14
Szczegóły |
Tytuł |
14 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Ksi��� Ahmed i wr�ka Peri Banu"
Z cyklu: "Ba�ni 1001 nocy"
W dawnych czasach gin�cych w pomroce wiek�w �y� sobie w Hindustanie pewien su�tan. Mia� on trzech syn�w. Najstarszy nazywa� si� ksi��� Hussein, �redni - ksi��� Ali, a najm�odszy - ksi��� Ahmed. Mia� �w su�tan r�wnie� bratanic�, kt�ra zwa�a si� Nur en-Nahar, a by�a c�rk� najm�odszego z su�ta�skich braci, kt�ry by� wcze�niej umar�, powierzaj�c opiek� nad swoj� jedynaczk� jej stryjowi su�tanowi. Su�tan zaj�� si� z wielk� troskliwo�ci� jej wychowaniem i nie szcz�dzi� trud�w, aby dziewczynka umocni�a si� w sztuce czytania i pisania, szycia i haftu, �piewu i kunsztownej gry na r�nych instrumentach, kt�re daj� nam rozkosz i sprawiaj� rado��. Ksi�niczka ta g�rowa�a urod� i wdzi�kiem oraz rozumem i m�dro�ci� nad wszystkimi dziewcz�tami owych czas�w we wszystkich krainach �wiata. Wzrasta�a ona wraz z m�odymi ksi���tami, a jej kuzynami, w szcz�ciu i beztrosce. Spo�ywali razem posi�ki, razem bawili si� i sypiali w jednej komnacie. Su�tan postanowi�, �e kiedy ksi�niczka dojdzie do swoich lat, wyda j� za kt�rego� z s�siednich monarch�w. Kiedy wszak�e Nur en-Nahar wyros�a z lat dziecinnych, su�tan zmiarkowa�, �e wszyscy trzej m�odzi ksi���ta pa�aj� gor�c� mi�o�ci� do niej i �e ka�dy z nich t�skni i pragnie pozyska� jej serce i r�k�. Su�tan by� tym g��boko zatroskany i tak m�wi� do siebie: "Gdybym wyda� ksi�niczk� Nur en-Nahar za jednego z jej kuzyn�w, to dwaj pozostali byliby niezadowoleni i sarkali na moje postanowienie. Serce me jednak nie zniesie widoku moich syn�w pogr��onych w smutku i rozczarowaniu. Je�li wszak�e odda�bym jej r�k� komu� obcemu, to wszystkich trzech m�odych ksi���t, a moich rodzonych syn�w, przygniot�yby smutek i ci�ka zgryzota. Ba, kto wie, czy nie odebraliby sobie �ycia lub nie skazali si� na dobrowolne wygnanie do jakiej� dalekiej i obcej krainy? To ci�ka sprawa i brzemienna w wiele niebezpiecze�stw. Tote� godzi si� mnie, jako ich ojcu, tak post�pi�, aby je�li kt�ry� z nich otrzyma j� za �on�, dwaj pozostali nie gniewali si� na� za to". D�ugo rozwa�a� su�tan w ojcowskim sercu t� spraw� i w ko�cu wymy�li� takie rozwi�zanie: kaza� wszystkim trzem m�odym ksi���tom stawi� si� przed swoje oblicze i tak do nich powiedzia�: - Synaczkowie mili, wszystkich was trzech mi�uj� jednakowo. Ka�dego r�wnie mocno jak dw�ch pozosta�ych. Przeto nie mog� �adnego z was wyr�ni�, daj�c mu za �on� ksi�niczk� Nur en-Nahar, a nie jest w mojej mocy odda� jej r�k� wszystkim trzem naraz. Wymy�li�em wi�c spos�b, aby jeden z was m�g� jej r�k� otrzyma�, a jego bracia nie czuli si� ura�eni i nie mieli powodu do zawi�ci. Oby wasza wzajemna mi�o�� i przyja�� pozosta�y nienaruszone i �aden nie zazdro�ci� szcz�cia drugiemu. Kr�tko m�wi�c, plan m�j jest nast�puj�cy: Wybierzcie si� w drog� i niech ka�dy z osobna jedzie do jakiego� dalekiego kraju. Ka�dy z was ma mi przywie�� stamt�d najcudowniejszy i najosobliwszy przedmiot ze wszystkich, jakie podczas swej podr�y zobaczy. A ten, kt�ry powr�ci z najrzadszym skarbem, zostanie m�em ksi�niczki Nur en-Nahar. Przysta�cie na to, co wam radz�! Ile pieni�dzy za� b�dziecie potrzebowali na koszty podr�y i nabycie owych osobliwych i jedynych w swoim rodzaju przedmiot�w, tyle we�cie sobie z mego su�ta�skiego skarbca! Trzej m�odzi ksi���ta, kt�rzy byli woli swego rodzica zawsze pos�uszni, przystali jednog�o�nie na ojcowskie postanowienie. Ka�dy z nich czu� si� zadowolony i by� pe�en ufno�ci, �e to on w�a�nie przywiezie su�tanowi �w najcudowniejszy podarek, za kt�ry otrzyma r�k� pi�knej ksi�niczki. Su�tan rozkaza� wyp�aci� ka�demu z nich tyle pieni�dzy, ile za��da�, bez ograniczenia i obrachunku, a potem tak do nich powiedzia�: - Szykujcie si� bez zw�oki, wahania i namys�u i ruszajcie w drog� pod opiek� Mi�o�ciwego Allacha. Niebawem trzej m�odzi ksi���ta przyszykowali si� do podr�y. Zakupili wszystko, co im by�o potrzeba, przebrali si� za w�drownych kupc�w, dosiedli rumak�w najczystszej krwi i wyjechali, ka�dy otoczony swoj� �wit�, wsp�lnie z su�ta�skiego pa�acu. Przez kilka dni jechali tym samym go�ci�cem, a� dotarli do miejsca, gdzie drogi rozchodzi�y si� w trzech kierunkach. Tam zajechali do karawanseraju i spo�yli wsp�ln� wieczerz�. Potem um�wili si� i ustalili mi�dzy sob�, �e od tej chwili przestan� podr�owa� razem, ale skoro �wit ka�dy wyruszy w swoj� drog�. Ka�dy mia� obra� inny kierunek i odwiedzi� inn� odleg�� krain�. Przy tym uzgodnili, �e podr�owa� b�d� tylko przez jeden rok, a potem, je�li b�d� jeszcze w�r�d �ywych, spotkaj� si� wszyscy trzej zn�w w tym�e karawanseraju, aby stamt�d wsp�lnie do ich ojca su�tana powr�ci�. Poza tym postanowili jeszcze, �e pierwszy, kt�ry do owego karawanseraju dotrze, czeka� b�dzie na nast�pnego, a potem obaj pozostan� tam tak d�ugo, a� trzeci przyb�dzie. Po om�wieniu tego wszystkiego w kr�tkiej i zgodnej naradzie, bracia udali si� na spoczynek. Kiedy za� brzask rozja�ni� niebo, u�cisn�li si� na po�egnanie. Po czym dosiedli rumak�w i odjechali, ka�dy w swoj� stron�. Najstarszy brat, ksi��� Hussein, s�ysza� nieraz o cudach indyjskiej krainy Biszangarh i od d�u�szego ju� czasu zamierza� j� zwiedzi�. Dlatego wybra� drog�, kt�ra tam prowadzi�a, przy��czaj�c si� do karawany, zmierzaj�cej do tego kraju. Wraz z ni� podr�owa� d�ugo przez morza i l�dy, przemierzy� dalekie obszary, odludne pustkowia i kamienne pustynie, nieprzebyte d�ungle i urodzajne okolice z uprawnymi polami i ludnymi osadami, zielonymi ogrodami i bogatymi miastami. Podr�uj�c tak przez trzy d�ugie miesi�ce dotar� wreszcie do krainy Biszangarh, kt�ra by�a tak rozleg�a i kt�rej granice tak daleko si�ga�y, �e rz�dzona by�a przez wielu kr�l�w. Ksi��� Hussein zatrzyma� si� w karawanseraju przeznaczonym dla kupc�w z dalekich stron. Us�ysza� od ludzi, kt�rzy tam przebywali, �e w stolicy kraju jest wielki bazar, na kt�rym mo�na naby� i sprzeda� wszelkiego rodzaju osobliwo�ci i cudowne przedmioty. Nast�pnego dnia wi�c uda� si� ksi��� Hussein na ten bazar, a skoro go ujrza�, stan�� jak wryty i dziwowa� si� wielce jego d�ugo�ci i szeroko�ci. Albowiem bazar dzieli� si� na wiele ulic, a wszystkie by�y przesklepione tak, �e �wiat�o dochodzi�o jedynie przez okienka w g�rze. Kramy po obu stronach ulic by�y zbudowane wszystkie wed�ug wzoru i nieomal tej samej wielko�ci, a przed ka�dym sklepem rozpi�ty by� parasol z p��tna �aglowego, kt�ry chroni� od s�onecznego blasku i dawa� ch�odny cie�. W sklepach tych by�y najr�niejszego rodzaju towary u�o�one w d�ugie szeregi. By�y tam bele indyjskiej przezroczystej gazy, lniane tkaniny najdelikatniejszego wyrobu, jednolicie bia�e lub farbowane i zdobne w barwne podobizny zwierz�t, drzew i kwiat�w, tak precyzyjnie odrobione, �e wygl�da�y jak �ywe. By�y tam r�wnie� materie jedwabne, ci�kie brokaty i najdelikatniejsze at�asy z Persji i Egiptu w niesko�czonej wprost ilo�ci. A w sklepach z porcelan� sta�y glazurowane naczynia najosobliwszych kszta�t�w. Nie brakowa�o te� sklep�w, w kt�rych mo�na by�o naby� wspania�e makaty i tysi�ce dywan�w i kobierc�w. Ksi��� Hussein przechodzi� ze sklepu do sklepu i nie posiada� si� z zachwytu nad wszystkimi tymi cudownymi rzeczami, o kt�rych nawet nigdy nie �ni�. W ko�cu przyszed� do ulicy z�otnik�w i tam ujrza� drogie kamienie i klejnoty, naczynia z ��tego z�ota i bia�ego srebra, b�yszcz�ce od olbrzymich diament�w, krwawych rubin�w, zielonych szmaragd�w i matowych pere� oraz innych kosztownych kamieni, kt�re wszystkie l�ni�y i iskrzy�y si�, tak �e sklepy o�wietlone by�y ich przedziwnym blaskiem. Tedy ksi��� tak do siebie powiedzia�: "Je�li na jednej jedynej ulicy mo�na znale�� tyle skarb�w, to chyba nie wie nikt poza Allachem, jakie bogactwa kry� si� musz� w ca�ym tym mie�cie?" Nie mniej dziwowa� si� widz�c ma��onki kap�an�w przystrojone z nadmiernym przepychem najpi�kniejszymi klejnotami i od st�p do g��w spowite w najkosztowniejsze szaty. Nawet ich s�udzy i s�u�ebnice mieli z�ote naszyjniki, bransolety i klamry wysadzane drogimi kamieniami. W jednej z ulic bazaru za� stali wzd�u� �cian sprzedawcy kwiat�w, gdy� ca�y tamtejszy nar�d zar�wno z wy�szych, jak i z ni�szych kast nosi� wie�ce i ozdoby z kwiecia. Jedni trzymali nar�cza kwiat�w w r�ku, inni zdobili g�owy wie�cami, a jeszcze inni mieli zwisaj�ce girlandy na szyi. Ca�a ulica wygl�da�a jak jeden barwny dywan kwietny. Nawet kupcy przyozdobili swoje kramy wonnym kwieciem, a powietrze ci�kie by�o od dusznego aromatu. Ksi��� Hussein przechadzaj�c si� tam i z powrotem w ko�cu si� zm�czy� i ch�tnie by usiad�, aby troch� odpocz��. Zauwa�y� to jeden z kupc�w i poprosi� go przyja�nie i dwornie, aby raczy� spocz�� w jego sklepie. Przybysz wypowiedzia� zgodne z obyczajem powitanie i usiad�. Wkr�tce potem zauwa�y� przechodz�cego machlerza*, kt�ry ni�s� dywan kwadratowy, po cztery �okcie z ka�dej strony, i zach�ca� do kupna, wo�aj�c: - Dywan na sprzeda�! Ale kto zdo�a zap�aci� mi jego warto��? Albowiem kosztuje on trzydzie�ci tysi�cy z�otych monet! Ksi��� Hussein zdziwi� si� wielce s�ysz�c tak wysok� cen�. Skin�� na machlerza i obejrzawszy dok�adnie dywan powiedzia�: - Dywany takie, jak ten, sprzedaje si� zazwyczaj za kilka srebrnik�w! C� wi�c za szczeg�ln� zalet� ma tw�j dywan, �e ��dasz za niego tak wielkiej sumy, bo a� trzydzie�ci tysi�cy z�otych monet? Machlerz my�la�, �e ksi��� Hussein jest kupcem, kt�ry dopiero przyby� do krainy Biszangarh i dlatego tak mu odpowiedzia�: - Czcigodny panie, czy my�lisz, �e wyznaczy�em za ten dywan zbyt wyg�rowan� cen�? M�j pan, a w�a�ciciel tego dywanu, nie pozwoli� mi sprzeda� go taniej ni� za czterdzie�ci tysi�cy z�otych monet! A ksi��� Hussein na to: - Dywan ten musi posiada� jak�� cudown� zalet�, je�li ��dasz za niego tak olbrzymiej kwoty! - Zaiste, efendi - odpar� machlerz. - Zalety dywanu s� jedyne w swoim rodzaju i wprost cudowne. Kto bowiem na ten dywan si�dzie i w my�li wyrazi �yczenie, aby dywan uni�s� go w powietrze i przeni�s� na jakie� inne miejsce, ten w jednej chwili znajdzie si� tam, niezale�nie od tego, czy miejsce to le�y blisko, czy jest oddalone o wiele dni drogi i trudne do osi�gni�cia. - Skoro ksi��� Hussein s�owa te us�ysza�, tak sam do siebie powiedzia�: "Zaiste nie mog� mojemu ojcu su�tanowi przywie�� rzadszego i cudowniejszego podarunku z podr�y jak ten oto dywan i nic nie sprawi mu wi�kszej przyjemno�ci i nie wzbudzi u niego wi�kszego zachwytu. Niech Allach b�dzie pochwalony! Cel mojej podr�y zosta� osi�gni�ty i dzi�ki temu, je�li Allach tylko pozwoli, najgor�tsze moje pragnienie zostanie spe�nione! Je�li co� ma by� wiecznym �r�d�em rado�ci dla mego ojca, to ten dywanu. Pomy�lawszy tak, ksi��� Hussein postanowi� lataj�cy dywan zakupi� i zwr�ci� si� do machlerza tymi s�owy: - Je�li dywan ten rzeczywi�cie posiada ow� moc, o kt�rej m�wisz, cena jego nie jest w samej rzeczy za wysoka. Jestem got�w wyp�aci� ci ��dan� sum�. A sprzedawca dywanu na to: - Je�li moim s�owom nie ufasz, to, prosz� ci�, wypr�buj ich prawd� i zb�d� si� swej podejrzliwo�ci! Usi�d� na tym dywanie, a zgodnie z twym �yczeniem i wol� uniesie ci� on do karawanseraju, w kt�rym si� zatrzyma�e�. W ten spos�b upewnisz si�, �e s�owa moje odpowiadaj� prawdzie. I dopiero kiedy przekonasz si� o ich rzetelno�ci, zap�acisz mi ��dan� sum�. Dopiero tam i dopiero wtedy, nie wcze�niej! Powiedziawszy to, �w cz�owiek roz�o�y� dywan na ziemi za sklepem, poprosi� ksi�cia Husseina, aby usiad� na nim, a sam zaj�� miejsce obok niego, po czym na �yczenie ksi�cia Husseina dywan zani�s� obu do karawanseraju, zupe�nie jak gdyby to by� lataj�cy tron kr�la Salomona. I cieszy� si� najstarszy z trzech braci bardzo w my�lach swoich, �e posiad� tak osobliw� rzecz, jakiej nie m�g�by spotka� w �adnym kraju, nawet na kr�lewskich dworach. Serce i dusza jego weseli�y si� i radowa�y z tego, �e by� przyjecha� do krainy Biszangarh i znalaz� tam taki dziw nad dziwy. Zap�aci� przeto nawet czterdzie�ci tysi�cy z�otych monet za dywan i obdarowa� machlerza jeszcze dwudziestoma tysi�cami na dok�adk�. I nieustannie powtarza� sobie, �e skoro tylko su�tan ujrzy ten dywan, odda mu r�k� ksi�niczki Nur en-Nahar. Bo wydawa�o mu si� rzecz� ca�kiem niemo�liw�, aby kt�ry� z jego braci, cho�by nawet objecha� ca�y �wiat wszerz i wzd�u�, m�g� znale�� tak drogocenny skarb, by go mo�na by�o do tego dywanu przyr�wna�. Mia� ochot� od razu si��� na lataj�cy dywan i polecie� na nim do ojczyzny lub przynajmniej czeka� na braci w karawanseraju, w kt�rym si� po�egnali daj�c sobie solennie zaprzysi�on� obietnic�, i� spotkaj� si� tam znowu po roku. Ale wkr�tce przysz�o mu na my�l, �e okres czasu, kt�ry musia�by tam sp�dzi� na czekaniu, m�g�by mu si� bardzo d�u�y�, i m�g�by ulec pokusie i uczyni� jaki� przedwczesny krok. Dlatego postanowi� pozosta� na razie w krainie, kt�rej kr�la i mieszka�c�w chcia� ju� od dawna pozna�. Postanowi� wi�c sp�dzi� ten czas na zwiedzaniu kraju Biszangarh i robieniu wycieczek do s�siaduj�cych krain. Pozosta� tedy ksi��� Hussein przez kilka miesi�cy w krainie Biszangarh. W�adca tego kraju mia� zwyczaj raz w tygodniu sprawowa� s�dy, aby wys�uchiwa� skarg i rozstrzyga� zawi�e sprawy, dotycz�ce obcych kupc�w. W ten spos�b ksi��� Hussein mia� mo�no�� widzie� wiele razy tamtejszego kr�la, cho� nigdy nikomu nie opowiedzia� o sobie. Poniewa� jednak ksi��� mia� urodziwe oblicze i wdzi�czny ch�d, dworne obej�cie, a przy tym odwag� i si��, rozum, przezorno�� i dowcip, wkr�tce nar�d tamtejszy powa�a� go wi�cej ni� w�asnego w�adc�, nie m�wi�c ju� o kupcach, rzekomych jego towarzyszach. Z czasem ksi��� Hussein sta� si� na dworze kr�lewskim wielce lubiany i mia� sposobno�� dowiedzie� si� z ust samego w�adcy, jak wielkie jest jego pa�stwo i pot�ga i jak rozleg�a jego kraina. Zwiedzi� r�wnie� ksi��� Hussein najs�awniejsze �wi�tynie owego kraju. Pierwsza �wi�tynia, kt�r� widzia�, by�a ca�a z miedzi i mosi�dzu najkunsztowniej obrobionego. W wewn�trznej czworok�tnej niszy, mierz�cej po trzy �okcie z ka�dej strony, sta� z�oty pos�g bo�ka, wielko�ci� i postaci� r�wny m�owi najcudowniejszej urody. A robota tego pos�gu by�a tak kunsztowna, �e oblicze jego zdawa�o si� spogl�da� dwojgiem oczu z olbrzymich rubin�w bezcennej warto�ci na ka�dego zwiedzaj�cego, gdzie by nie stan��. Nast�pnie obejrza� ksi��� �wi�tyni� pe�n� bo�k�w, kt�ra nie ust�powa�a pi�knem i osobliwo�ci� pierwszej. By�a ona zbudowana po�rodku wsi na placu wynosz�cym mniej wi�cej p� morgi, na kt�rym kwit�y przecudne r�e, ja�miny, bazylie* i wiele innych s�odko pachn�cych ro�lin, kt�rych wonnym aromatem nasycone by�o ca�e powietrze. Woko�o dziedzi�ca �wi�tyni bieg� mur na trzy stopy wysoki, tak �e nie mog�o zab��ka� si� tam �adne zwierz�. A po�rodku znajdowa� si� na wysoko�ci wzrostu cz�owieka taras, ca�y z bia�ego marmuru i alabastru. Ka�da p�yta by�a tak umiej�tnie ociosana i tak dok�adnie dopasowana, �e ca�a olbrzymia posadzka tarasu wygl�da�a, jak gdyby zrobiona by�a z jednej tafli. �wi�tynia sta�a na tarasie uwie�czona kopu�� wznosz�c� si� na jakie� pi��dziesi�t �okci i widoczn� z odleg�o�ci wielu mil. D�ugo�� gmachu wynosi�a trzydzie�ci �okci, a szeroko�� dwadzie�cia, a p�yty z czerwonego marmuru, kt�rymi �wi�tynia by�a ob�o�ona, by�y g�adko wypolerowane, niczym zwierciad�o, tak �e ka�dy przedmiot odbija� si� w nich w swej naturalnej postaci. Kopu�a by�a kunsztownie rze�biona i od zewn�trznej strony pokryta bogatym ornamentem. Wewn�trz za� ustawione wed�ug rangi i godno�ci sta�y nieprzeliczone rz�dy pos�g�w poga�skich bo�k�w. Do tej naj�wi�tszej ze �wi�ty� nap�ywa�y od rana do wieczora tysi�ce kap�an�w, tysi�ce m�czyzn i niewiast, aby odprawia� codzienne nabo�e�stwo. Czeka�y tam na nich nie tylko obrz�dy, ale r�wnie� zabawy i przyjemno�ci. Jedni ucztowali, inni pl�sali, jedni �piewali, inni przygrywali weso�o i rado�nie na przer�nych instrumentach, a tu i tam odbywa�y si� huczne zabawy i uczty. Tutaj gromadzi�y si� te� o ka�dej porze roku nieprzeliczone t�umy pielgrzym�w z dalekich kraj�w, aby wype�ni� swoje �luby i odprawi� mod�y. Wszyscy oni przynosili z sob� z�ote i srebrne monety oraz rzadkie i kosztowne dary, kt�re w obecno�ci kr�lewskich urz�dnik�w sk�adali w ofierze. Poza tym ksi��� Hussein mia� sposobno�� widzie� uroczyste pochody, kt�re w stolicy Biszangarh odbywa�y si� tylko raz do roku. Gromadzili si� tam dzier�awcy, wielcy i mali, i obchodzili w procesji wszystkie �wi�tynie, zw�aszcza jedn�, kt�ra pod wzgl�dem wielko�ci i przepychu g�rowa�a nad wszystkimi. S�awni uczeni odbywali podr�e trwaj�ce cztery i pi�� miesi�cy, aby spotka� si� ze sob� podczas uroczysto�ci �wi�tecznych. Ze wszystkich okolic Hindustanu lud odbywa� pielgrzymki tak t�umnie, �e ksi��� Hussein nie posiada� si� na ten widok ze zdumienia. A poniewa� nieprzeliczone t�umy ludzi t�oczy�y si� woko�o �wi�ty�, nie uda�o mu si� nawet dojrze�, w jaki spos�b oddaje si� cze�� tamtejszym b�stwom. Po jednej stronie znajduj�cego si� w pobli�u ogromnego placu sta� nowo wzniesiony gmach o pot�nych rozmiarach i urz�dzony z wyj�tkowym przepychem. Mia� dziewi�� pi�ter i opiera� si� na mocnej podbudowie czterdziestu filar�w. Tam zbiera� kr�l co tydzie� swoich wezyr�w, aby rozs�dza� sprawy wszystkich obcych przybysz�w. Wn�trze pa�acu by�o bogato przyozdobione i zaopatrzone w kosztowny sprz�t. Od zewn�trz mury by�y pokryte malowid�ami przedstawiaj�cymi tamtejsze widoki oraz sceny z dalekich kraj�w. Pr�cz tego by�y tam wizerunki najrozmaitszych ptak�w, a nawet komar�w i much. By�y one z takim kunsztem i tak zr�czn� r�k� odtworzone, �e wygl�da�y jak �ywe, a lud wiejski, widz�c z daleka wizerunki lw�w, tygrys�w i innych drapie�nych bestii, dr�a� ze strachu i przera�enia. Po drugiej stronie placu znajdowa�y si� drewniane pawilony. By�y one od wewn�trz i od zewn�trz pi�knie zbudowane i bogato malowane podobnie jak �w gmach, o kt�rym uprzednio�my wspominali. A przy tym by� tak przemy�lnie urz�dzone, �e mo�na je by�o wraz ze wszystkimi znajduj�cymi si� w nich lud�mi obraca� i przesuwa� wsz�dzie, gdzie si� tylko komu podoba�o. I tak przesuwano te pot�ne budowle z pomoc� przedziwnych maccin tam i z powrotem, �eby znajduj�cy si� wewn�trz ludzie mogli po kolei przygl�da� si� najrozmaitszym zabawom i widowiskom. Po pozosta�ych stronach owego placu sta�y rz�dy s�oni. By�o ich chyba ponad tysi�c. Ich tr�by, uszy i zady by�y pomalowane cynobrem* i przyozdobione przer�nymi wymy�lnymi rysunkami. Mia�y bogate czapraki ze z�otego brokatu, a na grzbietach baldachimy haftowane srebrn� nici�. Pod baldachimami siedzieli grajkowie i przygrywali na przer�nych instrumentach, weso�kowie bawili zebrany t�um krotochwil�, a kuglarze pokazywali r�ne przedziwne sztuki. Ze wszystkich wszak�e osobliwo�ci, jakie ksi��� Hussein widzia�, najbardziej podoba�a mu si� parada s�oni, wywo�uj�ca najwi�ksze jego zdumienie. By� tam jeden pot�ny s�o�, kt�rego mo�na by�o tu i tam przewozi�, gdzie tylko jego kornakom* si� spodoba�o, poniewa� nogi olbrzyma spoczywa�y na platformie poruszaj�cej si� na rolkach. S�o� trzyma� w tr�bie flet, na kt�rym tak pi�knie przygrywa�, �e ca�y zgromadzony lud zachwyca� si� i nie �a�owa� mu oklask�w. By� tam jeszcze drugi s�o� o wiele mniejszy od tamtego, kt�ry hu�ta� si� na d�ugiej belce, obci��onej z drugiego kra�ca, w takt g�o�no graj�cej kapeli, przy czym r�wnie� i sam �w s�o� g�o�no tr�bi�. Przygl�daj�cy si� za� temu ludzie byli przewo�eni z miejsca na miejsce woko�o owego hu�taj�cego si� s�onia. Takie widowiska z uczonymi s�oniami odbywa�y si� przewa�nie w obecno�ci samego kr�la. Ksi��� Hussein sp�dzi� prawie ca�y rok na przygl�daniu si� wszelkim osobliwo�ciom na bazarach i podczas uroczystych �wi�t w kraju Biszangarh. Skoro wszak�e nasta�a pora, na kt�r� by� si� um�wi� z bra�mi, roz�o�y� sw�j lataj�cy dywan na dziedzi�cu za karawanserajem, w kt�rym mieszka�, wzi�� ze sob� swoj� �wit�, rumaki i wszystko, co ze sob� przywi�z�, usiad� na dywanie i w duchu wyrazi� �yczenie, �e chce przenie�� si� do owego karawanseraju, w kt�rym mia� si� spotka� z bra�mi. Gdy tylko wym�wi� w my�li �yczenie, dywan natychmiast si� uni�s� w powietrze, przemkn�� i szumem przez ca�� odleg�o�� i zani�s� ksi�cia Husseina wraz z jego �wit� i wszystkim, co ze sob� mia�, na miejsce przeznaczenia. Tam ksi���, ci�gle jeszcze nie zdejmuj�c szat kupca, w kt�re si� by� przebra�, zatrzyma� si�, aby czeka� na swoich braci. Pos�uchajmy teraz, co prze�y� ksi��� Ali, starszy z pozosta�ych dw�ch braci ksi�cia Husseina. I on r�wnie� trzeciego dnia po po�egnaniu z bra�mi przy��czy� si� do karawany, ale poci�gn�� z ni� do Persji. Kiedy po trwaj�cej cztery miesi�ce podr�y dotar� do Szirazu, stolicy ira�skiego kraju, zajecha� tam ze swymi towarzyszami, z kt�rymi si� bardzo zaprzyja�ni�, do pewnego karawanseraju. Zamieszka� razem z nimi, podaj�c si� za jubilera. Na drugi dzie� kupcy poszli kupowa� i sprzedawa� towary. Ksi��� Ali za�, kt�ry nic ze sob� nie przywi�z�, co by mo�na by�o sprzeda�, lecz jedynie rzeczy potrzebne mu dla w�asnego u�ytku, zdj�� niezw�ocznie szat� podr�n� i wraz z jednym z towarzyszy uda� si� na g��wny bazar, kt�ry nazywa� si� Bazistan, czyli Targ Sukiennik�w. Ksi��� Ali przechadza� si� po bazarze zbudowanym z cegie�. Woko�o by�y kramy pod sklepieniami wspartymi na pi�knych kolumienkach. Ksi��� dziwowa� si� bardzo widz�c wspania�e sklepy, w kt�rych le�a�y wystawione na sprzeda� przer�ne wyroby z niebywale drogocennego materia�u. Zdumiony pyta� sam siebie, jak�e� bogate musi by� ca�e miasto, je�li tylko na jednej ulicy zgromadzone s� takie skarby. I oto gdy machlerze przechodzili tam i z powrotem wykrzykuj�c nazwy towar�w, kt�re mieli na sprzeda�, ksi��� Ali ujrza� mi�dzy nimi jednego trzymaj�cego w r�ku rurk� z ko�ci s�oniowej d�ugo�ci �okcia. Sprzedaj�cy ��da� za ni� trzydziestu tysi�cy z�otych monet. Skoro ksi��� Ali us�ysza� t� cen�, pomy�la� sobie w duchu: "Cz�ek ten zapewne oszala�, �e ��da tak wielkiej ceny za tak lichy przedmiot!" Potem za� zapyta� jednego z w�a�cicieli sklep�w, z kt�rym by� si� zaznajomi�: - Przyjacielu, czy cz�owiek �w jest szale�cem, �e ��da sumy trzydziestu tysi�cy z�otych monet za rurk� z ko�ci s�oniowej? Przecie� tylko g�upiec m�g�by mu da� tak wysok� cen� za tak marny przedmiot. - Czcigodny panie - odpar� w�a�ciciel sklepu - ten machlerz jest m�drzejszy i rozumniejszy ni� wszyscy inni ludzie jego zawodu. Z jego pomoc� rozprzeda�em ju� towary warte tysi�ce z�otych monet. A� do dnia wczorajszego by� jeszcze przy ca�kiem zdrowych zmys�ach. Atoli dzisiaj nie wiem, czy utraci� rozum, czy te� nie. W ka�dym razie mo�emy spr�bowa� przekona� si� o tym. Usi�d� tu i poczekaj w moim sklepie, a� b�dzie t�dy przechodzi�. Ksi��� Ali usiad� na wskazanym miejscu i niebawem ujrza� zbli�aj�cego si� machlerza. W�a�ciciel sklepu zatrzyma� go i tak do niego powiada: - Cz�owieku, ta ma�a rurka musi mie� jak�� osobliw� moc. Wszyscy ludzie bowiem s�ysz� pe�ni zdumienia, �e ��dasz za ni� tak wysokiej ceny. Ten oto dostojny go�� my�li nawet, �e� postrada� zmys�y. Machlerz, cz�owiek rozs�dny, nie pogniewa� si� wcale za te s�owa i powiedzia� uprzejmie: - Efendi, nie w�tpi�, �e musisz mnie uwa�a� za szale�ca, poniewa� ��dam tak wysokiej zap�aty i ceni� tak drogo ten niewielki przedmiot, ale je�li poka�� ci jego zalety i si��, ch�tnie zakupisz go za t� w�a�nie cen�. Powiedziawszy to, machlerz wr�czy� ksi�ciu Alemu rurk� dodaj�c: - Przyjrzyj si� dok�adnie tej rurce! Zaraz wyja�ni� ci jej szczeg�lne w�a�ciwo�ci. Na obu ko�cach ma wprawione szk�o. Ot� kiedy jeden koniec przy�o�ysz do oka, b�dziesz m�g� zobaczy� wszystko, czego tylko zapragniesz. I b�dzie ci si� wydawa�o, �e jest blisko, cho�by by�o od ciebie odleg�e o kilkaset mil. Ksi��� Ali na to: - Przechodzi to ludzki rozum. Nie mog� w to uwierzy�, zanim sam nie wypr�buj� i nie przekonam si�, �e wszystko tak jest, jak powiadasz. Machlerz za� odrzek�: - Wszystko, co zapragniesz ujrze�, poka�e ci ta rurka ze s�oniowej ko�ci, je�li spojrzysz przez ni�. Tedy ksi��� Ali, nie wyjawiaj�c wszak�e tego machlerzowi, zapragn�� zobaczy� swego ojca i skoro tylko przytkn�� rurk� do oka, ujrza� go, jak zdr�w i wes� siedzi na tronie i sprawuje s�dy nad poddanymi. Potem, pe�en t�sknoty, zapragn�� ujrze� swoj� ukochan� ksi�niczk� Nur en-Nahar i od razu zobaczy� j�, jak zdrowa i pogodna siedzi na otomanie, gaw�dz�c i �miej�c si� beztrosko, a gromada s�u�ebnic stoi dooko�a, czekaj�c na jej rozkazy. Ksi��� nie posiada� si� ze zdumienia ujrzawszy to osobliwe i cudowne zjawisko. I tak do siebie powiedzia�: "Gdybym nawet przemierzy� ca�� ziemi�, podr�uj�c przez dziesi�� lat lub jeszcze wi�cej po najdalszych jej kra�cach i zakamarkach nigdzie nie znajd� tak dziwnego i drogocennego przedmiotu jak ta rurka z ko�ci s�oniowej". Po czym powiedzia� do machlerza: - Zaiste, zalety tej rurki s� tego rodzaju, jak mi je opisa�e�. Przeto ch�tnie zap�ac� ci trzydzie�ci tysi�cy z�otych monet, jako s�uszn� i sprawiedliw� cen�. - Efendi - odpar� machlerz - m�j pan poprzysi�g�, �e nie odst�pi jej poni�ej czterdziestu tysi�cy z�otych monet. Ksi��� Ali uznawszy, �e machlerz jest rzetelnym i uczciwym cz�owiekiem, wyp�aci� mu czterdzie�ci tysi�cy z�otych monet i sta� si� w�a�cicielem teleskopu, w b�ogim przekonaniu, �e ucieszy nim swego ojca i pozyska r�k� ksi�niczki Nur en-Nahar. I tak ksi��� Ali pod��y� pe�en rado�ci poprzez Sziraz i dalej drogami prowadz�cymi przez krain� Pers�w. Wreszcie kiedy rok ju� nieomal min��, do��czy� si� do karawany i wracaj�c do Hindustanu dotar� w dobrym zdrowiu i nastroju do um�wionego karawanseraju, gdzie ksi��� Hussein przyby� ju� przed nim na swym dywanie. Tam obaj bracia j�li czeka� na szcz�liwy powr�t trzeciego. Oto dzieje dw�ch starszych braci. Pos�uchajmy teraz, co przytrafi�o si� najm�odszemu ksi�ciu Ahmedowi: To, co przydarzy�o mu si�, by�o bowiem najdziwniejsze i najosobliwsze. Kiedy po�egna� si� ze swoimi bra�mi, obra� drog� wiod�c� do Samarkandy. Po d�ugiej podr�y przyby� do tego miasta i podobnie jak jego bracia zatrzyma� si� w tamtejszym karawanseraju. Nazajutrz wyruszy�, aby obejrze� bazar, kt�ry nazywano tam Bazistan, czyli Targ Sukiennik�w, i przekona� si�, �e wszystko by�o pi�knie urz�dzone. Sklepy by�y kunsztownie zbudowane i zaopatrzone w rzadko spotykane tkaniny, r�ne warto�ciowe przedmioty oraz inne drogocenne towary. Przechadzaj�c si� tam i z powrotem napotka� machlerza, kt�ry zachwala� jaki� czarodziejski owoc wo�aj�c: - Kto chce naby� to jab�ko? Cena jego wynosi trzydzie�ci pi�� tysi�cy z�otych monet. Wtedy ksi��� Ahmed rzek� do owego cz�owieka: - Poka� mi, prosz�, ten owoc, kt�ry trzymasz w r�ku, i obja�nij mi, jak� tajemn� moc posiada, �e ��dasz za� tak wyg�rowanej ceny! Machlerz u�miechn�� si�, poda� ksi�ciu jab�ko i powiedzia�: - Nie dziw si�, efendi! Zaprawd� jestem pewien, �e skoro tylko wyjawi� ci zalety tego jab�ka i przekonasz si�, jakim dobrodziejstwem jest ono dla ludzko�ci, nie uznasz mojej ceny za zbyt wyg�rowan�. Przeciwnie, dasz mi za to ch�tnie ca�� g�r� z�ota, je�li takowe posiadasz. Po czym m�wi� dalej: - S�uchaj mnie, efendi, a opowiem ci o czarodziejskiej mocy ukrytej w tym sztucznym jab�ku. Je�li cz�owiek cierpi na jak�kolwiek chorob�, cho�by nie wiem jak by�a ci�ka lub cho�by nawet by� ju� bliski �mierci, a to jab�ko pow�cha, od razu powr�ci mu zdrowie. Poczuje si� rze�ki i uleczony od wszelkiej choroby, kt�ra go dr�czy�a, cho�by to mia�a by� d�uma czy suchoty, gor�czka czy te� jaka� inna z�o�liwa dolegliwo��. I poczuje si� tak, jak gdyby w og�le nie chorowa�. Si�y powr�c� mu natychmiast i cho�by raz tylko pow�cha� ten owoc, b�dzie wolny od wszelkich chor�b i dolegliwo�ci a� do ko�ca swojego �ywota. Ale ksi��� Ahmed zapyta�: - Sk�d mog� by� pewien, �e s�owa twoje odpowiadaj� prawdzie? Je�li rzecz tak si� ma, jak m�wisz, z najwi�ksz� rado�ci� zap�ac� ci sum�, jakiej ��dasz. - Efendi - odpar� machlerz - wszyscy ludzie mieszkaj�cy w okolicy Samarkandy wiedz� dobrze, �e ongi� przebywa� w tym mie�cie pewien m�drzec, kt�ry posiada� przedziwn� umiej�tno�� i kt�ry po wielu latach mozolnej pracy jab�ko to sporz�dzi�, mieszaj�c niesko�czenie wielk� ilo�� r�nych lekarstw z zi� i minera��w. Aby sporz�dzi� je, wyda� ca�e swoje mienie, kt�re by�o poka�ne. Sporz�dziwszy za� owo jab�ko, przywr�ci� za jego pomoc� zdrowie tysi�com chorych ludzi, daj�c im owoc ten do pow�chania. Lecz niestety, �ycie jego znalaz�o nag�y koniec: �mier� zaskoczy�a go znienacka, zanim m�g� uratowa� si� za pomoc� tego czarodziejskiego aromatu. A poniewa� nie gromadzi� bogactw i pozostawi� liczn� gromadk� nieletnich dzieci i wielu domownik�w, wdowa nie mog�a sobie inaczej poradzi�, jak sprzedaj�c ten czarodziejski przedmiot, aby uzyska� �rodki na utrzymanie domu. Gdy sprzedawca opowiada� ksi�ciu Ahmedowi o tym wszystkim, zgromadzi�y si� dooko�a wielkie t�umy miejscowych. Jeden z nich, dobrze owemu machlerzowi znany, wyst�pi� naprz�d i rzecze: - Jeden z moich przyjaci� dogorywa ob�o�nie chory w domu. Wszyscy lekarze i znachorzy zw�tpili ju� o jego �yciu, przeto b�agam ci�, daj mu ten owoc do pow�chania, aby m�j przyjaciel nie utraci� �ywota! Skoro ksi��� Ahmed s�owa te us�ysza�, zwr�ci� si� do sprzedawcy m�wi�c: - M�j przyjacielu, je�li �w chory, o kt�rym mowa, dzi�ki aromatowi twojego jab�ka powr�ci zn�w do si�, kupi� jab�ko natychmiast za cen� czterdziestu tysi�cy z�otych monet. Machlerz by� upowa�niony do sprzedania jab�ka za cen� trzydziestu pi�ciu tysi�cy. A poniewa� pi�� tysi�cy za po�rednictwo w pe�ni mu wystarcza�o, rzek�: - Zgoda, efendi, teraz mo�esz wypr�bowa� czarodziejsk� moc jab�ka. Ju� wyleczy�em nim setki chorych. Tedy ksi��� Ahmed poszed� wraz z owymi lud�mi do domu chorego i zasta� go konaj�cego na �o�u. Zaledwie wszak�e umieraj�cy pow�cha� czarodziejskie jab�ko, od razu poczu� si� zdr�w i powsta� z po�cieli zupe�nie uleczony i w kwitn�cym zdrowiu. W�wczas ksi��� Ahmed naby� czarodziejskie jab�ko od machlerza i wyp�aci� mu czterdzie�ci tysi�cy z�otych monet. Osi�gn�wszy w ten spos�b cel swojej podr�y, pomy�la� od razu o tym, aby przy��czy� si� do karawany udaj�cej si� do Hindustanu i powr�ci� do ojca. Ale na razie postanowi� sp�dzi� czas na zwiedzaniu osobliwo�ci i dziw�w Samarkandy i okolic. Szczeg�lnie zachwyci�a go wspania�a r�wnina, Soghd, kt�ra jest uwa�ana za jeden z cud�w �wiata. Kraina ta niczym raj prawdziwy upaja�a swoim widokiem oczy, spowita w jasn� szat� ze szmaragdowej zieleni i poprzecinana kryszta�owo przezroczystymi strumieniami. Ogrody rodzi�y wszelkiego rodzaju kwiaty i owoce, a domy i pa�ace swym pi�knem rwa�y wprost oczy przybysz�w. Po pewnym czasie ksi��� Ahmed do��czy� si� do karawany kupieckiej, udaj�cej si� do Hindustanu. Po odbyciu d�ugiej i mozolnej podr�y osi�gn�� w ko�cu �w karawanseraj, w kt�rym jego bracia, ksi���ta Hussein i Ali, niecierpliwie na� oczekiwali. Trzej bracia padli sobie w obj�cia nie posiadaj�c si� z rado�ci, �e dane im by�o zn�w si� spotka�. Dzi�kowali Allachowi, �e po tak d�ugiej i niebezpiecznej roz��ce przywi�d� ich zn�w do ojczyzny zdrowych i ca�ych, rze�kich i weso�ych. Ksi��� Hussein, jako najstarszy z braci, zwr�ci� si� do pozosta�ych w te s�owa: - Obecnie godzi si�, aby ka�dy z nas opowiedzia�, jak mu si� powodzi�o, i powiadomi� braci, co za osobliwy przedmiot przywi�z� oraz jakie czarodziejskie moce przedmiot ten posiada. Ja, jako pierworodny, pierwszy opowiem wam o moich prze�yciach. Przywo�� z krainy Biszangarh dywan, kt�ry wygl�da wprawdzie niepozornie, ale ma tak� czarodziejsk� moc, �e kto na� si�dzie i w duchu wyrazi �yczenie odwiedzenia jakiego� kraju czy miasta, natychmiast zostaje tam przeniesiony, bez trudu i niebezpiecze�stwa, cho�by podr� ta w innych warunkach mia�a trwa� ca�e miesi�ce lub nawet lata. Zap�aci�em za ten dywan czterdzie�ci tysi�cy z�otych monet i zwiedziwszy wszelkie osobliwo�ci krainy Biszangarh siad�em na nabyty dywan z �yczeniem, aby znale�� si� w tym oto karawanseraju. Natychmiast znalaz�em si� tutaj zgodnie z moim �yczeniem i czeka�em a� trzy miesi�ce na wasze przybycie. Mam tutaj ten lataj�cy dywan i kto chce, mo�e go wypr�bowa�! Skoro tylko najstarszy ksi��� opowie�� swoj� zako�czy�, zabra� g�os �redni brat ksi��� Ali i tak rzecze: - Kochany bracie, dywan, kt�ry przywioz�e�, jest wielk� rzadko�ci� i moc, jak� posiada, jest nadzwyczajna. Wed�ug tego, co opowiadasz, nikt na �wiecie nie widzia� czego�, co by mo�na do tego dywanu przyr�wna�. Powiedziawszy to, wyci�gn�� wszak�e sw�j teleskop ze s�oniowej ko�ci i tak m�wi� dalej: - Ale patrzcie, i ja r�wnie� naby�em za czterdzie�ci tysi�cy z�otych monet przedmiot, kt�rego czarodziejsk� si�� chc� wam teraz pokaza�! Widzicie t� rurk� z ko�ci s�oniowej? Za jej pomoc� mo�na ujrze� rzeczy, kt�re ukryte s� przed wzrokiem naszym, a nawet o wiele mil od nas oddalone. Jest to zaiste przedziwny przedmiot i wart tego, aby�cie go wypr�bowali. Obaj mo�ecie si� o tym przekona�, je�li tylko zechcecie. Przytknijcie oko do w�szego ko�ca i wypowiedzcie w my�li �yczenie zobaczenia tego, co serce wasze najwi�cej pragnie ujrze�. I wszystko jedno, czy rzecz ta znajduje si� w pobli�u, czy jest o wiele setek mil oddalona, ta rurka z ko�ci s�oniowej postawi j� dok�adnie widoczn� tu� przed wasz� �renic�. Us�yszawszy te s�owa, ksi��� Hussein wzi�� czarodziejsk� rurk� z r�ki ksi�cia Alego i przytkn�wszy oko do jej ko�ca zgodnie z tym, co mu powiedziano, w sercu swym zapragn�� ujrze� ksi�niczk� Nur en-Nahar. Jego obaj bracia za� przygl�dali mu si� ciekawi, co ksi��� Hussein powie. Ale nagle zauwa�yli, �e oblicze jego poblad�o i zwi�d�o niczym przekwit�y kwiat, a podniecenie i serdeczna udr�ka wycisn�y mu z oczu strumie� �ez. I zanim bracia opanowali swoje zdumienie i spytali go o przyczyn� jego dziwnego zachowania, zawo�a� g�o�no: - Biada, biada, znie�li�my tyle trud�w i k�opot�w w�druj�c w dalekie strony w nadziei zdobycia ksi�niczki Nur en-Nahar, ale wszystko by�o daremne: przed chwil� ujrza�em j� �miertelnie chor�, le��c� na pos�aniu, jak gdyby mia�a lada chwila wyda� ostatnie tchnienie. Woko�o niej sta�y jej s�u�ebnice pogr��one w najg��bszym smutku, p�acz�c i lamentuj�c. O moi bracia, je�li chcecie j�. ujrze� po raz ostatni, to sp�jrzcie na po�egnanie przez ten teleskop, p�ki ksi�niczka jest jeszcze przy �yciu! Wtedy ksi��� Ali porwa� do r�ki teleskop, spojrza� przez niego i ujrza� ksi�niczk� w takim stanie, jaki mu jego brat Hussein by� opisa�. Po czym niezw�ocznie poda� teleskop bratu Ahmedowi, kt�ry r�wnie� popatrzy� i przekona� si�, �e dostojna Nur en-Nahar lada chwila wyda ostatnie tchnienie. Powiedzia� wi�c do swoich starszych braci: - Wszyscy trzej cierpimy t� sam� serdeczn� m�k� z powodu ksi�niczki Nur en-Nahar i ka�dy z nas �ywi najg��bsz� nadziej�, �e j� pozyska. �ycie jej ga�nie w tej oto chwili, ale ja mog� j� uratowa� i przywr�ci� jej zdrowie, je�li natychmiast nie zwlekaj�c i nie oci�gaj�c si� do niej po�pieszymy. Z tymi s�owy wyj�� z kieszeni czarodziejskie jab�ko, pokaza� je braciom i zawo�a�: - To oto jab�ko dor�wnuje warto�ci� lataj�cemu dywanowi i teleskopowi! Kupi�em je za czterdzie�ci tysi�cy z�otych monet w Samarkandzie. A teraz nadarza si� najlepsza sposobno�� jego czarodziejsk� moc wykorzysta�. M�wiono mi, �e je�li chory jab�ko to pow�cha, b�dzie natychmiast uleczony i powr�ci do zdrowia, cho�by by� ju� konaj�cy. Sam to ju� wypr�bowa�em, a obecnie i wy przekonacie si� o jego cudownej mocy leczniczej, kiedy u�yj� go dla uleczenia ksi�niczki Nur en-Nahar. Ale nu�e, �pieszmy si�, aby zasta� j� jeszcze przy �yciu. - Nie przedstawia to �adnej trudno�ci! - zawo�a� ksi��� Hussein. - M�j dywan w jednym mgnieniu oka przeniesie nas do komnaty naszej ukochanej. Siadajcie zaraz razem ze mn�, gdy� starczy na dywanie miejsca dla wszystkich trzech. Niezw�ocznie znajdziemy si� przy �o�u chorej, a nasza s�u�ba niech wyruszy za nami. Trzej ksi���ta usiedli na lataj�cym dywanie, ka�dy z nich wym�wi� w duchu �yczenie, aby znale�� si� u �o�a ksi�niczki Nur en-Nahar, i w mgnieniu oka byli ju� w jej komnacie. Niewolnice i s�udzy, kt�rzy chor� piel�gnowali, przerazili si� wielce i nie mogli si� nadziwi�, w jaki spos�b ci obcy m�czy�ni mogli dosta� si� do sypialni ich pani. Ale, kiedy s�udzy chcieli ju� natrze� mieczami na ksi���t, nagle ich poznali i usun�li si�, wci�� jeszcze nie rozumiej�c, w jaki spos�b trzej bracia tu si� znale�li. Ci za� zeskoczyli z dywanu, ksi��� Ahmed wyst�pi� naprz�d i poda� czarodziejskie jab�ko do pow�chania ksi�niczce, kt�ra le�a�a nieprzytomna na pos�aniu. Ale skoro tylko wch�on�a aromat jab�ka, choroba j� opu�ci�a i natychmiast poczu�a si� zupe�nie zdrowa. Otwar�a szeroko oczy, unios�a g�ow� z poduszki i rozejrza�a si� dooko�a, przygl�daj�c si� ze zdziwieniem trzem ksi���tom, kt�rzy stali naoko�o niej. Czu�a si� przy tym tak wypocz�ta i weso�a, jak gdyby w�a�nie obudzi�a si� z pokrzepiaj�cego snu. Od razu zerwa�a si� z �o�a, uda�a si� do ubieralni i przywo�a�a swoje s�u�ebne, aby j� przyodzia�y. Dziewcz�ta ubieraj�c j� opowiedzia�y, �e trzej ksi���ta, synowie jej stryja, nagle tu si� zjawili i �e ksi��� Ahmed da� jej co� do pow�chania, co natychmiast j� uleczy�o. Dokonawszy zgodnie z obyczajem obrz�dku ablucji po uleczeniu, pi�kna Nur en-Nahar powr�ci�a do ksi���t, okazuj�c serdeczn� rado�� z powodu ich przybycia. Potem dzi�kowa�a im, zw�aszcza ksi�ciu Ahmedowi, za przywr�cone �ycie i zdrowie. R�wnie� i ksi���ta radowali si� wielce, widz�c, �e ksi�niczka Nur en-Nahar tak szybko �mierteln� chorob� przemog�a. Wkr�tce potem po�egnali si� z ni� i odeszli, aby przywita� si� z ojcem su�tanem. Tymczasem s�udzy donie�li o wszystkim su�tanowi. Skoro tylko m�odzi ksi���ta stawili si� przed jego oblicze, su�tan wsta� z tronu, wzi�� ich czule w obj�cia i uca�owa� ka�dego w czo�o, uszcz�liwiony, �e ich znowu widzi oraz �e ksi�niczka, kt�ra by�a mu droga niczym rodzona c�rka, powr�ci�a dzi�ki nim do zdrowia. Po czym trzej bracia przynie�li czarodziejskie przedmioty, kt�re ka�dy z nich przywi�z� ze swojej podr�y. Nasamprz�d ksi��� Hussein pokaza� lataj�cy dywan, kt�ry dopiero co przyni�s� ich z daleka, i rzek�: - Z wygl�du dywan ten nie przedstawia �adnej warto�ci, ale poniewa� posiada czarodziejsk� moc, wydaje mi si�, �e na ca�ym �wiecie nie znajdziemy nic, co by mu osobliwo�ci� dor�wnywa�o. Nast�pnie ksi��� Ali pokaza� su�tanowi swoj� lunet� i tak do niego rzecze: - Czarodziejskie zwierciad�o kr�la D�amszeda, kt�ry panowa� w zamierzch�ych czasach, jest nic niewarte w por�wnaniu z t� rurk�, przez kt�r� oko ludzkie mo�e dok�adnie rozpozna� wszystko, co jest na Wschodzie i na Zachodzie oraz co znajduje si� na P�nocy i na Po�udniu. Jako ostatni, ksi��� Ahmed wyci�gn�� czarodziejskie jab�ko, kt�re w przedziwny spos�b ocali�o bezcenny �ywot ksi�niczki Nur en-Nahar, i tak powiada: - Z pomoc� tego owocu mo�na natychmiast wyleczy� wszelkie choroby i najci�sze cierpienia. Przy czym ka�dy z braci, wr�czaj�c sw�j dar su�tanowi, dodawa�: - Ojcze i panie, przyjmij te dary, kt�re ci kornie wr�czamy, i wypr�buj oraz wybierz, kt�ry z nich jest najbardziej warto�ciowy i osobliwy. A potem, zgodnie z twoj� obietnic�, niech ten spomi�dzy nas, na kt�rego padnie tw�j wyb�r, po�lubi ksi�niczk� Nur en-Nahar. Su�tan wys�uchawszy z uwag� ich wypowiedzi i zmiarkowawszy, �e ka�dy z dar�w wydatnie przyczyni� si� do ozdrowienia jego ukochanej bratanicy, zatopi� si� na chwil� w morzu my�li. Potem za� tak� da� odpowied�: - Je�libym przyzna� pierwsze�stwo ksi�ciu Ahmedowi, kt�rego czarodziejskie jab�ko uleczy�o ksi�niczk�, post�pi�bym niesprawiedliwie wobec obu pozosta�ych ksi���t. Je�li nawet zdobyty przez niego przedmiot wybawi� j� ze �miertelnej choroby i przywr�ci� do �ycia i zdrowia, to powiedzcie� mi, jak ksi��� Ahmed m�g�by dowiedzie� si� o jej chorobie bez teleskopu ksi�cia Alego? A bez lataj�cego dywanu ksi�cia Husseina, kt�ry was przyni�s� tutaj, czarodziejskie jab�ko r�wnie� na nic by si� zda�o. Dlatego rozstrzygni�cie moje brzmi: Wszyscy trzej macie r�wny udzia�, a co za tym idzie, i r�wn� zas�ug� w wyleczeniu ksi�niczki. Nie by�oby bowiem mo�liwe ocali� jej �ycia, gdyby brak�o cho� jednego z tych trzech czarodziejskich przedmiot�w. Poza tym wszystkie trzy s� r�wnie rzadkie i cudowne i �aden nie g�ruje nad pozosta�ymi, przeto nie mam prawa przyzna� pierwsze�stwa lub przewagi kt�remu� z was. Przyrzek�em, �e ksi�niczk� Nur en-Nahar wydam za tego z was, kt�ry przywiezie mi najrzadsz� osobliwo��. Ale cho� brzmi to dziwnie, niemniej prawd� jest, �e wszystkie one, je�li chodzi o ich najbardziej istotn� w�a�ciwo��, s� sobie r�wne. Dlatego trudno�� wyboru istnieje nadal i zagadnienie nie zosta�o rozstrzygni�te. Mimo to chcia�bym ca�� spraw� zako�czy� przed zmierzchem dzisiejszego dnia i to tak, aby nikomu, z was nie sta�a si� krzywda. Dlatego musz� koniecznie powzi�� jaki� plan, kt�ry pozwoli�by mi jednego z was og�osi� zwyci�zc� i odda� mu zgodnie z moim su�ta�skim s�owem r�k� ksi�niczki Nur en-Nahar. Postanawiam wi�c, co nast�puje: Ka�dy z was dosi�dzie rumaka i wzi�wszy z sob� �uk i ko�czan ze strza�ami pocwa�uje na r�wnin�, gdzie odbywaj� si� turnieje, a ja wraz z wezyrami, dostojnikami pa�stwa i emirami udam si� tam waszym �ladem. Potem b�dziecie musieli, w mojej obecno�ci jeden po drugim, z ca�ej si�y napi�wszy ci�ciw� �uku wystrzeli� przed siebie strza��. A ten spo�r�d was, kt�rego strza�a najdalej poleci, zostanie przeze mnie uznany za najgodniejszego i otrzyma ksi�niczk� Nur en-Nahar za �on�. Tedy trzej ksi���ta nie wa��c si� postanowieniu ojca sprzeciwia� oraz o m�dro�ci i sprawiedliwo�ci jego pow�tpiewa�, dosiedli rumak�w i pocwa�owali z �ukami i strza�ami w ko�czanach na wyznaczone miejsce. Su�tan r�wnie� uda� si� tam ze swoimi wezyrami i dostojnikami pa�stwa, ukrywszy przywiezione czarodziejskie osobliwo�ci bezpiecznie w su�ta�skim skarbcu. Skoro wszystko by�o ju� do turnieju przysposobione, najstarszy syn i nast�pca tronu, ksi��� Hussein, spr�bowa� swej si�y i zr�czno�ci, wystrzeliwszy strza�� daleko przed siebie poprzez rozci�gaj�c� si� tam r�wnin�. Po nim ksi��� Ali chwyci� za �uk, napi�� go i wys�a� strza�� w tym samym kierunku jeszcze dalej od strza�y starszego brata. W ko�cu przysz�a kolej na ksi�cia Ahmeda. I on wycelowa� w tym samym kierunku. Ale los postanowi�, �e d�ygici i dworzanie, chocia� rzucili si� zaraz w pogo� za strza��, ju� nie znale�li jej �ladu. I �aden z nich nie wiedzia�, czy strza�a wbi�a si� w ziemi�, czy te� znik�a dosi�gn�wszy najdalszych kra�c�w niebieskiego przestworza. Ba, nawet wyda�o si� tym, kt�rzy byli mu nie�yczliwi, �e ksi��� Ahmed w og�le nie wystrzeli� i �e jego strza�a w og�le nie opu�ci�a ci�ciwy. Wreszcie su�tan rozkaza�, aby zaprzestano dalszych poszukiwa� i rozstrzygn�� sp�r na korzy�� ksi�cia Alego, postanawiaj�c, i� ksi�niczka Nur en-Nahar zostanie ma��onk� tego�, poniewa� strza�a jego prze�cign�a strza�� ksi�cia Husseina. Urz�dzono przeto huczne uroczysto�ci i wyprawiono wesele zgodnie z obyczajem owej krainy, z wielkim przepychem i niezmiern� wspania�o�ci�. Ksi��� Hussein wszak�e nie chcia� by� przy tym obecny, poniewa� czu� rozczarowanie i pal�c� zazdro��. On bowiem po�r�d trzech braci najgor�cej umi�owa� ksi�niczk� Nur en-Nahar. Tote� zrzuci� ksi���ce szaty i w stroju w�drownego �ebraka odszed�, by p�dzi� �ywot pustelniczy. R�wnie� ksi�cia Ahmeda po�era�a zazdro��, tak �e i on nie przyby� na owo wesele. Ale post�pi� inaczej ni� ksi��� Hussein; nie uda� si� na pustkowie, lecz sp�dza� wszystkie swoje dnie na poszukiwaniu wystrzelonej przez siebie strza�y, aby twierdzi�, gdzie upad�a. Ot� przydarzy�o si�, �e pewnego ranka, kiedy samotnie, jak zazwyczaj, wyruszy� na poszukiwania, zaczynaj�c od miejsca, sk�d trzy strza�y by�y w�wczas wystrzelone, dotar� tam, gdzie odnaleziono strza�y ksi���t Husseina i Alego. Nie zatrzyma� si� jednak, ale pod��y� dalej przed siebie, obrzucaj�c wzrokiem wszystkie wzg�rza i doliny na prawo i na lewo. Gdy tak wsz�dzie szuka�, ujrza� nagle, przebywszy mniej wi�cej cztery stajania*, sw� strza��, le��c� p�asko na wysokiej skale. Nie posiada� si� ze zdumienia, dziwuj�c si�, w jaki spos�b strza�a mog�a tak daleko dolecie�, ale jeszcze bardziej temu, �e kiedy wszed� na ska�� przyjrza� si� z bliska, stwierdzi�, �e strza�a nie by�a wbita w ziemi�, lecz widocznie odbi�a si� i upad�a p�asko na wyst�p skalny. Tedy tak do siebie powiedzia�: "W spraw� t� chyba wmiesza�a si� jaka� nieczysta si�a! Bo jak�e� inaczej m�g�by kto� strza�� tak daleko wystrzeli�, a potem znale�� j�, le��c� w tak dziwny spos�b?" Po czym utorowa� sobie drog� pomi�dzy ostrymi ska�ami i olbrzymimi g�azami i trafi� wkr�tce do pieczary, z kt�rej wi�d� podziemny korytarz. Przeszed�szy nim kilka krok�w, ksi��� Ahmed ujrza� �elazne wrota. Otworzy� je bez trudu, gdy� nie by�y zamkni�te na zasuw�, i krocz�c przed siebie ze strza�� w r�ku doszed� do opadaj�cego pochy�o w d� korytarza, kt�ry zacz�� schodzi� coraz ni�ej. Wszelako, kiedy prze�ama� l�k przed ciemno�ciami, kt�rych si� tam spodziewa�, ujrza� w pewnej odleg�o�ci, tam gdzie korytarz si� rozszerza�, wielki dziedziniec ze wszystkich stron rz�si�cie o�wietlony lampami i �wiecznikami. Przeszed�szy jeszcze jakie� pi��dziesi�t �okci, zoczy� olbrzymi i pi�kny pa�ac. Nagle z g��bi pa�acu wysz�a na kru�ganek dziewica przecudnej urody i nieopisanego wdzi�ku, wr�ka w szatach kr�lewskich, obsypanych najdrogocenniejszymi klejnotami. Dziewica kroczy�a powoli i majestatycznie, otoczona gronem swych s�u�ebnic, jak ksi�yc rojem gwiazd. Skoro ksi��� Ahmed ujrza� to cudne zjawisko, po�pieszy� z�o�y� dziewicy uk�on powitalny, a ona mu uk�on odda�a. Po czym podesz�a do niego bli�ej i pozdrowi�a go �askawie, m�wi�c urzekaj�cym g�osem: - Serdecznie ci� witam, ksi��� Ahmedzie! Szcz�liwa jestem, �e widz� tu wasz� wysoko��. Dlaczego tak d�ugo zwleka�e� z przybyciem do mnie? Su�ta�ski syn zdumia� si�, s�ysz�c, �e pi�kna dziewica zna jego imi� i godno��, poniewa� nigdy si� przedtem nie znali. Uca�owa� kornie ziemi� u jej st�p i tak do niej rzecze: - Dostojna pani, jestem ci winien najserdeczniejsz� podzi�k� za twoj� dobro� i za go�cinne powitanie w tym tak osobliwym miejscu, dok�d jako samotny cudzoziemiec ledwie odwa�am si� wej��, pe�en waha� i nie�mia�o�ci. Ale pozostaje nadal dla mnie zagadk�, sk�d mog�a� si� dowiedzie�, jakie imi� nosi tw�j niewolnik! Dziewica odpowiedzia�a na to z u�miechem: - M�j panie i w�adco, zbli� si� i zechciej razem ze mn� w tym oto pa�acu spocz��. Wtedy dopiero odpowiem ci na twoje pytania. Udali si� wi�c tam, gdzie mu wskaza�a, i ksi��� Ahmed szed� �ladem jej st�p. Kiedy wkroczy� do pa�acu, ujrza� wysokie sklepienie z przedziwnym kunsztem odrobione, wyk�adane szczerym z�otem i modrym lazulitem; �ciany dooko�a pokryte by�y wspania�ymi malowid�ami i bogatymi arabeskami*, jakich na ca�ym �wiecie nie ujrzysz. Pani tego pa�acu dostrzeg�szy zdumienie w. oczach ksi�cia Ahmeda tak do� powiedzia�a: - Dom ten jest niczym w por�wnaniu ze wszystkim tym, co z dobrawoli oddaj� ci teraz na w�asno��. Dopiero gdy ujrzysz tamte wspania�o�ci, b�dziesz m�g� s�usznie si� dziwowa�. Po czym owa podobna do wr�ki istota usiad�a na wysokim wzniesieniu i okazuj�c ksi�ciu Ahmedowi tkliw� sk�onno�� serca, poprosi�a go, aby spocz�� u jej boku. - Chocia� ty mnie nie znasz - ci�gn�a dalej - ja przecie� znam ci� dobrze, o czym si� wkr�tce ze zdumieniem przekonasz, skoro opowiem ci ca�e twoje dzieje. Ale przede wszystkim godzi si�, abym ci wyzna�a, kim jestem. Zapewne w naszych �wi�tych pismach czyta�e�, �e �wiat ten zamieszkany jest nie tylko przez ludzi �miertelnych, ale r�wnie� przez rozliczne duchy, kt�re postaci� swoj� s� ca�kiem do �miertelnych podobne. Jestem jedyn� c�r� kr�la duch�w, pochodz�cego z najszlachetniejszego rodu, a nazywam si� Peri Banu. Przeto nie b�d� zaskoczony, �e wiem, kim jeste� i kim jest tw�j ojciec. Wiem najdok�adniej o wszystkim, co obchodzi ciebie, tw�j r�d i twoich krewnych. Jeste� jednym z trzech braci, kt�rzy wszyscy zapa�ali mi�o�ci� do ksi�niczki Nur en-Nahar i wsp�zawodniczyli o jej r�k�. Wiem, �e ojciec wasz uzna� za s�uszne pos�a� was wszystkich trzech do obcych krain, a ty w�wczas uda�e� si� do dalekiej Samarkandy, sk�d przywioz�e� czarodziejskie jab�ko, sporz�dzone z rzadkim i tajemniczym kunsztem, za kt�re to jab�ko zap�aci�e� czterdzie�ci tysi�cy z�otych monet. Z pomoc� tego jab�ka przywr�ci�e� zdrowie ukochanej, ratuj�c j� od ci�kiej choroby. Ksi��� Hussein za�, tw�j najstarszy brat, zakupi� za tak� sam� cen� lataj�cy dywan w Biszangarh, a ksi��� Ali przywi�z� teleskop z miasta Sziraz. Mo�e to wystarczy, aby ci dowie��, �e nic, co ciebie dotyczy, nie jest dla mnie tajemnic�. Teraz wszak�e wyznaj ca�� prawd�, kogo podziwiasz bardziej, je�li chodzi o urod� i wdzi�k, mnie czy te� ksi�niczk� Nur en-Nahar, ma��onk� twojego brata? Serce moje t�skni gor�co za tob� i pragnie, aby�my si� pobrali i wsp�lnie radowali si� �yciem. Przeto powiedz, czy i ty sk�onny jeste� mnie po�lubi�, czy te� po�era ci� dalej t�sknota za c�rk� twojego stryja? W bezmiarze mojej mi�o�ci sta�am niewidzialna u twego boku w�wczas, gdy�cie wsp�zawodniczyli w strzelaniu z �uku. A kiedy ty wystrzeli�e� swoj� strza��, wiedzia�am, �e pozostanie ona daleko w tyle za strza�ami twych braci. Dlatego chwyci�am j� w powietrzu, zanim opad�a na ziemi� i wynios�am j� poza obr�b twojego wzroku. Potem sprawi�am, �e strza�a trafi�a w �elazne wrota do jaskini i odbi�a si�, aby p�asko lec na p�ycie skalnej, na kt�rej j� odnalaz�e�. Od tego dnia siedzia�am bezczynnie i czeka�am na ciebie, poniewa� wiedzia�am dobrze, �e b�dziesz swojej strza�y szuka�, a� j� znajdziesz, i to dawa�o mi pewno��, �e b�d� mog�a przyprowadzi� ci� tu do mojego pa�acu. Tak m�wi�a pi�kna Peri Banu rzucaj�c pow��czyste spojrzenie na ksi�cia Ahmeda. Po czym jednak spu�ci�a skromnie czo�o i odwr�ci�a od niego oczy. Skoro ksi��� Ahmed us�ysza� te s�owa z ust pi�knej Peri Banu, nie posiada� si� z rado�ci i tak do siebie rzek�: "Nie le�y ju� w mojej mocy odzyska� ksi�niczk� Nur en-Nahar, a Peri Banu g�ruje nad ni� urod� oblicza i pi�knem postaci oraz wdzi�kiem, z jakim si� porusza". Kr�tko m�wi�c, ksi��� Ahmed by� tak oczarowany i urzeczony, �e ca�kiem zapomnia� o mi�o�ci do kuzynki. Poniewa� za� czu�, �e r�wnie� serce tej, kt�ra go oczarowa�a, do niego si� sk�ania, rzek�: - Dostojna pani, najpi�kniejsza z najpi�kniejszych, nie pragn� niczego, jak tylko ci s�u�y� i by� pos�uszny twoim rozkazom a� do ko�ca dni mojego �y