13095

Szczegóły
Tytuł 13095
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

13095 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 13095 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

13095 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Oskar Wilde Prawdziwy przyjaciel Devoted friend Pewnego razu stary szczur wodny wystawi� g�ow� ze swej dziury. Mia� du�e kr�g�e oczy i szorstkie siwe bokobrody, a ogon podobny do pod�u�nego kawa�ka czarnej gumy. W�a�nie p�ywa�y po stawie m�ode kacz�ta, wygl�daj�ce jak stado ��tych kanark�w, a matka ich, ca�kiem bia�a, o prawdziwie czerwonych nogach, uczy�a je stawa� na g�owie. � Nigdy si� nie dostaniecie do dobrego towarzystwa, dop�ki nie nauczycie si� sta� na g�owie � m�wi�a do nich niezliczone razy pokazuj�c, jak si� to robi. Ale piskl�ta nie zwraca�y na ni� uwagi. By�y tak m�ode, �e wcale nie rozumia�y, co to za korzy�� nale�e� do dobrego towarzystwa. � Jakie niepos�uszne dzieci! �krzykn�� stary szczur. � Zas�uguj� doprawdy, by je potopi�. � Wcale nie � odpar�a kaczka � ka�dy pocz�tek jest trudny, a rodzice nie mog� nigdy by� do�� cierpliwi. � Ach! Nie znam zupe�nie tych uczu� rodzicielskich � rzek� stary szczur � bo nie mam rodziny. Istotnie,nigdy nie by�em �onaty i nigdy te� nie my�l� si� �eni�. Mi�o�� jest wcale dobr� rzecz�, ale przyja�� jest znacznie wznio�lejsza. Zaprawd�, nie znam na �wiecie nic r�wnie szlachetnego i wznios�ego, jak prawdziwa przyja��. � A jakie�, prosz�, s� twoje poj�cia o obowi�zkach prawdziwej przyja�ni? � zagadn�a zielona makol�gwa, kt�ra siedz�c na pobliskiej wierzbie, s�ysza�a poprzedni� rozmow�. � Tak, tego w�a�nie i ja pragn�abym si� dowiedzie� � rzek�a kaczka i przyp�yn�wszy nad brzeg stawu, stan�a na g�owie, aby dzieciom swym da� dobry przyk�ad. � Co za g�upie pytanie! � krzykn�� szczur. � Oczywi�cie, �e od przyjaciela wymaga�bym, aby si� dla mnie po�wi�ca�. � A jakim by�by� ty wzgl�dem niego? � spyta� ptaszek ko�ysz�c si� na srebrnej ga��zce i trzepocz�c skrzyde�kami. � Nie rozumiem twego pytania � odpar� szczur. � Wi�c pozw�l, a opowiem ci histori� na ten temat � rzek�a makol�gwa. � Czy ta historia mnie dotyczy? � spyta� szczur. � Je�li tak, to ch�tnie pos�ucham, gdy� nadzwyczajnie lubi� opowiadania. � Da si� do ciebie zastosowa� � odpar�a makol�gwa i, sfrun�wszy z ga��zki, usiad�a nad brzegiem stawu i opowiedzia�a histori� o prawdziwym przyjacielu. � Razu pewnego � pocz�a makol�gwa � �y� sobie poczciwy ch�opiec, Janek. � Czy by� bardzo zdolny? � spyta� szczur. � Nie � odpar�a makol�gwa. �Nie s�dz�, aby posiada� jakiekolwiek wybitne zdolno�ci, bo odznacza� si� tylko dobrym sercem i weso��, kr�g��, zawsze pogodn� twarz�. Mieszka� w mizernej cha�upce, sam jeden i po ca�ych dniach pracowa� w swym ogrodzie. Ale te� w ca�ej okolicy nie by�o ogrodu r�wnie uroczego. Ros�y tam stokrotki i lewkonie, wiosn�wki i �niegu�ki. Kwit�y r�e damasce�skie i ��te r�e, krokusy liliowe i z�ote, fio�ki ciemne i bia�e. Ostr�ki kwit�y i powoje, majeranek i wonne bazylie, bia�e lilie i prymulki, narcyzy i go�dziki � wszystkie kwit�y kolejno w odpowiedniej porze, jedne po drugich, tak �e zawsze ogr�d przedstawia� si� pi�knie i mi�e wok� siebie roztacza� wonie. Janek mia� wielu przyjaci�, ale najserdeczniejszym ze wszystkich by� Hugo, m�ynarz. Istotnie, bogaty m�ynarz tak bardzo by� dla� serdeczny, �e zawsze przechodz�c ko�o jego ogrodu pochyla� si� przez parkan i zrywa� du�� wi�zank� kwiat�w lub p�k jarzyn albo nape�nia� sobie kieszenie �liwkami lub wi�niami, zale�nie od pory roku. �Prawdziwi przyjaciele powinni mie� wszystko wsp�lne� � zwyk� by� powtarza� m�ynarz, a Janek potakiwa� i u�miecha� si�, dumny, �e ma przyjaciela o tak szlachetnych przekonaniach. Czasami, co prawda, s�siedzi bardzo si� dziwili, �e bogaty m�ynarz niczym si� nie odwzajemnia Jankowi, pomimo �e w m�ynie mia� setki wor�w pe�nych m�ki i sze�� dojnych kr�w, i ca�e stada we�nistych owiec. Janek jednak nigdy nie zadawa� sobie podobnych pyta� i nic mu nie sprawia�o takiej rozkoszy jak przys�uchiwanie si� tym cudownym uwagom, jakie m�ynarz wyg�asza� o bezinteresowno�ci prawdziwej przyja�ni. Poza tym ci�gle pracowa� w swym ogrodzie. Podczas wiosny, lata i jesieni czu� si� bardzo szcz�liwy, ale gdy zima nadesz�a i nie mia� kwiat�w ni owoc�w, by je wynosi� na targ, nieraz cierpia� wtedy od g�odu i ch�odu i cz�sto udawa� si� na spoczynek bez kolacji, posiliwszy si� paru suchymi gruszkami i twardymi orzechami. Przy tym by� te� przez ca�� zim� bardzo osamotniony, gdy� m�ynarz nigdy go wtedy nie odwiedza�. �Nie powinienem odwiedza� Janka, dop�ki �nieg le�y � mawia� m�ynarz do swej �ony � albowiem ludzi strapionych nale�y pozostawia� samych, a nie naprzykrza� si� wizytami. Takie jest przynajmniej moje zapatrywanie na przyja�� i jestem pewny, �e mam s�uszno��. Wol� przeto zaczeka� do wiosny, wtedy go odwiedz� i przyjm� od niego du�y koszyczek pierwiosnk�w, czym mu wielk� sprawi� przyjemno��.� �Doprawdy, jak ty zawsze my�lisz i troszczysz si� o innych � odpar�a �ona siedz�c wygodnie w du�ym fotelu, przy trzaskaj�cym na kominku ogniu. � To rozkosz prawdziwa s�ysze� ci� m�wi�cego o przyja�ni. Jestem pewna, �e sam pastor nie powiedzia�by tak pi�knych rzeczy, pomimo �e mieszka w domu trzypi�trowym i nosi z�oty pier�cie� na ma�ym palcu.� �Ale czy nie mogliby�my zaprosi� Janka do nas? � zagadn�� najm�odszy synek m�ynarza. � Skoro Janek jest teraz w biedzie, to ja odst�pi� mu po�ow� mej zupy i poka�� bia�e kr�liki.� �Jaki� z ciebie g�uptas! � krzykn�� m�ynarz. � Nie wiem istotnie, po co ci� posy�am do szko�y. Zdaje si�, �e wcale tam nie korzystasz. Jak to, wi�c nie wiesz, �e gdyby Janek tu przyszed� i zobaczy� nasz ogie� na kominku i smaczn� kolacj�, i du�� beczk� czerwonego wina, musia�by uczu� zazdro��, a zazdro�� jest uczuciem strasznym, mog�cym wypaczy� najlepsz� nawet natur�. A ja absolutnie nie dopuszcz�, by natura Janka zosta�a wypaczona. Jestem najlepszym jego przyjacielem i zawsze b�d� czuwa�, by nie by� nara�ony na zgubne pokusy. Zreszt�, gdyby Janek tu przyszed�, m�g�by te� za��da�, bym mu da� troch� m�ki na kredyt, a tego uczyni� bym nie m�g�. M�ka co innego, a przyja�� tak�e co innego, i nigdy nie nale�y bra� jedno za drugie. Tak, to zupe�nie r�ne s�owa i r�ne te� maj� znaczenie. Ka�dy to zrozumie.� �Jak ty �wietnie m�wisz! � ozwa�a si� �ona nalewaj�c sobie szklank� gor�cego piwa � doprawdy, czuj�, �e ogarnia mnie senno��. Tak jakbym by�a w ko�ciele.� �No tak � odpar� m�ynarz � bardzo wielu ludzi post�puje dobrze, ale bardzo niewielu umie dobrze m�wi�, z czego wynika, �e m�wienie jest rzecz� trudniejsz� i bardziej wytworn�.� Co powiedziawszy, rzuci� surowe spojrzenie na najm�odszego synka, kt�ry uczu� si� tak zawstydzony, �e zwiesi� g�ow� i obla� si� purpurowym rumie�cem, wreszcie rozszlocha� nad sw� herbat�. By� jednak tak m�ody, �e nale�y go usprawiedliwi�. � Czy to ju� koniec historii? � spyta� szczur. � Sk�d�e! � oburzy�a si� makol�gwa � to dopiero pocz�tek. � W takim razie jeste� bardzo zacofana � rzek� szczur. � Ka�dy dobry nowelista zaczyna teraz swoje opowiadanie od ko�ca, doprowadza je do pocz�tku, a zaka�cza w �rodku. Tak nakazuje nowa metoda. Du�o o tym s�ysza�em tymi dniami od pewnego krytyka, kt�ry przechadza� si� z jednym m�odzie�cem doko�a stawu, rozmawiaj�c o tej kwestii. Jestem przekonany, �e mia� s�uszno��, nosi� bowiem b��kitne okulary i mia� du�� �ysin�, a ilekro� m�odzieniec robi� jak�� uwag�, krytyk odpowiada�: phi! Ale prosz�, opowiadaj dalej sw� histori�. Niezmiernie mi si� podoba ten m�ynarz. Ja sam posiadam mn�stwo pi�knych przymiot�w i dlatego tak wielk� dla niego odczuwam sympati�. � Ot� � m�wi�a dalej makol�gwa przest�puj�c z n�ki na n�k� � skoro tylko zima min�a i pierwiosnki zacz�y otwiera� swe blade gwiazdki, m�ynarz oznajmi� swej �onie, �e p�jdzie odwiedzi� Janka. �Jakie ty masz dobre serce! � wykrzykn�a �ona. � Ustawicznie my�lisz tylko o drugich. A nie zapomnij zabra� z sob� du�ego kosza na kwiaty.� Wi�c m�ynarz zwi�za� skrzyd�a wiatraka silnym �a�cuchem �elaznym i wyszed� z domu z du�ym koszem w r�ku. �Dzie� dobry, Janku� � przywita� m�ynarz przyjaciela. �Dzie� dobry� � odpowiedzia� Janek, wsparty na �opacie, �miej�c si� rado�nie od ucha do ucha. �I jak�e ci si� wiod�o przez zim�?� � spyta� m�ynarz. �Ach, istotnie! � wykrzykn�� Janek � jak�e jeste�cie dobrzy, �e si� o to pytacie. Niestety, dosy� �le mi si� wiod�o, ale na szcz�cie nadesz�a ju� wiosna, jestem zn�w wes� i wszystkie moje kwiaty dobrze si� rozwijaj�.� �Cz�sto o tobie m�wili�my tej zimy � powiedzia� m�ynarz � i zastanawiali�my si�, jak sobie dajesz rad�.� �To bardzo �adnie z waszej strony � rado�nie zawo�a� Janek � obawia�em si� bowiem, �e�cie o mnie zapomnieli.� �Janku, jestem zdumiony! � odpar� m�ynarz � Przyja�� nie zna zapomnienia. To w�a�nie stanowi najwi�kszy jej urok. Ale boj� si�, czy ty w og�le rozumiesz poezj� �ycia. �liczne atoli, widz�, masz pierwiosnki!� �Naprawd� s� bardzo �adne, i szcz�cie dla mnie, �e tyle ich zakwit�o � odpar� Janek. � W�a�nie zamierzam je zerwa� i sprzeda� w mie�cie c�rce burmistrza, a za te pieni�dze odkupi� taczk�.� �Odkupi� taczk�! Wszak nie chcesz przez to powiedzie�, �e j� sprzeda�e�? By�oby to wielkim g�upstwem z twej strony!� �Tak � przyzna� Janek � by�em jednak zmuszony to uczyni�. Bo wiecie, zima ta by�a dla mnie bardzo ci�ka i nie mia�em za co kupi� k�sa chleba. Wi�c naprz�d sprzeda�em srebrne guziki od mej od�wi�tnej kapoty, nast�pnie srebrny �a�cuszek, p�niej du�� fajk�, a wreszcie zmuszony by�em sprzeda� taczk�. Ale teraz wszystko to odkupi� z powrotem.� �Janku � rzek� m�ynarz � ja ci odst�pi� moj� taczk�. Wprawdzie w niezbyt dobrym jest stanie, jedna strona ca�kiem odpad�a i k�ka tak�e po�amane, ale mimo tego ofiaruj� ci j�. Wiem, �e to z mej strony bardzo wspania�omy�lnie i niejeden b�dzie mnie z tego powodu uwa�a� za g�upca, ale ja nie jestem jak inni ludzie. Moim zdaniem, wspania�omy�lno�� jest istot� przyja�ni, zreszt� dla siebie kupi�em ju� now� taczk�. Tak, mo�esz by� co do tego ca�kiem spokojny � dostaniesz moj� taczk�.� �Tak, istotnie, to bardzo wspania�omy�lnie z waszej strony! � wykrzykn�� Janek, a jego kr�g�a, pogodna twarz zap�on�a rado�ci�. � Ja z �atwo�ci� naprawi� t� taczk�, bo w�a�nie mam w domu now� desk�.� �Now� desk�! � krzykn�� m�ynarz � w�a�nie tego mi potrzeba do naprawy dachu na stodole. Ogromna si� w nim zrobi�a dziura, i zbo�e ca�kiem mi zamoknie, je�li jej nie naprawi�. Jak to dobrze, �e mi o tym przypomnia�e�! Dziwne zaiste, jak jeden dobry czyn natychmiast wywo�uje drugi. Ja ci da�em taczk�, a ty zaraz obdarzasz mnie desk�. Wprawdzie taczka znacznie wi�ksz� ma warto�� ni� deska, lecz prawdziwa przyja�� nie zwa�a na takie drobnostki. Prosz� ci�, daj mi zaraz t� desk�, a jeszcze dzi� zabior� si� do roboty.� �Zgoda!� � wykrzykn�� Janek, natychmiast biegn�c po desk�. �Niezbyt wielka ta twoja deska � rzek� m�ynarz obejrzawszy j� � i zdaje mi si�, �e po naprawieniu dziury w moim dachu nic chyba nie zostanie do naprawy taczki, ale przyznasz, �e to ju� nie moja wina. A teraz, skoro ja ci przyrzek�em taczk�, s�dz�, �e w zamian ty mi dasz troch� kwiat�w. Oto kosz, i s�dz�, �e mi go nape�nisz.� �Mam go nape�ni�?� � spyta� Janek mocno zak�opotany. Kosz bowiem by� bardzo du�y, i biedny ch�opak wiedzia�, �e je�li go nape�ni, nie b�dzie ju� mia� �adnych kwiat�w do sprzedania, a tak bardzo pragn�� odzyska� swe srebrne guziki. �Oczywi�cie! � odpar� m�ynarz. � Przyznasz przecie, �e za taczk� mog� chyba ��da� od ciebie troch� kwiat�w. Mo�e si� myl�, ale, moim zdaniem, przyja�� winna by� wolna od wszelkiego egoizmu.� �M�j drogi przyjacielu! � wybuchn�� Janek. � Z ch�ci� oddaj� wam wszystkie kwiaty z mego ogrodu. Wi�cej mi zale�y na waszym dobrym mniemaniu ni� na odzyskaniu kiedykolwiek tych guzik�w.� I co pr�dzej pomkn�� w g��b ogrodu, zerwa� wszystkie pierwiosnki i nape�ni� nimi. kosz m�ynarza. �Do widzenia, Janku!� � �egna� go m�ynarz odchodz�c w stron� wzg�rza z desk� na ramieniu i du�ym koszem kwiat�w w r�ku. �Do widzenia!� � odpar� Janek, �wawo zabieraj�c si� zn�w do roboty, tak by� uradowany taczk�. Nazajutrz zaj�ty by� przywi�zywaniem opadaj�cych p�d�w bluszczu nad bram�, gdy us�ysza� g�os m�ynarza, kt�ry go wo�a� po imieniu. Zbieg� wi�c szybko z drabiny i przez parkan wyjrza� na ulic�. Istotnie zobaczy� m�ynarza, d�wigaj�cego na plecach ogromny w�r m�ki. �M�j drogi Janku � rzek� m�ynarz � czy nie zechcia�by� odnie�� do miasta tego wora m�ki?� �Och, bardzo mi przykro � pocz�� Janek � ale doprawdy jestem dzi� ogromnie zaj�ty w ogrodzie. Postanowi�em przywi�za� wszystkie pn�cze i podla� kwiaty, i skosi� traw�.� �Tak � odpar� m�ynarz � ale wobec tego, �e ja ci da�em taczk�, nieuprzejmie to z twojej strony odmawia� mi drobnej przys�ugi.� �Ach, nie m�wcie tak! � zawo�a� Janek. � Ja dla wszystkich pragn��bym by� uprzejmy.� I chwyciwszy czapk�, wzi�� na ramiona ci�ki w�r i powl�k� si� z nim w stron� miasta. Dzie� by� bardzo skwarny, a droga tak pe�na kurzu, �e zanim Janek przeby� sze�� mil, uczu� si� strasznie znu�ony i musia� usi��� i wypoczywa�. Przezwyci�y� si� jednak i ostatecznie dotar� do miasta. Sprzedawszy m�k� po bardzo dobrej cenie, spiesznie wraca� do domu, gdy� obawia� si�, �e w nocy mogliby go napa�� rabusie. �Ci�ki mia�em dzie� � m�wi� do siebie Janek udaj�c si� na spoczynek. � Jestem jednak zadowolony, �e nie odm�wi�em m�ynarzowi, kt�ry jest przecie� najlepszym moim przyjacielem, a opr�cz tego darowa� mi jeszcze taczk�.� Nazajutrz wczesnym rankiem m�ynarz przybieg�, by odebra� pieni�dze za w�r m�ki, ale Janek by� tak zm�czony, �e le�a� jeszcze w ��ku. �Dalib�g! � zawo�a� m�ynarz � widz�, �e jeste� bardzo leniwy. Maj�c zamiar obdarzy� ci� taczk�, s�dzi�em istotnie, �e energiczniej umiesz pracowa�. Lenistwo jest wielkim grzechem, i nie znosz�, aby kt�rykolwiek z mych przyjaci� by� opiesza�y lub niedba�y. Nie powinno ci� dziwi�, �e m�wi� z tob� tak otwarcie. Nie przysz�oby mi do g�owy post�powa� w ten spos�b, gdybym nie by� twym przyjacielem. Ale jaka� by�aby korzy�� z przyja�ni, gdyby nie mo�na by�o m�wi� otwarcie, co si� my�li? Ka�dy mo�e prawi� komplementy i schlebia�, i stara� si� przypodoba�, ale prawdziwy przyjaciel zawsze m�wi nieprzyjemne prawdy i nie waha si� sprawi� przykro�ci. I je�li jest prawdziwie szczerym przyjacielem, to woli nawet tak post�powa� wiedz�c, �e w�wczas post�puje dobrze.� �Bardzo mi przykro � usprawiedliwia� si� Janek przecieraj�c oczy i zrywaj�c z g�owy szlafmyc� � ale by�em ogromnie znu�ony, wi�c postanowi�em pole�e� dzi� troch� d�u�ej w ��ku i s�ucha� �piewu ptak�w. Czy wiecie, �e ilekro� s�ucham �piewu ptak�w, lepiej nast�pnie pracuj�?� �Bardzo mnie to cieszy � szybko odpar� m�ynarz klepi�c Janka po ramieniu � bo w�a�nie chc� ci� zabra� z sob�, skoro tylko si� ubierzesz, aby� mi naprawi� dziur� w dachu.� Biednemu Jankowi bardzo by�o spieszno do roboty w ogrodzie, gdy� kwiaty ju� od dw�ch dni nie by�y podlane, nie �mia� jednak odm�wi� m�ynarzowi � tak dobremu swemu przyjacielowi. �A czy uwa�aliby�cie za nieuprzejmo��, gdybym odpowiedzia�, �e jestem dzi� ogromnie zaj�ty?� � bada� cicho i nie�mia�o. �Oczywi�cie � odpar� m�ynarz. � S�dz�, �e niewiele chyba ��dam od ciebie wobec tego, �e zamierzam ci odst�pi� taczk�, ale skoro odmawiasz, to zaraz st�d odejd� i sam naprawi� dziur� w dachu.� �Ach! przenigdy!� � krzykn�� Janek i wyskoczywszy z ��ka, �piesznie si� ubra� i poszed� do stodo�y m�ynarza. Pracowa� ca�y dzie� a� do zachodu s�o�ca, a wtedy przyszed� do� m�ynarz, by zobaczy�, jak mu idzie robota. �I c�, Janku, czy dach ju� naprawiony?� � spyta� przyja�nie. �Tak, w�a�nie sko�czy�em� � odpar� Janek schodz�c na d� po drabinie. �Ach! � rzek� m�ynarz � �adna praca nie daje tyle zadowolenia, jak ta, kt�r� spe�niamy dla innych.� �To prawdziwa rozkosz s�ucha�, jak tak �adnie m�wicie .� odpar� Janek siadaj�c i ocieraj�c pot sp�ywaj�cy mu strugami z czo�a � ogromna rozkosz. Ale obawiam si�, �e ja nigdy nie b�d� mia� tak pi�knych my�li,� �Ach! nab�dziesz je z czasem � uspokaja� m�ynarz, � Tylko oczywi�cie, musisz sobie zadawa� wi�cej trudu ni� dotychczas. Teraz uczysz si� dopiero praktycznej strony przyja�ni, kiedy� przyswoisz sobie tak�e teori�,� �Czy naprawd� s�dzicie, �e j� sobie kiedy� przyswoj�?� � pyta� Janek, �Bez w�tpienia! � potwierdzi� m�ynarz. � Ale teraz, skoro ju� dach naprawiony, najlepiej b�dzie, gdy p�jdziesz do domu i wypoczniesz. Jutro bowiem, wczesnym rankiem musisz mi wygna� owce na pastwisko.� Janek nie mia� odwagi cokolwiek odpowiedzie�, a nazajutrz wczesnym rankiem m�ynarz sta� ju� przed jego cha�up� z du�ym stadem owiec, z kt�rym Janek niebawem ruszy� w g�ry. Strawi� ca�y dzie� na wyp�dzaniu owiec na pasz� i zap�dzaniu ich napowr�t do obory, a gdy wieczorem wr�ci� do swojej izdebki, by� tak znu�ony, �e zasn�� na krze�le i zbudzi� si� dopiero nad ranem. ��liczn� b�d� dzi� mia� pogod� � rzek� do siebie, szybko zabieraj�c si� do roboty w ogrodzie. Wszelako nigdy ju� nie mia� czasu zaj�� si� naprawd� kwiatami, gdy� m�ynarz co dnia wysy�a� go za swymi sprawami do miasta lub pos�ugiwa� si� nim przy m�ynie. Biedny Janek by� chwilami bardzo strapiony i obawia� si�, czy jego kochane kwiaty nie pomy�l�, �e o nich zapomnia�, pociesza� si� tylko tym, �e m�ynarz jest jednak najlepszym jego przyjacielem. �Zreszt� � powtarza� sobie � daje mi taczk�, a to ju� dowodzi czystej wspania�omy�lno�ci,� Tak wi�c Janek dalej pracowa� dla m�ynarza, a m�ynarz m�wi� rozmaite pi�kne rzeczy o przyja�ni, kt�re Janek notowa� w notatniku i odczytywa� wieczorem, b�d�c bardzo obowi�zkowym uczniem. Pewnego wieczora zdarzy�o si�, �e Janek siedzia� w�a�nie przed kominkiem, na kt�rym p�on�y drzazgi,. gdy za drzwiami rozleg�o si� g�o�ne pukanie. Noc by�a bardzo burzliwa, a wiatr tak �wiszcza� i wy� straszliwie, �e w pierwszej chwili Janek pomy�la�, i� to wiatr tak trzaska drzwiami. Niebawem jednak pukanie ozwa�o si� po raz drugi i trzeci, silniejsze ni� poprzednio. �Zapewne jaki� biedny podr�ny� � pomy�la� Janek biegn�c ku drzwiom. Otworzywszy je, ujrza� m�ynarza z latarni� w jednej, a du�� lask� w drugiej r�ce. �M�j drogi Janku � zawo�a� m�ynarz � jestem w wielkim k�opocie. M�j najm�odszy syn spad� z drabiny i pot�uk� si� tak mocno, �e musz� wezwa� lekarza. Ale on mieszka daleko, przy tym noc taka okropna; i w�a�nie mi przysz�o do g�owy, �e lepiej b�dzie, je�li ty p�jdziesz zamiast mnie. Wiesz przecie, �e ci oddam taczk�, wi�c jest rzecz� s�uszn�, by� si� w jakikolwiek spos�b odwzajemni�.� �Naturalnie! � �ywo potwierdzi� Janek. � Uwa�am to za zaszczyt dla siebie, �e do mnie si� zwracacie, i natychmiast ruszam w drog�. Tylko musicie mi po�yczy� swej latarni, bo noc jest tak ciemna, �e m�g�bym wpa�� do rowu.� �Bardzo mi przykro � odpar� m�ynarz � ale ta jest nowa latarnia, i wielka by�aby szkoda, gdyby si� zepsu�a.� �W takim razie obejd� si� bez niej� � rzek� Janek i w�o�ywszy du�y ko�uch i ciep�� szkar�atn� czapk�, obwi�za� szyj� ciep�ym szalem i ruszy� w drog�. Jak�e szala�a burza! Noc by�a taka ciemna, �e Janek zaledwie m�g� rozezna� drog�, a wiatr d�� tak silny, �e trudno by�o utrzyma� si� na nogach. Janek jednak dzielnie maszerowa� naprz�d, a po trzygodzinnym borykaniu si� z wiatrem i burz� stan�� u drzwi doktora i zapuka�. �Kto tam?� � zawo�a� doktor wysuwaj�c g�ow� przez okno. �Janek, panie doktorze.� �Czego� ty chcesz, Janku?� �Synek m�ynarza spad� z drabiny i mocno si� pot�uk�, wi�c m�ynarz prosi, by pan doktor zaraz do niego przyby�.� �Dobrze!� � odpar� doktor polecaj�c osiad�a� konia i poda� sobie grube obuwie. Po chwili z latarni� w r�ku zszed� ze schod�w i pojecha� w kierunku m�yna, Janek za� bieg� za nim, w�r�d ciemno�ci. Burza jednak wzmaga�a si� z ka�d� chwil�, a deszcz la� strumieniami, tak �e biedny Janek nie widzia� ju�, dok�d idzie, i nie m�g� zd��y� za koniem. Wreszcie zupe�nie zgubi� drog� i zab��ka� si� w�r�d trz�sawiska bardzo zdradliwego, pe�nego g��bokich do��w, gdzie te� biedak uton��. Zw�oki jego zosta�y nazajutrz znalezione przez kilku pastuch�w, kt�rzy zobaczywszy, �e co� p�ywa po czarnej ka�u�y, podeszli bli�ej i, poznawszy biednego Janka, martwe jego cia�o zanie�li do cha�upki w ogrodzie. Janek by� og�lnie lubiany, tote� t�umy ludzi odprowadzi�y go na cmentarz, a na czele orszaku �a�obnego kroczy� m�ynarz. �By�em najlepszym jego przyjacielem � m�wi� m�ynarz � s�usznie wi�c, bym mia� najprzedniejsze miejsce w pochodzie.� Szed� wi�c na czele orszaku w d�ugim, czarnym p�aszczu, od czasu do czasu wycieraj�c sobie oczy du�� jaskraw� chustk�. �Szkoda bardzo tego biednego Janka� � m�wi� kowal wiejski, gdy po pogrzebie ca�a gromada wygodnie rozsiad�a si� w karczmie, gor�cym winem zapijaj�c s�odkie pierniki. �Dla mnie jest to istotnie szkoda powa�na � odpar� m�ynarz. � Mia�em bowiem odst�pi� mu star� taczk�, a teraz nie wiem doprawdy, co z ni� pocz��. W domu mi tylko zawadza, a tak jest zepsuta, �e nikomu nie m�g�bym jej odprzeda�. W przysz�o�ci nigdy ju� nie b�d� nikomu robi� podark�w. Cz�owiek tylko cierpi z powodu swej wspania�omy�lno�ci.� � Co dalej? � spyta� szczur wodny po d�u�szej pauzie, � Nic. To ju� koniec � odpar�a makol�gwa. � Ale co si� sta�o z m�ynarzem? � spyta� szczur. � Ach! tego doprawdy nie wiem � odpar�a makol�gwa � i wcale mnie to nawet nie obchodzi. � Widz� z tego, �e jeste� pozbawiona wszelkich �yczliwych uczu�! � zauwa�y� szczur. � Zdaje mi si�, �e wcale nie podchwyci�e� mora�u tej historii � odci�a si� makol�gwa. � Czego? � zapiszcza� szczur. � Mora�u. � Czy chcesz przez to powiedzie�, �e w historii tej tkwi jaki� mora�? � Naturalnie � potwierdzi�a makol�gwa. � W takim razie � wybuchn�� szczur tonem bardzo rozdra�nionym � w takim razie powinna� mnie by�a o tym uprzedzi�, zanim zacz�a� opowiada�. Gdyby� to by�a zrobi�a, nie by�bym si� wcale przys�uchiwa�, lecz z g�ry by�bym ci powiedzia�: phi! tak samo jak �w �ysy krytyk w b��kitnych okularach. Na szcz�cie mog� to jeszcze powiedzie� teraz. � I szczur najcie�szym swym g�osem pisn��: phi! zakr�ci� ogonem i na powr�t uciek� do swej dziury. � Jak�e ci si� podoba� szczur wodny? � zagadn�a kaczka, w par� minut p�niej podp�ywaj�c ku brzegowi. � Niew�tpliwie posiada on pewne zalety, ale co do mnie, to mam tak silne instynkty macierzy�skie, �e nie mog� si� powstrzyma� od �ez na widok zatwardzia�ego starego kawalera. � Boj� si�, �e go znudzi�am � odpar�a makol�gwa. � Bo fakt jest, �e opowiedzia�am mu histori� z mora�em. � Ach! To eksperyment zawsze wielce niebezpieczny � rzek�a kaczka. Zgadzam si� z ni� w zupe�no�ci.