1221
Szczegóły |
Tytuł |
1221 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1221 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1221 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1221 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
NR ID : b00078
Tytu� : Ksi�gi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego
Autor : Adam Mickiewicz
Ksi�gi narodu polskiego
OD POCZ�TKU �WIATA A� DO UM�CZENIA NARODU POLSKIEGO
Na pocz�tku by�a wiara w jednego BOGA, i by�a Wolno�� na �wiecie. I nie by�o praw, tylko wola BOGA, i nie by�o pan�w i niewolnik�w, tylko patriarchowie i dzieci ich.
Ale potem ludzie wyrzekli si� BOGA jednego i naczynili sobie ba�wan�w, i k�aniali si� im, i zabijali na ich cze�� krwawe. ofiary, i wojowali za cze�� swoich ba�wan�w.
Przeto B�G zes�a� na ba�wochwalc�w najwi�ksz� kar�, to jest niewol�.
I sta�a si� po�owa ludzi niewolnic� drugiej po�owy, chocia� wszyscy pochodzili od jednego Ojca. Bo wyrzekli si� tego pochodzenia i wymy�lili sobie r�nych ojc�w; jeden rzek�, i� pochodzi od ziemi, a drugi od morza, a inni od innych.
A gdy tak wojuj�c, jedni drugich brali w niewol�, wpadli wszyscy razem w niewol� Imperatora Rzymskiego.
Imperator Rzymski nazwa� siebie BOGIEM i og�osi�, �e nie ma na �wiecie innego prawa, tylko jego wola; co on pochwali, to b�dzie nazywa� si� cnot�, a co on zgani, to b�dzie nazywa� si� zbrodni�.
I znale�li si� Filozofowie, kt�rzy dowodzili, i� Imperator, tak czyni�c, dobrze czyni.
A Imperator Rzymski nie mia� ani pod sob�, ani nad sob� nic takiego, co by szanowa�.
I ziemia ca�a sta�a si� niewolnic�, a nie by�o takiej niewoli nigdy na �wiecie, ani przedtem, ani potem; opr�cz w Rosji za dni naszych.
Bo i u Turk�w Su�tan musi szanowa� prawo Mahometa, ani mo�e go sam wyk�ada�, ale s� na to ksi�a tureccy.
W Rosji za� Imperator jest g�ow� wiary, i w co ka�e wierzy�, w to wierzy� musz�.
I sta�o si�, i� gdy niewola wzmocni�a si� na �wiecie, nast�pi�o przesilenie jej; jako przesilenie nocy w noc najd�u�sz� i najciemniejsz�, tak przesilenie niewoli w czasie niewolnictwa rzymskiego.
W on czas przyszed� na ziemi� syn Bo�y, JEZUS CHRYSTUS. nauczaj�c ludzi, i� wszyscy s� braci� rodzon�, dzie�mi jednego BOGA.
I �e ten jest wi�kszy mi�dzy lud�mi; kto im s�u�y i kto po�wi�ca siebie dla dobra ich. A im kto lepszy, tym wi�cej po�wi�ci� powinien. A CHRYSTUS, b�d�c najlepszym, mia� dla nich krew po�wi�ci� m�k� najbole�niejsz�.
Wi�c uczy� CHRYSTUS, �e nie jest szanowna na ziemi ani m�dro�� ludzka, ani urz�d, ani bogactwo, ani korona, ale jedne tylko jest szanowne po�wi�cenie si� dla dobra ludzi.
I kto po�wi�ca siebie dla drugich, znajdzie m�dro�� i bogactwo, i koron� na ziemi, w niebie i na ka�dym miejscu.
A kto po�wi�ca drugich dla siebie, aby mia� m�dro�� i urz�d, i bogactwo, znajdzie g�upstwo i n�dz�, i pot�pienie na ziemi, w piekle i na ka�dym miejscu.
I rzek� na koniec CHRYSTUS: Kto p�jdzie za mn�, zbawion b�dzie, bo JA JESTEM PRAWD� I SPRAWIEDLIWO�CI�.
A gdy tak naucza� CHRYSTUS, przel�kli si� s�dziowie, kt�rzy s�dzili w imi� Imperatora Rzymskiego; i rzekli: Wyp�dzili�my z ziemi sprawiedliwo��, a oto powraca; zabijmy j� i zagrzebajmy w ziemi�.
Um�czyli tedy naj�wi�tszego i najniewinniejszego z ludzi, z�o�yli w grobie i wykrzykn�li: Nie ma ju� sprawiedliwo�ci i prawdy na ziemi, a kt� teraz powstanie przeciwko Imperatorowi Rzymskiemu.
Ale wykrzykn�li g�upio, bo nie wiedzieli, i� pope�niwszy zbrodni� najwi�ksz�, ju� dope�nili miary nieprawo�ci swych; i sko�czy�a si� pot�ga ich wtenczas, kiedy najwi�cej cieszyli si�.
BO CHRYSTUS zmartwychwsta� i wyp�dziwszy Imperator�w zatkn�� krzy� sw�j na stolicy ich; a wtenczas panowie uwolnili niewolnik�w swoich i poznali w nich braci, a kr�lowie, pomazani w imi� BOGA, uznali nad sob� prawo Bo�e, i wr�ci�a na ziemi� sprawiedliwo��.
A wszystkie narody, kt�re uwierzy�y, czy to Niemcy, czy W�ochy, czy Francuzi, czy Polacy, uwa�ali siebie za jeden nar�d, i nazwano ten nar�d Chrze�cija�stwem.
I kr�lowie r�nych narod�w uwa�ali si� za braci, i szli pod jednym znakiem krzy�a.
A kto by� cz�owiekiem rycerskim, ten jecha� wojowa� pogany w Azji, aby Chrze�cijany azjatyckie obroni� i gr�b Zbawiciela odzyska�.
I nazywano t� wojn� w Azji wojn� krzy�ow�.
A chocia� Chrze�cijanie wojowali nie dla s�awy ani dla zdobycia ziem, ani dla bogactw, ale dla oswobodzenia Ziemi �wi�tej, przecie� B�G nagrodzi� im za t� wojn� s�aw�, ziemiami i bogactwami, i m�dro�ci�. I Europa o�wieca�a si�, urz�dza�a si� i bogaci�a si�. I nagrodzi� j� B�G za to, �e zrobi�a po�wi�cenie si� dla dobra drugich.
I Wolno�� w Europie rozszerza�a si� powoli, ale ci�gle i porz�dnie, od kr�l�w sz�a Wolno�� do pan�w wielkich, a ci, b�d�c wolnymi, rozlewali Wolno�� na szlacht�, a ze szlachty sz�a Wolno�� na miasta, i wkr�tce mia�a znij�� na lud, i ca�e, Chrze�cija�stwo mia�o by� wolne, a wszyscy Chrze�cijanie, jak bracia, r�wni sobie.
Ale kr�lowie zepsuli wszystko.
Bo kr�lowie stali si� �li i szatan wst�pi� w nich, i rzekli w sercach swych: Patrzmy, oto narody przychodz� do rozumu i do dostatk�w, i �yj� uczciwie, �e ich kara� nie mo�emy, i miecz rdzewieje w r�kach naszych, a narody przychodz� do Wolno�ci, i w�adza nasza s�abieje, a skoro dojrzej� i ca�kiem wolne b�d�, w�adza nasza ustanie.
A kr�lowie tak my�l�c, my�lili g�upio, bo je�li kr�lowie s� ojcami narod�w, tedy narody, jako dzieci, dorastaj�c wychodz� spod r�zgi i opieki.
A przecie� je�li ojcowie dobrzy s�, dzieci doros�e i zupe�nie wolne nie wyrzekaj� si� ojc�w swych, owszem, s�dziwszych jeszcze wi�cej szanuj� i kochaj�.
Ale kr�lowie chcieli by� jako ojcowie dzicy w lasach mieszkaj�cy, kt�rzy dzieci swe zaprz�gaj� do woz�w jako zwierz�ta i przedaj� kupcom za niewolniki.
Rzekli wi�c kr�lowie: Starajmy si�, aby narody zawsze by�y g�upie, a .tak nie poznaj� si� swoich; i �eby si� k��ci�y z sob�, a tak nie po��cz� si� z sob� przeciwko nam.
Zawo�ali tedy do ludzi rycerskich: Po co macie chodzi� do Ziemi �wi�tej, daleko jest; bijcie si� lepiej jedni z drugimi. A Filozofowie dowodzili zaraz, i� g�upstwem jest wojowa� za wiar�.
Kr�lowie tedy, wyrzek�szy si� CHRYSTUSA, porobili nowe bogi, ba�wany, i postawili je przed obliczem narod�w, i kazali im k�ania� si� i bi� si� za nie.
I tak zrobili kr�lowie dla Francuz�w ba�wana, i nazwali go Honor, a by� to ten sam ba�wan, kt�ry za czas�w poga�skich nazywa� si� cielcem z�otym.
Za� Hiszpanom zrobi� kr�l ba�wana, kt�rego nazwa� Preponderencj� polityczn� albo Influencj� polityczn�, czyli moc� i w�adz�, a by� to ten sam ba�wan, kt�ry Asyryjczykowie czcili pod imieniem Baala, a Filistynowie pod imieniem Dagona, a Rzymianie pod imieniem Jowisza.
A za� Anglikom zrobi� kr�l ba�wana, kt�rego nazwa� Panowaniem na morzu i Handlem, a by� to ten sam ba�wan, kt�ry si� nazywa� dawniej Mamonem.
A za� Niemcom zrobiono ba�wana, kt�ry si� nazywaj Brodsinn, czyli Dobrybyt, a by� to ten sam ba�wan, kt�ry si� nazywa� dawniej Molochem i Komusem.
I k�ania�y si� ludy ba�wanom swoim.
I rzek� kr�l Francuzom: Powsta�cie, a bijcie si� za Honor. Powstali wi�c i bili si� lat pi��set.
A kr�l angielski rzek�: Powsta�cie, a bijcie si� za Mamona. Powstali wi�c i bili si� przez lat pi��set. A inne te� narody bi�y si�, ka�dy za ba�wana swego.
I zapomnia�y narody, i� od jednego pochodz� Ojca, i rzek� Anglik: Ojcem moim jest okr�t; a matk� moj� para. Francuz za� rzek�: Ojcem moim jest l�d, a matk� moj� bursa. A Niemiec rzek�: Ojcem moim jest warsztat, a matk� moj� knajpa.
I ci� sami ludzie, kt�rzy m�wili, ii g�upstwem jest bi� si� za wiar� przeciwko poganom, ci� sami ludzie bili si� za kawa� papieru nazwanego traktatem, bili si� o port, o miasto, jako ch�opi, kt�rzy bij� si� tykami o granice ziemi, kt�rej nie posiadaj�, a kt�r� ich panowie posiadaj�.
I ci� sami ludzie, kt�rzy m�wili, i� g�upstwem jest i�� w dalekie kraje na obron� bli�nich, ci� sami ludzie p�ywali za morze z rozkazu kr�l�w i bili si� o faktori�, o w�r bawe�ny i o w�r pieprzu. I kr�lowie przedawali ich za pieni�dze w kraj zamorski.
I psu�y si� narody, tak �e spomi�dzy Niemc�w i W�och�w, i Francuz�w, i Hiszpan�w, jeden tylko znalaz� si� cz�owiek chrze�cijanin, m�drzec i rycerz. By� rodem z Genui.
Ten namawia�, aby zaprzestano wojowa� w domu, a raczej odzyskano gr�b Pa�ski i Azj�, kt�ra sta�a si� stepem, a mog�a by� krajem ludnym i pi�knym w r�ku chrze�cija�skich. Ale wszyscy �mieli si� z owego Genue�czyka i rzekli: �ni mu si�, i g�upi jest.
Wi�c �w cz�owiek pobo�ny pojecha� sam na woje, a �e by� sam i ubogi, wi�c chcia� naprz�d odkry� kraje, gdzie si� z�oto rodzi: i stamt�d nabrawszy bogactwa, wojsko naj�� i Ziemi� �wi�t� odzyska�. Ale wszyscy s�ysz�c to krzykn�li: Szalony jest.
Wszak�e B�G widzia� dobre ch�ci jego i pob�ogos�awi� mu; i �w cz�owiek odkry� Ameryk�, kt�ra sta�a si� ziemi� wolno�ci, ziemi� �wi�t�. Nazywa� si� �w cz�owiek Krzysztof Kolumb, i by� ostatnim rycerzem krzy�owym w Europie, i ostatni, kt�ry przedsi�wzi�� wypraw� dla imienia Bo�ego, a nie dla siebie.
Ale w Europie tymczasem mno�y�o si� ba�wochwalstwo. A jako u pogan�w czczono naprz�d r�ne cnoty w postaci ba�wan�w, a potem r�ne zbrodnie, a potem ludzie i bestie, a potem drzewa, kamienie i r�ne figury nakre�lone, tak sta�o si� i w Europie.
Bo W�osi wymy�lili sobie ba�wana-bogini�, kt�r� nazwali R�wnowag� polityczn�. A tego ba�wana nie znali dawni poganie, a W�osi pierwsi zaprowadzili u siebie cze�� jego i bij�c si� o niego os�abli, i zg�upieli, i wpadli w r�ce tyran�w.
Tedy kr�lowie Europy widz�c, i� cze�� tej bogini R�wnowagi wycie�czy�a nar�d w�oski, sprowadzili j� pr�dko do pa�stw swoich i rozszerzyli cze�� jej, i kazali bi� si� za ni�.
A� pruski kr�l nakre�li� ko�o i rzek�: Oto jest B�g nowy. I k�aniano si� temu ko�u, i nazywano t� cze�� Zaokr�gleniem politycznym.
I narody, stworzone na obraz Bo�y, kazano uwa�a� jako kamienie i bry�y, i obcina� je, aby jedno wa�y�y jedne jak drugie. I pa�stwo, ojczyzn� ludzi, kazano uwa�a� jako sztuk� monety, kt�r� dla okr�g�o�ci obcinano.
I znale�li si� Filozofowie, kt�rzy pochwalili wszystko, co wymy�lili kr�lowie.
A z tych m�drc�w fa�szywych, kap�an�w Baala i Molocha, i R�wnowagi, dw�ch by�o najs�awniejszych. Pierwszy nazywa� si� Machiawel, co znaczy z greckiego: cz�owiek chciwy wojny; i� jego nauka prowadzi�a do wojen ustawicznych. jakie by�y mi�dzy poganami Grekami.
Drugi za� �yje dot�d, i zowie si� Ancillon, co znaczy z laci�skiego: syn niewolnicy; i� jego nauka prowadzi do niewoli, jaka by�a u �acinnik�w.
Na koniec w Europie ba�wochwalskiej nasta�o trzech kr�l�w : imi� pierwszego Fryderyk drugi pruski, imi� drugiego Katarzyna druga rosyjska, imi� trzeciego Maria Teresa austriacka.
I by�a to tr�jca szata�ska, przeciwna Tr�jcy Bo�ej, i by�a niejako po�miewiskiem i podrzy�nianiem wszystkiego, co jest �wi�te.
Fryderyk, kt�rego imi� znaczy przyjaciel pokoju, wynajdywa� wojny i rozboje przez ca�e �ycie, i by� jako szatan wiecznie dysz�cy wojn�, kt�ry by przez po�miewisko nazwa� si� CHRYSTUSEM, Bogiem pokoju.
I ten Fryderyk na po�miewisko dawnym zakonom rycerskim ustanowi� zakon bezbo�ny, czyli order, kt�remu na po�miewisko da� has�o suum cuique, czyli oddaj ka�demu, co jest jego; a ten order nosili s�udzy jego, kt�rzy cudz� w�asno�� zabierali i �upili.
I ten Fryderyk na po�miewisko m�dro�ci napisa� ksi�ga kt�r� nazwa� Anti-Machiawel, czyli przeciwnik Machiawela, a sam czyni� pod�ug nauki Machiawela.
Katarzyna za� znaczy po grecku czysta, a by�a najwszeteczniejsza z kobiet, i jakoby Wenera bezwstydna, nazywaj�ca si� czyst� dziewic�.
I ta Katarzynazebra�a Rad� na ustanowienie praw, aby wy�mia� prawodawstwo, bo prawa bli�nich swoich wywr�ci�a i zniszczy�a.
I ta Katarzyna og�osi�a, i� broni wolno�ci sumienia, czyli tolerancji, aby wy�mia� wolno�� sumienia, bo zmusi�a kilka milion�w bli�nich do odmienienia wiary.
Za� Maria Teresa nosi�a imi� najpokorniejszej i niepokalanej Matki Zbawiciela, aby wy�mia� pokor� i �wi�to��.
Bo by�a diablic� dumn� i prowadzi�a wojn� dla podbicia ziem cudzych.
I by�a bezbo�n�, bo modl�c si� i spowiadaj�c si�, zabra�a w niewol� kilka milion�w bli�nich.
Mia�a za� syna J�zefa, kt�ry nosi� imi� Patriarchy, kt�ry Patriarcha nie da� si� uwie�� �onie Putyfara, i braci swoich, co go w niewol� zaprzedali, z niewoli uwolni�.
A ten J�zef austriacki podwi�d� matk� w�asn� do z�ego, i braci Polak�w, kt�rzy cesarstwo jego od niewoli tureckiej obronili, zabra� w niewol�.
Imiona tych trzech kr�l�w, Fryderyka, Katarzyny i Marii Teresy, by�y to trzy blu�nierstwa, a ich �ycia trzy zbrodnie, a ich pami�� trzy przekl�ctwa.
Tedy owa tr�jca widz�c, i� jeszcze nie dosy� narody g�upie i zepsute by�y, wyrobi�a nowego ba�wana, najobrzydliwszego ze wszystkich, i nazwa�a tego ba�wana Interes, a tego ba�wana nie znano u pogan dawnych.
I psu�y si� narody, tak �e spomi�dzy nich znalaz� si� tylko jeden cz�owiek, obywatel i �o�nierz.
Ten namawia�, aby zaprzestano wojowa� dla Interesu, a raczej broniono Wolno�ci bli�nich; i pojecha� sam na wojn�, do ziemi wolno�ci, do Ameryki. Cz�owiek ten nazywa si� Lafayette. I jest ostatni z ludzi dawnych europejskich, w kt�rym jest jeszcze duch po�wi�cenia si�, reszta ducha chrze�cija�skiego.
Tymczasem k�ania�y si� Interesowi wszystkie narody. I rzekli kr�lowie: Je�li rozszerzymy cze�� tego ba�wana, tedy jak nar�d bije si� z narodem, tak potem bi� si� b�dzie miasto z miastem, a potem cz�owiek z cz�owiekiem.
I zdziczej� znowu ludzie, a my znowu b�dziemy mie� tak� w�adz�, jak� mieli niegdy� kr�lowie dzicy, ba�wochwalscy, i jak� maj� teraz kr�lowie murzy�scy i kr�lowie kanibalscy, i� mog� zjada� poddanych swoich.
Ale jeden nar�d polski nie k�ania� si� nowemu ba�wanowi i nie mia� w mowie swojej wyrazu na ochrzczenie go po polsku, r�wnie jak na ochrzczenie czcicieli jego, kt�rzy nazywaj� si� z francuskiego egoistami.
Nar�d polski czci� BOGA, wiedz�c, i� kto czci BOGA, oddaje cze�� wszystkiemu, co jest dobre.
By� tedy nar�d polski od pocz�tku do ko�ca wierny BOGU przodk�w swoich.
Jego kr�lowie i ludzie rycerscy nigdy nie napastowali �adnego narodu wiernego, ale bronili Chrze�cija�stwo od pogan i barbarzy�c�w nios�cych niewol�.
I sz�y kr�le polskie na obron� Chrze�cijan w dalekie kraje, kr�l W�adys�aw pod Warn�, a kr�l Jan pod Wiede�, na obron� wschodu i zachodu.
Nigdy za� kr�le i m�owie rycerscy nie zabierali ziem s�siednich gwa�tem, ale przyjmowali narody do braterstwa, wi���c je z sob� dobrodziejstwem Wiary i Wolno�ci.
I nagrodzi� im B�G, bo wielki nar�d, Litwa, po��czy� si� z Polsk�, jako m�� z �on�, dwie dusze w jednym ciele. A nie by�o nigdy przedtem tego po��czenia narod�w. Ale potem b�dzie.
Bo to po��czenie i o�enienie Litwy z Polsk� jest figur� przysz�ego po��czenia wszystkich lud�w chrze�cija�skich, w imi� Wiary i Wolno�ci.
I da� B�G kr�lom polskim i rycerzom Wolno�ci, i� wszyscy nazywali si� braci�, i najbogatsi, i najubo�si. A takiej Wolno�ci nie by�o nigdy przedtem. Ale potem b�dzie.
Kr�l i m�owie rycerscy przyjmowali do braterstwa swego coraz wi�cej ludu; przyjmowali ca�e pu�ki i ca�e pokolenia. I sta�a si� liczba braci wielka jako nar�d, i w �adnym narodzie nie by�o tylu ludzi wolnych i braci� nazywaj�cych si� jako w Polsce.
A na koniec kr�l i rycerstwo dnia trzeciego maja umy�lili wszystkich Polak�w zrobi� braci�, naprz�d mieszczan, a potem w�o�cian.
I nazywano braci �lacht�, i� si� �lachcili, to jest zbratali z Lachami, lud�mi wolnymi i r�wnymi.
I chcieli zrobi�, aby ka�dy chrze�cijanin w Polsce �lachci� si� i nazywa� si� �lachcicem, na znak, ii powinien mie� dusz� �lachetn� i by� zawsze gotowym umrze� za Wolno��.
Jak zwano ka�dego dawniej Ewangeli� przyjmuj�cego Chrze�cijaninem, na znak, i� got�w krew przela� za Chrystusa.
�lachectwo tedy mia�o by� chrztem Wolno�ci, i ka�dy, kto by got�w by� umrze� za Wolno��, by�by ochrzcony z prawa i z miecza.
I rzek�a na koniec Polska: Ktokolwiek przyjdzie do mnie, b�dzie wolny i r�wny, gdy� ja jestem WOLNO��.
Ale kr�lowie pos�yszawszy o tym zatrwo�yli si� w sercach swych i rzekli: Wyp�dzili�my z ziemi Wolno��, a oto powraca w osobie Narodu sprawiedliwego, kt�ry nie k�ania si� ba�wanom naszym. P�jd�my, zabijmy Nar�d ten. I uknowali mi�dzy sob� zdrad�.
I kr�l pruski przyszed�, i uca�owa� nar�d polski, i pozdrowi� m�wi�c: Sprzymierze�cze m�j! - a ju� go by� przeda� za trzydzie�ci miast wielkopolskich, jak Judasz za trzydzie�ci srebrnik�w.
A dwaj drudzy kr�lowie nucili si� i zwi�zali nar�d polski. A Gal s�dzi� i rzek�: Zaprawd� nie znajduj� winy w tym narodzie, i �ona moja Francja, kobieta l�kliwa, dr�czona jest snami z�ymi; a wszak�e we�cie sobie, a um�czcie ten nar�d. I umy� r�ce.
A rz�dca francuski rzek�: Nie mo�emy krwi� nasz� ani pieni�dzmi tego niewinnego odkupywa�, bo krew maja i pieni�dz m�j do mnie nale��, a krew i pieni�dz narodu mego do mego narodu nale��.
I wyrzek� ten rz�dca ostatnie blu�nierstwo przeciwko CHRYSTUSOWI, bo CHRYSTUS uczy�, i� krew syna cz�owieczego nale�y do wszystkich braci ludzi.
A gdy wyrzek� n�dca s�owa te, tedy upad�y krzy�e z wie� stolicy bezbo�nej, bo znak CHRYSTUSA ju� nie m�g� o�wieca� ludu, czcz�cego ba�wana Interes.
A rz�dca ten nazywa� si� Kazimir Perier, imieniem s�awia�skim a nazwiskiem roma�skim. Imi� jego znaczy skaziciela, czyli zniszczyciela miru, to jest pokoju, a nazwisko znaczy od s�owa perire albo p�rir: zgubiciela, czyli syna zguby. A imi� to i nazwisko jest antychrystowe. I b�dzie zar�wno przekl�te w pokoleniu s�awia�skim i w pokoleniu roma�skim.
I rozerwa� cz�owiek ten przymierze lud�w, jako �w kap�an �ydowski rozerwa� szat� sw�, s�ysz�c G�OS CHRYSTUSA.
I um�czono nar�d polski, i z�o�ono w grobie, a kr�lowie wykrzykn�li: Zabili�my i pochowali�my Wolno��.
A wykrzykn�li g�upio, bo pope�niaj�c ostatni� zbrodni�, dope�nili miary nieprawo�ci swych, i ko�czy�a si� pot�ga ich wtenczas, kiedy si� najwi�cej cieszyli.
Bo nar�d polski nie umar�, cia�o jego le�y w grobie, a dusza jego zst�pi�a z ziemi, to jest z �ycia publicznego, do otch�ani, to jest do �ycia domowego lud�w cierpi�cych niewol� w kraju i za krajem, aby widzie� cierpienia ich.
A trzeciego dnia dusza wr�ci do cia�a, i nar�d zmartwychwstanie, i uwolni wszystkie ludy Europy z niewoli.
I przesz�o ju� dni dwa; jeden dzie� zaszed� z pierwszym wzi�ciem Warszawy, a drugi dzie� zaszed� z drugim wzi�ciem Warszawy, a trzeci dzie� wnidzie, ale nie zajdzie.
A jako za zmartwychwstaniem CHRYSTUSA usta�y na ziemi ca�ej ofiary krwawe, tak za zmartwychwstaniem narodu polskiego ustan� w Chrze�cija�stwie wojny.
Ksi�gi pielgrzymstwa polskiego
Dusz� narodu polskiego jest pielgrzymstwo polskie.
A ka�dy Polak w pielgrzymstwie nie nazywa si� tu�aczem, bo tu�acz jest cz�owiek b��dz�cy bez celu.
Ani wygna�cem, bo wygna�cem jest cz�owiek wygnany wyrokiem urz�du, a Polaka nie wygna� urz�d jego.
Polak w pielgrzymstwie nie ma jeszcze imienia swego, ale b�dzie mu to imi� potem nadane, jako i wyznawcom CHRYSTUSA imi� ich potem nadane by�o.
A tymczasem Polak nazywa si� pielgrzymem, i� uczyni� �lub w�dr�wki do ziemi �wi�tej, Ojczyzny wolnej, �lubowa� w�drowa� p�ty, a� j� znajdzie.
Ale nar�d polski nie jest b�stwem jak CHRYSTUS, wi�c dusza jego, pielgrzymuj�c po otch�ani, zb��dzi� mo�e, i by�by odwleczony powr�t jej do cia�a i zmartwychwstanie.
Odczytujmy wi�c Ewangeli� CHRYSTUSA.
I te nauki i przypowie�ci, kt�re zebra� Chrze�cijanin pielgrzym z ust i pism Chrze�cijan Polak�w, m�czennik�w i pielgrzym�w.
I
P�yn�y po morzu okr�ty wielkie wojenne i statek jeden ma�y rybacki. A by� czas burzliwy jesienny; w tym czasie im okr�t wi�kszy, tym bezpieczniejszy, a im mniejszy, tym niebezpieczniejszy.
Rzekli wi�c ludzie z brzegu: B�ogos�awieni �eglarze okr�t�w wielkich! biada �eglarzom w statku rybackim czasu jesiennego!
Ale nie widzieli ludzie z brzegu, i� na okr�tach wielkich popili si� majtkowie i zbuntowali si�, i pot�ukli narz�dzia, przez kt�re sternik uwa�a gwiazdy, i skruszyli iglic� �eglarsk� magnesow�, wszak�e okr�ty zdawa�y si� na poz�r r�wnie pot�ne jak pierwej.
Ale nie mog�c widzie� gwiazdy na niebie i nie maj�c iglicy magnesowej, zb��dzi�y i poton�y okr�ty wielkie.
A statek rybacki, patrz�c na niebo i na iglic�, nie zb��dzi� i doszed� brzegu, a chocia� rozbi� si� przy brzegu, uratowali si�, ludzie i uratowali narz�dzia swe i iglic� sw�. A okr�t znowu odbuduj�.
I pokaza�o si�, �e wielko�� i moc okr�t�w dobre s�, ale bez gwiazdy i kompasu niczym s�.
A gwiazd� pielgrzymstwa jest wiara niebieska, a iglic� magnesow� jest mi�o�� Ojczyzny.
Gwiazda �wieci dla wszystkich, a iglica kieruje zawsze na p�noc. A wszak�e z t� iglic� mo�na �eglowa� i na wschodzie, i na zachodzie, a bez niej i na morzu p�nocnym przyjdzie b��d i rozbicie.
Wi�c z wiar� i mi�o�ci� wyp�ynie statek pielgrzymski polski, a bez wiary i mi�o�ci ludy wojenne i pot�ne zab��dz� i rozbij� si�. A kto z nich wyratuje si�, nie odbuduje okr�tu.
II
Dlaczego� dane jest narodowi Waszemu dziedzictwo przysz�ej Wolno�ci �wiata?
Wiecie, i� cz�owiek, kt�ry ma kilku krewnych, nie zapisuje dziedzictwa temu, kt�ry jest najsilniejszy, ani temu, kt�ry jest najprzemy�lniejszy, ani temu, kt�ry najsmaczniej jada i najlepiej pija.
Ale temu, kt�ry go najwi�cej kocha i mieszka przy nim, kiedy inni biegaj� za kuchni�, zyskiem i zabaw�.
Ot� i Waszemu narodowi dlatego zapisane jest dziedzictwo Wolno�ci.
Dlaczego� dana jest narodowi Waszemu moc zmartwychwstania?
Nie dlatego, �e nar�d Wasz by� pot�ny, bo Rzymianie pot�niejsi byli, i umarli, a nie zmartwychwstaj�.
Nie dlatego, �e Wasza rzeczpospolita by�a staro�ytna i s�awna, bo Wenecja i Genua by�y staro�ytniejsze i s�awniejsze, i umar�y, a nie zmartwychwstaj�.
Nie dlatego, �e nar�d Wasz by� o�wiecony naukami, bo Grecja, macka filozof�w, umar�a i le�a�a w grobie, a� zapomnia�a o wszystkich naukach, a kiedy sta�a si� prostakiem, oto zacz�ta rusza� si�.
I o�wiecone by�y kr�lestwa: Westfalskie, W�oskie i Holenderskie, kt�re widzieli�cie, �e porodzi�y si� i poumiera�y, a nie zmartwychwstaj�.
A Wy b�dziecie wzbudzeni z grobu, bo�cie wierz�cy, kochaj�cy i nadziej� maj�cy.
Wiecie, i� pierwszy umar�y, kt�rego CHRYSTUS z grobu wzbudzi�, by� �azarz.
I nie wzbudzi� CHRYSTUS z grobu ani hetmana, ani filozofa, ani kupca, ale �azarza.
I powiada pismo, i� CHRYSTUS kocha� go, i by� to jeden cz�owiek, nad kt�rym CHRYSTUS p�aka�. A kt� jest teraz �azarzem mi�dzy narodami?
III
Pielgrzymie polski, by�e� bogaty, a oto cierpisz ub�stwo i n�dz�, aby� pozna�, co jest ub�stwo i n�dza; a gdy wr�cisz do kraju, aby� rzek�: Ubodzy i n�dzarze wsp�dziedzicami moimi s�.
Pielgrzymie, stanowi�e� prawa i mia�e� prawo do korony, a oto na cudzej ziemi wyj�ty jeste� spod opieki prawa, aby� pozna� bezprawie, a gdy wr�cisz do kraju, aby� wyrzek�: Cudzoziemcy razem ze mn� wsp�prawodawcami s�.
Pielgrzymie, by�e� uczony, a oto nauki, kt�re� ceni�, sta�y ci si� nieu�yteczne, a te, kt�re� lekcewa�y�, cenisz teraz, aby� pozna�, co jest nauka �wiata tego, a gdy wr�cisz do kraju, aby� rzek�: Prostaczkowie wsp�uczniami mymi s�.
IV
Nie uciekajcie si� pod opiek� ksi���t, urz�dnik�w i m�drk�w cudzoziemskich. G�upi jest, kto w czasie burzliwym, kiedy chmury z piorunami ci�gn�, ucieka si� pod opiek� d�b�w wielkich albo puszcza si� na wod� wielk�.
Ksi���ta i urz�dy wieku tego s� to drzewa wielkie, a m�dro�� wieku tego jest to woda wielka.
Nie my�lcie, aby urz�d przez si� z�y by� i nauka przez si� " z�a by�a, ale je ludzie zepsuli.
Albowiem urz�d wed�ug CHRYSTUSA by� to krzy�, na kt�rym cz�owiek dobry dawa� si� przybija� i m�czy� dla dobra drugich. Dlatego namaszczano kr�le jak kap�any, aby zla� na nich �ask� potrzebn� do po�wi�cenia si�. A namiestnik CHRYSTUS: nazywa� si� s�ug� s�ug.
A nauka pod�ug CHRYSTUSA mia�a by� s�owem Bo�ym, chlebem i zdrojem �ycia. Powiedzia� CHRYSTUS: Cz�owiek nie tylko �yje chlebem, ale i s�owem.
A p�ki tak by�o, szanowano urz�d i nauk�. Ale potem ludzie podli zacz�li cisn�� si� do urz�du jako do �o�a ciep�ego, aby w nim spa�, a cenili miejsce urz�dowania jako karczm� przy drodze wedle dochod�w jej.
A ludzie uczeni rozdawali zamiast chleba trucizn�, i g�os ich sta� si� jak szum m�yn�w pustych, w kt�rych nie by�o ju� zbo�a wiary; a wi�c m�yny szumi�, a nikt si� z nich nie nakarmi.
A Wy stali�cie si� kamieniem probierczym ksi���t i m�drc�w �wiata tego; bo w pielgrzymstwie Waszym aza nie wi�cej Wam pomagali �ebracy ni� ksi���ta, a w bitwach Waszych v wi�zieniach, i ub�stwie, aza nie wi�cej Was nakarmi� pacierz ni�eli nauka Voltaira i Hegla, kt�re s� jako trucizna, i nauka Guizota i Cousina, kt�rzy s� jako m�yny puste?
I dlatego posz�y w pogard� urz�dy i m�dro��, bo cz�owieka pod�ego nazywaj� w Europie ministerialnym, to jest cz�owiekiem urz�dowym, a cz�owieka g�upiego nazywaj� doktrynerem, to jest m�drkiem.
By�o tak i za czas�w przyj�cia CHRYSTUSA, i� publikan rzymski, to jest urz�dnik, znaczy�, to samo co z�odziej; a prokonsul, to jest rz�dca, znaczy� to samo co ciemi�yciel; a faryeusz, cz�owiek pi�mienny �ydowski, znaczy� to� samo co chytry; a sofista, czyli m�drzec grecki, znaczy� to� samo co oszust. I to znaczenie zosta�o im a� do dnia dzisiejszego.
A od przyj�cia Waszego takie znaczenie b�d� mia�y w Chrze�cija�stwie: s�owo roi i s�owo lord, i slowo par, i s�owo minister, i s�owo profesor.
Ale Wy powo�ani jeste�cie, aby�cie wr�cili do poszanowania w kraju Waszym i w ca�ym Chrze�cija�stwie urz�d i nauk�.
Albowiem starsi mi�dzy Wami nie s� ci, kt�rzy najspokojniej na starsze�stwie zasypiaj� i z urz�du swego bogac� si�. Ale ci, kt�rzy najwi�cej troszcz� si� i najmniej �pi�, a prze�ladowani s� i wy�miewani gorzej ni� Wy, a ziemie wielkie i bogactwa porzucili, a kt�ry z nich wpadnie w moc nieprzyjaciela, tedy m�czony jest sro�ej ni� Wy.
A w innych krajach, kiedy nachodzi nieprzyjaciel i odmienia rz�dy, tedy lud ginu i odzierany jest, a urz�dnicy zawsze urz�duj� i m�drkowie zawsze rozprawiaj�, i wszystkim zar�wno s�u��, i od wszystkich zar�wno p�atni s�.
A z Was, wiecie, i� kt�rzy dobrzy byli senatorowie Wasi i pos�owie Wasi, i dow�dcy Wasi, tych imperator moskiewski nazywa najwinniejszymi; a kt�rych on nazywa najwinniejszymi, ci s� najszanowniejsi, a kt�rych on zam�czy, ci b�d� �wi�ci.
A m�drzy mi�dzy Wami nie s� ci, kt�rzy wzbogacili si� przedaj�c nauk� sw�, i nakupili sobie d�br i dom�w, i zyskali od kr�l�w z�oto i �aski.
Ale ci, kt�rzy opowiadali Wam s�owo Wolno�ci, i cierpieli wi�zienia i bicia; a ci, kt�rzy najwi�cej ucierpieli, szanowni s�, a ci, kt�rzy �mierci� zapiecz�tuj� nauk� sw�, �wi�ci b�d�.
Zaprawd� powiadam Wam, i� ca�a Europa musi nauczy� si� od Was, kogo nazywa� m�drym. Bo teraz urz�dy w Europie ha�b� s�, a nauka Europy g�upstwem jest.
A je�li kto z Was powie: Oto jeste�my pielgrzymowie bez broni, a jak�e mamy odmienia� porz�dek w pa�stwach wielkich i pot�nych?
Tedy kto tak m�wi, niech uwa�y: i� cesarstwo rzymskie by�o wielkie jak �wiat, i Imperator Rzymski by� pot�ny jak wszyscy kr�lowie razem.
A oto CHRYSTUS pos�a� przeciwko niemu dwunastu tylko ludzi prostak�w, ale i� ludzie mieli duch �wi�ty, duch po�wi�cenia si�, wi�c zwojowali Imperatora.
A je�li kto z Was powie: Jeste�my �o�nierze, ludzie nieuczeni, a jak�e mamy przegada� m�drc�w krain, kt�re s� krainy najo�wiece�sze i najucywilizowa�sze?
Tedy kto tak m�wi, niech uwa�y: i� m�drcy ate�scy byli zwani najo�wiece�si i najucywilizowa�si, a pokonani s� s�owem Aposto��w, bo gdy Aposto�owie zacz�li naucza� w imi� BOGA i Wolno�ci, tedy lud opu�ci� m�drc�w, a poszed� za Aposto�ami.
V
Nieraz m�wi� Wam, i� jeste�cie wpo�r�d narod�w ucywilizowanych i macie od nich uczy� si� cywilizacji, ale wiedzcie, �e ci, kt�rzy Wam m�wi� o cywilizacji, sami nie rozumiej� co m�wi�.
Wyraz cywilizacja znaczy� obywatelstwo, od s�owa �aci�skiego civis, obywatel. Obywatelem za� nazywano cz�owieka, kt�ry po�wi�ca� si� za Ojczyzn� sw�, jako Scevola i Kurcjusz, i Decjusz, a po�wi�cenie si� takie nazywano obywatelstwem. By�a to cnota poga�ska, mniej doskona�a ni�eli cnota chrze�cija�ska, kt�ra ka�e po�wi�ca� si� nie tylko za Ojczyzn� sw�, ale za wszystkich ludzi; wszak�e by�a cnot�.
Ale potem, w ba�wochwalczym pomi�szaniu j�zyk�w, nazwano cywilizacj� modne i wykwintne ubiory, smaczn� kuchni�, wygodne karczmy, pi�kne teatra i szerokie drogi.
To� nie tylko chrze�cijanin, ale poganin rzymski, gdyby powsta� z grobu i obaczy� ludzi, kt�rych teraz nazywaj� cywilizowanymi, tedy obruszy�by si� gniewem i zapyta�by, jakim prawem nazywaj� siebie tytu�em, kt�ry pochodzi od s�owa civis, obywatel.
Nie dziwujcie si� wi�c tak bardzo narodom, kt�re w dobrym bycie tyj�, albo gospodarne i rz�dne s�.
Bo je�eli nar�d dobrze maj�cy si� i dobrze jedz�cy i pij�cy ma by� najwi�cej szanowany, tedy szanujcie mi�dzy sob� ludzi, kt�rzy s� najtuczniejsi i najzdrowsi. Ow� i zwierz�ta maj� te przymioty; ale na cz�owieka to nie dosy�.
A je�li narody gospodarne maj� by� najdoskonalsze, tedy mr�wki przewy�szaj� wszystkich gospodarno�ci�; ale na cz�owieka to nie dosy�.
A je�li narody rz�dne maj� by� doskona�e, tedy kto lepiej rz�dzi si� jak pszczo�y; ale na cz�owieka to nie dosyt. Albowiem cywilizacja, prawdziwie godna cz�owieka, musi by� chrze�cija�ska.
Pewny obywatel mia� kilku syn�w i wychowa� ich pobo�nie i cnotliwie w domu, a potem starszych, skoro z dzieci�stwa wyszli, pos�a� do szko�y wielkiej.
Starsi tedy, b�d�c cnotliwi i pilni, uczyli si� dobrze i zyskali poszanowanie u wszystkich, i dobrze im si� wiod�o, i post�pili znacznie w m�dro�ci.
A widz�c, i� im dzieje si� dobrze, wzbili si� w dum� i rzekli: Szanuj� nas ludzie, i s�usznie, bo�my m�drsi od wielu innych, i potrzeba, �eby�my lepiej od innych mieszkali i ubierali si�, i �wiata u�ywali.
Ale i� ojciec nie dosy� dosy�a� pieni�dzy, bo dosy�a� w miar� potrzeb, a nie w miar� zbytku, przestali wi�c zg�asza� si� do ojca, i pok��cili si� z nim, i zacz�li sami stara� si� o pieni�dze, sposobem naprz�d godziwym, potem robi�c d�ugi na rachunek dziedzictwa, i znale�li lichwiarza, kt�ry im hojnie dodawa�, przewiduj�c ruin� ich. Potem, b�d�c niespokojni i smutni, umy�lili pociesza� si� pija�stwem i rozpust� i m�wili do siebie: Ojciec nas ostrzega� o z�ych skutkach pija�stwa i rozpusty, ale mamy teraz sw�j rozum, spr�bujmy, czy si� nie pocieszymy, u�ywaj�c trunku i rozkoszy w miar�, jak przysta�o na ludzi rozumnych.
Ale potem stracili miar� i stali si� pijakami wielkimi i rozpustnikami, a dla dostania pieni�dzy oszustami. Lichwiarz za�, wyrobiwszy na nich wyrok s�dowy i maj�c ju� dziedzictwo ich w r�ku swych, nic im nie dawa�.
Wpadli wi�c w n�dz�, a ojciec dowiedziawszy si� wydziedziczy� ich, i oddani s� lichwiarzowi do wyrobku; a pracuj�c przypominali przestrogi ojca i my�lili w sercu: szkoda, �e�my go nie s�uchali. Ale i� byli pyszni, nie chcieli pisa� z przeproszeniem do ojca, kt�ry p�aka� po nich. I ci, co nie wstydzili si� ca�ego �wiata, wstydzili si� �ajdak�w, kt�rzy w wi�zieniu pracowali z nimi, i obawiali si�, aby �ajdacy nie powiedzieli o nich, i� s�abego serca s� i p�acz�, i ojca przepraszaj�. I tak pomarli.
I widz�c to s�siedzi, rzekli: Oto ci m�odzie�cy byli cnotliwi, p�ki siedzieli w domu, a jak si� wyuczyli w szkole, stali si� tli; nauka tedy musi by� z�� rzecz�, chowajmy wi�c dzieci w g�upstwie.
Ale ojciec m�dry by� i nie zrazi� si� tym, i pos�a� m�odszych syn�w tak�e do szko�y wielkiej, ale kaza� im bra� przyk�ad z braci starszych.
Wi�c m�odsi nie zapominali nigdy nauk ojca, i post�pili r�wnie jak starsi w naukach, a byli zawsze cnotliwi i szanowani, i pokazali s�siadom, i� nauka dobr� jest rzecz�, a ojca zawsze s�ucha� trzeba.
Ot� Ko�ci� chrze�cija�ski by� owym ojcem, a dzie�mi starszymi byli Francuzi i Anglicy, i Niemcy; a pieni�dzem dobry byt i s�awa �wiatowa, a lichwiarz by� diab�em; a m�odszymi bra�mi Polacy i Irlandczycy, i Belgowie, i inne narody wierz�ce.
VI
Na jakich ludziach Ojczyzna Wasza najwi�ksze pok�ada�a nadzieje i dot�d pok�ada?
Nie na ludziach, kt�rzy najpi�kniej ubierali si� i ta�czyli, i najlepsz� mieli kuchni�; bo najwi�ksza cz�� tych ludzi nic mia�a w sobie mi�o�ci Ojczyzny.
Ani na ludziach, kt�rzy dawniej wojny robili i wyuczyli si� najlepiej maszerowa�, i szykowa�, i rozprawia� o wojnie, i ksi��ki wojenne pisa�, bo wi�ksza cz�� tych ludzi nie mia�a wiary w spraw� ojczyst�.
Ale na ludziach, kt�rych nazywali�cie dobrymi Polakami, pe�nych uczucia, tudzie� na poczciwych �o�nierzach, tudzie� na m�odzie�y.
Ot� i �wiat jest jak Ojczyzna, a narody jak ludzie. �wiat pok�ada nadziej� na narodach wierz�cych, pe�nych mi�o�ci i nadziei.
Zaprawd� powiadam Wam: Nie Wy macie uczy� si� cywilizacji od cudzoziemc�w, ale macie uczy� ich prawdziwej cywilizacji chrze�cija�skiej.
Dobrze jest uczy� si� rzemios� i sztuk, i nauk; nie tylko u Europejczyk�w, ale i u Turk�w, i u dzikich mo�na nauczy� s si� wiele rzeczy potrzebnych. Uczcie si� tedy, aby�cie �yli prac� w�asn�, jako Aposto�owie �yli z ciesielstwa i tkactwa, i bednarstwa; ale nie zapominali, i� s� Aposto�ami, nauczycielami rzeczy wi�kszych ni� owe rzemios�a i sztuki, i nauki.
Nie spierajcie si� z cudzoziemcami rozumowaniem i gadaniem, bo wiecie, i� gadatliwi i krzykliwi s� jako ch�opi�ta w szkole, a najm�drszy nauczyciel nie przegada jednego zuchwa�ego i j�zyczliwego ch�opi�cia.
Uczcie wi�c przyk�adem, a na gadanie ich odpowiadajcie przypowie�ciami Ewangelii CHRYSTUSA i przypowie�ciami Ksi�g pielgrzymstwa.
VII
Powiedzia� CHRYSTUS: Kto idzie za mn�, niech opu�ci i ojca swego, i matk� swoj�, i odwa�y dusz� swoj�.
Pielgrzym polski powiada: Kto idzie za Wolno�ci�, niech opu�ci ojczyzn� i odwa�y �ycie swoje.
Bo kto siedzi w Ojczy�nie i cierpi niewol�, aby zachowa� �ycie, ten straci Ojczyzn� i �ycie; a kto opu�ci Ojczyzn�, aby broni� Wolno�� z nara�eniem �ycia swego, ten obroni Ojczyzn� i b�dzie �y� wiecznie.
Za dawnych czas�w, kiedy zbudowano pierwsze miasto na ziemi, zdarzy�o si�, i� wszcz�� si� w mie�cie onym po�ar.
Powstali niekt�rzy ludzie i spojrzeli w okno, a widz�c ogie� bardzo daleko, poszli znowu spa�, i usn�li.
A drudzy, widz�c ogie� bli�ej, stali we drzwiach i m�wili: B�dziemy gasi�, kiedy ogie� do nas przyjdzie.
Ale ogie� wzm�g� si� bardzo i po�ar� domy tych, kt�rzy we drzwiach stali, a tych, kt�rzy spali, po�ar� z domami ich. Byli za� niekt�rzy ludzie poczciwi; ci widz�c ogie� wybiegli z dom�w swych i ratowali bliskie s�siady; ale i� ma�o by�o poczciwych, uratowa� nie mogli.
A gdy miasto zgorza�o, oni poczciwi ludzie z s�siadami odbudowali je, i pomaga� im lud ca�ej okolicy, i stan�o miasto wi�ksze i pi�kniejsze ni� pierwsze.
Ale owych, co nie byli u po�aru, a tylko we drzwiach dom�w swych stali, z miasta wyp�dzono. I pomarli g�odem.
W mie�cie za� ustanowiono takie prawo, i� w czasie po�aru wszyscy z wod�, z drabinami i z hakami do ognia biec musz� albo wyznacz� osobne ludzie, kt�rzy noc� czuwa, a ogie� gasi� b�d�.
I prawo takie i porz�dek odt�d w miastach nasta�o, i ludzie spali spokojnie.
Miastem owym jest Europa, ogniem nieprzyjaciel jej, despotyzm, a ludzie �pi�cy s� Niemcy, a ludzie we drzwiach stoj�cy Francuzi i Anglicy, a ludzie poczciwi Polacy.
VIII
Za dawnych czas�w byli w Anglii gospodarze, maj�cy wielkie stada byd�a i trzody owiec.
Ale wilcy wpadali cz�sto na pole ich i czynili szkod�. Wzi�li wi�c strzelby i psy, odp�dzali i zabijali zwierza, ale zwierz, odp�dzony jedn� stron�, powraca� drug�, a na miejscu jednego zabitego rodzi�o si� dziesi��. A gospodarze na polowaniu ustawicznym zubo�eli, trzymaj�c wiele ps�w i kupuj�c bro�. Stada ich i trzody ich zniszcza�y.
A� drudzy gospodarze, m�drsi, rzekli: P�jd�my dalej za zwierzem, a� do lasu, a wyt�pim go w gnie�dzie jego. Ale wilcy przyszli znowu z drugich las�w, i owi gospodarze zubo�eli, i trzody potracili.
Zubo�awszy poszli do s�siad�w i rzekli: Zbierzmy ca�y lud, polujmy rok ca�y, a� wyg�adzim wilki na ca�ej wyspie: ho Anglia jest wysp�.
Poszli tedy i polowali, a� wyt�pili zwierza co do jednego; potem z�o�yli bro�, rozpu�cili psiarni�, a barany ich pas� si� bez pasterza od owych czas�w a� do dzi� dnia.
IX
Za� w kraju w�oskim by� powiat bardzo �yzny w oliw� i ry�, ale niezdrowy, bo latem przychodzi�o na� powietrze, zwane malaria, kt�re febr� �mierteln� przynosi.
Ludzie owego powiatu jedni kadzili w domach swych �o��c wielkie pieni�dze na kadzid�o, drudzy budowali parkany od zachodu, sk�d m�r przychodzi�, inni uciekali w niezdrow� por�. a� wszyscy wymarli, i sta� si� powiat ten pusty, a po gajach oliwnych i polach ry�owych chodzi�y dzikie �winie.
I przysz�a malaria do drugiego powiatu, i zacz�li znowu ludzie kadzi� si� i ucieka�, a� znalaz� si� cz�owiek m�dry i rzek� im: Z�e powietrze rodzi si� daleko od was, w bagnie, o mil pi��dziesi�t st�d, p�jd�cie wi�c, osuszcie bagno spuszczaj�c wod�; a je�li sami od z�ego powietrza pomrzecie, zostan� dzieci wasze w dziedzictwie waszym, a powiat was b�ogos�awi� b�dzie.
Ale owi ludnie lenili si� i�� daleko i obawiali si� �mierci, wi�c wkr�tce pomarli w �o�ach swych. Z�e powietrze idzie dalej i zaj�o ju� dziesi�� powiat�w.
Bo kto nie wyjdzie z domu, aby z�o znale�� i z oblicza ziemi wyg�adzi�, do tego z�o samo przyjdzie i stanie przed obliczem jego.
X
Pami�tajcie, �e jeste�cie wpo�r�d cudzoziemc�w jako trzoda w�r�d wilk�w i jako ob�z w kraju nieprzyjacielskim, a b�dzie mi�dzy wami zgoda.
Ci, co niezgodni, s� jak barany, kt�re si� od��czaj� od trzody, bo nie czuj� wilka; albo jak �o�nierze, kt�rzy od��czaj� si� od obozu, bo nie widz� nieprzyjaciela; a gdyby czuli i widzieli, byliby w kupie.
A nieprzyjacielem Waszym jest nie tylko tr�jca szata�ska, ale wszyscy, kt�rzy czyni� i m�wi� w imi� tr�jcy tej, a tych liczba jest wielka mi�dzy cudzoziemcami, czcicieli Mocy i R�wnowagi, i Ko�a, i Interesu.
Nie wszyscy jeste�cie r�wnie dobrzy, ale gorszy z Was lepszy jest ni� dobry cudzoziemiec; bo ka�dy z Was ma ducha po�wi�cenia si�.
Ale je�li niekt�rzy z Was r�ni� si� od drugich, tedy dlatego, i� przybrali suknie cudzoziemskie: jedni w�o�yli czerwone czapki francuskie, a drudzy gronostaje angielskie, a drudzy togi i birety niemieckie. A dzieci przebranych cz�sto matka w�asna nie pozna.
Ale skoro ubior� si� wszyscy w czamary polskie, i poznaj� si� wszyscy, i usi�d� na kolanach matki, a ona wszystkich zar�wno u�ci�nie.
Nie wyszukujcie ustawicznie w przesz�o�ci b��d�w i grzech�w. Wiecie, i� ksi�dz na spowiedzi zakazuje ludziom o przesz�ych grzechach my�le�, a tym bardziej z drugimi gada�, bo takie my�li i gadania znowu do grzechu prowadz�.
Nie krzyczcie: Oto na tym cz�owieku taka plama jest, musz� j� pokaza�; oto ten cz�owiek pope�ni� taki a taki wyst�pek. B�d�cie pewni, i� znajd� si� ludzie, kt�rych obowi�zkiem b�dzie te brudy wygrzebywa�; i s�dziowie, do kt�rych nale�e� b�dzie s�d; i kat, kt�ry ukarze.
Je�li idziecie przez miasto, a wszak�e nie czy�cicie bruku, widz�c �miecie; a je�li spotkacie z�odzieja z�owionego, nie spieszycie si� ci�gn�� go na szubienic�. S� inni ludzie, do kt�rych to nale�y.
A na tych ludziach nigdy nie zabraknie; bo gdy zabrak�o niedawno kata w jednym mie�cie francuskim, tedy poda�o si� zaraz trzystu sze��dziesi�ciu sze�ciu kandydat�w.
M�wi�c o przesz�o�ci, je�li powtarzacie: Oto w tej bitwie zrobiono taki b��d, a w owej bitwie taki b��d, a w tym marszu taki b��d dobrze to jest, ale nie my�lcie, �e�cie bardzo rozumni; bo �atwo widzie� niedostatki, a trudno zalety.
Je�li na obrazie jest plama czarna albo w obrazie dziura, tedy lada g�upi postrze�e je; ale zalety obrazu widzi tylko znawca.
Ludzie dobrzy s�dz� zaczynaj�c od dobrej strony.
Gotuj�c si� do przysz�o�ci, potrzeba wraca� si� my�l� w przesz�o��, ale o tyle tylko, o ile cz�owiek gotuj�cy si� do przeskoczenia rowu wraca si� w ty�, aby si� tym lepiej rozp�dzi�.
XI
Jeste�cie mi�dzy cudzoziemcami jako rozbitkowie na brzegu cudzym.
Onego czasu rozbi� si� okr�t; wszak�e cz�� ludzi wyp�yn�a na brzeg cudzy.
Byli za� mi�dzy tymi, co wyp�yn�li, �o�nierze i majtkowie, ludzie morscy, i rzemie�lnicy, i uczeni pisz�cy ksi��ki.
Wszyscy narzekali i chcieli do Ojczyzny wr�ci�; i weszli w rad�.
Lud brzegu onego nie dawa� im okr�tu ani �odzi, a b�d�c chciwy, nie dawa� im drzewa bez pieni�dzy.
Poszli tedy do lasu i zacz�li opatrywa� drzewa i rozprawia, wiele tych drzew potrzeba i jaki okr�t zbudowa�, czy podobny do dawnego, czy nowym kszta�tem, czy fregat�, czy bryg, czy kuter.
Tymczasem ludzie owego brzegu przybiegli na odg�os k��tni i wygnali rozbitk�w z lasu.
Zacz�li wi�c narzeka�; i weszli w rad�.
M�wili jedni, i� przyczyn� rozbicia by� sternik, i chcieli go zabi�, ale by� uton��; drudzy skar�yli majtk�w, ale mieli tylko kilku ludzi morskich, i zabiwszy ich, nie mieliby z kim p�yn��, wi�c ich tylko �ajali i ur�gali si� nad nimi.
Niekt�rzy wywodzili, i� rozbicie przysz�o z wiatrem p�nocnym, inni sk�adali je na wiatr zachodni, inni obwiniali ska�� podwodn�. I sta�a si� mi�dzy nimi k��tnia wielka, trwa�a za� rok ca�y, a nic nie uradzono.
Rzekli wi�c: Rozejd�my si�, a szukajmy sposobu do �ycia. Wi�c cie�le poszli budowa� domy, a mularze murowa�, a uczeni ksi��ki pisa� cudzoziemcom, ka�dy rzemie�lnik wedle rzemios�a swego.
I sta�o si�, �e wszyscy t�sknili do Ojczyzny; a jedni nie umieli budowa� wedle rozkazania budowniczych cudzoziemskich, a drudzy nie umieli pisma onych ludzi.
Narzekali wi�c; i weszli znowu w rad�.
I znalaz� si� mi�dzy nimi cz�owiek prosty, kt�ry dot�d milcza�, bo by� cichy; ten rzek� im:
Pracuj�c i �ywi�c si�, zapominacie, �e musimy powraca� do Ojczyzny; a nie powr�cimy, tylko okr�tem i po morzu. Niech wi�c ka�dy z was buduje i muruje, i pisze ale razem niech ka�dy kupi siekier�, a uczy si� p�ywa�.
Za� ludzie morscy, kt�rzy mi�dzy nami s�, niech wywiedz� si� o morzu i o brzegach tutejszych, i o wiatrach.
A gdy ju� b�dziem gotowi, p�jdziemy do lasu i zbudujem pr�dko okr�t, nim si� obejrz� ludzie brzegu tego. A je�li zechc� nam wstr�t czyni�, tedy maj�c siekiery, obronimy si�.
Rzekli wi�c: Obierzmy sternika.
Jedni chcieli starego, drudzy m�odego; mularze innego, uczeni innego. I trwa�a ta k��tnia p� roku, i nic nie postanowili. Natenczas rzek� im �w cz�owiek prosty: Obierzcie naprz�d cie�l�, kt�ry by wam pr�dko okr�t zbudowa�, a zbudujcie tymczasem kszta�tem dawnym, bo nie mamy czasu nowego pr�bowa�. A gdy wsi�dziemy i wyp�yniemy, zbierzemy ludzi, kt�rzy mi�dzy nami s� ludzie morscy, i ka�emy im obra� spomi�dzy siebie sternika.
Ludzie morscy, r�wnie jak my, nie zechc� uton��; wi�c dobrze wybior�.
A je�liby i wtenczas by�a mi�dzy nami k��tnia, tedy sko�czy si�, bo mocniejsi s�abszych albo powi���, albo w morze wrzuc�; a p�ki jeste�my na tym brzegu, k��tnia nigdy nie sko�czy si�, bo nam nie wolno ani zabija� drugich, ani wi�za�. Zrobili ci tak, jak im radzi�, i wyp�yn�li szcz�liwie.
XII
W radach Waszych i zmowach nie na�ladujcie ba�wochwalc�w.
Bo niekt�rzy z Was zaczynali rady i zmowy, i spiski, do kt�rych trzeba m�dro�ci i zgody, zaczynali przy obiadach i wieczerzach, od jedzenia i od picia.
A kt� kiedy widzia�, aby brzuch pe�ny dawa� m�dro��, i g�owa pijana zgod�; aby z mi�sa i z wina wskrzesi� Ojczyzno; I dlatego zmowy i spiski takie nie udaj� si�, bo jaki pocz�tek, taki koniec.
A lekarze wiedz�, i� dzieci� pocz�te z ojca, kt�ry si� ob�ar� i opi�, g�upie jest i nied�ugo �yje.
Przeto i Wy zaczynajcie rad� i zmow� obyczajem przodk�w, id�c na msz� i do komunii; a co wtenczas uradzicie, m�dre b�dzie.
I nie widziano nigdy, i�by ludzie byli niezgodni dnia tego, kiedy przyst�powali pobo�nie do komunii, i aby dnia tego byli l�kliwi.
Wchodz�c na rad� albo zmow�, upokorzcie si� przed oczyma Waszymi, albowiem bez pokory nie ma zgody.
St�d nie m�wi si� do ludzi: podnie�cie si� do zgody, ale: sk�o�cie si� do zgody.
A kto chce zwi�za� wierzcho�ki drzew, musi je nachyli�: nachylcie wi�c rozumy Wasze, a zwi��� si�.
W uroczysto�ciach Waszych nie na�ladujcie ba�wochwalc�w. Albowiem ba�wochwalcy, mi�dzy kt�rymi �yjecie, obchodz� �wi�ta narodowe, weso�e czy smutne, zawsze jednym sposobem, to jest jedzeniem i piciem; st� jest o�tarzem ich, a brzuch Bogiem ich.
Wy za� obchod�cie �wi�ta Wasze narodowe: �wi�to Powstania i �wi�to Grochowskie, i �wi�to Wawru, obchod�cie obyczajem przodk�w Waszych, id�c z rana do ko�cio�a i poszcz�c dzie� ca�y.
A pieni�dze, oszcz�dzone dnia tego od g�by Waszej, dajcie Starszym na karmienie matki Ojczyzny. A takiego obchodu ani urz�d �aden nie zabroni, ani potrzeba na taki obch�d najmowa� domy wielkie i schodzi� si� gromadnie na rynkach.
Nie na�ladujcie ba�wochwalc�w w ubiorach Waszych.
Bo ba�wochwalcy, mi�dzy kt�rymi �yjecie, urz�d chc� zrobi� szanownym nie przez po�wi�cenie si�, ale przez ubi�r; i czepiaj� na siebie purpur� i gronostaje, i wst�gi, i ordery; i s� jako nierz�dnice, kt�re si� biel� i r�uj�, i stroj�, i im brzydsze, tym pi�kniej ubieraj� si�.
Wy no�cie czamary powsta�skie, i starsi, i m�odsi; bo wszyscy jeste�cie �o�nierzami powstania Ojczyzny. Czamar� za� nazywa si� po polsku str�j, w kt�ry ubierano umieraj�cego.
A wielu z Was umrze w stroju powsta�skim. Wszyscy za� niech b�d� gotowi umrze�.
Kt� nie pozna pod czamar� powsta�sk� M�a, co zwyci�sko �y� pod Wawrem; i M�a, co zwyci�y� pod Stoczkiem; i M�a, co wyprowadzi� wojsko z Litwy; i M�a, kt�ry prowadzi� pu�k Wo�y�ski; i M�a, kt�ry powiedzia� w dniach powstania: M�odzie�cy, r�bcie, co�cie zamy�lili, id�cie, a walczcie; i M�odzie�c�w, kt�rzy pierwsi wygnali tyrana; i M�a, kt�ry wyrzek� pierwszy: Precz z Miko�ajem! Wiadome s� na �wiecie imiona ich.
A kt� wie, jak si� nazywa kr�l neapolita�ski, i sardy�ski, chocia� purpur� nosz�? Kto zna imiona syn�w kr�lewskich w innych krajach; i imiona marsza�k�w i wodz�w, nosz�cych bu�awy i wst�gi? Nikt o nich nie wie.
A o innych wiedz� tylko dlatego, i� znaczni s� wielk� z�o�ci� i g�upstwem; jako w miasteczku wiedz� imi� s�awnego rozb�jnika i s�awnego z�odzieja, i s�awnego kuglarza, i wariata, kt�ry w��czy si� po ulicach i lud �mieszy.
A taka s�awa jest cara Miko�aja i carzyka Don Migela, i carzyka Modeny, i wielu kr�l�w i ministr�w, kt�rych znacie. No�cie wi�c czamary powsta�skie.
Kto za� ma potrzeb� wzi�� str�j inny, dro�szy, i staje mu na to, niech tak post�pi: je�li suknia kosztuje talar�w dziesi��, niech kupiwszy sukni� z�o�y drugie talar�w dziesi�� na odziewanie Ojczyzny. To� sarno zrobicie i ze straw�, i z mieszkaniem, kt�re ma by� �o�nierskie; a co jest dro�sze nad �o�nierskie, od tego podatek dobrowolny z��cie.
A wszak�e nie patrzcie drugich, jak jadaj� i ubieraj� si�, i mieszkaj�, tylko patrzcie samych siebie; albowiem napisana jest ta rada nie dlatego, aby�cie pod�ug niej s�dzili drugich, ale samych siebie.
Bo dla drugich b�d�cie �agodni, a dla siebie surowi. A pod�ug tego, jak drugich s�dzicie, sami b�dziecie s�dzeni.
Uwa�cie jeszcze t� tajemnic�:
I� kto bardzo surowie pot�pi bli�niego za b��d jaki, albo za l�kliwo��, albo za opiesza�o��, albo za niesta�o��, tedy sam pewnie w ten b��d wpadnie i s�dzony b�dzie od drugich.
Jest to tajemnica, kt�r� pewien pobo�ny Polak odkry�, Wam obwieszcza.
Na tch�rza najsro�ej nastaj� tch�rze, na z�odzieja z�odzieje. a z wariata najg�o�niej �miej� si� drudzy wariaci.
A cz�owiek rozumny i odwa�ny w mowach pob�a�aj�cy jest; wszak�e je�li Zwierzchnikiem jest i S�dzi�, i lud mu da miecz w r�ce, wtenczas surowy jest, i s�dzi i karze pod�ug sumienia; albowiem przez usta jego wyrokuje lud ca�y, a mieczem jego zabija r�ka ludu.
A cz�owiek pr�ny surowy jest w mowach, p�ki fest prostym cz�owiekiem; a gdy zostanie Starszym ludu i S�dzi�, natenczas wydaje si� nikczemno�� jego, bo l�kliwy jest i pob�a�aj�cy, a nie s�dzi wedle serca ludu, ale wedle przyja�ni swych i nienawi�ci swych.
Je�li o kim powiesz nies�usznie: zdrajc� jest, albo powiesz nies�usznie: szpiegiem jest, tedy b�d� pewien, i� o tobie to� samo m�wi� inni, w tej�e samej chwili.
Nie rozr�niajcie si� mi�dzy sob� m�wi�c: Ja jestem ze starej s�u�by, a ty jeste� z nowej s�u�by; ja by�em pod Grochowem i Ostro��k�, a ty pod Ostro��k� tylko; ja by�em �o�nierzem, a ty powsta�cem; ja Litwin, a ty Mazur.
Kt�rzy tak m�wi�, niech przeczytaj� ewangeli� o robotnikach, kt�rzy wyszli do winnicy, jedni wezwani rano, drudzy w po�udnie, a inni wieczorem, a wszyscy r�wn� wzi�li zap�at�. A ci, co wcze�niej przyszli, zazdro�cili p�niejszym; Pan za� rzek�: Zazdro�nicy, a c� wam do tego, byle�cie sami wzi�li t� zap�at�?
Znajdziecie wiele dzieci �o�nierskich u cudzoziemc�w, a dzieci powsta�c�w s� tylko u Was.
Litwin i Mazur bracia s�; czy� k��c� si� bracia o to, i� jednemu na imi� W�adys�aw, drugiemu Witowt? Nazwisko ich jedne jest: nazwisko Polak�w.
XIII
Nie spierajcie si� o zas�ugi Wasze i o pierwsze�stwo, i o znaki.
Do pewnego miasta szturmowali �o�nierze m�ni, i postawiono na murze drabin�, a wojsko krzykn�o: Kto pierwszy postawi nogi na murze, b�dzie mia� znak wielki wojskowy.
Przybieg�a pierwsza rota, a i� ka�dy chcia� pierwszy wst�pi� na szczeble, zacz�li si� odpycha� i obalili drabin�. i pobici s� z mur�w.
Postawiono wi�c drug� drabin�, i nadbieg�a druga rota, a kt�ry najpierwej wskoczy� na szczeble, puszczono go, a drudzy post�powali za nim.
Ale pierwszy �o�nierz w p� drabiny straci� si�� i zatrzyma� si�, drugim zawalaj�c drog�. A wi�c nast�puj�cy �o�nierz targa� si� z nim i oderwa� go, i w d� rzuci�, i innych zepchn��; zrobi�o si� zamieszanie wielkie, i wszyscy pobici s�.
A� postawiono trzeci� drabin�, i wbieg�a trzecia rota; pierwszy �o�nierz dosta� ran� i i�� dalej nie chcia�. Ale nast�puj�cy po nim by� m�� silny i ogromny, wi�c nic nie m�wi�c porwa� go i ni�s� przed sob�, i zastawia� si� nim jak tarcz�, i postawi� go na murze; za czym wbiegli inni porz�dkiem i miasto zdobyli.
A wojsko potem wesz�o w rad� i chcia�o da� znak wielki owemu �o�nierzowi silnemu. On za� tak im m�wi�:
Bracia �o�nierze, okrzykn�li�cie, i� kto pierwszy na murze nogi postawi, znak we�mie, a oto jest �o�nierz ranny, kt�ry stan�� przede mn�; on tedy znak we�mie. Przez niego B�G miasto zdoby�.
Nie wa�cie go lekce, m�wi�c, i� tylko pr�dko�ci n�g winien pierwsze miejsce, bo i pr�dko�� jest przymiot w �o�nierzu, jako s