15279

Szczegóły
Tytuł 15279
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15279 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15279 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15279 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Margit Sandemo Saga o kr�lestwie �wiat�a Trudo m�wi� nie Z norweskiego prze�o�y�a IWONA ZIMNICKA POL-NORDICA Otwock 1997 Elena jest najbardziej nie�mia�� i niepewn� siebie przedstawicielk� najm�odszego pokolenia w Kr�lestwie �wiat�a. Przekonana, �e ze wzgl�du na niedostatki urody nikt si� ni� nie zainteresuje, je�li nie b�dzie we wszystkim uleg�a, z rado�ci� przyjmuje umizgi nieznajomego Johna. Ale w Kr�lestwie �wiat�a nie wszystko jest idyll�. W mie�cie nieprzystosowanych grasuje morderca kobiet... W dzieci�stwie czyta�am ba�� zatytu�owan� �Dziewczyna, kt�ra nie potrafi�a powiedzie� �nie��. Nie wiem, czy by�a to jedna z mniej znanych ba�ni ludowych, czy te� niedawno napisana opowie��. Nie pami�tam tre�ci; w pami�ci utkwi� mi jedynie frapuj�cy tytu�. Potrafi pobudzi� wyobra�ni�, prawda? Poza tym sama wiem wszystko na temat bycia dobr� w niem�dry spos�b. Dopiero niedawno, sko�czywszy lat siedemdziesi�t, nauczy�am si� m�wi� �nie�. I na og� wypowiadam to s�owo �a�osnym piskiem, dr�czona wyrzutami sumienia. Margit Sandemo STRESZCZENIE Do Kr�lestwa �wiat�a dotarli ju� wszyscy ci, kt�rych histori� kolejno postaramy si� przedstawi�. G��wnymi bohaterami opowie�ci b�d� przedstawiciele m�odszego pokolenia. Pojawi� si� mog� wprawdzie nowe, dotychczas nie znane postaci, lecz trzon niepoprawnej grupy przyjaci� stanowi� nast�puj�ce osoby: Jori, ch�opak o br�zowych, kr�conych w�osach, kt�ry odziedziczy� po ojcu �agodne spojrzenie, a po matce katastrofalny brak odpowiedzialno�ci. Wzrostem i urod� nie dor�wnuje przyjacio�om, lecz te braki kompensuje szale�stwem i �mia�o�ci�. Jaskari, grupowy si�acz, d�ugow�osy blondyn o bardzo niebieskich oczach i musku�ach, kt�re gro�� rozerwaniem koszuli i spodni. Kocha zwierz�ta. Armas, w po�owie Obcy, wysoki, inteligentny, o jedwabistych w�osach i przenikliwym spojrzeniu. Obdarzony nadzwyczajnymi zdolno�ciami i wychowany znacznie surowiej ni� pozostali. Elena, o beznadziejnej, jak sama twierdzi, figurze. Spokojna i sympatyczna, lecz wewn�trznie niepewna, za wszelk� cen� pragnie by� taka jak wszyscy. Ma d�ug� grzyw� drobno wij�cych si� loczk�w. Berengaria, o cztery lata m�odsza od pozosta�ych. Romantyczka o smuk�ych cz�onkach, d�ugich, ciemnych, wij�cych si� w�osach i b�yszcz�cych, ciemnych oczach. Jej charakter to wachlarz wszelkich ludzkich cn�t i s�abo�ci. Bystra, weso�a, sk�onna do u�miechu, ma swoje humory. Rodzice bardzo si� o ni� niepokoj�. Oko Nocy, m�ody Indianin o d�ugich, g�adkich, granatowoczarnych w�osach, szlachetnym profilu i oczach ciemnych jak noc. O rok starszy od czworga opisanych na pocz�tku, Tsi-Tsungga, zwany Tsi, istota natury ze Starej Twierdzy. Niezwykle przystojny m�odzieniec o szerokich ramionach, c�tkowanym zielonobrunatnym ciele, szybki i zwinny, wprost tchnie zmys�owo�ci�, Siska, ma�a ksi�niczka, zbieg�a z Kr�lestwa Ciemno�ci. Z wygl�du podobna do Berengarii. Ma wielkie, sko�ne, lodowato szare oczy, pe�ne usta i bujne w�osy, czarne, g�adkie, l�ni�ce niczym jedwab. Dystansuje si� od m�odego Tsi i jego pupila Czika, olbrzymiej wiewi�rki. Indra, gnu�na i powolna, obdarzona wielkim poczuciem humoru, z przesad� podkre�la swoje wygodnictwo. Ma wspania�� cer� i elegancko wygi�te brwi. W tym samym wieku co czworo pierwszych. Miranda, jej o dwa lata m�odsza siostra. Rudow�osa i piegowata. Wzi�a na swe barki odpowiedzialno�� za ca�y �wiat, postanowi�a go ulepszy�. Zagorza�a obro�czyni �rodowiska, o nieco ch�opi�cych ruchach, wci�� nie jest zakochana. Alice, zwana Sass�, jedna z najm�odszych, przyby�a do Kr�lestwa �wiat�a wraz dziadkami. Jako dziecko uleg�a strasznym poparzeniom. Marco usun�� jej wszystkie blizny, lecz dziewczynka wci�� pozostaje nie�mia�a, nie chce pokazywa� si� ludziom ani z nimi rozmawia�. Ma kota o imieniu Hubert Ambrozja. Dolgo, nosz�cy niegdy� imi� Dolg. Poniewa� dwie�cie pi��dziesi�t lat sp�dzi� w kr�lestwie elf�w, wci�� ma dwadzie�cia trzy lata, posiad� jednak niezwyk�� m�dro�� i do�wiadczenie. Nie jest stworzony do mi�o�ci fizycznej. Jego najlepszym przyjacielem jest pies Nero. Marco, wiecznie m�ody, cho� licz�cy sobie ju� ponad sto lat. Niezwykle pot�ny ksi��� Czarnych Sal. On tak�e nie mo�e pozna� mi�o�ci. Ani on, ani Dolgo nie nale�� do grupy m�odych przyjaci�, s� jednak dla nich ogromnie wa�ni. Marco, podobnie jak Indra, Miranda i Sassa, pochodzi z Ludzi Lodu. Przyda si� by� mo�e drzewo genealogiczne wraz z informacj� o mieszka�cach nieznanego �wiata: RODZINA CZARNOKSIʯNIKA LUDZIE LODU INNI Heinrich Reuss von Gera, z�y rycerz, kt�ry przeszed� na stron� dobra. Ponadto w Kr�lestwie �wiat�a mieszkaj� ludzie z rozmaitych epok, poniewa� dla wszystkich czas zatrzymuje si� b�d� cofa do wieku trzydziestu, trzydziestu pi�ciu lat i umieraj� tylko ci, kt�rzy tego pragn�. Inni, kt�rzy zmarli nie zaznawszy w pe�ni smaku �ycia, otrzymuj� tu mo�liwo�� ponownego jego prze�ycia. S� tu tak�e Obcy wraz ze Stra�nikami, Lemurowie, Madragowie, duchy M�riego, duchy przodk�w Ludzi Lodu, kt�re zdecydowa�y si� p�j�� za Markiem, elfy wraz z innymi duszkami przyrody, istoty natury zamieszkuj�ce Star� Twierdz� oraz wiele r�nych zwierz�t. Poza tym w po�udniowej cz�ci Kr�lestwa �wiat�a �yje pewna grupa, kt�rej bohaterowie jeszcze nie spotkali i nie wiedz� nawet o jej istnieniu. S� te� nieznane plemiona z Kr�lestwa Ciemno�ci oraz to, co kryje si� w G�rach Umar�ych, �r�d�o pe�nego skargi zawodzenia. Nikt nie wie, co to jest. 1 Nawet najcudowniejsza idylla mo�e zosta� zak��cona przez elementy, nie znosz�ce widoku �wiat�a dziennego. Tylko jedna osoba przeczuwa�a, �e nie wszystko jest tak, jak by� powinno. Dolgo nie m�g� zasn��. Siedzia� wraz z Nerem na tarasie, wpatruj�c si� w pogr��one w nocnej ciszy miasto, miasto jego i Marca, Saga, tak� otrzyma�o nazw� na cze�� matki Marca, Sagi z Ludzi Lodu. Noc� �wiat�o by�o tu takie niezwyk�e, przyt�umione, �agodne, o odrobin� ch�odniejszym odcieniu ni� za dnia. Wspania�y krzew glicynii zdobi� taras wielkimi ki��mi kwiat�w. W z�ocistym blasku �wi�tego S�o�ca niebieskie kwiaty wygl�da�y chyba najmniej korzystnie, przybra�y bowiem zielonkawy odcie�. Szkoda, bo kwiaty glicynii maj� wszak pi�kn�, rzadko spotykan� barw�. Dolgo poruszy� si� niesw�j. � Dzi� w nocy co� si� stanie, Nero � przyciszonym g�osem zwr�ci� si� do psa. � Nie wiem, co, ale bardzo mi si� to nie podoba. Takie rzeczy nie powinny mie� miejsca w Kr�lestwie �wiat�a. W ukrytym �wiecie, w kt�rym przebywali ju� od pewnego czasu, odnale�li ukojenie. Wszystko tutaj by�o takie doskona�e, przesycone spokojem, ani Dolgowi, ani Marcowi nie przydawa�a si� ich nadzwyczajna moc. Dolgo nie wiedzia�, czy odczuwa z tego powodu ulg�, czy te� raczej rozczarowanie. Wspaniale jest m�c wypocz��, lecz na d�u�sz� met� mo�e si� poczu� troch� niepotrzebny. Dwie�cie pi��dziesi�t lat sp�dzonych w dolinie elf�w wydawa�o mu si� teraz zaledwie dwoma dniami wype�nionymi zabaw�. T�sknota Dolga za rodzin� nie by�a r�wnie silna i bolesna jak M�riego. Cudownie jednak zn�w zobaczy� si� z bliskimi! W dodatku w tej idealnej krainie, w tej sielance. Niestety teraz na obrazie pojawi�a si� czarna plama, na razie nie potrafi� jej zlokalizowa� ani stwierdzi�, co si� za ni� kryje. Dolgo, cho� otoczony przyjaci�mi, czu� si� zdumiewaj�co samotny. Zorientowa� si� wreszcie, dlaczego. Jego my�li pow�drowa�y do ostatnich dni sp�dzonych w Norwegii, tu� przed odnalezieniem wej�cia do Kr�lestwa �wiat�a. Le�a� w swoim ��ku w domu Gabriela, akurat zasypia�, gdy nagle us�ysza� westchnienie i jaki� g�os: � Nie powiem, �e jest mi z tob� �atwo, Dolgu Lanjelinie. W p�mroku dojrza� na brzegu ��ka drobn� kobiet� o mi�ej powierzchowno�ci. � Eliveva! � ucieszy� si�. � M�j duch opieku�czy! Wspaniale zn�w ci� widzie�! T�skni�em za tob�. � Rzeczywi�cie, od naszego ostatniego spotkania up�yn�o sporo czasu � przyzna�a. � Co masz na my�li, m�wi�c, �e nie jest ze mn� �atwo? � spyta�, unosz�c si� na �okciu. � Nigdy nie mia�em zamiaru utrudnia� ci �ycia. Eliveva u�miechn�a si� z lekkim smutkiem. � Opieka nad tob�, Dolgu, zawsze sprawia�a mi wiele rado�ci, ale jak wiesz, zmierzam dalej. � Tak, kiedy przeprowadzisz ju� cz�owieka, czyli mnie, przez ziemskie �ycie, przeniesiesz si� do wy�szego wymiaru. � Owszem, i moja dusza tego pragnie. I chocia� bardzo ci� pokocha�am, Dolgu Lanjelinie, to jeste� k�opotliwy. Przed�u�asz m�j pobyt na ziemi! Wstrz��ni�ty musia� przyzna�, �e Eliveva ma racj�. � Dwie�cie pi��dziesi�t lat w kr�lestwie elf�w � powiedzia� s�abym g�osem. � A teraz... Do Kr�lestwa �wiat�a, gdzie mo�na, zdaje si�, �y� w niesko�czono��. Poza tym ja... Ach, m�j ty �wiecie, wszak ja jestem nie�miertelny! Eliveva z do�� �a�osn� min� skin�a g�ow�. � Ale� tak dalej by� nie mo�e! � stwierdzi� wzburzony. � Musisz kontynuowa� z dawna wytyczon� w�dr�wk� przez kolejne wymiary. Ci, kt�rzy wymy�lili duchy opieku�cze, nie brali pod uwag�, �e �wi�te S�o�ce mo�e zapewni� nie�miertelno��. To przecie� straszliwie komplikuje ca�� spraw�. Czy nie mog� w jaki� spos�b zwolni� ci� z wyznaczonego ci zadania? Oswobodzi� ci�? � Mo�esz, Lanjelinie, ty k�opotliwe dzieci� sfer niebieskich � potwierdzi�a. � Je�li odnajdziesz Kr�lestwo �wiat�a. Tam nie potrzeba duch�w opieku�czych i najwy�si zostaj� zwolnieni z odpowiedzialno�ci za ciebie. Prosz� wi�c, postaraj si� odnale�� ukryte kr�lestwo! Obieca�, �e uczyni, co w jego mocy. W dniu, kiedy odnale�li Wrota pod jednym z licznych ko�cio��w w Oslo, Eliveva pojawi�a si� na chwil�. Dolgo pami�ta� ich wzruszaj�ce po�egnanie. Odby�o si� bardzo pr�dko, tak aby inni niczego nie zauwa�yli. Kilka s��w wypowiedzianych szeptem, delikatne mu�ni�cie jej mi�kkiego policzka, u�miech. Wida� by�o, �e Eliveva jest szcz�liwa, cho� jednocze�nie z jej b�yszcz�cych od �ez oczu bi� smutek. Dolgo tak�e przesta� widzie� wyra�nie, spojrzenie nagle jako� mu si� zamgli�o. Wreszcie Eliveva znikn�a. Na zawsze. Dlatego Dolgo odczuwa� teraz �al. Dlatego w�r�d wspania�o�ci Kr�lestwa �wiat�a czu� si� samotny. Miejsce u jego boku opustosza�o. Wiedzia�, �e te uczucia przemin�, teraz jednak wci�� cierpia�. � Siedzisz tutaj, Dolgo? I ty nie mo�esz zasn�� w tej przejrzystej jak kryszta� nocy, rozja�nionej �agodnym �wiat�em? Przy bramie sta� Gabriel. Wszyscy nowo przybyli, a tak�e ca�a rodzina czarnoksi�nika wraz z przyjaci�mi, Okiem Nocy, Tsi-Tsungg� i ma�� Sisk� z Kr�lestwa Ciemno�ci, wprowadzili si� do Sagi. Dolgo zaprosi� Gabriela na werand�. Nero przywita� go przyja�nie, pozna� ju� Ludzi Lodu i bardzo ich polubi�. Nale�eli do grona os�b, na kt�rych widok nie warcza�, przeciwnie � merda� ogonem. Ka�dy pies ma zwykle du�y rejestr powita�, od w�ciek�ego ujadania do nieprzytomnego zachwytu. Gabriel zosta� przyj�ty z umiarkowan� rado�ci�. Gospodarz przyni�s� orze�wiaj�ce napoje i przez jaki� czas siedzieli gaw�dz�c. Dolgo czu�, jak nap�ywa spok�j, Gabriel by� mi�ym, skromnym cz�owiekiem, zatroskanym o swoje c�rki, lecz szcz�liwym, �e znalaz�y si� tutaj, z dala od niebezpiecze�stw, jakie w �wiecie na powierzchni Ziemi czyhaj� na m�ode, nowoczesne dziewcz�ta. Dolgo zwierzy� mu si� ze swej t�sknoty za Elivev�. M�g� si� na to powa�y�, wiedzia�, �e Gabriel go zrozumie. I rzeczywi�cie, tak si� sta�o. � Ja tak�e t�skni� � wyzna� cicho. � Nigdy nie pogodz� si� z utrat� Gro i mego jedynego syna. To takie dziwne, Dolgo. Gro by�a taka drobna, si�ga�a mi ledwie do ramion, a ch�opiec jeszcze mniejszy, dziecko. Jak tacy male�cy ludzie, male�cy tak�e we wszech�wiecie, mog� pozostawi� po sobie tak ogromn� pustk�? Dolgo ze smutkiem skin�� g�ow�. � Dobrze wiem, co masz na my�li. Ale nie troskaj si� o swoje c�rki. S� wspania�e, obie, naprawd�. Gabriel s�ucha� takich s��w z przyjemno�ci�. Roze�mia� si� nie bez czu�o�ci w g�osie. � Szkoda, �e nie s�ysza�e�, jak kiedy� Miranda dyskutowa�a z Bodil. No tak, nigdy nie spotka�e� Bodil, och, ona by�a taka... Ech! � Wiem � odpowiedzia� Dolgo. � Ojciec mi o niej opowiada�. Gabriel nie chcia� pami�ta�, jaki okaza� si� g�upi, o ma�y w�os nie daj�c si� omota� tej pi�knej, lecz jak�e wyrachowanej pannie. Podj��, sil�c si� na weso�o��: � No c�, szkoda, �e nie s�ysza�e� Mirandy. Dyskutowa�y... a raczej si� k��ci�y, to lepsze s�owo... o to, jak kiedy� b�d� mieszka�, jakie b�d� mie� domy. Bodil wyst�pi�a ze wszystkimi wytartymi sloganami o luksusie i komforcie, a Miranda rozmarzonym g�osem opowiada�a o psach i innych zwierzakach, kt�re z ni� zamieszkaj�. Bodil warkn�a na to, �e ona do swego domu nigdy psa nie wpu�ci, bo to brudne stworzenia i robi� tylko nieporz�dek. Owszem, mog�aby mie� jakiego� eleganckiego charta, trzyma�aby go na przyk�ad w stajni. Miranda wpad�a w furi�. �Je�li m�j pies nie b�dzie m�g� si� swobodnie porusza� po domu, to nie chc� wcale �adnego domu!� krzykn�a ze z�o�ci�. Nie powiedzia�a �nie chc� psa�, tylko �nie chc� domu�. Dolgo odchyli� si� do ty�u i wybuchn�� g�o�nym �miechem. � Jakie to typowe dla Mirandy � zachwyci� si� ciep�o. � Prawda? R�nica mi�dzy nimi polega na tym, �e, zdaniem Bodil, �wiat istnieje dla niej, Miranda natomiast uwa�a, �e to ona istnieje dla �wiata. Dolgo spowa�nia�. � To wielka, zasadnicza r�nica. W �agodnym cieple nocy przeszed� go dreszcz. Po raz kolejny w jego wn�trzu zabrzmia�a przestroga: �Uwa�aj! Co� si� sta�o lub stanie si� wkr�tce. Kto� znajdzie si� w niebezpiecze�stwie. Gdzie� czai si� z�o, oszustwo, zdrada�. W Kr�lestwie �wiat�a? To nie do pomy�lenia! Gabriel obserwowa� syna czarnoksi�nika ze zdziwieniem. Patrzy� na niemal niesamowit� w swej pi�kno�ci twarz o blado�ci ko�ci s�oniowej i ca�kiem czarnych oczach, przywodz�cych na my�l przedstawiane niekiedy na obrazach stworzenia z podziemnego �wiata. To krew Lemur�w, p�yn�ca w �y�ach Dolga, da�a mu takie oczy. A Lemurowie odziedziczyli je po Obcych... Wszystko to czyni�o ze� czarodziejsk�, lecz jak�e kochan� istot�. Samotn�. Na mi�o�� bosk�, jaki� samotny jest ten ch�opak, pomy�la� Gabriel, zdj�ty przera�eniem. Tak bardzo chcia�o si� uczyni� co� dla Dolga, ale co? Co mo�na zrobi� dla osoby obdarzonej nadludzk� moc�, kt�r� wykorzystuje wy��cznie w s�u�bie dobra? Jedyne, co mo�na zaproponowa� temu niezwykle silnemu, a zarazem bezgranicznie samotnemu cz�owiekowi, to przyja��. � Co z tob�, Dolgo? � cicho spyta� Gabriel. � Wydajesz si� taki zatroskany. � Owszem � odpar� syn czarnoksi�nika. � Co� si� dzieje, Gabrielu. Co� niedobrego. I nie potrafi� stwierdzi�, co. � Chod�my z tym do Marca � zaproponowa� Gabriel. Dolgo zastanowi� si�. � Tak, dobry pomys�. Ale nie teraz. Zaczekamy, a� nadejdzie ranek. Ca�e Kr�lestwo �wiat�a teraz �pi. Nie by�o to prawd�, bo znalaz�y si� co najmniej dwa nocne marki. Zabawnie by�o zaprasza� Indr� na p�nowieczorn� herbat� lub inny pocz�stunek. Nikt nie zajada� ciastek z tak� lubo�ci� jak ona. Elena napiek�a wiele wspania�ych smako�yk�w, nadziewanych i oblewanych s�odk�, lepk� mas�. Siedzia�y teraz we dwie w jej domu, zadowolone, zwini�te na sofie, kompletnie nie�wiadome tego, co si� dzieje w ich wspania�ym kraju. Nie wiedzia�y o pod�o�ci, kt�ra czai�a si� ju� od pewnego czasu, a teraz wyp�yn�a na powierzchni� niczym szlam w stoj�cej wodzie. � Ci, co wmawiaj� ludziom, kt�rzy powinni schudn��, �e �wystarczy tylko je�� mniej i wi�cej si� rusza�, nie maj� zielonego poj�cia, o czym m�wi� � stwierdzi�a Elena, kt�ra od niedawna zacz�a walczy� z nadwag�. Czasami bywa�a stanowcza, to zn�w, tak jak tego wieczoru, urz�dza�a orgie jedzenia s�odyczy. Cz�owiek wszak musi mie� od czasu do czasu jak�� przyjemno��, nie mo�na wci�� sobie wszystkiego odmawia�. Podj�a my�l: � Palacze, narkomani i alkoholicy maj� prostsz� sytuacj�. Mog� ca�kiem sko�czy� z u�ywk�, koniec i kropka. Czy sobie poradz�, czy nie, to ju� ich sprawa. Ale bez jedzenia obej�� si� nie mo�na! Gdzie tu szuka� miary? Ile i co nale�y je��? Potrafi� przez d�ugi czas �y� o chlebie i wodzie albo je�� tyle, co wr�belek, ale to wszystko po prostu na nic. Ci chudzi szcz�ciarze, kt�rzy stale cz�owieka dr�cz�, nie rozumiej� tego. A tak w og�le, to wi�kszo�� ludzi, maj�cych k�opoty z wag�, lubi je�� wieczorem, nie da si� temu zaprzeczy�. � No w�a�nie � przyzna�a Indra, wci�� szczup�a. Niedawno jednak, staj�c na wadze, prze�y�a pierwszy szok. � Bez najmniejszego trudu da si� nie je�� rano i przez wiele godzin w ci�gu dnia, bo najzwyczajniej nie jest si� g�odnym. � Tak, dopiero ko�o czwartej po po�udniu g��d rusza do ataku. A im bli�ej wieczoru, tym bardziej smakuje wszystko, co jadalne. � I w niczym nie pomaga s�uchanie tych m�drk�w, kt�rzy twierdz�, �e najwa�niejsze jest solidne �niadanie. � Bo tak wcale nie jest � zgodzi�a si� z ni� Elena, zmiataj�c okruszki ciastka ze sto�u. Dyskretnie wrzuci�a je za kanap�. � Tyle razy wypr�bowywa�am ten system. Poch�ania�am obfite �niadanie i lunch, i czu�am si� od tego kwadratowa. A i tak wieczorem by�am r�wnie g�odna jak zwykle! � Ci chudzi jak patyki, kt�rzy mog� zje�� absolutnie wszystko bez przybierania na wadze, zawsze wiedz� najlepiej, co ci obdarzeni mniejszym szcz�ciem maj� robi�, �eby schudn��. �Troszk� przyty�a��, zauwa�aj� ze �le skrywan� rado�ci�, tak jakby biedaczysko sam sobie tego nie u�wiadamia�! �Jesz tyle, co wieprzek, poruszaj si� troch�!� �atwo tak powiedzie�, zw�aszcza komu�, kto boi si� nawet pow�cha� jedzenie. Nie m�wi� z w�asnego do�wiadczenia, ale w �wiecie na zewn�trz zna�am niejedn� osob�, kt�ra okropnie cierpia�a, bo nigdy nie mog�a si� naje�� do woli, a mimo to nie chud�a. � No w�a�nie. Ale musz� doda�, �e w kr�gu naszych znajomych nie spotka�am nikogo tak nietaktownego. Mo�na ich za to znale�� w mie�cie nieprzystosowanych, cz�sto miewam tam dy�ury. � Ja te� nie s�ysza�am o takich nieprzyjemno�ciach tutaj, w Kr�lestwie �wiat�a. Presja odchudzania nale�y do zewn�trznego �wiata. Ale ku mojej z�o�liwej rado�ci pewien ch�opiec wyrazi� si� przy mnie o bardzo chudej dziewczynie: �To musi by� takie uczucie, jakby si� kocha�o z paczk� gwo�dzi�. Fajnie, prawda? � Pocieszaj�ce � u�miechn�a si� Elena, lekko wstrz��ni�ta bezpo�rednio�ci� przyjaci�ki. � T�sknisz czasami za tamtym �wiatem? � Zwariowa�a�? Tutaj mog� by� sob�. Oczywi�cie brak mi czasami pewnych, jak to powiedzie�, element�w zwi�zanych ze �rodowiskiem, jak jutrzenka o poranku czy zachody s�o�ca albo wiosenne zmierzchy o barwie indygo, ale wtedy my�l� zawsze, �e gdybym wr�ci�a do tamtego �wiata... Ach, jak�e bym t�skni�a za tym! Elena zamy�lona pokiwa�a g�ow�. Nigdy nie widzia�a �wiata na powierzchni Ziemi i nie bardzo potrafi�a go sobie wyobrazi�. Indrze zebra�o si� na zwierzenia. Zachichota�a. � Wiesz, �e kiedy tam mieszka�am, pisa�am opowiadania, wiersze i inne drobiazgi? Naprawd�, w dodatku, moim zdaniem, z ca�kiem niez�ym rezultatem. Pope�ni�am jednak g�upstwo i pokaza�am je jeszcze komu�, kole�ankom, nauczycielce. Niekt�re mnie wy�mia�y, profesorka si� zak�opota�a i zacz�a mi t�umaczy�, �e skoro w innych rzeczach jestem dobra, to dlaczego bior� si� za pisanie? Inni nie pojmowali absolutnie nic � Daj mi co� przeczyta� � poprosi�a Elena. Indra zamy�lona pokiwa�a g�ow�, � Zacz�am potem fantazjowa�, wymy�la�, �e kiedy�, w nieokre�lonej przysz�o�ci, istoty z planet odleg�ych od nas o lata �wietlne przyb�d� na zgas��, wymar�� Ziemi�. Znajd� na niej jedynie moje bazgro�y i stwierdz�: �Stworzenia zamieszkuj�ce to cia�o niebieskie wcale nie sta�y tak nisko. Potrafi�y my�le�, przecie� to jest naprawd� niez�e!� � roze�mia�a si�. � W ten spos�b i mnie czeka kiedy� uznanie. � Tak nisko si� oceniasz? � u�miechn�a si� Elena. � Nie masz �adnego powodu. Ale powiedz mi, dlaczego zdecydowa�a� si� przenie�� do Kr�lestwa �wiat�a? Indra zastanowi�a si�: � My�l�, �e wi�kszo�� ludzi stamt�d ma jak�� w�asn� wizj� idealnego �wiata. Utopi�, marzenie o miejscu, gdzie wszystko jest dobre i pi�kne. Powsta�o ju� ca�e mn�stwo ksi��ek o takiej krainie bez z�a, �mierci i innych nieprzyjemnych rzeczy. James Hilton pisa� o Shangri La, Aldous Huxley odwr�ci� to troch� i stworzy� satyr� na ten temat �Nowy wspania�y �wiat�. Tomasz Morus wymy�li� Utopi�, idealn� wysp� na Oceanie Spokojnym. Mo�na to ci�gn�� w niesko�czono��. Odwieczne ludzkie marzenia o idealnym �wiecie inspirowa�y tak�e wielu poet�w. � A czy wspominano tak�e o �rodkowym punkcie Ziemi? � Och, tak! Zupe�nie fantastyczne ksi��ki. Juliusz Verne stworzy� �Podr� do wn�trza Ziemi�. Halley, wiesz, ten od komety... (Elena nie wiedzia�a, komety nie nale�a�y do jej �wiata), Edgar Allan Poe, Lytton pisa� o vrilu, tajemniczym cudownym pierwiastku, kt�ry mia� si� tu znajdowa�, i jeszcze wielu innych plot�o na ten temat, ale jeden, Emerson, by� bardziej konkretny. Opisa� Norwega, Olafa Jansena, kt�ry mia� odnale�� wej�cie. A wsp�cze�ni pisarze science-fiction prze�cigaj� si� w opowie�ciach o wydr��onej Ziemi. Natomiast �wszystkowiedz�cy�, uczeni, stanowczo odrzucaj� takie pomys�y. Nie przerywa�y pogaw�dki. Elena zwierzy�a si� Indrze, �e z pocz�tku wcale nie mia�a ochoty przeprowadza� si� z Zachodnich ��k do Sagi, lecz zdecydowano za ni�, a ona si� na to zgodzi�a. Teraz bardzo si� z tego cieszy�a. Radowa�a si� te� ogromnie, �e znalaz�a przyjaci�k� w Indrze, bo Berengaria trzyma�a ostatnio raczej z bli�szymi jej wiekiem Sisk� i Sass�. Miranda natomiast nie przyja�ni�a si� z nikim, chadza�a w�asnymi �cie�kami i nie mia�o sensu nawet pyta�, dok�d one prowadz�. � Ludzie przestawiaj� mnie to tu, to tam � westchn�a Elena. � A ja im na to pozwalam, bo na co� innego brakuje mi odwagi. � Co za g�upstwa! Nie wolno ci by� tak� s�ab�! � I tak �le my�le� o sobie? � u�miechn�a si� Elena. � Ale ja przecie� nie jestem... Ojej, przepraszam, telefon dzwoni, musz� odebra�. Telefonowa� Jaskari, kt�ry studiowa� medycyn�. W�a�ciwie chcia� pracowa� jako weterynarz, lecz w Kr�lestwie �wiat�a wi�cej by�o chorych ludzi ni� zwierz�t. Zaw�d lekarza i tak dawa� dobre podstawy, gdyby p�niej postanowi� przekwalifikowa� si� na specjalist� od zwierz�t. Elena, ledwie us�yszawszy jego g�os w s�uchawce tak p�nym wieczorem, od razu wiedzia�a, �e chodzi o wyjazd. Dziewczyna mia�a zosta� piel�gniark�, wszyscy naoko�o bowiem nieustannie powtarzali: �Elena jest taka mi�a i dobra, wprost stworzona do tego zawodu�. Sama Elena wcale nie by�a przekonana o swojej dobroci. Jak inni ludzie, mia�a swoje sympatie i antypatie, o tych ostatnich jednak nie �mia�a m�wi� g�o�no. Przez ca�y okres dorastania pozostawa�a w cieniu bryluj�cej Berengarii i zreszt� bezgranicznie j� podziwia�a. Pragn�a wygl�da� jak ona, m�wi� jak ona, b�yszcze� jak ona. Troch� to trudne dla kogo�, kto nosi w sobie nieustanny l�k, �e komu� si� nie spodoba. Elena zalicza�a si� do ludzi pragn�cych, by wszyscy ich lubili, i si�gaj�cych dna rozpaczy, kiedy napotykali czyj�� niech��. Elena tak ogromnie chcia�a by� lubiana, �e niszczy�a przy tym sam� siebie. Trudno jej by�o m�wi� �nie�. Dlatego te� od razu pokornie si� zgodzi�a na pro�b� Jaskariego, chocia� nie cierpia�a wypraw do miasta nieprzystosowanych. Razem z Jaskarim nale�eli do niewielkiej grupki rezerwowych porz�dkowych, wykorzystywanych, kiedy potrzebowano liczniejszego personelu. Istnieli co prawda Stra�nicy i zesp� lekarzy, oni jednak nie mogli znajdowa� si� wsz�dzie jednocze�nie. Przy sprawach mniejszej wagi, jak teraz, wysy�ano tak�e m�odszych, wci�� jeszcze si� ucz�cych. Tym razem ich zadaniem mia�o by� niedopuszczenie dzieci i m�odzie�y zbyt blisko magazynu z fajerwerkami, w kt�rym mia�a miejsce eksplozja. Nic powa�nego si� nie sta�o, lecz gdyby iskra spad�a na g��wny sk�ad, mog�aby wynikn�� z tego prawdziwa katastrofa. Kilku pracownik�w dozna�o obra�e�, lecz nimi ju� si� zaj�to. Elena i Jaskari stanowili rezerw�. Nikt inny ni� nieprzystosowani nie wymy�li�by produkcji fajerwerk�w w Kr�lestwie �wiat�a, gdzie kr�luje wieczne s�o�ce. Jego promienie nie dociera�y tylko do tego miasta. Indra gestami spyta�a, czy mo�e pojecha� razem z nimi, Elena powt�rzy�a jej pro�b� Jaskariemu. � Dlaczego nie? � odpowiedzia� ch�opak pozostaj�cy poza zasi�giem s�uchu Indry. � Przyda jej si�, jak si� troch� ruszy z kanapy. Jori i Armas tak�e tam b�d�, szkol� si� wszak na Stra�nik�w. Indra roze�mia�a si�, kiedy Elena przekaza�a jej wiadomo��. � Pomy�l tylko, �e kochanego Joriego uznano za godnego funkcji Stra�nika! Uwa�a si� to przecie� za co� nadzwyczajnego, prawda? � Stra�nicy ciesz� si� ogromnym szacunkiem � potwierdzi�a Elena. � Ach, ci okropni nieprzystosowani, stale wynikaj� z nimi jakie� awantury. Jasne, �e nie wszyscy pasuj� do Kr�lestwa �wiat�a, wielu pewnie t�skni za ziemskim �yciem, bez wzgl�du na to, jakie ono naprawd� by�o. To po prostu trzeba zrozumie�. Najsmutniejszy jednak�e jest fakt, �e w tym mie�cie zgromadzi�o si� tak wielu niesympatycznych ludzi. Widzisz, �wi�te S�o�ce nie ma wp�ywu na tych, w kt�rych duszy zago�ci�o z�o, a upomnienia na niewiele si� zdaj�. W ka�dym razie otrzyma�y�my polecenie, by zaraz k�a�� si� spa�, musimy by� gotowe jutro rano o sz�stej. Dasz rad�? � Nie wiesz nawet, na ile mnie sta�... kiedy mi si� zechce � zachichota�a Indra. � �wietnie. Ale nie mo�emy chyba pozwoli�, �eby te dwa ciastka si� zmarnowa�y? � Och, oczywi�cie, �e nie! Taca z ciastkami zosta�a opr�niona. Dotrzyma�y umowy i stawi�y si� na miejscu odjazdu w wyznaczonym czasie, o sz�stej. W taki oto spos�b r�wnie� Indra i Elena zosta�y wci�gni�te w milcz�c� groz�, kt�ra zawis�a nad Kr�lestwem �wiat�a. 2 W poje�dzie przyci�gn�� m�od� dziewczyn� do siebie. � Jeste� taka �liczna � szepn��. � Nieodparcie pi�kna! Upajaj�ca! Dziewczyna u�miechn�a si� szelmowsko. � To ju� kiedy� s�ysza�am. Powiedz mi co� nowego! � Dobrze � zgodzi� si�. � Zaraz us�yszysz co� nowego. Kocha� si� z ni� twardo, brutalnie, niemal op�tanie. � No, no � dziwi�a si� dziewczyna. � Okropnie si� rozpali�e�! Tak� masz na mnie ochot�? Bardzo mi si� to podoba. Dobry jeste�, ale i ja nie najgorzej si� spisuj�, co? Kiedy poczu�, ze zbli�a si� spe�nienie, udusi� j�. Bezsilne przera�enie w oczach dziewczyny sprawi�o mu najwi�ksz� przyjemno��, da�o dodatkowy zastrzyk rozkoszy. Rzuci� j� potem do zapomnianej szopy na skraju miasta. Dziwka! Nie zas�uguje na lepszy los. Nasze pi�kne miasto trzeba oczyszcza� z szumowin. Mam ju� cel w zasi�gu r�ki. Plan zarysowuje si� coraz wyra�niej, wkr�tce nie b�dzie w nim ju� �adnej luki. Wymaga tylko nadania mu ostatniego szlifu. Moje zwyci�stwo b�dzie absolutne. Przejm� ca�o��, tak jak na to zas�uguj�, Ale� b�d� mieli niespodziank�, wszyscy ci, kt�rzy traktuj� mnie z g�ry, kt�rzy mn� gardz�, nie wiedz�, z kim maj� do czynienia. M�j plan jest po prostu bezb��dny. Up�yn�o ju� bardzo du�o czasu, stanowczo za du�o. ��dza ju� zaczyna�a dawa� si� we znaki. Pokonywa� swoim pojazdem ulice i place. Ta kobieta? Za stara. A mo�e ta? Nie, to blondynka, nie interesowa�y go blondynki Ta jest podobna. Ta! Rozpocz�� ofensyw�, czarowa�. Dziewczyna da�a si� z�apa� na komplementy. Wprawdzie prostytutki z miasta nieprzystosowanych s�ysza�y o konkurentkach, kt�re zagin�y bez �ladu, lecz �adna si� tym nie przejmowa�a. Tamte pewnie wyruszy�y do stolicy, chocia� nie mia�y tam czego szuka�. Stra�nicy natychmiast je stamt�d wyrzucali, odwozili do tego miasta, i nie mog�o si� przy tym obej�� bez ca�ej masy idiotycznych upomnie� i poucze�. Ob�udni g�upcy! Zapewne nie zostali przez natur� wyposa�eni tak jak wi�kszo�� m�czyzn. Zachowuj� si�, jakby byli pozbawieni p�ci. Dziewczyna z przyjemno�ci� wsiad�a do eleganckiego pojazdu. Chwil� targowa�a si� o zap�at�, ale m�czyzna sprawia� wra�enie, jakby nie obchodzi�o go, ile to b�dzie kosztowa�. Szkoda, �e nie za��da�a wi�cej, ten tutaj najwidoczniej got�w by� zap�aci�, ile zechce. Przystojny facet! Wyjecha� z miasta. Dok�d zmierza�? Raczej nie do swojego domu, pewnie czeka tam na niego �ona. Zatrzyma� si�. Dziewczyna mi�dzy pi�knymi ukwieconymi krzewami dostrzeg�a w oddali star� szop�. Nie zna�a tych okolic. On ju� zacz�� j� rozbiera�, bez �adnych wst�p�w. Taki niecierpliwy! Nie lubi�a si� kocha� we wn�trzu pojazdu, tak tam ciasno, niewygodnie, w og�le niedobrze. Ale niech b�dzie, ten facet dobrze p�aci. Bardzo dobrze. Ju� ona postara si� go wykorzysta� nie raz. � Jeste� taka �liczna � mrukn��. � Nieodparcie pi�kna! Upajaj�ca! Drobna operacja myl�ca przeciwnika, �eby odwr�ci� uwag�... Powinna si� uda�, wszyscy zaj�ci s� zaginionymi kobietami. W�a�ciwie to dziwne, dotychczas znika�y same prostytutki i nikt si� szczeg�lnie nad tym nie zastanawia�. Ale ta uczennica przed kilkoma dniami? To co� nowego. ��dna przyg�d dziwka, lecz stanowczo za m�oda. Ro�nie powszechne oburzenie. �wietnie! Mog� zajmowa� si� swoim. To zreszt� nasun�o mi pewn� my�l. Do czarta! Wygl�da�a na dziewczyn� z do�wiadczeniem. Oczywi�cie, m�oda, to tylko wzmaga rozkosz. Ale kto by przypuszcza�, �e to nie ulicznica? Zachowywa�a si�, jakby ni� by�a. Tak okropnie wrzeszcza�a, walczy�a wcale nie na �arty. Jakie� to cudowne uczucie, kiedy wreszcie j� zmusi�em. Ale by�a tylko uczennic�! Musz� by� ostro�niejszy. Najgorsze, �e ��dza zn�w si� we mnie budzi. Odzywa si� coraz cz�ciej. A ja mam prawo do spokoju, ludzie musz� to zrozumie�, musz� wype�ni� swe zadanie, wyko�czy� je wszystkie, dop�ki nie znajd� tej jednej, tej prawdziwej. Wtedy osi�gn� sw�j cel. Nie podoba mi si� to. On zanadto �ci�ga na siebie uwag�. Wkr�tce przy�l� tu Stra�nik�w, a tego za wszelk� cen� trzeba unikn��. On musi sko�czy� z tymi swoimi historiami z kobietami, zaczynaj� przeszkadza� zamiast kamuflowa�. Musz� si� dowiedzie�, kto to jest, i w jaki� spos�b go unieszkodliwi�. Nie mam teraz czasu na g�upstwa! Wszystko ju� gotowe... Gdyby tylko ta przekl�ta niezdara, kt�r� przetrzymuj� uwi�zion�, chcia�a wsp�pracowa�! Ale... Gdzie ja mam g�ow�? Przecie� to wszystko da si� po��czy�! Coraz lepiej! Tak, nigdy nie by�o co do tego w�tpliwo�ci: Jestem geniuszem! 3 Nosz� przecie� w sobie tyle mi�o�ci, kt�r� chcia�abym komu� ofiarowa�, rozmy�la�a Elena, obserwuj�c z powietrznej gondoli przesuwaj�cy si� w dole wprost niezno�nie pi�kny krajobraz. Tyle t�umionych uczu�, tyle marze�. Mog�abym odda� ca�� siebie, zrobi� wszystko dla tego, kt�ry by mnie zechcia�, uczyni� jego �ycie �atwym i szcz�liwym, spe�ni� ka�de jego �yczenie... C�, nie by�o to dobre nastawienie, lecz Elena nie zdawa�a sobie z tego sprawy. Tysi�ce m�odych dziewcz�t przed ni� my�la�o podobnie, nie wiedz�c, jak niebezpieczne jest takie bezwolne poddawanie si�. W m�czy�nie o s�abym charakterze mog�o wyzwoli� to, co najgorsze. Oczywi�cie, mi�o�� oznacza dawanie, lecz nie takie, kt�re nie jest niczym ograniczone, pozbawione wszelkiego krytycyzmu. Elena nie t�skni�a egoistycznie za kim�, kto j� pokocha, to ona gor�co pragn�a pokocha� kogo�. Gdyby tylko jaki� m�czyzna zechcia� j� odkry�, by�a gotowa po�wi�ci� ca�e swoje �ycie owemu wspania�emu cz�owiekowi. Kto mia�by to by�, na razie pozostawa�o zagadk�. Nikt z przyjaci� nie wiedzia� o jej hiperromantycznym usposobieniu. Elen� uwa�ano za dobr� kole�ank�, kt�ra zajmie si� wszystkim, zrobi to, o co poprosz�, i nigdy nie powie �nie�. Pod�wiadomie mo�e nawet j� wykorzystywano. Elena po prostu taka si� urodzi�a, by�a wdzi�czna, �e mo�e si� do czego� przyda�, �e co� znaczy. Berengaria, rzecz jasna, zorientowa�a si�, �e bliska znajomo�� z Elen� przynosi jej korzy�ci, lecz przyja�� obu dziewcz�t mia�a g��bsze podstawy. Berengaria nigdy by nie zdradzi�a przyjaci�ki. Nawet teraz, kiedy r�nica wieku, jaka je dzieli�a, stawa�a si� wyra�niejsza, i m�odsza z dziewcz�t wola�a sp�dza� czas z Sisk� i Sass�, a Elena czu�a, �e wi�cej ma wsp�lnego z Indr�, nawet teraz ich przyja�� nie przygasa�a. Elena i Berengaria zawsze si� cieszy�y, kiedy mog�y si� spotka�. Ale ukochany... Ach, jak�e gor�co Elena pragn�a mie� kogo� takiego! Miasto nieprzystosowanych stanowi�o brzydk� plam� na idealnym obrazie Kr�lestwa �wiat�a. By�o to jedyne miejsce, gdzie przeniesiono si� jeszcze dalej w g��b Ziemi. Mieszka�cy nie chcieli, aby ich miasto o�wietla�o oddzielne s�o�ce. Twierdzili, �e bardziej ni� do�� maj� okropnego, �wiec�cego przez ca�� dob� na okr�g�o blasku ze stolicy. A �e stolica le�a�a bardzo daleko, panowa�o tutaj przyt�umione �wiat�o. Nie ciemno��, jak poza granicami kr�lestwa, po prostu nie by�o wida� s�o�ca, Ludzie jednak z tego te� nie byli zadowoleni, wybudowali wi�c ca�e miasto tak�e pod ziemi�. W ten spos�b mogli r�nicowa� swoje �ycie prawie tak, jak w nigdy nie zapomnianym �wiecie na zewn�trz. W ci�gu dnia pracowali na g�rze w urz�dach i fabrykach, noc� spali na dole. Miasto stanowi�o bez�adn� mieszanin� szczeg��w, wywodz�cych si� z r�nych epok. Szala�a nostalgia, doprowadzaj�c do tego, �e spory i k��tnie, jakie zawsze tu mia�y miejsce, stawa�y si� jeszcze gwa�towniejsze. Wreszcie Stra�nicy postanowili zaprowadzi� jaki� �ad. I tak tym, kt�rzy trafili tu pierwsi, przydzielono dzielnic� na ziemi w pobli�u paskudnych budynk�w fabrycznych i biurowych, przy kt�rych tak si� upierali, natomiast przybyli ostatnio mieli swoje mieszkania i miejsca pracy na podziemnych ulicach, o�wietlonych latarniami i neonowymi reklamami. Ludzie, kt�rzy nie mogli pogodzi� si� z �yciem w Kr�lestwie �wiat�a, chcieli, by wszystko wygl�da�o dok�adnie tak samo, jak w ich �wiecie na powierzchni Ziemi. Nie da�o si� przecie� nikogo odes�a� z powrotem, dlatego Stra�nicy starali si� zrobi� wszystko, by mieszka�cy dobrze si� tu poczuli. Mo�e wp�yw mia�o te� s��wko szepni�te przez Theres�, wspomnia�a ona co� o rozmaito�ci typ�w ludzkich i to na pewno trafi�o Stra�nikom do przekonania. Zapewne wcze�niej zdarza�o si�, �e mniej szcz�liwie dobrani osobnicy, kryminali�ci i im podobni, znikali. Teraz ju� tego nie praktykowano. Wszyscy mieli prawo do �ycia, r�wnie� ci, na kt�rych �wi�te S�o�ce nie wywiera�o �adnego wp�ywu albo zbyt ma�y. Serca tych ludzi nie dawa�y si� oczy�ci�, a wi�za�o si� to oczywi�cie z faktem, �e nie dociera�y do nich dobroczynne promienie S�o�ca. Po cz�ci dlatego, �e nieprzystosowani nie byli podatni na dzia�anie S�o�ca, a po cz�ci ze wzgl�du na dziel�c� ich od niego odleg�o��. Oczywi�cie nie wszyscy mieszka�cy tej osady byli z gruntu �li, wi�kszo�� to przyzwoici ludzie, kt�rzy po prostu niedobrze si� czuli w ukrytym w g��bi Ziemi kraju. �y�y tu tak�e i dzieci, kt�re tutaj si� urodzi�y i doros�y, a o wspania�ym �wiecie na powierzchni s�ysza�y jedynie od rodzic�w czy dziadk�w. Wiele z nich wyprowadzi�o si� z miasta i przy��czy�o do pozosta�ych mieszka�c�w Kr�lestwa �wiat�a. Pod wp�ywem oddzia�ywania S�o�ca stali si� szcz�liwymi lud�mi. Im bardziej Elena zbli�a�a si� do miasta nieprzystosowanych, tym bardziej czu�a si� nieswojo. A przecie� nie odbiera�a z�ych pr�d�w wibruj�cych pod powierzchni�, nowych element�w, jakie si� pojawi�y. Nie by�y one wcale takie nowe, po prostu zacz�y wychodzi� na �wiat�o dzienne. Dotarli na miejsce. Elena przygn�biona siedzia�a w gondoli obok Jaskariego. Utar�o si� ju�, �e oni dwoje stanowili zesp�. Dziewczyna by�a przekonana, �e tak naprawd� Jaskari nie cierpi z ni� pracowa�, ale nie chce jej zrani�, m�wi�c o tym wprost. Jaka� to przykra my�l! W tym dziwacznym mie�cie ulice, przy kt�rych sta�y sklepy, zadaszono tylko po to, by w ciemno�ci da�o si� zapali� latarnie. Przyjechali do dzielnicy stosunkowo niedawno przyby�ych, w oczy bi� blask neonowych reklam, zewsz�d te� dobiega�a ha�a�liwa muzyka. Znajdowa�o si� tu wszystko to, co Indra z tak� rado�ci� porzuci�a. Mieszka�cy upierali si� tak�e przy samochodach. Gardzili powietrznymi gondolami, bo przecie� nie dawa�o si� nimi szale� i rozbija� po ulicach i drogach. Przedstawiciele wcze�niejszych epok nie chcieli s�ysze� o nowoczesnych wynalazkach Obcych i Madrag�w, a ci przybyli p�niej za nic mieli konne powozy i �ojowe �wiece swoich, poprzednik�w. Wszystko powinno by� dok�adnie tak jak za ich czas�w. Stra�nik�w zapewne niekiedy �wierzbi�y palce, �eby pozby� si� najbardziej k�opotliwych osobnik�w, lecz zabrania�a im tego ich kultura. Oczywi�cie w mie�cie znajdowa�y si� tak�e pi�kne dzielnice, zw�aszcza w jego starych cz�ciach. Elena, Indra i Jaskari spotkali Joriego i Armasa przy �ukowato sklepionym mostku nad leniwie p�yn�c� rzek�. Indra, kt�ra z zewn�trznego �wiata zabra�a aparat fotograficzny, zacz�a robi� zdj�cia przyjacio�om, okaza�o si� jednak, �e nie jest mistrzem fotografowania. � Sta�cie teraz oparci o balustrad�! Troch� cia�niej, o, tak! Teraz zrobi�! Co znowu? Ojej, zapomnia�am zdj�� pokrywk� z obiektywu. Jeszcze raz. Teraz, teraz dobrze! Nie, Eleno, ty zr�b zdj�cie, ja pod wzgl�dem technicznym jestem kompletnym mato�kiem. Elena wzi�a aparat do r�ki. � Dobrze, sta�cie teraz spokojnie. O, nie, t�o diaska, w�a�nie przeje�d�a jaki� samoch�d. Indro, nie r�b takiej s�odkiej miny, przypominasz star� pann�, kt�ra zrobi�a na drutach czapk� dla pastora, a on poklepa� j� po pupie. No, do trzech razy sztuka. Ju�! Uda�o mi si�, tak przynajmniej my�l�. � Dzi�ki Bogu! � westchn�� Armas. � U�miech mia�em ju� taki sztywny jak premier, kt�ry u�cisn�� sto pi��dziesi�t d�oni i pog�aska� trzydzie�cioro dzieci po g�owie. Skierowali si� ku magazynowi, gdzie mieli rozpocz�� dy�ur. Szli przez szarobure ulice rodem z lat trzydziestych dwudziestego wieku, zastanawiaj�c si�, jak w og�le kto� mo�e chcie� mieszka� w takich warunkach, skoro do wszystkich pozosta�ych cz�ci kraju dociera �yciodajne �wiat�o. Czas ju� nadszed�, rozpoczyna si� realizacja planu. �adne z nich nie zna�o my�li, kt�re kto� snu� gdzie� w pobli�u. � S�ysza�em, �e Dolgo i Marco s� ju� w drodze tutaj � powiedzia� Armas. � I Gabriel. � A co ojciec ma tu do roboty? � zdziwi�a si� Indra. � Dlaczego w og�le si� tu wybieraj�? Ale ch�tnie si� z nim zobacz�. Z pozosta�ymi r�wnie�. � Ja tak�e � przyzna�a Elena. � Dolgo jest taki interesuj�cy w swej tajemniczej ma�om�wno�ci. Wiecie, bywaj� zamkni�ci w sobie ludzie, na kt�rych widok jednak od razu budzi si� ochota, by si� czego� wi�cej o nich dowiedzie�, innych nazywa si� nudziarzami i nie zwraca na nich uwagi. � Dlatego, �e naprawd� s� nudziarzami � stwierdzi�a Indra. Ulica zw�zi�a si�. Indra sz�a obok Joriego, weso�ego Joriego, z kt�rego oczu mimo wszystko bi�a jaka� niepewno��. �aden cz�owiek nie jest dok�adnie taki, jak inni go sobie wyobra�aj�, pomy�la�a. Nikt nie jest szablonem. Teraz ja pomy�la�am szablonowo, roze�mia�a si� sama z siebie. Te szczeniaki nie s� gro�ne, ale chodz� plotki, �e i inni si� tu wybieraj�. Dwaj z tych, kt�rzy mog� sprawi� wielkie k�opoty. Nie podoba mi si� to. Uruchamiam sw�j plan i nikt mnie nie powstrzyma. Z�y umys� nie przestawa� pracowa�. Indra pogr��ona by�a w filozoficznych rozwa�aniach. Dlaczego ludzie z tego miasta tak �le si� tutaj czuj�? Obcy i Stra�nicy robi� wszystko, �eby spe�ni� ich �yczenia, co wi�c nie daje im spokoju? Czy cz�owiek zawsze musi t�skni� za �wiatem, w kt�rym nigdy nie b�dzie m�g� si� znale��? I przecie� wielu si� tutaj urodzi�o, za czym oni t�skni�? No tak, wiem, �e niekt�rzy wyjechali, ale... Rozmy�lania przerwa� jej g�os Joriego: � S�yszeli�my od Eleny, �e piszesz � zagadn��. Indra stan�a jak wryta. � Co? Czy�by to si� ju� roznios�o? � Bardzo si� nam to spodoba�o. Ciekawe, mamy ju� przecie� jednego poet� w rodzinie, Rafaela, na pewno b�dzie m�g� ci udzieli� kilku rad. A co piszesz? Blisko, bardzo blisko wrza�o z�o. Z�o bardzo cz�sto skrywa si� pod innym imieniem, a w�a�ciwie ma ich wiele, w zale�no�ci od tego, w kt�r� stron� skieruj� si� ludzkie ��dze. � A, takie tam r�no�ci � Indra wykr�ca�a si� zak�opotana. W�a�ciwie jednak z przyjemno�ci� przyjmowa�a zainteresowanie Joriego. Roze�mia�a si�. � Pami�tam, jak kiedy� w szkole mieli�my napisa� wypracowanie o �mierci i �a�obie pod tytu�em ��ycie toczy si� dalej�, ale nauczyciel t�umaczy� tak m�tnie, �e napisa�am wstrz�saj�c� histori� o duchach, kt�re ponownie o�y�y. Moim zdaniem by�a naprawd� �wietna, ale oczywi�cie mnie z�ajano. � Nauczyciel nie mia� poczucia humoru � Jori �mia� si� do �ez. Pozostali dopytywali si�, co ich tak rozbawi�o, wi�c Indra musia�a powt�rzy� historyjk�. W taki oto spos�b pi�cioosobowa grupka m�odzie�y, krztusz�c si� ze �miechu, dotar�a do powa�nych ludzi przy miejscu wypadku. Nie by�o to szczeg�lnie odpowiednie entr�e. Po wybuchu ju� posprz�tano, ale w �cianie zia�a wyrwa i w�a�nie przy niej postawiono m�odych na stra�y. � Sporo tutaj drobnych �ajdak�w � powiedzia� jeden ze Stra�nik�w, kt�rych mieli zast�pi�. � Z�era ich ciekawo�� i palce sw�dz�. Zadbajcie o to, �eby nie dostali si� do magazynu. Stra�acy wszystko w �rodku sprawdzili i nie powinno ju� by� �adnego zagro�enia, ale gdyby�cie us�yszeli dobiegaj�ce z wn�trza jakie� podejrzane odg�osy, to uciekajcie co si� w nogach. Biegnijcie jak najdalej i kryjcie si�. Wasze zadanie polega na tym, by nikt niepowo�any nie dosta� si� do sk�adu. Potwierdzili, �e zrozumieli, i zaj�li pozycje. Usi�owali przy tym wygl�da� jak najbardziej w�adczo, lecz chyba nikogo nie zdo�ali oszuka�. Elena pomacha�a r�k� przechodz�cej akurat Rozalindzie. � Rozalinda jest sympatyczna � wyja�ni�a Indrze. � Mieszka tutaj, poniewa� akurat tak jej si� podoba, ale nie jest taka jak inni mieszka�cy miasta. Istnieje zreszt� mi�dzy wami pewne podobie�stwo, Rozalinda tak�e umie korzysta� z �ycia i ze wszystkich sytuacji potrafi wybra� najdogodniejsze wyj�cie. � To rzeczywi�cie brzmi sympatycznie � roze�mia�a si� Indra. � Ale wyda�a mi si� jakby troszeczk� ju� zniszczona. � Mo�e rzeczywi�cie zanadto u�atwia sobie �ycie � przyzna�a Elena. � W�tpi�, by zadawa�a sobie trud codziennej k�pieli. Utrzymuje si� z uk�adania marnych okoliczno�ciowych wierszyk�w. Pami�taj, z niczego jej si� nie zwierzaj, pod tym wzgl�dem jest jak sito, wszystkie wiadomo�ci z niej wyciekaj�. � Powinna by� dla mnie odstraszaj�cym przyk�adem � stwierdzi�a Indra zamy�lona. �a�owa�a, �e tak impulsywnie postanowi�a si� do nich przy��czy�. Dy�ur zapowiada� si� m�cz�co i nieprzyjemnie, a ponadto nudno. Wprost zab�jczo. Tego ostatniego okre�lenia Indra nie mog�a trafniej dobra�. Elena natomiast zaabsorbowana by�a zupe�nie czym� innym. Jaki� m�ody cz�owiek przystan�� na chwil�, oparty o �cian� ze wzrokiem bez w�tpienia skierowanym na ni�. W jego spojrzeniu da� si� wyczyta� podziw, chyba �e Elena ca�kowicie zatraci�a ju� zdolno�� oceny. Poza tym wolno chyba sobie pomarzy�. Od dawna ju� czu�a si� gotowa do mi�o�ci. Gdzie jednak znale�� ch�opaka, kt�ry by j� zechcia�? Daleko jej do Berengarii, chocia� tak stara�a si� do niej upodobni�. Wszyscy stale j� namawiali, �eby obci�a w�osy, a przecie� Berengaria mia�a d�u�sze i nikt nie zwraca� jej uwagi. Elena by�a taka dumna ze swej grzywy brunatnych, drobno kr�conych loczk�w, lecz najwidoczniej nikt inny ich nie docenia�. Przecie� poza w�osami nie mia�a nic �adnego, by�a taka nudna, zwyczajna, ci�ka, chocia� z ca�ych si� stara�a si� utrzymywa� sta�� wag� (z zaledwie drobnymi odchyleniami od czasu do czasu) i mie� �wie��, czyst� cer�. Dyskretnie si� malowa�a, ale... by�a zerem, nie da�o si� temu zaprzeczy�, chodz�c� beznadziejno�ci�. A teraz ten ch�opak czy m�czyzna, czy jak go okre�li�, u�miechn�� si� do niej. Naprawd�! U�miechn�� si� z uznaniem, to na pewno dzi�ki jej w�osom. Elena nonszalancko przerzuci�a je za ramiona, staraj�c si� przy tym na niego nie patrze�. Spojrzenie jej jednak samo skierowa�o si� w tamt� stron�. Odszed�! Poszed� sobie i ju�! � To mo�e by� nudny dy�ur � stwierdzi� Jaskari. � Nieciekawa, brzydka, pozbawiona �ycia ulica. Jak ludzie mog� chcie� mieszka� w tym mie�cie? � Hm � mrukn�a Elena zamy�lona. � Tamten ch�opak wygl�da� sympatycznie. � Kt�ry? � Tamten, ubrany na bia�o. � A, ten. Nie. Ach, ci m�czy�ni! Gdzie oni maj� oczy? 4 Godziny wlok�y si� w �limaczym tempie. Indra znalaz�a do�� niewygodn� �aweczk� i skraca�a sobie czas drzemk�. Pozostali siedzieli albo stali oparci o brzydkie mury, gaw�dz�c od niechcenia. Od czasu do czasu kto� przechodzi�, ludzie na og� z zaciekawieniem obserwowali ich z daleka, czasami zbli�ali si�, by zamieni� kilka s��w, a niekt�rzy, bardziej agresywni, z niech�ci� wypytywali, co obcy robi� w ich mie�cie. �Stra�nicy nie maj� tu czego szuka�, sami sobie ze wszystkim poradzimy�. Jeszcze inni upierali si�, �eby zajrze� do wn�trza budynku, ale wtedy m�odzi nareszcie mieli zaj�cie, mogli �agodnymi s�owami zabroni� im wej�cia do �rodka. Odwiedzi� ich te� sam burmistrz, ros�y, sympatyczny m�czyzna, kt�ry nawet podzi�kowa� im za pomoc. � Niestety, w naszym mie�cie jest te� element, kt�ry musi zbada� absolutnie wszystko � powiedzia�, u�miechaj�c si� przepraszaj�co. � Na pewno to w�a�nie oni zapu�cili si� do magazynu i przez nieuwag� zapr�szyli ogie�. Mieszka�cy miasta nieprzystosowanych palili papierosy, inaczej ni� w pozosta�ych cz�ciach Kr�lestwa �wiat�a. Mo�e w�a�nie dlatego osiedla�o si� tutaj tak wielu nowo przyby�ych? Burmistrzowi towarzyszy� szef policji, miasto bowiem stworzy�o w�asne oddzia�y porz�dkowe; tutejsza ludno�� nie chcia�a uznawa� w�adzy Stra�nik�w, maj�cych wi�ksze uprawnienia ni� oddzia�y policji. Komendant by� �ysym, spoconym m�czyzn� ze znaczn� nadwag� i czaj�cym si� zawa�em serca. W rozmytych rysach dostrzec si� jednak da�o minion� urod�. Trzeciego m�czyzn� z grupy przedstawiono m�odym ludziom jako ksi�gowego burmistrza i miasta. Mia� on w twarzy co� poci�gaj�cego, lecz jego rozbiegane oczy przywodzi�y na my�l lisa. Indra powiedzia�a p�niej, �e od tego cz�owieka nigdy by nie kupi�a u�ywanego samochodu. Jej przyjaciele wprawdzie nie s�yszeli wcze�niej takiego wyra�enia, lecz od razu je zrozumieli i w pe�ni si� z ni� zgodzili Burmistrz i rewizor przysiedli na pustych skrzynkach, by chwil� porozmawia� z m�odymi lud�mi. Wyra�nie da�o si� zauwa�y�, �e co� ich niepokoi. Szef policji nie chcia� siada�, sprawia� wra�enie, �e bardzo mu si� gdzie� spieszy. Czy ten mi�y burmistrz nie m�g� sobie wybra� sympatyczniejszych wsp�pracownik�w? zastanawia�a si� Elena. Co prawda ten ros�y m�czyzna sprawia� wra�enie w jaki� spos�b zahukanego, jak gdyby kto� mia� nad nim w�adz�, ale to chyba niemo�liwe. Jaskari spyta� go wprost o to, co robi w tym mie�cie, bo zdaje si� ca�kiem tu nie pasowa�. (Po�rednio ubli�y� tym samym dw�m towarzyszom burmistrza, ale ch�opak wcale si� tym nie przejmowa�. Ci m�czy�ni nie wzbudzili w nim zaufania.) Burmistrz u�miechn�� si� lekko, nie bez smutku � Mieszkali�my przedtem w stolicy, ale moja �ona �le si� czu�a w tak ca�kowicie obcym �wiecie i kiedy zaproponowano mi obj�cie tego stanowiska, wpad�a w zachwyt i przeprowadzili�my si� tutaj. � �a�ujecie tej decyzji? � Ona nie. Ogromnie jej si� tu podoba, szczeg�lnie rada jest z zajmowanej przeze mnie pozycji, ja natomiast wola�bym jaki� skromniejszy tytu� i prac� w innym rejonie. Kiedy przedstawiciele w�adz odeszli, Jori spyta�: � Zwr�cili�cie uwag� na wiek ludzi w tym mie�cie? S� znacznie starsi ni� w innych cz�ciach naszego kraju. Ci trzej wygl�dali na pi��dziesi�t, mo�e nawet na sze��dziesi�t lat. Armas pokiwa� g�ow�. � To dlatego, �e nie dopuszczaj� tutaj promieni �wi�tego S�o�ca. Znajduje si� ono za daleko, a poza tym zabudowuj� ulice i wielu z nich �yje niemal ca�y czas pod ziemi�. � Co takiego burmistrz m�wi�? Ze niestety nie mog� nam pom�c? � dopytywa�a si� Elena. � Wspomnia� co� o jakim� przest�pstwie, nie dos�ysza�am, bo sta�am za nim. � Ma to zwi�zek z jakimi� zagini�ciami � odpar� Jaskari. � Podobno odnale�li zw�oki dziewczyny. M�wili, �e to stara sprawa. Pewnie dlatego szef policji wygl�da� na takiego przej�tego. � Nie zwr�ci�am uwagi na jego s�owa � leniwym g�osem powiedzia�a Indra. � Bo ten ksi�gowy czy rewizor mia� takie paskudne spojrzenie, mia�am wra�enie, jakby po�era� mnie wzrokiem. Wstr�tny, stary wieprz! � Jakie� przest�pstwo w mie�cie nieprzystosowanych? � mrukn�� Armas pod nosem. � Musz� da� zna� ojcu. My m�odzi nie mamy tutaj �adnej w�adzy, ale on powinien si� o tym dowiedzie�. Co�, zdaje si�, wskazywa�o, �e zamieszany jest w to jaki� �o�nierz, prawda? � Chcia�bym bli�ej zbada� t� spraw� � westchn�� Jori. � Zapowiada si� bardzo ciekawie, ale pewnie nikt mnie nie dopu�ci do �ledztwa. � Mo�emy porozmawia� z Dolgiem i Markiem, kiedy tu przyb�d� � zaproponowa�a Elena. � Tak, albo... Ju� wiem! � zawo�a� Jori. � Wiem, kto mo�e si� do nich podkra�� i podpatrzy�, co robi�. Tsi-Tsungga! Elena przypomnia�a sobie owo dr��ce, przyprawiaj�ce j� o wstyd uczucie, chaos dozna�, jaki Tsi zawsze wzbudza� w jej ciele ju� od dnia, kiedy uratowa� j� od potwor�w z Ciemno�ci. Poniewa� mieszka� w dolinie elf�w, od tamtej pory spotka�a go zaledwie parokrotnie, i to przy bardziej oficjalnych okazjach. Grono starych przyjaci�, ucieszonych swym widokiem, trzyma�o si� zwykle razem, nie zdarzy�o si�, �eby Tsi i Elena zostali sami zbyt blisko siebie. Mimo to jednak nie