14094
Szczegóły |
Tytuł |
14094 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14094 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14094 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14094 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ZOFIA SIELeCKA
DWIE MINUTY
NASZA KSI�GARNIA � WARSZAWA 1954
ftl/�TffOWA� STANIS�AW T�PFER Reduktor w. Sk�ad�nma
INSTYTUT WYDAWS1WV
..NASZA KSI�GARNIA '
WARSZAWA 1954
WYDANIE lir
Nak�ad 90000 � 160 ei�. A:k. wyct. 0,5. Ark. druk. 0.5
Papier rotogr. kl. V. 70 g. rola 70 cm 32 Oddano do sk�adania -24. IX. s:t r. Porip. do diuku i". 111. i! r
Oruk uko�czono w rnarcu 1954 r,
Zakt. Gra�. im, M. Kasprzak� w 1'oznanm
Ni-, zam 2271 10. 53 K-4-20B04 � Cena 7.\ 0.75
A,
nia od rana kreci sie ko�o matki.
� Mamo, czy si� nie sp�nimy?
� Mamo, kiedy przyjedzie tatu�?
� Mamo, chod�my ju� na dworzec.
� B�d� spokojna � m�wi mama. � Tatu� wraca z wczas�w poci�giem o godzinie 9,45. Mamy jeszcze du�o czasu. Zjedz �niadanie, a ja tymczasem nakarmi� Jasia. Zaraz p�jdziemy.
Ania zjada pr�dko �niadanie i w mig wk�ada p�aszczyk.
Jest upragniona godzina dziewi�ta i mama z Ani� id� na dworzec.
Ania bardzo si� niecierpliwi. To wybiega naprz�d � to znowu czeka na mam�. Jak
ci doro�li wolno chodz�.! �eby si� tylko nie sp�ni�! Ale nie sp�niaj� si�, bo mama dobrze wszystko wyliczy�a. Mijaj� ulic� Towarow� i ju� s� na dworcu.
Pe�no tu ludzi, stoj� r�ne poci�gi. Ania trzyma mam� mocno za r�k�, �eby si� nie zgubi�. Mama nie wie, na kt�ry tor zaje�d�a poci�g z Zakopanego. Pyta wi�c biletera. Bileter u�miecha si� do Ani i pokazuje, na kt�ry tor zaje�d�a, poci�g.
� Zaraz przyjedzie, zaraz zobaczysz tatusia � i Ania bardzo si� dziwi, sk�d bileter wie, �e ona czeka na tatusia.
Mama dzi�kuje bileterowi i szybko id� z Ani� na wskazany peron. Ania wyjmuje ju� chusteczk�, aby pomacha� tatusiowi z daleka. Jest pewna, �e tatu� b�dzie wygl�da� z okna poci�gu i oczekiwa� c�reczki. Chocia� tatu� nic nie wie, bo to ma by� niespodzianka.
Tymczasem o dziewi�tej � zamiast gwi-
zdu lokomotywy � rozlega si� jaki� bardzo gruby g�os. Ten gruby g�os m�wi:
� Uwaga, uwaga! Poci�g osobowy z Zakopanego przyjedzie z op�nieniem 15-mi-nutowym na tor trzeci przy peronie drugim. Uwaga, uwaga! Powtarzam. Poci�g osobowy z Zakopanego przyjedzie z op�nieniem 15-minutowym.
Ania s�yszy, �b m�wi pan grubym g�osem, i p�acze.
� Co to? Poci�g si� sp�ni?
Tego za wiele dla Ani. Dwa tygodnie czeka nu tatusia. Ci�gle "sprawdza w kalendarzu, kiedy b�dzie ta niedziela. Najtrudniej by�o si� doczeka� dzisiejszego ranka. A teraz? Jeszcze 15 minut.
� Mamusiu � m�wi dr��cym g�osem � dlaczego poci�g si� sp�ni? I diaczego ten pan m�wi takim grubym g�osem?
Mama nie jest taka niecierpliwa, jak Ania. G�adzi jasne w�osy Ani i t�umaczy:
6
� Ten pan m�wi grubym g�osem, bo i przez tak� tub�, kt�ra nazywa si� megafon. �eby lepiej s�yszeli ci podr�ni, kt�rzy maj� wyjecha�, i ci, kt�rzy kogo� na dworcu oczekuj�. Tak jak my teraz.
To jest bardzo ciekawe. Ania chcia�aby p�j�� i obejrze� megafon i przekona� sie. czy naprawd� ten pan nie ma takiego grubego g�osu. Ale ci�gle pami�ta o tatusiu. T<> jest teraz najwa�niejsze.
� Mamo, ale dlaczego poci�g si� sp�ni? Przecie� m�wi�a�, �e przyje�d�a punktualnie o 9,45. I bileter te� tak m�wi�.
Ale tego mama nie wie. Bardzo si� nawet dziwi, bo nasze poci�gi kursuj� zawsze punk tualnie. Pewno by�a jaka� wa�na przyczyna. Mo�e tatu� b�dzie wiedzia�.
A w�a�nie zaje�d�a z gwizdem lokomotywa i Ania nie zd��y�a nawet pomacha� chusteczk�. Wszystko sta�o si� jako� bardzo pr�dko i ju� Ania jest w obj�ciach tatusia.
wysoko ponad g�owami podr�nych. Tatu� wita si� z mam�, ca�uje j�. Jest bardzo weso�y i opalony, ale nie wie, dlaczego poci�g si� sp�ni�. Sprawa jest powa�na. Poci�g si� sp�ni�. Poci�gi powinny przychodzi� na czas, no i zawsze przychodz� punktualnie. A ten si� sp�ni�. Nikt nie wie dlaczego, ani tatu�, ani mamusia.
Tatu� te� o tym my�li. Potem nagle zwraca si� do Ani i m�wi:
� Wiesz co, Aniu? Chod�my do maszynisty. Wiesz, do tego pana, co prowadzi poci�g i tu nas przywi�z�. My�l�, �e on nam najlepiej powie, co si� sta�o.
Ani bardzo si� ta propozycja podoba. Mama i tatu� bior� Ani� za r�k� i wszyscy id� do maszynisty. Maszynista stoi przy parowozie. Parow�z jeszcze dyszy. Wida� jest bardzo zm�czony, maszynista chyba te� jest bardzo zm�czony. Obok maszynisty stoi jeszcze jeden pan. Ma na spbie takie
8
i
;
ubranie, jakie nosi listonosz. Widocznie pracuje na poczcie. Maszynista uprzejmie odpowiada na uk�on mamusi, tatusia i Ani. Pan w ubraniu listonosza te� si� k�ania. Ale kiedy Ania zadaje pytanie � dlaczego poci�g sie sp�ni� � maszynista milczy. Wyra�nie nie wie, co odpowiedzie�.
Ania jest ju� rozczarowana. Tatu� nie wie, mamusia nie wie, no i maszynista nie wie. Kto w ko�cu wie, dlaczego sp�ni� si� poci�g, dlaczego musieli�my ca�e pi�tna�cie minut d�u�ej czeka� na tatusia? A wi�c kto wie?
Maszynista robi si� bardzo powa�ny. Patrzy na Ani�. Wie, �e dziecku trzeba powiedzie� prawd�. Zwraca si� wi�c do pana w ubraniu pocztowym:
� Panie konwojencie, trzeba powiedzie� tej dziewczynce, jak by�o. Mo�e pan jej wyt�umaczy.
� Dziewczynko, poci�g si� sp�ni�, bo
10
widzisz... ja si� sp�ni�em � m�wi konwojent.
Ania robi si� czerwona, bo w�a�nie przypomina sobie, �e i ona czasem sp�nia si� do szko�y i pani m�wi wtedy, �e to przeszkadza jej samej i innym dzieciom w lekcji.
Ale pan w pocztowym ubraniu m�wi dalej:
� Widzisz, jestem konwojentem pocztowym, ('odzie� odbieram listy i przesy�ki na poczcie, zawo�� je na dworzec, tam �aduj� na poci�g i przyje�d�am razem z poczt� do Warszawy. 1 nigdy si� nie sp�niam. Przychodz� na czas, poczta jest na czas za�adowana i poci�g wyje�d�a z Zakopanego punktualnie. � Konwojent pocztowy zamilk� na chwil�. � Chcesz wiedzie�, jak to by�o tym razem? Opowiem ci wszystko. Mam c�reczk�, tak� jak ty. Nazywa si� Marysia. Jej mamusia zachorowa�a i mia�em zaprowadzi� Marysi� na noc do babci, bo
11
~7
mamusia nie mog�aby jej rano odprowadzi� do szko�y. Ale Marysia kaprysi�a. Nie chcia�a ko�czy� obiadu. Marudzi�a przy wk�adaniu p�aszczyka, nie mog�a odnale�� swoich ksi��ek. To trwa�o d�ugo, d�u�ej ni� trzeba. Ale musia�em na ni� czeka�, bo nie mog�a zosta� w domu. Wreszcie ubra�a si� i zaprowadzi�em j� do babci. Ale, widzisz, by�o daleko do dworca i sp�ni�em si�. Pierwszy raz od dwudziestu lat. Bo t�k d�ugo pracuj� na poczcie.
Wszystkim robi si� bardzo przykro. Nawet tatu� nie wie, co powiedzie�. Konwojent t�umaczy jeszcze tatusiowi, �e sp�ni� si� tylko o dwie minuty, ale b�dzie musia� za swoje sp�nienie ponie�� zas�u�on� kar�.
� Konwojent pocztowy sp�ni� si� tylko o dwie minuty na poci�g i ja nadrobi�bym to sp�nienie w drodze z Krakowa do Warszawy � m�wi teraz maszynista � ale kiedy zajecha�em do Krakowa, tory by�y ju�
12
zaj�te przez inne poci�gi, kt�re przyjecha�y punktualnie. Nasz poci�g sp�ni� si� o dwie minuty i musia� czeka�. Tak to jest na ko lei. Widzisz, ka�da minuta jest wa�na � dodaje maszynista i u�miecha si� troch� smutno do Ani.
Ania jest bardzo zak�opotana. Tak wysz�o, �e to dziecko jest winne, a wi�c niby ona te�. Jakby to troch� przez ni� poci�g si� sp�ni�. Przypomina sobie zaraz, jak to tatu� m�wi: �Aniu, nie teraz, tylko nie teraz, nie przeszkadzaj mi, �piesz� si� do pracy". � ona nie zawsze tatusia s�ucha. I czasem mu przeszkadza. Teraz rozumie lepiej ni� poprzednk): gdyby tatu� sp�ni� si� do pracy � to wiele wa�nych spraw mog�oby ucierpie�, bo tatu� jest konduktorem tramwajowym. I mo�e jaka� dziewczynka te� czeka�aby na swego tatusia, kt�ry wraca tramwajem do domu. I niby troch� inaczej, ale co� podobnego jest i z mamusi�, bo ma-
14
ma pracuje w introligatorni. 1 z ni� sam�, gdy sp�ni si� do szko�y, bo to te� przeszkadza pani i kole�ankom.
Ale te my�li przebiegaj� Ani bardzo pr�dko przez g�ow�. Ani maszynista, ani konwojent pocztowy na pewno nie wiedz�, �e Ania my�la�a o takich wa�nych sprawach. O tym wie tylko mamusia, bo patrzy w�a�nie na Ani� i, jak zawsze, zgaduje, o czym Ania my�li.
Tatu� rozmawia jeszcze chwil� z obydwoma panami. O poci�gach, wTczasach i w og�le o pracy. I troch� o skutkach sp�nienia. Ale trzeba si� po�egna�, bo maszynista �pieszy si�, a tatu� jest zm�czony. 1 tatu� chce te� pr�dko zobaczy� .lasia, bo Ja� jest ma�y i zosta� w domu. ,
Ania wyci�ga r�k� na po�egnanie: � Do widzenia, prosz� si� pok�oni� Marysi.
Konwojent i maszynista �egnaj� si� z ta-
15
tusiem i mamusi�, a potem mocno �ciskaj� r�k� Ani.
Id� we tr�jk� do domu. Ania idzie w �rodku i mocno trzyma rodzic�w za r�ce. Dobrze, �e tatu� ju� jest.