11944
Szczegóły |
Tytuł |
11944 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
11944 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11944 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
11944 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jerzy Maksymiuk
Maksymiuk na maksa
Wys�ucha�a i opracowa�a Ewa Piasecka
Czy jest co� takiego jak zapisany gdzie� wcze�niej los? Kto wie? Mia�em by�
pianist�, zosta�em dyrygentem.
Czy znalaz�em w�asn� drog�, czy ona znalaz�a mnie? Lubi� poszukiwa�
odpowiedzi na takie pytania.
Wst�p
Drodzy Pa�stwo,
B�dzie mi mi�o, gdy we�miecie t� ksi��k� do r�ki, �eby jednak unikn�� nieporozumie�, od
razu zaznacz�, �e nie chcia�em, �eby ta ksi��ka przypomina�a encyklopedi� czy inne powa�ne
dzie�o. Zgadzam si� z Ew� Piaseck�, kt�ra przyczyni�a si� do jej powstania, �e fakty pozornie
b�ahe i my�li �nieuczesane� m�wi� cz�sto wi�cej o cz�owieku ni� te wydawa�oby si� najg��bsze
i najistotniejsze. Zatrzymam si� wi�c nad problemami niekoniecznie wielkiej wagi, podziel�
refleksjami na tematy, kt�re mi si� nasun�y w czasie rozmowy.
Chcia�bym bardzo, aby t� ksi��k� przeczytali i ci, kt�rzy nie bywaj� w filharmoniach,
a kt�rzy tak cz�sto okazuj� mi sympati�, �eby Pa�stwa nie odstrasza�, stara�em si� jak najmniej
szafowa� bemolami czy innymi muzycznymi terminami.
O sobie postanowi�em opowiada� w spos�b, jaki wyznaczaj� moje my�li.
Po namowie zdecydowa�em te�, by pozosta�y dygresje nie wszystkie, ale wi�kszo��. Robi� je
stale, czasem naprawd� trudno doczeka� si� odpowiedzi na zadane mi pytanie. Mam tego
�wiadomo��, ale przecie� ju� si� tego nie oducz�. Zreszt� mo�na dzi�ki nim dowiedzie� si�
o wielu innych sprawach i zdoby� informacje o osobie, kt�ra je robi. O mnie, gdy po raz setny
odchodz� od tematu, m�wi� czasem, �e nie�atwo nad Maksymiukiem zapanowa�. To prawda.
I odnosi si� to nie tylko do dygresji.
Tak jest zwykle z Baranami. Nie wierzy�em kiedy�, �e uk�ad planet towarzysz�cy naszym
narodzinom ma na nas wp�yw. Z czasem nabra�em jednak przekonania, �e to prawda. Je�li
trafiam na Barana, nie udaje nam si� porozumie� bez konfliktu. To przypadek? Chyba nie.
M�wi�: ��adna pogoda�, on �e jest zimno. Jako� mi�dzy Baranami si� nie klei.
Czy jest co� takiego jak zapisany gdzie� wcze�niej los? Kto wie? Mia�em by� pianist�,
zosta�em dyrygentem. Czy znalaz�em w�asn� drog�, czy ona znalaz�a mnie? Lubi� poszukiwa�
odpowiedzi na takie pytania. Mam nadziej�, �e niekt�re Pa�stwa zaciekawi�.
Friedrich Nietzsche powiedzia�: �Bez muzyki �ycie by�oby pomy�k��.
Muzyka to co� najwspanialszego. Ja chcia�bym podzieli� si� tak� my�l�:
Kultur� tworz� jednostki nie masy.
Pisarstwem nie s� reklamowe slogany, malarstwem nie s� bazgra�y na murach, a architektur�
nie s� obrzydliwe domy.
Sztuka to dzie�a mistrz�w, wdzieraj�ce si� w nasze uszy rapy, chrapy, wygwizdowo.
Muzyka to genialna sztuka tworzona przez geniuszy.
Bez niej nie ma narod�w, rozumnych i czuj�cych pokole�.
Z Ja�kiem w �wiat
Mo�e przez to, co prze�y�em jako dziecko, nerwy nie s� moj� mocn� stron�? �atwo wpadam
w stany przygn�bienia, od lat mam k�opoty ze snem, a je�li zostan� uwi�ziony mi�dzy pi�trami
w windzie, ci�nienie skacze mi do dwustu sze��dziesi�ciu.
Boj� si� te� lotu samolotem, zw�aszcza nad oceanem. Latam, bo wyt�umaczy�em sobie, �e to
konieczne inaczej koniec z zawodem dyrygenta. Jako� wytrzymuj� lot na odleg�o�� tak� jak do
Tel Awiwu, ale nie dalej, bo to dla mnie tragedia. Bardzo podoba mi si� Nowa Zelandia z jej
przepi�knym zapachem, ale ju� powiedzia�em sobie: do�� m�ki. Chyba tam nie pojad�, chocia�
zapraszaj�.
Urodzi�em si� w Grodnie na ulicy Orlej 6. Nigdy potem tam nie by�em, ale pami�tam, jak to
miejsce opuszczali�my w po�piechu. Pami�tam zapach ognia, dopalaj�cej si� trawy i krzak�w.
Zapach trup�w. Widz� do po�owy zasypanych ziemi� ludzi.
Z wyci�gni�tymi r�kami. Rosjan, Niemc�w, Polak�w. Z karabinami, w he�mach. D�ugo mi
si� to �ni�o.
To by� 1941 rok. Chyba koniec wakacji. Ojciec dowiedzia� si� z dziennika radiowego, �e
zamykaj� granice. Natychmiast zdecydowa�, �e opuszczamy Grodno, bo p�niej ju� nie
dostaniemy si� do Polski. Co mo�na zabra� ze sob�, wiedz�c, �e b�dzie si� bardzo d�ugo sz�o
pieszo? Matka wzi�a jak�� torb�. Ja sze�ciolatek nios�em ma�e skrzypce. Ojciec du�e. I jeszcze
siedem flaszek w�dki. Gdy dochodzili�my do drut�w kolczastych, podnosi� druty wy�ej i m�wi�
do nas: �Id�cie!�. Dawa� �o�nierzom w�dk�, za co nas przepuszczali.
S�dz�, �e ta straszna droga z Grodna do Sok�ki, pierwszej polskiej miejscowo�ci, droga,
w kt�rej przechodzi�em przez pustyni� szkielet�w spalonych �o�nierzy, nie pozosta�a bez wp�ywu
na m�j system nerwowy.
I strzelanina przez Niemen. Pi�kny Niemen, cudownie czysty.
Zdaje si�, �e jeszcze takim pozosta�. Nie by�em tam ju� nigdy p�niej, ale tak powiedzia�
sympatyczny cz�owiek, kt�rego w Mielnie zapyta�em, sk�d odchodz� autobusy do Koszalina.
Mimo zagranicznych wyjazd�w wiele je�d�� po kraju, nawet do miejscowo�ci, do kt�rych wcale
nie�atwo si� dosta�. W ka�dym razie niepr�dko.
Robi� to z sympatii do ludzi. Oni odp�acaj� mi swoj� sympati�, jak �w pan. Zaoferowa�
w�asne renault, a w drodze zgada�o si�, �e w�a�ciwie jeste�my krajanami. Do Mielna pojecha�em
po noworocznym koncercie w Koszalinie, �eby popatrze� cho� chwil� na morze. Fale i szum
morza dzia�aj� na mnie jak balsam.
Znad Niemna pami�tam jeszcze tak� scen�: nad rzek� goli� si� Niemiec. �wieci�o s�o�ce,
lusterko puszcza�o zaj�czki. Dzi�ki temu w�a�nie jaki� Ruski zauwa�y� Niemca. Strzeli�, Niemiec
ju� nie wsta�.
Z Sok�ki kto� nas podwi�z� do Bia�egostoku. Tam mieszkali Petelscy bracia matki. Po
wojnie Czes�aw, kt�ry zosta� re�yserem filmowym i ws�awi� si� Baz� ludzi umar�ych, chodzi� na
pochody pierwszomajowe, Mietek z biskupami. Gdyby nie moja matka, kt�ra w por� ostrzeg�a
Cze�ka, UB sprz�tn�oby go za nale�enie do Szarych Szereg�w. Mia� dwie mo�liwo�ci: zapisa�
si� do partii albo wyjecha� za granic�. Wybra� to pierwsze. Bardzo pomaga� kolegom w r�nych
opresjach, ale nie by� lubiany, przede wszystkim z powodu wybuchowego charakteru. Pisa�em
muzyk� do jego film�w, w og�le du�o napisa�em tej muzyki dla wojskowej �Czo��wki�, do
kresk�wek i do czego si� da�o.
Ojciec by� nadzwyczajnie pracowity i to po nim odziedziczy�em t� cech�.
Moja pracowito�� sta�a si� legendarna.
A cofaj�c si�: ojciec sam zrobi� nasz� cha�upk�. Ju� nie ma po niej �ladu, ale i dzi� s�
podobne na bia�ostockich Bojarach. W przeciwie�stwie do mnie mia� dwie z�ote r�ce, a nie dwie
lewe. Jak on sam postawi� belk�?
Ojciec �atwo wpada� we w�ciek�o��, dzi�ki Bogu w tym mu nie dor�wnuj�, chocia� potrafi�
nie�le si� awanturowa�. Na szcz�cie praca w BBC mnie utemperowa�a.
Nim opu�cili�my Grodno, spa�em w jednym pokoju z dziesi�cioma Ruskimi Rosyjscy
�o�nierze nie bardzo mieli gdzie nocowa�, wi�c przychodzili do okolicznych dom�w. Zdarzy�o
si�, �e jeden z nich r�bn�� nam zegarek. Ale gdy poskar�yli�my si� eleganckiemu oficerowi,
powiedzia�: �Kto zabra� zegarek, niech go po�o�y�. i zegarek si� znalaz�.
To od �o�nierzy nauczy�em si� m�wi� po rosyjsku. Teraz rozmawiam w tym j�zyku, gdy
tylko mam sposobno��. To przecie� j�zyk Czajkowskiego, Musorgskiego, Rachmaninowa,
Prokofiewa kompozytor�w, kt�rych bardzo ceni�. My�l�, �e nie�le m�wi� po rosyjsku, poniewa�
ten j�zyk opanowa�em jako dziecko. Z angielskim ju� tak dobrze p�niej mi nie posz�o.
W ka�dym razie nieraz si� z mojego angielskiego �miano. Mimo �e przez trzyna�cie lat by�em
dyrygentem Scottish Symphony Orchestra w Glasgow, takie oto zdanie wypowiedzia� Michael
Tumalty krytyk, kt�rego opini� niezwykle ceni�, bo ma intuicj� i talent: �To dziwne, �e Jerzy,
maj�cy takie dobre ucho i dyryguj�cy z tak� �atwo�ci� tyle trudnych wsp�czesnych utwor�w,
m�wi po angielsku tak, �e jego mowa przypomina Niagar�, kt�ra jest mas� wody, ale kt�ra rzuca
te� porywanymi przez wod� g�azami, chrz�ci nimi, �omoce�. Szkocka orkiestra poprosi�a mnie,
�ebym nie m�wi� po angielsku third, bo nic nie rozumiej�. Gdy prosz� wi�c muzyk�w
o powt�rzenie trzeciego taktu, m�wi� po w�osku: tertio lub po francusku: troisieme.
Pocieszam si�, �e Strawi�ski, jeden z najwi�kszych muzycznych geniuszy, tak�e m�wi� po
angielsku tak, �e brzmia� jak w�oski: �Senkju werymacz, ajm heppi tudej�. Tak to wymawia�,
mo�e jeszcze happy trzeba by napisa� fonetycznie: �heppppi�).
Zami�owanie do muzyki odziedziczy�em po ojcu. Nie mia� instrumentu, wi�c pod�piewuj�c
sobie, �gra�� na wyrysowanej klawiaturze.
Jego g��wnym zaj�ciem by�o stawianie piec�w, ale by� te� muzykiem amatorem. Harmoni�,
potem skrzypce kupi� jak tylko m�g�.
Uczy� mnie na nich gra�. Tak jednak zwykle jest, �e jak ucz� bliscy, nic z tego nie wychodzi.
Nie byli�my wyj�tkami. Ojciec chcia�, �ebym ca�y czas po�wi�ca� muzyce i nie marnowa� go na
gr� w pi�k�. Zabrania� mi wychodzenia z domu. Bardzo z tego powodu cierpia�em, poniewa�
chcia�em by� kr�lem strzelc�w.
Po ojcu poza zami�owaniem do muzyki odziedziczy�em chyba pracowito�� i troch� fantazji.
Na co dzie� objawia si� to w ten spos�b, �e potrafi� zam�wi� taks�wk� i jecha� pi��dziesi�t
kilometr�w, �eby dojecha� ni� do morza i przez pi�� minut, bo tyle mam wolnego czasu, patrze�
na nie. Zdaje si�, �e Pola�ski mnie pobi� polecia� na kaw� z Pary�a do Sydney. Ciekawe, czy to
prawda?
Zdaje si�, �e fantazja ma nieograniczone mo�liwo�ci.
W muzyce na obszarze �niemo�liwym�, bo na granicy muzyki powa�nej i takiej, kt�r� si�
wykonuje w nocnych klubach (o ile zatrudniaj� artystyczne indywidualno�ci), porusza� si�
Francis Poulenc. Kompozytor, kt�rego nie lubi� Witold Lutos�awski, a kt�rego ja polubi�em
i niezwykle ceni�. Poulenc nigdy nie przekracza� cienkiej jak nitka granicy, za kt�r� by� obszar
nie do zaakceptowania.
Jak pierwszy lepszy kawiarniany muzyk wykorzystywa� najbrzydszy akord pa, pa pi ale jak!
Robi� dziesi�� procent rzeczy dobrych, dziewi��dziesi�t procent z�ych, wi�kszo��
niespodziewanych.
Obszar na granicy fantazji i mo�e nawet choroby jest przestrzeni�, kt�ra mnie niezwykle
fascynuje.
Niestety, nale�� do os�b pr�nych i �atwo z�apa� mnie na lep pochlebstw.
Trudno mi si� zorientowa�, czy kto� kocha mnie, czy moj� karier�.
Ja te� lubi� skrajno�ci we wszystkim, a wi�c i w muzyce. Dlatego tempa szybkie s� u mnie
niezwykle szybkie, wolne za wolne. Tempo jest dla mnie elementem stanowi�cym o swobodzie
wypowiedzi.
Kiedy� przesadza�em z szybko�ci�, teraz si� troch� uspokoi�em, ale nadal pulsacja w �adnym
razie nie mo�e opa��. Je�li si� tak dzieje, robi� wszystko, �eby do tego nie dopu�ci�. Jestem
w stanie �wydusi� to wszelkimi sposobami. Nie wstydz� si� skaka� w g�r�, przykl�ka�,
wykonywa� bardzo gwa�townych ruch�w. Moje dyrygowanie nie jest eleganckie. Wiem, �e
niekt�rzy go nie znosz�, ale mam te� wielbicieli, kt�rzy nie opuszczaj� �adnego mojego
koncertu.
Nale�y do nich pan Jerzy Chru�ciel, z zawodu kolejarz. Zna tak �wietnie muzyk� powa�n�,
�e niejeden krytyk m�g�by mu pozazdro�ci�.
Kilka razy zdarzy�o mi si� odpu�ci� tempo. By�em wtedy chory.
Przed laty powodem sta�a si� dziewczyna. Gdy mnie rzuci�a, nie by�em w stanie si�
pozbiera�. Z perspektywy czasu bardzo si� temu dziwi�. Uprzytomni�em sobie bowiem, �e
najbardziej podoba�y mi si� komplementy, kt�rymi mnie obsypywa�a.
Gdy kto� pyta teraz, gdzie si� urodzi�em, odpowiadam bez zaj�knienia, �e w Bia�ymstoku.
Z Grodna musia�em ucieka�, poza tym to miasto nie le�y ju� w Polsce, wi�c co? Mam by�
Bia�orusinem?
O, nie. Jestem Bia�ostoczaninem. W plebiscycie na Bia�ostoczanina XX wieku zaj��em
drugie miejsce po Zamenhofie, a zwyci�y�em osoby �yj�ce.
Sporo lat up�yn�o od czasu, gdy w bia�ostockiej szkole muzycznej powiedzieli, �e mam za
ma�� r�k�, ale te�: �Co� w nim jest�.
Wi�c mnie uczyli. Siostrom Frankiewicz podoba�em si� nie za bardzo, ale wierzy� we mnie
Jan Tarasiewicz p� lekarz, p� bia�oruskopolski kompozytor, kt�rego kiedy� nie uznawano za
prawdziwego kompozytora, poniewa� komponowa� tradycyjnie, co wtedy uwa�ano za
zachowawcze. Mia�em pi�tna�cie lat, on by� po sze��dziesi�tce. Dzieli�y nas lata, ale ��czy�y
zainteresowania. Nigdy wiek nie by� dla mnie istotny. M�ody cz�owiek mo�e tak naprawd� by�
staruszkiem i odwrotnie. Najwa�niejsze by�o, �e Tarasiewicz gra� na fortepianie, ja te�. On
komponowa� i ja komponowa�em od trzynastego roku �ycia.
Najpierw w stylu Skriabina i Rachmaninowa, a w szkole w Warszawie jeszcze bardziej
poszed�em do przodu ni� pan profesor. Czy do przodu? W muzyce tak si� wszystko w ostatnich
latach popl�ta�o, �e ju� nie bardzo wiadomo, co jest przodem, a co ty�em.
�Stare�, postromantyczne kompozycje Tarasiewicza wydaj� si� by� cieplejsze od zimnych
utwor�w awangardowych i ch�tnie nimi zadyryguj� przy pierwszej sposobno�ci.
Profesor �wietnie zna� histori� Rosji, niekt�re zdarzenia z dok�adno�ci� nawet nie co do dni,
ale godzin. Bardzo lubi�em s�ucha�, jak opowiada� o carach, Katarzynie, zawi�o�ciach historii
Rosji. Zdawa� sobie oczywi�cie spraw� z tego, �e jak na pianist� mam za ma�� rozpi�to�� r�ki,
a jednak kupi� sobie i mnie bilet i zawi�z� mnie do Warszawy, �eby pokaza� Adamowi
Jarz�bskiemu, dyrektorowi szko�y muzycznej na G�rno�l�skiej.
Brat dyrektora, skrzypek, mia� niezwyk�y talent i zdoby� nagrod� na konkursie skrzypcowym
w Brukseli. Zgubi�o go to samo, co i Musorgskiego, czyli alkohol. Przytrafi�o si� to i Andrzejowi
Markowskiemu, kt�remu polska muzyka zawdzi�cza tak wiele prawykona� muzyki
wsp�czesnej. Razem z Henrykiem Czy�em spowodowali, �e polskie utwory wsp�czesne sta�y
si� s�ynne na �wiecie.
Gdy jecha�em do Warszawy, matka da�a mi jasiek, poduszeczk� do utulenia. Z ni�
przyjecha�em do �wiata.
By� kim�
Ignacy Paderewski powiedzia�, �e do sukcesu wystarcza jeden procent talentu
i dziewi��dziesi�t dziewi�� procent pracy. My�l� jednak, �e sam mia� dziewi��dziesi�t dziewi��
procent talentu i dok�ada� do niego dziewi��dziesi�t dziewi�� procent pracy.
Ja mia�em chyba jeden procent talentu, do�o�y�em wiele pracy, ale to by�o niewystarczaj�ce,
�eby gra� koncert Czajkowskiego, kt�ry wymaga du�ej r�ki. Tak� mia� Rachmaninow. Jego r�ce
si�ga�y za kolana, a d�onie obejmowa�y wi�cej ni� oktaw�. Widzie� Rachmaninowa
akompaniuj�cego Heifetzowi to musia�o by� fascynuj�ce!
Nim zrozumia�em, kim chc� by�, od dawien dawna wiedzia�em, �e chc� zosta� kim�
wa�nym. Chcia�em wyrwa� si� z biedy, doj�� do czego�. Ta ch�� pcha�a mnie do pracy. Mia�em
i mam ma�� r�k�.
W Dziekance, czyli w warszawskim domu studenta, �wiczy�em po kilkana�cie godzin
dziennie z gumkami od wek�w owini�tymi na palcach. Oczywi�cie po to, �eby je rozci�gn��.
Moja pracowito�� sta�a si� legendarna wcze�niej, od czasu, kiedy po przyje�dzie z Bia�egostoku
do Warszawy nadrabia�em r�ne zaleg�o�ci.
W liceum przyj�to mnie od razu do trzeciej klasy, wi�c musia�em dogania� koleg�w
w przedmiotach og�lnokszta�c�cych. Na przyk�ad we francuskim. Jako� dop�dzi�em ich, i to nie
tylko w tym.
Na konkursie Paderewskiego w Bydgoszczy zdoby�em w 1961 roku pierwsze miejsce.
A jednak moje wysi�ki, �eby by� pianist�, i to bardzo dobrym, troch� przypomina�y wysi�ki
liliputa, kt�ry pragnie zosta� koszykarzem. Tak wi�c w tej mierze m�j wysi�ek skazany by� na
niepowodzenie.
Czy kto� widzia� liliputa graj�cego �wietnie w koszyk�wk�?
Teoretycznie to mo�liwe.
Mo�e przecie� biega� pod nogami innych i wrzuca� pi�k� do kosza.
W praktyce to raczej niewykonalne.
A� do 1969 roku, czyli jedena�cie lat, mieszka�em w warszawskiej Dziekance. Trwa�o to
tyle, poniewa� zrobi�em trzy fakultety: kompozycj� u Piotra Perkowskiego, fortepian u Jerzego
Lefelda, dyrygentur� u Bogus�awa Madeya. Dyrygentur� traktowa�em wtedy jako co�
przypadkowego i dodatkowego. Kto by pomy�la�, �e to w�a�nie ona stanie si� moim zawodem.
W tym czasie przez miesi�c nie mia�em gdzie mieszka�. Pami�tam, �e wtedy ca�y jeden
dzie� chodzi�em po Warszawie, �eby jako� zlecia� czas. Z Nowego �wiatu jecha�em na Prag� i z
powrotem. Dopiero wieczorem przytuli�em si� do kogo�. �Przytulali� mnie r�ni ludzie, tak�e
pedera�ci. Mia�em szcz�cie, bo gdy orientowali si�, �e w tym jednym po�ytku ze mnie nie
b�dzie, dawali spok�j.
Pami�tam, �e jeden z nich zdumia� mnie pytaniem, czy chc� si� napi� campari, i drugim: czy
z cytryn�. Nie wiedzia�em wtedy, co to takiego to �campari� ani z czym mo�na je pi�.
Jako� musia�em sam da� sobie rad� potrzebne by�y pieni�dze.
Zaproponowano mi pisanie muzyki filmowej. Ani si� spostrzeg�em jak zaj�o mnie to tak
bardzo, �e na nic nie by�o miejsca. Zebra�oby si� chyba ze dwie�cie pi��dziesi�t
kr�tkometra��wek i kilkana�cie film�w fabularnych, najwi�cej film�w mojego krewnego
Petelskiego: Czarne skrzyd�a, Don Gabriel, Kopernik...
Najbardziej odpowiada� mi jednak spos�b wypowiedzi Wojciecha Hasa si�a jego obraz�w
po��czona z lekko�ci�, rozpasana wyobra�nia. Dlatego by� mo�e za najbardziej udan� swoj�
muzyk� filmow� uwa�am t� do Sanatorium Pod Klepsydr�.
Nikt mnie wtedy nie ogranicza�, mo�e wi�c i dlatego lepiej wysz�o.
Szwedzi chcieli nawet kupi� t� partytur�, ale nie dba�em o to, wi�c sko�czy�o si� na niczym.
A z Cze�kiem Petelskim pami�tam zabawn� scen�, kiedy napisa�em muzyk� chyba do filmu
Kopernik.
On wyobra�a� sobie, �e �agodniejsza muzyka b�dzie do scen z wojskiem polskim, ostrzejsza -
z wojskiem krzy�ackim. Niestety ja odwrotnie. Gdy wi�c us�ysza� moj� muzyk�, wrzasn��: �To
nie to wojsko!�.
Lubi�em te� pisa� muzyk� do okoliczno�ciowych film�w na Zaduszki, bo wtedy pisa�em
muzyk� zbli�on� do Rachmaninowa. Nie bardzo pami�tam to, co pisa�em, ani obrazy, kt�re
muzyk� dope�nia�em. Wyj�tkiem jest dokument o Eugeniuszu Lokajskim, lekkoatlecie, jednym
z najlepszych oszczepnik�w przed II wojn�, kt�ry zas�yn�� p�niej jako fotoreporter wojenny.
Makarczy�ski, poeta dokumentu, zrobi� wspania�y film o pokonywaniu samego siebie.
Sporo wtedy pieni�dzy straci�em, poniewa� zapomnia�em, �e zarobione w ten spos�b kwoty
trzeba by�o wp�aca� na dwa konta. Jedno z nich s�u�y�o do regulowania nale�no�ci podatkowych.
Wp�aci�em wszystko na jedno konto, wi�c potr�cono mi ogromny podatek. Poniewa� si�
awanturowa�em, ukarano mnie dodatkowo i zabrano jeszcze wi�cej. Chyba to by�a r�wnowarto��
samochodu.
Pisa�em tej muzyki stanowczo za du�o, ale te� do wytw�rni filmowej na Che�mskiej
przyje�d�a�em najpierw na rowerze, p�niej podje�d�a�em bia�ym bmw. I pomy�le�, �e teraz nie
chce mi si� zmieni� wys�u�onego clio! Wtedy jakbym zapomnia� o niepor�wnywalnej
satysfakcji, gdy komponuje si� samodzielny utw�r, kt�ry niczego nie musi dope�nia� i niczemu
pomaga�. O wiele wi�ksza jest rado�� p�yn�ca ze s�uchania muzyki filmowej i na przyk�ad
kwartetu na estradzie, gdy dzia�a sam d�wi�k. Co innego te� komponowa� tak� muzyk�. Co si�
sta�o z Preisnerem, gdy zabrak�o Kie�lowskiego? Jakby zblad�, znikn��. Razem wsp�dzia�ali
bardzo dobrze, ale ju� samodzielna muzyka Preisnera nie sprawdza si� w takim samym stopniu,
jak w filmie.
Z tamtego studenckiego okresu pozosta� mi zwyczaj krojenia bu�ki widelcem. Poniewa� nie
by�o no�y, wbija�o si� w bu�k� widelec i �kroi�o si� j�, kr�c�c nim naoko�o. Do dzi� lubi�
bardzo smalec z cebulk�, taki jak przysy�a�a mama Andrzejowi Wanatowi, kt�ry teraz gra na
skrzypcach w orkiestrze w Getyndze. Jad�em wiele wspania�ych potraw, zdarzy�o mi si� nawet
by� zaproszonym na przyj�cie wydane przez angielsk� kr�low� El�biet�, ale smak tamtego
smalcu przebija wiele innych. Post�p na �wiecie jest ogromny.
Matka m�wi�a: �B�d� uczony� co znaczy�o: zdobywaj wiedz�, b�d� dobry w tym, za co si�
we�miesz.
M�wi�a te�:
�S�uchaj ludzi�
ale czy jajecznica jest lepsza ni� za czas�w Chopina? Wtedy kury jad�y, co chcia�y. Teraz -
jedz�, co im dadz�. Inne by�y ziarna, gospody mia�y inny zapach. Ogie� rozpala�o si� �uczyn�
(tak na drewno z �ywic� m�wi�o si� w moim domu). Mamy tak� jajecznic�? Nie. Gorsz�!
Lakier zrobiony trzysta lat temu przez Stradivariusa jest do dzi� jak nowy, a ta�ma
samoprzylepna trzyma si� tylko pi�� lat. Mo�na �y� w Szwecji albo w Luksemburgu, gdzie
skrzypek orkiestrowy zarabia r�wnowarto�� naszych dziesi�ciu �rednich pensji, ale ja wol�
Polsk� i zwyk�y chleb. Pochodz� z biednego domu. D�ugo nie wiedzia�em, �e mo�na je�� na
obiad dwa dania. Matka gotowa�a cz�sto barszcz ukrai�ski z �eberkiem. To dalej dla mnie
wspania�e jedzenie. Bronis�awa z domu Ma�yszko. Z rumie�cami na policzkach, kt�re by�y
oznak� nadci�nienia, a nie zdrowia. Ma�a, niepozorna kobieta wielkiego serca.
Na jej pogrzeb przysz�y t�umy. Mia�a sko�czone tylko cztery klasy szko�y podstawowej, ale
przekaza�a mi par� wskaz�wek, do kt�rych si� stosowa�em. Mi�dzy innymi: �Ka�dy wie co�,
czego ty nie wiesz�.
Lubi� na przyk�ad je�dzi� taks�wkami, bo taks�wkarze s� kopalni� wiedzy na r�ne tematy.
Najcz�ciej praktyczne, ale nie tylko.
Gdy wracam z zagranicy, uprzytamniaj� mi, czy mamy jeszcze tego samego premiera i jaka
partia rz�dzi, opowiadaj� o aferach i, co mo�e wa�niejsze, o �yciu zwyczajnych ludzi.
I oczywi�cie wioz� do nowych osiedli, kt�rych sam, zw�aszcza prowadz�c samoch�d, nigdy bym
nie znalaz�.
Matka nie bardzo wiedzia�a, co robi�, czy gram na fortepianie, czy komponuj�, ale gdy radio
i prasa zacz�y donosi� o moich sukcesach i zdarza�o si�, �e s�siadki m�wi�y jej o tym, by�a
bardzo dumna. My�l�, �e to troch� os�odzi�o jej trudne �ycie. Do ojca by�em bardziej podobny,
ale to dla niej, dla matki chcia�em by� �uczonym�, i wi�cej by� kim�.
Ojciec lubi� hodowa� r�e. Robi� to z wielkim upodobaniem, �eby je uprawia�, kupi�
kawa�ek ziemi i z uporem szczepi� p�ki, a� wreszcie uda�o mu si� wyhodowa� upragnion�
pomara�czowo-�ososiow� r��. Nie wiem dok�adnie, jak to zrobi�, ale efekt wzbudza� podziw
tych, kt�rzy si� na tym znaj�. Wielu przychodzi�o, �eby go chwali� i dowiedzie� si�, jakim
sposobem mu si� to uda�o. Dociekliwo��, up�r, ambicj� i jeszcze par� cech mam po nim.
Matka zosta�a pochowana na cmentarzu katolickim, ojciec w cz�ci cmentarza dla
prawos�awnych. Bronis�awa i Roman.
Oddalili si� od siebie ju� wcze�niej. �wiadectwem rodzinnej zawieruchy jest moja
przyrodnia siostra Marynia. Na ni� skierowa�em sw� z�o�� i wiele lat musia�o min��, �ebym
m�g� przyzna�, �e jest nie tylko do mnie podobna, ale sympatyczna.
Verdi g�r�?
Jestem muzykiem, kt�ry gra� i gra wsp�czesne utwory.
Z serca. W Szkocji, z orkiestr� BBC, kt�rej dyrektorowa�em trzyna�cie lat, chyba
z powodzeniem, skoro przyznano mi tytu� Conductor Laureate, zagra�em tych kompozycji
dwie�cie.
Prawykona� oko�o stu pi��dziesi�ciu.
My�l�, �e by�aby to trudna liczba do pobicia.
W Polsce podobnie.
Zawsze mia�em serce do muzyki wsp�czesnej. Denerwowa�o mnie jednak, �e grali j� cz�sto
�odrzuceni�. Ci, kt�rzy nie nadawali si� do niczego innego. Puzonista, kt�ry nie umia� zagra�,
�wiszcza� na puzonie. Pianista, kt�ry nie m�g� zagra� gamy, klepa� w klawiatur�. Albo trzaska�
klap�. Nie chc� tu obrazi� znanego kompozytora i pianisty, kt�ry z kolei, aby �osi�gn�� dobre
brzmienie� gra� w r�kawiczkach. Kiedy� kto� wla� wiadro wody do fortepianu. Tylko raz.
Powiem bardzo powa�nie: z punktu widzenia kompozycji inny spos�b wydobywania
d�wi�ku by� nowatorski i potrzebny. Z punktu widzenia wykonawstwa ju� tak nie by�o, poniewa�
do wykonania muzyki wsp�czesnej na og� anga�owano niezbyt dobrych muzyk�w. Tym
wi�ksze by�o moje oczarowanie, kiedy chyba w 1962 albo 1963 roku us�ysza�em kwartet La
Salle, kt�ry przyjecha� na wyst�py do Warszawy. Zagrali, a mnie si� otworzy�y oczy! Co ja
us�ysza�em, Bo�e! Co� zupe�nie innego, nowego, wspania�ego. Jak mo�na by�o zak�ada�, �e je�li
we wsp�czesnych utworach d�wi�k wydobywa si� inaczej ni� tradycyjnie, to mo�na zatrudnia�
osoby s�abo graj�ce? Czy ja m�g�bym by� malarzem?
Mo�e i tak. Porozlewa�em farb�, popstryka�em sprayem. Nie wysz�o �le. Nawet jeden obraz
podarowa�em kole�ance. Chyba jednak lepiej, �e zosta�em dyrygentem?
M�j kontakt z muzyk� wsp�czesn� zacz�� si� znacznie wcze�niej.
By�em po studiach, potrzebowa�em bardzo pieni�dzy i na szcz�cie zaproponowano mi
wykonywanie takiej muzyki na fortepianie.
Tak si� dzieje cz�sto z pianistami �redniej klasy. Mam ma�� r�k�, wi�c nie mog�em gra� np.
II Koncertu fortepianowego Rachmaninowa. Wobec tego brano mnie do muzyki wsp�czesnej,
tam dawa�em rad�.
Nie narzeka�em na brak propozycji, poniewa� uchodzi�em za bystrego. Bystry, m�wiono,
mo�e szybko si� nauczy�. Teraz tak m�wi� o Malickim.
Granie muzyki wsp�czesnej wesz�o mi w krew. Kiedy� przez ni� omal nie zawali�em
koncertu w Albert Hall. Jaki� kompozytor przyni�s� mi swoj� partytur� i tak si� w ni�
zapatrzy�em, �e zupe�nie zapomnia�em o koncercie. W pewnym momencie zdr�twia�em,
uprzytomniwszy sobie, �e jestem zupe�nie zdekoncentrowany, a mam zagra� dla
sze�ciotysi�cznej publiczno�ci i krytyk�w z �Timesa�, �Guardiana�, �Daily Telegraph�.
Pami�tam, �e zaczyna�em od �jazzuj�cych� utwor�w Stefana Behra, Alfabetu Zbyszka
Penherskiego i preludi�w Zygmunta Grossa. Ka�da z tych os�b zas�uguje na uwag�.
Gross to by�a wielka posta�. Poza pisaniem postwebernowskiej muzyki przypominaj�cej
skoki pi�ki po fortepianie (oczywi�cie j� gra�em) wyk�ada� filozofi� na uniwersytecie.
Ten niezwykle m�dry cz�owiek by� �ydem, wi�c w 1968 roku kazali mu wyjecha� z Polski.
P�aka� wtedy. Strasznie go �a�uj�. Jego i mojego przyjaciela Abrahama Weina, kt�ry te� musia�
wyjecha�. Przypomnia�em sobie ich niedawno w Reykjaviku.
W tym kraju o surowym krajobrazie, kt�ry bardzo polubi�em, dyrygowa�em niedawno Babi
Jar Szostakowicza (jak wiadomo, w Babim Jarze nazi�ci zabili sto tysi�cy ludzi). Nic dziwnego,
�e pomy�la�em o kolegach.
Abraham mieszka w Jerozolimie. Gdy tam przyje�d�am, zawsze go odwiedzam. Najcz�ciej
w sobot� i oczywi�cie musz� i�� pieszo, poniewa� w szabas nie mo�na je�dzi� samochodami.
Umiem nawet zapisa� po hebrajsku jego nazwisko.
Z Penherskim przyja�ni� si� do dzisiaj. Niezmiennie przywi�zuje najwi�ksz� wag� do
konstrukcji utwor�w i dopracowuje je w najdrobniejszych szczeg�ach. Jest nieczu�y na mody
i trendy, pozostaje wierny sobie.
Najlepszymi latami dla wsp�czesnej muzyki by�y lata sze��dziesi�te. Jak pami�tam,
Witold Rowicki dyrygowa� cyklem symfonii Brahmsa, ale zawsze zaczyna� koncert utworem
wsp�czesnego kompozytora. Teraz z tym gorzej. Kto pami�ta o Tadeuszu Bairdzie?
Partytury Bairda uwa�am za bliskie mistrzostwu Ravela.
Wszystko podyktowane by�o najwy�szym natchnieniem, wiedz� i wyobra�ni�.
To w zasadzie zapomniany kompozytor. Dwa wykonania rocznie, chyba nie cz�ciej.
I pomy�le�, �e II Koncert Rachmaninowa gra si� w Londynie co tydzie�.
Zawsze gra�em te utwory od serca, z wewn�trz, ale jednocze�nie s�ucha�em ich. Dawa�y mi
i przyjemno��, i mo�liwo�� kontemplacji.
Rowicki gra� Bairda, gra� Bacewicz�wn�, kt�rej Koncert na smyczki p�niej dyrygowa�em
wielokrotnie, z wielk� przyjemno�ci�. Nie znam innej kobiety o tak wspania�ej tw�rczej energii,
wr�cz m�skim temperamencie.
Jeszcze kilka s��w o Witoldzie Rowickim. Mia� niezwyk�� r�k� i niezwyk�� intuicj� do
muzyki. Nie bardzo tylko umia� pracowa� nad partytur� sam. �wiczy� wszystko z orkiestr� od
poniedzia�ku do pi�tku. Orkiestra musia�a wi�c zg��bia� razem z nim wszystkie bemole
i krzy�yki, ale w pi�tek wszystko by�o w najlepszym porz�dku. Mo�e by� i taka metoda. Ale nie
w Londynie tam jedna godzina pr�by i ju� koncert. Nasi kompozytorzy kt�rzy uwa�aj�, �e
partytura partytur�, ale oni jeszcze co� musz� wyt�umaczy� orkiestrze na pr�bie, powinni cho�
raz w �yciu zobaczy�, jak tam si� pracuje.
Lata sze��dziesi�te to lata pierwszych, bardzo dobrych utwor�w Pendereckiego. Do dzi�
dyryguj� je z wielkim wzruszeniem. Wtedy Tren Pendereckiego a� t�tni� pod batut� Rowickiego,
kt�rego postawa i dyrygowanie odznacza�y si� moc�, m�sko�ci�. Co ja wtedy gra�em? Razem
z Jurkiem Witkowskim byli�my pierwszymi wykonawcami Koncertu na dwa fortepiany
Bacewicz�wny.
W latach sze��dziesi�tych muzyka rodzi�a si� jeszcze z serca.
Z czasem tylko j� komplikowano i komplikowano. Wreszcie sta�a si� bezduszn� maszyneri�.
Nie akceptuj� tego. Nie ceni� tzw. minimalizmu, bo to dla mnie nie zaleta, ale po prostu brak
wyobra�ni. To jakbym mia� tworzy� rze�b� i tak to robi�: m�wi� �prosz� przywie�� ci�ar�wk�
cegie�� ustawiam te ceg�y w jednym rz�dzie,�prosz� teraz przywie�� ci�ar�wk� drewna� -
ustawiam drewno. Dwa elementy co� tworz�, ale to chyba za ma�o. Lepiej trzy, mo�e i wi�cej jak
w �yciu, kt�re sk�ada si� ze szcz�cia, nieszcz�cia, z rado�ci i zachwyt�w, upadk�w i depresji.
Minimalizm tak, ma swoje miejsce, bo wreszcie i u Chopina mamy zwielokrotnianie. Ale bez
przesady.
Zdaje si�, �e podobnie jak i ja, uwa�a Marta Ptaszy�ska. Jej utwor�w te� sporo gra�em. Poza
podobnym stosunkiem do muzyki wsp�czesnej ��czy nas ten sam k�opot. Absolutny s�uch
przeszkadza� kiedy� Marcie w grze na skrzypcach, poniewa� ka�dy d�wi�k brzmia� jej �le i bez
przerwy je dostraja�a. Ja uczy�em si� grac na fortepianie nastrojonym w stylu mozartowskim. To
dla mnie punkt odniesienia, wi�c stale musz� si� �dostraja�.
Nie bardzo mamy si� na czym oprze�, wi�c harmoni� te� pomijamy, rytm tak�e.
Co zostaje?
Niezwyk�e skomplikowanie.
Wielkie skomplikowanie to jednorodno��. A jednorodno�� to znu�enie. Granie dw�ch
akord�w przez dwie godziny prowadzi tak�e do tego. My�l�, �e wsp�czesna muzyka znalaz�a si�
na ostrym zakr�cie. Pozwalam sobie na takie troch� autorytatywne wypowiedzi, poniewa�
kocham t� muzyk� i gram jej mn�stwo. Krytykuj� wsp�czesne utwory, ale w przeciwie�stwie do
wielu koleg�w po fachu nale�� do tych nielicznych, kt�rzy je jednak graj�. Cz�sto nimi
zaczynam swoje koncerty.
Musz� jednak przyzna�, �e niezale�nie od tego, czy to b�dzie zagraniczny utw�r
wsp�czesny, czy te� polski, i tak publiczno�� z wi�kszym aplauzem przyjmie uwertur� do
Nieszpor�w sycylijskich.
Zwyci�stwo Verdiego daje do my�lenia.
Przez ca�e wieki u�ywa�o si� trzech, czterech akord�w i by�o wspaniale. Mo�liwo�ci zosta�y
jednak wyczerpane. Nikt nie potrafi napisa� takich melodii, jak na przyk�ad te z Romea i Julii
Czajkowskiego. Wobec tego jedni pisz� jak Monteverdi, inni rozwijaj� technik�, kt�ra tworzy
ruch, sam ruch melodia kr��y wok� d�wi�k�w albo skacze.
Jak pisa� Asnyk: �Trzeba z �ywymi naprz�d i�� / po �ycie si�ga� nowe...�, tak ale nie
zapomina� o tradycji, z kt�rej wszystko si� wywodzi. Nawet wielki Mozart kontynuowa� Szko��
Mannheimsk�, a geniusz Beethoven czerpa� z Haydna i Mozarta. Mo�na by dalej dawa�
przyk�ady �wiadcz�ce o tym, �e bez oparcia na tradycji nie powstaje nic nowego. Jestem o tym
g��boko przekonany.
Kto mnie dobrze uczy�
Zastanawia�em si� d�ugo, czy napisa� prawd� o moich profesorach, bo niestety nie
wszystkich mog� chwali�. Trudno raz kozie �mier�.
Ci, kt�rzy nie byli dobrymi nauczycielami, bujaj� ju� gdzie� w za�wiatach, wi�c chyba
krzywdy im nie zrobi�. Zw�aszcza �e mieli du�o innych zas�ug.
Kompozytor Tarasiewicz, kt�ry uzna� mnie za zdolnego i przywi�z� do Warszawy, m�wi�, co
prawda, �e pianisty ze mnie nie b�dzie, bo r�k� mam za ma��, ale jednak spodoba�em si�
profesorom liceum muzycznego z ulicy G�rno�l�skiej. Gra�em wtedy Skriabina, kt�ry mnie
wr�cz op�ta�. Zastanawiano si�, kto ma mnie wzi�� i nikt za bardzo si� do tego nie rwa�, bo
chocia� dwie siostry Frankiewicz�wny robi�y, co mog�y (trzecia by�a dyrektork� szko�y), efekt
by� nie najlepszy. R�ce musz� tak spada� na klawiatur�, �eby dzia�a� ich ci�ar. Moje by�y
ustawione niew�a�ciwie i wisia�y w powietrzu. M�oda i bardzo �adna nauczycielka powiedzia�a
szybko: �Wezm� tego ch�opaka�. W ten spos�b ja, z �pokr�conymi� r�kami, zosta�em uczniem
Ireny Kirjackiej. Zacz�o si� przestawianie r�ki, co jest bardzo trudne, chocia� jeszcze
trudniejsze, je�li jest si� skrzypkiem. Gra�em ju� wtedy Preludia Rachmaninowa, ale nuta po
nucie �mudnie �wiczy�em tzw. spadki.
Szko�� sko�czy�em z wyr�nieniem i rozpocz��em studia u profesora Jerzego Lefelda. By�
wspania�ym pianist�, niestety, z�ym pedagogiem. Przede wszystkim nie mia� osobowo�ci. I nie
dawa� mi niczego zagra� do ko�ca. Biedna Irena Kirjacka ci�gle m�wi�a:
�Panie profesorze. Niech on raz zagra do ko�ca, ci�gle mu pan przerywa...�. Nie reagowa� na
jej pro�by. Pozosta�y wi�c p�oficjalne lekcje u pani profesor. Lefeld �dawa� firm�, ale to nie on
doprowadzi� mnie do dyplomu (w 1964 roku. To zas�uga profesor Kirjackiej. Ona nauczy�a mnie
wszystkiego.
Profesor Kirjacka by�a srog� i bardzo dobr� nauczycielk�.
W moim przypadku osi�gn�a wszystko, co by�o mo�liwe.
Mog�aby jeszcze jedynie przed�u�y� moj� r�k� o swoj�.
Niestety to nie by�o do zrobienia.
Na zako�czenie gra�em koncerty Schumanna i Prokofiewa i dosta�em pi�tk� z plusem.
Nied�ugo potem zdoby�em pierwsz� nagrod� na konkursie imienia Paderewskiego
w Bydgoszczy. Niestety, Szwalbe, kt�ry wybudowa� tam filharmoni�, by� lepszym budowniczym
ni� opiekunem artyst�w i mimo mojego zwyci�stwa w konkursie nie zaproponowa� mi koncertu.
Kilkoma listami wydusi�em wreszcie Koncert f-moll Chopina.
Zreszt� wkr�tce �ycie zmusi�o mnie do zarabiania w inny spos�b. Zacz��em pisa� muzyk� na
r�ne konkursy i troch� nagr�d zdoby�em. Lepszym �r�d�em okaza� si� jednak film.
Studiowa�em nie tylko pianistyk�, ale te� kompozycj� i dyrygentur�. Kompozycji uczy� mnie
profesor Piotr Perkowski, przystojny pan, mo�e tylko troch� za niski i ciut za pulchny. M�wi�, �e
to on jest bohaterem anegdoty, i� Paderewski, kt�rego poprosi� o stypendium odpowiedzia�:
�Dam panu stypendium, ale pod jednym warunkiem: nie b�dzie pan komponowa��. By� mo�e to
prawda, by� mo�e nie, ja natomiast mog� potwierdzi�, �e profesor by� o wiele bardziej
zainteresowany naszymi kole�ankami ni� swoimi studentami (nale�a� do nich m.in. Zbigniew
Rudzi�ski, autor niez�ego Kwartetu na dwa fortepiany i perkusj�). Niestety ka�dy temat, na
przyk�ad ro�ek angielski, przegrywa� nieodwo�alnie z jak�kolwiek studentk�, kt�ra pojawi�a si�
w polu widzenia profesora. Poza tym stale wyje�d�a�, bo dobrze �y� z partyjniakami. Wysy�ali go
ci�gle, wi�c lekcje odbywa�y si� co najwy�ej raz albo dwa razy w miesi�cu.
Profesor napisa� bardzo �adne nuty japo�skie na sopran i fortepian lub w innej wersji na
orkiestr� (niedawno je dyrygowa�em i po latach te partytury wydawa�y mi si� zbyt proste), ale
mnie, niestety, niewiele nauczy�.
Same pochwa�y nale�� si� natomiast profesorowi Bogus�awowi Madeyowi. Ma wspania�e
r�ce, kt�rych mu zazdroszcz�, a uczy� bardzo skrupulatnie. Do tego jak wygl�da�! Dzi� te� jest
elegancki, ale teraz to nie zwraca takiej uwagi, jak w czasach, gdy wi�kszo�� by�a bardzo
zgrzebnie ubrana. Profesor nosi� ubrania szyte na miar� i zawsze by� pod ka�dym wzgl�dem
nienaganny. Niezwykle dba� o paznokcie. Mia� je starannie opi�owane, co robi�o na mnie
wra�enie, jako �e ja obcina�em paznokcie �yletk�, jak to by�o w zwyczaju w Dziekance (robi� tak
do dzisiaj).
Profesor narzeka� na moje r�ce �e za kr�tkie, zw�aszcza do prowadzenia d�ugich, rozlewnych
fraz. Mia� oczywi�cie racj�, jak i co do tego, �e �atwiej jest dyrygowa� szybko, a o wiele trudniej
wolno (nic dziwnego, �e utwory w takich tempach trzeba dyrygowa� na konkursach), forte te�
�atwiej uzyska� ni� piano. Pami�tam, Sydney, czerwiec 1988 �e dyrygowa�em VIII Symfonie
Beethovena, tak�e IX Symfonie. Ciekawe, �e do tej pory obu nie mam w swoim repertuarze.
Z profesorem utrzymuj� do dzi� kontakty. Spotykamy si� w gronie powi�kszonym o Ani�
Malewicz-Madey kt�ra jest �piewaczk�, i doros�ego ju� syna Emiliana.
Profesor da� mi pewne podwaliny, reszty musia�em nauczy� si� sam.
Mi�dzy innymi zapanowania nad lud�mi, co jest trudn� sztuk�.
Tak�e trzymania w ryzach temperamentu, �eby przynosi� �ar, ale nie ba�agan. Pomocne
okaza�y si� punkty zerowe, kt�re stworzy�em i stara�em si� realizowa�: 1. Dyryguj, co mo�esz.
(Bardziej elegancko: to, czemu ty odpowiadasz). 2. B�d� zawsze przygotowany do pr�by. 3.
Wiedz wcze�niej, kto si� na niej pomyli. 4. Wy��w rewolucjonist�w, kt�rzy mogliby wywo�a�
w orkiestrze rewolucj� (zawsze si� tacy znajd�).
Ostatnie szlify zdoby�em ju� w Anglii, kraju orkiestr, kt�re na nagranie na przyk�ad
Kar�owicza potrzebuj� p�torej godziny, podczas gdy polskie dw�ch tygodni.
Znacznie wcze�niej zacz��em przynosi� cukierki pani profesor Kirjackiej. Przynosi�em je,
przynosi�em... a� zosta�a moj� �on�. Sroga nauczycielka prywatnie okaza�a si� bardzo delikatn�
kobiet�.
W czasach studi�w, w co teraz trudno uwierzy�, nie by�em gadu��, ba prawie wcale nie
m�wi�em. Tak�e kompletnie nie pi�em alkoholu, bo nie lubi�em zawrotu g�owy, gdy troch�
przeholowa�em.
Potem, gdy zacz��em ju� je�dzi� po �wiecie, nie mog�em pozosta� abstynentem. W ka�dym
razie nie doszed�em do rekordu Szerynga, kt�ry przed ka�dym koncertem wypija� dwie du�e
lampki koniaku, czyli jedn� szklank�. Przyszed� te� czas, gdy powiedzia�em: basta!
Ci wspaniali barbarzy�cy
Orkiestr� powo�a� wcze�niej Stefan Sutkowski, szef Opery Kameralnej. Chwa�a mu za to, �e
nas zebra�. Pocz�tkowo mieli�my gra� opery, sta�o si� inaczej. Oper i koncert�w po��czy� nie
mo�na.
Tylko Wiener Filharmoniker, uwa�ana przez niekt�rych za najwspanialsz� orkiestr� w og�le,
gra i jedno, i drugie. Czy da si� jednakowo lubi� wiosn� i jesie�? Je�li nawet, to po po�owie, czyli
mniej. Ja wol� jesie�, poniewa� jest szlachetniejsza w wyrazie.
Wiosna to jakby noworodek, jesie� m�drzec. Wybieram m�drca, tak jak wtedy wybra�em
koncerty.
Dyrygowa�em przedstawienie w Teatrze Wielkim. Roku nie pami�tam (1970 przyp. E.P), ale
godzin� tak, by�o po si�dmej wieczorem. Pomy�la�em: trzeba co� zmieni�. Osi�gn�� inny
poziom, dor�wna� orkiestrom angielskim.
Impuls da� mi Karol Teutsch. By�em pod wra�eniem jego koncertu. Teutsch dopracowywa�
detale w spos�b absolutny, d�wi�k orkiestry by� pe�ny, r�wnoczesno�� grania bardzo spoista,
a konstrukcja utworu jasna, klarowna, zmierzaj�ca do jakiego� jednego lub kilku punkt�w, kt�re
tworz� kulminacj�.
Pos�ucha�em orkiestry Teutscha i pomy�la�em, �e to zupe�nie inny poziom ni� ten, kt�ry
dotychczas zna�em. To by� pierwszy impuls: stworzy� now� jako��, osi�gn�� doskona�o��.
Zacz��em szuka� p�yt Barszaja i Marrinera, dyrygent�w, kt�rzy osi�gn�li w kameralistyce
niezwyk�y poziom. I zastanawia�em si�, od czego zacz��?
Co jest z�e? Z�a by�a precyzja, a szczeg�lnie rytm. Przepraszam Pa�stwa za por�wnanie, ale
gdyby kto� mia� pi�kne z�by, ale nier�wne przerwy mi�dzy nimi to by�by �adny widok? A tak
by�o z rytmem niedoskona�e przerwy, zwykle za kr�tkie. Zacz�li�my nad tym pracowa�. Po
jakim� czasie �naprostowa�o si� i osi�gn�li�my niespotykan� precyzj�.
Ciesz� si�, �e Polska Orkiestra Kameralna osi�gn�a taki poziom wykonania, �e sam Neville
Marriner powiedzia�: �Naprawd� nie wiem, jak uda�o ci si� to osi�gn��!� Fragment
jednominutowy grali�my cztery godziny. Gdybym to zrobi� w BBC, to wynaj�liby concorde�a,
mimo �e nie lata mi�dzy Warszaw� a Glasgow, �ebym odlecia� jak najdalej i mo�liwie
najszybciej.
Gdy u cz�owieka ci�nienie ma za du�� rozpi�to��, jest �le, w muzyce dobrze. Przysz�a wi�c
kolej na d�wi�k rozszerzony, czyli piano na granicy ciszy, a forte na granicy fizycznej prawie
niemo�no�ci. �wiczyli�my to trzy lata. Wreszcie orkiestra by�a w stanie zagra� piano o krok od
ciszy i niezwyk�e forte. Jak to by�o mo�liwe? D�wi�ki by�y bogatsze i silniejsze, bo ka�dy gra� na
dziewi��dziesi�t, a nie na dziesi�� procent, jak cz�sto bywa. Umia�em to wydusi�. Przyznaj�:
humanitarnie i niehumanitarnie wszelkimi sposobami.
Trzecim zadaniem by�o zr�nicowanie d�wi�ku. Sa�ata, kt�ra sk�ada si� z niewielu
element�w, jest tak r�na we Francji i w Anglii pomy�la�em. A d�wi�k? Mo�e by� lekki jak
powiew wiatru i taki, jakby przyk�ada� rozpalone �elazo do r�ki. Podw�jna rozpi�to��
w por�wnaniu z normalnymi zespo�ami dawa�a tak zwan� kolorystyk�. Muzycy wiedz�, o co
mniej wi�cej chodzi. Zmiana d�wi�ku, zmiana sposobu grania jak zmiana smaku. R�ne napi�cia
d�wi�k�w, nie dwa. Mniej do�wiadczone orkiestry graj� tylko troszk� g�o�niej i troszk� ciszej.
Tak m�wi� Bohdan Wodiczko, w zwi�zku z czym prosi�, by nie stosowa� dynamiki po�redniej,
bo do niej potrzebna by�aby Orkiestra Wiede�ska.
Niezwykle szybkie nuty grane niezwykle lekko, jakby spada�y p�atki �niegu, w dodatku
r�wnomiernie o, to by�a znowu wielka praca.
Czwarte zadanie: wypracowanie brzmienia ka�dej nuty. Nad ka�d� nut� pracowa�em tak, jak
nad ca�ym utworem. Bywa�y takie pr�by, kt�re chyba by�yby niemo�liwe w �adnym kraju i w
innym ustroju. Ministerstwo Kultury da�o nam woln� r�k� w przygotowaniu trzech program�w -
�adnych limit�w czasowych.
Widocznie by�a we mnie taka determinacja, �e nie przestraszy�em ludzi, kt�rzy przecie�
mogliby zaprotestowa�, zrobi� rewolucj�. I by�y rewolucje! Bywa�y pr�by, kt�re ko�czy�y si�
tym, �e kto� wrzeszcza�, trzaska� drzwiami. I to jak! Ale w sumie bardzo wszystkim zale�a�o.
Zawierzyli mi, �e wsp�lnie co� osi�gniemy.
Doskona�o�� odczu�em tylko raz w �yciu w ci�gu sze�ciu sekund. Tak zabrzmia�a nuta
z jednego taktu dzi�ki Grzegorzowi Rezlerowi, kt�ry mia� absolutne wyczucie czasu, a wi�c
i rytmu. Grzegorz niestety zgin�� w wypadku samochodowym w Jerozolimie, ale w moich uszach
pozosta�o tamto ol�nienie, kt�rego wtedy dozna�em. Pozosta�y niezwyk�e sekundy. Ja ceni�
w �yciu sekundy. Minuty to jest bardzo du�o, godziny szcz�cia zdarzaj� si� bardzo rzadko -
bywaj� sekundy. Tak sobie to wyobra�am i odczuwam.
Do poziomu, kt�ry chwali� Marriner, dochodzi�em przez trzy lata. Trzy lata pracy z ma�ym
zespo�em ludzi, kt�rzy do tego czasu nie mieli w og�le do czynienia z muzyk� kameraln�. Ja te�
nie, ale wiedzia�em, jak to ma brzmie�. Prawdopodobnie gdybym teraz za�o�y� tak� orkiestr�,
dzi�ki do�wiadczeniu znacznie szybciej m�g�bym osi�gn�� taki rezultat. Czy rzeczywi�cie? Czy
mia�bym a� tak� si��, �eby jak wtedy zaraz po przyznaniu mi na Warszawskiej Jesieni Nagrody
Orfeusza, przez ca�y dzie� �wiczy� tylko cztery takty?
Cztery takty z utworu polskiego kompozytora Stachowskiego?
Nie. To by�o mo�liwe tylko w tamtym czasie, poniewa� wszyscy tak bardzo chcieli�my
zobaczy� Pary�. Zobaczy� wspania�e sale koncertowe. Zetkn�� si� z takimi lud�mi, jak �wietny
rosyjski dyrygent Rudolf Barszaj. Kiedy w Moskwie podszed�em do niego, by�em tak
onie�mielony, �e zupe�nie nie wiedzia�em, co powiedzie�, mimo �e dobrze m�wi� po rosyjsku.
Zdawali�my sobie spraw�, �e paszporty mo�emy dosta� tylko dzi�ki bardzo wysokiemu
poziomowi orkiestry. To si� uda�o.
Kiedy niedawno s�ucha�em nagrania POK, nie wierzy�em w�asnym uszom. Ta orkiestra
z tak� wielk� �atwo�ci� pokonuje wr�cz karko�omne przeszkody! Jakby Ma�ysz skaka� jeszcze
dwadzie�cia metr�w dalej. I to stale.
Zbudowa�em te� swoje abecad�o (mo�e powinienem powiedzie� �katechizm�, ale nie lubi�
tego s�owa, bo kto przestrzega katechizmu?). Pytanie: co gra�, czego nie. Odpowied�: je�li nie
mam do czego� dyspozycji dobrze si� na tym �wiczy�, ale nie pokazywa� tego ludziom.
Grali�my ostro kto� powiedzia�: strasznie ostro, jak barbarzy�cy.
Ale ci barbarzy�cy grali niezwykle precyzyjnie. I Wodiczko, i nawet Rowicki, gdy us�yszeli
w naszym wykonaniu Verklarte Nacht Sch�nberga, przyznali: �O, my�my tak nigdy nie zagrali�.
Tak wi�c najpierw zbudowa�em elementy, potem utwory. Nie wiem, czy to dobrze, czy �le,
ale odrzuci�em emocje. Przej��em to od Wodiczki, naszego chyba najwi�kszego dyrygenta, kt�ry
umia� zmieni� orkiestr�, przemieni� ludzi. Niestety zaszkodzi� mu artyku�, w kt�rym
stwierdzono, �e w Polsce dziej� si� w operze rzeczy nadzwyczajne. Zgubi�o go, �e artyku� ukaza�
si� w �Timesie� na �zgni�ym Zachodzie�.
W romantycznej muzyce mo�na rubata robi� w ka�dym miejscu, tak uwa�a� Wodiczko. Tak
wi�c to nie by�a muzyka do pracy z orkiestr�. Zgadza�em si� z nim. Pracuj�c nad rytmem,
musia�em unika� utwor�w romantycznych, bo one s� p�ynne, pozbawione szkieletu. Wiedzia�em,
�e musz� pracowa� nad utworami barokowymi i Mozartem, Haydnem. Gdy w radiu grali
Beethovena, wy��cza�em radio, �eby nie gubi� wzorca.
Wodiczko uwa�a� ckliwo��, nie uporz�dkowan� emocj� zamiast techniki za co�
bezwarto�ciowego. Interpretacja, jego zdaniem, powinna przyj�� na ko�cu, jako ostatni element.
Ja posuwa�em si� w tym my�leniu dalej. S�dzi�em, �e w og�le nie ma interpretacji, jest tylko
doskona�o��. Co� z my�lenia Einsteina: jak si� kom�rka rozpadnie, jeste�my na drodze do bomby
atomowej. Doskona�o�� powinna przej�� w pewnym momencie w ekspresj�.
Wierzy�em w to. Teraz dalej wierz�, �e w sze��dziesi�ciu procentach to prawda.
Ale niew�tpliwie musia�em uporz�dkowa� niedoskona�e rzemios�o, a nie emocje, kt�re
trudno kontrolowa�. Wed�ug Wodiczki one gubi�y orkiestr�, poniewa� pojawia�y si� jako
pierwszy element, �eby zbudowa� dom, trzeba najpierw mie� materia�.
Lubi�em szybkie tempa takie by�y dla mnie normalne. Wiewi�rka ma ruchy b�yskawiczne,
a �limak powolne, oba rodzaje ruch�w s� w porz�dku. Ja mam �ywy temperament. Do orkiestry
przyjmowa�em energicznych ludzi, takich, jakich lubi�a Gra�yna Bacewicz. Powolnym m�wi�em:
�Pan jest wspania�y, ale prosz� gra� we w�oskiej orkiestrze I Musici�. Musieli przypomina� �ywe
srebro. W trakcie przes�ucha� zwraca�em uwag� nie tylko na artykulacj� d�wi�ku czy frazowanie
werwa by�a te� wa�na. Gdy wybiera�em ludzi do orkiestry, by�em jednoosobow� komisj�.
O Bo�e! Wi�cej ni� generalissimus. No dobrze, ale za wszystko te� odpowiada�em.
Grali�my w takich tempach, �e Szwedzi, kt�rzy po raz pierwszy s�uchali naszej p�yty, s�dzili,
�e w adapterze przesun�li przez pomy�k� prze��cznik szybko�ci.
Przyszed� czas na sprawdzian. Punktem zwrotnym by� koncert, do kt�rego
przygotowywali�my si� trzy lata (od 1972 do 1975 roku przyp. E.P.) Z szale�cz� szybko�ci�
zagrali�my m.in. Symfoni� C-dur Mozarta. Ale Mozart uwielbia� szybko��. Janusz Ekier napisa�:
nowa warto��, nowy �wiat d�wi�kowy, sensacyjne wykonanie, czyli nowa epoka, nowe poj�cie
doskona�o�ci. Za t� recenzj� serdecznie mu dzi�kuj�. By�a jednym z wydarze�, kt�re
zadecydowa�y o usytuowaniu POK w zupe�nie innej klasie muzyk�w.
Drugie mia�o miejsce, gdy Ewa Michalska, dzi� szefowa agencji muzycznej, przyprowadzi�a
przedstawicieli EMI. Zagrali�my tylko trzy minuty, ale dla mistrza wi�cej nie trzeba. Po trzech
minutach orientuje si�, z kim ma do czynienia, tak jak lekarz po wyrazie oczu, cerze, kolorze
sk�ry wie bardzo du�o o swym pacjencie.
Po tamtym spotkaniu dostali�my propozycj� nagra� dla EMI, co graniczy�o nie tylko
w tamtych czasach, ale i dzi� z cudem.
Nie tak dawno dowiedzia�em si�, �e wra�enie zrobi�o zw�aszcza piano. Piano na granicy
ciszy.
Zainteresowa� si� te� nami Stephen Wright, pocz�tkuj�cy mened�er, kt�ry w Polsce bywa�
ch�tnie za spraw� Jagusi, niezwykle uroczej osoby. Sko�czy� Cambridge, ale zna muzyk� jak
czterech dyrygent�w. Ile on musia� s�ucha� r�nych utwor�w, r�nych wykona�? Chyba po
siedem godzin dziennie. Zna� tempa, kszta�t utworu, spos�b dyrygowania. Pami�tam, �e
zachwyca� si� Carlosem Kleiberem dyryguj�cym Orkiestr� Wiede�sk�, o kt�rego wykonaniach ja
m�wi� magie. Efektem zainteresowania Wrighta by�o tournee w Anglii (w 1977 roku przyp.
E.R). To strasznie trudny teren do pokonania ze wzgl�du na tradycje, poziom, ilo�� wykona�
i najwspanialsze recenzje dotykaj�ce sedna, a nie jak francuskie dotykaj�ce ob�ok�w i wiatru,
a nie konkret�w. Pisz�c o nas, angielscy krytycy zauwa�yli m.in. niespotykan� na �wiecie
precyzj� i szybko�� w III Sonacie Rossiniego. W recenzji z koncertu w Archer Hall, w kt�rym
solist� by� Henryk Szeryng, krytyk wyr�ni� nie jego, a nas za Divertimento. To by�o prawie
blu�nierstwo, ale stawia�o nas na szczycie.
Ten koncert wbi� mi si� w pami�� tak�e z pozamuzycznego powodu. Ot� Szeryng, uroczy
artysta, bezb��dny wykonawca, kt�ry graj�c trzydzie�ci koncert�w nie zagra� �adnej z�ej nuty,
chyba podobnie jak Salvadore Dali mia� potrzeb� wyr�niania si� na wszelkie sposoby.
Dotyczy�o to tak�e ubrania. Je�eli wszyscy przychodzili ubrani na czarno, to pi�� minut p�niej
on wchodzi� w bia�ej marynarce.
Po wyst�pach w Anglii co chwila mieli�my zagraniczne tournee. Czu�em si� jak kr�l, mo�e
i dlatego, �e na jednym koncercie by�a kr�lowa belgijska.
Je�dzili�my prawie non stop, ci�gle interesowa�a si� nami telewizja. Neville Marriner, kt�ry
zna� wszystkie orkiestry kameralne, a jego orkiestra St. Martin-in-the-Fields prze�ywa�a okres
�wietno�ci, powiedzia�: �O, panowie, jest niebezpiecznie�. To zdanie mistrza by�o trzecim
elementem, kt�ry �wiadczy� o tym, �e POK znalaz�a si� w grupie najlepszych orkiestr na �wiecie.
Marriner przyjecha� do Warszawy i poprowadzi� POK. Mam do dzi� partytur� podpisan�
przez niego. Ceni� j� jak relikwi�, bo dla kameralisty Marriner jest jak �wi�ty Piotr albo jak
Napoleon. Dyrygowa� wolniej ode mnie, co chyba wypada�o na nasz� korzy��.
Zreszt� zawsze lepiej dyryguje si� w�asn� orkiestr�. Agnieszka Duczmal wiele osi�gn�a
wytrwa�o�ci�, ale nie odwa�y�bym si� przej�� od niej pa�eczki, bo przecie� Franciszek
Wybra�czyk, dzi� szef Sinfonii Varsovii, wtedy inspektor czy ju� zast�pca dyrektora POK,
stwierdzi�, �e trzeba jako� Marrinera przyj��. Pili�my przed koncertem nie wi�cej ni� po dwa
kieliszki, ale widzia�em, �e on patrzy� na to niech�tnym okiem. Przyj�cie dla ca�ej orkiestry
zorganizowa�em sam.
Podobnie wykupi�em ca�y nak�ad p�yty. W latach siedemdziesi�tych nagrywali�my dla
Polskich Nagra� Magnificat Bacha o dwunastej w nocy, s�ynny utw�r z ch�rem, ten
z �wysokimi� tr�bkami. Jak mo�na o tej porze �piewa� i jak mo�na wtedy wydoby� tak wysokie
d�wi�ki? �Ratuj honor, trzeba to wykupi�, ludziom trzeba zap�aci� powiedzia� Francesco. Tak
zrobi�em. Zimerman te� sam poni�s� ca�e koszty nagrania, nie ja jeden. Zdaje si�, �e jeszcze kilku
by si� znalaz�o. Kosztowa�o mnie to maj�tek.
Grali�my we wszystkich najwi�kszych salach i na wszystkich najwa�niejszych festiwalach.
Jedny