1543

Szczegóły
Tytuł 1543
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1543 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1543 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1543 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Publikacja wydana z okazji 120-lecia ruchu spo�ecznego nies�ysz�cych na ziemiach polskich oraz 50-lecia Polskiego Zwi�zku G�uchych Wydawca: Zarz�d G��wny Polskiego Zwi�zku G�uchych Warszawa, ul.Podwale 23 Spis tre�ci S�owo wst�pne............................................... 4 1. Pocz�tki ruchu spo�ecznego g�uchoniemych (1876-1918)..... 9 Geneza powstawania stowarzysze� g�uchoniemych.............. 9 Pierwsze stowarzyszenia i ich dzia�alno��.................. 17 2. Stowarzyszenia g�uchoniemych w II Rzeczypospolitej....... 25 Rozw�j stowarzysze� g�uchoniemych.......................... 25 Polski Zwi�zek Towarzystw G�uchoniemych.................... 39 Sport - kluby i Polski Zwi�zek Sportowy G�uchoniemych ...... 49 Towarzystwo Opieki nad G�uchoniemymi i inne organizacje.... 62 3. II wojna �wiatowa i pierwsze lata powojenne (1939-1946).. 66 Dzia�alno�� stowarzysze� g�uchoniemych w okresie II wojny �wiatowej ................................................. 66 Udzia� nies�ysz�cych w Powstaniu Warszawskim w 1944 r...... 72 Okres powojenny i tendencje zjednoczeniowe................. 77 4. Alfabetyczny wykaz stowarzysze� g�uchoniemych............ 81 5. Osoby zas�u�one dla ruchu spo�ecznego nies�ysz�cych...... 93 6. Literatura............................................... 100 7. Summary (streszczenie w j�zyku angielskim)............... 104 S�owo wst�pne Kilkaset tysi�cy os�b w Polsce ma uszkodzony s�uch w stopniu utrudniaj�cym normaln� egzystencj�. W tej liczbie ok. 50 tysi�cy to osoby z uszkodzeniem s�uchu znacznym i g��bokim, dla kt�rych podstawowym �rodkiem porozumiewania si� sta� si� j�zyk migowy. J�zyk ten sta� si� znacz�cym czynnikiem wi���cym ze sob� osoby nies�ysz�ce, czynnikiem, kt�ry na przestrzeni lat spowodowa�, �e ta grupa �rodowiskowa sta�a si� mniejszo�ci� j�zykow�, nie tylko ucz�c� si� w wyodr�bnionych szko�ach, ale r�wnie� w ramach tej grupy zawieraj�ca zwi�zki ma��e�skie, prowadz�ca �ycie towarzyskie itp. Odr�bno�� j�zykowa sta�a si� przyczyn� powstawania tak�e w�asnej kultury tego �rodowiska, kt�rej przejawy obserwowano na przestrzeni lat w wielu krajach �wiata w r�norodnych formach, tak�e tw�rczo�ci literackiej i artystycznej. O�ywienie przejaw�w kultury g�uchych obserwuje si� obecnie na ca�ym �wiecie, chocia� by� mo�e najwyra�niej w USA, Francji i krajach skandynawskich. Dostrzegamy je w dziedzinie pantomimy, teatru migowego, ta�ca, ma�ych form scenicznych przedstawianych w j�zykach migowych a tak�e w wytworach artystycznych w dziedzinie malarstwa, rze�by itp. Znanym na �wiecie, a tak�e i w Polsce przyk�adem prezentacji kultury nies�ysz�cych by� film "Dzieci Gorszego Boga" i b�d�ca jego pierwowzorem ameryka�ska sztuka "Dzieci Mniejszego Boga" wystawiana tak�e w Warszawie na scenie Teatru Ateneum w sezonie 1991/92. Sztuka zosta�a napisana dla nies�ysz�cej ameryka�skiej aktorki Phyllis Frelich, w filmie g��wn� rol� gra�a nies�ysz�ca Marlee Matlin, kt�ra za t� kreacj� otrzyma�a najwy�sz� nagrod� aktorsk� - Oscara. Ta sama aktorka w 1993 roku zagra�a w ameryka�skim serialu telewizyjnym "Rozs�dne w�tpliwo�ci" rol� nies�ysz�cej prokurator, zajmuj�cej si� wykrywaniem sprawc�w napad�w i korzystaj�cej w pracy z pomocy t�umacza j�zyka migowego. Ten przyk�ad pokaza� szerokiemu og�owi spo�ecze�stwa, �e by� mo�e nies�usznie obiegowo uwa�a si� osoby nies�ysz�ce za osoby niepe�nosprawne, �e w rzeczywisto�ci stanowi� one mniejszo�� j�zykow�, pos�uguj�c� si� na codzie� innym j�zykiem ni� reszta spo�ecze�stwa - j�zykiem migowym. �wiatowa historia kultury �rodowiska nies�ysz�cych liczy sobie ju� ponad dwa wieki, a ich zacz�tkiem sta�y si� pierwsze skupiska tych os�b - powstaj�ce w�wczas pierwsze szko�y dla g�uchych. Zanim powsta�y pierwsze plac�wki edukacyjne dla dzieci nies�ysz�cych, nie istnia�y praktycznie mo�liwo�ci wzajemnych kontakt�w pomi�dzy osobami nies�ysz�cymi. �yli oni na og� samotnie, akceptowani lub nie akceptowani przez swoje rodziny i otoczenie, bez mo�liwo�ci swobodnego kontaktu j�zykowego. Tam, gdzie atmosfera wok� osoby nies�ysz�cej by�a sprzyjaj�ca, powstawa� zazwyczaj ograniczony j�zykowy kod manualny, obejmuj�cy kilkana�cie czy kilkadziesi�t uzgodnionych gest�w wskazuj�cych, �yczeniowych lub okre�laj�cych osoby i przedmioty z najbli�szego otoczenia i rozumiany przez jedn� lub kilka os�b najbli�szych osobie nies�ysz�cej. Nie zmienia to jednak faktu, �e w owych czasach nie by�o praktycznie mo�liwo�ci wyr�wnywania szans rozwojowych os�b ze znacznym uszkodzeniem s�uchu i praktycznie, poza bardzo nielicznymi wyj�tkami, pozostawa�y one na marginesie �ycia. Powstanie pierwszych szk� zaowocowa�o powstaniem wzajemnych kontakt�w i umo�liwiaj�cego te kontakty j�zyk�w, kt�rych baz� sta�y si� skodyfikowane gesty, j�zyk�w migowych. J�zyki te podlega�y takim samym prawom jak inne �ywe j�zyki, rozwija�y si�, unifikowa�y w ramach poszczeg�lnych pa�stw, tworzy�y w�asne gramatyki, kt�re ze wzgl�du na bezfleksyjno�� znak�w migowych mia�y zawsze charakter pozycyjny. Na przestrzeni lat i wiek�w zmienia�a si� r�wnie� terminologia dotycz�ca problematyki os�b nies�ysz�cych. Jeszcze w ko�cu lat sze��dziesi�tych obecnego stulecia w Polsce na okre�lenie osoby nies�ysz�cej i niem�wi�cej najcz�ciej u�ywano s�owa niemowa. Prawie r�wnie popularne przez wiele lat by�o okre�lenia g�uchoniemy, do dzi� u�ywane w formie odpowiedniego znaku migowego przez �rodowisko os�b nies�ysz�cych. W latach pi��dziesi�tych zacz�o zdobywa� popularno�� okre�lenie g�uchy, maj�ce ukazywa� spo�ecze�stwu fakt, �e osoba nies�ysz�ca mo�e opanowa� umiej�tno�� m�wienia. W roku 1955 �wczesny Polski Zwi�zek G�uchoniemych i Ich Przyjaci� zmieni� nawet nazw� na funkcjonuj�c� do dzi� Polski Zwi�zek G�uchych. W latach siedemdziesi�tych pojawi�o si� okre�lenie nies�ysz�cy, kt�re mia�o zast�pi� brzmi�ce dla niekt�rych pejoratywnie okre�lenie g�uchy. Ju� bowiem Aleksander Bruckner w wydanym w 1927 roku "S�owniku etymologicznym j�zyka polskiego" wskazywa� na fakt, �e s�owa "g�uchy" i "g�upi" wywodz� si� z tego samego rdzenia. Kilkakrotnie podejmowane w latach siedemdziesi�tych i osiemdziesi�tych na kolejnych zjazdach pr�by zmiany nazwy Zwi�zku na "Polski Zwi�zek Nies�ysz�cych" nie znalaz�y wystarczaj�cego poparcia. W 1993 roku Ministerstwo Edukacji Narodowej w zarz�dzeniu, reguluj�cym funkcjonowanie szk� specjalnych zast�pi�o poj�cie "g�uchy" poj�ciem "nies�ysz�cy". By� mo�e poj�cie to upowszechni si� kiedy� w codziennym s�owniku ludzi s�ysz�cych i nies�ysz�cych. Obecnie jednak, w 1996 roku, w samym �rodowisku nies�ysz�cych, a wi�c przez podmioty tej problematyki, w j�zyku migowym nadal najcz�ciej u�ywany jest znak migowy odpowiadaj�cy poj�ciu g�uchoniemy, nast�pnie, znacznie rzadziej, znak g�uchy, a najrzadziej nowy i ma�o jeszcze rozpowszechniony znak migowy nies�ysz�cy. Pierwsze plac�wki o�wiatowo-wychowawcze dla dzieci nies�ysz�cych zacz�y powstawa� w II po�owie XVIII wieku. Na ziemiach polskich, podzielonych pomi�dzy zaborc�w, pierwsza taka szko�a, istniej�cy do dzi� Instytut G�uchoniemych w Warszawie, powsta�a dopiero w 1817 roku. Szko�y dla dzieci nies�ysz�cych sta�y si� pierwszymi miejscami, w kt�rych osoby nies�ysz�ce przekona�y si�, �e nie s� osamotnione w swych problemach w porozumiewaniu si�, �e jest ich wi�cej. Naturalnym sta�o si� powstawanie w tych plac�wkach kod�w manualnych, przekszta�caj�cych si� stopniowo w j�zyki - j�zyki migowe. W niekt�rych plac�wkach, a w�r�d nich tak�e w pierwszych na �wiecie szko�ach dla dzieci nies�ysz�cych, za�o�onych w 1767 roku w Edynburgu i w 1770 roku w Pary�u, j�zyk migowy sta� si� od pocz�tku �rodkiem przekazu, wykorzystywanym w nauczaniu. Tak by�o i w Instytucie G�uchoniemych w Warszawie w pierwszym okresie jego dzia�alno�ci. Aby uko�czenie szko�y nie sta�o si� powrotem do samotno�ci w�r�d ludzi - osoby nies�ysz�ce poszukiwa�y kontakt�w ze sob� tak�e po powrocie do swych miejsc zamieszkania. Potrzeba ta sta�a si� inspiracj� do powstawania pierwszych stowarzysze� nies�ysz�cych. Histori� tych stowarzysze� pr�buj� ocali� od zapomnienia i odtworzy� w tej ksi��ce. Min�� ponad wiek od powstania pierwszego stowarzyszenia nies�ysz�cych. Wiele fakt�w i wydarze� zatar�o si� w ludzkiej pami�ci, kataklizmy wojenne zniszczy�y wi�kszo�� dokument�w historycznych. Na podstawie zachowanych w bibliotekach i prywatnych archiwach skrawk�w informacji, dzi�ki pomocy dzia�aczy stowarzysze� nies�ysz�cych, powsta�a niniejsza praca. Materia�y do niej by�y zbierane od 1973 roku. Wielu z tych, kt�rzy osobi�cie pomagali mi odtworzy� histori�, nie ma ju� w�r�d nas. Byli w�r�d nich Zbigniew Anders, Zdzis�aw Bielonko, W�adys�aw Chraca, Maria Graczykowa, Edward Gora, Jan Klimczewski, Czes�aw Lorkiewicz, Jan Maciejczyk, Konstancja Maj, Antonina Negrusz, Roman Petrykiewicz, Kazimierz W�ostowski i wielu innych. T� drog� chocia� pragn� przekaza� im wszystkim - �yj�cym i nie�yj�cym - podzi�kowanie za pomoc. Bogdan Szczepankowski Cz�� I. Pocz�tki ruchu spo�ecznego g�uchoniemych na ziemiach polskich (1876-1918) Geneza powstawania stowarzysze� g�uchoniemych Zjawisko g�uchoty jest r�wnie stare jak sama ludzko��. Wzmianki na temat ludzi nies�ysz�cych dochowa�y si� w pracach filozoficznych staro�ytnej Grecji i Rzymu, a nawet w Starym Testamencie. Stosunek do os�b nies�ysz�cych by� odmienny w r�nych okresach historycznych i w r�nych kulturach. W staro�ytno�ci przewa�a� stosunek negatywny, wyra�any poprzez prawa zakazuj�ce karmienia i utrzymywania przy �yciu g�uchoniemych (Arystoteles i Platon w staro�ytnej Grecji), b�d� wr�cz zalecenia u�miercania ich (sparta�skie prawodawstwo Likurga). Nieco �agodniejsze by�y prawa rzymskie, odbieraj�ce jedynie g�uchoniemym prawo sporz�dzania testamentu, jednak�e zachowuj�ce wszelkie inne swobody obywatelskie (dotyczy�o to jednak tylko wolnych obywateli, nies�ysz�cy niewolnicy nie mieli �adnych praw). Prawodawca izraelski, Moj�esz, zaleca� w stosunku do g�uchoniemych mi�osierdzie i lito��, a w Starym Testamencie, w Trzecich Ksi�gach Moj�eszowych (19:14) znajdujemy stwierdzenie "Nie z�orzecz g�uchoniememu". W Egipcie i Persji g�usi otaczani byli nabo�n� czci� - g�uchot� bowiem uznawano za rzadki dar bog�w, uniemo�liwiaj�cy pope�nienie grzechu za pomoc� mowy. W �redniowieczu sytuacja nies�ysz�cych nie uleg�a poprawie. Rozw�j chrze�cija�stwa w tym okresie spowodowa� odsuni�cie nies�ysz�cych na margines spo�ecze�stwa, poniewa� zgodnie z przyj�tym i utrwalonym pogl�dem �w.Augustyna g�uchoniemi byli niezdolni do przyj�cia i zrozumienia wiary chrze�cija�skiej. Nie umiano powi�za� braku s�uchu z niemo�no�ci� m�wienia, co doprowadza�o niekiedy do pos�dzania os�b nies�ysz�cych o zdolno�� szkodzenia innym ludziom za pomoc� "si� nieczystych", o pochodzenie od samego diab�a itp. Pogl�dy takie w owym okresie niskiego poziomu wiedzy i kultury rodzi�y przes�dy religijne prowadz�ce czasem do oddawania os�b nies�ysz�cych i niem�wi�cych pod s�d Inkwizycji a w konsekwencji nawet skazywanie na �mier�. W �redniowieczu podejmowane by�y cz�sto pr�by "leczenia" g�uchoty poprzez podcinanie j�zyka i inne, cz�sto okrutne zabiegi. Jeszcze w pocz�tkach XIX wieku Francuz Jean Gaspard Itard pr�bowa� "leczy�" g�uchot� poprzez bolesn� stymulacj� pr�dem elektrycznym (leg�a ona by� mo�e u podstaw dzisiejszych implant�w �limakowych), przystawianie pijawek do szyi i przek�uwanie b�on b�benkowych. Pr�by tego rodzaju nie dawa�y pozytywnego efektu a panuj�cy w �redniowieczu, a wywodz�cy si� jeszcze od Arystotelesa pogl�d, �e my�lenie bez m�wienia jest niemo�liwe, odcina� osoby nies�ysz�ce od mo�liwo�ci kszta�cenia. Prawodawstwo Karola V (1337-1380) i Maksymiliana I (1459-1519) zaleca�o uwa�anie osoby, kt�ra nie mo�e m�wi� lub pisa�, za umar��. Dopiero w II po�owie �redniowiecza zacz�� rozwija� si� stopniowo system opieki charytatywnej prowadzonej przede wszystkim przez klasztory, a obejmuj�cy przede wszystkim ubogich, starc�w i dzieci. System ten cz�ciowo obj�� opiek� tak�e osoby g�uchonieme. Z przytoczonych pogl�d�w wynika, �e niezale�nie od tego, czy stosunek do nies�ysz�cych by� w danym pa�stwie i okresie historycznym pozytywny czy negatywny, byli oni czasem wyr�niani jako grupa spo�eczna, tak�e i w prawodawstwie. Charakterystyczn� cech� tego okresu jest tak�e to, �e nigdy i nigdzie w�wczas nies�ysz�cy nie byli traktowani jako obiekt kszta�cenia, w w niekt�rych kulturach by�o to wr�cz niemo�liwe (np. zar�wno Moj�esz jak Salomon twierdzili, �e cz�owiekowi nie wolno poprawia� wyrok�w boskich, a zatem sprzeczne z wol� Boga by�oby podejmowanie pr�b nauczania g�uchoniemych m�wienia). Min�o wiele stuleci, w czasie kt�rych nies�ysz�cy �yli na marginesie spo�ecze�stwa i poza kilkoma przypadkami, o kt�rych wspomina historia, umierali tak, jak �yli - jako g�uchoniemi a nie jako g�usi. Zmiany na korzy�� przyni�s� dopiero wiek XVI, w kt�rym hiszpa�ski zakonnik Pedro Ponce de Leon (1520-1584) podj�� si�, pocz�wszy od 1555 roku, nauki czytania, pisania i m�wienia nies�ysz�cych metod� pracy indywidualnej. Wykszta�ci� on ��cznie 12 uczni�w g�uchych od urodzenia, przewa�nie syn�w szlacheckich, osi�gaj�c zadziwiaj�ce jak na owe czasy wyniki nauczania. O wynikach swej pracy pisa�: "Nauczy�em ich m�wi�, czyta�, pisa�, rachowa�, modli� si�, s�u�y� do Mszy �wi�tej, zna� zasady wiary i spowiada� si� s�owami". W tym samym, XVI wieku, zosta�y stworzone pierwsze podstawy teoretyczne nauczania nies�ysz�cych. Ich tw�rc� by� w�oski filozof, matematyk i lekarz Gerolamo Cardano (1501-1576), a przedstawi� je w swoim dziele pt. Paralipomena. G��wn� jego ide� by�o, aby "g�uchoniemy s�ysza� za pomoc� czytania a m�wi� za pomoc� pisma". Wiek XVII przyni�s� pierwsz� prac� metodyczn� z zakresu nauczania g�uchych - "O naturze d�wi�k�w i sztuce nauczania g�uchoniemych mowy" napisan� i wydan� w 1620 r. przez hiszpa�skiego dyplomat� Juana Pablo Boneta (1579-1633). W tym samym wieku powstaj� kolejne prace, w kt�rych pojawia si� tematyka zwi�zana z z g�uchot� i kszta�ceniem nies�ysz�cych - w 1648 roku Philocophus - ksi��ka angielskiego lekarza i antropologa Johna Bulwera (1614-1684), w 1669 roku Elementy mowy Anglika Williama Holdera (1616-1698), w 1680 roku Didascolophus, napisana przez Szkota George'a Dalgarno i pod koniec stulecia prace Johna Wallisa Savilliana (1616-1703), profesora uniwersytetu w Oxfordzie, zatytu�owane Rozwa�ania o mowie oraz Surdus loquens (G�uchy m�wi�cy) holenderskiego pedagoga Jan Konrada Ammana (1669-1724). Wci�� jednak zar�wno prace teoretyczne jak i dzia�alno�� praktyczna w zakresie nauczania nies�ysz�cych dotycz� przypadk�w pracy indywidualnej, a tym samym nielicznych jednostek spo�r�d wielkiej rzeszy os�b nies�ysz�cych. Sytuacja taka trwa�a do drugiej po�owy XVIII wieku, kiedy zacz�y powstawa� pierwsze szko�y dla dzieci g�uchych. Warto w tym miejscu przypomnie� posta� pierwszego nies�ysz�cego nauczyciela g�uchych - francuskiego zakonnika Etienne de Fay (1669-1745?), g�uchego od urodzenia, wychowanego w klasztorze Saint-Jean w Amiens, wszechstronnie utalentowanego, tak�e w dziedzinie architektury i rze�by. Etienne de Fay ca�e �ycie przebywa� w klasztorze, ucz�c tam tak�e nies�ysz�ce dzieci za pomoc� stworzonego przez siebie j�zyka migowego. Pozosta�y po nim projekty architektoniczne i rze�by (Truffaut 1993). Tw�rc� pierwszej ze znanych szk� dla g�uchych by� francuski opat Charles Michel de l'Epee (1712-1789). By� on r�wnie� tw�rc� metody nauczania opartej na wykorzystaniu naturalnego sposobu porozumiewania si� g�uchoniemych - naturalnych i skodyfikowanych gest�w, ujednoliconych w postaci znak�w j�zyka migowego, obejmuj�cych zar�wno poszczeg�lne litery (alfabet palcowy) jak i ca�e s�owa, autorem wydanej w 1776 roku ksi��ki Institution des sourds et muets par la voice des signes methodiques. Ta metoda nauczania mia�a od pocz�tku zar�wno zwolennik�w jak i przeciwnik�w. Do tych ostatnich nale�a� niemiecki nauczyciel Samuel Heinicke (1727-1790), prekursor nauczania nies�ysz�cych mowy przy pomocy mowy, tw�rca tzw. oralnej metody nauczania g�uchych, za�o�yciel kolejnej szko�y dla dzieci g�uchych (w roku 1778 w Lipsku w Niemczech), przy tym pierwszej, w kt�rej stosowano ustn� (oraln�) metod� nauczania. W nast�pnych latach XVIII stulecia powstawa�y coraz to nowe szko�y dla g�uchych - kolejno w Wiedniu (1779), Rzymie (1784), Bordeaux (1786), Pradze (1786), Szlezwiku (1787), Berlinie (1788), Neapolu (1789), Groningen (1790), Londynie (1792) i wielu innych miastach. W szko�ach tych, kt�re wzorowa�y si� na ju� istniej�cych plac�wkach, stosowano w nauczaniu albo metod� oraln� albo mimiczn�. Do roku 1880, a wi�c przez ponad 100 lat obie te metody funkcjonowa�y niejako niezale�nie od siebie, znajduj�c zwolennik�w i przeciwnik�w. W�r�d zwolennik�w metody oralnej by�o wielu, kt�rzy z kod�w manualnych akceptowali alfabet palcowy. Nale�a� do nich tak�e wspomniany ju� Heinicke, jednak za g��wny �rodek porozumiewania si� uwa�a� mow� i przeciwstawia� si� uczeniu liter przed nauczeniem mowy (O.Perier 1992). Istotnym jednak jest, �e �wcze�ni surdopedagogowie traktowali mow� i j�zyk migowy alternatywnie, nie dostrzegaj�c mo�liwo�ci wsp�dzia�ania tych �rodk�w porozumiewania si�. Przyczyny takiego stanowiska nale�y szuka� w fakcie, �e j�zyki migowe, jako bezfleksyjne, od pocz�tku wytworzy�y sw� specyficzn� gramatyk�, w kt�rej podstawow� rol� odgrywa� szyk wyraz�w w zdaniu, odmienny zazwyczaj ni� w j�zykach fleksyjnych. Uniemo�liwia�o to praktycznie ��czenie j�zyka migowego z mow�. Bez wzgl�du jednak na oficjaln� metod� nauczania, obowi�zuj�c� w danej szkole, nies�ysz�ce dzieci w naturalny spos�b poszukiwa�y metod nawi�zywania kontakt�w spo�ecznych, przebywaj�c stale ze sob�. Tak powstawa�y pierwsze j�zyki migowe, kt�re na wiele lat sta�y si� podstawowym �rodkiem porozumiewania si� dla os�b pozbawionych s�uchu i mowy. Burzliwy rozw�j O�wiecenia, kt�ry w ca�ej Europie przyni�s� tak�e zainteresowanie lud�mi dotkni�tymi g�uchot� i spowodowa� otwarcie jeszcze w XVIII wieku 16 szk� dla g�uchych, a w pierwszym �wier�wieczu XIX wieku dalszych 15 szk� nie m�g� omin�� ziem polskich. By� to jednak dla naszego pa�stwa trudny okres historyczny - okres rozbior�w. Powsta�a wprawdzie ju� w roku 1773 Komisja Edukacji Narodowej - pierwsze na �wiecie ministerstwo o�wiaty, o�ywion� dzia�alno�� wykazywali tak wybitne jednostki jak Grzegorz Piramowicz, Stanis�aw Staszic, Hugo Ko���taj czy Kazimierz Narbutt, jednak wewn�trzne trudno�ci natury politycznej r�wnocze�nie hamowa�y rozw�j o�wiaty. Z tych te� przede wszystkim przyczyn, mimo, i� pierwsza szko�a dla dzieci g�uchych na �wiecie powsta�a jeszcze w 1760 roku, za�o�ona przez Thomasa Braidwooda w Edynburgu (dzia�a�a jednak tylko kilka lat i nie pozostawi�a znacz�cego �ladu w historii), na ziemiach polskich historia szkolnictwa dla dzieci nies�ysz�cych zaczyna si� dopiero ponad 50 lat p�niej, w roku 1817, kiedy to powstaje w Warszawie, jako 27 szko�a w Europie, Instytut G�uchoniemych (od 1842 roku Instytut G�uchoniemych i Ociemnia�ych) za�o�ony przez ks.Jakuba Falkowskiego (1774-1848). W 1830 roku powstaje nast�pna szko�a, tym razem w zaborze austriackim - Galicyjski Zak�ad dla G�uchoniemych we Lwowie, w 1832 roku kolejna szko�a - Krajowy Zak�ad dla G�uchoniemych w Poznaniu. ��cznie do ko�ca XIX stulecia powsta�o na ziemiach polskich zaledwie 5 plac�wek kszta�c�cych dzieci nies�ysz�ce wobec ok.400 analogicznych szk� na �wiecie. Pierwsze szko�y dla nies�ysz�cych by�y r�wnocze�nie pierwszym miejscem, gdzie nies�ysz�ce dzieci dowiadywa�y si� o spo�ecznym charakterze swej niepe�nosprawno�ci, gdzie poznawali innych nies�ysz�cych. Dopiero powstanie zorganizowanych plac�wek kszta�cenia nies�ysz�cych, w kt�rych dzieci poznawa�y si� nawzajem i zawiera�y pierwsze przyja�nie mog�o sta� si� punktem wyj�cia i zacz�tkiem ruchu spo�ecznego w tym �rodowisku. Sprzyja�y temu szkolne wi�zy przyja�ni i utrzymywanie kontakt�w towarzyskich po uko�czeniu szko�y. Absolwenci szk� cz�sto powracali do budynk�w szkolnych, widz�c tam mo�liwo�� nawi�zania bezpo�redniego kontaktu z by�ymi kolegami szkolnymi i innymi nies�ysz�cymi, kontaktu, kt�rego no�nikiem by� przede wszystkim j�zyk migowy - �rodek porozumiewania si� powsta�y i rozwijaj�cy si� dzi�ki pierwszym plac�wkom zbiorowego kszta�cenia i wychowywania nies�ysz�cych dzieci. Pierwszymi stowarzyszeniami nies�ysz�cych by�y wi�c ko�a by�ych wychowank�w szk� dla nies�ysz�cych. St�d by� ju� jeden tylko krok do powstawania autentycznych stowarzysze� - organizacji spo�ecznych zrzeszaj�cych osoby nies�ysz�ce. Pierwsz� pr�b� powo�ania stowarzyszenia zrzeszaj�cego osoby s�ysz�ce i nies�ysz�ce podj�� w 1834 roku Wawrzyniec Wysocki, �wczesny rektor Instytutu G�uchoniemych w Warszawie. Zaproponowa� on utworzenie Towarzystwa Oszcz�dno�ciowego dla G�uchoniemych, dzia�aj�cego przy Instytucie i przeznaczonego g��wnie dla jego absolwent�w. Projekt ten zosta� niestety odrzucony przez rad� nadzorcz� Instytutu i nigdy nie zosta� urzeczywistniony. W 1872 roku Rzeczywisty Radca Stanu, p.Micha� Rogozi�ski, cz�onek departamentu rz�dz�cego senatu, ofiarowa� na rece dyrektora Instytutu G�uchoniemych i Ociemnia�ych w Warszawie 153 ruble z przeznaczeniem na tzw. fundusz �elazny dla g�uchoniemych i ociemnia�ych. Po�owa tej sumy, przeznaczona dla nies�ysz�cych i uzupe�niana stopniowo dalszymi ofiarami sta�a si� zawi�zkiem przysz�ego kapita�u powsta�ego 11 lat p�niej stowarzyszenia. Pierwsze jednak stowarzyszenie nies�ysz�cych powsta�o w 1876 roku we Lwowie. By�a to "Nadzieja". Pierwsze stowarzyszenia i ich dzia�alno�� I Galicyjskie Towarzystwo G�uchoniemych "Nadzieja", przemianowane w p�niejszych latach na Ma�opolskie Towarzystwo G�uchoniemych "Nadzieja", powsta�o jako pierwsze na ziemiach polskich, a jako trzydziestesz�ste w Europie, w dniu 7 lipca 1876 roku we Lwowie. Jego inicjatorem, za�o�ycielem i pierwszym prezesem by� nies�ysz�cy urz�dnik Galicyjskiego Namiestnictwa we Lwowie - Juliusz Zellinger. Celem Towarzystwa - w my�l za�o�e� jego statutu - by�o organizowanie �ycia kulturalnego i towarzyskiego swych cz�onk�w, opieka nad chorymi, starcami i bezrobotnymi, po�rednictwo pracy, udzielanie porad i pomocy materialnej oraz propagowanie szkolenia zawodowego. Towarzystwo to nie mia�o przy tym charakteru elitarnego. Jego cz�onkiem m�g� zosta� ka�dy nies�ysz�cy po uko�czeniu 17 roku �ycia, bez wzgl�du na narodowo��, wyznanie i wykszta�cenie. Towarzystwo znalaz�o poparcie i zrozumienie �rodowiska lwowskiego, a przede wszystkim pedagog�w, kt�rzy znaj�c psychik� swych dawnych wychowank�w widzieli w takiej organizacji spo�ecznej drog� do utrzymywania i dalszego rozwijania zdobytej wiedzy oraz pomoc w rozwi�zywaniu r�nego rodzaju trudno�ci i problem�w �yciowych. Tak�e wiele instytucji, jak r�wnie� i w�adze miejskie od pocz�tku wspomaga�y Towarzystwo finansowo, co pozwoli�o na utworzenie specjalnych funduszy zapomogowych i po�yczkowych (ten ostatni w 1893 roku zniesiono ze wzgl�du na nierozwa�ne gospodarowanie po�yczkami przez niekt�rych cz�onk�w a tym samym niemo�no�� zwrotu zaci�ganych po�yczek). Jednym z wa�niejszych sukces�w Towarzystwa z pocz�tkowego okresu jego dzia�ania by�o uzyskanie dla cz�onk�w bezp�atnych porad lekarskich oraz 50 % zni�ki w op�atach za leki, dzi�ki spo�eczno-filantropijnej dzia�alno�ci lwowskich lekarzy - Tadeusza �uli�skiego, Samuela Letza, Izaaka Gusmana i Juliusza Notza oraz aptekarzy - Juliusza Nahlika i Adolfa Mussila. Aktywno�� dzia�aczy Towarzystwa oraz �yczliwo�� spo�ecze�stwa umo�liwi�y szybki rozw�j organizacji oraz rozszerzenie zakresu dzia�ania wyra�aj�ce si� wieloma cennymi inicjatywami. Wkr�tce powsta�a z dar�w i ofiar biblioteczka i czytelnia pism (kt�ra dzi�ki pomocy w�adz miejskich i os�b prywatnych otrzymywa�a bezp�atnie niekt�re gazety i czasopisma) a Zarz�d Towarzystwa wraz ze s�ysz�cymi sympatykami rozpocz�� organizowanie dla swych cz�onk�w pogadanek, odczyt�w, gier i zabaw oraz imprez okoliczno�ciowych. Towarzystwo nawi�za�o r�wnie� szereg kontakt�w zagranicznych. Poza bliskimi kontaktami z Warszaw� (kt�ra w�wczas tak�e by�a zagranic�), nawi�zano bli�sz� styczno�� m.in. z Wiedniem, Berlinem i Prag�, gdzie w r.1881 na V Mi�dzynarodowym Kongresie G�uchoniemych reprezentowa� Towarzystwo "Nadzieja" prezes Zellinger. Niestety z braku �rodk�w w kolejnych kongresach - w Sztokholmie w 1884 r. i w Hamburgu w 1889 r. przedstawiciel "Nadziei" nie bra� ju� udzia�u. W 1901 roku na 25-lecie istnienia Towarzystwo otrzyma�o sztandar. Na uroczysto�� wr�czenia i po�wi�cenia sztandaru, kt�ra odby�a si� 6 pa�dziernika 1901 r. przyby�o wielu przedstawicieli z innych miast. Obchody jubileuszu zwi�kszy�y znacznie popularno�� Towarzystwa, kt�rego stan liczebny powi�kszy� si� w kr�tkim czasie o kolejnych 23 cz�onk�w. Sta�o si� to bod�cem do organizowania podobnych imprez co 5 lat. W 1912 roku Towarzystwo czynnie uczestniczy�o przy budowie i oddaniu do u�ytku bursy im.ks.Jakuba Falkowskiego, przeznaczonej dla nies�ysz�cej m�odzie�y rzemie�lniczej, kt�rej inicjatorem i za�o�ycielem by� �wczesny dyrektor Galicyjskiego Zak�adu dla G�uchoniemych we Lwowie a zarazem dzia�acz Towarzystwa Antoni Mejbaum (po jego �mierci w 1916 r. bursa zosta�a nazwana jego imieniem). Towarzystwo "Nadzieja" w nast�pnym, 1913 roku z w�asnych funduszy wyposa�y�o biblioteczk� dla mieszka�c�w bursy. W tym okresie umiera po 37-letnim okresie kierowania Towarzystwem jego prezes Juliusz Zellinger a na jego miejsce zostaje wybrany nies�ysz�cy artysta malarz i fotograf J�zef Jaworski. G��wnym kierunkiem dzia�alno�ci Towarzystwa staje si� obecnie zbieranie fundusz�w dla prowadzonej na szerok� skal� akcji pomocy biednym i niedo��nym nies�ysz�cym cz�onkom Towarzystwa oraz dla uzyskania na sta�e w�asnego lokalu (Towarzystwo korzysta�o bowiem jedynie z pomieszczenia w szkole dla g�uchych). W tym celu Towarzystwo organizuje wiele imprez o charakterze dochodowym. Dzia�alno�� ta zostaje uwie�czona sukcesem - 19 pa�dziernika 1913 r. odby� si� akt po�wi�cenia nowego lokalu Stowarzyszenia "Nadzieja" w domu przy ul. Franciszka�skiej 7. W 1914 roku Stowarzyszenie wydaje kalendarzyk kieszonkowy dla g�uchoniemych "Nadzieja", zredagowany przez J�zefa Bia�yni�-Cho�odeckiego (literata i publicyst� maj�cego nies�ysz�cego syna), a zawieraj�cy szereg ciekawych artyku��w i informacji oraz alfabet palcowy. Rozw�j Towarzystwa zostaje wstrzymany przez wybuch I wojny �wiatowej w 1914 roku. Ci�kie warunki odbijaj� si� najbardziej na funduszach Towarzystwa, kt�remu wstrzymano w tym okresie dotacje. Ponown� aktywno�� w dzia�aniu przejawi ono dopiero po odzyskaniu niepodleg�o�ci przez Polsk�. W siedem lat po utworzeniu Towarzystwa "Nadzieja" powsta�o drugie na ziemiach polskich, w Warszawie, stowarzyszenie nies�ysz�cych pod nazw� Towarzystwo G�uchoniemych By�ych Wychowank�w i Wychowanic Warszawskiego Instytutu G�uchoniemych i Ociemnia�ych. W wiele lat p�niej stowarzyszenie to zmieni�o nazw� na Chrze�cija�skie Towarzystwo G�uchoniemych "Opatrzno��". Zgodnie z zatwierdzonym w dniu 5 kwietnia 1883 roku statutem Towarzystwo mia�o zapewni� swym cz�onkom - absolwentom Instytutu warunki i mo�liwo�ci do dalszego rozwoju umys�owego, pomaga� im w znajdowaniu zatrudnienia, zach�ca� do oszcz�dno�ci, udziela� po�yczek i zapom�g oraz opiekowa� si� chorymi, starcami, niezdolnymi do pracy, wdowami po nies�ysz�cych i ich dzie�mi. G��wnym inicjatorem powstania Towarzystwa, autorem jego statutu oraz pierwszym prezesem by� wybrany na walnym zebraniu w dniu 8 wrze�nia 1883 roku �wczesny dyrektor Instytutu Jan Pap�o�ski, a najwi�ksz� pomoc� ze strony samych nies�ysz�cych s�u�y� mu ciesz�cy si� wielkim autorytetem �rodowiska absolwent Instytutu, nies�ysz�cy fotograf J�zef Su�owski. W dniu 2 grudnia 1883 roku zosta�a otwarta tzw. Gospoda G�uchoniemych przy ulicy Piwnej 11 na warszawskim Starym Mie�cie, w lokalu b�d�cym w�wczas w dyspozycji Instytutu G�uchoniemych. Od chwili otwarcia Gospoda przez ponad 50 lat pe�ni�a funkcj� lokalu Towarzystwa. Ca�y koszt dzier�awy i wyposa�enia lokalu wzi�� na siebie pierwszy prezes Towarzystwa, dyrektor Instytutu Jan Pap�o�ski. W Gospodzie skupia�o si� ca�e �wczesne �ycie kulturalne nies�ysz�cych z warszawy i okolic. Na miejscu zorganizowany by� bufet i wypo�yczalnia gier, takich jak szachy, warcaby, domino, loteryjki itp. Nie wolno by�o natomiast gra� w karty ani pi� alkoholu. Od czasu do czasu organizowane byly pogadanki i imprezy okoliczno�ciowe, a tradycj� karnawa�ow� sta�y si� dochodowe wieczorki taneczne i znane na ca�� Warszaw� Bale u G�uchoniemych reklamowane i opisywane w sto�ecznej prasie, na kt�rych to balach bawili si� zar�wno nies�ysz�cy jak i s�ysz�cy. Poza organizacj� �ycia kulturalnego i towarzyskiego Towarzystwo warszawskie, podobnie jak lwowska Nadzieja, zajmowa�o si� losem nies�ysz�cych analfabet�w, starc�w, bezrobotnych i �yj�cych w n�dzy. Formami pomocy by�o wyszukiwanie pracy dla bezrobotnych poprzez osobiste starania cz�onk�w Towarzystwa (a w szczeg�lno�ci dzi�ki staraniom s�ysz�cych cz�onk�w Zarz�du i sympatyk�w), wyp�acanie zasi�k�w i po�yczek zwrotnych z kasy Towarzystwa, przygotowywanie paczek �ywno�ciowych i odzie�owych itp. Dzia�alno�� ta, ograniczona mo�liwo�ciami finansowymi, nie mog�a rozwi�za� tych problem�w w spos�b generalny, a jedynie mia�a charakter dora�ny. Od pocz�tku istnienia Towarzystwa, tj od roku 1883, a� do roku 1915 godno�� prezesa Towarzystwa piastowali z urz�du kolejni dyrektorzy Instytutu G�uchoniemych i Ociemnia�ych. Od 1887 roku byli to Rosjanie, na og� ma�o zainteresowani dzia�alno�ci� Towarzystwa, a koncentruj�cy si� g��wnie na stopniowej rusyfikacji kszta�cenia nies�ysz�cych. Mimo jednak nacisku ze strony zaborc�w oraz post�puj�cej rusyfikacji szk� Towarzystwo zachowa�o sw� polsko��, a jego dzia�alno�� poprzez Gospod� G�uchoniemych pozwala�a przetrwa� ten trudny dla ca�ego narodu okres. Zar�wno Towarzystwo warszawskie, jak i lwowska Nadzieja organizowa�y w swych lokalach obchody rocznic narodowych. Warszawscy nies�ysz�cy brali r�wnie� zorganizowany udzia� w manifestacjach ulicznych w 1905 r. Istotne znaczenie dla umacniania wi�zi spo�ecznej pomi�dzy nies�ysz�cymi z r�nych region�w mi�ly spotkania towarzyskie oraz zjazdy. Umo�liwia�y one nie tylko nawi�zanie kontakt�w towarzyskich i stosunk�w kole�e�skich pomi�dzy nies�ysz�cymi z r�nych cz�ci kraju i r�nych zabor�w, ale tak�e wsp�lne omawianie problem�w dzia�alno�ci spo�ecznej i organizacji stowarzysze�, poznawanie kraju i nowych zdobyczy techniki. I tak np. w zorganizowanym w r. 1912 w Warszawie zje�dzie absolwent�w warszawskiego Instytutu G�uchoniemych i Ociemnia�ych z lat 1877-1897 wzi�o udzia� ok.150 go�ci z terenu ca�ego zaboru rosyjskiego - z Litwy, Wo�ynia, R�wnego, Bia�egostoku, Lublina, �odzi, Sieradza, Radomia, �owicza, Nowego Miasta, P�ocka, W�oc�awka i innych miast. Podczas Zjazdu z inicjatywy �wczesnego skarbnika Towarzystwa J�zefa Rogowskiego, kt�ry by� delegatem Towarzystwa na Mi�dzynarodowy Zjazd G�uchoniemych w Pary�u, seans filmowy w Teatrze Kinematograficznym "Si�a" w Warszawie, w ramach kt�rego przedstawione zosta�y migawki filmowe z paryskiego Zjazdu. By�a to, jak na owe czasy, rewelacja techniczna, a wielu zachwyconych widz�w po raz pierwszy w �yciu ogl�da�o seans filmowy. Za przyk�adem pierwszych dw�ch stowarzysze� zacz�y powstawa� nast�pne. Jeszcze w 1889 roku powsta�o Towarzystwo dla Zdrowia G�uchoniemych w Grudzi�dzu, nosz�ce od 1899 roku nazw� Towarzystwo dla Zdrowia G�uchoniemych "Zgoda", a nast�pnie, w 1920 roku przemianowane na Katolickie Towarzystwo G�uchoniemych, w 1905 roku Stowarzyszenie G�uchoniemych im.�w.J�zefa w Katowicach, w 1909 roku Chrze�cija�skie Stowrzyszenie Wzajemnej Pomocy G�uchoniemych w �odzi i w 1916 roku Stowarzyszenie G�uchoniemych �yd�w m.st.Warszawy "Sp�jnia". Ponadto od 1890 roku w Bydgoszczy istnia�o niemieckie stowarzyszenie - Verein fur das Wohl der Gehorlosen Bydgoszcz, licz�ce kilkudziesi�ciu cz�onk�w. Wybuch i wydarzenia I wojny �wiatowej ograniczy�y nieco dzia�alno�� stowarzysze�. Organizowana w�wczas w zaborze rosyjskim przez w�adze carskie masowa ewakuacja ludno�ci polskiej w g��b Rosji nie omin�a tak�e i nies�ysz�cych. Dzia�acze warszawskiego Towarzystwa pr�bowali nawi�za� ��czno�� ze stowarzyszeniami rosyjskimi i ukrai�skimi w Moskwie, Kijowie i innych miastach, korzystaj�c z ich �wietlic, dzia�alno�ci kulturalno-o�wiatowej i form pomocy socjalnej, bez wi�kszych trudno�ci porozumiewaj�c si� za pomoc� j�zyka migowego. Wspomniany ju� J�zef Rogowski reprezentowa� polskich nies�ysz�cych na Wszechrosyjskim Zje�dzie G�uchoniemych w Moskwie w 1916 roku. Od 1915 roku prezesem warszawskiego Towarzystwa G�uchoniemych by� �wczesny dyrektor Instytutu Aleksander Manczarski. Dzi�ki jego sta�ej pomocy oraz energii wtypr�bowanych nies�ysz�cych aktywist�w Towarzystwo, licz�ce w 1917 roku ju� 363 cz�onk�w, rozwija�o nadal skuteczn� pomoc dla swych podopiecznych poprzez rozdawanie bon�w �ywno�ciowych, organizacj� bezp�atnego leczenia chorych, a czasem i pogrzeb�w na koszt Towarzystwa. Roziwni�to w�wczas szerok� akcj� zdobywania dodatkowych funduszy poprzez ofiary i darowizny. W setn� rocznic� powstania Instututu G�uchoniemych i Ociemnia�ych w dniu 23 pa�dziernika 1917 roku cz�onkowie Towarzystwa wzi�li czynny udzia� w obchodach tej uroczysto�ci. Towarzystwo ufundowa�o pami�tkow� tablic� z br�zu na marmurze, urz�dzi�o wystaw� prac g�uchoniemych absolwent�w Instytutu, a jeden z cz�onk�w Towarzystwa - artysta rze�biarz Ludwik Konitz ofiarowa� Instytutowi w�asnor�cznie wykonane popiersie za�o�yciela Instytutu ks.Jakuba Falkowskiego. Szczeg�lne znaczenie mia�a stanowi�ca przegl�d dzia�alno�ci Towarzystwa wystawa prac jego cz�onk�w - absolwent�w Instytutu. Obejmowa�a ona prace malarskie i rze�biarskie, grawerskie, emalierskie, hafciarskie, krawieckie, kapelusznicze itp. Wzbudzi�a du�e zainteresowanie zwiedzaj�cych i entuzjastyczne recenzje prasowe. Jej najwa�niejsze znaczenie polega�o jednak na tym, �e stanowi�a ona symboliczny wyraz osi�gni�� wszystkich organizacji nies�ysz�cych, mimo bowiem dzia�alno�ci w trzech r�nych zaborach, w r�nych �rodowiskach, realizowa�y one podobne cele wymieniaj�c, mimo utrudnie�, do�wiadczenia pomi�dzy sob�. Dzia�aj�ce w r�nych zaborach i regionach pierwsze stowarzyszenia nies�ysz�cych stworzy�y podstawy faktycznego ruchu spo�ecznego w tym �rodowisku i wychowa�y ambitny aktyw, umiej�cy wsp�y� i wsp�pracowa� ze spo�ecze�stwem ludzi s�ysz�cych. Cz�� II. Stowarzyszenia g�uchoniemych w II Rzeczypospolitej (1918-1939) Rozw�j stowarzysze� g�uchoniemych Do momentu odzyskania niepodleg�o�ci tj. do roku 1918 istnia�o na naszych ziemiach 7 stowarzysze� g�uchoniemych - w Warszawie (2 stowarzyszenia), Lwowie, �odzi, Katowicach i Grudzi�dzu, a tak�e niemieckie stowarzyszenie w Bydgoszczy. Odzyskanie pa�stwowo�ci korzystnie wp�yn�o na rozw�j i sytuacj� stowarzysze� nies�ysz�cych. Pocz�tki pa�stwowo�ci polskiej by�y jednak trudne tak�e dla nies�ysz�cych. Tocz�ce si� od 1 listopada 1918 roku na wschodnich rubie�ach kraju walki o przynale�no�� pa�stwow� tych ziem zaanga�owa�y w dzia�ania niepodleg�o�ciowe a p�niej wojenne tak�e nies�ysz�cych ze Lwowa i okolic. M�odzi nies�ysz�cy cz�onkowie Towarzystwa wst�powali ochotniczo w szeregi walcz�cych, czynnie uczestnicz�c w obronie Lwowa i granic Rzeczypospolitej. 11 z nich wst�pi�o w 1918 roku do Miejskiej Stra�y Obywatelskiej, otrzymuj�c po zako�czeniu walk o Lw�w honorowe odznaczenia "Orl�t Lwowskich". Po wybuchu wojny polsko-sowieckiej grupa 14 nies�ysz�cych ponownie wst�pi�a w szeregi walcz�cych. 8 m�odych ludzi - J�zef Backer (p�niejszy d�ugoletni prezes Oddzia�u Polskiego Zwi�zku G�uchych we Wroc�awiu), Stanis�aw Czernicki, Alfred Garapich (p�niejszy prezes Towarzystwa "Nadzieja"), Karol Janecki, J�zef Kasparek, Hieronim Kilarski, Tadeusz Terlecki i Kazimierz Weber (nies�ysz�cy rze�biarz) trafi�o do Ochotniczej Legii Obywatelskiej a 6 nast�pnych - Olgierd Bia�ynia-Cho�odecki, Ludwik Lech, Karol Napieracz, Roman Petrykiewicz (p�niejszy d�ugoletni prezes Polskiego Zwi�zku G�uchych), Jan Szczygie� i Franciszek Szkaradnik - do 240 p.p. Ma�opolskiej Armii Ochotniczej, z kt�r� przebyli kampani� nad Bugiem w lecie 1920 roku. O ich pierwszych szkoleniach wojskowych pisa� w Rzeczypospolitej Adam Grzyma�a-Siedlecki: "...Pozna�em ca�y �wiat ochotnictwa lwowskiego od bieguna ekstazy po biegun beztroski. Naraz oficerowie zatrzymuj� mnie: - Niech pan spojrzy na t� ma�� grupk�, �wicz�c� si� karabinami. To s� ochotnicy g�uchoniemi. Ustawiono ich naprzeciw wi�kszego szeregu. Nie s�ysz� komendy, wi�c oczami wpatruj� si� pilnie w to, co robi� inni i powtarzaj� za nimi te same ruchy. Zaszli ju� do takiej wprawy, �e powtarzaj� te ruchy z op�nieniem p�sekundowym, co najwy�ej. Niejako ju� przewiduj� z g�ry, co trzeba wykona�". Nies�ysz�cy ochotnicy brali udzia� w bezpo�rednich dzia�aniach wojennych uczestnicz�c w bitwach pod Streptowem, Rud� Sieleck�, Zadw�rzem, Zuchorzycami, �urawnikami i Laszkami Kr�lewskimi. Za dzielno�� i trudy poniesione w bojach otrzymali odznaczenia bojowe i zapisali si� w pami�ci potomnych. Na ich cze�� w kilka lat p�niej, 4 pa�dziernika 1925 roku, w �cian� Zak�adu Wychowawczego we Lwowie wmurowano tablic� pami�tkow�, po kt�rej dzi� zachowa�a si� tylko fotografia. Ma�opolskie Towarzystwo G�uchoniemych "Nadzieja" utraci�o w tym czasie uzyskany w 1913 roku lokal przy Franciszka�skiej. Mog�c korzysta� jedynie z bezinteresownie udost�pnionych pomieszcze� w Zak�adzie dla G�uchoniemych przy ul.�yczakowskiej 35, wznowi�o aktywne dzia�ania na rzecz budowy w�asnego domu. Z inicjatywy prezesa Towarzystwa, a by� nim w okresie II Rzeczypospolitej nies�ysz�cy Antoni Pomian Biesiekierski, aby zdoby� niezb�dne fundusze, rozpisana zosta�a oprocentowana po�yczka wewn�trzna, kt�ra znalaz�a poparcie u cz�onk�w. Inn�, rozwijaj�c� si� w�wczas form� dzia�alno�ci by�o tworzenie mo�liwo�ci zdobywania wykszta�cenia. Przy pomocy Komitetu Kurs�w dla Doros�ych Towarzystwo zorganizowa�o w 1921 roku na terenie Lwowa 3 kursy wieczorowe dla nies�ysz�cych, na kt�rych wyk�ady prowadzili nauczyciele-specjali�ci. W 1922 roku znacznie zwi�kszy�a si� liczba cz�onk�w "Nadziei" dzi�ki przyst�pieniu do� 55 cz�onk�w dotychczasowego Towarzystwa G�uchoniemych w Krakowie, kt�re przekszta�ci�o si� na okres 4 lat w fili� Towarzystwa "Nadzieja". W rok p�niej Towarzystwo otrzyma�o sta�� subwencj� z Ministerstwa Opieki Spo�ecznej. Sta�o si� to nowym bod�cem do dzia�a� w kierunku budowy Domu G�uchoniemych we Lwowie, jednak dopiero w lutym 1927 roku udaje si� pozyska� od w�adz miejskich za stosunkowo nisk� cen� parcel� budowlan� przy ul.Cetnerowskiej 4. Zorganizowane w tym�e roku uroczyste obchody 50-lecia Towarzystwa sta�y si� okazj� do wbudowania kamienia w�gielnego pod nowy gmach Towarzystwa, po��czony w projekcie ze schroniskiem dla starc�w, burs� i warsztatami dla uczni�w oraz lokalem dla sportowc�w. Powo�ano komitet budowy domu, a w roku 1931 rozpocz�to prace budowlane. Dzi�ki ofiarno�ci dzia��czy Towarzystwa ju� w sierpniu 1934 r. mo�na by�o uruchomi� pierwsze pomieszczenia, a w dniu 20 pa�dziernika 1935 roku nast�pi�o uroczyste otwarcie nowego Domu G�uchoniemych, w kt�rym znalaz�y pomieszczenie bursa im.Antoniego Mejbauma, schronisko dla starc�w g�uchoniemych oraz lokale Towarzystwa "Nadzieja" i Lwowskiego Klubu Sportowego G�uchoniemych "�wit". By� to w�wczas niedu�y dom dwupi�trowy, niezupe�nie jeszcze wyko�czony, ale kryty dachem i posiadaj�cy gotowych 10 izb z elektryczno�ci� i kanalizacj�. Ta najwi�ksza inwestycja Towarzystwa "Nadzieja", kt�re uruchomi�o specjalny Fundusz Budowy Domu G�uchoniemych zosta�a ca�kowicie uko�czona dopiero w roku 1938. Warszawskie Towarzystwo G�uchoniemych na walnym zgromadzeniu cz�onk�w w r. 1919 przemianowa�o si� na Chrze�cija�skie Towarzystwo G�uchoniemych (uzupe�nione w r.1924 nazw� "Opatrzno��") i uzyska�o nowy statut, zatwierdzony przez w�adze pa�stwowe, daj�cy nies�ysz�cym cz�onkom znacznie wi�ksze uprawnienia ni� dotychczas. Do roku 1919 bowiem prezesem Towarzystwa by� z urz�du dyrektor Instytutu G�uchoniemych i Ociemnia�ych, natomiast zgodnie z nowym statutem ca�y zarz�d by� wybierany spo�r�d cz�onk�w, a przedstawiciel Instytutu by� zapraszany w charakterze kuratora Towarzystwa. Pierwszym prezesem Towarzystwa zosta� wybrany dotychczasowy skarbnik, wieloletni dzia�acz Towarzystwa - J�zef Rogowski, a pierwszym kuratorem zosta� �wczesny dyrektor Instytutu - dr W�adys�aw Jarecki. Jemu w�a�nie Towarzystwo zawdzi�cza uzyskanie od w�adz miejskich sta�ej dotacji na cele spo�eczne w wysoko�ci 7.500 z� rocznie. �ycie kulturalne Towarzystwa ogniskowa�o si� nadal w istniej�cej od 1883 roku Gospodzie G�uchoniemych, a formy jej dzia�alno�ci zosta�y rozszerzone o loterie fantowe i od 1923 roku o przedstawienia teatralne organizowane przez Wand� Panasewicz i Mieczys�awa Lubomskiego. Uroczyste obchody 40 lecia Towarzystwa w 1923 roku sta�y si� inspiracj� do podj�cia pr�by powo�ania og�lnopolskiej organizacji nies�ysz�cych, kt�ra ostatecznie powsta�a w Warszawie w 1925 roku pod nazw� Polski Zwi�zek Towarzystw G�uchoniemych. Jednym z g��wnych cel�w Towarzystwa "Opatrzno��" sta�o si� pod koniec lat dwudziestych wybudowanie w�asnego o�rodka kulturalnego na terenie Warszawy. W 1925 roku Towarzystwo uzyska�o od w�adz miasta plac w peryferyjnej w�wczas dzielnicy Bielany. Powsta� komitet budowy o�rodka, na czele kt�rego stan�� prezes Towarzystwa J�zef Rogowski, a jeden z cz�onk�w - nies�ysz�cy Alfons Na��cz zapisa� w testamencie na budow� o�rodka znaczn� sum� 50.000 z�. Planowany o�rodek mia� obejmowa� klub i sekretariat Towarzystwa, schronisko dla starc�w, hotel dla przyjezdnych oraz sale i boiska sportowe. Niestety ta warto�ciowa inicjatywa nie doczeka�a si� realizacji (m.in.tak�e z powodu obalenia testamentu Alfonsa Na��cza przez jego spadkobierc�w) i jedynym lokalem Towarzystwa pozosta�a nadal Gospoda na ul.Piwnej. Towarzystwo "Opatrzno��" by�o najliczniejszym w Polsce stowarzyszeniem nies�ysz�cych. Podczas gdy wi�kszo�� podobnych stowarzysze� zrzesza�a w okresie II Rzeczypospolitej po kilkudziesi�ciu cz�onk�w - Towarzystwo "Opatrzno��" w roku 1934 liczy�o ich 350. Intensywny rozw�j prze�ywa�o r�wnie� w okresie mi�dzywojennym Chrze�cija�skie Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy G�uchoniemych w �odzi. Kierowane od chwili powstania w 1909 roku przez wybitnego nies�ysz�cego aktywist� W�adys�awa Kranasa jeszcze w 1915 roku wsp�dzia�a�o przy organizacji pierwszej na terenie �odzi szko�y dla dzieci g�uchych. Brak w�asnego lokalu uniemo�liwia� szersz� dzia�alno��. Starania o lokal zosta�y uwie�czone sukcesem dopiero w 1931 roku, kiedy to Stowarzyszeniu uda�o si� uzyska� w dzier�aw� du�y lokal w centrum miasta przy ulicyv �w.Andrzeja 17. Dzi�ki pracy spo�ecznej cz�onk�w Stowarzyszenia przeprowadzono gruntowny remont pomieszcze�, zak��daj�c nie tylko now� pod�og� i o�wietlenie elektryczne, ale r�wnie� scen� dla amatorskiego teatru. Otwarcie lokalu nast�pi�o w sierpniu 1931 roku. W tym samym roku zorganizowano k�ko dramatyczne dla nies�ysz�cej m�odzie�y, kt�re w ci�gu dw�ch pierwszych miesi�cy pracy przygotowa�o pod kierunkiem �wczesnego sekretarza Stowarzyszenia - nies�ysz�cego Boles�awa Sikory dwugodzinny spektakl teatru migowego obejmuj�cy dwie jednoaktowe komedie - "Podejrzan� osob�" Dobrza�skiego i "Kawalerskie mieszkanie" Gelli. Premiera wzbudzi�a du�e zainteresowanie nie tylko samych nies�ysz�cych, bowiem aktorzy-amatorzy na scenie pos�ugiwali si� r�wnocze�nie znakami j�zyka migowego i mow�, dzi�ki czemu spektakl by� dost�pny tak�e dla widz�w s�ysz�cych. W dalszych planach zesp� mia� przygotowanie przedstawie� objazdowych, z kt�rymi mogliby odwiedza� nies�ysz�cych w innych miastach. W tym samym okresie zarz�d Stowarzyszenia uzyska� w Ministerstwie Wyzna� Religijnych i O�wiecenia Publicznego zgod� na organizowanie dokszta�cania g�uchoniemych. Po uzyskaniu pomocy w�adz miejskich w zakresie wyposa�enia w pomoce dydaktyczne uruchomione zosta�y przy pomocy wsp�pracy nauczycieli Szko�y dla G�uchoniemych w �odzi pierwsze kursy dokszta�caj�ce. W 1933 roku zmar� za�o�yciel i prezes Stowarzyszenia W�adys�aw Kranas a stowarzyszenie zosta�o usuni�te z lokalu przy ul.�w.Andrzeja za zaleganie z komornym (w lokalu tym nie mo�na by�o urz�dza� dochodowych bali i zabaw, co powa�nie ogranicza�o mo�liwo�ci finansowe Stowarzyszenia). Do ko�ca okresu mi�dzywojennego Stowarzyszenie korzysta�o z go�ciny Szko�y dla G�uchoniemych w �odzi, zbieraj�c si� w jednym z pomieszcze� szkolnych. W okresie II Rzeczypospolitej, dzi�ki odzyskaniu niepodleg�o�ci i powstaniu jednolitego pa�stwa polskiego znacznie rozszerzy�y si� mo�liwo�ci kontakt�w pomi�dzy nies�ysz�cymi z r�nych miast i region�w Polski. Pozwoli�o to na szersze przenoszenie do�wiadcze� i inicjowanie �ycia organizacyjnego na terenie miast i region�w, kt�re do tej pory nie posiada�y stowarzysze� zrzeszaj�cych nies�ysz�cych. Jako pierwsze w niepodleg�ej Polsce, ju� w 1918 roku powsta�o Polskie Towarzystwo G�uchoniemych w Kr�lewskiej Hucie na �l�sku (dzisiejszy Chorz�w - zmiana nazwy nast�pi�a w 1934 roku). Ze wzgl�du na ma�� ilo�� cz�onk�w i brak dochod�w z zewn�trz dzia�alno�� Towarzystwa ogranicza�a si� do udzielania gwiazdkowych zapom�g dla najbiedniejszych. Cz�onkowie Towarzystwa spotykali si� raz na miesi�c w Domu Ludowym w Kr�lewskiej Hucie. 29 czerwca 1919 roku powstaje w Poznaniu Polsko-Katolickie Towarzystwo G�uchoniemych. Baz� dla tego stowarzyszenia by�o istniej�ce nieformalnie od 1913 roku Pozna�skie Towarzystwo G�uchoniemych, za�o�one przez nies�ysz�cego Jana Szymanowskiego. On te� zosta� pierwszym oficjalnym prezesem zalegalizowanego i zreorganizowanego Towarzystwa. Kuratorem i sta�ym duszpasterzem Towarzystwa, kt�rego katolicki charakter podkre�lony zosta� w nazwie, zosta� ks.Boles�aw Su�ek, �wczesny prefekt, a od 1923 roku dyrektor Wojew�dzkiego Zak�adu dla G�uchoniemych w Poznaniu. Statut Towarzystwa zosta� zatwierdzony przez w�adze w lutym 1920 roku. W my�l tego statutu zadaniem Towarzystwa by�o: - o�wieca� i kszta�ci� swych cz�onk�w pod wzgl�dem religijnym, moralnym i narodowym, - zaprawia� cz�onk�w do spe�niania na podstawiue zasad katolickich obowi�zk�w obywatelskich, - wspiera� interesy g�uchoniemych i tworzy� dzie�o wzajemnej pomocy, - wytwarza� kole�e�skie stosunki w�r�d cz�onk�w. Charakterystyczn� przy tym cech� statutu by�o wykluczenie wszelkiej dzia�alno�ci politycznej. Zebrania cz�onk�w Towarzystwa odbywa�y si� przewa�nie raz na miesi�c, bowiem Towarzystwo nie posiada�o w�asnego lokalu. Czasem spotkania te po��czone by�y z prelekcjami, wyg�aszanymi na og� przez nauczycieli szko�y dla dzieci g�uchych, b�d�cych r�wnocze�nie dzia�aczami Towarzystwa - Jana Sur� i Czes�awa Lorkiewicza. Cz�onkowie Towarzystwa spotykali si� zazwyczaj w sali restauracji Jarockiej przy ul.Masztalarskiej 8 lub w Wojew�dzkim Zak�adzie dla G�uchoniemych w Poznaniu, gdzie najcz�ciej organizowane by�y zaj�cia o�wiatowe - pogadanki, prelekcje i pokazy filmowe. Dzia�alno�� o�wiatow� wspiera� i prowadzi� tak�e wieloletni prezes Towarzystwa - nies�ysz�cy Franciszek Wo�niak, pod kt�rego kierownictwem w latach 1922-1934 Towarzystwo prze�ywa�o okres swego najwi�kszego rozwoju. Uruchomiona zosta�a w�wczas (w 1924 roku) biblioteka Towarzystwa, a nawet, w 1933 roku, podj�to pr�b� wydawania w�asnego czasopisma - tygodnika Przewodnik G�uchoniemych, kt�re jednak z braku funduszy musia�o ulec likwidacji po wydaniu zaledwie 7 numer�w. Ograniczone mo�liwo�ci finansowe Towarzystwa wp�ywa�y tak�e na fakt, �e bezpo�rednia pomoc materialna na rzecz niezamo�nych cz�onk�w Towarzystwa udzielana by�a przy wsp�dzia�aniu z istniej�c� w Poznaniu od 1902 r. filantropijn� organizacj� o nazwie Stowarzyszenie ku wspieraniu potrzebuj�cych pomocy g�uchoniemych wojew�dztwa pozna�skiego. Dzi�ki wsp�pracy z tym stowarzyszeniem mo�na by�o organizowa� wsparcie dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebuj�cych w postaci gwiazdkowych paczejk �ywno�ciowych oraz dora�nych zapom�g. Stowarzyszenie to patronowa�o tak�e wszystkim wi�kszym imprezom organizowanym przez Polsko-Katolickie Towarzystwo G�uchoniemych, przeznaczaj�c odpowiednie fundusze na organizacj� pocz�stunku dla uczestnik�w imprez. Niezale�nie jednak od tej wsp�pracy Towarzystwo uruchomi�o w 1925 roku kas� po�yczkow� i kas� pogrzebow�, kt�re dzia�a�y do 1935 roku. Ponadto w 1932 roku, w okresie kryzysu ekonomicznego uruchomiony zosta� fundusz zapomogowy przeznaczony na pomoc dla bezrobotnych. Tym ostatnim r�wnie� pr�bowano za�atwia� zatrudnienie i Towarzystwo mog�o w tym zakresie poszczyci� si� wieloma sukcesami. W 1920 roku powstaje w �lad za pozna�skim podobne w celach i formach dzia�ania Polsko-Katolickie Towarzystwo G�uchoniemych w Bydgoszczy z inicjatywy pierwszego polskiego dyrektora Wojew�dzkiego Zak�adu dla G�uchoniemych w Bydgoszczy Romana Fischbacha. Opracowany i zatwierdzony zosta� statut Towarzystwa, z wykorzystaniem ju� istniej�cych wzor�w. Pierwszym prezesem Towarzystwa zosta� nies�ysz�cy Kazimierz Sikora, kt�ry pe�ni� t� funkcj� nieprzerwanie do 1939 roku, a kuratorem Towarzystwa zosta� dyrektor Zak�adu Roman Fischbach. Towarzystwo w okresie mi�dzywojennym liczy�o �rednio 30 cz�onk�w, rekrutuj�cych si� g��wnie z absolwent�w Zak�adu. Pocz�tkowa bardzo dobra wsp�praca Towarzystwa z Zak�adem, stanowi�cym istotn� baz� dla nies�ysz�cych cz�onk�w stowarzyszenia urwa�a si� niemal ca�kowicie w 1922 roku na skutek przeniesienia Zak�adu do Ko�ciana. By�a to jedna z g��wnych przyczyn, dla kt�rych dzia�alno�� Towarzystwa ogranicza�a si� w zasadzie do comiesi�cznych spotka� i imprez gwiazdkowych, odbywaj�cyc