1270
Szczegóły |
Tytuł |
1270 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1270 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1270 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1270 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
DAVE WOLVERTON �OWY NA WʯE MORSKIE
Przedmowa
W roku 2866 grupa genetyk�w-paleontolog�w kr���c wok� du�ego ksi�yca zwanego Anee, oddalonego o tysi�c dziewi��set pi��dziesi�t lat �wietlnych od Ziemi, zapocz�tkowa�a zakrojone na wielk� skal� przedsi�wzi�cie. Zamierzali stworzy� najwi�ksze w galaktyce ziemskie zoo, odtwarzaj�c wiele zwierz�t i gatunk�w ro�lin, kt�re ju� dawno wymar�y na ich ojczystej planecie.
Ci terraformatorzy podzielili powierzchni� Anee na trzy wielkie kontynenty.
Na ka�dym z nich mia�y znale�� schronienie ro�liny i zwierz�ta konkretnej ery: kredy, miocenu i pliocenu. Zgromadzili pr�bki genetyczne z wielu miejsc: uwi�zione w bursztynie owady �ywi�ce si� krwi� dostarczy�y im tkanek niezb�dnych do sklonowania wi�kszych zwierz�t ziemskich, takich jak dinozaury i prehistoryczne wilki. Bursztyn dostarczy� te� zarodnik�w i pr�bek ro�lin, kt�re pomog�y odtworzy� pradawn� flor�. Paleontolodzy pobrali pr�bki tkanek z zamarzni�tych w lodach Syberii mamut�w; znale�li r�wnie� szpik w ko�ci biodrowej Neandertalczyka, kt�ry utopi� si� w bagnie przed trzydziestoma o�mioma tysi�cami lat. Pr�bki krwi zakrzep�ej na kamiennym toporze dostarczy�y gen�w niezb�dnych do odtworzenia Homo rex - gigantycznych ma�polu-d�w-ludo�erc�w. Kiedy naukowcom brakowa�o pr�bek, rekonstruowali staro�ytne ro�liny i zwierz�ta proteina po proteinie, gen po genie, opieraj�c si� na barwnych wzorcach sporz�dzonych na podstawie skamienia�ego DNA; przerzucali w ten spos�b pomost mi�dzy ostatnim znanym przodkiem i poprzednikiem danego gatunku.
Paleontolodzy umie�cili stworzenia pochodz�ce z tej samej ery na odr�bnym kontynencie. Dla utrwalenia tego podzia�u stworzyli
ekozapory; stanowi�y je gigantyczne w�e morskie, kt�re patrolowa�y oceany, po�eraj�c ka�de zwierz� usi�uj�ce przep�yn�� z jednego kontynentu na drugi. Pos�uguj�c si� in�ynieri� genetyczn� umie�cili w przestworzach smoki. Mia�y one polowa� na szybuj�ce wysoko pterodaktyle, kt�re zap�dza�y si� daleko nad morskie obszary.
Naukowcy ci przez dwie�cie dwana�cie lat pracowali w stacji kosmicznej kr���cej nad Anee do dnia, w kt�rym kosmici z Erydanu wys�ali swoje Czerwone Sondy Galaktyczne z zadaniem zniszczenia ka�dego ziemskiego gwiazdolotu. Zmusili w ten spos�b paleontolog�w podr�uj�cych dot�d swobodnie w�r�d gwiazd do wyl�dowania na stworzonej przez nich dzikiej planecie. Niekt�rzy uczeni zaprzyja�nili si� z Neandertalczykami i zawarli z nimi sojusz, co u�atwi�o im �ycie na wygnaniu. Inni paleontolodzy masowo uprowadzali Neandertalczyk�w do niewoli. Zamierzali u�y� ich do budowy broni, kt�ra zniszczy sondy Erydanian. Nazywano ich W�adcami Niewolnik�w. Nie zdo�ali jednak uciec z Anee, cho� przez wiele lat ponawiali bezskuteczne pr�by. Wreszcie, podobnie jak lew w klatce, kt�ry przestaje w ko�cu my�le� o ucieczce i stara si� w niej urz�dzi� jak najwygodniej, po up�ywie d�ugiego czasu kolejne pokolenie W�adc�w Niewolnik�w odwr�ci�o wzrok od gwiazd i zacz�o szuka� dla siebie miejsca w �wiecie, kt�ry ich wi�zi�. Zwr�cili w�wczas ca�� swoj� pot�g� militarn� zar�wno przeciw dzikim Neandertalczykom, jak i innym ludziom - swym rywalom. Po ich podbiciu Pa�stwo W�adc�w Niewolnik�w rozci�ga�o si� od morza do morza, a ich okrutni potomkowie pogr��yli si� w barbarzy�stwie i ulegli dekadencji.
W miar� jak wymierali najstarsi z podr�uj�cych niegdy� w�r�d gwiazd ludzi, przymusowi osadnicy niemal zupe�nie zapomnieli o technice umo�liwiaj�cej tego rodzaju loty. Nieliczni pozostali przy �yciu paleontolodzy podj�li ostatni� pr�b� utrzymania r�wnowagi ekologicznej na Anee i powo�ali do �ycia ras� Stw�rc�w, istot rozumnych, podobnych do robak�w, kt�re mia�y syntetyzowa� DNA zgodnie z planami zgromadzonymi w ich krystalicznych m�zgach. W nast�pnych latach, kiedy na Anee nasta� jej ciemny okres dziej�w, Stw�rcy kontynuowali dzie�o uczonych, odtwarzaj�c wymar�e formy �ycia.
Pokolenia ludzi �y�y w dostatku, rozmna�a�y si�, wojowa�y i umiera�y. W stworzonej przez przodk�w nowej ojczy�nie cz�� ludzko�ci zyska�a drugie dzieci�stwo, a� pewnej nocy...
Rozdzia� 1 WIATR ZST�PUJ�CY
Kto� potrz�sn�� lekko Tullem i obudzi� go, daj�c mu znak, �e teraz on powinien obj�� wart�.
- Tchima-zho, sepala-pi fe, ko�cz� z zadowoleniem i znajd� rado�� w nadchodz�cym �nie - powiedzia� nosowym g�osem Ayuvah w mi�kkim, d�wi�cznym j�zyku Neandertalczyk�w czyli Pwi, jak sami siebie nazywali.
Tuli spojrza� w twarz m�odego Neandertalczyka i zamruga�, by lepiej widzie� w mroku. Thor ju� wzeszed�. I cho� ksi�yc ten znajdowa� si� dopiero w pierwszej kwadrze, Tuli dobrze widzia� Ayuvaha. Noc by�a ciep�a, a powietrze wok� obozu przesyca�a s�odka wo� miodu. Ropuchy drzewne gwizda�y w ciemno�ciach poza obozowiskiem, a na przeciwleg�ym kra�cu r�wniny dwa samce hydrozaur�w o niebieskich grzebieniach g�o�no rycz�c walczy�y o samic�. Zajmowa�y si� tym ju� od trzech dni w po�o�onej ni�ej dolinie. Tuli cieszy� si� wi�c, �e zbi�r miodu dobiega� ko�ca. Nieco wcze�niej bowiem te dono�ne ryki zwabi�y do doliny tyranozaura i cho� Ayuvah zabi� go w��czni�, inne zapewne p�jd� �ladem zwiadowcy. Najwy�szy ju� czas opu�ci� terytoria dinozaur�w, wr�ci� na statek i odp�yn�� do ojczystego Smilodon Bay.
Tuli zdj�� szat� i przeci�gn�� si�. Ayuvah poda� mu lunet� i r�g bojowy, a potem poszed� posili� si� przy ognisku, cho� nie mia� apetytu.
- Adja, boj� si� - powiedzia� spokojnie Ayuvah, zjad�szy nieco duszonego mi�sa. Poniewa� jednak nie okre�li�, jak bardzo si� boi, oznacza�o to, �e l�ka si� czego� bli�ej nieokre�lonego. Siedmiu innych Pwi spa�o spokojnie w obozie, lecz �aden nie chrapa�. Pozosta�e ogniska zgas�y.
- Czego si� boisz? - spyta� go cicho Tuli.
- Dzisiejszej nocy zauwa�y�em o�ywiony ruch w tamtej dolinie. Samice hydrozaur�w maj� ruj�. Widzia�em te� dwa karnozaury wychodz�ce z bagien, a wiele mniejszych dinozaur�w kr�ci si� po okolicy. Dostrzeg�em te� co� niepokoj�cego, cho� nie mam co do tego pewno�ci - doda� w zamy�leniu Ayuvah. - Wydaje mi si�, i� zobaczy�em blask latami w pobli�u du�ej wyspy na rzece. Ale widzia�em to z daleka, a po minucie �wiat�o zgas�o. Mo�e to by� tylko b��dny ognik?
- Z�odzieje jaj? - spyta� Tuli. Jedynie ludzie albo Neandertalczycy mogli rozpali� tu ognisko, a tylko nieliczni mieli odwag� wyprawi� si� do tej cz�ci �wiata. Wprawdzie wielu m�odych Pwi od czasu do czasu przep�ywa�o ocean, by kra�� jaja dinozaur�w w Krainie Gor�ca, ale wyprawiali si� tylko na wiosn�. Na kontynencie zwanym Kalia �eglarze dobrze p�acili Neandertalczykom za jaja wielkich jaszczur�w, a potem sprzedawali je w odleg�ych portach ciekawskim, kt�rzy mieli do�� cierpliwo�ci, by zaczeka�, jakie potwory wyl�gn� si� ze zdobyczy. Teraz jednak�e, gdy zbli�a si� jesie�, wi�kszo�� Pwi trzyma si� z daleka od ziem dinozaur�w i pracuje przy zbiorach. Tylko Scandal zwany Smakoszem, kt�ry uwielbia mi�d ze sk�rzanego drzewa, p�aci im dostatecznie dobrze, by mieli ochot� wyprawi� si� w tej porze roku do Krainy Gor�ca.
- My�l�, �e to nie byli z�odzieje jaj - ci�gn�� Ayuvah. - Oni nigdy nie prowadz� poszukiwa� po ciemku. Nie mog� zrozumie�, jak kto� m�g�by w�drowa� w nocy na ziemi dinozaur�w.
- �owcy niewolnik�w? - Tuli skrzywi� si� wypowiadaj�c te s�owa.
- Mo�liwe - odpar� Ayuvah. - Zesz�ej wiosny dwudziestu Pwi z Oczu Wellena wyruszy�o po jaja i �aden nie wr�ci�. Mogli ich schwyta� �apacze z Kraalu.
- Nigdy nie s�ysza�em, �eby ci dranie przybywali do Krainy Gor�ca - zaoponowa� Tuli, cho� nie by� tego zbyt pewny. Przecie� niewielka grupa z�odziei jaj by�aby �atw� zdobycz�. W ostatnich kilku latach napady �owc�w niewolnik�w coraz bardziej dawa�y si� Neandertalczykom we znaki. Niekt�rzy m�wili nawet, i� najwy�szy ju� czas, by uciec z dzikich ost�p�w Kalii i uda� si� do Krainy Gor�ca, i �e �apacze nigdy nie odwa�� si� ruszy� ich �ladem.
Tuli w�o�y� sw�j ekwipunek bojowy, gdy� s�owa Ayuvaha zaniepokoi�y go nie na �arty. Narzuci� na nagie cia�o kurtk� ze sk�ry igu-andona i wsadzi� do futera�u u pasa sw�j kutow, podw�jny top�r. Potem chwyci� drewnian� tarcz� i w��czni�, zawiesi� na szyi r�g i ruszy� na posterunek.
Pe�ni� wart� w konarach usch�ego sk�rzanego drzewa na szczycie pag�rka. Widzia� st�d dobrze ca�� r�wnin� w dole. Porasta�a j� sk�pa ro�linno��, ale licz�ce dwie�cie triceratops�w stado - ka�dy d�ugi na trzyna�cie metr�w - ogryza�o krzaki na ciemnym stepie. Rz�d wzg�rz na wschodzie znaczy� granic� las�w, a na odleg�ym o trzy kilometry wzniesieniu niewielkie ognisko pali�o si� w dziupli sk�rzanego drzewa. Tuli wyj�� lunet� z futera�u i przyjrza� si� temu drzewu. Przy spr�chnia�ym pniu obozowali Denni i Tchar, czternastoletni Neandertalczycy, podkurzaj�c pszczo�y. Jasnow�osy Denni podsyca� ogie�, podczas gdy Tchar smacznie spa�.
Dobry ch�opiec z tego Denniego i taki pracowity. Musz� pochwali� go rano, pomy�la� Tuli. Iguandony skuba�y li�cie drzew otaczaj�cych obozowisko m�odych Pwi, wielkie i szare w �wietle ksi�yca. To dobrze, doda� w my�li Tuli. Ch�opcy b�d� bezpieczni tak d�ugo, jak igu-andony zostan� w pobli�u. Przeni�s� wzrok na zach�d w stron� sporej wyspy na rzece. Rzeczywi�cie, porastaj�ce j� g�ste krzaki porusza�y si� bez przerwy. Tuli zbada� wzrokiem ten zak�tek. Je�eli kto� - cz�owiek lub Pwi - przy�wiecaj�cy sobie latarni� zszed� nad rzek�, a potem obszed� to zakole, m�g� zauwa�y� ognisko p�on�ce w dziupli sk�rzanego drzewa. A je�li by� to �owca niewolnik�w, na pewno by zgasi� wtedy latarni� i przekrada� si� w mroku wzd�u� zaro�li.
Gdyby czterdziestu m�czyzn przedziera�o si� przez rosn�ce nad rzek� krzaki w ksi�ycowej po�wiacie, czy wyp�oszyliby z nich dinozaury na otwart� przestrze�, zastanawia� si� wartownik. Nie potrafi� na to odpowiedzie�. R�wnie dobrze tuzin dinozaur�w m�g� wystraszy� my�liwych. A gdyby to nocni przybysze narobili ha�asu, sta�oby si� odwrotnie. Tuli obr�ci� si� dooko�a starannie badaj�c wzrokiem r�wnin�. W blasku ksi�yca, maj�c teleskop, czu� si� wzgl�dnie bezpiecznie. Tuzin ma�ych owiraptor�w wybieg�o z zaro�li w pobli�u wzg�rz, kieruj�c si� na otwart� przestrze�. To, co je wyp�oszy�o, okr��a�o teraz Tchara i Denniego. Tuli sykn�� przez z�by i dotkn�� rogu bojowego.
Tchar i Denni s� m�odzi i je�li wpadn� w tarapaty, mog� nie mie� do�� przytomno�ci umys�u, by z nich wybrn��. Tuli nie zdecydowa� si� jednak na gr� na rogu, gdy� zdradzi�by w ten spos�b swoj� obecno��. Czy powinienem ich ostrzec przed czym�, co mo�e okaza� si� ca�kowicie niegro�ne, zapyta� si� w duchu. Przecie� dos�ownie wszystko potrafi�o przestraszy� owiraptory.
W le��cym poni�ej jeziorku �aby przesta�y nagle �wista�, gdy� kto� wszed� do wody. Tuli wzdrygn�� si� i spojrza� w d�. Fava, m�odsza siostra Ayuvaha, sta�a w blasku ksi�yca. By�a to pi�kna dziewczyna o rudoblond w�osach. Zielone oczy Favy, p�ytko osadzone pod wydatnymi �ukami brwiowymi - co by�o rzadko�ci� w�r�d Neandertalczyk�w -upodabnia�y j� do ludzi. Mia�a du�e piersi i ozdabia�a go�e nogi kolorowymi wst��kami na znak, �e jest niezam�na. Ka�dy, kto z ni� si� zetkn��, odnosi� wra�enie, �e tej s�odkiej istocie �wiat wydaje si� niezwykle tajemniczy. Zapewne dlatego zawsze m�wi�a z naciskiem, moduluj�c g�os, jakby w ten spos�b chcia�a podkre�li�, jak dziwne jest wszystko, co j� otacza. Fava zdj�a tunik�, wesz�a do wody i po�o�y�a si� na plecach, pozwalaj�c wst��kom unosi� si� swobodnie na g�adkiej tafli.
Tuli przez chwil� przygl�da� si� piersiom dziewczyny unosz�cym si� i opadaj�cym na powierzchni wody w rytm oddechu.
- Faro - szepn�� w ko�cu do m�odej Neandertalki - co robisz?
- K�pi� si� - odpowiedzia�a, wyra�nie zaskoczona jego pytaniem. Tuli zdziwi� si�. Musia�a przecie� wiedzie�, �e b�dzie pe�ni� wart� na g�rze. Co wi�cej, powinna by�a go zobaczy�.
- Hmmm - westchn�a z zadowoleniem Fava, rozbryzguj�c wod�. - Ju� od trzech dni gotowa�am w dole mi�d. Ca�a moja odzie� sta�a si� lepka od soku i pachnie jak kwiaty sk�rzanego drzewa. Nawet m�j pot nabra� woni miodu. Tellu - wym�wi�a imi� Tulla najlepiej, jak jej na to pozwala�y odmienne od ludzkich struny g�osowe -nawet do�ek mi�dzy moimi piersiami pachnie miodem.
Tuli poczerwienia� i odwr�ci� wzrok. Od dawna tak z nim �artowa�a. Ugania�a si� za nim ju� od siedmiu lat, odk�d przesta� by� dzieckiem. Nie by� jednak pewny, czy Fava naprawd� pragnie go zdoby�. Dla Neandertalczyk�w wszystkie przedmioty, wszyscy ludzie i wszystkie miejsca posiada�y kwea, �adunek emocjonalny wynikaj�cy z dawnych powi�za�, a Fava bardzo poci�ga�a Tulla. Zawsze uwa�a� j� za m�odsz� siostr� i kwea, kt�re do niej czu�, te� mia�o siostrzan� natur�. By�o to kwea razem sp�dzonych dobrych chwil. My�la� o niej tylko jak o male�kiej dziewczynce, kt�r� niegdy� by�a, o kim�, kogo powinien strzec. W ostatnich czasach jednak to kwea zacz�o si� zmienia�. Fava cz�ciej si� z nim teraz droczy�a i czu�, �e narasta w nim po��danie, �e pragnie si� z ni� kocha�. Nie zaproponowa� jej wszak�e tego w obawie, �e zniszczy przyja��, kt�ra ich ��czy. A zreszt�, czy Fava zechcia�aby miesza�ca za m�a, zastanowi� si� w duchu. Niewiele kobiet pragn�o po�lubi� kogo�, kto w po�owie jest cz�owiekiem i w po�owie Neandertalczykiem. Fava na pewno mo�e znale�� kogo� lepszego. Nie, ona tylko stara si� wprawi� mnie w zak�opotanie, pomy�la�.
Tuli odetchn�� g��boko i zmusi� si� do obserwowania stepu. Nie m�g� si� jednak skoncentrowa� i od czasu do czasu zerka� na Fav� p�ywaj�c� w jeziorku, widzia� fale omywaj�ce jej piersi w blasku ksi�yca. Pluska�a si� tak przez p� godziny. Potem wysz�a z wody i wytar�a si� do sucha. Tuli wysi�kiem woli odwr�ci� od niej wzrok. Kilka ma�ych dinozaur�w zgromadzi�o si� w dolinie, by po�re� tyranozaura, kt�rego Ayuvah zabi� poprzedniego dnia.
Fava ubra�a si�, wdrapa�a na drzewo i stan�a obok Tulla. By�a wysoka jak na Neandertalk�, a przecie� m�ody mieszaniec spogl�da� na ni� z g�ry.
- Rozczeszesz mi w�osy, Tullu? - spyta�a niewinnie, stoj�c na dw�ch ga��ziach, nader chwiejnej podporze.
- Jestem na warcie - odpar� kr�tko.
- Przecie� inni �pi�! - zaoponowa�a.
Tuli wzi�� od niej ko�ciany grzebie�. Fava odwr�ci�a si� do m�odzie�ca plecami. Rozczesywa� powoli jej d�ugie, mokre w�osy.
- Z przyjemno�ci� wr�ci�bym do domu - powiedzia�.
- Czemu? - spyta�a zdziwiona. - My�la�am, �e cieszy ci� ta wyprawa. Sam m�wi�e�, �e nudzi ci� praca przy zbiorze owoc�w i siana.
- Boj� si� - odrzek� i opowiedzia� jej o dostrze�onym przez Ayu-vaha blasku latarni.
- �le by si� sta�o, gdyby przybyli tu �owcy niewolnik�w - zaniepokoi�a si� dziewczyna. - To miejsce jest na to za pi�kne.
Sta�a patrz�c na zalan� blaskiem ksi�yca r�wnin�. Tuli sko�czy� czesanie, zwi�za� jej w�osy w ko�ski ogon i poklepa� japo ramieniu. �wit wstanie dopiero za godzin�: jaki� quetzalkoatus - ten lataj�cy jaszczur, ze skrzyd�ami o rozpi�to�ci pi�tnastu metr�w - szybowa� w g�rze w poszukiwaniu padliny. Potem zni�y� lot i zacz�� kr��y� nad martwym tyranozaurem w dolinie.
- Zmy�am z siebie zapach miodu? - spyta�a rzeczowo Fava, zn�w graj�c rol� m�odszej siostry.
Tuli pow�cha� jej w�osy. Pachnia�y czysto�ci�! Wod� z g�rskiego potoku.
- My�l�, �e tak, przyjaci�ko - odpowiedzia�. Fava odwr�ci�a si� i podnios�a na niego wzrok. Tuli nie wiedzia�, co maluje si� na jej twarzy: gniew, po��danie, mo�e kpina?
- Jeste� pewny, przyjacielu? - spyta�a i odchyli�a do ty�u g�ow�. M�odzieniec wci�gn�� w nozdrza s�odk� wo� jej szyi. Pachnia�a jak mi�d ze sk�rzanego drzewa i od tego zapachu zakr�ci�o mu si� w g�owie.
Tuli podni�s� niepewnie wzrok. Zdawa� sobie bowiem spraw�, �e je�li powie prawd�, Fava ponownie si� wyk�pie.
Nagle zapomnia� o zak�opotaniu; na dalekim wzg�rzu dostrzeg� blask pochodni ko�ysz�cej si� w ciemno�ciach. Wyci�gn�� znowu lunet� i skierowa� j� na znajome miodne drzewo. Na przeciwleg�ym kra�cu r�wniny, o trzy kilometry dalej, Denni zapali� pochodni� od ogniska p�on�cego w wydr��onym pniu. Pocz�tkowo Tuli nie widzia� nic wi�cej, dopiero po chwili zauwa�y� kilkunastu odzianych w czer� m�czyzn uzbrojonych w miecze.
- Co si� dzieje? - zapyta�a Fava.
- �owcy niewolnik�w - odrzek� Tuli. - My�l�, �e to piraci z Ba-shevgo - w ka�dym razie nosz� czarne odzienie. Denni stara si� ich powstrzyma�.
- Ilu ich jest? - spyta�a Fava, zdumiona jak ma�a dziewczynka. Tuli policzy� szybko.
- Widz� dziesi�ciu lub dwunastu - odrzek�.
- Denni nie pokona tylu wrog�w! Wymachuje pochodni� tylko po to, by nas ostrzec! - zawo�a�a dziewczyna. Zerwa�a r�g bojowy z szyi Tulla tak szybko i gwa�townie, �e rzemie� p�k�.
- Nie! - zaprotestowa� Tuli. - Zdradzisz tylko tym draniom, �e tu jeste�my!
Fava, nie zwa�aj�c na jego uwag�, zad�a w r�g. Ten niski d�wi�k zla� si� z wrzaskami walcz�cych o samic� hydrozaur�w. Dreszcz zgrozy wstrz�sn�� Tullem. Widzia� przez lunet�, jak �owcy niewolnik�w po kolei zwr�cili twarze w stron�, z kt�rej dobieg�o do nich granie rogu.
- Teraz Denni i Tchar wiedz�, �e nadchodzi pomoc - dziecinny g�os Favy nabra� twardego i zdecydowanego tonu - a piraci, �e b�d� musieli walczy� z odsiecz�!
Tuli i Fava jednocze�nie zeskoczyli z drzewa i pobiegli do obozowiska. Ayuvah i pozostali Neandertalczycy ju� nak�adali ekwipunek bojowy.
- �owcy niewolnik�w schwytali Denniego i Tchara - rzuci�a Fava.
- Ilu ich jest? - spyta� Ayuvah, wk�adaj�c sk�rzany he�m nabijany spi�owymi gwo�dziami.
- Widzia�em tylko dziesi�ciu lub dwunastu - stwierdzi� Tuli. -Ale mog�o ich by� wi�cej.
Ayuvah zawaha� si� i spojrza� na towarzyszy. Tuli zatrzyma� si� i zrobi� to samo. Mieli po dwadzie�cia i dziewi�tna�cie lat, byli wi�c najstarsi w grupie. Pozostali s� tylko ch�opcami, kt�rzy nie przekroczyli jeszcze pi�tnastego roku �ycia. A mimo to wszyscy z poblad�ymi twarzami przypinali nagolenice i wyci�gali tarcze z pokrowc�w. B�d� musieli bi� si� z doros�ymi, zaprawionymi w walce m�czyznami. Mo�liwe, �e wpadn� w pu�apk�. Kilku patrzy�o na Tulla i Ayu-vaha szeroko otwartymi, przera�onymi oczami.
Lepiej straci� dw�ch czy jedenastu, zastanawia� siew duchu Tuli. Ayuvah to najlepszy wojownik i my�liwy w Smilodon Bay i je�li wybierze potyczk�, ch�opcy p�jd� za jego przyk�adem. Je�eli dojdzie jednak do walki wr�cz, m�odzi Neandertalczycy na pewno przegraj�. Nie mamy innego wyboru, musimy walczy�, nawet gdyby�my wszyscy mieli si� dosta� do niewoli, zdecydowa� w my�li.
Po godzinie Ayuvah z towarzyszami przebyli wilgotny od rosy step i dotarli do lasu. Wypatrywali na r�wninie �owc�w niewolnik�w, ale �adnego nie zauwa�yli. A przecie� Tuli m�g�by przysi�c, �e wrogowie dostrzegli ich z daleka na p�askim terenie. Teraz na pewno ju� wiedz�, i� b�d� walczy� z dziewi�cioma Neandertalczykami. Czy jednak zdaj� sobie spraw�, �e sze�ciu przeciwnik�w to m�odzi ch�opcy i �e w grupie zbieraczy miodu jest kobieta? Wprawdzie Fava przyby�a tu wy��cznie po to, �eby pom�c w destylacji miodu, lecz nios�a teraz tarcz� i w��czni� jak wojownik.
Wsta� pogodny ranek. S�o�ce jasno �wieci�o. Podchodz�c do miodnego drzewa, przy kt�rym tak niedawno obozowali ich towarzysze, Neandertalczycy ustawili si� w odst�pach, na kszta�t wachlarza. Przed nimi, �ywi�c si� po drodze, pe�z�o pi�� srebrzysto-br�zowych iguan-don�w. Kiedy zbli�yli si� do upatrzonego drzewa, Ayuvah zatrzyma� ich podniesieniem r�ki. Wci�gn�� w nozdrza powietrze, w�sz�c.
- Wydaje mi si�, �e �owcy niewolnik�w odeszli - szepn�� i ruszy� dalej ukradkiem.
- Denni! Tchar! - kto� zawo�a� po chwili na ca�e gard�o.
Znale�li obu ch�opc�w przywi�zanych do drzewa. Byli nadzy i nawet si� nie poruszyli na widok towarzyszy. Z odleg�o�ci oko�o czterech metr�w Tuli widzia� dobrze tylko Tchara. R�ka ch�opca le�a�a bezw�adnie na ziemi. Wrogowie pobili Tchara do nieprzytomno�ci, a potem rozr�bali pie�. Rozw�cieczone pszczo�y tak pok�sa�y m�odzika, �e jego twarz spuch�a od uk�sze�. Okr��ywszy drzewo, Tuli zobaczy� Denniego, i w tej samej chwili po�a�owa�, �e poszed� dalej. �owcy niewolnik�w rozci�li ch�opcu brzuch, wsadzili tam rozwidlony patyk, okr�cili wok� niego wn�trzno�ci, a potem wyci�gali je powoli, centymetr za centymetrem, i w ko�cu zawiesili na krzakach jak groteskowe ozdoby. Denni le�a� w ka�u�y krwi, co znaczy�o, �e jeszcze �y�, gdy go torturowali. Ayuvah odci�� zw�oki Denniego, odci�gn�� je od drzewa i zrzuci� martwe pszczo�y z cia�a Tchara.
O dziwo, na twarzy przyw�dcy grupy nie malowa� si� gniew, a tylko wielki smutek.
- Nie �yj� - powiedzia� cicho Ayuvah. Jego towarzysze w obawie przed zasadzk� czujnie obserwowali zaro�la. Najm�odszy ch�opiec rozp�aka� si� ze strachu. Inny dosta� czkawki.
Ayuvah zbada� obozowisko, szukaj�c �lad�w. �owcy niewolnik�w nosili ci�kie buty, a nie mi�kkie mokasyny jak Pwi: bez trudu zatem dostrzeg� odciski ich st�p.
- By�o ich tylko dziesi�ciu - oceni� Ayuvah po kilku chwilach. -Wiedzieli, �e je�li wezm� je�c�w, b�dziemy ich �cigali, a nie chcieli z nami walczy�. Uznali, �e jest nas za du�o.
- I tak powinni�my zapolowa� na nich jak na wilki! - sykn�a Fava. Tuli ledwie si� powstrzyma�, by nie ruszy� tropem morderc�w.
Ayuvah przyjrza� si� twarzom ch�opc�w. Tuli u�wiadomi� sobie, i� przeciwnicy nie b�d� bra� je�c�w. Jego m�odociani towarzysze zgin� w starciu z do�wiadczonymi wojownikami. Ayuvah rzek� tylko:
- Tcho-oh-fenna-ai. Bardzo mi przykro, �e nie mo�emy nic zrobi�.
Neandertalczycy zanie�li cia�a Denniego i Tchara nad rzek� i po kr�tkiej ceremonii pogrzebowej oddali je falom. Ch�opcy gorzko p�akali. �mier� tych dw�ch znaczy�a, �e tego lata stracili pi�ciu wsp�-plemie�c�w. �owcy niewolnik�w schwytali pozosta�� tr�jk� w nocy, podczas pracy w polu, dlatego tamta strata wydawa�a si� im mniej straszna. Tak, to lato by�o naprawd� ci�kie.
Po pogrzebie wr�cili do obozu, zachowuj�c wszystkie �rodki ostro�no�ci, zapakowali mi�d i przygotowali si� do powrotu. Nie mog� tu pozosta�, gdy w pobli�u kr�c� si� �apacze z Kraalu. Na samym ko�cu spalili swoj� niewielk� drewnian� fortec� zbudowan� na szczycie wzg�rza. Przez wiele lat s�u�y�a ona neandertalskim zbieraczom jaj. Teraz jednak, gdy �apacze dowiedzieli si� ojej istnieniu, m�odzi Pwi nigdy do niej nie wr�c�. Nie pozwoli im na to kwea, poczucie utraty. Tulla ogarn�� smutek. W przesz�o�ci Kraina Gor�ca zawsze wydawa�a mu si� ziemi� wolno�ci. Odt�d jednak pami�� o niej b�dzie ocienia� kwea �mierci.
Tuli nie w�tpi�, �e niekt�rzy z �apaczy byli Neandertalczykami, poddanymi, kt�rzy tak d�ugo �yli pod jarzmem W�adc�w Niewolnik�w, i� bez zastrze�e� wykonywali zlecon� im brudn� robot�. Poniewa� Pwi maj� lepszy w�ch ni� ludzie, m�ody mieszaniec ba� si� te�, �e ci zaprza�cy zdo�aj� wytropi� ich w nocy. Dlatego w�drowali dniem i noc�, d�wigaj�c mi�d i przez ca�y czas wypatruj�c wrog�w. Znalaz�szy si� w pobli�u morza, weszli na niewielki pag�rek i spojrzeli w d� na sw�j ma�y �aglowiec przycumowany do brzegu rzeki o brudnych, br�zowawych nurtach. Poro�ni�te mi�kkim, szarym puszkiem male�kie pteranodony o �opatkowatych ogonach polowa�y na gigantyczne niebieskie wa�ki.
Ayuvah przystan��. Niewielki wir powietrzny smagn�� traw�, uderzy� w przyw�dc� poszukiwaczy miodu i niemal natychmiast si� rozwia�. Ayuvah sta� d�ugo w milczeniu, obserwuj�c rzek�.
- My�l�, �e pteranodony nie lata�yby tak beztrosko, gdyby �owcy niewolnik�w kryli si� w przybrze�nych zaro�lach - przerwa�a milczenie Fava.
- Nie o to chodzi - odrzek� Ayuvah. - Czuj� dziwny ch��d... taki niesamowity... - urwa�, po czym m�wi� dalej. - Czuj� si� tak, jakby m�j ojciec by� tutaj, jakby przyby�, by wezwa� nas do powrotu. -Zamkn�� oczy, odetchn�� powoli i podj��: - Tak, on chce, �eby�my wr�cili do domu.
- Sk�d wiesz? Czy wst�pi� na �cie�k� Duch�w? - spyta� Tuli. Ojciec Ayuvaha mia� wielkie wp�ywy w�r�d Pwi. W m�odo�ci by� szamanem, doradc� i przyw�dc� swego ludu. Jednak�e ka�dy Obcuj�cy z Duchami m�g� u�y� swoich czarodziejskich mocy do zbadania przysz�o�ci tylko wtedy, gdy stan�� u wr�t �mierci. Niewielu obdarzonych takimi zdolno�ciami Pwi odwa�y�o si� na to.
- Tak - oznajmi� Ayuvah. - W domu �le si� dzieje. - Podni�s� wy�ej g�ow�, jakby nas�uchiwa�. - Ma to co� wsp�lnego z w�ami, zdychaj�cymi w�ami morskimi.
Tuli usiad� i zamy�li� si� nad s�owami przyjaciela. Przez jakie� tysi�c lat w�e te chroni�y jego ojczyst� ziemi� przed dinozaurami, kt�re przep�ywa�y ocean oddzielaj�cy j� od Krainy Gor�ca. Tworzy�y �ywy mur obronny. Jednak�e w ostatnich kilku latach by�o coraz mniej zar�wno doros�ych, jak i �wie�o wyklutych z jaj osobnik�w. Ostatniego lata nie wyl�g� si� ani jeden w��-obro�ca. Wszyscy chcieli wierzy�, �e to tylko przej�ciowe zjawisko, �e z czasem sytuacja si� poprawi. Wie�ci z ojczyzny wskazywa�y jednak, �e Chaa zosta� wreszcie zmuszony do wst�pienia na �cie�ki przysz�o�ci, �e musia� u�y� swoich mocy do znalezienia rozwi�zania tego problemu.
Ayuvah waha� si� chwil� d�u�ej od Tulla.
- Tak, jestem tego pewny - rzek� w ko�cu. - Chaa chce, �eby�my wr�cili do domu.
Cztery dni p�niej m�odzie�cy wp�yn�li do drugiego, w�skiego fiordu, kieruj�c si� do portu w Smilodon Bay. Dwa statki sta�y ju� tam na kotwicach. Mniejsza od nich jednostka zbieraczy miodu przep�yn�a obok, kieruj�c si� prosto do nabrze�a. Na ich powitanie wysz�o wiele neandertalskich kobiet i dzieci. Ayuvah opowiedzia� im o �mierci Denniego i Tchara. M�odsi ch�opcy zanie�li t� smutn� wie�� rodzinom zamordowanych, gdy� by�o to ich obowi�zkiem jako przyjaci�. Jaka� staruszka powiedzia�a, �e Chaa nadal kroczy �cie�k� Duch�w. Fava pobieg�a do domu, by zobaczy� si� z ojcem. Tuli i Ayu-vah wy�adowali tymczasem beczki z miodem. Ka�dy zani�s� dwie bary�ki Scandalowi.
By�o p�ne popo�udnie i ciep�y, zst�puj�cy wiatr wia� z g�r, gwi�d��c w ga��ziach sekwoi. Siedz�cy dot�d na g�ruj�cej nad miastem wysokiej skale ptak-tyran wzlecia� w powietrze i ko�owa� w stron� jednego z drzew. Zatrzepota� kilkakrotnie skrzyd�ami o sztywnych pi�rach, uczepi� si� szponami g�rnych ga��zi sekwoi i osiad� na tej chwiejnej grz�dzie. Tuli obserwowa� ptaka przez chwil�, jego ostre z�by, czerwon� niby krew w�ow� g�ow� z zatrutym rogiem i oczy o inteligentnym wyrazie i zimnym spojrzeniu. Ptak-tyran nie by� gro�ny dla Pwi. Gwiezdni �eglarze zaprogramowali go genetycznie do polowania na inn� zdobycz. A mimo to m�ody Neandertalczyk zadr�a� na widok tego spokrewnionego ze smokami stwora.
Tuli i Ayuvah zanie�li beczu�ki z miodem do zajazdu "Pod Ta�cz�cym Ksi�ycem". Tuli, mijaj�c praptaka, przyjrza� mu si� uwa�nie i ruchem g�owy odrzuci� do ty�u si�gaj�ce ramion w�osy, by wiatr ch�odzi� mu szyj�.
Ober�a "Pod Ta�cz�cym Ksi�ycem" mie�ci�a si� w drugim, jednopi�trowym budynku z szarego kamienia i drewna cedrowego. Osiem r�cznie rze�bionych d�bowych kolumn podtrzymywa�o balkon, na kt�rym, p�nym wieczorem, p�nagie niewiasty b�d� zaprasza�y przechodni�w do swoich pokoi. Pn�ce r�e o grubych �odygach oplata�y kolumny. Dwa pawie przechadza�y si� przed zajazdem. Roztoczywszy ogony, wydawa�y przenikliwe okrzyki i czujnie przygl�da�y si� nie�lubnym dzieciom prostytutek biegaj�cym po ulicach.
Theron Scandal, cz�owiek b�d�cy w�a�cicielem ober�y, pow��cz�c nogami wyszed� na podw�rze. Strumyki potu ��obi�y �cie�ki na jego obsypanych m�k� ramionach, poniewa� jeszcze przed chwil� pracowa� w gor�cej kuchni. Przesun�� wzrokiem po ulicy, podrapa� si� po g�owie i dopiero wtedy zauwa�y� Tulla i Ayuvaha.
- Pod�wigniecie si�, ch�opaki! - machn�� niecierpliwie r�k�. -Postawcie beczki w �rodku! - Ayuvah i Tuli po�pieszyli do rozgrzanej, dusznej izby i postawili beczu�ki na kontuarze.
Scandal zaprowadzi� ich do najbli�szego sto�u, rozkaza� przynie�� talerze i kufle.
- Tylko cztery beczki? - spyta�. - Zamawia�em sze��.
- Zebrali�my tylko pi�� - powiedzia� przepraszaj�cym tonem Ayu-vah. - Jedna zosta�a na statku. Mieli�my k�opoty: �owcy niewolnik�w.
- Hm - mrukn�� zaaferowany Scandal. Zdawa�o si�, jakby zwr�ci� si� w g��b swoich my�li i nie zapyta�, jakie by�y to k�opoty. -W takim razie najwy�szy czas, ch�opcy, �ebym si� z wami rozliczy� -o�wiadczy�. -Najpierw jednak posied�cie ze mn� chwil�. -W ogromnej izbie panowa� niezno�ny upa�, gdy� gor�co buchaj�ce od ognisk, nad kt�rymi gotowa�y si� potrawy, ��czy�o si� z ci�kim, dusznym powietrzem pe�ni lata. Wielkie zielone muchy wlatywa�y i wylatywa�y przez otwarte drzwi zajazdu, po�yskuj�c jak szmaragdy, gdy trafi� je kt�ry� ze s�onecznych promieni. Na stole sta�a miska z orzechami laskowymi. Scandal wzi�� kilka orzech�w i roz�upa� je w grubych palcach. S�ysz�c trzask p�kaj�cych skorup dwie szare wiewi�rki wymkn�y si� z kuchni, wdrapa�y na kolana ober�ysty i w�sz�c wysun�y nosy ponad sto�em. Scandal po�o�y� orzechy na blacie i g�aska� wiewi�rki po �ebkach, gdy kruszy�y pocz�stunek w z�bach.
Chudy jak tyka m�odzik przyni�s� kufle z ciemnym, ciep�ym piwem, talerze z og�rkami obsypanymi bia�ym serem o ostrym zapachu i s�odkimi kie�baskami, kt�re owini�to w li�cie winnej latoro�li, doprawiaj�c curry i any�kiem. Tuli i Ayuvah poci�gn�li �yk piwa. Ober�ysta mierzy� ich wzrokiem: dwudziestoletni Ayuvah by� silnym Neandertalczykiem, jednym z najlepszych my�liwych i przewodnik�w na wybrze�u. Tuli, m�odszy od niego o rok, mia� szerok�, okr�g��, wysuni�t� do przodu twarz i ciemnorude w�osy Neandertalczyka oraz cienkie brwi, kt�rych ka�dy w�osek odcina� si� wyra�nie nad osadzonymi g��boko ��tozielonymi oczami. Jego ramiona by�y szerokie i muskularne. Kr�tko m�wi�c, wygl�da� jak typowy Pwi, lecz pod jego sk�p� br�dk� kry� si� niewielki podbr�dek -jedyna oznaka domieszki cz�owieczej krwi.
Tak, Tuli pod wieloma wzgl�dami przewy�sza wi�kszo�� Tcho-Pwi, pomy�la� Scandal. Wida� to w jego oczach, doda� w my�li.
I rzeczywi�cie, chocia� m�odzieniec mia� silne, niezgrabne r�ce Neandertalczyka, stara� si� trzyma� widelec jak cz�owiek, mi�dzy kciukiem i palcem wskazuj�cym.
Grzeczno�� nakazywa�a rozmawia� o interesach dopiero po kolacji i Scandal przez chwil� tylko obserwowa� go�ci.
- Nie gap si� na mnie - powiedzia� Tuli po angielsku g��bokim, nosowym g�osem. - Nie mog� je��, kiedy tak mi si� przygl�dasz.
W takim razie koniec z uprzejmo�ci�. Zapowiedzia� sobie w duchu ober�ysta i rzek� g�o�no:
- Na niebieskie �yse pa�y Gwiezdnych �eglarzy, w takim razie przejd� do sedna sprawy! - Waln�� pi�ci� w st� jak �eglarz zamawiaj�cy obiad. - Chc�, �eby�cie w przysz�ym tygodniu udali si� ze mn� nad Rzek� Siedmiu Potwor�w. Z�apiemy kilka w�y morskich! -Wiewi�rki zeskoczy�y z kolan cz�owieka i pomkn�y do kuchni, skrzecz�c ostrzegawczo. Scandal trzyma� w klatce du�ego ptaka z Krainy Gor�ca. Stw�r ten mia� gro�nie wygl�daj�ce z�by i wisia� g�ow� w d�, uczepiony �elaznych pr�t�w szponami. Odwr�ci� g�ow� i sykn�� na siedz�cych przy stole m�czyzn.
Tuli potrz�sn�� gwa�townie g�ow�, ale nic nie odpar�, bo mia� pe�ne usta.
- Valis, wi�cej jad�a! - Ober�ysta zmarszczy� brwi. - Upiecz nad ogniskiem ca�� �wini�, je�li musisz! - Potem zn�w odwr�ci� si� do Tulla i Ayuvaha. -Zrozumcie, potrzebuj� was! Na pewno ju� s�yszeli�cie, �e byli�my na l�gowiskach w�y morskich i przekonali�my si�, �e w naszych wodach nie pozosta� ani jeden. S�yszeli�cie, �e w ostatnich trzech latach wyl�gi by�y mniej liczne ni� zwykle. Ja jednak wiem, �e w ostatnim roku wiele w�y wyklu�o si� nad Rzek� Siedmiu Potwor�w. My�l� wi�c, �e mo�e z�apiemy tam przynajmniej kilka! Przecie� w Kraalu W�adcy Niewolnik�w uwa�aj� m�ode w�e morskie za przysmaki i sprowadzaj� je z daleka na swoje uczty. Mam wi�c pewien pomys�: zakradnijmy si� do Kraalu, z�apmy ze sto w�y i wrzu�my je do morza, by na nowo zamieszka�y w naszych wodach. Post�pimy z nimi tak, jak Reba-mon zwany Silnym, kt�ry co kilka lat zarybia swoje stawy szczupakami! Obaj Neandertalczycy spojrzeli na ober�yst� jak na szale�ca.
- Ej�e, przecie� to dobry pomys�! - m�wi� dalej Scandal. - Po z�ych po�owach ryb w ostatnich kilku latach, kiedy coraz wi�cej mieszka�c�w opuszcza nasze miasto, to jedyna szansa unikni�cia powa�nych k�opot�w. Mo�e m�j plan nie jest najlepszy, ale kilku tutejszych kupc�w uwa�a, �e warto spr�bowa� i gotowi s� sfinansowa� t� ekspedycj�. Ja sam ofiarowa�em moj� sze��dziesi�ciolitrow� beczk� na zbiornik do przewozu w�y, a cie�le z Bia�ej Ska�y sprzedali nam w�z i mastodonta na t� wypraw�. No wi�c jak? Pop�yniecie z nami?
- Do Kraalu?! - spyta� z niedowierzaniem Ayuvah. - Zwariowa�e�! Nie i koniec!
Scandal u�miechn�� si� i podni�s� r�k�, jakby protest Ayuvaha by� ciosem, kt�ry chcia� odbi�.
- Eskortowanie tego przekl�tego wozu przez sze��set kilometr�w, przedzieranie si� przez g�ry roj�ce si� od tygrys�w szablastoz�bnych, wilk�w, �owc�w niewolnik�w i olbrzymich Ludzi-Mastodon-t�w - tylko po to, �eby z�apa� kilka w�y morskich - nie wydaje si� wam zabawne, ale pomy�lcie, jaka to b�dzie wspania�a przygoda -powiedzia� ober�ysta tonem, kt�rego zawsze u�ywa� przy ubijaniu interes�w. - Wyruszy ze mn� garstka ludzi, moich kumpli, kt�rzy �wietnie znaj� si� na �artach, ale udajemy si� na dzikie pustkowia, gdzie naszymi jedynymi towarzyszami b�d� komary. Potrzebuj� was i jeszcze kilkunastu Pwi o silnych grzbietach, �eby zbudowali dla mnie drog�. - Tuli nadal kr�ci� g�ow�, a Scandal nie przerwa� potoku s��w, maj�c nadziej�, �e w ko�cu u�yje argumentu, kt�ry przekona jego rozm�wc�w. - Ty, Ayuvahu, mo�esz by� naszym przewodnikiem. A Tuli b�dzie kierowa� gromad� buduj�c� drog�! �aden z was nie kiwnie nawet palcem! B�dziecie tylko wydawali rozkazy Pwi. Mo�ecie je�� tak, jak tutaj - moje najlepsze dania! Trzy razy dziennie! Wystarczy, �e przekonacie kilku Neandertalczyk�w, by nam towarzyszyli - pocz�tkowo my�la�em, �e potrzeba b�dzie czterdziestu, potem trzydziestu, ale zadowol� si� tuzinem, dwunastu wystarczy!
- �aden Pwi nie pop�ynie do Kraalu! - wypali� Ayuvah.
- Pos�uchajcie - nie ust�powa� ober�ysta. - Nasi ziomkowie wzi�li mnie na j�zyki. Ju� teraz nazywaj� ca�� spraw� "wspania�� wpadk� Scandala". Wiedzcie, �e kiedy przedstawi�em m�j plan mieszka�com miasta i poprosi�em o ochotnik�w, wszyscy uciekli ze swoich sto�k�w tak szybko, �e pozostawili na nich �ajno. Jeszcze nawet nie zaprz�gli�my do wozu naszego mastodonta, a ju� wszystko si� rozpada! A kiedy b�d� le�a� w grobie, �r�c ziemi� i karmi�c sob� robaki, nie chc� cierpie� na wieczn� bezsenno�� wiedz�c, �e krajanie wci�� si� ze mnie �miej�. Je�li nie zrobicie tego dla mnie, zr�bcie to dla naszego miasta. Wbijcie sobie do waszych t�pych �b�w, �e bez ryb nie b�dziecie mieli pieni�dzy - a bez w�y, kt�re zap�dz� ryby z morza do zatoki, nic nie z�owicie! Po katastrofalnej wio�nie nasze miasto czeka zag�ada! Nie musicie sika� pod wiatr, by si� przekona�, z kt�rej strony wieje.
- Nie wiemy, czy rzeczywi�cie nie wyl�g� si� ani jeden w��! - zaprotestowa� Ayuvah. - Mog�y w tym roku pop�yn�� dalej na po�udnie.
- Przez dwie�cie lat p�ywa�y z pr�dami na p�noc! - odrzek� z westchnieniem Scandal. W ubieg�ym tygodniu wielokrotnie powtarza� ten argument, a jednak nikt nie chcia� uwierzy�, �e zagra�a, im to straszne niebezpiecze�stwo. - M�wi� wam, �e nie ma ani jednego m�odego w�a na terenach l�gowych na Wyspach Siennych. Ani jednego! Pop�yn��em tam w ubieg�ym tygodniu i zobaczy�em to na w�asne oczy: nie ma tam nie tylko m�odych w�y, ale te� i starszych, kt�re zazwyczaj patroluj� ocean pomi�dzy naszym kontynentem a Krain� Gor�ca. Szlaki morskie s� otwarte.
- Tak, s�ysza�em o tym - powiedzia� Tuli. - Tym razem jednak przesadzi�e�. Nawet je�li sprowadzisz tutaj kilka �ywych w�y, na co nam si� przydadz�? Mo�esz wypu�ci� nawet ze sto do zatoki i zaczeka�, a� osi�gn� d�ugo�� dwudziestu pi�ciu metr�w w zimie, ale i tak nie wiemy, czemu zdychaj� doros�e osobniki. A je�li m�ode r�wnie� zdechn�? Nie. Powiniene� zaczeka�, a� Chaa wr�ci ze �cie�ki Duch�w, zanim wyruszysz na tamto pustkowie.
Znowu ten przekl�ty szaman Pwi, pomy�la� Scandal i powiedzia� g�o�no: - Pos�uchajcie zdrowego rozs�dku! Chaa zacz�� po�ci� dziesi�� dni temu, a my mamy zaledwie dziesi�� tygodni na dotarcie do Rzeki Siedmiu Potwor�w, by zd��y� na czas wyl�gu. Nie mo�emy na niego czeka�. A co si� tyczy w�y, jestem pewien, �e to tylko lokalny problem. Rozmawia�em przecie� z tuzinem kapitan�w i wszyscy oni tej wiosny widzieli w�e morskie w Porcie Po�udniowym! Przypomnijcie sobie, �e mieli�my cztery ciep�e lata pod rz�d, a z ka�dym ciep�ym latem dinozaury w Krainie Gor�ca staj� si� coraz bardziej aktywne. Sami wiecie r�wnie dobrze jak ja, �e w�� morski nie zawsze wychodzi ca�o z walki z wielkim jaszczurem. Mo�liwe, �e nagle wzros�a liczebno�� �aglic, kt�re zacz�y zjada� jaja w�y. To by wyja�nia�o, dlaczego wyl�g�o si� ich tak ma�o. Powiadam wam jednak, �e w tym roku, tu, na wschodzie, w�e wygin�y!
- Nie masz na to dowod�w - sprzeciwi� si� Ayuvah. - Wielkie w�owe matki mog� sk�ada� jaja gdzie indziej!
- To tylko neandertalska gadanina, kt�rej prawdziwi m�czy�ni nie powinni bra� na serio - powiedzia� z u�miechem Scandal. - Obaj wiemy, �e �wiatem rz�dz� inne prawa. W�e morskie sk�ada�y jaja na Wyspach Siennych od setek lat.
Siedz�cy przy innym stole muskularny kupiec o mocnym g�osie zacz�� kl�� po pijanemu. Obecni odwr�cili si� w t� stron�. Ober�ysta zmarszczy� brwi, niezadowolony, �e ten pijacki wybryk rozproszy� uwag� m�odych Pwi. Yalis, jego s�uga, przyni�s� kilka innych da�: pasztety, ro�ki z konfiturami i czarne jagody ze �mietank�.
- Naprawd� chcesz, �ebym upiek� �wini�? - spyta� z niedowierzaniem swego chlebodawc�.
- Nie - westchn�� Scandal. - Tak naprawd� chc�, aby� wr�ci� do kuchni i zmy� naczynia. - S�u��cy odszed�.
- Musz� zostawi� wszystko pod opiek� tego idioty - ober�ysta pokiwa� g�ow�. -A on spali zajazd podczas mojej nieobecno�ci. Spr�bujcie czarnych jag�d! - doda� z westchnieniem, podsuwaj�c talerze Tullowi i Ayuvahowi. - Przyni�s� mi je dzi� wieczorem pewien pustelnik �yj�cy na G�rze-Palcu. Sam je wyhodowa�. S� pikantne, powiedzia�bym, �e prawie cierpkie, a mimo to niezwykle s�odkie.
Tuli i Ayuvah nabrali z talerzy nieco jag�d i spr�bowali.
- Ach! - powiedzia� z entuzjazmem Tuli. - Smakuj� tak, jak czarne jagody mog� smakowa� tylko we �nie!
- Nigdy nie zgadniecie, w jaki spos�b �w pustelnik hoduje takie smaczne jagody! - o�wiadczy� Scandal. - Nigdy by�cie si� tego nie domy�lili! - Tuli wzi�� jeszcze kilka jag�d i zacz�� �u� z zadowoleniem. - To zale�y od ziemi - podj�� ober�ysta. - Pustelnik dodaje do niej kozie �ajno! To ono w�a�nie nadaje jagodom wyborny smak, kt�ry tak podziwiacie. One wyros�y na prawie czystym kozim �ajnie!
Tuli odstawi� talerz z jagodami.
- Taak, jeste� tym, co jesz - wycedzi�. Potem u�miechn�� si�, odchyli� do ty�u w krze�le i spojrza� na ober�yst�. - Wi�c chcesz, �eby�my wyruszyli z tob� na Wielkie Pustkowie, pomogli ci ci�gn�� w�z przez sze��set kilometr�w w g�rzystym terenie, jednocze�nie walcz�c z �owcami niewolnik�w i z wilkami? Wszystko w nadziei, �e zdo�amy z�apa� kilka �wie�o wyl�g�ych w�y, wsadzi� do twojej beczki po piwie i w jaki� spos�b utrzyma� przy �yciu tak d�ugo, by�my mogli wypu�ci� je w naszej zatoce?
Scandal skin�� g�ow�.
Tuli szarpn�� brod� i bransoleta z czerwononiebieskich muszli na jego przegubie zachrz�ci�a cicho.
- Wygl�da mi to na neandertalska gadanin�, kt�rej prawdziwi m�czy�ni nie powinni bra� na serio. Obaj wiemy, �e �wiatem rz�dz� inne prawa - powt�rzy� drwi�co i doda� stanowczym tonem: - �aden Pwi nie pop�ynie z tob� nad Rzek� Siedmiu Potwor�w. Scandal kiwn�� g�ow� z ponur� min� i wbi� wzrok w st�. - Wiem - powiedzia�. - Ale widz� w twoich oczach, Tullu, to wymowne spojrzenie. By�e� jeszcze dzieckiem, gdy moja nie�yj�ca ju� �ona okre�li�a je kiedy� w paru s�owach. Powiedzia�a, �e "w twoich oczach p�onie ogie� rewolucji, �e s� one bli�niaczymi p�omieniami w�ciek�o�ci i idealizmu". Gdyby� m�g� kierowa� si� idealizmem w s�usznej sprawie! - Odwr�ci� wzrok i ci�gn��: - Nie mog� ci� pot�pia�. M�j plan wydaje si� szalony. Ale na wi�cej mnie nie sta�. Nie jestem Obcuj�cym z Duchami. Nie mog� przewidzie� przysz�o�ci nawet w najmniejszym stopniu. Wiem tylko, �e je�eli teraz niczego nie zrobimy, wpadniemy w powa�ne k�opoty. Nawet je�li gdzie� daleko s� w�e morskie, nie prze�yjemy nast�pnego roku bez po�ow�w ryb. Mieszka�cy zaczn� opuszcza� nasze miasto. A kiedy odejdzie zbyt wielu m�czyzn, nie b�dziesz musia� si� martwi� �owcami niewolnik�w w dalekim Kraalu. Oni tu przyp�yn�.
Tuli chwyci� ober�yst� za rami� i potrz�sn�� nim mocno, zaskakuj�c go ca�kowicie.
- M�czy�ni nie opuszcz� naszego miasta, a �owcy niewolnik�w nigdy tu nie przyp�yn�! - powiedzia� z naciskiem.
Scandal przygl�da� mu si� przez chwil�. S�owo niewolnik przestraszy�o Tulla, sprawi�o, �e zacz�� si� broni�.
- Ale� tak, opuszcz� je, kiedy ich rodziny zg�odniej�, chocia�by po to, by zapolowa� w g�rach. Wyjd� st�d i rozejrzyj si� woko�o -ju� odchodz�. A co do �apaczy niewolnik�w, oni ju� s� w�r�d nas. Co roku kto� znika w porze, gdy morze jest �eglowne - jedna lub dwie osoby - ale to za ma�o, �eby wzbudzi� podejrzenia pozosta�ych.
- Masz kie�bie we �bie! - odpar� zapalczywie Tuli. - Niekt�rzy kupcy, p�ywaj�cy po tych wodach, maj� d�ugie r�ce. To oni mog� porywa� jedn� lub dwie osoby w roku - ale ty chcia�by� oskar�a� o to przyjaci�?!
- Scandal nie chcia� ci� obrazi�. - Ayuvah dotkn�� nadgarstka Tul-la, po czym odwr�ci� si� do ober�ysty i wyja�ni�: - �owcy niewolnik�w napadli na nas podczas tej wyprawy. Zabili Denniego i Tchara.
Scandal st�kn�� i usiad� wygodniej na krze�le.
- Nie mia�em o tym poj�cia - powiedzia� przepraszaj�cym tonem. - A ja m�wi�em o �apaczach, jakby to by� tylko kiepski �art! Pi�� beczu�ek miodu za dw�ch m�odych ludzi! Wysoka to cena! -Siedzia� jaki� czas patrz�c nie widz�cymi oczami. - Poczekajcie tu chwil�, ch�opcy, przynios� wasz� zap�at� za ostatni� ekspedycj� -zako�czy� mi�kko.
Znikn�� w swoim biurze, a gdy ze� wyszed�, szybko obieg� spojrzeniem izb�, upewniaj�c si�, �e wszyscy klienci maj� jad�o i napitek na sto�ach. Zatrzyma� si� przy jakim� znudzonym �eglarzu, opowiedzia� mu spro�n� historyjk� i mrugn�� znacz�co na prostytutk�, by usiad�a go�ciowi na kolanach. Po powrocie do stolika, gdzie czekali na niego m�odzi Neandertalczycy, potrz�sn�� sakiewk� z pieni�dzmi tak mocno, �e a� zadzwoni�y, i poda� j� Tullowi.
- Trzy stalowe or�y za dzie�, tak jak obieca�em - powiedzia�. -Dorzuci�em kilka dla rodzin Denniego i Tchara. Chyba jestem w porz�dku, prawda?
- Tak - Tuli skin�� g�ow�.
- Przygotowa�em dla was pokwitowania - doda� ober�ysta. -Umie��cie swoje znaki tutaj, w dole. - Tuli marszcz�c brwi spojrza� na zapisan� kartk� papieru, wzi�� pi�ro i z�o�y� sw�j podpis. Ayu-vah, zauwa�ywszy zak�opotanie przyjaciela, chwyci� go za rami�, lecz Tuli nie zaproponowa�, �e przeczyta mu zawarto�� kwitu.
- Nie chc� was ponagla� - podj�� zn�w Scandal. - Powiem wam tylko moje ostatnie s�owo: mo�ecie szuka� zaj�cia jutro i pojutrze. Jestem pewny, �e znajdziecie do�� pracy przy zbiorach. Je�li jednak przyjdziecie do mnie, nie b�dziecie musieli jej szuka�. Otrzymacie po trzy or�y za ka�dy dzie�. Wiecie ju�, �e b�dzie to niebezpieczna wyprawa. Je�eli zdo�acie nam�wi� na ni� wi�cej Pwi, pami�tajcie, i� mog� w niej uczestniczy� tylko doro�li m�czy�ni.
- Powiem ci moje ostatnie s�owo - odrzek� na to Ayuvah w swoim ojczystym j�zyku. - M�j dziadek zna� pewnego nieszcz�snego Pwi, Ayanaviego zwanego M�drym. Kiedy Ayanavi by� m�ody i szcz�liwy, �owcy niewolnik�w pojmali go i zawie�li do Kraalu. Pr�bowa� uciec, zmusili go wi�c do pracy w kopalni i przykuli �a�cuchem do �ciany. Przez trzy lata tylko s�odkie wspomnienia o �onie i dzieciach utrzymywa�y go przy �yciu. A� pewnego dnia uwolni� si� z kajdan odcinaj�c sobie r�k� ostrym kamieniem. Po tych ci�kich prze�yciach, kt�re na zawsze odebra�y mu rado�� �ycia, znalaz� drog� powrotn� do domu. Kiedy jednak tam dotar�, ku swemu przera�eniu przekona� si�, �e pi�� dni wcze�niej �apacze uprowadzili do niewoli jego �on� i dzieci. Pami�taj, Scandalu, �e cho� tobie ta historia mo�e wyda� si� tylko ironi� losu, takie s� opowie�ci wszystkich uciekinier�w z tej przekl�tej krainy. Rz�dzi ni� Adjonai, b�g strachu. Poddaje on �cis�ej kontroli �ycie tych, kt�rzy raz si� tam znale�li. M�wisz niefrasobliwie o wyprawie do Kraalu, bo nie wierzysz w Adjonaia, ale on istnieje naprawd�. Je�li tam wyruszysz, Adjonai b�dzie tob� w�ada� do ko�ca twoich dni. A teraz, cho� tylko wym�wi�em imi� boga strachu, wyczuwam dotkni�cie jego r�ki. M�wi� ci jak przyjacielowi: zrezygnuj z tego szale�czego pomys�u.
Ober�ysta spojrza� na Ayuvaha. Twarz Neandertalczyka poblad�a ze strachu, co wydawa�o si� dziwne u tak silnego m�odzie�ca. Scandal wiedzia� jednak, �e dla Pwi Kraal jest miejscem niezmiernie z�ej kwea. W�adcy Niewolnik�w przez osiemset lat zwozili wsp�plemie�c�w Ayuvaha do tej pe�nej przera�aj�cych niebezpiecze�stw krainy. Ober�ysta zrozumia�, �e nie sk�oni m�odego Pwi do tej podr�y za trzy or�y dziennie. Musia�by zawlec go tam w �a�cuchach. Tuli i Ayu-vah nie byli tch�rzami, po prostu nie chcieli wyruszy� do Kraalu.
Nagle wszystkim zgromadzonym w izbie wyda�o si�, �e smagn�� ich lodowaty powiew. W�osy ober�ysty stan�y d�ba. Zaskoczony, zd��y� tylko pomy�le�, i� tak silny wiatr powinien by� str�ci� talerze ze sto�u. Kiedy jednak Scandal rozejrza� si� woko�o, przekona� si�, �e pi�ra z naszyjnika Ayuvaha nawet nie drgn�y. Niepewnie wyci�gn�� przed siebie r�k�. Dotkn�� niewidzialnej, zimnej, twardej jak drewno �ciany. W powietrzu obok Tulla pojawi�a si� �wietlista sylwetka m�czyzny. Scandal otworzy� usta ze zdumienia.
- Obcuj�cy z Duchami!-wykrztusi�. Tuli spojrza� w lewo i ujrza� zielon� posta�.
- Chaa, wracaj do swego cia�a! Szybko! - powiedzia� Scandal do przybysza. - Nie by�o ci� wiele dni! Na Boga, Pwi zl�kli si� nie na �arty!
Zielonkawa chmura wyci�gn�a mack� i dotkn�a ni� Tulla. M�odzieniec z�apa� si� za brzuch, otwieraj�c szerzej oczy z przera�enia. Mglista posta� znikn�a jak zdmuchni�ta.
- Czuj� go w �rodku - rzek� ze zdumieniem Tuli, trzymaj�c si� za brzuch.
- Za kilka minut dowie si� o tobie wi�cej ni� ty sam kiedykolwiek wiedzia�e� - powiedzia� ober�ysta, przygl�daj�c si� m�odzie�cowi. -Pozna chwil� twojej �mierci, dowie si�, jak do tego dojdzie, czy kiedykolwiek si� o�enisz; b�dzie wiedzia� dos�ownie wszystko - zako�czy� Scandal. W jego g�osie zabrzmia�y jednocze�nie strach i zdziwienie. Neandertalscy szamani nigdy nie chcieli bada� przysz�o�ci ludzi. Nie s�ysza� te�, by jaki� Obcuj�cy z Duchami zechcia� pozna� przysz�o�� kogo� takiego jak Tuli. Neandertalczycy okre�lali miesza�c�w s�owem Tcho-Pwi, nie-cz�owiek, nie nale��cy do rodziny. Nie by�o to obra�liwe s�owo, tylko trafne okre�lenie: p�krwi Neandertalczycy nie nale�eli ani do ludzi, ani do Pwi. R�nice biologiczne mi�dzy potomkami cz�owieczych Gwiezdnych �eglarzy a Neandertalczykami by�y za du�e, nikt nie przekroczy ich w jednym pokoleniu, a dzieci zrodzone z takich zwi�zk�w rzadko prze�ywa�y.
Tuli wci�� trzyma� si� za brzuch.
- To �le! Bardzo �le! - zaniepokoi� si� Ayuvah. - Je�li m�j ojciec zdecydowa� si� pozna� przysz�o�� nie-cz�owieka, nie widzia� dobrej przysz�o�ci dla Pwi.
Scandal zastanawia� si� chwil�. Nigdy nie nam�wi� ich na wypraw� do Kraalu, pomy�la�. Mam jednak nik�� szans�: Chaa m�g�by ich tam pos�a�. Dla niego pojechaliby na tygrysie szablastoz�bnym do samego piek�a.
Tuli i Ayuvah podeszli do drzwi, w kt�rych roi�o si� od po�yskuj�cych w s�o�cu much. Tuli wyjrza� na zewn�trz. W g��bi ulicy stara Ca-ree Tech sta�a na podw�rku, gotuj�c myd�o w kamiennym kotle. Oczy mia�a zaczerwienione od dymu. Wiatr ni�s� zapach t�uszczu i �ugu.
- Nadal czuj� go w sobie - powiedzia� Tuli do Ayuvaha. - Przesuwa si� z miejsca na miejsce, jakby moje cia�o sk�ada�o si� z wielu pomieszcze�. Jest taki zimny! O, w�a�nie otworzy� drzwi do mojego prawego p�uca!
- My�l�, �e ustanawia wi� z tob� - zachichota� Ayuvah. - Nie mo�e wej�� na �cie�k� twojej przysz�o�ci, p�ki nie stanie si� tob�.
- Idzie do g�ry, w stron� mojej g�owy! -j�kn�� Tuli i zachwia� si� na nogach, gdy lodowate zimno dotkn�o jego neuron�w.
- Stara si� pozna� ciebie dog��bnie - wyja�ni� Ayuvah. - Nie zrobi�by tego dla cz�owieka. Ludzie za bardzo r�ni� si� od nas.
- No, nareszcie wychodzi! - w g�osie Tulla zabrzmia�a ulga.
- Nie, nadal jest w tobie, nadal jest z tob� po��czony - zaprzeczy� syn szamana. - Wci�� go wyczuwasz jako lekki ch��d. Idzie teraz �cie�k� twojej przysz�o�ci.
- Jak d�ugo to potrwa?
- To zale�y - t�umaczy� Ayuvah. - Twoja przysz�o�� mo�e by� albo kr�tka, albo d�uga. Niewykluczone, �e twoja �cie�ka rozga��zia si� wiele tysi�cy razy. Chaa zbada wszystkie warianty twojej przysz�o�ci, obejrzy ca�y tw�j potencja�. Mo�liwe, �e pozostanie z tob� przez ca�� noc.
Tuli ostro�nie si�gn�� my�l�. Wyczu� ch��d w tylnej cz�ci m�zgu. Wyobrazi� sobie, �e b�dzie nosi� Chaa przez ca�y dzie� i zastanowi� si�, czy si� do tego przyzwyczai.
Spojrza� na miasto. Wszystkie budynki zbudowane by�y z du�ych kamieni i szarych desek, wyblak�ych od s�o�ca i py�u wodnego. Fundamenty dom�w zapad�y si� z biegiem lat, a �ciany wyko�lawi�y. Tuli zna� ka�dy kamie� i desk�, ka�dego mieszka�ca tej osady. Beremon Smit, rybak mieszkaj�cy po przeciwnej stronie ulicy, pomacha� na po�egnanie �onie i czw�rce dzieci i ruszy� na po�udnie, do kopalni w Bia�ych Ska�ach. Jeszcze jeden odchodzi, pomy�la� m�odzieniec. O jednego obro�c� mniej, tak jak powiedzia� Scandal.
Chmura nagle przes�oni�a s�o�ce. Caree Tech wytar�a r�k� pot z czo�a i podnios�a wzrok. Za plecami Tulla, w ober�y, jaki� pijany go�� zacz�� wrzeszcze�:
- Ty mutancie! Spior� ci dup�! Gdzie m�j n�?! Spior� ci dup�!
- Tutaj, panie! Uspok�j si�! - zawo�a� Scandal, ale pijak odpar�: -Nie wiem, co w tym miejscu jest gorsze: jad�o, trunki czy kompania! - Zamierza� obrazi� wszystkich obecnych, ale przede wszystkim samego ober�yst�. Scandal chwyci� butelk�, rozbi� j� o kontuar i wrzasn��:
- W porz�dku! Jest m�j! Jest m�j!
Tuli nawet si� nie odwr�ci�. Za dobrze zna� ober�yst� i ca�e swoje miasto. Oczami wyobra�ni ujrza�, jak Scandal, ros�y, barczysty jak nied�wied� m�czyzna, mi�y niczym oswojona �winka i czasem jak ona niezno�ny, wymachuj�c butelk� gro�bami zmusza pijanego klienta do uleg�o�ci. Scandal to urodzony cz�owiek interesu i gdy dochodzi do b�jki, bije si� jak taki potrafi. Uderza przeciwnika z rzadka, wymierza celne ciosy, jakby trzepa� chodnik, staraj�c si� ograniczy� obra�enia cielesne do minimum - nie op�aca si� przecie� zabija� klient�w.
M�odzieniec u�miechn�� si� w duchu. W zaje�dzie "Pod Ta�cz�cym Ksi�ycem" zjad� wiele smacznych da� i zgromadzone podczas tych posi�k�w uczucia, kwea, uderzy�y mu teraz do g�owy jak dobry trunek. Wci�� jednak czu� w sobie obecno�� Chaa. Obcuj�cy z Duchami ba