14766

Szczegóły
Tytuł 14766
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14766 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14766 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14766 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Krystyna Janda RӯOWE TABLETKI NA USPOKOJENIE . w kjeszenj Copyright � by Wydawnictwo W.A.B., 2002 I C Z � SlC Telefon. Redakcja �URODY": - Pani Krystyno, dzi�kujemy za ostatni felieton, dostali�my go w nocy faksem, podoba nam si�, ale jest ca�y pisany dialogiem, a my mamy listy od czytelniczek z pro�bami, �eby nie pisa�a pani felieton�w w formie dialog�w, bo maj� z tym problemy. Aha, jeszcze jedno, ten nast�pny b�dzie na maj. Czy nie napisa�a- by pani o swojej pierwszej mi�o�ci? Ja: - O mojej pierwszej mi�o�ci? Musia- �abym k�ama�. �URODA": - Napisze pani, o czym ze- chce. Pozdrawiamy. Nie pisa� dialogiem! Dlaczego? Moja ulubiona forma. Niczego tak nie rozumiem jak dialogu. Dialog zostawia tak wiele miejsca dla interpretacji i wyobra�ni. No tak, ale czytanie dialog�w to m�j zaw�d. Wszystkie sztuki, scenariusze to w�a�ciwie suchy dialog. Uwiel- biam to, ale trudno. Szkoda. A mam taki sma- kowity dialog w zanadrzu. Wraca�am dwa dni temu z Nowego Jorku i kilka godzin w samolo- cie rozmawia�am z m�czyzn�, kt�ry mnie na szcz�cie nie zna�. Ten cz�owiek ma wszystko, pieni�dze, fabryki, hotele, domy, �ony, narze- czone, dzieci, dzie�a sztuki - tylko nie ma celu w �yciu. Dzi�ki niemu u�wiadomi�am sobie, �e w naszych czasach, budz�cej si� konsump- cji i apetytu na wszystko, wyb�r i eliminacja s� prawdziw� sztuk� i �wiadectwem dojrza�o- �ci. �e �wiadomie �nie mie�" -jest nobilitacj� i uspokojeniem. Du�o tej rozmowie zawdzi�- czam. Moja pierwsza mi�o��?... Bo�e, to horror! Co za temat? Nawet nie chc� o tym my�le�. Trudno! Moja pierwsza mi�o�� jest przyk�adem na to, �e �mie�", du�o �mie�" i ca�kowicie �mie�" to kl�ska. Moja pierwsza mi�o�� to historia zach�anno�ci, zaborczo�ci, braku dojrza�o�ci. To m�odzie�cza, ekstremalna definicja uczucia, jego dowod�w, i pr�ba ich egzekwo- wania. To ci�g�a walka, brak tolerancji, walka o wy��czno�� i cierpienie z zazdro�ci. M�j pierwszy ch�opak, mi�y, inteligent- ny, zdolny student architektury, chyba na- prawd� mnie kocha� zwariowan� m�odzie�cz� mi�o�ci�. Zosta� przeze mnie, z mi�o�ci i w imi� tej mi�o�ci, mi�o�ci najwi�kszej, jedy- nej, absolutnej, jak nam si� wtedy wydawa�o, ca�kowicie ubezw�asnowolniony, zdominowa- ny i pozbawiony mo�liwo�ci samodzielnego my�lenia. W imi� mi�o�ci. Biedny ch�opak. �y�, oddycha�, my�la�, martwi� si� ze mn�. Wszystko ze mn�. Wszystko razem. Nie wolno by�o nic osobno. Ale wtedy wydawa�o si� nam obojgu, �e tak trzeba. �e tak jest, jak si� kocha. Zwyci�y�am wszystko, jego rodzin�, koleg�w, studia, przyzwyczajenia, przyjaci�. Wszystko. Na koniec zosta� mi tylko jeden przeciwnik, jedna konkurentka... jego pasja i mi�o�� od dzieci�stwa, ��dka. Pieprzony �Hornet", na kt�rym p�ywa� po Zalewie Zegrzy�skim jak nikt, a ja siedzia- �am na brzegu, po�ykaj�c �zy zazdro�ci. Pami�tam, on szcz�liwy, wykonuj�c przede mn� popisy prawie cyrkowe z dum�, i ja p�acz�ca ze z�o�ci. Siedzia�am, patrzy�am na to i popija�am ulubione herbatniki �zami i kefirem, jednocze�nie przysi�gaj�c jej (��dce) zemst� i nienawi�� do ko�ca �ycia. Nie zauwa- �a�am, jaki on jest z ni� szcz�liwy i �e ona i to ich szcz�cie jest dla mnie. I pewnego dnia zwyci�y�am. Zrezygnowa�. Przesta� p�ywa�. By�am jedyna. By�am najwa�niejsza To by� ostateczny dow�d mi�o�ci. I wtedy, nied�ugo po tym haniebnym zwyci�stwie, rozsta�am si� z nim. Bo nie wiem. Bo koniec. Bo co�. A mo�e 9 dlatego, �e zajmowa� mi za du�o czasu, a ja ju� mia�am now� mi�o��, �wiat, do kt�rego on nie mia� dost�pu, TEATR, studia w PWST. Przeszkadza� mi. Chcia�, �ebym by�a tylko dla niego. Chcia� naszego m�odzie�czego dowodu mi�o�ci, tym razem ode mnie. Ofiary, wy��cz- no�ci, kt�rej ja ju� nie mog�am mu da�. Szuka�, jak ja wcze�niej, poczucia bezpiecze�stwa. A� mnie boli, kiedy o tym my�l�. 10 Dzi� wiem, �e taki �absolut", taka tyra- nia, bezwzgl�dno�� mi�o�ci nie mo�e istnie�. �e tak du�o trzeba da� i umie� wybaczy�, �e- by dosta� to samo w zamian. Ale gdyby kto� mnie zapyta�, po tylu latach, co to jest mi�o��, jaka ona jest, jaka powinna by�, nie umia�a- bym odpowiedzie�. Wiem, �e jest wspania�a i nic wi�cej nie wiem. �e nie jest wieczna i bezkompromiso- wa, i wiem, �e jestem ju� doros�a i bior� za wszystko odpowiedzialno��. Wiem te�, �e umie- j�tno�� ograniczania swoich ��da� i oczeki- wa� bardzo pomaga. A teraz wiem te�, �e moje szcz�cie po- lega mi�dzy innymi na tym, �e wczoraj, kiedy przypadkowo spojrza�am na d�o� mojego m�a chwytaj�cego cukiernic�, ruch tej r�ki i spo- s�b, w jaki j� chwyci�, wywo�a� we mnie bar- dzo przyjemny dreszcz. Z reszt� jako� sobie poradzimy. PS Czy wy te� czujecie ulg�, kiedy zapa- kujecie baga�e i ju� od tego momentu macie tylko to, co zapakowali�cie? Jak to upraszcza i porz�dkuje �ycie! Przy czym moje baga�e, z up�ywem �at, s� coraz mniejsze. Mam na- dziej�, �e nied�ugo nic mi nie b�dzie potrzeb- ne do szcz�cia, w ka�dym razie nic material- nego. Pozdrawiam. SPADAJ! Jestem facetem. Udaj� kobiet�, bo mi tak wygodniej. Udaj� s�abo��, udaj� bezradno��, bo taki jest m�j obowi�zek, bo tego si� ode mnie oczekuje, bo tak �atwiej mi �y�, ale tego nie cierpi�. - Niech pani spojrzy na mnie zalotnie - m�wi do mnie fotograf. - Jakby pani chcia�a mnie uwie��. Oszala�? My�l�. Jego uwie��. A spadaj! Jak co� takiego mog�o mu przyj�� do g�owy? Ja jestem facetem, to mnie trzeba uwodzi�! Zreszt� i tak niespecjalnie mnie to interesuje. To mnie nudzi, za du�o wysi�ku, komplikacje. Spadaj! - my�l� jak ka�dy normalny facet. - Czy mog�aby pani w�o�y� d�onie mi�- dzy uda, pochyli� si�, wyd�� usta i u�miech- n��? B�dzie pani wygl�da�a tak mniej ostro, tak...wie pani, bezbronnie i sympatycznie. D�onie mi�dzy uda? Cz�owieku! Popro� o to Holoubka albo Zapasiewicza, zaproponuj, �eby oni wyd�li usta i wygl�dali bezbronnie, dlaczego ja? - Niech pan robi zdj�cia i nie marudzi. Mam na nich wygl�da� inteligentnie, na tym mi zale�y! Udaj� w �yciu kobiet�, g�upi� i bez- radn�, bo wtedy nie p�ac� mandat�w, ale to wszystko. M�j m�� m�wi, �e w dodatku jestem stu- procentowym facetem! Lubi� golonk�, chocia� szczecina na niej mnie brzydzi. Lubi� �ledzie i og�rki kiszone. Lubi� czyta� gazety, le�e� na tapczanie, ogl�daj�c telewizj�. Nie cierpi� tak zwanego babskiego gadania, plotek i zwie- rze�. Nie jestem sentymentalna. Wol� prawd� od k�amstwa, mam wytrwa�o��, up�r i wytrzy- ma�o�� s�onia. Odporno�� psychiczn� ��wia. Pozwalam sobie na niewiedz�, infantylno��, histeri� czy eufori�, �eby innym sprawi� przy- jemno��, potwierdzi� m�j wizerunek, a potem jestem po prostu zm�czona. Du�o rozumiem, wiele czuj�, wyci�gam wnioski, ponosz� kon- sekwencje i nie rozczulam si� nad sob�. Nie pami�tam, kiedy chorowa�am. Rano decyduj�, czy dzi� udaj� kobiet�, czy zostaj� facetem, to zale�y od trudno�ci, komplikacji dnia. Je�e- li wyj�tkowo skomplikowany - wybieram ko- biet�. �atwiejszy - spokojnie, jestem facetem i do tego wyj�tkowo leniwym i niezale�nym. Nie cierpi� kobiet na drodze. Ale kiedy kobieta myli si� i zmienia zdanie, mam dla niej sympati� i czu�o��, facetowi wjecha�abym z ca�ej si�y w kuper, i pewnie kiedy� to zrobi�, je�li b�d� mnie dalej pogania� na drodze, nie- cierpliwie tr�bi�c, oczywi�cie dlatego tylko, �e baba, czyli ja, si� zagapi�a. Wiem, �e inni faceci m�wi� o mnie z lek- cewa�eniem i pogard�, ale to normalne, do- brze udaj� kobiet�. Od lat przekonuj� facet�w, a mo�e ko- biety udaj�ce facet�w, �eby obsadzali mnie w rolach m�skich. T�umacz�: - Bierzesz scena- sztuk�, g��wna rola - facet, obsadzasz mnie! Normalnie. Nic nie zmieniaj�c, tylko ro- d ainiki. P�za tVm wszystko nareszcie b�dzie . zgadzalo. Powiedzia�am to ostatnio An- drzejowi Wajdzie, kt�ry, na marginesie, jest fa- cetem. Spojrza� na mnie uwa�nie i powiedzia�: _ Aaaa! Tak kombinujesz? Rozumiem. To bar- dzo rozszerza horyzont. To zmienia posta� rzeczy. B�d� tak my�la�. Jestem pewna, �e mnie zrozumia� i wie, �e nie �artowa�am. Wczoraj us�ysza�am w radiu, �e delega- cja polska na �wiatowy kongres w sprawach kobiet pod przewodnictwem pos�a na sejm, pana Kropiwnickiego, jako jedyna z kraj�w europejskich we wszystkich sprawach g�oso- wa�a tak jak fundamentalistyczne kraje islam- skie. Gratuluj� delegacji i polskim kobietom! Ja na szcz�cie, jak wyja�niam to powy�ej, nie mam z tym nic wsp�lnego, ale wsp�czuj�, wsp�czuj� paniom!... Jak pan Kropiwnicki jestem facetem, ale wsp�czuj�. Boj� si� burzy i ciemno�ci, szybko marz- n� i gubi� si� w lesie, ka�dy inny facet mo�e 13 mi z �atwo�ci� przy�o�y� i b�d� bezradna, co wi�cej, b�dzie mnie to bola�o. Ale... w ciemno- �ci szybko umiem znale�� �wiec�. Je�li zmarz- n�, po�yczam marynark� od jakiej� kobiety, kt�ra udaje m�czyzn�, a ona mi jej szarmanc- ko u�ycza, bo jej zale�y na nieskazitelno�ci wizerunku. Staram si� sama do lasu nie wcho- dzi�, a kobiet�, kt�ra mnie bije po to, �eby inni uwierzyli, �e jest facetem, podam do s�- du! A jak b�dzie mi si� chcia�o, to nied�ugo przestan� cokolwiek udawa�, bo mi ju� nie za- le�y, i b�d� m�wi� prawd�, zawsze, wsz�dzie i ka�demu. Najwa�niejsze z tego jest to, �e moje dzieci nie maj� w�tpliwo�ci, �e jestem mam�, widzowie, �e cz�owiekiem, mama, �e c�rk�, m��, �e �on�. A panu Kazimierzowi Kutzowi zdania skierowanego do mnie o tym, �e po- zwolono mi zrobi� film fabularny tylko dlate- go, �e rok, w kt�rym go robi�am, by� Rokiem Kobiet, nie zapomn� nigdy. I nie daruj�. Moje drogie panie, nie chodz� na wasze zebrania, nie krzycz�, nie domagam si�, nie walcz� o prawa, szacunek i sprawiedliwo��, bo jako� nie mog�. Nigdy nie by�am typem dzia�aczki i wojowniczki. Robi� swoje, ale dzi�kuj�, �e robicie to i w moim imieniu. Pozdrawiam. Ja mam sytuacj� wyj�tkow�, je- stem aktork�. A aktorka to nie kobieta, nie m�czyzna, to... aktorka. Nikt mnie nie traktu- je powa�nie, a mnie z tym dobrze. Ach, dzi� wieczorem b�d� sobie kobiet�, mam co� do za�atwienia z moim m�em, a jak to w interesach, trzeba zna� s�abe strony przeciwnika i umie� korzysta� z tej wiedzy. Zapowiada si� mi�y wiecz�r. Pozostaj� z wyrazami szacunku. - Czy w pani domu straszy? Bo s�ysza�am, �e straszy? - Ju� nie straszy - odpowiedzia�am spo- kojnie. - Ale przepraszam, z jakiej pani jest gazety, zapomnia�am, �Wr�ka" czy �M�wi� gwiazdy"? - Nie, nie, ani z tej, ani z tej, ale wie pani, chcieliby�my by� atrakcyjni. - Ale ja nie mam ochoty odpowiada� na tego rodzaju pytania. Mia�y�my m�wi� o mojej nowej premierze. Atrakcyjni! Ka�dy chce by� atrakcyjny! No wi�c straszy�o, na pocz�tku, jak si� wpro- wadzili�my. Zacz�o si� w og�le niesamowicie. Pierwszego dnia poszli�my z m�em na spacer, ja w ci��y, roczne dziecko w w�zku, dwa kun- dle aklimatyzuj�ce si� w Milan�wku tak jak my. Cmentarz. M�� przywi�za� psy przy bramie. - Edward! Popatrz, te jednakowe krzy�e! 15 Bo�e, ile dzieci! Wszystkie daty zgon�w z tego samego roku i miesi�ca! - Krysiu! Poczekaj, zatrzymaj si�, tu le�y moja prababcia, zobacz, Amalia Macatis, pu- sty gr�b jest na cmentarzu ewangelickim w Warszawie. Rodzina szuka�a miejsca, w kt�- rym jest pochowana. Niesamowite! Naprawd�?! To s�, zdaje si�, groby tych, kt�rzy umarli tutaj, w szpitalu powsta�czym. To ci, kt�rzy do- tarli po powstaniu warszawskim do obozu w Pru- szkowie, a stamt�d do milanowskiego szpitala. Ten szpital byl podobno w naszym domu. Ca�y wiecz�r Edward konferowa� przez telefon z licznymi cz�onkami swojej rodziny. Westchnieniom, wspomnieniom, opowie�ciom nie by�o ko�ca. Nast�pnie trafili�my na pana, kt�ry mieszka� w naszym domu. ^^ - Halo, pan sp�dzi� dzieci�stwo w willi �Zacisze" w Milan�wku, prawda? �wczesna w�a�cicielka by�a pana ciotk�? Czy pan m�g�by nas odwiedzi�? Chcia�bym porozmawia� o tym domu. Jeste�my nowymi w�a�cicielami. Podob- no uruchomiono w nim szpital, kiedy zacz�o si� powstanie w Warszawie? Umieralnia? W kt�rym pokoju? Bo�e, to nasza sypialnia! Pewnego dnia przyjecha�. - Dom zbudowa� wielki �piewak opero- wy Gruszczy�ski. Nie, nie ten Gruszczy�ski niewidomy, ten wcze�niejszy. Przyjaciel Kie- pury. Mia� nadzwyczajny g�os. Kiedy budowa� ten dom, by� Bogiem, �piewa� w Metropolitan, ju� po roku kontraktu rozpi� si�, straci� g�os. Na wakacjach by� tu, po zbudowaniu domu, jeden raz. Miasto z tej okazji zrobi�o bram� wjazdow� z kwiat�w, z napisem WITAMY MISTRZA. P�niej zamieszka� tu na stale, pi�, przepi� dom czy przegra� w karty, Kiepura mu go podobno wykupi�, zn�w przepi�. �piewa� potem za kieliszek w�dki. Umar� niedaleko, obok tego domu, w takiej kom�rce, na kupie w�gla. To nie jest szcz�liwy dom. _ A ten mniejszy domek? To tak zwany domek dla baletnic. Gruszczy�ski wybudowa� go podobno dla ko- le�anek z Teatru Wielkiego, �eby mog�y sobie przyje�d�a� tu na odpoczynek. - Kiedy zosta! sprzedany? - Nie pami�tam. Po Gruszczy�skim dom przej�� bank. M�j wuj kupi� t� posiad�o�� ju� od banku. Mia� �on� Szwedk�, by� wsp�w�a�cicie- lem, wsp�dyrektorem pierwszej w Warszawie polsko-szwedzkiej firmy elektrycznej. Obaj ze wsp�lnikiem w czasie wojny dzia�ali przeciwko Niemcom. Wuj by� szpiegiem na rzecz AK. Stra- cono go w Berlinie, toporem. Szweda kr�l Szwe- cji wybroni� u Hitlera, a Polaka �ci�to. Tu w piwnicy by� sk�ad broni. Zaraz pa�stwu po- ka��, gdzie. O, tu by�o zamurowane. Po �mierci wuja zostali�my z ciotk� sami, ona mia�a pasz- port szwedzki, potem wzi�a polski, niepo- trzebnie, chcia�a j� w�adza ludowa zam�czy�. Zmar�a w najmniejszym pokoiku na poddaszu. Ale ja mia�em tu pi�kne dzieci�stwo. Nast�pnego dnia pojecha�am na Pow�z- ki i odnalaz�am gr�b Gruszczy�skiego. Zapo- mniany, zaro�ni�ty. Zapali�am �wieczk�. - Trzeba by�o lepiej wla� do grobu butel- k� dobrej w�dki - powiedzia�a mama. - Ludzie m�wili, �e w tym pokoju, kt�ry teraz jest poko- jem ojca, �ona Gruszczy�skiego, chora umy- s�owo, siedzia�a godzinami na fotelu, na �rod- ku pokoju, patrzy�a w zawieszone prawie pod sufitem lustro i czesa�a w�osy. Trzeba jako� tego Gruszczy�skiego przeb�aga�, �eby nas zaakceptowa�. W nocy spad�a p�ka z ca�� nasz� najpi�k- niejsz� porcelan�. Wszystko si� pot�uk�o. Ogl�- da�am serwantk� z mam� ca�y poranek. - Nie by�o powodu. Wszystko jest w porz�dku. Nic si� w meblu nie zepsu�o, nie u�ama�o. Dziwne. - Zak�ada pani ogr�d - zaczepi�a mnie starsza pani w sklepie - wie pani, �e tam w ogrodzie w k�cie s� zakopane trupy ze szpi- tala. Oni nie nad��ali grzeba�. Kto by tam je�- dzi� na cmentarz. W tym domu by�o piek�o. - Halo, Wiktor! - krzycza�am zdenerwo- wana do telefonu - jako m�ody ch�opiec, po po- wstaniu, by�e� piel�gniarzem w naszym domu, to znaczy w szpitalu powsta�czym w Mila- n�wku, czy zakopywali�cie cia�a w ogrodzie? - Czy� ty zwariowa�a! O niczym takim nie s�ysza�em! Nie, to niemo�liwe. Rano posz�am zapali� �wieczk� na gro- bie prababci m�a. Noc by�a bardzo ci�ka, nasze nowo narodzone dziecko, dwa miesi�ce wcze�niej przyniesione ze szpitala, J�dru�, dla kt�rego ju� tylko Milan�wek b�dzie rodzin- nym domem, ca�� noc krzycza�, nie m�g� spa�. Nosi�am, ko�ysa�am, �piewa�am kilka godzin. M�� by� za granic�, nie mia� mi kto pom�c. Upada�am ze zm�czenia. Mama, Basia nic nie s�ysz�, denerwowa�am si�, co za cholerny du- �y dom, nic nie s�ycha�. I wtedy wyra�nie do- bieg�y mnie kroki Basi zbiegaj�cej ze schod�w, �eby mi pom�c. Odetchn�am z ulg�, po�o�y- �am J�drusia w ��eczku i natychmiast zasn�- �am. Dziecko przesta�o p�aka�. - Basiu, tak ci dzi�kuj�, �e mi w nocy pomog�a�, my�la�am, �e ju� umr� ze zm�czenia. _ Ja? W og�le tu u ciebie w nocy nie by- nawet nie schodzi�am z g�ry, dopiero teraz. _ To kto utuli� dziecko? _ Gruszczy�ski - powiedzia�a moja mama, wchodz�c do kuchni. - Nie, koniec! - Mamo, musimy co� zrobi�, ja si� zaczy- nam ba�. Psy wyj� nocami, ci�gle zdarza si� co� dziwnego. - Tata m�wi, �eby wezwa� ksi�dza i po- �wi�ci� ten dom. Spojrza�am na du�y barokowy krucyfiks wisz�cy w kuchni. Przepi�kny. Kupi�am go kie- dy� w jakim� sklepie z antykami w Bielsku- Bia�ej. Sprzedawca m�wi�: �Robi pani dobry uczynek. Ten krucyfiks sprzedaje proboszcz pobliskiej, biednej parafii, nie ma na odnowie- nie ko�cio�a. Nie m�g� si� doczeka� chwili, kiedy kto� to kupi. A wszyscy m�wili - taki poobt�ukiwany?! Nikt si� nie pozna�". Wspaniale skr�cone cia�o, uchwycony ruch, �ycie, cierpienie, b�l. Brak jednej r�ki i st�p, resztki farby. Kiedy� by� pomalowany. Pi�kny. Od momentu kiedy dzieci zacz�y m�wi�, nazwa�y go BOZIAN, jest nam wszyst- kim bardzo bliski. Nigdy nie przysz�o mi do g�owy, �eby go restaurowa�. Taki jaki jest, jest pi�kny. Wezwa�am ksi�dza z s�siaduj�cego z nami ko�cio�a milanowskiego. Spojrza� na dom w pe�nym rozkwicie remontu i Boziana bez r�ki. - Ja tu chodzi�em do szko�y - powiedzia� - tu by�a po wojnie szko�a podstawowa, potem chyba �odzie��wka" czy co�. Po �mierci w�a- �cicielki albo kupi� to pierwszy sekretarz partii, albo to on kaza� zburzy� mur, kt�ry pa�stwo odtwarzaj�. Chyba mu chodzi�o o ja- ki� widok, co� mu zas�ania�. Nie wiem. Potem jeszcze tu by�a melina, r�nie. Rozejrza� si� jeszcze raz po domu i po- wiedzia�, �e przyjdzie po�wi�ci�, jak ju� wszystko b�dzie sko�czone. Zdenerwowa�am si�. - Mamo! Ba�ka! Gdzie jest woda �wi�co- na z zesz�ego roku?! Gdzie jest kropid�o?! Basia sz�a za mn�, trzymaj�c wod� �wi�con� rozlan� na talerzu. Przechodzi�y�my z pokoju do pokoju, �egna�y�my si� i kropi�am wszystkie k�ty. Tak obesz�y�my ca�y dom. - Ba�ka, jak my�lisz? Ogr�d te�? - Na wszelki wypadek, Krysiu. Od tego momentu wszystko si� sko�czy- �o. Psy przesta�y wy�, porcelana t�uc, nikt nie biega� ju� po schodach, przedmioty przesta�y gin��, przemieszcza� si�, dziwne g�osy si� nie odzywa�y. Uwielbiamy ten dom. W niedziel� zdarza si�, �e do obiadu siada osiemna�cie - dwadzie�cia os�b. Pokoje go�cinne na strychu s� cz�sto zaj�te. Jest to dom przyjazny, go�cin- ny, weso�y, wszyscy si� w nim dobrze czuj�. To jest nasze miejsce na ziemi. Nie wyobra�amy sobie innego. Co roku chodzimy na gr�b pana Gruszczy�skiego. No i uratowali�my zabytek. 22 Wietrzenie po�cieli, kwiaty w wazonach, zaty- ka�o od szcz�cia. Po sze�ciu miesi�cach znik- n��, okaza�o si�, �e jest z Katowic, jest tam wa�nym dyrektorem, ma �on� i dwoje adopto- wanych dzieci, po prostu kryszta�owy cz�o- wiek. Mia� cykl kursokonferencji w Warszawie. Hotel wydawa� mu si� za drogi. Amarylis, by oknem wpu�ci� �eliryna, wi�za�a d�ugo w�z�y sznurowej drabiny, W marzeniu o drabinie mija�y godziny... Z chwil�, gdy j� sko�czy�a, nog� da� jedyny. Druga moja znajoma zakocha�a si� �mier- telnie romantycznie. Wys�a�a m�a i dzieci na ob�z konny, um�wi�a si� z ukochanym na wy- �niony tydzie�. Mia� nadjecha� z kierunku Mazur rano w niedziel�. Wsta�a o �wicie, kupi�a kosz kwiat�w, �wie�e bu�eczki, owoce i posz�a szos� na spotkanie. Liczy�a, �e spotkaj� si� gdzie� w �omiankach i tam si� zatrzymaj� na powitalny piknik. Dosz�a do Modlina, s�o�ce pali�o. Sparzy- �a sobie tylko p� twarzy. Nie nadjecha� nigdy. Emanuel wynaj�� pi�kn� garsonier� - byli tak obaj z Sylwi� nami�tni i pr�dcy! Zap�aci� z g�ry czynszu dwana�cie miesi�cy, po czym by� tam wraz z Sylwi� raz i nigdy wi�cej. Moja przyjaci�ka, Hanka, po odej�ciu m�a prze�ywa�a drug� m�odo��, szala�a. Henryk by� nadzwyczajny. Robi�a to pierwszy raZ w samochodzie, windzie, lesie, poci�gu. Po trzech miesi�cach zamieszkali razem. Pierw- szego dnia zostawi� pi�am� wywr�con� na le- w� stron�, drugiego - chleb spalony w toste- rze trzeciego - w ��ku by�o nudno, czwarte- go _ poprosi�a, �eby si� wyprowadzi�. Narcyz grosz ca�y wyda� na w�asny telefon, lecz zamiast g�osu lubej s�odkiego szelestu, s�yszy w nim kupc�w w sprawie weksli i protest�w, wi�c si� Narcyz u�miecha kwa�niej od agrestu. Do Zo�ki ukochany zadzwoni� w imieni- ny: - Ma�peczko, kup sobie, co chcesz, o czym tylko marzysz. Spotkamy si� po po�udniu, to ci zwr�c� pieni�dze. Kupi�a. Po po�udniu mia� zanik pami�ci, p�niej zdarza�y si� takie zabu- rzenia wielokrotnie. M�owi nic nie powie- dzia�a, �e musia�a zaci�gn�� po�yczk�. Ale m�� nie jest idea�em, jak m�wi. Dzieci doros�y, co mnie przy nim trzyma? Widz�c, �e w sam dzie� schadzki deszcz okrutny lun��, delfin dwa parasole zakupi� wspania�e. Czeka� bez ko�ca, w deszczu i wichrze, i w szale, bo ona, rozs�dniej sza, nie nadesz�a wcale. 23 Kobieta czekaj�ca razem z moj� znajom� na kogo� na dworcu te� mia�a kwiaty. Moja znajoma mia�a na imi� Halinka. Postanowi�a wyj�� po wracaj�cego m�a, �eby przeprosi� go za wszystko i porozmawia�, w nast�pstwie przeprosin, o ich przysz�o�ci. Nocowa�a u niej kole�anka, specjalnie po to, �eby rano uczesa� j� w przecudny kok. M�� lubi� d�ugie w�osy. Kiedy wysiad�, ta kobieta rzuci�a mu si� na szyj�. �adna z nich nie chcia�a usi��� z przodu w taks�wce. Rozmawiali ju� we tr�jk�. Ta dru- ga mia�a w�osy d�u�sze od Halinki. 24 Irys przygotowa�a ciasto dla Alcjona, w�asnor�cznie mieszane w po�wi�ce� ogromie. Lecz �e Alcjon ulecia� ku donie Palomie, m�� Irydy, Satwunin, po�ar� je �akomie. Moja kole�anka, A�ka, schud�a, zmieni�a kolor w�os�w, zacz�a chodzi� na ��ko opala- j�ce, aerobik, wydepilowa�a si� ca�a i zacz�a m�wi� z angielskim akcentem. M�� oszala� na jej punkcie, po raz drugi, i nie odst�powa� ani na krok. Anglik czeka�, czeka�, a� wyjecha�. S�siedzi zagl�dali w ogr�dek Fillidy, gdzie z Ramonem godziny przep�dza�a z�ote. Kaza�a mur wystawi�. Sko�czono robot�, gdy �wiat m�g� ju� podziwia� samotno�� i cnot�. Kiedy wyjecha� ukochany mojej znajo- mej, Urszuli, za�o�y�a jego ulubiony sweter i z t�sknoty postanowi�a go nie zdj�� przez a�y czas jego nieobecno�ci... By�o to trudne, bo dla aktorki za�o�enie kostiumu jest zawo- dowym obowi�zkiem, wieczornym. Na pr�bach przedpo�udniowych re�yser cedzi� przez z�by: _ chwa�a Bogu, �e nie musimy tu znosi� pi�a- my tego pana! Trwa�o to do momentu, kiedy jedna z kole�anek przysz�a pewnego dnia na pr�b� w m�skim swetrze o tym samym uko- chanym zapachu. Urszula stworzy�a kreacj�. Cierpienie pomaga w tym zawodzie. Pantalcon kajut� mia� do Ameryki, lecz j� poda� dla Idy; po chwili wahania, rykn�wszy, odjecha�a precz �Mauryta nia" Za to na Id� pr�no czeka� do �witania. Ca�e �ycie by� kawalerem. Gra� w Hei- delbergu w operze na skrzypcach. Przyjecha�a wymarzona. Odes�a� j� do Polski po roku. - Dlaczego? - pyta�am zdumiona. - Nie wiedzia- �a, jaka jest r�nica mi�dzy go��bkami a kapu- st� faszerowan�. A w og�le to nie o to chodzi! - zasycza� mi w odpowiedzi, wyra�nie z�y. Zenon radio za�o�y�, by s�ucha� co wiecz�r g�osu tej, kt�r� kocha� bez wyra�nej racji. Gracja wola�a Huga zagranicznej nacji. Wi�c Zenon pot�uk� radio, nie mog�c st�uc Gracji. Jedna z moich przyjaci�ek niebacznie pewnego dnia opowiedzia�a m�owi, �e w swo- ich studenckich latach mia�a kr�tki romans z Murzynem. Od tego dnia m�� jej nie dotkn��. M�wi, �e stu kochank�w bia�ych by jej wyba- czy�, nawet w trakcie trwania ich ma��e�stwa. Poradzi�am jej, �eby si� z nim rozwiod�a. Nie lubi� rasist�w. Dla b��kitnego ptaka nie chciej z�otej klatki, a je�li� j� ju� kupi�, i diabli ci� bior�, widz�c ptaka na dachu - wyznaj�e z pokor�, �e Tw�j b��kitny ptaszek zwyk�� jest sikor�. Jad� do Petersburga. OStatHl raz by�am tam dok�adnie dwa- dzie�cia trzy lata temu i kiedy stamt�d wyje�- d�a�am, przysi�ga�am sobie, �e to by� ostatni raz, �e nigdy ju� tam nie wr�c�. Nazywa� si� wtedy Leningrad. Teraz niby wszystko si� zmieni�o. Jad� do Petersburga. Gra� Callas. Musz�! Teatr! Obowi�zek! Wyje�d�am niech�tnie. Zofia Mrozowska nie uczy�a mnie nigdy. Nie zna�am Jej jako Pani Profesor ze szko�y; zna�am z teatru, aktork�, na kt�rej role chodzi- �am sama, po cichutku, po cichutku J� ogl�da- �am i wychodzi�am po cichutku, �eby niczego nie sp�oszy�. To by�o tak, jakby si� ogl�da�o trzepot niezwyk�ego, zranionego ptaka, i za- wsze mia�am uczucie, �e nie nale�y nawet od- 27 dycha�, �eby ten niepok�j, to dr�enie, to pi�k- no, nie by�o dla Niej jeszcze bardziej bolesne. S�ysza�am anegdot� opowiadaj�c� o nie- �mia�o�ci pani Zofii. Podobno przedstawia�a si� kiedy� zespo�owi jakiego� prowincjonalne- go teatru, do kt�rego przyjecha�a gra�. Wszys- cy ustawili si� rz�dem na scenie. Ka�demu po- dawa�a r�k�, dyga�a przed nim i szeptem m�wi�a: Mrozowska jestem, Mrozowska je- stem, Mrozowska jestem, na koniec, ca�kowi- cie ju� speszona, wpad�a do kana�u orkiestro- \ wego, z�ama�a nog� i tak sko�czy�y si� Jej go�cinne wyst�py. Ch�tnie w to wierz�. Wtedy, dwadzie�cia lat temu, wyjecha�a z nami, studentami trzeciego roku ..warszaw- skiej wy�szej szko�y teatralnej, kt�ra nazywa si� teraz Akademi�, do leningradzkiego Insty- tutu Teatralnego w ramach wymiany mi�dzy uczelniami. Wyjecha�a jako nasz opiekun arty- j styczny. W Rosji nie mia�am interes�w do zrobie- nia, d�ins�w do sprzedana, z�ota do kupienia, w�dki do wypicia, przyjaci� ani rodziny do odnalezienia. Koledzy z roku uznali - b�dziesz si� Ni� zajmowa�. I tak sp�dzi�am z tym pi�k- nym, dr��cym ptakiem dwa tygodnie w Lenin- gradzie, i tak postanowi�am sobie, �e nigdy tam nie wr�c�, bo mnie, a g��wnie J�, popy- chali tam na przej�ciach dla pieszych. Pierwszego dnia zaproszono nas na r�- ne zaj�cia, wyk�ady, w ich szkole i ca�y dzie� t�umaczono, �e u nich nie wolno, graj�c, re- agowa� indywidualnie. Wielu student�w po- chodzi z bardzo odleg�ych republik, gdzie ko- biety chodz� zakwefione i nie wiedz�, jak re- aguje europejska kobieta. Ucz� si� wi�c, po- wtarzaj�c wiernie spos�b, w jaki zakochiwa�a si� w m�czy�nie na przyk�ad Tatiana Samoj�o- wa w jakim� filmie z roku 1952, ogl�daj� na ekranie i na�laduj�. Poczu�am, �e ptak w pani Zofii zaczyna drga� z niepokoju, a kiedy jaka� iatkowo zapalczywa tatarska dziewczynka chn�a szpad� wyimaginowanego Hamleta roku 1948, �cisn�a mnie gwa�townie za r�k� i poprosi�a, �ebym pomog�a jej stamt�d wyj��. Wyczerpany, dr��cy, delikatny ptak upad� na ��ko w swoim pokoju bez si�. Nast�pnego dnia zaprowadzono nas do ma�ego pokoju, posadzono pod �cianami i o�wiadczono, �e oto b�dziemy �wiadkami no- wej metody nauki aktorstwa przez... hipnoz�. Zamkni�to z nami dwoje student�w, Tanie i Ali- ka, a jaki� szarlatan w powypychanym, elastycz- nym, szafirowym garniturze, trzymaj�c papiero- sa z��k�ymi palcami, zacz�� nas hipnotyzowa�. Pani Zofia wbita paznokcie w m�j �okie� i szeptem b�aga�a, �ebym j� obudzi�a, gdyby si� okaza�o, �e to na ni� dzia�a. Nieogolony, szafirowy hipnotyzowa� nas tak: - Odin, dwa, tri, czetyrie, myszcy swobodny (mi�nie roz- lu�nione) - dar� si� - wsio spokojno, wsio wie- likaliepno - krzycza�. - U was jest du�o przyja- ci� - charcza�. - Jeste�cie kosmonautami! Le- cicie w kosmos! Wyobra�cie sobie wielk� ��k�, du�o kwiat�w, wszyscy was kochaj� i przyszli was �egna�! (Operuj� du�ym skr�tem, bo dar� si� tak na nas z pi�tna�cie minut, powtarzaj�c co chwila przera�aj�ce: - Myszcy swobodny! Wsio spokojno! Wsio wielikoliepno!) - Wsiadacie do rakiety i... Diesiat'! Die- wiat'! Wosiem! Odin! I... Alik wstanie i powie nam teraz monolog z Czechowa! 29 Przysi�gam, ca�kiem zahipnotyzowany Alik powiedzia� z zamkni�tymi, co prawda, oczami, ale absolutnie genialnie monolog z Cze- chowa i usiad�. Szafirowy na to wrzasn��: - Tri! Dwa! Odin!... Tania!!!... Ale Tania dosta�a jakich� drgawek i na naszych oczach wpad�o dw�ch fa- cet�w i j� wynie�li, a nasz hipnotyzer o�wiad- czy�, �e Tania si� za bardzo zahipnotyzowa�a. Pani Zofia, s�aniaj�c si�, wysz�a z �pokoju nowych metod", a ja holowa�am J� roztrz�sion�, stara�am si� uspakaja�, sama nie mog�c sobie poradzi� z tym, co przed chwil� zobaczy�am. Kolejnego dnia posz�y�my obie do teatru na przedstawienie Zmowy �wi�toszk�w Bu�ha- kowa. Ten spektakl by� tak niezwyk�y, �e mu- sia�abym pisa� tydzie�, aby dostatecznie wy-| razi� zachwyt, a Jurskij w roli Moliera jest d dzi� kim� najwspanialszym, kogo uda�o mi si� widzie� na scenie. Nigdy potem ani nigdy przedtem �aden aktor nie zrobi� na mnie takie- go wra�enia. (Dowiedzia�am si� kilka lat p�- niej, �e w chwil� po naszym wyje�dzie z Lenin- gradu dosta� zakaz wyst�powania w du�ych miastach, ale nie o tym tu pozornie mowa). Pani Zofia p�aka�a po cichutku z zachwy- tu przez ca�y spektakl, a potem by�a tak szcz�- �liwa i wdzi�czna za to przedstawienie, �e ! w toalecie teatralnej p� godziny potrz�sa�a r�k� nic nierozumiej�cej babci klozetowej, szepcz�c wzruszona: - Spasibo. Spasibo.... Z trudem tego dr��cego, wzruszonego ptaka wyci�gn�am na ulic� i nak�oni�am do powrotu w realny �wiat. Na ulicy dramat. Pani Zofia zapomnia�a ? toaiecie zrobi� siusiu. Konia z rz�dem te- kto by wtedy w Leningradzie znalaz� toa- i te a o wej�ciu do jakiejkolwiek restauracji nie by�o mowy. Znalaz�am. Na jakim� placu, jedyn�, ale kaza�o si�, �e jest to toaleta koedukacyjna i �e w zwi�zku z tym pani Zofia tam nie wejdzie. Spojrza�am na ni� uczepion� drzewa, upokorzon� i bezradn� i postanowi�am dzia�a�. Wesz�am, om�wi�am sytuacj� z kolejn� babci� klozetow�, opowiedzia�am kim jest pa- ni Zofia, a babcia bez chwili namys�u wsta�a, stan�a na szeroko rozstawionych nogach i krzykn�a: - TowariszcziM! Odna �enszczina iz Polszy, wielikaja aktrisa, itd... I jak za do- tkni�ciem czarodziejskiej r�d�ki, u�miechni�- ci, dopinaj�cy w po�piechu rozporki m�czy�- ni zacz�li wysypywa� si� z kabin. Wyszli na ulic�, a przera�ona pani Zofia, dygaj�c w po- dzi�ce, sz�a szpalerem pozdrawiaj�cych J� i Polsk� pan�w - zrobi� siusiu. Po chwili wy- sz�a, czerwona, roztrz�siona, umieraj�ca ze wstydu, a oni, poklepuj�c J� po plecach, da- wali do zrozumienia, �e nic nie szkodzi, poka- zywali z dum� niedalek� cerkiew i m�wili, �e t� ulic�, na kt�rej stoimy, Dostojewski co- dziennie chodzi� do biura, i... wr�cili do kabin doko�czy� przerwane sprawy. Potem pani Zofii nie widzia�am ze dwa dni. Pod koniec po- bytu kupi�a mi w prezencie lalk�, powiedzia�a, ze jest mi bardzo wdzi�czna, �e mi dzi�kuje, a Prze�y�y�my jeszcze potem wiele niezwy- k�ych moment�w, kt�re opisywa�abym godzi- nami. Cho�by historia, jak �wi�towa�y�my Dzie� Pioniera, co widzia�y�my w pokoiku Ra- skolnikowa albo jak student Instytutu Teatral- nego, Wania, kt�ry mieszka� z ca�� nasza gru- p� dwa tygodnie, bo nigdy nie m�g� zd��y� do domu przed podniesieniem most�w na Ne- wie... ale jako� komputer mi si� zniech�ca. Po tym pobycie leningradzki instytut wyr�ni� mnie propozycj� studiowania u nich, bo u mnie talent wielikij, ale techniki niet... Z przera�enia wola�am zaj�� w ci���. Ten kraj straszny i pi�kny. To miasto, kt�rego wtedy dotkn�am. Nie potrafi� tego wspomina� inaczej, jak tylko s�ysz�c trzepot przera�onego, delikatnego, pi�knego ptaka, kt�rego przysz�o mi tam ochrania�. I Wr�ci�y�my. Ja w rz�dy Teatru Wsp�- czesnego, �eby usi��� jak przedtem, po cichut- ku, i J� ogl�da�. Pani Zofia, �eby rozdawa� l�k i nie�mia�y u�miech ze sceny tego teatru. Nie rozmawia�am z Ni� ju� nigdy potem. PS By�am tam tylko dwa tygodnie, mo- i g�abym o tym pobycie pisa� ksi��k�. Ale czy to dzi� warto? Jad�. Zobacz�, co b�dzie tym razem. A z drugiej strony, tak� ochot� mia�a- bym opowiedzie�, jak Zbyszek Zapasiewicz wrzuci� kiedy� w Leningradzie lakierowany but do Newy, a wszyscy podczas naszej biedy, podczas stanu wojennego tego �a�owali... Ale mo�e innym razem... albo zapytacie o to samego Zbyszka. Mia�am pisa� o jakiej� sprawie typutoreb ka damska a wszech�wiat i zn�w nie mog�. Umar� Krzysztof Kie�lowski. Nigdy nie by�am zbyt blisko Niego, nie s�dz�, aby ktokolwiek tak naprawd� by�, poza najbli�szymi. Zna�am Go od bardzo dawna. Mieszka�am obok Niego. Odwiedzali�my si�. Bardzo Go lubi�am. Nie by- �am jednak Jego aktork�. Od pocz�tku imponowa�o mi Jego my- �lenie, dystans wobec wielu rzeczy i spokojny m�dry spos�b, w jaki okazywa�, �e Mu si� co� podoba, oraz jak o tym m�wi�. Jego obecno�� w �wiecie dawa�a poczu- cie bezpiecze�stwa i budowa�a miar� i hierar- chi� ocen i warto�ci. Mia� mnie zawsze za wariatk�, nigdy chyba nie traktowa� powa�nie. Po Dekalogu II, 33^ w kt�rym gra�am, przechodz�c ko�o mnie kory- tarzem wytworni filmowej czy telewizji, bez s�owa mnie przytula� i szed� dalej. M�wi�o si� o Nim, �e szuka metafizyki, �e Jego kompleksem jest realizm, pragmatyzm w �yciu i w sztuce. Dlatego te� wci�� szuka metafizyki, CZEGO� WI�CEJ. To CO� WI�CEJ by�o w Nim, w Jego tw�rczo�ci, gdzie� nieda- leko kobiety. Jedni m�wili, �e robi to na zimno, spekuluj�c, bez emocji, inni uwa�ali, �e to dra- matyczne poszukiwanie wynikaj�ce z praw- dziwej potrzeby, intelektualnego niepokoju, pragnienie udowodnienia samemu sobie i da- nia nadziei innym, �e CO� WI�CEJ istnieje. Wspania�y dokumentalista. Poprzez ge- nialny film Personel doszed� do podw�jnych egzystencji, duch�w opiekuj�cych si� �yj�cy- mi, Dekalogu, Nadziei, Mi�o�ci, Wiary, Nieba, Czy��ca, Piek�a, �mierci. Po drodze by�a scena, kt�ra zrobi�a na mnie najwi�ksze wra�enie - w filmie Bez ko�- ' ca samoch�d zatrzymuj�cy si� w niezrozumia- �y spos�b i ratuj�cy �ycie bohaterce. Podobno gwa�townie i z mozo�em co� sobie samemu udowadnia�. Mo�e... Ksi�dz J�zef Tischner na Jego pogrzebie powiedzia�, �e ka�dy z nas jest obdarowany przez Boga porcj� wiary i porcj� niewiary. Ale niewiara te� jest dana od Boga. Porcja niewiary Kie�lowskiego prowa- dzi�a nas wszystkich poprzez Jego zmagania do elementarnych rozwa�a�, zadawania pyta� i szukania odpowiedzi. W dniu jego �mierci we Francji pokaza- no godzinny wywiad z Nim, nakr�cony rok wcze�niej. Ostatnie pytanie brzmia�o: �Gdyby pan, tw�rca Dekalogu, umar� i po �mierci trafi� do nieba, jak pan my�li, co by powiedzia� panu B�g?" Krzysztof odpowiedzia�: �Gdybym tam trafi�, musia�bym go obudzi�. Bo je�eli tam jest, to �pi. Powiedzia�bym mu, OBUD� SI�! ZOBACZ, CO SI� DZIEJE!" Dzi� w nocy le�a�am bezsennie w ��- ku, robi�am resume mojego �ycia, przeanalizo- wa�am je porz�dnie i postanowi�am nie traci� ju� czasu i wi�cej si� �mia�, a raczej jeszcze wi�cej ni� dotychczas. Generalnie i �wiadomie jak najwi�cej si� bawi� w tym �yciu, jakie mi jeszcze pozosta�o. Stanowczo stwierdzam, �e w tym sensie nie wykorzysta�am mojego dotychczasowego �ycia do ko�ca, cho� robi�am wszystko w tej sprawie i naprawd� bardzo si� stara�am. Nie jestem osob� ani smutn�, ani za- mkni�t�, ani skomplikowan�. �miej� si� �atwo, cz�sto i ze wszystkiego, a najcz�ciej z siebie. Za rado�ci�, �artem, cz�owiekiem, kt�ry potra- fi mnie roz�mieszy�, posz�abym na czwora- kach na koniec �wiata, a mimo to uwa�am, 35 �e robi�am dot�d w tej sprawie za ma�o. Mimo �e ca�e �ycie pracowa�am, bawi�c si�. Lekko i z wielk� przyjemno�ci� traktowa- �am m�j zaw�d i wszystkie obowi�zki zawodo- we, jednak z ca�� stanowczo�ci� stwierdzam, ze za ma�o si� bawi�am. Owszem, cieszy�am si�, by�o mi mi�o, praca zawsze sprawia�a mi Przyjemno��, ale zbyt du�o �do�owa�am" i jest to wina i repertuaru, kt�ry gra�am za cz�sto, i wsp�pracownik�w, i re�yser�w, kt�rzy trak- towali nasze wsp�lne wysi�ki jak misj� dziejo- w� i �miertelnie serio (z wyj�tkiem kilku), a przez to mordowali ka�dy ja�niejszy p�omyk w tym, co robili�my. Nie uwa�am, �e mo�na si� �mia� ze wszystkiego i w ka�dej sytuacji, ale nad�ta powaga, um�czenie umys�u i organi- zmu w �s�u�bie narodu" by�o naprawd� prze^ s�dne, zwa�ywszy na ko�cowe rezultaty. Poniewa�, jak to zwykle bywa, najbar dziej �serio", �do ostatniej krwi" pracuj�, two- rz� ci re�yserzy nienajlepsi. A ja mam ci�gle w sobie tyle entuzjazmu, mi�o�ci i wiary w m�j zaw�d, �e skupienie, przej�cie si� i zagranie tragedii nie stanowi dla mnie problemu, ci�gle p�omie� si� pali i poprowadzenie za sob� pu- bliczno�ci w jak�� smutn�, powa�niejsz� stro-' n� czy wsp�lna podr� w histori� o wymiarze tragedii jest przyjemno�ci�, i niekoniecznie trzeba umartwia� si� w tej sprawie dwadzie- �cia cztery godziny na dob�. Wracaj�c do tematu, stwierdzam, �e w �yciu prywatnym te� nie osi�gn�am dosta- tecznych rezultat�w w sprawie �miechu. Cho� sama opowiadam �arty na okr�g�o, ogl�dam �wiat generalnie przez r�owe okulary, umiem zauwa�y� i doceni� �mieszno�� w ka�dej sytu- acji, otaczam si� i kontaktuj� najch�tniej z lud�mi, kt�rzy potrafi� si� �mia�, a ich inte- ligencja i umiej�tno�� analizowania �wiat pozwala im spojrze� na wszystko z odpowied- niego dystansu, to jednak za ma�o. Za wiele dni niepokoju, jak si� potem okazuje, nieuza- sadnionego, za wiele chwil zw�tpienia, cz�st" dstawnego. Za wiele moment�w niepo- dobnego l�ku i z�ych przeczu�. Jak m�wi� trZdrzy ludzie: �Martwi� si� zawsze zd��ysz." m Tyle ostatnio dooko�a mowy o depre- ? ch o staro�ci, o mizerii naszego �ycia, o nie- dobrych perspektywach dla Polski, a co za tym idzie, dla kultury i przysz�o�ci naszych dzieci, ^e przera�aj�cych wiadomo�ci przynosi nam codzienno��. A jakby tak, ca�kowicie tenden- cyjnie, zauwa�a� te� pozytywy? Nie uprawia� propagandy sukcesu, ale kultywowa� mi�e dro- biazgi, mi�e wydarzenia, cho�by interesuj�ce, po prostu? Uznawa� sukcesy, cieszy� si� osi�- gni�ciami, nie podwa�a� autorytet�w? Stoso- wa� taktyk� milszego �ycia, ma�ymi krokami? Zajrza�am przed napisaniem tego do Ksi�gi cytat�w z polskiej literatury pi�knej pan�w Paw�a Hertza i W�adys�awa Kopali�- skiego, co te� oni proponuj� mi w sprawie �miechu. Jest wiele ciekawych rzeczy, ale ze zdumieniem stwierdzi�am, �e powiedzenie - nienaj�adniejsze, jak mi si� zawsze wydawa�o, ale stosowa�am je do siebie przez ca�e �ycie - TU SI� �MIEJE, A TU LEJE, kt�re zawsze dla mnie oznacza�o w�a�nie wykonywanie wszyst- kich �yciowych obowi�zk�w i powinno�ci w akompaniamencie �miechu, po pierwsze, w og�le nie jest brzydkie, a po drugie pocho- dzi z wiersza Stefana Witwickiego... Szynkareczko, Szafareczko, B�j si� Boga, st�j! Tam si� �miejesz, 37 Ta mi�d lejesz Wprost na kaftan m�j. Niewa�ne. Umiem si� �mia�, kocham si� �mia�, nie �miej� si� z byle czego, nigdy �mie chem nie obrazi�am ani nie dotkn�am nikogo, a w ka�dym razie tak� mam nadziej�. Nawet je�li zdarzy�o mi si� �zgotowa�", graj�c trage- di�, a zdarzy�o mi si� to kilka razy, publiczno�� tego nie zauwa�y�a i nie odczu�a, natomiast w komedii zdarza mi si� �mia�, ca�kiem pry- watnie, razem z publiczno�ci� i nie uwa�am �eby to by�o specjalne wykroczenie. Nigdy tak cz�sto si� nie �mia�am, jak graj�c moj� nieudan� lady Makbet. Raz zapo mnia�am umrze�, bo si� zagapi�am, a kiedy si� zorientowa�am, by�o za p�no, krzykn�� za mnie za scen� przytomny inspicjent i by�o po wszystkim. Kiedy� w tej�e roli w scenie ob��- kania - kt�re w naszej inscenizacji spowodo- wane by�o obsesj� na tle niemo�no�ci posia- dania dzieci z Makbetem- rodz�c wyimagino: wane dziecko, to znaczy wydobywaj�c spo sukni kilometry �zakrwawionego" sznurk �urodzi�am" te� moj� ��t� skarpetk�, kt�~ zapl�ta�a si� w zwoje schowane pod kosti mem. Publiczno�� tego nie zauwa�y�a, ale �mia�am si� z tego prawie rok i bardzo jeste tej skarpetce za to wdzi�czna. Cz�sto zdarz �o mi si� w l�ejszym repertuarze wy� ze �mi chu razem z ca�� sal� z jakiej� mojej pomy� czy nieprzewidzianego zdarzenia - od dawn ju� nie staram si� tego ukry�, tylko bawi� s' z publiczno�ci� na ca�ego, a potem podejmu' na nowo. Przyk�ady mog�abym mno�y�. M ?�l�, �e tak m0�e by�' P�niewa� P0^ na ;J ipqt od dawna dla mnie �nieziemsk� scenie j^o ,,,.,. zkosz�", a moja przyjemno�� udziela si� wi- downi. A wi�c b�d� si� �mia�. Nie odchodz� od repertuaru powa�niejszego, ale troch� mam dosy�. Troszk� chcia�abym zmieni� propor- cje. Gdyby tak tragedi� mogli zaj�� si� m�odsi, bardziej ambitni koledzy, by�abym wdzi�czna, oni maj� jeszcze tyle �ycia przed sob�, jeszcze zdarz� si� �mia�. ��ycie jest kr�tkie i skomplikowane", jak mawia odkrywczo moja ciocia. Czy to dziwne, �e w jego dw�ch trzecich chc� si� cz�ciej �mia�? A czy mo�na si� dziwi� publiczno�ci, �e chce si� przede wszystkim �mia�? Na koniec chcia�abym przypomnie� s�o- wa �eromskiego, kt�re bardzo mi tu pasuj�, ale wiemy wszyscy, �e sztuka ma te� inne za- dania: ...Jak�e cz�owiek nowoczesny, pracuj�- cy ca�y dzie� w banku, w biurze, pod okiem pryncypa�a w wielkim sklepie, w wielkich ha- lach, magazynach, po mordowni pracy, wysil�- 39 niu m�zgu, pami�ci, zdolno�ci, przytomno�ci, po wyszarpaniu nerw�w do ostatniego w��- kienka - mo�e i�� wieczorem dla odpoczynku - na dramat? Jak tu wymaga�, �eby taki patrza� na te komiczne nieszcz�cia, wyd�ubane z m�- zgu, bzdurne i ze�gane? Cz�owiek taki potrze- buje �mia� si� a� do korzeni tych zn�kanych nerw�w dla ich st�pienia i spokoju - �mia� Sle z b�aze�stw absolutnych, �miechem dla miechu, nie dla poprawy obyczaj�w, �mia� si� d�ugo i serdecznie z klowna-brata, kt�ry wyrywa weso�o�� z nico�ci, a przynajmniej nie udaje kap�ana, ani sam siebie, ani nikogo nie oszwabia. M�czyzno, je�li zab��dzi�e� na t� StrOn�j to uciekaj! Nie czytaj tego dalej, bo to zupe�nie nie b�dzie dla ciebie. Chc� wreszcie napisa� o tuszu do rz�s. Moim odwiecznym zmartwieniu! Jestem kobiet�. Jestem aktork�. Rz�sy to podstawa! Twarz bez rz�s, oko bez rz�s, to twarz bez poezji. A tusz to zdrajca. Jestem kobiet� wra�liw�, jestem kobie- t� po�pieszn�. Praca moja polega na wzrusza- niu si� i emocjach. Ilo�� pracy wyklucza kon- trol� nad twarz�. A tusz ci�gle rozmazany. Oczy mokre z byle powodu, nawet ze z�o�ci. A emocji i z�o�ci du�o. Jeszcze wi�cej wzru- sze�. Pracy te�. I Bogu dzi�ki. Ale tusz nie wy- trzymuje. Problem! Odk�d pami�tam, szukam tuszu. Tusz do rz�s jest najcz�ciej przeze mnie kupowanym kosmetykiem. Ci�gle wchodz� do jakiej� per- fumerii i pytam: - Czy nie pojawi� si� jaki� nowy rewelacyjny tusz? - I oni oczywi�cie m�wi� mi, �e tak. Nawet kilka. Po przetestowaniu wszystkich tuszy, wszystkich firm, wszystkich opcji, z przed�u- �aczem, z pogrubiaczem, naturalny, specjalny, po skonstatowaniu, �e po ka�dej pr�bie w te- trze, seansie w kinie, ba, rozmowie, nie m�- wi�c ju� o ca�owaniu czy awanturze, wygl�- dam jak klown, postanowi�am przerwa� t� walk� i zastosowa� TUSZ WODOODPORNY! Koniec pomy�la�am! Betonuj�! Zacz�am testo- wa� te same firmy i te same opcje, ale w wer- sji WODOODPORNY! Figa. M�j temperament i moje �ycie zwyci�y- �o i ten cud, rezultat d�ugoletnich bada� labo- ratori�w kosmetycznych na �wiecie. Nadal ca- �y dzie� jestem rozmazana i groteskowa, teraz w wersji absolutnie trwa�ej. A do tego p� nocy schodzi mi na szorowaniu, zrywaniu, usu- waniu z oczu za pomoc� przemy�lnych t�usz- czy i tonik�w czego�, co si� usun�� zupe�nie nie daje, bo jest z jakiej� gumy, a ca�y dzie�, o ironio, wydawa�o si� tak nietrwa�e! (Dodam tutaj, �e zmywaczy do oczu s� tysi�ce, ka�da firma ma rewelacyjny, inny, kt�ry zupe�nie nie dzia�a. To kolejny problem. Tusz wodoodporny zmusi� mnie kiedy� do p�j�cia w jakim� hote- lu, noc�, na przyj�cie weselne zupe�nie obcych ludzi, po to tylko, �eby z niego niepostrze�enie wynie�� troch� oliwy do usuni�cia podgumo- wanego tuszu, bo okaza�o si�, �e w moim ba- ga�u nie ma specjalnego zmywacza. Przy oka- zji zosta�am najwa�niejszym go�ciem wesel- nym, ca�a rodzina pana i panny m�odej ma ze mn� zdj�cia. Na zdj�ciach trzymam w r�ku za- gadkow� buteleczk� z oliw� wzi�t� ze sto�u). A wi�c zmywam tusz przez p� nocy. T�uszcz zalewa mi oczy, widz� jak przez mg��. Szczypie mnie wszystko, nie mog� potem czy- ta�. A czyta� by si� przyda�o, bo to poprawia rozum. A du�o go nie ma, s�dz�c po tym felie- P Dodam jeszcze, �e jestem blondynk� esv mam jasne. Znik�d ratunku. Brunetki przefarbowane na blondynki maj� lepiej. Co tu robi�, drodzy kreatorzy kobiecych wizerunk�w? Co tu robi�, poszukiwacze no- wych technologii w kosmetyce? Nie malowa� si�? Przyklei� sztuczne, czarne, na sta�e? Bo to te� mo�liwe, acz k�opotliwe. Zmienia wyraz twarzy, upodabnia do lalki Barbie. Straci�am ostatecznie nadziej�. Przete- stowa�am wszystkie, nie ma dla mnie dobrego! Mo�e w trumnie si� nie rozma�� i to b�dzie pierwszy raz. Ale co robi� teraz? Pisz� ten felieton ze wstydem i miesza- nymi uczuciami. No bo co to za problem? Ale pismo ostatecznie nazywa si� �URODA". Gdzie mam si� wy�ali�? Na �amach �POLITYKI"? A swoj� drog� pomalowa�abym Ich wszystkich, raz, na obrady sejmu. Wytuszowa- labym im rz�sy tuszami r�nych firm. Cieka- we, czy i jak by si� porozmazywali? Taki test dla r�nych tuszy i na zaanga�owanie polity- k�w! Trzeba by tylko wybra� dobr� sesj�, mo�e by� bud�et. Przepraszam za g�upoty, ale pisz� z rozmazanymi oczami i w stresie. Zreszt�, jak ju� wspomnia�am, straci�am nadziej�. B�d� nadal �y�a rozmazana. Aktorka zaanga�owana i z temperamentem. PS O�mieli�am si� napisa� ten felieton w dobie wielkich wsp�czesnych problem�w mi?dzynarodowych, konflikt�w zbrojnych, "1 nierozwi�zanych kwestii g�odu i chor�b, tylko dlatego, �e tuszem do rz�s i kosmetykami zajmuje si� taka masa gazet, artyku��w, ludzi, laboratori�w, �e wydaje si� to by� znacz�ce dla �wiata te�. A pieni�dze i liczba wysoko wykszta�conych specjalist�w zaanga�owa- ? nych do tego problemu s� tak wielkie, i� my�l�, �e bud�et takiego kraju jak Polska jest por�wnywalny do pieni�dzy wydawanych na �wiecie na TUSZ DO RZ�S. Je�eli �wiat, ludzie, gazety anga�uj� si� tak w t� spraw�, to chyba nie ma sensu uwa�a�, �e mo�na by przeznaczy� te pie- ni�dze na co� innego? Na przyk�ad, na nakar- I mienie czy wyleczenie ilu� tam ludzi na �wiecie. Ton tego artyku�u i brak w�tpliwo�ci j co do wa�no�ci tematu, powoduj�, �e ze z�o�ci si� rozmazuj� i potem wychodz� mi takie i felietony. I prosz� na mnie nie zwraca� uwagi. Uwielbiam tak zwane trasy. Od ponad dzieSiCClU lat je�d�� ze wszyst- kimi swoimi przedstawieniami, koncertami po Polsce i �wiecie. Je�d�� z najwi�ksz� przyjem- no�ci� i szacunkiem dla siebie, przedstawie- nia i autora, kt�rego przyjecha�am zaprezento- wa�, a przede wszystkim dla publiczno�ci, dla kt�rej gram, gdziekolwiek by to by�o. Nigdy nie przysz�o mi do g�owy gra� inaczej, na przy- k�ad wolniej, czy mniej finezyjnie dla Polonii lub s�abiej wyrobionej publiczno�ci gdzie� na prowincji. Prawd�, wiar�, zaanga�owanie i rzetelne aktorstwo docenia ka�da publicz- no��, a ch�� przypodobania si� jej za wszelk� cen� odrzuca i takimi artystami w rezultacie pogardza i ich nie szanuje. To tyle m�drzenia si�. Kocham trasy. Nigdy nie bra�am udzia�u w tak zwanych sk�adankach. Nigdy nie wsty- 45. dzi�am si� tego, co przywozimy. Pasjami lubi� s�ucha� o trasach innych koleg�w. Dawnych trasach ameryka�skich, kiedy dolar by� bogiem i arty�ci w zamian za Posiadanie go byli gotowi na wiele upokorze�. Kr��� legendy o s�ynnych trasach po by�ym zwi�zku Radzieckim, zupe�nie nieprawdopo- dobne legendy. M�wi si� te� wiele o trasach "9lejtowych", to znaczy takich z rozdzielnika, na przyk�ad pod has�em �szkolenie przeciwpo- �arowe", czyli - pe�ne sale, sto procent bile- t�w sprzedanych, �adnej reklamy, po pi�� sze�� koncert�w dziennie. Fabryki, zak�ad pracy, pegeery. Prelegent, szkolenie pi�ciomi nutowe, koncert. Pewna kasa, �adnych str s�w artystycznych, nikt si� o tym nie dowia dywa�, upokorzenie wzgl�dnie kr�tkotrwa�e Ci�gle jest du�o tras szkolnych - kilka szk� dziennie, wyst�p, nazywany audycj�. Szk� maj� odfajkowane, prelegent, kt�ry naje�� �ciej organizuje tras�, jest Wszystkim, licz si� jeszcze, ewentualnie, kierowca, kt�ry ic wozi. Arty�ci nie s� wa�ni, do wymian w razie czego, bez znaczenia. Podobno dale istniej� trasy glejtowe, jak za socjalizmu Podobno. Wczoraj wpad� mi w r�ce dokument nieprawdopodobny. Pochodzi z lat siedem dziesi�tych. Pokaza�a mi go pianistka, akom paniatorka, pani profesor warszawskiego wy dzia�u wokalnego. By�a wtedy na etacie w Fil; harmonii Narodowej i wielu artyst�w Filhar monii, �eby dorobi�, je�dzi�o w takie trasuj Zaznaczam, cz�sto wybitnych artyst�w Zmusza�a ich do tego konieczno��. Cytuj dos�ownie: �REGULAMIN TRASY Naczelnym obowi�zkiem ka�dego je punktualno��. Wyznaczony czas zbi�rki odno�: si� do zaj�cia miejsca w autobusie lub oczeki wania przy aucie, o ile sp�ni si� kierowca. VV czasie trwania trasy, zw�aszcza jazdy tem, nie nale�y realizowa� zb�dnych pyta�, co do osobliwo�ci danego regionu. Dyskusje, uwagi, wypowiedzi itp. dotycz�ce odjazd�w i przebiegu audycji s� niedopuszczalne i bezprzedmiotowe. W ramach �walki z ha�asem� nie nale�y w��cza� w czasie jazdy �adnych przyrz�d�w powoduj�cych zm�cenie ciszy. Nale�y unika� w czasie jazdy zb�dnych rozm�w i ja�owych dyskusji, za� ca�� energi� skoncentrow