1533

Szczegóły
Tytuł 1533
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1533 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1533 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1533 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Martyrologia unit�w podlaskich w �wietle najnowszych bada� naukowych   red. Jerzy Skowronek  Urszula Maksymiuk,  wyd. I, Siedlce 1996. Jego Ekselencji Ksigdzu Biskupowi dr JANOWIMAZUROWI Wielkiemu Or�downikowi procesu beatyfikacyjnego M�czennik�w Podlaskich w 400 rocznic� Unii Brzeskiej Stowarzyszenie "Martyrium " Wst�p Przed 120 laty w�adze carskie zako�czy�y d�ugotrwa�y okres zwalczania Ko�cio�a unickiego. Fina� ten stanowi�a likwidacja Unu poprzez faktyczne w��czenie wyznawc�w tego Ko�cio�a do prawos�awnych w 1875 r. Wynika- j�ce st�d prze�ladowanie unit�w nale�y do istotnych, a naprawd� ma�o znanych sk�adnik�w dziej�w Podlasia. Grupa historyk�w postanowi�a przedstawi� r�ne aspekty tej sprawy na podstawie zachowanych fragment�w dokumentacji archiwalnej, ale tak�e wspomnie� i tradycji unickich i sympatyzuj�cych z prze�ladowanymi unitami katolik�w. W ten spos�b powsta� niniejszy tom studi�w. Odznaczaj� si� one bardzo zr�nicowan�, charakterystyczn� tematyk�. Pierwszy z nich sygnalizuje najog�lniejsze mi�dzynarodowe uwarunkowania i reperkusje akcji brutalnej likwidacji Ko�cio�a unickiego na Podlasiu na przyk�adzie relacji dyp- lomat�w zachodnich, a zw�aszcza - konsula francuskiego w Warszawie. Decyzja w�adz carskich wynika�a w jakim� stopniu z konsekwentnej walki caratu przeciw Ko�cio�owi katolickiemu i d��enia do bezwzgl�dnego prymatu prawos�awia w ca�ym Cesarstwie Rosyjskim. Warte odnotowania by�o zainteresowanie i sympatia dla unit�w wyra�one przez r�ne �rodowis- ka polskie, a przede wszystkim - obserwator�w francuskich. Zdecydowany op�r prostych unit�w przeciw likwidacji ich odr�bno�ci budzi� szacunek jako usprawiedliwiony sprzeciw wobec �amania przez carat podstawowych norm cywilizacyjnych. Znana historyczka Podlasia - Urszula G�owacka-Maksymiukowa - w ko- lejnym z publikowanych studi�w gruntownie przeanalizowa�a dwa etapy walki caratu przeciw Unii: jej pe�ne odizolowanie od otaczaj�cej unit�w spo�eczno�ci katolickiej, a nast�pnie pe�ne w��czenie ich w spo�eczno�� prawos�awn� przy pomocy specjalnych zarz�dze� i �amania oporu przy pomocy si�y zbrojnej. Analiza dokument�w dotycz�cych przebiegu tych wydarze�, a zw�aszcza oporu unit�w w Pratulinie i Drelowie, wskazuje na konsekwentne za- k�amanie propagandy carskiej i zablokowanie wszelkich informacji w tej sprawie. W�adze z jednej strony pisa�y o bardzo �agodnym post�powaniu wojska, z drugiej - o "buncie zbrojnym w�o�cian"sugeruj�c jego polityczny, niemal powsta�czy charakter, wynikaj�cy z "intrygi polskiej". Tak�e patriotyczne �rodowiska polskie ch�tnie widzia�y w tych wydarzeniach jaki� sygna� samodzielnego wyst�powania ch�op�w do walki przeciw carskiej 6 w�adzy (marz�c, aby sta�o si� to istotnym sk�adnikiem przysz�ego powstania narodowego). W rzeczywisto�ci w Pratulinie i Drelowie op�r unit�w dotyczy� wy��cz- nie obrony wiary przed roszczeniami samow�adnego pa�stwa. Polega� on na obronie �wi�ty�, kt�rym w�adze pa�stwowe, nadu�ywaj�c prawo odbiera�y ich dotychczasowy charakter. Nie spos�b nazwa� tego buntem. By� to ofiarny, ale bierny protest przeciw bezprawnym w swej istocie dzia�aniom wszechpot�nego pa�stwa, �ami�cego jedno z podstawowych praw ludzkich do wolno�ci wiary. Dzia�ania ch�op�w unickich przeciw wojsku mo�na zaliczy� do akcji w zakresie obrony koniecznej, obrony �wi�ty� i wiary swych przodk�w a� do ko�ca, by "da� �wiadectwo prawdzie". Nastgpne dziesi�� studi�w i szkic�w sk�adaj�cych si� na ksi��k� dotycz� r�nych aspekt�w i problem�w unit�w podlaskich. Znajdziemy tu od- tworzenie i charakterystyk� sieci parafii unickich, ich �ycia religijnego i nieruchomego maj�tku (Grzegorz Welik i Maria Kunowska-Por�ba), analiz� �rodowiska, �ycia religijnego i m�cze�stwa unit�w w Mi�dzyrzecu i Drelowie (J�zef Geresz, Czes�aw Miazga). Bardzo wiele miejsca zaj�y kwestie pomocy duchowie�stwa katolic- kiego dla unit�w w latach 1875-1905, gdy nawet za kontakty katolik�w z unitami (kt�rzy nie chcieli porzuca� swej wiary) grozi�y obu stronom bardzo surowe represje (Katarzyna Maksymiukowa). Cztery niewielkie szkice pokazuj�, jak mimo wysi�k�w ca�ego represyjno-policyjnego aparatu pot�nego pa�stwa m�cze�stwo unit�w podlaskich obecne by�o w �wiado- mo�ci ca�ego spo�ecze�stwa polskiego - na �amach prasy (Dorota Le�niews- ka), w propagandzie patriotycznej Legion�w Pi�sudskiego (Krzysztof St�p- nik), w bardzo popularnych obrazach dramatycznych i popularnych �wczes- nych dramatach o charakterze religijnym (Maria Barbara Stykowa), nawet w tw�rczo�ci Stefana �eromskiego i W�adys�awa Reymonta (Dorota Kie- lak). Studia o rewindykacji cz�ci cerkwi pounickich w latach 1918-1939 i losach pozosta�ych �wi�ty� zabranych unitom w okresie likwidacji ich obrz�dku, kt�re utrzyma�y sw�j prawos�awny charakter lub zgodnie z wol� wiernych przekszta�ci�y si� w parafie rzymskokatolickie (Janusz Kuligow- ski) oraz o losach stara� o beatyfikacj� M�czennik�w Podlaskich, zainicio- wanych przez bpa podlaskiego Henryka Prze�dzieckiego, a wznowionych w 1964 r. przez bpa Ignacego �wirskiego i prowadzonych do chwili obecnej przez biskupa Jana Mazura, nast�pc�w inicjatora ca�ej akcji (Hanna Dyl�go- wa) zamykaj� tematyk� publikacji. Publikacja niniejsza powsta�a z ofiarnej i pe�nej entuzjazmu inicjatywy dyrektor Archiwum Pa�stwowego w Siedlcach dr Urszuli G�owackiej- 7 Maksymiukowej i dyrektora Archiwum Akt Nowych (a zarazem adiunkta Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego) dra Tadeusza Krawczaka. Swym entuzjazmem zarazili grup� m�odych historyk�w-regionalist�w, ale tak�e znan� badaczk� dziej�w polskiego Ko�cio�a w XVIII-XIX w., profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Hann� Dyl�gow� i auto- ra niniejszych s��w. Wszyscy wsp�autorzy niniejszej publikacji zdaj� sobie spraw� z niedo- skona�o�ci prezentowanych tu prac. Dla niekt�rych spo�r�d nas by� to debiut w zakresie publikacji historycznych lub dziedzinie historii Podlasia, ale z pewno�ci� za tymi pierwszymi inicjatywami p�jd� ieh dalsze prace poszerzaj�ce kr�g solidnych regionalist�w. Istotn� trudno�ci�, kt�r� napotkali autorzy - badacze sta�a si� bardzo sk�pa baza �r�d�owa do studi�w na podstawowe tematy. Sama akcja likwidacji i prze�ladowania Unii na Podlasiu udokumentowana jest aktami prawnymi i mocno zaprawionymi propagand� oficjalnymi sprawozdaniami w�adz carskich (przy czym nadal pe�ne wykorzystanie tej dokumentacji znajduj�cej si� poza Polsk� nie jest �atwe). Mo�na i nale�y je gruntownie konfrontowa� z �wczesnymi relacjami polskich obserwator�w (cz�sto doszukuj�cymi si� w postawie unit�w przede wszystkim manifestacji postawy politycznej, a zw�aszcza patriotycznej) i wreszcie ze znacznie p�niejszymi relacjami zbieranymi pieczo�owicie przez ksi#dza Pruszkow- skiego i jego nast�pc�w - duchownych i historyk�w laickich. �rodowisko ch�opskie z pewno�ci� nie jest najlepszym tw�rc� tzw. �r�de� obiektywnych, zreszt� tego rodzaju dokumentacja zawsze odznacza si� ogromnym subiektywizmem. Uczestnicy wydarze� w Pratulinie i Drelo- wie czy p�niejszego oporu przeciw w��czeniu do prawos�awia dzia�ali z determinacj�, ofiarnie i spontanicznie, ale nie pisali manifest�w ni program�w dzia�ania, nie organizowali akcji oporu czynnego na jak�kol- wiek skal�. To r�wnie� �wiadczy o czysto religijnym, nieomal osobisto- �rodowiskowym dzia�aniu, czy wr�cz - naturalnym odruchu, wynikaj�cym z prostej (niekiedy budz�cej ironiczny dystans niekt�rych obserwator�w) wiary tych prostych ch�op�w. I tak to winni�my przypomnie� i ukaza� sprawy dla wielu nam wsp�czesnych wr�cz niewyobra�alne, a przecie� budz�ce zas�u�ony szacunek. W�a�nie dla zbli�enia tamtej aury wsp�czesnemu czytelnikowi (a mo�e w og�le cz�owiekowi) w��czono tu gar�� aneks�w �r�d�owych i przygoto- wywany jest odr�bny tom wspomnie� i relacji dotycz�cych unit�w podlas- kich. Spokojne, rzetelne przedstawienie tych spraw winni�my tej spo�eczno�ci 8 pogranicza wro�ni�tej w urokliw� ziemi� podlask�. Stanowi� one integraln� cz�� podlaskiego i polskiego krajobrazu historycznego. Przypominaj�, �e trwanie, zakorzenienie zawsze ��czy si� z jak�� ofiarno�ci� - znacznie �atwiejsz� od tej, kt�rej �wiadectwo dawali m�czennicy podlascy przed 120 laty. Tadeusz Krawczak LIKWIDACJA UNII W KROLESTWIE POLSKIM Wydarzenia w Drelowie i Pratulinie w styczniu 1874r. Uw�aszczenie - pr�by pozyskania ch�op�w przez carat. Warszawa, 18 marca 1995 Wiosn� 1864r. car Aleksander II wyda� ukazy uw�aszczeniowe. Od Jerzy Skowronek samego pocz�tku starano si� wpoi� w ch�op�w, �e jest to szczeg�lny akt �aski cara-dobroczy�cy, kt�ry �amie op�r pan�w. Temu celowi s�u�y�a zar�wno bie��ca propaganda, m�wi�ca, �e jednym z cel�w powstania jest przeciwstawienie si� przez pan�w decyzji cara, jak i p�niej wzniesienie na jasnog�rskich wa�ach pomnika Aleksandra II. Zbudowano go za pieni�dze �ci�gni�te drog� przymusu z ch�op�w, mieszka�c�w Kr�lestwa Polskiego. Stoj�ce przy monumencie warty zmusza�y wszystkich ch�opskich pielg- rzym�w do mod��w za w�adc�-oswobodziciela. Podobn� rol� pe�ni� mia� okoliczno�ciowy medal wybity z okazji uw�aszczenia. �wiadczy o tym propagowany przy jego pomocy program ikonograficzny i dostosowane do� inskrypcje. Cesarsk� g�ow� otacza� napis w j�zyku �aci�skim "Alexander II, Dei Gratia totus Rusiae imperator, Rex Poloniae, Populi benefactor" (Aleksander II, z Bo�ej �aski Wszechrosji w�adca, kr�l Polski, ludu dobroczy�ca). Drug� stron� medalu przyozdobiono scen�. Grupa z�o�ona z czworga wie�niak�w zanosi�a korne b�agania do Matki Bo�ej Cz�s- tochowskiej. A�eby ogl�daj�cy nie mia� k�opot�w z odgadni�ciem, co jest przyczyn� mod��w, nad wizerunkiem Jasnog�rskiej Pani wybito w j�zyku polskim wezwanie: "Naj�wi�tsza Panno czuwaj nad naszym cesarzem". Z boku kl�cz�cych umieszczono napisy: "Na pami�tk� urz�dzenia w�o�- cian" (po lewej) i daty ukaz�w wed�ug dwu kalendarzy:19 lutego i 2 marca 1864r. (po prawej stronie). Przedstawiciel cezaropapizmu jawi� si� ch�opu z Kr�lestwa jako legalny jego w�adca, kt�rego panowanie usankcjowa�a wola Boga. Wprz�gni�cie do propagandy wizerunku Kr�lowej Korony Polskiej �wiadczy niezbicie o jej szczeg�lnym kulcie w�r�d Polak�w w owym okresie, a zarazem o religijno�ci w�o�cian. W�adze administracyjne przystapi�y do organizowania akcji zbierania dzi�kczynnych adres�w, kt�re nast�pnie przesy�ano do Petersburga. Z regu- �y sporz�dzano je wcze�niej, za� na potrzeby Komisji podpisywa� je so�tys. W�r�d akt�w ho�downiczych nades�anych w marcu by�y m. in. podzi�kowa- nia od mieszka�c�w sze�ciu gmin powiatu radzy�skiego. Ludno�� g��wnie mieszkaj�ca na terenach unickich: Stolno, Siedliska, S�awatycze, Uhrusk, 10 W�odawa, Sobib�r opatrzy�a je 220 podpisami. W 1864r. naczelnicy powiat�w nakazali w�jtom i so�tysom wybra� ch�opskich delegat�w, kt�rzyby w stolicy imperium Romanowych osobi�cie podzi�kowali carowi za okazany akt �aski. Przebieg owych wypraw znamy zar�wno ze �r�de� urz�dowych rosyjskich, jak i z relacji delegat�w unickich, kt�rych opowie�� wnosi wiele interesuj�cych szczeg��w. Z polecenia namiestnika Berga organizowano zar�wno adresy dzi�kczynne do cara, jak i wys�ano dwie ch�opskie delegacje. W sk�ad pierwszej weszli w�o�cianie, w liczbie 73, z guberni warszawskiej i radomskiej, w sk�adzie drugiej licz�cej 115 os�b znale�li si� przedstawiciele guberni lubelskiej, p�ockiej, augustowskiej w tym ok. 20 reprezentant�w wsi unickich. Wytypowanych przez w�adze terenowe delegat�w odsy�ano do Warszawy. Tam zostali przyj�ci przez namiestnika, kt�remu towarzyszyli: Milutin, Czerkaskij, Trepow i inni dostojnicy. Berg przem�wi� po rosyjsku. Jego s�owa, na j�zyk polski, t�umaczy� Giecewicz. Namiestnik przypomnia� zebranym o obowi�zku wierno�ci wobec Aleksandra II, co w okre�lonej sytuacji mia�o ich obli- gowa� do zwalczania powsta�c�w. W wyprawie nad New� delegatom "towarzyszy�" zast�pca gen. polic- majstra, p�k Annenkow. W Petersburgu przydzielono im jeszcze asyst� w osobach p�k. Jankowskiego i 10 agent�w. Cho� oficjalnie ch�op�w traktowano jak go�ci cara, to kosztami wyprawy obci��ano skarb Kr�lestwa. Delegaci codziennie dostawali porcj� w�dki, za� w dniu oficjalnej audiencji u cara przydzia� ten znacznie zwi�kszono. Celowo �ci�gni�ci spod peters- burskich wsi so�tysi opowiadali ch�opom o funkcjonowaniu w Rosji samorz�du. W polskim ko�ciele �w. Katarzyny okoliczno�ciowe kazanie do przyby�ych wyg�osi� jeden z katolickich ksi�y. Dnia 19 kwietnia odby�a si� uroczysta audiencja. W imieniu cara do delegat�w po polsku przem�wi� P�atanow. Ch�opi zwiedzili Pa�ac Zimowy; byli tak�e podejmowani przez wspomnianych so�tys�w. Warto podkre�li�, �e oficjalne podzi�kowanie i to tylko za uw�aszczenie podpisa�o jedynie 34 osoby. Ton z�o�onego adresu odbiega� tre�ci� od innych pism dzi�kczynnych sk�adanych carowi w tym samym czasie. Koloni�ci niemieccy z Kr�lestwa np. dzi�kowali Aleksan- drowi II za "ocalenie od powstania". Przed wyjazdem majowym gen. Maniukin i Trepow przykazali podleg- �ym sobie wojennym naczelnikom, aby z ka�dego powiatu guberni lubel- skiej i p�ockiej dostarczyli po trzech delegat�w. Tam spo�r�d w ten spos�b wyselekcjonowanych wybrano 45 oficjalnych przedstawicieli w�o�cia�stwa. W Wilnie do��czono do nich 70 - osobow� reprezentacj� gub. augustows- kiej, w tym 11 tak zwanych starowier�w. Wszyscy jechali na koszt rz�du. 11 Wedle relacji ka�dy z delegat�w otrzymywa� dziennie 3 ruble diety. Tak obdarowywani mogli jeszcze sprawi� "go�ci�ce" dla swoich najbli�szych. Nad New� za wszelk� cen� starano si� ich ol�ni�. Mieli doskona�e zakwaterowanie, dostawali codzienne porcje w�dki. Okres pobytu w Peters- burgu wype�ni�y przyj�cia i goszczenie deputowanych. Witano ich osten- tacyjnie, nazywano bra�mi, schlebiano na ka�dym kroku. Czasami, w trak- cie lu�nej i nieskr�powanej wymiany zda� unici dowiadywali si� mimo- chodem, �e "przyjdzie czas, kiedy w ca�ym cesarstwie rosyjskim b�dzie tylko jeden j�zyk ruski i jedna religia prawos�awna". Nie wiadomo, czy inspiratorzy owego pobytu ch�op�w w stolicy pa�stwa Romanowych byliby w pe�ni zadowoleni, �e tak przedwcze�nie odkryto ich plany i gdyby mogli us�ysze� deputowanych unickich, kt�rzy na tak daleko id�ce deklaracje, pomni losu wsp�braci z Ziem Zabranych odpowiadali: "my nie chcemy ani j�zyka moskiewskiego, ani prawos�awnej religii. My chcemy zachowa� religi� katolick�" [1]. Oprowadzano unit�w, nie wiemy jednak czy tylko ich, czy wszystkich delegat�w, po petersburskich cerkwiach. Gremialnie natomiast uczestniczyli we Mszy �w. odprawianej w intencji cara. Uleg�y w�adzom ks. Kaszko m�wi� do nich "o prawej od Boga ustanowionej w�adzy", i zaleca� poslusze�stwo wobec niej. Prasa niemiecka (Schlesische Zeitung), a za ni� polska (Ojczyzna) donios�y, �e w ko�ciele �w. Katarzyny dosz�o do wydarzenia nieprzewidzianego przez organizator�w - " gal�- wki". Gdy delegaci weszli do �wi�tyni, w�wczas jaki� student zaintonowa� pie��: "Bo�e co� Polsk�". Zebrani podchwycili melodi� i od�piewali hymn do ko�ca [2]. Tradycja unicka przekaza�a jeszcze jeden epizod z pobytu w petersburskim ko�ciele, mianowicie spotkanie z cz�owiekiem nazwanym Przeje�d�aj�cym Powsta�cem. Przestrzega� on w�o�cian m�wi�c: "Kiedy nas nie stanie i pan�w, wtenczas si� rz�d we�mie do ch�op�w". S�owom jego nie chciano wierzy�, przeczono mu o�wiadczaj�c: "to nieprawda! Rz�d nam sprzyja" [3]. Drugiego dnia po przyje�dzie dosz�o do spotkania z carem Aleksandrem II. Carowi wr�czono oficjalne podzi�kowanie za zniesienie pa�szczyzny. Rzecz charakterystyczna, na co warto zwr�ci� uwag�, �e tym razem podpisali je wszyscy delegaci. Na srebrnej tacy, wykonanej tak�e na koszt skarbu Kr�lestwa, ofiarowano carowi chleb i s�l [4]. Por�wnuj�c przebieg pobytu obu delegacji stwierdzi� nale�y, i� program majowy by� bardziej wyre�yserowany, bogatszy w wiernopodda�- cze akcenty. Nie wiemy, czy wynika�o to tylko z faktu, i� organizatorzy spotka� zdobyli ju� pewne do�wiadczenie organizacyjne, czy te�, �e mia�o to bezpo�redni zwi�zek z rekrutacj� delegat�w ze wschodnich prowincji Kr�lestwa, wobec kt�rych Petersburg mia� ju� opracowane dalekosi�ne rusyfikacyjne plany. I jeszcze jeden charakterystyczny, godny odnotowania szczeg�. Car osobi�cie odpowiedzia� na podzi�kowanie: "Ja wszystko dla was zrobi�, ale aby�cie tylko nie s�uchali pan�w, buntownik�w i jak panowie by przeciw mnie powstawali, aby�cie donosili powiatowym nacze- lnikom". S�owa powy�sze wypowiada� w trakcie trwaj�cego w Kr�lestwie i na Litwie powstania. W odpowiedzi zabra� g�os unita - Semen Pawluk z Drelowa : "My wierni jeste�my rz�dowi i podatki p�acimy i rekruta damy, ale prosimy, aby nam Cesarz nasz� wiar� katolick� zachowa�". Nie wiemy, czy l�k deputowanych o wiar� ojc�w zrodzi� si� pod wp�ywem rozpo- rz�dzenia o potrzebie zmiany obrz�dk�w i liturgii, jakie w pocz�tkach 1864r. wystosowa� do paroch�w unickich Czerkaskij, czy pod wp�ywem rozm�w prowadzonych nad New�. Aleksander II uspakaja� ch�op�w m�- wi�c: "Ja wam daj� s�owo cesarskie, �e nikt wiary waszej odbiera� wam nie b�dzie, na to nie pozwol�" [5]. Czy carskie obietnice zag�uszy�y nurtuj�ce ch�op�w obawy, trudno dociec. Wiemy jednak�e, �e spo�eczno�� unicka w Kr�lestwie do powstania odnios�a si� z rezerw�. Na zje�dzie duchowie�stwa unickiego w Le�nej Podlaskiej nie podj�to jednoznacznej decyzji o udzielenie poparcia Komite- towi Centralnemu [6]. Bp unicki ks. Jan Teraszkiewicz wyst�powa� przeciw manifestacjom, okazywa� swoje jawne niezadowolenie, gdy lud w che�ms- kiej katedrze, w jego obecno�ci �piewa� pie�� "Bo�e co� Polsk�" [7]. Wprawdzie kawalerzy�ci Rudzkiego otrzymali w kurii biskupiej 2100 rb w got�wce i 2400 rb w listach zastawnych, ale nie wiemy, czy zadecydowa� o tym ordynariusz, czy uczyniono to bez jego wiedzy [8). Jedynie nieliczni duchowni uniccy anga�owali si� w konspiracyjne poczynania. Do takich nale�a� ks. Trocewicz, bazylianin z Bia�ej. Kieruj�cy organizacj� bialsk� Tarnowski wskaza� Lewandowskiemu zaprzysi�onego ksi�dza unickiego, kt�ry mieszka� pod samym Brze�ciem, a ten z kolei skontaktowa� go z Polakiem stacjonuj�cym w twierdzy. Od niego z kolei dowiedzia� si� naczelnik wojskowy Podlasia, �e z pi�ciu tysi�cami jako tako uzbrojonych i �mia�o atakuj�cych powsta�c�w mo�na si� pokusi� o zdobycie Brze�cia [9]. Mo�emy te� wskaza� troch� przyk�ad�w, i to w oparciu o dokumenty, obrazuj�cych zachowanie ludno�ci unickiej w terenie. Na 888 Podlasiak�w represjonowanych za uczestnictwo w powstaniu by�o tylko 30 unit�w, w tym 1 duchowny ! [ 10]. W dn. 16 lutego 1863r. w�jt gminy Pratulin raportowa� do gubernatora cywilnego lubelskiego, �e "partia powsta�c�w zatrzyma�a si� we wsi Bohuka�y i zgromadzonym t�umaczy�a cel zawi�za- nego rokoszu podmawiaj�c w�o�cian do wsp�dzia�ania, co jednak�e nie nast�pi�o'' [ 11 ]. Postawa mieszka�c�w gminy pratuli�skiej nie by�a odosobniona skoro Paku�a podkre�la�, �e unici s� wierni i deklarowa� dope�nienie nawet tak uci��liwej powinno�ci jak danie rekruta. A sz�o si� wtedy do wojska na przeci�g lat 12-tu, a wliczaj�c drog� do oddalonych rejon�w Kaukazu i Syberii, gdzie najcz�ciej Polacy trafiali, na ponad 13 lat! Waga tych s��w w kontek�cie obaw o zachowanie religii ma swoj� wymow�! Car ��da� czego� wi�cej ni� neutralno�ci i lojalno�ci, ��da� wsp�dzia�ania w zwal- czaniu powstania. Takiej deklaracji nie uzyska�. Powracaj�cy z Petersburga delegaci natkn�li si� w Wilnie na wiezionych na Sybir powsta�c�w. Wiemy i to nie tylko ze �r�de� unickich, �e wi�niowie i ch�opi padli sobie w�wczas w ramiona, witali i �egnali si� jednocze�nie ze �zami. Musia�o to by� wielkie prze�ycie skoro znany nam jedynie z imienia, unita - delegat z U�cimowa, Roman, zam�wi� Msz� �w. za dusz� poleg�ego na polach rodzinnej wsi dow�dc� powsta�czej partii, Bogus�awa Ejtminowicza. T�umaczy� wsp�braciom: "Wszak on si� bi� za nasz� wolno�� i gdyby nie powstanie by�aby jeszcze dotychczas pa�szczyz- na" [12]. S�owa Romana dowodz�, �e chocia� unici nie poparli czynnie powstania, to prawda o poczynaniach Rz�du Narodowego, o dekrecie uw�aszczeniowym trafi�a nawet do �rodowisk Rusin�w. Wile�ski epizod i bratanie si� wi�ni�w z ch�opami zosta�o �le odebrane przez Petersburg. Rz�d nakaza� poci�gn�� do odpowiedzialno�ci kilku kolejowych urz�d- nik�w za to, �e dopu�cili do wspomnianego spotkania. Zar�wno w pierwszym, jak i w drugim przypadku namiestnik Berg zarz�dzi� "ochron�" powracaj�cych delegat�w gro��c, �e w razie ich zniewa�enia zbiorow� odpowiedzialno�ci� obci��y mieszka�c�w miejs- cowo�ci, w kt�rej to nast�pi�o. Z kolei naczelnik siedleckiego wojennego oddzia�u, gen. Zachar Maniukin nakaza� traktowa� obelgi wyrz�dzone delegatom jako wyst�pienie przeciwko panuj�cemu i grozi� winnym takiego wykroczenia zes�aniem na Sybir. Wiemy, �e pomimo gr�b, dosz�o do zamieszek w okolicach Bia�ej. Nie wiemy jednak�e, czy wobec jednego z delegat�w wyst�pili mieszka�cy wsi mazurskiej, czy te� wsi rusi�skiej- unickiej. Kozacy bior�cy w obron� wys�annika napotkali solidarny op�r mieszka�c�w wsi [13). Zarz�dzone przez w�adze Kr�lestwa �rodki represyj- ne dowodz�, �e zorganizowanie ca�ej akcji wyjazdowej nie spotka�o si� z jednoznacznym, przychylnym przyj�ciem wiejskiej spo�eczno�ci. Rzeczywisto�� pierwszych tygodni i miesi�cy po og�oszeniu uw�asz- czenia zdawa�a si� przeczy� z�owrogiej przepowiedni Nieznanego Powsta�- ca. Przedstawiciele rosyjskiej administracji nadal nie szcz�dzili ch�opom pochlebstw i obietnic. Nazywali ich bra�mi, przyjaci�mi, dzie�mi jednego 14 ojca - cesarza, synami jednej matki - Rosji. Jak wspominaj� wsp�cze�ni nagminne by�o zjawisko ca�owania i publicznego �ciskania w�o�cian w urz�dach, w trakcie odbywanych spotka� [I4). Wszystko zdawa�o si� s�u�y� interesom ch�opskim, powstawa�y urz�dy do spraw w�o�cia�skich, ustanowiono specjalnych komisarzy. Grupa dzia�aczy z kr�gu Milutina, a zw�aszcza przedstawiciele bialskiej komisji realizuj�cy wytyczne Komite- tu Urz�dzaj�cego w sprawie w�o�cia�skiej, Fro�owskij i Szczerbackij chcieli na Podlasiu "ruskiego ch�opa" wygra� przeciw "polskiej szlachcie" roz- budzaj�c " rosyjski �ywio�" na lewym brzegu Bugu. Ich zamys�y wy- chodzi�y naprzeciw planom w�adz centralnych, a przeszkod� w ich realiza- cji sta� si� mia�a tzw. kwestia unicka [15]. Przygotowania do likwidacji Unii W 1864r. odnotowano "na Unii" pewne posuni�cia maj�ce na celu odgrodzenie wiernych grecko-katolickiego obrz�dku od "�acinnik�w". Rozporz�dzenie z dn. 26 lipca odbiera�o szlachcie prawo patronatu w cerk- wiach. Wyb�r i osadzanie "�wiaszczennik�w" od tego momentu spocz�o w r�kach w�adz terenowych. Rz�dcami w cerkwi i nadzoruj�cymi porz�dek w unickich �wi�tyniach stawa� si� tzw. cerkiewny starosta. Wybrano ich przy pomocy wojska, gdy� unici wobec tego zarz�dzenia zastosowali bierny op�r! [ 16]. We wrze�niu tego� roku car Aleksander II wyda� ukaz o szko�ach pocz�tkowych (od miejsca podpisania zwany ukazem jugenheimskim). Ci�ar utrzymania szk�, tak wioskowych jak i gminnych, spocz�� g��wnie na mieszka�cach wsi, z tym, �e na szko�y gminne, przynajmniej przez pierwsze lata, tak�e obok wcze�niejszych zapis�w p�yn�� mia�y w po�owie pieni�dze ze skarbu pa�stwa. Cho� formalnie szko�y podlega�y zebraniom gromadzkim i gminnym, to w praktyce nadz�r nad nimi spehiiali so�tysi, w�jci i �awnicy. Obszar Kr�lestwa podzielono na 10 naukowych okr�g�w podleg�ych tzw. dyrekcjom i im, a nie zebraniom zastrze�ono prawo doboru nauczycieli. Naczelnicy dyrekcji czuwali tak�e nad doborem podr�cznik�w, wype�nianiem wszelkich odg�rnych plan�w i zlece�. Podkre�li� na�e�y, �e carski ukaz gwarantowa� ludno�ci Kr�lestwa prawo do nauczania dzieci religii w ojczystym j�zyku [17]. Dobrodziejstwa ukazu nie obj�y jednak ludno�ci unickiej, gdy� zastrze�ono, �e w parafiach grecko-katolickich diecezji che�mskiej funkcje nauczycieli sprawowa� mieli jedynie Rosjanie, tym samym ludno�� unick� poddano bezwzgl�dnej rusyflkacji [18]. Piecz� nad sprawami wyznaniowymi w K�lestwie Polskim powierzono 15 Tatarowi z pochodzenia, ksi�ciu W�odzimierzowi Czerkaskiemu. W 1866r. �ci�gn�� Czerkaskij do szk� na terenach unickich nauczycieli z Kijowsz- czyzny, guberni czernihowskiej i po�tawskiej. Gdy uniei zorientowali si�, i� zacz�to wprowadza� "ruskie szko�y" w wi�kszo�ci o�wiadczyli, �e "nie maj� potrzeby uczy� si� ruskiego". Chcieli, by ich dzieci ucz�szcza�y, tak jak to by�o w zwyczaju, do polskich szk� [19]. Zakaz kontakt�w mi�dzy duchowie�stwem rzymsko-katolickim a unic- kim, zes�anie duszpasterza, bpa Jana Kali�skiego do Wiatki, rz�dy grupy "�wi�tojurc�w'' z W�jcickim na czele i rozpocz�te w 1867r. tzw. oczysz- czania obrz�dku i �wi�ty� unickich z "�aci�skich" nalecia�o�ci stanowi�y gro�n� zapowied� dalszych dzia�a� w najbli�szej przysz�o�ci. W�adze rosyjskie stara�y si� usuwa� wszystko to, co by�o symbolem jedno�ci wiary w obr�bie dw�ch obrz�dk�w: �aci�skiego i unickiego. W�jcicki zabroni� odmawiania pacierzy na koronce, zakaza� �piewania polskich pie�ni, m�- wienia, jak to by�o w zwyczaju, kaza� po polsku. Zamiana j�zyka homilii polskiego na rusi�ski spotka�a si� z du�ym sprzeciwem, a rodz�cy si� bunt za�egnano pojednawczymi wyst�pieniami gubernatora Gromeki [20]. Zar�- wno Gromeka, jak i podlegli mu urz�dnicy je�dzili po parafiach i zar�czali ludziom, �e im wcale nie chodzi o sprawy wiary, a po usuni�ciu �aci�skich nalecia�o�ci nikt "nadto wi�cej od niego (tj. ludu) wymaga� nic nie b�dzie". Gromeka m�wi�, �e gdyby kto� za��da� wi�cej zmian wtedy "buntuj si�, krzycz, i bij, rubi sokiroju i ska�i czto gubiernator pozwoli�" [21]. Wierni zyskiwali zapewnienia przedstawicieli w�adz terenowych, �e "zasadnicze formy i prawid�a unii zostan� niewzruszone i nietykalne'' [22]. W powiecie radzy�skim np. naczelnik m�wi� zgromadzonej ludno�ci unickiej : "w�adzy duchownej musicie s�ucha� jak urz�du, ja przyjecha�, aby nie by�o niepo- rz�dku". Osobi�cie zach�ca� ludzi do wynoszenia organ�w. Kiedy nikt si� nie zg�asza�, usuwali je przedstawiciele w�adz. Przekonywa� ludzi, �e on tylko wykonuje polecenia w�adz zwierzchnich. Perswadowa�: "napiszcie pro�b� do rz�du, �e chcecie mie� organy w cerkwi, to rz�d si� z ks. W�jcickim porozumie. Tym sposobem zgodnie mo�ecie otrzyma�, czego ��dacie". [23]. W wielu konkretnych przypadkach zastraszony ksi�dz milcza�, ch�opi ulegali my�l�c, �e "pismo" do Che�ma przyniesie spodzie- wany efekt. Deputacje interweniowa�y w tej sprawie u W�jcickiego, u gubernatora w Siedlcach, w Warszawie u Berga, jednak bezskutecznie. �adnej pro�by adresowanej do cara nie przyjmowano i jeszcze gro�ono, �e parafianie za bunt zostan� ukarani. [24] Wiemy, jak w 1867r. zachowali si� parafianie pratuli�scy. Kiedy naczelnik powiatu, Kutanin przys�a� do ks. Kurmanowicza polecenie, aby 16 odprawi� organist�, parafianie wynale�li i na w�asny koszt sprowadzili " swego organist�" Tomasza Niczyporuka. Wprowadzili go do cerkwi i on gra� w czasie nabo�e�stw. Stra�nik�w, kt�rzy chcieli interweniowa�, nie wpuszczono na ch�r. W odwet aresztowano wiele os�b i przez tydzie� trzymano je w wi�zieniu. Na parafian na�o�ono kontrybucj�: po siedem rubli na m�czyzn, po cztery na kobiety. Mimo tych kar organy w Pratulinie nie zamilk�y. Dn. 8 wrze�nia 1867r. przys�ano do parafu sotni� kozak�w, by ci rozci�gn�li kontrol� nad parafi�. Nie wypuszczano nikogo z dom�w, ani w pole, ani do jakichkolwiek prac. Kozacy �ywili si� kosztem mieszka�c�w nale��cych do parafii wsi. Rabunki i niszczenie dobytku unit�w by�o na porz�dku dziennym. Codziennie rano Kutanin ponawia� ��danie wydania przyw�dcy buntu. G�osi�, �e w�adze walcz� tylko z tym, co jest "polskie". Kiedy kwaterunek wojsk si� przeci�ga�, a nie mo�na by�o podj�� jesi ennych siew�w, wtedy w imieniu gromady wyst�pi� Feliks Osypiuk. Po upewnieniu si�, �e nie b�dzie karany za zabranie g�osu powiedzia�: "My nie dzieci, ale ju� doro�li i starzy, pami�tamy co si� dzia�o za Bugiem przed laty, najprz�d zdj�li organy, potem zmienili liturgi� i przeprowadzili wszystkich na prawos�awie, to i tutaj to samo chcecie uczyniE". W od- powiedzi zabra� g�os naczelnik m�wi�c: "Zaklinam si� na �on� i na dzieci, �e wi�cej wam nic nie b�d� zabierali''. Po odej�ciu naczelnika ch�opi odbyli narad�, a uwierzywszy w jego zapewnienia wydali organy [25]. W parafii Choroszczynka odby�o si� bez zaburze�. Ciesz�cy si� wielkim autorytetem wiernych ks. Jerzy Koncewicz przekona� parafian, by si� podporz�dkowali ��daniom w�adz. Parafianie Ortela Kr�lewskiego broni�c �wi�tyni przed profanacj� zamkn�li j�, ukryli klucze i wystawili warty. Naczelnik powiatu kaza� zmasakrowa� uchodz�cego za duchowego przyw�- dc� wiernych, Konrada Ko�uchowskiego. Gdy nic nie wsk�ra� terrorem, uciek� si� do przekupstwa. �adna z metod nie poskutkowa�a. Po miesi�cu Dewel ponownie za��da� wydania kluczy i organ�w. W�asnor�cznie wybi� Ko�uchowskiemu z�by i zdruzgota� szcz�k�. Ciesz�cych si� najwi�kszym autorytetem wspomnianego Ko�uchowskiego i Feliks� Marciniukow� skr�- powanych odstawiono do wi�zienia w Bia�ej. Przy pomocy bagnet�w �o�nierze rozp�dzili broni�cych przyst�pu do �wi�tyni unit�w, wy�amali zamki i pod konwojem wywie�li do Bia�ej organy. Konrad Ko�uchowski zmar� w wi�zieniu w Siedlcach. Tam te� trafi�, za op�r przeciw "oczysz- czaniu" proboszcz Cicibora, ks. Jan Starkiewicz. Wierni nie wpu�cili nowego �wiaszczennika, zamkn�li cerkiew, ukryli akta i klucze. Wszelkie potrzeby religijne zaspakajali w Bia�ej. Dn. 10 stycznia 1865r. w parafii pojawi� si� pop Liwczak w asy�cie naczelnik�w powiatowych i 100 17 kozak�w. Ani bicie, ani wysoka kontrybucja nie zmieni�y postawy cicibo- rzan. Jeszcze wi�kszych prze�ladowa� doznali wierni z parafii Hrud. Guber- nator Gromeka uciek� si� do wybiegu. W lipcu 1867r. przywi�z� ze sob� Paw�a Piku��, dzier�awc� maj�tku Der�o, kt�ry uchodzi� za moralnego przyw�dc� unit�w powiat�w bialskiego i konstantynowskiego, aby ten przekona� swoich wsp�wyznawc�w o bezcelowo�ci oporu. Ku rozczarowa- niu dygnitarza Piku�a nie spe�ni� pok�adanych w nim nadziei. Dn. 28 wrze�nia do Hruda zjecha�a ekspedycja z�o�ona ze �wiaszczennika Mar- celego Popiela, dziekana bialskiego unickiego obrz�dku, ks. Miko�aja Kalinowskiego, 3 naczelnik�w, stra�y ziemskiej i �andarm�w. Wierni obronili sw� �wi�tyni�. Nast�pnego dnia, w odwet aresztowano proboszcza, ks. J�zefa Terlikiewicza. Wprost od o�tarza w Witulinie, gdzie sprawowa� Naj�wi�tsz� Ofiar�, powieziono go do wi�zienia w Siedlcach. Sotnia kozak�w stacjonuj�ca kwaterunkiem w Hrudzie rozpocz�a hulaszcze �ycie na koszt mieszka�c�w wsi. Trwa�o to trzy miesi�ce. M�czyzn dodatkowo gn�biono bezsensownymi podwodami. Pozostali, tj. starcy, kobiety i dzieci musieli spe�nia� upokarzaj�ce prace, najcz�ciej go�ymi r�koma sprz�ta� b�oto z drogi. Ten etap martyrologii zwie�czy�o aresztowanie kilkunastu os�b i osadzenie ich w wi�zieniu w Bia�ej oraz na�o�enie na parafian wysokiej kontrybucji. W Piszczacu, Kornicy, Mszannej, Prochenkach, Sworach, �ysowie, Drelowie, Mi�dzyrzecu, G�si, Rudnie, Do�dze, Czo�o- myjach, Soko�owie, Seroczynie, �azowie, Gr�dku, Grodzisku, Parczewie, W�odawie, Orch�wku, Sobiborze, Ho�ownie, Rozwad�wce, U�cimowie, Janowie i Krzyczewie wierni czynnie wyst�pili w obronie organ�w. Op�r ich �amano przy pomocy nahajek, kontrybucji, wi�zie� i zsy�ek. W wi�kszo- �ci wypadk�w stra�nicy, albo �o�nierze sami wynosili instrumenty ze �wi�tyni. W Drelowie, Czo�omyjach, Rozwad�wce wywo�ono je pod os�on� nocy. W Janowie oczyszczenie �wi�tyni dokona�o si� podczas zmiany budynku cerkiewnego. Drewnian� cerkiew unick� sprzedano na licytacji, za� na potrzeby grekokatolik�w oddano ko�ci� odebrany domini- kanom, odpowiednio, wedle zalece� p�yn�cych z Che�ma przygotowany. W Krzyczewie wyrzucono organy dopiero w 1874r. przy okazji remontu cerkwi [26]. Postawa unickiej spo�eczno�ci podczas "oczyszczania" �wi�ty� wsp�- gra�a cz�sto z postaw� duchowie�stwa. Semen Pawluk z Drelowa odczyta� odlatynizowanie �wi�ty� i unickiej liturgii jako "moskiewskie poczynania" uwa�aj�c, �e czyni to "niby ks. W�jcicki, ale on by tego nie �mia� uczyni�, gdyby go nie wspierali Moskale" [27). W Choroszczynce, Ostrowiu, 18 �eszczynce ksi�a bez oporu wykonali polecenia ks. J�zefa W�jcickiego i w�adz rosyjskich neutralizuj�c postaw� swoich parafian. Ks. Grzegorz G�rski z Opola wyda� organy Rosjanom po kryjomu, w tajemnicy przed wiernymi [28). Poczynania kleru i wiernych unickich bacznie obserwowa� bp p�ocki Wincenty Cho�ciak Popiel. W dn.16 pa�dziernika 1867r. donosi� Ojcu �w. uwa�aj�c "za sw�j obowi�zek da� wyraz swego najg��bszego podziwu dla wiernych i duchowie�stwa diecezji che�mskiej. Nale�y bowiem wiedzie�, i� rz�d rosyjski u�ywa z najwi�kszym powodzeniem dla swej propagandy schyzmy przybysz�w unickich z Galicji, kt�rzy jak wilki drapie�ne w sk�- rze owczej przychodz�, by czyni� wielkie spustoszenia w Pa�skiej Owcza- rni. S�siedztwo Rusin�w z Galicji, zdeprawowanych przez stronnictwo, tak zwane <�wi�tojurskie>, jest tak dalece zara�liwe, i� unici lubelscy znaj- duj�cy si� w pobli�u granicy galicyjskiej, ju� nie obrazuj� tego samego oporu, co ich bracia z Podlasia. Oporu tamtych nie s� w stanie z�ama� ani egzekucje wojskowe, ani porywania najlepszych kap�an�w. Przed miesi�- cem znaczna liczba w�o�cian przyby�a dla przedstawienia swych ��da� gubernatorowi Gromece do jego pa�acu w Siedlcach i o�wiadczy�a mu zupe�nie wyra�nie : <Dali�cie nam ziemi�, by nam odj�� naszego Boga i nasz� wiar�; zabierzcie sobie nasze ziemie, lecz zwr��cie nam swobod� sumienia>'' [29]. Pewne fragmenty doniesienia p�ockiego ordynariusza s� niezwykle wa�ne. Zwraca� uwag� Watykanu na negatywn� rol�, jak� w rusyfikacji unu odgrywaj� ksi�a grekokatolickiego obrz�dku sprowadzeni przez Milutina i Czerkaskiego z Galicji. Uderza podkre�lenie niezwyk�ego przywi�zania unit�w do wiary ojc�w. Ot� ci mieszka�cy podlaskich wsi gotowi s� odda� rzecz najcenniejsz� - ziemi�, kt�ra niedawno sta�a si� ich w�asno�ci�, byle tylko w�adze pozostawi�y im swobod� dzia�ania. Z�owrogie proroctwo Powsta�ca niestety zaczyna�o si� spe�nia�! Pewne elementy mentalno�ci i religijnej wiedzy unit�w mo�emy od- twarza� w oparciu o zachowane materia�y. Niezwykle ciekawe s� polemiki s�owne, do jakich dochodzi�o mi�dzy mieszka�cami unickich parafii a przedstawicielami w�adz na temat potrzeby istnienia instrument�w muzy- cznych w �wi�tyniach. Neguj�ce argumenty W�jcickiego odpierano przyta- czaj�c cytaty z Biblii. Jak ju� wspomniano, w lipcu 1867r. do parafii Hrud przyby� gubernator Gromeka. W celu przekonania unit�w, �e nale�y wyrzuci� organy, gdy� wymy�lili je �acinnicy, wyj�� ksi��k� z psalmami, kt�r� wzi�� ze sob� i dla poparcia swoich wywod�w powo�a� si� na psalm 150-ty. Z gromady 19 s�uchaj�cych wyst�pi� �ukasz Kowalczuk i poprosi� o ksi��k�. Wzi�wszy j�, ku zdziwieniu gubernatora odczta� fragment: "Chwalcie go na strunach i na organie". Gubernator Polakom zarzuci� fa�szerstwo psalmu. Niespeszony Kowalczuk odczyta� dygnitarzowi informacj�, �e ksi��ka wysz�a z drukarnii Ojc�w Bazylian�w w Supra�lu, a wi�c �acinnicy nie mieli nic wsp�lnego z wydawnictwem. Wywody Kowalczuka popar� 70 - letni Jan Panasiuk. Przypomnia�, �e za Bugiem "przed 30 laty naszym braciom tak samo to�kowa� pocz�li o organach, a wyrzuciwszy je z cerkwi wyrzueili zarazem i Uni� �wi�t�. Z�y to znak Wielmo�ny Panie, doda�, �e z cerkwi naszych chcecie wyrzuca� organy. A dla nas, zwracaj�c si� do swoich i poci�gn�w- szy palcem po swojej szyi doda�, to ju� sznurek na prawos�awie" [30). Unici wykazali dobr� znajomo�� Pisma �w., a tak�e, w starszym pokoleniu, opanowanie sztuki czytania w j�zyku polskim. W oparciu o Psalmy Dawida udowodniono odwieczny zwyczaj wzbogacania liturgii muzyk�! Nie pami�- tano przecie�, �e wirgina�y i klawesyny pojawi�y si� w XVII i XVIII w., gdy� ubo�sze zazwyczaj parafie unickie bardziej by�o sta� na kupienie instrumentu i utrzymywanie jednego organisty, ni� �piewak�w! W�adze prze�amywa�y op�r ludno�ci unickiej si��. Przyw�dcy, albo osoby uznane za kieruj�ce "buntem" zape�nia�y tymczasowe areszty i wi�zienia. Gdy wzburzenie ludno�ci w terenie pot�gowa�o si� coraz bardziej, w�adze wspieraj�c si�y policyjne u�ywa�y wojska. Dnia 8 wrze�nia 1867r. W�jcicki wyda� rozporz�dzenie zapewniaj�c, �e "nie ma zamiaru bynajmniej �ama� wiary wyznawanej przez greko unit�w, ale zabezpieczy� narodowo�� rusk�'' [31 ]. Przywo�ywany ju� wcze�niej bp Cho�ciak Popiel dostrzega� wielkie niebezpiecze�stwo w podst�pnych dzia�aniach Rosjan. Ostrzega�, �e "nie nale�y oddawa� si� zbytnim z�udzeniom, gdy� op�r ten nie mo�e trwa� wiecznie, tem bardziej, i� rz�d w swojem post�powaniu okazuje wielk� wytrwa�o�� i logik� zr�cznie obliczon�, przyst�puje bowiem do zmian w obrz�dku powoli, by nie wywo�aE pop�ochu w�r�d ludno�ci. Najpierw wi�c usuwa si� organy, nast�pnie wprowadza si� zmiany do �piewu, wreszcie nieznacznie do rytua�u, tym sposobem czujno�� i wierno�� w ko�cu mo�e by� zachwiana, a op�r os�abiony" [32]. O ile wi�c przedstawiciele rz�dowej administracji i narzucony rz�dca diecezji dbali o pozory przedstawiaj�c Rosj� unitom jako protektork� ludno�ci rusi�skiej, o tyle redaktor naczelny [ Moskiewskich Wiedomosti], Michai� Katkow, jeden z najbardziej zaciek�ych i wp�ywowych przyw�d- c�w rosyjskich nacjonalist�w, zamiary Petersburga obna�a� w spos�b brutalny. W tym�e samym 1867r. pisa�: "Rosja potrzebuje jedno�ci pa�- stwowej i silnej narodowo�ci rosyjskiej; stworzymy sobie tak� narodowo�� 20 na podstawie: 1. jednego wsp�lnego dla wszystkich mieszka�c�w j�zyka, 2. jednej wsp�lnej wiary, 3. wsp�lnej gminy s�owia�skiej (to jest jednakowego urz�dzenia sprawy w�o�cia�skiej). Wszystko co nam stoi na drodze obalimy. Dla nikogo lito�ci zna� nie mo�emy. Unicestwi� i zniszczy� to konieczno��" [33]. W planach unicest- wienia wszystkiego co nie rosyjskie unia zajmowa�a czo�owe miejsce. Program "�omki, czyli stopniowego "obrusienia" Rusin�w, wiernych grec- kokatolickiego obrz�dku got�w by� ju� od dawna [34]. Tylko wybuch powstania styczniowego odwleka� jego wykonanie do 1866r. Od lata 1864r. "reformatorzy" Kr�lestwa, Milutin i Czerkaskij starali si� roznieci� w�r�d polskich Rusin�w, na tzw. przez nich <Zabu�u rosyjskim> poczucie narodowej odr�bno�ci [35). Cel tych poczyna� zosta� sformu�owany jasno: "sprowadzi� lud rosyjski na Che�mszczy�nie na �ono wiary i narodowo�ci rosyjskiej" [36). Unici podlascy nie znaj�cy przecie� prasy petersburskiej, bezb��dnie wyczuli, i� ostateczny wyrok na Uni� zosta� wydany. Kat czyni� wszystko, by zosta� z ofiar� sam na sam, aby egzekucja dokona�a si� bez rozg�osu. Tak jak nie znano tajnych przygotowa� do likwidacji Unii, tak r�wnie� nie wiedziano, �e ju� w grudniu 1864r. Bismarck zawar� tajne porozumienie z ksi�ciem Gorczakowem, kieruj�cym rosyjsk� dyplomacj�, ustalaj�c wsp�- lne zasady walki z Ko�cio�em katolickim. W nast�pstwie porozumienia w 1864r. dokonano kasaty zakon�w w Kr�lestwie Polskim, skonfiskowano ziemi� ko�cieln� pozostawiaj�c przy parafiach po 6 morg�w, zagarni�to ca�y maj�tek Ko�cio�a. W 1866r. w odwet za przeprowadzon� w Rzymie kanonizacj� �w. Jozafata Kuncewicza, o kt�r� zabiega� Rz�d Narodowy [37), Rosja zerwa�a stosunki ze Stolic� Apostolsk�, a rok p�niej wypowie- dzia�a zawarty w 1847r. konkordat. Chc�c obali� hierarchiczny ustr�j Ko�cio�a, b�d�cy ostoj� dla polskiego spo�ecze�stwa pozbawionego pa�st- wowych struktur, broniono ksi�om obrz�dku �aci�skiego jakichkolwiek kontakt�w z Rzymem i poddano ich jurysdykcji petersburskiego Kolegium Duchownego. Dnia 22 maja 1867r. Aleksander II gwa�c�c obowi�zuj�ce prawo specjalnym ukazem zlikwidowa� Diecezj� Podlask� przy��czaj�c jej teren do Diecezji Lubelskiej. Zamkni�to konsystorz i seminarium diecezjal- ne w Janowie. Dnia 12 sierpnia internowano w �om�y wielkiego przyjaciela unii, biskupa Beniamina Szyma�skiego, kt�ry ulegaj�c przemocy i nie mog�c sprawowa� w�adzy nad diecezj� donosi� o tym Ojcu �w., z g�ry godz�c si� na wszelkie w tej sprawie zarz�dzenia [38]. W my�l uchwa�y 21 Kolegium Kardyna��w kongregacja wyda�a dekret oddaj�c rz�dy w zniesio- nej diecezji biskupowi lubelskiemu. W tym czasie funkcj� administratora lubelskiej diecezji pe�ni� pra�at, ks. Kazimierz Sosnowski [39]. Uderzenie w �aci�sk� diecezj� podlask� generalnie os�abia�o pozycj� unit�w, powodo- wa�o, �e musieli liczy� g��wnie na siebie. Ojciec �w. Pius IX poruszony tymi wydarzeniami przerwa� milczenie i dn. 17 pa�dziernika 1867r. zabra� g�os w tej sprawie. W encyklice "Levate" jednoznacznie klasyfikowa� post�powanie W�jcickiego: "Groza zniszczenia zawis�a nad diecezj� che�msko-be�zk�. Najsmutniejszem za� jest post�powanie pewnego kap�ana, podejrzanej wiary, niejakiego W�jcic- kiego. Lekcewa��c wszelkie kary i cenzury ko�cielne, nie pomny nawet strasznego S�du Bo�ego, nie waha� si� przyj�� z r�k w�adzy �wieckiej zarz�du tej diecezji i wydawa� najprzer�niejsze zarz�dzenia przeciwko ustrojowi Ko�cio�a i toruj�c drog� schyzmie" [40]. Rola samozwa�czego oficja�a i rz�dcy diecezji ko�czy�a si�. Powy�sze wyst�pienie Stolicy Apostolskiej uprawomocnia�o, w �wietle obowi�zuj�cego w Ko�ciele prawa kanonicznego, op�r przeciwko W�jcickiemu. Zar�wno duchowni, jak i wie- rni mieli nie tylko prawo, ale wr�cz obowi�zek bojkotu jego polece�. Targi o osob� nowego ordynariusza Ze z�o�ono�ci sytuacji zdawano sobie spraw� w Petersburgu. Op�r wiernych tak�e nie wr�y� w�adzom szybkiego sukcesu. W zaistnia�ej sytuacji do Stolicy Apostolskiej, za po�rednictwem msgr Falcinellego dotar� 24 pa�dziernika sygna�, i� nad New� powsta� dogodny klimat do pertraktacji w sprawie obsadzenia wakuj�cej biskupiej stolicy. Pius IX dla ratowania unickiej diecezji got�w by� do daleko id�cych ust�pstw. Dla strony rz�dowej potrzebny by� kto� tak uleg�y, jak 30 lat wcze�niej bp J�zef Siemaszko, kt�ry osobi�cie by� odpowiedzialny za zlikwidowanie unii na ziemiach zabranych [41]. Wymarzon� osob� by� Marceli Popiel, profesor teologii w che�mskim seminarium i jego kandydatur� w rozmowie z nunc- juszem Falcinellim wysun�� ambasador rosyjski przy dworze Habsburg�w w Wiedniu, Staekelberg. Dla nuncjusza takie postawienie sprawy by�o sygna�em, i� Rosja nie zrezygnowa�a z plan�w zniszczenia katolicyzmu. Dn. 2 lutego 1868r. drog� urz�dow� zapewni� ambasadora, i� takie rozwi�zanie nie wchodzi w rachub�. Aby przeci�� wszelkie w�tpliwo�ci o�wiadczy�, �e w podobny spos�b Stolica Apostolska ustosunkuje si� do kandydatur Krynickiego i W�jcickiego, a wi�c przybysz�w z Galicji, kt�rzy pracowali w Kr�lestwie bez akceptacji swych w�adz diecezjalnych, a wi�c 22 bez otrzymania wymaganego przez prawo kanoniczne <litterae dimis- soriales>. Stackelberg skapitulowa�, poprosi� o przed�o�enie listy kan- dydat�w godny�h obj�cia tronu biskup�w che�mskich, kt�r� m�g�by skon- sultowa� ze sw� w�adz� zwierzchni�. Nieoczekiwanie, ku zaskoczeniu nuncjusza pyta� o szanse ks. Micha�a Kuziemskiego. List�, o kt�r� prosi�, otrzyma� ambasador 6 kwietnia I868r. Na pierwszym miejscu figurowa�o nazwisko Kuziemskiego, cz�onka kapitu�y metropolii unickiej we Lwowie, kt�ry pe�ni� w tym czasie obowi�zki oficja�a archidiecezji. Od 1848r. walczy� o autonomi� Rusin�w galicyjskich i jak sam twierdzi� w pi�mie do Ojca �w. "ca�e swoje �ycie walczy� przeciw latynizmowi i polsko�ci". W opinii biskupa Sylwestra Symbratowicza uchodzi� za przyw�dc� ruchu narodowo�ciowego Rusin�w, w kt�rym wy�sze duchowie�stwo unickie odegra�o wa�n� rol�, tzw. �wi�tojurc�w. Szerzyli oni has�a braterstwa z Rosj�, propagowali idee, obyczaje p�yn�ce z Rosji, a nawet ch�tnie pos�ugiwali si� j�zykiem rosyjskim. "�wi�tojurcy" szukali oparcia w Pe- tersburgu walcz�c z Polakami. Musiano Kuziemskiego ceni� w Petersburgu skoro w 1863r., podczas obchod�w I000-lecia za�o�enia pa�stwa rosyjs- kiego Aleksander II przyzna� mu krzy� �w. Anny II klasy. Dn. 2 czerwca 1867r., w czasie bankietu z raeji otwarcia wystawy etnograficznej w Mosk- wie, a w zasadzie wiecu panslawist�w, nowomianowany prezydent Mosk- wy, znany ju� czytelnikowi knia� Czerkaskij, w�r�d os�b godnych "szacun- ku i wdzi�czno�ci" z racji szerzenia nacjonalizmu rosyjskiego wymieni� i pra�ata Kuziemskiego [42]. Czy wspomniane ho�dy, jakie oddawano Kuziemskiemu, by�y przypadkowe? Raczej nie. Rosjanie mieli zapewne dobre rozeznanie co do nastroj�w i sytuacji Rusin�w galicyjskich. Nie ulega te� w�tpliwo�ci, �e kontaktowano si� ze "�wi�tojurcami ". Zdradzi� si� z tym i sam Kuziemski. Tu� po przybyciu do Che�ma powiedzia� do ks. Ba�kowskiego: "Ja od sze�ciu lat wiedzia�em, �e b�d� waszym biskupem. Stara�em si� przez ten czas pozna� was wszystkich. Zbiera�em o was wiadomo�ci i od Polak�w i od ruskich". [43). Je�li wi�c wierzy� jego s�owom by� szykowany do nowej roli od I863r. Liczy�y si� wi�c w�adze rosyjskie z mo�liwo�ci� niedopuszczenia koadiutora ks. Jana Kuli�skiego do obj�cia rz�d�w w diecezji, b�d� zamierza�y Kuziemskiemu zapewni� awans na nast�pc� s�dziwego przecie� Kali�skiego. Umieszczenie nazwiska Kuziemskiegoo na pierwszym miejscu listy przed�o�onej przez Stolic� Apostolsk� powitano nad New� z rado�ci�. �wiadczy o tym niebywa�y po�piech w za�atwieniu sprawy. Ju� nast�pnego dnia Stackelberg m�g� powiadomi� nuncjusza, �e cesarz zaaprobowa� t� kandydatur� i poprosi� o uproszczenie ca�ej procedury celem instalacji 23 nominata w Che�mie. Zwyk�ego w takich razach procesu kanonicznego nie zak��ci�y zarzuty obci��aj�ce Kuziemskiego o wyst�powanie przeciwko Rzymowi i zwyczajom ko�cielnym. Nie stawi� si� on jednak, o co go proszono w Rzymie, natomiast wyjecha� do Warszawy, gdzie by� z estym� przyjmowany przez Berga i jego otoczenie. Prekonizacj� nowego biskupa przeprowadzono na konsystorzu 22 wrze�nia I868r. Sakr� biskupi� otrzy- ma� we Lwowie z r�k arcybiskupa Litwinowicza w obecno�ci nuncjusza Falcinellego. Nie ulega najmniejszej w�tpliwo�ci, �e tak gor�co witan� przez w�adze rosyjskie kandydatur� Kuziemskiego wysun�� nuncjusz. Zlek- cewa�y� on ostrze�enia Polak�w widz�c w nich jedynie "rusofob�w" kt�rzy s� "wprawdzie dobrymi katolikami, lecz ich katolicyzm stale podporz�dkowywuje si� patriotyzmowi''. W s�uszno�ci powzi�tego wyboru utwierdza� Falcinellego arcybiskup Litwinowicz obawiaj�cy si� wp�yw�w oficja�a i jego popularno�ci w�r�d galicyjskich unit�w. �wie�o w�wczas przyj�ty do nowicjatu Ojc�w Zmartwychwsta�c�w ks. Walerian Kalinka skre�li� 20 czerwca 1868r. znamienne s�owa: "Trzeba si� obawia�, by uwa�aj�c si� za zwi�zanego wysuni�ciem kandydatury Kuziemskiego, a przytem naciskany przez ambasad� rosyjsk� w Wiedniu, wreszcie nie nak�oni� Papie�a do prekonizowania tego nowego Siemaszki! Sama my�l, i� Papie� m�g�by nie�wiadomie macza� r�ce w tej najpiekielniejszej intrydze, jak� kiedykolwiek uku� rz�d rosyjski - sama ta my�l ju� wywo�uje dreszcze" [44). Przysz�o�� mia�a pokaza�, kto mia� lepsze rozeznanie. Rz�dy biskupa Micha�a Kuziemskiego Wierni i wi�kszo�� duchowie�stwa wi�zali z osob� przybywaj�cego do Che�ma ordynariusza wielkie nadzieje. Fakt, i� wreszcie zjawia si� wys�an- nik Ojca �w. by� gwarantem lepszej przysz�o�ci. Oczekiwano zaniechania samowoli w�adz administracyjno-wojskowych i przywr�cenia tradycyjnej liturgii. Odmiennego zdania byli zwolennicy W�jcickiego. G�osili, �e przybywa "twardy ruski cz�owiek, kt�ry spe�ni wszystkie zamierzenia rz�du i poprowadzi <obrusienie> Che�mszczyzny ''. W przygranicznym Be��cu na biskupa oczekiwa�o kilkana�cie tysi�cy ludzi i ksi�a - wszyscy szli procesjonalnie z Tomaszowa na granic�. Trzydniowa podr� Kuziemskiego, przez Tyszowce i Hrubiesz�w do Che�ma przerodzi�a si� w triumfalny poch�d. Biskupa wita�o duchowie�stwo obu obrz�dk�w i ludzie r�nych stan�w. W Che�mie zebra�o si� ponad sto tysi�cy wiernych. Stawi�o si� duchowie�stwo unickie, by z�o�y� ordynariuszowi homagium. Kuziemski obj�� rz�dy w diecezji dn. 2 wrze�nia I 868r. Przez ca�y czas swego pobytu 24 w Che�mie zabiega� on o poprawne stosunki z w�adzami. Robi� wszystko, by si� im nie narazi�. W tym�e roku przez 8 dni wizytowa� seminarium i konsystorz �wczesny minister o�wiaty hr. To�stoj. Na jego r�ce, jako oberprokuratora �wi�tego Synodu z�o�y� raport o stanie che�mskiej diecezji. Podczas pobytu w Che�mie codziennie konferowa� on z ordynariuszem i z Marcelim Popielem. Przed Kuziemskim i jego otoczeniem nie kry� on swej nienawi�ci do Polak�w i wszystkiego co polskie. Powtarza� ci�gle: "Poloniam esse delendum". W parze z uk�adno�ci� sz�y zarz�dzenia, kt�re wychodzi�y naprzeciw �yczeniom Petersburga. W miesi�c po ingresie, bo 23 pa�dziernika 1868r. zatwierdzi� wszystkie zarz�dzenia "oczyszczaj�ce'' liturgi�, jakie wprowadzi� W�jcicki. Tym samym uprawomocni� prowadzo- ny bez zgody Watykanu proces "odlatynizowania" cerkwi unickiej. Ksi�- �om zaleca� zapuszcza� brody, przywdziewa� stroje duchowie�stwa prawo- s�awnego, podczas liturgii otacza� si� diakami. Zakaza� nadawania na chrzcie dzieciom imion �wi�tych Ko�cio�a rzymsko-katolickiego, kt�rych nie by�o w Mo�yt�os�owiu, Trefo�ogidzie, Minei. Zwraca� uwag� na popraw- n� pisowni� imion ruskich, aby np. Joann nie zamienia� si� w Ja�ka, Hryhoryi w Hrycia, Efrozynia w Frazyn�, Aleksandra w Ole�k�, Marya w Mari�. Alumnowi Stanis�awowi ��czkowskiemu z powodu imienia nie chcia� udzieli� �wi�ce� kap�a�skich [46). W imieniu swoim i unit�w wyra�a� wdzi�czno�� wobec rz�du za rozci�gni�cie opieki nad "narodowo�- ci� rusk� i obrz�dkiem wschodnim". Na ��danie w�adz dn. 15 styc