12230
Szczegóły |
Tytuł |
12230 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12230 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12230 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12230 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
STANIS�AW LEM
DZIURY W CA�YM
U�O�Y� TOMASZ FIA�KOWSKI
TEKSTY NINIEJSZE UKAZYWA�Y SI� W �TYGODNIKU POWSZECHNYM�
W LATACH 1995�1997 W CYKLU ��WIAT WED�UG LEMA�.
� STANIS�AW LEM, 1997
I
WIE�CI Z LABORATORIUM
TRANSGENICZNA MYSZ
W telewizji niemieckiej ogl�da�em ostatnio �yw� mysz, kt�rej z grzbietu
wyrasta�a
naturalnej wielko�ci ma��owina ludzkiego ucha. Myszy wszczepiono ludzkie geny,
od
kt�rych kszta�towanie si� ucha zale�y. Zwierz� nieszcz�sne biega�o sobie w
szklanym
pude�ku, a komentatorzy cieszyli si�, �e b�dzie mo�na teraz podobne
transgeniczne
organizmy hodowa� i gdy komu� zabraknie ucha czy czego� innego � wykorzysta�
jako
materia� na przeszczep.
R�wnocze�nie trwa wielki ruch przeciwko in�ynierii genetycznej. Chodzi
rzeczywi�cie o
bardzo trudny dylemat, bowiem prawo stanowione nie nad��a dzi� za post�pem
biotechnologicznym. Czasem po prostu nie wiadomo, gdzie przeprowadzi� granic�,
co
mo�na, a czego nie mo�na. To, co opisywa�em w Dziennikach gwiazdowych, rysuj�c
dla �artu
rozmaite potworno�ci, przemieni�o si� w szkielety w szafach za naszymi plecami.
Jedna rzecz
jest przepowiada� fatalne przypadki � ot, przyleci kometa i �majtnie ogonem � a
inna
widzie�, jak ten ogon nad nami lata.
Rzecznik tak zwanego w cudzys�owie post�pu ma o tyle racj�, �e tam, gdzie
biotechnologia otworzy mo�liwo�� nie tylko pomocy cz�owiekowi, ale te� � m�wi�c
brutalnie � zarobku, przeszkody stawiane na drodze jej rozwoju pr�dzej czy
p�niej run�. Na
post�p rzeczywi�cie nie ma rady; dalej trzymam si� sformu�owanego kiedy�
twierdzenia, �e
technologia jest zmienn� niezale�n� cywilizacji. To jest proces
autokatalityczny, a dewiacje
czy nawet katastrofy powodowa� mog� czasowe jego wyhamowanie, nigdy jednak nie
prowadz� do trwa�ego zastoju. Amerykanie pr�bowali przewidywa� psychosocjalne i
polityczne skutki masowego wdro�enia nowych ga��zi technologii, ale ich projekt
nie daje si�
zrealizowa� � zawsze pozostaje du�y procent ryzyka, po prostu niewiadoma.
Wielki kapita� zgromadzony w rozmaitych ponadpa�stwowych konsorcjach wszed� ju�
na
rynek in�ynierii genetycznej, ostatnio jednak jakby wyhamowa�. Okaza�o si�
bowiem, �e
pr�by leczenia chor�b dziedzicznych przez wszczepianie do organizmu zmienionych
odpowiednio kom�rek � nie chc� tu sprawy medycznie nazbyt uszczeg�owia� � nie
bardzo
daj� rezultaty. Genetyczna walka z nowotworami te� dot�d nie przynios�a
sukces�w. Co
innego zmieni� gen w ludzkim zarodku � ale o tym nie ma na razie mowy � co
innego za�
leczy� cz�owieka, kt�ry jest organizmem w pe�ni ukszta�towanym i dotkni�ty
zosta� jakim�
powa�nym defektem. Gdy si� wprowadza �naprawione� genetycznie kom�rki, one
przewa�nie gin�. Tymczasem wspomniane konsorcja nap�dzane s� wy��cznie nadziej�
zysku,
nie za� ch�ci� uszcz�liwienia ludzko�ci/
Dobrze pami�ta�, �e ch�ci� uszcz�liwienia ludzko�ci nap�dzany by� Marks i �e
wszelkie
pr�by realizacji tej ch�ci metod� kr�tkiego zwarcia daj� koszmarne rezultaty. Z
drugiej
jednak strony, motor nap�dowy, jakim jest liczenie na zyski, nie zawsze dzia�a
na korzy��
spo�ecze�stwa. Istniej� obszary dzia�alno�ci ludzkiej, kt�re wymagaj� wk�ad�w
czysto
deficytowych, a s� po prostu niezb�dne. Obawiam si� w dodatku, �e sektor
potrzeb, kt�rych
zaspokajanie nie przynosi zysku, b�dzie si� rozszerza� � powstaje, cho�by w
medycynie,
wiele nowych, diablo kosztownych mo�liwo�ci.
Dochodzi tu jeszcze czynnik teoretyczny, kt�ry trudno zwi�le przedstawi�; Piotr
S�onimski powiedzia� o nim par� s��w w niez�ym wywiadzie, jakiego udzieli�
magazynowi
�Wyborczej�. Jak si� z wielkim mozo�em odczytuje genotyp cz�owieka, to nie jest
tak, �e
odcyfrowujemy nuty partytury, sk�adaj�ce si� od razu w melodi�. Bardziej to
przypomina
wysi�ki uczonych, kt�rzy po kawa�ku rozgryzali niepoj�ty sens�w�z��w kipu, albo
�jak
Champollion � rozszyfrowywali znaczenie poszczeg�lnych egipskich hieroglif�w. Z
tego, �e
przybysz z innej planety, przyleciawszy na Ziemi�, zorientuje si� w liczbie
liter �aci�skiego
alfabetu, wcale nie wynika, �e od razu zdo�a przeczyta� Szekspira czy nawet
pani� Nurowsk�.
Chodzi o trudno�� niepospolicie wy�szego rz�du, a z�udzenia, �e znajomo�� liter
� czyli
gen�w � od razu nas wprowadza w krain� wolno�ci, gdzie mo�emy konstruowa�
ca�kiem
nowe organizmy i udoskonala� stare, s� marzeniami �ci�tej g�owy. Do dzi� cho�by
nie
wiadomo, w jaki spos�b geny zawiaduj� dziedziczeniem inteligencji czy
charakteru. Gen�w u
cz�owieka jest ponad sto tysi�cy i przed badaczami d�uga jeszcze droga.
Trudno przyj��, by�my kiedykolwiek stali si� r�wnie wszechwiedni i wszechmocni,
by
opanowa� wszystkie zagadki natury. Im lepiej zreszt� poznaje si� mechanizmy
genetyczno�
biologiczne, tym wi�ksze ogarnia cz�owieka zdumienie, �e to si� jakoby samo
wszystko
ukonstytuowa�o. Ja si� przynajmniej nie przestaj� dziwi�, cho� wiem, �e ludzie
maj� inne
zmartwienia�
OWCA PRZED JELCYNEM
W sprawie owcy, kt�r� w Wielkiej Brytanii wyklonowano, wszyscy od kilku dni
drzwiami
i oknami wal�. W �L�Osservatore Romano� by�o ju� stanowisko Watykanu, oczywi�cie
negatywnie odnosz�ce si� do ewentualno�ci klonowania ludzi. Jestem jednak
dziwnie pewien,
�e do tego klonowania w jakiej� postaci dojdzie. Obawia�em si� tego tak dawno, w
1963 roku,
jakem pisa� Summ� technologiae, �e w rozdziale �Plagiaty i kreacje� przyj��em
klonowanie za
fakt i rozwa�a�em nast�pnie, co nale�y robi� i jak post�powa�, aby uniemo�liwi�
po prostu
kanibalizm, to znaczy �wiartowanie wyklonowanych osobnik�w ludzkich w celu
uzyskania
tzw. cz�ci zapasowych do transplantacji.
Z punktu widzenia w najwy�szym stopniu pozamoralnego by�oby to wygodne:
wyklonowany osobnik musi by� dok�adn� replik� pierwowzoru, tak samo jak
jednojajowy
bli�niak, i nie ma powodu ani potrzeby stosowania przy operacyjnym przeszczepie
�rodk�w
immunopresyjnych, chroni�cych przed jego odrzuceniem. Wi�c opisa�em w Summie, co
moim zdaniem nale�a�oby czyni�, by tego nie nadu�ywa�. Wyobra�am sobie jednak �
ze
zrozumia�ym ubolewaniem � �e takie osoby jak na przyk�ad Saddam Husajn, kt�re
maj�
zar�wno �rodki materialne, jak i w�adz� nie ograniczon� �adnymi tam przepisami
czy
regu�ami etyki, a odznaczaj� si� ca�kowitym brakiem skrupu��w, b�d� mog�y
korzysta� w
trudny dzi� jeszcze do okre�lenia spos�b z technik klonacji. Techniki te
stanowi� b�d� p�k
ca�y rozchodz�cych si� mo�liwo�ci eksperymentalnych.
Ca�kiem do niedawna udawa�o si� klonowanie ro�lin i organizm�w prostych,
natomiast co
do mo�liwo�ci stosowania tej techniki wobec organizm�w wy�szych, kr�gowc�w i
zw�aszcza
ssak�w, do kt�rych my te� nale�ymy, panowa� sceptycyzm, zwi�zany z nieudanymi
eksperymentami na myszach czy innych �winkach morskich. Wprawdzie normalny
organizm
sk�ada si� mniej wi�cej z sze�ciu do dziesi�ciu bilion�w kom�rek, kt�re
wszystkie posiadaj�
pe�ny zestaw informacji o budowie ca�ego organizmu � jeste�my, powiedzia�bym,
zbudowani w bardzo niebudowlany spos�b, �aden budowniczy nie rysuje przecie�
planu
ca�ego domu na ka�dej cegle z osobna
� jednakowo� tylko drobniu�ka cz�stka wyspecjalizowana, dotycz�ca specyfiki
tkankowej danego organu � sk�ry, mi�nia czy nerki � jest uruchamiana w toku
embriogenezy, natomiast reszta ulega zablokowaniu. I s�dzono, �e zablokowanie to
udaremnia dokonanie klonacji z dowolnych kom�rek organizmu. Okazuje si� jednak,
�e tak
nie jest: kom�rki na og� � z wyj�tkiem nerwowych � dziel� si� i rozmna�aj�, a
wtedy, w
pewnym okresie ich rozwoju, potencjalnemu uczynnieniu ulegaj� tak�e inne
schematy mapy
ca�o�ci organizmu.
Klonacja nie ogranicza si� do czego� w rodzaju pocz�cia bez uczestnictwa samca,
gdzie
interwencja m�skiego plemnika nie jest potrzebna ani nawet mo�liwa, mamy bowiem
do
czynienia z kom�rk� diploidaln�, to znaczy ju� posiadaj�c� podw�jny zestaw
chromosom�w;
w dalszej fazie niezb�dna jest oczywi�cie jaka� samica, kt�ra w swej macicy
umo�liwi tej
kom�rce normalny, embriogenetyczny, p�odowy rozw�j. Na tej drodze wznosi si�
szereg
przeszk�d, ale one ju� wszystkie w zasadzie s� do pokonania. Naukowcy angielscy
dokonali
s�ynnej teraz operacji pewien czas temu, ale cicho siedzieli, bo nie byli pewni,
czy ta male�ka
owieczka, kt�ra si� urodzi�a, b�dzie si� normalnie rozwija�. Teraz pokazano nam
fotografie
dw�ch zwierz�t idealnie identycznych, mamy i c�rki.
Chodzi na razie tylko o owc�, ale poruszenie jest i tak bardzo wielkie, bo �e
dokona�o si�
obalenie pewnych, do tej pory, zdawa�oby si�, nienaruszalnych dogmat�w biologii
eksperymentalnej � to nie ulega w�tpliwo�ci. Co b�dzie dalej? Ob�z
zainteresowanych
fachowc�w podzieli� mo�na od siekiery na entuzjast�w�optymist�w i pesymist�w.
Entuzja�ci
s�dz�, �e b�dzie mo�na wkr�tce klonowa� pewne szczeg�lnie przydatne okazy
zwierz�t.
Rzecz jest istotna zw�aszcza dzisiaj, kiedy rozpowszechnia si� gro�na
encephalopatis
spongiformis bovina, zwana chorob� w�ciek�ych kr�w, rodem z Anglii. Nawiasem
m�wi�c,
epidemia ta jest tylko i wy��cznie skutkiem chciwo�ci: normalnie ro�lino�ernym
stworzeniom, do jakich nale�y byd�o rogate, domieszano do po�ywienia ro�linnego
m�czk�
mi�sn�, czyni�c je cz�ciowo mi�so�ernymi dla podwy�szenia procentowej
zawarto�ci bia�ek.
M�czka pochodzi�a od sztuk pad�ych i w ten spos�b dosz�o do zainfekowania
zdrowego byd�a
tzw. prionami, kt�re s� patologicznie skr�conymi drobinami bia�ka i
najprawdopodobniej
roznosz� g�bczaste zwyrodnienie m�zgu. Bardzo prawdopodobny okazuje si� te�
zwi�zek
spo�ywania takiej wo�owiny i ciel�ciny z chorob� Kreutzfeldta�Jacoba, strach
jest wielki i
spo�ycie mi�sa, tak�e i w Polsce, spad�o. �winie z kolei choruj� na brucelloz� �
ale dosy� o
tym, nie mog� dalej wchodzi� w dziedzin� tak zwanej epizootii, czyli epidemii
zwierz�cych,
bo �Tygodnik� nie jest weterynaryjnym ani �ywieniowym organem prasowym!
M�wi�c najkr�cej: gdyby�my mieli stuprocentowo zdrow� krow�, to klonuj�c j�,
mieliby�my pewno��, �e i potomstwo b�dzie zdrowe. Entuzja�ci maj� nadziej�, �e w
ten
spos�b mo�na doprowadzi� do hodowli zwierz�t, doskonalonych genetycznie dla
potrzeb
cz�owieka. Dot�d wszystko jest w porz�dku, ale w ci�gu dalszym pojawia si�
niestety, jak to
bywa, p�ynne przej�cie w stron� cz�owieka. Entuzja�ci m�wi�: b�dzie mo�na usuwa�
za
pomoc� terapii genowej dziedziczne schorzenia itd. Pesymi�ci � �e to prowadzi w
stron�
nies�ychanych i nie do wyobra�enia nadu�y�. Nie chc� w to dalej wchodzi�,
poniewa�
trzydzie�ci trzy lata temu ju�em w to by� wszed� i ksi��ki powypisywa�em, kt�re
zreszt�
okazuj� si� dzisiaj bardziej czytelne i bardziej rzeczowe ni� pod�wczas, kiedy
zdawa�y si�
czystymi rojeniami. Nomina sunt odiosa � ju� nie powiem, jaki wybitny polski
filozof
wy�miewa� mnie za te bajki�
Rzecz ca�a zas�uguje na uwag� niezale�nie od strasznego szumu i huku, jaki media
�wiatowe wok� niej zrobi�y. Teraz niestety wszystko, co potencjalnie jako
strawa sensacyjna
mo�e przyci�gn�� widz�w czy czytelnik�w, staje si� z punktu widzenia medi�w
godne
rozpowszechnienia. Nawet zdrowie Jelcyna i pochodzenie pani Madeleine Albright
zesz�y na
dalszy plan w stosunku do owcy. Owca jest najwa�niejsza.
KLONACJA I BIOLOGICZNE DOGMATY
Ha�as wok� klonacji, kt�ra sta�a si� teraz tak straszn� sensacj�, spowodowa�,
�e sypi� si�
przestrogi i zakazy, wzmocnione przez Roma locuta, causa finita. Ja natomiast
silnie jestem
atakowany w tej kwestii z zagranicy, przy czym uwa�a si�, zar�wno w Niemczech,
jak i w
Austrii, �e poniewa� o klonacji w Summie technologicznej pisa�em, wi�c wida�
stoj� za jej
umo�liwieniem. Odpowiedzia�bym nast�puj�co: nawet je�eli kto� by potrafi� w
czasach
Stephensona przewidzie� rozw�j kolei �elaznych, to nie musia� by� wcale ich
entuzjast�,
m�g� widzie� liczne trudno�ci, k�opoty i zmartwienia, jakie spowoduje ten
wynalazek.
Pomi�dzy zdolno�ci� przewidywania rozwoju jakiej� ga��zi technologii a byciem
jej
entuzjastycznym zwolennikiem ogromna otch�a� si� rozwiera. W swoim czasie
Ko�akowski
nazwa� mnie wybitnym ideologiem technokracji, co mnie zirytowa�o; z tego by
wynika�o, �e
profesor medycyny, kt�ry wyk�ada o chorobach zaka�nych, jest wybitnym ideologiem
cholery, tyfusu i d�umy.
W moich oczach klonacja stanowi jedn� z metod robienia maksymalnego ha�asu za
pomoc� dzia�a�, kt�re w gruncie rzeczy co� innego oznaczaj�, ani�eli powszechnie
si� s�dzi.
Na ok�adce ostatniego numeru �Spiegla� wida� d�ugie szeregi Einstein�w, za nimi
kohorty
gwiazd filmowych, jakich� Marilyn Monroe itd. Ot� po pierwsze � pomys�
stwarzania
czego� w rodzaju jednojajowych braci istniej�cym ludziom jest nonsensem. Mo�na
oczywi�cie teoretycznie przejmowa� pojedyncze kom�rki cielesne, zap�adnia� je i
wprowadza� do jajeczek ludzkich, z kt�rych wyj�to ich w�asne j�dra, ale takie
jajeczko
musia�oby zosta� wynoszone w ci��y przez jak�� niewiast�. Zagro�eniem, moim
zdaniem, w
tym wypadku jest
raczej mo�liwo��, �e za tak zwane matki�donosicielki b�d� s�u�y� nie kobiety,
tylko na
przyk�ad transgeniczne ma�py, ze wzgl�du na blisko�� chromosomow�.
Przedstawicie]
zespo�u, kt�ry dokona� klonacji owcy Dolly, powiedzia�, �e musz� teraz si�
rozejrze� za
czym�, co by mog�o zast�pi� matk�. Na razie m�wi si� o jakim� roztworze, w
kt�rym by
embrion m�g� si� rozwija�. To bardzo, moim zdaniem, w�tpliwe � oczywi�cie, jak
si� pisze
fantastyk�, to wszystko jest �atwe, ja takie urz�dzenie nazwa�em uteratorem, od
macicy � bo
jako Mammalia, czyli ssaki, jeste�my r�wnocze�nie Placentalia, czyli �o�yskowce,
w
odr�nieniu od torbaczy, Marsupialia, przed wiekami na kontynencie australijskim
oddzielonych.
Trzeba jednak wyra�nie powiedzie�: to, co zrobili Anglicy i co podobno inni te�
ju� robi�,
trudne jest na razie do szczeg�owego obja�nienia. Wiadomo, �e wessano w ca�o�ci
diploidalne j�dro i wstrzykni�to do jajeczka, ale nie jest mo�liwa dok�adna
ekspertyza
wyja�niaj�ca, co do czego zosta�o dopasowane. Wyhodowanie os�awionej owcy Dolly
poprzedzi�y zreszt� 273 nieudane pr�by z jajeczkami.
Co rzeczywi�cie uczyniono? Przede wszystkim obalono kolejny dogmat biologii
teoretycznej i praktycznej. Pierwszy dogmat, kt�ry run�� nie tak dawno temu,
g�osi�, �e
przep�yw informacji jest zawsze jednokierunkowy, od genomu, to znaczy od spirali
nukleotydowej, zbudowanej z czterech zasad nukleotydowych � to s� na schematach
cztery
litery w rozmaitym porz�dku u�o�one i one tworz� u cz�owieka oko�o stu tysi�cy
gen�w, a
ka�dy gen z kolei z�o�ony jest z bardzo wielu setek tysi�cy pojedynczych
nukleotydowych
cegie�ek � w kierunku tzw. messenger RBN, to znaczy transportowego kwasu
rybonukleinowego, kt�ry z kolei przekazuje to mitochondriom, tam zostaj�
wyprodukowane
bia�ka, a z nich tworzy si� schemat i ca�o�� organizmu. Wirusy, nie posiadaj�ce
w og�le
spirali, lecz tylko ten przeno�nik, rybonukleinow� moleku�� wzgl�dnie ci�g
nukleinowy,
kiedy si� we�, dr� do organizmu gospodarza i dostan� do jego kom�rek, wtedy za
pomoc�
enzymu zwanego rewertaz� dokonuj� odwrotnego odczytania, to znaczy informacja
idzie w
przeciwn� stron�, i wytwarzaj� nukleotydow� spiral�, z kt�rej powstaj� nast�pne.
Natomiast nietkni�ty w dalszym ci�gu drugi dogmat g�osi�, �e strumie� informacji
id�cy
dalej zawr�cony ju� by� nie mo�e. Czyli, m�wi�c zwyczajnie: je�li si� wszystkie
tkanki w
organizmie doros�ym ju� wyspecjalizuj�, to z tych tkanek wyj�te kom�rki nie mog�
pos�u�y�
jako jajeczko. I to jest w�a�nie decyduj�ce, faktyczne dokonanie tych Anglik�w:
okaza�o si�,
�e jednak mo�na, przy czym delikatna tajemnica okrywa tutaj spos�b, w jaki to
zrobiono.
Rozmaici naukowcy nie s� zgodni co do tego, jak pobudza si� to zwyczajne j�dro,
wprowadzone do jajeczka, a�eby nast�pi� rozw�j embrionalny. Wiemy, �e nast�pi�,
ale nie
wiemy, jak cz�sto i w jakich okoliczno�ciach to jest mo�liwe.
Kiedy pisa�em Summ�, wszystko to mniej wi�cej sobie wyobra�a�em i mo�liwo��
wyklonowania cz�owieka dosy� mnie niepokoi�a. Rozumuj�c w kategoriach rynku
kapitalistycznego, podejrzewa�em mo�liwo�� kolosalnego popytu, dlatego nie
chcia�em pisa�
wszystkiego do ko�ca i zrobi�em z tego problem czysto etyczny. Niemiecki
tygodnik �Die
Woche� zwr�ci� si� do mnie o materia� o klonacji, odpowiedzia�em � szkoda teraz
j�zyk
strz�pi�, ciekawiej przedrukowa� kawa�ek Summy i zobaczy�, jak obecne odkrycie
przyk�ada
si� do tego, co przewidzia�em trzydzie�ci cztery lata temu.
GENY OPATENTOWANE
W Summie t�umaczy�em � a stara�em si� m�wi� mo�liwie prosto � �e mo�na
poszczeg�lne zasady nukleotydowe uk�ada� w pewne okre�lone ci�gi, tak jakby si�
na
przyk�ad uk�ada�o cegie�ki Lego albo kamienie domina. Mo�na to przepisa� po
prostu na
papierze � nie mamy wtedy w og�le do czynienia z �yw� tkank� � i dopiero potem
syntetyzowa� w laboratorium ze sztucznie wyprodukowanych zasad nukleotydowych.
Wykonujemy pewnego rodzaju obej�cie, sprawiaj�ce, �e jako materia�u wyj�ciowego
do
dalszych eksperyment�w nie wykorzystujemy w og�le �ywej ludzkiej kom�rki, tylko
co�, co
niewinnie przedstawia si� jako ci�g liter.
W ostatnim numerze �New Scientist� jest wiadomo��, �e rz�d Stan�w Zjednoczonych
zezwoli� poszczeg�lnym firmom zajmuj�cym si� in�ynieri� genow� na patentowanie
kr�tkich
sekwencji genowych, kt�re koduj� cokolwiek, co mo�e stanowi� jak�� cech� czy
atrybut
organiczny, mog�cy z kolei s�u�y� jako podstawa do badania na przyk�ad
skuteczno�ci lek�w.
Nie m�wi si� tu wcale, czy taka sekwencja genowa pochodzi od cz�owieka czy na
przyk�ad
od dro�d�y; w dro�d�ach enzym oddechowy jest kodowany takim samym zestawem
genowym jak u cz�owieka. Nikt te� nie m�wi o klonowaniu cz�owieka, ale niekt�rzy
biologowie molekularni, kt�rzy na pewno s� co najmniej nie g�upsi ode mnie,
zauwa�yli to
samo co ja � �e tkwi w tym du�e niebezpiecze�stwo � i zacz�li podnosi� krzyk.
Tymczasem jednak urz�d patentowy Stan�w udzieli� szeregu patent�w � na przyk�ad
na tak
zwan� restryktaz�, enzym, kt�ry dzia�a jak co� w rodzaju uk�adu przestankowego i
oddziela
poszczeg�lne �wyrazy� genowe. Proces jest w innych ni� biologiczne kategoriach
nieodwracalny � jak si� ju� w Stanach Zjednoczonych udzieli patentu, nie�atwo
jest go
uniewa�ni�
Na razie chodzi tylko o niewinne sekwencje, tak zwany Human genom project
jeszcze nie
jest sko�czony i nie istnieje dot�d pe�na mapa ludzkiego genomu � ale b�dzie
istnia�a. Jak
si� te firmy zm�wi�, jak powstan� jakie� oligopole czy korporacje � m�wi� o
czym�
fantastycznym, ale mo�liwym! � i mi�dzy sob� si� porozumiej�, to ze sk�adania
poszczeg�lnych sekwencji b�dzie mo�na produkowa� po prostu genomy ludzkie. Wtedy
g��wnym zadaniem b�dzie poszukiwanie matki�donosicielki, kt�r� oby si� nie sta�a
transgeniczna ma�pa; by�oby to bardzo fatalne.
Jest tutaj jeden jednak szkopu�, kt�ry rzecz komplikuje, a kt�ry si� stanowczo
�le nadaje
do �Tygodnika Powszechnego�. Mniej wi�cej 97 do 98 procent ca�ej substancji
genowej w
ludzkim genomie to s� tak zwane �mieci. Zauwa�ono ju� jednak, �e w�tpliwe jest,
czy to
naprawd� s� �geny na gap�. W ich strukturze wykrywa si� pewne prawid�owo�ci,
kt�re
nale�� do tak zwanej grupy matematycznych fraktali. Fraktale, odkryte przez
urodzonego w
Polsce Benoit Mandelbrota, to pewne dosy� skomplikowane struktury geometryczne,
powi�zane matematycznie z now� teori� chaosu, kt�re na przyk�ad decyduj� o tym,
jak
wygl�daj� obrze�a li�ci na drzewach, w jaki spos�b pracuje mi�sie� sercowy albo
jak
zbudowane s� p�atki �niegu. Ot� fakt, �e �adunek rzekomego �miecia genowego ma
tak�
w�a�nie struktur�, kt�rej elementy powtarzaj� si� w pomniejszeniach, zdaje si�
sugerowa�, �e
to �miecie jest jako� nieodzowne dla produkcji embriona. Nie wiadomo jednak, do
czego
s�u�y.
Decyduj�cy eksperyment musia�by polega� na radykalnym wymieceniu ��miecia� z
genomu i przekonaniu si�, czy mimo tego m�g�by powsta� p��d. Regularno��
dostrze�ono
dot�d tak�, �e im prostszy organizm, tym mniej procentowo �miecia � bakterie nie
maj� go
prawie wcale, jednokom�rkowce � niewiele, stosunkowo najwi�cej � ludzie. Z
o�miornicami nie rozpoczn� teraz boj�w, bo nie chc� zamieni� �Tygodnika� w organ
zajmuj�cy si� biologi� rozrodu wszelkich organizm�w, sam zreszt� te� przecie�
nie jestem
biologiem, tylko obserwatorem i kibicem.
W ka�dym razie wida� tutaj, �e mo�na omija� najsro�sze zakazy. We�my
hipotetyczny
przyk�ad z innej dziedziny i wyobra�my sobie, �e kto� buduje Belzebubowi
�wi�tynie o �ci�le
okre�lonym kszta�cie. Mo�na zabroni� budowy takich �wi�ty�, ale trudno zabroni�
produkowania cegie�, a jak kto� ju� ma ceg�y, to w jakim� ustroniu na pewno
�wi�tyni�
Belzebubowi postawi. Dostrzegam tu odleg�� analogi� i dlatego uwa�am, �e nie
wystarczy
zabroni� klonowania cz�owieka, cho� temu, co dot�d zrobiono, patronuje na razie
po�piech.
Sam zreszt�, pisz�c kiedy� o klonacji, nie przypuszcza�em nawet, �e za mojego
�ycia dojdzie
do podobnych zabieg�w i teraz zreszt� jest to materia bardzo s�abo rozpoznana,
wi�cej w niej
zagadek ni� rozwi�za�.
Od dawna ju� oczywi�cie wiedziano, �e niewielkie sekwencje genowe mog� pos�u�y�
do
wyprodukowania nowych lek�w. Tak zwana terapia genowa polega�a najpierw na
wprowadzaniu do organizmu tak czy owak skumulowanej tkankowo grupy kom�rek, z
odmienionym, �poprawionym� sk�adem genowym. To z regu�y niewiele dawa�o, bo ca�a
reszta organizmu pozostawa�a nietkni�ta. Je�li natomiast mamy do czynienia z
kom�rk�, kt�ra
na samym pocz�tku embriogenezy zosta�a przekszta�cona � otrzymamy w finale inny
organizm, kt�ry na przyk�ad nie b�dzie podlega� zwyrodnieniom w rodzaju,
powiedzmy,
schorze� nowotworowych. To jest wizja bardzo �akoma, ale mo�liwa w do�� dalekiej
przysz�o�ci.
DO PT POPRAWIACZY I POUCZYCIELI
Zadaniem, jakie postawi�em sobie, opowiadaj�c w �Tygodniku Powszechnym� o
KLONACJI aktualnie wszcz�tej i o jej mo�liwych osi�gni�ciach przysz�ych, NIE
by�o
wprowadzanie Czytelnik�w w tajniki tych element�w BIOCHEMII, jakimi pos�u�y�a
si�
przed miliardami lat ewolucja naturalna, a�eby utworzy� nukleotydowo�nukleinowy
kod
dziedziczno�ci, kt�ry jest zasadniczym wytw�rc� wszystkiego, co na Ziemi by�o i
jest �YWE.
Zadanie moje by�o inne. Sz�o o to, �e zgodnie z dogmatami ustanowionymi w
molekularnej
biologii strumie� informacji, generuj�cy wszelkie stworzenia �ywe, jest
JEDNOKIERUNKOWY: biegnie on od genom�w, poprzez no�niki informatyczne, do
o�rodk�w produkcji bia�ek, a w NICH powstaj� (w rozwoju p�odowym) ca�e
organizmy. Na
tej jednokierunkowo�ci przep�ywu danych opiera si� koncepcja Darwina z doborem
naturalnym na czele (notabene sam Darwin nie mia� o genach poj�cia). Gdyby owa
informacja mog�a przebiega� ODWROTNIE, czyli od organizm�w (od ich tkanek,
bia�ek)
DO matryc genomowych, oznacza�oby to, �e nie Darwin mia� racj�, lecz Lamarck:
taka
szansa wp�ywu przyg�d �ywych istot na ich plazm� dziedziczn� bowiem r�wna�aby
si�
g�oszonej przez Lamarcka koncepcji DZIEDZICZENIA CECH NABYTYCH.
Ot� bieg informacji od nukleotydowej matrycy do o�rodk�w �p�odowlanych� jest co
najmniej dwucz�onowy. Pierwszy cz�on, to jednokierunkowy ruch od ADN do RNA
(mniejsza o szczeg�y, �e jest mRNA i tRNA � nie o to mi sz�o). Ten cz�on � jak
si�
okaza�o � MO�E zosta� odwr�cony za pomoc� enzymu REWERTAZY (reverse
transcriptase), jak� stosuj� np. wirusy z grupy lentivirinae (wirus AIDS do nich
nale�y). Tym
samym pierwsza cz�� dogmatu o nieodwracalno�ci przep�ywu informacji pad�a.
Natomiast �reverse translation�, czyli �t�umaczenie odwrotne� � z bia�ek ku
nukleotydom � nadal w naturze NIE zachodzi, lecz MIMO TO uczeni angielscy t�
nieodwracalno�� sp�ywu informacji w jej drugim cz�onie chytrze wymin�li.
Mianowicie
ko�cowy produkt specjalizacji bia�kowej, tj. kom�rk� tkanki osobnika doros�ego
doprowadzili do �odwrotu� w stron� ZAP�ODNIONEGO JAJECZKA. J�dro kom�rki
doros�ej, ostatecznie wyspecjalizowanej, zosta�o przez nich �zmuszone� do
odegrania roli
j�dra jajeczka w chwili POCZ�CIA. A wi�c gdyby szuka� analogii w naszych
ludzkich
technikach, sta�o si� tak, jakby mo�na by�o BIEG informacji od stacji
telewizyjnej poprzez
satelitarny transponder do domowego telewizora odwr�ci�: i to obiecuje (na
razie)
�interaktywna multimedialna� telewizja. (Od telewizora do nadawc�w program�w.)
Faktyczny sk�ad element�w matrycowych (nukleotyd�w) i przeka�nikowych (kwasy
rybonukleinowe, mitochondria, rybosomy itd.) jest efektem tej fazy doboru
ewolucyjnego, w
kt�rej rywalizowa�y, jak si� my�li dzisiaj, rozmaite chemiczne zwi�zki. Lecz dla
tera�niejszo�ci i a fortiori dla przysz�o�ci technik klonacyjnych � przy
wyja�nianiu rzeczy
najszerszej publiczno�ci � to, czemu �matrycami� s� zasady nukleinowe, za�
przeka�nikami�transporterami s� kwasy rybonukleinowe, nie ma �adnego istotnego
znaczenia. Ze wzgl�du na to, i� chodzi o powsta�� mo�liwo�� wp�ywania na
przebieg
dziedzicznej informacji, pouczanie mnie o szczeg�ach tego przebiegu jest raczej
zb�dne � z
ca�� �wiadomo�ci� pope�nionych uproszcze� szed�em na symplifikacj�, aby
unaoczni� to, co
stanowi SEDNO SPRAWY: mo�liwo�� STEROWANIA dziedziczno�ci�. Wida� co� o tym
ju� wiedzia�em, skoro pisa�em o tym ksi��ki w latach 1962�63, ksi��ki do dzi� w
obcych
j�zykach publikowane, o kt�rych pisz� te� ksi��ki (np. w Niemczech ostatnio
wysz�y takie
trzy � szkoda, �e nie w Polsce). W ka�dym razie felieton nie by� przeznaczony
dla
naukowc�w i wcale nie chcia�em si� che�pi� trafno�ci� klonacyjnej przepowiedni.
Ponadto
stara�em si� w dwu felietonach ukaza�, jak b�dzie si� mog�a biotechnologia
dziedziczno�ci,
uwik�ana w in�ynieri� genow�, rozwija� i przynosi� ju� to gro�ne, ju� to
zbawienne
osi�gni�cia: tak zreszt� by�o i jest z KA�D� innowacj�, wynalezion� b�d� odkryt�
przez
Cz�owieka. Dodam, �e badanie opinii publicznej w obszarze powy�szych problem�w
wydaje
mi si� TERAZ r�wnie nonsensowne, jak by�oby nonsensowne badanie opinii
mieszka�c�w
pieczar w epoce jaskiniowej, czy �ycz� sobie upowszechnienia OGNIA, czy raczej
nie, albo
pytanie r�wie�nik�w Ottona Lilienthala, czy pr�by skonstruowania lataj�cej
machiny ci�szej
od powietrza nale�y po jego �miertelnym kapota�u kontynuowa�, czy te� zatrzyma�.
Znajdujemy si� zaledwie na progu pot�nych przemian naszego, ludzkiego (wi�c
chyba
rozumnego!) stosunku do tylko dotkni�tych po raz pierwszy SZANS STEROWANIA
PROCESAMI DZIEDZICZNYMI i ostateczne, �definitywne� o�wiadczenia typu �tak� lub
�nie� s� bardzo grubo przedwczesne! Jest chyba rzecz� oczywist�, �e tu� po
odkryciu
penicyliny oraz innych antybiotyk�w praktycznie wszyscy ludzie g�osowaliby ZA
upowszechnieniem w lecznictwie chor�b TAKICH �rodk�w, a teraz okazuje si�, �e
zbytnie
szafowanie nimi doprowadzi�o do spot�gowania ODPORNO�CI zarazk�w chorobowych na
te �rodki: gdyby si� je rozpowszechnia�o z rozs�dnym pow�ci�giem, nie
powstawa�yby wci��
nowe, niewra�liwe na antybiotyki odmiany bakterii i szczepy wirus�w. Naturalnie
warto
zwraca� si� w demokracji o opini� og�u w wielu sprawach, tam jednak, gdzie
chodzi o
problematyk� wymagaj�c� ZNAWSTWA FACHOWEGO, pytanie ignorant�w mija si� z
celem: trzeba zawsze szuka� Z�OTEGO �RODKA pomi�dzy s�dami laik�w i s�dami
ekspert�w. Inna rzecz, �e i eksperci mog� si� myli�.
WIE�CI Z KOSMOSU
G�ow� mamy teraz na og� zaprz�tni�t� polityk� albo pieni�dzmi, chcia�em jednak
s��w
kilka powiedzie� o tym, jak niezwyk�e post�py poczyniono w naukach �cis�ych i
jakie one
pomieszanie wnios�y w to, czego si� cz�owiek wyuczy� jeszcze 20, 30 lat temu.
Najnowszy
stan wiedzy astronomicznej, kt�ry ja tu jako samozwa�czy rzecznik przekazuj�,
nie jest
wprawdzie informacj� wp�ywaj�c� na kursy gie�dowe, ale trzeba si� czasem oderwa�
na
chwil� od spraw, co nas na co dzie� zajmuj�.
Po pierwsze wi�c � zacz�to rozpoznawa� planety wok� gwiazd i st�d zn�w si� m�wi
o
mo�liwo�ci istnienia na nich �ycia. Mnie si� to wydaje straszliwie grub�
przesad�. Mo�na
znale�� na ulicy kopert�, ale �eby w tej kopercie by� od razu czek na milion
dolar�w, to rzecz
ma�o prawdopodobna. Wa�niejsze mo�e, �e ruch mniejszych, wewn�trznych planet
naszego
uk�adu okaza� si� z natury nieregularny. Merkury, Ziemia czy Mars sk�onne s�
wpada� w
pewn� chaotyczno��. Sprzeczne to jest z wcze�niejszym naszym przekonaniem o
wiecznym
chodzie astronomicznego zegara, o przewidywalno�ci np. za�mie� S�o�ca czy
Ksi�yca na
setki milion�w lat. Tymczasem wewn�trzne planety w swym kr��eniu stabilizowane
s� przez
pole grawitacyjne mi�dzy S�o�cem a planetami wielkimi, jak Jowisz i Saturn, i
gdyby tych
ostatnich zabrak�o, to by si� takie wytworzy�y � m�wi�c j�zykiem
nieastronomicznym �
zachachm�cenia, �e na zdrowie by nam to na pewno nie wysz�o. Niezak��cone
trwanie
ziemskiego �ycia wymaga znacznego stopnia stabilizacji, tymczasem czynniki, od
kt�rych
owa stabilizacja zale�y, tworz� zesp�, niemal orkiestr� planetarn�. Coraz
bardziej
nieoczekiwane okazuj� si� warunki, dzi�ki kt�rym drzewo �ycia ze wszystkimi
rozga��zieniami mog�o si� na Ziemi rozwin��.
Druga rewolucyjna i rewelacyjna wiadomo�� dotyczy nowego okna w Kosmos, kt�re
otwar� lataj�cy na orbicie teleskop Hubble�a. Tam gdzie najczulsze instrumenty
dot�d nie
si�ga�y, s� jakie� nieprawdopodobne miliardy galaktyk w r�nych fazach rozwoju.
Galaktyki
eliptyczne, spiralne � jak Mg�awica Andromedy czy nasza Droga Mleczna � i
jeszcze inne.
Teraz astronomowie i kosmologowie uznali, �e trzeba co najmniej
udziesi�ciokrotni�, a raczej
do dziesi�tej pot�gi podnie�� prawdopodobn� ich liczb�; m�wi si� co najmniej o
trylionie.
Powie kto� � wielka rzecz, trylion � ale to jest naprawd� strasznie du�o! I zn�w
powraca
kwestia innych cywilizacji. My�l o tym, �e w ca�ym tym trylionie tylko jedna
Ziemia d�wiga
na sobie cieniutk� b�onk� �ycia, wydaje si� nieprawdopodobna, ale nikt jak dot�d
nie odebra�
znik�d �adnego sygna�u, nikt �adnych nowych informacji na ten temat nie posiada.
Astronomowie s� szcz�liwi tak�e i dlatego, �e sonda �Galileusz� wypu�ci�a
pr�bnik, kt�ry
wpad� w atmosfer� Jowisza i teraz przekazuje stamt�d obserwacje. Oczywi�cie, jak
to zwykle
bywa przy takich eksperymentach, g��wna antena �Galileusza� uleg�a awarii i nie
daje si�
nastawi� w kierunku Ziemi, dzia�a tylko druga, mniejsza, kt�ra dane przekazuje
znacznie
wolniej. Astronomowie zbieraj� jednak te dane i obiecuj� nam opowiedzie�
nied�ugo rzeczy
nies�ychane. I jeszcze jedno: otoczka najwi�kszego ksi�yca Saturna, Tytana,
kt�ry zreszt� �
cho� to nie ma nic do rzeczy � jest scen� mojej powie�ci Fiasko, okaza�a si�
cz�ciowo
przezroczysta dla promieni podczerwonych i co� tam wreszcie mo�na zobaczy�;
dotychczas
by� on zas�oni�ty jakby mg��.
Mnie takie rzeczy szalenie interesuj� z dw�ch powod�w. Po pierwsze,
najzwyczajniej w
�wiecie ciekaw jestem wszelkich nowin z frontu poznawczego, po drugie za�,
frapuje mnie
naprzemienno�� tych informacji, kt�ra tak wp�ywa na nasz odbi�r Wszech�wiata.
Gdy
chodzi�em do gimnazjum, Wszech�wiat mia� liczy� sobie dwa miliardy lat
�wietlnych
�rednicy, dzi� m�wi si� o kilkunastu co najmniej miliardach. Wszystko staje si�
coraz bardziej
skomplikowane, ni� si�
dawniej wydawa�o i je�li patrzy� okiem istoty d�ugowiecznej, to poszczeg�lne
przekroje
informacyjne czy obrazy nauki przypominaj� klatki na ta�mie filmowej. Dane
obecnie wa�ne
s� przej�ciowe, cho� jakby to dzi� powiedzie� astronomowi � pewnie si� obrazi,
bo chcia�by
doj�� ostatecznej prawdy. Wida� jednak, �e to przybli�enie czy aproksymacja
danych wci��
si� zmienia i w XXI stuleciu badacze Wszech�wiata b�d� mieli co najmniej tyle do
zrobienia,
ile maj� teraz. Jest kilka dziwnych istot, jak np. ksi�dz profesor Heller � dwie
jego ostatnie
ksi��ki wydane w Znaku z przyjemno�ci� przeczyta�em � co si� podobnymi sprawami
przejmuj�, na og� jednak wspomniane kursy gie�dowe skupiaj� wi�cej uwagi.
MASZYNKA DO MI�SA
Zagra� chc� dzisiaj z innej ni� zwykle nuty. Dosta�em mianowicie broszur� i list
od
szwajcarskiego wydawcy, kt�ry zajmuje si� publikacjami o charakterze naukowym i
� co
jest bardzo mi�e � wyda� ostatnio trzy tomy Tatarkiewicza Historii estetyki oraz
wyb�r z
Ajdukiewicza, a wi�c naszych najwi�kszych. Teraz zwraca si� do mnie w sprawie
doktora
Ludwika Flecka, kt�rego prace publikowa� ju� przed wojn� i o kt�rym � jak pisze
� w
Niemczech ukaza�o si� ju� szereg pozycji. Fleck by� mikrobiologiem, pochodzi� ze
Lwowa,
wi�c Szwajcar �w uzna�, �e powinien istnie� mi�dzy nami jaki� biograficzny
zwi�zek.
Zacz��em grzeba� w pami�ci i ustali�em tyle: Ludwik Fleck by� mniej wi�cej
r�wie�nikiem
mojej matki i gdyby �y�, mia�by ponad sto lat. Domu naszego nigdy nie odwiedza�,
ale ojciec
m�j mia� z nim jakie� kontakty, raczej o charakterze oficjalno�medycznym.
Przypomnia�em
sobie tak�e, �e ju� po wojnie czyta�em bardzo ciekawy artyku� Flecka w pi�mie
��ycie
Nauki�, za�o�onym przez doktora Mieczys�awa Choynowskiego, w kt�rym to pi�mie
mia�em
honor pracowa�. Fleck bowiem po wojnie zosta� w Polsce, by� profesorem
mikrobiologii w
Warszawie, ale od 1949 roku, odk�d zacz�a si� w biologii �ysenkowska
ideologiczna
ofensywa, nie czu� si� tu najlepiej i po 1956 roku wyjecha� do Izraela, gdzie po
pi�ciu latach
zmar�. Tam zreszt� te� nie by� szcz�liwy: by� to typowy Galicjusz, wychowanek
austriackich
szk�, niemiecki zna� �wietnie, natomiast hebrajski by� dla niego gorzej ni�
grek�.
Fleck by� nie tylko mikrobiologiem: uwa�a si� go za jednego z za�o�ycieli nowej
dyscypliny � socjologii nauki.
Wedle niego, nowe my�li naukowe, zw�aszcza w dziedzinie medycyny, nie ca�kiem
tak
powstaj�, jak s�dzi� potem Kuhn w Strukturze rewolucji naukowych. Powstaje
mianowicie
zbiorowo��, wsp�lny my�lowo kolektyw uczonych i zaczyna si� w nim kr��enie
pewnej
koncepcji, kt�ra przybiera coraz wyra�niejsze kszta�ty i t�eje w posta�, kt�ra
si�
paradoksalnie potem okazuje po prostu naukowym faktem. Tezy swoje sformu�owa�
Fleck
jeszcze przed wojn� i opublikowa� je w 1937 roku w Bazylei, dwadzie�cia kilka
lat przed
Kuhnem! � ja by�em wtedy w I gimnazjalnej i nic o tym oczywi�cie nie wiedzia�em.
Podczas
wojny Fleck razem z rodzin� trafi� poprzez getto lwowskie do Buchenwaldu. Tam
si�
zdarzy�a dziwna historia. Pod egid� pewnego SS�mana, kt�ry chcia� si� zas�u�y�
swoim
w�adzom, powsta� laboratoryjny kr�g niby to uczonych z zadaniem wytwarzania
serum
przeciw tyfusowi. Byli to prawnicy, bibliotekarze, inteligenci r�nych zawod�w,
�ydowskiego przewa�nie pochodzenia, �aden jednak nie by� ani mikrobiologiem, ani
lekarzem. Kiedy Fleck w ten kr�g wszed�, szybko si� zorientowa�, �e jego
uczestnicy
wytworzyli najzupe�niej fikcyjne odga��zienie prawdziwej nauki, niby martwe
koryto rzeki �
przy czym robili to w dobrej wierze! Fa�szywa wiedza kr��y�a, uzwykla�a si� i
krzep�a w
rozmaite formy. Fleck powiadomi� owego SS�mana o fikcyjno�ci przedsi�wzi�cia �
po to,
by mu wyja�ni�, �e powinien nad fa�szywymi badaczami roztoczy� starann� opiek�,
gdy si�
bowiem w�adze wy�sze dowiedz�, �e to wszystko lipa, w�wczas i on pojedzie
wiadomo
gdzie. I tak badacze tyfusu zostali uratowani.
Szwajcarzy napisali dziwne zdanie, �e s�awa Ludwika Flecka w du�ej mierze wynika
z
jego ca�kowitego zapoznania w Polsce. By si� przekona�, jak to jest, si�gn��em
po ulubion�
moj� sze�ciotomow� encyklopedi� PWN�u i pod has�em �Fleck Ludwik� dowiedzia�em
si�,
�e by� to taki, ot, mikrobiolog. Koniec, ani s�owa wi�cej. Pisze si� o nim w
Niemczech i
Szwajcarii, a u nas wcale. Uwa�am to za spraw� nieweso��. Nie chodzi tylko o
Flecka �
kiedy Singer dosta� Nobla, Amerykanie zaliczyli go do Polak�w, bo si� nad Wis��
urodzi� i
wychowa�, ale w Polsce nic o nim nie wiedziano. Nie jest to najszcz�liwszy
spos�b
demonstrowania narodowej krzepy.
Wojna �wiatowa, naj�cie Sowiet�w i okupacja niemiecka odcisn�y si� na naszej
nauce w
straszliwy spos�b. Pragn�c ratowa� jej honor, w przypisie do mojej odpowiedzi
Szwajcarom
pozwoli�em sobie przytoczy� informacj� o losach polskiej matematyki � u Hugona
Steinhausa mo�na j� znale��. Niemal po�ow� matematyk�w wymordowali Niemcy,
specjalno�ci� niemieck� by�o bowiem mordowanie inteligencji, zw�aszcza
najznamienitszej.
Mo�na wybacza�, ale nie nale�y zapomina� � widz� istotn� r�nic� mi�dzy
absolucj� a
amnezj�. W obszarze biologii dziedziczenia spustoszenia wywo�a� z kolei �ysenko,
tak�e
nauki le��ce jakby z boku, jak mikrobiologia, na tym ucierpia�y. �ysenko uwa�a�,
�e
bur�uazyjn� nauk� o dziedziczno�ci nale�y �razszatat�. Przekonanie to, rodem z
KGB �
dziedziczno�� za mord�! � szkodliwie oddzia�a�o na do�� szerokim obszarze. By�
taki
wybitny biochemik we Lwowie, prof. Jakub Parnas � teraz na uniwersytecie
lwowskim
wmurowali mu nawet tablic� honorow� � kt�ry w 1941 roku wyjecha� z wojskami
sowieckimi na wsch�d. Bardzo go w Moskwie szanowano, ale jak przysz�o do tego,
�e mia�
�mia�o�� przeciwstawi� si� �ysence, to sko�czy�y si� mi�e czasy i on, delikatnie
m�wi�c,
wyparowa� � normalny los tych, kt�rym si� w Zwi�zku Sowieckim nie wszystko
podoba�o�
Nawiasem m�wi�c, by�y i zamachy marksistowskie na fizyk� teoretyczn�. Gdyby si�
powiod�y, to Sowieci zamiast bomby atomowej mieliby co najwy�ej olbrzymie,
fa�szowane
og�rki. No, ale kto� tam przyszed� do Berii i powiedzia�, �e w dziedzinie
nuklearnej trzeba
przesta� by� dialektycznym materialist�.
Widzimy wi�c, w jaki spos�b nauka nasza w rozmaitych swoich odnogach zosta�a
wkr�cona, niczym mi�so na klops albo sznycle, w olbrzymi� maszynk� do mielenia �
Niemcy nazywaj� takie urz�dzenie bardziej dobitnie: Fleischwolf, wilk do mi�sa �
i jakie to
da�o koszmarne rezultaty. Do dzisiaj odczuwamy w Polsce niedostatek takich
nazwisk i takich
autorytet�w, kt�re mia�yby powa�n� wag� �wiatow�.
II
STRZE� SI� INTERNETU!
CAVE INTERNETUM
Z Wiednia otrzyma�em list, kt�rego autorzy zauwa�yli pewne zdanie w wywiadzie
danym
przeze mnie �Spieglowi� na temat antymaterii. Powiedzia�em tam � mo�e troch�
lekkomy�lnie � �e znacznie mniej boj� si� antymaterii ni� Internetu. To ich
zafrapowa�o,
poniewa� wszyscy s� Internetem zachwyceni i uwa�aj�, �e nic ju� innego nie
b�dziemy robi�,
tylko p�ywa� i je�dzi� w jego sieci w t� i we w t�.
Spr�bowa�em wi�c � troch� na wyrost, wybiegaj�c w przysz�o�� � zgrupowa�
argumenty wspieraj�ce tamto zdanie. Internet stanowi dla mnie jedno ze zjawisk o
czysto
technologicznym charakterze, kt�rych dobry awers jest szeroko rozg�oszony i
przez to lepiej
widoczny ni� mroczny rewers. Jako model, oczywi�cie prymitywny, wzi��bym
olbrzymi
dworzec kolejowy, z mrowiskiem tor�w prowadz�cych w r�ne strony, ze
zwrotnicami,
obrotnicami i innymi urz�dzeniami. Wyje�d�aj� z niego setki poci�g�w. My�l, �e
mog�yby
by� one nape�nione wy��cznie sianem, k�akami i grochem z kapust�, wydaje si�
nonsensowna; wa�ne jest, co wioz� i do kogo wioz�. Ot� Internet to spe�nienie
czysto
komunikacyjnych marze�, natomiast co si� tyczy tre�ci � rzecz si� komplikuje.
Instytuty naukowe, uniwersytety, wielkie redakcje czy agencje prasowe na pewno
maj� z
sieci wielki po�ytek. Ale skutecznie korzysta� z niej mog� o tyle, o ile
dzia�aj� w obiegu
zamkni�tym. Je�li natomiast � jak to si� planuje � obieg otworzymy i sie�
Internetu nie
b�dzie mia�a �adnych ogranicze�, �adnego centrum ani kontroli (boj� si�
wypowiedzie�
s�owo �cenzura�), to wtedy grozi nam nie tylko jaka� tam pornografia, ale
otwiera si� po
prostu olbrzymi obszar kryminogenny. Skoro ka�dy, kto ma modem, telefon i
komputer mo�e
w ka�dej chwili rozmawia� z innym, to zaraz wkraczaj� rozmaite mafie, camorry,
terrory�ci.
W sieci mo�na, i specjali�ci to robi�, kra�� tajne informacje czy numery kart
kredytowych,
jednym s�owem, dokonywa� oszustw na wielk� skal�. B�yskawicowe przekazywanie
danych
bez �adnej kontroli z jednego kra�ca globu na przeciwny spowodowa� mo�e
trz�sienia
kurs�w gie�dowych.
Ja niestety nie wierz�, �e anima naturaliter christiana est, do�wiadczenie uczy,
�e raczej
cz�owiek cz�owiekowi wilkiem. Bardzo bym sobie �yczy�, �eby to nie by�o otwarcie
wszystkich drzwi na o�cie�, �eby kontrola tej sieci istnia�a. Do�� bezz�bne s�
jednak
podejmowane w Niemczech pr�by eliminowania z niej pewnych tre�ci, takich jak
narodowy
socjalizm czy terroryzm. Sie� sama w sobie nie jest rozumna, podobnie jak sie�
telefoniczna,
dla niej wiadomo��, �e dziesi�� bomb atomowych spad�o na Japoni� ma t� sam� wag�
co
informacja, �e gospodyni st�ch�o jajko w lod�wce.
Czytam w najnowszych wypowiedziach entuzjast�w Internetu o mo�liwo�ci
dokonywania
na odleg�o�� operacji chirurgicznych w g�szczach afryka�skiego buszu;
wykonawcami b�d�
miejscowi lekarze, ale dyrygentem � genialny ameryka�ski chirurg, siedz�cy w
swym
gabinecie na innym kontynencie. I tu jednak co� tracimy � jak kto� jest chory na
cukrzyc� i
przychodzi do niego stary, do�wiadczony lekarz�omnibus, to od razu poczuje lekki
zapach
acetonu, kt�ry wytwarza si� przy kwasicy krwi. Internet �adnych zapach�w nie
przeka�e i
intuicyjna wiedza do�wiadczonego, dobrego lekarza schodzi tym samym ze sceny.
Wi�kszo�� zreszt� traktuje rzecz ca�� jako zabaw� czy gr� � mi�o jest po��czy�
si� ze
znajomym i porozmawia�, nie ruszaj�c si� od biurka. Internet staje si� w ten
spos�b rodzajem
utysi�ckrotnionego telefonu kom�rkowego, kt�ry obejmuje ca�� kul� ziemsk�.
Nastr�cza si�
tu kolejna obiekcja, banalna, cho� si� o niej nie m�wi: �eby z sieci korzysta�,
trzeba zna�
alfabet �aci�ski i angielski j�zyk. Japo�czyk, Tajlandczyk czy S�owianin, co si�
pos�uguje
cyrylic�, do Internetu ze swoim pismem ani mow� nie wjedzie; nie istniej� �adne
urz�dzenia
przeka�nikowe, kt�re by go t�umaczy�y. Najpierw musisz, bracie, nauczy� si�
dobrze
angielskiego. Nast�puje rozci�cie ziemskiej populacji na tych, kt�rzy tym
je�ykiem w�adaj�, i
tych, kt�rzy nim nie w�adaj�. Ta anglicyzacja szeroko si� rozpo�ciera i niepokoi
mnie nie
tylko ze wzgl�d�w lingwistycznych; chodzi o technologi�, kt�ra jednych
uprzywilejowuje,
innych za� poza nawias wy��cza.
Dochodz� kwestie czysto techniczne. Poszczeg�lne adresy w Internecie sk�adaj�
si� z
bezsensownego sznureczka liter i cyfr. P�ki chodzi o kilka tysi�cy adres�w �
zmieszcz� si�
w ksi��ce. Dzi� jednak m�wi si� o czterdziestu milionach � to ju� nawet nie
encyklopedia,
ale ca�a biblioteka. Dawno temu wymy�li�em w Wizji lokalnej drogist�w, kt�rzy
mierzyli
informacyjn� drog�, jak� trzeba przemierzy�, by si� na przyk�ad dowiedzie�,
gdzie kto�
dokona� jakiego� do�wiadczenia czy napisa� ksi��k�. Jak przed wielkimi tamami,
kt�re wod�
spi�trzaj� dla elektrowni, umieszcza si� filtry chroni�ce przed zamuleniem, tak
i Internet
powinien si� broni� przed informacyjn� powodzi�. Dam przyk�ad zupe�nie
marginalny:
pewne ameryka�skie pismo fachowe poprosi�o mnie o artyku� o rozumnych robotach.
Napisa�em po polsku, dlaczego istnienie rozumnych robot�w jest niemo�liwe, a
pewien
kanadyjski Polak z Uniwersytetu McGill w Montrealu tekst prze�o�y� na angielski.
Poprosi�em go o to faksem, odpowiedzia� poczt� elektroniczn�; sama jego
odpowied� by�a
kr�tka, natomiast adres i inne dane, dzi�ki kt�rym dotrze� mog�a do mego
sekretarza � dwa
razy d�u�sze� A twierdzenie, jakoby Internet m�g� zast�pi� ksi�garnie,
biblioteki, ksi��ki po
prostu � brzmi fatalnie. Troch� tak, jakby kto� si� zdalnie �eni�, maj�c
partnerk� na drugim
ko�cu �wiata. Ksi��ka nie jest tylko przedmiotem � chce si� j� wzi�� do r�ki,
przekartkowa�, ot, jak ja z przedwojennym wydaniem Ogniem i mieczem teraz
czyni�.
My�l� te�, �e istniej� niebezpiecze�stwa, o kt�rych nie mamy na razie poj�cia.
Kiedy si�
pojawi� pierwszy samoch�d, te� nie przewidywali�my, co wyniknie z rozwoju
motoryzacji.
Ka�da technologia ma swoj� ciemn� stron�, z g�ry nieprzewidywaln�. Nie neguj�
oczywi�cie
pozytywnych stron Internetu � obiecuj�, �e nawet wirtualna rzeczywisto�� b�dzie
dzi�ki
niemu cz�ciowo dost�pna. Nikt jednak nie pisze w spos�b zborny i ogarniaj�cy
wszystkie
kategorie zjawisk o zwi�zanych z nim zagro�eniach. Bardzo si� obawiam, �e g��wn�
si��,
kt�ra z zaplecza Internet nap�dza, jest wielki kapita�. Inwestorzy spodziewaj�
si� du�ych
zysk�w, st�d pr�ba przekonania wszystkich, �e jak si� pod��cz� do sieci, to si�
rozpocznie
szcz�liwa epoka w ich �yciu. Ja natomiast widz� liczne zagro�enia, cho� nie
tkn��em nawet
sfery politycznej, kt�ra i tu ma wielkie znaczenie. A wi�c � nie cave canem,
tylko cave
Internetum, takie jest moje osobiste stanowisko.
CZARNOBYLSKIE CHMURY
Wyra�nie dzi� dostrzegam pewn� niedobr� prawid�owo�� naszej cywilizacji; polega
ona na
tym, �e coraz �atwiej i szybciej dochodzi do wdro�enia nowych technologii. By
zacz�� od
ma�ego: przy ko�cu wojny pojawi� si� �rodek owadob�jczy DDT. Od razu zacz�to go
powszechnie stosowa�, a p�niej si� okaza�o, �e to trucizna, kt�ra ludziom
nies�ychanie
szkodzi. Wkr�tce potem gromada fizyk�w wyp�dzonych z Europy przez hitleryzm
wyzwoli�a
energi� atomow� w postaci bomby, a jak to si� ju� zacz�o, to nie mo�na by�o
niczego
zatrzyma� ani przerwa�: przysz�o do bomby termoj�drowej, kt�ra nie ma �adnych
ogranicze�
w mocy ra��cej.
Jest rzecz� charakterystyczn�, �e w�a�ciwie do katastrofy czarnobylskiej, kt�rej
rocznic�
niedawno obchodzili�my, uczeni � nie m�wi� o zwyczajnych laikach � jakby nie
zdawali
sobie sprawy ze skali mo�liwego ska�enia radioaktywnego, kt�re trwa przez wieki.
�atwo
takiego demona czy d�ina wypu�ci� z flaszki natury, ale z powrotem wt�oczy� go
do �rodka
jest rzecz� niemo�liw�. Dochodzi do tego niebezpiecze�stwo rozpowszechnienia
tak�e i
innych �rodk�w ra��cych. Wiem dzi�ki prasie ameryka�skiej, �e Muammar Kadafi we
wn�trzu masywu g�rskiego buduje chemiczn� fabryk�, kt�ra ma produkowa� ogromne
ilo�ci
zab�jczych gaz�w, i �e Amerykanie rozwa�ali ju� w Pentagonie uderzenie atomowe z
u�yciem bomby niejako podw�jnej: pierwszy jej cz�on mia�by przebi� g�r�, a drugi
�
rozsadzi� piekieln� fabryk� od �rodka. Izrael z kolei naciska na Stany
Zjednoczone, by te
przekaza�y mu pot�ne superlasery, przysposobione pierwotnie do tak zwanych
wojen
gwiezdnych, bo chce nimi str�ca� katiusze, kt�rymi Hezbollah ostrzeliwuje
Galile�. Obawiam
si�, �e gdy lasery ju� si� zamontuje, to i Hezbollah zaopatrzy si� w nowe
rodzaje broni
�miertelnego ra�enia.
Jessica Matthews, rozs�dna i rzeczowo my�l�ca niewiasta, podsumowa�a ostatnio w
�Heraldzie� opinie o przyczynach upadku ZSRS. Jest tam i o Czarnobylu. Mia�em
niedostateczn� nawet racj�, kiedy w �Kulturze� u Jerzego Giedroycia pisa�em
zaraz po
katastrofie, �e jest rzecz� �mieszn� i tragicznie humorystyczn� wierzy� w
zapewnienia
Sowiet�w, i� eksplozja czarnobylska spowodowa�a �mier� zaledwie sze�ciu os�b.
Straszliwe
rozmiary k�amstwa, kt�rym w�adza sowiecka usi�owa�a zakry� przed �wiatem skutki
katastrofy, teraz dopiero si� ujawniaj�. Pojawi�y si� wreszcie mapy, dok�adniej
pokazuj�ce
obszary ska�enia, kt�re obj�o nie tylko p�nocny zach�d Ukrainy, ale te� du��
cz��
Bia�orusi. Te �rodki z piek�a rodem dzia�aj� przez wieki, a nieustanne
poddawanie si�
niewielkim nawet dawkom promieniowania � niewielkim w stosunku do tego, co
�miertelnie
i w oka mgnieniu porazi�o Hiroszim� i Nagasaki � powoduje uszkodzenie plazmy
dziedzicznej, st�d rosn�ca wielokrotnie liczba dzieci chorych na bia�aczk� w
Bia�orusi
w�a�nie.
S�ysza�em, �e jakoby w�adze sowieckie rzuci�y w 1986 roku przeciwko zbli�aj�cym
si�
chmurom radioaktywnym samoloty, kt�re mia�y rozpyla� azotan srebra, by
doprowadzi� do
opad�w, zanim te chmury dotr� nad Moskw�, bo w�wczas hekatomba w d�u�szej
perspektywie by�aby niewyobra�alna. Czy to prawda � nie wiem, ale tak czy
inaczej,
znaczna cz�� spo�ecze�stwa zar�wno bia�oruskiego, jak i ukrai�skiego,
zrusyfikowanego czy
nie, przekona�a si� w spos�b bardziej ni� naoczny, jak zak�amana jest sowiecka
rzeczywisto��
i jak przera�liwy by� wysi�ek pokrycia grub� warstw� �garstw tej tragicznej
katastrofy.
Teraz si� twierdzi, �e by� to jeden z decyduj�cych powod�w, dla kt�rych za�ama�a
si�
wiara w monolitycznie sprawny pod�wczas system. Mo�e jest co� na rzeczy, cho�
r�wnocze�nie w Rosji nostalgiczny mit o szcz�liwej komunistycznej przesz�o�ci
cieszy si�
du�ym wzi�ciem. Kiedy si� czyta w �to�stych �urna�ach� wspomnienia inteligencji,
to wida�
abominacj�, przera�enie i rany nie tylko duchowe, wyniesione z tych
siedemdziesi�ciu lat �
ale tak zwany lud, czyli spo�ecze�stwo, jest jak gdyby pod dzia�aniem
zdumiewaj�cej
amnezji. M�j rosyjski t�umacz, pan Konstantin Wasiliewicz Duszenko, przys�a� mi
wydan�
przez siebie ksi��k� cytat�w, wybranych z r�nych autor�w od mniej wi�cej ko�ca
imperium
carskiego po czasy najnowsze. Zacytuj� jeden, zdanie Mandelsztama, wypowiedziane
w
czasach je�owszczyzny: �Ja nie zna�, czto my byli w �apach gumanistow�� Ci
�gumani�ci�
wykonali i zape�nili masowe groby, a do jednego z nich i Mandelsztam trafi�.
G��boko mnie te� zasmuca fakt, �e to, co si� w czasach na po�y legendarnych
przydarzy�o
Jad�wingom, kt�rym podzwonne pisa� kilka lat temu Jaros�aw Marek Rymkiewicz