1350
Szczegóły |
Tytuł |
1350 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1350 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1350 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1350 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
NINA DREJ
"Za drzwiami m�odo�ci"
Rozdzia� I
Dom, w kt�rym si� urodzi�am i wychowa�am, to stara, przedwojenna kamienica, z resztkami �wietno�ci na elewacji, drewnianymi schodami wewn�trz i toaletami w piwnicy, i na strychu. Tylko w nielicznych mieszkaniach by�y toalety. Budynek usytuowany by� obok tor�w kolejowych. Gdy przeje�d�a� poci�g w mieszkaniach trz�s�y si� meble. U Celiny na trzecim pi�trze, by�o to widoczne najbardziej. Sta�a tam biblioteczka z szybami, kt�ra opr�cz tego �e sama dr�a�a jak osika, to jeszcze trz�s�y si� w niej szyby.
Na podw�rku ros�y cztery topole posadzone przez dzieci z parteru, kiedy by�am jeszcze bardzo ma�a. Tory kolejowe, to dodatkowa atrakcja podw�rka. Czarny w�glowy mia� z nasypu doskonale zast�powa� kaw�, kiedy bawili�my si� w sklep. Przeje�d�aj�cy towarowymi poci�gami polscy i radzieccy �o�nierze rzucali suchary.
Fajnie te� by�o pomacha� , gdy przeje�d�a� poci�g osobowy, bo ludzie te� nam machali.
- Mnie pomacha�y trzy osoby, a mnie cztery - przekrzykiwali�my si� zadowoleni.
Na szynach k�adli�my te� monety, kt�re potem rozgniata� przeje�d�aj�cy poci�g. Najwa�niejszy by� ten, kto mia� najwi�cej takich rozp�aszczonych pieni��k�w.
Podw�rko nale�a�o tylko do nas. Dzieci z innych podw�rek mia�y tu wst�p tylko za szczeg�lnym pozwoleniem. By�o komu pilnowa� wst�pu, bo mieszka�o tam trzydzie�cioro pi�cioro dzieci. Obok naszego bloku by� plac, na kt�rym mo�na by�o gra� w pi�k�, w klasy i w inne gry. Doro�li porobili tam ogr�dki, wi�c zawsze mo�na by�o wsadzi� r�k� przez p�ot, aby wyrwa� jak�� pyszn� marchewk� czy inny ogrodowy smako�yk. Ten plac nazywali�my ,,Ejzelman" Podobno przed wojn� sta�a tam kamienica , kt�rej w�a�cicielem by� �yd o takim nazwisku. Na Ejzelman mogli wchodzi� wszyscy, bo trudno by�o wygoni� kogo� z tak du�ego terenu. Jak przez mg�� pami�tam bram� obok naszego domu. P�niej j� zburzono. Resztki mur�w by�y tam bardzo d�ugo. P�oty okalaj�ce ogr�dki s�u�y�y te� za rusztowanie do robienia namiot�w z koca, w kt�rych przesiadywa�o si� latem do zmroku. W momencie, kiedy robi�o si� ciemno trzeba by�o wia� na inne podw�rko, bo mama wo�a�a do domu. Lepiej by�o wtedy nie s�ysze�, bo niepos�usze�stwo karano laniem. Z dok�adno�ci� szwajcarskiego zegarka wiedzieli�my, kiedy trzeba zmieni� klimat , chocia� nikt z nas nie zna� si� wtedy na zegarku, a zreszt� nikt takowego nie posiada�.
Warto by�oby wspomnie�, �e piwnice w naszym bloku by�y zalane, bo dostawa�y si� tam wody z pobliskiego jeziora. By�a to te� uciecha dla dzieci. �azili�my po wodzie w poszukiwaniu czego� ciekawego dop�ki nie wyp�dzili nas doro�li. Kiedy wysuszono ostatecznie piwnice, zamieszka�y tam szczury. Kto� wysypa� trutk� na nie. Jednak pierwsz� ofiar� trucizny na szczury by� kot Marioli z pierwszego pi�tra.
Wpad�a wtedy do mnie z p�aczem i ju� od drzwi wo�a�a:
- Ninka, kotek zmar�!
- Nie p�acz, trzeba zrobi� mu pogrzeb - odpowiedzia�am, chyba nie bardzo �a�uj�c kota ,a raczej w�sz�c dobr� zabaw�.
Zapakowa�y�my kota w pude�ko i ubra�y�my si� od�wi�tnie. Zebranie dzieciarni na tak wa�n� uroczysto�� nie stanowi�o wi�kszego problemu. Kto� przyni�s� krzy�yk. Wszyscy ustawili�my si� w kondukt �a�obny i g�o�no �piewaj�c ,,Serdeczna matko..." Ruszyli�my na miejsce poch�wku, czyli pod p�ot. Niestety kto� doros�y us�ysza� nasze zawodzenie i rozp�dzi� �a�obn� procesj�. Dosta�o si� nam za profanacj�, a kot i tak wyl�dowa� pod p�otem. Z uporem maniaka robili�my mu nagrobek i krzy� z kamyk�w, a doro�li rozgarniali gr�b. W ko�cu zainteresowa�o nas co� innego, wi�c dali�my spok�j kociemu nagrobkowi.
Rozdzia� II
Babcia Antonina posz�a na kr�tko do pracy. Powsta� dylemat co zrobi� z Nin�. Ewa, moja siostra, chodzi�a ju� do szko�y. Po rodzinnej naradzie postanowiono pos�a� mnie do przedszkola. Wybrano nowo powsta�e przedszkole w centrum miasta. Nie bardzo chcia�am tam i��. W domu by�o mi dobrze. Do przedszkola nie chodzi�a Celina , Jolka, wi�c mia�am si� z kim bawi�. Niestety decyzja by�a nieodwo�alna. Kt�rego� dnia rano zaprowadzono mnie tam. Z ci�kim sercem prze�y�am czas do obiadu. Nie cieszy�y mnie nowe zabawki, ani nowe kole�anki. Najgorsze nast�pi�o p�niej. Przysz�a pora le�akowania. Okaza�o si�, �e le�ak�w jest mniej ni� dzieci. Pani wychowawczyni postanowi�a k�a�� po dwoje dzieci na jednym pos�aniu. Spa� nie chcia�am wcale, a z kim� to w og�le nie wchodzi�o w gr�. Niestety nie mog�am mie� wp�ywu na decyzj� pani. P�aka�am jak b�br, ale to nic nie pomog�o. Czara goryczy przela�a si� , gdy okaza�o si�, �e moim ��kowym partnerem by� ch�opak. Tego moje kobiece serce nie znios�o.
- Nie chc� z ch�opakiem! - Krzycza�am, gdy pani usi�owa�a po�o�y� mnie na si��.
W ko�cu uda�o si� pani wcisn�� mnie do ��ka znienawidzonego ch�opaka. Przep�aka�am przez dwie godziny, a po le�akowaniu
Dosz�am do wniosku, �e mam dosy� takiego przedszkola - wychodz�!
Niezauwa�ona przez nikogo, opu�ci�am niego�cinne mury tej plac�wki wychowawczej i uda�am si� w sobie tylko wiadomym kierunku.
Kiedy o pi�tnastej przysz�a po mnie mama, nauczycielki z przera�eniem stwierdzi�y , �e Ninki nie ma. Mama zdenerwowana pobieg�a na poszukiwanie. Wychowawczynie te� szuka�y mnie na w�asn� r�k�, boj�c si� odpowiedzialno�ci, gdyby co� si� sta�o.
Ninka tymczasem w�drowa�a sobie po mie�cie. Wieczorem, gdy poszukiwania nie odnios�y skutku postanowiono wezwa� milicj�.
Wtedy nieoczekiwanie w drzwiach pojawi�am si� ja. Ca�a i zdrowa, tylko troch� g�odna i brudna jak nieboskie stworzenie. Rozpacz rodzic�w natychmiast przerodzi�a si� w gniew.
- Gdzie by�a� ! - Dar�a si� mama na niewinn� c�reczk�.
- Przecie� my tu wychodzimy z nerw�w - do�o�y� swoje tata.
Patrzy�am na nich przestraszonym wzrokiem i wiedzia�am, �e musz� da� rodzicom jak�� odpowied�. Sama nie bardzo wiedzia�am gdzie by�am, ale trzeba by�o dzia�a�.
- By�am na stacji kolejowej i widzia�am w studni krokodyla- odpowiedzia�am szybko.
Rodzice si� roze�mieli i ju� wiedzia�am ,�e burza min�a.
Tak sko�czy�a si� moja przedszkolna kariera. Ci�gotki do w��cz�gostwa, albo delikatniej m�wi�c , do zwiedzania �wiata, mia�am od zawsze. Lubi�am jak mama zabiera�a mnie ze sob� po zakupy czy do znajomych. Ch�on�am widoki, wysuwa�am ciekawe wnioski i spostrze�enia. Jednym z takich spostrze�e� podzieli�am si� z Jolk�.
- Wiesz, Jolka - opowiada�am z przej�ciem, jak si� idzie do mojego dziadka jedn� droga , to mo�na wr�ci� inn�.
- Jak to ? - Kole�anka nie mog�a zrozumie� .
- No to ci poka�� jak to si� fajnie idzie , p�jdziesz? - Namawia�am.
Jola m�odsza ode mnie o rok troch� si� ba�a.
- Nie , mama nie pozwala mi odchodzi� od domu- j�cza�a.
Ja ju� jednak podj�am decyzj�.
- To si� robi tylko takie k�ko. Wychodzisz ko�o domu, wracasz i zn�w jeste� ko�o domu - t�umaczy�am.
W ko�cu uda�o mi si� naci�gn�� Jolk� na t� wycieczk�.
Wyruszy�y�my w stron� domu dziadka. Tak mi si� przynajmiej wydawa�o. Droga jako� si� wyd�u�a�a, domu dziadka nie by�o wida�. Jolka zacz�a pop�akiwa�. Mnie te� robi�o si� troch� markotno, ale jeszcze trzyma�am si� dzielnie.
Nie rycz, jeszcze tylko kawa�ek i b�dziemy przy domu. - pociesza�am Jolk�.
Niestety zacz�o zmierzcha� i mnie te� ju� trz�s�a si� broda.Sz�y�my tak przestraszone, z brudnymi twarzami, na kt�rych rozmaza�y�my �zy i nie wiedzia�y�my co robi�. Za kt�rym� kolejnym zakr�tem wpad�y�my na pani� Danusi� - przyjaci�k� mamy.
- Co tu robisz Ninka ? - Zapyta�a
- Bo ja do dziadka, bo k�ko, bo by�o blisko - j�ka�am si� , p�acz�c.
- Chod�cie, odprowadz� was - powiedzia�a.
Kiedy przysz�y�my, trwa�y ju� poszukiwania. Nie pami�tam czym si� dla mnie sko�czy�a ta wycieczka, a mo�e nie chc� pami�ta�.
Rozdzia� III
Zrobi�y si� letnie upa�y i starsze dzieci chodzi�y na pla��. Mnie nie wolno by�o samej , to znaczy z innymi dzie�mi, i�� si� k�pa�, wi�c rycza�am jak b�br. Babcia, kt�ra opiekowa�a si� mn� podczas nieobecno�ci rodzic�w, znios�a mi na podw�rko aluminiow� wann�, nala�a do niej wody i chlapa�am si� w niej do woli. Zanim rodzice wr�cili z pracy na podw�rku zaroi�o si� od wanien i reszta maluch�w chlapa�a si� w najlepsze. Niestety znoszenie wanny z drugiego pi�tra zosta�o obowi�zkiem babci ju� do ko�ca wakacji. Nie jedynym zreszt�, bo kto� musia� przecie� nauczy� mnie je�dzi� na rowerze. Biega�a, wi�c babcia Antosia za rowerem, trzymaj�c kij wetkni�ty za siode�kiem.
Wakacje si� ko�czy�y wi�c, Celina z trzeciego pi�tra, Zdzichu z parteru i ja szli�my pierwszy raz do szko�y. Rodzice kupili nam tekturowe tornistry, bo innych przecie� nie by�o. Pami�tam jak zazdro�ci�a nam Jolka z mojego pi�tra, kt�ra sz�a do szko�y rok p�niej.
Rozdzia� IV
Na trzecim pi�trze lokatorzy mieli swoje strychy, na kt�rych suszy�o si� bielizn�. Nasz strych babcia przerobi�a na pokoik. Mieszka�a tam przez jaki� czas. Bardzo lubi�am si� tam bawi�, ale nie zawsze by�o mi wolno. Je�eli ju� dost�pi�am zaszczytu, bra�am obecn� najlepsz� kole�ank� i bawi�y�my si� w dom. Pewnego razu zaprosi�am tam Jolk�. Znudzone zabaw� odpoczywa�y�my na tapczaniku, gdy Jola zauwa�y�a butelki z czym� za ��kiem. Nagle zachcia�o jej si� pi�.
- Ojej, chyba umr�, tak chce mi si� pi� - zaj�cza�a.
- To id� do kranu - odrzek�am
- Nie chc� pi� wody, tylko tego z butelek- odpowiedzia�a Jola, wskazuj�c na szereg r�wno ustawionych flaszek po oran�adzie. Wiedzia�am, �e babcia nie pozwala rusza� nic w pokoiku, ale nie potrafi�am odm�wi�.
Wzi�am wi�c jedn� z butelek i udawa�am, �e nie mog� poradzi� sobie z jej otwarciem.
- Mocno zamkni�ta- st�ka�am niby z wysi�ku.
- Chyba musisz napi� si� wody- doda�am z zadowoleniem, �e m�j wybieg si� uda�.
- Co ty taka s�aba ? - Spyta�a Jolka wyjmuj�c mi butelk� z r�k.
Bez najmniejszego wysi�ku poci�gn�a za korek i za chwil� ca�y pokoik babci by� oblany sokiem jagodowym. Jagody by�y wsz�dzie. Skapywa�y ze �cian i mebli. Przera�enie odj�o nam mow�. Szybko uciek�y�my na strych Jolki. Niestety s�siadka Truda - wszystkowiedz�cy anio� str� bloku- wypatrzy�a nas, zajrza�a do pokoju i w te p�dy pobieg�a donie�� babci. Babcia mia�a na niegrzeczne dzieci swoj� metod�. Mianowicie, straszy�a krzy�owaniem do pod�ogi. Bali�my si� tego wszyscy, bo ka�dy przynajmniej raz narazi� si� babci Antoninie. Tego dnia ja i Jolka le�a�y�my na pod�odze w naszej kuchni dr��c ze strachu, a babcia jak zwykle nie mog�a znale�� to m�otka, to gwo�dzi.
- Gdzie ja po�o�y�am ten m�otek? - Pyta�a siebie g�o�no.
- O jest!- Krzykn�a zadowolona wyjmuj�c narz�dzie tortur z szuflady.
Struchla�y�my. Jednak babcia nadal kr�ci�a si� po kuchni. Tym razem szuka�a gwo�dzi.
- Gdzie mog� by� te gwo�dzie? - Zastanawia�a si�, otwieraj�c po kolei wszystkie szafy.
Po d�u�szym czasie , a dla nas bardzo d�ugim ,babcia stwierdza�a zniech�cona:
- No gdzie� zapodzia�y mi si� te gwo�dzie, wi�c tym razem wam daruj�, ale jak jeszcze raz narozrabiacie, to na pewno je znajd�.
Za ka�dym razem ten blef jej si� udawa�, a my wierzy�y�my �wi�cie, �e kiedy� znajdzie jedno i drugie.
Rozdzia� V
W naszym bloku wszyscy si� znali i wszyscy o wszystkich wszystko wiedzieli. Gdy by�a potrzebna s�siedzka pomoc to na pewno si� znalaz�a, ale by�y te� plotki i awantury mi�dzy s�siadami. Pewnego razu pan Bazyli, ojciec Wandy z parteru gania� z siekier� jej matk�, kt�ra nie wiadomo dlaczego ucieka�a nago. Kto� z s�siad�w udzieli� jej wtedy schronienia. Kiedy pan Janek, z drugiego pi�tra bi� swoj� �on�, pani� Marysi�, to babcia pomog�a jej go zwi�za� jak baleron.
Specyficzn� atmosfer� mia�a nasza kamienica. Mieszkali tam ludzie r�nego pokroju i o r�nej pozycji spo�ecznej. Jednak po pracy wszyscy byli sobie r�wni. Siostra moja- Ewa, wraz z kole�ankami zorganizowa�a teatrzyk. Oczywi�cie one by�y re�yserkami, a m�odsze dzieci aktorami. Grali�my sztuk� ,,Kopciuszek". Bardzo chcia�am gra� g��wn� rol�, ale po ,,znajomo�ci" zosta�am brzydk� siostr�. Pr�by odbywa�y si� na strychu. Swoj� nieskomplikowan� rol� opanowa�am bardzo szybko. Wychodzi�am na scen� m�wi�c mi�dzy innymi:
- Ksi��� na mnie teraz patrzy, ksi��� ze mn� b�dzie ta�czy�.
Mia�am jeszcze trzy takie ,, d�ugie" kwestie i na tym koniec.
Wreszcie premiera! Zaproszenia wypisane i rozniesione po mieszkaniach naszych s�siad�w. Pani Truda pozwoli�a w swoim mieszkaniu zrobi� garderob�. Mi�dzy jedn� �cian� strychu, a drug� rozci�gni�to sznur, przez kt�ry przewieszono koc. To by�a kurtyna. Krzes�a dla widz�w po�yczyli�my od mamy Celiny i od pani Trudy. Przyszli wszyscy s�siedzi. Rysiek, starszy od nas o wiele lat syn s�siadki z naprzeciwka akompaniowa� nam na akordeonie. Przedstawienie wypad�o znakomicie. Szkoda , �e Ewa zorganizowa�a tylko jedno. By�a zdolna i za co si� wzi�a wychodzi�o dobrze. P�niej pr�bowali�my z innymi dzie�mi robi� przedstawienia, ale to ju� nie by�o to samo. Ci�gotki artystyczne mia�am zawsze. Zosta�o mi tylko �piewanie do elektrycznej maszynki do golenia. �piewa�y�my z Jolk� na�laduj�c siostry ,,Sisters".
Strych w naszym domu by� miejscem zabaw ca�ej blokowej dzieciarni. W deszczowe dni gra�o si� tam w pi�k� i prowadzi�o towarzyskie pogaw�dki. Razem z Celin� by�y�my szcz�liwymi posiadaczkami ma�ych, blaszanych kuchenek. W zwi�zku z tym trzeba by�o ugotowa� lalkom obiad. W tym celu ustawi�y�my sprz�t na drewnianej desce klozetowej w ubikacji. Rozpali�y�my pod blach� i zabra�y�my si� do pichcenia. Ogie� troch� si� nam za mocno rozpali�, bo zaj�a si� deska i trzeba by�o ucieka�. Mama Celiny da�a nam za to ostr� bur�.
Obok naszego domu by�a niewielka g�ra tak zwane ,,Polskie radio". Dlaczego taka nazwa -nie wiem .Zje�d�a�o si� stamt�d na sankach wprost cudownie. Wieczorem �wieci�y tam latarnie, wi�c po zmroku nie trzeba by�o wraca� do domu.
Wszystkie dzieci czeka�y na Bo�e Narodzenie z niecierpliwo�ci�. Ja nie by�am wyj�tkiem. Pewnego razu rodzice postanowili przyprowadzi� nam �wi�tego Miko�aja. W tym charakterze mia� si� pojawi� dziadek. Nie podejrzewano jednak, �e dziadzio troch� si� ur�nie. Kiedy pojawi� si� przebrany w pokoju, z wra�enia odj�o nam mow�. Jednak,, �wi�ty Miko�aj" zamiast rozda� prezenty postanowi� nadrobi� zaleg�o�ci wychowawcze rodzic�w.
- Gdzie s� te niegrzeczne dziewczynki - krzycza� gro�nie uderzaj�c przy tym lask� w pod�og�.
- Ale� �wi�ty Miko�aju, one s� grzeczne - usi�owa�a uspokoi� dziadka mama.
- Jakie tam grzeczne! - Wrzeszcza� dziadek nie daj�c za wygran�.
- Zaraz dostan� r�zg� , a nie prezenty!
Tego ju� by�o za wiele. Obie z siostr� z p�aczem schowa�y�my si� pod st�, a rodzice wyprowadzili niefortunnego �wi�tego.
R�wnie niecierpliwie oczekiwa�am 6 grudnia. Dostawa�y�my wtedy drobne prezenty do buta. �ni�o mi si� kiedy�, �e w prezencie dosta�am ksi��k�, a Celina czekolad�. Bardzo by�am zadowolona z tej ksi��ki. Celina koniecznie chcia�a si� ze mn� zamieni� , na co ja nie mia�am ochoty. Nalega�a tak bardzo, �e postanowi�am jej wla�. Zamachn�am si� i .... Oberwa�a moja siostra, kt�ra spa�a obok mnie. Nie spodziewa�a si� tak przykrego przebudzenia. Usiad�a na ��ku i po prostu odda�a mi. Zacz�a si� walka, bo ja nie by�am d�u�na. P�aka�y�my obie ok�adaj�c si� r�wno. Przybiegli rodzice , aby nas rozdzieli�.
- Nawet w nocy nie ma z nimi spokoju - narzeka� tata.
Niestety cz�sto zdarza�o si� nam u�ywa� takich argument�w jak pi�ci.
Rozdzia� VI
Do szko�y mia�am pod g�rk�, co op�aca�o si� zim�. Wracaj�c z powrotem do domu zje�d�a�am na tornistrze. Po takiej je�dzie zeszyty moje by�y w op�akanym stanie. Mokre i w plamach po rozmazanym atramencie. Na razie do szko�y chodzi�am ch�tnie, nie lubi�am tylko rano wstawa�. Szybko nauczy�am si� czyta� i ka�d�, no prawie ka�d� ,woln� chwil� sp�dza�am nad ksi��k�. Oczywi�cie czyta�am te� w szkole na lekcjach. Kiedy�, b�d�c w drugiej klasie , roz�o�y�am ju� swoj� aktualn� lektur� pod �awk� i tak si� zaczyta�am, �e nie zauwa�y�am pani stoj�cej nade mn� . Przygl�da�a mi si� ju� od d�u�szego czasu.
- Co ty Ninka robisz?- Zapyta�a
- Nic- odrzek�am z niewinn� mink� .
- Przecie� widz�, �e czytasz- stwierdzi�a zdziwiona moj� bezczelno�ci�.
- Ale�, co te� pani opowiada- �ga�am w �ywe oczy.
Fina� tej sprawy zako�czy� si� wezwaniem matki do szko�y. Dosta�am w domu bur� , ale nie tak� straszn�, bo rodzice cieszyli si� po cichu, �e maj� tak� dobrze zapowiadaj�c� si� c�reczk�.
C�reczka rozrabia�a w szkole nie zdaj�c sobie sprawy z konsekwencji swoich czyn�w. W efekcie by�a zdziwiona ,,niezas�u�on�" kar�. Wychodz�c z k�ta, do kt�rego postawi�a mnie pani za gadanie na lekcji, grzecznie m�wi�am ,, dzi�kuj�".
- M�wi si� przepraszam- poucza�a mnie nauczycielka.
- Dzi�kuj� za to, �e mnie pani z k�ta wypu�ci�a- t�umaczy�am.
Kiedy� Celina przez ca�� lekcj� pokazywa�a mi j�zyk.
- Zobaczysz, �e dostaniesz - szepta�am do niej ze z�o�ci�.
Na te moje gro�by Celina jeszcze mocniej wysuwa�a j�zor i porusza�a nim, co sprawia�o, �e purpurowia�am ze z�o�ci. Takie to by�o okropne.
Nie mog�am znie�� tej zniewagi i na przerwie, gdy pili�my mleko, wyla�am jej na g�ow� p� swojej porcji. Nie poskar�y�a pani, bo zagrozi�am jej, �e j� st�uk�. Tym razem czu�a si� zagro�ona, wi�c mi si� upiek�o.
Celina zem�ci�a si� na pracach r�cznych wbijaj�c mi w po�ladek ig��. Kiedy wrzasn�am g�o�no, wylecia�am za drzwi. T�umaczenia , �e to wina Celiny na nic si� nie zda�y. Jak tu wierzy� w sprawiedliwo�� w szkole.
Szkolnej niesprawiedliwo�ci do�wiadczy�am jeszcze niejednokrotnie. Kiedy� tata przywi�z� z jakiej� podr�y peruki. Jedn� z blond w�osami dla mnie , a drug� czarn� dla Ewy. Peruki mia�y warkocze , co stanowi�o du�y plus, gdy mia�o si� w�osy obci�te na ch�opaka. Wystroi�y�my si� w nie i posz�y�my do szko�y. Wszystkie dzieci zazdro�ci�y nam .Te z mojej klasy otoczy�y mnie ko�em i zasypywa�y gradem pyta�.
- Sk�d masz takie w�osy?
- Gdzie si� takie kupuje?
- Dasz ponosi�?
Odpowiada�am na wszystkie pytania dumna , �e jestem w centrum zainteresowania.
Jednak moja pani by�a innego zdania. Najpierw nakrzycza�a na mnie, zerwa�a mi z g�owy peruk�, a na ko�cu wytarga�a za uszy. Siostra moja nosi�a t� ozdob� do ko�ca lekcji i nikt nie mia� do niej pretensji.
Wraca�am do domu z czerwonymi od p�aczu oczami, czerwonymi od ci�gni�cia uszami i z nieszcz�sn� peruk� w tornistrze.
- Co si� sta�o? - Spyta�a babcia widz�c moj� zap�akan� twarz i napuchni�te uszy.
Opowiedzia�am jej wszystko i babcia oburzona post�powaniem nauczycielki ruszy�a do akcji. Pobieg�a do szko�y, wpad�a do klasy, w kt�rej prowadzi�a lekcj� moja pani i przy wszystkich dzieciach wytarga�a j� za uszy.
Rozdzia� VII
Zacz�a si� era telewizora. Pierwsi mieli telewizor s�siedzi z pierwszego pi�tra. Program zaczyna� si� jako� tak po godzinie szesnastej, wi�c pustosza�o podw�rko, a dzieciarnia i wiele doros�ych wybiera�o si� na telewizj�. Pytanie ,, jest telewizja?" otwiera�o nam s�siedzkie drzwi i po ulokowaniu si� na dywanie ogl�dano wszystko jak leci, do momentu, kiedy uprzejmi gospodarze mieli dosy� i wy��czali swoje kino. Nast�pnymi, kt�rzy kupili to cudowne pude�ko byli�my my. Towarzystwo podzieli�o si� i s�siedzi z pierwszego pi�tra odetchn�li z ulg�. Era telewizyjna rozwija�a si� szybko, wi�c mniej wi�cej po roku telewizor przesta� by� atrakcj�.
Naszej kamienicy nie omin�a tragedia. Ojciec Jolki wypi� przez pomy�k� jaki� kwas i zmar�. Uby�o te� drugiego faceta, chocia� to ju� nie by�a tragedia. Matka Wandy w ko�cu pogoni�a swojego m�a- pijaka. Odt�d wychowywa�a swoje trzy c�rki sama .
- Ma teraz Julcia �wi�ty spok�j - komentowali s�siedzi. Janek, m�� Trudy z trzeciego pi�tra cz�sto wraca� do domu na gazie, a Truda robi�a mu awantur�:
- Ty pijaku, draniu, znowu przepi�e� wyp�at� !
Janek wtedy �piewa� jej g�o�no:
- ,,Nie b�dzie Niemiec plu� nam w twarz".
Dziadek m�j, mimo �e nie mieszka� z nami te� stanowi� nie lada atrakcj�. Przychodz�c, dawa� na lody, zabiera� na oran�ad�.
Gdy mia�am pi�� lat zabra� mnie do pobliskiej knajpy i zamiast oczekiwanej oran�ady da� w�dki. Oczywi�cie sam te� wypi�, wi�c zostawi� mnie pod knajp� swojemu losowi. Pod wiecz�r znalaz�a mnie mama. By�am pod wp�ywem, zatacza�am si�, a majtki spad�y mi na kostki.
Zaraz po wojnie dziadek zosta� ubowcem. Nosi� bro� i cz�sto dokucza� babci. Popija� zdrowo, najcz�ciej w knajpie za torami, w kt�rej upi� i mnie. Pewnego razu, wieczorem gdy rodzina w komplecie siedzia�a w pokoju z kuchni da�y si� s�ysze� strza�y. Wszyscy zamarli. Na pewno ojciec strzela w okna z knajpy- powiedzia�a babcia do mojej mamy. Strza�y nie powt�rzy�y si� , wi�c trzeba by�o p�j�� do kuchni i oszacowa� szkody. Babcia Antonina w�o�y�a sobie na plecy wielki wojskowy taboret i na czworaka, jak ��w pope�z�a do kuchni. Jakie by�o zdziwienie babci, gdy okaza�o si�, �e szyba w oknie jest ca�a. Za to z wiecznej szafy ( szafa wbudowana na sta�e.) Ciek�o co� czerwonego. Krew?! Z czego? Okaza�o si�, �e to s�ynne babcine jagody wystrzeli�y w szafie.
Jeszcze jeden wyczyn dziadka godny jest wspomnienia. Kiedy�, gdy bawi�am si� na dworze przed domem, przechodzi� dziadek.
- Czy chcesz Ninka pojecha� z dziadkiem na wczasy?- Zapyta�.
Ninka chcia�a, wi�c dziadzio zabra� wnuczk� prosto z podw�rka, nie zawiadamiaj�c przy tym rodzic�w. Kiedy p�nym wieczorem nie znalaz�am si�, rodzic�w ogarn�a panika. Zgin�o dziecko. Kto� na szcz�cie widzia� dziadka i rodzice do�piewali sobie reszt�. Zadzwonili do o�rodka, w kt�rym dziadek by� zaopatrzeniowcem i z ulg� dowiedzieli si� ,�e jestem ca�a i zdrowa. Mama d�ugo potem gniewa�a si� na niego.
Dziadek mieszka� blisko mojej szko�y. Na przerwie biega�am tam. Zawsze da� mi pi�� z�otych, a pani Bronia, z kt�r� mieszka� dawa�a mi szmatki na ubrania dla lalek, by�a bowiem krawcow�.
Rozdzia� VIII
Z naszego bloku zacz�to si� wyprowadza�. Pierwszymi byli moi rodzice chrzestni. Nast�pnymi , moja kole�anka Mariola z rodzin�. Mieszkanie ich by�o bardzo d�ugo puste i nie zamkni�te na �aden zamek, wi�c Celina i ja chodzi�y�my si� tam bawi�. Wszystkich ciekawi�o kto si� tam wprowadzi. Pewnego dnia zacz�� si� ruch. Ludzie nosili meble, biega�y jakie� obce dzieci. Obserwowali�my t� bieganin� z zaciekawieniem. Hura! Wprowadzi�a si� rodzina z siedmiorgiem dzieci, a obok rodzina z czw�rk� pociech. Po bilansie okaza�o si�, �e jest nas czterdziestu rozb�jnik�w. Rozb�jnik�w, a jak�e, bo chodzili�my kra�� jab�ka i inne owoce z pobliskich sad�w. W moim domu nie brakowa�o owoc�w, ale kradzione by�y smaczniejsze. Nie zdawa�am sobie sprawy ze szkodliwo�ci naszych poczyna� i pewnego razu, wraz z Jolk� wsadzi�y�my swoje chude �apy do szafki na zamkni�tym straganie, wyci�gaj�c stamt�d brzoskwinie. Kiedy napcha�y�my ju� brzuchy pomy�la�y�my o milicji. P� dnia przesiedzia�y�my u Jolki na strychu, czekaj�c kiedy przyjd� nas aresztowa�.
Nabijali�my sobie rozmaite guzy, rozbijali�my kolana, a przera�eni rodzice sp�dzali nas z topoli rosn�cych przy torach w obawie o nasze �ycie. Drzewa te wybuja�y na wysoko�� drugiego pi�tra, a my oczywi�cie w�azili�my pod sam wierzcho�ek. Co do czysto�ci to te� mo�na by�o mie� du�o do �yczenia. Nie uchowa�am si� na podw�rku w czysto�ci ani minuty. Mama nie wypuszcza�a mnie przed wyj�ciem z wizyt� na dw�r, bo musia�aby przebiera� mnie na nowo. Ewa mog�a czeka� przed domem. Ona lubi�a by� czysta jak prawdziwa dziewczynka.
Rozdzia� IX
Ro�li�my. �ycie toczy�o si� swoim torem. Zabawy zmienia�y si� troch�. Mo�e nawet powa�nieli�my, ale je�li ,to niewiele. �wiat ciekawi� nas niezmiernie. Marzenie, �eby zosta� piosenkark� troch� przyblad�o. Nast�pne marzenie to by� baletnic�. Zacz�y si� wi�c ta�ce. Oczywi�cie ka�da baletnica mia�a d�ugie w�osy, a my Jolka i ja obstrzy�one by�y�my na ch�opaka. Na to te� znalaz� si� spos�b. Po prostu na g�ow� zak�ada�o si� rajstopy i warkocze by�y jak malowanie. Babcia przygl�da�a si� tym naszym harcom i w ko�cu kaza�a nam si� spakowa�, bo odwozi nas do Warszawy do baletu. Nie spodziewa�a si� jednak, �e ten niewinny �art potraktujemy powa�nie. Kiedy za godzin� Jolka przytacha�a ogromn� walizk�, ja te� wypakowa�am ju� p� szafy babcia po prostu roze�mia�a si�. Poczu�y�my si� �miertelnie obra�one. Postanowi�y�my si� zem�ci�. Najlepiej by�oby znale�� si� w szpitalu. Aby nasz plan wprowadzi� w czyn wlaz�y�my u Jolki na du�y kuchenny st� i pr�bowa�y�my skacz�c z�ama� sobie nog�. Niestety ku naszemu rozczarowaniu nie uda�o nam si� to. Trudno, trzeba by�o �y� bez szpitala.
Rozdzia� X
Wieczna szafa by�a zawsze dla mnie zagadk�. Wielka i nieprzyst�pna, bo nie dosi�ga�am do wszystkich jej k�t�w. Cz�sto, gdy rodzic�w nie by�o w domu, przystawia�am taboret szpera�am w niej i ogl�da�am cuda, kt�re tam odkry�am. Pewnego razu, gdy siedzia�am w szafie odkry�am metalowy pojemnik pe�en balon�w.
- Kochani rodzice - pomy�la�am sobie, chcieli zrobi� mi niespodziank� i schowali te balony.
- Skoro ju� je znalaz�am to pewnie mog� je wzi��.- Ucieszy�am si�. Napompowa�am zaraz kilka, porozdawa�am innym dzieciom, bo sk�pa nie by�am. Pobieg�am te� do El�uni z pierwszego pi�tra pochwali� si� znaleziskiem. Tam dopiero Jurek, jej m�odszy brat powiedzia�, �e to nak�ada si� na siusiaka. Nie wiedzia� tylko w jakim celu. Poszed� nawet do ubikacji, aby przymierzy� , ale wyszed� stamt�d rozczarowany.
- To chyba jest jakie� zepsute, bo spada. - Stwierdzi�.
- Nie bardzo mu wierzy�y�my. Dopiero, kiedy przyszed� dziadek nakrzycza� na mnie i wypytywa� czy nie znalaz�am tego przypadkiem na �mietniku zacz�am Jurkowi wierzy�.
Rozdzia� XI
Gdy by�am w pierwszej klasie zdarza�o si�, �e wieczorem zostawa�am sama w domu. Pewnego razu kto� zapuka� do drzwi. Otworzy�am natychmiast i w drzwiach zobaczy�am obcego m�czyzn�. Pan zapyta� o rodzic�w, a gdy okaza�o si�, �e jestem sama, wy�uszczy� spraw�.
- Zostawi�em u twojego taty z�oty zegarek w zastaw, czy mog�aby� mi go odda� ? - Zapyta�.
Pami�ta�am , �e w szafie w pokoju le�a� z�oty zegarek. Ogl�da�am go niejednokrotnie, bo by� z�oty jak skarby w bajkach. Pod nieobecno�� rodzic�w chwali�am si� nim nawet kole�ankom.
- Skoro jednak trzeba go odda� to trudno - pomy�la�am.
- Prosz� za mn� do pokoju - zaprosi�am go�cia.
Zacz�am szpera� w szafie w poszukiwaniu zegarka. Niestety nie mog�am go znale��. Wtedy przytrafi�o mi si� nieszcz�cie. Narobi�am w majtki.( Wida� musia�am by� troch� chora.) Przeprosi�am pana i pobieg�am do toalety. Tam ogarn�a mnie panika. Nie mia�am czystych majtek, nie by�o jak si� umy�, a tam czeka� go��. Wreszcie jako� upora�am si� z tym problemem i po d�u�szej chwili wysz�am z ubikacji. Niestety pana ju� nie by�o. Za to by�a ju� moja starsza siostra, kt�ra nakrzycza�a na mnie za otwarte na o�cie� drzwi na korytarz. Na drugi dzie� Ewa przypomnia�a sobie o moim go�ciu, kiedy rodzice nie mogli znale�� w szafie dw�ch tysi�cy z�otych. By�a to jak na owe czasy spora suma. Naszego zegarka na szcz�cie tam nie by�o. Rodzice zaprowadzili mnie na milicj�, zawiadomili o przest�pstwie, a ja musia�am z�o�y� zeznania. Tego faceta z�apano. Kazano mi odr�ni� go spo�r�d dziesi�ciu innych m�czyzn. Okaza�o si�, �e owszem zostawi� w zastaw zegarek, ale pi�tro ni�ej.
Szafa w pokoju kry�a jeszcze jedn� tajemnicz� rzecz - lalk�. By�a pi�kna! Mia�a dwa d�ugie, kasztanowe warkocze , by�a ubrana w pi�kn� sukienk� , nosi�a majteczki , haleczk� , a na nogach mia�a �liczne bia�e buciki. Mia�a tylko jeden mankament. Nie by�a moja. Lalka by�a w�asno�ci� Ewy, kt�ra i tak ju� si� ni� nie bawi�a. Mnie jednak nie wolno by�o jej rusza�, bo mog�am zepsu�. Na koncie mia�am ju� kilka popsutych lalek , wi�c nie dziwi� si� zakazowi rodzic�w. Zakaz ten nie obowi�zywa� , gdy by�am sama w domu. Mia�am, wi�c okazj� do zabawy. Rozbiera�am moj� ,,c�reczk�" i ubiera�am, karmi�am i wozi�am w w�zeczku. Zawsze bawi�a si� ze mn� jaka� kole�anka. Dziewczynki z mojej kamienicy zna�y moj� lalk� i nie imponowa�a im tak jak obcym dzieciom. W zwi�zku z tym zaprosi�am do siebie kole�ank� z klasy, Krysi�. Krysi lalka podoba�a si� tak bardzo, �e po sko�czonej zabawie nie mog�a si� z ni� rozsta�.
- Po�ycz mi j� do domu - b�aga�a.
- Nie mog�, bo mama nie pozwala - by�am nieugi�ta.
Wiedzia�am przecie�, �e nawet w domu lalk� nie wolno mi si� bawi�, a co dopiero po�ycza� komu�. Krysia jednak nie dawa�a za wygran�. Nie potrafi�am odm�wi�, wi�c znalaz�am kompromisowe rozwi�zanie.
- Wiesz co, podzielimy si� ni� - zawo�a�am zadowolona ze swojego pomys�u.
- Jak? - Wyba�uszy�a na mnie oczy Krysia.
Nie m�wi�c nic wi�cej, po prostu urwa�am �eb kochanej lali i po�yczy�am go Krysi. Lalka, chocia� bez g�owy by�a w domu, gdyby mama pyta�a.
Afera wybuch�a dopiero kiedy przez przypadek mama wypatrzy�a w szafie szanowny korpus. Kaza�a mi odzyska� g�ow�, jednak Krysia gdzie� j� zgubi�a.
Rozdzia� XII
Na pla�� chodzi�am ju� sama. To znaczy bez opieki doros�ych. Brali�my rano koce, jedzenie, co� do picia i du�� paczk� szli�my nad jezioro. P�ywa�am jak ryba. Nie ba�am si� wody, a co za tym idzie pozwala�am sobie na brawur�. Obok pla�y by� tartak. Nast�pne miejsce do zabawy. Na teren zak�adu wst�p by� zabroniony, ale na jeziorze sp�awiano drzewo. Wielkie k�ody p�ywa�y w wodzie, kusz�c do biegania po nich. Nikt nie przepu�ci�by takiej okazji. Biega�o si� po nich, a sztuk� by�o nie spa�� do wody. Spad�am wiele razy. Tylko raz zdarzy�o mi si� wpa�� pod belki i gdyby nie pomoc innych dzieci uton�abym z pewno�ci�.
Wielk� m�k� by�o chodzenie na pla�� z mam� . Ci�gn�a mnie ze sob� nad malutk� zatoczk� bli�ej domu, a przecie� moje towarzystwo sz�o si� k�pa� na du�� gwarn� pla�� miejsk�. Nudzi�am si� okropnie i z ut�sknieniem wpatrywa�am si� w przeciwleg�y brzeg , gdzie bawi�y si� moje kole�anki. W ko�cu nie wytrzyma�am. Wesz�am do wody i postanowi�am przep�yn�� jezioro. Niezauwa�ona przez nikogo dop�yn�am na �rodek. Niestety mama narobi�a wrzasku i w chwil� potem znalaz�a si� przy mnie ��d�. Facet w niej by� tak zachwycony dobrze p�ywaj�c� siedmiolatk�, �e asekurowa� mnie do mojego upragnionego brzegu. K�opot mia�am tylko z powrotem do domu. Nie do��, �e przez miasto sz�am w stroju k�pielowym, to jeszcze w domu czeka�o mnie lanie.
Rozdzia� XIII
W naszym bloku nikt nie chowa� zwierz�t. Tylko Truda przygarnia�a od czasu do czasu bezpa�skie kociaki. Moi rodzice zawsze zostali nam�wieni na adopcj�, kiedy u Trudy rozmno�y�y si� po raz kolejny. Kota dosta�a te� Celina. Po dostaniu takiego zwierz�tka trzeba by�o go wyk�pa�. Ewa nala�a do wanny wody i k�pa�y�my wrzeszcz�cego delikwenta. Pachnia� potem wieloma szamponami. Koty przewija�y si� u nas cz�sto, ale �aden nie do�ywa� u nas spokojnej staro�ci. Po prostu gin�y. Najd�u�ej mieszka� z nami rudy, pr�gowany kocur Kuba. Kocisko by�o bardzo m�dre . Nie by�o w domu �adnej kuwety, bo Kubu� za�atwia� si� na dworze. Nie obsikiwa� te� mebli, jak to maj� w zwyczaju inne koty. Za to �az�gowa� sporo. Wychodzi� wieczorem, a wraca� rano, gdy mama zawo�a�a go przez okno. Bieg� wtedy po schodach z g�o�nym miauczeniem. Gdy na wo�anie mamy kot si� nie zjawia�, to by� znak, �e sta�o mu si� co� z�ego. Wi�c wysy�ano mnie na poszukiwania. Zazwyczaj znajdowa�am go zamkni�tego w cudzej piwnicy. Pewnego razu, kiedy Kuba nie wr�ci� do domu, jak zwykle zacz�am go szuka� po piwnicach wo�aj�c go po imieniu. Z jakiego� miejsca dochodzi�o mnie jego miauczenie, ale nie wiedzia�am sk�d. Wreszcie znalaz�am! Kot siedzia� na wielkim klonie rosn�cym przed domem. Widocznie zap�dzi� go tam jaki� pies i biedak nie m�g� sam zej��. Zadzwonili�my po stra� po�arn�, ale dzielne stra�aki nie chcia�y przyjecha� ratowa� kota. Ju� wyobra�a�am sobie jego g�odow� �mier� na drzewie. Kota uratowa� s�siad z parteru- Robert. Wszed� na drzewo i �ci�gn�� go. Kubu� z wdzi�czno�ci podrapa� s�siada i da� dyla do domu. Zatrzyma� si� dopiero na tapczanie, na kt�rym sypia� po nocnych woja�ach. Nie interesowa�o go nawet �niadanie. Kocur znikn�� tak samo nagle jak si� pojawi�. Obawiali�my si� , �e zosta� ukradziony na sk�rki, bo tego samego dnia zgin�� te� rudy kot s�siad�w. �al po stracie Kuby by� tak wielki, �e nigdy ju� nie zdecydowali�my si� na kota. Po jakim� czasie w domu zamieszka� pies- peki�czyk. Mia� pi�kne imi� Mi�ka, bo okaza� si� by� suk�. By�o to bardzo rozpieszczone przez nas zwierz�tko. Mi�ka pi�a tylko s�odk� herbat�. Je�li chodzi o jedzenie, to potrafi�a nie je�� nawet kilka dni, gdy nie by�o jej ulubionego dania. Tym daniem by�a sparzona w�tr�bka, nereczki i chude mi�sko z kurczaczka. Rarytasy te trudne by�y w tych czasach do zdobycia. Ile Mi�ka wytrzyma bez jedzenia nie dowiedzieli�my si� nigdy, bo po trzydniowej g�od�wce mama gotowa�a jej kaszk� mann� na mleku, albo jajecznic� i karmi�a psin� na si�� �y�k�. Mi�ka mia�a w bloku swoich wrog�w. Nie wiadomo dlaczego nienawidzi�a pani Trudy z trzeciego pi�tra. Przypuszczali�my, �e dosta�a od niej kiedy� porz�dnego kopniaka. W swym psim serduszku zachowa�a uraz� do ko�ca swych dni. Truda by�a jedyn� s�siadk�, na kt�r� Mi�ka szczeka�a zawzi�cie i koniecznie chcia�a j� ugry��. Uprzykrzy�a te� mocno �ycie s�siadce, bo chodzi�a na trzecie pi�tro i zostawia�a na jej wycieraczce psi,, prezent", a dopiero potem sz�a na podw�rko.
Pewnego razu, gdy by�am ju� w pi�tej klasie, postanowi�am by� bardziej przydatna spo�ecze�stwu ni� do tej pory. Zacz�am udziela� si� w szkole, pomaga�am kole�ankom w lekcjach, a nawet zosta�am ,, Niewidzialn� r�k�". W tym celu przekopa�y�my z Jolk� kilka ogr�dk�w. Oczywi�cie mia�y�my na celu g��boko id�c� pomoc staruszkom, do kt�rych te ogr�dki z pewno�ci� nale�a�y. Jako� si� tak dziwnie z�o�y�o, �e przekopa�y�my r�wnie� �wie�o zasiane grz�dki. Nie wiem jakim cudem si� to wyda�o, ale wyst�pi�y�my na szkolnym apelu i nikt nie mia� zrozumienia dla naszej ci�kiej pracy. W zwi�zku z tym, �e ,, Niewidzialna r�ka" umar�a szybko gwa�town� �mierci�, postanowi�am zaj�� si� poszerzaniem mojej wiedzy religijnej, poprzez szczeg�owe studiowanie katechizmu i regularne chodzenie na lekcje religii.
A kiedy ju� b�d� wszystko wiedzia�a, to wst�pi� do klasztoru - planowa�am sobie po cichu.
Niestety �ycie p�ata nam r�ne figle. Kiedy� wyj�tkowo postanowi�am nie i�� na religi� z bardzo b�ahego powodu. Po prostu nie wzi�am do szko�y kanapek i po pi�ciu lekcyjnych godzinach g��d wygra� walk� z przysz�� zakonnic�.
Id� do domu, bo umieram z g�odu - poskar�y�am si� Celinie.
Nie idziesz??? - Celina ze zdziwienia otworzy�a usta.
No przecie� m�wi� - odpowiedzia�am skr�caj�c w stron� domu.
Perspektywa samotnego powrotu do domu nie wyda�a si� Celinie zbyt kusz�ca, wi�c pogrzeba�a szybko w tornistrze i z satysfakcj� zawo�a�a:
Mam kanapk�!
Zakonnica, kt�ra by�a we mnie chwyci�a kanapk� i pobieg�y�my, bo ju� by�o dosy� p�no. Wpad�y�my do zachrystii w ostatniej chwili i kiedy zd��y�am odpakowa� kanapk�, wszed� ksi�dz. Schowa�am wi�c g�ow� pod �awk� i zacz�am j� �apczywie po�era�.
Co ty tam robisz pod t� �awk�? - zapyta� duchowny wychylaj�c si� zza katedry.
Wyprostowa�am si� i z pe�n� buzi� powiedzia�am zgodnie z prawd�, bo zakonnice nigdy nie k�ami�.
Jem , psze ksi�dza.
Jak mo�esz je�� na lekcji? - wrzasn�� ksi�dz, a� pokaza�y mu si� niebieskie �y�y na skroniach.
G�odnego nakarmi� - popisa�am si� znajomo�ci� biblii.
W tym momencie wielebny spurpurowia� na twarzy i w moim kierunku poszybowa� olbrzymi p�k kluczy. W ostatniej chwili uchyli�am g�ow� i klucze spad�y obok.
Wyno� si� st�d, ale szybko - wrzeszcza�.
Chwyci�am nie dojedzon� kanapk�, tornister i przera�ona, nic nie rozumiej�ca wybieg�am z sali. Oczywi�cie moje plany bycia zakonnic� odp�yn�y w dal. Jednak wcale tego nie �a�owa�am. Wr�cz przeciwnie. Cieszy�am si� z tego, a ko�ci� by� ostatnim miejscem, gdzie mo�naby by�o mnie spotka�.
Rozdzia� XIV
Kiedy by�am ju� starsza, strych przemieni� si� w sal� do ta�ca. Nie by�o wtedy dyskotek. Kr�lowa�y prywatki. Przynosi�am z domu adapter i p�yty, Celina dawa�a stolik, a jej brat Rysiek ustawia� ten sprz�t i puszcza� muzyk�. Trz�li�my si� w rytm muzyki i wszyscy byli zadowoleni. Czasem, gdy by�o za g�o�no, jaki� rodzic ucisza� nas stanowczo, a czasem nawet rozp�dzano imprez�. Prywatk� uatrakcyjniali koledzy Ry�ka, kt�rzy przychodzili na jego zaproszenie. By�o wi�c z kim ta�czy� wolne kawa�ki.
By�y to czasy, kiedy dzieci chodzi�y sprzedawa� butelki, by mie� pieni�dze na lody, albo co poniekt�rzy na papierosy. Mirek, syn Trudy �mi� ju� od pi�tego roku �ycia. Ja te� pr�bowa�am wtedy pali� papierosy. Pali�o si� na strychu, u pani Trudy, albo u Wandy z parteru, kt�ra nawet pocz�stowa�a fajk�. Wanda imponowa�a nam bardzo. By�a starsza od nas o pi�� lat, wi�c w naszych oczach to ju� doros�a osoba. Od takiej doros�ej dosta� papierosa to ju� co�. Wanda wybiera�a kogo chce zaprosi�. M�wi�a na przyk�ad:
- Ciebie nie zapraszam, tylko Nin� i Celin�.
Pali�y�my wi�c dumne z tego wyr�nienia, a� robi�y�my si� ��te na twarzy. Odm�wi� jednak nie wypada�o.
Rozdzia� XV
Czasy si� zmienia�y. Babcia wyprowadzi�a si� do swojego mieszkania na innej ulicy, w zwi�zku z tym wi�cej obowi�zk�w spad�o na mnie. Cz�sto, gdy rodzic�w nie by�o w domu dostawa�am nakaz , aby posprz�ta�. Lubi�am to jak diabli. Trzeba by�o jednak radzi� sobie jako�. Zawsze mia�am w domu papierosy, bo rodzice palili i owoce, kt�re z racji ojca pracy by�y w domu pod dostatkiem. Innym s�siadom trudniej by�o zdoby� te rarytasy i to by� m�j atut. Mirek z trzeciego pi�tra i jego siostra Teresa sprz�tali za mnie. Dostawali za to szlugi, bo tak na papierosy m�wi� Mirek, no i owoce, kt�re aktualnie mia�am w domu. Mieszkanie pani Trudy sta�o si� miejscem spotka� wszystkich dzieci z bloku. Wchodzi�o si� do niej jak do siebie, m�wi�o dzie� dobry i zajmowa�o miejsce przy stole. Z gospodarzami nie by�o potrzeby rozmawia�. Zawsze by� tam kto� z r�wie�nik�w. Pani Truda od wczesnej wiosny do p�nej jesieni chodzi�a boso i bez majtek. Dzieci podgl�da�y j� z zainteresowaniem.
�miano si� te� z niej, bo wszystkie jej dzieci mia�y w imieniu liter� ,,r", kt�rej ona nie wymawia�a. Kl�a te� jak szewc. Cz�sto wieczorem by�o s�ycha� jak pani Truda nawo�uje swoje dzieci do domu. Zazwyczaj nie chcia�y od razu przychodzi�, wi�c zdenerwowana s�siadka wo�a�a je w ten spos�b: ,,Romek, Mirek, Piotrek, Teresa - s.....syny do domu!". Swoista samokrytyka.
Mieli�my tak�e w naszym domu ,,firm�" roz�adunkow�.
Do firmy, w kt�rej pracowa� m�j ojciec przychodzi�y wagony z cytrusami, pomidorami i z arbuzami. W tamtych czasach by�y to rarytasy dost�pne tylko na �wi�ta i to nie dla wszystkich. Tata jako kierownik zawsze mia� k�opot z roz�adunkiem tego towaru.
Ninka, zbierz za�og� - mawia� , zarobicie troch�, a ja b�d� mia� z g�owy roz�adunek.
Bra�am wtedy starsze dzieci i szli�my na stacj� kolejow�. Ilu ma by� ,,pracownik�w" decydowa� tata, ale kto to mia� by� ,to ju� zale�a�o ode mnie. Dzieci bardzo si� do tej pracy rwa�y, w zwi�zku z tym trzeba by�o przy mnie pochodzi� i troch� si� podliza�.
Robota by�a dobrze zorganizowana. Skrzynki lekkie, wi�c dzieciarnia ustawiona w szeregu podawa�a sobie �adunek ta�mowo, z r�k do r�k, a kto� doros�y odbiera� i uk�ada� na samoch�d.
Weso�o by�o przy tym, chocia� narobili�my si� , bo nieraz roz�adowa�o si� i czterna�cie ton towaru. Op�aca�o si� , bo opr�cz pieni�dzy wszyscy brali w torby owoce.
Rozdzia� XVI
Pani Marysia, mama Jolki postanowi�a pomalowa� mieszkanie. Efektem tego malowania by�o dziecko. Mieszka�cy zastanawiali si�, czy dziewczynka nie jest c�rk� zatrudnionego przez pani� Marysi� fachowca. S�siadka jednak nie chcia�a si� przyzna�. Pewnego razu wracaj�c ze szko�y zobaczy�am pani� Marysi� z dwuletni� ju� c�reczk� i s�siadk� z parteru. Przypadkiem by�am �wiadkiem takiej rozmowy:
- Pani Marysiu- prosi�a s�siadka z parteru, powiedz pani, Sylwia jest malarza, czy nie.
- Ale� pani Reniu, na pewno nie malarza- odpowiada�a coraz bardziej zdenerwowana nagabywaniami mama Jolki.
- Ale� pani Marysiu, bo wszyscy i tak si� domy�laj�- ripostowa�a ta druga.
W tym czasie znudzone dziecko kr�ci�o si� niemi�osiernie u boku matki. Pani Marysia nie wytrzyma�a w ko�cu i ze z�o�ci� krzykn�a do c�rki: St�j spokojnie ty p.....lony malarzu.
Takich humorystycznych zdarze� by�o w naszym domu wi�cej.
Pewnego razu, m�j ojciec wraca� w nocy z mocno zakrapianej kolacyjki. Niestety nie mia� klucza od drzwi, a rodzina na nieszcz�cie spa�a snem sprawiedliwego. C� mia� robi� biedny, strudzony Zygmunt? Wpad� na genialny pomys� i wyj�� kaseton z drzwi. Powsta�a dziura o wymiarach miej wi�cej 50 na 50cm. W sam raz aby si� przez ni� przecisn��. Niestety tatu� przeliczy� si� i utkn�� gdzie� na poziomie brzucha. Trzeba tu doda�, �e dawno ju� zapomnia� jak wygl�da smuk�a sylwetka. Kiedy wysi�ki, by si� wydosta� spe�z�y na niczym, tatulo si� zm�czy� zasn�� jak anio� , pochrapuj�c sobie z cicha. Rano od strony naszej kuchni mama zobaczy�a zwisaj�c� glac� swojego twardo �pi�cego m�a, a s�siedzi ujrzeli wystaj�cy ty�ek. Tu jeszcze raz przyda�a si� s�siedzka pomoc, bo bez niej mama sama nie da�aby rady wyci�gn�� m�usia z dziury.
Rozdzia� XVII
Nadszed� czas, aby spe�ni� przynajmniej cz�� moich marze�. W klubie ,,Kolejarz" zorganizowano k�ko taneczne. Zapisa�y�my si� tam z Celin� natychmiast. Nie by� to co prawda balet, tylko taniec ludowy, ale nam to wystarcza�o w zupe�no�ci. Ta�czy�y�my wi�c krakowiaka, oberka, kujawiaka z wielkim zaci�ciem. Niestety , dzieci nie przychodzi�y regularnie na pr�by, pani instruktorka zdenerwowa�a si� i mniej wi�cej po roku rozwi�zano dzia�alno�� . Bardzo tego �a�owa�am. Po ta�cach przysz�a kolej na teatr. Pierwsza moja rola, to rola herolda w sztuce,, O szewczyku Dratewce". Wchodzi�am na scen� i wo�a�am g�o�no: ,,Kr�l idzie, hej kr�l idzie". By�am z tego dumna. Zw�aszcza, �e nie wymawia�am ,,r", a co za tym idzie nie wszystkie amatorskie teatry chcia�y mnie przyj�� w swoje szeregi. Warto doda�, �e litery tej nie wymawia�a opr�cz mnie i Trudy jeszcze siostra moja Ewa, Celina z trzeciego pi�tra i Wanda z parteru. Teatr istnia� bardzo d�ugo, a potem samoistnie przeistoczy� si� w kabaret. Zar�wno w teatrze jak i w kabarecie gra�am g��wne role. Tylko, �e kabaret okaza� si� niewypa�em, bo nasz instruktor jak i aktorzy nie mieli�my bladego poj�cia o kabarecie. Wychodzi�o wi�c nam co�, z tekstami kogo�. Oczy na to otworzy� nam re�yser z Warszawy, kt�ry przyjecha� do nas w ramach pomagania m�odym aktorom. Wr�cili�my wi�c do teatru.
Rozdzia� XVIII
Nasza kamienica sta�a przy ulicy prowadz�cej do dworca kolejowego. By�o to powodem pewnego zabawnego zdarzenia.
Na drugim pi�trze mieszka�a s�siadka, kt�rej m�� pracowa� na drug� zmian�. Wraca� do domu o godzinie 23. Zazwyczaj o tej porze ju� spa�a, wi�c nie zamyka�a drzwi, �eby m�� m�g� wej��.
Po godzinie 22 obudzi�a si� najm�odsza c�rka naszej s�siadki i mama musia�a wsta� do dziecka. Kiedy wr�ci�a z powrotem do ��ka m�� ju� spa�. Wsun�a si� cicho pod ko�dr�. Zaniepokoi� j� jednak zapach alkoholu wydobywaj�cy si� z ust pochrapuj�cego m�a. Usiad�a na ��ku i ju� chcia�a zapyta� gdzie pi�, lecz w �wietle latarni zza okna zobaczy�a ca�kiem obcego m�czyzn�. Zerwa�a si� przestraszona, narzuci�a szlafrok i przybieg�a do nas zadzwoni� na milicj�. Po przyje�dzie w�adzy okaza�o si�, �e pijany delikwent nie mieszka� nawet w naszym mie�cie. Po drodze na dworzec urwa� mu si� film , a �e mieszka� te� na pierwszym pi�trze my�la� ,�e przyszed� do domu. Milicja zabra�a ch�opa na izb� wytrze�wie� . S�siadce facet musia� zap�aci� za nocleg. Taka by�a wola pan�w w niebieskich mundurach.
Rozdzia� XIX
Takich historii, kt�re po latach opowiada si� jako anegdotki by�o w naszym domu wiele. Najbardziej pami�tam te, kt�re wydarzy�y si� w moim mieszkaniu lub w bezpo�rednim s�siedztwie. Kamienica nasza mia�a jedn� wad�. Mianowicie mieszkania tam by�y bardzo wysokie. Wieszanie firan, czy zwyk�a wymiana �ar�wki sprawia�y wszystkim lokatorom nie lada k�opot. Do tej czynno�ci potrzebny by� niew�tpliwie m�czyzna, bo panowie s� przewa�nie wy�si od kobiet. U nas w domu roboty na wysoko�ciach wykonywa� tata. Kiedy trzeba by�o zmieni� �ar�wk�, pod lamp� stawia�o si� st�, na st� taboret, na taboret ma�y sto�eczek. Na tak przygotowan� piramid� wchodzi� bohater dnia i wykonywa� t� z pozoru prost� czynno��. Nie za ka�dym razem wychodzi�o to bez szwanku. Kiedy� tata wszed� po niedok�adnie ustawionych sto�kach, a b�d�c ju� na g�rze zachwia� si� i spad�. Zdarzenie to obserwowa�y �ona i te�ciowa. Zamiast biec nieszcz�nikowi na ratunek, wybuchn�y �miechem. Tego by�o ju� za wiele. �mia� si� z nieszcz�cia m�a i zi�cia? Zdenerwowany i ura�ony tata w porywie sprawiedliwego gniewu wpad� do kuchni, chwyci� garnek z czerwonym barszczem i rzuci� go na pod�og�.
- Teraz si� k..wy �miejcie - krzykn��.
Niestety �miech zamar� na ustach mamy i babci.
Tata, porywczy, ale dobry cz�owiek, oczywi�cie sam sprz�ta� rozlan� zup� przy gderliwym akompaniamencie swoich pa�.
Rozdzia� XX
Siostra moja , Ewa wyjecha�a na studia do Wroc�awia. Nie musia�am ju� dzieli� z ni� pokoju. Mia�am biurko do swojej dyspozycji, mog�am bez przeszk�d przyjmowa� kole�anki. Bardzo mnie te zmiany cieszy�y. By�am ju� przecie� w �smej klasie i potrzebowa�am prywatno�ci. Niestety nie potrafi�am utrzyma� takiego porz�dku, jaki mia�a moja siostra. Nie zjedzone i ju� zaple�nia�e kanapki wrzuca�am na dno biurka, papiery i inne �mieci te� tam trafia�y. Kiedy Ewa wraca�a do domu robi�a mi w biurku gruntowne porz�dki , przy akompaniamencie wym�wek.
- Nina, popraw si� , bo poskar�� mamie.
- Przecie� jest czysto - �ga�am w �ywe oczy.
Kiedy� przez takie sprz�tanie Ewa o ma�o nie narobi�aby k�opot�w.
Przed �wi�tami tata da� mi stary portfel grubo wypchany pieni�dzmi i prosi� ,�ebym go gdzie� schowa�a. Wrzuci�am go do biurka mi�dzy stare zeszyty, papierzyska i kanapki, po czym zapomnia�am o ca�ej sprawie. Ewunia po przyje�dzie postanowi�a jak zwykle posprz�ta� mi w biurku. Wygarn�a wszystkie �mieci i wynios�a do �mietnika. Niestety w jej mniemaniu portfel to te� by� �mie�.
Historia ta dobrze si� sko�czy�a, bo pani Truda obserwowa�a przez okno poczynania mojej siostry i zaraz potem pobieg�a zobaczy� co te� takiego dobrego Ewa wyrzuci�a. Znalaz�a portfel i odnios�a rodzicom. Wszyscy byli zaskoczeni uczciwo�ci� s�siadki, kt�ra raczej nie s�yn�a z uczciwo�ci.
Rozdzia� XXI
Wiek dzieci�cy si� sko�czy�. Wybryki te� nie by�y takie dzieci�ce. By�am ju� nastolatk�. Zacz�y si� pierwsze mi�o�ci. Pierwszy raz zakocha�am si� w si� w si�dmej klasie. Moim wybrankiem by� chudy dryblas z drugiej r�wnorz�dnej klasy. Niestety kocha�am go bez wzajemno�ci. Wzdycha�am do niego nadaremnie. Na pota�c�wkach szkolnych ta�czy�am z nim kilka razy, ale wtedy dr�a�am jak osika i myli� mi si� krok. Przeb�j Czerwonych Gitar ,,Matko" przerobi�am do w�asnych potrzeb i �piewa�am: ,,Straci�am ciebie Zbyszku". Zrobi�am si� bardziej melancholijna, ale w przerwach mi�dzy marzeniami sprawia�am k�opoty wychowawcze z lubo�ci�.
W naszej kamienicy mia�am te� adoratora. By� nim Krzysiek, kt�ry mieszka� pi�tro ni�ej. Adorator to mo�e za wielkie s�owo. Krzysztof po prostu dojrzewa� i rozpiera�a go seksualna energia. Cz�sto wi�c pilnowa� czy przypadkiem nie id� do piwnicy po ziemniaki, a gdy ju� mnie wypatrzy�, schodzi� za mn� po cichu i usi�owa� ca�owa� i wsadza� mi �apy