15681
Szczegóły |
Tytuł |
15681 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15681 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15681 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15681 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Margarita Bubnowa, Wiaczes�aw Kie�basjew
BION
Wieczorny obch�d laboratorium Niko�aj Niko�ajewicz zako�czy� w gabinecie Biona.
Robot, z wygl�du ca�kowicie przypominaj�cy cz�owieka, siedzia� przed pulpitem
sterowniczym
i obserwowa� wydarzenia zachodz�ce na ekranie.
Gdy tylko Bion spojrza� na Niko�aja Niko�ajewicza, przekr�ci� prze��cznik.
Podporz�dkowuj�c
si� jego rozkazowi automaty w dalekim wiwarium od razu zacz�y dostarcza�
odpowiednie
roztwory i substancje, tworz�c nieodzown� atmosfer�. Teraz dzia�a� opracowany
przez niego kod
rekonstrukcji � w zmieniaj�cych si� i komplikuj�cych na oczach Niko�aja
Niko�ajewicza formach
wkr�tce ju� mo�na by�o dopatrze� si� kontur�w ko�czyn, d�ugiego, przechodz�cego
w ogon
tu�owia, g�owy z ogromnymi szcz�kami. Ocala�a cz�� szkieletu dawno ju� umar�ego
zwierz�cia z
obcej planety przekszta�ca�a si� w olbrzymi� bry�� cia�a. Zwierz� przypomina�o
wymar�e ziemskie
karnozaury. Podnios�o si� na tylnych ko�czynach, zrobi�o kilka krok�w, wlok�c za
sob�
gigantyczny ogon. Gdy si� obejrza�o, w jego oczach mo�na by�o dostrzec
przera�enie � nie
znajdowa�o wok� tak dobrze znanego sobie �wiata: ani zbiornik�w wodnych, kt�re
go
wypiastowa�y, ani dymi�cej par� ziemi, ani B�g raczy wiedzie� czego jeszcze z
otaczaj�cego go
�rodowiska na zaginionej gdzie� planecie. Zwierz� zacz�o si� miota� w ogromnej
sali.
� Nic ciekawego � Bion popatrzy� na Nika�aja Niko�ajewicza. � Intelekt w zarodku.
� Jestem zadowolony z pa�skiej pracy � uchylaj�c si� od dyskusji powiedzia�
Niko�aj
Niko�ajewicz. � Pozostali wsp�pracownicy s� jeszcze dalecy od rozpracowania
kod�w
rekonstrukcji.
� My�l�, �e i u nich znajdzie si� co� w tym rodzaju. � Bion wy��czy� ekran. � W
kosmosie
nie ma niczego nawet zbli�onego pod wzgl�dem z�o�ono�ci do cz�owieka. Powinni�my
wskrzesza� nie te stworzenia, a ludzi.
� Na razie tworzymy jedynie najprostsze o�ywaj�ce organizmy � zauwa�y� Niko�aj
Niko�ajewicz.
� Tak. Ale mo�emy o wiele wi�cej. � Bion wyczekuj�co popatrzy� na Niko�aja
Niko�ajewicza
swymi zielonymi oczyma. � I na tych samych zasadach. Ka�da �ywa kom�rka zdolna
jest
odtworzy� ca�o�� � organizm, kt�rego cz�ci� kiedy� by�a. Pami�ta t� ca�o�� w
tysi�cach
najdrobniejszych i z�o�onych szczeg��w. Rzecz polega jedynie na udoskonaleniu
techniki
pobudzenia pami�ci kom�rki. Proponuj� wydzieli� samodzieln� grup� badawcz�,
woln� od spraw
bie��cych, kt�ra opracowa�aby og�ln� teori� rekonstrukcji struktur organicznych
i zaj�a si�
�wskrzeszaczem�.
� I w��czy� do niej pana � u�miechn�� si� Niko�aj Niko�ajewicz. � Na razie nie
mo�emy si�
zgodzi� na utworzenie takiej grupy. Laboratorium jest przeci��one. Na Ziemi�
powracaj� setki
ekspedycji z r�nych planet. Dostarczaj� one niezliczon� ilo�� szcz�tk�w
znalezionych tam form
�ycia. Ledwo nad��amy z ich o�ywianiem. O grupie zajmuj�cej si� tylko
�wskrzeszaczem� dla
ludzi lub czyst� teori� obecnie nie mo�e by� nawet mowy. M�wi� Panu o tym i sam
ubolewam.
� I zabrania mi pan nawet my�le� o �wskrzeszaczu��?
� Dlaczego? � Niko�aj Niko�ajewicz trzyma� si� jak lawniej prosto, unikaj�c
k��tni Nie mam
zamiaru skorzysta� ze swych praw administracyjnych. Ale to nic powinno
przeszkadza� w pana
codziennych obowi�zkach.
Po�egnali si�.
Bion poszed� do swojego pokoju po�o�onego wewn�trz laboratorium, a Niko�aj
Niko�ajewicz
postawszy kilka minut w korytarzu, skierowa� si� na drugi koniec ogromnego
budynku.
Min�o kilka dni. Bion przy ka�dej nadarzaj�cej si� okazji zaczyna� z Niko�ajem
Niko�ajewiczem rozmow� o �wskrzeszaczu�. Ten, zm�czony sprawami bie��cymi,
postanowi� z
nim szczerze porozmawia�. Pod koniec dnia, gdy zobaczy� Biona wychodz�cego z
gabinetu do
swego pokoju, Niko�aj Niko�ajewicz poszed� za nim.
Zapuka� i od razu przez matowe szk�o �spojrza�a na niego twarz Biona. Malowa�o
si� na niej
przera�enie: widocznie Bion zupe�nie nie oczekiwa� spotkania z kierownikiem
laboratorium � u
siebie i w tym czasie. Wargi jego z�o�y�y si� w jakie� s�owo, ale min�o kilka
minut, zanim
otworzy� drzwi. W pokoju widoczne by�y �lady pospiesznie zamaskowanego
nieporz�dku: do okna
przysuni�to kilka nowiutkich analizator�w biologicznych, zza szafy prowadzi�y ku
nim
�przewody, na stole le�a�y porozrzucane schematy logiczne, koduj�ce mechanizmy,
wala�o si�
tam jeszcze mn�stwo innych przyrz�d�w, dobrze znanych Niko�ajowi Niko�ajewiczowi
z praktyki
o�ywiania.
� Ja do pana bez specjalnej potrzeby � wyczuwaj�c niezr�czno�� sytuacji zacz��
Niko�aj
Niko�ajewicz.
� Prosz� wej�� � Bion zaprosi� go do pokoju. Zaproponowa� miejsce na tapczanie,
na kt�rym
pewnie spa�, albowiem opr�cz fotela w pokoju niczego wi�cej nie by�o. �
Wiedzia�em, �e pan si�
zjawi.
� Ach tak! � brwi Niko�aja Niko�ajewicza unios�y si� do g�ry.
� Pana niepokoi �wskrzeszacz�. Pan przyszed� tutaj z obawy, �e m�g�bym go
stworzy� sam i
zrobi� z nim co�
takiego, za co Pan jako naczelnik laboratorium b�dzie odpowiada�.
� Jest pan przenikliwy � Czuj�c, �e rozmowa mo�e si� nie uda�, odpowiedzia�
Niko�aj
Niko�ajewicz. � Jestem tu w�a�nie z tego powodu. Da�em panu ogromn�
samodzielno��. I d���c
ku jakim� tam swoim celom, usi�uje p8n skonstruowa� �wskrzeszacz�. Naturalne; �e
mnie to
niepokoi i interesuje.
� Bardziej niepokoi � zauwa�y� Bion.
� Niech b�dzie i tak � sucho odpowiedzia� Niko�aj Niko�ajewicz. � Ale prosz�
spojrze� na
wszystko z mojego punktu widzenia. Je�eli rzeczywi�cie kierowa�by si� pan celami
czysto
naukowymi, to nie przejawia�by takiego uporu. Zadr�czy� mnie pan dos�ownie swymi
rozmowami
o konieczno�ci prac nad �wskrzeszaczem�. Co panu szkodzi poczeka�, wys�ucha�
moich
dowod�w � przecie� s� oczywiste same w sobie. A teraz jestem po prostu
oszo�omiony: to, co
widz� u pana, to mo�e gotowe cz�ci �wskrzeszacza�, tylko nie zmontowane � ich
funkcjonalna
rola jest zbyt jasna. Nic przypuszcza�em, �e pan zaszed� ju� tak daleko.
Dlaczego robi pan
wszystko w tajemnicy przede mn�?
� Prosz� mi wierzy�, nigdy nie przekrocz� dopuszczalnych granic. A m�wi�
konkretnie o
swoich celach na razie jeszcze nie mog�.
� I w ramach tego, co dopuszczalne jest wiele dziwnego � zauwa�y� Niko�aj
Niko�ajewicz. �
Ale ciesz� si�, �e powiedzia� pan wreszcie przynajmniej cz�� prawdy.
Po tej rozmowie przez kilka tygodni wszystko odbywa�o si� na poz�r normalnie.
Niko�aj
Niko�ajewicz wita� si� przy spotkaniu z Bionem, d�ugo rozmawiali o sprawach
bie��cych. Ale
pewnego razu, uporawszy si� ze swoim zadaniem szybciej ni� zwykle, Bion podszed�
do Niko�aja
Niko�ajwicza i poprosi� o pozwolenie odej�cia do siebie. Przeci��ony nawa�em
spraw Niko�aj
Niko�ajewicz odruchowo wyrazi� zgod�, ale ledwie Bion si� oddali�, co� go
zaniepokoi�o. Zostawi�
swoje sprawy i poszed� za robotem.
Widzia�, jak za Bionem zatrzasn�y si� drzwi. Podporz�dkowuj�c si�
nieoczekiwanemu uczuciu
niepokoju Niko�aj Niko�ajewicz kilka minut sta� nieruchomo, potem przeszed�
kilkadziesi�t
metr�w po olbrzymim korytarzu, zatrzyma� si� i wolno poszed� z powrotem.
Us�ysza� jaki� d�wi�k i szybko si� odwr�ci�: z pokoju Biona kto� wychodzi�.
Niko�aj
Niko�ajewicz bez namys�u skierowa� si� na jego spotkanie. Cz�owiek szed� bardzo
szybko patrz�c
prosto przed siebie. Jego twarz by�a blada i skupiona.
..Ma�o to dziwak�w bywa u tego robota� � pomy�la� Niko�aj Niko�ajewicz, ale gdy
podszed�
bli�ej, pozna�, �e co� zdecydowanie wyr�nia tego cz�owieka, Ale co � nie m�g�
poj��. Niko�aj
Niko�ajewicz zamierza� zatrzyma� go, zapyta�. Ale on wyra�nie unika� spotkania z
Niko�ajem
Niko�ajewiczem. Szybko skr�ci� na schody prowadz�ce do wyj�cia z laboratorium i
znikn��.
Min�o jeszcze kilka dni. Obraz tego cz�owieka nie wychodzi� Niko�ajowi
Niko�ajewiczowi z
g�owy. Zaniedbuj�c inne sprawy starannie obserwowa� teraz Biona. W ci�gu dw�ch
nast�pnych
tygodni nic si� nowego nic zdarzy�o. Poczu�, jak niejasna nawet dla niego samego
obawa zaczyna
go opuszcza�. Ale pewnego razu, stoj�c na ko�cu korytarza, znowu zobaczy�, jak z
pokoju Biona
wyszed� jaki� cz�owiek. Tak samo skoncentrowany, spiesz�cy si� do wyj�cia z
laboratorium. Nie
wchodzi� do pokoju robota � Niko�aj Niko�ajewicz by� o tym przekonany � ale
wychodzi� z
niego, dziwny, jakby wyrwany z innego �wiata. Niko�aj Niko�ajewicz omal nie
krzykn�� z powodu
nieoczekiwanego domys�u, kt�ry zdumia� nawet jego samego.
Po kilku minutach by� ju� u psychoanalityka laboratorium. Ten wys�ucha� jego
zawi�ego potoku
s��w i sucho zauwa�y�:
� Powinien mi pan powiedzie� o swoich podejrzeniach wcze�niej.
Po kilku minutach byli ju� ko�o pokoju Biona. Psychoanalityk zapuka�, ale nikt
nie
odpowiedzia�. Niko�aj Niko�ajewicz zapuka� ponownie. Ale cisza trwa�a nadal.
� Prosz� otworzy� � krzykn�� Niko�aj Niko�ajewicz. � Pan nie ma do tego prawa.
� Prosz� nie bra� na siebie zbyt wiele � zacz�� psychoanalityk. Nie jest pan
nawet
cz�owiekiem.
Us�yszeli jedynie po�pieszne kroki za �cian� i miarowy warkot aparatu.
� Prosz� otworzy� � krzykn�� znowu Niko�aj Niko�ajewicz i uderzy� w drzwi. �
Teraz
wszystko rozumiemy.
Warkot pracuj�cego aparatu ucich�, znowu da�y si� s�ysze� kroki i d�wi�k
roz��czanych
metalowych cz�ci.
Spojrzawszy na siebie Niko�aj Niko�ajewicz i psychoanalityk zacz�li wy�amywa�
drzwi. Kiedy
zatrzeszcza�y i ju� prawie si� podda�y, rozleg� si� g�os Biona:
� Otworz� panom sam.
Blady, lecz u�miechaj�cy si�, sta� na progu i nie �pieszy� si� ich przepu�ci�.
Odepchn�li go i
wtargn�li do pokoju.
�Wskrzeszacz� by� jeszcze na pod�odze � Bionowi w po�piechu nie uda�o si� go
zdemontowa�. Ogromne, przypominaj�ce elips� cia�o pulsowa�o pod ci�nieniem mas
biologicznych. Niezliczone mechanizmy obliczeniowe, regulatory kod�w
biologicznych. Niko�aj
Niko�ajewicz i psychoanalityk zatrzymali si� przed maszyn�.
� Pan o�ywia ludzi � wyszepta� Niko�aj Niko�ajewicz. � A ze mn� pan rozmawia o
wadze i
konieczno�ci bada�.
Bion nic nie odpowiedzia�, widocznie zrozumia�, �e zaprzecza� w tej sytuacji nie
ma sensu.
� Ile� lat, pytam, pan si� tym zajmuje, ile lat prowadzi pan z nami t� gr�?
� Gr�? � Bion popatrzy� na Niko�aja Niko�ajewicza. Tak. Dlatego, �e z tej
maszyny
wychodzili nic ludzie z ludzk� pow�ok�, ale nie ludzie. Prawa rekonstrukcji
subtelnych ludzkich
struktur s� jeszcze nieosi�galne ze wzgl�du na sw� z�o�ono��. I potrzeba wielu
lat, aby je
wyja�ni�
� Ja ju� wszystko wyja�ni�em � przerwa� mu Bion. � Zanim tacy jak pan rozwa�ali
o
z�o�ono�ci.
� Co pan bra� do rekonstrukcji? � spyta� Niko�aj Niko�ajewicz.
� Cz�ci czaszki. Wed�ug moich oblicze� one si� najbardziej nadaj�.
� Dlaczego wskrzeszeni unikali mnie?
� Dlatego, �e im to wpoi�em. Unikaj� ludzi w og�le, nie tylko pana. Powinni
najpierw
przyzwyczai� si� do ludzi.
� Czy opracowa� pan r�wnie� program przystosowania wskrzeszonych do �ycia? �
zapyta�
psychoanalityk.
� Tak � odpowiedzia� Bion. � Zmuszony by�em to zrobi�. Ich dzia�ania s� na razie
nieu�wiadomione, a zachowanie kierowane jest po prostu przez zesp� za�o�onych
przeze mnie
program�w i nic wi�cej. Ale jest to faza przygotowawcza do skoku w �ycie.
Nied�ugo b�dzie im
si� wydawa�, �e mieli dzieci�stwo, przesz�o��, �e s� zwyk�ymi lud�mi. Pracowa�em
nad tym nie
mniej, ni� nad samym �wskrzeszaczem�, i prosz� mi wierzy�, czego� tam si�
nauczy�em.
� Mechaniczny awanturnik � wycedzi� przez z�by Niko�aj Niko�ajewicz. � Nie znamy
jeszcze motyw�w pa�skiego post�powania. Nawet je�li nie bra� tego pod uwag�, to
gdzie jest
gwarancja, �e ci ludzie b�d� zdolni wej�� w nasze �ycie, �e nie zostan�
zgnieceni, zniszczeni przez
zmiany, kt�re w nim zasz�y! Dlaczego pan uwa�a, �e prawo decydowania o losach
tych ludzi
nale�y do pana? Jakie pan mia� prawo dawa� im drugie �ycie � nasz �wiat nie jest
do tego
przystosowany! Czy pan zdaje sobie spraw� z tego, ile problem�w rozwi�za� od
razu za
cz�owieka? Samodzielnie, bez �adnego prawa do tego.
� Postaram si� wszystko wyja�ni� � wymamrota� Bion.
� To zrobi pan p�niej � przerwa� mu Niko�aj Niko�ajewicz.. � A teraz prosz�
powiedzie�,
kim s� ci ludzie�?
� Nie mog� � Bion wygl�da� �a�o�nie. � Nie mog�, prosz� mi wierzy�. Nie mog�
tego teraz
zrobi�.
� Nie panu o tym s�dzi� � powiedzia� psychoanalityk. � Pana obowi�zkiem jest
podporz�dkowa� si� nam.
� Tak. Ale tylko wtedy, gdy to przynosi korzy��.
� We�miemy losy tych ludzi w swoje r�ce � powiedzia� Niko�aj Niko�ajewicz. I w
zwi�zku z
tym powinni�my wiedzie�, jak weszli w nasze �ycie, kim s� teraz. Jaka jest ich
struktura
biologiczna, na czym polega odchylenie ich psychiki od normy. Uwierzy� w to, �e
s� biologicznie
i psychicznie zdrowi nie mog�.
� Nie mo�ecie teraz niczego ��da� ode mnie � krzykn�� Bion. � Zniszczycie tylko
wszystko�
� Pan nie mo�e nie pos�ucha� � psychoanalityk ch�odno i w�adczo patrzy� na Biona.
Ten kilka minut walczy� ze spojrzeniem psychoanalityka, a potem powiedzia�:
� Zbyt wielu rzeczy nie rozumiecie w zaistnia�ej sytuacji � w swoim czasie
byli�cie bezsilni
wobec technicznych problem�w �wskrzeszacza�, jeste�cie bezsilni r�wnie� teraz
wobec
psychologicznych i moralnych. Prosz� was, nie przeszkadzajcie mi.
� Pan po prostu wyszed� spod kontroli � rzek� Niko�aj Niko�ajewicz. � Idea
s�u�by
cz�owiekowi w laboratorium rekonstrukcji �ywych form przybra�a u pana posta�
idei
�wskrzeszacza�. Pan si� ni� zarazi�, w pa�skim poj�ciu �y� � znaczy wskrzesza�.
B�dzie pan
wskrzesza� do ko�ca swego istnienia. Pan na si�� wpycha cz�owieka w drugie �ycie
i m�wi: �yj. I
nie wie pan, czy jest to dla niego dobre, czy z�e. Pa�ski wynalazek jest
przedwczesny. A mo�e
nawet niepotrzebny. Cz�owiek obliczony jest tylko na jedno �ycie i nie ma pan
prawa decydowa�
za niego, ile razy ma �y�. Nikt panu takiego celu nie stawia�. Pa�skie istnienie
jest teraz po prostu
bez sensu.
� Czy pan zamierza pozbawi� mnie tego prawa? � zapyta� cicho Bion.
� Tak � odpowiedzia� zdecydowanie Nikolaj Niko�ajewicz. � W zaistnia�ej sytuacji
nie
wyobra�am sobie innego wyj�cia. Instrukcja na ten temat jest dostatecznie jasna.
Czy pan rozumie,
czego od pana chc�? � Niko�aj Niko�ajewicz popatrzy� na psychoanalityka;
Czym by� dla nich Bion? Powinien by� teraz rozliczy� si� z tego, �e pojmowa�
dobro nie tak jak
oni. Jutro powinien to zmieni� inny robot, nigdy nie stawiaj�cy sobie �adnych
cel�w. By� po prostu
zepsuty. �zara�ony�, c� z tego, �e idea� zatraci� sw�j funkcjonalny sens.
Psychoanalityk kilka minut zwleka), potem jednak podporz�dkowa� si� woli
naczelnika
laboratorium.
I od razu w system nerwowy Biona uderzy� p�czek niszcz�cych impuls�w. �eby nie
zadawa�
Bionowi b�lu. Niko�aj Niko�ajewicz podszed� do niego i od��czy� �wiadomo��.
Reszta by�a
kwesti� godziny. Robili wszystko szybko, wyuczonymi ruchami, rozbieraj�c na
cz�ci niezliczone
w�z�y i schematy.
I oto zamiast Biona le�� przed nimi proste elektroniczne bloki.
Nikoiaj Nikolajewicz i psychoanalityk przez kilka chwil patrzyli na nie. Mo�liwe,
�e w ich
spojrzeniach prze�lizgn�o si� wsp�czucie. Ale w nast�pnej minucie szukali ju�
tego, co musieli
znale�� � listy wskrzeszonych przez Biona ludzi. Powinny by� w jego pokoju. Bion
musia�
przewidzie� to, co si� sta�o i pomy�le� o tym, by listy dosta�y si� w r�ce ludzi.
� Nigdy wcze�niej nie zdarza�o mi si� ponosi� konsekwencji awanturnictwa maszyny
�
zauwa�y� Niko�aj Nikolajewicz. � Jeste�my teraz skazani m�czy� si� z tymi lud�mi
do ko�ca
naszych dni. Znale�� ich, nast�pnie wprowadzi� w nasze �ycie, adaptowa� psychik�
i biologi� �
zadaniom nie ma ko�ca.
Co� jeszcze m�wi�, ale psychoanalityk nie odpowiada�. We dw�jk� przekopali
wszystko w
pokoju Biona, ale niczego nie znale�li, a� wreszcie Niko�aj Niko�ajewicz wzi��
do r�k jeden z
zeszyt�w. Otworzy� go i zobaczy� notatki zapisane r�wnym charakterem pisma Biona.
W
nast�pnej chwili poczu� si� jak male�ki punkt zagubiony w bezgranicznych
przestrzeniach: na
stronicy widnia�o jego imi� i nazwisko, miejsce pracy � pierwszym wskrzeszonym
cz�owiekiem
by� ON SAM.
� Ale jak? � wyszepta�, czuj�c, �e wszystko naraz si� dla niego zatrzyma�o: i
w�asne serce, i
odleg�e gwiazdy, i �a�osny u�miech na twarzy psychoanalityka, kt�ry wyrwa� mu z
r�k zeszyt. �
Jak mo�na to wszystko wyja�ni�? I wr�ci�. Wynika z tego, �e Bion chroni� mnie
przed prawd�,
obawiaj�c si� wstrz�su psychicznego. Zrobi� tak, �e codziennie, co godzin�
obserwowa�em
rekonstrukcj� �ywych form � w ten spos�b przygotowywa� mnie do tego, co si�
zdarzy�o.
Niczego nie podejrzewaj�c, �y�em podarowanym mi przez niego �yciem, a zabra�em
mu jego
jedyne.
Niko�aj Niko�ajewicz nachyli� si� nad kup� blok�w, z�apa� kilka z nich i
gor�czkowo pr�bowa�
je z��czy�. Wiedzia�, �e to nie ma sensu, �e �adna si�a nie o�ywi ju� Biona, ale
robi� to z uporem
maniaka. I zdawa�o mu si�, �e jego starania mog� wykrzesa� cho�by iskierk� �ycia.
Prze�o�y�a Teresa Zobek