15159
Szczegóły |
Tytuł |
15159 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15159 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15159 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15159 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Artur �arczy�ski
Niemechaniczny fryzjer Pokora
� Manny, ty cholerny pijaku. Jeste� tam, czy nie?
Nast�pi�o zgrzytni�cie zamka i drzwi stan�y otworem. Ukaza�a si� nieogolona, latynoska twarz z papierosem w ustach.
� Zachary. Dobrze, �e jeste�. Jest nast�pny. Ale... ten jest inny. Palisz? � przej�ty wyci�gn�� z kieszeni paczk� L&M i pocz�stowa� towarzysza.
� Na czym polega ta jego "inno��"? � spyta� Zachary Reul, ze spokojem przypalaj�c papierosa.
� Przede wszystkim � Manny Carlibo a� trz�s� si� z podniecenia � On ma...dziewi�� miesi�cy.
� Dobrze wiesz, �e w tym wieku niemo�liwe jest odr�nienie Wy�szo�ci od drobnej mutacji.
� Tak ale, on si� wys�awia lepiej ni� niejeden student wy�szej uczelni, jest bardzo inteligentny, a ponadto... zanegowa� s�uszno�� istnienia naszej organizacji.
� Co chcesz przez to powiedzie�?
� On uwa�a, �e nasze dzia�ania uniemo�liwiaj� ewolucj� gatunku ludzkiego. �e dalsze parcie do przodu tym tropem przyniesie nam zgub�. Zostaniemy w tyle, i nie b�dziemy w stanie obroni� si� przed innymi cywilizacjami.
� To oczywiste. Pr�buje usprawiedliwia� swoje istnienie. Poza tym, sk�d on mo�e wiedzie� czy w og�le istniej� inne cywilizacje?
� Broni nie tylko siebie. Twierdzi, �e przyszed� na �wiat dla ludzko�ci. �e to B�g go tu przys�a�.
� Uwa�a si� za Jezusa Chrystusa?
� Nie. Nic z tych rzeczy. Ale ludzie mu wie��. Potrafi zdoby� ich zaufanie.
� Jak to? Jacy ludzie? Rozmawia� z kim� oficjalnie?
� Oczywi�cie. Tu� po tym, jak napisa� publiczne przem�wienie...
� Napisa� przem�wienie? Dziewi�cio miesi�czne dziecko?
� No nie, niezupe�nie. �le si� wyrazi�em. On je zredagowa�. Nie mo�e pisa�. Jego cia�o... No, po prostu fizycznie jest nierozwini�ty. Za to jego umys�...
� Cho�, przejedziemy si� do niego � rzuci� Reul opuszczaj�c mieszkanie � Chc� z nim porozmawia�.
� W porz�dku Zachary. Ale �atwo nam nie p�jdzie. Po ukazaniu si� jego przem�wienia w TIMES-ie, Wy�szo�ciowcy uzyskali du�e poparcie. G��wnie u inteligencji, chocia� klasa robotnicza te� okazuje zainteresowanie. Uwa�aj�, �e dzi�ki takim osobnikom, maj� szans� sta� si� kim� lepszym. Prze�wiadczenie, �e stanowi� dla nas zagro�enie staje si� legend�. Wygl�da na to, �e p�jdziemy w zapomnienie, tak jak przed wiekami �wi�ta Inkwizycja.
� Chyba, �e udowodnimy jego oszustwo.
� Nic z tego. Nawet Ko�ci� Rzymsko-Katolicki staje w jego obronie, twierdz�c, �e jest cz�ci� Boskiego planu.
� W takim razie, musimy si� go pozby�.
***
Zaparkowali na podje�dzie. Wbrew oczekiwaniom, nie by�o �adnych dziennikarzy, ani ciekawskich gapi�w. Widocznie pora odwiedzin dobieg�a ko�ca.
� Mo�e nie zechc� nas wpu�ci� � rzuci� Manny opuszczaj�c samoch�d.
� B�d� musieli � cierpko stwierdzi� Zachary kieruj�c si� w stron� ganku.
Przycisn�� dzwonek, na co natychmiast odpowiedzia� nerwowy tupot, a po chwili zgrzytni�cie zamka.
W drzwiach ukaza�a si� trzydziesto kilku letnia ciemnow�osa kobieta. �adne rysy twarzy wykrzywi�a niecierpliwo��.
� O co chodzi � spyta�a i nie czekaj�c na odpowied� szybko doda�a � Nie udzielamy ju� wywiad�w. Pora odwiedzin sko�czy�a si� par� godzin temu.
� Zachary Reul i Manny Carlibo. Jeste�my z organizacji Tylko Cz�owiek. Musimy si� zobaczy� z pani synem.
Znudzone oblicze kobiety przybra�o przej�ty wyraz, ukazuj�c co� pomi�dzy przera�eniem a rezygnacj�.
� Nie mo�ecie wej�� � wymamrota�a po�piesznie � Ernie �pi.
Po czym napar�a na drzwi, by je zatrzasn��, lecz Zachary zd��y� zablokowa� je, wk�adaj�c but w szpar�.
� Prosz� pos�ucha� � zacz��, powoli trac�c cierpliwo�� � co mamy do powiedzenia...
� Niech pan zabierze but, albo zadzwoni� na policj�! � wykrzykn�a wzburzona ze strachu i zdenerwowania kobieta.
� Mamo � dobieg� ich s�aby, dzieci�cy g�os � Wpu�� pan�w.
Nap�r na drzwi nieco zel�a�, jakby kobieta waha�a si� co uczyni�. Wreszcie po chwili widocznie podj�a decyzj�, bo ust�pi�a ca�kowicie. Drzwi stan�y przed nimi otworem.
� Bardzo s�usznie � rzek� poirytowany Reul � Kto tu do cholery decyduje, jaki� dzieciak � doda� w my�lach.
Weszli do �rodka. Mieszkanie by�o urz�dzone schludnie, ale bez przepychu. Pod��yli za matk�, kr�tymi schodkami na pi�tro. Drzwi do pokoju Erniego by�y uchylone. Wchodz�c, ujrzeli siedz�ce na kanapie dziecko. Wygl�da�o najnormalniej w �wiecie: du�a g�owa, troch� w�osk�w, ma�y nosek, uszka, no i te... �ledz�ce ka�dy ruch oczy. Mog�oby si� wydawa�, �e dziecko ma w pe�ni rozwini�ty narz�d wzroku. Zreszt�, nie tylko wzroku.
� Witam pan�w � przem�wi� Ernie swym piskliwym g�osem, zupe�nie nie pasuj�cym do wymawianych s��w.
Zacharemu nie spodoba� si� ten kontrast. Wr�cz go rozz�o�ci�. Bez �adnych ceregieli rzuci�:
� Po co przyby�e�?
Dziecko obrzuci�o Zacharego zaciekawionym spojrzeniem i lekko si� u�miechn�o.
� Mamo, mo�esz nas zostawi� samych?
� Jeste� pewien, Ernie?
� Tak mamo. Zamknij za sob� drzwi, dobrze?
Kobieta spe�ni�a pro�b�, a w Reulu zawrza�o jeszcze mocniej.
� Po co przyby�e� Ernie?
� O co ci chodzi Zak?
� Za... sk�d znasz moje imi�?
� Zadajesz za du�o pyta� na raz, Zak. A pan ma na imi� Manny?
� Zgadza si� � odrzek� zdumiony Carlibo, ale dzieciak wcale nie pyta�, tylko stwierdza� fakt.
� Niewa�ne sk�d znasz nasze imiona. Pewnie s�ysza�e� jak si� przedstawiali�my � kontynuowa� w�ciek�y Zachary � odpowiedz tylko po co tu jeste�? Taki z ciebie m�drala, to powiedz!
� Przede wszystkim, nigdy wcze�niej nie s�ysza�em waszych imion. Wezwa�em was, wi�c musia�...
� Wezwa�e� nas! � krzykn�� Reul ca�kowici trac�c cierpliwo�� � Ty nas wezwa�e�? � wyci�gn�� z kabury pistolet i przystawi� malcowi do skroni � Nikt ci� tu nie chce Ernie...
� Daj spok�j Zak. Odpu�� troch� � Manny pr�bowa� za�agodzi� sytuacj�, agitatorskim tonem.
� Nie wtr�caj si� teraz Manny! � wycharcza� Zachary, po czym zwr�ci� si� zn�w do Erniego � Nikt ci� tu nie chce dziwny dzieciaku. Mam w r�kach moc odebrania ci �ycia, rozumiesz!
� Wi�c dalej Zak � spokojnie odpar� Ernie � strzel do bezbronnego dziecka.
Przez chwile mierzyli si� wzrokiem. Wreszcie Reul wybuchn�� niemal histerycznym �miechem.
� Nie igraj ze mn� dzieciaku � powiedzia� ca�y czas si� �miej�c � To bardzo nierozs�dne. Nie takie rzeczy ju� robi�em � doko�czy�, po czym poci�gn�� za spust.
***
� co si� do cholery sta�o? � spyta� zdumiony Zachary, wci�� ci�ko dysz�c z w�ciek�o�ci � gdzie my jeste�my?
Spojrzeli po sobie, a potem woko�o. Pok�j, ca�e mieszkanie nagle znik�o. Ba, ca�y normalny �wiat, jakby zapad� si� pod ziemi�. Stali po kostki w jakim� pyle. Zreszt� wsz�dzie wok� jak okiem si�gn�� nie by�o prawie nic pr�cz py�u. A s�o�ce... Niby by�o wysoko na niebie a skrzy�o si� na czerwono, jak przy zachodzie, zwiastuj�cym nadci�gaj�c� burz�.
� mo�e nie powiniene� by� tego robi� � zagadn�� Carlibo przypalaj�c L&M-a � z tymi wy�szo�ciowcami nigdy nic nie wiadomo.
� daj spok�j manny. ludzie nigdy nie chcieli i w dalszym ci�gu nie chc� takich dziwak�w. dobrze si� zastan�w. przez ca�e �ycie g�rowa�by intelektualnie nad innymi. wszyscy by mu zazdro�cili. doprowadza�oby to ich do szewskiej pasji. nie. nie nadawa�by si� do wsp�ycia w spo�ecze�stwie. zreszt� kto wie jakie jeszcze cz�ci organizmu uleg�y zmutowaniu. widzia�e� jak na nas patrzy�, jakie mia� dobrze wykszta�cone struny g�osowe. a mo�e jego super m�zg przyczyni�by si� do powstania jakiej� nowej zab�jczej broni...
� mo�e to by�a cz�� jakiego� boskiego planu.
� gdyby tak by�o, to my�l� �e Stw�rca nie da�by mi go zabi�. zreszt�, mamy teraz wa�niejsze rzeczy na g�owie. gdzie my u diab�a jeste�my?
Doszli do czego� na kszta�t kaloryfera, ale chyba by� zakr�cony, bo w og�le nie dawa� ciep�a. Nagle z pomi�dzy �eber wylecia�a biedronka. Podfrun�a do Mannego i usiad�a na jego ramieniu.
� jednak jest tu co� z naszego �wiata � stwierdzi� Reul, przyk�adaj�c d�o� do zwierz�cia.
� zabierz r�ce dzieciob�jco � przem�wi�a biedronka, wprawiaj�c w os�upienie obu agent�w TC, zwierz�tko zachichota�o, po czym doda�o � tylko �artowa�am. nie bierzcie mi tego za z�e. jestem tonsi.
� niesamowite � wycedzi� Carlibo.
� to, �e m�wi�, czy to �e �artuj�? naturalnie �artowa�am, bo erniego nie da si� zabi�. przynajmniej nie tak �atwo. lubi� �artowa�.
� jak to "nie da si� zabi�" i sk�d w og�le znasz erniego? � spyta� Zachary.
ano nie da si�. a znam go st�d... po prostu to on mnie tu umie�ci�.
� tu? czyli gdzie?
� w �wiecie jego imaginacji.
� tak samo, tylko kr�cej � wypali� nagle ni z w pi��, ni w dziesi�� Manny.
Zdumiony Reul przyjrza� si� bacznie towarzyszowi.
� dobrze si� czujesz?
� co? a, tak. po prostu poczu�em nagle w g�owie pytanie. wyda�o mi si� tak rzeczywiste... nie mog�em si� oprze�. musia�em odpowiedzie�.
� no wi�c � Zachary zwr�ci� si� ponownie do biedronki � m�wisz, �e on �yje i jeste�my w jego wyobra�ni.
� tak. o, idzie chapto. nie zwracajcie na niego uwagi.
Obr�cili si� na pi�cie i ujrzeli dwumetrowego kr�lika kicaj�cego w ich kierunku. Wraz za zwierz�ciem, post�powa�a kurzawa z py�u roztrz�sanego przy ka�dym skoku.
� NO PROSZ� � odezwa� si� Chapto � CO MY TU MAMY. DW�CH NUDNYCH LUDZI I BIEDRONKA. NIC GODNEGO UWAGI.
� dlaczego on tak krzyczy? � przytykaj�c uszy, Reul spyta� Tonsi.
� on wcale nie krzyczy. m�wi normalnie. to znaczy normalnie w waszym �wiecie. to my jeste�my przyciszeni. nie mo�emy m�wi� tak jak on. prawie.
� hej chapto � Carlibo zwr�ci� si� do kr�lika � jestem manny. mi�o mi...
� nie s�yszy ci�. oni w og�le nas nie s�ysz�. s� zapatrzeni w siebie. mog� us�ysze� tylko pochlebstwa. patrz. chapto, MASZ �ADNE WDZIANKO.
� DZI�KI. RACJA. JEST NAPRAWD� �ADNE.
Kr�lik spojrza� po sobie, po czym pokica� w swoj� stron�.
� widzisz. tylko to uda�o mi si� powiedzie� na tyle g�o�no by us�ysza�. s� bardzo dumni. to oni tu rz�dz�.
� wi�c jest ich wi�cej? � Zachary poczu� prawdziwe zaciekawienie.
� jest ich wielu. ale do�� ci�ko ich spotka�. w�a�ciwie mo�na ich spotka� tylko gdy chc� us�ysze� od nas pochlebstwo.
� tonsi. pocz�stowa�bym ci� papierosem � wtr�ci Carlibo przypalaj�c Reulowi i sobie- ale sama rozumiesz. tw�j wzrost.
� nie ma sprawy. prawd� m�wi�c nie znosz� papieros�w. nie. nie. palcie �mia�o. nie przeszkadza mi cudzy dym...
� tak jak ten go�� na zdj�ciu � wypali� Zachary.
Tym razem to Manny i biedronka spojrzeli na Reula, jak na dziwad�o.
� te� s�ysza�e� pytanie Zak?
� hym? ach. tak. to niepoj�te. nie mia�em si� nie odpowiedzie�.
� tonsi, o co tu chodzi?
� przypuszczam, �e to pytanie pochodzi z waszego �wiata. ernie nie powiedzia� mi wszystkiego.
� mam przeczucie, �e to ma co� wsp�lnego z naszym post�powaniem w prawdziwym �wiecie. co o tym my�lisz Manny? Manny? � Zachary spojrza� w miejsce gdzie jeszcze przed chwil� sta� Carlibo z biedronk� na ramieniu � Manny, gdzie do cholery jeste�?
Posta� chwil� przy kaloryferze zastanawiaj�c si� co dalej robi�. Nie by�o niczego na czym mo�na by usi���. Przebieg�a mu przez g�ow� my�l, czy nie usi��� na ziemi. Wzdrygn�� si� i odp�dzi� j� natychmiast. Kto m�g� wiedzie� co tak naprawd� znajduje si� pod grub� warstw� py�u. Zreszt�, nie wiedzia� nawet czym jest ten py�. Uni�s� g�ow� i dostrzeg� kicaj�cego w jego kierunku kr�lika. Rozejrza� si� i zobaczy� jeszcze dwa. Wszystkie nadci�ga�y z innej strony, wzniecaj�c przy ka�dym skoku tumany py�u. Nie zwr�ci�y na niego uwagi. Ten kt�rego dostrzeg� jako pierwszego, dotkn�� kaloryfera i przem�wi�:
� A NIECH TO. ZIMNY.
� CIEKAWE KTO GO ZAKR�CI� � podj�� drugi � ZRESZT� NIEWA�NE. TAMTEN CHAPTO MIA� ZA�ATWI� SPRAW�.
� JAK WIDA�, NIE ZROBI� TEGO. MO�E TY TO ZROBISZ. MNIE ZA BARDZO BOLI G�OWA.
� NIE. ZA ZIMNO DLA MNIE, BY U�YWA� SI�Y WOLI � stwierdzi� trzeci � TY TO ZR�B CHAPTO � zwr�ci� si� do pierwszego.
� ALE� CHAPTO � oburzy� si� pierwszy � SAM NIE CHCESZ, A �MIESZ O TO PROSI� MNIE?
� PRZECIERZ KTO� TO MUSI ZROBI�.
� TYLKO KTO? CIEKAW JESTEM GDZIE SI� PODZIA� TAMTEN CHAPTO.
Reul do tej pory ze spokojem przys�uchiwa� si� tej bezproduktywnej rozmowie, ale nagle poczu�, �e d�u�ej nie wytrzyma. Tym bardziej, �e s�owa wypowiadane przez kr�liki wirowa�y mu w g�owie z niezwyk�� donios�o�ci�. Podszed� do kaloryfera i przekr�ci� kurek. Dwumetrowe zwierz�ta nagle spojrza�y na niego, po raz pierwszy zreszt� odk�d przykica�y. Ten, kt�rego zobaczy� na pocz�tku zamachn�� si� i uderzy� Zacharego w�ochat� �apk�. Zaskoczony Reul nie zd��y� si� uchyli� i potoczy� si� par� krok�w do ty�u, po czym straci� ca�kowicie r�wnowag� i wyr�n�� plecami w py�. Zakurzy�o si� wok� tak mocno, �e zacz�� kaszle�. Kompletnie straci� mo�liwo�� widzenia. Zanosz�c si� kaszlem stan�� na nogach. Si�gn�� d�oni� do kabury, ale o dziwo nie by�o w niej pistoletu.
� DOBRZE CI TAK CZ�OWIEKU. NIEPOTRZEBNIE SI� WTR�CASZ � powiedzia� Chapto i wraz z pozosta�ymi przy�o�y� �apki do nagrzewaj�cego si� kaloryfera.
� ty cholerny kr�liku � wycharcza� Zachary tr�c oczy � jak tylko dojd� do siebie to ci poka�� � zagrozi�, ale nikt nie zwr�ci� uwagi na jego s�owa. Kr�liki, jakby zapomnia�y o ca�ym zaj�ciu, zacz�y rozmow�:
� WI�C JEDNAK ODKR�CI�E� KALORYFER.
� TAK. WINNI�CIE MI WDZI�CZNO��.
� ACH... JAK CUDOWNIE. ODZYSKUJ� SI�Y.
Kurzawa opad�a i Reul wreszcie przejrza� na oczy. Przez chwil� sta� w os�upieniu, s�uchaj�c tych niedorzeczno�ci. Kr�liki nie do��, �e o nim zapomnia�y, to jeszcze przypisa�y sobie odkr�cenie kaloryfera. �a�owa�, �e nie ma tu Tonsi, bo sam ledwo rozumia� co si� wok� dzieje. Obr�ci� si� w nadziei, �e dostrze�e gdzie� Mannego, ale przed oczami mia� tylko pustk� i py�, na kt�ry pada�y czerwone promienie s�o�ca. Gdzie on mo�e by� � pomy�la�. Zastanowi� si� czy nie spyta� o to Chapto, ale doszed� do wniosku, �e to nie ma sensu. Nagle zacz�o mu si� wszystko rozmywa� w oczach. Dolecia�y go st�umione odg�osy rozmowy. I zn�w obraz sta� si� ostry i wyra�ny. Zobaczy� Mannego i Erniego rozmawiaj�cych o... w�a�ciwie nie wiedzia� o czym. Kiedy spostrzegli, �e na nich patrzy, Carlibo rzuci�:
� No, wr�ci�e�. Jak ci si� to podoba? Niekonwencjonalne metody...
� Co si� sta�o? � wtr�ci� Zachary niczego nie pojmuj�c.
� Przejrzyj si� w lustrze � poleci� dzieciak � mam nadziej�, �e ci si� spodoba. Sam j� wybra�e�.
Reul zerkn�� w lusterko i ze zdumieniem stwierdzi�, �e jego fryzura uleg�a przemianie. Dot�d, niedbale zaczesany na boczek, teraz by� �ci�ty na kr�tko i zaczesany do przodu. Przejrza� si� dok�adnie ze wszystkich stron i nie ukrywaj�c zadowolenia rzek�:
� Ca�kiem nie�le. Niczego sobie. Ale... zaraz � spojrza� na Erniego a nast�pnie na Mannego.
Dopiero teraz zauwa�y�, �e jego przyjaciel r�wnie� zosta� nieco odmieniony. Co prawda mia� tak� sam� fryzur� jak wcze�niej, tylko teraz jego w�osy by�y kr�tsze i �wiec�ce od brylantyny.
� Czy wreszcie mi powiesz dzieciaku, o co tu chodzi?
Ernie w�a�nie zbiera� si� na odpowied�, ale nim otworzy� usta wtr�ci� si� Carlibo:
� Czy nie pojmujesz jaki jest jego dar? To urodzony fryzjer. Sp�jrz na mnie i na siebie. Profesjonalna robota.
� Dzi�ki Manny. Faktycznie troch� si� na tym znam.
� A ta wizja? Co mia�y znaczy� te halucynacje?
� Hmm. Ludzie nudz� si� podczas strzy�enia. Jedni co� czytaj�, inni rozmawiaj�, ale s� tacy co si� nudz�. Ja swoim klientom serwuj� mo�liwo�� uczestniczenia w niezwyczajnej przygodzie. Po prostu zamiast si� nudzi�, mog� w tym czasie przebywa� w innym �wiecie. �wiecie mojej wyobra�ni. Zamierzam otworzy� zak�ad fryzjerski. Mo�e kiedy�...
� I to wszystko? Nie chcia�e� w ten spos�b ukara� mnie za moje grubia�stwo? Przecie� mog�e�...
� Nie.
� Niezwyk�e.
� Genialne � doda� Carlibo.
� Idziemy Manny. Nie b�dziemy ci zabiera� wi�cej czasu, Ernie. Dzi�ki za strzy�enie. Mo�e jeszcze si� zobaczymy.
� Na pewno. Odwied�cie mnie w zak�adzie w pobliskiej kamieniczce. Rusza od pi�tku.
� Nie omieszkamy. Do widzenia.
Wyszli na ulic� i skierowali si� do samochodu. Jechali powoli, przez d�ugi czas nie rozmawiaj�c. Wreszcie Zachary spyta�:
� Czy my�lisz, �e zrobi� to jedynie by nas ostrzyc?
� O co ci chodzi, Zak?
� Wydaje mi si�, �e dodatkowo zaaplikowa� nam, przynajmniej mi, lekcj� pokory. Znasz mnie i wiesz, �e z natury jestem porywczy. Od samego pocz�tku jak tylko przyszli�my, naskoczy�em na niego. Ba. Chcia�em go nawet zabi�. A teraz... Teraz nie czuj� z�o�ci. Mo�e nawet nabra�em do niego sympatii. Wiesz o co mi chodzi?
� Chyba ci� rozumiem Zak. Faktycznie widz� r�nic� w twoim zachowaniu. Co z tym zrobimy? Jego dar, odpowiednio wykorzystany, mo�e by� bardzo niebezpieczny.
� Wiem, ale... My�l�, �e nie by�by do tego zdolny. Zreszt� opinia publiczna trzyma jego stron�. Nie mo�emy tego lekcewa�y�.
Wymienili znacz�ce spojrzenia i ju� do ko�ca przeja�d�ki nie poruszali tego tematu.