12004

Szczegóły
Tytuł 12004
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

12004 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 12004 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 12004 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

12004 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Althenor ZEMST -Bagna, nie cierpi� bagien, dlaczego da�em si� tu przyci�gn��? - wydziera� si� Soviet -Pewnie dlatego, bo nie mia�e� ochoty umiera� - odpowiedzia� mu spokojnie Althenor aep Koko -I dlatego, bo nie chcieli�my p�aci� za szkody wyrz�dzone przez Dennisa - doda� Gerald, spog��daj�c na krasnoluda -No co, m�wi�em mu, �eby si� nie rozpycha� - odpar� krasnolud -Ale czy to by� pow�d, �eby zacz�� �cina� g�owy wszystkim jak leci? Ma�o i mi nie �ci��e� - doda� Althenor -To co mi si� pcha�e� pod top�r - odpowiedzia� Dennis, g�aszcz�c pieszczotliwie sw�j top�r ca�y we krwi -A tak w og�le, to kto wpad� na pomys� �eby ukrywa� si� w starej wie�y? - przeszed� do kontrataku krasnolud -A sk�d mia�em wiedzie�, �e mieszka tam zwariowany czarodziej z hord� stra�nik�w - odpar� Althenor -Zamknijcie si� do diab�a, �eb mnie boli - wrzasn�a Ettariel aep Lara nowy nabytek dru�yny -Niech to szlag, nie mog� si� do niej przyzwyczai� - wrzasn�� Soviet -Kto wpad� na pomys� �eby si� do nas przy��czy�a? - zapyta� si� spokojnie Soviet, ale odpowiedzia�a mu cisza -KTO DO CHOLERY WPAD� NA TO, �EBY TO WALNI�TA ELFKA SI� DO NAS PRZY��CZY�A? - nie wytrzyma� Soviet i ju� si�ga� po sw�j miecz "Kr�gos�up Andrzeja" -Jako� si� tak sama przypl�ta�a i przyczepi�a, i w drodze g�osowania doszli�my do wniosku, �e mo�e si� przyda� - odpowiedzia� mu �ciszony g�osem Althenor -A DLACZEGO TEGO NIE PAMI�TAM !? -Dlatego, �e by�e� pijany -Spadajmy zanim przyjd� tu wie�niacy zwabieni wrzaskami Sovieta - odpowiedzia� Ettariel, kt�ra pewnie dostanie przydomek "ta kt�r� ci�gle boli g�owa" -OK. -OK. -OK. Ruszyli dalej przez bagna z nadziej�, �e nikt za szybko nie zauwa�y ubytku wie�y i nie zaczn� ich �ciga� za szybko. Bagna �mierdzia�y jak tygodniowe skarpetki i w dodatku nikt, nawet wied�min nie wiedzia� co w nich siedzi. S�o�ce chyli�o si� ku zachodowi, a oni ca�y czas tkwili na bagnach. Postanowili nie zatrzymywa� si�, wi�c po 3 godz. marszu uda�o si� im wydosta� z mokrade�. -Czas si� zatrzyma� - powiedzia� Gerald -Kto ma jako pierwszy warte? - zapyta� Althenor, �wiadom tego, �e po�a�uje tych s��w -A jak my�lisz ? - odpowiedzieli mu ch�rem Gerald i Soviet -Wiedzia�em po prostu - tu s�owa przerwa�o mu pot�ne chrapanie Dennisa -A mo�e dzi� zrobimy inaczej? - i da� znak, �e my�li o Dennisie, reszta odpowiedzia�a mu kiwnieniem g�owy. -Dennis top�r ci kradn�!! - wrzasn�a Ettariel -M�j top�r !!!!!! -HAHAHAHAHA - wszyscy opr�cz Dennisa �miali si� -Dennis ty masz teraz warte -A �eby was pokr�ci�o! *** Pieprzona warta, nie ma nikogo kogo mo�na zabi�, my�la� sobie Dennis staraj�c si� nie zasn��. Noc by�a spokojna, bezchmurna i by�y doskonale widoczne gwiazdy ,ale jaki� dziwny zapach dochodz�cy niewiadomo sk�d psu� nastr�j. Dennis pocz�tkowo, czyli pierwsze 2 godziny warty ignorowa� go rysuj�c sobie na piasku. Po tych dw�ch godzinach zapach sta� si� intensywniejszy, teraz mo�na by�o wyczu� dominuj�ce zapachy, a by�a to r�a ,wanilia i jeszcze jeden kt�rego Dennis nie zna�. Postanowi� to zignorowa� i zacz�� rzuca� w drzewa kamieniami, pomy�la� sobie, �e gdyby zobaczy� go kt�ry� z elf�w to dosta�by po �bie. Zapach znowu sta� si� jeszcze bardziej intensywny, tak, �e wyczu� co� co go zaniepokoi�o, a konkretnie od�r zgnilizny. Tym razem nie zignorowa� tego zapachu tylko ruszy� w stron� z kt�rej dochodzi�. Zapach dochodzi� nie z bagien jak na pocz�tku my�la� tylko z lasu nieopodal, jakie� 200 m od ich obozowiska. Po drodze wyci�gn�� sw�j ukochany top�r "Zab�jc� skurwysyn�w" pog�aska� go po ostrzu i ruszy� pewnym krokiem w stron� lasu. Przed samym lasem za�o�y� tarcze i ruszy� dalej za zapachem. Po drodze do �r�d�a zapachu, zastanowi� si� jakim cudem ten zapach dociera� do ich obozowiska, skoro by� 200 m. od nich. Nagle od�r sta� si� potworny �e a� musia� zatka� nos. Pewnie doszed�em do �r�d�a, pomy�la� sobie. To co zobaczy� wstrz�sn�o go.By� to r�w poro�ni�ty kwiatami, a w rowie cia�o tak potwornie zmasakrowane, �e ma�o mu si� nie cofne�o mimo, �e widzia� wiele, ale to by�o potworne, dzieci obdarte ze sk�ry, r�ce ,nogi i inne cz�ci cia�a walaj�ce si� po rowie. Najbardziej wstrz�saj�ce by�o dla niego widok dzieci bez g�owy obdarte ze sk�ry. Odm�wi� kr�tk� modlitw� za ich dusze i pu�ci� si� sprintem w stron� obozowiska. Gdy wybieg� z lasu zacz�� krzycze� �eby obudzi� towarzyszy. -Dennis co si� do cholery dzieje? - krzykn�� Soviet -Co to za od�r ? - zapyta�a Ettariel Dennis z trudem �api�c oddech odpowiedzia� -Tam jaki� ch�do�ony wariat urz�dzi� masakr� cholern� masakr� kobiety i dzieci obdarte ze sk�ry Zapad�a cisza kt�r� przerwa� kr�tkim i rzeczowym komentarzem Soviet - O kurwa *** Byli ju� w drodze do lasu w pe�nym uzbrojeniu. Soviet w kolczudze i he�mie z Kr�gos�upem Andrzeja w r�ce. Gerald w typowej dla wied�mina kurtce �wiekowanej i mieczem na plecach. Althenor w ubraniu mamrocz�c co�. Ettariel mia�a na sobie pszeszywnice i �uk na plecach. Dennis ca�y czas dzier�y� sw�j top�r w jednej r�ce a w drugiej tarcze a na sobie mia� kolczug�. S�o�ce powoli pojawia�o si� na horyzoncie,wia� lekki wietrzyk. Althenor spojrza� na Ettariel pszeszywnica podkre�la�a jej kszta�ty dodaj�c powabu. Wkroczyli do lasu od�r zgnilizny sta� si� nie do zniesienia zas�onili sobie nosy chustkami podanymi przez Althenora. Brn�li przez las za zapachem i po �ladach jakie zostawi� Dennis biegn�c po nich. Dotarli do rowu chusteczki wydawa�y si� ju� nie pomaga�. -Etta mam pytanie czy jeste� gotowa na to co tam zobaczysz? - zapyta� Dennis powa�nie -A co kurwa my�lisz �e jestem jaka� dziewczynka ? - odpar�a mu pewnie Ettariel -No to idziemy - doda� Soviet i ruszy� pewnym krokiem do rowu -To chodzimy - powiedzia� Gerald i poszed� za nim -Jak wszyscy to wszyscy ,idziemy To co zobaczyli spowodowa�o �e Sovietowi prawie si� cofn�o a Ettariel zwymiotowa�a, tylko Gerald ,Althenor i Dennis stali nie wzruszeni. -Co to mog�o zrobi� Gerald - zapyta� Althenor -Nie mam poj�cia Alt nie mam poj�cia - odpar� mu na to Gerald -Ale chyba cz�owiek jaki� wariat tak mi si� wydaje �adne potw�r nie zostawia takich smakowitych k�sk�w - doda� u�miechaj�c si� paskudnie -Gerald sko�cz z tym twoim sarkazmem denerwuje mnie on! - wrzasn�a Ettariel ocieraj�c sobie usta -Ciekawe do tej rzezi musia� doj�� niedawno - powiedzia� spokojnie Althenor -I co z tego Alt ? - zaciekawi� si� Dennis -Chyba tylko to �e ten kto jej dokona� mo�e tu by� i nas obserwowa� -Co? -Niech tylko skurwysyn ch�dorzony wpadanie mi w r�ce to zobaczycie co mu zrobi� - wrzasn�� Soviet i zacz�� si� rozgl�da� za czym co mo�na ukatrupi� Amulet Gerald poruszy� si� -Nie musisz mnie szuka� - powiedzia� jaki� g�os -Kto to powiedzia� ? - odpar� Gerald -Ja brzmia�aby z�o�liwa odpowiedzi ale naprawd� to nie wasz interes -Naprawd� chyba nasz bo mamy potworn� ochot� ci� ukatrupi� za to co tu zrobi�e� -Nie jeste�cie pierwszymi ani pewnie ostatnimi kt�ry maj� na to ochot� Amulet Geralda zacz�� wirowa� prawie jak �ywy. Z tymi s�owami z lasu wy�oni�a si� posta� jakiego� stwora. Stw�r by� wysoki na 3 metry szeroki na p�torej. Stan�� po drugiej stronie rowu tak �e s�o�ce mia� ze plecami i nie mo�na by� powiedzie� o nim nic wi�cej. Ettariel �ci�ge�a z plec�w �uk przygotowana do strza�u. Soviet chwyci� mocniej "Kr�gos�up Andrzeja". Gerald sprawdzi� czy miecz ma w dobrej pozycji. Althenor by� ju� got�w do starcia kt�re by�o nieuchronne. -Poznajcie mojego s�ug� i zapami�tajcie jak wygl�da poniewa� b�dzie to ostatnia rzecz jak� zobaczycie. Stw�r ruszy� w ich stron� Ettariel zacz�a wypuszcza� strza�� za strza��. Stw�r nawet nie zwolni� kroku ca�y czas brn� w ich stron�. Amulet Geralda poruszy� si� a z r�k Althenora wystrzeli� czerwony grot lec�cy w stron� potwora i godz�cy go w ty��w. Stw�r ca�y czas szed� w ich stron� ale z miejsca gdzie trafi� grot zacz�a p�yn�� czarna ropa. Ettariel wypu�ci�a trzy strza�y prosto w to miejsce wszystkie trzy trafi�y stw�r zarycza� ale ca�y czas szed�. Sytuacja powtarza�a si� ale bez wi�kszych rezultat�w. Stw�r zacz�� wychodzi� z rowu Soviet z Geraldem wyszli mu na spotkanie i zacz�a si� prawdziwa walka. Pierwszy potwora dopada� Gerald i od razu musia� unika� ciosu szponiastej �apy wymierzonej w niego wykona� unik kucaj�c i odtaczaj�c si� na bok. Soviet chwil� p�niej dopad� stwora i uderzaj�c zza g�owy odr�ba� potworowi ramie ale ten nie przejmuj�c si� dalej atakowa� Geralda. Kolejny cios stwora by� skierowany na Sovieta kt�ry spr�bowa� go sparowa� ale nie wysz�o mu to za dobrze bo cios stwora by� tak pot�ny �e Soviet si� przewr�ci�. Stw�r ju� chcia� zada� kolejny pot�ny cios gdy uderzy� w niego piorun kulisty kt�ry powali� go. Ale stw�r wsta� zanim ktokolwiek zdo�a� do niego doskoczy� i dobi�. Gerald wykorzysta� chwil� nieuwagi stwora i uderzy� w niego z piruetu odcinaj�c kolejne ramie. Stw�r ca�y czas sta� ale nied�ugo bo Soviet uderzy� w niego ze swojego miecza po raz drugi tym razem celuj�c w g�ow� cios by� celny i g�owa potwora rozpad�a si� na p�. -Co to by�o ? - zapyta� Soviet przygl�daj�c si� resztk� stwora -Troch� przypomina ghula ale jest znacznie wi�kszy - powiedzia� wied�min -Wytrzyma�y jak diabli przywali�em w niego z pioruna kulistego z ca�� moc� a on to prze�y� - doda� Althenor -Ej a gdzie jest Dennis on nigdy nie ucieka� z pola walki? - zapyta�a Ettariel wyci�gaj�c strza�y z stwora -Ja mam waszego towarzysza - odpowiedzia� g�os -Mam do�� tego go�cia - powiedzia� Gerald zgrzytaj�c z�bami -Je�li chcecie go zobaczy� �ywego to przyjcie do mojej wie�y ,id�icie czerwon� �cie�k� *** Czerwona �cie�ka ciekawe my�la� sobie Althenor z typow� dla czarodziei dociekliwo�ci�. Nikt nie m�wi� nic szli �cie�k� pogr��eni w my�lach. Czas wl�k� si� niemi�osiernie. Las umilk� ju� jakie� p� godziny temu jedynym odg�osem by�y tylko odg�osy ich krok�w. W ko�cu po dw�ch godzinach wydaj�cych si� wieczno�ci� doszli do wie�y. Stra�nicy byli nietypowi delikatnie m�wi�c byli szkieletami w zbrojach i broni� w ko�cianych r�kach. Dru�yna ruszy�a w ich stron�. Stra�nicy bez m�wienia s�owa wpu�cili ich do �rodka. My�leli �e nic ich nie zaskoczy ale si� mylili. Wn�trze wygl�da�o jak pa�ac kr�lewski na �cianach by�o pe�no obraz pi�knych obraz�w natychmiast po wej�ciu podesz�a do nich s�u�ba prosz�c o zostawienie baga�u. Podali im plecaki ale bro� ca�y czas mieli przy sobie. Gdy s�u�ba odesz�a -To iluzja nic innego jak iluzja - szepn�� Althenor do Geralda -Jakim cudem przecie� mog� tego dotkn�� -Iluzja 3-go stopnia ktokolwiek to jest mam pot�n� moc musimy uwa�a� -Prosz� za mn� - powiedzia�a jedna ze s�u��cych -To chodzimy - powiedzia� Soviet przestaj�c si� na chwil� gapi� na obraz i ruszy� za s�u��c� Reszta bez s�owa ruszy�a za nimi. Weszli po schodach na g�r� mieli przed sob� korytarz z ogromn� ilo�ci� drzwi. -Kt�r�dy teraz ? - zapyta�a Ettariel s�u��c� Ale s�u��ca rozp�yn�a si� a korytarz pe�en obraz�w i popiersi zmieni� si� w loch pe�en szkielet�w i innego �cierwa. Znajdowali si� w jednej z cel razem z Dennisem. -Dennis co si� do cholery sta�o ? - zapyta�a Ettariel przyciskaj�c go do siebie -Mo�e najpierw mnie pu�cisz ? -Dobrze ju� ci� puszczam ale opowiadaj -Wiem tylko to �e kiedy ujrzeli�my to co� id�ce w nasz� stron� kto� zaszed� mnie od ty�u i przypierdoli� z czego� �e a� gwiazdy zobaczy�em -Dobra teraz trzeba si� st�d wydosta� - wtr�ci� si� Gerald -I skurwysyni mi zabrali top�r m�j kochany top�r!! - wrzeszcza� Dennis -Kto� ma jak�� sugestie co do tego jak si� st�d wydosta�? - powiedzia� spokojnie Althenor -Nie wiem co to jest sugestia ale po prostu wywal� ten krat� z buta - i Soviet m�wi�c to zacz�� kopa� drzwi celi. Po pierwszym kopniaku po�a�owa� tego poniewa� w momencie dotkni�cia jego buta kraty odlecia� na drugi koniec celi. Soviet zakln� paskudnie. -Nie wydostaniecie si� tak �atwo - us�yszeli ten sam g�os co zwykle -To ten ch�do�ony skurwiel kt�ry mi buchn� top�r!!! - zacz�� wydziera� si� Dennis -Zgnijecie w tym lochu -Zobaczymy ,zobaczymy - mrukn�� Althenor -A teraz �egnajcie Zapad�a cisza. Dopiero po d�u�szej chwili odezwa� si� Althenor -Tutaj nic nie jest prawdziwe ten loch to iluzja, ale to jest iluzja prawie doskona�a chyba b�d� umia� j� prze�ama� ale potrzebuje czasu. -A konkretnie ile tego czasu jest ci potrzebne ? - zapyta�a Ettariel -2 godziny powinny wystarczy� ale nie mo�e mi przez ten czas nikt przeszkadza� -Dobra to zaczynaj Althenor usiad� na pod�odze i zacz�� co� mamrota�. Reszta usiad�a kawa�ek od niego. Nic nie m�wili siedzieli tylko. Cisza zdawa�a si� ich otula� i dawa� z�udzenie bezpiecze�stwa. Minuty mija�y powoli. Nagle krata zacz�a si� rozmazywa� i traci� kszta�t. Wstali chwycili swoj� bro�. Althenor podni�s� si� powoli jakby z trudem. Uda�o si� pomy�la� i razem z towarzyszami ruszy� w stron� schod�w. *** Schody by�y dziwne jakby ich obserwowa�y szepta�y co� ,ale oni nie przejmowali si� tym, przecie� to by�a pewnie iluzja my�leli wszyscy za wyj�tkiem Althenora. Chcia�by �eby tak by�o w tych schodach zosta�y umieszczone dusze tych kt�rzy zgin�li. Rozumia� co m�wi� cho� nie chcia� tego rozumie� s�ysza� j�ki ,b�agania i jeszcze co� ale tego nie rozumia�. Weszli na schody milczeli powoli wydobywaj�c bro� wiedz�c ,�e na szczycie tych schod�w albo nawet na nich czeka ich walka. Kroczyli milcz�c schody wydawa�y si� nie mie� ko�ca. Min�a godzina a potem druga ale nie by�o wida� ko�ca nikt si� przez ten czas nie odezwa� jedyny odg�os jaki im towarzyszy� by� miarowy stukot but�w o schody. W ko�cu dostrzegli koniec schod�w przy�pieszyli mimowolnie kroku. Pok�j by� wype�niony szkieletami na najr�niejszych przyrz�dach na ko�cu pokoju przy oknie sta� cz�owiek w lu�nej szacie z kapturem naci�gni�tym na g�ow�. Dennis dostrzeg� sw�j top�r tu� przy schodach oparty o �cian�. Doskoczy� do niego wzi�� w r�k� i przycisn�� go sobie do piersi i nagle krzykn�� z b�lu upad� na pod�og� i zacz�� si� zwija�. Po chwili wok� niego zacz�a rosn�� ka�u�a krwi. Wszyscy chcieli rzuci� mu si� pom�c ale co� ich blokowa�o nie pozwala�o si� ruszy� nawet nie mogli m�wi� musieli patrze� jak Dennis zwija si� charczy pluje krwi� i nagle przesta� si� rusza�. Zapad�a g�ucha cisza ,cisza tak potworna, wiedzieli, �e nie pomog� ju� Dennisowi. Nagle odezwa� si� nieznajomy, jego g�os by� zimny jakby do niczego nie dosz�o -Witaj Althenor dawno si� nie widzieli�my prawda ? A tak zapomnia�em - i wykona� niedba�y ruch r�ka poczuli �e znowu mog� si� rusza� -Alt ty go znasz? -Nie wiem nie pokaza� mi jeszcze swojej twarzy ani si� nie przedstawi� -Nie mog� pokaza� ci mojej twarzy poniewa� straci�em j� przez ciebie -Reegen to ty ? -Tak to ja -Przecierz ci� zabi�em -Prawie ale ja nie pope�ni� tego b��du co ty - i z palca wystrzeli� mu czerwony piorun skierowany w Althenora ale ten m�g� si� znowu rusza� i uda�o mu si� unikn�� ataku i sam rzuci� piorun na przeciwnika. Niestety przeciwnik nie by� nowicjuszem i unikn�� ataku. Ciskali w siebie czarami ale unikali swoich atak�w. Walka toczy�a si� dalej a� w ko�cu jeden z piorun�w trafi� Althenora odrzucaj�c go pod �cian�. Uderzenie by�o tak silne �e a� przez chwil� nic nie widzia�. Reegen wykorzysta� t� chwil� i doskoczy� do przeciwnika ju� wyci�ga� sztylet gdy nagle potworny krzyk przeszed� komnat� i nagle zacz�y pojawia� si� zjawy dzieci ,kobiet i m�szczyzn wszystkie rzuci� si� na Reegena i zacz�y go otacza� -My�la�e� �e nie domy�le si� to dusze tych os�b dawa�y ci moc? - powiedzia� Althenor -Nie nie mog� przegra� to nie mo�liwe -Przegra�e� i tym razem nie powt�rze tego b��du co poprzednio i rzuci� pot�ny czar kt�ry stopi� pod�od� na swojej drodze i trafi� przeciwnika i stopi� go. Czar nie pozwalaj�cy si� rusza� reszcie prys�. Soviet wzi�� cia�o Dennisa i wyszli KONIEC Althenor

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!