.
Zatrzymali si� przy ruinach domu Blackett�w. Ich przyw�dca, nie zsiadaj�c z konia, wyci�gn�� pergamin i przyczepi� go do jedynego pozosta�ego, osmalonego s�upa. Nie podnosz�c przy�bicy, popatrzy� z g�ry na przera�ony t�um. Jednym szybkim gestem uni�s� lanc� i przebi� ni� psa, po czym rzuci� go na zgliszczach.
- Przeczytajcie to i strze�cie si�! - zagrzmia�, a jego g�os odbi� si� echem od mur�w.
Nie zwa�aj�c na zebranych mieszczan, ruszyli w drog� powrotn�, a kopyta ich ci�kich koni zadudni�y w ciasnej uliczce. Potem znikn�li za bram� miasta, zostawiaj�c za sob� przera�ony t�um.
Ludzie ockn�li si� dopiero po kilku minutach i zainteresowali si� papierem na s�upie oraz ksi�dzem, kt�ry, jako jedyny umiej�cy czyta�, wyst�pi� naprz�d. Najpierw sam zapozna� si� z tre�ci� dokumentu, a wszyscy czekali w milczeniu. Gdy si� od nich odwr�ci�, jego twarz by�a bia�a, �ci�gni�ta.
- Alyx - zacz�� powoli, lecz g�os mu si� za�ama�, wi�c wzi�� oddech i m�wi� dalej mocniejszym g�osem. - Alyxandria Blackett zosta�a oskar�ona o herezj�, czarnoksi�stwo i z�odziejstwo. Hrabia Waldenham twierdzi, �e u�y�a danego jej przez diab�a g�osu, by uwie�� jego syna, a gdy ten stara� si� jej oprze�, sprofanowa�a ko�ci�. Wobec jego nieugi�tej postawy u�y�a swej diabelskiej mocy i okrad�a go.
Przez chwil� nikt nie odwa�y� si� nawet odetchn��. G�os Alyx mia�by by� darem szatana? By� mo�e wydawa� si� niezwyk�y, ale to z pewno�ci� sam B�g da� jej talent. Czy� nie u�ywa�a go do s�awienia Pana? Oczywi�cie napisa�a kilka pie�ni dalekich muzyce ko�cielnej, mo�e...
Wszyscy popatrzyli na Alyx id�c� uliczk� ��cz�c� jej dom z tyln� cz�ci� ko�cio�a. Zmieszani, niekt�rzy z cieniem w�tpliwo�ci na twarzy, rozst�pili si�, by mog�a przej��. Stan�a cicha, pe�na b�lu, patrz�c na to, co niegdy� by�o jej domem.
Chod�, moje dziecko - powiedzia� szybko ksi�dz, otaczaj�c j� ramieniem i prawie popychaj�c w kierunku domu parafialnego. Gdy znale�li si� wewn�trz, zacz�� energicznie nape�nia� p��cienny w�r chlebem i serem.
Alyx, musisz opu�ci� to miejsce.
M�j ojciec - wyszepta�a.
- Wiem, widzieli�my jego cia�o w p�omieniach. Nie p�acz, by� ju� martwy. Ja odprawi� za niego dwadzie�cia pi�� mszy. Teraz musimy si� zaj�� tob�.
Zauwa�ywszy, �e nie s�ucha, potrz�sn�� ni� mocno.
Alyx! Musisz oprzytomnie�. - Gdy jej oczy o�ywi�y si� nieco, opowiedzia� jej o nakazie uj�cia jej. - Jest wyznaczona nagroda za ciebie, �yw� lub umar��.
Nagroda! - szepn�a. - Ile jestem warta?
Wiele, Alyx. Rozgniewa�a� czym� samego hrabiego. Nie powiedzia�em jeszcze nikomu o nagrodzie, ale wkr�tce si� o niej dowiedz� i nie wszyscy zechc� ci� broni�. Pr�dzej czy p�niej jaki� chciwiec po�aszczy si� na pieni�dze i wyda ci�.
- To im na to pozw�l. Jestem niewinna i kr�l...
Ksi�dz roze�mia� si�, otulaj�c j� ci�kim, d�ugim p�aszczem.
- Uznaj� ci� winn� i najlepsze, czego mog�aby� si� spodziewa�, to powieszenie. Id� teraz i zaczekaj na mnie na skraju kr�lewskiego lasu. Przyjd� tam dzi� wieczorem i mam nadziej�, �e wtedy b�d� ju� mia� jaki� plan. Uciekaj, Alyx, szybko! Im mniej os�b ci� zobaczy, tym lepiej. Przyjd� wieczorem. Przynios� ci instrument i jedzenie. Mo�e da si� co� zrobi�, �eby m�oda dziewczyna mog�a zarobi� na swoje utrzymanie.
Zanim Alyx zd��y�a zareagowa�, wypchn�� j� za drzwi z workiem na ramieniu, z podci�gni�tym brzegiem p�aszcza. Posz�a szybko ku bramom miasta, nie pr�buj�c si� chowa�, ale poniewa� niemal wszyscy mieszczanie wci�� jeszcze stali przy spalonym domu Alyx, nikt jej nie zauwa�y�.
W lesie usiad�a wyczerpana, przera�ona, zbyt ot�pia�a, by poj�� w pe�ni sens wydarze� ostatnich kilku godzin. Wyobra�nia wci�� podsuwa�a jej obraz zamordowanego ojca, przypomina�a sobie sp�dzone z nim chwile, jak dba� o ni� i opiekowa� si�. W ko�cu wysi�ek i prze�yty strach da�y zna� o sobie, zacz�a p�aka�. Owin�a si� p�aszczem, skuli�a i da�a upust rozpaczy. Po jakim� czasie napi�te mi�nie rozlu�ni�y si� i zasn�a, dygoc�c pod fa�dami p�aszcza.
Obudzi�a si� tu� przed zachodem s�o�ca, obola�a. Lewa noga, kt�r� nadwer�y�a przy skoku z okna by�a dr�twa, g�ow� rozsadza� jej b�l. Ostro�nie odsun�a z twarzy p�aszcz i zobaczy�a siedz�cego na pniaku obok m�czyzn�. Rozejrza�a si� niespokojnie, chc�c uciec.
Nie musisz przede mn� ucieka� - odezwa� si� �agodnie m�czyzna i rozpozna�a jego g�os. By� s�ug� Pagnella, kt�ry pom�g� jej uciec poprzedniego dnia.
Przyszed�e� po nagrod�? - zapyta�a drwi�co. - Mog� opowiedzie�, �e mi wtedy pomog�e�. Nie spodoba si� to twemu panu.
Ku jej zaskoczeniu m�czyzna roze�mia� si�.
- Nie b�j si� mnie, dziecino - odpar�. - Tw�j ksi�dz i ja odbyli�my d�ug� rozmow�, gdy spa�a� i mamy pewien pomys�. Je�li zechcesz mnie pos�ucha�, mo�emy ci� ukry� tak dobrze, �e nikt ci� nie znajdzie.
Przytakn�a ruchem g�owy, patrz�c na niego z uwag�, czekaj�c na to, co powie. W czasie, gdy przedstawia� jej plan, oczy dziewczyny rozszerzy�y si�, odbijaj�c gonitw� uczu�, przera�enia i niecierpliwo�ci przed czekaj�c� j� przygod�.
S�uga mia� brata, kt�ry kiedy� by� �o�nierzem kr�lewskim i na nieszcz�cie prze�y� wszystkie bitwy, w jakich bra� udzia�. Osi�gn�� wiek podesz�y, po czym zosta� pozbawiony zaszczyt�w i �rodk�w do �ycia. Przez dwa lata tu�a� si� samotnie, a� trafi� na grup� ludzi wyj�tych spod prawa, sk��conych z �yciem lub, jak on sam, pozbawionych celu, kt�rzy ukrywali si� w lesie na p�noc od Moreton.
Przez chwil� Alyx siedzia�a nieruchomo.
- Proponujesz mi wst�pienie do bandy? � zapyta�a z niedowierzaniem. - Jako banita?
M�czyzna zrozumia� jej niech��. Ksi�dz pe�en by� zachwytu dla jej prawo�ci.
- Tak i nie - odpar�. - M�oda dziewczyna, taka jak ty, nie by�aby bezpieczna w bandzie. Mimo �e maj� teraz swojego przyw�dc� i odrobin� dyscypliny oraz chrze�cija�skich obyczaj�w, to jednak taka kruszyna nied�ugo by si� tam uchowa�a.
Alyx u�miechn�a si� z ulg�.
- A poza tym - ci�gn�� - ma�o kto zawaha�by si� przed wydaniem ci� hrabiemu za obiecan� nagrod�.
- Umiem �piewa�. Mo�e kto� potrzebuje...
Przerwa� jej, unosz�c d�o�.
- Tylko szlacht� sta� na w�asnych muzyk�w, no, mo�e kilku bogatszych kupc�w, ale znowu: m�oda, bezbronna dziewczyna...
Alyx skuli�a si�. Czy mog�a by� gdziekolwiek bezpieczna?
Ujrzawszy, �e dotar�a do niej powaga sytuacji, s�uga podj�� temat.
- Gdyby� zamieni�a si� w ch�opca, mog�aby� ukry� si� w�r�d tych ludzi z lasu. Po �ci�ciu w�os�w, w�o�eniu m�skiego stroju i mo�e jeszcze opaski na piersiach powinno si� uda�. Ksi�dz twierdzi, �e potrafisz dowolnie zmienia� g�os, a wygl�d ci� nie zdradzi.
Alyx nie wiedzia�a czy �mia� si�, czy p�aka�. Oczywi�cie nie by�a klasyczn� pi�kno�ci� o pe�nych ustach i b��kitnych oczach, ale mia�a nadziej�, �e...
- No, no - za�mia� si� m�czyzna. - Nie ma po co robi� takich min. Jestem pewien, �e gdy doro�niesz, zaokr�glisz si� i b�dziesz prawie tak pi�kna jak prawdziwa dama.
- Mam dwadzie�cia lat - sykn�a, zmru�ywszy oczy.
S�uga odchrz�kn�� zak�opotany.
- A zatem powinna� by� zadowolona, �e tak wygl�dasz. Ruszajmy, �ciemnia si�. Przynios�em ubranie dla ch�opca, a gdy b�dziesz gotowa, pojedziemy. Chc� wr�ci�, zanim mnie zaczn� szuka�. Hrabia lubi wiedzie�, gdzie podziewaj� si� jego s�udzy.
My�l, �e kto� si� dla niej nara�a na niebezpiecze�stwo, sprawi�a, �e zacz�a si� szybciej porusza�. Wzi�a od m�czyzny ubranie i zawaha�a si�, po czym umkn�a mi�dzy drzewa, by si� przebra�. W ci�gu kilku sekund pozby�a si� sukni, ale str�j ch�opca by� jej obcy. Dr��c z zimna wci�gn�a obcis�e, bawe�niane po�czochy, ale si�ga�y a� do pasa, wi�c mocno je zwi�za�a. Potem banda�. Stara�a si� nie krzywi� stwierdziwszy, jak niewiele go by�o potrzeba, by obwi�za� piersi. Bawe�nian� koszul�, delikatn� i mi�kk�, przewi�za�a z�otym pasem. Uwa�a�a, �e jest dobrze ukryty. Na to w�o�y�a ci�k�, we�nian� bluz� o szerokich r�kawach i d�ugi kaftan z szorstkiej, g�sto tkanej we�ny. Ten ostatni si�ga� jej tu� za po�ladki i by� wdzi�cznie ozdobiony grub�, skr�con�, z�ot� nici�. Nigdy nie mia�a na sobie tak wytwornego ubrania i czu�a, jak podra�nione szorstk� we�n� sukni cia�o z przyjemno�ci� przyjmuje now� tkanin�. I ta swoboda ruchu! - pomy�la�a kopn�wszy najpierw jedn�, potem drug� nog�. Naci�gn�a jeszcze buty, si�gaj�ce jej kolan. Gotowa, wyg�adzi�a ubranie i wr�ci�a do czekaj�cego na ni� s�ugi hrabiego.
- Nie�le! - stwierdzi�, ogl�daj�c j� ze wszystkich stron. Skrzywi� si� tylko, widz�c jej zbyt szczup�e, jak na ch�opca, nogi. - Teraz w�osy. - Chwyci� no�yce do strzy�enia owiec.
Alyx cofn�a si� o krok, zas�aniaj�c w�osy obronnym gestem. Nigdy ich jeszcze nie obcina�a.
- Chod� - nagli� m�czyzna. - Robi si� p�no. To tylko w�osy, dziewczyno. Odrosn�. Lepiej je teraz uci��, ni� pozwoli� im sp�on�� razem z g�ow� na stosie.
Niech�tnie odwr�ci�a si�. Gdy w�osy opad�y na ziemi�, poczu�a si� dziwnie lekko i nie by�o w tym nic nieprzyjemnego.
Patrz, jak si� zakr�caj� - powiedzia� jej towarzysz, staraj�c si� j� cho� troch� pocieszy�. Gdy sko�czy�, odwr�ci� j� twarz� do siebie, patrz�c z zadowoleniem na delikatne fale i lekko skr�cone loki, okalaj�ce jej drobn� twarz. Pomy�la�, �e teraz, w ch�opi�cym ubraniu, wygl�da o wiele lepiej.
Dlaczego? - zapyta�a patrz�c na niego. - Pracujesz dla cz�owieka, kt�ry zabi� mojego ojca. Dlaczego mi pomagasz?
- By�em z paniczem - wiedzia�a, �e ma na my�li Pagnella - od jego narodzin. Zawsze dostawa� to, czego chcia�, a ojciec nauczy� go bra� wi�cej ni� m�g�by mu na to pozwoli�. Pr�bowa�em czasem utemperowa� ch�opca. Gotowe? - Wyra�nie nie chcia� ju� wi�cej porusza� tego tematu.
Alyx ruszy�a konno za nim. Trzymali si� skraju lasu, kieruj�c si� na p�noc. Przez ca�� drog� m�czyzna poucza� j�, jak ma si� zachowywa�, �eby tajemnica nie zosta�a odkryta. Musi chodzi� jak ch�opak, wyprostowana, stawia� d�ugie kroki. Nie wolno jej g�upio �mia� si� ani p�aka�, ani te� k�pa� si� zbyt cz�sto. Powinna kl��, chrz�ka�, plu� i nie ba� si� pracy, d�wigania ci�ar�w, brudu i paj�k�w. M�wi� tak i m�wi�, a� Alyx prawie zasn�a, co kosztowa�o j� kolejny wyk�ad na temat s�abo�ci kobiet.
Dotarli do tej cz�ci lasu, w kt�rej mogli ukrywa� si� banici, tam kaza� jej przypasa� do boku sztylet i �wiczy� pos�ugiwanie si� nim.
Gdy wkroczyli do ciemnego, tajemniczego lasu, przesta� m�wi� i Alyx wyczu�a ogarniaj�ce go napi�cie. Odkry�a, �e i jej r�ce, zaci�ni�te na lejcach zbiela�y z wysi�ku.
Us�yszeli wo�anie nocnego ptaka, a m�czyzna odpowiedzia� na nie. Wymieniono kolejne okrzyki i m�czyzna zatrzyma� si�. Zsadzi� j� z konia.
- Tu poczekamy do rana - powiedzia� prawie szeptem.
B�d� chcieli sprawdzi�, kim jeste�my, zanim wprowadz� nas do obozu. Chod�, ch�opcze - powiedzia� g�o�niej.
Tu odpoczniemy.
Alyx nie mog�a spa�, tylko le�a�a sztywno pod ko�uchem podanym jej przez towarzysza i rozmy�la�a o wszystkim, co si� wydarzy�o. O tym, �e przez kaprys jakiego� szlachcica jest tu teraz, w zimnym, przera�aj�cym lesie, a �ycie jej ojca zosta�o brutalnie przerwane. Gdy tak rozmy�la�a, strach ust�pi� miejsca z�o�ci. Poradzi sobie z tym i kt�rego� dnia zem�ci si� na nim i jemu podobnych. Z pierwszym brzaskiem wsiedli zn�w na konie i powoli zacz�li zag��bia� si� w las.
3
Przedzierali si� przez g�szcz drzew i krzew�w, w�r�d kt�rych Alyx nie mog�a dostrzec �cie�ki. Nagle dotar�y do niej ciche m�skie g�osy.
- S�ysz� jak�� rozmow� - szepn�a.
M�czyzna pos�a� jej przez rami� pe�ne niedowierzania spojrzenie, poniewa� sam nie s�ysza� niczego pr�cz wiatru. Nagle g�szcz rozdzieli� si� ukazuj�c osiedle namiot�w i prymitywnych sza�as�w. Jaki� siwow�osy m�czyzna ze star�, g��bok� szram� biegn�c� od skroni, przez policzek i szyj�, nikn�c� pod ko�nierzykiem, chwyci� lejce ich koni.
- Nie mia�e� k�opot�w, bracie? - zapyta�, a gdy towarzysz Alyx odpowiedzia�, zwr�ci� si� do dziewczyny. - To jest ten ch�opak?
Wstrzyma�a oddech pod jego uwa�nym spojrzeniem, boj�c si�, �e odkryje w niej kobiet�, ale on po chwili straci� zainteresowanie dla jej osoby. Nawet przez my�l mu nie przesz�o, �e mog� nie by� ch�opcem, pomy�la�a Alyx, na po�y zadowolona, na po�y obra�ona.
Raine na ciebie czeka - odezwa� si� cz�owiek z blizn�. - Zostaw mu ch�opaka, a potem przejdziemy si� i opowiesz mi nowiny.
Kim jest Raine? - zada�a g�o�no pytanie.
To nasz przyw�dca. Jest tu zaledwie od kilku tygodni, ale uda�o mu si� narzuci� pewien rygor. Je�li chcesz tu zosta�, musisz si� go s�ucha� inaczej wyprowadzi ci� st�d za ucho.
Kr�l wyrzutk�w - powiedzia�a nieco marzycielsko. - Musi by� okrutny. Ale nie jest... morderc�, prawda?
Jej towarzysz popatrzy� na ni� ostrzegawczo, lecz nie m�g� powstrzyma� u�miechu s�ysz�c jej rozmarzony ton g�osu. Gdy zobaczy� wyraz twarzy Alyx i oczy wpatrzone w co� przed nimi, pod��y� za jej wzrokiem.
Na niskim sto�ku siedzia�, ostrz�c miecz, m�czyzna, kt�ry bez w�tpienia potrafi�by zosta� przyw�dc� ka�dej grupy ludzi, kt�ra by si� wok� niego znalaz�a. By� wysoki, masywnie zbudowany. Na szerokiej, nagiej klatce piersiowej perli� si� pot. Szokuj�ce, �e w styczniu nie mia� na sobie koszuli. Pod czarnymi po�czochami pr�y�y si� mocne mi�nie ud. Pracowa� w skupieniu. Mia� pi�kny nos, czarne w�osy przesi�kni�te potem na karku i g��boko osadzone, powa�ne oczy pod g�stymi czarnymi brwiami.
Z pocz�tku Alyx pomy�la�a, �e jej serce stan�o. Nigdy jeszcze nie widzia�a m�czyzny, od kt�rego promieniowa�aby taka si�a. Ludzie cz�sto m�wili, �e ma mocny g�os, lecz czy mo�na to por�wna� do aury spowijaj�cej to umi�nione, wspania�e cia�o?
- Zamknij buzi�, dziewczyno - szepn�� jej towarzysz. - Bo si� wyda. Jego lordowska mo�� nie przyjmie ch�opaka pe�zaj�cego mu u st�p.
- Jego lordowska mo��? - zapyta�a Alyx, z trudem �api�c powietrze. - Lord! - szepn�a, zaczynaj�c rozumie�. To nie si�a emanowa�a z tego cz�owieka, lecz przekonanie, �e �wiat do niego nale�y. Ca�e pokolenia ludzi podobnych Pagnellowi mno�y�y si�, by wyda� m�czyzn podobnych do tego - aroganckich, dumnych, przekonanych, �e powo�aniem reszty �wiata jest s�u�enie im, bior�cych bez ogranicze� to, czego im trzeba, nawet �ycie od starego, schorowanego cz�owieka. Alyx znalaz�a si� w zimnym lesie przez takiego w�a�nie m�czyzn�, jak ten siedz�cy na sto�ku, poniewa� zachcia�o mu si� jej.
M�czyzna odwr�ci� si�, popatrzy� na nich b��kitnymi, przenikliwymi oczyma. Jak kr�l na tronie, pomy�la�a Alyx. I rzeczywi�cie, jak kr�l czeka�, a� jego uni�eni poddani zbli�� si� do niego. To dlatego musia�a przebra� si� za ch�opca! Ten m�czyzna, ze swoim lordowskim, pe�nym wy�szo�ci sposobem zachowania, wymagaj�cy, by wszyscy k�aniali mu si� nisko, tak nisko, by m�g� oprze� na ich karkach swe wysadzane klejnotami buty, by� przyw�dc� tej grupy wyrzutk�w i morderc�w. A jak zdoby� t� w�tpliw� godno��? Pewnie wszyscy zasugerowali si� jego wy�szo�ci� i szlachectwem, poniewa�, z racji urodzenia, mia� prawo im rozkazywa�, a oni, ci g�upcy wyj�ci spod prawa, nie kwestionowali jego w�adzy, a tylko zapytali, jak nisko maj� si� k�ania� Jego Lordowskiej Mo�ci.
- To jest Raine Montgomery - obja�ni� towarzysz Alyx, nie zauwa�ywszy, �e jej oczy och�od�y, co by�o u Alyx niespotykane. - Kr�l og�osi� go zdrajc�.
- A on bez w�tpienia dobrze zas�u�y� na ten tytu� - rzuci�a, gdy si� do niego zbli�ali, jakby przyci�gani niewidzialn� si��.
S�uga hrabiego popatrzy� na ni� zdziwiony.
By� kiedy� faworytem kr�la Henryka. Lord Roger Chatworth pojma� jego siostr�, wi�c Montgomery zgromadzi� i poprowadzi� ludzi...
K��c� si� mi�dzy sob�! - parskn�a. - Bez w�tpienia wielu straci�o �ycie dla tego apetytu szlachetnie urodzonych na krew.
Nikt nie zgin�� - zaprotestowa� zaskoczony jej zachowaniem. Lord Roger zagrozi�, �e zabije siostr� lorda Raine'a, wi�c zaniecha� walki. Ale kr�l Henryk og�osi� go zdrajc� za u�ycie jego ludzi w prywatnym sporze.
Lordowie, panowie! - prychn�a Alyx. - Jest tylko jeden Pan i kr�l Henryk mia� racj� og�aszaj�c tego cz�owieka zdrajc�. W pe�ni zas�u�y� na to miano, wykorzystuj�c poddanych kr�la do swoich w�asnych cel�w. A wi�c teraz ukrywa si� w lesie przewodz�c rzezimieszkom. Powiedz: zabija ich, czy zadowala si� tym, �e mu podaj� posi�ki na srebrnych naczyniach?
Wtedy jej towarzysz roze�mia� si�, zaczynaj�c rozumie� t� niech�� do lorda Raine'a. Jedynymi szlachcicami, z jakimi dane jej by�o zetkn�� si� w �yciu, byli Pagnell i jego ojciec. Traktuj�c ich jako wz�r, mog�a uprzedzi� si� nawet do takich ludzi jak lord Montgomery.
- Usi�d�cie - przywita� ich Raine, bior�c lejce i patrz�c na m�czyzn� na koniu.
Alyx pomy�la�a, �e on umie �piewa�. Ka�dy m�czyzna obdarzony tak g��bokim, mocnym g�osem powinien umie� �piewa�. Ale po chwili jej przyjazne uczucia wyparowa�y.
- Sta� tu, ch�opcze, popatrzymy sobie na ciebie - powiedzia� Raine. - Wygl�dasz troch� chudo, jak dla mnie. Poradzisz sobie z codzienn� prac�?
Alyx nigdy dot�d nie je�dzi�a okrakiem na koniu i to nowe �wiczenie sprawi�o, �e wn�trze jej ud by�o obtarte, obola�e. Gdy pr�bowa�a zeskoczy� z konia zachowuj�c resztki godno�ci, jej nogi podst�pnie odm�wi�y pos�usze�stwa i lewa, wci�� jeszcze bol�ca po upadku, ugi�a si� pod ni�.
Raine przytrzyma� j� pewnie za rami� i ku zaskoczeniu Alyx jej cia�o zareagowa�o natychmiast na dotkni�cie tego cz�owieka, kt�ry reprezentowa� wszystko to, czego nienawidzi�a.
- Zabierz t� r�k�! - warkn�a i chwyci�a si� siod�a.
Zaskoczenie odmalowa�o si� na przystojnej twarzy lorda. W tym momencie ko� niespodziewanie poruszy� si�, a Alyx zn�w si� zachwia�a i dopiero po chwili stan�a pewnie na ziemi.
Je�eli ju� sobie z tym poradzi�e� - zacz�� Raine g��bokim g�osem, od kt�rego jej serce topnia�o jak wosk - mo�e si� czego� o tobie dowiemy.
Tyle powinno ci wystarczy�, szlachcicu! - sykn�a, dobywaj�c no�a, by pozbawi� go tej przekl�tej pewno�ci, �e ona jest niczym wobec �smego cudu �wiata, za jaki si� uwa�a�.
Ca�kowicie zaskoczony nienawi�ci� ch�opca, Raine ledwie zd��y� odsun�� si� i wymierzony w jego serce sztylet trafi� w rami�.
Zaskoczona w�asnym zachowaniem Alyx stan�a sztywno wyprostowana, wpatruj�c si� w krew p�yn�c� z nagiego ramienia m�czyzny. Nigdy jeszcze nikogo nie zrani�a. Nie mia�a jednak czasu na rozmy�lania nad swoim czynem i zanim zd��y�a go przeprosi� czy nawet mrugn�� okiem, Raine chwyci� j� za spodnie i ko�nierz kaftana, po czym rzuci� tak, �e przeora�a brzuchem kilka metr�w le�nego poszycia. Zd��y�a tylko zamkn�� usta, by jej dolna szcz�ka nie zgarn�a li�ci i mchu po drodze.
- Ty ma�y diable! - krzykn�� za ni� Raine.
Usiad�a, wyci�gaj�c z ust B�g jeden wie, jakie �mieci, krzywi�c si� z powodu bol�cej nogi. Popatrzy�a na Raine'a. Pomi�dzy nimi pojawi�a si� �cie�ka, wytyczona przez jej cia�o. To podsyci�o gniew dziewczyny. Raine Montgomery, dziki szlachcic, sta� tam otoczony swoj� niecn� kompani� �miej�cych si� kobiet i m�czyzn, ods�aniaj�cych czarne, zepsute z�by, d�awi�cych si� chichotem, ciesz�cych si� z jej poni�enia. Sam Raine �mia� si� najg�o�niej, co mia�o podkre�li�, �e ona nie jest w stanie umniejszy� jego wielko�ci.
- Chod� - dotar� do jej �wiadomo�ci g�os m�czyzny, kt�ry j� tu przywi�z�, a teraz pomaga� wsta�. - I pow�ci�gnij sw�j j�zyk, bo on ci� rozerwie na strz�py.
Alyx mia�a mu ju� co� powiedzie�, ale przeszkodzi� jej kawa�ek patyka wci�ni�ty pomi�dzy dzi�s�o a wewn�trzn� stron� ust. M�czyzna wykorzysta� to, by przem�wi� do Raine'a. Wbi� ostrzegawczo palce w rami� Alyx i musia� niemal krzycze�, by przebi� si� przez g�o�ne wybuchy �miechu.
- Wybacz, milordzie, temu ch�opcu. Wczoraj pewien szlachcic zabi� mu ojca i spali� jego dom. Ma pow�d do nienawi�ci i obawiam si�, �e rozci�gn�� j� na wszystkich przedstawicieli tej klasy.
Raine otrze�wia� natychmiast i popatrzy� na Alyx ze wsp�czuciem, kt�re kaza�o jej odwr�ci� g�ow�. Nie potrzebowa�a lito�ci.
Kim by� ten szlachcic? - zapyta� z zainteresowaniem.
Syn hrabiego Waldenhama.
Raine skrzywi� si� z niesmakiem i wyd�� usta.
- Pagnell - powiedzia� g�osem zdradzaj�cym niech��. - Ten cz�owiek nie zas�uguje na miano szlachcica. Chod�, ch�opcze, poka�� ci, �e nie wszyscy jeste�my ulepieni z tej samej gliny. Potrzebuj� giermka, a ty si� do tego nadajesz.
Zrobi� dwa kroki w jej kierunku i obj�� przyjacielsko ramieniem.
- Nie dotykaj mnie - rzuci�a, odskakuj�c od niego. - Nie potrzebuj� twojego wsp�czucia ani lekkiej pracy przy podawaniu ci ciasteczek. Jestem... m�czyzn� i poradz� sobie sam. B�d� pracowa� i zarobi� na swoje utrzymanie.
Ciasteczek, tak? - zapyta� Raine, a w jego policzku pojawi� si� do�ek. - Mam wra�enie, ch�opcze, �e nie masz poj�cia, na czym ta praca polega. Twoje r�ce i nogi by�yby bardziej odpowiednie dla dziewczyny.
Jak �miesz mnie tak obra�a�! - krzykn�a przera�ona, �e mo�e si� wyda� jej sekret. Si�gn�a po n�, ale nie znalaz�a go przy pasie.
Kolejny tw�j b��d - upomnia� j� Raine. � Upu�ci�e� go na ziemi�. - Powoli wyj�� n� zza pasa przy po�czochach, tych w�skich, obcis�ych po�czochach, kt�re opina�y jego cia�o, pozostawiaj�c nieco wi�cej luzu w miejscu, gdzie znajdowa�a si� m�sko��. - Naucz� ci� pos�ugiwa� si� broni� i nie gubi� jej tak �atwo. - Od niechcenia przesun�� kciukiem po ostrzu no�a. - Wymaga ostrzenia.
- By� do�� ostry, by przeci�� twoj� grub� sk�r� - stwierdzi�a cicho, ciesz�c si�, �e mo�e mu w jaki� spos�b odp�aci� za t� pewno�� siebie. Jakby zaskoczony spojrza� na rami�, a potem przeni�s� wzrok na Alyx.
- Chod�, giermku, opatrzysz mi ran� � powiedzia� stanowczo i odwr�ci� si�, oczekuj�c, �e ona pos�usznie p�jdzie za nim.
W tym momencie Alyx zdecydowa�a, �e nie zostanie tutaj na �ask� i po�miewisko tego Raine'a, kt�ry poci�ga� j�, a jednocze�nie tak gniewa�. Nie podobali jej si� ci brudni, chciwi ludzie, kt�rzy patrzyli na ni�, jakby by�a cz�ci� widowiska przygotowanego gwoli ich rozrywki. Odwr�ci�a si� do m�czyzny, kt�ry j� tu przywi�z�.
Nie chc� tu zostawa�. Spr�buj� szcz�cia gdzie indziej - powiedzia�a, ruszaj�c w stron� osiod�anego konia.
Widz� te�, �e nie potrafisz s�ucha� moich rozkaz�w - dobieg� j� zza plec�w g�os Raine'a, a w chwil� p�niej masywna d�o� chwyci�a j� za kark. - Nie pozwol�, by taki drobiazg jak tw�j strach przede mn� pozbawi� mnie giermka.
Zostaw mnie! - krzykn�a, gdy pchn�� j� przed siebie. - Nie chc� tu zosta�! Nie zostan�!
Wydaje mi si�, �e jeste� mi co� winien za t� krew. A teraz wejd� do �rodka! - rozkaza�, popychaj�c j� do namiotu.
Staraj�c si� nie p�aka�, gdy� b�l przeszywa� jej zmaltretowane cia�o, przywar�a do masztu namiotu, staraj�c si� trzyma� prosto.
- Blanche! - krzykn�� Raine, unosz�c klap� przy wej�ciu do namiotu. - Przynie� gor�c� wod� i kilka kawa�k�w p��tna, tylko upewnij si�, �e jest czyste. A teraz, ch�opcze - zacz��, przygl�daj�c si� jej - zajmiemy si� twoj� nog�. Zdejmuj po�czochy i poka� mi j�.
- Nie! - szepn�a, cofaj�c si�.
Wygl�da� na szczerze zdziwionego.
Mnie si� boisz...? - u�miechn�� si� lekko. - Czy jeste� taki wstydliwy? No, dobrze - powiedzia�, przysiadaj�c na ��ku przy �cianie namiotu. - Mo�e masz prawo si� wstydzi�. Gdybym mia� takie nogi, te� bym si� wstydzi�. Ale nie martw si�, wyrosn� ci jeszcze mi�nie, postaramy si� o to. A tak, Blanche, po�� to tutaj i id�.
Nie chcesz, �ebym opatrzy�a twoj� ran�? - zapyta�a przymilnie Blanche.
Alyx stwierdzi�a, �e jej nogi nie s� takie z�e, je�li si� patrzy na tamt� kobiet�. Jej wra�liwo�� na d�wi�ki, a szczeg�lnie na g�os ludzki sprawia�a, �e by�a bystrym obserwatorem. W tej kobiecie by�o co� s�u�alczego pomieszanego z zuchwa�o�ci�, co dzia�a�o Alyx na nerwy. By�a pulchna, mia�a sznurkowate blond w�osy i patrzy�a na Raine'a, jakby go mia�a zamiar po�kn��. Alyx odwr�ci�a g�ow� zdegustowana.
Ch�opak opatrzy mi ran�.
Na pewno nie! - odpar�a natychmiast Alyx. � To robota dla kobiet, a ona j� najwyra�niej lubi. - W tym momencie pomy�la�a, �e rola m�czyzny nie jest taka z�a, skoro uwalnia j� od niewdzi�cznych kobiecych zaj��.
Raine jednym trudnym do zauwa�enia ruchem pochyli� si� i chwyci� j� za nog�. Gdy poci�gn��, straci�a r�wnowag� i upad�a na i tak ju� do�� poobijany po�ladek.
- Potrzeba ci nie tylko mi�ni, lecz i manier. Id�, Blanche - powiedzia� do stoj�cej obok kobiety. Gdy zostali sami, zwr�ci� si� ponownie do Alyx. � Przez kilka dni b�d� wyrozumia�y ze wzgl�du na twoje pochodzenie, ale je�li nie poprawisz swojego zachowania do�� szybko, wezm� kija i wtedy zobaczymy, czy potrafisz si� czego� nauczy�. Woda stygnie, umyj i opatrz t� ran�.
Alyx wsta�a z wahaniem, pocieraj�c po�ladki i utykaj�c lekko na lew� nog�. Podesz�a do Raine'a. Wyci�gn�� r�k�, wskazuj�c stru�k� krwi p�yn�c� z ramienia po ciemnej sk�rze opinaj�cej mi�nie. Gdy dotkn�a ciep�ej wody, zda�a sobie spraw�, jak zimne s� jej d�onie, a jak gor�ca jego sk�ra. Nie czu�a si� najlepiej ze �wiadomo�ci�, �e kto� przez ni� krwawi.
Pierwszy raz kogo� zrani�e�? - zapyta� �agodnie Raine. Jego twarz by�a tu� przy jej twarzy, g�os zmi�k�, gdy na ni� patrzy�. Przytakn�a tylko, unikaj�c jego wzroku, a �zy zacz�y j� d�awi� w gardle, gdy przypomnia�a sobie �mier� ojca.
Co ci si� sta�o w nog�? - zapyta�.
Mrugaj�c energicznie powiekami, stara�a si� powstrzyma� nap�ywaj�ce �zy.
- Sta�o si� to, gdy ucieka�em przed kim� takim jak ty! - rzuci�a.
- Nie�le. - U�miechn�� si� i w jego policzkach ponownie ukaza�y si� do�ki. - Nie pozw�l si� zastraszy�. Trzymaj g�ow� wysoko, niezale�nie od tego, co si� mo�e zdarzy�.
Op�uka�a zakrwawion� szmatk� i zacz�a obmywa� jego rami�.
Czy mam ci powiedzie�, jakie s� obowi�zki giermka?
W przeciwie�stwie do ciebie, nigdy nie do�wiadczy... - bliska by�a powiedzenia �do�wiadczy�am" -...�em przywileju posiadania w�asnej s�u�by, dlatego obawiam si�, �e nie mam o tym poj�cia.
Parskni�cie by�o odpowiedzi� Raine'a na t� deklaracj�.
Masz czy�ci� moj� zbroj�, dba� o moje konie, pomaga� mi w ka�dy mo�liwy spos�b i - tu jego oczy b�ysn�y - podawa� mi ciasteczka. S�dzisz, �e podo�asz?
Nic wi�cej? - zapyta�a ironicznie.
Prawdziwy giermek powinien opanowa� podstawowe zasady pos�ugiwania si� mieczem, kopi� i tego typu rzeczami zwi�zanymi z rzemios�em rycerskim. Powinien tak�e umie� pisa� listy dla swego pana i czasem dor�cza� wa�ne wiadomo�ci. Jednak nie oczekuj� od ciebie a� tak wiele, poniewa�...
Alyx nie pozwoli�a mu doko�czy�.
- Poniewa� nie jestem ci r�wny urodzeniem i nie mam m�zgu, by si� czegokolwiek nauczy�? M�j ojciec by� juryst� i za�o�� si�, �e lepiej czytam i pisz� ni� ci twoi szlachetnie urodzeni kompani. Ma�o tego, potrafi� to robi� po �acinie i po francusku r�wnie dobrze jak po angielsku.
Raine przez chwil� przygl�da� si� swojej r�ce, zaciska� pi��, napinaj�c biceps, a wszystko to z lekkim u�miechem, ani troch� nie obra�ony jej oskar�eniami. W ko�cu spojrza� na ni�.
Mimo wszystko jeste� za m�ody na powa�niejszy trening - powiedzia�. -1 nie ma to nic wsp�lnego z twoim pochodzeniem. A co do czytania i pisani