14765
Szczegóły |
Tytuł |
14765 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14765 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14765 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14765 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Rudolf Steiner - Teozofia Różokrzyżowców
Rudolf Steiner
Kalendarium
1861 Rudolf Steiner przychodzi na świat 25 lub 27 lutego w Kraljevec
(ówczesne Austro-Węgry, dziś Chorwacja) jako syn urzędnika austriackiej
kolei Johanna Steinera i Franciski Steiner z domu Blie. Dzieciństwo spędza
niedaleko Wiener-Neustadt w Pottschach oraz Neudörfl (tam uczęszcza do
szkoły wiejskiej).
1872 Rozpoczyna naukę w tzw. Realschule (szkole realnej), którą kończy
maturą z wyróżnieniem w 1879 r.
1879 Rozpoczyna studia na Politechnice Wiedeńskiej. Studiuje początkowo
matematykę i przyrodoznawstwo, ale później poświęca się również studiom
literacko-historycznym i filozoficznym. W Wiedniu zaprzyjaźnia się z
germanistą i badaczem twórczości Goethego, Karlem Juliusem Schröerem
(1825-1900), pod wpływem którego zajmuje się intensywnymi studiami nad
całą twórczością Goethego. Schröer poleca dwudziestoletniego Steinera
Josephowi Kurschnerowi, który pracuje dla wydawnictwa Deutsche National
Literatur nad zbiorowym wydaniem dzieł Goethego.
1881 Steiner zajmuje się opracowaniem podstaw światopoglądu Goethego w
oparciu o jego teorie filozoficzno-poznawcze.
1886 Ukazuje się w druku jego praca Grundlinien einer Erkenntnistheorie
der Goetheschen Weltanschaung (Podstawy teorii poznania światopoglądu
Goethego). Dzięki tej rozprawie Steiner otrzymuje propozycję pracy w
Weimarze przy opracowaniu popularnego wydania naukowych dzieł Goethego w
ramach tzw. Sophien-Ausgabe.
1890 Steiner przenosi się do Weimaru, gdzie podejmuje pracę w archiwum
Goethego i Schillera. Kontynuuje swoje badania nad twórczością Goethego. W
tym czasie pracuje również nad przedstawieniem swojego światopoglądu
opartego na intuitywnym poznaniu świata nadzmysłowego.
1891 Uzyskuje doktorat z filozofii na Uniwersytecie w Rostocku. Jego
rozprawa doktorska Die Grundfrage der Erkenntnistheorie mit besonderer
Rücksicht auf Fichtes Wissenschftslehre ukazuje się w 1892 roku w
poszerzonej formie jako Wahrheil und Wissenschaft (Prawda a nauka).
1893 Wydaje swoje główne dzieło filozoficzne Philosophie der Freiheit
(Filozofia wolności).
1895 Ukazuje się książka Friedrich Nietzsche, ein Kämpfer gegen seine
Zeit.
1897 Wieloletnie studia nad twórczością Goethego przedstawia w pracy
Goethes Weltanschaung (Światopogląd Goethego). Steiner przenosi się do
Berlina, gdzie przez trzy lata redaguje Magazin für Literatur. W okresie
tym staje się znaczącą postacią w intelektualnym życiu stolicy.
1899 Poślubia Annę Eunicke (1853-1911). Rozpoczyna wykłady na Berlińskiej
Wszechnicy Robotniczej.
1901 Publikacja jego kolejnej rozprawy Welt – und Lebensanschaungen im 19.
Jahrhundert oraz Die Mystik im Aufgang des neuzeitlichen Geistesleben. W
tej oraz w następnych swoich pracach opisuje badania świata duchowego,
które oparte zostały na racjonalnym postępowaniu prowadzącym do poznania
nadzmysłowego metodą przyrodoznawczą. W następnych latach powstają jego
kolejne prace: 1902 – Das Christentum als mystische Tatsache
(Chrześcijaństwo jako fakt mistyczny); 1904 – Theosophie (Teozofia); 1905
– Wie erlangt man Erkenntnisse der höheren Welten (Jak osiągnąć poznanie
wyższych światów); 1908 – Aus der Akasha-Chronik (Z kroniki akasza), Die
Stufen der höheren Erkenntnis (Stopnie wyższego poznania); 1910 -Die
Geheimwissenschaft im Umriss (Wiedza tajemna w zarysie). W latach 1910 –
1913 tworzy cztery dramaty sceniczne: 1910 - Die Pforte der Einweihung
(Wrota wtajemniczenia); 1911 – Die Prüfung der Seele (Egzamin duszy); 1912
– Der Hüter der Schwelle (Strażnik progu); 1913 – Der Seelen Erwachen
(Przebudzenie duszy).
1902 Wstępuje do Towarzystwa Teozoficznego, z którym pozostaje związany do
1913 r.
1912 Przy współpracy Marii von Sievers opracowuje podstawy eurytmii.
1913 Kończy się okres jego działalności w Towarzystwie Teozoficznym.
Steiner występuje z niego wraz z większością niemieckich teozofów i
zakłada Towarzystwo Antropozoficzne. Antropozofii poświęca całe swoje
późniejsze życie.
1913 Początek pracy nad budową pierwszego Goetheanum, ośrodka ruchu
antropozoficznego. Od 1913 roku Steiner wiąże swoją działalność z małą
miejscowością Dornach, koło Bazylei. Ta szwajcarska miejscowość została
wybrana na siedzibę Towarzystwa Antropozoficznego po odmowie władz
niemieckich na lokalizację w okolicy Monachium. Pierwsze Goetheanum,
budowla, w której R. Steiner zawarł wszystkie swoje doświadczenia i całą
wiedzę duchową była wielkim dziełem artystycznym. Przy jej powstaniu
realizowane były nowe teorie barw i proporcji wywodzące się z prac nad
dziełami Goethego. Tą pracą dał impuls do rozwoju nowych prądów w
architekturze, rzeźbie i malarstwie.
1914 Poślubia Marię von Sievers. Dornach staje się centrum jego
działalności. W okresie 1914-1922 kontynuuje pracę nad budową Goetheanum.
Wszystkie projekty architektoniczne do tej wielkiej budowli wykonuje sam
według swoich zasad. W wyniku podpalenia w noc sylwestrową 1922/23 prawie
ukończone dzieło doszczętnie płonie. Drugie Goetheanum budowano już po
śmierci Steinera, ale według jego projektów – z betonu.
1919 Swoimi wykładami o zasadach trójpodziału społecznego daje impuls do
rozwoju pedagogiki opartej na nowych zasadach. Prowadzi wykłady dla
wychowawców i rodziców. Zakłada w Stuttgarcie pierwszą Wolną Szkołę
Waldorfską (nazwa pochodzi od fabryki Waldorf-Astoria, gdzie prowadził
wykłady dla robotników).
1920 W Domach prowadzi pierwszy kurs medyczny dla lekarzy. Ten cykl
dwudziestu wykładów rozpoczyna aktywną pracę nad stworzeniem podstaw
medycyny antropozoficznej. Pozostaje aktywny na polu pedagogiki. Zajmuje
się również naukami przyrodniczymi w świetle wiedzy duchowej.
1921 Tworzy podstawy eurytmii leczniczej, prowadzi wykłady dotyczące
spojrzenia z punktu widzenia wiedzy duchowej na nauki przyrodnicze,
historię, nauki ścisłe i społeczne.
1922 Podobnie jak w poprzednich latach prowadzi setki wykładów.
Współdziała przy założeniu Christengemeinschaft. Płonie pierwsze
Goetheanum.
1923 Zniszczenie Goetheanum, jego wieloletniej pracy, przeżywa Steiner
bardzo ciężko. Pozostaje nadal aktywny. Rozwija podstawy medycyny
antropozoficznej, kontynuuje pracę pedagogiczną. Tematy jego wykładów
rozszerzają się na wciąż nowe obszary zagadnień. Od 24.XII.1923 do
1.I.1924 uczestniczy w założeniu Powszechnego Towarzystwa
Antropozoficznego i zostaje jego przewodniczącym.
1924 W Kobierzycach koło Wrocławia 7-16 VI prowadzi kurs rolniczy, który
staje się impulsem i podstawą rozwoju rolnictwa biodynamicznego, opartego
na wiedzy duchowej i traktującego Ziemię jako żywe jestestwo duchowe.
1924 We wrześniu ciężka choroba zmusza go do przerwania działalności
publicznej. Pomimo to pozostaje aktywny. Razem z Itą Wegman pracuje w
dziedzinie medycyny, kontynuuje prace z zakresu pedagogiki. Opracowuje
plany i szkice do budowy drugiego Goetheanum.
1925 Jest już bardzo ciężko chory. Wraz z Itą Wegman kończy książkę
Grundlegendes für eine Erweiterung der Heilkunst nach
geisteswissenschaftlichen Erkenntnissen (Podstawy sztuki leczenia
poszerzonej wiedzą duchową). Pracuje do ostatnich dni życia nad swoją
biografią, opisaną w niedokończonej książce Mein Lebensgang (Moja droga
życia) oraz nad dziełem Anthroposophische Leitsätze (Antropozoficzne myśli
przewodnie).
Umiera 30 III 1925 r. w swoim atelier przy Goetheanum.
Wstecz / Spis treści / Dalej
I
Wykłady, które rozpoczynamy, noszą tytuł: "Teozofia różokrzyżowców". Jest
to ta sama prastara, a jednak wiecznie nowa, mądrość ujęta w dostosowaną
do naszych czasów metodę. W metodę, która właściwie istnieje już od XIV
wieku. Nie będziemy jednak zajmowali się historią różokrzyżowców.
Wiecie wszyscy, że dziś nawet w szkołach podstawowych wykładają coś w
rodzaju geometrii, do której należy również twierdzenie Pitagorasa. Dzieci
uczą się elementów geometrii niezależnie od tego, w jaki sposób ta
geometria powstała. Cóż bowiem wie dzisiaj uczeń szkoły początkowej o
Euklidesie? A jednak uczy się właśnie geometrii euklidesowej. Dopiero
znacznie później, kiedy zapozna się już z samym przedmiotem, z jego
treścią, dowiaduje się - np. na lekcji historii nauki - w jakiej formie, w
jakiej postaci zjawiło się pierwotnie w dziejach ludzkości to, co dzisiaj
dostępne jest dla wszystkich w szkołach podstawowych. Tak samo jak na
początku nauki geometrii nie obchodzi ucznia, w jakiej formie przekazał ją
kiedyś ludzkości Euklides, podobnie i my nie będziemy się oglądali na to,
jaka była w historii linia rozwojowa tzw. prądu różokrzyżowców. I tak jak
uczeń zapoznaje się z geometrią, podchodząc do samej rzeczy, do jej
treści, tak i my rozważać będziemy samą treść mądrości różokrzyżowców.
Kto zna zewnętrzną historię różokrzyżowców, tak jak jest ona przedstawiana
w literaturze, ten niewiele wie o istotnej treści ich teozofii. To, co
stanowi istotę tej teozofii, żyje od XIV wieku jako prawda, niezależnie od
zewnętrznej historii tego ruchu; podobnie jak geometria jest prawdziwa i
można ją poznać niezależnie od jej historii. Dlatego tylko pobieżnie
dotkniemy tego, co najważniejsze w historii różokrzyżowców.
W roku 1459, jako nauczyciel niewielkiego grona wtajemniczonych uczniów,
wystąpił Christian Rosenkreutz. Pod tym nazwiskiem znany był światu
człowiek, który był inkarnacją bardzo wysokiego jestestwa duchowego. W
roku 1459, w ściśle zamkniętym kole bractwa o celach duchowych, zwanego
Fraternitas Rosae Crucis, Christian Rosenkreutz został wyniesiony do
godności Eques Lapidis Aurei, Rycerza Złotego Kamienia. Ta wysoka
indywidualność duchowa, która wcieliła się na planie fizycznym jako
Christian Rosenkreutz, działała odtąd w tym samym ciele jako przewodnik i
nauczyciel prądu różokrzyżowców. Znaczenie wyrażenia w tym samym ciele
również wyjaśnimy sobie w trakcie następnych wykładów, gdzie będzie mowa o
losie człowieka po śmierci.
Mądrość, o której tu mówimy, prawie do końca XVIII wieku dostępna była
tylko dla członków zamkniętego bractwa, obwarowana surowymi przepisami,
które odcinały ją od świata zewnętrznego. W XVIII wieku misją tego bractwa
stało się przelanie w ówczesną kulturę Europy Środkowej duchowej ezoterii;
widzimy więc tu i ówdzie zjawiska, które wprawdzie należą do zewnętrznej,
egzoterycznej kultury, są jednak niczym innym, jak wyrazem mądrości
ezoterycznej. W ciągu ubiegłych stuleci niejeden człowiek usiłował w taki
czy inny sposób dotrzeć do istoty mądrości różokrzyżowców, ale to się nie
udawało. I tak np. Leibnitz na próżno usiłował zbliżyć się do źródeł tego
prądu. Natomiast mądrość ta widoczna jest w pewnym dziele - egzoterycznym
zresztą - które powstało pod koniec ziemskiej drogi Lessinga. Jest to jego
"Wychowanie rodu ludzkiego", tekst, który czytać trzeba między wierszami.
Po jej szczególnym ezoterycznym zakończeniu można poznać, że jest to
zewnętrzny wyraz głębokiej mądrości różokrzyżowców. Najwspanialej jednak
przejawiła się ona u człowieka, który skupiał w sobie całą ówczesną
kulturę europejską - u Goethego. Goethe, jako stosunkowo młody człowiek,
zbliżył się do źródła inspiracji różokrzyżowców i w pewnym sensie dostąpił
niezwykle wysokiego wtajemniczenia. Łatwo powstać mogą nieporozumienia,
gdy mówi się o wtajemniczeniu Goethego; dlatego może lepiej będzie
wyjaśnić to trochę bliżej. Było to w czasie, kiedy Goethe opuścił
uniwersytet w Lipsku, zanim dostał się do Strassburga. Zdarzyło się wtedy
coś w najwyższym stopniu niezwykłego. Goethe doznał wstrząsającego
przeżycia, którego zewnętrznym wyrazem była ciężka, śmiertelna choroba. To
ważne przeżycie, pewnego rodzaju wtajemniczenie, przyszło właśnie w czasie
choroby. Goethe nie zdawał sobie z tego jasno sprawy, działało ono
początkowo w jego duszy w formie poetyckiego natchnienia, prądu, który w
najprzedziwniejszy sposób przenikał do jego utworów. Taki właśnie cudowny
przebłysk mamy w wierszu "Tajemnice", który najbliżsi przyjaciele Goethego
zaliczali do jego najgłębszych utworów. I rzeczywiście, Goethe już nigdy
potem nie mógł zdobyć się na zakończenie tego poematu. W granicach
ówczesnej kultury nie było jeszcze możliwe znalezienie formy zewnętrznej
dla oddania całej głębi, jaka żyje w tym wierszu. Mamy w tym utworze
najgłębsze tajemnice duszy Goethego, a dla wszystkich komentatorów
Goethego niedostępną zagadkę. Otrzymane wówczas wtajemniczenie z czasem
stało się dla Goethego bardziej świadome. Dzięki temu mógł stworzyć ów
niezwykły utwór pisany prozą: Bajka o zielonym wężu i pięknej Lilii. Jest
to jeden z najgłębszych utworów literatury światowej. Kto go dobrze
rozumie, ten wie dużo o mądrości różokrzyżowców.
Kiedy mądrość ta miała przeniknąć do ogólnej kultury, w pewien sposób
została zdradzona - nie ma potrzeby wdawać się w to bliżej - i niektóre
jej prawdy przedostały się w szeroki świat w zniekształconej formie. Ta
właśnie zdrada z jednej strony, z drugiej zaś konieczność, jaka
zachodziła, aby kultura zachodnioeuropejska rozwijała się w ciągu XIX
wieku bez żadnych ezoterycznych wpływów, te dwa powody sprawiły, że źródła
mądrości różokrzyżowców pozornie cofnęły się w głąb, w ukrycie. W
pierwszej połowie XIX wieku, a nawet jeszcze później, wiedza ta była w
znacznej mierze niedostępna. Dopiero w naszych czasach stało się znowu
możliwe otwarcie źródła tej mądrości, aby mogła ona przeniknąć do kultury
zewnętrznej. Jeżeli przyjrzymy się kulturze współczesnej, to zrozumiemy
powody, dlaczego musiało się tak stać.
A teraz chciałbym podać dwa charakterystyczne rysy, którymi odznacza się
mądrość różokrzyżowców, a które ważne są dla jej misji w świecie. Pierwszy
związany jest z całą postawą człowieka wobec mądrości, która jest nieco
inna niż ezoteryczna forma mądrości chrześcijańsko-gnostycznej. Musimy tu
poruszyć, na razie pobieżnie, dwa aspekty życia duchowego, jeżeli chcemy
zdać sobie jasno sprawę z tego odrębnego stanowiska. Pierwszy z nich to
stosunek ucznia do nauczyciela i tu musimy poruszyć dwie rzeczy. Musimy
rozważyć po pierwsze to, co nazywamy jasnowidzeniem, po drugie to, co
nazywamy wiarą w autorytet. Pod słowem jasnowidzenie - które właściwie nie
jest dobrym wyrażeniem - rozumiemy nie tylko widzenie, ale także i
słyszenie duchowe. To są dwa źródła wszelkich pouczeń o ukrytej mądrości
świata i z żadnych innych źródeł nie może płynąć prawdziwe poznanie. W
metodzie różokrzyżowców mamy jednak ważną, zasadniczą różnicę między
dochodzeniem, zdobywaniem prawd duchowych, a ich pojmowaniem. Dla
różokrzyżowca istnieje ogromna różnica między dochodzeniem, otrzymywaniem
prawd duchowych, a ich pojmowaniem.
Kto nie rozwinął w sobie zdolności duchowych, jasnowidzenia, nie może
samodzielnie dojść do duchowych prawd w wyższym świecie. Dla zdobywania
prawd duchowych jasnowidzenie jest warunkiem koniecznym. Ale tylko dla
zdobywania; gdyż do chwili obecnej żaden prawdziwy prąd różokrzyżowy nie
podawał nauk, których nie można zrozumieć posługując się zwykłym,
logicznym myśleniem. Jeżeli ktoś zarzuca teozofii różokrzyżowców, że do
zrozumienia jej trzeba być jasnowidzącym, to nie ma racji. Nie chodzi tu
wcale o zdolność bezpośredniego przeżywania wyższych prawd przy
zaangażowaniu duchowego widzenia i słyszenia. Jeżeli ktoś nie może pojąć
mądrości różokrzyżowców na drodze czysto rozumowej, to oznacza tylko, że
jeszcze nie wyrobił w sobie dostatecznej umiejętności logicznego myślenia.
Jeżeli przyjmujemy to, co daje dzisiejsza kultura, jeżeli nie żałujemy
trudu, cierpliwości, wytrwałości, by się uczyć, to z pewnością będziemy w
stanie pojąć i zrozumieć to, co mówi nauczyciel różokrzyżowej mądrości.
Jeżeli czyjś umysł odrzuca te prawdy i mówi: "Ja tego nie rozumiem", to
powodem jest nie to, że dla niego świat ducha jest jeszcze niedostępny,
tylko że za mało wykorzystuje swoje możliwości logicznego myślenia, nie
pogłębia wystarczająco przeżyć oraz myśli, jakie mu daje zwykłe,
dzisiejsze wykształcenie. Pomyślcie tylko, jakie niesłychane
spopularyzowanie wiedzy nastąpiło w ciągu ubiegłych dwudziestu stuleci i
spróbujcie wyobrazić sobie chrześcijański prąd różokrzyżowy w XIV wieku.
Pomyślcie, jakże inny był stosunek rozproszonych po świecie ludzi do
nauczycieli; działało tutaj mówione słowo. Mało kto zdaje sobie dokładnie
sprawę, jaka olbrzymia ewolucja dokonała się od tamtych czasów. Wystarczy
wspomnieć o wynalezieniu druku. Dzięki temu wynalazkowi tysiącami,
milionami dróg przedostaje się dzisiaj do nurtu ogólnej kultury to, co
wypracowujemy na wyżynach życia duchowego. Poczynając od książki, a
kończąc na najmniejszej wzmiance w piśmie codziennym mamy niezliczoną
ilość dróg, którymi ogromna masa pojęć przenika w życie. Są to jednak
drogi, które otworzyły się dopiero niedawno i sprawiły, że intelekt
zachodnioeuropejski przyjął zupełnie inną formę. Od tego czasu działa on
zupełnie inaczej. Odwieczna mądrość, występując w nowej postaci, musi się
z tym liczyć. Trzeba było stworzyć jej nową postać, tak by mogła dotrzymać
kroku temu postępowi. Mądrość różokrzyżowców jest dzisiaj w stanie oprzeć
się każdemu zarzutowi ze strony zarówno popularnej wiedzy, jak i poważnej,
głębokiej nauki. Ostoję przeciw ewentualnej krytyce ze strony wiedzy
posiada mądrość różokrzyżowa w sobie samej. Istotne zrozumienie wiedzy
współczesnej, ale nie dyletanckie rozumienie, jakie zdarza się czasem
nawet u profesorów uniwersyteckich, lecz zrozumienie wolne od
abstrakcyjnych teorii i fantastycznych wyobrażeń materializmu, zrozumienie
opierające się ściśle na faktach, dostarcza właśnie całego szeregu
naukowych dowodów, wykazujących prawdziwość poglądów różokrzyżowców.
Drugi charakterystyczny aspekt tej mądrości dotyczący stosunku ucznia do
nauczyciela polega na tym, że ten stosunek jest zasadniczo różny niż w
innych wtajemniczeniach. Sposób odnoszenia się ucznia do nauczyciela w
obrębie tego ruchu jest właśnie czymś zupełnie innym niż wiara w
autorytet. Postaram się to wytłumaczyć na przykładach z życia. Nauczyciel
mądrości różokrzyżowej pragnie być dla swego ucznia tym, kim jest biegły
matematyk dla swego ucznia. Czy można twierdzić, że mamy tu do czynienia z
wiarą w autorytet? Nie! Czy można twierdzić, że uczeń nie potrzebuje
nauczyciela matematyki? Niejeden powie, że tak, bo posługując się dobrymi
książkami można dojść do tego samego przez samodzielne studia i tylko
sposób poznania jest inny niż przy bezpośrednim kontakcie z człowiekiem.
Podobnie też każdy, po osiągnięciu pewnego stopnia jasnowidzenia, mógłby
dojść do wszystkich prawd duchowych; tylko że nikomu nie wyda się
rozsądne, aby dążyć do celu dłuższą drogą Podobnie nierozsądne byłoby
mówić: “Chcę sam z siebie dojść do wszystkich prawd duchowych". Gdy
nauczyciel biegły w matematyce przekazuje uczniowi swą wiedzę, to uczeń
nie potrzebuje uciekać się do wiary w autorytet, bo słuszność prawd
matematycznych sama do niego przemawia i jego rzeczą jest tylko starać się
zrozumieć. Podobnie jest z całym rozwojem ezoterycznym w ujęciu
różokrzyżowców. Nauczyciel jest przyjacielem, doradcą, który prowadzi do
przeżyć ezoterycznych, opierając się na własnym doświadczeniu. Gdy się już
raz do nich dojdzie, to przyjmowanie prawd ezoterycznych na wiarę jest tak
samo zbyteczne, jak przy twierdzeniu matematycznym, że suma kątów w
trójkącie wynosi 180°. To, co w szkole różokrzyżowców spotykamy jako
autorytet, nie jest autorytetem we właściwym znaczeniu tego słowa, tylko
po prostu sposobem skrócenia drogi do najwyższych prawd.
Teraz trzeba omówić stosunek wiedzy duchowej do ogólnej kultury duchowej.
Na podstawie tego, co poruszymy w kolejnych wykładach, zobaczycie, że
prawda może przeniknąć bezpośrednio do życia praktycznego. Nie chodzi o
zbudowanie jakiegoś oderwanego systemu na teoretyczny tylko użytek, ale o
coś, co prowadzić może do poznania głębokich podstaw naszej współczesnej
wiedzy, do przeniknięcia prawdami duchowymi naszego życia codziennego.
Mądrość różokrzyżowców przyjąć trzeba nie tylko głową, nawet nie tylko
sercem, trzeba aby przeszła nam w ręce, przeniknęła wszystkie nasze
umiejętności manualne. Trzeba wcielić ją w czyn. Bo nie sentymentalne
oddawanie się współczuciu, tylko skoordynowane i celowe działanie jest
pracą w służbie ludzkości. Proszę sobie tylko wyobrazić np. towarzystwo,
które postawiłoby sobie za jedyny cel "braterstwo" i nie zajmowało się
niczym innym, jak tylko prawieniem kazań na temat tej idei. To nie byłby
prąd różokrzyżowy. Różokrzyżowiec nie myśli w ten sposób. Przypuśćmy, że
ktoś leży na ulicy ze złamaną nogą, a wokół niego zbiera się gromadka
kilkunastu ludzi przejętych miłosierdziem i współczuciem; wszyscy oni
razem wzięci mniej znaczą niż jeden człowiek, który potrafi opatrzeć
rannego, ewentualnie zestawić nogę; może wcale nie jest sentymentalny, ale
podejdzie i pomoże. To jest właśnie nastrój, który żyje w duszy
różokrzyżowca; chodzi mu o poznanie, które prowadzi do czynu, o opanowanie
życia poprzez poznanie. Wszelkie twierdzenia o miłosiernym współodczuwaniu
są w świetle mądrości różokrzyżowców nawet czymś niebezpiecznym; to ciągłe
podkreślanie współczucia wydaje się pewnego rodzaju szukaniem wrażeń. Czym
na planie fizycznym jest lubowanie się we wrażeniach niższego rzędu, tym w
dziedzinie duszy, na planie astralnym, jest tendencja do przeżywania
wszystkiego jedynie uczuciem, a nie poznaniem. Poznanie prowadzące do
czynu, które pozwala nam wziąć w ręce życie - naturalnie nie w znaczeniu
materialistycznym, tylko poznanie zdobyte w dziedzinach ducha - przeobraża
nas w praktycznych, życiowych ludzi. Z poznania prawdy wypływa harmonia
życia; jest ona naturalnym, niezawodnym rezultatem poznania. Może się
zdarzyć, że człowiek, który potrafi opatrzyć rannego, minie go obojętnie,
jeśli brak mu zwykłego ludzkiego współczucia i dysponuje on wiedzą
dotyczącą jedynie świata fizycznego. Przy poznaniu duchowym jest to
niemożliwe. Nie może być istotnego poznania duchowego, które nie
przenikałoby w życie codzienne, w pracę.
Jest to więc ta druga strona mądrości różokrzyżowej, którą osiąga się
tylko drogą jasnowidzenia, ale pojąć ją można zwyczajnym ludzkim
rozumieniem. Na pozór wydaje się to bardzo dziwne; aby mieć przeżycia w
świecie ducha, trzeba być jasnowidzącym, ale żeby zrozumieć to, co widzi
jasnowidzący, jasnowidzenie nie jest potrzebne. Gdy jasnowidzący przynosi
wieści ze światów ducha o tym, co się tam dzieje, dając w ten sposób
ludzkości to, co jest jej potrzebne, to każdy, kto chce zrozumieć,
zrozumie.
Przystąpimy teraz do rozpatrzenia siedmioczłonowej natury człowieka według
metody różokrzyżowców. Rozważmy ciało fizyczne, o którym wszyscy sądzą, że
je znają, chociaż właściwie wcale tak nie jest. Tak samo jak patrząc na
wodę nie widzimy tlenu, musimy dopiero oddzielić go od wodoru, żeby się z
nim zapoznać, podobnie, patrząc na człowieka, nie poznajemy, czym jest
samo ciało fizyczne. Człowiek jest połączeniem ciała fizycznego,
eterycznego, astralnego i innych wyższych członów, tak samo jak woda jest
połączeniem chemicznym tlenu i wodoru. Człowiek stanowi jedność jako
połączenie wszystkich tych członów! Jeżeli chcemy rozpatrywać tylko ciało
fizyczne, to powinnibyśmy usunąć ciało astralne; to właśnie ma miejsce w
czasie głębokiego snu; sen jest pewnego rodzaju wydzieleniem ciała
astralnego wraz z wyższymi składnikami natury ludzkiej z ciała fizycznego
i eterycznego. Ale i wtedy mamy jeszcze przed sobą coś więcej niż ciało
fizyczne; dopiero z chwilą śmierci, gdy i ciało eteryczne opuszcza ciało
fizyczne, pozostaje samo ciało fizyczne.
Jest to fakt o bezpośredniej, praktycznej doniosłości. Wyjaśnijmy to na
przykładzie. Weźmy ciało astralne. W pradawnej przeszłości, kiedy człowiek
miał jeszcze mglistą, przyćmioną zdolność jasnowidzenia, obrazowość jego
przeżyć w tej dziedzinie była zupełnie niepodobna do tego, co mamy
dzisiaj. Obrazy zapadały najpierw w jego ciało astralne. Musimy zdać sobie
sprawę, że w ciele astralnym człowieka odbiły się kiedyś obrazy trzech
wymiarów przestrzennych - długości, szerokości i głębokości. Ten obraz
trójwymiarowej przestrzeni, odciśnięty w ciele astralnym w pierwotnych
czasach mglistego jasnowidzenia, przeniesiony został na ciało eteryczne.
Tak jak pieczęć odciska się w roztopionym laku, podobnie obraz astralny
odbił się w ciele eterycznym; stamtąd zaś modelował z kolei fizyczną
postać, ciało fizyczne człowieka. W ten sposób obraz trójwymiarowej
przestrzeni ukształtował w naszym ciele pewien określony organ. Pierwotnie
w ciele astralnym był to obraz trzech prostopadłych do siebie linii w
przestrzeni; to odcisnęło się niby pieczęć w ciele eterycznym. Tym samym
uruchomiona została pewna część ciała eterycznego, która poczęła pracować
nad jednym z organów we wnętrzu ucha, a mianowicie nad trzema tzw.
kanałami półkolistymi. Wszyscy je mamy; jeżeli ulegną uszkodzeniu, to
człowiek przestaje orientować się w przestrzeni, dostaje zawrotów głowy,
nie może utrzymać się w pozycji pionowej. Taki jest związek między
obrazami ciała astralnego, siłami ciała eterycznego i organami ciała
fizycznego. W ogóle ciało fizyczne, cała zewnętrzna postać człowieka,
wywodzi się z obrazów ciała astralnego i ze współdziałania sił ciała
eterycznego; dlatego nie zrozumie ciała fizycznego ten, kto nie pozna
najpierw ciała astralnego i eterycznego. Ciało astralne "poprzedza" ciało
eteryczne, ciało eteryczne zaś "poprzedza" ciało fizyczne. Tak się ta
rzecz komplikuje. Kanały półkoliste są tak samo organem fizycznym jak nos;
nie ma na świecie dwóch identycznych nosów, a jednak można dostrzec pewne
podobieństwo między nosami rodziców i dzieci. Gdybyśmy mogli studiować u
ludzi kanały półkoliste, to okazałoby się, że zachodzą tu podobne różnice
i podobieństwa jak między nosami. Można dziedziczyć po rodzicach kształty
tych kanałów. Jedynie najgłębsza, wieczna duchowa treść człowieka, która
przechodzi poprzez kolejne wcielenia, nie podlega dziedziczeniu. To, co
nazywamy talentami, określonymi zdolnościami, nie zależy od właściwości
mózgu. Z tej samej logiki korzystamy w matematyce, w filozofii i w życiu
praktycznym. Różnice uzdolnień występują dopiero wtedy, gdy stosujemy
logikę w dziedzinach, dla których organem poznania są np. kanały
półkoliste. Tak np. wybitnymi matematykami będą ludzie, u których ten
właśnie organ jest specjalnie wykształcony; jako przykład może służyć
rodzina Bernoullich, która wydała szereg znakomitych matematyków. Dusza
ludzka może przynieść ze sobą na świat całą moc predyspozycji czy to do
muzyki, czy też w innych dziedzinach. Jeżeli jednak nie znajdzie w ciele
fizycznym odpowiednio ukształtowanych organów, nie będzie mogła rozwinąć
tych zdolności.
W ten sposób widzicie, że niemożliwe jest istotne poznanie świata
fizycznego, o ile nie rozumiemy, jak w nim wszystko powstaje. Zadanie
różokrzyżowca nie polega na odsuwaniu się od świata fizycznego, byłaby to
zła sprawa. Jego misją jest właśnie przeduchowienie świata fizycznego.
Musi się on wznosić w najwyższe sfery życia duchowego i dysponując wiedzą,
jaką tam zdobył, czynnie brać się do pracy w świecie fizycznym, a przede
wszystkim pośród ludzi. To jest prawdziwy pogląd różokrzyżowca;
bezpośredni wynik jego mądrości. Zabieramy się do rozważania takiej
mądrości, która pomoże nam w zrozumieniu nawet najmniejszych rzeczy.
Pamiętajmy, że najmniejsza rzecz, gdy jest na właściwym miejscu, może
prowadzić do wielkiego celu!
Wstecz / Spis treści / Dalej
II
Poprzednio mówiliśmy, w jakim stosunku do człowieka i do całej kultury
pozostaje światopogląd duchowy, zdobyty na drodze, którą nazywamy wiedzą
różokrzyżowców. Jakkolwiek prawdy wyższych światów zdobywać może tylko
jasnowidzący, który w znacznym stopniu rozwinął w sobie siły duchowe, to
jednak dążeniem tego kierunku jest zrozumienie nauki, która płynie z
ezoterycznego poznania, przy zastosowaniu zwykłej logiki. Zdobyć to
poznanie może rozwinięty zmysł duchowy jasnowidzącego, ale do zrozumienia
objawionych treści wystarcza zwykła logika. Nie należy jednak sądzić, że
treść każdego wykładu z osobna może się ostać wobec jakiejkolwiek dowolnej
krytyki. Jest to możliwe tylko wtedy, jeżeli poruszone tu zagadnienia
rozważać będziemy wszechstronnie. Podkreśliliśmy również w poprzednim
wykładzie drugą właściwość tego kierunku. To mianowicie, że metoda
różokrzyżowców dąży do przejścia w życie praktyczne. Nasza praca również
przenikać ma w życie. Ale i pod tym względem także musimy być cierpliwi.
Niejedno wyda się nam z początku niemożliwe do zastosowania w życiu
praktycznym. Kiedy jednak po jakimś czasie ogarniemy wzrokiem całość, to
zobaczymy, w jaki sposób poszczególne prawdy mogą mieć bezpośredni wpływ
na codzienne sprawy życiowe. Mądrość, która da się zastosować w życiu -
oto cel metody różokrzyżowców.
A teraz przystąpimy do rozważania natury człowieka. Poszczególne człony
ludzkiej natury poznamy tylko wtedy gdy idąc krok za krokiem, rzeczowo,
niczego nie pomijając zobaczymy, jak wszystko łączy się w organiczną
całość. Potem zastanowimy się nad losem człowieka po śmierci. Zastanowimy
się, co dzieje się w czasie czuwania, snu i śmierci w związku ze złożoną
strukturą ludzkiej natury. Będziemy musieli rozważyć, jakie zadanie ma
przed sobą człowiek pomiędzy śmiercią a nowym narodzeniem. Bardzo
rozpowszechnione jest dzisiaj przekonanie, że ludzie w życiu pozagrobowym
są bezczynni. Ale tak nie jest; oddani są ustawicznej twórczej pracy,
która ma znaczenie dla całego kosmosu. Następnie będziemy musieli
wytłumaczyć, co nazywamy reinkarnacją i karmą oraz rozważyć los w związku
z rozwojem człowieka. Zastanowimy się, jak biegnie linia rozwoju
ludzkości, poczynając od zamierzchłych czasów i jakie perspektywy widzimy
w przyszłości.
Naszym dzisiejszym zadaniem będzie scharakteryzowanie istoty człowieka.
Mówiąc o istocie człowieka musimy sobie zdawać sprawę, że ludzka natura
jest znacznie bardziej skomplikowana dla tego, kto z wykształconymi
organami poznania duchowego bierze się do jej rozpatrywania niż dla tego,
kto posługuje się zwykłą zewnętrzną obserwacją, kierując się rozumowaniem
przystosowanym do świata fizycznego i obejmując zaledwie małą część
rzeczywistości. Z punktu widzenia wiedzy duchowej błędem jest jak to już
zaznaczyliśmy - nazywać ciałem fizycznym to, co mamy ciągle przed oczami.
Ciało fizyczne, na które patrzymy przeniknięte jest ciałem eterycznym i
astralnym. Jest ono połączeniem tych trzech ciał i dopiero po usunięciu
dwóch ostatnich mielibyśmy rzeczywiście przed sobą tylko ciało fizyczne.
Ciało fizyczne jest czymś, co człowiek posiada na równi z otaczającą go
naturą, z minerałami, roślinami i zwierzętami.
Tylko wtedy prawidłowo rozważamy ciało fizyczne człowieka, jeśli
zauważymy, że sięga ono tak daleko, jak daleko sięga nasze pokrewieństwo z
otaczającym nas światem mineralnym. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z
tego, że tej właśnie części naszej istoty nie można rozważać w oderwaniu
od otaczającego nas wszechświata. Siły, które działają w ciele fizycznym,
działają z kosmosu. Kto rozumie te zjawiska, ten rozmyślając o ciele
fizycznym człowieka odnosi podobne wrażenie, jak przy rozważaniu natury
tęczy. Aby powstała tęcza, muszą zaistnieć określone warunki takie jak kąt
padania promieni słonecznych, rodzaj chmur itp. Jeżeli konstelacja słońca
i chmur jest odpowiednia, to tęcza musi się pokazać. Tęcza jest więc
fenomenem wywołanym przez warunki zewnętrzne. Podobnie ciało fizyczne jest
objawem sił, których musimy szukać w całym otaczającym nas świecie.
Zachodzi teraz pytanie, gdzie znajdują się w swej prawdziwej postaci siły,
które sprawiają, że nasze ciało fizyczne przejawia się tak właśnie, jak
się przejawia? Jeżeli rozważać będziemy ciało fizyczne, to sił, które je
tworzą, szukać trzeba w wyższym świecie, bo w świecie fizycznym znajdujemy
tylko to, co jest ich fizycznym objawem. Dlatego też musimy przez chwilę
rozważyć światy, jakie istnieją jeszcze poza naszym światem fizycznym.
Wyższe światy, o których mówi nam wiedza tajemna, znajdują się wokół nas.
Trzeba tylko mieć dla nich otwarte zmysły duchowe, podobnie jak dla świata
barw musimy mieć otwarte oczy. Gdy rozwiniemy pewne zmysły naszej duszy,
zmysły o jeden stopień wyższe niż fizyczne, wtedy dostąpimy poznania
świata astralnego. Teozofia różokrzyżowców nazywa ten świat światem
imaginacji lub imaginatywnym, przy czym jednak imaginacja oznacza coś o
wiele bardziej rzeczywistego niż to, co zwykle tym słowem oznaczamy. Jest
to niby fala napływających i odpływających obrazów. Barwa, która w świecie
fizycznym jest przywiązana do przedmiotów, w świecie astralnym podlega
najróżniejszym przeobrażeniom. Z czasem poznamy to dokładniej. W
spopularyzowanej metodzie różokrzyżowców świat ten nosi też nazwę świata
elementarnego, tak więc te trzy wyrażenia, świat imaginatywny, astralny i
elementarny używane są przez różokrzyżowców w tym samym znaczeniu.
Poza tym istnieje jeszcze wyższy świat, do którego dostęp otwiera rozwój
jeszcze wyższych zmysłów. Jest to świat harmonii sfer, który wnika w świat
obrazów i świat istot kolorów. Świat ten nazywamy dewahanem, światem
mentalnym albo też rupa-dewahanem. Różokrzyżowcy nazywają go światem
harmonii sfer albo światem inspiracji, gdyż to on właśnie daje inspiracje,
gdy wyższe zmysły są na to otwarte. Kontynuatorzy ruchu różokrzyżowców
nazywają ten świat także niebiańskim lub dewahanem niższym. Świat
inspiracji, świat dewahaniczny i świat niebiański oznacza znowu jedno i to
samo.
I wreszcie mamy jeszcze wyższy świat, który otwierają nam jeszcze wyższe
zmysły; metoda różokrzyżowców określa go jako świat prawdziwej intuicji,
przy czym intuicja jest czymś o wiele wyższym niż to, co się pospolicie
pod tym słowem rozumie w życiu codziennym; jest to pogrążenie się,
zatracenie się w innych istotach i poznawanie tych istot od wewnątrz.
Świat intuicji w ruchu, który nawiązuje do różokrzyżowców, nazywa się
światem rozumu. Jest to sfera tak odległa, że tutaj, na Ziemi, jest tylko
czymś w rodzaju cienia, odbicia. Nasze pojęcia rozumowe są zaledwie słabym
odbiciem tego, co w świecie intuicji jest żywą rzeczywistością. Musimy
więc prócz świata fizycznego wymienić jeszcze trzy inne światy, jeżeli
chcemy wiedzieć, co nas otacza. Gdy wzniesiemy się w ten najwyższy świat,
w świat intuicji, to widzimy, że każdemu pojęciu, jakie wytwarzamy sobie
tutaj o przedmiotach, odpowiadają tam żywe istoty. To, co tu jest
pojęciem, jest tylko cieniem, odbiciem istot tego najwyższego świata. Tak
więc nasz świat fizyczny jest wynikiem sił, które w prawdziwej swej
postaci znajdują się w świecie intuicji, w wyższym dewahanie,
arupa-dewahanie.
Możemy jeszcze lepiej wyjaśnić sobie to wszystko, jeżeli postawimy
pytanie, co wynika z takiego właśnie potraktowania świata mineralnego?
Człowiek jest istotą samoświadomą. O minerale mówimy, że nie ma
świadomości, ale mamy wtedy na myśli to, co się dzieje w granicach planu
fizycznego, bo ma on świadomość w wyższych światach. W świecie
elementarnym nie znajdziemy jednak jeszcze jaźni minerału. Znajdziemy ją
dopiero w najwyższym ze światów, jakie wyliczyliśmy przed chwilą. Tak jak
palec nie ma świadomości, tylko należy do świadomej jaźni człowieka,
podobnie i minerał wiedzie nas do swojej jaźni poprzez prądy, które trzeba
przebyć, aby dotrzeć do najwyższej dziedziny bytu. Paznokieć jest częścią
całego organizmu ludzkiego, który w jaźni ma swoją świadomość; otóż
paznokieć tak się ma do całego naszego organizmu jak minerał do świata
ducha. Bo dopiero całość organizmu ma jaźń świadomą, a minerał, podobnie
jak paznokieć, jest najdalszym wyrazem zgęszczenia, stwardnienia tego
życia, które jest w całym organizmie. Podobieństwo między fizycznym ciałem
człowieka a minerałem polega na tym, że temu fizycznemu ciału, temu, co w
nim jest czysto fizyczne, odpowiada świadomość w najwyższym świecie
duchowym. W zakresie czysto fizycznym ciało to ulega działaniu płynącemu z
góry, z wyższych światów. Nie panujemy nad tym, co kształtuje nasze ciało
fizyczne. Tak jak ruch ręki zależy od naszej jaźni, tak czysto fizyczny
skład naszego ciała i procesy w nim zachodzące zależą od tej świadomości
jaźni naszego ciała fizycznego, która nim kieruje z najwyższych światów.
Tylko wtajemniczony, który wzniósł się na stopień intuicji, opanowuje sam
swe ciało fizyczne tak, że żaden prąd nie przebiegnie jego nerwami z
pominięciem świadomości i właśnie dopiero przez to staje na poziomie tych
wyższych światów, które z góry kierują jego ciałem fizycznym.
Drugi człon naszej natury pokrewny jest roślinom i zwierzętom; jest to tak
zwane ciało eteryczne albo życiowe. Jasnowidzącemu przedstawia się ono
mniej więcej w granicach ciała fizycznego. Ciało eteryczne stanowi splot
sił. Gdybyśmy mogli na chwilę całkowicie odwrócić myśli od ciała
fizycznego i skierować całą świadomość tylko na ciało eteryczne, to
ujrzelibyśmy ciało składające się z sił, przeniknięte siłami, które
utworzyły, zbudowały ciało fizyczne. Serce ludzkie nigdy nie mogłoby
powstać w obecnej postaci, gdyby w ciele eterycznym, które przenika nasze
ciało fizyczne, nie było eterycznego serca. Ono właśnie zawiera w sobie
prądy i siły, które są budowniczymi, architektami, twórcami serca
fizycznego. Jest to mniej więcej tak, jak gdybyśmy wyobrazili sobie, że
mamy naczynie z wodą i jeżeli ochłodzimy wodę, to powstanie zagęszczenie,
powstanie lód. Ten lód to jest woda, tylko zagęszczona, stwardniała, a
formy, jakie ten lód przybiera, istniały w wodzie jako linie sił. Tak też
i serce fizyczne powstało z eterycznego serca. Jest to tylko zgęstniałe,
stwardniałe serce eteryczne, a prądy serca eterycznego nadały fizycznemu
sercu jego postać. Jeżeli moglibyśmy całkowicie odwrócić uwagę od ciała
fizycznego, tak aby dla nas na chwilę nie istniało, to mielibyśmy przed
sobą tylko ciało eteryczne, które w górnej swej części jest dosyć podobne
do ciała fizycznego. To podobieństwo zachodzi jednak tylko do połowy,
potem ciało eteryczne wykazuje duże zróżnicowanie. Zrozumiecie to, gdy wam
powiem, że mężczyzna ma ciało eteryczne żeńskie, a kobieta męskie. Bez tej
wiedzy wiele rzeczy w praktycznym życiu pozostaje niezrozumiałych. Poza
tym, wygląda ono jak świetlna postać, która ze wszystkich stron trochę
wykracza - ale tylko niewiele - poza rozmiary ciała fizycznego. Siły,
które wspólnie działają w ciele eterycznym, znajdziemy w świecie
inspiracji, zwanym też rupa-dewahanem albo światem niebiańskim. Siły,
które tworzą i utrzymują ciało eteryczne, znajdujemy o jeden stopień niżej
niż te, które tworzą i utrzymują ciało fizyczne. Dlatego też jaźni
świadomej roślin szukać trzeba w świecie inspiracji, w świecie niższego
dewahanu. W tym świecie harmonii sfer, w którym świadoma jaźń roślin ma
swoją siedzibę, znajdujemy także świadomą jaźń przenikającą nasze ciało
eteryczne, żyjącą w nas, chociaż bez naszej wiedzy.
Teraz przechodzimy do trzeciej części naszej istoty, do ciała astralnego
albo - według określenia różokrzyżowców – do ciała duszy. To ciało
astralne wspólne jest już tylko człowiekowi i zwierzętom. Tam, gdzie
występuje uczucie, radość i ból, zadowolenie i smutek, afekty i
namiętności, tam wchodzi w grę ciało astralne jako teren, siedziba tych
przeżyć wewnętrznych danej istoty; tak samo pragnienie, pożądanie,
wszystko to tkwi - jeżeli można się tak wyrazić - w ciele astralnym.
Możemy scharakteryzować to ciało mówiąc, że ma ono w sobie to, co
znajdujemy także w świecie zwierząt. Ale światu zwierzęcemu także
odpowiada jakaś świadomość. Astralnością człowieka i zwierzęcia kierują
siły, które znajdują się w świecie astralnym, imaginatywnym, albo - jak
wyrażają się różokrzyżowcy - w świecie elementarnym. Siły, które tworzą i
utrzymują to ciało astralne, które nadają mu jego postać, znaleźć można we
właściwej formie w świecie astralnym. Otóż i zwierzęta mają w tym świecie
swoją jaźń świadomą. U człowieka mówimy o indywidualnej duszy, w przypadku
zwierząt mówimy o duszy grupowej. Duszę tę znaleźć można na planie
astralnym, z tą tylko różnicą, że nie każde zwierzę z osobna, lecz cały
gatunek - np. wszystkie lwy, wszystkie tygrysy - ma jedną wspólną jaźń. W
ten sposób to, co widzimy tu jako zwierzę, zrozumieć możemy w pełni tylko
wtedy, jeżeli jesteśmy w stanie uchwycić to, co łączy zwierzęta z planem
astralnym. Spostrzegamy wtedy coś, niby promienie czy prądy, które biegną
np. od pojedynczych lwów i dopiero w świecie astralnym łączą się z ich
wspólną duszą grupową, ze zbiorową duszą wszystkich lwów, jakie chodzą po
ziemi. Otóż w każdym ciele astralnym żyje coś z takiej duszy grupowej. Ta
jaźń zwierzęca żyje też w ludzkim ciele astralnym i wtedy dopiero człowiek
uniezależnia się od niej, gdy staje się jasnowidzącym na planie astralnym,
gdy staje na poziomie istot astralnych, gdy z duszami zwierzęcymi w
świecie astralnym obcuje tak jak tu z pojedynczymi zwierzętami. Świat
astralny zamieszkują istoty, które tylko rozszczepione na większą ilość
pojedynczych zwierząt schodzić mogą na plan fizyczny. Gdy zwierzęta kończą
życie, łączą się z powrotem z tą częścią swej istoty, którą pozostawiły na
planie astralnym. Cała grupa zwierząt jest w świecie astralnym, jeżeli tak
rzec można, pewną istotą, z którą rozmawia się tak, jak tu z poszczególnym
człowiekiem. Wyglądają one trochę inaczej niż w rzeczywistości ziemskiej,
ale nie bez racji określane są w Apokalipsie (4.6-9.) w ten sposób, że
rozpadają się na cztery grupy: orzeł, lew, byk i człowiek (człowiek, który
nie zstąpił jeszcze na plan fizyczny). Te cztery zwierzęta apokaliptyczne
stanowią cztery rodzaje dusz grupowych, które na planie astralnym znajdują
się najbliżej indywidualnej duszy ludzkiej.
A teraz spojrzeć musimy na to, co nie jest już wspólne dla człowieka i
otaczającego go świata, na to, co znajduje swój wyraz w ludzkiej jaźni.
Dzięki tej czwartej części swej istoty człowiek jest ukoronowaniem
fizycznego ziemskiego stworzenia. Dopiero dzięki temu czwartemu członowi
może mieć świadomość tutaj, na planie fizycznym. Tak jak świadomość
minerałów znajduje się w wyższym świecie duchowym - w arupa-dewahanie,
świadomość roślin w niższym, świecie duchowym - rupa-dewahanie, świadomość
zwierząt w świecie astralnym, tak jaźń świadoma człowieka znajduje się na
planie fizycznym, w tej właśnie czwartej części składowej jego istoty.
Dopiero tu, w swej jaźni, ma człowiek coś, gdzie nie ma wstępu żadna inna
świadoma jaźń.
Zapoznaliśmy się więc z czteroczłonową naturą człowieka składającą się z
ciała fizycznego, ciała eterycznego, ciała astralnego i jaźni.
Wszystko to nie wyczerpuje jeszcze natury człowieka; te cztery człony
człowiek miał już przy pierwszej inkarnacji na Ziemi, a wędrówka przez
szereg wcieleń oznacza przecież coraz wyższy rozwój. Polega on na tym, że
człowiek, opierając się na swojej jaźni, opracowuje teraz trzy wcześniej
wymienione części składowe swojej istoty. Przeżywając w zamierzchłej
przeszłości