14314
Szczegóły |
Tytuł |
14314 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14314 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14314 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14314 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Czes�aw Chruszczewski
BONAPARTE W�R�D OLBRZYM�W
Czego� podobnego nie widzia�em nigdy w �yciu, s�owo uczciwego cz�owieka. Ogrom tej
hali zdumiewa�, niepokoi�, przyt�acza�. Nie wiem, co czuj� mr�wki spaceruj�ce pod
olbrzymim kloszem mi�dzy kraterami szwajcarskiego sera, domy�lam si� wszak�e, i� moje
aktualne doznania nie by�y im obce. Z rozdziawion� g�b�, nie taj�, formalnie zg�upia�em, z
wytrzeszczonymi oczami sta�em pod gigantyczn� kopu�� rozpi�t� przez genialnego architekta
nad moj� sko�atan� g�ow�. Przed minut� by�em �wiadkiem awantury rozp�tanej przez
genera�a Pichegru. �Ty gamoniu � wrzeszcza� na swojego ordynansa � ty durniu, jeste�
g�upszy od barana Modesta, maskotki naszej dywizji, przekl�ty dzie�, przekl�ta chwila, gdy
wygramoli�e� si� spod pierzyny, by wst�pi� do armii, czemu nie wybra�e� leniwej piechoty,
twoje my�li krocz� pomale�ku, co chwila przystaj� utrudzone straszliwym wysi�kiem.
Dlaczego nie zaszczyci�e� swoj� znakomit� osob� artylerii, chudy jak tyka z wiecznie
rozczochran� czupryn�, prawdziwy wycior do czyszczenia luf armatnich, s�yszysz? Wycior!�
� �Tak jest � wymamrota� zupe�nie og�uszony ordynans. � Melduj� pos�usznie, wycior.�
� �Zuchwalcze � krzykn�� genera� � wst�pi�e� do kawalerii, to bezczelno�� wo�aj�ca o
pomst� do nieba, zlatujesz z konia przy lada okazji, zsuwasz si� z siod�a pod brzuch ko�ski w
najmniej odpowiednich momentach, ty je�dzisz jak wolty�er, jak Indianin, wczoraj na
przyk�ad wyskoczy�e� z siod�a przed frontem ca�ego szwadronu. A id��e do cyrku,
ekwilibrysto, bo u�yjemy twojej g�owy do taranowania bram nieprzyjacielskiej fortecy,
bodajby� skis�� � zako�czy� �yczliwie genera�, po czym chwyci� ci�ki, kawaleryjski but i z
wielk� si�� cisn�� nim w ordynansa. �o�nierz przykucn��. �Padnij!� � zawy� Pichegru, lecz
mimo najlepszych ch�ci nie zd��y�em wykona� tego rozkazu. Z pod�ogi trysn�� gejzer
o�lepiaj�cego �wiat�a, na suficie zata�czy�y gwiazdy, zawirowa�y koliste t�cze. Ci�gle jednak
nie mog� poj��, jakim cudem znalaz�em si� pod tym kloszem. Oho, kto� wreszcie nadchodzi.
Grzeczny, u�miechni�ty, na oko cudzoziemiec.
� Stoisz tak i stoisz. Usiad�by�, odpocz��. M�wi ludzkim j�zykiem, chwali� Boga! Jako�
tam dogadamy si�.
� Ch�tnie usi�d� i odpoczn�, chcia�bym wszak�e wiedzie�, gdzie jestem i z kim mam
zaszczyt?
� Jeste�, gdzie jeste�. Dost�pi�e� niew�tpliwie wielkiego zaszczytu, nazywaj� mnie
Ajdemonem. To bardzo interesuj�ce miejsce, w pewnym sensie wytw�rnia, modelarnia,
kuchnia, laboratorium, ot, taka, pojmujesz, fabryka.
� Co wy tutaj fabrykujecie?
� Z NICZEGO robimy co�, a to CO� z czego� robi NIC. Je�li nie rozumiesz, nie k�opocz
si�, p�jdziemy razem po rozum do g�owy.
Co powiedziawszy, otworzy� drzwi w kryszta�owej �cianie i ust�puj�c mi miejsca,
certowa� si�:
� A nie, nie, ty pierwszy, bardzo prosz�, b�d� uprzejmy, ja za tob�, jeste� naszym
go�ciem.
Szli�my schodami w d� dobre p� godziny. Wreszcie m�j przewodnik zatrzyma� si� przed
wspania�ym portalem. Przez chwil� podziwia�em w milczeniu przebogato zdobione pilastry i
fryzy. Snycerz nie �a�owa� trudu, pokrywaj�c p�askorze�bami niemal ka�dy centymetr
drzewa. Czego tu nie by�o, wielog�owe, zion�ce ogniem smoki toczy�y zaci�ty b�j z
rycerzami na koniach, nad wzburzonymi falami szybowa�y komety, dziwne pojazdy bez k�
kr��y�y wok� planet, na architrawie widnia�y hieroglify, pod nimi tr�jk�ty, kwiaty, romby,
ko�a i wzory matematyczne.
� �liczne, prawda? � szepn�� Ajdemon i z�o�y� r�ce jak do modlitwy. � Wytworne,
lekkie, misterne, a nade wszystko uprzejme. Sp�jrz prosz�.
Na drzwiach pojawi� si� napis: �Wchodzi� bez pukania�. Przekroczy�em pr�g. Weszli�my
na florencki dziedziniec, a potem przez atrium do przytulnej komnaty wy�o�onej perskimi
dywanami. W g��bokim fotelu siedzia� starszy pan. Powita� nas skinieniem g�owy i
sympatycznym u�miechem.
� Podejd� bli�ej � us�ysza�em szept przy uchu � uk�o� si� i poca�uj go w r�k�. B�d�
bardzo grzeczny. No, szybciej.
Musn��em ustami ciep�� d�o� starca. Pog�adzi� mnie po g�owie i powiedzia�:
� Lubi� grzecznych m�odych ludzi. Z daleka przybywa?
� Z Ziemi � odpowiedzia� Ajdemon.
� Je�li dobrze pami�tam, oczekiwali�my kogo� innego.
� Tamten te� przyby�. Nasz turbowsystator wessa� dw�ch. Ostatnio p�ata nam r�ne figle.
� Zreperowa�.
� Brak cz�ci zamiennych, Ejbaalu.
� Sprowadzi�! Wyprodukowa� � grzmia� starzec. � Nie mam czasu zajmowa� si�
g�upstwami. Co z nim?
� Zaaklimatyzujemy w dziale rezerw.
� Przedtem przyodzia�, napoi�, nakarmi�. A Napoleon?
� Czeka w sali przyj��.
� Wprowadzi�!
Tak, wtedy po raz pierwszy us�ysza�em to imi�: Napoleon. Zbieg okoliczno�ci, a raczej
kawaleryjski but genera�a sprawi�, �e towarzyszy�em porucznikowi Bonaparte w tej podr�y
w za�wiaty, staj�c si� mimowolnym �wiadkiem wydarze�, kt�re usz�y uwagi
najwytrawniejszych biograf�w Ma�ego Kaprala, wydarze� jak�e brzemiennych w skutkach.
� Mam pomys� � rzek� Ejbaal patrz�c na mnie. � Notuj wszystko, co tutaj us�yszysz i
zobaczysz, notuj pilnie, w odpowiednim czasie opublikujemy twoje wspomnienia z pobytu na
Planecie Wielkiego Negatywu, znajduj�cej si� w Czarnej Mg�awicy zwanej G�ow� Konia.
Widzisz, m�j kochany� Jak ci na imi�?
� Jan Jakub.
� Wi�c widzisz, Janie Jakubie� A czy mo�esz poda� nam swoje nazwisko?
� Jan Jakub Laflamme.
� Wi�c widzisz, Janie Jakubie Laflamme� Pi�kne nazwisko, p�omie�, pojmuj� pomy�k�
naszego turbowsysatora, ot� Wszech�wiat, m�j synu, rz�dzi si� pewnymi prawami.
Galaktyki doskonalsze czuwaj� nad mniej doskona�ymi, Wielki Kr�g podzielono na Kr�gi
�rednie i Ma�e. Wszystko to �ci�le wi��e ze sob� Szprychy, kt�re obracaj� si� wok� Osi.
Wielki Negatyw spe�nia rol� smaru przy�pieszaj�cego obr�t Wielkiego Ko�a. Inaczej
m�wi�c, czuwamy w specjalny spos�b nad intelektualnym rozwojem istot rozumnych,
egzystuj�cych w tym najpi�kniejszym z wszech�wiat�w. Mi�dzy innymi jeste�my
odpowiedzialni za tw�j Uk�ad S�oneczny, Janie Jakubie, za twoj� sympatyczn� planet�. Jak
wiesz zapewne, ludzie rozumni nie rodz� si� na kamieniu, o genialnych jeszcze trudniej.
Dlatego spieszymy �ywym i my�l�cym z pomoc�. Sp�jrz w ten otw�r.
Pochyli�em si� nad studzienk� stoj�c� w rogu pokoju.
� Patrzysz przez peryskop � wyja�ni� Ejbaal przez jeden z wielu peryskop�w; s�u�� nam
do obserwacji �ycia na twojej planecie i na wielu innych. Czy dostrzegasz ulice rodzinnego
miasta?
� Oczywi�cie. Widz� pana Martina, podkrada w tej chwili jab�ka z ogrodu mego ojca,
widz� pana Lefebre�a, dolewa wod� do wina, widz� ulic� du Four�Saint�Honore, hotel de
Cherbourg, w�a�ciciel hotelu, pan Vedrine, zagl�da przez dziurk� od klucza, pok�j oznaczony
numerem 9, trzecie pi�tro na ��ku p�acz�ca dziewczyna tuli poduszk� i szlocha przera�ona,
bo nie mo�e poj��, jakim cudem znik� z jej ramion uroczy porucznik artylerii.
� Wybrali�my zapewne nie najlepszy moment, ale czas nagli � usprawiedliwia� si�
starzec. � By� to czwartek, 22 listopada 1787 roku. Prze�omowy moment w �yciu
Napoleona. Wtedy w�a�nie straci� cnot�. Janie Jakubie, w trosce o dalsze losy Ziemi co
pewien czas zabieramy do siebie jakiego� cz�owieka, przechodzi tutaj odpowiednie
przeszkolenie i wraca na rodzinn� planet� przeobra�ony, genialny, natchniony. Analizuj�c
aktualn� sytuacj� w waszym Uk�adzie S�onecznym, doszli�my do przekonania, i� Ziemianie
znowu oczekuj� na KOGO�. Los pad� na porucznika Bonaparte. Wejdzie tutaj za chwil�.
B�d� uprzejmy przenikn�� przez �cian�, wystarczy narysowa� drzwi na jej powierzchni.
� Czym?
� Czymkolwiek, chocia�by palcem.
Tak te� uczyni�em. W pokoju po drugiej stronie znalaz�em biureczko w stylu empire, kilka
doskonale zaostrzonych pi�r, butl� inkaustu. Mog�em przyst�pi� do pracy. Nie znana mi
bli�ej aparatura rzuca�a na �cian� obraz gabinetu Ejbaala. Dzi�ki niewidocznym otworom
s�ysza�em ka�de s�owo. Ajdemon wprowadza� w�a�nie Napoleona.
� Jeste� w�ciek�y � stwierdzi� z zadowoleniem. Ejbaal i zatar� szczup�e d�onie. � Jeste�
bardzo w�ciek�y. Wtargn�li�my w twoje �ycie w spos�b nieco brutalny.
� Ordynarne, chamskie metody policyjne � Bonaparte skrzy�owa� r�ce na piersiach. �
Poskar�� si� dyrektorowi Kr�lewskiej Szko�y Wojskowej. Nie mam nic wsp�lnego z t� burd�
�Pod Trzema S�upami�.
� Ach, s�dzisz, �e zosta�e� uprowadzony przez policj�? I co ty na to, Ajdemonie?
M�j przewodnik zar�a� niczym ko�. �mia� si� jak g�upi, widzia�em ju� takich weso�k�w,
potrafi� rycze�, pia�, nie zwracaj�c uwagi na otoczenie, bawi� si� znakomicie byle czym.
Zawsze sk�onni do b�aze�skiej weso�o�ci bez umiaru i najcz�ciej bez powodu, ich �miech
p�oszy stada bizon�w, przera�a trytony, salamandry, dociera do j�dra ziemi, o�ywia wulkany,
og�usza ptaki szybuj�ce mi�dzy niebem i ziemi�, salwy tego �miechu s� gro�niejsze od
kanonady dzia�. Ajdemon w pewnej chwili zach�ysn�� si� �lin�, poczerwienia� na g�bie,
wytrzeszczy� oczy nabieg�e krwi�, chwyta� powietrze jak karp wyj�ty z wody, niemal rz�zi�,
kto wie, czym sko�czy�by si� ten wybuch �miechu, gdyby nie interwencja Ejbaala, nacisn��
jaki� guziczek ukryty w por�czy fotela, wtedy ze �ciany wyskoczy�a pi�� na spr�ynie i
grzmotn�a w plecy Ajdemona, a� przysiad�.
� Ha� � wymamrota�. � Jeszcze troch� i skona�bym ze �miechu. Teraz lepiej, teraz
dobrze, oddycham. On nas wzi�� za policjant�w.
� Omyli�e� si�, m�odzie�cze � rzek� Ejbaal. Policja paryska nie ma z t� spraw� nic
wsp�lnego. Znajdujesz si� w innym �wiecie.
� Bajdy! Bzdury! � rozsierdzi� si� Bonaparte. � M�wcie wreszcie, o co chodzi?
� Dobry surowiec � Ejbaal nie ukrywa� entuzjazmu. � Pierwszorz�dny surowiec. W
sam raz dla nas. Tak, tak, usi�d� ch�opcze i s�uchaj.
� Do diab�a z tym! � Korsykanin kopn�� krzes�o podsuni�te przez Ajdemona. � Chc�
wiedzie�, gdzie jestem, kto mnie porwa� i dlaczego?
� A, podoba mi si� ten oficer, bardzo podoba m�wi� Ejbaal mru��c oczy. � B�dzie z tej
m�ki chleb. Mia�em nosa. Ot�, panie poruczniku, pragniemy panu dopom�c. Prosz�
wyobrazi� sobie, �e powiedzmy, w Sztabie Kr�lewskiej Armii zwr�cono na pana uwag�.
Pilny, wytrwa�y, inteligentny, powiedzmy, �e komu� zale�y na tym, by przyspieszy� karier�
m�odego, obiecuj�cego oficera. No co, pragnie pan awansowa�?
� Oczywi�cie.
� Wysoko?
� Jak najwy�ej.
� Dobrze, ale konkretyzujmy.
� S�dz�, �e kiedy�� m�g�bym�
� �mia�o, �mia�o!
� �e m�g�bym otrzyma� epolety pu�kownika.
� Pu�kownika, powiadasz?
� A na pewno majora! Nie marnuj� czasu, stale uzupe�niam wojskow� wiedz�.
� Zasmuci�e� mnie, poruczniku � Ejbaal opu�ci� fotel i kr���c po gabinecie m�wi�:
� Tak, to tylko surowiec, przeci�tny oficer o przeci�tnych ambicjach, trzeba jeszcze nad
tob� popracowa�. Aj demonie, zaprowad� go�cia do sali test�w, przeprowadzisz badania na
inteligencj�, refleks, ocenisz przy pomocy maszyn elektronowych reakcje na bod�ce
zewn�trzne i wewn�trzne, przeanalizujesz naszego go�cia od st�p do g��w, no a potem
przyst�pimy do dzie�a.
Ajdemon otrzyma� do zgryzienia nie lada orzech. Korsykanin, zobaczywszy sal�
wype�nion� dziwacznymi maszynami, przestraszy� si�. Nie pomaga�y �adne perswazje ani
pro�by, ani gro�by.
� Chc� wr�ci� do Pary�a, chc� wr�ci� do Pary�a! � powtarza� z uporem krn�brnego
malca. Do Pary�a, do hotelu Cherbourg, do mojego pokoju pod dziewi�tk�, do mojej
dziewczyny�
� Wr�cisz, wr�cisz � uspakaja� Ajdemon. Odpowiednio przygotowany, przeszkolony,
przedtem jednak musz� pozna� tw�j organizm, nie ma powodu do obaw, to bezbolesne
badanie.
� A te machiny?
� Niewinne aparaty, Napoleonie, kt�re u�atwiaj� przeprowadzenie tych bada�.
� Wygl�daj� jak narz�dzia tortur.
� Nie zamierzamy krzywdzi� naszego pupila. Jeste� oczkiem w g�owie Ejbaala. Dzi�ki
jego �askawo�ci zajdziesz bardzo wysoko, zostaniesz genera�em, a je�li b�dziesz grzeczny,
otrzymasz jeszcze bardziej intratn� i odpowiedzialn� posad�.
� Genera�em? � Napoleon obliza� wargi. � Genera�em? A d�ugo przyjdzie czeka� na
generalskie szlify?
� Je�li pami�� mnie nie myli, w dniu 14 stycznia 1794 otrzymasz nominacj� na genera�a
brygady.
� Za siedem lat! To niemo�liwe!
� Smarkacz � zdenerwowa� si� Ajdemon. � Ja lepiej wiem, co mo�liwe. Z niejednego
idioty zrobili�my m�drca, a ten po powrocie na Ziemi� z innych robi� idiot�w, zgodnie zreszt�
z naszymi zaleceniami, i przysi�gam na dekaedr, ca�y ten cykl produkcyjny nie trwa� d�u�ej
ni� siedem dni, oczywi�cie wed�ug waszego ziemskiego czasu. Ze szko�y Wielkiego
Negatywu wyszli tacy ludzie jak Tyglatpilezar Trzeci, Nabuchodonozor, Kambyzes, Dariusz.
Aleksander Macedo�ski, Hannibal, Cezar, Attyla, D�ingis�chan i wielu innych. Widzisz �
Ajdemon zni�y� g�os � ruch decyduje o naszym �yciu, im wi�cej ruchu, im wi�ksze tempo
wirowania, tym lepsze �ycie. Dlatego mieszamy, co si� da i gdzie si� da, mieszamy na skal�
kosmiczn�, szkol�c wyspecjalizowanych mieszaczy. Ka�dy �o�nierz nosi w tornistrze bu�aw�
marsza�kowsk�, zapami�taj to zdanie. Jeden nosi ca�e �ycie, drugi kilka lat. Przyspieszymy
rozw�j twojego intelektu, nauczymy prawid�owo wykorzystywa� sytuacj� i sprzyjaj�ce
okoliczno�ci, zaostrzymy tw�j apetyt, podra�nimy ambicje. Przedtem jednak musz� zajrze�
do twojego �rodka, pozna� obj�to�� �o��dka, m�zgu, serca. Sk�d mog� wiedzie�, ile litr�w
oleju trzeba wla� do twojej g�owy, czym karmi�, aby� dobrze wyr�s�. No, dalej, wchod�, m�j
drogi, do tej szafy. Skoro na ekranie zab�y�nie litera A, naci�nij klawisz z greck� alf�. Je�li
pojawi si� B, uderz palcem w klawisz beta i tak dalej.
Dwa dni trwa�y uci��liwe badania. Napoleon w�drowa� od maszyny do maszyny, mo�na
powiedzie�, �e podawa�y go sobie z r�k do r�k. Odpowiada� na setki pyta�, z elektronowym
m�zgiem przegra� kilkana�cie partii szach�w, kilka godzin przesiedzia� w haremie, by potem
pokierowa� bitw� na Pod�ej R�wninie wci�ni�tej mi�dzy Ponure G�ry a Obrzydliw� Rzek�.
� Ty, Janie Jakubie � powiedzia� do mnie Ejbaal � ty notuj skrz�tnie wszystko. Ka�de
dzie�o wymaga dokumentacji, nie inaczej rzecz ma si� z Napoleonem Bonaparte. W czasie
bitwy b�dziesz jego adiutantem, moim sekretarzem i asystentem Ajdemona. Przy okazji
podci�gniesz si� nieco w strategii, wyrobisz sobie charakter pisma, a wschodz�ca gwiazda
Korsykanina i ciebie uczyni doskonalszym. Przyst�pujemy do gry wojennej numer drugi,
wariant pierwszy:
Stan�li�my na wzniesieniu podobnym nieco do patelni odwr�conej dnem do g�ry. Przed
nami p�awi�a si� w ogniu wschodz�cej gwiazdy Be�owa Dolina przeci�ta wst�g� R�owej
Rzeki. Ranek by� pogodny, powietrze aromatyczne, kilka g��bszych oddech�w � i na
policzkach Napoleona wykwit�y rumie�ce; milcz�cy, skupiony obserwowa� przez
perspektyw� dwie armie wkraczaj�ce zwartymi kolumnami na pole bitwy.
� Dowodzisz Bia�ymi � o�wiadczy� Ejbaal wskazuj�c pu�ki grenadier�w w
nied�wiedzich czapach. Po tamtej stronie rzeki nieprzyjacielskie wojska Niebieskich. Droga
do zwyci�stwa wiedzie przez jedyny most strze�ony przez trzy kompanie piechoty i sze��
dzia�. Chcia�e� co� powiedzie�, Ajdemonie?
� Proponuj� po kieliszku rumu dla rozgrzewki.
� Przednia my�l. Wznosz� toast za zwyci�stwo Napoleona.
� Za zwyci�stwo � hukn�li�my jak jeden m�� Napoleon powi�d� po nas odrobin�
nieprzytomnym wzrokiem, poprawi� tr�jgraniasty kapelusz i ci�ko westchn��.
� Brak koncepcji? � zapyta� Ejbaal.
� Ten most � Bonaparte otar� czo�o batystow� chusteczk� � ten most przera�a mnie.
Salwa artylerii zmiecie ka�dego, kto dotknie stop� pierwszej deski.
� Spr�buj � zach�ca� Ajdemon, mo�e nie zmiecie.
� A je�li zmiecie?
� Zginiesz na polu chwa�y.
� W moim wieku?
Napoleon by� bliski p�aczu.
� Do stu tysi�cy szatan�w! � Ejbaal straci� cierpliwo�� � to� to gra, to� to zabawa w
wojn�.
� W czasie manewr�w r�wnie� mo�na z�apa� guza.
� Tw�j zaw�d �apa� guzy, wojowa�, bi� si�, zabija�, zdobywa�. Czy wolisz mo�e
wyprowadza� na spacer psy stetrycza�ego genera�a? Napoleonie, we� si� w gar��.
Ejbaal podni�s� do ust z�oty gwizdek. Przera�liwy d�wi�k wype�ni� dolin�. Oddzia�
kawalerzyst�w przegalopowa� przed stanowiskiem dowodzenia, wznosz�c ob�ok be�owego
py�u. Zagrzmia�y dzia�a, k��by dymu przys�oni�y most.
� Zas�ona dymna � szepn�� Ajdemon. � Dogodny moment do szturmu.
� Dogodny � odszepn�� Bonaparte i zemdla�. Dopiero po up�ywie tygodnia w czasie
czternastej gry wojennej Napoleon rzuci� si� w wir walki, rannemu chor��emu wyrwa�
sztandar i krzycz�c, co si� w p�ucach, pierwszy skoczy� na most. Ejbaal odetchn�� z ulg�.
� Najgorsze mamy za sob� � stwierdzi� z zadowoleniem. � Teraz p�jdzie jak z p�atka.
Wzmocnili�my jego system nerwowy, sypia spokojnie, nie zrywa si� w nocy z okrzykiem:
mamo! A ju� pocz�y mnie trapi� w�tpliwo�ci, czy wybra�e� w�a�ciwego cz�owieka,
Ajdemonie.
� Dzie�o tworzenia sprawia najwi�cej k�opotu pierwszego dnia. Wyrwa�em Napoleona z
ramion dziewczyny. Nasz oficerek prze�y� szok. S�odka pieszczoszka ust�pi�a miejsca
surowemu w�adcy Wielkiego Negatywu, lecz w twoich r�kach spr�chnia�y ko�ek przekszta�ci
si� w ber�o inkrustowane najwspanialszymi per�ami.
� Kadzisz � wymrucza� Ejbaal � przykro s�ucha�. Podaj, prosz�, wyniki wszystkich
bada�.
� Ponury, gwa�towny, pe�en pychy � recytowa� Ajdemon. � Skryty. Kilkakrotnie
usi�owa� oszuka� maszyny. Wmawia� im, �e zadowol� go epolety pu�kownika. W
rzeczywisto�ci marzy o bu�awie marsza�kowskiej.
� Bardzo dobrze. A serce, co z sercem?
� Pobudliwe, Ejbaalu. Kt�rej� nocy, kilka godzin przed bitw� do namiotu Napoleona
wprowadzono urodziw� niewiast�. Zapomnia� o ca�ym �wiecie, bawi�c si� jej kolczykami.
� Bardzo �le. W�dz tej miary winien �y� w celibacie.
� A na Ziemi powiadaj�, gdzie diabe� nie mo�e, tam bab� po�le.
� No, oni nas nie b�d� uczy�. Poka� mi elektrokardiogram Bonapartego� Tak, �licznie.
Mi�sie� zdrowy, ci�nienie troch� podwy�szone.
� Nami�tny, wybuchowy.
� �wietnie, Ajdemonie, niech taki pozostanie, lecz w sprawach sercowych nale�y go
uczyni� bardziej cynicznym. Niech kocha si�, bardzo prosz�, ale od niechcenia,
mimochodem, w przerwach mi�dzy zwyci�stwami, w przerwach mi�dzy podpisywaniem
traktat�w, rozkaz�w, nominacji. To nasz drapie�ny palec, nasza pi��, kobiety nie mog� mie�
na niego najmniejszego wp�ywu, nie potrzeba nam �adnych po�rednik�w. Niech wdzi�cz� si�
do podkomendnych Napoleona, niech uwodz� jego antagonist�w, niech pojmuj� za m��w
jego wrog�w, niech minoderia dam dworu Cesarza osza�amia pos��w, niech rozwi�zuje im
j�zyki. Zrozumia�e�?
� Zrozumia�em panie. Wszystkie twoje rozkazy zostan� wykonane z maksymaln�
precyzj�.
Ajdemon wycofa� si� z gabinetu Ejbaala, powtarzaj�c p�g�osem:
� Niech uwodz� jego antagonist�w, niech pojmuj� za m��w jego wrog�w�
Dziewi�tego dnia pobytu na planecie Wielkiego Negatywu, kt�ra wiruje dooko�a
S�onecznego Kar�a w Czarnej Mg�awicy G�owy Konia, Napoleon Bonaparte zosta� poddany
jeszcze jednej wa�nej pr�bie. Zaledwie otworzy� oczy, do jego sypialni wbieg�o kilku
podnieconych oficer�w. Gadali jeden przez drugiego i nie m�g� zrozumie�, co si� sta�o.
� Cisza! � wrzasn��, a� szyby zad�wi�cza�y w oknach. � Najstarszy rang� do mnie!
Wyst�pi� major w mundurze szwole�era. Bez trudu rozpozna�em w nim Ajdemona.
� Generale! Rojali�ci podburzyli lud Pary�a. Dwadzie�cia tysi�cy rebeliant�w maszeruje
na Konwencj�. Czekam na rozkazy! � Ajdemon wypr�y� si�. Us�ysza�em suchy trzask. To
p�k�y w szwach przyciasne portki majora szwole�er�w.
� Konia! � zawo�a� Napoleon � konia z rz�dem temu, kto powie mi, co nale�y uczyni�
w takiej sytuacji! Ilu mamy �o�nierzy, majorze?
� Pi�� tysi�cy zuch�w gotowych na wszystko.
� A oni dwadzie�cia tysi�cy.
� Dysponujemy tak�e armatami, generale, �liczne, pi�kne, �wie�o wypucowane dzia�a.
� Nikt nigdy w walkach ulicznych nie u�ywa� do tej pory artylerii.
� No w�a�nie.
� Co w�a�nie?
� Nikt nigdy. Pora na prapremier�.
Dosiedli koni i pocwa�owali do makiety ko�cio�a �w. Rocha.
� Znowu jestem w Pary�u � m�wi� Bonaparte, rozgl�daj�c si� po otoczeniu. � To
Pary�, majorze?
� W pewnym sensie � odpar� Ajdemon. � Kanonierzy przy dzia�ach. Rebelianci
atakuj�.
� Co powinienem uczyni� twoim zdaniem?
� Wyda� rozkaz: OGNIA!
� W t�umie widz� m�odych urodziwych m�czyzn.
� Widzisz bezwzgl�dnych wrog�w Konwencji.
� A za t�umem dostrzegam strwo�one dziewcz�ta i niewiasty z dzie�mi na r�kach.
� To �ony i c�rki bezwzgl�dnych wrog�w Konwencji, twoich wrog�w, wrog�w genera�a
Bonaparte, Cesarza Francuz�w, Napoleona Pierwszego.
� Po pierwszej salwie p�kn� wspania�e witra�e ko�cio�a �wi�tego Rocha. Trzasn� szyby
w okolicznych kamienicach. Huk armat sp�oszy ptactwo. Zamilknie �wiergot.
� Do stu diab��w! � zawy� Ajdemon. � Ten cz�owiek �wi�tego wyprowadzi z
r�wnowagi. Ka� strzela� do t�umu!
� Jestem g�odny. � Napoleon zawr�ci� konia. Nie zjad�em �niadania. Kr�lestwo za
szklank� czekolady.
K�opot�w z Napoleonem by�o co niemiara. W najmniej oczekiwanych momentach dobra
strona natury Korsykanina bra�a g�r� nad bydl�ciem, cierpliwie budzonym przez Ejbaala.
Bonaparte w�chaj�cy kwiatki, brzd�kaj�cy na lutni, nuc�cy spro�ne piosenki doprowadza�
W�adc� Planety Wielkiego Negatywu do szewskiej pasji.
� Przeci�tne walczy z nieprzeci�tnym � t�umaczy� Ajdemon. � Znakomita wi�kszo��
Ziemian to przeci�tni zjadacze chleba, w tej swojej przeci�tno�ci tak s� zapami�tali, �e maj�
za z�e nieprzeci�tnym, i� ich nadmiernie wybuja�y indywidualizm zak��ca trawienie
ludzko�ci. Powiadaj�, �e pragn� prze�uwa� swoje �ycie z pe�n� �wiadomo�ci� smaku
wszystkich dost�pnych potraw, nie zamierzaj� natomiast zach�ystywa� si� byle czym i
czymkolwiek, bo to prowadzi do ci�kiej niestrawno�ci i choroby wrzodowej. Przeci�tni
uwa�aj�, Ejbaalu, �e blask wschodz�cego s�o�ca, brz�czenie pszcz�, widok bia�ych �ydek
dziewczyny, wo� kwiat�w, �e te drobiazgi mog� uszcz�liwi� cz�owieka lub przynajmniej
wywo�a� wra�enie szcz�cia. Co najdziwniejsze, przeci�tni marz� o d�ugim �yciu. Czytaj� z
ogromnym zainteresowaniem wszelkie wiadomo�ci o odkryciach naukowych, zmierzaj�cych
do przed�u�enia �ycia. Nie znosz� wojen, cho� nie unikaj� b�jek, po kt�rych za�miewaj� si�
do �ez, ogl�daj�c swoje rozbite nosy i zwichni�te szcz�ki. Przeci�tni rozmna�aj� si�
�ywio�owo i nie zwa�aj�c na przestrogi m�drc�w, chwal� sobie bardzo owe misteria, bujnie
rozwijaj�ce kr�lestwo cz�owieka na Ziemi i w Kosmosie.
Ajdemon odetchn�� g��biej i m�wi� dalej, roz�o�ywszy na stole przed Ejbaalem
r�nokolorowe nici:
� Przeci�tni szczyc� si� swoj� przeci�tno�ci�, powiadaj�c: zbyt ambitne plany gro��
zak��ceniem porz�dku naturalnego. Na ca�e szcz�cie istnieje J�dro Wielkiego Negatywu.
Przewracamy ludziom w g�owach, otaczamy nimbem najpr�niejszych, dzi�ki czemu g�upiej�
do reszty, rozwijamy z powodzeniem okrucie�stwo, z niez�ymi wynikami hodujemy egoizm,
zach�camy do dzia�a� destruktywnych, niszcz�cych. Jeste�my�
� Dosy� � przerwa� Ejbaal. � Znowu jajko usi�uje by� m�drzejsze od kury. Dobrze
wiem, jacy jeste�my, a kim�e ty jeste�, Ajdemonie?
� Twoim n�dznym s�ug� do spraw Ziemi.
� Co z Napoleonem?
� Nasze aparaty donios�y o jego nieprzeci�tno�ci.
� Maszyny myl� si�.
� Wsp�lnie z ca�ym parkiem maszynowym planetami i stacjami mi�dzyplanetarnymi,
czuwamy nad dzia�aniem ka�dego tranzystora. Sterujemy lud�mi przy pomocy maszyn,
sterujemy maszynami, korzystaj�c z inteligencji ludzkiej. Informacje o Napoleonie nie mog�
by� mylne.
� Czemu wi�c stawia op�r?
� Powiedzia�em. Przeci�tne toczy w nim b�j z nieprzeci�tnym, jeszcze nie zdo�a� oderwa�
si� od Ziemi, jeszcze nie dor�s� do zadania Mieszacza.
� Co oznaczaj� te nici?
� Tymi ni�mi zwi��emy Napoleona z nami. B�dzie z niego pociecha, Ejbaalu.
�Janie Jakubie Laflamme, skorzystaj z chwili nieuwagi swoich prze�o�onych i zamie�
kilka s��w z Korsykaninem. Obaj, b�d� co b�d�, nale�ycie do tego samego gatunku ssak�w.
Warto pogaw�dzi�. Jak pomy�la�em, tak uczyni�em. Bonaparte odpoczywa� po kolejnej
bitwie. Le�a� pod roz�o�ystym drzewem o jadowitych owocach, analizuj�c przebieg
poszczeg�lnych faz wojennej gry. Zobaczywszy moj� wielce strapion� min�, powiedzia� z
u�miechem:
� Najad�e� si� frykas�w, kt�rych nam tutaj nie szcz�dz�, i cierpisz. Mnie te� dokucza
zgaga.
� Czy znasz ich zamiary?
� Domy�lam si�. To �otry spod Ciemnej Gwiazdy.
� Najciemniejszej z Ciemnych, Napoleonie. Co zamierzasz?
� Odp�aci� pi�knym za nadobne.
� Nie rozumiem.
� Na razie studiuj� teori� gier, strategi� i taktyk� drugiej po�owy dwudziestego wieku.
Czy wiesz, co to jest r�wnanie Lanchestera?
� Nie, nie wiem.
� A �Macierz gry� albo �Punkt siod�owy�?
� Nie, nie mam najmniejszego poj�cia.
� A ja mam i dlatego wygram wszystkie bitwy, podbij� ca�y �wiat.
� Wi�c jednak Ajdemon nie rzuca� s��w na wiatr.
� Ajdemona lekce sobie wa��. To miernota, lokaj Ejbaala. Ejbaal, ten wie, czego chce.
M�drala, ale mnie nie przechytrzy.
� Ta straszliwa pewno�� niebie�
� Gdy sko�cz� z nasz� planet�, zabior� si� do mistrz�w.
� My�lisz o podboju Wielkiego Negatywu?
� Ciszej, niedawno w k�osie pszenicy znalaz�em male�ki aparacik, s�u��cy do
przekazywania g�osu na odleg�o��, cacko, lecz moich my�li nie zdo�aj� pods�ucha�.
� Mog� odgadn��.
� Nonsens. Gdy s� w pobli�u, my�l� o nich dobrze, przymilnie, a gdy znajduj� si� w
bezpiecznej odleg�o�ci, snuj� plany podboju Kr�lestwa Ejbaala. Wcze�niej czy p�niej dam
im �upnia, Janie Jakubie.
� S�ysza�em, �e interesowa�e� si� histori� Korsyki, podobno pracujesz nad ksi��k� o
swojej wyspie, znam Raynala, niech oceni twoje dzie�o.
� Napisa�em r�wnie� traktat balistyczny O miotaniu bomb.
� Bomby, to po my�li Ejbaala.
� Przypadkowo odgad�, �e lubi� dowodzi�. Bitwa, huk armat, dziesi�tki, setki tysi�cy
�o�nierzy. Wspania�e widowisko. Sam je re�yseruj�.
� Ta ksi��ka o Korsyce�
� Ostro�nie. W polu widzenia Ajdemon.
� Gwarzycie?
� Gwarzymy, Ajdemonie.
� O wspania�ych zwyci�stwach Napoleona?
� Ot� to, o moich zwyci�stwach.
� Jeszcze dzisiaj wr�cisz na Ziemi�. Szkolenie zako�czone. Za post�py w nauce
otrzymasz nagrod�.
� A co ze mn�? � zapyta�em.
� B�dziesz towarzyszy� Napoleonowi, Janie Jakubie.
Czego� podobnego nie widzia�em nigdy w �yciu. Gwiazda Karze� sun�a wzd�u�
widnokr�gu unosz�c si� i opadaj�c. Znikn�a po prawej stronie za rudym sto�kiem Wstr�tnej
G�ry.
Podnios�em g�ow�. Siedzieli�my na kamiennych schodach wiod�cych do hotelu
Cherbourg.
� Questa commedia ? bellissima � powiedzia� Napoleon � molto divertente.
� Komedia? Doskona�a? Zabawna? O czym ty m�wisz?
� S�ucha�em wczoraj wyk�adu astronoma Laplace�a, a potem bodaj�e wypili�my butelk�
wina w traktierni �Pod Trzema S�upami�. Dwie butelki. �eb mi formalnie p�ka � Bonaparte
wsta� i otrzepuj�c spodnie, m�wi�: � Janie Jakubie, pi�knie opowiada�e� o mojej szcz�liwej
gwie�dzie. Odmrozi�em sobie po�ladki. Diabelskie schody, dlaczego tutaj usiedli�my?
� By ostygn�� nieco i odetchn�� �wie�ym powietrzem.
� Laplace zachwyca� si� kosmiczn� panoram�, galaktykami, mg�awicami, ale ty w�r�d
wielu gwiazd rozsianych po niebie zauwa�y�e� moj� gwiazd�. Jeszcze przed chwil� �wieci�a
tam, mi�dzy s�upem latarni a spadzistym dachem uroczej kamieniczki szwagra Salicettiego.
Teraz jej nie widz�.
� Znikn�a w promieniach wschodz�cego s�o�ca.
� Czy nie uwa�asz, �e moj� gwiazd� winno by� s�o�ce?
� Zapominasz o mi�o�ciwie nam panuj�cym Ludwiku.
� Tch�rzliwy wieprz. Wystarczy mu blask czerwonej lampy, kt�r� co wiecz�r wywiesza
przed swoim domkiem przedsi�biorcza Katarzyna.
� Simona, Napoleonie.
� Laplace m�wi� o Czarnej Mg�awicy, nie, to ty m�wi�e�, w g�owie mi si� m�ci, wiesz,
pracuj� nad ksi��k� O miotaniu bomb, nale�y konstruowa� dzia�a o d�u�szych lufach i
mniejszych otworach, czy s�ysza�e� o armacie pneumatycznej? Ogl�da�em rysunek machiny
wyrzucaj�cej pociski si�� spr�onego powietrza, to pomys� Ktesibiasa, �y� w 260 roku przed
narodzeniem Chrystusa. Od pewnego czasu magazynuj� w pami�ci dobre pomys�y, my�li
wprowadzaj� w ruch mi�nie, jeden cz�owiek mo�e porusza� wielk� armi�, powiem:
�padnij!� � i padnie sto tysi�cy �o�nierzy. Je�li zechc�, rzuc� �wiat pod swoje stopy �
zako�czy� nagle monolog krzycz�c i tupi�c nogami.
Z okna s�siedniej kamieniczki wychyli�a si� kobieta o twarzy czarownicy. Rozczapierzy�a
palce obu d�oni i wyci�gaj�c do nas ramiona owini�te brudnymi szmatami, skrzecza�a:
� Precz, nasienie diabelskie! Precz, bo wylej� na wasze g�owy garnek ukropu! Temu
czarnemu �le z oczu patrzy! Apokalipsa! A kysz! A kysz!
Cisn��em w okno grudk� b�ota, Bonaparte splun��, czarownica znikn�a.
� Idiotka � stwierdzi� z przekonaniem, krzy�uj�c swoim zwyczajem r�ce na piersiach.
� Wariatka.
W chwil� p�niej potkn�� si� o wystaj�c� p�yt� chodnika i run�� jak d�ugi w ka�u��.
� A ja ci powiadam � be�kota� rozw�cieczony przedwczesnym upadkiem � �e mimo
wszystko przejd� do historii.
I co najdziwniejsze: rzeczywi�cie przeszed�. Spe�ni�o si� proroctwo Ejbaala.
Ajdemon wyskoczy� z ka�amarza. Podskakiwa� na jednej nodze i chichota�, chichota�, a�
dobra moja gospodyni uchyli�a drzwi i zaniepokojona spyta�a:
� Czy si� co� sta�o, Janie Jakubie?
� Nie, nic.
� S�ysza�am �miech, paskudny �miech.
� �mia�em si� do w�asnych my�li.
� Zaparz� panu kwiatu lipowego, twarz rozpalona, to na pewno influenca. Biegn� po
doktora.