131
Szczegóły |
Tytuł |
131 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
131 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 131 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
131 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Wesele"
autor: Stanis�aw Wyspia�ski
spis tre�ci
analiza utworu str. 2 tre�� str. 6
Urodzony 15 I 1869 r. w Krakowie, zmar�y niespe�na 37 lat p�niej, wszechstronnie utalentowany dramatopisarz, poeta, malarz, reformator teatru, by� w dniu premiery "Wesela" - 16 marca 1901 r. - znanym autorem dzie� plastycznych i literackich. Jednak prawdziw� s�aw� przyni�s� mu dramat, kt�ry do dnia dzisiejszego cieszy si� najwi�ksz� popularno�ci�, jako trwa�a pozycja w repertuarze polskiej sceny narodowej. Geneza
Bezpo�rednim impulsem do napisania dramatu by�o autentyczne wesele poety, Lucjana Rydla z Jadwig� Miko�ajczyk�wn�, m�odsz� siostr� �ony W�odzimierza Tetmajera. Wesele urz�dzono w domu Tetmajer�w 20 listopada 1900 r. �lub inteligenta z wiejsk� dziewczyn� by� jednym z serii zwi�zk�w zawieranych zgodnie z m�odopolska "ch�opomani�" wed�ug kt�rej ma��e�stwo takie
traktowano jako szans� odrodzenia spo�ecze�stwa ko�ca XIX w. Szczeg�lne spotkanie pochodz�cych z r�nych �rodowisk go�ci weselnych mia�o miejsce w listopadzie (miesi�cu rocznicy
powstania), a Krak�w (miasto artyst�w ciesz�cy si� swobod� tworzenia) biesiadowa�o z galicyjsk� biedot�, w kt�rej �y�y tradycje ch�opskiego udzia�u w zrywach zbrojnych (powstanie ko�ciuszkowskie) Kompozycja i przebieg wydarze�
Nastrojowo-symboliczny, pe�en aluzji dramat sk�ada si� z trzech akt�w podzielonych na 105 scen. Akcja rozgrywa si� w
Bronowicach, w wiejskiej izbie, w listopadow� noc. Autor bardzo dok�adnie prezentuje w didaskaliach1 sceneri� zdarze�.Akt I mo�na okre�li� jako komedi� realistyczn�, dwa nast�pne maj� charakter symboliczny, wizyjny. Obok 28 postaci autor umie�ci� 7 "os�b dramatu", rozszerzaj�cych akcj� o plan symboliczny. S� to: Chocho�, Widmo, Sta�czyk, Hetman, Rycerz Czarny, Upi�r,
Wernyhora.Cho� postaci literackich nie mo�na ca�kowicie
identyfikowa� z ich pierwowzorami, nale�y pami�ta�, �e Wyspia�ski �wiadomie wykorzysta� cechy i rysy autentycznych os�b przy konstruowaniu bohater�w "Wesela". I tak: ( Gospodarz to
W�odzimierz Tetmajer (malarz i pisarz), ( Gospodyni, siostra Panny M�odej - Anna Miko�ajczyk�wna, �ona Tetmajera, ( Poet� jest Kazimierz Przerwa-Tetmajer (jeden z najbardziej popularnych poet�w M�odej Polski), ( Dziennikarzem - Rudolf Starzewski (redaktor naczelny "Czasu"), ( Radczyni� - Antonina Doma�ska (spokrewniona z Rydlami autorka powie�ci dla m�odzie�y, m.in. "Pazi�w kr�la Zygmunta), ( Zosia, Maryna i Haneczka to kuzynki Rydla. Podobnie swoje pierwowzory maj� przedstawiciele wsi: Klimina, Kasper, Ja�ko, Wojtek i Marysia. Akt I Go�cie weselni, jakby dla odpoczynku od gwaru weselnego, zatrzymuj� si� i wymieniaj� uwagi na r�ne tematy. Wszystkie rozmowy tocz� si� na tle muzyki, cechuje je sztuczna uk�adno�� i wyra�nie widoczna r�nica zainteresowa�. Kr�tkie spotkania s�u�� konfrontacji postaw, pogl�d�w i charakter�w i pozwalaj� okre�li� wyst�puj�ce osoby. Czepiec w rozmowie z Dziennikarzem zdaniem "C�z tam, panie, w polityce?" przywo�uje kr�g pierwszoplanowych zagadnie�. Dziennikarz nie daje si� wci�gn�� w dyskusj� ("Niech na ca�ym �wiecie wojna,/ byle polska wie� zaciszna/ byle polska wie� spokojna"), nie uwa�a ch�opa za odpowiedniego partnera do takich rozm�w. Czepiec, zorientowawszy si� w sytuacji, przypomina o znaczeniu ch�op�w podczas powstania ko�ciuszkowskiego, a tak�e o tym, �e panowie nie umiej� wykorzysta� patriotycznych tradycji ch�opskich. Zosia i Haneczka, m�odziutkie, pe�ne rado�ci �ycia dziewczyny, prezentuj� m�ode pokolenie, kt�re garnie si� do ludu. Jasiek i Kasper to pro�ci i szczerzy parobcy prezentuj�cy dowcip, wigor i zdrowy rozs�dek charakterystyczny dla ludu. Wynios�a i dumna Radczyni traktuje �rodowisko wiejskie z
pob�a�aniem. Jej pytanie skierowane do Kliminy: "C� ta,
gosposiu, na roli?/ Czy�cie sobie ju� posiali?" i kr�tk�
odpowied� ch�opki: "Tym ta casem si� nie siwo" - przytacza si� jako dow�d zupe�niej nieznajomo�ci reali�w �ycia wiejskiego prezentowanej przez inteligencj�. W kolejnych scenach poznajemy szcz�liwego, radosnego i rozkochanego w pi�knej �onie Pana M�odego oraz ho��, pe�n� rozs�dku oraz naiwnej prostoty Pann� M�od�. M�oda i inteligentna Maryna, w odpowiedzi na zaloty pustego, znu�onego powodzeniem u kobiet Poety, cynika pe�nego niewiary w �ycie i sztuk�, kr�tko stwierdza: "Przez p� drwi�co, prze p� serio/ bawi si� pan galanteri�". W po�owie aktu na wesele przychodzi �yd. Jego rozmowa z Panem M�odym to pierwsza powa�niejsza dysputa, sygnalizuj�ca istotne i bolesne r�nice mi�dzy poszczeg�lnymi grupami spo�ecznymi. Okre�lenie stosunku inteligencji do mniejszo�ci narodowych mianem przyjaci� "co si� nie lubi�" oraz ocena ch�opskiego stroju Pana M�odego - "Pan si� narodowo bawi", wnosi do dramatu powa�n� nut�. Zmian� nastroju pog��bi pojawienie si� Racheli, rozpoetyzowanej c�rki �yda. Jej rozmowa z Panem M�odym, sugestie, �e sceneri� w�asnego wesela wykorzysta jako motyw poetycki oraz wyznanie m�odzie�ca: "od miesi�ca chodz� boso,/ od razu si� czuj� zdrowo,/ chadzam boso, z go�� g�ow�; / pod sp�d wi�cej nic nie wdziewam,/ od razu si� lepiej miewam - daj� obraz rzeczywistego stosunku inteligencji do ch�op�w. Ich zainteresowanie wsi� ma czysto zewn�trzny charakter, pozbawione jest autentycznego zaanga�owania. Pomimo up�ywaj�cych godzin tempo prowadzonych rozm�w nie s�abnie, ale staj� si� coraz powa�niejsze. Obecni na weselu arty�ci rozmawiaj� o sztuce, o swoich marzeniach tw�rczych. Poeta zwierza si� Gospodarzowi z projektu dramatu "gro�nego, szumnego,
posuwistego". Rozmow� przerywa pojawienie si� Czepca i Ojca. Kiedy z kolei w rozmowie z nimi Poeta okre�la si� jako
"�urawiec", przelotem tylko bywaj�cy w kraju - ch�opi wsp�czuj� mu takiego stosunku do �ycia, instynktownie wyczuwaj�c, �e jest w charakterze Poety jaka� skaza utrudniaj�ca mu osi�gni�cie szcz�cia. Czepiec radzi z prostot�: "We� pan sobie �on� z prosta, duza sc�cia, ma�a kosta". Niespodziewanie nast�puje kolejna zmiana nastroju. Wybucha k��tnia o d�ug, kt�ry Czepiec winien zwr�ci� �ydowi. Przy okazji o swoje upomina si� Ksi�dz. Gospodarz, �wiadek sporu, przypomina "rok czterdziesty sz�sty", krwaw� rze� dokonan� przez ch�op�w na szlachcie. S�owa Pana M�odego, kt�ry zna wydarzenia tamtych czas�w, ale nie chce o nich pami�ta�, �wiadcz�, �e zdaje sobie spraw� z konflikt�w
istniej�cych pomi�dzy poszczeg�lnymi warstwami spo�ecznymi. "Jak to si� zmieniaj� ludzie" - konkluduje Pan M�ody - "jak si� wszystko dziwnie plecie;/ my�my wszystko zapomnieli: o tych m�kach, n�dzach, brudzie;/ stroimy si� w pawie pi�ra". Powag� sytuacji roz�adowuje pojawienie si� Ja�ka i Kaspra, kt�rzy z buta i pewno�ci� siebie komentuj� swobodne zachowanie miejskich panienek. Na zako�czenie aktu Poeta, zgodnie z sugestiami Racheli, prosi nowo�e�c�w o zaproszenie na wesele stoj�cego w sadzie chocho�a. M�odzi przystaj� na sugesti�, traktuj�c to jako doskona�� zabaw�, a nawet dodaj�: "Sprowad� jeszcze, kogo chcesz, ciesz si� z nami, ciesz godami".
Pojawiaj�ce si� w II akcie "Osoby Dramatu" maj� zwi�zek z poruszanymi wcze�niej motywami i w�tkami. Rozmowy z nimi ukazuj� w innym �wietle bohater�w dramatu, ukazuj� ich ukryte marzenia, l�ki, kompleksy i przypominaj� bolesne wydarzenia z przesz�o�ci. O p�nocy przybycie nowych "go�ci" oznajmia Chocho�.
Widmo ukazuje si� Marysi. Zazwyczaj odczytywane jest jako zjawa m�odo zmar�ego malarza Ludwika de Laveaux, z kt�rym zar�czona by�a trzecia z si�str Miko�ajczyk�wien, pierwowz�r Marysi. Kolejne zjawy wydobywa� b�d� "co si� komu w duszy komu gra, co kto w swoich widzi snach". Dziennikarzowi - Sta�czyk, b�azen ostatnich Jagiellon�w, uznany za symbol stronnictwa
konserwatywnego skupionego wok� dziennika "Czas", redagowanego przez Starzewskiego. Spotkanie g��boko porusza Dziennikarza, wlewa mu "jad goryczy w krew", przypomina o trwaj�cej niewoli narodowej, o niemocy trawi�cej zar�wno spo�ecze�stwo jak i jego samego. Do Poety, postaci niew�tpliwie tragicznej, przychodzi Rycerz, Zawisza Czarny, bohater napisanej przez Kazimierza Przerw�-Tetmajera fantazji dramatycznej; wz�r minionej chwa�y i mocy narodowej. Hetman - Branicki, warcho�, symbol zdrady narodowej i szlacheckiej nawiedza Pana M�odego. Upi�r - Szela, ch�opski przyw�dca krwawych rzezi galicyjskich z 1846 r. pojawia si� Dziadowi (przedstawicielowi biedoty wiejskiej). Szczeg�ln� rol� odgrywa jednak Wernyhora. Ukazuje si� nie jednej tylko osobie i wywiera zasadniczy wp�yw na dalsze wydarzenia.
Wernyhora, na p� legendarny Kozak, wr�bita z XVIII w. przybywa z rozkazem porywaj�cym lud do powstania. Gospodarz otrzymuje odpowiednie polecenie i z�oty r�g, kt�rego g�os ma by� znakiem do ataku. Gospodarz powierza go jednak Ja�kowi, kt�ry ma r�wnie� zwo�a� ch�op�w . Wymownym, materialnym znakiem bytno�ci Wernyhory jest z�ota podkowa. Akt III rozgrywa si� przed �witem, zm�czeni go�cie snuj� si� po izbie. Po�r�d nich uwag� zwraca odra�aj�ca posta�, Nosa, dekadenta, cz�owieka pe�nego niewiary i
zniech�cenia, kt�ry t�umi swe �ale i b�le alkoholem. Po�r�d tocz�cych si� leniwie rozm�w uwag� zwraca dialog tocz�cy si� pomi�dzy Pann� M�od� a Poet�. Jagusia opowiada sen w kt�rym diab�y wioz�y j� do Polski. Naiwna dziewczyna dopytuje "a kaz tyz ta Polska, a kaz ta?", na co Poeta wskazuje jej serce i wyja�nia: "A to Polska w�a�nie". W�r�d go�ci pojawia si� Kuba i u�wiadamia Czepcowi powag� wizyty Wernyhory. Ten na pr�no pr�buje dobudzi� Gospodarza i decyduje sprowadzi� uzbrojonych ch�op�w. Kiedy za� spotyka si� z niedowierzaniem inteligencji grozi: "Panowie, jake�ci som,/ je�li nie p�jdziecie z nami,/ to my na was - i z kosami!". Gotowy do czynu Czepiec pr�buje zmobilizowa� Pana M�odego i Poet�. Pana M�odego zachwyca jedynie pi�kno �witu i nie zwa�a na powag� sytuacji. Otrze�wia�y Gospodarz przypomina sobie wydarzenia nocy, a nastr�j podniecenia udziela si� pozosta�ym go�ciom bronowieckim. Wszyscy oczekuj� obiecanego znaku,
nads�uchuj� t�tentu koni i nieruchomiej�. Niespodziewanie w drzwiach staje Jasiek. Okazuje si�, �e zgubi� z�oty r�g, kiedy pochyli� si� po czapk� z pawich pi�r. Znieruchomieli go�cie nie daj� si� rozbudzi�, przera�onemu Ja�kowi. Chocho� rozpoczyna �piew: "Mia�e�, chamie, z�oty r�g,/ mia�e�, chamie, czapk� z pi�r:/ czapki wicher niesie,/ r�g huka po lesie,/ osta� ci si� ino sznur,/ osta� ci si� ino sznur" w takt kt�rego bohaterowie rozpoczynaj� somnabuliczny, powolny taniec. Trudno o jednoznaczn� interpretacj� sceny ko�cz�cej dramat. S�omiany chocho� raz nazywany jest "g�upim �mieciem", kiedy indziej Rachel m�wi: "nie przezi�bi najgorszy mr�z,/ je�li kto ma zapach r�;/ owin� go w s�om� zb�", co wskazywa�oby optymistyczn� interpretacje, zgodnie z kt�r� autor wyra�a�by nadziej�, �e spo�ecze�stwo polskie "ocknie si� ze snu spowodowanego wieloletni� niewol�. Obraz spo�ecze�stwa polskiego w "Weselu"
Dramat jest utworem opartym na autentycznych wydarzeniach i prezentuje bohater�w nie tylko posiadaj�cych swoje pierwowzory w rzeczywisto�ci, ale i osadzonych w konkretnych realiach epoki. Wyspia�ski zaprezentowa� jednak niepe�ny obraz spo�ecze�stwa polskiego. Ograniczy� si� do ukazania ch�op�w i inteligencji widzianych w kontek�cie walki narodowowyzwole�czej oraz modnej w M�odej Polsce ludomanii. Inteligenci i arty�ci przedstawieni zostali jako grupa sk�onna do wpadania w usypiaj�ce
samozadowolenie, bierna, bezradna wobec rzeczywisto�ci i
narodowej niewoli, nie umiej�ca podj�� wyznaczonego jej przez histori� zadania - przewodzenia narodowi (obalenie mitu o przyw�dczej roli inteligencji). Ch�opi wykazuj� patriotyzm i szczery zapa� do walki, brak im jednak przyw�dztwa (obalenie mitu rac�awickiego kosyniera - wybawcy). "Wesele" jako dramat
neoromantyczny
Wyspia�ski w pe�ni wykorzystuje nowe tendencje charakterystyczne dla sztuki prze�omu wiek�w: symbolizm i impresjonizm, zarazem jednak w spos�b �wiadomy nawi�zuje do romantycznej ideologii i poetyki (tj. charakterystycznego dla tej epoki sposobu
konstruowania dzie�a literackiego) Odwo�ania do konkretnych dzie� literackich, np. "Dziad�w" cz. II i III A. Mickiewicza, "Snu srebrnego Salomei" J. S�owackiego. Kontynuacja tre�ci
patriotycznych (utw�r wzywa do czynu zbrojnego, nowo�ci� jest sugestia, �e �adna z grup spo�ecznych nie nadaje si� do pe�nienia roli przyw�dczych) Zasygnalizowanie w dramacie problemu
odnalezienia si� w rzeczywisto�ci artysty i przyj�cie przez niego odpowiedzialno�ci za duchowe przewodnictwo narodowi. Obecno�� fantastyki, scen wizyjnych; przeplatanie si� scen realistycznych z fantastycznymi. Zwrot ku ludowo�ci, fantastyka i duchowo�� ludowa.
1 Didaskalia - tekst poboczny, re�yserski.
DEKORACJA:
Noc listopadowa; w chacie, w �wietlicy. Izba wybielona siwo, prawie b��kitna, jednym szarawym tonem p�b��kitu obejmuj�ca i sprz�ty, i ludzi, kt�rzy si� przez ni� przesun�. Przez drzwi otwarte z boku, ku sieni, s�ycha� huczne weselisko, bucz�ce basy, piskanie skrzypiec, niesforny klarnet, hukania ch�op�w i bab i przyg�uszaj�cy wszystk� nut� jeden melodyjny szum i rumot tupotaj�cych tancerzy, co si� tam kr�c� w zbitej masie w takt jakiej� gin�cej we wrzawie piosenki... I ca�a uwaga os�b, kt�re przez t� izb�-scen� przejd�, zwr�cona jest tam, ci�gle tam; zas�uchani, zapatrzeni ustawicznie w ten tan, na polsk� nut�... wiruj�cy dooko�a; w p�wietle kuchennej lampy, taniec kolor�w, krasych wst��ek, pawich pi�r, kierezyj, barwnych kaftan�w i kabat�w, nasza dzisiejsza wiejska Polska. A na �cianie g��bnej: drzwi do alkierzyka, gdzie ��ka gospodarstwa i ko�yska, i po�pione na ��kach dzieci, a g�r� zszeregowani �wi�ci obrazkowi. Na drugiej bocznej �cianie izby: okienko przys�onione bia�� mu�linow� firaneczk�; nad oknem wieniec do�ynkowy z k�os�w; - za oknem ciemno, mrok - za oknem sad, a na deszczu i s�ocie krzew, otulony w s�om�, w zimow� ochron� okryty. Na �rodku izby st� okr�g�y, pod bia�ym, sutym obrusem, gdzie przy jarz�cych
br�zowych �wiecznikach �ydowskich suta zastawa, talerze
poniechane tak, jak dopiero co od nich ca�a weselna dru�ba wsta�a, w nie�adzie, gdzie nikt o sprz�taniu nie my�li. Oko�o sto�u proste drewniane sto�ki kuchenne z bia�ego drzewa; przy tym na izbie biurko, zarzucone mn�stwem papier�w; ponad biurkiem fotografia Matejkowskiego <<Wernyhory>> i litograficzne odbicie Matejkowskich <<Rac�awic>>. Przy �cianie w g��bi sofa wyszarzana; ponad ni� z�o�one w krzy� szable, flinty, pasy podr�ne, torba sk�rzana. W innym k�cie piec bielony, do ma�ci z izb�; obok pieca stolik empire, zdobny �wiec�cymi resztami br�z�w, na kt�rym zegar stary, atabastrowymi kolumenkami d�wigaj�cy z�ocony kr�g godzin; nad zegarem portret pi�knej damy w stroju z lat 1840 w lekkim mu�linowym zawoju przy twarzy m�odej w lokach i na ciemnej sukni. U boku drzwi weselnych skrzynia ogromna wyprawna wiejska, malowana w kwiatki pstre i pstre desenie; wytarta ju� i wyblak�a. Pod oknem stary grat, fotel z wysokim oparciem. Nad drzwiami weselnymi ogromny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej z jej sukienk� srebrn� i z�otym otokiem promieni na t1e g��bokiego szafiru; a nad drzwiami alkierza taki� ogromny obraz Matki Boskiej Cz�stochowskiej, w utkanej wzorzystej szacie, w koralach i koronie polskiej Kr�lowej, z Dzieci�tkiem, kt�re r�czk� ku. b�ogos�awieniu wznios�o. Strop drewniany w d�ugie belki proste z wypisanym na nich S�owem Bo�ym i rokiem pobudowania.
RZECZ DZIEJE SI� W ROKU TYSI�C DZIEWI��SETNYM
SCENA 1.
CZEPIEC, DZIENNIKARZ.
CZEPIEC
C� tam, panie, w polityce?
Chi�cyki trzymaj� si� mocno!?
DZIENNIKARZ
A, m�j mi�y gospodarzu,
mam przez ca�y dzie� dosy� Chi�czyk�w.
CZEPIEC
Pan polityk!
DZIENNIKARZ
Ot� w�a�nie polityk�w
mam do��, po uszy, dzie� ca�y.
CZEPIEC
Kiedy to ciekawe sprawy.
DZIENNIKARZ
A to czytaj, kto ciekawy;
wiecie cho�, gdzie Chiny le��?,
CZEPIEC
No daleko, kajsi gdzie� daleko;
a panowie to nijak nie wiedz�,
�e ch�op ch�opskim rozumem trafi;
cho�by by�o i daleko.
A i my tu cytomy gazety
i sy�ko wiemy.
DZIENNIKARZ
A po co - ?
CZEPIEC
Sami si� do �wiatu garniemy:
DZIENNIKARZ
Ja my�l�, �e na waszej parafii
�wiat dla was a� dosy� szeroki.:
CZEPIEC
A tu ano i u nas bywaj�,
co byli a�e dwa roki
w Japonii; jak by�a wojna.
DZIENNIKARZ
Ale tu wie� spokojna.-
Niech na ca�ym �wiecie wojna,
byle polska wie� zaciszna,
byle polska wie� spokojna.
CZEPIEC
Pon si� boj� we wsi ruchu.
Pon nos ob�miwajom w duchu.-
A jak my, to my si� rwiemy
ino do jakiej bijacki.
to Z takich, jak my, by� G�owacki.
A, jak my�l�, ze panowie
duza by juz mogli mie�,
ino oni nie chcom chcie�:
SCENA 2.
DZIENNIKARZ, ZOSIA.
DZIENNIKARZ
Pani to taki kozaczek;
jak zesi�dzie z konika, jest smutny.
ZOSIA
A pan zawsze ba�amutny.
DZIENNIKARZ
To nie komplement, to czuj�
i tego bynajmniej nie t�umi�.
ZOSIA
Dobrze, �e przynajmniej pan umie
zmiarkowa�, kiedy uczucie,
a kiedy salonowa zabawka -
ale w tym razie...
DZIENNIKARZ
To sprawka
pani wdzi�ku, pani jest bardzo mi�a,
pani tak g��wk� schyli�a..:
ZOSIA
Prawda? Tak jakbym si� dziwi�a,
�e mnie tyle honoru spotyka;
pan redaktor du�ego dziennika
przypatruje si� i oczy przymyka
na mnie, jako na obrazek.
DZIENNIKARZ
A obrazek malowany, bez skazek,
farby �wie�e, naturalne,
rysunek ogromnie prawdziwy,
wszystko a� do ram idealne.
ZOSIA
Widz�, znawca osobliwy.
DZIENNIKARZ
I czemu� pani si� gniewa?
ZOSIA
�e pan jak Lohengrin �piewa
nade mn� jak nad �ab�dziem,
�e my d1a siebie nie b�dziem,
i po c� tyle �piewno�ci?
DZIENNIKARZ
Oto tak, tak z rozlewno�ci
towarzyskiej.
SCENA 3.
RADCZYNI, HANECZKA, ZOSIA.
HANECZKA
Ach, cioteczko, ciotusie�ko!
RADCZYNI
Co, serde�ko?
HANECZKA
Tamci ta�cz�, my stoimy;
chcemy ta�czy� tak�e i my.
RADCZYNI
Mo�e kt�ry� z pan�w zechce?
ZOSIA
Z nikim z pan�w ta�czy� nie chc�.
RADCZYNI
Pota�cujcie troch� same.
ZOSIA
My by�my chcia�y z dru�bami,
z tymi, co pawimi pi�rami
zamiataj� pu�ap izby.
RADCZYNI
Posz�yby�cie tam do ci�by?
HANECZKA
To tak mi�o, mi�o w �cisku.
RADCZYNI
Oni si� tam gniot�, t�ocz�
i ni st�d, ni zow�d naraz
trzask, prask, bij� si� po pysku;
to nie dla was.
ZOSIA
My wr�cimy zaraz.
RADCZYNI
C�e� ty dzi� tak weso�a?
Odgarnij se w�osy z czo�a.
ZOSIA
Raz doko�a, raz doko�a!
HANECZKA
Ciotusie�ka z�a okropnie,
z�a okrutnie - a przelotnie -
zaraz buzi� poca�uj�.
RADCZYNI
Hanka zawsze swego dopnie.
Niech si� panna wyta�cuje.
SCENA 4.
RADCZYNI, KLIMINA.
KLIMINA
Pochwalony, dobry wiecz�r pa�stwu.
RADCZYNI
Pochwalony - gospodyni..:
KLIMINA
Tu wsiosko od male�ko�ci, Klimina,
po w�jcie wdowa.
RADCZYNI
Radczyni
jestem z Krakowa.
KLIMINA
Macie syna.
RADCZYMI
Ta�cuje tam.
KLIMINA
Niech si� bawi;
som ta dziwki, niech nie stoj�.
RADCZYNI
Jako� mu nie idzie sporo,
bo si� ino pogapuje.
KLIMINA
Panowie dziwek si� boj�;
zaraz kt�ra co przyniesie,
ino roz sie przeta�cuje.
RADCZYNI
Wy�cie sobie, a my sobie.
Ka�den sobie rzepk� skrobie.
KLIMINA
My�la�am, pom�wi� z matusi�,
toby wnuczka ko�ysa�a - ?
RADCZYNI
A to�cie wy skora, kumosiu;
ledwo �e wko�o spojrza�a.
ju� by mi syn�w swata�a - ?
KLIMINA
Hej, jo sie bawi�a wprz�dzi,
teroz bym lo inszych chcia�a.
Coraz wi�cej potrza ludzi.
�eni�abym, wydawa�a!
SCENA 5.
ZOSIA, KASPER.
ZOSIA
Dru�ba ta�czy, prosz� ze mn�.
KASPER
Panienka obcesem wpada.
ZOSIA
A w k�eczko..:
KASPER
Dooko�a.
Panienka se ta weso�a.
Ano Ka�ka b�dzie rada,
jak przestoi.
ZOSIA
Ka�ka, jaka?
KASPER
Ano ta, co w k�cie taka..:
ZOSIA
Druhna?
KASPER
Ju�ci, druhna pirso,
co mi j� na �one raj�.
ZOSIA
Raz doko�a, raz doko�a...
KASPER
Panienka si� nie zgniwaj�,
�e j� lepiej gabne w pasie,
ano Ka�ka w sobie syrso:
ZOSIA
Pewno dru�ba kocha Kasie - ?
KASPER
Panienka se ta weso�a.
ZOSIA
Raz doko�a, raz doko�a...
SCENA 6.
HANECZKA, JASIEK.
HANECZKA
Jakby Jasiek chcia� ta�cowa�,
tobym z Ja�kiem ta�cowa�a - ?
JASIEK
A mog� sie ofiarowa�,
by ino panienka chcia�a - ?
HANECZKA
Prosz�, prosz�, chwilk� w ko�o,
jak weso�o, to weso�o.
Jasiek dzisiaj pierwszy dru�ba.
JASIEK
Najmilso mi tako s�u�ba.
SCENA 7.
RADCZYNI, KLIMINA.
RADCZYNI
C� ta, gosposiu, na roli?
Czy�cie sobie ju� posiali?
KLIMINA
Tym ta casem sie nie siwo.
RADCZYNI
A mieli�cie dobre �niwo - ?
KLIMINA
Dzi�ki Bogu, tak ta bywo.
RADCZYNI
Jak z�e �niwo, to was boli,
�e�cie s�� napracowali - ?
KLIMINA
Zawsze� sie co przecie zgarnie
RADCZYNI
Dobrze sobie wygl�dacie.
KLIMINA
I pani ta tyz nie marnie.
RADCZYNI
Jeszcze si� widzicie m�oda.
KLIMINA
Jak po Marcinie jagoda.
RADCZYNI
Mo�e jeszcze si� wydacie - ?
KLIMINA
A c�z sie ta tak pytacie?!
SCENA 8.
KSI�DZ, PANNA M�ODA, PAN M�ODY.
PAN M�ODY
Ksi�dz dobrodziej �askaw bardzo.
Prosz� nas nie zapomina�.
KSI�DZ
S� i tacy, co mn� gardz�,
�em jest ze wsi, bom jest z ch�opa.
Patrz� koso - zb�d� pr�dko,
a tu mi na sercu lentko.
Sami swoi, polska szopa,
i ja z ch�opa, i wy z ch�opa
PAN M�ODY
Ksi�dz dobrodziej ju� niebawem
b�dzie nosi� pelerynk� - ?
KSI�DZ
Mo�e i nale�y mi si�;
lecz pewnego nic nie wi si�
Inni tak�e robi� �link�!
Mo�e sprawi� pelerynk� -
PAN M�ODY
Mo�e z konsystorza przecie
popatrz� okiem �askawem;
�ycz� bardzo.
PANNA M�ODA
Cho� co dadz�;
ino te ciarachy tworde,
trza by sto� i wali� w morde.
PAN M�ODY
Moja duszko, tu sie m�wi
o ko�cielnej dostojno�ci,
kt�r� maj� przyzna� Jegomo�ci.
PANNA M�ODA
Jo my�la�a, �e co inne.
KSI�DZ
Naiwne to i niewinne.
SCENA 9.
PAN M�ODY, PANNA M�ODA.
PANNA M�ODA
Ci�giem ino rad by� goda�,
jakie to kochanie b�dzie.
PAN M�ODY
A ty wolisz ca�owanie -
b�dziesz kocha�, a powiedz�e - ?
PANNA M�ODA
Przeciem ci ju� wygoda�a.
Przecie� ci mnie nikt nie wydrze.
PAN M�ODY
Serce do kochania radsze.
To� ju� moja! Rado��, szcz�cie!
Nie my�la�em, �e tak wiele.
PANNA M�ODA
Ano chcia�e�, masz wesele.
PAN M�ODY
Ach, nie patrz�, jak ca�uj�;
nie ca�uj�, kiedy patrz�,
a lica masz coraz g�adsze.
PANNA M�ODA
A krew sie tak zesumuje.
PAN M�ODY
Poca�uj�e, jeszcze, jeszcze,
niech�e tob� si� napieszcz�:
usta, oczy, czo�o, wieniec...
PANNA M�ODA
Taki� ta nienasyceniec.
PAN M�ODY
Nigdy syty, nigdy zado��;
taka to ju� dla mnie rado��;
ca�owa�bym ci� bez ko�ca.
PANNA M�ODA
A to m�c�co robota;
nie dziwota, nie dziwota,
�e� tak zbladno�, taki wrz�cy.
PAN M�ODY
Nie chwal�cy, nie chwal�cy,
spokoju mi nie dawa�y.
PANNA M�ODA
A bo chcia�e�.
PAN M�ODY
Same chcia�y.
PANNA M�ODA
C�z ta za �karadne �tuki?
PAN M�ODY
My�my takie samouki;
kocha�em si� po r�nemu,
a ciebie chc� po swojemu,
po naszemu.
PANNA M�ODA
A no z duszy,
jak ci dobrze, niech ta bedzie
PAN M�ODY
Teraz ci mnie nic nie zwiedzie.
Takem pragn��, zbo�a, s�o�ca...
PANNA M�ODA
Mos wesele! - Pod� do to�ca!
SCENA 10.
POETA, MARYNA.
POETA
�eby mi tak rzek�a kt�ra,
sercem ju� dysponuj�ca,
tak po prostu: <<no chc� ciebie>,
jak jaka wiejska dziewczyna...
MARYNA
To niby ja ta dziewczyna,
ja o�wiadczy� si� maj�ca?
Sk�d�e taka pewna mina?
POETA
Wcale insze mia�em plany,
je�lim plany mia� w og�le-
chcia�em co� powiedzie� czule,
chcia�em zapuka� w serduszko,
co� us�ysze�, co� pods�ucha�:
jak si� to tam musi rucha�,
jak si� to tam musi pali� - ?!
MARYNA
Musz� panu si� po�ali�,
w serduszku nie napalone;
jak kto we�mie mnie za �on�,
b�dzie sobie ciep�o chwali�;
musz� panu si� po�ali�:
cho� zimno, mo�na si� sparzy�.
POETA
Amor m�g�by gospodarzy�.
MARYNA
Amor �lepy, mo�e zdradzi�.
POETA
Amor: duch skrzydlaty, go�czy.
MARYNA
Pretensji do skrzyde� wiele.
POETA
Wi�c si� na pretensjach ko�czy
MARYNA
A nie ko�czy si� w ko�ciele.
POETA
By�by to ju� Amor w klatce.
MARYNA
Lis w pu�apce.
POETA
Motyl w siatce.
MARYNA
Pa� kr�lowej na us�ugach.
POETA
�lub po zap�aconych d�ugach.
Mi�o�� n�ci rozmaita.
MARYNA
A, to z nami kwita.
POETA
Kwita -
nie my�la�em, �e co� �wita,
pani prawie obra�ona - ?
MARYNA
Czego� to pan jeszcze szuka?
POETA
�e nie posz�a w las nauka.
MARYNA
Kt� si� uczy�?
POETA
Tak wzajemnie:
Ja od pani, pani ze mnie.
MARYNA
A na c� mnie tej nauki?
POETA
Na nic.
MARYNA
Wi�c?
POETA
Sztuka dla sztuki.
MARYNA
Zawr�t g�owy, wielka chwa�a;
niech pan sztuki p�ata r�ne,
bylebym ja spok�j mia�a.
POETA
Rozmowa z panienk� m�od�,
jak j� zwykle m�odzi wiod�
w takim stylu skrzyde�kowym;
rozmowa z pann� upart�:
o mi�o�ci, o Amorze,
o kochaniu, co w tym, owym
z nag�a si� przejawi� mo�e;-
szepty z pann� czaruj�c�,
przez p� serio, przez p� drwi�co-
zawsze jeszcze studium warto.
MARYNA
Przez p� drwi�co, przez p� serio
bawi si� pan galanteri�.
POETA
Ale gdzie ta, ale gdzie ta.
MARYNA
Pan poeta, pan poeta.
Co�, jak liryzm, struna brz�k�a:
ja o pana si� przel�k�a,
�e ta strza�a niespodziana
mo�e trafi�, ale pana.
POETA
Bawi� pani� galanteri�
przez p� drwi�co, przez p� serio;
st�d si� styl osobny stwarza:
nikt nikogo nie dosi�ga,
nikt nikogo nie obra�a -
na �okcie r�owa wst�ga -
nie prowadzi do o�tarza. -
Tajemnic� jest kobieta.
MARYNA
S�ucham, co to za wymowa!
POETA
S�owa, s�owa, s�owa, s�owa.
MARYNA
Ale gdzie ta, ale gdzie ta!
POETA
Jaka� zn�w refleksja nowa?
MARYNA
Pan poeta, pan poeta.
SCENA 11.
KSI�DZ, PAN M�ODY, PANNA M�ODA.
KSI�DZ
Zwracam si� do panny m�odej,
pij�c do pana m�odego...
PANNA M�ODA
C�z takiego, c�z takiego?
KSI�DZ
Mo�e, hm, po pewnym czasie,
bo to cz�owiek jest cz�owiekiem,
ot, przyk�adem tylu ludzi -
bo to cz�owiek jest cz�owiekiem,
usiada si� tylko z wiekiem...
PANNA M�ODA
Niby jak to kwa�ne mliko.
KSI�DZ
Wy�cie m�odzi, wy�cie m�odzi,
cho� si� dzisiaj wszystko godzi,
przyjdzie czas, co was och�odzi.
PAN M�ODY
Dzi�ki, niech si� ksi�dz nie trudzi,
niech nie trudzi si� dobrodziej,
wda� si� Pan B�g ju� w t� spraw�
i ten wszystko za�agodzi;
byli�my rano w ko�ciele,
brali�my �lub u o�tarza.
KSI�DZ
No, a1e to tak si� zdarza;
ogromnie przypadk�w wiele,
i przypomnie� po�ytecznie.
PAN M�ODY
Podzi�kuj�e za obaw�.
PANNA M�ODA
Zdar�abym jej �eb, jak krosna!
PAN M�ODY
A kocha, bo jest zazdrosna.
KSI�DZ
Ach, kolorowa bajecznie!
SCENA 12.
PAN M�ODY, PANNA M�ODA.
PAN M�ODY
Kochasz ty mnie??
PANNA M�ODA
Moze, moze-
ci�giem ino godos o tem.
PAN M�ODY
Bo mi serce wali m�otem,
bo mi w g�owie huczy, szumi...
moja Jagu�, to� ty moja?!
PANNA M�ODA
Twoja, jak trza, ju�ci twoja;
bo c� cie ta zn�w tak dumi?
Ci�giem ino godos o tem.
P AN M�ODY
A ty z twoim sercem z�otem
nie zgadniesz, dziewczyno-�ono,
jak rani serce wali m�otem,
jak ci� widz� z t� koron�,
z t� koron� �wiecide�ek,
w tym rozmaitym gorsecie,
jak lalk� dobyt� z pude�ek
w Sukiennicach, w gabilotce:
zapaseczka, gors, sp�dnica,
warkocze we wst��ek splotce;
�e to moje, �e to w�asne, ,
�e tak �wiat�em gor� lica!
PANNA M�ODA
Buciki mom troche ciasne.
PAN M�ODY
A to zezuj, moja z�ota.
PANNA M�ODA
Ze sewcem tako robota.
PAN M�ODY
Ta�cuj boso.
PANNA M�ODA
Panna m�odo? !
C�z ta znowu?! To ni mozno.
PAN M�ODY
Co si� m�czy�? W jakim celu?
PANNA M�ODA
Trza by� w butach na weselu.
SCENA 13.
KSI�DZ, PAN M�ODY.
PAN M�ODY
Kt� komu czego zabroni?
KSI�DZ
Zale�y, za czym kto goni.
PAN M�ODY
Tak cudzego pilnujecie - ?
KSI�DZ
Nie ka�dy ma jedno na �wiecie,
a ka�dy ma swoje osobne,
co go trzyma - a te drobne
rzeczki, ma�e, niepozorne
sk�adaj� si� na jedn� wielk� rzecz.
PAN M�ODY
Ksi�dz sobie, jako chcesz, przecz.-
Szcz�cie ka�dy ma przed nosem,
a jak ma, to trzeba bra�-
trzeba i�� za serdecznym g�osem
i nic pozwoli� si� kpa�.
KSI�DZ
No, m�j panie,
nie ka�demu jednakie wo�anie.
A jak kto r�k� si�gnie po co, a nie dostanie?
SCENA 14.
RADCZYNI, MARYNA:
RADCZYNI
A panny ju� bez pami�ci,
widz�, hulaj�.
MARYNA
Do smaku.
Jak mnie Czepiec chwyci� wp�,
jak zawin�� i oblecia� w k�ko,
tom w oczach zobaczy�a gwiazdy,
jakby jakie� napowietrzne jazdy,
kr�c�c� si� zawrotem k�.
RADCZYNI
Pot oblewa ca�e cz�ko;
mo�esz si� zazi�bi� wnet.
MARYNA
A tak - teraz to sobie my�l�:
co insze z�oto, a co insze mied�.
RADCZYNI
Nie ple�, spocznij, cicho sied�.
MARYNA
A my�l moja het, het, het...
SCENA 15.
MARYNA, POETA.
POETA
Elektryczno�� z oczu bije.
MARYNA
Zgrza�am si� przy ta�cowaniu.
POETA
Pani marzy o kochaniu-
co tam pani serce czyje.
MARYNA
Mo�e pa�skie serce zatem - - ?
POETA
Umie pani strzela� batem - - ?
MARYNA
Jak to, co to - tak przez kogo - ?
POETA
Tak w powietrze, a szeroko.
MARYNA
Co tam panu serce czyje; -
a umie pan kopn�� nog� - - ?
POETA
Tak przez kogo - ?
MARYNA
Nie tak srogo -
tak w powietrze, a wysoko.
POETA
Na co, po co?
MARYNA
Dla niczego.
POETA
To nic z�ego.
MARYNA
I nic z tego.
POETA
To zagadka?
MARYNA
Sfinks.
POETA
Meduza.
MARYNA
Mo�e z tego pan odgadnie
nowoczesny styl harbuza;
tak jak ja odgad�am snadnie:
pr�no�� na wysokiej skale,
w swojej w�asnej �pi�c� chwale.
POETA
Zeus i Pan B�g mieszka w niebie,
przedsi� obaj s� u siebie.
Psyche to najczulej pie�ci.-
O tym, gdzie kto �pi wysoko,
pani wie co� z g�uchych wie�ci;
nie dosi�g�o jeszcze oko.
MARYNA
Rozumiem co� z wielk� bied�,
nie dosi�g�o jeszcze oko,
nie zawlok�am si� na turnie;
tak tam dumnie, szumnie, chmurnie.
Ba�amuctwa w wielkim stylu,
kt�re ju� prze�y�o tylu,
r�ni wi�ksi, mniejsi, niscy;
wszystko bardzo wyj�tkowe,
bardzo dziwne, bardzo nowe,
tylko �e tak robi� wszyscy.
POETA
S�ucham, co to za wymowa - ?
MARYNA
S�owa, s�owa, s�owa, s�owa.
POETA
To uczucia tak si� garn�;
szkoda, �eby sz�y na marno.
MARYNA
Ale gdzie ta, ale gdzie ta.
Pan my�li, �e ja zaj�ta?
POETA
Widz�, �e pani pami�ta,
jaka komu etykieta
przylepiona i przypi�ta.
MARYNA
Szkoda, �eby sz�y na marno
te uczucia, co si� garn�:
pan poeta, pan poeta.
POETA
Ot� to, to etykieta.
SCENA 16.
ZOSIA, HANECZKA.
ZOSIA
Chcia�abym kocha�, ale bardzo,
ale tak bardzo, bardzo, mocno.
HANECZKA
To ta muzyka gra tak skoczno
i pewno serce tobie skacze.
Jeszcze si� dosy�, do�� nap�acze,
nim go kochanie u�agodzi.
Pociesz si�, serce, pociesz, mi�a,
jeszcze niejedna �za, mogi�a,
od tej mi�o�ci ciebie grodzi.
ZOSIA
Ze to tak losy szcz�ciem gardz�,
�e tak nie sypi� szcz�ciem w oczy,
tylko tak zaraz b�yski gasn�,
ledwo si� w oczach �wit roztoczy?
HANECZKA
Musisz przej�� wprz�dy cierpie� ko�o;
przej�� musisz wprz�dy n�dz�, bole,
a potem kiedy� b�dzie weso�o,
jak ci b�l serce do�� nakole.
ZOSIA
Ja, gdybym by�a los�w pani�,
na przyk�ad tak�, wiesz: Fortun�,
tobym odar�a z�ote runo,
�eby da� wszystko ludziom tanio;
�eby si� tak nie um�czali,
w takiem gonieniu ci�kiem, d�ugiem:
ka�den, jak wi�zie�, za swym p�ugiem;
�eby si� syto nakochali,
�eby si� wszystko im kr�ci�o:
jakby si� z�ote nitki wi�o.
HANECZKA
A tu s� takie Parki stare,
co no�ycami tn� prz�dziwo...
ZOSIA
A chyba to za jak� kar�
Mi�o�� jest tak� nieszcz�liw�.
Za czyj�� win�, czyj�� kar�
rwa� chc� prz�dziwo Parki stare...?
Ach, tak bym chcia�a kocha� bardzo
HANECZKA
Musisz si� wprz�dy do�� naszlocha�,
nap�aka�, zbecze�, razy wiele,
a�e postawi� ci� w ko�ciele,
a potem sobie mo�esz kocha�.
ZOSIA
Ach, tym uczucia moje gardz�-
nie to, nie jeszcze mia�am w my�li:
chcia�abym, �eby si� kto zjawi�,
kto by mi nagle si� spodoba�,
�ebym si� jemu te� uda�a
i by�my r�wno na to przy�li.
Widzisz, takiego bym kocha�a,
i to tak bardzo, bardzo, bardzo.
HANECZKA
Ach, tym uczucia moje gardz�;
przecie trza wprz�dy wypr�bowa�,
trza co� przecierpie�, co� przebole�,
�eby m�c mi�o�� uszanowa�.
ZOSIA
Ju� ja tam swoje b�d� wole�.
SCENA 17.
PAN M�ODY, �YD
PAN M�ODY
Przyszed� Mosiek na wesele...
�YD
Nu, ja tu przyszed� nie�miele.
PAN M�ODY
No, jeste�my przyjaciele.
�YD
No, tylko �e my jeste�my
tacy przyjaciele, co si� nie lubi�
PAN M�ODY
A tak, jak s� tacy, co skubi�,
to i s� tacy, co si� bocz�.
�YD
Niech si� bocz�, a jak oni potrzebuj�,
to ich u mnie jest bardzo wiele.
PAN M�ODY
W zastawie.
�YD
No, to tak, jak w kieszeni;-
pan dzisiaj w kolorach si� mieni;
pan to przecie jutro zruci - ?
PAN M�ODY
Narodowy ch�opski str�j.
�YD
No, pan si� narodowo ba�amuci,
panu wolno - a to �adny kr�j.-
to ju� by�o.
PAN M�ODY
No, to jeszcze wr�ci.
�YD
Jak b�dzie ka�dy patrze� przed nos sw�j,
mo�e co z tego b�dzie na inkszy raz.
PAN M�ODY
Oto w�a�nie teraz taki czas.
�YD
No, ja to gram na skrzypce, a pan na bas
PAN M�ODY
Przyszed� Mosiek na wesele, to mu basuj�.
�YD
No, ju� ja wiem od mojej c�rki,
�e pan m�ody muzyk� czuje.
PAN M�ODY
Pragn��em widzie� pann� Rachel�:
�YD
Ona przyjdzie sama tu;
m�wi�a, �e zamiast snu
woli widok pan�w i wesele -
wykszta�cona.
PAN M�ODY
Nawet wierz�.
�YD
M�wi, �e j� muzyka bierze,
za m�� jej nie bior� jeszcze;
mo�e j� przy poczcie umieszcze:
moja c�rka, to kobita,
a jest panna modern, ca�kiem
jak gwiazda.
PAN M�ODY
Wi�c satelita?
�YD
Jakie tylko ksi��ki s�, to czyta,
a i ciasto gniecie wa�kiem,
by�a w Wiedniu na operze,
w domu sama sobie pierze -
no, zna ca�y Przybyszewski,
a w�osy nosi w p�kole,
jak w�oscy w obrazach anieli
ala...
PAN M�ODY
A la Botticelli.
�YD
�eby pan by� przecie kiedy
chcia� z ni� gada� - ?
PAN M�ODY
Chcia�em, chcia�em.
Raz by�em, to nie zasta�em.
�YD
Ona lubi te poety;
ona nawet ch�opy lubi;
ona ch�opom kredyt daje,
to mi si� a� serce kraje,
bo to rzecz dra�ni�ca wielce
i nieraz jestem w rozterce:
tu interes - a tu serce.-
Po co si� pan z ch�opk� �eni?
S� panny inteligentne.
PAN M�ODY
One mnie si� wydaj� przeci�tne.
Kocham te z Botticellego,
lecz nie chc� zapycha� niemi
ka�dej pi�dzi naszej ziemi.
SCENA 18.
PAN M�ODY, �YD, RACHEL
RACHEL
Ach, bon soir.
�YD
Moja c�rka.
RACHEL
Jedna mnie tu zwiod�a chmurka,
jedna mg�a, opary nocy;
ta cha�upa roz�wiecona,
z daleka, jak arka w powodzi
b�oto naoko�o, potopy,
hukaj� pijane ch�opy;
ta cha�upa roz�wiecona,
graj�ca muzyk� w noc ciemn�,
wyda�a mi si� arcyprzyjem�,
jako arka, na kszta�t czar�w �odzi,
i przysz�am - - tate pozwoli...?
�YD
No, niech sobie Rachel poswywoli.
No, pan si� mn� �ydem brzydzi,
a j� to pan musi uszanowa�;
ona si� ojca nie wstydzi.
PAN M�ODY
Przysz�a pani z nami pota�cowa�;
je�li pani szuka parki,
przygarniemy j� w noc ciemn�.
Tam s� ta�ce - tam s� grajki,
a tu zastaw gospodarski.
SCENA 19.
PAN M�ODY, RACHEL
RACHEL
Ensemble jak z feerii, z bajki,
ach, ta chata roz�piewana,
jakby w niej s�owiki d�wi�cz�,
i te stroje uk�pane t�cz�,
PAN M�ODY
Ma pani s�uszno��, �my brz�cz�
najwi�cej woko�o �wiec;
gdzie b�yska, musz� si� zbiec.
RACHEL
Zlatuj� si� w dobrej wierze,
na o�lep, serdecznie, szczerze;
nie domy�laj� si� wcale;
�e ich tam czeka ogarek,
co im b�dzie skrzyd�a piec.
PAN M�ODY
Na skrzyd�ach pani tu przysz�a - ?
RACHEL
Na skrzyd�ach my�l moja zwis�a;
sz�am, przez b�oto po kolana,
od karczmy a� tu do dworu ;-
ach, ta chata roz�piewana,
ta rozta�czona gromada,
zobaczy pan, prosz� pana,
�e si� do poezji nada,
jak pan troch� zmieni, doda.
PAN M�ODY
Tak to czuj�, tak to s�ysz�:
i ten spok�j, i t� cisz�,
sady, strzechy, ��ki, gaje,
orki, �niwa, s�oty, maje.
�y�em dot�d w takiej cie�ni,
po�r�d mur�w szarej ple�ni:
wszystko by�o szare, stare,
a tu naraz wszystko m�ode,
znalaz�em �yw� urod�,
wi�c wdecham to �ycie m�ode;
teraz patrz� si� i patrz�
w ten lud krasy, kolorowy,
taki rze�ki, taki zdrowy-
cho�by szorstki, cho� surowy.
Wszystko dawne coraz bladsze,
ja to czuj�, ja to s�ysz�,
kiedy� wszystko to napisz�;
teraz tak w powietrzu wisz�
w tej urodzie, w tym weselu;
lec�, jak mnie konie nios� -
od miesi�ca chodz� boso,
od razu si� czuj� zdrowo,
chadzam boso, z go�� g�ow�;
pod sp�d wi�cej nic nie wdziewam,
od razu si� lepiej miewam.
SCENA 20.
PAN M�ODY, RACHIEL, POETA:
POETA
Panna m�oda jakie� s��wko
ma do ciebie.
PAN M�ODY
Rzucam dam�,
musz� s�u�y� mojej pani.
RACHEL
Mo�e s��weczko z wym�wk�,
bo co� na mnie kiwa g��wk�.
POETA
Takie tam drobnostki same.
SCENA 21.
RACHEL, POETA
RACHEL
A pan mi zostawia siebie.
POETA
Pani mnie interesuje.
RACHEL
Ja si� patrz� i miarkuj�.
POETA
Tak od pierwszego spojrzenia?
RACHEL
Ach, my�li pan, tak z niechcenia?
POETA
Trzask gromu.
RACHEL
Spud�owa� mo�na.
POETA
Ot�, panienko wielmo�na:
mi�o��, Amor, strza�a z�ota.
RACHEL
Amor, Amor, b�g, bo�yszcze,
rzuca si� na pastw� o�lep
i wo�a:
i zapal�, i zniszcz�.
POETA
Bellerofon leci oklep.
Pani poezj� przesi�k�a;
ledwo s��wek par� brz�k�a
Muza pani - a ju� b�yski - ?
RACHEL
Pan s�dzi, �e koniec bliski;
�e mnie porwie Amor-bo�ek?
POETA
Oto od st�p g�owy do n�ek:
Galatea!
RACHEL
Co, j a nimfa ?
To samo mi w�a�nie powtarza
pewien koncypient jurysta.
POETA
Wi�c go pani zaniedbuje,
�e to cz�owiek pracy - ?.
RACHEL
Limfa:
to jest taki, jak si� zdarza
zbyt cz�sto, co tylko powtarza,
co kto drugi gdzie umie�ci
w poezji albo w powie�ci;
nie indywidualista.
POETA
Pani ��da z pierwszej r�ki - ?
RACHEL
Jak od kwiat�w, od jab�oni,
od chmur, s�o�ca, �abek, gadu,
jak od kwitn�cego sadu; -
ca�a ta poezja, co goni
w powietrzu, kt�r� wichr miata,
kt�ra co dnia �wie�a wzlata,
z wszystkiego fosforyzuje -
pan to pisze, ja to czuj�,
wi�c...
POETA
I czeg� pani �yczy?
RACHEL
Miodu, rozkoszy, s�odyczy
mi�o�ci, roznami�tnienia
i szcz�cia.
POETA
A mi�o�� wolna?..:
RACHEL
Ach, marzy�am � tym zawsze!
POETA
A gdyby tak szcz�cie �askawsze
po�ali�o si� jej biedy?
RACHEL
przesta�abym marzy� wtedy.
SCENA 22.
RADCZYNI, PAN M�ODY:
PAN M�ODY
Jak si� �eni�, to si� �eni�!
RADCZYNI
Komu dzwoni� lat po�udnie,
niech si� spieszy u�y� wczasu.
PAN M�ODY
Tak si� pi� chce przy �r�de�ku;
o�eni� si� w tym pragnieniu,
to talk jakby w uniesieniu...
RADCZYNI
W r�wne nogi wskoczy� w studni�.
PAN M�ODY
Nie uton�, nie uton�!
RADCZYNI
Topi si�, kto bierze �on�:
PAN M�ODY
Niech si� stopi, niech si� spali,
byle �adnie grajcy grali,
byle grali na wesele.
Jak si� tak muzyka miele,
jak na �arnach, hula, dzwo�czy,
niech se huka, stuka, puka,
pl�sa, bije, przybasuje,
piska skrzypiec strun� cienk�,
tak podskocznie, tak mile�ko;
niech si� miele jak m�yn wodny
w noc miesi�czn�, w czas pogodny;
szumiej�ca, niech si� snuje,
a niech w d�wi�kach si� nie ko�czy,
cho�by usn�� w ta�cowaniu
przy mieleniu, przy hukaniu,
w zapomnieniu, w ko�ysaniu;
�wiaty czar�w - czar za �wiatem!-
jestem wtedy wszystkim bratem
i wszystko jest moim swatem
w tym weselu, w tej rado�ci:
B�g mi go�ci pozazdro�ci.
Granie mi�e, spanie mi�e,
�ycie by�o zbyt zawi�e,
mi�o snami uciec z �ycia,
sen, muzyka, granie, bajka -
zakupi�bym sobie grajka -
spa�, bo �ycie zbyt zawi�e,
trza by mie� ogromn� si��,
si�� jak�� tytaniczn�,
�eby by� czym� na tej wadze,
gdzie si� wszystko nia�czy w bladze
to ju� tak po uszy si�ga,
Los: fatyga, czas: mitr�ga.
Spa�, muzyka, granie, bajka,
zakupi�bym sobie grajka,
to mi si� do duszy nada...
RADCZYNI
Ach, pan gada, gada, gada.
SCENA 23.
PAN M�ODY, POETA.
PAN M�ODY
Jak�e ci tu na weselu?
POETA
Zdaje mi si�, �em pan m�ody,
PAN M�ODY
A mnie si� widzi, �e patrz�
na pi�kno i szcz�cie cudze,
�e nie moje to, co moje.
POETA
To s� takie niepokoje-
a co mnie tam szcz�cie moje
czy nie moje, a bierz licho!
PAN M�ODY
Tylko cicho, tylko cicho,
bo jak najdziesz twoje,
to tak jakby� nalaz� nut�.
POETA
Wiersze?
PAN M�ODY
Wra�enia, wra�enia najszczersze,
�piewnik serdeczny, kantyczki,
ca�o�� w ksi��ce, komplet serca,
i te wszystkie spotkania najpierwsze,
i te wszystkie rozmowy u pola,
i w ogr�dku, i we dworze,
w sieni, na przysionku, w komorze,
a� do �lubu, a�e do kobierca:
komplet serca.
POETA
To ciekawe,
�e, co my rozumiemy przez proz�,
przetapia si� na d�wi�k, rymy
i �e potem z tego id� dymy
po ca�ej literaturze.
PAN M�ODY
Zupe�nie tak, jak w naturze:
kwiat w swoim zapachu si� lotni
i przychodz� r�ni markotni
te same w�cha� r�e.
POETA
A gdyby tak ustroi� si� w r�e
drzewa,
i pokaza�: jak �piewa
cz�owiek, co w r�ach na czole
umiera - ?
PAN M�ODY
Trzeba by lutni Homera!
POETA
A Los, a Atmosfera,
a ogie�, a p�omieni g�ra,
a czarna ob�ok�w chmura;
co by si� ze stosu wzbi�a?!!
PAN M�ODY
�mier� !?
POETA
A to by�aby si�a!.
SCENA 24.
POETA, GOSPODARZ.
POETA
Taki mi si� snuje dramat
gro�ny, szumny, posuwisty
jak polonez; gdzie� z kazamat
j�k i zgrzyt, i wichr�w �wisty.-
Marz� przy tym wichr�w graniu-
o jakim� wielkim kochaniu.
Bohater w zbrojej, skalisty,
kto�, jakoby z�om granitu,
rycerz z czo�a, kto� ze szczytu
w grze uczucia, ch�op <<qui amat>>,
przy tym historia weso�a,
a ogromnie przez to smutna.
GOSPODARZ
To tak w ka�dym z nas co� wo�a:
jaka� historia weso�a,
a ogromnie przez to smutna.
POETA
A wszystko bajka wierutna.
Wyra�nie si� w oczy wciska,
zbroj� �wieci, zbroj� �yska
posta� dawna, coraz bliska,
dawny rycerz w pe�nej zbroi,
co niczego si� nie l�ka,
chyba widma zbrodni swojej,
a serce mu z bol�w p�ka,
a on, z takim sercem w zbroi,
zakl�ty, u �r�d�a stoi
i do m�t�w studni patrzy,
i przegl�da si� we studni.
A gdy wody czerpnie r�k�,
to mu woda si� zabrudni.
A pragnienie zdroju m�k�,
wi�c m�t�w czerpa ze studni;
u �r�d�a, jakby zakl�ty:
taki jaki� polski �wi�ty.
GOSPODARZ
Dramatyczne, bardzo pi�knie -
u nas wszystko dramatyczne,
w wielkiej skali, niebotyczne -
a jak taki heros j�knie,
to po ca�ej Polsce j�czy,
to po wszystkich borach szumi,
to po wszystkich g�rach brz�czy,
ale kto tam to zrozumi.
POETA
Dramatyczny, rycerz b��dny,
ale pan, pan pierwszorz�dny:
w zamczysku sam, osm�tnia�y,
a zamek opustosza�y,
i ten lud nasz, taki prosty,
u st�p zamku, u st�p dworu,
i ten pan, pe�en poloru,
i ten lud prosty, rubaszny,
i ten hart rycerski, �mia�y,
i gniew boski gromki, straszny.
GOSPODARZ
Tak si� w ka�dym z nas co� burzy,
na tak� si� burz� zbiera,
tak w nas ciska piorunami,
dziwnymi wre postaciami:
dawnym strojem, dawnym krojem,
a ze sercem zawsze swojem;
to dawno�� tak z nami walczy.
Coraz pami�� si� zaciera - - -
tak si� w ka�dym z nas co� zbiera.
POETA
Duch si� w ka�dym poniewiera,
�e czasami dech zapiera;
tak by gdzie� het gna�o, gna�o,
tak by si� nam serce �mia�o
do ogromnych, wielkich rzeczy,
a tu pospolito�� skrzeczy,
a tu pospolito�� t�oczy,
w�azi w usta, uszy, oczy;
duch si� w ka�dym poniewiera
i chcia�by si� wydrze�, skoczy�,
r�ce po pas w krwi ubroczy�,
rami� rozpostrze� szeroko,
wielkie skrzyd�a porozwija�,
lecie�, a nie da� si� mija�;
a tu pospolito�� niska
w�azi w usta, ucho, oko; -.
daleko, co by�o z bliska -
serce zaryte g��boko,
gdzie� pod czwart� g��bn� skib�,
�e swego serca nie dosta�.
GOSPODARZ
Tak si� orze, tak si� zwala
rok w rok, w ka�dym pokoleniu;
raz w raz dusza si� ods�ania,
raz w raz wielko�� si� wy�ania
i raz w raz gr��y si� w cieniu.
Raz w raz wstaje wielka posta�,
�e ino jej skrzyde� dosta�,
rok w rok w ka�dym pokoleniu,
i raz w raz przepada, ga�nie,
;jakby czas jej przepa�� w�a�nie.-
Ka�den ogie� sw�j zapala,
ka�den swoj� �wi�to�� �wi�ci...
POETA
My jeste�my jak przekl�ci,
�e nas mara, dziwo n�ci,
wytw�r t�sknej wyobra�ni
serce bierze, zmys�y dra�ni;
�e nam oczy zasz�y mg�ami;
pie�cimy si� jeno snami,
a to, co tu nas otacza,
zdolno�� nasza przeinacza:
w oczach naszych ch�op urasta
do pot�gi kr�la Piasta!
GOSPODARZ
A bo ch�op i ma co� z Piasta
co� z tych kr�l�w Piast�w - wiele!
- Ju� lat dziesi�� po�r�d siedz�,
s�siadujemy o miedz�.
Kiedy sieje, orze, miele,
taka godno��, takie wzi�cie;
co czyni, to czyni �wi�cie,
godno��, rozwaga, poj�cie.
A jak modli si� w ko�ciele,
taka godno��, to przej�cie;
bardzo wiele, wiele z Piasta;
ch�op pot�g� jest i basta.
SCENA 25.
POETA, GOSPODARZ, CZEPIEC, OJCIEC.
CZEPIEC
Szcz�� wam Bo�e!
OJCIEC
Pochwalony.
GOSPODARZ
Pochwalony, ojcze, kumie-
tyle go�ci od Krakowa!
OJCIEC
A bo lo nich to rzecz nowa,
co jest lo nos rzecz� star�,
inszom sie ta rzondzom wiar�,
przypatrujom sie jak czarom.
GOSPODARZ
A to dla nich nowe rzeczy,
to ich z ospa�o�ci leczy.
CZEPIEC
Pan brat - z miasta - do nas znowu.
Jak si� panu na wsi widzi?
POETA
Jak u siebie za pazuch�.
CZEPIEC
Tu ta �adniej, tam to brzydzij;
z miastowymi to dzi� krucho;
ino na wsi jesce dusa,
co si� z fantazyj� rusa.
GOSPODARZ
Gdyby wam tak..:
CZEPIEC
Nie powt�rzy�; -
jakby kiedy co do czego,
my�my - wi sie, nie od tego; --
ino kto by nos chcio� u�y�-
kosy wissom nad boiskiem.
OJCIEC
To�cie zawdy mocny pyskiem.
CZEPIEC
Ino sie napatrzcie pi�ci,
niech no ino kaj-gdzie �wisn�,
to s�ycha�, jak w zbiorach chrz�ci.
GOSPODARZ
Jak z tym �ydem...!
CZEPIEC
Tego �yda,
by�o, jak go hukne w pysk-
juzem my�lo�, �e sie stocy�,
on sie tylko krwiom zamrocy�,
a nie upod, bo by� �cisk.
A to by�o przy wyborze,
w sali w tym sokolskim dworze:-
po co sie bestyjo dar�a,
a to tak z ca�ygo gar�a;-
by�o, jak go hukne w pysk,
my�lo�em juz, �e sie stocy�,
on sie ino krwiom zamrocy�,
a nie upod, bo by� �cisk.
GOSPODARZ
To�cie Ptaka wybierali?
CZEPIEC
A kiedy ptak, niechta leci.
POETA
Macie ta skrzydlate ptaki?
CZEPIEC
Ptok ptakowi nie jednaki,
cz�ek cz�ekowi nie dor�wna,
dusa dusy zajrzy w oczy,
nie polezie orze� w g�wna-
pon jest taki, a ja taki;
jakby przysz�o co do czego,
wisz pon, to my tu gotowi,
my som swoi, my som zdrowi.
POETA
Pok�o�cie si� byle komu,
poszukajcie kr�la Piasta.
CZEPIEC
Pon mi razy dwa nie powi,
bo jo orze grunt i basta.
Znom, co kruk, a co p�draki,
bo jo orze grunt i basta.
GOSPODARZ
Brat m�j wiele podr�uje...
CZEPIEC
Szkoda, �e pon nie lubuje,
u nas wschodzi pikne �yto,
pon pszenice odlazuje;
pojonby sie pon z kobit�,
swoja rola, swoja wola,
swoje trocha, dobre i to.
POETA
Mnie to tak co� gna po �wiecie.
CZEPIEC
Kaj ta zn�w...
OJCIEC
Nie rozumiecie;
panu trza powietrza du�o.
POETA
Jestem sobie pan, �urawiec;
zlatam, jak sie ma na lato;
buduj� se gniazdo z r�,
ciu�am s�om� z waszych strzech,
przysiadam na kalenice,
rozpatruj� okolice:
daleko czy blisko burz?-
Ro�nie wtedy wszystko u mnie,
jak na pr�chnie, jak na trumnie;
pe�no wszelakiego ziela,
kt�re s�o�ca �ar a� spopiela ---
przy tym ta ogromna skala:
jak w cmentarzu Ruisdala.
A jak mnie kto w serce rani,
ostrz si� t�py w biodrze z�omi,
tego ani leczy�, ani
ustrzec si� i za�y� hartu;
cz�owiek si� na b�l �akomi,
�e b�l sw�j, �e to s� swoi-
ucieka wtedy za morze.
Jak tak sercem co zatarga,
to ostanie w sercu skarga;
chce mie� wtedy szumne �o�e
fal, gdzie szuka snu w g��binie,
snu w topieli, gna� w przestworze!
Taki grot si� ze mn� w��czy;
my�l�, �e tez1 b�l jest si��.
CZEPIEC
We� pan sobie �on� z prosta:
duza sc�cia, ma�e kosta.
GOSPODARZ
Cie, cie, cie, panie starosta!
Wy by�cie ino swatali!
CZEPIEC
Jo chce, by sie ludzie brali,
zeby sie jako garn�li,
zeby sie tak w kupe wzi�li,
toby sie przecie nie dali.
GOSPODARZ
A to sie wam chwali, chwali..:
OJCIEC
Czeg� wy tak prosto z mosta
na pana�cie nastawali - ?
Pon pedzieli, �e �urawiec.
POETA
Ptak powrotny
CZEPIEC
Pon latawiec!
SCENA 26.
OJCIEC, DZIAD.
DZIAD
Patrzcie, kumie, patrzcie, kumie,
jak sie wam to przydarzy�o.
OJCIEC
Pan B�g daje, Pan B�g bierze;
ani mi sie o tym �ni�o.
DZIAD
Piekne pany, szumne pany,
i c� wy na to mbwicie,
�e to niby r�ne stany - ?
OJCIEC
Co tam po kim szuka� stanu.
Ot, spodoba�a si� panu.
Jednakowo wszyscy ludzie.
Ot, pany si� nudz� sami,
to sie pieknie bawiom z nami.
DZIAD
Bawiom, bawiom, moi�ciewy,
a to� by�y dawniej gniewy!
Nawet by�a krew, rzeza�ce
i splami�a krew sukmany.
OJCIEC
Byli ta tacy poha�ce.
Jo nic nie wiem, jestem czysty.
To tam pewnie swoje robi
Czart i ogie� wiekuisty.
Nie w�d� nas na pokuszenie,
Panie Jezusie najs�odszy...
Wy�cie znali.
DZIAD
By�e� m�odszy,
a ja bywa� blisko, bywa�,
widzia�em, patrza�y oczy,
jak topnia� �nieg i krew sp�ukiwa�,
a potem Widziad�o kroczy,
wielk� czarn� chust� wieje
i �mier� sieje...
OJCIEC
Strasno podobno cholera..:
DZIAD
Tylo sta luda zabiera.-
Padali, jak b�ki ra�one,
byle ka, pod p�ot, na gnoju.
OJCIEC
Wieczyste odpocznienie...
DZIAD
Ha� kre�licie krzy� daremno!
Na czo�ach, jakby znaczone,
plamy czarne i plamy czerwone.
Dopust Boski - i rze� dopust.
Odbywa�o si� w czas zapust.
OJCIEC
Ot wy, dziadu, jakby kruk,
w��czycie si� przy weselu.
DZIAD
Hej hej, stary przyjacielu,
b�dzie pan tw�j wnuk.
SCENA 27.
DZIAD, �YD.
DZIAD
Tu ta�cuj�, tam hulaj�.::
�YD
W karczmie trza podmiata� izb�,
kr�cicie si� tu po weselu.
DZIAD
Lepiej si� im ta�czy w b�ocie,
tu wcale nie zamiataj� -
akurat �yd o nich dbo.
�YD
Co godocie, co godocie,
c�rka wam robot� do,
nie kr��cie si� tu, tam s�u�ba.
DZIAD
Mosiek ta tyz tu nie dru�ba.
�YD
Ja tom tu po interesie.
DZIAD
Ci�gn�� do swojego szynkwasu.
�YD
Z weselem tyle ha�asu,
�e wszystko si� gniecie tu:
DZIAD
On z miasta pan, ona ch�opka,
z miasta het poprzyjezdzali,
z ch�opami si� przywitali
jak si� patrzy.
�YD
Taka szopka,
bo to nie kosztuje nic
pota�cowa� sobie raz:
jeden Sas, a drugi w las.
SCENA 28.
�YD, KSI�DZ.
KSI�DZ
Ano, panie arendarzu,
jutro!
�YD
Termin, ja to wim.
KSI�DZ
A Mosiek jest akuratny,
to dlatego trzymam z nim.
�YD
Co do czego �yd jest nieprzydatny,
to do takich rzeczy z groszem
zawsze si� przyda.
KSI�DZ
Po ch�opach jednaka bieda;
nic nie sprzedam z pustym koszem.
�YD
Bier�, p�ac�.
KSI�DZ
Daj�, bier�.
�YD
Moje, twoje
KSI�DZ
Twoje, moje.
Ch�opsk� bied� nie obstoj�.
�YD
Patrz dobrodzij, co si� dzieje,
przy sto�ach si� ch�opy bij�!
Czepiec Ma�ka gruchno� w �eb.
KSI�DZ
Maciek ta ma mocn� g�owe.
�YD
Mo�e mu i nic nie zrobi�,
mo�e rozbi� na po�owe.
KSI�DZ
A niech si� ta ch�opy bij�.
To Mosiek w nich w�dk� leje,
�yd, ch�op, w�dka, stare dzieje.
�YD
A sprzedaj�, bo mam sklep;-
Czepiec jutro ma mnie p�aci�,
to dzi� w ko�o bije w pysk.
KSI�DZ
Na ch�opach si� chcesz bogaci�,
drzesz podw�jny zysk.
�YD
Chce dobrodzij na nich straci�,
karczm� oddam.
KSI�DZ
Jeszcze czas:
�YD
Czas to pieni�dz.
KSI�DZ
D�ug rzecz �wi�ta:
jutro termin.
�YD
�yd pami�ta
KSI�DZ
Pom�w z Czepcem.
�YD
Chamy pij�.
Kto by zadar� z t� bestyj�?
SCENA 29.
�YD, KSI�DZ, CZEPIEC.
CZEPIEC
O mnie mowa - jestem ci jo.
KSI�DZ
Panie Czepiec, zn�w co� by�o!
CZEPIEC
Obmy� sie juz, nic nie bedzie,
szy�ko prze�dzie, wylicy-sie.
KSI�DZ
A wam to cosi patrzy-sie
za te bitki, zwady, k��tnie.
CZEPIEC
Zawzi�ty jestem okrutnie,
po co mi sie pies sprzeciwio.
�YD
Panie Czepiec, wy�cie winni,
wy�cie zap�aci� powinni
za m�j konicz.
CZEPIEC
Ty psie �cirwo
konic tw�j? ��esz! Z nas si� �ywi�,
ssaj� nasz� krew - grosz �udz�,
nasze szy�ko �wi�stwem brudz�.
KSI�DZ
Panie Czepiec, macie d�ug.
CZEPIEC
Nawet konic nie by� wart;
te trzy kopki rai� czart;
nie dam nic.
KSI�DZ
(do �yda)
Pozwijcie s�dem.
CZEPIEC
(do Ksi�dza)
Ciewy, ciewy, z kiepskim rz�dem!
To� to z waszej �aski ino
Mosiek w karczmie sie rozpiro.
KSI�DZ
A bo wy nie chcecie p�aci�
CZEPIEC
Bo drzecie sk�re a� mi�o.
�YD
Prawda jest, za du�y czynsz!
Spu�ci z czynszu ksi�dz dobrodzij.
CZEPIEC
(wskazuj�c �yda)
A, bo trzeba drzy� takiego.
KSI�DZ
Jaka taksa s�uszna, musz�.
�YD
(wskazuj�c Czepca)
Nie dam ksi�dzu, a� zap�aci
sw�j d�ug.
KSI�DZ
(do Czepca)
P�a�cie d�ug ! !
CZEPIEC
Cy kaci? !
To kt� moich groszy z�odzij,
czy �yd jucha, cy dobrodzij!?
KSI�DZ
W�dka-
�YD
We�, sk�d chcesz!
CZEPIEC
Psie dusze! !
Niech jegomo�� si� nie gniewa,
ale takim w gor�co�ci,