125

Szczegóły
Tytuł 125
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

125 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 125 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

125 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

tytu�: "Psychologia podr�czna III" autor: Anna Dodziuk tytu� tomu: "Pokocha� siebie" DROBNEJ KOREKTY DOKONA�: [email protected] "Nie zapomnij o rado�ci" Dzie� dobry, m�j kochany. Znajd� troch� czasu na to, by by� szcz�liwym! Jeste� cudem, kt�ry �yje, Kt�ry rzeczywi�cie istnieje na ziemi. Jeste� kim� jedynym, niepowtarzalnym, nie mo�na ci� z nikim pomyli�. Czy wiesz o tym? Dlaczego si� nie zdumiewasz, nie podziwiasz, nie cieszysz si� swym istnieniem i istnieniem innych wok� ciebie? Czy to tak oczywiste, czy to nic nadzwyczajnego, �e �yjesz, �e mo�esz �y�, �e dano ci czas, aby� �piewa� i ta�czy�, czas, aby� by� szcz�liwy? (...) Phil Bosmans: "Nie zapomnij o rado�ci". Pallotinum Warszawa 1990 Serdecznie dzi�kuj� wszystkim, kt�rzy przeczytali maszynopis i podzielili si� ze mn� swoimi uwagami: Agnieszce Korzeniewskiej, Mai Lis, Gra�ynie P�achci�skiej, Piotrowi Fijewskiemu, W�odkowi Kameckiemu, a zw�aszcza Andrzejowi Goszczy�skiemu, kt�ry od paru lat jest cierpliwym i bardzo wnikliwym pierwszym czytelnikiem tego, co przet�umacz� lub napisz�. Wiesz, zajmuj� si� tym ju� prawie 20 lat i ci�gle nie mog� si� nadziwi�. A� trudno uwierzy�, jak �le ludzie my�l� o sobie i jak �le sami siebie traktuj�. Zr�b ma�y eksperyment: powiedz paru znajomym komplement, a zobaczysz, ile wysi�ku w�o�� w to, �eby go "uniewa�ni�" - udowodni� Ci, �e s� brzydsi i g�upsi ni� my�lisz, a ciuch, kt�ry Ci si� spodoba�, to stara szmata. A co Ty robisz, kiedy kto� Tobie powie co� mi�ego albo Ci� pochwali? Co Ci wtedy przychodzi do g�owy? Czy natychmiast zaczynasz szuka� argument�w, �eby udowodni� sobie, �e to nieprawda? Je�eli tak, to my�l�, �e nie lubisz te� patrze� na siebie w lustrze. Jedna moja kole�anka wr�ci�a po d�ugich wakacjach na zabitej wsi w bardzo dobrym humorze i stwierdzi�a, �e najlepszy by� nie wspania�y las dooko�a, nie pi�kny widok na Tatry ani zatrz�sienie grzyb�w, kt�re uwielbia zbiera� - tylko fakt, �e nie by�o tam lustra i przez dwa miesi�ce nie musia�a na siebie patrze�. Chcesz przygl�da� si� temu dalej? Sprawd� jeszcze co�, tym razem u siebie. Zaznacz we w�a�ciwych miejscach odpowiedzi na pytania i po��cz je lini� tak, �eby tworzy�y wykres. Jakie uczucia odczuwasz do samego siebie? W tym celu u�yj poni�szej skali skali: 1. Nigdy. 2. Wyj�tkowo. 3. Rzadko. 4. Czasem. 5. Cz�sto. 6. Prawie zawsze. W stosunku do swoich uczu�: 1. Mi�o��, sympatia do samego siebie. 2. Uczucia mieszane (do samego siebie). 3. Niech��, nienawi�� do samego siebie. Przeanalizuj swoje odpowiedzi. Po przeczytaniu ksi��ki odpowiedz ponownie na postawione wy�ej pytania. Chcia�am Ci� prosi�, �eby� to zrobi� nie tylko dla siebie, ale i dla mnie. Mo�e si� kiedy� spotkamy, wtedy poprosz� Ci�, �eby� mi powiedzia�, czy by�a jaka� r�nica - je�li tak, to znaczy, �e uda�o mi si� wp�yn�� na zmian� Twojego autoportretu. A na tym mi zale�y, bo mam taki oto ambitny zamiar: �eby� nie tylko dowiedzia� si� czego� o sobie, ale te� �eby co� si� w Tobie zmieni�o. �eby Ci by�o �atwiej i weselej �y�. W najwi�kszym skr�cie mo�na to uj�� tak. My�lenie o sobie mo�e dodawa� Ci skrzyde�, a mo�e je obcina�. Mo�e by� motorem, kt�ry dostarcza Ci energii do �ycia, realizowania przedsi�wzi��, pomys��w i marze�, a mo�e by� kul� u nogi, baga�em, z powodu kt�rego wszystko przychodzi Ci z trudem, rzadko co� si� udaje, a marzenia nie spe�niaj� si� nigdy. Najcz�ciej my�limy o sobie �le, chocia� zwykle nie przyznajemy si� do tego przed lud�mi, a nawet przed sob�. Poniewa� wiele lat temu, zaczynaj�c prac� jako psycholog w poradni rodzinnej przekona�am si�, �e wszystkim Ilekro� mia�am na ten temat wyk�ad czy jakie� spotkanie - a sprawa poczucia w�asnej warto�ci jest moim hobby i m�wi�am o tym do setek s�uchaczy - zadawa�am zebranym pro�ciutkie zadanie: prosi�am, �eby doko�czyli zdanie, sk�adaj�ce si� z w�asnego imienia i s�owa "jest". W moim przypadku brzmia�o to "Ania jest...". Oni mieli na "trzycztery" z�apa� pierwsz� my�l jaka odruchowo przyjdzie im do g�owy. Ot� niezale�nie od tego, czy byli to pacjenci, kt�rzy mieli jakie� k�opoty ze sob�, psycholodzy szkol�cy si� w lepszym pomaganiu innym czy te� po prostu ludzie zainteresowani poznawaniem siebie, kt�rzy przyszli "z ulicy" do jakiego� domu kultury - zawsze reakcja by�a taka sama. Najpierw poruszenie, szmer, wyra�ne zaskoczenie na wielu twarzach, potem pe�en napi�cia �miech albo smutek. Niekt�rzy zaczynali niecierpliwie tr�ca� s�siada, �eby natychmiast zwierzy� si� ze swojego odkrycia. Oczywi�cie tak mocna reakcja pojawia�a si� nie u wszystkich, ale u znacznej wi�kszo�ci. Znalaz�o si� zawsze par� os�b na tyle odwa�nych i otwartych, �eby podzieli� si� tym, co im wysz�o. Mog�oby si� wydawa�, �e pojawi� si� tu g��wnie takie okre�lenia, kt�rych u�ywamy zapytani o charakterystyk� jakiej� osoby. Kto to jest Kowalczyk? M�ody facet z Poznania, nauczyciel, �onaty. Albo sprzedawczyni z naszego sklepu osiedlowego, starsza pani. Jednak w�r�d setek odpowiedzi, jakie zdarzy�o mi si� s�ysze�, zaw�d ani miejsce zamieszkania nie wyst�powa�o nigdy, p�e� i wiek tylko par� razy, podobnie stan rodzinny. Okre�lenia, jakie pada�y, to nie by�y informacje, lecz oceny. I to oceny w znacznej wi�kszo�ci negatywne: "Piotrek jest g�upi", "Basia jest brzydka", "J�zek jest do niczego". Czasem bardziej rozwini�te bardziej szczeg�owe - niekt�rym na przyk�ad przychodzi�o do g�owy zdanie "Krysia wszystko gubi" albo "niczego nie potrafi doprowadzi� do ko�ca". Robi� ten eksperyment ju� kilka lat i nadal szokuje mnie, jak du�y jest procent os�b z takimi negatywnymi ocenami w�r�d zgromadzonych na dowolnej sali. No dobrze, nie ma si� czemu dziwi�, kiedy siedz� tam ludzie z jakimi� problemami: alkoholowymi, ma��e�skimi, z trudno�ciami w szkole (daj� takie przyk�ady, bo z k�opotami tego rodzaju najcz�ciej mia�am do czynienia). Ale r�wnie� kiedy grupy by�y dobierane pod innym k�tem - m�odzie� z warszawskiego klubu osiedlowego, studenci, dokszta�caj�cy si� pracownicy socjalni - zawsze okre�lenia "na minus" przewa�a�y nad pozytywnymi i by�a to przewaga mia�d��ca. A co z Tob�? Czy ju� sprawdzi�e�, co masz w g�owie na w�asny temat? Mo�esz powiedzie�, �e to si� rozpisuje na ca�e mn�stwo r�nych szczeg�owych ocen. To znaczy: co my�lisz o sobie jako o cz�owieku w og�le albo jako o kobiecie czy m�czy�nie jakim jeste� synem, jak� matk�, jakim pracownikiem. Jak gotujesz, p�ywasz, ca�ujesz, jak sobie radzisz w towarzystwie, czy umiesz zbiera� grzyby, co my�lisz o w�asnych zdolno�ciach do uczenia si� j�zyk�w obcych. To prawda, w ka�dym z tych obszar�w masz jak�� samoocen�, my�lisz o sobie dobrze albo �le. Ka�dy z nich zreszt� i niezliczone inne mo�na by dzieli� na jeszcze mniejsze cz�stki. Ale masz r�wnie� - jak ka�dy - pewien syntetyczny obraz, jakie� og�lne poczucie na w�asny temat. U ameryka�skiego psychoterapeuty Erica Berne'a nazywa�o si� to poczuciem, czy jestem O.K. czy nie O.K., czy jestem w porz�dku, czy nie. Mo�na o tym m�wi� jeszcze inaczej, mianowicie: jaki mam stosunek do samego siebie? Czy siebie akceptuj�, lubi�, kocham? Czy godz� si� na siebie takiego lub tak�, jaka jestem? Co jestem wart czy warta? (Niestety, mam z t� ksi��k� pewien k�opot w zdaniach takich jak dwa poprzednie trudno za ka�dym razem u�ywa� i rodzaju m�skiego, i �e�skiego. Po d�ugich wahaniach zdecydowa�am si� konsekwentnie zwraca� si� do Ciebie w rodzaju m�skim, poniewa� wszyscy jeste�my przyzwyczajeni do okre�lonego sposobu czytania. Ot� jak my�l� - zdanie "jeste� dobra" zostanie tylko przez kobiety odczytane jako skierowane do nich, za� "jeste� dobry" brzmi naturalnie zar�wno dla m�czyzn, jak i dla kobiet. Andrzej, m�j przyjaciel i recenzent, kt�remu zwierza�am si� z tej trudno�ci, troch� mnie pocieszy�: "Przecie� zwracasz si� do cz�owieka, a cz�owiek w naszym j�zyku jest rodzaju m�skiego"). Mnie samej, musz� Ci powiedzie�, jako uzupe�nienie zdania "Ania jest..." przez wiele lat pojawia�o si� "g�upia" albo "brzydka". M�wi� to, bo chc�, �eby by�o jasne, �e problem niskiej samooceny znam nie tylko z pracy z pacjentami i psychologicznej literatury - gdzie ostatnio po�wi�ca si� tej sprawie coraz wi�cej miejsca - ale te� z w�asnych prze�y�. Uda�o mi si� wiele poprawi�, m�j autoportret jest coraz lepszy. Z tym, �e w trakcie tej nie�atwej pracy uprzytomni�am sobie co� wa�nego: �e negatywne my�lenie o sobie to sprawa nie tylko indywidualna, ale i spo�eczna. M�wi� - i my�le�! - o sobie dobrze jest czym� nie�adnym, nietaktownym, tak nie wypada. Cz�owiek boi si�, �e zostanie uznany za chwalipi�t�, narazi si� na zarzut wywy�szania si� albo pychy. Nie ma zwyczaju nie tylko chwalenia siebie, ale te� innych. Skrytykowa�, powiedzie� "ca�� prawd� prosto w oczy", wytkn�� b��dy i niedostatki - tak, to si� ceni. Jeste�my przesi�kni�ci takimi nawykami. Natomiast rzadko kiedy spotykamy si� z pochwa�� chwalenia, dostrzegania korzystnych cech i otwartego wyra�ania pozytywnych opinii o drugim cz�owieku. Dlatego nawet je�li jak powietrza potrzebujesz dobrego s�owa, �yczliwego zdania o sobie, uznania ze strony innych, to sam uparcie im tego odmawiasz. I oto mamy do czynienia ze spo�ecze�stwem pod tym wzgl�dem dos�ownie wyg�odzonym. Nie da si� tego zmieni� tak od razu, ale - jak mawia� pewien chi�ski m�drzec - nawet droga o d�ugo�ci dziesi�ciu tysi�cy li zaczyna si� od pierwszego kroku. Napisa�am t� ksi��k� dla tych, kt�rzy chc� go zrobi�. Kilkana�cie lat temu pracowa�am przez pewien czas w zespole jednego z najlepszych polskich psychoterapeut�w. Kiedy� rozmawiali�my o wypisaniu z o�rodka pacjentki z nerwic�, kt�rej uda�o si� podczas leczenia pozby� przykrych objaw�w nieustannego l�ku. Pami�tam smutne s�owa szefa: "Ona jest m�oda, �adna, inteligentna ale tak strasznie �le my�li o sobie. Anka, co ja mam zrobi�?" Wzi�am sobie to pytanie mocno do serca i przez nast�pne pi�tna�cie lat szuka�am odpowiedzi na nie. Czyta�am ksi��ki, analizowa�am w�asne prze�ycia, a przede wszystkim s�ucha�am ludzi, kt�rzy zdecydowali si� zajrze� w siebie i co� w sobie zmieni�. Poszukiwania wci�ga�y mnie coraz bardziej i nie wygl�da na to, �ebym mia�a ich zaprzesta�, bo ci�gle odnajduj� jakie� nowe cegie�ki, z kt�rych buduje si� odpowied�. W ka�dym razie dzisiaj wiem ju� na pewno, �e niska samoocena to jedna z najwa�niejszych i najbardziej powszechnych ludzkich dolegliwo�ci. moim pacjentom doskwiera z�e mniemanie o sobie, zacz�am to sprawdza� u innych ludzi. Rozdzia� I: Co naprawd� my�lisz o sobie? Czy ju� wiadomo, o czym w�a�ciwie mamy rozmawia�? W j�zyku psychologicznym m�wi si� o poczuciu w�asnej warto�ci, samoocenie albo obrazie w�asnej osoby. I ka�dy wie, �e najog�lniej chodz i o to, jak prze�ywamy samych siebie, czy my�limy o sobie dobrze czy �le, jaki jest nasz prywatny "wewn�trzny autoportret". Ale... co innego patrze� z zewn�trz, z dystansu, a co innego znale�� si� w sk�rze cz�owieka z samopoczuciem typu "mniej ni� zero". 1. Skomplikowany autoportret Jestem g�upia, z�a i brzydka; do niczego si� nie nadaj�, nic mi nigdy nie wychodzi; czy komu� mo�e zale�e� na kim� takim jak ja? - niestety, wi�kszo�� ludzi przynajmniej czasami my�li o sobie w ten spos�b. Niekt�rzy nawet zawsze. Najpierw spr�bujemy po�apa� si� w tym my�leniu, przeanalizowa� je nieco dok�adniej, roz�o�y� na czynniki pierwsze - bowiem ka�dy plan poprawy sytuacji musi poprzedza� rozeznanie czyli diagnoza. Masz wi�c i Ty, jak ka�dy, jak�� og�ln� samoocen�. Malujesz sw�j autoportret w ja�niejszych lub ciemniejszych barwach. Ale ten obraz jest oczywi�cie znacznie bardziej skomplikowany, z�o�ony z r�nych - je�li tak mo�na powiedzie� - sk�adnik�w czy wymiar�w. My�l�, �e cztery z nich s� najwa�niejsze: - powierzchowno��, wygl�d zewn�trzny, cia�o - inteligencja, m�dro��, zdolno�ci - dobro�, uczciwo��, kwalifikacje moralne - jak� jestem kobiet�? jakim m�czyzn�? Jest jeszcze pi�ty wa�ny wymiar co my�l� o sobie w obszarze "jainni". Czy ludzie mog� mnie lubi�? Czy warto ze mn� by�? Czy zas�uguj� na mi�o��? Mo�na by� przecie� pi�knym, m�drym i dobrym, a mimo to czu� si� bardzo samotnie. Jedna z moich przyjaci�ek zwierza�a mi si� kiedy�: "Jestem niebrzydka, �yczliwie traktuj� wszystkich i ch�tnie im pomagam, g�ow� mam te� nie najgorsz�, nauka zawsze sz�a mi dobrze i w pracy osi�gam spore sukcesy. Ale chyba mi czego� wa�nego brakuje. Prawie nie mam przyjaci�, znajomi o mnie zapominaj�, m�czy�ni si� mn� nie interesuj�. Strasznie mi tego brakuje". Rozumiem j�, pewnie i Ty j� rozumiesz - trudno cieszy� si� �yciem bez dobrych kontakt�w ze znajomymi, przyjaci�mi, najbli�szymi. Spr�buj� zastanowi� si� przez chwil� nad ka�dym z tych pi�ciu obszar�w - zach�cam Ci� do tego samego. Ale przedtem jeszcze par� zda� dla tych, kt�rzy lubi� rozwa�a� kwestie teoretyczne. Je�eli Ciebie to nie interesuje, po prostu opu�� ten kawa�ek i zacznij czyta� dalej od nast�pnego. 2. Dla tych, co lubi� rozwa�ania teoretyczne Czy obraz w�asnej osoby i poczucie w�asnej warto�ci to jest to samo, czy te� co innego? - pytaj� mnie czasami. Ot� moim zdaniem, chocia� na temat tego rozr�nienia zosta�a napisana niejedna ksi��ka, dla naszych potrzeb mo�na u�ywa� tych dw�ch poj�� zamiennie. Co prawda poczucie w�asnej warto�ci - i s�ycha� to ju� w samym sformu�owaniu - jest skojarzone z warto�ciowaniem czyli my�leniem o sobie dobrze albo �le, z plusem albo z minusem. Natomiast obraz w�asnej osoby m�g�by by� czym� neutralnym czym� w rodzaju nieoceniaj�cego samoopisu. Tylko �e tak nie bywa. Cz�owiek jest dla siebie zbyt wa�nym tematem i sam siebie prze�ywa w spos�b ogromnie zaanga�owany. W zwi�zku z tym, gdy pr�bujesz zrobi� nawet najbardziej neutralny opis, sporz�dzi� czysto informacyjny autoportret, to jest on taki tylko pozornie, bo do ka�dego jego elementu s� do��czone jakie� uczucia i oceny. Je�li czytasz ten fragment, to znaczy, �e jeste� dociekliwy i pewnie zechcesz na w�asnym przyk�adzie sprawdzi�, czy tak jest. Wypisz na kartce dziesi�� cech, kt�re charakteryzuj� Ciebie b�d� Twoj� sytuacj�, a potem dopisz do ka�dej plus albo minus - w zale�no�ci od tego, czy to dobrze czy �le, �e tak jest. Drugie wa�ne pytanie: jak si� ma poczucie w�asnej warto�ci do uczu� wobec siebie samego? Inaczej m�wi�c, idzie o to, czy siebie lubisz, czy nie lubisz. Ludzie o niskiej samoocenie czy negatywnym obrazie w�asnej osoby nie lubi� siebie, nie maj� do siebie zaufania, brakuje im pewno�ci siebie, kiedy zabieraj� si� do zrobienia czego� albo kiedy kontaktuj� si� z innymi. Nie musi tak by� w ka�dej sytuacji ani we wszystkich sprawach, ale generalnie tak w�a�nie jest. Marzy mi si�, �eby kto� skonstruowa� przyrz�d do mierzenia samooceny. Taki warto�ciometr na jednym kra�cu skali mia�by totaln� akceptacj�: lubi� siebie, kocham siebie, w ca�o�ci siebie akceptuj�. Na drugim biegunie: w og�le siebie nie lubi�, nic mi si� w sobie nie podoba, uwa�am, �e zas�uguj� wy��cznie na negatywne oceny we wszystkich sprawach. Oczywi�cie takie skrajne okazy nie wyst�puj� w przyrodzie, wi�c ani na jednym, ani na drugim ko�cu skali mego przyrz�du pomiarowego nie znalaz�by si� �aden konkretny cz�owiek. Na "lepszym" nie by�oby nikogo, poniewa� r�ne niesprzyjaj�ce okoliczno�ci i przeszkody �yciowe s� informacj�, �e czego� si� nie mo�e, nie wie, co� si� nie udaje - i w wyniku zetkni�cia z nimi nawet absolutnie jasny obraz samego siebie musia�by ulec przyciemnieniu. Natomiast cz�owiek z drugiego bieguna, kt�ry niczego by w sobie nie akceptowa�, niczego nie lubi�, �ywi� do siebie wy��cznie niech��, moim zdaniem umar�by po prostu, pogr��ony w g��bokiej depresji i apatii. A wi�c wszyscy lokujemy si� gdzie� po�rodku. Za� przyrz�d pomiarowy chcia�abym mie�, bo my�l�, �e og�lna samoocena stanowi fundament, na kt�rym gorzej lub lepiej buduje si� ca�y gmach swojego �ycia. No dobrze - zapyta� mnie kiedy� znajomy psycholog - ale czy nie spotka�a� takich ludzi, kt�rzy w zasadzie siebie akceptuj�, ale jest jaki� obszar, kt�rego nie toleruj�, jaka� cecha czy w�asno��, kt�rej wr�cz nienawidz� i chcieliby j� wyci��, usun��? Ot� nie spotka�am. My�l�, �e je�li cz�owiek absolutnie odrzuca, fundamentalnie nie akceptuje jakiego� kawa�ka samego siebie, to ten fakt musi rzutowa� na ca�o��. Ludzie z dobrym stosunkiem do siebie s� tolerancyjni i ta tolerancja obejmuje r�wnie� ich samych. Powiadaj�: ja jestem w porz�dku, a moje s�abo�ci, wady czy nieudolno�� znosz� i godz� si� z nimi albo pr�buj� je poprawia�. Ale do�� teoretyzowania. Wr��my do samooceny w pi�ciu najwa�niejszych wymiarach. 3. Nie ka�da jest jak Wenus, nie ka�dy jak Apollo By�am kiedy� uczestniczk� grupy rozwoju osobistego dla kobiet, gdzie wa�nym tematem - jak zwykle w kobiecych grupach - by�a atrakcyjno�� fizyczna. Dla niekt�rych najwa�niejsza by�a twarz, dla innych zgrabna sylwetka. Przy bardziej szczeg�owym rozwa�aniu kompleks�w okaza�o si�, i� jednej zatruwa �ycie fakt, �e ma nie do�� szczup�e nogi, drugiej - za du�y brzuch i pupa, kolejnej - za ma�y biust (ta mia�a zreszt� w grupie sw�j "negatyw" - dziewczyn�, kt�ra uwa�a�a za niewybaczaln� wad� swojej urody biust zbyt wydatny). Mia�y jeszcze nie takie nosy, r�ce, oczy, no i oczywi�cie w�osy. Musz� tutaj zrobi� dygresj� na temat w�os�w. Wyczyta�am gdzie� opis pracy z grup� m�odzie�y, w kt�rej co� si� zgada�o na temat w�os�w. Nie by�o tam ani jednej osoby, kt�ra akceptowa�aby to, co ma na g�owie. "Ludzie w tej grupie mieli w�osy najr�niejsze: byli bruneci i szatyni, blondyni; o w�osach prostych i kr�conych, d�ugich i kr�tkich - nikomu nie podoba�y si� takie, jakie ma. Wszyscy si� ich wstydzili. Ka�dy pr�bowa� co� z nimi zrobi�, ale nikomu nic nie wychodzi�o. My�l�, �e wszyscy czujemy si� nieswojo w sprawie swego wygl�du zewn�trznego i jako� si� to wi��e z w�osami. W�osy s� �mieszne. Kupa czego� takiego wyrasta ci z g�owy. I masz co� z nimi zrobi�. S� pewne regu�y, kt�rych nale�y przestrzega�, tylko nikt dobrze nie wie jakie". (Tim Jackins: Wstyd - nie trzeba si� z nim liczy�, tylko odreagowywa�. "Nowiny Psychologiczne" nr 1-2 (66-67), 1990, s.161). Zacz�am po cichu sprawdza� i po paru latach musia�am zgodzi� si� z opini� autora tamtego artyku�u: prawie nie zdarzaj� si� ludzie - i kobiety, i m�czy�ni - zadowoleni ze swoich w�os�w. I niemal ca�ej reszty. Jestem pewna, �e nie ma w�r�d moich czytelnik�w nikogo, kto nie uwa�a�by, �e ma jak�� fundamentaln� skaz� na urodzie. Odstaj�ce uszy czy za du�e stopy to co�, czym sami jeste�my gotowi latami zatruwa� sobie �ycie. I co ciekawe, obiektywno�� nie ma tu nic do rzeczy. Spotka�am przy r�nych okazjach dziesi�tki bardzo atrakcyjnych kobiet i m�czyzn, kt�rzy uwa�ali, �e s� okropni. Na szcz�cie pracuj� g��wnie z grupami i okazuje si�, �e je�li kilka os�b w grupie wypowiada si� o kim� pozytywnie, to �w kto� musi zmieni� nastawienie do siebie, chocia� troch� uwierzy�, �e mo�e si� podoba�. Tylko niestety w �yciu rzadko trafiaj� si� okazje pozbierania takich opinii o sobie. Zreszt� je�eli spojrze� na ca�� t� spraw� od innej strony, to okazuje si�, �e prawie wszyscy powy�ej pewnego wieku komu� si� w �yciu bardzo spodobali. Statystyka jest wysoce wymowna: dziewi��dziesi�t par� procent doros�ych wchodzi w zwi�zki ma��e�skie, a przecie� zwykle m�� czy �ona nie jest pierwsz� osob�, kt�ra zwr�ci�a na nich uwag�. Widocznie za d�ugi nos albo nie taka sylwetka jeszcze niczego nie przekre�laj� - wa�ny jest ca�y cz�owiek. W poradni ma��e�skiej wielokrotnie pyta�am m��w i �ony, co im si� podoba u drugiej po�owy, i najcz�ciej s�ysza�am: "Ona ca�a" albo "Wszystko mi w nim odpowiada". Zar�czam, �e nie przychodzili do mnie akurat ma��onkowie nadzwyczaj urodziwi, tylko zwyczajni ludzie, niekiedy niem�odzi, niekiedy sporej tuszy. I co z tego? Ka�dy z nas ma w g�owie jaki� idea� urody, zwykle bardzo odbiegaj�cy od w�asnego wygl�du. Tymczasem dla osoby, kt�rej si� podobasz, atrakcyjne s� cechy, na jakie si� emocjonalnie i erotycznie "uwarunkowa�a". A m�wi�c pro�ciej, z kt�rymi ma pozytywne skojarzenia. Dla jednych b�dzie to typ urody - wtedy kto� z boku mo�e na przyk�ad zauwa�y�, �e kolejne dziewczyny Grzesia s� do siebie dosy� podobne, zawsze blondynki bez biustu, o ostrych rysach i d�ugim nosie. Innych najmocniej poci�ga spos�b poruszania si� albo g�os. I podobno wszystkich - zapach, kt�rego zwykle w og�le nie jeste�my �wiadomi. A wi�c paradoksalnie: jaka� dziewczyna mo�e zadr�cza� si� tym, �e ma grube nogi, gdy tymczasem dla m�czyzny jej �ycia w wyniku okre�lonego uwarunkowania erotycznego poci�gaj�ce s� wy��cznie kobiety z grubymi nogami. W sprawie n�g, jak te� innych rzekomo niewybaczalnych feler�w urody, polecam wszystkim opowiadanie Witolda Gombrowicza ze zbioru "Bakakaj" zatytu�owane "Na kuchennych schodach" (Witold Gombrowicz "Bakakaj", W: "Dzie�a" t. I, Wydawnictwo Literackie Krak�w - Wroc�aw 1986). W skr�cie: jego bohatera, niesko�czenie eleganckiego pana, wysoko postawionego urz�dnika Ministerstwa Spraw Zagranicznych latami fascynuj� nogi s�ug do wszystkiego, grube i pokraczne jak s�upy, o potwornie rozklapanych stopach. Marzy o nich i podgl�da je ukradkiem, a z obrzydzeniem my�li o nogach w�asnej �ony, "gi�tkich jak liana, d�ugich, cienkich w p�cinie". Podsumowanie mo�na zrobi� banalne: je�li chodzi o atrakcyjno�� zewn�trzn�, nie to �adne, co �adne, a co si� komu podoba. To jak jest z Tob�? Czy Ty te� jeste� w stanie spojrze� na siebie od tej strony tylko przez pryzmat za grubych n�g (je�li jeste� kobiet�) albo zbyt s�abo umi�nionej klatki piersiowej (je�li jeste� m�czyzn�)? A Twoje pi�kne oczy? A wyrazista, �adna twarz, niepowtarzalna, jedyna na �wiecie? A r�ce, kt�re na pewno chcia�by malowa� kt�ry� ze starych holenderskich mistrz�w albo rze�bi� Wit Stwosz? Tym, kt�rzy maj� szczeg�lne pretensje do losu, �e nie wyposa�y� ich w ol�niewaj�c� filmow� urod�, chc� zaleci� par� minut rozmy�la� nad wygl�dem zewn�trznym dwojga ludzi sukcesu. Dla zakompleksionych pan�w - Woody Allen, ma�y, �le zbudowany, �ysiej�cy okularnik, twarz �e po�al si� Bo�e. A w �yciu? Wyre�yserowa� i zagra� w kilkunastu filmach, kt�re ogl�da ca�y �wiat, rozchwytywany przez elit� intelektualn� i kulturaln� USA oraz reszty kuli ziemskiej, bogaty do obrzydliwo�ci, romansowa� z niebywale pi�knymi kobietami, przez kilkana�cie lat �onaty ze zjawiskowo �liczn� Mi� Farrow (w�a�nie si� z ni� rozchodzi, o czym plotkuje Ameryka i p� Europy). Dla pa� - Barbara Streisand, niezgrabna, nieregularne rysy, ma�e, jakby krzywe oczy i d�ugi nieforemny nos. Co zrobi�a z tym wyposa�eniem, chyba nie trzeba nikomu m�wi�. Niezwykle popularna aktorka, sama robi filmy, �piewa i mimo niem�odego wieku ci�gle podbija serca setek nowych wielbicieli. 4. Co wiesz? Co umiesz? Co potrafisz? Intryguj�ce, co te� przychodzi Ci do g�owy w odpowiedzi na te pytania. Nie s�dz�, �eby lawin� nap�ywa�y my�li o niezliczonych talentach i umiej�tno�ciach. Raczej dwatrzy nie�mia�e pomys�y, a i to ze znakami zapytania. Zawsze mnie szokowa�o, jak wielu ludzi uwa�a si� za nieudolnych czy wr�cz t�pych. A ju� prawie ka�dy jest zdania, �e nie ma zdolno�ci do matematyki, nie potrafi nauczy� si� j�zyk�w obcych i na pewno nie umie �piewa�. No w�a�nie, jak to jest z tym �piewaniem? Chyba nie znalaz�by si� nikt o zdrowych zmys�ach, kto got�w by�by powiedzie� o Luisie Armstrongu, �e nie umia� �piewa�. A wiesz, �e mia� wrodzon� wad� strun g�osowych i jego s�ynna chrypka to nie maniera, nie spos�b na s�uchaczy ani wyrafinowanie artystyczne? Twierdz�, �e masz lepszy g�os od Armstronga, i w 99% nie myl� si�. Jestem przekonana, �e Twoje zdolno�ci umys�owe s� wielokrotnie wi�ksze, ni� sobie wyobra�asz. Sk�d to wiem? Z obserwacji dzieci: wszystkie s� zdolne, tw�rcze, �atwo przyswajaj� nowe wiadomo�ci i �atwo je kojarz�. Niestety, p�niej - w za du�ej grupie, w atmosferze konkurencji i ostrego oceniania - zbyt cz�sto przestaj� korzysta� ze swoich mo�liwo�ci, zaczynaj� �le reagowa� na samo uczenie si� i pozornie g�upiej�. Pewien psycholog z ma�ego miasteczka opowiada� mi, jak robi� sze�ciolatkom wiejskim tak zwany test dojrza�o�ci szkolnej. Na jednym z obrazk�w by� kr�lik bez oka, dzieciaki mia�y odpowiedzie� na pytanie, czego mu brakuje. Jaki� bystry maluch powiedzia�, �e ten kr�lik nie ma �arcia, wi�c �pi. I oczywi�cie w te�cie dosta� minus, bo odpowied� przewidziana przez miejskich autor�w sprawdzianu by�a inna. Zawsze mi si� przypomina ten kr�lik bez oka i bez �arcia, kiedy zastanawiam si� nad tym, jak oduczano nas od my�lenia. Zw�aszcza �e wszystkie sprawdziany odbywa�y si� na pewno w atmosferze napi�cia i stresu. Tylko nieliczni w takiej sytuacji mobilizuj� si� i zaczynaj� radzi� sobie lepiej ni� zwykle. Wi�kszo�� ludzi gorzej si� wtedy skupia, my�l�c g��wnie o czekaj�cym ich niepowodzeniu. A przecie� bywa inaczej. Wielki pianista Artur Rubinstein, jeden z nielicznych szcz�liwych geniuszy, w swoich pami�tnikach opowiada o tym, jak po raz pierwszy koncertowa� publicznie. "Dla rodzic�w by�a to nie�atwa decyzja, nie mia�em jeszcze o�miu lat (...). Termin koncertu ustalono na 14 grudnia 1894. Rankiem tego dnia ca�y dom popad� w stan najwy�szego podniecenia i tylko ja by�em spokojny i zadowolony. Otrzyma�em w�a�nie pi�kne, wspania�e ubranko, z czarnego aksamitu z bia�ym koronkowym ko�nierzykiem, tote� czu�em si� okropnie wa�ny. Koncert wypad� znakomicie (...). Poniewa� w garderobie artyst�w ju� wcze�niej zauwa�y�em wielkie pud�o czekoladek, w nader szcz�liwym nastroju wykona�em sonat� Mozarta, a tak�e dwa utwory Schuberta i Mendelssohna, publiczno�� za�, z�o�ona g��wnie z cz�onk�w mojej rodziny, ich przyjaci�, a tak�e ��dzkich meloman�w (...) nagrodzi�a mnie gor�c� owacj�". (Artur Rubinstein: Moje m�ode lata. Pa�stwowe Wydawnictwo Muzyczne, Warszawa 1976, s.17). I w tej dziedzinie - podobnie jak w sprawach wygl�du zewn�trznego - bardziej koncentrujemy si� na brakach ni� na tym, co nam wychodzi dobrze. Szkoda, �e ludzie prawie nie maj� wspomnie� podobnych do Rubinsteina. 5. Uczciwy, dobry, szlachetny Jak cz�sto gryz� Ci� wyrzuty sumienia, co? Nie tylko w zwi�zku z tym, co zrobi�e� wczoraj albo tydzie� temu, ale te� par� miesi�cy czy par� lat wstecz. Czy kiedy wyrz�dzisz komu� co� z�ego, my�lisz raczej: "Przykro mi, zdarzy�o si�, musz� przeprosi�", czy te� zag��biasz si� w bolesne rozwa�ania o tym, �e jeste� z gruntu z�y? Gdyby przeci�gn�� lini� od anio�a do diab�a i kaza� Ci umie�ci� si� gdzie� na niej w zale�no�ci od tego, ile masz z jednego i z drugiego, gdzie wypad�oby Twoje miejsce? Mo�e zawsze, kiedy tylko co� si� nie uk�ada - niekoniecznie Tobie, innym te� - my�lisz sobie: to wszystko przeze mnie. Mo�e czujesz si� podobnie jak dziecko z rodziny alkoholika, kt�rego samopoczucie tak opisuje Janet Woititz, ameryka�ska specjalistka od tego problemu: "Nie mog�e� si� oprze� wra�eniu, �e gdyby ci� nie by�o, nie by�oby wszystkich tych k�opot�w. Matka nie walczy�aby z ojcem. Nie by�aby spi�ta ca�y czas, nie krzycza�aby, nie by�aby sk�onna do wybuch�w. �ycie by�oby o niebo l�ejsze, gdyby ci� po prostu nie by�o. Czu�e� si� bardzo winny. W pewien spos�b ju� samo twoje istnienie spowodowa�o t� sytuacj�: gdyby� by� lepszym dzieckiem, by�oby mniej problem�w. To wszystko przez ciebie, jednak najwidoczniej nie mog�e� zrobi� nic, �eby zmieni� �ycie na lepsze". (Janet Woititz: Doros�e Dzieci Alkoholik�w. IPZiT, Warszawa 1992, s.13). Wszyscy mamy sobie co� do zarzucenia, chodz�cych idea��w nie ma - i chyba nawet by�yby niezno�ne. Moja znajoma dopytywa�a si� kiedy� o pewnego m�czyzn�, nazwijmy go J�zkiem, kt�ry jej si� podoba�, a ja go dobrze zna�am. Zacz�am opowiada� o jego zaletach, nazbiera�o si� tego sporo i na to ona poprosi�a mnie: "Znajd� szybko jak�� wad�, bo zaraz J�zek w og�le przestanie mnie interesowa�". Chc� opowiedzie� o jednej rzeczy, kt�ra zawsze zdarza si� w grupach, jakie prowadz�. Po pewnym czasie uczestnicy nabieraj� zaufania do innych, coraz wi�cej m�wi� o sobie, zaczynaj� zdradza� wstydliwe tajemnice. Ka�dy jak�� ma, nie �yjemy w�r�d �wi�tych, a niekt�rzy naprawd� nie�le w �yciu narozrabiali. Przyznaj� si� do tego, bo chc� sprawdzi�, czy mimo to kto� mo�e ich jeszcze akceptowa�, nie pot�pia�, nie skre�la� ca�kiem. Nie maj� �mia�o�ci zapyta� o to, patrz� w pod�og�, boj� si� rozejrze� dooko�a. Zach�cam wtedy, �eby taki winowajca podszed� do ka�dego cz�onka grupy, zada� pytanie: "Co teraz o mnie my�lisz?" i �eby patrzy� na tego kogo pyta. Reakcje s� r�ne, ale najwi�cej jest rozumiej�cych i �yczliwych typu: "Wiem co� o twoim �yciu i my�l�, �e trudno ci by�o post�pi� inaczej", "Sama nieraz robi�am podobne rzeczy, ale nie chc� si� tym dr�czy� do ko�ca �ycia", "Znam ci� i lubi�, wi�c nie przekonasz mnie, �e jeste� a� taki okropny". Okazuje si�, �e je�li cz�owiek sam si� os�dza, zwykle jest dla siebie znacznie surowszy ni� inni. Nie m�wi� tu o tych, kt�rzy s� zawsze pewni swojej racji i znajduj� r�norakie uzasadnienia dla w�asnych �wi�stw i pod�o�ci. M�wi� o osobach z mizern� samoocen� moraln�. Te nie s� zbyt sk�onne do uwzgl�dniania okoliczno�ci �agodz�cych, a swoje trudno�ci i problemy widz� jako wady czy skazy moralne. 6. Jaka z ciebie kobieta? Jaki m�czyzna? Wyobra� sobie pierwsze spotkanie ksi�cia i Kopciuszka, tylko bez interwencji dobrej wr�ki. Mo�e ksi��� nawet si� i zakocha, ale Kopciuszek musi mie� niebywa�� si�� ducha, �eby chocia� na pi�� minut przesta� si� zajmowa� swoj� podart� sukienk� i zaczerwienionymi od domowych prac r�kami. B�dzie wi�c albo zachowywa� si� nienaturalnie, pr�buj�c jako� odci�gn�� uwag� ksi�cia od swego mizernego po�o�enia, albo wci�� sprawdza�, czy takie umorusane zero jak ona naprawd� podoba si� temu wspania�emu facetowi. Panna Kopciuszek - tak samo jak jej m�ski odpowiednik - pe�na l�ku i niepewna w�asnej atrakcyjno�ci nie b�dzie w stanie zdoby� si� na spontaniczno��, swobodnie dawa� ("co godnego uwagi mog�abym mu da�?") ani bra� ("c� mo�e si� nale�e� komu� tak niepoci�gaj�cemu jak ja?"). Pami�tasz zreszt�, jakie plany mia� Kopciuszek, zanim nie pojawi�a si� wr�ka? W og�le nie zamierza� i�� na bal. Ty r�wnie� - jak Ci� znam - cz�sto w og�le nie wychodzisz z k�ta, boisz si� odezwa� wyczekuj�co podpierasz �cian�, zw�aszcza je�li w pobli�u jest kto� bardzo dla Ciebie atrakcyjny. Zamiast zachowa� si� jak paw, rozpuszy� najpi�kniejsze pi�ra swego ogona, chowasz si� albo uciekasz. W dodatku na pewno masz w g�owie szereg wyobra�e� o tym, jaka powinna by� kobieta i jaki powinien by� m�czyzna. A te wyobra�enia cz�sto Ci przeszkadzaj�, bo zwykle nie pasuj� do tego, jaka czy jaki jeste�. Facet ma by� silny, twardy, pe�en inicjatywy, niczym si� nie przejmowa�. Wi�c pod gro�b� utraty poczucia, �e jest prawdziwym m�czyzn�, nie mo�e pozwoli� sobie na mi�kko�� i ciep�o ani chwilow� nawet s�abo��, chocia� na pewno czasem bardzo tego potrzebuje. Kobieta ma by� ciep�a, na pierwszym miejscu stawia� mi�o�� i rodzin�, nie mo�e by� za m�dra ani zbyt przedsi�biorcza. Wi�c boi si� okaza� z�o�� czy zachowa� stanowczo nawet w obronie swoich najwa�niejszych praw, nie wypada jej za bardzo koncentrowa� si� na sprawach zawodowych, wiecznie ma wyrzuty sumienia, �e zaniedbuje rodzin�. Spotka�am u znajomych pewn� pani� z zagranicy, �wietnego lekarza o mi�dzynarodowej s�awie, kt�r� zapraszano, �eby jeszcze raz przyjecha�a do Polski, tym razem na d�u�ej. Bez zastanowienia odpowiedzia�a, �e nie mo�e tego zrobi� swojej rodzinie. Poniewa� mia�a najwyra�niej ponad 60 lat, z czystej ciekawo�ci zapyta�am o t� rodzin�. Ku mojemu zdziwieniu okaza�o si�, �e ma m�a, r�wnie� lekarza rozje�d�aj�cego po �wiecie i dwie zam�ne c�rki po trzydziestce, kt�re w dodatku mieszkaj� w innym ni� ona mie�cie. Czyli w rzeczywisto�ci pani profesor nie mia�a ju� absorbuj�cych obowi�zk�w rodzinnych, a jednak wci�� gotowa by�a czu� si� nie w porz�dku jako kobieta, �ona i matka. Wiesz, tak naprawd� nikt dobrze nie wie, na czym polega prawdziwa m�sko�� i kobieco��. D���c do tego, �eby to u�ci�li�, pr�bowano na r�ne sposoby bada� wrodzone psychologiczne r�nice mi�dzy p�ciami, ale wyniki zawsze wychodzi�y sprzeczne i niepewne. Zwyczaje czy tradycja te� nie dostarczaj� jasnych wskaz�wek, raczej - tworz�c zdumiewaj�ce mieszanki z d��eniem do nowoczesno�ci - s� �r�d�em dodatkowego zam�tu. A skoro nie ma jednego wyra�nego modelu m�czyzny i kobiety, dla mnie wynika z tego przynajmniej tyle: masz wi�cej do wyboru. Twoje cechy, sk�onno�ci, zachowania s� wystarczaj�co m�skie, nawet je�li daleko odbiegasz od idea�u sparta�skiego wojownika, i dostatecznie kobiece, nawet je�li nie jeste� wzorow� stra�niczk� domowego ogniska ani s�odkim kobieci�tkiem. 7. W kontaktach z lud�mi Jakie uczucia i my�li towarzysz� Ci, kiedy wybierasz si� gdzie� z wizyt�? Co sobie wyobra�asz, kiedy masz wkr�tce spotka� si� z osob� najbli�sz� Twemu sercu? Na pewno inaczej jest przed pierwsz� randk�, a inaczej po dwudziestu latach ma��e�stwa. Ale czy jest to raczej radosne oczekiwanie mi�ego kontaktu, czy ponure przewidywania czego� przykrego? "Bezpiecznie czuj� si� tylko wtedy, kiedy jestem sama. Jak tylko znajd� si� w towarzystwie, boj� si�, �e si� zb�a�ni�, wykonam co� nie tak i zrobi si� g�upia sytuacja. Ale znowu w og�le nic nie m�wi� i nie robi� - te� g�upio. To mnie kompletnie parali�uje" - tak napisa�a do mnie kiedy� Kasia, kt�r� usi�owa�am korespondencyjnie leczy� z kompleks�w. Niestety, listowne poradnictwo nie jest zbyt skuteczne, bo �eby si� czego� istotnego dowiedzie� o sobie w uk�adzie "jainni", potrzebne s� informacje od tych innych. Kasia mimo nie�mia�o�ci da�a si� przekona� i znalaz�a si� w jednej z prowadzonych przeze mnie grup. Poprosi�am j�, �eby zrobi�a bilans swoich wad i zalet w kontaktach mi�dzyludzkich. Oczywi�cie bukiet wad by� daleko bogatszy i bardziej barwny ni� nieliczne i mizerne zalety. A potem zrobi�y�my sprawdzian: dla kogo jej poszczeg�lne wady rzeczywi�cie s� wadami, komu s� oboj�tne, a kto uwa�a je za zalety? Katarzyna by�a bardzo zdziwiona. Paru osobom na przyk�ad podoba�a si� jej nie�mia�o�� i zahamowania. Kto� powiedzia�, �e lubi nie�mia�e dziewczyny, kto� jeszcze okre�li� t� cech� jako skromno��, dwie osoby uzna�y, �e to pasuje do niej. Pami�tam, jak si� rozpogodzi�a, kiedy jeden ch�opak, jej r�wnie�nik, prawie na ni� nakrzycza�: "To co, �e si� nad wszystkim d�ugo zastanawiasz? Nie znosz� m�wienia co �lina na j�zyk przyniesie. Ty jak si� odezwiesz, to przynajmniej do sensu. M�wisz ma�o, ale smacznie". I tak by�o ze wszystkim opr�cz obgryzania paznokci, kt�rego nie pochwali� nikt. Czy Ty te� stronisz od ludzi, jak kiedy� Kasia? Pami�taj, Tobie te� - jak jej - tylko wydaje si�, �e inni nie b�d� chcieli Ci� zaakceptowa�. Bzdura! Wi�kszo�� z nich po prostu boi si� tego samego co Ty i dlatego trzyma si� na dystans. 8. Inne plusy i minusy Wiem, �e to jeszcze nie wszystko w Twoim skomplikowanym autoportrecie. Ka�d� z tych rzeczy mo�na roz�o�y� na szereg mniejszych i wi�kszych kawa�k�w. Jedne z nich b�d� dla Ciebie bardzo wa�ne, inne prawie bez znaczenia. Cz�sto nawet nie w pe�ni zdajesz sobie spraw�, ile tego jest. Kiedy pogrzeba� g��biej, stworzy� ludziom okazj�, �eby uwa�niej rozejrzeli si� w sobie pod k�tem samooceny, w�wczas kolejne nieakceptowane detale wyskakuj� jak grzyby po deszczu. Najcz�ciej, niestety, nie r�wnowa�one przez plusy. Zr�b teraz swoj� list�. Nie tak, �eby wypisywa� wszystko, tylko pi�� rzeczy, jakie Ci najpierw przyjd� do g�owy. Nie my�l zbyt d�ugo, wa�ne s� pierwsze skojarzenia. Natomiast w rubryce plus�w mo�esz si� zastanawia� d�u�ej, bo podejrzewam, �e nie nawyk�e� do zauwa�ania swoich mocnych stron i mo�e b�dzie to okazja, �eby� troch� po�wiczy� t� bardzo potrzebn� umiej�tno��. A oto lista: I. W wygl�dzie zewn�trznym, we w�asnym ciele: 1) nie lubi� w sobie (uwa�am za sw�j minus): a... b... c... d... e... 2) lubi� w sobie (uwa�am za sw�j plus): a... b... c... d... e... II. W swojej inteligencji, m�dro�ci, zdolno�ciach: 1) nie lubi� w sobie (uwa�am za sw�j minus): a... b... c... d... e... 2) lubi� w sobie (uwa�am za sw�j plus): a... b... c... d... e... III. W swoim charakterze, kwalifikacjach moralnych: 1) nie lubi� w sobie (uwa�am za sw�j minus): a... b... c... d... e... 2) lubi� w sobie (uwa�am za sw�j plus): a... b... c... d... e... IV. Jako m�czyzna/kobieta 1) nie lubi� w sobie (uwa�am za sw�j minus): a... b... c... d... e... 2) lubi� w sobie (uwa�am za sw�j plus): a... b... c... d... e... V. W zwi�zkach z lud�mi, byciu z nimi, kontaktach 1) nie lubi� w sobie (uwa�am za sw�j minus): a... b... c... d... e... 2) lubi� w sobie (uwa�am za sw�j plus): a... b... c... d... e... VI. W innych wa�nych dla mnie sprawach, kt�re nie mieszcz� si� w tamtych kategoriach 1) nie lubi� w sobie (uwa�am za sw�j minus): a... b... c... d... e... 2) lubi� w sobie (uwa�am za sw�j plus): a... b... c... d... e... Ciekawe, czy co� Ci� zaskoczy�o? Czy �atwiej by�o Ci pisa� o plusach, czy o minusach? Czy Twoje og�lne zdanie na w�asny temat wi��e si� jako� ze szczeg�lnymi ocenami? 9. Sytuacja �yciowa a samoocena Chc� jeszcze powiedzie� o jednej rzeczy, z kt�rej pewnie zdajesz sobie spraw�, ale mo�e nie do�� wyra�nie. Samoocena nie jest cz�owiekowi dana raz na zawsze. Zmienia si� na przyk�ad z wiekiem. Przypomnij sobie, co by�o najwa�niejsze w Twoim autoportrecie par� lat wstecz, spr�buj wyobrazi� sobie co mo�e wybi� si� na pierwszy plan za par� lat. Dosta�am list od Ma�gosi dok�adnie na ten temat. Pisa�a: "B�d�c m�od� dziewczyn� strasznie si� m�czy�am. Zawsze mi si� zdawa�o, �e jestem niestosownie ubrana, inne dziewczyny - one umia�y zrobi� si� na b�stwo! W dodatku nie ta�czy�am za dobrze. W og�le by�am strasznie zakompleksiona. Teraz przesta�am si� przejmowa� tym, jak wygl�dam. Wa�ne, �eby ludzie mnie lubili i �eby mie� paru przyjaci� od serca. Potrafi� gada� z nimi godzinami, pomagamy sobie nawzajem w trudnych chwilach. Nie wy�adnia�am, nigdy nie by�am zbyt �adna, zreszt� wiesz - lata lec�. Ale chyba zm�drza�am i mniej si� skupiam na sobie, a bardziej na innych. Mo�e to jest m�j spos�b na kompleksy?" Bez w�tpienia na samoocen� wp�ywa Twoja sytuacja �yciowa, co najlepiej wida�, kiedy si� gwa�townie zmienia. Przekonuj� si� o tym cho�by wszyscy m�odzi rodzice, kiedy - wraz z pojawieniem si� na �wiecie ich pierwszego potomka - zaczynaj� liczy� si� umiej�tno�ci i dobra orientacja w sprawach pieluszek, kolek, karmienia itd. itp. Na par� tygodni albo miesi�cy dla matki takie rzeczy staj� si� najwa�niejsze we w�asnym autoportrecie, okre�laj� jego jasn� lub ciemn� tonacj�. A wszyscy ci, kt�rzy ze wsi przenie�li si� do miasta i nagle okaza�o si�, �e ca�a ich skomplikowana i obszerna wiedza o przyrodzie oraz zdolno�ci do ci�kiego wysi�ku fizycznego specjalnie si� nie licz�? A m�czy�ni, kt�rzy wraz ze wzrostem bezrobocia stracili prac� i teraz musz� jako� odnale�� si� w sytuacji, kiedy jedyn� pracuj�c� osob� w rodzinie jest �ona? 10. Lepszy - gorszy czyli w pu�apce bezustannych por�wna� Jeszcze siedzia�e� w w�zku, siusia�e� w pieluchy i niewiele rozumia�e� z tego, co m�wi� doro�li, a ju� nad Twoj� g�ow� co chwila kto� Ci� do kogo� por�wnywa�: Piotrusiowi wyr�s� z�bek! A mojemu Stasiowi jeszcze nie. A czy ju� siada, czy ju� staje, czy ju� liczy do pi�ciu, bo moje ju� do siedmiu? �yjemy w spo�ecze�stwie, w kt�rym od zera ucz� nas por�wnywania. Na pewno by�oby Ci �atwiej wymieni� pi��dziesi�t rzeczy, w kt�rych jeste� od innych lepszy albo gorszy, ni� pi�� takich, kt�re s� niepowtarzalne, odr�bne, jedyne na �wiecie. Takie my�lenie w kategoriach "lepszygorszy" wros�o w nas do tego stopnia, �e nie jeste�my w stanie wyobrazi� sobie innego podej�cia do �ycia. A przecie� mo�na. Z wykszta�cenia jestem etnografem, w zwi�zku z tym mia�am okazj� - oczywi�cie poprzez lektur� - przyjrze� si� na przyk�ad po�udniowoameryka�skim Indianom Zuni, opisywanym przez Ruth Benedict, s�ynn� badaczk� lud�w egzotycznych. Owi Zuni w og�le ze sob� nie rywalizuj�. Podczas rytualnych �wi�t urz�dzaj� biegi, w kt�rych wcale nie chodzi o to, �eby wygra�. Ka�dy biegacz ma dotrze� do mety, natomiast nie stara si� wyprzedzi� innych. Cz�sto co� podobnego dzieje si� w grupach terapeutycznych, kiedy usi�ujemy wyeliminowa� por�wnywanie, a w to miejsce wprowadzi� koncentrowanie si� na swoich mocnych stronach. I okazuje si�, �e mo�na my�le� w taki spos�b: jestem inny, niepodobny do nikogo na �wiecie. W czym� dobry, a nie lepszy; w czym� marny, a nie gorszy. Albo jeszcze inaczej - nie jestem kiepski, tylko to jest moja trudno��. Jest jedna sytuacja, w kt�rej si� nie por�wnuje, raczej przeciwnie - podkre�la jedyno�� i wyj�tkowo��. "Jest inna ni� wszystkie", "nikogo takiego jeszcze nie spotka�am" - tak m�wi� zakochani. A wi�c umiemy patrze� te� w ten spos�b, a wszyscy ci, kt�rzy byli zakochani z wzajemno�ci�, wiedz�, jak szcz�liwy mo�e by� cz�owiek, gdy nie obawia si� por�wna�. I przeciwstawna sytuacja: z pracy odchodzi kto� kogo wszyscy lubili i cenili, a Ty przychodzisz na jego miejsce i masz wra�enie, �e ka�dy Tw�j krok i ka�de odezwanie jest zestawiane z post�powaniem owej nieobecnej osoby. Trudno si� w takiej sytuacji wyrobi�, prawda? Ka�de "inaczej" oznacza "gorzej", wszystko obraca si� na Twoj� niekorzy��. 11. Czy masz by� idea�em? Pe�no jest wsz�dzie dooko�a nas r�nych wzor�w doskona�o�ci, modeli do na�ladowania, kt�re - je�eli traktowane zbyt powa�nie - potrafi� popsu� humor nawet zadowolonym z siebie. Wkroczyli�my w epok� reklam i mam wra�enie, �e musi si� to �le odbija� na poczuciu w�asnej warto�ci wielu z nas. Bo kt�ra ma takie w�osy i sylwetk�, jak Cindy Crawford, zach�caj�ca do kupowania szamponu firmy L'Oreal? Kt�ry wygl�da tak korzystnie jak facet z reklamy "Gilette - najlepsze dla m�czyzny"? Nie sta� Ci� r�wnie� na nowy model Opla czy nawet Poloneza. Zapewne nie jeste� i mo�e nigdy nie b�dziesz eleganckim biznesmenem korzystaj�cym z komputera IBM najnowszej generacji. Ale czy tylko o to chodzi? Zastan�w si� dobrze: pragniesz mie� hollywoodzk� urod�, umys� Einsteina i karier� zawodow� w tempie Alexis Colby czy po prostu chcesz by� szcz�liwy? Niejednokrotnie te reklamowane symbole powodzenia i sukcesu wcale nie maj� szcz�liwego �ycia. Jestem przekonana, �e Marylin Monroe zamieni�aby si� z niejedn� szar� myszk�, dziewczyn� z Pu�tuska, kt�ra ma kochaj�cego m�a i udane dzieci. Wr�cimy do tego jeszcze, a teraz pos�uchaj: ka�dy z nas, a wi�c i Ty, ma w sobie co� niepowtarzalnego, jedynego na �wiecie i przez to cudownego i pi�knego. Nikt nie jest idea�em, ale te� nikt nie jest kompletnym zerem. A wi�c i Ty nie jeste�. Spr�buj spojrze� na to tak: cz�sto my�l� o sobie �le, ale to nie jest obiektywna prawda, tylko moje wyobra�enia. A skoro tak, to mog� zacz�� je zmienia�. Rozdzia� II: Co wynika z twojego my�lenia We�my sytuacj� najprostsz�, jaki� sprawdzian czy egzamin. Dosta�e� pierwsze pytanie, kt�re nie bardzo Ci pasuje, i zmagaj�c si� z nim mo�esz wpa�� - jak w�z na piaszczystej drodze w wy��obione koleiny - w jeden z dw�ch tor�w my�lenia: 1. Na pewno nast�pne pytanie b�dzie gorsze i skompromituj� si� jeszcze bardziej. Po co w og�le si� do tego zabiera�em, skoro wiem, �e jestem do niczego. Ju� tyle razy mi si� nie powiod�o. Dobrze pami�tam, jak� da�em plam� w zesz�y wtorek. Mam coraz wi�ksz� pustk� w g�owie... Nic mi nie wyjdzie! 2. Zobaczymy, czy nast�pne pytanie nie b�dzie lepsze. Jestem ca�kiem nie�le przygotowany. Teraz trzeba tylko skupi� si� i nadrobi� z�e wra�enie. Ju� par� razy poradzi�em sobie z du�o trudniejsz� sytuacj�. Przecie� nie dalej jak przedwczoraj posz�o mi tak dobrze. Musi si� uda�! Nie musz� m�wi�, kto ma wi�ksze szanse. Lubi� to por�wnanie, bo w�a�ciwie we wszystkich �yciowych sprawach jest podobnie, od projektu ugotowania zupy po plan przebudowy �wiata. Najpierw co� zamierzamy - sami lub pod wp�ywem oczekiwa� innych ludzi - potem zastanawiamy si�, jak nam to p�jdzie, i ten pesymizm albo optymizm wyznacza dalszy bieg zdarze�. Idzie jak z p�atka albo jak po grudzie. Oczywi�cie, tak zwane obiektywne okoliczno�ci te� maj� znaczenie, ale nasze nastawienie jest du�o wa�niejsze, ni� na og� s�dzimy. 1. A mo�e sam jeste� autorem w�asnych niepowodze�? Jak to si� dzieje? Ot� najpierw uruchamiamy �a�cuch wspomnie�. Osoby, kt�re maj� sk�onno�� do do�owania si�, przypominaj� sobie swoje poprzednie niepowodzenia i dos�ownie zwieszaj� nos na kwint�. Do i tak ju� ci�kiego baga�u przekonania o swoich nik�ych szansach dodaj� now� ceg�� i znowu pr�buj�. Nadal bez skutku, tyle �e dalej jest im coraz ci�ej. Kolekcja niepowodze� ro�nie jak toczona w d� kula ze �niegu. A ci, kt�rzy s� nastawieni, �e p�jdzie dobrze? Ich kolekcja sk�ada si� z kolorowych balonik�w - wspomnie� udanych dzia�a� i sytuacji - kt�re ci�gn� ich do g�ry, ��cz�c si� w coraz wi�kszy p�k. Czyli im gorzej, tym gorzej, a im lepiej, tym lepiej. Co jest przeciwie�stwem nosa na kwint�? Nos triumfalnie skierowany ku g�rze. M�wi� zawsze, �e cz�owiek ma wypisane na nosie to, co ma go spotka�. I jest to - po �a�cuchu wspomnie� - druga tajemnica Twoich sukces�w i niepowodze�. Tam wszystko odbywa si� w Twojej g�owie: musisz zu�y� mn�stwo energii, �eby przebi� si� przez swoje negatywne nastawienie i ju� nie tak wiele zostaje na samo zadanie, kt�re przed Tob� stoi. Tu w gr� wchodz� inni ludzie, kt�rzy czytaj� z Twojego nosa. Zreszt� nie tylko z nosa. Niska samoocena, niewiara we w�asne mo�liwo�ci da si� odczyta� z wielu r�nych sygna��w, chocia� by� mo�e nie zdajesz sobie z tego sprawy. Przyjrzyj si� na przyk�ad swojej sylwetce. Je�li masz z�e mniemanie o sobie, pewnie nie nosisz dumnie wypi�tej piersi, tylko raczej kulisz ramiona. Pewnie masz sk�onno�� do cofania brody i pochylania g�owy, zamiast obnosi� j� wyprostowan� po kr�lewsku. Mo�e te� trzymasz r�ce blisko tu�owia i nie zagarniasz nimi �wiata, tylko cz�sto krzy�ujesz na piersiach, jakby� si� chcia� przed nim os�oni�. Bywa odwrotnie: chocia� w �rodku czujesz si� bezradny jak ma�e dziecko i tak naprawd� nie wart uznania i uczucia - nadrabiasz min� i postaw�, wypinasz pier�, zadzierasz g�ow�, mocno gestykulujesz. Wymowa niby inna ni� u tych niepewnych i zahamowanych, ale tylko niekt�rzy daj� si� zwie�� pozorom. Bo jednak cz�sto mo�na zauwa�y�, �e Twoja przebojowo�� jest troszk� przesadna czy sztuczna, �e jeste� odrobin� za sztywny albo ciut zbyt g�o�ny. Jakby� to nie by� Ty, tylko maska czy przebranie, zza kt�rych chwilami przeziera co� ca�kiem innego. Je�li tak w�a�nie funkcjonujesz - wewn�trz niska samoocena, na zewn�trz pewno�� siebie i dobre samopoczucie - to jestem przekonana, �e musi Ci� to drogo kosztowa�. P�acisz ci�g�ym napi�ciem, albowiem wspinanie si� na palce poch�ania wiele energii i na kr�tk� met� zwyczajnie m�czy. A je�li utrzymuje si� przez d�u�szy czas, mo�e si� nawet niekorzystnie odbi� na Twoim zdrowiu. I drugi rodzaj koszt�w: zamieszanie, jakie wywo�uje Twoja niejednoznaczno�� u ludzi, kt�rzy usi�uj� Ci� zrozumie�. Gdyby kto� nawet chcia� da� Ci to, czego potrzebujesz, trudno mu b�dzie odczyta�, o co Ci w�a�ciwie chodzi. Mam przyjaciela Filipa, kt�ry za�o�y� now� firm� i wpad� w - przej�ciowe zreszt� - tarapaty. Jego dziewczyna �ali�a si� kiedy�, �e chcia�aby podtrzyma� go na duchu ale nie umie tego zrobi�. Wyczuwa jego zn�kanie i niepok�j, natomiast Filip zachowuje si� tak, jakby wszystko sp�ywa�o po nim jak woda po g�si. Pozostaj�c jednak przy skulonych ramionach i nosie na kwint� - to tylko przyk�ady sygna��w, jakie bezwiednie dajesz innym. Jeden z nich jest szczeg�lnie wa�ny, to mianowicie, czy w kontaktach z lud�mi patrzysz im w oczy. Osoby niepewne siebie na og� tego nie robi�. Co wtedy prze�ywa ten, na kogo nie patrzysz? Najcz�ciej my�li sobie: co� tu jest nie w porz�dku, chce co� przede mn� ukry�, pewnie oszuka�; a mo�e, skoro unika kontaktu, �le o mnie my�li albo mnie lekcewa�y. Ma�o komu przychodzi do g�owy, �e to z nie�mia�o�ci czy za�enowania. Jak wiele mo�e zmieni� patrzenie w oczy, sprawdzi�am w bardzo niewdzi�cznej sytuacji mi�dzyludzkiej, mianowicie przy za�atwianiu spraw urz�dowych. Najwi�kszy formalista, dla kt�rego normalnie klient czy petent to wr�g, je�eli z�apa� jego wzrok - mi�knie i zaczyna traktowa� cz�owieka bardziej po ludzku. Nie m�wi� ju� o tym, �e je�li nie patrzysz, pozbawiasz si� wielu bezcennych informacji, przede wszystkim nie dowiadujesz si�, jaka jest reakcja na Ciebie i r�ne Twoje zachowania. Mia�am raz w prowadzonej przez siebie grupie przyk�ad jak z podr�cznika. By� tam bardzo du�y facet, Krystian, kt�ry ba� si� ludzi, i kiedy co� od nich chcia�, zawsze patrzy� sobie na buty. Zaproponowa�am mu, �eby podnosi� wzrok, ilekro� zwraca si� do innej osoby. I dokona�o si� wielkie odkrycie: Krystian stwierdzi�, �e to oni si� go boj�. No, mo�e nie wszyscy, ale spora cz��. Wr��my do sytuacji egzaminacyjnej maj�c na uwadze, �e ca�e �ycie to jeden wielki egzamin, bo - pami�tasz, jak pisa�a Wies�awa Szymborska - "nic dwa razy si� nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodzili�my si� bez wprawy i pomrzemy bez rutyny". A wi�c stajesz ze skulonymi ramionami i oczami wbitymi w pod�og�, a na nosie masz wypisane, �e na pewno Ci si� nie uda. Egzaminator widzi to i Twoje przekonanie przynajmniej w jakim� stopniu mu si� udziela. Czyli jeszcze zanim cokolwiek si� zacznie, ju� ma do Ciebie nie najlepsze nastawienie. Ono z kolei udziela si� Tobie, kulisz si� jeszcze bardziej i Tw�j sygna�, �e spodziewasz si� niepowodzenia, staje si� wyra�niejszy. I tak nastawiacie si� nawzajem coraz gorzej i gorzej. Na szcz�cie w �yciu nie jest a� tak �le. Specjalnie przesadzi�am w tym opisie, �eby wyra�niej by�o wida�, jak sam stajesz si� �r�d�em w�asnych k�opot�w. Namawiam Ci� w tym miejscu na ma�y eksperyment: postaraj si� par� razy w r�nych sytuacjach, kiedy czujesz si� nieszczeg�lnie, wyprostowa� ramiona, podnie�� g�ow� i patrze� prosto w oczy. Sprawd�, czy to co� zmienia, mo�e si� zach�cisz do troch� innego zachowania, ni� dot�d mia�e� w zwyczaju. 2. Trudne pocz�tki Pami�tasz jak by�o, kiedy znalaz�e� si� w nowej szkole albo poszed�e� na studia? Gdy zaczyna�e� now� prac�? Opowiada�a mi znajoma dziewczyna, jak czu�a si� przez par� pierwszych tygodni w szkole za granic�, dok�d wyjechali s�u�bowo jej rodzice: "By�am kompletnie og�upia�a i zupe�nie do niczego. Na lekcjach jak przyg�up, na prywatkach jak jaki� rar�g. Nie wiedzia�am nawet, o czym rozmawia� na przerwach, co si� odezwa�am, to g�upio. By�am nie tak ubrana, inaczej podnosi�am r�k� na lekcjach. Mia�am wra�enie, �e nawet nogi i r�ce mam nie takie. Tak mi si� wtedy wydawa�o.