14336
Szczegóły |
Tytuł |
14336 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14336 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14336 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14336 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Czesław Chruszczewski
ODWIEDZINY
„…Historia powtarza się. Król Chufu, zwany również Cheopsem, drugi władca czwartej
dynastii, odpoczywał, słuchając opowiadań o cudownych zdarzeniach. Od tego czasu minęło
4615 lat, a baśnie nie wyszły z mody. Dzisiaj każdy człowiek bez różnicy rasy, płci, języka,
religii lub zajmowanego stanowiska może korzystać z dobroczynnego wpływu cudownych
opowieści na system nerwowy. Relaks stał się przywilejem wszystkich, nie tylko głów
koronowanych. Strach pomyśleć, ile zmieniło się przez ostatnie pięćdziesiąt wieków. »Potęga
człowieka przeraża bogów — pisał Rabelais — dzieci Pantagruela wynajdą ziele, z pomocą
którego ogarną sferę księżyca i wedrą się na terytorium znaków niebieskich, tam wybiorą
sobie mieszkania i zapragną usiąść do stołu razem z bogami, potem pojmą za żony boginie,
bo to najlepszy sposób, by samemu stać się bogiem». »Życie — pisze Dürrenmatt — oferuje
nam same rozrywki, wieczorem dostarcza ich kino, poezję daje codzienna gazeta… Rodzi się
przeczucie, że nie ma już co opowiadać, zaczyna się poważnie myśleć o rezygnacji, być może
jest jeszcze miejsce na parę zdań, poza tym można tylko wziąć kurs na biologię albo zwrócić
się ku fizyce, astronomii, ażeby uświadomić sobie strukturę wszechświata, w którym
krążymy*. Otóż to, wszechświat! Współczesny człowiek z niesłabnącym zainteresowaniem
słucha opowiadań o cudownych wydarzeniach w Kosmosie. Nic nowego pod słońcem, to
prawda, lecz pod naszym słońcem; w innych układach słonecznych pulsuje przebogate życie,
prawdziwa feeria cudownych zdarzeń. Podobno czas przemija tam szybciej, ale życie mija
wolniej. Podobno na planetach krążących dookoła podwójnych słońc żyją istoty rozumne.
Badane 73 układy podwójne są specjalnie ciasno ze sobą sprzężone. Niektóre po prostu
stykają się atmosferami. Należy przypuszczać, że ten typ ciał niebieskich, dość często
występujący w galaktyce, jak najbardziej nadaje się do stworzenia życia i jego rozwoju…”
Spiker Najmocniej państwa przepraszamy, zmuszeni jesteśmy przerwać nadawanie tego
felietonu. Międzynarodowe Powietrzne Linie Komunikacyjne ogłosiły następujący apel:
„Uwaga wszyscy piloci i nawigatorzy! Uwaga wszystkie stewardessy! Uwaga wszyscy
pasażerowie! Stacje radiolokacyjne wykryły dwa niezidentyfikowane obiekty latające. Przed
godziną widziano je nad Południową Australią, piętnaście minut później nad Ameryką
Południową. Zdaniem naukowców są to pojazdy kosmiczne pochodzenia pozaziemskiego,
sterowane przez Istoty Rozumne. Nasi zacni uczeni nie potrafią jednak odpowiedzieć na
pytanie: Jak dalece rozumne? Dlatego ostrzegamy przed nawiązywaniem kontaktu z Nimi na
własną rękę.
W każdym wypadku korzystajcie z pomocy biur Międzynarodowych Powietrznych Linii
Komunikacyjnych. Nasz wysoce wykwalifikowany personel zawsze do waszej dyspozycji.
Polecamy się łaskawej pamięci. Dziękujemy za uwagę.”
Posłuchajmy teraz rozmowy prowadzonej na wysokości stu tysięcy metrów. Wysoko?
Bardzo. Mimo to ciepło i przytulnie. Ostatnio w pojazdach kosmicznych instaluje się kominki.
Taka moda. Rozmawiają: Kobieta nie z tego świata, Mężczyzna nie z tego świata i
Przewodnik z tego i nie z tego świata.
Kobieta Doskonale, Przewodniku! Obróciłeś wszystko w żart reklamowy. Dobra robota.
Mężczyzna Refleks godny podziwu.
Przewodnik Niebezpieczeństwo przedwczesnego wykrycia miejsca naszego pobytu
zostało szczęśliwie zażegnane.
Kobieta Powiedziałeś „niebezpieczeństwo”. Czy są bardzo niebezpieczni?
Przewodnik Zgodnie z waszym poleceniem obserwuję ich od wielu ziemskich lat.
Większość ludzi wierzy tylko we własny rozum, bagatelizując możliwość istnienia struktur
inteligentnych w innych układach słonecznych. Byłem kiedyś przypadkowym świadkiem
rozmowy człowieka z jego odbiciem w lustrze. Mówił: „Lustereczko, lustereczko, powiedz
przecie, kto jest najmądrzejszy we wszechświecie?” I po chwili sam odpowiadał sobie na to
pytanie: „Ty, królu wszelkiego stworzenia, tyś najmądrzejszy bez wątpienia”. Mimo tego
przekonania łatwo ulegają panice i działają pod wpływem impulsu, wtedy stają się
niebezpieczni, bądź nieobliczalni, co zresztą na jedno wychodzi. Dlatego przerwałem
nadawanie komunikatu–ostrzeżenia i sam go zakończyłem.
Mężczyzna Możemy zatem bez obawy opuścić pojazd kosmiczny?
Przewodnik Ależ oczywiście. Przygotowałem dla was odpowiednie ubiory, pieniądze,
dokumenty i ziemski środek lokomocji.
Ile czasu może zająć pokonanie odległości stu tysięcy metrów? Dokładnie cztery minuty,
tak, ani mniej, ani więcej. Ogień w kominku nieco przygasł. Zrozumiale, przy takiej szybkości.
„Uwaga, uwaga, lądujemy! Ten jasny pas po prawej stronie to autostrada. Proszę wysiadać,
drzwi zamykać!” Pożegnanie z pilotami i statek kosmiczny wahadłowym ruchem wznosi się ku
jonosferze. Trzydzieści Istot z Innego Układu otacza autobus.
Mężczyzna Ten wehikuł nie budzi zaufania.
Kobieta Pudło na kółkach. Zabawny pomysł.
Przewodnik To autobus. Kobieta Przetłumacz napis.
Przewodnik Zespół Teatru Komedii i Dramatu z Xirochorion.
Mężczyzna Xirochorion?
Przewodnik Greckie miasteczko.
Mężczyzna Jesteśmy więc Grekami.
Kobieta Wędrujący teatr.
Przewodnik Komedianci, zespół znakomitych artystów, najznakomitszych,
najwybitniejszych aktorów południowej Europy. Będziemy wędrować od miasta do miasta,
od kraju do kraju.
Kobieta Dobrze zorganizowałeś wycieczkę, przewodniku.
Mężczyzna Nie chwal komety, póki nie minie planety.
Przewodnik Nie ma powodu do obaw. Wyglądacie jak ludzie, władacie biegle kilkoma
językami, jesteście o całe niebo, a ściślej mówiąc, o całe dwa nieba mądrzejsi od ludzi.
Mężczyzna Reprezentujemy jedną z najstarszych cywilizacji Galaktyki Pojedynczych
Słońc.
Przewodnik Nieśmiertelni w pojęciu Ziemian, piękni jak greccy bogowie, powinniście
wszędzie wzbudzać podziw i szacunek. Umiejętność czynienia cudów, które dla was dawno
przestały być cudami, dopomoże wam w najkrytyczniejszych sytuacjach.
Kobieta Mimo wszystko nie mogę wyzbyć się uczucia niepokoju.
Przewodnik To zrozumiałe, w polu widzenia człowiek. Konkretyzując — strażnik.
Strażnik Cóż to, do diabła? Autobus zaparkowany po prawej stronie szosy? Płacicie
mandat i basta! Straż czuwa na wszystkich drogach, mój panie, powiedziałem: czuwa!
Przewodnik Popełniliśmy błąd, jesteśmy cudzoziemcami.
Strażnik Cenimy bardzo cudzoziemców, każdy obywatel w Hondurasie ceni
cudzoziemców, cudzoziemcom zawdzięczamy odkrycie naszego kraju, Kolumb, proszę pana,
był cudzoziemcem, w Tegucigalpa wznieśliśmy piękny pomnik ku chwale pierwszego
cudzoziemca, nie możemy wszakże stawiać pomników wszystkim cudzoziemcom, a za
przekroczenie przepisów drogowych tym bardziej… nie możemy… pomników… Co to jest?
Przewodnik Moneta, płacę mandat.
Strażnik Złota?
Przewodnik Szczerozłota, panie komendancie.
Strażnik Nie mam reszty, nie znam aktualnego kursu obcych walut.
Przewodnik Dziękujemy za resztę.
Strażnik Pan chce przekupić strażnika, no, no, paszporty są, broń oclona?
Przewodnik Oto nasze dokumenty.
Strażnik Trzydzieści osób. No, no, a broń?
Przewodnik Nie mamy broni, jesteśmy aktorami greckiego Teatru Komedii i Dramatu.
Strażnik Na oko, na oko, ale w rzeczywistości diabli was wiedzą, kim jesteście, w
takim autobusie można ukryć kontrabandę i dwa tuziny przemytników, wiem, co mówię,
przemytnicy udają aktorów, widziałem taki film, wycieczka szkolna przemyciła sto litrów
rumu, nie, to nie była wycieczka szkolna, pielgrzymka, tak, pielgrzymka, więc to złoto?
Przewodnik Pozłacane srebro, zażartowałem, panie komendancie.
Strażnik Jeśli srebro, nie złoto, przyjmuję z ochotą.
Przewodnik Śliczny wiersz. Niech mi będzie wolno w imieniu całego zespołu wyrazić
panu szczery podziw. Szczęśliwy to kraj, w którym poeci czuwają nad bezpieczeństwem dróg
publicznych.
Strażnik A żeby pan wiedział, czuwamy. Czytałem niedawno w gazecie powieść w
odcinkach, fantazja, aż skóra cierpnie ze strachu, w takim lesie, jak ten po lewej stronie,
ląduje rakieta z innej planety, desant, czterdzieści dwa odcinki, ludziom grozi zagłada, przez
wiele nocy nie mogłem zmrużyć oka, wszystko dobrze się skończyło, dzięki naszym
kobietom, zdobyły serca Marsjan, którzy, chwała Bogu, okazali się wrażliwi na wdzięki
niewiast, tak między nami mówiąc, wy również wyglądacie na towarzystwo nie z tego świata,
panie takie bledziutkie. Przewodnik Czy możemy ruszyć w dalszą drogę?
Strażnik Oczywiście, życzę przyjemnej podróży.
Przewodnik (półgłosem, chociaż postać strażnika dawno zniknęła za pierwszym
zakrętem) Widzę przerażenie w waszych oczach.
Kobieta To było nasze pierwsze spotkanie z człowiekiem.
Istoty z Innego Układu myślą zespołowo: „Nie uprzedzajmy się przedwcześnie do Ziemian.
Poznajmy ich bliżej. Nie taki czarny diabeł, jak go malują”. I rzeczywiście. Pierwsze
przedstawienia Teatru z Xirochorion wywołują entuzjazm, krytycy piszą dytyramby na cześć
zespołu, publiczność wariuje. Ale dwaj wielce dystyngowani panowie czuwają. W garderobie
aktorki komentują ostatnie wydarzenia:
Pan A Wspaniała, boska, cudowna.
Pan B Grecka bogini, słowo daję.
Pan A Publiczność szalała.
Pan B I oszalała, co za entuzjazm!
Pan A Tłum wtargnął na scenę.
Pan B Na całe szczęście byliśmy w pobliżu.
Pan A Bocznym wejściem wyprowadziliśmy panią z teatru.
Kobieta (w roli Aktorki) Ratunek przyszedł w samą porę. Dziękuję.
Pan B Cudowne zrządzenie losu.
Pan A Że to właśnie nam przypadło w udziale ocalić panią.
Pan B A gdyby tak uczcić ten szczęśliwy zbieg okoliczności.
Pan A Na przykład kolacją w Rivoli, zaciszny hotel nad oceanem. Błagamy.
Pan B Proszę nie odmawiać. Kobieta Bardzo chętnie. Jestem głodna i spragniona.
Pan A Spragniona i głodna. Słyszałeś? Na co czekasz? Wołaj samochód!
Nocny lokal. Superkelnerzy w różowych smokingach. Przy stoliku Aktorka, panowie A i B.
Pan A Teatr, cóż teatr, satysfakcja — zapewne, aplauz publiczności — zapewne, ale pani
zasługuje na coś lepszego.
Kobieta Na przykład?
Pan B Mamy przyjaciela.
Pan A Człowiek wielkiego serca.
Pan B I nie mniejszego majątku, słowo daję.
Pan A Większego.
Pan B Kolekcjoner.
Pan A Skarbów i talentów.
Pan B Przystojny, choć utyka na prawą nogę.
Pan A Ty mówisz o Donsonie?
Pan B Oczywiście, o Donsonie.
Pan A Nie o Cusicku?
Pan A Cusick, cóż Cusick?
Pan B Cusick przerasta o głowę Donsona.
Pan A Nie dorasta mu do pięt.
Kobieta Załóżmy na chwilę, że pan Donson bardziej mnie interesuje.
Pan B Otóż to, intuicja kobieca rozstrzygnęła nasz spór. Donson wystawia wspaniałe
rewie na statkach. Widownia pod gołym niebem. Dziesięć tysięcy miejsc, słowo daję.
Pan A Cusick, proszę pani, jest właścicielem wielkiej fabryki lalek. Co za wyobraźnia,
wykombinował lalkę, która umiera i ożywa po zastosowaniu sztucznego oddychania, jego
lalki chorują na odrę, dostają wysypki, połykają pigułki, wysypka znika, teraz pracuje nad
lalką kaszlącą. Zaproponuję Cusickowi dobry interes. Otworzymy w centrum miasta sklep z
lalkami, oszklony ze wszystkich stron jak akwarium, a pani w środku reklamująca nowe typy
lalek, wyobrażam sobie te tłumy, Cusick produkuje również manekiny dla domów mody,
stworzymy tysiąc manekinów na obraz i podobieństwo pani, po odpowiedniej cenie. Donson
nie wchodzi w ogóle w rachubę.
Pan B A ja myślę, że pani starczy i dla Donsona, i dla Cusicka. Godziny
przedpołudniowe poświęcimy lalkom…
Pan A…popołudniowe — rewii.
Kobieta Pozostają jeszcze noce i poranki.
Pan A Dobre sobie, jesteśmy przecież tylko ludźmi.
Pan B Nie może pani wymagać od nas pracy ponad siły.
Pan A To byłoby sprzeczne z Deklaracją Praw Człowieka.
Pan B Trzeba powiedzieć, wygrała pani los na loterii, spotykając się z nami.
Pan A Główny los, bądźmy szczerzy, główny.
Pan B Ale to wcale nie oznacza, że pozwolimy się eksploatować w brutalny sposób.
Pan A Ze szkodą dla naszego zdrowia.
Pan B Największe nawet poświęcenie ma swoje granice.
Pan A Skłonni jesteśmy do ofiar, do wyrzeczeń, byle tylko zrealizować szlachetny plan
niesienia pomocy słabszemu.
Pan B Niechże jednak, na Boga, słabszy nie rozpoczyna współpracy z silniejszym od
dyktowania warunków.
Pan A Bo cóż wreszcie pani reprezentuje — suro— wy materiał…
Pan B…dobre warunki zewnętrzne.
Pan A…powiedzmy — niezłe.
Pan B I to cały kapitał, który wnosi pani do interesu. Cały!
Pan A Tylko umiejętne obracanie kapitałem może przynieść zysk.
Pan B I na tym właśnie polega nasze trudne i odpowiedzialne zadanie: obracać, obracać!
Pan A Jakim kosztem, czyim kosztem?
Pan B Naszym kosztem, kosztem naszego snu, kosztem naszych nerwów, kosztem
naszego spokoju.
Pan A Koszta, jak więc pani widzi, będą ogromne.
Pan B Prosimy to docenić.
Pan A Sądzę, że możemy przystąpić do omówienia warunków.
Pan B Warunku, jednego, jedynego warunku. Proszę upoważnić nas do działania w
swoim imieniu.
Pan A Ryzykujemy wiele, lecz pragnienie ocalenia pani przed ludźmi, pozbawionymi
wszelkich skrupułów…
Pan B…jest silniejsze od egoistycznego lęku.
Pan A Oto umowa.
Pan B Oto pióro.
Kobieta Oto sklep z lalkami. Pomyślnych obrotów kapitałem.
Pan A Co, do diabła! Co to ma znaczyć?
Pan B Jakim cudem znaleźliśmy się w tym szklanym pudle?
Pan A To nie pudło, to winda.
Pan B Leci w dół, na złamanie karku.
Pan A Stać! Stać! Głupi kawał!
Lalka I Jestem lalka, chora na odrę.
Lalka II Pan pozwoli, że przedstawię się, lalka chora na febrę.
Lalka I Ja mam piękną wysypkę…
Lalka II…a ja silne dreszcze.
Lalka I Błagam o szczyptę chininy.
Lalka II Spójrz, ci panowie, to nie panowie.
Lalka I Nie ludzie?
Lalka II Co za pomysł! To wielkie lalki.
Lalka I Kręcą się jak bąki!
Lalka II Obracają, moja droga, obracają.
Pan A Lalki sprzedaję, lalki, komu lalki…
Pan B Piękne lalki, cudowne lalki, nieziemskie lalki…
Pan A Lalki, lalki, kupujcie lalki, lalki…
Pierwsze perypetie mamy za sobą. Zespól Teatru Komedii i Dramatu znowu w drodze.
Autobus z wielkim mozołem pokonuje najmniejsze nawet wzniesienia. Kołysze jak okręt
podczas sztormu, a trzęsie, lepiej nie mówić. Oni znoszą to wszystko z podziwu godną
cierpliwością. Nic dziwnego, wyższa cywilizacja. Nawet nie klną. Gawędzą o dwóch panach,
wystrzelonych w przestrzeń kosmiczną.
Przewodnik Zabawny pomysł, lecz nie wiem, czy najlepszy. Ni stąd, ni zowąd w
przestrzeni międzyplanetarnej pojawiają się dwa nowe ciała.
Kobieta Dwa nowe, niezidentyfikowane obiekty latające. Nie mogłam odmówić sobie
tej przyjemności. Ich specjalność: obracać; niech więc obracają się dookoła własne josi,
dookoła Ziemi.
Przewodnik Tyle razy ostrzegałem przed działaniem pod wpływem impulsu.
Przekroczyłaś swoje kompetencje.
Kobieta Uwaga, człowiek!
Przewodnik Strażnik, nieco zadyszany.
Strażnik Co widzę, opuszczacie nasze miasto?
Przewodnik Tak, jedziemy do następnego.
Strażnik Nie widzieliście dwóch facetów o niespokojnych oczach? Obracali cudzym
kapitałem, ulotnili się jak kamfora.
Przewodnik (półgłosem) Ocaliłeś dwóch rzezimieszków przed więzieniem, pięknie,
(głośno) Nie widzieliśmy, panie komendancie.
Strażnik A wy, moi mili, wy nie uciekacie przypadkiem po popełnieniu jakiegoś
występnego czynu? Na złodzieju czapka gore, a nad waszymi kapeluszami widzę maleńkie
łuny.
Mężczyzna Zachodzące słońce barwi wszystko purpurą.
Strażnik Bo to z tymi wędrownymi aktorami nigdy nic nie wiadomo. W zeszłym roku
przyjechała do nas ekipa skoczków i woltyżerek, następnej nocy obrabowano bank, dyrektor
chciał popełnić samobójstwo, aresztowaliśmy przybłędów, ale forsa przepadła, na pewno
mieli wspólników.
Przewodnik A dyrektor?
Strażnik Wyjechał leczyć nadszarpnięte nerwy.
Mężczyzna Daleko?
Strażnik Do Europy, do Szwajcarii. Klimat tam łagodniejszy, no, otwierajcie walizki,
zajrzę jeszcze pod fotele i na wszelki wypadek zatelefonuję do dyrektora banku, czy co nie
zginęło, do nowego dyrektora, tamten nie wrócił, co to jest?
Przewodnik Płacę mandat, znowu postawiłem autobus po prawej stronie.
Strażnik O, nie, nie ma głupich, drugi raz nie dam się nabrać. Pierwszy mandat zapłacił
pan szczerym złotem, urzędników, proszę pana, nie wolno rozpieszczać, moja żona wie o tym
najlepiej, biła mnie co najmniej dwa razy w tygodniu, nigdy nie miała szacunku dla władzy,
dlatego wyszła za strażnika, używała sobie bezkarnie przez jedenaście lat, przed tygodniem
po raz pierwszy w życiu poszła do teatru, od tej chwili skończyły się moje utrapienia, nigdy
nie przypuszczałem, że teatr może tak bardzo zmienić człowieka.
Przewodnik Należy podziwiać wrażliwość pańskiej małżonki, panie komendancie.
Prawdziwa sztuka uszlachetnia duszę.
Strażnik W rzeczy samej, uszlachetnia. Jakeśmy wrócili z teatru, żona usiadła na
taborecie w kuchni, westchnęła ciężko i powiada: „Widziałeś te damy z obnażonymi
ramionami, ja też tak chcę, tylko prawe ramię mam grubsze, z twojej winy, muszę
doprowadzić się do porządku, bo ta teatralna moda przypadła mi wielce do serca!” Tak
powiedziała… Teatr, mój, panu, to potęga, no, ruszajcie w drogę… i basta.
Basta, basta. Autobus pędzi, rozwijając zawrotną szybkość 60 kilometrów na godzinę. Czas
na Ziemi mija bardzo wolno. Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Najtrudniej do zapachu
benzyny, która wywołuje podrażnienie błon śluzowych. Cierpią w milczeniu, które wreszcie
przerywa Przewodnik.
Przewodnik Jedziemy na północ, ciągle na północ, aż dotrzemy do Kraju
Pięćdziesięciu Gwiazd.
Kobieta To zapewne raj astronomów. Przewodnik Prosiłem: przestudiujcie dokładnie
podręcznik geografii.
Mężczyzna Geografii, historii, biologii, fizyki… Kobieta…i dwudziestu innych
przedmiotów Miej litość!
Przewodnik Rozleniwiliście się w czasie podróży. Wstyd. Proszę przeczytać czwarty
rozdział, przeczytać i zapamiętać. Oto przewodnik po mieście, w którym zabawimy dwa
tygodnie. Po upływie siedmiu dni wprowadzę jednego z Aktorów do domu pana Vorgena,
cenionego powszechnie mecenasa sztuki. Raz jeszcze przypominam, nie należy nadużywać
umiejętności przeprowadzania eksperymentów z materią. To, co dla was jest dziecinnie
łatwym ćwiczeniem biochemicznym, oni będą uważali za zjawisko nadprzyrodzone. Bądźcie
po prostu ludźmi.
Ach, te weekendy mecenasów sztuki! Pałacowa willa projektu któregoś z asystentów
Karola Edwarda le Corbusiera, wtopiona w zbocze góry Czterdziestu Męczenników. Dwa
tarasy zwisające nad strumieniem, który przepływa przez uroczą dolinę, a potem przez
kuchnię. To pomysł właściciela willi. Pstrągi łowi patelnią. W Sali Zabaw kilkanaście par.
Tańczą hully–gully. Na wysokich stołkach barowych balansują dwie panie, wzmacniając
organizm witaminami w płynie.
Pani I Tańczy jak młody bóg.
Pani II Oglądałam go na scenie w roli Kaliguli, co za lędźwie, powinien grać role
bogów.
Pani I Tak, on jest doprawdy boski.
Pani II Spójrz, unosi się.
Pani I On nigdy się nie unosi, zawsze jest arcyspokojny.
Pani I Jeszcze chwila a uleci ze swoją partnerką ponad lasy, ponad góry…
Pani II Sądzisz, że żona Vorgena znajduje się w niebezpieczeństwie?
Pani I Ananasowy coctail. Mdli mnie. Przepraszam.
Chwila przerwy. Pary atakują bufet. Pani domu, eskortowana przez Aktora, podchodzi do
pana domu.
Pani domu Podziękuj panu, bawi twoją żonę z anielską cierpliwością, trzy tańce,
umieram z pragnienia.
Pan domu Nigdy nie wiadomo, który kieliszek ugasi pragnienie, który zaostrzy apetyt
na następny. Niechże pan siada, przyjacielu, trzeba przyznać, że przyjazd waszego teatru
rozruszał miasto.
Pani II Wydarzenie o niebagatelnej randze artystycznej.
Pan domu Zespół bez wątpienia interesujący, teatr wypełniony po brzegi, aktorzy i
aktorki budzą powszechny podziw… Wszyscy doskonale zbudowani, bezbłędne proporcje.
Pani II Nieco jednostronna ocena, gra tych ludzi fascynuje.
Pan domu Głosy młode, świeże, dźwięczne, jestem mile zaskoczony renesansem
fizycznym Greków.
Pani domu Nasz gość urodził się w Serbii.
Pan domu Serb… Serbowie wywołali pierwszą wojnę światową.
Aktor To uproszczenie krzywdzi Serbów.
Pani domu Mój mąż nie chciał pana urazić.
Pan domu Wprost przeciwnie, bardzo cenię talent wywoływania wojen. Dla
wyprodukowania czterdziestu tysięcy samolotów myśliwskich potrzeba około 250 tysięcy ton
aluminium. Dla produkcji tej ilości aluminium musimy wydobyć i przerobić 800 tysięcy ton
boksytu. Od trzydziestu lat interesuję się boksytem, i daję panu słowo honoru gentlemana, nie
żałuję tego.
Pani domu Interesy to jego hobby, żyje tylko sztuką.
Pan domu I ze sztuki. Dzięki interesom mogę być mecenasem sztuki, dzięki sztuce
mogę prowadzić interesy. Boksyt i Botticelli, boksyt i Picasso, boksyt i Toulouse–Lautrec,
boksyt i Michał Anioł, ale ja pana nudzę.
Aktor Przeciwnie, pan mnie bawi, jestem wdzięczny. O ile dobrze zrozumiałem, sztuka
to boksyt, wojna to interes…
Pan domu (kończąc)…i sztuka. Między wielkimi interesami i wielką sztuką stawiam
znak równania.
Aktor Wielka sztuka — wielka wojna — wielki interes, czy pańscy kasjerzy zdążą
wypłacić panu wojenne zyski?
Pan domu Pokażę panu nasz schron przeciwatomowy.
Pani domu Mam pomysł, zejdziemy wszyscy do schronu razem z orkiestrą.
Pan domu Brawo! Świetna myśl! Alarm, alarm!
Pani domu Serdecznie prosimy do schronu.
Pan domu Prosimy, prosimy, dalszy ciąg zabawy w schronie.
Dalsza akcja farsy rozegra się w schronie przeciwatomowym. Schodzą wszyscy: orkiestra,
goście, barman. Istota z Innego Układu, tu w roli Aktora, zwiedza magazyn.
Aktor Zapasów starczy na dwa lata.
Pan domu Zgadł pan, istotnie, możemy nie wychodzić z tego schronu przez siedemset
dni.
Aktor No, a co potem?
Pani domu Wyjdziemy.
Aktor Po co?
Pan domu Żeby dalej zajmować się sztuką oraz interesami. Czy pan trudzi się aktorstwem
zawodowo, czy to tylko pana hobby?
Aktor Granica między teatrem a życiem bywa niekiedy bardzo elastyczna.
Pan domu I pan sądzi, że zamierzamy wystawić współczesną tragedię, w której giną
wszyscy aktorzy, autor, dyrektor teatru, strażacy i publiczność.
Pani domu Boże, jak tu gorąco, ja również konam z pragnienia.
Aktor Pragnienie zrobienia dobrego interesu na wojnie może nigdy nie zostać ugaszone.
Pan domu Co pan wie o prawdziwych interesach?
Fani domu Zatańczymy, bardzo proszę.
Aktor Przygotowanie specjalisty do stopnia doktora nauk w dziedzinie fizyki wysokich
energii kosztuje w waszym kraju około 100 tysięcy dolarów. Koszty przygotowania lotnika
samolotu odrzutowego wystarczyłyby na opłacenie studiów 6–7 doktorów filozofii.
Pan domu Nam nie potrzeba filozofów, czasy antycznej Grecji minęły bezpowrotnie.
Filozofia jest bezproduktywną. Pan także filozofuje, już ja wiem dobrze, na czym mogę
zarobić, na czym stracić.
Aktor Ze środków, które pochłonęła II wojna światowa, można by wybudować dom
pięciopokojowy dla każdej zamieszkałej na kuli ziemskiej rodziny, a w każdym mieście
liczącym ponad 5 tysięcy mieszkańców postawić szpital i pokryć koszty utrzymania tych
szpitali w ciągu 10 lat.
Pan domu Dom dla każdej rodziny, możliwe, ale ja przywykłem do pałacu, do kilku
domów położonych w różnych częściach świata, do własnych samolotów i statków. Boksyty
to dobry interes, mój interes, pan tego nie chce zrozumieć, mój osobisty interes.
Pani domu Zapominasz o sztuce.
Pan domu Tak, to wielka sztuka prowadzić taki interes.
Pani domu Zatańczymy, bardzo proszę.
W tym momencie gasną wszystkie lampy. Ciemności, rzec można iście egipskie.
Pan domu Zapalić światła! Kto zgasił światło?
Aktor Może elektrownia przerwała dostawę prądu?
Pan domu Schron ma własną elektrownię.
Pani domu Ciemno, bardzo ciemno… i duszno.
Pan domu Otworzyć drzwi.
Barman Coś się stało, proszę pana, nie można otworzyć żadnych drzwi.
Pan domu Nonsens. Podajcie lampy naftowe. Stoją na półce w korytarzu.
Pani domu Nareszcie światło…
Pan domu Do schronu prowadzą cztery wejścia. Drzwi otwierają się automatycznie…
pomóżcie…
Barman Ani drgną.
Pani domu Duszę się, zgaście te obrzydliwe lampy. Zatruwają powietrze.
Pan domu Do diabła, wentylatory nie działają.
Aktor Trzeba wezwać pomoc z zewnątrz.
Pan domu Pomoc? Z zewnątrz? W jaki sposób?
Aktor Telefonicznie.
Pan domu Tak, naturalnie. Jak mogłem zapomnieć! Telefon… podajcie mi telefon…
Hallo! Hallo! Brak sygnału… Nic nie rozumiem.
Pani domu Jesteśmy zupełnie odcięci od świata.
Nie, niezupełnie, bo oto słychać srebrzysty dzwonek telefonu. Pan domu podnosi
słuchawkę.
Pan domu Hallo! Słucham?
Głos (przez telefon) To pan, panie Vorgen?
Pan domu Hartman, gdzie pan jest?
Głos Przy telefonie, proszę pana.
Pan domu Idiota! Skąd pan dzwoni?
Głos Z pańskiego gabinetu, właśnie skończyłem podpisywanie umowy boksytowej…
Pan domu (przerywając) Dosyć, niech pan słucha, Hartman, nie możemy wydostać się
ze schronu, wentylatory nie działają… Zmobilizować wszystkich ludzi, sforsować drzwi…
Zrozumiał pan?!
Głos Tak, tak jest… Natychmiast.
Pan domu Nie odkładać słuchawki… Chcę wiedzieć, co się stało.
Głos Za minutę… Za dwie minuty…
Pan domu Jakoś wygrzebiemy się z tego… Za bufetem leżą butle z tlenem. Otworzyć…
Hallo…
Głos Paskudna historia, panie Vorgen. Podziemny wybuch bomby atomowej
spowodował obsunięcie się ziemi… Solidnie was zasypało.
Pan domu Wezwać ekipy ratownicze z Cywilnej Obrony Przeciwatomowej.
Głos Tak też uczyniłem, proszę pana, będą tutaj za kilkanaście minut.
Pan domu Dużo tego, Hartman?
Głos Czego, proszę pana?
Pan domu Tej ziemi nad nami.
Głos Jak by to panu powiedzieć…
Pan domu Rozumiem. Zatelefonuj do gubernatora, niech przyśle wojsko. Szybciej!
No i po strachu, który tym razem, nie ukrywamy tego, miał baaardzo wielkie oczy. Schron
odkopano, sforsowano drzwi. Ocaleni. Wszyscy. Pan Vorgen w swoim gabinecie wydaje
dyspozycje sekretarzowi.
Pan domu Opracować protokół dla prezydenta. Uratowali nas. Trzeba nagrodzić.
Hartman, pan również zasługuje na nagrodę.
Hartman Dziękuję.
Pan domu (do Aktora, któremu nie pozwolił odejść z innymi gośćmi) No co,
przeżyliśmy wybuch atomowy.
Aktor Z trudem.
Pan domu Wytoczę proces firmie budowlanej. Spartaczyli ten schron. Powinni
przewidzieć…
Aktor (przerywając) Pan dobrze wie, że wszystkiego nie można przewidzieć.
Pan domu No, mniejsza z tym. Proponuję dla odprężenia przejażdżkę samochodem. Za
pół godziny zobaczy pan ocean. dalszy ciąg dialogu w limuzynie
Pan domu Dzieła sztuki i ludzie sztuki to moja słabość, pomogę panu.
Aktor Tak, słucham.
Pan domu Lubię silnych ludzi, z charakterem. Tam, w schronie, był pan w porządku,
pod każdym względem, potrzebujemy odważnych ludzi, z głową na karku.
Aktor Potrzebujemy? Do czego?
Pan domu Żeby wygrać kampanię wyborczą. Nasz symbol — AuH2O.
Aktor Złota woda.
Pan domu Właśnie, skręcam w prawo, na boczną drogę.
Aktor Złota woda — ciężka woda.
Pan domu (wybuchając śmiechem) Brawo! Ciężka woda — złota woda. Pyszny żart!
Wyborny dowcip! Puszczę go w świat!
Aktor Oby ludziom starczyło poczucia humoru.
Pan domu Starczy, starczy, obejmie pan stanowisko szefa biura reklamy.
Aktor Ostrożnie! Człowiek!
Pisk hamulców, krzyk, oczywiście mrożący krew w żyłach. Vorgen i Aktor wyskakują z
samochodu.
Pod kołami ofiara własnej zadumy.
Pan domu A niech to diabli. Wpadł prosto pod koła. Zabiłem człowieka.
Aktor Przykre uczucie.
Pan domu To… to pańska wina. Złapał pan za kierownicę…
Aktor Chciałem panu pomóc, można było wyminąć tego człowieka.
Panu domu Można było, oczywiście, że było można. Ale pan…
Aktor (przerywając) Ten człowiek będzie żył.
Pan domu Nonsens. Co pan robi, do licha?
Aktor Pomagam mu. Otwiera oczy, uśmiecha się.
Pan domu Ale jakim cudem… ja…
Aktor Szok, omdlenie…
Pan domu Dziwne, bardzo dziwne… No, wsiadajcie, jedziemy!
Aktor Dokąd?
Pan domu Do szeryfa.
U szeryfa, jak to u szeryfa. Przedstawiciel prawa sapie i mówi:
Szeryf Nie wiem, jak pan to zrobił, ale nie lubię takich sztuczek, nie lubię.
Aktor Ten człowiek stracił przytomność…
Szeryf Proszę nie przerywać, słyszeliśmy sto razy: szok, omdlenie. Samochód jadący z
szybkością stu kilometrów na godzinę wpada na człowieka, przewraca go, a on wstaje, jak
gdyby nigdy nic i… uśmiecha się. Moglibyśmy uwierzyć w wyjątkowo szczęśliwy zbieg
okoliczności, takie rzeczy zdarzają się raz na tysiąc lat, no, powiedzmy, jakieś prądy
wstępujące, wiry, czy jak tam, pęd powietrza złagodził upadek, „pan Bóg łaskaw, jednak
pańska ingerencja w życie tego człowieka poszła dalej, poszła za daleko i przekroczyła
granice przyzwoitości.
Aktor Tak, słucham.
Szeryf Przed wypadkiem ten człowiek miał jedną nogę, jedną, powiadam, bo drugą
stracił podczas pierwszej wojny światowej, a po wypadku stanął na dwóch nogach. Pan stroi
sobie żarty z dzieła boskiego, nieładnie, bardzo nieładnie, i mnie postawił pan w kłopotliwym
położeniu, bardzo kłopotliwym.
Pan domu Proszę pana. niech pan nie odchodzi… Proszę pana…
W autobusie mała konferencja. Tak, tak, Istoty z Innego Układu bez większego trudu
opanowały sztukę obradowania. Można powiedzieć bez przesady, rozsmakowały się w
posiedzeniach. Co za wspaniała okazja do podsumowań.
Przewodnik Prosiłem, nie nadużywajcie umiejętności czynienia cudów.
Mężczyzna (w roli Aktora) Przepraszam, chciałem dać nauczkę temu mecenasowi
sztuki.
Przewodnik Ale szeryf miał rację, przekroczyłeś granicę przyzwoitości, obdarzając
tego człowieka drugą nogą.
Mężczyzna Było ciemno, nie widziałem go przed wypadkiem. Zregenerowałem ofiarę
w stu procentach.
Przewodnik Gwałtowne opuszczenie tego kraju nie wyjdzie nam na dobre. Stacje
radiolokacyjne znowu zauważyły dwa niezidentyfikowane pojazdy. Uwaga, lądujemy.
Kobieta Kto teraz nawiąże kontakt z ludźmi.
Przewodnik On.
Przed domem dwoje ludzi. Mąż i żona. Dom drewniany, przed domem pole, las, nad lasem
ciemne niebo. Grzmi.
Żona Będzie burza, już zaczyna kropić, przymknę chyba okiennicę.
Mąż Przymknij.
Żona Ciemno, że oko wykol, poświeć, proszę. Święty Archaniele Gabrielu, co to…?
Mąż Gdzie? Nic nie widzę.
Żona Tam, pod drzewem.
Mąż Wilk, podaj dubeltówkę, szybciej!
Żona Głupiś, patrz, łasi się, to pies.
Mąż Tak, to chyba pies.
Żona Zabłąkał się, biedaczek, słyszysz, jak serduszko mu wali.
Mąż Nic nie słyszę.
Żona Bo za daleko stoisz. Połóż rękę, o tutaj… czujesz?
Mąż Czuję.
Żona On boi się. Na co czekasz, wprowadź go do domu, zamknij drzwi. Spójrz, jaki
śliczny pies.
Mąż Zabawny.
Żona Dlaczego zabawny?
Mąż Bo niebieski.
Żona To taka rasa. A może on przyszedł do nas z nieba?
Mąż Bluźnisz. Przeżegnaj się i przeproś pana Boga za gadanie od rzeczy. Pies jak pies, tu
w pobliżu fabryka ultramaryny, wszystkie kałuże niebieskie, ochlapał się niebieską farbą, a ty
zaraz wygadujesz niestworzone brednie.
Żona Ultramaryna, ultramaryna, ślepia też ma niebieskie.
Mąż Widać, zachlapał sobie i oczy.
Żona Ale go nie wygonisz?
Mąż Niech zostanie, zawsze to boskie stworzenie.
Żona Mówiłam, że boskie, było o co się spierać.
Mąż Człowiek powinien pomagać zwierzęciu.
Żona Powinien, spójrz, jęzor wywiesił…
Mąż…i dyszy.
Żona Bardzo utrudzony.
Mąż Pewno daleką odbył drogę, słyszysz? Skomli.
Żona Bo głodny.
Mąż Dam mu kawałek słoniny, Ż o n a I coś do picia.
Mąż Będzie spał w kącie, pod piecem.
Żona Raźniej człowiekowi na duszy, gdy coś żywego w domu.
Mąż Patrz, kręci ogonem.
Żona Łapę podaje.
Mąż Zmyślna bestia.
Żona Jutro uszyję ci kubraczek, zima mroźna, trzeba dbać o psie zdrowie.
Mąż Serce mamy miękkie jak wosk.
Żona Bóg świadkiem, miękkie. Jezus! Maria! Piorun uderzył w dom. Pali się! Ratuj psa!
Mąż A Helena?
Żona Co Helena?
Mąż Na strychu.
Żona Przecież to wariatka. Ratuj, mówię, psa, ja biorę torbę i skaczemy przez okno.
Mąż Czekaj! Stój! Wyrwał się.
Żona Goń go! Na co czekasz, gamoniu. Zginie biedaczyna w płomieniach.
Mąż Pognał na strych.
Żona Uciekajmy, czuję dym, ogień w korytarzu.
Mąż No, skacz. Dlaczego nie skaczesz?! Osłupiałaś?
Żona Spójrz! Pies wyprowadził Helenę, ciągnie ją za suknię.
Mąż Łapy osmolone.
Żona Głupi bydlak, skacz, powiadam, bo lada chwila dach się zawali.
Dobry wieczór wszystkim w autobusie, w sali konferencyjnej z dyferencjałem. Jak ten czas
mimo wszystko leci. Nawet tutaj na Ziemi. No cóż, trzeba myśleć o powrocie do domu.
Przewodnik Nasz pies doświadczył najgościnniejszego przyjęcia. Ludzie okazali mu
tyle serca.
Kobieta Przyprowadził do nas obłąkaną dziewczynę.
Mężczyzna To łatwo uleczalna choroba. Wkrótce wróci do zdrowia.
Kobieta A potem do swojego domu.
Mężczyzna Jej dom spłonął.
Przewodnik Krewni nie pozwolą jej zginąć.
Mężczyzna Gdy przekonają się, że wyzdrowiała, pozwolą.
Kobieta Nie rozumiem.
Mężczyzna Dom, ziemia, całe gospodarstwo, to jej własność. Wykorzystując chorobę
prawowitej właścicielki zabrali wszystko.
Przewodnik Sądzisz, że powinna pojechać razem z nami? Tak, widzę, że bardzo tego
pragniesz. Jesteś najstarszy i najmądrzejszy, uczynisz, jak zechcesz. Spójrzcie, nasz znajomy!
Strażnik Wracacie, to dobrze.
Przewodnik Co to jest, panie komendancie?
Strażnik Moneta, szczerozłota moneta.
Przewodnik Dałem ją panu, płacąc mandat.
Strażnik A ja oddaję i basta. Moja żona wielce dba teraz o swoją figurę i chodzi do
teatru, wstyd powiedzieć, z gołymi ramionami. Dla mnie słodziutka, wczoraj przy otwartych
oknach myła mi plecy. Oburącz, żeby wyrównać drobną różnicę między prawym i lewym
ramieniem. Sprawiliście, że znowu jestem urzędnikiem godnym szacunku. Nawet Tiess, stary
złodziej, zdejmuje kapelusz na mój widok. Dziękuję. Strasznie poczciwi z was ludzie,
(śmiejąc się) Dobrze wam zrobiła ta wycieczka, na twarzach rumieńce, przyjemnie patrzeć.
No, ruszajcie, postój w tym miejscu surowo wzbroniony.
Strażnik odchodzi. Autobus skręca w prawo, potem w lewo, jeszcze raz w prawo i znowu w
lewo. Boczną drogą docieramy do malowniczej polanki. Dwa krótkie sygnały radiowe
sprowadzają z jonosfery statek kosmiczny, który lekko osiada na zielonej murawie wśród
żółtych kaczeńców.
Przewodnik Opuszczamy Ziemię.
Kobieta Sprawdziłeś listę obecności?
Przewodnik Są wszyscy… wiem, że macie wiele do powiedzenia. Cierpliwości,
pogawędzimy po powrocie.
Mężczyzna Ona ma mentalność dziecka.
Kobieta Tym lepiej, jej sądy będą bezstronne.
Przewodnik A gdy wyzdrowieje?
Mężczyzna Mam nadzieję, że wtedy będzie świadomie obiektywna.
Kobieta Uśmiecha się.
Przewodnik Na widok słońca.
Dziewczyna Słońce — piłka. Kto to?
Mężczyzna Pies.
Dziewczyna Czy mogę się z nim pobawić?
Mężczyzna Kiedy tylko zechcesz.
Spiker Przed chwilą zidentyfikowano niezidentyfikowane obiekty latające. Były to
meteoryty, które zwykle o tej porze pojawiają się nad Ziemią. Jeśli pragniecie bezpiecznie
podróżować samolotami Międzynarodowych Linii Komunikacyjnych, korzystajcie z
„Biuletynów pogody”, opracowanych przez naszych specjalistów. A oto dalszy ciąg i
zakończenie felietonu:
Lektor „Na pytanie: dlaczego, jeśli tam gdzieś w Kosmosie żyją Istoty Rozumne,
dlaczego do tej pory nie nawiązały z nami łączności, najchętniej odpowiadamy: wielkie
przestrzenie wszechświata sprawiają, że dotarcie do naszego układu, leżącego na peryferiach
Galaktyki, może trwać miliony lat. Istoty Rozumne z innych układów mogły odwiedzić naszą
planetę w okresie, gdy wędrowały po niej dinozaury, albo jeszcze wcześniej. Nie był to
gościnny zakątek, pojazdy kosmiczne wyruszyły w powrotną drogę. W księgach zanotowano:
»planeta błękitnozielona w Czwartym Układzie nie jest zamieszkana przez organizmy
rozumne«. A jeśli złożyły nam wizytę wczoraj? Po czym poznaje się Istoty Nie z Tej Ziemi?
Warto pomyśleć o jakimś aparacie, który, gdy w pobliżu znajdzie się Gość z Kosmosu,
zacznie terkotać jak budzik albo ryczeć jak syrena okrętowa, albo wyrecytuje powitalny
wiersz, albo po prostu powie: »Uwaga, uwaga, w polu widzenia Istota Nie z Tego Świata.
Umyjcie ręce i powitajcie Ją chlebem i solą«. Może zaprosi nas na wakacje nad kosmiczny
ocean, może na imieniny przywiezie kosmicznego robota, który będzie wam opowiadał o
cudownych zdarzeniach. Historia powtarza się, a baśnie nie wyszły z mody. Wzmacniają
system nerwowy.”