1311

Szczegóły
Tytuł 1311
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1311 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1311 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1311 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jerzy Jankowski Nieromantyczni romantycy (c) Copyright by Toporze�, Wroc�aw 1997 ISBN 83-85559-24-8 Romantyzm i romantycy Tytu� niniejszej ksi��ki, wbrew oczywistym pozorom, nie stanowi �adnej literackiej prowokacji, a pytanie, czy romantycy mogli by� nieromantyczni, nie jest wcale pozbawione sensu. Pozorn� absurdalno�� tego pytania sugeruje literacki stereotyp, kt�ry do dnia dzisiejszego ukrywa przed nami rzeczywisty obraz tej epoki. W �wiadomo�ci spo�ecznej zakorzeni�o si� bowiem przekonanie, �e romantyzm, kt�ry zrywa� z racjonalizmem i preferowa� irracjonaln� sfer� uczu�, by� marzycielski, sentymentalny, uduchowiony i platoniczny. �r�d�a tego stereotypu le�� oczywi�cie w sile artystycznej kreacji, gdy� nadzwyczaj sugestywna fikcja literacka przes�oni�a ca�kowicie romantyczn� rzeczywisto��. Romantyzm sta� si� w ten spos�b epok� Werter�w, Gustaw�w, Kordian�w i Childe Harold�w traktowanych jako literackie uciele�nienie pogl�d�w uduchowionych wieszcz�w. Zapomniano niestety o tym, �e literatura i �ycie biegn� zupe�nie innymi torami, a w romantyzmie antynomia pomi�dzy nimi by�a wi�ksza ni� kiedykolwiek. Krytyka literacka, kt�ra uto�samia�a romantycznych bohater�w i romantycznych tw�rc�w, nie zwraca�a uwagi na to, i� posiadali oni zupe�nie odmienny rodow�d. Bohaterowie brali sw�j pocz�tek z o�wieceniowego sentymentalizmu, tw�rcy byli natomiast w prostej linii kontynuatorami liberty�skich czas�w Regencji. Funkcjonuj�cy do dzisiaj stereotyp t� oczywist� prawd� najcz�ciej jednak pomija. Dziewi�tnastowieczna tradycja literacka zakorzeni�a bowiem w spo�ecze�stwie zupe�nie fa�szywe uj�cie romantycznej obyczajowo�ci. Jak dot�d nikt nie wykaza� bezzasadno�ci twierdzenia, �e "idealizm prawdziwy w stosunku do kobiety, �r�d lepszej cz�stki m�odzie�y, stworzy�o zaranie dziewi�tnastego stulecia... Idealizm ich nie by� teoretyczny, przeciwnie, wywiera� bezpo�rednio wp�yw na ich �yciu ca�em, a do uczucia mi�o�ci dla kobiety wprowadzi� pierwiastek platoniczny. I oto na czole niewie�cim spocz�� nimb czci, dot�d nieznanej, duch m�czyzny, zapanowawszy nad zmys�ami, stan�� w zachwycie przed duchem kobiety i wyrzek� s�owo g��bokiej a podnios�ej mi�o�ci, kt�ra wspar�a si� na silnym ramieniu prawa moralnego. Niezawodnie zmys�y igra�y w m�odych cia�ach, krew w nich kipia�a, ale ponad pop�dami cielesnymi zapanowa�a pot�ga ducha. Jeden to z najpi�kniejszych obraz�w tryumfu ducha nad materi�". Zapomniano, �e "tryumf ducha nad materi�" wyrasta� wy��cznie z literatury i z prawdziwym �yciem nie mia� na og� nic wsp�lnego. Romantyczny werteryzm, ze swoj� uczuciowo�ci�, pesymistycznym poczuciem bezcelowo�ci istnienia i widzeniem �wiata przez pryzmat marze� i poezji, by� tylko literackim szablonem, odstaj�cym zupe�nie od rzeczywisto�ci. Rzeczywisto�� wygl�da�a w istocie zgo�a inaczej. W �yciu romantyk�w nie by�o na og� platonicznego marzycielstwa. Traktowali je w spos�b nadzwyczaj komercjalny, podporz�dkowuj�c tej komercjalizacji w�asne uczucia. Zastanawiaj�ce jest jednak, dlaczego fa�szywy, dziewi�tnastowieczny stereotyp my�lenia powielany jest jeszcze wsp�cze�nie. Dzia�a tu prawdopodobnie si�a historycznej inercji, wed�ug kt�rej to, co jest zakorzenione w tradycji, uwa�a� nale�y za poprawne i s�uszne. Utwory literackie romantyk�w, wbrew zdrowemu rozs�dkowi, traktuje si� zatem nadal jako romantyczn� autobiografi�, nie dostrzegaj�c oczywistej prawdy, �e autobiografia ta mia�a charakter wy��cznie symboliczny. U�ycza�a ona bohaterom imion i rys�w charakteru, ale ich moralne konflikty rozstrzyga�a tak, jak wymaga� tego artystyczny szablon. Kiedy zatem romantyczny bohater po�wi�ca� si� dla ukochanej kobiety i darzy� j� platoniczn� mi�o�ci�, nie znaczy�o to oczywi�cie, i� reprezentowa� on pogl�dy artysty. Romantyczni tw�rcy, w odr�nieniu od wymy�lonych przez siebie postaci, nie uznawali bowiem czystej mi�o�ci, a kobiet� traktowali niestety wy��cznie instrumentalnie. W tradycyjnym uj�ciu romantyzm jest zatem z pewno�ci� epok� zafa�szowan�, epok�, na kt�rej ci��y pierworodny grzech literatury. W pierwszej po�owie XIX wieku nie istnia�y kochane platonicznie westalki, a powo�ywanie si� na przyk�ad pi�knej Julii R�camier, kt�r� uwielbiali Byron, Chateaubriand, Constant, August Pruski i cesarz Napoleon, a kt�ra a� do swojej �mierci zachowa�a dziewictwo, jest ca�kowicie chybione. Niewzruszona cnota Julii mia�a bowiem pod�o�e czysto anatomiczne, gdy� cierpia�a ona na to samo schorzenie, kt�re uniemo�liwi�o zam��p�j�cie kr�lowej angielskiej El�biecie Tudor. Pisanie o mi�o�ci romantycznej, "kt�ra by�a przeciwstawieniem hedonistycznej mi�o�ci wieku O�wiecenia, szukaj�cej szcz�cia w pozbawionym z�udze� erotycznym kompromisie", jest oczywistym nieporozumieniem. Mi�o�� ta, je�li rozpatrywa� j� w kategoriach �ycia artysty, nie by�a bynajmniej zaprzeczeniem o�wieceniowego hedonizmu. By�a mi�o�ci� czysto zmys�ow�, cz�sto nawet zmys�owo liberty�sk�. Romantycy uprawiali j� w spos�b przypominaj�cy epok� galanterii, chocia� niew�tpliwie istnia�y tu, do�� istotne r�nice. Seksualna gra towarzyska, dost�pna niegdy� wy��cznie sferom arystokratycznym, obj�a teraz szerokie kr�gi bogatego mieszcza�stwa, a przede wszystkim artyst�w, kt�rzy - niezale�nie od swojego pochodzenia - uzyskali w nowej epoce zupe�nie wyj�tkow� pozycj� spo�eczn�. Mi�o�� zmys�owa rozgrywa�a si� zatem na znacznie szerszej p�aszczy�nie ni� uprzednio, gdy� nie tylko arystokraci go�cili w ��kach powabnych mieszczanek i w�o�cianek, ale tak�e do ��ek arystokratek powszechny dost�p uzyskali uduchowieni kreatorzy romantyzmu. Nie zawsze byli w�r�d nich lordowie i hrabiowie typu George Byrona, Zygmunta Krasi�skiego, Alfreda de Vigny czy Alfreda Musseta. Najcz�ciej dziadowie i ojcowie artyst�w, zajmowali si� jeszcze rzemios�em lub handlem, a Jana Jakuba Rousseau, Niccol� Paganiniego, Honoriusza Balzaca, Ludwika van Beethovena czy Wiktora Hugo nobilitowa� wy��cznie talent. Demokratyczny charakter mi�o�ci romantycznej uosabiali tak�e tw�rcy pochodzenia �ydowskiego, tacy jak Henryk Heine, Feliks Mendelssohn, Jakub Meyerbeer, Ryszard Wagner, Rachel F�lix, oraz miesza�cy rasowi typu Aleksandra Dumasa czy Aleksandra Puszkina. Artystami i artystkami romantycznymi nie gardzili te� przedstawiciele rod�w panuj�cych, a szczeg�lnie nuworyszowska dynastia Bonapartych i jej liczni kr�lewscy satelici. Zaistnia�a zatem zupe�nie nowa sytuacja, w kt�rej kochanki dowarto�ciowywa�y swoich kochank�w, a kochankowie kochanki. Warto�ciami za� by�y w�wczas nie tylko stanowiska, tytu�y arystokratyczne i zasoby finansowe, ale tak�e co�, co nazywano iskr� Bo��, czyli dusza artysty. T� ostatni� ceniono bardzo wysoko, poniewa� zapewnia�a ona miejsce w historii. �wiadomo�� tego by�a w�r�d artyst�w bardzo mocno zakorzeniona, gdy� Ludwik van Beethoven o�wiadczy� ksi�ciu Edwardowi Lichnowskiemu: "Jeste� tym czym jeste� z przypadku i z urodzenia, ja za� jestem sob� dzi�ki sobie samemu. Ksi���t by�o wielu i b�dzie ich jeszcze tysi�ce. Beethoven jest tylko jeden". Swojego miejsca w historii szczeg�lnie mocno poszukiwa�y niezbyt nale�ycie (w swym mniemaniu) oceniane i �yj�ce poniek�d na europejskim marginesie polskie i rosyjskie arystokratki. Kosmopolityczne i wynarodowione, pozowa�y na romantyczne muzy; rozwiedzione z m�em lub �yj�ce w nim w separacji, podr�owa�y bez celu po Europie, goszcz�c w swoich ��kach coraz to innych artyst�w. Delfina Potocka, Joanna Bobrowa, Lidia Nesselrode, Nadie�da Naryszkin, Maria Kalergis, Karolina Soba�ska, Olga Kisielow - to tylko niekt�re z nich. To one doprowadzi�y do tego, �e w romantyzmie powsta�a zadziwiaj�ca sie� po��cze� seksualnych, kt�ra spowinowaci�a ze sob� wszystkich tw�rc�w i arystokrat�w na ca�ym kontynencie. W wielu wypadkach arystokratkom pomaga�y w tym przedsi�wzi�ciu aktorki, gryzetki lub wytworne kurtyzany, dzi�ki czemu dziewi�tnastowieczne zwi�zki seksualne przyprawi� dzi� mog� o zawr�t g�owy. Mamy bowiem do czynienia z jedn�, wielk�, romantyczn� rodzin�. Oto przyk�ad tej seksualnej paj�czyny: Mary Wollstonecraft - Percy Shelley - Clare Clairmont - George Byron - Kalipso Polidroni - Aleksander Puszkin - Aleksandra Smirnowa - Micha� Lermontow - Anna Olenina - Aleksander Puszkin - Zinaida Wo�ko�ska - Adam Mickiewicz - Karolina Soba�ska - Teofil Gautier - Apolonia Sabatier - Karol Sainte-Beuve - Adela Foucher - Wiktor Hugo - Julia Drouet - James Pradier - Louise Arcet - Aleksander Dumas syn - Aim�e Descl�e - Aleksander Dumas ojciec - Lola Montez - Franciszek Liszt - Maria Duplessis - Aleksander Dumas syn - Sara Bernhardt - Ludwik Napoleon Bonaparte - Maria Kalergis - Alfred Musset - Rachel F�lix - V�ron - Ana�s Aubert - Aleksander Walewski - Rachel F�lix - Jules Janin - Maria Duplessis - Teofil Gautier - George Sand - August Cl�singer - Solange Dudevant - Fryderyk Chopin - Delfina Potocka - Zygmunt Krasi�ski - Joanna Bobrowa - Juliusz S�owacki - Maria Wodzi�ska - Fryderyk Chopin - George Sand - Karol Didier - Hortensja Allart - Franciszek Liszt - Ewelina Ha�ska - Honoriusz Balzac - Laura d'Abrant�s - Andoche Junot - Eliza Bonaparte - Niccol� Paganini - Paulina Bonaparte itd., itd. Nale�y pami�ta�, i� to romantyczne powinowactwo seksualne zag�szcza�o si� jeszcze bardziej, kiedy uwzgl�dni si� dodatkowe zwi�zki, zachodz�ce niejako w uk�adzie poprzecznym. Na przyk�ad Apolonia Sabatier by�a wsp�ln� kochank� Teofila Gautiera i Charles'a Baudelaire, Franciszek Liszt �y� z Mari� d'Agoult i Walentyn� Cressiat, �ona Aleksandra Walewskiego Maria Ricci by�a kochank� cesarza Ludwika Napoleona, Teofil Gautier, Wiktor Hugo i jego syn Karol romansowali jednocze�nie z pi�kn� Alicj� Oza, a Delfina Potocka z Karolem Augustem Flahaut i Hieronimem Bonaparte. C�rka Gautiera Julia go�ci�a w ��ku Wiktora Hugo i Ryszarda Wagnera, a Herminia de Sta�l - hrabiego Ludwika Narbonne, ksi�cia Karola Talleyranda i Beniamina Constanta. Przyk�ady mo�na mno�y�. Jest to zjawisko zupe�nie wyj�tkowe, nie spotykane w innych epokach z wyj�tkiem, by� mo�e, Renesansu. Renesansowy zasi�g powinowactwa by� jednak z ca�� pewno�ci� w�szy, bardziej elitarny, nie obejmowa� ca�ego kontynentu i nie zamyka� si� w obr�bie pe�nego stulecia. Cech� upodabniaj�c� romantyzm do Renesansu by� przy tym udzia� os�b duchownych w grach mi�osnych. Ksi��� Karol Talleyrand przed suspendowaniem piastowa� godno�� biskupa Autun, ksi�dz Franciszek Baudelaire sp�odzi� poet� Charles'a, a znany ze swoich mi�osnych podboj�w kompozytor i wirtuoz Franciszek Liszt nosi� tak�e szat� duchown�. Mi�o�� romantyczna by�a przecie� przyk�adem irracjonalnej interpretacji �wiata. Libertynizm splata�a z uczuciem religijnym osi�gaj�c sw�j szczyt w mi�o�ci do Boga. By� to oczywi�cie B�g nadzwyczaj wyrozumia�y i tolerancyjny. Olbrzymia liczba romantycznych kochanek i romantycznych kochank�w zdeprecjonowa�a ca�kowicie instytucj� ma��e�stwa, zwichni�t� ju� w czasach Regencji. Edmund de Goncourt pisa� nawet, �e "cz�owiekowi, kt�ry oddaje si� ca�kowicie tw�rczo�ci literackiej, niepotrzebne s� uczucia kobiety, dzieci, on nie ma serca, tylko m�zg". Rodziny zak�adano wi�c sporadycznie, a zdecydowana wi�kszo�� artyst�w, jak na przyk�ad Niccol� Paganini, Ugo Foscolo, Ludwik van Beethoven, Antoni Malczewski, Fryderyk Chopin, Juliusz S�owacki, Charles Baudelaire, Franciszek Liszt, Micha� Lermontow, Teodor G�ricault, Henryk Beyle-Stendhal, Gustaw Flaubert i wielu innych, p�dzi�a �ycie samotnie, pozostaj�c z kobiet� co najwy�ej w okresowym konkubinacie. Sporadyczne ma��e�stwa zawierane przez artyst�w albo ko�czy�y si� rozwodem, jak by�o to w wypadku George Byrona, Aleksandra Dumasa, George Sand, Ryszarda Wagnera, Herminii de Sta�l, albo te�, przy r�nicy poziom�w intelektualnych, jak u Jana Jakuba Rousseau, Johanna Wolfganga Goethego, Adama Mickiewicza, Henryka Heinego, Teodora Dostojewskiego, Aleksandra Puszkina, by�y ma��e�stwami chybionymi i g��boko nieszcz�liwymi. Na dobr� spraw� w�r�d romantycznych artyst�w nie ma ani jednego udanego i harmonijnego zwi�zku. Deprecjacja romantycznego ma��e�stwa bra�a sw�j pocz�tek z prze�wiadczenia o wrodzonej wolno�ci ludzkiej jednostki, kt�ra nie powinna poddawa� si� wi�zom prawnym, moralnym ani obyczajowym. Nie zwracano te� uwagi na spo�eczne skutki tej anarchicznej swobody, kt�ra zaowocowa�a przede wszystkim olbrzymi� liczb� nie�lubnych dzieci. P�odzili je mi�dzy innymi: Niccol� Paganini, Ugo Foscolo, Antoni Malczewski, Aleksander Puszkin, Adam Mickiewicz, Honoriusz Balzac, Wiktor Hugo, Franciszek Liszt, Ryszard Wagner, Johann Wolfgang Goethe, George Byron, Aleksander Dumas syn i wielu innych. Niew�tpliwym rekordzist� w tym zakresie by� Aleksander Dumas ojciec, kt�ry - jak sam twierdzi� - sp�odzi� ponad pi�ciuset naturalnych potomk�w. Na nie�lubne dzieci, z ca�� premedytacj�, decydowa�y si� tak�e artystki, na przyk�ad Herminia de Sta�l, Minna Planer, George Sand, Rachel F�lix, poniewa� by�y one wyznacznikiem ich artystycznej swobody i niezale�no�ci. Cech� charakterystyczn� epoki romantyzmu, przeniesion� niew�tpliwie z liberty�skich czas�w Regencji, by�y nadto zwi�zki kazirodcze i powinowactwo r�wnie� wykraczaj�ce poza istniej�ce normy moralno-prawne. Wymieni� tu mo�na przyk�adowo romans George Byrona z jego przyrodni� siostr� August� Leigh, zwi�zek Zofii Potockiej ze swoim pasierbem Stanis�awem i synem Mieczys�awem, romanse Mariny Querini Benzon z w�asnym bratem oraz Ren� Chateaubrianda z rodzon� siostr�, r�wnoczesne wsp�ycie Teofila Gautiera z trzema siostrami Grisi oraz wsp�ycie Ryszarda Wagnera z siostrami Reymann i siostrami Planer, jednoczesne romanse Fryderyka Chopina i Augusta Cl�singera z George Sand i jej c�rk� Solange, a tak�e zwi�zki Adama Mickiewicza z te�ciow� Mari� Szymanowsk� i Marii Kalergis ze stryjem Karolem Nesselrode. Przyk�ady mo�na by oczywi�cie mno�y�, gdy� lansowane przez romantyzm pokrewie�stwo dusz i cia� naj�atwiej dawa�o si� uzyska� w obr�bie w�asnej rodziny. Cech� charakterystyczn� romantyzmu by�a tak�e sk�onno�� do zwi�zk�w bigamicznych i poligamicznych, niezale�nie od tego, czy chodzi�o tu o ma��e�stwo czy o konkubinat. Przyk�ady Zygmunta Krasi�skiego, Elizy Branickiej i jej ciotki Delfiny Potockiej, Wiktora Hugo, Adeli Foucher, Julietty Drouet i Leonii d'Aunet oraz Aleksandra Dumasa, Idy Ferrier, Hiacynty Meynier i Belli Krelsamer s� tego najlepszym dowodem. Romantyczna mi�o�� nie wyklucza�a r�wnie� zwi�zk�w homoseksualnych, szczeg�lnie w�r�d kobiet. Biseksualizm ten bra� zapewne sw�j pocz�tek z teorii androgynii, kt�r� usi�owali spopularyzowa� pisarze niemieccy Fryderyk Schlegel i Fryderyk Hardenberg, zwany Novalisem. Synteza m�czyzny i kobiety, dla kt�rej poszukiwano odniesie� biblijnych, okaza�a si� jednak tak� sam� iluzj� jak romantyczna mi�o�� pozazmys�owa i zaprowadzi�a romantyk�w w �lepy zau�ek biseksualnej zmys�owo�ci. Przekona�y si� o tym najlepiej George Sand, Maria d'Agoult czy te� aktorka Maria Dorval. Wbrew oczywistym faktom wci�� powtarza si� wy�wiechtany frazes, �e romantyzm odkry� kobiet�. Napisano na ten temat wiele niedorzeczno�ci, nie zastanawiaj�c si� nad tym, �e najbardziej nawet wymy�lne pisanie o kobiecie nie by�o wcale jednoznaczne z jej r�wnouprawnieniem w �yciu. Wzdychano do kobiety idealnej, ale traktowano j� na zasadzie lustra, kt�re zawsze odbija m�skie �wiat�o. La Bruy�re twierdzi�, �e "kobiety nie maj� moralno�ci, a ich obyczaje s� zale�ne od ludzi, kt�rych kochaj�". M�wiono tak�e, �e "kobieta jest cieniem ukochanego; jako cie�, nie mo�e mie� zatem ruch�w dowolnych. Wola jej pozostaje zawsze w stanie zarodkowym, i kieruje ni� ten, komu si� odda". Nawet Balzac, uwa�any powszechnie za znawc� kobiecej duszy, pisa�, �e "kobieta przyzwoita musi znajdowa� si� w po�o�eniu materialnym, pozwalaj�cym mniema� jej kochankowi, i� nigdy nie stanie si� mu ci�arem" oraz �e "j�dro rzeczy nie le�y w zagadnieniu, ile jest cnotliwych kobiet, ale w pytaniu, czy przyzwoita kobieta mo�e pozosta� cnotliw�". Przeciwko tego rodzaju wypowiedziom protestowa�a George Sand, kt�ra stawia�a retoryczne niestety pytanie: "Nie w�tpi�, �e kobieta r�ni si� od m�czyzny, �e sercem i umys�em rz�dzi p�e�... Ale czy� ta r�nica, tak zasadniczej wagi dla harmonii wszechrzeczy, ma stanowi� o moralnej ni�szo�ci?" Na pytanie to nie zdo�a�a jednak uzyska� odpowiedzi, jako �e romantycy traktowali kobiety nadzwyczaj instrumentalnie, zgo�a inaczej ni� ich literaccy bohaterowie. Cz�stokro� doprowadzali je nawet na skraj ob��du, o czym �wiadczy� mog� przyk�ady Celiny Mickiewiczowej, Joanny Bobrowej, Marii Kalergis, Zofii Ruci�skiej b�d� Wilhelminy Herzlieb. Nie mo�na zatem stawia� znaku r�wno�ci pomi�dzy Goethem a Werterem, Mickiewiczem a Gustawem, Foscolo a Ortisem czy te� Byronem a Childe Haroldem. Przepa�� dziel�ca artyst�w i stworzonych przez nich literackich bohater�w by�a ogromna, poniewa� - jak si� okazuje - romantyczni tw�rcy nie byli wcale romantyczni. Niniejsza ksi��ka jest w pewnym sensie egzemplifikacj� tego b�d� co b�d� niecodziennego stwierdzenia. Zawarty w niej obraz europejskiego romantyzmu koncentruje si� bowiem na ludziach przes�oni�tych dotychczas kurtyn� artystycznej iluzji. W�r�d nich s� poeci, pisarze, kompozytorzy i wirtuozi, s� tak�e aktorki i arystokratyczne muzy, kt�re obdarza�y artyst�w swoj� mi�o�ci� i zap�adnia�y tw�rczo ich wyobra�ni�. Biografie artyst�w zbudowane zosta�y na podstawie list�w, pami�tnik�w i wspomnie� oraz relacji bezpo�rednich �wiadk�w romantycznej epoki. Dzi�ki temu r�ni� si� one od obiegowego schematu, ocenzurowanego w imi� poszanowania artystycznych, a czasem nawet narodowych �wi�to�ci. Okazuje si� mianowicie, �e genialni tw�rcy, sprowadzeni do ludzkich wymiar�w i odizolowani od swoich tw�rczych dokona�, trac� dotychczasowy nimb romantyczno�ci, a ich wizerunek nie zawsze, niestety, bywa buduj�cy. Zdarza si�, i� wyziera nawet z niego zwyk�e kaboty�stwo. Pod znakiem zapytania cz�sto staje tak�e ich patriotyzm, poniewa� na plan pierwszy wysuwa si� zwykle sprawa pieni�dzy. Nie by�oby w tym nic dziwnego, gdy� w romantyzmie powsta�a instytucja zawodowych artyst�w, kt�rzy musieli utrzymywa� si� z w�asnej tw�rczo�ci, ale zami�owanie do pieni�dzy przybiera�o czasem karykaturalne wymiary. Kiedy bowiem Puszkin zaci�ga� po�yczki u cara Miko�aja I, a sp�aca�a je w carskiej sypialni jego ma��onka, lub kiedy stoj�cy nad grobem Balzac �eni� si� nie tyle z Ha�sk�, ile z jej ukrai�skimi maj�tkami, zdecydowanie podwa�a�o to romantyczn� koncepcj� moralno�ci. Czytelnik broni�cy swoich dotychczasowych iluzji by� mo�e postawi autorowi zarzut wybi�rczo�ci, twierdz�c, i� dokonana w niniejszej ksi��ce selekcja fa�szuje obraz ca�ej epoki. B�dzie to jednak zarzut ca�kowicie chybiony. �ycie pomini�tych w ksi��ce artyst�w toczy�o si� bowiem identycznymi, liberty�skimi koleinami. Wystarczy tu wspomnie� romanse Fryderyka Schillera z pani� von Lengefeld i jej dwiema c�rkami, z Charlott� von Kalb i pani� von Wolzogen; Lwa To�stoja z ciotk� Aleksandr�, Waleri� Arseniew�, Aksini� Bazykin� i damami carskiego dworu Cziczerin� i Tiutczew�; Gustawa Flauberta z Luiz� Colet, George Sand, Matyld� Bonaparte i Sar� Bernhardt; Ren� Chateaubrianda z paniami de Beaumont i de Mouchy oraz z w�asn� siostr� Lucyll�; Pierre'a Marivaux z paniami La Chapelle i Saint-Jean, Percy Shelleya z Mary Wollstonecraft i Clare Clairmont; Francesco Goi z ksi�n� Cayetan� Alba i Pep� Tuda czy te� lesbijskie zwi�zki Narcyzy �michowskiej. Epoka romantyzmu jest najlepszym przyk�adem tego, �e moralitety nie zawsze pisz� morali�ci, a wielki artysta nie zawsze bywa wielkim cz�owiekiem. Przywo�a� tu mo�na m�dre s�owa Jana Parandowskiego: "Pisarze zawsze budz� zdumienie tym, �e nic nie rozumiej� z codziennej rzeczywisto�ci, �e psycholodzy, zdolni do wstrz�saj�cych rewelacji o cz�owieku, nie znaj� si� na ludziach i s� nieustann� igraszk� podst�pu i ob�udy. Wynika to st�d, �e wiedz� o cz�owieku czerpi� nie z obserwacji ruch�w i grymas�w innych osobnik�w, ale z obcowania z ide� cz�owieka, odbijaj�c� si� w ich w�asnej duszy". Bohaterowie literaccy staj� si� w ten spos�b uciele�nion� ide�, przetworzon� w umy�le pisarza, kt�ra niestety nie ma nic wsp�lnego z jego codziennym �yciem. Rodzi si� oczywi�cie pytanie: czy ksi��ka, kt�ra obala dotychczasowe mity i zaprzecza romantycznej hagiografii, jest w og�le potrzebna? Czy nale�y ludzi pozbawia� z�udze�? Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Ten�e Parandowski uwa�a�, �e "z niech�ci� do opisywania pisarza wi��e si� u nas zabobonny l�k, by nie obrazi� jego pami�ci. Bez w�tpienia jest to szlachetne uczucie i by�oby jeszcze wznio�lejsze, gdyby nie wsp�zawodniczy�o z k�amstwem... Trudno zdoby� si� na szczer� pochwa�� tej dyskrecji, gdy� wida� w niej ch�� jak najszybszego pozbycia si� pisarza w przestworzach nie�miertelno�ci i obcowania z nim na ziemi za po�rednictwem zwi�z�ego wizerunku hagiograficznego, �atwego do zapami�tania". Wydaje si� zatem, i� najbardziej nawet gorzka prawda jest zawsze lepsza od �atwego do zapami�tania stereotypu. Pisa� o tym kiedy� Tadeusz Boy-�ele�ski, kt�ry w literaturze dopatrywa� si� mieszanki "m�zgu i p�ci" i wo�a� pod adresem ludzi zajmuj�cych si� zawodowo jej badaniem: "Na mi�y B�g, nie kastrujcie!!!" Jan Jakub Rousseau Jan Jakub Rousseau, chocia� by� jednym z filar�w francuskiego O�wiecenia, inaugurowa� w pewnym sensie romantyzm. G�oszone przez niego has�a powrotu do natury, pot�pienie osiemnastowiecznej cywilizacji oraz kult mi�o�ci, wyra�ony w sentymentalnym romansie Julia, czyli nowa Heloiza, sta�y si� fundamentem, na kt�rym powstawa� p�niej nowy kierunek literacki. Jan Jakub urodzi� si� w 1712 roku w Genewie jako syn skromnego zegarmistrza Izaaka Rousseau i Zuzanny Bernard. Od urodzenia by� ch�opcem chorowitym i w�t�ym, pozbawionym przy tym rodzicielskiej opieki. Jego matka umar�a w trakcie porodu, a ojciec nie po�wi�ca� mu zbyt wiele uwagi, wini�c go prawdopodobnie za �mier� ma��onki. Zuzann� wspomina� bowiem przez ca�e swoje �ycie i chocia� o�eni� si� p�niej z Jeanne Fran�ois, "zmar� w ramionach drugiej �ony, ale z imieniem pierwszej na ustach i z jej obrazem w sercu". Przez d�ugie lata nic nie wskazywa�o na to, i� dorastaj�cy ch�opiec stanie si� jednym z najs�awniejszych ludzi swojej epoki. Pozbawiony opieki rodzic�w wyrasta� wskutek tego na lenia i sko�czonego nicponia. Terminowa� wprawdzie u rytownika, ale majstra wkr�tce porzuci� i z zami�owaniem pocz�� w��czy� si� po okolicznych wioskach. Podziwia� krajobrazy, rozmawia� z wie�niakami, nocowa� w wiejskich chatach. Jego wcze�nie rozbudzony temperament mia� charakter masochistyczny, a wrodzona nie�mia�o�� nie pozwala�a mu zbli�y� si� do kobiet. Zakocha� si� po raz pierwszy w �yciu maj�c lat jedena�cie, i to w dw�ch dziewczynach jednocze�nie: ma�ej Goton i doros�ej de Vulson. Goton "pozwala�a sobie ze mn� na najdalej id�ce poufa�o�ci, nie dopuszczaj�c mnie do �adnej; traktowa�a mnie jak dziecko, co ka�e mi przypuszcza�, �e sama albo nim przesta�a by�, albo, przeciwnie, by�a nim tak bardzo, i� w niebezpiecze�stwie, z kt�rym igra�a, widzia�a tylko zabaw�" - pisa� po latach. Nieco inaczej by�o z pann� de Vulson, kt�ra wyra�nie go kokietowa�a, ale on onie�mielony pisa�: "Kocha�em j� jak brat, chocia� zazdrosny by�em o ni� jak kochanek". Kiedy otrzyma� p�niej wiadomo��, �e wysz�a za m��, poczu� si� kompletnie za�amany i oszukany. Maj�c lat szesna�cie trafi� w r�ce sabaudzkiej agentki od religijnych nawr�ce�, Luizy Eleonory de Warens. By�a to dwudziestoo�mioletnia kobieta pochodz�ca z arystokratycznej rodziny szwajcarskiej de La Tour. W m�odym wieku po�lubi�a niejakiego de Warensa z Lozanny, ale ma��e�stwo nie by�o szcz�liwe. Porzuci�a zatem m�a, nawr�ci�a si� na katolicyzm i obdarowana do�ywotni� pensj� przez kr�la Sardynii Wiktora Amadeusza, zosta�a kr�lewsk� przedstawicielk� do spraw nawr�ce�. Interesowa�a si� przy tym troch� filozofi�, troch� fizyk�, ale przede wszystkim alchemi�. Sporz�dza�a r�ne ma�ci, eliksiry i balsamy, kt�re w jej mniemaniu leczy�y wszystkie choroby. By� mo�e, i� pomog�a Janowi Jakubowi w jego dolegliwo�ciach p�cherza moczowego, na kt�re cierpia� od dzieci�stwa, poniewa� sta� si� jej gor�cym or�downikiem. Z jej por�ki dosta� si� do tury�skiego przytu�ku dla katechumen�w, w kt�rym odby� odpowiednie nauki i przyj�� katolicyzm. Kiedy wszelako jego dusza zosta�a ju� zbawiona, wyrzucono go na bruk. W��czy� si� przez kilkana�cie dni po mie�cie, a� zatrudni� si� jako pomocnik w domu kupca Basile. Kupiec mia� m�od� i przystojn� �on�, z kt�r� Rousseau, pomimo swojej nie�mia�o�ci, zamierza� nawi�za� pierwszy w �yciu prawdziwy romans. Do romansu tego niestety nie dosz�o: m��, przejrzawszy zamiary m�odzie�ca, wyrzuci� go z domu... Zosta� wtedy lokajem u hrabiny de Vercellis, kt�ra umar�a jednak wkr�tce na raka. Nie przej�� si� zbytnio utrat� swojej chlebodawczyni, gdy� organicznie nie znosi� wszelkiego rodzaju pracy, i z lubo�ci� wyruszy� na ponown� w��cz�g�. "W��cz�ga to najmilsza dla mnie forma istnienia - m�wi�. - W�drowa� pieszo w pogod�, pi�kn� okolic�, nie �piesz�c si�, maj�c wszak�e jako kres drogi przedmiot pe�en uroku - ze wszystkich sposob�w �ycia ten najbardziej przypada mi do smaku". Jego gor�cy temperament domaga� si� oczywi�cie kobiet, ale wrodzona nie�mia�o�� nie pozwala�a mu zbli�y� si� do nich. Zosta� wi�c ekshibicjonist� i wieczorami obna�a� si� wobec dziewcz�t w miejskich parkach. "Trudno opisa� g�upi� przyjemno��, jakiej doznawa�em wystawiaj�c si� tak ich oczom - zwierza� si� w Wyznaniach. - Od tego do upragnionego zaspokojenia by� tylko jeden krok. Nie w�tpi� te�, �e jaka� osoba rezolutniejszej natury by�aby mimochodem zi�ci�a me ch�ci, gdybym mia� odwag� czeka� na to". Brak pieni�dzy sk�oni� go jednak do ponownego szukania pracy. Zatrudni� si� na kr�tko jako lokaj u hrabiego de Gouvon, ale przypomnia� sobie o swojej protektorce Luizie de Warens, tote� porzuci� prac� i postanowi� j� odwiedzi�. Luiza przyj�a go �yczliwie i przez jaki� czas zatrzyma�a w swym domu, postanawiaj�c pokierowa� jego �yciem i edukacj�. Rousseau ju� wkr�tce by� w niej autentycznie zakochany. "Uroda pani de Warens by�a z tych, kt�re trwaj� d�ugo, poniewa� s� bardziej w wyrazie ni� w rysach - pisa�. -Pi�kno�� jej promieniowa�a jeszcze pierwszym blaskiem. Mia�a wyraz pieszczotliwy i czu�y, �agodne spojrzenie, anielski u�miech, usta na miar� moich, rzadkiej pi�kno�ci popielate w�osy, kt�rych swobodne i proste uczesanie stroi�o j� dziwnym powabem. By�a niedu�ego wzrostu, ma�a nawet i nieco kr�tka w stanie, jakkolwiek bez niekszta�tno�ci; niepodobna natomiast spotka� pi�kniejszej g�owy, gorsu, pi�kniejszych r�k i ramion". By� niezwykle zmartwiony, kiedy pani de Warens postanowi�a wykierowa� go na ksi�dza i odda�a do seminarium duchownego. Powo�ania do stanu duchownego nie odczuwa�, uciek� wi�c z seminarium i ruszy� w podr� po Europie. By� we Fryburgu, Lozannie, Bernie, Pary�u, Lyonie. Gdy straci� resztki pieni�dzy, zjawi� si� skruszony w domu swojej opiekunki. W mi�dzyczasie dojrza� i wyr�s� na przystojnego m�odzie�ca. Luiza postanowi�a zrobi� z niego prawdziwego m�czyzn�. "�w dzie�, kt�rego wi�cej l�ka�em si�, ni� oczekiwa�em, nadszed� wreszcie... Znalaz�em si� pierwszy raz w ramionach kobiety, i kobiety, kt�r� ub�stwia�em. Czy by�em szcz�liwy? Nie; pozna�em rozkosz. Jaki� niezwyci�ony smutek zatruwa� mi jej urok. Mia�em uczucie, jak gdybym spe�ni� kazirodztwo. Tul�c j� z uniesieniem w ramionach, skrapia�em r�wnocze�nie jej �ono �zami. Co do niej, nie by�a ani smutna, ani upojona; by�a serdeczna i spokojna" - tak to widzia� po latach. Rousseau nie by� bynajmniej jedynym kochankiem Luizy de Warens. �y�a ona oficjalnie ze swym ogrodnikiem Klaudiuszem Anet, ale maj�c nieco liberty�skie zapatrywania potrafi�a stworzy� pe�en harmonii tr�jk�t mi�osny. "Jednym z dowod�w zalet charakteru tej uroczej kobiety jest to, �e wszyscy, kt�rzy j� kochali, kochali si� mi�dzy sob�" - pisa� autor Emila. Mi�osna sielanka trwa�a blisko dziesi�� lat, podczas kt�rych Jan Jakub Rousseau kocha� si� nieprzytomnie, ale tak�e uzupe�nia� swoje wykszta�cenie - du�o czyta�, �wiczy� si� w pisaniu, uprawia� muzyk�. "Przyzwyczajenie �ycia razem i �ycia wy��cznie z sob� sta�o si� tak silne, �e kiedy w godzi-nie posi�ku brak�o jednego z trojga albo te� przyby� kto� czwar- ty, wszystko by�o popsute. Mimo naszych poszczeg�lnych zwi�zk�w sam na sam by�y nam mniej s�odkie ni� wsp�lne zebrania" - wspomina�. Tymczasem pozna� drug� swoj� kobiet�. By�a ni� czterdziestoczteroletnia pani de Larnage, matka dziesi�ciorga dzieci. Spotkali si�, kiedy udawa� si� do Montpellier, aby leczy� tam swoje rzeczywiste i urojone choroby. "Pani de Larnage, jako kobieta do�wiadczona i nie�atwo daj�ca si� zrazi�, zechcia�a zaryzykowa� pewne awanse, aby si� przekona�, jak si� wywi��� ze sprawy". Wywi�zywa� si� jednak niezbyt sprawnie, wi�c przej�a inicjatyw� i "oplot�a mi r�k� ko�o szyi, a zarazem usta jej przem�wi�y do moich zbyt wymownie, abym m�g� d�u�ej trwa� w b��dzie... Dumny z w�asnej m�sko�ci i szcz�cia, oddawa�em si� porywom zmys��w z rado�ci�, z ufno�ci� w siebie; podziela�em upojenia, kt�re dawa�em mojej kochance". Rozstali si�, niestety, gdy podr� dobieg�a ko�ca. Kiedy po zako�czonej kuracji Rousseau powr�ci� do pani de Warens, zasta� sytuacj� odmienn� ni� przed swoim wyjazdem. Klaudiusz zmar� bowiem niespodziewanie, a na jego miejsce przyby� grubosk�rny czeladnik fryzjerski Vintzenried. Dotychczasowa harmonia prys�a, gdy� nowy przybysz podbi� ze szcz�tem serce Luizy i nie zamierza� dzieli� si� ni� z kimkolwiek. Jana Jakuba wys�ano zatem do folwarku Charmettes, gdzie oddawa� si� samotno�ci. Tego rodzaju uk�ad wyra�nie mu nie odpowiada�, opu�ci� przeto dom swojej przyjaci�ki i ruszy� znowu na ukochan� w��cz�g�. Zaw�drowa� do Pary�a, gdzie pozna� naturaln� c�rk� finansisty Samuela Bernarda, pani� Dupin. Zaprzyja�ni� si� z jej pasierbem i zabiega� o wzgl�dy macochy, niestety bezskutecznie. Ale w�a�nie u niej spotka� hrabiego de Montaigu, ambasadora francuskiego w Wenecji, kt�ry zaproponowa� mu stanowisko swojego sekretarza. Nie maj�c �rodk�w do �ycia bez wahania przyj�� propozycj� i tym sposobem znalaz� si� w Italii. Pr�dko pok��ci� si� jednak ze swoim zwierzchnikiem i powr�ci� do Francji. Wpad� w tym okresie w na��g onanizmu, kt�remu ho�dowa� p�niej przez ca�e �ycie. "On to sprowadzi� mi w ko�cu przepuklin�, kt�r� unios�, albo kt�ra mnie uniesie do grobu. Oto jedyne wy�ycie si� mi�osne cz�owieka o temperamencie najp�omienniejszym, ale zarazem najbardziej nie�mia�ym, jaki kiedykolwiek stworzy�a natura"- zwierza� si� w autobiografii. Gdy przyby� ponownie do Pary�a, zwi�za� si� z prost� i nieokrzesan� Teres� Le Vasseur, c�rk� urz�dnika mennicy i prostej sklepikarki. Urodzi�a mu ona pi�cioro dzieci, ale wszystkie bez wyj�tku oddawa� do domu podrzutk�w i nie interesowa� si� nigdy ich losem. "Nie czyni�em �adnej tajemnicy ze swego post�powania - pisa� - nie tylko dlatego i� nigdy nie umia�em niczego ukrywa� przed przyjaci�mi, ale poniewa�, w istocie, nie widzia�em w tym nic z�ego. Wszystko zwa�ywszy, wybra�em dla swoich dzieci to, co najlepsze, lub bodaj to, co uwa�a�em za najlepsze". W Pary�u wpad�o mu przypadkowo w r�ce konkursowe pytanie Akademii w Dijon: "Czy rozw�j sztuki i nauki przyczyni� si� do ska�enia czy oczyszczenia obyczaj�w?" Wys�a� przygotowan� przez siebie odpowied� i odni�s� osza�amiaj�cy sukces. "Wra�enie niebotyczne, porywaj�ce - podkre�la� jego przyjaciel Diderot - nie by�o przyk�adu podobnego tryumfu". Pierwsza rozprawa Jana Jakuba Rousseau by�a pamfletem skierowanym przeciwko cywilizacji i sta�a si� niejako programem jego dalszej tw�rczo�ci. Niedawny parweniusz sta� si� dzi�ki niej znany w salonach literackich, a o jego wzgl�dy ubiega� si� pocz�y najwytworniejsze damy paryskie. "By�em w istocie przeobra�ony; przyjaciele, znajomi nie poznawali mnie - pisa�. - Nie by�em ju� tym cz�owiekiem nie�mia�ym, raczej wstydliwym ni� skromnym, kt�ry nie umia� si� ani pokazywa�, ani odezwa�, kt�rego zbija�o z tropu �artobliwe s��wko, a spojrzenie kobiety przyprawia�o o rumieniec". Jedn� z jego �wczesnych przyjaci�ek zosta�a pani d'Epinay-d'Esclavelles, �ona znanego francuskiego finansisty. By�a to kobieta mi�a, utalentowana, kt�r� m�� lub kochanek de Francueil zarazi� niestety chorob� weneryczn�. Nie przejmuj�c si� bynajmniej swoim schorzeniem, czyni�a Janowi Jakubowi zupe�nie niedwuznaczne propozycje. Zosta�a te� prawdopodobnie jego kochank�, chocia� uwa�a�, �e "pani d'Epinay by�a bardzo chuda, bardzo bia�a, z piersiami jak u ch�opca. Ta jedna wada wystarczy�aby, aby mnie zmrozi�: nigdy serce moje ani zmys�y nie umia�y widzie� kobiety w osobie pozbawionej piersi". Odwiedza� j� wszak�e wielokrotnie, kiedy by�a sama w domu, i przyj�� ofiarowan� mu rezydencj� w pobli�u Montmorency, zwan� Pustelni�. Zamieszka� tam wsp�lnie z Teres� Le Vasseur, niemniej wpad� w sie� przer�nych intryg kobiecych. Nawi�za� bowiem romans ze szwagierk� pani d'Epinay, hrabin� Zofi� de Bellegarde d'Houdetot, c�rk� generalnego dzier�awcy, kt�ra aktualnie by�a tak�e kochank� Saint-Lamberta. By�a to kobieta trzydziestoletnia, niezbyt �adna, o twarzy naznaczonej �ladami ospy, kr�tkim wzroku i nazbyt okr�g�ych oczach. Lecz wygl�da�a m�odo, by�a �ywa, s�odka i jak gdyby stworzona specjalnie do pieszczot. Ponownie zawi�za� si� zatem charakterystyczny tr�jk�t erotyczny: "Nies�usznie m�wi� mi�o�� niepodzielna; ukochana moja podziela�a j�; mi�o�� by�a r�wna z obu stron, mimo �e nie by�a wzajemna. Byli�my pijani mi�o�ci� oboje: ona dla swego kochanka, ja dla niej; nasze westchnienia, rozkoszne �zy zlewa�y si� razem. Byli�my wzajem dla siebie par� tkliwych powiernik�w, uczucia nasze by�y tak pokrewne, i� niepodobna by�o, aby si� nie schodzi�y poniek�d. Wszelako w samej pe�ni tego niebezpiecznego pija�stwa ona nigdy nie zapomnia�a si� ani na chwil�; ja za� zaklinam si�, przysi�gam, i� je�eli nie panuj�c nad zmys�ami, sili�em si� sk�oni� j� do niewierno�ci, nigdy naprawd� tego nie pragn��em". Kiedy jednak hrabina d'Houdetot umar�a, rodz�c dziecko Saint--Lambertowi, a pani d'Epinay zasz�a w ci��� z niemieckim baronem Grimmem i usi�owa�a wm�wi� pisarzowi, �e to on jest prawdziwym ojcem dziecka z tego zwi�zku, Rousseau opu�ci� Pustelni� i osiad� w Montmorency, pod opiek� marsza�ka Charles'a de Luxembourg. Flirtowa� tam z jego synow� oraz z �on� Madeleine. Pozna� tak�e hrabin� Mari� Charlott� de Boufflers, kochank� ksi�cia Contiego, kt�ra uj�ta s�aw� pisarza, wyra�nie go kokietowa�a. By� z tego powodu niezwykle zadowolony, poniewa� zawsze marzy�, aby obraca� si� w towarzystwie kobiet wysoko urodzonych: "Szwaczki, pokoj�wki, panny sklepowe nie kusi�y mnie wcale, trzeba mi by�o wykwintnych panien. Ka�dy ma swoje fantazje; moja by�a zawsze taka... to, co mnie w tym poci�ga, to wcale nie pr�nostka pozycji spo�ecznej i stanu: nie, to lepiej utrzymana p�e�, �adniejsze r�ce, wdzi�czniejszy str�j, polor wykwintu i schludno�� w ca�ej osobie, wi�cej smaku w obej�ciu i wys�awianiu si�, cie�sze i lepiej skrojone suknie, zgrabniejszy trzewiczek, wst��ki, koronki, lepiej utrefione w�osy. Da�bym zawsze pierwsze�stwo mniej �adnej, byle mia�a to wszystko. Sam uwa�am to za �mieszne, ale serce nie pyta mnie o zdanie". Podczas pobytu w Montmorency Rousseau popad� w konflikty ze swoimi dawnymi przyjaci�mi: Grimmem, Wolterem, Diderotem. W powa�ne k�opoty wp�dzi�a go przede wszystkim ksi��ka Emil, przeciwstawiaj�ca religii katolickiej religi� przyrodzon�. Stan�� nawet przed s�dem i zosta� skazany na banicj�. Przez jaki� czas tu�a� si� po Szwajcarii, gdzie �ciga�y go pamflety pisane przez Woltera. Zawistny i cyniczny Wolter uwa�a� go zawsze za parweniusza i mia� za z�e, �e wskutek swojej popularno�ci odbiera mu cz�� zas�u�onej s�awy. Aby pogn�bi� Jana Jakuba, przybiera� nawet poz� �arliwego katolika i domaga� si� kary dla cz�owieka, kt�ry odwa�y� si� targn�� na religijne dogmaty. Zm�czony napa�ciami Rousseau zamierza� wyjecha� do Niemiec, ale hrabina de Boufflers przekaza�a mu list filozofa Hume'a, kt�ry zarazem stanowi� zaproszenie do Anglii. W Londynie tak�e dosi�g�y go prasowe paszkwile, a zw�aszcza jadowity pamflet Woltera List doktora Panzofa. Czuj�c si� ca�kowicie osaczony popad� w nerwic�, zacz�� miewa� halucynacje i cierpie� na wyra�n� mani� prze�ladowcz�. Pok��ciwszy si� w ko�cu z Hume'em, kt�rego oskar�y� o zdrad� i sprzyjanie swoim nieprzyjacio�om, porzuci� Angli� i potajemnie powr�ci� do Francji. Sytuacja w Pary�u zmieni�a si� o tyle, �e w�adze przesta�y go ju� n�ka� i nie zwracano na niego wi�kszej uwagi. R�wnowagi psychicznej i umys�owej nie odzyska� jednak nigdy. Aby oczy�ci� si� z potwarzy, napisa� Wyznania, kt�re wydano drukiem wprawdzie dopiero po jego �mierci, ale i tak sta�y si� one przyczyn� wielu towarzyskich skandali. Na skutek nacisk�w pani d'Epinay policja zabroni�a odczytywania ksi��ki w salonach. Pisarz utwierdzi� si� w przekonaniu, i� zawi�zany zosta� przeciwko niemu spisek. Da� temu wyraz w swoim ostatnim utworze Rousseau s�dzi� Jana Jakuba, kt�ry znamionowa� ju� wyra�ne zaburzenia umys�owe pisarza. Zmar� nagle w 1778 roku, tkni�ty udarem m�zgowym. W kilkana�cie lat p�niej jego zw�oki spocz�y w paryskim Panteonie. Za femme fatale Jana Jakuba Rousseau uwa�a si� Teres� Le Vasseur, kt�r� po�lubi� przed swoj� �mierci�, a kt�ra wkr�tce potem wysz�a za m�� za jakiego� lokaja. Przedstawia si� j� jako kobiet� g�upi�, zazdrosn�, z�o�liw� i k��tliw�, otoczon� zgraj� hultajskich krewniak�w. To ona podsyca�a podobno podejrzliwo�� pisarza, por�ni�a go z przyjaci�mi i wmawia�a mu, �e wszyscy dybi� na jego �ycie. Ile jest w tym prawdy - trudno dociec. Teresa nie pozostawi�a po sobie �adnych pami�tnik�w, poniewa� jako prosta kobieta nie umia�a czyta� ani pisa�. Johann Wolfgang Goethe Johann Wolfgang Goethe, autor Cierpie� m�odego Wertera, uwa�any jest za tw�rc� romantycznego sentymentalizmu. Jego �ycie osobiste bieg�o jednak zupe�nie odmiennym torem ni� sentymentalna tw�rczo�� i zamiast ja�owym werteryzmem przepe�nione by�o zadziwiaj�c� zmys�owo�ci�. Przewin�a si� przez to �ycie ca�a plejada kobiet, z kt�rych przynajmniej dziewi�� wycisn�o znacz�ce pi�tno na tw�rczo�ci ich kochanka. Poeta urodzi� si� w 1749 roku we Frankfurcie nad Menem, a jego m�odo�� przypad�a na znamienne lata wojny siedmioletniej. Ju� od dzieci�stwa zdradza� zami�owania poetyckie oraz interesowa� si� sztuk�, teatrem i malarstwem. Maj�c lat szesna�cie po raz pierwszy opu�ci� dom rodzinny, aby zgodnie z wol� swojego ojca podj�� studia prawnicze na uniwersytecie w Lipsku. Tam te� spotka� swoj� pierwsz� mi�o��. Wybrank� sta�a si� Katarzyna Sch�nkopf, c�rka w�a�ciciela miejscowej winiarni. "To bardzo dobra dziewczyna - pisa� do swojej siostry - ��czy prawo�� serca z urocz� naiwno�ci�; wychowanie jej by�o oczywi�cie raczej surowe ani�eli dobre. Jest moj� gospodyni�, czuwa nad moj� bielizn� i ubraniem, zna si� na tym bardzo dobrze i sprawia jej przyjemno��, gdy mo�e mi pom�c swoimi umiej�tno�ciami, za co wielcem jej zobowi�zany... Co si� za� tyczy pi�kno�ci, nie jest dla mnie najwa�niejsza". Dziewczyna by�a starsza od niego o trzy lata, ale imponowa�a jej mi�o�� m�odego cz�owieka, o kt�rym powiadano, �e jest poet� i pochodzi ze znanej, frankfurckiej rodziny patrycjuszowskiej. Ich uczucie obfitowa�o jednak w spi�cia i wybuchy zazdro�ci. �wiadomo��, �e nigdy nie zdo�a uzyska� zgody ojca na zwi�zek ze swoj� przyjaci�k�, pot�gowa�a rozterk� Goethego, a tak�e odbi�a si� na jego zdrowiu. Krwotok zmusi� go do porzucenia ukochanej, opuszczenia Lipska i powrotu do Frankfurtu. Po wyje�dzie poety dziewczyna nie zamierza�a wcale poddawa� si� smutkowi. Wkr�tce wysz�a za m�� za doktora praw Krystiana Kanne i urodzi�a mu c�rk�. Spotkali si� jeszcze po kilku latach, ale kontakt ten nie pozostawi� trwalszych �lad�w. Dopiero p�niej, ju� u progu staro�ci, Goethe napisa�: "Przez nie uzasadnione i niesmaczne sceny zazdro�ci popsu�em jej i sobie najpiekniejsze chwile. Znosi�a to d�ugo i z nies�ychan� cierpliwo�ci�, kt�r� w brutalny spos�b wyzyskiwa�em do ostateczno�ci. W ko�cu atoli spostrzeg�em ze wstydem i rozpacz�, �e serce jej odwr�ci�o si� ode mnie i �e mo�e teraz dopiero mia�bym prawo do tych szale�stw, na kt�re dotychczas bez potrzeby sobie pozwala�em". We Frankfurcie poeta sp�dzi� ca�y rok 1769. Du�e wra�enie wywar�a wtedy na nim przyjaci�ka matki Zuzanna von Klettenberg, starsza od niego o ponad dwadzie�cia lat. Po roku, wyleczony ostatecznie z choroby i z m�odzie�czej mi�o�ci, wyjecha� kontynuowa� studia do Strasburga. Prowadzi� tam bujne �ycie intelektualne, studiowa� filozofi� o�wieceniow�, zachwyca� si� Szekspirem, interesowa� tw�rczo�ci� ludu niemieckiego. Znalaz� jednak tak�e czas, aby nawi�za� romans z Fryderyk� Brion, c�rk� pastora z Sesenheim. By�a to smuk�a, przystojna blondynka o b��kitnych oczach, jasnej cerze i d�ugich, splecionych w warkocze bujnych w�osach. Odwiedza� j� coraz cz�ciej, gdy� rodzice panienki zdawali si� akceptowa� ten zwi�zek. Niemniej studia zbli�a�y si� ku ko�cowi i nale�a�o podj�� definitywn� decyzj� co do dalszej przysz�o�ci. "Jestem na tyle trze�wy, by odczu�, �e chc� pochwyci� cie�" - oznajmi� przyjacielowi Goethe i postanowi� porzuci� dziewczyn�. Fryderyka prze�y�a to bardzo bole�nie. Zapad�a na zdrowiu i nie wysz�a nigdy za m��. Odrzuca�a wszystkie propozycje matrymonialne m�wi�c, i� "serce, kt�re kocha�o Goethego, nie mo�e nale�e� do kogo� innego". Poeta przez d�ugi czas r�wnie� odczuwa� wyrzuty sumienia. "Teraz dopiero zrozumia�em strat�, jak� ponios�em, i nie widzia�em �adnej mo�liwo�ci, by j� powetowa�, a chocia�by z�agodzi�. Jak �ywa sta�a mi przed oczyma; zawsze dotkliwie odczuwa�em jej brak, a co najgorsze, nie mog�em sobie darowa� w�asnego nieszcz�cia" - zwierza� si� we wspomnieniach. Po uko�czeniu studi�w wyjecha� na praktyk� s�dow� do Wetzlaru. Nie czu� si� tam zbyt dobrze, gdy� przyt�acza�a go ci�ka atmosfera niemieckiego prawodawstwa. Bli�ej zaprzyja�ni� si� tylko z Janem Krystianem Kestnerem, sekretarzem poselstwa hanowerskiego, oraz jego narzeczon�, osiemnastoletni� Charlott� Buff. Pisa� o niej, i� "nale�a�a do kobiet, kt�re nie wzbudzaj�c mo�e gwa�townych nami�tno�ci, podobaj� si� jednak og�lnie. Smuk�a, zgrabna kibi�, szczera, zdrowa natura i p�yn�ca st�d rado�� �ycia, prostota i swoboda w codziennym obcowaniu, wszystko to by�o jej dane. Czu�em si� zawsze dobrze w towarzystwie ludzi o takich przymiotach, tote� ch�tnie garn��em si� do tych, co je posiadali". M�ody poeta te� podoba� si� dziewczynie i sytuacja pocz�a gmatwa� si� coraz bardziej. Zaniepokojony Kestner postawi� narzeczonej ultimatum, a ta o�wiadczy�a Goethemu, �e nie mo�e niczego wi�cej od niej wymaga�, jak tylko przyja�ni. Za�amany, wyjecha� bez s�owa po�egnania. Charlotta wysz�a wkr�tce za m�� i urodzi�a m�owi dwana�cioro dzieci. Zosta�a natomiast bohaterk� sentymentalnej powie�ci Cierpienia m�odego Wertera. Ksi��ka, kt�ra poruszy�a ca�� krytyk� europejsk�, spotka�a si� z ch�odnym przyj�ciem ze strony Charlotty i jej m�a. "Prawdziwej Lotcie by�oby przykro, gdyby by�a podobna do przedstawionej przez Pana - napisa� Kestner. - Prawdziwa Lotta, kt�rej przyjacielem Pan nadal by� pragniesz, jest w Pa�skim obrazie, kt�ry a� zanadto j� przypomina, niemal wskazuj�c na ni� wyra�nie, jest, powtarzam... lecz po c� o tym m�wi�, nazbyt wielki sprawia mi b�l, kiedy o tym my�l�". Goethe prze�y� to nieporozumienie do�� bole�nie i chocia� wysy�a� do Kestner�w przepraszaj�ce listy, ich stosunki od tego czasu sta�y si� ch�odne i oficjalne. W 1775 roku poeta pozna� szesnastoletni� El�biet� Sch�nemann, c�rk� bogatego frankfurckiego bankiera. By�a to jasnow�osa pi�kno��, inteligentna i muzykalna, chocia� rozpieszczona i nawyk�a do zbytku. Wydawa�o mu si�, �e z��czy z ni� swoje losy na zawsze, gdy� napisa� do swoich przyjaci�: "Wygl�da na to, jak gdyby nici, na kt�rych zawis� m�j los, a kt�re ju� od tak dawna kr�c� si� i pl�cz�, w ko�cu si� zaplot�y w w�ze�". Og�oszono nawet oficjalne zar�czyny, a dziewczyna sta�a si� natchnieniem liryk�w mi�osnych. Zawi�zany w�ze� nie okaza� si� zbyt trwa�y. Goethe czu� si� �le w domu, w kt�rym panowa� kult pieni�dza, i po p� roku zerwa� zar�czyny. Bezpo�redni� tego przyczyn� by�o zaproszenie od ksi�cia Weimaru Karola Augusta. "Zakorzenione we mnie poczucie niezale�no�ci, kt�re mnie samemu wyda�o si� szale�stwem, nie pozwala�o mi zwi�za� si� z ni�" - napisa� p�niej. Porzucona El�bieta za namow� matki po�lubi�a strasburskiego bankiera Bernarda von Turckheim i urodzi�a mu gromad� dzieci. Prowadzi�a potem solidne, mieszcza�skie �ycie. Pod koniec 1775 roku Goethe przyby� do Weimaru, w kt�rym mia� ju� pozosta� do ko�ca �ycia. Nowe, kulturalne otoczenie oraz przyja�� ksi�cia wywar�y na nim du�e wra�enie. Powierzono mu zreszt� szereg urz�d�w pa�stwowych, zosta� cz�onkiem tajnej rady ksi���cej oraz otrzyma� szlachectwo. Wkr�tce po przyje�dzie pozna� starsz� od siebie o siedem lat Charlott� von Stein, kobiet�, kt�ra w jego �yciu odegra�a bodaj najwa�niejsz� rol�. By�a ona c�rk� tajnego radcy i marsza�ka dworu weimarskiego Jana Krystiana von Schardta i �on� nadwornego masztalerza Ernesta von Steina. Nie by�a szcz�liwa w ma��e�stwie, chocia� urodzi�a m�owi siedmioro dzieci, z kt�rych tylko troje pozosta�o przy �yciu. W�t�a i chorowita, �y�a we w�asnym �wiecie, szukaj�c ucieczki przed monotoni� �ycia w muzyce i literaturze. Jej charakterystyk� przekaza� znany lekarz niemiecki Jan Zimmermann: "Ma ogromne czarne oczy niezwyk�ej pi�kno�ci, glos �agodny i przyt�umiony. Od pierwszego wejrzenia ka�dy wyczyta z jej twarzy powag� i cnotliwo��, jest �agodna i uprzejma, w jej rysach maluje si� cierpienie i subtelna, g��boka wra�liwo��... Ma lekki ch�d Zefira, ta�czy jak artystka teatralna, nie �wiatowe rozrywki jednak, lecz cicha po�wiata ksi�ycowa i noc napawaj� jej serce boskim spokojem. Ma oko�o trzydziestu lat, bardzo du�o dzieci i s�abe nerwy. Policzki mocno r�owe, w�osy ca�kiem czarne, kolor sk�ry i oczy jak u W�oszki. Szczup�a. Najbardziej uderzaj�c� jej cech� jest umiej�tno�� ��czenia elegancji z prostot�". Charlotta broni�a si� przez jaki� czas przed t� "grzeszn�" jej zdaniem mi�o�ci�, w ko�cu uleg�a. Zwi�za�a si� z poet� niczym ze swoim �lubnym ma��onkiem, a Goethe powiadamia� swego przyjaciela: "Nie mog� sobie inaczej wyja�ni� wp�ywu, w�adzy, jak� ta kobieta ma nade mn�, ni� tylko poprzez w�dr�wk� dusz. Tak, byli�my kiedy� m�em i �on�. I wiemy to o sobie, w tajemnicy, w sferze duch�w". Przez dziesi�� lat wydawa�o si�, �e nic ich nigdy nie rozdzieli. Dopiero w jedenastym roku po�ycia wkrada� si� pocz�a nuda, przyzwyczajenie i zoboj�tnienie. Charlotta sta�a si� zgry�liwa i zazdrosna, a w umy�le poety coraz bardziej pocz�a kie�kowa� my�l o uwolnieniu si� od tej kobiety. Aby przerwa� ci���cy mu coraz bardziej zwi�zek, postanowi� wyruszy� do W�och. Nie by�o rzecz� �atw� przekre�li� ca�e dziesi�ciolecie, wi�c z drogi pisa� jeszcze do swojej przyjaci�ki: "Dopiero teraz czuj�, jak bardzo jestem przywi�zany do Ciebie. Dziesi�� lat �y� z Tob�, cieszy� si� Tw� mi�o�ci� - i teraz w obcym �wiecie. Przewidywa�em to i tylko najwy�sza konieczno�� mog�a mnie zmusi� do powzi�cia tej decyzji. Wybacz mi prosz�, my�lmy jedynie o tym, jak �ycia naszego wsp�lnie dokona�". Niemniej Charlotta domy�la�a si� prawdziwych przyczyn jego wyjazdu i korespondencja pomi�dzy nimi zaprawiona zosta�a wyrzutami i obustronnym �alem. Goethe nie potrafi� zapomnie� swojej kochanki, chocia� pomaga�y mu w tym Faostina Antonini i zakochana w nim do szale�stwa Magdalena Riggi. Kiedy po dw�ch latach powr�ci� do Weimaru, Stein przyj�a go ch�odno. Postarza�a si� przez ten czas, zbrzyd�a, podupad�a na zdrowiu. Prze�y�a zreszt� osobist� tragedi�, poniewa� zmar�o jej pi�te dziecko. Stosunki pomi�dzy nimi nabra�y oficjalnego charakteru, tym bardziej i� Goethe zwi�za� si� w tym czasie z prost� robotnic� z fabryki kwiat�w - Krystian� Vulpius. Uj�a go ona prawdopodobnie swoj� m�odo�ci�, poniewa� r�nica wieku pomi�dzy nimi wynosi�a pi�tna�cie lat. Odwiedza�a go coraz cz�ciej, a� na koniec wprowadzi�a si� na sta�e. Po roku urodzi�a mu syna Augusta. Zwi�zek z dziewczyn� z ludu i uznanie swojego nie�lubnego dziecka potraktowano w Weimarze jako skandal towarzyski. Krystiana stawa�a si� jednak dla poety coraz bardziej niezb�dna. Prowadzi�a mu dom, piel�gnowa�a ogr�d, wychowywa�a syna. Po kilkunastu latach wsp�ycia, w 1806 roku, Goethe postanowi� zalegalizowa� sw�j zwi�zek. Pisa� w tej sprawie do miejscowego kaznodziei: "W ci�gu ostatnich dni i nocy dojrza� we mnie stary zamys�, pragn� swoj� ma�� przyjaci�k�, kt�ra tak wiele dla mnie uczyni�a i prze�y�a wraz ze mn� te godziny pr�by, uzna� za swoj� ca�kowicie i po obywatelsku". Ma��e�stwo to wywo�a�o niezbyt przychylne komentarze i na dobr� spraw� by�o ko�cem ich mi�o�ci. Umar�o im czworo nieletnich dzieci, coraz bardziej ujawnia� si� pocz�a r�nica poziom�w intelektualnych, a na dodatek Krystiana wpad�a w alkoholizm i pojawi�y si� u niej ataki epileptyczne. Pocz�a tak�e zdradza� m�a ze studentami, aktorami i oficerami. Jej �mier�, kt�ra nast�pi�a w 1816 roku, przyj�� zapewne z ulg�. Bior�c �lub z Krystian� Goethe kocha� si� w innej kobiecie - Wilhelminie Herzlieb, wychowance ksi�garza z Jeny. By�a to pi�kna dziewczyna o du�ych ciemnych oczach i �agodnym spojrzeniu. Mia�a d�ugie, czarne warkocze i wysmuk��, pe�n� gracji posta�. Wilhelmina liczy�a zaledwie osiemna�cie lat i bez trudu podbi�a serce sze��dziesi�cioletniego poety, kt�ry napisa� dla niej Sonety jenajskie. Nie wiemy dok�adnie, co tych dwoje ludzi ��czy�o ze sob�. Wilhelmina wysz�a p�niej za m�� za berli�skiego nauczyciela gimnazjum, kt�rego jednak nie kocha�a. Zapad�a tak�e na chorob� umys�ow� i sko�czy�a ostatecznie w zak�adzie dla ob��kanych. W przededniu �mierci �ony Goethe flirtowa� z m�odsz� od siebie o lat trzydzie�ci pi�� Mariann� von Willemer. Dzieje tej dziewczyny by�y zgo�a niezwyk�e. Pochodzi�a z Austrii i maj�c cztery lat ju� wyst�powa�a na scenie. Kiedy uko�czy�a lat szesna�cie, za dwa tysi�ce gulden�w kupi� j� od matki nobilitowany kupiec, a jednocze�nie znajomy Goethego - Jan Jakub von Willemer. Wychowywa� j� razem ze swoimi dzie�mi, a kiedy doros