14547

Szczegóły
Tytuł 14547
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14547 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14547 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14547 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ANSELM GRUN OSB Spowied� Uroczysto�� pojednania T�UMACZENIE Grzegorz Sowinski WYDAWNICTWO ZNAK KRAK�W 2004 Spis tre�ci Wprowadzenie I. Sens sakramentu pokuty Znaczenie g��wnych poj�� Rzut oka na histori� a) Spowied� pojednawcza b) Spowied� dewocyjna c) Spowied� przed przewodnikiem duchowym d) Spowied� - obowi�zek? e) Wyznanie grzech�w przed osob� �wieck� - spowied� przed kap�anem Problem winy a) Wina i poczucie winy b) Wina jako szansa b) Z�o d) O stosunku do w�asnej winy e) Wyzwalaj�ca rozmowa II. Forma sakramentu pokuty Pozdrowienie Rachunek sumienia Feedback �Program �wicze�" Wzi�� na siebie odpowiedzialno�� za w�asne b��dy Przebaczenie Ufa� w Bo�e mi�osierdzie III. �y� w pojednaniu Pojednanie z samym sob� Pojednanie ze wsp�lnot� Nawr�cenie Nowy wizerunek Boga Zako�czenie Literatura Wprowadzenie W ostatnich dziesi�cioleciach z najwi�kszymi bodaj oporami wiernych spotyka� si� sakrament spowiedzi. Je�li jeszcze w po�owie ubieg�ego stulecia dobry katolik chodzi� do spowiedzi co tydzie� - a ju� bezwarunkowo w Bo�e Narodzenie, Wielkanoc i Dzie� Zaduszny - to dzisiaj wielu w og�le zrezygnowa�o z sakramentu pokuty. Rzadko mo�na zobaczy� kolejk� przed konfesjona�em, co najwy�ej w klasztorach, centrach pielgrzymkowych, g��wnie w wa�niejsze �wi�ta. Regres ten zapewne pozostaje w zwi�zku z przesadnie cz�stym przyst�powaniem do spowiedzi w dawniejszych czasach - ale te� z niedostatkami wsp�czesnej teologii i praktyki tego sakramentu. Nie ma sensu �a�owa�, �e lata pi��dziesi�te XX wieku ju� si� nie powt�rz�. Tak cz�stego przyst�powania do spowiedzi nie wymaga� od nas Jezus, lecz raczej �wczesny Ko�ci�. Stanowi�o ono widomy znak jego w�adzy nad wiernymi - w wielu przypadkach okupiony l�kiem i rozmaitymi urazami. W ci�gu dwudziestu pi�ciu lat mej pracy duszpasterskiej z m�odzie�� cz�sto si� zdarza�o, �e w Wielki Pi�tek przez dwadzie�cia godzin s�ucha�em spowiedzi m�odych penitent�w. I widzia�em, jak uzdrawiaj�ce i wyzwalaj�ce by�o dla nich to do�wiadczenie. W�a�nie dlatego chcia�bym w tej ksi��eczce ukaza� sakrament spowiedzi jako zbawienn� i uzdrowicielsk� form� pomocy, jak� wszystkim oferuje Stw�rca. Niezliczone spotkania z lud�mi szukaj�cymi pomocy przekona�y mnie, jak donios�e znaczenie ma dla wielu katolik�w problematyka winy. Konfesjona� jest miejscem, gdzie mo�emy w godziwy spos�b opowiedzie� o swej winie czy o swym poczuciu winy. Ale nie wyczerpuje to jeszcze sensu spowiedzi: pozwala ona ka�demu dost�pi� przebaczenia win. �aden inny sakrament nie przypomina tak bardzo rozmowy psychoterapeutycznej. A jednocze�nie wielu psychoterapeut�w zazdro�ci nam tego sakramentu, kt�ry nie jest tylko rozmow� o winie, lecz docieraj�c do nie-u�wiadamianych g��bin psychiki, skutecznie zapewnia przebaczenie. W swych popularyzatorskich wysi�kach staram si� przybli�y� wsp�czesnym niezmierzone bogactwo chrze�cija�skiej tradycji. Uzdrawiaj�ca i wyzwalaj�ca si�a aktu spowiedzi mo�e si� wyra�nie ukaza� tylko wtedy, gdy ogarniamy spojrzeniem zar�wno teologi�, jak i praktyk� tego sakramentu, a jednocze�nie pytamy o jego znaczenie dla nas - ludzi �yj�cych ju� w XXI wieku. I. Sens sakramentu pokuty Znaczenie g��wnych poj�� W j�zyku potocznym zwykle m�wi si� o �spowiedzi". Teologowie m�wi� o �sakramencie pokuty". Niemieckie Beichte (�spowied�") oznacza w�a�ciwie �wyznanie". Nawi�zuje zatem do jednego z istotnych aspekt�w sakramentu pokuty. Spowied� jako wyznanie grzech�w nie jest wynalazkiem chrze�cijan. W praktyce niemal wszystkich religii cz�owiek, kt�ry sw� wi� z Bogiem skala� grzechem, �normalizuje" j� wyznaniem winy. W wielu religiach znana jest instytucja spowiedzi publicznej: gdy �ad moralny ulega zaburzeniu, wierni musz� go przywr�ci�, publicznie wyznaj�c swe grzechy. O ile wiadomo, mnisi buddyjscy ju� w II wieku naszej ery praktykowali podobny obrz�d, kt�ry pozwala� im utrzyma� w czysto�ci drog� wybawienia (por. J.P. Asmussen, s. 412 n). W Nowym Testamencie czytamy o wyznawaniu grzech�w przed Bogiem (zob. 1 J 1, 9), a tak�e przed innymi: �Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, m�dlcie si� jeden za drugiego, by�cie odzyskali zdrowie" (Jk 5, 16). Nie ma tu jeszcze mowy o spowiedzi przed kap�anem, lecz o wyznawaniu grzech�w przed innymi chrze�cijanami, kt�re powinno si� ��czy� z modlitw�. S�owo Bufie (�pokuta"), wywodz�ce si� z kr�gu j�zyk�w germa�skich, pochodzi od bes-ser (�lepiej", �lepszy"). Kto czyni pokut�, pragnie si� sta� lepszy. Stara si� naprawi� sw� relacj� z Bogiem i innymi lud�mi. Potrzeba pokuty istnieje w ka�dym cz�owieku. Albowiem ka�dy miewa poczucie, �e zboczy� z w�a�ciwej drogi. Podejmuje w�wczas decyzj�, �e wszystko zacznie od nowa. W wielu religiach wyrazem tego zerwania z przesz�o�ci� jest obrz�d pokutny, kt�ry mo�e mie� bardziej osobisty b�d� publiczny charakter. W dawnych czasach, na przyk�ad gdy burza niszczy�a plony lub gdy na plemi� spada�y liczne nieszcz�cia, wsp�lnie odprawiano obrz�d pokuty - by odzyska� przychylno�� b�stwa. Pokuta mog�a polega� na nowej postawie, na bardziej intensywnej wi�zi z Bogiem; ale te� na zg�adzeniu grzesznika czy grzesznik�w. Zamiast ludzi cz�sto sk�adano na o�tarzu zwierz�ta. W judaizmie grzechy ludu symbolicznie nak�adano na koz�a ofiarnego, kt�rego potem wyp�dzano na pustyni�. Pismo �wi�te - zw�aszcza Nowy Testament -rzadko u�ywa s�owa �pokuta", m�wi�c raczej o �nawr�ceniu", po grecku metanoia. W Starym Testamencie czytamy o dniach pokutnych, w kt�re lud postem i �zami dawa� wyraz skrusze za swe grzechy i przyrzeka� Jahwe, �e ca�ym sercem zn�w zwr�ci si� ku Niemu. Prorocy cz�sto krytykuj� t� publiczn� pokut�, kt�ra zwykle mia�a jedynie powierzchowny charakter. Nawo�uj� do nawr�cenia w sercu. Prawdziwe nawr�cenie i wewn�trzna przemiana dokonuj� si� w g��bi duszy. W duchu starotestamentowej tradycji �w. Jan Chrzciciel wzywa� do nawr�cenia na odpuszczenie grzech�w. R�wnie� Jezus z Nazaretu nawo�ywa� ludzi do nawr�cenia. Ale - inaczej ni� Jan Chrzciciel - cz�ciej m�wi� o bliskim panowaniu Boga ni� o S�dzie Bo�ym. Ludzie winni si� nawr�ci�, poniewa� przez Jezusa sam B�g przychodzi do cz�owieka. Pierwsze s�owa Jezusa w Ewangelii �w. Marka brzmi�: �Czas si� wype�ni� i bliskie jest kr�lestwo Bo�e. Nawr��cie si� i wierzcie w Ewangelie" (Mk 1, 15). Metanoia znaczy. �zmieni� spos�b my�lenia", �my�le� inaczej", �spogl�da� poza rzeczy". U pocz�tk�w przemiany i poprawy post�powania le�y nowe my�lenie. Dopiero gdy zmienia si� spos�b my�lenia, mo�e si� zmieni� r�wnie� post�powanie. W Nowym Testamencie zw�aszcza autor Dziej�w Apostolskich ch�tnie si�ga po poj�cie metanoi. Przej�ci do g��bi serca �ydzi, kt�rzy ze wszystkich stron �wiata przybyli do Jerozolimy i wys�uchali kazania Piotra w dzie� Pi��dziesi�tnicy, pytaj� jego i pozosta�ych aposto��w: �C� mamy czyni�, bracia?". �Nawr��cie si� - powiedzia� do nich Piotr - i niech ka�dy z was przyjmie chrzest w imi� Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzech�w waszych, a otrzymacie w darze Ducha �wi�tego" (Dz 2, 37-38). Pio-trowe wezwanie nie ma nic wsp�lnego z ascetycznym wezwaniem do pokuty, lecz jest serdeczn� zach�t� do nawr�cenia, kt�r� Aposto� kieruje do wszystkich �yd�w. Widomy znak tego nawr�cenia ma stanowi� chrzest w imi� Jezusa Chrystusa. Przyj�� chrzest znaczy zatem opowiedzie� si� za Jezusem Chrystusem jako Panem i Mesjaszem. Przyjmuj�c chrzest, nawr�cony uzyskuje odpuszczenie swych grzech�w i otrzymuje dar Ducha �wi�tego. Jego przesz�o�� zostaje oczyszczona, aby m�g� zacz�� �ycie od nowa, uzdalniany przez dar Ducha �wi�tego. Nowo ochrzczonego wype�nia te� Duch Jezusa Chrystusa. Dzi�ki temu mo�e on - jak Jezus, kt�ry g�osi� i uzdrawia� wszak moc� Ducha -pod��a� now� drog�: drog� do prawdziwego /.ycia. Metanoja jest Bo�ym darem dla �yd�w i pogan. Poganie nie musz� si� podda� zabiegowi obrzezania; musz� jedynie zacz�� spogl�da� na �wiat innymi oczyma, musz� si� odwr�ci� od dotychczasowej �niewiedzy" (agnoia, Dz 3,17), by si� zwr�ci� ku Bogu i ku naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi. Musz� porzuci� b��dn� drog�, musz� si� nawr�ci� i p�j�� now� drog� - drog�, kt�r� Jezus Chrystus nie tylko g�osi�, ale te� kroczy� ni� przed nami. Spowied� czy pokuta ma zapewni� cz�owiekowi pojednanie z Bogiem. �Pojednanie" nale�y do g��wnych poj�� nowotestamentowych. Niemieckie vers�hnen (�pojedna�") pochodzi od versuhnen (�pogodzi�") i pierwotnie znaczy�o: �naprawi�", �uciszy�", �ukoi�", �u�mierzy�", �poca�owa�". Jak wida�, do�wiadczenie German�w, kt�rego wyrazem by�o ich s�ownictwo, dotyczy�o przede wszystkim zam�tu emocjonalnego, gniewu, nienawi�ci i w�ciek�o�ci, kt�re w naszej duszy mo�e rodzi� niew�a�ciwe post�powanie innych ludzi. Pojedna� si� to zatem uspokoi� i u�mierzy� ten emocjonalny ogie�, czu�ym poca�unkiem os�odzi� i usun�� gorycz. �aci�skim odpowiednikiem naszego �pojednania" jest reconciliatio, kt�re dos�ownie oznacza �ponowne w��czenie". Wi�za�o si� to z do�wiadczeniem roz�amu i spor�w mi�dzy lud�mi lub grupami ludzi. Pojednanie rodzi pok�j i przywraca wsp�lnot�. Poj�cie reconciliatio mo�e dotyczy� tak�e wi�zi z Bogiem. Przez grzech cz�owiek oddala si� od Boga. Traci z Nim wi�. Pojednanie - przywr�cenie wsp�lnoty - jest w Biblii zawsze ofert�, kt�r� B�g sk�ada cz�owiekowi. Uczynki pokutne cz�owieka nie s� tu konieczne ani wystarczaj�ce, wa�ne, �eby z wdzi�czno�ci� przyj�� on inicjatyw� Boga. Dla �w. Paw�a by�a to Radosna Nowina, kt�r� g�osi� on w imi� Jezusa: �Albowiem w Chrystusie B�g jedna� ze sob� �wiat, nie poczytuj�c ludziom ich grzech�w, nam za� przekazuj�c s�owo jednania. [...] W imi� Chrystusa prosimy: pojednajcie si� z Bogiem" (2 Kor 5, 19-20). �aci�skie poenitentia (�pokuta") pochodzi od poena (�kara"). Pokuta ma zatem co� wsp�lnego z odpokutowaniem. Kto pope�ni� grzech, ponosi kar�, musi sp�aci� i odpokutowa� win�. Jak wida�, �acina akcentuje przede wszystkim aspekt odbycia pokuty. W wielu umys�ach ta rzymska zasada nadal przewa�a nad biblijn� nowin� o pojednaniu. Niejeden katolik wyobra�a sobie, �e kto zgrzeszy�, musi ponie�� kar�; �e pokutowa� to jakby siedzie� w wi�zieniu i odbywa� kar�, aby wina zosta�a okupiona. Rzut oka na histori� Ko�ci� od pocz�tku zna� obrz�dy pokutne. Odmawiaj�c Modlitw� Pa�sk�, chrze�cijanie prosili: �Odpu�� nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Modlitwy tej nauczy� ich sam Jezus. We wczesnym Ko�ciele �Ojcze nasz" ko�czy�o porann� i wieczorn� modlitw�. Dzie� rozpoczynano i ko�czono zatem pro�b� o odpuszczenie grzech�w. Modlitw� Pa�sk� odmawiano podczas ka�dej liturgii eucharystycznej - tu� przed Komuni�. By si� zjednoczy� z Jezusem Chrystusem, a poprzez Niego z bra�mi i siostrami, chrze�cijanin musia� si� najpierw nawr�ci� i przebaczy� swym winowajcom. Od samego pocz�tku zatem uroczysto�� eucharystyczna ��czy�a si� z obrz�dem pokuty. Kto pragnie si� zbli�y� do Boga, nie mo�e jak faryzeusze che�pi� si� swymi wielkodusznymi uczynkami, lecz podej�� do o�tarza w pokorze jak �w celnik, o kt�rym czytamy w Ewangelii �w. �ukasza. Dla Ewangelisty pokorna pro�ba celnika - �Bo�e, miej lito�� dla mnie, grzesznika" (�k 18, 13) -jest warunkiem prawdziwie chrze�cija�skiej postawy podczas modlitwy. Wszelka modlitwa i wszelkie uczestnictwo w nabo�e�stwie wymagaj� zatem gotowo�ci do pokuty. Ale dopiero na prze�omie II i III wieku rozwin�a si� specjalna procedura pokutna dla grzesznik�w, kt�rzy znale�li si� poza wsp�lnot� Ko�cio�a, poniewa� na przyk�ad wyrzekli si� wiary albo dopu�cili si� grzechu publicznego, jak zab�jstwo czy cudzo��stwo. Rozw�j obrz�d�w pokutnych, kt�re mia�y umo�liwia� ponowne w��czenie grzesznika do wsp�lnoty ko�cielnej, by� zal��kiem p�niejszego sakramentu. Na jego dzieje mia�y wp�yw dwa �r�d�a: spowied� pojednawcza, kt�rej korzenie si�gaj� procedury pokutnej chrze�cija�skich gmin miejskich, oraz spowied� przed przewodnikiem duchowym, kt�r� praktykowano we wczesnym monastycyzmie. a) Spowied� pojednawcza We wczesnym Ko�ciele spowied� pojednawcza zapewnia�a ponowne przyj�cie do wsp�lnoty ko�cielnej tym chrze�cijanom, kt�rzy ju� po chrzcie popadli w jeden z grzech�w ci�kich, a zatem odst�pili od wiary czy dopu�cili si� cudzo��stwa b�d� zab�jstwa. W Ko�ciele d�ugo toczy�a si� dyskusja, czy w og�le mo�e powr�ci� na jego �ono kto�, kto zbrodniczym czynem �sprzeniewierzy� si� swej decyzji p�j�cia za Chrystusem (kt�rej znakiem by� chrzest). G�r� wzi�a |stosunkowo �agodna praktyka. Gdy grzesznik wyzna� przed biskupem sw�j grzech, zostawa� przyj�ty do grona pokutnik�w. Pokutnicy nie mogli uczestniczy� w liturgii eucharystycznej. Na chrze�cija�skim Wschodzie stan pokutnik�w obejmowa� kilka warstw. �P�acz�cy" byli ca�kowicie wykluczeni z udzia�u we Mszy �wi�tej; �s�uchaj�cy" mogli w niej uczestniczy�, ale musieli sta� w ko�cielnym przedsionku; �kl�cz�cy" mogli podczas Mszy przebywa� w samym ko�ciele, ale - podobnie jak �stoj�cy" -byli wykluczeni z przygotowania dar�w i Komunii. Pokutnik otrzymywa� okre�lone zadanie do spe�nienia. Musia� si� wykaza� prawdziwie chrze�cija�skim �yciem, w kt�rym modlitw�, postem i ja�mu�n� stara� si� wyleczy� rany, jakie zada� swym grzesznym uczynkiem. Na Wschodzie podkre�lano uzdrawiaj�ce skutki praktyki pokutnej, podczas gdy Zach�d w wi�kszym stopniu k�ad� nacisk na aspekt zado��uczynienia. Okres pokuty ko�czy� si� ponownym przyj�ciem do wsp�lnoty chrze�cija�skiej. Tak zwana rekoncyliacja mia�a posta� osobnego obrz�du, kt�ry obejmowa� modlitw� wiernych, na�o�enie r�k przez biskupa i przyj�cie Komunii �wi�tej. Czasami na�o�eniu r�k towarzyszy� akt namaszczenia (zob. R. Messner, Bei-chte, s. 841 n.). Modlitwa zawiera�a przede wszystkim pro�b� o ponowne pojednanie pokutnika z Ko�cio�em. W chrze�cija�stwie zachodnim liturgia sakramentu pokuty ��czy�a si� g��wnie z czasem wielkiego postu. Okres pokutny rozpoczyna� si� w �rod� popielcow�; ceremonia pojednania z Ko�cio�em odbywa�a si� w Wielki Czwartek. Pocz�tkowo obrz�dy te dotyczy�y jedynie grzesznik�w publicznych. Z czasem rozci�gn�y si� jednak na wszystkich chrze�cijan. Znak krzy�a, kt�ry w �rod� popielcow� kap�an popio�em rysowa� na czole wiernych, oznacza�, �e ka�dy z nas jest grzesznikiem i potrzebuje pokuty, aby w Wielki Czwartek m�c na nowo do�wiadczy� tajemnicy wsp�lnoty eucharystycznej. b) Spowied� dewocyjna We wczesnym �redniowieczu pokut� publicz-| n� zacz�a powoli wypiera� spowied� wobec samego kap�ana, kt�ra przez Irlandi� upowszechni�a si� na kontynencie. We wczesnym Ko�ciele grzesznik musia� najpierw odby� pokut�, zanim uzyska� abso�ucj�. W przypadku spowiedzi wobec samego kap�ana penitent uzyskiwa� absolucj� jeszcze przed pokut�, kt�ra w coraz wi�kszym stopniu stawa�a si� symbolicznym aktem, niemaj�cym wiele wsp�lnego z dawniejsz� pokut� publiczn�. Spowied� wobec samego kap�ana mo�na by�o odbywa� cz�ciej. W XIX wieku przyj�� si� zwyczaj jak najcz�stszego chodzenia do spowiedzi. Pojawi�a si� forma zwana spowiedzi� dewocyjn� czy te� spowiedzi� z pobo�no�ci. �Kto si� cz�sto spowiada, zdobywa wi�cej �aski" - mniej wi�cej takie przekonanie w�wczas panowa�o. �ask� Bo�� pojmowano raczej w kategoriach ilo�ciowych ni� jako�ciowych. Zgodnie z tym rozumieniem, dzi�ki okre�lonym aktom w rodzaju spowiedzi czy modlitwy o odpuszczenie grzech�w mo�na by�o sobie zapewni� maksymalnie wiele �ask. W XX wieku chrze�cija�ska religijno�� �ci�le zwi�za�a spowied� z Eucharysti�. Wed�ug rygorystycznej religijno�ci jansenist�w - przedstawicieli ruchu religijnego i spo�ecznego w XVII i XVIII wieku we Francji - chrze�cijanin nie jest godzien i�� do Komunii, je�li najpierw nie przyst�pi� do spowiedzi. W konsekwencji przyjmowanie Eucharystii sta�o si� stosunkowo rzadkim wydarzeniem, do kt�rego nale�a�o si� przygotowywa� przez spowied�. To z kolei spowodowa�o, �e bodaj nigdy do spowiedzi nie przyst�powano tak cz�sto jak w pierwszej po�owie XX wieku. Nowe pojmowanie tego sakramentu jednak niewiele ju� mia�o wsp�lnego z jego teologi� we wczesnym Ko�ciele. Dlatego trudno si� dziwi�, �e tradycyjna do lat pi��dziesi�tych praktyka spowiednicza p�niej do�� szybko zanik�a. c) Spowied� przed przewodnikiem duchowym Drugim �r�d�em wsp�czesnej spowiedzi jest tak zwana spowied� przed przewodnikiem duchowym, kt�r� praktykowali przedstawiciele wczesnego monastycyzmu. Jej korzenie si�gaj� Klemensa Aleksandryjskiego (zm. ok. 215) i Orygenesa (zm. 253/254). Klemens radzi chrze�cijanom, by poszukali sobie do�wiadczonego przewodnika duchowego, kt�remu mogliby wyznawa� swe grzechy i kt�ry b�dzie ich spiera� modlitw� wstawiennicz� i wsp�czuciem. Orygenes natomiast m�wi o osobach uzdolnionych duchowo, kt�re maj� w�adz� odpuszczenia grzech�w. Je�li rzeczywi�cie poddaj� Ducha, to s� kap�anami, cho�by nawet nie nale�eli do grona funkcjonariuszy ko�cielnych. Przewodnik duchowy pod wieloma wzgl�dami przypomina lekarza czy terapeut�. Gdy > hrze�cijanin wyzna mu swe grzechy, otrzymuje S�owo Bo�e. �Spowied� jest aktem quasi-me-Jycznym" (R. Messner, Beichte, s. 140). Duchowy lekarz musi dysponowa� nie tylko znajomo�ci� serca, lecz r�wnie� darem wsp�czucia i darem modlitwy. Prosi Boga, by grzesznikowi odpu�ci� jego grzechy. I wspiera grzesznika, by nie uleg� rezygnacji. Ale nie mo�e mu udzieli� sakramentalnego rozgrzeszenia. We wczesnej historii przewodnictwa duchowego nie pos�ugiwano si� czym� takim jak sakramentalne rozgrzeszenie. Przebaczenie zawsze by�o spraw� Stw�rcy. Przewodnik duchowy tylko kierowa� do Niego sw� pro�b� wstawiennicz�. A grzesznik ufa� w jej skuteczno��. Spowied� przed przewodnikiem duchowym by�a cz�sta zw�aszcza w�r�d mnich�w. Ka�dy mnich mia� swego ojca duchowego (abbas) czy matk� duchow� (amma), kt�remu (kt�rej) wyjawia� swe my�li. Spowied� dotyczy�a nie tylko win, lecz w og�le wszelkich emocji, wszelkich my�li i uczu�, wszelkich nami�tno�ci i potrzeb. Penitent rozmawia� ze spowiednikiem r�wnie� o swoich snach i swoim ciele, o swych chorobach i dolegliwo�ciach. Wszystko to uwa�ano bowiem za istotn� informacj� o stanie duszy. By wspomaga� m�odego mnicha w jego drodze wewn�trznej, przewodnik duchowy musia� dysponowa� rzeczywi�cie dobr� znajomo�ci� tajnik�w ludzkiego serca. Przewodnictwa duchowego nie uwa�ano za sakrament, lecz za przys�ug� duchow�, kt�rej potrzebuje ka�dy mnich, by coraz dalej pod��a� drog� duchowo�ci. Mo�na by je por�wna� do rozmowy terapeutycznej. Chodzi�o o uczciwe i rzetelne poznanie w�asnej osoby, o post�p w drodze do Boga - ale te� o dotarcie do mrocznych stron duszy, o wyznanie �z�ych my�li", kt�re nale�a�o wyjawi� ojcu duchowemu, by pozbawi� je mocy. Sw. Benedykt z Nursji doradza� mnichom, by �z�e my�li przychodz�ce do serca natychmiast rozbija� o Chrystusa i wyjawia� je ojcu duchowemu" (Regu�a sw. Benedykta 4). Do wsp�lnot monastycznych z czasem zacz�o nale�e� coraz wi�cej kap�an�w. W konsekwencji r�wnie� spowied� przed przewodnikiem duchowym powoli stawa�a si� obrz�dem sakramentalnym - przechodzi�a w spowied� dewocyjn�. Zamazywa�o to r�nic� obu form i przes�ania�o w�a�ciwy cel monastycznego przewodnictwa duchowego. �Poniewa� intencj� (spowiedzi sakramentalnej jest odpuszczenie grzech�w, wszelkie sprawy, kt�re stanowi�y zasadniczy temat spowiedzi przed przewodnikiem duchowym, teraz musiano ujmowa� w powi�zaniu z motywem grzechu. Tym sposobem wykszta�ci�a si� forma spowiedzi dewocyjnej, w kt�rej z braku rzeczywistych grzech�w peni-tent wszelk� mo�liw� niedoskona�o�� stylizowa� na grzech b�d� jeszcze raz otrzymywa� absolucj� z ju� dawno odpuszczonych mu grzech�w" (H. Bacht, s. 179 n.). d) Spowied� - obowi�zek? Rzut oka na histori� sakramentu pokuty pozwala stwierdzi�, �e dzisiejsza forma spowiedzi - wyznanie grzech�w i zwi�z�a formu�a rozgrzeszenia - nie odzwierciedla pe�nej intencji, jak� dawny Ko�ci� ��czy� z sakramentem pojednania. Musimy wr�ci� do �r�de�, by wsp�czesnemu cz�owiekowi przybli�y� spowied� jako autentyczn� pomoc. Niestety, r�wnie� w dzisiejszych czasach wielu wiernych ma nieprzyjemne wspomnienia, gdy� akt spowiedzi czasami stawa� si� aren� nadu�y�: wypytywania, pot�piania. Z ust spowiednika s�yszeli polecenia, kt�re rani�y ich godno��. Nie spotykali si� ze zrozumieniem i mi�osierdziem, lecz z surowo�ci� i bezwzgl�dno�ci�. Do�wiadczenia takie niejednokrotnie rodz� l�k przed spowiedzi�. Czasami prowadz� nawet do ca�kowitej rezygnacji z uczestnictwa w spowiedzi. Wielu wiernych s�dzi, �e jako chrze�cijanie maj� obowi�zek chodzi� do spowiedzi. W zasadzie jednak nie istnieje tu �aden �mus". Spowied� jest naszym prawem. Mo�emy dzi�ki niej do�wiadczy� Bo�ej przychylno�ci i przebaczenia. Teologia katolicka uczy, �e mamy obowi�zek si� spowiada� jedynie z grzech�w �miertelnych. Grzech �miertelny pope�nia kto�, kto w powa�nej materii, w wyniku �wiadomej i dobrowolnej decyzji zerwa� z Bogiem. Wi�kszo�� naszych grzech�w stanowi� jednak tylko grzechy powszednie - grzechy, kt�re pope�niamy, ulegaj�c swym emocjom i nami�tno�ciom. Psychologowie twierdz�, �e absolutnie wolna decyzja nale�y raczej do rzadko�ci. Wi�kszo�� grzech�w i b��d�w, z kt�rych si� spowiadamy, wymaga nie tyle absolucji, ile raczej �pracy zyszczania" (H. Bacht, s. 181). Dlatego wiele spraw, kt�rych dawniej dotyczy�a spowied� * obec przewodnika duchowego, dzi� stanowi przedmiot zwyk�ej rozmowy z duszpasterzem. Rozmowa taka pozwala nam lepiej pozna� otch�anie w�asnego serca, a tak�e zrozumie�, jak mo�emy zmieni� swe post�powanie i zapanowa� nad mechanizmami psychologicznymi, kt�re s� �r�d�em ci�gle pope�nianych b��d�w. Spowiedzi, w kt�rych uczestniczymy jako kap�ani, siedz�c w konfesjonale czy w specjalnie przeznaczonym do tego pomieszczeniu, zwykle maj� zarazem charakter spowiedzi wobec przewodnika duchowego. Ale r�wnie� w dzisiejszych czasach nie nale�y do rzadko�ci typowa spowied� rekoncyliacji, czyli pojednania. Cz�owiek, kt�ry nie mo�e sobie darowa� pope�nionej winy, pragnie poczucia, �e jest akceptowany przez Boga i �e zn�w nale�y do ludzkiej wsp�lnoty, z kt�rej czuje si� wykluczony przez sw� win�. Potrzebuje obrz�du pojednania, by zn�w poczu� si� pe�noprawnym cz�onkiem ludzkiej wsp�lnoty i pojedna� si� z samym sob�. Oczywi�cie, pojednanie takie jest elementem ka�dej spowiedzi. Albowiem stale zwracamy si� do Boga jako ludzie, kt�rym trudno zaakceptowa� samych siebie, kt�rzy s� niezadowoleni z w�asnej osoby, dlatego te� pragn�liby za po�rednictwem aktu spowiedzi namacalnie do�wiadczy� akceptacji z Jego strony. Ale rekon-cyliacja i przewodnictwo duchowe nie s� tym samym. Musimy o tym stale pami�ta�, by niepotrzebnie nie nazywa� wszystkiego grzechem i nie dopatrywa� si� wsz�dzie jego obecno�ci. By w�a�ciwie zrozumie� i praktykowa� obrz�d spowiedzi, najpierw trzeba w miar� jasno poj��, czym jest grzech, a czym wina. e) Wyznanie grzech�w przed osob� �wieck� - spowied� przed kap�anem We wczesnym Ko�ciele przyjmuj�cy spowied� przede wszystkim odmawia� modlitw� wstawiennicz� i razem z grzesznikiem solidarnie d�wiga� jego win�. Dlatego spowiednikiem nie musia�a by� osoba nale��ca do stanu kap�a�skiego. Odpuszczenie grzech�w mog�a og�osi� r�wnie� osoba �wiecka. Przekonanie o tym utrzymywa�o si� jeszcze w �redniowieczu, gdy spowied� �wiecka by�a do�� rozpowszechnion� form�. Beda Czcigodny (zm. 735), angielski mnich i Doktor Ko�cio�a, z wezwania w Li�cie �w. Jakuba Aposto�a (Jk 5, 16: �Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, m�dlcie si� jeden za drugiego, by�cie odzyskali zdrowie") wyprowadza wniosek, �e �chrze�cijanin, je�li nie pope�ni� winy ci�kiej, kt�r� musia�by wyzna� przed kap�anem, mo�e z�o�y� spowied� przed bli�nim, by dzi�ki pro�bie wstawienniczej uzyska� przebaczenie" (R. Messner, Feiern der Umkehr und Vers�hnung, s. 180). Spowied� przed osob� �wieck� praktykowano jeszcze w XVI wieku. Ignacy Loyola przed bitw� pod Pampelun� (w 1521 roku) przyj�� spowied� zwyk�ego �o�nierza. Sw. Albert Wielki r�wnie� t� form� spowiedzi uznawa� za sakrament. Sw. Tomasz z Akwinu uwa�a�, �e spowied� �wiecka jest przynajmniej �w jaki� spos�b sakramentalna". Dopiero w my�li scholastycznej pojawi�a si� koncepcja, �e pe�nomocnictwo do sprawowania spowiedzi przys�uguje jedynie kap�anom. W swej teologii sakrament�w Akwinata uzasadnia to argumentem, �e tylko kap�an podczas sprawowania sakramentu pokuty reprezentuje Chrystusa i Jego dzia�anie zbawcze; jest Jego narz�dziem; moc� Chrystusowego pe�nomocnictwa udziela penitentowi rozgrzeszenia. Je�li jeszcze w �redniowieczu rozgrzeszenie by�o modlitw� b�agaln�, to od czas�w �w. Tonasza zwyczajem sta�a si� forma orzekaj�ca ab-solucji: �Ja odpuszczam tobie grzechy w imi� Ojca i Syna, i Ducha �wi�tego". U Akwinaty czytamy w uzasadnieniu, �e kap�an dzia�a jako pe�nomocnik Chrystusa i �e rozgrzeszenie w trybie orzekaj�cym daje penitentowi wi�ksz� pewno��, i� grzechy rzeczywi�cie zosta�y mu wybaczone. Pogl�d �w. Tomasza w 1439 roku sta� si� obowi�zuj�cy na mocy tak zwanego dekretu ormia�skiego, przyj�tego na soborze powszechnym we Florencji. Ju� pobie�na analiza dziej�w sakramentu spowiedzi pozwala stwierdzi�, �e jednostronne akcentowanie pe�nomocnictwa kap�an�w nie jest zgodne z pierwotn� intencj�. Pierwotnym celem spowiedzi by�a bowiem reintegracja grzesznika z ko�cieln� wsp�lnot�. Grzech od��cza� go od wsp�lnoty. Rozmowa spowiednicza z bratem czy siostr� ko�czy�a si� modlitw� w intencji grzesznika, aby Pan okaza� mu �ask� i przebaczy� wszelki grzech. Modlitwa wstawiennicza pomaga�a grzesznikowi uwierzy� w Bo�e przebaczenie i na powr�t poczu� si� cz�onkiem Ko�cio�a. Jestem przekonany, �e i w dzisiejszych czasach mo�na by zaproponowa� jak�� form� spowiedzi �wieckiej. Wielu duszpasterzy uwa�a, �e chodzi o problem winy, penitent bezwarunkowo musi si� uda� do kap�ana - �e jedynie kap�an mo�e wys�ucha� jego spowiedzi i odpu�ci� mu winy. Wmy�lenie si� w sens sakramentu spowiedzi podpowiada jednak tak�e inne rozwi�zania. Terapeuci, duszpasterze, duchowni - ka�dy z nich mo�e udzieli� pomocy osobie, kt�ra szuka rady, i pomodli� si� w jej intencji o odpuszczenie win. Ka�dy ma te� prawo ufa�, �e B�g rzeczywi�cie przebaczy grzesznikowi. Zgodnie z oficjaln� nauk� Ko�cio�a, absolu-cja jest aktem zastrze�onym wy��cznie dla kap�an�w. Penitent, kt�ry dopu�ci� si� grzechu ci�kiego, musi i�� do spowiedzi przed ksi�dzem. Ma to swoje uzasadnienie. Grzech ci�ki oznacza �wiadome i dobrowolne odwr�cenie si� od Boga. Kto pope�ni� grzech ci�ki, z ca�� �wiadomo�ci� umie�ci� si� poza Ko�cio�em. I potrzebuje kap�ana jako oficjalnego przedstawiciela wsp�lnoty ko�cielnej, kt�ry mo�e go z powro- tem do niej przyj��. Tak wygl�da teologiczne uzasadnienie konieczno�ci spowiedzi przed ksi�- d�em. Natomiast uzasadnienie czysto psychologiczne brzmia�oby tak: by m�c uwierzy� w od- puszczenie swej winy, cz�owiek, kt�ry ci�ko zgrzeszy�, potrzebuje obrz�du, kt�rego sprawowanie pozostaje zastrze�one wy��cznie dla ksi�y. Ko�cielny obrz�d jest w stanie prze�ama� pod�wiadom� blokad� penitenta i pozwala s�owom rozgrzeszenia dotrze� do najg��bszych pok�ad�w jego psychiki, rzeczywi�cie zapewniaj�c mu poczucie wyzwolenia. Tym sposobem grzesznik zn�w mo�e si� w pe�ni czu� cz�onkiem Ko�cio�a. Problem winy Cz�sto mo�na si� dzi� spotka� z opini�, �e cz�owiek wsp�czesny zatraci� wra�liwo�� w sprawach winy i grzechu; �e zanik praktyki spowiedniczej pozostaje w �cis�ym zwi�zku z zanikiem �wiadomo�ci winy. Zapewne wielu ludzi niezbyt ju� rozumie tradycyjne poj�cie grzechu jako dobrowolnego przekroczenia Bo�ych przykaza�. Prawo Bo�e nie jest ju� dla nas tak oczywiste jak dla dawnych chrze�cijan. Jednocze�nie psychologia uczy nas, �e pod mask� katolickiej poprawno�ci mog� si� kry� r�wnie� agresja czy fa�sz. Wielu sfer, kt�rych powinien dotyczy� rachunek sumienia, wsp�czesny cz�owiek w og�le ju� nie kojarzy z win�. Z drugiej strony, wielu pisarzy nadal podejmuje problematyk� winy. �Wsp�czesna literatura nieub�aganie wskazuje nam, gdzie jeste�my winni. Cz�owiek zaczyna by� winny, gdy .nie stara si� pozna� rzeczywisto�ci, gdy oboj�tnie pod��a za innymi. Czyni siebie winnym, Igdy z gnu�no�ci, z umys�owego lenistwa czy Iz braku odwagi nie stara si� zmienia� stosunk�w spo�ecznych. Wszechobecny �wiat interes�w, bycie skazanym na osi�gni�cia i sukcesy niepostrze�enie spychaj� go w otch�anie winy" (A. Griin, s. 226). a) Wina i poczucie winy Wsp�cze�ni psychologowie stwierdzaj� wyst�powanie obu zjawisk: zanikaj�cej �wiadomo�ci pope�niania win, a jednocze�nie coraz powszechniejszego poczucia winy. Naturalnie, nie mo�na stawia� znaku r�wno�ci mi�dzy realn� win� a poczuciem winy. Poczucie winy nie zawsze zwi�zane jest z realn� win�. Cz�sto jest pochodn� braku dostatecznego rozeznania rzeczywistej sytuacji, a tak�e braku zaufania do siebie. Wielu czuje si� winnymi, poniewa� nieustannie wyst�puje przeciw nim z oskar�eniami ich w�asne super ego. Tak uwewn�trznili nakazy i warto�ci, kt�re wpajali im rodzice, �e maj� poczucie winy, gdy uwalniaj� si� od tego baga�u. M�oda kobieta, kt�r� matka w dzieci�stwie nieustannie goni�a do pracy, czuje si� winna, gdy pozwala sobie na chwil� odpoczynku. Inni czuj� si� winni, gdy nie udaje si� im sprosta� oczekiwaniom ma��onka, przyjaciela czy kolegi z pracy. Jeszcze inni pot�piaj� si� za wzbieraj�ce w ich sercu uczucie nienawi�ci czy zazdro�ci. Karz� samych siebie poczuciem winy, dostrzegaj�c w sobie agresj�. Nie staraj� si� jej zg��bi� i zintegrowa� ze swym wizerunkiem �ycia, lecz po prostu obracaj� j� przeciw sobie. Dobry duszpasterz, podobnie jak dobry psycholog, musi umie� odr�nia� win� i poczucie winy. Poczucie winy zawsze jest czym� nieprzyjemnym. Nic wi�c dziwnego, �e ludzko�� wypracowa�a rozmaite mechanizmy, kt�re pozwalaj� nam unika� bezpo�redniej konfrontacji z tego rodzaju nieprzyjemnymi uczuciami. Jednym z mechanizm�w wyparcia jest projekcja winy na innych: na poszczeg�lnych ludzi, na grupy czy struktury spo�eczne. Bronimy si� przed poczuciem winy, poniewa� mog�oby ono zburzy� nasz idealny wizerunek w�asnej osoby i odgrodzi� od spo�eczno�ci. Przyznaj�c si� do winy, mogliby�my straci� grunt pod nogami, co r�wna�oby si� �radykalnemu zagro�eniu naszego istnienia" (R. Affemann, s. 132). Dlatego �atwo zrozumie�, �e staramy si� wyprze� sw� win�. Prowadzi to jednak do znieczulicy i apatii, do skostnienia we wszelkiego rodzaju natr�ctwach. Wypierane poczucie winy przejawia si� gniewem, l�kiem, rozdra�nieniem czy zatwardzia�o�ci�. Utrata zdolno�ci wyczuwania realnej winy w ostatecznym rozrachunku oznacza uszczerbek dla naszego ludzkiego bytu. �Je�li cz�owiek nie dostrzega ju�, �e mo�e te� by� winny, to nie dostrzega ju� swej istotnej g��bi egzystencjalnej, swej wolno�ci i odpowiedzialno�ci, kt�re go wyr�niaj� spo�r�d innych istot" (A. Gorres, s. 77). Gdy ginie �wiadomo�� czego� takiego jak wina, z�o zaczyna si� przejawia� ju� nie �jako nieczyste sumienie, lecz jedynie jako nieokre�lony l�k czy depresja - jako dystonia wegetatywna" (tam�e, s. 78). Dr�cz� nas w�wczas l�ki i depresje, kt�re zast�puj� poczucie winy. Psychologowie zajmuj� si� nie tylko poczuciem winy, lecz r�wnie� sam� win� jako realnym zjawiskiem. Wed�ug Carla Gustava Junga, wina zasadza si� na wewn�trznym rozszczepieniu: nie chc� zobaczy� i zaakceptowa� siebie takiego, jaki jestem - wszystko, co nieprzyjemne, wypieram, odszczepiam. Wina nie jest czym�, w co cz�owiek musi nieuchronnie popada�. Bezpo�rednio ��czy si� z nasz� woln� decyzj�. �wiadomie zamykamy oczy na wszystko, co pozostaje w sprzeczno�ci z idealnym wizerunkiem naszej osoby. Cz�owiek stale unika konfrontacji z w�asn� prawd� i rzeczywisto�ci�. Jedni bagatelizuj� sw� win�. Inni przesadzaj� ze skruch�. Nie chc� spojrze� w oczy swej winie, nie chc� si� nawr�ci� (nawr�cenie = pokuta), lecz syc� si� skruch� �jak puchow� ko�dr� w zimowy poranek. Na skutek nieszczero-�ci, tej niech�ci do widzenia, nie dochodzi do konfrontacji z w�asnym cieniem" (C.G. Jung, Gesammelte Werke, t. 8, s. 680). b) Wina jako szansa Szwajcarski psychiatra uwa�a, �e stajemy si� winni, gdy nie godzimy si� spojrze� w oczy w�asnej prawdzie i rzeczywisto�ci. Z drugiej strony m�wi te� o niemal nieuchronnej winie, kt�rej w zasadzie nie spos�b unikn��. �Tylko nadzwyczaj naiwny i nie�wiadomy cz�owiek mo�e sobie roi�, �e jest w stanie unikn�� winy. Psychologia nie mo�e sobie pozwala� na tak dzieci�ce iluzje. Musi s�ucha� prawdy i podkre�la�, �e brak �wiadomo�ci nie tylko nie usprawiedliwia, lecz jest wr�cz jednym z najgorszych grzech�w. Ludzki s�d mo�e go uwolni� od kary, ale tym bardziej niemi�osierna jest zemsta natury, kt�ra nie zwa�a, czy kto� jest �wiadom swej winy, czy te� nie" (za J. Jacobi, s. 242). Wina jest szans�: pozwala nam odkry� w�asn� prawd�, wejrze� w g��b naszego serca i odnale�� na jego dnie samego Stw�rc�. Jung podkre�la, �e cz�owiek po prostu musi uzna� sw�j �cie�" i z ca�� pokor� zaakceptowa� w�asn� win�. Na drodze samorealizacji bowiem stale pope�niamy winy. Jung nie chce tego usprawiedliwia� czy wr�cz zach�ca� nas do pope�niania win, stwierdza jedynie fakt stale obecny w ludzkim �yciu. Je�li konfrontujemy si� ze sw� win�, to nie mo�e nam ona zaszkodzi� w naszej drodze dochodzenia do �wiadomo�ci. Ale wymaga od nas wysi�ku moralnego. By m�c sobie u�wiadomi� w�asn� win�, musimy zarazem co� w nas zmieni� - poprawi�. �Tre�ci, kt�rych sobie nie u�wiadamiamy, jak wiadomo, nigdy si� nie zmieniaj�; korektury psychologiczne s� mo�liwe jedynie na poziomie �wiadomo�ci. Dlatego �wiadomo�� winy mo�e si� sta� jednym z najbardziej przemo�nych bod�c�w moralnych. [...] Niestety, bez win nie ma dojrzewania psychicznego ani poszerzania horyzont�w duchowych" (M. Hartung, s. 50 n.). Do�wiadczenie w�asnej winy mo�e zatem zapowiada� pocz�tek prawdziwej przemiany wewn�trznej. b) Z�o Psychologia przestrzega nas, �e grzechu nie mo�na pojmowa� jedynie jako przekroczenia Bo�ych przykaza�. Mi�dzy win� a takimi zjawiskami jak los wyznaczony przez pop�dy, jak nieprawid�owy rozw�j, jak nieudana obr�bka prze�y� cz�sto zachodz� wyra�ne zwi�zki. I nie zawsze daje si� dok�adnie ustali�, jaki jest udzia� naszej w�asnej winy w obiektywnie z�ym post�pku. Z drugiej strony, psychologia zak�ada r�wnie� odwrotn� sytuacj�: �e pope�niamy win�, poniewa� pozwalamy si� krzewi� naszemu z�u, poniewa� rezygnujemy z przetworzenia swej przesz�o�ci i bez walki dajemy si� kierowa� z�u. Albert G�rres w swej monografii omawia niekt�re z psychologicznych uj�� z�a - w szczeg�lno�ci koncepcj� Freuda. Zgodnie z Freudow-sk� interpretacj�, za z�e uwa�a si� zachowania, kt�re nie s�u�� szcz�ciu i dobremu samopoczuciu. Spo�ecze�stwo pod gro�b� kary zakazuje takich zachowa�, poniewa� zak��caj� one ludzkie wsp�ycie. Z�o rodzi si�, gdy na skutek nadmiernych wymaga� czy sprzeciw�w potrzeby pop�dowe �przybieraj� form�, kt�ra zagra�a wsp�yciu spo�ecznemu" (A. G�rres, s. 78). �Nigdy niewysychaj�cym �r�d�em z�a jest mechanizm przeniesienia. Dziecko, kt�remu odmawiano mi�o�ci i sprawiedliwej oceny, jako doros�y osobnik przenosi na innych z�o��, ��dz� zemsty, kt�re odczuwa w stosunku do w�asnych rodzic�w. Traktuje innych tak, jakby byli jego rodzicami, zas�uguj�cymi na zemst�. Z�o u doros�ych niejednokrotnie oznacza ura�one wyr�wnywanie starych porachunk�w z niew�a�ciwymi d�u�nikami" (tam�e, s. 80); �nieustanne odreagowywanie w niew�a�ciwym miejscu" (tam�e, s. 136). Wed�ug Freuda, z�o jest wi�c r�wnie� zaburzeniem rozwojowym, do kt�rego dochodzi na skutek nieudanego przetworzenia uraz�w psychicznych. Wzmaga si� zawsze wtedy, gdy dziecko zbyt d�ugo musi rezygnowa� z w�a�ciwego zaspokajania swych pop�d�w i pragnie�. Na gruncie negatywnych do�wiadcze� z okresu dzieci�stwa zwykle tworzy si� zakl�ty kr�g z�ych uczynk�w i dr�cz�cego poczucia winy. G�rres odrzuca pogl�d �or�downik�w cnoty", �e ludzie czyni� z�o z czystej przyjemno�ci: �W wi�kszo�ci wypadk�w z�o nie ma nic wsp�lnego z rozradowan� z�o�liwo�ci�, z rozkosz�, kt�ra nie zna skruchy, lecz stanowi udr�czon�, nami�tn� reakcj� na traumy i wyrzeczenia, maj�c� charakter natr�ctwa czy manii b�d� wywo�an� przez l�k czy pop�d" (tam�e, s. 134). Psychologia nie pozwala nam na jednostronne pot�pianie ludzi, kt�rzy czyni� z�o. Jednocze�nie podkre�la z naciskiem, �e przebaczenie stanowi jeden z zasadniczych warunk�w rozwoju psychicznego. Gdy potrafimy przebaczy� komu�, kto nas obra�a� i dr�czy�, lodowe zwa�y zamro�onej nienawi�ci mog� si� stopi� -mo�emy zapanowa� przynajmniej nad cz�stk� z�a. Jeste�my to winni nie tylko sobie samym, lecz tak�e spo�ecze�stwu. Bez przebaczenia z�o pleni si� jak rakowaty tw�r. d) O stosunku do w�asnej winy Jak powinien wygl�da� nasz stosunek do w�asnej winy? Z pewno�ci� musimy unika� dwu skrajnych tendencji: obarczania si� winami i usprawiedliwiania swych win. Ulegaj�c pierwszej, torturujemy si� poczuciem winy i w ten spos�b sami wymierzamy sobie kar�. Dramatyzujemy sw� win�, w konsekwencji brakuje nam dystansu wobec niej. Pozwalamy, by wina zapanowa�a nad naszym �yciem, by nas przyt�acza�a. Takie deprecjonowanie w�asnej osoby w wielu wypadkach ma niewiele wsp�lnego z rzeczywisto�ci� - jest nierealistyczne (por. U. Rauchfleisch, s. 360). Dlatego utrudnia autentyczn� samokrytyk� i odpowiedzialno�� za w�asne post�pki. Totalnie pot�piaj�c siebie, unikamy uwa�nej analizy fakt�w. Takie obwinianie siebie jest cz�sto �rewersem dumy". W istocie chcieliby�my by� lepsi od innych i wywy�sza� si� nad nich. A potem s�yszymy g�os super-ego, kt�ry zakazuje takiej postawy. I karzemy si� za t� pokus� wynios�o�ci. Ludzie, kt�rych dotyczy ten przypadek, cz�sto uznaj� si� za najwi�kszych grzesznik�w pod s�o�cem: nie mog� by� najlepsi, wi�c chc� by� chocia� najgorsi. Nie akceptuj� w�asnej przeci�tno�ci; pragn� pod ka�dym wzgl�dem przewy�sza� innych - je�li nie w dobrym, to przynajmniej w z�ym. Przyda�aby si� im odrobina pokory: owej odwagi, kt�ra pozwala si� nam przyzna�, �e jeste�my tylko ludzk� i ziemsk� istot� (humanitas i hu-militas). Druga gro�ba polega na usprawiedliwianiu w�asnych win. R�wnie� ono jest form� ucieczki przed brzemieniem win. Wymy�lamy tysi�ce argument�w, by sobie udowodni�, �e w niczym nie zawinili�my. Ale im bardziej staramy si� usprawiedliwi� swe post�powanie, tym bardziej dojmuj�ce budz� si� w nas w�tpliwo�ci. Nie pozostaje nam nic innego, jak wymy�la� coraz to nowe argumenty. Usi�uj�c unikn�� konfrontacji z w�asn� win�, rzucamy si� w wir zaj��. Nie mo�emy znie�� ciszy. Bo gdyby nasta�a cisza, natychmiast opad�oby nas poczucie winy - i musieliby�my dostrzec, �e wszelkie pr�by samo-usprawiedliwienia s� zawieszone w pr�ni. e) Wyzwalaj�ca rozmowa Konfrontacja z w�asn� win� jest znakiem godno�ci cz�owieka i wyrazem jego wolno�ci. Gdy bagatelizujemy sw� win�, szukaj�c wykr�t�w czy zrzucaj�c j� na innych, pozbawiamy si� swej godno�ci i wolno�ci. Natomiast przyjmuj�c odpowiedzialno�� za swe niepowodzenia, rezygnujemy z wszelkich pr�b usprawiedliwienia siebie i przerzucenia winy na innych. Tylko pod tym warunkiem mo�emy si� rozwin�� wewn�trznie: opu�ci� wi�zienie nieustannego karania i poni�ania siebie, znale�� drog� do swej istoty. Przyznaj�c si� do winy przed drugim cz�owiekiem, cz�sto osi�gamy wi�ksze zbli�enie i g��bsze zrozumienie wzajemne (por. U. Rauch-fleisch, s. 354). Dlatego w�a�nie rozmowa jest odpowiedni� form� odniesienia si� do w�asnej winy. Przyznajemy si� do winy, a jednocze�nie dystansujemy si� wobec niej. Deklarujemy gotowo�� akceptacji podstawowych zasad, kt�re reguluj� �ycie ludzkiej wsp�lnoty. �Rozmowa taka pozwala mi dostrzec, �e nic mnie ju� nie odgradza od innych, bo nic nie mam ju� do ukrycia. Kto� przyjrza� si� mej winie bez przera�enia, bez wstr�tu, bez my�li o odwecie - odni�s� si� do mnie jako cz�owiek, kt�remu nic, co ludzkie, nie jest obce" (L. Wachinger, s. 244). Zawsze musimy z powag� traktowa� poczucie winy swego rozm�wcy, nawet je�li nie stoi za nim realna wina, lecz wskazuje ono na zbyt surowe super ego. Poczucie winy zawsze ma sw� przyczyn�, kt�ra cz�sto ��czy si� z dzieci�cymi konfliktami. Cho�by wydawa�o si� dziwne i niezrozumia�e, musimy je traktowa� powa�nie i uwa�a� za uzasadnione. Kunszt spowiedniczy polega na tym, by poczucia winy ani nie pot�gowa�, ani nie u�mierza�. Gdybym bagatelizowa� zarzuty, jakie penitent kieruje przeciw sobie, to niepowa�nie potraktowa�bym jego niedol�. Nie wszed�bym w jego po�o�enie. Jako spowiednik musz� zach�ci� penitenta, by si� dok�adniej przyjrza� swemu poczuciu winy: Jakie ��cz� si� z nim emocje? Jak przejawia si� ono fizycznie? Jakie towarzysz� mu my�li? Do jakich sk�ania go ono zarzut�w? O czym mu przypomina? Czy kojarz� si� z nim dawne do�wiadczenia? Jednocze�nie musz� si� powstrzymywa� od oceniania jego uczu� i emocji. Wchodz�c z nimi w bli�szy kontakt, penitent �atwiej mo�e pozna� prawd� o sobie. Jak ju� powiedzieli�my, poczucie winy zawsze ma jak�� przyczyn�. W przypadku chorobliwego poczucia winy problem polega na tym, �e penitent nie zna jego pochodzenia. Skupia si� wi�c na do�wiadczeniach, kt�re maj� drugorz�dne znaczenie. �Co�, co dzi� podaje nam jako przyczyn� swego poczucia winy, w rzeczywisto�ci nie ma nic wsp�lnego z w�a�ciwym zarzewiem konfliktu, lecz jest zaszyfrowan� prezentacj� jego problem�w, kt�ra pozwala tylko na ich po�rednie rozpoznanie" (U. Rauchfleisch, s. 363). Spowiednik musi dociec w�a�ciwych �r�de� jego poczucia winy, musi przybli�y� penitenta do jego pierwotnej winy, kt�rej on sam zapewne jeszcze nigdy nie potrafi� nazwa� po imieniu. Rozmowa spowiednicza cz�sto dociera do wypieranej agresji, do zakazanych porusze� pop�dowych, do t�umionej p�ciowo�ci czy do autodestrukcyjnych tendencji. W takim wypadku spowied� pozwala penitentowi na konfrontacj� i pojednanie z w�asn� prawd�. Rozmowa mo�e mu uzmys�owi�, na czym polega�a jego g��wna wina: nie na uczynkach, kt�re wyzna� spowiednikowi, lecz na odmowie konfrontacji z w�asn� prawd�. II. Forma sakramentu pokuty Gdy w naszym ko�ciele siadam w konfesjonale, by �s�ucha� spowiedzi", w wi�kszo�ci wypadk�w obrz�d trwa ledwie par� minut. Wyznanie cz�sto sprowadza si� do kilku standardowych formu�ek. W takim razie nie�atwo mi nada� sakramentowi uroczystsz� posta�. Zdaj� sobie spraw�, �e wielu ludzi nie potrafi m�wi� o swych sprawach w bardziej osobisty spos�b. Dlatego pytam przynajmniej, kt�ry z grzech�w najbardziej ich boli albo sprawia im najwi�cej problem�w. Niekt�rzy s� wdzi�czni za tego rodzaju zach�t� i nagle zaczynaj� m�wi� o sobie bardziej osobistym j�zykiem. Inni zachowuj� si� tak, jakby w og�le nie us�yszeli pytania. Wtedy rezygnuj� z dalszych pr�b. Staram si� uszanowa� ich przyzwyczajenia: chc�, by spowied� wygl�da�a tak, jak si� jej niegdy� nauczyli. Nie pozostaje mi nic innego, jak z mi�o�ci� zach�ci� ich, by si� nie bali sobie przebaczy�. Jako pokut� zadaj� im nie tylko �Ojcze nasz", lecz tak�e kilka chwil refleksji: za co s� wdzi�czni Panu, a co chcieliby zmieni� w swym �yciu. Czyni� tak w nadziei, �e r�wnie� ich spowied� nie pozostanie czyst� formu�k�. W poni�szych rozwa�aniach mniej b�d� m�wi� o tradycyjnej spowiedzi w konfesjonale, a skupi� si� przede wszystkim na rozmowie duszpasterskiej, kt�ra mo�e si� odbywa� w specjalnie przystosowanym pomieszczeniu. Spotkanie takie stwarza warunki, kt�re pozwalaj� na bardziej uroczyste sprawowanie obrz�du. Pozdrowienie Spowied� rozpoczyna si� od kr�tkiego pozdrowienia. Kap�an kre�li znak krzy�a, zach�caj�c penitenta do ufno�ci w mi�osierdzie Bo�e, kt�re najdobitniej ukaza�o si� na krzy�u. Potem mo�e odm�wi� kr�tk� modlitw�. Obrz�d przewiduje kilka formu� b�ogos�awie�stwa, mi�dzy innymi tak�: �B�g, kt�ry o�wieca nasze serca, niech ci da prawdziwe poznanie twoich grzech�w i Jego mi�osierdzia". Je�li o mnie chodzi, to wol� bardziej osobist� inwokacj�, na przyk�ad tak�: �Mi�osierny i dobry Panie, przyszed� do Ciebie ten oto cz�owiek, by Ci opowiedzie� o swym �yciu - jego blaskach i cieniach. Pozw�l mu pozna�, co jest mu przeszkod� w drodze do Ciebie i prawdziwego �ycia. Obdarz go Duchem �wi�tym i uwolnij od wszystkiego, co go przyt�acza. Daj mu uwierzy� w swe przebaczenie i ze�lij na� Ducha �wi�tego, aby m�g� sobie sam przebaczy� - aby umocniony i wyzwolony, m�g� dalej pod��a� sw� drog�. O to Ci� prosz� przez Chrystusa, Pana Naszego". Nast�pnie obrz�d spowiedzi przewiduje czytanie S�owa Bo�ego. Rytua� opisany w Obrz�dach pokuty wymienia szereg fragment�w Pisma, mi�dzy innymi z Listu do Rzymian (Rz 3, 22-26; 5, 6-11; 6, 2-13; 12, 1-2. 9-19; 13, 8-14) czy z Pierwszego Listu �w. Jana Aposto�a (1 J 1, 5-10; 3, 1-24; 4, 16-21) b�d� z ewangelii, na przyk�ad z Ewangelii �w. Mateusza (Mt 3, 1-12; 4, 12-17; 9, 9-13) czy z Ewangelii �w. �ukasza (�k 15, 1-10; 15, 11-32; 17, 1-4; 18, 9-14). Do mnie najmocniej przemawiaj� s�owa Pierwszego Listu �w. Jana Aposto�a: �Nowina, kt�r� us�yszeli�my od Niego i kt�r� wam g�osimy, jest taka: B�g jest �wiat�o�ci�, a nie ma w Nim �adnej ciemno�ci. Je�eli m�wimy, �e mamy z Nim wsp�uczestnictwo, a chodzimy w ciemno�ci, k�amiemy i nie post�pujemy zgodnie z prawd�. [...] Je�eli m�wimy, �e nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Je�eli wyznajemy nasze grzechy, [B�g] jako wierny i sprawiedliwy odpu�ci je nam i oczy�ci nas z wszelkiej nieprawo�ci" (1J 1, 5-10). Tekst zach�ca penitenta, by dok�adniej si� przyjrza�, gdzie w jego duszy panuje ciemno��, by w �wietle Bo�ej mi�o�ci o�mieli� si� zanie�� sw� prawd� przed oblicze Stw�rcy. Biblijne s�owo jest pot�g� i stwarza atmosfer�, w kt�rej �atwiej si� nam przyzna� do winy i otwarcie o niej m�wi�. Rachunek sumienia Wielu ludzi niezbyt si� orientuje, czego powinno dotyczy� wyznanie grzech�w. Nie satysfakcjonuje ich tradycyjny wz�r rachunku sumienia, kt�ry podpowiada penitentom, na jakie sprawy powinni zwr�ci� uwag�. Niekt�rzy spowiadaj� si� wed�ug dziesi�ciorga przykaza�. Wielu uwa�a ten spos�b za powierzchowny i schematyczny. Nie�le zdaje egzamin zasada tr�jpodzia�u: najpierw stosunek do Boga, nast�pnie stosunek do bli�nich, wreszcie stosunek do siebie samego. Penitent mo�e prze�ledzi� te trzy sfery i opowiedzie�, z czego nie jest zadowolony i gdzie czuje si� winny. Przyst�puj�cy do spowiedzi cz�sto m�wi�, �e w�a�ciwie niewiele maj� do wyznania -zw�aszcza je�li chodzi o uczynki, z powodu kt�rych katolik powinien odczuwa� �al i skruch�. Ale spowied� bynajmniej nie musi dotyczy� win. Mo�e mie� form� namys�u nad w�asnym �yciem, w kt�rym z pewno�ci� nikt nie jest z siebie zanadto zadowolony. Rzecz jasna, cz�sto nie spos�b jednoznacznie rozstrzygn��, gdzie nale�y m�wi� ju� o grzechu, a gdzie tylko o zaniedbaniu, niebaczno�ci czy powszednich b��dach. Nie ma to zreszt� wi�kszego znaczenia. Rzeczywi�cie wa�ne jest, by�my przez moment zastanowili si� nad swoim �yciem i poruszyli przynajmniej sprawy, kt�re wydaj� si� nam niepokoj�ce. Je�li kto� m�wi na przyk�ad o konflikcie z ojcem czy matk�, z szefem czy wsp�pracownikami, niech po prostu opowie, jak to wszystko wygl�da i jakie rodzi w nim uczucia, jakie zachowania. W konsekwencji rozmowa pozwoli mu lepiej dostrzec, w jakiej mierze sam jest winien i co m�g�by zmieni�. Gdy pojawia si� konflikt, nie nale�y ani schodzi� mu z drogi, ani jednostronnie go rozwi�zywa�, kieruj�c si� wy��cznie w�asnym punktem widzenia. Rozmowa mog�aby unaoczni� penitentowi, co b�dzie mu pomocne - na przyk�ad wi�kszy dystans wewn�trzny. W ka�dym razie powinna ukazywa�, �e wina nigdy nie le�y tylko po jednej stronie - �e zawsze s� w ni� uwik�ane obie strony. W�a�nie to uwik�anie nale�y przeci��, by m�c bardziej obiektywnie spojrze� na drugiego cz�owieka. Niekt�rzy przychodz� na rozmow� duszpastersk� z konkretnym problemem - z win�, kt�ra w�a�nie teraz im ci��y. Wyznanie ograniczaj� tylko do tej jednej sprawy, kt�ra ich aktualnie trapi. Ale przychodz�, poniewa� pragn� stan�� oko w oko ze swym problemem. S�uchaj�c ich s��w, kap�an mo�e zapyta�, jak to wszystko widz�, co mogliby zmieni� i czego od siebie oczekuj�. Mo�e te� zapyta�, czy s� gotowi wybaczy� sobie swoj� win�. Niewielki przynosi to bowiem po�ytek, gdy penitent tylko si� oskar�a i obwinia, natomiast nie jest gotowy uwierzy� w mi�osierdzie Bo�e ani by� mi�osiernym dla samego siebie. Swymi pytaniami, kt�re w �adnym razie nie mog� si� rodzi� z ciekawo�ci, spowiednik powinien dopom�c penitentowi lepiej zrozumie�, na czym polega jego w�a�ciwy problem. S�owa pozwalaj� uczuciom wyj�� na jaw i nabra� wyra�niej -szego kszta�tu. Czytelnikom, kt�rzy by� mo�e miewaj� problemy ze spowiedzi�, pozwol� sobie udzieli� jeszcze kilku inspiruj�cych rad. Je�li chodzi o stosunek do Boga, to dokonuj�c rachunku sumienia, mo�na sobie postawi� na przyk�ad takie pytania: Jak� rol� odgrywa On w moim �yciu? Czy si� z Nim licz�? Czy Go poszukuj�? Czy aby nie �yj� z dala od Niego? Jak zaczynam i ko�cz� sw�j dzie�? Czy korzystam z obrz�d�w, kt�re mi przypominaj� o obecno�ci Boga? Czy wstaj�c, prosz� o Jego b�ogos�awie�stwo? Czy mam czas na chwil� modlitwy, wyciszenia, lektury? Czy w moim stosunku do Boga nie zapanowa�a pustka? Za czym t�skni�? Czy nie traktuj� Boga instrumentalnie? Czy staj� przed Nim taki, jaki faktycznie jestem? Czy rzeczywi�cie uznaj� Boga za �r�d�o i cel swego �ycia?... Jak wida�, pytania te bynajmniej nie koncentruj� si� na kwestii winy, lecz dotycz� jako�ci naszego stosunku do Stw�rcy. A rozmowa na ten temat mo�e nam uzmys�owi�, gdzie si� na Niego zamykamy. Wina ma bowiem zwi�zek w�a�nie z tym zamykaniem si� na Boga - nawet je�li nie naruszamy �adnego z przykaza�. Je�li chodzi o stosunek do w�asnej osoby, to mo�na sobie zada� pytanie, jak traktuj� samego siebie. Czy jestem podmiotem, czy raczej przedmiotem swego �ycia? Czy jestem wewn�trznie wolny? Czy nie uzale�ni�em si� od swych nawyk�w, od innych ludzi czy przedmiot�w? Jakie s� moje nawyki �ywieniowe? Czy dbam o zdrowie? Czy po�wi�cam mu czas? Jak wygl�daj� moje zwyczaje? Czy kszta�tuj� sw� codzienno��? Czy �yj� z dnia na dzie�? Czy nie pot�piam siebie? Czy nie deprecjonuj� w�asnej warto�ci? Jak wygl�daj� moje my�li? Jak wygl�daj� moje fantazje i uczucia? Jak z nimi post�puj�? Jak si� obchodz� ze swym cia�em? Jak traktuj� w�asn� p�ciowo��? Czy za bardzo nie ulegam depresyjnym nastrojom? Czy nie p�awi� si� we wsp�czuciu dla samego siebie? Czy nie u�alam si� ci�gle nad sob�? Je�li chodzi o stosunek do bli�nich, to dokonuj�c rachunku sumienia, mo�na zacz�� od sytuacji, kt�re odczuwamy jako szcze