12230

Szczegóły
Tytuł 12230
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12230 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12230 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12230 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

STANIS�AW LEM DZIURY W CA�YM U�O�Y� TOMASZ FIA�KOWSKI TEKSTY NINIEJSZE UKAZYWA�Y SI� W �TYGODNIKU POWSZECHNYM� W LATACH 1995�1997 W CYKLU ��WIAT WED�UG LEMA�. � STANIS�AW LEM, 1997 I WIE�CI Z LABORATORIUM TRANSGENICZNA MYSZ W telewizji niemieckiej ogl�da�em ostatnio �yw� mysz, kt�rej z grzbietu wyrasta�a naturalnej wielko�ci ma��owina ludzkiego ucha. Myszy wszczepiono ludzkie geny, od kt�rych kszta�towanie si� ucha zale�y. Zwierz� nieszcz�sne biega�o sobie w szklanym pude�ku, a komentatorzy cieszyli si�, �e b�dzie mo�na teraz podobne transgeniczne organizmy hodowa� i gdy komu� zabraknie ucha czy czego� innego � wykorzysta� jako materia� na przeszczep. R�wnocze�nie trwa wielki ruch przeciwko in�ynierii genetycznej. Chodzi rzeczywi�cie o bardzo trudny dylemat, bowiem prawo stanowione nie nad��a dzi� za post�pem biotechnologicznym. Czasem po prostu nie wiadomo, gdzie przeprowadzi� granic�, co mo�na, a czego nie mo�na. To, co opisywa�em w Dziennikach gwiazdowych, rysuj�c dla �artu rozmaite potworno�ci, przemieni�o si� w szkielety w szafach za naszymi plecami. Jedna rzecz jest przepowiada� fatalne przypadki � ot, przyleci kometa i �majtnie ogonem � a inna widzie�, jak ten ogon nad nami lata. Rzecznik tak zwanego w cudzys�owie post�pu ma o tyle racj�, �e tam, gdzie biotechnologia otworzy mo�liwo�� nie tylko pomocy cz�owiekowi, ale te� � m�wi�c brutalnie � zarobku, przeszkody stawiane na drodze jej rozwoju pr�dzej czy p�niej run�. Na post�p rzeczywi�cie nie ma rady; dalej trzymam si� sformu�owanego kiedy� twierdzenia, �e technologia jest zmienn� niezale�n� cywilizacji. To jest proces autokatalityczny, a dewiacje czy nawet katastrofy powodowa� mog� czasowe jego wyhamowanie, nigdy jednak nie prowadz� do trwa�ego zastoju. Amerykanie pr�bowali przewidywa� psychosocjalne i polityczne skutki masowego wdro�enia nowych ga��zi technologii, ale ich projekt nie daje si� zrealizowa� � zawsze pozostaje du�y procent ryzyka, po prostu niewiadoma. Wielki kapita� zgromadzony w rozmaitych ponadpa�stwowych konsorcjach wszed� ju� na rynek in�ynierii genetycznej, ostatnio jednak jakby wyhamowa�. Okaza�o si� bowiem, �e pr�by leczenia chor�b dziedzicznych przez wszczepianie do organizmu zmienionych odpowiednio kom�rek � nie chc� tu sprawy medycznie nazbyt uszczeg�owia� � nie bardzo daj� rezultaty. Genetyczna walka z nowotworami te� dot�d nie przynios�a sukces�w. Co innego zmieni� gen w ludzkim zarodku � ale o tym nie ma na razie mowy � co innego za� leczy� cz�owieka, kt�ry jest organizmem w pe�ni ukszta�towanym i dotkni�ty zosta� jakim� powa�nym defektem. Gdy si� wprowadza �naprawione� genetycznie kom�rki, one przewa�nie gin�. Tymczasem wspomniane konsorcja nap�dzane s� wy��cznie nadziej� zysku, nie za� ch�ci� uszcz�liwienia ludzko�ci/ Dobrze pami�ta�, �e ch�ci� uszcz�liwienia ludzko�ci nap�dzany by� Marks i �e wszelkie pr�by realizacji tej ch�ci metod� kr�tkiego zwarcia daj� koszmarne rezultaty. Z drugiej jednak strony, motor nap�dowy, jakim jest liczenie na zyski, nie zawsze dzia�a na korzy�� spo�ecze�stwa. Istniej� obszary dzia�alno�ci ludzkiej, kt�re wymagaj� wk�ad�w czysto deficytowych, a s� po prostu niezb�dne. Obawiam si� w dodatku, �e sektor potrzeb, kt�rych zaspokajanie nie przynosi zysku, b�dzie si� rozszerza� � powstaje, cho�by w medycynie, wiele nowych, diablo kosztownych mo�liwo�ci. Dochodzi tu jeszcze czynnik teoretyczny, kt�ry trudno zwi�le przedstawi�; Piotr S�onimski powiedzia� o nim par� s��w w niez�ym wywiadzie, jakiego udzieli� magazynowi �Wyborczej�. Jak si� z wielkim mozo�em odczytuje genotyp cz�owieka, to nie jest tak, �e odcyfrowujemy nuty partytury, sk�adaj�ce si� od razu w melodi�. Bardziej to przypomina wysi�ki uczonych, kt�rzy po kawa�ku rozgryzali niepoj�ty sens�w�z��w kipu, albo �jak Champollion � rozszyfrowywali znaczenie poszczeg�lnych egipskich hieroglif�w. Z tego, �e przybysz z innej planety, przyleciawszy na Ziemi�, zorientuje si� w liczbie liter �aci�skiego alfabetu, wcale nie wynika, �e od razu zdo�a przeczyta� Szekspira czy nawet pani� Nurowsk�. Chodzi o trudno�� niepospolicie wy�szego rz�du, a z�udzenia, �e znajomo�� liter � czyli gen�w � od razu nas wprowadza w krain� wolno�ci, gdzie mo�emy konstruowa� ca�kiem nowe organizmy i udoskonala� stare, s� marzeniami �ci�tej g�owy. Do dzi� cho�by nie wiadomo, w jaki spos�b geny zawiaduj� dziedziczeniem inteligencji czy charakteru. Gen�w u cz�owieka jest ponad sto tysi�cy i przed badaczami d�uga jeszcze droga. Trudno przyj��, by�my kiedykolwiek stali si� r�wnie wszechwiedni i wszechmocni, by opanowa� wszystkie zagadki natury. Im lepiej zreszt� poznaje si� mechanizmy genetyczno� biologiczne, tym wi�ksze ogarnia cz�owieka zdumienie, �e to si� jakoby samo wszystko ukonstytuowa�o. Ja si� przynajmniej nie przestaj� dziwi�, cho� wiem, �e ludzie maj� inne zmartwienia� OWCA PRZED JELCYNEM W sprawie owcy, kt�r� w Wielkiej Brytanii wyklonowano, wszyscy od kilku dni drzwiami i oknami wal�. W �L�Osservatore Romano� by�o ju� stanowisko Watykanu, oczywi�cie negatywnie odnosz�ce si� do ewentualno�ci klonowania ludzi. Jestem jednak dziwnie pewien, �e do tego klonowania w jakiej� postaci dojdzie. Obawia�em si� tego tak dawno, w 1963 roku, jakem pisa� Summ� technologiae, �e w rozdziale �Plagiaty i kreacje� przyj��em klonowanie za fakt i rozwa�a�em nast�pnie, co nale�y robi� i jak post�powa�, aby uniemo�liwi� po prostu kanibalizm, to znaczy �wiartowanie wyklonowanych osobnik�w ludzkich w celu uzyskania tzw. cz�ci zapasowych do transplantacji. Z punktu widzenia w najwy�szym stopniu pozamoralnego by�oby to wygodne: wyklonowany osobnik musi by� dok�adn� replik� pierwowzoru, tak samo jak jednojajowy bli�niak, i nie ma powodu ani potrzeby stosowania przy operacyjnym przeszczepie �rodk�w immunopresyjnych, chroni�cych przed jego odrzuceniem. Wi�c opisa�em w Summie, co moim zdaniem nale�a�oby czyni�, by tego nie nadu�ywa�. Wyobra�am sobie jednak � ze zrozumia�ym ubolewaniem � �e takie osoby jak na przyk�ad Saddam Husajn, kt�re maj� zar�wno �rodki materialne, jak i w�adz� nie ograniczon� �adnymi tam przepisami czy regu�ami etyki, a odznaczaj� si� ca�kowitym brakiem skrupu��w, b�d� mog�y korzysta� w trudny dzi� jeszcze do okre�lenia spos�b z technik klonacji. Techniki te stanowi� b�d� p�k ca�y rozchodz�cych si� mo�liwo�ci eksperymentalnych. Ca�kiem do niedawna udawa�o si� klonowanie ro�lin i organizm�w prostych, natomiast co do mo�liwo�ci stosowania tej techniki wobec organizm�w wy�szych, kr�gowc�w i zw�aszcza ssak�w, do kt�rych my te� nale�ymy, panowa� sceptycyzm, zwi�zany z nieudanymi eksperymentami na myszach czy innych �winkach morskich. Wprawdzie normalny organizm sk�ada si� mniej wi�cej z sze�ciu do dziesi�ciu bilion�w kom�rek, kt�re wszystkie posiadaj� pe�ny zestaw informacji o budowie ca�ego organizmu � jeste�my, powiedzia�bym, zbudowani w bardzo niebudowlany spos�b, �aden budowniczy nie rysuje przecie� planu ca�ego domu na ka�dej cegle z osobna � jednakowo� tylko drobniu�ka cz�stka wyspecjalizowana, dotycz�ca specyfiki tkankowej danego organu � sk�ry, mi�nia czy nerki � jest uruchamiana w toku embriogenezy, natomiast reszta ulega zablokowaniu. I s�dzono, �e zablokowanie to udaremnia dokonanie klonacji z dowolnych kom�rek organizmu. Okazuje si� jednak, �e tak nie jest: kom�rki na og� � z wyj�tkiem nerwowych � dziel� si� i rozmna�aj�, a wtedy, w pewnym okresie ich rozwoju, potencjalnemu uczynnieniu ulegaj� tak�e inne schematy mapy ca�o�ci organizmu. Klonacja nie ogranicza si� do czego� w rodzaju pocz�cia bez uczestnictwa samca, gdzie interwencja m�skiego plemnika nie jest potrzebna ani nawet mo�liwa, mamy bowiem do czynienia z kom�rk� diploidaln�, to znaczy ju� posiadaj�c� podw�jny zestaw chromosom�w; w dalszej fazie niezb�dna jest oczywi�cie jaka� samica, kt�ra w swej macicy umo�liwi tej kom�rce normalny, embriogenetyczny, p�odowy rozw�j. Na tej drodze wznosi si� szereg przeszk�d, ale one ju� wszystkie w zasadzie s� do pokonania. Naukowcy angielscy dokonali s�ynnej teraz operacji pewien czas temu, ale cicho siedzieli, bo nie byli pewni, czy ta male�ka owieczka, kt�ra si� urodzi�a, b�dzie si� normalnie rozwija�. Teraz pokazano nam fotografie dw�ch zwierz�t idealnie identycznych, mamy i c�rki. Chodzi na razie tylko o owc�, ale poruszenie jest i tak bardzo wielkie, bo �e dokona�o si� obalenie pewnych, do tej pory, zdawa�oby si�, nienaruszalnych dogmat�w biologii eksperymentalnej � to nie ulega w�tpliwo�ci. Co b�dzie dalej? Ob�z zainteresowanych fachowc�w podzieli� mo�na od siekiery na entuzjast�w�optymist�w i pesymist�w. Entuzja�ci s�dz�, �e b�dzie mo�na wkr�tce klonowa� pewne szczeg�lnie przydatne okazy zwierz�t. Rzecz jest istotna zw�aszcza dzisiaj, kiedy rozpowszechnia si� gro�na encephalopatis spongiformis bovina, zwana chorob� w�ciek�ych kr�w, rodem z Anglii. Nawiasem m�wi�c, epidemia ta jest tylko i wy��cznie skutkiem chciwo�ci: normalnie ro�lino�ernym stworzeniom, do jakich nale�y byd�o rogate, domieszano do po�ywienia ro�linnego m�czk� mi�sn�, czyni�c je cz�ciowo mi�so�ernymi dla podwy�szenia procentowej zawarto�ci bia�ek. M�czka pochodzi�a od sztuk pad�ych i w ten spos�b dosz�o do zainfekowania zdrowego byd�a tzw. prionami, kt�re s� patologicznie skr�conymi drobinami bia�ka i najprawdopodobniej roznosz� g�bczaste zwyrodnienie m�zgu. Bardzo prawdopodobny okazuje si� te� zwi�zek spo�ywania takiej wo�owiny i ciel�ciny z chorob� Kreutzfeldta�Jacoba, strach jest wielki i spo�ycie mi�sa, tak�e i w Polsce, spad�o. �winie z kolei choruj� na brucelloz� � ale dosy� o tym, nie mog� dalej wchodzi� w dziedzin� tak zwanej epizootii, czyli epidemii zwierz�cych, bo �Tygodnik� nie jest weterynaryjnym ani �ywieniowym organem prasowym! M�wi�c najkr�cej: gdyby�my mieli stuprocentowo zdrow� krow�, to klonuj�c j�, mieliby�my pewno��, �e i potomstwo b�dzie zdrowe. Entuzja�ci maj� nadziej�, �e w ten spos�b mo�na doprowadzi� do hodowli zwierz�t, doskonalonych genetycznie dla potrzeb cz�owieka. Dot�d wszystko jest w porz�dku, ale w ci�gu dalszym pojawia si� niestety, jak to bywa, p�ynne przej�cie w stron� cz�owieka. Entuzja�ci m�wi�: b�dzie mo�na usuwa� za pomoc� terapii genowej dziedziczne schorzenia itd. Pesymi�ci � �e to prowadzi w stron� nies�ychanych i nie do wyobra�enia nadu�y�. Nie chc� w to dalej wchodzi�, poniewa� trzydzie�ci trzy lata temu ju�em w to by� wszed� i ksi��ki powypisywa�em, kt�re zreszt� okazuj� si� dzisiaj bardziej czytelne i bardziej rzeczowe ni� pod�wczas, kiedy zdawa�y si� czystymi rojeniami. Nomina sunt odiosa � ju� nie powiem, jaki wybitny polski filozof wy�miewa� mnie za te bajki� Rzecz ca�a zas�uguje na uwag� niezale�nie od strasznego szumu i huku, jaki media �wiatowe wok� niej zrobi�y. Teraz niestety wszystko, co potencjalnie jako strawa sensacyjna mo�e przyci�gn�� widz�w czy czytelnik�w, staje si� z punktu widzenia medi�w godne rozpowszechnienia. Nawet zdrowie Jelcyna i pochodzenie pani Madeleine Albright zesz�y na dalszy plan w stosunku do owcy. Owca jest najwa�niejsza. KLONACJA I BIOLOGICZNE DOGMATY Ha�as wok� klonacji, kt�ra sta�a si� teraz tak straszn� sensacj�, spowodowa�, �e sypi� si� przestrogi i zakazy, wzmocnione przez Roma locuta, causa finita. Ja natomiast silnie jestem atakowany w tej kwestii z zagranicy, przy czym uwa�a si�, zar�wno w Niemczech, jak i w Austrii, �e poniewa� o klonacji w Summie technologicznej pisa�em, wi�c wida� stoj� za jej umo�liwieniem. Odpowiedzia�bym nast�puj�co: nawet je�eli kto� by potrafi� w czasach Stephensona przewidzie� rozw�j kolei �elaznych, to nie musia� by� wcale ich entuzjast�, m�g� widzie� liczne trudno�ci, k�opoty i zmartwienia, jakie spowoduje ten wynalazek. Pomi�dzy zdolno�ci� przewidywania rozwoju jakiej� ga��zi technologii a byciem jej entuzjastycznym zwolennikiem ogromna otch�a� si� rozwiera. W swoim czasie Ko�akowski nazwa� mnie wybitnym ideologiem technokracji, co mnie zirytowa�o; z tego by wynika�o, �e profesor medycyny, kt�ry wyk�ada o chorobach zaka�nych, jest wybitnym ideologiem cholery, tyfusu i d�umy. W moich oczach klonacja stanowi jedn� z metod robienia maksymalnego ha�asu za pomoc� dzia�a�, kt�re w gruncie rzeczy co� innego oznaczaj�, ani�eli powszechnie si� s�dzi. Na ok�adce ostatniego numeru �Spiegla� wida� d�ugie szeregi Einstein�w, za nimi kohorty gwiazd filmowych, jakich� Marilyn Monroe itd. Ot� po pierwsze � pomys� stwarzania czego� w rodzaju jednojajowych braci istniej�cym ludziom jest nonsensem. Mo�na oczywi�cie teoretycznie przejmowa� pojedyncze kom�rki cielesne, zap�adnia� je i wprowadza� do jajeczek ludzkich, z kt�rych wyj�to ich w�asne j�dra, ale takie jajeczko musia�oby zosta� wynoszone w ci��y przez jak�� niewiast�. Zagro�eniem, moim zdaniem, w tym wypadku jest raczej mo�liwo��, �e za tak zwane matki�donosicielki b�d� s�u�y� nie kobiety, tylko na przyk�ad transgeniczne ma�py, ze wzgl�du na blisko�� chromosomow�. Przedstawicie] zespo�u, kt�ry dokona� klonacji owcy Dolly, powiedzia�, �e musz� teraz si� rozejrze� za czym�, co by mog�o zast�pi� matk�. Na razie m�wi si� o jakim� roztworze, w kt�rym by embrion m�g� si� rozwija�. To bardzo, moim zdaniem, w�tpliwe � oczywi�cie, jak si� pisze fantastyk�, to wszystko jest �atwe, ja takie urz�dzenie nazwa�em uteratorem, od macicy � bo jako Mammalia, czyli ssaki, jeste�my r�wnocze�nie Placentalia, czyli �o�yskowce, w odr�nieniu od torbaczy, Marsupialia, przed wiekami na kontynencie australijskim oddzielonych. Trzeba jednak wyra�nie powiedzie�: to, co zrobili Anglicy i co podobno inni te� ju� robi�, trudne jest na razie do szczeg�owego obja�nienia. Wiadomo, �e wessano w ca�o�ci diploidalne j�dro i wstrzykni�to do jajeczka, ale nie jest mo�liwa dok�adna ekspertyza wyja�niaj�ca, co do czego zosta�o dopasowane. Wyhodowanie os�awionej owcy Dolly poprzedzi�y zreszt� 273 nieudane pr�by z jajeczkami. Co rzeczywi�cie uczyniono? Przede wszystkim obalono kolejny dogmat biologii teoretycznej i praktycznej. Pierwszy dogmat, kt�ry run�� nie tak dawno temu, g�osi�, �e przep�yw informacji jest zawsze jednokierunkowy, od genomu, to znaczy od spirali nukleotydowej, zbudowanej z czterech zasad nukleotydowych � to s� na schematach cztery litery w rozmaitym porz�dku u�o�one i one tworz� u cz�owieka oko�o stu tysi�cy gen�w, a ka�dy gen z kolei z�o�ony jest z bardzo wielu setek tysi�cy pojedynczych nukleotydowych cegie�ek � w kierunku tzw. messenger RBN, to znaczy transportowego kwasu rybonukleinowego, kt�ry z kolei przekazuje to mitochondriom, tam zostaj� wyprodukowane bia�ka, a z nich tworzy si� schemat i ca�o�� organizmu. Wirusy, nie posiadaj�ce w og�le spirali, lecz tylko ten przeno�nik, rybonukleinow� moleku�� wzgl�dnie ci�g nukleinowy, kiedy si� we�, dr� do organizmu gospodarza i dostan� do jego kom�rek, wtedy za pomoc� enzymu zwanego rewertaz� dokonuj� odwrotnego odczytania, to znaczy informacja idzie w przeciwn� stron�, i wytwarzaj� nukleotydow� spiral�, z kt�rej powstaj� nast�pne. Natomiast nietkni�ty w dalszym ci�gu drugi dogmat g�osi�, �e strumie� informacji id�cy dalej zawr�cony ju� by� nie mo�e. Czyli, m�wi�c zwyczajnie: je�li si� wszystkie tkanki w organizmie doros�ym ju� wyspecjalizuj�, to z tych tkanek wyj�te kom�rki nie mog� pos�u�y� jako jajeczko. I to jest w�a�nie decyduj�ce, faktyczne dokonanie tych Anglik�w: okaza�o si�, �e jednak mo�na, przy czym delikatna tajemnica okrywa tutaj spos�b, w jaki to zrobiono. Rozmaici naukowcy nie s� zgodni co do tego, jak pobudza si� to zwyczajne j�dro, wprowadzone do jajeczka, a�eby nast�pi� rozw�j embrionalny. Wiemy, �e nast�pi�, ale nie wiemy, jak cz�sto i w jakich okoliczno�ciach to jest mo�liwe. Kiedy pisa�em Summ�, wszystko to mniej wi�cej sobie wyobra�a�em i mo�liwo�� wyklonowania cz�owieka dosy� mnie niepokoi�a. Rozumuj�c w kategoriach rynku kapitalistycznego, podejrzewa�em mo�liwo�� kolosalnego popytu, dlatego nie chcia�em pisa� wszystkiego do ko�ca i zrobi�em z tego problem czysto etyczny. Niemiecki tygodnik �Die Woche� zwr�ci� si� do mnie o materia� o klonacji, odpowiedzia�em � szkoda teraz j�zyk strz�pi�, ciekawiej przedrukowa� kawa�ek Summy i zobaczy�, jak obecne odkrycie przyk�ada si� do tego, co przewidzia�em trzydzie�ci cztery lata temu. GENY OPATENTOWANE W Summie t�umaczy�em � a stara�em si� m�wi� mo�liwie prosto � �e mo�na poszczeg�lne zasady nukleotydowe uk�ada� w pewne okre�lone ci�gi, tak jakby si� na przyk�ad uk�ada�o cegie�ki Lego albo kamienie domina. Mo�na to przepisa� po prostu na papierze � nie mamy wtedy w og�le do czynienia z �yw� tkank� � i dopiero potem syntetyzowa� w laboratorium ze sztucznie wyprodukowanych zasad nukleotydowych. Wykonujemy pewnego rodzaju obej�cie, sprawiaj�ce, �e jako materia�u wyj�ciowego do dalszych eksperyment�w nie wykorzystujemy w og�le �ywej ludzkiej kom�rki, tylko co�, co niewinnie przedstawia si� jako ci�g liter. W ostatnim numerze �New Scientist� jest wiadomo��, �e rz�d Stan�w Zjednoczonych zezwoli� poszczeg�lnym firmom zajmuj�cym si� in�ynieri� genow� na patentowanie kr�tkich sekwencji genowych, kt�re koduj� cokolwiek, co mo�e stanowi� jak�� cech� czy atrybut organiczny, mog�cy z kolei s�u�y� jako podstawa do badania na przyk�ad skuteczno�ci lek�w. Nie m�wi si� tu wcale, czy taka sekwencja genowa pochodzi od cz�owieka czy na przyk�ad od dro�d�y; w dro�d�ach enzym oddechowy jest kodowany takim samym zestawem genowym jak u cz�owieka. Nikt te� nie m�wi o klonowaniu cz�owieka, ale niekt�rzy biologowie molekularni, kt�rzy na pewno s� co najmniej nie g�upsi ode mnie, zauwa�yli to samo co ja � �e tkwi w tym du�e niebezpiecze�stwo � i zacz�li podnosi� krzyk. Tymczasem jednak urz�d patentowy Stan�w udzieli� szeregu patent�w � na przyk�ad na tak zwan� restryktaz�, enzym, kt�ry dzia�a jak co� w rodzaju uk�adu przestankowego i oddziela poszczeg�lne �wyrazy� genowe. Proces jest w innych ni� biologiczne kategoriach nieodwracalny � jak si� ju� w Stanach Zjednoczonych udzieli patentu, nie�atwo jest go uniewa�ni� Na razie chodzi tylko o niewinne sekwencje, tak zwany Human genom project jeszcze nie jest sko�czony i nie istnieje dot�d pe�na mapa ludzkiego genomu � ale b�dzie istnia�a. Jak si� te firmy zm�wi�, jak powstan� jakie� oligopole czy korporacje � m�wi� o czym� fantastycznym, ale mo�liwym! � i mi�dzy sob� si� porozumiej�, to ze sk�adania poszczeg�lnych sekwencji b�dzie mo�na produkowa� po prostu genomy ludzkie. Wtedy g��wnym zadaniem b�dzie poszukiwanie matki�donosicielki, kt�r� oby si� nie sta�a transgeniczna ma�pa; by�oby to bardzo fatalne. Jest tutaj jeden jednak szkopu�, kt�ry rzecz komplikuje, a kt�ry si� stanowczo �le nadaje do �Tygodnika Powszechnego�. Mniej wi�cej 97 do 98 procent ca�ej substancji genowej w ludzkim genomie to s� tak zwane �mieci. Zauwa�ono ju� jednak, �e w�tpliwe jest, czy to naprawd� s� �geny na gap�. W ich strukturze wykrywa si� pewne prawid�owo�ci, kt�re nale�� do tak zwanej grupy matematycznych fraktali. Fraktale, odkryte przez urodzonego w Polsce Benoit Mandelbrota, to pewne dosy� skomplikowane struktury geometryczne, powi�zane matematycznie z now� teori� chaosu, kt�re na przyk�ad decyduj� o tym, jak wygl�daj� obrze�a li�ci na drzewach, w jaki spos�b pracuje mi�sie� sercowy albo jak zbudowane s� p�atki �niegu. Ot� fakt, �e �adunek rzekomego �miecia genowego ma tak� w�a�nie struktur�, kt�rej elementy powtarzaj� si� w pomniejszeniach, zdaje si� sugerowa�, �e to �miecie jest jako� nieodzowne dla produkcji embriona. Nie wiadomo jednak, do czego s�u�y. Decyduj�cy eksperyment musia�by polega� na radykalnym wymieceniu ��miecia� z genomu i przekonaniu si�, czy mimo tego m�g�by powsta� p��d. Regularno�� dostrze�ono dot�d tak�, �e im prostszy organizm, tym mniej procentowo �miecia � bakterie nie maj� go prawie wcale, jednokom�rkowce � niewiele, stosunkowo najwi�cej � ludzie. Z o�miornicami nie rozpoczn� teraz boj�w, bo nie chc� zamieni� �Tygodnika� w organ zajmuj�cy si� biologi� rozrodu wszelkich organizm�w, sam zreszt� te� przecie� nie jestem biologiem, tylko obserwatorem i kibicem. W ka�dym razie wida� tutaj, �e mo�na omija� najsro�sze zakazy. We�my hipotetyczny przyk�ad z innej dziedziny i wyobra�my sobie, �e kto� buduje Belzebubowi �wi�tynie o �ci�le okre�lonym kszta�cie. Mo�na zabroni� budowy takich �wi�ty�, ale trudno zabroni� produkowania cegie�, a jak kto� ju� ma ceg�y, to w jakim� ustroniu na pewno �wi�tyni� Belzebubowi postawi. Dostrzegam tu odleg�� analogi� i dlatego uwa�am, �e nie wystarczy zabroni� klonowania cz�owieka, cho� temu, co dot�d zrobiono, patronuje na razie po�piech. Sam zreszt�, pisz�c kiedy� o klonacji, nie przypuszcza�em nawet, �e za mojego �ycia dojdzie do podobnych zabieg�w i teraz zreszt� jest to materia bardzo s�abo rozpoznana, wi�cej w niej zagadek ni� rozwi�za�. Od dawna ju� oczywi�cie wiedziano, �e niewielkie sekwencje genowe mog� pos�u�y� do wyprodukowania nowych lek�w. Tak zwana terapia genowa polega�a najpierw na wprowadzaniu do organizmu tak czy owak skumulowanej tkankowo grupy kom�rek, z odmienionym, �poprawionym� sk�adem genowym. To z regu�y niewiele dawa�o, bo ca�a reszta organizmu pozostawa�a nietkni�ta. Je�li natomiast mamy do czynienia z kom�rk�, kt�ra na samym pocz�tku embriogenezy zosta�a przekszta�cona � otrzymamy w finale inny organizm, kt�ry na przyk�ad nie b�dzie podlega� zwyrodnieniom w rodzaju, powiedzmy, schorze� nowotworowych. To jest wizja bardzo �akoma, ale mo�liwa w do�� dalekiej przysz�o�ci. DO PT POPRAWIACZY I POUCZYCIELI Zadaniem, jakie postawi�em sobie, opowiadaj�c w �Tygodniku Powszechnym� o KLONACJI aktualnie wszcz�tej i o jej mo�liwych osi�gni�ciach przysz�ych, NIE by�o wprowadzanie Czytelnik�w w tajniki tych element�w BIOCHEMII, jakimi pos�u�y�a si� przed miliardami lat ewolucja naturalna, a�eby utworzy� nukleotydowo�nukleinowy kod dziedziczno�ci, kt�ry jest zasadniczym wytw�rc� wszystkiego, co na Ziemi by�o i jest �YWE. Zadanie moje by�o inne. Sz�o o to, �e zgodnie z dogmatami ustanowionymi w molekularnej biologii strumie� informacji, generuj�cy wszelkie stworzenia �ywe, jest JEDNOKIERUNKOWY: biegnie on od genom�w, poprzez no�niki informatyczne, do o�rodk�w produkcji bia�ek, a w NICH powstaj� (w rozwoju p�odowym) ca�e organizmy. Na tej jednokierunkowo�ci przep�ywu danych opiera si� koncepcja Darwina z doborem naturalnym na czele (notabene sam Darwin nie mia� o genach poj�cia). Gdyby owa informacja mog�a przebiega� ODWROTNIE, czyli od organizm�w (od ich tkanek, bia�ek) DO matryc genomowych, oznacza�oby to, �e nie Darwin mia� racj�, lecz Lamarck: taka szansa wp�ywu przyg�d �ywych istot na ich plazm� dziedziczn� bowiem r�wna�aby si� g�oszonej przez Lamarcka koncepcji DZIEDZICZENIA CECH NABYTYCH. Ot� bieg informacji od nukleotydowej matrycy do o�rodk�w �p�odowlanych� jest co najmniej dwucz�onowy. Pierwszy cz�on, to jednokierunkowy ruch od ADN do RNA (mniejsza o szczeg�y, �e jest mRNA i tRNA � nie o to mi sz�o). Ten cz�on � jak si� okaza�o � MO�E zosta� odwr�cony za pomoc� enzymu REWERTAZY (reverse transcriptase), jak� stosuj� np. wirusy z grupy lentivirinae (wirus AIDS do nich nale�y). Tym samym pierwsza cz�� dogmatu o nieodwracalno�ci przep�ywu informacji pad�a. Natomiast �reverse translation�, czyli �t�umaczenie odwrotne� � z bia�ek ku nukleotydom � nadal w naturze NIE zachodzi, lecz MIMO TO uczeni angielscy t� nieodwracalno�� sp�ywu informacji w jej drugim cz�onie chytrze wymin�li. Mianowicie ko�cowy produkt specjalizacji bia�kowej, tj. kom�rk� tkanki osobnika doros�ego doprowadzili do �odwrotu� w stron� ZAP�ODNIONEGO JAJECZKA. J�dro kom�rki doros�ej, ostatecznie wyspecjalizowanej, zosta�o przez nich �zmuszone� do odegrania roli j�dra jajeczka w chwili POCZ�CIA. A wi�c gdyby szuka� analogii w naszych ludzkich technikach, sta�o si� tak, jakby mo�na by�o BIEG informacji od stacji telewizyjnej poprzez satelitarny transponder do domowego telewizora odwr�ci�: i to obiecuje (na razie) �interaktywna multimedialna� telewizja. (Od telewizora do nadawc�w program�w.) Faktyczny sk�ad element�w matrycowych (nukleotyd�w) i przeka�nikowych (kwasy rybonukleinowe, mitochondria, rybosomy itd.) jest efektem tej fazy doboru ewolucyjnego, w kt�rej rywalizowa�y, jak si� my�li dzisiaj, rozmaite chemiczne zwi�zki. Lecz dla tera�niejszo�ci i a fortiori dla przysz�o�ci technik klonacyjnych � przy wyja�nianiu rzeczy najszerszej publiczno�ci � to, czemu �matrycami� s� zasady nukleinowe, za� przeka�nikami�transporterami s� kwasy rybonukleinowe, nie ma �adnego istotnego znaczenia. Ze wzgl�du na to, i� chodzi o powsta�� mo�liwo�� wp�ywania na przebieg dziedzicznej informacji, pouczanie mnie o szczeg�ach tego przebiegu jest raczej zb�dne � z ca�� �wiadomo�ci� pope�nionych uproszcze� szed�em na symplifikacj�, aby unaoczni� to, co stanowi SEDNO SPRAWY: mo�liwo�� STEROWANIA dziedziczno�ci�. Wida� co� o tym ju� wiedzia�em, skoro pisa�em o tym ksi��ki w latach 1962�63, ksi��ki do dzi� w obcych j�zykach publikowane, o kt�rych pisz� te� ksi��ki (np. w Niemczech ostatnio wysz�y takie trzy � szkoda, �e nie w Polsce). W ka�dym razie felieton nie by� przeznaczony dla naukowc�w i wcale nie chcia�em si� che�pi� trafno�ci� klonacyjnej przepowiedni. Ponadto stara�em si� w dwu felietonach ukaza�, jak b�dzie si� mog�a biotechnologia dziedziczno�ci, uwik�ana w in�ynieri� genow�, rozwija� i przynosi� ju� to gro�ne, ju� to zbawienne osi�gni�cia: tak zreszt� by�o i jest z KA�D� innowacj�, wynalezion� b�d� odkryt� przez Cz�owieka. Dodam, �e badanie opinii publicznej w obszarze powy�szych problem�w wydaje mi si� TERAZ r�wnie nonsensowne, jak by�oby nonsensowne badanie opinii mieszka�c�w pieczar w epoce jaskiniowej, czy �ycz� sobie upowszechnienia OGNIA, czy raczej nie, albo pytanie r�wie�nik�w Ottona Lilienthala, czy pr�by skonstruowania lataj�cej machiny ci�szej od powietrza nale�y po jego �miertelnym kapota�u kontynuowa�, czy te� zatrzyma�. Znajdujemy si� zaledwie na progu pot�nych przemian naszego, ludzkiego (wi�c chyba rozumnego!) stosunku do tylko dotkni�tych po raz pierwszy SZANS STEROWANIA PROCESAMI DZIEDZICZNYMI i ostateczne, �definitywne� o�wiadczenia typu �tak� lub �nie� s� bardzo grubo przedwczesne! Jest chyba rzecz� oczywist�, �e tu� po odkryciu penicyliny oraz innych antybiotyk�w praktycznie wszyscy ludzie g�osowaliby ZA upowszechnieniem w lecznictwie chor�b TAKICH �rodk�w, a teraz okazuje si�, �e zbytnie szafowanie nimi doprowadzi�o do spot�gowania ODPORNO�CI zarazk�w chorobowych na te �rodki: gdyby si� je rozpowszechnia�o z rozs�dnym pow�ci�giem, nie powstawa�yby wci�� nowe, niewra�liwe na antybiotyki odmiany bakterii i szczepy wirus�w. Naturalnie warto zwraca� si� w demokracji o opini� og�u w wielu sprawach, tam jednak, gdzie chodzi o problematyk� wymagaj�c� ZNAWSTWA FACHOWEGO, pytanie ignorant�w mija si� z celem: trzeba zawsze szuka� Z�OTEGO �RODKA pomi�dzy s�dami laik�w i s�dami ekspert�w. Inna rzecz, �e i eksperci mog� si� myli�. WIE�CI Z KOSMOSU G�ow� mamy teraz na og� zaprz�tni�t� polityk� albo pieni�dzmi, chcia�em jednak s��w kilka powiedzie� o tym, jak niezwyk�e post�py poczyniono w naukach �cis�ych i jakie one pomieszanie wnios�y w to, czego si� cz�owiek wyuczy� jeszcze 20, 30 lat temu. Najnowszy stan wiedzy astronomicznej, kt�ry ja tu jako samozwa�czy rzecznik przekazuj�, nie jest wprawdzie informacj� wp�ywaj�c� na kursy gie�dowe, ale trzeba si� czasem oderwa� na chwil� od spraw, co nas na co dzie� zajmuj�. Po pierwsze wi�c � zacz�to rozpoznawa� planety wok� gwiazd i st�d zn�w si� m�wi o mo�liwo�ci istnienia na nich �ycia. Mnie si� to wydaje straszliwie grub� przesad�. Mo�na znale�� na ulicy kopert�, ale �eby w tej kopercie by� od razu czek na milion dolar�w, to rzecz ma�o prawdopodobna. Wa�niejsze mo�e, �e ruch mniejszych, wewn�trznych planet naszego uk�adu okaza� si� z natury nieregularny. Merkury, Ziemia czy Mars sk�onne s� wpada� w pewn� chaotyczno��. Sprzeczne to jest z wcze�niejszym naszym przekonaniem o wiecznym chodzie astronomicznego zegara, o przewidywalno�ci np. za�mie� S�o�ca czy Ksi�yca na setki milion�w lat. Tymczasem wewn�trzne planety w swym kr��eniu stabilizowane s� przez pole grawitacyjne mi�dzy S�o�cem a planetami wielkimi, jak Jowisz i Saturn, i gdyby tych ostatnich zabrak�o, to by si� takie wytworzy�y � m�wi�c j�zykiem nieastronomicznym � zachachm�cenia, �e na zdrowie by nam to na pewno nie wysz�o. Niezak��cone trwanie ziemskiego �ycia wymaga znacznego stopnia stabilizacji, tymczasem czynniki, od kt�rych owa stabilizacja zale�y, tworz� zesp�, niemal orkiestr� planetarn�. Coraz bardziej nieoczekiwane okazuj� si� warunki, dzi�ki kt�rym drzewo �ycia ze wszystkimi rozga��zieniami mog�o si� na Ziemi rozwin��. Druga rewolucyjna i rewelacyjna wiadomo�� dotyczy nowego okna w Kosmos, kt�re otwar� lataj�cy na orbicie teleskop Hubble�a. Tam gdzie najczulsze instrumenty dot�d nie si�ga�y, s� jakie� nieprawdopodobne miliardy galaktyk w r�nych fazach rozwoju. Galaktyki eliptyczne, spiralne � jak Mg�awica Andromedy czy nasza Droga Mleczna � i jeszcze inne. Teraz astronomowie i kosmologowie uznali, �e trzeba co najmniej udziesi�ciokrotni�, a raczej do dziesi�tej pot�gi podnie�� prawdopodobn� ich liczb�; m�wi si� co najmniej o trylionie. Powie kto� � wielka rzecz, trylion � ale to jest naprawd� strasznie du�o! I zn�w powraca kwestia innych cywilizacji. My�l o tym, �e w ca�ym tym trylionie tylko jedna Ziemia d�wiga na sobie cieniutk� b�onk� �ycia, wydaje si� nieprawdopodobna, ale nikt jak dot�d nie odebra� znik�d �adnego sygna�u, nikt �adnych nowych informacji na ten temat nie posiada. Astronomowie s� szcz�liwi tak�e i dlatego, �e sonda �Galileusz� wypu�ci�a pr�bnik, kt�ry wpad� w atmosfer� Jowisza i teraz przekazuje stamt�d obserwacje. Oczywi�cie, jak to zwykle bywa przy takich eksperymentach, g��wna antena �Galileusza� uleg�a awarii i nie daje si� nastawi� w kierunku Ziemi, dzia�a tylko druga, mniejsza, kt�ra dane przekazuje znacznie wolniej. Astronomowie zbieraj� jednak te dane i obiecuj� nam opowiedzie� nied�ugo rzeczy nies�ychane. I jeszcze jedno: otoczka najwi�kszego ksi�yca Saturna, Tytana, kt�ry zreszt� � cho� to nie ma nic do rzeczy � jest scen� mojej powie�ci Fiasko, okaza�a si� cz�ciowo przezroczysta dla promieni podczerwonych i co� tam wreszcie mo�na zobaczy�; dotychczas by� on zas�oni�ty jakby mg��. Mnie takie rzeczy szalenie interesuj� z dw�ch powod�w. Po pierwsze, najzwyczajniej w �wiecie ciekaw jestem wszelkich nowin z frontu poznawczego, po drugie za�, frapuje mnie naprzemienno�� tych informacji, kt�ra tak wp�ywa na nasz odbi�r Wszech�wiata. Gdy chodzi�em do gimnazjum, Wszech�wiat mia� liczy� sobie dwa miliardy lat �wietlnych �rednicy, dzi� m�wi si� o kilkunastu co najmniej miliardach. Wszystko staje si� coraz bardziej skomplikowane, ni� si� dawniej wydawa�o i je�li patrzy� okiem istoty d�ugowiecznej, to poszczeg�lne przekroje informacyjne czy obrazy nauki przypominaj� klatki na ta�mie filmowej. Dane obecnie wa�ne s� przej�ciowe, cho� jakby to dzi� powiedzie� astronomowi � pewnie si� obrazi, bo chcia�by doj�� ostatecznej prawdy. Wida� jednak, �e to przybli�enie czy aproksymacja danych wci�� si� zmienia i w XXI stuleciu badacze Wszech�wiata b�d� mieli co najmniej tyle do zrobienia, ile maj� teraz. Jest kilka dziwnych istot, jak np. ksi�dz profesor Heller � dwie jego ostatnie ksi��ki wydane w Znaku z przyjemno�ci� przeczyta�em � co si� podobnymi sprawami przejmuj�, na og� jednak wspomniane kursy gie�dowe skupiaj� wi�cej uwagi. MASZYNKA DO MI�SA Zagra� chc� dzisiaj z innej ni� zwykle nuty. Dosta�em mianowicie broszur� i list od szwajcarskiego wydawcy, kt�ry zajmuje si� publikacjami o charakterze naukowym i � co jest bardzo mi�e � wyda� ostatnio trzy tomy Tatarkiewicza Historii estetyki oraz wyb�r z Ajdukiewicza, a wi�c naszych najwi�kszych. Teraz zwraca si� do mnie w sprawie doktora Ludwika Flecka, kt�rego prace publikowa� ju� przed wojn� i o kt�rym � jak pisze � w Niemczech ukaza�o si� ju� szereg pozycji. Fleck by� mikrobiologiem, pochodzi� ze Lwowa, wi�c Szwajcar �w uzna�, �e powinien istnie� mi�dzy nami jaki� biograficzny zwi�zek. Zacz��em grzeba� w pami�ci i ustali�em tyle: Ludwik Fleck by� mniej wi�cej r�wie�nikiem mojej matki i gdyby �y�, mia�by ponad sto lat. Domu naszego nigdy nie odwiedza�, ale ojciec m�j mia� z nim jakie� kontakty, raczej o charakterze oficjalno�medycznym. Przypomnia�em sobie tak�e, �e ju� po wojnie czyta�em bardzo ciekawy artyku� Flecka w pi�mie ��ycie Nauki�, za�o�onym przez doktora Mieczys�awa Choynowskiego, w kt�rym to pi�mie mia�em honor pracowa�. Fleck bowiem po wojnie zosta� w Polsce, by� profesorem mikrobiologii w Warszawie, ale od 1949 roku, odk�d zacz�a si� w biologii �ysenkowska ideologiczna ofensywa, nie czu� si� tu najlepiej i po 1956 roku wyjecha� do Izraela, gdzie po pi�ciu latach zmar�. Tam zreszt� te� nie by� szcz�liwy: by� to typowy Galicjusz, wychowanek austriackich szk�, niemiecki zna� �wietnie, natomiast hebrajski by� dla niego gorzej ni� grek�. Fleck by� nie tylko mikrobiologiem: uwa�a si� go za jednego z za�o�ycieli nowej dyscypliny � socjologii nauki. Wedle niego, nowe my�li naukowe, zw�aszcza w dziedzinie medycyny, nie ca�kiem tak powstaj�, jak s�dzi� potem Kuhn w Strukturze rewolucji naukowych. Powstaje mianowicie zbiorowo��, wsp�lny my�lowo kolektyw uczonych i zaczyna si� w nim kr��enie pewnej koncepcji, kt�ra przybiera coraz wyra�niejsze kszta�ty i t�eje w posta�, kt�ra si� paradoksalnie potem okazuje po prostu naukowym faktem. Tezy swoje sformu�owa� Fleck jeszcze przed wojn� i opublikowa� je w 1937 roku w Bazylei, dwadzie�cia kilka lat przed Kuhnem! � ja by�em wtedy w I gimnazjalnej i nic o tym oczywi�cie nie wiedzia�em. Podczas wojny Fleck razem z rodzin� trafi� poprzez getto lwowskie do Buchenwaldu. Tam si� zdarzy�a dziwna historia. Pod egid� pewnego SS�mana, kt�ry chcia� si� zas�u�y� swoim w�adzom, powsta� laboratoryjny kr�g niby to uczonych z zadaniem wytwarzania serum przeciw tyfusowi. Byli to prawnicy, bibliotekarze, inteligenci r�nych zawod�w, �ydowskiego przewa�nie pochodzenia, �aden jednak nie by� ani mikrobiologiem, ani lekarzem. Kiedy Fleck w ten kr�g wszed�, szybko si� zorientowa�, �e jego uczestnicy wytworzyli najzupe�niej fikcyjne odga��zienie prawdziwej nauki, niby martwe koryto rzeki � przy czym robili to w dobrej wierze! Fa�szywa wiedza kr��y�a, uzwykla�a si� i krzep�a w rozmaite formy. Fleck powiadomi� owego SS�mana o fikcyjno�ci przedsi�wzi�cia � po to, by mu wyja�ni�, �e powinien nad fa�szywymi badaczami roztoczy� starann� opiek�, gdy si� bowiem w�adze wy�sze dowiedz�, �e to wszystko lipa, w�wczas i on pojedzie wiadomo gdzie. I tak badacze tyfusu zostali uratowani. Szwajcarzy napisali dziwne zdanie, �e s�awa Ludwika Flecka w du�ej mierze wynika z jego ca�kowitego zapoznania w Polsce. By si� przekona�, jak to jest, si�gn��em po ulubion� moj� sze�ciotomow� encyklopedi� PWN�u i pod has�em �Fleck Ludwik� dowiedzia�em si�, �e by� to taki, ot, mikrobiolog. Koniec, ani s�owa wi�cej. Pisze si� o nim w Niemczech i Szwajcarii, a u nas wcale. Uwa�am to za spraw� nieweso��. Nie chodzi tylko o Flecka � kiedy Singer dosta� Nobla, Amerykanie zaliczyli go do Polak�w, bo si� nad Wis�� urodzi� i wychowa�, ale w Polsce nic o nim nie wiedziano. Nie jest to najszcz�liwszy spos�b demonstrowania narodowej krzepy. Wojna �wiatowa, naj�cie Sowiet�w i okupacja niemiecka odcisn�y si� na naszej nauce w straszliwy spos�b. Pragn�c ratowa� jej honor, w przypisie do mojej odpowiedzi Szwajcarom pozwoli�em sobie przytoczy� informacj� o losach polskiej matematyki � u Hugona Steinhausa mo�na j� znale��. Niemal po�ow� matematyk�w wymordowali Niemcy, specjalno�ci� niemieck� by�o bowiem mordowanie inteligencji, zw�aszcza najznamienitszej. Mo�na wybacza�, ale nie nale�y zapomina� � widz� istotn� r�nic� mi�dzy absolucj� a amnezj�. W obszarze biologii dziedziczenia spustoszenia wywo�a� z kolei �ysenko, tak�e nauki le��ce jakby z boku, jak mikrobiologia, na tym ucierpia�y. �ysenko uwa�a�, �e bur�uazyjn� nauk� o dziedziczno�ci nale�y �razszatat�. Przekonanie to, rodem z KGB � dziedziczno�� za mord�! � szkodliwie oddzia�a�o na do�� szerokim obszarze. By� taki wybitny biochemik we Lwowie, prof. Jakub Parnas � teraz na uniwersytecie lwowskim wmurowali mu nawet tablic� honorow� � kt�ry w 1941 roku wyjecha� z wojskami sowieckimi na wsch�d. Bardzo go w Moskwie szanowano, ale jak przysz�o do tego, �e mia� �mia�o�� przeciwstawi� si� �ysence, to sko�czy�y si� mi�e czasy i on, delikatnie m�wi�c, wyparowa� � normalny los tych, kt�rym si� w Zwi�zku Sowieckim nie wszystko podoba�o� Nawiasem m�wi�c, by�y i zamachy marksistowskie na fizyk� teoretyczn�. Gdyby si� powiod�y, to Sowieci zamiast bomby atomowej mieliby co najwy�ej olbrzymie, fa�szowane og�rki. No, ale kto� tam przyszed� do Berii i powiedzia�, �e w dziedzinie nuklearnej trzeba przesta� by� dialektycznym materialist�. Widzimy wi�c, w jaki spos�b nauka nasza w rozmaitych swoich odnogach zosta�a wkr�cona, niczym mi�so na klops albo sznycle, w olbrzymi� maszynk� do mielenia � Niemcy nazywaj� takie urz�dzenie bardziej dobitnie: Fleischwolf, wilk do mi�sa � i jakie to da�o koszmarne rezultaty. Do dzisiaj odczuwamy w Polsce niedostatek takich nazwisk i takich autorytet�w, kt�re mia�yby powa�n� wag� �wiatow�. II STRZE� SI� INTERNETU! CAVE INTERNETUM Z Wiednia otrzyma�em list, kt�rego autorzy zauwa�yli pewne zdanie w wywiadzie danym przeze mnie �Spieglowi� na temat antymaterii. Powiedzia�em tam � mo�e troch� lekkomy�lnie � �e znacznie mniej boj� si� antymaterii ni� Internetu. To ich zafrapowa�o, poniewa� wszyscy s� Internetem zachwyceni i uwa�aj�, �e nic ju� innego nie b�dziemy robi�, tylko p�ywa� i je�dzi� w jego sieci w t� i we w t�. Spr�bowa�em wi�c � troch� na wyrost, wybiegaj�c w przysz�o�� � zgrupowa� argumenty wspieraj�ce tamto zdanie. Internet stanowi dla mnie jedno ze zjawisk o czysto technologicznym charakterze, kt�rych dobry awers jest szeroko rozg�oszony i przez to lepiej widoczny ni� mroczny rewers. Jako model, oczywi�cie prymitywny, wzi��bym olbrzymi dworzec kolejowy, z mrowiskiem tor�w prowadz�cych w r�ne strony, ze zwrotnicami, obrotnicami i innymi urz�dzeniami. Wyje�d�aj� z niego setki poci�g�w. My�l, �e mog�yby by� one nape�nione wy��cznie sianem, k�akami i grochem z kapust�, wydaje si� nonsensowna; wa�ne jest, co wioz� i do kogo wioz�. Ot� Internet to spe�nienie czysto komunikacyjnych marze�, natomiast co si� tyczy tre�ci � rzecz si� komplikuje. Instytuty naukowe, uniwersytety, wielkie redakcje czy agencje prasowe na pewno maj� z sieci wielki po�ytek. Ale skutecznie korzysta� z niej mog� o tyle, o ile dzia�aj� w obiegu zamkni�tym. Je�li natomiast � jak to si� planuje � obieg otworzymy i sie� Internetu nie b�dzie mia�a �adnych ogranicze�, �adnego centrum ani kontroli (boj� si� wypowiedzie� s�owo �cenzura�), to wtedy grozi nam nie tylko jaka� tam pornografia, ale otwiera si� po prostu olbrzymi obszar kryminogenny. Skoro ka�dy, kto ma modem, telefon i komputer mo�e w ka�dej chwili rozmawia� z innym, to zaraz wkraczaj� rozmaite mafie, camorry, terrory�ci. W sieci mo�na, i specjali�ci to robi�, kra�� tajne informacje czy numery kart kredytowych, jednym s�owem, dokonywa� oszustw na wielk� skal�. B�yskawicowe przekazywanie danych bez �adnej kontroli z jednego kra�ca globu na przeciwny spowodowa� mo�e trz�sienia kurs�w gie�dowych. Ja niestety nie wierz�, �e anima naturaliter christiana est, do�wiadczenie uczy, �e raczej cz�owiek cz�owiekowi wilkiem. Bardzo bym sobie �yczy�, �eby to nie by�o otwarcie wszystkich drzwi na o�cie�, �eby kontrola tej sieci istnia�a. Do�� bezz�bne s� jednak podejmowane w Niemczech pr�by eliminowania z niej pewnych tre�ci, takich jak narodowy socjalizm czy terroryzm. Sie� sama w sobie nie jest rozumna, podobnie jak sie� telefoniczna, dla niej wiadomo��, �e dziesi�� bomb atomowych spad�o na Japoni� ma t� sam� wag� co informacja, �e gospodyni st�ch�o jajko w lod�wce. Czytam w najnowszych wypowiedziach entuzjast�w Internetu o mo�liwo�ci dokonywania na odleg�o�� operacji chirurgicznych w g�szczach afryka�skiego buszu; wykonawcami b�d� miejscowi lekarze, ale dyrygentem � genialny ameryka�ski chirurg, siedz�cy w swym gabinecie na innym kontynencie. I tu jednak co� tracimy � jak kto� jest chory na cukrzyc� i przychodzi do niego stary, do�wiadczony lekarz�omnibus, to od razu poczuje lekki zapach acetonu, kt�ry wytwarza si� przy kwasicy krwi. Internet �adnych zapach�w nie przeka�e i intuicyjna wiedza do�wiadczonego, dobrego lekarza schodzi tym samym ze sceny. Wi�kszo�� zreszt� traktuje rzecz ca�� jako zabaw� czy gr� � mi�o jest po��czy� si� ze znajomym i porozmawia�, nie ruszaj�c si� od biurka. Internet staje si� w ten spos�b rodzajem utysi�ckrotnionego telefonu kom�rkowego, kt�ry obejmuje ca�� kul� ziemsk�. Nastr�cza si� tu kolejna obiekcja, banalna, cho� si� o niej nie m�wi: �eby z sieci korzysta�, trzeba zna� alfabet �aci�ski i angielski j�zyk. Japo�czyk, Tajlandczyk czy S�owianin, co si� pos�uguje cyrylic�, do Internetu ze swoim pismem ani mow� nie wjedzie; nie istniej� �adne urz�dzenia przeka�nikowe, kt�re by go t�umaczy�y. Najpierw musisz, bracie, nauczy� si� dobrze angielskiego. Nast�puje rozci�cie ziemskiej populacji na tych, kt�rzy tym je�ykiem w�adaj�, i tych, kt�rzy nim nie w�adaj�. Ta anglicyzacja szeroko si� rozpo�ciera i niepokoi mnie nie tylko ze wzgl�d�w lingwistycznych; chodzi o technologi�, kt�ra jednych uprzywilejowuje, innych za� poza nawias wy��cza. Dochodz� kwestie czysto techniczne. Poszczeg�lne adresy w Internecie sk�adaj� si� z bezsensownego sznureczka liter i cyfr. P�ki chodzi o kilka tysi�cy adres�w � zmieszcz� si� w ksi��ce. Dzi� jednak m�wi si� o czterdziestu milionach � to ju� nawet nie encyklopedia, ale ca�a biblioteka. Dawno temu wymy�li�em w Wizji lokalnej drogist�w, kt�rzy mierzyli informacyjn� drog�, jak� trzeba przemierzy�, by si� na przyk�ad dowiedzie�, gdzie kto� dokona� jakiego� do�wiadczenia czy napisa� ksi��k�. Jak przed wielkimi tamami, kt�re wod� spi�trzaj� dla elektrowni, umieszcza si� filtry chroni�ce przed zamuleniem, tak i Internet powinien si� broni� przed informacyjn� powodzi�. Dam przyk�ad zupe�nie marginalny: pewne ameryka�skie pismo fachowe poprosi�o mnie o artyku� o rozumnych robotach. Napisa�em po polsku, dlaczego istnienie rozumnych robot�w jest niemo�liwe, a pewien kanadyjski Polak z Uniwersytetu McGill w Montrealu tekst prze�o�y� na angielski. Poprosi�em go o to faksem, odpowiedzia� poczt� elektroniczn�; sama jego odpowied� by�a kr�tka, natomiast adres i inne dane, dzi�ki kt�rym dotrze� mog�a do mego sekretarza � dwa razy d�u�sze� A twierdzenie, jakoby Internet m�g� zast�pi� ksi�garnie, biblioteki, ksi��ki po prostu � brzmi fatalnie. Troch� tak, jakby kto� si� zdalnie �eni�, maj�c partnerk� na drugim ko�cu �wiata. Ksi��ka nie jest tylko przedmiotem � chce si� j� wzi�� do r�ki, przekartkowa�, ot, jak ja z przedwojennym wydaniem Ogniem i mieczem teraz czyni�. My�l� te�, �e istniej� niebezpiecze�stwa, o kt�rych nie mamy na razie poj�cia. Kiedy si� pojawi� pierwszy samoch�d, te� nie przewidywali�my, co wyniknie z rozwoju motoryzacji. Ka�da technologia ma swoj� ciemn� stron�, z g�ry nieprzewidywaln�. Nie neguj� oczywi�cie pozytywnych stron Internetu � obiecuj�, �e nawet wirtualna rzeczywisto�� b�dzie dzi�ki niemu cz�ciowo dost�pna. Nikt jednak nie pisze w spos�b zborny i ogarniaj�cy wszystkie kategorie zjawisk o zwi�zanych z nim zagro�eniach. Bardzo si� obawiam, �e g��wn� si��, kt�ra z zaplecza Internet nap�dza, jest wielki kapita�. Inwestorzy spodziewaj� si� du�ych zysk�w, st�d pr�ba przekonania wszystkich, �e jak si� pod��cz� do sieci, to si� rozpocznie szcz�liwa epoka w ich �yciu. Ja natomiast widz� liczne zagro�enia, cho� nie tkn��em nawet sfery politycznej, kt�ra i tu ma wielkie znaczenie. A wi�c � nie cave canem, tylko cave Internetum, takie jest moje osobiste stanowisko. CZARNOBYLSKIE CHMURY Wyra�nie dzi� dostrzegam pewn� niedobr� prawid�owo�� naszej cywilizacji; polega ona na tym, �e coraz �atwiej i szybciej dochodzi do wdro�enia nowych technologii. By zacz�� od ma�ego: przy ko�cu wojny pojawi� si� �rodek owadob�jczy DDT. Od razu zacz�to go powszechnie stosowa�, a p�niej si� okaza�o, �e to trucizna, kt�ra ludziom nies�ychanie szkodzi. Wkr�tce potem gromada fizyk�w wyp�dzonych z Europy przez hitleryzm wyzwoli�a energi� atomow� w postaci bomby, a jak to si� ju� zacz�o, to nie mo�na by�o niczego zatrzyma� ani przerwa�: przysz�o do bomby termoj�drowej, kt�ra nie ma �adnych ogranicze� w mocy ra��cej. Jest rzecz� charakterystyczn�, �e w�a�ciwie do katastrofy czarnobylskiej, kt�rej rocznic� niedawno obchodzili�my, uczeni � nie m�wi� o zwyczajnych laikach � jakby nie zdawali sobie sprawy ze skali mo�liwego ska�enia radioaktywnego, kt�re trwa przez wieki. �atwo takiego demona czy d�ina wypu�ci� z flaszki natury, ale z powrotem wt�oczy� go do �rodka jest rzecz� niemo�liw�. Dochodzi do tego niebezpiecze�stwo rozpowszechnienia tak�e i innych �rodk�w ra��cych. Wiem dzi�ki prasie ameryka�skiej, �e Muammar Kadafi we wn�trzu masywu g�rskiego buduje chemiczn� fabryk�, kt�ra ma produkowa� ogromne ilo�ci zab�jczych gaz�w, i �e Amerykanie rozwa�ali ju� w Pentagonie uderzenie atomowe z u�yciem bomby niejako podw�jnej: pierwszy jej cz�on mia�by przebi� g�r�, a drugi � rozsadzi� piekieln� fabryk� od �rodka. Izrael z kolei naciska na Stany Zjednoczone, by te przekaza�y mu pot�ne superlasery, przysposobione pierwotnie do tak zwanych wojen gwiezdnych, bo chce nimi str�ca� katiusze, kt�rymi Hezbollah ostrzeliwuje Galile�. Obawiam si�, �e gdy lasery ju� si� zamontuje, to i Hezbollah zaopatrzy si� w nowe rodzaje broni �miertelnego ra�enia. Jessica Matthews, rozs�dna i rzeczowo my�l�ca niewiasta, podsumowa�a ostatnio w �Heraldzie� opinie o przyczynach upadku ZSRS. Jest tam i o Czarnobylu. Mia�em niedostateczn� nawet racj�, kiedy w �Kulturze� u Jerzego Giedroycia pisa�em zaraz po katastrofie, �e jest rzecz� �mieszn� i tragicznie humorystyczn� wierzy� w zapewnienia Sowiet�w, i� eksplozja czarnobylska spowodowa�a �mier� zaledwie sze�ciu os�b. Straszliwe rozmiary k�amstwa, kt�rym w�adza sowiecka usi�owa�a zakry� przed �wiatem skutki katastrofy, teraz dopiero si� ujawniaj�. Pojawi�y si� wreszcie mapy, dok�adniej pokazuj�ce obszary ska�enia, kt�re obj�o nie tylko p�nocny zach�d Ukrainy, ale te� du�� cz�� Bia�orusi. Te �rodki z piek�a rodem dzia�aj� przez wieki, a nieustanne poddawanie si� niewielkim nawet dawkom promieniowania � niewielkim w stosunku do tego, co �miertelnie i w oka mgnieniu porazi�o Hiroszim� i Nagasaki � powoduje uszkodzenie plazmy dziedzicznej, st�d rosn�ca wielokrotnie liczba dzieci chorych na bia�aczk� w Bia�orusi w�a�nie. S�ysza�em, �e jakoby w�adze sowieckie rzuci�y w 1986 roku przeciwko zbli�aj�cym si� chmurom radioaktywnym samoloty, kt�re mia�y rozpyla� azotan srebra, by doprowadzi� do opad�w, zanim te chmury dotr� nad Moskw�, bo w�wczas hekatomba w d�u�szej perspektywie by�aby niewyobra�alna. Czy to prawda � nie wiem, ale tak czy inaczej, znaczna cz�� spo�ecze�stwa zar�wno bia�oruskiego, jak i ukrai�skiego, zrusyfikowanego czy nie, przekona�a si� w spos�b bardziej ni� naoczny, jak zak�amana jest sowiecka rzeczywisto�� i jak przera�liwy by� wysi�ek pokrycia grub� warstw� �garstw tej tragicznej katastrofy. Teraz si� twierdzi, �e by� to jeden z decyduj�cych powod�w, dla kt�rych za�ama�a si� wiara w monolitycznie sprawny pod�wczas system. Mo�e jest co� na rzeczy, cho� r�wnocze�nie w Rosji nostalgiczny mit o szcz�liwej komunistycznej przesz�o�ci cieszy si� du�ym wzi�ciem. Kiedy si� czyta w �to�stych �urna�ach� wspomnienia inteligencji, to wida� abominacj�, przera�enie i rany nie tylko duchowe, wyniesione z tych siedemdziesi�ciu lat � ale tak zwany lud, czyli spo�ecze�stwo, jest jak gdyby pod dzia�aniem zdumiewaj�cej amnezji. M�j rosyjski t�umacz, pan Konstantin Wasiliewicz Duszenko, przys�a� mi wydan� przez siebie ksi��k� cytat�w, wybranych z r�nych autor�w od mniej wi�cej ko�ca imperium carskiego po czasy najnowsze. Zacytuj� jeden, zdanie Mandelsztama, wypowiedziane w czasach je�owszczyzny: �Ja nie zna�, czto my byli w �apach gumanistow�� Ci �gumani�ci� wykonali i zape�nili masowe groby, a do jednego z nich i Mandelsztam trafi�. G��boko mnie te� zasmuca fakt, �e to, co si� w czasach na po�y legendarnych przydarzy�o Jad�wingom, kt�rym podzwonne pisa� kilka lat temu Jaros�aw Marek Rymkiewicz