13010
Szczegóły |
Tytuł |
13010 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13010 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13010 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13010 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Lawrence Watt-Evans
W�dz mimo woli
Legendy Ethshar tom 03:
(The Unwilling Warlord)
Prze�o�y�a El�bieta Gepfert
W cyklu Legendy Ethshar ukaza�y si�:
Niedoczarowany miecz
Jednym zakl�ciem
W�dz mimo woli
w przygotowaniu:
Krew smoka
Dedykuj� Julianowi Samuelowi Goodwinowi Evansowi,
kt�ry nie doceni tego jeszcze przez d�ugie lata.
Cz�� I
W�DZ
ROZDZIA� 1
Ko�ci potoczy�y si�, uderzy�y o desk�, odbi�y si� i zatrzyma�y. Jedna pokaza�a
pi�� kropek,
pozosta�e dwie po sze��, wyra�nie widocznych nawet w migotliwym o�wietleniu
tawerny.
T�gi farmer w brudnej szarej tunice przygl�da� si� im przez chwil�, potem uni�s�
g�ow�
i spojrza� na przeciwnika.
� Na pewno nie oszukujesz? � spyta�. W jego oddechu czu� by�o zapach taniego
wina.
Szczup�y m�ody m�czyzna, ubrany w po�atan�, lecz czyst� tunik� z wytartego
niebieskiego
aksamitu, oderwa� si� na moment od zgarniania monet w puli. Spojrza� ze
starannie
wystudiowan� uraz�, a ciemne, szeroko otwarte oczy wyra�a�y niewinno��.
� Ja? � zapyta�. � Ja oszukuj�? Abran, stary przyjacielu, jak mo�esz m�wi� takie
rzeczy? �
Odsun�� monety na bok, u�miechn�� si� i doda�: � Moja kolej?
Abran kiwn�� g�ow�.
� Rzucaj, a ja zdecyduj�, ile postawi�.
M�odzik zawaha� si�, ale zasady pozwala�y przegranemu zobaczy� wynik kolejnego
rzutu
przed ustaleniem stawki. Je�li jednak Abran zdecyduje si� wej�� do gry, zak�ad
b�dzie dwa do
jednego.
To pewnie oznacza�o, �e rozgrywka dobieg�a ko�ca.
Wzruszy� ramionami, si�gn�� po ko�ci i rzuci� je znowu. Patrzy� z satysfakcj�,
jak pierwsza
ko�� nieruchomieje, ukazuj�c sze�� czarnych plamek, druga balansuje na rogu, a
potem
przewraca si� na kolejnej sz�stce, trzecia wreszcie podskakuje, odbija si� od
�ciany, kr�ci
w powietrzu i opada z pi�cioma kropkami na g�rnej �ciance.
Abran spojrza�, potem z niech�ci� odwr�ci� g�ow� i splun�� na brudn� pod�og�.
� Znowu siedemna�cie? � burkn��. � Sterren, je�li naprawd� tak masz na imi� �
doda�
bardziej normalnym tonem. � Nie wiem, jak to robisz. Mo�e zwyczajnie masz
szcz�cie, a mo�e
jeste� magikiem, ale to niewa�ne. Wygra�e� ju� do�� moich pieni�dzy. Rezygnuj�.
Mam nadziej�,
�e ju� si� wi�cej nie spotkamy.
Wsta�, a� trzasn�o mu w stawach.
Jeszcze przed godzin� sakiewka u jego pasa by�a wypchana zyskiem ze sprzeda�y
udanych
plon�w. Teraz, gdy odchodzi� sztywnym krokiem, brz�cza�o w niej nieprzyjemnie
kilka
pozosta�ych monet.
Sterren obserwowa� go bez s�owa. Wsun�� ostatni� monet� do w�asnej sakiewki,
kt�ra
przej�a teraz zawarto�� sakiewki Abrana.
Kiedy farmer znikn�� mu z oczu, Sterren pozwoli� sobie na szeroki u�miech. Mia�
za sob�
niezwykle udany wiecz�r. Od lat ju� nie spotka� przeciwnika, kt�ry wytrzyma�by
tak d�ugo jak
ten biedny dure�.
Gdy inni widz�, �e dw�ch ludzi gra w ko�ci, zwykle te� ch�tnie si� przysiadaj�
na partyjk�
czy dwie. Opr�cz nieszcz�snego Abrana jeszcze kilkunastu ch�tnych przy�o�y�o si�
do zysk�w
Sterrena.
Chyba tysi�czny raz w swej karierze szulera Sterren zastanowi� si�, czy naprawd�
nie
oszukuje. Szczerze m�wi�c, nie wiedzia�. Z pewno�ci� nie u�ywa� niczego tak
prymitywnego jak
obci��one kostki, nie mamrota� pod nosem zakl�� � ale istnia�y czary, kt�re nie
wymaga�y
inkantacji. Rzeczywi�cie by� kiedy� uczniem czarnoksi�nika � co prawda tylko
trzy dni, zanim
czarnoksi�nik wyrzuci� go, nazywaj�c absolutnym beztalenciem. Mistrz pr�bowa�
nauczy� go
si�ga� do �r�de� czarnoksi�skiej mocy, ale nic z tego nie wychodzi�o. Mo�e
jednak uda�o si�,
cho� troch�, lecz ani on, ani mistrz nie zdawali sobie z tego sprawy.
Czarnoksi�stwo by�o sztuk� poruszania si�� woli przedmiot�w na odleg�o��.
Czarnoksi�nik
z �atwo�ci� m�g�by zatem oszukiwa� przy grze: niewiele trzeba mocy, aby wp�ywa�
na co� tak
ma�ego jak kostki. Podobno tylko czarnoksi�nik mo�e wykry� czarnoksi�stwo, wi�c
magowie
i czarownicy, kt�rych Sterren spotyka�, nie mogli si� w niczym zorientowa�.
A mo�e kontrolowa� kostki nawet o tym nie wiedz�c, nie�wiadomie u�ywaj�c
�ladowej
czarnoksi�skiej mocy?
Ca�kiem mo�liwe, uzna�; a mo�e jednak po prostu ma szcz�cie? W ko�cu nie za
ka�dym
razem wygrywa. By� mo�e kt�ry� z bog�w akurat go lubi albo urodzi� si� pod
szcz�liw�
gwiazd�... Cho� opr�cz sukces�w w ko�ciach, los nie by� dla niego �askawy.
Wsta�, wsun�� kostki do sakiewki i otrzepa� kolana wytartych aksamitnych spodni.
Noc by�a
jeszcze m�oda, no, mo�e w �rednim wieku. Mia� nadziej� spotka� kolejnego
naiwniaka.
Rozejrza� si� po s�abo o�wietlonej sali, ale nie zauwa�y� nikogo obiecuj�cego.
Wi�kszo��
marnie wygl�daj�cych go�ci to stali klienci, kt�rzy wiedzieli, �e nie warto z
nim gra�. �atwe cele
to farmerzy z prowincji, lecz o tej porze pewnie wszyscy �pi� albo opu�cili mury
miasta.
Niewielk� mia� szans�, by spotka� jakiego� ot tak, na ulicy.
Inni powa�ni gracze pewnie te� znale�li ju� nocleg na ulicy Gier lub w
Obozowisku po
drugiej stronie miasta, gdzie Sterren nigdy nie bywa� � blisko obozu by�o zbyt
wielu stra�nik�w.
Stra�nicy szkodzili w interesach, byli podejrzliwi i sk�onni do sprawdzania
swych podejrze�.
Kilku potencjalnych przeciwnik�w m�g�by znale�� w znanej mu okolicy Zachodniej
Bramy
albo w Nowej Dzielnicy Kupc�w. Albo w dzielnicach portowych, w Dokach lub
Dzielnicy
Korzennej, kt�rych zwykle unika�; lecz �eby kogo� znale��, musia�by znowu podj��
m�cz�c�
w�dr�wk� od tawerny do tawerny.
Oczywi�cie mo�e po prostu siedzie� i czeka� w nadziei, �e jaki� p�ny go��
stanie
w drzwiach.
�adna z tych mo�liwo�ci nie wzbudzi�a w nim entuzjazmu. Mo�e powinien zrobi�
sobie
przerw� na reszt� nocy? Zale�y, ile dot�d wygra�... Postanowi� przeliczy�
pieni�dze i sprawdzi�,
na czym stoi. Je�li zebra� do��, �eby zap�aci� ober�y�cie, by si� nie wtr�ca�, a
tak�e za
zajmowany od miesi�ca pok�j, i sp�aci� rosn�cy d�ug w barze, mo�e sobie pozwoli�
na
odpoczynek.
Zaci�gn�� ci�k� szar� zas�on�, by nikt mu nie przeszkadza� w jego ma�ej wn�ce,
a potem
wysypa� zawarto�� sakiewki na poczernia�e deski pod�ogi.
Dziesi�� minut p�niej studiowa� miedziaka, pr�buj�c wykry�, czy by� przyci�ty,
czy nie,
gdy nagle us�ysza� jakie� zamieszanie przy drzwiach. Zapewne nie mia�o to z nim
nic wsp�lnego,
pomy�la�, ale na wszelki wypadek schowa� pieni�dze. Przyci�ta moneta � je�li
rzeczywi�cie by�a
przyci�ta � nie mia�a w�a�ciwie znaczenia. I bez niej zarobi� wi�cej ni� si�
spodziewa�. Do��,
�eby co� jeszcze zosta�o po sp�aceniu wszystkich rachunk�w.
Ale bardzo ma�e �co��, niestety � za ma�o na porz�dny posi�ek. Przynajmniej
jednak zacznie
z czystym kontem.
Zamieszanie trwa�o nadal. S�ysza� podniesione g�osy, nie wszystkie m�wi�ce w
j�zyku
ethsharyjskim. Uzna�, �e sytuacja wymaga zbadania, wi�c wyjrza� ostro�nie zza
zas�ony.
Z ober�yst� spiera�a si� dziwna grupa ludzi. By�o ich czworo i Sterren nikogo z
nich chyba
nie widzia� wcze�niej. Dwaj czarnow�osi pot�ni m�czy�ni, ubrani w ci�kie,
nabijane
�wiekami sk�rzane tuniki i krwistoczerwone kilty barbarzy�skiego kroju, mieli na
g�owach
proste stalowe he�my, a u szerokich pas�w zwisa�y im miecze. Wyra�nie byli to
cudzoziemcy,
skoro ubierali si� tak niemodnie; prawdopodobnie jacy� �o�nierze, cho� z
pewno�ci� nie ze stra�y
miejskiej. Kilty mog�y pochodzi� z miejskich zapas�w, lecz je�li tak, to krawiec
oszuka�
oficer�w w�adcy. Jednak he�my, tuniki i pasy zupe�nie nie by�y odpowiednie. Obaj
m�czy�ni
byli opaleni na br�z, co sugerowa�o, �e pochodz� z po�udnia, pewnie z Ma�ych
Kr�lestw.
Trzeci m�czyzna by� niski, kr�py, mia� kasztanowe w�osy i lekk� opalenizn�.
Nosi� prost�,
bielon�, bawe�nian� tunik� i niebieski we�niany kilt �eglarza; trudno by�o
odgadn��, czy jest
cudzoziemcem, czy miejscowym. To g��wnie on krzycza�; jedn� r�k� chwyci� tunik�
ober�ysty,
drug� uni�s� gestem najwyra�niej magicznym, gdy� z wyci�gni�tego palca sp�ywa�a
cienka
stru�ka r�owych iskier.
Ostatnim cz�onkiem grupy by�a kobieta: wysoka, o arystokratycznej postawie,
ubrana
w sukni� z pi�knego zielonego aksamitu haftowanego z�otem. Czarne w�osy mia�a
przyci�te
i utrefione w stylu, kt�ry wyszed� z mody przed wielu laty, co w po��czeniu z
marnym haftem
i smag�� cer� dowodzi�o, �e tak jak �o�nierze pochodzi z barbarzy�skiego kraju.
� Gdzie on jest?
Ko�cowy ryk �eglarza wyra�nie dotar� do uszu Sterrena. Odpowied� ober�ysty ju�
nie, lecz
trudno by�o nie zrozumie� gestu, wskazuj�cego na zas�oni�t� wn�k� � w stron�
Sterrena.
Prze�y� szok. By�o oczywiste, �e ta czw�rka nie ma dobrych zamiar�w wobec tego,
kogo
szukaj�. Nie rozpozna� nikogo, ale mo�liwe, �e od kt�rego� z nich � a mo�e od
wszystkich �
wygra� kiedy� pieni�dze. Mo�e te� byli krewniakami jakiego� biednego durnia,
kt�rego obrobi�,
a teraz przybyli, by pom�ci� honor rodziny.
Pr�bowa� sobie przypomnie�, czy gra� ostatnio z jakimi� barbarzy�cami; zwykle
ich unika�,
poniewa� znani byli z gwa�townych charakter�w, a �wiat pe�en jest przecie�
spokojnych,
naiwnych farmer�w. Nie przypomina� sobie, by gra� z barbarzy�cami od czasu
festiwalu,
a z pewno�ci� nikt nie mia�by za z�e niczego, co mog�o si� wydarzy� podczas
festiwalu � mo�e
opr�cz bezpo�redniej przemocy.
M�g� ich kto� wynaj��. W ka�dym razie Sterren wola�by si� z nimi nie spotka�.
Skry� si� za zas�on� i rozejrza�, rozwa�aj�c wszystkie mo�liwo�ci. Niestety, nie
by�o ich zbyt
wiele.
Wn�ka by�a ca�kiem prosta, z�o�ona z trzech szarych kamiennych �cian, zas�ony,
drewnianej
pod�ogi z wykre�lonymi kred� liniami do wpisywania zak�ad�w i drewnianego sufitu
z belkami
poczernia�ymi od dymu � b�d�cego r�wnocze�nie pod�og� dla pokoi na g�rze. Nie
by�o drzwi ani
okien. W �aden spos�b nie m�g� si� wymkn�� ani te� schowa�, gdy� jedynymi
meblami by�y trzy
drewniane krzes�a. Dymi�ce lampy oliwne na obu ko�cach p�ki dostarcza�y �wiat�a
i wydziela�y
rybi zapach, kt�ry w po��czeniu ze zwietrza�ym piwem tworzy� wyra�ny od�r
tawerny.
Nie znajdzie tu ratunku, to jasne; nie uda si� te� wezwa� pomocy; zreszt� nie
by� zbyt
lubiany. Gracze, kt�rzy cz�sto wygrywaj�, nie ciesz� si� sympati�, zw�aszcza gdy
graj� o stawki
tak niskie, �e nie sta� ich na hojno�� po zwyci�stwie.
Sterren zrozumia�, �e musi polega� na w�asnej inteligencji, a mia� jej do��, by
wiedzie�, �e
nie powinien na niej polega�.
Nie dysponowa� niczym wi�cej i nie mia� czasu do stracenia. Odsun�� zas�on�,
wskaza� na
drzwi wiod�ce na ulic� i krzykn��:
� Tam idzie! Tam idzie! Je�li si� pospieszycie, zd��ycie go z�apa�!
Jedynie dwie osoby zwr�ci�y na niego uwag�, jednak � traktuj�c go jako drobne
zak��cenie �
tylko zerkn�y na drzwi. Obaj pot�ni �o�nierze zachowali si� tak, jakby w og�le
nie s�yszeli jego
s��w. Gdy tylko go dostrzegli, ruszyli ku niemu powolnym, ale r�wnym krokiem,
kt�ry kojarzy�
si� Sterrenowi z przyp�ywem w porcie.
�eglarz i arystokratka ruszyli za �o�nierzami. �eglarz pstrykn�� palcem i
stru�ka iskier
znikn�a.
Sterren nawet nie pr�bowa� kry� si� za zas�on�; sta� nieruchomo i czeka�.
Sztuczka by�a prymitywna, ale w tak kr�tkim czasie nic lepszego nie zdo�a�
wymy�le�.
Zreszt� w przesz�o�ci czasem skutkowa�a, wi�c warto by�o spr�bowa�.
Poniewa� tym razem si� nie uda�o, nie uniknie tego, czego chcieli ci ludzie.
Mia� nadziej�, �e
nie b�dzie to zbyt nieprzyjemne. Je�li wys�a� ich kt�ry� z wierzycieli, mo�e
zap�aci�, gdy tylko
dadz� mu szans�, nim z�ami� r�k� lub kark. Nawet je�eli za��daj� procent�w, nie
by�o nikogo,
komu by�by winien wi�cej ni� mia� w tej chwili.
Ca�a czw�rka zatrzyma�a si� kilka st�p od niego. Jeden z �o�nierzy przesun�� na
bok zas�on�,
ods�aniaj�c pust� wn�k�.
�eglarz spojrza� na nagie �ciany, a potem na Sterrena.
� To by� g�upi pomys� � powiedzia� swobodnym tonem. M�wi� po ethsharyjsku
czysto, cho�
ze �ladem akcentu z Dok�w. � Czy jeste� Sterren, syn Keldera?
� Mo�e znam kogo� o tym imieniu � odpar� ostro�nie Sterren.
Zauwa�y�, �e kilku pozosta�ych jeszcze klient�w tawerny przygl�da mu si� i
kolejno
wymyka za drzwi.
�eglarz wymieni� z kobiet� kilka s��w w jakim� obcym j�zyku, kt�ry Sterren uzna�
za cz�sto
s�yszan� w porcie mow� kupc�w. Kobieta rzuci�a �o�nierzom kr�tki rozkaz, a
Sterren poczu�, �e
pot�ni barbarzy�cy chwytaj� go pod r�ce. Wyra�nie czu� ich pot.
I nie by� to przyjemny zapach.
� Czy jeste� Sterren, syn Keldera i wnuk Keldera, czy nie? � spyta� raz jeszcze
�eglarz.
� A czemu pytasz? � odpar� troch� dr��cym g�osem, jednak bez mrugni�cia patrzy�
�eglarzowi w oczy.
Ten milcza� przez chwil�, niemal u�miechni�ty, jakby podziwiaj�c odwag�, kt�rej
wymaga�o
zadanie tego pytania.
� Jeste� czy nie? � zapyta� znowu.
Sterren spojrza� w bok na nieruchomego �o�nierza, trzymaj�cego jego praw� r�k�.
�o�nierz
wyra�nie nie mia� ochoty na cywilizowan� rozmow� czy lu�n� pogaw�dk�.
� Jestem Sterren z Ethsharu. M�j ojciec zwany by� Kelderem M�odszym.
� Dobrze � odpar� �eglarz, po czym rzuci� dwa s�owa w stron� kobiety.
Odpowiedzia�a d�ug� przemow�. �eglarz s�ucha� uwa�nie, po czym znowu zwr�ci� si�
do
Sterrena.
� Jeste� chyba tym, kt�rego szukaj�, lecz lady Kalira chce, abym dla pewno�ci
zada� ci kilka
pyta�.
Sterren wzruszy� ramionami, o ile by�o to mo�liwe w u�cisku �o�nierzy;
odzyskiwa� pewno��
siebie.
� Pytaj. Nie mam nic do ukrycia � rzek�.
To pewnie sprawa rodzinna, uzna�; inaczej jego to�samo�� nie by�aby a� tak
wa�na. Mo�e
jeszcze jako� si� z tego wy�ga.
� Czy jeste� najstarszym synem swego ojca?
Takiego pytania nie oczekiwa�. Czy�by ci ludzie mieli jakie� skrupu�y dotycz�ce
zabijania
czyjego� pierworodnego? Czy odwrotnie, uwa�ali, �e najstarszy syn jest
odpowiedzialny za
dzia�ania krewnych? Ta ostatnia mo�liwo�� nie mia�a wi�kszego znaczenia,
poniewa� Sterren nie
mia� �adnych �ywych krewnych, a przynajmniej �adnych w rozs�dnym stopniu
pokrewie�stwa.
� Tak � odpar� z wahaniem.
� Masz inne imi� ni� ojciec.
� Co z tego? Mn�stwo najstarszych syn�w tak ma. Powtarzanie imion to g�upi
zwyczaj.
Ojciec pozwoli� matce nada� mi imi�; powiedzia�, �e i tak za du�o ju� jest
Kelder�w.
� Tw�j ojciec by� najstarszym synem swojej matki? Tego Sterren ju� zupe�nie nie
rozumia�.
� Tak � odpar� zdziwiony.
� Tw�j ojciec nie �yje?
-
� Od szesnastu lat. Narazi� si�...
� Mniejsza z tym. Wystarczy nam twoje s�owo, �e nie �yje.
� Moje s�owo? Mia�em wtedy trzy lata; by�bym s�abym �wiadkiem, nawet gdybym to
widzia�. Powiedzieli mi tylko, �e nie �yje, i nigdy wi�cej go nie zobaczy�em.
Pytania zacz�y go niepokoi�. Czy�by ci ludzie chcieli pom�ci� jaki� czyn jego
ojca? Nic nie
wiedzia� o swoim przodku, z wyj�tkiem tego, �e by� kupcem; oczywi�cie zna� te�
dramatyczn�,
wielokrotnie powtarzan� opowie�� o jego �mierci z r�k oszala�ego czarodzieja.
Wed�ug Sterrena, by�oby bardzo nieuczciwe, gdyby jego w�asna �mier� by�a
wynikiem
b��d�w przodka, a nie wykrocze� czy post�pk�w, jakie sam pope�ni�. Mia�
nadziej�, �e zdo�a
przekona� tych ludzi do swego pogl�du.
Przysz�o mu do g�owy, �e mo�e ten �eglarz z r�owymi iskrami to ten sam ob��kany
czarodziej... Ale to przecie� nie mia�o sensu. Odrzuci� ten pomys�. Bardziej
prawdopodobne, �e
r�owe iskry by�y elementem jakiego� kupionego niedawno zakl�cia.
W�a�ciwie mog�y stanowi� ca�y skutek zakl�cia: ot, taka drobnostka, by zrobi�
wra�enie na
damach czy na kimkolwiek innym.
� Kim by�a jego matka, a twoja babka? � spyta� �eglarz.
Moja babka? Sterren zdziwi� si� jeszcze bardziej. Mia� siedem lat, kiedy umar�a;
pami�ta� j�
g��wnie jako przyjazn� pomarszczon� twarz i ciep�y g�os opowiadaj�cy niesamowite
historie.
Dziadek, kt�ry wychowa� go po �mierci najbli�szych, bardzo za ni� t�skni� i
cz�sto o niej m�wi�.
Opowiada�, jak to przywi�z� j� z jakiego� malutkiego kr�lestwa na samym ko�cu
�wiata i jak ze
wszystkimi doskonale si� zgadza�a, pod warunkiem, �e mog�a postawi� na swoim.
� Nazywa�a si� Tanissa Uparta, o ile pami�tam. Pochodzi�a gdzie� z Ma�ych
Kr�lestw.
Tak jak ta czw�rka, u�wiadomi� sobie Sterren, a przynajmniej troje z nich. Nagle
pytania
wyda�y si� bardziej sensowne. Musia�a co� ukra�� albo pope�ni� jak�� haniebn�
zbrodni�
i wreszcie uda�o im si� j� wy�ledzi�.
Z pewno�ci� zaj�o im to do�� du�o czasu. Ale nie b�d� chyba m�ci� si� na
trzecim
pokoleniu!
� Ona nie �yje � doda� z nadziej�.
� Czy nazywano j� kiedy� Taniss� z Semmy?
� Nie wiem. O niczym takim nie s�ysza�em.
Nast�pi�a kolejna wymiana zda� w znajomym, lecz niezrozumia�ym j�zyku. Us�ysza�
tylko
imi� babki, a tak�e w�asne. Pod koniec rozmowy kobieta wydawa�a si�
podekscytowana.
U�miechn�a si�.
Ten u�miech nie wygl�da� na m�ciwy, cho� nie by�a to wielka pociecha.
Jak�kolwiek
zbrodni� pope�ni�a babka, musia�o to by� p� wieku temu, a tej kobiety nie by�o
pewnie wtedy na
�wiecie. Nie by�a przecie� a� tak stara ani dostatecznie m�oda, by korzysta� z
zakl�cia m�odo�ci.
Z pewno�ci� kto� inny wys�a� j� na poszukiwania, mo�e poszkodowanymi byli jej
ojciec lub
matka. W tym przypadku na pewno cieszy si�, �e za�atwi�a spraw�, ale nie ma
powodu, by go
osobi�cie nie lubi�.
Zerkn�� szybko na obie strony. Dwaj �o�nierze stali tak samo oboj�tnie jak
poprzednio.
Zastanowi� si�, czy lepiej ni� on rozumiej�, o co tu chodzi.
T�umacz, bo �eglarz wyra�nie pe�ni� t� funkcj�, zwr�ci� si� znowu do Sterrena:
� Czy masz jak�� rodzin�?
� Nie � uzna�, �e nie warto k�ama� w tej sprawie.
� Nie masz �ony? Sterren pokr�ci� g�ow�.
� Co z matk�?
� Zmar�a przy porodzie � pomy�la�, �e mo�e ulituj� si� nad nim, bo jest sierot�.
� Poniewa� jeste� pierworodny, to nie masz braci i si�str, skoro matka zmar�a
przy porodzie.
A co ze starym Kelderem, twoim dziadkiem?
Sterrenowi troch� za p�no przysz�o do g�owy, �e straci� okazj� zrzucenia winy
na
krewniak�w albo te� wyj�cia ca�o z sytuacji przez wzbudzenie lito�ci tym, �e
musi utrzymywa�
liczn� rodzin�. Trudno, teraz ju� nic na to nie poradzi. Postanowi� wi�c nadal
m�wi� prawd�.
� Umar� trzy lata temu. By� ju� starym cz�owiekiem.
� Wujowie? Ciotki? Kuzyni?
� Nikt.
� Drudzy dziadkowie?
� Zmarli, zanim si� urodzi�em. Wypili nieczyst� wod�.
� To dobrze � �eglarz u�miechn�� si� szeroko. � Zatem mo�esz wyjecha�
natychmiast.
� Co? � krzykn�� Sterren. � Wyjecha�? Nigdzie nie jad�! � Nie pr�bowa� nawet
ukrywa�
swojego zaskoczenia i oburzenia.
� Dlaczego? � zapyta� �eglarz. � Nie terminujesz przecie� u nikogo, prawda?
� A je�li tak? Gdzie chcecie mnie zabra�? Co�cie za jedni?
Resztka jego pewno�ci siebie rozwia�a si�. Nie o�miel� si� zabi� go tutaj, w
tawernie, mo�e
nawet w Ethsharze, ale je�li zdo�aj� wyjecha� z nim za miasto, mog� zrobi� co
zechc�. Za
murami nie obowi�zywa�o prawo � a przynajmniej Sterren nic o tym nie wiedzia�.
� Jestem tylko t�umaczem... � zacz�� �eglarz.
� A te iskry? � przerwa� mu Sterren.
�eglarz machn�� r�k�.
� To g�upstwo. Kupi�em je na ulicy Mag�w. Naprawd� jestem tylko t�umaczem. To
nie ja ci�
szukam.
� To kim s� pozostali i czego ode mnie chc�?
� Lady Kalira zabiera ci� do Semmy � odpar� �eglarz.
� Do diab�a z ni�! � rzuci� Sterren. � Nie wyjad� z miasta!
Ogarn�a go panika. Wyobra�nia ukazywa�a wizj� �mierci i powolnych tortur.
�eglarz tylko westchn��.
� Obawiam si�, �e pojedziesz, czy tego chcesz, czy nie.
� Dlaczego? � spyta� Sterren, pozwalaj�c, by w jego g�osie zabrzmia� ton paniki,
kt�ry by�
mo�e wzbudzi lito��. � Czego ci ludzie ode mnie chc�?!
M�czyzna wzruszy� tylko ramionami.
� Mnie nie pytaj. Wynaj�li mnie w Akalli, abym dowi�z� ich do Ethsharu i znalaz�
ciebie.
Wi�c dowioz�em i znalaz�em. To nie moja sprawa, czego od ciebie chc�.
� Ale moja! � zauwa�y� Sterren, szarpn�� si�, pr�buj�c wyrwa�, lecz �o�nierze
nie dali znaku,
�e to zauwa�yli. Zrezygnowa� wi�c. � Ale przynajmniej mo�esz zapyta�, prawda? �
zasugerowa�.
-
� Mog� spyta� lady Kalir� � przyzna� �eglarz. � Ci dwaj nie m�wi� mow� kupc�w, a
o ile
wiem, to w�a�nie oni chcieli ci� znale��. � Wydawa� si� przera�aj�co oboj�tny.
� Zapytaj jej! � wrzasn�� Sterren.
�eglarz odwr�ci� si� i co� powiedzia�.
Wysoka kobieta nie odpowiedzia�a, ale podesz�a bli�ej i zwr�ci�a si� wprost do
Sterrena,
m�wi�c bardzo powoli i wyra�nie:
� O�ri Sterren, Enne Kamai t�Semma.
� Co to znaczy, do diab�a? � zdziwi� si� Sterren.
Chcia� jeszcze co� doda�, gdy nagle zauwa�y�, �e dwaj barbarzy�cy pu�cili jego
r�ce.
Spojrza� na nich i zobaczy�, �e szerokie, p�askie twarze rozci�gaj� si� w
u�miechach. Jeden
wyci�gn�� wielkie �apsko i potrz�sn�� d�oni� Sterrena, �ciskaj�c j� przy tym tak
mocno, �e a�
zabola�o.
� Co ona powiedzia�a? � spyta� �eglarza ca�kiem oszo�omiony.
� Mnie nie pytaj. To by� semmat, a nie mowa kupc�w. Nie znam semmatu.
Lady Kalira dostrzeg�a brak zrozumienia Sterrena.
� Od�na ya Semmat? � powiedzia�a, a kiedy wci�� patrzy� na ni� t�po, doda�a: �
Ethsharytyk
by� z�y.
Akcent mia�a straszliwy.
Sterren przygl�da� si� jej przez chwil�, po czym zwr�ci� si� do �eglarza:
� Czy ona chce mi powiedzie�, �e m�j ojczysty j�zyk jej nie odpowiada? Czy to
jaki�
barbarzy�ski rytua�?
By� coraz bardziej zdumiony.
� Nie, nie � odpar� �eglarz. � Stwierdzi�a tylko, �e nie m�wi nim dobrze. Nie
s�dz�, by zna�a
wi�cej ni� dziesi�� s��w, a po�owy sam j� nauczy�em po drodze.
Semma�ska arystokratka najwyra�niej zrezygnowa�a z bezpo�redniej rozmowy z
je�cem
i przekaza�a �eglarzowi d�ug� wiadomo��. Przerywa� jej dwa razy, ��daj�c
wyja�nie� �
przynajmniej tak wydawa�o si� Sterrenowi, poniewa� po ka�dym jego wtr�ceniu
nast�powa�o
powolne powt�rzenie ostatniego zdania.
Wreszcie �eglarz zwr�ci� si� do Sterrena.
� M�wi, �e przys�a� j� kr�l Phenvel Trzeci. Kaza� znale�� dziedzica brata twojej
babki,
�smego Genera�a, kt�ry zmar� cztery miesi�ce temu. Rozmawia�a z jakim� magikiem,
nie jestem
pewien, jakiego typu, i to doprowadzi�o j� do ciebie. Ma ci� zawie�� do Semmy,
�eby� przej��
tytu� i dziedzictwo, a tak�e wype�ni� swe rodowe obowi�zki jako nowy w�dz.
Jeste� Enne Kamai,
Dziewi�ty Genera�.
� To g�upie � stwierdzi� Sterren.
Je�li ta historia by�a prawdziwa, to nie musia� si� przejmowa� jak�� zemst�, a
nie widzia�
powodu, �eby kobieta wymy�la�a k�amstwa.
� Tak mi powiedzia�a � �eglarz wzruszy� ramionami.
� A je�li nie pojad�? � zapyta�.
Mi�o wiedzie�, �e czeka na niego jakie� dziedzictwo, ale ten kawa�ek o �rodowych
obowi�zkach� nie brzmia� ju� tak dobrze. Poza tym, nie chcia� mie� nic wsp�lnego
z wojnami
i wodzami. Wojny s� niebezpieczne. Zreszt� kto mia�by ochot�, by zamieszka�
w�r�d
barbarzy�c�w? Zw�aszcza w�r�d barbarzy�c�w, kt�rzy najwyra�niej nie znaj�
ethsharyjskiego.
Sam pomys� wydawa� si� �mieszny.
T�umacz przekaza� pytanie, a lady Kalira nagle spowa�nia�a. Powiedzia�a co�
stanowczo, co
�eglarz z wahaniem przet�umaczy�:
� Niedope�nienie obowi�zku wobec kraju jest zdrad�, a zdrada karana jest
natychmiastow�,
dora�n� egzekucj�.
� Egzekucj�? � dziedzictwo wyda�o si� nagle o wiele mniej atrakcyjne.
Lady Kalira doda�a co� w semmacie; u�miechy znik�y z twarzy �o�nierzy, a ka�dy z
nich
opu�ci� d�o� na r�koje�� miecza.
� Przecie� to nie jest m�j kraj! � zaprotestowa� Sterren. � Urodzi�em si� i
wychowa�em
w Ethsharze, moi rodzice byli Ethsharyjczykami! � Przenosi� wzrok z �eglarza na
lady Kalir�
i z powrotem.
�eglarz wzruszy� ramionami; gest ten zaczyna� ju� Sterrena irytowa�. Lady
Kalira, zacinaj�c
si�, o�wiadczy�a po ethsharyjsku:
� Ty nast�pca.
Sterren spojrza� z rozpacz� na �o�nierzy. Nie widzia� �adnej mo�liwo�ci ucieczki
albo cho�by
pokonania jednego z nich, nie m�wi�c ju� o dw�ch. Ten po lewej ostrzegawczo
wysun��
z pochwy kilka cali klingi.
� Sta�! �adnego rozlewu krwi w tawernie! Wyprowad�cie go na ulic�! � ober�ysta
wyra�nie
si� przej��.
Nikt nie zwr�ci� na niego uwagi; Sterren m�g� tylko liczy�, �e wezwie stra�
miejsk�.
Nadzieja na przybycie stra�y by�a dla niego ca�kiem nowym do�wiadczeniem.
Ale nawet je�li ich wezwie, nie przyb�d� na czas, aby mu pom�c. Nie mia�
wyj�cia.
W pr�bie u�miechu Sterren zdo�a� tylko upiornie wyszczerzy� z�by.
� Chyba wi�c pojad� do Semmy � powiedzia�.
Lady Kalira u�miechn�a si� z zadowoleniem.
ROZDZIA� 2
Sterren z niech�ci� patrzy� na rozpadaj�ce si�, spalone s�o�cem miasteczko
Diamentowa
Akalla. Dor�wnywa�o jego najgorszym wyobra�eniom o wygl�dzie Ma�ych Kr�lestw.
Nie powiedziano mu, czego ma oczekiwa�. �o�nierze wyprowadzili go z tawerny, na
chwil�
zatrzymali si� w jego pokoju przy ulicy Targowej, �eby zabra� skromny baga�, a
potem
gwa�townie protestuj�cego zaci�gn�li na wynaj�ty statek.
Sterren rozpaczliwie szuka� okazji do ucieczki, lecz �adna si� nie pojawi�a. W
ostatniej
chwili zanurkowa� z nabrze�a, jedynie po to, by zosta� haniebnie wy�owionym z
b�ota
i wci�gni�tym na pok�ad.
Potem zrezygnowa� z my�li o ucieczce, przynajmniej na jaki� czas. Jak mo�na
uciec ze
statku? Nie by� a� tak dobrym p�ywakiem. Zamiast tego stara� si� jak najlepiej
wsp�pracowa�
z porywaczami, wygl�daj�c sposobnej chwili.
Rozdzielili go z t�umaczem i wyra�nie dali do zrozumienia, �e oczekuj�, by
nauczy� si� ich
barbarzy�skiej mowy, semmatu, jak go nazywali. Z trudem pokona� obrzydzenie na
my�l
o porozumiewaniu si� jakimkolwiek innym j�zykiem opr�cz w�a�ciwego, to znaczy
ethsharyjskiego. Jednak stara� si� spe�ni� ich �yczenie, w ko�cu je�li nie
b�dzie rozumia�, co
wok� niego m�wi�, nie zdo�a dowiedzie� si� czegokolwiek.
Lekcje j�zyka nie posuwa�y si� zbyt szybko do chwili, gdy statek przybi� do
Diamentowej
Akalli dziesi�tego dnia po opuszczeniu Korzennego Ethsharu. Pogoda by�a ciep�a,
�wieci�o
s�o�ce, a wiatr by� slaby, dlatego a� tyle czasu zaj�o im pokonanie Zatoki
Wschodniej i rejs
wzd�u� Po�udniowego Wybrze�a. Jeden z dw�ch pot�nych semma�skich �o�nierzy,
kt�ry
nazywa� siebie Alder d�Yoon, wyja�ni� Sterrenowi mieszank� dzieci�cego semmatu i
mowy
znak�w, �e rejs w drug� stron� zabra� tylko cztery dni, gdy� przez wi�ksz� cz��
drogi statek by�
p�dzony sztormem � bardzo kosztownym sztormem, przywo�anym specjalnie w tym
celu, je�eli
Sterren dobrze go zrozumia�.
Wed�ug Aldera, odleg�o�� mi�dzy dwoma portami wynosi�a mniej ni� trzysta mil. Ta
liczba
zaskoczy�a Sterrena. Zawsze uwa�a�, �e Ma�e Kr�lestwa le�� bardzo daleko, po
drugiej stronie
oceanu. Trzysta mil przez zwyk�� zatok� jako� nie wydawa�o si� uczciwe.
Oczywi�cie Sterren nie by� przekonany, czy dobrze zrozumia� Aldera. Liczby si�
zgadza�y,
bo policzy� palce, nie by� jednak pewien semma�skich s��w oznaczaj�cych �dzie�
i �mile�.
Chcia� to sprawdzi� z t�umaczem, ale lady Kalira � a raczej w semmacie Ala
Kalira � wyra�nie
zakaza�a �eglarzowi rozmawia� z nim w jakimkolwiek j�zyku. P�aci�a chyba dosy�,
by �eglarz
nie ryzykowa� utraty pracy.
Kilku cz�onk�w za�ogi zna�o ethsharyjski, lecz lady Kalira op�aci�a ka�dego z
nich, �eby nie
rozmawiali ze Sterrenem, chyba �e w przypadku bezpo�redniego zagro�enia. Mogli
si� wi�c
porozumiewa� albo w semmacie, albo wcale.
Zbyt cz�sto oznacza�o to wcale; wci�� nie by� pewien wi�kszej cz�ci swojego
s�ownika.
Jakakolwiek by�a to odleg�o��, z ca�� pewno�ci� dziesi�tego dnia po po�udniu
statek przyby�
do portu w Akalli, w cieniu ponurego stosu bia�ych od guana kamieni, kt�ry
Semma�czycy
nazywali Akalla Karnak. Sterren uzna�, �e �kamak� oznacza pewnie zamek, ale zn�w
nie by�
tego pewien. Nigdy wcze�niej nie widzia� zamku, lecz ponure fortyfikacje Akalli
nie zach�ca�y
do ogl�dania innych tego typu budowli.
Jak zrozumia�, Semma le�a�a bardziej w g��bi l�du, a Diamentowa Akalla by�a
najbli�szym
portem morskim. Nie by� pewien, czy Akalla to osobny kraj, podbita prowincja,
czy tylko
dystrykt nale��cy do kr�lestwa Semmy. W�a�ciwie nie przejmowa� si� tym
specjalnie � nie by�o
to istotne dla jego plan�w ucieczki do Ethsharu.
Akalla wygl�da�a zreszt� jak miejsce, kt�rym niewiele os�b si� przejmuje.
Sk�ada�a si�
z trzech czy czterech ulic, przy kt�rych sta�y niedu�e sklepy i domy, wszystkie
na w�skim pasie
wybrze�a, w cieniu zamku, pomi�dzy dwoma zygzakowatymi pasmami poszarpanych
klif�w.
Budynki w miasteczku wykonano z ��tawych blok�w, przypominaj�cych bardziej
ceg�� ni�
kamie�, ale by�y o wiele wi�ksze ni� ceg�y, kt�re dot�d Sterren widywa�.
Wszystkie spojenia
pokrywa�a wyblak�a ziele� � brunatne mchy, szare porosty albo na wp� zwi�d�y
bluszcz,
wspinaj�cy si� na mury. Dachy kry�a dar�, poro�ni�ta na szczytach rzadk�,
wypalon� traw�.
Zauwa�y� nieliczne okna. Chmary much brz�cza�y nad ulicami, a ludzie, kt�rych
dostrzeg�,
ca�kowicie pokryci d�ugimi bia�ymi szatami, wydawali si� spa� na ulicy. Ca�e
miasteczko czu�
by�o wyschni�t� ple�ni�.
Na Sterrenie nie zrobi�o najlepszego wra�enia.
O wiele bardziej imponuj�co wygl�da� zamek, ale na murach tak�e dostrzeg� �lady
zesch�ych
ro�lin, a budowla wydawa�a si� bez �ycia, jakby opuszczona.
Obserwuj�c �eglarzy cumuj�cych statek do nabrze�a, zapyta� �o�nierza � nie
Aldera, ale jego
koleg�, Dogala d�Gry � jak daleko jest st�d do Semmy.
A w�a�ciwie pr�bowa� zapyta�, lecz jego ograniczona znajomo�� semmatu sprawi�a,
�e
pytanie brzmia�o:
� Ile mil jest Semma?
Zak�ada�, �e u�y� w�a�ciwego okre�lenia mil i nie pokr�ci� niczego z gramatyk�.
To, co uwa�a� za proste pytanie, wywo�a�o u �o�nierza g��bokie skupienie.
Semma�czyk
mrucza� co� do siebie w semmacie:
� Akalla, mo�e trzy; Skaia, dwana�cie do pi�tnastu; Ophkar... hmm...
Wreszcie po d�ugich obliczeniach poda� odpowied�:
� Czterdzie�ci, mo�e czterdzie�ci pi�� mil.
Sterren zna� liczby do dwudziestu, a reszt� troch� gorzej, dlatego wystawi�
dziesi�� palc�w
i powiedzia�:
� Cztery tyle i troch�?
Dogal kiwn�� g�ow�.
� Tak.
Przera�ony Sterren spojrza� na port. Czterdzie�ci mil... Ca�e miasto Ethshar
mia�o od ko�ca
do ko�ca troch� wi�cej ni� trzy mile, a jednak nigdy nie zdo�a� go ca�ego
pozna�. Przej�cie od
Zachodniej Bramy do Areny zajmowa�o mu ponad godzin�, a nawet wi�cej, je�li by�
t�ok na
ulicach. B�d� musieli i�� ca�� noc, �eby dotrze� do Semmy!
W tym przypadku, jak si� przekona�, nie szli w og�le, a ju� z pewno�ci� nie
noc�. Zamiast
tego, gdy statek zosta� zacumowany i przerzucono trap, stra�nicy poprowadzili go
nie na drog�
do Semmy, ale do niedu�ej gospody niedaleko nabrze�a. Niedu�ej wed�ug Sterrena,
poniewa�
by�a najwi�ksz� budowl� w miasteczku, je�li nie liczy� zamku.
T�umacz, ku rozczarowaniu Sterrena, zosta� na statku. Dope�ni� swojego kontraktu
i nie mia�
im towarzyszy� w dalszej drodze.
Kiedy si� o tym dowiedzia�, Sterren po�a�owa� nagle, �e podczas lekcji j�zyka
nie stara� si�
bardziej. Teraz, gdy zdarzy si� co� nieprzewidzianego, b�dzie musia� polega� na
swojej
ograniczonej znajomo�ci semmatu.
Bardziej ni� kiedykolwiek poczu� si� odci�ty od dawnego �wiata.
Gdy znalaz� si� w ch�odnym wn�trzu gospody i s�o�ce ju� go nie razi�o, rozejrza�
si�, a jego
opinia o Akalli poprawi�a si� odrobin�. Gospoda by�a ca�kiem dobrze zbudowana,
mia�a kilka
przytulnych wn�k ze stolikami i ca�� �cian� zastawion� beczkami. Schody po obu
stronach
prowadzi�y na balkon, sk�d wchodzi�o si� do pokoi dla go�ci. W sali siedzia�o
sporo klient�w:
jedli, pili i wype�niali pomieszczenie przyjemnym gwarem rozm�w. Zm�czone, ale
u�miechni�te
kelnerki biega�y tam i z powrotem.
Wi�kszo�� klient�w nosi�a cienkie bia�e szaty, kt�re Sterren widzia� na ulicy,
tu jednak
rozchylali je, ukazuj�c pod spodem kolorowe tuniki i kilty.
Lady Kalira, nie zwa�aj�c na nikogo, ruszy�a wprost do ober�ysty, kt�ry sta�
oparty o beczk�.
Dla swej grupy wynaj�a dwa pokoje: jeden dla siebie, a drugi dla Sterrena,
Aldera i Dogala.
Sterren rozejrza� si� i uzna�, �e chocia� gospoda jest ca�kiem mi�a, to
w�a�ciwie nie chcia�by
w niej przebywa�; Alder i Dogal bez przerwy go obserwowali, a nikt wok� nie
m�wi� po
ethsharyjsku.
Nie mia� jednak wyboru, postanowi� wi�c urz�dzi� si� jak najlepiej. Dogal zabra�
baga�e do
pokoju, a lady Kalira ustala�a z ober�yst� wysoko�� zaliczki. Sterren spr�bowa�
nawi�za�
rozmow� z �adn� kelnerk�, u�ywaj�c kilku s��w w semmacie.
Przygl�da�a mu si� chwil�, rzuci�a kilka s��w w j�zyku, kt�rego nigdy dot�d nie
s�ysza�,
i odbieg�a.
Patrzy� na ni� zdumiony.
� Co to... � zacz�� po ethsharyjsku, potem zorientowa� si� i przeszed� na
semmat. � Co to
by�o? � spyta� Aldera.
� Co? � zapyta� �o�nierz w odpowiedzi.
� Co... co... ona m�wi�a? Alder wzruszy� ramionami.
� Nie wiem � odpar�. � M�wi�a po akalla�sku.
� Akalla�ski? Inny j�zyk?
� Oczywi�cie � potwierdzi� spokojnie Alder.
Sterren rozejrza� si� przera�ony, s�uchaj�c to jednej, to drugiej rozmowy.
U�wiadomi� sobie,
�e lady Kalira i ober�ysta u�ywali mowy kupc�w. Para przy pobliskim stole
szepta�a do siebie
w jakim� dziwnym sycz�cym j�zyku, kt�ry nie brzmia� jak mowa kupc�w, akalla�ski
czy
semmat. I z pewno�ci� nie by� to ethsharyjski. Dalsze g�osy brzmia�y jeszcze
innymi dialektami.
� O bogowie � j�kn�� Sterren. � Jak tu w og�le ludzie potrafi� ze sob�
rozmawia�?
� Co? � spyta� Alder.
Sterren u�wiadomi� sobie, �e zn�w m�wi� po ethsharyjsku; nie by� pewien, czy
bardziej ma
ochot� p�aka�, czy wrzeszcze�. Wiedzia� tylko, �e musi si� napi�. Usiad� ci�ko
na najbli�szym
sto�ku i u�y� j�zyka zrozumia�ego wsz�dzie: wystawi� palec do g�ry, machn�� w
stron� kelnerki
i rzuci� na st� monet�.
Zadzia�a�o. Dziewczyna u�miechn�a si� do niego i postawi�a przed nim pe�ny
kufel. Sterren
poczu� si� lepiej.
W ko�cu, u�wiadomi� sobie, jest przecie� w porcie. To oczywiste, �e s� tu
podr�ni m�wi�cy
r�nymi j�zykami.
� W Semmie � zwr�ci� si� do Aldera � wszyscy zna� jeden j�zyk? � Kiedy to
powiedzia�,
zorientowa� si�, �e niezr�cznie skonstruowa� zdanie, ale na nic lepszego nie
by�o go sta�.
� Pewnie � potwierdzi� Alder i usiad� obok Sterrena. � Wszyscy w Semmie m�wi�
w semmacie. Mniej wi�cej. Znajdzie si� mo�e kilku cudzoziemc�w, kt�rzy nie znaj�
j�zyka.
Sterren z trudem nad��a� za s�owami �o�nierza. Wcze�niej ju� uzna�, �e musi si�
nauczy�
semmatu, ale teraz zacz�o mu na tym zale�e�. Wprawdzie niehonorowo jest da� si�
zmusi� do
u�ywania barbarzy�skiej mowy, ale to drobiazg w por�wnaniu z odosobnieniem i
niewygod�,
gdy cz�owiek nie potrafi si� porozumie� z innymi.
Wygl�da�o na to, �e w przysz�o�ci i tak b�dzie skazany na semmat, je�li tylko
nie uda mu si�
st�d wyrwa� szybko � bardzo szybko. Czterdzie�ci mil w g��b l�du! W �aden spos�b
nie zdo�a
si� wymkn�� i pokona� tej odleg�o�ci tak, by go nie schwytali i nie zaci�gn�li z
powrotem.
Zw�aszcza je�li Semma�czycy dysponuj� jakim� rodzajem magii, a to w�a�ciwie
pewne.
Je�li zamierza uciec, musi to zrobi� dzi� w nocy, jeszcze tutaj, w Akalli, i
ukry� si� na
pok�adzie statku zmierzaj�cego do Ethsharu. Ale jak tego dokona, je�li w Akalli
pewnie nie da
si� znale�� cho�by tr�jki ludzi m�wi�cych tym samym j�zykiem, a co dopiero
takich, z kt�rymi
zdo�a si� dogada�? Jak sprawdzi, dok�d zmierza statek i kiedy odbija?
Nawet gdyby uda�o mu si� dosta� na pok�ad, jak zap�aci za rejs do domu, je�li
nie rozumie
rozkaz�w i nie potrafi nawet ustali� regu� przyjacielskiej gry w ko�ci?
Nie, to beznadziejne. By� skazany na Semm� � kraj, z kt�rego jego babka z
rado�ci� uciek�a,
rezygnuj�c z arystokratycznego stanu.
Skoro nie ma wyboru, musi sobie radzi� jak najlepiej. Znajdzie spos�b, �eby si�
urz�dzi�.
Mo�e nawet b�dzie musia� zosta� prawdziwym wodzem.
Najpierw jednak nauczy si� j�zyka.
� Alder � powiedzia�. � Chc� umie� semmat lepiej. Szybko. Alder prze�kn�� piwo i
kiwn��
g�ow�.
� Pewno � zgodzi� si�. � Co chcesz wiedzie�?
ROZDZIA� 3
Z pocz�tku z ulg� przyj�� odkrycie, �e nie b�d� od niego wymaga�
czterdziestomilowego
marszu. Jednak pod koniec pierwszej godziny w siodle Sterren na nowo rozwa�a�
sytuacj�.
�a�owa�, �e nie znalaz� okazji, by wymkn�� si� noc�. Jazda konna zawsze wydawa�a
si� taka
�atwa! Trzeba by�o tylko wle�� na g�r� � co okaza�o si� proste, gdy ma si� dw�ch
solidnych
stra�nik�w, ch�tnych by cz�owieka podsadzi� � a potem spokojnie siedzie�.
Nie zdawa� sobie jednak sprawy, jak trudno jest po prostu siedzie�, kiedy siod�o
bez ko�ca
porusza si� pod siedzeniem w g�r� i w d�. Cztery konie, kt�re kupi�a lady
Kalira, nios�y ich
coraz dalej od Diamentowej Akalli, przez r�wnin� na wsch�d. Po�ladki mia� ju�
otarte i obola�e.
Mi�dzy jednym a drugim podskokiem zauwa�y�, �e nie pod��aj� �adnym z g��wnych
trakt�w wiod�cych na p�noc. Droga, kt�r� wybrali, znikn�a szybko,
pozostawiaj�c ich na
pustej, spalonej s�o�cem r�wninie, kt�ra wydawa�a si� rozci�ga� we wszystkich
kierunkach a� po
horyzont. Z wyj�tkiem po�udnia i po�udniowego zachodu, gdzie pocz�tkowo
ogranicza�y j� klify
i morze.
Jedynym widocznym punktem by� zamek, malej�cy z wolna za plecami. Sterren nie
mia�
poj�cia, jak jego towarzysze znajduj� drog�, kiedy znikn�� trakt; wydawali si�
jednak pewni
swego, wi�c nie zadawa� pyta�.
Przede wszystkim by� zbyt zaj�ty pr�bami oszcz�dzania siedzenia, aby martwi�
si�, dok�d
zmierzaj�. Zapomnia� o wojnach, wodzach i �yciu w�r�d barbarzy�c�w, a
skoncentrowa� si� na
najbli�szych problemach � to znaczy problemach z siod�em.
Gdy zatrzymali si� na odpoczynek i posi�ek przy p�ytkim strumyku, niewidoczni
ju� nawet
z najwy�szej wie�y Karnaku Akalli, Sterrena bola�o wysuszone gard�o, bola�y
d�onie od �ciskania
uzdy, bola�y stopy od wbijania ich w strzemiona, bola� grzbiet od trzymania
prostej pozycji,
a najbardziej ze wszystkiego bola�y po�ladki od bezustannych zderze� z siod�em.
Nie zeskoczy�
z konia z gracj�, ale po prostu spad� na k�p� r�wninnej trawy.
Alder i Dogal uprzejmie udawali, �e niczego nie zauwa�yli. Lady Kalira by�a
mniej
uprzejma.
� Nie je�dzi�e� dot�d, prawda? � zapyta�a bez wst�p�w. Chwil� trwa�o, nim
Sterren prze�o�y�
to na ethsharyjski.
� Nie � przyzna�.
By� zbyt spragniony, zm�czony i poobijany, by doda� jaki� z�o�liwy komentarz,
nie m�wi�c
ju� o przet�umaczeniu go na semmat. Jej beztroskie za�o�enie, �e ethsharyjski
uliczny szuler
potrafi je�dzi� konno, a� prosi�o si� o jak�� k��liw� uwag�. Sterren jednak nie
skorzysta�
z okazji.
� Powiniene� powiedzie� mi w gospodzie � stwierdzi�a. � Wzi�abym pow�z.
Mogli�my i��
pieszo. A przynajmniej mogli�my da� ci par� lekcji.
Sterren pr�bowa� wzruszy� ramionami, ale grzbiet mia� zbyt obola�y na takie
gesty.
� Ja... To by�o... Ja nie... do licha! � nie przychodzi�o mu do g�owy �adne
s�owo oznaczaj�ce
�wygl�da�o� czy �wydawa�o si�, czy �s�dzi�em�. Zanim kt�ry� z Semma�czyk�w
przyszed� mu
z pomoc�, doko�czy� zdanie: � Widzia�em, �e to nie jest z�e, ale widzia�em
b��dnie.
� Wygl�da�o �atwo, chcesz powiedzie�? Sterren kiwn�� g�ow�.
� My�l�, �e to chc� powiedzie�.
� W�dz powinien je�dzi� konno � zauwa�y�a lady Kalira.
� Nie jestem wodzem � rzuci� z gorycz� Sterren.
� Jeste� Sterren, Dziewi�ty Genera� Semmy! � przypomnia�a mu surowo.
� Jestem Sterren z Ethsharu. Gram w ko�ci w tawernach � odpar�.
Lady Kalira cofn�a si� lekko.
� Kiedy dotrzemy do Semmy, nie wolno nikomu ci o tym m�wi� � ostrzeg�a.
� Dlaczego? � zapyta� Sterren.
� Bo jeste� wodzem! � odpar�a zaszokowana. � Ta pozycja daje ci wielk� w�adz� i
szacunek.
Nie mo�na pozwoli�, aby rozesz�y si� plotki, jak to zarabia�e� na �ycie,
oszukuj�c w grze.
Sterren nie wszystko zrozumia� z tej przemowy, ale poj�� kluczowe s�owo.
� Nie oszukiwa�em! � krzykn��. Wysi�ek wzbudzi� uk�ucie b�lu w krzy�u i nogach,
a w po�ladkach o wiele wi�cej ni� uk�ucie.
� Jak wi�c mog�e� wygrywa� tak cz�sto, by z tego �y�?
� Mia�em szcz�cie � mrukn�� bez przekonania. Nauczy� si� tego s�owa jeszcze na
statku.
� Ha � odpar�a. � Moim zdaniem, to szcz�cie maga.
� Maga? � spyta� Sterren. Wiedzia�, �e s�owo to oznacza kogo� z licznych odmian
magik�w,
ale nie by� pewien, kt�rego.
� Czarnoksi�nik � wyja�ni� po ethsharyjsku.
Lady Kalira nie rozpozna�a tego s�owa; zmieni�a temat.
� Musisz si� rozlu�ni� podczas jazdy � poinformowa�a, wspieraj�c te s�owa gestem
opuszczenia swobodnie ramion.
� Ruszaj si� razem z wierzchowcem, a nie przeciw niemu.
Sterren kiwn�� g�ow�; tak naprawd� nie wierzy�, �e kiedykolwiek opanuje t�
sztuk�.
� Mo�emy wymo�ci� ci siod�o. Przyda si� ta aksamitna tunika w twoich jukach. A
czasem
mo�esz si� przej��.
Znowu kiwn�� g�ow�, z odrobin� wi�kszym entuzjazmem.
Po po�udniu, dzi�ki dodatkowej wy�ci�ce, wolniejszej je�dzie i czasami
marszowi, gdy
b�ble na po�ladkach by�y ju� nie do wytrzymania, jego stan poprawi� si� nieco.
Wprawdzie wci��
bola�y go wszystkie stawy, a tak�e kilka innych miejsc, ale m�g� ju� my�le� o
przysz�o�ci
i prowadzi� ograniczon� konwersacj� z towarzyszami.
Zacz�� od tego, �e wskazywa� wszystkie kierunki i pyta�, co tam jest. Wszyscy
widzieli tylko
piasek, s�o�ce i traw�, wi�c by�o oczywiste, �e pyta, co le�y dalej.
Przed nimi, oczywi�cie, by�a Semma. Za nimi Diamentowa Akalla. Po lewej, na
p�nocy,
Skaia, jak powiedzia� Dogal. Ta nazwa nic mu nie m�wi�a.
Kiedy wskaza� na prawo, wyja�nienie okaza�o si� ciekawsze.
� Nic � rzek� Dogal.
� Nic?
� No, prawie. Par� mil piasku, a potem kraw�d� �wiata. Je�li staniesz w
strzemionach
i wyt�ysz wzrok, mo�e j� zobaczysz.
� Zobacz�?
� Tak.
To bardzo interesuj�cy pomys�: zobaczy� kraw�d� �wiata, uzna� Sterren. Jednak
stanie
w strzemionach by�o pomys�em przera�aj�cym, postanowi� wi�c zrezygnowa� z
widoku.
Jak, pomy�la�, mo�na zobaczy� kraw�d� �wiata? Jak ona wygl�da? Co le�y dalej?
Zauwa�y�,
�e po�udniowy horyzont rzeczywi�cie wydaje si� nieco inny ni� w pozosta�ych
kierunkach.
Dostrzega� tam jakby ��tawy odcie� zar�wno na ziemi, jak i na niebie.
Wytrzeszcza� oczy, ale
niczego wi�cej nie zobaczy�.
Jednak ta my�l go fascynowa�a. By� tak blisko prawdziwej kraw�dzi!
Wydawa�o mu si� kiedy�, �e Ethshar Korzenny jest centrum �wiata, ale je�li tak
szybko
znalaz� si� blisko kraw�dzi, to musia�o by� inaczej. Wiedzia�, �e �wiat jest
wi�kszy. S�ysza�
o w�drowcach m�wi�cych o Ethsharze jako le��cym na po�udniowym wschodzie, jednak
do tej
pory przypisywa� to ich zak��conej wizji �wiata.
Najwyra�niej to jego wizja by�a b��dna.
Pewnym wstrz�sem by�a �wiadomo��, �e si� myli�. Ciekawe, czy myli� si� jeszcze w
czym�
wa�nym.
Dogal przerwa� mu ten ci�g my�li.
� Na p�noc od nas mo�e ju� le�e� Ophkar � wyja�ni�. � Skaia nie jest tak du�a.
Wi�ksza ni�
Semma i Akalla, ale mniejsza ni� Ophkar.
� Semma jest nast�pna, za Ophkarem? � zapyta� Sterren.
Dogal skin�� g�ow�.
� Tak jest, Tw�j akcent si� poprawia, lordzie Sterren. Gratuluj�.
Sterren nic nie odpowiedzia�, ale poczu� przyp�yw dumy. Bardzo stara� si�
zapami�ta� akcent
w barbarzy�skich nazwach okolicznych kr�lestw i mi�o by�o wiedzie�, �e mu si� to
uda�o.
Zacz�� sobie zdawa� spraw�, �e Akalla, Skaia i Ophkar to rzeczywi�cie osobne
kr�lestwa,
wci�ni�te w te czterdzie�ci mil mi�dzy Semm� a wybrze�em. Nie m�g� uwierzy�, �e
Ma�e
Kr�lestwa s� a� tak ma�e.
Zastanawia� si� te� cz�sto, co go czeka. Je�li kr�lestwa s� tak �ci�ni�te razem,
cz�sto musz�
wyst�powa� zatargi. Nic dziwnego, �e potrzebuj� wodz�w.
� Jak jest Semma... Co... Powiedz o Semmie � poprosi�, gdy� brak�o mu s��w, by
zapyta�
�Jak wygl�da Semma?� czy �Jak �yje si� w Semmie?�
Dogal wzruszy� ramionami.
� Niewiele do opowiadania.
� Musi by� co�, o czym mo�esz opowiedzie�. Ile jest miast?
� Nie ma miast.
Sterren nie zna� s�owa �miasteczko�, zapyta� wi�c:
� Ile jest zamk�w? � zamek faktycznie nazywa� si� �karnak�; sprawdzi� to jeszcze
w gospodzie.
� Tylko jeden, Zamek Semma. Tam w�a�nie jedziemy.
Dogal nie by� obfitym �r�d�em informacji, uzna� Sterren.
Skierowa� wierzchowca na prawo, bli�ej Aldera.
� Hej � zacz��.
Alder uprzejmie skin�� g�ow�.
� Witaj, lordzie Sterren.
Sterren westchn��; chyba b�dzie musia� si� przyzwyczai� do takich pompatycznych
powita�.
� Powiedz mi o Semmie � poprosi�. Alder przyjrza� mu si� z zaciekawieniem.
� A co chcesz wiedzie�?
� Jak... Co tam... jak tam jest.
� Jak tam wygl�da, tak?
Z wdzi�czno�ci� powt�rzy� zdanie, kt�rego sam nie potrafi� u�o�y�:
� Tak, jak tam wygl�da.
� C�, lordzie Sterren, trudno mi co� powiedzie�, gdy� to jedyne miejsce, gdzie
by�em, je�li
nie liczy� tej podr�y po ciebie do Et�sharu. Tam si� urodzi�em, nigdy nie
mieszka�em gdzie
indziej.
� Ethshar, nie Et�shar � poprawi� odruchowo Sterren, zadowolony, �e chocia� raz
to on mo�e
kogo� poprawi�.
� Et�th�shar � powt�rzy� Alder, pluj�c troch� w walce z obc� kombinacj�
przydech�w.
� Ile jest ludzi.
Alder wzruszy� ramionami.
� W�a�ciwie nie wiem � odpar�. � W zamku rzeczywi�cie mieszka sporo.
� Nie m�wi�em tylko o zamku.
� Ale tam mieszkaj� wszyscy, z wyj�tkiem ch�opstwa.
To zdziwi�o Sterrena. Zastanowi� si�, czy jednak dobrze zrozumia� s�owo �kamak�.
� Wszyscy?
� Mniej wi�cej.
� Ch�opstwo? � to s�owo by�o dla niego nowe.
� Pro�ci ludzie, rolnicy � wyja�ni� Alder.
Sterren skin�� g�ow�. Pami�ta� te �atwe ofiary spoza mur�w.
� Du�o jest ch�opstwa? Znowu wzruszenie ramion.
� Chyba tak.
� Czy ty jeste� ch�opem?
� Jestem �o�nierzem, lordzie Sterren. � w jego g�osie wyra�nie zabrzmia� wyrzut.
� Ale nie urodzi�e� si� �o�nierzem � zauwa�y� Sterren, dumny, �e zapami�ta�
s�owo
�urodzony� z wcze�niejszych uwag Aldera.
� To prawda � przyzna� niech�tnie Alder. � Urodzi�em si� ch�opem.
� Nic w tym z�ego � rzek� Sterren, widz�c, �e urazi� uczucia �o�nierza. � Ja te�
urodzi�em si�
ch�opem.
To by�o oczywi�cie k�amstwo; urodzi� si� w rodzinie kupieckiej. Chcia� jednak
powiedzie�,
�e te� urodzi� si� jako kto� z ludu.
Zdumiony Alder poprawi� go natychmiast.
� Nie, lordzie Sterren, ty urodzi�e� si� szlachcicem.
� Ale nic o tym nie wiedzia�em.
Alder my�la� przez moment, a potem si� u�miechn��.
� To prawda � przyzna�.
Sterren jecha� chwil� w milczeniu, porz�dkuj�c swoje my�li.
Przynajmniej zamieszka w zamku, co b�dzie cho�by imitacj� prawdziwej
cywilizacji.
Obawia� si�, �e mo�e trafi� do jakiej� zab�oconej wioski. Zamek to nie miasto,
ale mia� nadziej�,
�e lepsze to ni� nic.
Przez pozosta�� cz�� popo�udnia i wieczorem przy ognisku, w wyniku bezustannych
pyta�
zadawanych stra�nikom, Sterren zdoby� jakie� wyobra�enie o wygl�dzie Semmy. Przy
okazji
zdo�a� znacznie poprawi� semmat, poszerzy� s�ownictwo, zyska� wpraw� w wymowie
i konstrukcji zda�.
Semma by�a niewielkim, spokojnym kr�lestwem, niemal w ca�o�ci zamieszka�ym przez
ch�op�w pracuj�cych w ma�ych rodzinnych gospodarstwach. Utrzymywali si� z uprawy
pomara�cz, cytryn, daktyli, fig, oliwek oraz kukurydzy. Hodowali te� owce, kozy
lub byd�o.
Dawniej niekt�rzy mieli te� przyprawy na eksport, ale Semma straci�a dost�p do
szlak�w
handlowych, kiedy lata temu Ophkar na pewien czas zablokowa� wszystkie drogi do
morza. Obce
rynki szybko znalaz�y innych, pewniejszych dostawc�w. �o�nierze nie wiedzieli
nic
o kopalniach, miastach czy o produkcji.
W samym centrum kr�lestwa sta� Zamek Semma, otoczony du�� wsi� � w�a�ciwie
osad�,
czym� zbli�onym do miasteczka, czym mog�o pochwali� si� kr�lestwo. Zamek s�u�y�
za
mieszkanie ponad setce szlachty, w co Sterren pocz�tkowo nie chcia� uwierzy�,
ale Alder i Dogal
zapewniali, �e to prawda. Owszem, m�g� sobie wyobrazi� setk� ludzi z w�asnej
woli wci�ni�tych
do jednego budynku, widzia� ju� zat�oczone domy w rodzinnym mie�cie. Nie m�g�
jednak
uwierzy�, �e stu ludzi, �yj�cych w ten spos�b, nazywa�o siebie szlacht�.
W domu, w Ethsharze, Azrad VII z pewno�ci� mia� w swoim zamku ponad setk�
mieszka�c�w, lecz jedynie nieliczni nale�eli do wy�szej klasy. Wi�kszo�� to
s�u�ba, dworzanie
i urz�dnicy.
Alder zauwa�y� jego niedowierzanie i wyja�ni�:
� To je�li policzy si� dzieci. Poza tym wielu z nich to ni�sza szlachta, a zamek
jest wielki.
Zobaczysz.
Sterren zastanowi� si� nad tym, a lady Kalira wykorzysta�a przerw� w rozmowie,
by wr�czy�
mu ma�� na otarcia.
� Zawsze dobrze jest w dalek� drog� zabra� ze sob� lecznicz� ma�� � wyja�ni�a. �
Cho� nie
s�dzi�am, �e przyda si� do takich rzeczy.
Sterren przyj�� ma�� z wdzi�czno�ci� i odszed� od ogniska, szukaj�c
odosobnienia. Lady
Kalira odwr�ci�a si� dyskretnie, a Ethsharyjczyk spu�ci� spodnie i obficie
na�o�y� lek.
Wr�ci� potem do towarzyszy i zacz�� wypytywa� o armi�, kt�r� mia� dowodzi�. Lady
Kalira
og�osi�a jednak, �e pora ju� spa�.
Sterren pos�ucha� jej. Uzna�, �e sprawy wojskowe mog� zaczeka� do rana.
ROZDZIA� 4
Centraln� wie�� zamku zauwa�yli wczesnym przedpo�udniem trzeciego dnia, godzin�
po
tym, jak zasypali resztki ogniska, przy kt�rym zjedli �niadanie, i ruszyli
dalej. Sterren musia�
przyzna�, �e wygl�da�o to na du�y zamek � tak jak go opisywa� Alder.
Mniej wi�cej w tym czasie zacz�li mija� gospodarstwa. Zamiast spalonej s�o�cem
r�wniny,
widzieli niewielkie ��te domy otoczone rz�dami drzew owocowych, zagonami
kukurydzy
i zwierz�tami wygryzaj�cymi do korzeni miejscow� traw�. Mieszka�cy tych dom�w,
zaj�ci
w�asnymi sprawami, nieodmiennie ignorowali podr�nych.
R�wnina nie by�a ju� tak p�aska, jak przez wi�ksz� cz�� drogi. Teren sta� si�
bardziej
faluj�cy, cho� wci�� nie pag�rkowaty.
Sterren jako� nie zd��y� zapyta� o armi�. Dowiedzia� si� za to, �e Semma zajmuje
mniej
wi�cej powierzchni� tr�jk�ta; od po�udniowego wschodu przylega do pustyni,
ci�gn�cej si� a� po
kraw�d� �wiata, od p�nocy graniczy ze stosunkowo du�ym i pot�nym kr�lestwem
Ksinallionu,
a z zachodu z Ophkarem. W okresie ostatnich dwustu� trzystu lat Semma toczy�a
kilka wojen
z ka�dym z s�siad�w � zw�aszcza z Ksinallionem � ale pod panowaniem Si�dmego i
�smego
Genera�a zachowa�a pok�j przez zadziwiaj�co d�ugi czas