13062
Szczegóły |
Tytuł |
13062 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13062 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13062 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13062 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jan Twardowski
Rwane prosto z krzaka
1996
OD AUTORA
Do tej pory ukaza�o si� ju� kilka zbiorowych wyda� moich wierszy jak zwykle w
naturalnym
uk�adzie chronologicznym, kt�ry ma oczywi�cie swoje uzasadnienie. Chcia�bym
jednak obecnie
zaproponowa� w�asny autorski uk�ad.
Ten chronologiczny, uporz�dkowany, mo�e by� troch� martwy. Sam tytu�
proponowanego
tomu Rwane prosto z krzaka pozwala na wi�ksz� swobod�, odkrywanie czego� nowego.
Tylko autor zna pewne ukryte umys�owe i emocjonalne powi�zania swoich wierszy.
Omija
oficjalne schematy. Uk�ada teksty tak, jak to uwa�a za s�uszne. Najm�odsze mog�
si� wydawa�
mu najwa�niejsze, starsze mniej wa�ne.
Wiersze pisz�, aby po prostu porozumie� si� z czytelnikiem. Nie lubi� dorabia�
tak zwanych
g��bokich interpretacji do tego, co pisz�. Pozostawiam os�d czytaj�cym.
Prezentowany wyb�r jest w�dr�wk� po moim odkupionym �wiecie.
Cierpienie to nie zawsze nieszcz�cie, mo�e by� pr�b� wierno�ci wobec tajemnicy,
a �mier� to
spotkanie z Bogiem, kt�ry jest mi�o�ci�.
Zachwyca mnie otaczaj�ca rzeczywisto��, kolor, d�wi�k, zapach, r�norodno��.
Wracam do
starego Linneusza, kt�ry nazywa� po imieniu zwierz�ta i ro�liny. D�ugo i
cierpliwie uczy�em si�
przyrody. Czytam ksi��ki przyrodnicze. Zbieram zielniki. Kiedy si� m�wi tyle o
cz�owieku, o
r�nie pojmowanym humanizmie, widz� urok szpaka, wilgi, dzikiego kr�lika,
szorstkow�osego
wy��a. To samo �wiat�o pada na ludzi, na koniki polne i �wierszcze.
W MARCU
W marcu pojawia si�
gawron
sroka
czajka
puszczyk
czapla
postkomunistka towarzyszka wrona
tylko Boga nie wida�
nie chce niewierz�cych denerwowa�
TO
Wiara � to ufno�� na zawsze wi�c jedna
nadzieja � to czas bez po�egna�
mi�o�� pierwsza � zupe�nie jak ciel�
bo patrzy w niebo
by zobaczy� ziemi�
mi�o�� ostatnia � to przeczucie pi�kna
TRUDNO
No widzisz � m�wi�a matka
wyrzek�e� si� domu rodzinnego
kobiety
dziecka co stale biega bo chcia�oby fruwa�
wzruszenia kiedy mi�o�� podchodzi pod gard�o
a teraz martwi ciebie
kubek z niebiesk� obw�dk�
puste miejsce po mnie przy stole
trzewiki o kt�rych m�wi�e� �e s�
tak jak wszystkie � do sprzedania
a nie do noszenia
zegarek co chodzi po �mierci
stukasz w niewidzialn� szyb�
patrzysz jak czapla w jeden punkt
widzisz jak �atwo si� wyrzec
jak trudno utraci�
TEN SAM
Ten sam krzy� gdy zima i zaj�c osiwia�
ten sam gdy jesie� i brzozy zaledwie ubrane
ten sam gdy czapla nadobna od bia�ej o po�ow� mniejsza
ten sam gdy wiosn� sp�nione kukanie
ten sam gdy ci� ze schod�w zrzuc� r�ce ukochane
i rozp�acze si� serce jak osio� bez os�a
�atwiej upa�� na g�ow� ni� powsta� z mi�o�ci
krzy� to takie szcz�cie
�e wszystko inaczej
RACHUNEK DLA DOROS�EGO
Jak daleko odszed�e�
od prostego kubka z jednym uchem
od starego sto�u ze zwyk�� cerat�
od wzruszenia nie na niby
od sensu
od podziwu nad �wiatem
od tego co nagie a nie rozebrane
od tego co wielkie nie tylko z daleka ale i z bliska
od tajemnicy nie wyk�adanej na talerz
od matki kt�ra patrzy�a w oczy �eby� nie k�ama�
od pacierza
od Polski z ran�
ty stary koniu
ZMARTWIENIE
Jezu � martwi� si� proboszcz
g�osisz tylko prawd�
nie wyje�d�asz na zach�d by kupi� mieszkanie
w Rosji ju� zmi�k�o
a Ty wci�� w ukryciu
nie budujesz Ko�cio�a z pustak�w
lecz z �ywego serca
nie odk�adasz na wszelki wypadek
jak Ty sobie dasz rad� w �yciu
JEST CZAS
U nas wakacje. Nic si� nie dzieje
usiad�y li�cie lnu
siedem tysi�cy pszcz� bez urlopu
pracuje za darmo
nikt z nas si� teraz nie spieszy
jest czas
Rozmawiamy
� pani stale co rok m�odsza
tylko si� kapelusz jak Pa�ac Kultury starzeje
zreszt� wszystko wiadomo bo nikt nie wie
czytamy o sympatycznej �wi�tej
kt�ra posz�a z grzechem do nieba
opodal milcz�cy po upadku kamie�
jemu wierz�
POWITANIE
Matka Boska si� dziwi. Tak�e J�zef nie wie
Tereska uczy francuskiego w niebie
� �eby �u� dobrze m�wi� � wszystkim pokazuje
� �ci�gnij usta swe w dzi�bek tak jak si� ca�uje
Florian ju� si� nie spieszy bo Pan B�g ustali� �
nie polewaj nie dmuchaj gdy si� mi�o�� pali
Anio� przestaje fruwa� bo nagle z wzruszenia
pragnie uczci� roztropno�� minut� siedzenia
Tomasz pozna� �e z prawd� jest tak i inaczej
jak z skowronkiem co chodzi i wr�blem co skacze
Wszyscy kr�c� g�owami
Wszed� M. Kolbe � Gwarz� �
� Jak mo�na wej�� do raju z tak� smutn� twarz�
* * *
Pi�kno ale tyle wida�
tak jakby wszystko opr�cz Niego
widzisz brzoz� ��t� w jesieni
bia�e kwiaty kminku
przesz�o�� zawsze czyst�
bo to co przesz�o wzrusza jak ogonek w �niegu
i mo�na potem znale�� nawet czego nie ma
ufne pszczo�y co sw� matk� wypuszczaj� sam�
nad ciep�ym suchym ulem nie przegrzanym w s�o�cu
by powr�ci� pod wiecz�r jak z�oto zm�czone
krzy� zachodu na niebie naga baba w wodzie
bo ka�dy ma dwie dusze a jedn� na co dzie�
i tyle innych cud�w jak czaple szcz�liwe
a czaple s� udane je�eli s� krzywe
Nie widzisz Go z �adn� gwiazd�
ze �wink� serdeczn�
bo pi�kno � to po prostu Jego nieobecno��
dzie�o a� tak wielkie �e anonimowe
WIECZNO��
Mieczys�awowi Milbrandtowi
Wci�� wieczno�� by�a z nami
a nam si� zdawa�o
�e wszystko jest nietrwa�e wi�c troch� na niby
jak zaj�c niechroniony lub trzmiel na ostr�kach
�e ciemno�� kapie z zegarka jak z rany
�e czas zmarnowany stale i za kr�tki
ka�d� mi�o�� zamienia na �zy bardzo drobne
�e dawni zakochani ju� si� nie ca�uj�
bo list najpierw przybli�a a potem oddala
dop�ki b�dzie poczta ze skrzynk� czerwon�
i panny z�e niezno�ne a dobre za nudne
i s��w wszystkich za wiele bo brakuje s�owa
Wci�� wieczno�� by�a z nami
a nam si� zdawa�o
�e czas wszystko wymiecie m�dry i niech�tny
�e tylko nie odleci s�jka zbyt ostro�na
bo po to �eby cierpie� trzeba by� bezbronnym
jak dzieci�stwo na wsi z kr�likiem przy sercu
Patrz � m�wi�e� � tak wszystko na oczach si� zmienia
jak pasikonik za szybko zielony
wi�c mo�emy nie pozna� nawet swego domu
po�� chocia� no�yczki na tym samym miejscu
naparstka po mamusi nie oddaj nikomu
i trzymaj fotografie bo Pan B�g je zdmuchnie
zw�aszcza kiedy podbia� zamyka si� na noc
a pszczo�a sprawy wa�ne powiadamia ta�cem
i ka�da chwila ju� nie tera�niejsza
stale przesz�a lub przysz�a
ostatnia i pierwsza
Wci�� wieczno�� by�a z nami
a nam si� zdawa�o
NIC NIE WIEDZIE�
By� kochanym i jeszcze nic nie wiedzie� o tym
stale jedn� herbat� ustawia� na stole
miesza� jedn� �y�eczk�
kupi� jeden bilet
samemu odwiedza� w ZOO grubosk�rne s�onie
pociesza� si� �e zaj�c biega pojedynczo
�e czasem narzeczony ca�uje jak ryba
tymczasem ten co kocha prosto z nieba idzie
bia�e kwiaty poziomek niesie w g��bi lasu
drozda bor�wki ko�laki �yczliwe
tymianek co podobny wci�� do macierzanki
cisz� kt�ra nawet ka�dy grzech poprawia
stworzy� dooko�a pi�� miliard�w ludzi
i stale jednego szuka aby z nim si� spotka�
by� kochanym i jeszcze nic nie wiedzie� o tym
�eby by�o do twarzy zasypuje �niegiem
stara si� o choink� niby od nikogo
m�wi �e trzeba odej�� �eby nie przemin��
zaprasza na spotkanie prawie po kryjomu
nad wod� w noc jesienn� gdzie cieplej ni� w polu
i opera �ab swojskich niewielka lecz pi�kna
i ksi�yc przypadkowy co nie wie co b�dzie
pr�cz jednego �e nigdy nie powtarza si� szcz�cie
by� kochanym i jeszcze nic nie wiedzie� o tym
lecz samotno�� to kuzynka najbli�sza mi�o�ci
a mi�o�� wci�� za du�a by ca�� j� widzie�
i ju� nie wiesz do ko�ca bo wszystko jest obok
a �mierci nigdy nie mo�na uwierzy�
WNIEBOWZI�CIE
Nikt nie bieg� do Ciebie z lekarstwem po schodach
lampy nie przymru�ono �eby nie razi�a
nikt nie widzia� jak r�ka Twa od �okcia blednie
pies nie p�aka� serdecznie �e pani umiera
nawet anio� zaniecha� nadymania tr�by
to dobrze bo �mier� przecie� za du�o upraszcza
a ponadto zbyt ludzka z�a i niedyskretna
nikt nie przymkn�� Twych oczu nie zas�oni� twarzy
ani w bramie nie szepta� rozebranym g�osem
o tym co za g�o�no s�yszy si� w milczeniu
Pan uchroni� do ko�ca i zdrow� zostawi�
tylko kiedy pukano Ciebie nie by�o
nie �mier� ale mi�o�� ca�� Ci� zabra�a
je�li mi�o�� jest prawd� to cia�a nie wida�
dzie� by� taki jak zawsze powietrze dzwoni�o
pszczo�ami co wychodz� rano na pogod�
tylko ta sama cisza to straszne milczenie
to puste miejsce przy kubku na stole
cho�by si� razem z cia�em opuszcza�o ziemi�
DAWNA WIGILIA
Przysz�a mi na wigili� zzi�bni�ta g�uchociemna
z gwiazd� jak z jasn� twarz� � wigilia przedwojenna
z domem co zosta� jeszcze na cienkiej fotografii
z sercem co nigdy umrze� porz�dnie nie potrafi
z niem�drym bardzo pi�rem skrobi�cym w ka�amarzu
z przedpotopowym �wi�tym z Pi�sudskim w kalendarzu
z mamusi� co od nieszcz�� zas�oni� chcia�a �zami
podaj�c barszcz czerwony co �mieszy� nas uszkami
z lampk� z czajnikiem starym wydartym chyba niebu
z ca�� rodzin� jeszcze to znaczy sprzed pogrzeb�w
Nad sto�em mym samotnym zwiesi�a czu�� g�ow�
Nad wszystkie figi z makiem � dzi� ju� posoborowe
Przysz�a usiad�a sobie . Jak �o�nierz pomilcza�a
Jezusa z klasy pierwszej z op�atkiem mi poda�a
MATKA BOSKA STARO�WIECKA
Matko Boska Staro�wiecka
z dawnego ko�cio�a podobnego do zakochanego co osiwia�
znowu spadaj� skrzydlaki jesionu
tak samo szczeka owczarek szorstkow�osy ze szczotk� na ogonie
ziewa po adoracji niewyspany �wi�ty
znowu kiedy si� nie kocha � przedmioty stoj� bez po�ytku
w sierpniu m�ode bociany staj� si� samodzielne
teza i antyteza ko�cz� si� pobiciem i protez�
kura si� stale j�ka
zim� troch� li�ci trzyma si� na grabie
nawet �acina milczy �eby wr�ci�
znowu najwa�niejsi niewa�ni
stale kos d�u�szy od szpaka
po dawnemu osio� zakochany uczy si� fruwa�
i nie mamy zielonego poj�cia
umieraj�c po raz pierwszy
Tylko nam si� w g�owie poprzewraca�o
i chcemy wymy�li� dzisiaj bez wczoraj
nowe bez starego
NIC SI� NIE ZMIENI�
Zestarza� si� nam ksi�yc. Ludzie po nim chodz�
m�wi� o nim tak szczerze �e zaczyna nudzi�
nikt go nie traktuje w poezji na serio
jak Hamlet uog�lnia my�li praktycznie
poezj� diabli wzi�li prawie ju� jej nie ma
szary �wierszcz ju� j� zast�pi sw� metod� zwyk��
a z wierszy napisanych chyba ten nie umrze
co nie ba� si� by� prawda lub sta� si� muzyk�
tylko Jezus pozosta�
cho� ludzie nerwowi
nawet nie zauwa�� �e przystan�� w sieni
Ma tyle ran co przedtem a nic si� nie zmieni�
LIST DO MATKI BOSKIEJ
W pierwszych s�owach donosz� nic si� nie zmieni�o
��ta pliszka si� cieszy swoim czarnym dziobem
�oso� wraca do rzeki w kt�rej si� urodzi�
mr�wki si� oblizuj� jak na nie przysta�o
sarna leczy si� �lazem wi�c mniej pokas�uje
las tak rzeczywisty �e zdaje si� zjaw�
pszczo�a nie zna Szopena ale jest muzyk�
�mier� jak zwykle niziutko uk�ada na ziemi
�wi�tym mo�na tu zosta� nawet na podw�rku
rzucaj�c kurom ziarno staro�wieck� mod�
zn�w najpi�kniejszy w Polsce jest lipiec nad wod�
a pi�kno jest najbli�ej gdy czas si� oddala
�adna ryba nie traci nawet jednej �uski
sroka z w�skim ogonem powtarza dowcipy
rzeczy maj� w�asn� po umar�ych pami��
wi�c pami�ta m� matk� czajniczek rozbity
dla s�owika w czerwcu ka�da noc za ma�a
poniewa� wierzy w mi�o�� nie boi si� cia�a
�piewa �e serce ca�e a ju� nie�miertelne
bocian dalej podnosi tylko lew� nog�
pisz� list bo Ci� przecie� zobaczy� nie mog�
my�l� jednak �e chyba czasem Ciebie s�ysz�
bo sk�d si� nagle bierze ten szept kiedy zasn�
SPOTKANIA
Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi
tak dok�adnie zwyczajny �e nie wiemy o tym
jak osio� co chcia� zawy� i nie mia� j�zyka
lub chrab�szcz co swej nazwy nie zna po �acinie
b�dziemy si� mijali nie wiadomo po co
spogl�dali na siebie i si�gali w ciemno��
my�leli o swym sercu �e troch� zawadza
jak wci�� ta sama ma�pa w sensacyjnej klatce
Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi
je�li mniej religijny � bardziej chrze�cija�ski
wspomni co� od niechcenia podpowie adresy
jak �nieg antypa�stwowy co wznios�e pomniki
z wyrazem niewini�tka zamienia w ba�wany
niekiedy �z� urodzi wa�niejsz� od twarzy
co pomi�dzy u�miechem a u�mieszkiem kapie
Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi
nagle zniknie � od razu przesadnie daleki
czy byli�my prawdziwi � sprawdzi� mimochodem
PARAMI
Ptak�w zwierz�t jest wiele a chodz� parami
ile gwiazd w noc czerwcow� nigdy nie wiadomo
li�cie nie policzone porzeczki jagody
co najmniej trzy biedronki prowadz� do domu
b�lu te� pod dostatkiem cierpie� coraz wi�cej
ilu ju� papie�y na tym �wiecie �y�o
tylko B�g jest wci�� jeden jakby go nie by�o
NA DRODZE KRZY�OWEJ
Stacja trzynasta � nagle zamieszanie
sk�d tu si� wzi�a znowu Weronika
niewiasty powr�ci�y i jak przedtem p�acz�
ludzi wida� wci�� z bliska samotno�� z daleka
i rzewno�� tak jak w domu kiedy dobre r�ce
cyfruj� dziecku zabawny serdaczek
Jan si� denerwuje � tyle kobiet naraz
tu Matka Boska � m�wi
ma by� tylko sama
i przystanek bez �awki deszcz od czwartku chlapie
Nikodem �le wygl�da ochryp� od wyja�nie�
wielu g�ow� straci�o tylko �mier� zaradna
przysz�y�my cho� na chwil� po to by zapyta�
czy mo�na serce zdj�� naprawd� z krzy�a
NIE WIADOMO KOMU
daj si� modli� nie wiedz�c za kogo i o co
bo Ty wiesz najlepiej czego nam potrzeba
kto ma dzisiaj wyzdrowie�
a kogo ma stukn�� �mier�
lub inaczej piorun sympatyczny
komu zabra� masz urz�d by przywr�ci� rozum
droga nie zna swej drogi
kwiat o sobie nie wie
s�owik nie narzeka �e nie sypia noc�
g� si� nawet nie dziwi �e ma oczy z boku
stara ma�pa nie zgadnie czemu nie siwieje
�wi�ty �nieg bo spada nie wiadomo komu
�wi�te to co przychodzi wci�� wbrew naszej woli
TAK LUDZKA
Jadwidze Marlewskiej
Nie wierz� �wi�tej Annie wszyscy wa�ni �wi�ci
�e zna�a Matk� Bo�� w sukience do kolan
z dowcipnym warkoczykiem i weso�� grzywk�
w sanda�ach z rzemykami co by�y niepewne
czy mo�e si� popl�ta� to co nie�miertelne
biegaj�c� jak wr�bel polski po podw�rku
zerkaj�c� do studni orzechowym okiem
jak spada ca�e niebo bez bli�szych wyja�nie�
umiej�c� odr�ni� jak pszczo�� najpro�ciej
zwyk�e dobro na co dzie� od doskona�o�ci
bo zawsze s� prawdziwe rzeczy mniej og�lne
poznaj�c� zapachy i uparte smaki
jak s�odki kwa�ny s�ony i najcz�ciej gorzki
zw�aszcza gdy pies wprost z budy nie archanio� dziwny
demonstrowa� ogonem liryzm prymitywny
O co c�rko �wi�tej Anny z najwy�szych obraz�w
tak ludzka �e nie by�a� doros�� od razu
DZIECI�STWO WIARY
Moja �wi�ta wiaro z klasy 3b
z coraz dalej i bli�ej
kiedy w ko�ciele by�o tak cicho �e ciemno
a w domu wci�� to samo wi�c inaczej
kiedy �wi�ty Antoni ostrzy�ony i zawsze z grzywk�
odnajdywa� zagubione klucze
a Matka Boska by�a lepsza bo przedwojenna
kiedy nie mia�a pretensji do nikogo nawet zmok�a kawka
a mi�o�� by�a tak czysta �e karmi�a Boga
wielka i dlatego mo�liwa
kiedy martwi�em si� �eby Pan Jezus nie zachorowa� boby si� komunia nie uda�a
kiedy rysowa�em diab�a bez rog�w � bo samiczka
prosz� ciebie moja wiaro malutka
powiedz swojej starszej siostrze � wierze doros�ej
�eby nie t�umaczy�a
� dopiero wtedy mo�na naprawd� uwierzy�
kiedy si� to wszystko zawali
NIEOBECNY JEST
B�g jest tak wielki �e jest i Go nie ma
tak wszechmog�cy �e potrafi nie by�
wi�c nieobecno�� Jego te� si� zdarza
st�d czasem ciemno i serce si� t�ucze
poskomli nawet jak pies niecierpliwy
nawet wierz�cy nie wierz� po cichu
i chc� si� �artem wymkn�� ze wzruszenia
cho� tak niedawno wierzyli na pami��
�e ca�e �ycie czeka si� na chwil�
lecz B�g tak wielki �e Go czasem nie ma
m�zg jak tulipan chyli si� zm�czony
i my�li biegn� wsp�ln� pust� drog�
tak jak biedronki co si� razem schodz�
by przed rozpacz� ukry� si� na zim�
tylko milczenie trwa i gwiazdy w g�rze
i ksi�yc sprawiedliwy bo zupe�nie nagi
a wa�ki tak znikome �e ju� wszystko wiedz�
i li�� ostatni brz�czy wprost z topoli
�e Nieobecny jest
bo wi�cej boli
SZUKA�EM
Szuka�em Boga w ksi��kach
przez cud niem�wienia o samym sobie
przez cnoty gor�ce i zimne
w ciemnym oknie gdzie ksi�yc udaje niewinnego
a tylu po�eni� g�uptas�w
w znajomy spos�b
w ogrodzie gdzie chodzi� gawron czyli gapa
przez protekcj� ascety kt�ry nie jad�
wi�c si� modli� tylko przd zmartwieniem i po zmartwieniu
w ko�ciele kiedy nie by�o nikogo
i nagle przyszed� nieoczekowany
jak �urawiny po pierwszym mrozie
z sercem pomi�dzy jedn� r�k� a drug�
i powiedzia�:
dlaczego mnie szukasz
na mnie trzeba czasem poczeka�
ODA DO ROZPACZY
Biedna rozpaczy
uczciwy potworze
strasznie ci tu dokuczaj�
morali�ci podstawiaj� nog�
asceci kopi�
�wi�ci uciekaj� jak od jasnej cholery
lekarze przepisuj� proszki �eby� sobie posz�a
nazywaj� ci� grzechem
a przecie� bez ciebie
by�bym stale u�miechni�ty jak prosi� w deszcz
wpada�bym w ciel�cy zachwyt
nieludzki
okropny jak sztuka bez cz�owieka
niedoros�y przed �mierci�
sam obok siebie
PRZYCHODZ�
Przychodz� Panie Bo�e
ju� przestarza�y
z pro�b� drobn�
�eby�my nie zg�upieli
ulecz nas
Lenartowiczem
Syrokoml�
Lechoniem
Kamie�sk�
Baczy�skim z powsta�cami
przyjmij do siebie
w z�� noc ciemn�
tak jak dziewczynk� z zapa�kami
NIE MOG� TRAFI�
Wszystko si� pozmienia�o nie ma ma�ych dwor�w
pachn�cych owocami i past� do pod��g
z zazdrostkami w oknach z lawend� w szufladzie
ko�ci� te� nieco inny. Spokojny cho� przecie�
bez cichej i dyskretnej prababci �aciny
stara si� by Boga by�o lepiej wida�
lecz B�g kocha naprawd� wi�c jest niewidzialny
dworce przebudowano ju� nie mog� trafi�
na peron gdzie kogo� �egna�em na zawsze
d�ugopis karierowicz nieboszczyk atrament
niebo morze i g�ry zosta�y te same
�WIAT
B�g si� ukry� dlatego by �wiat by�o wida�
gdyby si� ukaza� to sam by�by tylko
kto by �mia� przy nim zauwa�y� mr�wk�
pi�kn� z�� os� zabiegan� w k�ko
zielonego kaczora z ��tymi nogami
czajk� sk�adaj�c� cztery jajka na krzy�
kuliste oczy wa�ki i fasol� w str�kach
matk� nasz� przy stole kt�ra tak niedawno
za d�ugie �mieszne ucho podnosi�a kubek
jod�� co nie zrzuca szyszki tylko �uski
cierpienie i rozkosz oba �r�d�a wiedzy
tajemnice nie mniejsze ale zawsze r�ne
kamienie co podr�nym wskazuj� kierunek
mi�o�� kt�rej nie wida�
nie zas�ania sob�
O U�MIECHU W KO�CIELE
W ko�ciele trzeba si� od czasu do czasu u�miecha�
do Matki Naj�wi�tszej kt�ra stoi na w�u jak na wysokich obcasach
do �wi�tego Antoniego przy kt�rym wisz� blaszane wota jak meksyka�skie maski
do skrupulata kt�ry stale dmucha spowiednikowi w pompk� ucha
do mizernego kleryka kt�rego karmi� piersi� teologii
do ma��onk�w kt�rzy wchodz�c do kruchty pluszcz� w kropielnicy obr�czki jak
z�ote rybki
do kazania kt�re si� jeszcze nie rozpocz�o a ju� sko�czy�o
do tych co �wi�t nie prze�ywaj� ale prze�uwaj�
do moralisty kt�ry nawet w czasie adoracji chrupie ko�� mora�u
do dzieci kt�re si� pomyli�y i zacz�y recytowa�:
Aniele Bo�y nie bud� mnie niech jak najd�u�ej �pi�
do pi�ciu pa� chudych i do pi�ciu pa� grubych
do zakochanych kt�rzy porozkr�cali swoje serca na cz�ci czu�e
do egzystencjalisty kt�ry jak rudy lis przenosi samotno�� z jednego miejsca na
drugie
do podstarza�ej �zy kt�ra si� suszy na konfesjonale
do ideologa kt�ry wygl�da jak strach na ludzi
O KO�CIELE
Ko�ciele w kt�rym wypad�o mi po raz pierwszy w �yciu
pi� ustami msz�
chowa� si� do konfesjona�u
kt�remu stale odrastaj� uszy
w kt�rym Matka Naj�wi�tsza mia�a z�ota koron�
i bose nogi
w kt�rym obraz �wi�tej Tereski s�u�y� latem za pla��
dla much
drewnia�y �wi�ty Antoni oblaz� z habitu
ciemny i czysty
Ko�ciele w kt�rym zielenia�a miedz
Zas�ania�o sumienie listkiem brzozowym
Kolor nieba wylenia� jak szelest
smutny jakby jask�ki umia�y tylko chodzi�
Ko�ciele z posadzk� od pacierzy wytart� i krzyw�
gdzie skrzypia�y obcasy
pluska�o korytko wody �wi�conej
szczeka� zegar jak emerytowany ludo�erca
z ambon� tak prost� �e nie spos�b by�o zakry�
na niej �adnym kazaniem swej w�asnej twarzy
Ko�ciele przed kt�rym kl�ka� las
krzy�odzioby otwiera�y szyszki
�askota� zaj�czy szczaw
cieszy�o babie lato jak grzech za lekki
fika�y �aby a ka�da �aba ma zawsze czkawk�
jesieni� czernia�y coraz mocniej szpaki
zim� sikory sypia�y na mrozie
parafianki rozbiera�y si� ze �niegu
gdzie zamyka�em Jezusa w tabernakulum zawsze z cz�stk� czyjego� p�aczu
gdzie modli�em si� �eby nigdy nie by� wa�nym
KO�O DOMU
Ko�o domu rodzinnego
sz�a matka
�wi�ty kaczor niezgrabna pami�tka
o p� drogi od dzieci�stwa
czajka i kuku�ka co ostrzega do ko�ca
z gwiazd jak zawsze tylko pierwsza bliska
przez omy�k� modli si� do �niegu
gdy wraca�em bieg�y do mnie drzewa
wszystko by�o tak naprawd�
�e nie ma
POWIEDZCIE TO DALEJ
R�o powiedz to r�y
szpaku powiadom szpaka
ogary szczekajcie ogarom jak zwykle w wielu tonacjach
czaplo wypaplaj czapli na ��tych nogach stoj�c
mr�wko powt�rz to mr�wce
miniemy. Potoczy si� dalej
ziemia niebo powietrze
tylko ten kamie� na polu
ten sam wci�� ksi�yc przed deszczem
wiara co pije ze ska�y
bez nas zostanie jeszcze
* * *
nie zwraca�em uwagi na to �e zegar dobry pasterz liczy� �wiec�ce sekundy jak
w�osy �mierci
a narzeczonemu w kancelarii parafialnej zapali� si� nos ze wzruszenia
cho� t�umaczy�em �e nie oko ale ucho powinno wybiera� �on�
tyle naoko�o si� dzia�o
w konfesjonale odbywa� si� jak zwykle poranny spacer grzech�w
obrazy mruga�y jak nieszcz�liwi bogaci
li�cie kasztana wyjada�y w�giel z powietrza
biedronka broni�a drzew
ros�a gryka na czerwonej �odydze
r�a� z rado�ci nieoczytany ko�
motyle sprawdza�y czy p�ytkie czy g��bokie kwiaty
z wod� �wi�con� na czubkach palc�w
z g�ow� Jezusa na sumieniu
oddechem odgarnia�em stronice brewiarza
chocia� coraz nowe obrazki szumia�y mi w oczach
szuka�em tylko jednego
z dawna wypisanym czterowierszem
Matko Naj�wi�tsza daj mi
serce czyste i proste
w ko�ciele zimnym chucha�
tuli� zmarzni�t� hosti�
WIGILIA
Ju� wzdycha� na my�l o Bo�ym Narodzeniu
o tym jak naprawd� by�o
zacz�� si� modli� do �wi�tej rewolucji w Betlejem
od kt�rej liczymy czas
kiedy zn�w zacz�� merda� puszysty ogon tradycji
wprosi�a si� choinka za osiemdziesi�t z�otych
elegancko ubrana
mlaska�y kluski z makiem
kura po wigilii spieszy�a na ros�
potem milczenie wi�ksze ni� �al
i ju� na gwiazdk� stuprocentowy szalik przytulny jak kotka
�eby si� nie ubiera� za cienko
i nie kas�a� za grubo
zdrzemn�� si� na dw�ch fotelach
wydawa�o mu si� �e s�owo cia�em si� sta�o � i mieszka�o poza nami
nawet us�ysza� �e za oknem przyszed� Pan Jezus
prosty jak ko�ci� z jedn� tylko malw�
obdarty ze �niegu i polskich kol�d
za wcze�nie za p�no nie w por�
nacisn�� dzwonek, dzwonek by� nieczynny
DO SPOWIEDNIKA
Nie spowiadaj tylko w ko�ciele
ale tak�e pod miejskim zegarem co chrz�ka jak prosi�
w zat�oczonym poci�gu w kt�rym podr�uj� grzechy cienkie i grube
na cmentarzu gdzie zas�aniaj� prymulami w doniczkach �mierci
gdzie przez fotografie umar�ych � podgl�daj� �ycie pozagrobowe
na pla�y
wsz�dzie
nie p�acz �e nie b�d� si� do niczego przyznawa�
to tylko pierwsze milczenie takie d�ugie
WIEM
Teraz wiem
�e musisz by�
przera�liwie doskona�y
wieczny i nie�miertelny
nierozpocz�ty i niesko�czony
zbawiaj�cy i umiej�cy s�ucha�
skoro nie l�ka�e� si� umiera� z mi�o�ci
skoro nie ba�e� si� by� s�abym
oddycha� ci�ko po ka�dym z�udzeniu
by� zbitym na kwa�ne jab�ko
O WIERZE
Jak cz�sto trzeba traci� wiar�
Urz�dow�
Nad�t�
zadzieraj�c� nosa do g�ry
asekuruj�c�
g�oszon� st�d do dot�d
�eby odnale�� t� jedyn�
wci�� jak w�giel jeszcze zielony
t� kt�ra jest po prostu
spotkaniem po ciemku
kiedy niepewno�� staje si� pewno�ci�
prawdziw� wiar� bo ca�kiem nie do wiary
KT�RY
Kt�ry stworzy�e�
pasikonika jak szmaragd z oczami na przednich nogach
czerwon� trajkotk� z w�sami na g�owie
bociana gimnastykuj�cego si� na ��ce
kruka nios�cego brod� z d�u�szych pi�r
barana znaj�cego tylko drug� liter� �aci�skiego alfabetu
kolibra lec�cego ty�em
s�onia wstydz�cego si� umiera� mo�e dlatego �e taki du�y
os�a tak mi�ego �e g�upiego
kowalika chodz�cego do g�ry ogonem
zreszt� wszystkich co nie wiedz� dlaczego ale wiedz� jak
kanciaste orzeszki buku co p�kaj� tylko na czworo
anio�a po nieobecnej stronie � bez w�asnego pogrzebu z braku cia�a
�ab� graj�c� jak nakr�cony budzik
nie�miertelniki wiod�ce � wi�c prawid�owe i nieprawdziwe
dyskretn� rozpacz jak pogodne krakanie
logiczn� formu�k� nad przepa�ci�
niezawinion� win�
psiaka z p�opadni�tym uchem
�z� jak skr�cony rachunek
chyba jeszcze nie powsta� na serio �wiat
jaszcze trwa Tw�j u�miech niedoko�czony
STARE FOTOGRAFIE
Tylko fotografie nie licz� si� z czasem
pokazuj� babci� jak chud� dziewczynk�
z wiosn� na czerwonych ga��ziach wikliny
jej pi�k� przed p� wieku i wr�ble jak li�cie
jej warkoczyk tak wierny jak anio� prywatny
jej skakank� jak prawd� bez �ez i po�egna�
biskupa w kr�tkich majtkach na wysokim p�ocie
fotografie najch�tniej ocalaj� dziecko
wol� u�miech ni� ostre dogmatyczne niebo
r�wnie� serce co si� dyskretnie sp�ni�o
pokazuj� wakacje bezlitosne lato
z psem spotkanie pomi�dzy pszenic� i owsem
zw�aszcza gdy �ycie ucieka jak balon
i �limak chodzi z domem swym bezdomny
kamie� z twarz� kr�lewsk� kt�ry nie skamienia�
przed dworem co si� spali� siostry cieknie w pasie
dowcipne cho� zegarek im p�aka� na r�kach
wspomnienie 6 klasy stygn�ce jak per�a
z dyrektorem jak z ssakiem niewinnym po�rodku
umar� nie zmartwychwsta� by odej�� jak cz�owiek
staw po��k�y jak topaz i �ab� z talentem
kiedy szczygie� z ogrodu przenosi si� w pole
nawet traw� co zawsze wykr�ci si� sianem
krajobraz co ju� przeszed� dawno w geografi�
i oczy ju� za wielkie by sta� je na rozpacz
ANIO� POWA�NY I NIEPOWA�NE PYTANIA
Czy zosta�e� anio�em dopiero po d�u�szym namy�le
czy zamiast palca serdecznego masz tylko wskazuj�cy
czy spowiadasz tylko z grzech�w ci�kich bo lekkie trudno ud�wign��
czy klaszczesz w d�onie patrz�c na konanie jak na sytuacj� przedbramkow�
czy nigdy nie p�aczesz, �eby si� nigdy nie u�miecha�
czy umiesz uwa�nie bez powodu s�ucha�
czy nie przytulasz si� �eby odej��
czy nie t�sknisz za cia�em
za ludzkim u�miechem
za d�o�mi z�o�onymi w kominek
za zi�b� co we wrze�niu opuszcza ogrody
za �rebakiem zamykaj�cym powieki
za chrz�szczem o nogach ��toczerwonych
za ka�d� sekund� zawsze ostatni�
za tym co nietrwa�e i dlatego cenne
KT�R�DY
Kt�r�dy do Ciebie
czy tylko przez oficjaln� bram�
za �wi�tymi bez przerwy
w sztywnych ko�nierzykach
nios�cymi przymusowy papier z piecz�tk�
mo�e od innej strony
na prze�aj
troch� naoko�o
od ty�u
poprzez ciekaw� wszystkiego rozpacz
poprzez poczekalni� II i III klasy
z biletem w inn� stron�
bez wiary tylko z dobroci� jak na gap�
przez ratunkowe przej�cia na wszelki wypadek
z zapasowym kluczem od Matki Boskiej
przez wszystkie ma�e furtki zielone otwierane z haczyka
przez drog� niewybran�
przez biedne pokraczne �cie�ki
z ka�dego miejsca sk�d wzywasz
nie umar�ym nigdy sumieniem
TROCH� PLOTEK O �WI�TYCH
�wi�ci � to tak�e ludzie a nie �adne g�sienice dziwaczki
nie rosn� krzywo jak og�rki
nie rodz� si� ani za p�no ani za wcze�nie
�wi�ci bo nie udaj� �wi�tych
na przystankach marzn�c przest�puj� z nogi na nog�
�pi� czasem na jedno oko
wierz� w mi�o�� wi�ksz� od przykaza�
w to �e s� cierpienia ale nie ma nieszcz��
wol� kl�ka� przed Bogiem ni� p�aszczy� si� przed cz�owiekiem
nie lubi� deklamowanej prawdy
ani klimatyzowanego sumienia
nie przypuszczaj� �eby z jednej strony by�o wszystko a z drugiej guzik z p�telk�
stale �piesz� si� kocha�
znajduj� samotno�� oddalaj�c si� od siebie a nie od �wiata
s� tak bardzo obecni �e ich nie wida�
nie l�kaj� si� nowych czas�w kt�re przewracaj� wszystko do g�ry nogami
nie chc� by� r�wnie� um�czeni w s�odki spos�b jak na nabo�nych obrazkach
niekiedy nie potrafi� si� modli� ale modl� si� zawsze
ch�tnie wzi�liby na indeks niejedn� dobr� ksi��k� �eby broni� jej przed g�upim
czytelnikiem
nie nosz� zegark�w po to �eby wiedzie� ile si� sp�ni�
maj� sympatyczne wady i niesympatyczne zalety
boj� si� grzechu jak fotela z fa�szyw� spr�yn�
uwa�aj� �e tylko pies jest dobry kiedy jest z�y
nie maj� i dlatego rozdaj�
tak s�abi �e przenosz� g�ry
potrafi� �y� i nie dziwi� si� odchodz�cym
potrafi� umiera� i nie odchodzi�
Mo�na o nich o wiele wi�cej pisa� ale po co
trzymaj� si� przyja�ni jak gawron gawrona
poznaj� p�ne lato po niebieskiej goryczce
s�ysz� na pami�� wilgi gwi�d��ce przed deszczem
bawi� ich jeszcze grzyby nieprawdziwe
PAN JEZUS NIEWIERZ�CYCH
Pan Jezus niewierz�cych
chodzi mi�dzy nami
troch� znany z Cepelii
troch� ze s�yszenia
przemilczany solidnie
w porannej gazecie
bezpartyjny
bezbronny
przedyskutowany
omijany jak
stary cmentarz choleryczny
z konieczno�ci szary
wi�c zupe�nie czysty
Pan Jezus niewierz�cych
chodzi mi�dzy nami
czasami si� zatrzyma
stoi jak krzy� twardy
wierz�cych niewierz�cych
wszystkich nas po��czy
b�l niezas�u�ony
co zbli�a do prawdy
WIELKA MA�A
Szukaj� wielkiej wiary kiedy rozpacz wielka
szukaj� �wi�tych co wiedz� na pewno
jak daleko odbiega� od swojego cia�a
a ty g�ry przenios�a�
chodzi�a� po morzu
cho� m�wi�a� wierz�cym
tyle jeszcze nie wiem
� wiaro malutka
JE�LI
Je�li mi zaczn� wypomina�
�e jestem do niczego
�e pisz� trzy po trzy
ograniczony jak ryba
co daje si� ogl�da� tylko z profilu
�e to co wymy�li�em jest dobre � ale pi��dziesi�t lat temu
u�miecham si� � m�j Bo�e
tylko tyle
ile mo�na o mnie gorszego powiedzie�
NIE ROZDZIELAJ
Mi�o�� i samotno��
wzi�y si� pod r�ce jak siostry
id� noga w nog�
nie rozdzielaj ich
nie szarp. �apy przy sobie
mi�o�� bez samotno�ci
by�aby nieprawd�
samotno�� bez mi�o�ci rozpacz�
sta�a Matka pod krzy�em
jak pod srebrnym obrazem
nie min�y trafi�y
do niej te� przysz�y razem
Chodzi ksi�yc jak mora�
albo osio� po niebie
je�li by�y gdzie indziej
to i przyjd� do ciebie
W NIEBIE
Trzeba min�� �wi�tego Piotra z ci�kim kluczem
Agnieszk� z barankiem przy twarzy
Teres� co jeszcze kaszle
bo marz�a w klasztorze
trzeba przepycha� si� przez m�czennik�w
co stan�li z krzy�em i utworzyli korek
obok skromnego bociana
obok Agaty co cz�stuje sol�
obok �wi�tego Franciszka z wilkiem
(zdejmuje mu kaganiec �eby m�g� poziewa�)
obok �wi�tego Stanis�awa z zeszytem do polskiego
� i widz� wreszcie moj� matk�
w nie spalonym domu
przyszywa guzik co si� gubi� stale
Ile trzeba przej�� nieba �eby j� odnale��
ILE RAZY
Milczenie podczas rozmowy
milczenie w li�cie
milczenie w ksi��ce telefonicznej
bo numer tylko zosta�
milczenie w milczeniu
milczenie bo wielkie szcz�cie
milczenie bo mi�o�� przysz�a
a serce w klinice
milczenie bo dom rodzinny si� przypomnia�
a spad�a tylko mordka �niegu
milczenie po milczeniu
milczenie przed cenzur�
milczenie bo pies zawy� jak przed wojn�
ile to razy
nawet nie wierz�c
spotykamy si� w innym �wiecie
JAK ZAWSZE
Rozp�aka�a si� Matka Boska
J�zefowi na ucho si� zwierza
zamiast � Domie z�oty
m�wi� � do mnie z�oty
zamiast Arko �
� miarko przymierza
Znowu teraz jak na pocz�tku
li�e �ap� z�ote ciel�tko
B�G
B�g wszechmog�cy a taki pokorny
wsz�dzie jest a nigdzie nie wida�
trzyma si� krzy�a r�kami obiema
czysty bo wszystko maj�c nic dla siebie nie ma
s�ucha cierpliwie �e ju� si� nie przyda
tylko Wszechmog�cy mo�e by� tak ma�y
jeszcze m�wi� Mu na z�o��
�e ma Syna �yda
Nagle
Chodzi za mn� twoje ja
ubiera si� na niebiesko�zielono w czerwon� kratk�
m�wi �e nie wierzy
udaje
robi miny
jest urywa Si� jak �cie�ka
wraca znowu idziemy
i wszystkie g�upie rozmowy
sprzed wojny i Kr�la �wieczka
nagle co to zdziwienie
�wiat�o
przykl�ka droga
to twoje ja prawdziwe
przysz�o tu od Boga
POW�ZKI
Romce Lewandowskiej
Nie chodz� tam by us�ysze� �piew wilgi
podpatrze� jak miko�ajek zakwita od do�u do g�ry
a cie� depce po pi�tach
goni�c wiewi�rk� ze �miechem w ogonie
jak te�ciowe z zi�ciami porastaj� bluszczem
to nie duch ale pomnik straszy
jak czyja� wielka s�awa zdech�a zupe�nie sama
cho� przy nazwisku �azi robak
� smutno �ywych kocha� ponad miar�
jak na gr�b Rydza��mig�ego opadaj� ciernie
chodz� dziwi� si� my�l� przemilczam
ilu m�odszych umar�o ode mnie
POWIEDZ
Kopciuszku tobie si� uda�o
oddzieli� mak od popio�u
przez jedn� noc
powiedz jak oddzieli�
kota od kotki
b�l od mi�o�ci
�z� od do�wiadcze�
smutek od czasu
m�dro�� od staro�ci
i nie mie� ju� s�onia lat
WI�CEJ
Coraz wi�cej Ciebie
bo powietrze przejrzyste mi�dzy ulewami
czarny a im dalej tym bardziej niebieski
mo�e w nim szuka grzyb�w stary smutny anio�
co zamiast pozna� mi�o�� wkuwa j�zyk grecki
a teraz moja pro�ba o Matko Naj�wi�tsza
by� jak t�cza co sob� nie zajmuje miejsca
cho� biegnie jak po schodach od ziemi do nieba
Tobie derkacz w zbo�u Tobie zaj�c w polu
mr�wki co si� kochaj� ale si� nie lubi�
pomidor z p�pkiem koszyk z ma�lakami
i cierpienie tak wielkie �e ju� nie ma grzechu
milczenie kt�re my�li
rado�� co rozumie
Amen lub inaczej niech nie b�dzie mnie
TA DROGA
To jest przecie� ta droga �niegiem zasypana
gdy �nieg to po prostu niewinno�� podziwu
to jest wybra� samotno�� albo najzwyczajniej
odej�� od zakochanych aby byli sami
to jest chyba ten u�miech a mo�e pytanie
nie wiem jaki mnie teraz znowu pies przygarnie
l�k tak�e i zdziwienie jeszcze co� z maciejki
co kochaj�c ma zawsze skromne wymagania
to jest w�a�nie ta czysto�� kt�r� ludzie depcz�
dystans pomi�dzy sob� a tym co si� kocha
NIEKONIECZNIE NA PEWNO
Jezu na krzy�u od nieba do ziemi
mia�em m�wi�
ale pomy�la�em �e s�owa umniejszaj� jak ka�da czu�o��
mia�em i�� z post�pem
ale powstrzyma� mnie artyku� �Moda i �ycie wewn�trzne�
mia�em rozpacza�
ale s�dzi�em �e czasem mo�na przedosta� si� do nieba
pomi�dzy niepewno�ci� wiedzy a pewno�ci� wiary
pokazuj�c jak bilet ulgowy � zap�akany policzek
mia�em udowadnia�
przeszkodzi�a mi �mier� � jak inna ojczyzna
wi�c trzyma�em si� tylko Ciebie za palec
NOC
Noc � gwiazd� przyprowadza
smutek � bia�� brzoz�
mi�o�� niesie w ofierze czystego baranka
spok�j � samotno�� mr�wek gdy wszystkie s� razem
Wiara stale chce pyta�
lecz gard�o stale wysycha
je�li b�g jest milczeniem
zamilcze� potrzeba
DZIECI�STWO
Zabra�e� mi dzieci�stwo a ono powraca
z ch�opcem kt�ry biega po lesie za s�jk�
co mieszka raz wysoko albo ca�kiem nisko
po przesz�o�� trzeba wznie�� si� by si� przed ni� schyli�
zabra�e� moj� m�odo�� a ona si� zjawia
m�wi jakie nad Polsk� by�o niebo czyste
a starczy�o na zawsze by spojrze� raz tylko
zabierz wszystko co boli
by wr�ci�o do mnie
DRZEWA
Brzozo nazbyt wie�niacza aby rosn�� w mie�cie
dyskretny grabie w sam raz na szpalery
jarz�bino dla drozd�w dzwoni�cych i szpak�w
akacjo z kt�rej nie z�ote tylko bia�e miody
olcho co jedna masz przy li�ciach szyszki
g�ogu co chronisz gaj�wk� krewniaczk� s�owika
jesionie co pierwszy tracisz li�cie zbli�aj�c nam jesie�
Popro�cie Matk� Bo��, aby�my po �mierci
w ka�d� woln� sobot� chodzili po lesie
bo niebo nie jest niebem je�li wyj�cia nie ma
WSZYSTKO SMUTNE
Smutna mi�o��
smutny Jezus z go�ymi plecami
smutny ksi�yc co nie chce wyzdrowie�
smutna ��ka w sierpniu od budziszk�w niebieska
smutna krowa
smutny grzyb jak krasnoludek bez �ony
�piew w klatce
siwe w�sy kota
smutna sza�wia inaczej czerwona
smutny dowcip dla wszystkich
smutny deszcz co jak Chi�czyk pisze z g�ry na d�
smutny pan m�ody co si� o�eni� bo nie mia� innego wyj�cia
Nie odchod� nie opuszczaj nas
smutna strono pi�kna
ZAPOMNI
Zapomni o mnie ten kto wiersze czyta
zapomni ksi�yc tajniak
fiskus i kobieta
pies co m� g�ow� po�wi�con� liza�
i ten co da� mi li�� jeden
oderwany z krzy�a
zapomni lipiec sierpie�
pami�� niezawodna
mewa �mieszka i kokoszka wodna
ka�demu ro�nie
nareszcie szcz�liwa
niezapominajka kt�ra zapomina
WYJA�NIENIE
Nie przyszed�em pana nawraca�
zreszt� wylecia�y mi z g�owy wszystkie m�dre kazania
jestem od dawna obdarty z b�yszczenia
jak bohater w zwolnionym tempie
nie b�d� panu wierci� dziury w brzuchu
pytaj�c co pan s�dzi o Mertonie
nie b�d� pod skakiwa� w dyskusji jak indor
z czeron� kapk� na nosie
nie wypi�kniej� jak kaczor w pa�dzierniku
nie podyktuj� �ez, kt�re si� do wszystkiego przyznaj�
nie zaczn� panu wlewa� do ucha �wi�tej teologii �y�eczk�
po prostu usi�d� przy panu
i zwierz� sw�j sekret
�e ja, ksi�dz,
wierz� Panu Bogu jak dziecko
ODPOWIEDZI
Czy stworzy�e� serce przez grubsz� pomy�k�
czy dajesz mi�o�� �eby j� odebra�
czy kochaj�cych od nas oddalasz na zawsze
czy to co roz��cza nie ��czy
czy to co dzieli nie ka�e si� spotka�
czy nie odchodzimy by by� ju� naprawd�
gdzie trwa�o�� i krucho�� m�wi� o wieczno�ci
gdzie rzeki wracaj� z chmur
gdzie niebo niesie pomp�
i mo�e nie wysycha
WI�C TO CIEBIE SZUKAJ�
Wi�c to Ciebie szukaj� gdy kupuj� kwiaty
by na serio powtarza� romantyczne s�owa
wierno�� innym �lubuj�c gdy biegn� po schodach
roznosz�c swoje serce pod r�ne adresy
gdy patrz� sobie w oczy by siebie nie widzie�
wi�c to Ciebie szukaj� nic nie wiedz�c o tym
pisz�c o dziurze w niebie o b�lu zdumienia
czy B�g by� musi je�li Boga nie ma
czy mo�e si� sumienie zaci�� jak parasol
o tym �e kto nie p�acze przestaje by� dzieckiem
o g�uchym co wyko�czy wreszcie kaznodziej�
gdy nie pasuj� jak dwie nogi lewe
gdy m�wi�: Zaraz przyjd�. Czekajcie z herbat�
mam tylko pospisywa� nazwiska z cmentarza
niewielka to rob�tka zaraz b�d� got�w
gdy chc� oddawa� wszystko umiera� dla kogo�
maciejk� czu�� w nocy pie�ci� na pami�tk�
gdy tr�bi� z przekonania �e nikogo nie ma
i chodz� wko�o Ciebie jak czapla po desce
SPRAWIEDLIWO��
Profesor Annie �widerek
Gdyby wszyscy mieli po cztery jab�ka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w mi�o�ci
gdyby ka�dy mia� to samo
nikt nikomu nie by�by potrzebny
Dzi�kuj� Ci �e sprawiedliwo�� Twoja jest nier�wno�ci�
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu da�
zawsze jest komu� potrzebne
jest noc �eby by� dzie�
ciemno �eby �wieci�a gwiazda
jest ostatnie spotkanie i roz��ka pierwsza
modlimy si� bo inni si� nie modl�
wierzymy bo inni nie wierz�
umieramy za tych co nie chc� umiera�
kochamy bo innym serce wych��d�o
list przybli�a bo inny oddala
nier�wni potrzebuj� siebie
im naj�atwiej zrozumie� �e ka�dy jest dla wszystkich
i odczytywa� ca�o��
SAMOTNO��
Nie prosz� o t� samotno�� najprostsz�
pierwsz� z brzega
kiedy zostaj� sam jeden jak palec
kiedy nie mam do kogo ust otworzy�
nawet strzy�yk cichnie cho� m�g�by mi �wierka� przynajmniej jak p� wr�bla
kiedy �aden poci�g po�pieszny nie �pieszy si� do mnie
zegar przystan�� �eby przy mnie nie chodzi�
od zachodu s�o�ca cienie coraz d�u�sze
nie prosz� Ci� o t� trudniejsz�
kiedy przeciskam si� przez t�um
i znowu jestem pojedynczy
po�r�d wszystkich najdalszych bliskich
prosz� Ciebie o t� prawdziw� kiedy ty m�wisz przeze mnie
a mnie nie ma
CO POTEM
Co potem � to co zawsze
poznika�o tylu
�mier� zajdzie starszym z przodu
a m�odszym od ty�u
takie s� od pocz�tku prawid�a niebieskie
nikogo nic nie dziwi. Poprzez �ycia bram�
przed chwil� przyszed� kto� zbawiony z pieskiem
szli razem szukaj�c Boga lepszego od ludzi
rozgl�da si� po k�tach a taki wzruszony
jak ch�opak co na choink� polecia� do szko�y
lub ten co niesie serce wyci�gni�te z piek�a
kochamy nazbyt cz�sto gdy kocha� nie mo�na
a mi�o�� im g�upsza tym bardziej ostro�na
Wchodz� w Pana Naszego kr�lestwo ubogie
doktoraty na zimno chrupie mysz pod progiem
a to co zrozumia�e� to ju� nie jest Bogiem
PRZY STOLE PA�SKIM
Przy Stole Pa�skim chwiej� si� jak na mo�cie z patyk�w
zabola� mnie j�zyk od pytania
g��boki i niski
dlaczego �cinaj� kwiaty wczesnym rankiem
ca�y w sekrecie naj�wi�tszej niepewno�ci
Na szcz�cie mam jeszcze �z�
ukryt� furtk�
PRZEPI�RKA
Przepi�rko co si� najg�o�niej odzywasz
zawsze o wschodzie i zachodzie s�o�ca
prawda �e tylko dwie s� czyste chwile
ta wczesna jasna i tamta o zmierzchu
gdy B�g dzie� daje i gdy go zabiera
gdy kto� mnie szuka� i jestem mu zb�dny
gdy kto� mnie kocha� i gdy sam zostaj�
kiedy si� rodz� i kiedy umieram
te dwie sekundy co zawsze przyjd�
ta jedna bia�a ta druga ciemna
tak bardzo szczerze �e obie nagie
tak poza nami �e nas ju� nie ma
BLISCY I ODDALENI
Bo widzisz tu s� tacy kt�rzy si� kochaj�
i musz� si� spotka� aby si� omin��
bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze
pisz� do siebie listy gor�ce i zimne
rozchodz� si� jak w �miechu porzucone kwiaty
by nie wiedzie� do ko�ca czemu tak si� sta�o
s� inni co si� nawet po ciemku odnajd�
lecz przejd� obok siebie bo nie �mi� si� spotka�
tak czy�ci i spokojni jakby �nieg si� zacz��
byliby doskonali lecz wad im zabrak�o
bliscy boj� si� by� blisko �eby nie by� dalej
niekt�rzy umieraj��to znaczy ju� wiedz�
mi�o�ci si� nie szuka jest albo jej nie ma
nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek
s� i tacy co si� na zawsze kochaj�
i dopiero dlatego nie mog� by� razem
jak ba�anty co nigdy nie chodz� parami
mo�na nawet zab��dzi� lecz po drugiej stronie
nasze drogi poci�te schodz� si� z powrotem.
W SZPITALU
Ni to staruszka ni dziewczynka
wyczesa�y si� w�osy
i zosta� jeden chudy warkoczyk
mo�e blizna po li�ciu
w szpitalu oczy tak smutne jak w haremie
w listopadzie kiedy chomik �miesznie zasypia
ju� bez lekarza bo zl�k� si� prawdy
m�wi�em o Bogu � nie mog�a zrozumie�
pyta�em o flirty � pozapomina�a
patrz�c na mnie jak w nadmuchany ko�nierz
prosi�a tylko
abym umy� jej r�ce
usta twarz
bo chce umiera� czysta
DRZEWA NIEWIERZ�CE
Drzewa po kolei wszystkie niewierz�ce
ptaki si� zupe�nie nie ucz� religii
pies bardzo rzadko chodzi do ko�cio�a
naprawd� nic nie wiedz�
a takie pos�uszne
nie znaj� ewangelii owady pod kor�
nawet bia�y kminek najcichszy przy miedzy
zwyk�e polne kamienie
krzywe �zy na twarzy
nie znaj� franciszkan�w
a takie ubogie
nie chc� s�ucha� mych kaza� gwiazdy sprawiedliwe
konwalie pierwsze z brzegu bliskie wi�c samotne
wszystkie g�ry spokojne jak wiara cierpliwe
mi�o�ci z wad� serca
a takie wci�� czyste
POCZEKAJ
Nie wierzysz � m�wi�a mi�o��
w to �e nawet z dyplomem zg�upiejesz
�e zanudzisz talentem
�e z dwojga z�ego mo�na wybra� trzecie
w �ycie bez pieni�dzy
w to �e przepi�rka �yje pojedynczo
w zdart� kor� czeremchy co pachnie migda�em
w zmar�� co �ywa pojawia si� we �nie
w modnej nowej sp�dnicy i rozci�tej z boku
w najlepsze w najgorsze
w ka�dego �osia co ma �on� kl�p�
w dziewczynk� z zapa�kami
w niebo i piek�o
w diab�a i Pana Boga
w mieszkanie za rok
Poczekaj jak ci� r�bn�
to we wszystko uwierzysz
MI�O
Mi�o si� spotka� z dawn� sw� rozpacz�
� s�uchaj stara � powiedzie�
� co si� z tob� sta�o
wyprzystojnia�a�
nie poci�gasz nosem
nie jeste� ju� jak diabe� smutny z urodzenia
wyleczy�y si� rany
wyk�pa�y deszcze
mo�na j�dz� pokocha� gdy �yje si� jeszcze
NA SZPILCE
Chodzi Anio� Str� po �wiecie
sprz�ta po mi�o�ciach co si� rozlecia�y
zbiera jak u�amki chleba dla wr�bli
�eby si� nic nie zmarnowa�o
listy tam i z powrotem
telefony od ucha do ucha
ma�e �mieszne pami�tki co by�y wzruszeniem
notes z dat� spotkania ukryty w czajniku
blizny po �miechu
sprzeczki nie wiadomo po co
�ale jak pojedyncze osy
flirtuj�ce os�y
wszystko na szpilce
to co na zawsze ju� si� wydawa�o
m�dro�� przy ko�cu �e nie o to chodzi
rado�� �e si� kocha to co niemo�liwe
GWIAZDA
Gwiazda wed�ug rozk�adu jak tam i z powrotem
nie tylko by trzem m�drcom przewr�ci�a w g�owie
chodzi z teologi� po wysokim niebie
grzechem jest upa�� � m�wi � nie splami� si� ziemi�
patrz� astry jesienne zwane micha�kami
trzy rodzaje skowronk�w dwie pary �mieciuszek
szczypawki kr�lik z w�sem jak dreszczyk liryczny
na jedn� kropl� deszczu z najwy�szego li�cia
tak niziutko upad�a i taka wci�� czysta
PRZEZROCZYSTO��
Modl� si� Panie �ebym nie zas�ania�
by� byle jaki ale przezroczysty
�eby� widzia� przeze mnie kaczk� z p�askim nosem
��tego wiesio�ka co kwitnie wieczorem
wci�� od pocz�tku �wiata cztery p�atki maku
serce co w li�cie wzruszenie rysuje
( chocia� serce chuligan bo bije po ciemku )
pi�ro co pisze krzywo kiedy r�ka p�acze
psa co rozpocz�� ju� wy� do sputnika
mr�wk� kt�ra widzi rzeczy tylko wielkie
wi�c nawet jej przyjemnie �e jest taka ma�a
mi�o�� jak odleg�o�� trudn� do przebycia
z�o z kt�rym biegnie cierpienie niewinne
bliskich umar�ych i nagle dalekich
jakby jechali bryczk� w siwe konie
babci� co m�wi do dziewczynki w parku
kiedy b�dziesz doros�a jaszcze mniej zrozumiesz
najkr�tsz� drog� co zawsze przy ko�cu
aby ju� tylko ciebie by�o wida�
�EBY WR�CI�
Mo�na mie� wszystko �eby odej��
czas m�odo�� wiar� w�asne si�y
�wi�tej pami�ci dom rodzinny
skrzynk� dla szpak�w i sikorek
mi�o�� wiadomo�� nieomyln�
�e nawet Pan B�g niepotrzebny
potem ju� tylko sama ufno��
trzeba nic nie mie�
�eby wr�ci�
TO NIEPRAWDZIWE
To nieprawdziwe trudne nieudane
ta rado�� p�idiotka b�lu nowy kretyn
�ale jak byliny kwiaty zimotrwa�e
rozum co nie przeszkadza �adnemu odej�ciu
mi�o�� kt�rej nigdy nie ma bez rozpaczy
serce ciemne do ko�ca cho� jasne wzruszenia
pociecha po to tylko �e prawd� oddala
�uczek co nas nie z��czy� cho� oblecia� wko�o
�nieg tak bardzo wzruszony �e niewiele wiedzia�
jedna mr�wka co zbieg�a nareszcie z mrowiska
u�miech tw�j co za �ycia mi si� nie nale�a�
wszystko sta�o si� drog�
co by�o cierpieniem
PRZESZ�O��
Kiedy nie umia�em jeszcze p�aka� i by� powa�nym
Z pani� od francuskiego nie mo�na by�o wytrzyma�
kiedy rysowa�em kredk� sko�ne oczy lisa
a wojna jeszcze nie spali�a szafy z ��tej czere�ni
kiedy �awka bez oparcia w parku by�a najwygodniejsza
kiedy uk�adali�my wiersz
pewien dziad na swoich z�bach siad� � nagle krzykn�� przera�ony
kto� mnie ugryz� z tamtej strony �
kiedy psy na dworze szczeka�y cz�ciej rano a g�o�niej wieczorem
kiedy chcia�oby si� do serca przytuli� owc� i wilka
kiedy nie mogli�my si� nadziwi� �e mo�na po spowiedzi
zje�� ca�ego Boga
na wszystko czas by� jeszcze
dzisiaj ju� go nie ma
PAMI�TKA Z TEJ ZIEMI
W mi�o�ci wci�� to samo rado�� i cierpienie
nawet sam Pan B�g nie kocha� inaczej
kocha gwizd kosa co rych�o ustaje
li�� klonu co opadnie bo ju� poczerwienia�
jelenia co zrzuca rogi po kolei ciemne
szcz�cie niepos�uszne to jest to go nie ma
kuropatwy co wszystkie dok�adnie pogin�
cho� stale powraca�y na to samo miejsce
patrzy w krucho�� � radosne �wiadectwo istnienia
mi�dzy tym co przemija jest si� wci�� na zawsze
szuka tych wszystkich co po �mierci swojej
ju� nie potrafi� s�a� ��ek po sobie
na listy odpisywa� powraca� do domu
tak znajomych �e mogli wyj�� bez po�egnania
o tym �e nie umarli nie m�wi�c nikomu
to tutaj na ziemi jest jeszcze milczenie
bo si� idzie do Niego odchodz�c od siebie
wczoraj ciebie widzia�em jutro nie zobacz�
tak jakbym ju� odnalaz� i zn�w nie m�g� trafi�
bo serca s� te same lecz niejednakowe
w niebie tak�e krzy� nios� pami�tk� z tej ziemi
SK�D PRZYSZ�O
Z�o jest romantyczne a dobro zwyczajne
dobro wci�� na ostatku bo z�o jest ciekawe
przecie� bia�ych kwiat�w najwi�cej na �wiecie
dopiero po nich ��te a potem czerwone
czemu si� rozum karmi tajemnic�
a chwila niepewno�ci wci�� sprzyja nauce
po tylu rewolucjach biedne ptaki bose
i �ma tak bardzo ma�a �e �yje za kr�tko
czemu deszcz s�yszysz z g�ry a �nieg troch� z boku
i sk�d nagle przysz�o to wielkie wzruszenie
jakby dzwonek z lat szkolnych przy�o�y� do ucha
dzieci�stwo co min�o na zawsze zosta�o
tylko si� z m�odo�ci zrobi�a starucha
R�CE
Twoje r�ce � mamusiu
dobre jak szafirek po deszczu
jak czajki towarzyskie
przynios�y mnie na �wiat
ko�ysa�y
ustawia�y na pod�odze
sadza�y na sto�ku
m�wi�y �e motyl dzwoni
�e m�odych grzyb�w nie spos�b rozezna�
uczy�y trzyma� �y�k� by nie trafia�a do ucha
rozr�nia� klon od jaworu
prowadzi�y przy oknie po ciemku
po ziemi co czernieje jak szpak
suche i ciep�e
za s�abe
�eby wyprowadzi� mnie z tego �wiata
ODPYCHAJ�
Odpychaj� Ciebie
nie chc� by� z Tob�
m�wi� �le
obszczekana Pani
odrapana za nic
samotno�ci przytul mnie
MALOWANI �WI�CI
Jak si� czuj� malowani �wi�ci na wystawach
nie mog�c rozpozna� pod szmink� �wi�to�ci
swojej tajemnicy
milcz�cego dramatu
nie mog� si� nadziwi�
�e z�ote palce wymalowano im ��ci�
srebrne twarze � b�yszcz�c� biel�
do l�ni�cej czerni dolewano kleju
tylko oczy maj� naprawd� niebieskie jak g� domowa
wstydz� si�
tytu��w bi�uterii i innych podrob�w
onie�mieleni robi� karier� w sklepach z dewocjonaliami
Co w nich prawdziwego
ucho
ka�dy obraz �wi�ty s�yszy
nawet taki ma�y kt�ry dosta�em przed matur� od matki
z g�odnego dzioba pami�ci
trzymam go za nitk� o wiele za kr�tk�
UCIEKAJ
Abstrakcjo bierna
co uciekasz od cz�owieka
od ludzkich prze�y�
od dowcip�w
od nerw�w
smutku co szuka przyja�ni
wiary na dobranoc
od Mickiewicza kt�ry chrzci� swoje dzieci w Pary�u wod� z Niemna
od dziewczynki co w lipcu o centymetr uros�a
od Boga kt�remu ludzk� zapuszczon� brod�
uciekaj
tam gdzie diabe� ma swoje m�ode
US�YSZANE ZAPISANE
Drzwi zadr�a�y � kto to?
� �mier�
wesz�a drobna malutka z kos� jak zapa�ka
zdziwienie. Oczy w s�up
a ona
� przysz�am po kanarka
WYZNANIE
Zamyka�em wiedz� w szufladkach
wymienia�em paj�czaki stawonogi i kr�gowce
myli�em na niebie gwiazd� pierwsz� z ostatni�
nie rozumiej�c kamieni � nazywa�em
notowa�em w zeszycie spostrze�enia
wiedzia�em �e kiedy przylec� drozdy i ��te pliszki
mo�na ju� spa� przy otwartym oknie �
�e po wilgach i derkaczach przychodzi pierwsza burza
�e s�onka w�druje tylko w nocy a wy�e� ma brwi nad oczami
poznawa�em g�uszca po zielonej piersi
zimorodka po czerwonych nogach
dostrzeg�em �e wiewi�rka jest od spodu bia�a
�e czajki k�ad� dzioby na ziemi
�e kwiaty zapylone noc� nie s� nigdy ciemne
�e w maju kwitn� ro�liny niskie a w czerwcu wysokie
m�wiono �e mo�na szuka� prawdopodobie�stwa i utraci� prawd�
�e prac doktorskich teraz si� nie czyta tylko si� je liczy
�e kr�la naj�atwiej uwie�� albo trudno si� do niego dopcha�
�e wi