14243

Szczegóły
Tytuł 14243
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14243 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14243 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14243 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jerzy Lipka Glebro albo jasna dziura 1. Mroczny lej Kiedy umar�em i serce me bi� przesta�o, dozna�em przemo�nego uczucia wsysania. Wci�ga�a mnie si�a wielka, a przez g�ow� do najodleglejszych zak�tk�w cia�a, niczym w��, w�lizn�o si� ruchliwe rami� mrocznego lejka; struktura ta by�a pojedyncza i zarazem mnoga. Ze wszystkich mych organ�w i cz�ci wch�ania� pocz�a glebro. Czu�em si� oswobodzony, w lejek wessany. Dziwny by� to lejek, bowiem podr� w nim odbywa�a si� niezwykle ha�a�liwie i szybko. Jakbym mkn�� w jakim� niewidocznym poci�gu przez niesko�czony i oszala�y tunel. W miar� p�dzenia narasta�o we mnie przekonanie, �e na ko�cu kto� na mnie czeka, za� towarzysz�ce przez ca�y czas chaotyczne d�wi�ki narasta�y. Po jakim� czasie rozr�ni�em w nich pewien muzyczny porz�dek i j�y mi si� one objawia� jako fragmenty znanej kiedy� melodii. Zrozumia�em te�, �e mkn� z potworn� szybko�ci� w tunelu, mijaj�c po drodze kolejne przystanki. Na ka�dym z nich czeka�y na mnie orkiestry graj�ce powitalnego marsza. Szybko�� moja by�a tak wielka, �e mijane przystanki zlewa�y si� jakby w jeden. Czu�em te�, �e mkn� coraz szybciej. I gdy szybko�� ta dosz�a do kra�ca wyobra�e� dozna�em uczucia, �e oto poruszam si� ruchem jednostajnym. Marsz za� przekszta�ci� si� w melodi�, kt�r� w dzieci�stwie nuci�a mi jeszcze moja babka. Zrozumia�em, �e s�ysz� j� jedynie dzi�ki owej ogromnej szybko�ci, bowiem z kolejno mijanych przystank�w dos�ysze� mog�em zaledwie jeden d�wi�k lub akord. Poniewa� wszystkie orkiestry gra�y r�wnocze�nie, mijaj�c je z tak� w�a�nie szybko�ci�, z jak� poszczeg�lne d�wi�ki po sobie nast�powa�y, doznawa�em �ywego wra�enia poruszania si� w melodii. I gdy melodia p�yn�� poczyna�a szybciej i ja chy�ej mkn�� poczyna�em. Czu�em te�, �e gdybym zatrzyma� si� nagle na kt�rym� z przystank�w powitano by mnie serdecznie, sama za� melodia p�yn�aby niezm�cenie dalej i dalej... Tymczasem wok� mnie mroczno�� pog��bi�a si� nagle, a uwaga moja skupi�a si� w �rodku. Dostrzega� te� j��em centrum lejka, kt�ry wyda� mi si� ciemniejszy i w czarno�ci swej bardziej zapad�y. Jednak�e czu�em, �e wsysaj�c mnie sam si� niejako kreuje. Tak jakby w�a�ciwie nie istnia�, za� owo z�udne wra�enie uwarunkowane by�o wy��cznie procesem wsysania. P�yn��em jak unoszony muzyk� w czerni zupe�nej, nabieraj�c coraz g��bszego przekonania, �e oto podr�uj� w nieodwracalno��. Wch�aniaj�cy mnie wci�� dalej i dalej lejek pulsowa� coraz silniej i by�o to uczucie nies�ychane, stoj�ce poza zmys�ami. Jego obecno�� czu�em w sobie silnie i wyra�nie, o wiele dotkliwiej ni� w owych natarczywych momentach, w kt�rych odnosi si� wra�enie, �e na plecach naszych spoczywa czyj� pal�cy wzrok. W chwili gdy sobie to uprzytomni�em ow�adn�o mn� uczucie l�ku i niemo�no�ci. Lecz dziwny to by� l�k i dziwna niemo�no�� � nie z owych, dr�eniem, boja�ni� podszytych, ska�onych pi�tnem �mierci, rozk�adu. L�k m�j innej by� miary. By�a to jakby idea l�ku jedynie z pierwszego kszta�tu do prawdziwego l�ku podobna, lecz bli�ej raczej do rado�ci zmierzaj�ca. Raz na jej drog� wepchni�ci, poruszamy si� coraz bardziej rado�ni i w ko�cu w rado�� przemienieni. Doznanie to dr�a�o we mnie, ledwo u�wiadomione, ledwo pocz�te, lecz ju�, czu�em, nieodwracalne. Porusza�em si� w nim, czy mo�e jemu naprzeciw, rytmem muzyki babcinej niesiony, rozprzestrzeniony pomi�dzy akordami; a w przodzie dozna� moich niczym czarny metronom pulsowa� intensywnie lejek. Przesta�o mi si� zdawa�, i� mijam przystanki, a sam tunel wyda� mi si� teraz jakby kana�em muzycznym. Jednocze�nie zda�em sobie spraw�, �e melodi� t�, s�yszan� jako pierwsz� w dzieci�stwie, a p�niej przez lata �ycia mego zapodzian�, obecnie s�ysz� naraz, w ca�o�ci. Mimo to objawi�a si� ona z ca�� wyrazisto�ci�, z ka�dego d�wi�ku, nutki, frazy. R�wnocze�nie poszczeg�lne d�wi�ki ��czy� si� j�y mi�dzy sob� i komplikowa�, wytwarzaj�c jakby odnogi tunelu. Odnios�em wra�enie, �e gdybym tylko zechcia�, z �atwo�ci� m�g�bym si� oto pu�ci� w jeden z nich. Decyzja le�a�a w zasi�gu mojej woli. Nagle d�wi�ki przekszta�ci�y si� w wielk� i pot�n� muzyk�, kt�ra niczym odleg�a planeta odczuta intuicyjnie z olbrzymich odleg�o�ci jaskrawo pa�a� pocz�a w psychicznej mej otch�ani. Moja ja�� w podr�y swej zaledwie jej dotyka�a, a w miejscach zetkni�cia z owej muzycznej kuli wy�ania� si� pocz�y fragmenty muzycznych powierzchni stwarzanych dawniej, i tych w og�le jeszcze nie stworzonych. S�ysza�em weso�e, skoczne madryga�y i kantyleny di Lasso przeplecione pe�nymi ekspresji akordami preludium Francka. D�wi�ki lutni, pomort i symfonia�u przeszyte zosta�y ostrymi d�wi�kami tr�b i suzafon�w, to zn�w ja�� moja otar�a si� o zacne pie�ni ludowe, �piewane g�osem p�askim i gard�owym, ponad kt�rymi unosi�y si� d�wi�ki harf i fagot�w. Zanim zdo�a�em si� w muzyk� t� wtopi�, niejako wprz�c, niczym mur wyros�a przede mn� kakofonia dzwon�w. Zrazu najcie�sze bi�y jasno swym spi�owym d�wi�kiem, lecz im bardziej w nie moja ja�� wchodzi�a, tym ton ich spada� ni�ej i ni�ej przeradzaj�c si� z wolna w przestrzenie d�wi�k�w stoj�cych i g�o�nych, g�o�no�ci� pe�n� zlanych w jedno��, niebywale pulsuj�cych, wype�niaj�cych istot� moj� szczelnie. Narasta�a wielka wibracja, chaos olbrzymi i mrok. I kiedym zrozumia�, �e oto si�gn��em j�dra d�wi�k�w, kt�rych intensywno�ci nie zdo�am ju� wi�cej w sobie pomie�ci�, ujrza�em dno lejka, kt�ry zal�ni� w kolejnym spazmie. W tym momencie �oskot napar� na mnie ze straszliw� si�� i poczu�em, �e zapadam si� w sobie, w sw� ja��, do niemo�no�ci rozproszony w niebywa�o�� jak��, kt�ra jest niesko�czon� jaskrawo�ci�. 2. �ona podporucznika Pierwsz� rzecz�, kt�r� zobaczy�em, by�o moje cia�o le��ce na stole operacyjnym. Twarz moja przes�oni�ta by�a a� po nasad� oczu mask� tlenow�, kt�rej grube gumowe w�e zwie�czone l�ni�cym niklowym reduktorem oplata�y szyj�. Nad cia�em moim, i nie moim ju� przecie�, pochylonych sta�o dw�ch chirurg�w, z kt�rych jeden spocony operowa�, drugi za� asystowa�. Stoj�cy u wezg�owia anestezjolog zastanawia� si� w�a�nie, dlaczego nie wyczuwa we mnie pulsu. My�l jego przej�ta przeze mnie w spos�b natychmiastowy nie wzbudzi�a wszak niepokoju. Przyj�ta zosta�a jako rzecz naturalna, zrozumia�a sama przez si�. Odczu�em, �e oto rozumia� b�d� my�li os�b �yj�cych �yciem fizycznym. M�ody ten cz�owiek przeszyty nag�ym impulsem wyrzek� s�owo �zapa��. Jednocze�nie zrozumia�em, �e go nie s�ysz�. S�owo �zapa�� by�o po prostu uog�lnieniem my�lowym ca�ego szeregu proces�w fizjologicznych i psychicznych a zarazem my�li, odruch�w, stereotyp�w dynamicznych. Poj��em to w ca�ej rozci�g�o�ci i skomplikowaniu w tempie r�wnie szybkim, w jakim wyst�powa�y one u anestezjologa. Za� �w wniosek ko�cowy w procesie tym wypad� jak synkopa, rzecz szczeg�lnie wyakcentowana, gdzie nap�r my�li przekracza ow� barier� niepewno�ci, za kt�r� rozci�gaj� si� s�owa. Oto anestezjolog w i e d z i a �, �e pacjent znajduje si� w stanie zapa�ci. Drugi, wolny chirurg wyrzek� s�owo �adrenalina� w intencji skierowane do siostry instrumentariuszki. �w spocony, operuj�cy, na chwil� zawiesi� r�k� z trzymanym peanem, a jego my�li przebieg�y wielki obszar wyobra�e� zatrzymuj�c si� przy jednym, szczeg�lnie gro�nym, przedstawiaj�cym blankiet pisma komisji z zakazem wykonywania zawodu chirurga, kt�ry niedawno sam podpisywa�. Przez chwil� zapragn�� rzuci� trzymany w r�ce pean, jednocze�nie rozumiej�c, �e zrobi� mu tego nie wolno. Opanowa� si� � operowa�, dalej operowa�. Siostra poda�a strzykawk� z my�l�: �To pierwszy przy mnie, lecz chyba czwarty w tym tygodniu�. Asystuj�cy chirurg uni�s� strzykawk� pod �wiat�o i kciukiem nacisn�� t�ok. Nast�pnie dotkn�� palcem mej piersi i wymaca� odpowiednie miejsce, a potem wbi� w nie ig��. Nie czu�em nic. Czekaj�c na akcj� serca chirurdzy patrzyli sobie w oczy. Serce me sta�o martwe. Rzecz dziwna, odczu�em wielkie zadowolenie. Owo uczucie sprawi�o, i� jakbym przesta� odczuwa� ich my�li bezpo�rednio, po�rednio wszak odczuwaj�c je nadal. Ostatni� z nich odczut� konkretnie by�a decyzja �reanimowa�. Znajduj�c si� pod sufitem czu�em, tak jakby mi to kto� relacjonowa�, �e w dole przyci�gaj� aparatur� reanimacyjn�. Otaczaj�ca mnie jaskrawo�� pog��bi�a si�. I docieraj�ce przez ni� my�li sta�y si� mniej wyra�ne. Przez jaki� czas polatywa�em nad g�owami lekarzy. Widzia�em te� swoje drgaj�ce pod reanimatorem cia�o przypatruj�c mu si� tak, jakby zgo�a nie moje by�o, bez �adnego �alu i nadzwyczajno�ci, a potem nagle ruszy�em na wskro� przez �ciank�. Mijaj�c warstw� tynku i cegie� czu�em jakbym przeszed� ciep�� mg��. Znalaz�em si� w niewielkim korytarzyku sali operacyjnej. Min�wszy si�str kilka, z kt�rych jedna przesz�a przeze mnie jakby przez powietrze, wszed�em do ma�ego pokoiku, gdzie sta�o wielkie digestorium, a obok niego sycz�cy autoklaw. Nie wiem, czego w tym pokoju szuka� chcia�em, widocznie wyj�cia, sk�rom natychmiast przez jakie� drzwi si� przedosta� na jeszcze jeden korytarz. Ujrza�em tam cz�onk�w mej rodziny � �on� i jej matk� czekaj�ce na wynik mej operacji. Te�ciowa intuicyjnie wyczuwa�a nieszcz�cie. Nie by�a pewna, czy powinna si� dzieli� swymi obawami z moj� �on�. By�em �wiadomy jej niepokoju i poza t� �wiadomo�ci� nie odczuwa�em nic. Zdawa�em sobie w pe�ni natomiast spraw�, �e pogr��ony jestem w niebycie. Zaraz te� stan�o przede mn� �ycie me Ga��. Od pocz�tku do ko�ca. Wszystkie sprawy niewa�ne i zapomniane w poprzedniej swej cielesno�ci ju� dawno przyp�yn�y do mnie z ca�� �ywo�ci�, lecz nie by�o w tym nic z filmu puszczonego w przy�pieszonym tempie. Projekcja odbywa�a si� natychmiastowo. Gdym tylko na wspomnieniu jakim� bardziej si� koncentrowa�, wy�ania�o si� mi ono natychmiast bardzo ostro, podczas gdy inne nabiera�y mi�kko�ci, pozostaj�c jakby t�em. Oto zosta� mi dany komplet wspomnie� i wy��cznie ode mnie zale�a�o, na kt�rym z nich skupi si� moja uwaga. Wszystko by�o w wielkiej �wiat�o�ci sk�pane, kt�rej jednak �r�d�a dostrzec nie mog�em. Natychmiast poj��em, �e jaskrawo�� przewodniczk� w owych wspomnieniach mi b�dzie. Przylgn��em te� ca�ym sob� do niej staraj�c si� stopi� z ni� w jedno��, czuj�c jednocze�nie, �e nie do ko�ca mi si� to udaje. By�o to dzia�anie jakby asymptotyczne, daj�ce zadowolenie jedynie w tym, i� posiada�o si� �wiadomo�� obejmowania jasno�ci w wi�kszo�ci. R�wnocze�nie odczuwa�o si� ow� wi�kszo�� jako dotkliw� niepe�no��. Im bardziej te� stara�em si� stopi� z jaskrawo�ci� w jedno��, tym bardziej mi si� to nie udawa�o, przy czym starania te przynosi�y �wiadomo��, �e owo co� dziel�ce, jest niedu�e, w zasi�gu w�asnej mo�liwo�ci. By je przekroczy� wystarczy�aby odrobina wi�kszej koncentracji. Gdym jednak ze wszystkich si� stara� si� bardziej skoncentrowa� okaza�o si�, �e jest to niemo�liwe, a droga wiod�ca do celu wyda�a mi si� niesko�czon�. To jednak, co posi��� zdo�a�em, nape�nia�o mnie poczuciem szcz�liwo�ci, �agodno�ci i dobroci. Przez ten pryzmat j��em wspomina� rzeczy nieraz najpaskudniejsze i ohydne, jakie ka�dy na drodze swego �ycia bez liku pope�nia, ali�ci bez winy i upokorzenia, a tylko z wyrozumieniem, dobroci� i humorem nawet. Mia�em uczucie, �e jaskrawo�� przemawia do mnie moim wewn�trznym g�osem. Lecz nie by�y to �adne s�owa z rodzaju tych jakie s�yszy si� nieraz w s�dzie czy z ambony, to jest dobre, to jest z�e. Rozumia�o si�, i� z�e jest po prostu nie najlepsze, a dobre � nie za dobre, lecz i niezbyt z�e. Tak jakby mi jasno�� grozi�a palcem, lub jak gdybym sam pocz�� sobie grozi� palcem jako uprzykrzonemu brzd�cowi nie bardzo powa�nie jednak gro�enie to traktuj�c. Jakby to, co grozi�o mi owym palcem by�o starsze ode mnie i m�drzejsze. To za� wszystko, co we wspomnieniach mi si� objawia� pocz�o, widzia�em jako zgo�a figle niedojrza�ego smyka, kt�rego w�a�nie z powodu owej niedojrza�o�ci mi�owa� i chroni� trzeba. Wi�c poj��em, i� je�li istnieje niebo, tedy znajduj� si� w niebie. Jednak nie niebo to by�o. Jasno�� u�miechn�a si� do mnie jakby przez t� dobrotliwo�� daj�c mi przeczu�, �e prawda jest inna, �e poznam j� je�li b�d� chcia�, lecz nie na tym etapie. Zaraz te� zastanawia� si� pocz��em nad �yciem swym widzianym we wspomnieniach, rozwa�aj�c ewentualno�� mego powrotu w cielesno��. Jakby mi postawione zosta�y pytania: �Gotowy� tam nie wraca�?�, �Wszystko� ju� w �yciu spe�ni�?�, �Chcesz-li pozosta� ze mn�?� Weronik� pozna�em jako �on� podporucznika I.C. Niezwyk�a ta istota o wejrzeniu b��kitnym, w granat wpadaj�cym, substancji by�a wiotkiej. Jej drobne stopy oraz nieprawdopodobnie pi�kne d�onie, zwie�czone nerwowymi palcami o wypiel�gnowanych paznokciach, dodawa�y jej niezwyk�emu cia�u zmys�owo�ci straszliwej jakiej�, nakazuj�cej m�czyznom my�le� o ca�owaniu drapie�nym i nag�ym. �ona podporucznika I.C. doskonale wczuwa�a si� w owe m�skie fluidy, raz po raz nami�tno�ci rozj�trzaj�c b�ahymi na poz�r gestami. A to zaszele�ci�a jedwabiem, to po�czochami o si� potar�a, to nie opad�y pukiel w�os�w nagle i przeci�gle poprawia�a. W takich wypadkach jej lewa r�ka unosi�a si� nieco w g�r� bezradnie, jakby szukaj�c m�skiego ramienia a gdy na owe trafi�a, natychmiast przywiera�a do� mi�kko, naciskaj�c lekko lecz zupe�nie. Odnosi�o si� wtedy wra�enie, �e d�o� owa smuk�a przenika do mi�ni, co� szczeg�lnego przekazuj�c. By�a te� kobiet�, kt�rej stale si� co� odpina�o, nadrywa�o, ugniata�o, bo te� wszystkie sprz�czki, paski i guziki � nieod��czne akcesoria kobiecego stroju � stale na jej niespokojnym ciele na ruch nara�one, ociera�y si�, zaz�bia�y, naci�ga�y, rozchyla�y i zrywa�y. Zasta�em j� szamocz�c� si� z paskiem od pantofla. Spojrza�a na mnie tak jako� bezradnie i zarazem nakazuj�ce i� mimo �e si� szczeg�lnie tego dnia �pieszy�em, przystan��em pytaj�c w czym mog� jej pom�c. I by�a w g�osie moim jaka� impulsywna intencja okazania si� natychmiast, przez g�osu samego timbre, typem niezwykle interesuj�cym, szlachetnym a tajemniczym � co, jak si� okaza�o p�niej, wyda�o jej si� okropnie �mieszne. Lecz wtedy dostrzega�em jedynie jej u�miech i te niesamowicie napi�te usta, w kt�re od razu zapragn��em si� wgry��. � G�upstwo, prosz� mnie tylko podtrzyma�, wida� sprz�czki si� zaci�y. Poda�em jej rami� czuj�c, �e osobowo�� moja przez t� jej nerwow� i drapie�n� d�o� po raz pierwszy zosta�a powa�nie nadgryziona. Przez chwil� tak stali�my i by� to epizod zaledwie, lecz teraz wisz�c nad jej g�ow� pod sufitem dostrzeg�em, �e by� to przypadek pe�en znaczenia. Od �mierci ojca, po raz pierwszy odczu�em tak silnie glebro. Poniewa� matka umar�a przy moim porodzie, jedynie ojciec w rodzinie mej roznosi� glebro. A gdy i on umar� kt�rego� jesiennego dnia, okaza�o si� wtedy, �e dzie� ten pami�taj� wszyscy jako moment szczeg�lny, ska�ony pi�tnem odczutym g��boko, w �wiadomo�ci zapad�ym i od dni przysz�ych odr�bno�ci� rzeczy dokonanych i zamkni�tych si� r�ni�cy. Jakby zosta�o nam odebrane dzie�o sztuki, za� w jego miejsce wstawiono po�yskuj�cy werniksem falsyfikat. Wi�c niby przedstawia�o si� glebro tak samo. A jednak, pozbawione mego ojca jednocze�nie pozbawione zosta�o istoty swej. Niczym wykonany ze starego mosi�dzu �wiecznik, potrafi� ojciec m�j nada� p�omieniowi glebro sens g��bszy i niejednoznaczny, przy czym tylko z pozoru nieefektowna to by�a g��bia. Nie z owych, nagle si� zapadaj�cych g��bi, gdzie, id�c zatrzymujemy si� z okrzykiem: �Ale� dziura!� G��bia mego ojca by�a g��bi� przepastn� i mi�sist�. Oceaniczn� wr�cz by�a, spokojn� i gro�n� zarazem, gdzie ostateczne utoni�cie wynika nie z owego przypadku, lecz niemo�no�ci dobrni�cia gdziekolwiek. Raz ugrz�z�y w g��bi mego ojca, k�pi�cy si� natychmiast przekszta�ca� si� w topielca. Pozbawione te� ojca glebro jakby zacz�o si� zapada�, jednocze�nie odbieraj�c licznym topielcom przedmiot ich pogr��ania. Synem b�d�c, wida� nie potrafi�em obej�� si� bez glebra, za� odej�cie ojca spowodowa�o, �e zamiast wynurzy� si�, ton�� j��em, w g��b zapada� pot�gowe W gnieceniu, pchaniu i �ciskaniu si� odczuwa� pocz��em instynktown� wr�cz rozkosz. Jakby p�d ten by� moim odwiecznym pragnieniem, celem istnienia mego. Przysz�o to na mnie wraz ze �wiadomo�ci� patologii, w kt�rej, jak zb��kany ogie�, tli�a si� jeszcze pami�� rzeczy jakich� minionych i wa�kich, odczuwanych mgli�cie na kszta�t owego niepokoju, jakiego doznajemy niekiedy w nowym lecz jakby znajomym fragmencie rzeczywisto�ci. Jego odej�cie, pozbawiaj�c mnie, ugrz�z�ego, subsytutu grz�ni�cia, pozostawi�o mi wszak jego sprawnie dzia�aj�cy mechanizm. Tote� nie posiadaj�c pr�cz siebie nic j��em grz��� w sobie samym. W takim to stanie ducha pozna�em Weronik�, �on� podporucznika I.C., do kt�rej od razu zapa�a�em gor�cym uczuciem. Czas mija� dzie� po dniu i kolejne poranki zastawa�y mnie coraz bardziej pogr��onego w mi�o�ci, coraz te� bardziej bolesnej. Z natury nie�mia�y, nie by�em w stanie si� przem�c, by da� jej jaki� znak, kt�ry by uczucie me symbolizowa�. Przypadek zdarzy�, �e po raz drugi ujrza�em j� w kawiarni siedz�c� ko�o m�a, niezwykle urodziwego m�czyzny, kt�ry jakby chc�c doda� kontrastu swym ol�niewaj�cym z�bom nosi� starannie przystrzy�ony czarny w�sik. Wida� by�o, �e kocha si� te� w swoich r�wno przyci�tych paznokciach, pi�owanych co dzie� pieczo�owicie, na kt�re coraz to popatrywa�. D�onie za� mia� suche i ciep�e, a gdy je komu podawa� przytrzymywa� i nie puszcza�, trzymaj�c d�u�ej tak, aby gestom nada� powagi, za� sobie pozor�w stateczno�ci. Tych za� potrzebowa� najwi�cej, albowiem uroda jego sprawia�a, i� zwracaj�c powszechn� uwag� kobiet gdziekolwiek b�d�c, stawa� si� natychmiast o�rodkiem zainteresowania. Czuj�c na sobie stale czyj� pal�cy wzrok ruchy mia� sztuczne, pod kontrol�... To wszystko w po��czeniu ze starannie wyprasowanym, wiecznie jak spod ig�y mundurem powodowa�o, �e wszyscy, kt�rzy si� z nim bli�ej zetkn�li, odchodzili jakby zawiedzeni z r�wn� chy�o�ci� z jak� przedtem, widz�c go tylko z daleka, do� przylegali. Dzi�ki temu podporucznik I.C. nie posiada� �adnych bli�szych znajomych, przyja�ni, zadowalaj�c si� przelotnymi, do kt�rych by� jakby stworzony. Opr�cz tego bli�sze kontakty z poszczeg�lnymi osobami m�czy�y go niebywale i bywa�o, �e nagle si� zrywa� od towarzystwa dyskutuj�cego o sztuce, wychodz�c niby gdzie� zadzwoni�. W rzeczywisto�ci wychodzi� po prostu i nie wraca�. Cz�sto te� ubolewa� w�r�d os�b wojskowych nad ograniczono�ci� cywili utrzymuj�c, �e nie potrafi z nimi rozmawia�. Po cz�ci by�a to prawda, bowiem umys� jego od m�odo�ci do komend i rozkaz�w nawyk�y wytworzy� ju� tyle trwa�ych po��cze� i sprz�e�, �e na to, by je pozrywa�, potrzeba by by�o bodaj drugiego �ycia. Lecz jaki by� podporucznik naprawd�, nie dowiedzia�em si� nigdy. On sam zmieni� si� nie my�la� oblatuj�c coraz to nowe maszyny (bo z zawodu by� oblatywaczem), a jego �ycie podzielone pomi�dzy samolot i dom sprawia�o, �e �yciowe credo mia� proste. W samolocie czu� si� w�adc� nieba, w domu za� � �ony. S�dz�, �e jedynie przez wzgl�d na ow� profesj�, dzia�aj�c� niekiedy jak narkotyk na wyobra�ni� os�b wra�liwych, Weronika trwa�a przy nim nie zwracaj�c na nikogo wi�kszej uwagi. Raz tylko, gdy wzrok nasz si� zetkn��, poczu�em, �e zosta�o mi przekazane jakowe� wo�anie. G�os ten, znany mi jedynie z symptom�w i sennych przeczu�, poruszy� mnie do g��bi i chyba wtedy r�wnie� ona ze wzroku mojego odebra� musia�a podobne wo�anie, bowiem ilekro� j� p�niej spotyka�em, nigdy ju� w twarz moj� bezpo�rednio nie o�miela�a si� patrze� i tylko rumieniec, przy�pieszony oddech �wiadczy�, �e ten g�os m�j, owo wo�anie do niej, nie jest jej niemi�e. Mi�o�� nasza pozosta�aby zapewne nie spe�niona, gdyby nie przedwczesna �mier� podporucznika, kt�ry podczas kolejnego oblatywania na skutek zaci�cia si� ster�w wyr�n�� prototypem maszyny w wie�� radarow�, k�ad�c trupem na miejscu siedmiu z obs�ugi i samemu �mier� ponosz�c. Dowiedzia�em si� o tym dopiero w dniu jego pogrzebu, przegl�daj�c przypadkiem gazet� codzienn� z zamiarem pobawienia si� z samym sob� w gr� zwan� �trupki�, kt�ry to nawyk pochodz�cy z czas�w studenckich nawiedza� mnie jeszcze niekiedy szczeg�lnie w dni ckliwe lub w stresy obfituj�ce. Gra polega na tym, �e zakrywaj�c w nekrologu wiek zmar�ego, z reszty tekstu staramy si� dociec, w jakim wieku przysz�o nieboszczykowi odda� ostatni dech, przy czym wygrywa ten, kto pomyli si� o najmniejsz� liczb� lat. Zabawa ta, szczeg�lnie popularna przed egzaminami, nieraz ju� okazywa�a si� pomocn� w trudnych momentach, powoduj�c, �e skupieni nad b�ahostk� (czym�e jest czyja� �mier� w m�odo�ci) zapominali�my o rzeczach uci��liwych i nieprzyjemnych. Tak by�o i wtedy. Po nieprzespanej nocy sp�dzonej w mocach ��dz do �ony podporucznika, chc�c owe dotkliwe wizje do reszty odp�dzi� siedzia�em w kuchni i pij�c trzeci� ju� z kolei kaw� gra�em w �trupki� sam z sob�. Wtem wzrok m�j pad� na nekrolog, w kt�rym nieutulona w �alu Weronika C. wraz z rodzin� donosi o tragicznej �mierci m�a, podporucznika I.C., kt�ry zgin�� �mierci� lotnika w trakcie pe�nienia s�u�by. Wyprowadzenie zw�ok odb�dzie si� z kaplicy �w. Barbary o godz. 11. Pod spodem widnia�a dzisiejsza data. Poderwa�em si� z krzes�a i jak szalony wbieg�em do pokoju rozwieraj�c szaf� z nie u�ywan� garderob�. Z szafy buchn�a na pok�j ostra wo� naftaliny. Spo�r�d ubra� wybra�em czarny garnitur nieco ju� przykr�tki, wynios�em go zaraz na balkon, by przewietrza�. Ogoli�em si�, szcz�ciem zacinaj�c si� jedynie raz. Do wdzianej bia�ej koszuli dobra�em czarny jak smo�a krawat. Wo� naftaliny w garniturze zel�a�a ju� nieco, ali�ci nie do ko�ca. Nie czekaj�c ju� d�u�ej za�o�y�em go spiesznie i wybieg�em z mieszkania w kierunku postoju taks�wek. 3. Mi�o�� Weronika ujrza�a mnie dopiero pod koniec ceremonii, w owym pe�nym symboliki momencie ciskania grudkami ziemi w otwart� czelu�� grobu. Mimo �a�o�ci i smutku uwznio�lonego ceremonia�em, spojrzenia nasze skrzy�owa�y si� i na sobie zawis�y. Znowu pos�ysza�em wo�anie g��bokie pochodz�ce ze �renic. Schyli�em g�ow� daj�c jej znak, �e oto czuwam i jestem. Odpowiedzia�a mi skinieniem nik�ym lecz znacz�cym, a wszystko to odbywa�o si� przy akompaniamencie ponurego dudnienia grudek ziemi o trumienne wieko. Po pogrzebie Weronika znikn�a mi z oczu na blisko trzy miesi�ce. Gdy zasi�ga�em o niej wie�ci, jedni twierdzili, �e wyjecha�a, inni natomiast powiadali, �e powr�ci�a do nauki, kt�rej jakoby odda�a si� bez reszty. Widz�c moje zdziwienie dodawali, �e w�a�nie dla m�a zrezygnowa�a z kariery naukowej. Zamiast czyni� co�, aby j� odnale��, desperowa�em i coraz cz�ciej szuka�em ulgi w kieliszku. A� pewnego dnia przechodz�c ko�o uniwersytetu zobaczy�em j�. Ani ona nie zna�a jeszcze wtedy mego imienia, ani ja jej. Do tej pory zamienili�my z sob� zaledwie kilka zda�. Na jej widok serce podesz�o mi do gard�a lecz, prze�amuj�c si�, pozdrowi�em j� sztywno. � Pan by� znajomym mego m�a? � zapyta�a. � Nie... � zaprzeczy�em czuj�c, jak wszystka krew odp�ywa mi z g�owy. Dopiero teraz spostrzeg�em, �e nie nosi �a�oby. J��em pilnie obserwowa� jej oczy, czy nie odezwie si� zn�w owo wo�anie z g��bi. Lecz nie odezwa�o si�. Stali�my tak milcz�c, czuj�c jednocze�nie narastaj�ce skr�powanie i w�asn� wobec niego bezradno��. I nagle stwierdzi�em, �e m�wi�. By�o to co�, czego nie kontrolowa�em. Oto moje gard�o przem�wi�o samo, artyku�owa�o s�owa, nad kt�rymi nie potrafi�em panowa�. W miar� jak m�wi�em widzia�em, �e twarz jej poczyna gra� r�nymi uczuciami. Z pocz�tku przewa�a�y negatywne, potem wyst�pi�o zdziwienie, a gdy ono min�o, na jej twarzy pojawi�o si� co� na kszta�t rozbawienia. Zaraz te� nadci�gn�o uczucie przekory, podszyte wszak przychylno�ci�. � ...ufaj�c sercu. Znam pani� dopiero od roku a wydaje mi si�, jakbym zna� ca�e �ycie. Przez ten rok sta�a� mi si� dro�sza ni� ktokolwiek. Zbudowa�em sobie w sercu twoje wyobra�enie... nie b�j si�... pozw�l... � Ale� my si� w og�le nie znamy! Przemawia�em do niej niesk�adnie, chropawo, ale by�o to przecie� zar�wno dla niej jak i dla mnie novum. Nikt do niej jeszcze tak nie przemawia� ani ja do nikogo tak nie przemawia�em. Czas p�yn��, a s�owa niczym d�uto artysty cierpliwie przecina�y jej skrupu�y. Wi�zanie po wi�zaniu... a� nadszed� �w moment, kiedy ods�oni�te zosta�o Miejsce i w Miejscu otworzy�y si� Drzwiczki. Zamilk�em i czeka�em w napi�ciu czuj�c, �e niewa�ne s� s�owa wobec rozmowy oczu. Oto wi�za�a nas oczu naszych rozmowa p�yn�ca z g��bi, a moje m�wienie sprawi�o tylko tyle, �e pozwoli�o dostatecznie d�ugo oczom z sob� obcowa�. Przekroczyli�my razem pr�g duchowego z��czenia, za kt�rym rozpo�ciera si� glebro. W tym psychicznym stanie s�owa dopiero p�niej nabieraj� znaczenia, podobnie jak statyczny zwi�zek chemiczny przekszta�cony transkonetycznie uaktywnia si� nagle i ka�da jego drobina znaczy� mo�e dla organizmu tak wiele. � Przyjd� dzisiaj do mnie � powiedzia�a wolno, patrz�c mi w oczy, bezwiednie poprawiaj�c rozpi�t� torebk�. Nie potrafi�c wyrzec s�owa niemo kiwn��em g�ow�. Z otwartej torebki wyj�a kartk�, na kt�rej zapisa�a adres. � Wieczorem. Jaki� czas niepotrzebnie mocowa�a si� z uszkodzonym zamkiem a nast�pnie u�miechaj�c si� jakby przepraszaj�co wsun�a nieszcz�sn� torebk� pod pach� i znikn�a w bramie uniwersytetu. Sta�em og�upia�y, jeszcze nie wierz�cy, a dusza moja z wolna pogr��a� si� j�a we wspania�o��. Uszcz�liwiony pobieg�em do najbli�szej restauracji. Usiad�szy przy barze wypi�em pod rz�d dwa kieliszki w�dki. Ju� przy trzecim zrozumia�em, �e odnajduj�c Weronik� odnalaz�em w niej utracone po �mierci ojca glebro. Pocz��em pi� pod szcz�cie, pod rado��, na odwag� i znowu na szcz�cie. Barman co raz zerka� na mnie objawiaj�c mi sw� przychylno�� mru�eniem powiek. Przy kolejnym kieliszku zagadn��: � Musia�e� pan chyba wygra� milion. � Prawda � krzykn��em w uniesieniu � a zreszt� co mi tam pieni�dze. Klienci zwr�cili ciekawe twarze w naszym kierunku, a barman nala� do pe�na. Spojrza�em na wisz�cy przy wej�ciu zegar. Zrobi�o si� p�no. Zap�aci�em i wyszed�em na ulic� a potem przywo�a�em taks�wk�. I kiedy na schodach mego domu poczu�em si� pijany, uprzednia rado�� przemieni�a si� w rozpacz. Resztki �wiadomo�ci nakazywa�y, by nie pokazywa� si� w tym stanie u Weroniki. Do wizyty pozosta�a ju� tylko najwy�ej godzina. Godzina min�a a ja siedzia�em w �azience obserwuj�c bezmy�lnie lustro. Wezbrany m�j �o��dek bulgota� z�owieszczo wt�aczaj�c w krwioobieg ostatki alkoholu. W�o�y�em g�ow� pod kran z zimn� wod�, a potem zbieraj�c resztki �wiadomo�ci przywlok�em si� do pokoju i run��em ko�o tapczanu. Le�a�em ur�ni�ty. M�j system nerwowy przesta� odbiera� bod�ce. W tym czasie Weronika nerwowo oczekiwa�a mego przybycia. Chwilowe oszo�omienie min�o jej ju� a kolejne decyzje, jakie podejmowa�a �wiadczy�y, �e nie bardzo wie, jak si� ma w stosunku do mnie zachowa�. By�a zdecydowana nie otwiera� mi, ale ju� po pi�ciu minutach zmieni�a zamiar postanawiaj�c jednocze�nie, �e otworzy mi, ale b�dzie nieprzyst�pna i zimna. Minuty wlok�y si� wolno, a ja nie nadchodzi�em. Odczeka�a jeszcze p� godziny. O godzinie �smej si�gn�a po pierwszy kieliszek. Po drugim postanowi�a nie my�le� o mnie wi�cej. Lecz pij�c si�dmy my�la�a nadal. Broni�c si� przed my�lami postanowi�a utopi� je w alkoholu. Do ��ka po�o�y�a si� mocno wstawiona i przez wi�kszo�� nocy nie mog�a zasn��. Tymczasem ja obudziwszy si� nazajutrz poczu�em si� ca�kowicie chory. Opr�cz potwornego kaca bola�o mnie gard�o i czu�em wysok� gor�czk�. My�lami by�em przy Weronice. Targa�a mn� z�o�� i gniew. Wyrzuca�em sobie wczorajsze upicie si�, lecz jednocze�nie usprawiedliwia�em si� przed sob�. Co, nie by�o okazji? Przecie� by�a. Musia�em. To przysz�o tak niespodziewanie! Wk�adaj�c ubranie czu�em rosn�c� gor�czk�. Nie daj Bo�e zapalenia p�uc. Wszystko jakby sprzysi�g�o si� przeciwko mnie. Czu�em, �e je�li teraz si� nie odezw� i jej nie przeprosz�, to j� strac�. Potem przysz�o mi na my�l, �e moja choroba mo�e by� znakomitym usprawiedliwieniem. Usiad�em przy stole i napisa�em kr�tki list z przeprosinami. Nast�pnie uda�em si� do s�siada rencisty prosz�c go, by powiadomi� lekarza i przy okazji zani�s� list na poczt�. M�j wygl�d musia� go przerazi�, bo po godzinie wr�ci� z doktorem. Le�a�em w ��ku majacz�c w gor�czce. W p� godziny p�niej straci�em przytomno��. Pierwsz� rzecz� jak� zobaczy�em otwieraj�c oczy by�y jej usta. Mrugn��em kilkakro�, by przekona� si�, czy nie �ni�. Usta wisia�y nadal i wpatruj�c si� w nie dostrzeg�em ich niezwyk�o��. Zorientowa�a si�, �e jestem przytomny. Stara�em si� wydoby� z siebie jaki� g�os, lecz nie mog�em. � Prosz� nic nie m�wi� i le�e� spokojnie. Wszystko b�dzie dobrze. Tak oto zacz�a si� ta wielka i straszliwa mi�o��. Choroba moja trwa�a trzy miesi�ce, a po nast�pnych dw�ch miesi�cach mojej rekonwalescencji wdowa po podporuczniku I.C. sta�a si� moj� �on�. Przez p� roku mi�o�� nasza dojrzewa�a i wzbiera�a, by po nast�pnym p�roczu osi�gn�� szczyt. Osob� m�c�c� owe pe�ne mi�osnych uniesie� chwile by�a te�ciowa, kobieta pos�pna i t�pa, posiadaj�ca �w niezwykle rzadki dar sta�ego poruszania si� w skrajno�ciach bez u�ywania s��w. Gdym tylko na ni� spojrza�, przyobleka�a swoj� zwi�d�� twarz w u�miech z�o�liwy i szyderczy, kt�rym k�sa�a mnie najbardziej, gdy byli�my sami. Prawdopodobnie pragn�a spowodowa�, bym straci� panowanie nad sob�. �w u�miech, w kt�rym wyczuwa�em niebywa�� wredno�� doprowadza� mnie do tego, �e oczy zachodzi�y mi krwi� i pulsowa�y skronie. Nie mog�c go znie�� odwraca�em g�ow� i jeszcze k�tem oka zdo�a�em, bywa�o, uchwyci� szyderstwo, kt�re jej w takich chwilach triumfu wy�azi�o na twarz i rozlewa�o si� po ca�ym ciele. Niekiedy, nawet gdy sta�a odwr�cona do mnie ty�em, wydawa�o mi si�, �e jego resztki drzemi� w jej plecach, nogach, r�kach. A nawet w�wczas gdym si� odwraca� i wybiega� z pokoju jej szyderstwo nie opuszcza�o mnie, szydzi� ze mnie pozostawiony w przedpokoju jej kapelusz, jej parasolka. Wydawa�o mi si� czasami, �e oba uczucia � wstr�tu i nienawi�ci do te�ciowej oraz mi�o�ci do jej c�rki s� jakby z sob� sprz�gni�te. Potem odwiedziny te�ciowej stawa�y si� coraz rzadsze, a je�li Weronika si� gdzie� ze swoj� matk� spotyka�a, to ja nic o tym nie wiedzia�em. Jednocze�nie czu�em, �e czego� zaczyna mi brakowa�, tak jakbym dzi�ki owej nienawi�ci odczuwanej do te�ciowej trwa� m�g� w mym ob��dnym �ony umi�owaniu. Pod�wiadomie jednak czu�em, �e stan ten nie mo�e si� d�ugo utrzyma�. Pierwsza nie wytrzyma�a Weronika. Kt�rego� dnia nabrzmia�a do granic mo�liwo�ci mi�o�� jej ku mnie p�k�a niczym balon wype�niony wrz�tkiem i sp�yn�a na Docenta, parz�c go straszliwie. Moja mi�o�� wysz�a z tej katastrofy ca�o. Przesta�o mi ju� brakowa� nienawi�ci. Oto mia�em �on�, kt�r� mog�em kocha� mi�o�ci� prawdziw�, nienawidz�c zarazem. I gdy moja mi�o�� stale wzrasta�a, jej przelana zosta�a na kogo� innego i �ona moja zachowywa� si� j�a jak przetwornik mi�o�ci. Wszystkie nadmiary mych psychicznych uniesie� mi�osnych sp�ywa�y na Docenta, nieco inaczej tylko przetworzone. Zrazu nie pojmowa�em, �e nie ma ju� p�omienia glebro w mej �onie. Zorientowa�em si� dopiero po swoim cz�stszym do w�dki si�ganiu. By�o ju� jednak za p�no. Moja uporz�dkowana do tej pory psychika, podobnie jak energia przez p�omie�, szuka�a uj�cia w chaosie. Znowu zacz��em szwankowa� na zdrowiu. Tymczasem Docent kwit�. I sta�o si�, �e nagle �ledziona moja zapad�a si� w ��ledziono��, a W�troba w �w�trobo��. Im bardziej organy te czu�em, tym bardziej jakbym ich nie czu�. W jaki� czas p�niej Serdeczny M�j Palec grz��� pocz�� w �serdeczno�ci�. Potem przysz�a kolej na �o��dek, Trzustk�, Brzuch, Ramiona, Serce i G�ow�. I ugrz�z�em oto w przepastno�ci swej, a moje organa pocz�y si� Pcha�, �ciska� i Zgniata�. Raz z miejsca swego ruszona Nerka j�a si� porusza� w �nerko�� i by�a to podr� jaka�, w Wszech�wiat Nerczyny w swym zapadaniu niesko�czony, posiadaj�cy przestrze�, czas i gwiazdy. Min��em Ksi�yc Nerki swej i S�o�ca, a czer� Nerczynego Kosmosu, mimo �e w istocie nadal czerni� pozosta�a, biel� si� mi wydawa� pocz�a. Jednocze�nie zacz��em odczuwa� Narastanie. By�o to uczucie d�awi�ce i nieprzyjemne. Im bowiem bardziej w �nerko�� sw� si� pogr��a�em tym intensywniej si� w owym zapadaniu rozprzestrzenia�em. Przez Nerk� odczu�em si� nagle dwoisty: Upchany, Zapad�y, Zgnieciony oraz Rozproszony, Naros�y, Rozprzestrzeniony. A poniewa� proces ten obj�� wszystkie me organy, poczu�em, �e M�zg m�j traci� poczyna Kontrol� a oszala�e Serce zatrzepota�o by stan�� w ko�cu i nie drgn�� wi�cej, w �sercowato�ci� swej zapad�e. Raz te� drgn�y jeszcze Synapsy i Neuryty mrowiem Impuls�w przeszyte, by uton�� w Istocie swej, a z Wolnych Przestrzeni Mi�dzykom�rkowych wyla�a si� acetylocholina. 4. Pr�ba przebicia si� Nadal znajdowa�em si� pod sufitem unosz�c si� nad g�owami �ony i te�ciowej. Przypatruj�c si� swemu minionemu �yciu ze wszystkich si� stara�em si� jak najpe�niej zjednoczy� z jasno�ci�. Z te�ciowej emanowa�o z�o�liwe zadowolenie i pewno�� siebie. Satysfakcja, przeczuwana na razie i niepe�na, by�a jednak na tyle silna, i� nie pozwala�a mi pozna� my�li mej �ony. Wytwarzana przez te�ciow� szydercza aura stanowi�a mur otaczaj�cy szczelnie Weronik�. Widzia�em �on� swoj� siedz�c� na �awce z twarz� bladaw�, jakby nieobecn�, i mimo przeszkody czu�em, �e my�lami jest przy mnie, aczkolwiek ca�kowitej pewno�ci nie mia�em. Gdy w mej ja�ni pojawia� si� j�y pytania: �Gotowy� nie wraca�?�, �Chceszli tu pozosta�?�, my�li moje obraca� si� pocz�y wok� ich tre�ci. Przede wszystkim zastanawia�em si�, czy na my�l o pozostaniu nie odczuwam �alu czy t�sknoty za tym, co pozostawi� mi oto przychodzi. Mimo wysi�k�w nie potrafi�em jednak �alu w sobie wykrzesa�. Moje cielesne �ycie wyda�o mi si� p�askie i niepe�ne. Czu�em, �e gdybym powr�ci�, nie by�bym ju� sob�. Brakowa�oby mi owej bezczasowo�ci, nadzwyczajnej lekko�ci, �agodnej rado�ci, wszystkich niewys�owionych nastroj�w, wzmo�onej bystro�ci my�lowej, gdzie wobec braku czasu przyczyna staje si� skutkiem i gdzie poznanie odbywa si� w spos�b natychmiastowy i pe�ny, bezgraniczny, zale�ny jedynie od w�asnej woli. Oto czu�em, �e gdy tylko zechc� ja�� moja rozszerzy si� w niesko�czono��, obejmie wszystkie zakamarki wszech�wiata i tak rozproszona trwa� b�dzie poza czasem, poza tym co ludzkie. I widzia�em ca�� ograniczono�� swojej poprzedniej egzystencji. Otwiera� si� przede mn� �wiat nowy i ogromny, pe�en wspania�ych dozna� i my�li, �wiat przepe�niony wszelkim dobrem i wszelk� m�dro�ci�. Czu�em, �e nie chc� st�d wraca�. I gdy zdecydowany odda�em si� bez reszty jasno�ci, poczu�em, �e otula moj� istot� szczelnie i poczynaj� wch�ania�. Znalaz�em si� jakby na ��ce, pod��aj�c po trawie w kierunku jakiej� rzeki. Na jej drugim brzegu dostrzeg�em t�um istot, kt�re przywo�ywa�y mnie do siebie. Przybli�ywszy si� rozpozna�em je jako Wszystkich Moich Drogich Zmar�ych, przy czym najbli�ej brzegu sta� ojciec. Wyczu�em, �e bardzo si� cieszy ze spotkania ze mn�. Zwr�ci� si� do mnie ze s�owami, kt�re mog�y brzmie� jak ostrze�enie: �Dotar�e� do granicy, do kt�rej dociera ka�dy cz�owiek. Pr�g ten jednak nie ka�dy potrafi przekroczy�. Gdybym si� bardziej nad ostrze�eniem ojca zastanowi�, by� mo�e zawaha�bym si�, lecz nie posiadaj�c matki przywyk�em do dzia�a� natychmiastowych, powodowanych odruchami utrwalonymi przez ojcowskie wychowanie w dzieci�stwie. Jednym z takich odruch�w by� sprzeciw na wszystko co pochodzi�o od ojca. By�o tak zawsze odk�d pami�tam, nawet p�niej, kiedy doros�em, na ka�de ojcowskie polecenie reagowa�em odruchem sprzeciwu i przekory. Ilekro� zdawa�em si� na ten impuls, przewa�nie marnie na tym wychodzi�em. Tym razem sytuacj� rozstrzygn�� przypadek. W momencie, gdy ojciec ostrzega� mnie przed pochopnym przekroczeniem Progu, po drugiej stronie rzeki zal�ni�a mi znajoma osobowo�� Alfreda, przyjaciela mego z lat m�odzie�czych, kt�ry zgin�� w wypadku samochodowym dziesi�� lat temu. Zamiast skupi� si� nad informacj� przekazywan� mi przez ojca, my�lami by�em ju� z Alfredem. Wszed�em do rzeki zanurzywszy si� zrazu po pas i brn�c przed siebie zanurza�em si� coraz bardziej. Ch�odna ciecz, w kt�rej si� pogr��y�em, si�ga�a mi ju� szyi. W momencie, gdy otch�a� zamkn�a si� nade mn�, co� na kszta�t �alu za ukochana �on�, �cisn�o psychiczny odpowiednik mego serca lecz wobec nowych, b�yskawicznie nast�puj�cych, p�niejszych dozna� natychmiast o tym zapomnia�em. Alfreda znalaz�em po drugiej stronie, gdzie sta� otoczony Wszystkimi Moimi Drogimi Zmar�ymi. Przez ca�y czas mia�em �wiadomo��, �e pozostaj� w jedno�ci z jasno�ci�, w kt�r� wtopieni s� r�wnie� i oni. Rozumia�em, �e jasno�� ta to ogrom przerastaj�cy moje mo�liwo�ci poznawcze. Na razie da�a mi si� pozna� od strony dla mnie najbli�szej � przez psychik� Wszystkich Moich Drogich Zmar�ych. Wyczu�em wszak�e, �e oni sami s� ju� O Wiele Dalej. O ile wi�c przed wst�pieniem do rzeki wydawali mi si� bliscy, tak teraz, po jej przekroczeniu, wydali si� nieosi�galni. Ich aura towarzyszy�a mi na razie, coraz to jednak zmieniaj�c swoj� posta�. Po jakim� czasie odnios�em wra�enie, �e przekazuj� mi wsp�lnie Co� Wa�nego, czego jeszcze nie pojmuj� i zaledwie przeczuwam. W sposobie tym by�o co� Uczniowskiego i Szkolnego. Mia�em uczucie, �e kto� Manipuluje w Za�o�eniach mojej osobowo�ci. To nie ja mia�em si� Czego� uczy�. Po prostu zrozumia�em, �e powinienem si� Sam Przekszta�ci� By Wiedzie�. Poznanie i wiedza czekaj� na mnie, jako Co� sta�ego i niezmiennego. Brakuje jednak Klucza, kt�ry tkwi w mej psychice na razie w formie Nieodpowiedniego Kszta�tu. Jednocze�nie mia�em prze�wiadczenie, i� moja psychika obecna posiada kszta�t Za Obszerny, nie mieszcz�cy si� w owej Dziurce od Klucza, �e oto musz� si� Czego� Wyzby�. Domy�lno�� moja okaza�a si� jednak ograniczona, bo kiedy zacz��em si� zastanawia� Czego by si� nale�a�o Wyzby�, niczego nie mog�em znale��. Obecno�� Wszystkich Moich Drogich Zmar�ych towarzyszy�a mi przez ca�y czas tych usi�owa� i uzmys�owi�em sobie w ko�cu, �e Oni w Jakim� Sensie oddzia�uj�. Oto spostrzeg�em, �e okruchy prawdy objawiaj� mi si� najpe�niej w momentach odczuwania Ich Blisko�ci. Kiedy zrozumia�em, �e powinienem si� Czego� Wyzby�, niebywale wzros�o poczucie Ich Blisko�ci. Kiedy za� b��dzi�em, odsuwali si� jakby ode mnie. Pomagali mi jak w zabawie �Ciep�o � Zimno�, tote� zrozumia�em, �e w �wiecie tym Obowi�zuje System dw�jkowy. Jakby na potwierdzenie wniosku odczu�em ich zbli�enie. Je�li tak jest � my�la�em � �wiat ten b�d� m�g� poj��. Nadal nie wiedzia�em Czego mam si� Wyzby�. Pocz��em si� zastanawia�, czy aby m�j umys� Nawyk�y Do Logiki jest Odpowiednio Przystosowany. Poniewa� � my�la�em � logika obowi�zuje w �wiecie Przyczynowo-Skutkowym, wi�c w Takim, w kt�rym aby z Przyczyny powsta� Skutek, musi istnie� Czas, mo�e si� zatem Okaza�, �e w Tym Bezczasowym �wiecie logika Jako Metoda staje si� bezu�yteczn�. Doszed�szy do tego wniosku pilnie j��em si� wczuwa� we Wszystkich Moich Drogich Zmar�ych, lecz stali w Miejscu nie przybli�ywszy si� nawet na cal. Zrozumia�em, �e b��dz�. Potem j��em Przygl�da� si� owemu b��dzeniu. A mo�e Czas p�ynie Tu Bardzo Wolno? Obowi�zywa�by zatem �a�cuch przyczynowo-skutkowy i logika Jako Metoda. Jak�e w innym razie m�g�bym my�le�? Przecie� gdyby czas Nie Obowi�zywa�, musia�bym ju� Wszystko Wiedzie�. By�bym prawd�. Bo skoro Mijanie mnie nie dotyczy�o, wszystkie prawdy musia�bym wiedzie� w Spos�b Natychmiastowy. Wi�c i T�, nad kt�r� rozmy�lam. Wszyscy Moi Drodzy Zmarli jakby si� przysun�li z czegom wni�s�, �e pod��am we W�a�ciwym Kierunku. Istota Wyzbycia Si� pozostawa�a nadal nie ods�oni�ta. Postanowi�em na razie wszystkie te w�tki od�o�y� dop�ki nie zrozumia�em, czego si� ode mnie ��da. J��em analizowa�. Oto jestem w �wiecie �dw�jkowym� gdzie obowi�zuje zasada: informacja � brak informacji. Nie licz� si� �adne Stany Po�rednie, P�informacje, �wier�informacje, Co Jest informacj�, a co Nie Jest informacj�? Gdzie szuka� Kryteri�w? Jakby w odpowiedzi, jasno�� zbli�y�a si� do mnie. By� to jakby symbol, nagroda. Powinienem zatem My�le� Atomistycznie, Rozk�ada� Zjawiska na cz�ci, Rozkr�ca� je, a moja psychika Winna si� wczuwa� w Ich Blisko��. Analizuj�c doszed�em do wniosku, i� �eby wiedzie� Czego Si� Wyzby�, wpierw nale�y Wiedzie�. Zatem wiedza. Do tej pory kojarzy�a mi si� z Nauk�. Lecz z czym kojarzy si� Moja Wiedza? Z Moj� Nauk�? Postawi�em sobie jeszcze dwa pytania: � Co Wiem? � Czy to wystarczy do tego, By Wiedzie� Czego si� Wyzby�? W tym momencie na osobowo�� moj� natarli Wszyscy Moi Drodzy Zmarli i wydawa�o mi si�, �e emanuje z nich wielkie zadowolenie. 5. Definicje i ponowna pr�ba przebicia si� Jak na egzaminie j��em si� z wiedzy swej przepytywa�, staraj�c si� jednocze�nie j� uporz�dkowa�, a nast�pnie ukierunkowa� na Odkrycie fragmentu mej psychiki, kt�ry Nie Pasuje do Dziury. Na psychiczny nasz �wiat sk�ada si� strumie� informacji stale w naszej ja�ni przetwarzany, kumulowany. Zatem mo�emy m�wi� o konsumpcji psychicznej. Docieraj�ce do nas informacje s� dwojakiego pochodzenia: z zewn�trz i od wewn�trz. Rozumia�em tedy, o ile w�r�d docieraj�cych z zewn�trz rozr�niamy informacje zmys�owe, a wi�c postrzegane za pomoc� zmys��w zjawiska fizyczne oraz produkty psychiczne przetworzone (dzie�a), o tyle informacje dochodz�ce do nas od wewn�trz mog� by� natury autoracjonalnej, emocjonalnej, mog� to by� te� wra�enia introspektywne, czyli b�d�ce efektem �wpatrywania si� w siebie�. Porz�dkuj�c Swoj� Wiedz� czu�em przychyln� Blisko�� Wszystkich Moich Drogich Zmar�ych. Porz�dkowa�em wi�c dalej. Pami�� � pula informacji utrwalonych. Co znaczy wzrost percepcji? Wzrost umiej�tno�ci porz�dkowania i zapami�tywania uzyskiwanych informacji? Czy wynika to ze wzrostu ostro�ci postrzegania? Spo�r�d wielu poj�� wy�oni�o si� nast�pne � adaptacja, kt�r� rozumia�em jako swoist� dynamik� zmian matrycy poj�ciowej, owej osnowy dziania si� psychicznego. Wszystko to musia�em uwzgl�dni�, by m�c w ko�cu my�le� o w�a�ciwej produkcji psychicznej, dziele, przy czym rozumia�em, �e dzie�o, to nie tylko owe �wylinki psychiczne� � etap poznania wynikaj�cy z ekonomiki psychicznego dziania si�, bardziej mechaniczne ni� tw�rcze, kt�re rozumia�em tak, jak owe sk�ry w�owe co jaki� czas przez organizm zrzucane, lecz same w sobie b�d�ce raczej produktem ubocznym. Z drugiej strony my�la�em o dziele �na rozw�j� o charakterze odkrywczym lub wr�cz prekursorskim. I wreszcie o dziele jako symbolu i pomniku, uog�lnieniu ostatniego rz�du �nosz�cego charakter prawdy�. Charakterystyka osobniczej psychiki nie by�aby wszak pe�na, gdybym nie wprowadzi� poj�cia Respiracji Psychicznej albo inaczej Oddychania Psychicznego. B�dzie to ta cz�� konsumpcji psychicznej, kt�ra przekszta�ca si� w odpr�enie. I wreszcie Ekskrecja Psychiczna � to ta cz�� Psychicznego Balastu (nadmiaru informacji), kt�r� osobowo�� wydala jako nieprzydatn� lub te�, pochodz�c� z wymiany wewn�trznych warto�ci i prawd. Przypomniawszy sobie to Co Wiem j��em my�le� dalej, staraj�c si� wy�owi� Wiedz� potrzebn� Do Wyzbycia Si� Czego�. Znale�� wska�nik � my�la�em � Co�, czym Da Si� Manipulowa�. Co to znaczy organizm psychicznie wydajny? To taki, kt�ry jak najwi�ksz� cz�� konsumpcji psychicznej przekszta�ca w produkcj�, za� odpr�enie uzyskuje �spalaj�c� Psychiczny Balast. A zatem musi istnie� swoista Przyswajalno�� Psychiczna � my�la�em � to, co stanowi o ch�onno�ci naszej osobowo�ci. Balast � my�la�em � balast... Odpowied� zal�ni�a mi nagle wymy�le, przy czym Blisko�� Wszystkich Moich Drogich Zmar�ych sta�a si� prawie namacalna. Zatem balast... Jednocze�nie poj��em, �e odkrycie to nie sprawia mi prawie �adnej przyjemno�ci. Owo spostrze�enie, po raz pierwszy tak wyra�nie zarysowane, wy�oni�o, ca�y szereg refleksji. Oto uprzytomni�em sobie, �e psychiczne Dzianie Si� w Cielesno�ci r�ni si� od psychicznego Dziania Si� w Psychiczno�ci. Wykreowana bowiem na substytucie cielesno�ci psychika cz�� swej struktury przeznacza na sterowanie ow� cielesno�ci�. Cz�� ta, uzale�niona od wewn�trznych bod�c�w pochodz�cych z wewn�trz, nie mo�e by� wprz�gana w ci�gu �ycia cielesnego w sfer� czystej psychiki. Oto pozbawiony zosta�em cia�a, lecz nie psychiki. Moja psychika pozosta�a nienaruszona. Obecnie � my�la�em � posiadam nadmiar psychiki. Jest to ta cz��, kt�ra nie pozwala mi Przej�� Przez Dziur�, wi�c musz� si� jej Wyzby�. Pewny, �e oto odkry�em kszta�t klucza pasuj�cy do jasnej dziury, pocz��em si� intensywnie wczuwa� w Blisko�� Wszystkich Moich Drogich Zmar�ych. Owszem, Blisko�� to by�a, lecz nie do�� jeszcze bliska. Poj��em, �e prawda odsun�a si� ode mnie. Powr�ci�em do Balastu. Czym�e jest Balast? Informacj� przypadkow�? Oto s�yszymy s�owo, kt�rego tre�ci nie rozumiemy, bo nie le�y w naszej specjalizacji. Osobowo�� psychicznie ma�o wydajna nie skojarzy go z niczym i tym samym odrzuci. Tymczasem osobowo�� psychicznie wydajna na drodze dowcipu skojarzy niezrozumia�e s�owo ze s�owem zrozumia�ym. Owa za� �mieszno��, wynik�a ze skojarzenia, wywo�a reakcj� psychicznego odpr�enia. Czym�e jest Balast, jak nie irracjonaln� emocj�? Czym�e jest poczucie humoru? Pozosta�my wi�c przy emocjach zwi�zanych �ci�le z Cielesno�ci�. L�k przed �mierci�, jako czynnik ukierunkowuj�cy produkcj� psychiczn�, poprzez �mier� zosta� z psychiki mej wyeliminowany. Zatem nienawi�� i mi�o��? Gdym pomy�la� �mi�o��, zrozumia�em, �e zosta�a odkryta przeze mnie Wiedza Potrzebna Do Wyzbycia Si�. Wszyscy Moi Drodzy Zmarli naparli na mnie z tak� si��, �e poczu�em, i� otwieraj� si� we mnie jakby wrota, �e oto wnikn�li do mnie i nape�nili moj� ja�� sob�. Zrozumia�em te�, �e ostateczna w�dr�wka w g��b Jasnej Dziury uzale�niona jest wszak od wiedzy. Przez samo U�wiadomienie nie wyzby�em si� jeszcze psychicznego Nadmiaru z poprzedniej egzystencji. Niepe�na Blisko�� Wszystkich Moich Drogich Zmar�ych wydawa�a si� to potwierdza�. Jako� okaza�o si�, �e nie wszyscy weszli we mnie w spos�b zupe�ny. Na zewn�trz mojej psychiki wystawa�y psychiczne odpowiedniki n�g i r�k Alfreda (g�ow� wszak by� pogr��ony). Rozprzestrzenia� si� we mnie na poprzek. Oto poczu�em w sobie ojcowsk� d�o�, za� w okolicy �o��dka znajdowa�y si� psychiczne odpowiedniki n�g mego stryja. Zmar�a rok temu wujenka umiejscowi�a si� pod �opatk�, a w kolanie odkry�em ze zdumieniem ma�� g��wk� Poldeczka, kt�ry za mych dziecinnych lat utopi� si� w stawie. W sumie psychik� moj� przenika�o oko�o osiemnastu psychik Wszystkich Moich Drogich Zmar�ych, przy czym dziewi�tnasta kr��y�a do�� niedaleko, zaczepiona zaledwie o paznokie�. 6. Likwidacja te�ciowej Zlokalizowa�em wi�c t� cz�� swej psychiki, kt�ra winna ulec destrukcji. Powsta�� w ten spos�b przestrze� psychiczn� nale�a�o wype�ni� Nowymi Tre�ciami (psychicznymi). Jakie to mog� by� Tre�ci � nie wiedzia�em. Postanowi�em na razie nie zaprz�ta� sobie tym g�owy i bezzw�ocznie przyst�pi�em do Usuwania Nienawi�ci. I zn�w j��em wnika� w siebie, przetrz�sa� pami��, wy�awia� elementy, kt�rych istnienie mo�na by�oby t�umaczy� nienawi�ci�. Na pierwszy ogie� posz�a moja te�ciowa. Pocz��em tedy sobie nakazywa� zapomnie� o te�ciowej, ali�ci po pewnym czasie mych niefortunnych usi�owa� zrozumia�em, �e nie mog� tego pami�ci swej rozkaza�. Im bardziej stara�em si� te�ciow� zapomnie�, w tym ostrzejszych szczeg�ach jej posta� przed oczyma mi stawa�a, a jej twarz wykrzywiona w najbardziej z�o�liwym u�miechu wydawa�a si� szydzi� ze mnie o wiele otwarciej ni� za �ycia. Wydawa�o mi si�, �e psychiczna posta� te�ciowej noszona w mojej pami�ci wiedzie sw�j odr�bny �ywot, niezale�ny od �ywota w�a�ciwej psychiki te�ciowej w cielesno�ci. Jakby moja obecna te�ciowa by�a ide� tamtej. Jej w�skie, zimne wargi koloru b��kitnawego w momentach szczeg�lnego nasilenia szyderstwa zaciska�y si� w jedn� lini� prost� i wydawa�o si�, �e to nie wargi opieraj� si� o siebie, lecz dwie zimne brzytwy. Tak, jak za �ycia, �ciga� mnie obraz te�ciowej, gdy odwraca�em g�ow�, tak i teraz obmierz�y jej wizerunek n�ka� m� psychik�. Je�li wi�c nie mog�em jej zapomnie� i tym samym z osobowo�ci mej wymaza�, postanowi�em zatem j� pami�ta�. J��em wi�c przypomina� sobie wszystko, co te�ciowej dotyczy�o. W my�lach swoich odtwarza� zacz��em wszystkie rozmowy, jakie z ni� wiod�em, lub przy kt�rych by�em obecny. Stara�em si� r�wnie� odtworzy�, co o niej m�wili znajomi. Nie omieszka�em nawet przypomnie� sobie tre�ci niekt�rych dokument�w rod