1348

Szczegóły
Tytuł 1348
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1348 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1348 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1348 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

MORDERSTWA POLITYCZNE XX WIEKU Wydawnictwo: OFICYNA WYDAWNICZA "MAJ" WST�P Nie zawsze musi doj�� do wojny, by nast�pi� znacz�cy zwrot polityczny. Kula, �adunek wybuchowy, cios no�a potrafi� skierowa� histori� �wiata na nieprzewidziane tory. W naszych czasach mord polityczny by� popularniejszym ni� wojna �rodkiem korygowania los�w ca�ych narod�w. Mord polityczny jest tak stary jak historia, przynajmniej ta pisana. Zamachy uwiecznione zosta�y w Starym Testamencie, w greckich i rzymskich sztukach klasycznego antyku, za� �wiat arabski wzbogaci� zachodni� mow� o techniczne okre�lenie "assassin" - morderca - w j�zyku angielskim i francuskim, oznaczaj�ce pierwotnie cz�onka bractwa haszyszowego, jak Arabowie okre�lali �redniowieczn� sekt� fanatycznych morderc�w, dla kt�rych nie by�o przeszk�d w dotarciu do wyznaczonego celu. P�niejsze stulecia szlifowa�y technik� morderstwa politycznego,jak np. trucizna Borgi�w. A wiek XIX i XX poszerzy� spectrum potencjalnych morderc�w o anarchist�w i terroryst�w. Przez stulecia mord polityczny dorobi� si� r�wnie� wymiaru moralnego. Filozofowie i teolodzy g�owili si�, czy zamach na tyrana jest moralnie usprawiedliwiony, jak np. zamach na Adolfa Hitlera z 20 lipca 1944 roku. Smutne statystyki m�wi� nam jednak, �e w wi�kszo�ci wypadk�w ofiarami zamach�w nie s� krwawi tyrani, lecz ludzie d���cy do pokoju okre�lanego przez innych jako zdrada narodu. Tak czy inaczej - mord polityczny ci�gnie si� krwawym �ciegiem przez histori� powszechn�. W tym aspekcie nic si� nie zmieni�o, a wiek XX by� szczeg�lnie obfity w krwawe zamachy. ALEKSANDER I OBRENOVI� (1876 - 1903) 10 czerwca 1903 roku wieczorem ja�nia�y wszystkie �wiat�a rezydencji w�adc�w Serbii tzw. "starego Konaku". Z powodu duchoty otwarto okiennice, a w ogrodzie przygrywa�a wojskowa kapela. Kr�l Aleksander I zaprosi� tego wieczoru cz�onk�w gabinetu i niekt�rych znacznych cz�onk�w i poplecznik�w rodu Obrenovi� na narad� zako�czon� galowym przyj�ciem. Niespe�na dwudziestosiedmioletni monarcha od miesi�cy dr�czony k�opotami wewn�trz- i zewn�trzpolitycznymi by� w wyj�tkowo dobrym nastroju. Powodem �wietnego humoru by�o podpisanie wczesnym wieczorem tego dnia zaczepnego sojuszu z Bu�gari�, kt�ry mia� by� podstaw� do wsp�lnego ataku na Turcj�. �wietne zwyci�stwo nad arcywrogiem mia�o od�wie�y� nieco wyblak�� s�aw� rodu Obrenovi�. Doradcy Aleksandra nie byli takimi optymistami. Premier Demeter Cincin-Markovi� z�o�y� swoj� rezygnacj�, za� minister wojny ch�tnie przesun��by termin ofensywy na jesie�. Ale kr�l mia� do�� czekania. Wojskowe obrady zako�czy�y si� po 22.00. Ca�e towarzystwo uda�o si� do jadalni. Przy drzwiach jeden ze s�u��cych dor�czy� kr�lowi zapiecz�towane pismo, kt�re ten nie czytaj�c schowa� do kieszeni zapominaj�c o nim niemal natychmiast. Nie powinien by� tego robi�, gdy� pismo zdradza�o wszelkie tajniki zamachu na kr�lewski dom, kt�ry mia� si� odby� niespe�na dwie godziny p�niej. Po 23.00 po�egnali si� ministrowie. Kr�l nadal w doskona�ym humorze odprowadzi� ich do schod�w, podczas gdy kr�lowa pe�na niepokoju zwierzy�a si� jednemu z ministr�w: "Wiem, �e co� jest przeciwko nam przygotowane, Rosja spiskuje przeciwko kr�lowi - to du�e zagro�enie i wszyscy nasi przyjaciele powinni teraz sta� przy nas." Kr�lowa Draga mia�a powody, by bardziej od m�a obawia� si� rozlicznych wrog�w. Przed dziesi�ciu laty Aleksander uwolni� si� z p�t regencji i jako siedemnastolatek proklamowa� swoj� pe�noletno��. Lud i armia przyklasn�li troch� blademu ale nie�le wygl�daj�cemu m�odemu cz�owiekowi. Po usuni�ciu z tronu ojca sybaryty Milana I i likwidacji niepopularnej regencji wygl�da�o na to, �e z nowym monarch� wstaje nowa era. Tron serbski jednak by� zawsze kruchym siedziskiem. Z czterech dotychczasowych w�adc�w jednego zamordowano, a trzech przep�dzono. Miodowy miesi�c niezak��conej harmonii pomi�dzy Aleksandrem a jego "ludem", czyli elitarn� warstewk� zaanga�owanych politycznie serbskich mo�now�adc�w, zako�czy� si� bardzo szybko. Finansowe k�opoty zmusi�y Aleksandra do prowadzenia podw�jnej gry zar�wno w polityce zagranicznej jak i wewn�trznej. Kr�tko po swojej intronizacji zezwoli� ojcu na powr�t z banicji. Ten momentalnie zacz�� ingerowa� w sprawy rz�dowe, za� przede wszystkim pr�bowa� przywr�ci� proaustriack� polityk� zagraniczn�, kt�rej syn poniecha�. Intrygi Milana I trwa�y dop�ty, dop�ki nie sk��ci� si� z synem-kr�lem, kt�ry ponownie zes�a� go z Belgradu. Na miejsce Milana pojawi�a si� jego ma��onka Nathalie, pr�buj�c przekona� Aleksandra do prowadzenia polityki prorosyjskiej. Wiede� skontrowa� jej wie�czone sukcesem wysi�ki �rodkiem wypr�bowanym ju� w przesz�o�ci - zakazem importu serbskiej wieprzowiny, co by�o mocnym ciosem godz�cym w podstawy serbskiej gospodarki, premiuj�cym jednocze�nie rolnictwo w�gierskie. Jednocze�nie Austriacy przychylnym okiem spojrzeli na Piotra Karadjordjevicia - rywala Aleksandra i jego spiskow� dzia�alno�� na terenie naddunajskiego mocarstwa, zmierzaj�c� do uzyskania serbskiego tronu. Z przychylno�ci owej Austriakom niewiele przysz�o, gdy� Piotr nawet nie pomy�la� o ograniczeniu swoich kontakt�w z Petersburgiem. W �yciu prywatnym Aleksander pozwoli� sobie na mezalians. Tu� po intronizacji serbscy dyplomaci rozpocz�li poszukiwania odpowiedniej kandydatki na �on� dla kr�la Serbii. Wprawdzie ksi�niczka kt�rego� z rod�w panuj�cych w Europie raczej nie wchodzi�a w gr� ze wzgl�du na zbyt ma�e znaczenie rodu Obrenovici�w, tym niemniej po�lubienie potomkini kt�rego� np. z niemieckich rod�w ksi���cych by�o dla m�odego Aleksandra ca�kiem realne. R�wnie� Rosjanie w��czyli si� pr�buj�c zaaran�owa� ma��e�stwo z jedn� z c�rek ksi�cia Miko�aja Montenegro. Aleksander przekre�li� wszelkie rachunki swoim swatom. Zakocha� si� w o dziesi�� lat od siebie starszej damie dworu swojej matki - Dradze Masin. Pozna� j� jako szesnastolatek podczas wizyty w Biarriz. Ch�opiec cierpia� na zahamowania wobec kobiet spowodowane phimos� - deformacj� cz�onka - �atw� do usuni�cia na drodze operacyjnej. Dlaczego do operacji nie dosz�o, nie wie nikt. Prawdopodobnie Dradze Masin sprawia�o przyjemno�� pomaganie kr�lowi w przezwyci�aniu zahamowa�, przez co uzale�ni�a go od siebie ca�kowicie. Kr�lowa-matka, jak si� zdaje, b�ogos�awi�a pocz�tkowo temu zwi�zkowi. Gdy zorientowa�a si�, �e jest to co� powa�niejszego ni� drobna mi�ostka, by�o ju� za p�no. W po�owie 1897 roku w r�ce Nathalie wpad� li�cik Aleksandra do Dragi, po przeczytaniu kt�rego zas�ona spad�a jej z oczu. Natychmiast zwolni�a Drag� z funkcji damy dworu, co b�yskawicznie wykorzysta� Aleksander �ci�gaj�c j� do Belgradu w celu zainstalowania w ma�ym ale luksusowym domu niedaleko Konaku. W tym czasie powr�ci� kr�l Milan do Belgradu i wraz z �wczesnym premierem Vladanem Djordjeviciem postanowili wymusi� na kr�lu decyzj� o�enku. Jako kandydatk� swatali ksi�niczk� Andre� von Schaumburg - Lippe. Po kr�tkiej zw�oce Aleksander o�wiadczy�, �e jest got�w spotka� si� z ksi�niczk� w Karlsbadzie i wys�a� przodem swego ojca jako swata. Potem jednak nast�pi�o nieoczekiwane "zjawisko zewn�trzne", kt�re pobudzi�o op�r Aleksandra wzgl�dem ojcowskich plan�w matrymonialnych. 28 czerwca 1900 roku austriacki nast�pca tronu arcyksi��� Franciszek Ferdynand, zrezygnowa� z praw dziedziczenia dla swoich dzieci z ma��e�stwa z hrabin� Sophi� Chotek, jako warunek wst�pny tego ma��e�stwa. Decyzja Franciszka Ferdynanda zrobi�a na Aleksandrze bardzo du�e wra�enie. Serbski kr�l nie cofnie si� przed decyzj�, na kt�r� by�o sta� austriackiego nast�pc� tronu. R�wnie� Draga wiedzia�a, jak wykorzysta� moment i poinformowa�a kr�la, �e jest w odmiennym stanie. Podobno ju� wcze�niej dwukrotnie sp�dza�a ci��� wyje�d�aj�c w tym celu za granic� - co jednak nie znalaz�o potwierdzenia przy p�niejszych badaniach lekarskich - tym niemniej raport austriackiego poselstwa m�wi, �e jednym z motyw�w decyzji Aleksandra by�a "niech�� kr�la do ��dania trzeciej ofiary od Dragi". W ka�dym razie Aleksander musia� szybko podj�� decyzj�. O rad� zwr�ci� si� do ministra spraw wewn�trznych Djordje Gencicia, kt�ry notabene natychmiast poinformowa� o tym kr�la Milana. Nast�pnego dnia kr�l wtajemniczy� r�wnie� pozosta�ych ministr�w. Wierni poplecznicy rodu Obrenovi� byli wstrz��ni�ci, ich sprzeciwy wzbudzi�y jedynie gniew Aleksandra. Gdy w zwi�zku z tym ca�a rada ministr�w z�o�y�a rezygnacj� dla kr�lewskiego presti�u, nie by�o ju� odwrotu i 21 lipca 1897 roku og�osi� oficjalnie zar�czyny z Drag� Masin. Ministrowie pr�bowali w mi�dzyczasie wym�c na Dradze rezygnacj�, knuj�c jednocze�nie porwanie i wywiezienie jej z Serbii. Draga pozornie zgodzi�a si� zrezygnowa� ze zwi�zku z kr�lem i zaproponowa�a ministrom, �e na razie ukryje si� u przyjaci�ki, przed opuszczeniem gniazdka poinformowa�a jednak o miejscu pobytu swego brata, kt�ry o wszystkim doni�s� kr�lowi. Aleksander sprowadzi� kochank� do pa�acu i j�� m�ci� si� na doradcach. Przy wszystkich spoliczkowa� ministra Gencicia, gdy ten w pa�acu przy s�u�bie w porywie rozpaczy zakrzykn��: "Nie mo�ecie poj�� tej kobiety, kt�ra by�a dziwk� wszystkim - mnie te�". R�wnie� generalicja zaklina�a kr�la, by ten odst�pi� od swego samob�jczego planu. Pu�kownik Aleksander Konstantinovi�, kr�lewski kuzyn, kt�ry twierdzi�, �e r�wnie� spa� z Drag�, zosta� wydalony z Serbii. Dla prostego ludu wyb�r kr�la by� niezrozumia�y, ale nie z przyczyn moralnych czy dynastycznych - w oczach ludu 37-letnia kobieta by�a star� bab�. Niezwykle oburzone by�y zagraniczne rody ksi���ce - szczeg�lnie te, z kt�rymi przed skandalem prowadzono rokowania na temat ewentualnego po��czenia z rodem Obrenovi�. Przez przed�o�enie Dragi Masin nad kt�r�� z ksi�niczek, serbski monarcha obrazi� ca�� europejsk� arystokracj�. Podczas gdy zachodnioeuropejskie rody panuj�ce postanowi�y zignorowa� kr�lewski mezalians, Rosja zwietrzy�a du�� szans� na podbudowanie swojego wp�ywu w Belgradzie. Miko�aj II jako jedyny monarcha pogratulowa� Aleksandrowi z tytu�u zar�czyn, ma�o tego - zg�osi� gotowo�� uczestniczenia w �lubie jako �wiadek. Rosja nie my�la�a jednak stawia� wszystkiego na jedn� kart� - kontakty z kr�lewskim rywalem Piotrem Karadjordjeviciem by�y dalej rozbudowywane. �lub - odwleczony przez zamordowanie w�oskiego kr�la Umberto - odby� si� 5 sierpnia 1900 roku w katedrze w Belgradzie. Pann� m�od� do o�tarza prowadzi� jej brat Nikodem, za� w imieniu cara jako �wiadek wyst�pi� pose� rosyjski graf Kapnist. Po ceremonii pa�stwo m�odzi fetowani przez dziesi�tki tysi�cy ludzi przejechali otwart� karet� do pa�acu. Po po�udniu pokazali si� jeszcze raz na mie�cie, a wieczorne galowe przedstawienie teatralne zako�czy�o ten historyczny dzie�. W nocy ci�ka burza przetoczy�a si� nad Belgradem, co przes�dni uznali za z�� wr�b�. Inni nie przydawali temu zjawisku �adnego znaczenia - letnie burze nie s� rzadko�ci� w Serbii. Po �lubie wp�yw Dragi na kr�lewskiego ma��onka narasta�. Z du�� strat� dla Aleksandra, gdy� Draga, m�dra w �yciu prywatnym, nie zna�a si� kompletnie na polityce, w kt�r� pr�bowa�a si� coraz mocniej anga�owa�. W lutym 1901 roku umar� w Wiedniu stary kr�l Milan - Aleksander nie pojawi� si� u �o�a �mierci powstrzymywany przez ma��onk� popieran� w tym zamy�le przez rosyjskiego pos�a. Powszechne odczucie g�osi�o: "Kr�l jest bez serca". Du�ym ciosem dla Aleksandra by�o og�oszenie testamentu starego kr�la - w ostatniej woli zleci� on bowiem, by pochowano go nie w Belgradzie lecz w ortodoksyjnym klasztorze w Syrmii. Milan by� wprawdzie intrygantem, lecz jego zwolennicy tworzyli jedyn� licz�c� si� podpor� domu Obrenovi�. �mier� starego kr�la r�wnowa�y�a poniek�d oczekiwanie na nast�pc� tronu. Draga widocznie grubia�a i coraz rzadziej ukazywa�a si� publicznie. Z czasem przybiera�y jednak na sile plotki, �e z jej ci��� jest co� nie tak. Wyliczony termin dawno min��. Z Europy Zachodniej sprowadzono lekarzy, kt�rzy po kr�tkim czasie postawili diagnoz�: ci��a urojona. Wrogowie Dragi natychmiast stwierdzili, i� zaaran�owa�a ona ci��� i zamierza�a potem udawa� macierzy�stwo bior�c cudze dziecko. Taka argumentacja przyj�ta jest bezkrytycznie przez aktualn� jugos�owia�sk� historiografi�. Jednak historyk Glad, nie maj�cy powod�w do wybielania kr�lowej, twierdzi, �e ci��a urojona jest bardziej prawdopodobna. Rumu�ska kr�lowa El�bieta (bardziej znana jako poetka Carmen Silva) oraz caryca Aleksandra swego czasu mia�y bardzo podobne objawy. Przeciwnie do oczekiwa�, afera z ci��� nie wstrz�sn�a pozycj� Dragi w pa�acu. Aleksander we wzruszaj�cy spos�b stara� si� j� pociesza� i wp�ywy kr�lowej sta�y si� jeszcze bardziej widocze. Belgradzka firma g�osi�a w tym czasie, �e Draga pragnie przekona� kr�la do mianowania swego brata Nikodema nast�pc� tronu. Tak daleko Aleksander nie zamierza� si� jednak posun��. Na audiencji w obecno�ci zagranicznych pos��w zdradzi� si� z zamiarem adopcji ch�opca z jednej z bocznych ga��zi rodu Obrenovi� i obwo�ania go ksi�ciem nast�pc� tronu. Kr�l zamierza� dodatkowo podeprze� nadw�tlony autorytet na drodze oficjalnych wizyt zagranicznych. Jednak pr�ba przywr�cenia lepszych stosunk�w z dworem austro-w�gierskim spali�a na panewce. R�wnie� Wsch�d nie spe�ni� jego oczekiwa�. Wprawdzie car jako jedyny uzna� jego ma��e�stwo, lecz umizgi dyplomatyczne w celu zaaran�owania wizyty kr�la Serb�w potraktowane zosta�y bardzo ch�odno. W ten spos�b Rosja wystawi�a Aleksandra niejako "na odstrza�". Na taki sygna� wrogowie Aleksandra czekali ju� od dawna. Spiskowc�w nie brakowa�o. Od 1900 roku narasta�o niezadowolenie w kr�gach polityk�w i oficer�w armii. Po og�oszeniu kr�lewskich zar�czyn niezadowoleni zacz�li si� konsolidowa� tworz�c pierwociny spisku; pod koniec 1900 roku spisek liczy� 200 os�b, w tym oko�o stu czynnych oficer�w. Do kluczowych postaci zaliczali si� silny jak nied�wied� kapitan Sztabu Generalnego Dragutin Dimitrijevi�, bardziej znany pod pseudonimem "Apis" oraz porucznik Piotr �iwkovi�, przydzielony do kr�lewskiej lejbgwardii. Uznany jugos�owia�ski historyk, mi�dzy innymi biograf marsza�ka Tity, profesor Vladimir Dedjer przedstawia spiskowc�w jako kryszta�owo czystych patriot�w. Z pewno�ci� byli mi�dzy nimi ideali�ci, jednak wi�kszo�ci� kierowa�y pobudki osobiste, g��wnie ch�� zemsty oraz pragnienie wywierania wi�kszego wp�ywu na serbsk� polityk�. Pierwotnie puczy�ci zamierzali wyeliminowa� jedynie kr�low� Drag�. Jeden z nich konsultowa� si� w tej sprawie z "delegatem" Piotra Karadjordjevicia, kt�ry by� naturalnie przeciwny zastosowaniu p�rodka. Rozumowanie obozu pretendenta do tronu by�o proste - usuni�cie przyczyny, dla kt�rej aktualny kr�l Serb�w sta� si� pariasem w�r�d arystokracji europejskiej, mog�oby doprowadzi� do wzmocnienia pozycji Aleksandra na tronie - rodowi Karadjordjevici�w zale�a�o na czym� dok�adnie przeciwnym. Pocz�tkowo spiskowcy zamierzali zg�adzi� par� kr�lewsk� w czasie uroczystego nabo�e�stwa z okazji Palmowej Niedzieli. Nie dosz�o do zamachu, gdy� z powodu z�ej pogody monarchowie odwo�ali sw�j udzia� w obchodach. W kilka dni p�niej szef kuchni spostrzeg� jednego z kucharczyk�w dosypuj�cego bia�ego proszku do garnka. Ch�opiec zmuszony do spo�ycia tej potrawy zmar� po kilku minutach. Oficjalny komunikat g�osi�, i� m�odzieniec otru� si� z powodu nieszcz�liwej mi�o�ci. Nerwowo�� w�r�d spiskowc�w narasta�a. Dogodny do zamachu czas ucieka�, zbli�a� si� bowiem termin rozpocz�cia wojny przeciwko Turcji, za� spodziewany wybuch "wojennego patriotyzmu" prawdopodobnie uniemo�liwi�by dokonanie zamachu. Ostatecznie zdecydowali si� na noc z 10 na 11 czerwca, noc, na kt�r� porucznik �ivkovi� mia� wyznaczon� s�u�b� w pa�acu. Dla wi�kszej pewno�ci przekupili jeszcze kapitana Mik� Naumovicia osobistego adiutanta kr�la, kt�ry za 50000 frank�w zgodzi� si� przyst�pi� do spisku przeciw cz�owiekowi,kt�remu wszystko - ��cznie ze sp�acaniem d�ug�w karcianych - zawdzi�cza�. Akcja rozpocz�a si� kr�tko przed p�noc�, gdy ostatni go�cie opu�cili Konak. P� batalionu piechoty, normalnie stacjonuj�cej w starej tureckiej fortecy zwanej Kalmegdan, pod dow�dztwem jednego z puczyst�w obsadzi�o ulice pomi�dzy pa�acem a centrum miasta. Jeden z komisarzy wiernej kr�lowej policji zaobserwowa� przemieszczenie wojska i poinformowa� o tym natychmiast prezydium. Jego zaspany prze�o�ony poleci� mu skontaktowa� si� w tej sprawie z oficerem policji maj�cym s�u�b� w dzielnicy pa�acowej. Ten jednak du�o wcze�niej opu�ci� sw�j posterunek, by wzi�� udzia� w libacji, za� zast�pca nie bardzo wiedzia� co ma pocz�� z tak wiele m�wi�c� informacj�. W ten spos�b przepad�a ostatnia szansa zd�awienia puczu w zarodku. W tym czasie �miertelny wr�g kr�lowej pu�kownik Masin pojawi� si� w koszarach Palilua. Ca�kowicie zdezorientowanemu oficerowi s�u�bowemu przedstawi� si� jako nowy dow�dca dywizji naddunajskiej polecaj�c jednocze�nie zbi�rk� regimentu pod broni�. Tymi lud�mi, nie maj�cymi naturalnie poj�cia o celu operacji, odizolowa� Konak wytaczaj�c na koniec w pobli�e pa�acu dzia�a. Zadanie zasadniczego ciosu przypad�o. w udziale kapitanowi Dimitrijeviciovi i grupie oko�o 50 m�odych oficer�w, kt�rzy podchmielili sobie nieco w celu nabrania odwagi, co potem negatywnie odbi�o si� na ich sprawno�ci. Przy ogrodowej bramie do Konaku czeka� ju� porucznik �ivkovi� by wpu�ci� zamachowc�w. Uprzednio u�pi� swego prze�o�onego, kapitana Panajotovicia, dosypawszy mu �rodka nasennego do wina. Przy wnikaniu do ogrodu podpici oficerowie spowodowali tyle ha�asu, �e obudzili sier�anta stra�y pa�acowej, kt�ry zaalarmowa� swoich ludzi, budz�c r�wnie� u�pionego kapitana. Gdy stra� pa�acowa przeciwstawi�a si� intruzom, ci otworzyli ogie�, zabijaj�c kapitana i sier�anta. R�wnie� Dimitrijevi� zosta� przy tej niezaplanowanej wymianie strza��w lekko ranny - nie powstrzyma�o go to jednak przed dalszym dzia�aniem. �ivkovi� wykorzysta� zamieszanie spowodowane �mierci� dow�dcy gwardii, by stra�y pa�acowej "w imieniu kr�la" wyda� rozkaz nieingerowania w tok zdarze�. �o�nierze podporz�dkowali si� bez dyskusji, gdy� �ivkovi� by� ich bezpo�rednim prze�o�onym. Po strzelaninie zamachowcy podzielili si� na dwie grupy. Pierwsza, pod dow�dztwem Naumovicia pobieg�a w stron� bramy g��wnej, by otworzy� j� od �rodka, druga do apartament�w osobistego sekretarza Aleksandra, genera�a Lazy Petrovicia. Genera�, kt�ry jeszcze nie spa�, zd��y� chwyci� dwa pistolety, zanim powali� go pierwszy strza� rebeliant�w. Cz�� z nich zamierza�a dobi� rannego w rami� genera�a, przewa�y�a jednak opinia innych, kt�rzy stwierdzili, �e trzeba go pozyska� do puczu, gdy� znany jako "pi�kny Laza" genera� raczej nie b�dzie chcia� nadstawia� karku staj�c w obronie przegranej sprawy. Ten b��dny os�d o ma�o nie doprowadzi� do upadku spisku, gdy� jak si� potem okaza�o, genera� by� rzeczywi�cie got�w umrze� za swojego kr�la. Tymczasem przed g��wn� bram� pa�acu spiskowcy bezskutecznie oczekiwali na otwarcie bramy przez Naumovicia, gdy� ten upi� si� tego wieczoru i po prostu zasn��. Oficerowie postanowili wysadzi� bram� g��wn�, jednak u�yli �adunku wybuchowego tak wielkiej mocy, �e ha�as poderwa� na nogi p� miasta, w tym r�wnie� obsad� posterunku policji w pobli�u Konaku, kt�ra otworzy�a ogie�. Ich op�r zosta� b�yskawicznie zd�awiony, gdy� plac�wka liczy�a jedynie 16 �andarm�w. W wyniku detonacji obudzi� si� tak�e Naumovi�. Gdy zataczaj�c si� wyszed� rebeliantom naprzeciw, Dimitrijevi� po prostu go zastrzeli�. Dopiero teraz mocarny "Apis" Dimitrijevi� odczu� skutki up�ywu krwi po postrzale, opad� na schody i resztk� si� poleci� swoim ludziom przeszukanie komnat kr�lewskich. Pary kr�lewskiej nigdzie nie mo�na by�o znale��. Bezradni spiskowcy sprowadzili genera�a Petrovicia i za��dali jego pomocy. By zyska� na czasie, "pi�kny Laza" pozornie si� zgodzi�. S�usznie podejrzewa�, �e para kr�lewska schroni�a si� w tajemnej komnacie obok sypialni kr�lowej i pr�bowa� odci�gn�� spiskowc�w w innym kierunku. Monarchowie, stwierdzi�, z pewno�ci� udali si� do bocznego skrzyd�a pa�acu. Oficerowie natychmiast rzucili si� w tamt� stron�, zderzyli si� jednak z pu�kownikiem Masinem, zd��aj�cym z przeciwka, kt�ry w�ciek�y odes�a� ich z powrotem do przeszukiwania komnat kr�lewskich. Tajemnego pomieszczenia nie mogli jednak r�wnie� znale�� w asy�cie Masina. Szarza�o ju� i puczystom zacz�� doskwiera� niepok�j - gdyby kr�l zbieg�, musieliby si� liczy� z kontruderzeniem mog�cym nast�pi� w ka�dej chwili. W decyduj�cym momencie pomog�a im bezwiednie kr�lowa Draga. Z ma�ego okienka w tajnym pokoju, w �wietle nastaj�cego poranka spostrzeg�a w ogrodzie bezczynnie stoj�c� stra� pa�acow�. By j� �o�nierze spostrzegli, wychyli�a si� tak daleko, jak tylko by�o mo�na i przez okno krzykn�a: "�o�nierze! Wasz kr�l jest w niebezpiecze�stwie! Na pomoc! Na pomoc!" �o�nierze pozbawieni przyw�dztwa nie zareagowali, za to stoj�cy przy nich jeden z zamachowc�w dobrze wymierzonym strza�em zrani� j� w bark. W ten spos�b spiskowcy poznali po�o�enie kryj�wki, nie mogli jednak znale�� zamaskowanych drzwi, wi�c j�li demolowa� �ciany siekierami. Poniewa� dotarcie do kr�la by�o ju� tylko kwesti� czasu, interweniowa� ponownie sprowadzony Petrovi�. Podj�� si� on wskaza� wej�cie do kryj�wki w zamian za przyrzeczenie oszcz�dzenia �ycia monarch�w. Gdy spiskowcy ochoczo wyrazili zgod�, Petrovi� zapuka� do tajnych drzwi i zawo�a�: "Wasza Wysoko��, prosz� otworzy�. To ja, wasz Laza z waszymi oficerami". Przed oczyma puczyst�w otworzy�a si� �ciana i para kr�lewska wkroczy�a do komnaty, Aleksander w spodniach i koszuli, Draga w halce i ��tym gorseciku, z kt�rym kontrastowa�a du�a plama krwi na ramieniu. Wywi�za�a si� kr�tka wymiana s��w. Oficerowie za��dali abdykacji kr�la. Ten dumnie odpar�: "Nie jestem kr�lem Milanem!", po czym przypomnia� oficerom o przysi�dze na wierno��, kt�r� mu sk�adali. Nagle jeden z oficer�w zacz�� strzela�. Draga rzuci�a si� do przodu, by zas�oni� swego m�a i jako pierwsza zosta�a trafiona. R�wnie� Petrovi� wyci�gn�� schowany uprzednio pistolet i otworzy� ogie� do zamachowc�w. Nier�wna walka trwa�a zaledwie kilka sekund. Kr�l Aleksander i genera� Petrovi� padli brocz�c z wielu ran. Na ten widok spiskowcy wpadli w zab�jczy amok. Strzelali do nieruchomych postaci pary kr�lewskiej, tratowali nogami, w ko�cu posiekali zw�oki szablami i wyrzucili przez okno do pa�acowego ogrodu. Ci z oficer�w, kt�rzy nie dali si� ponie�� emocjom, przetrz�sali kr�lewskie komnaty w poszukiwaniu �up�w, po czym znikn�li z ca�� bi�uteri� kr�lowej i prywatn� szkatu�� kr�la. O wschodzie s�o�ca pojawi� si� przed Konakiem pose� rosyjski Miko�aj Czarykow, kt�ry mia� mo�no�� �ledzenia wi�kszo�ci wypadk�w z okien bliskiego poselstwa jak z lo�y. Na widok okaleczonych zw�ok cofn�� si� z przera�eniem: "Na Boga! Sprz�tnijcie st�d te zw�oki!" - taki by� jego pierwszy komentarz. Spiskowcy zlecili kilku �o�nierzom op�uka� zw�oki i z�o�y� je na stole na parterze pa�acu. W ci�gu dnia dwu lekarzy - Serb i osiad�y w Belgradzie Francuz - przeprowadzili autopsj�. Stwierdzili, �e Aleksander zosta� trafiony 30 pociskami a Draga 18. Dodatkowo us�u�nie potwierdzili bezp�odno�� obojga kr�lewskich ma��onk�w w wyniku d�ugoletniej choroby wenerycznej. Po czym zw�oki pogrzebane zosta�y na cmentarzu poza miastem. Tej nocy zabito r�wnie� braci Dragi oraz prawie wszystkich cz�onk�w rz�du. Ich domy zosta�y spl�drowane. Uratowa� si� tylko ci�ko ranny minister spraw wewn�trznych Velija Todorovi�. Nast�pnego dnia puczy�ci zlecili wywieszenie flag narodowych w ca�ym mie�cie, by udokumentowa� w ten spos�b spontaniczne poparcie ludno�ci. Nastroje by�y jednak bardzo marne. Zachodnia Europa by�a przera�ona krwaw� �a�ni�. Kr�l Edward VII odwo�a� swego pos�a i wzdraga� si� przed mianowaniem nowego. Austro-W�gry nie wykorzysta�y znakomitej okazji do wkroczenia do Serbii, mimo �e mordercy kr�la nie byliby w stanie stawi� znaczniejszego oporu, gdy� znik�d nie otrzymaliby poparcia. R�wnie� Rosja poch�oni�ta narastaj�cym konfliktem z Japoni� nie odwa�y�a si� na interwencj�. Dzi�ki temu 24 czerwca 1903 roku Piotr Karadjordjevi� wkroczy� triumfalnie do Belgradu. W drodze intryg wywalczy� wprawdzie koron�, ale - na szcz�cie - on i jego najstarszy syn Georg zmarli w op�taniu. Drugi syn - pierwszy kr�l Jugos�awii Aleksander - zosta� zamordowany w 1934 roku w Marsylii. Druga wojna �wiatowa zmiot�a ze sceny dom Karadjordjewici�w. Przedtem jednak nowa dynastia znalaz�a wart� odnotowania drog� do zatuszowania krwawych wydarze� z 1903 roku: zlecili zburzenie Konaku. FRANCISZEK FERDYNAND AUSTRIACKI (1863 - 1914) Nastr�j w sarajewskim Konaku, by�ej rezydencji tureckich pasz�w, przerobionej na siedzib� austro-w�gierskich gubernator�w prowincji Bo�nia - Hercegowina, by�a niezwykle napi�ta. Pracuj�cy tu urz�dnicy nie widzieli jeszcze nigdy szefa prowincji Oskara Potiorka w tak z�ym nastroju. Jego nerwowo�� mia�a uzasadnienie. Zapowiedziana na koniec czerwca 1914 roku wizyta nast�pcy tronu, arcyksi�cia Franciszka Ferdynanda wraz z morganatyczn� ma��onk�, ksi�niczk� Sophi� von Hohenberg, ci��y�a mu na sercu. Nie by�a to bowiem rutynowa wizyta cz�onka rodu panuj�cego w zwi�zku z zako�czeniem manewr�w dwu korpus�w c.k. armii w ma�ym egzotycznym miasteczku po�o�onym na najdalszym po�udniu naddunajskiej monarchii. W Sarajewie - stolicy Bo�ni i Hercegowiny, najm�odszej prowincji przy��czonej w 1908 roku do cesarstwa Habsburg�w po trzydziestoletniej wojskowej okupacji na drodze dyskusyjnej proklamacji wiede�skiego rz�du - nast�pc� tronu mia�o spotka� wyj�tkowo uroczyste przyj�cie z honorami odmawianymi mu gdzie indziej, przez intrygi zazdrosnej dworskiej kamaryli, bojkotuj�cej w miar� mo�liwo�ci ma��onk� ksi�cia. Udana wizyta podnios�aby znaczenie Potiorka w oczach tego m�odego cz�owieka, kt�ry raczej wcze�niej ni� p�niej - cesarz Franciszek J�zef mia� ju� 84 lata - zasi��� mia� na tronie Austro-W�gier. Rozdra�nienie Potiorka narasta�o wraz ze zbli�aj�c� si� wizyt�. Wysocy panowie z Wiednia narzucili mu si� uprzejmie jako asysta przy planowaniu zabezpieczenia wizyty. Owszem, Bo�nia by�a niespokojn� prowincj�. W ka�dym mie�cie, w ka�dej wi�kszej miejscowo�ci funkcjonowa�y antyaustriackie tajne zwi�zki. Demonstracje, sabota�e, nawet zamachy sta�y na porz�dku dziennym. Ale kt� wiedzia� o tym lepiej od Potiorka? Kt� je�li nie on zagwarantowa� mia� bezpiecze�stwo go�ci? Szef prowincji przyzna� jednak, �e termin wizyty nie zosta� wybrany zbyt szcz�liwie. 28 czerwca to dzie� �wi�tego Wita obchodzony przez Serb�w "r�wnie� w Bo�ni - jako rocznica krwawej bitwy pod Amselfeldem, w kt�rej w 1389 roku su�tan Murad pokona� serbskiego kr�la Lazara. Ha�b� pora�ki cz�ciowo zmy� serbski szlachcic, Milos Obili�, kt�ry w nocy po bitwie zakrad� si� do namiotu su�tana i go zasztyletowa�. Wydarzenie to, od stuleci opiewane przez serbskich bard�w, gloryfikuj�cych czyn Obilicia, wprost prowokowa�o do na�ladownictwa. Wystarczy�o w miejsce Murada podstawi� Franciszka Ferdynanda. Tego w Wiedniu nie wiedziano, b�d� nie brano pod uwag� wyznaczaj�c wizyt� nast�pcy tronu na 28 czerwca. Potiorek przez pewien czas rozwa�a� mo�liwo��, by samemu wp�yn�� na przesuni�cie terminu wizyty, porzuci� jednak ten zamys�, s�dz�c i� tego rodzaju dzia�anie zinterpretowane zosta�oby jako okazanie s�abo�ci przez zarz�dc� prowincji i wykorzystane przez jego wrog�w. By� to brzemienny w nast�pstwa b��d. Potiorek nie by� bowiem jedynym, kt�remu bliska wizyta przysz�ego cesarza zajmowa�a umys�. W niezbyt od Sarajewa oddalonej stolicy Serbii - Belgradzie pu�kownik Dragutin Dimitrijevi�, szef serbskiego kontrwywiadu, od tygodni �ledzi� doniesienia o przysz�ej wizycie Franciszka Ferdynanda w Bo�ni. Pu�kownik Dimitrijevi�, bardziej znany jako "Apis" z uwagi na byczy kark, by� ju� w 1914 roku postaci� legendarn�. Przed jedenastu laty dowodzi� grup� oficer�w, kt�ra w belgradzkim Konaku bestialsko zamordowa�a ostatniego kr�la z rodu Obrenovici�w, Aleksandra I wraz z �on� Drag�. Apis zosta� wtedy w pa�acowym ogrodzie postrzelony przez jednego z nielicznych wiernych kr�lowi �o�nierzy i o ma�o si� nie wykrwawi�. Prze�y� jednak i pragn�� nowych, wi�kszych czyn�w. Czym�e by� bowiem kr�l Serb�w wobec austriackiego nast�pcy tronu! W 1911 roku Apis za�o�y� tajne stowarzyszenie "Jedno�� albo �mier�", bardziej znane w Europie pod nazw� "Czarna R�ka", kt�rego celem by�o zjednoczenie wszystkich etnicznie serbskich obszar�w. Macki tej organizacji si�ga�y najwy�szych stanowisk rz�dowych w Serbii i s�siedniej Bo�ni, a agentury funkcjonowa�y w wi�kszo�ci europejskich stolic. Dla Dimitrijevicia pobyt Franciszka Ferdynanda w Sarajewie nie by� �adnym wyzwaniem - Apis nie ulega� emocjom - by�a to jednak znakomita okazja do zadania ciosu znienawidzonej Austrii. Tego zdania by� nie tylko Apis, ale r�wnie� jego przyjaciel i protektor - akredytowany w Belgradzie carski attach� wojskowy Wiktor Artamanow. Trzy lata p�niej, walcz�c przed s�dem o w�asne �ycie, Dimitrijevi� ujawni� rol� swoj� i Artamanowa w spisku przeciwko arcyksi�ciu: "My�la�em, �e tylko przez usuni�cie austriackiego nast�pcy tronu Franciszka klika militaryst�w, kt�rej by� przyw�dc�, straci na znaczeniu, przez co niebezpiecze�stwo wybuchu wojny zostanie odsuni�te... Zdecydowa�em si� dopiero, gdy Artamanow zapewni�, �e Rosja nie zostawi nas na pastw�, gdyby Austria zaatakowa�a". Uprzedzamy jednak wydarzenia. Wszystko, czego Apis potrzebowa� jeszcze wiosn� 1914 roku to sprawni mordercy, gotowi sprawie Serbii po�wi�ci� �ycie. Nie mogli to jednak by� obywatele serbscy, by na szefa kontrwywiadu nie pad� nawet cie� podejrzenia. Dimitrijevi� nie musia� d�ugo szuka�. Wiadomo�� o rych�ej wizycie ksi�cia w Sarajewie odebrana zosta�a jako prowokacja rz�du wiede�skiego - szczeg�lnie w kr�gach licznej bo�niackiej emigracji w Belgradzie. Trzon jej stanowili bo�niaccy uczniowie relegowani z sarajewskich gimnazj�w z powodu panserbskich przekona�, kt�rzy kontynuowali nauk� w stolicy Serbii. Zwyczajowym miejscem ich spotka� by�a kawiarnia "Pod D�bowym Wie�cem". Sta�ymi bywalcami by�a ma�a grupka Bo�niak�w debatuj�ca o wizycie nast�pcy tronu. Szczeg�lnie nieprzejednan� postaw� prezentowa� niespe�na 20 - letni ucze� - Gavri�o Princip. On i dwu jego ziomk�w Nejedlo Cabrinovi� i Trifko Grabez postanowili dokona� zamachu na tyrana - Franciszka Ferdynanda, by pom�ci� haniebn� okupacj� swojej ojczyzny. Pierwsz� rzecz�, kt�rej potrzebowali dla urzeczywistnienia swoich plan�w, by�a bro�. O t� nie by�o trudno w Belgradzie. Wojna ba�ka�ska dopiero co si� sko�czy�a i stolica Serbii zarzucona by�a legaln� i nielegaln� broni�. Princip przypomnia� sobie nieco starszego od siebie krajana Milosa Ciganovicia, kt�ry walczy� przeciwko Turkom jako ochotnik tzw. "komitaczi", u kt�rego w domu widzia� ca�y arsena� broni. M�odzi Bo�niacy udali si� do Ciganovicia, kt�ry ochoczo zgodzi� si� im pom�c, pod warunkiem jednak, �e uzyska akceptacj� swego "gospodina". Tym "gospodinem" by� nie kto inny jak znany z kampanii tureckiej waleczny major Vojin Tankosi�, cz�onek komitetu centralnego Czarnej R�ki, prawa r�ka Apisa. W ten w�a�nie spos�b pu�kownik Dimitrijevi� znalaz� swoich zamachowc�w. Kim jednak by� �w Gavri�o Princip, kt�rego czyn zburzy� stary porz�dek Europie? Jugos�owia�ska historiografia uczyni�a z niego bohatera eposu narodowego, potomka kasty wojownik�w. W rzeczywisto�ci Princip by� szczup�ym, bladym ch�opcem o g��boko pesymistycznym nastawieniu do ca�ego �wiata. Nawet w�s - duma ka�dego "komitaczi" - nie chcia� mu rosn��. Z przebrzmia�ej wielko�ci jego rodziny ju� nic nie pozosta�o,gdy 13 lipca 1894 roku Gavri�o przyszed� na �wiat, jako drugie z dziewi�ciorga dzieci w ma�ej bo�niackiej wiosce Grahovo Polje. Tylko �ywa inteligencja wyr�nia�a go spo�r�d innych wiejskich dzieciak�w. Po szkole podstawowej ojciec chcia� wys�a� go do szko�y wojskowej do Sarajewa i gdyby przyjaciel rodziny tego nie odradzi�, Gavri�o zosta�by by� mo�e dzielnym oficerem c. k. armii. Zapisa� si� jednak do szko�y handlowej w Sarajewie, z kt�rej przeni�s� si� po trzech latach do gimnazjum humanistycznego, w�wczas "twierdzy" tajnej organizacji "M�oda Bo�nia". W lutym 1912 roku zosta� usuni�ty ze szko�y za udzia� w antyaustriackiej demonstracji. Jak wielu ziomk�w uda� si� na dalsze studia do Belgradu, przepad� jednak na egzaminach wst�pnych. Wybuch pierwszej wojny ba�ka�skiej sk�oni� go do zg�oszenia si� do "komitaczich", do wspomnianego ju� majora Tankosicia. "Za ma�y i za s�aby" - brzmia�a dyskwalifikuj�ca opinia majora. Tej obrazy Princip nigdy nie wybaczy� Tankosiciowi. Zdeprymowany powr�ci� do domu, postanawiaj�c w przysz�ym roku ponownie szturmowa� bramy belgradzkiego gimnazjum. Silnej woli nie wystarczy�o jednak do matury i Princip przy��czy� si� do m�odych ludzi snuj�cych wielkie plany w kawiarnianych oparach serbskiej stolicy. Pocz�tkowo trzej spiskowcy zamierzali powr�ci� do Sarajewa natychmiast po otrzymaniu pistolet�w i bomb, by tam oczekiwa� na swoj� ofiar�. Dyletanci nie zdawali sobie sprawy z tego, �e prowadzenie operacji przej�li ju� zawodowcy. Pod komend� Ciganovicia w parku Kosutniaka odby�o si� przeszkolenie w u�yciu broni palnej, nast�pnie instrukta� dotycz�cy obs�ugi bomb - by�y to granaty r�czne typu zaczepnego pochodz�ce z wojskowego arsena�u w Kragujevacu. Pod koniec maja szkolenia by�y zako�czone. Princip zosta� strzelcem wyborowym, co bardzo podbudowa�o jego pewno�� siebie. Teraz trzeba by�o znale�� bezpieczn� tras� przerzutu do Sarajewa, tak by nie wzbudzi� zainteresowania austriackich s�u�b granicznych. O to major Tankosi� musia� zatroszczy� si� osobi�cie. Uprzednio pragn�� jednak pozna� wykonawc�w. Ku zdziwieniu przyjaci� Princip odrzuci� zaproszenie - nie zapomnia� wstydu z 1912 roku. W ko�cu jedynie Grabez poszed� na spotkanie, gdy� Princip obawia� si�, �e gadatliwy Cabrinovi� sprawi na majorze z�e wra�enie. 27 maja - w wiecz�r poprzedzaj�cy ich wyjazd, Bo�niacy otrzymali nie tylko bro� i granaty, ale i kapsu�ki z cyjankiem, kt�re mieli po�kn�� po dokonaniu zamachu. Tankosi� nie chcia� �yj�cych wsp�uczestnik�w. Rankiem 28 maja Princip, Cabrinovi� i Grabez opu�cili Belgrad, statkiem udaj�c si� do Sabac - ok. 65 km na zach�d od stolicy Serbii. Stamt�d przekazywani byli niejako "z r�ki do r�ki" przez m��w Zaufania Czarnej R�ki. Pocz�tkowo byli to oficerowie serbskiego wywiadu, kt�rych role przej�li p�niej zawodowi przemytnicy, dorabiaj�cy sobie jako kurierzy Apisa. Bezpo�rednio przed granic� spiskowcy ze wzgl�du na bezpiecze�stwo postanowili si� rozsta�. Cabrinovi� mia� przekroczy� granic� legalnie pos�uguj�c si� dokumentami nieco podobnego Grabeza, kt�ry nie figurowa� na austriackiej li�cie podejrzanych i tu� za granic� w bo�niackim miasteczku Tuzla mia� oczekiwa� na swych towarzyszy. Przy pomocy odkomenderowanego przez Czarn� R�k� przewodnika r�wnie� Princip i Grabez bez przeszk�d przekroczyli graniczn� rzek� Drin�, by po dwu dniach pojawi� si� w Tuzli, gdzie przyjaciel czeka� na nich w kawiarni. Do Sarajewa dojechali poci�giem - 4 czerwca. Przedtem Cabrinovi� otrzyma� wa�n� informacj� od policjanta, przyjaciela jego rodzic�w (nb.nastawionych bardzo pro-austriacko, prawdopodobnie dlatego Cabrinovi� znalaz� si� po przeciwnej stronie), �e arcyksi��� mia� zawita� w Sarajewie 28 czerwca. Nast�pca tronu ostatnie dni przed wyjazdem do Bo�ni sp�dzi� wraz z rodzin� w swej czeskiej posiad�o�ci w Chlumecu. Nie ukrywa� przed swoimi bliskimi wsp�pracownikami, �e czuje si� nieswojo. Mimo �e praktykuj�cy katolik, by� jednocze�nie bardzo przes�dny - z�e przeczucia prze�ladowa�y go. W dodatku zdawa� sobie spraw� z tego, �e Bo�nia jest prawdziwym kot�em - ju� w 1910 roku m�ody Bo�niak pr�bowa� zamordowa� �wczesnego gubernatora, genera�a Varesanina. Od tego czasu incydenty mno�y�y si� do tego stopnia, �e centralnej administracji ci�ko by�o je zewidencjonowa�. Bezpo�rednio przed zaplanowanym wyjazdem nast�pcy tronu cesarz niespodziewanie zachorowa�. Rz�d sugerowa� Franciszkowi Ferdynandowi odwo�anie wizyty w Bo�ni. Arcyksi��� prawdopodobnie przyj��by ch�tnie t� propozycj�, ale duma nie pozwoli�a mu na to. Zdecydowa� si� odby� sw�j ma�y triumf bez wzgl�du na z�e przeczucie, g��wnie z uwagi na �on�, kt�rej niech�tny dw�r odmawia� swoich wzgl�d�w. Stosunki pomi�dzy Franciszkiem Ferdynandem a Starym Cesarzem z Sch"nbrunn dalekie by�y od serdeczno�ci. Wynika�o to zar�wno z odmiennych orientacji politycznych jak i z przyczyn osobistych. Cesarz nigdy nie wybaczy� siostrze�cowi morganatycznego ma��e�stwa z czesk� hrabin� Sophi� Chotek. Przy zawieraniu ma��e�stwa nast�pca tronu musia� zrzec si� praw dziedziczenia tronu przez swoich bezpo�rednich potomk�w. Franciszek J�zef uczyni� hrabin� ksi�n� von Hohenberg, podobnie jak jego dziadek cesarz Franz uszlachci� mieszcza�sk� wybrank� swego brata Johanna tytu�em hrabiny von Meran. To by�o jednak jego ostatnie ust�pstwo. Sophia by�a wy��czona z wszelkich honor�w moralnie przynale�nych ma��once nast�pcy tronu. Franciszek Ferdynand mia� 51 lat. Z �elazn� konsekwencj� sterowa� swym prywatnym losem, podobnie jak w m�odo�ci konsekwentnie zwalcza� gru�lic�. W wiede�skim belwederze, by�ej rezydencji ksi�cia Eugena von Savoyen, utworzy� gabinet cieni i oczekiwa� na przeprowadzk� do Sch"nbrunn. Nie mog�o to ju� trwa� d�ugo - cesarz mia� 84 lata i nie cieszy� si� najlepszym zdrowiem. Bezpo�redniego zagro�enia �mierci� nie by�o jednak i arcyksi��� w tych okoliczno�ciach nie chcia� zrezygnowa� z wizyty w Sarajewie. Nast�pca tronu zdawa� sobie spraw� z tego, �e serbscy nacjonali�ci go nienawidz�. Nie dlatego, �e czu� awersj� do po�udniowych S�owian - wr�cz przeciwnie. Koncepcj� Franciszka Ferdynanda by�o przekszta�cenie podw�jnej austro-w�gierskiej monarchii w potr�jn�, w kt�rej po�udniowi S�owianie na r�wni z Austriakami i W�grami tworzyliby pa�stwowo��. Zaistnienie trialistycznej monarchii wytr�ci�oby serbskim irredentystom wiele argument�w z r�ki. Ma�o tego - "niepolityczni" Serbowie mogliby rozwa�a�, ze wzgl�d�w ekonomicznych, przy��czenie zacofanej Serbii do potr�jnej monarchii, w kt�rej ich braciom powodzi�oby si� znacznie lepiej. Prawdopodobnie ta my�l przysz�a r�wnie� do g�owy Apisowi, dlatego Franciszek Ferdynand musia� umrze�. Arcyksi��� wraz z ma��onk� opu�cili Chlumec 23 czerwca, pozostawiaj�c w posiad�o�ci obydwu syn�w. Ju� przy odje�dzie dosz�o do incydentu. Z powodu awarii osi cesarska salonka zaj�a si� ogniem - ksi���ca para musia�a przesi��� si� do normalnego przedzia�u pierwszej klasy, przy czym nast�pca tronu proroczo wyg�osi�: "Teraz si� pali, a tam na dole b�d� nas obrzuca� bombami". W Wiedniu rozdzieli� si� z �on�, kt�ra mia�a dojecha� przez W�gry i wsiad� do nast�pnego poci�gu do Triestu. Zn�w z�y omen - nie dzia�aj�ce o�wietlenie salonki sprowokowa�o go do wyg�oszenia sarkastycznej uwagi: "Ciemno jak w grobowcu". Po przybyciu do Triestu wsiad� na okr�t wojenny "Viribus Unitis",jeden z dwu nowoczesnych drednot�w austro-w�gierskiej floty. Morska podr� wzd�u� dalmaty�skiego wybrze�a by�a ostatnim spokojnym okresem w jego �yciu. Potiorek oczekiwa� dostojnego go�cia w Metkovicu. Poci�giem dojechali do Mostaru, a nast�pnie samochodem do k�pieliskowej miejscowo�ci Ilidze, gdzie oczekiwa�a ju� ksi�na. Manewry 15. i 16. korpusu armii mia�y zacz�� si� nast�pnego dnia. Ulegaj�c niespodziewanemu kaprysowi zdecydowano si� na wypad do Sarajewa. Czasu starczy�o akurat na przejazd przez bazar i wizyt� w sklepie z orientalnymi dywanami. W t�umie zaludniaj�cym bazar znajdowa� si� r�wnie� m�ody cz�owiek skamienia�y z zaskoczenia: Gavri�o Princip po raz pierwszy stan�� przed swoj� ofiar�. A arcyksi��� nie mia� si� dowiedzie� nigdy, �e �mier� otar�a si� o niego. Tygodnie od przybycia do Sarajewa wykorzysta� Princip do intensywnych przygotowa� przed zamachem. Jeszcze w Belgradzie postanowi� wci�gn�� do spisku swego o pi�� lat starszego przyjaciela, u kt�rego matki mieszka� w Sarajewie. Danilo Ili� odm�wi� pocz�tkowo twierdz�c, i� obecna chwila nie sprzyja zamachowi, potem ostrzega� przed odwetow� reakcj� w�adzy. W ko�cu da� si� jednak przekona�, a nawet odegra� znacz�c� rol� przy przygotowywaniu zamachu. Skaptowa� mianowicie trzech nast�pnych spiskowc�w: stolarza Mehmeda Mehmedbasicia, kt�ry od d�u�szego czasu nale�a� do r�nych tajnych zwi�zk�w, oraz dwu 16-letnich uczni�w: Vaso Cubrilovicia i Cvetk� Popovicia. Mehmedbasi� wydawa� si� Principowi troch� za stary, postanowiono przyj�� go jednak jako jedynego muzu�manina do spisku, by nada� zamachowi szersz� baz�. Princip i jego przyjaciele nie mogli d�u�szy czas zdecydowa� si� na wyb�r miejsca zab�jstwa, a� miejscowa gazeta "Bo�niacka Poczta" opublikowa�a dok�adny program wizyty. Po obchodzie trasy zdecydowali si� na cz�� promenady ci�gn�cej si� wzd�u� rzeki Miliacka, poniewa� odcinkiem tym samoch�d nast�pcy tronu przeje�d�a� mia� dwukrotnie. Zamachowcy postanowili rozstawi� si� parami co sto metr�w, gdyby pierwsza para chybi�a, akcj� kontynuowa� mia�a nast�pna i tak dalej. Podczas gdy spiskowcy poszukiwali dogodnego do zamachu miejsca, w sarajewskim Konaku odbywa�a si� odprawa dotycz�ca czynno�ci maj�cych zabezpieczy� dostojnych go�ci. Dr Josip Sunari�, Chorwat i by�y przewodnicz�cy bo�niacko-hercegowi�skiego parlamentu, zaproponowa� metody sprawdzone uprzednio podczas wizyty cesarza Franciszka J�zefa przed kilku laty. Potiorek odrzek� dumnie, i� honor munduru sprzeciwia si� oddaniu nawet cz�ci odpowiedzialno�ci za bezpiecze�stwo cesarskiej rodziny w r�ce cywil�w. Dwu wysokiej rangi urz�dnik�w narodowo�ci serbskiej genera�-major Lukas Snjari�, komendant lokalnej �andarmerii oraz Theodor Zuruni�, szef administracji miejscowego rz�du, obaj na wylot znaj�cy miejscowe stosunki, zaproponowali w�asny projekt, odrzucony r�wnie� przez Potiorka. Dr Edmunt Gerde, pochodz�cy z W�gier cywilny szef policji zapobiegliwie sprowadzi� z Wiednia wykwalifikowanych detektyw�w, ale u�yto ich tylko do pilnowania szkatu�y z bi�uteri� ksi�ny. Ostatecznie wzd�u� ca�ej trasy rozstawiono jedynie 150 policjant�w w mundurach i po cywilnemu. Nie mog�o by� zatem mowy o skutecznym zabezpieczeniu przejazdu. Rankiem 28 czerwca Princip, Mehmedbasi�, Cubrilovi� i Popovi� pomaszerowali prosto na promenad�. Pozostali spotkali si� wcze�niej w ciastkarni. Ulegaj�c nieoczekiwanemu kaprysowi Cabrinovi� zleci� uwieczni� sw�j wizerunek miejscowemu fotografowi, prosz�c jednocze�nie znajomego o odebranie zdj�� i przes�anie ich pod sze�� r�nych adres�w. Po czym r�wnie� poszed� na promenad�. Zamachowcy przyszli o wiele za wcze�nie. Godzin� z ok�adem musieli spacerowa� w g�r� i w d� promenady staraj�c si� nie zwr�ci� na siebie uwagi patroli policyjnych. Oko�o godziny 10 pierwszy z sze�ciu otwartych samochod�w orszaku arcyksi�cia osi�gn�� t� cz�� promenady, przy kt�rej czatowali spiskowcy. Samochody przejecha�y ko�o Mehmedbasicia, kt�ry nie uczyni� nic. P�niej twierdzi�, �e �andarm przypadkowo stan�� tu� przy nim. R�wnie� nast�pnym cz�onkom grupy, m�odemu Cubriloviciowi, Popoviciovi a w ko�cu Grabezowi nerwy odm�wi�y pos�usze�stwa. Na kolejnym posterunku sta� Cabrinovi�. W przeciwie�stwie do innych zachowa� zimn� krew. Bezpo�rednio przed przejazdem kolumny odwa�y� si� nawet zapyta� policjanta, w kt�rym z samochod�w siedzi nast�pca tronu. "W trzecim" - odpar� przyja�nie policjant. W tym momencie podjecha�y samochody. Cabrinovi� odpi�� bomb� od swego paska i rozbi� bezpiecznik o s�up latarni, nie m�g� ju� jednak odczeka� przepisowych 13 sekund. Cisn�� bomb� w kierunku trzeciego w kolejno�ci samochodu. Bomba chybi�a arcyksi�cia i obiwszy si� o z�o�ony dach jego samochodu eksplodowa�a dopiero pod nast�pnym, rani�c wielu ludzi - mi�dzy innymi osobistego adiutanta przysz�ego cesarza. Niebezpiecze�stwo nie by�o jednak za�egnane. Bezpo�rednio po detonacji samoch�d arcyksi�cia zatrzyma� si� - kilka metr�w od Gavri�y Principa. Ten jednak, zaskoczony skutkami eksplozji, nie wyci�gn�� broni i kolumna pojazd�w min�a go. Tu� po rzuceniu granatu Cabrinovi� wetkn�� sobie w usta kapsu�k� z cyjankiem i pr�bowa� przez barier� skoczy� do rzeki - nim zd��y� przegry�� ampu�k�, zosta� uj�ty przez policjant�w. W tym samym czasie Franciszek Ferdynand wraz z orszakiem dotar� do ratusza. Si�� rzeczy przyj�cie by�o kompletnym fiaskiem. "Tak witacie waszego nast�pc� tronu!" - wsiad� arcyksi��� na kompletnie roztrz�sionego burmistrza, kt�ry z przera�enia nie m�g� nawet s�owa z przygotowanej mowy wykrztusi�. Panowie z orszaku radzili natychmiast wyjecha�. Franciszek Ferdynand upar� si� i obstawa�, by przed wyjazdem odwiedzi� w szpitalu wojskowym swego rannego adiutanta. Potiorek zaproponowa� nieco d�u�sz� tras�, nie wiod�c� tu� przy brzegu rzeki, ale umo�liwiaj�c� rozwini�cie wi�kszej pr�dko�ci. Nie poinformowa� jednak o tym zamy�le �adnego ze swoich wsp�pracownik�w. Nawet szef policji Gerde dowiedzia� si� o zmianie dopiero, gdy chcia� przed�o�y� w�asny plan przejazdu. Franciszek Ferdynand wraz z ma��onk� zaj�li miejsca - zn�w w trzecim samochodzie. Potiorek dosiad� si� do nich, za� w�a�ciciel pojazdu Franciszek Harrach stan�� na lewym stopniu, by w�asnym cia�em chroni� dostojnych go�ci. P�niej okaza�o si�, �e sta� na niew�a�ciwym stopniu. Gdy orszak by� ju� gotowy do drogi, zarz�dca Potiorek og�osi� kierowcom g�o�no i wyra�nie: "Jedziemy tras� zgodnie z planem!". W ostatniej chwili bowiem wpad� na pomys�, kt�ry mia� wywie�� w pole ewentualnych nast�pnych zamachowc�w. Dwa pierwsze samochody mia�y zgodnie z oficjalnie proklamowanym planem przejecha� przez niebezpieczny odcinek w centrum, pozosta�e za� inn� tras�. Sta�o si� jednak inaczej. Tu� przed rozjazdem obu zaplanowanych tras arcyksi��� zapyta� Potiorka o grup� budynk�w stoj�cych na przeciwleg�ym brzegu rzeki. Zarz�dca referuj�c przegapi� w�a�ciwy moment do poinstruowania kierowcy co do dalszej trasy i w�z pojecha� za pozosta�ymi na promenad�. Gdy Potiorek si� zreflektowa� i poleci� kierowcy zawr�ci�, auto znajdowa�o si� ju� na promenadzie. Kierowca, by wykona� manewr, zatrzyma� pojazd - bezpo�rednio przed Principem, czatuj�cym na rogu promenady i ulicy Franciszka J�zefa, na tzw. rogu Schillera, kt�ry nazw� sw� zawdzi�cza� nie wybitnemu poecie, lecz �ydowskiemu kupcowi Morycowi Schillerowi. Tym razem Princip nie przegapi� okazji. Natychmiast wyci�gn�� pistolet i z najbli�szej odleg�o�ci odda� dwa strza�y w kierunku arcyksi�cia i, jak mu si� wydawa�o, Potiorka. W ostatniej chwili pom�g� mu jeszcze przypadek. Stoj�cy w pobli�u detektyw przytomnie oceni� sytuacj� i chcia� wytr�ci� pistolet z r�ki zamachowca, jednak nie maj�cy z zamachem nic wsp�lnego znajomy Principa kopniakiem uniemo�liwi� mu interwencj�. Pocz�tkowo nic nie wskazywa�o, by arcyksi��� lub jego ma��onka odnie�li obra�enia. Sztywno siedzieli w samochodzie, podczas gdy dwu oficer�w z ich orszaku rzuci�o si� na zamachowca, kt�remu, podobnie jak Cabrinoviciowi, nie uda�o si� po�kn�� kapsu�ki z cyjankiem. Gdy samoch�d wreszcie zawr�ci�, arcyksi�na opad�a na kolana m�a, kt�ry nadal siedzia� sztywno wyprostowany. Dopiero gdy zacz�� m�wi�: "Nic mi nie jest", strumie� krwi trysn�� mu z ust. Kolumn� skierowano do Konaku. Tam ksi���cy szambelan