12564

Szczegóły
Tytuł 12564
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12564 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12564 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12564 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Rafa� A. Ziemkiewicz Szosa na Zaleszczyki �Wiedzcie albowiem, �e ktokolwiek uwielbia niewiast�, zaiste uwielbia szatana, czyni�c Bogiem nieprawego demona. � Malfre Ermengaud Puste ulice Z czym kojarzy si� zazwyczaj s�owo �ucieczka�? Pisk opon, smaruj�cych na asfalcie smoliste �lady, karko�omne po�lizgi na wira�ach, urywane poszczekiwania policyjnych kr�t- kofal�wek, rozwijane w poprzek szosy kolczatki... Na pewno nie z tymi spokojnymi, lekkimi ruchami kierownicy, kt�rymi prowadzi Rafa� swoj� srebrzyst� toyot� sikhu pl�tanina w�- skich, osiedlowych uliczek, pe�nych brudu i pijak�w. Ogromny w�z sunie miarowo poprzez wilgotn� noc, kt�ra oblepia Warszaw� �liskim ko�uchem i spowija rt�ciowe latarnie kokona- mi szarej mg�y. Silnik szumi cicho, prawie nie-dos�yszalnie, kropelki brudu osiadaj� na przedniej szybie, gdzie niezmordowanie rozmazuj� je wycieraczki. Siedzimy w g��bokich, mi�kkich fotelach, pogr��eni w milcz�cej zadumie. Rafa� wpatruje si� w drog�, Magda, na tylnym siedzeniu, przygl�da si� oknom mijanych blok�w, w kt�rych ta�czy b��kitna po�wiata telewizor�w. Nie wiem, nad czym si� zastawiaj�. Ja nie potrafi� skupi� my�li na niczym poza tym, �e si� boj�. Wola�bym jazgot silnik�w, ujadanie radiowoz�w i skowyt nadwer�anych hamulc�w. Jakikolwiek ha�as, kt�ry m�g�by zag�uszy� m�j strach. Ale to nie jest gangsterski film. Cisza, spok�j zamglonych, opustosza�ych ulic. Nie ma do kogo strzela�, nikt za nami nie jedzie, �a- den tajniak nie ukrywa si� w mijanej bramie. Gdzie�, nie wiem gdzie, czuwa w swej sieci czarny paj�k. Nie wida� go. Za to on widzi wszystko i wszystkich. Nitkami paj�czyn sp�ywaj� pokwitowania przelew�w i wyci�gi z kont, mandaty za przekroczenie pr�dko�ci, rachunki za pr�d, gaz i benzyn�, za w�z i przew�z, za past� z jaj w przydro�nym barze i za przejechanie rogatek autostrady. I dlatego w�a�nie czuj� strach. Strach przed dusznym, g�stym powietrzem, przed za- snutym niebem, kt�re nigdy nie nabiera w tym kraju b��kitnej barwy, przed lepkimi ni�mi czarnego paj�ka, ci�gn�cymi od ekran�w, g�o�nik�w, szpalt gazet, si�gaj�cymi wn�trzno�ci spowijaj�cymi szarym oplotem m�zgi. Nikt w nie nie wierzy. Ja te� nie wierzy�em. Samoch�d wytacza si� na rz�si�cie o�wietlon� mglistym blaskiem dwupasm�wk�, przeje�d�a przez ni� i zanurza si� w cieniu topoli, kt�rymi obsadzono przed laty ulic�. - Przez Powsin? - m�wi�, byle tylko cokolwiek wreszcie powiedzie�. Dobrze wiem, dok�d jedziemy: Nowoursynowsk� do Kabat, stamt�d wyboist� poln� drog�, �eby wreszcie wynurzy� si� z przerzedzonego lasu gdzie� pomi�dzy Powsinem a Jeziorn�, omijaj�c w ten spos�b patrol drog�wki, stoj�cy zazwyczaj w Wilanowie. Rafa� u�miecha si� lekko, k�cikami ust. nie odrywaj�c oczu od przedniej szyby. - Przez Krymsk�, Kocio�ebsk�, przez Gnom�w i przez Dziewic, przez Mysi�, Addis- Abebska i �ukasza z B�a�ewic... - odpowiada. Ca�y on. Chodz�ca ksi�ga cytat�w. Po trzeciej pi��dziesi�tce otwiera si� na stronie z dawno ju� dla wszystkich umar�� poezj�. Ale tym razem Rafa� nie pi�, jak nigdy, chocia� oczy l�ni� mu niczym po dopalaczu. �To b�dzie najlepszy numer w moim �yciorysie.� Tak powiedzia�. I chyba, jak zwykle, wie- dzia�, co m�wi. Najlepszy numer w �yciorysie. Dla niego to tylko tyle. To mu wystarcza. Nie potrze- buje alkoholu. Studio wyborcze �Ludziom - rado��, miastom - ziele�, �wiatu - pok�j!� Z�ote litery has�a zadr�a�y na ekranie, jakby mia�y zamiar wylecie� mi z niego prosto w twarz. Trwa�y jeszcze przez moment, w ko�cu rozp�yn�y si�. Jeszcze przez sekund� z monitor�w wdzi�czy- �a si� do mnie i milion�w innych dziewczyna, trzymaj�ca we wzniesionej r�ce bia�y kwiat, symbol Ruchu Wyzwolenia. Pu�ci�a do widz�w oko, u�miechn�a si� uwodzicielsko i znikn�a. Zacz�a si� reklama glebogryzarek sp�ki ROLPOLEX GmbH. - Minuta - oznajmi� jeden z ukrytych za �cian� ekran�w technik�w. - W��cza� - rzuci� ze swego miejsca Rafa�. Siedzia� wyci�gni�ty w fotelu, z nogami skrzy�owanymi niedbale w kostkach, trzymaj�c w lewym r�ku swoj� fajk�, z kt�rej unosi�a si� ku niewidocznemu w p�mroku sufitowi smu�ka b��kitnego dymu. S�dz�, �e je�eli kto- kolwiek na �wiecie zna� Rafa�a naprawd� dobrze, to by�y to w�a�nie jego fajki. Traktowa� je z pietyzmem starego kolekcjonera i czu�o�ci� m�odego ojca; zreszt� sam kiedy� m�wi�, �e fajka nasi�ka swoim w�a�cicielem. Twierdzi�, �e ma takie, kt�re przepala�, gdy �ycie mu si� podle uk�ada�o i teraz, kiedy kt�r�� z nich zapali, od razu mu si� robi gorzko w g�bie. I takie, przy kt�rych dobrze mu si� my�li albo weso�o sp�dza czas. Je�eli to prawda, to najwi�cej mu- sia� mie� takich, przy kt�rych bra�o go obrzydzenie do rodak�w. W ka�dym razie to si� u niego dawa�o zaobserwowa� naj�atwiej. Do reszty dokopywa�em si� d�ugo, p� roku w Biurze Wyborczym i jeszcze te par� miesi�cy w Wydziale Propagandy. I chocia� pod ko- niec nasze kontakty mocno si� zacie�ni�y, do cz�stowania dopalaczem w��cznie, na pewno m�g�by mnie jeszcze niejednym zaskoczy�. Wtedy jednak, w trakcie debaty, mia�em go po prostu za faceta robi�cego fors�. I cholernie imponowa� mi luz, z jakim podchodzi� do spraw zawodowych. Siedzia� sobie spo- kojnie i pali� fajk�, podczas gdy ja ca�y trz�s�em si� i poci�em pod tymi wszystkimi kablami, przyssanymi do moich skroni, krtani i karku. - Trzydzie�ci sekund - odezwa� si� znowu technik, gdy glebogryzarki ROLPOLEXU GmbH wjecha�y na ekranie w zachodz�ce s�o�ce. G��wny ekran wype�nia�a przy akompa- niamencie dychawicznych tr�bek stylizowana mapa Europy, rosn�ca z wolna, a� w ko�cu zosta� z niej tylko zajmuj�cy ca�y obraz kontur Polski. Z miejsca, gdzie powinna by� War- szawa, zrobi�a si� szczelina bia�o-czerwonej urny, w kt�r� wlecia�a karta do g�osowania. po- tem zamigota� nad ni� seledynowy pytajnik, wreszcie ca�y ten kicz zblak� i rozmy� si�, ust�- puj�c miejsca napisowi: STUDIO WYBORCZE. - Wchod� - rzuci� zza moich plec�w Rafa�, niepotrzebnie, bo w�a�nie wciska�em wil- gotn� od potu d�oni� rozjarzony czerwono taster w rogu pulpitu. Chwil� potem przeszed� mnie ten charakterystyczny dreszcz, id�cy od karku do opuszek palc�w, poczu�em mrowienie sk�ry i lodowate ciarki na plecach. Kilka sekund; dwa odleg�e o kilkaset metr�w systemy nerwowe spi�y si� w jeden obw�d, nad kt�rym, koncentruj�c si� do granic mo�liwo�ci i podkr�caj�c ga�ki wzmacniacza, uzyskiwa�em z wolna panowanie. Siedzia�em w studio na Woronicza, mia�em pod powiekami jego mglisty, powidoko- wy obraz, i jednocze�nie widzia�em to studio znacznie wyra�niej przed sob�, na g��wnym ekranie. W g��bi d�ugi, bia�y st�, za nim uczestnicy debaty, obok podwy�szenie dla prezente- ra, na prawo i lewo zbiegaj�ce si� w perspektywie, amfiteatralne siedzenia dla publiczno�ci. Publika zape�nia�a te� g�sto miejsca naprzeciwko sto�u, usadzona w p�kole na dostawionych krzes�ach. Na ekranie wida� by�o u do�u ich ciasno upchane potylice, na tle kt�rych polecia�y od razu w bia�ej kontrze numery telefon�w. Do�ka siedzia�a trzecia od lewej, mi�dzy go�ciem z obkomu a zadymiarzem. Ba�a si�: nat�ok bez�adnych my�li w g�owie, puchn�ca w prze�yku kula, ssanie w �o��dku. Og�lnie - trema granicz�ca z panik�. To by�o u niej normalne. Si�gn��em do suwak�w i pokr�te�, wyci- szaj�c kobiecy l�k i rozbieganie my�li. Uspokoi�a si� �atwo. Kobietami w og�le �atwo si� ste- ruje. Prezenter zacz�� od standardowych powita�, od przypomnienia, �e mianowicie, jak pa�stwo doskonale wiedz�, jeste�my w swoim w�asnym domu i w�a�nie za dwa dni mamy w tym swoim w�asnym wybory, i niekt�rzy ju� wiedz�, na kogo b�d� g�osowa�, ale wi�k- szo�� jeszcze si� waha, wi�c dla tej wi�kszo�ci, co si� waha, dzisiaj w Studiu Wyborczym przedstawiciele, ele-mele, i tak dalej - z pi�� minut. Pewnie czu�, �e jak si� potem ca�e to bractwo rozgada, to on ju� nie b�dzie mia� nic do dodania i chcia� sobie odbi� zawczasu. W ko�cu zacz�� prezentowa� go�ci, kiwaj�cych sztywno g�owami w kierunku kamery: pan Leonard �wiencik z Sojuszu na Rzecz Dostatniej Wsi, pan Zbigniew Nowina- Fornalczyk z Polskiego Zjednoczonego Komitetu Obywatelskiego, pani Dolores Skiba z Europejskiego Ruchu Wyzwolenia, pan Arkadiusz G�omb z Robotniczo-Ch�opskiej Rewolucji Zadymokra- tycznej... Da�em sobie spok�j z tym dr�twym kiwaniem g�ow�, zamiast tego zmusi�em Dolk� do lekkiego poruszenia spadaj�c� na oczy grzywk� i delikatnego u�miechu; na tyle delikatne- go, by wzbudzaj�c sympati� ogl�daj�cych program m�czyzn, nie �ci�gn�� na ni� od razu odruchowej niech�ci asystuj�cych im przed telewizorami kobiet. Zrobi�a to bezb��dnie. W ko�cu ten gigantyczny strumie� szmalu, kt�ry pompowano w prowincjonaln� kam- pani� wyborcz� z zachodu, a z kt�rego podobnie jak wszyscy w okolicy stara�em si� wyrwa�, ile si� tylko da, dla siebie, nie szed� na marne. Wszystko, co da�o si� zrobi� elektronik�, ope- racjami neurocybiotycznymi i innymi rzeczami, o kt�rych przeci�tny rodak mia� takie mniej wi�cej poj�cie, jak o rozkoszach codziennej k�pieli, zosta�o zrobione doskonale. Reszta zale- �a�a od wynaj�tych dla Ruchu Wyzwolenia m�zg�w. G��wnie m�zgu Rafa�a. M�j, mog� si� teraz pociesza�, mia� w tym wszystkim znikomy udzia�. Kamera cofn�a si�, daj�c panoram� studia. Przygl�da�em si� uwa�nie Dolce. Sympa- tyczna blondynka o poci�g�ej twarzy i lekko pofalowanych w�osach. Mog�aby wspaniale uprzyjemni� i upi�kszy� komu� �ycie, gdyby oczywi�cie nie przysz�o jej do tego ptasiego, babskiego m�d�ku zosta� partyjn� aktywistk�. Okaza�a si� �wietnym odbiornikiem i z tego wzgl�du nale�a�a do aktywistek najbardziej eksponowanych; zapewne tak�e ze wzgl�du na sw�j wygl�d. �Buzia anio�ka i oczy ladacznicy�, jak swego czasu okre�li� Rafa� swoje wyma- gania wobec dziewczyn, kt�re mia�y by� ogrywane na mas�wkach i w telewizji dla potrzeb kampanii wyborczej. Trzeba przyzna�, �e pasowa�a do tego okre�lenia idealnie. Raz jeden pindy zastosowa�y si� �ci�le do polece� szefa Biura Wyborczego. W �adnym calu i absolutnie niczym nie przypomina�a Magdy. Ale, oczywi�cie, jak ka�demu zakochanemu idiocie, przywodzi�a mi na my�l w�a�nie t� moj� jedyn� dziewczyn� na �wiecie. I kiedy p� mojego m�zgu zaj�te by�o wys�uchiwaniem pierwszych, stereotypo- wych prezentacji go�ci w studiu, drugie p� gryz�o si� t� nasz� zwariowan� mi�o�ci�. Mi�o�� Bo�e m�j, ile razy przysi�ga�em sobie, �e b�d� delikatny i cierpliwy. Ile razy stara�em si� sobie samemu wyt�umaczy�, jak sprawy stoj� i z kt�rej strony jest chleb posmarowany. I zawsze si� to ko�czy�o tak samo; to co�, co we mnie siedzia�o, rozpycha�o si� coraz bar- dziej, nie pozostawiaj�c miejsca dla tych spokojnych, powtarzanych z dala od niej t�umacze�, od �rodka wzbiera�o gor�co, palce zaczyna�y si� same z siebie robi� coraz bardziej nachalne... I w ko�cu zdejmowa�em jej bluzk�, potem uwalnia�em piersi od stanika, wtula�em w nie twarz, zsuwaj�c ten skrawek do niczego nie potrzebnej, p� przejrzystej bieli coraz ni�ej, cen- tymetr po centymetrze z jej opuszczonych bezbronnie ramion. Sk�ra Magdy l�ni�a w s�abej po�wiacie lampy niczym polerowane z�oto, a ja muska�em wargami te z�ociste, jedwabiste zbocza, faluj�ce od gor�cego oddechu, wtula�em usta w poddaj�ce si� mi�kko szczyty wzg�rz. Oplata�em j� mocno ramionami, kiedy pr�bowa�a si� rozpaczliwie cofn��; dr�a�a ca�a i chcia�em wierzy�, �e to z podniecenia, �e moje poca�unki co� w niej rozpalaj�. �udzi�em si� tym, wmawia�em to sobie, nie chc�c wiedzie� tego, z czego przecie� doskonale sobie zdawa- �em spraw�: �e Magda po prostu si� m�czy, �e w �rodku szarpie si� mi�dzy tym, czego mo�e by i chcia�a, mi�dzy mn� a swoimi zasadami, kt�rych absolutnie nie potrafi�a z�ama�. Zawsze by�o tak samo: te moje niezr�czne, rozbezczelnione paluchy zje�d�a�y coraz natarczywiej w d�, po napi�tym brzuchu ku zbiegowi zaci�ni�tych czujnie ud, wciska�y si� pod kraw�d� opinaj�cego tali� materia�u, pod cienki jak westchnienie p�atek, okrywaj�cy g�stw� delikat- nych w�os�w... Wtedy wyszarpywa�a si� z j�kiem, spoczywaj�cy w w�wozie pomi�dzy piersiami me- dalik roziskrza� si� pochwyconym refleksem �wiat�a tu� przed moimi oczami, jak ognisty miecz w r�ku archanio�a. - Nie, prosz�, nie, - szepta�a b�agalnie, kul�c si� z przyci�ni�tymi do piersi r�kami. - Prosz�, nie zmuszaj mnie... czy naprawd� nie potrafisz poczeka�? Siedzia�a do mnie ty�em, �wiat�o obrysowywa�o miodowym po�yskiem jej ramiona, sp�ywa�o po g�adkiej sk�rze plec�w. A ja dysza�em ci�ko, czuj�c si� jak granat z odpalonym zapalnikiem, gotowa�o si� we mnie i sam nie wiem, czego tam by�o wi�cej: w�ciek�o�ci, go- ryczy, bolesnego niezaspoko-jenia czy rezygnacji. A� w ko�cu u�wiadamia�em sobie, �e Magda p�acze. Wtedy ca�a ta kot�owanina uchodzi�a ze mnie, jakby kto� odkr�ci� wentyl, i zostawa� tylko wstr�t, tylko niech�� do samego siebie, �e znowu j� zrani�em, �e tak to wszystko beznadziejnie wygl�da. I �al. Za czym? �e nie przypomina�a �adnej z tych wij�cych si� pod spoconymi cielskami i j�cz�cych rozkosznie panienek z pornos�w? Ale czy kocha�- bym j� tak bardzo, gdyby je przypomina�a? G�adzi�em j� po plecach i przeprasza�em, zapew- nia�em, �e wytrzymam, wiedz�c doskonale, �e i tak nie dotrzymam s�owa. Chocia� nie, w ko�cu zacz��em dotrzymywa�. - Chc� by� z tob�. Kocham ci�. Naprawd� - m�wi�a potem, gdy jej oczy ju� sch�y, gdy siedzieli�my przytuleni do siebie, ufnie, spokojnie i bez �adnych seksualnych podtekst�w. - Wiem, �e ci ci�ko. Dlaczego to tak d�ugo trwa? - Wiesz dobrze, dlaczego. - Ta twoja praca... Nie m�wi�em jej zbyt wiele o swojej pracy, nie pyta�a o to, ale i tak si� domy�la�a. - I kiedy z tym wreszcie sko�czysz? - Najszybciej, jak b�d� m�g� - odpowiada�em, wierz�c g��boko w swoje s�owa. - Na razie nie mog�. Nie mam gdzie p�j��. Cz�owiek do wynaj�cia. To by� ca�y problem: naprawd� nie mia�em gdzie p�j��. Do obkomu? W stanie wojen- nym by�em za ma�y klajniak, �eby teraz opowiada�, jak to mi komuni�ci grozili palcem i jak z nimi przez ca�e �ycie zajadle walczy�em. Zreszt� wtedy, gdy szuka�em roboty, ho�ubi�em jeszcze w duszy jakie� resztki m�odzie�czej wiary w demokracj�, wi�c zasadniczo towarzy- stwo mi niezbyt odpowiada�o. Do socjalist�w mnie nie ci�gn�o, przypadkiem mia�em nie- szcz�cie czasem widywa� klas� robotnicz� z bliska i to wzdychanie do jej chamowatej t�y- zny, uprawiane przez okularnik�w z Uniwersytetu, jako� mnie zawsze �mieszy�o. Na zady- miarza by�em ju� za stary, w Boga ani Ojczyzn� nie wierzy�em, a mi�dzy ch�opkami z t� ich wie�niacz�, t�p� pazerno�ci�, �e niech si� �wiat zawali, niech w niebie grzmi i pierdzi, a oni musz� mie� swoje dotacje do �litry mleka�, czu�bym si� jak idiota. Mog�em, oczywi�cie, startowa� na niezale�nego dziennikarza, to znaczy takiego, kt�ry daje cia�a raz tym, raz tamtym, zale�nie od uk�adu. Ale �eby si� sprzedawa�, trzeba mie� ja- kie� nazwisko, jak�� tam grup� naiwnych ciotek, kt�re na tyle lubi� moj� buzi�, �e zawsze uwierz� w to, co powiem lub napisz�. A ja by�em szczawikiem �wie�o po studiach. Wi�c w ko�cu trafi�em do pind. W�a�ciwie przypadkiem. Okaza�o si�, �e jest okazja pokaza�, co si� umie, no i p�aci�y, �e daj Bo�e ka�demu. Ca�e moje szcz�cie, �e trafi�em tam na Rafa�a, bo jeszcze bym w t� ich nadchodz�c� rajsk� epok� wiekuistej szcz�liwo�ci uwie- rzy�. Szef wyleczy� mnie z tego bardzo szybko. ��adna sztuka przekona� ludzi do czego�, co jest s�uszne i m�dre. Zabawa polega na tym, �eby wepchn�� im stert� g�upot tak, by kupili je jak swoje, z rodziawionymi g�bami, i byli szcz�liwi, �e dost�pili objawienia. I to jest do- piero warte grzechu. Tak wykr�ci� kota ogonem, �eby ho�ot� przekona� na amen: jest tak, inaczej by� nie mo�e. A tego nie zrobisz, je�eli sam b�dziesz wierzy� w te g�upoty, kt�re wy- gadujesz.� On sam, oczywi�cie, nie pr�bowa� ukrywa�, �e ca�a ideologia Ruchu Wyzwolenia ba- wi go serdecznie, doprowadzaj�c tym aktywistki do furii. A jednocze�nie upycha� j� w niesamowity spos�b, gdzie si� tylko da�o, poci� si� nad tym bardziej ni� najbardziej fana- tyczne podw�adne pani Bernadetty. Naprawd�, d�ugo nie mog�em poj��, dlaczego to robi, Dolores Skiba - Stoimy na progu nowego tysi�clecia - powiedzia�a Do�ka, gdy wreszcie przysz�a jej kolej. - I nasza partia stara si� my�le� przede wszystkim o tym, co nas czeka. Rozpami�tywa- nie przesz�o�ci zostawiamy innym. Ludzko�� dokona�a w ostatnich dziesi�cioleciach niewy- obra�alnego post�pu technologicznego i cywilizacyjnego, nasz kraj w nied�ugim czasie do- �wiadczy go w tym samym stopniu, co pozosta�e. Ale za tym post�pem musz� jeszcze p�j�� zmiany w mentalno�ci ludzkiej, kt�re pozwol� z niego korzysta� wszystkim, nie, jak dot�d, tylko wybranym. Wierzymy, �e zbli�a si� nowa epoka: epoka �wiata bez granic, bez zbroje�, bez g�odu i przemocy. Obowi�zkiem wszystkich ludzi dobrej woli jest przy�pieszy� nadej�cie tej epoki. Nie jeste�my ruchem tylko kobiecym, jak si� nas cz�sto przedstawia. Jeste�my ru- chem walcz�cym o lepsze czasy i lepsze �ycie dla wszystkich. Oczywi�cie uwa�amy, �e ta nowa epoka du�o b�dzie mia�a do zawdzi�czenia kobietom, liczymy na ich energi� i pracowito��. Dot�d zawsze nas ograniczano i spychano w d�, odsuwaj�c od decyzji. Ten czas min��. Potrafimy wzi�� sw�j los we w�asne r�ce i urz�dzi� �wiat lepiej, ni� to zrobili m�czy�ni, nie pytaj�c nas o zdanie. My�l�, �e w �wietle tego zrozumiej� pa�stwo, dlaczego nie uwa�amy si� za parti� pol- sk�. Jeste�my ruchem ponadnarodowym i w tych wyborach wyst�pujemy jako polski oddzia� Europejskiego Ruchu Wyzwolenia tylko ze wzgl�d�w organizacyjnych. Granice musz� znik- n��, a Polska - sta� si� pe�noprawnym uczestnikiem europejskiej wsp�lnoty. B�dziemy do tego d��y�. Nie jeste�my �adn� lewic� ani prawic�, te archaiczne poj�cia nie pasuj� do dzi- siejszych czas�w. Jeste�my ruchem, kt�ry postawi� sobie za cel ca�kowit� zmian� �wiata, kt�- ry walczy o nowy, naprawd� szcz�liwy, XXI wiek. Liczymy na poparcie nie tylko kobiet, kt�re szczeg�lnie powinny si� zaanga�owa� w jego budow�, ale wszystkich ludzi my�l�cych z trosk� o przysz�o�ci swojej i ca�ego �wiata. Niez�e, co? Zw�aszcza z tym �pe�noprawnym uczestniczeniem w europejskiej wsp�l- nocie�. Wiadomo, jak ka�dy to rozumie - �e b�dzie zarabia� jak Niemiec, opieprzaj�c si� dalej jak Polak. W dodatku nie wykorzysta�em czasu, zosta�y mi pe�ne dwie minuty. Ta zwi�z�o��, na tle innych, musia�a mie� dla telewidz�w swoj� cen�. Oczywi�cie pindom zupe�nie si� s�owa Do�ki nie spodoba�y. Trzy nale��ce do nich monitory zacz�y natychmiast pulsowa� znakami przynaglenia. Nawet nie musia�em na nie patrze�: nie powiedzia�em o Upokarzaj�cym Rozrodzie, nie do�� zaakcentowa�em, i� kobiety jako wyzyskiwana dot�d i niewolona klasa spo�eczna s� jedyn� grup� uprawnion� do kiero- wania przej�ciem w szcz�liwszy etap w dziejach ludzko�ci, w og�le pomin��em milczeniem szereg najistotniejszych dla nich i najweselszych dla normalnego cz�owieka punkt�w progra- mu. I to w decyduj�cej o wszystkim debacie telewizyjnej, na dwa dni przed wyborami. Pindy by�y ze mnie bardzo niezadowolone. Ja sam - dok�adnie odwrotnie. Pindy W�a�ciwie nie powinienem nazywa� kierownictwa ruchu w ten spos�b, w ko�cu pra- cowa�em dla nich i teoretycznie im podlega�em. Teoretycznie, bo w praktyce tylko Rafa�owi, a on z kolei bezpo�rednio Radzie Europejskiej. Ale w ko�cu jako� je trzeba by�o nazywa�. Oficjalne �Ruch Wyzwolenia� by�o zbyt nad�te i za d�ugie, nawet po obci�ciu przed rokiem ostatniego s�owa �Kobiet�. One same pr�bowa�y okre�lenia �Ruch Dwudziestego Pierwszego Wieku�, kt�re przyprawi�o Rafa�a o konwulsyjny skurcz twarzoszcz�ki. Nie lubi� nachalnej, chamskej propagandy. Uwa�a�, �e wszystko, co cz�owiek robi, powinno by� sztuk�; zw�asz- cza robienie bli�nim wody z m�zg�w. Mass media uku�y termin �ruch feministyczno-ekologiczny�, oddaj�cy genez� ugru- powania, ale zbyt toporny i niepor�czny. Przeciwnicy starali si� wylansowa� �neolewic�. Ta nazwa by�a chyba w sumie najbli�sza istoty rzeczy, wi�c zwalczali�my j� na wszelkie mo�li- we sposoby, zreszt� skutecznie - po wyborach ca�kowicie wysz�a z u�ycia. Przeci�tny cz�owiek na og� nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wa�n� rzecz� jest na- zwa. Dobra nazwa to po�owa sukcesu, je�li nie wi�cej. Wbija si� w pami��, wczepia w my�li i zawsze od razu kieruje je we w�a�ciw� stron�. Okre�lenie �pindy� u�ywane by�o tylko w prywatnym gronie pracownik�w Biura Wyborczego. Upokarzaj�cy Rozr�d Te trzy monitory w lewym g�rnym rogu oddano pindom chyba tylko po, �eby popra- wi� im samopoczucie. Dla mnie by�y zupe�nie bezu�yteczne. Liczy�a si� ca�a reszta, otaczaj�- ca wianuszkiem g��wny ekran, na kt�rym lecia� obraz z telewizji. Sp�ywa�y na nie dane z terminali zespo��w specjalistycznych, kt�re Biuro Wyborcze montowa�o przez dobre p� roku. To by�a moja przewaga w debacie, karta, kt�r� mia�em do wygrania. �aden cz�owiek nie mo�e si� zna� jednocze�nie na polityce, ekonomii, stosunkach spo�ecznych i diabli wiedz� czym jeszcze, o co zawsze mo�e zosta� zahaczony. Siedzia�em o p� kilometra od studia, z kt�rego nadawali program, a za �cianami i w rozrzuconych po ca�ym mie�cie pokojach przegrzewa�y si� sca-laki komputer�w oraz zwoje m�zgowe pracuj�cych dla nas spec�w. Na ka�dy tekst, kt�ry lecia� ze studia, mia�em z miejsca pi�� kontrargument�w i przewidywane kontr-kontrargumenty, po jakie m�g� si�gn�� przeciwnik, razem ze stosownymi kontr-kontr- kontrargumentami. Przebiega�em tylko wzrokiem po ekranach, zbieraj�c, co akurat by�o po- trzebne, i pakuj�c w formie kr�tkich, zwi�z�ych wtr�t�w pomi�dzy przemowy zacietrzewio- nych polityk�w. Niewykluczone, �e kiedy�, dawno temu, tak zwane dyskusje mia�y sens. W czasach, gdy ludzie m�wili oraz wiedzieli niewiele i przywi�zywali wag� do tego, czy maj� akurat racj�, czy nie. Potem �wiat zrobi� si� du�y, ciasny, pe�en przekrzykuj�cych si� filozof�w, pro- rok�w oraz ekspert�w, z kt�rych �aden nie zgadza� si� z drugim. Naprodukowali oni tyle sprzecznych ze sob� teorii i dowod�w na wszystko, �e z miejsca zacz�o to przekracza� zdol- no�ci pojmowania przeci�tnego cz�owieka. S�uszno�� nie ma w tym wszystkim najmniejszego znaczenia. Chodzi o to, bo porusza� si� w tej g�stwie na tyle sprawnie, by umie� zawsze sprawi� wra�enie, �e si� t� s�uszno�� ma. Najprostszy spos�b to najpierw przegrza� cz�owie- kowi m�zgowie, zmusi� adwersarza do zarzucenia s�uchaczy tak� stert� statystyk, cytat�w, fakt�w i uczonych teorii, �eby zg�upieli i zdali sobie spraw�, i� to nie na ich g�owy; a potem znienacka waln�� ich mi�dzy �lepia czym�, co wyda si� proste i tak oczywiste, �e chwyc� si� tego z ulg� - a jednak jestem m�dry i wszystko rozumiem. Dobry dziennikarz przekona ludzi do wszystkiego. My�l�, �e si� tego nauczy�em. Wiedzia�em w ka�dym razie, �e przede wszystkim ludzie potrzebuj� czego� prostego, na swoj� miar�. Nie wolno zmusza� ich do wysi�ku umys�owego i ogarniania jakichkolwiek z�o�ono�ci. Tak naprawd�, cz�owiek potrzebuje przede wszystkim wiary. Wiary w to, �e poj- muje �wiat i jest po w�a�ciwej stronie. Co� nieskomplikowanego: wszystko przez �yd�w. Albo przez czarownice. Albo przez krwiopijcze klasy wyzyskuj�ce. Bez tego m�czy si� i czuje zagubiony. I kiedy wreszcie z�apie co�, co pozwoli mu uwolni� si� od uci��liwego kombinowania, przerzuci� ten wysi�ek na swoich przedstawicieli i odda� im si� dusz� i cia�em, jest szcz�liwy. A kto nie chce by� szcz�liwym? A zreszt� cz�owiek jest bydl�ciem stadnym. Im wi�ksze stado, tym mu w nim lepiej i tym pilniej b�dzie si� stara� nie odstawa�. Wi�c trzeba tylko sprawi� wra�enie, �e wszyscy tak w�a�nie s�dz�. Ca�y problem polega jedynie na zgromadzeniu pewnej masy krytycznej zwolennik�w, potem leci ju� samo. Oczywi�cie to, co robili�my w Biurze Wyborczym, to by� dopiero po- cz�tek. Rafa� twierdzi�, �e obiecuj�cy. Mieli�my wszystkie atuty w r�ku: ideologia pind by�a prosta jak konstrukcja cepa, t�umaczy�a wszystko z��, samcz� brutalno�ci� i agresj�, obiecy- wa�a raj kobiecej �agodno�ci i wra�liwo�ci, w dodatku by�a to ideologia nowa. I przychodzi�a w momencie, gdy kilka innych straci�o ju� blask, a tak zwany og� rozgl�da� si� niecierpliwie za czym�, czym m�g�by zwolni� si� z m�cz�cej odpowiedzialno�ci za swoje czasy, by po- �wi�ci� ca�� energi� codziennym sprawom. �Na razie jeszcze to ludzi �mieszy� - m�wi� Rafa�. �- Ale nie przejmujcie si�, panowie, bolszewik�w te� nikt nie traktowa� powa�nie. Ca�a ta ideologia jest �mieszna, dop�ki g�osi j� kilka nawiedzonych wariatek. Naszym zadaniem jest teraz zadba�, �eby wszyscy byli tym bombardowani od rana do wieczora. Je�eli zrobimy to umiej�tnie, za kilka lat b�dzie ho�ot� �mieszy�o, kiedy kto� przypadkiem powie co� normal- nie.� Wtedy, przed wyborami, by�o jeszcze do tego bardzo daleko. Dlatego musia�em uwa- �a�, co m�wi�, i pilnowa�, by Do�ka nie wyskoczy�a sama z siebie z jak�� pindowsk� fraze- ologi�. Dlatego w�a�nie trzy monitory w lewym g�rnym rogu bez przerwy rozjarza�y si� na czerwono, a w gabinecie na ko�cu korytarza urywa� si� telefon, na drugim ko�cu kt�rego dysza�a z w�ciek�o�ci Bernadetta Wsadzaj. G�upie fanatyczki nie mia�y o niczym zielonego poj�cia, chcia�y wszystkiego naraz, pewne, �e ka�da baba w Polsce jak je us�yszy dozna ol�nienia, a ka�dy facet pokiwa sm�tnie g�ow� i powie: �Maj� racj�, spaprali�my robot�, teraz ty powalcz ze �wiatem, a ja id� do gar�w�. Naturalnie w trakcie debaty nie mia�em czasu na takie rozmy�lania. To ju� by�a ruty- na, zreszt� zwija�em si� jak w ukropie. Pierwsza godzina wystarczy�a obkomowcom, dewo- tom, ludowcom, socjalistom, libera�om i wszystkim innym, �eby zrobi� z siebie kompletnych idiot�w, obrzuci� si� nawzajem tak� stert� zarzut�w, pretensji i szczytnych hase�, zary� tak g��boko w duperelnych szczeg�ach, �e w ko�cu ka�demu widzowi musia�o si� od tego zago- towa� pod stropem. Jakie� trzy kwadranse zbiera�em punkty, wy�apuj�c postrz�pione w�tki i dolepiaj�c im zgrabne, zwi�z�e pointy. Kiedy sze�ciu ludzi d�ugo i m�drze udowadnia ci, �e ich zdaniem powiniene� lepiej zarabia�, a si�dmy potem powt�rzy to w dw�ch zdaniach, ca�� zas�ug� postulowania dla ciebie lepszych zarobk�w przypiszesz w duszy temu ostatniemu. To drobny, prosty chwyt, ale nasza robota zasadza�a si� w�a�nie na stosowaniu setek takich drob- nych, prostych i skutecznych chwyt�w. Potem, wy�apawszy ju� og�lny uk�ad si�, zacz��em szykowa� si� do ataku. Do�ki ca�y czas nikt nie zaczepia�. Zabra�em si� do �amania dobrych obyczaj�w i wypominania poszcze- g�lnym partiom ich spektakularnych potkni�� oraz udowodnionych �wi�stw; ca�� list� przy- gotowa�em sobie jeszcze przed debat�. Za ka�dym razem Do�ka mia�a przy tym milcz�ce po- parcie wszystkich pozosta�ych, zadowolonych, �e oto s�odka idiotka z nielicz�cej si� partii m�wi na g�os co�, co dyskredytuje konkurent�w, a czego im samym powiedzie� by nie wypa- da�o, bo przecie� chodzili na te same rauty i przyj�cia, byli tym samym towarzystwem, co i raz cementowanym dodatkowo mniej lub bardziej dora�nymi sojuszami i koalicjami. Za p�no po�apali si�, �e s�odka idiotka ma haka na ka�dego; nie da�em im czasu na reakcj�. W siedemdziesi�tej minucie uzna�em, �e czas rzuci� Dolk� do frontalnej szar�y. Ju� nie na ten czy inny punkt programu, nie na t� czy inn� parti�, ale na ca�o�� ich uk�adu, na polityczny pieprznik, jaki zd��yli przez te par�na�cie lat zrobi� w kraju. �Mam wra�enie, �e panowie �wietnie si� bawicie. By� mo�e chcecie sukcesami w tej przepychance udowodni� sobie swo- j� w�asn� m�sko��, cho� osobi�cie uwa�am, �e s� lepsze sposoby (u�mieszek). Ale przeci�tny Polak powinien zastanowi� si�, ile go te wasze zabawy kosztuj�...� Z wolna zacz�li si� �apa�, �e musz� odpowiedzie�; Do�ka posun�a si� za daleko, trze- ba by�o j� teraz szybko zdyskredytowa� i uniewa�ni� w ten spos�b jej s�owa. To by� z ich strony b��d, lepszy efekt da�oby zbycie baby wynios�ym milczeniem. Zamiast tego sypn�y si� ataki - improwizowane napr�dce, niesp�jne, z kt�rymi dobrze umia�em sobie poradzi�. Ale w ko�cu oni nie siedzieli spokojnie z dala od studia, maj�c pod r�k� wszelkie potrzebne informacje, a za plecami szefa, mog�cego w razie czego wyci�gn�� z tarapat�w. W efekcie zrobili dok�adnie to, o co mi chodzi�o: poddaj�c Dolk� koncentrycznemu ostrza�owi uczynili z niej g��wn� posta� debaty, skupili na niej ca�� uwag� wyborc�w. Zosta�o jeszcze jedno, najwa�niejsze - wydosta� si� spod gradu zarzut�w jako zwyci�zca. Spoci�em si� znowu, ju� nie ze zdenerwowania, ale z wysi�ku, odbijaj�c kolejne pytania. - To nie jest prawda. Pan celowo przeinacza nasze s�owa. Nie zwalczamy �adnej reli- gii, mog� to stwierdzi� z ca�� stanowczo�ci�. Prze�ycie religijne jest prywatn�, wr�cz intymn� spraw�, do kt�rej ka�dy ma prawo i kt�r� zawsze nale�y uszanowa�. Uwa�amy tylko, �e nic powinno si� tego prze�ycia narzuca� ani czyni� z niego ideologii. A zw�aszcza, �e nie nale�y tego, co ma swoje miejsce w ko�ciele, przenosi� do �ycia publicznego ani dostosowywa� norm spo�ecznych do zasad jakiej� jednej, konkretnej religii, kt�ra nigdy nie jest akceptowana przez wszystkich. - Dobrze, �e pan poruszy� ten temat. To doskona�y przyk�ad, jak kurczowe trzymanie si� anachronicznych nakaz�w sprzed tysi�cleci mo�e hamowa� zmiany, b�d�ce oczywistym wymogiem rozwoju cywilizacyjnego. Prosz� sobie u�wiadomi� dwie rzeczy: ludzko�� znisz- czy�a swoje naturalne �rodowisko, zmieni�a je ca�kowicie. A zarazem zdo�a�a opanowa� in�y- nieri� genetyczn� do stopnia umo�liwiaj�cego jej kontrolowanie populacji, czyli zaradzenie skutkom zmiany �rodowiska. �wiatu gro�� kl�ski przeludnienia i g�odu. My, w Polsce, �yje- my na terenie najwi�kszego ska�enia w ca�ej Europie. Czy panowie wiecie, ile rodzi si� u nas dzieci kalekich, potwork�w niezdolnych do �ycia? (Rzut oka na monitor. Po tym musieli za- mkn�� g�by.) Pan uwa�a, �e oczywi�cie powinny si� urodzi� i m�czy�, stanowi�c niezno�ny ci�ar dla rodzic�w i ca�ego spo�ecze�stwa, bo tak b�dzie �humanitarnie�. A jedyny pow�d, dla kt�rego tak ma by�, to �e tak by�o zawsze i archaiczne zasady z czas�w koczowniczych plemion, przeganiaj�cych kozy i wielb��dy pomi�dzy Egiptem a Babilonem. - Ale� oczywi�cie, �e ju� dzisiaj jeste�my w stanie to wiedzie�! (znowu monitor - zwi�z�e, przekonuj�ce streszczenie osi�gni�� �wiatowej nauki.) Panowie pr�bujecie wm�wi�, �e humanitarne jest to, co jest zgodne z natur�. To nonsens! Natura to okrucie�stwo, to po�e- ranie s�abszych przez silniejszych, d�ungla. Wszystko, co w cz�owieku najlepsze, jest zaprze- czeniem natury. Natura nie liczy si� z cierpieniem, dzia�a na zasadzie wielkiej liczby - niech si� urodzi milion dzieci, to nic, �e po�owa umrze, a z pozosta�ych cz�� oka�e si� jednostkami patologicznymi. Weszli�my w XXI wiek. Gdyby przyj�� taki styl my�lenia jak panowie, to wszyscy powinni�my siedzie� dot�d w jaskiniach. - Rola m�czyzny tak�e si� w ostatnich dziesi�cioleciach zmieni�a. Nie ma �adnego powodu, dla kt�rego kobieta ma by� d�u�ej skazan� na podtrzymywanie gatunku kosztem siebie samej i swojego �ycia. Najwy�szy czas, �eby przesta�a by� przeznaczon� do rozrodu samic�, a sta�a si� pe�noprawnym cz�owiekiem. I tu jest, przy okazji, odpowied� na pytanie widza, kt�re cytowa� pan prowadz�cy: Ruch Wyzwolenia od fizjologii. Od tej zwierz�cej fi- zjologii, kt�ra sprawi�a, �e historia ludzko�ci jest nieprzerwanym splotem zbrodni i nieustaj�cym po�eraniem s�abszych przez silniejszych. Zwija�em si� tak z p� godziny, przy czym g��wnie chodzi�o o aborcj� i religi�, dwa punkty programu pind, kt�re budzi�y najwi�cej sprzeciw�w. I na kt�re Do�ka, jak wszystkie aktywistki, reagowa�a niczym pies Paw�owa. A� mia�em w oczach mroczki od wysi�ku, mu- sia�em j� ca�y czas trzyma� na maksymalnym wzmocnieniu, �eby nie dosta�a piany na pysku i nie wyskoczy�a z jakim� �upokarzaj�cym rozrodem� czy inn� pindowsk� nowomow�. Czeka�em na jakie� naprawd� dobre pytanie. Liczy�em na nie w ostatniej godzinie, przy telefonach od widz�w. Ale trafi�o si� nieco wcze�niej, przy pytaniach z sali. Ostrzy�ona pod donic� starucha, poczerwienia�a i zapluwaj�ca si� z podniecenia. Zdaje si�, �e nale�a�a do sta�ych bywalc�w cotygodniowego Studia Wyborczego. Wiedzia�em, �e to to, co trzeba, ju� po jej pierwszych s�owach, w kt�rych nazwa�a Dolk� ��ydowsk� esesmank��. Zmusi�em dziewczyn� do gorzkiego, pe�nego rezygnacji u�miechu i bezradnego roz- �o�enia r�k. - No c� - oznajmi�a ponuro. - Zdemaskowa�a nas pani. Oczywi�cie, jeste�my ludo- b�jczym spiskiem, �nimy po nocach o zdemoralizowaniu i biologicznej eksterminacji narodu b�d�cego ostoj� Prawdziwej Wiary, a ca�ym tym interesem rz�dz� �yd, Czarownica i Diabe� we w�asnej osobie. Niestety, czu�am, �e to si� tak sko�czy, i �e Prawdziwi Polacy bezb��dnie rozszyfruj� nasze rzeczywiste zamiary! Niemal s�ysza�em ten ch�ralny wybuch �miechu przed tysi�cami telewizor�w. I w�a�nie w tej chwili zacz��em rozumie� Rafa�a. Rafa� Tak, w�a�nie wtedy poczu�em pierwszy raz, jak mo�e uskrzydli� i upoi� poczucie, �e ma si� w�adz� nad my�lami ho�oty. Posmakowa�em tego. A to jest jak narkotyk. U�wiada- miasz sobie, �e nie jeste� jednym z tych szarych, przeci�tnych p�tak�w, snuj�cych si� po �wiecie z nosami przy ziemi i w�sz�cych za fors�, gorza�� i bolcowaniem. Mo�esz wle�� im do m�zg�w, sprawi�, �e b�d� rechota� z tego, co ka�esz im uwa�a� za �mieszne, i ca�ym ser- cem broni� ka�dego kitu, jaki im wci�niesz. Mo�na poczu� si� Bogiem. A to jest cholernie przyjemne uczucie. Zdarza�o mi si� to potem wiele razy: na r�nych przyj�ciach, od przypadkowo spotkanych ludzi, s�ysza�em nagle swoje w�asne s�owa. Swoje, rodzone farmazony, kt�re �ykn�li bezwiednie gdzie� w druku albo na fonii i powtarzali je z zachwytem, zadowoleni, �e maj� przed sob� kogo�, komu mog� czym pr�dzej przekaza� objawienie, umo�liwi� mu do��czenie do grupy tych lepszych, m�- drych, co to wszystko dobrze wiedz�. Niekt�rzy potrafili mnie przekonywa�, �e jest jak jest, post�p ma swoj� cen�, konieczno��, trudno, tak zawzi�cie, �e gdybym sam nie wymy�la� ich argument�w, to chyba bym uwierzy�. Zacz��em przygl�da� si� uwa�niej szefowi. Niewiele o nim wtedy wiedzia�em. Wyso- ki, do�� w�t�ej budowy (nigdy nie nosi� koszul z kr�tkim r�kawem, a najch�tniej lu�ne mary- narki, mocno podwatowane w ramionach), z resztkami w�os�w, gdzie� mi�dzy trzydziestk� a czterdziestk� - bli�ej tej drugiej. Okulary, po��k�e od tytoniu z�by, z lekka obwis�e podgar- dle i grube wargi, na kt�rych zawsze go�ci� ironiczny, jakby drwi�cy grymas. M�wi� zazwy- czaj kr�tkimi zdaniami, jakby wypluwa� s�owa, kt�re trzymane w ustach przejmowa�y go obrzydzeniem. Najch�tniej zreszt� cytowa�; B�g jeden wie, kiedy si� zd��y� tyle naczyta� i jakim sposobem to wszystko pami�ta�. Plotka g�osi�a, �e swego czasu pr�bowa� pisa�, ale dla kawiarnianego �wiatka literatury ta jego pisanina by�a zbyt skomercjalizowana i niepowa�na, a dla publiki zbyt trudna. W ka�dym razie musia� sobie da� z tym spok�j do�� dawno, bo porusza� si� w polityce ze zr�czno�ci� i swobod� �wiadcz�c�, i� siedzi w tym ju� od lat. Co jeszcze? Pi�. Pi� w spos�b dla nikogo nie zauwa�alny; wydawa�o si�, �e ten lu�ny, pe�en lekcewa�enia spos�b bycia jest jego normaln� cech�, a nie efektem niewielkiej, lecz stale uzupe�nianej w zaciszu gabinetu dawki alkoholu, kr���cej mu w �y�ach. O tych, jak je nazywa�, dopalaczach dowiedzia�em si� tylko dlatego, �e w pewnym momencie przesta� si� przede mn� z tym kry�. W og�le, co dotar�o do mnie z pewnym op�nieniem, traktowa� mnie wyj�tkowo. Jak ulubionego ucznia. W stosunku do innych wyra�nie dba�, by zrobi� na nich wra�enie go�cia akurat takie- go, za jakiego chcia� uchodzi�. Do ko�ca nie uda�o mi si� dowiedzie� niczego o jego �yciu prywatnym, a tym bardziej zdoby� si� na odwag�, �eby go o to zapyta�. Tego, co szepta�y sobie na ucho co poniekt�re sekretarki, traktowa� powa�nie nie spos�b, chocia� fakt, �e wszystkie kobiety, zar�wno w Biurze Wyborczym, jak i w Wydziale Propagandy, sprawia�y wra�enie, jakby dobrano je wy��cznie na wygl�d. To zreszt� do niego pasowa�o: �wiat jest pod�y, ale niech przynajmniej b�dzie �adny. By� mo�e w tych babskich pogaduchach by�o co� z prawdy, a mo�e panienki tylko kompensowa�y sobie niespe�nione zachcianki. Mimo nieszczeg�lnie w sumie efektownej po- stury potrafi� sobie radzi� z babami, mia� gadane jak ma�o kto. Z drugiej strony sprawia� wra- �enie cz�owieka, kt�remu najwi�cej rado�ci dawa�o samo doprowadzenie niewiasty do stanu rozgotowania na mi�kko. Oczywi�cie nie wiem na ten temat nic pewnego. Gdzie� po wyborach zorientowa�em si�, �e Rafa�a po prostu bawi wodzenie g�upszych od siebie za nos. Bawi to mo�e nawet za ma�o powiedziane. Nawr�cenie rodak�w na ideolo- gi� pind i sprawienie, by rzucili si� pod ich przewodem budowa� now�, rajsk� epok�, musia� uwa�a� za najlepsze z mo�liwych udowodnienie swojej wy�szo�ci nad ho�ot�. Ja osobi�cie nie mia�bym zreszt� co do niej w�tpliwo�ci. Mo�na si� tylko by�o zastanawia�, dlaczego facet z takim �bem zosta� w tym zasyfionym kraju. Oczywi�cie, p�niej mia�o si� okaza�, �e wszystko to jest bardziej skomplikowane, ni� my�la�em. Trzy istotne przyczyny Pierwsz� okazj�, by dowiedzie� si� o szefie czego� wi�cej, mia�em, gdy oznajmi�em nieopatrznie, �e zamierzam pracowa� dla pind tylko do wybor�w. - Nie wyg�upiaj si�, miody cz�owieku - rzek� z irytacj�. - To nie jest rwanie truskawek czy inna praca sezonowa. Pokiwa�em g�ow�, uznawszy w duchu, �e najlepiej b�dzie od�o�y� spraw� na p�niej. Ale nie da� si� tym zby�. - A w�a�ciwie dlaczego? Masz gdzie� lepsze widoki? - Nie, nie o to chodzi. Chc�... chc� si� o�eni�. Zbarania�. - O�eni� si�? W ko�ciele, tak? Z organami, �wiecami, kobiercem i zap�akanymi ma- musiami? A potem mie� dzieci? - Tak, w ko�ciele. Taki mam uk�ad. - Uk�ad - powt�rzy� i przeci�gn�� d�oni� po wysokim, si�gaj�cym a� potylicy czole. - Z t� brunetk�... Magd�, tak? Sympatyczna laseczka, owszem. Ale �eby si� od razu �eni�? My�lisz, �e jak was ksi�dz pob�ogos�awi to wam b�dzie lepiej wychodzi� w ��ku, czy jak? A mo�e ona ci bez tego nie chce da�? Przez moment mia�em ochot� rzuci� si� na szefa z pi�ciami; powstrzyma�a mnie my�l, i� pokaza�bym mu w ten spos�b, �e przypadkiem trafi� w sedno. Roze�mia� si� nagle. - Przewodnicz�ca chyba by p�k�a, gdyby to s�ysza�a! O�eni� si� i mie� dzieci! Chole- ra, fizjologia jest nie do zwalczenia. No, ale p�kni�cie tej larwy nie jest a� tyle warte, �ebym traci� na to konto najlepiej si� zapowiadaj�cego pracownika - spowa�nia� gwa�townie. - Przy- kro mi, ale to niemo�liwe. Musisz jako� przekona� swoj� niewiast�, �eby �y�a z tob� na koci� �ap�. - Niemo�liwe? - Z trzech przyczyn. Dwie s� mniej wa�ne, trzecia zasadnicza. Pierwsza to ty. Ma��e�- stwo to pi�kna, stara tradycja i nie ma sensu robi� z niej szopki. Ten uk�ad, sk�din�d prawi- d�owy, polega na tym, �e bierzesz kobiet� pod swoj� opiek� i stajesz si� za ni� odpowiedzial- ny. Nie chcia�bym ci� urazi�, Alek, ale na ile ci� znam, nie mo�na ci powierzy� nawet mor- skiej �winki. Zw�aszcza �e po odej�ciu st�d by�by� wsz�dzie spalony. Chyba �e my�lisz zo- sta� utrzymankiem w�asnej �ony. To cz�ste. Tak zwany zwi�zek partnerski - westchn�� ci�- ko. - Przykro przyznawa� pindom racj�, ale niestety, m�czyzna to zwierz� wymieraj�ce. Cywilizacja techniczna i jej regulacje spo�eczne wyko�czy�y go na amen. W dzisiejszych pod�ych czasach nie ma ju� facet�w, kt�rzy zostawiali bab� przy dzieciach, a sami szli z maczug� na mamuty albo z po�yczonymi pieni�dzmi zak�ada� biznes. Zast�pi� ich zniewie- �cia�y niedojda, bezwolny, nieodpowiedzialny, kt�remu ze wszystkich m�skich atrybut�w zosta�y tylko jaja. Czasami potrafi� by� ujmuj�co uprzejmy. - Druga przyczyna to ja. Nie po to ci� ucz� tej roboty, �eby� j� rzuca�, bo si� akurat masz fantazj� �eni�. - A trzecia? - Uk�ad. Uk�ad, w kt�ry wlaz�e� i z kt�rego, do ci�kiej cholery, powiniene� sobie zdawa� spraw�. Podpisa�e� kup� papier�w, wiesz o Dolce i innych, znasz mn�stwo spraw b�d�cych wy��czn� w�asno�ci� pind. Za��my, �e jednak uznasz si� za odpowiedni materia� na ojca rodziny i �e ja ci� puszcz�. Ale pindy nie przejd� nad tym do porz�dku dziennego. Za du�o wiesz. Zdaj sobie spraw�, �e wszed�e� ju� w doros�e �ycie. Chyba, �e chcesz przyspo- rzy� �wiatu jeszcze jedn� zap�akan� wdow�. Problem z szefem polega� na tym, �e nigdy nie by�o wiadomo, kiedy m�wi powa�nie, a kiedy kpi sobie z cz�owieka w �ywe oczy. Uzna�em, naturalnie, �e tym razem to drugie. - Nie chc� o tym s�ysze� - oznajmi�. Um�wmy si�, �e masz czas do wybor�w. Jak przez te par� miesi�cy ci nie przejdzie, zg�o� si�, wyja�ni� ci szczeg�y sprawy. A teraz - po- kaza� mi dyskretnie drzwi gabinetu - wybacz, ale mam du�o pracy. Ty zreszt� te�. Most Do G�ry Kalwarii droga by�a czysta, je�li nie liczy� pijanego ch�opa na nieo�wietlo- nym traktorze pod Kaw�czynem. Rafa� wymanewrowa� w ostatniej chwili. Nawet nie zakl��. Normalne przyjemno�ci nocnej jazdy bocznymi drogami - lepiej w�adowa� si� na jak�� fur- mank�, ni� na patrol. Nie m�wi�c ju� o wjazdach na mi�dzynarodowe szosy, przez kt�re nie ma mo�liwo�ci prze�lizgn�� si� niepostrze�enie, bez pokazania prawa jazdy i karty wozu, kt�rych numery natychmiast zosta�yby zanotowane w pami�ci komputera. Przeje�d�amy przez senn�, zasyfion� mie�cin�, skr�caj�c na Wark�. Ale Rafa� nie trzyma si� tej drogi d�ugo. Zaraz za jednostk� wojskow� odbija w lewo, w kierunku Wis�y. W ciemno�ci przed nami, zanim jeszcze zdo�a�y j� rozproszy� �wiat�a reflektor�w, wida� dwa czerwone punkciki. Bariera, zsuni�ta dla wygody na pobocze. Obok, tu� ko�o wjazdu na most, zaparkowany radiow�z. Zwalniamy. Znowu ten strach. Obracam si�. Magda �pi, p� siedz�c, p� le��c na mi�kkim, tylnym siedzeniu. S�aba po�wiata wewn�trz samochodu czyni jej odrzucon� na oparcie twarz niemal kredowobia��. Powinna spa�, po tym wszystkim. Nabiera� si�. B�g jeden wie, jak bardzo b�dzie ich potrzebowa�. Przez my�l przemyka obraz ma�ego mieszkanka Magdy w bloku na Kabatach, kiedy wr�ci�em tam nast�pnego dnia po przewiezieniu jej do willi Rafa�a. Prosi�a jeszcze o par� rzeczy. Znalaz�em je bez trudu. Wszystko le�a�o na wierzchu. Wybite z zawias�w drzwi, wywalone szuflady, rozrzucone ksi��ki, rozbite szyby rega- ��w. Lampka, kt�ra przy�wieca�a naszym czu�ym szeptom, st�uczona i rzucona na pod�og�, w k��b poszarpanych papier�w, ubra�, podartych narzut i zas�on. Szcz�tki roztrzaskanego o �cian� krzy�a, pot�uczone szkie�ko obrazka, nad kt�rym kto� pastwi� si� metodycznie dr�c na strz�py smutn� twarz Matki Boskiej. To nie byli gliniarze. Oni po prostu pracuj�, wykonuj� sw�j zaw�d, kt�ry ich ani zi�bi, ani grzeje. Nie chcia�oby si� im z tak� furi� i w�ciek�o�ci� demolowa� mieszkania, w kt�rym nie by�o niczego, co musieliby znale��. A je�eli, to za�atwiliby spraw� do ko�ca, zostawiaj�c kogo�, kto by mnie zwin��. Nasze dzielne ochotniczki, seksowne, przeszkolone w samoobronie laleczki, szcz�liwe, �e jaka� swo�ocz zakapowa�a im nierejestrowan� i �e mog� w�asnymi pazurami powalczy� troch� z zabobonami i klerykalnym ciemnogrodem. Ka�da krowa na pewno wierzy �wi�cie, �e w�a�nie ten ciemnogr�d odpowiada za wszystko, co jej si� w �yciu nie uda�o. Nie m�wi�em o tym Magdzie. Wyci�gam r�k� ponad oparciem fotela i budz� j� delikatnym u�ciskiem d�oni. Lepiej tak, wyrwana nagle ze snu mog�aby co� paln��. Patrzy na mnie, od razu z ca�� przytomno�ci�. Siada, podci�ga okrywaj�cy nogi koc, tak, aby zakry� jego r�bkiem zaokr�glony brzuch. Ki- wam lekko g�ow�, wci�� �ciskaj�c jej palce - nie b�j si�. Nie b�j si�, dobry jestem. Sam mam pe�ne portki. Rafa� na szcz�cie nie. Hamuje przy znudzonym gliniarzu, od razu opuszczaj�c boczn� szyb�, i zanim ten zd��y� porz�dnie zasalutowa�, podaje mu prawo jazdy oraz swoj� legitymacj� w bia�ej, ciel�cej sk�rce. - Dobry wiecz�r - m�wi. - �wiat�a, kierunkowskazy? - Nie, nie - mamrocze gliniarz. - Wie pan, to tak... eee, kontrola dokument�w. - S�usznie, s�usznie - rzuca Rafa� tonem, kt�rego zwyk�a u�ywa� na zebraniach pani przewodnicz�ca. Gliniarz przygl�da si� przez chwil� legitymacji, spod daszka czapki lustruj�c pobie�nie wn�trze toyoty. Zgodnie z obowi�zuj�c� procedur� powinni teraz za��da� karty wozu, sprawdzi� nu- mery samochodu, wr�ci� do radiowozu, nara�aj�c si� na przykre s�owa od drzemi�cego tam zmiennika, wpisa� to wszystko w komputer i sprawdzi�, czy samoch�d nie jest kradziony albo poszukiwany. A przy okazji zostawi� gdzie� �lad, �e tego a tego, o tej a tej, w tym a tym miejscu ten w�a�nie w�z z tym w�a�nie kierowc� przeje�d�a� przez most, na kt�rym wskutek og�lnie znanego zacofania tej cz�ci wsp�lnego europejskiego domu nie postawiono dot�d normalnych, p�automatycznych rogatek. Kupa roboty. A czy facet w takiej gablocie, z tak� legitymacj� w gar�ci, wygl�da na z�odzieja samochod�w albo poszukiwanego? Jaka� fisza, wiezie panienk�, jak nic jak�� akty- wistk�. Pewnie jad� gdzie� w Polsk� t�umaczy� narodowi, �e zarz�dzenia w�adz to smutna konieczno�� i nie ma co pr�bowa� rozr�b. Mn�stwo si� teraz kr�ci r�nych dzia�aczy i agitator�w. Zreszt� gliniarzowi wszystko to zwisa naci�. Bo to niby m�g� wiedzie�, jak bra� t� ro- bot�, co si� w kraju porobi? Oddaje papiery i wykonuje dwoma palcami jaki� dziwaczny ruch ko�o czapki, pokazu- j�c, by jecha� dalej. Toyota prze�lizguje si� zgrabnie po �elaznej paj�czynie, rozpi�tej nad l�ni�c� g��bok� czerni� tafl� cuchn�cej wody. - W z�ych razach szabla a rezolucja to grunt - Rafa� u�miecha si� delikatnie k�cikami ust. - Opatrzno�� czuwa. Nie nade mn�, oczywi�cie. Nad wami. - Mia�e� racj� - m�wi�. - Moim gratem by�my tak �atwo nie przejechali. Krzywi tylko usta, jakby fakt, �e mia� racj�, by� zbyt oczywisty, by w og�le o nim wspomina�. Pewnie tak. Powiedzia�em to tylko dlatego, �e strasznie mi si� teraz chce gada�. Bolesny ucisk ulotni� si� z �o��dka, pozostawiaj�c b�ogie odpr�enie, granicz�ce z eufori�. Mam ochot� rozprawia� z o�ywieniem, opowiada� kawa�y i �mia� si� z nich samemu, tym g�o�niej, im s� g�upsze. Tylko o czym tu gada�, skoro wszyscy troje ju� wszystko dobrze wiemy? Rafa� obraca si� na chwil�. - Niech pani �pi - m�wi do Magdy. - Teraz mamy spok�j a� do Lublina. Kiwa tylko g�ow�. Po chwili jej �nie�nobia�a twarz znowu odchyla si� na oparcie sie- dzenia. Wstyd si� przyzna�, ale ja bym teraz nie zasn�� w �aden cudowny spos�b. Z ust Rafa�a przez d�ugi czas nie schodzi ten lekki p�u�mieszek. Obraca si� jeszcze raz, przez moment patrzy ciep�o na zasypiaj�c� Magd�, jak na biedne, zagubione dziecko, kt�remu trzeba pom�c. Magda Tak naprawd� Magda wcale nie przypomina zb��kanego dziecka. Nigdy nie przypo- mina�a. Tylko z pozoru - w �rodku jest twarda jak pie� starego drzewa. Kto jak kto, ale ja to wiem. Cholera, na dobr� spraw� to ona powinna si� mn� opiekowa�, a nie odwrotnie. Mo�e w�a�nie to tak mnie do niej przyku�o? W�a�ciwie nigdy si� potem nie wie, na czym polega� ten czar, co go sprawi�o. Nie kocha si� za co� ani dla czego�. Po prostu to przy- chodzi, jak dar od Boga albo przekle�stwo losu. A mo�e nieuchronny efekt biologii i chemii. Z pocz�tku wydawa�o mi si�, �e Magda robi wszystko, by sobie utrudni� �ycie. Tak to przynajmniej wygl�da�o. Spotykali�my si� cz�sto na uczelni. M�wi�a niedu�o, nie chichota�a, nie udziela�a si� towarzysko. Zawsze wymawia�a si� brakiem wolnego czasu. W ten spos�b zarobi�a sobie na opini� zarozumia�ego kujona, patrz�cego na wszystkich z g�ry. Niekt�re z dziewczyn sugerowa�y niedwuznacznie, �e Magda preferuje w�asn� p�e� i �aden z koleg�w nie m�g� w takich sytuacjach zaprzeczy� pod s�owem honoru. W og�le dziewczyny wygady- wa�y o niej niestworzone historie. Baby z regu�y s� jeszcze bardziej od facet�w bezlitosne dla takich, co odstaj� od stada. Zbli�yli�my si� jako� tak przypadkiem. Mo�e korci�o mnie wyzwanie, a mo�e przy- sz�a mi do g�owy z braku innych mo�liwo�ci - z moim talentem do niewiast nie mog�em si� uskar�a�, �e zajmuj� mi zbyt wiele czasu - w ka�dym razie zacz�li�my si� spotyka�. Sam nie zauwa�y�em, kiedy wsi�k�em beznadziejnie. Wcale nie by�a wynios�a, potrafi�a si� �mia� i cieszy� wspanialej ni� ktokolwiek inny. Ale tylko przy mnie. W towarzystwie natychmiast milk�a i straszy�a si�: ja wiedzia�em, �e po prostu boi si� innych ludzi, a raczej boi si�, by nie spotka�a ich z jej strony jaka� przykro��. Ale inni tego nie wiedzieli i ta jej ochronna skorupka dra�ni�a ich, prowokowa�a niech��, a to z kolei czyni�o Magd� jeszcze bardziej nieufn�. Wie- le czasu zmarnowa�em na pr�by oswojenia jej z towarzystwem, w ko�cu wysz�o na to, �e najlepiej czuli�my si� sami ze sob�. Dosz�y do mnie s�uchy, �e sta�em si� zarozumia�y. Zastanawia�em si� cz�sto, jakim cudem w�a�ciwie mnie samemu uda�o si� przez t� nieufno�� przebi�. Mo�e ze wzgl�du na moj� wrodzon� pierdo�owa-to��. Gd