13010

Szczegóły
Tytuł 13010
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

13010 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 13010 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

13010 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Lawrence Watt-Evans W�dz mimo woli Legendy Ethshar tom 03: (The Unwilling Warlord) Prze�o�y�a El�bieta Gepfert W cyklu Legendy Ethshar ukaza�y si�: Niedoczarowany miecz Jednym zakl�ciem W�dz mimo woli w przygotowaniu: Krew smoka Dedykuj� Julianowi Samuelowi Goodwinowi Evansowi, kt�ry nie doceni tego jeszcze przez d�ugie lata. Cz�� I W�DZ ROZDZIA� 1 Ko�ci potoczy�y si�, uderzy�y o desk�, odbi�y si� i zatrzyma�y. Jedna pokaza�a pi�� kropek, pozosta�e dwie po sze��, wyra�nie widocznych nawet w migotliwym o�wietleniu tawerny. T�gi farmer w brudnej szarej tunice przygl�da� si� im przez chwil�, potem uni�s� g�ow� i spojrza� na przeciwnika. � Na pewno nie oszukujesz? � spyta�. W jego oddechu czu� by�o zapach taniego wina. Szczup�y m�ody m�czyzna, ubrany w po�atan�, lecz czyst� tunik� z wytartego niebieskiego aksamitu, oderwa� si� na moment od zgarniania monet w puli. Spojrza� ze starannie wystudiowan� uraz�, a ciemne, szeroko otwarte oczy wyra�a�y niewinno��. � Ja? � zapyta�. � Ja oszukuj�? Abran, stary przyjacielu, jak mo�esz m�wi� takie rzeczy? � Odsun�� monety na bok, u�miechn�� si� i doda�: � Moja kolej? Abran kiwn�� g�ow�. � Rzucaj, a ja zdecyduj�, ile postawi�. M�odzik zawaha� si�, ale zasady pozwala�y przegranemu zobaczy� wynik kolejnego rzutu przed ustaleniem stawki. Je�li jednak Abran zdecyduje si� wej�� do gry, zak�ad b�dzie dwa do jednego. To pewnie oznacza�o, �e rozgrywka dobieg�a ko�ca. Wzruszy� ramionami, si�gn�� po ko�ci i rzuci� je znowu. Patrzy� z satysfakcj�, jak pierwsza ko�� nieruchomieje, ukazuj�c sze�� czarnych plamek, druga balansuje na rogu, a potem przewraca si� na kolejnej sz�stce, trzecia wreszcie podskakuje, odbija si� od �ciany, kr�ci w powietrzu i opada z pi�cioma kropkami na g�rnej �ciance. Abran spojrza�, potem z niech�ci� odwr�ci� g�ow� i splun�� na brudn� pod�og�. � Znowu siedemna�cie? � burkn��. � Sterren, je�li naprawd� tak masz na imi� � doda� bardziej normalnym tonem. � Nie wiem, jak to robisz. Mo�e zwyczajnie masz szcz�cie, a mo�e jeste� magikiem, ale to niewa�ne. Wygra�e� ju� do�� moich pieni�dzy. Rezygnuj�. Mam nadziej�, �e ju� si� wi�cej nie spotkamy. Wsta�, a� trzasn�o mu w stawach. Jeszcze przed godzin� sakiewka u jego pasa by�a wypchana zyskiem ze sprzeda�y udanych plon�w. Teraz, gdy odchodzi� sztywnym krokiem, brz�cza�o w niej nieprzyjemnie kilka pozosta�ych monet. Sterren obserwowa� go bez s�owa. Wsun�� ostatni� monet� do w�asnej sakiewki, kt�ra przej�a teraz zawarto�� sakiewki Abrana. Kiedy farmer znikn�� mu z oczu, Sterren pozwoli� sobie na szeroki u�miech. Mia� za sob� niezwykle udany wiecz�r. Od lat ju� nie spotka� przeciwnika, kt�ry wytrzyma�by tak d�ugo jak ten biedny dure�. Gdy inni widz�, �e dw�ch ludzi gra w ko�ci, zwykle te� ch�tnie si� przysiadaj� na partyjk� czy dwie. Opr�cz nieszcz�snego Abrana jeszcze kilkunastu ch�tnych przy�o�y�o si� do zysk�w Sterrena. Chyba tysi�czny raz w swej karierze szulera Sterren zastanowi� si�, czy naprawd� nie oszukuje. Szczerze m�wi�c, nie wiedzia�. Z pewno�ci� nie u�ywa� niczego tak prymitywnego jak obci��one kostki, nie mamrota� pod nosem zakl�� � ale istnia�y czary, kt�re nie wymaga�y inkantacji. Rzeczywi�cie by� kiedy� uczniem czarnoksi�nika � co prawda tylko trzy dni, zanim czarnoksi�nik wyrzuci� go, nazywaj�c absolutnym beztalenciem. Mistrz pr�bowa� nauczy� go si�ga� do �r�de� czarnoksi�skiej mocy, ale nic z tego nie wychodzi�o. Mo�e jednak uda�o si�, cho� troch�, lecz ani on, ani mistrz nie zdawali sobie z tego sprawy. Czarnoksi�stwo by�o sztuk� poruszania si�� woli przedmiot�w na odleg�o��. Czarnoksi�nik z �atwo�ci� m�g�by zatem oszukiwa� przy grze: niewiele trzeba mocy, aby wp�ywa� na co� tak ma�ego jak kostki. Podobno tylko czarnoksi�nik mo�e wykry� czarnoksi�stwo, wi�c magowie i czarownicy, kt�rych Sterren spotyka�, nie mogli si� w niczym zorientowa�. A mo�e kontrolowa� kostki nawet o tym nie wiedz�c, nie�wiadomie u�ywaj�c �ladowej czarnoksi�skiej mocy? Ca�kiem mo�liwe, uzna�; a mo�e jednak po prostu ma szcz�cie? W ko�cu nie za ka�dym razem wygrywa. By� mo�e kt�ry� z bog�w akurat go lubi albo urodzi� si� pod szcz�liw� gwiazd�... Cho� opr�cz sukces�w w ko�ciach, los nie by� dla niego �askawy. Wsta�, wsun�� kostki do sakiewki i otrzepa� kolana wytartych aksamitnych spodni. Noc by�a jeszcze m�oda, no, mo�e w �rednim wieku. Mia� nadziej� spotka� kolejnego naiwniaka. Rozejrza� si� po s�abo o�wietlonej sali, ale nie zauwa�y� nikogo obiecuj�cego. Wi�kszo�� marnie wygl�daj�cych go�ci to stali klienci, kt�rzy wiedzieli, �e nie warto z nim gra�. �atwe cele to farmerzy z prowincji, lecz o tej porze pewnie wszyscy �pi� albo opu�cili mury miasta. Niewielk� mia� szans�, by spotka� jakiego� ot tak, na ulicy. Inni powa�ni gracze pewnie te� znale�li ju� nocleg na ulicy Gier lub w Obozowisku po drugiej stronie miasta, gdzie Sterren nigdy nie bywa� � blisko obozu by�o zbyt wielu stra�nik�w. Stra�nicy szkodzili w interesach, byli podejrzliwi i sk�onni do sprawdzania swych podejrze�. Kilku potencjalnych przeciwnik�w m�g�by znale�� w znanej mu okolicy Zachodniej Bramy albo w Nowej Dzielnicy Kupc�w. Albo w dzielnicach portowych, w Dokach lub Dzielnicy Korzennej, kt�rych zwykle unika�; lecz �eby kogo� znale��, musia�by znowu podj�� m�cz�c� w�dr�wk� od tawerny do tawerny. Oczywi�cie mo�e po prostu siedzie� i czeka� w nadziei, �e jaki� p�ny go�� stanie w drzwiach. �adna z tych mo�liwo�ci nie wzbudzi�a w nim entuzjazmu. Mo�e powinien zrobi� sobie przerw� na reszt� nocy? Zale�y, ile dot�d wygra�... Postanowi� przeliczy� pieni�dze i sprawdzi�, na czym stoi. Je�li zebra� do��, �eby zap�aci� ober�y�cie, by si� nie wtr�ca�, a tak�e za zajmowany od miesi�ca pok�j, i sp�aci� rosn�cy d�ug w barze, mo�e sobie pozwoli� na odpoczynek. Zaci�gn�� ci�k� szar� zas�on�, by nikt mu nie przeszkadza� w jego ma�ej wn�ce, a potem wysypa� zawarto�� sakiewki na poczernia�e deski pod�ogi. Dziesi�� minut p�niej studiowa� miedziaka, pr�buj�c wykry�, czy by� przyci�ty, czy nie, gdy nagle us�ysza� jakie� zamieszanie przy drzwiach. Zapewne nie mia�o to z nim nic wsp�lnego, pomy�la�, ale na wszelki wypadek schowa� pieni�dze. Przyci�ta moneta � je�li rzeczywi�cie by�a przyci�ta � nie mia�a w�a�ciwie znaczenia. I bez niej zarobi� wi�cej ni� si� spodziewa�. Do��, �eby co� jeszcze zosta�o po sp�aceniu wszystkich rachunk�w. Ale bardzo ma�e �co��, niestety � za ma�o na porz�dny posi�ek. Przynajmniej jednak zacznie z czystym kontem. Zamieszanie trwa�o nadal. S�ysza� podniesione g�osy, nie wszystkie m�wi�ce w j�zyku ethsharyjskim. Uzna�, �e sytuacja wymaga zbadania, wi�c wyjrza� ostro�nie zza zas�ony. Z ober�yst� spiera�a si� dziwna grupa ludzi. By�o ich czworo i Sterren nikogo z nich chyba nie widzia� wcze�niej. Dwaj czarnow�osi pot�ni m�czy�ni, ubrani w ci�kie, nabijane �wiekami sk�rzane tuniki i krwistoczerwone kilty barbarzy�skiego kroju, mieli na g�owach proste stalowe he�my, a u szerokich pas�w zwisa�y im miecze. Wyra�nie byli to cudzoziemcy, skoro ubierali si� tak niemodnie; prawdopodobnie jacy� �o�nierze, cho� z pewno�ci� nie ze stra�y miejskiej. Kilty mog�y pochodzi� z miejskich zapas�w, lecz je�li tak, to krawiec oszuka� oficer�w w�adcy. Jednak he�my, tuniki i pasy zupe�nie nie by�y odpowiednie. Obaj m�czy�ni byli opaleni na br�z, co sugerowa�o, �e pochodz� z po�udnia, pewnie z Ma�ych Kr�lestw. Trzeci m�czyzna by� niski, kr�py, mia� kasztanowe w�osy i lekk� opalenizn�. Nosi� prost�, bielon�, bawe�nian� tunik� i niebieski we�niany kilt �eglarza; trudno by�o odgadn��, czy jest cudzoziemcem, czy miejscowym. To g��wnie on krzycza�; jedn� r�k� chwyci� tunik� ober�ysty, drug� uni�s� gestem najwyra�niej magicznym, gdy� z wyci�gni�tego palca sp�ywa�a cienka stru�ka r�owych iskier. Ostatnim cz�onkiem grupy by�a kobieta: wysoka, o arystokratycznej postawie, ubrana w sukni� z pi�knego zielonego aksamitu haftowanego z�otem. Czarne w�osy mia�a przyci�te i utrefione w stylu, kt�ry wyszed� z mody przed wielu laty, co w po��czeniu z marnym haftem i smag�� cer� dowodzi�o, �e tak jak �o�nierze pochodzi z barbarzy�skiego kraju. � Gdzie on jest? Ko�cowy ryk �eglarza wyra�nie dotar� do uszu Sterrena. Odpowied� ober�ysty ju� nie, lecz trudno by�o nie zrozumie� gestu, wskazuj�cego na zas�oni�t� wn�k� � w stron� Sterrena. Prze�y� szok. By�o oczywiste, �e ta czw�rka nie ma dobrych zamiar�w wobec tego, kogo szukaj�. Nie rozpozna� nikogo, ale mo�liwe, �e od kt�rego� z nich � a mo�e od wszystkich � wygra� kiedy� pieni�dze. Mo�e te� byli krewniakami jakiego� biednego durnia, kt�rego obrobi�, a teraz przybyli, by pom�ci� honor rodziny. Pr�bowa� sobie przypomnie�, czy gra� ostatnio z jakimi� barbarzy�cami; zwykle ich unika�, poniewa� znani byli z gwa�townych charakter�w, a �wiat pe�en jest przecie� spokojnych, naiwnych farmer�w. Nie przypomina� sobie, by gra� z barbarzy�cami od czasu festiwalu, a z pewno�ci� nikt nie mia�by za z�e niczego, co mog�o si� wydarzy� podczas festiwalu � mo�e opr�cz bezpo�redniej przemocy. M�g� ich kto� wynaj��. W ka�dym razie Sterren wola�by si� z nimi nie spotka�. Skry� si� za zas�on� i rozejrza�, rozwa�aj�c wszystkie mo�liwo�ci. Niestety, nie by�o ich zbyt wiele. Wn�ka by�a ca�kiem prosta, z�o�ona z trzech szarych kamiennych �cian, zas�ony, drewnianej pod�ogi z wykre�lonymi kred� liniami do wpisywania zak�ad�w i drewnianego sufitu z belkami poczernia�ymi od dymu � b�d�cego r�wnocze�nie pod�og� dla pokoi na g�rze. Nie by�o drzwi ani okien. W �aden spos�b nie m�g� si� wymkn�� ani te� schowa�, gdy� jedynymi meblami by�y trzy drewniane krzes�a. Dymi�ce lampy oliwne na obu ko�cach p�ki dostarcza�y �wiat�a i wydziela�y rybi zapach, kt�ry w po��czeniu ze zwietrza�ym piwem tworzy� wyra�ny od�r tawerny. Nie znajdzie tu ratunku, to jasne; nie uda si� te� wezwa� pomocy; zreszt� nie by� zbyt lubiany. Gracze, kt�rzy cz�sto wygrywaj�, nie ciesz� si� sympati�, zw�aszcza gdy graj� o stawki tak niskie, �e nie sta� ich na hojno�� po zwyci�stwie. Sterren zrozumia�, �e musi polega� na w�asnej inteligencji, a mia� jej do��, by wiedzie�, �e nie powinien na niej polega�. Nie dysponowa� niczym wi�cej i nie mia� czasu do stracenia. Odsun�� zas�on�, wskaza� na drzwi wiod�ce na ulic� i krzykn��: � Tam idzie! Tam idzie! Je�li si� pospieszycie, zd��ycie go z�apa�! Jedynie dwie osoby zwr�ci�y na niego uwag�, jednak � traktuj�c go jako drobne zak��cenie � tylko zerkn�y na drzwi. Obaj pot�ni �o�nierze zachowali si� tak, jakby w og�le nie s�yszeli jego s��w. Gdy tylko go dostrzegli, ruszyli ku niemu powolnym, ale r�wnym krokiem, kt�ry kojarzy� si� Sterrenowi z przyp�ywem w porcie. �eglarz i arystokratka ruszyli za �o�nierzami. �eglarz pstrykn�� palcem i stru�ka iskier znikn�a. Sterren nawet nie pr�bowa� kry� si� za zas�on�; sta� nieruchomo i czeka�. Sztuczka by�a prymitywna, ale w tak kr�tkim czasie nic lepszego nie zdo�a� wymy�le�. Zreszt� w przesz�o�ci czasem skutkowa�a, wi�c warto by�o spr�bowa�. Poniewa� tym razem si� nie uda�o, nie uniknie tego, czego chcieli ci ludzie. Mia� nadziej�, �e nie b�dzie to zbyt nieprzyjemne. Je�li wys�a� ich kt�ry� z wierzycieli, mo�e zap�aci�, gdy tylko dadz� mu szans�, nim z�ami� r�k� lub kark. Nawet je�eli za��daj� procent�w, nie by�o nikogo, komu by�by winien wi�cej ni� mia� w tej chwili. Ca�a czw�rka zatrzyma�a si� kilka st�p od niego. Jeden z �o�nierzy przesun�� na bok zas�on�, ods�aniaj�c pust� wn�k�. �eglarz spojrza� na nagie �ciany, a potem na Sterrena. � To by� g�upi pomys� � powiedzia� swobodnym tonem. M�wi� po ethsharyjsku czysto, cho� ze �ladem akcentu z Dok�w. � Czy jeste� Sterren, syn Keldera? � Mo�e znam kogo� o tym imieniu � odpar� ostro�nie Sterren. Zauwa�y�, �e kilku pozosta�ych jeszcze klient�w tawerny przygl�da mu si� i kolejno wymyka za drzwi. �eglarz wymieni� z kobiet� kilka s��w w jakim� obcym j�zyku, kt�ry Sterren uzna� za cz�sto s�yszan� w porcie mow� kupc�w. Kobieta rzuci�a �o�nierzom kr�tki rozkaz, a Sterren poczu�, �e pot�ni barbarzy�cy chwytaj� go pod r�ce. Wyra�nie czu� ich pot. I nie by� to przyjemny zapach. � Czy jeste� Sterren, syn Keldera i wnuk Keldera, czy nie? � spyta� raz jeszcze �eglarz. � A czemu pytasz? � odpar� troch� dr��cym g�osem, jednak bez mrugni�cia patrzy� �eglarzowi w oczy. Ten milcza� przez chwil�, niemal u�miechni�ty, jakby podziwiaj�c odwag�, kt�rej wymaga�o zadanie tego pytania. � Jeste� czy nie? � zapyta� znowu. Sterren spojrza� w bok na nieruchomego �o�nierza, trzymaj�cego jego praw� r�k�. �o�nierz wyra�nie nie mia� ochoty na cywilizowan� rozmow� czy lu�n� pogaw�dk�. � Jestem Sterren z Ethsharu. M�j ojciec zwany by� Kelderem M�odszym. � Dobrze � odpar� �eglarz, po czym rzuci� dwa s�owa w stron� kobiety. Odpowiedzia�a d�ug� przemow�. �eglarz s�ucha� uwa�nie, po czym znowu zwr�ci� si� do Sterrena. � Jeste� chyba tym, kt�rego szukaj�, lecz lady Kalira chce, abym dla pewno�ci zada� ci kilka pyta�. Sterren wzruszy� ramionami, o ile by�o to mo�liwe w u�cisku �o�nierzy; odzyskiwa� pewno�� siebie. � Pytaj. Nie mam nic do ukrycia � rzek�. To pewnie sprawa rodzinna, uzna�; inaczej jego to�samo�� nie by�aby a� tak wa�na. Mo�e jeszcze jako� si� z tego wy�ga. � Czy jeste� najstarszym synem swego ojca? Takiego pytania nie oczekiwa�. Czy�by ci ludzie mieli jakie� skrupu�y dotycz�ce zabijania czyjego� pierworodnego? Czy odwrotnie, uwa�ali, �e najstarszy syn jest odpowiedzialny za dzia�ania krewnych? Ta ostatnia mo�liwo�� nie mia�a wi�kszego znaczenia, poniewa� Sterren nie mia� �adnych �ywych krewnych, a przynajmniej �adnych w rozs�dnym stopniu pokrewie�stwa. � Tak � odpar� z wahaniem. � Masz inne imi� ni� ojciec. � Co z tego? Mn�stwo najstarszych syn�w tak ma. Powtarzanie imion to g�upi zwyczaj. Ojciec pozwoli� matce nada� mi imi�; powiedzia�, �e i tak za du�o ju� jest Kelder�w. � Tw�j ojciec by� najstarszym synem swojej matki? Tego Sterren ju� zupe�nie nie rozumia�. � Tak � odpar� zdziwiony. � Tw�j ojciec nie �yje? - � Od szesnastu lat. Narazi� si�... � Mniejsza z tym. Wystarczy nam twoje s�owo, �e nie �yje. � Moje s�owo? Mia�em wtedy trzy lata; by�bym s�abym �wiadkiem, nawet gdybym to widzia�. Powiedzieli mi tylko, �e nie �yje, i nigdy wi�cej go nie zobaczy�em. Pytania zacz�y go niepokoi�. Czy�by ci ludzie chcieli pom�ci� jaki� czyn jego ojca? Nic nie wiedzia� o swoim przodku, z wyj�tkiem tego, �e by� kupcem; oczywi�cie zna� te� dramatyczn�, wielokrotnie powtarzan� opowie�� o jego �mierci z r�k oszala�ego czarodzieja. Wed�ug Sterrena, by�oby bardzo nieuczciwe, gdyby jego w�asna �mier� by�a wynikiem b��d�w przodka, a nie wykrocze� czy post�pk�w, jakie sam pope�ni�. Mia� nadziej�, �e zdo�a przekona� tych ludzi do swego pogl�du. Przysz�o mu do g�owy, �e mo�e ten �eglarz z r�owymi iskrami to ten sam ob��kany czarodziej... Ale to przecie� nie mia�o sensu. Odrzuci� ten pomys�. Bardziej prawdopodobne, �e r�owe iskry by�y elementem jakiego� kupionego niedawno zakl�cia. W�a�ciwie mog�y stanowi� ca�y skutek zakl�cia: ot, taka drobnostka, by zrobi� wra�enie na damach czy na kimkolwiek innym. � Kim by�a jego matka, a twoja babka? � spyta� �eglarz. Moja babka? Sterren zdziwi� si� jeszcze bardziej. Mia� siedem lat, kiedy umar�a; pami�ta� j� g��wnie jako przyjazn� pomarszczon� twarz i ciep�y g�os opowiadaj�cy niesamowite historie. Dziadek, kt�ry wychowa� go po �mierci najbli�szych, bardzo za ni� t�skni� i cz�sto o niej m�wi�. Opowiada�, jak to przywi�z� j� z jakiego� malutkiego kr�lestwa na samym ko�cu �wiata i jak ze wszystkimi doskonale si� zgadza�a, pod warunkiem, �e mog�a postawi� na swoim. � Nazywa�a si� Tanissa Uparta, o ile pami�tam. Pochodzi�a gdzie� z Ma�ych Kr�lestw. Tak jak ta czw�rka, u�wiadomi� sobie Sterren, a przynajmniej troje z nich. Nagle pytania wyda�y si� bardziej sensowne. Musia�a co� ukra�� albo pope�ni� jak�� haniebn� zbrodni� i wreszcie uda�o im si� j� wy�ledzi�. Z pewno�ci� zaj�o im to do�� du�o czasu. Ale nie b�d� chyba m�ci� si� na trzecim pokoleniu! � Ona nie �yje � doda� z nadziej�. � Czy nazywano j� kiedy� Taniss� z Semmy? � Nie wiem. O niczym takim nie s�ysza�em. Nast�pi�a kolejna wymiana zda� w znajomym, lecz niezrozumia�ym j�zyku. Us�ysza� tylko imi� babki, a tak�e w�asne. Pod koniec rozmowy kobieta wydawa�a si� podekscytowana. U�miechn�a si�. Ten u�miech nie wygl�da� na m�ciwy, cho� nie by�a to wielka pociecha. Jak�kolwiek zbrodni� pope�ni�a babka, musia�o to by� p� wieku temu, a tej kobiety nie by�o pewnie wtedy na �wiecie. Nie by�a przecie� a� tak stara ani dostatecznie m�oda, by korzysta� z zakl�cia m�odo�ci. Z pewno�ci� kto� inny wys�a� j� na poszukiwania, mo�e poszkodowanymi byli jej ojciec lub matka. W tym przypadku na pewno cieszy si�, �e za�atwi�a spraw�, ale nie ma powodu, by go osobi�cie nie lubi�. Zerkn�� szybko na obie strony. Dwaj �o�nierze stali tak samo oboj�tnie jak poprzednio. Zastanowi� si�, czy lepiej ni� on rozumiej�, o co tu chodzi. T�umacz, bo �eglarz wyra�nie pe�ni� t� funkcj�, zwr�ci� si� znowu do Sterrena: � Czy masz jak�� rodzin�? � Nie � uzna�, �e nie warto k�ama� w tej sprawie. � Nie masz �ony? Sterren pokr�ci� g�ow�. � Co z matk�? � Zmar�a przy porodzie � pomy�la�, �e mo�e ulituj� si� nad nim, bo jest sierot�. � Poniewa� jeste� pierworodny, to nie masz braci i si�str, skoro matka zmar�a przy porodzie. A co ze starym Kelderem, twoim dziadkiem? Sterrenowi troch� za p�no przysz�o do g�owy, �e straci� okazj� zrzucenia winy na krewniak�w albo te� wyj�cia ca�o z sytuacji przez wzbudzenie lito�ci tym, �e musi utrzymywa� liczn� rodzin�. Trudno, teraz ju� nic na to nie poradzi. Postanowi� wi�c nadal m�wi� prawd�. � Umar� trzy lata temu. By� ju� starym cz�owiekiem. � Wujowie? Ciotki? Kuzyni? � Nikt. � Drudzy dziadkowie? � Zmarli, zanim si� urodzi�em. Wypili nieczyst� wod�. � To dobrze � �eglarz u�miechn�� si� szeroko. � Zatem mo�esz wyjecha� natychmiast. � Co? � krzykn�� Sterren. � Wyjecha�? Nigdzie nie jad�! � Nie pr�bowa� nawet ukrywa� swojego zaskoczenia i oburzenia. � Dlaczego? � zapyta� �eglarz. � Nie terminujesz przecie� u nikogo, prawda? � A je�li tak? Gdzie chcecie mnie zabra�? Co�cie za jedni? Resztka jego pewno�ci siebie rozwia�a si�. Nie o�miel� si� zabi� go tutaj, w tawernie, mo�e nawet w Ethsharze, ale je�li zdo�aj� wyjecha� z nim za miasto, mog� zrobi� co zechc�. Za murami nie obowi�zywa�o prawo � a przynajmniej Sterren nic o tym nie wiedzia�. � Jestem tylko t�umaczem... � zacz�� �eglarz. � A te iskry? � przerwa� mu Sterren. �eglarz machn�� r�k�. � To g�upstwo. Kupi�em je na ulicy Mag�w. Naprawd� jestem tylko t�umaczem. To nie ja ci� szukam. � To kim s� pozostali i czego ode mnie chc�? � Lady Kalira zabiera ci� do Semmy � odpar� �eglarz. � Do diab�a z ni�! � rzuci� Sterren. � Nie wyjad� z miasta! Ogarn�a go panika. Wyobra�nia ukazywa�a wizj� �mierci i powolnych tortur. �eglarz tylko westchn��. � Obawiam si�, �e pojedziesz, czy tego chcesz, czy nie. � Dlaczego? � spyta� Sterren, pozwalaj�c, by w jego g�osie zabrzmia� ton paniki, kt�ry by� mo�e wzbudzi lito��. � Czego ci ludzie ode mnie chc�?! M�czyzna wzruszy� tylko ramionami. � Mnie nie pytaj. Wynaj�li mnie w Akalli, abym dowi�z� ich do Ethsharu i znalaz� ciebie. Wi�c dowioz�em i znalaz�em. To nie moja sprawa, czego od ciebie chc�. � Ale moja! � zauwa�y� Sterren, szarpn�� si�, pr�buj�c wyrwa�, lecz �o�nierze nie dali znaku, �e to zauwa�yli. Zrezygnowa� wi�c. � Ale przynajmniej mo�esz zapyta�, prawda? � zasugerowa�. - � Mog� spyta� lady Kalir� � przyzna� �eglarz. � Ci dwaj nie m�wi� mow� kupc�w, a o ile wiem, to w�a�nie oni chcieli ci� znale��. � Wydawa� si� przera�aj�co oboj�tny. � Zapytaj jej! � wrzasn�� Sterren. �eglarz odwr�ci� si� i co� powiedzia�. Wysoka kobieta nie odpowiedzia�a, ale podesz�a bli�ej i zwr�ci�a si� wprost do Sterrena, m�wi�c bardzo powoli i wyra�nie: � O�ri Sterren, Enne Kamai t�Semma. � Co to znaczy, do diab�a? � zdziwi� si� Sterren. Chcia� jeszcze co� doda�, gdy nagle zauwa�y�, �e dwaj barbarzy�cy pu�cili jego r�ce. Spojrza� na nich i zobaczy�, �e szerokie, p�askie twarze rozci�gaj� si� w u�miechach. Jeden wyci�gn�� wielkie �apsko i potrz�sn�� d�oni� Sterrena, �ciskaj�c j� przy tym tak mocno, �e a� zabola�o. � Co ona powiedzia�a? � spyta� �eglarza ca�kiem oszo�omiony. � Mnie nie pytaj. To by� semmat, a nie mowa kupc�w. Nie znam semmatu. Lady Kalira dostrzeg�a brak zrozumienia Sterrena. � Od�na ya Semmat? � powiedzia�a, a kiedy wci�� patrzy� na ni� t�po, doda�a: � Ethsharytyk by� z�y. Akcent mia�a straszliwy. Sterren przygl�da� si� jej przez chwil�, po czym zwr�ci� si� do �eglarza: � Czy ona chce mi powiedzie�, �e m�j ojczysty j�zyk jej nie odpowiada? Czy to jaki� barbarzy�ski rytua�? By� coraz bardziej zdumiony. � Nie, nie � odpar� �eglarz. � Stwierdzi�a tylko, �e nie m�wi nim dobrze. Nie s�dz�, by zna�a wi�cej ni� dziesi�� s��w, a po�owy sam j� nauczy�em po drodze. Semma�ska arystokratka najwyra�niej zrezygnowa�a z bezpo�redniej rozmowy z je�cem i przekaza�a �eglarzowi d�ug� wiadomo��. Przerywa� jej dwa razy, ��daj�c wyja�nie� � przynajmniej tak wydawa�o si� Sterrenowi, poniewa� po ka�dym jego wtr�ceniu nast�powa�o powolne powt�rzenie ostatniego zdania. Wreszcie �eglarz zwr�ci� si� do Sterrena. � M�wi, �e przys�a� j� kr�l Phenvel Trzeci. Kaza� znale�� dziedzica brata twojej babki, �smego Genera�a, kt�ry zmar� cztery miesi�ce temu. Rozmawia�a z jakim� magikiem, nie jestem pewien, jakiego typu, i to doprowadzi�o j� do ciebie. Ma ci� zawie�� do Semmy, �eby� przej�� tytu� i dziedzictwo, a tak�e wype�ni� swe rodowe obowi�zki jako nowy w�dz. Jeste� Enne Kamai, Dziewi�ty Genera�. � To g�upie � stwierdzi� Sterren. Je�li ta historia by�a prawdziwa, to nie musia� si� przejmowa� jak�� zemst�, a nie widzia� powodu, �eby kobieta wymy�la�a k�amstwa. � Tak mi powiedzia�a � �eglarz wzruszy� ramionami. � A je�li nie pojad�? � zapyta�. Mi�o wiedzie�, �e czeka na niego jakie� dziedzictwo, ale ten kawa�ek o �rodowych obowi�zkach� nie brzmia� ju� tak dobrze. Poza tym, nie chcia� mie� nic wsp�lnego z wojnami i wodzami. Wojny s� niebezpieczne. Zreszt� kto mia�by ochot�, by zamieszka� w�r�d barbarzy�c�w? Zw�aszcza w�r�d barbarzy�c�w, kt�rzy najwyra�niej nie znaj� ethsharyjskiego. Sam pomys� wydawa� si� �mieszny. T�umacz przekaza� pytanie, a lady Kalira nagle spowa�nia�a. Powiedzia�a co� stanowczo, co �eglarz z wahaniem przet�umaczy�: � Niedope�nienie obowi�zku wobec kraju jest zdrad�, a zdrada karana jest natychmiastow�, dora�n� egzekucj�. � Egzekucj�? � dziedzictwo wyda�o si� nagle o wiele mniej atrakcyjne. Lady Kalira doda�a co� w semmacie; u�miechy znik�y z twarzy �o�nierzy, a ka�dy z nich opu�ci� d�o� na r�koje�� miecza. � Przecie� to nie jest m�j kraj! � zaprotestowa� Sterren. � Urodzi�em si� i wychowa�em w Ethsharze, moi rodzice byli Ethsharyjczykami! � Przenosi� wzrok z �eglarza na lady Kalir� i z powrotem. �eglarz wzruszy� ramionami; gest ten zaczyna� ju� Sterrena irytowa�. Lady Kalira, zacinaj�c si�, o�wiadczy�a po ethsharyjsku: � Ty nast�pca. Sterren spojrza� z rozpacz� na �o�nierzy. Nie widzia� �adnej mo�liwo�ci ucieczki albo cho�by pokonania jednego z nich, nie m�wi�c ju� o dw�ch. Ten po lewej ostrzegawczo wysun�� z pochwy kilka cali klingi. � Sta�! �adnego rozlewu krwi w tawernie! Wyprowad�cie go na ulic�! � ober�ysta wyra�nie si� przej��. Nikt nie zwr�ci� na niego uwagi; Sterren m�g� tylko liczy�, �e wezwie stra� miejsk�. Nadzieja na przybycie stra�y by�a dla niego ca�kiem nowym do�wiadczeniem. Ale nawet je�li ich wezwie, nie przyb�d� na czas, aby mu pom�c. Nie mia� wyj�cia. W pr�bie u�miechu Sterren zdo�a� tylko upiornie wyszczerzy� z�by. � Chyba wi�c pojad� do Semmy � powiedzia�. Lady Kalira u�miechn�a si� z zadowoleniem. ROZDZIA� 2 Sterren z niech�ci� patrzy� na rozpadaj�ce si�, spalone s�o�cem miasteczko Diamentowa Akalla. Dor�wnywa�o jego najgorszym wyobra�eniom o wygl�dzie Ma�ych Kr�lestw. Nie powiedziano mu, czego ma oczekiwa�. �o�nierze wyprowadzili go z tawerny, na chwil� zatrzymali si� w jego pokoju przy ulicy Targowej, �eby zabra� skromny baga�, a potem gwa�townie protestuj�cego zaci�gn�li na wynaj�ty statek. Sterren rozpaczliwie szuka� okazji do ucieczki, lecz �adna si� nie pojawi�a. W ostatniej chwili zanurkowa� z nabrze�a, jedynie po to, by zosta� haniebnie wy�owionym z b�ota i wci�gni�tym na pok�ad. Potem zrezygnowa� z my�li o ucieczce, przynajmniej na jaki� czas. Jak mo�na uciec ze statku? Nie by� a� tak dobrym p�ywakiem. Zamiast tego stara� si� jak najlepiej wsp�pracowa� z porywaczami, wygl�daj�c sposobnej chwili. Rozdzielili go z t�umaczem i wyra�nie dali do zrozumienia, �e oczekuj�, by nauczy� si� ich barbarzy�skiej mowy, semmatu, jak go nazywali. Z trudem pokona� obrzydzenie na my�l o porozumiewaniu si� jakimkolwiek innym j�zykiem opr�cz w�a�ciwego, to znaczy ethsharyjskiego. Jednak stara� si� spe�ni� ich �yczenie, w ko�cu je�li nie b�dzie rozumia�, co wok� niego m�wi�, nie zdo�a dowiedzie� si� czegokolwiek. Lekcje j�zyka nie posuwa�y si� zbyt szybko do chwili, gdy statek przybi� do Diamentowej Akalli dziesi�tego dnia po opuszczeniu Korzennego Ethsharu. Pogoda by�a ciep�a, �wieci�o s�o�ce, a wiatr by� slaby, dlatego a� tyle czasu zaj�o im pokonanie Zatoki Wschodniej i rejs wzd�u� Po�udniowego Wybrze�a. Jeden z dw�ch pot�nych semma�skich �o�nierzy, kt�ry nazywa� siebie Alder d�Yoon, wyja�ni� Sterrenowi mieszank� dzieci�cego semmatu i mowy znak�w, �e rejs w drug� stron� zabra� tylko cztery dni, gdy� przez wi�ksz� cz�� drogi statek by� p�dzony sztormem � bardzo kosztownym sztormem, przywo�anym specjalnie w tym celu, je�eli Sterren dobrze go zrozumia�. Wed�ug Aldera, odleg�o�� mi�dzy dwoma portami wynosi�a mniej ni� trzysta mil. Ta liczba zaskoczy�a Sterrena. Zawsze uwa�a�, �e Ma�e Kr�lestwa le�� bardzo daleko, po drugiej stronie oceanu. Trzysta mil przez zwyk�� zatok� jako� nie wydawa�o si� uczciwe. Oczywi�cie Sterren nie by� przekonany, czy dobrze zrozumia� Aldera. Liczby si� zgadza�y, bo policzy� palce, nie by� jednak pewien semma�skich s��w oznaczaj�cych �dzie� i �mile�. Chcia� to sprawdzi� z t�umaczem, ale lady Kalira � a raczej w semmacie Ala Kalira � wyra�nie zakaza�a �eglarzowi rozmawia� z nim w jakimkolwiek j�zyku. P�aci�a chyba dosy�, by �eglarz nie ryzykowa� utraty pracy. Kilku cz�onk�w za�ogi zna�o ethsharyjski, lecz lady Kalira op�aci�a ka�dego z nich, �eby nie rozmawiali ze Sterrenem, chyba �e w przypadku bezpo�redniego zagro�enia. Mogli si� wi�c porozumiewa� albo w semmacie, albo wcale. Zbyt cz�sto oznacza�o to wcale; wci�� nie by� pewien wi�kszej cz�ci swojego s�ownika. Jakakolwiek by�a to odleg�o��, z ca�� pewno�ci� dziesi�tego dnia po po�udniu statek przyby� do portu w Akalli, w cieniu ponurego stosu bia�ych od guana kamieni, kt�ry Semma�czycy nazywali Akalla Karnak. Sterren uzna�, �e �kamak� oznacza pewnie zamek, ale zn�w nie by� tego pewien. Nigdy wcze�niej nie widzia� zamku, lecz ponure fortyfikacje Akalli nie zach�ca�y do ogl�dania innych tego typu budowli. Jak zrozumia�, Semma le�a�a bardziej w g��bi l�du, a Diamentowa Akalla by�a najbli�szym portem morskim. Nie by� pewien, czy Akalla to osobny kraj, podbita prowincja, czy tylko dystrykt nale��cy do kr�lestwa Semmy. W�a�ciwie nie przejmowa� si� tym specjalnie � nie by�o to istotne dla jego plan�w ucieczki do Ethsharu. Akalla wygl�da�a zreszt� jak miejsce, kt�rym niewiele os�b si� przejmuje. Sk�ada�a si� z trzech czy czterech ulic, przy kt�rych sta�y niedu�e sklepy i domy, wszystkie na w�skim pasie wybrze�a, w cieniu zamku, pomi�dzy dwoma zygzakowatymi pasmami poszarpanych klif�w. Budynki w miasteczku wykonano z ��tawych blok�w, przypominaj�cych bardziej ceg�� ni� kamie�, ale by�y o wiele wi�ksze ni� ceg�y, kt�re dot�d Sterren widywa�. Wszystkie spojenia pokrywa�a wyblak�a ziele� � brunatne mchy, szare porosty albo na wp� zwi�d�y bluszcz, wspinaj�cy si� na mury. Dachy kry�a dar�, poro�ni�ta na szczytach rzadk�, wypalon� traw�. Zauwa�y� nieliczne okna. Chmary much brz�cza�y nad ulicami, a ludzie, kt�rych dostrzeg�, ca�kowicie pokryci d�ugimi bia�ymi szatami, wydawali si� spa� na ulicy. Ca�e miasteczko czu� by�o wyschni�t� ple�ni�. Na Sterrenie nie zrobi�o najlepszego wra�enia. O wiele bardziej imponuj�co wygl�da� zamek, ale na murach tak�e dostrzeg� �lady zesch�ych ro�lin, a budowla wydawa�a si� bez �ycia, jakby opuszczona. Obserwuj�c �eglarzy cumuj�cych statek do nabrze�a, zapyta� �o�nierza � nie Aldera, ale jego koleg�, Dogala d�Gry � jak daleko jest st�d do Semmy. A w�a�ciwie pr�bowa� zapyta�, lecz jego ograniczona znajomo�� semmatu sprawi�a, �e pytanie brzmia�o: � Ile mil jest Semma? Zak�ada�, �e u�y� w�a�ciwego okre�lenia mil i nie pokr�ci� niczego z gramatyk�. To, co uwa�a� za proste pytanie, wywo�a�o u �o�nierza g��bokie skupienie. Semma�czyk mrucza� co� do siebie w semmacie: � Akalla, mo�e trzy; Skaia, dwana�cie do pi�tnastu; Ophkar... hmm... Wreszcie po d�ugich obliczeniach poda� odpowied�: � Czterdzie�ci, mo�e czterdzie�ci pi�� mil. Sterren zna� liczby do dwudziestu, a reszt� troch� gorzej, dlatego wystawi� dziesi�� palc�w i powiedzia�: � Cztery tyle i troch�? Dogal kiwn�� g�ow�. � Tak. Przera�ony Sterren spojrza� na port. Czterdzie�ci mil... Ca�e miasto Ethshar mia�o od ko�ca do ko�ca troch� wi�cej ni� trzy mile, a jednak nigdy nie zdo�a� go ca�ego pozna�. Przej�cie od Zachodniej Bramy do Areny zajmowa�o mu ponad godzin�, a nawet wi�cej, je�li by� t�ok na ulicach. B�d� musieli i�� ca�� noc, �eby dotrze� do Semmy! W tym przypadku, jak si� przekona�, nie szli w og�le, a ju� z pewno�ci� nie noc�. Zamiast tego, gdy statek zosta� zacumowany i przerzucono trap, stra�nicy poprowadzili go nie na drog� do Semmy, ale do niedu�ej gospody niedaleko nabrze�a. Niedu�ej wed�ug Sterrena, poniewa� by�a najwi�ksz� budowl� w miasteczku, je�li nie liczy� zamku. T�umacz, ku rozczarowaniu Sterrena, zosta� na statku. Dope�ni� swojego kontraktu i nie mia� im towarzyszy� w dalszej drodze. Kiedy si� o tym dowiedzia�, Sterren po�a�owa� nagle, �e podczas lekcji j�zyka nie stara� si� bardziej. Teraz, gdy zdarzy si� co� nieprzewidzianego, b�dzie musia� polega� na swojej ograniczonej znajomo�ci semmatu. Bardziej ni� kiedykolwiek poczu� si� odci�ty od dawnego �wiata. Gdy znalaz� si� w ch�odnym wn�trzu gospody i s�o�ce ju� go nie razi�o, rozejrza� si�, a jego opinia o Akalli poprawi�a si� odrobin�. Gospoda by�a ca�kiem dobrze zbudowana, mia�a kilka przytulnych wn�k ze stolikami i ca�� �cian� zastawion� beczkami. Schody po obu stronach prowadzi�y na balkon, sk�d wchodzi�o si� do pokoi dla go�ci. W sali siedzia�o sporo klient�w: jedli, pili i wype�niali pomieszczenie przyjemnym gwarem rozm�w. Zm�czone, ale u�miechni�te kelnerki biega�y tam i z powrotem. Wi�kszo�� klient�w nosi�a cienkie bia�e szaty, kt�re Sterren widzia� na ulicy, tu jednak rozchylali je, ukazuj�c pod spodem kolorowe tuniki i kilty. Lady Kalira, nie zwa�aj�c na nikogo, ruszy�a wprost do ober�ysty, kt�ry sta� oparty o beczk�. Dla swej grupy wynaj�a dwa pokoje: jeden dla siebie, a drugi dla Sterrena, Aldera i Dogala. Sterren rozejrza� si� i uzna�, �e chocia� gospoda jest ca�kiem mi�a, to w�a�ciwie nie chcia�by w niej przebywa�; Alder i Dogal bez przerwy go obserwowali, a nikt wok� nie m�wi� po ethsharyjsku. Nie mia� jednak wyboru, postanowi� wi�c urz�dzi� si� jak najlepiej. Dogal zabra� baga�e do pokoju, a lady Kalira ustala�a z ober�yst� wysoko�� zaliczki. Sterren spr�bowa� nawi�za� rozmow� z �adn� kelnerk�, u�ywaj�c kilku s��w w semmacie. Przygl�da�a mu si� chwil�, rzuci�a kilka s��w w j�zyku, kt�rego nigdy dot�d nie s�ysza�, i odbieg�a. Patrzy� na ni� zdumiony. � Co to... � zacz�� po ethsharyjsku, potem zorientowa� si� i przeszed� na semmat. � Co to by�o? � spyta� Aldera. � Co? � zapyta� �o�nierz w odpowiedzi. � Co... co... ona m�wi�a? Alder wzruszy� ramionami. � Nie wiem � odpar�. � M�wi�a po akalla�sku. � Akalla�ski? Inny j�zyk? � Oczywi�cie � potwierdzi� spokojnie Alder. Sterren rozejrza� si� przera�ony, s�uchaj�c to jednej, to drugiej rozmowy. U�wiadomi� sobie, �e lady Kalira i ober�ysta u�ywali mowy kupc�w. Para przy pobliskim stole szepta�a do siebie w jakim� dziwnym sycz�cym j�zyku, kt�ry nie brzmia� jak mowa kupc�w, akalla�ski czy semmat. I z pewno�ci� nie by� to ethsharyjski. Dalsze g�osy brzmia�y jeszcze innymi dialektami. � O bogowie � j�kn�� Sterren. � Jak tu w og�le ludzie potrafi� ze sob� rozmawia�? � Co? � spyta� Alder. Sterren u�wiadomi� sobie, �e zn�w m�wi� po ethsharyjsku; nie by� pewien, czy bardziej ma ochot� p�aka�, czy wrzeszcze�. Wiedzia� tylko, �e musi si� napi�. Usiad� ci�ko na najbli�szym sto�ku i u�y� j�zyka zrozumia�ego wsz�dzie: wystawi� palec do g�ry, machn�� w stron� kelnerki i rzuci� na st� monet�. Zadzia�a�o. Dziewczyna u�miechn�a si� do niego i postawi�a przed nim pe�ny kufel. Sterren poczu� si� lepiej. W ko�cu, u�wiadomi� sobie, jest przecie� w porcie. To oczywiste, �e s� tu podr�ni m�wi�cy r�nymi j�zykami. � W Semmie � zwr�ci� si� do Aldera � wszyscy zna� jeden j�zyk? � Kiedy to powiedzia�, zorientowa� si�, �e niezr�cznie skonstruowa� zdanie, ale na nic lepszego nie by�o go sta�. � Pewnie � potwierdzi� Alder i usiad� obok Sterrena. � Wszyscy w Semmie m�wi� w semmacie. Mniej wi�cej. Znajdzie si� mo�e kilku cudzoziemc�w, kt�rzy nie znaj� j�zyka. Sterren z trudem nad��a� za s�owami �o�nierza. Wcze�niej ju� uzna�, �e musi si� nauczy� semmatu, ale teraz zacz�o mu na tym zale�e�. Wprawdzie niehonorowo jest da� si� zmusi� do u�ywania barbarzy�skiej mowy, ale to drobiazg w por�wnaniu z odosobnieniem i niewygod�, gdy cz�owiek nie potrafi si� porozumie� z innymi. Wygl�da�o na to, �e w przysz�o�ci i tak b�dzie skazany na semmat, je�li tylko nie uda mu si� st�d wyrwa� szybko � bardzo szybko. Czterdzie�ci mil w g��b l�du! W �aden spos�b nie zdo�a si� wymkn�� i pokona� tej odleg�o�ci tak, by go nie schwytali i nie zaci�gn�li z powrotem. Zw�aszcza je�li Semma�czycy dysponuj� jakim� rodzajem magii, a to w�a�ciwie pewne. Je�li zamierza uciec, musi to zrobi� dzi� w nocy, jeszcze tutaj, w Akalli, i ukry� si� na pok�adzie statku zmierzaj�cego do Ethsharu. Ale jak tego dokona, je�li w Akalli pewnie nie da si� znale�� cho�by tr�jki ludzi m�wi�cych tym samym j�zykiem, a co dopiero takich, z kt�rymi zdo�a si� dogada�? Jak sprawdzi, dok�d zmierza statek i kiedy odbija? Nawet gdyby uda�o mu si� dosta� na pok�ad, jak zap�aci za rejs do domu, je�li nie rozumie rozkaz�w i nie potrafi nawet ustali� regu� przyjacielskiej gry w ko�ci? Nie, to beznadziejne. By� skazany na Semm� � kraj, z kt�rego jego babka z rado�ci� uciek�a, rezygnuj�c z arystokratycznego stanu. Skoro nie ma wyboru, musi sobie radzi� jak najlepiej. Znajdzie spos�b, �eby si� urz�dzi�. Mo�e nawet b�dzie musia� zosta� prawdziwym wodzem. Najpierw jednak nauczy si� j�zyka. � Alder � powiedzia�. � Chc� umie� semmat lepiej. Szybko. Alder prze�kn�� piwo i kiwn�� g�ow�. � Pewno � zgodzi� si�. � Co chcesz wiedzie�? ROZDZIA� 3 Z pocz�tku z ulg� przyj�� odkrycie, �e nie b�d� od niego wymaga� czterdziestomilowego marszu. Jednak pod koniec pierwszej godziny w siodle Sterren na nowo rozwa�a� sytuacj�. �a�owa�, �e nie znalaz� okazji, by wymkn�� si� noc�. Jazda konna zawsze wydawa�a si� taka �atwa! Trzeba by�o tylko wle�� na g�r� � co okaza�o si� proste, gdy ma si� dw�ch solidnych stra�nik�w, ch�tnych by cz�owieka podsadzi� � a potem spokojnie siedzie�. Nie zdawa� sobie jednak sprawy, jak trudno jest po prostu siedzie�, kiedy siod�o bez ko�ca porusza si� pod siedzeniem w g�r� i w d�. Cztery konie, kt�re kupi�a lady Kalira, nios�y ich coraz dalej od Diamentowej Akalli, przez r�wnin� na wsch�d. Po�ladki mia� ju� otarte i obola�e. Mi�dzy jednym a drugim podskokiem zauwa�y�, �e nie pod��aj� �adnym z g��wnych trakt�w wiod�cych na p�noc. Droga, kt�r� wybrali, znikn�a szybko, pozostawiaj�c ich na pustej, spalonej s�o�cem r�wninie, kt�ra wydawa�a si� rozci�ga� we wszystkich kierunkach a� po horyzont. Z wyj�tkiem po�udnia i po�udniowego zachodu, gdzie pocz�tkowo ogranicza�y j� klify i morze. Jedynym widocznym punktem by� zamek, malej�cy z wolna za plecami. Sterren nie mia� poj�cia, jak jego towarzysze znajduj� drog�, kiedy znikn�� trakt; wydawali si� jednak pewni swego, wi�c nie zadawa� pyta�. Przede wszystkim by� zbyt zaj�ty pr�bami oszcz�dzania siedzenia, aby martwi� si�, dok�d zmierzaj�. Zapomnia� o wojnach, wodzach i �yciu w�r�d barbarzy�c�w, a skoncentrowa� si� na najbli�szych problemach � to znaczy problemach z siod�em. Gdy zatrzymali si� na odpoczynek i posi�ek przy p�ytkim strumyku, niewidoczni ju� nawet z najwy�szej wie�y Karnaku Akalli, Sterrena bola�o wysuszone gard�o, bola�y d�onie od �ciskania uzdy, bola�y stopy od wbijania ich w strzemiona, bola� grzbiet od trzymania prostej pozycji, a najbardziej ze wszystkiego bola�y po�ladki od bezustannych zderze� z siod�em. Nie zeskoczy� z konia z gracj�, ale po prostu spad� na k�p� r�wninnej trawy. Alder i Dogal uprzejmie udawali, �e niczego nie zauwa�yli. Lady Kalira by�a mniej uprzejma. � Nie je�dzi�e� dot�d, prawda? � zapyta�a bez wst�p�w. Chwil� trwa�o, nim Sterren prze�o�y� to na ethsharyjski. � Nie � przyzna�. By� zbyt spragniony, zm�czony i poobijany, by doda� jaki� z�o�liwy komentarz, nie m�wi�c ju� o przet�umaczeniu go na semmat. Jej beztroskie za�o�enie, �e ethsharyjski uliczny szuler potrafi je�dzi� konno, a� prosi�o si� o jak�� k��liw� uwag�. Sterren jednak nie skorzysta� z okazji. � Powiniene� powiedzie� mi w gospodzie � stwierdzi�a. � Wzi�abym pow�z. Mogli�my i�� pieszo. A przynajmniej mogli�my da� ci par� lekcji. Sterren pr�bowa� wzruszy� ramionami, ale grzbiet mia� zbyt obola�y na takie gesty. � Ja... To by�o... Ja nie... do licha! � nie przychodzi�o mu do g�owy �adne s�owo oznaczaj�ce �wygl�da�o� czy �wydawa�o si�, czy �s�dzi�em�. Zanim kt�ry� z Semma�czyk�w przyszed� mu z pomoc�, doko�czy� zdanie: � Widzia�em, �e to nie jest z�e, ale widzia�em b��dnie. � Wygl�da�o �atwo, chcesz powiedzie�? Sterren kiwn�� g�ow�. � My�l�, �e to chc� powiedzie�. � W�dz powinien je�dzi� konno � zauwa�y�a lady Kalira. � Nie jestem wodzem � rzuci� z gorycz� Sterren. � Jeste� Sterren, Dziewi�ty Genera� Semmy! � przypomnia�a mu surowo. � Jestem Sterren z Ethsharu. Gram w ko�ci w tawernach � odpar�. Lady Kalira cofn�a si� lekko. � Kiedy dotrzemy do Semmy, nie wolno nikomu ci o tym m�wi� � ostrzeg�a. � Dlaczego? � zapyta� Sterren. � Bo jeste� wodzem! � odpar�a zaszokowana. � Ta pozycja daje ci wielk� w�adz� i szacunek. Nie mo�na pozwoli�, aby rozesz�y si� plotki, jak to zarabia�e� na �ycie, oszukuj�c w grze. Sterren nie wszystko zrozumia� z tej przemowy, ale poj�� kluczowe s�owo. � Nie oszukiwa�em! � krzykn��. Wysi�ek wzbudzi� uk�ucie b�lu w krzy�u i nogach, a w po�ladkach o wiele wi�cej ni� uk�ucie. � Jak wi�c mog�e� wygrywa� tak cz�sto, by z tego �y�? � Mia�em szcz�cie � mrukn�� bez przekonania. Nauczy� si� tego s�owa jeszcze na statku. � Ha � odpar�a. � Moim zdaniem, to szcz�cie maga. � Maga? � spyta� Sterren. Wiedzia�, �e s�owo to oznacza kogo� z licznych odmian magik�w, ale nie by� pewien, kt�rego. � Czarnoksi�nik � wyja�ni� po ethsharyjsku. Lady Kalira nie rozpozna�a tego s�owa; zmieni�a temat. � Musisz si� rozlu�ni� podczas jazdy � poinformowa�a, wspieraj�c te s�owa gestem opuszczenia swobodnie ramion. � Ruszaj si� razem z wierzchowcem, a nie przeciw niemu. Sterren kiwn�� g�ow�; tak naprawd� nie wierzy�, �e kiedykolwiek opanuje t� sztuk�. � Mo�emy wymo�ci� ci siod�o. Przyda si� ta aksamitna tunika w twoich jukach. A czasem mo�esz si� przej��. Znowu kiwn�� g�ow�, z odrobin� wi�kszym entuzjazmem. Po po�udniu, dzi�ki dodatkowej wy�ci�ce, wolniejszej je�dzie i czasami marszowi, gdy b�ble na po�ladkach by�y ju� nie do wytrzymania, jego stan poprawi� si� nieco. Wprawdzie wci�� bola�y go wszystkie stawy, a tak�e kilka innych miejsc, ale m�g� ju� my�le� o przysz�o�ci i prowadzi� ograniczon� konwersacj� z towarzyszami. Zacz�� od tego, �e wskazywa� wszystkie kierunki i pyta�, co tam jest. Wszyscy widzieli tylko piasek, s�o�ce i traw�, wi�c by�o oczywiste, �e pyta, co le�y dalej. Przed nimi, oczywi�cie, by�a Semma. Za nimi Diamentowa Akalla. Po lewej, na p�nocy, Skaia, jak powiedzia� Dogal. Ta nazwa nic mu nie m�wi�a. Kiedy wskaza� na prawo, wyja�nienie okaza�o si� ciekawsze. � Nic � rzek� Dogal. � Nic? � No, prawie. Par� mil piasku, a potem kraw�d� �wiata. Je�li staniesz w strzemionach i wyt�ysz wzrok, mo�e j� zobaczysz. � Zobacz�? � Tak. To bardzo interesuj�cy pomys�: zobaczy� kraw�d� �wiata, uzna� Sterren. Jednak stanie w strzemionach by�o pomys�em przera�aj�cym, postanowi� wi�c zrezygnowa� z widoku. Jak, pomy�la�, mo�na zobaczy� kraw�d� �wiata? Jak ona wygl�da? Co le�y dalej? Zauwa�y�, �e po�udniowy horyzont rzeczywi�cie wydaje si� nieco inny ni� w pozosta�ych kierunkach. Dostrzega� tam jakby ��tawy odcie� zar�wno na ziemi, jak i na niebie. Wytrzeszcza� oczy, ale niczego wi�cej nie zobaczy�. Jednak ta my�l go fascynowa�a. By� tak blisko prawdziwej kraw�dzi! Wydawa�o mu si� kiedy�, �e Ethshar Korzenny jest centrum �wiata, ale je�li tak szybko znalaz� si� blisko kraw�dzi, to musia�o by� inaczej. Wiedzia�, �e �wiat jest wi�kszy. S�ysza� o w�drowcach m�wi�cych o Ethsharze jako le��cym na po�udniowym wschodzie, jednak do tej pory przypisywa� to ich zak��conej wizji �wiata. Najwyra�niej to jego wizja by�a b��dna. Pewnym wstrz�sem by�a �wiadomo��, �e si� myli�. Ciekawe, czy myli� si� jeszcze w czym� wa�nym. Dogal przerwa� mu ten ci�g my�li. � Na p�noc od nas mo�e ju� le�e� Ophkar � wyja�ni�. � Skaia nie jest tak du�a. Wi�ksza ni� Semma i Akalla, ale mniejsza ni� Ophkar. � Semma jest nast�pna, za Ophkarem? � zapyta� Sterren. Dogal skin�� g�ow�. � Tak jest, Tw�j akcent si� poprawia, lordzie Sterren. Gratuluj�. Sterren nic nie odpowiedzia�, ale poczu� przyp�yw dumy. Bardzo stara� si� zapami�ta� akcent w barbarzy�skich nazwach okolicznych kr�lestw i mi�o by�o wiedzie�, �e mu si� to uda�o. Zacz�� sobie zdawa� spraw�, �e Akalla, Skaia i Ophkar to rzeczywi�cie osobne kr�lestwa, wci�ni�te w te czterdzie�ci mil mi�dzy Semm� a wybrze�em. Nie m�g� uwierzy�, �e Ma�e Kr�lestwa s� a� tak ma�e. Zastanawia� si� te� cz�sto, co go czeka. Je�li kr�lestwa s� tak �ci�ni�te razem, cz�sto musz� wyst�powa� zatargi. Nic dziwnego, �e potrzebuj� wodz�w. � Jak jest Semma... Co... Powiedz o Semmie � poprosi�, gdy� brak�o mu s��w, by zapyta� �Jak wygl�da Semma?� czy �Jak �yje si� w Semmie?� Dogal wzruszy� ramionami. � Niewiele do opowiadania. � Musi by� co�, o czym mo�esz opowiedzie�. Ile jest miast? � Nie ma miast. Sterren nie zna� s�owa �miasteczko�, zapyta� wi�c: � Ile jest zamk�w? � zamek faktycznie nazywa� si� �karnak�; sprawdzi� to jeszcze w gospodzie. � Tylko jeden, Zamek Semma. Tam w�a�nie jedziemy. Dogal nie by� obfitym �r�d�em informacji, uzna� Sterren. Skierowa� wierzchowca na prawo, bli�ej Aldera. � Hej � zacz��. Alder uprzejmie skin�� g�ow�. � Witaj, lordzie Sterren. Sterren westchn��; chyba b�dzie musia� si� przyzwyczai� do takich pompatycznych powita�. � Powiedz mi o Semmie � poprosi�. Alder przyjrza� mu si� z zaciekawieniem. � A co chcesz wiedzie�? � Jak... Co tam... jak tam jest. � Jak tam wygl�da, tak? Z wdzi�czno�ci� powt�rzy� zdanie, kt�rego sam nie potrafi� u�o�y�: � Tak, jak tam wygl�da. � C�, lordzie Sterren, trudno mi co� powiedzie�, gdy� to jedyne miejsce, gdzie by�em, je�li nie liczy� tej podr�y po ciebie do Et�sharu. Tam si� urodzi�em, nigdy nie mieszka�em gdzie indziej. � Ethshar, nie Et�shar � poprawi� odruchowo Sterren, zadowolony, �e chocia� raz to on mo�e kogo� poprawi�. � Et�th�shar � powt�rzy� Alder, pluj�c troch� w walce z obc� kombinacj� przydech�w. � Ile jest ludzi. Alder wzruszy� ramionami. � W�a�ciwie nie wiem � odpar�. � W zamku rzeczywi�cie mieszka sporo. � Nie m�wi�em tylko o zamku. � Ale tam mieszkaj� wszyscy, z wyj�tkiem ch�opstwa. To zdziwi�o Sterrena. Zastanowi� si�, czy jednak dobrze zrozumia� s�owo �kamak�. � Wszyscy? � Mniej wi�cej. � Ch�opstwo? � to s�owo by�o dla niego nowe. � Pro�ci ludzie, rolnicy � wyja�ni� Alder. Sterren skin�� g�ow�. Pami�ta� te �atwe ofiary spoza mur�w. � Du�o jest ch�opstwa? Znowu wzruszenie ramion. � Chyba tak. � Czy ty jeste� ch�opem? � Jestem �o�nierzem, lordzie Sterren. � w jego g�osie wyra�nie zabrzmia� wyrzut. � Ale nie urodzi�e� si� �o�nierzem � zauwa�y� Sterren, dumny, �e zapami�ta� s�owo �urodzony� z wcze�niejszych uwag Aldera. � To prawda � przyzna� niech�tnie Alder. � Urodzi�em si� ch�opem. � Nic w tym z�ego � rzek� Sterren, widz�c, �e urazi� uczucia �o�nierza. � Ja te� urodzi�em si� ch�opem. To by�o oczywi�cie k�amstwo; urodzi� si� w rodzinie kupieckiej. Chcia� jednak powiedzie�, �e te� urodzi� si� jako kto� z ludu. Zdumiony Alder poprawi� go natychmiast. � Nie, lordzie Sterren, ty urodzi�e� si� szlachcicem. � Ale nic o tym nie wiedzia�em. Alder my�la� przez moment, a potem si� u�miechn��. � To prawda � przyzna�. Sterren jecha� chwil� w milczeniu, porz�dkuj�c swoje my�li. Przynajmniej zamieszka w zamku, co b�dzie cho�by imitacj� prawdziwej cywilizacji. Obawia� si�, �e mo�e trafi� do jakiej� zab�oconej wioski. Zamek to nie miasto, ale mia� nadziej�, �e lepsze to ni� nic. Przez pozosta�� cz�� popo�udnia i wieczorem przy ognisku, w wyniku bezustannych pyta� zadawanych stra�nikom, Sterren zdoby� jakie� wyobra�enie o wygl�dzie Semmy. Przy okazji zdo�a� znacznie poprawi� semmat, poszerzy� s�ownictwo, zyska� wpraw� w wymowie i konstrukcji zda�. Semma by�a niewielkim, spokojnym kr�lestwem, niemal w ca�o�ci zamieszka�ym przez ch�op�w pracuj�cych w ma�ych rodzinnych gospodarstwach. Utrzymywali si� z uprawy pomara�cz, cytryn, daktyli, fig, oliwek oraz kukurydzy. Hodowali te� owce, kozy lub byd�o. Dawniej niekt�rzy mieli te� przyprawy na eksport, ale Semma straci�a dost�p do szlak�w handlowych, kiedy lata temu Ophkar na pewien czas zablokowa� wszystkie drogi do morza. Obce rynki szybko znalaz�y innych, pewniejszych dostawc�w. �o�nierze nie wiedzieli nic o kopalniach, miastach czy o produkcji. W samym centrum kr�lestwa sta� Zamek Semma, otoczony du�� wsi� � w�a�ciwie osad�, czym� zbli�onym do miasteczka, czym mog�o pochwali� si� kr�lestwo. Zamek s�u�y� za mieszkanie ponad setce szlachty, w co Sterren pocz�tkowo nie chcia� uwierzy�, ale Alder i Dogal zapewniali, �e to prawda. Owszem, m�g� sobie wyobrazi� setk� ludzi z w�asnej woli wci�ni�tych do jednego budynku, widzia� ju� zat�oczone domy w rodzinnym mie�cie. Nie m�g� jednak uwierzy�, �e stu ludzi, �yj�cych w ten spos�b, nazywa�o siebie szlacht�. W domu, w Ethsharze, Azrad VII z pewno�ci� mia� w swoim zamku ponad setk� mieszka�c�w, lecz jedynie nieliczni nale�eli do wy�szej klasy. Wi�kszo�� to s�u�ba, dworzanie i urz�dnicy. Alder zauwa�y� jego niedowierzanie i wyja�ni�: � To je�li policzy si� dzieci. Poza tym wielu z nich to ni�sza szlachta, a zamek jest wielki. Zobaczysz. Sterren zastanowi� si� nad tym, a lady Kalira wykorzysta�a przerw� w rozmowie, by wr�czy� mu ma�� na otarcia. � Zawsze dobrze jest w dalek� drog� zabra� ze sob� lecznicz� ma�� � wyja�ni�a. � Cho� nie s�dzi�am, �e przyda si� do takich rzeczy. Sterren przyj�� ma�� z wdzi�czno�ci� i odszed� od ogniska, szukaj�c odosobnienia. Lady Kalira odwr�ci�a si� dyskretnie, a Ethsharyjczyk spu�ci� spodnie i obficie na�o�y� lek. Wr�ci� potem do towarzyszy i zacz�� wypytywa� o armi�, kt�r� mia� dowodzi�. Lady Kalira og�osi�a jednak, �e pora ju� spa�. Sterren pos�ucha� jej. Uzna�, �e sprawy wojskowe mog� zaczeka� do rana. ROZDZIA� 4 Centraln� wie�� zamku zauwa�yli wczesnym przedpo�udniem trzeciego dnia, godzin� po tym, jak zasypali resztki ogniska, przy kt�rym zjedli �niadanie, i ruszyli dalej. Sterren musia� przyzna�, �e wygl�da�o to na du�y zamek � tak jak go opisywa� Alder. Mniej wi�cej w tym czasie zacz�li mija� gospodarstwa. Zamiast spalonej s�o�cem r�wniny, widzieli niewielkie ��te domy otoczone rz�dami drzew owocowych, zagonami kukurydzy i zwierz�tami wygryzaj�cymi do korzeni miejscow� traw�. Mieszka�cy tych dom�w, zaj�ci w�asnymi sprawami, nieodmiennie ignorowali podr�nych. R�wnina nie by�a ju� tak p�aska, jak przez wi�ksz� cz�� drogi. Teren sta� si� bardziej faluj�cy, cho� wci�� nie pag�rkowaty. Sterren jako� nie zd��y� zapyta� o armi�. Dowiedzia� si� za to, �e Semma zajmuje mniej wi�cej powierzchni� tr�jk�ta; od po�udniowego wschodu przylega do pustyni, ci�gn�cej si� a� po kraw�d� �wiata, od p�nocy graniczy ze stosunkowo du�ym i pot�nym kr�lestwem Ksinallionu, a z zachodu z Ophkarem. W okresie ostatnich dwustu� trzystu lat Semma toczy�a kilka wojen z ka�dym z s�siad�w � zw�aszcza z Ksinallionem � ale pod panowaniem Si�dmego i �smego Genera�a zachowa�a pok�j przez zadziwiaj�co d�ugi czas