12906

Szczegóły
Tytuł 12906
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12906 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12906 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12906 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ARTUR RUBINSTEIN m�ode lata 1986 Polskie Wydawnictwo Muzyczne Tytu� orygina�u: My Young Years Autoryzowany przek�ad z j�zyka angielskiego TADEUSZ SZAF AR Copyright � 1973 by Aniela Rubinstein, Eva Rubinstein Coffin, Alina Anna Rubinstein and Arthur Rubinstein Redaktor Aleksandra Orman Ok�adk� i strony tytu�owe projektowa� W�adys�aw Targosz ISBN 83-224-0303-8 Neli, mojej ukochanej �onie od lat czterdziestu, kt�ra zach�ci�a mnie do napisania tej ksi��ki i okazywa�a tyle cudownej wyrozumia�o�ci dla moich burzliwych m�odych �at S�OWO OD AUTORA Nigdy nie prowadzi�em dziennika. A gdybym nawet prowadzi�, zapewne zagin��by wraz z reszt� mego dobytku podczas dw�ch wojen �wiatowych. Szcz�ciem dla mnie, obdarzony jestem niezwyk�� wr�cz pami�ci�, kt�ra pozwala mi ca�e moje d�ugie �ycie prze�ledzi� nieomal dzie� po dniu. Zwracaj�c si� do czytelnik�w, pragn� w tych kilku s�owach przeprosi� ich za t� tak prost�, acz wiern� opowie�� o zmaganiach, b��dach i przygodach, a tak�e o cudownym pi�knie i szcz�ciu moich m�odych lat. � f Dzieci�stwo w Polsce 1 �ycie zawdzi�czam ciotce Salomei. Mia�em by� si�dmym z kolei dzieckiem, urodzonym w osiem lat po najm�odszym z rodze�stwa, rodzice wi�c absolutnie nie �yczyli sobie mego przyj�cia na �wiat i gdyby nie entuzjastyczne perswazje ciotki Salomei Meyer, z pewno�ci� zdo�anoby zapobiec memu wtargni�ciu do tej doliny �ez i cierpienia. Rodzice mieszkali w �odzi, mie�cie znajduj�cym si� w zaborze rosyjskim. Po�o�ona nieopodal Warszawy, by�a ��d� najm�odszym, a mimo to drugim co do wielko�ci miastem Polski. Mniej wi�cej w po�owie XIX wieku car Miko�aj I, d���c do stworzenia nowoczesnego przemys�u we�nianego i bawe�nianego, zacz�� sprowadza� niemieckich mistrz�w tkackich ze �l�ska; osiedlali si� oni w zapad�ej mie�cinie, kt�ra nazw� ��d� nosi�a jak na ironi� � w pobli�u bowiem nie by�o �adnej rzeki. Do miasta nap�ywa�y setki rzemie�lnik�w, otwierali oni warsztaty, budowali wspania�e fabryki i szybko doprowadzili do rozkwitu przemys�u. Przyci�gani obietnic� nowych bogactw, z ca�ego kraju do m�odego miasta �ci�gali �ydzi. Rych�o przyswoili sobie niemieckie metody prz�dzenia we�ny i niebawem zacz�li nawet dor�wnywa� swym mistrzom. Mi�dzy tymi dwiema grupami dosz�o wkr�tce do za�artego wsp�zawodnictwa; fabryki ros�y jak grzyby po deszczu. W mgnieniu oka wyrasta�y domy, hotele, teatry, ko�cio�y i synagogi. Dysponuj�c rynkiem zbytu w ca�ej Rosji, a tak�e w znacznej cz�ci Azji," ��d� sta�a si� obok Moskwy najwi�kszym o�rodkiem przemys�owym w cesarstwie. Rodzima ludno�� polska niewielkie przejawia�a zainteresowanie tymi ogromnymi mo�liwo�ciami. Nie poci�ga� jej �wiat interes�w, ulubionymi zaj�ciami pozostawa�y nadal rolnictwo, nauka i sztuka. Pracy w fabrykach poszukiwa�y jedynie tysi�ce ch�op�w. I tak wkr�tce � cho� brzmi to jak paradoks � ��d� przekszta�ci�a si� W'Ce miasto w samym sercu Polski. o] dziadek Heyman by� jednym z pierwszych, kt�rzy szukali szcz�cia w nowym mie�cie. Powiod�o mu si�, dochowa� si� t� o�miu c�rek i dw�ch syn�w; najstarsz� by�a moja matka. Ojcie pochodzi� z Pu�tuska, miasteczka po�o�onego na p�noc od War szawy; za�o�y� niewielki warsztat wyrabiaj�cy samodzia�owe sukn< i po�lubi� moj� matk�. W niewielkich odst�pach czasu wydali n �wiat sze�cioro dzieci, trzy c�rki i trzech syn�w, a potem � w osier lat p�niej, 28 stycznia 1887 roku � ja, sp�niony i raczej nieproszony go��, zapuka�em do furtki �ycia. Opowiadano mi, �e matka mia�a ogromne trudno�ci z wydaniem mnie na �wiat, ale nic niei by�o w stanie przeszkodzi� mi w tryumfalnym wkroczeniu do tej doliny �ez. Mia�em nazywa� si� Leon � przypuszczam, �e z jakich� sentymentalnych wzgl�d�w � ale m�j brat Ignacy, kt�ry liczy� sobie w�wczas osiem lat, gwa�townie zaprotestowa�: � On musi nazywa� si� Artur � zawo�a�. � Skoro Artur (syn jednego z s�siad�w) tak pi�knie gra na skrzypcach, to mo� i ten ma�y wyro�nie na wielkiego muzyka! Tak wi�c zosta�em Arturem.1 Zajmowali�my obszerne, s�oneczne mieszkanie w �adnym domu przy g��wnej ulicy Piotrkowskiej. Trosk� o moje potrzeby cielesne powierzono mamce imieniem Tekla, kt�ra by�a mi bardzo oddana, ale p�niej, jak s�ysza�em, przy�apano j� na kradzie�y i osadzono w wi�zieniu. By�em ogromnie przestraszony, czy aby wraz z jej i mlekiem nie wyssa�em tak�e kt�rego� z jej haniebnych na�og�w, ale przysz�o�� pokaza�a, �e by�y to obawy nieuzasadnione: nigdy niczego nie ukrad�em � jak na razie! Moje pierwsze muzyczne prze�ycia kszta�towa�o pos�pne, p�aczliwe zawodzenie setek fabrycznych syren budz�cych robotnik�w o sz�stej rano, gdy miasto spowite by�o jeszcze w ciemno��. Wkr�tce jednak zacz��em spo�ywa� znacznie przyjemniejsz� muzyczn� straw�: na podw�rzu naszej kamienicy pojawiali si� Cyganie, kt�rzy �piewali i ta�czyli ze swymi poprzebieranymi ma�pkami, a tak zwany cz�owiek-orkiestra przygrywa� im na wielu dziwnych instrumentach. Do tego dochodzi�y jeszcze monotonne nawo�ywania �ydowskich handlarzy starzyzn�, rosyjskich sprzedawc�w lod�w, a tak�e polskich wie�niaczek, �piewnie zachwalaj�cych przyniesione jaja, warzywa i owoce. Uwielbia�em te d�wi�ki, a cho� �adna si�a I nie mog�a mnie sk�oni� do wypowiedzenia cho�by jednego s�owa, \ zawsze got�w by�em �piewa�, to jest na�ladowa� g�osem wszystkie zas�yszane d�wi�ki, co u nas w domu budzi�o istn� sensacj�. Sensacja ta rych�o jednak przerodzi�a si� w swoisty sport: wszyscy usi-j 1 Tak� w�a�nie, polsk� pisowni� mego imienia przyj�� p�niej, w celach rekla-| mowych, m�j impresario, Soi Hurok. Ja sam natomiast podpisywa�em si� Arthurl w krajach, gdzie przyj�ta jest taka pisownia, Arturo w Hiszpanii i we W�oszech,! Artur za� w krajach s�owia�skich. 10 uczv� mnie jakich� piosenek. W ten spos�b nauczy�em si� � ludzi wed�ug kojarz�cych mi si� z nimi melodii. Kto ci da� to ciastko - zapytywa�a mnie mama. aaa_a __ �piewa�em w odpowiedzi, a matka z zadowoleniem kiwa�a g�ow�: . . � Aha rozumiem, to ciocia Lucia... Kiedy za� chcia�em, aby dano mi kawa�ek �wi�tecznego mazurka, �piewa�em jak�� znan� melodi� mazurkow�. Przez mniej wi�cej dwa lata bawi�a mnie ta rola papugi w ludzkim ciele, a� wreszcie pewne donios�e wydarzenie zupe�nie przeobrazi�o moje �ycie. Rodzice nabyli pianino, na kt�rym dwie starsze siostry, Jadwiga i Hela, rozpocz�y nauk� gry. Pojawienie si� tego boskiego instrumentu wywar�o na mnie tak ogromne wra�enie, �e odt�d salonik sta� si� dla mnie rajem. Poniewa� za� krzyk i p�acz stanowi�y m�j jedyny or�, pos�ugiwa�em si� nim do woli, kiedy tylko kto� usi�owa� mnie stamt�d przep�dzi�. Tak si� z�o�y�o, �e najstarsza siostra, w�wczas ju� zar�czona, pobiera�a lekcje gry na pianinie, co mia�o przyda� blasku jej edukacji. Ka�de s�owo, ka�da uwaga wypowiedziana przez nauczycielk� Jadwigi, korpulentn� pani� Kije�sk�, znajdowa�y we mnie naj-uwa�niejszego s�uchacza � a c� to by�a za rozkosz patrze�, jak pani Kije�sk� bije siostr� po �apach za zagranie fa�szywej nuty! Bywa�o, �e gdy siostra w czasie �wicze� pope�nia�a b��d, ja by�em tym, kt�ry karci� j� klapsem. P� �artem, p� serio, nauczy�em si� nazw wszystkich klawiszy i odwr�cony ty�em do pianina, wykrzykiwa�em nazwy d�wi�k�w ka�dego akordu, nawet najbardziej dysonansowego. Opanowanie zawi�o�ci klawiatury sta�o si� ju� teraz dla mnie dziecinn� igraszk�, niebawem za� nauczy�em si� wygrywa� � najpierw jedn� r�k�, a potem obiema � ka�d� melodi�, jaka tylko wpad�a mi w ucho. Czasem zamiast siostry grywa�em z pani� Kije�sk� utwory na cztery r�ce, wtedy to w odpowiednim momencie uroczy�cie przerywa�em, by przewr�ci� kartk�, udaj�c, �e rzeczywi�cie czytam nuty. To wszystko nie mog�o, rzecz jasna, nie wywrze� wra�enia na ca�ej rodzinie, w kt�rej � trzeba to tu powiedzie� � nikt, nie w��czaj�c dziadk�w, wujk�w i ciotek, nie przejawia� najmniejszych uzdolnie� muzycznych. Pocz�tkowo robili wra�enie rozbawionych, ale p�niej odkrycie tak przekonywaj�cych dowod�w mojego talentu wprawi�o ich w istne os�upienie. Ojciec mia� s�a-osc do skrzypiec � uwa�a� je za instrument bardziej ludzki i zna-rT^h d^11^6^ wytworny niz fortepian. Powodzenie kilku �cudow-ki H 'Z16C1' *ak�e wywar�o na nim pewne wra�enie. Podarowa� mi COoJs m.^�e skrzypki, kt�re natychmiast rozbi�em na kawa�ki, za wi�cie dosta�em lanie. Ojciec pr�bowa� raz jeszcze przekona� 11ci�em si� do Henny po wiadomo�ci: zasta�em j� roze�mian�. �f ia�a si� do �ez, a potem opowiedzia�a mi wszystko. Barth zacz�� Ssterg na moje post�py: __per Junge jest leniwy, wci�� nie przygotowany do lekcji, gorsza, �atwo si� m�czy i nawet pami�� cz�sto go zawodzi. p bi wra�enie chorego i zmartwionego. Czy pani tego nie zauwa�y�a? � powiedzia�am mu � m�wi�a Henny � �e nie. Tu, w domu, wvdaje si� zupe�nie normalny, ale mo�e jest przepracowany? __- Bzdura! � ci�gn�� dalej Barth. � To musi by� co innego. � I nagle rumieni�c si�, dorzuci�: � Przypuszczam, pani Winter, �e nie s�ysza�a pani nigdy o pewnych praktykach, kt�rym oddaj� si� m�odzi ludzie... Ale prosz�, zechce pani zajrze� do s�ownika... To s�owo brzmi �onanizm"... � po czym zerwa� si� i wyszed� w po�piechu. Biedny profesor! Nagle zrobi�o mi si� go �al. Taki by� naiwny i tak w pewnych sprawach niedo�wiadczony! By� to ten sam rys charakteru, kt�ry przejawia� si� w dobieranym mi przez niego repertuarze koncertowym. Jego propozycje na m�j pierwszy recital w Berlinie i na drugi wyst�p z hambursk� orkiestr� filharmo-niczn� by�y nieporozumieniem � czu�em to przez sk�r�. I � niestety � mia�em s�uszno��. Publiczno�� hambursk�, entuzjastycznie oklaskuj�ca obiecuj�cego ch�opca, nosz�cego jeszcze kr�tkie spodenki, za wspania�e wykonanie Koncertu Saint-Saensa, by�a rozczarowana, s�uchaj�c w rok p�niej bladego, chudego wyrostka, kt�ry sucho i nieprzekonywaj�co gra� Koncert Mozarta. Musia�em przyzna� jej racj�! Rozleg�o si� nieco grzeczno�ciowych oklask�w, raz wywo�ano mnie przed kurtyn� � i tyle. Hamburski Barth (Richard), u kt�rego i tym razem si� zatrzyma�em, by� oburzony na swego imiennika. � Powiniene� go rzuci� � wo�a�. � Nie jeste� pierwszym talentem, kt�ry on stara si� zmarnowa�... Znam jeszcze innych. W jego s�owach by�o wiele prawdy i od pewnego czasu ja sarn tak�e to wyczuwa�em. Popad�em w muzyczn� depresj�, i to zupe�nie niezale�nie od lenistwa, jakie ogarnia�o mnie w trakcie �wiczenia. Praca z Barthem stawa�a si� coraz bardziej ja�owa, a teraz nawet ju� i moje prywatne �ycie muzyczne nie by�o w sta-Ue wyci�gn�� mnie z apatii. Nieszcz�sny recital berli�ski po- ierdij tylko moje obawy. Pierwszy utw�r, Sonata e-moll op. 90 s�ab ena ^*a ty� w�a�nie, czego powinienem by� unika�: zbyt bit rfj ro?uima�eni jej drug� cz��. Potem nast�powa�y Davids-d� � ert�nze. Uwielbia�em ten utw�r � cho� mo�e nieco przy- istotn � a^e ^artl1 doprowadza� mnie do rozpaczy jakimi� nie--ymi szczeg�ami i w ko�cu zdo�a� zdusi� we mnie ostatni� 85 gorsza. Drugi zeszyt m ta , ^ do �i +�iPi Za nic nie chcia�em urazi� uczu� matki. k najdeUkatnie* Za mc ^^ propon uk� ad. absolutnie zdecy 4ierdzi� jakoby moi protek- Si� n^futrzymywania mnie przez tyle lat dodawa-iu� mieli utrzy^_ .. Hwai z nich, pan Warschauer > do siebie do z iu^J-r::-,��� nigdy nawei me *�Fw-.....:"":^iptTin^� it� wobec mnie oboj�tno��. vm g�osem wo�aj�cego na puszczy. Rodzice ro�wieckim, patriarchalnym przeswiadcze-1 -^ dzieci nie maj� ff�osu matka *� gory ieSdelihnowie n.�dy nawet: zuj byl krzycza�em. - Jak mog� lekcewa�y� moje ^je uczucia! i�em zrobi� wszystko co w mo- tak oburzony^ze pos pierwszym poci�gni�ciem by�o Joachimowi, kt�ry w milczeniu wy-oskar�e�, �al�w i protest�w, a potem, u�miechaj�c si� smutno: � si� �yczeniom matki musi byc - pojmuj� twoje racje. Kie- By�e jej mocy, �eby mierzenie si�. s�ucha� lawiny po kr�tkiej Porwie - M�j ch�opcze, s naty�hmiast mo�na by�o l tego i niiejixxj nadziej�, Barth zareagowa� w spos�b pc pozna� jego pruskie P^wff^p�acania pieni�dzy. .. - Zawsze mog� �d�owl^P ze natychmiast po�a�owa�em, iz Powiedzia� to z tak� min�, Bruch^ ^ Martm L w og�le zwraca�em si� do nieg . okazywali mi swe wspo�- Engelmannowie, S*^^^^�w^^ak fatalne w skut-Sfb�^dFatr^^szkanie w tej sytuacji wraz z matk�. Matka przyjecha�a do Berlina ^^^1^'^TnI Zl~-cu !902 roku". Z powodu lekcji me mog�em ^J P d(J siebie rzec zaj�li si� ni� wi�c Mey^wie^torzy p^ m poszed�em do domu. Gdy po sko�czonej pracy pozny ^ do�ci { ze zwyk�� Sl^ z ni� przywita�, przyj�a mme �*"yKa""j_ sie matczyn� wylewno�ci�, natychmiast tez zacz�a si� 86Ale teraz wszy- tagtUl i tot�, "idelf bilo tego tyle, � � duszta w S�dym raM tt�em "ie�PiSaf�r miesi� ) seszcze, � K* . pocz�*us� j dwa m� ^ <*le lataorzyjazdu matt� **L�* o*res *a � c^Uwszy i,roiu. ___.rrwracn * " -�miiacymi- A w poniewa� lekcje nie pozwala�y mi odwiedza� matki u Meyer�w, kt�rzy mieszkali do�� daleko, skazani byli�my na spotykanie si� �w r�nych dziwnych miejscach, na przyk�ad na �awce w Tiergar-tenie, w Ogrodzie Zoologicznym albo w jakiej� kawiarni; czasem po prostu spacerowali�my po ulicy. To by�o �a�osne! B�aga�a, p�aka�a, z w�ciek�o�ci krzycza�a na mnie, ale by�em uparty � nie chcia�em si� podda�, nie chcia�em i nie mog�em my�le� o tym, �e mam mieszka� z ni� dzi�ki czyjej� hojno�ci. Ale gdy widzia�em, w jakim znajdowa�a si� stanie, po prostu p�ka�o mi serce. Bardzo kocha�em rodzic�w, ale kocha�em ich na sw�j spos�b. By�em matce oddany, ale nie istnia�a mi�dzy nami prawie �adna wi�. Jej ca�kowita niemuzykalno�� sprawia�a, �e byli�my sobie zupe�nie obcy w bardzo istotnej dziedzinie; niewiele te� okazywa�a zrozumienia dla tego wszystkiego, co reprezentowa�em. A mimo to wiedzia�em, �e by�a na sw�j spos�b idealn� �on� i matk�; reszta rodziny czci�a j� jak �wi�t�. Z ojcem rzecz mia�a si� nieco inaczej � by� tak�e niemuzykalny, ale stara� si�, docieka� �� no i by� bieg�y w filozofii; mo�e nieco nadmiernie talmudyczny, ale umys� mia� otwarty na nowe idee. W interesach mu si� nie poszcz�ci�o, bo by� za uczciwy i zbyt oboj�tny na pieni�dze. Najbardziej podoba�a mi si� jego wszechstronno��; niewiele przywi�zywa� wagi do "i^o-nwh czy rodzinnych, ale za to nami�tne zainteresowa- <-�At� literacki czy przypadkowo WSBiB datny. Tak tu /.�����. . ja�owymi, nieko�cz�cymi si� gra�aj�c� mi brod� Bartna -zniesienia. * gi� wr�Cz 11 o� mnie do swego gabi- Kt�rego� dnia profesor Joachim zawezwa� mm o+" w Akademii: , 1 wzvkro�ci� dowiaduj� si�, Mein Junge � powiedzia� � z pi^ _ -^ws^ ci wi�c 1 "ie mo�esz porozumie� si� z cro�ci� dowiauuj^ . .. Chcia�bym ci wi�c co� bardzo i sztuczny I zaproponowa�. Ot� na ostatnim Festiwalu Beethovenowskii^ w Bonn grywali�my tria z twoim s�awnym rodakiem, Padere^-skim, kt�ry jest nie tylko doskona�ym muzykiem, ale i szlachetny^ cz�owiekiem. Poniewa� pozostajemy w przyja�ni, napisa�em m^ o tobie i spyta�em, czy m�g�by ci� przyj�� u siebie w swej szwajcarskiej willi, pos�ucha� twojej gry i zawiadomi� mnie, co o tobie s�dzi. W�a�nie otrzyma�em od niego depesz�, �e uczyni to z przyjemno�ci�, ale musia�by� tam pojecha� natychmiast, gdy� wkr�tce udaje si� na leczenie. No wi�c, moja propozycja jest taka: wyje. dziesz pojutrze, ani s�owem nie wspominaj�c o tym matce, i sp�dzisz w Szwajcarii tydzie�. Powiadomi� j� tymczasem, �e uda�e� si� do Paderewskiego, gdy� nie mog�e� d�u�ej znie�� napi�tej sytuacji ostatnich miesi�cy. Problem czasu trwania twej nieobecno�ci pozostawi� otwarty. W�tpi�, czy zdecyduje si� pojecha� za tob� do Szwajcarii, zreszt� nie b�dzie nawet zna�a adresu. Z rado�ci serce podskoczy�o mi w piersi � mia�em ochot� wy�ciska� go i wyca�owa�. Proponowa� mi nie tylko wyrwanie si� z przykrej sytuacji, ale dawa� mi te� okazj� zwiedzenia nowego, pi�knego kraju i poznania fantastycznego cz�owieka, kt�ry w�wczas znajdowa� si� u szczytu s�awy. Pan Levy hojnie zaopatrzy� mnie w pieni�dze na drog�... Mia�em ich wystarczaj�co du�o, aby sp�dzi� tydzie�, nie licz�c si� z groszem. Profesor Barth jednak przyj�� t� wiadomo�� z niejak� obaw�: � Je�li profesor Joachim �yczy sobie tego wyjazdu, nie mog� ci w tym przeszkodzi� � powiedzia� � ale kiedy� ty si� wreszcie zabierzesz do powa�nej pracy? Mia� racj�, ja te� by�em pe�en obaw co do wyst�pu przed wielkim Paderewskim, ostatnio przecie� tak bardzo zaniedbywa�em fortepian. Mimo to profesor Barth okaza� si� bardzo �askawy, odprowadzaj�c mnie na dworzec. Wylicza� mi r�ne miejscowo�ci, kt�re k<fl niecznie powinienem odwiedzi�, a wr�czywszy list polecaj�cy <fl swego przyjaciela, profesora w Lozannie, spyta� cicho: � Tak wi�c od dzi� za tydzie� mog� si� ciebie spodziewa� na lekcji? Skin��em g�ow�. � No... � odpar� sceptycznie � to si� dopiero oka�e. Poci�g ruszy�, a ja odetchn��em g��boko. Ca�e moje cia�o przenikni�te by�o wspania�ym uczuciem wolno�ci � nawet je�li mia�a trwa� zaledwie kilka dni! Jecha�em nocnym poci�giem, ale siedz�c przy oknie przedziaM drugiej klasy, nie mog�em zasn��. Przygl�da�em si� mijanym kraj' obrazom, przetrawia�em w my�li ca�y ten koszmar, jaki ostatni0 90 ze�y�em, zastanawia�em si� nad niedalekim ju� wyst�pem przed Abliczem Paderewskiego. VVe wczesnych godzinach rannych (by�o to w po�owie maja) ci�g przebywszy bardzo d�ugi tunel wypad� nagle na s�o�ce. Nie P og�em powstrzyma� okrzyku rado�ci i sta�em jak pora�ony iskr� elektryczn�; ujrza�em wysokie g�ry pokryte �niegiem, a ni�ej nieco natowe, majestatyczne Jezioro Genewskie w otoczeniu jaskra-i zieleni ��k, na kt�jych tu i �wdzie rozsiane by�y k�pki polnych kwiat�w o intensywnie ��tym kolorze, jakiego nigdy dot�d nie widzia�em. A te nie ko�cz�ce si� winnice porastaj�ce �agodne zbocza! Ca�e to pi�kno urzek�o mnie! W dwie godziny p�niej, gdy dotarli�my do Lozanny, znalaz�em skromnie wygl�daj�cy hotel naprzeciw dworca kolejowego, zjad�em obfite �niadanie i wypi�em trzy fili�anki wy�mienitej kawy. Potem d�ugo za�ywa�em k�pieli i doprowadza�em si� do porz�dku, na koniec od�wie�ony po bezsennej nocy, zebra�em si� na odwag� i zszed�em do telefonu. Portier nie chcia� mi wierzy�: � Co? Pan chce rozmawia� z panem Paderewskim? Czego pan od niego chce? Musia�em mu d�ugo t�umaczy�, nim wreszcie zgodzi� si� mnie po��czy�. Odpowiedzia� kamerdyner, po francusku,' �e pan Pade-rewski wie o moim przybyciu i prosi, bym o tej a tej godzinie wsiad� do poci�gu jad�cego do Morges, miejscowo�ci po�o�onej nie-* daleko Lozanny. Tam na dworcu czeka� b�dzie pow�z, kt�ry" zawiezie mnie do willi pana Paderewskiego. Trzyma�em si� tychx instrukcji i oto w godzin� p�niej, o jedenastej w po�udnie wysiad�em z powozu u bram Riond Bosson. Gdy poci�gn��em za dzwonek, brama otworzy�a si� automatycznie, a gro�nie wygl�daj�cy pies zacz�� w�ciekle ujada� i obna�y� k�y, got�w rozszarpa� mnie na kawa�ki; na szcz�cie by� uwi�zany przy budzie. ' � - Na ko�cu rozleg�ego ogrodu sta� dom z drewna i ceg�y, architektonicznie nieciekawy: ni to willa, ni to zamek, przypomina� raczej wygodny pension de familie w miejscowo�ci letniskowej. Drzwi otworzy� uprzejmie u�miechni�ty kamerdyner, kt�ry zaprowadzi� mnie do ogromnego kwadratowego, dwukondygnacjowego "aUu, otoczonego kru�gankiem, sk�d drzwi prowadzi�y do pokoi po�o�onych na pi�trze. W �rodku hallu sta� du�y st� bilardowy. �Kamerdyner odebra� ode mnie p�aszcz i kapelusz i poprosi�, abym na mistrza zaczeka� w salonie, do kt�rego otworzy� mi drzwi na wProst wej�cia. Traktowa� mnie z nadmiern� poufa�o�ci�, pr�cz go czu�em si� onie�mielony z powodu mojej s�abej francuszczyz-y- Tote� rozsta�em si� z nim z rado�ci� i wszed�em do imponuj�cego salonu. Przede wszystkim uderzy� mnie widok dw�ch forte- 91 >raz bardziej ^^'rfod-Czulem �� �-�^ weszla inna """pl^Swska - *id^^ojM I 92 � Wiele mi�ych rzeczy s�ysza�em o panu od profesora Joachima, kt�rego podziwiam i szanuj� � powiedzia�. � Ciesz� si� tak�e, �e jest pan Polakiem � doda�, klepi�c mnie dobrotliwie po ramie-niU � A teraz... niech pan zagra co�, na co pan ma ochot�. I wtedy pope�ni�em wielki b��d, b��d w�a�ciwy wielu m�odym pianistom w podobnych okoliczno�ciach � o czym mia�em przekona� si� p�niej. Zamiast utworu, kt�ry mog�em odegra� z �atwo�ci�, jak najkorzystniej prezentuj�c sw�j talent, wybra�em drug� cz�� Wariacji na temat Paganiniego Brahmsa, czego jeszcze w pe�ni nie opanowa�em, po to tylko, by zaimponowa� najtrudniejszymi pasa�ami. Zosta�em te� za to srogo ukarany, myl�c si� wielokrotnie, tym bardziej �e by�em utrudzony i podenerwowany. Kiedy sko�czy�em, zwiesi�em ze wstydem g�ow�. �To ju� ko-niec � pomy�la�em. � Zaraz poka�e mi drzwi." Ale nie, przeciwnie, sta� si� jeszcze bardziej mi�y i serdeczny. � M�j drogi m�odzie�cze � powiedzia� � niech pan nie upada na duchu z powodu kilku fa�szywych nut. Wiem, �e to nie wszystko, na co pana sta�, za to mog�em si� przekona�, jak bardzo jest pan utalentowany. �Aha � pomy�la�em. � M�wi tak przez wzgl�d na Joachima..." Wsta�em, got�w do wyj�cia. � Nie opuszcza pan nas jeszcze, prawda? � powiedzia�. � Mam nadziej�, �e zostanie pan na obiedzie? � i nie czekaj�c na odpowied�, obj�� mnie ramieniem i zaprowadzi� do jadalni. Podda�em si� bez reszty jego urokowi. Pani Paderewska czeka�a ju� na nas, a gdy ca�owa�em j� w r�k�, nie wspomnia�a nawet, �e widzia�a mnie ju� wcze�niej. Zasiedli�my do sto�u we tr�jk�: staruszka nie pojawi�a si�. Dowiedzia�em si�, �e to ciotka pani domu i �e posi�ki spo�ywa u siebie w pokoju, ale wstaje o pi�tej rano, �eby nakarmi� konkursowe kury pani Paderewsikiej. By�a w i�cie biblijnym wieku � mia�a -os oko�o dziewi��dziesi�ciu pi�ciu lat! Rozmowa przy stole toczy�a Sl� bardzo �ywo. Paderewski by� �wietnym causeurem, m�wi� g�osem wysokim, przypominaj�cym g�os recytuj�cego tenora, lekko sepleni�c przy wymawianiu litery �s", tak �e s�ysza�o si� �sz" lub ^ z lekkim po�wistem. Efekt by� urzekaj�cy. Doskonale pojmo-SWQen?' dlaczego zyska� s�aw� jednego z najwi�kszych m�wc�w ^yn Czas�w; z �atwo�ci� rozprawia� zreszt� w pi�ciu j�zykach. g�o�ne -Z teg.� obiadu �eszcze wi�cej przyjemno�ci, gdyby nie pr2y stU,Wag* Pam Paderewskiej o moich �w�a�ciwych manierach" wypow? ri ^waza�em, �e takie komentarze co do mego zachowania, �v} an W mo^eJ obecno�ci, s� w z�ym gu�cie i z satysfakcj� Po obied�-' �e Pan Paderewski marszczy� brwi z dezaprobat�. Zle Przerwa� moje wylewne podzi�kowania i zaprowadzi� 93 mnie do frontowego hallu, wybra� ze stojaka pi�kn� lask� now� zako�czon� ga�k� z ko�ci s�oniowej i powiedzia� w�a�ciwy^ sobie, niezwykle ujmuj�cym tonem: � M�ody przyjacielu, poniewa� m�j pow�z nie mo�e pana teraz zawie�� na stacj�, b�dzie pan zmuszony p�j�� pieszo... Ale to bardzo niedaleko, a ta laska panu pomo�e. Mo�e j� pan zatrzyma� na pami�tk� naszego spotkania. Niech pan z�apie pierwszy poci�g d0 Lozanny, szybko spakuje swoje rzeczy i zaraz tu wr�ci: mamy go�Ci na kolacji i b�dzie si� pan musia� przebra�. Mam nadziej�, �e mo�e pan zatrzyma� si� u nas przez pi�� dni, a� do naszego wyjazdu do Aix-les-Bains. Wszystko to powiedziane zosta�o tak, jakbym by� bliskim krewnym. Czu�em si� bardzo wzruszony i nie mog�em wydusi� z siebie s�owa, ale mistrz domy�li� si�, co prze�ywam, i tylko si� u�miechn��. Wyszed�em, pod�piewuj�c i pogwizduj�c i nie tyle poszed�em, co pobieg�em na stacj�. Nie min�y dwie godziny, gdy by�em ju� z powrotem w Morges i wzi��em z dworca doro�k� do Riond Bosson. Kamerdyner Marcelim zaprowadzi� mnie do pokoju na drugim pi�trze, przestronnego i wygodnego, z loggi� i idealnym widokiem na Mont Blanc. Przebra�em si� w czarny garnitur i czarne p�buciki (jedyny wieczorowy str�j, jakim dysponowa�em) i zszed�em na d�, do gospodarzy. Go�cie ju� przybyli: trzy ameryka�skie ma��e�stwa w �rednim wieku i pewien Szwajcar. Zosta�em przedstawiony, ale nazwisk nie dos�ysza�em. Rozmowa toczy�a si� po angielsku, w j�zyku, kt�ry rozumia�em, ale kt�rym nie mia�em jeszcze odwagi m�wi�. Kolacja by�a wy�mienita i podana w spos�b nad wyraz wykwintny. Pami�tam, �e jad�em wtedy po raz pierwszy langust� i pi�em r�owego szampana, szczeg�lnie lubianego przez pana domu. Gdy w salonie podano kaw�, pan Paderewski powiedzia� go�ciom par� pochlebnych s��w na m�j temat, po czym poprosi�, abym co� zagra�. Tym razem by�em ju� we w�a�ciwym nastroju. Z sercem wykona�em moje ulubione utwory Brahmsa, dwie rapsodie i intermezzo, a tak�e impromptu Chopina. Gdy sko�czy�em, Paderewski zerwa� si� na r�wne nogi i u�ciska� mnie: � Od razu wiedzia�em, �e ma pan wielki talent. Napisz� m profesora Joachima o tym wyst�pie. Go�cie tak�e obdarzyli mnie wieloma komplementami, odnios�e� jednak wra�enie, �e w obecno�ci Paderewskiego nie o�mieliliby � zbytnio chwali� �adnego pianisty � wyra�ali si� raczej do�� h� no. Po ich wyj�ciu ten wielki cz�owiek odprowadzi� mnie do P�l rozsiad� si� wygodnie na niskim fotelu i po ojcowsku zacz�� wyli tywa� mnie o rodzin�, o Polsk�, o okoliczno�ci zetkni�cia si� z jor 94 hme, s�owem � o ca�e moje �ycie. Nie wiem, czy to pod wp�y-jego osobistego uroku i szczerego zainteresowania, czy te� oowodu nieczystego sumienia w zwi�zku z ostatnimi tygodniami Z Berlinie, odczu�em jednak potrzeb� opowiedzenia mu o wszystkim, co mi le�a�o na sercu. Cho� nie widzia�em w jego oczach aprobaty, gdy snu�em smutn� nowie�� o matce, podobnie jak zacny Joachim okaza� mi du�o zrozumienia: __, Arty�ci musz� przeby� trudn� drog�, zanim odnajd� swoje �ejsce � powiedzia� jakby troch� do samego siebie. � Kariera lekarzy, prawnik�w czy in�ynier�w wytyczona jest jasno i prosto, natomiast my, biedni arty�ci, �yjemy wci�� pe�ni w�tpliwo�ci. Wsta� z krzes�a, przez chwil� spacerowa� po pokoju, pal�c papierosa, po czym usiad� znowu i zacz�� mi opowiada� rozdzieraj�c� serce histori� swego �ycia. Poniewa� jest to dzi� rzecz powszechnie znana, nie b�d� si� nad tym rozwodzi�, musz� tylko wspomnie� o jego synu jedynaku. Biedny ch�opiec urodzi� si� ze straszn� deformacj� czaszki i ca�kowitym parali�em ko�czyn. Matka zmar�a przy porodzie, biedny sierota pozosta� wi�c pod opiek� dziadka, a potem przysz�ej macochy. Ch�opiec by� niezwykle inteligentny, o anielskim wr�cz usposobieniu, ojciec uwielbia� go. � Zbyt rzadko go widywa�em � powiedzia� Paderewski. � Liczne podr�e koncertowe sprawi�y, �e sp�dzili�my razem w tym domu zaledwie ostatnich kilka lat, a potem... � urwa�. � Zmar� par� miesi�cy temu... � g�os mu si� za�ama�, by� bliski �ez. � Marcellin � podj�� po chwili � wie pan, m�j kamerdyner, piel�gnowa� go i troszczy� si� o niego jak matka, traktujemy go teraz jak cz�onka rodziny. Jest moim s�u��cym, sekretarzem i przyjacielem. Wyczerpany wzruszeniem, mistrz �yczy� mi dobrej nocy, ale przed wyj�ciem doda�: � Niech pan sobie tych m�odzie�czych zmartwie� nie bierze zbytnio do serca... Widzi pan, w �yciu artysty bywaj� sprawy o wiele trudniejsze. Ta d�uga opowie�� zrobi�a na mnie ogromne wra�enie. �A wi�c � Jest ten s�awny, szcz�liwy, bogaty, wielki Paderewski?" � my�la�em ze zdumieniem, u�wiadomiwszy sobie, �e oto stan��em ^ obliczu jednej z najbardziej nieszcz�liwych istot ludzkich, jakie ^ykolwiek w �yciu spotka�em. Nazajutrz widzia�em go tylko przelotnie. Przes�a� mi wiadomo�� zez Marcellina, proponuj�c, bym odwiedzi� profesora Budd�, z^aciela Bartha w Lozannie. M�j list polecaj�cy do profesora zosta� niezmiernie serdecznie. Starszy pan okaza� si� i przedstawi� mnie swojej rodzinie, kt�ra zatrzyma�a mnie 95 ;.:.;:.I i *nie na wieczorem wr�ci�e BoS P�nym wiecz" g0 dnia. y dni pobytu w E tete** cay jawi na Pracowa� nad W .rza]�c^ dieiSZ!rze pomnie P"es; p co e medost lo cz�stoP obie. dz ^azem do ogrodu by _ tQ Marcem chodzili�my razem n&szych wys pracodawc�^ w PartiQ ^fnagfocS ustanawiane P�^e grywajmy troc^ ^ zazwycza] nagr ^ampanem, a po ^^ ze atrzy . to Zosta�em na 96 mam byc * powrotem w BerHme Bartha' CZy ^ ZJaTidi rozk�ad jazdy i ^ ju� za p� godziny e najlepiej b�dzie si� bez Gene- l 3SS P�owltaP�a ffii wo�aj, "^Wyjecha�a, wyjecha�a! m��,em s�owa wykrztusi�, i nagle tak wstrz��ni�ty, ze me mog�eir^ s��w yta� b�agac 12 Profesor Joachim zachwycony by�vlifae1^tOttoySenSa w�tpli-rewskiego. �Ch�opiec ma autentyczny �eiL rzepOwiadam mu wo�ci � napisa� mi�dzy innymi nns^z h s��w 0 mojej wspania�� przysz�o��." Dorzuci� tez kilka uprze3mycn osobie i ponowi� zaproszenie na lat�; nadzieje � zauwa�y� - No widzisz, spe�ni�y si� wsz^1ce6^Szgodz-�a si� z nami i zo-Joachim. - Twoja matka koniec koncow z�oazi* o iata w towa-stawi�a ci� w spokoju, a sposobno�� .SP^S cz�owieka bardzo rzystwie prawdziwie szlachetnego i wieJKiego d��t,rk ci�g�e jeszcze wstr�ty cucony pe�nym wyrzut�w listem od ciotki Pokonany by�em o swojej racji. Ml�y staruszek, pan Martin Levy, na temat ca�okszta�tu sytuacji. m�J� �sob� ^P�nowa�o mU 2a�0 J6g0 Wiar� W m�j� ?^m Z C2as' abym rozsta� si� z Barthem ie) )Zabija we mnie zapa� do muzyki... biad i roz- Paderew- on �e nad- ? jego e) � Frau Engelmann �doda� � jest tego samego zdania, Joachim za�, cho� nie m�wi tego otwarcie, z pewno�ci� nie b�dzie si� sprzeciwia�. Moja odpowied� brzmia�a: � Nie, to niemo�liwe. Nie m�g�bym nagle opu�ci� cz�owieka, kt�ry okaza� mi tyle oddania, nie bra� przez tyle lat pieni�dzy i po�wi�ci� mi tak wiele swego cennego czasu... Czuj�, �e to by go z�ama�o. Pan Levy uzna�, �e jestem zbyt sentymentalny, ale wysun�� inn� propozycj�: � Moja c�rka jest �on� profesora bakteriologii na uniwersytecie w Marburgu; to �liczne miasteczko, bardzo przypominaj�ce Heidelberg. Chc�c by� blisko c�rki i wnuk�w, wynaj��em tam na lato will�. Mo�e by� pojecha� ze mn�? Za�atwi� z Joachimem, �eby przed�u�y� ci wakacje o dwa, trzy tygodnie. A do Szwajcarii b�dziesz m�g� uda� si� wprost z Marburga. By�em oczarowany tym pomys�em, ale ba�em si� reakcji Bartha. I mia�em racj�. Kiedy si� o tym dowiedzia�, zawrza� gniewem, najbardziej za� rozw�cieczy�o go to, �e Paderewski zaprosi� mnie za po�rednictwem profesora Joachima, ignoruj�c jego prawo do decydowania o moim losie. � Je�li on do mnie nie napisze, to nie pozwol� ci tam jecha� � o�wiadczy�, a zabrzmia�o to jak ultimatum. Pan Levy, dowiedziawszy si� o wszystkim, nawi�za� dyplomatyczn� korespondencj� z Paderewskim i sk�oni� go do wys�ania depeszy do Bartha z pro�b� o zezwolenie �Pa�skiemu utalentowanemu uczniowi na sp�dzenie lata w charakterze naszego go�cia". Tak wi�c Barth porzuci� swe obiekcje, ja za� uszcz�liwiony, przygotowywa�em si� do sp�dzenia d�ugiego, rozkosznego lata. i Przestronna i wygodna willa pana Levy zbudowana by�a na wzg�rzu g�ruj�cym nad miastem, sk�d rozci�ga� si� widok na stary zamek po�o�ony na wzg�rzu przeciwleg�ym. Wszystko tu by*0 w bardzo dobrym gu�cie: boazerie z jasnego drewna, �adne urn�* blowanie, �azienki ze wszystkimi nowoczesnymi urz�dzeniami, a na* wet znakomity fortepian Bechsteina. Pan domu cz�� s�u�by spr� wadzi� ze swej rezydencji w Berlinie: mieli us�ugiwa� tylko na^ dw�m! Nic dziwnego, �e szybko odzyska�em dobry humor. C�r*8 pana Levy � m�oda, ciemnooka i pe�na wdzi�ku kobieta, obdarz* na by�a �wietnym i dobrze wyszkolonym g�osem. Akompaniowa�6" jej do pie�ni Schuberta i Brahmsa, rych�o te� zostali�my serdec nymi przyjaci�mi. Jej m��, s�ynny uczony, asystent profe^ Williama Jennera, mia� wygl�d typowego naukowca: nosi� z najwy�sz� godno�ci�, ca�kowicie pozbawiony by� poczucia 98 ru i absolutnie niemuzykalny. W willi pana Levy jada�o si� smacznie i wykwintnie; by� prawdziwym koneserem! Podejrzewam, �e w�a�nie pobyt w jego domu zapocz�tkowa� moj� d�ugotrwa�� karier� smakosza. Truite au bleu, joie gras, raki w koprze, kaczka a la rouennais oraz wiele innych podobnych arcydzie� sztuki kulinarnej stanowi�o nowo�� dla mego niewyrobionego podniebienia � prze�ywa�em pierwsze rozkosze wtajemniczenia w wyrafinowane tajniki smaku. Takie �ycie, beztroskie i przyjemne, trwa�o trzy tygodnie; a potem nadszed� czas wyjazdu do Szwajcarii. Musz� przyzna�, �e mia�em porz�dnego stracha przed t� drug� wizyt� u pa�stwa Pade-rewskich! Przede wszystkim po�egnanie z Barthem pozostawi�o mi niemi�e uczucie moralnego d�ugu w stosunku do niego. Powiedzia� w�wczas z patosem w g�osie: �� No tak, teraz oczywi�cie b�dziesz pobiera� nauki u Paderew-skiego? � Ale� nie, sk�d�e... � odpowiedzia�em z przekonaniem. � Zosta�em zaproszony wy��cznie jako go�� i rodak. U�miechn�� si� smutno, nie przekonany, ja za� wyjecha�em z zadr� w sercu. Pan Levy wraz z ca�� rodzin� odprowadzi� mnie na dworzec. Tym razem podr�owa�em w warunkach komfortowych, gdy� m�j h�Jny protektor za�atwi� mi przedzia� w wagonie sypialnym. Atmosfera w Riond Bosson zmieni�a si� znacznie od czasu moich pierwszych odwiedzin. � Dom jest pe�en go�ci � powiedzia� Marcellin, wnosz�c moje rzeczy tym razem do ma�ego pokoiku. � Mistrz ci�ko pracuje � doda�. � Przygotowuje repertuar na zbli�aj�ce si� tournee i komponuje sonat� fortepianow�; schodzi tylko na posi�ki. Znaczy�o to, �e spotkam go dopiero podczas obiadu. Pani domu r�wnie� nie udziela�a si�, co mniej mnie martwi�o. Dla zabicia czasu zszed�em do hallu, zaj��em swoje ulubione miejsce i zabra�em si� 0 czytania gazet. Wkr�tce pos�ysza�em, �e Paderewski zacz�� pra-owac. Gra� d�ugie fragmenty swojej Sonaty, wiele z nich by�o no�J.uz 2nanych, gdy� s�ucha�em ich cz�sto podczas pierwszej byt- sie � ^ S*� Song wzywaj�cy na obiad i go�cie natychmiast zacz�li � � przybywali z ogrodu lub schodzili po schodach. Wrazenie nader niejednorodne, jak gdyby nie mieli PrzyvvV Wspolneg�- Niebawem pojawi�a si� te� pani Paderewska; Przed \ � mn*e do�� serdecznie, nie zadaj�c sobie jednak trudu ftiinut awier*ia mnie komukolwiek. Wreszcie, z oko�o dwudziesto->Wyrn op�nieniem, do hallu wszed� Paderewski. Stwierdzi- 99 S� Pani doffiu. - ed �niadaniem nie wygl�daj�cej butli, dorzuci�a: ^ � Teraz prosz� wzi�� jedn�, a ]uxro musi pan po�kn�� jeszcze dwie. ^i^-m Nazaiutrz, kiedy Obieca�em i wycofa�em sie. do swojego P^g^^^ pani� z butelk� w r�ku schodzi�em do jadalni, U3rza��m k�amStewka, Nossigow� popijaj�c� kaw�. Przyzna�em si� je]|do �&� jakim pos�u�y�em si� poprzedniego wieczora, i *&L"*> ^ P nienem za�y� teraz lekarstwo, kt�rego nie ^��L* powiedzia- ~ Oczywi�cie, �e nie musi pan bra� tych pigu��* i*> �a.~ Mog�yby nawet zepsu� panu �o��dek czyta�em gazet� Odetchn��em z ulg�. Po jakim� czasie, gdy ^y mnie hallu, pani Paderewska ubrana w szlafrok zawo�a�a a z kru�ganka: ~~ I co, wzi�� pan pigu�ki? �miertelnie przera�ony tonem jej g�osu Nie, prosz� pani. Czuj� si� dzi� znacznie i di� i �b ich nie za�ywa� l�kliwie: ie^ SS^SriSSsS�^S� ^-a^iri^^^^za^aT - do sweg0 ^t^^^S^^a *I Paderewska tez s�owa M . ..��� .;^�TQ"li 20&C1 lieWaU go^ci - ^laCii zgromadzi� nas w hallu, gdzie czekaU�my jak zawsze 101 100 � :. pana domu, kt�ry pojawi� si� wreszcie z marsem na czole i gniewn� min�. Podszed� wprost do pani Nossigowej i hukn��: � A wi�c podejrzewa pani moj� �on� o ch�� wytrucia naszych go�ci? Biedaczka popatrzy�a na mnie z konsternacj�, wybuchn�a p�aczem i uciek�a, za ni� za� pospieszy� jej m��, kt�ry poj�cia nie mia�, o co tu chodzi. Daremnie usi�owa�em wyja�ni� wszystko Pa-derewskiemu; przez ca�y obiad pozosta� w gniewnym nastroju. Nikt si� nie odzywa� pr�cz Jaczewskiego, kt�rego opowie�ci ca�kiem nie d propos by�y przez wszystkich ignorowane, ja za� poczu�em g��boki niepok�j, u�wiadomiwszy sobie, jak silny jest wp�yw pani Paderewskiej na m�a. Nieco p�niej mistrz przeprosi� pani� Nossigow�, ale w ich uprzedni^ serdecznych stosunkach pojawi�o si� co� wymuszonego; po jakim� tygodniu Nossigowie wyjechali. Inny incydent potwierdzi� moje przeczucia. Pan Charles Stein-way, w owym czasie szef s�awnej wytw�rni fortepian�w, kt�ry wprowadzi� Paderewskiego na teren Stan�w Zjednoczonych, zapowiedzia� przybycie do Genewy i na nast�pny dzie� zosta� zaproszony na obiad w Riond Bosson. Wszyscy byli�my wprost oczarowani jego prostot� i bezpo�rednio�ci�. Siedz�c mi�dzy panem a pani� domu, zainicjowa� o�ywion� rozmow� na tematy muzyczne. W pewnym momencie honorowy go�� zapyta� Paderewskiego, jaki fortepian uwa�a za drugi po steinwayu. � Niew�tpliwie erard. � Jak mo�e pan twierdzi� co� podobnego! � zawo�a� Amerykanin, wznosz�c r�ce do g�ry. � Erard to instrument przestarza�y. Owszem, ma pewne zalety mechaniczne, ale brzmi zupe�nie jak klawikord. � Doskonale potrafi� wydoby� z niego pi�kne brzmienie � odpowiedzia� do�� ostro Paderewski. � Ale� tu nie ma por�wnania z bechsteinem, tak pod wzgl�dem tonu, jak i mechaniki � wo�a� zniecierpliwiony pan Steinway.iB Nie wyobra�am sobie pianisty, kt�ry przedk�ada�by erarda ta bechsteina! � Tak si� sk�ada, �e jestem pianist�, i mog� pana zapewni�, �e jest pan w b��dzie � odpar� ze spokojem Paderewski, u�miechaj! si� ironicznie. Fabrykant fortepian�w roze�mia� si�, absolutnie nie przekonaj W tym momencie pani Paderewska, kt�ra tej wymiany s�ucha�a z rosn�c� irytacj�, zawo�a�a nagle, d�awi�c si� z �o�ci: � Nie znios�, aby ktokolwiek pozwala� sobie zwraca� si�, zuchwale do mistrza! Pan Steinway podni�s� si� z krzes�a i opu�ci� pok�j. Zapano1 102 nWila powszechnej konsternacji. Paderewski wybieg� za go�ciem w nadziei, �e sk�oni go do powrotu, ale to mu si� nie uda�o. yy chwil� p�niej honorowy go�� wyjecha� do Genewy. Mistrz bardzo cz�sto grywa� mi d�ugie fragmenty swej Sonaty, kt�r� zacz��em poznawa� i lubi�. Musz� przyzna�, �e w�asne kompozycje gra� z idealnym smakiem, nie zniekszta�caj�c frazowania, jak to czyni� w innych utworach. Raz, gdy poprosi� mnie, bym zagra� mu kilka utwor�w, nad kt�rymi ostatnio pracowa�em, okaza�em nies�ychan� wprost zuchwa�o��, b�agaj�c go, aby nie udziela� mi poucze�, gdy� mog�oby to urazi� profesora Bartha. Ka�dy mniej wybitny artysta poczu�by si� dotkni�ty tak� pro�b�, ale Paderewski, cho� przez moment zak�opotany, pochwali� jednak moj� lojalno�� u�miechem pe�nym wyrozumia�o�ci. D�ugie letnie wakacje dobiega�y ko�ca i mimo wrodzonego lenistwa sam zacz��em odczuwa� potrzeb� powa�niejszej pracy. W Riond Bosson �wiczy�em bez zapa�u na pianinie znajduj�cym si� w ma�ym pawilonie w ogrodzie. Uwa�a�em, i� rzecz� znacznie bardziej interesuj�c� jest przys�uchiwanie si�, jak mistrz pracuje nad swoj� Sonat�. W ci�gu ostatnich dni pobytu widywa�em go rzadko; absorbowa� go bez reszty pan Jaczewski i przygotowania do tournee po Rosji, �wiczy� wi�c ca�ymi dniami. Ale zszed�, aby mnie po�egna� � polskim zwyczajem uca�owa� mnie w oba policzki i �yczy� szcz�liwej drogi. Poprzedniego wieczora podzi�kowa�em ju� za wszystko pani Paderewskiej, kt�ra pomacha�a mi tylko r�k� z kru�ganka. Wyje�d�a�em z Riond Bosson z sercem przepe�nionym wdzi�czno�ci�. Po ol�niewaj�co barwnej Szwajcarii Berlin wyda� mi si� zimny i szary. Jesienne deszcze dzia�a�y przygn�biaj�co na moje zwykle weso�e usposobienie. Zn�w zacz��em je�dzi� z lekcji na lekcj�, godzinami wyczekuj�c na omnibus. Profesora Bartha wyra�nie usatysfakcjonowa� m�j punktualny powr�t, zw�aszcza gdy upewni� si�, e nie studiowa�em u Paderewskiego. Pod moj� nieobecno�� przeprowadzi� si� do nowego mieszkania, s�onecznego i mi�ego, przy rnodnej Tauenzienstrasse. Minionej wiosny zmar�a jego macocha, raz wi�c mieszka� sam z siostr�, kt�ra zacz�a troskliwiej nim si� Piekowa�; na sto�ach pojawi�y si� wazony ze �wie�ymi tulipanami, stein*Um*eniem te� zauwa�y�em du�e popiersie Antoniego Rubin-umieszczone jako g��wna ozdoba pokoju muzycznego. Sam l* si� bardziej ludzki, bardziej swobodny, i dzi�ki temu wzajemne stosunki by�y teraz cieplejsze i jakby bardziej bez-f- Posun�� si� nawet do tego, �e zaprosi� mnie kiedy� na homarem, s�ysza� bowiem, jak bardzo ten przysmak lubi�; wybrali�my si� do drogiej restauracji, kt�rej specjalno�ci� awy rybne, i tam raczyli�my si� kr�lewskim daniem. tak by�y 103 eistotnych, jest w BerUnie! Jak to mmmmm Stolikiem do kawy oraz mi�kkie fotele _ nastr�j ciep�a i komfortu Barman podszed� do * _ Zjedli�my podwieczorek a potem {a Q nieco Pie^ pianu i zacz�� gra� swoje komP^f"fe% Jutworem niezwykle ro nalnym tytule �Per aspera ad astra ?* kt�rego Hanna mantycznym, zale�nym silnie od Czajko autentyczn�^?1 uwielbia�. Mimo to wyczuwa�o si� ^^yderyk gra� swobodnie, racj�; tematy by�y naturalne i p�ynne, s�uchaj�cemu przejrzy�cie i z zapa�em, kt�ry ^ziet� ffi , arnbi Jego Fantazja na fortepian z �rk est'J�;kterze nie mia� w sob e nyn, Utw�r 0'zdecydowanie poi skunch� akt^ ^ ___ ^^^ ale nic z pos�pnego nastroju symfonii, brzm_ urokliwym- przypomina� raczej Pj^ewskieg tylko powie- a Nie�atwo mi opisa� t� pierwsz� ^^Hnteligencja i ^ital-d^�, �e mia�a w sobie co� ^^^�cje, tak doskonale ode-no�� Fryderyka jego interesuj�ce kompozycje, koinfort jego ***. przyjemno��gm6wienia z nim po V^T^ faklm w�wcza ^ FrydeTyTa, Wo^resurt^^P^S: cTaW komfort jego grane, przyjemno�� m�wienia z nim po P __ jaki: Po�oiu sprawi�y, �e niedojrza�y jeszcze ch�opiec by�em- poczu� sie ZUpe�nie bezbronny._____Vniacii, s m w�wczas ^iuYpwwi�^�e niedojrza�y jeszcze cnioPi~ - --Z�em- poczu� si� ZUpe�nie bezbronny. koiacji, serwowanej beryle zatrzyina� mnie tego ^^(Sta Kuchnia by�a r^ej jadalni na pierwszym pierze pensjo> ^ ma�yin ^konuta, Fryderyk i ja usiedli�my we a ^ stoliku, sk�d mo�na by�o obserwowa� pozosta�ych biesiadnik�w. Dzi�ki zabawnym, nierzadko z�o�liwym komentarzom Fryderyka pod koniec kolacji o wi�kszo�ci z nich wiedzia�em ju� wszystko. P�niej przedstawi� mnie co bardziej interesuj�cym wsp�lokato-rom, mi�dzy innymi dw�m malarzom, utalentowanym � jak twierdzi�; jeden okaza� si� Niemcem, bardzo gadatliwym; drugi Szwed, milcza� jak ryba. Pozna�em te� pewn� dam�, bardzo atrakcyjn� m�od� niewiast�, �wie�o rozwiedzion� ze s�awnym dramaturgiem. Jej makija�, szczup�a figura i g��boki, melodyjny g�Os zaintrygowa�y mnie; zdawa�o mi si� te�, �e pozostaje z Fryderykiem w jak najlepszej komitywie. Pocz�wszy od tego dnia, Berlin zmieni� dla mnie charakter, sta� si� jakby nowym miastem. Pierzch�y wszystkie dotychczasowe zmartwienia, przesta�em po prostu o nich my�le�. Moje �ycie obraca�o si� teraz wok� Fryderyka, widywa�em go codziennie, pomaga�em mu w przygotowaniach do koncertu i aktywnie uczestniczy�em w jego �yciu. Dzi�ki hojnym przekazom z domu sta� go by�o na cz�ste zapraszanie mnie do siebie na posi�ki, do teatr�w i na koncerty, a tak�e do drogich restauracji. Innymi s�owy � pokaza� mi �ycie, jakiego dot�d nie zna�em. Rozmowa z nim by�a nieustaj�c� przyjemno�ci�, bez wzgl�du na to, czy rozprawiali�my o muzyce, literaturze, sztuce czy o ludziach; jego b�yskotliwa inteligencja sprawia�a, �e cokolwiek powiedzia�, brzmia�o interesuj�co; w�ada� zreszt� biegle pi�cioma j�zykami. U podstaw naszej przyja�ni le�a�a, rzecz jasna, muzyka: na-j mi�tiiie dyskutowali�my o kompozytorach, wykonawcach, dyrygentach. Coraz to doskakiwali�my do fortepianu, chc�c dowie�� tego czy owego. Nauczy�em go kocha� Brahmsa, kt�rego uprzednio zna� bardzo niewiele, on za� z kolei sprezentowa� mi i�cie boski| podarunek � odkrycie prawdziwego, autentycznego Chopin Chcia�bym szczeg�lnie mocno podkre�li� ten wielki d�ug wdzi�czno�ci, jaki u niego zaci�gn��em, i poprosi�- czytelnik�w, by i lekcewa�yli tej deklaracji. Chopina zna�em, oczywi�cie, do�� dobrze. Wiele jego utworW s�ysza�em na koncertach i prywatnie, ale w Niemczech tw�rczo-5' t� uwa�ano cz�sto za � jak to tu nazywano � muzyk� salo* w�; parokrotnie s�ysza�em te� interpretacj� Paderewskiego, j? jego cz�sto przesadne dowolno�ci w tempach i ekspresji nie tra� mi do przekonania. I tak sko�czy�o si� na tym, �e przyswoi sobie powszechne zdanie o Chopinie jako o m�odej, chorowitej * mantycznej postaci, kompozytorze sentymentalnej muzyki fortel nowej, eleganckiej i trudnej, lecz niezdolnej wyrazi� nic pr�cz lancholii. Chopin stanowi� pasj� Fryderyka. Harman nie by� wielkim pianist� � przeszkadza� mu brak pami�ci oraz pewne niedostatki techniczne � ale jego Chopina cechowa�o "w�a�ciwe brzmienie, poniewa� rozumia� prawdziw� mow� tej muzyki: mazurek t�tni� rytmem polskiej ziemi, polonez mia� dostojno�� i moc, scherzo czy ballada � wielk�, w�a�ciw� im nami�tno��, walc by� pe�en uroku i elegancji. Zaiste, zacz��em u�wiadamia� sobie, �e teraz dopiero s�ucham muzyki Chopina w jej w�a�ciwym brzmieniu! Z g��bokiego, intuicyjnego zrozumienia tego geniusza przez Harmana wywodzi�a si� wi�c w znacznym stopniu moja w�asna inspiracja, obudzona przez polskiego mistrza. Zupe�nie niezale�nie od naszych nieko�cz�cych si� dyskusji muzycznych i intelektualnych lubi�em s�ucha� barwnych opis�w Warszawy, �ycia w Polsce, rodziny i w�asnych prze�y� mego przyjaciela. Posiada� rzadki dar opowiadania, dzi�ki czemu mog�em sobie dok�adnie wyobrazi� ka�de wydarzenie, ka�d� wspomnian� przeze� posta�. Jego opowie�ci tak mnie fascynowa�y, �e w por�wnaniu ze �wiatem, kt�ry on przede mn� roztacza�, wszyscy i wszystko wok� mnie blad�o. Niema�� rol� w tym zainteresowaniu odgrywa�o te� moje wrodzone umi�owanie Polski. Fryderyk opowiada� mi o swych trudno�ciach z ojcem, kt�ry nie wierzy� w jego talent; dlatego te� zbli�aj�cy si� koncert mia� dla� tak donios�e znaczenie. Ale z mi�o�ci� wyra�a� si� o matce, kt�ra rozumia�a jego ambicje i sama by�a bardzo muzykalna. Kt�rego� dnia o�wiadczy� mi, �e matka i m�odsza siostra przyjad� na to wielkie wydarzenie. W miar� jak zbli�a� si� �w donios�y dzie�, coraz mocniej anga�owa�em si� w t� imprez�, b�aga�em przyjaci� o wykupywanie bilet�w na koncert, zachwala�em im Fryderyka i che�pi�em si� nasz� przyja�ni�. Moi m�odzi przyjaciele muzycy, jak Fritz Miiller i wielu innych, okazywali zainteresowanie i obiecywali przyj�� na kon--ert, ale starsze pokolenie by�o do�� pow�ci�gliwe. Wsz�dzie wyczuwa�o si� niemieckie uprzedzenie do niegerma�skiej muzyki. Barth si�owa� mnie zniech�ci�, twierdz�c, �e s�ysza� o Harmanie niepochlebne opinie, ale wyjawi� ich �r�d�a nie chcia�. Winterowie "! niezadowoleni z mojej ci�g�ej nieobecno�ci i z tego, �e coraz n^r ziej si� od nich odsuwam, a przy tym niepokoi�y ich moje p�- odn � r�^ �*� domu; zazdro�� pani Winterowej oraz poczucie owiedzialno�ci pana Wintera poda�y tu sobie r�ce. Ale ku stko mi[.w*elkiemu zadowoleniu na lekcjach i w nauce mimo wszy- tiotyg � . *em Post�py � po prostu dlatego, �e odkry�em w sobie zainteresowanie dla muzyki i dla �ycia w og�le. Na d * Przed koncertem matka i siostra Harmana przyje-ina i wynaj�y apartament w jego pensjonacie. Tego 107 Siostr� oka- m ^SkodU* iiem opuszcza� P�We ,^�. opuszcza� 108 nazbyt przypomina� Czajkowskiego, tylko specyficznie polska, naiwna �wie�o�� by�a osobistym wk�adem Harmana � cech� charakterystyczn� wszystkich jego kompozycji. Fryderyk dyrygowa� swoj� Symfoni� niepewnie, nie pozwalaj�c swobodnie p�yn�� muzyce, co k�ad�em na karb chwilowego zdenerwowania. Ale gdy te same niedostatki wyst�pi�y w jego pianistycznym wykonaniu Fantazji, zacz��em si� niepokoi�. Zda�em sobie nagle spraw� z powa�nej luki w ca�okszta�cie jego struktury muzycznej. Mimo to pi�knie akompaniowa� niemieckiej �piewaczce wykonuj�cej jego pie�ni. Koncert dobieg� ko�ca bez zak��ce�; mo�na by go nawet uzna� za sukces, wzgl�dny sukces; Fryderyk spodoba� si� publiczno�ci, oklaskiwano go wi�c do�� gor�co. On sam wygl�da� na zachwyconego tym gor�cym aplauzem, matka za� i siostra by�y pe�ne entuzjazmu. Jak si� dowiedzia�em, na J�zefie Hofmannie najwi�ksze wra�enie zrobi� wyst�p Fryderyka w potr�jnej roli. Po koncercie Hofmann i ja udali�my si� z Harmanami na kolacj� do dobrej restauracji, gdzie na cze�� udanego debiutu Fryderyka szampanem pili�my jego zdrowie. Po koncercie opinie publiczno�ci by�y podzielone, ze zrozumia�� obaw� czeka�em wi�c na poranne recenzje prasowe. Gazety berli�skie zamie�ci�y obszerne relacje i na og� odnios�y si� do� przyja�nie. Najbardziej podoba�y si� pie�ni Harmana, chwalono te� jego gr�, cho� niewiele miano do powiedzenia o utworach orkiestrowych. Przez kilka nast�pnych dni wszystkie wolne godziny sp�dza�em z Harmanami. Basia, siostra Fryderyka, okaza�a si� niebezpieczn� ma�� kusicielk� i coraz to przyprawia�a mnie o m�ki Tantala. Ni st�d ni zow�d, bez widocznego powodu wybucha�a te� niepohamowanym �miechem, doprowadzaj�c nas wszystkich do ostateczno�ci. Zaprzyja�nili�my si� serdecznie, cho� na nieco �miesznej zasa-1 � kiedy by�a rozbawiona, pozwala�a mi si� ca�owa�, a ja Przyjmowa�em te regu�y gry, nie maj�c odwagi wyzna�, �e j� ocham. Cz�stym go�ciem pa� by� tak�e J�zef Hofmann i wkr�tce skona�em si�, �e mam w nim niebezpiecznego rywala. N�kany j r��cia-' spostrzeg�em z ulg�, �e Basia zdaje si� nie reagowa� na 281?^' Przeciwnie � wola�a raczej mnie prosi�, bym co� niz s�ucha� wielkiego J�zefa Hofmanna. P�niej dowiedzia- �e prosi� nawet o jej r�k�. zi. ^as* z matk� wprawi� mnie w skrajne przygn�bienie, si� z y,nie Fryderyk, by�bym zupe�nie za�amany. Tote� spotyka�em rezU}t lrn cz�ciej ni� kiedykolwiek. Liczy� na jakie� materialne �rgailizoy swego konce