15279
Szczegóły |
Tytuł |
15279 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15279 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15279 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15279 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Margit Sandemo
Saga o kr�lestwie �wiat�a
Trudo m�wi� nie
Z norweskiego prze�o�y�a
IWONA ZIMNICKA
POL-NORDICA
Otwock 1997
Elena jest najbardziej nie�mia�� i niepewn� siebie przedstawicielk� najm�odszego
pokolenia w
Kr�lestwie �wiat�a. Przekonana, �e ze wzgl�du na niedostatki urody nikt si� ni�
nie zainteresuje, je�li
nie b�dzie we wszystkim uleg�a, z rado�ci� przyjmuje umizgi nieznajomego Johna.
Ale w Kr�lestwie �wiat�a nie wszystko jest idyll�. W mie�cie nieprzystosowanych
grasuje morderca
kobiet...
W dzieci�stwie czyta�am ba�� zatytu�owan� �Dziewczyna, kt�ra nie potrafi�a
powiedzie�
�nie��. Nie wiem, czy by�a to jedna z mniej znanych ba�ni ludowych, czy te�
niedawno
napisana opowie��. Nie pami�tam tre�ci; w pami�ci utkwi� mi jedynie frapuj�cy
tytu�. Potrafi
pobudzi� wyobra�ni�, prawda?
Poza tym sama wiem wszystko na temat bycia dobr� w niem�dry spos�b. Dopiero
niedawno, sko�czywszy lat siedemdziesi�t, nauczy�am si� m�wi� �nie�. I na og�
wypowiadam to s�owo �a�osnym piskiem, dr�czona wyrzutami sumienia.
Margit Sandemo
STRESZCZENIE
Do Kr�lestwa �wiat�a dotarli ju� wszyscy ci, kt�rych histori� kolejno postaramy
si�
przedstawi�.
G��wnymi bohaterami opowie�ci b�d� przedstawiciele m�odszego pokolenia. Pojawi�
si�
mog� wprawdzie nowe, dotychczas nie znane postaci, lecz trzon niepoprawnej grupy
przyjaci� stanowi� nast�puj�ce osoby:
Jori, ch�opak o br�zowych, kr�conych w�osach, kt�ry odziedziczy� po ojcu �agodne
spojrzenie, a po matce katastrofalny brak odpowiedzialno�ci. Wzrostem i urod�
nie
dor�wnuje przyjacio�om, lecz te braki kompensuje szale�stwem i �mia�o�ci�.
Jaskari, grupowy si�acz, d�ugow�osy blondyn o bardzo niebieskich oczach i
musku�ach,
kt�re gro�� rozerwaniem koszuli i spodni. Kocha zwierz�ta.
Armas, w po�owie Obcy, wysoki, inteligentny, o jedwabistych w�osach i
przenikliwym
spojrzeniu. Obdarzony nadzwyczajnymi zdolno�ciami i wychowany znacznie surowiej
ni�
pozostali.
Elena, o beznadziejnej, jak sama twierdzi, figurze. Spokojna i sympatyczna, lecz
wewn�trznie niepewna, za wszelk� cen� pragnie by� taka jak wszyscy. Ma d�ug�
grzyw�
drobno wij�cych si� loczk�w.
Berengaria, o cztery lata m�odsza od pozosta�ych. Romantyczka o smuk�ych
cz�onkach,
d�ugich, ciemnych, wij�cych si� w�osach i b�yszcz�cych, ciemnych oczach. Jej
charakter to
wachlarz wszelkich ludzkich cn�t i s�abo�ci. Bystra, weso�a, sk�onna do u�miechu,
ma swoje
humory. Rodzice bardzo si� o ni� niepokoj�.
Oko Nocy, m�ody Indianin o d�ugich, g�adkich, granatowoczarnych w�osach,
szlachetnym
profilu i oczach ciemnych jak noc. O rok starszy od czworga opisanych na
pocz�tku,
Tsi-Tsungga, zwany Tsi, istota natury ze Starej Twierdzy. Niezwykle przystojny
m�odzieniec o szerokich ramionach, c�tkowanym zielonobrunatnym ciele, szybki i
zwinny,
wprost tchnie zmys�owo�ci�,
Siska, ma�a ksi�niczka, zbieg�a z Kr�lestwa Ciemno�ci. Z wygl�du podobna do
Berengarii. Ma wielkie, sko�ne, lodowato szare oczy, pe�ne usta i bujne w�osy,
czarne,
g�adkie, l�ni�ce niczym jedwab. Dystansuje si� od m�odego Tsi i jego pupila
Czika,
olbrzymiej wiewi�rki.
Indra, gnu�na i powolna, obdarzona wielkim poczuciem humoru, z przesad�
podkre�la
swoje wygodnictwo. Ma wspania�� cer� i elegancko wygi�te brwi. W tym samym wieku
co
czworo pierwszych.
Miranda, jej o dwa lata m�odsza siostra. Rudow�osa i piegowata. Wzi�a na swe
barki
odpowiedzialno�� za ca�y �wiat, postanowi�a go ulepszy�. Zagorza�a obro�czyni
�rodowiska,
o nieco ch�opi�cych ruchach, wci�� nie jest zakochana.
Alice, zwana Sass�, jedna z najm�odszych, przyby�a do Kr�lestwa �wiat�a wraz
dziadkami. Jako dziecko uleg�a strasznym poparzeniom. Marco usun�� jej wszystkie
blizny,
lecz dziewczynka wci�� pozostaje nie�mia�a, nie chce pokazywa� si� ludziom ani z
nimi
rozmawia�. Ma kota o imieniu Hubert Ambrozja.
Dolgo, nosz�cy niegdy� imi� Dolg. Poniewa� dwie�cie pi��dziesi�t lat sp�dzi� w
kr�lestwie elf�w, wci�� ma dwadzie�cia trzy lata, posiad� jednak niezwyk��
m�dro�� i
do�wiadczenie. Nie jest stworzony do mi�o�ci fizycznej. Jego najlepszym
przyjacielem jest
pies Nero.
Marco, wiecznie m�ody, cho� licz�cy sobie ju� ponad sto lat. Niezwykle pot�ny
ksi���
Czarnych Sal. On tak�e nie mo�e pozna� mi�o�ci.
Ani on, ani Dolgo nie nale�� do grupy m�odych przyjaci�, s� jednak dla nich
ogromnie
wa�ni. Marco, podobnie jak Indra, Miranda i Sassa, pochodzi z Ludzi Lodu.
Przyda si� by� mo�e drzewo genealogiczne wraz z informacj� o mieszka�cach
nieznanego �wiata:
RODZINA CZARNOKSIʯNIKA
LUDZIE LODU
INNI
Heinrich Reuss von Gera, z�y rycerz, kt�ry przeszed� na stron� dobra.
Ponadto w Kr�lestwie �wiat�a mieszkaj� ludzie z rozmaitych epok, poniewa� dla
wszystkich czas zatrzymuje si� b�d� cofa do wieku trzydziestu, trzydziestu
pi�ciu lat i
umieraj� tylko ci, kt�rzy tego pragn�. Inni, kt�rzy zmarli nie zaznawszy w pe�ni
smaku
�ycia, otrzymuj� tu mo�liwo�� ponownego jego prze�ycia. S� tu tak�e Obcy wraz ze
Stra�nikami, Lemurowie, Madragowie, duchy M�riego, duchy przodk�w Ludzi Lodu,
kt�re
zdecydowa�y si� p�j�� za Markiem, elfy wraz z innymi duszkami przyrody, istoty
natury
zamieszkuj�ce Star� Twierdz� oraz wiele r�nych zwierz�t.
Poza tym w po�udniowej cz�ci Kr�lestwa �wiat�a �yje pewna grupa, kt�rej
bohaterowie
jeszcze nie spotkali i nie wiedz� nawet o jej istnieniu.
S� te� nieznane plemiona z Kr�lestwa Ciemno�ci oraz to, co kryje si� w G�rach
Umar�ych, �r�d�o pe�nego skargi zawodzenia. Nikt nie wie, co to jest.
1
Nawet najcudowniejsza idylla mo�e zosta� zak��cona przez elementy, nie znosz�ce
widoku �wiat�a dziennego.
Tylko jedna osoba przeczuwa�a, �e nie wszystko jest tak, jak by� powinno.
Dolgo nie m�g� zasn��. Siedzia� wraz z Nerem na tarasie, wpatruj�c si� w
pogr��one w
nocnej ciszy miasto, miasto jego i Marca, Saga, tak� otrzyma�o nazw� na cze��
matki Marca,
Sagi z Ludzi Lodu. Noc� �wiat�o by�o tu takie niezwyk�e, przyt�umione, �agodne,
o odrobin�
ch�odniejszym odcieniu ni� za dnia.
Wspania�y krzew glicynii zdobi� taras wielkimi ki��mi kwiat�w. W z�ocistym
blasku
�wi�tego S�o�ca niebieskie kwiaty wygl�da�y chyba najmniej korzystnie, przybra�y
bowiem
zielonkawy odcie�. Szkoda, bo kwiaty glicynii maj� wszak pi�kn�, rzadko
spotykan� barw�.
Dolgo poruszy� si� niesw�j.
� Dzi� w nocy co� si� stanie, Nero � przyciszonym g�osem zwr�ci� si� do psa. �
Nie
wiem, co, ale bardzo mi si� to nie podoba. Takie rzeczy nie powinny mie� miejsca
w
Kr�lestwie �wiat�a.
W ukrytym �wiecie, w kt�rym przebywali ju� od pewnego czasu, odnale�li ukojenie.
Wszystko tutaj by�o takie doskona�e, przesycone spokojem, ani Dolgowi, ani
Marcowi nie
przydawa�a si� ich nadzwyczajna moc. Dolgo nie wiedzia�, czy odczuwa z tego
powodu
ulg�, czy te� raczej rozczarowanie. Wspaniale jest m�c wypocz��, lecz na d�u�sz�
met�
mo�e si� poczu� troch� niepotrzebny.
Dwie�cie pi��dziesi�t lat sp�dzonych w dolinie elf�w wydawa�o mu si� teraz
zaledwie
dwoma dniami wype�nionymi zabaw�. T�sknota Dolga za rodzin� nie by�a r�wnie
silna i
bolesna jak M�riego. Cudownie jednak zn�w zobaczy� si� z bliskimi! W dodatku w
tej
idealnej krainie, w tej sielance.
Niestety teraz na obrazie pojawi�a si� czarna plama, na razie nie potrafi� jej
zlokalizowa�
ani stwierdzi�, co si� za ni� kryje.
Dolgo, cho� otoczony przyjaci�mi, czu� si� zdumiewaj�co samotny.
Zorientowa� si� wreszcie, dlaczego. Jego my�li pow�drowa�y do ostatnich dni
sp�dzonych w Norwegii, tu� przed odnalezieniem wej�cia do Kr�lestwa �wiat�a.
Le�a� w
swoim ��ku w domu Gabriela, akurat zasypia�, gdy nagle us�ysza� westchnienie i
jaki� g�os:
� Nie powiem, �e jest mi z tob� �atwo, Dolgu Lanjelinie.
W p�mroku dojrza� na brzegu ��ka drobn� kobiet� o mi�ej powierzchowno�ci.
� Eliveva! � ucieszy� si�. � M�j duch opieku�czy! Wspaniale zn�w ci� widzie�!
T�skni�em za tob�.
� Rzeczywi�cie, od naszego ostatniego spotkania up�yn�o sporo czasu � przyzna�a.
� Co masz na my�li, m�wi�c, �e nie jest ze mn� �atwo? � spyta�, unosz�c si� na
�okciu. �
Nigdy nie mia�em zamiaru utrudnia� ci �ycia.
Eliveva u�miechn�a si� z lekkim smutkiem.
� Opieka nad tob�, Dolgu, zawsze sprawia�a mi wiele rado�ci, ale jak wiesz,
zmierzam
dalej.
� Tak, kiedy przeprowadzisz ju� cz�owieka, czyli mnie, przez ziemskie �ycie,
przeniesiesz si� do wy�szego wymiaru.
� Owszem, i moja dusza tego pragnie. I chocia� bardzo ci� pokocha�am, Dolgu
Lanjelinie, to jeste� k�opotliwy. Przed�u�asz m�j pobyt na ziemi!
Wstrz��ni�ty musia� przyzna�, �e Eliveva ma racj�.
� Dwie�cie pi��dziesi�t lat w kr�lestwie elf�w � powiedzia� s�abym g�osem. � A
teraz...
Do Kr�lestwa �wiat�a, gdzie mo�na, zdaje si�, �y� w niesko�czono��. Poza tym
ja... Ach,
m�j ty �wiecie, wszak ja jestem nie�miertelny!
Eliveva z do�� �a�osn� min� skin�a g�ow�.
� Ale� tak dalej by� nie mo�e! � stwierdzi� wzburzony. � Musisz kontynuowa� z
dawna
wytyczon� w�dr�wk� przez kolejne wymiary. Ci, kt�rzy wymy�lili duchy opieku�cze,
nie
brali pod uwag�, �e �wi�te S�o�ce mo�e zapewni� nie�miertelno��. To przecie�
straszliwie
komplikuje ca�� spraw�. Czy nie mog� w jaki� spos�b zwolni� ci� z wyznaczonego
ci
zadania? Oswobodzi� ci�?
� Mo�esz, Lanjelinie, ty k�opotliwe dzieci� sfer niebieskich � potwierdzi�a. �
Je�li
odnajdziesz Kr�lestwo �wiat�a. Tam nie potrzeba duch�w opieku�czych i najwy�si
zostaj�
zwolnieni z odpowiedzialno�ci za ciebie. Prosz� wi�c, postaraj si� odnale��
ukryte
kr�lestwo!
Obieca�, �e uczyni, co w jego mocy.
W dniu, kiedy odnale�li Wrota pod jednym z licznych ko�cio��w w Oslo, Eliveva
pojawi�a si� na chwil�.
Dolgo pami�ta� ich wzruszaj�ce po�egnanie. Odby�o si� bardzo pr�dko, tak aby
inni
niczego nie zauwa�yli. Kilka s��w wypowiedzianych szeptem, delikatne mu�ni�cie
jej
mi�kkiego policzka, u�miech. Wida� by�o, �e Eliveva jest szcz�liwa, cho�
jednocze�nie z
jej b�yszcz�cych od �ez oczu bi� smutek. Dolgo tak�e przesta� widzie� wyra�nie,
spojrzenie
nagle jako� mu si� zamgli�o.
Wreszcie Eliveva znikn�a. Na zawsze.
Dlatego Dolgo odczuwa� teraz �al. Dlatego w�r�d wspania�o�ci Kr�lestwa �wiat�a
czu�
si� samotny. Miejsce u jego boku opustosza�o.
Wiedzia�, �e te uczucia przemin�, teraz jednak wci�� cierpia�.
� Siedzisz tutaj, Dolgo? I ty nie mo�esz zasn�� w tej przejrzystej jak kryszta�
nocy,
rozja�nionej �agodnym �wiat�em?
Przy bramie sta� Gabriel. Wszyscy nowo przybyli, a tak�e ca�a rodzina
czarnoksi�nika
wraz z przyjaci�mi, Okiem Nocy, Tsi-Tsungg� i ma�� Sisk� z Kr�lestwa Ciemno�ci,
wprowadzili si� do Sagi.
Dolgo zaprosi� Gabriela na werand�. Nero przywita� go przyja�nie, pozna� ju�
Ludzi
Lodu i bardzo ich polubi�. Nale�eli do grona os�b, na kt�rych widok nie warcza�,
przeciwnie
� merda� ogonem. Ka�dy pies ma zwykle du�y rejestr powita�, od w�ciek�ego
ujadania do
nieprzytomnego zachwytu. Gabriel zosta� przyj�ty z umiarkowan� rado�ci�.
Gospodarz przyni�s� orze�wiaj�ce napoje i przez jaki� czas siedzieli gaw�dz�c.
Dolgo
czu�, jak nap�ywa spok�j, Gabriel by� mi�ym, skromnym cz�owiekiem, zatroskanym o
swoje
c�rki, lecz szcz�liwym, �e znalaz�y si� tutaj, z dala od niebezpiecze�stw,
jakie w �wiecie na
powierzchni Ziemi czyhaj� na m�ode, nowoczesne dziewcz�ta.
Dolgo zwierzy� mu si� ze swej t�sknoty za Elivev�. M�g� si� na to powa�y�,
wiedzia�, �e
Gabriel go zrozumie. I rzeczywi�cie, tak si� sta�o.
� Ja tak�e t�skni� � wyzna� cicho. � Nigdy nie pogodz� si� z utrat� Gro i mego
jedynego
syna. To takie dziwne, Dolgo. Gro by�a taka drobna, si�ga�a mi ledwie do ramion,
a ch�opiec
jeszcze mniejszy, dziecko. Jak tacy male�cy ludzie, male�cy tak�e we
wszech�wiecie, mog�
pozostawi� po sobie tak ogromn� pustk�?
Dolgo ze smutkiem skin�� g�ow�.
� Dobrze wiem, co masz na my�li. Ale nie troskaj si� o swoje c�rki. S� wspania�e,
obie,
naprawd�.
Gabriel s�ucha� takich s��w z przyjemno�ci�. Roze�mia� si� nie bez czu�o�ci w
g�osie.
� Szkoda, �e nie s�ysza�e�, jak kiedy� Miranda dyskutowa�a z Bodil. No tak,
nigdy nie
spotka�e� Bodil, och, ona by�a taka... Ech!
� Wiem � odpowiedzia� Dolgo. � Ojciec mi o niej opowiada�.
Gabriel nie chcia� pami�ta�, jaki okaza� si� g�upi, o ma�y w�os nie daj�c si�
omota� tej
pi�knej, lecz jak�e wyrachowanej pannie. Podj��, sil�c si� na weso�o��:
� No c�, szkoda, �e nie s�ysza�e� Mirandy. Dyskutowa�y... a raczej si� k��ci�y,
to lepsze
s�owo... o to, jak kiedy� b�d� mieszka�, jakie b�d� mie� domy. Bodil wyst�pi�a
ze
wszystkimi wytartymi sloganami o luksusie i komforcie, a Miranda rozmarzonym
g�osem
opowiada�a o psach i innych zwierzakach, kt�re z ni� zamieszkaj�. Bodil warkn�a
na to, �e
ona do swego domu nigdy psa nie wpu�ci, bo to brudne stworzenia i robi� tylko
nieporz�dek.
Owszem, mog�aby mie� jakiego� eleganckiego charta, trzyma�aby go na przyk�ad w
stajni.
Miranda wpad�a w furi�. �Je�li m�j pies nie b�dzie m�g� si� swobodnie porusza�
po domu,
to nie chc� wcale �adnego domu!� krzykn�a ze z�o�ci�. Nie powiedzia�a �nie chc�
psa�,
tylko �nie chc� domu�.
Dolgo odchyli� si� do ty�u i wybuchn�� g�o�nym �miechem.
� Jakie to typowe dla Mirandy � zachwyci� si� ciep�o.
� Prawda? R�nica mi�dzy nimi polega na tym, �e, zdaniem Bodil, �wiat istnieje
dla niej,
Miranda natomiast uwa�a, �e to ona istnieje dla �wiata.
Dolgo spowa�nia�.
� To wielka, zasadnicza r�nica.
W �agodnym cieple nocy przeszed� go dreszcz. Po raz kolejny w jego wn�trzu
zabrzmia�a
przestroga: �Uwa�aj! Co� si� sta�o lub stanie si� wkr�tce. Kto� znajdzie si� w
niebezpiecze�stwie. Gdzie� czai si� z�o, oszustwo, zdrada�.
W Kr�lestwie �wiat�a? To nie do pomy�lenia!
Gabriel obserwowa� syna czarnoksi�nika ze zdziwieniem. Patrzy� na niemal
niesamowit� w swej pi�kno�ci twarz o blado�ci ko�ci s�oniowej i ca�kiem czarnych
oczach,
przywodz�cych na my�l przedstawiane niekiedy na obrazach stworzenia z
podziemnego
�wiata. To krew Lemur�w, p�yn�ca w �y�ach Dolga, da�a mu takie oczy. A Lemurowie
odziedziczyli je po Obcych... Wszystko to czyni�o ze� czarodziejsk�, lecz jak�e
kochan�
istot�. Samotn�. Na mi�o�� bosk�, jaki� samotny jest ten ch�opak, pomy�la�
Gabriel, zdj�ty
przera�eniem. Tak bardzo chcia�o si� uczyni� co� dla Dolga, ale co? Co mo�na
zrobi� dla
osoby obdarzonej nadludzk� moc�, kt�r� wykorzystuje wy��cznie w s�u�bie dobra?
Jedyne, co mo�na zaproponowa� temu niezwykle silnemu, a zarazem bezgranicznie
samotnemu cz�owiekowi, to przyja��.
� Co z tob�, Dolgo? � cicho spyta� Gabriel. � Wydajesz si� taki zatroskany.
� Owszem � odpar� syn czarnoksi�nika. � Co� si� dzieje, Gabrielu. Co�
niedobrego. I
nie potrafi� stwierdzi�, co.
� Chod�my z tym do Marca � zaproponowa� Gabriel.
Dolgo zastanowi� si�.
� Tak, dobry pomys�. Ale nie teraz. Zaczekamy, a� nadejdzie ranek. Ca�e
Kr�lestwo
�wiat�a teraz �pi.
Nie by�o to prawd�, bo znalaz�y si� co najmniej dwa nocne marki.
Zabawnie by�o zaprasza� Indr� na p�nowieczorn� herbat� lub inny pocz�stunek.
Nikt
nie zajada� ciastek z tak� lubo�ci� jak ona.
Elena napiek�a wiele wspania�ych smako�yk�w, nadziewanych i oblewanych s�odk�,
lepk� mas�. Siedzia�y teraz we dwie w jej domu, zadowolone, zwini�te na sofie,
kompletnie
nie�wiadome tego, co si� dzieje w ich wspania�ym kraju. Nie wiedzia�y o pod�o�ci,
kt�ra
czai�a si� ju� od pewnego czasu, a teraz wyp�yn�a na powierzchni� niczym szlam
w stoj�cej
wodzie.
� Ci, co wmawiaj� ludziom, kt�rzy powinni schudn��, �e �wystarczy tylko je��
mniej i
wi�cej si� rusza�, nie maj� zielonego poj�cia, o czym m�wi� � stwierdzi�a Elena,
kt�ra od
niedawna zacz�a walczy� z nadwag�.
Czasami bywa�a stanowcza, to zn�w, tak jak tego wieczoru, urz�dza�a orgie
jedzenia
s�odyczy. Cz�owiek wszak musi mie� od czasu do czasu jak�� przyjemno��, nie
mo�na wci��
sobie wszystkiego odmawia�.
Podj�a my�l:
� Palacze, narkomani i alkoholicy maj� prostsz� sytuacj�. Mog� ca�kiem sko�czy�
z
u�ywk�, koniec i kropka. Czy sobie poradz�, czy nie, to ju� ich sprawa. Ale bez
jedzenia
obej�� si� nie mo�na! Gdzie tu szuka� miary? Ile i co nale�y je��? Potrafi�
przez d�ugi czas
�y� o chlebie i wodzie albo je�� tyle, co wr�belek, ale to wszystko po prostu na
nic. Ci
chudzi szcz�ciarze, kt�rzy stale cz�owieka dr�cz�, nie rozumiej� tego. A tak w
og�le, to
wi�kszo�� ludzi, maj�cych k�opoty z wag�, lubi je�� wieczorem, nie da si� temu
zaprzeczy�.
� No w�a�nie � przyzna�a Indra, wci�� szczup�a. Niedawno jednak, staj�c na wadze,
prze�y�a pierwszy szok. � Bez najmniejszego trudu da si� nie je�� rano i przez
wiele godzin
w ci�gu dnia, bo najzwyczajniej nie jest si� g�odnym.
� Tak, dopiero ko�o czwartej po po�udniu g��d rusza do ataku. A im bli�ej
wieczoru, tym
bardziej smakuje wszystko, co jadalne.
� I w niczym nie pomaga s�uchanie tych m�drk�w, kt�rzy twierdz�, �e
najwa�niejsze jest
solidne �niadanie.
� Bo tak wcale nie jest � zgodzi�a si� z ni� Elena, zmiataj�c okruszki ciastka
ze sto�u.
Dyskretnie wrzuci�a je za kanap�. � Tyle razy wypr�bowywa�am ten system.
Poch�ania�am
obfite �niadanie i lunch, i czu�am si� od tego kwadratowa. A i tak wieczorem
by�am r�wnie
g�odna jak zwykle!
� Ci chudzi jak patyki, kt�rzy mog� zje�� absolutnie wszystko bez przybierania
na
wadze, zawsze wiedz� najlepiej, co ci obdarzeni mniejszym szcz�ciem maj� robi�,
�eby
schudn��. �Troszk� przyty�a��, zauwa�aj� ze �le skrywan� rado�ci�, tak jakby
biedaczysko
sam sobie tego nie u�wiadamia�! �Jesz tyle, co wieprzek, poruszaj si� troch�!�
�atwo tak
powiedzie�, zw�aszcza komu�, kto boi si� nawet pow�cha� jedzenie. Nie m�wi� z
w�asnego
do�wiadczenia, ale w �wiecie na zewn�trz zna�am niejedn� osob�, kt�ra okropnie
cierpia�a,
bo nigdy nie mog�a si� naje�� do woli, a mimo to nie chud�a.
� No w�a�nie. Ale musz� doda�, �e w kr�gu naszych znajomych nie spotka�am nikogo
tak nietaktownego. Mo�na ich za to znale�� w mie�cie nieprzystosowanych, cz�sto
miewam
tam dy�ury.
� Ja te� nie s�ysza�am o takich nieprzyjemno�ciach tutaj, w Kr�lestwie �wiat�a.
Presja
odchudzania nale�y do zewn�trznego �wiata. Ale ku mojej z�o�liwej rado�ci pewien
ch�opiec
wyrazi� si� przy mnie o bardzo chudej dziewczynie: �To musi by� takie uczucie,
jakby si�
kocha�o z paczk� gwo�dzi�. Fajnie, prawda?
� Pocieszaj�ce � u�miechn�a si� Elena, lekko wstrz��ni�ta bezpo�rednio�ci�
przyjaci�ki. � T�sknisz czasami za tamtym �wiatem?
� Zwariowa�a�? Tutaj mog� by� sob�. Oczywi�cie brak mi czasami pewnych, jak to
powiedzie�, element�w zwi�zanych ze �rodowiskiem, jak jutrzenka o poranku czy
zachody
s�o�ca albo wiosenne zmierzchy o barwie indygo, ale wtedy my�l� zawsze, �e
gdybym
wr�ci�a do tamtego �wiata... Ach, jak�e bym t�skni�a za tym!
Elena zamy�lona pokiwa�a g�ow�. Nigdy nie widzia�a �wiata na powierzchni Ziemi i
nie
bardzo potrafi�a go sobie wyobrazi�.
Indrze zebra�o si� na zwierzenia. Zachichota�a.
� Wiesz, �e kiedy tam mieszka�am, pisa�am opowiadania, wiersze i inne drobiazgi?
Naprawd�, w dodatku, moim zdaniem, z ca�kiem niez�ym rezultatem. Pope�ni�am
jednak
g�upstwo i pokaza�am je jeszcze komu�, kole�ankom, nauczycielce. Niekt�re mnie
wy�mia�y, profesorka si� zak�opota�a i zacz�a mi t�umaczy�, �e skoro w innych
rzeczach
jestem dobra, to dlaczego bior� si� za pisanie? Inni nie pojmowali absolutnie
nic
� Daj mi co� przeczyta� � poprosi�a Elena.
Indra zamy�lona pokiwa�a g�ow�,
� Zacz�am potem fantazjowa�, wymy�la�, �e kiedy�, w nieokre�lonej przysz�o�ci,
istoty
z planet odleg�ych od nas o lata �wietlne przyb�d� na zgas��, wymar�� Ziemi�.
Znajd� na niej
jedynie moje bazgro�y i stwierdz�: �Stworzenia zamieszkuj�ce to cia�o niebieskie
wcale nie
sta�y tak nisko. Potrafi�y my�le�, przecie� to jest naprawd� niez�e!� �
roze�mia�a si�. � W ten
spos�b i mnie czeka kiedy� uznanie.
� Tak nisko si� oceniasz? � u�miechn�a si� Elena. � Nie masz �adnego powodu.
Ale
powiedz mi, dlaczego zdecydowa�a� si� przenie�� do Kr�lestwa �wiat�a?
Indra zastanowi�a si�:
� My�l�, �e wi�kszo�� ludzi stamt�d ma jak�� w�asn� wizj� idealnego �wiata.
Utopi�,
marzenie o miejscu, gdzie wszystko jest dobre i pi�kne. Powsta�o ju� ca�e
mn�stwo ksi��ek
o takiej krainie bez z�a, �mierci i innych nieprzyjemnych rzeczy. James Hilton
pisa� o
Shangri La, Aldous Huxley odwr�ci� to troch� i stworzy� satyr� na ten temat
�Nowy
wspania�y �wiat�. Tomasz Morus wymy�li� Utopi�, idealn� wysp� na Oceanie
Spokojnym.
Mo�na to ci�gn�� w niesko�czono��. Odwieczne ludzkie marzenia o idealnym �wiecie
inspirowa�y tak�e wielu poet�w.
� A czy wspominano tak�e o �rodkowym punkcie Ziemi?
� Och, tak! Zupe�nie fantastyczne ksi��ki. Juliusz Verne stworzy� �Podr� do
wn�trza
Ziemi�. Halley, wiesz, ten od komety... (Elena nie wiedzia�a, komety nie
nale�a�y do jej
�wiata), Edgar Allan Poe, Lytton pisa� o vrilu, tajemniczym cudownym pierwiastku,
kt�ry
mia� si� tu znajdowa�, i jeszcze wielu innych plot�o na ten temat, ale jeden,
Emerson, by�
bardziej konkretny. Opisa� Norwega, Olafa Jansena, kt�ry mia� odnale�� wej�cie.
A
wsp�cze�ni pisarze science-fiction prze�cigaj� si� w opowie�ciach o wydr��onej
Ziemi.
Natomiast �wszystkowiedz�cy�, uczeni, stanowczo odrzucaj� takie pomys�y.
Nie przerywa�y pogaw�dki. Elena zwierzy�a si� Indrze, �e z pocz�tku wcale nie
mia�a
ochoty przeprowadza� si� z Zachodnich ��k do Sagi, lecz zdecydowano za ni�, a
ona si� na
to zgodzi�a. Teraz bardzo si� z tego cieszy�a. Radowa�a si� te� ogromnie, �e
znalaz�a
przyjaci�k� w Indrze, bo Berengaria trzyma�a ostatnio raczej z bli�szymi jej
wiekiem Sisk� i
Sass�.
Miranda natomiast nie przyja�ni�a si� z nikim, chadza�a w�asnymi �cie�kami i nie
mia�o
sensu nawet pyta�, dok�d one prowadz�.
� Ludzie przestawiaj� mnie to tu, to tam � westchn�a Elena. � A ja im na to
pozwalam,
bo na co� innego brakuje mi odwagi.
� Co za g�upstwa! Nie wolno ci by� tak� s�ab�!
� I tak �le my�le� o sobie? � u�miechn�a si� Elena. � Ale ja przecie� nie
jestem... Ojej,
przepraszam, telefon dzwoni, musz� odebra�.
Telefonowa� Jaskari, kt�ry studiowa� medycyn�. W�a�ciwie chcia� pracowa� jako
weterynarz, lecz w Kr�lestwie �wiat�a wi�cej by�o chorych ludzi ni� zwierz�t.
Zaw�d
lekarza i tak dawa� dobre podstawy, gdyby p�niej postanowi� przekwalifikowa�
si� na
specjalist� od zwierz�t.
Elena, ledwie us�yszawszy jego g�os w s�uchawce tak p�nym wieczorem, od razu
wiedzia�a, �e chodzi o wyjazd. Dziewczyna mia�a zosta� piel�gniark�, wszyscy
naoko�o
bowiem nieustannie powtarzali: �Elena jest taka mi�a i dobra, wprost stworzona
do tego
zawodu�.
Sama Elena wcale nie by�a przekonana o swojej dobroci. Jak inni ludzie, mia�a
swoje
sympatie i antypatie, o tych ostatnich jednak nie �mia�a m�wi� g�o�no. Przez
ca�y okres
dorastania pozostawa�a w cieniu bryluj�cej Berengarii i zreszt� bezgranicznie j�
podziwia�a.
Pragn�a wygl�da� jak ona, m�wi� jak ona, b�yszcze� jak ona. Troch� to trudne
dla kogo�,
kto nosi w sobie nieustanny l�k, �e komu� si� nie spodoba.
Elena zalicza�a si� do ludzi pragn�cych, by wszyscy ich lubili, i si�gaj�cych
dna
rozpaczy, kiedy napotykali czyj�� niech��. Elena tak ogromnie chcia�a by�
lubiana, �e
niszczy�a przy tym sam� siebie. Trudno jej by�o m�wi� �nie�.
Dlatego te� od razu pokornie si� zgodzi�a na pro�b� Jaskariego, chocia� nie
cierpia�a
wypraw do miasta nieprzystosowanych. Razem z Jaskarim nale�eli do niewielkiej
grupki
rezerwowych porz�dkowych, wykorzystywanych, kiedy potrzebowano liczniejszego
personelu. Istnieli co prawda Stra�nicy i zesp� lekarzy, oni jednak nie mogli
znajdowa� si�
wsz�dzie jednocze�nie. Przy sprawach mniejszej wagi, jak teraz, wysy�ano tak�e
m�odszych,
wci�� jeszcze si� ucz�cych. Tym razem ich zadaniem mia�o by� niedopuszczenie
dzieci i
m�odzie�y zbyt blisko magazynu z fajerwerkami, w kt�rym mia�a miejsce eksplozja.
Nic
powa�nego si� nie sta�o, lecz gdyby iskra spad�a na g��wny sk�ad, mog�aby
wynikn�� z tego
prawdziwa katastrofa. Kilku pracownik�w dozna�o obra�e�, lecz nimi ju� si�
zaj�to. Elena i
Jaskari stanowili rezerw�.
Nikt inny ni� nieprzystosowani nie wymy�li�by produkcji fajerwerk�w w Kr�lestwie
�wiat�a, gdzie kr�luje wieczne s�o�ce. Jego promienie nie dociera�y tylko do
tego miasta.
Indra gestami spyta�a, czy mo�e pojecha� razem z nimi, Elena powt�rzy�a jej
pro�b�
Jaskariemu.
� Dlaczego nie? � odpowiedzia� ch�opak pozostaj�cy poza zasi�giem s�uchu Indry.
�
Przyda jej si�, jak si� troch� ruszy z kanapy. Jori i Armas tak�e tam b�d�,
szkol� si� wszak
na Stra�nik�w.
Indra roze�mia�a si�, kiedy Elena przekaza�a jej wiadomo��.
� Pomy�l tylko, �e kochanego Joriego uznano za godnego funkcji Stra�nika! Uwa�a
si�
to przecie� za co� nadzwyczajnego, prawda?
� Stra�nicy ciesz� si� ogromnym szacunkiem � potwierdzi�a Elena. � Ach, ci
okropni
nieprzystosowani, stale wynikaj� z nimi jakie� awantury. Jasne, �e nie wszyscy
pasuj� do
Kr�lestwa �wiat�a, wielu pewnie t�skni za ziemskim �yciem, bez wzgl�du na to,
jakie ono
naprawd� by�o. To po prostu trzeba zrozumie�. Najsmutniejszy jednak�e jest fakt,
�e w tym
mie�cie zgromadzi�o si� tak wielu niesympatycznych ludzi. Widzisz, �wi�te S�o�ce
nie ma
wp�ywu na tych, w kt�rych duszy zago�ci�o z�o, a upomnienia na niewiele si�
zdaj�. W
ka�dym razie otrzyma�y�my polecenie, by zaraz k�a�� si� spa�, musimy by� gotowe
jutro
rano o sz�stej. Dasz rad�?
� Nie wiesz nawet, na ile mnie sta�... kiedy mi si� zechce � zachichota�a Indra.
� �wietnie. Ale nie mo�emy chyba pozwoli�, �eby te dwa ciastka si� zmarnowa�y?
� Och, oczywi�cie, �e nie!
Taca z ciastkami zosta�a opr�niona.
Dotrzyma�y umowy i stawi�y si� na miejscu odjazdu w wyznaczonym czasie, o
sz�stej.
W taki oto spos�b r�wnie� Indra i Elena zosta�y wci�gni�te w milcz�c� groz�,
kt�ra zawis�a
nad Kr�lestwem �wiat�a.
2
W poje�dzie przyci�gn�� m�od� dziewczyn� do siebie.
� Jeste� taka �liczna � szepn��. � Nieodparcie pi�kna! Upajaj�ca!
Dziewczyna u�miechn�a si� szelmowsko.
� To ju� kiedy� s�ysza�am. Powiedz mi co� nowego!
� Dobrze � zgodzi� si�. � Zaraz us�yszysz co� nowego.
Kocha� si� z ni� twardo, brutalnie, niemal op�tanie.
� No, no � dziwi�a si� dziewczyna. � Okropnie si� rozpali�e�! Tak� masz na mnie
ochot�? Bardzo mi si� to podoba. Dobry jeste�, ale i ja nie najgorzej si�
spisuj�, co?
Kiedy poczu�, ze zbli�a si� spe�nienie, udusi� j�. Bezsilne przera�enie w oczach
dziewczyny sprawi�o mu najwi�ksz� przyjemno��, da�o dodatkowy zastrzyk rozkoszy.
Rzuci� j� potem do zapomnianej szopy na skraju miasta. Dziwka! Nie zas�uguje na
lepszy los. Nasze pi�kne miasto trzeba oczyszcza� z szumowin.
Mam ju� cel w zasi�gu r�ki. Plan zarysowuje si� coraz wyra�niej, wkr�tce nie
b�dzie w
nim ju� �adnej luki. Wymaga tylko nadania mu ostatniego szlifu. Moje zwyci�stwo
b�dzie
absolutne. Przejm� ca�o��, tak jak na to zas�uguj�,
Ale� b�d� mieli niespodziank�, wszyscy ci, kt�rzy traktuj� mnie z g�ry, kt�rzy
mn�
gardz�, nie wiedz�, z kim maj� do czynienia.
M�j plan jest po prostu bezb��dny.
Up�yn�o ju� bardzo du�o czasu, stanowczo za du�o. ��dza ju� zaczyna�a dawa� si�
we
znaki.
Pokonywa� swoim pojazdem ulice i place. Ta kobieta? Za stara. A mo�e ta? Nie, to
blondynka, nie interesowa�y go blondynki
Ta jest podobna. Ta!
Rozpocz�� ofensyw�, czarowa�. Dziewczyna da�a si� z�apa� na komplementy.
Wprawdzie prostytutki z miasta nieprzystosowanych s�ysza�y o konkurentkach,
kt�re
zagin�y bez �ladu, lecz �adna si� tym nie przejmowa�a. Tamte pewnie wyruszy�y
do stolicy,
chocia� nie mia�y tam czego szuka�. Stra�nicy natychmiast je stamt�d wyrzucali,
odwozili
do tego miasta, i nie mog�o si� przy tym obej�� bez ca�ej masy idiotycznych
upomnie� i
poucze�. Ob�udni g�upcy! Zapewne nie zostali przez natur� wyposa�eni tak jak
wi�kszo��
m�czyzn. Zachowuj� si�, jakby byli pozbawieni p�ci.
Dziewczyna z przyjemno�ci� wsiad�a do eleganckiego pojazdu. Chwil� targowa�a si�
o
zap�at�, ale m�czyzna sprawia� wra�enie, jakby nie obchodzi�o go, ile to b�dzie
kosztowa�.
Szkoda, �e nie za��da�a wi�cej, ten tutaj najwidoczniej got�w by� zap�aci�, ile
zechce.
Przystojny facet!
Wyjecha� z miasta. Dok�d zmierza�? Raczej nie do swojego domu, pewnie czeka tam
na
niego �ona.
Zatrzyma� si�. Dziewczyna mi�dzy pi�knymi ukwieconymi krzewami dostrzeg�a w
oddali star� szop�. Nie zna�a tych okolic.
On ju� zacz�� j� rozbiera�, bez �adnych wst�p�w. Taki niecierpliwy!
Nie lubi�a si� kocha� we wn�trzu pojazdu, tak tam ciasno, niewygodnie, w og�le
niedobrze. Ale niech b�dzie, ten facet dobrze p�aci. Bardzo dobrze. Ju� ona
postara si� go
wykorzysta� nie raz.
� Jeste� taka �liczna � mrukn��. � Nieodparcie pi�kna! Upajaj�ca!
Drobna operacja myl�ca przeciwnika, �eby odwr�ci� uwag�... Powinna si� uda�,
wszyscy zaj�ci s� zaginionymi kobietami. W�a�ciwie to dziwne, dotychczas znika�y
same
prostytutki i nikt si� szczeg�lnie nad tym nie zastanawia�.
Ale ta uczennica przed kilkoma dniami? To co� nowego. ��dna przyg�d dziwka, lecz
stanowczo za m�oda. Ro�nie powszechne oburzenie.
�wietnie! Mog� zajmowa� si� swoim. To zreszt� nasun�o mi pewn� my�l.
Do czarta! Wygl�da�a na dziewczyn� z do�wiadczeniem. Oczywi�cie, m�oda, to tylko
wzmaga rozkosz. Ale kto by przypuszcza�, �e to nie ulicznica? Zachowywa�a si�,
jakby ni�
by�a. Tak okropnie wrzeszcza�a, walczy�a wcale nie na �arty. Jakie� to cudowne
uczucie,
kiedy wreszcie j� zmusi�em.
Ale by�a tylko uczennic�!
Musz� by� ostro�niejszy.
Najgorsze, �e ��dza zn�w si� we mnie budzi. Odzywa si� coraz cz�ciej. A ja mam
prawo do spokoju, ludzie musz� to zrozumie�, musz� wype�ni� swe zadanie,
wyko�czy� je
wszystkie, dop�ki nie znajd� tej jednej, tej prawdziwej.
Wtedy osi�gn� sw�j cel.
Nie podoba mi si� to. On zanadto �ci�ga na siebie uwag�. Wkr�tce przy�l� tu
Stra�nik�w,
a tego za wszelk� cen� trzeba unikn��. On musi sko�czy� z tymi swoimi historiami
z
kobietami, zaczynaj� przeszkadza� zamiast kamuflowa�.
Musz� si� dowiedzie�, kto to jest, i w jaki� spos�b go unieszkodliwi�.
Nie mam teraz czasu na g�upstwa!
Wszystko ju� gotowe... Gdyby tylko ta przekl�ta niezdara, kt�r� przetrzymuj�
uwi�zion�,
chcia�a wsp�pracowa�! Ale... Gdzie ja mam g�ow�? Przecie� to wszystko da si�
po��czy�!
Coraz lepiej! Tak, nigdy nie by�o co do tego w�tpliwo�ci: Jestem geniuszem!
3
Nosz� przecie� w sobie tyle mi�o�ci, kt�r� chcia�abym komu� ofiarowa�,
rozmy�la�a
Elena, obserwuj�c z powietrznej gondoli przesuwaj�cy si� w dole wprost
niezno�nie pi�kny
krajobraz. Tyle t�umionych uczu�, tyle marze�. Mog�abym odda� ca�� siebie,
zrobi�
wszystko dla tego, kt�ry by mnie zechcia�, uczyni� jego �ycie �atwym i
szcz�liwym, spe�ni�
ka�de jego �yczenie...
C�, nie by�o to dobre nastawienie, lecz Elena nie zdawa�a sobie z tego sprawy.
Tysi�ce
m�odych dziewcz�t przed ni� my�la�o podobnie, nie wiedz�c, jak niebezpieczne
jest takie
bezwolne poddawanie si�. W m�czy�nie o s�abym charakterze mog�o wyzwoli� to, co
najgorsze.
Oczywi�cie, mi�o�� oznacza dawanie, lecz nie takie, kt�re nie jest niczym
ograniczone,
pozbawione wszelkiego krytycyzmu.
Elena nie t�skni�a egoistycznie za kim�, kto j� pokocha, to ona gor�co pragn�a
pokocha�
kogo�. Gdyby tylko jaki� m�czyzna zechcia� j� odkry�, by�a gotowa po�wi�ci�
ca�e swoje
�ycie owemu wspania�emu cz�owiekowi. Kto mia�by to by�, na razie pozostawa�o
zagadk�.
Nikt z przyjaci� nie wiedzia� o jej hiperromantycznym usposobieniu. Elen�
uwa�ano za
dobr� kole�ank�, kt�ra zajmie si� wszystkim, zrobi to, o co poprosz�, i nigdy
nie powie
�nie�. Pod�wiadomie mo�e nawet j� wykorzystywano. Elena po prostu taka si�
urodzi�a, by�a
wdzi�czna, �e mo�e si� do czego� przyda�, �e co� znaczy.
Berengaria, rzecz jasna, zorientowa�a si�, �e bliska znajomo�� z Elen� przynosi
jej
korzy�ci, lecz przyja�� obu dziewcz�t mia�a g��bsze podstawy. Berengaria nigdy
by nie
zdradzi�a przyjaci�ki. Nawet teraz, kiedy r�nica wieku, jaka je dzieli�a,
stawa�a si�
wyra�niejsza, i m�odsza z dziewcz�t wola�a sp�dza� czas z Sisk� i Sass�, a Elena
czu�a, �e
wi�cej ma wsp�lnego z Indr�, nawet teraz ich przyja�� nie przygasa�a. Elena i
Berengaria
zawsze si� cieszy�y, kiedy mog�y si� spotka�.
Ale ukochany... Ach, jak�e gor�co Elena pragn�a mie� kogo� takiego!
Miasto nieprzystosowanych stanowi�o brzydk� plam� na idealnym obrazie Kr�lestwa
�wiat�a. By�o to jedyne miejsce, gdzie przeniesiono si� jeszcze dalej w g��b
Ziemi.
Mieszka�cy nie chcieli, aby ich miasto o�wietla�o oddzielne s�o�ce. Twierdzili,
�e
bardziej ni� do�� maj� okropnego, �wiec�cego przez ca�� dob� na okr�g�o blasku
ze stolicy.
A �e stolica le�a�a bardzo daleko, panowa�o tutaj przyt�umione �wiat�o. Nie
ciemno��, jak
poza granicami kr�lestwa, po prostu nie by�o wida� s�o�ca, Ludzie jednak z tego
te� nie byli
zadowoleni, wybudowali wi�c ca�e miasto tak�e pod ziemi�. W ten spos�b mogli
r�nicowa�
swoje �ycie prawie tak, jak w nigdy nie zapomnianym �wiecie na zewn�trz. W ci�gu
dnia
pracowali na g�rze w urz�dach i fabrykach, noc� spali na dole.
Miasto stanowi�o bez�adn� mieszanin� szczeg��w, wywodz�cych si� z r�nych epok.
Szala�a nostalgia, doprowadzaj�c do tego, �e spory i k��tnie, jakie zawsze tu
mia�y miejsce,
stawa�y si� jeszcze gwa�towniejsze. Wreszcie Stra�nicy postanowili zaprowadzi�
jaki� �ad. I
tak tym, kt�rzy trafili tu pierwsi, przydzielono dzielnic� na ziemi w pobli�u
paskudnych
budynk�w fabrycznych i biurowych, przy kt�rych tak si� upierali, natomiast
przybyli
ostatnio mieli swoje mieszkania i miejsca pracy na podziemnych ulicach,
o�wietlonych
latarniami i neonowymi reklamami. Ludzie, kt�rzy nie mogli pogodzi� si� z �yciem
w
Kr�lestwie �wiat�a, chcieli, by wszystko wygl�da�o dok�adnie tak samo, jak w ich
�wiecie na
powierzchni Ziemi.
Nie da�o si� przecie� nikogo odes�a� z powrotem, dlatego Stra�nicy starali si�
zrobi�
wszystko, by mieszka�cy dobrze si� tu poczuli.
Mo�e wp�yw mia�o te� s��wko szepni�te przez Theres�, wspomnia�a ona co� o
rozmaito�ci typ�w ludzkich i to na pewno trafi�o Stra�nikom do przekonania.
Zapewne
wcze�niej zdarza�o si�, �e mniej szcz�liwie dobrani osobnicy, kryminali�ci i im
podobni,
znikali. Teraz ju� tego nie praktykowano. Wszyscy mieli prawo do �ycia, r�wnie�
ci, na
kt�rych �wi�te S�o�ce nie wywiera�o �adnego wp�ywu albo zbyt ma�y. Serca tych
ludzi nie
dawa�y si� oczy�ci�, a wi�za�o si� to oczywi�cie z faktem, �e nie dociera�y do
nich
dobroczynne promienie S�o�ca. Po cz�ci dlatego, �e nieprzystosowani nie byli
podatni na
dzia�anie S�o�ca, a po cz�ci ze wzgl�du na dziel�c� ich od niego odleg�o��.
Oczywi�cie nie wszyscy mieszka�cy tej osady byli z gruntu �li, wi�kszo�� to
przyzwoici
ludzie, kt�rzy po prostu niedobrze si� czuli w ukrytym w g��bi Ziemi kraju. �y�y
tu tak�e i
dzieci, kt�re tutaj si� urodzi�y i doros�y, a o wspania�ym �wiecie na
powierzchni s�ysza�y
jedynie od rodzic�w czy dziadk�w. Wiele z nich wyprowadzi�o si� z miasta i
przy��czy�o do
pozosta�ych mieszka�c�w Kr�lestwa �wiat�a. Pod wp�ywem oddzia�ywania S�o�ca
stali si�
szcz�liwymi lud�mi.
Im bardziej Elena zbli�a�a si� do miasta nieprzystosowanych, tym bardziej czu�a
si�
nieswojo.
A przecie� nie odbiera�a z�ych pr�d�w wibruj�cych pod powierzchni�, nowych
element�w, jakie si� pojawi�y. Nie by�y one wcale takie nowe, po prostu zacz�y
wychodzi�
na �wiat�o dzienne.
Dotarli na miejsce.
Elena przygn�biona siedzia�a w gondoli obok Jaskariego. Utar�o si� ju�, �e oni
dwoje
stanowili zesp�. Dziewczyna by�a przekonana, �e tak naprawd� Jaskari nie cierpi
z ni�
pracowa�, ale nie chce jej zrani�, m�wi�c o tym wprost. Jaka� to przykra my�l!
W tym dziwacznym mie�cie ulice, przy kt�rych sta�y sklepy, zadaszono tylko po to,
by w
ciemno�ci da�o si� zapali� latarnie. Przyjechali do dzielnicy stosunkowo
niedawno
przyby�ych, w oczy bi� blask neonowych reklam, zewsz�d te� dobiega�a ha�a�liwa
muzyka.
Znajdowa�o si� tu wszystko to, co Indra z tak� rado�ci� porzuci�a. Mieszka�cy
upierali si�
tak�e przy samochodach. Gardzili powietrznymi gondolami, bo przecie� nie dawa�o
si� nimi
szale� i rozbija� po ulicach i drogach. Przedstawiciele wcze�niejszych epok nie
chcieli
s�ysze� o nowoczesnych wynalazkach Obcych i Madrag�w, a ci przybyli p�niej za
nic mieli
konne powozy i �ojowe �wiece swoich, poprzednik�w. Wszystko powinno by�
dok�adnie tak
jak za ich czas�w.
Stra�nik�w zapewne niekiedy �wierzbi�y palce, �eby pozby� si� najbardziej
k�opotliwych
osobnik�w, lecz zabrania�a im tego ich kultura.
Oczywi�cie w mie�cie znajdowa�y si� tak�e pi�kne dzielnice, zw�aszcza w jego
starych
cz�ciach. Elena, Indra i Jaskari spotkali Joriego i Armasa przy �ukowato
sklepionym mostku
nad leniwie p�yn�c� rzek�. Indra, kt�ra z zewn�trznego �wiata zabra�a aparat
fotograficzny,
zacz�a robi� zdj�cia przyjacio�om, okaza�o si� jednak, �e nie jest mistrzem
fotografowania.
� Sta�cie teraz oparci o balustrad�! Troch� cia�niej, o, tak! Teraz zrobi�! Co
znowu?
Ojej, zapomnia�am zdj�� pokrywk� z obiektywu. Jeszcze raz. Teraz, teraz dobrze!
Nie,
Eleno, ty zr�b zdj�cie, ja pod wzgl�dem technicznym jestem kompletnym mato�kiem.
Elena wzi�a aparat do r�ki.
� Dobrze, sta�cie teraz spokojnie. O, nie, t�o diaska, w�a�nie przeje�d�a jaki�
samoch�d.
Indro, nie r�b takiej s�odkiej miny, przypominasz star� pann�, kt�ra zrobi�a na
drutach
czapk� dla pastora, a on poklepa� j� po pupie. No, do trzech razy sztuka. Ju�!
Uda�o mi si�,
tak przynajmniej my�l�.
� Dzi�ki Bogu! � westchn�� Armas. � U�miech mia�em ju� taki sztywny jak premier,
kt�ry u�cisn�� sto pi��dziesi�t d�oni i pog�aska� trzydzie�cioro dzieci po
g�owie.
Skierowali si� ku magazynowi, gdzie mieli rozpocz�� dy�ur. Szli przez szarobure
ulice
rodem z lat trzydziestych dwudziestego wieku, zastanawiaj�c si�, jak w og�le
kto� mo�e
chcie� mieszka� w takich warunkach, skoro do wszystkich pozosta�ych cz�ci kraju
dociera
�yciodajne �wiat�o.
Czas ju� nadszed�, rozpoczyna si� realizacja planu.
�adne z nich nie zna�o my�li, kt�re kto� snu� gdzie� w pobli�u.
� S�ysza�em, �e Dolgo i Marco s� ju� w drodze tutaj � powiedzia� Armas. � I
Gabriel.
� A co ojciec ma tu do roboty? � zdziwi�a si� Indra. � Dlaczego w og�le si� tu
wybieraj�? Ale ch�tnie si� z nim zobacz�. Z pozosta�ymi r�wnie�.
� Ja tak�e � przyzna�a Elena. � Dolgo jest taki interesuj�cy w swej tajemniczej
ma�om�wno�ci. Wiecie, bywaj� zamkni�ci w sobie ludzie, na kt�rych widok jednak
od razu
budzi si� ochota, by si� czego� wi�cej o nich dowiedzie�, innych nazywa si�
nudziarzami i
nie zwraca na nich uwagi.
� Dlatego, �e naprawd� s� nudziarzami � stwierdzi�a Indra.
Ulica zw�zi�a si�. Indra sz�a obok Joriego, weso�ego Joriego, z kt�rego oczu
mimo
wszystko bi�a jaka� niepewno��. �aden cz�owiek nie jest dok�adnie taki, jak inni
go sobie
wyobra�aj�, pomy�la�a. Nikt nie jest szablonem.
Teraz ja pomy�la�am szablonowo, roze�mia�a si� sama z siebie.
Te szczeniaki nie s� gro�ne, ale chodz� plotki, �e i inni si� tu wybieraj�. Dwaj
z tych,
kt�rzy mog� sprawi� wielkie k�opoty. Nie podoba mi si� to. Uruchamiam sw�j plan
i nikt
mnie nie powstrzyma.
Z�y umys� nie przestawa� pracowa�.
Indra pogr��ona by�a w filozoficznych rozwa�aniach. Dlaczego ludzie z tego
miasta tak
�le si� tutaj czuj�? Obcy i Stra�nicy robi� wszystko, �eby spe�ni� ich �yczenia,
co wi�c nie
daje im spokoju? Czy cz�owiek zawsze musi t�skni� za �wiatem, w kt�rym nigdy nie
b�dzie
m�g� si� znale��? I przecie� wielu si� tutaj urodzi�o, za czym oni t�skni�? No
tak, wiem, �e
niekt�rzy wyjechali, ale...
Rozmy�lania przerwa� jej g�os Joriego:
� S�yszeli�my od Eleny, �e piszesz � zagadn��.
Indra stan�a jak wryta.
� Co? Czy�by to si� ju� roznios�o?
� Bardzo si� nam to spodoba�o. Ciekawe, mamy ju� przecie� jednego poet� w
rodzinie,
Rafaela, na pewno b�dzie m�g� ci udzieli� kilku rad. A co piszesz?
Blisko, bardzo blisko wrza�o z�o. Z�o bardzo cz�sto skrywa si� pod innym
imieniem, a
w�a�ciwie ma ich wiele, w zale�no�ci od tego, w kt�r� stron� skieruj� si�
ludzkie ��dze.
� A, takie tam r�no�ci � Indra wykr�ca�a si� zak�opotana. W�a�ciwie jednak z
przyjemno�ci� przyjmowa�a zainteresowanie Joriego. Roze�mia�a si�. � Pami�tam,
jak
kiedy� w szkole mieli�my napisa� wypracowanie o �mierci i �a�obie pod tytu�em
��ycie
toczy si� dalej�, ale nauczyciel t�umaczy� tak m�tnie, �e napisa�am wstrz�saj�c�
histori� o
duchach, kt�re ponownie o�y�y. Moim zdaniem by�a naprawd� �wietna, ale
oczywi�cie mnie
z�ajano.
� Nauczyciel nie mia� poczucia humoru � Jori �mia� si� do �ez.
Pozostali dopytywali si�, co ich tak rozbawi�o, wi�c Indra musia�a powt�rzy�
historyjk�.
W taki oto spos�b pi�cioosobowa grupka m�odzie�y, krztusz�c si� ze �miechu,
dotar�a do
powa�nych ludzi przy miejscu wypadku. Nie by�o to szczeg�lnie odpowiednie entr�e.
Po wybuchu ju� posprz�tano, ale w �cianie zia�a wyrwa i w�a�nie przy niej
postawiono
m�odych na stra�y.
� Sporo tutaj drobnych �ajdak�w � powiedzia� jeden ze Stra�nik�w, kt�rych mieli
zast�pi�. � Z�era ich ciekawo�� i palce sw�dz�. Zadbajcie o to, �eby nie dostali
si� do
magazynu. Stra�acy wszystko w �rodku sprawdzili i nie powinno ju� by� �adnego
zagro�enia, ale gdyby�cie us�yszeli dobiegaj�ce z wn�trza jakie� podejrzane
odg�osy, to
uciekajcie co si� w nogach. Biegnijcie jak najdalej i kryjcie si�. Wasze zadanie
polega na
tym, by nikt niepowo�any nie dosta� si� do sk�adu.
Potwierdzili, �e zrozumieli, i zaj�li pozycje. Usi�owali przy tym wygl�da� jak
najbardziej
w�adczo, lecz chyba nikogo nie zdo�ali oszuka�.
Elena pomacha�a r�k� przechodz�cej akurat Rozalindzie.
� Rozalinda jest sympatyczna � wyja�ni�a Indrze. � Mieszka tutaj, poniewa�
akurat tak
jej si� podoba, ale nie jest taka jak inni mieszka�cy miasta. Istnieje zreszt�
mi�dzy wami
pewne podobie�stwo, Rozalinda tak�e umie korzysta� z �ycia i ze wszystkich
sytuacji potrafi
wybra� najdogodniejsze wyj�cie.
� To rzeczywi�cie brzmi sympatycznie � roze�mia�a si� Indra. � Ale wyda�a mi si�
jakby
troszeczk� ju� zniszczona.
� Mo�e rzeczywi�cie zanadto u�atwia sobie �ycie � przyzna�a Elena. � W�tpi�, by
zadawa�a sobie trud codziennej k�pieli. Utrzymuje si� z uk�adania marnych
okoliczno�ciowych wierszyk�w. Pami�taj, z niczego jej si� nie zwierzaj, pod tym
wzgl�dem
jest jak sito, wszystkie wiadomo�ci z niej wyciekaj�.
� Powinna by� dla mnie odstraszaj�cym przyk�adem � stwierdzi�a Indra zamy�lona.
�a�owa�a, �e tak impulsywnie postanowi�a si� do nich przy��czy�. Dy�ur
zapowiada� si�
m�cz�co i nieprzyjemnie, a ponadto nudno. Wprost zab�jczo.
Tego ostatniego okre�lenia Indra nie mog�a trafniej dobra�.
Elena natomiast zaabsorbowana by�a zupe�nie czym� innym. Jaki� m�ody cz�owiek
przystan�� na chwil�, oparty o �cian� ze wzrokiem bez w�tpienia skierowanym na
ni�. W
jego spojrzeniu da� si� wyczyta� podziw, chyba �e Elena ca�kowicie zatraci�a ju�
zdolno��
oceny.
Poza tym wolno chyba sobie pomarzy�.
Od dawna ju� czu�a si� gotowa do mi�o�ci. Gdzie jednak znale�� ch�opaka, kt�ry
by j�
zechcia�? Daleko jej do Berengarii, chocia� tak stara�a si� do niej upodobni�.
Wszyscy stale
j� namawiali, �eby obci�a w�osy, a przecie� Berengaria mia�a d�u�sze i nikt nie
zwraca� jej
uwagi. Elena by�a taka dumna ze swej grzywy brunatnych, drobno kr�conych loczk�w,
lecz
najwidoczniej nikt inny ich nie docenia�. Przecie� poza w�osami nie mia�a nic
�adnego, by�a
taka nudna, zwyczajna, ci�ka, chocia� z ca�ych si� stara�a si� utrzymywa� sta��
wag� (z
zaledwie drobnymi odchyleniami od czasu do czasu) i mie� �wie��, czyst� cer�.
Dyskretnie
si� malowa�a, ale... by�a zerem, nie da�o si� temu zaprzeczy�, chodz�c�
beznadziejno�ci�.
A teraz ten ch�opak czy m�czyzna, czy jak go okre�li�, u�miechn�� si� do niej.
Naprawd�! U�miechn�� si� z uznaniem, to na pewno dzi�ki jej w�osom. Elena
nonszalancko
przerzuci�a je za ramiona, staraj�c si� przy tym na niego nie patrze�.
Spojrzenie jej jednak samo skierowa�o si� w tamt� stron�. Odszed�! Poszed� sobie
i ju�!
� To mo�e by� nudny dy�ur � stwierdzi� Jaskari. � Nieciekawa, brzydka,
pozbawiona
�ycia ulica. Jak ludzie mog� chcie� mieszka� w tym mie�cie?
� Hm � mrukn�a Elena zamy�lona. � Tamten ch�opak wygl�da� sympatycznie.
� Kt�ry?
� Tamten, ubrany na bia�o.
� A, ten. Nie.
Ach, ci m�czy�ni! Gdzie oni maj� oczy?
4
Godziny wlok�y si� w �limaczym tempie. Indra znalaz�a do�� niewygodn� �aweczk� i
skraca�a sobie czas drzemk�. Pozostali siedzieli albo stali oparci o brzydkie
mury, gaw�dz�c
od niechcenia. Od czasu do czasu kto� przechodzi�, ludzie na og� z
zaciekawieniem
obserwowali ich z daleka, czasami zbli�ali si�, by zamieni� kilka s��w, a
niekt�rzy, bardziej
agresywni, z niech�ci� wypytywali, co obcy robi� w ich mie�cie. �Stra�nicy nie
maj� tu
czego szuka�, sami sobie ze wszystkim poradzimy�. Jeszcze inni upierali si�,
�eby zajrze� do
wn�trza budynku, ale wtedy m�odzi nareszcie mieli zaj�cie, mogli �agodnymi
s�owami
zabroni� im wej�cia do �rodka.
Odwiedzi� ich te� sam burmistrz, ros�y, sympatyczny m�czyzna, kt�ry nawet
podzi�kowa� im za pomoc.
� Niestety, w naszym mie�cie jest te� element, kt�ry musi zbada� absolutnie
wszystko �
powiedzia�, u�miechaj�c si� przepraszaj�co. � Na pewno to w�a�nie oni zapu�cili
si� do
magazynu i przez nieuwag� zapr�szyli ogie�.
Mieszka�cy miasta nieprzystosowanych palili papierosy, inaczej ni� w pozosta�ych
cz�ciach Kr�lestwa �wiat�a. Mo�e w�a�nie dlatego osiedla�o si� tutaj tak wielu
nowo
przyby�ych?
Burmistrzowi towarzyszy� szef policji, miasto bowiem stworzy�o w�asne oddzia�y
porz�dkowe; tutejsza ludno�� nie chcia�a uznawa� w�adzy Stra�nik�w, maj�cych
wi�ksze
uprawnienia ni� oddzia�y policji. Komendant by� �ysym, spoconym m�czyzn� ze
znaczn�
nadwag� i czaj�cym si� zawa�em serca. W rozmytych rysach dostrzec si� jednak
da�o
minion� urod�.
Trzeciego m�czyzn� z grupy przedstawiono m�odym ludziom jako ksi�gowego
burmistrza i miasta. Mia� on w twarzy co� poci�gaj�cego, lecz jego rozbiegane
oczy
przywodzi�y na my�l lisa. Indra powiedzia�a p�niej, �e od tego cz�owieka nigdy
by nie
kupi�a u�ywanego samochodu. Jej przyjaciele wprawdzie nie s�yszeli wcze�niej
takiego
wyra�enia, lecz od razu je zrozumieli i w pe�ni si� z ni� zgodzili
Burmistrz i rewizor przysiedli na pustych skrzynkach, by chwil� porozmawia� z
m�odymi lud�mi. Wyra�nie da�o si� zauwa�y�, �e co� ich niepokoi. Szef policji
nie chcia�
siada�, sprawia� wra�enie, �e bardzo mu si� gdzie� spieszy.
Czy ten mi�y burmistrz nie m�g� sobie wybra� sympatyczniejszych wsp�pracownik�w?
zastanawia�a si� Elena. Co prawda ten ros�y m�czyzna sprawia� wra�enie w jaki�
spos�b
zahukanego, jak gdyby kto� mia� nad nim w�adz�, ale to chyba niemo�liwe.
Jaskari spyta� go wprost o to, co robi w tym mie�cie, bo zdaje si� ca�kiem tu
nie pasowa�.
(Po�rednio ubli�y� tym samym dw�m towarzyszom burmistrza, ale ch�opak wcale si�
tym
nie przejmowa�. Ci m�czy�ni nie wzbudzili w nim zaufania.)
Burmistrz u�miechn�� si� lekko, nie bez smutku
� Mieszkali�my przedtem w stolicy, ale moja �ona �le si� czu�a w tak ca�kowicie
obcym
�wiecie i kiedy zaproponowano mi obj�cie tego stanowiska, wpad�a w zachwyt i
przeprowadzili�my si� tutaj.
� �a�ujecie tej decyzji?
� Ona nie. Ogromnie jej si� tu podoba, szczeg�lnie rada jest z zajmowanej przeze
mnie
pozycji, ja natomiast wola�bym jaki� skromniejszy tytu� i prac� w innym rejonie.
Kiedy przedstawiciele w�adz odeszli, Jori spyta�:
� Zwr�cili�cie uwag� na wiek ludzi w tym mie�cie? S� znacznie starsi ni� w
innych
cz�ciach naszego kraju. Ci trzej wygl�dali na pi��dziesi�t, mo�e nawet na
sze��dziesi�t lat.
Armas pokiwa� g�ow�.
� To dlatego, �e nie dopuszczaj� tutaj promieni �wi�tego S�o�ca. Znajduje si�
ono za
daleko, a poza tym zabudowuj� ulice i wielu z nich �yje niemal ca�y czas pod
ziemi�.
� Co takiego burmistrz m�wi�? Ze niestety nie mog� nam pom�c? � dopytywa�a si�
Elena. � Wspomnia� co� o jakim� przest�pstwie, nie dos�ysza�am, bo sta�am za nim.
� Ma to zwi�zek z jakimi� zagini�ciami � odpar� Jaskari. � Podobno odnale�li
zw�oki
dziewczyny. M�wili, �e to stara sprawa. Pewnie dlatego szef policji wygl�da� na
takiego
przej�tego.
� Nie zwr�ci�am uwagi na jego s�owa � leniwym g�osem powiedzia�a Indra. � Bo ten
ksi�gowy czy rewizor mia� takie paskudne spojrzenie, mia�am wra�enie, jakby
po�era� mnie
wzrokiem. Wstr�tny, stary wieprz!
� Jakie� przest�pstwo w mie�cie nieprzystosowanych? � mrukn�� Armas pod nosem. �
Musz� da� zna� ojcu. My m�odzi nie mamy tutaj �adnej w�adzy, ale on powinien si�
o tym
dowiedzie�. Co�, zdaje si�, wskazywa�o, �e zamieszany jest w to jaki� �o�nierz,
prawda?
� Chcia�bym bli�ej zbada� t� spraw� � westchn�� Jori. � Zapowiada si� bardzo
ciekawie,
ale pewnie nikt mnie nie dopu�ci do �ledztwa.
� Mo�emy porozmawia� z Dolgiem i Markiem, kiedy tu przyb�d� � zaproponowa�a
Elena.
� Tak, albo... Ju� wiem! � zawo�a� Jori. � Wiem, kto mo�e si� do nich podkra�� i
podpatrzy�, co robi�. Tsi-Tsungga!
Elena przypomnia�a sobie owo dr��ce, przyprawiaj�ce j� o wstyd uczucie, chaos
dozna�,
jaki Tsi zawsze wzbudza� w jej ciele ju� od dnia, kiedy uratowa� j� od potwor�w
z
Ciemno�ci. Poniewa� mieszka� w dolinie elf�w, od tamtej pory spotka�a go
zaledwie
parokrotnie, i to przy bardziej oficjalnych okazjach. Grono starych przyjaci�,
ucieszonych
swym widokiem, trzyma�o si� zwykle razem, nie zdarzy�o si�, �eby Tsi i Elena
zostali sami
zbyt blisko siebie.
Mimo to jednak nie