13103

Szczegóły
Tytuł 13103
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

13103 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 13103 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

13103 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

KAHLIL GIBRAN PROROK PRZEK�AD WANDY DYNOWSKIEJ Cedr i Orze� 1954 Copyright by Alfred Knopf - New York Printed at Sri Chamundi Art. Press, 65-B, Usman Road,Madras-17 and Published by Wanda Dynowska, Adyar, Madras-20 SPIS RZECZY Przybycie Statku 3 O Mi�o�ci 5 O Ma��e�stwie 7 O Dzieciach 7 O Dawaniu 8 O Jedzeniu i Piciu 9 O Pracy 10 O Rado�ci i Cierpieniu 11 O Domach 12 O Odzie�y 13 O Kupnie i Sprzeda�y 14 O Zbrodni i Karze 14 O Prawach 16 O Wolno�ci 17 O Rozs�dku i Nami�tno�ci 18 O B�lu 19 O Samopoznaniu 19 O Nauczaniu 20 O Przyja�ni 20 O M�wieniu 21 O Czasie 22 O Dobrem i Z�em 22 O Modlitwie 23 O Rozkoszy 24 O Pi�knie 25 O Religii 27 O �mierci 28 Po�egnanie 28 Almustafa, wybraniec i umi�owany, co sta� si� jutrzenk� nowego dnia na szlaku w�asnego �ywota, czeka� by� lat dwana�cie, w grodzie Orfalezu, na sw�j okr�t, co nazad mia� p�yn�� i na wysp� jego urodzenia unie�� go z powrotem. A z nastaniem dwunastego roku, na si�dmy dzie� Jelula, miesi�ca �niw i winobrania, wst�pi� na wzg�rze poza murami miasta i rzuci� wzrokiem ku morzu; i oto dojrza� okr�t sw�j zbli�aj�cy si� z fal� mg�y. W�wczas roztwar�y si� jego serca wierzeje, a rado�� jego wybieg�a daleko, na morze. I przymkn�� oczy i modli� si� w milczeniach swej duszy. Lecz gdy z g�ry zst�powa�, smutek wielki na� sp�yn�� i pomy�la� w g��bi duszy: jak�e to zdo�am odej�� w pokoju, a bez �alu? O, nie bez rany w sercu opuszcz� ten gr�d. D�ugie by�y dnie b�lu kt�rem sp�dzi� w tych mur�w odr�bie, d�ugie samotno�ci noce; a kt� zdo�a po�egna� bez �alu sw�j b�l i samotno�� swoj�? Zbyt wiele cz�stek mego ducha rozrzuci�em po tych drogach, zbyt liczne dzieci mej t�sknoty b��dz� nagie wpo�r�d tych g�r; nie mog� porzuci� ich bez smutku i ci�aru w sercu. Bowiem to nie odzie� dzi� zrzucam, a �yw� sk�r� w�asnymi zdzieram r�kami. I nie tylko my�l swoj� mam pozostawi� za sob� ale i serce w�asne, kt�re g��d i pragnienie nape�nia�y s�odycz�. Jednak nie mog� zwleka� d�u�ej. Morze, co rzecz wszelk� wo�a ku sobie, rzuca mi dzi� sw�j zew. Odp�yn�� musz�. Bowiem pozosta� - cho� godziny p�on� w�r�d nocy - znaczy�oby zamarzn�� i skrzepn��, uwi�zn�� zamknionym w nazbyt konkretny kszta�t. Radbym zabra� ze sob� wszystko, co tu pozostaje, lecz jak�ebym m�g� to uczyni�? G�os nie zdolen jest unie�� j�zyka i ust, co mu skrzyd�a da�y, sam wznie�� si� musi w przestwory. I sam, bez gniazda swego, wzbija si� orze� ku s�o�cu. A gdy doszed� do podn�a g�ry zwr�ci� si� zn�w ku morzu i ujrza� jak okr�t jego zbli�a si� do przystani, a na pok�adzie marynarzy - ludzi swej ojczyzny. I okrzyk ogromny jego duszy wybieg� ku nim: O syny mej dawnej macierzy, wy, je�d�cy fal i morskich przyp�yw�w, ile� to razy przybywali�cie w moich snach, a teraz oto przyp�ywacie na jawie, kt�ra jest moim g��bszym snem. Otom got�w odp�yn�� z wami, a �arliwo�� ma z rozpi�tym �aglem czeka na wiatr. Tylko jeszcze jeden oddech zaczerpn� w tym cichym powietrzu; tylko jedno mi�uj�ce spojrzenie wstecz rzuc�, i ju� stan� wpo�r�d was, �eglarz w�r�d �eglarzy. A ty, o morze bezkresne, ty u�piona rodzico, co� jest pokojem i wolno�ci� jedyn� dla rzeki i dla strumienia, tylko jeden zakr�t jeszcze uczyni ten potok w swym biegu, tylko jeden jeszcze szmer pie�ni rzuci na tej polanie, a ju� przyjdzie pogr��y� si� w ciebie - niezmierzona kropla w ocean niezmierzony. A gdy tak schodzi� z g�r ujrza� z oddali jak ludzie porzucaj� w po�piechu swe pola i winnice i biegn� ku bramom miasta. I us�ysza� glosy wo�aj�ce jego imi�, pokrzykiwania co roznios�y si� od pola do pola, podaj�c jeden drugiemu wie�� o nadej�ciu jego statku. I rzek� do siebie: czyli dzie� rozstania ma si� sta� i dniem �niw? Czy b�d� powiada� o mnie, i� wiecz�r m�j by� w istocie moj� jutrzenk�? C� mog� da� temu, kt�ry oto p�ug sw�j porzuci� w p� bruzdy i temu, co obroty swej t�oczni winnej zatrzyma�? Czy serce me zmieni� si� ma w drzewo dojrza�ym owocem bogate, abym m�g� zrywa� i obdzieli� nim rzesz�? A uczucia me i t�sknoty czy maj� pop�yn�� takim potokiem abym nape�ni� ich kru�e? A sam czyli� mam zmieni� si� w harf�, by dotkn�a mnie r�ka Najwy�szego, lub we fletni�, by tchnienie Jego wion�o przeze mnie ogromne? Badaczem milcze� jestem, jaki� to skarb znalaz�em na ich dnie, abym go �mia�o rozdzieli�? Je�li to jest dzie� mego �niwa, na jakich�e to polach zasia�em by� ziarno, o jakich niepami�tnych wiosnach? A je�li naprawd� jest to godzina, gdy wznosz� m� lamp�, p�omie� jej nie moim zap�onie ogniem. Pust� i ciemn� podnios� j� w g�r�, a Stra�nik Nocy olejem j� swoim nape�ni i on te� zapali jej p�omie�. Te oto my�li wypowiedzia� w s�owach, lecz wiele niewypowiedzianych pozosta�o w sercu, bowiem nawet przed sob� nie zdo�a�by wyrazi� swoich najg��bszych tajemnic. A gdy wst�pi� w mury miasta, ca�a ludno�� wyleg�a na jego spotkanie i wo�a�a do� w jeden g�os. A starsi grodu zbli�yli si� do� ze s�owami: Nie odchod� od nas jeszcze, po�udniem by�e� w naszym zmierzchu, a m�odo�� twa darzy�a nas marzeniami. Nie jeste� obcym wpo�r�d nas, ani go�ciem, ty� syn nasz i umi�owany. O, nie ka� jeszcze naszym oczom �akn�� widoku twego oblicza. A kap�ani i kap�anki rzekli mu: Niech�e nie rozdzielaj� nas jeszcze fale m�rz, niech lata kt�re� z nami sp�dzi� nie stan� si� ju� tylko wspomnieniem. Przechadza�e� si� w�r�d nas - duch, a cie� tw�j by� jasno�ci� na naszych twarzach. Mi�owali�my ci� wielce. Ale bezs�own� by�a mi�o�� nasza i zas�on� okryta. A dzi� oto wo�a do ciebie dono�nie i stan�� chce przed tob� bez os�on; zaprawd� bywa�o tak zawsze, i� mi�o�� nie zna swojej w�asnej g��bi a� nadejdzie godzina rozstania. Zbli�yli si� i inni, prosz�c go by pozosta�. A on milcza�. Tylko g�ow� opu�ci�, a ci, co stali najbli�ej widzieli �zy - jak cicho pada�y na jego pier�. Powoli post�powa� wraz z ludem ku �wi�tyni i zatrzymali si� przed jej wielkim kru�gankiem. Tu z chramu wysz�a ku nim niewiasta, imieniem Almitra. A by�a ona wieszczk� i jasnowidz�c�. Wzni�s� na ni� oczy z tkliwo�ci� niezmiern�, albowiem ono to by�a pierwsza, kt�ra s�ucha�a jego s��w i uwierzy�a we�, gdy zaledwie dzie� jeden przebywa� w ich grodzie. A ona pozdrawiaj�c go, rzek�a: Proroku bo�y, kt�ry szukasz rzeczy ostatecznych, od dawna wypatrywa�e� twego statku, przemierzaj�c wzrokiem przestrzenie. A dzi� okr�t tw�j przyby� i odp�yn�� musisz. G��bok� jest twa t�sknota za krajem twych wspomnie�; ojczyzn� twych najwy�szych pragnie�; mi�o�� nasza nie chce ciebie wi�za�, a n�dza nasza ci� zatrzymywa�. Lecz o jedno prosi� ci� dzi� chcemy - m�w do nas zanim nas opu�cisz, daj nam co� z twojej prawdy; a my przeka�emy j� dzieciom naszym, a one swoim, i tak przetrwa i nie zaginie. W samotno�ci twojej czuwa�e� w�r�d naszych dni, a w bezsenno�ci twej ws�uchiwa�e� si� w p�acz i �miech naszych sn�w. Odkryj nam tedy nas samych, i powiedz, co ci by�o zjawione, z tego, co si� pomi�dzy narodzeniem a �mierci� rozci�ga. A on odpowiedzia� m�wi�c: Ludu Orfalezu, o czym�e m�wi� wam mog�, je�li nie o tym, co ju� dzi� �yje w g��bi dusz waszych? I zn�w rzecze Almitra: m�w nam o Mi�o�ci. A on podni�s� g�ow�, spojrzeniem powi�d� po rzeszy, a� cisza zaleg�a ogromna i wielkim g�osem przem�wi�: Gdy skinie na was mi�o��, id�cie za ni�, cho� drogi jej strome s� i twarde. A gdy otocz� was jej skrzyd�a, poddajcie si� im ochotnie, cho� zrani� was mo�e miecz ukryty wpo�r�d ich pi�r. A gdy przem�wi do was, uwierzcie w ni�, cho� g�os jej zwarzy� mo�e wasze sny, jako wiatr p�nocny, co szron k�adzie na sady. Bowiem mi�o�� jak wie�czy tak i krzy�uje. Jak wzrasta� wam ka�e, tak i to, co martwe odrzuca. Jak wznosi si� na szczyty wasze i pie�ci najdelikatniejsze ga��zki dusz waszych, co chwiej� si� w s�o�cu z u�miechem, tak i w g��b, do samych korzeni si�ga, wczepionymi w ziemi� wstrz�sa i targa. Jak snopy zbo�a zbiera was w siebie mi�o��, i przesiewa, by oswobodzi� od plew, i miele was - jak w �arnach - w czyst� biel, i urabia - jak ciasto - by gi�tko�� wam nada�; a wtenczas dla swego �wi�tego przeznacza was ognia, by�cie si� stali, jako po�wi�tny chleb, dla Boga naj�wi�tszej wieczerzy. Wszystko to mi�o�� z wami uczyni, aby�cie w�asnego serca poznali tajemnic�, a w wiedzy tej, Serca �ycia stali si� cz�stk�. Lecz gdyby�cie w l�ku, tylko spokoju i rozkoszy chcieli szuka� w mi�o�ci, tedy lepiej wam, nago�� sw� os�oniwszy, zej�� z wielkiego mi�o�ci klepiska, w bezbarwny i g�uchy kraj, gdzie �mia� si� b�dziecie, lec� nie w pe�en �miech, i p�aka�, lecz nie pe�ni� �ez. Mi�o�� nie daje nic opr�cz siebie samej i nie bierze nic, jeno z siebie samej. Mi�o�� nie posiada, ani mo�e by� posiadana, bowiem mi�o�ci wystarcza mi�o��. Gdy mi�ujesz, nie m�w: �B�g przebywa w mym sercu", powiadaj raczej: "W sercu Boga przebywam." I nie s�d� aby� m�g� drogami mi�o�ci kierowa�; to ona, je�li za godnego ci� uzna, twoj� pokieruje drog�. Mi�o�� nie zna innego pragnienia ponad wype�nienie siebie samej. Lecz je�li kochasz, a bez pragnie� nie mo�esz si� oby�, te oto niech b�d� twoimi: stapia� si� wci�� i by� jako strumie�, co p�ynie i pie�� sw� nocy powierza; zna� b�l tkliwo�ci niezmiernej, a od w�asnego rozumienia mi�o�ci ran� mie� w sercu, i sp�ywa� krwi� ochotnie a rado�nie. Budzi� si� o �wicie z sercem uskrzydlonym i dzi�ki sk�ada� za nowy dzie� mi�owania; w spokoju po�udnia zaduma� si� nad mi�o�ci ekstaz�; o wieczornej godzinie w dom wraca� z wdzi�czno�ci ogromem; a usypia� z modlitw� za umi�owanego w sercu, na ustach - z pie�ni� zachwytu. Spis tre�ci Zn�w si� ozwie Almitra: a o ma��e�stwie, Mistrzu? A on odpar�, m�wi�c:. Razem urodzili�cie si� i razem b�dziecie na zawsze. Razem, gdy bia�e skrzyd�a �mierci rozprosz� wasze dni; razem, zaprawd�, nawet w cichej pami�ci Boga. Lecz przestrze� niech b�dzie w tej waszej wsp�lno�ci, a wichry niebios niechaj swobodnie wiej� mi�dzy wami. Mi�ujcie jeden drugiego, lecz nie r�bcie wi�z�w z mi�o�ci; niechaj b�dzie ona jako morze w ruchu wpo�r�d brzeg�w dusz waszych. Czary swoje nape�niajcie wzajem, lecz z jednej nie usi�ujcie gasi� pragnienia; chlebem swoim dzielcie si� zawsze z drugim, lecz z tej samej kromki nie starajcie si� �ywi�. Razem b�d�cie w �piewie i ta�cu, rado�ni, jednak ka�dy niechaj b�dzie i sam, jak same i oddzielne s� struny lutni, cho� jedn� d�wi�cz� muzyk�. Serca swoje oddajcie sobie wzajem, lecz nie w wy��czn� opiek� drugiego; albowiem tylko d�o� �ycia serce ludzkie zawrze� w sobie mo�e. St�jcie razem, lecz nie nazbyt blisko; gdy� kolumny �wi�tyni oddzielnie sta� musz�, a d�b i cyprys nie rosn� w cieniu drugiego. Spis tre�ci Teraz kobieta z niemowl�ciem przy piersi, prosi: powiedz nam o dzieciach. A on rzek�: Dzieci wasze nie s� waszymi dzie�mi. To syny i c�ry t�sknoty �ycia za sob� samym. Jawi� si� na tej ziemi przez was, lecz nie od was pochodz� i cho� przebywaj� z wami, nie do was nale��. Mi�o�� im wasz� dawajcie, lecz nie wasz� my�l, gdy� one w�asne posiadaj� my�li. Schronienie mo�ecie da� cia�u ich, ale nie duszy; bowiem dusze ich w przybytku jutra trwaj�, a tam, nawet marzeniem swoim nie zdo�acie si�gn��. Mo�ecie stara� si� by� do nich podobni, lecz nie usi�ujcie nigdy upodobni� je sobie. Bo �ycie nie cofa si� wstecz, ani si� ogl�da za wczorajszym dniem. Jeste�cie jako �uk, a dzieci wasze jako strza�y �ywe, wybiegaj�ce z was w dal. Wieki �ucznik na niesko�czono�ci szlaku cel widzi daleki, i was sw� moc� naci�ga jako �uk, by strza�y jego szybko a daleko nios�y. W d�oni �ucznika niech�e ugi�cie si� wasze ku weselu s�u�y, bowiem mi�o�� Jego ogarnia i strza��, co p�dzi i �uk, co trwa nieruchomy. Spis tre�ci Bogacz si� ozwie: m�w nam o dawaniu. A on odpowie: Zaiste ma�o dajesz, je�li tylko z d�br posiadanych udzielasz co� innym. Darzysz prawdziwie, gdy z siebie samego co� dajesz drugiemu. Czym�e, bowiem jest twoja w�asno��, je�li nie rzecz�, kt�rej si� dzi� trzymasz i chronisz j�, w obawie, �e ci kiedy�, jutro, stanie si� potrzebna? A jutro.......c� mo�e jutro przynie�� tym, kt�rzy s� jak te zbyt zapobiegliwe psy, co ko�ci zakopuj� w piaskach bezdro�y pusty�, gdy wlok� si� za pielgrzymem, co do �wi�tego pod��a grodu? Czym�e jest l�k przed n�dz�, jak nie n�dz� sam�? A strach pragnienia, gdy studnia wody jest pe�na, czy� nie jest pragnieniem, co nie da si� nigdy ugasi�? S� ludzie, co daj� okruchy posiadanych bogactw, by poklask zyska� i uznanie, a ta ��dza ukryta zatruwa ich dary. S� inni, co maj�c ma�o, oddaj� wszystko; ci wierz� w �ycie i jego szczodro��, a komory ich nie pustoszej� nigdy. S� ludzie, co daj� z rado�ci�, a rado�� ta jest ich nagrod�. A inni oddaj� z b�lem, a b�l ten jest im jako chrzest. S� tacy, co darz�, a nie znaj� �alu i nie pragn� rado�ci, ani dbaj� o cnot�; darz� jak one krzaki mirtu w pobliskiej dolinie, co wo� sw� �l� w przestrze� swobodnie. Przez r�ce takich przemawia Sam B�g, a przez oczy ich u�miech Sw�j ca�ej ziemi posy�a. Dobrze jest dawa� w odpowiedzi na pro�b�, jeszcze lepiej bez niej, z g��bi rozumiej�cego serca. A dla cz�owieka, co ma d�onie zawsze ku dawaniu otwarte, baczy� czujnie, kto by dary jego m�g� przyj�� jest wi�ksz� rado�ci� ani�eli je da�. Czy istnieje co�, co by� chcia� zatrzyma� dla siebie? Wszak wszystko, co macie b�dzie kiedy� oddane; czemu�, wi�c nie odda� ju� dzi�, by ona pora darzenia wasz� si� sta�a, a nie spadkobierc�w, kt�rzy przyjd� po was. M�wicie nieraz: �dam ch�tnie, ale tylko tym, kt�rzy na ta zas�uguj��. Czy m�wi� tak drzewa w waszym sadzie i stada w�r�d ��k? Oddaj� wci��, aby �y�, bo zatrzymywa� dla siebie znaczy zgin��. Zaprawd� ten, kt�ry godzien jest daru dni swoich i daru nocy, godzien te� jest i wszystkiego, co by�cie mogli mu da�. A ten, co zas�uguje, aby pi� z oceanu �ycia, zas�u�y� te� sobie by czar� sw� nape�ni� w naszym ma�ym strumieniu. A jaka� zas�uga jest wi�ksza nad ufno�� i odwag�, ach, nawet mi�osierdzie, kt�rych potrzeba, aby przyj�� dar? Kim�e� jest, o cz�owieku, aby drugi mia� swe �ono przed tob� obna�a� i dum� ods�ania�, po to tylko aby� m�g� ujrze� jego nag� warto�� i dum� jego niezap�onion� ogl�da�? Bacz wpierw aby� sam sta� si� godzien by� ofiarodawc�, narz�dziem i r�k�, co darzy. Bo w istocie to �ycie daje �yciu, a ty, co si� mniemasz by� dawc�, jeste� jeno �wiadkiem. A wy, kt�rzy przyjmujecie dary - a obdarzanymi wszak jeste�my wszyscy � nie bierzcie na si� ci�aru wdzi�czno�ci, bo staje si� ona jarzmem, tak dla tego, co bierze, jak i tego, co daje; raczej wznie�cie si� wraz z daj�cym, na darach jego jako na skrzyd�ach; bowiem pami�ta� o d�ugu wdzi�czno�ci, to w�tpi� w szczodro�� tego, co ziemi� szerok� ma za matk�, a za ojca - Boga. Teraz cz�owiek stary, w�a�ciciel gospody si� ozwa�: m�w nam o jedzeniu i piciu. A on rzek�: By�bym rad gdyby�cie mogli �y� aromatem ziemi i jak ro�liny �wiat�o�� �yciodajn� ch�on��. Ale �e zabija� musicie, aby �y�, a niemowl�ce stworzenia pozbawia� matczynego mleka, aby w�asne zaspokoi� pragnienie, niech�e i to stanie si� aktem ofiarowania. Niech st� wasz b�dzie jako o�tarz, na kt�rym bezwinne i czyste twory lasu i p�l s� sk�adane w ofierze temu, co jest jeszcze bardziej niewinne i czyste w cz�owieku Gdy masz zabi� zwierz�, powiedz mu w sercu swoim: "Ta sama pot�ga kt�ra uderza dzi� ciebie, zabija i mnie, i mnie ona poch�onie. "Bowiem prawo kt�re ciebie wyda�o w me r�ce, wyda i mnie, a w pot�niejsz� prawic�. �Twoja, jak i moja krew, s� jeno sokiem, co �ywi drzewo niebios�. A gdy z�by w mi��sz jab�ka zatopisz, rzeknij mu w swoim sercu: "Ziarnka twe b�d� �y� we mnie, "a p�ki twego jutra rozkwitn� w mym sercu; � aromat tw�j sp�ynie w m�j oddech " i razem cieszy� si� b�dziemy przez wszystkie pory bo�ego roku�. A jesieni�, w czas winobrania, gdy jagoda winna nape�ni tw� t�oczni� rzeknij w twym sercu: "I jam jest winnic�, plon mego �ywota nape�ni kiedy� inn� t�oczni�, "i jako m�ode wino b�d� przechowan w konwiach wieczystych�. A zim�, gdy wino toczysz, niech pie�� twego serca ka�dej towarzyszy czarze; a w pie�ni tej niech wdzi�czne �yje wspomnienie jesiennych dni i t�oczni i winnicy. Spis tre�ci Oracz teraz prosi: m�w nam o pracy. A on rzek�: Pracujesz by dotrzyma� kroku ziemi, by sprosta� rytmowi jej duszy. Bowiem trwa� w bezczynnie, to sta� si� obcym wio�nie i latu, zimie i jesieni; to wypa�� z orszaku wielkiej �ycia procesji, co w majestacie i dumnym poddaniu kroczy ku niesko�czono�ci. Gdy pracujesz stajesz si� fletni�, przez kt�rej serce p�yn�cy szept godzin zmienia si� w muzyk�. Kt� z was chcia�by pozosta� bezmown� i niem� wiklin�, gdy wszystko inne �piewa wsp�ln� pie��? Powtarzano wam zawsze, i� praca jest przekle�stwem, a trud nieszcz�ciem. A ja wam powiadam, i� pracuj�c spe�niamy cz�stk� najdalszego marzenia ziemi, przeznaczon� nam od zarania wiek�w, gdy si� zrodzi�o owo marzenie. Gdy trudzisz si� zaiste mi�ujesz �ycie prawdziwie; a ukocha� �ycie przez trud, to przenikn�� w jego najg��bsz� tajemnic�. Lecz je�li w waszym cierpieniu, narodziny zwiecie m�k�, a podtrzymywanie cia�a kl�tw�, - na czele wam wypisan�, - tedy wam rzek�, i� tylko w pocie czo�a waszego zdo�acie ze� zetrze� �w wypisany znak. Powiadano wam r�wnie�, �e �ycie jest mrokiem, a wy w znu�eniu waszym powtarzacie jak echo to, co niegdy� znu�eni byli wyrzekli. A ja wam powiadam, �e �ycie jest naprawd� mrokiem, tylko, gdy mu braknie wewn�trznego p�du; a ten jest �lepy, gdy nie towarzyszy mu wiedza, a wszelka wiedza jest pr�na bez pracy, a ka�da praca jest pusta i daremna, je�li w niej niema mi�o�ci; lecz kiedy pracujesz z mi�o�ci�, ze Sob� si� wi��esz, i z lud�mi, i z Bogiem jednoczysz. C� to znaczy pracowa� z mi�o�ci�? To odzie� tka� nici� z w�asnego serca wysnut�, jakby umi�owanemu mia�a za szat� pos�u�y�; a dom budowa� z uczuciem serdecznym, jakby ukochany mia� w nim pomieszkanie znale��; a w rol� ziarno rzuca� z tkliwo�ci ogromem, a plon zbiera� z weselem, jakby nasz najdro�szy mia� tych plon�w kosztowa�. To rzecz ka�d�, kt�rej dotknie r�ka, tchnieniem naszego ducha przepoi�, i wiedzie�, i� wszyscy b�ogos�awieni umarli czuwaj� z nami pospo�u. Nieraz s�ysza�em was m�wi�cych, jakby we �nie: "ten, co rze�bi w marmurze i w�asnej duszy kszta�t w kamieniu kuje, szlachetniejszy jest ani�eli ten, co ziemi� p�ugiem orze; "a �w, co t�cz� na p��tno chwyta i na podobie�stwo j� kszta�tuje cz�owieka, wi�kszy jest ni�li ten, co sanda�y nam szyje�. A ja wam powiadam, nie we �nie a w pe�ni jawy po�udnia, i� wiatr nie szumi bardziej s�odkiej pie�ni dla d�bu-olbrzyma, jak dla najdrobniejszej z traw; i tylko ten jest wielki, kt�ry moc� swej mi�o�ci zmienia g�os wiatru w jeszcze pi�kniejsz� pie��. Praca to mi�o��, kt�ra widzialny przybiera kszta�t. Wi�c je�li nie zdo�acie pracowa� z mi�o�ci�, a jeno niech�� �ywi�c i wstr�t, tedy zaprawd� lepiej wam wszelk� porzuciwszy prac�, usi��� w progu �wi�tyni i wyci�ga� r�k� po ja�mu�n� tych; co si� trudz� rado�nie. Bowiem je�li oboj�tnie wypiekasz chleb, gorzkim on b�dzie i zaspokoi tylko p� g�odu cz�owieka; a je�li z narzekaniem winn� t�oczysz jagod�, ono jad ws�czy w wino. A cho�by� jako anio� �piewa� a nie kocha� pie�ni, tedy powiadam wam, i� tylko znieczulasz s�uch cz�owieka na g�osy dnia i na szmery nocy. Spis tre�ci Teraz niewiasta si� ozwie: powiedz nam o rado�ci i o cierpieniu. A on rzecze: Rado�� twa jest twoim smutkiem, gdy ten zrzuca swoj� zas�on�. T� sam� studni�, z kt�rej wytryska rado�� twoja, jak�e cz�sto wype�nia�y twe �zy. Czy� mo�e by� inaczej? Im g��biej ��obi nas cierpienie, tym wi�cej rado�ci mo�e pomie�ci� serce. Czy� czara, kt�r� wino dzi� czerpiesz, nie by�a wpierw wypalona w ogniu garncarza? A fletnia, kt�ra koi dzi� twoj� dusz�, czy� nie by�a drzewem, kt�re strugaj�c i dr���c ci�� ostry n�? Gdy ci� rado�� unosi sp�jrz w g��b serca, a ujrzysz, i� tylko to, co sprawia�o ci smutek teraz rado�� daje; a gdy smutek zawita, sp�jrz zn�w na dno serca, a zobaczysz, �e w istocie �zy twoje p�yn� tylko o to, co by�o przed chwil� uniesieniem rado�ci. Niekt�rzy z was m�wi�: �Rado�� jest wi�ksza ani�eli cierpienie"; a inni: �o nie, smutek jest od niej wi�kszy�. A ja wam powiadam, i� nierozdzielni s�, i zawsze razem przychodz� do nas w go�ci; gdy jedno zasiada u twego ogniska, pami�taj, i� drugie stoi tymczasem u wezg�owia twego. Zaprawd� zawieszeni jeste�my pomi�dzy szal� smutku a szal� rado�ci naszej, i tylko, gdy si� w nas pusto robi i cicho, mo�emy sta� prosto, w r�wnowadze spokoju. A gdy Wielki Skarbnik podnosi nas, by z�oto swoje i srebro odwa�y�, wonczas to szala rado�ci naszej albo cierpienia, musi w g�r� i�� lub opada�. Spis tre�ci Teraz murarz si� zbli�a i prosi: o domach nam powiedz. A on rzek�: Wpierw zanim tw�j dom w murach miasta zamkniesz; wznie� w wyobra�ni sza�as w�r�d pustyni; albowiem jak o zmierzchu twoim, wielokrotnie w dom wracasz, tak wraca w mieszkanie swoje i ten, zawsze daleki, samotny w tobie w�drowiec. Dom tw�j to jakby twoje szersze cia�o. Ro�nie w s�o�cu, a usypia w�r�d ciszy nocnej i nie obywa si� te� bez sn�w. Czy� dom tw�j nie �ni? a we �nie czy� nie wychodzi poza mury miasta, w gaje i na szczyty wzg�rz? Chcia�bym m�c zgarn�� domostwa wasze w d�o� i jak siewca po lasach je rozrzuci� i ��kach; chcia�bym by jary sta�y wam za drogi, a za ulice �cie�yny zielone, aby�cie chadzali jeden ku drugiemu poprzez winnice szerokie, w odzie�y przesi�k�ej �wie�ym aromatem ziemi. Lecz to nie mo�e si� jeszcze sta�. W l�ku swym praojcowie wasi st�oczyli domostwa swoje o wiele za blisko. A l�k ten nie tak pr�dko minie. Jeszcze czas jaki� mury miast oddziela� b�d� wasze ogniska domowe od waszych p�l. Powiedzcie mi, ludzie Orfalezu, co te� wy macie w tych waszych domostwach? Co tak skrz�tnie chronicie za mocnym ryglem opatrzon� bram�? Czy spok�j tam ukrywacie, cich�, wewn�trzn� zwarto��, co wam moc wasz� objawia? Czy wspomnienia tam chowacie, owe �wietliste, pomi�dzy szczytami my�li przerzucaj�ce si� �uki? A mo�e pi�kno, co serca wasze od przedmiot�w z drzewa i kamienia ciosanych, ku �wi�tej g�rze unosi? Powiadajcie mi ludzie, czy macie to wszystko w domach waszych? Czy jeno zadowolenie i po��danie wygody, co to w�lizguje si� niepostrze�enie w dom, niby go��, by niebawem gospodarzem si� sta� i panem, a wkr�tce zmieni� si� w pogromc�, co swym batem wasze wielkie t�sknoty w chocho�y obraca. Wygoda aksamitne ma r�ce, lecz serce z kamienia; ko�ysze was do snu, by u wezg�owia stan�� i z dostoje�stwa cia�a szydzi� bezlito�nie, i drwi� ze zdrowej zmys��w j�drno�ci, otulaj�c je w mi�kkie puchy, jakby to by�y kruche i �amliwe cacka. Zaprawd� ��dza wygody gasi p�omie� duszy i jej wzloty zabija, a potem �mieje si� szyderczo w�r�d pogrzebnej stypy. Lecz wy, dzieci przestrzeni, wy, niespokojni nawet w spoczynku waszym, wy si� jej w sid�a pochwyci� nie dacie, ani opanowa�. Dom wasz nie b�dzie kotwic�, lecz masztem. Nie b�dzie po�yskliw� b�onk�, co ran� ukrywa, a powiek� co oku za ochron� s�u�y. Nie b�dziecie sk�ada� swych skrzyde� by si� zmie�ci� we drzwi, ni ugina� karku i pochyla� czo�o, by g�ow� nie rozbi� powa�y, ani te� wstrzymywa� oddech szeroki, w obawie by nie porysowa�y si� i nie p�k�y �ciany. Nie b�dziecie mieszka� w grobowcach, kt�re martwi pobudowali dla �ywych. Dom wasz, cho� wspania�y i godny, nie zawrze waszej tajemnicy, nie zamknie t�sknoty; bowiem to, co bezgranicznym jest w was, w niebios mieszka przybytku, a wrota jego to poranna mg�a, a okna - to pie�� i cisza nocy. Tkacz teraz si� zbli�a i m�wi: powiedz nam o odzie�y. A on rzecze: Odzie� wasza przys�ania wiele waszego pi�kna, lecz nie ukrywa brzydoty. Cho� chcieliby�cie schroni� si� w swe szaty, by od nago�ci swej poczu� si� wolni, ile� to razy staj� si� one jarzmem i obro��. Radbym widzie� jak s�o�ce i wiatr wi�cej waszej sk�ry bezpo�rednio dotyka, a nie przez os�ony szat, bowiem w �wietle s�onecznym tchnienie �ywota si� tai, a d�o� �ycia - w wichrze. Kto� z was rzek�: "To p�nocny wiatr, utka� odzie� nasz��. A ja powiadam: o, tak, p�nocny wiatr, ale wstyd by� jego warsztatem, a zwiotcza�e mi�nie pos�u�y�y za ni�; a gdy wiatr uko�czy� sw� prac�, sam si� z niej �mia� w g��bi las�w. Pami�taj, i� wstydliwo�� s�u�y tarcz� tylko przed okiem ludzi spro�nych, a gdy ci znikn� z oblicza ziemi, czy� nie b�dzie ona jeno ci�arem i pokalaniem my�li? Nie zapominaj te�, i� ziemia cieszy si� dotkni�ciem twoich bosych st�p, a wiatr z lubo�ci� igra w�osem rozwianym. Spis tre�ci Kupiec si� odzywa: powiadaj nam o kupnie i o sprzeda�y. A on odpowiedzia�, m�wi�c: Ziemia przynosi wam sw�j plon, nie zaznasz wi�c n�dzy, je�li b�dziesz wiedzia� jak wype�nia� nim d�onie. Wymieniaj�c dary ziemi zaspokoisz wszystkie swoje potrzeby i dostatek zdob�dziesz. Lecz je�li �yczliwa sprawiedliwo�� nie pokieruje wymian�, je�li w niej nie b�dzie mi�o�ci, tedy sprowadzi ona na jednych chciwo��, a na innych g��d. Gdy wy, pracownicy winnic, morza i p�l, spotkacie na targu garncarza, tkacza, czy korzeni wytw�rc�, wezwijcie Ducha ziemi Zarz�dc�, by stan�� wpo�r�d was i b�ogos�awi� wagom i miarom waszym, co jedn� warto�� za drug� szacuj�. I nie dopu��cie by ludzie nie-robotnych r�k brali udzia� w tych wymiennych sprawach, gdy� ci chc� s�owami p�aci� za wasz trud. Im powinni�cie rzec: �P�jd�cie z nami w pole, lub z bra�mi naszymi na morze ruszajcie, by zarzuca� sie�; " a ziemia i morze b�d� dla was �askawe, jako i dla nas s� hojne". A je�li zbli�� si� ku wam pie�niarze, tancerze, czy te� grajkowie, dary ich tak�e przyjmijcie do wymiany, bowiem oni r�wnie� s� jako �e�cy, co plony zbieraj� i kadzid�a; a to, co przynosz�, cho� z marze� utkane, przecie duszy waszej za szaty i za pokarm s�u�y, A zanim opu�cicie rynek, baczcie by nikt nie odszed� z pustymi r�kami; gdy� Duch, ziemi - Zarz�dca nie u�nie spokojnie na skrzyd�ach wiatru, zanim potrzeby najmniejszego z po�r�d was nie b�d� zaspokojone. Wyst�pi� teraz jeden z s�dzi�w miasta i rzek�: m�w nam o zbrodni i o karze. A on odpowiedzia�, m�wi�c: Gdy dusza twa oddala si� i w�druje gdzie� z wiatrem, gdy� jest sam i bez �adnej ochrony, w�wczas to pope�niasz z�o i czynisz krzywd� innym, a przeto i sobie samemu. I za to pope�nione z�o b�dziesz musia� ko�ata� daremnie i czeka� czas d�u�szy, niedostrze�ony, u bram �wi�tych i b�ogos�awionych. Boski Duch w tobie jest jako ocean - nieskalany wieczy�cie. I jako eter przestrzeni unosi tylko uskrzydlony tw�r. I jako s�o�ce jest on, nie zna chod�w krecich, ani te� szuka w�owych jam. Lecz nie tylko boski Duch zamieszkuje twoj� istot�. Wiele jest jeszcze w tobie ludzkiego, a niejedno ludzkim jeszcze nie jest; to jest jako karze�, bez kszta�tu i bez wyrazu, co b��ka si� �pi�cy w�r�d mg�y, szukaj�c jakby si� obudzi�. B�d� m�wi� teraz o cz�owieku w was, gdy� to on, a nie boski wasz Duch, ani te� karze�, co b��dzi we mgle, wie czym jest zbrodnia i za zbrodni� kara. Nieraz s�ysza�em was m�wi�cych o tym, kt�ry pope�nia z�o jakoby nie by� jednym z was, a raczej obcym, co samozwa�czo wtargn�� w wasz �wiat. Lecz ja wam powiadam, �e tak jak �wi�ty i sprawiedliwy, nie mo�e si� wznie�� wy�ej ponad najwy�sze w ka�dym z nas, tak n�dzny i niegodziwy nie mo�e upa�� ni�ej ani�eli to, co w ka�dym z nas jest najni�sze. I jako ani jeden nie po��knie li�� bez milcz�cej �wiadomo�ci drzewa, tak i czyni�cy z�o, nie mo�e go pope�ni� bez ukrytej woli wszystkich nas. Razem kroczymy wszyscy, jednym wielkim pochodem ku Bogu w nas. A sami jeste�my w�drowcem i sami sobie drog�. A gdy jeden z nas potyka si� i pada, pada on i za tych, kt�rzy id� za nim, gdy� przestrog� im s�u�y, - ostrzega o kamieniu, na kt�rym potkn�� si� mo�e ka�dy; ale i tym, co id� przed nim upadkiem swym s�u�y, tym, co cho� szybszy i pewniejszy maj� krok, jednak nie usun�li z drogi fatalnego kamienia. Powiem wam r�wnie� - cho� wiem, �e s�owo to ci�arem po�o�y si� na wasze serca: zamordowany nie jest wolny od odpowiedzialno�ci za sw� w�asn� �mier�; ani ograbiony za utrat� swoj�. Sprawiedliwy nie jest wolny od odpowiedzialno�ci za czyny zbrodniarza, a cz�owiek czystych r�k nie jest nietkni�ty przez win� z�oczy�cy. Zaprawd� powiadam wam, czyni�cy z�o jest nieraz sam ofiar� skrzywdzonego; a jeszcze cz�ciej skazany i pot�piony niesie ci�ar za tych, kt�rych nie tkn�� s�d i nie poha�bi�a wina. Nie mo�na oddzieli� cz�owieka sprawiedliwego od nieprawego, czyni�cego dobrze, od czyni�cego �le, bowiem obaj stoj� nierozdzielni przed obliczem s�o�ca, razem, jako bia�a i czarna ni� w jedn� wplecione tkanin�. A gdy czarna ni� p�ka, tkacz musi sprawdzi� moc ca�ej tkaniny i sam warsztat podda� badaniu. Je�liby, kt�ry z was chcia� s�dzi� wiaro�omn� �on�, niechaj te� serce jej m�a po�o�y na szal� i dusz� jego r�wn� wymierzy miar�. A ten, co by chcia� wych�osta� krzywdziciela, niech spojrzy bacznie w sumienie skrzywdzonego. A je�liby, kt�ry z was, w imi� sprawiedliwo�ci chcia� kara� i siekier� przy�o�y� do zatrutego drzewa, niech wpierw starannie obejrzy korze� jego; a zobaczy, i� korzenie drzew, tak dobrych jak i z�ych, owocuj�cych jak i bezp�odnych s� razem spl�tane i w cichym sercu ziemi przeplataj� si� wzajem. A wy s�dziowie, co chcecie by� sprawiedliwi, jaki� wydacie wyrok na tego, co cho� uczciwy w zewn�trznym post�powaniu, z�odziejem jest we wn�trzu swoim? Jak� kar� wymierzycie temu, co zabija cia�o, lecz wpierw sam by� zabity na duchu? A jak os�dzicie tego, co oszustem jest w czynie i ciemi�zc�, ale sam jest te� zel�ony i pe�en m�ki? A jak by�cie ukarali tych, kt�rych wyrzut sumienia znacznie jest wi�kszy ni�li ich przest�pstwo? Czy� wyrzut nie jest sprawiedliwo�ci� wymierzon� wedle prawa, kt�remu zdajecie si� chcie� s�u�y�? Wszak nie macie mocy w bezwinnym sercu zbudzi� wyrzutu, ani te� uwolni� ode� dusz� winowajcy. Wyrzut ten, niewo�any, b�dzie krzycza� po nocach, by zbudzili si� ludzie i spojrzeli po sobie. A wy, co chcieliby�cie zrozumie� sprawiedliwo��, jak�e mo�ecie to osi�gn�� zanim nie spojrzycie w pe�ni �wiat�a, na wszystkie czyny cz�owieka? Dopiero w�wczas poznacie, i� ten, kt�ry stoi prosto, i �w drugi, co upad�, to ten sam cz�owiek, gdy post�puje w s�abym brzasku, pomi�dzy noc� swego kar�owatego istnienia, a jasnym dniem boskiego w nim Ducha; i ujrzycie r�wnie�, �e kamie� w�gielny �wi�tyni nie le�y wy�ej ani�eli najni�szy g�az w jej fundamencie. Spis tre�ci A na to prawnik si� ozwie:, lecz c� tedy z naszymi prawami, Mistrzu? A on odpowiedzia�: Lubujecie si� w stanowieniu praw, lecz jeszcze wi�ksz� znajdujecie rozkosz w �amaniu ich. Jeste�cie jako dzieci, co bawi�c si� nad brzegiem oceanu, wznosz� wie�e z piasku wytrwale, by je za chwil� ze �miechem wywr�ci�. Ale gdy tak piaskowe wznosicie budowy, ocean, coraz wi�cej i wi�cej piasku przynosi na brzeg, a gdy wywracacie je, �mieje si� wraz z wami. Zaprawd�, ocean zawsze �mieje si� z niewinnym. Ale c� rzec o tych, dla kt�rych �ycie nie jest oceanem, a przez ludzi stanowione prawa nie s� im jako wie�e z piasku; kt�rych �ycie jest ska��, a ustawa d�utem, kt�rym chc� w niej wykuwa� kszta�t im samym podobny? C� rzec o kalekim, co nienawidzi tancerzy? O wo�ach, co swe jarzmo kochaj�, a jelenia i �osia poczytuj� za zb��kane i pomylone w��cz�gi le�ne? Co powiedzie� o starym w�u, kt�ry sam nie umie sk�ry swojej zrzuci�, a wszystkich innych go�ymi i bezwstydnymi nazywa? I o tych, co na uroczysto�� weseln� jawi� si� najpierwsi, a opuszczaj� j�, ob�arci i przem�czeni, g�osz�, i� ka�da uczta jest wykroczeniem, a wszyscy biesiadnicy - �ami�cymi prawo? C� mog� o nich rzec, jak nie to, �e stoj� r�wnie� w blasku s�o�ca, lecz odwr�ceni do niego plecami? Widz� jeno cienie w�asne, i cienie te sta�y si� ich prawem. Czym�e nawet s�o�ce jest dla nich, jak nie cia�em rzucaj�cym cienie? a uznawanie praw - pochylaniem si� ku ziemi by na niej cie� w�asny nakre�li�? Lecz wy, co kroczycie zwr�ceni twarz� ku s�o�cu jakie� na ziemi kre�lone znaki mog� was zatrzyma�? Wy, co w�drujecie z wichrem, jaki� to wiatro-wska�nik mo�e wyznaczy� wasz szlak? Jaka ludzka zwi��e was ustawa, gdy potargacie swe wi�zy, nie rzucaj� ich wszak�e u wr�t czyjego� wi�zienia? Jakiego mo�ecie obawia� si� prawa, je�li w ta�cu swoim niczyich nie potr�cacie �a�cuch�w? I kt� was mo�e powo�a� przed s�d, je�li zrzucicie odzie� wasz�, nie zostawiaj�c jej jednak na niczyjej drodze? Ludu Orfalezu, mo�ecie st�umi� g�os b�bna, a lutni struny rozlu�ni�, lecz kt� mo�e rozkaza� by skowronek nie �piewa� w b��kitach? Spis tre�ci M�wca teraz spyta�:, co rzekniesz nam o wolno�ci? A on odpowiedzia�: Widzia�em was u bram grodu i u domowego ogniska, wielbi�cych w kornym pok�onie nasz� ludzk� wolno��, jako ci niewolnicy, co korz� si� przed tyranem i wys�awiaj�c go cho� gn�bi ich i katuje. Nawet w gaju �wi�tynnym i w cieniach fortecy, widzia�em jak najswobodniejsi z po�r�d was d�wigali sw� wolno�� jak kajdany i jarzmo. I serce me �cisn�o si� krwawo; wszak tylko w�wczas mo�esz by� wolny, gdy nawet pragnienie zdobycia wolno�ci poczujesz jako ci�ar, gdy przestaniesz m�wi� o niej jako o celu i o wype�nieniu. Zaprawd� osi�gniesz j� nie wtedy, gdy dni twe b�d� wolne od trosk, a noce od n�dzy i udr�ki, a w�wczas, gdy cho� nimi ze wszech stron otoczony, potrafisz wznie�� si� wy�ej, swobodny i nagi. Jak�e by� m�g� unie�� si� poza dni twoje i noce, je�li nie potargasz wpierw wi�z�w, kt�rymi ongi�, w zaraniu twego rozumienia, skr�powa�e� godzin� swego po�udnia? Zaiste to, co zwiecie wolno�ci� jest najmocniejszym z tych �a�cuch�w, cho� ogniwa jego b�yszcz� w s�o�cu i ol�niewaj� wasz wzrok. A c� mamy przede wszystkim odrzuci�, chc�c by� wolni, je�li nie strz�py siebie samych? Gdy chcesz niesprawiedliwe znie�� prawo, sp�jrz, wszak w�asn� r�k� wypisa�e� je na twym czole; wi�c nie wyma�esz go pal�c ksi�gi praw, ani te� myj�c czo�a wszystkich s�dzi�w, cho�by� na nich ca�e morze wylewa�. A je�li chcesz obali� tyrana, bacz by� wpierw zniweczy� tron, kt�ry� mu w sobie zbudowa�. Jak�e by tyran m�g� rz�dzi� lud�mi, kt�rzy s� dumni i wolni, gdyby nie znalaz� oparcia w tyranii ich w�asnej swobody, we wstydzie ich pychy? A je�li chcesz uwolni� si� od trosk, pami�taj, i� sam je wybra�e�, nikt ci ich nie narzuci�. A gdy chcesz strachu si� pozby�, zwa�, i� on w sercu twoim si� gnie�dzi, a nie zale�y od tego, kt�ry l�k w tobie budzi. Zaprawd� wszystko w nas samych si� dzieje, przeplataj�c si� ci�gle wzajem - upragnione i budz�ce l�k, wstr�tne i umi�owane, to, za czym gonimy i czego unikamy. W nas samy �yj� one wszystkie, jako �wiat�a i cienie, splecione parami w u�cisku. A gdy cie� si� rozprasza i znika, blask �wiate�ka, gdy za d�ugo trwa, staje si� cieniem dla nowego �wiat�a. I tak wolno�� nasza, gdy pozb�dzie si� swych wi�z�w, staje si� sama wi�zami wy�szej wolno�ci. Spis tre�ci Ozwie si� zn�w kap�anka: m�w nam o rozs�dku i o nami�tno�ci. A on rzecze: Dusza wasza jest nieraz polem bitwy, gdzie rozum i rozs�dek walcz� z pragnieniem i nami�tno�ci�. Chcia�bym pok�j wnie�� w wasze dusze; zgrzyty, rozterki i walki odr�bnych w was czynnik�w przemieni� w jedno�� i melodi� pie�ni. Ale jak�e to zrobi�, je�li sami nie b�dziecie r�wnie� pok�j czyni�cymi, a nawet mi�uj�cymi wszystkie swej natury energie? Rozum i nami�tno�� to ster i �agle �odzi waszej duszy, na wodach ocean�w; je�li z�ami� si� �agle, albo ster, ��dk� bezwoln� fala miotaj�c uniesie, lub stanie ona w miejscu, unieruchomiona w�r�d m�rz. Bowiem rozs�dek, gdy rz�dzi sam, staje si� si��, co wstrzymuje i ogranicza; a nami�tno�� pozostawiona sobie, to p�omie�, co spala i w�asn� sprowadza zag�ad�. Przeto dusza wasza niech rozum wzniesie do napi�cia nami�tno�ci, by m�g� r�wnie� uderzy� w pie��; a nami�tno�ci� niech sama rozumnie kieruje, aby �y�a ona codziennym odnowieniem i zmartwychpowstaniem i jako feniks wci�� ponad w�asne wznosi�a si� popio�y. Pragn��bym aby�cie po��dania wasze, zar�wno jak i s�dy, jako dw�ch drogich traktowali go�ci; wszak nie uczciliby�cie jednego, drugiemu lekcewa�enie daj�c, bowiem kto jednemu wi�cej oka�e go�cinno�ci ten traci �yczliwo�� i zaufanie obu. Gdy spoczywasz w�r�d wzg�rz, w ch�odnym cieniu bia�ych topoli, i zanurzasz si� w spok�j i stapiasz z cisz� rozleg�ych p�l i ��k dalekich, niech serce twe rzecze w milczeniu: �B�g odpoczywa w rozumie�. Ale gdy burza nadleci i wicher pot�ny gnie konary drzew, a gromy i b�yskawic rozdarcia g�osz� majestat niebios natenczas serce twe niech w trwodze wyszepcze po�wi�tnej: �B�g ruchem w nami�tno�ci �yje". A �e jeste�my wszyscy tchnieniem w wielkich Boga dziedzinach i li�ciem w bo�ym lesie, przeto i my w rozumie mamy odpoczynek znajdowa�, a w nami�tno�ci p�d. Spis tre�ci Ozwie si� teraz niewiasta: o b�lu nam powiedz. A on rzek�: B�l wasz to rozp�kanie skorup, w kt�rych uwi�zi trwa zamkni�te rozumienie wasze. Jak ziarno owocu rozp�kn�� si� musi by serce swe ku s�o�cu otworzy�, tak i wy pozna� musicie b�l, kt�ry otwiera. A gdyby�cie mogli utrzyma� w duszy nieustanny podziw dla cud�w �ycia, co w ka�dym staj� si� dniu, b�l wasz nie wyda�by si� wam mniej cudownym, ani�eli rado��, i witaliby�cie cicho zmienny rytm wiosen i jesieni serca, jak spotykacie w spokoju pory roku, co schodz� na wasze pola. A w zimy swego b�lu czuwaliby�cie z jasn� pogod�. Wiele z waszego cierpienia to wasz w�asny wyb�r; to nieraz gorycz leczniczych zi�, kt�rymi lekarz w g��bi waszej duszy ukryty, chce uzdrowi� choro�� waszej istoty. Zaufajcie mu wi�c, przyjmuj�c spokojnie, i ch�tnie pij�c lek z jego r�ki, bowiem cho� ci�ka i twarda, pos�uszn� jest innej, niewidzialnej a mi�o�ciwej D�oni; a czara kt�r� wam podaje, cho� pali dzi� wasze usta, powsta�a z gliny, kt�r� Wielki Garncarz w�asnymi zwil�y� �zami. Spis tre�ci Przem�wi� teraz cz�owiek niekt�ry: o samopoznaniu nam powiedz. A on rzek�: Serca wasze w milczeniu swym znaj� tajemnice dni i tajemnice nocy, lecz uszy pragn� us�ysze� d�wi�k tej m�dro�ci serca. Chcieliby�cie wiedzie� w s�owach to, co�cie zawsze znali w my�li waszej, i palec po�o�y� na obna�ony kszta�t swoich marze�. Pragn��bym aby�cie to mogli uczyni�. Ukryta krynica duszy musi w was wytrysn�� i szumi�c ku morzu pop�yn�� ; a skarb w�asnej, bezdennej g��bi objawi si� waszym oczom. Lecz �adnych nie imajcie si� wag by ten nieznany skarb oszacowa�; nie starajcie si� te� wymierza� g��bin swej w�asnej m�dro�ci sond�, ani miar�. bowiem Duch wasz jest morzem bezbrze�nym i niesko�czonym. I nie m�wcie nigdy: �znalaz�em prawd�", powiedzcie raczej: "znalaz�em co� prawdziwego". Nie m�wcie te�: �odkry�em drog� duszy", a raczej: "spotka�em dusz�, krocz�c� po mojej drodze�, bowiem chadza ona po wszystkich drogach. Dusza nie post�puje po jednej linii, ani te� ro�nie prosto, jako trzcina, rozchyla si� ona i rozwiera jak lotos, o niezmiernej p�atk�w mnogo�ci. Spis tre�ci Nauczyciel prosi: m�w nam o nauczaniu. A on odpowiedzia�: �aden cz�owiek nie zdo�a nam odkry� nic ponad to, co ju� w nas �yje, na wp� u�pione w brzasku naszego poznania. Mistrz, kt�ry kroczy w cieniu �wi�tyni, wpo�r�d uczni�w swoich, nie przekazuje im swej m�dro�ci, a tylko wiar� i serdeczno�� swoj�. Je�li posiada m�dro�� prawdziw�, nie zaprasza nas w jej chram, lecz prowadzi nas ku wrotom naszej w�asnej duszy. Astronom mo�e nam m�wi� o swym pojmowaniu przestrzeni, ale nie zdo�a da� nam swego rozumienia. Muzyk mo�e nam �piewa� o rytmie, kt�rym wibruj� przestwory, ale nie jest w stanie obdarzy� nas s�uchem, aby ten rytm uchwyci�, ani g�osem aby go odtworzy�. A cz�owiek bieg�y w nauce liczb, mo�e nas uczy� o dziedzinie ci�aru i miary, ale nie potrafi wzi�� nas ze sob� w �w �wiat. Bowiem wizja jednego cz�owieka nie mo�e swych skrzyde� u�yczy� drugiemu. I jak ka�dego z nas oddzielnie zna B�g, tak ka�dy musi te� by� sam w swoim poznawaniu Boga i sam zg��bia� tajemnice ziemi. Spis tre�ci Teraz m�odzieniec przem�wi�: powiedz nam o przyja�ni. A on rzecze: Przyjaciel tw�j to w�asna twoja t�sknota, co wype�nienie znalaz�a; to pole, kt�re� obsia� w mi�o�ci, a plon dzi� zbierasz w dzi�kczynieniu; to po�ywienie twe i ognisko rodzinne, bowiem przybiegasz do� gdy� g�odny, spokoju w nim szukasz i schronienia. Gdy przyjaciel tw�j wypowiada sw� my�l, ty si� nie boisz we w�asnej zaprzeczenie us�ysze�, ani si� oci�gasz z potwierdzeniem. A gdy milczy, nie przestajesz ws�uchiwa� si� sercem w jego serce; bowiem wszystkie my�li, pragnienia, nadzieje, rodz� si� w przyja�ni bez s��w i bez s��w dzielisz je z przyjacielem, w rado�ci cichej i nie�wiadomej siebie. I nie bolejesz gdy masz si� z przyjacielem rozsta�, bo to, co w nim kochasz najbardziej mo�esz ja�niej widzie� z oddali, jak ten, co ca�a g�r� ogarnia wzrokiem kiedy na r�wninie stanie. Niech przyja�� niema innego celu ponad pog��bienie w duchu. Albowiem mi�o�� kt�ra pragnie czego� innego ani�eli zg��bienia swej w�asnej tajemnicy nie jest mi�o�ci�, to jeno zarzucanie sieci, a ta tylko zb�dne i bezwarto�ciowe wy�owi. Niechaj najlepsze w tobie b�dzie dla przyjaciela twego. Je�li musi on zna� odp�ywy twych fal, niech�e je zna r�wnie� w ich najwy�szym przyp�ywie. Czym�e bowiem jest tw�j przyjaciel, aby� go mia� jeno w godziny pustki szuka�? Id� do� r�wnie� i w najpe�niejsze �yciem godziny. T�sknot� twoj� ma on wype�nia�, ale nie pustk�. W s�odyczy przyja�ni niechaj �miech szczery d�wi�czy i uczestnictwo panuje rado�ci. Bowiem rosa rzeczy drobnych porankow� �wie�o�ci� och�adza serce. Spis tre�ci Teraz si� ozwa� cz�owiek nauki: powiedz nam o m�wieniu. A on rzek�: M�wisz gdy my�li twe przestaj� by� z tob� w harmonii. Gdy nie mo�esz wytrzyma� d�u�ej w samotno�ci twego serca, w�wczas �ycie twe na wargach zawisa; d�wi�k w�asnych s��w odwraca uwag� i wype�nia czas. Ile� to razy m�wienie wasze nawp� zabija my�l; gdy� my�l jest ptakiem przestrzeni, co w klatce s��w mo�e wprawdzie roztworzy� skrzyd�a, lecz wzlecie� nie zdo�a. Niejeden z was szuka rozmownych towarzyszy w l�ku przed samotno�ci�, bo cisza samotno�ci ods�ania im nago�� ich w�asnej istoty, a od niej wol� ucieka�. A inni m�wi�c, bezwiednie i nieoczekiwanie ods�aniaj� prawd�, kt�rej nie rozumiej� sami. S� i tacy co w g��bi swej przechowuj� prawd�, lecz nie wypowiadaj� jej w s�owach. W �onie takich jak oni Duch w rytmie milczenia przebywa. Gdy spotkasz przyjaciela na drodze lub na targowisku - niechaj dusza twa wybiegnie na usta i pokieruje twym s�owem; niechaj g�os w g�osie twoim ukryty, przem�wi do ucha, kt�re w uchu jego si� tai, a dusza jego przechowa prawd� twego serca, podobnym wspomnieniem jak pami�tamy smak wina przedniego, gdy zapomnian� ju� jest jego barwa, a konwie dawno rozbite. Spis tre�ci Astronom przem�wi�: co nam powiesz o czasie, Mistrzu? A on odpowiedz zia�: Chcecie wymierza� czas, co niezmierzony jest i niewymierny. Chcecie stosowa� swe post�powanie do miesi�cy i p�r roku, a nawet szlakiem Ducha kierowa� wedle dni. Chcieliby�cie czas zmieni� w potok, a sami usi��� na brzegu i wpatrywa� si� w jego bieg. Jednak to, co poza-czasowym jest w was wie dobrze i� ponad czasowym jest �ycie; wie i� wczoraj jest jeno pami�ci� naszego dzi�, a jutro jest jego marzeniem. I wie �e to, co w nas �piewa i trwa w ciszy zachwytu, jeszcze nie wychyli�o si� poza t� chwil� najpierwsz�, kt�ra gwiazdy rozsypa�a w przestworach. Kt� z nas nie czuje w sobie bezgranicznej mocy mi�o�ci? Kt� nie wie r�wnie� �e mi�o�� ta, cho� bezbrze�na, w samym sercu jego istoty trwa ca�a, i nie dzieli si� na my�li i uczynk�w kochaj�cych mnogo��? A czas czyli� nie jest, jako i mi�o��, niepodzielny a wsz�dzie obecny? Lecz je�li chcecie czas dzieli� my�l� na miesi�ce i pory roku, niech ka�da wszystkie inne ogarnia, niech dzi� otoczy przesz�o�� pami�ci�, a przysz�o�� t�sknot�. Spis tre�ci Teraz jeden ze starszych miasta rzecze: m�w nam o dobrem i o z�em. A on odpowiedzia�: O dobrem w was m�wi� mog�, ale nie z�em. Czym�e bowiem jest z�o, jak nie dobrem w m�ce w�asnego g�odu i w�asnego pragnienia? Zaprawd� dobro, gdy g��d je trawi, nawet w mroczne pieczary si� rzuca szukaj�c po�ywienia; a gdy pragnienie je dr�czy, idzie pi� nawet u martwych w�d. Jeste� dobry gdy� jest w pe�nej zgodzie ze sob�. Lecz nie jeste� jeszcze z�y gdy� ze sob� w rozterce. Powa�niona rodzina nie jest jeszcze jaskini� zb�jc�w, jest jeno swarem rozdart� rodzin�. A ��d� bez steru mo�e si� b��ka� bez celu w�r�d niebezpiecznych ska�, jednak nie musi p�j�� na dno. Jeste� dobry gdy starasz si� co� ze siebie da� innym; jednak nie jeste� z�y, gdy chcesz co� zyska� dla siebie; bo walcz�c o zdobycz jeste� jeno jako korze� w ziemi� wczepiony, chciwie ss�cy jej pier�. A owoc nie mo�e rzec korzeniom: �b�d�cie jako ja, dojrza�e i pe�ne i nieustannie obfito�ci� darz�ce". Albowiem darzy� jest owocu potrzeb�, jak bra� jest potrzeb� korzeni. Jeste� dobry gdy� w pe�ni �wiadom twych s��w; jednak gdy� u�piony, a j�zyk tw�j sam si� porusza, chwiejnie i bezcelowo, nie jeste� jeszcze z�y. Nawet utykaj�ca mowa mo�e s�abemu j�zykowi ku wzmocnieniu s�u�y�. Jeste� dobry gdy �mia�o i niez�omnie ku celowi d��ysz jednak nie jeste� z�y, gdy wahaj�cy si� i chromy jest tw�j ch�d. Nawet chromi nie cofaj� si� wstecz. Lecz wy, silni i szybcy, baczcie by�cie nie utykali w obecno�ci kalek, za dobro� to poczytuj�c. Jeste�my dobrzy w tysi�czne i nieprzeliczone sposoby, ale gdy nie jeste�my dobrzy, nie znaczy to aby�my byli �li. Jeste�my tylko gnu�ni i opieszali. Szkoda, �e jele� nie mo�e nauczy� ��wia chy�o�ci. W t�sknocie do naszych Ja�ni-olbrzym�w kryje si� nasza dobro�, a t�sknota owa �yje w ka�dym z nas. Lecz w niekt�rych ku morzu potokiem p�dzi pot�nym, unosz�c ze sob� nadbrze�nych wzg�rz tajemnic� i g�d�by las�w; a w innych p�ytk� rozlewa si� strug�, co w zakr�tach si� gubi, zagina, oci�ga, zanim brzegu morskiego dosi�gnie. Niech jednak ten, kt�ry zna t�sknot� wielk�, nie m�wi do tego, co jeno s�abo t�skni� umie: �czemu� tak powolny i wahaj�cy?� Bowiem cz�owiek prawdziwie dobry nie pyta nagiego: � gdzie jest twa odzie� " ani bezdomnego: � co si� sta�o domowi twemu?� Spis tre�ci Jedna z kap�anek prosi: powiedz nam o modlitwie. A on rzecze: Modlicie si� w nieszcz�ciu i w potrzebie, a ja bym pragn��, by�cie i w pe�ni wesela i w dnie dostatku i szcz�cia modlili si� r�wnie�. Czym�e jest bowiem modlitwa, jak nie rozszerzaniem si� naszej istoty w �ywy eter przestrzeni? A je�li pociech� wam jest s�a� w przestrze� mrok swego smutku, niech�e rzuca� jutrzenk� serca w przestwory stanie si� tak�e rado�ci�. A je�li tylko �zy umiecie roni�, gdy was dusza ku modlitwie wzywa, niech�e �zawych coraz g�o�niej wo�a i mocniej pobudza, a� przyjdziecie z u�miechem. Modl�c si� wznosimy si� w przestwory powietrzne, by i�� naprzeciw tym, co o tej samej modl� si� godzinie, a kt�rych inaczej nie spotkaliby�my nigdy. Niech�e wi�c te spotkania w niewidzialnej �wi�tyni b�d� s�odycz� komunii i zjednoczenia ekstaz�. Lecz je�liby�cie wchodzili w on� �wi�tyni� tylko z celem pro�by, wiedzcie i� zado�� si� jej nie stanie; a gdyby�cie jeno ukorzy� si� w niej chcieli, nie dost�picie wzniesienia; a gdyby�cie nawet wst�powali w ni� by o dobro modli� si� dla innych, i ta modlitwa nie b�dzie wys�uchana. Bowiem zaprawd� do�� jest wam wnij�� w niewidzialn� �wi�tyni�. Nie mog� nauczy� was modli� si� w s�owach. B�g nie s�ucha �adnych naszych s��w, pr�cz tych kt�re Sam przez usta nasze wymawia. Nie zdo�am te� was nauczy� modlitwy m�rz, las�w i g�r; lecz wy, kt�rzy�cie si� zrodzili z g�r, las�w i m�rz, modlitw� ich we w�asnym odnajdziecie sercu. Gdy ws�uchacie si�, w�r�d ciszy nocnej, us�yszycie jak m�wi� one w milczeniu: "O Panie, kt�ry� jest Duchem naszym skrzydlatym, to wola Twoja w nas dzia�a, "Twoje w nas t�skni pragnienie. "To Tw�j impuls tw�rczy w nas, noce, kt�re Twoje s�, zmienia w dnie, kt�re Twoimi s� r�wnie�. "Niema� takiej rzeczy o kt�r� by�my prosi� Ci� mogli, bowiem potrzeby nasze znasz wpierw zanim w nas zaistniej�. "Ty� Sam jest nasz� potrzeb�; a daj�c nam wi�cej Siebie, dajesz nam wszystko." Spis tre�ci Pustelnik, co raz do roku odwiedza� gr�d, wyst�pi� z t�umu i rzek�: m�w nam o rozkoszy. A on odpowiedzia�: Rozkosz jest pie�ni� o wolno�ci, lecz sama nie jest wolno�ci�. To zew g��bi rzucony ku szczytom, ale nie owoc g��bin ani szczyt�w; to g��binowy zew rzucony wzwy�, lecz nie g��bia i nie szczyt. Rozkosz to rozpostarcie skrzyde� wi�zionego ptaka, lecz nie bezmiar przestwor�w. O, zaprawd�, rozkosz jest pie�ni� o wolno�ci. Pragn� aby�cie j� z pe�ni serca �piewali, nie chcia�bym jednak aby�cie si� zatracili w tej pie�ni. Nieraz wasi m�odzi goni� za rozkosz�, jakby ona by�a wszystkim; a wy s�dzicie ich i strofujecie. Ja bym nie s�dzi� ich, ani im przygania�, ch�tnie bym widzia� ich nami�tne szukanie. Gdy� wraz z rozkosz� znajd� co�, co jest od niej wi�ksze; bowiem siedem ma ona si�str, a najskromniejsza z nich pi�kniejsz� jest od niej samej. Czy nie s�yszeli�cie o cz�owieku co grzeba� w ziemi za korzonkami, a wielki skarb znalaz�? Niejeden ze starszych mi�dzy wami �a�uje dawno prze�ytych rozkoszy, jak b��d�w w nietrze�wym stanie spe�nionych, ale �al ten jest jeno przy�mieniem my�li, lecz nie oczyszczeniem. Powinniby wspomina� swe rozkosze z wdzi�czno�ci�, jakby letnie wspominali �niwo. Lecz je�li w �alu tym pociech� znajduj�, niech�e j� maj�. S� w�r�d was i tacy co nie do�� s� m�odzi by szuka�, a ni