12896
Szczegóły |
Tytuł |
12896 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12896 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12896 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12896 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
James Thurber
Jednoro�ec w ogrodzie
W pewien s�oneczny poranek cz�owiek, kt�ry siedzia� przy �niadaniu
oderwa� wzrok od jajecznicy i zobaczy�, �e bia�y jednoro�ec ze z�otym
rogiem spokojnie pasie si� na jego r�ach.
Cz�owiek ten uda� si� do sypialni i obudzi� �pi�c� jeszcze �on�.
- W naszym ogr�dku jest jednoro�ec powiedzia�. - Je r�e.
�ona otworzy�a jedno oko i zmierzy�a go nie�yczliwym spojrzeniem.
- Jednoro�ec jest zwierz�ciem mitycznym powiedzia�a i odwr�ci�a si� do
niego plecami. Cz�owiek zszed� powoli na d� i wyszed� do ogrodu.
Jednoro�ec by� tam nadal, teraz buszowa� w�r�d tulipan�w.
- Masz, jednoro�cu - powiedzia� cz�owiek wyrywaj�c lili� i podaj�c j�
zwierz�ciu.
Jednoro�ec zjad� j� z powag�. Rozradowany z powodu odwiedzin
jednoro�ca w jego ogrodzie cz�owiek wszed� na g�r� i jeszcze raz obudzi�
�on�.
- Jednoro�ec zjad� lili� - powiedzia�.
�ona usiad�a i zmierzy�a go zimnym spojrzeniem.
- Jeste� wariatem - powiedzia�a - i ka�� ci� zamkn�� w domu wariat�w.
Cz�owiek, kt�ry nie lubi� takich s��w jak "wariat" i "dom wariat�w", a
ju� szczeg�lnie w s�oneczny poranek, kiedy w ogrodzie pasie si�
jednoro�ec, zastanowi� si� przez chwil�.
- Zobaczymy - powiedzia� i podszed� do drzwi. - Ma po�rodku czo�a
z�oty r�g - doda�. Potem wr�ci� do ogrodu, �eby popatrze� jeszcze na
jednoro�ca, ale jednoro�ec ju� sobie poszed�. Cz�owiek usiad� w ogrodzie i
zasn��.
Jak tylko m�� wyszed� z domu, �ona wsta�a i czym pr�dzej si� ubra�a.
By�a bardzo o�ywiona i oko jej b�yszcza�o. Zadzwoni�a na policj� i do
psychiatry. Powiedzia�a im, �eby natychmiast przyje�d�ali i zabrali kaftan
bezpiecze�stwa. Kiedy przyjecha�a policja i psychiatra, usiedli na
krzes�ach i przygl�dali si� jej z wielkim zainteresowaniem.
- M�j m�� - powiedzia�a �ona - widzia� dzi� rano jednoro�ca. -Policja
spojrza�a na psychiatr�, a psychiatra na policj�. - Powiedzia� mi, �e
jednoro�ec zjad� lili�. - Psychiatra spojrza� na policj�, policja na
psychiatr�. - Powiedzia� mi, �e jednoro�ec mia� po�rodku czo�a z�oty r�g..
Na uroczysty znak psychiatry policja zerwa�a si� z krzes�a i
pochwyci�a �on�. Nie�atwo by�o j� obezw�adni�, bo stawia�a zaciek�y op�r,
ale w ko�cu j� obezw�adniono. W chwili, kiedy j� wi�zano w kaftan
bezpiecze�stwa, wr�ci� do domu m��.
- Czy m�wi� pan �onie, �e widzia� pan jednoro�ca? - spyta�a policja.
- Ale� sk�d - odpowiedzia� m��. - Jednoro�ec to zwierz� mityczne.
- To wszystko, co chcia�em wiedzie� powiedzia� psychiatra. -
Zabierzcie j�. Przykro mi, prosz� pana, ale pa�ska �ona ma kota.
Z�orzeczy�a i wrzeszcza�a, ale zabrali j� i zamkn�li w zak�adzie. M��
�y� d�ugo i szcz�liwie.
Mora�: Nie m�w"hop", p�ki nie przeskoczysz.
przek�ad : Lech J�czmyk
powr�t