13062

Szczegóły
Tytuł 13062
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

13062 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 13062 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

13062 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jan Twardowski Rwane prosto z krzaka 1996 OD AUTORA Do tej pory ukaza�o si� ju� kilka zbiorowych wyda� moich wierszy jak zwykle w naturalnym uk�adzie chronologicznym, kt�ry ma oczywi�cie swoje uzasadnienie. Chcia�bym jednak obecnie zaproponowa� w�asny autorski uk�ad. Ten chronologiczny, uporz�dkowany, mo�e by� troch� martwy. Sam tytu� proponowanego tomu Rwane prosto z krzaka pozwala na wi�ksz� swobod�, odkrywanie czego� nowego. Tylko autor zna pewne ukryte umys�owe i emocjonalne powi�zania swoich wierszy. Omija oficjalne schematy. Uk�ada teksty tak, jak to uwa�a za s�uszne. Najm�odsze mog� si� wydawa� mu najwa�niejsze, starsze mniej wa�ne. Wiersze pisz�, aby po prostu porozumie� si� z czytelnikiem. Nie lubi� dorabia� tak zwanych g��bokich interpretacji do tego, co pisz�. Pozostawiam os�d czytaj�cym. Prezentowany wyb�r jest w�dr�wk� po moim odkupionym �wiecie. Cierpienie to nie zawsze nieszcz�cie, mo�e by� pr�b� wierno�ci wobec tajemnicy, a �mier� to spotkanie z Bogiem, kt�ry jest mi�o�ci�. Zachwyca mnie otaczaj�ca rzeczywisto��, kolor, d�wi�k, zapach, r�norodno��. Wracam do starego Linneusza, kt�ry nazywa� po imieniu zwierz�ta i ro�liny. D�ugo i cierpliwie uczy�em si� przyrody. Czytam ksi��ki przyrodnicze. Zbieram zielniki. Kiedy si� m�wi tyle o cz�owieku, o r�nie pojmowanym humanizmie, widz� urok szpaka, wilgi, dzikiego kr�lika, szorstkow�osego wy��a. To samo �wiat�o pada na ludzi, na koniki polne i �wierszcze. W MARCU W marcu pojawia si� gawron sroka czajka puszczyk czapla postkomunistka towarzyszka wrona tylko Boga nie wida� nie chce niewierz�cych denerwowa� TO Wiara � to ufno�� na zawsze wi�c jedna nadzieja � to czas bez po�egna� mi�o�� pierwsza � zupe�nie jak ciel� bo patrzy w niebo by zobaczy� ziemi� mi�o�� ostatnia � to przeczucie pi�kna TRUDNO No widzisz � m�wi�a matka wyrzek�e� si� domu rodzinnego kobiety dziecka co stale biega bo chcia�oby fruwa� wzruszenia kiedy mi�o�� podchodzi pod gard�o a teraz martwi ciebie kubek z niebiesk� obw�dk� puste miejsce po mnie przy stole trzewiki o kt�rych m�wi�e� �e s� tak jak wszystkie � do sprzedania a nie do noszenia zegarek co chodzi po �mierci stukasz w niewidzialn� szyb� patrzysz jak czapla w jeden punkt widzisz jak �atwo si� wyrzec jak trudno utraci� TEN SAM Ten sam krzy� gdy zima i zaj�c osiwia� ten sam gdy jesie� i brzozy zaledwie ubrane ten sam gdy czapla nadobna od bia�ej o po�ow� mniejsza ten sam gdy wiosn� sp�nione kukanie ten sam gdy ci� ze schod�w zrzuc� r�ce ukochane i rozp�acze si� serce jak osio� bez os�a �atwiej upa�� na g�ow� ni� powsta� z mi�o�ci krzy� to takie szcz�cie �e wszystko inaczej RACHUNEK DLA DOROS�EGO Jak daleko odszed�e� od prostego kubka z jednym uchem od starego sto�u ze zwyk�� cerat� od wzruszenia nie na niby od sensu od podziwu nad �wiatem od tego co nagie a nie rozebrane od tego co wielkie nie tylko z daleka ale i z bliska od tajemnicy nie wyk�adanej na talerz od matki kt�ra patrzy�a w oczy �eby� nie k�ama� od pacierza od Polski z ran� ty stary koniu ZMARTWIENIE Jezu � martwi� si� proboszcz g�osisz tylko prawd� nie wyje�d�asz na zach�d by kupi� mieszkanie w Rosji ju� zmi�k�o a Ty wci�� w ukryciu nie budujesz Ko�cio�a z pustak�w lecz z �ywego serca nie odk�adasz na wszelki wypadek jak Ty sobie dasz rad� w �yciu JEST CZAS U nas wakacje. Nic si� nie dzieje usiad�y li�cie lnu siedem tysi�cy pszcz� bez urlopu pracuje za darmo nikt z nas si� teraz nie spieszy jest czas Rozmawiamy � pani stale co rok m�odsza tylko si� kapelusz jak Pa�ac Kultury starzeje zreszt� wszystko wiadomo bo nikt nie wie czytamy o sympatycznej �wi�tej kt�ra posz�a z grzechem do nieba opodal milcz�cy po upadku kamie� jemu wierz� POWITANIE Matka Boska si� dziwi. Tak�e J�zef nie wie Tereska uczy francuskiego w niebie � �eby �u� dobrze m�wi� � wszystkim pokazuje � �ci�gnij usta swe w dzi�bek tak jak si� ca�uje Florian ju� si� nie spieszy bo Pan B�g ustali� � nie polewaj nie dmuchaj gdy si� mi�o�� pali Anio� przestaje fruwa� bo nagle z wzruszenia pragnie uczci� roztropno�� minut� siedzenia Tomasz pozna� �e z prawd� jest tak i inaczej jak z skowronkiem co chodzi i wr�blem co skacze Wszyscy kr�c� g�owami Wszed� M. Kolbe � Gwarz� � � Jak mo�na wej�� do raju z tak� smutn� twarz� * * * Pi�kno ale tyle wida� tak jakby wszystko opr�cz Niego widzisz brzoz� ��t� w jesieni bia�e kwiaty kminku przesz�o�� zawsze czyst� bo to co przesz�o wzrusza jak ogonek w �niegu i mo�na potem znale�� nawet czego nie ma ufne pszczo�y co sw� matk� wypuszczaj� sam� nad ciep�ym suchym ulem nie przegrzanym w s�o�cu by powr�ci� pod wiecz�r jak z�oto zm�czone krzy� zachodu na niebie naga baba w wodzie bo ka�dy ma dwie dusze a jedn� na co dzie� i tyle innych cud�w jak czaple szcz�liwe a czaple s� udane je�eli s� krzywe Nie widzisz Go z �adn� gwiazd� ze �wink� serdeczn� bo pi�kno � to po prostu Jego nieobecno�� dzie�o a� tak wielkie �e anonimowe WIECZNO�� Mieczys�awowi Milbrandtowi Wci�� wieczno�� by�a z nami a nam si� zdawa�o �e wszystko jest nietrwa�e wi�c troch� na niby jak zaj�c niechroniony lub trzmiel na ostr�kach �e ciemno�� kapie z zegarka jak z rany �e czas zmarnowany stale i za kr�tki ka�d� mi�o�� zamienia na �zy bardzo drobne �e dawni zakochani ju� si� nie ca�uj� bo list najpierw przybli�a a potem oddala dop�ki b�dzie poczta ze skrzynk� czerwon� i panny z�e niezno�ne a dobre za nudne i s��w wszystkich za wiele bo brakuje s�owa Wci�� wieczno�� by�a z nami a nam si� zdawa�o �e czas wszystko wymiecie m�dry i niech�tny �e tylko nie odleci s�jka zbyt ostro�na bo po to �eby cierpie� trzeba by� bezbronnym jak dzieci�stwo na wsi z kr�likiem przy sercu Patrz � m�wi�e� � tak wszystko na oczach si� zmienia jak pasikonik za szybko zielony wi�c mo�emy nie pozna� nawet swego domu po�� chocia� no�yczki na tym samym miejscu naparstka po mamusi nie oddaj nikomu i trzymaj fotografie bo Pan B�g je zdmuchnie zw�aszcza kiedy podbia� zamyka si� na noc a pszczo�a sprawy wa�ne powiadamia ta�cem i ka�da chwila ju� nie tera�niejsza stale przesz�a lub przysz�a ostatnia i pierwsza Wci�� wieczno�� by�a z nami a nam si� zdawa�o NIC NIE WIEDZIE� By� kochanym i jeszcze nic nie wiedzie� o tym stale jedn� herbat� ustawia� na stole miesza� jedn� �y�eczk� kupi� jeden bilet samemu odwiedza� w ZOO grubosk�rne s�onie pociesza� si� �e zaj�c biega pojedynczo �e czasem narzeczony ca�uje jak ryba tymczasem ten co kocha prosto z nieba idzie bia�e kwiaty poziomek niesie w g��bi lasu drozda bor�wki ko�laki �yczliwe tymianek co podobny wci�� do macierzanki cisz� kt�ra nawet ka�dy grzech poprawia stworzy� dooko�a pi�� miliard�w ludzi i stale jednego szuka aby z nim si� spotka� by� kochanym i jeszcze nic nie wiedzie� o tym �eby by�o do twarzy zasypuje �niegiem stara si� o choink� niby od nikogo m�wi �e trzeba odej�� �eby nie przemin�� zaprasza na spotkanie prawie po kryjomu nad wod� w noc jesienn� gdzie cieplej ni� w polu i opera �ab swojskich niewielka lecz pi�kna i ksi�yc przypadkowy co nie wie co b�dzie pr�cz jednego �e nigdy nie powtarza si� szcz�cie by� kochanym i jeszcze nic nie wiedzie� o tym lecz samotno�� to kuzynka najbli�sza mi�o�ci a mi�o�� wci�� za du�a by ca�� j� widzie� i ju� nie wiesz do ko�ca bo wszystko jest obok a �mierci nigdy nie mo�na uwierzy� WNIEBOWZI�CIE Nikt nie bieg� do Ciebie z lekarstwem po schodach lampy nie przymru�ono �eby nie razi�a nikt nie widzia� jak r�ka Twa od �okcia blednie pies nie p�aka� serdecznie �e pani umiera nawet anio� zaniecha� nadymania tr�by to dobrze bo �mier� przecie� za du�o upraszcza a ponadto zbyt ludzka z�a i niedyskretna nikt nie przymkn�� Twych oczu nie zas�oni� twarzy ani w bramie nie szepta� rozebranym g�osem o tym co za g�o�no s�yszy si� w milczeniu Pan uchroni� do ko�ca i zdrow� zostawi� tylko kiedy pukano Ciebie nie by�o nie �mier� ale mi�o�� ca�� Ci� zabra�a je�li mi�o�� jest prawd� to cia�a nie wida� dzie� by� taki jak zawsze powietrze dzwoni�o pszczo�ami co wychodz� rano na pogod� tylko ta sama cisza to straszne milczenie to puste miejsce przy kubku na stole cho�by si� razem z cia�em opuszcza�o ziemi� DAWNA WIGILIA Przysz�a mi na wigili� zzi�bni�ta g�uchociemna z gwiazd� jak z jasn� twarz� � wigilia przedwojenna z domem co zosta� jeszcze na cienkiej fotografii z sercem co nigdy umrze� porz�dnie nie potrafi z niem�drym bardzo pi�rem skrobi�cym w ka�amarzu z przedpotopowym �wi�tym z Pi�sudskim w kalendarzu z mamusi� co od nieszcz�� zas�oni� chcia�a �zami podaj�c barszcz czerwony co �mieszy� nas uszkami z lampk� z czajnikiem starym wydartym chyba niebu z ca�� rodzin� jeszcze to znaczy sprzed pogrzeb�w Nad sto�em mym samotnym zwiesi�a czu�� g�ow� Nad wszystkie figi z makiem � dzi� ju� posoborowe Przysz�a usiad�a sobie . Jak �o�nierz pomilcza�a Jezusa z klasy pierwszej z op�atkiem mi poda�a MATKA BOSKA STARO�WIECKA Matko Boska Staro�wiecka z dawnego ko�cio�a podobnego do zakochanego co osiwia� znowu spadaj� skrzydlaki jesionu tak samo szczeka owczarek szorstkow�osy ze szczotk� na ogonie ziewa po adoracji niewyspany �wi�ty znowu kiedy si� nie kocha � przedmioty stoj� bez po�ytku w sierpniu m�ode bociany staj� si� samodzielne teza i antyteza ko�cz� si� pobiciem i protez� kura si� stale j�ka zim� troch� li�ci trzyma si� na grabie nawet �acina milczy �eby wr�ci� znowu najwa�niejsi niewa�ni stale kos d�u�szy od szpaka po dawnemu osio� zakochany uczy si� fruwa� i nie mamy zielonego poj�cia umieraj�c po raz pierwszy Tylko nam si� w g�owie poprzewraca�o i chcemy wymy�li� dzisiaj bez wczoraj nowe bez starego NIC SI� NIE ZMIENI� Zestarza� si� nam ksi�yc. Ludzie po nim chodz� m�wi� o nim tak szczerze �e zaczyna nudzi� nikt go nie traktuje w poezji na serio jak Hamlet uog�lnia my�li praktycznie poezj� diabli wzi�li prawie ju� jej nie ma szary �wierszcz ju� j� zast�pi sw� metod� zwyk�� a z wierszy napisanych chyba ten nie umrze co nie ba� si� by� prawda lub sta� si� muzyk� tylko Jezus pozosta� cho� ludzie nerwowi nawet nie zauwa�� �e przystan�� w sieni Ma tyle ran co przedtem a nic si� nie zmieni� LIST DO MATKI BOSKIEJ W pierwszych s�owach donosz� nic si� nie zmieni�o ��ta pliszka si� cieszy swoim czarnym dziobem �oso� wraca do rzeki w kt�rej si� urodzi� mr�wki si� oblizuj� jak na nie przysta�o sarna leczy si� �lazem wi�c mniej pokas�uje las tak rzeczywisty �e zdaje si� zjaw� pszczo�a nie zna Szopena ale jest muzyk� �mier� jak zwykle niziutko uk�ada na ziemi �wi�tym mo�na tu zosta� nawet na podw�rku rzucaj�c kurom ziarno staro�wieck� mod� zn�w najpi�kniejszy w Polsce jest lipiec nad wod� a pi�kno jest najbli�ej gdy czas si� oddala �adna ryba nie traci nawet jednej �uski sroka z w�skim ogonem powtarza dowcipy rzeczy maj� w�asn� po umar�ych pami�� wi�c pami�ta m� matk� czajniczek rozbity dla s�owika w czerwcu ka�da noc za ma�a poniewa� wierzy w mi�o�� nie boi si� cia�a �piewa �e serce ca�e a ju� nie�miertelne bocian dalej podnosi tylko lew� nog� pisz� list bo Ci� przecie� zobaczy� nie mog� my�l� jednak �e chyba czasem Ciebie s�ysz� bo sk�d si� nagle bierze ten szept kiedy zasn� SPOTKANIA Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi tak dok�adnie zwyczajny �e nie wiemy o tym jak osio� co chcia� zawy� i nie mia� j�zyka lub chrab�szcz co swej nazwy nie zna po �acinie b�dziemy si� mijali nie wiadomo po co spogl�dali na siebie i si�gali w ciemno�� my�leli o swym sercu �e troch� zawadza jak wci�� ta sama ma�pa w sensacyjnej klatce Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi je�li mniej religijny � bardziej chrze�cija�ski wspomni co� od niechcenia podpowie adresy jak �nieg antypa�stwowy co wznios�e pomniki z wyrazem niewini�tka zamienia w ba�wany niekiedy �z� urodzi wa�niejsz� od twarzy co pomi�dzy u�miechem a u�mieszkiem kapie Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi nagle zniknie � od razu przesadnie daleki czy byli�my prawdziwi � sprawdzi� mimochodem PARAMI Ptak�w zwierz�t jest wiele a chodz� parami ile gwiazd w noc czerwcow� nigdy nie wiadomo li�cie nie policzone porzeczki jagody co najmniej trzy biedronki prowadz� do domu b�lu te� pod dostatkiem cierpie� coraz wi�cej ilu ju� papie�y na tym �wiecie �y�o tylko B�g jest wci�� jeden jakby go nie by�o NA DRODZE KRZY�OWEJ Stacja trzynasta � nagle zamieszanie sk�d tu si� wzi�a znowu Weronika niewiasty powr�ci�y i jak przedtem p�acz� ludzi wida� wci�� z bliska samotno�� z daleka i rzewno�� tak jak w domu kiedy dobre r�ce cyfruj� dziecku zabawny serdaczek Jan si� denerwuje � tyle kobiet naraz tu Matka Boska � m�wi ma by� tylko sama i przystanek bez �awki deszcz od czwartku chlapie Nikodem �le wygl�da ochryp� od wyja�nie� wielu g�ow� straci�o tylko �mier� zaradna przysz�y�my cho� na chwil� po to by zapyta� czy mo�na serce zdj�� naprawd� z krzy�a NIE WIADOMO KOMU daj si� modli� nie wiedz�c za kogo i o co bo Ty wiesz najlepiej czego nam potrzeba kto ma dzisiaj wyzdrowie� a kogo ma stukn�� �mier� lub inaczej piorun sympatyczny komu zabra� masz urz�d by przywr�ci� rozum droga nie zna swej drogi kwiat o sobie nie wie s�owik nie narzeka �e nie sypia noc� g� si� nawet nie dziwi �e ma oczy z boku stara ma�pa nie zgadnie czemu nie siwieje �wi�ty �nieg bo spada nie wiadomo komu �wi�te to co przychodzi wci�� wbrew naszej woli TAK LUDZKA Jadwidze Marlewskiej Nie wierz� �wi�tej Annie wszyscy wa�ni �wi�ci �e zna�a Matk� Bo�� w sukience do kolan z dowcipnym warkoczykiem i weso�� grzywk� w sanda�ach z rzemykami co by�y niepewne czy mo�e si� popl�ta� to co nie�miertelne biegaj�c� jak wr�bel polski po podw�rku zerkaj�c� do studni orzechowym okiem jak spada ca�e niebo bez bli�szych wyja�nie� umiej�c� odr�ni� jak pszczo�� najpro�ciej zwyk�e dobro na co dzie� od doskona�o�ci bo zawsze s� prawdziwe rzeczy mniej og�lne poznaj�c� zapachy i uparte smaki jak s�odki kwa�ny s�ony i najcz�ciej gorzki zw�aszcza gdy pies wprost z budy nie archanio� dziwny demonstrowa� ogonem liryzm prymitywny O co c�rko �wi�tej Anny z najwy�szych obraz�w tak ludzka �e nie by�a� doros�� od razu DZIECI�STWO WIARY Moja �wi�ta wiaro z klasy 3b z coraz dalej i bli�ej kiedy w ko�ciele by�o tak cicho �e ciemno a w domu wci�� to samo wi�c inaczej kiedy �wi�ty Antoni ostrzy�ony i zawsze z grzywk� odnajdywa� zagubione klucze a Matka Boska by�a lepsza bo przedwojenna kiedy nie mia�a pretensji do nikogo nawet zmok�a kawka a mi�o�� by�a tak czysta �e karmi�a Boga wielka i dlatego mo�liwa kiedy martwi�em si� �eby Pan Jezus nie zachorowa� boby si� komunia nie uda�a kiedy rysowa�em diab�a bez rog�w � bo samiczka prosz� ciebie moja wiaro malutka powiedz swojej starszej siostrze � wierze doros�ej �eby nie t�umaczy�a � dopiero wtedy mo�na naprawd� uwierzy� kiedy si� to wszystko zawali NIEOBECNY JEST B�g jest tak wielki �e jest i Go nie ma tak wszechmog�cy �e potrafi nie by� wi�c nieobecno�� Jego te� si� zdarza st�d czasem ciemno i serce si� t�ucze poskomli nawet jak pies niecierpliwy nawet wierz�cy nie wierz� po cichu i chc� si� �artem wymkn�� ze wzruszenia cho� tak niedawno wierzyli na pami�� �e ca�e �ycie czeka si� na chwil� lecz B�g tak wielki �e Go czasem nie ma m�zg jak tulipan chyli si� zm�czony i my�li biegn� wsp�ln� pust� drog� tak jak biedronki co si� razem schodz� by przed rozpacz� ukry� si� na zim� tylko milczenie trwa i gwiazdy w g�rze i ksi�yc sprawiedliwy bo zupe�nie nagi a wa�ki tak znikome �e ju� wszystko wiedz� i li�� ostatni brz�czy wprost z topoli �e Nieobecny jest bo wi�cej boli SZUKA�EM Szuka�em Boga w ksi��kach przez cud niem�wienia o samym sobie przez cnoty gor�ce i zimne w ciemnym oknie gdzie ksi�yc udaje niewinnego a tylu po�eni� g�uptas�w w znajomy spos�b w ogrodzie gdzie chodzi� gawron czyli gapa przez protekcj� ascety kt�ry nie jad� wi�c si� modli� tylko przd zmartwieniem i po zmartwieniu w ko�ciele kiedy nie by�o nikogo i nagle przyszed� nieoczekowany jak �urawiny po pierwszym mrozie z sercem pomi�dzy jedn� r�k� a drug� i powiedzia�: dlaczego mnie szukasz na mnie trzeba czasem poczeka� ODA DO ROZPACZY Biedna rozpaczy uczciwy potworze strasznie ci tu dokuczaj� morali�ci podstawiaj� nog� asceci kopi� �wi�ci uciekaj� jak od jasnej cholery lekarze przepisuj� proszki �eby� sobie posz�a nazywaj� ci� grzechem a przecie� bez ciebie by�bym stale u�miechni�ty jak prosi� w deszcz wpada�bym w ciel�cy zachwyt nieludzki okropny jak sztuka bez cz�owieka niedoros�y przed �mierci� sam obok siebie PRZYCHODZ� Przychodz� Panie Bo�e ju� przestarza�y z pro�b� drobn� �eby�my nie zg�upieli ulecz nas Lenartowiczem Syrokoml� Lechoniem Kamie�sk� Baczy�skim z powsta�cami przyjmij do siebie w z�� noc ciemn� tak jak dziewczynk� z zapa�kami NIE MOG� TRAFI� Wszystko si� pozmienia�o nie ma ma�ych dwor�w pachn�cych owocami i past� do pod��g z zazdrostkami w oknach z lawend� w szufladzie ko�ci� te� nieco inny. Spokojny cho� przecie� bez cichej i dyskretnej prababci �aciny stara si� by Boga by�o lepiej wida� lecz B�g kocha naprawd� wi�c jest niewidzialny dworce przebudowano ju� nie mog� trafi� na peron gdzie kogo� �egna�em na zawsze d�ugopis karierowicz nieboszczyk atrament niebo morze i g�ry zosta�y te same �WIAT B�g si� ukry� dlatego by �wiat by�o wida� gdyby si� ukaza� to sam by�by tylko kto by �mia� przy nim zauwa�y� mr�wk� pi�kn� z�� os� zabiegan� w k�ko zielonego kaczora z ��tymi nogami czajk� sk�adaj�c� cztery jajka na krzy� kuliste oczy wa�ki i fasol� w str�kach matk� nasz� przy stole kt�ra tak niedawno za d�ugie �mieszne ucho podnosi�a kubek jod�� co nie zrzuca szyszki tylko �uski cierpienie i rozkosz oba �r�d�a wiedzy tajemnice nie mniejsze ale zawsze r�ne kamienie co podr�nym wskazuj� kierunek mi�o�� kt�rej nie wida� nie zas�ania sob� O U�MIECHU W KO�CIELE W ko�ciele trzeba si� od czasu do czasu u�miecha� do Matki Naj�wi�tszej kt�ra stoi na w�u jak na wysokich obcasach do �wi�tego Antoniego przy kt�rym wisz� blaszane wota jak meksyka�skie maski do skrupulata kt�ry stale dmucha spowiednikowi w pompk� ucha do mizernego kleryka kt�rego karmi� piersi� teologii do ma��onk�w kt�rzy wchodz�c do kruchty pluszcz� w kropielnicy obr�czki jak z�ote rybki do kazania kt�re si� jeszcze nie rozpocz�o a ju� sko�czy�o do tych co �wi�t nie prze�ywaj� ale prze�uwaj� do moralisty kt�ry nawet w czasie adoracji chrupie ko�� mora�u do dzieci kt�re si� pomyli�y i zacz�y recytowa�: Aniele Bo�y nie bud� mnie niech jak najd�u�ej �pi� do pi�ciu pa� chudych i do pi�ciu pa� grubych do zakochanych kt�rzy porozkr�cali swoje serca na cz�ci czu�e do egzystencjalisty kt�ry jak rudy lis przenosi samotno�� z jednego miejsca na drugie do podstarza�ej �zy kt�ra si� suszy na konfesjonale do ideologa kt�ry wygl�da jak strach na ludzi O KO�CIELE Ko�ciele w kt�rym wypad�o mi po raz pierwszy w �yciu pi� ustami msz� chowa� si� do konfesjona�u kt�remu stale odrastaj� uszy w kt�rym Matka Naj�wi�tsza mia�a z�ota koron� i bose nogi w kt�rym obraz �wi�tej Tereski s�u�y� latem za pla�� dla much drewnia�y �wi�ty Antoni oblaz� z habitu ciemny i czysty Ko�ciele w kt�rym zielenia�a miedz Zas�ania�o sumienie listkiem brzozowym Kolor nieba wylenia� jak szelest smutny jakby jask�ki umia�y tylko chodzi� Ko�ciele z posadzk� od pacierzy wytart� i krzyw� gdzie skrzypia�y obcasy pluska�o korytko wody �wi�conej szczeka� zegar jak emerytowany ludo�erca z ambon� tak prost� �e nie spos�b by�o zakry� na niej �adnym kazaniem swej w�asnej twarzy Ko�ciele przed kt�rym kl�ka� las krzy�odzioby otwiera�y szyszki �askota� zaj�czy szczaw cieszy�o babie lato jak grzech za lekki fika�y �aby a ka�da �aba ma zawsze czkawk� jesieni� czernia�y coraz mocniej szpaki zim� sikory sypia�y na mrozie parafianki rozbiera�y si� ze �niegu gdzie zamyka�em Jezusa w tabernakulum zawsze z cz�stk� czyjego� p�aczu gdzie modli�em si� �eby nigdy nie by� wa�nym KO�O DOMU Ko�o domu rodzinnego sz�a matka �wi�ty kaczor niezgrabna pami�tka o p� drogi od dzieci�stwa czajka i kuku�ka co ostrzega do ko�ca z gwiazd jak zawsze tylko pierwsza bliska przez omy�k� modli si� do �niegu gdy wraca�em bieg�y do mnie drzewa wszystko by�o tak naprawd� �e nie ma POWIEDZCIE TO DALEJ R�o powiedz to r�y szpaku powiadom szpaka ogary szczekajcie ogarom jak zwykle w wielu tonacjach czaplo wypaplaj czapli na ��tych nogach stoj�c mr�wko powt�rz to mr�wce miniemy. Potoczy si� dalej ziemia niebo powietrze tylko ten kamie� na polu ten sam wci�� ksi�yc przed deszczem wiara co pije ze ska�y bez nas zostanie jeszcze * * * nie zwraca�em uwagi na to �e zegar dobry pasterz liczy� �wiec�ce sekundy jak w�osy �mierci a narzeczonemu w kancelarii parafialnej zapali� si� nos ze wzruszenia cho� t�umaczy�em �e nie oko ale ucho powinno wybiera� �on� tyle naoko�o si� dzia�o w konfesjonale odbywa� si� jak zwykle poranny spacer grzech�w obrazy mruga�y jak nieszcz�liwi bogaci li�cie kasztana wyjada�y w�giel z powietrza biedronka broni�a drzew ros�a gryka na czerwonej �odydze r�a� z rado�ci nieoczytany ko� motyle sprawdza�y czy p�ytkie czy g��bokie kwiaty z wod� �wi�con� na czubkach palc�w z g�ow� Jezusa na sumieniu oddechem odgarnia�em stronice brewiarza chocia� coraz nowe obrazki szumia�y mi w oczach szuka�em tylko jednego z dawna wypisanym czterowierszem Matko Naj�wi�tsza daj mi serce czyste i proste w ko�ciele zimnym chucha� tuli� zmarzni�t� hosti� WIGILIA Ju� wzdycha� na my�l o Bo�ym Narodzeniu o tym jak naprawd� by�o zacz�� si� modli� do �wi�tej rewolucji w Betlejem od kt�rej liczymy czas kiedy zn�w zacz�� merda� puszysty ogon tradycji wprosi�a si� choinka za osiemdziesi�t z�otych elegancko ubrana mlaska�y kluski z makiem kura po wigilii spieszy�a na ros� potem milczenie wi�ksze ni� �al i ju� na gwiazdk� stuprocentowy szalik przytulny jak kotka �eby si� nie ubiera� za cienko i nie kas�a� za grubo zdrzemn�� si� na dw�ch fotelach wydawa�o mu si� �e s�owo cia�em si� sta�o � i mieszka�o poza nami nawet us�ysza� �e za oknem przyszed� Pan Jezus prosty jak ko�ci� z jedn� tylko malw� obdarty ze �niegu i polskich kol�d za wcze�nie za p�no nie w por� nacisn�� dzwonek, dzwonek by� nieczynny DO SPOWIEDNIKA Nie spowiadaj tylko w ko�ciele ale tak�e pod miejskim zegarem co chrz�ka jak prosi� w zat�oczonym poci�gu w kt�rym podr�uj� grzechy cienkie i grube na cmentarzu gdzie zas�aniaj� prymulami w doniczkach �mierci gdzie przez fotografie umar�ych � podgl�daj� �ycie pozagrobowe na pla�y wsz�dzie nie p�acz �e nie b�d� si� do niczego przyznawa� to tylko pierwsze milczenie takie d�ugie WIEM Teraz wiem �e musisz by� przera�liwie doskona�y wieczny i nie�miertelny nierozpocz�ty i niesko�czony zbawiaj�cy i umiej�cy s�ucha� skoro nie l�ka�e� si� umiera� z mi�o�ci skoro nie ba�e� si� by� s�abym oddycha� ci�ko po ka�dym z�udzeniu by� zbitym na kwa�ne jab�ko O WIERZE Jak cz�sto trzeba traci� wiar� Urz�dow� Nad�t� zadzieraj�c� nosa do g�ry asekuruj�c� g�oszon� st�d do dot�d �eby odnale�� t� jedyn� wci�� jak w�giel jeszcze zielony t� kt�ra jest po prostu spotkaniem po ciemku kiedy niepewno�� staje si� pewno�ci� prawdziw� wiar� bo ca�kiem nie do wiary KT�RY Kt�ry stworzy�e� pasikonika jak szmaragd z oczami na przednich nogach czerwon� trajkotk� z w�sami na g�owie bociana gimnastykuj�cego si� na ��ce kruka nios�cego brod� z d�u�szych pi�r barana znaj�cego tylko drug� liter� �aci�skiego alfabetu kolibra lec�cego ty�em s�onia wstydz�cego si� umiera� mo�e dlatego �e taki du�y os�a tak mi�ego �e g�upiego kowalika chodz�cego do g�ry ogonem zreszt� wszystkich co nie wiedz� dlaczego ale wiedz� jak kanciaste orzeszki buku co p�kaj� tylko na czworo anio�a po nieobecnej stronie � bez w�asnego pogrzebu z braku cia�a �ab� graj�c� jak nakr�cony budzik nie�miertelniki wiod�ce � wi�c prawid�owe i nieprawdziwe dyskretn� rozpacz jak pogodne krakanie logiczn� formu�k� nad przepa�ci� niezawinion� win� psiaka z p�opadni�tym uchem �z� jak skr�cony rachunek chyba jeszcze nie powsta� na serio �wiat jaszcze trwa Tw�j u�miech niedoko�czony STARE FOTOGRAFIE Tylko fotografie nie licz� si� z czasem pokazuj� babci� jak chud� dziewczynk� z wiosn� na czerwonych ga��ziach wikliny jej pi�k� przed p� wieku i wr�ble jak li�cie jej warkoczyk tak wierny jak anio� prywatny jej skakank� jak prawd� bez �ez i po�egna� biskupa w kr�tkich majtkach na wysokim p�ocie fotografie najch�tniej ocalaj� dziecko wol� u�miech ni� ostre dogmatyczne niebo r�wnie� serce co si� dyskretnie sp�ni�o pokazuj� wakacje bezlitosne lato z psem spotkanie pomi�dzy pszenic� i owsem zw�aszcza gdy �ycie ucieka jak balon i �limak chodzi z domem swym bezdomny kamie� z twarz� kr�lewsk� kt�ry nie skamienia� przed dworem co si� spali� siostry cieknie w pasie dowcipne cho� zegarek im p�aka� na r�kach wspomnienie 6 klasy stygn�ce jak per�a z dyrektorem jak z ssakiem niewinnym po�rodku umar� nie zmartwychwsta� by odej�� jak cz�owiek staw po��k�y jak topaz i �ab� z talentem kiedy szczygie� z ogrodu przenosi si� w pole nawet traw� co zawsze wykr�ci si� sianem krajobraz co ju� przeszed� dawno w geografi� i oczy ju� za wielkie by sta� je na rozpacz ANIO� POWA�NY I NIEPOWA�NE PYTANIA Czy zosta�e� anio�em dopiero po d�u�szym namy�le czy zamiast palca serdecznego masz tylko wskazuj�cy czy spowiadasz tylko z grzech�w ci�kich bo lekkie trudno ud�wign�� czy klaszczesz w d�onie patrz�c na konanie jak na sytuacj� przedbramkow� czy nigdy nie p�aczesz, �eby si� nigdy nie u�miecha� czy umiesz uwa�nie bez powodu s�ucha� czy nie przytulasz si� �eby odej�� czy nie t�sknisz za cia�em za ludzkim u�miechem za d�o�mi z�o�onymi w kominek za zi�b� co we wrze�niu opuszcza ogrody za �rebakiem zamykaj�cym powieki za chrz�szczem o nogach ��toczerwonych za ka�d� sekund� zawsze ostatni� za tym co nietrwa�e i dlatego cenne KT�R�DY Kt�r�dy do Ciebie czy tylko przez oficjaln� bram� za �wi�tymi bez przerwy w sztywnych ko�nierzykach nios�cymi przymusowy papier z piecz�tk� mo�e od innej strony na prze�aj troch� naoko�o od ty�u poprzez ciekaw� wszystkiego rozpacz poprzez poczekalni� II i III klasy z biletem w inn� stron� bez wiary tylko z dobroci� jak na gap� przez ratunkowe przej�cia na wszelki wypadek z zapasowym kluczem od Matki Boskiej przez wszystkie ma�e furtki zielone otwierane z haczyka przez drog� niewybran� przez biedne pokraczne �cie�ki z ka�dego miejsca sk�d wzywasz nie umar�ym nigdy sumieniem TROCH� PLOTEK O �WI�TYCH �wi�ci � to tak�e ludzie a nie �adne g�sienice dziwaczki nie rosn� krzywo jak og�rki nie rodz� si� ani za p�no ani za wcze�nie �wi�ci bo nie udaj� �wi�tych na przystankach marzn�c przest�puj� z nogi na nog� �pi� czasem na jedno oko wierz� w mi�o�� wi�ksz� od przykaza� w to �e s� cierpienia ale nie ma nieszcz�� wol� kl�ka� przed Bogiem ni� p�aszczy� si� przed cz�owiekiem nie lubi� deklamowanej prawdy ani klimatyzowanego sumienia nie przypuszczaj� �eby z jednej strony by�o wszystko a z drugiej guzik z p�telk� stale �piesz� si� kocha� znajduj� samotno�� oddalaj�c si� od siebie a nie od �wiata s� tak bardzo obecni �e ich nie wida� nie l�kaj� si� nowych czas�w kt�re przewracaj� wszystko do g�ry nogami nie chc� by� r�wnie� um�czeni w s�odki spos�b jak na nabo�nych obrazkach niekiedy nie potrafi� si� modli� ale modl� si� zawsze ch�tnie wzi�liby na indeks niejedn� dobr� ksi��k� �eby broni� jej przed g�upim czytelnikiem nie nosz� zegark�w po to �eby wiedzie� ile si� sp�ni� maj� sympatyczne wady i niesympatyczne zalety boj� si� grzechu jak fotela z fa�szyw� spr�yn� uwa�aj� �e tylko pies jest dobry kiedy jest z�y nie maj� i dlatego rozdaj� tak s�abi �e przenosz� g�ry potrafi� �y� i nie dziwi� si� odchodz�cym potrafi� umiera� i nie odchodzi� Mo�na o nich o wiele wi�cej pisa� ale po co trzymaj� si� przyja�ni jak gawron gawrona poznaj� p�ne lato po niebieskiej goryczce s�ysz� na pami�� wilgi gwi�d��ce przed deszczem bawi� ich jeszcze grzyby nieprawdziwe PAN JEZUS NIEWIERZ�CYCH Pan Jezus niewierz�cych chodzi mi�dzy nami troch� znany z Cepelii troch� ze s�yszenia przemilczany solidnie w porannej gazecie bezpartyjny bezbronny przedyskutowany omijany jak stary cmentarz choleryczny z konieczno�ci szary wi�c zupe�nie czysty Pan Jezus niewierz�cych chodzi mi�dzy nami czasami si� zatrzyma stoi jak krzy� twardy wierz�cych niewierz�cych wszystkich nas po��czy b�l niezas�u�ony co zbli�a do prawdy WIELKA MA�A Szukaj� wielkiej wiary kiedy rozpacz wielka szukaj� �wi�tych co wiedz� na pewno jak daleko odbiega� od swojego cia�a a ty g�ry przenios�a� chodzi�a� po morzu cho� m�wi�a� wierz�cym tyle jeszcze nie wiem � wiaro malutka JE�LI Je�li mi zaczn� wypomina� �e jestem do niczego �e pisz� trzy po trzy ograniczony jak ryba co daje si� ogl�da� tylko z profilu �e to co wymy�li�em jest dobre � ale pi��dziesi�t lat temu u�miecham si� � m�j Bo�e tylko tyle ile mo�na o mnie gorszego powiedzie� NIE ROZDZIELAJ Mi�o�� i samotno�� wzi�y si� pod r�ce jak siostry id� noga w nog� nie rozdzielaj ich nie szarp. �apy przy sobie mi�o�� bez samotno�ci by�aby nieprawd� samotno�� bez mi�o�ci rozpacz� sta�a Matka pod krzy�em jak pod srebrnym obrazem nie min�y trafi�y do niej te� przysz�y razem Chodzi ksi�yc jak mora� albo osio� po niebie je�li by�y gdzie indziej to i przyjd� do ciebie W NIEBIE Trzeba min�� �wi�tego Piotra z ci�kim kluczem Agnieszk� z barankiem przy twarzy Teres� co jeszcze kaszle bo marz�a w klasztorze trzeba przepycha� si� przez m�czennik�w co stan�li z krzy�em i utworzyli korek obok skromnego bociana obok Agaty co cz�stuje sol� obok �wi�tego Franciszka z wilkiem (zdejmuje mu kaganiec �eby m�g� poziewa�) obok �wi�tego Stanis�awa z zeszytem do polskiego � i widz� wreszcie moj� matk� w nie spalonym domu przyszywa guzik co si� gubi� stale Ile trzeba przej�� nieba �eby j� odnale�� ILE RAZY Milczenie podczas rozmowy milczenie w li�cie milczenie w ksi��ce telefonicznej bo numer tylko zosta� milczenie w milczeniu milczenie bo wielkie szcz�cie milczenie bo mi�o�� przysz�a a serce w klinice milczenie bo dom rodzinny si� przypomnia� a spad�a tylko mordka �niegu milczenie po milczeniu milczenie przed cenzur� milczenie bo pies zawy� jak przed wojn� ile to razy nawet nie wierz�c spotykamy si� w innym �wiecie JAK ZAWSZE Rozp�aka�a si� Matka Boska J�zefowi na ucho si� zwierza zamiast � Domie z�oty m�wi� � do mnie z�oty zamiast Arko � � miarko przymierza Znowu teraz jak na pocz�tku li�e �ap� z�ote ciel�tko B�G B�g wszechmog�cy a taki pokorny wsz�dzie jest a nigdzie nie wida� trzyma si� krzy�a r�kami obiema czysty bo wszystko maj�c nic dla siebie nie ma s�ucha cierpliwie �e ju� si� nie przyda tylko Wszechmog�cy mo�e by� tak ma�y jeszcze m�wi� Mu na z�o�� �e ma Syna �yda Nagle Chodzi za mn� twoje ja ubiera si� na niebiesko�zielono w czerwon� kratk� m�wi �e nie wierzy udaje robi miny jest urywa Si� jak �cie�ka wraca znowu idziemy i wszystkie g�upie rozmowy sprzed wojny i Kr�la �wieczka nagle co to zdziwienie �wiat�o przykl�ka droga to twoje ja prawdziwe przysz�o tu od Boga POW�ZKI Romce Lewandowskiej Nie chodz� tam by us�ysze� �piew wilgi podpatrze� jak miko�ajek zakwita od do�u do g�ry a cie� depce po pi�tach goni�c wiewi�rk� ze �miechem w ogonie jak te�ciowe z zi�ciami porastaj� bluszczem to nie duch ale pomnik straszy jak czyja� wielka s�awa zdech�a zupe�nie sama cho� przy nazwisku �azi robak � smutno �ywych kocha� ponad miar� jak na gr�b Rydza��mig�ego opadaj� ciernie chodz� dziwi� si� my�l� przemilczam ilu m�odszych umar�o ode mnie POWIEDZ Kopciuszku tobie si� uda�o oddzieli� mak od popio�u przez jedn� noc powiedz jak oddzieli� kota od kotki b�l od mi�o�ci �z� od do�wiadcze� smutek od czasu m�dro�� od staro�ci i nie mie� ju� s�onia lat WI�CEJ Coraz wi�cej Ciebie bo powietrze przejrzyste mi�dzy ulewami czarny a im dalej tym bardziej niebieski mo�e w nim szuka grzyb�w stary smutny anio� co zamiast pozna� mi�o�� wkuwa j�zyk grecki a teraz moja pro�ba o Matko Naj�wi�tsza by� jak t�cza co sob� nie zajmuje miejsca cho� biegnie jak po schodach od ziemi do nieba Tobie derkacz w zbo�u Tobie zaj�c w polu mr�wki co si� kochaj� ale si� nie lubi� pomidor z p�pkiem koszyk z ma�lakami i cierpienie tak wielkie �e ju� nie ma grzechu milczenie kt�re my�li rado�� co rozumie Amen lub inaczej niech nie b�dzie mnie TA DROGA To jest przecie� ta droga �niegiem zasypana gdy �nieg to po prostu niewinno�� podziwu to jest wybra� samotno�� albo najzwyczajniej odej�� od zakochanych aby byli sami to jest chyba ten u�miech a mo�e pytanie nie wiem jaki mnie teraz znowu pies przygarnie l�k tak�e i zdziwienie jeszcze co� z maciejki co kochaj�c ma zawsze skromne wymagania to jest w�a�nie ta czysto�� kt�r� ludzie depcz� dystans pomi�dzy sob� a tym co si� kocha NIEKONIECZNIE NA PEWNO Jezu na krzy�u od nieba do ziemi mia�em m�wi� ale pomy�la�em �e s�owa umniejszaj� jak ka�da czu�o�� mia�em i�� z post�pem ale powstrzyma� mnie artyku� �Moda i �ycie wewn�trzne� mia�em rozpacza� ale s�dzi�em �e czasem mo�na przedosta� si� do nieba pomi�dzy niepewno�ci� wiedzy a pewno�ci� wiary pokazuj�c jak bilet ulgowy � zap�akany policzek mia�em udowadnia� przeszkodzi�a mi �mier� � jak inna ojczyzna wi�c trzyma�em si� tylko Ciebie za palec NOC Noc � gwiazd� przyprowadza smutek � bia�� brzoz� mi�o�� niesie w ofierze czystego baranka spok�j � samotno�� mr�wek gdy wszystkie s� razem Wiara stale chce pyta� lecz gard�o stale wysycha je�li b�g jest milczeniem zamilcze� potrzeba DZIECI�STWO Zabra�e� mi dzieci�stwo a ono powraca z ch�opcem kt�ry biega po lesie za s�jk� co mieszka raz wysoko albo ca�kiem nisko po przesz�o�� trzeba wznie�� si� by si� przed ni� schyli� zabra�e� moj� m�odo�� a ona si� zjawia m�wi jakie nad Polsk� by�o niebo czyste a starczy�o na zawsze by spojrze� raz tylko zabierz wszystko co boli by wr�ci�o do mnie DRZEWA Brzozo nazbyt wie�niacza aby rosn�� w mie�cie dyskretny grabie w sam raz na szpalery jarz�bino dla drozd�w dzwoni�cych i szpak�w akacjo z kt�rej nie z�ote tylko bia�e miody olcho co jedna masz przy li�ciach szyszki g�ogu co chronisz gaj�wk� krewniaczk� s�owika jesionie co pierwszy tracisz li�cie zbli�aj�c nam jesie� Popro�cie Matk� Bo��, aby�my po �mierci w ka�d� woln� sobot� chodzili po lesie bo niebo nie jest niebem je�li wyj�cia nie ma WSZYSTKO SMUTNE Smutna mi�o�� smutny Jezus z go�ymi plecami smutny ksi�yc co nie chce wyzdrowie� smutna ��ka w sierpniu od budziszk�w niebieska smutna krowa smutny grzyb jak krasnoludek bez �ony �piew w klatce siwe w�sy kota smutna sza�wia inaczej czerwona smutny dowcip dla wszystkich smutny deszcz co jak Chi�czyk pisze z g�ry na d� smutny pan m�ody co si� o�eni� bo nie mia� innego wyj�cia Nie odchod� nie opuszczaj nas smutna strono pi�kna ZAPOMNI Zapomni o mnie ten kto wiersze czyta zapomni ksi�yc tajniak fiskus i kobieta pies co m� g�ow� po�wi�con� liza� i ten co da� mi li�� jeden oderwany z krzy�a zapomni lipiec sierpie� pami�� niezawodna mewa �mieszka i kokoszka wodna ka�demu ro�nie nareszcie szcz�liwa niezapominajka kt�ra zapomina WYJA�NIENIE Nie przyszed�em pana nawraca� zreszt� wylecia�y mi z g�owy wszystkie m�dre kazania jestem od dawna obdarty z b�yszczenia jak bohater w zwolnionym tempie nie b�d� panu wierci� dziury w brzuchu pytaj�c co pan s�dzi o Mertonie nie b�d� pod skakiwa� w dyskusji jak indor z czeron� kapk� na nosie nie wypi�kniej� jak kaczor w pa�dzierniku nie podyktuj� �ez, kt�re si� do wszystkiego przyznaj� nie zaczn� panu wlewa� do ucha �wi�tej teologii �y�eczk� po prostu usi�d� przy panu i zwierz� sw�j sekret �e ja, ksi�dz, wierz� Panu Bogu jak dziecko ODPOWIEDZI Czy stworzy�e� serce przez grubsz� pomy�k� czy dajesz mi�o�� �eby j� odebra� czy kochaj�cych od nas oddalasz na zawsze czy to co roz��cza nie ��czy czy to co dzieli nie ka�e si� spotka� czy nie odchodzimy by by� ju� naprawd� gdzie trwa�o�� i krucho�� m�wi� o wieczno�ci gdzie rzeki wracaj� z chmur gdzie niebo niesie pomp� i mo�e nie wysycha WI�C TO CIEBIE SZUKAJ� Wi�c to Ciebie szukaj� gdy kupuj� kwiaty by na serio powtarza� romantyczne s�owa wierno�� innym �lubuj�c gdy biegn� po schodach roznosz�c swoje serce pod r�ne adresy gdy patrz� sobie w oczy by siebie nie widzie� wi�c to Ciebie szukaj� nic nie wiedz�c o tym pisz�c o dziurze w niebie o b�lu zdumienia czy B�g by� musi je�li Boga nie ma czy mo�e si� sumienie zaci�� jak parasol o tym �e kto nie p�acze przestaje by� dzieckiem o g�uchym co wyko�czy wreszcie kaznodziej� gdy nie pasuj� jak dwie nogi lewe gdy m�wi�: Zaraz przyjd�. Czekajcie z herbat� mam tylko pospisywa� nazwiska z cmentarza niewielka to rob�tka zaraz b�d� got�w gdy chc� oddawa� wszystko umiera� dla kogo� maciejk� czu�� w nocy pie�ci� na pami�tk� gdy tr�bi� z przekonania �e nikogo nie ma i chodz� wko�o Ciebie jak czapla po desce SPRAWIEDLIWO�� Profesor Annie �widerek Gdyby wszyscy mieli po cztery jab�ka gdyby wszyscy byli silni jak konie gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w mi�o�ci gdyby ka�dy mia� to samo nikt nikomu nie by�by potrzebny Dzi�kuj� Ci �e sprawiedliwo�� Twoja jest nier�wno�ci� to co mam i to czego nie mam nawet to czego nie mam komu da� zawsze jest komu� potrzebne jest noc �eby by� dzie� ciemno �eby �wieci�a gwiazda jest ostatnie spotkanie i roz��ka pierwsza modlimy si� bo inni si� nie modl� wierzymy bo inni nie wierz� umieramy za tych co nie chc� umiera� kochamy bo innym serce wych��d�o list przybli�a bo inny oddala nier�wni potrzebuj� siebie im naj�atwiej zrozumie� �e ka�dy jest dla wszystkich i odczytywa� ca�o�� SAMOTNO�� Nie prosz� o t� samotno�� najprostsz� pierwsz� z brzega kiedy zostaj� sam jeden jak palec kiedy nie mam do kogo ust otworzy� nawet strzy�yk cichnie cho� m�g�by mi �wierka� przynajmniej jak p� wr�bla kiedy �aden poci�g po�pieszny nie �pieszy si� do mnie zegar przystan�� �eby przy mnie nie chodzi� od zachodu s�o�ca cienie coraz d�u�sze nie prosz� Ci� o t� trudniejsz� kiedy przeciskam si� przez t�um i znowu jestem pojedynczy po�r�d wszystkich najdalszych bliskich prosz� Ciebie o t� prawdziw� kiedy ty m�wisz przeze mnie a mnie nie ma CO POTEM Co potem � to co zawsze poznika�o tylu �mier� zajdzie starszym z przodu a m�odszym od ty�u takie s� od pocz�tku prawid�a niebieskie nikogo nic nie dziwi. Poprzez �ycia bram� przed chwil� przyszed� kto� zbawiony z pieskiem szli razem szukaj�c Boga lepszego od ludzi rozgl�da si� po k�tach a taki wzruszony jak ch�opak co na choink� polecia� do szko�y lub ten co niesie serce wyci�gni�te z piek�a kochamy nazbyt cz�sto gdy kocha� nie mo�na a mi�o�� im g�upsza tym bardziej ostro�na Wchodz� w Pana Naszego kr�lestwo ubogie doktoraty na zimno chrupie mysz pod progiem a to co zrozumia�e� to ju� nie jest Bogiem PRZY STOLE PA�SKIM Przy Stole Pa�skim chwiej� si� jak na mo�cie z patyk�w zabola� mnie j�zyk od pytania g��boki i niski dlaczego �cinaj� kwiaty wczesnym rankiem ca�y w sekrecie naj�wi�tszej niepewno�ci Na szcz�cie mam jeszcze �z� ukryt� furtk� PRZEPI�RKA Przepi�rko co si� najg�o�niej odzywasz zawsze o wschodzie i zachodzie s�o�ca prawda �e tylko dwie s� czyste chwile ta wczesna jasna i tamta o zmierzchu gdy B�g dzie� daje i gdy go zabiera gdy kto� mnie szuka� i jestem mu zb�dny gdy kto� mnie kocha� i gdy sam zostaj� kiedy si� rodz� i kiedy umieram te dwie sekundy co zawsze przyjd� ta jedna bia�a ta druga ciemna tak bardzo szczerze �e obie nagie tak poza nami �e nas ju� nie ma BLISCY I ODDALENI Bo widzisz tu s� tacy kt�rzy si� kochaj� i musz� si� spotka� aby si� omin�� bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze pisz� do siebie listy gor�ce i zimne rozchodz� si� jak w �miechu porzucone kwiaty by nie wiedzie� do ko�ca czemu tak si� sta�o s� inni co si� nawet po ciemku odnajd� lecz przejd� obok siebie bo nie �mi� si� spotka� tak czy�ci i spokojni jakby �nieg si� zacz�� byliby doskonali lecz wad im zabrak�o bliscy boj� si� by� blisko �eby nie by� dalej niekt�rzy umieraj��to znaczy ju� wiedz� mi�o�ci si� nie szuka jest albo jej nie ma nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek s� i tacy co si� na zawsze kochaj� i dopiero dlatego nie mog� by� razem jak ba�anty co nigdy nie chodz� parami mo�na nawet zab��dzi� lecz po drugiej stronie nasze drogi poci�te schodz� si� z powrotem. W SZPITALU Ni to staruszka ni dziewczynka wyczesa�y si� w�osy i zosta� jeden chudy warkoczyk mo�e blizna po li�ciu w szpitalu oczy tak smutne jak w haremie w listopadzie kiedy chomik �miesznie zasypia ju� bez lekarza bo zl�k� si� prawdy m�wi�em o Bogu � nie mog�a zrozumie� pyta�em o flirty � pozapomina�a patrz�c na mnie jak w nadmuchany ko�nierz prosi�a tylko abym umy� jej r�ce usta twarz bo chce umiera� czysta DRZEWA NIEWIERZ�CE Drzewa po kolei wszystkie niewierz�ce ptaki si� zupe�nie nie ucz� religii pies bardzo rzadko chodzi do ko�cio�a naprawd� nic nie wiedz� a takie pos�uszne nie znaj� ewangelii owady pod kor� nawet bia�y kminek najcichszy przy miedzy zwyk�e polne kamienie krzywe �zy na twarzy nie znaj� franciszkan�w a takie ubogie nie chc� s�ucha� mych kaza� gwiazdy sprawiedliwe konwalie pierwsze z brzegu bliskie wi�c samotne wszystkie g�ry spokojne jak wiara cierpliwe mi�o�ci z wad� serca a takie wci�� czyste POCZEKAJ Nie wierzysz � m�wi�a mi�o�� w to �e nawet z dyplomem zg�upiejesz �e zanudzisz talentem �e z dwojga z�ego mo�na wybra� trzecie w �ycie bez pieni�dzy w to �e przepi�rka �yje pojedynczo w zdart� kor� czeremchy co pachnie migda�em w zmar�� co �ywa pojawia si� we �nie w modnej nowej sp�dnicy i rozci�tej z boku w najlepsze w najgorsze w ka�dego �osia co ma �on� kl�p� w dziewczynk� z zapa�kami w niebo i piek�o w diab�a i Pana Boga w mieszkanie za rok Poczekaj jak ci� r�bn� to we wszystko uwierzysz MI�O Mi�o si� spotka� z dawn� sw� rozpacz� � s�uchaj stara � powiedzie� � co si� z tob� sta�o wyprzystojnia�a� nie poci�gasz nosem nie jeste� ju� jak diabe� smutny z urodzenia wyleczy�y si� rany wyk�pa�y deszcze mo�na j�dz� pokocha� gdy �yje si� jeszcze NA SZPILCE Chodzi Anio� Str� po �wiecie sprz�ta po mi�o�ciach co si� rozlecia�y zbiera jak u�amki chleba dla wr�bli �eby si� nic nie zmarnowa�o listy tam i z powrotem telefony od ucha do ucha ma�e �mieszne pami�tki co by�y wzruszeniem notes z dat� spotkania ukryty w czajniku blizny po �miechu sprzeczki nie wiadomo po co �ale jak pojedyncze osy flirtuj�ce os�y wszystko na szpilce to co na zawsze ju� si� wydawa�o m�dro�� przy ko�cu �e nie o to chodzi rado�� �e si� kocha to co niemo�liwe GWIAZDA Gwiazda wed�ug rozk�adu jak tam i z powrotem nie tylko by trzem m�drcom przewr�ci�a w g�owie chodzi z teologi� po wysokim niebie grzechem jest upa�� � m�wi � nie splami� si� ziemi� patrz� astry jesienne zwane micha�kami trzy rodzaje skowronk�w dwie pary �mieciuszek szczypawki kr�lik z w�sem jak dreszczyk liryczny na jedn� kropl� deszczu z najwy�szego li�cia tak niziutko upad�a i taka wci�� czysta PRZEZROCZYSTO�� Modl� si� Panie �ebym nie zas�ania� by� byle jaki ale przezroczysty �eby� widzia� przeze mnie kaczk� z p�askim nosem ��tego wiesio�ka co kwitnie wieczorem wci�� od pocz�tku �wiata cztery p�atki maku serce co w li�cie wzruszenie rysuje ( chocia� serce chuligan bo bije po ciemku ) pi�ro co pisze krzywo kiedy r�ka p�acze psa co rozpocz�� ju� wy� do sputnika mr�wk� kt�ra widzi rzeczy tylko wielkie wi�c nawet jej przyjemnie �e jest taka ma�a mi�o�� jak odleg�o�� trudn� do przebycia z�o z kt�rym biegnie cierpienie niewinne bliskich umar�ych i nagle dalekich jakby jechali bryczk� w siwe konie babci� co m�wi do dziewczynki w parku kiedy b�dziesz doros�a jaszcze mniej zrozumiesz najkr�tsz� drog� co zawsze przy ko�cu aby ju� tylko ciebie by�o wida� �EBY WR�CI� Mo�na mie� wszystko �eby odej�� czas m�odo�� wiar� w�asne si�y �wi�tej pami�ci dom rodzinny skrzynk� dla szpak�w i sikorek mi�o�� wiadomo�� nieomyln� �e nawet Pan B�g niepotrzebny potem ju� tylko sama ufno�� trzeba nic nie mie� �eby wr�ci� TO NIEPRAWDZIWE To nieprawdziwe trudne nieudane ta rado�� p�idiotka b�lu nowy kretyn �ale jak byliny kwiaty zimotrwa�e rozum co nie przeszkadza �adnemu odej�ciu mi�o�� kt�rej nigdy nie ma bez rozpaczy serce ciemne do ko�ca cho� jasne wzruszenia pociecha po to tylko �e prawd� oddala �uczek co nas nie z��czy� cho� oblecia� wko�o �nieg tak bardzo wzruszony �e niewiele wiedzia� jedna mr�wka co zbieg�a nareszcie z mrowiska u�miech tw�j co za �ycia mi si� nie nale�a� wszystko sta�o si� drog� co by�o cierpieniem PRZESZ�O�� Kiedy nie umia�em jeszcze p�aka� i by� powa�nym Z pani� od francuskiego nie mo�na by�o wytrzyma� kiedy rysowa�em kredk� sko�ne oczy lisa a wojna jeszcze nie spali�a szafy z ��tej czere�ni kiedy �awka bez oparcia w parku by�a najwygodniejsza kiedy uk�adali�my wiersz pewien dziad na swoich z�bach siad� � nagle krzykn�� przera�ony kto� mnie ugryz� z tamtej strony � kiedy psy na dworze szczeka�y cz�ciej rano a g�o�niej wieczorem kiedy chcia�oby si� do serca przytuli� owc� i wilka kiedy nie mogli�my si� nadziwi� �e mo�na po spowiedzi zje�� ca�ego Boga na wszystko czas by� jeszcze dzisiaj ju� go nie ma PAMI�TKA Z TEJ ZIEMI W mi�o�ci wci�� to samo rado�� i cierpienie nawet sam Pan B�g nie kocha� inaczej kocha gwizd kosa co rych�o ustaje li�� klonu co opadnie bo ju� poczerwienia� jelenia co zrzuca rogi po kolei ciemne szcz�cie niepos�uszne to jest to go nie ma kuropatwy co wszystkie dok�adnie pogin� cho� stale powraca�y na to samo miejsce patrzy w krucho�� � radosne �wiadectwo istnienia mi�dzy tym co przemija jest si� wci�� na zawsze szuka tych wszystkich co po �mierci swojej ju� nie potrafi� s�a� ��ek po sobie na listy odpisywa� powraca� do domu tak znajomych �e mogli wyj�� bez po�egnania o tym �e nie umarli nie m�wi�c nikomu to tutaj na ziemi jest jeszcze milczenie bo si� idzie do Niego odchodz�c od siebie wczoraj ciebie widzia�em jutro nie zobacz� tak jakbym ju� odnalaz� i zn�w nie m�g� trafi� bo serca s� te same lecz niejednakowe w niebie tak�e krzy� nios� pami�tk� z tej ziemi SK�D PRZYSZ�O Z�o jest romantyczne a dobro zwyczajne dobro wci�� na ostatku bo z�o jest ciekawe przecie� bia�ych kwiat�w najwi�cej na �wiecie dopiero po nich ��te a potem czerwone czemu si� rozum karmi tajemnic� a chwila niepewno�ci wci�� sprzyja nauce po tylu rewolucjach biedne ptaki bose i �ma tak bardzo ma�a �e �yje za kr�tko czemu deszcz s�yszysz z g�ry a �nieg troch� z boku i sk�d nagle przysz�o to wielkie wzruszenie jakby dzwonek z lat szkolnych przy�o�y� do ucha dzieci�stwo co min�o na zawsze zosta�o tylko si� z m�odo�ci zrobi�a starucha R�CE Twoje r�ce � mamusiu dobre jak szafirek po deszczu jak czajki towarzyskie przynios�y mnie na �wiat ko�ysa�y ustawia�y na pod�odze sadza�y na sto�ku m�wi�y �e motyl dzwoni �e m�odych grzyb�w nie spos�b rozezna� uczy�y trzyma� �y�k� by nie trafia�a do ucha rozr�nia� klon od jaworu prowadzi�y przy oknie po ciemku po ziemi co czernieje jak szpak suche i ciep�e za s�abe �eby wyprowadzi� mnie z tego �wiata ODPYCHAJ� Odpychaj� Ciebie nie chc� by� z Tob� m�wi� �le obszczekana Pani odrapana za nic samotno�ci przytul mnie MALOWANI �WI�CI Jak si� czuj� malowani �wi�ci na wystawach nie mog�c rozpozna� pod szmink� �wi�to�ci swojej tajemnicy milcz�cego dramatu nie mog� si� nadziwi� �e z�ote palce wymalowano im ��ci� srebrne twarze � b�yszcz�c� biel� do l�ni�cej czerni dolewano kleju tylko oczy maj� naprawd� niebieskie jak g� domowa wstydz� si� tytu��w bi�uterii i innych podrob�w onie�mieleni robi� karier� w sklepach z dewocjonaliami Co w nich prawdziwego ucho ka�dy obraz �wi�ty s�yszy nawet taki ma�y kt�ry dosta�em przed matur� od matki z g�odnego dzioba pami�ci trzymam go za nitk� o wiele za kr�tk� UCIEKAJ Abstrakcjo bierna co uciekasz od cz�owieka od ludzkich prze�y� od dowcip�w od nerw�w smutku co szuka przyja�ni wiary na dobranoc od Mickiewicza kt�ry chrzci� swoje dzieci w Pary�u wod� z Niemna od dziewczynki co w lipcu o centymetr uros�a od Boga kt�remu ludzk� zapuszczon� brod� uciekaj tam gdzie diabe� ma swoje m�ode US�YSZANE ZAPISANE Drzwi zadr�a�y � kto to? � �mier� wesz�a drobna malutka z kos� jak zapa�ka zdziwienie. Oczy w s�up a ona � przysz�am po kanarka WYZNANIE Zamyka�em wiedz� w szufladkach wymienia�em paj�czaki stawonogi i kr�gowce myli�em na niebie gwiazd� pierwsz� z ostatni� nie rozumiej�c kamieni � nazywa�em notowa�em w zeszycie spostrze�enia wiedzia�em �e kiedy przylec� drozdy i ��te pliszki mo�na ju� spa� przy otwartym oknie � �e po wilgach i derkaczach przychodzi pierwsza burza �e s�onka w�druje tylko w nocy a wy�e� ma brwi nad oczami poznawa�em g�uszca po zielonej piersi zimorodka po czerwonych nogach dostrzeg�em �e wiewi�rka jest od spodu bia�a �e czajki k�ad� dzioby na ziemi �e kwiaty zapylone noc� nie s� nigdy ciemne �e w maju kwitn� ro�liny niskie a w czerwcu wysokie m�wiono �e mo�na szuka� prawdopodobie�stwa i utraci� prawd� �e prac doktorskich teraz si� nie czyta tylko si� je liczy �e kr�la naj�atwiej uwie�� albo trudno si� do niego dopcha� �e wi