14765

Szczegóły
Tytuł 14765
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14765 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14765 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14765 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Rudolf Steiner - Teozofia Różokrzyżowców Rudolf Steiner Kalendarium 1861 Rudolf Steiner przychodzi na świat 25 lub 27 lutego w Kraljevec (ówczesne Austro-Węgry, dziś Chorwacja) jako syn urzędnika austriackiej kolei Johanna Steinera i Franciski Steiner z domu Blie. Dzieciństwo spędza niedaleko Wiener-Neustadt w Pottschach oraz Neudörfl (tam uczęszcza do szkoły wiejskiej). 1872 Rozpoczyna naukę w tzw. Realschule (szkole realnej), którą kończy maturą z wyróżnieniem w 1879 r. 1879 Rozpoczyna studia na Politechnice Wiedeńskiej. Studiuje początkowo matematykę i przyrodoznawstwo, ale później poświęca się również studiom literacko-historycznym i filozoficznym. W Wiedniu zaprzyjaźnia się z germanistą i badaczem twórczości Goethego, Karlem Juliusem Schröerem (1825-1900), pod wpływem którego zajmuje się intensywnymi studiami nad całą twórczością Goethego. Schröer poleca dwudziestoletniego Steinera Josephowi Kurschnerowi, który pracuje dla wydawnictwa Deutsche National Literatur nad zbiorowym wydaniem dzieł Goethego. 1881 Steiner zajmuje się opracowaniem podstaw światopoglądu Goethego w oparciu o jego teorie filozoficzno-poznawcze. 1886 Ukazuje się w druku jego praca Grundlinien einer Erkenntnistheorie der Goetheschen Weltanschaung (Podstawy teorii poznania światopoglądu Goethego). Dzięki tej rozprawie Steiner otrzymuje propozycję pracy w Weimarze przy opracowaniu popularnego wydania naukowych dzieł Goethego w ramach tzw. Sophien-Ausgabe. 1890 Steiner przenosi się do Weimaru, gdzie podejmuje pracę w archiwum Goethego i Schillera. Kontynuuje swoje badania nad twórczością Goethego. W tym czasie pracuje również nad przedstawieniem swojego światopoglądu opartego na intuitywnym poznaniu świata nadzmysłowego. 1891 Uzyskuje doktorat z filozofii na Uniwersytecie w Rostocku. Jego rozprawa doktorska Die Grundfrage der Erkenntnistheorie mit besonderer Rücksicht auf Fichtes Wissenschftslehre ukazuje się w 1892 roku w poszerzonej formie jako Wahrheil und Wissenschaft (Prawda a nauka). 1893 Wydaje swoje główne dzieło filozoficzne Philosophie der Freiheit (Filozofia wolności). 1895 Ukazuje się książka Friedrich Nietzsche, ein Kämpfer gegen seine Zeit. 1897 Wieloletnie studia nad twórczością Goethego przedstawia w pracy Goethes Weltanschaung (Światopogląd Goethego). Steiner przenosi się do Berlina, gdzie przez trzy lata redaguje Magazin für Literatur. W okresie tym staje się znaczącą postacią w intelektualnym życiu stolicy. 1899 Poślubia Annę Eunicke (1853-1911). Rozpoczyna wykłady na Berlińskiej Wszechnicy Robotniczej. 1901 Publikacja jego kolejnej rozprawy Welt – und Lebensanschaungen im 19. Jahrhundert oraz Die Mystik im Aufgang des neuzeitlichen Geistesleben. W tej oraz w następnych swoich pracach opisuje badania świata duchowego, które oparte zostały na racjonalnym postępowaniu prowadzącym do poznania nadzmysłowego metodą przyrodoznawczą. W następnych latach powstają jego kolejne prace: 1902 – Das Christentum als mystische Tatsache (Chrześcijaństwo jako fakt mistyczny); 1904 – Theosophie (Teozofia); 1905 – Wie erlangt man Erkenntnisse der höheren Welten (Jak osiągnąć poznanie wyższych światów); 1908 – Aus der Akasha-Chronik (Z kroniki akasza), Die Stufen der höheren Erkenntnis (Stopnie wyższego poznania); 1910 -Die Geheimwissenschaft im Umriss (Wiedza tajemna w zarysie). W latach 1910 – 1913 tworzy cztery dramaty sceniczne: 1910 - Die Pforte der Einweihung (Wrota wtajemniczenia); 1911 – Die Prüfung der Seele (Egzamin duszy); 1912 – Der Hüter der Schwelle (Strażnik progu); 1913 – Der Seelen Erwachen (Przebudzenie duszy). 1902 Wstępuje do Towarzystwa Teozoficznego, z którym pozostaje związany do 1913 r. 1912 Przy współpracy Marii von Sievers opracowuje podstawy eurytmii. 1913 Kończy się okres jego działalności w Towarzystwie Teozoficznym. Steiner występuje z niego wraz z większością niemieckich teozofów i zakłada Towarzystwo Antropozoficzne. Antropozofii poświęca całe swoje późniejsze życie. 1913 Początek pracy nad budową pierwszego Goetheanum, ośrodka ruchu antropozoficznego. Od 1913 roku Steiner wiąże swoją działalność z małą miejscowością Dornach, koło Bazylei. Ta szwajcarska miejscowość została wybrana na siedzibę Towarzystwa Antropozoficznego po odmowie władz niemieckich na lokalizację w okolicy Monachium. Pierwsze Goetheanum, budowla, w której R. Steiner zawarł wszystkie swoje doświadczenia i całą wiedzę duchową była wielkim dziełem artystycznym. Przy jej powstaniu realizowane były nowe teorie barw i proporcji wywodzące się z prac nad dziełami Goethego. Tą pracą dał impuls do rozwoju nowych prądów w architekturze, rzeźbie i malarstwie. 1914 Poślubia Marię von Sievers. Dornach staje się centrum jego działalności. W okresie 1914-1922 kontynuuje pracę nad budową Goetheanum. Wszystkie projekty architektoniczne do tej wielkiej budowli wykonuje sam według swoich zasad. W wyniku podpalenia w noc sylwestrową 1922/23 prawie ukończone dzieło doszczętnie płonie. Drugie Goetheanum budowano już po śmierci Steinera, ale według jego projektów – z betonu. 1919 Swoimi wykładami o zasadach trójpodziału społecznego daje impuls do rozwoju pedagogiki opartej na nowych zasadach. Prowadzi wykłady dla wychowawców i rodziców. Zakłada w Stuttgarcie pierwszą Wolną Szkołę Waldorfską (nazwa pochodzi od fabryki Waldorf-Astoria, gdzie prowadził wykłady dla robotników). 1920 W Domach prowadzi pierwszy kurs medyczny dla lekarzy. Ten cykl dwudziestu wykładów rozpoczyna aktywną pracę nad stworzeniem podstaw medycyny antropozoficznej. Pozostaje aktywny na polu pedagogiki. Zajmuje się również naukami przyrodniczymi w świetle wiedzy duchowej. 1921 Tworzy podstawy eurytmii leczniczej, prowadzi wykłady dotyczące spojrzenia z punktu widzenia wiedzy duchowej na nauki przyrodnicze, historię, nauki ścisłe i społeczne. 1922 Podobnie jak w poprzednich latach prowadzi setki wykładów. Współdziała przy założeniu Christengemeinschaft. Płonie pierwsze Goetheanum. 1923 Zniszczenie Goetheanum, jego wieloletniej pracy, przeżywa Steiner bardzo ciężko. Pozostaje nadal aktywny. Rozwija podstawy medycyny antropozoficznej, kontynuuje pracę pedagogiczną. Tematy jego wykładów rozszerzają się na wciąż nowe obszary zagadnień. Od 24.XII.1923 do 1.I.1924 uczestniczy w założeniu Powszechnego Towarzystwa Antropozoficznego i zostaje jego przewodniczącym. 1924 W Kobierzycach koło Wrocławia 7-16 VI prowadzi kurs rolniczy, który staje się impulsem i podstawą rozwoju rolnictwa biodynamicznego, opartego na wiedzy duchowej i traktującego Ziemię jako żywe jestestwo duchowe. 1924 We wrześniu ciężka choroba zmusza go do przerwania działalności publicznej. Pomimo to pozostaje aktywny. Razem z Itą Wegman pracuje w dziedzinie medycyny, kontynuuje prace z zakresu pedagogiki. Opracowuje plany i szkice do budowy drugiego Goetheanum. 1925 Jest już bardzo ciężko chory. Wraz z Itą Wegman kończy książkę Grundlegendes für eine Erweiterung der Heilkunst nach geisteswissenschaftlichen Erkenntnissen (Podstawy sztuki leczenia poszerzonej wiedzą duchową). Pracuje do ostatnich dni życia nad swoją biografią, opisaną w niedokończonej książce Mein Lebensgang (Moja droga życia) oraz nad dziełem Anthroposophische Leitsätze (Antropozoficzne myśli przewodnie). Umiera 30 III 1925 r. w swoim atelier przy Goetheanum. Wstecz / Spis treści / Dalej I Wykłady, które rozpoczynamy, noszą tytuł: "Teozofia różokrzyżowców". Jest to ta sama prastara, a jednak wiecznie nowa, mądrość ujęta w dostosowaną do naszych czasów metodę. W metodę, która właściwie istnieje już od XIV wieku. Nie będziemy jednak zajmowali się historią różokrzyżowców. Wiecie wszyscy, że dziś nawet w szkołach podstawowych wykładają coś w rodzaju geometrii, do której należy również twierdzenie Pitagorasa. Dzieci uczą się elementów geometrii niezależnie od tego, w jaki sposób ta geometria powstała. Cóż bowiem wie dzisiaj uczeń szkoły początkowej o Euklidesie? A jednak uczy się właśnie geometrii euklidesowej. Dopiero znacznie później, kiedy zapozna się już z samym przedmiotem, z jego treścią, dowiaduje się - np. na lekcji historii nauki - w jakiej formie, w jakiej postaci zjawiło się pierwotnie w dziejach ludzkości to, co dzisiaj dostępne jest dla wszystkich w szkołach podstawowych. Tak samo jak na początku nauki geometrii nie obchodzi ucznia, w jakiej formie przekazał ją kiedyś ludzkości Euklides, podobnie i my nie będziemy się oglądali na to, jaka była w historii linia rozwojowa tzw. prądu różokrzyżowców. I tak jak uczeń zapoznaje się z geometrią, podchodząc do samej rzeczy, do jej treści, tak i my rozważać będziemy samą treść mądrości różokrzyżowców. Kto zna zewnętrzną historię różokrzyżowców, tak jak jest ona przedstawiana w literaturze, ten niewiele wie o istotnej treści ich teozofii. To, co stanowi istotę tej teozofii, żyje od XIV wieku jako prawda, niezależnie od zewnętrznej historii tego ruchu; podobnie jak geometria jest prawdziwa i można ją poznać niezależnie od jej historii. Dlatego tylko pobieżnie dotkniemy tego, co najważniejsze w historii różokrzyżowców. W roku 1459, jako nauczyciel niewielkiego grona wtajemniczonych uczniów, wystąpił Christian Rosenkreutz. Pod tym nazwiskiem znany był światu człowiek, który był inkarnacją bardzo wysokiego jestestwa duchowego. W roku 1459, w ściśle zamkniętym kole bractwa o celach duchowych, zwanego Fraternitas Rosae Crucis, Christian Rosenkreutz został wyniesiony do godności Eques Lapidis Aurei, Rycerza Złotego Kamienia. Ta wysoka indywidualność duchowa, która wcieliła się na planie fizycznym jako Christian Rosenkreutz, działała odtąd w tym samym ciele jako przewodnik i nauczyciel prądu różokrzyżowców. Znaczenie wyrażenia w tym samym ciele również wyjaśnimy sobie w trakcie następnych wykładów, gdzie będzie mowa o losie człowieka po śmierci. Mądrość, o której tu mówimy, prawie do końca XVIII wieku dostępna była tylko dla członków zamkniętego bractwa, obwarowana surowymi przepisami, które odcinały ją od świata zewnętrznego. W XVIII wieku misją tego bractwa stało się przelanie w ówczesną kulturę Europy Środkowej duchowej ezoterii; widzimy więc tu i ówdzie zjawiska, które wprawdzie należą do zewnętrznej, egzoterycznej kultury, są jednak niczym innym, jak wyrazem mądrości ezoterycznej. W ciągu ubiegłych stuleci niejeden człowiek usiłował w taki czy inny sposób dotrzeć do istoty mądrości różokrzyżowców, ale to się nie udawało. I tak np. Leibnitz na próżno usiłował zbliżyć się do źródeł tego prądu. Natomiast mądrość ta widoczna jest w pewnym dziele - egzoterycznym zresztą - które powstało pod koniec ziemskiej drogi Lessinga. Jest to jego "Wychowanie rodu ludzkiego", tekst, który czytać trzeba między wierszami. Po jej szczególnym ezoterycznym zakończeniu można poznać, że jest to zewnętrzny wyraz głębokiej mądrości różokrzyżowców. Najwspanialej jednak przejawiła się ona u człowieka, który skupiał w sobie całą ówczesną kulturę europejską - u Goethego. Goethe, jako stosunkowo młody człowiek, zbliżył się do źródła inspiracji różokrzyżowców i w pewnym sensie dostąpił niezwykle wysokiego wtajemniczenia. Łatwo powstać mogą nieporozumienia, gdy mówi się o wtajemniczeniu Goethego; dlatego może lepiej będzie wyjaśnić to trochę bliżej. Było to w czasie, kiedy Goethe opuścił uniwersytet w Lipsku, zanim dostał się do Strassburga. Zdarzyło się wtedy coś w najwyższym stopniu niezwykłego. Goethe doznał wstrząsającego przeżycia, którego zewnętrznym wyrazem była ciężka, śmiertelna choroba. To ważne przeżycie, pewnego rodzaju wtajemniczenie, przyszło właśnie w czasie choroby. Goethe nie zdawał sobie z tego jasno sprawy, działało ono początkowo w jego duszy w formie poetyckiego natchnienia, prądu, który w najprzedziwniejszy sposób przenikał do jego utworów. Taki właśnie cudowny przebłysk mamy w wierszu "Tajemnice", który najbliżsi przyjaciele Goethego zaliczali do jego najgłębszych utworów. I rzeczywiście, Goethe już nigdy potem nie mógł zdobyć się na zakończenie tego poematu. W granicach ówczesnej kultury nie było jeszcze możliwe znalezienie formy zewnętrznej dla oddania całej głębi, jaka żyje w tym wierszu. Mamy w tym utworze najgłębsze tajemnice duszy Goethego, a dla wszystkich komentatorów Goethego niedostępną zagadkę. Otrzymane wówczas wtajemniczenie z czasem stało się dla Goethego bardziej świadome. Dzięki temu mógł stworzyć ów niezwykły utwór pisany prozą: Bajka o zielonym wężu i pięknej Lilii. Jest to jeden z najgłębszych utworów literatury światowej. Kto go dobrze rozumie, ten wie dużo o mądrości różokrzyżowców. Kiedy mądrość ta miała przeniknąć do ogólnej kultury, w pewien sposób została zdradzona - nie ma potrzeby wdawać się w to bliżej - i niektóre jej prawdy przedostały się w szeroki świat w zniekształconej formie. Ta właśnie zdrada z jednej strony, z drugiej zaś konieczność, jaka zachodziła, aby kultura zachodnioeuropejska rozwijała się w ciągu XIX wieku bez żadnych ezoterycznych wpływów, te dwa powody sprawiły, że źródła mądrości różokrzyżowców pozornie cofnęły się w głąb, w ukrycie. W pierwszej połowie XIX wieku, a nawet jeszcze później, wiedza ta była w znacznej mierze niedostępna. Dopiero w naszych czasach stało się znowu możliwe otwarcie źródła tej mądrości, aby mogła ona przeniknąć do kultury zewnętrznej. Jeżeli przyjrzymy się kulturze współczesnej, to zrozumiemy powody, dlaczego musiało się tak stać. A teraz chciałbym podać dwa charakterystyczne rysy, którymi odznacza się mądrość różokrzyżowców, a które ważne są dla jej misji w świecie. Pierwszy związany jest z całą postawą człowieka wobec mądrości, która jest nieco inna niż ezoteryczna forma mądrości chrześcijańsko-gnostycznej. Musimy tu poruszyć, na razie pobieżnie, dwa aspekty życia duchowego, jeżeli chcemy zdać sobie jasno sprawę z tego odrębnego stanowiska. Pierwszy z nich to stosunek ucznia do nauczyciela i tu musimy poruszyć dwie rzeczy. Musimy rozważyć po pierwsze to, co nazywamy jasnowidzeniem, po drugie to, co nazywamy wiarą w autorytet. Pod słowem jasnowidzenie - które właściwie nie jest dobrym wyrażeniem - rozumiemy nie tylko widzenie, ale także i słyszenie duchowe. To są dwa źródła wszelkich pouczeń o ukrytej mądrości świata i z żadnych innych źródeł nie może płynąć prawdziwe poznanie. W metodzie różokrzyżowców mamy jednak ważną, zasadniczą różnicę między dochodzeniem, zdobywaniem prawd duchowych, a ich pojmowaniem. Dla różokrzyżowca istnieje ogromna różnica między dochodzeniem, otrzymywaniem prawd duchowych, a ich pojmowaniem. Kto nie rozwinął w sobie zdolności duchowych, jasnowidzenia, nie może samodzielnie dojść do duchowych prawd w wyższym świecie. Dla zdobywania prawd duchowych jasnowidzenie jest warunkiem koniecznym. Ale tylko dla zdobywania; gdyż do chwili obecnej żaden prawdziwy prąd różokrzyżowy nie podawał nauk, których nie można zrozumieć posługując się zwykłym, logicznym myśleniem. Jeżeli ktoś zarzuca teozofii różokrzyżowców, że do zrozumienia jej trzeba być jasnowidzącym, to nie ma racji. Nie chodzi tu wcale o zdolność bezpośredniego przeżywania wyższych prawd przy zaangażowaniu duchowego widzenia i słyszenia. Jeżeli ktoś nie może pojąć mądrości różokrzyżowców na drodze czysto rozumowej, to oznacza tylko, że jeszcze nie wyrobił w sobie dostatecznej umiejętności logicznego myślenia. Jeżeli przyjmujemy to, co daje dzisiejsza kultura, jeżeli nie żałujemy trudu, cierpliwości, wytrwałości, by się uczyć, to z pewnością będziemy w stanie pojąć i zrozumieć to, co mówi nauczyciel różokrzyżowej mądrości. Jeżeli czyjś umysł odrzuca te prawdy i mówi: "Ja tego nie rozumiem", to powodem jest nie to, że dla niego świat ducha jest jeszcze niedostępny, tylko że za mało wykorzystuje swoje możliwości logicznego myślenia, nie pogłębia wystarczająco przeżyć oraz myśli, jakie mu daje zwykłe, dzisiejsze wykształcenie. Pomyślcie tylko, jakie niesłychane spopularyzowanie wiedzy nastąpiło w ciągu ubiegłych dwudziestu stuleci i spróbujcie wyobrazić sobie chrześcijański prąd różokrzyżowy w XIV wieku. Pomyślcie, jakże inny był stosunek rozproszonych po świecie ludzi do nauczycieli; działało tutaj mówione słowo. Mało kto zdaje sobie dokładnie sprawę, jaka olbrzymia ewolucja dokonała się od tamtych czasów. Wystarczy wspomnieć o wynalezieniu druku. Dzięki temu wynalazkowi tysiącami, milionami dróg przedostaje się dzisiaj do nurtu ogólnej kultury to, co wypracowujemy na wyżynach życia duchowego. Poczynając od książki, a kończąc na najmniejszej wzmiance w piśmie codziennym mamy niezliczoną ilość dróg, którymi ogromna masa pojęć przenika w życie. Są to jednak drogi, które otworzyły się dopiero niedawno i sprawiły, że intelekt zachodnioeuropejski przyjął zupełnie inną formę. Od tego czasu działa on zupełnie inaczej. Odwieczna mądrość, występując w nowej postaci, musi się z tym liczyć. Trzeba było stworzyć jej nową postać, tak by mogła dotrzymać kroku temu postępowi. Mądrość różokrzyżowców jest dzisiaj w stanie oprzeć się każdemu zarzutowi ze strony zarówno popularnej wiedzy, jak i poważnej, głębokiej nauki. Ostoję przeciw ewentualnej krytyce ze strony wiedzy posiada mądrość różokrzyżowa w sobie samej. Istotne zrozumienie wiedzy współczesnej, ale nie dyletanckie rozumienie, jakie zdarza się czasem nawet u profesorów uniwersyteckich, lecz zrozumienie wolne od abstrakcyjnych teorii i fantastycznych wyobrażeń materializmu, zrozumienie opierające się ściśle na faktach, dostarcza właśnie całego szeregu naukowych dowodów, wykazujących prawdziwość poglądów różokrzyżowców. Drugi charakterystyczny aspekt tej mądrości dotyczący stosunku ucznia do nauczyciela polega na tym, że ten stosunek jest zasadniczo różny niż w innych wtajemniczeniach. Sposób odnoszenia się ucznia do nauczyciela w obrębie tego ruchu jest właśnie czymś zupełnie innym niż wiara w autorytet. Postaram się to wytłumaczyć na przykładach z życia. Nauczyciel mądrości różokrzyżowej pragnie być dla swego ucznia tym, kim jest biegły matematyk dla swego ucznia. Czy można twierdzić, że mamy tu do czynienia z wiarą w autorytet? Nie! Czy można twierdzić, że uczeń nie potrzebuje nauczyciela matematyki? Niejeden powie, że tak, bo posługując się dobrymi książkami można dojść do tego samego przez samodzielne studia i tylko sposób poznania jest inny niż przy bezpośrednim kontakcie z człowiekiem. Podobnie też każdy, po osiągnięciu pewnego stopnia jasnowidzenia, mógłby dojść do wszystkich prawd duchowych; tylko że nikomu nie wyda się rozsądne, aby dążyć do celu dłuższą drogą Podobnie nierozsądne byłoby mówić: “Chcę sam z siebie dojść do wszystkich prawd duchowych". Gdy nauczyciel biegły w matematyce przekazuje uczniowi swą wiedzę, to uczeń nie potrzebuje uciekać się do wiary w autorytet, bo słuszność prawd matematycznych sama do niego przemawia i jego rzeczą jest tylko starać się zrozumieć. Podobnie jest z całym rozwojem ezoterycznym w ujęciu różokrzyżowców. Nauczyciel jest przyjacielem, doradcą, który prowadzi do przeżyć ezoterycznych, opierając się na własnym doświadczeniu. Gdy się już raz do nich dojdzie, to przyjmowanie prawd ezoterycznych na wiarę jest tak samo zbyteczne, jak przy twierdzeniu matematycznym, że suma kątów w trójkącie wynosi 180°. To, co w szkole różokrzyżowców spotykamy jako autorytet, nie jest autorytetem we właściwym znaczeniu tego słowa, tylko po prostu sposobem skrócenia drogi do najwyższych prawd. Teraz trzeba omówić stosunek wiedzy duchowej do ogólnej kultury duchowej. Na podstawie tego, co poruszymy w kolejnych wykładach, zobaczycie, że prawda może przeniknąć bezpośrednio do życia praktycznego. Nie chodzi o zbudowanie jakiegoś oderwanego systemu na teoretyczny tylko użytek, ale o coś, co prowadzić może do poznania głębokich podstaw naszej współczesnej wiedzy, do przeniknięcia prawdami duchowymi naszego życia codziennego. Mądrość różokrzyżowców przyjąć trzeba nie tylko głową, nawet nie tylko sercem, trzeba aby przeszła nam w ręce, przeniknęła wszystkie nasze umiejętności manualne. Trzeba wcielić ją w czyn. Bo nie sentymentalne oddawanie się współczuciu, tylko skoordynowane i celowe działanie jest pracą w służbie ludzkości. Proszę sobie tylko wyobrazić np. towarzystwo, które postawiłoby sobie za jedyny cel "braterstwo" i nie zajmowało się niczym innym, jak tylko prawieniem kazań na temat tej idei. To nie byłby prąd różokrzyżowy. Różokrzyżowiec nie myśli w ten sposób. Przypuśćmy, że ktoś leży na ulicy ze złamaną nogą, a wokół niego zbiera się gromadka kilkunastu ludzi przejętych miłosierdziem i współczuciem; wszyscy oni razem wzięci mniej znaczą niż jeden człowiek, który potrafi opatrzeć rannego, ewentualnie zestawić nogę; może wcale nie jest sentymentalny, ale podejdzie i pomoże. To jest właśnie nastrój, który żyje w duszy różokrzyżowca; chodzi mu o poznanie, które prowadzi do czynu, o opanowanie życia poprzez poznanie. Wszelkie twierdzenia o miłosiernym współodczuwaniu są w świetle mądrości różokrzyżowców nawet czymś niebezpiecznym; to ciągłe podkreślanie współczucia wydaje się pewnego rodzaju szukaniem wrażeń. Czym na planie fizycznym jest lubowanie się we wrażeniach niższego rzędu, tym w dziedzinie duszy, na planie astralnym, jest tendencja do przeżywania wszystkiego jedynie uczuciem, a nie poznaniem. Poznanie prowadzące do czynu, które pozwala nam wziąć w ręce życie - naturalnie nie w znaczeniu materialistycznym, tylko poznanie zdobyte w dziedzinach ducha - przeobraża nas w praktycznych, życiowych ludzi. Z poznania prawdy wypływa harmonia życia; jest ona naturalnym, niezawodnym rezultatem poznania. Może się zdarzyć, że człowiek, który potrafi opatrzyć rannego, minie go obojętnie, jeśli brak mu zwykłego ludzkiego współczucia i dysponuje on wiedzą dotyczącą jedynie świata fizycznego. Przy poznaniu duchowym jest to niemożliwe. Nie może być istotnego poznania duchowego, które nie przenikałoby w życie codzienne, w pracę. Jest to więc ta druga strona mądrości różokrzyżowej, którą osiąga się tylko drogą jasnowidzenia, ale pojąć ją można zwyczajnym ludzkim rozumieniem. Na pozór wydaje się to bardzo dziwne; aby mieć przeżycia w świecie ducha, trzeba być jasnowidzącym, ale żeby zrozumieć to, co widzi jasnowidzący, jasnowidzenie nie jest potrzebne. Gdy jasnowidzący przynosi wieści ze światów ducha o tym, co się tam dzieje, dając w ten sposób ludzkości to, co jest jej potrzebne, to każdy, kto chce zrozumieć, zrozumie. Przystąpimy teraz do rozpatrzenia siedmioczłonowej natury człowieka według metody różokrzyżowców. Rozważmy ciało fizyczne, o którym wszyscy sądzą, że je znają, chociaż właściwie wcale tak nie jest. Tak samo jak patrząc na wodę nie widzimy tlenu, musimy dopiero oddzielić go od wodoru, żeby się z nim zapoznać, podobnie, patrząc na człowieka, nie poznajemy, czym jest samo ciało fizyczne. Człowiek jest połączeniem ciała fizycznego, eterycznego, astralnego i innych wyższych członów, tak samo jak woda jest połączeniem chemicznym tlenu i wodoru. Człowiek stanowi jedność jako połączenie wszystkich tych członów! Jeżeli chcemy rozpatrywać tylko ciało fizyczne, to powinnibyśmy usunąć ciało astralne; to właśnie ma miejsce w czasie głębokiego snu; sen jest pewnego rodzaju wydzieleniem ciała astralnego wraz z wyższymi składnikami natury ludzkiej z ciała fizycznego i eterycznego. Ale i wtedy mamy jeszcze przed sobą coś więcej niż ciało fizyczne; dopiero z chwilą śmierci, gdy i ciało eteryczne opuszcza ciało fizyczne, pozostaje samo ciało fizyczne. Jest to fakt o bezpośredniej, praktycznej doniosłości. Wyjaśnijmy to na przykładzie. Weźmy ciało astralne. W pradawnej przeszłości, kiedy człowiek miał jeszcze mglistą, przyćmioną zdolność jasnowidzenia, obrazowość jego przeżyć w tej dziedzinie była zupełnie niepodobna do tego, co mamy dzisiaj. Obrazy zapadały najpierw w jego ciało astralne. Musimy zdać sobie sprawę, że w ciele astralnym człowieka odbiły się kiedyś obrazy trzech wymiarów przestrzennych - długości, szerokości i głębokości. Ten obraz trójwymiarowej przestrzeni, odciśnięty w ciele astralnym w pierwotnych czasach mglistego jasnowidzenia, przeniesiony został na ciało eteryczne. Tak jak pieczęć odciska się w roztopionym laku, podobnie obraz astralny odbił się w ciele eterycznym; stamtąd zaś modelował z kolei fizyczną postać, ciało fizyczne człowieka. W ten sposób obraz trójwymiarowej przestrzeni ukształtował w naszym ciele pewien określony organ. Pierwotnie w ciele astralnym był to obraz trzech prostopadłych do siebie linii w przestrzeni; to odcisnęło się niby pieczęć w ciele eterycznym. Tym samym uruchomiona została pewna część ciała eterycznego, która poczęła pracować nad jednym z organów we wnętrzu ucha, a mianowicie nad trzema tzw. kanałami półkolistymi. Wszyscy je mamy; jeżeli ulegną uszkodzeniu, to człowiek przestaje orientować się w przestrzeni, dostaje zawrotów głowy, nie może utrzymać się w pozycji pionowej. Taki jest związek między obrazami ciała astralnego, siłami ciała eterycznego i organami ciała fizycznego. W ogóle ciało fizyczne, cała zewnętrzna postać człowieka, wywodzi się z obrazów ciała astralnego i ze współdziałania sił ciała eterycznego; dlatego nie zrozumie ciała fizycznego ten, kto nie pozna najpierw ciała astralnego i eterycznego. Ciało astralne "poprzedza" ciało eteryczne, ciało eteryczne zaś "poprzedza" ciało fizyczne. Tak się ta rzecz komplikuje. Kanały półkoliste są tak samo organem fizycznym jak nos; nie ma na świecie dwóch identycznych nosów, a jednak można dostrzec pewne podobieństwo między nosami rodziców i dzieci. Gdybyśmy mogli studiować u ludzi kanały półkoliste, to okazałoby się, że zachodzą tu podobne różnice i podobieństwa jak między nosami. Można dziedziczyć po rodzicach kształty tych kanałów. Jedynie najgłębsza, wieczna duchowa treść człowieka, która przechodzi poprzez kolejne wcielenia, nie podlega dziedziczeniu. To, co nazywamy talentami, określonymi zdolnościami, nie zależy od właściwości mózgu. Z tej samej logiki korzystamy w matematyce, w filozofii i w życiu praktycznym. Różnice uzdolnień występują dopiero wtedy, gdy stosujemy logikę w dziedzinach, dla których organem poznania są np. kanały półkoliste. Tak np. wybitnymi matematykami będą ludzie, u których ten właśnie organ jest specjalnie wykształcony; jako przykład może służyć rodzina Bernoullich, która wydała szereg znakomitych matematyków. Dusza ludzka może przynieść ze sobą na świat całą moc predyspozycji czy to do muzyki, czy też w innych dziedzinach. Jeżeli jednak nie znajdzie w ciele fizycznym odpowiednio ukształtowanych organów, nie będzie mogła rozwinąć tych zdolności. W ten sposób widzicie, że niemożliwe jest istotne poznanie świata fizycznego, o ile nie rozumiemy, jak w nim wszystko powstaje. Zadanie różokrzyżowca nie polega na odsuwaniu się od świata fizycznego, byłaby to zła sprawa. Jego misją jest właśnie przeduchowienie świata fizycznego. Musi się on wznosić w najwyższe sfery życia duchowego i dysponując wiedzą, jaką tam zdobył, czynnie brać się do pracy w świecie fizycznym, a przede wszystkim pośród ludzi. To jest prawdziwy pogląd różokrzyżowca; bezpośredni wynik jego mądrości. Zabieramy się do rozważania takiej mądrości, która pomoże nam w zrozumieniu nawet najmniejszych rzeczy. Pamiętajmy, że najmniejsza rzecz, gdy jest na właściwym miejscu, może prowadzić do wielkiego celu! Wstecz / Spis treści / Dalej II Poprzednio mówiliśmy, w jakim stosunku do człowieka i do całej kultury pozostaje światopogląd duchowy, zdobyty na drodze, którą nazywamy wiedzą różokrzyżowców. Jakkolwiek prawdy wyższych światów zdobywać może tylko jasnowidzący, który w znacznym stopniu rozwinął w sobie siły duchowe, to jednak dążeniem tego kierunku jest zrozumienie nauki, która płynie z ezoterycznego poznania, przy zastosowaniu zwykłej logiki. Zdobyć to poznanie może rozwinięty zmysł duchowy jasnowidzącego, ale do zrozumienia objawionych treści wystarcza zwykła logika. Nie należy jednak sądzić, że treść każdego wykładu z osobna może się ostać wobec jakiejkolwiek dowolnej krytyki. Jest to możliwe tylko wtedy, jeżeli poruszone tu zagadnienia rozważać będziemy wszechstronnie. Podkreśliliśmy również w poprzednim wykładzie drugą właściwość tego kierunku. To mianowicie, że metoda różokrzyżowców dąży do przejścia w życie praktyczne. Nasza praca również przenikać ma w życie. Ale i pod tym względem także musimy być cierpliwi. Niejedno wyda się nam z początku niemożliwe do zastosowania w życiu praktycznym. Kiedy jednak po jakimś czasie ogarniemy wzrokiem całość, to zobaczymy, w jaki sposób poszczególne prawdy mogą mieć bezpośredni wpływ na codzienne sprawy życiowe. Mądrość, która da się zastosować w życiu - oto cel metody różokrzyżowców. A teraz przystąpimy do rozważania natury człowieka. Poszczególne człony ludzkiej natury poznamy tylko wtedy gdy idąc krok za krokiem, rzeczowo, niczego nie pomijając zobaczymy, jak wszystko łączy się w organiczną całość. Potem zastanowimy się nad losem człowieka po śmierci. Zastanowimy się, co dzieje się w czasie czuwania, snu i śmierci w związku ze złożoną strukturą ludzkiej natury. Będziemy musieli rozważyć, jakie zadanie ma przed sobą człowiek pomiędzy śmiercią a nowym narodzeniem. Bardzo rozpowszechnione jest dzisiaj przekonanie, że ludzie w życiu pozagrobowym są bezczynni. Ale tak nie jest; oddani są ustawicznej twórczej pracy, która ma znaczenie dla całego kosmosu. Następnie będziemy musieli wytłumaczyć, co nazywamy reinkarnacją i karmą oraz rozważyć los w związku z rozwojem człowieka. Zastanowimy się, jak biegnie linia rozwoju ludzkości, poczynając od zamierzchłych czasów i jakie perspektywy widzimy w przyszłości. Naszym dzisiejszym zadaniem będzie scharakteryzowanie istoty człowieka. Mówiąc o istocie człowieka musimy sobie zdawać sprawę, że ludzka natura jest znacznie bardziej skomplikowana dla tego, kto z wykształconymi organami poznania duchowego bierze się do jej rozpatrywania niż dla tego, kto posługuje się zwykłą zewnętrzną obserwacją, kierując się rozumowaniem przystosowanym do świata fizycznego i obejmując zaledwie małą część rzeczywistości. Z punktu widzenia wiedzy duchowej błędem jest jak to już zaznaczyliśmy - nazywać ciałem fizycznym to, co mamy ciągle przed oczami. Ciało fizyczne, na które patrzymy przeniknięte jest ciałem eterycznym i astralnym. Jest ono połączeniem tych trzech ciał i dopiero po usunięciu dwóch ostatnich mielibyśmy rzeczywiście przed sobą tylko ciało fizyczne. Ciało fizyczne jest czymś, co człowiek posiada na równi z otaczającą go naturą, z minerałami, roślinami i zwierzętami. Tylko wtedy prawidłowo rozważamy ciało fizyczne człowieka, jeśli zauważymy, że sięga ono tak daleko, jak daleko sięga nasze pokrewieństwo z otaczającym nas światem mineralnym. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że tej właśnie części naszej istoty nie można rozważać w oderwaniu od otaczającego nas wszechświata. Siły, które działają w ciele fizycznym, działają z kosmosu. Kto rozumie te zjawiska, ten rozmyślając o ciele fizycznym człowieka odnosi podobne wrażenie, jak przy rozważaniu natury tęczy. Aby powstała tęcza, muszą zaistnieć określone warunki takie jak kąt padania promieni słonecznych, rodzaj chmur itp. Jeżeli konstelacja słońca i chmur jest odpowiednia, to tęcza musi się pokazać. Tęcza jest więc fenomenem wywołanym przez warunki zewnętrzne. Podobnie ciało fizyczne jest objawem sił, których musimy szukać w całym otaczającym nas świecie. Zachodzi teraz pytanie, gdzie znajdują się w swej prawdziwej postaci siły, które sprawiają, że nasze ciało fizyczne przejawia się tak właśnie, jak się przejawia? Jeżeli rozważać będziemy ciało fizyczne, to sił, które je tworzą, szukać trzeba w wyższym świecie, bo w świecie fizycznym znajdujemy tylko to, co jest ich fizycznym objawem. Dlatego też musimy przez chwilę rozważyć światy, jakie istnieją jeszcze poza naszym światem fizycznym. Wyższe światy, o których mówi nam wiedza tajemna, znajdują się wokół nas. Trzeba tylko mieć dla nich otwarte zmysły duchowe, podobnie jak dla świata barw musimy mieć otwarte oczy. Gdy rozwiniemy pewne zmysły naszej duszy, zmysły o jeden stopień wyższe niż fizyczne, wtedy dostąpimy poznania świata astralnego. Teozofia różokrzyżowców nazywa ten świat światem imaginacji lub imaginatywnym, przy czym jednak imaginacja oznacza coś o wiele bardziej rzeczywistego niż to, co zwykle tym słowem oznaczamy. Jest to niby fala napływających i odpływających obrazów. Barwa, która w świecie fizycznym jest przywiązana do przedmiotów, w świecie astralnym podlega najróżniejszym przeobrażeniom. Z czasem poznamy to dokładniej. W spopularyzowanej metodzie różokrzyżowców świat ten nosi też nazwę świata elementarnego, tak więc te trzy wyrażenia, świat imaginatywny, astralny i elementarny używane są przez różokrzyżowców w tym samym znaczeniu. Poza tym istnieje jeszcze wyższy świat, do którego dostęp otwiera rozwój jeszcze wyższych zmysłów. Jest to świat harmonii sfer, który wnika w świat obrazów i świat istot kolorów. Świat ten nazywamy dewahanem, światem mentalnym albo też rupa-dewahanem. Różokrzyżowcy nazywają go światem harmonii sfer albo światem inspiracji, gdyż to on właśnie daje inspiracje, gdy wyższe zmysły są na to otwarte. Kontynuatorzy ruchu różokrzyżowców nazywają ten świat także niebiańskim lub dewahanem niższym. Świat inspiracji, świat dewahaniczny i świat niebiański oznacza znowu jedno i to samo. I wreszcie mamy jeszcze wyższy świat, który otwierają nam jeszcze wyższe zmysły; metoda różokrzyżowców określa go jako świat prawdziwej intuicji, przy czym intuicja jest czymś o wiele wyższym niż to, co się pospolicie pod tym słowem rozumie w życiu codziennym; jest to pogrążenie się, zatracenie się w innych istotach i poznawanie tych istot od wewnątrz. Świat intuicji w ruchu, który nawiązuje do różokrzyżowców, nazywa się światem rozumu. Jest to sfera tak odległa, że tutaj, na Ziemi, jest tylko czymś w rodzaju cienia, odbicia. Nasze pojęcia rozumowe są zaledwie słabym odbiciem tego, co w świecie intuicji jest żywą rzeczywistością. Musimy więc prócz świata fizycznego wymienić jeszcze trzy inne światy, jeżeli chcemy wiedzieć, co nas otacza. Gdy wzniesiemy się w ten najwyższy świat, w świat intuicji, to widzimy, że każdemu pojęciu, jakie wytwarzamy sobie tutaj o przedmiotach, odpowiadają tam żywe istoty. To, co tu jest pojęciem, jest tylko cieniem, odbiciem istot tego najwyższego świata. Tak więc nasz świat fizyczny jest wynikiem sił, które w prawdziwej swej postaci znajdują się w świecie intuicji, w wyższym dewahanie, arupa-dewahanie. Możemy jeszcze lepiej wyjaśnić sobie to wszystko, jeżeli postawimy pytanie, co wynika z takiego właśnie potraktowania świata mineralnego? Człowiek jest istotą samoświadomą. O minerale mówimy, że nie ma świadomości, ale mamy wtedy na myśli to, co się dzieje w granicach planu fizycznego, bo ma on świadomość w wyższych światach. W świecie elementarnym nie znajdziemy jednak jeszcze jaźni minerału. Znajdziemy ją dopiero w najwyższym ze światów, jakie wyliczyliśmy przed chwilą. Tak jak palec nie ma świadomości, tylko należy do świadomej jaźni człowieka, podobnie i minerał wiedzie nas do swojej jaźni poprzez prądy, które trzeba przebyć, aby dotrzeć do najwyższej dziedziny bytu. Paznokieć jest częścią całego organizmu ludzkiego, który w jaźni ma swoją świadomość; otóż paznokieć tak się ma do całego naszego organizmu jak minerał do świata ducha. Bo dopiero całość organizmu ma jaźń świadomą, a minerał, podobnie jak paznokieć, jest najdalszym wyrazem zgęszczenia, stwardnienia tego życia, które jest w całym organizmie. Podobieństwo między fizycznym ciałem człowieka a minerałem polega na tym, że temu fizycznemu ciału, temu, co w nim jest czysto fizyczne, odpowiada świadomość w najwyższym świecie duchowym. W zakresie czysto fizycznym ciało to ulega działaniu płynącemu z góry, z wyższych światów. Nie panujemy nad tym, co kształtuje nasze ciało fizyczne. Tak jak ruch ręki zależy od naszej jaźni, tak czysto fizyczny skład naszego ciała i procesy w nim zachodzące zależą od tej świadomości jaźni naszego ciała fizycznego, która nim kieruje z najwyższych światów. Tylko wtajemniczony, który wzniósł się na stopień intuicji, opanowuje sam swe ciało fizyczne tak, że żaden prąd nie przebiegnie jego nerwami z pominięciem świadomości i właśnie dopiero przez to staje na poziomie tych wyższych światów, które z góry kierują jego ciałem fizycznym. Drugi człon naszej natury pokrewny jest roślinom i zwierzętom; jest to tak zwane ciało eteryczne albo życiowe. Jasnowidzącemu przedstawia się ono mniej więcej w granicach ciała fizycznego. Ciało eteryczne stanowi splot sił. Gdybyśmy mogli na chwilę całkowicie odwrócić myśli od ciała fizycznego i skierować całą świadomość tylko na ciało eteryczne, to ujrzelibyśmy ciało składające się z sił, przeniknięte siłami, które utworzyły, zbudowały ciało fizyczne. Serce ludzkie nigdy nie mogłoby powstać w obecnej postaci, gdyby w ciele eterycznym, które przenika nasze ciało fizyczne, nie było eterycznego serca. Ono właśnie zawiera w sobie prądy i siły, które są budowniczymi, architektami, twórcami serca fizycznego. Jest to mniej więcej tak, jak gdybyśmy wyobrazili sobie, że mamy naczynie z wodą i jeżeli ochłodzimy wodę, to powstanie zagęszczenie, powstanie lód. Ten lód to jest woda, tylko zagęszczona, stwardniała, a formy, jakie ten lód przybiera, istniały w wodzie jako linie sił. Tak też i serce fizyczne powstało z eterycznego serca. Jest to tylko zgęstniałe, stwardniałe serce eteryczne, a prądy serca eterycznego nadały fizycznemu sercu jego postać. Jeżeli moglibyśmy całkowicie odwrócić uwagę od ciała fizycznego, tak aby dla nas na chwilę nie istniało, to mielibyśmy przed sobą tylko ciało eteryczne, które w górnej swej części jest dosyć podobne do ciała fizycznego. To podobieństwo zachodzi jednak tylko do połowy, potem ciało eteryczne wykazuje duże zróżnicowanie. Zrozumiecie to, gdy wam powiem, że mężczyzna ma ciało eteryczne żeńskie, a kobieta męskie. Bez tej wiedzy wiele rzeczy w praktycznym życiu pozostaje niezrozumiałych. Poza tym, wygląda ono jak świetlna postać, która ze wszystkich stron trochę wykracza - ale tylko niewiele - poza rozmiary ciała fizycznego. Siły, które wspólnie działają w ciele eterycznym, znajdziemy w świecie inspiracji, zwanym też rupa-dewahanem albo światem niebiańskim. Siły, które tworzą i utrzymują ciało eteryczne, znajdujemy o jeden stopień niżej niż te, które tworzą i utrzymują ciało fizyczne. Dlatego też jaźni świadomej roślin szukać trzeba w świecie inspiracji, w świecie niższego dewahanu. W tym świecie harmonii sfer, w którym świadoma jaźń roślin ma swoją siedzibę, znajdujemy także świadomą jaźń przenikającą nasze ciało eteryczne, żyjącą w nas, chociaż bez naszej wiedzy. Teraz przechodzimy do trzeciej części naszej istoty, do ciała astralnego albo - według określenia różokrzyżowców – do ciała duszy. To ciało astralne wspólne jest już tylko człowiekowi i zwierzętom. Tam, gdzie występuje uczucie, radość i ból, zadowolenie i smutek, afekty i namiętności, tam wchodzi w grę ciało astralne jako teren, siedziba tych przeżyć wewnętrznych danej istoty; tak samo pragnienie, pożądanie, wszystko to tkwi - jeżeli można się tak wyrazić - w ciele astralnym. Możemy scharakteryzować to ciało mówiąc, że ma ono w sobie to, co znajdujemy także w świecie zwierząt. Ale światu zwierzęcemu także odpowiada jakaś świadomość. Astralnością człowieka i zwierzęcia kierują siły, które znajdują się w świecie astralnym, imaginatywnym, albo - jak wyrażają się różokrzyżowcy - w świecie elementarnym. Siły, które tworzą i utrzymują to ciało astralne, które nadają mu jego postać, znaleźć można we właściwej formie w świecie astralnym. Otóż i zwierzęta mają w tym świecie swoją jaźń świadomą. U człowieka mówimy o indywidualnej duszy, w przypadku zwierząt mówimy o duszy grupowej. Duszę tę znaleźć można na planie astralnym, z tą tylko różnicą, że nie każde zwierzę z osobna, lecz cały gatunek - np. wszystkie lwy, wszystkie tygrysy - ma jedną wspólną jaźń. W ten sposób to, co widzimy tu jako zwierzę, zrozumieć możemy w pełni tylko wtedy, jeżeli jesteśmy w stanie uchwycić to, co łączy zwierzęta z planem astralnym. Spostrzegamy wtedy coś, niby promienie czy prądy, które biegną np. od pojedynczych lwów i dopiero w świecie astralnym łączą się z ich wspólną duszą grupową, ze zbiorową duszą wszystkich lwów, jakie chodzą po ziemi. Otóż w każdym ciele astralnym żyje coś z takiej duszy grupowej. Ta jaźń zwierzęca żyje też w ludzkim ciele astralnym i wtedy dopiero człowiek uniezależnia się od niej, gdy staje się jasnowidzącym na planie astralnym, gdy staje na poziomie istot astralnych, gdy z duszami zwierzęcymi w świecie astralnym obcuje tak jak tu z pojedynczymi zwierzętami. Świat astralny zamieszkują istoty, które tylko rozszczepione na większą ilość pojedynczych zwierząt schodzić mogą na plan fizyczny. Gdy zwierzęta kończą życie, łączą się z powrotem z tą częścią swej istoty, którą pozostawiły na planie astralnym. Cała grupa zwierząt jest w świecie astralnym, jeżeli tak rzec można, pewną istotą, z którą rozmawia się tak, jak tu z poszczególnym człowiekiem. Wyglądają one trochę inaczej niż w rzeczywistości ziemskiej, ale nie bez racji określane są w Apokalipsie (4.6-9.) w ten sposób, że rozpadają się na cztery grupy: orzeł, lew, byk i człowiek (człowiek, który nie zstąpił jeszcze na plan fizyczny). Te cztery zwierzęta apokaliptyczne stanowią cztery rodzaje dusz grupowych, które na planie astralnym znajdują się najbliżej indywidualnej duszy ludzkiej. A teraz spojrzeć musimy na to, co nie jest już wspólne dla człowieka i otaczającego go świata, na to, co znajduje swój wyraz w ludzkiej jaźni. Dzięki tej czwartej części swej istoty człowiek jest ukoronowaniem fizycznego ziemskiego stworzenia. Dopiero dzięki temu czwartemu członowi może mieć świadomość tutaj, na planie fizycznym. Tak jak świadomość minerałów znajduje się w wyższym świecie duchowym - w arupa-dewahanie, świadomość roślin w niższym, świecie duchowym - rupa-dewahanie, świadomość zwierząt w świecie astralnym, tak jaźń świadoma człowieka znajduje się na planie fizycznym, w tej właśnie czwartej części składowej jego istoty. Dopiero tu, w swej jaźni, ma człowiek coś, gdzie nie ma wstępu żadna inna świadoma jaźń. Zapoznaliśmy się więc z czteroczłonową naturą człowieka składającą się z ciała fizycznego, ciała eterycznego, ciała astralnego i jaźni. Wszystko to nie wyczerpuje jeszcze natury człowieka; te cztery człony człowiek miał już przy pierwszej inkarnacji na Ziemi, a wędrówka przez szereg wcieleń oznacza przecież coraz wyższy rozwój. Polega on na tym, że człowiek, opierając się na swojej jaźni, opracowuje teraz trzy wcześniej wymienione części składowe swojej istoty. Przeżywając w zamierzchłej przeszłości