13347
Szczegóły |
Tytuł |
13347 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13347 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13347 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13347 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Sat-Okh, Yackta-Oya
FORT NAD ATHABASK�
KRAJOWA AGENCJA WYDAWNICZA GDA�SK 1985
Projekt ok�adki i ilustracje Mieczys�aw Olszewski
Redaktor techniczny Bogus�aw Maresch
Korektor Barbara Onak
<lj Copyright by Krajowa Agencja Wydawnicza Gda�sk 1985
ISBN 83-O3-OO898-6
Krajowa Agencja Wydawnicza RSW �Prasa-Ksia�ka-Ruch"
Gda�sk 1985. Wydanie I Nak�ad I rzut 100 000 + 350 egz.' Ark. wyd. 18.44, ark. druk. 18.25
Sk�ad: Zak�ady Graficzne WSiP w Bydgoszczy �Monophoto 400/8" Druk: Zak�ady Graficzne w Gda�sku Nr prod. I - 14/84 E-4 Zatn. nr 380
WPROWADZENIE
Kraina jest ogromna. Na rozleg�ych obszarach, u jej po�udniowych granic, roz�o�y�a si� bezkresna puszcza - g�sty, mieszany, pierwotny las.
Na jego najbardziej na po�udnie wysuni�tym skraju kr�luje kasztan o mi�kkich, zielonych li�ciach i bialor�owych kwiatach, tworz�cych wiosn� zawieszony wysoko, utkany jak gdyby z puchu, kobierzec. Roz�o�y�y si� tu cztery gatunki pot�nego d�bu i drzewa tulipanowca o kwiatach wydzielaj�cych wiosn� i latem s�odk� wo�. Mieszaj� si� z nimi drzewa i delikatne krzewy oczaru, dopiero zim� obsypane herbacianozielonkawymi kwiatami, a tak�e dwupienne drzewa sassafrasu o wyd�u�onych li�ciach, ��tozielonych kwiatach i osza�amiaj�cej woni. Ich kora i korzenie jeszcze do dzisiaj u�ywane s� przy wyrobie perfum, olejk�w, krem�w i kadzid�a.
Tu i �wdzie strzelado g�ry niebotyczna hikora - orzesznik, kt�rej wierzcho�ki si�gaj� prawie stu metr�w wysoko�ci, a pie� jest tak gruby, �e po to, �eby go obj��, potrzeba niekiedy kilku m�czyzn. Hikora to najtwardsze drzewo �yj�ce kilkaset, a jak twierdz� niekt�rzy, nawet ponad tysi�c lat.
W wilgotnych dolinach w wielkiej obfito�ci wyst�puj� skupiska cukrowego klonu, daj�cego wiosn� g�sty, s�odki syrop. Puszcz� w tym rejonie porasta wielkolistny buk oraz czerwony cedr. Rosn� ��te brzozy, lipy, czarny jesion i sosna. Nieco bardziej na p�noc pojawiaj� si� ca�e po�acie poro�ni�te tym cennym drzewem. Jest tu sosna czerwona i sosna Banksa, a tak�e pospolita wejmutka. Coraz cz�ciej spotka� mo�na choink� kanadyjsk�.
Po�udniow� cz�� puszczy tworz� lasy z przewag� czerwonego i czarnego �wierku. Wygl�d puszczy zmienia si�.
3
W kierunku p�nocnym zanikaj� stopniowo wi�ksze skupiska drzew li�ciastych - coraz liczniej zaczynaj� pojawia� si� �wierki, jod�y, w tym jod�a balsamiczna, i sosny. S� jeszcze brzozy i osiki. Ale mieszany dotychczas las zostaje wyparty przez wiecznie zielony szpilkowy b�r, w kt�rym niepodzielnie ju� kr�luje jod�a, �wierk i sosna oraz tworz�cy niezbyt wysokie zagajniki ameryka�ski modrzew. Rzadziej ukazuje si� brzoza. Majestatyczny, szpilkowy b�r ci�gnie si� na p�noc i p�nocny zach�d tysi�ce kilometr�w.
Daleko, tam gdzie wiosn� sun� klucze dzikich g�si. u swych p�nocnych granic, las staje si� ubo�szy. Stopniowo zanikaj� niebotyczne jod�y i �wierk, gin� pot�ne pnie bia�ej i czarnej brzozy, kar�owacieje sosna i wierzba.
Coraz cz�ciej pojawiaj� si� niskie, spl�tane zaro�la, rozleg�e torfowiska i ��ki. Nieprzebyta i zda si� bezkresna puszcza przechodzi stopniowo w rozleg�� monotonn� tundr� pokryt� kobiercem nisko-piennego bagna, ba�yn, d�bika i r�norodnych krzewinek. Ca�y obszar pokrywa cienka warstwa mchu i dzikich porost�w.
Jeszcze dalej na p�noc brunatnozielony, zwarty kobierzec ust�puje miejsca rzadkiej, arktycznej wiechlinie, �niegowej kosmatce i skal-nicy, gin�cych coraz cz�ciej pod wieczn� zmarzlin� i �niegow� pokryw� dalekiej, arktycznej tundry. Sk�pa ro�linno�� wychyla si� spod niej nie�mia�o, na kr�tko, w okresie, gdy s�o�ce zawieszone nad horyzontem ogrzewa odrobin� cienk�, wierzchni� warstw� gruntu. Tryskaj� �r�d�a, szemrz� strumyki i bystre potoki; ciemny kobierzec rozkwita na chwil� tysi�cem barw i kolor�w; pojawia si� polarny mak, ale wkr�tce wszystko �cina gro�ne tchnienie p�nocnego wiatru.
Nadchodzi mr�z. Temperatura spada do czterdziestu, pi��dziesi�ciu stopni. W lodowym u�cisku t�ej� rzeki i strumienie; lustro jezior i powierzchni� ziemi na wiele miesi�cy przykryje twarda warstwa �niegu. S�o�ce zniknie za horyzontem. Nadejdzie d�uga, lodowa noc.
Cala kraina jest niewyobra�alnie wielka i dzika. Od po�udnia - w rejonie li�ciastych i iglastych las�w - ogranicza j� rzeka i Zatoka �w. Wawrzy�ca, p�nocny skraj Wielkich Jezior, dalej na zach�d gubi si� w g�szczu tysi�cy rzek, potok�w, strumieni i jezior, by poprzez jeziora Le�ne i Winnipeg przeci�� pas wielkiej prerii, przeskoczy� wysoko wypi�trzony �a�cuch g�rski i opa�� raptownie ku Oceanowi Spokojnemu.
Od zachodu obszar ogranicza Pacyfik i d�ugi, ostry, niedost�pny �a�cuch G�r Skalistych Kanady oraz podstawa Alaski.
,
Od p�nocy i wschodu granic� wyznaczaj� setki wysp sp�ywaj�cych szerokim pasem ku wschodnim wybrze�om Zatoki Hudsona i p�wyspu Labrador.
Bez ma�a po�ow� tej wielkiej, licz�cej prawie dziesi�� milion�w kilometr�w kwadratowych krainy, kt�rej obszar jest prawie trzy-dziestokrotnie wi�kszy od obszaru Polski i wi�kszy od ca�ych Stan�w Zjednoczonych wraz z Alask�, pokry waj� lasy i puszcze, w kt�rych, przed przybyciem bia�ego cz�owieka w te strony, �yj� niezliczone ilo�ci zwierz�t.
Mieszka tam w wielkiej obfito�ci czarny nied�wied� baribal, �yje wspania�y, najwi�kszy na kontynencie okaz jeleniowatych - jele� wapiti.
Niezbadane, g�uche ost�py le�ne, mroczne mateczniki i moczary zajmuje �o� ameryka�ski i �o� olbrzymi oraz le�ny ren karibu. U wodopoj�w i lizawek solnych, w pobli�u �cie�ek innych zwierz�t, na sw� zdobycz czatuje najwi�kszy drapie�nik puszczy - stalowoszara puma, zwana niekiedy kuguarem, a przez wczesnych bia�ych osadnik�w i my�liwych r�wnie� ameryka�skim lwem. Na �atwy �up czyha drugi drapie�nik - ry�. Niekiedy, chocia� rzadko, podczas wyj�tkowo upalnego lata, zapuszcza si� w te odleg�e rejony jaguar -wielki ameryka�ski tygrys, �yj�cy zwykle znacznie dalej na po�udniu, drapie�nik, kt�rego futro nosz� najbardziej dzielni wojownicy Aztek�w w dalekim Meksyku.
W dzikich ost�pach le�nych, w pobli�u tysi�cy jezior, wzd�u� potok�w i strumieni �yj� miliony bobr�w, wyder, szczur�w pi�mowych, nutrii, je�ozwierzy i urson�w. Po�r�d ga��zi drzew przemykaj� czarne i rude wiewi�rki. *L dziupli starego, spr�chnia�ego drzewa sw�j spiczasty pysk wysuwa ciekawie, chocia� ostro�nie, szop pracz. S� tu gronostaje, kuny i norki, a tak�e lisy w trzech odmianach: rude, b��kitne i srebrne. Jest wreszcie rosomak i podobna do borsuka taksidea. S� szare wilki, d�ugouche zaj�ce le�ne, skunksy i bceloty, a tak�e zaj�ce bia�e zwane przez ameryka�skich my�liwych bia�ymi kr�likami.
W w�wozach i jarach G�r Skalistych samotny �ywot p�dzi szary nied�wied� grizzly, o kt�rym mro��ce krew w �y�ach opowie�ci snuj� tysi�ce my�liwych, podr�nik�w i pisarzy.
Dalekie, mro�ne obszary tundry i wyspy Archipelagu Arktycznego oraz p�nocny Labrador zamieszkuje nied�wied� polarny, zaj�c bielak i renifer. �yj� morsy i foki, a na obszarach tundry - wo�y pi�mowe.
W rozleg�ym pasie prerii od wiosny do p�nej jesieni ci�gn� ogromne stada bizon�w. Wok� nich kr��y preriowy wilk bia�y. Roj� si� pieski stepowe i kojoty.
Zachodnie wysokie g�ry zamieszkuje owca gruboroga i bia�a, oraz d�ugow�osa koza �nie�na, ale s� tam i inne zwierz�ta Kanady: �o�. jele�, g�rski b�br i setki innych.
Bogaty jest �wiat ptak�w. �yje w nim sowa polarna, miliony sztuk licz�ce stada w�drownego go��bia, g�si, kaczki i nury wodne. S� s�jki, dzi�cio�y i wrony, a tak�e pieg�e - p�nocne zwiastuny wiosny. W g�szczu krzew�w co chwila rozlega si� g�os dzikiego indyka lub pisk pardwy. W�r�d wysokich wrzosowisk i traw gnie�dzi si� g�uszec, ba�anty i kuropatwy oraz g�uszce dwuczube. S� przedrze�niacze. jarz�bki i sowy w dziesi�tkach odmian, a tak�e setki innych ptak�w, kt�rych nie spos�b wyliczy�.
Czasem, niczym wypuszczona z luku strza�a, przetnie powietrze smuk�y cie� sokola. Wysoko w przestworza wzniesie si� majestatycznie ogromny orze! bia�og�owy. Zawi�nie na niebosk�onie, lecz swym wszystko widz�cym okiem nie dostrze�e kra�c�w tego bezkresnego kr�lestwa.
Pot�ne rzeki, jeziora, tysi�ce strumieni i potok�w roj� si� od d�ugich szczupak�w i muskielung�w, dorodnych pstr�g�w i lipieni, ogromnych ilo�ci atlantyckiego, srebrnego i jeziorowego, dochodz�cego do kilkudziesi�ciu kilogram�w - kanadyjskiego �ososia o pachn�cym, r�owym mi�sie, wielkiego, szlachetnego jesiotra, twardo�u-skiego, ale smacznego okonia, p�oci, siei czy wreszcie t�ustego w�gorza.
Cala kraina to niezmierzone i nieprzebrane kr�lestwo zwierz�t, ptak�w i ryb. Jak wielkie musia�o to by� kr�lestwo w czasach, gdy bia�y cz�owiek nie postawi� jeszcze swej stopy na tej ziemi?
Czy przed pojawieniem si� na kanadyjskiej ziemi bia�ego cz�owieka zwierz�tom nic nie zagra�a; czy nikt i nic ich nie niepokoi? Ale� nie! Maj� swych wrog�w. Na �osia, jelenia, karibu, zaj�ca poluj� zwierz�ta drapie�ne - lis, wilk, ry� czy puma, poluj� tak�e ludzie -Uhnishenahbag - jak nazywaj� sami siebie. Biali, piecz�tuj�c pomy�k� Kolumba, nazywaj� ich Indianami i nazwa ta pozostaje do dzisiaj.
Indianie w krainie tej �yj� od wiek�w - od o�miu, dziesi�ciu, a niekt�re plemiona prawdopodobnie od prawie dwudziestu tysi�cy lat. Nie jest ich wielu. Mo�e dwie�cie, mo�e dwie�cie pi��dziesi�t tysi�cy rozproszonych szeroko na ogromnych przestrzeniach. �yj� w dolinie �w. Wawrzy�ca i nad Wielkimi Jeziorami. Zajmuj� rozleg�e
przestrzenie wok� jezior Winnipeg, Athabaska, Wielkiego Jeziora Niewolniczego i Wielkiego Jeziora Nied�wiedziego, a� hen po Alask�. �yj� w pasie zachodnich prerii i wysokich G�rach Skalistych, na Labradorze i nad Pacyfikiem.
Nie stanowi� jednego narodu. Podzieleni s� na oko�o dwie�cie r�nych plemion, z kt�rych ka�de m�wi innym j�zykiem. Niekt�re j�zyki s� do siebie podobne i mog� by� po��czone w wi�ksze grupy. Grup takich jest kilka. Do najwi�kszych nale��: algonki�ska, atha-paskijska, eskimoska, sioua�ska i salisz.
Na niezmierzonym obszarze r�ne s� plemiona, r�ne j�zyki, r�ne prawa i obyczaje, zupe�nie inne wierzenia, a i ludzie r�ni� si� od siebie wygl�dem, ubiorem, wzrostem, rysami twarzy czy odcieniem sk�ry. Zdarza si�, �e plemiona �yj�ce po dwu stronach w�skiego potoku m�wi� tak r�nymi j�zykami jak angielski i chi�ski, kieruj� si� zupe�nie innymi prawami, �yj� inaczej, u�ywaj� r�nych przedmiot�w, narz�dzi, naczy�, wierz� w r�ne duchy.
Wszystkie zajmuj� si� my�listwem i rybo��wstwem. Wi�kszo�� z nich w zwi�zku z tym to plemiona w�drowne. Jedynie niekt�re, te zajmuj�ce niezbyt szeroki pas po�udniowych puszcz w dolinie �w. Wawrzy�ca i w�skie rejony nad Wielkimi Jeziorami, pokarm zwierz�cy uzupe�niaj� niekiedy ziarnem dziko rosn�cego ry�u lub - jak Irokezi - zajmuj� si� r�wnie� upraw� kukurydzy, dyni czy fasoli.
Inne, te po�o�one bardziej na p�noc i zach�d, pr�cz mi�sa dzikich ptak�w i zwierz�t spo�ywaj� jadalne korzenie, dziko rosn�ce jagody, orzechy i �o��dzie.
Najliczniejszymi spo�r�d nich s� Od�ybueje. Zamieszkuj� ogromne obszary puszczy na p�nocnym skraju Wielkich Jezior; szerokim pasem rozprzestrzeniaj� si� na zach�d - w kierunku jeziora Winnipeg i jeszcze dalej, na wielk� preri�. Dziel� si� na kilka wielkich odga��zie�, do kt�rych nale�� Od�ybueje z rejonu Jeziora G�rnego, Missisauga z wyspy Manitoulin, Ottawa z okolic Gecrgian Bay, i Potawatomi. Tereny po�o�one dalej na zach�d zajmuj� Od�ybueje R�wnin.
Na p�noc od plemion od�ybuejskich. jeszcze szerszym i d�u�szym pasem okalaj�cym po�udniowo-zachodnie wybrze�a Zatoki Hudso-na, si�gaj�cym na wschodzie od jeziora Mistassini, po �rodkow� cz�^� zachodniej prerii, daleko jeszcze za jezioro Winnipeg i rzek� Athabask�, zajmuj�c ogromny obszar kraju, mieszkaj� plemiona Cree. Cree to nazwa wymy�lona przez bia�ych. Mieszka�cy tych ziem sami siebie nazywaj� Kenishtenog - niekiedy Maskegon lub Swam-
py Cree. Ich p�nocn�, zreszt� cz�sto zmieniaj�c� si� granic�, wyznacza rzeka Eastman, przebiegaj�ca r�wnole�nikowo w pobli�u rzeki Churchill. wpadaj�cej do Zatoki Hudsona.
S� blisko spokrewnieni ze swymi algonki�skimi, po�udniowymi s�siadami. M�wi� podobnym j�zykiem, zajmuj� si� my�listwem, rybo��wstwem, zbieraj� le�ne jagody i korzenie. Ich bro�, podobnie jak u Od�ybuej�w, stanowi� luk, strza�a i oszczep opatrzone najcz�ciej kamiennym grotem lub drzazg� z ko�ci. Pos�uguj� si� kamiennym toporem i ci�k� maczug�, i bro� ta s�u�y im zar�wno w walce, jak i na polowaniu. Poza cz�ci�, kt�ra zajmuje zachodni� preri�, wszystkie pozosta�e grupy tego plemienia �yj� g��boko w puszczy, w pobli�u jezior i rzek. Mieszkaj� w jednorodzinnych wigwamach pokrytych kor� brzozow� lub �wierkow�: na p�nocy za�, tam gdzie brzoza wyst�puje rzadziej i jest znacznie mniejsza - w wigwamach pokrywanych coraz cz�ciej sk�r� �osia czy karibu.
Podobnie jak ich po�udniowi s�siedzi p�dz� koczowniczy tryb �ycia. Latem, w poszukiwaniu zwierzyny, setki kilometr�w przemierzaj� w swych lekkich, �mig�ych kanu; zim� w�druj� dziesi�tki, niekiedy setki kilometr�w pieszo, pos�uguj�c si� �nie�nymi rakietami, u�atwiaj�cymi poruszanie si� po grubej warstwie bia�ego, g��bokiego �niegu. Musz� w�drowa�. Zdarzaj� si� bowiem ca�e d�ugie okresy, kiedy w jakim� rejonie brakuje zwierzyny i trzeba szuka� . innych teren�w �owieckich.
Jeszcze dalej na p�noc, tam gdzie pot�ny szpilkowy b�r ust�puje stopniowo miejsca si�gaj�cej skraju arktycznego oceanu tundrze, �yj� Chipewyan. Ich po�udniowe granice wyznacza rzeka Churchill - p�nocne gin� w obszarach bezkresnej tundry. Podobnie jak ich wszyscy p�nocni i zachodni s�siedzi nale�� do athapaskijskiej rodziny j�zykowej. �owieckie tereny na zachodzie, poprzez rozleg�� puszcz�, tysi�ce potok�w i strumieni, setki rozlewisk i jezior, si�gaj� rzeki i jeziora Athabaska, opieraj� si� o rzek� Niewolnicz�, a w pewnych okresach nawet o po�udniowe brzegi Wielkiego Jeziora Niewolniczego.
Zim�. gdy stada karibu, lo� i jele� chroni� si� w zacisze g�stych bor�w, w kt�rych �atwiej znale�� pokarm - Chipewyan poluj� w lasach. Podczas miesi�cy ciep�ych przenosz� si� cz�sto do tundry -poluj� na renifery, wo�y pi�mowe, kt�re dzi� ju� zupe�nie wygin�y, i na inne liczne, mniejsze zwierz�ta.
Wzd�u� zachodniej granicy Chipewyan oraz zachodnich granic Cree - posuwaj�c si� z po�udnia na p�noc - spotykamy plemiona
\ 8
B�ackfoot. kt�rych nazwa pochodzi od barwionych na czarno mokasyn�w, dalej Sarsi - �Niedobrzy" - m�wi�cy r�wnie� jednym z dialekt�w athapaskijskich, Beaver - Bobry - zajmuj�cy obszary w wid�ach rzek Smoky, Peace i Athabaski. W�a�ciwa nazwa Bobr�w brzmi Tsattine.
Mi�dzy jeziorem Athabaska a Wielkim Jeziorem Niewolniczym �yj� Slave - �Niewolnicy", kt�rzy sami siebie nazywaj� Etchaottine; jeszcze bardziej na p�noc - plemiona Dogrib i Yellowknife. Na zachodzie i p�nocy, w G�rach Skalistych i na Alasce, �yj� dziesi�tki innych plemion, kt�rych nie spos�b tu wyliczy�.
W warunkach, jakie stwarza ostry, mro�ny klimat i surowa przyroda, p�dz� prymitywny �ywot pierwotnych my�liwych i traper�w, kt�rych jedyne zaj�cie to �owy i walka o utrzymanie w�asnych lub zdobycie obcych, lepszych teren�w �owieckich. Polowanie to zaj�cie trudne, wymagaj�ce rozlicznych umiej�tno�ci i znajomo�ci otaczaj�cego �wiata, wymagaj�ce fizycznej si�y. zr�czno�ci, wytrzyma�o�ci i nieod��cznie pomocy duch�w, kt�re nale�y usposobi� przychylnie, by do wytropionej zwierzyny pozwoli�y podej�� na odleg�o�� umo�liwiaj�c� skuteczny strza� z �uku lub rzut oszczepem.
Przychylno�� duch�w potrzebna jest, �eby my�liwy w og�!e m�g� odnale�� trop zwierzyny, by nie zszed� z wybranej przez siebie �cie�ki, nie ugrz�z� w topielisku, nie z�ama� przypadkowo r�ki czy nogi. co w dzikiej, bezludnej okolicy, z dala od pomocy przyjaci� r�wna si� �mierci. A potem, gdy ju� upoluje �osia czy karibu, jego mi�so, sk�r� i rogi musi na swych barkach przenie�� do obozu odleg�ego o kilka -nierzadko kilkadziesi�t kilometr�w. I nie wolno zostawi� mi�sa. Mog�yby si� obrazi� duchy zwierz�t, a poza tym mi�sa nigdy nie jest za du�o. Trzeba zabra� wszystko po to, by nakarmi� swoj� rodzin�, ale r�wnie� inne, te, kt�rych m�czy�ni mieli tym razem mniej szcz�cia i z polowania wr�cili z pustymi r�koma.
Zwierz�t jest du�o, ale s� ostro�ne. Podej�� na trzydzie�ci, czterdzie�ci krok�w, by pewnie wypu�ci� strza��, nie jest �atwo. Nim si� podejdzie, trzeba odnale�� trop. pod��a� nim niekiedy wiele mil. nie zgubi� go. Nie zawsze strza�a czy oszczep zabijaj� od razu. Niekiedy zraniona sztuka ucieka jeszcze wiele kilometr�w, czasem ca�y dzie� lub jeszcze d�u�ej. Po�cig pieszo, przez dzikie ost�py jest bardzo wyczerpuj�cy. Zranione zwierz� nale�y dogoni� i dobi�; w przeciwnym razie stanie si� �upem wilk�w lub innych drapie�nik�w, a my�liwy. mimo i� straci� wiele si� i czasu, do obozu wr�ci tym razem z pustymi r�kami. M�odzi, silniejsi wytrzymuj� g��d. Starsi, schorowani, s�absi,
b�d� musieli umrze�. Z powodu prymitywnej broni g��d i g�odowa �mier� s� cz�stymi go��mi w wigwamach.
Wiosn� i latem jest �atwiej. Brak zwierz�cego mi�sa mo�na zast�pi� mi�sem ptak�w i ryb- w ostateczno�ci jagodami lub korzonkami, ale zim�?... Zwierz�ta s� wprawdzie wtedy s�absze, zostawiaj� na �niegu widoczny �lad, o wiele �atwiej je wytropi�, ale gdy pod stopami ma si� skrzypi�cy �nieg, znacznie trudniej podej�� na dogodn� do strza�u odleg�o��. Polowanie, ci�g�e polowanie jest konieczno�ci�. Jedynie ono zapewnia dostateczn� ilo�� pokarmu, tylko ono daje potrzebne futra i sk�ry.
M�czy�ni poluj� wi�c wszyscy, ale zabijaj� tylko tyle zwierz�t, by zaspokoi� potrzeby rodziny, grupy, plemienia. Nie niszcz� i nie t�pi� niepotrzebnie zwierz�t. I jest tak od dawna, od niepami�tnych czas�w. Zwierz�ta daj�c si� zabija�, karmi�c i odziewaj�c liczne plemioJ na Uhnishcnahbag, zas�uguj� na wdzi�czno��, szacunek, na mi�o�� cz�owieka. Bez nich nie istnia�by i on.
Ale oto nadchodzi pierwsza po�owa szesnastego wieku - rok 1 S 54. Na po�udniowy kraniec wielkiej krainy-nad rzek� �w. Wawrzy�ca przybywa pierwszy bia�y cz�owiek, cz�owiek zza Wielkiej Wschodniej S�onej Wody. Jest to Jac�ues Cartier. Lecz Indianie nie wiedz� kim jest ani w jakim celu przyby� do ich krainy. Nic nie wiedz� o misji, jak� obdarzy� go daleki, zamorski monarcha Francji -znalezienia zachodniej drogi do Indii i Kataju1. Nie wiedz�, �e bia�y przybysz marzy o odkryciu z�ota i srebra, drogich kamieni, delikatnych, wzorzystych tkanin, pachnide� i przypraw korzennych, kadzid�a i wonnych olejk�w.
Biadolicy przybysz nie zapuszcza si� zbyt daleko na zach�d. Bada jedynie wewn�trzn� cz�� zatoki. Wraca jednak w roku nast�pnym i tym razem p�ynie pod pr�d wielkiej rzeki. Pierwsza osada, jak� spotyka, to irokeska wioska Stadacona. Tam u st�p wynios�ego, ciemnego masywu skalnego ka�e rzuci� kotwice statk�w. Zabiera kilku cz�onk�w za�ogi i przy pomocy �odzi wios�owych p�ynie jeszcze dalej na zach�d, by po nieca�ych dwu tygodniach dotrze� do drugiej india�skiej wioski Hochelaga - tam, gdzie w przysz�o�ci powstanie pot�ne miasto Montreal. Nie odwa�a si� jednak p�yn�� dalej. Rzeka jest bardzo bystra, pr�d wody nadzwyczaj szybki, niebezpieczny. Po obu brzegach rozpo�ciera si� bezkresna puszcza. Przyp�ynie tu jeszcze raz prawie sze�� lat p�niej.
Dawna nazwa Chin.
10
Na odleg�ym o tysi�ce mil francuskim dworze kr�la Franciszka I, ok�adaj�c sprawozdanie ze swych wypraw, nie mo�e pochwali� si� wielkimi sukcesami. Nie znajduje wszak ani zachodniej drogi do dalekich ba�niowych krain Wschodu, nie odkrywa wielkich kr�lestw, bogatych miast ani z�otem k�pi�cych �wi�ty�, jakie prawie p� wieku wcze�niej odkryli i zdobyli hiszpa�scy konkwistadorzy na Yukatanie, w Meksyku i Peru. Kraina, do kt�rej dotar�, jest uboga. Jej ziemie pokrywaj� dzikie, niezmierzone lasy i zamieszkuj� dzicy, prymitywni ludzie. Monarcha Francji nie interesuje si� tym. W latach, kt�re nadchodz�, jego kr�lewski umys� zaprz�taj� inne, wa�niejsze sprawy. Now� ziemi� interesuj� si� jednak francuscy rybacy z Normandii i Bretonii. Rokrocznie wypuszczaj� si� na dalekie po�owy wok� wybrze�y Nowej Fundlandii i Labradoru. Z wielomiesi�cznych wypraw przywo�� solone �ledzie, t�uste w�t�usze, dorodne �ososie, niekiedy tak�e wysoko cenione jesiotry, wielkie homary stanowi�ce ozdob� kr�lewskiego i magnackich dwor�w. Coraz cz�ciej ze swych wypraw przywo�� sk�ry i futra fok, nied�wiedzi, wyder, �osi, l�ni�ce, cudowne futra bobrowe, kt�re u ameryka�skich wybrze�y skupuj� od tamtejszych Indian Micmac, Malecite, Naskapi lub zabieraj� �dzikim" Bethoukom z Nowej Fundlandii. Indianie handluj� ch�tnie, ^a wyszczerbiony n�, �elazny toporek, star�, zardzewia�� strzelb� p�ac� stosami futer. Op�acaj� si� po�owy, op�aca czysto wymienny - jeszcze na razie skromny - handel. Rybacy, a z czasem nie tylko oni, interesuj� si� nim coraz bardziej.
Od�ywaj� wspomnienia pierwszych wypraw Cartiera. Musi jednak min�� przesz�o p� wieku od czasu jego pobytu nad Zatok� �w. Wawrzy�ca, by Od�wie�ona o nich pami�� nabra�a �ywszych kolor�w.
Jest pocz�tek siedemnastego wieku. Samuel de Champlain - syn szypra z ma�ego francuskiego portu Brouage, ju� w czasie swej pierwszej wyprawy, w kt�rej uczestniczy jako kr�lewski kartograf, odkryje w dolinie �w. Wawrzy�ca prawdziwe kr�lestwo futrzane.
W roku 1608, w miejscu gdzie przedtem istnia�a india�ska wioska Stadacona, k�adzie podwaliny pod miasto Ouebec i na szerok� skal� organizuje handel futrzany, w tym g��wnie skup futer bobrowych, szczeg�lnie cenionych w Europie.
Indianie, g��wnie plemiona algonki�skie i Huroni, przyjmuj� go przyja�nie i ch�tnie. Wszak od kilku dziesi�tk�w lat handluj� po trosze z francuskimi rybakami.
Biali francuscy kupcy, kt�rzy nap�ywaj� teraz, przywo�� nad
11
rzek� �w. Wawrzy�ca niepor�wnanie cenniejsze �adunki- wspaniale rzeczy. Maj� przede wszystkim bro� paln�, kt�ra z odleg�o�ci dwa lub trzy razy wi�kszej ni� strza�a z luku powala pewnie najwi�kszego nied�wiedzia lub �osia. Posiadaj� twarde, ostre, nie �ami�ce si� no�e, wykonane z b�yszcz�cego jasnego metalu, nie tak kruche i t�pe, jak india�skie no�e kamienne, rogowe, wykonane z rzecznych muszli czy zwierz�cej ko�ci. Z dalekiej, zamorskiej ojczyzny przywo�� z sob� �elazne, ostre groty do strza� i oszczep�w oraz z tego samego metalu wykonane toporki. Maj� �elazne i miedziane kocio�ki do gotowania slr ;i v\ v cienkie ig�y i nici, r�nobarwne koraliki i kolorowe, �atwe w u/ iiy. kt�rymi znacznie �atwiej mo�na ozdabia� my�liwskie
tvch r/ec/y za darmo. ��daj� za nie futer, i to
ki zap�aci� wi�zk� futer bobrowych tak
'�II'.i Icdnuk posiadanie strzelby zapew-
io�� w czasie polowania. Warto
futru. Musz� wi�c podwoi�, a
i ni. musz� zabi� bardzo du�o zwie-
\' pup/i linio, �eby mie� coraz wi�cej futer na
po�udnic i zjidioil, tysi�cem wodnych szlak�w i w�-sku u. i, iinu v\idoc/.nyih �r�dle�nych �cie�ek, mkn� powtarzane z ust do ust osza�amiaj�ce wie�ci o bia�ych przybyszach, o ich cudownej broni, �elaznych naczyniach i ozdobach.
Daleko na wsch�d, za Wielk� S�on� Wod�, do Francji - p�yn� �aglowce z pierwszymi �adunkami futer. W�r�d europejskich dwor�w, dom�w i kantor�w kupieckich, indywidualnych kupc�w, pozbawionych ziemi angielskich ch�op�w - wie�ci o bogactwach futrzanych, o wielkich obszarach �yznej ziemi, o bogatych w warto�ciowe drewno lasach - rozchodz� si� coraz szerszym echem. Podniecaj� ciekawo��, rozpalaj� wyobra�ni�, fascynuj�, nape�niaj� nadziej�.
Do Nowego �wiata pop�yn� wi�c osadnicy poszukuj�cy ziemi, rzemie�lnicy, purytanie, kwakrzy i kupcy. Pierwsi - g��wnie z Anglii, pocz�tkowo tak�e z Holandii. Drudzy - kupcy - pop�yn� z Francji, Anglii. Holandii i Szwecji.
Wzd�u� atlantyckiego wybrze�a Ameryki P�nocnej, w w�skim nadmorskim pasie powstanie dziesi�tki, wkr�tce setki osad. Najdalej na p�noc wysun� si� kolonie Plymouth, Pensylwania, Nowy Amsterdam - p�niejszy Nowy Jork. Ale nie przekrocz� doliny �w.
12
1
Wawrzy�ca, gdzie Francuzi wraz ze swymi algonki�skimi i_ huro�-skimi przyjaci�mi dobrze pilnuj� futrzanych interes�w. Wprawdzie angielscy i holenderscy kupcy p�jd� jeszcze troch� dalej i usadowi� si� w niewielkiej odleg�o�ci od granic francuskiej Kanady, tu� poni�ej zbiegu rzek Mohawk i Hudson, i kupieckie kantory otworz� w forcie Albany - ale pocz�tkowo nie dotr� dalej. B�d� kupowali futra od pi�ciu plemion irokeskich - od czas�w Champlaina wrogo nastawionych wobec Francuz�w, od plemion Munsee, Sokoki, Pennacook i innych, �yj�cych bardziej na po�udnie, ale swych przyjaci� Iroke-z�w nigdy przecie� nie b�d� pyta�, jak du�� cz�� tych futer-przechwytuj� od Huron�w, Werno, Erie, Neutrals czy Tionontati (Tobacco). �adunki najwy�ej nie dotr� do Quebecu, Trois Rivieres czy Montrealu. Dotr� za to do Albany i dalej na po�udniowy wsch�d do angielskich i holenderskich kolonii.
Handel futrzany przynosi ogromne zyski. Interesy id� coraz lepiej. Londy�scy, amsterdamscy i paryscy kupcy ��daj� coraz wi�cej futer. Kupcy z Plymouth, Albany, Nowego Amsterdamu, Montrealu i Quebecu ��daj� coraz wi�cej futer od Indian. I na futra te nie czekaj� z za�o�onymi r�koma na miejscu. Na zach�d i p�noc, na po�udnie ruszaj� ca�e wyprawy - przewa�nie francuskie.
Kraj jest dziki. Na p�noc, zach�d i po�udnie rozci�gaj� si� bezkresne, nieprzebyte bory, trz�sawiska, mroczne, zdradliwe bagna i moczary. Przez pierwotn� puszcz� wij� si� tysi�ce rzek, potok�w i strumieni. Po�r�d wysokopiennych bor�w srebrz� si� ogromne rozlewiska, wielkie i ma�e jeziora usiane tysi�cem wysp i wysepek. Jedyne drogi to niebezpieczne drogi wodne. Rzeki, �eglowne strumienie pe�ne s� przeszk�d, wodospad�w, bystrzy, zdradliwych prog�w i wir�w. �yj� tu ludzie, Indianie, niekiedy przyjacielscy - sprzedaj�cy bia�ym futra - niekiedy dzicy, wrodzy - poluj�cy na skalpy. Mimo i� nie wydaj� si� by� zbyt liczni, s� prawie wsz�dzie. Najcz�ciej pojawiaj� si� tam, gdzie nikt si� ich nie spodziewa.
Badanie kraju odbywa si� wi�c powoli. Jest trudne, uci��liwe, niebezpieczne, zw�aszcza �e ani biali, ani Indianie nie wiedz� jak wielki, jak rozleg�y jest to kraj. Tote� pierwsze wyprawy francuskich kupc�w s� ostro�ne, niezbyt dalekie, nied�ugie.
Na po�udnie od rzeki �w. Wawrzy�ca docieraj� do d�ugiego, w�skiego jeziora,Irt�re na cze�� odkrywcy zostanie nazwane Jeziorem' Champlaina. Na jego po�udniowych kra�cach akcj� swej s�ynnej powie�ci �Ostatni Mohikanin" umie�ci James Fenimore Cooper.
Nast�pne wyprawy pod��� szlakiem zachodnim w g�r� Otta wy;
13
min� wysp� Alumette, jezioro Nipissing, dotr� do Zatoki Georgian na p�lnocno-wschodnim kra�cu jeziora Huron. Rozpoznaj� i zbadaj� krain� Huron�w, jeziora Simcoe i Kawartha.
Za�o�yciel Nowej Francji i jej pierwszy gubernator - Samuel de Champlain - szlakiem tym dotrze daleko na po�udnie do jeziora Oswego, kt�remu znacznie p�niej biali nadadz� nazw� Ontario oraz do jeziora Oneida, na po�udniowym zapleczu najwi�kszych wrog�w Nowej Francji - Irokez�w.
Wyprawy p�niejsze skieruj� si� szlakiem rzeki �w. Wawrzy�ca. zbadaj� p�nocne wybrze�a jeziora Huron i okalaj�ce je rejony, podi(�;| dalej na zach�d i po�udnie wzd�u� Missisipi i Illinois, odkryj� jr/.ioni Michigan i Krie. P�niejsze poznaj� Jezioro G�rne oraz kniine le��c� mi�dzy nim a daleko na p�nocnym wschodzie po�o�o-iu| '/tilokc Hucisoiia.
Minie przesz�o sio lal od czasu za�o�enia miasta Quebec, kiedy
/lukiem rzeki Olliiwy, p�nocnym skrajem Wielkich Jezior, poprzez
Kiiiny River. Ruiny I,<ike i Jezioro l.e�ne, francuscy kupcy dotarli do
jezioru Winniprg, a nast�pnie na po�udniowy zach�d i po�udnie do
wielkiej zachodniej prerii w krainie Dakot�w i Mandan�w.
Ka�da z tych wypraw pozwala pozna� coraz dalsze zak�tki kraju, ka�da przynosi pe�niejsz� wiedz� o jego bogactwach - na razie futrzanych, o zamieszkuj�cych rozleg�� ziemi� ludziach. Ka�da nast�pna idzie dalej i dalej, przecieraj�c i wytyczaj�c szlaki i �cie�ki dla innych.
Wzd�u� tych szlak�w - g��wnie wodnych - powstaj� forty pe�ni�ce pr�cz obronnych r�wnie� funkcje handlowych posterunk�w i faktorii.
W odleg�e zachodnie i p�nocne puszcze, daleko na po�udnie zapuszczaj� si� pojedynczy kupcy i handlarze. Coraz g��biej, w samo serce bezkresnych bor�w, w najbardziej odleg�e rejony futrzanego kr�lestwa, docieraj� towary bia�ych - bogactwa, kt�rych Indianin nie wyrzeknie si� ju� nigdy.
Ca�e wielkie plemiona, kt�re do tej pory polowa�y, by �y�, kt�re stanowi�y nieod��czn� cz�stk� przyrody, wsp�istniej�ce z ni� w harmonii i przyja�ni, korzystaj�ce z jej dar�w jedynie dla zaspokojenia w�asnych, niewielkich potrzeb, rozpoczynaj� t�pienie wszelkich zwierz�t, nie tylko na swoje potrzeby, ale dla kupienia rzeczy, kt�re mog� sprzeda� im biali. Zabijaj� wi�c bezlito�nie zwierzyn�, by za futra i sk�ry zdoby� strzelb�, proch czy o��w na kule, �elazne ostrze do tomahawku, n� czy toporek, koraliki, farby, wst��eczki; setki
14
innych bezwarto�ciowych �wiecide�ek dla przybrania stroju, takich kt�re podnosz� presti�, dodaj� powagi i znaczenia, za�wiadczaj� o bogactwie ich posiadacza, ^ tym samym staj� si� wyznacznikiem jego rangi w grupie, zaspokajaj� ambicje i nigdy nie gasn�ce marzenia o s�awie drzemi�ce w piersi ka�dego Indianina.
Kiedy� s�awa i powa�anie zale�a�y od osobistej odwagi, si�y, powodzenia w �owach, dzielno�ci w walce, m�dro�ci czy rozwagi. Teraz coraz cz�ciej decyduj� o nich nowa strzelba lub wi�ksza ni� u innych ilo�� koralik�w, perkalu czy we�nianych koc�w. Rzeczy tych trzeba zdoby� jak najwi�cej.
Od kul, stalowych grot�w i side�, �elaznych topor�w gin� zwierz�ta na Labradorze; topnieje niczym �nieg na wiosn� nieprzebrana dot�d ilo�� bobr�w w dolinie �w. Wawrzy�ca. W pobli�u osiedli bia�ych i kupieckich faktorii zmniejsza si� liczba norek, pi�mak�w, gronostai, skunks�w i rysi�w. Nie jest bezpieczna nawet wiewi�rka, a i wilk odchodzi w odleg�e, bardziej bezpieczne strony.
Wzrasta za to ilo�� futer dostarczanych do kupieckich faktorii i handlowych posterunk�w. Zamorskie domy handlowe robi� coraz lepsze interesy. Kto wie, czy zyski w handlu futrami s� mniejsze ni� te, kt�re Hiszpanie osi�gaj� z eksploatacji kopal� z�ota w Ameryce �rodkowej?
P�yn� wi�c do Nowej Francji, do kolonii angielskich w Ameryce P�nocnej coraz wi�ksze �adunki europejskich towar�w - na zaopatrzenie kolonii, w coraz wi�kszej ilo�ci tak�e na wymian� z Indianami za futra. I coraz wi�kszy udzia� w niej stanowi alkohol.
Dzicy pij� ch�tnie; �atwo si� do alkoholu przyzwyczajaj�. Wkr�tce nie b�d� mogli ju� bez niego �y�. Handlowe transakcje za�atwia si� z nimi znakomicie w�a�nie przy pomocy wody ognistej.
Mi�dzy kupcami wzmaga si� rywalizacja o futrzany rynek. Do konkurencji mi�dzy p�nocnymi koloniami angielskimi a francusk� koloni� w Kanadzie do��cza pot�ny, nowy rywal - Hudson Bay Company.
Prawie ca�kowicie na w�asn� r�k� pracuj� francuscy �go�cy le�ni", kt�rych za czas�w gubernatora Frontenaca jest ju� w Kanadzie oko�o pi�ciuset. Nie mieszkaj� w Montrealu ani w Quebecu; �yj� z dala od osad bia�ych mieszka�c�w, w g��bi puszcz i bor�w, na rozleg�ych r�wninach i w dalekich g�rach zachodnich. Zak�adaj� rodziny w�r�d Od�ybuej�w, Cree, Dakot�w, Sarsi czy Mandan�w. Z czasem sami upodabniaj� si� do dzikich mieszka�c�w tej bezkresnej krainy. S� twardzi, zahartowani w�r�d niebezpiecze�stw, nieust�pli-
15
wi. Nie uznaj� nad sob� �adnej w�adzy. Chc� by� wolni, tak jak Indianie, niezale�ni, chc� zdoby� pieni�dze, a pieni�dze naj�atwiej zdobywa si� handluj�c futrami. Kupuj� je od Indian - to wiadomo. Komu sprzedaj�?... Czy kupcom z Montrealu, Albany, Plymouth, Bostonu, czy te� dostarczaj� do York lub Moose Factory nad Zatok� Hudsona - do Hudson Bay Company? Bywa r�nie. Ryzyko, niebezpiecze�stwo, bo i Indianie rywalizuj� i walcz� mi�dzy sob� - to chleb powszedni. Jedna pomy�ka, nieostro�ny krok, chwila nieuwagi - i �ycie ga�nie. Ale zarobek n�ci. Warte zaryzykowa�. Ryzykuj� wi�c wszyscy. I ci, kt�rzy wioz� towary, i ci, kt�rzy wioz� futra. Nie ma lito�ci w tej walce. Ka�dy ma swych sojusznik�w i wrog�w.
W kantorach kupieckich, handlowych magazynach, odleg�ych faktoriach zagubionych w�r�d puszcz i bor�w, w�r�d �dzikich Indian", na szlakach, kt�rymi p�yn� towary i futra - wsz�dzie tkwi� szpiedzy rywalizuj�cych stron. Czy tylko biali? Nie! R�wnie� Indianie. Czasem �owiecki sezon si� nfe uda. Mo�e wi�c uda si� napad, zasadzka na nie spodziewaj�cy si� niczego transport? Kupcy nie pytaj� o �r�d�o. Bobrowe futro dostarczone przez znienawidzonego Minga czy Delawara ma tak� sam� warto�� i cen�.
Nikt nikogo nie pyta, a przed zbyt dociekliwym okiem w�adz kolonii mo�na si� jako� ustrzec. Dowod�w osobistych jeszcze nie wymy�lono; paszport�w nie wydaje si�. Zreszt� czyta� umie nie tak wielu. Wszak to dopiero pocz�tek osiemnastego wieku. Ka�dy wi�c jest tym. za kogo si� podaje i co potrafi udowodni� si�� pi�ci, kul� czy no�em.
W tej grze, kt�ra nazywa si� handlem futrzanym, cz�sto traci si� skalpy. Trac� je biali i Indianie. Czy przed przybyciem w te rejony bia�ych nie skalpowano? Ale� tak! India�scy wojownicy zawsze brali skalpy innym india�skim wojownikom. Dof�awa�o to s�awy, szacunku, powa�ania w�r�d wsp�braci. Teraz te� bior�, ale nie tylko od Indian. Bior� nie tylko Indianie. Sojusznicy Francuz�w zdejmuj� skalpy z angielskich g��w. Sprzymierze�cy Anglik�w - z g��w francuskich. Op�aci si�. Bia�ym op�aci si� i skalpowa�, i p�aci� za skalpy dzikich, i za skalpy konkurencji. W ten spos�b zostaje mniej pretendent�w do india�skiej ziemi.
Jeszcze do dzisiaj tocz� si� naukowe spory czy to purytanie. czy Ojcowie Pobo�ni ustalili jako pierwsi ceny za india�skie skalpy. Oczywi�cie r�ne ceny. Najwy�sze za skalp doros�ego wojownika, najlepiej wodza, kt�ry nie chce odda� bia�ym swej ziemi i odej�� z niej. Nieco ni�sze za skalp kobiety. Najni�sze za skalp dziecka od lat
16
o�miu. M�odszych widocznie nie op�aca�o si� skalpowa�. Tylko czy na pewno?...
Indianie odp�acali tak jak potrafili - najcz�ciej przy palu m�czarni.
Zostawmy jednak te dra�liwe sprawy, zw�aszcza �e wraz z upadkiem Nowej Francji, co nast�pi�o w roku 1760, i zaw�adni�ciu Kanad� przez Anglik�w, przestano wyp�aca� premie za skalpy bia�ych, chocia� jeszcze w sto lat p�niej p�acono za india�skie.
K�dy francuska Kanada upad�a, sko�czy�a si� era dominacji francuskiego handlu futrzanego w dolinie �w. Wawrzy�ca. Forty i faktorie, kupieckie kantory od Quebecu po jezioro Winnipeg obj�li kupcy angielscy. Wprawdzie ekspansj� ich na kr�tko w latach 1763-64 przyhamowa� Pontiak - wojownik plemienia Ottaw�w, kt�ry skupi� wszystkie plemiona algonki�skie z rejonu St. LawranceM Wielkich Jezior, i rzuci� je do walki przeciwko Anglikom. Nie zmieni�o to jednak biegu dziej�w ani nie wywar�o wi�kszego wp�ywu na futrzany handel. Tyle tylko, �e Indianie, kt�rzy zostali uzale�nieni od kupc�w - ju� tylko angielskich - za wszystko musieli p�aci� wy�sze ceny. Zap�acili te� cen� najwy�sz�, trac�c bezpowrotnie swe ojczyste ziemie. Odeszli dalej - na zach�d i p�noc, i b�d� odchodzili coraz dalej, a� w ko�cu biali zap�dz� ich do rezerwat�w.
W tym samym czasie Hudson Bay Company obejmuj�ca z tytu�u przywileju kr�lewskiego z roku 1670 ogromny obszar kraju na po�udnie i zach�d od Zatoki Hudsona, zwany Ziemi� Ruperta i nie wchodz�cy w sk�ad angielskiej kolonii w Kanadzie, czuj�c zagro�enie od po�udnia, ze strony tym razem angielskich kupc�w z Montrealu i Ouebecu oraz dzia�aj�cych daleko na zachodzie i p�nocnym zachodzie indywidualnych francuskich i angielskich kupc�w i go�c�w le�nych, tworz�cych coraz liczniejsz� i bardzo szeroko rozproszon� rodzin� Nor'Westers�w, poszukuje usilnie nowych rejon�w swej aktywno�ci.
Wiatach 1769-1772 Samuel Hearne bada z jej ramienia obszary po�o�one na p�noc i p�nocny zach�d od Zatoki Hudsona, rejony wok� rzeki Niewolniczej i Wielkiego Jeziora Niewolniczego. Rzek� Coppermine dociera w g��b ziem eskimoskich - do wysp Archipelagu Arktycznego. Kupcy z Hudson Bay Company rozszerzaj� sie� swych posterunk�w handlowych i rejony skupu futer daleko na zach�d i p�noc.
Ale Nor'Westersi - Ludzie P�nocno-Zachodniego Szlaku - maj� oczy szeroko otwarte. Wiosn� roku 1774 Aleksander Henry, mon-
17
trealski kupiec, wraz z Peterem Pondem i bra�mi Frobisher osi�gaj� rzek� Saskatchewan i Cumberland House - pierwsz� stal�, �r�dl�dow� plac�wk� Hudson Bay Company, za�o�on� przez Hearne'a rok wcze�niej.
Wiosn� roku 1775 Henry oraz bracia Frobisher handluj� z p�nocnymi Indianami znacznie dalej na p�noc, i nad rzek� Churchill zak�adaj� w�asn� faktori� kupieck�. Tam s�ysz� od Indian o rzekach i jeziorach po�o�onych jeszcze dalej na zach�d i p�noc - o pot�nej rzece Peace, Niewolniczej i Athabasce, w kt�rych rejonie ma si� znajdowa� nie naruszone dot�d, nowe, wielkie kr�lestwo futrzane. Na wschodnim zapleczu tego kr�lestwa rozwija si� coraz silniejsza, si�gaj�ca po nowe tereny Hudson Bay Company.
Ludzie P�nocno-Zachodniego Szlaku s� rozproszeni. By oprze� si� silnej, bezwzgl�dnej, nie przebieraj�cej w �rodkach konkurencji Hudson Bay Company, w roku 1784 tworz� w Montrealu w�asn� wielk� kompani� handlow� - North West Company.
Z jej ramienia, 3 czerwca 1789 roku, Aleksander Mackenzie opuszcza plac�wk� kompanii nad jeziorem Athabaska; bada rejony wzd�u� rzeki Niewolniczej i Wielkiego Jeziora Niewolniczego, a nast�pnie Wielkiego Jeziora Nied�wiedziego. Nawi�zuje przyjazne stosunki z plemionami Yellowknife, Slave, Dogrib, Satudene, Moun-tain, Hare i wieloma innymi.
Dwie pot�ne kompanie handlowe - Hudson Bay Company i North West Company staj� do bezkompromisowej walki o opanowanie kr�lestwa futrzanego na ogromnym terytorium Kanady.
Do rywalizacji o zyski z tego handlu do��cz� setki indywidualnych kupc�w, po�rednik�w, r�nych niebieskich ptak�w, a tak�e kompanie ze Stan�w Zjednoczonych - wielka Ohio Company i North West Fur Pacific Company.
Tam gdzie trwa owa bezlitosna i bezkompromisowa walka, w samym sercu kanadyjskiej kniei, w miejsc&gdzie wody swe ��cz� pot�na Athabaska, rzeka Peace i Wielka Rzeka Niewolnicza - splataj� si� losy uczestnik�w tej walki - handlarzy futer - bohater�w niniejszej ksi��ki.
Ydckta-Oya
I
ROZDZIA� I
Przebrzmia�y echa ostatniej wojny, kt�ra w Nowym �wiecie zako�czy�a si� kl�sk� Francji. Z Quebecu, Montrealu i Trois Rivieres odesz�y francuskie w�adze wojskowe i cywilne. W fortach rozsianych wzd�u� doliny �w. Wawrzy�ca oraz wok� Wielkich Jezior miejsce dotychczasowych oddzia��w zaj�y garnizony angielskie.
Zapad�y w p�nocne i zachodnie puszcze plemiona india�skie, bior�ce udzia� w wielkiej wojnie Pontiaka, k�ad�c przed odej�ciem swe podpisy na haniebnych traktatach pokojowych wymuszonych przez zwyci�zc�. Na traktatach tych znalaz� si�, mi�dzy innymi, podpis Wielkiego Wilka - wodza Szawanez�w oraz s�awnych wodz�w Delawar�w: Shingasa i Serce ��wia. Jako ostatni postawi� sw�j znak - znak Czarnej Wydry - w�dz Ottaw�w.
Wielu kupc�w francuskich, niepewnych dalszego losu, wr�ci�o do swej dawnej zamorskiej ojczyzny; cz��, kt�ra nie mia�a gdzie ju� wraca�, przyj�a prac� u nowych w�a�cicieli faktorii i w plac�wkach handlowych, cz�� wreszcie pow�drowa�a na zach�d tworz�c szeroko rozproszon� rodzin� indywidualnych handlarzy futer, �yj�cych latami w�r�d puszcz i prerii, mi�dzy wolnymi i nie ujarzmionymi przecz bia�ego cz�owieka plemionami Indian.
Wrota do kr�lestwa kanadyjskiego handlu futrzanego, o kt�re od blisko dwu stuleci toczy�a si� twarda, nieust�pliwa wojna mi�dzy zamorskimi pot�gami - Francj� i Angli� - sta�y otworem przed kupcami angielskimi.
Od p�nocy, z Ziemi Ruperta, na kt�rej pot�ne posterunki handlowe Hudson Bay Company za�o�ono ponad sto dwadzie�cia lat temu, p�yn�� na zach�d nieprzerwany potok towar�w, w zamian za kt�re
20
kupcy i handlarze otrzymywali od Indian ogromne �adunki futer. Niekiedy futra te'skupowali lub zdobywali w r�ny spos�b u NorWesters�w1.
Od po�udnia szerok� �aw�, mimo formalnych zakaz�w, na kanadyjskie obszary wlewali si� poprzez nie ustalon� �ci�le granic� kupcy Stan�w Zjednoczonych - m�odego pa�stwa, kt�re dzi�ki pomy�lnemu zjednoczeniu trzynastu kolonii mia�o do�� si�y, by uniezale�ni� si� od Anglii i zagrozi� nowej, nie okrzep�ej jeszcze kolonii angielskiej w Kanadzie, zreszt� znacznie s�abszej pod wzgl�dem liczby zdolnych do noszenia broni.
A handel futrzany przynosi� ogromne zyski. Mimo i� kupcy Hudson Bay Company oraz nowo powo�anej w Montrealu North West Company i Ohio Company ze Stan�w Zjednoczonych wywodzili si� z tej samej, dawnej ojczyzny, le��cej na niewielkiej wyspie w pobli�u Starego Kontynentu, m�wili tym samym j�zykiem i wierzyli w tego samego Boga, interesy ich by�y sprzeczne, a rywalizacja o zyski w futrzanym handlu r�wnie twarda i bezlitosna, jak niedawne wojny z Indianami i Francuzami.
Istnieli wszak�e Indianie - ci pokonani znad Wielkich Jezior lub wyrzuceni ze swych ziem nad Atlantykiem, kt�rzy z rozpacz�, ale i g�uch� nienawi�ci� do bia�ej rasy w sercu, odeszli w rejon doliny Ohio, za g�rn� Missisipi i Missouri, i ci, �yj�cy z dala od pot�gi bia�ych - zajmuj�cy ogromne obszary kanadyjskiej kniei na p�noc od Zatoki Hudsona a� po bezle�ne obszary tundry, rejony wok� jeziora Athabaska i Wielkiego Jeziora Niewolniczego, i dalej na zach�d a� po G�ry Skaliste, niezale�ni, wolni, swobodni, dzielni, uznaj�cy jedynie surowe prawa przyrody i odwieczne zwyczaje swych ojc�w.
Ci Indianie potrzebowali bia�ych i jeszcze nie obawiali si� ich. Kupowali strzelby, proch i o��w na kule, �elazne no�e, ostrza na wojenne topory i �elazne groty do strza� i oszczep�w. Od bia�ych kupc�w dostawali jeszcze co�. Mocny nap�j - wod� ognist�, kt�ra koi�a b�l, wyzwala�a odwag�, przenosi�a dusz� wojownika w krain� duch�w i sprawia�a, �e spo�ywaj�cy j� stawa� si� r�wny najpot�niejszym. Biali kupcy dostarczali cennych rzeczy potrzebnych r�wnie� kobietom Indian - r�nobarwnych koralik�w do ozdabiania ubra�, igie� i nici, farb do barwienia odzie�y, ciep�ych koc�w, perkalu
1 Nor'Westers (ang.) - my�liwi i jednocze�nie handlarze futer �yj�cy latami na odleg�ych terytoriach p�nocnych i zachodnich Kanady.
21
i sukna, soli, m�ki, kaszy, naczy� metalowych, potrzebnych do gotowania, a trwalszych od wyrob�w z kory brzozowej.
By�y to wspania�e rzeczy, za kt�re Indianie p�acili stosami futer bobrowych oraz innych zwierz�t futerkowych, od kt�rych roi�y si� okoliczne bory, doliny rzek i jezior.
Bia�y handlarz dociera� wsz�dzie. Tote� wymiana odbywa�a si� czasem w obozowisku Indian, czasem w prymitywnie skleconej faktorii lub innym przygodnym miejscu, i najcz�ciej nie by�a to wymiana uczciwa.
W�adze kolonii b�d� kupieckie kompanie pr�bowa�y niejednokrotnie ujednolici� ceny za dostarczane Indianom towar}. Jednak�e po wyeliminowaniu lrancuskiej konkurencji angielscy kupcy przewa�nie nie przestrzegali zalece� swych w�adz i stosowali ceny wy�sze od rzeczywi�cie obowi�zuj�cych. x-
Oszukiwano wi�c Indian na ka�dym kroku; dochodzi�o do spor�w, k��tni, utarczek, a tam gdzie rum pojawia� si� w wi�kszej obfito�ci -niejednokrotnie do krwawych dramat�w.
Ros�a wzajemna nieufno�� i wrogo��. Wed�ug odwiecznych praw plemiennych ka�da krzywda wymaga�a zemsty, zemsta wywo�ywa�a odwet i w ko�cu handel sta� si� tym zaj�ciem, w kt�rym chwila nieuwagi lub braku czujno�ci mog�a kosztowa� �ycie.
Z rzadka wi�c w dalsze rejony zapuszcza� si� pojedynczy bia�y handlarz czy my�liwy; tym bardziej �e w kraju tak rozleg�ym i dzikim, w kt�rym sama przyroda i surowy klimat stwarza�y tysi�ce niebezpiecze�stw, najmniejsza przygoda lub przypadkowe zej�cie ze znanej �cie�ki, bez wsparcia czy pomocy przebywaj�cych w pobli�u kilku oddanych i dzielnych towarzyszy, mog�a zako�czy� si� tragicznie.
Tote� gdyby w miejscu, kt�remu za chwil� po�wi�cimy nieco uwagi, znalaz� si� zupe�nie przypadkowo jaki� przygodny obserwator, musia�by odczu� niema�e zdziwienie, je�eli wr�cz nie zaskoczenie.
Zza zakrytego w tej chwili �cian� g�stego boru zakr�tu rzeki wysun�o si�. walcz�c z przeciwnym pr�dem, niewielkie india�skie kanu sporz�dzone z kory brzozy.
Kl�cz�cy w jego tylnej cz�ci wio�larz, przed kt�rego oczyma ukaza� si� d�ugi, prosty odcinek bia�ej kipieli, g��biej zanurzy� wios�o, kieruj�c swoj� w�t�� ��deczk� wprost w spienione fale. Jego uwa�ny wzrok nieomylnie dostrzega� zdradliwe mielizny, ukryte tu� pod powierzchni� od�amki ostrych ska�, wystaj�ce z wody kamienie i
22
g��bokie zdradliwe wiry. Trzyma� si� nieco bli�ej prawego brzegu, przy kt�rym pr�d wydawa� si� silniejszy, ale za to mniej by�o przesz- -k�d. Wiedzia� zreszt�, �e bystrza sko�cz� si� niezad�ugo i za nast�pnym zakr�tem, gdzie woda rozlewa si� szerzej, pr�d jej os�abnie. Nie zmniejsza� wi�c wysi�ku i cal za calem pi�� si� w g�r� rzeki.
Nie zwraca� specjalnej uwagi na otaczaj�cy go krajobraz, chocia� rzucane od czasu do Lzasu spojrzenia wzd�u� zalesionych brzeg�w kaza�y domy�la� si�, �e nie lekcewa�y tego, co mog� kry� nadbrze�ne zaro�la i ciemne �ciany puszczy, z kt�rej, g�uszone przez wodn� kipiel, nie dociera�y najmniejsze odg�osy.
Jeszcze kilka silnych ruch�w ramion, niewidoczny prawie pod powierzchni� g�az, kt�ry ��dka omin�a cudem, i szeroka, spokojna, przezroczysta to�.
Przygi�te w wysi�ku ramiona wyprostowa�y si�; szybki oddech stopniowo nabiera� spokojniejszego rytmu, napi�te mi�nie rozlu�ni�y si� nieco. Uniesion� z lekka g�ow� i ods�oni�ty kark owiewa� przyjemnie niezbyt silny, rze�ki wiatr wiej�cy z zachodu. Poprzez g�szcz spl�tanych wysoko w g�rze pot�nych konar�w prze�witywa�y skrawki jasnego nieba.
Okolica wydawa�a si� dzika i bezludna, a schodz�ce si� nad rzek� �ciany wielkiego lasu pot�gowa�y jeszcze wra�enie dziko�ci. I wra�enie to nie by�o z�udne. Bowiem rzeka, na kt�rej ujrzeli�my podr�nego, znajdowa�a si� w samym sercu kanadyjskiej kniei, prawie o tysi�c mil na zach�d od Fortu Churchill, i stanowi�a jeden z licznych wschodnich dop�yw�w jeziora Athabaska.
Kim by� w�drowiec, sk�d p�yn��, jakimi szlakami kierowa� swe kanu, dok�d zmierza� i dlaczego znalaz� si� sam w tym odludnym miejscu? Jaki by� cel jego wyprawy i wreszcie dlaczego nie przy��czy� si� do jakiej� liczniejszej grupy, zapewniaj�cej minimum bezpiecze�stwa w niezbadanych regionach? Dlaczego wreszcie wybra� nikomu chyba nie znany dziki szlak, pozostawa�o zagadk�.
Mimo i� przykl�kn�� na jedno kolano, by �atwiej kierowa� sw� ��dk�, wydawa� si� dosy� wysoki. Jego pewne, stanowcze ruchy, zr�czno�� i swoboda, z jak� pos�ugiwa� si� kr�tkim wioslem, ukazywa�y gibko�� postaci i naturalny wdzi�k. Bawe�niana, gruba koszula, bluza z dobrze wyprawionej, mi�kkiej sk�ry �osia, g�adko przylegaj�ca do ramion i piersi, przepasana szerokim sk�rzanym pasem, nie kr�puj�c ruch�w uwydatnia�a jedynie gr� mi�ni i si�� ich w�a�ciciela. U prawego boku, w prostej grubej pochwie zwisa� d�ugi my�liwski n� zako�czony prost� drewnian� r�koje�ci�, ozdobion� u
23
samego ko�ca rze�b� imituj�c� g�ow� jakiego� zwierz�cia. Nogi i ud;l okrywa�y obcis�e legginy1 z jeleniej sk�ry ozdobione po bokacM kolcami je�ozwierza. Stopy tkwi�y w mi�kkich mokasynach si�gaj�� cych powy�ej kostek i drobny ten szczeg� wskazywa�, i� podr�ny przybywa� z daleka, z innych stron.
S�dz�c po tym zewn�trznym, kr�tkim opisie mo�na by go wzi�� za Indianina, za przedstawiciela jednego z licznych szczep�w Chipe-wyan, na kt�rych terenie znajdowa� si�, ale przypuszczenie to nale�a�o natychmiast odrzuci�. W stroju podr�nego i jego wygl�dzie brakowa�o istotnego szczeg�u. Na jego szyi nawet najbardziej bystry obserwator nie dopatrzy�by si� woreczka z lekami, z kt�rym Indianin nigdy si� nie rozstawa�. Twarzp rysach surowych, pociemnia�a od wiatru i dymu obozowych ognisk, nie nale�a�a do rdzennego mieszka�ca tej ziemi. A poza tym szaroniebieskie oczy wyra�nie wskazywa�y na przedstawiciela rasy bia�ej. Ciemne, z lekka faluj�ce w�osy i bujny zarost, kt�rego prawie zupe�nie pozbawieni s� Indianie, nie pozostawia�y w tym wzgl�dzie �adnych w�tpliwo�ci. W jakim by� wieku? Pewnego rodzaju swoboda i zr�czno�� ruch�w, brak siwizny, kaza�y domy�la� si� w nim cz�owieka, kt�remu lata jeszcze nie ci��y�y.
Wp�yn�wszy teraz w bardziej spokojny nurt, wi�cej uwagi zwraca� na mijany krajobraz. G��boki ciemny b�r pozostawi� za sob� przynajmniej o mil�. Kilkaset jard�w przed sob� widzia� rozleg�� ��k�, a za ni� lu�no rozrzucone modrzewiowe k�py. Poruszaj�c cicho, bez ,szmeru wios�em uwa�nie przesuwa� wzrok od jednej do drugiej.
O tej porze dnia, w pobli�u wody, w ka�dym nieomal miejscu m�g� spodziewa� si� jakiej� grubszej zwierzyny, a �wie�egomi�sa potrzebowa� ju� od paru dni. Zdobycie go uniemo�liwia�a mu trwaj�ca prawie przez tydzie� wiosenna nawa�nica. S�dzi� wi�c. �e dzi�, kiedy usta�y potoki deszczu i uspokoi� si� wicher, z �atwo�ci� zaspokoi swoje potrzeby.
Odruchowo spojrza� na le��c� u n�g strzelb�. W razie potrzeby wystarczy�o si�gn�� r�k�. W polu widzenia nic si� jednak nie pcru-sza�o. Pchn�� wi�c nieco silniej cz�no i przez kilka minut nie zwraca! uwagi na otoczenie, Nawet stadko dzikich g�si. kt�re nagle poderwa�o si� w pobli�u.-nie przyci�gn�o jego wzroku.
1 Legginy - rodzaj spodni noszonych powszechnie przez Indian strefy zimnej Stan�w Zjednoczonych i Kanady.
2S
Wprawdzie le��cy dot�d spokojnie na dziobie �odzi du�y, bury pies poruszy� si� i z widocznym wyrzutem popatrzy� na swego pana. uzna� jednak, �e zdobycz niewarta zachodu i spr�bowa� ponownie zaj�� w miar� wygodn� pozycj� w ��dce. Raz jeszcze pogoni� wzrokiem za gin�cym w oddali stadkiem ptak�w i jakby zesztywnia�. Chwil� trwa� w bezruchu, po czym wolno pocz�� obraca� pysk w kierunku, w kt�rym p�yn�li i sk�d nadlatywa�a jaka� s�aba, nieuchwytna, ale niepokoj�ca wo�. Pies widocznie zna� j�, gdy� nim przep�yn�li dalsze kilkana�cie jard�w, sier�� na jego grzbiecie pocz�a podnosi� si� ostrzegawczo.
Wio�larz zna� wida� dobrze swego towarzysza, bo kilkoma szybkimi i cichymi ruchami skierowa� ��dk� do brzegu i wsun�� j� ostro�nie pod g�stwin� nadbrze�nego listowia. Nie ujawnia� jednak niepokoju. Nawet nie si�gn�� po bro�. Patrzy� uwa�nie na zachowanie psa. W ko�cu pog�adzi� go lekko i jakby za dotkni�ciem czarodziejskiej r�d�ki sier�� na karku zwierz�cia opad�a - nadal jednak trwa� w bezruchu, z nosem wyci�gni�tym w stron� nadlatuj�cego wiatru. Jego powiew ni�s� zapach, kt�ry pies sygnalizowa� swoim zachowaniem, i zapach ten nie nale�a� do zwierz�cia. Gdzie� tam, w g�rze rzeki, znajdowali si� ludzie i pies ostrzega� przed nimi.
Podr�ny przez chwil� wa�y� co� w my�li; w ko�cu si�gn�� po strzelb�. Zimnym,