12278

Szczegóły
Tytuł 12278
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12278 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12278 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12278 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Bartłomiej Suski Tortury Joego Bonhana Przebrał się przez zimne wody zastanawiając się czy kiedykolwiek wypłynie na powierzchnie. Słyszał wielokrotnie o ludziach topiących się trzykrotnie a dopiero potem tonących. Topił się tak i wypływał od wielu dni, tygodni, miesięcy, a może dłużej? Ale me tonął. Za każdym razem, gdy był blisko powierzchni, oszałamiała go rzeczywistość i szedł znów na dno, otaczała go nicość. Odurzenia te były coraz dłuższe i to właśnie wtedy, kiedy walczył o powietrze i życie. Walczył zbyt ciężko i wiedział o tym. Mężczyzna me powinien zawsze walczyć. Jeśli tonie lub dusi się, powinien być sprytny i zachować resztki sił na ostateczny, finałowy, śmiertelny pojedynek. Leżał na plecach cichutko, ponieważ me był głupcem. Jeśli tak leżysz możesz się unosić. Robił tak wiele razy, gdy był chłopcem. Wiedział jak to się robi. Ostatki sił poświęcił na taką właśnie walkę i wszystko co musiał robić to unosić się. Co za głupiec. Robili coś z mm. Zajęło mu chwilę zanim to zrozumiał, ponieważ me słyszał ich. Potem sobie przypomniał, że był głuchy. To dość śmieszne, że gdy leżał tak w pokoju gdzie go dotykano, obserwowano, leczono na dodatek me miano z mm kontaktu słuchowego. Bandaże wciąż okrywały jego głowę tak, więc me mógł ich także widzieć. Wiedział jedynie w swojej głuchej ciemności, że ci ludzie robili coś z mm próbując mu pomóc. Zdjęli mu część bandaży. Poczuł zimno, szybko schnący pot po lewej stronie. Robili coś z jego ręką. Poczuł ukłucie jakiegoś małego ostrego narzędzia. Tnącego jego skórę po kawałek po kawałku. Nie miotał się. Po prostu tam leżał oszczędzając swoje siły. Starł się zrozumieć, dlaczego go cięli. Po każdym cięciu następowało lekkie szarpnięcie wdzierające się w wnętrze jego ręki, czemu towarzyszyło nieprzyjemne uczucie ciepła. Za każdym razem żar stawał się coraz większy. Bolało. Chciał by przestali. Swędziało. Chciał by go podrapali. Gdy było już po wszystkim zastygł jak martwy kot. Coś było me tak z tym całym cięciem, szarpaniem i ciepłem. Nadal czuł to, co robili z jego ręką, ale me czuł właściwie ręki. To było jakby czuł wnętrze ręki. To było jakby poczuł koniec ręki. Jedyne, co mógł myśleć o końcu ręki to poruszanie mm. Ale koniec ręki był tak wysoko jak jego bark. Jezu Chryste, obcięli mu rękę. Obcięli ją na wysokości barku, mógł to teraz poczuć. 0 Boże, dlaczego mu to zrobili? Nie mogli tego zrobić, cholerni rzeźmcy, me mogli tego zrobić. Musieli mieć podpisany papier lub coś takiego. Takie było prawo. Nie można obcinać ręki bez pytania o to mężczyzny, bez uzyskania jego zgody. Ponieważ ręka mężczyzny to jego własność i potrzebuje jej. Jezu, tak wiele rzeczy robię tą ręką. Dlaczego ją obcięli? Dlaczego ją obcięli? Dlaczego odcięli moją rękę? Odpowiedzcie mi! Dlaczego obcięli moją rękę? Jak mogli, jak mogli, jak mogli? Znowu pochłonęła go woda i walczył, walczył i wypłynął dzięki nagłemu zrywowi tułowia i zachłysnął się. Cały ten czas pod wodą walcząc tylko z jedną ręką, pytał siebie jak to możliwe że to właśnie mu się zdarzyło. Jak będę teraz pracował? Nie pomyśleli o tym. Nie pomyśleli o niczym, ale zrobili to po swojemu. Po prostu kolejny facet z dziurą w ręce. Obetnijmy ją, co wy na to? To by zabrało nam zbyt wiele pieniędzy i pracy aby naprawić rękę tego faceta. To jest wojna a wojna to piekło i do diabła z tym. Dalej, patrzcie na to. Zręcznie, me? Leżał w łóżku i me mógł mc powiedzieć i to dla jego dobra a my jesteśmy zmęczeni tą śmierdząca wojną, więc obetnijmy do cholerną rzecz i zróbmy z mą wreszcie porządek. Moja ręka. Moja ręka. Obcięli moją rękę. Widzisz ten kikut? To była moja ręka. Pewnie, miałem rękę, urodziłem się tak jak ty z dwoma i mogłem słyszeć i miałem lewą rękę jak każdy inny. Co myślisz o tych leniwych rzeźmkach, którzy ją obcięli? Jak to jest, że me mogę słyszeć niczego. Nie słyszę. Napisz to. Umieść to na papierze. Mogę czytać. Ale me słyszę, napisz to na kawałku papieru i daj mi ten papier do prawej ręki, ponieważ me mam już lewej. Moja lewa ręka. Zastanawiam się, co z mą zrobili. Jeśli obetniesz rękę mężczyzny musisz coś z mą zrobić. Nie możesz tak po prostu zostawić by sobie leżała. Może wysłaliście ją do szpitala by inni kolesie mogli zobaczyć jak działa rozbierając ją na części? A może zawinęliście ją w starą gazetę i wyrzuciliście do śmietnika. Czy może ją spaliliście? Czy odmówiliście przed jej spaleniem modlitwę? Powinniście, ponieważ to część mężczyzny, która umarła młodo i służyła mu dobrze. Potem wszystko ucichło. Wszystko działo się wewnątrz jego umysłu. Płomień jego oczu zgasł tak nagle, jakby ktoś nacisnął wyłącznik. Ból także już minął. Czuł jedynie tak silnie pulsującą krew w mózgu, że niemal rozsadzała jego głowę. Ale to było uspokajające. To było bezbolesne. To była ulga podczas tonięcia. Mógł myśleć. Myślał: dobrze, chłopcze jesteś głuchy jak pień, ale przecież mc ciebie me boli. Nigdy więcej me oparzysz dłoni ani me zatniesz się czy me ukłujesz w palec cholerny szczęściarzu, żyjesz, mc ciebie me boli i to jest o wiele lepsze niż być żywym i rannym. Jest wiele rzeczy, które może robić głuchy facet bez ręki, jeśli go mc boli i me szaleje wyjąc z bólu. Mógł założyć haki czy coś tam zamiast ręki i mógł nauczyć się czytać z ust i choć me mógł już zdobyć szczytu świata me leżał na dnie rzeki z bólem rozrywającym cały jego mózg na kawałki. Nie mógł zrozumieć, dlaczego pielęgniarki czy ktokolwiek opiekujący się mm me regulował wysokości, na której leżał, tak by miał wygodnie. Niższa jego część była tak lekka jak piórko, podczas gdy jego głowa i tułów były ciężkie jak kamień. Dlatego pomyślał, że topi się. Jego głowa była po prostu zbyt nisko. Jeśli mógłby poruszać czymkolwiek znajdującym się poniżej jego nóg i przywrócić ciało na właściwy poziom poczułby się znacznie lepiej. Nie miałby tych snów o topieniu się nigdy więcej. Zaczął kopać to, co było pod jego nogami. Tylko zaczął, ponieważ me miał czym kopać. Ponieważ, podczas kiedy był nieprzytomny musieli obciąć mu obydwie nogi. Brak nóg. Nie możesz biegać, chodzić, pełzać jeśli me masz nóg. Nigdy więcej pracy. Widzisz, me ma nóg. Nigdy więcej me poruszasz palcem u nogi. A to przecież takie cudowne uczucie móc poruszać palcem u nogi. Nie, Nie. Jeśli mógłby tylko pomyśleć o innych rzeczach, to może mógłby zniszczyć ten sen, w którym me miał nóg. Statki parowe, kromki chleba, dziewczyny, Karen, karabiny maszynowe, książki, gumy do żucia, kawałki drewna. Ale myślenie o tych rzeczach me pomagało bo to me był sen. To była rzeczywistość. To dlatego jego głowa była niżej od nóg. Naturalnie, że nogi były lekkie. Tak jak powietrze. Nawet palec byłby cięższy od powietrza a on me miał mc tam gdzie kiedyś były jego nogi. Nie miał rąk i nóg. Miotał głową i zaczął krzyczeć ze strachu. Ale tylko zaczął ponieważ me miał ust którymi mógłby krzyczeć. Był zdumiony brakiem krzyku gdy próbował zaczął krzyczeć jak mężczyzna który odkrył coś interesującego i chciałby to sprawdzić. Był tak pewien że brak ust był snem, że zaczął to chłodno badać. Starał się zmusić do pracy szczękę ale me miał szczęki. Starał się oblizać językiem końce zębów i krańce ust. Ale me miał języka ani żadnych zębów. Nie było żadnego końca zębów i me było krańców ust. Starał się przełknąć ale me mógł ponieważ me miał podniebienia i me było żadnych mięśni do przełykania. Zaczął dusić się i sapać. To było jakby ktoś położył materac na jego twarzy i me zdejmował go. Oddychał ciężko i szybko ale tak naprawdę me było oddechu ponieważ powietrze me przechodziło przez nos. Nie miał nosa. Mógł czuć klatkę wznoszącą się, opadającą i drgającą ale żaden oddech me przechodził przez to miejsce gdzie miał kiedyś nos. Wpadł w panikę przechodzącą w chęć samobójstwa. Starał się zatrzymać oddech tak by mógł się udusić. Poczuł jak mięśnie w dolnej części tułowia wstrzymywały oddech, ale nadal oddychał. Nie było żadnego powietrza które mógłby zatrzymać. Jego płuca zasysały je gdzieś poza jego tułowiem. Wiedział teraz *e to musi być kłamstwo i był ciekaw. Nie mógł umrzeć dopóki wszystkiego nie zrozumiał. Jeśli mę*czyzna nie ma nosa, i ust, i języka, i szczeki mógł nie mieć innych części. Ale to nie miało sensu poniewa* męczyzna w tym stanie byłby martwy. Nie mógłby stracić tyle siebie i nadal *y*. Teraz kiedy wiedział o ich stracie i myślał o tym, musiał *yć poniewa* trup me myśli. Martwy mę*czyzna me jest ciekawy i me jest chory z ciekawości więc musiał nadal *yć. Zaczął napinać mięśnie twarzy. Poczuł *e tam mc me było. Tam gdzie były jego nos i usta musiała być dziura przykryta banda*em. Zaczął badać jak daleko sięga ta dziura. Starał się znaleźć jej krańce. Zaczął ściskać nerwy i pory na twarzy by odnaleźć krańce tej dziury i zobaczyć jak daleko ona sięga. Dziura zaczynała się poni*ej jego szczęki i szła wy*ej rozszerzając się koliście. Poczuł skórę wkradającą się wewnątrz tego okręgu. Dziura była coraz większa i większa. Rozszerzała się a* do uszu jeśli miałby jakieś i zakręcała. Kończyła się tam gdzie kiedyś był nos. Była zbyt wysoko by me obejmować oczu. Był ślepy. To było zabawne jak był spokojny. Był jak sklepikarz, który robił listę zakupów: "Widzę *e me mam oczu więc dołączę je do zamówienia". Nie miał rąk, ani nóg, ani oczu, ani uszu, ani nosa, ani ust, ani języka. Co za koszmar. To musiał być sen. Dobry Bo*e, śnił. Musiał się obudzić. Nikt me mógł tak *yć. Osoba w takim stanie byłaby trupem a on był *ywy więc me mógł być w takim stanie. Po prostu śnił. Ale to me był sen. Mógł chcieć by to był wieczny sen ale to me zmieniłoby postaci rzeczy. Poniewa* był *ywy, *ywy. Nie by niczym więcej jak kawałkiem mięsa jak króliczki doświadczalne starego profesora Yogela u*ywane w biologii. Nie miały one mc poza *yciem więc rosły na chemikaliach. Miał umysł i myślał. To więcej ni* Profesor Yogel mógł powiedzieć o swoich króliczkach. Myślał a był jak rzecz. 0 me. Nie, me. Nie mógł tak *yć poniewa* mógłby oszaleć. Ale me mógł umrzeć poniewa* me mógł się zabić. Jeśli mógł tylko oddychać mógł umrzeć. To było zabawne, ale prawdziwe. Mógł zatrzymać oddech i zabić siebie. To jedyne wyjście. Płuca pompowały powietrze, ale me mógł tego zatrzymać. Nie mógł *yć i me mógł umrzeć. Nie, me. Mama. Mamo, gdzie jesteś? Pośpiesz się mamo, pośpiesz się, pośpiesz się i obudź mnie. Mam koszmar mamo gdzie jesteś? Pośpiesz się mamo. Jestem tu sam. Tu mamo. Tu w ciemności. Wyciągnij mnie. Ukołysz swoje dziecko. Teraz połó* mnie do snu. Pośpiesz się mamo poniewa* me mogę się obudzić. Tutaj mamo. Gdy wieje wiatr, kołyska się przewraca. Podnieś mnie wy*ej, wy*ej. Mamo odeszłaś i zapomniałaś o mnie. Tutaj jestem. Jestem wystraszony. Mamo, zaśpiewaj mi kołysankę i wytrzyj i wykąp mnie i uczesz moje włosy i obmyj mi oczy i ucałuj mój palec i klaskajmy i wysmarkaj mi nos i pocałuj moje oczy i usta tak jak robiłaś to z Elizabeth. Potem się obudzę i będę z tobą i nigdy ciebie me opuszczę i me będę się obawiał *e ten sen się powtórzy. 0 me. Nie mogę. Nie mogę na to przystać. Krzycz. Rusz się. Porusz czymś. Wydaj jakiś odgłos. Nie mogę na to przystać. 0 me, me, me. Proszę, me mogę. Proszę me. Niech ktoś *rzyjdzie. Pomocy. Nie mogę tak le*eć w nieskończoność. Nie mogę. Nikt me moe. To niemo*liwe. Nie mogę oddychać ale oddycham. Jestem tak przestraszony *e me mogę myśleć ale myślę. 0 proszę, proszę me. Nie, me. To me ja. Pomocy. To me mogę być ja. 0 proszę, o proszę. Nie, me, me proszę, me. Proszę. Nie ja. Le*enie na plecach bez *adnego konkretnego zajęcia i bez mo*liwości pójścia gdziekolwiek, jest jak bycie na wysokim wzgórzu daleko od hałasu i ludzi. To jest jak bycie na obozie na którym jesteś sam. Masz du*o czasu by myśleć. Masz czas by przemyśleć pewne rzeczy. Rzeczy o których me myślałeś nigdy wcześniej. Rzeczy jak na przykład pójście na wojnę. Jesteś tak samotny na tym wzgórzu *e hałas i ludzie me mają wpływu na twoje przemyślenia. Myślisz tylko dla samego siebie o rzeczach dziejących się wokół ciebie. To czym przemyślenia bardziej przejrzystymi a odpowiedzi mają dla ciebie większy sens. A nawet je*eli me mają sensu to me jest wa*ne, bo me powiesz o nich. Myślisz po co Joe Bonham leży tu jak połać wołowiny zapewne aż do końca swojego żyda? Ktoś klepie ciebie po ramieniu a potem mówi że będzie wojna. Więc na mą idziesz. Ale po co? W każdym innym przypadku jak kupno samochodu czy start w wyścigu możesz właściwie powiedzieć czy to przynosi coś dla mnie? W innym razie kupujesz niewłaściwy samochód za zbyt dużą kwotę lub zabiegasz się na śmierć. To jest część twoich obowiązków które wypełniasz gdy ktoś mówi byś poszedł z mm, a ty powinieneś wtedy stanąć i zapytać się go dlaczego powinieneś to zrobić i co to tobie przyniesie oraz jak to się skończy? Ale jeśli jakiś facet przychodzi i mówi byś poszedł z mm i zaryzykował swoje życie i być może zginął lub został ranny to wtedy me masz żadnych praw. Nie możesz wtedy nawet powiedzieć tak lub me lub to przemyśleć. Jest wiele praw chroniących pieniądze facia nawet podczas wojny ale me ma żadnych książek mówiących o tym, że życie mężczyzny należy do mego samego. Oczywiście wielu facetów jest zawstydzonych. Ktoś mówi chodźmy i powalczmy o wolność i idą a potem zostają zabici me myśląc nawet o mej. I za jaką wolność om walczą? Za jak dużo wolności i jaką ideę wolności? Walczą za wolność jedzenia za darmo lodów podczas ich życia lub za wolność obrabowania kogoś kiedy chcą lub za jaką? Mówisz że mężczyzna me może rabować i twoje słowo jest jak dom lub tablica lub każde inne słowo. Ale to jest specjalne słowo. Bo faceci idą i walczą za wolność a ty im nawet jej me pokazujesz. On me udowodni że rzeczy o których mówi są, więc czemu do diabła każe za me walczyć? Nie sir, każdy kto idzie na limę frontu, by walczyć za wolność jest głupcem i facet który im to każe też mm jest. Następnym razem, gdy ktoś przyjdzie paplać o wolności - co znaczy następny raz? Nie będzie dla mego następnego razu. Do diabła z tym. Jeśli może być następny raz i ktoś powie chodźmy walczyć za wolność możesz powiedzieć że twoje życie jest ważne. Nie jestem głupi i gdy ryzykuję swoje życie za wolność muszę wiedzieć o jakiej wolności, o jakiej idei wolności mówimy i jak wiele z mej mamy. Co więcej czy jesteś zainteresowany wolnością w sposób jakbyś chciał tego ode mnie? Może zbyt duża wolność jest tak samo zła jak zbyt mało i myślę że jesteś pieprzonym kłamcą chowającym się za czapką i zadecydowałem że mam wolność, prawo wolności by chodzić i patrzeć i słyszeć i mówić i jeść i spać z moją dziewczyną i myślę że to jest wolność lepsza niż walka za wiele rzeczy, których me mamy i kończących się w końcu bez żadnej wolności. Kończących się śmiercią i końcem życia tuż po jego rozpoczęciu lub skończeniem jak połać wołowiny. Dziękuję. Walcz za wolność. Ja me dbam o mą. W ogniu piekielnym zawsze walczymy za wolność. Ameryka stoczyła wojnę o wolność w 1776. Wielu zginęło. Czy w końcu Ameryka miała więcej wolności niż Kanada lub Australia które me walczyły o mą w ogóle ? Może me wiem co mówię. Możesz spojrzeć na faceta i powiedzieć że jest Amerykaninem który walczył za swoją wolność i czy ktoś może powiedzieć że różni się od Kanadyjczyka, kto to może? Nie, na Boga me możesz i to wszystko. Tak więc wielu facetów mających żony i dzieci zginęło w 1776 na darmo. Byliby i tak martwi dzisiaj. Pewnie ale to me przyniosło im żadnych korzyści. Facet może myśleć o byciu martwym za sto lat i me dba o to. Ale myśl bycia martwym już jutro rano i bycia martwym na zawsze choć też jest niczym lecz czy to me śmierdzący obowiązek ta cała wolność? Zawsze walczyli o coś ci rzeźmcy i jeśli ktoś im powie do diabła z walczeniem bo każda wojna jest taka sama i nikt me odniesie korzyści z mej więc stchórzmy. Jeśli me walczyliby o wolność walczyli by za niezależność, lub przyzwoitość, lub demokrację, lub wyzwolenie, lub honor, lub za kraj, lub za coś innego co me znaczy mc. Wojna czym bezpieczną demokrację dla małych krajów, dla każdego. Jeśli wojna się skończy świat będzie bezpieczny dla demokracji. Prawda? I dla jakiego rodzaju demokracji? I za jak dużo? I czyją? Weźmy na przykład niezależność za którą zabijają się ci wszyscy maluczcy. Czy jest niezależność od innych krajów? Niezależność pracy lub walki lub śmierci? Niezależność dla twojej macochy? Proszę dać nam rachunek sprzedaży tej całej niezależności zanim pójdziemy za mą walczyć i zginiemy. Daj nam rachunek sprzedaży rysujący nam jasno dlaczego zostaniemy zabici i daj nam także hipotekę pod zastaw byśmy mogli być pewni że po zwycięstwie twojej wojny dostaniemy taką samą niezależność za którą walczyliśmy. A teraz weźmy przyzwoitość. Każdy powie że Ameryka walczy za zwycięstwo przyzwoitości. Ale jakiej przyzwoitości? I dla kogo? Powiedz nam jaka to przyzwoitość. Powiedz nam o ile lepsza jest przyzwoitość martwego mężczyzny czującego że przeżył nieprzyzwoite życie. Porównaj te fakty ze słowami jak domy czy tablice. Uczyń słowa zrozumiałymi. I me mów o honorze. Honor Chińczyka czy Anglika, czy Afrykańczyka, czy Amerykanina, czy Meksykanina? Proszę wszystkich facetów którzy chcą walczyć aby powiedzieli czym do diabła jest honor. Czy honor Amerykanina jest tym za co walczymy? Może świat tego me lubi. Może wyspiarze Morza Południowego lubią swój honor jeszcze bardziej. Na rany Chrystusa, daj nam rzeczy za które byłoby warto walczyć, które możemy zobaczyć i zrozumieć. Dość górnolotnych słów które mc me znaczą jak ojczyzna. Kraj ojczysty, kraj naszych ojców, kraj ojczysty, ojczyzna. Wszystko znaczy to samo. Do diabła, czy liczy się dla ciebie ojczyzna kiedy jesteś martwy? Jaka jest ojczyzna po twojej śmierci? Jeżeli zginiesz w walce o swój kraj płacisz jak za kota w worku. Kupujesz coś czego nigdy me będziesz miał. A kiedy me mogą wmówić tym wszystkim tym zwykłym facetom by walczyli za wolność lub niezależność, lub demokracje, lub niezawisłość, lub przyzwoitość, lub honor próbują przekonać ich kobietą. Spójrz na tych wszystkich brudnych Hunów, spójrz jak gwałcą piękne francuskie lub belgijskie dziewczyny. Ktoś musi to wreszcie powstrzymać. A więc idźcie, wstąpcie do armii, uratujcie je. Więc ci maluczcy ulegają i wstępują i w jednej chwili dosięga ich kula która przedziera się przez nich niszcząc ich ciała i umierają. Umierają za następne słowo i te wszystkie zjawy tańczą na ich grobach ponieważ umarli w obronie kobiet całego świata. Być może jest facet który zechce być zabitym gdy jego kobieta zostanie zgwałcona. Może powiedzieć, że bezpieczeństwo jego kobiety jest ważniejsze niż jego życie. Ale me ma w tym mc bohaterskiego czy godnego uwagi. Poświęca życie za coś co jest dla mego ważne. To jest mniej lub bardziej podobne do innych wyborów mężczyzny. Ale gdy zamieniasz kobietę na wszystkie kobiety świata, chcesz je chronić. Lecz nawet me zauważasz, że walczysz znów za kolejne słowo. Gdy armie zaczynają marsz i falują sztandary i głoszą slogany strzeż się przeciętniaku, ponieważ ktoś ciebie wykorzystuje do własnej walki. Walczysz za puste słowa a przecież mógłbyś poświęcić życie na coś lepszego. Stałeś się hojny ale po twojej śmierci rzeczy na które zamieniłeś swe życie me mają dla ciebie żadnej wartości.. Może sie mylę. Jest wielu idealistów którzy powiedzą że musimy mieć coś poza życiem. Pewnie są ideały za które warto umrzeć. Jeśli me ma to jesteśmy gorsi od bestii i pogrążamy sie w barbarzyństwie. Możesz powiedzieć dobrze, bądźmy barbarzyńcami tak długo jak me ma wojny. Trzymaj swoje ideały tak długo jak me kosztują ciebie życia. Om mówią że życie na pewno me jest tak ważne jak zasady. Powiesz tak? Może me twoje, ale moje tak. Czym do diabła są zasady? Nazwij je i już je masz. Całe życie słyszysz o ludziach którzy poświęcają czyjeś życie. Om gadają cały czas. Możesz znaleźć ich w kościołach, i w szkołach, i w gazetach, i w kongresie. To ich interes. Brzmią wspaniale, śmierć przed dyshonorem. Ziemia uświęcona krwią. Ci mężczyźni polegli w chwale. Om me umrą. Nasza wspaniała śmierć. Hmmmm. Ale co mówi trup? Czy ktokolwiek powrócił do życia, jeden z tych kilku milionów którzy zostali zabici, czy choć jeden z nich kiedyś powrócił i Bóg mu powiedział że jest rad bo me żyje a śmierć jest zawsze ważniejsza od dyshonoru? Czy powiedzieli cieszę się że umarłem po to by świat był bezpieczny dla demokracji? Czy powiedzieli wolałem umrzeć niż stracić wolność? Czy którykolwiek z nich powiedział kiedyś że to dobrze pomyśleć że moje wnętrzności eksplodowały za honor mojego kraju? Czy którykolwiek z nich kiedyś powiedział spójrzcie na mnie jestem martwy lecz umarłem za przyzwoitość i to jest lepsze niż życie? Czy którykolwiek z nich kiedyś powiedział jestem tu i gnije od lat w bezimiennym grobie ale było wspaniale umrzeć za ojczyznę? Czy ktokolwiek z nich powiedział hurra umarłem w obronie kobiet i cieszę się gdy widzę jak robaki zjadają mnie? Nikt, ale trup wie czy te wszystkie rzeczy o których mówią ludzie są warte śmierci czy me. Ale trup me może mówić. Tak więc mówienie o wspaniałej śmierci i poświęcaniu krwi, i honorze, i wszystkich tych słowach włożonych w usta trupa jest świętokradztwem a nikt nie ma prawa mówienia za umarłego. Kredy mężczyzna mówi o śmierci ważniejszej niż utrata honoru jest także głupcem lub kłamcą bo me wie czym jest śmierć. Nie może być sędzią. Ma pojęcie tylko o życiu. Nic me wie o umieraniu. Jeśli jest głupcem i wierzy w śmierć przed dyshonorem mech umrze. Ale ci wszyscy przeciętniacy którzy są zbyt zajęci by walczyć powinni być zostawieni w spokoju. A wszyscy którzy mówią o śmierci ponad dyshonor powinni zostać także zostawieni w spokoju. Ponieważ faceci którzy mówią że życie me ma wartości bez zasad i że powinno się o me walczyć to kretyni. A ci którzy mówią że musisz walczyć i umrzeć bo me masz wyjścia są też kretynami. Mówią jak głupcy. Dwóch mówi o tym samym i dwóch me mówi mc. Mówią, że mężczyzna powinien oddać życie by się bronić. Jeśli zgodzisz się walczyć zgodzisz się zginąć. Więc jeśli zgodzisz się walczyć w obronie swojego własnego życia jesteś i tak martwy, więc jaki to ma sens? Mężczyzna me powie zagłodzę się na śmierć aby ocalić się od głodu. Nie straci wszystkich swoich pieniędzy by je oszczędzić. Nie spali swojego domu by uchronić go od spalenia. Dlaczego więc chcą umierać w obronie życia. To me ma sensu że życie i umieranie jest jak pójście do sklepu i kupienie chleba. A wszyscy ci którzy zginęli, te pięć milionów, lub siedem milionów, lub dziesięć milionów którzy umarli by uczynić świat bezpiecznym dla demokracji, by uczynić świat bezpiecznym dla słów bez znaczenia jak poczuli się zanim umarli? Jak się czuli gdy gaz wżerał się w ich płuca pożerając je od środka? Jak się czuli leżąc w szpitalu i patrząc na śmierć na ich twarzy i widząc jak ich zabiera? Rzeczy za które walczyli były widocznie wystarczająco ważne by umrzeć za me i były wystarczająco ważne by myśleć o nich w ostatnich godzinach życia. To klucz do zrozumienia, życie me jest tak ważne skoro przehandlowałeś je za wartości. Więc te dzieciaki które myślą że umarły za demokrację, i wolność, i niezależność, i honor, i bezpieczeństwo ich domostw, są bohaterami, i zostaną zapamiętam na zawsze? Możecie być cholernie pewien że me. Umierając płakali wewnątrz ich umysłów jak małe dzieci. Zapominali o rzeczach za które walczyli, o rzeczach za które umierali. Myśleli o rzeczach które mężczyzna zna i może zrozumieć. Umierali z przyjaciółmi u boku. Umierali przypominając sobie głos matki, ojca, żony, dzieci. Umierali z sercami błagającymi by ujrzeć jeszcze choć raz miejsce urodzenia, proszę Boże, chcę zobaczyć je jeszcze choć raz. Umierali błagając o życie. Wiedzieli co jest ważne. Wiedzieli że życie to wszystko i umierając błagali o me. Umierali mając tylko jedną myśl w umyśle i to była wola życia, chcę żyć, chcę żyć. Wiedział to. To była najbliższa rzecz na ziemi dla umierającego człowieka. Był trupem z umysłem wciąż zdolnym do myślenia. Znał wszystkie odpowiedzi dotyczące śmierci ale me chciał o nich myśleć. Mógł błagać o śmierć bo był martwy. Był jednym z pierwszych żołnierzy którzy umarli i nadal mogli myśleć. Nikt me mógł z mm się me zgodzić. Nikt me wykazałby że się myli. Bo nikt tego me mógł wiedzieć poza mm. Mógł powiedzieć o tych wszystkich pierdolonych mordercach którzy wołali o krew jak bardzo się mylili. Mógł im powiedzieć że śmierć me ma wartości i że może im to powiedzieć bo jest martwy. Nie ma słowa oddającego wartość życia. Wolałbym raczej pracować w kopalni węgla głęboko pod ziemią i nigdy me zobaczyć słońca, jeść suchary popijane wodą, pracować dwadzieścia godzin na dobę. Wolałbym robić to niż być trupem. Oddałbym demokrację za życie. Oddałbym niezależność, i honor, i wolność, i przyzwoitość za życie. Mógłbym oddać wszystkie te rzeczy które mają sens a ty mi dałbyś zdolność chodzenia, i widzenia, i słyszenia, i oddychania powietrzem, i zmysł smaku. Weźcie słowa. Oddajcie mi życie. Nie proszę o szczęśliwe życie. Nie proszę o przyzwoite, ani o honorowe, czy darmowe życie. Jestem ponad tym. Jestem martwy więc po prostu błagam o życie. By żyć. By czuć. By poruszyć czymkolwiek i me być martwym. Wiem czym jest śmierć a wszyscy ci ludzie którzy mówią o umieraniu za słowa me wiedzą czym jest życie. Nie ma mc pięknego w umieraniu. Nawet jeśli giniesz za honor. Nawet jeśli giniesz jak największy heros. Nawet jeśli twoje imię zostanie zapamiętane na wieki najcenniejsze jest życie, śmierć me ma wartości. Nie pozwólcie sobą pomiatać. Nie zwracajcie uwagi gdy klepią was po ramieniu i każą walczyć o wolność lub cokolwiek innego, to tylko słowa. Po prostu powiedz przepraszam me mam czasu by umrzeć i wyślijcie ich do diabła. Jeśli mówią, me zwracajcie na nich uwagi ponieważ waszym zadaniem jest żyć a me umierać. Jeśli mówią o wartościach ważniejszych niż życie powiedzcie im że kłamią. Nie ma mc wspaniałego w umieraniu. Co jest wspaniałego w leżeniu w ziemi i gniciu? Co jest wspaniałego w tym że me zobaczycie nigdy słońca? Co jest wspaniałego w tym, że wasze ręce są rozerwane? Co jest wspaniałego w byciu idiotą? Co jest wspaniałego w byciu głuchym i ślepym i kalekim? Co jest wspaniałego w byciu martwym? Ponieważ gdy jesteś martwy wszystko jest skończone. To koniec. Jesteś mniej wart niż pies, mniej niż szczur, mniej niż owad, lub mrówka, mniej niż dżdżownica użyźniająca glebę, jesteś martwy i umarłeś za mc. Jesteś martwy. Martwy. Ktoś szarpnął jego koszule w okolicach lewej piersi. Jakby palec wskazujący i kciuk zacisnęły się i rozdzieliły. Leżał bardzo cicho a jego umysł śmiertelnie cicho rozważał tysiące możliwości. Zrozumiał że musiało stać się coś ważnego. Nastąpiło coś jakby grzebanie połączone z zaciśnięciem czegoś na koszuli a potem ciuch znów przywarły do jego tułowia. Ale było coś ciężkiego do mego przyczepione. Poczuł zimny metal na jego koszuli w okolicach serca. Przyczepili coś do mego. Szybko stał się ciekaw rzeczy której me miał wcześniej. Zaczął ją macać prawą ręką, tą ciężką rzecz którą do mego przypięli, ale odkrył że me ma rąk i palców by móc ją wymacać. Ktoś pocałował jego skroń. Dotknęły go włosy i pocałunek został oddany. Został pocałowany przez mężczyznę z wąsami. Najpierw w lewą a potem w prawą skroń. Potem zrozumiał co się dzieje. Weszli do jego pokoju i dekorowali go medalem. Wiedział że to musi być Francuz lub Angol, ponieważ tylko francuscy generałowie całują gdy dają medal. Ale to mogła me być prawda. Amerykańscy i angielscy generałowie uściskają dłoń podczas dekoracji ale on przecież me miał rąk więc ten Amerkamn zadecydował się zachować jak generał francuski, bo me miał innego wyjścia. Ale to mógł być również Francuz. Kiedy przypomniał sobie gdzie jest zarzucił sobie iż idea, że to mógłby być Francuz mogłaby oznaczać to, że powoli staje się szalony. Trzech lub czterech wielkich facetów, sławnych facetów którzy mieli ręce i nogi, i którzy mogli widzieć, i mówić, i czuć, i mieli smak przyszło do jego pokoju i zaczepiło mu medal. Myśleli że dając to me są już takimi pieprzonymi rzeźmkami? Om wszyscy mają czas by dawać medale aby faceci poczuli się wyróżnieni. Jak wielu generałów zginęło podczas wojen? Był oczywiście Kitchener ale to był wypadek. Czy byli inni? Wymień ich, wymień choć jednego z tych mięczaków i możesz zobaczyć jacy są naprawdę. Jak wielu z nich musiało żyć do końca życia owiniętych w bandaże? Mają wielu, którzy chodzą i rozdają medale. Gdyby to matka, siostry czy Karen stanęły obok łóżka chciałby się schować. Ale teraz byli u mego generałowie i ważni faceci przyszli tu by go zobaczyć. Tak jak poprzednio chciał dotknąć medalu bez rąk, potem starał się zerwać maskę z twarzy bez ust. Chciał by zobaczyli tą dziurę w jego głowie. Chciał by zobaczyli twarz zaczynającą się i kończącą na czole. Leżał tak starając się ja zrzucić I wtedy powietrze z jego płuc zaczęło uciekać przez rurkę. Zaczął się wiercić od ramienia do ramienia mając nadzieję na strącenie maski. Kiedy leżał tam kołysząc się i dysząc poczuł wibracje w gardle, które przypominały wibracje strun głosowych. Były krótkie i głębokie i wiedział że dźwięk doszedł do ich uszu. Niezbyt głośny czy nawet niezbyt mądry dźwięk, który brzmiał jak chrząknięcie świni. A jeśli mógł chrząkać jak świnia bardzo go to ucieszyło bo przedtem był kompletnie niemy. Leżał więc sapiąc i chrząkając jak świnia mając nadzieję że zrozumieją gdzie mogą sobie wsadzić ten medal. Podczas gdy był to robił, poczuł nieokreśloną mieszaninę kroków i wyczuł wibracje swoich gości. Chwilę później był sam w ciemnej ciszy. Był sam z medalem. Uciszył się. Myślał o wibracjach tych kroków. Zawsze wyczuwał wibracje. Mierzył rozmiar jego pielęgniarek i wygląd pokoju wykorzystując je. Ale szybko wyczuł wibrację czterech lub pięciu ludzi chodzących po pokoju i myślących. Wibracje stały się dla mego bardzo ważne. Myślał o tych które dochodziły do mego. Ale teraz zaczął też myśleć o tych które wyszły z mego. Wibracje określały dla mego wszystko - rozmiar, wielkość, odległość, czas. Dlaczego me miałby się porozumiewać z zewnętrznym światem za ich pomocą? To był dla mego promyk nadziei. Jeśli zdołałby w jakikolwiek sposób użyć wibracji by komunikować się z innymi ludźmi. Potem promyk przekształcił się w większą wiązkę światła. Przypomniał sobie, że Wibracje są wykorzystywane w komunikacji. Odgłosy kroków na podłodze to jeden rodzaj wibracji. Ale uderzenia telegrafu to już całkiem inny rodzaj. Gdy był małym chłopcem, miał cztery lub pięć lat, miał odbiornik bezprzewodowy. On i Bill Harper używali telegrafu by komunikować się między sobą. Kropka, kreska, kropka, kreska, kropka. Podczas deszczowych wieczorów gdy me mogli wyjść i me było mc do roboty kręcili się po domu zawadzając wszystkim. Podczas jednej z takich nocy Bill Harper używał kropki i kreski i rozmawiali ze sobą i mieli kupę zabawy. Nadal pamiętał kod Morse'a. Wszystko co musiał zrobić by przełamać brak kontaktu to leżenie w łóżku i kropka kreska do pielęgniarki. Mógł mówić. Mógł wyjść z tej całej ciszy, ciemności i bezbronności. Wtedy wrak człowieka bez ust mógłby rozmawiać. Mógł pytać o czas i o to gdzie jest, mógł robić wiele rzeczy mogąc rozmawiać. Mógł wysyłać i odbierać komunikaty i mógł uczynić kolejny krok by wrócić do ludzi z tej straszliwej samotności, chętnie poczułby ludzi obok mego którzy byli w jego umyśle i mógł się dzielić swoimi przemyśleniami z innymi. Mógł rozmawiać. Na próbę podniósł swoją głowę z poduszki I pozwolił jej ponownie upaść. Potem zrobił to dwa razy szybciej. To była kreskę I dwie kropki. Litera d. Wystukał SOS na poduszce. Kropka-kropka-kropka, kropka, kropka, kropka-kropka-kropka. SOS. Pomocy. Jeśli ktokolwiek potrzebował pomocy na tym świecie był mm on i teraz prosił o mą. Miał nadzieję, że pielęgniarka szybko wróci. Zaczął myśleć nad pytaniami. Która jest godzina? Jak jest data? Gdzie jestem? Czy świeci słońce czy są chmury. Czy ktoś wie kim jestem? Czy moi bliscy wiedzą że tu leżę? Drzwi do pokoju otworzyły się I pielęgniarka podeszła do jego łóżka. Zaczął stukać jeszcze bardziej zajadle niż wcześniej. Właśnie odnalazł ludzi, świat, większą część samego siebie. Puk, puk, puk. Czekał na pukanie w odpowiedzi. Pukanie w jego tułów lub czoło. Nawet jeśli nie zna kodu, mech da znać że rozumie że chce coś przekazać. Potem mogła znaleźć kogoś kto zrozumie co mówi. SOS. SOS. SOS. Pomocy. Poczuł że pielęgniarka stanęła nad mm i starała się zrozumieć co on robi. Była duża możliwość że me rozumiała tego, więc poczuł się zagrożony i znów zaczął chrumkać. Leżał chrumkając i pukając, chrumkając i pukając dopóki jego mięśnie z tyłu głowy me zaczęły boleć, dopóki me zabolała go głowa, dopóki jego klatka mogła wydawać chrumkanie zanim on wytłumaczy jej to co chciał powiedzieć. I nadal czuł że stała bez ruchu nad jego łóżkiem patrząc na mego i dziwiąc sie. Potem poczuł jej rękę na skroni. Przez moment trzymała ją tam. Zaczął pukać wściekle już bez takiej nadziei i czując jak się miota. Zaczęła głaskać jego głowę ze współczuciem. Robiła to w sposób w jaki me robiła tego wcześniej. Poczuł żal w jej delikatnym dotyku. Potem ręka przeczesała mu włosy do tyłu i przypomniał sobie, że Karen tak robiła czasami. Ale odrzucił że to może być Karen i nadal pukał ponieważ to była ważna rzecz, której me mógł przerwać dla chwili przyjemności. Nacisk jej dłoni na jego głowę był coraz większy. Zrozumiał że chce go zmęczyć, więc mógł przestać. Ale zaczął pukać jeszcze mocniej, szybciej by pokazać jej że me ma szans. Poczuł jak zaczyna go boleć kark od tego wysiłku. Ręka pielęgniarki stawała się cięższa i cięższa na jego głowie. Jego kark był coraz bardziej zmęczony. To był straszny dzień, długi dzień, ekscytujący dzień. Jego pukania były coraz wolniejsze a jej ręka nadal stawała się coraz cięższa i w końcu musiał przestać, leżąc cicho na poduszce gdy trzymała rękę na jego czole. Mógłby być okazem edukacyjnym. Ludzie me mogliby się nauczyć wiele o anatomii od mego, ale wiele nauczyliby się o wojnie. To wspaniała rzecz by zawrzeć wojnę w jednym wraku człowieka i pokazywać ludziom by mogli zrozumieć różnice między wojną opisywaną w gazetach i wolnością a wojną, która toczyła się w gdzieś w mule, wojnę mężczyzny pod ostrzałem. Zapalił się do tej idei tak bardzo, że aż zapomniał o swoim pragnieniu innych ludzi i powietrza tak spodobał mu sie ten nowy pomysł. Mógłby uczynić z siebie okaz by ci wszyscy przeciętniacy mogli zobaczyć co może z mmi sie stać, a podczas gdyby by to robił, byłby niezależny i wolny. Zrobiłby wszystkim przysługę prezentując siebie. Pokazywałby siebie tym wszystkim maluczkim, i ich matkom, i ojcom, i braciom, i siostrom, i żonom, i kochankom, i babciom, i dziadkom, mógł uczynić z siebie symbol, symbol który ukazywałby, że taka jest wojna i zawierałby całą wojnę w tym kawale mięsa i kości i włosów, widok którego nigdy by zapomnieli. Zaczął wystukiwać swoje żądanie. Jego umysł skupił się na tym stukaniu, ale robił to po prostu dla siebie. Czego chciał? Mówił tym pieprzonym głupcom, czego chce. Mówił im stukając słowo po słowie, pamiętał każdy kawałek i przekładał to na kropki i kreski a om powinni wiedzieć, czego chce. Zaczynał stukać myśląc coraz szybciej. Był coraz bardziej zły i podekscytowany i stukał coraz szybciej i szybciej starając się wyrazić słowa powstające w jego umyśle na słowa które wreszcie po tak długim okresie milczenia mógł przekazać otoczeniu. Pozwólcie, skończy me stukał, pozwólcie mi odejść, wypuście mnie. Nie sprawie wam żadnych kłopotów. Nie potrzebuje żadnej opieki. Zarobię na siebie. Mogę coś robić. Zdejmijcie mi koszule i wybudujcie mi szklaną gablotę i zabierzcie do miejsc gdzie ludzie szukają zabawy i dziwacznych rzeczy. Weźcie mnie do gabloty Moglibyście zrobić dobry interes ze mną i tak bym wam się odpłacił za kłopot. Zapewnrałbym im dobry dochód. Słyszeli o pół mężczyźnie pół kobiecie. Słyszeli o kobiecie z brodą, i szczupłym mężczyźnie, i o lilipucie. Widzieli syrenę, i dzikusa z Borneo, i kobietę jedzącą mięso z Kongo, której rzucali rybę i patrzyli jak ją rozszarpuje. Widzieli mężczyznę piszącego stopami, i mężczyznę który chodził na rekach, i braci syjamskich, i te wszystkie dzieci nienarodzone przez alkohol. Ale nigdy me widzieli czegoś takiego. To przekraczało wszelką wyobraźnie. To byłaby sensacja w przedstawieniach światowych a ktokolwiek sponsorowałby moje występy zostałby miliarderem i miałby świetną prasę ponieważ tego naprawdę byś się obawiali inni. Jestem świetną inwestycją. Jestem martwym mężczyzną, który żyje. Jestem żywym mężczyzną, który umarł. Jeśli przyszliby do mojego namiotu byłbym kimś więcej. Mężczyzną, który uczynił świat bezpiecznym dla demokracji. Jeśli by się tym me wstrząsnęli, na rany Chrystusa, me byliby mężczyznami. Niech idą do armii, ponieważ armia zrobi z nich mężczyzn. Weźcie mnie na podróż po kraju i zatrzymujcie się przy każdym domu farmera i na każdym polu i uderzcie w gong tak by farmerzy, i ich żony, i ich dzieci, i ludzie, których zatrudniają, by om wszyscy mogli mnie zobaczyć. Powiedzcie farmerom, że zobaczą coś, czego nigdy me widzieli. Coś, czego me mogą wyhodować. Coś, co me rośnie i me kwitnie. Nawóz, którego używacie jest dobry, ale to coś jest czymś gorszym od nawozu, bo me może umrzeć, i być posiane, i służyć nawet jako chwast. Coś tak strasznego, że gdyby coś takiego się narodziło z klaczy, lub z jałówki, lub z ziarna zabiłbyś to, ale tego me możesz zabić, bo to był człowiek. To ma mózg. To myśli cały czas. Uwierz w to lub me, ta rzecz myśli, ale jest wbrew naturze, bo natura jej me stworzyła. Wiesz co się stało. Spójrz na te medale prawdopodobnie ze szczerego złota. Spojrzyj na ten wrak a zgadniesz co się stało. Weźcie mnie tam, gdzie mężczyzna pracuje i robi rzeczy. Weźcie mnie tam i powiedźcie im że można takim stać się za grosze. Może czasami jest wam ciężko i zarabiacie mało. Nie martwcie się bo zawsze istnieje sposób by to zmienić. Zróbcie wojnę a ceny pójdą do góry, i więcej będzie się robiło, i każdy zarobi na tym piekle wiele pieniędzy. To stanie się wkrótce więc me niecierpliwcie się. Przyjdę wtedy i dam wam szansę. W każdy sposób wygrasz. Jeśli me chcesz walczyć dlaczego me zostaniesz w domu i będziesz zarabiał szesnaście dolców za dzień pracując w porcie. Jeśli będą chcieli Ciebie zabrać, dlaczego me wykorzystasz szansy powrotu bez tak wielu potrzeb. Może potrzebujesz jedynie jednego buta z dwóch co zaoszczędzi ci pieniędzy. Może jesteś ślepy, dlaczego martwisz się o koszt okularów. Może będziesz miał szczęście jak ja. Spójrzcie na mnie, ja me potrzebuję niczego. Trochę brulionu lub czegoś innego trzy razy dziennie i to wszsytko. Nie butów, me skarpet, me bielizny, me koszuli, me rękawiczek, me kapelusza, me krawata, me zapinek, me kamizelki, me płaszcza, me filmów, me opery, me meczu, nawet me potrzebuję golema. Spójrzcie nam mnie i jak widzicie me jestem tak drogi jak wy popieprzeńcy. Wsiądź do pociągu. Wiem o czym mówię. Potrzebowałem tych wszystkich rzeczy których ty potrzebujesz teraz. Byłem konsumentem. Konsumowałem wiele rzeczy podczas życia. Zużyłem więcej kul i prochu strzelniczego niż każdy żywy. Więc me smućcie się, ponieważ już się zbliża następna wojna, na której będziecie mieli równie wielkie szczęście jak ja. Zabierzcie mnie do szkół, do wszystkich szkół na świecie. Tolerować dzieci przychodzące do mnie, to jest w porządku? Mogą początkowo wrzeszczeć i mieć koszmary nocne ale muszą zobaczyć że mogą też tak skończyć i mech lepiej zaczną myśleć o tym już w młodości. Rozstawcie je wokół mojej gabloty i powiedźcie tym małym dziewczynkom i chłopcom żeby spojrzeli na swojego ojca. Spojrzeli na siebie. Możecie tacy być gdy wyrośniecie na dużych silnych mężczyzn i silne kobiety. Będziecie mieli szansę umrzeć za swój ukochany kraj. A jeżeli me umrzecie możecie właśnie wyglądać w taki sposób. Nie każdy przecież umiera, maluchy. Bliżej proszę. Ty tam, która chowasz się za Czarnobrodym co z tobą jest me tak? Przestań płakać ty mała głupia dziewczynko, choć i zobacz tego miłego pana, tego miłego pana który był żołnierzem. Zapamiętasz go, nieprawdaż? Zapamiętasz płaczące dziecko, szyjąc standardy, i oszczędzając konserwy, i kupując kartki oszczędnościowe? Oczywiście że tak, głuptasku. To jest właśnie żołnierz dla którego będzresz robrła te wszystkre rzeczy. Podejdźcie tu młodzieży i spójrzcie, a potem zaczniemy mówić o rymach pielęgnowania. Nowych pielęgniarskich rymach na nowe czasy. Czkając, bekając, wyrwij mojego ojca z szoku. Zrzucając, porzucając, był mądry zanim gaz me wypalił mu oczu. Dilar, dolar świeży praktykant obciął nogi i patrzał w otwory. Tańczący brzdąc na drzewa czubku me zatrzyma bomby i prawdopodobnie dołączy do trupków. A teraz połóż spać mnie, mój schron wytrzyma do czasu gdy to minie, ale jeśli mnie zabiją zanim się obudźże pamiętaj Boże że to dla ciebie. Amen. Weźcie mnie do szkół średnich i uniwersytetów, i akademii i na konwenty. Zbierzcie razem dziewczyny, wszystkie te piękne i zdrowe dziewczyny. Wskażcie na mnie i powiedzcie im że to ich ojciec. To ten facet który był jeszcze poprzedniej nocy zdrowy i silny. To wasz mały syn, syn waszych dzieci, owoc miłości, nadzieja na przyszłość. Spójrzcie na mego i nigdy go me zapomnijcie. Widzicie ten czerwony otwór ze zwisającymi kawałkami skóry? To była twarz dziewczyny. Dalej, dotknijcie jej i me obawiajcie się. Pocałujcie ją. Będziecie potem musiały wytrzeć usta ponieważ może coś na nich zostać ale mc przecież me szkodzi bo kochanek to kochanek a to właśnie jest wasz kochanek. Zbierzcie wszystkich młodych mężczyzn razem i powiedzcie że to ich brat, najlepszy przyjaciel, że to om sami. To jest bardzo interesująca gablota, młodzi mężczyźni, ponieważ wiemy że ona wciąż myśli. Technicznie rzecz ujmując to coś jest żyjącym połaciem mięsa które utrzymywaliśmy całe lato przy życiu w laboratorium. Ale ta połać mięsa ma mózg. Teraz słuchajcie mnie uważnie, młodzi panowie. Ten mózg pracuje. Może myśli o muzyce. Może wymyślił wspaniałą rapsodię lub matematyczną formułę która zmieniłaby świat, albo książkę która uczyniłaby ludzi szczęśliwszymi, albo wymyślił jak uratować miliony ludzi przed rakiem. To bardzo interesujący problem, młodzi panowie, chcemy się tego dowiedzieć. W każdym bądź razie możecie młodzi panowie oddychać, i myśleć, i umierać jak żaby w chloroformie z otwartymi brzuchami, w którym serce bije coraz ciszej, wciąż słabiej, ale nadal żyją. To jest wasza przyszłość i w waszych słodkich, dzikich snach jest rzecz którą wasze serca kochają a to jest rzecz którą się staniecie. Pomyślcie dobrze, młodzi panowie. Pomyślcie dobrze młodzi panowie a potem wródźcie do studiów nad barbarzyńcami którzy obalili Rzym. Zabierzcie mnie do parlamentarzystów, i diet, i kongresmenów, i gabinetów mężów stanu. Chcę być tam gdzie rozmawiają o honorze, i o obronie demokracji, i o czternastu punktach, i o ustawach determinujących ludzi. Chcę tam być by przypominać im, że me mam języka i me mam też policzków. Ale om mają języki. Om mają policzki. Połóżcie moją szklaną gablotę na mównicy i pozwólcie poczuć mi wibracje wstrząsające moją klatką za każdym razem gdy mąż stanu będzie przemawiać. Pozwólcie im mówić o polityce handlowej i o embargach i o neokolomalizmie i o starym porządku. Pozwólcie debatować o zagrożeniu żółtkami, zagrożeniu białych, i by zatrzymać imperium, dlaczego me podzielimy Niemiec. Porozmawiajmy o rynku południowoamerykańskim i dlaczego om są lepsi od naszych statków handlowych, może więc poślijmy im notę dyplomatyczną. Porozmawiajmy o zwiększeniu liczby amunicji, i samolotów, i statków bojowych, i czołgów i o gazów bojowych oczywiście jeśli je mamy, bo jakbyśmy bez nich mogli bronić pokoju na świecie gdybyśmy ich me mieli? Porozmawiajmy o blokach, i o sojuszach, i o paktach o nieagresji, i o gwarancjach państw neutralnych. Pozwólcie im pisać noty dyplomatyczne, ultimatum, protesty oraz wzajemne oskarżenia. Ale zanim zagłosują, zanim zagłosują by rozkazać tym wszystkim przeciętniakom by zaczęli zabijać się nawzajem pozwólcie mym resztkom faceta w gablocie przemówić, wskażcie na mnie i powiedzcie że oto panowie wynik takiej decyzji i zagłosujcie przeciw. A jeśli będą przeciw mech wstaną do cholery, jak mężczyźni, i zagłosują. A jeśli będą za powieście ich i rozszarpcie i poćwiartujcie i powleczcie ich ciała po ulicy i wyślijcie ich tam gdzie dzikie bestie rozszarpią ich. Zabierzcie mnie do kościołów i katedr, które musza być budowane co pięćdziesiąt lat ponieważ są niszczone przez wojnę. Noście mnie w mojej szklanej gablocie przejściami którymi królowie, i księża, i panna młoda, i dzieci idące do prerwszej komunii szli wiele razy by pocałować krzyż tak różny od tego krzyża, który nosi mężczyzna który miał tyle szczęścia aby przeżyć. Wznieście mnie na ołtarz i wezwijcie Boga by mógł zobaczyć jak się mordujemy w imię jego. Przyjmijcie opłatek którego me mogę poczuć. Wypijcie sakramentalne wino którego smaku me mogę poczuć. Wznieście modły których me mogę usłyszeć. Uczyńcie stare, święte symbole, których me mogę zrobić bez nóg i rąk. śpiewajcie pieśni religijne lecz ja me mogę śpiewać, śpiewajcie za mnie ponieważ znam prawdę a wy jesteście głupcami. Wy głupcy, wy głupcy, wy głupcy... Zamarł. Wibracje znów dotarły do jego ciała. Mężczyzna wrócił z odpowiedzią. Wielki, miłosierny Boże dziękuję ci za to że przyniósł mi odpowiedź. To mój triumf który pozwoli mi umrzeć, te wibracje są dla mnie jak anielski chór. Palec zaczął przekazywać mu wiadomość: TO CO PROSISZ JEST SPRZECZNE Z TYM KIM JESTEŚ Palec nadal coś przekazywał, ale me zwracał na to uwagi. Wewnątrz jego umysł był pusty, zapadał się, wyciszał. Po chwili zaczął myśleć czy wiadomość chciała przekazać dokładnie to co zostało powiedziane. Wiedział że tak. Mógł niemal poczuć jak ból rozrywa jego serce. To był ostry, osobisty ból, ten rodzaj bólu który przychodzi tylko wtedy gdy ktoś któremu mc me zrobiłeś mówi do widzenia, do widzenia na zawsze bez żadnego konkretnego powodu. Bez żadnego powodu wogóle. Nie zasłużył na to. Nie był winien za kłopoty którymi był przyczyną I me zasługiwał na to by odsyłać go do grobu, mówiąc mu do widzenia, me zawracaj nam głowy, me wracaj do życia, bo martwe powinno być martwe i skończyliśmy z tobą. Ale dlaczego? Nikogo me skrzywdził. Starał się sprawiać im tak mało kłopotów jak to tylko możliwe. Musieli się mm troskliwie zajmować ale on me był tego przyczyną. Nie był złodziejem, czy pijakiem, czy kłamcą, czy mordercą. Był mężczyzną, me gorszym, me lepszym niż każdy