13620

Szczegóły
Tytuł 13620
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

13620 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 13620 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

13620 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Tajny pielgrzym JOHN le CARRE Tajny pielgrzym Przek�ad Jerzy Koz�owski AMBER Tytu� orygina�u THESECRETPILGRIM Redakcja stylistyczna ANNA T�UCHOWSKA Redakcja techniczna ANNA BONIS�AWSKA Korekta GRA�YNA G�RALNA Ilustracja na ok�adce W1LLIAM SCHMIDT Opracowanie graficzne ok�adki STUDIO GRAFICZNE WYDAWNICTWO AMBER Sk�ad WYDAWNICTWO AMBER MIEJSKA 1 3I!LIGrr- \ PliDJJCZNA w Ze ' li ZN. mMQ% i KSI�GARNIA INTERNETOWA WYDAWNICTWA AMBER Tu znajdziesz informacje o nowo�ciach i wszystkich naszych ksi��kach! Tu kupisz wszystkie ksi��ki po promocyjnych cenach! http://www.amber.supermedia.pl Copyright � 1991 by David Cornwell. Ali rights reserved Forthe Polish edition � Copyright by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. 2000 ISBN 83-7245-329-2 Dla Aleca Guinessa z wyrazami sympatii i wdzi�czno�ci 1 Od razu musz� si� do czego� przyzna�. Gdybym pod wp�ywem nag�ego impulsu nie wzi�� do r�ki pi�ra i nie skre�li� kr�tkiego listu do George'a Smileya, prosz�c go o wyst�pienie przed moimi absolwentami na zako�czenie wyk�ad�w - i gdyby Smiley wbrew moim oczekiwaniom nie wyrazi� zgody - nie otworzy�bym przed wami tak szczodrze swego serca. Co najwy�ej uraczy�bym was nieco ubarwionymi wspomnieniami, kt�rymi -je�li mam by� szczery - do�� cz�sto karmi�em student�w: pe�nymi dramatycznego napi�cia opowie�ciami o wyczynach wsp�czesnych rycerzy, m�nych i przebieg�ych, a tak�e oczywi�cie niezmiernie po�ytecznych. Oczarowywa�bym was gaw�dami o nocnych zrzutach na Kaukazie, niebezpiecznych przeprawach szybkimi �odziami, desantach, sygna�ach �wietlnych i urywanych w po�owie zakodowanych przekazach radiowych. O nieznanych bohaterach zimnej wojny, kt�rzy ods�u�ywszy swoje, skromnie powracali do przeci�tnej egzystencji w spo�ecze�stwie, kt�re chronili. O uchod�cach wyrwanych w ostatniej chwili z paszczy wroga. I do pewnego stopnia takie by�o nasze �ycie. Robili�my to wszystko, a niekt�rzy z nas nawet dobrze ko�czyli. Wysy�ali�my dobrych ludzi do imperium z�a, gdzie nara�ali dla nas �ycie. I zwykle wierzono im, a czasem m�drze wykorzystywano owoce ich pracy. Wierz�, �e tak by�o, bo c� wart jest nawet najlepszy szpieg, je�li tak nie jest? �eby rozweseli� towarzystwo, przy drugiej whisky w studenckim barze, opowiedzia�bym o akcji trzyosobowej grupy odbiorczej z Cyrku, kt�ra pracowa�a we Wschodnich Niemczech pod moim b�yskotliwym dow�dztwem. Le�eli�my przemarzni�ci do szpiku ko�ci na zboczu w G�rach Harcu, wyczekuj�c nieoznaczonego samolotu z wy��czonymi silnikami, z kt�rego rozwinie si� czarny spadochron. I co znale�li�my, gdy nasze modlitwy zosta�y w ko�cu wys�uchane i ze�lizgn�li�my si� po lodowcu po nasz skarb? Kamienie, odpowiedzia�bym zaciekawionym do najwy�szego stopnia studentom. Bry�y prawdziwego szkockiego granitu, kt�re w treningowym pojemniku wys�ali przez pomy�k� ekspedytorzy z naszej szkockiej bazy lotniczej. Ta historia wywo�ywa�a przynajmniej jaki� odd�wi�k w�r�d s�uchaczy. Nie mo�na by�o tego powiedzie� o innych opowie�ciach, kt�rymi zwykle ju� w po�owie moje audytorium okazywa�o znudzenie. Podejrzewam, �e ch�� napisania do Smileya tli�a si� we mnie d�u�ej, ni� zdawa�em sobie z tego spraw�. Sam pomys� zrodzi� si� podczas jednej z regularnych wizyt w kierownictwie wyszkolenia, gdzie omawia�em post�py moich student�w. Wpad�em w�wczas na chwil� do baru dla oficer�w na kanapk� i piwo i przypadkowo natkn��em si� na Petera Guillama. Podczas d�ugich poszukiwa� przecieku w Cyrku Peter by� dla George'a tym, kim by� Watson dla Sherlocka Holmesa. Ostatecznie zdrajc� okaza� si� nasz dyrektor operacyjny Bili Haydon. Peter nie mia� wiadomo�ci od George'a od... jakiego� roku, mo�e wi�cej. George kupi� wiejski domek gdzie� w p�nocnej Kornwalii i dawa� upust swej awersji do telefon�w. Dosta� synekur� na uniwersytecie w Exeter, gdzie pozwolono mu korzysta� ze zbior�w biblioteki. Smutn� reszt� wyobrazi�em sobie sam: George, pustelnik na odludziu podczas samotnych spacer�w i filozoficznych rozm�w z samym sob�. George podczas kr�tkich wizyt w Exeter, gdzie szuka� odrc jmy ludzkiego ciep�a, George oczekuj�cy na staro�� na miejsce w szpiegowskiej Walhalli. A co z Ann, jego �on�? Pytaj�c o ni�, �ciszy�em g�os, jak zawsze, gdy mowa o Ann. By�o bowiem tajemnic� poliszynela, i to bardzo bolesn�, �e Bili Haydon znalaz� si� na d�ugiej li�cie jej kochank�w. Ann to Ann, stwierdzi� Peter po walijsku wzruszaj�c ramionami. Ma bogatych krewnych z wielkimi rezydencjami w Helford, mieszka troch� u nich, troch� u George'a. Zapyta�em o adres Smileya. - Tylko mu nie m�w, �e ci go da�em - zaznaczy� Peter, kiedy mi zapisywa� adres. W stosunku do George'a zawsze odczuwa�o si� wyrzuty sumienia, zdradzaj�c jego miejsce pobytu. Wci�� w�a�ciwie nie wiem, dlaczego. Trzy tygodnie p�niej do Sarratt przyby� Toby Esterhase, �eby wyg�osi� sw�j g�o�ny referat o sztuce tajnej inwigilacji na terenie wroga. I oczywi�cie zosta� na obiedzie, kt�ry szalenie umili�a mu obecno�� naszych trzech pierwszych studentek. Po bitwie trwaj�cej niemal r�wnie d�ugo jak moja kariera pedagogiczna w Sarratt kierownictwo uzna�o wreszcie, �e mo�emy szkoli� tak�e dziewczyny. Sam zacz��em rozmow� o Smileyu. By�y czasy, kiedy wola�bym trzyma� Toby'ego poza domem, ale by�y te� i takie, kiedy dzi�kowa�em Bogu, �e mam go przy sobie. Z up�ywem lat, co zauwa�am z przyjemno�ci�, cz�owiek robi si� coraz mniej wybredny. - M�j Bo�e, Ned! - zawo�a� Toby ze swym nieuleczalnym w�gierskim akcentem, odrzucaj�c do ty�u starannie napomadowan� grzyw� siwych w�os�w. - Chcesz powiedzie�, �e nic nie s�ysza�e�? - Niby o czym? - zapyta�em cierpliwie. - M�j drogi, George przewodniczy Komitetowi Praw Rybak�w. Czy do tej waszej dziury nie docieraj� �adne wiadomo�ci? W�a�ciwie musz� 0 tym pogada� z szefem w cztery oczy. Szepn� mu s��wko w klubie. - Mo�e zechcia�by� mi najpierw wyja�ni�, czym jest Komitet Praw Rybak�w - zaproponowa�em. - Ned, wiesz co? Chyba robi� si� nerwowy. Mo�e ju� ci� skre�lili z listy? - Mo�e - odpar�em. Ale i tak mi powiedzia� - zreszt� wiedzia�em, �e to zrobi - a poniewa� w odpowiednim momencie okaza�em zdziwienie, poczu� si� jeszcze wa�niejszy. W pewnym sensie jestem zdziwiony po dzi� dzie�. Komitet Praw Rybak�w, wyja�ni� dumnie Toby swemu mniej uprzywilejowanemu koledze, to nieformalna grupa, w kt�rej sk�ad wchodz� oficerowie rosyjskiego 1 brytyjskiego wywiadu. Zadaniem komitetu, m�wi� dalej Toby - kt�ry wed�ug mnie straci� zdolno�� dziwienia si� czemukolwiek -jest okre�lenie cel�w dla obydwu s�u�b wywiadowczych i wypracowanie systemu wsp�pracy. - Chodzi o to, Ned, �eby zlokalizowa� miejsca zapalne na �wiecie -oznajmi� z doprowadzaj�c� mnie do sza�u wy�szo�ci�. - My�l�, �e najpierw skoncentruj� si� na Bliskim Wschodzie. Tylko nie powo�uj si� na mnie, dobrze? -1 Smiley jest przewodnicz�cym tego komitetu? - zapyta�em z niedowierzaniem, staraj�c si� przetrawi� us�yszan� wiadomo��. - No, chyba nie na d�ugo. Latka lec�, wiesz, co mam na my�li. Ale Rosjanom tak bardzo zale�a�o na spotkaniu z nim, �e wys�ali�my go, �eby przeci�� wst�g�. Trzeba da� staruszkowi satysfakcj�. Pog�aska� go troch�. Kilka banknot�w w kopercie. Nie wiedzia�em, co dziwi�o mnie bardziej: zaloty Toby'ego Esterhase^ z central� moskiewsk� czy to, �e George Smiley patronuje temu ma��e�stwu. Kilka dni p�niej, za przyzwoleniem kierownictwa, napisa�em pod kornwalijski adres podany mi przez Guillama. Zapewni�em przy tym szefa, �e je�li George nie lubi publicznych wyst�pie� cho� w po�owie tak jak ja, absolutnie nie przyjmie zaproszenia. Do czasu otrzymania odpowiedzi czu�em si� troch� przygn�biony, lecz kiedy w eleganckim li�ciku poinformowa� mnie, �e bardzo uradowa�o go moje zaproszenie, poczu�em si� jak nowicjusz, kt�rego zjada trema. Dwa tygodnie p�niej, ubrany specjalnie^na t� okazj� w nowiutki garnitur, sta�em przy barierce na dworcu Paddington, obserwuj�c, jak z wiekowych poci�g�w wysypuj� si� podstarzali pasa�erowie. Chyba nigdy tak bardzo nie zdawa�em sobie sprawy z anonimowo�ci Smileya. Gdzie tylko spojrza�em, widzia�em jego sobowt�r�w: p�katych okularnik�w w �rednim wieku, z kt�rych ka�dy tak jak George sprawia� wra�enie, �e jest troch� sp�niony na co�, czego wola�by nie robi�. Nagle u�cisn�� mi d�o� i chwil� p�niej siedzia� obok mnie w s�u�bowym roverze, grubszy ni� w moich wspomnieniach i siwow�osy, trudno zaprzeczy�, ale pe�en wigoru i w doskona�ym humorze. Tak weso�ego nie widzia�em go od nieszcz�snego romansu jego �ony z Haydonem. - No to, Ned, powiedz, jak si� czujesz w roli profesora? -Aty jak si� czujesz na emeryturze? - odpar�em wybuchaj�c �miechem. - Nied�ugo te� si� na ni� wybieram! Zapewni� mnie, �e na emeryturze jest cudownie. Upaja si� ni�, powiedzia� cierpko i doda�, �e nie powinienem si� niczego obawia�. Tutaj wyk�ad, tam odczyt. Spacery, kupi� nawet psa. - S�ysza�em, �e zmusili ci� do obj�cia przewodnictwa nad jakim� niezwyk�ym komitetem - powiedzia�em. - Podobno spiskujecie z rosyjskim nied�wiedziem przeciw z�odziejowi z Bagdadu. George nie lubiplotek, ale zauwa�y�em, �e u�miechn�� si�. - Tak m�wi�? ^�o�� si�, �e to Toby - oznajmi� i spogl�daj�c z zadowolon� min� na rozci�gaj�cy si� za oknem ponury krajobraz, rozpocz�� jak�� opowie�� o dw�ch staruszkach z jego wsi, kt�re straszliwie si� nienawidz�. Jedna z nich jest w�a�cicielk� sklepu z antykami, druga dziedziczk� wielkiego maj�tku. Rover toczy� si� w�r�d niegdy� sielskiego krajobrazu hrabstwa Hetford, a ja coraz mniej my�la�em o staruszkach ze wsi George^, a coraz bardziej o nim samym. Mia�em do czynienia ze Smileyem odrodzonym, kt�ry opowiada dykteryjki o staruszkach, przewodniczy komitetom z rosyjskimi agentami i spogl�da na �wiat z tak� sam� lubo�ci� jak kto�, kto w�a�nie wyszed� ze szpitala. Tego wieczora, wci�ni�ty w stary garnitur, siedzia� obok mnie na honorowym miejscu w jadami Sarratt, spogl�daj�c dobrotliwie na wypolerowane lichtarze i stare zdj�cia grupowe, z B�g wie kt�rego roku. A po kolacji spojrza� na zaciekawione twarze m�odego audytorium, czekaj�cego na s�owa mistrza. - Panie i panowie, pan George Smiley - zaanonsowa�em uroczy�cie, wstaj�c. - Legenda wywiadu. Dzi�kuj�. 10 - Co ze mnie za legenda - zaprotestowa� Smiley, wolno d�wigaj�c si� z krzes�a. - Jestem raczej starym t�u�ciochem wepchni�tym mi�dzy deser a porto. Wreszcie legenda przem�wi�a. Zda�em sobie spraw�, �e nigdy dot�d nie by�em �wiadkiem wyst�pienia Smileya przed szerszym gronem. Przypuszcza�em, �e nie sprawdzi si� jako m�wca; zna�em jego wstr�t do narzucania swych opinii innym i u�ywania prawdziwych nazwisk agent�w. Tak wi�c pewno�� siebie w jego g�osie zaskoczy�a mnie, zanim jeszcze poj��em tre�� wypowiadanych s��w. Przy pierwszych zdaniach obserwowa�em twarze student�w, kt�re nie zawsze by�y �yczliwe. Teraz patrzyli na niego z entuzjazmem, zainteresowani i ufni. A ja pomy�la�em, �miej�c si� w duchu, ze sp�nionym podziwem: tak, tak, oczywi�cie, oto druga natura George^. Oto aktor, kt�ry zawsze w nim drzema�, ukryty Grajek, Szczuro�ap, kt�ry wyprowadzi� dzieci z miasta. Oto cz�owiek, kt�rego kocha�a Ann Smiley, oszuka� Bili Haydon, i kt�remu my wszyscy okazywali�my �lepe pos�usze�stwo ku zdziwieniu os�b z zewn�trz. W Sarratt istnieje m�dry zwyczaj, aby nie nagrywa� i nie zapisywa� wyst�pie� podczas uroczystych kolacji. P�niej nie mo�na oficjalnie nawi�za� do tego, co si� w�wczas m�wi. Go�� honorowy cieszy� si� �wolno�ci� g�upca", jak to z niemiecka okre�li� Smiley, cho� znam wielu ludzi, kt�rzy bardziej zas�u�yli sobie na ten tytu�. A poniewa� jestem zawodowcem nauczonym s�ucha� i pami�ta�, nie musia� powiedzie� wiele s��w, kiedy zorientowa�em si� - co moi studenci szybko wychwycili - �e Smiley zwraca si� prosto do mego heretyckiego serca. Mam na my�li t� drug�, rogat� osob�, kt�ra mieszka we mnie i kt�r�, je�li mam by� szczery, stara�em si� ignorowa�, odk�d zacz�� si� ostatni etap mojej kariery. Mam na my�li ukrytego sceptyka, kt�ry ku memu niezadowoleniu towarzyszy� mi, zanim jeszcze niech�tny agent nazwiskiem Barley Blair przeszed� przez wal�c� si� �elazn� kurtyn� i kieruj�c si� g�osem serca oraz swoistym poczuciem przyzwoito�ci, spokojnie odszed�, ku zdumieniu Pi�tego Pi�tra. Im lepsza restauracja, tym gorsza wiadomo��: tak m�wimy o Szefie. - Pora, �eby� przekaza� wiedz� kolejnym pokoleniom ch�opc�w, Ned -oznajmi� przy podejrzanie dobrym lunchu w Connaught. - Oraz dziewcz�t. Nied�ugo chyba pozwol� im zak�ada� sutanny - doda� z obmierz�ym ironicznym u�mieszkiem, ale zaraz wr�ci� do przyjemniejszego tematu. - Znasz wszystkie chwyty. Grasz w tej dru�ynie od dawna. Twoja ostatnia runda w Sekretariacie by�a naprawd� imponuj�ca. Najwy�szy czas, �eby z tego skorzysta�. Uwa�amy, �e powiniene� przej�� Wyl�garni� i przekaza� kaganek wiedzy przysz�ym szpiegom. 11 jak ja, absolutnie nie przyjmie zaproszenia. Do czasu otrzymania odpowiedzi czu�em si� troch� przygn�biony, lecz kiedy w eleganckim li�ciku poinformowa� mnie, �e bardzo uradowa�o go moje zaproszenie, poczu�em si� jak nowicjusz, kt�rego zjada trema. Dwa tygodnie p�niej, ubrany specjalnie na t� okazj� w nowiutki garnitur, sta�em przy barierce na dworcu Paddington, obserwuj�c, jak z wiekowych poci�g�w wysypuj� si� podstarzali pasa�erowie. Chyba nigdy tak bardzo nie zdawa�em sobie sprawy z anonimowo�ci Smileya. Gdzie tylko spojrza�em, widzia�em jego sobowt�r�w: p�katych okularnik�w w �rednim wieku, z kt�rych ka�dy tak jak George sprawia� wra�enie, �e jest troch� sp�niony na co�, czego wola�by nie robi�. Nagle u�cisn�� mi d�o� i chwil� p�niej siedzia� obok mnie w s�u�bowym roverze, grubszy ni� w moich wspomnieniach i siwow�osy, trudno zaprzeczy�, ale pe�en wigoru i w doskona�ym humorze. Tak weso�ego nie widzia�em go od nieszcz�snego romansu jego �ony z Haydonem. - No to, Ned, powiedz, jak si� czujesz w roli profesora? - A ty jak si� czujesz na emeryturze? - odpar�em wybuchaj�c �miechem. - Nied�ugo te� si� na ni� wybieram! Zapewni� mnie, �e na emeryturze jest cudownie. Upaja si� ni�, powiedzia� cierpko i doda�, �e nie powinienem si� niczego obawia�. Tutaj wyk�ad, tam odczyt. Spacery, kupi� nawet psa. - S�ysza�em, �e zmusili ci� do obj�cia przewodnictwa nad jakim� niezwyk�ym komitetem - powiedzia�em. - Podobno spiskujecie z rosyjskim nied�wiedziem przeciw z�odziejowi z Bagdadu. George nie lubjnlotek, ale zauwa�y�em, �e u�miechn�� si�. - Tak m�wi�? ^�o�� si�, �e to Toby - oznajmi� i spogl�daj�c z zadowolon� min� na rozci�gaj�cy si� za oknem ponury krajobraz, rozpocz�� jak�� opowie�� o dw�ch staruszkach z jego wsi, kt�re straszliwie si� nienawidz�. Jedna z nich jest w�a�cicielk� sklepu z antykami, druga dziedziczk� wielkiego maj�tku. Rover toczy� si� w�r�d niegdy� sielskiego krajobrazu hrabstwa Hetford, a ja coraz mniej my�la�em o staruszkach ze wsi George^, a coraz bardziej o nim samym. Mia�em do czynienia ze Smileyem odrodzonym, kt�ry opowiada dykteryjki o staruszkach, przewodniczy komitetom z rosyjskimi agentami i spogl�da na �wiat z tak� sam� lubo�ci� jak kto�, kto w�a�nie wyszed� ze szpitala. Tego wieczora, wci�ni�ty w stary garnitur, siedzia� obok mnie na honorowym miejscu w jadalni Sarratt, spogl�daj�c dobrotliwie na wypolerowane lichtarze i stare zdj�cia grupowe, z B�g wie kt�rego roku. A po kolacji spojrza� na zaciekawione twarze m�odego audytorium, czekaj�cego na s�owa mistrza. - Panie i panowie, pan George Smiley - zaanonsowa�em uroczy�cie, wstaj�c. - Legenda wywiadu. Dzi�kuj�. 10 - Co ze mnie za legenda - zaprotestowa� Smiley, wolno d�wigaj�c si� z krzes�a. - Jestem raczej starym t�u�ciocbem wepchni�tym mi�dzy deser a porto. Wreszcie legenda przem�wi�a. Zda�em sobie spraw�, �e nigdy dot�d nie by�em �wiadkiem wyst�pienia Smileya przed szerszym gronem. Przypuszcza�em, �e nie sprawdzi si�jako m�wca; zna�em jego wstr�t do narzucania swych opinii innym i u�ywania prawdziwych nazwisk agent�w. Tak wi�c pewno�� siebie w jego g�osie zaskoczy�a mnie, zanim jeszcze poj��em tre�� wypowiadanych s��w. Przy pierwszych zdaniach obserwowa�em twarze student�w, kt�re nie zawsze by�y �yczliwe. Teraz patrzyli na niego z entuzjazmem, zainteresowani i ufni. A ja pomy�la�em, �miej�c si� w duchu, ze sp�nionym podziwem: tak, tak, oczywi�cie, oto druga natura George^. Oto aktor, kt�ry zawsze w nim drzema�, ukryty Grajek, Szczuro�ap, kt�ry wyprowadzi� dzieci z miasta. Oto cz�owiek, kt�rego kocha�a Ann Smiley, oszuka� Bili Haydon, i kt�remu my wszyscy okazywali�my �lepe pos�usze�stwo ku zdziwieniu os�b z zewn�trz. W Sarratt istnieje m�dry zwyczaj, aby nie nagrywa� i nie zapisywa� wyst�pie� podczas uroczystych kolacji. P�niej nie mo�na oficjalnie nawi�za� do tego, co si� w�wczas m�wi. Go�� honorowy cieszy� si� �wolno�ci� g�upca", jak to z niemiecka okre�li� Smiley, cho� znam wielu ludzi, kt�rzy bardziej zas�u�yli sobie na ten tytu�. A poniewa� jestem zawodowcem nauczonym s�ucha� i pami�ta�, nie musia� powiedzie� wiele s��w, kiedy zorientowa�em si� - co moi studenci szybko wychwycili - �e Smiley zwraca si� prosto do mego heretyckiego serca. Mam na my�li t� drug�, rogat� osob�, kt�ra mieszka we mnie i kt�r�, je�li mam by� szczery, stara�em si� ignorowa�, odk�d zacz�� si� ostatni etap mojej kariery. Mam na my�li ukrytego sceptyka, kt�ry ku memu niezadowoleniu towarzyszy� mi, zanim jeszcze niech�tny agent nazwiskiem Barley Blair przeszed� przez wal�c� si� �elazn� kurtyn� i kieruj�c si� g�osem serca oraz swoistym poczuciem przyzwoito�ci, spokojnie odszed�, ku zdumieniu Pi�tego Pi�tra. Im lepsza restauracja, tym gorsza wiadomo��: tak m�wimy o Szefie. - Pora, �eby� przekaza� wiedz� kolejnym pokoleniom ch�opc�w, Ned -oznajmi� przy podejrzanie dobrym lunchu w Connaught. - Oraz dziewcz�t. Nied�ugo chyba pozwol� im zak�ada� sutanny - doda� z obmierz�ym ironicznym u�mieszkiem, ale zaraz wr�ci� do przyjemniejszego tematu. - Znasz wszystkie chwyty. Grasz w tej dru�ynie od dawna. Twoja ostatnia runda w Sekretariacie by�a naprawd� imponuj�ca. Najwy�szy czas, �eby z tego skorzysta�. Uwa�amy, �e powiniene� przej�� Wyl�garni� i przekaza� kaganek wiedzy przysz�ym szpiegom. 11 Je�li mnie pami�� nie myli, ostatnio zastosowa� podobny zestaw metafor, kiedy po dezercji Barleya Blaira usun�� mnie ze stanowiska szefa Naszej Rosji i przydzieli� do Inkwizycji, tego wysypiska odpad�w. Zam�wi� kolejne dwa kieliszki armaniaku. - A co u twojej Mabel? - kontynuowa�, jakby w�a�nie sobie o niej przypomnia�. - Kto� mi m�wi�, �e coraz-lepiej gra w golfa. M�j Bo�e! Mam nadziej�, �e b�dziesz j� trzyma� z dala ode mnie! No i jak? Sarratt w dni robocze, weekendy w domu w Tunbridge Wells. Dla mnie wygl�da to jak triumfalne ukoronowanie kariery. Co ty na to? Co ja na to? Powt�rz� za innymi: kto potrafi, ten dzia�a, kto nie potrafi, uczy. A uczy tego, czego nie mo�e ju� robi�, poniewa� albo dusza, albo cia�o straci�y motywacj�; poniewa� widzia� za du�o, t�umi� w sobie za du�o, ulega� za cz�sto, ale �ycia posmakowa� za ma�o. I tak zabiera si� do zasiewania starych marze� w nowych umys�ach i ogrzewa si� przy ogniu m�odo�ci. Co sprowadza mnie z powrotem do pierwszych zda� przem�wienia Smileya tamtego wieczoru, bo nagle jego s�owa poruszy�y mnie do g��bi. Zaprosi�em go, poniewa� by� legend� przesz�o�ci. Lecz ku rado�ci wszystkich zebranych okaza� si� ikonoklastycznym prorokiem przysz�o�ci. Nie b�d� was zanudza� szczeg�ami werbalnej podr�y Smileya po kuli ziemskiej. B��dzi� po Bliskim Wschodzie, kt�ry oczywi�cie absorbowa� w�wczas jego my�li, a tak�e dociera� do granic w�adzy kolonialnej w czasach rzekomo postkolonialnych. Wspomnia� o krajach trzeciego i czwartego �wiata oraz zasugerowa� stworzenie terminu �kraje pi�tego �wiata". Zastanawia� si� g�o�no, czy jakiekolwiek zamo�ne pa�stwo powa�nie przejmuje si� ludzkimi nieszcz�ciami i n�dz�. Uwa�a�, �e nie. Wy�mia� pomys�, jakoby szpiegostwo stawa�o si� zanikaj�c� profesj� teraz, kiedy zimna wojna dobieg�a V>nca- Ka�de kolejne pa�stwo, kt�re wyzwala si� z p�t komunizmu, m�Wi�, ka�dy nowy sojusz, ka�dy powr�t do starych idea��w, upadek status quo sprawia, �e szpiedzy b�d� mie� prac� dwadzie�cia cztery godziny na dob�. Przemawia�, z czego zda�em sobie spraw� dopiero p�niej, dwukrotnie d�u�ej ni� mia� w zwyczaju, ale nie s�ysza�em, aby zaskrzypia�o jakie� krzes�o czy zadzwoni�o szk�o - nawet wtedy, kiedy zaci�gn�li go do biblioteki i usadzili na honorowym miejscu przed kominkiem, ��dni dalszych opowie�ci o kolejnych herezjach i przewrotach. Moje dzieci, z kt�rych ka�de tak trudno by�o zadowoli�, zakochane w George'u! Nie s�ysza�em �adnego d�wi�ku opr�cz wartkiego strumienia s��w Smileya i wybuch�w �miechu, gdy niespodziewanie objawi� autoironi� lub przyzna� si� do pora�ki. Starym jest si� tylko raz, my�la�em, s�uchaj�c razem z nimi i tak jak oni podekscytowany. 12 Opowiada� im o przypadkach, o kt�rych nie wiedzia�em, i dam sobie g�ow� uci��, �e nikt z Centrali nie upowa�ni� go do ich rozpowszechniania, a ju� na pewno nie nasz radca prawny Palfrey, kt�ry w odpowiedzi na otwarto�� naszych by�ych wrog�w skrz�tnie ukrywa� ka�d� bezu�yteczn� tajemnic�, je�li zdo�a� po�o�y� na niej swe us�u�ne �apy. Smiley rozwodzi� si� nad przysz�� rol� oficer�w prowadz�cych siatki wywiadowcze. Dopasowuj�c si� do zmienionej rzeczywisto�ci, powinni mie� cechy mentora, pasterza, rodzica i przyjaciela. Widzia� w nich doradc�w, sprzedawc�w odpust�w, showman�w i protektor�w, ludzi, kt�rzy posiadaj� dar traktowania szalonej rzeczywisto�ci jako czego� zwyczajnego i tym samym staj� si� partnerami swych wsp�pracownik�w w �wiecie z�udze�. W tej kwestii nic si� nie zmieni�o, powiedzia�. I nie zmieni si�. Sparafrazowa� Burnsa: �Szpieg pozostanie szpiegiem, cho�by nie wiem co". Ale ledwie ukoi� ich tymi s�odkimi s�owami, a ju� ostrzeg� przed �mierci� duszy, kt�ra grozi tym, co manipuluj� lud�mi i t�umi� spontaniczne uczucia. - Kiedy pr�bujemy by� wszystkim dla wszystkich szpieg�w, ryzykujemy, �e w ko�cu staniemy si� nikim dla samych siebie - wyzna� ze smutkiem. - Nie my�lcie, �e stosowane przez was metody nie pozostawi� �adnego �ladu. Cel mo�e u�wi�ca� �rodki. Gdyby tak nie by�o, �mia�bym twierdzi�, �e i was nie by�oby tutaj. Ale jest cena, kt�r� trzeba zap�aci�, a t� cen� cz�sto bywamy my sami. W waszym wieku sprzedanie duszy przychodzi �atwo. Potem jest trudniej. Miesza� sprawy �miertelnie powa�ne z frywolnymi i nikogo nie razi� taki kontrast. A mnie zdawa�o si�, �e stawia pytania, kt�re ja zadawa�em sobie niemal od pocz�tku kariery, ale nigdy nie zdo�a�em ich wyartyku�owa�: �Czy warto by�o?", �Co zyska�em?", �Co si� z nami teraz stanie?". Czasem pytania by�y odpowiedziami: zwykle m�wili�my, �e George nie pyta, je�li nie zna odpowiedzi. Roz�mieszy� nas i wzruszy�, budzi� niejasny szacunek, a zarazem szokowa� kontrastami. I co wa�niejsze, naruszy� tkwi�ce w nas uprzedzenia. Uwolni� mnie od samoakceptacji i rozbudzi� drzemi�cego buntownika, u�pionego wygnaniem do Sarratt. George Smiley jak grom z jasnego nieba od�wie�y� moj� ciekawo�� �wiata i zamiesza� mi w g�owie. Czyta�em kiedy�, �e sparali�owani strachem ludzie nigdy si� nie ucz�. Je�li jest tak w istocie, nie maj� r�wnie� prawa uczy� innych. Ja nie boj� si� bardziej od innych ludzi, kt�rzy widzieli �mier� i wiedz�, �e jest ona przeznaczona tak�e im. My�l� jednak, �e do�wiadczenie i odrobina cierpienia sprawi�y, �e troch� za bardzo obawiam si� prawdy, nawet przed samym sob�. George Smiley zaj�� si� tym. George by� dla mnie kim� wi�cej, ni� tylko mentorem i przyjacielem. Cho� nie zawsze obecny w moim �yciu, sprawowa� nad nim piecz�. Czasami my�la�em o nim jak o ojcu, kt�ry 13 zast�pi� mi tego nieznanego. Wizyta George'a w Sarratt przywr�ci�a mej pami�ci niebezpieczn� przejrzysto��. A teraz, kiedy mog� ju� delektowa� si� wspomnieniami, chcia�bym, �eby�cie wybrali si� ze mn� w podr� w przesz�o�� i zadali sobie te same pytania. Niekt�rzy ludzie - o�wiadczy� lekko Smiley, posy�aj�c zalotny u�miech �licznotce z Trinity College, kt�r� sprytnie usadzi�em tu� przed nim -obawiaj� si�, �e gdy zagro�ona jest ich przesz�o��, strac� wszystko, co mieli, a mo�e nawet wszystko, kim byli. Ja nie mam takich obaw. Pracowa�em, aby zmieni� oblicze czas�w, w kt�rych �y�em. Gdyby wi�c przesz�o�� wci�� by�a wok� mnie, oznacza�oby to, �e ponios�em pora�k�. Ale tak nie jest. Zwyci�yli�my. Nie chodzi zreszt� o zwyci�stwo. Mo�e to nie my zwyci�yli�my, tylko nasi przeciwnicy przegrali. A mo�e uwolnieni od konfliktu ideologicznego, kt�ry nas kiedy� przygniata�, dopiero teraz staniemy wobec prawdziwych problem�w. Mniejsza z tym. Najwa�niejsze, �e d�uga wojna dobieg�a ko�ca. Najwa�niejsza jest nadzieja. Zdj�� okulary i z roztargnieniem porusza� palcami przy gorsie koszuli, szukaj�c, co u�wiadomi�em sobie dopiero po jakim� czasie, szerokiego ko�ca krawata, kt�rym zwyk� czy�ci� szk�a. Niezdarnie zawi�zana czarna mucha nie dawa�a si� do tego wykorzysta�, u�y� wi�c w zast�pstwie jedwabnej chusteczki z kieszonki. - Je�li w og�le czego� �a�uj�, to zmarnowanego czasu i umiej�tno�ci: dr�g, kt�rymi nie powinni�my p�j��, przyjaci�, z kt�rymi nie powinni�my si� wi�za�, energii, kt�r� �le spo�ytkowali�my, z�udze�, kt�rymi si� mamili�my. - Zn�w na�o�y� na nos okulary i, jak mi si� wydawa�o, u�miechn�� si� do mnie. Nagle poczu�em j� jak jeden z moich student�w. Wr�ci�em do lat sze��dziesi�tych. By�em wtedy �wie�o opierzonym agentem, a George Smiley - tolerancyjny, cierpliwy i m�dry George - obserwowa� pierwsze pr�by mojego lotu. W tamtych czasach byli�my �wietnymi facetami, a dni wydawa�y si� d�u�sze. Prawdopodobnie moi obecni studenci w niczym nam nie ust�puj�, lecz naszego patriotyzmu nie m�ci�o w�wczas nic. Gdy kurs dobieg� ko�ca, by�em got�w ocali� �wiat, nawet gdybym mia� w tym celu prze-szpera� ca�� kul� ziemsk�. Na moim roku studiowa�o nas dziesi�ciu. Po paru latach szkolenia w Wyl�garni w Sarratt, w szkockich dolinach i na 14 obozach w Wiltshire rwali�my si� do pierwszych zada� operacyjnych jak konie czystej krwi do wy�cigu. My te� dojrzewali�my w wa�nym dla historii okresie, cho� panowa�y w�wczas odwrotne tendencje polityczne. Stagnacja i wrogo�� wyziera�y na nas z ka�dego zak�tka globu. Wsz�dzie czai�o si� czerwone niebezpiecze�stwo, nie wy��czaj�c naszej rodzinnej ziemi. Mur berli�ski sta� od dw�ch lat i wszystko wskazywa�o na to, �e b�dzie sta� przez kolejnych dwie�cie. Bliski Wsch�d by� wulkanem, tak jak teraz, tyle tylko, �e w tamtych czasach ulubionym obiektem nienawi�ci Brytyjczyk�w by� Naser, cho�by dlatego, �e przywr�ci� Arabom godno��, a na dodatek kuma� si� z Rosjanami. Na Cyprze, w Afryce i w Azji Po�udniowo-Wschodniej nieznane zniewolone narody buntowa�y si� przeciw kolonialnym w�adcom. I je�li nawet nieliczni odwa�ni Brytyjczycy od czasu do czasu odnosili wra�enie, �e przez to wszystko nasza w�adza kurczy si�, zawsze mogli�my liczy� na bratni nar�d ameryka�ski, kt�ry zn�w wci�gn��by nas do gry. Jako przyszli bohaterowie tajnych s�u�b mieli�my wszystko, co trzeba: s�uszn� spraw�, okrutnego wroga, pob�a�liwego sojusznika, rozdarty konfliktami �wiat, podnosz�ce nas na duchu kobiety - cho� tylko na odleg�o�� -oraz dziedzictwo wielkiej tradycji, bowiem Cyrk w tamtych latach wci�� p�awi� si� w blasku wojennej chwa�y. Niemal wszyscy nasi dow�dcy zdobyli ostrogi szpieguj�c Niemc�w. I wszyscy, kiedy na seminariach z przej�ciem zadawali�my im pytania, zgodnie twierdzili, �e je�li chodzi o ochron� �wiata przed jego w�asnymi okrucie�stwami, komunizm stanowi wi�ksze zagro�enie ni� Hitler. - Dostali�cie w spadku niebezpieczn� planet� - lubi� powtarza� legendarny Jack Arthur Lumley, szef szkolenia w Sarratt. - A je�li chcecie zna� moj� prywatn� opini�, macie cholerne szcz�cie. Och, jak bardzo pragn�li�my zna� jego opini�! Jack Arthur by� prawdziwym bohaterem. Przez trzy lata regularnie je�dzi� do okupowanej przez Niemc�w Europy, zupe�nie jakby wpada� tam na herbatk�. Samodzielnie wysadza� mosty. Nikt nie wie, ile razy schwytano go i ile razy ucieka�. Zabija� go�ymi r�kami, straci� nawet kilka palc�w w walce. A kiedy zimna wojna zaj�a miejsce gor�cej, Jack prawie nie zauwa�y� r�nicy. W wieku pi��dziesi�ciu pi�ciu lat nadal potrafi� ozdobi� u�miechem makiet� cz�owieka naturalnych rozmiar�w, strzelaj�c z odleg�o�ci dwudziestu krok�w z dziewi�ciomilimetrowego browninga, otworzy� spinaczem zamek w drzwiach, w ci�gu p� minuty pod��czy� ukryt� bomb� do �a�cuszka przy muszli klozetowej, czy jednym rzutem przyszpili� ci� do maty. Jack Arthur wyrzuca� nas na spadochronach z bombowc�w, posy�a� na pla�e Kornwalii w pontonach i upija� podczas nocnych pijatyk w knajpach. Je�li Jack Arthur twierdzi�, �e �yjemy na niebezpiecznej planecie, wierzyli�my mu bezgranicznie! 15 zast�pi� mi tego nieznanego. Wizyta George'a w Sarratt przywr�ci�a mej pami�ci niebezpieczn� przejrzysto��. A teraz, kiedy mog� ju� delektowa� si� wspomnieniami, chcia�bym, �eby�cie wybrali si� ze mn� w podr� w przesz�o�� i zadali sobie te same pytania. Niekt�rzy ludzie - o�wiadczy� lekko Smiley, posy�aj�c zalotny u�miech �licznotce z Trinity College, kt�r� sprytnie usadzi�em tu� przed nim -obawiaj� si�, �e gdy zagro�ona jest ich przesz�o��, strac� wszystko, co mieli, a mo�e nawet wszystko, kim byli. Ja nie mam takich obaw. Pracowa�em, aby zmieni� oblicze czas�w, w kt�rych �y�em. Gdyby wi�c przesz�o�� wci�� by�a wok� mnie, oznacza�oby to, �e ponios�em pora�k�. Ale tak nie jest. Zwyci�yli�my. Nie chodzi zreszt� o zwyci�stwo. Mo�e to nie my zwyci�yli�my, tylko nasi przeciwnicy przegrali. A mo�e uwolnieni od konfliktu ideologicznego, kt�ry nas kiedy� przygniata�, dopiero teraz staniemy wobec prawdziwych problem�w. Mniejsza z tym. Najwa�niejsze, �e d�uga wojna dobieg�a ko�ca. Najwa�niejsza jest nadzieja. Zdj�� okulary i z roztargnieniem porusza� palcami przy gorsie koszuli, szukaj�c, co u�wiadomi�em sobie dopiero po jakim� czasie, szerokiego ko�ca krawata, kt�rym zwyk� czy�ci� szk�a. Niezdarnie zawi�zana czarna mucha nie dawa�a si� do tego wykorzysta�, u�y� wi�c w zast�pstwie jedwabnej chusteczki z kieszonki. - Je�li w og�le czego� �a�uj�, to zmarnowanego czasu i umiej�tno�ci: dr�g, kt�rymi nie powinni�my p�j��, przyjaci�, z kt�rymi nie powinni�my si� wi�za�, energii, kt�r� �le spo�ytkowali�my, z�udze�, kt�rymi si� mamili�my. - Zn�w na�o�y� na nos okulary i, jak mi si� wydawa�o, u�miechn�� si� do mnie. Nagle poczu�em j� jak jeden z moich student�w. Wr�ci�em do lat sze��dziesi�tych. By�em wtedy �wie�o opierzonym agentem, a George Smiley - tolerancyjny, cierpliwy i m�dry George - obserwowa� pierwsze pr�by mojego lotu. W tamtych czasach byli�my �wietnymi facetami, a dni wydawa�y si� d�u�sze. Prawdopodobnie moi obecni studenci w niczym nam nie ust�puj�, lecz naszego patriotyzmu nie m�ci�o w�wczas nic. Gdy kurs dobieg� ko�ca, by�em got�w ocali� �wiat, nawet gdybym mia� w tym celu prze-szpera� ca�� kul� ziemsk�. Na moim roku studiowa�o nas dziesi�ciu. Po paru latach szkolenia w Wyl�garni w Sarratt, w szkockich dolinach i na 14 obozach w Wiltshire rwali�my si� do pierwszych zada� operacyjnych jak konie czystej krwi do wy�cigu. My te� dojrzewali�my w wa�nym dla historii okresie, cho� panowa�y w�wczas odwrotne tendencje polityczne. Stagnacja i wrogo�� wyziera�y na nas z ka�dego zak�tka globu. Wsz�dzie czai�o si� czerwone niebezpiecze�stwo, nie wy��czaj�c naszej rodzinnej ziemi. Mur berli�ski sta� od dw�ch lat i wszystko wskazywa�o na to, �e b�dzie sta� przez kolejnych dwie�cie. Bliski Wsch�d by� wulkanem, tak jak teraz, tyle tylko, �e w tamtych czasach ulubionym obiektem nienawi�ci Brytyjczyk�w by� Naser, cho�by dlatego, �e przywr�ci� Arabom godno��, a na dodatek kuma� si� z Rosjanami. Na Cyprze, w Afryce i w Azji Po�udniowo-Wschodniej nieznane zniewolone narody buntowa�y si� przeciw kolonialnym w�adcom. I je�li nawet nieliczni odwa�ni Brytyjczycy od czasu do czasu odnosili wra�enie, �e przez to wszystko nasza w�adza kurczy si�, zawsze mogli�my liczy� na bratni nar�d ameryka�ski, kt�ry zn�w wci�gn��by nas do gry. Jako przyszli bohaterowie tajnych s�u�b mieli�my wszystko, co trzeba: s�uszn� spraw�, okrutnego wroga, pob�a�liwego sojusznika, rozdarty konfliktami �wiat, podnosz�ce nas na duchu kobiety - cho� tylko na odleg�o�� -oraz dziedzictwo wielkiej tradycji, bowiem Cyrk w tamtych latach wci�� p�awi� si� w blasku wojennej chwa�y. Niemal wszyscy nasi dow�dcy zdobyli ostrogi szpieguj�c Niemc�w. I wszyscy, kiedy na seminariach z przej�ciem zadawali�my im pytania, zgodnie twierdzili, �e je�li chodzi o ochron� �wiata przed jego w�asnymi okrucie�stwami, komunizm stanowi wi�ksze zagro�enie ni� Hitler. - Dostali�cie w spadku niebezpieczn� planet� - lubi� powtarza� legendarny Jack Arthur Lumley, szef szkolenia w Sarratt. - A je�li chcecie zna� moj� prywatn� opini�, macie cholerne szcz�cie. Och, jak bardzo pragn�li�my zna� jego opini�! Jack Arthur by� prawdziwym bohaterem. Przez trzy lata regularnie je�dzi� do okupowanej przez Niemc�w Europy, zupe�nie jakby wpada� tam na herbatk�. Samodzielnie wysadza� mosty. Nikt nie wie, ile razy schwytano go i ile razy ucieka�. Zabija� go�ymi r�kami, straci� nawet kilka palc�w w walce. A kiedy zimna wojna zaj�a miejsce gor�cej, Jack prawie nie zauwa�y� r�nicy. W wieku pi��dziesi�ciu pi�ciu lat nadal potrafi� ozdobi� u�miechem makiet� cz�owieka naturalnych rozmiar�w, strzelaj�c z odleg�o�ci dwudziestu krok�w z dziewi�ciomilimetrowego browninga, otworzy� spinaczem zamek w drzwiach, w ci�gu p� minuty pod��czy� ukryt� bomb� do �a�cuszka przy muszli klozetowej, czy jednym rzutem przyszpili� ci� do maty. Jack Arthur wyrzuca� nas na spadochronach z bombowc�w, posy�a� na pla�e Kornwalii w pontonach i upija� podczas nocnych pijatyk w knajpach. Je�li Jack Arthur twierdzi�, �e �yjemy na niebezpiecznej planecie, wierzyli�my mu bezgranicznie! 15 Ale tym trudniejsze wydawa�o si� czekanie. Gdybym nie dzieli� tych m�czarni z Benem Arno Cavendishem, by�oby mi jeszcze ci�ej. Przy niezliczonych zadaniach zwi�zanych z Central� entuzjazm powoli zamienia� siew gorycz. Ben i ja urodzili�my si� pod t� sam� gwiazd�. Byli�my w tym samym wieku, mieli�my podobne wykszta�cenie, tak� sam� budow� cia�a i niemal co do centymetra ten sam wzrost. Mogli�my si� spodziewa�, �e spotkamy si� w Cyrku, powtarzali�my sobie z przej�ciem. Pewnie ca�y czas o tym wiedzieli! Nasze matki by�y cudzoziemkami, ale jego matka nie �y�a. Imi� Arno odziedziczy� po jej niemieckich krewnych. Obydwaj te�, by� mo�e tytu�em rekompensaty za cz�ciowo obce pochodzenie, zdecydowanie identyfikowali�my si� z angielskimi warstwami wy�szymi - atletyczni, hedo-nistyczni, wykszta�ceni w szko�ach prywatnych, urodzeni, �eby dowodzi�, je�li nie rz�dzi�. Kiedy patrz� na zdj�cie grupowe naszego roku, widz�, �e Ben odgrywa� t� rol� lepiej ode mnie, jego wygl�d tchn�� bowiem dojrza�o�ci�, kt�ra mnie jeszcze umyka�a, mia� do�ek w brodzie, silnie zarysowan� szcz�k� i wida� by�o, �e m�czyzna pokona� ju� w nim m�odzie�ca. I dlatego, o ile wiem, to Ben dosta� wymarzon� posad� w Berlinie, kieruj�c agentami z krwi i ko�ci wewn�trz Niemiec Wschodnich, a ja raz jeszcze zosta�em w rezerwie. - Oddajemy ci� na par� tygodni do grupy obserwacyjnej, Ned - oznajmi� Szef, przybieraj�c ton dobrego wujaszka, kt�ry zaczyna� gra� mi na nerwach. - Zdob�dziesz troch� do�wiadczenia, a im przyda si� dodatkowa para r�k. Mn�stwo przebieranek. Zobaczysz, spodoba ci si�. Zmiana dobrze mi zrobi, pomy�la�em, przyjmuj�c ten rozkaz z podniesionym czo�em. Przez ostatni miesi�c przy ciemnyi *>iurku na Trzecim Pi�trze �ama�em sobie g�ow� nad planami sabota�u �wiatowej Konferencji Pokojowej, powiedzmy �e w Belgradzie. Pod nadzorem flegmarycznego prze�o�onego, kt�ry godzinami przesiadywa� w barze dla oficer�w, z entuzjazmem zmienia�em trasy poci�g�w, kt�rymi jechali delegaci, blokowa�em hotelowe przewody kanalizacyjne i anonimowymi sygna�ami o pod�o�eniu bomby opr�nia�em sal� konferencyjn�. Miesi�c przedtem codziennie o sz�stej rano przyczaja�em si� odwa�nie w �mierdz�cej piwnicy niedaleko ambasady egipskiej, czekaj�c na przekupion� sprz�taczk�, kt�ra za pi�� funt�w przynosi�a mi zawarto�� kosza na �mieci ambasadora z poprzedniego dnia. W por�wnaniu z tak skromnymi dokonaniami kilka tygodni w towarzystwie najlepszych na �wiecie obserwator�w brzmia�o jak darmowa wycieczka. - Przydzielili ci� do operacji �T�u�cioch" - poinformowa� mnie Szef, podaj�c bezpieczny adres niedaleko Green Street na West Endzie. Kiedy wchodzi�em do �rodka, us�ysza�em stukot pi�eczki pingpongowej oraz zdart� p�yt� gramofonow�z piosenkami Gracie Fields. Za�ama�em si� i zn�w moje 16 modlitwy ulecia�y ku Benowi Cavendishowi i jego heroicznym agentom w Berlinie, wiecznym mie�cie szpieg�w. Monty Arbuck, dow�dca naszej grupy, zapozna� nas ze spraw� tego samego wieczora. Musz� z g�ry za siebie przeprosi�. W tamtych latach niewiele wiedzia�em o spo�ecze�stwie. Nale�a�em do kasty oficerskiej, s�u�y�em bowiem w Royal Navy i uwa�a�em za ca�kowicie naturalne, �e nale�y mi si� odpowiednio wysokie miejsce na drabinie spo�ecznej. Cyrk jest jedynie lustrzanym odbiciem Anglii, kt�rej s�u�y, wi�c wydawa�o mi si� r�wnie s�uszne, �e nasi obserwatorzy i przedstawiciele pokrewnych fach�w, czyli w�amywacze i eksperci od pods�uchu, powinni rekrutowa� si� z klasy robotniczej. Nie mo�na przecie� �ledzi� kogo� w eleganckim meloniku. A akcent lektora BBC nie daje gwarancji zachowania anonimowo�ci poza londy�skimi salonami, tym bardziej, gdy kto� chce podszy� si� pod ulicznego sprzedawc�, sprz�tacza lub pracownika poczty. Powinni�cie wi�c wyobrazi� sobie mnie jako nieopierzonego bosmana mi�dzy bardziej do�wiadczonymi, a mniej uprzywilejowanymi majtkami. I powinni�cie sobie wyobrazi� Monty'ego nie takiego, jaki by�, ale takiego, jakim ja widzia�em go tego wieczora - surowego i w�ciek�ego gajowego. By�o nas dziesi�cioro, wliczaj�c Monty'ego: trzy zespo�y po trzy osoby, w ka�dym jedna kobieta, �eby mo�na by�o obserwowa� damskie ubikacje. Taka by�a zasada. A Monty by� naszym kontrolerem. - Dobry wiecz�r, College - powiedzia�, staj�c przy tablicy i zwracaj�c si� bezpo�rednio do mnie. - Obecno�� kogo� z wy�szych sfer przyda nam troch� klasy. �miech na sali, a najg�o�niej �miej� sieja. Wszyscy dobrze si� bawi�. - Cel na jutro, College, to jego kr�lewska wysoko�� T�u�cioch, zwany inaczej... Odwr�ciwszy si� do tablicy, Monty wzi�� do r�ki kawa�ek kredy i mozolnie wykaligrafowa� d�ugie arabskie nazwisko. -A charakter naszej misji, College, to PR - podsumowa�. - Mam nadziej�, �e wiesz, co to jest PR, co? Bez w�tpienia ucz� was tego na tym waszym uniwersytecie dla szpieg�w? - Public relations - odpowiedzia�em, zdziwiony, �e wzbudzam tak wielk� weso�o��. Okaza�o si� niestety, �e w �argonie obserwator�w skr�t PR oznacza �pilnowa� i relacjonowa�", a naszym zadaniem na jutro i na ca�y okres obserwacji naszego kr�lewskiego go�cia by�o pilnowanie, aby nie sta�a mu si� �adna krzywda, i zdawanie Centrali relacji z jego poczyna� -towarzyskich i handlowych. - College, zosta�e� przydzielony do grupy Paula i Nancy - oznajmi� Monty, kiedy ju� przekaza� nam wszystkie szczeg�y operacyjne. - B�dziesz 2 - Tajny pielgrzym 17 numerem trzy w tej sekcji i masz �askawie robi� to, co ci ka��, cho�by nie wiem co. Teraz natomiast zamierzam zaznajomi� was z osob� T�u�ciocha, ale nie s�owami Monty'ego, lecz moimi, i to z dwudziestopi�cioletniej perspektywy. Nawet dzi� ze wstydem my�l� o tym, za kogo si� w�wczas uwa�a�em, i jak musieli mnie postrzega� Paul i Nancy. Musicie najpierw zrozumie�, �e handlarze broni� w Wielkiej Brytanii uwa�aj� si� za swoist� elit� - tak by�o w przesz�o�ci i tak jest teraz - i ciesz� si� niewsp�miernymi do zas�ug przywilejami ze strony policji, urz�dnik�w pa�stwowych i wywiadu. Z powod�w, kt�rych nigdy w pe�ni nie poj��em, ich potworna profesja zapewnia im zaufanie tych s�u�b. By� mo�e zawdzi�czaj� to kreowanej przez siebie iluzji, jakoby bro� stanowi�a prawd� o �yciu i �mierci. By� mo�e w zb��kanych umys�ach naszych urz�dnik�w towar, kt�rym handluj�, uto�samiany jest z w�adz�, jak� maj� nad innymi u�ytkownicy broni. Nie wiem. Ale przez wszystkie te lata pozna�em �ycie na tyle, by wiedzie�, �e wielu m�czyzn kocha wojn�, ale niewielu ma szans� wzi�� w niej udzia�, i �e wi�cej broni kupuje si� dla zaspokojenia tej mi�o�ci ni� dla bardziej usprawiedliwionych cel�w. Musicie te� zrozumie�, �e T�u�cioch by� szczeg�lnie cenionym klientem na tym rynku. A nasza misja PR stanowi�a jedynie ma�� cz�stk� du�o wi�kszego przedsi�wzi�cia, mianowicie pr�b utrzymania dobrych stosunk�w z tak zwanym bratnim krajem arabskim. Przez co do dzi� dnia rozumie si� nadskakiwanie, przekupywanie i przypochlebianie si� arabskim ksi���tom, wy�udzanie korzystnych kontrakt�w dla zaspokojenia naszego g�odu paliwowego, a przy okazji sprzedawanie produkt�w brytyjskiego przemys�u zbrojeniowego, aby diabelskie m�yny w Birmingham kr�ci�y si� ^zie� i noc. To wszystko by� mo�e t�umaczy�o g��boko zakorzenion� nito��� Monty'ego do naszej misji. W ka�dym razie lubi� tak o tym my�le�. Starzy obserwatorzy znani s� z moralizatorskich zap�d�w i nie brakuje ku temu powod�w. Najpierw obserwuj�, p�niej my�l�. Monty osi�gn�� ju� faz� my�lenia. Co do T�u�ciocha, mia� wszelkie prawa do takiego traktowania. By� nicponiowatym i kapry�nym bratem w�adcy bogatego w rop� szejkatu. Zdarza�o mu si� zapomina�, co kupi� poprzednim razem. Przylecia� zgodnie z planem odrzutowcem szejka i wyl�dowa� na lotnisku wojskowym pod Londynem, specjalnie zamkni�tym z tej okazji. Chcia� troch� si� zabawi� i zrobi� zakupy, do kt�rych zalicza�y si� takie drobiazgi, jak kilka opancerzonych rolls-royce'�w dla niego i po�owa b�yskotek od Cartiera dla jego przyjaci�ek z ca�ego �wiata, oko�o stu niezbyt nowoczesnych wyrzutni rakietowych ziemia - powietrze i eskadra lekko przestarza�ych my�liwc�w 18 bojowych dla jego kr�lewskiego brata. Nie m�wi�c ju� o korzystnych rz�dowych kontraktach na cz�ci zamienne, us�ugi i szkolenie, kt�re mia�y zapewni� kilka t�ustych lat Royal Air Force i producentom sprz�tu zbrojeniowego. Ach, no i ropa. Mieli�my dosta� rop�. Na paliwo, oczywi�cie. Jego �wita poza prywatnymi sekretarzami, astrologami, pochlebcami, nia�kami, dzie�mi i dwoma nauczycielami sk�ada�a si� z osobistego lekarza i trzech ochroniarzy. Towarzyszy�a mu r�wnie� �ona, kt�r� od pierwszego dnia obserwatorzy Monty'ego nazywali Pand�, ze wzgl�du na ciemne ko�a wok� oczu, widoczne, kiedy podnosi�a zas�on�, i pe�ne zadumy i smutku zachowanie przedstawiciela zagro�onego gatunku. T�u�cioch mia� kilka �on, lecz faworyzowa� Pand�, cho� by�a najstarsza, ale zapewne najbardziej tolerancyjna wobec wybryk�w m�a, kt�ry lubi� wizyty w nocnych klubach i kasynach. Za te s�abo�ci moi koledzy szczerze go nienawidzili, poniewa� T�u�cioch znany by� z tego, �e rzadko k�ad� si� spa� przed sz�st� rano, przepu�ciwszy przedtem sum� dwudziestokrotnie wi�ksz� od tej, na kt�r� oni wszyscy razem musieli pracowa� przez rok. �wita T�u�ciocha zajmowa�a pokoje w wielkim hotelu na West Endzie na dw�ch pi�trach po��czonych specjalnie zainstalowan� wind�. T�u�cioch, jak wielu innych czterdziestoletnich lubie�nik�w, martwi� si� o swoje serce. Spokoju nie dawa� mu te� pods�uch i uwa�a� wind� za miejsce, gdzie mo�e swobodnie rozmawia�. Lecz technicy z Cyrku zmy�lnie zainstalowali tam mikrofony. Zamierzali dzi�ki nim zdoby� najsmaczniejsze k�ski o najnowszych intrygach dworskich i nieprzewidzianych przeszkodach w realizacji listy wojskowych zakup�w T�u�ciocha. Wszystko sz�o jak po ma�le a� do trzeciego dnia, kiedy nagle na horyzoncie pojawi� si� pewien nieznany drobny Arab w czarnym p�aszczu z aksamitnym ko�nierzem. By�o to w dziale z damsk� bielizn� w jednym z wielkich dom�w towarowych przy Knightsbridge, gdzie Panda ze swym orszakiem przegl�da�a stert� bia�ej falbaniastej bielizny roz�o�onej na ladzie. Panda r�wnie� mia�a swoich szpieg�w. I dowiedzia�a si�, �e dzie� wcze�niej sam T�u�cioch szpera� czule w tych samych artyku�ach, a nawet poleci�, aby kilkana�cie sztuk przes�ano do Pary�a, gdzie w subwencjonowanym luksusie usycha�a z t�sknoty jego ulubiona przyjaci�ka. W dniu trzecim, jak m�wi�em, morale naszej trzyosobowej sekcji zosta�o powa�nie nadwer�one. Paul Skordeno by� milczkowatym facetem o dziobatej cerze i niewyparzonym j�zyku. Nancy oznajmi�a mi, �e Paul jest nie w sosie, ale nie chcia�a powiedzie�, dlaczego. - Uderzy� dziewczyn�, Ned -powiedzia�a, ale teraz my�l�, �e mia�a na my�li co� znacznie powa�niejszego. 19 Sama Nancy mierzy�a ledwie p�tora metra wzrostu i wygl�da�a jak kloszard. Dla w�asnej wygody, jak to nazywa�a, nosi�a fildekosowe rajstopy i solidne buty z gumowymi podeszwami, kt�re rzadko zmienia�a. Pozosta�e potrzebne jej insygnia: szaliki, p�aszcze, we�niane czapki w r�nych kolorach, nosi�a w plastikowej torbie. Podczas obserwacji nasza sekcja pracowa�a po osiem godzin zawsze w tym samym szyku: Nancy i Paul grali z przodu boiska, a m�ody Ned drepta� im po pi�tach w obronie. Kiedy zapyta�em Skordeno, czy mo�na wprowadzi� zmiany w naszym rozstawieniu, kaza� mi przyzwyczai� si� do tego, co mam. Pierwszego dnia pojechali�my za T�u�ciochem do Sand-hurst, gdzie wydano lunch na jego cze��. Nasza tr�jka jad�a jaja z frytkami w barze niedaleko g��wnej bramy, gdy nagle Skordeno zacz�� najpierw pomstowa� na Arab�w, potem na Zach�d, kt�ry ich wykorzystuje, a nast�pnie - ku mej konsternacji - na Pi�te Pi�tro, kt�re nazwa� band� faszystowskich snob�w. - Jeste� masonem, College? Zapewni�em go, �e nie. - Wi�c si� po�piesz i wst�p do lo�y. Nie zauwa�y�e�, z jakim lekcewa�eniem Szef �ciska ci d�o�? Nigdy nie trafisz do Berlina, je�li nie zostaniesz masonem. Drugiego dnia akcji wa��sali�my si� po Mount Street, gdzie T�u�cioch przymierza� si� do kupna pary dubelt�wek firmy Purdy. Najpierw niebezpiecznie wymachiwa� jedn� ze strzelb, a potem wpad� w sza�, kiedy okaza�o si�, �e b�dzie musia� na nie czeka� dwa lata. Paul dwukrotnie pos�a� mnie do sklepu, �eby zorientowa� si� w rozwoju sytuacji, i z zadowoleniem wys�ucha� wiadomo�ci, �e sprzedawcy z coraz wi�ksz� podejrzliwo�ci� traktuj� moje zdawkowe pytania. - Wydawa�o mi si�, �e b�dziesz tam si� czu� jak ryba w wodzie - powiedzia�, szczerz�c z�by jak trupia czaszka. - Polowania, strzelanie, w�dki. Ci z Pi�tego Pi�tra uwielbiaj� takie rozrywki, College. Tej samej nocy nasza tr�jka czuwa�a w furgonetce zaparkowanej przed burdelem na South Audley Street, natomiast w Centrali niemal dosz�o do wybuchu paniki. T�u�cioch by� tam ledwie dwie godziny, kiedy zadzwoni� do hotelu i kaza� natychmiast przyjecha� swemu osobistemu lekarzowi. Przerazili�my si�, �e to serce. Wkroczy�, czy nie wkroczy�? I gdy Centrala wci�� si� waha�a, my wyobra�ali�my ju� sobie �mier� T�u�ciocha w ramionach jakiej� nadmiernie gorliwej kurwy, i to przed podpisaniem czeku za nasze przestarza�e my�liwce. Dopiero o czwartej nad ranem koledzy z pods�uchu rozproszyli nasze obawy. Wyja�nili, �e T�u�ciocha dotkn�a tylko m�ska niemoc, i wezwa� lekarza, �eby wstrzykn�� w kr�lewski zadek afrodyzjak. Wr�cili�my do domu o pi�tej, Skordeno by� siny ze z�o�ci, lecz wszystkich pociesza�a my�l, �e w po�udnie T�u�cioch uczestniczy 20 w Luton w uroczystym pokazie jeszcze niedawno najnowszego brytyjskiego czo�gu i mogli�my liczy� na dzie� odpoczynku. Ale nasza rado�� okaza�a si� przedwczesna. - Panda chce sobie kupi� troch� drobiazg�w - o�wiadczy� dobrotliwie Monty, kiedy przyjechali�my na Green Street. - Teraz wasza kolej. Przykro mi, College. I tak znale�li�my si� w dziale z bielizn� damsk� w jednym z wielkich dom�w towarowych przy Knightsbridge, gdzie mia�em prze�y� swoje pi�� minut chwa�y. Ci�gle my�la�em o Benie: Ben, zamieni�bym pi�� moich dni na jeden tw�j. Lecz nagle Ben wyparowa� mi z g�owy i przesta�em mu zazdro�ci�. Wycofa�em si� na korytarz i przem�wi�em do mikrofonu niepor�cznego zestawu radiowego, w tamtych czasach ostatniego krzyku techniki. Wybra�em cz�stotliwo��, pozwalaj�c� mi na bezpo�redni kontakt z baz�. T� sam�, kt�rej Skordeno zabroni� mi u�ywa�. - Pandzie depcze po pi�tach ma�piszon - poinformowa�em Monty'ego moim najspokojniejszym g�osem, opisuj�c tajemniczego osobnika �argonowym okre�leniem obserwator�w. - Oko�o stu sze��dziesi�ciu pi�ciu centymetr�w wzrostu, czarne kr�cone w�osy, g�ste w�sy, wiek oko�o czterdziestu lat, czarny p�aszcz, czarne buty z gumowymi podeszwami, arabska fizjonomia. Widzia�em go na lotnisku, kiedy przylecia� T�u�cioch. Pami�tam go. To ten sam facet. - Miej na niego oko - brzmia�a lakoniczna odpowied� Monty'ego. -Paul i Nancy niech pilnuj� Pandy, a ty pilnuj ma�piszona. Kt�re pi�tro? - Pierwsze. - Depcz mu po pi�tach i zosta� w kontakcie ze mn�. - Niewykluczone, �e jest uzbrojony - odrzek�em, a moje oczy zn�w ukradkiem pow�drowa�y w stron� osobnika b�d�cego tematem naszej rozmowy. - W cierpliwo��? Nie uwa�a�em tego za �mieszne. Pozw�lcie mi dok�adnie opisa� t� scen�, gdy� sytuacja by�a bardziej skomplikowana, ni� mo�na przypuszcza�. Nie tylko nasza tr�jka �ledzi�a poruszaj�cy si� w �limaczym tempie orszak Pandy. Bogate arabskie ksi�niczki nie zjawiaj� si� w wielkich domach towarowych przy Knightsbridge bez zapowiedzi. Poza par� sklepowych ochroniarzy w czarnych kurtkach i pasiastych spodniach dwaj niezwykle widoczni detektywi usytuowali si� przy obu wyj�ciach, rozstawiaj�c szeroko nogi i trzymaj�c r�ce przy biodrach, gotowi w ka�dej chwili wzi�� si� za bary z wiruj�cymi derwiszami. Na domiar wszystkiego, tego ranka Scotland Yard przys�a� w�asn� ochron� w postaci m�czyzny o kamiennej twarzy w przepasanym p�aszczu, kt�ry zaj�� miejsce tu� przy Pandzie i gro�nym wzrokiem mierzy� ka�dego, kto si� do niej zbli�a�. Nie zapominajcie te� o Paulu i Nancy w najlepszych 21 niedzielnych ubraniach, kt�rzy odwr�cili si� plecami do wszystkich i przegl�daj�c zestawy bielizny, obserwowali nasz� podopieczn� w lustrach. Wszystko to, musicie pami�ta�, mia�o miejsce w spokojnym i naperfu-mowanym zaciszu haremu, w �wiecie delikatnych koronek, grubych dywan�w i omdla�ych p�nagich manekin�w, nie wspominaj�c o �yczliwych, siwiej�cych sprzedawczyniach w ubraniach z czarnej krepy, kt�re wypracowa�y umiej�tno�� zajmowania si� szczeg�ami kobiecej intymno�ci z w�a�ciw� sobie delikatno�ci�. Zauwa�y�em, �e inni m�czy�ni w og�le nie wchodz� do dzia�u z damsk� bielizn� lub przechodz� pospiesznie,